South City
+10
Vita Ora
Hazard
April
Burzum
Siódemka
Rikimaru
KOŚCI
NPC.
Kanade
NPC
14 posters
South City
Sro Maj 30, 2012 1:16 am
First topic message reminder :
Miasto z naciskiem na walkę. Sporo tutaj szkół walki, zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych ludzi i nie tylko. Ale jest też druga strona medalu, owe doja są nie bez powodu - aż roi się tu od wszelkiego rodzaju gangsterów, przestępczość w South City jest dziesięciokrotnie wyższa, niż w pozostałych mieścinach razem wziętych.
Miasto z naciskiem na walkę. Sporo tutaj szkół walki, zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych ludzi i nie tylko. Ale jest też druga strona medalu, owe doja są nie bez powodu - aż roi się tu od wszelkiego rodzaju gangsterów, przestępczość w South City jest dziesięciokrotnie wyższa, niż w pozostałych mieścinach razem wziętych.
Re: South City
Pon Mar 24, 2014 7:41 pm
The member 'MrDragot' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: South City
Wto Mar 25, 2014 6:34 pm
Nie poszło po mojej myśli. Gdy miałem wyprowadzić cios niespodziewanie zostałem odepchnięty falą kiaiho i poczęstowany potężnym uderzeniem w brzuch.
Mój przeciwnik mnie zaskoczył, a to wystarczyło by zdobyć mój szacunek. Jednak ani przez chwilę nie leżałem nieprzytomnie na ziemi, ani nie utraciłem swej aury. Cios posłał mnie w stronę ściany klatki więc korzystając z jej siatkowatej budowy odbiłem się i wyprowadziłem idetnyczny cios co na początku, tyle że tym razem spadając co sprawiło że mata o mało nie została zerwana. Jin ponownie przeturlał się po ziemi a ja czułem się świetnie mimo sporych obrażeń. Nie unosiłem się w powietrzu gdyż nie było to konieczne a tylko wyszedłbym na większego dziwoląga niż jestem. Sędzia ponownie zaczął wyliczać podczas gdy ja szykowałem już następną akcję.
-...1!...2!...3!...4!...5!...6!...7!...8!
Kurde, czy oni nie mogliby się z tym pośpieszyć? Co prawda uratowało mi to walkę, ale na przyszłość. Muszę uważać by znowu nie odlecieć bo cała wizyta pójdzie na marne, a nie zamierzam prosić o dogrywkę z człowiekiem. Toż to hańba, bym musiał tyle wysiłku na niego marnować.
-24!........25!....
No i niestety Mistrzunio nie posłuchał głosu serca i wstał, co oznaczało że muszę go jeszcze trochę przekonać do spania. A moja kołysanka była już coraz bardziej gotowa.
OOC:
Biała Aura - 80 Ki
Zadany - cios zwykły - 227 dmg (BA)
Otrzymany - cios zwykły - 100 dmg
Jin Kazama
HP: 962 - 212 = 750
Dragot
HP: 1200 - 100 = 1100
KI:2268 - 160 = 2108 (za poprzedni post)
- potężne uderzenie:
Mój przeciwnik mnie zaskoczył, a to wystarczyło by zdobyć mój szacunek. Jednak ani przez chwilę nie leżałem nieprzytomnie na ziemi, ani nie utraciłem swej aury. Cios posłał mnie w stronę ściany klatki więc korzystając z jej siatkowatej budowy odbiłem się i wyprowadziłem idetnyczny cios co na początku, tyle że tym razem spadając co sprawiło że mata o mało nie została zerwana. Jin ponownie przeturlał się po ziemi a ja czułem się świetnie mimo sporych obrażeń. Nie unosiłem się w powietrzu gdyż nie było to konieczne a tylko wyszedłbym na większego dziwoląga niż jestem. Sędzia ponownie zaczął wyliczać podczas gdy ja szykowałem już następną akcję.
-...1!...2!...3!...4!...5!...6!...7!...8!
Kurde, czy oni nie mogliby się z tym pośpieszyć? Co prawda uratowało mi to walkę, ale na przyszłość. Muszę uważać by znowu nie odlecieć bo cała wizyta pójdzie na marne, a nie zamierzam prosić o dogrywkę z człowiekiem. Toż to hańba, bym musiał tyle wysiłku na niego marnować.
-24!........25!....
No i niestety Mistrzunio nie posłuchał głosu serca i wstał, co oznaczało że muszę go jeszcze trochę przekonać do spania. A moja kołysanka była już coraz bardziej gotowa.
OOC:
Biała Aura - 80 Ki
Zadany - cios zwykły - 227 dmg (BA)
Otrzymany - cios zwykły - 100 dmg
Jin Kazama
HP: 962 - 212 = 750
Dragot
HP: 1200 - 100 = 1100
KI:2268 - 160 = 2108 (za poprzedni post)
Re: South City
Wto Mar 25, 2014 6:34 pm
The member 'MrDragot' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: South City
Sob Kwi 05, 2014 8:04 pm
-......11!......12!...
Spocony i wycieńczony wstałem ponownie przy wyliczaniu, które
tym razem było skierowane we mnie. Ledwo trzymałem się na
nogach, obraz zdawał się pływać a wizje mieszały się z
rzeczywistością. Oto jak skończyła się próba zakończenia
pojedynku.
Gdy Jin Kazama był już u kresu sił i zdawał się być jedynie rozczarowaniem, okazałem się nim ja. Chciałem go wykończyć potężną demoniczną techniką, zapominając o tym że dopiero co przywdziałem słabe ludzkie ciało. Próba załadowania techniki GACK sprawiła że zacząłem się dusić dużą ilością czarnego dymu. Opadłem na kolana desperacko próbując przejąć kontrolę
nad zmysłami. Nic nie widziałem, ledwo co słyszałem i miałem wrażenie że zaraz skończę jako przerośnięta wędlina. Doszedłem do wniosku że walczę z dwoma przeciwnikami. Mimo wielu zabójczych ataków Mistrz się nie poddał i wstał na nogi wykorzystując moje zamroczenie. Chwilę potem wyprowadził serię niekończących się uderzeń w głowę, która w wyniku frustracji została przeze mnie przerwana gniewnym Kiaiho. Kazama o mało nie wyleciał z klatki, ogromny podmuch ki dotknął ludzką skórę. A jednak atak miał taką strukturę, że jedynie pomógł utrzymać go na nogach opierając go o ścianę klatki. Mnie to szczęście opuściło, i już po kilku sekundach zawitałem przy podłodze.
Gdy wyliczyli do dwunastu, gwałtownie wstałem, włączyłem na chwilę aurę i wyprowadziłem z rozbiegu potężny cios z bani staremu mistrzowi taverny,straciłem poświatę upadając jednocześnie z powrotem na ziemię. Czułem się jak umierający, obraz tracił wiarygodność tak jak i wszystkie zmysły. Czułem krwotok wewnętrzny, było mi bardzo gorąco a wszystko przypieczętowane oczami przez które gogle zaraz zapełnią się wodą. Sędzia liczył i liczył, a ja nie mogłem odnaleźć własnych rąk i nóg. Pocieszałem się tym iż to mógł być ten ostateczny atak, który pozwoli mi na wygraną.
OOC:
Biała aura - 80KI
Kiaiho wersja defensywno ofensywna - 300 dmg
Cios zwykły(BA) - 542 dmg
Jin Kazama HP - 750 - (300 + 542) = 750 - 642 = 1
K.O!!!!!
Cios zwykły od Jina Kazamy - 100 dmg
Dragot: 1100 - 100 = 1000
Spocony i wycieńczony wstałem ponownie przy wyliczaniu, które
tym razem było skierowane we mnie. Ledwo trzymałem się na
nogach, obraz zdawał się pływać a wizje mieszały się z
rzeczywistością. Oto jak skończyła się próba zakończenia
pojedynku.
minutę wcześniej
Gdy Jin Kazama był już u kresu sił i zdawał się być jedynie rozczarowaniem, okazałem się nim ja. Chciałem go wykończyć potężną demoniczną techniką, zapominając o tym że dopiero co przywdziałem słabe ludzkie ciało. Próba załadowania techniki GACK sprawiła że zacząłem się dusić dużą ilością czarnego dymu. Opadłem na kolana desperacko próbując przejąć kontrolę
nad zmysłami. Nic nie widziałem, ledwo co słyszałem i miałem wrażenie że zaraz skończę jako przerośnięta wędlina. Doszedłem do wniosku że walczę z dwoma przeciwnikami. Mimo wielu zabójczych ataków Mistrz się nie poddał i wstał na nogi wykorzystując moje zamroczenie. Chwilę potem wyprowadził serię niekończących się uderzeń w głowę, która w wyniku frustracji została przeze mnie przerwana gniewnym Kiaiho. Kazama o mało nie wyleciał z klatki, ogromny podmuch ki dotknął ludzką skórę. A jednak atak miał taką strukturę, że jedynie pomógł utrzymać go na nogach opierając go o ścianę klatki. Mnie to szczęście opuściło, i już po kilku sekundach zawitałem przy podłodze.
Gdy wyliczyli do dwunastu, gwałtownie wstałem, włączyłem na chwilę aurę i wyprowadziłem z rozbiegu potężny cios z bani staremu mistrzowi taverny,straciłem poświatę upadając jednocześnie z powrotem na ziemię. Czułem się jak umierający, obraz tracił wiarygodność tak jak i wszystkie zmysły. Czułem krwotok wewnętrzny, było mi bardzo gorąco a wszystko przypieczętowane oczami przez które gogle zaraz zapełnią się wodą. Sędzia liczył i liczył, a ja nie mogłem odnaleźć własnych rąk i nóg. Pocieszałem się tym iż to mógł być ten ostateczny atak, który pozwoli mi na wygraną.
OOC:
Biała aura - 80KI
Kiaiho wersja defensywno ofensywna - 300 dmg
Cios zwykły(BA) - 542 dmg
Jin Kazama HP - 750 - (300 + 542) = 750 - 642 = 1
K.O!!!!!
Cios zwykły od Jina Kazamy - 100 dmg
Dragot: 1100 - 100 = 1000
Re: South City
Sob Kwi 05, 2014 8:04 pm
The member 'MrDragot' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
Re: South City
Nie Kwi 06, 2014 8:12 pm
Czegoś takiego jeszcze tutaj nie widziano. Siwowłosy, który chciał zgnoić świeżaka patrzył z niedowierzaniem na walkę. Był to najbardziej wyrównany bój jaki do tej pory widział on, publiczność i komentator. Nawet Mitsuki, który zazwyczaj był cholernie spokojny teraz podskakiwał w miejscu i wrzeszczał na cały głos. To było niesłychane. Pretendent z ulicy miał pokonać Jina Kazame. Gościa, który nie przegrał ani jednej walki od dwóch lat. Ponadto to co działo się w klatce też nie należało do normalnych. Białe aury, jakieś powiewy i latanie. Widzowie nie wiedzieli czy oglądają walkę, czy też może starcie tytanów. Obaj wojownicy dawali z siebie wszystko cały czas balansując na skraju nokautu. Szala zwycięstwa przechylała się to w jedną to w drugą stronę, aż w końcu Dragot zaczął zdobywać przewagę. Nie była ona zbyt duża, lecz pozwoliła mu na zwycięstwo. Kazama nie miał już siły walczyć.
- Dobry jesteś. M-może kiedyś rozegramy rewanż. – powiedział mistrz i padł na ziemię bez zmysłów. Liczenie było już tylko formalnością.
- ......28!......30! Zwycięża Daaaaaaaaaaaaaaaaaaaanteeeeeeeeeeeeeeee! – krzyknął sędzia podnosząc prawą rękę demona do góry. W tej chwili wszyscy, którzy postawili na nowego, albo mu kibicowali ryknęli. Jednak krzyk radości, szybko zamienił się w krzyk strachu. W jednej sekundzie wszystko było normalnie by chwilę później rozpętało się piekło. W pomieszczeniu błysnęły i huknęły granaty oślepiająco-hukowe po czym rozległy się krzyki.
- Gleba kurwa! Stać! Policja! – krzyczeli ludzie w ciemnych mundurach w pełnym rynsztunku bojowym. Mieli strzelby, karabiny, a nawet psy. Sędzia pojedynku uciekł z klatki, pozostawiając demona z nieprzytomnym Jinem. Dym i huk i krzyki przysłaniały to co działo się na ringu.
OCC:
Drag koniec walki. Masz możliwość absorpcji, lecz się pośpiesz
Przy okazji jak będziesz chciał wykonać pochłonięcie to liczę na ładny opis.
- Dobry jesteś. M-może kiedyś rozegramy rewanż. – powiedział mistrz i padł na ziemię bez zmysłów. Liczenie było już tylko formalnością.
- ......28!......30! Zwycięża Daaaaaaaaaaaaaaaaaaaanteeeeeeeeeeeeeeee! – krzyknął sędzia podnosząc prawą rękę demona do góry. W tej chwili wszyscy, którzy postawili na nowego, albo mu kibicowali ryknęli. Jednak krzyk radości, szybko zamienił się w krzyk strachu. W jednej sekundzie wszystko było normalnie by chwilę później rozpętało się piekło. W pomieszczeniu błysnęły i huknęły granaty oślepiająco-hukowe po czym rozległy się krzyki.
- Gleba kurwa! Stać! Policja! – krzyczeli ludzie w ciemnych mundurach w pełnym rynsztunku bojowym. Mieli strzelby, karabiny, a nawet psy. Sędzia pojedynku uciekł z klatki, pozostawiając demona z nieprzytomnym Jinem. Dym i huk i krzyki przysłaniały to co działo się na ringu.
OCC:
Drag koniec walki. Masz możliwość absorpcji, lecz się pośpiesz
Przy okazji jak będziesz chciał wykonać pochłonięcie to liczę na ładny opis.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: South City
Nie Kwi 06, 2014 9:19 pm
Głowa zaczynała mi pękać, czułem się jak kominiarz na emeryturze przez neudaną technikę GACK, dostałem kilka naprawdę mocnych uderzeń, ale wygrałem walkę. Ostatni cios z głowy w głowę okazał się poza jego limitem wytrzymałości. Jin Kazama pogratulował mi, po czym padł na ziemię niezdolny do kontynuowania pojedynku. Nie było proste postawienie się po raz kolejny na nogach, ale udało mi się to zrobić prędzej aniżeli ten człowiek. Sędzia podniósł moją rękę i cała publika ryknęła skandując mój pseudonim. Przez chwilę zdawało mi sie że już po wszystkim, że mogę zbierać szmal i iść do domu. Jednak zapomniałem w jak ciekawym miejscu się znajduje. Po chwili odczułem ból po kontakcie z granatami błyskowo hukowymi używanymi przez "policję". To ostatnie czego teraz potrzebuję, kontakt z ludzmi którzy będą mi tłumaczyć jak bardzo złe jest to co robie. Mieli ciężką broń, pancerze i psy tropiące. Mogłem się wydostać z tego miejsca w przeciągu kilku sekund, ale była tutaj jeszcze jedna postać w klatce. Nieprzytomny ludzki wojownik czekający na aresztowanie po ciężkiej walce ze mną. Mam inny plan, wykorzystam odwrócenie uwagi całego klubu i wchłonę tego wojownika. To pomogłoby nam obu oraz przybliżyłoby mnie do osiągnięcia transformacji. Tak, to musi się udać. Na początku spojrzałem w górę i dostrzegłem duży zbiór lamp oświetlających całe pomieszczenie. Czas ich trochę spowolnić więc wystrzeliłem z palców po 5 KI Blastów które przelatując przez dziury w siatkach zachowały dość mocy by wysadzić wszystkie lampy. Panika zwiększyła się kilkukrotnie więc byłem niewidzialny.Bez żadnego więcej myślenia podbiegłem do nieprzytomnego człowieka, i podjąłem próbę zmiany formy na płynną. Robiłem to pod dużym ciśnieniem i presją czasu, wykonanie tego z ludzkiej postaci sprawiło mi problem. Czułem jakby ludzka skóra stała na drodze rtęciowatej postaci Drakonian, i nie pozwalała przejść dalej. Zajęło mi to kilka sekund ale skórą po chwili również przeszła w srebrzystą formę ciekłą razem z ubiorem. Odczuwałem jakbym stracił nagle całe ciepło z mojego ciała. Ból jakby mnie zabito po czym wypełniono mnie kostkami lodu. W ciągu tych kilku godzin zdążyłem odzwyczaić się od takiej temperatury wewnętrznej. Rtęciowata forma przebijała się przez ciało niczym magma przez lód.Gdy w końcu udało mi się dostać do formy w której mogłem zmienić kształt,pośpiesznie oplotłem nią sylwetkę ludzkiego pięściarza leżącą na podłodze. Początkowo była ona w kształcie nieregularnego koła, ale z każdą chwilą się zacieśniała. Srebrzysta masa w żadnym wypadku nie była spokojna niczym woda, w chwili absorbcji zachowywała się niczym wrzątek i była bardzo chaotyczna.Unosiła się nad nią para wodna, a mata pod ciałem zaczęła wykazywać oznaki spalania. Miejsce walki zdawało się powoli wyginać w kierunku tego niecodziennego zjawiska. Miałem wrażenie iż popełniam duży błąd. Nigdy wcześniej nie pochłaniałem innego człowieka, zawsze były to demony. Przysięgałem nie krzywdzić ludzi i w tym momencie bronię jednego z nich przed krzywdą. Wyciągam z tego jednocześnie mnóstwo korzyści. Policjanci mieli bardzo utrudnioną robotę na zewnątrz klatki. Byliśmy pod ziemią, a wzrost energii KI jaki panował obecnie w klatce zaczął objawiać się tym iż wszystkie latarki nadawały się na szmelc. Ziemia na tym piętrze trząsła się umiarkowanie a sama klatka dawała wrażenie bycia naładowanej prądem, co nie kłuci się obecnie z rzeczywistością. W końcu mej płynnej formie udało się pochłonąć pokonanego człowieka. Moje ciało zaczęło nabierać jego wyglądu, i w tym momencie zrozumiałem iż będę musiał się go pozbyć. Kilku policjantów którzy przypadkowo natknęli się na klatkę zostali odrzuceni, czemu towarzyszył błysk czerwono - czarnej energii. Przysiadlem, otworzyłem oczy. Wziąłem dech i zrozumiałem że muszę uciekać najszybciej jak to możliwe.
OOC:
Absorbcja - 1/3 KI
KI:2108 - 1134 = 974
OOC:
Absorbcja - 1/3 KI
KI:2108 - 1134 = 974
- Tymczasowy wygląd Dragota po absorbcji Jina Kazamy:
Re: South City
Pon Kwi 07, 2014 9:06 am
Na całej Sali panował olbrzymi chaos. Kobiety krzyczały, mężczyźni próbowali się wydostać z tego bagna. Niestety większość z nich kończyła na ziemi przyciśnięta przez funkcjonariuszy sprawiedliwości. W całym tym zamieszaniu nikt nie widział tego co się działo na arenie. Dragot wykorzystując chwilę zamieszania postanowił zrobić coś bardzo rzadkiego. Pomógł pokonanemu człowiekowi poprzez absorpcje. Niestety. Czyn ten osłabił go dość mocno, równocześnie dając czas funkcjonariuszom na podjęcie odpowiednich działań. Większość osób znajdujących się w pomieszczeniu była już zakuwana w kajdanki. Jedyną osobą, która w jakiś sposób cieszyła się wolnością był członek rasy Drakonian, który o ironio znajdował się w klatce. Policjanci woleli się nie zbliżać to tego osobnika, dlatego jeden dał sygnał ręką. Chwilę później rozległ się wystrzał, zaś demon poczuł jak pocisk trafia go w ramię. W następnym momencie jego ciało zostało porażone z olbrzymią siłą, zaś jego samego ogarnęła ciemność.
-Chyba się budzi.– mówił jakiś głos, który Dragot mógł słyszeć jak przez mgłę. Lecz po kilku minutach zmysły zaczynały wracać do normy. Demon dalej był w formie przybranej po absorpcji Jina, jednak z tego co zauważył był w dość niecodziennej sytuacji. Otóż siedział na krześle, zaś na szyi miał jakąś dziwną obrożę. Takie same znajdowały się na jego ramionach, przedramionach, kostkach i udach. Do krzesła był przywiązany jakimś dziwnym sznurem. Znajdował się natomiast w pomieszczeniu, które przypominało biuro, czy też gabinet. Na ścianach były gołe panienki, zaś on sam siedział przed dużym biurkiem. Kątem oka mógł zauważyć jakąś osobę stojącą w cieniu i tlącą papierosa. Po chwili do jego uszu dobiegł czyjś głos.
- Wszystko zabezpieczone i gotowe. Jednak dalej uważam, że to głupi pomysł. – powiedział jakiś mężczyzna znajdujący się za Dragotem. Postać w cieniu poruszyła się.
- I dlatego nie ty wydajesz rozkazy Danny. Dam sobie radę. Możesz odejść. – powiedział dziwnie znajomy głos.
- Tak jest pani komisarz. – odparł głos i chwilę później dotarł do demona odgłos zamykanych drzwi.
- No dobrze. Więc zaczynajmy. – powiedziała postać po czym wyłoniła się z cienia. Miała na sobie niebieskie jeansy, czarną koszulkę i brązową skórzaną kurtkę. Na szyi kołysała jej się odznaka. Czarne włosy były zawiązane w kitkę. Ciemne oczy wpatrywały się w Dragota z zainteresowaniem.
- Miło Cię znów widzieć, Dante. – rzekła Sonia.
-Chyba się budzi.– mówił jakiś głos, który Dragot mógł słyszeć jak przez mgłę. Lecz po kilku minutach zmysły zaczynały wracać do normy. Demon dalej był w formie przybranej po absorpcji Jina, jednak z tego co zauważył był w dość niecodziennej sytuacji. Otóż siedział na krześle, zaś na szyi miał jakąś dziwną obrożę. Takie same znajdowały się na jego ramionach, przedramionach, kostkach i udach. Do krzesła był przywiązany jakimś dziwnym sznurem. Znajdował się natomiast w pomieszczeniu, które przypominało biuro, czy też gabinet. Na ścianach były gołe panienki, zaś on sam siedział przed dużym biurkiem. Kątem oka mógł zauważyć jakąś osobę stojącą w cieniu i tlącą papierosa. Po chwili do jego uszu dobiegł czyjś głos.
- Wszystko zabezpieczone i gotowe. Jednak dalej uważam, że to głupi pomysł. – powiedział jakiś mężczyzna znajdujący się za Dragotem. Postać w cieniu poruszyła się.
- I dlatego nie ty wydajesz rozkazy Danny. Dam sobie radę. Możesz odejść. – powiedział dziwnie znajomy głos.
- Tak jest pani komisarz. – odparł głos i chwilę później dotarł do demona odgłos zamykanych drzwi.
- No dobrze. Więc zaczynajmy. – powiedziała postać po czym wyłoniła się z cienia. Miała na sobie niebieskie jeansy, czarną koszulkę i brązową skórzaną kurtkę. Na szyi kołysała jej się odznaka. Czarne włosy były zawiązane w kitkę. Ciemne oczy wpatrywały się w Dragota z zainteresowaniem.
- Miło Cię znów widzieć, Dante. – rzekła Sonia.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: South City
Pon Kwi 07, 2014 2:33 pm
Dezorientacja chwilowo wzięła nade mną górę. Nie wiedziałem że po absorbcji będę tak wycieńczony, czułem się jak po godzinie wymiotów. Wszystko co działo się poza klatką było nie do sprecyzowania. Jakby kręciła się 300 km na godzinę, a ja muszę uciekać. Zanim zdążyłem zareagować zostałem trafiony jakimś wyspecjalizowanym pociskiem i wszystko diabli wzięło. Cały misterny plan zakończył się mną leżącym na macie z wyglądem powyższego diabła. To będzie dłuuuga noc.
Nie wiem ile czasu minęło, może godzina, a może tydzień. Zacząłem powracać do przytomności, słysząc przy okazji głosy które zdawały się być pochodzenia ludzkiego. Demony przecież mówią tak samo więc skąd mam wiedzieć że nie zostałem porwany właśnie przez nich. Ale już wkrótce poczułem że mam coś na szyi. Pi****ona obroża nakładana nieposłusznym psom spoczywała na moim ciele. Potem poczułem że jest ich więcej, widocznie chcieli mieć pewność że się nie wydostanę z krzesełka na którym mnie posadzili. To zbyt słaba ochrona przed demonem. Prawdziwa przyczyna tego że jeszcze się nie wyrwałem jest taka, że nie mam ochoty wysadzać całego ośrodka w powietrze tylko dlatego że chcą mnie przesłuchać. Odpoczne sobie troszkę, a jeśli pojawią się kłopoty......zobaczymy co się wydarzy. Narazie zachowam spokój i zobaczę jaki będzie rezultat. Brałem oddech za oddechem i używając powracających zmysłów nasłuchiwałem rozmów miejących miejsce niedaleko. Okazało się iż ktoś znajomy postanowił mnie odwiedzić. I ten znajomy okazuje się być Komisarzem. Sonia ma mi widzę sporo do wyjaśnienia.
-Mi Ciebie również, Sonia. Rozumiem że właśnie zaczęłaś oprowadzanie mnie po mieście? Tutaj jest Policja, zrozumiałem. Dokąd teraz?
Powiedziałem identycznie jak gdy rozmawiałem z Nią poprzednio. Zero okazania przejęcia sytuacją, mówiłem to jednak głosem który nie był już tak ludzki co wcześniej. Sprawiałem wrażenie posiadania nietypowej chrypy, ale miałem całkowitą swobodę w mówieniu. Myślę że to przesłuchanie, i postanowiłem że zacznę je dość luźno.
OOC:
w poprzednim poście nie dodalem nowych statów. Rekompensuję to teraz.
Dragot
Siła:212 + 50 = 262
Szybkość:280 + 100 = 380
Wytrzymałość:200 + 65 = 265
Energia:300 + 50 = 350
HP: 1000 + 0,5 = 1000
KI: 974 + 750 = 1724
PL: 8650
Nie wiem ile czasu minęło, może godzina, a może tydzień. Zacząłem powracać do przytomności, słysząc przy okazji głosy które zdawały się być pochodzenia ludzkiego. Demony przecież mówią tak samo więc skąd mam wiedzieć że nie zostałem porwany właśnie przez nich. Ale już wkrótce poczułem że mam coś na szyi. Pi****ona obroża nakładana nieposłusznym psom spoczywała na moim ciele. Potem poczułem że jest ich więcej, widocznie chcieli mieć pewność że się nie wydostanę z krzesełka na którym mnie posadzili. To zbyt słaba ochrona przed demonem. Prawdziwa przyczyna tego że jeszcze się nie wyrwałem jest taka, że nie mam ochoty wysadzać całego ośrodka w powietrze tylko dlatego że chcą mnie przesłuchać. Odpoczne sobie troszkę, a jeśli pojawią się kłopoty......zobaczymy co się wydarzy. Narazie zachowam spokój i zobaczę jaki będzie rezultat. Brałem oddech za oddechem i używając powracających zmysłów nasłuchiwałem rozmów miejących miejsce niedaleko. Okazało się iż ktoś znajomy postanowił mnie odwiedzić. I ten znajomy okazuje się być Komisarzem. Sonia ma mi widzę sporo do wyjaśnienia.
-Mi Ciebie również, Sonia. Rozumiem że właśnie zaczęłaś oprowadzanie mnie po mieście? Tutaj jest Policja, zrozumiałem. Dokąd teraz?
Powiedziałem identycznie jak gdy rozmawiałem z Nią poprzednio. Zero okazania przejęcia sytuacją, mówiłem to jednak głosem który nie był już tak ludzki co wcześniej. Sprawiałem wrażenie posiadania nietypowej chrypy, ale miałem całkowitą swobodę w mówieniu. Myślę że to przesłuchanie, i postanowiłem że zacznę je dość luźno.
OOC:
w poprzednim poście nie dodalem nowych statów. Rekompensuję to teraz.
Dragot
Siła:212 + 50 = 262
Szybkość:280 + 100 = 380
Wytrzymałość:200 + 65 = 265
Energia:300 + 50 = 350
HP: 1000 + 0,5 = 1000
KI: 974 + 750 = 1724
PL: 8650
Re: South City
Wto Kwi 08, 2014 8:11 pm
Ciemnowłosa patrzyła na Dragota, zaś jej twarz wyglądała niczym maska. Niczym teraz nie przypominała tej kobiety, którą mężczyzna poznał z godzinę temu. Gdyby demon potrafił wyczuwać aurę mógłby dostrzec, że ta należąca do Soni zmieniła się. Teraz była spokojna i zimna niczym damasceńska stal. Jej czarne jak noc oczy były utkwione w demonie. Wyglądało to tak, jakby dokładnie skanowała całe jego ciało w poszukiwaniu czegoś co mogło jej zagrozić. Po chwili jednak zgasiła papierosa i usiadła za biurkiem. Jej oczy w dalszym ciągu spoglądały w zwierciadła duszy wojownika.
- Można tak to ująć. Jednak to nie jest posterunek. – powiedziała chłodnym głosem. – Znajdujemy się w gabinecie szefa tej podrzędnej speluny. Jednak zanim zaczniemy rozmawiać chcę cię uświadomić. Masz na sobie dziewięć obroży. Każda z nich wytwarza ładunek o wysokości 100 miliamperów. Mogę je uruchomić jednym gestem, więc lepiej uważaj.
Po tych słowach dała krótką pauzę by Dragot mógł przyswoić informacje.
- No, ale nie chcę cię zabijać. Przynajmniej jeśli nie będzie to konieczne. Chce Ci zadać parę pytań i po sprawie. Po pierwsze. Skąd się wziąłeś w South City? – rzekła komisarz.
Occ:
Teraz się pobawimy.
- Można tak to ująć. Jednak to nie jest posterunek. – powiedziała chłodnym głosem. – Znajdujemy się w gabinecie szefa tej podrzędnej speluny. Jednak zanim zaczniemy rozmawiać chcę cię uświadomić. Masz na sobie dziewięć obroży. Każda z nich wytwarza ładunek o wysokości 100 miliamperów. Mogę je uruchomić jednym gestem, więc lepiej uważaj.
Po tych słowach dała krótką pauzę by Dragot mógł przyswoić informacje.
- No, ale nie chcę cię zabijać. Przynajmniej jeśli nie będzie to konieczne. Chce Ci zadać parę pytań i po sprawie. Po pierwsze. Skąd się wziąłeś w South City? – rzekła komisarz.
Occ:
Teraz się pobawimy.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: South City
Wto Kwi 08, 2014 9:14 pm
Moja znajoma w międzyczasie albo dużo wypiła, albo bardzo wytrzeźwiała. Była spokojna i bez uczuciowa niczym ja poza miastem. Jeśli naprawdę jest komisarzem, to widać dobrze zna się na tej robocie. Patrzyła się na mnie tymi ciemnymi oczami jakby uważała że dzięki temu powiem jej wszystko co wiem. Cóż, prawda może być różna. Teraz wszystko co powiem w magiczny sposób stanie się prawdą, niczym magik który przewiduje przyszłość. Tak teraz ja, będąc na przesłuchaniu z dzięwięcioma obrożami na ciele. Sonia uświadomiła mnie iż nie jestem na posterunku, tylko w gabinecie szefa. Tutaj też jest miło i przytulnie, więc nie trafiłem w miarę dobrego humoru. Dowiedziałem się również jak groźne są te obroże. Okazuje się że mam na sobie coś co uśmierciłoby dziesięciu dorosłych mężczyzn, czyli zabawka dla dzieci. Jeśli pociski Frosta nie były w stanie mnie uśmiercić na pewno nie zrobią tego obroże zrobione przez ludzi.Nie zareagowałem z tego powodu na to co do mnie powiedziała. Potem Sonia kontynuowała i dowiedziałem się oczywistej oczywistości o tym że dostanę kilka pytań. A zaczęła od pytania skąd się wziąłem w South City. To pytanie było chyba rozpoczynające gdyż nie miało żadnego związku z tym dlaczego tutaj jestem. Ale zawsze mogła uznać, że okłamałem ją w klubie. W tym momencie musiałem pozbyć się uśmiechu z twarzy i żartobliwego tonu. Tutaj chodzi o wiarygodne odpowiadanie na pytania. Muszę wrócić do mojego standardowego sposobu odpowiadania na nie. Zapytała skąd wziąłem się w South City.No cóż, tutaj jestem bardzo czysty. Podniosłem nieco głowę i odpowiedziałem:
-Jestem podróżnym bez miejsca zamieszkania, i to miasto obrałem za kolejny przystanek. Nie mam osobistych powodów dla których tu jestem. Chodziło mi o zdobycie pieniędzy i znalezienie miejsca zamieszkania, a tu było najbliżej.
Powiedziałem jeszcze zimniej od Sonii, starając się mówić wiarygodnie i bardzo mi to wychodziło. Nigdy nie okazywałem emocji poza sytuacjami gdy używałem sarkazmu. Jednak Tutaj nie był on obecny więc trzeba było uznać że mówię prawdę. Teraz pozostaje czekać o co naprawdę jej chodziło. Jednocześnie zaczynałem być ukrycie zaniepokojony tym iż pytania mogą zacząć się robić niebezpieczne.Pożyjemy zobaczymy.
-Jestem podróżnym bez miejsca zamieszkania, i to miasto obrałem za kolejny przystanek. Nie mam osobistych powodów dla których tu jestem. Chodziło mi o zdobycie pieniędzy i znalezienie miejsca zamieszkania, a tu było najbliżej.
Powiedziałem jeszcze zimniej od Sonii, starając się mówić wiarygodnie i bardzo mi to wychodziło. Nigdy nie okazywałem emocji poza sytuacjami gdy używałem sarkazmu. Jednak Tutaj nie był on obecny więc trzeba było uznać że mówię prawdę. Teraz pozostaje czekać o co naprawdę jej chodziło. Jednocześnie zaczynałem być ukrycie zaniepokojony tym iż pytania mogą zacząć się robić niebezpieczne.Pożyjemy zobaczymy.
Re: South City
Sro Kwi 09, 2014 8:35 pm
Sonia uśmiechnęła się delikatnie pod nosem zapisując coś w notesie, równocześnie poprawiając niesforny kosmyk opadający jej na twarz. Kiedy skończyła pisać swoje spostrzeżenia ponownie spojrzała na swego rozmówce. Kobieta nie awansowałaby na tak wysokie stanowisko, gdyby nie umiała radzić sobie ze swoimi podejrzanymi.
- Taaaak. – powiedziała, lekko przeciągając sylabę. - Załóżmy, że Ci wierzę, a to jest już coś. Szczerze to możesz być nawet wędrownym magikiem. Nie ty mnie interesowałeś, lecz ta szajka. Jakby to ująć. Ty pojawiłeś się w idealnym momencie.
Po tych słowach ciemnowłosa wstała i podeszła do demona. Usiadła na biurku dokładnie przed nim i założyła ręce na piersiach.
- Jest jednak coś co mnie zastanawia. Kiedy z tobą rozmawiałam twoja moc wynosiła niecałe sześć tysięcy. Zaś teraz. Ile Danny? – rzekła naciskając przycisk interkomu.
- Teraz ponad osiem tysięcy. – odrzekł głos mężczyzny.
- Dziękuje. Właśnie. Osiem tysięcy. To jest trochę dziwne jeśli dodać do tego fakt twojej zmiany fizycznej. No to może mi to jakoś wyjaśnisz kochany. – powiedziała pani komisarz uśmiechając się lekko i czekając na odpowiedź.
Occ:
Twój ruch bro.
- Taaaak. – powiedziała, lekko przeciągając sylabę. - Załóżmy, że Ci wierzę, a to jest już coś. Szczerze to możesz być nawet wędrownym magikiem. Nie ty mnie interesowałeś, lecz ta szajka. Jakby to ująć. Ty pojawiłeś się w idealnym momencie.
Po tych słowach ciemnowłosa wstała i podeszła do demona. Usiadła na biurku dokładnie przed nim i założyła ręce na piersiach.
- Jest jednak coś co mnie zastanawia. Kiedy z tobą rozmawiałam twoja moc wynosiła niecałe sześć tysięcy. Zaś teraz. Ile Danny? – rzekła naciskając przycisk interkomu.
- Teraz ponad osiem tysięcy. – odrzekł głos mężczyzny.
- Dziękuje. Właśnie. Osiem tysięcy. To jest trochę dziwne jeśli dodać do tego fakt twojej zmiany fizycznej. No to może mi to jakoś wyjaśnisz kochany. – powiedziała pani komisarz uśmiechając się lekko i czekając na odpowiedź.
Occ:
Twój ruch bro.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: South City
Sro Kwi 09, 2014 9:21 pm
W trakcie odpowiadania na pytanie zrozumiałem iż kłucę się sam ze sobą. Co kilka sekund przełączałem się między pewnym siebie sarkastycznym cwaniakiem a bezuczuciowym demonem. Dało się to odczuć w mimice, głosie, zachowaniu... Tracę panowanie nad własnym charakterem gdy mam na sobie maskę. Ale teraz jest bardzo zły moment bym ją zrzucił, co oznacza że kłopoty się nasilą. Do gromadki doszedł zestresowany i ostrożny demon, więc możemy kontynuować słuchanie Sonii. Sceptycznie podeszła do mojej wypowiedzi, ale to było do przewidzenia. Tak jak i to że potraktowała mnie czysto biznesowo ale to co powiedziała później przykuło moją uwagę. Oznajmiła mi iż moja moc przy rozmowie z nią wynosiła sześć tysięcy, a obecnie osiem. Chciała wiedzieć co jest przyczyną tej zmiany zarówno liczbowej jak i fizycznej, nie ma bata. O to jej chodziło i po to założyła mi obroże. Ale najpierw:
-Wiem że to ty tutaj zadajesz pytania, ale chciałbym wiedzieć w jaki sposób zdobyłaś informację o mojej sile.
Zadałem to pytanie najspokojniej jak tylko mogłem by zwiększyć szansę uzyskania odpowiedzi. Po jej usłyszeniu lub nie odpowiedziałem na jej główne pytanie.
-Jest to moja technika. Za jej pomocą mogę wchłonąć ciało pokonanego wojownika i wykorzystać jego moc do zwiększenia własnej. Użyłem jej na Mistrzu tej budy po pokonaniu go w uczciwej walce. Mogę to również cofnąć. To wszystko.
Zastanawiałem się by nie powiedzieć za dużo, ale wersja której użyłem była bardzo wiarygodna. Nie była również odległa od faktów, więc nie miałem prawa by brzmieć nienaturalnie. Przez cały czas odpowiadania patrzyłem się Pani Komisarz w oczy, z nieco rywalizującym tonem. Ciekawiło mnie czym mnie jeszcze zaskoczy, i co jeszcze wie. Pierdółka stanie się powagą jeśli wie o demonach. Wtedy będę musiał uciekać nawet jeśli będzie to oznaczało zabicie wszystkich w tym budynku. Lepiej by wszystko ułożyło się po mojej myśli.
OOC:
Regeneracja 10% HP i KI
HP:1000 + 300 = 1300
KI:1724 + 378 = 2102
-Wiem że to ty tutaj zadajesz pytania, ale chciałbym wiedzieć w jaki sposób zdobyłaś informację o mojej sile.
Zadałem to pytanie najspokojniej jak tylko mogłem by zwiększyć szansę uzyskania odpowiedzi. Po jej usłyszeniu lub nie odpowiedziałem na jej główne pytanie.
-Jest to moja technika. Za jej pomocą mogę wchłonąć ciało pokonanego wojownika i wykorzystać jego moc do zwiększenia własnej. Użyłem jej na Mistrzu tej budy po pokonaniu go w uczciwej walce. Mogę to również cofnąć. To wszystko.
Zastanawiałem się by nie powiedzieć za dużo, ale wersja której użyłem była bardzo wiarygodna. Nie była również odległa od faktów, więc nie miałem prawa by brzmieć nienaturalnie. Przez cały czas odpowiadania patrzyłem się Pani Komisarz w oczy, z nieco rywalizującym tonem. Ciekawiło mnie czym mnie jeszcze zaskoczy, i co jeszcze wie. Pierdółka stanie się powagą jeśli wie o demonach. Wtedy będę musiał uciekać nawet jeśli będzie to oznaczało zabicie wszystkich w tym budynku. Lepiej by wszystko ułożyło się po mojej myśli.
OOC:
Regeneracja 10% HP i KI
HP:1000 + 300 = 1300
KI:1724 + 378 = 2102
Re: South City
Czw Kwi 10, 2014 8:19 pm
Kobieta uśmiechnęła się kiedy pytanie opuściło usta demona. Była przygotowana na to, że prędzej czy później jej rozmówca poruszy ten temat.
- No cóż. Nie będę Ci zdradzać wszystkich naszych sekretów kochanieńki. – rzekła puszczając oczko do skrępowanego Dragota. – Wiedz tylko, że ludzie nauczyli się myśleć i potrafią wykorzystać technikę, oraz nadarzające się szanse na swoją korzyść.
Po tych słowach wyciągnęła z torebki paczkę papierosów i zapaliła jednego. Nałóg nie wybiera, a palenie pozwalało się kobiecie skupić na przesłuchaniu i dokładnej analizie słów demona.
- Technika tak? No dobrze. Masz plusa za szczerość. Chodź nie do końca to rozumiem. – rzekła dmuchając dymem i jakby chwilę się nad czymś zastanawiając. – Mam dla ciebie propozycję. Wypuszczę Cię, lecz najpierw oddaj nam Jina Kazame. Jest nam potrzebny. Masz szczęście, że nie jesteś dupkiem, bo byłeś jedyną personą, która gadała ze mną normalnie. Więc jak? Deal?
Powiedziała i czekała na odpowiedź. Teraz wszystko zależało od niego.
- No cóż. Nie będę Ci zdradzać wszystkich naszych sekretów kochanieńki. – rzekła puszczając oczko do skrępowanego Dragota. – Wiedz tylko, że ludzie nauczyli się myśleć i potrafią wykorzystać technikę, oraz nadarzające się szanse na swoją korzyść.
Po tych słowach wyciągnęła z torebki paczkę papierosów i zapaliła jednego. Nałóg nie wybiera, a palenie pozwalało się kobiecie skupić na przesłuchaniu i dokładnej analizie słów demona.
- Technika tak? No dobrze. Masz plusa za szczerość. Chodź nie do końca to rozumiem. – rzekła dmuchając dymem i jakby chwilę się nad czymś zastanawiając. – Mam dla ciebie propozycję. Wypuszczę Cię, lecz najpierw oddaj nam Jina Kazame. Jest nam potrzebny. Masz szczęście, że nie jesteś dupkiem, bo byłeś jedyną personą, która gadała ze mną normalnie. Więc jak? Deal?
Powiedziała i czekała na odpowiedź. Teraz wszystko zależało od niego.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: South City
Czw Kwi 10, 2014 9:24 pm
Mój stres okazał się zbędny. Dowiedziałem się iż Sonia bądź jej współpracownicy potrafią wyczuwać energię podobnie jak Rikimaru i jego towarzysz. Okazuje się że ta umiejętność jest znacznie bardziej powszechna niż sądziłem. Jeśli każdy policjant się jej nauczy mogę mieć problem, szczególnie jeśli zachcę im się mnie szukać. Nie mam zamiaru pomagać obcym ludziom wydostać sie z Netheru. Ulga jednak nie zawitała w moim umyślę gdyż przyzwyczaiłem się do tego iż wszystko w ostatnim momencie potrafi się zawalić. Po odpowiedzi Sonii mruknąłem dość cicho:
-Wiem co masz na myśli...
Poznałem 2 metody poznawania czyjejś mocy. Używając kosmicznego urządzenia oraz wyczuwając KI. Dlatego też uznałem to drugie za prawdopodobniejszą wersję. Ale dość o tym, odpowiedź którą jej zaoferowałem okazała się wystarczająco wiarygodna. W międzyczasie pojawił się na mojej twarzy ledwo zauważalny grymas spowodowany zmianą wdychanego powietrza. Jasne, będąc w Netherze ledwo dało się oddychać ale teraz jestem w normalnym prawdziwym świecie i korzystając ze swej ludzkiej postaci preferuję coś czystrzego niż dym z ludzkich fajek. I tak znacznie lepiej niż atmosfera która panowała na dole.
Pani Komisarz zaproponowała mi umowę. Jeśli oddam Absorbowanego Jina Kazamę wypuści mnie i zapomni o sprawie. Było by za prosto gdybym się tak po prostu zgodził.
-Zgadzam się, ale mam prośbę.
Powiedziałem to patrząc się jej w oczy powracając do nieco bardziej pewnej postawy.
Wszystko co zostało powiedziane podczas tej konwersacji nie może trafić do żadnej bazy danych, kartoteki, ani kasety. Nalegam, to bardzo ważne.
Zrobiłem wiele by zabrzmieć jakby miało to wielkie znaczenie, ale tak naprawdę tylko się upewniałem. Odkąd zaatakowali mnie messengerzy staram się zacierać każdy ślad i nie mam zamiaru przestać. Po tym jak uzyskałem odpowiedź rzekłem:
-Zdejmij mi te kagańce, a wywiąże się ze swojej części.
Odpowiedziałem zapewniająco i czekałem na jej reakcję.
-Wiem co masz na myśli...
Poznałem 2 metody poznawania czyjejś mocy. Używając kosmicznego urządzenia oraz wyczuwając KI. Dlatego też uznałem to drugie za prawdopodobniejszą wersję. Ale dość o tym, odpowiedź którą jej zaoferowałem okazała się wystarczająco wiarygodna. W międzyczasie pojawił się na mojej twarzy ledwo zauważalny grymas spowodowany zmianą wdychanego powietrza. Jasne, będąc w Netherze ledwo dało się oddychać ale teraz jestem w normalnym prawdziwym świecie i korzystając ze swej ludzkiej postaci preferuję coś czystrzego niż dym z ludzkich fajek. I tak znacznie lepiej niż atmosfera która panowała na dole.
Pani Komisarz zaproponowała mi umowę. Jeśli oddam Absorbowanego Jina Kazamę wypuści mnie i zapomni o sprawie. Było by za prosto gdybym się tak po prostu zgodził.
-Zgadzam się, ale mam prośbę.
Powiedziałem to patrząc się jej w oczy powracając do nieco bardziej pewnej postawy.
Wszystko co zostało powiedziane podczas tej konwersacji nie może trafić do żadnej bazy danych, kartoteki, ani kasety. Nalegam, to bardzo ważne.
Zrobiłem wiele by zabrzmieć jakby miało to wielkie znaczenie, ale tak naprawdę tylko się upewniałem. Odkąd zaatakowali mnie messengerzy staram się zacierać każdy ślad i nie mam zamiaru przestać. Po tym jak uzyskałem odpowiedź rzekłem:
-Zdejmij mi te kagańce, a wywiąże się ze swojej części.
Odpowiedziałem zapewniająco i czekałem na jej reakcję.
Re: South City
Sob Kwi 12, 2014 8:30 pm
Sonia spoglądała wyczekująco na swojego rozmówce. Na szczęście demon miał co nieco pod kopułą, chodź warunki jakie postawił nie były małe. Ale czego się nie robi dla zamknięcia jednej z największych spraw w swoim życiu.
- Może być. I tak dla Policji jesteś nikim. Przynajmniej dopóki nie zaczniesz zabijać ludzi. Wtedy uwierz mi. Będziesz miał przesrane. – powiedziała ciemnowłosa i nacisnęła jakiś przycisk na pilocie, który wyjęła z kieszeni spodni. W następnej chwili obroże opadły, zaś demon był wolny. Sznur również opadł na ziemie.
- No dobrze. Teraz wywiąż się z naszej umowy. – rzekła pani komisarz obserwując dokładnie Dragota.
Occ:
Opisz jak wydalasz Jina(jeśli będziesz to robił) oraz podaj staty.
- Może być. I tak dla Policji jesteś nikim. Przynajmniej dopóki nie zaczniesz zabijać ludzi. Wtedy uwierz mi. Będziesz miał przesrane. – powiedziała ciemnowłosa i nacisnęła jakiś przycisk na pilocie, który wyjęła z kieszeni spodni. W następnej chwili obroże opadły, zaś demon był wolny. Sznur również opadł na ziemie.
- No dobrze. Teraz wywiąż się z naszej umowy. – rzekła pani komisarz obserwując dokładnie Dragota.
Occ:
Opisz jak wydalasz Jina(jeśli będziesz to robił) oraz podaj staty.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: South City
Wto Kwi 15, 2014 10:24 pm
Miałem szczerą nadzieję że uda mi się przekonać Panią Komisarz do wyczyszczenia mnie z historii, ale nie miałem się tak naprawdę czego obawiać. Po ksywie i tak nikt mnie nie pozna a i wygląd zmieniłem więc czemu ktokolwiek miałby coś z tego wyciągnąć. Jednak moja prośba została rozpatrzona pomyślnie, a chwilę potem więzy psychiczne zostały zdjęte do końca. Nie byłem już przywiązany do krzesła, więc mogłem zachować się jak należy i uciec natychmiast bez oddawania pochłoniętego wojownika. Muszę to zrobić, potrzebuje tej mocy bardziej niż oni. Powoli wstałem, i usłyszałem prośbę koleżanki. Byłem przez chwilę w kropce, mogłem zachować się jak człowiek, albo jak demon. Choć jestem na siebie zły to zmusiłem siebie do zrobienia słusznej rzeczy. Sonia mogła dostrzec iż skrzydła, rogi jak i tatuaże Jina powoli się zapadają przybliżając tą formę do jego prawdziwego wyglądu. krzesła jak i wszystkie inne przedmioty w pomieszczeniu zaczynały się dziwnie zachowywać. Cały pokój po chwili nieznacznie się trząsł z powodu wydobycia dużej ilości energii. Moja ludzka pokrywa która obecnie miała wygląd Jina powoli się upłynniała, mój kształt i detale zaczynały być coraz mniej liczne aż w końcu byłem niczym pomnik ze stałej rtęci. W tym momencie wydobycie energii sie zakończyło, a srebrna sylwetka odkleiła się od naturalnej. Jin w tej postaci upadł na podłogę, i w przeciągu minuty był jak z przed absorbcji. Jednak nie odzyskał przytomności, a po chwili.... ja prawie również. Ponownie w formie z okularami opadłem bezwładnie na kostki walcząc z własnym ciałem. Czułem się dosłownie jakby ktoś odciął mi głowę i przyczepił zapasową. Udało mi się sprawić by technika niczego nie zdradziła ani nie wyglądała przesadnie nienaturalnie ale kosztowało mnie to wiele wysiłku. Kilka prób ustania na nogach skończyło sie fiaskiem, stałem sie kompletnie rozmontowany. Spojrzałem się na Sonię jak zaskoczona by nie była, i ledwo zrozumiale powiedziałem:
-Zrobiłem o co prosiłaś....czy mogę już opuścić to miejsce?.....
Rozglądałem się po pomieszczeniu chaotycznie jakbym szukał guziku zbawienia. Ale sam się w to bagno wkopałem, swoją nierozwagą i naiwnością sprowadziłem na siebie kolejne cierpienie. Żyć, nie umierać.
OOC:
Dragot
Siła:212
Szybkość:280
Wytrzymałość:200
Energia:300
HP: 1000
KI: 974
PL: 6760
-Zrobiłem o co prosiłaś....czy mogę już opuścić to miejsce?.....
Rozglądałem się po pomieszczeniu chaotycznie jakbym szukał guziku zbawienia. Ale sam się w to bagno wkopałem, swoją nierozwagą i naiwnością sprowadziłem na siebie kolejne cierpienie. Żyć, nie umierać.
OOC:
Dragot
Siła:212
Szybkość:280
Wytrzymałość:200
Energia:300
HP: 1000
KI: 974
PL: 6760
Re: South City
Czw Kwi 17, 2014 8:17 pm
Ciemnowłosa kiwnęła głową i patrzyła na to co wyprawia Dragot. Było to coś zupełnie niespodziewanego i niezbyt ludzkiego. W jednej chwili rogi, skrzydła i tatuaże zaczęły zanikać. A w następnej całe ciało jej rozmówcy zaczęło wyglądać niczym płynne srebro. Kobieta obserwowała to całe wydarzenie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Wolała nie robić żadnych niebezpiecznych ruchów. W końcu kto wie, co takiemu szlamowi może chodzić po głowie. Dla bezpieczeństwa Sonia wyciągnęła swój pistolet i położyła go na biurku. Podskórnie czuła, że pocisk najpewniej nie zabije jej rozmówcy, lecz broń dawała jej pewną namiastkę bezpieczeństwa. Po minucie cierpień demona, ten oddał to co wcześniej zabrał. Mistrz walk Jin Kazama leżał nieprzytomny na podłodze. Obok niego klęczał Dragot, który wydawał się dość zmęczony tym co właśnie zrobił. Czarnooka podeszła do kruczowłosego Jina i sprawdziła jego tętno. Na szczęście żył, chodź był bardzo osłabiony.
- Tak. – odrzekła kobieta spoglądając na demona. Zaimponował jej, co było niełatwe. – Wypełniłeś swoją część umowy, więc ja zamierzam wypełnić swoją. Danny!
Kiedy tylko krzyknęła do pokoju wszedł wysoki policjant, ubrany w pełen mundur polowy z karabinem szturmowym na ramieniu. Popatrzył nieufnie na Dragota i zasalutował.
- Tak pani Komisarz? – zapytał.
- Zabierzesz Pana na dwór i wypuścisz go tylnymi drzwiami. Pomógł nam bardzo w sprawie i jest wolny. Zrozumiałeś? – powiedziała Sonia głosem nieznoszącym sprzeciwu. – Zawołaj też lekarzy by opatrzyli naszego mistrzunia. Żyje, ale może to nie potrwać zbyt długo.
- Tak jest pani Komisarz. – rzekł Danny i podniósł Dragota do pozycji pionowej. – Pomogę panu.
- Do zobaczenia kiedyś Dante. – rzekła Sonia, uśmiechając się delikatnie kiedy demon wychodził z gabinetu.
Po kilku minutach podróży, przez opustoszały klub Dragot wreszcie został wyprowadzony na powierzchnię. Policjant już chciał odejść kiedy coś sobie przypomniał.
- Masz tu prezent od pani Komisarz. Na razie. – rzekł i wręczył wojownikowi plik banknotów i małą karteczkę. Po chwili zniknął w budynku, zaś demon został sam. Kiedy spojrzał na karteczkę zobaczył napis. „Dante. Dziękuje za pomoc. Wygrałeś walkę, więc w sumie należy ci się nagroda. Tu masz pulę, którą powinieneś dostać. Mam nadzieję, że nasze zwiedzanie będzie dalej aktualne. Sonia.”
Occ:
Dragot. Koniec questu. Dziękuję za grę. Otrzymujesz kilka tysięcy oraz 20 pkt. O pkt upomnij się w następnym treningu.
- Tak. – odrzekła kobieta spoglądając na demona. Zaimponował jej, co było niełatwe. – Wypełniłeś swoją część umowy, więc ja zamierzam wypełnić swoją. Danny!
Kiedy tylko krzyknęła do pokoju wszedł wysoki policjant, ubrany w pełen mundur polowy z karabinem szturmowym na ramieniu. Popatrzył nieufnie na Dragota i zasalutował.
- Tak pani Komisarz? – zapytał.
- Zabierzesz Pana na dwór i wypuścisz go tylnymi drzwiami. Pomógł nam bardzo w sprawie i jest wolny. Zrozumiałeś? – powiedziała Sonia głosem nieznoszącym sprzeciwu. – Zawołaj też lekarzy by opatrzyli naszego mistrzunia. Żyje, ale może to nie potrwać zbyt długo.
- Tak jest pani Komisarz. – rzekł Danny i podniósł Dragota do pozycji pionowej. – Pomogę panu.
- Do zobaczenia kiedyś Dante. – rzekła Sonia, uśmiechając się delikatnie kiedy demon wychodził z gabinetu.
Po kilku minutach podróży, przez opustoszały klub Dragot wreszcie został wyprowadzony na powierzchnię. Policjant już chciał odejść kiedy coś sobie przypomniał.
- Masz tu prezent od pani Komisarz. Na razie. – rzekł i wręczył wojownikowi plik banknotów i małą karteczkę. Po chwili zniknął w budynku, zaś demon został sam. Kiedy spojrzał na karteczkę zobaczył napis. „Dante. Dziękuje za pomoc. Wygrałeś walkę, więc w sumie należy ci się nagroda. Tu masz pulę, którą powinieneś dostać. Mam nadzieję, że nasze zwiedzanie będzie dalej aktualne. Sonia.”
Occ:
Dragot. Koniec questu. Dziękuję za grę. Otrzymujesz kilka tysięcy oraz 20 pkt. O pkt upomnij się w następnym treningu.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: South City
Czw Kwi 17, 2014 11:41 pm
Gdyby nie moja siła oraz demoniczne geny, byłbym w takim samym stanie co Kazama. Muszę to bardziej opracować, w przeciwnym wypadku przypłacę to życiem. Sonia nie straciła zaufania wobec mnie, co mnie zachwyciło. Wywiązała się także ze swojej umowy, wezwała jakiegoś wojaka z plastikowym karabinem do kompletu i kazała mu mnie stąd zabrać. Ten po chwili to uczynił, pomógł mi również wstać czym zdobył część mojego uznania.
-...Dzięki.. Dodałem ledwo słyszalnie podczas gdy ten prowadził mnie do wyjścia. Po kilku monotonnych minutach podróży po klubie w którym wciąż czuć było Alkochol i narkotyki, wyszliśmy na zewnątrz i ujrzałem przed sobą blask księżyca w półpełni. Przez te kilka godzin musiałem być nieprzytomny, więc nie byłem tym zaskoczony. Ledwo stałem, troche odpocząłem po drodze ale niewiele to dało. Zanim odszedłem Danny podszedł do mnie i dał mi szmal oraz kartkę z wiadomością od Sonii. Powiedział że to prezent, po czym wrócił stać w miejscu. Przeczytałem iż dostałem nagrodę za walkę, i Pani komisarz nadal ma chęć pokazania mi tego miasta.
Ja mam serdecznie dość. Nie widziałem jeszcze takiego stężenia głupoty i rozpusty w świecie ludzkim. To nie są ludzie, to zwykłe karaluchy które muszą zostać zdeptane zanim zaczną mi szkodzić. Nie wytrzymam tutaj ani chwili dłużej, wracam do wioski. Szmal i kartke schowałem do kieszeni spodni po czym wzniosłem się wysoko ponad budynki i poleciałem w kierunku z którego tutaj się pojawiłem. Mroczna Puszcza wzywa.
OOC:
Z/t do Wioska Drakonian
Quest doskonały, witamy w Mistrzach
-...Dzięki.. Dodałem ledwo słyszalnie podczas gdy ten prowadził mnie do wyjścia. Po kilku monotonnych minutach podróży po klubie w którym wciąż czuć było Alkochol i narkotyki, wyszliśmy na zewnątrz i ujrzałem przed sobą blask księżyca w półpełni. Przez te kilka godzin musiałem być nieprzytomny, więc nie byłem tym zaskoczony. Ledwo stałem, troche odpocząłem po drodze ale niewiele to dało. Zanim odszedłem Danny podszedł do mnie i dał mi szmal oraz kartkę z wiadomością od Sonii. Powiedział że to prezent, po czym wrócił stać w miejscu. Przeczytałem iż dostałem nagrodę za walkę, i Pani komisarz nadal ma chęć pokazania mi tego miasta.
Ja mam serdecznie dość. Nie widziałem jeszcze takiego stężenia głupoty i rozpusty w świecie ludzkim. To nie są ludzie, to zwykłe karaluchy które muszą zostać zdeptane zanim zaczną mi szkodzić. Nie wytrzymam tutaj ani chwili dłużej, wracam do wioski. Szmal i kartke schowałem do kieszeni spodni po czym wzniosłem się wysoko ponad budynki i poleciałem w kierunku z którego tutaj się pojawiłem. Mroczna Puszcza wzywa.
OOC:
Z/t do Wioska Drakonian
Quest doskonały, witamy w Mistrzach
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: South City
Sro Kwi 30, 2014 12:38 pm
Wolne latanie ją nużyło, ale nie mogła dać się złapać ani wyczuć. Gdy była już stosunkowo blisko jakiegoś miasta podleciała do ziemi i postanowiła przejść resztę na piechotę. Sama nie wiedziała, dlaczego to wszystko robi, co to pomoże? Czy faktycznie da radę z wycofaniem się życia walk już na dobre? Nie umiała na to odpowiedzieć, zapewne nie, ale dopóki Kuro był na Ziemi nie chciała wyróżniać się wśród innych. Postanowienie całkowicie bezsensowne, bo gdyby tylko się coś stało, na pewno zareagowałaby bez zastanowienia, ale póki co musiała się ograniczyć. Była lekko roztrzęsiona, co było po niej widać- zaczerwienione włosy, burza włosów, każdy jej gest, krok był po prostu niepewny. Miała problem sama ze sobą, nie mogła nawet odczytać po energii gdzie znajdował się czarnowłosy. Czuła, że grunt wali jej się pod nogami, ale obecnie nie miała na to ani rady ani sposobu. Miasto było dla niej czymś nowym, zwłaszcza tutaj na Ziemi. Na Vegecie wyglądało to całkiem inaczej, tutaj zdawała się być całkowicie zagubiona. Auta, które śpieszyły się, każdy w swoją stronę. Były to stosunkowo śmieszne pojazdy, unosiły się nad drogą. A więc tak ludzie latają? – pomyślała i zamyśliła się. Całkowicie bez sensu, tak jak robi to ona jest zdecydowanie prościej. Każdy śpieszył się, to do pracy, to ludzie z dziećmi, kobiety, mężczyźni, grupa nastolatków, która pewnie szła do szkoły. Takie życie wydawało jej się nudne, po prostu monotonne. Co to za przyjemność z ciągłego chodzenia i zarabiania i codziennie tak samo przez ileś lat, najpierw jedno dziecko, potem drugie, trzecie, starość. I nic nowego, ciągłe monotonia i nagle ludzie zdają sobie sprawy, że nie dali z życia i z siebie wszystkiego co mogli. Nigdy nie chciała tak skończyć, wręcz obawiała się tego, ale dobra! Nie o tym mowa. Musiała znaleźć coś, gdzie będzie mogła coś zjeść. Miała trochę pieniędzy, które wystarczą jej na jakiś tam start, ale zdawała sobie sprawę, że będzie musiała je jakoś rozmnożyć w dosyć szybkim tempie.
- Przepraszam, gdzie znajdę... - chciała już zapytać, ale kobieta spojrzała na nią niemiłym wzrokiem i tylko odburknęła.
- Śpieszę się! – po czym szybko pobiegła w drugim kierunku. Zdziwiło ją jak ludzie potrafią być niemili, chciała tylko zapytać o drogę, na dodatek była uprzejma. Głośno westchnęła. Już jej się tutaj nie podobało. Ruszyła wzdłuż pierwszej, lepszej ulicy. Wszystko tutaj działo się szybko, jakby nikt nie zwracał na nic uwagi tylko na swoje cele. Przez ten moment April zapomniała o Kuro, była zaoferowana wszystkim, co działo się dookoła niej. Po chwili jednak wróciło wszystko do niej i przypomniała sobie, że przez tą całą sytuację tutaj trafiła. Rozejrzała się, szukała czegoś, gdzie mogłaby zjeść. Zobaczyła jakiś bar i bez zastanowienia się weszła do niego. Pożałowała w tej chwili, co tylko otworzyła drzwi. W środku siedzieli sami faceci, którzy pod wpływem otwieranych drzwi obrócili się natychmiast i uśmiechnęli. Skierowała ją tutaj głównie niska cena, musiała oszczędzać przecież. Postanowiła się tym nie przejmować, grzecznie podeszła i złożyła zamówienia. Doskonale w tym czasie jednak słyszała komentarze pod jej tematem, które nie dosyć, że były niemoralne, to jeszcze ją obrażały. Zdenerwowana rzuciła im mordercze spojrzenie, po czym odeszła ze swoją tacką, do jednego ze stolików. Przy konsumpcji dosiedli się do niej nawet nie pytając o pozwolenie. Starała się ich ignorować, ale gdy jeden z nich pogłaskał ją po głowie wstała gwałtownie.
- Halo, halo, gdzie się panienko śpieszysz, my się dopiero rozkręcamy- stało tam czterech mężczyzn, przestraszyła się. Zapomniała całkowicie, że jest silniejsza od nich, na pewno silniejsza...
- Czego ode mnie chcecie? Przecież nie zrobiłam wam nic, przyszłam tylko zjeść! – zaczęła się bronić słownie, była przestraszona i roztrzęsiona. Nie dosyć, że jeszcze pod wpływem tamtej sytuacji to jeszcze coś takiego.
- Taka piękna kobieta w tych stronach to rzadkość. – odpowiedział drugi zbliżając się do niej wyciągając rękę. W tej sekundzie przerażona złapała go i obróciła. Mężczyzna padł na ziemię. Pozostała trójka spojrzała na nią i bez zastanowienia się rzucili się na biedną dziewczynę. Ona w przypływie emocji rozprawiła się z nimi szybko.
- Co tu się dzieje? Dzwonie na policję! – wykrzyknęła pani, która obsługiwała stanowisko. Dopiero co weszła do miasta, a już kłopoty, długo się nie zastanawiając wybiegła stamtąd jak najszybciej i zaczęła uciekać przed siebie. Rozpłakała się na domiar złego, było jej źle smutno, była głodna i trochę przemęczona. Za dużo wrażeń jak na to wszystko, nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Przez myśl tylko przeszło jej Kuro tęsknie, ale szybko musiała to z siebie wyrzucić, nie może tak myśleć, musi zacząć żyć na nowo, bez niego.
- Przepraszam, gdzie znajdę... - chciała już zapytać, ale kobieta spojrzała na nią niemiłym wzrokiem i tylko odburknęła.
- Śpieszę się! – po czym szybko pobiegła w drugim kierunku. Zdziwiło ją jak ludzie potrafią być niemili, chciała tylko zapytać o drogę, na dodatek była uprzejma. Głośno westchnęła. Już jej się tutaj nie podobało. Ruszyła wzdłuż pierwszej, lepszej ulicy. Wszystko tutaj działo się szybko, jakby nikt nie zwracał na nic uwagi tylko na swoje cele. Przez ten moment April zapomniała o Kuro, była zaoferowana wszystkim, co działo się dookoła niej. Po chwili jednak wróciło wszystko do niej i przypomniała sobie, że przez tą całą sytuację tutaj trafiła. Rozejrzała się, szukała czegoś, gdzie mogłaby zjeść. Zobaczyła jakiś bar i bez zastanowienia się weszła do niego. Pożałowała w tej chwili, co tylko otworzyła drzwi. W środku siedzieli sami faceci, którzy pod wpływem otwieranych drzwi obrócili się natychmiast i uśmiechnęli. Skierowała ją tutaj głównie niska cena, musiała oszczędzać przecież. Postanowiła się tym nie przejmować, grzecznie podeszła i złożyła zamówienia. Doskonale w tym czasie jednak słyszała komentarze pod jej tematem, które nie dosyć, że były niemoralne, to jeszcze ją obrażały. Zdenerwowana rzuciła im mordercze spojrzenie, po czym odeszła ze swoją tacką, do jednego ze stolików. Przy konsumpcji dosiedli się do niej nawet nie pytając o pozwolenie. Starała się ich ignorować, ale gdy jeden z nich pogłaskał ją po głowie wstała gwałtownie.
- Halo, halo, gdzie się panienko śpieszysz, my się dopiero rozkręcamy- stało tam czterech mężczyzn, przestraszyła się. Zapomniała całkowicie, że jest silniejsza od nich, na pewno silniejsza...
- Czego ode mnie chcecie? Przecież nie zrobiłam wam nic, przyszłam tylko zjeść! – zaczęła się bronić słownie, była przestraszona i roztrzęsiona. Nie dosyć, że jeszcze pod wpływem tamtej sytuacji to jeszcze coś takiego.
- Taka piękna kobieta w tych stronach to rzadkość. – odpowiedział drugi zbliżając się do niej wyciągając rękę. W tej sekundzie przerażona złapała go i obróciła. Mężczyzna padł na ziemię. Pozostała trójka spojrzała na nią i bez zastanowienia się rzucili się na biedną dziewczynę. Ona w przypływie emocji rozprawiła się z nimi szybko.
- Co tu się dzieje? Dzwonie na policję! – wykrzyknęła pani, która obsługiwała stanowisko. Dopiero co weszła do miasta, a już kłopoty, długo się nie zastanawiając wybiegła stamtąd jak najszybciej i zaczęła uciekać przed siebie. Rozpłakała się na domiar złego, było jej źle smutno, była głodna i trochę przemęczona. Za dużo wrażeń jak na to wszystko, nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Przez myśl tylko przeszło jej Kuro tęsknie, ale szybko musiała to z siebie wyrzucić, nie może tak myśleć, musi zacząć żyć na nowo, bez niego.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: South City
Wto Maj 06, 2014 12:10 am
Zatrzymała się w końcu w swoim strachu, którego sama nie potrafiła zrozumieć, a tym bardziej jakoś bardziej zdefiniować, czy określić. Była od nich stokroć silniejsza, mogła powalić ich w zasadzie jedną ręką, więc dlaczego uciekała? Może to nie przed nimi, a przed samą sobą? Przed swoją przeszłością? Ludzie nie zwracali na nią uwagi, każdy był zajęty sobą. Zatrzymała się gdzieś dopiero na obrzeżach. Wzięła parę głębokich oddechów, adrenalina wciąż w niej buzowała. Musiała się natychmiast uspokoić. Nie podobało jej się to miejsce, chciała stąd jak najszybciej zniknąć, gdzieś dalej, gdzieś, gdzie jest przyjemnie. Nagle poczuła na swoim barku jakąś dłoń, natychmiast zareagowała- odwróciła się przerażona. Jej oczom ukazał się wysoki mężczyzna, może po dwudziestce, który miał zatroskany wyraz twarzy.
- Stało się coś? – spytał spoglądając na dziewczynę. Nie wiedziała jak ma się zachować, miała mieszanie uczucia zwłaszcza po tym co przed chwilą się stało. – Zgubiła się Pani? Widziałem jak Biegłaś i postanowiłem iść za Tobą, ktoś zrobił Ci coś złego? Mogę Ci pomóc.
Nie potrafiła z siebie wykrztusić nawet słowa, kiwnęła tylko przecząco głową. Musiała wyglądać dosyć dziwnie, burza czarnych włosów, przerażone oczy, duże, piękne błękitne oczy. Czuła jak wpatruje się prosto w nie jakby próbował coś z nich wyczytać, musiała zmienić swój zasięg wzroku, spuściła głowę.
- Muszę się stąd wydostać, dostałam się tutaj przypadkiem i doznałam paru nieprzyjemności. – prawie, że wyszeptała szukając pomocy. Niech on sobie już idzie. Było jednak zdecydowanie jak na złość, stał i obserwował ją. A ona chciała uciec, od niego, od miasta i od tego wszystkiego. Jedyne czego potrzebowała to Kuro, ale nie było go w zasięgu, na dodatek wiedziała, że nie może o nim myśleć, a jednak to robiła. Była zbyt zakochana, aby tak po prostu zapomnieć o nim. Łączyło ją tyle wspomnień z nim, że nawet próbując je wyrzucić nie potrafiła tego zrobić, a może nie chciała? Myślała o nim, aż z tego wyrwał ją niski głos.
- Mieszkam poza miastem z rodzicami, przyjechałem tutaj tylko załatwić parę spraw, jak chcesz mogę Cię podwieźć. W zasadzie już skończyłem, hm... w sumie zapraszam Cię na jakiś obiad, strasznie marnie wyglądasz. – odparł wesoło i wyciągnął coś takiego jak June- kapsułę, z której pojawił się nagle dziwny pojazd. Nie chciała nic wspominać o tym, że przecież mogliby polecieć. Bez słowa usiadła za nim na motocyklu. Nie zamierzała łapać się go z przodu, jak to zwykle widziała przy takich pojazdach. – Możesz się mnie złapać, będę jechał dosyć szybko i nie chcę abyś spadła.
Za kogo on ją uważał? Za jakąś sierotę, która pokrzywdzona losem złapie go, robił z siebie jakiś ideał męskości. Na totalny przekór złapała się tylnej rączki, uśmiechając się lekko sardonicznie. Nagle ze starej nieśmiałej April sprzed dwóch lat obudziła się ta nowa, niezwykle pewna siebie, swojej mocy, kobiecości, pełna energii i przede wszystkim nie bojąca się niczego, ani nikogo. Jedną rzeczą jaką zawsze się obawiała było to, że straci Kuro, a skoro się to stała nie miała już żadnego powodu do strachu. Nie bała się śmierci, wiedziała, że i tak w końcu nadejdzie, a to czy umrze ze starości, w walce, czy z bratem teraz nie miała znaczenia skoro Jego przy niej nie było.
- Jeszcze nie wiesz na co mnie stać, więc nie trzeba, jeżeli szukałeś dziewczynki pokrzywdzonej przez los, to trochę za daleko. – powiedziała nabierając pewności siebie, usiadła z gracją poprawiając swoje włosy. Domyśliła się, że zaczepił ją po prostu, bo mu się podobała i myślał, że poderwie ją na tanie sztuczki, a ona po prostu chce się wydostać z tego chorego miejsca. Jechali, czuła, że specjalnie przyśpieszał, ale na niej nie robiło to wrażenia. Podróż była długa, za długa jak dla niej, jakby leciała pokonałaby ją dużo szybciej, ale w końcu zatrzymali się pod niego domem, był stosunkowo skromny.
- Byłaś bardzo dzielna, to teraz zapraszam Cię na obiad, musisz być okropnie głodna. – uśmiechnął się przyjaźnie, ale dziewczyna oddała mu tylko kask. Fakt, była głodna, ale nie zamierzała u nikogo zostawać.
- Nie tym razem. – wyszczerzyła się tylko widząc przed sobą zieleń, uniosła się lekko do góry, on zrobił tylko przerażoną minę. –Chciałam się tylko wydostać, ale dziękuję za zaproszenie, poza tym jestem zajęta.
Nie wiedziała dlaczego powiedziała ostatnie zdanie, ale nawet nie machając przybyszowi, który nadal był w ogromnym szoku udała się dalej.
zt--> Pole
- Stało się coś? – spytał spoglądając na dziewczynę. Nie wiedziała jak ma się zachować, miała mieszanie uczucia zwłaszcza po tym co przed chwilą się stało. – Zgubiła się Pani? Widziałem jak Biegłaś i postanowiłem iść za Tobą, ktoś zrobił Ci coś złego? Mogę Ci pomóc.
Nie potrafiła z siebie wykrztusić nawet słowa, kiwnęła tylko przecząco głową. Musiała wyglądać dosyć dziwnie, burza czarnych włosów, przerażone oczy, duże, piękne błękitne oczy. Czuła jak wpatruje się prosto w nie jakby próbował coś z nich wyczytać, musiała zmienić swój zasięg wzroku, spuściła głowę.
- Muszę się stąd wydostać, dostałam się tutaj przypadkiem i doznałam paru nieprzyjemności. – prawie, że wyszeptała szukając pomocy. Niech on sobie już idzie. Było jednak zdecydowanie jak na złość, stał i obserwował ją. A ona chciała uciec, od niego, od miasta i od tego wszystkiego. Jedyne czego potrzebowała to Kuro, ale nie było go w zasięgu, na dodatek wiedziała, że nie może o nim myśleć, a jednak to robiła. Była zbyt zakochana, aby tak po prostu zapomnieć o nim. Łączyło ją tyle wspomnień z nim, że nawet próbując je wyrzucić nie potrafiła tego zrobić, a może nie chciała? Myślała o nim, aż z tego wyrwał ją niski głos.
- Mieszkam poza miastem z rodzicami, przyjechałem tutaj tylko załatwić parę spraw, jak chcesz mogę Cię podwieźć. W zasadzie już skończyłem, hm... w sumie zapraszam Cię na jakiś obiad, strasznie marnie wyglądasz. – odparł wesoło i wyciągnął coś takiego jak June- kapsułę, z której pojawił się nagle dziwny pojazd. Nie chciała nic wspominać o tym, że przecież mogliby polecieć. Bez słowa usiadła za nim na motocyklu. Nie zamierzała łapać się go z przodu, jak to zwykle widziała przy takich pojazdach. – Możesz się mnie złapać, będę jechał dosyć szybko i nie chcę abyś spadła.
Za kogo on ją uważał? Za jakąś sierotę, która pokrzywdzona losem złapie go, robił z siebie jakiś ideał męskości. Na totalny przekór złapała się tylnej rączki, uśmiechając się lekko sardonicznie. Nagle ze starej nieśmiałej April sprzed dwóch lat obudziła się ta nowa, niezwykle pewna siebie, swojej mocy, kobiecości, pełna energii i przede wszystkim nie bojąca się niczego, ani nikogo. Jedną rzeczą jaką zawsze się obawiała było to, że straci Kuro, a skoro się to stała nie miała już żadnego powodu do strachu. Nie bała się śmierci, wiedziała, że i tak w końcu nadejdzie, a to czy umrze ze starości, w walce, czy z bratem teraz nie miała znaczenia skoro Jego przy niej nie było.
- Jeszcze nie wiesz na co mnie stać, więc nie trzeba, jeżeli szukałeś dziewczynki pokrzywdzonej przez los, to trochę za daleko. – powiedziała nabierając pewności siebie, usiadła z gracją poprawiając swoje włosy. Domyśliła się, że zaczepił ją po prostu, bo mu się podobała i myślał, że poderwie ją na tanie sztuczki, a ona po prostu chce się wydostać z tego chorego miejsca. Jechali, czuła, że specjalnie przyśpieszał, ale na niej nie robiło to wrażenia. Podróż była długa, za długa jak dla niej, jakby leciała pokonałaby ją dużo szybciej, ale w końcu zatrzymali się pod niego domem, był stosunkowo skromny.
- Byłaś bardzo dzielna, to teraz zapraszam Cię na obiad, musisz być okropnie głodna. – uśmiechnął się przyjaźnie, ale dziewczyna oddała mu tylko kask. Fakt, była głodna, ale nie zamierzała u nikogo zostawać.
- Nie tym razem. – wyszczerzyła się tylko widząc przed sobą zieleń, uniosła się lekko do góry, on zrobił tylko przerażoną minę. –Chciałam się tylko wydostać, ale dziękuję za zaproszenie, poza tym jestem zajęta.
Nie wiedziała dlaczego powiedziała ostatnie zdanie, ale nawet nie machając przybyszowi, który nadal był w ogromnym szoku udała się dalej.
zt--> Pole
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: South City
Sro Lis 19, 2014 10:25 pm
Vulfila wzbiła się niechętnie w powietrze w ślad za Hazardem. W locie założyła ręce przed sobą naburmuszona. Całą drogę nie odzywała się ani nie zerkała na blondyna, lecz w przeciwnym kierunku lub na pojawiające się na horyzoncie miasto. Wiedziała, dokąd lecą, znała to miejsce. Jednak buzujące w niej emocje nie pozwoliły jej na cieszenie się z tej chwili. Dopiero kiedy wylądowali w jednej z bocznych uliczek pomiędzy wieżowcami, popatrzyła na Hazarda z niedowierzaniem.
- Chyba nie doceniasz mojego Mistrza. I wiesz co, cały czas wypowiadasz się o nim negatywnie, a wiesz co? On wiele mnie nauczył. – podeszła do Hazarda dziarsko i zaczęła tykać go boleśnie palcem w klatkę piersiową z ponurą miną i wykręcającym się w spiralki ogonem- Gdyby nie on, dalej byłabym jak wszystkie te niedojdy w Akademii. Nie umiejąc nawet dobrze przyłożyć pięścią, żeby się nie popłakać. – stwierdziła, po czym podeszła do ściany bloku obok siebie. Uderzyła w nią z całej siły, aż ręka przebiła się do pomieszczenia do środka. Na dłoni sayanki została krwista plama po zdartej skórze.- Widzisz? Poza tym nie wymądrzaj się, pewnie nigdy nie widziałeś naukowca, a już w szczególności takiego jak Rogozin, ale zobaczysz, on wie WSZYSTKO. – słysząc słowa odnośnie garnituru, Vulfila roześmiała się złośliwie.- Wiesz kto to naukowiec, a nie wiesz co to garnitur? Dobre sobie. – po chwili dopiero nieco się rozpogodziła i z dystansu jednego kroku i rękami dalej założonymi przed sobą kontunuowała. – Chyba żartujesz, nie będę pracować, jeśli wreszcie nikt nie jest mi w stanie zrobić krzywdy. Po prostu chodźmy do sklepu, zwiążemy obsługę i wybierzemy, co nam się podoba. Przecież Rogozin nie musi wiedzieć, skąd mamy te ciuchy.
Po tych słowach ruszyła w stronę głównego pasażu miasta
- Chodź i nie peniaj, trzęsiportku. Kradzione nie tuczy, więc będziemy piękni i szczupli. – mówiła, nie odwracając się nawet, lecz oczekując, że Hazard za nią podąży. – Swoją drogą na Ziemi jest taka kreskówka, Asterix i Obelix. Z tym winem masz jak Obelix, który wpadł do kociołka z magicznym napojem, kiedy był mały.
- Chyba nie doceniasz mojego Mistrza. I wiesz co, cały czas wypowiadasz się o nim negatywnie, a wiesz co? On wiele mnie nauczył. – podeszła do Hazarda dziarsko i zaczęła tykać go boleśnie palcem w klatkę piersiową z ponurą miną i wykręcającym się w spiralki ogonem- Gdyby nie on, dalej byłabym jak wszystkie te niedojdy w Akademii. Nie umiejąc nawet dobrze przyłożyć pięścią, żeby się nie popłakać. – stwierdziła, po czym podeszła do ściany bloku obok siebie. Uderzyła w nią z całej siły, aż ręka przebiła się do pomieszczenia do środka. Na dłoni sayanki została krwista plama po zdartej skórze.- Widzisz? Poza tym nie wymądrzaj się, pewnie nigdy nie widziałeś naukowca, a już w szczególności takiego jak Rogozin, ale zobaczysz, on wie WSZYSTKO. – słysząc słowa odnośnie garnituru, Vulfila roześmiała się złośliwie.- Wiesz kto to naukowiec, a nie wiesz co to garnitur? Dobre sobie. – po chwili dopiero nieco się rozpogodziła i z dystansu jednego kroku i rękami dalej założonymi przed sobą kontunuowała. – Chyba żartujesz, nie będę pracować, jeśli wreszcie nikt nie jest mi w stanie zrobić krzywdy. Po prostu chodźmy do sklepu, zwiążemy obsługę i wybierzemy, co nam się podoba. Przecież Rogozin nie musi wiedzieć, skąd mamy te ciuchy.
Po tych słowach ruszyła w stronę głównego pasażu miasta
- Chodź i nie peniaj, trzęsiportku. Kradzione nie tuczy, więc będziemy piękni i szczupli. – mówiła, nie odwracając się nawet, lecz oczekując, że Hazard za nią podąży. – Swoją drogą na Ziemi jest taka kreskówka, Asterix i Obelix. Z tym winem masz jak Obelix, który wpadł do kociołka z magicznym napojem, kiedy był mały.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: South City
Czw Lis 20, 2014 7:31 pm
Lecieli przez dłuższy okres czasu. Hazard raz po raz oglądał się do tyłu na Vulfilę, lecz ta nie zamierzała zaszczycić go spojrzeniem. Nie była chyba w najlepszym humorze. Tylko dlaczego? Czy chodzi o jego niezbyt rozgarnięte wypowiedzi na temat naukowców, garnituru i wina? A może jest zła bo opuścili tamtą łąkę, może miała ochotę zostać tam dłużej? Rozmyślał nad tym przez większą część drogi do miasta, lecz nie doszedł do żadnych, konkretnych wniosków. Będzie musiał przejść nad tym do porządku dziennego.
Wylądowali w jakiejś ciemnej uliczce, upewniwszy się wcześniej czy na pewno nikt ich nie zobaczy - widok ludzi spadających nagle z nieba i lądujących sobie jak gdyby nigdy nic na chodniku z pewnością byłby niecodzienny. Haz nie zdążył nawet dobrze się rozejrzeć, gdy poczuł bolesne ukłucie w klatkę piersiową. Skrzywił się lekko i cofnął o krok, by znaleźć się poza zasięgiem palców Vulfi.
- Hej hej, zaczekaj chwilę - zawołał, gdy okazało się w końcu dlaczego dziewczyna nie odezwała się do niego słowem podczas podróży - źle mnie zrozumiałaś. Nie krytykowałem Koszarowego jako nauczyciela, miałem raczej na myśli jego metody pracy! Przecież można uczyć na spokojnie, cierpliwie wytłumaczyć, dawać wskazówki. Nasza poranna sesja treningowa jest najlepszym tego przykładem. Ki Feeling to nie jakaś pierwsza lepsza sztuczka, którą nawet największe głąby opanowują w przeciągu kilku minut!
Spojrzał nieco w bok, bo nie był do końca szczery - jemu nauka wyczuwania energii zajęła godzinę, lecz był wtedy pod ogromną presją. Gdyby mu się nie udało, to już na zawsze pożegnałby się szansą nauczenia czegokolwiek od Trenera z Czerwoną Peleryną. "I na pewno nie zatłukłby mnie gdybym czegoś nie zrozumiał" pomyślał nieco złośliwie.
- Nie przeczę, że Twój Mistrz to autorytet i zasłużony wojownik, po prostu nie podoba mi się sposób w jaki naucza. Tym bardziej jeśli chodzi o Ciebie!
To ostatnie wypowiedział całkiem głośno, spojrzawszy ostro na Vulfilę. Być może zareagował nieco zbyt emocjonalnie, lecz gdy tylko pomyślał o tym, przez co Saiyan'ka musiała przejść podczas treningu z tym tyranem, tracił nad sobą panowanie. Wolał nie wyobrażać sobie do czego tam dochodziło.
Nagle usłyszał jakieś odgłosy dochodzące z wewnątrz budynku, którego ścianę właśnie zburzyła brunetka. Nie chciał sprawiać mieszkańcom tej planety żadnych kłopotów, a także rozwiązywać niczego za pomocą siły. Chwycił towarzyszkę za rękę i czym prędzej wyprowadził ją na zatłoczoną, główną ulicę. Szedł nieco z tyłu, rozglądając się wokoło w poszukiwaniu czegoś, co pomogłoby im zdobyć pieniądze. Usłyszawszy słowa Vulfi, wyprzedził ją i idąc dalej tyłem, zaproponował:
- A jeśli potraktujemy to jako trening umysłu? Nie zawsze będziemy mogli polegać na sile, czasem trzeba będzie pokombinować. Ja mogę się zająć ewentualną robotą, pomóż mi tylko znaleźć sposób. Lepiej znasz Ziemię, wiesz jak można zarobić kasę. No więc? Jakieś pomysły?
Wylądowali w jakiejś ciemnej uliczce, upewniwszy się wcześniej czy na pewno nikt ich nie zobaczy - widok ludzi spadających nagle z nieba i lądujących sobie jak gdyby nigdy nic na chodniku z pewnością byłby niecodzienny. Haz nie zdążył nawet dobrze się rozejrzeć, gdy poczuł bolesne ukłucie w klatkę piersiową. Skrzywił się lekko i cofnął o krok, by znaleźć się poza zasięgiem palców Vulfi.
- Hej hej, zaczekaj chwilę - zawołał, gdy okazało się w końcu dlaczego dziewczyna nie odezwała się do niego słowem podczas podróży - źle mnie zrozumiałaś. Nie krytykowałem Koszarowego jako nauczyciela, miałem raczej na myśli jego metody pracy! Przecież można uczyć na spokojnie, cierpliwie wytłumaczyć, dawać wskazówki. Nasza poranna sesja treningowa jest najlepszym tego przykładem. Ki Feeling to nie jakaś pierwsza lepsza sztuczka, którą nawet największe głąby opanowują w przeciągu kilku minut!
Spojrzał nieco w bok, bo nie był do końca szczery - jemu nauka wyczuwania energii zajęła godzinę, lecz był wtedy pod ogromną presją. Gdyby mu się nie udało, to już na zawsze pożegnałby się szansą nauczenia czegokolwiek od Trenera z Czerwoną Peleryną. "I na pewno nie zatłukłby mnie gdybym czegoś nie zrozumiał" pomyślał nieco złośliwie.
- Nie przeczę, że Twój Mistrz to autorytet i zasłużony wojownik, po prostu nie podoba mi się sposób w jaki naucza. Tym bardziej jeśli chodzi o Ciebie!
To ostatnie wypowiedział całkiem głośno, spojrzawszy ostro na Vulfilę. Być może zareagował nieco zbyt emocjonalnie, lecz gdy tylko pomyślał o tym, przez co Saiyan'ka musiała przejść podczas treningu z tym tyranem, tracił nad sobą panowanie. Wolał nie wyobrażać sobie do czego tam dochodziło.
Nagle usłyszał jakieś odgłosy dochodzące z wewnątrz budynku, którego ścianę właśnie zburzyła brunetka. Nie chciał sprawiać mieszkańcom tej planety żadnych kłopotów, a także rozwiązywać niczego za pomocą siły. Chwycił towarzyszkę za rękę i czym prędzej wyprowadził ją na zatłoczoną, główną ulicę. Szedł nieco z tyłu, rozglądając się wokoło w poszukiwaniu czegoś, co pomogłoby im zdobyć pieniądze. Usłyszawszy słowa Vulfi, wyprzedził ją i idąc dalej tyłem, zaproponował:
- A jeśli potraktujemy to jako trening umysłu? Nie zawsze będziemy mogli polegać na sile, czasem trzeba będzie pokombinować. Ja mogę się zająć ewentualną robotą, pomóż mi tylko znaleźć sposób. Lepiej znasz Ziemię, wiesz jak można zarobić kasę. No więc? Jakieś pomysły?
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: South City
Czw Lis 20, 2014 9:38 pm
Vulfila opuściła głowę. Za bardzo się uniosła i Hazard miał rację, ale nigdy w życiu by tego nie przyznała. Dziewczyna zarumieniła sie i podrapała po głowie. Nie było sensu wracać do tematu Koszarowego, jak przyleci i obije blondynowi facjatę, to już będzie mógł mieć pretensje tylko do siebie.
- Jakieś pomysły...- myślała głośno, siadając na krawężniku. Nigdy nie pracowała, nie musiała. Nie wiedziała, jak można się szybko dorobić. Co robił Rogozin... Hazard nie wyglądał na typa, który w pięć minut wymyśli wynalazek, który byłby bardziej skomplikowany niż konstrukcja cepa. Odpada. Może ... może Sayan mógłby popracować jako przydrożna grzybiarka? - Umiesz zbierać grzyby?- zapytała, śmiejąc się do siebie z cicha. Nie no, nikt by się na niego nie pokusił, byłby mało atrakcyjną kobietą, poza tym Panna Rogozin musiałaby temu komuś ukręcić głowę u samej tylnej części ciała, więc... też odpada. Haz taksówkarz? Haz ogrodnik? Może wyprowadzić komuś psa? Albo zaopiekować się dzieckiem? - Mam pewien pomysł, ale musimy mieć jakikolwiek wkład własny... - powiedziała, patrząc na kolegę.- A może pożyczylibyśmy od kogoś? Co ty na to? Ej, a może ten stary kacap... ten z plaży? Nie pożyczyłby nam trochę? Oddamy mu z nadwyżką.
- Jakieś pomysły...- myślała głośno, siadając na krawężniku. Nigdy nie pracowała, nie musiała. Nie wiedziała, jak można się szybko dorobić. Co robił Rogozin... Hazard nie wyglądał na typa, który w pięć minut wymyśli wynalazek, który byłby bardziej skomplikowany niż konstrukcja cepa. Odpada. Może ... może Sayan mógłby popracować jako przydrożna grzybiarka? - Umiesz zbierać grzyby?- zapytała, śmiejąc się do siebie z cicha. Nie no, nikt by się na niego nie pokusił, byłby mało atrakcyjną kobietą, poza tym Panna Rogozin musiałaby temu komuś ukręcić głowę u samej tylnej części ciała, więc... też odpada. Haz taksówkarz? Haz ogrodnik? Może wyprowadzić komuś psa? Albo zaopiekować się dzieckiem? - Mam pewien pomysł, ale musimy mieć jakikolwiek wkład własny... - powiedziała, patrząc na kolegę.- A może pożyczylibyśmy od kogoś? Co ty na to? Ej, a może ten stary kacap... ten z plaży? Nie pożyczyłby nam trochę? Oddamy mu z nadwyżką.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: South City
Pią Lis 21, 2014 1:12 pm
Jego słowa trafiły do dziewczyny. Nic już więcej nie powiedziała, najwyraźniej przyznając mu jakąś część racji. Haz odetchnął głęboko. Teraz mogą na spokojnie pomyśleć o sposobie za zdobycie pieniędzy. Dał Vulfili chwilę do namysłu. Był pewien, ze zaraz zbombarduje go całą masą doskonałych pomysłów, dzięki którym w krótkim czasie zarobią wystarczającą ilość, by starczyło na to wszystko o czym Vulfi wspominała, plus zostanie na inne wydatki. Obserwował ją jak siedziała na krawężniku, sam rozglądał się wokoło, lecz nie miał pojęcia czego szukać.
- Zbierać grzyby - spytał zaskoczony, gdy Saiyan'ka podzieliła się z nim pierwszą koncepcją - niee, niezbyt.
Wiedział co to są grzyby, podobno i na Vegecie jakieś rosły, lecz widział je tylko a ilustracjach w książkach. Sam nigdy nie wybrał się na ich poszukiwanie. Drugi pomysł był dużo bardziej złożony. Ponadto potrzebowali czegoś na start. Trudna sprawa, on nie miał tu żadnych znajomych. Vulfila jednak kogoś zaproponowała.
- Masz na myśli Hikaru? - spytał, z trudem powstrzymując się by nie wybuchnąć śmiechem usłyszawszy określenie "stary kacap" - hmm jakoś nie wygląda mi na takiego, co by pożyczał pieniądze. Ale spróbujmy, najpierw trzeba go znaleźć.
Zamknął oko i zaczął koncentrować się na Ki Mistica. Kompletnie się "wyłączył", nie dochodził do niego żaden dźwięk, a na ulicy panował przecież spory hałas. Kilka minut zajęło mu przeszukanie całej planety. Wiedział, że białowłosy mógł ukrywać swą energię, lecz Hazard nie nauczył się Ki Feeling wczoraj. Był już dość doświadczonym użytkownikiem tej techniki, więc to zadanie nie było dla niego niewykonalne. Hikaru nie mógł całkowicie się schować. Poza tym znał jego aurę, co ułatwiało poszukiwania. Przeczesywał każde miasto i miasteczko, każde pole i łąkę. "Gdzie jesteś do cholery? Nieproszony zjawiłeś się od razu, a jak jesteś potrzebny, to Cię nie ma. Szlag by to!". Po kwadransie dał sobie spokój. Nie było go to na tej planecie.
- Nie ma go na Ziemi - zakomunikował towarzyszce - nie wiadomo kiedy wróci, więc ten pomysł odpada. Trzeba wymyślić coś innego.
OCC:
Myślę, że to czas na Twój niecny plan
- Zbierać grzyby - spytał zaskoczony, gdy Saiyan'ka podzieliła się z nim pierwszą koncepcją - niee, niezbyt.
Wiedział co to są grzyby, podobno i na Vegecie jakieś rosły, lecz widział je tylko a ilustracjach w książkach. Sam nigdy nie wybrał się na ich poszukiwanie. Drugi pomysł był dużo bardziej złożony. Ponadto potrzebowali czegoś na start. Trudna sprawa, on nie miał tu żadnych znajomych. Vulfila jednak kogoś zaproponowała.
- Masz na myśli Hikaru? - spytał, z trudem powstrzymując się by nie wybuchnąć śmiechem usłyszawszy określenie "stary kacap" - hmm jakoś nie wygląda mi na takiego, co by pożyczał pieniądze. Ale spróbujmy, najpierw trzeba go znaleźć.
Zamknął oko i zaczął koncentrować się na Ki Mistica. Kompletnie się "wyłączył", nie dochodził do niego żaden dźwięk, a na ulicy panował przecież spory hałas. Kilka minut zajęło mu przeszukanie całej planety. Wiedział, że białowłosy mógł ukrywać swą energię, lecz Hazard nie nauczył się Ki Feeling wczoraj. Był już dość doświadczonym użytkownikiem tej techniki, więc to zadanie nie było dla niego niewykonalne. Hikaru nie mógł całkowicie się schować. Poza tym znał jego aurę, co ułatwiało poszukiwania. Przeczesywał każde miasto i miasteczko, każde pole i łąkę. "Gdzie jesteś do cholery? Nieproszony zjawiłeś się od razu, a jak jesteś potrzebny, to Cię nie ma. Szlag by to!". Po kwadransie dał sobie spokój. Nie było go to na tej planecie.
- Nie ma go na Ziemi - zakomunikował towarzyszce - nie wiadomo kiedy wróci, więc ten pomysł odpada. Trzeba wymyślić coś innego.
OCC:
Myślę, że to czas na Twój niecny plan
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: South City
Sob Lis 22, 2014 11:47 pm
Vulfila westchnęła przeciągle. Popatrzyła na Hazarda z lekkim zawodem. Nie chciało jej się zarabiać pieniędzy, skoro nie było to konieczne. Właściciele salony z drogą odzieżą nie zbiedniałyby, gdyby 'pożyczyli' sobie kilka z ich kreacji. Blondyn był, nie wiedzieć czemu, innego zdania na ten temat. Przewróciła oczami i westchnęła, opierając głowę na rękach zrezygnowana. Obejrzała swoimi wielkimi oczami okolicę, nie robiąc sobie wielkich nadziei na szybkie rozwiązanie sytuacji. Jej ogon tańczył jak zwykle niesfornie, smyrając chłopaka niechcący po łydce.
Nagle wzrok dziewczyny przykuło miejsce nieco oddalone od nich. Pstryknęła palcami. No prawcież! Zerwała się na równe nogi jak na sprężynach.
- Hazard, już wiem. Tylko proszę cię, nie wybrzydzaj. - rzuciła, wznosząc się nieco w powietrze. - Za mną!- rozkazała, po czym udawała się na przeciwną stronę ulicy do wielkiego budynku, oświetlonego wielkimi żarówkami, układającymi się w pewien napis. Do wnętrze prowadził długi, czerwony dywan, choć już nieco brudny i zużyty, ponieważ leżał na dworze pod niewielkim daszkiem. Za to do wnętrze prowadziły obrotowe, szklane drzwi.
Zanim Vulfila wylądowała, rozejrzała się po ulicy, aż jej wzrok spoczął na pewnym, niezbyt rzucającym się w oczy przechodniu. Mógł mieć około 35 lat, spore zakola i przeciętny brak urody. Nie wyglądał bynajmniej na bogatego, wręcz przeciwnie, powyciągana koszulka i wytarte jeansy sprawiały wrażenie, jakby nie szczęściło mu się zbytnio w życiu.
Halfka podleciała do chłopaka, nie obwieszczając Hazardowi kompletnie nic. Nieznajomy odsunął się zaskoczony, widząc unoszącą się dziewczynę z ogonem, wirującym na jej plecami, ale nim zareagowa, zdążył wydusić z siebie tylko:
- Co do... - zaczął, kiedy Halfka złapała go za kołnierz i uniosła w powietrze na kilka metrów w górę, żeby się nie wyrywał. Choć on oczywiście to robił, krzyczał, wiercił się i jęczał - Błagam! Opuść mnie, daj mi spokój!- wkrzykiwał.
- Zamknij się... - burknęła.
Nagle wzrok dziewczyny przykuło miejsce nieco oddalone od nich. Pstryknęła palcami. No prawcież! Zerwała się na równe nogi jak na sprężynach.
- Hazard, już wiem. Tylko proszę cię, nie wybrzydzaj. - rzuciła, wznosząc się nieco w powietrze. - Za mną!- rozkazała, po czym udawała się na przeciwną stronę ulicy do wielkiego budynku, oświetlonego wielkimi żarówkami, układającymi się w pewien napis. Do wnętrze prowadził długi, czerwony dywan, choć już nieco brudny i zużyty, ponieważ leżał na dworze pod niewielkim daszkiem. Za to do wnętrze prowadziły obrotowe, szklane drzwi.
Zanim Vulfila wylądowała, rozejrzała się po ulicy, aż jej wzrok spoczął na pewnym, niezbyt rzucającym się w oczy przechodniu. Mógł mieć około 35 lat, spore zakola i przeciętny brak urody. Nie wyglądał bynajmniej na bogatego, wręcz przeciwnie, powyciągana koszulka i wytarte jeansy sprawiały wrażenie, jakby nie szczęściło mu się zbytnio w życiu.
Halfka podleciała do chłopaka, nie obwieszczając Hazardowi kompletnie nic. Nieznajomy odsunął się zaskoczony, widząc unoszącą się dziewczynę z ogonem, wirującym na jej plecami, ale nim zareagowa, zdążył wydusić z siebie tylko:
- Co do... - zaczął, kiedy Halfka złapała go za kołnierz i uniosła w powietrze na kilka metrów w górę, żeby się nie wyrywał. Choć on oczywiście to robił, krzyczał, wiercił się i jęczał - Błagam! Opuść mnie, daj mi spokój!- wkrzykiwał.
- Zamknij się... - burknęła.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: South City
Nie Lis 23, 2014 12:27 am
Vulfila nie była zadowolona z takiego obrotu sytuacji. Hazard czuł na sobie jej pełen rozczarowania wzrok. Z tego powodu było mu głupio. Chociaż to nie była jego wina, bo przecież nie miał wpływu na to gdzie akurat znajduje się Hikaru, to jednak nie popisał się i to w dodatku przy wykorzystaniu Ki Feeling, a więc techniki której dopiero co nauczył swą towarzyszkę. Stąpał niepewnie przy krawężniku, myśląc gorączkowo. Wypadałoby aby to on rzucił teraz jakimś pomysłem. Nic jednak nie przychodziło mu do głowy. Poczuł łaskotanie przy lewej łydce. Spojrzał w dół by zlokalizować źródło tego zjawiska, lecz w tym samym momencie Vulfi podniosła się gwałtownie na nogi. Haz mimowolnie zrobił krok w tył. Zaskoczony patrzył jak dziewczyna wznosi się w powietrze, nakazując by ruszył za nią.
- Hej, czekaj! - krzyknął - zlatuj na dół, szybko! Nie lataj tak sobie przy wszystkich...
Czym prędzej pośpieszył na drugą stronę ulicy, zmuszając kierowcę rozpędzonego samochodu do gwałtownego hamowania. Mężczyzna zatrąbił, opuścił szybę i zaczął wrzeszczeć coś o "idiotach" i "debilach", lecz Saiyan tylko machnął ręką i pobiegł dalej. Nie podobało mu się to "nie wybrzydzaj" wypowiedziane przez brunetkę. To raczej nie będzie miało nic wspólnego z uczciwym zarabianiem pieniędzy. I oczywiście miał rację. Hazard klepnął się otwartą ręką w czoło. Co to w ogóle za pomysł?! Ludzie zaczęli się zbierać, pokazywać palcami. Masakra! Chłopak niepostrzeżenie wskoczył na dach budynku i kucnął przy jego krawędzi.
- CO TY WYPRAWIASZ?! - zawołał, gestem dłoni nakazując by podleciała bliżej niego - i co, że niby ma Ci zapłacić za to żebyś go puściła? Co za poroniony pomysł! Poza tym - ściszył głos, nie chcąc urazić mężczyzny, lecz ten i tak zapewne go nie słyszał, drąc się w niebogłosy - on nie wygląda na bogatego. Dobra koniec tej szopki, odstaw go bezpiecznie na chodnik i ładnie przeproś!
- Hej, czekaj! - krzyknął - zlatuj na dół, szybko! Nie lataj tak sobie przy wszystkich...
Czym prędzej pośpieszył na drugą stronę ulicy, zmuszając kierowcę rozpędzonego samochodu do gwałtownego hamowania. Mężczyzna zatrąbił, opuścił szybę i zaczął wrzeszczeć coś o "idiotach" i "debilach", lecz Saiyan tylko machnął ręką i pobiegł dalej. Nie podobało mu się to "nie wybrzydzaj" wypowiedziane przez brunetkę. To raczej nie będzie miało nic wspólnego z uczciwym zarabianiem pieniędzy. I oczywiście miał rację. Hazard klepnął się otwartą ręką w czoło. Co to w ogóle za pomysł?! Ludzie zaczęli się zbierać, pokazywać palcami. Masakra! Chłopak niepostrzeżenie wskoczył na dach budynku i kucnął przy jego krawędzi.
- CO TY WYPRAWIASZ?! - zawołał, gestem dłoni nakazując by podleciała bliżej niego - i co, że niby ma Ci zapłacić za to żebyś go puściła? Co za poroniony pomysł! Poza tym - ściszył głos, nie chcąc urazić mężczyzny, lecz ten i tak zapewne go nie słyszał, drąc się w niebogłosy - on nie wygląda na bogatego. Dobra koniec tej szopki, odstaw go bezpiecznie na chodnik i ładnie przeproś!
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach