Vivian vs Vernil
Pon Kwi 15, 2013 9:56 pm
Dokoła zgiełk i zamieszanie, temperatura panująca dokoła była mimo wszystko idealna dla halfa. Zrobił kilka kroków w kierunku centrum sali gdzie nie było zbyt wielu osób. Stanął na przeciw Ósemki, z którą miał się bić. Nie miała to być walka na serio, tylko sparing, aby zdobyć nowe a zarazem jakież to cenne doświadczenie. Chłopak na chwilę zamknął oczy. Wyciągnął ręce przed siebie lewą zmienił w pięść a ją z kolei owinął prawą dłonią. Ukłonił się na początek walki. Oczy otworzył po paru sekundach. Ojciec mówił mu, że z zamkniętymi oczyma człowiek może się bardziej skupić i wyciszyć. Otworzył oczy. Sparing-partnerka odpowiedziała, że ma zacząć. Vernil obie ręce zamienił w pięści. Zaczął biec w kierunku Vivian. Z jego twarzy nie schodził uśmiech
-No, orientuj się!-powiedział do Ósemki, po czym cofnął prawą rękę w tył. Skupił swój wzrok na brzuchu Ósemki by po chwili powędrował on na jej twarz. Zbliżał się z sekundy na sekundę, w ostatnim momencie znów spojrzał na brzuch i to właśnie tam uderzył mierzonym ciosem jednak nie z całej siły. To był tylko sparing i tak do tego miał zamiar podejść. Cios był szybki i celny, zaraz po tym chłopak odskoczył w tył pomagając sobie techniką lotem by wylądować dalej od Ósemki. Był teraz od niej kilka metrów i przybierając pozycje defensywną czekał na to, co zrobi Vivian.
Occ:
Cios szybki za 50 Demejdża
Sparing z sali treningowej
Niech to będzie początek mojego treningu.
-No, orientuj się!-powiedział do Ósemki, po czym cofnął prawą rękę w tył. Skupił swój wzrok na brzuchu Ósemki by po chwili powędrował on na jej twarz. Zbliżał się z sekundy na sekundę, w ostatnim momencie znów spojrzał na brzuch i to właśnie tam uderzył mierzonym ciosem jednak nie z całej siły. To był tylko sparing i tak do tego miał zamiar podejść. Cios był szybki i celny, zaraz po tym chłopak odskoczył w tył pomagając sobie techniką lotem by wylądować dalej od Ósemki. Był teraz od niej kilka metrów i przybierając pozycje defensywną czekał na to, co zrobi Vivian.
Occ:
Cios szybki za 50 Demejdża
Sparing z sali treningowej
Niech to będzie początek mojego treningu.
- Ósemka
- Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Vivian vs Vernil
Pon Kwi 15, 2013 9:58 pm
Sparing czas zacząć.
Dookoła było tylu bijących się kadetów i wojowników, że nie sposób było robić co innego. Ósemka była gotowa, tak zwyczajnie i bez fajerwerków. Nie musiała tego ogłaszać głośnym rykiem jak niektórzy walczący.
Saiyanska krew sprawiła, że cieszył ją ten sparing, czuła też ciekawość. Nigdy z nikim nie walczyła, chociażby dla rozgrzewki, a teraz była okazja poznać mechanikę mordobicia. Nie, raczej nie zamierzała praktykować czegoś takiego. Mordobicie to walenie się na oślep po mordach. Walka wymaga większej finezji i samokontroli.
Zaczęło się.
Uniosła pięści, widząc jak chłopak zbliża się do niej. Ósemka uśmiechnęła się kącikiem warg, słysząc zaczepkę. Widziała jak Vernil ślizga się spojrzeniem, mierząc to w brzuch to głowę. Gdzie zaatakuje? Jeszcze bardziej podniosła dłonie…
Uderzenie sprawiło, że szybko wypuściła powietrze z płuc, i odruchowo również odskoczyła w tył. Chłopak ją zaskoczył, ale nie zamierzała tego tak zostawić. Ledwie jej stopy dotknęły podłogi, skoczyła w przód, w dwóch krokach znalazła się przy kadecie.
Tak samo jak on, zamierzała się z pięścią w stronę jego tułowia, drugą ręką trzymając w pogotowiu, w razie odparcia ataku. Wyglądało na to, że sposobi się do ataku otwartego. Można by mieć takie wrażenie, gdy niespodziewanie Ósemka padła na podłogę. Zrobiła ładny szpagat, błyskawicznie uniosła się na rękach, ruchy rozmyły się w kolorową plamę. Tak jak na treningu, ten sam cios.
- Refleks!
Szybko podcięła kolanem nogi Vernila i kopnęła w bok. Nie było to za mocne, ale dawało czas na zrobienie szybkiego przewrotu w tył, dla zwiększenia dystansu. Ósemka cofnęła się, podniosła szybko na nogi, unosząc gardę.
Było naprawdę ciekawie.
OCC
Cios szybki ---> 45dmg
Dookoła było tylu bijących się kadetów i wojowników, że nie sposób było robić co innego. Ósemka była gotowa, tak zwyczajnie i bez fajerwerków. Nie musiała tego ogłaszać głośnym rykiem jak niektórzy walczący.
Saiyanska krew sprawiła, że cieszył ją ten sparing, czuła też ciekawość. Nigdy z nikim nie walczyła, chociażby dla rozgrzewki, a teraz była okazja poznać mechanikę mordobicia. Nie, raczej nie zamierzała praktykować czegoś takiego. Mordobicie to walenie się na oślep po mordach. Walka wymaga większej finezji i samokontroli.
Zaczęło się.
Uniosła pięści, widząc jak chłopak zbliża się do niej. Ósemka uśmiechnęła się kącikiem warg, słysząc zaczepkę. Widziała jak Vernil ślizga się spojrzeniem, mierząc to w brzuch to głowę. Gdzie zaatakuje? Jeszcze bardziej podniosła dłonie…
Uderzenie sprawiło, że szybko wypuściła powietrze z płuc, i odruchowo również odskoczyła w tył. Chłopak ją zaskoczył, ale nie zamierzała tego tak zostawić. Ledwie jej stopy dotknęły podłogi, skoczyła w przód, w dwóch krokach znalazła się przy kadecie.
Tak samo jak on, zamierzała się z pięścią w stronę jego tułowia, drugą ręką trzymając w pogotowiu, w razie odparcia ataku. Wyglądało na to, że sposobi się do ataku otwartego. Można by mieć takie wrażenie, gdy niespodziewanie Ósemka padła na podłogę. Zrobiła ładny szpagat, błyskawicznie uniosła się na rękach, ruchy rozmyły się w kolorową plamę. Tak jak na treningu, ten sam cios.
- Refleks!
Szybko podcięła kolanem nogi Vernila i kopnęła w bok. Nie było to za mocne, ale dawało czas na zrobienie szybkiego przewrotu w tył, dla zwiększenia dystansu. Ósemka cofnęła się, podniosła szybko na nogi, unosząc gardę.
Było naprawdę ciekawie.
OCC
Cios szybki ---> 45dmg
Re: Vivian vs Vernil
Sro Kwi 17, 2013 12:28 pm
Cios wykonany przez chłopaka nie miał na celu powalenia sparing-partnerki. To tylko towarzyska walka, w której wynik raczej nie jest ważny. Trzeba traktować to, jako formę treningu- przynajmniej takie postrzeganie sytuacji miał Vernil, który trzymając nogi twardo na ziemi czekał na atak Vivian. Ruszyła w jego stronę. Swój wzrok skupiła na tułowiu. Ręce Vernila obniżyły się, teraz kryły środek klatki piersiowej. Prosty atak w klatkę piersiową, mimo, że mógł być skuteczny to jest też banalny, łatwy do przewidzenia i skontrowania. Ósemka musiała mieć coś innego w zanadrzu. W głowię się Halfa od razu pojawił się obraz jego oszustw podczas walki, gdy celując w głowę albo szyję, tak naprawdę kopał przeciwnika w nóg lub podkaszał je doprawiając ciosem z łokcia. Aby tego uniknąć, zgiął lekko nogi, zaczął delikatnie na nich podskakiwać. Był szybki i zwinny. Jego tok myślenia był poprawny.. Ósemka opadła na ziemię w pięknym szpagacie i unosząc swoje ciało na rękach podcięła kolanem obie nogi Vernila. Mimo to, że chłopak był przygotowany na ATK w nogi to nie zdążył z unikiem. Atak Złotowłosej był szybki, perfekcyjny. Było widać, że nie zrobiła tego bez przemyślenia i na żywioł. Nie raz nie dwa trenowała taką zagrywkę. Chłopak urodzony na ziemi, przewrócił się na ziemie upadając na prawą rękę. Poczuł zimną i twardą ziemię. Przeturlał się na plecy. Postanowił wykorzystać nową sztuczkę, której nauczył w sumie dość niedawno. Zainspirował go do tego jakiś wojownik, który ją wykonywał. Leżąc na ziemie zgiął nogi w kolanach wybił się z nich. W tym samym czasie ręce położył w okolice głowy by te mogły utrzymać całe ciało, które unosiło się wyżej i wyżej. Gdy wyprostowane już nogi Vernila były już blisko pionowej pozycji, chłopak używając siły swoich rąk odbił się, a jego ciało zataczają piękny łuk leciało nogami w kierunku Vivian. Teraz ją widział. Trzymała gardę. Ciekawe czy spodziewała się podobnego zagrania. Nie ataku wprost, z rozpędu i uderzenia w miejsce, które może przechylić szale zwycięstwa, jak na przykład głowa czy krtań, na korzyść Halfa. Atak nogami w górne partie ciała, z lotu, dużym rozpędem wspomaganym techniką lotu, mógłby zadać olbrzymie obrażenia. Chłopak z każdą sekundą leciał szybciej i szybciej. Ósemka mimo to, że nie jest długo a w akademii to nie jest jakąś nowicjuszką, która nie umie uderzyć rozgnieść w ręce orzecha. Mogła zablokować atak chłopaka, chwytając go za stopy albo kostki i cisnąć nim o ziemie, co w skutku dałoby jej zwycięstwo. Wystarczyłoby podbiec wygiąć rękę, albo nogę. Ból byłby na tyle duży, że Vernil musiałby się poddać. Trzeba było wymyślić coś innego. Pomagając sobie techniką lotu by zwiększyć prędkość, przyciągnął nogi do klatki piersiowej i zaczął się obracać. Ręce wyciągnął, wyprostował, splótł je razem. Teraz tworzyły swoisty "młot" i to właśnie nim chciał uderzyć. Był na tyle, blisko, że po obrocie w powietrzu ręce uderzyły w tył głowy Ósemki z dużą siłą, posyłając Kadetkę na ziemię. Sam half zawisł w powietrzu w dziwnej pozycji, zaraz po uderzeniu. Głowę miał najbliżej ziemie a ręce wyciągnięte przed siebie. Wyprostował nogi, ręce zamienił w pięści i odwrócił całe ciało. Wzleciał nieco wyżej. Był około metra, może więcej, nad ziemią. Vivian, która poszurała całym ciałem po podłodze wstała. Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech. Przybrała pozycję do ataku.
-Jak się trzymasz?-zapytał Vernil. Pięść na chwile zmienił w dłoń by pomachać Ósemce, że ma tutaj przyjść. Była to swoista prowokacja. Ponownie zamienił dłoń w pięść i czekał na Ósemkę.
Occ:
Kolejny post treningowy
Atak silny-->70 demejdża
-Jak się trzymasz?-zapytał Vernil. Pięść na chwile zmienił w dłoń by pomachać Ósemce, że ma tutaj przyjść. Była to swoista prowokacja. Ponownie zamienił dłoń w pięść i czekał na Ósemkę.
Occ:
Kolejny post treningowy
Atak silny-->70 demejdża
- Ósemka
- Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Vivian vs Vernil
Sro Kwi 17, 2013 9:28 pm
Vivian miała trochę czasu, ale ledwie powstała, już widziała jak chłopak się na nią zamierza. Walka, tu nie ma czasu na oddech i bezcelowe zamyślenie. Podnosząc się, kątem oka zauważyła jak kadet wybija się z ziemi, a teraz… Po prostu leciał w jej stronę.
Napięła ciało, zaciskając pięści. Adrenalina zaczęła działać we krwi, sprawiła, że zmysły wyostrzyły się. Niby był to sparing, ale Ósemce się spodobało. Nawet jeśli oberwała, choć, w jej przypadku było to coś naturalnego. Były czasy, że dziwnie się czuła, gdy nie dostała nawet kuksańca z rana.
Vernil wzniósł się nad nią i nagle obrócił. Halfka była pewna, że z impetem chce wprost na nią uderzyć, dlatego uniosła gardę, chroniąc twarz i klatkę piersiową. Tu jednak się przeliczyła.
Nie zdążyła zareagować, gdy wykonał obrót nad jej głową. Chłopak uderzając splecionymi dłońmi w tył czaszki, co sprawiło, że pociemniało jej w oczach na krótką chwilę. Poleciała do przodu, pucując metr czy dwa podłogi.
Dziewczyna zacisnęła zęby, ale na wargach pojawił się mimowolny uśmiech. Zignorowała mrowienie w tylnej części głowy. Trzeba Vernilowi przyznać, ten atak mu wyszedł. Jeśli ma pokazać coś równie ciekawego, nie może tkwić tak na ziemi.
Wstała, przybierając pozę. Na słowa kadeta Vivian odpowiedziała:
- Lepiej niż kiedykolwiek. – I skoczyła do przodu.
Biegła prosto, trzymała dłonie w ten sposób, że można by pomyśleć, że chcę Vernila staranować. Będąc jednak tuż przed nim, zanurkowała pod ramieniem chłopaka znów znikając mu z oczu. Gdy znalazła się za jego plecami, nie zaatakowała. Tylko tchórze atakują od tyłu.
Poczekała pół sekundy, aż się odwróci i szybko kolanem uderzyła w drugi bok. Nie czekając na reakcję, zakręciła się znów pod ramieniem Vernila i ślizgiem wycofała.
Trochę zakręciło się jej w głowie, ale nie przestawała się uśmiechać.
- To mój pierwszy sparing, tak szczerze. Mam nadzieję, że idzie mi nieźle.
OCC
Cios szybki ---> 75 dmg
Napięła ciało, zaciskając pięści. Adrenalina zaczęła działać we krwi, sprawiła, że zmysły wyostrzyły się. Niby był to sparing, ale Ósemce się spodobało. Nawet jeśli oberwała, choć, w jej przypadku było to coś naturalnego. Były czasy, że dziwnie się czuła, gdy nie dostała nawet kuksańca z rana.
Vernil wzniósł się nad nią i nagle obrócił. Halfka była pewna, że z impetem chce wprost na nią uderzyć, dlatego uniosła gardę, chroniąc twarz i klatkę piersiową. Tu jednak się przeliczyła.
Nie zdążyła zareagować, gdy wykonał obrót nad jej głową. Chłopak uderzając splecionymi dłońmi w tył czaszki, co sprawiło, że pociemniało jej w oczach na krótką chwilę. Poleciała do przodu, pucując metr czy dwa podłogi.
Dziewczyna zacisnęła zęby, ale na wargach pojawił się mimowolny uśmiech. Zignorowała mrowienie w tylnej części głowy. Trzeba Vernilowi przyznać, ten atak mu wyszedł. Jeśli ma pokazać coś równie ciekawego, nie może tkwić tak na ziemi.
Wstała, przybierając pozę. Na słowa kadeta Vivian odpowiedziała:
- Lepiej niż kiedykolwiek. – I skoczyła do przodu.
Biegła prosto, trzymała dłonie w ten sposób, że można by pomyśleć, że chcę Vernila staranować. Będąc jednak tuż przed nim, zanurkowała pod ramieniem chłopaka znów znikając mu z oczu. Gdy znalazła się za jego plecami, nie zaatakowała. Tylko tchórze atakują od tyłu.
Poczekała pół sekundy, aż się odwróci i szybko kolanem uderzyła w drugi bok. Nie czekając na reakcję, zakręciła się znów pod ramieniem Vernila i ślizgiem wycofała.
Trochę zakręciło się jej w głowie, ale nie przestawała się uśmiechać.
- To mój pierwszy sparing, tak szczerze. Mam nadzieję, że idzie mi nieźle.
OCC
Cios szybki ---> 75 dmg
Re: Vivian vs Vernil
Sob Kwi 20, 2013 12:31 am
Atak udał się. Ósemka zasłoniła swoimi rękami głowę oraz szyje by Vernil nie uszkodził jej swoimi nogami. Jaka musiała być jej mina, kiedy poczuła atak z tyłu głowy i przewróciła się. Długo się nie zbierała. Chłopak wylądował. Vivian wstała, pozbierała się, otrzepała i przybrała groźną ofensywną postawę. Odpowiedziała na pytanie Brązowowłosego, lecz ten odpowiedział tylko uśmiechem, który nie znikał mu przez dłuższy moment z twarzy. Sparing-partnerka skoczyła do przodu, po czym z dużą szybkością biegła w kierunku Vernil'a. Wyglądało na to, że chce go taranować. Chłopak ustawił się bokiem, aby odbić szarżującą koleżankę swoim barkiem. Przeliczył się. Ósemka ominęła go. Była za jego plecami. W tym samym momencie z twarzy Vernila znikł uśmiech, który był odpowiedzią na słowa Ósemki. Nie odwracał się. Jeszcze, gdy Ósemka przebiegała obok niego ten opuścił ręce, delikatnie je uniósł. W tym samym momencie jego ciało zaczęła otaczać biała poświata. Stał się szybszy. Wyskoczył w górę i będąc jeszcze tyłem do koleżanki wykrzyczał głośno
-KAIHO!. Efekt techniki odrzucił ją z dużą siłą, przewracają się, wbiła się nieco w ziemię, chłopak nie postanowił próżnować. Teraz był szybszy. Podbiegł do Vivian, chwycił ją za przeguby na stopach. Podniósł jej dolne partie ciała, po czym zaczął się obracać. Wyglądało na to, że chce rzucić nią wcześniej nadając jej szybkości. Po kilku obrotach puścił ją. Leciała półtora metra nad ziemią. Chłopak wybił się z ziemi. Drobinki kurzy i śmieci momentalnie odleciały z miejsca, z którego wystartował Brązowooki. Był teraz szybszy niż przed chwilą. Zdążę??-pomyślał chłopak podczas lotu w kierunku Vivian. Udało mu się. Był nad nią. Jej ciało zaczynało opadać. Chłopak zaciskając pięści zadał jej trzy ciosy w brzuch a czwarty był na tyle silny, że cisnął ciałem Vivian w ziemię powodując wgłębienie w miejscu upadku. Wzleciał wyżej.
-Ej, ej.. to miał być sparing a Ty, co? Biała aura? Kiaiho? Zostaw sobie to na silniejszych przeciwników idioto, a nie bijesz koleżankę...-powiedział sam do siebie. Nie był w stanie usprawiedliwić swoich czynów. Z początku chciał przetestować wytrzymałość Ósemki, ale żeby aż tak? Spuścił ręce niżej. Nie obniżając pułapu, "puścił" moc białej aury, poświata zniknęła a chłopak spojrzał na Ósemkę.
-Wybacz. Chyba trochę przegiąłem-powiedział, a następnie spojrzał z politowaniem na efekt swojej bezmyślności.
OCC:
Kolejny post treningowy.
Biała Aura: -80ki
Kiaiho- wersja defensywno-ofensywna: DMG 115 oraz -11 Ki
Atak potężny: 205 DMG
Suma: 320 DMG oraz -91 KI
Biała aura dezaktywowana.
-KAIHO!. Efekt techniki odrzucił ją z dużą siłą, przewracają się, wbiła się nieco w ziemię, chłopak nie postanowił próżnować. Teraz był szybszy. Podbiegł do Vivian, chwycił ją za przeguby na stopach. Podniósł jej dolne partie ciała, po czym zaczął się obracać. Wyglądało na to, że chce rzucić nią wcześniej nadając jej szybkości. Po kilku obrotach puścił ją. Leciała półtora metra nad ziemią. Chłopak wybił się z ziemi. Drobinki kurzy i śmieci momentalnie odleciały z miejsca, z którego wystartował Brązowooki. Był teraz szybszy niż przed chwilą. Zdążę??-pomyślał chłopak podczas lotu w kierunku Vivian. Udało mu się. Był nad nią. Jej ciało zaczynało opadać. Chłopak zaciskając pięści zadał jej trzy ciosy w brzuch a czwarty był na tyle silny, że cisnął ciałem Vivian w ziemię powodując wgłębienie w miejscu upadku. Wzleciał wyżej.
-Ej, ej.. to miał być sparing a Ty, co? Biała aura? Kiaiho? Zostaw sobie to na silniejszych przeciwników idioto, a nie bijesz koleżankę...-powiedział sam do siebie. Nie był w stanie usprawiedliwić swoich czynów. Z początku chciał przetestować wytrzymałość Ósemki, ale żeby aż tak? Spuścił ręce niżej. Nie obniżając pułapu, "puścił" moc białej aury, poświata zniknęła a chłopak spojrzał na Ósemkę.
-Wybacz. Chyba trochę przegiąłem-powiedział, a następnie spojrzał z politowaniem na efekt swojej bezmyślności.
OCC:
Kolejny post treningowy.
Biała Aura: -80ki
Kiaiho- wersja defensywno-ofensywna: DMG 115 oraz -11 Ki
Atak potężny: 205 DMG
Suma: 320 DMG oraz -91 KI
Biała aura dezaktywowana.
- Ósemka
- Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Vivian vs Vernil
Sob Kwi 20, 2013 2:57 pm
Nie tego się kadetka spodziewała. Nauczka, by nigdy nie być do końca pewnym w tych sprawach. W walce, każdy krok jest ważny, czujność, instynkt.
Poczuła to w momencie, gdy dziwny wiatr szarpnął jej włosami.
Technika Vernila podziałała bez pudła i nie dała rady zadać ciosu. Ósemkę szybko podniosła gardę, ale i tak odrzuciło w ją tył, z taką siłą, że plecami uderzyła w ziemię. Podłoga sali popękała w kilku miejscach. Podczas upadku stuknęła czaszką w ziemię i strzeliło jej w uszach. Wymamrotała coś bez ładu i składu, chcąc się podnieść, gdy poczuła, że ktoś założył żelazne obręcze na jej kostkach.
Obręczami były dłonie kadeta, który jednym ruchem cisnął ją w powietrze i zaczął obracać wokół własnej osi. Vivian unosiła się jak na karuzeli, ale nie było jej do śmiechu. Wokół chłopaka pojawiła się jasna poświata, jaką często widziała u walczących wojowników. Potraktował sparing zbyt serio? Próbowała wierzgnąć nogami, by się uwolnić, jednak nie zdołała. Vernil puścił ją, ale z własnej inicjatywy.
Znajdując się w powietrzu, halfka nie miała szans na obronę. Nie potrafiła latać i w tym momencie tego pożałowała. Wyglądało na to, że Ósemka zarobi solidnego sińca na plecach.
I znów niespodzianka. Nagle nad nią pojawił się chłopak i nim zdążyła zareagować, poczuła ostry ból, gdy ciosy dosięgły jej brzucha. Odruchowo zasłoniła się przed ostatnim atakiem, ale był zbyt silny i wgniótł ją w ziemię. Pod Ósemką zrobiła się niewielka dziura.
Nie w jej stylu byłoby leżenie i jęczenie, dlatego, gramoląc się wstała.
Do tej pory nie miała pojęcia, że Vernil jest tak silny. Różnica umiejętności też była spora. Długa droga przed nią do Nashi, czy chociażby poważniejszej misji. Miała tylko nadzieję, że się wyrobi. Uderzenie poczuła aż w kościach, jednak mimo to… Nie miała mu tego za złe. Choć, musiała przyznać sama przed sobą, przez moment czuła niepokój, podobny do ukłucia szpilką. Wtedy, gdy wokół kadeta pojawiła się biała smuga.
A jednak. Czego się ona nauczy, jeśli nie będą traktować jej poważnie?
Zachwiała się lekko, prostując i uniosła wysoko głowę, by pokazać, że nie jest z nią tak źle. Krew zbierająca się w lewym kąciku ust psuła efekt uśmiechu. Dziewczyna starła ją odruchowo. W którymś momencie musiała bezwiednie przygryźć wargę.
- Jak boli, to znaczy, że jeszcze żyję. Gorzej by było gdyby nie bolało. – Vivian uniosła rękę w uspokajającym geście. – Choć, prawda. Przez moment zdawało mi się, że podłoga nie wytrzyma i znów trzeba będzie coś sprzątać. – Uśmiechnęła się szerzej.
Gdyby któryś z jej znajomych z dzieciństwa, tutaj w Akademii wpadł na pomysł zlania Ósemki, nie zostałoby z niej nic, nawet mokrą plamę wbiliby w glebę.
Wzięła wdech, jakby się namyślając. Mięśnie brzucha piekły przy każdym głębszym ruchu, coraz słabiej wprawdzie, jednak nie dawały o sobie zapomnieć.
- Dałeś z siebie wszystko. Teraz moja kolej.
Nim się Vernil zorientował Vivian uniosła dłonie, klasnęła głośno i z miejsca rzuciła się w jego stronę.
Była to jedynie zmyłka. Niezależnie od tego, czy chłopaka próbował by kontratakować, czy uciekać, nie zamierzała spuścić go z oczu. Uginając kolana, wybiła się z ziemi na płask, biorąc zamach pięścią. Mocny atak trafił w brzuch Vernila, odrzucając od niej.
Sama Vivian odskoczyła na bok, łapiąc oddech. Atak Vernila nadwyrężył jej siły i czuła pewne znużenie, jednocześnie ciesząc się z tej walki. Tak, jest dziwna. Ciekawie jednak było tak rozgrzać mięśnie.
- Chyba jesteśmy kwita. – Kiwnęła lekko głową.
OCC
Atak potężny ---> 135dmg
In total:
Vernil ---> 135dmg
Poczuła to w momencie, gdy dziwny wiatr szarpnął jej włosami.
Technika Vernila podziałała bez pudła i nie dała rady zadać ciosu. Ósemkę szybko podniosła gardę, ale i tak odrzuciło w ją tył, z taką siłą, że plecami uderzyła w ziemię. Podłoga sali popękała w kilku miejscach. Podczas upadku stuknęła czaszką w ziemię i strzeliło jej w uszach. Wymamrotała coś bez ładu i składu, chcąc się podnieść, gdy poczuła, że ktoś założył żelazne obręcze na jej kostkach.
Obręczami były dłonie kadeta, który jednym ruchem cisnął ją w powietrze i zaczął obracać wokół własnej osi. Vivian unosiła się jak na karuzeli, ale nie było jej do śmiechu. Wokół chłopaka pojawiła się jasna poświata, jaką często widziała u walczących wojowników. Potraktował sparing zbyt serio? Próbowała wierzgnąć nogami, by się uwolnić, jednak nie zdołała. Vernil puścił ją, ale z własnej inicjatywy.
Znajdując się w powietrzu, halfka nie miała szans na obronę. Nie potrafiła latać i w tym momencie tego pożałowała. Wyglądało na to, że Ósemka zarobi solidnego sińca na plecach.
I znów niespodzianka. Nagle nad nią pojawił się chłopak i nim zdążyła zareagować, poczuła ostry ból, gdy ciosy dosięgły jej brzucha. Odruchowo zasłoniła się przed ostatnim atakiem, ale był zbyt silny i wgniótł ją w ziemię. Pod Ósemką zrobiła się niewielka dziura.
Nie w jej stylu byłoby leżenie i jęczenie, dlatego, gramoląc się wstała.
Do tej pory nie miała pojęcia, że Vernil jest tak silny. Różnica umiejętności też była spora. Długa droga przed nią do Nashi, czy chociażby poważniejszej misji. Miała tylko nadzieję, że się wyrobi. Uderzenie poczuła aż w kościach, jednak mimo to… Nie miała mu tego za złe. Choć, musiała przyznać sama przed sobą, przez moment czuła niepokój, podobny do ukłucia szpilką. Wtedy, gdy wokół kadeta pojawiła się biała smuga.
A jednak. Czego się ona nauczy, jeśli nie będą traktować jej poważnie?
Zachwiała się lekko, prostując i uniosła wysoko głowę, by pokazać, że nie jest z nią tak źle. Krew zbierająca się w lewym kąciku ust psuła efekt uśmiechu. Dziewczyna starła ją odruchowo. W którymś momencie musiała bezwiednie przygryźć wargę.
- Jak boli, to znaczy, że jeszcze żyję. Gorzej by było gdyby nie bolało. – Vivian uniosła rękę w uspokajającym geście. – Choć, prawda. Przez moment zdawało mi się, że podłoga nie wytrzyma i znów trzeba będzie coś sprzątać. – Uśmiechnęła się szerzej.
Gdyby któryś z jej znajomych z dzieciństwa, tutaj w Akademii wpadł na pomysł zlania Ósemki, nie zostałoby z niej nic, nawet mokrą plamę wbiliby w glebę.
Wzięła wdech, jakby się namyślając. Mięśnie brzucha piekły przy każdym głębszym ruchu, coraz słabiej wprawdzie, jednak nie dawały o sobie zapomnieć.
- Dałeś z siebie wszystko. Teraz moja kolej.
Nim się Vernil zorientował Vivian uniosła dłonie, klasnęła głośno i z miejsca rzuciła się w jego stronę.
Była to jedynie zmyłka. Niezależnie od tego, czy chłopaka próbował by kontratakować, czy uciekać, nie zamierzała spuścić go z oczu. Uginając kolana, wybiła się z ziemi na płask, biorąc zamach pięścią. Mocny atak trafił w brzuch Vernila, odrzucając od niej.
Sama Vivian odskoczyła na bok, łapiąc oddech. Atak Vernila nadwyrężył jej siły i czuła pewne znużenie, jednocześnie ciesząc się z tej walki. Tak, jest dziwna. Ciekawie jednak było tak rozgrzać mięśnie.
- Chyba jesteśmy kwita. – Kiwnęła lekko głową.
OCC
Atak potężny ---> 135dmg
In total:
Vernil ---> 135dmg
Re: Vivian vs Vernil
Nie Kwi 21, 2013 8:25 pm
Vernil nie był z siebie zadowolony. Z początku chciał zobaczyć jak wytrzymała jest Ósemka, ale ta biała aura? To było chyba lekkie przegięcie z jego strony. Na słowa Brązowookiego Vivian odparła ręką w uspokajającym geście i powiedziała, że boli. Na koniec dodała, że zdawało jej się, iż ponownie będzie trzeba sprzątać. Po tym uśmiechnęła się szerzej i tym samym odpowiedział Vernil. Nie ciężko było domyślić się, że te słowa dotyczyły incydentu z Maią w spiżarni. Half urodzony na ziemi, stał twardo na nogach. Zaczął rozmyślać o tym, co teraz zrobi Złotowłosa. Czy będzie chciała użyć całej swojej siły, żeby odpłacić to, co zrobił jej chłopak? Czy może raczej jest na tyle zmęczona walką, że odpuści sobie wszystko i zakończą starcie raczej remisem? Odpowiedzią na to pytanie będzie najbliższa akcja Ósemki. Dziewczyna wstała, odparła, że teraz jej kolej. Half wiedział, że mocno ją uderzył i przez to na jego twarzy pojawił się podziw. W głębi duszy miał nadzieje, że Ósemka się podda. Była trochę poturbowana a w sparingu chyba nie chodzi o to by jedna z osób wylądowała w szpitalu. Partnerka w walce uniosła ręce wysoko w górę, mocno nimi, a następnie ruszyła w jego stronę. Była wolniejsza niż poprzednio. Pewnie swoje piętno zostawiła seria ciosów w brzuch. Chłopak swoje ręce trzymał na wysokości głowy oraz szyi. Delikatnie podskakiwał-jak to miał w zwyczaju- tylko po to by w razie ciosu móc szybko odskoczyć. Dziewczyna przyśpieszyła w ostatniej fazie biegu, wybiła się z ziemi i uderzyła chłopaka pięścią w brzuch. Vernil chciał odskoczyć w bok zgodnie ze swoim planem. Był szybszy od osłabionej Ósemki, jednak mimo to nie udało mu się uniknąć szybkiego ataku przeciwniczki. Jedyne, co osiągnął to miejsce uderzenia. Zamiast środka brzucha, chłopak dostał nieco bardziej w prawo. Pięść uderzyła lekko w miednice i po niej wślizgnęła się pod żebra. Chłopak syknął z bólu. Cios w nieosłoniętą kość boli. Impet posłał go kilka kroków w tył jednak nie doprowadził do upadku. Brązowooki chwycił się za miednice. Sprawdził czy aby fragment się nie odłupał. Odetchnął z ulgą gdyż wszystko było w jak najlepszym porządku.
„Chwile poboli i przejdzie”- jak to mówił tata w czasie różnych moich kontuzji- pomyślał chłopak. Następnie spojrzał na przeciwniczkę. Odskoczyła nieco w bok. Do uszu chłopaka wpłynął ciepły głos Ósemki, która mówiła, iż teraz są kwita.
-Mhm-przytaknął Vernil-Ale to jeszcze nie koniec-powiedział half. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Ruszył w kierunku Vivian. Najpierw zamienił swoje ręce w pięści po czym obie cofnął w tył. Dystans nie był zbyt długi, Vernil przebył go bardzo szybko. Jego ręce wycelowane były w głowę w którą wpatrywały się jego brązowe oczy. Gdy był już przy sparing-partnerce to nic z nimi nie zrobił tylko kopnął ją w bok, rozpędzoną nogą która była z tyłu podczas ostatniego kroku. Siłą rzeczy musiał dokończyć obrót. Wpadł na pomysł by na dobitkę uderzyć ogonem. Gdy Ósemka leciała w kierunku ściany ogon Brązowowłosego uderzył ją w stopę. Plan był nieco inny jednak zbyt wolno go wykonał i cios nie był przez to efektywny. Po całej akcji Vernil wzleciał w górę. Był może pół metra od sufitu. Spojrzał na podnoszącą się Ósemkę.
-Może teraz walka w powietrzu?-zapytał chłopak, po czym skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej. Nie obniżał pułapu na jakim się znajdował. Jego oczy cały czas bacznie obserwowały Ósemkę. Czekał na kontratak koleżanki.
OCC:
Kolejny post treningowy.
Atak zwykły: 84 demejdża w bok i 1 demejdża w stopę ^^
„Chwile poboli i przejdzie”- jak to mówił tata w czasie różnych moich kontuzji- pomyślał chłopak. Następnie spojrzał na przeciwniczkę. Odskoczyła nieco w bok. Do uszu chłopaka wpłynął ciepły głos Ósemki, która mówiła, iż teraz są kwita.
-Mhm-przytaknął Vernil-Ale to jeszcze nie koniec-powiedział half. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Ruszył w kierunku Vivian. Najpierw zamienił swoje ręce w pięści po czym obie cofnął w tył. Dystans nie był zbyt długi, Vernil przebył go bardzo szybko. Jego ręce wycelowane były w głowę w którą wpatrywały się jego brązowe oczy. Gdy był już przy sparing-partnerce to nic z nimi nie zrobił tylko kopnął ją w bok, rozpędzoną nogą która była z tyłu podczas ostatniego kroku. Siłą rzeczy musiał dokończyć obrót. Wpadł na pomysł by na dobitkę uderzyć ogonem. Gdy Ósemka leciała w kierunku ściany ogon Brązowowłosego uderzył ją w stopę. Plan był nieco inny jednak zbyt wolno go wykonał i cios nie był przez to efektywny. Po całej akcji Vernil wzleciał w górę. Był może pół metra od sufitu. Spojrzał na podnoszącą się Ósemkę.
-Może teraz walka w powietrzu?-zapytał chłopak, po czym skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej. Nie obniżał pułapu na jakim się znajdował. Jego oczy cały czas bacznie obserwowały Ósemkę. Czekał na kontratak koleżanki.
OCC:
Kolejny post treningowy.
Atak zwykły: 84 demejdża w bok i 1 demejdża w stopę ^^
- Ósemka
- Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Vivian vs Vernil
Pon Kwi 22, 2013 6:26 pm
To jeszcze nie koniec. Powiedział chłopak.
- Ba. – Przyznała bezgłośnie dziewczyna.
Trafiła go w bok. Nie był to cios jaki zamierzała, ale przynajmniej udało się jej trafić. Nieźle jak na początkującego. Tym razem postanowiła nie dać się zaskoczyć.
Kadet ruszył prosto na nią. Rozstawiła szerzej nogi, uniosła pięści by ustabilizować pozycję. Vernil prawdopodobnie będzie mierzył w głowę. Vivian zasłoniła ją dłońmi i oczekiwała na atak, uginając kolana i unosząc palce stóp, by w sparować, ewentualnie uniknąć ciosu.
Był tuż obok, gdy Ósemka zdała sobie sprawę, że chłopak obrał inny cel. Gwałtownie przeniosła ręce na bok, próbując zablokować kopnięcie, ale w porównaniu z nią kadet był silniejszy. Odepchnął halfkę w kierunku ściany, zaraz to rozległ się dźwięk podobny do bicza i poczuła pieczenie na stopie.
Vivian nie zamierzała jednak spotkać się ze ściana. Pamiętała jak przed momentem Vernil wyskoczył w powietrze i mocno uderzył w jej brzuch. Chcąc uniknąć zdarzenia, wygięła się gwałtownie, wykonała oszczędny obrót w powietrzu i wylądowała na prostych nogach.
Odetchnęła.
Głos Vernila kazał jej unieść głowę. Kadet zwyczajnie sobie latał, podczas gdy Vivian tkwiła twardo przy ziemi. Na jego słowa zaprzeczyła, kręcąc głową i jeszcze raz wzięła głęboki oddech.
A jednak koniec.
- Nie umiem latać. Jeszcze się nie nauczyłam. – Odparła z pewnym politowaniem nad własnym brakiem umiejętności. W końcu machnęła ręką. – Poddaję się.
Otrzepała strój z drobinek kurzu i brudu, oraz sprawdziła jego stan. Wyglądało nieźle. Z czego oni to robią, skoro wytrzymuje takie ciosy?
- Trochę ciężko mi ustać na nogach. Nie potrafię latać, nie znam wielu technik. Nie jestem zbyt wymagającym sparing-partnerem. Zakładam, że teraz byłbyś w stanie mnie pokonać... Ale po co bardziej niszczyć podłogę?
Uśmiechała się normalnie. Sprawę treningu traktowała z dystansem, w końcu, czemu miałaby mieć coś komuś za złe?
- Fajnie było. Naprawdę. Bolało, ale świetnie się bawiłam. I tak, jestem trochę zwariowana. – Znów kiwnęła głową, jakby potwierdzając własne słowa.
W spuściźnie Saiyanskiej natury ojca otrzymała pewne zamiłowanie do walki, nawet wtedy, zwłaszcza wtedy, gdy głownie robiła za ścierkę do podłogi. Kolokwialnie, dostawała kopa. Kiedyś odgryzła chłopakowi kawałek ucha, ale... Nie było to zbyt miłe wspomnienie, ni dla niej, ni dla tamtego dzieciaka.
OCC
Koniec sparingu
Następne posty ---> Sala treningowa
- Ba. – Przyznała bezgłośnie dziewczyna.
Trafiła go w bok. Nie był to cios jaki zamierzała, ale przynajmniej udało się jej trafić. Nieźle jak na początkującego. Tym razem postanowiła nie dać się zaskoczyć.
Kadet ruszył prosto na nią. Rozstawiła szerzej nogi, uniosła pięści by ustabilizować pozycję. Vernil prawdopodobnie będzie mierzył w głowę. Vivian zasłoniła ją dłońmi i oczekiwała na atak, uginając kolana i unosząc palce stóp, by w sparować, ewentualnie uniknąć ciosu.
Był tuż obok, gdy Ósemka zdała sobie sprawę, że chłopak obrał inny cel. Gwałtownie przeniosła ręce na bok, próbując zablokować kopnięcie, ale w porównaniu z nią kadet był silniejszy. Odepchnął halfkę w kierunku ściany, zaraz to rozległ się dźwięk podobny do bicza i poczuła pieczenie na stopie.
Vivian nie zamierzała jednak spotkać się ze ściana. Pamiętała jak przed momentem Vernil wyskoczył w powietrze i mocno uderzył w jej brzuch. Chcąc uniknąć zdarzenia, wygięła się gwałtownie, wykonała oszczędny obrót w powietrzu i wylądowała na prostych nogach.
Odetchnęła.
Głos Vernila kazał jej unieść głowę. Kadet zwyczajnie sobie latał, podczas gdy Vivian tkwiła twardo przy ziemi. Na jego słowa zaprzeczyła, kręcąc głową i jeszcze raz wzięła głęboki oddech.
A jednak koniec.
- Nie umiem latać. Jeszcze się nie nauczyłam. – Odparła z pewnym politowaniem nad własnym brakiem umiejętności. W końcu machnęła ręką. – Poddaję się.
Otrzepała strój z drobinek kurzu i brudu, oraz sprawdziła jego stan. Wyglądało nieźle. Z czego oni to robią, skoro wytrzymuje takie ciosy?
- Trochę ciężko mi ustać na nogach. Nie potrafię latać, nie znam wielu technik. Nie jestem zbyt wymagającym sparing-partnerem. Zakładam, że teraz byłbyś w stanie mnie pokonać... Ale po co bardziej niszczyć podłogę?
Uśmiechała się normalnie. Sprawę treningu traktowała z dystansem, w końcu, czemu miałaby mieć coś komuś za złe?
- Fajnie było. Naprawdę. Bolało, ale świetnie się bawiłam. I tak, jestem trochę zwariowana. – Znów kiwnęła głową, jakby potwierdzając własne słowa.
W spuściźnie Saiyanskiej natury ojca otrzymała pewne zamiłowanie do walki, nawet wtedy, zwłaszcza wtedy, gdy głownie robiła za ścierkę do podłogi. Kolokwialnie, dostawała kopa. Kiedyś odgryzła chłopakowi kawałek ucha, ale... Nie było to zbyt miłe wspomnienie, ni dla niej, ni dla tamtego dzieciaka.
OCC
Koniec sparingu
Następne posty ---> Sala treningowa
- GośćGość
Re: Vivian vs Vernil
Nie Kwi 28, 2013 12:53 pm
WYGRANA VERNILA
Vernil Początkowe punkty: 15 Zadane DMG: 455 Ilość postów: 4 Styl: +5 Uwagi: Brak Ogółem: +20 | Vivian Początkowe punkty: 5 Zadane DMG: 255 Ilość postów: 4 Styl: +5 Uwagi: Brak Ogółem: +10 |
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach