Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Sala treningowa

+14
Joker
Atarashii Ame
Kanade
April
Hikaru
Vita Ora
Keruru
Raziel
Ósemka
Colinuś
NPC.
KOŚCI
Hazard
NPC
18 posters
Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Sala treningowa - Page 7 Empty Sala treningowa

Sro Maj 30, 2012 12:24 am
First topic message reminder :

"Mordownia" - Jak zwykli nazywać to pomieszczenie szczęściarze, którzy na zawsze je opuścili. Tu zaczynał każdy nowy, gnojony do potęgi entej przez wszelkiej maści trenerów.

Gość
Gość

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Nie Mar 17, 2013 1:38 am
https://www.youtube.com/watch?v=Kti1wF8pqok (Tak, żeby się milej czytało :3)

Kiedy Saiyan już wyszedł ze swojej kwatery, od razu pokierował się w stronę sali treningowej, ponieważ ów tam miał skończyć swój trening, dokładniej rzecz biorąc, drugą jego część. Po kilku minutach, znalazł się przy recepcji, nigdy nie lubił schodzić po schodach, które były wcześniej, dlatego sobie zlatywał nad nimi, było mu o wiele wygodniej.
Oczywiście przy recepcji nikogo nie było, nawet nie widać było nowych kadetów, a to się rzadko zdarza. Wiedział, że już niedługo zbliży się do sali, w której skończy swój zacny trening. Kadet mógł z dala słyszeć jakieś tam hałasy dobiegające z sali, ale to jest normalna sprawa.
Kiedy już był w sali, strasznie wiało pustkami, ale to nie było dziwne, większość saiyan wyleciała na jakieś zadania w kosmos, a Blade się musiał niestety męczyć w tej oto Akademii, w której teraz ogólnie przebywa. Gdy już wszedł do sali, podbiegł w swoje ulubione miejsce do trenowania, bo każdy zazwyczaj gdzie indziej trenował, a on zawsze miał już swoje wyznaczone miejsce, rzadko kto tam się pokazywał, ale zazwyczaj, gdy
Blade kończył swój trening, pokazywał się ktoś na jego miejscu. Kiedy już się tutaj znalazł, wziął sobie z pod ściany jeden z worków treningowych, żeby najpierw potrenować, na koniec miał zamiar załatwić ulepszonego manekina, którego wcześniej już załatwił, ale miał nadzieję, że dokupili jakiś nowy lepszy sprzęt.
Czarnowłosy skończył wieszać worek, od razu zaczął go bić w różne miejsca, przez co strasznie się wahał i latał na różne boki. Oczywiście, nie zapomniał, żeby używać także nóg, musiał wszyściuteńko trenować, nawet czasem raz zdarzyło mu się walnąć z główki. Kiedy tak powalił z piętnaście minut worek, nie miał zamiaru przestawać, starał się go rozciąć, jak ten co zniszczył u siebie w pokoju.
Pot z pływał z saiyana jak deszczówka z rynny, ale nie przeszkadzało mu to w dalszym obijaniu worka. Nadal nie wiedział jak poniektórzy saiyanie mogą przemieniać się w te złote formy, nadal nie mógł o tym zapomnieć, przez co jego myśli o tym, przeszkadzały mu nieco w treningu, ale starał się na to nie zwracać za bardzo uwagi.
Po kolejnych 15 minutach walenia w worek, nadal się nie chciał zniszczyć, więc Czarnowłosy zrobił salto do tyłu, rozpędził się na worek i przygrzmocił tak mocno z prawego sierpowego, że łańcuch, który był zaczepiony na suficie pękł i worek wbił się w ścianę sali.
Kadet złapał kilka porządnych oddechów, jego pięść lekko zaczerwieniła się, lecz nie było widać żadnego krwawienia. Podszedł na chwilę do wbitego zmasakrowanego worka do treningu, wyjął go z tej ściany, gdy go wyciągnął, zobaczył wgniecenie po nim, ma nadzieję, że nic mu za to nie zrobią, i tak większość ki blastów robi dziury w podłodze, czy tez na suficie, więc miał nadzieję, że to też będzie pryszcz.
Kiedy odłożył na bok zniszczony przedmiot do treningu, postanowił się zająć swoim największym wrogiem wśród maszyn do ćwiczeń, manekinem. Saiyan po chwili znalazł się przy specjalnym urządzeniu, które wysuwało z podłogi manekiny, ponieważ chcieli zaoszczędzić na miejscu.
Kiedy już uruchomił ów urządzenie, z ziemi wysunął się manekin, lecz chyba był troszeczkę zmodyfikowany niż inne. Kiedy odszedł od maszyny, od razu pokierował się w stronę wysuniętego manekina, który stał na jakimś palu czy czymś, jak to zazwyczaj. Saiyan po chwili, ustawił się w pozycji do ataku, po czym zaczął napastować manekina swoimi ciosami, które szybko zadawał.
Wiedział, że tak łatwo nie zniszczy go, dla niego, to na 100 procent był jakiś nowy model, o bardzo wytrzymałym materiale, którego prawie nie dało się zniszczyć. Wiedział, że jak mu się uda, trener będzie z niego dumny, który i tak nic nie widzi, ponieważ albo śpi, albo jest na jakiejś misji.

Kiedy po paru minutach atakowania manekina, ten nawet nie miał na sobie rysy, po prostu stał jak nówka sztuka, lecz Blade nie miał zamiaru się poddać. Odskoczył kawałek do niego, dzięki czemu kilkukrotnie zaszarżował na niego, lecz to nawet nie dawało żadnych skutków, choć tylko i wyłącznie z lekka go wyginało do tyłu.
Czarnowłosy ponownie parę razy złapał oddech i znowu zaczął napierać na manekina. Nie miał zamiaru używać białej aury, bo to bez sens, choć jeśli nadal nie będzie się niszczył, to nie będzie miał innego wyboru jak użycie jej. Zaczął odchylać bardziej swoje dłonie, żeby jego ataki pięściami były bardziej skuteczniejsze.
Po kolejnym upływie czasu, Saiyan był nieco zmęczony, z lekka pot mu zaczął przeszkadzać, bo wytwarzał go aż za dużo. Nagle chwilę pomyślał, poleciał pod sam sufit, z samej góry, zaszarżował na swój cel, który był strasznie blisko. Kiedy już w niego trafił ze swojego nalotu, odpadła manekinowi co najwyżej, kawałek rączki, nie cała, tylko jedna część.
Kiedy Saiyan zobaczył, że manekin stracił i wyłącznie dłoń, trochę był w szoku, przez to że zrobił szarżę, zaczął krwawić z lewej ręki. Pomasował się chwilę po niej, po czym zaczął dalej atakować twardy cel, który nic a nic nie chciał się rozpaść. Złapał nieruchomego przeciwnika za barki i walnął go z główki, lecz to był zły pomysł, ponieważ rozwalił sobie czoło, wcześniej też tak kiedyś zrobił przy jednym z jego treningów.
Można było zobaczyć na czole masowe ślady krwi, nawet zaczęła mu powoli ściekać po twarzy, przez co mógł wydawać się trochę straszny. Czarnowłosy w mig wytarł krew, ponieważ ciekła mu po oczach, a przez to w ogóle nic nie widział, zrobiło mu się wszystko na czerwono.

Zacisnął mocno pięść, po czym zaczął dalej atakować manekina, lecz był bardziej zły, był w takim gniewie, czuł że da radę wreszcie go położyć na łopatki. Po chwili przestał go atakować, spojrzał się tak bez oznaki na wprost, zamurowało go, nie wiedział co może zrobić. Poczuł na sobie wielki paraliż, tak jakby ktoś się na niego patrzył przez cały ten czas, lecz odchylił zaraz prawą dłoń, jak najdalej mógł i walnął z całej siły w twarz przedmiotu do treningu, zaczął tą pięść dociskać, po to by wreszcie zaszkodzić maszynie treningowej.
Nic to jednak nie dało, więc coraz mocniej zaczął walić manekina po twarzy, a to raz z lewej pięści, a to raz z prawej pięści. Zaczął zadawać ciosy coraz szybciej, ciągle przyśpieszał, widział że zrobiły się rysy na twarzy maszyny ćwiczącej. Nagle odleciał pod samą ścianę, nie widział kiedy znalazł się pod nią, tak szybko pod nią się znalazł.
Zaraz po tym, Saiyan odchylił jak najbardziej rękę i poleciał w stronę przeciwnika, który był nadziany na kij, którym się utrzymywał. Kiedy tak jakby przebił się przez głowę, tak to wyglądało po trafieniu w manekina, kadet odwrócił się w jego stronę i zobaczył, że nic mu się nie stało na tyle głowy, lecz kiedy podleciał, żeby zobaczyć czy odniósł jakieś obrażenia z przodu, twarz maszyny była wgnieciona cała, tak jakby ktoś ją zmasakrował.
Blade powoli oddychał, odczuwał silne zmęczenie, przez to, że tak męczył się z pieprzoną maszyną. Jego czoło, lewę ramię i prawa dłoń krwawiła, lecz nie przejmował się tym za bardzo. Miał zamiar wreszcie wykończyć to urządzenie. Ponownie odleciał pod samą ścianę, tym razem odchylił lewą rękę i walnął z całą siłą i rozpędem w brzuch maszyny.
Po chwili, można było zobaczyć, że jego ręka przebiła się przez całość, lecz cała była we krwi. W ogóle nie odczuwał , że ma rękę. Zaraz po tym, można było usłyszeć jakieś syczenie w manekinie, pewnie obwody się przegrzały, więc Saiyan zrobił parę salt do tyłu.

Miał szczęście, ponieważ powstał niewielki wybuch, który wysadził manekina na szczątki, był on bardziej zmechanizowany niż wcześniej. Blade miał uśmiech zwycięzcy na twarzy, podszedł pod ścianę sali, zsunął się plecami po ścianie i usiadł, zaczął mówić coś pod nosem do siebie:
-Kurcze, te maszyny cholernie ciężkie do zniszczenia się zrobiły, dla mnie to nawet lepiej, można wreszcie porządnie potrenować, a nie tak jak na tamtych drewnianych, no cóż, poleżę pod tą ścianą trochę, zmęczony jestem, heheh. - Zaśmiał się pod nosem, po czym zaczął odpoczywać po udanym treningu.

OCC:
Koniec Treningu.
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Wto Mar 26, 2013 10:56 pm
Sala treningowa - Page 7 Guariitheplasmasaiyanby
Trener obserwował uważnie poczynania Blaeda. Widział zalety, jak i wady, dziury w gardzie i niedokładnie wykonywane ciosy. Na to trzeba czasu, wiedział, że młody się wyrobi, chyba że przedwcześnie zginie. Doszedł do wniosku, że jest gotowy na dalszą część treningu. Jednak trzeba będzie jeszcze go wzmocnić. Podszedł za Blaeda i powiedział:

-Baczność kadecie! Mam dla Ciebie wyzwanie, nauczysz się pewnej techniki ale nie tutaj, a u trenera koszar. Tam są odpowiednie warunki ale najpierw założysz to. Mężczyzna trzymał w dłoni coś dziwnego tak jakby mini poduszka z maskami zapinanymi na sprzączki. To są obciążenia na kostki, potrenujesz szybkość i przygotujesz ciało do nauki nowej techniki. A teraz odmaszerować.

OOC:
Blade obciążenia po 500 kg na nogę.
Poszerz 3 posty- Tutaj, na korytarzu i meldujesz się u trenera koszar. Piszesz, jak Ci się ciężko idzie itp i obym był zadowolony z postów Very Happy
Anonymous
Gość
Gość

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Sro Mar 27, 2013 12:22 am
Saiyan po udanym treningu, trochę był zmęczony, jak to zwykle on. Kiedy sobie odpoczywał, trzymając się za obydwa kolana, nagle usłyszał kroki, które powolutku zbliżały się do niego. Kiedy już się odwrócił, zobaczył on przed sobą jednego z niewielu trenerów, jacy jeszcze pozostali na planecie, bo większość wyleciała na inne planety, po to by je podbijać.
Blade stanął na baczność i zaczął wysłuchiwać słów trenera, po skończonej mowie, dał mu jakieś obciążenia lub coś w tym stylu. Kiedy je oderwał, zaczął dalej wysłuchiwać, co miał ciekawego trener do powiedzenia. Kiedy odmeldował się, odszedł kawałek od trenera, by sprawdzić co dokładnie takiego dostał.
Zaczął wszędzie dookoła badać jak to się zakłada, bo nie miał jeszcze do czynienia z takim sprzętem treningowym. Gdy już je dokładnie sprawdził, po kolei, zaczął je wkładać na swoje kostki. Na początek, nie było tak wygodnie, jak sobie wyobrażał, strasznie były obcisłe i niewygodne, ale miały za to wytrenować jego szybkość. Dla sprawdzenia, pochodził sobie po całej sali, a dokładniej od ściany do ściany, sprawdzić czy łatwo się chodzi, ci ciężko.

(Cholera, więc to tak jest jak się ma obciążenia, muszę wyćwiczyć sobie nogi, ponieważ to się przyda jak będę kopał jakiś nerdów, stojących mi na drodze.) - Pomyślał z uśmiechem na twarzy , po czym pokierował się powolnymi ruchami w stronę korytarza, którym miał dojść do koszar, w których czekał na niego ten wredny i chamski trener.
Był on chyba najostrzejszym trenerem, ponieważ musiał wszystkich ustawiać do pionu, po to by się nie obijali. Kiedy już był przy wyjściu, na chwilę zatrzymał się, ponieważ zmęczyło go poruszaniem się w obciążnikach na kostkach. Kiedy tak stanął, złapać oddech, nagle wbiegło do sali paru kadetów, którzy staranowali biedaka z obciążeniem na nogach, przez co zaliczył z ciężarkami glebę.
Na szczęście, nic sobie nie zrobił, lecz bolała go przez nich głowa, lecz teraz ważniejszym problemem, było podniesienie się z podłogi, ponieważ to było jednak trudne. Po paru minutach podnoszenia się na nogi, wreszcie wstał, złapał się o framugę drzwi od sali i wyszedł na korytarz ślimaczym tempem.

z/t - Korytarz.
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk0/0Sala treningowa - Page 7 R0te38  (0/0)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Sob Mar 30, 2013 11:58 pm
Vivian znów pojawiła się na sali treningowej. Z nieco jednak innym podejściem niż za pierwszym razem. Nie zamierzała jednak roztkliwiać się nad tym, ani tym bardziej nad sobą. Dobry żołnierz zniesie wszystko, tym bardziej samego siebie.
Pierwszą osoba jakiej szukali kadeci po wejściu była Saiyanka, która zleciła im nieco kłopotliwe zadanie w spiżarni. Tak szczerze, to nie wspomniała nawet o co jej chodziło, ale z bałaganu łatwo było wywnioskować, że chodziło o sprzątanie.
Dziewczyna stanęła przed dziewczyną trenera prosto, tak jak uczył ją przybrany brat. Postawa była niemal idealna. Poprosiła Axdrę by nauczył ją odpowiedni salutować, a ten kazał jej dwie godziny dziennie stać bez ruchu. Gdy olewała te ćwiczenia nie omieszkał użyć ostrego języka, a ciął nim w ten sposób, że Ósemka w końcu wyczuła się postawy wyprężonego jak struny kadeta.
- Kadetka Óse… Vivian melduje się. W spiżarni wszystko jest pod kontrolą. Pomieszczenie zostało doprowadzone do ładu. – Zdała spokojnie i zwięźle raport.
Gdy Saiyanka jako tako wypytała o szczegóły i oddaliła się, dziewczyna pozwoliła sobie odetchnąć. Zmierzwiła sterczące włosy i zastanowiła się przez moment.
Wcześniej odczuwała wprost niekontrolowaną senność i irytację. Teraz zaś czuła, że ma wielką ochotę coś rozwalić. Trudno było jej znaleźć przyczynę, ale niezmiennie, chciała zlać jakiegoś manekina.
Ósemka uśmiechnęła się do Vernila i lekko kiwnęła głową.
- Tam wtedy w spiżarni… A potem z moją nogą… – Plątała się dziewczyna. Szlag. Z jaką łatwością potrafi mówić różne rzeczy, a podziękować jej trudno? – Dziękuje za pomoc. Myślę… Myślę, że muszę się czymś zająć. – Dodała już mało zrozumiale i kolejnym skinięciem pożegnała się z kadetem.
Sala treningowa. Jakby tego samego dnia nie rzucano w nią nożami… Ósemka potarła policzek i odłożyła na bok kurtkę, by przypadkiem się nic jej nie stało.
Chociaż nie była w pełni sił, to nic nie stało na przeszkodzie by mogła poćwiczyć. Najpierw postanowiła rozgrzać nogi, zobaczyć, czy świeżo wykurowana kończyna da radę.
Z jednej strony pomieszczenia widziała długą i wąska deskę, podobną do równoważni. Weszła na jeden koniec, stawiając ostrożnie stopy. Z tej perspektywy kładka wydawała się cieńsza od kija od miotły, ale co tam… Brak zabezpieczeń pod nią również nie miał stanowić dla kadetów problemu, tak samo jak trzymetrowa wysokość.
Vivian słynęła z tego, że czasem rzucała się na głęboką wodę.
Przeszła cały dystans uważała na kroki, każdy ruch mógł być fałszywy. Szeroko rozpościerając ramiona, raczej niezgrabnie przeszła na drugą stronę. Na powrót, starała się nie balansować, ot tak, z marszu przejść w przeciwległy punkt. Ześlizgnęła się na początku i tylko refleks ją uratował. Złapała za deskę, wisząc nad podłogą.
Kilka prób odbyła, aż nabrała pewności i wiary w swój zmysł równowagi. Udało się jej raz przejść normalnym tempem po kładce. Koniec więc z rozgrzewką.
Stanęła n środku deski, przybierając postawę obronną. Unosiła nogi, dłonie blokując niewidzialne ciosy, zadawała kopnięcia przeciwnikom których nie było. Uczyła się balansu każdego z tych ruchów, by móc go potem wykorzystać w walce. Obracała się, pozwoliła sobie nawet na dwa skoki, które w obu przypadkach, skończyły się upadkiem na podłogę sali.
Niezniechęcona Ósemka rozmasowywała obolałe plecy i wspięła się na powrót. Ćwiczyła cierpliwość i równowagę, często niedoceniane aspekty… Ale wciąż miała ochotę coś sprać. Skopać. Skąd u niej takie zapędy? Zagryzła wargi i odepchnęła tą myśl. Nadprogramowy trening obejmował również silną wolę. Obiecała sobie, że jak poczuje się pewniej na równoważni, to pozwoli sobie na przerobienie kilku manekinów na drzazgi.

OCC ---> Początek treningu
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk0/0Sala treningowa - Page 7 R0te38  (0/0)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Nie Mar 31, 2013 8:21 pm
Chłopak ucieszył się, że jego nowa koleżanka wróciła tak szybko do zdrowia. Zgodnie z planem oboje, już normalnym tempem, udali się w kierunku sali treningowej by zdać raport i trochę poćwiczyć.

Dotarli na miejsce. Gdy weszli do „mordowni”, chłopak podskoczył, aby wzrokiem znaleźć trenerkę, która zleciła im, z pozoru, proste zadanie, jakim była wyprawa do spiżarni. Znalazł ją. Oboje niczym profesjonalni wojownicy szli w jej kierunku, prosto niczym brygada przyboczna króla. Stanęli przed Saiyanką. Pierwsza odezwała się Ósemka. Powiedziała wszystko, co było do powiedzenia, no prawie.. Jednak ani ona, ani half z ziemi nie odważyliby się powiedzieć o tym, kto był w śpiżarni.

-Vernil, melduje się!-w tym momencie chłopak zasalutował-w sumie ja nie mam nic do dodania-powiedział tą bzdurę a jego ręka, którą salutował powędrowała na już suche włosy i podrapała tył głowy kilka razy. Spojrzał na Kadetkę, która powoi oddalała się od żony śpiocha, Vernil udał się za nią. Po kilkunastu krokach Złotowłosa spojrzała się na brązowookiego z serdecznym uśmiechem na ustach. Chłopak, gdy to dostrzegł też spojrzał się na Ósemkę, lekko się uśmiechnął i przymrużył oczy. Vivian podziękowała, chłopakowi za pomoc, po czym powiedziała, że musi się czymś zająć.

-Nie ma problemu. Miło było poznać-powiedział brązowowłosy, otwarł szeroko oczy i uśmiechnął się pokazując białe ząbki. Vivian oddaliła się. Z początku Half chciał ją gonić i zaproponować trening jednak, nieśmiałość przeszkodziła mu w tym.

-I co miałbym powiedzieć? Czekaj chwile może razem rozwalimy jakiegoś manekina ?-spytał się w myślach nieco usprawiedliwiając swój czyn. Po chwili wreszcie się ruszył, w przeciwnym kierunku niż jego koleżanka, bo chyba mógł tak nazywać dziewczynę, z którą był na misji, a może to tylko znajoma? Może ich drogi już nigdy się nie przetną? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi, których nikt nie zna, chyba, że los… Chłopak postanowił w końcu zacząć ćwiczyć. Chciał udać się w kąt, który dostrzegł podskakując. Stało tam kilka manekinów, których nikt nie bił. Zrezygnował z przepychania się. Wzleciał w górę i będąc właściwie przy suficie ominął cały tłum trenujących wojowników. Uważnie obserwował, co robią wojownicy by czegoś nowego się nauczyć. Gdy był na miejscu zaczął od rozgrzewki. Rozstawił szeroko nogi, trzymając je prosto w kolanach. Prawą ręką sięgał do lewej nogi, a lewą do prawej. Po kilkunastu powtórzeniach usiadł na ziemi z podobnie rozszerzonymi kończynami dolnymi i sięgał dłońmi stóp. W ten sposób przeważnie się rozciągał. Mięśnie zaczęły się rozgrzewać. Położył tułów na podłodze. Zgiął nogi w kolanach tworząc w nich kąt prosty. Uszykował ręce trzymając je w okolicach głowy. Wybił się z nóg. Rękoma przytrzymał całe ciało, które było w powietrzu u przechylało się coraz bardziej w tył. Gdyby ręce nie wytrzymały, uderzyłby głową o twardą podłogę. Dłonie jednak odmówiły posłuszeństwa nieco później i całe ciało halfa padło na ziemie.. Brązowooki zdziwił się, że sztuczka nie wyszła mu, jednak dlaczego miało się udać? Próbował tego pierwszy raz w życiu i widział ją tylko raz, przed chwilą, przelatując nad tłumem. No cóż, chciał to opanować, więc znów położył się w tej samej pozycji. Wybicie z nóg, ręce nie zdążyły… twardą podłogę spotkały tym razem plecy, które lekko się odbiły i wylądowały tak jak cała reszta młodego ciała.

-Nooo… jeszcze raz! Do skutku!-powiedział do siebie chłopak, po czym padł na ziemie.

Liczenie prób i udanych powstań było bezsensowne i przez to half tego nie robił. Jednak ostatnie pięć podejść zakończyło się sukcesem.

-Jak teraz się uda to biorę się za coś innego.-pomysłach leżący na ziemi, Vernil, którego zaczęła męczyć lekka zadyszka. Zgięte nogi, uszykowane ręce. Płynne wybicie.. Zgięte ręce, przez chwile, utrzymały ciężar wahającego się w tył ciała, by po chwili wyprostować się powodując wybicie całego ciała w przód. Udało się! Chłopak wylądował na prostych nogach, nie zachwiał się i momentalnie wyprowadził prosty prawy sierpowy. Pomyślał, że taki odruch może mu się przydać w walce.

-To może teraz coś podobnego ale w tył? I do tego finezyjny kopniak? hmmm..-dumał sobie chłopak. Jednak postanowił przez chwila zająć się czymś innym. Stojąc na nogach podszedł do manekina. Dokładnie go obejrzał. Chyba trafił mu się jakiś nowszy, bo było na nim mało śladów uderzeń. Przeważnie jak ktoś zacznie bić manekina to bije go tak długo aż nie rozerwie go na strzępy, przynajmniej takich wojowników widział brązowooki mieszkaniec Vegety. Chłopak zacisnął pięści uderzył jedną o drugą, rozluźnił się. Zaczął atakować…


OCC:
Początek treningu
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk0/0Sala treningowa - Page 7 R0te38  (0/0)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Pon Kwi 01, 2013 3:42 pm
To było wkurzające. To był ten rodzaj wnerwienia, który dodatkowo mobilizował. Vivian spędziła długi czas na równoważni i zdążyła znienawidzić tą głupią deskę.
Kadetka pospadała kilka razy na podłogę, ozdabiając kolana kolejnymi sińcami. Noga błyskawicznie wróciła do poprzedniego stanu, przechodząc nawet jej oczekiwania. Jedynie miejsce w które pielęgniarka wbiła igłę pozostało mocno zaczerwienione. Swędziało upiornie, ale jakie to miało znaczenie?
Gładko już łapała balans na równoważni, niekiedy rozpędzając się dla zabawy. Dreszczyk emocji, gdy niebezpiecznie się chwiała i moment powrotu do względnej stabilności – podobał się jej strasznie. Atakowała szybko, wyrzucając pięści i cofając się do poprzedniej pozycji. Przećwiczyła większość ciosów których nauczył ją brat, a także te całkiem wymyślone, instynktowne. Blok górny, gwałtowne schylenie się, by uniknąć uderzenia. Wypad, kopniak, obrót na jednej nodze i znów łapanie balansu. Nie, żeby perfekcyjnie dziewczynie to wychodziło. Znów kilkakrotnie spadała na ziemię, tłukąc się mocno i wzbudzając wesołość obserwujących. Kilku kadetów niezajętych ćwiczeniami szturchało się i jawnie śmiało z jej treningu. Ani wytknięty język, ani ignorowanie nie pomogły, dopiero wrzaski któregoś z trenerów sprawiły, że zajęli się sobą. Mężczyzna spojrzał spod łba, mruknął coś i odszedł, pozostawiając ją samą sobie.
Niepokojąco często Ósemka zaczęła spadać. Łapała się wtedy deski, byleby nie obtłuc siedzenia po raz dwudziesty siódmy i zeskakiwała na ziemię. Napięte i jednocześnie stężałe mięśnie dały o sobie znać. Wyglądało na to, że rozgrzewka nie była wystarczająca…
Dziewczyna musiała wrócić do podstaw. Chociaż zdawało się, że rozciągnęła się odpowiednio, ciało poczuło różnicę, gdy zaczęła ćwiczenia. Prostym skłonem, na wyprostowanych nogach dotknęła podłogi całymi dłońmi. Wytrzymała tak kilka minut, następnie nie odrywając stóp od posadzki wygięła w tył, robiąc regularny mostek. Jak sprężyna wyginała się, powtarzając ten sam ruch. Wyciągała się we wszystkie strony, aż trzeszczały stawy, a kości zgrzytnęły z protestem. Vivian sapnęła i padła na podłogę, gdy siły opuściły ją na chwilę.
Nie no, nie może odpaść przy pierwszym poważnym treningu. Ośmiu na dziesięciu kadetów wykruszało się właśnie po wizycie w Mordownii. To, że zawsze jest ósma z kolei nie oznacza, że i tym razem ma być.
Dźwignęła się tylko po to by rozpocząć serię brzuszków. Jakiekolwiek ćwiczenia przychodziły jej do głowy, zaraz wprowadzała je w czyn. Zrobiło się dziewczynie gorąco, ciało tak przyzwyczaiło się do intensywnego ruchu, że ból stał się niemal przyjemny. Czoło spływało potem, otarła je odruchowo i z zaciętą miną wróciła na równoważnie.
Teraz wiedziała co dokładnie chce zrobić. Bez rozpędu skłoniła się, wyrzucając do przodu dłonie. Gwiazda wyszła jej nieźle, ale noga przy końcowym odcinku ześlizgnęła się z cienkiej deski. Nie spadła z głośnym trzaskiem jak to się zdarzyło już dwadzieścia dziewięć razy, ale ryzykując życiem odbiła się drugą stopą. Zdołała złapać równowagę, szeroko rozstawiając ramiona.
Druga próba przeszła pomyślniej, tak samo jak trzecia i kilka następnych. Z czystym sumieniem wróciła do walki z niewidzialnymi przeciwnikami. Wyobrażając sobie, że jest atakowana, blokowała ich ciosy, unikała ich i odpowiadała kontrami, niezmiennie balansując na równoważni.
Stwierdziwszy, że udało się jej dopiąć swego, postanowiła spróbować jeszcze jednej sztuczki. Stać na rękach potrafiła, ale przejście w ten sposób długiej, niezwykle cienkiej kładki nie było rzeczą najprostszą. Wyprostowana jak struna przeszła połowę dystansu, choć z każdym ruchem drżała jeszcze bardziej. Pot skleił jej grzywkę i kapał z nosa.
- Patrzcie no! Małpa bez ogona! – Dobiegło ją nagle z dołu.
Dwóch kadetów stało pod równoważnią, przyglądając się Vivian. Szturchali się, wyraźnie mając coś na myśli. Jeden z nich kopnął w stelaż, na którym oparta była konstrukcja. Deska zachwiała się, a dziewczyna straciwszy równowagę, spadła na dół.
Nie dała im jednak satysfakcji jaką było nawiązanie bliskiego spotkania z podłożem po raz kolejny. Wylądowała na dwóch nogach i śmiało, wyzywająco spojrzała na Saiyan.
- Mówię ci, istna małpa. – Chichotał ten drugi. – Kręci się, skacze, wygina i wypina…
- Ogona brak. Poczekaj, może ma pod strojem. Sprawdzę, hłe hłe… – Zaśmiał się obleśnie kadet, wyciągając dłonie w kierunku pośladków Ósemki.
Nie zamierzała używać pięści ani kopniaków, ponieważ jako wojownicy byliby na to przygotowani. Użyła czegoś finezyjnego i przez to bardziej ośmieszającego. Rozległy się dwa głośne trzaski, i kadeci ze zbaraniałymi minami trzymali się za czerwieniejące policzki.
- Macać to możesz siebie, gnojku. Łapy przy sobie, inaczej zaniesiecie je do szpitala w zębach. – Skwitowała ich oschle.
Nie pozostało nic innego niż odwrócić się napięcie i odejść. Ósemka znała gorsze obelgi i groźby, ale jakoś nie miała siły mierzyć się z troglodytami. Nawet się nie przestraszyli, tylko wkurzyli, że baba się im odcięła i powrócili do lania się po mordach.
Dobry pomysł. Sama miała ochotę coś zlać.
W jakimś kącie wypatrzyła nowego manekina. Kukła średniego wzrostu i mocnej postury, której dorysowano przyrodzenie i głupawy uśmiech. Vivian zacisnęła pięści, nieszczerze ubolewając nad krótkością żywota manekina.
Garda, uderzenie w brzuch, szybkie i mocne. Podskakiwała na ugiętych kolanach, tylko po to by wykonać piruet i walnąć stopą w kark. Powtarzała ruch kilkakrotnie, rzeźbiąc głęboki rów między ramieniem a brodą kukły.
~Tego ci było trzeba. Odcięcia od myśli i trochę brutalności.~
Za piątym razem udało się jej oderwać wypchaną głowę manekina i posłać ją kopniakiem na drugi koniec sali treningowej.
Vivian splotła obie dłonie, nabrała rozpędu wyrzucając je zza pleców i trafiła w brzuch. Obróciła się, wbiła łokieć w pierś i tą samą rękę wyprostowała, uderzając pięścią w twarz. To znaczy, tam gdzie miała być twarz…
Systematycznie lała manekina. Bardziej wprawiony obserwator zauważyłby, że dziewczyna się męczy. Nie wysiłkiem fizycznym, ale czymś innym. Oczy przybrały nieobecny moment, gdy wbijała kukłę w ziemię. Pięści i ciosy zostały ustawione automatycznie i uderzały bez konsultacji z głową. Zdawało się że… Nieważne.
Dopiero gdy manekin został rozłożony na części pierwsze, Vivian poczuła, że jest coś nie tak. Dała się ponieść… Emocjom? O czym ona w ogóle myślała? Nawet nie pamiętała co czuła. Nie zmieniało to faktu, że wyżyła się porządnie na niewinnej kukle i teraz stoi nad jej resztkami, ociekając potem.
- Szlag. – Burknęła cicho, na chwilę zasłaniając powieki.
Tkwiła w tej pozycji chwilę, po czym bez zastanowienia zgarnęła kurtkę spod ściany i odmeldowała się Saiyance, która kręciła się gdzieś po sali.
Nie ważne co czuła. W tej chwili miała dość… Wszystkiego. Wyszła z mordowni niemal nie odrywając wzroku od podłogi, gdzie plamy krwi jak znaki ostrzegawcze przemawiały do nowych kadetów…

OCC ---> Koniec treningu
+10% HP
[zt]---> Kwatera Vivian
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk0/0Sala treningowa - Page 7 R0te38  (0/0)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Wto Kwi 02, 2013 12:24 pm
Pierwsze ciosy wyprowadzał z wielką siłą w czułe elementy takie jak na przykład oczy, uszy, nos, krtań. Uderzenie w którąkolwiek z tych części ciała może dać przewagę w walce, o czym chłopak przekonał się już nie raz. Zamarkował cios. Przygotował do ataku lewą rękę, a dla zmyłki uderzył prawą o wiele mocniej gdyż nie był mańkutem. Opuścił ręce. Gdy wisiały bezwładnie zgiął je w łokciach, zniżył się nieco by mieć je na wysokości tułowia i brzucha manekina i oddał około dwudziestu szybkich i silnych ciosów. To w pojedynku mogło doprowadzić do połamania żeber oraz wewnętrznego krwawienia, którego przeciwnik może nie być w stanie zatrzymać. Odskoczy w tył z rękoma skrzyżowanymi na wysokości klatki piersiowej. Stanął na jednej nodze, zaś drugą posłał w tył. Wyobraził sobie, że przeciwnik biegnie w jego stronę, a gdy był blisko chłopak wykonał cios z pół obrotu, który zakończył się lekkim, planowanym, zawahaniem. Uderzająca noga znajdowała się teraz po lewej stronie, a ciało młodego wojownika powoli opadało twarzą na podłogę. Przeciwnik chciałby wykorzystać tą sytuacje na „darmowe uderzenie”, mógłby podbiec i w jakikolwiek sposób zaatakować. Brązowooki chciał w tym momencie wykorzystać nową sztuczkę, tylko w trochę inny sposób. Podparł się rękoma, odbił się nogami w taki sposób, aby wykonać uderzenie z pięty. Ciało wznosiło się. Gdy stało prosto Vernil lekkim ruchem stóp przechylił je dalej, by zaczęło opadać w dół. Gdy kąt, w którym się znajdowało uznał za stosowny, lekko zgiął ręce i wybił się z nich. Wykonał piękny lot po łuku zakończony..Lądowaniem na stopach… bez żadnych dodatkowych komplikacji. Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech. Wreszcie coś udało mu się za pierwszym razem. Ostatnią taką rzeczą była chyba Biała Aura, którą teraz dumnie uruchamiał, gdy zapowiadała się długa walka, w której miał małe szanse. Stał ładnych kilka metrów od manekina. Po jego twarzy spływało coraz więcej potu. Rękawem przetarł sobie czoło. Prawą rękę wyciągnął przed siebie i zaczął tworzyć w niej ki-blasta. Jasne, mógł to zrobić w mgnieniu oka, ale tym razem chciał „włożyć” w niego tyle energii ile tylko mógł. Skupił się na tym. Zamknął oczy. Energie wewnętrzną kierował do dłoni, po czym powoli uwalniał ją i formował w niej coraz większą i większą kulkę. Otworzył oczy, kulka energii wyszła mu taka jak zawsze. Nieco się zdziwił. Pomyślał, że po prostu tak jest i w stosunku do posiadanej energii tylko jakiś odsetek można włożyć do takiej prostej kulki. Zamachnął się i od niechcenia rzucił powstałą kulkę w manekina, którego niedawno bił. Ki-blast trafił w głowę i rozniósł ją na strzępy. Chłopak wzruszył ramionami, podszedł do kuły treningowej, bez głowy. Odsunął ją, i wziął pierwszego lepszego z leżących nieopodal. Wyciągnął go w miejsce gdzie stał tamten manekin. Zaczął od wykonywania uników „na sucho”. Zwód w prawo, w lewo.. Odsunięcie się od ciosu i kontra! Uderzył manekina w tors. Ten był twardszy. Chłopak spojrzał na swoje kostki, którymi uderzył. Były nieco białe, ale to normalne przy długotrwałym uderzeniu. Na szczęście nic się nie stało. Zobaczył, co jest z tym manekinem z bliska. Był utwardzany jakimiś stalowymi prętami, lub płytami. Brązowooki uważał, że to może być ciekawy trening. Wyskoczył w górę i uderzył z nogi manekina w głowę. Wylądował i zaczął najpierw powoli, później coraz to szybciej uderzać kukle treningową w to, na co akurat spojrzał. Po chwili zaczął robić to automatycznie, a umysł jakby na chwilę odpłynął…

Zaczął myśleć o swoim tacie. Dawno się z nim nie widział. Postanowił go odwiedzić, jednak nie wiedział gdzie go szukać. Wpadł na pomysł by udać się do jakieś informacji albo czegoś podobnego… Chyba w takim miejscu jak akademia musi się coś takiego znajdować. Ostatni raz z ojcem widział się, gdy postanowił udać się do akademii.. Poza Arthilem, miał tylko jego. Tęsknota…. W sumie swojego przyjaciela też nie widział już dłuższy czas. Nagle jego myśli zaczęły uciekać do innej osoby. Spotkał ją tylko raz i od razu doszło do konfrontacji, w kwaterze Brązowookiego. Walczyli, na początku ten nieznany z imienia i nazwiska górował. Dzięki właśnie tej walce Vernil osiągnął Białą Aurę i wygrał starcie. Chciałby poznać tą osobę. Zapytać, dlaczego go zaatakował, może to ma jakiś związek z Tatą? On zawsze znał odpowiedź na nurtujące pytania chłopaka. A może ma dostęp do obrazu zarejestrowanego przez kamery? W końcu gdzieś jakaś musiała być i mogła nagrać tą postać…

-Ałć-syknął pod nosem, a jego myśli wróciły do miejsca, w którym się znajdował. Chłopak uderzył za mocno w stal umacniającą manekina i poczuł ból. Spojrzał na nieco zakrwawione już kostki. Zrezygnował z bicia manekina rękoma i zaczął go kopać oraz co jakiś czas obracając się uderzać z ogona. Najpierw jego nogi trafiały w boki kukły treningowej. Potem przerzucił się na uderzenia w górne partie, za pomocą kolan oraz ewentualnie stóp, ale to po wcześniejszym rozbiegu bądź wybiciu się w powietrze. Któryś atak z kolei niestety zakończył się błędem. Vernil przy lądowaniu jakoś źle postawił nogę i przewrócił się. Postanowił wykonać nową sztuczkę. Zgiął kolana wybił się z nich. Ciało leciało w tył, gdy minęło prostą postawę chłopak wybił się z rąk. Znów jak poprzednio ciało wykonało lot po łuki i wylądowało bezbłędnie.

-No to już umiem!-powiedział do siebie chłopak. Wzleciał w górę. W powietrzu usiadł „po turecku”, zamknął oczy, ogon bezwładnie opadł a half urodzony na ziemi zaczął medytować. Celem tego treningu było powiększenie zasobów energii, a podobno to właśnie medytacja jest najlepsza do tego. Zaczął od rozprowadzania energii po całym swoim ciele. Podświadomie wzleciał wyżej. Energia zaczęła buzować wewnątrz ciała, przez to, że się poruszała. Chłopak zaczął spokojniej oddychać. Energia uspokoiła się. Poczuł, że zaczyna coraz bardziej nad nią panować. Ucieszył się z tego powodu a energia w tym czasie zaczęła robić się cieplejsza. Nie na tyle, żeby mogła ogrzać ciało wyziębionego człowieka, ale można było, poczuć, że dostosowuje się do uczuć młodego wojownika z Vegety. Postanowił zbierać ki w centrum klatki piersiowej. Energia płynęła do celu bardzo szybko, jednak Vernil chciał, panować nad tą szybkością. Zatrzymał ją, po czym zaczął powoli nią poruszać ku centrum. Sekunda mijały coraz szybciej i szybciej, chłopak niesamowicie wciągnął się w to. Dzięki temu, iż jego oczy były cały czas zamknięte, mógł „zobaczyć” swoją energię a co za tym idzie dokładnie nią sterować. Wewnętrzne pokłady ki były już skoncentrowana w jednym miejscu. Chłopak nieco się zmęczył, puścił energię wolną a to spowodowało, że dokoła powstała fala uderzeniowa podobna do Kiai-ho. Chłopak otrząsnął się. Spojrzał czy jego wybryk nie zrobił nikomu krzywdy. Był wysoko, a ta mała „eksplozja” na szczęście nikogo nie sięgnęła. Gdyby tak się stało mógłby narazić się jakiemuś napakowanemu Saiyanowi, który jednym uderzeniem ogona mógłby posłać go na łopatki. Zaczął powoli lecieć w kierunku podłogi. Nogi wyprostował, jeszcze będąc w powietrzu przeciągnął się. Spojrzał na wojowników w zbrojach. Większość już kończyła trening. Brązowowłosy nie wiedział ile czasu minęło, mimo to postanowił powoli kończyć swój trening. Ostatni raz spojrzał na manekiny, a właściwie na tego jednego, utwardzanego, którego nie był w stanie zniszczyć. Teraz już z tego zrezygnował.

-Może gdybym był w stanie furii jak Maia w piwnicy i użył białej aury to byłbym w stanie zniszczyć tego manekina? Może nawet jednym ciosem? Ale chyba nie chcę tego sprawdzać. Podczas furii Maia nie panowała nad swoim ciałem. Może ze mną byłoby podobnie… -myślał chłopak. Na szczęście bądź nieszczęście, nie pamiętał zajścia z poprzedniej wizyty w sali treningowej, gdy furia nim zawładnęła i nie panował nad sobą, dokładnie tak jak Maia w spiżarni. Odwrócił wzrok. Ponownie górą ominął wszystkich wojowników i wylądował przed wejściem. Nie oglądając się za siebie wyszedł z pomieszczenia.

OCC:
Koniec treningu
z/t -> Stołówencja
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk0/0Sala treningowa - Page 7 R0te38  (0/0)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Wto Kwi 02, 2013 2:07 pm
Sala treningowa przywitała kadetkę niejaką pustką. Wczesna pora wypędzała stąd wielu ćwiczących, nieliczni uparcie bili manekiny po kątach. Trenerów nie było widać.
Po wczorajszych wydarzeniach ciało pobolewało. Mięśnie nie przyzwyczaiły się do takiego wysiłku, dziewczyna czuła otępienie w kończynach. Rano miała wrażenie, że jest ze szkła, tak trudno było się jej poruszać. Mogłoby skończyć się na ostrych zakwasach, ale czuła jakby ktoś wbił ostre igły aż do kości. Każdy ruch o tym przypominał.
Do bólu należy się przyzwyczaić. Będzie twoim codziennym towarzyszem w Akademii.
Ponieważ sala treningowa miała owo miano nie od parady, Vivian odłożyła kurtkę na bok, z zamiarem rozpoczęcia rozgrzewki. Przejście do poważniejszych ćwiczeń, tak z marszu, mogłoby się źle skończyć. Zaczęła instynktownie, rozciągając mięśnie, skłonem i podskokiem. Mięśnie wrzasnęły z protestem, ale zacisnęła zęby. Powtórzyła ruch i opadła gwałtownie na posadzkę w prostym szpagacie. Uniosła się na rękach, bez podpierania nóg, unosząc wyprostowane ciało. Następnie opuściła się, wykonała przewrót, włożyła dłonie pod głowę i zaczęła robić brzuski. Po półgodzinie podobnych ćwiczeń, po ciele rozeszło się ciepło, a ból rozmył w nim.
Teraz wiedziała jak zacząć trening. Przypomniała sobie, jak zaledwie wczoraj pytała się Altaira, czy pokazałby jej kilka ruchów. Tak, właśnie tak miał Saiyan na imię… Dobrze zapamiętała. Wtedy nie wiedziała nawet jak zacząć ćwiczenia, a dziś? Doskonale wie, co chce zrobić.
Stanowczo, dziwne rzeczy się z nią tutaj dzieją. Nie miała ochoty jednak nad sobą rozmyślać, bo z reguły kończyło się jej to lamentem i myśleniem jak to jest beznadziejna. Potarła kosmyk włosów, rozejrzała się po pomieszczeniu, szukając zajęcia. Do manekinów nie chciała, na równoważnie chwilowo nie mogła patrzeć. Tona różnych sprzętów zalegała kąty, ale wzrok Ósemki przykuł skromny, porządnie nabity worek treningowy, dyndający na ogromnym haku.
Ugięła nogi, przygotowując pięści. Jak to mówił Axdra? Masz tak samo machać pięścią jak machasz językiem? Tak ostro i skutecznie. Łatwo było mu mówić. On jednym ruchem przebijał mur…
Worek okazał się twardszy niż Vivian sądziła i przy pierwszym ciosie syknęła głośno. Nie zraziło jej to jednak. Uderzyła ponownie, a tobół zakołysał się lekko. Wtedy wyprowadziła długą serię pięści, uderzając gdzie się da. Gruba skóra skrzypiała od jej ciosów.
Zmachana odskoczyła i otarła czoło z potu. Jak dobrze, że wolała krótkie włosy. Nie wpadały w oczy przy byle okazji i nie musiała się martwić fryzurą. Nie, żeby się kiedykolwiek takim głupstwem przejmowała. Dmuchnęła w grzywkę i wróciła do zajęcia. Worek bujał się niemrawo, kpiąc sobie z poczynań kadetki. Wyglądało na to, że to będzie długi i mozolny trening.

OCC---> Początek treningu
+ 10% HP
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk0/0Sala treningowa - Page 7 R0te38  (0/0)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Sro Kwi 03, 2013 9:30 pm
Po bliżej nieokreślonym czasie stan worka pogorszył się. Dyndał smętnie, nikogo nie obchodził jego los. Wgniecenia na skórzanej powierzchni zwiększyły się, pod nieustannymi atakami kadetki. Vivian nie miała zamiaru rezygnować tak łatwo, mimo, że po raz pierwszy miała przed sobą porządne narzędzie treningowe. Uderzała szybko, wyrzucając gwałtownie pięść do przodu i z tą samą prędkością cofała rękę. Tym razem ciosy nie były przypadkowe. Starała się trafić dokładnie tam, gdzie chciała i z grubsza się jej udawało.
W którymś momencie tobół odskoczył przy wyjątkowo silnym ciosie i wrócił, z rozpędu uderzając w Ósemkę. Zachwiała się malowniczo, i by nie stracić równowagi, zakręciła na jednej nodze, kopniakiem mierząc w worek. Uśmiechnęła się lekko, gdy udała się jej ta sztuczka. Wyprowadziła jeszcze jeden taki cios. Mogła już dołączyć i ten rodzaj ataków do treningu.
Na zmianę kopała i uderzała, to metodycznie i z rozmysłem, to szybką serią z pięści. Pracowała przy tym całym ciałem. Ugięte nogi nie pozwalały jej stać w jednym miejscu, ciągle krążyła wokół worka. Mięśnie karku napięła, plecy schyliła, jakby gotowa do uniku. Co prawda, był to zwykły tobół napchany piaskiem, ale Vivian wyraźnie się wczuła w sytuację.
Gdyby zaczęła uderzać ki-blastami byłoby już po worku. Halfka chciała sprawdzić, czy siłą własnych, co prawda obolałych, mięśni da radę go rozwalić. Ćwiczący na sali szybko pozbywali się tych przyrządów. Raz widziała nawet stos skórzanych łupin, leżących obok śmietniska.
Worek był zbyt oporny. Vivan uderzała mocno, naciągając powierzchnię, znacząc ją bruzdami, ale nie potrafiła skończyć tej mozolnej walki. Jakie to beznadziejne, staczać bitwę z workiem treningowym i przegrywać… A czego się spodziewać po początkującym?
Uderzyła nagle kolanem, w sam środek wora. Cofnęła o krok, wyprowadzając jednocześnie lewy prosty i uginając nogę. Dziewczyna zakręciła się, nabierając rozmachu i stopą trafiła w górną część. Gruby łańcuch i hak, na którym wisiał tobół brzdęknął. Ósemka uśmiechnęła się nieznacznie.
Manekiny tym różniły się od worków treningowych, że nadano im jako-taki kształt humanoidalny, by można było ćwiczyć precyzję ciosów. Toboły były raczej dla wyrabiania mięśni i surowej siły. Dziewczyna nie miała o tym pojęcia, zwyczajnie dając się ponieść rutynie ćwiczeń.
Znalazła w tym algorytm. Wczucie, pewność. Trudno było to jednoznacznie określić, ale z pewnego rodzaju płynnością zaczęła zadawać ciosy. Nie myślała za bardzo o tym co robi i okazało się, że wpada w swojego rodzaju trans. Wczoraj też tak było, gdy atakowała manekina. Dała się jakoś ponieść, ale teraz próbowała kontrolować ten stan.
Maia siebie nie kontrolowała. Vivian zastanowiła się, czy jeszcze kiedyś dziewczynkę zobaczy. Prawdopodobnie jest córką trenera i możliwe, że wpadnie na małą. Tam w spiżarni całkowicie dała się ponieść emocjom. Kadetka nie mogła znaleźć słów na określenie tamtej sytuacji. Bo jak to nazwać? Sklepało ją dziecko. Axdra umarłby ze śmiechu.
Myśl o bracie zirytowała ją. Chłopak potrafił być jednocześnie nad wyraz zgryźliwy i okazywać jej swoje wsparcie. Jak można połączyć te dwie rzeczy? Ósemka grzmotnęła z łokcia w worek, aż jęknęły łańcuchy. Nieźle mu wychodziło, nigdy za wiele jej nie mówił, ale i nie przemilczał wielu spraw. Głównie to wrzeszczał, ale na milszy sposób niż inni, o ile możliwe jest milszewydzieranie się. Pomagał jej na swój drwiący sposób. Doskonale do siebie pasowali.
Podczas całych tych rozważań dziewczyna nie zaprzestała treningu. Oddech przyśpieszył, zrobiło się kadetce cieplej, ale ten przeklęty worek nie chciał spaść. Na ostatek uderzyła w niego z całych sił, sprawiając, że sflaczał znacznie i zerwał się z łańcucha. Z łoskotem upadł u jej stóp.
- No, ładnie. Jednak się nie udało. – Skwitowała krótko, łapiąc przetarty hak. Nie miała innego wybory niż zaciągnąć flak pod ścianę, obok resztek manekinów i tym podobnych rzeczy.
Uporała się z tym szybko, otrzepała dłonie i przetarła siano na głowię. Póki była rozgrzana, mogła kontynuować trening. Nie zamierzała szukać nowej ofiary pod postacią worka, ponieważ odczuwała pewne rozczarowanie, że nie udało się jej go zniszczyć. Możliwe, że za dużo od siebie wymagała, ale… Machnęła rękę.
Zwieńczeniem ćwiczeń był ten sam program jakim rozpoczęła trening. Brzuszki, rozciągnięcia i podskoki. Dodała ruchy typowe dla walki – ustawiała gardę, by zaraz przejść do ataku. Krok, wyrzut lewej pięść i blok prawym przedramieniem, krok, garda, krok, prawa pięść i blok nogą. Trenowała tak długo, gdyby nie poczuła, że jest już mocno zmachana. Oparła dłonie o kolana, uzupełniając braki powietrza w płucach.
~Czyli tak to codziennie będzie wyglądać. Wypruwanie żył do upadłego~ Przeszło jej przez myśl, gdy narzucała kurtkę na ramiona.
Dalej nie mogła znaleźć trenera. Możliwe, że jeszcze nie przyszedł, albo opuścił salę, gdy była zajęta. Vivian pokręciła się chwilę po pomieszczeniu, po czym zdecydowała się wyjąć z kieszeni mapkę i sprawdzić najkrótszą drogę do stołówki.
Poczekała jeszcze pięć minut, ale gdy wyglądało na to, że jej obecność jest zbędna, wyszła.

OCC---> Koniec treningu
+ 10% HP
[zt]---> Stołówka
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk750/750Sala treningowa - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Pią Kwi 05, 2013 9:36 pm
Poruszał się szybkim, sprężystym krokiem. Pokonywał kolejne metry z całkiem przyzwoitą szybkością. W trakcie marszu mijał kolejne Saiyańskie jednostki zmierzające na misję lub z niej wracające. Kilka razy został brutalnie potrącony przez postawionych wyżej w hierarchii, jednak miał to gdzieś. I tak przez najbliższe tygodnie będzie gnojony i tępiony niczym najgorsze ścierwo. Lecz musi to znieść by awansować. Ponadto Ci co nie załamią się psychicznie stają się o wiele lepszymi żołnierzami. Niestety większość staje się podobnymi skurwielami jak Ci, którzy ich trenowali. Wątpił jednak by z nim stało się tak samo. Szmaragdowooki brzydził się znęcaniem i gnojeniem słabszych. Jednak na razie to co uważał mógł sobie zachować dla siebie. Przechodząc korytarzem obok stołówki młodzieniec usłyszał odgłosy bijatyki, zaś po chwili przez drzwi wyleciał starszy Saiyanin. Nie został on jednak długo na korytarzu i w następnej chwili wrócił na salę z rządzą mordu wypisaną na twarzy. „Nawet podczas obiadu muszę się napierdalać po mordach. Co za rasa” westchnął kruczowłosy, po czy ruszył dalej. Wkrótce jego oczom ukazała się sala treningowa. Ojciec często mu opowiadał o tym co się w niej dzieje, lecz młody Saiyanin nie wierzył w te opowieści. Teraz miał się przekonać o tym na własnej skórze. Kiedy wszedł do Sali w jego nozdrza od razu uderzył zapach spoconych ciał i krwi. Szybko udało mu się wyłowić z tłumu trenera. Był to jedyny Saiyanin, który nie ćwiczył, a darł mordę na wszystkich. Podszedł szybkim krokiem i stanął przed nim.
- Kadet Raziel melduje się na służbę sir! – powiedział służbowym tonem, prostując się jak struna i salutując prawą dłonią. Nie miał zamiaru dostać w twarz za nieokazanie szacunku wyższemu rangą. Wiedział, ze wielu Saiyan jest bardzo uczulonych na to.
Anonymous
Gość
Gość

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Nie Kwi 07, 2013 6:38 pm
Saiyan stanął już stopą w sali, widział wiele wokoło nowych twarzy, nawet tą kadetkę co ujrzał ją wcześniej w recepcji. Trenowała z jakimś halfem, widać było to po jego kudłach. Zobaczył także jakiegoś czystej krwi saiyana, który czekał na odpowiedź trenera. Blade podrapał się po tyle głowy i także zaczął rozglądać się za trenerem, bo ten tylko tak stał i czekał na jakieś zadanie lub trening.
Widać było po nim, że był hardy jak skała i czekał tutaj już od dłuższego czasu. Kiedy Czarnowłosy już skończył przeszukiwanie sali, miał zamiar poczekać na trenera, lecz oczywiście nie było go, ponieważ tylko ten z koszar zawsze był w koszarach. Kadet stanął obok nowego saiyana, podszedł do niego na baczność, bo było specjalne miejsce, gdzie zazwyczaj trener podchodził i rozmawiał z kadetami.
-Pierwszy dzień w Akademii, co ? - odezwał się do nowego saiyana, który stał obok niego. Miał nadzieję, że ten mu odpowie na jego pytanie, a jak nie, to walić dziada. Zastanawiało go, gdzie znowu mógł podziać się trener, bo zazwyczaj miał swoją dziewczynę jako zastępczynie, a teraz nawet jej nie ma, może sobie wzięła wolne.
Kadeta to jakoś nie obchodziło, stał obok tego nowego i czekał, aż trener się przypałęta i da im jakieś zlecenia. Blade wiedział, że niedługo trener się pojawi, więc już nie miał zamiaru nigdzie odchodzić, bo mogło wyjść tak, że trener dał jakieś zlecenie nowemu, a jemu by nie dał, bo by sobie gdzieś poszedł.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Nie Kwi 07, 2013 8:49 pm
Za plecami kadetów rozległy się czyjeś kroki. Okazało się, że to ten którego obydwaj oczekują.
Trener:
- Odpowiednie zachowanie i postawa, brawo - rzekł na widok Raziel'a.

Omiótł wzrokiem pomieszczenie, jakby wypatrując jakichś sytuacji wymagających interwencji. Niczego takiego jednak nie dostrzegł, więc odwrócił się w powrotem do oczekującej na zadanie dwójki.

- Hmm... - zamyślony drapał się po brodzie - No dobrze, to może być doskonała okazja. Blade - zwrócił się od czarnowłosego - poddam Cię pewnej próbie. Jeśli się wykażesz, to zlecę Ci poważniejszą misję. Ten stojący obok Ciebie, to nowicjusz, dopiero co wstąpił do Akademii. Zaopiekuj się nim, naucz czegoś pożytecznego, bądź jego mentorem. Potraktuj to zadanie poważnie. Wróć do mnie, gdy uznasz, że chłopak zrobił postępy.

Uśmiechnął się lekko, po czym oddalił w bliżej nieokreślonym kierunku.

OCC:
Raziel - trafiasz pod skrzydła Blade'a.
Blade'a - naucz czegoś chłopaka, wykaż się kreatywnością. Oczywiście nie chodzi mi o oprowadzanie go po budynku Akademii. Tak ze 3/4 posty, ale jak chcesz to możesz więcej.


Ostatnio zmieniony przez NPC. dnia Nie Kwi 28, 2013 10:27 am, w całości zmieniany 1 raz
Anonymous
Gość
Gość

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Nie Kwi 07, 2013 9:41 pm
Kiedy Saiyan tak stał, nagle usłyszał czyjeś kroki, tak to były kroki nikogo innego jak Trenera, pewnie był na stołówce i coś jadł. Kiedy stanął przed nimi, wpierw odezwał się do Raziela, że ma dobrą postawą. Zaraz po tych słowach, skierował się w stronę Czarnowłosego, który miał za zadanie zająć się nowicjuszem, ponieważ ten za bardzo jeszcze nic nie umiał.
Trener poklepał Blade'a po ramieniu i poszedł zajmować się swoimi dalszymi sprawami. Kadet odwrócił się w stronę Nowicjusza, który był teraz pod jego ręką i zaczął do niego mówić:
-Więc tak, trafiłeś pod moją opiekę, zobaczymy na co cię stać, chodź ze mną. - Obydwoje skierowali się najpierw na jednego z ostałych słabych manekinów, który jeszcze został i nie został przez nikogo zdewastowany.
Gdy już dotarli do niego, zatrzymali się przy nim, Blade zaczął znowu do niego mówić:
-Słuchaj mnie uważnie, widzisz tego manekina przed nami, prawda ? Twoim zadaniem będzie podszkolenie się trochę w walce fizycznej i rozwalenie tego manekina, nie musisz się martwić za bardzo o szkody, są już lepsze i nowsze modele, ponieważ ja sam na nich trenowałem, więc do roboty i pokaż na co cię stać Nowicjuszu. - Po tych słowach poklepał go po ramieniu, odszedł kilka metrów pod ścianę, żeby ten mógł spokojnie ćwiczyć na manekinie.

Przecież nie miał zamiaru przeszkadzać nowemu, chyba że ten źle wykonywał by jakieś ruchy. Saiyan założył jedną rękę na drugą, wyprostował się i czekał, aż nowy Kadet pokaże mu na co go stać. Miał nadzieję, że nie zawiedzie się na nim, ponieważ wreszcie trafił pod jego skrzydła. Czarnowłosy sprawdził czy nigdzie nie ma trenera, żeby ten zaraz nie miał pretensji do niego.
Blade miał nadzieję, że Nowicjusz chociaż się czegoś nauczy, bo jak nie, to trener z sali treningowej, będzie zawiedziony na niego. Kadet zapomniał o jednej rzeczy, podszedł jeszcze na chwilę do nowego i zaczął mówić:
-Byłbym zapomniał, dla utrudnienia, załóż tą opaskę na oczy, zobaczymy czy będziesz mógł wstanie chociaż raz trafić tego manekina na ślepo, masz szczęście, że ten manekin nie jest żywy, było by ci jeszcze gorzej, no to powodzenia Nowicjuszu. - Klepnął go raz w plecy, odszedł pod ścianę, znowu skrzyżował dłonie na klatce piersiowej i czekał na trening nowego.
Był ciekaw czy ten saiayn ma potencjał i pokaże na co go stać.

OCC:
Raziel, zrób zakładkę z treningami i dla utrudnienia opaska no czy Razz. To do dzieła Very Happy
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk0/0Sala treningowa - Page 7 R0te38  (0/0)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Nie Kwi 07, 2013 11:14 pm
Z każdym krokiem, dziewczyna czuła się pewniej, jakby wizyta w stołówce nie miała miejsca. Płukanie ust całkowicie pozbyło się nieprzyjemnego posmaku, a i żołądek się uspokoił. Jedyną rzeczą, nad którą mogłaby się teraz roztkliwiać, był jej własny stan emocjonalny. Vivian nie potrafiła się określić. Myślała jedno, robiła drugie, klęła na siebie i trzecie wprowadzała w czyn, by zastanawiać się nad czwartym. Tak nie powinno być. Musi mieć jakoś sprecyzowane wartości, inaczej mętlik w głowie pozostanie jej do późnej starości.
- Po pierwsze, zamierza zostać wojownikiem.
- Po drugie…

Kadetka przystanęła. Co zrobi, jak już zostanie wojownikiem, jak sobie udowodni, że jest silna? Wiedziała, że w gruncie rzeczy jest słaba, jest tchórzem, obawia się wielu rzeczy… Gdy już uda się jej wyrzucić z umysłu wszystkie te czarne myśli na temat swojej osoby, co zrobi?
Nie wiedziała. Z egoistycznej pobudki chciała być silniejsza, najpierw sądząc, by nastraszyć innych, potem rozumiejąc, że to dla siebie. Koniec, kropka. Możliwe, że większy cel sam się pojawi… Póki co, wyglądało na to, że Ósemka cierpi na chorobę dwubiegunową.
Dotarła na salę treningową, rozglądając się po jej wnętrzu. Zaludniło się wyraźnie, wiele osób rozpoczynało ćwiczenia. Idąc przez pomieszczenie widziała, że równoważnia zajęta, worki, sztangi też… Przy manekinach stało dwóch czarnowłosych kadetów. A raczej przy ich resztkach, bo liczba kukieł topniała w zastraszającym tempie.
Ósemka przeszła obok ćwiczących, szukając wzrokiem trenera. Saiyan stał na drugim końcu sali, zajęty obserwacją ćwiczących. Podeszła do niego, stając prosto, dokładnie tak jak uczył ją brat. Szybko rozpoznała trenera, który drzemał na ławce, podczas jej pierwszej wizyty. Nie dała po sobie tego poznać, tylko zasalutowała, gotowa na rozkazy.
- Kadetka Vivian melduje się, sir. – Powiedziała spokojnie, bez krzyku. Nie rozumiała czemu większość kadetów wykrzykuje te słowa? Boją się, że zginą w tłumie?
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk750/750Sala treningowa - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Pon Kwi 08, 2013 4:55 pm
Czekał. Pięć, dziesięć, piętnaście. Czas płynął powoli, zaś młody Saiyanin w dalszym stopniu stał wyprostowany i czekał aż trener go zauważy. Trwał cały czas w jednej, nie zmiennej pozycji. Zabijając czas obserwował pozostałych Saiyan znajdujących się na Sali. Kilku pracowało nad mięśniami, niektórzy trenowali techniki lub ciosy, zaś kilka par toczyło nawet sparingi. Raziel wiedział, że podczas każdej Saiyańskiej walki może polać się krew. Kątem oka dostrzegł jak na Sali pojawiła się nowa osoba. Od razu widać było po nowo przybyłym, że jest czystej krwi Saiyaninem. Jego włosy były naturalnej czerni, która zdarza się tylko u czysto krwistych. Saiyanie z domieszką ludzkiej krwi mają włosy delikatnie jaśniejsze, bądź zupełnie innego koloru. Przynajmniej tak twierdził ojciec chłopaka. Jednak szmaragdowookiego to nie obchodziło, reszta mogła mieć sobie nawet włosy w kolorze oczojebnego różu, a kruczowłosy i tak pewnie zostałby niewzruszony. Po chwili drugi Saiyanin stanął obok Raziela. Proste pytanie zapoznawcze. Teraz wszystko zależało od młodego kadeta. Mógł odpowiedzieć grzecznie, coś odburknąć lub totalnie zignorować chłopaka. Jednak ciemnowłosy nie był chamem, ani jakimś gburem. Został wychowany w rodzinie z tradycjami i już od dziecka wpajano mu wraz z treningiem zasady dobrego wychowania i kultury.
- Tak, pierwszy, ale mam nadzieję, że nie ostatni. – odpowiedział chłodno Raziel.
Kilka chwil później obaj Saiyanie usłyszeli kroki i jak na komendę się odwrócili. Stał przed nimi młody i dobrze zbudowany kapitan. Wydawał się porządny jednak pozory mogą mylić. Szmaragdowooki wyprostował się jeszcze bardziej i powtórzył formułkę. Widać było, że trener był formalistą bo od razu pochwalił chłopaka za postawę i zachowanie. Teraz musiał czekać na to jakie zadanie zostanie mu przydzielone. Kapitan omiótł salę wzrokiem, jednak nie dopatrzył się niczego co sprawiałoby, że musiałby interweniować. Po chwili zwrócił się z powrotem do Raziela i jego towarzysza. Z krótkiego wywodu kapitana szmaragdowooki dowiedział się, że chłopak stojący obok niego również jest kadetem i nazywa się Blade. „Może się to kiedyś przydać, albo i nie.” pomyślał chłodno chłopak. Z dalszych słów starszego wojownika wynikało, że kruczowłosy jest teraz pod opieką Blade. Po słowach by go czegoś nauczył kapitan oddalił się w głąb Sali. „Hmm, zobaczymy co takiego możesz mi przekazać, mistrzu.” stwierdził chłopak, uśmiechając się delikatnie. Wolnym krokiem ruszył za swoim opiekunem. Podeszli pod jedną ze ścian i stanęli przy mocno zniszczonym manekinie. „Walić w manekin? Serio? No cóż, niech Ci będzie.” pomyślał sarkastycznie młodzieniec. Ustawił się przed zniszczonym obiektem ćwiczeń i już miał wyprowadzić pierwsze uderzenie, kiedy Blade go powstrzymał. Okazało się, że ten trening nie będzie jednak taki prosty. Otóż Raziel miał wykonać wszystkie uderzenia z zawiązanymi oczami. „Ciekawe, jeszcze nigdy nie próbowałem takiego wariantu treningu.” pomyślał chłopak zawiązując opaskę na oczach. Ogarnęła go ciemność. Nie widział nic, jednak wiedział, że kilka metrów od niego znajduje się manekin, który był jego celem. „No dobra zaczynamy.”

Occ:
Początek treningu.
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk0/0Sala treningowa - Page 7 R0te38  (0/0)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Wto Kwi 09, 2013 6:05 pm
Kurtka wyprana, chłopak wykąpany. Jego włosy były jeszcze lekko mokre jednak nie na tyle by woda skapywała na ziemie. Podszedł do otwartych drzwi sali treningowej. Pierwsze, co dało się poczuć to ten charakterystyczny, brzydki zapach. Prędzej czy później nos każdego kadeta się do tego przyzwyczaja. Brązowowłosy wszedł do środka. Przed jego nosem przeleciał jakiś dziwny pocisk. Na pewno nie był to zwyczajny ki-blast. Spojrzał w prawo, jakiś facet miał w dłoniach uszykowane kolejne pociski i znacząco kiwnął głową na Vernila by ten przeszedł. Zrobił to, co miał a za nim przeleciały kolejne dwa pociski. Nie zwracał zanadto uwagi na nie. Szukał trenera. Oczywiście nie obyło się bez przepychanek. Half zaczął nerwowo poruszać ogonem. Zazwyczaj było tutaj dużo ludzi, ale tym razem? Chyba cała akademia się tutaj zbiegła. Vernil postanowił wzlecieć w górę. Patrzył w dół, szukał trenera. Przed jego twarzą przeleciało coś jakby ognista kula. Chłopak się tego nie spodziewał. Przełknął głośno ślinę. Dostrzegł trenera. Zaczął szybko opadać w dół. Wylądował. Zaczął iść w kierunku trenera. Spojrzał w lewo. Dużo, bardzo dużo ludzi w kółku. Chyba znowu jakieś sparingi dla rozrywki. Nawet Vernil już raz w jednym uczestniczył. Spojrzał przed siebie. Był już niedaleko. Przed trenerem ktoś stał. Poznał tą osobę, Ósemka. Heh poszedł tylko na chwile się zdrzemnąć a już ją spotyka. Stanął obok niej. Ogon tym razem uspokoił się i obwiązał talię chłopaka.

- Kadet Vernil, melduje się na służbę!-powiedział, zasalutował, po czym szturchnął łokciem Ósemkę. Ne jego twarzy wymalował się lekki uśmiech, jednak mimo wszystko cały czas czekał na odpowiedź trenera.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk750/750Sala treningowa - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Wto Kwi 09, 2013 7:03 pm
I nastała ciemność. Nie widział już ani manekina, ani nawet najmniejszej cząstki światła. Lecz stał i czekał. Nie ruszał się ani do przodu, ani do tyłu. Tylko stał. Słyszał uderzenia pięści innych Saiyan. Uderzenia o worki treningowe, ciała, czy też o bardziej twardą powierzchnię. Jednak on nie robił nic. Przypomniał sobie rozmowę z ojcem. Kilka minut do operacji, która była ostatnią szansą ratunku na uratowanie prawego oka szmaragdowookiego. Przez cały ten okres od starcia z Changelingami do tego właśnie momentu Raziel nosił na oczach specjalną przepaskę. Miała ona chronić narządy wzroku młodego chłopaka i przy okazji próbować leczyć uszkodzone oko chłopaka. Przez ten okres czasu kruczowłosy docenił, jak naprawdę potrzebny jest zmysł wzroku w codziennym życiu. Czuł się strasznie niezręcznie kiedy nie mógł wziąć jakiejś rzeczy i Eve musiała mu pomagać. Jednak wraz z utratą jednego zmysłu reszta się wyostrza. Jego słuch stał się bardziej wrażliwy, dotyk o wiele czulszy, zaś smak. No cóż ten akurat zmysł mógł zostać taki jaki był, gdyż szpitalne dania były równie smaczne jak słynna papka dla kadetów. Godziny po operacji były najdłuższymi w życiu chłopaka, na jego szczęście oko udało się uratować. Od tego momentu chłopak mógł zauważyć znaczącą poprawę reszty zmysłów. Więc teraz kiedy przyszło mu ćwiczyć z opaską na oczach postanowił wypróbować tą zmianę w praktyce.

Ciemność powoli ustępowała palecie zjawisk dźwiękowych. Słyszał dokładnie bicie swojego serca, uderzenia reszty treningowych. Nawet dochodził do niego dźwięk jakiegoś owada znajdującego się w Sali. „To będzie naprawdę ciekawe” pomyślał Raziel po czym uśmiechnął się pod nosem. Powoli podszedł do manekinu, który znajdował się przed nim. Nie wiedział czy teraz się tam znajduje, jednak miał taką nadzieję. Po chwili jego dłonie dotknęły poszarpanego i zniszczonego materiału. Pierwszy cios miał sprawdzić twardość. Pięć trafiła w korpus po czym w następnej sekundzie szmaragdowooki poczuł delikatny ból knykci. Zawsze się pojawiał kiedy nieosłonięta dłoń uderza w coś twardego. Następne ciosy spadały równie szybko co pierwszy. Cios w korpus, uderzenie w nerki i hak na szczękę. Następnie kilkanaście uderzeń na żołądek i inne organy wewnętrzne. Sześć ciosów na żebra, z każdej strony. Cel uszkodzić lub złamać jak największą ilość. Nie wiedział już ile czasu trwa okładanie manekina. Nie zwracał zupełnej uwagi na ból. Szybkim ruchem ściągną głowę manekina i kopnął ją raz prawym kolanem, zaś lewe wylądowało na jego mostku. Nagle przestał. Z ciemności wyłonił się pewien kształt. Nie przypominał on Saiyanina, jednak czarnowłosy wiedział dokładnie do kogo należał. Z furią zaczął uderzać w ciało changelinga, który o mały włos nie pozbawił go oka. Ciosy spadał na korpus i głowę. Nie kwapił się wymyślaniem jakichkolwiek wymyślnych technik. Chciał po prostu zmasakrować tę twarz i zetrzeć temu potworowi uśmieszek z twarzy.

Raziel uderzał w manekin z całą swoją siłą i zawziętością. Nie wiedział, czy coś jeszcze zostało z celu chłopaka. Nie interesowało go to. Blade nie kazał mu przerwać więc uderzał dalej. Nawet nie poczuł jak kilka uderzeń zamiast w głowę manekina trafiło w ścianę zdzierając skórę i rozcinając knykcie młodzieńca. Dopiero kiedy po kolejnym uderzeniu poczuł dość silny ból dłoni przestał uderzać. Ściągnął powoli opaskę i popatrzył na swoje dłonie. Z obydwu sączyła się krew jednak chłopak zdawał się tym nie przejmować. Wolnym ruchem odwrócił się do swojego opiekuna.
- Co teraz? Mam dalej niszczyć manekina, czy spróbujemy czegoś innego? – zapytał. W tonie chłopaka nie było żadnych emocji. Nic nie zostało z furii, która na kilka chwil zawładnęła szmaragdowookim. Znowu stał się chłodny i niedostępny. Krople krwi przez cały czas spadały na posadzkę dając dźwięk, którego nikt nie słyszał.

Occ:
Koniec treningu
Anonymous
Gość
Gość

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Wto Kwi 09, 2013 9:39 pm
Kiedy Saiyan obserwował poczynania nowego nowicjusza, spoglądał również czy nic ciekawego nie dzieję się wokół na sali treningowej. Nowy kadet robił postępy, lecz nie tak wielkie, żeby stawić czoła saibamenom. Mijały minuty, nowy pokazywał, że coś tam potrafi, ale nie dość, żeby zainspirować Blade'a.
Kiedy mijał wolno czas, a nuda wiała strasznie na sali, Czarnowłosy niestety nie miał za dużo do roboty, lecz tylko mógł co najwyżej podpierać ścianę i spoglądać się na jego postępy, które niestety szły mu mizernie. Gdy tak czekał, aż Nowy przestanie się męczyć, ten zaś zastanawiał się co ciekawego może porobić, bo strasznie mu się nudziła opieka nad nowym kadetem.
Po kolejnych minutach jego mozolnego treningu, wreszcie zakończył, zdjął opaskę i podszedł do niego. Zaczął do niego mówić, tak jakby nie miał w sobie żadnych uczuć, to było bardzo dziwne dla niego. Saiyan złapał oddech i zaczął powoli tłumaczyć wszystko nowemu:
-Muszę przyznać, że nieźle ci poszło walić manekina na ślepo, ale teraz będziesz dalej trenował bez opaski. Mimo iż twój poziom mocy trochę się podniósł, to nie znaczy, że na tym skończymy - Mówił strasznie poważnym tonem.

Kiedy złapał kolejnych oddech, zaczął mu tłumaczyć dalej:
-Musisz popracować nad swoją postawą, widzisz, przeciwnik już dawno by cie trafił, więc twoim nowym celem będzie utrzymywania swojej pozycji tak, żeby przeciwnik miał nie lada z tobą problemy. Mimo samego walenia z pięści, musisz także używać swoich nóg. W powietrzu, jak byś z kim walczył, to chyba nie samymi rękoma, co ? - Oznajmił pytającą.
Poszedł na chwilę pod jakiś panel, który po naciśnięciu przycisku, uruchomił jeden ze starszych modeli manekinów. Blade podszedł do niego i zaczął pokazywać mu różne ciosy, nie te co używał nowicjusz, ponieważ Czarnowłosy znał trochę więcej ataków, niż nowy kadet mógł się tego spodziewać.
Kiedy przestał obijać nowego manekina, wrócił z powrotem do chłopaczka i powiedział:
-Tak w ogóle jestem Blade, Blade River. A ty jak masz na imię kadecie ? - W jego głosie można było usłyszeć domieszek wesołości, lecz nie do końca. Kiedy zadał to pytanie, ponownie wrócił do modelu manekina v2, bo była więcej tych modeli i zaczął mu dalej tłumaczyć:
-Pokazałem ci nowe ciosy, które masz przetestować na tym manekinie, nie martw się, tak szybko się nie rozpadnie, jak ten którego rozwaliłeś, ten jest wzmacniany od środka żelaznymi belkami, będziesz miał z nim trudności, nawet możesz zostać poraniony. No to do dzieła Kadecie ! - Ostatnie słowa wykrzyczał odszedł pod konsolę i miał zamiar ciągle patrzeć na postępowania młodego kadecika, ponieważ wiedział, że w nim może być jakiś potencjał i kiedyś zostanie naprawdę porządnym saiyanem, który stanie w obronie Ojczyzny Planety Vegety.

OCC:
Raz, baw się dalej, poziom średni : D
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Sob Kwi 13, 2013 4:40 pm
Trener przechadzał się po sali, gdy podeszła do niego dwójka kadetów. Spojrzał na nich nieco zdziwiony, po czym przystanął.

- Hmm - westchnął, podpierając podbródek na ręce - w zasadzie to nie mam nic dla Was. Macie chwilę dla siebie. Idźcie coś zjeść, umyć się czy odpocząć. A jak nie to potrenujcie tutaj, urządzenia się do Waszej dyspozycji.

W tym momencie z rogu Sali dobiegł zduszony krzyk, a sekundę później dość spora eksplozja. Mężczyzna pośpiesznym krokiem udał się w tamtym kierunku.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk750/750Sala treningowa - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Nie Kwi 14, 2013 9:36 pm
Czekał cierpliwie na to co powie jego opiekun. Krew powoli przestawała płynąć z rozciętych knykci młodego chłopaka. Musiał się bardziej kontrolować. Gniew jest dla tych, którzy szybko giną, a on nie zamierza ginąć. W końcu jego trener zwrócił na niego uwagę. Ku kolejnemu zdziwieniu pochwalił chłopaka. „Normalnie cud, jestem w Akademii od kilku godzin, a nie dostałem jeszcze po pysku, ani nikt mnie nie ochrzanił” pomyślał sarkastycznie. Blade powoli lecz dokładnie wyjaśniał młodemu kadetowi jakie popełnił błędy i co jeszcze mógłby poprawić w swoich ruchach. Chwilę później podszedł ponownie do konsoli i nacisnął kilka guzików. Niemal natychmiast pojawił się nowy manekin. Opiekun Raziela w kilku krokach znalazł się przy nim i zaczął pokazywać młodzieńcowi bardziej zaawansowane ciosy i kombinacje. Po chwili znów podszedł do Raziela, tym razem oficjalnie się przedstawiając.
-Raziel. – odpowiedział krótko Saiyanin podając rękę trenerowi. Nie miał zamiaru znajdować sobie ani przyjaciół, ani wrogów. Kiedy Blade skończył prezentacje nadszedł czas na Raziela.
Podszedł do manekina wolnym krokiem. W następnej chwili uderzył prawą pięścią w sam środek manekina. Silny ból od razu przeszył dłoń szmaragdowookiego. Ale zamiast pokazać po sobie jakiekolwiek uczucie, chłopak ścisnął jeszcze mocniej pięść i zaczął uderzać ponownie w manekin. Do kolejnych kombinacji dokłada kopnięcia. Wysokie, niskie, z obrotem i proste. Kilka razy nawet delikatnie podleciał do góry dzięki czemu mógł pionowym kopniakiem zaatakować głowę manekina.
Blade miał rację, ten obiekt był o wiele twardszy od poprzedniego celu Raziela. Już po kilkunastu minutach, rany na dłoniach chłopaka się ponownie otworzyły, jednak kadet uderzał dalej. Wyglądało to jakby nie odczuwał bólu, jakby był pustą skorupą. Ale on czuł, czuł bol jedna potrzebował go. Ból jest najlepszym nauczycielem, pomagał zapomnieć oraz uczył dyscypliny. Przecież nie mógł, powiedzieć Blade'owi, że boli go rączka. Ten by go najpewniej wyśmiał, a to się raczej dumnemu Saiyanowi nie uśmiechało. Minuty mijały, a Raziel dalej uderzał. Z determinacją powtarzał ciosy, kombinacje pokazane mu przez opiekuna. Czasami dodawał swoje własne pomysły. Po kolejnym ciosie pięścią i silnym kopniaku skończył. Teraz z jego dłoni nie sączyła, a lała się krew. Na jego nogach zaczęły najpewniej się pojawiać pierwsze siniaki. Dobrze będzie jeśli nie spuchną. Jednak czarnowłosy, ani przez moment nie jęknął, stał spokojnie i znów zaczął się wpatrywać wyczekująco w Blade’a.
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk0/0Sala treningowa - Page 7 R0te38  (0/0)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Nie Kwi 14, 2013 9:40 pm
Dobra passa cały czas towarzyszyła młodemu wojownikowi. Swoje zadanie w sali wykonywał spiczastowłosy a nie ten "aniołek z koszar". Zmierzył jego, później Ósemkę. Jego ręka powędrowałaby podedrzeć podbródek i podrapać go. Płynnym i niskim głosem powiedział, że nie ma dla nich nic do roboty. Vernil podszedł do tego nieco ambiwalentnie. Z jednej strony wolałby iść walczyć na serio a nie po raz kolejny nawalać w manekiny albo coś podobnego. Jednak jakby miała trafić się znów jakaś osoba, która może ich zabić latającymi nożami to lepiej zostać tutaj gdzie jest. Twarz chłopaka, na której wymalował się lekki uśmiech nagle spoważniała. Jego wzrok powędrował w kąt sali skąd usłyszał najpierw lekki huk, który później przerodził się w wielką eksplozje, której towarzyszyły krzyki oraz kilka mniejszych wybuchów. Trener odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem udał się w miejsce, na które przed chwilą patrzył Half. Brązowowłosy powoli zaczął odwracać głowę w kierunku Vivian, jednak jego oczy jakby cały czas patrzyły w kąt. Dopiero, gdy już nie mogły patrzeć w dany punkt schowały się za powiekami, a gdy te się podniosły ujrzały twarz Ósemki. Na jego twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. Nie wiedział za bardzo, co powiedzieć " znowu się spotykamy"? Trochę to bez sensu. W jego myślach toczyła się krótka batalia, z której zwycięsko wyszedł jeden pomysł, wspólny trening!


Emm. Co powiesz na wspólny trening? Wymiana ciosów w praktyce jest nieco lepsza niż bezsensowne nawalanie w manekiny... Tak mi się przynajmniej wydaje..-powiedział chłopak nieco się stresując. Z początku chciał jej zaproponować, że nauczy ją jakiś ciosów, wiedział, że Vivian jest krócej w akademii. Jakoś tak wyszło, że zaproponował sparing. Odetchnął głęboko. Niby wypadałoby podczas rozmowy patrzeć na osobę, z którą wymienia się słowa, jednak tym razem oczy Vernila jakby na chwilę powędrowały w róg gdzie teraz nie było słychać wybuchów tylko głośny krzyk trenera. Chyba ten, który spowodował wybuch otrzymał ostrą karę..
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk0/0Sala treningowa - Page 7 R0te38  (0/0)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Nie Kwi 14, 2013 10:36 pm
Vernil. Dziewczyna w duchu ucieszyła się. Jedyna, (jak na razie na to wyglądało)przyjaźnie nastawiona osoba. Cóż, przynajmniej miała taką nadzieję. Nie zamienili wiele słów podczas zadania w spiżarni, ani podczas spotkania w stołówce. Vivian odpowiedziała mu lekkim uśmiechem.
Wysłuchała uważnie słów trenera, w sumie nie przejmując się brakiem jakichkolwiek zadań. Kadeci powinni ćwiczyć się w bójce głównie. Co prawda misje, chociażby te najbardziej banalne, zmuszają do myślenia każdy zamulony treningiem umysł.
Dobrze się składa, bo głowa Ósemki ma dość myślenia na dłuższy czas. Mało brakuje, aby para buchnęła jej z uszu, a mózg wypłynął nosem.
Kaboom.
Halfka drgnęła lekko słysząc eksplozję. Krzyki w tym miejscu były normą, wybuchy również się zdarzały. Brat kiedyś stracił pół nosa, przy źle wymierzonym ataku, rozwalając przy okazji jedną ścianę Mordowni. Lekarze oczywiście naprawili to małą skazę na urodzie, ale upewniało to kadetkę, że w Akademii wszystko się może zdarzyć.
Trener odbiegł, a Ósemka śledziła wzrokiem jak idzie w róg sali. Przeszło jej przez głowę, że warto byłoby sprawdzić co się dzieję, chociaż z drugiej strony, łatwo jest w ten sposób oberwać od trenerów.
Do rzeczywistości, po raz kolejny, sprowadził ją brązowowłosy kadet. Kiwnęła spokojnie głową, słysząc jego słowa.
- Wiesz… Mi też się tak wydaję.
Sparing nie brzmiał tak źle. Co prawda, nigdy w taki sposób nie ćwiczyła, ale warto poznawać różne sposoby treningu. Pewnie szkolne szarpaniny niejako podziałają na jej korzyść.
Znów nie wiedziała jak zacząć, ale nie przejęła się tym. Będzie działaś instynktownie. Cofnęła się trochę, zrzuciła kurtkę i przyjęła gardę. Uśmiechnęła się szerzej - zapowiadało się nieźle.
- Ty zacznij. Nie mam jeszcze takiej wprawy w walce.

OCC

This party get started! ---> Sparing czas zacząć Kokoko


Ostatnio zmieniony przez Ósemka dnia Pon Kwi 15, 2013 9:08 pm, w całości zmieniany 1 raz
Anonymous
Gość
Gość

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Nie Kwi 14, 2013 10:51 pm
Podczas gdy Blade spoglądał na Nowicjusza, wreszcie poznał jego imię. Raziel, tak to było imię nowego saiyanina, który także jest kadetem i chcę bronić planety Vegety. Cierpliwie patrzył na wyczyny kadeta, który najwyraźniej poprawił się, jeśli chodzi o postawę do walki, a na dodatek zmienił styl walki. Czarnowłosego bardzo cieszyło sam fakt, że nowy stara się poprawić od razu.
Kiedy tak Saiyan spoglądał na nowicjusza, zauważył dwójkę innych kadetów, których już kiedyś najwidoczniej musiał widzieć, ponieważ bardzo rzucali się w oczy, lecz olał ich, bo nie miał zamiaru spuścić z oczu Raziela. Trening przebiegał nieco szybko, ale widać było zmęczenie po nowicjuszu, który najwyraźniej strasznie był poraniony, gdyż można było ujrzeć rany na dłoniach, zapewne też miał jakieś na swoich nogach.
(Może przesadziłem z tym manekinem, widać że się strasznie męczy) - chwilę był w zamyśleniu, gdy kadet właśnie chyba kończył swój trening. Kiedy Raziel przyszedł do niego z pokrwawionymi łapskami, strasznie to wyglądało, lecz Blade przypomniał sobie jego treningi, na których też musiał niestety wycierpieć.
Czarnowłosy był dumny z postępków nowego kadeta, który tak wycierpiał na tym manekinie. Wreszcie przestał opierać się o ścianę i podszedł do czekającego na niego Raziela:
-Dobra robota, nie wiedziałem, że dasz sobie radę, ale widzisz, tu chodziło, żebyś tak zniszczył manekina, żeby mu coś odpadło, a ona ma tylko parę wgnieceń. Już wiem, Masz zrobić 50 okrążeń, 50 pompek, 50 brzuszków i wrócić z powrotem do manekina, CHCĘ WIDZIEĆ ŻEBY MU COŚ ODPADŁO, ZROZUMIANO KADECIE !! - Ostatnio słowa były jak rozkaz, ale to miało tak brzmieć, żeby wreszcie uwierzył się, ma pokazać opiekunowi, że wierzy w siebie i że na pewno da radę.
Odszedł kilka kroków od nowego i odwrócił się w jego stronę, wykrzykując:
-NA CO CZEKASZ, JAZDA, POKAŻ ŻE JESTEŚ ŻOŁNIERZEM VEGETY, A NIE JAKIMŚ SŁABYM KADECIKIEM !! - Te słowa miało pobudzić lekki gniew w Razielu, po bo ty przejął inicjatywę i się wykazał dla Planety.

OCC:
Mas pokazać na co cię stać Raziel.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Sala treningowa - Page 7 9tkhzk750/750Sala treningowa - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Sala treningowa - Page 7 Left_bar_bleue0/0Sala treningowa - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Wto Kwi 16, 2013 8:29 am
Blade nie kazał na siebie długo czekać. Prawie natychmiast kiedy tylko Raziel skierował na niego swój wzrok oderwał się od ściany, którą podtrzymywał jakby się obawiał, że się zawali. Znów zaczął swój wywód. Mówił o tym, że spodziewał się innego wyniku po starciu szmaragdowookiego z manekinem. „Skoro chciałeś, żeby go rozwalił, trzeba było powiedzieć.” prychnął w myślach chłopak. Blade dał mu nowe zadanie, kruczowłosy miał się trochę pomęczyć, a następnie wrócić do okładania manekina. „Z tego co widzę posiadasz tą samą rangę co ja więc lepiej nie zgrywaj ważniaka.” pomyślał chłopak w odpowiedzi na krzyki Blade’a. Zatrzymał jednak swoje przemyślenia dla siebie, ponieważ drugi Saiyanin był od niego najpewniej silniejszy. Raziel nie miał najmniejszej ochoty leżeć na deskach z rozwalonym nosem czy czymś podobnym. „Jak mam ćwiczyć to będę ćwiczył. Choćbym miał nawet robić aerobik to zawsze to jakiś trening” stwierdził cicho chłopak, rozpoczynając drugie okrążenie Sali. Biegł powoli, gdyż Blade nie dał mu żadnego limitu czasu. Tylko pięćdziesiąt powtórzeń. O ile z pompkami i brzuszkami sprawa wydawała się śmieszna to bieganie mogło być nieco uciążliwe. Zwłaszcza z tymi rękami. Na szczęście młodego Saiyanina, krew ponownie przestawała płynąć. Powolny trucht pozwalał Razielowi na lepsze przyjrzenie się pomieszczeniu, w którym przebywał. Było ono dość sporych rozmiarów, dzięki czemu mogła zmieścić się w nim około setka ogoniastych. Z tego co zauważył było wyposażone w całkiem nowoczesny i porządny sprzęt. Robiąc kolejne okrążenie szmaragdowooki zauważył kolejną dwójkę, która czekała na trening. Dzięki temu, że stali tuż obok trasy biegowej młodego Saiyanina, mógł się im przyjrzeć dokładnie. Już po pierwszych oględzinach mógł spokojnie stwierdzić, że dziewczyna jest Halfką, zaś do chłopaka nie miał stu procentowej pewności. Dziewczyna miała na głowię szopę blond włosów, co z miejsca wyróżniało ją z pośród tłumu ciemnowłosych. Oboje mieli na sobie kurtki, z czego dziewczyna miała na swojej dodatkowo emblemat. „Sto osiem. Ciekawe co to może znaczyć? Może to liczba trupów jakie miała już na swoim koncie?” pomyślał sarkastycznie chłopak, ani na moment nie przerywając biegu. Chłopak natomiast był dość wysoki i na oko chyba starszy od Blade’a, Raziela i dziewczyny. Jednak były to tylko pozory. Równie dobrze to ona mogła być od nich o wiele starsza, lub on młodszy. Jednak przyszły wojownik Vegety nie zawracał sobie tym głowy. „Dopóki nie będą się wpieprzać w moje interesy, nic do nich nie mam” pomyślał młodzieniec. Ciemnowłosy w przeciwieństwie do większości społeczeństwa nie był rasistą. Nie obchodziło go czy osoba, która walczy u jego boku jest czystokrwistna czy nie. Jeśli daje radę i trzyma jego stronę jest dobrze. Chłopak był już w połowie ćwiczenia kiedy do jego ucha dobiegł dźwięk wybuchu. „Pięknie, pewnie jakiś debil chciał się popisać i mu nie wyszło” prychnął. Raziel mijał kilkanaście razy zbiorowisko powstałe wokół kapitana i sprawcy zamieszania jednak nie przystanął ani razu by popatrzeć. Nie jego cyrk, nie jego małpy. Kiedy skończył ostatnie pięćdziesiąte okrążenie, zatrzymał się dopiero przy Bladzie. Powoli się przeciągnął i rozprostował sobie kości po czym się szybko położył na ziemi. Zrobienie pięćdziesięciu brzuszków było sprawą banalnie prostą dla kogoś kto od dziecka jest trenowany na żołnierza. Równie szybko poszły mu pompki, choć tutaj trochę problemów sprawiły mu jego ręce, które nie zawsze chciały utrzymywać ciężar młodego Saiyanina. Kilka razy musiał się zatrzymać by delikatnie rozmasować zranione dłonie. Kiedy wreszcie skończył wzmacnianie barków i klatki piersiowej podszedł ponownie do swojego manekina. Tym razem przestał się bawić w ceregiele. „Ma mu coś odpaść, proszę Cię bardzo” myślał Raziel uderzając z całej siły w kukłę. Od początku można było zauważyć zmianę. Ciosy były zadawane z o wiele mniejszą częstotliwością niż poprzednio. Jednak teraz po każdym ciosie i kopniaku można było zauważyć powiększające się wgłębienia i rozdarcia. Szczególnie głowa manekina była już dość mocno zmaltretowana, gdyż stałą się głównym celem wysokich kopnięć szmaragdowookiego. Kruczowłosy widząc, ze po kolejnym ciosie głowa zaczyna się już odrywać od tułowia postanowił zakończyć zabawę. Wyskoczył wysoko w powietrze i potężnym kopnięciem z półobrotu oderwał głowę manekina, która poleciała prosto w ścianę, o którą opierał się Blade. Pocisk trafił zaledwie o metr od głowy opiekuna chłopaka, jednak Raziel nie wydawał się jakoś przejmować faktem, że mógł trafić Blade’a. „Na Sali jak i w życiu trzeba mieć oczy dookoła głowy” podsumował młodzieniec w myślach. Następne słowa jakie wypowiedział były skierowane prosto do drugiego Saiyanina.
-Miało mu coś odpaść, proszę bardzo. Wystarczy czy mam się dokopać do tych metalowych bloków? – zapytał ironicznie chłopak.
Anonymous
Gość
Gość

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Wto Kwi 16, 2013 1:20 pm
Blade spoglądał na nowego ,gdy ten się bardzo męczył. Widać było po nowym kadecie, że bardzo się starał, od razu zaczął robić okrążenia, po mimice jego twarzy, można było ujrzeć, że siedzi w mocnym zamyśleniu. Czarnowłosy spojrzał na dwójkę halfów, którzy najwyraźniej mieli wolne od trenera, ponieważ można było ich słyszeć na połowie sali, ale jakoś nie zakrzątał sobie tym głowy, ponieważ musiał pilnować Raziela.
Saiyan nie mógł ciągle stać pod ścianą, więc odszedł od niej kawałek, tak żeby nie przeszkodzić nowicjuszowi w jego treningu i zaczął się rozciągać, ponieważ można zesztywnieć przez długi okres stania w jednym miejscu. Po rozgrzewce, Blade zaczął chodzić po całej sali, lecz nadal oczy byłu wprost na kadecie, który trenował, ponieważ starał się dotrzymać słowa trenerowi i przypilnować młodzika.
Minuty mijały, a Raziel nawet nie skończył 50 okrążeń, na dodatek dostał jeszcze rozgrzewkę, czyli 50 pompek i 50 brzuszków, które miał zrobić po skończonych okrążeniach. Czarnowłosy złapał prawą dłonią lewą rękę i położył je tak jakby na plecach, ponieważ wygodnie mu było w ten sposób chodziło.
Po kolejnym upływie minut, Raz zaczął robić pompki, lecz miał nie lada problemy z poranionymi dłońmi, które wcześniej zostały uszkodzone na zaawansowanej maszynie treningowej. Blade wiedział, że Raza stać na dużo i pokaże, że ma krzepę i zniszczy tego manekina, którego miał za zadanie trochę uszkodzić. Po kilkunastu minutach, Saiyan wrócił pod ścianę, bo nawet chodzenie po pomieszczeniu zaczęło go z lekka nudzić, więc stanął, skrzyżował swoje ręce i czekał przy strachu na wróble, który miał dzisiaj stracić jakąś kończynę.

Po nowicjuszu widać było zmęczenie, lecz nie chciał tego pokazywać, widać było w nim gniew, możliwe że Czarnowłosy trochę przesadził z tym treningiem dla niego, dlatego był taki nabuzowany, można było zauważyć po jego twarzy. Wreszcie kadet przystąpił do atakowania swojego celu, zaś Blade spoglądał na niego, ponieważ musiał sprawdzić czy ten postęp treningowy dał mu jakieś wzmocnienie.
Nie minęła chwila, gdy nagle Raziel wyskoczył w powietrze, kopiąc z półobrotu manekina w głowę, po czym poleciała w stronę Czarnowłosego, lecz wbiła się parę cm-ów od jego głowy. Saiyan nabrał poważnej miny, podszedł do kadecika, który zgrywał kogoś ważnego i zaczął mówić:
-No no, widzę że dałeś radę, masz jednak w sobie potencjał, lecz na następny raz uważaj, bo nie ręczę za siebie - Powiedział chłodno Blade, po czym złapał oddech i zaczął mówić dalej:
-Pokazałem ci to co sam umiałem, sam za wiele nie umiem, teraz chodź, wracamy do trenera. - Nadal mówił poważnym i chłodnym głosem, po czym obydwoje ruszyli w stronę trenera, który najwyraźniej sprawdzał wcześniej wywołany wybuch ki blastem.
Kiedy podeszli w miejsce, gdzie zazwyczaj czeka się na trenera, stanęli na baczność i Czarnowłosy zaczął meldować:
-Kadet Blade River, Melduję się, Sir ! - Kiedy się zameldował, zaczął mówić wysokim, lecz zarazem spokojnym tonem w stronę trenera:
-Pokazałem temu kadetowi wszystko co umiałem, jakie mam kolejne zadanie, oczywiście dla nowego też na pewno się jakieś znajdzie, Sir. - Ostanie słowa naprawdę zabrzmiały dziwnie z ust Blade'a.
Wyprostował się, wraz z nim Raziel, po czym obydwoje czekali na odpowiedź Trenera.

OCC:
Koniec Treningu Raz, czekamy na trenera.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Wto Kwi 16, 2013 8:52 pm
Trener zajęty był badaniem sprawy wybuchów w kącie sali, jednak kątem oka monitorował postępy poczynione przez Raziel'a. Po wyjaśnieniu całej tej sytuacji wrócił na miejsce i obserwował ostatnie minuty ich treningu. Po chwili Blade meldował już wykonanie polecenia.

- Rozumiem - rzekł - trochę mało, no ale sam jeszcze niewiele umiesz. Niech będzie, zadanie zaliczone. W nagrodę wybierzecie się na misję we dwójkę. O jej szczegółach dowiecie się od Trenera z koszar - uśmiechnął się lekko - To wszystko, odmaszerować.

Odwrócił się plecami do kadetów i zamiatając połami peleryny kłęby kurzu oddalił się w bliżej nieokreślonym kierunku.

OCC:
Zapraszam do koszar.
Anonymous
Gość
Gość

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Wto Kwi 16, 2013 9:57 pm
Kiedy Blade wraz z Razem wyczekiwali, aż trener wreszcie przestanie interesować się wybuchem w kącie sali, po dłuższej chwili, odwrócił się w ich stronę i podszedł do nich. Zaczął mówić, że mają jakieś specjalne zadanie, Czarnowłosego trochę to zdziwiło, ponieważ nie dawno był już w koszarach, a teraz ponownie ma tam wracać !?
(Chyba temu trenerowi odwala coś, przecież nie dawno tam byłem, a teraz znów tam wracać, ehh, nie mam wyboru, ostatecznie wolę to niż dostać jakąś karę) - pomyślał sobie saiyan i czekał aż trener z sali treningowej przestanie mówić. Gdy zakończył swoją mowę, Saiyan przybrał postawy na baczność i powiedział:
-Tak jest, Sir ! - Po czym pokierował się od razu w stronę koszar, nie czekając na Raziela, ponieważ ten umie sam dojść i nie potrzeba mu niańki, która wszędzie będzie go prowadzić.
Kiedy opuścił salę, znajdywał się na korytarzu, tego dnia jakoś było tłoczno, może większość Nashi wróciła ze swoich misji, które odbywali na innych planetach. Blade nie wiedział za bardzo, czy opłacało się podbijać inne planety, przecież Vegeta nigdy nikomu nie zawiniła, mimo iż są potężną rasą, po co walczyć ?
Saiyan zadawał sobie od czasu do czasu to pytanie, przecież chyba trenowali do obrony planety, a nie po to by podbijać resztę galaktyki, ale wolał już pominąć ten temat, nie być w zamyśleniu i od razu pokierować się w stronę koszar. Czarnowłosy jak zwykle przechadzał się obok recepcji, przy której nigdy nikogo nie było, no bo co, skoro rzadko kto wpadał do Akademii, żeby zostać jej kadetem.
Gdy już minął miejsce recepcjonistów, skręciłem w korytarz po prawej, potem poszedł prosto, a zaraz po tym skręcił w lewo. Znajdywał się przed wejściem do koszar.

z/t - Koszary.
Sponsored content

Sala treningowa - Page 7 Empty Re: Sala treningowa

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito