Las
+10
Majstru
Ósemka
Siódemka
Khepri
April
Reito
KOŚCI
Red
Hazard
NPC
14 posters
Las
Sob Cze 02, 2012 8:08 am
First topic message reminder :
Perełka na Ziemi. Poza wielkimi oceanami i górami, które mają śnieżne szczyty lasy pokrywają wielkie połacie lądów. Mnóstwo drzew, zwierzyny strumyków mniejszych lub większych. Świetne miejsca dla tak zwanych outsiderów. Wszystkie rodzaje drzew występują najczęściej pomieszane ze sobą by w razie jakiejś choroby wyginęły tylko jedne nie tworząc przy tym pustego miejsca niczym łysiny u starszego pana.
Perełka na Ziemi. Poza wielkimi oceanami i górami, które mają śnieżne szczyty lasy pokrywają wielkie połacie lądów. Mnóstwo drzew, zwierzyny strumyków mniejszych lub większych. Świetne miejsca dla tak zwanych outsiderów. Wszystkie rodzaje drzew występują najczęściej pomieszane ze sobą by w razie jakiejś choroby wyginęły tylko jedne nie tworząc przy tym pustego miejsca niczym łysiny u starszego pana.
- Go??Gość
Re: Las
Pią Wrz 07, 2012 9:35 pm
Informacja na temat rodzimej planety saiyana sprawiła, że zainteresowała się nią. W końcu trudno sobie wyobrazić całą pokrytą pustynią. Myślała nad tym krótko, coś jej przerwało. I znów to samo. Mały ból głowy i uciążliwy chwilowy szum w uszach. Minął po kilku sekundach pozostawiając na jej buzi zniesmaczenie tym nieprzyjemnym uczuciem jak dopiero zeszłaby z ekstraszybkiej karuzeli. Kolejne słowa jednak zmieniły wszystko, powodując rumieniec na jej policzkach.
Ruszyli dalej przed siebie, a może ten spacer miał ukryty cel? Jednak słodka dziewczynka nie myślała teraz o tym. Szła za nim jak owieczka na skazanie nieświadoma, co się dzieje wokół niej. Ona nieświadoma czegokolwiek została zatrzymana. Złapał ją za ramiona i pokazał, by milczała. Oczywiście zrobiła to, kątem oka rozglądając się wokoło szukając niebezpieczeństwa. Nie widziała ani nie czuła dosłownie nic. Wzruszyła ramionami zmieszana, ale pozostała w ciszy.
Unieśli się dość wysoko, posadził ją na jednaj z gałęzi. Nawet nie patrzyła w dół, zajęta była bardziej trzymaniem się jej najmocniejszej, by nie stało się to czego tak się obawiała. Upadku. On natomiast wzniósł się jeszcze wyżej. Dziewczyna spokojnie oddychała uspokajając się i przyzwyczajając do wysokości. Nie musiała tam długo siedzieć tak sama, Nat szybko wrócił i zabrał ją. Czując jego bliskość uspokoiła się od razu. Wiedziała doskonale, że teraz jest bezpieczna. Ponownie pokazał jej, by milczała, pokiwała tylko głową, a już dosłownie chwilkę później znaleźli się za Haz'em? Neycia była zdumiona, ale nie miała zamiaru się odzywać, nawet na widok miłego lub mniej powitania kolegi przez saiyana.
Postawił ją na ziemi i zaczął wydzierać się na biedaka, chyba lekko oszołomionego. Wciąż milczała. Wszystko działo się za szybko, a ona przestawała kontaktować, głowa ją bolała z głodu. Była również wycieńczona. Nawet nie zauważyła kiedy Nat zniknął i wrócił z powrotem. Obudził ją dopiero nie miły odgłos dla jej uszu. Spojrzała w tam tym kierunku i widząc kapsułę wszystko zrozumiała. Westchnęła. Jej wzrok wrócił i widząc jak saiyan podchodzi do niej lekko uśmiechnęła się. Nie wiedząc czemu wręczył jej do dłoni kapsułkę. Patrzyła pytająco, ale nie żądała jednak odpowiedzi. Ścisnęła ją i obserwowała dalsze poczynania mężczyzny. Zniknął jej na jakiś czas, a gdy znów go ujrzała. Zobaczyła kogoś całkiem innego. Był przerażający jakby chłodem od niego zawiało, albo to groza.
Wsiadł, a ona stała jak słup ściskając jedynie kapsułkę. Po czym nie zastanawiając się długo zdjęła plecak i włożyła ją do kieszonki z dziwnymi już przedmiotami jak fasolka. Wyciągnęła aparat i zrobiła ostanie zdjęcie saiyanowi. Wtem coś jej przyszło do głowy. Nie było to zbytnio zmyślne, ale chciała, by i on miał coś od niej. Przeszukiwała pamięć urządzenia szukając gdzie jest uwieczniona sama i jakoś ładnie wygląda. Pstrykała energicznie, a gdy zalazła takie uśmiech pojawił się szeroki na jej buzi. Wzięła głęboki wdech i po naciskała kilka dodatkowych przycisków. Z wnętrza przez szeroki dość otwór aparatu wyszło małe zdjęcie. Na którym jest na polu pełnym słoneczników ubrana w piękną różową sukienkę. Schowała urządzenie i wyciągnęła długopis. Na odwrocie zdjęcia napisała wprost bez żadnych ogródek : "Twoja Neycia". Wrzuciła długopis do wnętrza i zamknęła plecach zarzucając go na plecy.
Nie pewnie zbliżyła się kapsuły. Schylając się zajrzała do wnętrza i położyła mu na kolana zdjęcia uśmiechając się i dając mu buziaka w policzek. I od razu odsunęła się. Wyprostowała oddając się od pojazdu, a jej oczka oszkliły się z każdym kolejnym krokiem. Nie potrafiła jednak się odezwać. Znaleźć odpowiednich słów.
Ruszyli dalej przed siebie, a może ten spacer miał ukryty cel? Jednak słodka dziewczynka nie myślała teraz o tym. Szła za nim jak owieczka na skazanie nieświadoma, co się dzieje wokół niej. Ona nieświadoma czegokolwiek została zatrzymana. Złapał ją za ramiona i pokazał, by milczała. Oczywiście zrobiła to, kątem oka rozglądając się wokoło szukając niebezpieczeństwa. Nie widziała ani nie czuła dosłownie nic. Wzruszyła ramionami zmieszana, ale pozostała w ciszy.
Unieśli się dość wysoko, posadził ją na jednaj z gałęzi. Nawet nie patrzyła w dół, zajęta była bardziej trzymaniem się jej najmocniejszej, by nie stało się to czego tak się obawiała. Upadku. On natomiast wzniósł się jeszcze wyżej. Dziewczyna spokojnie oddychała uspokajając się i przyzwyczajając do wysokości. Nie musiała tam długo siedzieć tak sama, Nat szybko wrócił i zabrał ją. Czując jego bliskość uspokoiła się od razu. Wiedziała doskonale, że teraz jest bezpieczna. Ponownie pokazał jej, by milczała, pokiwała tylko głową, a już dosłownie chwilkę później znaleźli się za Haz'em? Neycia była zdumiona, ale nie miała zamiaru się odzywać, nawet na widok miłego lub mniej powitania kolegi przez saiyana.
Postawił ją na ziemi i zaczął wydzierać się na biedaka, chyba lekko oszołomionego. Wciąż milczała. Wszystko działo się za szybko, a ona przestawała kontaktować, głowa ją bolała z głodu. Była również wycieńczona. Nawet nie zauważyła kiedy Nat zniknął i wrócił z powrotem. Obudził ją dopiero nie miły odgłos dla jej uszu. Spojrzała w tam tym kierunku i widząc kapsułę wszystko zrozumiała. Westchnęła. Jej wzrok wrócił i widząc jak saiyan podchodzi do niej lekko uśmiechnęła się. Nie wiedząc czemu wręczył jej do dłoni kapsułkę. Patrzyła pytająco, ale nie żądała jednak odpowiedzi. Ścisnęła ją i obserwowała dalsze poczynania mężczyzny. Zniknął jej na jakiś czas, a gdy znów go ujrzała. Zobaczyła kogoś całkiem innego. Był przerażający jakby chłodem od niego zawiało, albo to groza.
Wsiadł, a ona stała jak słup ściskając jedynie kapsułkę. Po czym nie zastanawiając się długo zdjęła plecak i włożyła ją do kieszonki z dziwnymi już przedmiotami jak fasolka. Wyciągnęła aparat i zrobiła ostanie zdjęcie saiyanowi. Wtem coś jej przyszło do głowy. Nie było to zbytnio zmyślne, ale chciała, by i on miał coś od niej. Przeszukiwała pamięć urządzenia szukając gdzie jest uwieczniona sama i jakoś ładnie wygląda. Pstrykała energicznie, a gdy zalazła takie uśmiech pojawił się szeroki na jej buzi. Wzięła głęboki wdech i po naciskała kilka dodatkowych przycisków. Z wnętrza przez szeroki dość otwór aparatu wyszło małe zdjęcie. Na którym jest na polu pełnym słoneczników ubrana w piękną różową sukienkę. Schowała urządzenie i wyciągnęła długopis. Na odwrocie zdjęcia napisała wprost bez żadnych ogródek : "Twoja Neycia". Wrzuciła długopis do wnętrza i zamknęła plecach zarzucając go na plecy.
Nie pewnie zbliżyła się kapsuły. Schylając się zajrzała do wnętrza i położyła mu na kolana zdjęcia uśmiechając się i dając mu buziaka w policzek. I od razu odsunęła się. Wyprostowała oddając się od pojazdu, a jej oczka oszkliły się z każdym kolejnym krokiem. Nie potrafiła jednak się odezwać. Znaleźć odpowiednich słów.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Las
Pią Wrz 07, 2012 10:27 pm
Stał skupiony wpatrując się w najbliższe krzaki, gotów w każdej chwili odeprzeć niespodziewany atak. Nie powinien się obawiać, standardowy mieszkaniec tej planety nie był w stanie mu zagrozić, podobnie jak jakieś dzikie zwierze, niezależnie od tego jak duże by nie było. Miał jednak przeczucie że to coś innego. Wtem usłyszał coś za sobą, lecz zanim zdążył cokolwiek zrobić otrzymał cios w głowę. Zrobił kilka kroków w przód i odwrócił się szybko, jedną rękę trzymając cały czas przed sobą, a drugą masując sobie głowę w miejscu uderzenia. Kompletnie zaskoczył go widok Nat'a
- Auu... to Ty - wystękał.
Opuścił rękę, drugą nadal energicznie masował głowę. Po chwili pojawiła się też dziewczyna, którą spotkali wczoraj, Neya. Zastanawiał się czemu jest tutaj, dlaczego Nat nie odstawił jej do domu. Mniejsze jednak o to, odnaleźli się, a to oznaczało powrót na Vegetę.
- Ja eee nie zamierzałem atakować dopóki nie zobaczyłbym kto to - zaczął się tłumaczyć - Od wczoraj Cię szukam, razem z Tsu - wskazał na swoją towarzyszkę - Z ręką wszystko w porządku, poskładali ją - dodał na koniec.
Widział jak Nat na niego patrzy, musiał się jakoś wytłumaczyć. W końcu nie zrobił nic złego, był po prostu ostrożny, nawet mu przez myśl nie przeszło aby atakować na ślepo. Po chwili odezwał się ponownie, odpowiadając na pytanie chłopaka.
- A uniform. Cóż długo by opowiadać. Tak czy siak muszę wracać w tym, nie mam wyboru - odrzekł, spoglądając ze zrezygnowaniem na swój mało Saiyan'ski ubiór.
Nat poleciał gdzieś, a on przez chwilę wrócił do wydarzeń z początku jego pobytu na Ziemi. Wydawało mu się, iż było to tak dawno. Nie wiedział dokładnie ile spędził tu czasu, ale zapewne nie więcej niż kilka tygodni. Saiyan wrócił po chwili, najwyraźniej szukał scouter'a, który teraz miał nałożony w odpowiednim miejscu. Pożegnał się z Neyą, przygotował swój pojazd do podróży, wsiadł do niego i spojrzał na niego wyczekująco.
- Ano tak, gdzie to było.... - mruknął pod nosem przeszukując wszystkie kieszenie.
Było ich sporo i dopiero w ostatniej znalazł to, czego szukał - pilocik od kapsuły którą tu przybył. Skierował go w losowym kierunku i wcisnął odpowiedni przycisk. Po kilkunastu sekundach tuż obok niego wylądowała kapsuła, ta sama którą wystartował z Vegety. Otworzył właz, lecz Nim wsiadł do środka odwrócił się i podszedł do Tsu.
- Niestety Nasza przygoda dobiegła końca. Dziękuję Ci bardzo za pomoc. Szkoda, że nie udało się spędzić Nam czasu w jakiś inny sposób, poznalibyśmy się lepiej. Jak kiedyś tu wrócę to Cię odnajdę i wtedy to nadrobimy. Do zobaczenia - uśmiechnął się i uścisnął jej dłoń - Ciebie również miło było poznać Neya - rzekł do drugiej z dziewczyn i jej również uścisnął dłoń.
Następnie wsiadł do kapsuły i zamknął właz machając na pożegnanie. Spojrzał na panel sterujący. Podejrzewał, iż koordynaty Vegety zostały automatycznie wklepane. Modląc się aby tak właśnie było nacisnął przycisk startu. Kapsuła zadrżała i po chwili z zawrotną prędkością wzbiła się w niebo. Leciał coraz szybciej i szybciej, a on wyglądał przez szybę obserwując, jak planeta Ziemia robi się coraz mniejsza. Nie miał wątpliwości, jeszcze kiedyś tu wróci.
Z/T --> Orbita Ziemi, razem z Nat'em
- Auu... to Ty - wystękał.
Opuścił rękę, drugą nadal energicznie masował głowę. Po chwili pojawiła się też dziewczyna, którą spotkali wczoraj, Neya. Zastanawiał się czemu jest tutaj, dlaczego Nat nie odstawił jej do domu. Mniejsze jednak o to, odnaleźli się, a to oznaczało powrót na Vegetę.
- Ja eee nie zamierzałem atakować dopóki nie zobaczyłbym kto to - zaczął się tłumaczyć - Od wczoraj Cię szukam, razem z Tsu - wskazał na swoją towarzyszkę - Z ręką wszystko w porządku, poskładali ją - dodał na koniec.
Widział jak Nat na niego patrzy, musiał się jakoś wytłumaczyć. W końcu nie zrobił nic złego, był po prostu ostrożny, nawet mu przez myśl nie przeszło aby atakować na ślepo. Po chwili odezwał się ponownie, odpowiadając na pytanie chłopaka.
- A uniform. Cóż długo by opowiadać. Tak czy siak muszę wracać w tym, nie mam wyboru - odrzekł, spoglądając ze zrezygnowaniem na swój mało Saiyan'ski ubiór.
Nat poleciał gdzieś, a on przez chwilę wrócił do wydarzeń z początku jego pobytu na Ziemi. Wydawało mu się, iż było to tak dawno. Nie wiedział dokładnie ile spędził tu czasu, ale zapewne nie więcej niż kilka tygodni. Saiyan wrócił po chwili, najwyraźniej szukał scouter'a, który teraz miał nałożony w odpowiednim miejscu. Pożegnał się z Neyą, przygotował swój pojazd do podróży, wsiadł do niego i spojrzał na niego wyczekująco.
- Ano tak, gdzie to było.... - mruknął pod nosem przeszukując wszystkie kieszenie.
Było ich sporo i dopiero w ostatniej znalazł to, czego szukał - pilocik od kapsuły którą tu przybył. Skierował go w losowym kierunku i wcisnął odpowiedni przycisk. Po kilkunastu sekundach tuż obok niego wylądowała kapsuła, ta sama którą wystartował z Vegety. Otworzył właz, lecz Nim wsiadł do środka odwrócił się i podszedł do Tsu.
- Niestety Nasza przygoda dobiegła końca. Dziękuję Ci bardzo za pomoc. Szkoda, że nie udało się spędzić Nam czasu w jakiś inny sposób, poznalibyśmy się lepiej. Jak kiedyś tu wrócę to Cię odnajdę i wtedy to nadrobimy. Do zobaczenia - uśmiechnął się i uścisnął jej dłoń - Ciebie również miło było poznać Neya - rzekł do drugiej z dziewczyn i jej również uścisnął dłoń.
Następnie wsiadł do kapsuły i zamknął właz machając na pożegnanie. Spojrzał na panel sterujący. Podejrzewał, iż koordynaty Vegety zostały automatycznie wklepane. Modląc się aby tak właśnie było nacisnął przycisk startu. Kapsuła zadrżała i po chwili z zawrotną prędkością wzbiła się w niebo. Leciał coraz szybciej i szybciej, a on wyglądał przez szybę obserwując, jak planeta Ziemia robi się coraz mniejsza. Nie miał wątpliwości, jeszcze kiedyś tu wróci.
Z/T --> Orbita Ziemi, razem z Nat'em
- Go??Gość
Re: Las
Nie Wrz 16, 2012 8:14 pm
Wlepiona wzrokiem była tylko w niego. Nic ją, co działo się wokół nie interesowało. Jej uwagę dopiero zwrócił Haz, który z uśmiechem na twarzy podał jej dłoń. Odwzajemniła z trudem uśmiech i nawet radośnie odpowiedziała.
-I nawzajem Haz... uważaj na siebie
Dodała patrząc na jego rękę, nie życzyła mu źle. Kiedy odszedł spojrzała na Nat'a, wciąż słał jej uśmiech. Jej dłonie zadrżały, trzymała dumną minę, lecz serce biło mocniej. Czuła jakby wszystko, co miało stać się jej bliskie zostało jej odebrane, a życie ma tak po prostu toczyć się dalej jakby nigdy nic.
Kapsuły zamknęły się i powodując lekkie drgania ziemi uniosły się z niewiarygodnie ogromną prędkością. Neya tylko odwróciła szybko twarz w druga stronę zasłaniając się dodatkowo ręką, gdyż wiatr jaki zrobiły przy odbiciu wzniósł trochę gałązek i piachu.
Wszystko uspokoiło się, opuściła rękę i spojrzała w niebo. Z jej oczu płynęły łzy. Oddech zatrzymał się jakby odebrano jej tlen. Nie patrząc na stojącą obok dziewczynę podbiegła do miejsca z którego wystartowała kapsuła Nat'a i wciąż patrząc się w niebo wydarła się na całe gardło. Krzyk był przepełniony bólem odstraszył w całym obrębie dobrych kilkunastu kilometrów kwadratowych ptactwo i przeraził zwierzynę. Zacisnęła pięści padając na kolana, opuszczając głowę ku ziemi. Znów sama musiała wrócić do rzeczywistości i pożegnać się z przygodami. Nie chciała tego, nagle wzięła się w garść. Otarła zły, wstała bardzo pomału i nie oglądając się za siebie z plecaka wyciągnęła pudełeczko z kapsułkami. Otwierając wyciągnęła z niego jedną z odpowiednim oznakowaniem i naciskając ją rzuciła przed siebie. PUFFF! Dym opadł i stał przed nią motor. Zbliżając się do niego schowała pudełeczko z kapsułkami do plecaka i wsiała na niego. Uruchomiła go i zanim nie odjechała odwróciła się w stronę dziewczyny.
-Do zobaczenia... chyba?
Pomachała uśmiechając się przyjaźnie. Patrząc już w stronę w której miała zmierzać, westchnęła jeszcze na chwilę spojrzała w niebo i ruszyła. Tylko zakurzyło się jak motor oddał z siebie odgłos, a Neya po chwili zniknęła w gęstwinie drzew i krzaków.
OCC:
West City/Ulice
-I nawzajem Haz... uważaj na siebie
Dodała patrząc na jego rękę, nie życzyła mu źle. Kiedy odszedł spojrzała na Nat'a, wciąż słał jej uśmiech. Jej dłonie zadrżały, trzymała dumną minę, lecz serce biło mocniej. Czuła jakby wszystko, co miało stać się jej bliskie zostało jej odebrane, a życie ma tak po prostu toczyć się dalej jakby nigdy nic.
Kapsuły zamknęły się i powodując lekkie drgania ziemi uniosły się z niewiarygodnie ogromną prędkością. Neya tylko odwróciła szybko twarz w druga stronę zasłaniając się dodatkowo ręką, gdyż wiatr jaki zrobiły przy odbiciu wzniósł trochę gałązek i piachu.
Wszystko uspokoiło się, opuściła rękę i spojrzała w niebo. Z jej oczu płynęły łzy. Oddech zatrzymał się jakby odebrano jej tlen. Nie patrząc na stojącą obok dziewczynę podbiegła do miejsca z którego wystartowała kapsuła Nat'a i wciąż patrząc się w niebo wydarła się na całe gardło. Krzyk był przepełniony bólem odstraszył w całym obrębie dobrych kilkunastu kilometrów kwadratowych ptactwo i przeraził zwierzynę. Zacisnęła pięści padając na kolana, opuszczając głowę ku ziemi. Znów sama musiała wrócić do rzeczywistości i pożegnać się z przygodami. Nie chciała tego, nagle wzięła się w garść. Otarła zły, wstała bardzo pomału i nie oglądając się za siebie z plecaka wyciągnęła pudełeczko z kapsułkami. Otwierając wyciągnęła z niego jedną z odpowiednim oznakowaniem i naciskając ją rzuciła przed siebie. PUFFF! Dym opadł i stał przed nią motor. Zbliżając się do niego schowała pudełeczko z kapsułkami do plecaka i wsiała na niego. Uruchomiła go i zanim nie odjechała odwróciła się w stronę dziewczyny.
-Do zobaczenia... chyba?
Pomachała uśmiechając się przyjaźnie. Patrząc już w stronę w której miała zmierzać, westchnęła jeszcze na chwilę spojrzała w niebo i ruszyła. Tylko zakurzyło się jak motor oddał z siebie odgłos, a Neya po chwili zniknęła w gęstwinie drzew i krzaków.
OCC:
West City/Ulice
- GośćGość
Re: Las
Pon Wrz 24, 2012 2:37 pm
<< Z Wulkanu
______Nagle zza krzaków wytoczyła się czerwonowłosa dziewczyna, która zatrzymała się dopiero wpadając na drzewo. Leżąc brzuchem na ziemi mamrotała coś niezadowolona pod nosem po czym zaczęła się powoli podnosić. Spojrzała na sporą górkę, z której się stoczyła mrużąc oczy. Pokręciła przecząco głową i machnęła na całą sytuację sprzed chwili ręką. Jakąż to sytuację? A więc... June opuściła właśnie wulkan i wkroczyła na tereny lasów. Szła jakąś wydeptaną ścieżką mając nadzieję, że doprowadzi ją ona do jakiegoś bardziej zaludnionego miejsca, jednak się myliła, bo droga skończyła się przy rzece. Więc zaczęła wracać. I wtedy, w drodze powrotnej miała wrażenie, że coś na nią patrzy i za nią podąża. W pewnym momencie stanęła i spojrzała za siebie, a gdy chciała odwrócić głowę i iść dalej coś włochatego skoczyło jej prosto na twarz. Zachwiała się wtedy i spadła właśnie tutaj. O dziwo ta włochata szara kulka zniknęła.
____- Ksa... - Zamamrotała pod nosem wyciągając z włosów liście i patyki. Gdy pozbyła się już wszystkich przystanęła przy strumyku leśnym i spojrzała w taflę wody. Widząc swoje odbicie na jej twarzy pojawił się lekki grymas niesmaku. Pobrudzone ubranie, twarz i przypalone końcówki włosów nie wyglądały zbyt dobrze. A jak na złość nie było nic ostrego wokół co mogłoby zrobić za nożyczki by podciąć te kłaki więc i drugi raz skapitulowała. Obmyła w strumieniu tylko twarz i usiadła przy jednym z wielu drzew odpoczywając po długiej drodze.
Siedziała może dziesięć, piętnaście minut jak usłyszała za sobą trzask łamanych suchych patyków. Wyjrzała zza drzewa i spojrzała w stronę skąd dobiegał owy głos lecz nic tam nie widziała. Wzruszyła ramionami myśląc, że się przesłyszała i tak jak ostatnim razem odwróciła głowę normalne lecz... tym razem to nie była włochata srebrna kulka... To był... włochaty srebrny wilk! Nie był duży, ani też mały, wyglądał jak "nastoletni" wilczek, który z wywieszonym jęzorem na wierzchu i merdającym ogonem wpatrywał się w June. Ta zrobiła przez chwilę wielkie oczy, ale po chwili nie wiedząc, że takie stworzenia są groźne zaczęła go drapać za uchem z szerokiem uśmiechem na twarzy. Zwierzakowi najwyraźniej to się spodobało, bo uwalił się na ziemię i dalej merdał ogonem. I znalazła June towarzysza.
- GośćGość
Re: Las
Pon Paź 08, 2012 3:03 pm
- ZT:
- Lodowiec
Z szerokim uśmiechem leciał, omijając po drodze góry, wszelakie polany i wiele innych. Cieszył się na ponownie spotkanie z przyszłą uczennicą. Choć nie wiedział, czy dalej zgrywa głupiutką, czy może nauczyła się czegoś od tego drugiego demona. Musi się przekonać na własne oczy. Kontynuował lot, jednocześnie czując coraz mocniej aurę, którą emanowała June. Nie wiedział dlaczego, ale była bardzo podobna do złowrogiej Juvette, z którą miał kiedyś nie lada problem. Choć było to dawno temu, to dalej doskonale pamiętał tamtą walkę. Wtedy kierował nim tylko gniew. Chciał za wszelką cenę schwytać królową, lecz nie spodziewał się, że taka akcja wyrządzi u kogoś ból. Cierpienie, które ogarnęło lisiego demona wywołała u człowieka poczucie winy. Nawet kiedy był z demonem oko w oko, to nie potrafił mu spojrzeć w twarz. Ostatecznie czekał na decyzję Foxa, który miał pewne prawie się zemścić. Wyszło jednak na to, że postanowił darować człowiekowi życie i odejść. Nie wiedział, co go skłoniło do natychmiastowego pohamowania gniewu, ale jego wybór uchronił jego samego od splamienia się krwią. Od tamtej chwili chłopak kontynuował swoją drogę, często spotykając się z demonem i za każdym razem pogłębiając ich przyjaźń. Teraz żałuje, że nie może z nim już porozmawiać.
- Ogarnij się! Nie możesz się jej przecież tak pokazać. - Rzekł, zatrzymawszy się w pewnym momencie. Rozejrzał się wokoło, szukając wzrokiem dziewczyny, która widać była tuż przed nim. Chłopak poleciał bliżej, lecz bardzo powoli, bowiem dostrzegł, że nie jest tam sama. Z początku myślał, że to jakiś napastnik, lecz gdy zauważył malutkiego wilczka, to się uśmiechnął. Wylądował nieopodal dziewczyny i lekko zażenowany tym, że ją zostawił na tak długo, rzekł.
- Witaj, June. Mam nadzieję, że długo nie czekałaś, ee... - Na chwilę przerwał, bowiem przypomniał sobie o jej dawnym stanie i nie miał pewności, czy zrozumie ona jego przesłanie. Mimo wszystko liczył na ciepłe przywitanie, więc rozszerzył szeroko ramiona i rzekł ponownie.
- A tam! Co powiesz na tuli, tuli z dawnym znajomym? - Zaproponował, bowiem z nią to tulić się lubił, a konkretnie w jej... Chyba wiecie.
- OOC:
- Tuli??| Mało, bo jeszcze nie wróciła mi wena ;>
- GośćGość
Re: Las
Pon Paź 08, 2012 5:22 pm
_______ Siedziała z wilczkiem dobre kilka godzin mrugając powiekami i drapiąc futrzaka. Nie ruszała się, bo nie chciała spłoszyć towarzysza, któremu szczerze dziękowała za to, że był przy niej. Nienawidzi być samotna, boi się tego jak małe dziecko duchów. Niestety wraz z przybyciem starego niebieskowłosego znajomego June mały wilczek podniósł się i dał nogę gdzieś w krzaki. Demonica spojrzała z utęsknieniem w stronę, gdzie zniknął futrzak, a potem odwróciła głowę w stronę tego, kto go spłoszył.
W jednej sekundzie oczy zaszły dziewczynie delikatną łzawą mgiełką i zaczęły się błyszczeć tak jakby miała zaraz się rozryczeć. Pociągnęła dwa razy nosem, zmarszczyła brwi i zacisnęła dłonie w pięści. Nagle zerwała się z miejsca i podbiegła do chłopaka wtulając się z całej siły w Niego z okrzykiem:
____ - June tęskniiiić! - schowała twarz za grzywką i ... no cóż. Zaczęła ryczeć, a cóż mogłaby innego zrobić?
Dość sporo przeszła w krótkim czasie. Najbardziej dobiła ją samotność, na którą w sumie sama zapracowała, bo uciekła od Sedu bez słowa. Jeszcze tamta lisia dziewczyna w wulkanie, która przyfajczyła jej włosy i ubranie.
____ - Jak ... masz na imię? - Powiedziała nagle gdy tylko nieco się uspokoiła. Podniosła głowę i spojrzała na niebieskowłosego. W sumie nie powiedział jej jeszcze nigdy swojego imienia. Gdy myślała o nim mówiła "Niebieskowłosy", no nie znała prawdziwego imienia i nazwiska wojownika. Chętnie się dowie, bo Jego aktualna ksywka jest zbyt długa.
W jednej sekundzie oczy zaszły dziewczynie delikatną łzawą mgiełką i zaczęły się błyszczeć tak jakby miała zaraz się rozryczeć. Pociągnęła dwa razy nosem, zmarszczyła brwi i zacisnęła dłonie w pięści. Nagle zerwała się z miejsca i podbiegła do chłopaka wtulając się z całej siły w Niego z okrzykiem:
____ - June tęskniiiić! - schowała twarz za grzywką i ... no cóż. Zaczęła ryczeć, a cóż mogłaby innego zrobić?
Dość sporo przeszła w krótkim czasie. Najbardziej dobiła ją samotność, na którą w sumie sama zapracowała, bo uciekła od Sedu bez słowa. Jeszcze tamta lisia dziewczyna w wulkanie, która przyfajczyła jej włosy i ubranie.
____ - Jak ... masz na imię? - Powiedziała nagle gdy tylko nieco się uspokoiła. Podniosła głowę i spojrzała na niebieskowłosego. W sumie nie powiedział jej jeszcze nigdy swojego imienia. Gdy myślała o nim mówiła "Niebieskowłosy", no nie znała prawdziwego imienia i nazwiska wojownika. Chętnie się dowie, bo Jego aktualna ksywka jest zbyt długa.
- GośćGość
Re: Las
Pon Paź 08, 2012 5:47 pm
Reakcja dziewczyny niezbyt zaskoczyła chłopaka, który jakby spodziewał się, że przybiegnie do niego i się wtuli. Mimo wszystko chyba zapamiętała go od tej dobrej strony. Odwzajemnił uścisk, lecz starał się uważać, ponieważ jeden fałszywy ruch, a dziewczę mogłoby zostać rozerwane na kawałeczki. No, ale na szczęście potrafił kontrolować swoją moc, więc nic jej nie groziło. Tylko dlaczego zaczęła płakać? Czyżby naprawdę się tak za nim stęskniła? Gdyby wiedział, że tak intensywnie zareaguje, to może by nawet jej nie zostawiał. No, ale nie mógł się powstrzymać. Chciał za wszelką cenę dotrzeć do prawdy i wymierzyć surową karę na doktorku. Niestety jego misja nadal nie została wypełniona. Nie wiedział w jaki sposób został przeniesiony na lodowce, ale kiedyś się dowie. Kiedyś, ponieważ teraz będzie się musiał w jakiś sposób zająć June. Cieszył się w głębi duszy, że już potrafiła mniej więcej się porozumiewać w jego języku. Jednakże gdy usłyszał pytanie, które mu zadała, to był lekko zaskoczony. Powolutku puścił ją z objęć, po czym zrobił kroczek do tyłu, uśmiechając się ładnie. Jeśli ma się przedstawić, to musi to zrobić w jakiś godny sposób. Ukłonił się ładnie, trzymając prawą dłoń na brzuchu, po czym rzekł otwarcie.
- Rad jestem, że potrafisz już tak pięknie operować moim językiem. Nazywam się, Kyoraku, ale możesz mnie nazywać Kyo. - Uśmiech jeszcze bardziej zagościł na jego twarzy. Zszedł z tej oficjalnej postawy i ponownie podszedł bliżej dziewczyny. W sumie zaskoczyło go to, że ciuchy, które jej załatwił w sklepie są w tak kiepskim stanie. Cóż zatem musiała robić, gdy ten się obijał w mroźnych krainach? - O matko. Możesz mi powiedzieć, dlaczego masz lekko zwęglone ciuszki i ... włosy? Czy to wina tego demona, z którym cię zostawiłem? Powiedź mi wszystko, od początku. - Rzekł, dokładnie czekając na jej reakcję. Mimo wszystko był lekko podenerwowany, bo jeśli wyszłoby na to, że to wina tego demona, to musiałby zrobić tylko jedno... Odnaleźć go i posłać do piekła. Warunek, który mu postawił był jasny i jeśli naprawdę się nie wywiązał, to nie będzie popuszczał. Chłopak toleruje obecność innych ras, jeśli tylko potrafią nie rozrabiać. Tamten mógł w pewnym stopniu pokazać się z dobrej strony. Ale co. Jeszcze nie poznał dokładnej odpowiedzi, więc gdybać nie będzie, bo jeszcze może wyjść na to, że oskarża kogoś bezprawnie.
- Rad jestem, że potrafisz już tak pięknie operować moim językiem. Nazywam się, Kyoraku, ale możesz mnie nazywać Kyo. - Uśmiech jeszcze bardziej zagościł na jego twarzy. Zszedł z tej oficjalnej postawy i ponownie podszedł bliżej dziewczyny. W sumie zaskoczyło go to, że ciuchy, które jej załatwił w sklepie są w tak kiepskim stanie. Cóż zatem musiała robić, gdy ten się obijał w mroźnych krainach? - O matko. Możesz mi powiedzieć, dlaczego masz lekko zwęglone ciuszki i ... włosy? Czy to wina tego demona, z którym cię zostawiłem? Powiedź mi wszystko, od początku. - Rzekł, dokładnie czekając na jej reakcję. Mimo wszystko był lekko podenerwowany, bo jeśli wyszłoby na to, że to wina tego demona, to musiałby zrobić tylko jedno... Odnaleźć go i posłać do piekła. Warunek, który mu postawił był jasny i jeśli naprawdę się nie wywiązał, to nie będzie popuszczał. Chłopak toleruje obecność innych ras, jeśli tylko potrafią nie rozrabiać. Tamten mógł w pewnym stopniu pokazać się z dobrej strony. Ale co. Jeszcze nie poznał dokładnej odpowiedzi, więc gdybać nie będzie, bo jeszcze może wyjść na to, że oskarża kogoś bezprawnie.
- GośćGość
Re: Las
Pon Paź 08, 2012 10:28 pm
___________Uśmiechnęła się szeroko gdy tylko usłyszała imię swojego wybawcy i towarzysza. Kyoraku lub w skrócie Kyo. Ta druga opcja jest o wiele przyjemniejsza do wymawiania i słodsza na swój dziwny sposób. Fajnie będzie się tak mówiło do wielkiego i trzeba przyznać bardzo męskiego wojownika. Ha!
____ - Kyo. - Powtórzyła Jego imię nieco bardziej wymawiając kocie 'nyu'. Zrobiła lekkiego zeza i podrapała się w tyle głowy po czym spojrzała na Niebieskowłosego nieco przechylając głowę na bok gdy ten zaczął mówić coś o jej ubraniu. Sensu słów nie zrozumiała, ale wiedziała, że chodzi o jej włosy i przyfajczone ciuchy. Pokręciła głową na pytanie, czy to wszystko wina Sedu. Uśmiechnęła się i usiadła na ziemi w tureckim siadzie po czym zaczęła mówić najlepiej jak to potrafiła gestykulując energicznie rękoma:
____ - Sedu nie jest zły... nauczył June jak mówić. Ale... uciekłam... tam. - Wskazała kierunek, skąd przyszła. Widać było nawet stąd czubek wulkanu. - Tam był demon z ogonem i uszami, ogień na mnie i wtedy zniszczyłam ubranie. - Posmutniała nieco i spuściła głowę wstydząc się tego, że zniszczyła to co dał jej Kyoraku. W dodatku nie czuła się za dobrze mając przypalone włosy. Nieco zaszła rumieńcem ze wstydu i jeszcze bardziej skurczyła się jakby przed chwilą ktoś ją surowo ukarał (zboczeńce!) za jakiś zły czyn. Podniosła złote oczy i starała się dojrzeć twarz wojownika przez czerwoną zasłonę zwaną potocznie grzywką. Przełknęła głośno ślinę i czekała na odpowiedź.
____ - Przepraszam. June przeprasza, nie chciała zniszczyć! - Krzyknęła nagle podnosząc się. Uniosła obie ręce na wysokość ramion i zacisnęła w pięści (Fajny widoczek na ściśnięte cycki, muahahaha!) patrząc poważnym wzrokiem na Kyoraku. Ah, ta głupiutka demonica, nigdy się nie nauczy jak żyć.
____ - Kyo. - Powtórzyła Jego imię nieco bardziej wymawiając kocie 'nyu'. Zrobiła lekkiego zeza i podrapała się w tyle głowy po czym spojrzała na Niebieskowłosego nieco przechylając głowę na bok gdy ten zaczął mówić coś o jej ubraniu. Sensu słów nie zrozumiała, ale wiedziała, że chodzi o jej włosy i przyfajczone ciuchy. Pokręciła głową na pytanie, czy to wszystko wina Sedu. Uśmiechnęła się i usiadła na ziemi w tureckim siadzie po czym zaczęła mówić najlepiej jak to potrafiła gestykulując energicznie rękoma:
____ - Sedu nie jest zły... nauczył June jak mówić. Ale... uciekłam... tam. - Wskazała kierunek, skąd przyszła. Widać było nawet stąd czubek wulkanu. - Tam był demon z ogonem i uszami, ogień na mnie i wtedy zniszczyłam ubranie. - Posmutniała nieco i spuściła głowę wstydząc się tego, że zniszczyła to co dał jej Kyoraku. W dodatku nie czuła się za dobrze mając przypalone włosy. Nieco zaszła rumieńcem ze wstydu i jeszcze bardziej skurczyła się jakby przed chwilą ktoś ją surowo ukarał (zboczeńce!) za jakiś zły czyn. Podniosła złote oczy i starała się dojrzeć twarz wojownika przez czerwoną zasłonę zwaną potocznie grzywką. Przełknęła głośno ślinę i czekała na odpowiedź.
____ - Przepraszam. June przeprasza, nie chciała zniszczyć! - Krzyknęła nagle podnosząc się. Uniosła obie ręce na wysokość ramion i zacisnęła w pięści (Fajny widoczek na ściśnięte cycki, muahahaha!) patrząc poważnym wzrokiem na Kyoraku. Ah, ta głupiutka demonica, nigdy się nie nauczy jak żyć.
- GośćGość
Re: Las
Wto Paź 09, 2012 2:56 pm
Chłopak czekał cierpliwie na reakcję dziewczyny, jednocześnie krzyżując ręce na klatce piersiowej. Widać, że podchodził do tego bardzo poważnie i jeśli okazałoby się, że nieznajomy demon próbował targnąć się na jej życie... Lepiej tego nie wiedzieć. Jednakże prawda, którą usłyszał z jej ust uniewinniła Sedu, bo tak się chyba nazywał. W prawdzie dziwne wydawało mu się trochę to imię, lecz jego również nie pochodziło do ziemskich. Teraz spoglądał na wulkan, z którego rzekomo wróciła. W sumie nie zdziwiłby się, jeśli przypadkowo wpadłaby do tego wulkanu i się spiekła. Ale ten demon wydał się być trochę podejrzany. Umysł proponował wojownikowi sprawdzenie tego, lecz wolał zapytać się, co na to jego przyszła uczennica. Już miał zabrać głos, gdy dostrzegł coś, co mężczyzna potrafi tylko zauważyć. I w tym momencie świat się jakby dla niego zatrzymał. Była pustka, w której widział tylko dwa elementy znajdujące się na ciele kobiety. Idealne połączenie, które przez chwilę wprawiało go w zakłopotanie. Chwilowy trans, który minął od razu, gdy dostrzegł ślepia dziewczyny skierowane wprost na niego. Potrząsnął energicznie głową, po czym zrobił kroczek do przodu, jednocześnie próbując odkaszlnąć. Nie spodziewał się, że jego prawdziwa natura objawi się w takim wieku. Ale co! Jest obrońcą ziemi i musi się opanowywać. Nie zrobi przecież nic zbereźnego swojej przyszłej uczennicy. Jeszcze do takiego stopnia nie jest zboczony. W końcu ogarnął sam siebie, po czym wziął głęboki wdech i rzekł, spoglądając tym razem na jej twarz.
- Nie masz za co przepraszać. Spróbujemy znaleźć ci inne ubrania, lecz za nim to się stanie, to pierw spróbuj mi wyjaśnić jedną rzecz... - Zatrzymał w pewnym momencie swoją wypowiedź, po czym wskazał dłonią na wielki wulkan. - Kim był demon, który cię tam zaatakował? Czy był wobec Ciebie nie miły i chciałabyś, żeby poniósł jakąś surową karę? - Zapytał, zbliżając się i dokładnie spoglądając na June. Niech dziewczyna wie, że chłopak jest w stanie wykonać wszystko, byleby tylko zaprezentować się z jak najlepszej strony. Dodatkowo tutaj też sprawa była osobista, bo jeśli jakiś demon nie potrafi się dostosować na jego planecie, to musi ponieść karę. Najczęściej są to ostrzeżenia, lecz jeśli okazałoby się, że nieznajomy zagraża mieszkańcom, to wtedy musiałby zostać zlikwidowany. Ale nie ma co się śpieszyć z wyrokami. Niech pierw usłyszy, co ciekawego mu powie June.
- Nie masz za co przepraszać. Spróbujemy znaleźć ci inne ubrania, lecz za nim to się stanie, to pierw spróbuj mi wyjaśnić jedną rzecz... - Zatrzymał w pewnym momencie swoją wypowiedź, po czym wskazał dłonią na wielki wulkan. - Kim był demon, który cię tam zaatakował? Czy był wobec Ciebie nie miły i chciałabyś, żeby poniósł jakąś surową karę? - Zapytał, zbliżając się i dokładnie spoglądając na June. Niech dziewczyna wie, że chłopak jest w stanie wykonać wszystko, byleby tylko zaprezentować się z jak najlepszej strony. Dodatkowo tutaj też sprawa była osobista, bo jeśli jakiś demon nie potrafi się dostosować na jego planecie, to musi ponieść karę. Najczęściej są to ostrzeżenia, lecz jeśli okazałoby się, że nieznajomy zagraża mieszkańcom, to wtedy musiałby zostać zlikwidowany. Ale nie ma co się śpieszyć z wyrokami. Niech pierw usłyszy, co ciekawego mu powie June.
- GośćGość
Re: Las
Wto Paź 09, 2012 9:57 pm
_____Wpatrywała się przez chwilę w Kyoraku, który dziwnie się na nią patrzał. Aż oczy Mu błyszczały, a z ust prawie pociekła ślina. June w pierwszej chwili pomyślała, że jest głodny, ale w drugiej zaczęła się zastanawiać gdzie się patrzy. Na całe szczęście Kyoraku szybko wyszedł z tego dziwnego transu, bo demonica zaczęła się zastanawiać nad wybudzaniem za pomocą pięści. Pewnie i tak by nic nie poczuł, ale cóż. Każdy jakoś zaczyna karierę, June to pewnie zajmie nieco więcej czasu niż zwykłemu normalnie rozumującemu człowiekowi.
___- Ja naprawię! - Krzyknęła słysząc, że Kyo ma zamiar załatwić jej kolejne ciuchy. Rozglądnęła się i szybko podbiegła do zimnego strumyczka leśnego. Zanurzyła tam obie ręce i zaczęła wycierać brud z bluzki. Niestety nie chciało schodzić, a nawet gorzej - rozmazywała wszystko przez co tylko pogorszyła swoją sprawę. Mimo to próbowała dalej i odpowiadała w tym samym czasie na pytania Kyo - Nie wiem. Miała na imię Vixen, wyglądała... - Zostawiła w spokoju bluzkę i chwyciła za jakiś nieduży kijek po czym zaczęła rysować na kawałku gołej ziemi idealne odwzorowanie owej nieznajomej. Miała lisi ogon, charakterystyczne tatuaże na lewym ramieniu, tą dziwną fryzurę i ubranie. - Tak. - Powiedziała zadowolona gdy skończyła robotę, ale uśmiech szybko spełzł z jej twarzy - Nie karać. To June pierwsza zaatakowała Vixen, to June powinna ponieść karę. - spojrzała na Kyoraku niezwykle poważnym jak na nią wzrokiem i przytaknęła głową. Wzięła do ręki garść swoich włosów i pokazała chłopakowi. Najgorszą karą dla demonicy będzie ucięcie jej i tak już przypalonych włosów, prędko jej nie odrosną, ale i tak są ostatnio tylko przeszkodą. Chociażby w walce. Oby tylko nie uciął ich jej do samej głowy...
___- Ja naprawię! - Krzyknęła słysząc, że Kyo ma zamiar załatwić jej kolejne ciuchy. Rozglądnęła się i szybko podbiegła do zimnego strumyczka leśnego. Zanurzyła tam obie ręce i zaczęła wycierać brud z bluzki. Niestety nie chciało schodzić, a nawet gorzej - rozmazywała wszystko przez co tylko pogorszyła swoją sprawę. Mimo to próbowała dalej i odpowiadała w tym samym czasie na pytania Kyo - Nie wiem. Miała na imię Vixen, wyglądała... - Zostawiła w spokoju bluzkę i chwyciła za jakiś nieduży kijek po czym zaczęła rysować na kawałku gołej ziemi idealne odwzorowanie owej nieznajomej. Miała lisi ogon, charakterystyczne tatuaże na lewym ramieniu, tą dziwną fryzurę i ubranie. - Tak. - Powiedziała zadowolona gdy skończyła robotę, ale uśmiech szybko spełzł z jej twarzy - Nie karać. To June pierwsza zaatakowała Vixen, to June powinna ponieść karę. - spojrzała na Kyoraku niezwykle poważnym jak na nią wzrokiem i przytaknęła głową. Wzięła do ręki garść swoich włosów i pokazała chłopakowi. Najgorszą karą dla demonicy będzie ucięcie jej i tak już przypalonych włosów, prędko jej nie odrosną, ale i tak są ostatnio tylko przeszkodą. Chociażby w walce. Oby tylko nie uciął ich jej do samej głowy...
- Go??Gość
Re: Las
Czw Paź 11, 2012 10:31 am
Czas, a zwłaszcza smród działał na jej niekorzyść. Od tych trujących oparów jej skóra z jasnej zrobiła się lekko zielonkawa. Wywracając oczami obmyślała plan. Nie miała zbyt dużo do kombinowania, nic wokół niej się nie znajdowało czym mogła ogłuszyć potwora. Kompletnie w tragicznym położeniu ściągnęła plecak i biegnąc wprost na gada walnęła go nim prosto w paszczę. Jednocześnie biegnąc przed siebie. To było może i głupie, ale skuteczne. Biegła jak najszybciej potrafiła zakładając z powrotem plecak. Zerkała od czasu do czasu za siebie czy oby nie ruszył za nią. Na szczęście był bardzo mozolny, a jego skrzydełka ledwo go unosiły. Miała dużą przewagę przez przeciwnikiem i wykorzystała ją w maksymalny sposób przyśpieszając jeszcze bardziej. Niestety nie na długo mogła cieszyć się zwycięstwem. Przed nią pojawił się przewrócony dość sporych rozmiarów kontener, nie myśląc postanowiła go przeskoczyć niż wdrapywać się. I wszystko udałoby się, gdyby nie zahaczyła sznurówką o coś ostrego. Automatycznie świat zatrzymał się, a ona jak klapa walnęła prosto o beton. Drżąc z bólu, bo obtarła sobie kolano oraz dłonie od wewnętrznej strony. W jej oczach pojawiły się łzy, ale nie miała czasu na płacz, bowiem gdy podniosła głowę ujrzała przed sobą innego gada. Chciała się wycofać, tym sam podniosła się do siadu bardzo spokojnie bez gwałtownych ruchów, ale czas bardzo szybko zasuwał do przodu. Nie czuła tego, ale goniący potwór w końcu dotarł do niej i pochwycił ja pazurami za plecach unosząc ponad ziemie. Wyrywała się bardzo mocno szarpiąc ile sił miała. Wymachując nogami, a nóż może uda się jej go kopnąć. Nic nie pomagało, a jej wysiłki szły na marne. Wysokość zwiększała się diametralnie, a ona nic nie mogła na to poradzić. Przestała wierzgać, gdy mijała najwyższy budynki, nie chciała spaść i zabić się. Wzdychając napawała się widokami miasta, ciesząc się, że jest od niego coraz dalej, ale jednocześnie myślała jak przed legowiskiem potwora wydostać z jego objęć.
Minęło może jeszcze kilka minut jak znalazła się nad lasem. Lot stosunkowo szybko obniżał się, a ona stopami mogła poczuć korony drzew. Z niewinnym uśmieszkiem przypomniała sobie, że w bocznej kieszonce plecaka schowała aparat. Doskonale znana zastosowanie flesza z bliskim kontaktem oczu. Sięgając po niego zawiesiła pasem na szyi, by nie upuścić go i zniszczyć. Wzięła głęboki wdech i rozhuśtała się na tyle, by w pewnym momencie strzelić fleszem gadowi prosto w wygłodniałe gały. Nie spodziewała się, że uniesie się wyżej i zacznie wariować jak oszalały. Podrzucił ją kilka metrów nad drzewami, halfka robiąc małe salto w tył ku górze tylko z początku czuła się jak wolny ptak. Do póki nie zaczęła opadać z dużą prędkością. Pierwsze starcie z koroną liściastego drzewa (na jej szczęście) było dość nie przyjemnym uczuciem. Spada dość wolno, ale dla niej to działo się bardzo szybko. Te każde uderzenie o kolejną gałąź było już mnie bolesne od poprzedniego. Na ostatniej i najgrubszej zawisła jak szmatka. Ten ból był nieprzyjemny, te otarcia. Nie miała nawet siły krzyczeć. Wisiała tak jakiś czas, aż ześlizgnęła się i spadła... na kogoś. Idealnie siadając mu na barana. Patrzy zmęczonym wrażeń spojrzeniem przed siebie. N ie trwało to długo, chwilę później wygięła się mocno do tyłu i spadła z niego wprost na trawę. gruchnęła plecami o plecach z dość dobrze wypełniony. Usłyszeć można było tylko jęknięcie. Nie mogąc dobrze się ruszyć ściągnęła aparat z i włożyła z powrotem do kieszonki tam gdzie jego miejsce. Chrząknęła sobie kilka razy podnosząc się do siadu. Pomasowała tył głowy i zrzuciła plecak. Westchnęła i zamieniła go w kapsułkę, wystarczająco miała przez niego problemy. Jest zbyt ciężki i pewnie to zaważyło na skoku przez kontener. Nie zastanawiając się długo schowała kapsułkę z zawartością do stanika. Tak miała pewność, że jej nie zgubi.
Nie ruchomo siedząc spojrzała przed siebie, a widząc dość dużego osobnika, którego cień na nią padał wzrokiem powędrowała od jego stóp wyżej. Zatrzymała się jednak na klacie, gdyż zamiast unosić tylko głowę do góry odchyla się całym ciałem. W pewnym momencie padła na ziemię gapiąc się w niebo, a jeszcze później wzdychając zamknęła powieki i zasnęła.
________________________
Minęło może jeszcze kilka minut jak znalazła się nad lasem. Lot stosunkowo szybko obniżał się, a ona stopami mogła poczuć korony drzew. Z niewinnym uśmieszkiem przypomniała sobie, że w bocznej kieszonce plecaka schowała aparat. Doskonale znana zastosowanie flesza z bliskim kontaktem oczu. Sięgając po niego zawiesiła pasem na szyi, by nie upuścić go i zniszczyć. Wzięła głęboki wdech i rozhuśtała się na tyle, by w pewnym momencie strzelić fleszem gadowi prosto w wygłodniałe gały. Nie spodziewała się, że uniesie się wyżej i zacznie wariować jak oszalały. Podrzucił ją kilka metrów nad drzewami, halfka robiąc małe salto w tył ku górze tylko z początku czuła się jak wolny ptak. Do póki nie zaczęła opadać z dużą prędkością. Pierwsze starcie z koroną liściastego drzewa (na jej szczęście) było dość nie przyjemnym uczuciem. Spada dość wolno, ale dla niej to działo się bardzo szybko. Te każde uderzenie o kolejną gałąź było już mnie bolesne od poprzedniego. Na ostatniej i najgrubszej zawisła jak szmatka. Ten ból był nieprzyjemny, te otarcia. Nie miała nawet siły krzyczeć. Wisiała tak jakiś czas, aż ześlizgnęła się i spadła... na kogoś. Idealnie siadając mu na barana. Patrzy zmęczonym wrażeń spojrzeniem przed siebie. N ie trwało to długo, chwilę później wygięła się mocno do tyłu i spadła z niego wprost na trawę. gruchnęła plecami o plecach z dość dobrze wypełniony. Usłyszeć można było tylko jęknięcie. Nie mogąc dobrze się ruszyć ściągnęła aparat z i włożyła z powrotem do kieszonki tam gdzie jego miejsce. Chrząknęła sobie kilka razy podnosząc się do siadu. Pomasowała tył głowy i zrzuciła plecak. Westchnęła i zamieniła go w kapsułkę, wystarczająco miała przez niego problemy. Jest zbyt ciężki i pewnie to zaważyło na skoku przez kontener. Nie zastanawiając się długo schowała kapsułkę z zawartością do stanika. Tak miała pewność, że jej nie zgubi.
Nie ruchomo siedząc spojrzała przed siebie, a widząc dość dużego osobnika, którego cień na nią padał wzrokiem powędrowała od jego stóp wyżej. Zatrzymała się jednak na klacie, gdyż zamiast unosić tylko głowę do góry odchyla się całym ciałem. W pewnym momencie padła na ziemię gapiąc się w niebo, a jeszcze później wzdychając zamknęła powieki i zasnęła.
________________________
- OOC: :
Kilka zasad:
1. Nie macać
2. Patrz punkt pierwszy
- GośćGość
Re: Las
Czw Paź 11, 2012 3:01 pm
Dziewczyna chyba chciała w jakiś sposób się zrehabilitować, lecz nie o to mu chodziło. Ciuchów jest pełno, więc można było w każdej chwili jakieś załatwić, ale ona postanowiła spróbować uprać w rzece brudy. Niestety tylko pogarszała tym sprawę. Widząc, co o głupiutka June wyczynia, chciał w pewnym momencie strzelić sobie w twarz, ale błyskawicznie zrezygnował z tego pomysłu. Otóż dziewczyna przestała myć i zaczęła coś rysować kijem na piachu. Minęła chwila, a już było widać sprawczynię, z którą miała zatargi. Złapał się za brodę i zaczął intensywnie myśleć. Nie wiedział skąd, ale ta cała Vixen wydała mu się być bardzo znajoma. A raczej ten ogon podobny do lisiego. Aż tu w pewnym momencie przypomniał sobie starego druha. Niestety musiał zaprzeczyć tym domysłom, ponieważ absurdalne wydawało mu się porównywanie mężczyzny do kobiety. A tamta postać to ewidentnie była płeć przeciwna. Chyba, że Fox postanowił również odwiedzić profesorka i jego też złapał taki los? Oby nie, bo mimo wszystko wojownik nie chciał, aby demon przeszedł przez takie piekło, przez które on sam przechodził. Choć w końcu zaczynał się przyzwyczajać, bo ciągłe zadręczanie się tylko blokowało mu umysł. A niechajby myślał podczas walki z Pryncprzypałem o tym, że nie ma nic w spodniach... Z pewnością byłoby z nim krucho.
- Kara... Czyżbyś chciała, żebym ci ją wymierzył? - Zapytał, spoglądając na dziewczynę. Widać, że tym razem nie żartowała i chciała, żeby naprawdę przyciął jej te spopielone włosy. - Cieszy mnie to, że chcesz pokutować za swoje czyny. Twoja postawa napawa mnie radością, dlatego zrobię to. - Stwierdził, generując w jednym palcu strumień energii. Popatrzył jeszcze przez chwilę na dziewczynę, po czym szybkim ruchem zaczął jej wycinać wszystkie przypalone końcówki. Minęła zaledwie chwila, a pod dziewczyną znajdowała się połowa jej długich kłaków. Po wszystkim energia zniknęła, a chłopak się uśmiechnął, bowiem nie uważał, żeby nowa fryzura mogła ją oszpecić. - Nawet ładnie teraz wyglądasz. Wiedz, że takie fryzury są na mojej planecie bardzo modne i nie jeden chłopak całowałby cię po stopach... -
Po wszystkim zamknął lekko oczy, po czym zaczął się zastanawiać, co teraz będzie z nią robił. W sumie chciał jej pomóc bardziej się zaaklimatyzować, więc czemu by nie zabrać jej do biblioteki? Tam nauczyła by się pisać, czytać i dowiedziałaby się wielu ciekawych informacji. No, czyli już ma jakiś plan działania. Ale, co... Gdy miał już jej to zaproponować, w pewnym momencie wyczuł czyjąś obecność. Energia była bardzo podobna do tej, którą emanowała nie dawno poznana dziewczyna. Zbliżała się do niego w znacznej prędkości, ale skąd leciała? Nie widział jej nigdzie, lecz poczuł nagle, jak ktoś usadowił się na jego plecach. Nie musiał spoglądać, ponieważ wiedział, że była to Neya. W prawdzie siedziała mu na baranie nie długo, bo zaraz się puściła i spadła na trawkę, wydając z siebie słodki głosik. W tym samym momencie odwrócił się w jej kierunku i zaczął się przyglądać, co takiego ciekawego robiła... Zamieniała plecak w kapsułkę, którą schowała w naprawdę bezpiecznym miejscu. Szkoda tylko, że gdy spojrzała w jego kierunku, to zaraz padła do tyłu i pogrążyła się w śnie.
- Kurde, a chciałem się dowiedzieć, co ona tutaj robi...? - Rzekł, jednocześnie odwracając wzrok na odnowioną June. Miał dla niej zadanie, lecz za nim się go podejmie, to pierw musi coś mieć. I tutaj wojownik podleciał do jednego z drzew, które wyrwał z korzeniami i zaczął przystrajać tak, aby utworzyć "miskę". Do jej budowy posłużył mu pień, zaś reszta pójdzie na rozpałkę. Gdy skończył swoją robotę, to podleciał do dziewczyny, której podał "owy" przedmiot i rzekł głośno. - Musimy ją obudzić, dlatego weź tą miskę i przenieś trochę wody z rzeki. Liczę na Ciebie. - Gdy skończył, to skierował wzrok na leżącą Neyę, zastanawiając się dalej nad celem jej przybycia.
- Kara... Czyżbyś chciała, żebym ci ją wymierzył? - Zapytał, spoglądając na dziewczynę. Widać, że tym razem nie żartowała i chciała, żeby naprawdę przyciął jej te spopielone włosy. - Cieszy mnie to, że chcesz pokutować za swoje czyny. Twoja postawa napawa mnie radością, dlatego zrobię to. - Stwierdził, generując w jednym palcu strumień energii. Popatrzył jeszcze przez chwilę na dziewczynę, po czym szybkim ruchem zaczął jej wycinać wszystkie przypalone końcówki. Minęła zaledwie chwila, a pod dziewczyną znajdowała się połowa jej długich kłaków. Po wszystkim energia zniknęła, a chłopak się uśmiechnął, bowiem nie uważał, żeby nowa fryzura mogła ją oszpecić. - Nawet ładnie teraz wyglądasz. Wiedz, że takie fryzury są na mojej planecie bardzo modne i nie jeden chłopak całowałby cię po stopach... -
Po wszystkim zamknął lekko oczy, po czym zaczął się zastanawiać, co teraz będzie z nią robił. W sumie chciał jej pomóc bardziej się zaaklimatyzować, więc czemu by nie zabrać jej do biblioteki? Tam nauczyła by się pisać, czytać i dowiedziałaby się wielu ciekawych informacji. No, czyli już ma jakiś plan działania. Ale, co... Gdy miał już jej to zaproponować, w pewnym momencie wyczuł czyjąś obecność. Energia była bardzo podobna do tej, którą emanowała nie dawno poznana dziewczyna. Zbliżała się do niego w znacznej prędkości, ale skąd leciała? Nie widział jej nigdzie, lecz poczuł nagle, jak ktoś usadowił się na jego plecach. Nie musiał spoglądać, ponieważ wiedział, że była to Neya. W prawdzie siedziała mu na baranie nie długo, bo zaraz się puściła i spadła na trawkę, wydając z siebie słodki głosik. W tym samym momencie odwrócił się w jej kierunku i zaczął się przyglądać, co takiego ciekawego robiła... Zamieniała plecak w kapsułkę, którą schowała w naprawdę bezpiecznym miejscu. Szkoda tylko, że gdy spojrzała w jego kierunku, to zaraz padła do tyłu i pogrążyła się w śnie.
- Kurde, a chciałem się dowiedzieć, co ona tutaj robi...? - Rzekł, jednocześnie odwracając wzrok na odnowioną June. Miał dla niej zadanie, lecz za nim się go podejmie, to pierw musi coś mieć. I tutaj wojownik podleciał do jednego z drzew, które wyrwał z korzeniami i zaczął przystrajać tak, aby utworzyć "miskę". Do jej budowy posłużył mu pień, zaś reszta pójdzie na rozpałkę. Gdy skończył swoją robotę, to podleciał do dziewczyny, której podał "owy" przedmiot i rzekł głośno. - Musimy ją obudzić, dlatego weź tą miskę i przenieś trochę wody z rzeki. Liczę na Ciebie. - Gdy skończył, to skierował wzrok na leżącą Neyę, zastanawiając się dalej nad celem jej przybycia.
- GośćGość
Re: Las
Czw Paź 11, 2012 3:50 pm
______ Demonica siedziała cicho na kamieniu plecami do Kyoraku gdy ten bawił się w fryzjera i ścinał jej włosy. Nie było jej ich żal, bo w końcu i tak by odrosły, a w walce były tylko przeszkodą, bo latały w tę i w drugą stronę zasłaniając jej widoki na przeciwnika - przekonała się o tym w walce z demonicą Vixen. Przy okazji, June wciąż zastanawiała się dlaczego ta dziewczyna była dla niej tak dziwnie znajoma, ten tatuaż na lewym ramieniu. Był taki... znajomy. A może się jej tylko wydawało? Pewne zobaczyła gdzieś ten sam wzór w mieście i teraz ma raban w głowie.
Mając zamknięte oczy momentami przysypiała, ale nie dawała się pokonać i dzielnie wytrzymała do końca zabiegu. Otrzepała się z resztek kłaków i wstając zaczęła się macać po głowie. Było jej znacznie lżej, w końcu połowa włosów musiała powiedzieć 'papa' całej reszcie. Czuła się lepiej bo wraz z włosami pozbyła się winy, o brudne ubrania i niepotrzebną bójkę.
___ - Dziękuję. - Powiedziała z uśmiechem na ustach i ukłoniła się nisko w podzięce. Przy okazji spojrzała na swoje stopy. Całować je? A po kiego grzyba miałby ktoś całować jej nogi? Ludzie są dziwni, bardzo. Gdy się wyprostowała usłyszała jakieś głośne szelesty, więc uniosła głowę próbując dostrzec to... co za chwilę usiadło Kyoraku na plecach. Demonica zrobiła wielkie oczy i nie wiedziała co w tym momencie zrobić, czy się śmiać, czy martwić. Tym czasem nieznajoma dziewczyna, która spadła prosto z nieba zsunęła się z ciała mężczyzny i gruchnęła plecami o ziemię. Jakże wielkie zdziwienie zamalowało się na twarzy June gdy niebieskowłosa zamieniła dziwną rzecz na plecach w... małą rzecz! Magia!
Nie miała okazji spytać czym była ta kapsułka bo dziewczyna straciła przytomność. Ciekawska natura czerwonowłosej wygrała z małą nieśmiałością i ta podeszła na czworakach do nieznajomej. W czasie gdy Kyoraku bawił się z drzewem June dotykała ją palcem we wszystkie możliwe miejsca zaczynając od policzków, a kończąc na nogach. Nawet podniosła powieki, i coś tam spróbowała powiedzieć, lecz na próżno. Nie reagowała. Czyżby spała?
Demonica nie mogła zbyt długo rozmyślać nad tym przypadkiem bo za chwilę pojawił się Kyo z drewnianą miską w rękach, którą jej wręczył z poleceniem by nabrała w to wody w celu obudzenia nieznajomej. Uśmiechnęła się szeroko i nakładając miskę na głowę pobiegła na paluszkach w stronę strumyka. Tam, najpierw przyglądnęła się nowej fryzurze w wodnym odbiciu, a dopiero potem nabrała lodowatej wody do miski. Odwróciła się na pięcie i chciała wracać, lecz potknęła się o własne nogi. Marudząc coś pod nosem powtórzyła czynność nabierania wody i tym razem bardzo powoli szła z powrotem przyglądając się uważne misce i pilnując by żadna kropla nie uciekła. Gdy wróciła od razu podeszła do nieprzytomnej i przez jakiś czas zastanawiała się co ma zrobić z tą wodą. Spojrzała pytająco na Kyo, a gdy ten pokazał co się robi wykonała tę czynność. Przechyliła miskę i wylała zawartość na twarz niebieskowłosej po czym zrobiła kilka kroków do tyłu stając obok mężczyzny.
___ - Kto to? - Spytała w pewnym momencie wskazując palcem na leżącą.
Mając zamknięte oczy momentami przysypiała, ale nie dawała się pokonać i dzielnie wytrzymała do końca zabiegu. Otrzepała się z resztek kłaków i wstając zaczęła się macać po głowie. Było jej znacznie lżej, w końcu połowa włosów musiała powiedzieć 'papa' całej reszcie. Czuła się lepiej bo wraz z włosami pozbyła się winy, o brudne ubrania i niepotrzebną bójkę.
___ - Dziękuję. - Powiedziała z uśmiechem na ustach i ukłoniła się nisko w podzięce. Przy okazji spojrzała na swoje stopy. Całować je? A po kiego grzyba miałby ktoś całować jej nogi? Ludzie są dziwni, bardzo. Gdy się wyprostowała usłyszała jakieś głośne szelesty, więc uniosła głowę próbując dostrzec to... co za chwilę usiadło Kyoraku na plecach. Demonica zrobiła wielkie oczy i nie wiedziała co w tym momencie zrobić, czy się śmiać, czy martwić. Tym czasem nieznajoma dziewczyna, która spadła prosto z nieba zsunęła się z ciała mężczyzny i gruchnęła plecami o ziemię. Jakże wielkie zdziwienie zamalowało się na twarzy June gdy niebieskowłosa zamieniła dziwną rzecz na plecach w... małą rzecz! Magia!
Nie miała okazji spytać czym była ta kapsułka bo dziewczyna straciła przytomność. Ciekawska natura czerwonowłosej wygrała z małą nieśmiałością i ta podeszła na czworakach do nieznajomej. W czasie gdy Kyoraku bawił się z drzewem June dotykała ją palcem we wszystkie możliwe miejsca zaczynając od policzków, a kończąc na nogach. Nawet podniosła powieki, i coś tam spróbowała powiedzieć, lecz na próżno. Nie reagowała. Czyżby spała?
Demonica nie mogła zbyt długo rozmyślać nad tym przypadkiem bo za chwilę pojawił się Kyo z drewnianą miską w rękach, którą jej wręczył z poleceniem by nabrała w to wody w celu obudzenia nieznajomej. Uśmiechnęła się szeroko i nakładając miskę na głowę pobiegła na paluszkach w stronę strumyka. Tam, najpierw przyglądnęła się nowej fryzurze w wodnym odbiciu, a dopiero potem nabrała lodowatej wody do miski. Odwróciła się na pięcie i chciała wracać, lecz potknęła się o własne nogi. Marudząc coś pod nosem powtórzyła czynność nabierania wody i tym razem bardzo powoli szła z powrotem przyglądając się uważne misce i pilnując by żadna kropla nie uciekła. Gdy wróciła od razu podeszła do nieprzytomnej i przez jakiś czas zastanawiała się co ma zrobić z tą wodą. Spojrzała pytająco na Kyo, a gdy ten pokazał co się robi wykonała tę czynność. Przechyliła miskę i wylała zawartość na twarz niebieskowłosej po czym zrobiła kilka kroków do tyłu stając obok mężczyzny.
___ - Kto to? - Spytała w pewnym momencie wskazując palcem na leżącą.
- Go??Gość
Re: Las
Czw Paź 11, 2012 8:17 pm
Odpłynęła w cudnie spokojny świat, gdzie była bezpieczna, bowiem znalazła się w pokoju, w swoim pokoju. Obok stała mama pełna ciepłego uśmiechu i wrażliwego spojrzenia. Samo wrażenie bycia w domu sprawiło wewnętrzny spokój. Przez ten sen nawet się uśmiechnęła, ale wszystko minęło jak za sprawą magicznej różdżki. Mama zamieniła się w saiyana o lubieżnym spojrzeniu, który zaczął ją dotykać. W rzeczywistości podświadomie czuła macanie dziewczyny o czerwonych włosach, która mignęła jej, gdy siedziała na barana u mężczyzny. Sn stał się koszmarem w dodatku nieprzyjemnym. Mina spoważniała na jej buzi.
Chwilę później saiyan złapał ją, a ona nie wiedząc kiedy pojawiła się w całkiem innym otoczeniu. Znów była w lesie unosiła się wraz z nim nad jeziorem. Zdążyła jedynie wziąć głęboki wdech i zanurzyła się w wodzie. W tym momencie jak tylko została wylana na nią z zawartość miski automatycznie podniosła się do siadu poruszając rękoma jakby się topiła. Zacisnęła mocno powieki i ruszając ustami jak ryba łapała powietrze. Dopiero po kilku sekundach zdała sobie sprawę, że wszystko jest dobrze. Otworzyła bardzo pomału oczy drżąc cała. Uspokajając oddech rozglądając się na boki zauważyła przed sobą stojącą parę. Przełknęła ślinę westchnęła zdając sobie sprawę, co dokładnie się stało widząc miskę ociekającą wodą którą trzymała dziewczyna. Halfka pomagając sobie rękoma podniosła się i na chwiejących się lekko nogach trzymała niby prostą postawę. Wytarła rękawem bluzki twarz dotarło do niej, że mężczyznę to nawet zna. Poznała go w jej pokoju, po niezapowiedzianej wizycie przez okno. Tylko nie mogła sobie przypomnieć jego imienia było dość trudne i trochę czasu minęło nawet zapomniała już o nim. Wiedziała tylko, że jest coś jak supermen. Obrońca Ziemi, który podarował jej magiczne warzywko. Odkaszlnęła kroplę wody która wpadła jej do tchawicy i uśmiechnęła się do niego.
-Witaj... ponownie
Odwróciła wzrok na dziewczynę, przyjrzała się jej uważnie, ale milczała.
-Miło mi...
Chciała podać jej dłoń na znak przywitania, ale poczuła ból i nie miała zamiaru ryzykować ściśnięcia, gdy ma takie obtarcia po spotkaniu z betonem. Uśmiechnęła się również i do niej. Po czym zaczęła się wycofywać. Nie chciała im przeszkadzać i wprowadzać większego zamieszania jakie i tak już spowodowała przez tego śmierdzącego gada.
-To ja... przepraszam...
Odwróciła się i zaczęła spokojnie iść w stronę, sama nie wiedziała gdzie iść, ani gdzie obecnie się znajduje. Strasznie natomiast zaczęła boleć ją głowa. I te szumy, głośne szumy i pogwizdy w uszach lekkie zawroty i zamazywanie się obrazu. Neya stanęła na moment i klapnęła na pupę złapała dłońmi za głowę zamykając powieki głęboko oddychając.
Chwilę później saiyan złapał ją, a ona nie wiedząc kiedy pojawiła się w całkiem innym otoczeniu. Znów była w lesie unosiła się wraz z nim nad jeziorem. Zdążyła jedynie wziąć głęboki wdech i zanurzyła się w wodzie. W tym momencie jak tylko została wylana na nią z zawartość miski automatycznie podniosła się do siadu poruszając rękoma jakby się topiła. Zacisnęła mocno powieki i ruszając ustami jak ryba łapała powietrze. Dopiero po kilku sekundach zdała sobie sprawę, że wszystko jest dobrze. Otworzyła bardzo pomału oczy drżąc cała. Uspokajając oddech rozglądając się na boki zauważyła przed sobą stojącą parę. Przełknęła ślinę westchnęła zdając sobie sprawę, co dokładnie się stało widząc miskę ociekającą wodą którą trzymała dziewczyna. Halfka pomagając sobie rękoma podniosła się i na chwiejących się lekko nogach trzymała niby prostą postawę. Wytarła rękawem bluzki twarz dotarło do niej, że mężczyznę to nawet zna. Poznała go w jej pokoju, po niezapowiedzianej wizycie przez okno. Tylko nie mogła sobie przypomnieć jego imienia było dość trudne i trochę czasu minęło nawet zapomniała już o nim. Wiedziała tylko, że jest coś jak supermen. Obrońca Ziemi, który podarował jej magiczne warzywko. Odkaszlnęła kroplę wody która wpadła jej do tchawicy i uśmiechnęła się do niego.
-Witaj... ponownie
Odwróciła wzrok na dziewczynę, przyjrzała się jej uważnie, ale milczała.
-Miło mi...
Chciała podać jej dłoń na znak przywitania, ale poczuła ból i nie miała zamiaru ryzykować ściśnięcia, gdy ma takie obtarcia po spotkaniu z betonem. Uśmiechnęła się również i do niej. Po czym zaczęła się wycofywać. Nie chciała im przeszkadzać i wprowadzać większego zamieszania jakie i tak już spowodowała przez tego śmierdzącego gada.
-To ja... przepraszam...
Odwróciła się i zaczęła spokojnie iść w stronę, sama nie wiedziała gdzie iść, ani gdzie obecnie się znajduje. Strasznie natomiast zaczęła boleć ją głowa. I te szumy, głośne szumy i pogwizdy w uszach lekkie zawroty i zamazywanie się obrazu. Neya stanęła na moment i klapnęła na pupę złapała dłońmi za głowę zamykając powieki głęboko oddychając.
- GośćGość
Re: Las
Czw Paź 11, 2012 8:51 pm
Chłopak się uśmiechnął, gdy dziewczyna przyniosła w misce wodę z jeziora. Teraz mogli spróbować ocucić Neyę, która widać smacznie sobie spała. Troszkę musiał pomóc June, która nie do końca miała pojęcie, jak użyć tego napełnionego przedmiotu. Wskazał dłonią na leżącą i mniej więcej pokazał, co ma zrobić z zawartością. Za namową wojownika, June zrobiła, co do niej należało. Efekt był natychmiastowy, ponieważ dziewczyna raz, dwa się podniosła z ziemi. Choć przez chwilę myślała, że pływa w wodzie, to w końcu zorientowała się, że jest w zupełnie innym miejscu. Chłopak skrzyżował ręce na klatce piersiowej i przyglądał się dokładnie dziewczynie, a raczej jej poczynaniom. Gdy powstała na chwiejnych nogach, to się szeroko uśmiechnął. Miał teraz nadzieję, że znajoma mu osóbka coś powie. Rzekła, lecz nie do końca to, co chciał usłyszeć. Mimo wszystko chciał zobaczyć, co dziewczyna jeszcze postanowi zrobić. Przekręcił głową na bok, gdy zobaczył, jak zaczęła się wycofywać do tyłu. Czyżby coś ją kłopotało? Przecież się znają, więc nie powinna, aż tak bardzo panikować. Gdy jednak przeprosiła i się odwróciła, idąc przed siebie, to chłopak pokiwał głową na lewo i prawo. Niestety nie mógł jej wypuścić bez jakiekolwiek słowa wyjaśnienia. W pewnym momencie zniknął, pojawiając się dokładnie przed Neyą, która postanowiła sobie chyba odpocząć. Przeczuwał, że wydarzyło się coś nie miłego. Widać to było perfidnie po jej zachowaniu. Tym bardziej nie mógł jej puścić samej, nie dowiedziawszy się wcześniej, co takiego się stało. Podszedł do niej bliżej i lekko przykucnął, spoglądając jej dokładniej w oczy.
- Wybacz, że ci przeszkadzam, ale nie mogę cię puścić, przynajmniej na razie. Muszę wiedzieć dokładnie, co robiłaś w górze i jakim cudem wylądowałaś mi na plecach. Skoro byłaś tak wysoko, to przecież powinnaś kontrolować lot za pomocą swojej energii, prawda? No chyba, że się mylę, hmm? - Zapytał, dokładnie obserwując dziewczynę. W sumie dziwne mu się wydało to, że leciała przez dłuższy czas, aż tu nagle znikąd zaczęła spadać. Przecież każdy potrafi kontrolować swój kurs i rzadko kiedy ktoś z niego zbacza. No, ale chyba mamy tutaj wyjątek. W końcu powstał, lekko cofając się do tyłu. Nie chciał bowiem być za blisko, bo mogłoby to trochę niepokoić dziewczynę. Uśmiechnął się ponownie, odwracając na chwilę wzrok do stojącej w oddali June, i machając energicznie dłonią na wznak, żeby podeszła bliżej. Chociaż była lekko nie w temacie, to niech również słucha. Może nauczy się jakiegoś nowego słownictwa, gdy będzie uczestniczyć we wspólnym dialogu.
- Wybacz, że ci przeszkadzam, ale nie mogę cię puścić, przynajmniej na razie. Muszę wiedzieć dokładnie, co robiłaś w górze i jakim cudem wylądowałaś mi na plecach. Skoro byłaś tak wysoko, to przecież powinnaś kontrolować lot za pomocą swojej energii, prawda? No chyba, że się mylę, hmm? - Zapytał, dokładnie obserwując dziewczynę. W sumie dziwne mu się wydało to, że leciała przez dłuższy czas, aż tu nagle znikąd zaczęła spadać. Przecież każdy potrafi kontrolować swój kurs i rzadko kiedy ktoś z niego zbacza. No, ale chyba mamy tutaj wyjątek. W końcu powstał, lekko cofając się do tyłu. Nie chciał bowiem być za blisko, bo mogłoby to trochę niepokoić dziewczynę. Uśmiechnął się ponownie, odwracając na chwilę wzrok do stojącej w oddali June, i machając energicznie dłonią na wznak, żeby podeszła bliżej. Chociaż była lekko nie w temacie, to niech również słucha. Może nauczy się jakiegoś nowego słownictwa, gdy będzie uczestniczyć we wspólnym dialogu.
- GośćGość
Re: Las
Sob Paź 13, 2012 9:09 pm
______Czerwonowłosa demonica tylko stała nieruchomo przyglądając się całej sytuacji w ciszy. Po pierwsze nie bardzo orientowała się w całej tej sytuacji, a Kyoraku wydawał się znać tę dziewczynę dlatego gdy ta odeszła kawałek, a mężczyzna zjawił się zaraz szybko przed nią June tylko westchnęła ciężko i usiadła tyłkiem na trawie. Spojrzała w dno drewnianej miseczki, w której było jeszcze trochę wody, a potem chwyciła garść swoich niedawno ściętych włosów i wcisnęła do ów naczynia po czym patrzyła jak nasiąkają wodą. Za chwilę je wyciągnęła i spoglądała jak kropelki wody spływają po sklejonych kudłach i spadają na trawę. Po co to robiła? Bez celu. Po prostu się nudziła i szukała jakiegoś, chociażby najgłupszego zajęcia.
Gdy spojrzała w stronę dwójki dostrzegła, że Kyoraku macha do niej ręką mówiąc gestem by do nich dołączyła, ale June tylko pokręciła przecząco głową gwałtownie gestykulując dłońmi i odwróciła się do nich plecami. Robiąc się czerwona jak burak spojrzała w niebo, a dokładniej na czubek widocznego stąd wulkanu. Wciągnęła powietrze do płuc i starała sobie po raz kolejny przypomnieć skąd może znać te dziwne tatuaże jakie widziała na ramieniu Vixen. Wzięła kijek do ręki i narysowała dokładnie ten sam tatuaż co widziała u demonicy w wulkanie. Gdy skończyła robotę złamała badyl na dwie części i wyrzuciła. Spojrzała na swoje dzieło i skupiła wszystkie myśli.
Pierwsze co zobaczyła, to ... Sedu. Leżała pod gruzami jakiegoś miejsca, ten ją wyciągnął na zewnątrz i krzyczał na nią jakby mu zabiła kogoś bliskiego. Sedu nie miał takich znaków. Potem, gdy uciekła w miasto nie widziała też żadnych takich osób z tatuażami. Kyoraku też nie ma...
Nie wiadomo dlaczego z oczu June zaczęły wyciekać słonawe łzy. Nie wiedziała dlaczego, ale im dłużej wpatrywała się w szkic tym bardziej miała ochotę rozpłakać się. Wycierała łzy, ale płakała dalej. Dobrze, że siedziała tyłem do Kyo. Musi się szybko ogarnąć.
Gdy spojrzała w stronę dwójki dostrzegła, że Kyoraku macha do niej ręką mówiąc gestem by do nich dołączyła, ale June tylko pokręciła przecząco głową gwałtownie gestykulując dłońmi i odwróciła się do nich plecami. Robiąc się czerwona jak burak spojrzała w niebo, a dokładniej na czubek widocznego stąd wulkanu. Wciągnęła powietrze do płuc i starała sobie po raz kolejny przypomnieć skąd może znać te dziwne tatuaże jakie widziała na ramieniu Vixen. Wzięła kijek do ręki i narysowała dokładnie ten sam tatuaż co widziała u demonicy w wulkanie. Gdy skończyła robotę złamała badyl na dwie części i wyrzuciła. Spojrzała na swoje dzieło i skupiła wszystkie myśli.
Pierwsze co zobaczyła, to ... Sedu. Leżała pod gruzami jakiegoś miejsca, ten ją wyciągnął na zewnątrz i krzyczał na nią jakby mu zabiła kogoś bliskiego. Sedu nie miał takich znaków. Potem, gdy uciekła w miasto nie widziała też żadnych takich osób z tatuażami. Kyoraku też nie ma...
Nie wiadomo dlaczego z oczu June zaczęły wyciekać słonawe łzy. Nie wiedziała dlaczego, ale im dłużej wpatrywała się w szkic tym bardziej miała ochotę rozpłakać się. Wycierała łzy, ale płakała dalej. Dobrze, że siedziała tyłem do Kyo. Musi się szybko ogarnąć.
- Go??Gość
Re: Las
Sob Paź 13, 2012 9:25 pm
Siedziała spokojnie, nie chciała przeszkadzać ani być nachalna. Wiedziała, że nie każdy może lubić jej towarzystwo. Była tylko zwykłą dziewczyną na którą uparł się los. Uprzykrzając jej życie. Kiedy opanowywała dziwne i dość trudne do zniesienia objawy mężczyzna pojawił się tuż przed nią, nawet nie wiedziała kiedy. Nie spostrzegła nawet, gdy kucnął przed nią i coś mówił. Nie słyszała dokładnie w słowo w słowo, bo przeszkadzały jej gwizdy i koszmarny szum w uszach, ale coś do niej dotarła jak tylko spojrzała na nie go i zaczęła czytać z jego warg skupiając dość mocno przy tym. Dotarło po części o czym on w ogóle do niej mówi. Jednak nie do końca wiedziała jak ma odpowiedzieć.
Zamyśliła się patrząc jak odsuwa się do niej. Nie miała czasu tłumaczyć się mu dlaczego się tu znalazła. I dlaczego akurat na nim wylądowała. Miała już dość tych przygód które kosztowały ją tylko najedzeniem się strachu, a tu w jej żołądku, aż piszczy. Westchnęła podnosząc się, z trudem łapiąc równowagę. Podniosła wzrok wyżej spoglądając w niebo, było takie piękne. Szybko wyrzuciła z głowy głupoty i zerknęła za siebie na czerwonowłosą. Była czymś najwyraźniej zajęta, ale ona czuła jakby zazdrość. Nie chcąc zostać jej wrogiem odezwała się do niepewnym tonem do mężczyzny.
-Kompletnie nie wiem o czym ty do mnie mówisz...
Westchnęła wyciągając z włosów listki i połamane malutkie gałązki.
-Porwano mnie. Leciałam trzymana przez jakiegoś potwora. Spadłam, gdy mnie pościł. To tyle.
Uśmiechnęła się i po chwili szepnęła.
-Do zobaczenia i jeszcze raz przepraszam... lepiej zajmij się swoją dziewczyną...
I ominąwszy go z gracją kaleki pokuśtykała przed siebie.
Zamyśliła się patrząc jak odsuwa się do niej. Nie miała czasu tłumaczyć się mu dlaczego się tu znalazła. I dlaczego akurat na nim wylądowała. Miała już dość tych przygód które kosztowały ją tylko najedzeniem się strachu, a tu w jej żołądku, aż piszczy. Westchnęła podnosząc się, z trudem łapiąc równowagę. Podniosła wzrok wyżej spoglądając w niebo, było takie piękne. Szybko wyrzuciła z głowy głupoty i zerknęła za siebie na czerwonowłosą. Była czymś najwyraźniej zajęta, ale ona czuła jakby zazdrość. Nie chcąc zostać jej wrogiem odezwała się do niepewnym tonem do mężczyzny.
-Kompletnie nie wiem o czym ty do mnie mówisz...
Westchnęła wyciągając z włosów listki i połamane malutkie gałązki.
-Porwano mnie. Leciałam trzymana przez jakiegoś potwora. Spadłam, gdy mnie pościł. To tyle.
Uśmiechnęła się i po chwili szepnęła.
-Do zobaczenia i jeszcze raz przepraszam... lepiej zajmij się swoją dziewczyną...
I ominąwszy go z gracją kaleki pokuśtykała przed siebie.
- GośćGość
Re: Las
Sob Paź 13, 2012 10:18 pm
Najwidoczniej zachęta do rozmowy nie wystarczyła, bo w sumie dziewczyna machnęła ręką i zajęła się czymś innym. A szkoda, bo chciał, żeby słuchała i się uczyła. No, ale skoro znalazła sobie inne zajęcie, to nie będzie przeszkadzał. Teraz musiał wycisnąć jakieś informacje od dziewczyny, która widać dalej była w lekkim szoku. A stwierdził to, widząc w jaki sposób się zachowuje. Tylko dlaczego tak bardzo wypierała się prawdy na temat swojej mocy? Czyżby naprawdę nie wiedziała czym jest energia, którą emanuje? Nie może pozwolić jej odejść. Sam na swoim przykładzie doskonale wiedział, że dziecko, które nic o sobie nie wie, może nie przetrwać w tym ciężkim świecie. On też nie będzie mógł wiecznie wszystkich ratować, bo na niego też kiedyś przyjdzie pora. A chciałby znaleźć sobie godnych następców, którzy w końcu przejęliby pałeczkę obrońcy ziemi. Może ta wielka odpowiedzialność spadnie właśnie na nią. Przekonamy się. Chłopak w prawdzie wysłuchał dokładnie, co dziewczyna ma do powiedzenia, lecz zignorował to. Tak czy siak nie mógł pozwolić jej odejść. Gdy Neya ponownie zaczęła się oddalać, to ten zniknął, pojawiając się dokładnie przed nią. Westchnął głośno, ponieważ nudziło go to powoli. Przymrużył lekko oczy, rozwiązując złączone ręce i generując energię w dłoniach. Minęła chwila, a już było tam widać błękitną kulę, z którą zaczął iść w kierunku dziewczyny. Nic nie powiedział, tylko położył, to co stworzył na dłoniach Neyi. Chwilę później cofnął się do tyłu, dokładnie obserwując ślepia, które Half-Saiyan'ka miała skierowane w stworzoną energię.
- To co tutaj widzisz, nie jest wcale wytworem Twojej wyobraźni. Trzymasz w dłoniach czystą energię, która pochodzi z wewnątrz mojego ciała. Ty również potrafisz coś takiego stworzyć. Może myślisz, że jesteś zwykłą nastolatką, ale aura, którą emanujesz mówi zupełnie inaczej. - Rzekł dość głośno, tworząc w dłoni podobną kulkę, którą skierował w stronę jeziora. Chwilę później wystrzelił pojedynczy Ki - Blast, który stworzył dość potężny wstrząs. Efektem wybuchu było powstanie na dnie średniego krateru, który zaraz zaczął pokrywać się wodą. Na lądzie zaś leżało kilka spieczonych rybek. Liczył na to, że June postanowi pozbierać zdobycz, bo pewnie musiała być głodna. Jednakże, to co tutaj zaprezentował nie miało na celu ukazania siły. Chciał pokazać dziewczynie, że ona też potrafi coś takiego stworzyć. - Ta energia, którą trzymasz w dłoni. Spróbuj ją skorygować z własną i wystrzelić w tamten pień. - Rzekł, wskazując dłonią na drzewo po prawej. - Porządnie się skoncentruj, wejdź w głąb swojej duszy i ciała, wyobraź sobie cel i to co chciałabyś stworzyć. Gdy będziesz gotowa, to strzelaj. Taka mała rada przed próbą... - Przekazał swoje ostatnie słowa, po czym odsunął się na bok. Nie miał pojęcia, czy dziewczyna zechce "spróbować", bo nie wyklucza tego, że się przestraszy i ucieknie. Mimo wszystko miał nadzieję, że zdobędzie się na odwagę i przynajmniej spróbuje.
- A i bym zapomniał... Nie mów proszę, żebym zajął się swoją "dziewczyną", ponieważ raczej stosunki między nauczycielem, a uczennicą są w tym kraju zakazane, co nie? - Specjalnie powiedział "uczennicą", ponieważ ją również będzie uczył, lecz zupełnie innych rzeczy. Od kiedy domyślił się, że pochodzi z tej samej rasy do Prycprzypał, to wiedział, że będzie mógł nauczyć ją całkiem przydatnych technik.
- To co tutaj widzisz, nie jest wcale wytworem Twojej wyobraźni. Trzymasz w dłoniach czystą energię, która pochodzi z wewnątrz mojego ciała. Ty również potrafisz coś takiego stworzyć. Może myślisz, że jesteś zwykłą nastolatką, ale aura, którą emanujesz mówi zupełnie inaczej. - Rzekł dość głośno, tworząc w dłoni podobną kulkę, którą skierował w stronę jeziora. Chwilę później wystrzelił pojedynczy Ki - Blast, który stworzył dość potężny wstrząs. Efektem wybuchu było powstanie na dnie średniego krateru, który zaraz zaczął pokrywać się wodą. Na lądzie zaś leżało kilka spieczonych rybek. Liczył na to, że June postanowi pozbierać zdobycz, bo pewnie musiała być głodna. Jednakże, to co tutaj zaprezentował nie miało na celu ukazania siły. Chciał pokazać dziewczynie, że ona też potrafi coś takiego stworzyć. - Ta energia, którą trzymasz w dłoni. Spróbuj ją skorygować z własną i wystrzelić w tamten pień. - Rzekł, wskazując dłonią na drzewo po prawej. - Porządnie się skoncentruj, wejdź w głąb swojej duszy i ciała, wyobraź sobie cel i to co chciałabyś stworzyć. Gdy będziesz gotowa, to strzelaj. Taka mała rada przed próbą... - Przekazał swoje ostatnie słowa, po czym odsunął się na bok. Nie miał pojęcia, czy dziewczyna zechce "spróbować", bo nie wyklucza tego, że się przestraszy i ucieknie. Mimo wszystko miał nadzieję, że zdobędzie się na odwagę i przynajmniej spróbuje.
- A i bym zapomniał... Nie mów proszę, żebym zajął się swoją "dziewczyną", ponieważ raczej stosunki między nauczycielem, a uczennicą są w tym kraju zakazane, co nie? - Specjalnie powiedział "uczennicą", ponieważ ją również będzie uczył, lecz zupełnie innych rzeczy. Od kiedy domyślił się, że pochodzi z tej samej rasy do Prycprzypał, to wiedział, że będzie mógł nauczyć ją całkiem przydatnych technik.
- OOC:
- Neya. -> Koniec odpierdzielania. Wiesz, że moja postać cię nie wypuści, dlatego ucz się strzelać <3
- GośćGość
Re: Las
Nie Paź 14, 2012 11:55 am
______Dziewczyna wytarła wszystkie cieknące jej z oczu łzy i zamazała piaskowy rysunek. Nie chciała na niego patrzeć, bo wiedziała, że będzie ronić kolejne łzy nie wiadomo z jakiego powodu. A to dość niemiłe uczucie płakać. Jest smutno, czuje się ucisk w sercu, żal, nie ma się ochoty żyć. Trzeba przyznać, że istoty są dziwnie zbudowane. Pewnie każdy może płakać, tylko nie wszyscy potrafią. Jak to rozumieć? Niektórzy mają tyle lodu w sercu, że wszystko jest dla nich obojętne, są nieczuli, nie interesuje ich los innych. Tacy nie płaczą. Ale chyba jeszcze nie spotkała takiej osoby. Sedu płakał, Kyoraku nie wydaje się być zimnym draniem, Vixen nie była zła, a tamtej niebieskowłosej dziewczyny jeszcze nie zna i nie może stwierdzić jaka jest. Jednak gdy na chwilę demonica spojrzała na ów dziewczynę stwierdziła, że mogłaby się teraz rozpłakać. Takie przynajmniej sprawiała wrażenie w oczach June.
Chciała spuścić wzrok z dwójki i znaleźć sobie jakieś zajęcie lecz dostrzegła coś dziwnego. W rękach Kyoraku pojawiła się jakaś świecąca kulka, którą wręczył niebieskowłosej. Za chwilę pojawiła się również druga, taka sama, ale tą przeznaczył na inny cel niż podarowanie komuś. Nie słyszała słów, ale wystarczyło, że zobaczyła efekt. Nie wyglądająca zbyt groźnie mała kuleczka po zetknięciu się z glebą wybuchła tworząc niewielki krater na dnie jeziorka. June wstała i zaciekawiona wyskoczyła w powietrze najwyżej jak tylko mogła. Będąc w powietrzu przyjrzała się uważnie dziurze, która już zalała się wodą. Chwilę pomyślała i opadła z gracją na ziemię. Postanowiła szybko nauczyć się tej samej sztuczki, lecz musi chwilę poknuć jak to zrobić samemu, bo Kyo był zajęty. Przez chwilę na twarzy Rudowłosej malowało się mocne zastanowienie i powaga jaka zwykle u niej nie występuje. Po kilkunastu sekundach dziewczyna podeszła do jednego z drzew i ustawiła się w bojowej pozycji; jedna noga do tyłu, druga do przodu, garda, zaciśnięte pięści. Wzięła głęboki wdech i wyprostowała prawą dłoń uderzając w korę drzewa, która się zniekształciła od ciosu.
____ - Kiaiho! - Krzyknęła z całej siły i wtem, z jej ciała wydobył się silny podmuch wiatru, który złamał drzewo na wpół i dodatkowo powalił kilka dalszych. June tego nie przewidziała, ale górny odłam drzewa spadł jej prosto na głowę, a że to był dość potężny buk to wywinęła orła na ziemię przygnieciona przez wredne drewno. Szybko jednak używając siły podniosła 'przeciwnika' i wygramoliła się spod drzewa. Gdy spojrzała na swoje dzieło skwasiła się na twarzy, bo nie chodziło jej o to. Chciała stworzyć kulę KI, a tutaj użyła siły... Zaraz...
Gdy tak sobie przypomnieć tamtą rozmowę faktycznie. Mocnym atutem demonicy jest siła uderzenia. Trzeba to jakoś wykorzystać przy następnej próbie...
Chciała spuścić wzrok z dwójki i znaleźć sobie jakieś zajęcie lecz dostrzegła coś dziwnego. W rękach Kyoraku pojawiła się jakaś świecąca kulka, którą wręczył niebieskowłosej. Za chwilę pojawiła się również druga, taka sama, ale tą przeznaczył na inny cel niż podarowanie komuś. Nie słyszała słów, ale wystarczyło, że zobaczyła efekt. Nie wyglądająca zbyt groźnie mała kuleczka po zetknięciu się z glebą wybuchła tworząc niewielki krater na dnie jeziorka. June wstała i zaciekawiona wyskoczyła w powietrze najwyżej jak tylko mogła. Będąc w powietrzu przyjrzała się uważnie dziurze, która już zalała się wodą. Chwilę pomyślała i opadła z gracją na ziemię. Postanowiła szybko nauczyć się tej samej sztuczki, lecz musi chwilę poknuć jak to zrobić samemu, bo Kyo był zajęty. Przez chwilę na twarzy Rudowłosej malowało się mocne zastanowienie i powaga jaka zwykle u niej nie występuje. Po kilkunastu sekundach dziewczyna podeszła do jednego z drzew i ustawiła się w bojowej pozycji; jedna noga do tyłu, druga do przodu, garda, zaciśnięte pięści. Wzięła głęboki wdech i wyprostowała prawą dłoń uderzając w korę drzewa, która się zniekształciła od ciosu.
____ - Kiaiho! - Krzyknęła z całej siły i wtem, z jej ciała wydobył się silny podmuch wiatru, który złamał drzewo na wpół i dodatkowo powalił kilka dalszych. June tego nie przewidziała, ale górny odłam drzewa spadł jej prosto na głowę, a że to był dość potężny buk to wywinęła orła na ziemię przygnieciona przez wredne drewno. Szybko jednak używając siły podniosła 'przeciwnika' i wygramoliła się spod drzewa. Gdy spojrzała na swoje dzieło skwasiła się na twarzy, bo nie chodziło jej o to. Chciała stworzyć kulę KI, a tutaj użyła siły... Zaraz...
"Tak, ja tu mieszkam. Tak, tu gorąco. Ale ja to ogień, więc dla mnie dobrze. A June to...?"
"Nie wiem. June tylko mocno uderza. "
"Nie wiem. June tylko mocno uderza. "
Gdy tak sobie przypomnieć tamtą rozmowę faktycznie. Mocnym atutem demonicy jest siła uderzenia. Trzeba to jakoś wykorzystać przy następnej próbie...
Startuję z treningiem,
Możecie mnie omijać.
Możecie mnie omijać.
- Go??Gość
Re: Las
Pon Paź 15, 2012 9:57 am
Myśląc o tym jak będzie wyglądać spacer do domu, martwiła się czyhających bestii, ale w zaparte szła przed siebie. Niestety zdążyła zrobić zaledwie dwa kroki jak znów niczym duch pojawił się już uporczywy facet. Była gotowa podejść bliżej i walnąć go w twarz. Jej mina wskazywała na wyraźnie niezadowoloną, zatrzymywał ją wbrew jej woli, a to już łamanie prawa. Halfka była wolna i miała zamiar wrócić czym prędzej do domu.
Jednak dziwnie tajemnicze ruchy Kyoraku zastanowiły ją na chwilę, tylko i wyłącznie dlatego nie powiedziała mu, co w tej chwili chodzi jej po głowie, a były to bardzo brzydkie słówka. Kiedy coś zaczął robić z rękoma zlękła się. Nie wiedząc czemu uznała, że chce jej zrobić krzywdę, jak każdy nowo poznany facet. Przymrużyła oczy jak tylko wyciągnął dłonie, ale szybko jej otworzyła i to dość szeroko widząc jak stwarza w nich piękną, błyszczącą kulę. Przyglądała się jej uważnie,a le jak tylko zaczął iść z nią w jej kierunku wzięła to za zagrożenie. Robiąc tiptopek do tyłu zawahała się, co do intencji niebieskowłosego. Minęła chwila jak zmieniła swoje zdanie, gdy wręczył do jej dłoni tą cudowną... nie wiedziała dosłownie, co. Kula unosiła się między jej równolegle do siebie znajdującymi się dłońmi. Stała nieruchomo, ale drgnęła słysząc słowa Kyoraku , nie mogła uwierzyć w to wszystko. Skupiła wzrok na, jak się dowiedziała "czystej energii". Było to niesamowite, że energia płynie w ciele nielicznych ludzi. I ona jest ta wyjątkowo stworzoną do wyższych celów ziemianką. W końcu usłyszała coś ciekawego, a dzięki temu humor się jej polepszył.
Nagle Kyoraku wygenerował inną kulą energii i wystrzelił ją gdzieś za nią, nim się zdążyła obrócić wysadził jezioro. Krater jednak nie był taki duży jak wydawał się wybuch. W dość szybkim tempie zapełnił się wodą, a na trawie leżały już średnio wysmażone rybki. W jej brzuszku lekko zapiszczało głośniej, a kiszki zaczęły marsza grać. Oblizała się rozmarzonym spojrzeniem, ale wybudził ją głos mężczyzny. Patrzyła tym samym na niego i na drzewo które wskazał, była trochę zaszokowana tym, co on od niej wymaga. Kiedy się odsuwał zwrócił jej uwagę na stosunkowo mała pomyłkę jakiej dokonała w ocenie relacji między nim a czerwonowłosą. Westchnęła na to z lekko ulga nawet zajmując się niebieską energią w dłoniach.
Zamknęła powieki napinając mięśnie i zacisnęła zęby. Jej myśli błądziły tylko i wyłącznie blisko wewnętrznej energii. Zmuszała się do ujawnienia się jej. Po paru minutach intensywnego wnikania w siebie, po dość sporym upadku pot w kształcie drobinek spływał po jej czole. Była skupiona maksymalnie i dogłębnie jak nigdy wcześniej. Chciała upewnić się czy mówi on prawdę o jej emanowanej aurze. Robiła się coraz bardziej zmęczona, ale nie zaprzestawała, jej duma nie pozwalała, by się poddała, gdy czuła, że jest coraz bliżej osiągnięcia celu. Od czasu do czasy porusza niepewnie i przecząco głową. Zmęczenie narastało jak i szum w jej uszach. Oddech stawał się głęboki, a dłonie drżały od ciągłej i niezmiennej pozycji.
Już miała się poddać otwierając powieki, gdy na jej oczach malutka jak perełka krwawo czerwona wyemitowana kuleczka jej własnej energii pojawiła się wchłaniając niebieską, tym samym zwiększając swój rozmiar. Usta halfki otworzyły się ze zdziwienia, a uśmiech jaki się pojawił na jej zmęczonej buzi udowadniał, że najmniejsza rzecz może sprawić radochę. Nagle wyraz twarzy zmienił się jak i nastawienia dziewczyny. Mina wyraźnie wskazywała pewność i koncentrację. Uwidaczniający się uśmieszek nie świadczył dobrze, ale dodawał jej nutki szaleństwa. Poczucie w sobie pulsującej energii jak płynie w każdej komórce ciała, jak przepływa swobodnie i w końcu komasuje się po wielominutowym skupieniu to było dla niej duże przeżycie działające sprzyjająco jej rozwojowi. Jaki miała zamiar kontynuować. Spodobała jej się siła jaką posiada, a o niej nie wiedziała.
Wzięła głęboki wdech wyprostowując spokojnie ręce przed siebie i kierując dłonie wprost na drzewo wskazane przez mężczyznę jakiś czas temu. Skupiona uśmiechając się w jej oczach malował się spokój, ale i dziwna pustka. Palce wyprostowała rozpościerając nimi swój cel. Krwisto czerwona kula energii powiększyła swój rozmiar jeszcze dwukrotnie, po czym halfka zgięła ręce w łokciach odchylając do tyłu i w miarę szybko prostując je rozstawiła nogi na szerokość bioder jakby jej ciało przewidziało efekt tego czynu. Wyprostowawszy wystrzeliła energię z dłoni wprost w drzewo, ale coś poszło nie tak. Fala zrobiła jedynie dziurę w pniu, a wokół dłoni dziewczyny pojawiła się wrzecionowata poświata. Neya spojrzała pytająco w stronę Kyoraku.
-Ty... jakoś nie... co się stało? Co to?
Jej wzrok powrócił na ręce malowane czerwoną aurą, poruszała nimi, ale nic z tego nie zrozumiała. Nie była świadoma ciągłego skupienia w jakim trwał jej umysł.
Jednak dziwnie tajemnicze ruchy Kyoraku zastanowiły ją na chwilę, tylko i wyłącznie dlatego nie powiedziała mu, co w tej chwili chodzi jej po głowie, a były to bardzo brzydkie słówka. Kiedy coś zaczął robić z rękoma zlękła się. Nie wiedząc czemu uznała, że chce jej zrobić krzywdę, jak każdy nowo poznany facet. Przymrużyła oczy jak tylko wyciągnął dłonie, ale szybko jej otworzyła i to dość szeroko widząc jak stwarza w nich piękną, błyszczącą kulę. Przyglądała się jej uważnie,a le jak tylko zaczął iść z nią w jej kierunku wzięła to za zagrożenie. Robiąc tiptopek do tyłu zawahała się, co do intencji niebieskowłosego. Minęła chwila jak zmieniła swoje zdanie, gdy wręczył do jej dłoni tą cudowną... nie wiedziała dosłownie, co. Kula unosiła się między jej równolegle do siebie znajdującymi się dłońmi. Stała nieruchomo, ale drgnęła słysząc słowa Kyoraku , nie mogła uwierzyć w to wszystko. Skupiła wzrok na, jak się dowiedziała "czystej energii". Było to niesamowite, że energia płynie w ciele nielicznych ludzi. I ona jest ta wyjątkowo stworzoną do wyższych celów ziemianką. W końcu usłyszała coś ciekawego, a dzięki temu humor się jej polepszył.
Nagle Kyoraku wygenerował inną kulą energii i wystrzelił ją gdzieś za nią, nim się zdążyła obrócić wysadził jezioro. Krater jednak nie był taki duży jak wydawał się wybuch. W dość szybkim tempie zapełnił się wodą, a na trawie leżały już średnio wysmażone rybki. W jej brzuszku lekko zapiszczało głośniej, a kiszki zaczęły marsza grać. Oblizała się rozmarzonym spojrzeniem, ale wybudził ją głos mężczyzny. Patrzyła tym samym na niego i na drzewo które wskazał, była trochę zaszokowana tym, co on od niej wymaga. Kiedy się odsuwał zwrócił jej uwagę na stosunkowo mała pomyłkę jakiej dokonała w ocenie relacji między nim a czerwonowłosą. Westchnęła na to z lekko ulga nawet zajmując się niebieską energią w dłoniach.
Zamknęła powieki napinając mięśnie i zacisnęła zęby. Jej myśli błądziły tylko i wyłącznie blisko wewnętrznej energii. Zmuszała się do ujawnienia się jej. Po paru minutach intensywnego wnikania w siebie, po dość sporym upadku pot w kształcie drobinek spływał po jej czole. Była skupiona maksymalnie i dogłębnie jak nigdy wcześniej. Chciała upewnić się czy mówi on prawdę o jej emanowanej aurze. Robiła się coraz bardziej zmęczona, ale nie zaprzestawała, jej duma nie pozwalała, by się poddała, gdy czuła, że jest coraz bliżej osiągnięcia celu. Od czasu do czasy porusza niepewnie i przecząco głową. Zmęczenie narastało jak i szum w jej uszach. Oddech stawał się głęboki, a dłonie drżały od ciągłej i niezmiennej pozycji.
Już miała się poddać otwierając powieki, gdy na jej oczach malutka jak perełka krwawo czerwona wyemitowana kuleczka jej własnej energii pojawiła się wchłaniając niebieską, tym samym zwiększając swój rozmiar. Usta halfki otworzyły się ze zdziwienia, a uśmiech jaki się pojawił na jej zmęczonej buzi udowadniał, że najmniejsza rzecz może sprawić radochę. Nagle wyraz twarzy zmienił się jak i nastawienia dziewczyny. Mina wyraźnie wskazywała pewność i koncentrację. Uwidaczniający się uśmieszek nie świadczył dobrze, ale dodawał jej nutki szaleństwa. Poczucie w sobie pulsującej energii jak płynie w każdej komórce ciała, jak przepływa swobodnie i w końcu komasuje się po wielominutowym skupieniu to było dla niej duże przeżycie działające sprzyjająco jej rozwojowi. Jaki miała zamiar kontynuować. Spodobała jej się siła jaką posiada, a o niej nie wiedziała.
Wzięła głęboki wdech wyprostowując spokojnie ręce przed siebie i kierując dłonie wprost na drzewo wskazane przez mężczyznę jakiś czas temu. Skupiona uśmiechając się w jej oczach malował się spokój, ale i dziwna pustka. Palce wyprostowała rozpościerając nimi swój cel. Krwisto czerwona kula energii powiększyła swój rozmiar jeszcze dwukrotnie, po czym halfka zgięła ręce w łokciach odchylając do tyłu i w miarę szybko prostując je rozstawiła nogi na szerokość bioder jakby jej ciało przewidziało efekt tego czynu. Wyprostowawszy wystrzeliła energię z dłoni wprost w drzewo, ale coś poszło nie tak. Fala zrobiła jedynie dziurę w pniu, a wokół dłoni dziewczyny pojawiła się wrzecionowata poświata. Neya spojrzała pytająco w stronę Kyoraku.
-Ty... jakoś nie... co się stało? Co to?
Jej wzrok powrócił na ręce malowane czerwoną aurą, poruszała nimi, ale nic z tego nie zrozumiała. Nie była świadoma ciągłego skupienia w jakim trwał jej umysł.
- OOC:
- ma się tego cela^^ a teraz tłumacz jak chcesz być mym mistrzem xD
- GośćGość
Re: Las
Pon Paź 15, 2012 2:49 pm
Przeczucia chłopaka i w tym przypadku okazały się nieomylne. Wiedział doskonale jakim potencjałem dysponuje dziewczyna. Całkiem szybko udało jej się wygenerować troszeczkę energii, która po połączeniu z niebieską kulą stworzyła silną moc. Teraz tylko musiał cierpliwie poczekać na rezultat i jej pierwszą próbę. W prawdzie nie spodziewał się zbyt wielkich postępów, bo przecież dziewczyna nie jest jeszcze zbytnio doświadczona w tych sprawach. I miał rację, ponieważ skondensowana energia potrafiła zrobić tylko nie wielką dziurę w pniu. Kyo głęboko westchnął, podchodząc na chwilę do pnia i dotykając miejsca, w które poleciał Ki - Blast. Przesunął delikatnie do góry i już znał odpowiedź na reakcję dziewczyny. Gdy to tylko odkrył, to ponownie podszedł do niej, próbując przez chwilę poukładać sobie w głowie odpowiednie sformułowania. Musiał w jakiś sposób popisać się gadką, choć nie bardzo wiedział, co ma jej rzec. Przecież nie powie od tak, że nie umie strzelać Ki - Blastami? A może to powie? Sam już nie wiedział. W końcu jednak musiał się odezwać i zrobił to, wcześniej siadając na tureckim kazaniu. Jej również kazał tak spocząć. Gdy już dziewczyna usiadła, to spojrzał na nią, łącząc obie dłonie i próbując przy wymowie gestykulować. Choć przeczuwał, że ona będzie bardziej patrzeć na ruchy jego ust, niż na rąk. Zaczął swoją długą wymowę.
- Długo myślałem nad odpowiedzią, lecz chyba już wiem, co dokładnie zrobiłaś źle. Nim ci to wyjaśnię, to pierw powiem ci, co to za czerwona poświata, która została na Twoich dłoniach po wystrzeleniu skondensowanej energii. - Zaczerpnął powietrza, po czym dokończył wymowę. - Otóż, to jest właśnie cząstka Twojej aury, którą od teraz będziesz rozpoznawała pod kolorem czerwonym. Każdy posiada w sobie energię, która objawia się pod innymi barwami. Moja, to jak już zapewne się domyśliłaś posiada kolor niebieski. Jej głównym celem jest wspomóc właściciela na wiele różnych sposobów. - Tutaj się zatrzymał, ponieważ chciał zaprezentować właśnie jeden z tych sposobów. Uśmiechnął się szeroko, po czym zaczął wznosić się do góry, czyli po prostu lewitować. - Jednym z tych sposobów może być np. Latanie. Jeśli nauczysz się kontrolować swoją energię, to będziesz mogła fruwać niczym ptak po niebie... - Zniżył lot, lądując na ziemi. Miał nadzieję, że gadka jej nie znudziła, bo miał jeszcze coś do powiedzenia. - Nauczę cię jeszcze tej umiejętności, lecz za nim to się stanie, to pierw przejdziesz porządny trening na "ból", ponieważ widzę, że nawet nie potrafisz się porządnie przywitać z moją uczennicą przez niby odczuwanie mrowienia od otarć naskórka... Kolejnym zaś etapem będą intensywne medytacje, dzięki którym będziesz mogła nauczyć się posługiwać lepiej swoją energią. - Skończył, ale za chwilę ponownie dodał. - A co do Twojego strzału... To schrzaniłaś to. Mimo iż bardzo się skupiałaś na celu, to dalej myślisz o nie wiadomo czym. Jeśli chcesz nauczyć się lepiej strzelać, to musisz całkowicie odciąć się od świata. Czyli zostawić za sobą dawne życie i spróbować okiełznać nowe. - Przestał wprowadzać ją w dalsze szczegóły i zagłębił się w mowę końcową.
- Skończyłem teraz swoją gadkę, lecz za nim cokolwiek powiesz, to zapytam otwarcie... - Tutaj skierował bardziej wzrok na dziewczynę. Widać, że był poważny, jak nigdy dotąd. -... Czy podejmiesz się nauk pod moim okiem, zostawiając za sobą wszystko inne? A mówiąc "inne" mam namyśli całkowite odcięcie się od dawnego życia, rodziców, miękkiego posłania, wszystkiego, co było dla Ciebie miłe i fajne... - Po wszystkim odsunął do tyłu i czekał na jej reakcję. Odpowiedź, którą otrzyma może zaważyć nad jej dalszym rozwojem.
- Długo myślałem nad odpowiedzią, lecz chyba już wiem, co dokładnie zrobiłaś źle. Nim ci to wyjaśnię, to pierw powiem ci, co to za czerwona poświata, która została na Twoich dłoniach po wystrzeleniu skondensowanej energii. - Zaczerpnął powietrza, po czym dokończył wymowę. - Otóż, to jest właśnie cząstka Twojej aury, którą od teraz będziesz rozpoznawała pod kolorem czerwonym. Każdy posiada w sobie energię, która objawia się pod innymi barwami. Moja, to jak już zapewne się domyśliłaś posiada kolor niebieski. Jej głównym celem jest wspomóc właściciela na wiele różnych sposobów. - Tutaj się zatrzymał, ponieważ chciał zaprezentować właśnie jeden z tych sposobów. Uśmiechnął się szeroko, po czym zaczął wznosić się do góry, czyli po prostu lewitować. - Jednym z tych sposobów może być np. Latanie. Jeśli nauczysz się kontrolować swoją energię, to będziesz mogła fruwać niczym ptak po niebie... - Zniżył lot, lądując na ziemi. Miał nadzieję, że gadka jej nie znudziła, bo miał jeszcze coś do powiedzenia. - Nauczę cię jeszcze tej umiejętności, lecz za nim to się stanie, to pierw przejdziesz porządny trening na "ból", ponieważ widzę, że nawet nie potrafisz się porządnie przywitać z moją uczennicą przez niby odczuwanie mrowienia od otarć naskórka... Kolejnym zaś etapem będą intensywne medytacje, dzięki którym będziesz mogła nauczyć się posługiwać lepiej swoją energią. - Skończył, ale za chwilę ponownie dodał. - A co do Twojego strzału... To schrzaniłaś to. Mimo iż bardzo się skupiałaś na celu, to dalej myślisz o nie wiadomo czym. Jeśli chcesz nauczyć się lepiej strzelać, to musisz całkowicie odciąć się od świata. Czyli zostawić za sobą dawne życie i spróbować okiełznać nowe. - Przestał wprowadzać ją w dalsze szczegóły i zagłębił się w mowę końcową.
- Skończyłem teraz swoją gadkę, lecz za nim cokolwiek powiesz, to zapytam otwarcie... - Tutaj skierował bardziej wzrok na dziewczynę. Widać, że był poważny, jak nigdy dotąd. -... Czy podejmiesz się nauk pod moim okiem, zostawiając za sobą wszystko inne? A mówiąc "inne" mam namyśli całkowite odcięcie się od dawnego życia, rodziców, miękkiego posłania, wszystkiego, co było dla Ciebie miłe i fajne... - Po wszystkim odsunął do tyłu i czekał na jej reakcję. Odpowiedź, którą otrzyma może zaważyć nad jej dalszym rozwojem.
- Go??Gość
Re: Las
Wto Paź 16, 2012 10:56 am
Dokładnie wiedział o czym mówi, ale ona wciąż nie zdawała sobie sprawy na początku jego długiego monologu. Dowiedziała się kilku podstawowych rzeczy, które ją zainteresowały inne mniej. Uznała na wstępie, że jest nudziarzem do tego bardzo prymitywnym i oschłym. Jakby nie zdawał sobie sprawy kogo ma przed sobą. Halfka nie była zachwycona.
Przewracała oczami jak gadał. Usiadła, gdy tego chciał. Ubranie trochę jej przeszkadzało, nie było przystosowane do wygody ciała, więc kręciła się posykując i próbując znaleźć odpowiednią pozycję zamiast go słuchać. Jednak nie spuszczała wzroku z przynudzającego niebieskowłosego.
Dopiero jak uniósł się w powietrze, bezruchu obserwowała go uważnie. Wtem spodnie rozdarły się w pewnym miejscu oddając średnio głośny odgłos. Neya słysząc go powstrzymywała śmiech, robiąc głupie miny. Nie patrząc jakie jest jej pochodzenie przez siedemnaście lat wychowywana jest na delikatną i słabą nastolatkę. W dodatku wciąż jest tylko dzieckiem. Nigdy przez myśl nie przyszło jej nawet w snach, by zostać wojowniczką. Teraz nagle od tak ktoś wymaga od niej niemożliwego. Pewne jest jedno, nie zmieni się ona w jednej chwili. Choć jej zachowanie zostawia wiele do życzenia to nie wolno zapomnieć, że jest w wielu buntowniczym i ma wszystko gdzieś. Wierzy w to, co chce i przyjmuje za słuszne, bo taki ma kaprys. Zresztą w tym momencie miała całkiem inne plany.
Dotarło do niej z całej gadaniny może ze dwadzieścia procent, dopiero uważnie przysłuchała się końcówce. Możliwe, że swoją powagą zmusił ją do uważnego słuchania. W głowie dziewczyny zebrały się wszystkie myśli i intensywnie myślała jakiś czas. To był trudny wybór. Tym bardziej ze względu na to jaka była.
Westchnęła wstając z opuszczonym wzrokiem w trawę. Obserwowała bowiem biedroneczkę spacerującą po listku, który prawdopodobnie spadł przyniesiony przez wiatr. Podniosła głowę i spojrzała na najbliższe drzewa. Żadne nie pasowało, a przecież listek nie mógł być niesiony z nie wiadomo skąd. To ją pochłonęło tak bardzo, że zapomniała o Kyoraku, który czekał na odpowiedź. Dedukowała o listku. O jego wędrówce w to miejsce i to, co mogło wydarzyć się mu w podróży. Jego wygląd, poszarpana blaszka oraz podgryziony ogonek. Fascynacji nie było końca. Wyobrażała sobie jak oderwał się do gałązki na czubku korony drzewa. Skąd miał widok na cały las lub łąkę. Na tym drugim się zatrzymała. Spadał wirując wokół własnej osi z niewyobrażalną szybkością, aż gdy już miał upaść na jeden z pięknie kwitnących kwiatów porwał go jeden mocny podmuch wiatru. Wznosząc go bardzo wysoko, po czym obniżył swój lot i zahaczył się o... Jej myśli spoczęły na wyglądzie kobiety. Stojącej w progu morelowego domu, kobieta podtrzymuje duży kapelusz z różową wstążką patrząc przed siebie ze smutną miną. Jakby wyczekiwała pojawienie się kogoś w oddali. Listek zahacza w czasie lotu o granatowy sweter. O cudny haft słonecznika zrobiony przez jej córkę...
W jej oczach pojawiły się łzy. Serce jakby dźgnięte ostrzem zabolało, myśli opustoszały, pośród ciemności widniał tylko obraz cierpiącej mamy. Neya otworzyła usta chcąc powiedzieć jak jej przykro, ale w końcu nic nie wydusiła z siebie. Stała jak słup pogrążona w smutku jakiś czas. Nie myśląc jak bardzo mogła już denerwować mężczyznę. Nagle spojrzała mu w oczy całkowicie pewne, co ma do powiedzenia i mając grobową minę z nutką strachu rzekła.
-Nie mam prawa odpowiadać. Jeszcze nie podejmuje samodzielnych decyzji o swoim życiu. Jestem pod opieką mamy, która nie ma pojęcia gdzie jestem. Na pewno martwi się o mnie, a ma tylko i wyłącznie mnie. Z drugiej strony...
Zatrzymała się biorąc głęboki wdech i przełykając ślinę. Zastanowiwszy się dokładnie nad dalszą wypowiedzią, dodała.
-Z drugiej strony nie mogę rzucić od tak szkoły, a jestem pewna, że trening nie będzie trwał kilku dni. Tylko miesiące, a może lata. Nie jestem z tych używających mięśni, tylko z tych od myślenia. Dlatego... muszę skończyć szkołę, pójść na studia, a z czasem przejąc firmę. Takie jest moje przeznaczenie. Zostać głową rodziny i zając należne miejsce w Genetic Corp. Być odpowiedzialną, a nie jak ty czy inni "wojownicy" bujać w obłokach! Myśleć przyszłościowo! Wynaleźć lek lub odnaleźć gen odpowiedzialny za odbudowę komórek. Z tym wiąże się uzdrawianie chorych, albo nawet wskrzeszenie umarłych. Odnalezienie... nieśmiertelności.
Jej oczy błyszczały, gdy mówiła o swoich planach i wysoko postawionych ideałach. Była pewna swojej przyszłości o swoim przeznaczeniu. Wciąż myślała jak zwykła ziemianka wypierając się wszystkiemu, co jeszcze niedawno w niej kipiało i pobudzało do życia. Zapomniała o żądzy przygody i nieznanemu.
Stała przed nim pewna kim jest i co jest jej pisane. Nie dając szansy na inny sposób myślenia, upierając się przy swoich racjach. Tym samym tylko pokazywała, że jest godną następczynią wielkiego rodu "RedRose" o krwistych aurach saiyan, którzy szli drogą wyznaczoną przez siebie samych, aż do końca. Wierzących w swoje siły i ginących z honorem oraz widniejącym uśmiechem na ustach. Szkoda tylko, że ta młoda ich następczyni nie miała pojęcia o tym.
Neya uśmiechnęła się do Kyoraku i przytuliwszy się do niego cicho powiedziała.
-Przepraszam...
Odsunęła się patrząc głęboko w jego źrenice i klęknęła przed nim składając przysięgę.
-Mam nadzieję, że obudzi się we mnie ta wojowniczka, którą we mnie widzisz, a wtedy znajdę Cię Sensei. I przysięgam na me życie... i honor... będę wierna twym ideałom i posłuszna twemu słowu, aż do końca.
Podniosła się z opuszczonym czołem ku ziemi, nie mogła już spojrzeć mu w oczy. Było jej wstyd, że odmawia nauk o kogoś tak wielkiego jak on, tego który zwie się "obrońcą Ziemi".
-A teraz wybacz, ale opuszczę Cię... jeśli pozwolisz mi
Stała patrząc w trawę z obawą przed jego reakcją na jej nikczemne zachowanie.
Przewracała oczami jak gadał. Usiadła, gdy tego chciał. Ubranie trochę jej przeszkadzało, nie było przystosowane do wygody ciała, więc kręciła się posykując i próbując znaleźć odpowiednią pozycję zamiast go słuchać. Jednak nie spuszczała wzroku z przynudzającego niebieskowłosego.
Dopiero jak uniósł się w powietrze, bezruchu obserwowała go uważnie. Wtem spodnie rozdarły się w pewnym miejscu oddając średnio głośny odgłos. Neya słysząc go powstrzymywała śmiech, robiąc głupie miny. Nie patrząc jakie jest jej pochodzenie przez siedemnaście lat wychowywana jest na delikatną i słabą nastolatkę. W dodatku wciąż jest tylko dzieckiem. Nigdy przez myśl nie przyszło jej nawet w snach, by zostać wojowniczką. Teraz nagle od tak ktoś wymaga od niej niemożliwego. Pewne jest jedno, nie zmieni się ona w jednej chwili. Choć jej zachowanie zostawia wiele do życzenia to nie wolno zapomnieć, że jest w wielu buntowniczym i ma wszystko gdzieś. Wierzy w to, co chce i przyjmuje za słuszne, bo taki ma kaprys. Zresztą w tym momencie miała całkiem inne plany.
Dotarło do niej z całej gadaniny może ze dwadzieścia procent, dopiero uważnie przysłuchała się końcówce. Możliwe, że swoją powagą zmusił ją do uważnego słuchania. W głowie dziewczyny zebrały się wszystkie myśli i intensywnie myślała jakiś czas. To był trudny wybór. Tym bardziej ze względu na to jaka była.
Westchnęła wstając z opuszczonym wzrokiem w trawę. Obserwowała bowiem biedroneczkę spacerującą po listku, który prawdopodobnie spadł przyniesiony przez wiatr. Podniosła głowę i spojrzała na najbliższe drzewa. Żadne nie pasowało, a przecież listek nie mógł być niesiony z nie wiadomo skąd. To ją pochłonęło tak bardzo, że zapomniała o Kyoraku, który czekał na odpowiedź. Dedukowała o listku. O jego wędrówce w to miejsce i to, co mogło wydarzyć się mu w podróży. Jego wygląd, poszarpana blaszka oraz podgryziony ogonek. Fascynacji nie było końca. Wyobrażała sobie jak oderwał się do gałązki na czubku korony drzewa. Skąd miał widok na cały las lub łąkę. Na tym drugim się zatrzymała. Spadał wirując wokół własnej osi z niewyobrażalną szybkością, aż gdy już miał upaść na jeden z pięknie kwitnących kwiatów porwał go jeden mocny podmuch wiatru. Wznosząc go bardzo wysoko, po czym obniżył swój lot i zahaczył się o... Jej myśli spoczęły na wyglądzie kobiety. Stojącej w progu morelowego domu, kobieta podtrzymuje duży kapelusz z różową wstążką patrząc przed siebie ze smutną miną. Jakby wyczekiwała pojawienie się kogoś w oddali. Listek zahacza w czasie lotu o granatowy sweter. O cudny haft słonecznika zrobiony przez jej córkę...
W jej oczach pojawiły się łzy. Serce jakby dźgnięte ostrzem zabolało, myśli opustoszały, pośród ciemności widniał tylko obraz cierpiącej mamy. Neya otworzyła usta chcąc powiedzieć jak jej przykro, ale w końcu nic nie wydusiła z siebie. Stała jak słup pogrążona w smutku jakiś czas. Nie myśląc jak bardzo mogła już denerwować mężczyznę. Nagle spojrzała mu w oczy całkowicie pewne, co ma do powiedzenia i mając grobową minę z nutką strachu rzekła.
-Nie mam prawa odpowiadać. Jeszcze nie podejmuje samodzielnych decyzji o swoim życiu. Jestem pod opieką mamy, która nie ma pojęcia gdzie jestem. Na pewno martwi się o mnie, a ma tylko i wyłącznie mnie. Z drugiej strony...
Zatrzymała się biorąc głęboki wdech i przełykając ślinę. Zastanowiwszy się dokładnie nad dalszą wypowiedzią, dodała.
-Z drugiej strony nie mogę rzucić od tak szkoły, a jestem pewna, że trening nie będzie trwał kilku dni. Tylko miesiące, a może lata. Nie jestem z tych używających mięśni, tylko z tych od myślenia. Dlatego... muszę skończyć szkołę, pójść na studia, a z czasem przejąc firmę. Takie jest moje przeznaczenie. Zostać głową rodziny i zając należne miejsce w Genetic Corp. Być odpowiedzialną, a nie jak ty czy inni "wojownicy" bujać w obłokach! Myśleć przyszłościowo! Wynaleźć lek lub odnaleźć gen odpowiedzialny za odbudowę komórek. Z tym wiąże się uzdrawianie chorych, albo nawet wskrzeszenie umarłych. Odnalezienie... nieśmiertelności.
Jej oczy błyszczały, gdy mówiła o swoich planach i wysoko postawionych ideałach. Była pewna swojej przyszłości o swoim przeznaczeniu. Wciąż myślała jak zwykła ziemianka wypierając się wszystkiemu, co jeszcze niedawno w niej kipiało i pobudzało do życia. Zapomniała o żądzy przygody i nieznanemu.
Stała przed nim pewna kim jest i co jest jej pisane. Nie dając szansy na inny sposób myślenia, upierając się przy swoich racjach. Tym samym tylko pokazywała, że jest godną następczynią wielkiego rodu "RedRose" o krwistych aurach saiyan, którzy szli drogą wyznaczoną przez siebie samych, aż do końca. Wierzących w swoje siły i ginących z honorem oraz widniejącym uśmiechem na ustach. Szkoda tylko, że ta młoda ich następczyni nie miała pojęcia o tym.
Neya uśmiechnęła się do Kyoraku i przytuliwszy się do niego cicho powiedziała.
-Przepraszam...
Odsunęła się patrząc głęboko w jego źrenice i klęknęła przed nim składając przysięgę.
-Mam nadzieję, że obudzi się we mnie ta wojowniczka, którą we mnie widzisz, a wtedy znajdę Cię Sensei. I przysięgam na me życie... i honor... będę wierna twym ideałom i posłuszna twemu słowu, aż do końca.
Podniosła się z opuszczonym czołem ku ziemi, nie mogła już spojrzeć mu w oczy. Było jej wstyd, że odmawia nauk o kogoś tak wielkiego jak on, tego który zwie się "obrońcą Ziemi".
-A teraz wybacz, ale opuszczę Cię... jeśli pozwolisz mi
Stała patrząc w trawę z obawą przed jego reakcją na jej nikczemne zachowanie.
- OOC:
- Neya nie jest gotowa, by trenować. Brakuje jej silnej motywacji, by zostawić wszystko... Daj mi czas, by to zmienić.
Re: Las
Wto Paź 16, 2012 3:02 pm
Gdzieś niedaleko dało się słyszeć szelest w pobliskich krzakach. Były gęste więc nie można było zobaczyć co się za nimi kryje. Rozległo się pobrzękiwanie metalowych ogniw. Między ciemnymi i gęstymi gałęziami pojawiły się trzy pary jarzących się wściekłą żółcią oczu. W końcu właściciel owych światełek wyskoczył ze swego ukrycia hałasując łańcuchem. Długa sierść w obrębie szyi i grzbietu była niczym kolce jeżozwierza. Nastroszona tylko po to by się ktoś na nią nadział. Wychudzony grzbiet pokryty krótką czarną sierścią wyglądał niczym rozszarpany. Wyglądało jak żywe truchło gotowe do skoku na swą ofiarę. Gdy się lepiej przyjrzeć, to wyraźnie w oczy się rzucał widok łańcucha co prawdopodobnie mówiło o tym iż to stworzenie zapewne uciekło z laboratorium.
Z gardła półtrupiej bestii wydobywało się ciche warczenie co raczej nie mówiło nic dobrego. Stworzenie wlepiało swe ślepia w stojącą naprzeciw Neye. Zwierze ryknęło i zaraz potem pojawiły się kolejne z różnych stron. Kyo, June jak i Neya zostali okrążeni. Bestie rzuciły się na nich z ostrymi pazurami i wielkimi zębiskami.
OOC:
jedna na każdego oczywiście
jak chcecie, to sobie dopasujcie staty bestii
- GośćGość
Re: Las
Wto Paź 16, 2012 3:34 pm
Chłopak kontynuował swój długi monolog, choć widział po postawie dziewczyny, że niezbyt ją to interesuje. Widać, że logiczna gadka była tutaj tylko zbędnym wysiłkiem, ponieważ Neyę chyba bardziej kręciło to, co się aktualnie dzieje. Odkrył to, gdy lewitował nad ziemią. Właśnie wtedy jej wzrok był skierowany wprost na niego. Szkoda tylko, że jak skończył monolog, to uzyskał zupełnie inną odpowiedź od tej, którą chciał usłyszeć. Zawiódł się na niej, ale mimo wszystko szanuje jej decyzję. Uważnie słuchał o planach, które mu opowiadała i musiał przyznać, że wyznaczyła sobie porządne cele do zrealizowania. Jednakże, to o bujaniu w obłokach mogła sobie darować, bo to go tylko lekko zdenerwowało. Sam wiedział przez jakie trzeba przejść tortury, żeby dojść do tego, co on aktualnie ma. Ona jeszcze nie poznała tej "złej" strony świata i myśli, że wszystko da radę złagodzić za pomocą pokoju, lecz prawda jest zupełnie inna. No, ale nie będzie zapeszał. Skoro wiedziała lepiej, co będzie dla niej najlepsze, to nie ma prawa jej cokolwiek powiedzieć. Dlatego postanowił tylko pokiwać głową i spróbować się uśmiechnąć, aby Halfka nie musiała się zamartwiać. Zaskoczyło go to, że go przytuliła, a chwilę później padła na klęczki. Wysłuchał dokładnie tego, co mu mówiła i tym razem uśmiech zagościł na jego twarzy. Błyskawicznie przykucnął, pomagając jej powstać. Mimo wszystko żałował, że nie będzie mógł jej uczyć, ale już co się stało, to się już nie odstanie.
- Planuj swoje życie, a gdy będziesz gotowa, to wystrzel w powietrze Ki - Blast. Dzięki temu będę wiedział i Cię odnajdę... - Rzekł, jednocześnie odsuwając się kilka kroków w tył, a później spoglądając na trenującą June. Był dumny, że tak uporczywie dąży do nauczenia się nowej techniki. Już chciał podejść i pochwalić ją za trudy, gdy w pewnym momencie usłyszał jakiś nieprzyjemny szelest. Odwrócił się w kierunku nadchodzącego dźwięku, aż w pewnym momencie z krzaków wyleciały trzy szkaradne potwory, które jak widać nie pochodziły z tej planety. Możliwe, że jakiś pokręcony profesorek bawił się w mieszanie DNA i przez to stworzył coś, czego nie mógł utrzymać w klatce. Ale nic się nie stało. Chłopak tylko zacisnął pięści, stając dokładnie przed Neyą. Wiedział, że jeden z potworów był właśnie zainteresowany dziewczyną, która niestety nawet jakby chciała, to by nie mogła nic mu zrobić.
- Jeśli tak bardzo cenisz swoje życie, to znikniesz w trybie natychmiastowym. Te potwory nie wyglądają na zwykłe owieczki, więc trzeba się będzie nimi zająć... - Rzekł do dziewczyny, chwilę później unosząc dłoń do góry i zaciskając przed pyskiem potwora swoją pięść. O tak. Miał ochotę teraz zmiażdżyć każdego z nich, lecz postanowił jednego zostawić June, która miała okazję się wykazać pod względem siły.
- June skarbie... Zniszcz proszę tego po lewej. - Stwierdził, jednocześnie tworząc wokół siebie wyładowania elektryczne, które doszczętnie poruszały podłożem. Gdy potwory zaatakowały, to natychmiast ruszył dwóm na przeciw, przyjmując na siebie ewentualne ciosy. Za nim zacznie pojedynek, to pierw musiał być pewny, że Neya zdołała już dawno opuścić las...
- Planuj swoje życie, a gdy będziesz gotowa, to wystrzel w powietrze Ki - Blast. Dzięki temu będę wiedział i Cię odnajdę... - Rzekł, jednocześnie odsuwając się kilka kroków w tył, a później spoglądając na trenującą June. Był dumny, że tak uporczywie dąży do nauczenia się nowej techniki. Już chciał podejść i pochwalić ją za trudy, gdy w pewnym momencie usłyszał jakiś nieprzyjemny szelest. Odwrócił się w kierunku nadchodzącego dźwięku, aż w pewnym momencie z krzaków wyleciały trzy szkaradne potwory, które jak widać nie pochodziły z tej planety. Możliwe, że jakiś pokręcony profesorek bawił się w mieszanie DNA i przez to stworzył coś, czego nie mógł utrzymać w klatce. Ale nic się nie stało. Chłopak tylko zacisnął pięści, stając dokładnie przed Neyą. Wiedział, że jeden z potworów był właśnie zainteresowany dziewczyną, która niestety nawet jakby chciała, to by nie mogła nic mu zrobić.
- Jeśli tak bardzo cenisz swoje życie, to znikniesz w trybie natychmiastowym. Te potwory nie wyglądają na zwykłe owieczki, więc trzeba się będzie nimi zająć... - Rzekł do dziewczyny, chwilę później unosząc dłoń do góry i zaciskając przed pyskiem potwora swoją pięść. O tak. Miał ochotę teraz zmiażdżyć każdego z nich, lecz postanowił jednego zostawić June, która miała okazję się wykazać pod względem siły.
- June skarbie... Zniszcz proszę tego po lewej. - Stwierdził, jednocześnie tworząc wokół siebie wyładowania elektryczne, które doszczętnie poruszały podłożem. Gdy potwory zaatakowały, to natychmiast ruszył dwóm na przeciw, przyjmując na siebie ewentualne ciosy. Za nim zacznie pojedynek, to pierw musiał być pewny, że Neya zdołała już dawno opuścić las...
- OOC:
Lider:
Siła: 3500
Szybkość: 4500
Wytrzymałość: 3500
Energia: 2800
Sługus #1:(Neya zaproponuje)
Sługuś #2:(June zaproponuje.
*Rzucam kostką, ponieważ oberwę od dwójki...
Re: Las
Wto Paź 16, 2012 3:34 pm
The member 'Fen' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
- Go??Gość
Re: Las
Sro Paź 17, 2012 9:34 am
To, co stało się było spełnieniem marzeń, które zaskoczyło ją. Niebieskowłosy okazał serce wobec niej, choć swym zachowaniem wobec niego zasłużyła na gorsze potraktowanie. Radowała się, choć mina wskazywała na spokój ducha. Już miała się pożegnać, jak jego jak i jej uwagę zwróciły dziwne szelesty dobiegające niedaleko w krzakach.
dziewczyna skupiła się na dojrzeniu, czegokolwiek w nich. Może to bezbronne przestraszone zwierzątko potrzebujące pomocy. Dlatego zrobiła kilka kroków wprzód wytężając wzrok. Dojrzała coś świecącego, ale nie zdawała sobie sprawy, co to i czy nie jest oby niebezpieczeństwo. Dalej niewinnie przyglądała się zamiast tak naprawdę już uciekać. Gdy wylazło i halfka je ujrzała w całej swojej okazałości z trudem przełknęła ślinę. Poruszała dość szeroko otwartymi usta chcąc wydać jakiś dźwięk, ale nie wychodziło jej. Była sparaliżowana strachem. Dokładnie obejrzała wygląd potwora jedynie dysząc. Czując jak i on ja obserwuje. Zrobiła zaledwie niepewny krok do tyłu jak bestia o, aż trzech parach oczu ryknęła. Neya lekko pochyliła się zakrywając dłońmi uszy drżąc. Miała już serdecznie dość tego wszystkiego. Pragnęła wrócić do domu i przytulić się do mamy przy której zawsze było bezpiecznie.
Kompletnie nie wiedziała, co ma zrobić, nagle Kyo stanął przed nią. Nerwowo położyła dłoń na jego plecach i próbowała się uspokoi. Widząc trzy takie same pokraki wiedziała doskonale, że jest tylko ciężarem. Sprawiającym jedynie problemy, a nie chciała robić za ofiarę lub dziewczynę w opałach. Słysząc słowa mężczyzny przytaknęła mu, nie chcąc zwracać nie potrzebnie jego uwagi już na sobie. Miała inne zmartwienie, a ona spokojnie oddalając się od niego upadła. Straciła równowagę jak tylko ziemia pod jej stopami zaczęła dziwnie się trząść. Nie wiedziała, co się dzieje, ale nie miała zamiaru się dowiadywać akurat w tej chwili. Odwróciła się wstając i jak najszybciej biegła w stronę drzew. Chowając się za jednym zerknęła ostatni raz na dwójkę.
-Powodzenia...
Szepnęła znikając w mgnieniu oka.
ZT---> Wodospad
dziewczyna skupiła się na dojrzeniu, czegokolwiek w nich. Może to bezbronne przestraszone zwierzątko potrzebujące pomocy. Dlatego zrobiła kilka kroków wprzód wytężając wzrok. Dojrzała coś świecącego, ale nie zdawała sobie sprawy, co to i czy nie jest oby niebezpieczeństwo. Dalej niewinnie przyglądała się zamiast tak naprawdę już uciekać. Gdy wylazło i halfka je ujrzała w całej swojej okazałości z trudem przełknęła ślinę. Poruszała dość szeroko otwartymi usta chcąc wydać jakiś dźwięk, ale nie wychodziło jej. Była sparaliżowana strachem. Dokładnie obejrzała wygląd potwora jedynie dysząc. Czując jak i on ja obserwuje. Zrobiła zaledwie niepewny krok do tyłu jak bestia o, aż trzech parach oczu ryknęła. Neya lekko pochyliła się zakrywając dłońmi uszy drżąc. Miała już serdecznie dość tego wszystkiego. Pragnęła wrócić do domu i przytulić się do mamy przy której zawsze było bezpiecznie.
Kompletnie nie wiedziała, co ma zrobić, nagle Kyo stanął przed nią. Nerwowo położyła dłoń na jego plecach i próbowała się uspokoi. Widząc trzy takie same pokraki wiedziała doskonale, że jest tylko ciężarem. Sprawiającym jedynie problemy, a nie chciała robić za ofiarę lub dziewczynę w opałach. Słysząc słowa mężczyzny przytaknęła mu, nie chcąc zwracać nie potrzebnie jego uwagi już na sobie. Miała inne zmartwienie, a ona spokojnie oddalając się od niego upadła. Straciła równowagę jak tylko ziemia pod jej stopami zaczęła dziwnie się trząść. Nie wiedziała, co się dzieje, ale nie miała zamiaru się dowiadywać akurat w tej chwili. Odwróciła się wstając i jak najszybciej biegła w stronę drzew. Chowając się za jednym zerknęła ostatni raz na dwójkę.
-Powodzenia...
Szepnęła znikając w mgnieniu oka.
ZT---> Wodospad
- OOC:
- Sługus #1:
Siła: 500
Szybkość: 200
Wytrzymałość: 100
Energia: 180
Ten to maskotka ^^
Re: Las
Sro Paź 17, 2012 2:18 pm
Tymczasem gdy Kyo z June zajmowali się poczwarami, które ich zaatakowały, to jedna z nich się odłączyła od reszty i pobiegła za uciekającą Neyą. Dwójka walczących była zbyt zajęta by zauważyć brak Neyi. Dopiero się zorientowali gdy najsłabsza z bestii znikła w chaszczach.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach