Las
+10
Majstru
Ósemka
Siódemka
Khepri
April
Reito
KOŚCI
Red
Hazard
NPC
14 posters
Las
Sob Cze 02, 2012 8:08 am
First topic message reminder :
Perełka na Ziemi. Poza wielkimi oceanami i górami, które mają śnieżne szczyty lasy pokrywają wielkie połacie lądów. Mnóstwo drzew, zwierzyny strumyków mniejszych lub większych. Świetne miejsca dla tak zwanych outsiderów. Wszystkie rodzaje drzew występują najczęściej pomieszane ze sobą by w razie jakiejś choroby wyginęły tylko jedne nie tworząc przy tym pustego miejsca niczym łysiny u starszego pana.
Perełka na Ziemi. Poza wielkimi oceanami i górami, które mają śnieżne szczyty lasy pokrywają wielkie połacie lądów. Mnóstwo drzew, zwierzyny strumyków mniejszych lub większych. Świetne miejsca dla tak zwanych outsiderów. Wszystkie rodzaje drzew występują najczęściej pomieszane ze sobą by w razie jakiejś choroby wyginęły tylko jedne nie tworząc przy tym pustego miejsca niczym łysiny u starszego pana.
- GośćGość
Re: Las
Pią Lis 09, 2012 2:05 pm
Aghatiro, po powrocie z biblioteki postanowił zajrzeć do lasu ponieważ było tam dużo drzew do treningu, a także dużo miejsc do odpoczynku.
Idąc czuł zapachy drzew iglastych, a także spotkał dużo zwierząt, które mogły by stać się jego "obiadkiem". Szedł tak dalej i zauważył krzak malin, przyjrzał się im dokładnie i zaczął je jeść.
Po zjedzeniu pysznych malinek wszedł na drzewo i przysnął na chwilę. Po jakichś 20 minutach krótkiej drzemki zszedł z drzewa i zaczął ćwiczyć; wpierw 40 kółek dookoła lasku tak na rozgrzewkę, aby mu mięśnie nie zanikły. Nie zrobił 40 kółek ponieważ jedna rzecz przyciągnęła uwagę Aghatiro. Zatrzymał się jak koń i pobiegł w tamto miejsce.
Było to drzewo ,które nagle się złamało tuż przed nim przestraszył się i odskoczył, nie mając jednak dobrej równowagi upadł na ziemię i złapał się za głowę , myśląc że nikt nie widział tego żenującego wypadku.
Wstał otrzepał się z piasku i poszedł dalej szukając wystarczająco grubego drzewa ,a by trenować uderzenia nogami jak i pięściami.
Idąc czuł zapachy drzew iglastych, a także spotkał dużo zwierząt, które mogły by stać się jego "obiadkiem". Szedł tak dalej i zauważył krzak malin, przyjrzał się im dokładnie i zaczął je jeść.
Po zjedzeniu pysznych malinek wszedł na drzewo i przysnął na chwilę. Po jakichś 20 minutach krótkiej drzemki zszedł z drzewa i zaczął ćwiczyć; wpierw 40 kółek dookoła lasku tak na rozgrzewkę, aby mu mięśnie nie zanikły. Nie zrobił 40 kółek ponieważ jedna rzecz przyciągnęła uwagę Aghatiro. Zatrzymał się jak koń i pobiegł w tamto miejsce.
Było to drzewo ,które nagle się złamało tuż przed nim przestraszył się i odskoczył, nie mając jednak dobrej równowagi upadł na ziemię i złapał się za głowę , myśląc że nikt nie widział tego żenującego wypadku.
Wstał otrzepał się z piasku i poszedł dalej szukając wystarczająco grubego drzewa ,a by trenować uderzenia nogami jak i pięściami.
Re: Las
Sob Lis 10, 2012 4:01 pm
Gdy taki głupiutki człowieczek zwany Aghatiro szukał rzekomego drzewka do ćwiczeń, to ktoś go właśnie śledził uważnie. Z dołu to coś było niewidoczne będąc ukrytym w koronach drzew. Błyszczące ślepia przypatrywały się każdemu ruchowi chłopaka. Nagle noga młodzika na czymś stanęła. Pułapka się zatrzasnęła na jego nodze. Metalowe zębiska zagłębiły się w miękką tkankę kończyny. Ag zaczął się wydzierać wniebogłosy płosząc ptaki i zwierzęta. Czy ktoś mu pomoże ? Czy straci nogę ?
OOC:
50 dmg
te, to jakiś absurd z tym bieganiem wokół lasu skoro on się ciągnie hektarami
Ag możesz mieć śmieszne te posty, ale trzymaj się jakoś realiów
OOC:
50 dmg
te, to jakiś absurd z tym bieganiem wokół lasu skoro on się ciągnie hektarami
Ag możesz mieć śmieszne te posty, ale trzymaj się jakoś realiów
- GośćGość
Re: Las
Pon Lis 12, 2012 6:30 pm
Aghatiro wydzierając się wniebogłosy próbował się wyciągnąć z pułapki, po ciężkich próbach w końcu mu się to udało. Jego noga była cała czerwona i krwawiła , biegł jak najszybciej do jakiegoś strumyka ,który po chwili znalazł więc zdjął but, skarpetkę i wsadził nogę do wody.
Po dłuższej przerwie , wyciągnął nogę z wody i nałożył na nogę po kolei ubrania.
Szedł tak dalej widząc na swojej drodze wiele innych pułapek na dzikie zwierzęta, omijał je aby w żadną nie wdepnąć, jedna po drugiej lecz skakał tak nad nimi dobre 20 minut. W końcu udało mu się wszystkie ominąć i położył się przy drzewie, odgarniając ręką spocone włosy z czoła. Tak udało mu się przysnąć, a obudziwszy się dalej zaczął chodzić po lesie szukając czegoś do roboty.
W końcu chodzenie opłaciło mu się idąc tak po lasku zauważył na drzewie jabłko, szybko wdrapał się na drzewo i zerwał czerwone jabłko, po czym zeskoczył z jabłoni idąc dalej, omijając pułapki zastawiane przez myśliwych na dzikie zwierzątka, tak dalej szedł widząc dużo zieleni wokół siebie, dużo słodkich bananów na drzewach, itp.
Gdyby się w końcu nie zatrzymał, jego druga noga byłaby cała we krwi bo nie patrząc pod nogi prawie wszedł w pułapkę, szybko podskoczył nad nią i spacerował dalej.
Po dłuższej przerwie , wyciągnął nogę z wody i nałożył na nogę po kolei ubrania.
Szedł tak dalej widząc na swojej drodze wiele innych pułapek na dzikie zwierzęta, omijał je aby w żadną nie wdepnąć, jedna po drugiej lecz skakał tak nad nimi dobre 20 minut. W końcu udało mu się wszystkie ominąć i położył się przy drzewie, odgarniając ręką spocone włosy z czoła. Tak udało mu się przysnąć, a obudziwszy się dalej zaczął chodzić po lesie szukając czegoś do roboty.
W końcu chodzenie opłaciło mu się idąc tak po lasku zauważył na drzewie jabłko, szybko wdrapał się na drzewo i zerwał czerwone jabłko, po czym zeskoczył z jabłoni idąc dalej, omijając pułapki zastawiane przez myśliwych na dzikie zwierzątka, tak dalej szedł widząc dużo zieleni wokół siebie, dużo słodkich bananów na drzewach, itp.
Gdyby się w końcu nie zatrzymał, jego druga noga byłaby cała we krwi bo nie patrząc pod nogi prawie wszedł w pułapkę, szybko podskoczył nad nią i spacerował dalej.
Re: Las
Wto Lis 13, 2012 1:38 pm
Aghatiro zapewne nie był najmądrzejszym, bo jednakże pomysł z bieganiem był jednym z gorszych pomysłów. Z ranną nogą ledwo chodził już nie wspominając o bieganiu. Z ledwością udało mu się dotargać do strumienia jęcząc wciąż z bólu. Woda jakoś złagodziła jego cierpienia względem uszkodzonej kończyny. Nie wiadomo było czy to głupota czy też się czegoś nawąchał, ale rozebrał się do gaci i obwinął swoją nogę własnym ubraniem. Ta decyzja była na tyle kiepska, że było już po chwili mu zimno i jeszcze szmaty zdążyły krwią już nasiąknąć. Do tego gdy dalej ruszył, to mu taki "opatrunek" niewiele pomagał. Kuśtykał powoli posuwając się do przodu. Próbował skakać na zdrowej nodze przez wyimaginowane pułapki co niby tam były. Parę razy zaliczył glebę gdy się potykał. Dodatkowy ból jak i obrażenia sobie sprawiał jakim były siniaki czy zadrapania. Tam gdzieś nad nim para oczu go bacznie obserwowała. Nawet między nimi błysnął szyderczy uśmiech. Nie wiedząc czemu w pewnym momencie zachciało mu się jabłka. Nawet je widział albo mu się wydawało, że widzi. W lesie zauważył jabłoń, ale to mało prawdopodobne by takie drzewo tam było. Miał szczęście czy to było przez czystą głupotę miał halucynacje ? Nie wiedzieć czemu chciał wejść na drzewo, na którym rzekomo są owoce. Niesprawna noga mu to skutecznie uniemożliwiła. Jednak nawet nie zdołał się chwycić zbyt dobrze jak nagle pojawiła się siatka i chwile potem dyndał sobie. Nagle miedzy drzewami była widoczna jakaś smuga tak z kilka razy, a zaraz potem tuż pod siatką pojawiła się ona.
-No, no. Co my tu mamy ? Widzę, że coś mi się złapało.- uśmiechnęła się złośliwie oblizując wargi i patrząc na Aghatiro jak na posiłek.
OOC:
20 dmg na dodatkowe obrażenia i łażenie z ranną nogą
jesteś w samych gaciach jak chciałeś
-5 HP za każdy post póki się nie ubierzesz i nie opatrzysz
Ag, [cenzura]
Weź się ogarnij, bo znowu realia łamiesz
Jak można chodzić, a co dopiero biegać z tak urządzoną nogą ?
Trochę rozsądku i świadomość konsekwencji, bo znowu robisz głupka ze swojej postaci >_>
-No, no. Co my tu mamy ? Widzę, że coś mi się złapało.- uśmiechnęła się złośliwie oblizując wargi i patrząc na Aghatiro jak na posiłek.
OOC:
20 dmg na dodatkowe obrażenia i łażenie z ranną nogą
jesteś w samych gaciach jak chciałeś
-5 HP za każdy post póki się nie ubierzesz i nie opatrzysz
Ag, [cenzura]
Weź się ogarnij, bo znowu realia łamiesz
Jak można chodzić, a co dopiero biegać z tak urządzoną nogą ?
Trochę rozsądku i świadomość konsekwencji, bo znowu robisz głupka ze swojej postaci >_>
- GośćGość
Re: Las
Sob Lis 17, 2012 10:57 pm
Aghatiro zawisnął na drzewie w siatce, w opłakanym stanie miał rozwaloną nogę i był w majtasach. Popaczył na rudą kobitę i natychmiast odpowiedział:
-Czy ty na prawdę masz zamiar mnie zjeść kobieto? Nie masz nic innego do roboty na przykład nakarmić swojego psa lub iść pracować?(Cytat z "Dlaczego Ja")Kobieto idź lepiej rodzinę wyżywić! A nie próbujesz zjeść człowieka chociaż to pewnie ja mam wyżywić twoją rodzinę jako posiłek.
Złapał się za głowę i zaczął się śmiać razem z tym mówiąc :
-No dobra albo mnie wypuścisz, albo, albo no ten pójdę sobie!
W kobiecie denerwował go jej złośliwy uśmiech, drażnił go jak nic innego.
W końcu odważył się znów przemówić do rozsądku kobiecie tylko teraz inaczej.
-No dobra to zróbmy inaczej, ty wypuścisz mnie , a ja skołuje ci coś do jedzenia, zabije jakieś zwierze czy przyniosę inne duperele..
Ów wojownik nie wiedział pewnie co go czeka, nie chciał być posiłkiem, chciał po prostu się uwolnić i żyć pełnią życia, szczerze powiedziawszy, jeszcze nigdy się tak nie czół jak teraz. Jako prawdziwy wojownik próbowałby uwolnić się z sieci i walczyć z tą kobietą, lecz nie pozwalała mu na to rozwalona i zakrwawiona noga, która naprawdę była w okropnym stanie. Potrafiłby upolować zwierze bo robił to już nie raz, jakiś dzik , wilk czy lis, a nawet długorogi jeleń.Czekał dalej na odpowiedź kobiety ,która może uratuje mu życie ( ta odpowiedź xD).
W ten oto sposób Aghatiro zaczął konwersację z ów kobietą , która najwyraźniej chciała go zjeść.Patrzył na nią z obrzydzeniem, nie potrafił zachować powagi sytuacji , jak prawdziwy wojownik, lecz chciał także się uwolnić.
-Czy ty na prawdę masz zamiar mnie zjeść kobieto? Nie masz nic innego do roboty na przykład nakarmić swojego psa lub iść pracować?(Cytat z "Dlaczego Ja")Kobieto idź lepiej rodzinę wyżywić! A nie próbujesz zjeść człowieka chociaż to pewnie ja mam wyżywić twoją rodzinę jako posiłek.
Złapał się za głowę i zaczął się śmiać razem z tym mówiąc :
-No dobra albo mnie wypuścisz, albo, albo no ten pójdę sobie!
W kobiecie denerwował go jej złośliwy uśmiech, drażnił go jak nic innego.
W końcu odważył się znów przemówić do rozsądku kobiecie tylko teraz inaczej.
-No dobra to zróbmy inaczej, ty wypuścisz mnie , a ja skołuje ci coś do jedzenia, zabije jakieś zwierze czy przyniosę inne duperele..
Ów wojownik nie wiedział pewnie co go czeka, nie chciał być posiłkiem, chciał po prostu się uwolnić i żyć pełnią życia, szczerze powiedziawszy, jeszcze nigdy się tak nie czół jak teraz. Jako prawdziwy wojownik próbowałby uwolnić się z sieci i walczyć z tą kobietą, lecz nie pozwalała mu na to rozwalona i zakrwawiona noga, która naprawdę była w okropnym stanie. Potrafiłby upolować zwierze bo robił to już nie raz, jakiś dzik , wilk czy lis, a nawet długorogi jeleń.Czekał dalej na odpowiedź kobiety ,która może uratuje mu życie ( ta odpowiedź xD).
W ten oto sposób Aghatiro zaczął konwersację z ów kobietą , która najwyraźniej chciała go zjeść.Patrzył na nią z obrzydzeniem, nie potrafił zachować powagi sytuacji , jak prawdziwy wojownik, lecz chciał także się uwolnić.
Re: Las
Sro Lis 21, 2012 12:50 pm
Chłopak był pyskaty, jak większość jej ofiar. Tacy jak Ag myśleli, że takim gadaniem ją nastraszą dodając sobie tym też odwagi. Na niej nic a nic nie robiło wrażenia. Dodatkowo koleś był ranny co raczej uniemożliwi mu potencjalną ucieczkę. Sytuacja była na jej korzyść. Chłopak nie był może aż taki "rozbudowany", ale starczył by nie być głodnym przez co najmniej 2 dni.
-Grozisz mi i jeszcze chcesz mi jedzenie przynieść ? Hahahahahaha ! - rozbawił ją tym i to bardzo. Jeszcze chwile trwał owy rechot nim ponownie przemówiła:
-Nie licz na to, że cię wypuszczę. Jesteś głupi sądząc, że takimi argumentami próbujesz mnie przegadać. Skończysz w moim kotle czy tego chcesz czy nie.- perfidnie się uśmiechnęła. Jej wzrok jakim go obdarzała pewnie go strachem napawał. Oczy demonicy błysnęły przez ułamek sekundy. Siatka z ofiarą nagle runęła pod pniem drzewa. Chwyciła za odpowiedni koniec tak by ten nie mógł się uwolnić. Nie mogła mu pozwolić na ucieczkę mimo, że był w samych gaciach i miał ranną nogę po spotkaniu z wnykami. Wzniosła się szybko z bagażem w powietrze szarpiąc przy starcie.
CDN...
OOC:
no to lecim
teraz spróbuj się uwolnić jakoś nim dolecisz na miejsce docelowe
- GośćGość
Re: Las
Sro Lis 21, 2012 10:31 pm
Aghatiro czuł, że nadchodzi jego koniec. Odpuścił i leżał w siatce jak bokser bo walce. Myśl, która nie dawała mu spokoju bo zaraz umrze. Poczuł także chęć na ucieczkę, miał jedną szansę i chciał ją za wszystkie skarby świata wykorzystać.
Po kilku minutach zorientował się ,że siatka ma dziurki( xd). Wiedział iż to jego ostatnia szansa, albo się uwolni albo zgnije w szafce lub zostanie ugotowany. Spróbował się wymknąć, lecz co jakiś czas ruda baba zatrzymywała się i spoglądała na siatkę. Gdy zmęczona lotem zatrzymała się na chwilę on poczuł ,że to jego ostatnia szansa i innej nie będzie. Złapał więc za boki siatki i zaczął je rozrywać. Kobieta nie spoglądała na niego bo była zbyt zmęczona ciąganiem takiego człeka w siatce.
Udało mu się w końcu wyrwać z siatki wyszedł przez dziurę w niej i uniósł się w powietrze za pomocą zdolności latania, uciekając czuł wiatr powiewający w jego włosach i nie potrafił uwierzyć ,że mu się udało. Zrobił kilka fikołków w powietrzu i leciał dalej. Demonica najprawdopodobniej zauważyła ,że ów człek odleciał, i wtedy już chyba nie cieszyła siętak bardzo.
(nie mam zbytnio czasu więc takie krótkie.)
Po kilku minutach zorientował się ,że siatka ma dziurki( xd). Wiedział iż to jego ostatnia szansa, albo się uwolni albo zgnije w szafce lub zostanie ugotowany. Spróbował się wymknąć, lecz co jakiś czas ruda baba zatrzymywała się i spoglądała na siatkę. Gdy zmęczona lotem zatrzymała się na chwilę on poczuł ,że to jego ostatnia szansa i innej nie będzie. Złapał więc za boki siatki i zaczął je rozrywać. Kobieta nie spoglądała na niego bo była zbyt zmęczona ciąganiem takiego człeka w siatce.
Udało mu się w końcu wyrwać z siatki wyszedł przez dziurę w niej i uniósł się w powietrze za pomocą zdolności latania, uciekając czuł wiatr powiewający w jego włosach i nie potrafił uwierzyć ,że mu się udało. Zrobił kilka fikołków w powietrzu i leciał dalej. Demonica najprawdopodobniej zauważyła ,że ów człek odleciał, i wtedy już chyba nie cieszyła siętak bardzo.
(nie mam zbytnio czasu więc takie krótkie.)
Re: Las
Sro Lis 28, 2012 4:55 pm
Łup rudej miał zapewne omamy sądząc, że ta robiła przystanki co chwilę spoglądając na niego. Jednak to było niemożliwe, bo raczej co ją obchodziło jego osoba skoro niedługo wyląduje w garze. Gardziła nim jak każdym którego zjadła. Upływ krwi widać robił swoje osłabiając percepcję człowieka wprawiając go w błędne przypuszczenia. Ubzdurał sobie bowiem by rozerwać siatkę własnymi rękoma. Jednak nie przyszło mu do głowy, że ta będzie zbyt mocna na niego. Szczególnie, że był już osłabiony z winy rany nabytej po wdepnięciu we wnyki. Jego marne wysiłki były bowiem bezowocne. Czas leciał nieubłaganie i byli coraz bliżej celu.
OOC:
Ag, nie możesz sam rozporządzać NPC
Jedynie tak możesz w wypadku:
gdy piszesz sam ze sobą lub masz pozwolenie na to od prowadzącego MG
i aktualizuj scouter po każdym poście
powinieneś teraz mieć 145 HP
jeszcze 2 szanse...
OCC 2: Dodatkowo uzupełnij pola statystyk pod avkiem, powinieneś mieć to zrobione zanim napisałeś pierwszego posta w fabule. ~Hik.
OOC:
Ag, nie możesz sam rozporządzać NPC
Jedynie tak możesz w wypadku:
gdy piszesz sam ze sobą lub masz pozwolenie na to od prowadzącego MG
i aktualizuj scouter po każdym poście
powinieneś teraz mieć 145 HP
jeszcze 2 szanse...
OCC 2: Dodatkowo uzupełnij pola statystyk pod avkiem, powinieneś mieć to zrobione zanim napisałeś pierwszego posta w fabule. ~Hik.
- GośćGość
Re: Las
Nie Gru 02, 2012 1:30 am
Aghatiro był w okropnej sytuacji, jego życie wisiało na włosku, był tak zmęczony ,że miał jakieś przewidzenia(schizy). Pogodził się ze swoim losem, miał zginąć wiedział co go czeka, więc odpuścił wszystkie starania i chciał już zginąć. Czuł się jak ostatni kwiatek na wielkiej polanie, który zostanie obsikany, zerwany lub zdeptany przez kogoś. Chciał już zdechnąć i nie mieć nic za tym ,że zabiła go płeć słabsza.
Lecz nagle go olśniło, zauważył, że kobieta leci wystarczająco nisko, aby mógł się uwolnić zobaczył także ,iż drzewa w lesie są wystarczająco duże ,by można było się za nie złapać. Było to jego ostatnią szansą, aby uwolnić gdyż chciał pokazać rudzielcowi, kto tu rządzi i uciec z jej wstrętnych łap.
-- Tak to moja ostatnia szansa, wierzę iż uda mi się, ja wiem że jestem silny. Głowa do góry i wyjdę z tego cało- rzekł do siebie w myślach.
Dam radę jestem wystarczająco silny aby dorwać jakieś drzewo i za haczyć o nie.
Po obmyśleniu planu zaczął czekać, siedział tak ponad 30 minut, aż tu nagle po jego lewej stronie zauważył wystarczająco wysokie drzewo z wielkimi gałęziami, za które może złapać. Wiedział, iż to jego ostatnia szansa na ucieczkę, musiało mu się to udać ponieważ wiedział, że jest silny i się nie podda. Gdy był już wystarczająco blisko złapał za wielką i wystającą gałąź i zamknął oczy, aby mocno i szybko skoncentrować się na tym co robi.
-- HAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!--Krzycząc, chciał wyrzucić z siebie całą moc aby rozerwać sieć, w której siedzi.
Po krótszej chwili otworzył oczy dalej trzymając gałąź ze wszystkich sił. Czół ,że uwolnił się i przeciwstawił złemu osobnikowi. (który był rudy jak tusk i kradł nam wszystko co mamy haha)..
Lecz nagle go olśniło, zauważył, że kobieta leci wystarczająco nisko, aby mógł się uwolnić zobaczył także ,iż drzewa w lesie są wystarczająco duże ,by można było się za nie złapać. Było to jego ostatnią szansą, aby uwolnić gdyż chciał pokazać rudzielcowi, kto tu rządzi i uciec z jej wstrętnych łap.
-- Tak to moja ostatnia szansa, wierzę iż uda mi się, ja wiem że jestem silny. Głowa do góry i wyjdę z tego cało- rzekł do siebie w myślach.
Dam radę jestem wystarczająco silny aby dorwać jakieś drzewo i za haczyć o nie.
Po obmyśleniu planu zaczął czekać, siedział tak ponad 30 minut, aż tu nagle po jego lewej stronie zauważył wystarczająco wysokie drzewo z wielkimi gałęziami, za które może złapać. Wiedział, iż to jego ostatnia szansa na ucieczkę, musiało mu się to udać ponieważ wiedział, że jest silny i się nie podda. Gdy był już wystarczająco blisko złapał za wielką i wystającą gałąź i zamknął oczy, aby mocno i szybko skoncentrować się na tym co robi.
-- HAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!--Krzycząc, chciał wyrzucić z siebie całą moc aby rozerwać sieć, w której siedzi.
Po krótszej chwili otworzył oczy dalej trzymając gałąź ze wszystkich sił. Czół ,że uwolnił się i przeciwstawił złemu osobnikowi. (który był rudy jak tusk i kradł nam wszystko co mamy haha)..
Re: Las
Sob Gru 08, 2012 4:53 pm
Nastąpił nagły zwrot akcji. Ag desperacko chwycił się najbliższej gałęzi jednego z wyższych drzew krzycząc przy tym (co było niepotrzebne, bo i tak nikt tego nie usłyszy) i nie chciał puścić. Kobieta trzymająca siatkę ze swoją ofiarą diametralnie przyhamowała. Była raczej niezadowolona, bo jej przyszły posiłek stawiał opór, ale zaraz się złośliwie uśmiechnęła. Bowiem ciekawiej jest zjeść kogoś kto próbuje się przeciwstawić, a sieć była raczej bardzo mocna i próba uwolnienia się z pomocą energii spełzła na niczym jak poprzednie działanie. Ag raczej mało co wiedział o swej mocy przez co nie umiał jej umiejętnie wykorzystać.
-Wiesz, że nic nie zdziałasz takim oporem ?- pociągnęła parę razy za siatkę co zaskutkowało tym, że ten się oderwał od owej gałęzi. W dłonie chłopaka wbiło się kilka drzazg, ale to było nic w porównaniu z raną na nodze. Znowu ten zaczął dyndać niczym worek treningowy. Ruda ruszyła dalej szybciej jak i wyżej by uniemożliwić ofierze dalszą próbę uczepienia się. Twarda sztuka z niej była. Ciekawe co jeszcze Aghatiro wymyśli nim trafi na stół jako danie główne ?
OOC:
ostatnia próba
-Wiesz, że nic nie zdziałasz takim oporem ?- pociągnęła parę razy za siatkę co zaskutkowało tym, że ten się oderwał od owej gałęzi. W dłonie chłopaka wbiło się kilka drzazg, ale to było nic w porównaniu z raną na nodze. Znowu ten zaczął dyndać niczym worek treningowy. Ruda ruszyła dalej szybciej jak i wyżej by uniemożliwić ofierze dalszą próbę uczepienia się. Twarda sztuka z niej była. Ciekawe co jeszcze Aghatiro wymyśli nim trafi na stół jako danie główne ?
OOC:
ostatnia próba
- GośćGość
Re: Las
Nie Gru 09, 2012 2:20 am
Aghatiro już prawie poległ, nie ma jak się uwolnić. Wszystkie jego plany poległy... Nie wiedział już co począć, nie miał sił, aby się jej przeciwstawić. Mógł zginąć z rąk kobiety, co już jest upokorzeniem, następnie desperacko próbował się uwolnić, bez skutku. Nie potrafił już nic ze sobą zrobić, nie chciał umrzeć, lecz było to coraz bliżej. Chciał, aby to już się skończyło, mógłby wtedy wypocząć i wrócić do treningów, niestety koszmar dalej trwał...
-Ostatnia deska ratunku zawiodła...- powiedział do siebie w myślach.
Jego krzyki i wyczyny nie robiły nic rudej kobiecie. Porzucił wszystkie starania, chciał już skończyć w tym garze z zupą i zdechnąć jak zbity kundel bez siły. Gdyby umarł możliwe iż spotkałby swego ojca, który umarł kilka lat wcześniej, ale co w tym niebie miałby robić? Zero rozwoju ze strony trenowania swych umiejętności i innych dupereli, miałby latać jako obłoczek po niebie lub piekle?? Miałby dostać skrzydełka i być aniołkiem? To nie było na jego duże możliwości i talent. Jakby nie umarł mógłby dalej zwiedzać świat, szukać przygód wraz z odnalezieniem zabójcy ojca. Chciał umrzeć, a za razem uciec z okropnej sytuacji, w której się znajdował. Pragnął dalej rozwijać swoje umiejętności. Chyba potrafił się wydostać, lecz w tym przeszkadzała mu noga i nie mógł się z nią nigdzie ruszyć.
Musiał w końcu porzucić wszystkie nadzieje i postawić wszystko na jedną szansę. Gdyby udało mu się uciec na pewno zapamiętał by tą lekcję. I nigdy nie biegał goły po lesie z rozwaloną nogą, wdeptując w pułapkę zastawioną przez jakiegoś głupiego myśliwego. No bo przecież kurcze blade, jak można postawić zasadzkę(chodzi o te coś na zwierzęta w lesie ) na środku drogi... Aghatiro wiedział, że to jego ostatnia obsr**a szansa i czuł, że mu się powiedzie, a on wyjdzie z tego cało i żywo oczywiście. Nie miał już żadnych żądnych krwi pomysłów, i także innych porzucił wszystkie inne nadzieje stawiając wszystko na jedną kartę, i zaczął obmyślać swój misterny plan.
Lecz nagle go olśniło mógł zniszczyć tą sieć, wiedział to iż może mu się udać była to jego jeszcze jedna szansa, był to plan jednorazowy, który musiał się powieść. Musiał tylko skoncentrować się na jednej rzeczy, a było to: rozerwanie siatki, miał ten plan kilka części, a jedną z nich było złapanie rudej persony za włosy zwisające z głowy, kiedy już by mu się to udało podleciał by przed nią i uderzył w przebrzydłą twarz, po czym odleciał w nieznane. (hue hue do szpitala)
Gdy kobieta nie patrzyła na niego on mógłby swobodnie próbować niszczyć siatkę, tak też zrobił skoncentrował się na rwaniu, wiedział że to jego ostatnia szansa na ucieczkę, plan musiał się powieść, po prostu musiał. Chciał uciec więc myśli o nowych doznaniach i przygodach pomagały mu w wierze w siebie i swoje na razie mierne możliwości możliwości.
Skoncentrował się i skupił całą swoją moc duchową, żeby tylko dać radę rozerwać worek(sieć czy co to tam) musiał uciec, nie wiedział czy mu się to uda, lecz dalej nie tracił zapału i posiadał chęć prób, aby tylko uciec z opresji.
Energicznie rozpoczął rwanie siatki, aby zrobić w niej przynajmniej mały otwór przez, który mógłby uciec. Rwał i rwał, tak przez kilka chwil. W końcu dzięki swej sile rozerwał siatkę, która nie stawiała zbytniego oporu bo byłą podobna do worka na ziemniaki. Wyskoczył z niego unosząc się w powietrzu, stojąc za rudą personą szybko złapał ją za włosy, co na pewno sprawiło jej ból, bo to boli każdego, po czym ją uderzył w plecy. Następnie energicznie zaszarżował, znów łapiąc za włosy ów persony. Po wykonaniu akcji wskoczył przed nią i otrzepując swoją rękę uderzył kobietę z całej siły w twarz. Po czym odleciał z rozwaloną nogą krzycząc:
- Pi***** się, nie jestem smaczny węgorzu.
Miał tylko dwa życzenia: Już nigdy nie zobaczyć rudego człowieka, i polecieć z ranną nogą do szpitala, aby tam wypocząć, a następnie dalej szukać nowych przygód. Obecne przeżycie nauczyło go nie hasać więcej w samych majtach i nie rozbierać się już nigdy w lesie przy strumieniach wody. Ponieważ może spotkać go niemiła rzecz ze strony innych ludzi, nauczył się także, że nowe ubrania mają swoją cene a on ich nie posiadał, ani pieniędzy na nowe ani na teraz. Musiał to wszystko zapamiętać, a pamiętliwy nie był.
-Ostatnia deska ratunku zawiodła...- powiedział do siebie w myślach.
Jego krzyki i wyczyny nie robiły nic rudej kobiecie. Porzucił wszystkie starania, chciał już skończyć w tym garze z zupą i zdechnąć jak zbity kundel bez siły. Gdyby umarł możliwe iż spotkałby swego ojca, który umarł kilka lat wcześniej, ale co w tym niebie miałby robić? Zero rozwoju ze strony trenowania swych umiejętności i innych dupereli, miałby latać jako obłoczek po niebie lub piekle?? Miałby dostać skrzydełka i być aniołkiem? To nie było na jego duże możliwości i talent. Jakby nie umarł mógłby dalej zwiedzać świat, szukać przygód wraz z odnalezieniem zabójcy ojca. Chciał umrzeć, a za razem uciec z okropnej sytuacji, w której się znajdował. Pragnął dalej rozwijać swoje umiejętności. Chyba potrafił się wydostać, lecz w tym przeszkadzała mu noga i nie mógł się z nią nigdzie ruszyć.
Musiał w końcu porzucić wszystkie nadzieje i postawić wszystko na jedną szansę. Gdyby udało mu się uciec na pewno zapamiętał by tą lekcję. I nigdy nie biegał goły po lesie z rozwaloną nogą, wdeptując w pułapkę zastawioną przez jakiegoś głupiego myśliwego. No bo przecież kurcze blade, jak można postawić zasadzkę(chodzi o te coś na zwierzęta w lesie ) na środku drogi... Aghatiro wiedział, że to jego ostatnia obsr**a szansa i czuł, że mu się powiedzie, a on wyjdzie z tego cało i żywo oczywiście. Nie miał już żadnych żądnych krwi pomysłów, i także innych porzucił wszystkie inne nadzieje stawiając wszystko na jedną kartę, i zaczął obmyślać swój misterny plan.
Lecz nagle go olśniło mógł zniszczyć tą sieć, wiedział to iż może mu się udać była to jego jeszcze jedna szansa, był to plan jednorazowy, który musiał się powieść. Musiał tylko skoncentrować się na jednej rzeczy, a było to: rozerwanie siatki, miał ten plan kilka części, a jedną z nich było złapanie rudej persony za włosy zwisające z głowy, kiedy już by mu się to udało podleciał by przed nią i uderzył w przebrzydłą twarz, po czym odleciał w nieznane. (hue hue do szpitala)
Gdy kobieta nie patrzyła na niego on mógłby swobodnie próbować niszczyć siatkę, tak też zrobił skoncentrował się na rwaniu, wiedział że to jego ostatnia szansa na ucieczkę, plan musiał się powieść, po prostu musiał. Chciał uciec więc myśli o nowych doznaniach i przygodach pomagały mu w wierze w siebie i swoje na razie mierne możliwości możliwości.
Skoncentrował się i skupił całą swoją moc duchową, żeby tylko dać radę rozerwać worek(sieć czy co to tam) musiał uciec, nie wiedział czy mu się to uda, lecz dalej nie tracił zapału i posiadał chęć prób, aby tylko uciec z opresji.
Energicznie rozpoczął rwanie siatki, aby zrobić w niej przynajmniej mały otwór przez, który mógłby uciec. Rwał i rwał, tak przez kilka chwil. W końcu dzięki swej sile rozerwał siatkę, która nie stawiała zbytniego oporu bo byłą podobna do worka na ziemniaki. Wyskoczył z niego unosząc się w powietrzu, stojąc za rudą personą szybko złapał ją za włosy, co na pewno sprawiło jej ból, bo to boli każdego, po czym ją uderzył w plecy. Następnie energicznie zaszarżował, znów łapiąc za włosy ów persony. Po wykonaniu akcji wskoczył przed nią i otrzepując swoją rękę uderzył kobietę z całej siły w twarz. Po czym odleciał z rozwaloną nogą krzycząc:
- Pi***** się, nie jestem smaczny węgorzu.
Miał tylko dwa życzenia: Już nigdy nie zobaczyć rudego człowieka, i polecieć z ranną nogą do szpitala, aby tam wypocząć, a następnie dalej szukać nowych przygód. Obecne przeżycie nauczyło go nie hasać więcej w samych majtach i nie rozbierać się już nigdy w lesie przy strumieniach wody. Ponieważ może spotkać go niemiła rzecz ze strony innych ludzi, nauczył się także, że nowe ubrania mają swoją cene a on ich nie posiadał, ani pieniędzy na nowe ani na teraz. Musiał to wszystko zapamiętać, a pamiętliwy nie był.
Re: Las
Nie Gru 09, 2012 7:18 pm
Człowiek w samych gaciach siedząc w sieci obmyśliwał plan ucieczki. Dużo miał w planie, ale pewnie nie brał pod uwagę pewnych okoliczności. Nawet zdążył się załamać psychicznie. Jednak widać nie chciał odpuścić. Podjął się kolejnej desperackiej próby rozerwania sieci. Jakby nie mógł wpaść na inny pomysł. Szarpał się niczym ryba, którą właśnie wyłowiono z wody. Ciągle maltretowana siatka była wciąż cała. Aghatiro widać przeliczył swe możliwości, bo to nic nie dało nie licząc naderwanych ledwo kilku oczek. Raczej nie dałby rady się przecisnąć przez nie. Otwór był za mały, a on już był zasapany tym. Nawet próbował chwycić oprawczynię za włosy przez ową dziurę. Owy czyn jednak spotkał się z pięścią na jego twarzy i ostatecznie brakiem przytomności.
OOC:
nieprzytomny + 10 dmg na dokładkę i ZT do Tajemniczego domu w środku lasu
tam od razu piszesz po odzyskaniu przytomności
OOC:
nieprzytomny + 10 dmg na dokładkę i ZT do Tajemniczego domu w środku lasu
tam od razu piszesz po odzyskaniu przytomności
Re: Las
Pią Lut 01, 2013 7:52 pm
__W końcu był już poza miastem. Odleciał dobre kilkanaście kilometrów by mieć pewność, że nikogo nie skrzywdzi. Wylądował na jakiejś polanie niedaleko strumyku. Dyszał z powodu podekscytowania. Nim spojrzał na księżyc zdjął swoją bluzę, w której schowana była smocza kula, scouter a także kapsułki i rzucił ją w miejsce gdzie będzie mógł ją potem łatwo znaleźć. Nadszedł czas na transformację. – Dość długo czekałem na tą chwilę. Tym razem nie pozwolę by małpa zawładnęła mym umysłem. W końcu jestem Super Saiyanem! – Wykrzyczał gapiąc się na srebrzystego olbrzyma. Jego oczy absorbowały ponad 170 milionów zeno fal Burtza co wywołało natychmiastową reakcję ogona i tym samym rozpoczęła się przemiana w Oozaru. Kły wydłużały się, mięśnie kurczyły i naprężały zwiększając non stop swoją objętość. Nadal jeszcze nad tym panował a przynajmniej pozostawał przy swojej świadomości. Czuł jednocześnie ból i ogromny przyrost sił. Jego twarz całkowicie zmieniła swój kształt. Pysk robił się coraz dłuższy. Sierść zaczęła rosnąć na całym ciele. Nabierał ogromnych rozmiarów. W momencie gdy jego gałki oczne zniknęły i oczy zmieniły barwę na krwisto-czerwoną był to znak, że nie miał już sił powstrzymywać bestii i tym razem ta znów zawładnęła jego umysłem, co pokazała przez zaprezentowanie swojego przeraźliwego ryku. Jego ubranie rozdarło się na strzępy. Był teraz wielkości 10 pięter. Jak na małpę przystało walił się w swoje piersi i wydzierał. To zaczęło go powoli nudzić więc rozpoczął demolkę. Wyrywał drzewa z korzeniami i ciskał nimi w… inne drzewa. Dookoła nie było praktycznie niczego prócz nich. Wziął jedne do ręki i łamał w drzazgi obijając o ziemię. I znów zaczął niszczyć inne, tym razem uderzając jedno o drugie. Gdy i to go znudziło to wyrywał bez opamiętania wszystkie dookoła i rzucał byle gdzie. Nie mogło się też obejść bez flagowego ataku wielkiej małpy. Mouth Blastem porobił kilka ładnych rowów i utworzył nie brzydsze kratery wokół siebie. Nieco się zadyszał. Usiadł by odsapnąć. Łeb powoli mu upadał jakby usypiał. Zmrużył na chwilę oczy by po zaledwie kilku sekundach gwałtownie się rozbudzić i znów zacząć szaleć. Skakał, uderzał, tańczył…Całkowicie zgłupiał.
Re: Las
Nie Lut 10, 2013 9:57 pm
Małpa powoli zaczynała się nudzić tymi dzikimi harcami. Przemieszczała się powoli w poszukiwaniu nowych wrażeń pozostawiając za sobą wykarczowane drzewa i wyryte rowy. Była już nieco zmęczona tym wszystkim. Zatrzymawszy się na jakimś wzniesieniu zaczęła gapić się w księżyc. Przez kilka minut nie mogła oderwać od niego wzroku. I wtem nastąpił jakiś przełom. – Nie myśl, że pozwolę Ci dłużej na władzę nad moim ciałem! – Odezwał się głos wewnątrz umysłu Oozaru. Małpa ponownie zaczęła się wściekać i niszczyć wszystko na swojej drodze. Nie tylko walczyła wewnątrz siebie ale także i na zewnątrz. Wtem gwałtownie znieruchomiała. – Mówiłem, że Ci na to nie pozwolę… - Tym razem nie tylko w umyśle ale także i na zewnątrz było słychać głos Reito. Małpiszon zaciskając zęby próbował odzyskać pełną kontrolę nad ciałem. Jego oczy zaświeciły czerwonym blaskiem po czym wydobył z siebie potężny ryk i znów zaczął demolować okolicę. – Przestań się tak upierać! Nie pozwolę byś ze mnie drwił! Nie masz szans z Super Saiyanem! – Po tych słowach jego oczy na moment przygasły po czym padł na ziemię bezsilnie. Nie wiadomo było co działo się w podświadomości małpy ale z pewnością ją to wyczerpało. Nastał ranek i Reito obudził się nagi na środku pobojowiska. Niczym skacowany ledwo podniósł się z ziemi ręką trzymając za głowę. Przetarł oczy, zjechał do nosa i ust by wytrzeć z nich piach, którego się nawdychał leżąc na suchej ziemi, po czym ponownie przejechał dłonią powyżej linii oczu i przeczesał sobie włosy palcami. Podrapał się po skroni, udach, tyłku i mlaskając przeciągnął się aż strzeliło mu coś w kościach. Wstał na równe nogi i rozejrzał po okolicy zamulonym wzrokiem. Ziewnął sobie i ponownie się przeciągnął. Wiatr powiewał jego potarganą czupryną. To co widział nie wyglądało już jak las. Połamane drzewa, kratery, rowy, zdechłe zwierzęta tam i tu… Jednym słowem – pobojowisko. A wszystko za sprawą jednej małpy. Szukał wzrokiem jakiegoś znajomego miejsca. Nie miał pojęcia jak daleko odszedł od polany, na której zostawił swoje rzeczy i również gdzie one teraz są. Miał nadzieję, że scouter nadal będzie cały.Spodziewał się co może mu zrobić Hikaru jak znów mu zawróci jego cztery litery. Już dwa razy go uratował choć nie musiał. Ostatnim razem nawet zganił go za to, że umiera. Nawet nie chciał o tym myśleć co może go czekać za zniszczenie radaru. W dodatku był nagi. Że też zachciało mu się zmieniać ubranie. Gdyby pozostał w uniformie teraz miałby przynajmniej coś na sobie. Drugi raz tego samego błędu nie popełni. Wzniósł się nad ziemię. Z góry łatwiej cokolwiek dostrzec. Rei dziwnie się czuł latając tak nago. Powiedzenie „czuć wiatr we włosach” nabrało całkowicie nowego znaczenia (xD).
OOC: Reszta na później. Nie mam już dziś siły xd
Trening Start
OOC: Reszta na później. Nie mam już dziś siły xd
Trening Start
Re: Las
Czw Lut 14, 2013 7:29 pm
___Wypatrywał jakiegoś kawałku materiału. Jego bluza była takiego koloru, który powinien łatwo rzucać się w oczy ale pod tą stertą gałęzi i pni ciężko było cokolwiek dostrzec. Małpa narobiła niezłych szkód. W końcu coś mu się błysnęło przed oczami. Podleciał bliżej i znalazł smoczą kulę. Musiała się najwidoczniej wysunąć z kieszeni. W takim razie bluza też powinna być gdzieś niedaleko. Rozejrzał się i po niedługim czasie odnalazł ją przyciśniętą wielkim pniem drzewa. Była w opłakanym stanie. Podarta i zakurzona. Na niewiele się teraz mu zdała. Musiał jednak jakoś sobie poradzić i bez niej. Miał jeszcze parę ubrań zabranych ze sklepu odzieżowego. Przeszukał tylko kieszenie owego łacha. Odnalazł kapsułki i scouter. Westchnął z ulgą. Bał się, że je zgubił bądź co gorsza rozdeptał będąc w formie Oozaru. Ale widać szczęście mu sprzyjało. Ciekawe co jeszcze go dziś czeka. Na początek otworzył jedną z kapsułek. Miał tam schowane swoje ubrania. -Wypadałoby założyć na siebie coś ziemskiego – pomyślał. Ale z drugiej strony nie był pewien jak długo jeszcze księżyc będzie w pełni. Postanowił ostatecznie wziąć swój vegetański uniform. Był lekki i w sumie dość wygodny. Trochę za bardzo obcisły ale dało się przyzwyczaić. Do treningu w sam raz. A propos treningu wypadało by nieco rozgrzać mięśnie.
___Zabrał swoje rzeczy. Scouter założył a kapsułki schował do kieszeni. Kulę schował do środka statku kosmicznego gdzie też znajdowały się inne jego rzeczy. Podartą bluzę wyrzucił. Uruchomiony radar od razu wskazał położenie 3 ostatnich kul. Kierował go na zachód więc w tamtym kierunku też się udał.
ZT---> Gorące źródła
- trening:
- Jak pomyślał tak zrobił. Skoro tylko się ubrał od razu rozpoczął rozgrzewkę. Na początek kilka wymachów rękami. Potem trochę skrętów tułowia i tym razem wymachów nogami. Standardowa rozgrzewka. Po niej czas przyszedł na trening właściwy. Nie miał zbyt wiele możliwości. Dookoła sam piach i zniszczone drzewa. Przypominało mu to nieco Vegetę. Tam warunki były kilkakrotnie cięższe niż tu co oznaczało, że by to samo osiągnąć musiał ćwiczyć znacznie intensywniej. Na początek oczyścił swój umysł. Rozszerzył maksymalnie swoją świadomość. Starał się wyczuć wszelkie okoliczne stworzenia. Każde wydzielało jakąś energię ale w porównaniu z ludźmi były bardzo słabo wyczuwalne, toteż trening ten polegał na najdokładniejszym skoncentrowaniu się. Jeśli uda mu się wyczuć energię stworzeń tak niewielkich jak ptaki, to wtedy żaden cios go nie zaskoczy. Przemieszczał się swoją świadomością coraz dalej aż wreszcie odnalazł jakąś KI. Utworzył pocisk energetyczny w dłoni i wystrzelił go w tamte miejsce w celu zabicia stworzenia. Usłyszał wybuch a następnie ryk jakiegoś zwierza. Gdy podleciał w tamto miejsce to okazało się, iż uśmiercił jelenia. Nie był zbytnio zadowolony bo w końcu to dość duże zwierze ale przynajmniej miał już niemalże gotowe śniadanie. Nic nie jadł od dość długiego czasu więc nim wznowił trening zajął się owym zwierzem. Smak nie należał do najgorszych ale jadał już lepsze rzeczy w swoim życiu. Może dlatego, że nie był zbyt dobrym kucharzem… Przeciągnął się i wrócił do katorg. Tym razem przeszedł od razu do treningu fizycznego. Żeby swobodnie używać poziomu Super Saiyana musiał się najpierw do niego przyzwyczaić. Nie jest to proste jeśli używa się go rzadko dlatego nie tracąc czasu przemienił się w niego i zamierzał zostać tak najdłużej jak się da. Zanim jednak odleciał szukać następnej kuli, przećwiczył kilka ciosów i technik. Dopiero jak porządnie się zmęczył to przysiadł na obalonym pniu by chwilę odpocząć i przygotować się do podróży.
___Zabrał swoje rzeczy. Scouter założył a kapsułki schował do kieszeni. Kulę schował do środka statku kosmicznego gdzie też znajdowały się inne jego rzeczy. Podartą bluzę wyrzucił. Uruchomiony radar od razu wskazał położenie 3 ostatnich kul. Kierował go na zachód więc w tamtym kierunku też się udał.
ZT---> Gorące źródła
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Las
Sob Mar 30, 2013 1:07 pm
Krążyła tym razem po lesie nie wiedząc w jakim celu, ani co może ze sobą zrobić. Była pod wrażeniem tego wszystkiego co ją otaczało, poznawała świat na nowo, pomimo tej dziwnej i przede wszystkim niekomfortowej sytuacji uśmiech nie schodził z buźki. Czuła się jak w najlepszym domu, pomimo tego, że ciągle nie wiedziała gdzie jest. Zachowywała się jak mała dziewczynka, którą zabiera się do sklepu, gdzie są same rzeczy dla księżniczek, była zachwycona każdym drzewem, każdym kwiatem, z którego unosiła się przyjemna woń, każdym owadem i wszystkim dookoła. Nawet podwiewający wiatr ją fascynował. Pomimo, że przyroda z łąki trochę się zmieniła, ona nadal była w szoku i niewyjaśnionej euforii. Krążyła nawet nie wiedząc dokąd i co jej to przyniesie. Była trochę głodna, więc zatrzymała się przy niewielkim jeziorku odświeżając się trochę. Miała pewne obawy co do jeżyn, które zebrała, bo widziała je praktycznie pierwszy raz w życiu, ale gdy tylko jednej spróbowała od razu wywnioskowała, że mogłaby tylko to jeść.
Trening
Occ: Następny post treningowy
Trening
- Spoiler:
- Nie mogła jednak tego znieść, że nie jest w stanie poruszać się w locie i że znowu musi się tego uczyć, znowu jest słaba i bezradna niczym niektóre robaki, które już zaobserwowała. Nie mogła na to pozwolić, nie chciała. Wiedziała, że nie zajmie jej to dużo czasu, a na pewno mniej niż robiła to za pierwszym razem. Dziwnie się czuła, posiadała wiedzę o tym jak to zrobić, jak rozłożyć siły, ale ich nie miała. Postanowiła zacząć trening od krótkiej rozgrzewki, której potrzebowała. Rozpoczęła od prostych skłonów, aby rozciągnąć wszystkie mięśnie. Czuła, jakby nie robiła tego wieki, wszystko sprawiało jej trudność- ciało po prostu odmawiało posłuszeństwa. Zaczęło ją to irytować, nie wiedziała co ma z tym zrobić i jak to przejść, ale nie było innej rady jak po prostu zacząć wszystko od nowa... czarnowłosa niestety niezależała do osób cierpliwych, bardzo szybko się denerwowała i wpadała w furię, tym bardziej, że przecież jeszcze niedawno umiała to wszystko i była zdecydowanie silniejsza, przecież nic nie przyszło jej łatwo, a teraz musi powtórzyć całą drogę jeszcze raz! Rozgrzewka nie była niczym spektakularnym, ledwo zrobiła parę pompek i trochę się przebiegła. Zaczęła przypominać sobie czasy, kiedy zaczynała wszystko od początku, było dokładnie tak samo, ten sam ból, ale nie zamierzała się oszczędzać tuż na samym początku. Fizycznie postanowiła na razie dać spokój i zająć się tym piekielnym lataniem, czyli jak wznieść się w przestworza ponownie. Usiadła spokojnie na trawie i zaczęła się wyciszać zamykając oczy, poszło jej zdecydowanie szybciej niż na Vegecie, warunki były do tego idealne. Następnym etapem jaki postanowiła to dokładne skupienie. Pamiętała jak robiła to kiedyś, był to mały, brzydki kamień i po prostu co chwilę jej się nie udawało i musiała zaczynać od początku. Tym razem wpatrywanie się w jeden z kwiatów przez dłuższą chwilę nie myśląc o niczym innym jak o nim sprawił jej nieziemską przyjemność.
Occ: Następny post treningowy
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Las
Nie Mar 31, 2013 8:40 pm
Udało jej się na szczęście przeprowadzić pierwszą, łatwiejszą część tego treningu. Wciąż jednak nie mogła i nie chciała zrozumieć jak to się stało, że utraciła wszystkie swoje siły... Stało się to tak nagle i było to dla niej bardzo bolesne biorąc pod uwagę nagły fakt pojawienia się wroga. Cieszyła się jednak, że nie straciła pamięci, bo to dopiero byłoby katastrofą... jednak teraz to nie był czas na zastanawianie się, pora było dokończyć to co się zaczęło.
Trening:
Musiała jednak wrócić na wcześniejsze miejsce, była zmęczona, ale i zadowolona. Postanowiła chwilę odpocząć i tym razem szybszą drogą transportu ruszyć dalej. Jeszcze nie wiedziała gdzie, ale musi znaleźć kogokolwiek, kto powie jej gdzie się znajduje.
z/t – przestrzeń powietrzna
Trening:
- Spoiler:
- Z bardzo poważną miną podniosła się z kolan. Była bardzo skupiona na tym co robiła, wiedziała, że nie może pozwolić sobie na błąd, zaczynając to od nowa. Jednak posiadała już tą wiedzę, a to był już swego rodzaju plus. Głośno westchnęła wyciągając dłonie do przodu, jej celem było utworzenie w nich jak największej wiązki energii. Nie trwało długo jak pojawiła się kula KI, jednak brunetka nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać... miała tak mało siły w porównaniu z tym jaka była kiedyś. Teraz pozostało przenieść to wszystko do jej ciała, aby mogła się wzbić, a przede wszystkim w stopy. Kolejny punkt koncentracji i zaczęła uporczywie przenosić ją do stóp, ale równocześnie musiała czuć ją w całym ciele. Super! Uniosła się! Jednak zaraz po tym zaliczyła upadek na tyłek, na pewno będzie wielki siniak, jednak narzekać będzie później. Czas na kolejną próbę, która tym razem jej się uda. Niestety było podobnie jak za pierwszym razem, co zaczęło ją powoli denerwować. Kolejne podejścia były takie same- bezskuteczne.
- Aaaa! Zaraz mnie coś trafi! – wywrzeszczała ze złości i ku jej zdziwieniu wzniosła się nad ziemię, a co najważniejsze nawet nie upadła... zaczęła się chwiać i już chciała wykrzyknąć coś w rodzaju euforii, ale wylądowała na podłożu tym razem z własnej woli. Musi spróbować jeszcze raz, aby być pewną, że tym razem wzniesie się porządnie. I tak też się stało. Z wielkim zadowoleniem na buźce krążyła po lesie podziwiając wszystko z góry. To zdecydowanie nie była Vegeta, ale wcale nie żałowała, że tutaj jest.
Musiała jednak wrócić na wcześniejsze miejsce, była zmęczona, ale i zadowolona. Postanowiła chwilę odpocząć i tym razem szybszą drogą transportu ruszyć dalej. Jeszcze nie wiedziała gdzie, ale musi znaleźć kogokolwiek, kto powie jej gdzie się znajduje.
z/t – przestrzeń powietrzna
Re: Las
Wto Kwi 16, 2013 5:08 pm
-Uhh... -jęknął.
-"To będzie trudniejsze, niż sądziłem" -pomyślał.
Szkarłatnowłosy siedział na pniu przewróconego drzewa i zastanawiał się jak złapać coś konkretnego do jedzenia. Miał już trochę jagód, jakieś korzonki, udało mu się nawet znaleźć trochę miodu, ale nie miał jak go zabrać i jedynie zjadł trochę. Wytwór żmudnej pracy pszczół pozwolił mu odzyskać sporo straconej energii. Właściwie wszystko byłoby git, gdyby nie zakwasy. No, może poza tym, że chłopak tak się zatracił w swoim treningu, że całkiem zapomniał o pracy nad Ki. Wątpił, że w takim stanie mógłby cokolwiek zrobić, musiał więc czekać... A że nie lubił czekać, to kombinował. Sęk w tym, że wszelkie jego pomysły spełzły by na niczym. Ogólnie były niezłe, ale... Chociaż, może jednak dałby radę je wykonać.
Ból nie jest aż tak nie do zniesienia, więc czemu nie spróbować?
Jego optymizm po raz kolejny dał się we znaki, ciekawe tylko z jakim skutkiem?
***
Plan był prosty jak budowa młotka, zrobić pułapkę i czekać aż coś wpadnie.
Ale czym innym było snucie planów, a czym innym ich realizacja.
Zwłaszcza jeśli chodziło o zastawiane zasadzek, do czego nie miał ani krzty talentu.
Jednakże takie coś nie jest super skomplikowane w budowie i po kilku próbach w końcu zrobił coś, co jego zdaniem powinno zadziałać.
Wziął jedyny napotkany kamień w lesie, obwiązał go liną, następnie tą linę przerzucił przez dosyć grubą gałąź. Ciągnąc za nią, uniósł głaz na wysokość jakichś pięciu metrów.
Uprzednio przywiązał do niego drugą linę, którą przerzucił przez następną gałąź. Na jej końcu znajdowała się mała pętla.
Tą, na której utrzymywał się kamień, przywiązał do kołka wystającego z drzewa, przy którym się ukrywał. W odpowiedniej chwili zwolni mechanizm. Pozostało tylko...
-Czekać... -mruknął z kwaśną miną na twarzy.
Niespecjalnie miał wybór, w końcu sam nie zagoni tutaj zwierzyny.
Po jakichś dwudziestu minutach jego cierpliwość zbliżała się do swoich granic.
-"No co jest? To jest las i nie ma tutaj żadnego zwierzaka? Żadnego dzika, sarny, nawet zająca?"
Jak na wezwanie, w zasięgu wzroku pojawiło się nic innego, jak dzik.
Chepri uśmiechnął się drapieżnie i zaczął nieco ślinić.
Niczego nie spodziewające się zwierze zmierzało prosto w pułapkę... Łup!
***
-I o coś takiego mi właśnie chodziło -rzekł sam do siebie, spoglądając na piekącego się nad ogniskiem odyńca. Ten był już prawie gotowy.
Słońce powoli, lecz nieubłaganie, zbliżało się ku zachodowi. Zakwasy praktycznie przestały dokuczać szkarłatnowłosemu, zaraz zje kolację jak należy i wyśpi się wygodnie na dużej kępie mchu, wszystko układało się po jego myśli. Najwidoczniej optymizm popłaca.
Chłopak najadł się i zasnął.
OOC:
Regeneracja 10% + 50% za zjedzenie dzika.
-"To będzie trudniejsze, niż sądziłem" -pomyślał.
Szkarłatnowłosy siedział na pniu przewróconego drzewa i zastanawiał się jak złapać coś konkretnego do jedzenia. Miał już trochę jagód, jakieś korzonki, udało mu się nawet znaleźć trochę miodu, ale nie miał jak go zabrać i jedynie zjadł trochę. Wytwór żmudnej pracy pszczół pozwolił mu odzyskać sporo straconej energii. Właściwie wszystko byłoby git, gdyby nie zakwasy. No, może poza tym, że chłopak tak się zatracił w swoim treningu, że całkiem zapomniał o pracy nad Ki. Wątpił, że w takim stanie mógłby cokolwiek zrobić, musiał więc czekać... A że nie lubił czekać, to kombinował. Sęk w tym, że wszelkie jego pomysły spełzły by na niczym. Ogólnie były niezłe, ale... Chociaż, może jednak dałby radę je wykonać.
Ból nie jest aż tak nie do zniesienia, więc czemu nie spróbować?
Jego optymizm po raz kolejny dał się we znaki, ciekawe tylko z jakim skutkiem?
***
Plan był prosty jak budowa młotka, zrobić pułapkę i czekać aż coś wpadnie.
Ale czym innym było snucie planów, a czym innym ich realizacja.
Zwłaszcza jeśli chodziło o zastawiane zasadzek, do czego nie miał ani krzty talentu.
Jednakże takie coś nie jest super skomplikowane w budowie i po kilku próbach w końcu zrobił coś, co jego zdaniem powinno zadziałać.
Wziął jedyny napotkany kamień w lesie, obwiązał go liną, następnie tą linę przerzucił przez dosyć grubą gałąź. Ciągnąc za nią, uniósł głaz na wysokość jakichś pięciu metrów.
Uprzednio przywiązał do niego drugą linę, którą przerzucił przez następną gałąź. Na jej końcu znajdowała się mała pętla.
Tą, na której utrzymywał się kamień, przywiązał do kołka wystającego z drzewa, przy którym się ukrywał. W odpowiedniej chwili zwolni mechanizm. Pozostało tylko...
-Czekać... -mruknął z kwaśną miną na twarzy.
Niespecjalnie miał wybór, w końcu sam nie zagoni tutaj zwierzyny.
Po jakichś dwudziestu minutach jego cierpliwość zbliżała się do swoich granic.
-"No co jest? To jest las i nie ma tutaj żadnego zwierzaka? Żadnego dzika, sarny, nawet zająca?"
Jak na wezwanie, w zasięgu wzroku pojawiło się nic innego, jak dzik.
Chepri uśmiechnął się drapieżnie i zaczął nieco ślinić.
Niczego nie spodziewające się zwierze zmierzało prosto w pułapkę... Łup!
***
-I o coś takiego mi właśnie chodziło -rzekł sam do siebie, spoglądając na piekącego się nad ogniskiem odyńca. Ten był już prawie gotowy.
Słońce powoli, lecz nieubłaganie, zbliżało się ku zachodowi. Zakwasy praktycznie przestały dokuczać szkarłatnowłosemu, zaraz zje kolację jak należy i wyśpi się wygodnie na dużej kępie mchu, wszystko układało się po jego myśli. Najwidoczniej optymizm popłaca.
Chłopak najadł się i zasnął.
OOC:
Regeneracja 10% + 50% za zjedzenie dzika.
Re: Las
Wto Kwi 16, 2013 5:25 pm
Okolica wydawała się być bardzo cicha i spokojna. No właśnie, wydawała. Zwykle jest tak, ze cisza jest zwiastunem złego i to się tutaj sprawdzi. Dlaczego? Otóż ziemia zaczęła się lekko trząść. Czyżby trzęsienie ziemi? Dźwięk łamanych gałęzi oraz drzew mówił, że to jest coś innego. I to nie jest dzik.
Rozległ się nagle potężny ryk, który spłoszył pobliskie ptaki siedzące na drzewach. Masywne drzewo nagle wylądowało tuż przed mężczyzną wprost na dogasające ognisko. Chcąc-niechcąc zaprószył się ogień. I winowajca się znalazł. Był to potężny brązowy dinozaur z rogiem na czole. Jeśli szybko nie zrobi się nic z ogniem, może spłonąć cały las.
OOC
Powalczymy fabularnie, bez użycia statystyk. Spróbuj gasić płomienie, ale uważaj na potwora.
Rozległ się nagle potężny ryk, który spłoszył pobliskie ptaki siedzące na drzewach. Masywne drzewo nagle wylądowało tuż przed mężczyzną wprost na dogasające ognisko. Chcąc-niechcąc zaprószył się ogień. I winowajca się znalazł. Był to potężny brązowy dinozaur z rogiem na czole. Jeśli szybko nie zrobi się nic z ogniem, może spłonąć cały las.
- Spoiler:
Powalczymy fabularnie, bez użycia statystyk. Spróbuj gasić płomienie, ale uważaj na potwora.
Re: Las
Wto Kwi 16, 2013 7:54 pm
Ziemią targnął wstrząs. Po nim kolejny. Chepri spał jednak jakby nic się nie stało. Dopiero upadek drzewa zmusił go do uniesienia ciężkich powiek. Ujrzał coś wielkiego, pokrytego brązową łuską przed sobą. Ze zdziwieniem otwarł oczy szerzej, tym czymś był...
-"D-di-dinozaur...?" -pomyślał, robiąc podręcznikowego poker face'a.
W sekundę po tym, do jego nosa doszedł swąd spalenizny. Skierował wzrok ku źródłu zapachu. Mina zrzedła mu jeszcze bardziej, kiedy zobaczył przewrócone drzewo, które zajęło się ogniem.
Zmarszczył brwi, podszedł do gada.
-Zły, zły dinozaur! -wręcz krzyknął, machając palcem w powietrzu.
Stwór spojrzał w dół na chłopaka i zamrugał kilka razy.
-Popatrz co zrobiłeś! -wskazał na płonący pień. -Masz to zaraz ugasić! -skrzyżował ręce na piersi, czekając na reakcję zwierzęcia.
Tak, on mówił serio.
Łuskowaty zrobił "uśmiechnął się", w jego oczach pojawił się jakiś dziwny błysk.
Chłopak dobrze go znał, sam miał taki niedługo przed zaśnięciem, a mówił on "jeeeeeeść!". Opcja była tylko jedna - wiać!
Tak by pewnie zrobił, gdyby nie fakt, że ogień robił się coraz większy.
-"Jak ucieknę, to las spłonie, jak nie, zostanę zjedzony... To się nazywa być między młotem a kowadłem"
Dinozaur zaryczał i zrobił krok w kierunku piętnastolatka.
-"Chyba nie mam innego wyboru..." -pomyślał strzelając palcami, a następnie kłykciami.
Przybrał pozycję do walki.
-"D-di-dinozaur...?" -pomyślał, robiąc podręcznikowego poker face'a.
W sekundę po tym, do jego nosa doszedł swąd spalenizny. Skierował wzrok ku źródłu zapachu. Mina zrzedła mu jeszcze bardziej, kiedy zobaczył przewrócone drzewo, które zajęło się ogniem.
Zmarszczył brwi, podszedł do gada.
-Zły, zły dinozaur! -wręcz krzyknął, machając palcem w powietrzu.
Stwór spojrzał w dół na chłopaka i zamrugał kilka razy.
-Popatrz co zrobiłeś! -wskazał na płonący pień. -Masz to zaraz ugasić! -skrzyżował ręce na piersi, czekając na reakcję zwierzęcia.
Tak, on mówił serio.
Łuskowaty zrobił "uśmiechnął się", w jego oczach pojawił się jakiś dziwny błysk.
Chłopak dobrze go znał, sam miał taki niedługo przed zaśnięciem, a mówił on "jeeeeeeść!". Opcja była tylko jedna - wiać!
Tak by pewnie zrobił, gdyby nie fakt, że ogień robił się coraz większy.
-"Jak ucieknę, to las spłonie, jak nie, zostanę zjedzony... To się nazywa być między młotem a kowadłem"
Dinozaur zaryczał i zrobił krok w kierunku piętnastolatka.
-"Chyba nie mam innego wyboru..." -pomyślał strzelając palcami, a następnie kłykciami.
Przybrał pozycję do walki.
Re: Las
Wto Kwi 16, 2013 11:59 pm
Dinozaur był wyraźnie zamieszany przez to co wyczyniała jego przekąska. Kręcił głową na boki gdy ten krzyczał na niego i machał palcem. Pewnie gdyby mógł mówić spytałby "Czego Ty się koleś naćpałeś?". Ale na razie sam wzrok potwora musiał być słowami. Tak więc.
Niewiele się zastanawiając nad tym czy przekąska jest normalna psychicznie czy nie dinozaur ryknął przeciągle po czym ruszył na mężczyznę. Zamachnął się wielkim ogonem i zdzielił człowieka prosto w brzuch wysyłając go na wycieczkę na pobliskie drzewo. Następnie podszedł do owego drzewa i zaczął się o niego ocierać najwyraźniej chcąc strząsnąć Chepriego.
Ogień rozprzestrzeniał się coraz szybciej. Pewnie i nawet dinozaur się niedługo spłoszy czując dym i niebezpieczeństwo. Ale czy wtedy nie będzie za późno?
Re: Las
Czw Kwi 18, 2013 11:14 pm
Czego, jak czego, ale spotkania z drzewem się chłopak nie spodziewał. Pochwycił mocno owe drzewo, miał nadzieję, że wymyśli jak rozprawić się ze stworem. Ten jednak zaczął się ocierać o roślinę, wprawiając ją w silne drgania. Chepri musiał się jeszcze mocniej chwycić drzewa, żeby nie spaść. O wspięciu się wyżej, na jakąś gałąź nie było mowy. Długo tak nie wytrzyma, musi wytężyć mózg. Dinozaur, najwyraźniej znudzony brakiem efektów, też postanowił użyć głowy, ale w innym sensie. Cofnął się o kilka kroków. Zdziwiony tym szkarłatnowłosy spojrzał na gada. Zdał sobie sprawę z tego, co planuje przeciwnik. Przełknął głośno ślinę. Zwierz ruszył. Wystarczyło jedno uderzenie, żeby drzewo przewróciło się. Chłopak w akcie desperacji puścił się upadającego pnia. W tym momencie miał i szczęście i nieszczęście. Szczęście, bo nie upadł na ziemię, co nie byłoby przyjemne. Nieszczęście, bo... Spadł dokładnie na szyję łuskowatego.
-"I co teraz?" -zapytał się w myślach. -"A może...?"
Stuknął piętami dinozaura, a ten starał się spojrzeć na pasażera na gapę, niestety przekraczało to możliwości jego anatomii. Nie wyglądał na zbytnio zadowolonego. Kolejny raz zaprezentował swój pokaźny komplet zębów, każdy był wielkości noża kuchennego. Sama wizja spotkania z nimi nie była przyjemna, o jej urzeczywistnieniu już nie mówiąc.
Co planował chłopak? Chciał okiełznać bestię, ale nie takim samym sposobem, jak wcześniej.
-"Tylko jak nim kierować? Przydałyby się lejce... Ale skąd je wziąć?"
Wtedy też przypomniał sobie o linach, które tworzyły pułapkę, mógł je wykorzystać. Niestety jego obecne położenie uniemożliwiało mu to. Zrezygnował z tego pomysłu, ale naprowadziło go to na inny. Był jednak haczyk, musiał być bardzo szybki. Tutaj akurat czuł się dosyć pewnie, zwierzak był zbyt duży, żeby być jednocześnie zwinny. A w lesie dużo drzew i można czasami na jedno wpaść...
Chepri wstał na równe nogi i czym prędzej zbiegł wzdłuż kręgosłupa gada, o mało nie zostając pochwyconym jego zębatą paszczą. Teraz liczyły się sekundy, a może i nawet ich ułamki. Jego serce wrzuciło najwyższy bieg. Mózg zrobił to samo, przetwarzał teraz informacje dużo szybciej i czas zdawał się zwolnić swój bieg.
Pomknął tam, gdzie zastawił swoją pułapkę. Rozzłoszczony dinozaur podążył jego śladem, zgodnie z przypuszczeniami chłopaka, nie był on zbyt szybki. Zielonooki, niczym czarno-czerwona błyskawica przemknął pomiędzy drzewami i znalazł się przy linach. Szybko odwiązał jedną z nich, jednocześnie wypatrując stwora, ten powoli zbliżał się do niego. Owinął linę wokół ręki i ponownie wystrzelił, tym razem w przeciwnym kierunku, prosto na łuskowatego. Ryzyko było duże, ale co tam? Las może spłonąć, to jest ważne. Nawet teraz nie myślał, po prostu działał i na tym się skupiał. Stwór był już blisko, ryknął znów. Chepri odbił się od podłoża, wskoczył na pysk zwierzęcia, jednocześnie go zamykając, i znów pobiegł wzdłuż kręgosłupa, dinozaur był coraz bardziej zły. Najszybciej, jak mógł, odwrócił się i ruszył za nim. Tak, jak człowiek chciał. Zrobił sobie trochę przewagi i obwiązał linę wokół dwóch drzew, liczył, że wytrzyma spotkanie z nogami gada. Miejsce nie było przypadkowe, jeśli tutaj się przewróci, to akurat upadnie na ogień. Jego zwaliste cielsko na pewno go zgasi. Pozostało mu modlić się, że to wypali.
-"I co teraz?" -zapytał się w myślach. -"A może...?"
Stuknął piętami dinozaura, a ten starał się spojrzeć na pasażera na gapę, niestety przekraczało to możliwości jego anatomii. Nie wyglądał na zbytnio zadowolonego. Kolejny raz zaprezentował swój pokaźny komplet zębów, każdy był wielkości noża kuchennego. Sama wizja spotkania z nimi nie była przyjemna, o jej urzeczywistnieniu już nie mówiąc.
Co planował chłopak? Chciał okiełznać bestię, ale nie takim samym sposobem, jak wcześniej.
-"Tylko jak nim kierować? Przydałyby się lejce... Ale skąd je wziąć?"
Wtedy też przypomniał sobie o linach, które tworzyły pułapkę, mógł je wykorzystać. Niestety jego obecne położenie uniemożliwiało mu to. Zrezygnował z tego pomysłu, ale naprowadziło go to na inny. Był jednak haczyk, musiał być bardzo szybki. Tutaj akurat czuł się dosyć pewnie, zwierzak był zbyt duży, żeby być jednocześnie zwinny. A w lesie dużo drzew i można czasami na jedno wpaść...
Chepri wstał na równe nogi i czym prędzej zbiegł wzdłuż kręgosłupa gada, o mało nie zostając pochwyconym jego zębatą paszczą. Teraz liczyły się sekundy, a może i nawet ich ułamki. Jego serce wrzuciło najwyższy bieg. Mózg zrobił to samo, przetwarzał teraz informacje dużo szybciej i czas zdawał się zwolnić swój bieg.
Pomknął tam, gdzie zastawił swoją pułapkę. Rozzłoszczony dinozaur podążył jego śladem, zgodnie z przypuszczeniami chłopaka, nie był on zbyt szybki. Zielonooki, niczym czarno-czerwona błyskawica przemknął pomiędzy drzewami i znalazł się przy linach. Szybko odwiązał jedną z nich, jednocześnie wypatrując stwora, ten powoli zbliżał się do niego. Owinął linę wokół ręki i ponownie wystrzelił, tym razem w przeciwnym kierunku, prosto na łuskowatego. Ryzyko było duże, ale co tam? Las może spłonąć, to jest ważne. Nawet teraz nie myślał, po prostu działał i na tym się skupiał. Stwór był już blisko, ryknął znów. Chepri odbił się od podłoża, wskoczył na pysk zwierzęcia, jednocześnie go zamykając, i znów pobiegł wzdłuż kręgosłupa, dinozaur był coraz bardziej zły. Najszybciej, jak mógł, odwrócił się i ruszył za nim. Tak, jak człowiek chciał. Zrobił sobie trochę przewagi i obwiązał linę wokół dwóch drzew, liczył, że wytrzyma spotkanie z nogami gada. Miejsce nie było przypadkowe, jeśli tutaj się przewróci, to akurat upadnie na ogień. Jego zwaliste cielsko na pewno go zgasi. Pozostało mu modlić się, że to wypali.
Re: Las
Nie Kwi 21, 2013 3:34 pm
Wtedy stało się coś dziwnego. Chociaż przez wysokie korony drzew przedostawało się niedużo światła, to natychmiast dało się zauważyć, co się działo. Niebo przykryły ciemne chmury. Wcale się nie zapowiadało na deszcz, a na noc, to zbyt szybkie zapadnięcie ciemności. Dinozaur zatrzymał się, tak jak szkarłatnowłosy był skołowany. Teraz jedynym źródłem światła był rosnący płomień.
Łuskowaty rozglądał się chaotycznie po okolicy, najwidoczniej przestraszył się. Aż by się chciało, żeby teraz zwiał, ale niestety tego nie zrobił. Chłopak rozejrzał się po okolicy, wyglądało to cokolwiek upiornie. Ogień okalał wszystko demonicznym pomarańczowym blaskiem. Chepri'ego aż przeszły ciarki. Szybko jednak otrzeźwiał, musiał zgasić ten przeklęty pożar.
-"Już łatwiej by chyba było go zgasić wybuchem Ki..."
Wprawdzie nie wiedział, czy to by zadziałało, ani jak to zrobić, ale czuł tak.
-"Możliwe też, że dałbym radę spłoszyć dinozaura..."
W tym momencie zaczął żałować tego, że zapomniał podczas treningu o ćwiczeniach nad Ki, ale co zrobić?
Żal i przygnębienie nigdy się tego chłopaka długo nie imały, tym razem nie było inaczej. Ich miejsce zajęła motywacja. Niewątpliwie była to zaleta jego optymistycznego usposobienia, zapewne jeszcze nie raz mu się przyda.
Dinozaur był nadal skołowany, mógł teraz zająć się czym innym, a mianowicie gaszeniem. Wody nie było w pobliżu, zresztą i tak by miał problem z jej znalezieniem, a ta ciemność wcale nie była chmurami deszczowymi. Nawet się nie zastanawiał czym była, nie miał na to teraz czasu.
Jedyne, co mu pozostało, to zasypać to ziemią. Tylko skąd tutaj wziąć łopatę?
Optymizm, optymizmem, ale sytuacja nie wyglądała obiecująco, nawet według niego. Jego plan przewrócenia gada spalił na panewce.
-"Hej, ale to nadal może się udać..."
Pytanie tylko, czy dopisze mu szczęście?
Zaraz po tym, jak to pomyślał, niebo wróciło do normy.
Łuskowaty rozglądał się chaotycznie po okolicy, najwidoczniej przestraszył się. Aż by się chciało, żeby teraz zwiał, ale niestety tego nie zrobił. Chłopak rozejrzał się po okolicy, wyglądało to cokolwiek upiornie. Ogień okalał wszystko demonicznym pomarańczowym blaskiem. Chepri'ego aż przeszły ciarki. Szybko jednak otrzeźwiał, musiał zgasić ten przeklęty pożar.
-"Już łatwiej by chyba było go zgasić wybuchem Ki..."
Wprawdzie nie wiedział, czy to by zadziałało, ani jak to zrobić, ale czuł tak.
-"Możliwe też, że dałbym radę spłoszyć dinozaura..."
W tym momencie zaczął żałować tego, że zapomniał podczas treningu o ćwiczeniach nad Ki, ale co zrobić?
Żal i przygnębienie nigdy się tego chłopaka długo nie imały, tym razem nie było inaczej. Ich miejsce zajęła motywacja. Niewątpliwie była to zaleta jego optymistycznego usposobienia, zapewne jeszcze nie raz mu się przyda.
Dinozaur był nadal skołowany, mógł teraz zająć się czym innym, a mianowicie gaszeniem. Wody nie było w pobliżu, zresztą i tak by miał problem z jej znalezieniem, a ta ciemność wcale nie była chmurami deszczowymi. Nawet się nie zastanawiał czym była, nie miał na to teraz czasu.
Jedyne, co mu pozostało, to zasypać to ziemią. Tylko skąd tutaj wziąć łopatę?
Optymizm, optymizmem, ale sytuacja nie wyglądała obiecująco, nawet według niego. Jego plan przewrócenia gada spalił na panewce.
-"Hej, ale to nadal może się udać..."
Pytanie tylko, czy dopisze mu szczęście?
Zaraz po tym, jak to pomyślał, niebo wróciło do normy.
Re: Las
Nie Kwi 21, 2013 8:19 pm
Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Najzwyczajniej na świecie o Tobie zapomniałam! Wynagrodzę too...
Nagła ciemność, chyba najwyraźniej przeraziła dinozaura. Bestia rozglądnęła się przestając szarżować i uganiać się za człowiekiem po czym z podkulonym ogonem zniknęła za drzewami nie dotkniętymi jeszcze płomieniami. W tym krajobrazie ogień był przerażający, dopiero teraz było widać jak bardzo rozprzestrzenił się w ciągu paru minut. Chepri musi teraz wykazać się niezwykłą odwagą i pomysłowością na medal by ugasić płomienie.
Nagła ciemność, chyba najwyraźniej przeraziła dinozaura. Bestia rozglądnęła się przestając szarżować i uganiać się za człowiekiem po czym z podkulonym ogonem zniknęła za drzewami nie dotkniętymi jeszcze płomieniami. W tym krajobrazie ogień był przerażający, dopiero teraz było widać jak bardzo rozprzestrzenił się w ciągu paru minut. Chepri musi teraz wykazać się niezwykłą odwagą i pomysłowością na medal by ugasić płomienie.
Re: Las
Pon Kwi 22, 2013 7:37 pm
Spoko, rozumiem. Zdarza się. Zresztą... Nie pali się... Znaczy się, jeszcze się pali xD
A jednak, instynkt wziął górę, dinozaur uciekł. Teraz szkarłatnowłosy miał jeden problem mniej. I jemu instynkt podpowiadał, żeby dać nogę stąd i pozwolić by las spłonął, ale nie mógł tego zrobić. Dlaczego? Chociażby dlatego, że to w końcu była jego wina. Poza tym, pomyślał o tym ile stworzeń straciłoby życie. Ta myśl napełniła jego serce żalem i rozgoryczeniem. Wróciły też wyrzuty sumienia za to, że wcześniej nie nauczył się panować nad Ki. Tym razem wcale nie miały zamiaru zostać zastąpione przez radość. Wywiązała się wewnątrz niego emocjonalna wojna, inaczej nie można było tego nazwać. Obie strony były pewne zwycięstwa i nie chciały go oddać, za nic.
Powietrze wokół niego zawirowało, tak jakby na jego komendę, co wcale nie mijało się tak bardzo z prawdą. Teraz panowanie nad Ki nie było dla niego niczym specjalnym, chociaż on nie był tego świadomy. Wzbił się wysoko w górę,
wyżej, niż kiedykolwiek, wręcz można było sądzić, że lata. Nie przebywał jednak długo w powietrzu. Niemal natychmiast zaczął spadać lotem nurkowym, strasznie szybko. Na kilka metrów przed spotkaniem z ziemią cofnął prawą pięść. Uderzył w płonącą przestrzeń.
Cios stworzył mały krater w podłożu i wywołał falę uderzeniową, która po prostu zdmuchnęła płomienie, jakby były płomykami na świeczkach.
Teraz najbliższa okolica wyglądała, jak po uderzeniu niewielkiego meteorytu.
Chepri opadł na kolana, był bardzo zmęczony, zaczął odzyskiwać jasność myślenia. Tak, czy tak, ognia, pomijając kilka niegroźnych płomyków, już nie było.
OOC:
Furia
24 + 60 = 84
30 + 60 = 90
33
19 + 60 = 79
PL = 1909
Potężny = 174 dmg = 174 Ki
A jednak, instynkt wziął górę, dinozaur uciekł. Teraz szkarłatnowłosy miał jeden problem mniej. I jemu instynkt podpowiadał, żeby dać nogę stąd i pozwolić by las spłonął, ale nie mógł tego zrobić. Dlaczego? Chociażby dlatego, że to w końcu była jego wina. Poza tym, pomyślał o tym ile stworzeń straciłoby życie. Ta myśl napełniła jego serce żalem i rozgoryczeniem. Wróciły też wyrzuty sumienia za to, że wcześniej nie nauczył się panować nad Ki. Tym razem wcale nie miały zamiaru zostać zastąpione przez radość. Wywiązała się wewnątrz niego emocjonalna wojna, inaczej nie można było tego nazwać. Obie strony były pewne zwycięstwa i nie chciały go oddać, za nic.
- Spoiler:
Powietrze wokół niego zawirowało, tak jakby na jego komendę, co wcale nie mijało się tak bardzo z prawdą. Teraz panowanie nad Ki nie było dla niego niczym specjalnym, chociaż on nie był tego świadomy. Wzbił się wysoko w górę,
wyżej, niż kiedykolwiek, wręcz można było sądzić, że lata. Nie przebywał jednak długo w powietrzu. Niemal natychmiast zaczął spadać lotem nurkowym, strasznie szybko. Na kilka metrów przed spotkaniem z ziemią cofnął prawą pięść. Uderzył w płonącą przestrzeń.
Cios stworzył mały krater w podłożu i wywołał falę uderzeniową, która po prostu zdmuchnęła płomienie, jakby były płomykami na świeczkach.
Teraz najbliższa okolica wyglądała, jak po uderzeniu niewielkiego meteorytu.
Chepri opadł na kolana, był bardzo zmęczony, zaczął odzyskiwać jasność myślenia. Tak, czy tak, ognia, pomijając kilka niegroźnych płomyków, już nie było.
OOC:
Furia
24 + 60 = 84
30 + 60 = 90
33
19 + 60 = 79
PL = 1909
Potężny = 174 dmg = 174 Ki
Re: Las
Pon Kwi 22, 2013 8:28 pm
Udało się. Pomysłowość Chepriego pokonała nieujarzmione ogniste płomienie i uchroniła las przed całkowitym spaleniem oraz śmiercią niewinnych stworzeń zamieszkujących te tereny. Lej/krater stworzony przez mężczyznę zaleciał od spodu wodą. Najwyraźniej młodzieniec trafił w podziemną rzeczkę, która wypełniła koryto tworząc mały stawik. To z pewnością pomoże odżyć spalonym już roślinom.
Po dinozaurze nie było nawet śladu, chyba schował się w jakiejś jaskini ze strachu. Z nieba zaczęły trzaskać pioruny jeden za drugim. Wszystko wyglądało bardzo dziwnie.
OOC
Dobrze, dobrze.
Dostajesz 15 punktów do rozdania w statystyki. Jeśli chcesz jeszcze jakąś poboczną misję, wal.
Po dinozaurze nie było nawet śladu, chyba schował się w jakiejś jaskini ze strachu. Z nieba zaczęły trzaskać pioruny jeden za drugim. Wszystko wyglądało bardzo dziwnie.
OOC
Dobrze, dobrze.
Dostajesz 15 punktów do rozdania w statystyki. Jeśli chcesz jeszcze jakąś poboczną misję, wal.
Re: Las
Pon Kwi 22, 2013 10:49 pm
Rozejrzał się po okolicy, ochronił las. Po tamtej furii nie zostało już właściwie nic, poza zmęczeniem. Jej miejsce zajął spokój i, coś jakby duma z tego, że mu się udało. Jakby nie patrzeć, zrobił dużo. Należało mu się za to trochę odpoczynku.
Tutaj nie mógł pozostać, ponieważ nie miał na czym spać.
Zabrał z najbliższej okolicy, to co jego i ruszył przed siebie, choć nie za daleko. Przeszedł może czterdzieści metrów. Rzucił to co miał na ziemię, a sam położył się na kępie miękkiego mchu. Założył lewą rękę za głowę i spojrzał na prawą dłoń, była troch poharatana i ubrudzona. Zacisnął ją, sprawiło mu to troszeczkę bólu, ale to chyba normalne po takim czymś. Był zdziwiony, że drzemie w nim taka wielka moc. Wiedział, że jest jej trochę, ale żeby aż tyle? Nie był w ogóle świadomy tego, że może kiedyś dokonywać rzeczy wznioślejszych, jak i odbywać iście tytaniczne bitwy. Jeśli nadal będzie dążyć do ideału i z takim zapałem się samodoskonalić, to będzie to tylko kwestia czasu.
-"Jak tylko odpocznę, muszę się wziąć za pracę nad Ki"
Ogień, jak i uderzenie Chepri'ego, skutecznie zniechęciły wszystkie zwierzęta w promieniu kilkuset metrów do zbliżania się. Tak więc z ich strony nie groziło mu żadne niebezpieczeństwo.
OOC:
Regeneracja 15%
Tutaj nie mógł pozostać, ponieważ nie miał na czym spać.
Zabrał z najbliższej okolicy, to co jego i ruszył przed siebie, choć nie za daleko. Przeszedł może czterdzieści metrów. Rzucił to co miał na ziemię, a sam położył się na kępie miękkiego mchu. Założył lewą rękę za głowę i spojrzał na prawą dłoń, była troch poharatana i ubrudzona. Zacisnął ją, sprawiło mu to troszeczkę bólu, ale to chyba normalne po takim czymś. Był zdziwiony, że drzemie w nim taka wielka moc. Wiedział, że jest jej trochę, ale żeby aż tyle? Nie był w ogóle świadomy tego, że może kiedyś dokonywać rzeczy wznioślejszych, jak i odbywać iście tytaniczne bitwy. Jeśli nadal będzie dążyć do ideału i z takim zapałem się samodoskonalić, to będzie to tylko kwestia czasu.
-"Jak tylko odpocznę, muszę się wziąć za pracę nad Ki"
Ogień, jak i uderzenie Chepri'ego, skutecznie zniechęciły wszystkie zwierzęta w promieniu kilkuset metrów do zbliżania się. Tak więc z ich strony nie groziło mu żadne niebezpieczeństwo.
OOC:
Regeneracja 15%
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach