Central City
+5
April
Reito
Khepri
KOŚCI
NPC
9 posters
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
- GośćGość
Re: Central City
Nie Sie 18, 2013 5:33 pm
Byla to nieimponujaca kwateraznajdujaca sie Central City. Salono-kuchnio-pokoj tworzy prawdziwa atmosfere domowego ognisnka, zas okno ukazuje widok na zapuszczone budynki oraz puste ulice, zatrzymujac dech w piersiach.
Stal bez ruchu, obserwujac otaczajacy go chaos. Nigdy nie byl zbyt skupiony na utrzymywaniu porzadku, jego uwaga zawsze skupiala sie na jego pracy. Usilowal przypomniec sobie cokolwiek zwiazanego z tym miejscem - chocby urywek swojego zycia. Jego starania byly bezowocne, choc sama powierzchnia wydawala mu sie znajoma, co pozwolilo mu bez wiekszego problemu nawigowac wokol absolutnego zniszczenia ktore pochlonelo to, co kiedys bylo jego domem... nie, mieszkaniem.
Stwierdzenie iz ta rudera byla kiedys jego domem wydawalo sie byc niewybaczalnym oszczerstwem.
*Coz... nigdy nie lubilem tego miejsca. Wystarczajaco dobra wymowka by stad odejsc.*
Idac za ta mysla, postanowil pozbierac wszystkie wartosciowe rzeczy, ktore nie zostaly zniszczone tudziez pogrzebane w stertach smieci i dokumentow. Pierwsza rzecza ktora przyszla mu na mysl, byl ubior. Spojrzal w dol, gdzie zastala go porwany krawat, zakrwawiona koszula oraz przemoczone do nitki spodnie.
*Zapewne zwrocilbym na siebie uwage wychodzac w ten sposob... na pewno znajde cos innego.*
Ignorujac chwilowo niezadawalajacy stan swojego stroju wzial plecak, i zaczal pakowac przedmioty, ktore wydawaly mu sie niezbedne. Po kilku minutach byl niemal gotow, jedyna rzecza ktora mu pozostala bylo isc przed siebie, i...
*Nie zastanawialem sie dokladnie, co zrobie gdy juz wyjde. Najwyzej... pojde na zywiol.*
Pomyslal, po czym poszedl przed siebie - tym razem, bez jakiegokolwiek planu.
Stal bez ruchu, obserwujac otaczajacy go chaos. Nigdy nie byl zbyt skupiony na utrzymywaniu porzadku, jego uwaga zawsze skupiala sie na jego pracy. Usilowal przypomniec sobie cokolwiek zwiazanego z tym miejscem - chocby urywek swojego zycia. Jego starania byly bezowocne, choc sama powierzchnia wydawala mu sie znajoma, co pozwolilo mu bez wiekszego problemu nawigowac wokol absolutnego zniszczenia ktore pochlonelo to, co kiedys bylo jego domem... nie, mieszkaniem.
Stwierdzenie iz ta rudera byla kiedys jego domem wydawalo sie byc niewybaczalnym oszczerstwem.
*Coz... nigdy nie lubilem tego miejsca. Wystarczajaco dobra wymowka by stad odejsc.*
Idac za ta mysla, postanowil pozbierac wszystkie wartosciowe rzeczy, ktore nie zostaly zniszczone tudziez pogrzebane w stertach smieci i dokumentow. Pierwsza rzecza ktora przyszla mu na mysl, byl ubior. Spojrzal w dol, gdzie zastala go porwany krawat, zakrwawiona koszula oraz przemoczone do nitki spodnie.
*Zapewne zwrocilbym na siebie uwage wychodzac w ten sposob... na pewno znajde cos innego.*
Ignorujac chwilowo niezadawalajacy stan swojego stroju wzial plecak, i zaczal pakowac przedmioty, ktore wydawaly mu sie niezbedne. Po kilku minutach byl niemal gotow, jedyna rzecza ktora mu pozostala bylo isc przed siebie, i...
*Nie zastanawialem sie dokladnie, co zrobie gdy juz wyjde. Najwyzej... pojde na zywiol.*
Pomyslal, po czym poszedl przed siebie - tym razem, bez jakiegokolwiek planu.
- OOC:
Nastepny post to trening
- GośćGość
Re: Central City
Wto Sie 20, 2013 2:43 pm
Nareszcie. Opuszczenie budynku, w ktorym znajdowal sie jego dawny aparament bylo niczym wyzwolenie - choc nigdy wczesniej nie czul sie uwieziony. Jego oczy momentalnie zaatakowala fala swiatla, jasniejszego niz cokolwiek innego, lecz chwile potem minelo. Tym razem nie bylo to jednak sztuczne swiatlo, budzace go z wiecznego niczym snu, w ktorym zostal zostawiony. Jego oczy uniosly sie ku gorze, by ujrzec, co bylo zrodlem owej jasnosci. Promienie slonca wylanialy sie leniwie spoza grubej warstw bieli, tworzac w ten sposob nowy, nieskalany niczym dzien.
Pochlonienty swymi przemysleniami, Rain niemalze nie zauwazyl masywnej kamiennej sciany ktora bez ceremonialnie pojawila sie przed nim.
-Ah! - Jeknal nieco glosniej, niz chcial. Jego glowa niefortunnie uderzyla o sciane, efektywnie niszczac resztki swojej godnosci.
Oby tylko nikt go nie zauwazyl. Pierwsza rzecz po kolizji - sprawdzic, czy nie ma obrazen. Niestarannie przejechal reka po swej twarzy, nie odnotowujac zadnych zmian. Jak gdyby nigdy nic, wstal, przygotowujac sie do odejscia. Jego uwage odwrocilo niewielkich rozmiarow wgniecenie w kamiennej scianie, ktora przypadkowo znalazle sie na jego drodze.
Widocznie zaskoczony faktem, iz jedyna strona poszkodowana przy wypadku byla sciana, postanowil dokladniej przyjrzec sie rannemu. Po krotkiej analizie, sciana wygladala bardzo... normalnie. Brak jakichkolwiek obrazen(poza tymi spowodowanymi przez niego oczywiscie), ustawiona na silnym podlozu, oraz wykona z kamienia, ktory, przynajmniej wedlug badan naukowcow wydawal sie miec wieksze szanse na przetrwanie przy kolizji z ludzka czaszka.
*Okej... to nie ma sensu. Ale Rain, kiedy cos ostatnio mialo sens? Szybko mozna zapomniec o przebudzeniu sie w nocy na ulicy bez wiedzy, co sie wydarzylo. Najwyzszy czas dojsc do sedna tej sprawy.*
Inspirujac sie swoim poprzednik "wypadkiem", skupil sie dokladniej na swym otoczoczeniu.
Czul sie inaczej, lepiej. Pomimo nadal nie wyjasnionego przebudzenia sie w nieznanym mu miejscu, wydawal sie sobie silniejszy niz kiedykolwiek wczesniej.
Pochlonienty swymi przemysleniami, Rain niemalze nie zauwazyl masywnej kamiennej sciany ktora bez ceremonialnie pojawila sie przed nim.
-Ah! - Jeknal nieco glosniej, niz chcial. Jego glowa niefortunnie uderzyla o sciane, efektywnie niszczac resztki swojej godnosci.
Oby tylko nikt go nie zauwazyl. Pierwsza rzecz po kolizji - sprawdzic, czy nie ma obrazen. Niestarannie przejechal reka po swej twarzy, nie odnotowujac zadnych zmian. Jak gdyby nigdy nic, wstal, przygotowujac sie do odejscia. Jego uwage odwrocilo niewielkich rozmiarow wgniecenie w kamiennej scianie, ktora przypadkowo znalazle sie na jego drodze.
Widocznie zaskoczony faktem, iz jedyna strona poszkodowana przy wypadku byla sciana, postanowil dokladniej przyjrzec sie rannemu. Po krotkiej analizie, sciana wygladala bardzo... normalnie. Brak jakichkolwiek obrazen(poza tymi spowodowanymi przez niego oczywiscie), ustawiona na silnym podlozu, oraz wykona z kamienia, ktory, przynajmniej wedlug badan naukowcow wydawal sie miec wieksze szanse na przetrwanie przy kolizji z ludzka czaszka.
*Okej... to nie ma sensu. Ale Rain, kiedy cos ostatnio mialo sens? Szybko mozna zapomniec o przebudzeniu sie w nocy na ulicy bez wiedzy, co sie wydarzylo. Najwyzszy czas dojsc do sedna tej sprawy.*
Inspirujac sie swoim poprzednik "wypadkiem", skupil sie dokladniej na swym otoczoczeniu.
Czul sie inaczej, lepiej. Pomimo nadal nie wyjasnionego przebudzenia sie w nieznanym mu miejscu, wydawal sie sobie silniejszy niz kiedykolwiek wczesniej.
- OOC:
Koniec treningu
Re: Central City
Wto Wrz 17, 2013 6:08 pm
Rozeszły się wieści, że w Central City dzieją się dziwne rzeczy. Osoby zwykle spokojne zaczęły siać chaos, zwiększyła się liczba pobić, kradzieży, a nawet morderstw. Niby nic niezwykłego, ale to wszystko stało się w zaledwie dwie godziny! Mówi się o ludziach, w których "wstąpił demon"...
OOC
Ten kto tu przyjdzie spotka grupę 10 osób, których opętał tsuful.
Walka kośćmi. Jeden zbir posiada 1/10 mocy atakującego.
Posiadacz świętej wody na starcie unicestwia dwóch.
Przewidziana nagroda.
OOC
Ten kto tu przyjdzie spotka grupę 10 osób, których opętał tsuful.
Walka kośćmi. Jeden zbir posiada 1/10 mocy atakującego.
Posiadacz świętej wody na starcie unicestwia dwóch.
Przewidziana nagroda.
Re: Central City
Pią Wrz 20, 2013 6:27 pm
Pierwsze oznaki ceny jaką musiał zapłacić za taką moc, chłopak poczuł już w kilka sekund od wzbicia się w powietrze. Wiedział już, że to bardzo męczące dla ciała, nawet jedna aura, ale cztery? Oj, mięśnie mu kiedyś od tego wysiądą. Fakt, potrafił ignorować ból, ale nie zmieniało to faktu, że go czuł i co było jego źródłem, a przecież żadne uszkodzenie ciała nie działa na korzyść w walce. No, może w jakichś ekstremalnych przypadkach, kiedy ma się w tym jakiś cel. Ale to raczej rzadkość. Tak, czy inaczej. Dla zachowania własnego zdrowia musiał zdezaktywować aury. Rozstanie się z taką mocą wywołało w nim smutek, tylko dlaczego? Miał już taką siłę, że znaczna część istot we wszechświecie nie mogła mu zagrozić, tych, które mogły było mniej, ale różnica poziomów dawała do myślenia. Czemu więc...? To proste. Chodziło o samą tę świadomość, że posiada się taka potęgę. Tylko, że potęga bez odpowiedniej techniki, opanowania i doświadczenia jest po prostu wielką siłą i niczym ponadto. A Chepriemu nadal było daleko do techniki i doświadczenia...
Wylądował. Wszystko zdawało się być normalne, ale to tylko pozory. Na głównej ulicy już po kilku minutach zaczęła się rozróba z udziałem dziesięciu osób. Tsuful najwyraźniej zwiększył ich możliwości, bo byli silniejsi niż normalni ludzie, a nie wyglądali na wojowników. Jakiś gość w skórze dziwnie się patrzył na Chepriego. Taa... Zdecydowanie było z nim coś nie tak. Poza nim nikt się szczególnie nie wyróżniał, ludzie jak ludzie, choć widać było w ich oczach coś dziwnego, tsufulicznego.
Zielonooki miał to dziwne wrażenie, że będzie musiał wybić im tego gluta z głowy, dosłownie i w przenośni. Szkoda tylko, że wcale tego nie chciał, ale cóż miał uczynić...?
Jak na razie tylko ten jeden wąsacz go zauważył, to dobrze. Nie wiedział dokładnie jak to ma rozegrać. Schował się szybko za jednym z samochodów. Miał nadzieję, że ten gość uzna, że coś mu się przywidziało. Mało to prawdopodobne, ale zawsze.
-Hej, tam ktoś jest! - krzyknął
Szesnastolatek westchnął, po czym wyskoczył zza pojazdu i wylądował na jego dachu.
-Słuchajcie, naprawdę nie chce mi się odstawiać tutaj nie wiadomo jakiej szopki, więc ujmę to tak, poddajcie się, to nic wam się nie stanie.
Jego słowa nie za wiele jednak znaczyły dla zainfekowanych ludzi, bo ci zaledwie chwilę popatrzyli na niego, po czym jeden z nich wrzasnął:
-Na niego!
-A szlag by to...
Zeskoczył na ziemię i uwolnił kiaiho, żeby odepchnąć ich trochę od siebie.
-No to zaczynajmy... - rzekł, przybierając pozycję do walki.
OOC:
Let the fight (and training) begin!
Wylądował. Wszystko zdawało się być normalne, ale to tylko pozory. Na głównej ulicy już po kilku minutach zaczęła się rozróba z udziałem dziesięciu osób. Tsuful najwyraźniej zwiększył ich możliwości, bo byli silniejsi niż normalni ludzie, a nie wyglądali na wojowników. Jakiś gość w skórze dziwnie się patrzył na Chepriego. Taa... Zdecydowanie było z nim coś nie tak. Poza nim nikt się szczególnie nie wyróżniał, ludzie jak ludzie, choć widać było w ich oczach coś dziwnego, tsufulicznego.
Zielonooki miał to dziwne wrażenie, że będzie musiał wybić im tego gluta z głowy, dosłownie i w przenośni. Szkoda tylko, że wcale tego nie chciał, ale cóż miał uczynić...?
Jak na razie tylko ten jeden wąsacz go zauważył, to dobrze. Nie wiedział dokładnie jak to ma rozegrać. Schował się szybko za jednym z samochodów. Miał nadzieję, że ten gość uzna, że coś mu się przywidziało. Mało to prawdopodobne, ale zawsze.
-Hej, tam ktoś jest! - krzyknął
Szesnastolatek westchnął, po czym wyskoczył zza pojazdu i wylądował na jego dachu.
-Słuchajcie, naprawdę nie chce mi się odstawiać tutaj nie wiadomo jakiej szopki, więc ujmę to tak, poddajcie się, to nic wam się nie stanie.
Jego słowa nie za wiele jednak znaczyły dla zainfekowanych ludzi, bo ci zaledwie chwilę popatrzyli na niego, po czym jeden z nich wrzasnął:
-Na niego!
-A szlag by to...
Zeskoczył na ziemię i uwolnił kiaiho, żeby odepchnąć ich trochę od siebie.
-No to zaczynajmy... - rzekł, przybierając pozycję do walki.
OOC:
Let the fight (and training) begin!
Re: Central City
Pią Wrz 20, 2013 6:27 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
--------------------------------
#6 'Walka automat ' :
#6 Result :
--------------------------------
#7 'Walka automat ' :
#7 Result :
--------------------------------
#8 'Walka automat ' :
#8 Result :
--------------------------------
#9 'Walka automat ' :
#9 Result :
--------------------------------
#10 'Walka automat ' :
#10 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
--------------------------------
#6 'Walka automat ' :
#6 Result :
--------------------------------
#7 'Walka automat ' :
#7 Result :
--------------------------------
#8 'Walka automat ' :
#8 Result :
--------------------------------
#9 'Walka automat ' :
#9 Result :
--------------------------------
#10 'Walka automat ' :
#10 Result :
Re: Central City
Sob Wrz 21, 2013 3:34 pm
Tak w sumie... To dał się wrobić. On chciał trenować i osiągnąć swój cel, a tu bum, rozegrał się ta akcja w skalnym lesie, ta szopka z Kiddo i teraz jest tutaj. Sam przeciwko dziesięciu. Fakt, byli od niego dużo słabsi, ale to nie zmienia faktu, że mieli znaczącą przewagę liczebną, a z własnego doświadczenia już wiedział, że to się nie kończy dobrze. Tak czy inaczej, teraz już nie było odwrotu, a kolejny raz zawieść swojego Mistrza nie mógł... Chociażby z powodu jego złości, która na pewno przyczyniłaby się do sporych zniszczeń. Umysł podsunął mu myśl, że wtedy jedynym ratunkiem byłaby Vixen, bo przecież Braska nie skrzywdziłby własnej córki, jaka jednak była szansa, że ta wstawi się za Ziemianinem? Wracając jednak, zainfekowani ludzie już szykowali się do ataku. Ten dziwny gość w skórze zdawał się być kimś na kształt przywódcy w tej zgrai i to do niego należał pierwszy ruch. Chepri nie spodziewał się, iż ten użyje na nim telekinezy, a na pewno nie tego, że spróbuje nim przeorać asfalt na drodze. Dla wojownika na jego poziomie nie znaczyło nawet zadrapania, jednak to dosyć nieprzyjemne zagranie. Do tego na moment się zdekoncentrował, co pozwoliło pozostałej dziewiątce na "dorwanie" szkarłatnowłosego. Leżał twarzą do ziemi, więc nie mógł określić dokładnie określić kto, co i jak, jednak naliczył kilka kopniaków, dwa ciosy pięściami i jeden Ki blast... Wymierzony w jego głowę. Ten typ, co nim rzucił miał sporego farta, że nie podpalił zielonookiemu włosów, bo bardzo szybko spotkałby się ze stwórcą. Dobra, dosyć tego leżenia, oni się już pobawili, teraz czas na ucznia Króla Demonów.
Uwolnił gwałtownie energię, która przewróciła zainfekowanych. Wzrok jego był inny, niż zwykle, nie płonący od chęci walki, ale zimny i zdecydowany. To nie była klasyczna walka pod wpływem emocji, ale misja wymagająca precyzji. Za dużo siły może ich zabić, a tego przecież nie chciał. Teraz dopiero to zrozumiał. Za cel objął sobie tego, który stał najbliżej. Najpierw wykonał kopniaka prawą nogą z półobrotu, wymierzonego gdzieś na wysokości jego uda, następnie, nie czekając na nic, lewego sierpowego w twarz, uważał jednak by tylko znokautować go, a nie zabić.
OOC:
Ja:
Podstawowy na Przeciwnika 2 - 161 dmg
Podstawowy na Przeciwnika 2 (osłabiony) - 70 dmg
Przeciwnicy:
Statystyki jednego:
Siła: 17
Szybkość: 17
Wytrzymałość: 16
Energia: 16
HP: 240
Ki: 240
P(rzeciwnik) 1: telekineza - 33 dmg i 154 Ki | HP: 240/240 Ki: 86/240
P 2: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 3: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 4: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 5: potężny - 34 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 6: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 7: podstawowy (nie może użyć kontry, bo nie ma co kontrować) - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 8: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 9: Ki blast - 2 dmg i 3 Ki | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 10: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
Moje HP: Bez zmian
HP Pancerza: 780 - 188 = 592
Ki: Bez zmian
Uwolnił gwałtownie energię, która przewróciła zainfekowanych. Wzrok jego był inny, niż zwykle, nie płonący od chęci walki, ale zimny i zdecydowany. To nie była klasyczna walka pod wpływem emocji, ale misja wymagająca precyzji. Za dużo siły może ich zabić, a tego przecież nie chciał. Teraz dopiero to zrozumiał. Za cel objął sobie tego, który stał najbliżej. Najpierw wykonał kopniaka prawą nogą z półobrotu, wymierzonego gdzieś na wysokości jego uda, następnie, nie czekając na nic, lewego sierpowego w twarz, uważał jednak by tylko znokautować go, a nie zabić.
OOC:
Ja:
Podstawowy na Przeciwnika 2 - 161 dmg
Podstawowy na Przeciwnika 2 (osłabiony) - 70 dmg
Przeciwnicy:
Statystyki jednego:
Siła: 17
Szybkość: 17
Wytrzymałość: 16
Energia: 16
HP: 240
Ki: 240
P(rzeciwnik) 1: telekineza - 33 dmg i 154 Ki | HP: 240/240 Ki: 86/240
P 2: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 3: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 4: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 5: potężny - 34 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 6: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 7: podstawowy (nie może użyć kontry, bo nie ma co kontrować) - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 8: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 9: Ki blast - 2 dmg i 3 Ki | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 10: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
Moje HP: Bez zmian
HP Pancerza: 780 - 188 = 592
Ki: Bez zmian
Re: Central City
Sob Wrz 21, 2013 3:34 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
--------------------------------
#6 'Walka automat ' :
#6 Result :
--------------------------------
#7 'Walka automat ' :
#7 Result :
--------------------------------
#8 'Walka automat ' :
#8 Result :
--------------------------------
#9 'Walka automat ' :
#9 Result :
--------------------------------
#10 'Walka automat ' :
#10 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
--------------------------------
#6 'Walka automat ' :
#6 Result :
--------------------------------
#7 'Walka automat ' :
#7 Result :
--------------------------------
#8 'Walka automat ' :
#8 Result :
--------------------------------
#9 'Walka automat ' :
#9 Result :
--------------------------------
#10 'Walka automat ' :
#10 Result :
Re: Central City
Sob Wrz 21, 2013 5:52 pm
Przeciwnik nie miał najmniejszej szansy na obronę. Padł nieprzytomny na ziemię. Czas na kolejnego. Następny najbliższy oponent spojrzał na tego leżącego, później na Chepriego. Ruszył z pięścią uniesioną w powietrze. Człowiek przyjął cios na klatę i odpowiedział dwoma ciosami w korpus. Robił to wszystko bardzo szybko, nie chciał tutaj zbyt długo siedzieć, bo wiedział, że ma jeszcze dużo rzeczy do zrobienia. Teraz dopiero zauważył jaka jest różnica mocy pomiędzy nim i zainfekowanymi. Stwierdził, że przy takich okolicznościach nawet nie miał się po co bronić, bo oni i tak mu nic nie zrobią. Następni biegli w jego stronę, on zaś po prostu przyjmował ciosy. Ciekawiło go trochę ile zajmie im zrozumienie, że są dla szesnastolatka niegroźni. Cios, cios, cios, kopniak, cios... O, a co to? W jego stronę poleciały dwie świetliste kule. Ponownie nie zareagował, nie musiał.
OOC:
Ja:
Podstawowy na Przeciwnika 9 - 161 dmg
Podstawowy na Przeciwnika 9 (osłabiony) - 70 dmg
Przeciwnicy:
Statystyki jednego:
Siła: 17
Szybkość: 17
Wytrzymałość: 16
Energia: 16
HP: 240
Ki: 240
P(rzeciwnik) 1: Ki blast - 2 dmg i 3 Ki | HP: 240/240 Ki: 83/240
P 2: podstawowy - 17 dmg | HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 3: podstawowy (nie ma co kontrować) - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 4: Ki blast - 2 dmg i 3 Ki | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 5: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 6: potężny - 34 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 7: podstawowy (nie ma co kontrować) - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 8: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 9: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 10: potężny - 34 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
Moje HP: Bez zmian
HP Pancerza: 592 - 174 = 418
Ki: Bez zmian
OOC:
Ja:
Podstawowy na Przeciwnika 9 - 161 dmg
Podstawowy na Przeciwnika 9 (osłabiony) - 70 dmg
Przeciwnicy:
Statystyki jednego:
Siła: 17
Szybkość: 17
Wytrzymałość: 16
Energia: 16
HP: 240
Ki: 240
P(rzeciwnik) 1: Ki blast - 2 dmg i 3 Ki | HP: 240/240 Ki: 83/240
P 2: podstawowy - 17 dmg | HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 3: podstawowy (nie ma co kontrować) - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 4: Ki blast - 2 dmg i 3 Ki | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 5: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 6: potężny - 34 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 7: podstawowy (nie ma co kontrować) - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 8: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 9: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 10: potężny - 34 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
Moje HP: Bez zmian
HP Pancerza: 592 - 174 = 418
Ki: Bez zmian
Re: Central City
Sob Wrz 21, 2013 5:52 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
--------------------------------
#6 'Walka automat ' :
#6 Result :
--------------------------------
#7 'Walka automat ' :
#7 Result :
--------------------------------
#8 'Walka automat ' :
#8 Result :
--------------------------------
#9 'Walka automat ' :
#9 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
--------------------------------
#6 'Walka automat ' :
#6 Result :
--------------------------------
#7 'Walka automat ' :
#7 Result :
--------------------------------
#8 'Walka automat ' :
#8 Result :
--------------------------------
#9 'Walka automat ' :
#9 Result :
Re: Central City
Nie Wrz 22, 2013 12:00 pm
Niebywałe, on, uniknął ciosu? Aż na twarzy chłopaka pojawił się grymas zdziwienia, gdy zobaczył, że tamten jeszcze stoi. Cóż, chyba trochę nie docenił swoich przeciwników, i jak widać był to błąd. Nie zmieniało to jednak faktu, że miał nad nimi znaczącą przewagę.
Nie zadowalał go taki obrót spraw... Musiał dokończyć to, co zaczął. Chwilowo nikt nie atakował, także miał krótką chwilę spokoju. Farciarz, który wcześniej mu się wymknął, stał akurat za nim, po prawej. Nawet wyprowadził szybki cios w plecy Chepriego. Uderzenie z łokcia w twarz powinno załatwić sprawę. Nadal jednak pozostawała kwestia pozostałej ósemki. Zielonooki przyjął na siebie kilka słabych kopniaków, słabych pod względem siły, jak i techniki, bo nie miałby problemów z uniknięciem ich. Gdzieś zza kopiących wyłonili się dwaj dobrze zbudowani mężczyźni z uniesionymi pięściami. Nie trudno zgadnąć co planowali. Jeden uderzył w jedną pierś, drugi w drugą, na nastolatku nie zrobiło to niestety żadnego wrażenia. Chyba zaczynali zdawać sobie sprawę z różnicy poziomów, bo na ich twarzach dało się dostrzec zdziwienie. Im wcześniej zdadzą sobie z tego sprawę, tym lepiej dla nich, bo o ile Tsuful nie wyżarł im mózgu do reszty, to poddadzą się. Nie był to koniec szarży zainfekowanych, pozostał jeszcze jeden, który wyskoczył jak ta przysłowiowa kuna z agrestu, do tego z dłonią otoczoną warstwą Ki. Ki Sword. Ziemianin nie spodziewał się tego i nawet dał drasnąć, a to diabelstwo jest bardzo ostre i strój nie stawiał najmniejszego oporu. Jego żywotność zmniejszała się w dosyć szybkim tempie, ale też adekwatnym do szybkości życia szkarłatnowłosego. Co więc się dziwić.
OOC:
Ja:
Podstawowy na Przeciwnika 9 - 161 dmg
Przeciwnicy:
Statystyki jednego:
Siła: 17
Szybkość: 17
Wytrzymałość: 16
Energia: 16
HP: 240
Ki: 240
P 1: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 83/240
P 2: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 3: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 4: potężny - 34 dmg | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 5: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 6: szybki - 34 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 7: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 8: Ki Sword - 34,6 ~ 35 dmg | HP: 240/240 Ki: 205/240
P 9: szybki - 17 dmg | HP: 170/240 Ki: 237/240
P 10: podstawowy (potężnego użył poprzednio) - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
Moje HP: Bez zmian
HP Pancerza: 418 - 205 = 213
Ki: Bez zmian
Nie zadowalał go taki obrót spraw... Musiał dokończyć to, co zaczął. Chwilowo nikt nie atakował, także miał krótką chwilę spokoju. Farciarz, który wcześniej mu się wymknął, stał akurat za nim, po prawej. Nawet wyprowadził szybki cios w plecy Chepriego. Uderzenie z łokcia w twarz powinno załatwić sprawę. Nadal jednak pozostawała kwestia pozostałej ósemki. Zielonooki przyjął na siebie kilka słabych kopniaków, słabych pod względem siły, jak i techniki, bo nie miałby problemów z uniknięciem ich. Gdzieś zza kopiących wyłonili się dwaj dobrze zbudowani mężczyźni z uniesionymi pięściami. Nie trudno zgadnąć co planowali. Jeden uderzył w jedną pierś, drugi w drugą, na nastolatku nie zrobiło to niestety żadnego wrażenia. Chyba zaczynali zdawać sobie sprawę z różnicy poziomów, bo na ich twarzach dało się dostrzec zdziwienie. Im wcześniej zdadzą sobie z tego sprawę, tym lepiej dla nich, bo o ile Tsuful nie wyżarł im mózgu do reszty, to poddadzą się. Nie był to koniec szarży zainfekowanych, pozostał jeszcze jeden, który wyskoczył jak ta przysłowiowa kuna z agrestu, do tego z dłonią otoczoną warstwą Ki. Ki Sword. Ziemianin nie spodziewał się tego i nawet dał drasnąć, a to diabelstwo jest bardzo ostre i strój nie stawiał najmniejszego oporu. Jego żywotność zmniejszała się w dosyć szybkim tempie, ale też adekwatnym do szybkości życia szkarłatnowłosego. Co więc się dziwić.
OOC:
Ja:
Podstawowy na Przeciwnika 9 - 161 dmg
Przeciwnicy:
Statystyki jednego:
Siła: 17
Szybkość: 17
Wytrzymałość: 16
Energia: 16
HP: 240
Ki: 240
P 1: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 83/240
P 2: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 3: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 4: potężny - 34 dmg | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 5: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 6: szybki - 34 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 7: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 8: Ki Sword - 34,6 ~ 35 dmg | HP: 240/240 Ki: 205/240
P 9: szybki - 17 dmg | HP: 170/240 Ki: 237/240
P 10: podstawowy (potężnego użył poprzednio) - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
Moje HP: Bez zmian
HP Pancerza: 418 - 205 = 213
Ki: Bez zmian
Re: Central City
Nie Wrz 22, 2013 12:00 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
--------------------------------
#6 'Walka automat ' :
#6 Result :
--------------------------------
#7 'Walka automat ' :
#7 Result :
--------------------------------
#8 'Walka automat ' :
#8 Result :
--------------------------------
#9 'Walka automat ' :
#9 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
--------------------------------
#6 'Walka automat ' :
#6 Result :
--------------------------------
#7 'Walka automat ' :
#7 Result :
--------------------------------
#8 'Walka automat ' :
#8 Result :
--------------------------------
#9 'Walka automat ' :
#9 Result :
Re: Central City
Sob Wrz 28, 2013 5:36 pm
Cios był bezbłędny i nie do sparowania. Młody zaczął sobie jednak zdawać sprawę, że w końcu jego "pancerz" zawiedzie, a choć oni nie mają tak dużo siły, to mimo wszystko mają przewagę liczebną, mimo iż dosyć szybko się ona zmniejsza. Czas na zmniejszenie jej jeszcze bardziej. W wyborze celu nie był wybredny, wziął pierwszego z brzegu. Zanim miał okazję do pozbycia się go czekała go seria ataków wymierzonych w niego. Nie były tak skoordynowane jak poprzedni, ale mimo to wywierał pewne wrażenie. Najpierw trafiły go dwa ki blasty, zmierzające z przeciwległych stron, w zetknięciu z jego ciałem przeistoczyły się w dwie chmury szaro-żółtego dymu, nie parząc go nawet specjalnie. W dalszej kolejności, kilka ataków fizycznych, które powoli zaczynały, nie tyle denerwować, co nudzić Chepriego.
Jeszcze trzech atakowało, w tym ten, który zaraz miał posmakować ofensywy wojownika. Ziemianin doszedł do wniosku, że praktycznie by było ich unieruchomić i wtedy po prostu znokautować, a później się zobaczy. Ale nie bardzo miał do tego odpowiednie narzędzia... A może? Przeszło mu przez myśl, że znał jedną technikę, która mogła mu to umożliwić. Telekineza. Jeśli się odpowiednio skupi, to przy pomocy Ki zatrzyma przeciwnika w jednej pozycji, a wtedy ten będzie całkowicie bezbronny. Tylko, czy coś takiego się uda? Nie miał pewności, ale spróbować mógł. Najwyżej się trochę bardziej namęczy, choć wcale nie napawało go to pozytywnymi emocjami. Podczas jego walki z Redem przez krótką, ale wystarczająco długą, chwilę udało się.
Wyciągnął rękę w kierunku zmierzającego w jego stronę człowieka i skoncentrował Ki wokół niego i spróbował stworzyć z niej unieruchamiającą otoczkę. To nawet zadziałało, ale tylko przez ułamek sekundy, niestety. Napastnik był tym jednak na tyle skoncentrowany, że chłopak miał czas ponowienie próby. Ogólnie rzecz biorąc, dla niego zainfekowani poruszali się w zwolnionym tempie, do czego przyczyniała się większa szybkość. Będąc jeszcze szybszym, mógłby im się zdawać niewidoczny, chociaż zważywszy na Tsufula w nich niczego nie można było być pewnym. Wracając, zielonooki doszedł do wniosku, że musi włożyć w to więcej energii, a może i nawet dużo więcej. Tak zrobił, ale i tym razem zakończyło się to porażką. Dalsza dezorientacja pozwoliła na jeszcze jedną próbę z użyciem jeszcze większej energii. Mimo to, klapa. To oznaczało, że czas zmienić taktykę.
-"Może zamiast tworzyć otoczkę wokół ciała powinienem unieruchomić mięśnie?"
Było to bardzo sensowne myślenie, w końcu to właśnie mięśnie są odpowiedzialne za ruch, tylko jak to zrobić? Tak samo, jak wcześniej, wytworzyć na nich otoczkę? Nie, to się nie uda... Wtem, szkarłatnowłosy wpadł na pewien pomysł. Zainfekowany był już dosyć blisko, bo zdążył się nieco przemieścić od ostatniej próby, ale już po chwili zatrzymał się gwałtownie. Jego mięśnie napięły się nagle, uniemożliwiając mu ruch.
-C-co się dzieje? Jak ty...? - tylko tyle zdołał powiedzieć zanim Chepri zaatakował. Doskoczył do niego, po czym odgiął ciało w bok, lewą nogę posłał w powietrze, ustawiając ją pod kątem stu osiemdziesięciu stopni do drugiej, z której się wybił i zrobił obrót, trafiając nią człowieka. On zaś został posłany w drzwi zaparkowanego obok samochodu, robiąc w nich spore wgniecenie.
Wywołanie skurczu mięśni należało do lepszych posunięć chłopaka, ale nadal nie był zadowolony z efektu i sądził, że wymaga to jeszcze dopracowania. Przynajmniej worków treningowych mu nie brakuje.
OOC:
Ja:
Nauka Telekinezy wersji paraliżującej (i jej użycie) - 24 Ki
Potężny (osłabiony) na p 6 - 231 dmg
Przeciwnicy:
Statystyki jednego:
Siła: 17
Szybkość: 17
Wytrzymałość: 16
Energia: 16
HP: 240
Ki: 240
P 1: Ki blast - 2 dmg i 3 Ki | HP: 240/240 Ki: 80/240
P 2: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 3: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 4: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 5: Ki blast - 2 dmg i 3 Ki | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 6: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 7: potężny - 34 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 8: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 205/240
P 9: HP: 9/240 Ki: 237/240 - nieprzytomny
P 10: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
Moje HP: Bez zmian
HP Pancerza: 213 - 106 = 107
Ki: 2310 - 24 = 2286
Jeszcze trzech atakowało, w tym ten, który zaraz miał posmakować ofensywy wojownika. Ziemianin doszedł do wniosku, że praktycznie by było ich unieruchomić i wtedy po prostu znokautować, a później się zobaczy. Ale nie bardzo miał do tego odpowiednie narzędzia... A może? Przeszło mu przez myśl, że znał jedną technikę, która mogła mu to umożliwić. Telekineza. Jeśli się odpowiednio skupi, to przy pomocy Ki zatrzyma przeciwnika w jednej pozycji, a wtedy ten będzie całkowicie bezbronny. Tylko, czy coś takiego się uda? Nie miał pewności, ale spróbować mógł. Najwyżej się trochę bardziej namęczy, choć wcale nie napawało go to pozytywnymi emocjami. Podczas jego walki z Redem przez krótką, ale wystarczająco długą, chwilę udało się.
Wyciągnął rękę w kierunku zmierzającego w jego stronę człowieka i skoncentrował Ki wokół niego i spróbował stworzyć z niej unieruchamiającą otoczkę. To nawet zadziałało, ale tylko przez ułamek sekundy, niestety. Napastnik był tym jednak na tyle skoncentrowany, że chłopak miał czas ponowienie próby. Ogólnie rzecz biorąc, dla niego zainfekowani poruszali się w zwolnionym tempie, do czego przyczyniała się większa szybkość. Będąc jeszcze szybszym, mógłby im się zdawać niewidoczny, chociaż zważywszy na Tsufula w nich niczego nie można było być pewnym. Wracając, zielonooki doszedł do wniosku, że musi włożyć w to więcej energii, a może i nawet dużo więcej. Tak zrobił, ale i tym razem zakończyło się to porażką. Dalsza dezorientacja pozwoliła na jeszcze jedną próbę z użyciem jeszcze większej energii. Mimo to, klapa. To oznaczało, że czas zmienić taktykę.
-"Może zamiast tworzyć otoczkę wokół ciała powinienem unieruchomić mięśnie?"
Było to bardzo sensowne myślenie, w końcu to właśnie mięśnie są odpowiedzialne za ruch, tylko jak to zrobić? Tak samo, jak wcześniej, wytworzyć na nich otoczkę? Nie, to się nie uda... Wtem, szkarłatnowłosy wpadł na pewien pomysł. Zainfekowany był już dosyć blisko, bo zdążył się nieco przemieścić od ostatniej próby, ale już po chwili zatrzymał się gwałtownie. Jego mięśnie napięły się nagle, uniemożliwiając mu ruch.
-C-co się dzieje? Jak ty...? - tylko tyle zdołał powiedzieć zanim Chepri zaatakował. Doskoczył do niego, po czym odgiął ciało w bok, lewą nogę posłał w powietrze, ustawiając ją pod kątem stu osiemdziesięciu stopni do drugiej, z której się wybił i zrobił obrót, trafiając nią człowieka. On zaś został posłany w drzwi zaparkowanego obok samochodu, robiąc w nich spore wgniecenie.
Wywołanie skurczu mięśni należało do lepszych posunięć chłopaka, ale nadal nie był zadowolony z efektu i sądził, że wymaga to jeszcze dopracowania. Przynajmniej worków treningowych mu nie brakuje.
OOC:
Ja:
Nauka Telekinezy wersji paraliżującej (i jej użycie) - 24 Ki
Potężny (osłabiony) na p 6 - 231 dmg
Przeciwnicy:
Statystyki jednego:
Siła: 17
Szybkość: 17
Wytrzymałość: 16
Energia: 16
HP: 240
Ki: 240
P 1: Ki blast - 2 dmg i 3 Ki | HP: 240/240 Ki: 80/240
P 2: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 3: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 4: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 5: Ki blast - 2 dmg i 3 Ki | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 6: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 7: potężny - 34 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 8: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 205/240
P 9: HP: 9/240 Ki: 237/240 - nieprzytomny
P 10: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
Moje HP: Bez zmian
HP Pancerza: 213 - 106 = 107
Ki: 2310 - 24 = 2286
Re: Central City
Sob Wrz 28, 2013 5:36 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
--------------------------------
#6 'Walka automat ' :
#6 Result :
--------------------------------
#7 'Walka automat ' :
#7 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
--------------------------------
#6 'Walka automat ' :
#6 Result :
--------------------------------
#7 'Walka automat ' :
#7 Result :
Re: Central City
Nie Wrz 29, 2013 1:21 am
Taka okazja może się tak szybko nie powtórzyć, więc Chepri postanowił dopracować technikę paraliżu od razu, tak było praktyczniej. Wyobraził sobie to co zrobił, zmusił siłą woli mięśnie do skurczu, wiedział jednak, że chociaż się udało to to jednak nie było to. Nie wiedział dlaczego, ale tak czuł. Możliwe, że to instynkt wojownika mu to podpowiadał... Cokolwiek by to nie było, mówiło mu tak, a on był przekonany o słuszności takiego twierdzenia. Czas na następnego. Wybór znów był prosty, wziął tego najbliższego. Zanim miał jednak kontynuować swoje ćwiczenia, musiał uważać na pozostałą teraz już tylko szóstkę. Dwa cięcia Ki swordami. Całe szczęście wykonujący nie byli najwyraźniej specjalnie obyci z tego typu technikami, przez co rany były powierzchowne. Później kilka kolejnych ciosów, nawet udało mu się coś poczuć, a to oznaczało, że jego "pancerz" stracił swoje ochronne właściwości, a szkoda.
Nie trwało to specjalnie długo, zanim w końcu pojawiła się dogodna okazja do ataku. Po raz wtóry wystawił przed siebie dłoń. Skoncentrował się na przeciwniku. Skupił energię w coś na kształt nitek, które w miarę zwiększania ilości Ki, twardniały i uniemożliwiały przeciwnikowi ruch. Pierwszy próba udała się nawet nieźle, paraliż trwał jakieś pięć sekund. Ziemianin nie umiał nadać tym tworom dosyć stabilnej postaci. Ale powinno mu się to wkrótce udać, wystarczy odpowiednio dobrać gęstość. Wtedy też wpadło mu do głowy, że mógłby zrobić też coś takiego za zewnątrz ciała. Nie w formie cieniutkiej otoczki, ale czegoś na kształt pierścienia, tak jak to zrobił wtedy Braska. Ta wizja wyglądała zachęcająco, najpierw jednak musiał się rozprawić w tymi wszystkimi ludźmi. Na razie odpuścił sobie dopracowywanie paraliży przy pomocy telekinezy. Jego sposób działał, nie wyglądał za ciekawie, ale działał, a to było najważniejsze. Efektywność ponad efektownością. Miał akurat dogodny moment na wyprowadzenie dwóch ciosów, które powinny skutecznie unieszkodliwić zainfekowanego. Wzrokiem już wyszukiwał kolejnego do sprzątnięcia.
OOC:
Ja:
Podstawowy na p 4 - 160 dmg
Podstawowy (osłabiony) na p 4 - 71 dmg
Przeciwnicy:
Statystyki jednego:
Siła: 17
Szybkość: 17
Wytrzymałość: 16
Energia: 16
HP: 240
Ki: 240
P 1: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 80/240
P 2: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 3: Ki sword ~ 35 dmg i 35 Ki | HP: 240/240 Ki: 205/240
P 4: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 5: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 6: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 7: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 8: Ki sword ~ 35 dmg i 35 Ki | HP: 240/240 Ki: 205/240
P 9: HP: 9/240 Ki: 237/240 - nieprzytomny
P 10: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
Moje HP: 2310 - 53 = 2257
HP Pancerza: 107 - 155 = (-53)
Ki: 2310 - 24 = 2286
Nie trwało to specjalnie długo, zanim w końcu pojawiła się dogodna okazja do ataku. Po raz wtóry wystawił przed siebie dłoń. Skoncentrował się na przeciwniku. Skupił energię w coś na kształt nitek, które w miarę zwiększania ilości Ki, twardniały i uniemożliwiały przeciwnikowi ruch. Pierwszy próba udała się nawet nieźle, paraliż trwał jakieś pięć sekund. Ziemianin nie umiał nadać tym tworom dosyć stabilnej postaci. Ale powinno mu się to wkrótce udać, wystarczy odpowiednio dobrać gęstość. Wtedy też wpadło mu do głowy, że mógłby zrobić też coś takiego za zewnątrz ciała. Nie w formie cieniutkiej otoczki, ale czegoś na kształt pierścienia, tak jak to zrobił wtedy Braska. Ta wizja wyglądała zachęcająco, najpierw jednak musiał się rozprawić w tymi wszystkimi ludźmi. Na razie odpuścił sobie dopracowywanie paraliży przy pomocy telekinezy. Jego sposób działał, nie wyglądał za ciekawie, ale działał, a to było najważniejsze. Efektywność ponad efektownością. Miał akurat dogodny moment na wyprowadzenie dwóch ciosów, które powinny skutecznie unieszkodliwić zainfekowanego. Wzrokiem już wyszukiwał kolejnego do sprzątnięcia.
OOC:
Ja:
Podstawowy na p 4 - 160 dmg
Podstawowy (osłabiony) na p 4 - 71 dmg
Przeciwnicy:
Statystyki jednego:
Siła: 17
Szybkość: 17
Wytrzymałość: 16
Energia: 16
HP: 240
Ki: 240
P 1: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 80/240
P 2: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 3: Ki sword ~ 35 dmg i 35 Ki | HP: 240/240 Ki: 205/240
P 4: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 5: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 6: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 7: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 8: Ki sword ~ 35 dmg i 35 Ki | HP: 240/240 Ki: 205/240
P 9: HP: 9/240 Ki: 237/240 - nieprzytomny
P 10: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
Moje HP: 2310 - 53 = 2257
HP Pancerza: 107 - 155 = (-53)
Ki: 2310 - 24 = 2286
Re: Central City
Nie Wrz 29, 2013 1:21 am
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
--------------------------------
#6 'Walka automat ' :
#6 Result :
--------------------------------
#7 'Walka automat ' :
#7 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
--------------------------------
#6 'Walka automat ' :
#6 Result :
--------------------------------
#7 'Walka automat ' :
#7 Result :
Re: Central City
Pią Paź 04, 2013 8:41 pm
-"Jeden z głowy, jeszcze sześciu" - pomyślał chłopak.
Co raz bardziej nużyło to go, niby walka za słuszną sprawę i w ogóle... Ale to było naprawdę nudne. Oni nie mogli mu nic zrobić, nie mówiąc już o sytuacji w której by uaktywnił swoją pełną moc. Wtedy oni nie mieliby najmniejszego cienia szans. Znacznie skróciłoby to czas, jaki musi poświęcić na zainfekowanych Chepri, ale nie miał w zwyczaju bawić się przeciwnikami, on chciał wyzwania... A ci tutaj... Nawet, gdyby się połączyli w jednego człowieka, to nie stanowiłby zagrożenia. Ehh...
Cios... Cios... Trochę silniejszy cios... Ki blast... Telekineza... Cios... Nic specjalnego.
Westchnął po raz wtóry, tym razem w duchu. Odkleił się od asfaltu, w który to został wbity podczas telekinetycznego ataku. Uniósł się w powietrze i ze skrzyżowanymi rękoma podleciał dosyć powoli do jednego z przeciwników. Spojrzał na niego jakoś tak dziwnie, jakby z pogardą, choć nie to kierowało młodym. Ledwo co wylądował, odbił się, robiąc salto do tyłu i trafiając zainfekowanego w podbródek. Nie czekając na nic, lekkim podmuchem Ki wymusił ruch swojego ciała w przeciwnym kierunku, kopiąc człowieka piętą w czoło. Wyglądało to niecodziennie, ale na pewno było skuteczne.
OOC:
Ja:
Podstawowy na p 5 - 160 dmg
Podstawowy (osłabiony) na p 5 - 71 dmg
Przeciwnicy:
Statystyki jednego:
Siła: 17
Szybkość: 17
Wytrzymałość: 16
Energia: 16
HP: 240
Ki: 240
P 1: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 80/240
P 2: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 3: telekineza - 33 dmg i 154 Ki | HP: 240/240 Ki: 51/240
P 4: HP: 9/240 Ki: 237/240 - nieprzytomny
P 5: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 6: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 7: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 8: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 205/240
P 9: HP: 9/240 Ki: 237/240 - nieprzytomny
P 10: Ki blast - 2 dmg i 3 Ki | HP: 240/240 Ki: 237/240
Moje HP: 2257 - 103 = 2154
HP Pancerza:
Ki: 2286
Co raz bardziej nużyło to go, niby walka za słuszną sprawę i w ogóle... Ale to było naprawdę nudne. Oni nie mogli mu nic zrobić, nie mówiąc już o sytuacji w której by uaktywnił swoją pełną moc. Wtedy oni nie mieliby najmniejszego cienia szans. Znacznie skróciłoby to czas, jaki musi poświęcić na zainfekowanych Chepri, ale nie miał w zwyczaju bawić się przeciwnikami, on chciał wyzwania... A ci tutaj... Nawet, gdyby się połączyli w jednego człowieka, to nie stanowiłby zagrożenia. Ehh...
Cios... Cios... Trochę silniejszy cios... Ki blast... Telekineza... Cios... Nic specjalnego.
Westchnął po raz wtóry, tym razem w duchu. Odkleił się od asfaltu, w który to został wbity podczas telekinetycznego ataku. Uniósł się w powietrze i ze skrzyżowanymi rękoma podleciał dosyć powoli do jednego z przeciwników. Spojrzał na niego jakoś tak dziwnie, jakby z pogardą, choć nie to kierowało młodym. Ledwo co wylądował, odbił się, robiąc salto do tyłu i trafiając zainfekowanego w podbródek. Nie czekając na nic, lekkim podmuchem Ki wymusił ruch swojego ciała w przeciwnym kierunku, kopiąc człowieka piętą w czoło. Wyglądało to niecodziennie, ale na pewno było skuteczne.
OOC:
Ja:
Podstawowy na p 5 - 160 dmg
Podstawowy (osłabiony) na p 5 - 71 dmg
Przeciwnicy:
Statystyki jednego:
Siła: 17
Szybkość: 17
Wytrzymałość: 16
Energia: 16
HP: 240
Ki: 240
P 1: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 80/240
P 2: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 3: telekineza - 33 dmg i 154 Ki | HP: 240/240 Ki: 51/240
P 4: HP: 9/240 Ki: 237/240 - nieprzytomny
P 5: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 237/240
P 6: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 7: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 8: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 205/240
P 9: HP: 9/240 Ki: 237/240 - nieprzytomny
P 10: Ki blast - 2 dmg i 3 Ki | HP: 240/240 Ki: 237/240
Moje HP: 2257 - 103 = 2154
HP Pancerza:
Ki: 2286
Re: Central City
Pią Paź 04, 2013 8:41 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
--------------------------------
#6 'Walka automat ' :
#6 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
--------------------------------
#6 'Walka automat ' :
#6 Result :
Re: Central City
Nie Paź 06, 2013 7:47 pm
I oto tak padł kolejny zainfekowany, a razem z nim cierpliwość chłopaka. Nie dość, że nie chciało mu się dłużej tutaj siedzieć, to na domiar miał dosyć tych idiotów. Tsufule nie były chyba aż tak głupie, żeby walczyć do samej śmierci nosiciela. Chyba, że... Chyba, że zawsze mogły wypełznąć z ciała i poszukać następnego, wtedy to miało sens, a młody o tym nie pomyślał. Umm... Mimo wszystko ci ludzie mieli farta, że trafili akurat na niego, ktoś, kto nie ma w sobie tyle dobra po prostu by ich zabił, zwłaszcza przy takiej różnicy poziomów. Ale Chepri taki nie był, nie chciał zabijać. Walczyć, owszem, ale nie zabijać. Tej sytuacji miał jednak już dość. Skończyła się zabawa i cackanie. Finito. Wtedy bardzo chciał znać sposób na pozbycie się ich wszystkich za jednym zamachem. I jak to miał w zwyczaju, zaczął kombinować nad takowym. Gdyby miał choćby resztki cierpliwości i trochę czasu, to by coś takiego pewnie wymyślił. Nie miał ich jednak więc musiał się zadowolić czym innym. Do czerwonowłosej głowy wpadło mu, że znał taką jedną technikę, Kiaiho, pozwalała ona odepchnąć przeciwnika i tym samym udaremnić jego atak. I zaczął się zastanawiać.
-"Co, gdyby bardziej skoncentrować energię w podmuchu? Takie coś mogłoby nawet ranić"
Ziemianin miał kiedyś "przyjemność" oglądać huragan z bliska. Zdecydowanie należało to do trudnych do zapomnienia wydarzeń. Istna ściana wody zalewająca wszystko w polu widzenia i wiatr, który nawet nie uderzał mocno, ale wręcz ciął to, co znajdowało się na jego drodze. A trzeba zauważyć, że to dzieło natury. Jeśli dołożyć do tego destrukcyjną moc Ki, to nawet w pomniejszonej skali efekty będą niesamowite, nie mówiąc już o dużej. Ale jak na razie nie mógł nic zrobić, musiałby się najpierw nieco oddalić i wyćwiczyć takie coś. Na to nie mógł sobie pozwolić. Jego "znajomi" pewnie wróciliby do robienia rozróby. Ehh...
Przyjął na siebie wszystkie ataki niespecjalnie się nimi przejmując, co potwierdzało jego przewracanie oczami. Kątem oka zauważył jednego gościa i nawet nie patrząc w jego kierunku uderzył go dwa razy w klatkę piersiową łokciem.
OOC:
Ja:
Podstawowy na p 8 - 160 dmg
Podstawowy (osłabiony) na p 8 - 71 dmg
Koniec treningu
Przeciwnicy:
Statystyki jednego:
Siła: 17
Szybkość: 17
Wytrzymałość: 16
Energia: 16
HP: 240
Ki: 240
P 1: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 80/240
P 2: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 3: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 51/240
P 4: HP: 9/240 Ki: 237/240 - nieprzytomny
P 5: HP: 9/240 Ki: 237/240 - nieprzytomny
P 6: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 7: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 8: potężny - 34 dmg | HP: 240/240 Ki: 205/240
P 9: HP: 9/240 Ki: 237/240 - nieprzytomny
P 10: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 237/240
Moje HP: 2154 - 102 = 2052
HP Pancerza:
Ki: 2286
-"Co, gdyby bardziej skoncentrować energię w podmuchu? Takie coś mogłoby nawet ranić"
Ziemianin miał kiedyś "przyjemność" oglądać huragan z bliska. Zdecydowanie należało to do trudnych do zapomnienia wydarzeń. Istna ściana wody zalewająca wszystko w polu widzenia i wiatr, który nawet nie uderzał mocno, ale wręcz ciął to, co znajdowało się na jego drodze. A trzeba zauważyć, że to dzieło natury. Jeśli dołożyć do tego destrukcyjną moc Ki, to nawet w pomniejszonej skali efekty będą niesamowite, nie mówiąc już o dużej. Ale jak na razie nie mógł nic zrobić, musiałby się najpierw nieco oddalić i wyćwiczyć takie coś. Na to nie mógł sobie pozwolić. Jego "znajomi" pewnie wróciliby do robienia rozróby. Ehh...
Przyjął na siebie wszystkie ataki niespecjalnie się nimi przejmując, co potwierdzało jego przewracanie oczami. Kątem oka zauważył jednego gościa i nawet nie patrząc w jego kierunku uderzył go dwa razy w klatkę piersiową łokciem.
OOC:
Ja:
Podstawowy na p 8 - 160 dmg
Podstawowy (osłabiony) na p 8 - 71 dmg
Koniec treningu
Przeciwnicy:
Statystyki jednego:
Siła: 17
Szybkość: 17
Wytrzymałość: 16
Energia: 16
HP: 240
Ki: 240
P 1: podstawowy - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 80/240
P 2: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 3: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 51/240
P 4: HP: 9/240 Ki: 237/240 - nieprzytomny
P 5: HP: 9/240 Ki: 237/240 - nieprzytomny
P 6: HP: 9/240 Ki: 240/240 - nieprzytomny
P 7: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 240/240
P 8: potężny - 34 dmg | HP: 240/240 Ki: 205/240
P 9: HP: 9/240 Ki: 237/240 - nieprzytomny
P 10: szybki - 17 dmg | HP: 240/240 Ki: 237/240
Moje HP: 2154 - 102 = 2052
HP Pancerza:
Ki: 2286
Re: Central City
Nie Paź 06, 2013 7:47 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
- GośćGość
Re: Central City
Sob Sty 11, 2014 8:54 pm
<< Z Wyspy na środku oceanu
___Reakcja Reito była o kilka stopni bardziej zadziwiająca niż dziewczyna na początku sądziła. Nawet jej do głowy nie przyszło, by próbować się wyswobodzić z objęcia. Takie skrępowanie było bardzo przyjemne i tylko głupiec by chciał uciekać. Ona uśmiechała się szeroko wtulając w niego mocniej, o ile to było jeszcze możliwe. Zaczynała powoli coraz bardziej pojmować termin "miłość". To właśnie jest to bijące jak oszalałe serce, gdy patrzy się na ukochaną osobę oraz dziwne łaskotanie w żołądku. Najprzyjemniejsze jest to ciepło rozlewające się po całym ciele, od rumieniących się policzków po mrowiące ze szczęścia kończyny. To jest najwspanialsze na świecie uczucie. Chce, by trwało wieczność, a nawet i dłużej!
Odwzajemniła pocałunek, lecz nie mogli tak bawić się wieczność - powoli się ściemniało, a trzeba było znaleźć jakieś miejsce na nocleg. W sumie to demonica nie pogardziłaby nawet naturalnym łóżkiem, jakimś miękkim mchem, ale skoro Rei wolał iść, to czemu by nie? Mogą spotkać ciekawych ludzi jeśli udadzą się do jakiegoś miasta. W prawdzie, ma dość walk i długich, niebezpiecznych przygód, ale wypadałoby jakoś fajnie zakończyć ten dzień.
Więc nie tracąc więcej czasu polecieli czując na skórach chłodniejsze już promienie zachodzącego słońca. June omal nie umarła z zachwytu przyglądając się temu pięknemu obrazkowi z góry. Spokojne morze, kilka chmur i zachód. Idealne.
Dziewczyna po drodze nie zaprzestawała swojego treningu. Doszła do wniosku, że za mało panuje nad swoją energią przez co te pierścienie nie wychodzą tak jak to było w zamyśle. Bawiła się swoją energią podnosząc ją drastycznie oraz zmniejszając prawie do minimum. Koncentrowała się na różnych rzeczach, które były daleko stąd, nawet poza Ziemią. Taka zabawa podniosła trochę umiejętności manipulowania własną energią demonicy, więc mogła dalej próbować z obręczami. Gdy przelatywali nad innymi wyspami to June zatrzymywała się na chwilę by strzelić paroma kółkami w znajdujące się tam drzewa czy palmy. Jedne wybuchały, a drugie rozsypywały się nim doleciały do celu. Gdy byli już blisko miasta jej technika była doszlifowana na błysk. Operowała nią prawie tak dobrze, jak Reito. Co prawda potrzebowała to doszlifować, ale to w wolnej chwili.
Ich oczom ukazał się wielki billboard z napisem "Central City". Miasto wyglądało na bardzo wielkie i bardzo dobrze rozwinięte. Uwadze demonicy nie umknęły ogromne korki na obrzeżach, najwyraźniej byli mieszkańcy West City szukali nowych domów. Wtedy dziewczyna sobie przypomniała o całej akcji z tsufulem. Gdy wylądowali na ulicy, rudowłosa uniosła smutny wzrok na Szatyna.
___ - Reito, wskrzesimy tamtych ludzi, prawda? Musimy. - spytała z ogromną nadzieją w oczach. Pamiętała o smocznych kulach, ale nie do końca znała ich działanie. Wiedziała tylko tyle, że jest jakaś szansa na przywrócenie zmarłych ludzi do życia, lecz teraz nie możliwa.
Nagle do nosa dziewczyny dobiegł słodki zapach jakiejś potrawy. Ogon zawirował równie mocno ciekawy pochodzenia tej woni jak właścicielka. Długo nie czekając, chwyciła mężczyznę za rękę i pociągnęła za sobą w stronę zapachu. Po kilkunastu krokach ujrzała budkę z goframi. Przyglądała się ludziom odbierającym swój posiłek, dawali coś w zamian. Już chyba wcześniej to widziała.
___ - Trzeba dać inną rzecz by dostać to co się chce? - Zagadnęła do mężczyzny nie spuszczając z oczu jej tymczasowego obiektu westchnień. Co prawda niedawno jedli rybę, lecz jak tu nie skusić się na taką słodycz, która, aż sama krzyczy "zjedz mnie, zjedz mnie"? - Dom znajdziemy później, chodź, zwiedzimy miasto! Chcę zobaczyć wszystko! - zaczęła ciągnąć ogoniastego za rękę. Wyglądała na bardzo podekscytowaną.
Koniec Treningu
Re: Central City
Sro Sty 15, 2014 9:14 pm
___Lecąc oboje nie mogli wyjść z zachwytu przyglądając się temu miejscu. Było idealne na domek. Ciepłe piaski plaży, nieco wzburzone morze, masa drzew i wulkan dodający uroku. Wkrótce wysepka zniknęła za nimi a oni sami kierowali się w stronę miasta. June nie zaprzestawała treningu. Widać było, nowo poznana technika przypadła jej do gustu. Reito co jakiś czas sam wystrzelił kilka pierścieni pozostawiając za sobą „drogowskazy”. Po pewnym czasie znaleźli się już na kontynencie i powoli coraz większe aglomeracje wyrastały zza horyzontu. W końcu natrafili na bardzo wielką metropolię. Central City. Taką nazwę nosiło te miasto. Ludzie stali w kilometrowych korkach co od razu zwróciło uwagę demonicy. Zapytała czy wskrzeszą zabitych w West City. Na co saiyan odpowiedział ze spokojem:
- Za rok zbierzemy smocze kule i wszyscy zabici wrócą do życia. Obiecuję Ci to.
Podlecieli jeszcze kawałek i wylądowali na płaskim chodniku. Szatyn od razu został pociągnięty w miejsce, z którego unosił się ładny zapach. Stała tam budka a w niej sprzedawali jedzenie. Kolejne kłopotliwe pytanie padło z ust dziewczyny ale było nieuniknione.
- Tak. Na Ziemi istnieje coś takiego jak pieniądze. Można za nie dostać co tylko się chce. Do tej pory radziłem sobie bez nich. Było to trochę nieuczciwe. Musimy je jakoś zdobyć by kupić sobie domek.
Stał z twarzą pozornie pozbawioną wszelkich uczuć. Właśnie w tym czasie zastanawiał się jak tu zarobić trochę grosza. June widać była zbyt zafascynowana tymi wszystkimi światełkami, zapachami i kolorowymi kształtami miasta. Ciągnęła chłopaka za rękę usilnie próbując go namówić na zwiedzanie.
- Poczekaj. Najpierw zdobądźmy pieniądze a potem będzie czas na zwiedzanie. Bez nich i tak za wiele sobie nie pooglądamy a już na pewno nie spróbujesz tego jedzenia.
Pochodzili chwilę po mieście, co po części spełniło zachciankę zwiedzania rudowłosej. W rzeczywistości Reito szukał pubu. Pamiętał, że na Vegecie można było szybko się tam wzbogacić ale i jednocześnie stracić wszystko. Tam było to ryzykowne, tu raczej ziemianie nie dorównają siłą saiyanowi. Nawet jeśli nie jest to do końca legalne to zawsze lepiej jest obić mordę komuś kto sam się o to prosi niż okradać uczciwego sprzedawcę. Choć gdy się nad tym zastanowił to nie był pewien czy na ziemi praktykują podobne rzeczy. Może zamiast w pubie ludzie biją się na jakiejś specjalnej arenie? No cóż. Trzeba będzie to sprawdzić. W końcu natrafili na coś o nazwie „Pod czerwonym wieprzem”. Reito bez wahania wszedł do środka dynamicznie otwierając drzwi. Rozejrzał się dookoła. Pełno zapijaczonych mord, śmiech, gwar i jakaś muzyka w tle. Saiyan podszedł do lady i oparł się lekko o nią. Spojrzał na June.
- Usiądź i nie ingeruj w to co teraz zrobię.
Widząc, że praktycznie nikt nie zwracał na niego uwagi przesunął ręką po ladzie i zsunął na ziemię stos kieliszków. Te rozbiły się w drobny mak robiąc przy tym masę hałasu. Barman od razu wyskoczył z obelgami i żądaniem zapłacenia za wyrządzone szkody na co Reito uderzył otwartą dłonią w blat symulując tym samym jakby wystrzał z pistoletu. Tym samym zwrócił jeszcze większą uwagę klientów a barman zamilkł zdziwiony.
- Stawiam wszystko, że żaden z was nie da mi rady. Jakiś chętny?
Na te słowa cały pub wybuchł śmiechem. Kilka osób mało nie spadło z krzesła. W końcu odezwał się jakiś facet przez śmiech.
- Gościu, nikt tu nie będzie się z Tobą bił. Ładnie przeproś i wyjdź póki jeszcze nikt nie wezwał ochrony.
- Facet się nawalił i szuka guza. – odezwał się inny głos z głębi sali. Na co ponownie wszyscy wybuchli śmiechem. W rzeczywistości to właśnie oni byli nawaleni jak świnie co w sumie pasowało do nazwy baru. Reito podszedł i wziął za łachman pierwszego faceta podnosząc go do góry.
- A może po prostu się boisz?
Tym razem gość już nie miał tak rozweselonej miny.
- Puść mnie! Pojebało Cię? Jak tak bardzo chcesz się bić za kasę to idź do „Mordowni”.
- Jakiej znowu mordowni? Gadaj co to jest i gdzie to znajdę.
- Najpierw mnie puść. Nie mogę oddychać. – powiedział nieco niewyraźnie. Reito opuścił go na krzesło. Facetowi udało się na nim utrzymać po czym od razu złapał się za gardło i zaczął je masować.
- Jest taki klub dwie przecznice stąd gdzie ludzie biją się za pieniądze. Oczywiście jest to nielegalne dlatego wszystko odbywa się w podziemiach. Powiedz barmanowi, że chcesz zarobić a zaprowadzi Cię tam ale jakby co to nie ode mnie się tego dowiedziałeś.
- W porządku masz moje słowo. - Następnie rzekł do barmana. – Zapłacę za szkody jak wrócę.
I wraz z June wyszli na zewnątrz. Cała sytuacja mogła być nie małym zaskoczeniem dla niej. Takiego oblicza Reito z pewnością jeszcze nie widziała.
OOC: Kontynuacja w kolejnym poście.
- Za rok zbierzemy smocze kule i wszyscy zabici wrócą do życia. Obiecuję Ci to.
Podlecieli jeszcze kawałek i wylądowali na płaskim chodniku. Szatyn od razu został pociągnięty w miejsce, z którego unosił się ładny zapach. Stała tam budka a w niej sprzedawali jedzenie. Kolejne kłopotliwe pytanie padło z ust dziewczyny ale było nieuniknione.
- Tak. Na Ziemi istnieje coś takiego jak pieniądze. Można za nie dostać co tylko się chce. Do tej pory radziłem sobie bez nich. Było to trochę nieuczciwe. Musimy je jakoś zdobyć by kupić sobie domek.
Stał z twarzą pozornie pozbawioną wszelkich uczuć. Właśnie w tym czasie zastanawiał się jak tu zarobić trochę grosza. June widać była zbyt zafascynowana tymi wszystkimi światełkami, zapachami i kolorowymi kształtami miasta. Ciągnęła chłopaka za rękę usilnie próbując go namówić na zwiedzanie.
- Poczekaj. Najpierw zdobądźmy pieniądze a potem będzie czas na zwiedzanie. Bez nich i tak za wiele sobie nie pooglądamy a już na pewno nie spróbujesz tego jedzenia.
Pochodzili chwilę po mieście, co po części spełniło zachciankę zwiedzania rudowłosej. W rzeczywistości Reito szukał pubu. Pamiętał, że na Vegecie można było szybko się tam wzbogacić ale i jednocześnie stracić wszystko. Tam było to ryzykowne, tu raczej ziemianie nie dorównają siłą saiyanowi. Nawet jeśli nie jest to do końca legalne to zawsze lepiej jest obić mordę komuś kto sam się o to prosi niż okradać uczciwego sprzedawcę. Choć gdy się nad tym zastanowił to nie był pewien czy na ziemi praktykują podobne rzeczy. Może zamiast w pubie ludzie biją się na jakiejś specjalnej arenie? No cóż. Trzeba będzie to sprawdzić. W końcu natrafili na coś o nazwie „Pod czerwonym wieprzem”. Reito bez wahania wszedł do środka dynamicznie otwierając drzwi. Rozejrzał się dookoła. Pełno zapijaczonych mord, śmiech, gwar i jakaś muzyka w tle. Saiyan podszedł do lady i oparł się lekko o nią. Spojrzał na June.
- Usiądź i nie ingeruj w to co teraz zrobię.
Widząc, że praktycznie nikt nie zwracał na niego uwagi przesunął ręką po ladzie i zsunął na ziemię stos kieliszków. Te rozbiły się w drobny mak robiąc przy tym masę hałasu. Barman od razu wyskoczył z obelgami i żądaniem zapłacenia za wyrządzone szkody na co Reito uderzył otwartą dłonią w blat symulując tym samym jakby wystrzał z pistoletu. Tym samym zwrócił jeszcze większą uwagę klientów a barman zamilkł zdziwiony.
- Stawiam wszystko, że żaden z was nie da mi rady. Jakiś chętny?
Na te słowa cały pub wybuchł śmiechem. Kilka osób mało nie spadło z krzesła. W końcu odezwał się jakiś facet przez śmiech.
- Gościu, nikt tu nie będzie się z Tobą bił. Ładnie przeproś i wyjdź póki jeszcze nikt nie wezwał ochrony.
- Facet się nawalił i szuka guza. – odezwał się inny głos z głębi sali. Na co ponownie wszyscy wybuchli śmiechem. W rzeczywistości to właśnie oni byli nawaleni jak świnie co w sumie pasowało do nazwy baru. Reito podszedł i wziął za łachman pierwszego faceta podnosząc go do góry.
- A może po prostu się boisz?
Tym razem gość już nie miał tak rozweselonej miny.
- Puść mnie! Pojebało Cię? Jak tak bardzo chcesz się bić za kasę to idź do „Mordowni”.
- Jakiej znowu mordowni? Gadaj co to jest i gdzie to znajdę.
- Najpierw mnie puść. Nie mogę oddychać. – powiedział nieco niewyraźnie. Reito opuścił go na krzesło. Facetowi udało się na nim utrzymać po czym od razu złapał się za gardło i zaczął je masować.
- Jest taki klub dwie przecznice stąd gdzie ludzie biją się za pieniądze. Oczywiście jest to nielegalne dlatego wszystko odbywa się w podziemiach. Powiedz barmanowi, że chcesz zarobić a zaprowadzi Cię tam ale jakby co to nie ode mnie się tego dowiedziałeś.
- W porządku masz moje słowo. - Następnie rzekł do barmana. – Zapłacę za szkody jak wrócę.
I wraz z June wyszli na zewnątrz. Cała sytuacja mogła być nie małym zaskoczeniem dla niej. Takiego oblicza Reito z pewnością jeszcze nie widziała.
OOC: Kontynuacja w kolejnym poście.
- GośćGość
Re: Central City
Czw Sty 16, 2014 9:47 pm
___Lekkie zrezygnowanie pojawiło się na twarzy June gdy pomysł zwiedzania nie spodobał się Reito. Wolała jednak nie pokazywać, że coś jej nie pasuje, tylko przystać na to co było w tej chwili najważniejsze - próbować zdobyć pieniądze. Uśmiechnęła się więc nieco wymuszenie po czym ruszyła za Nim w całkowitym milczeniu. Oczywiście rozglądała się po witrynach sklepowych gdy koło nich przechodzili, saiyan czegoś najwyraźniej szukał, więc nie chciała mu w tym przeszkadzać. Przyglądała się rzeczom wystawionym na wystawach i ludziom znajdującym się w środku. Gdy minęli sklep z zabawkami dla dzieci zatrzymała się na moment. Otworzyła szerzej oczy widząc coś w środku. Były to dwie dorosłe osoby, kobieta i mężczyzna tak jak Reito i June. Niby normalne, ale był z nimi ktoś jeszcze - młody chłopiec, z którym bawiła się ostatnio w parku. Uśmiechnęła się mimowolnie sama do siebie widząc, że malec jest cały i zdrowy. Nie do końca pamięta co jej ciało wyprawiało tego felernego dnia, nie potrafiła kontrolować bezlitosnej mocy tsufula, mogła zranić dziecko nawet o tym nie wiedząc.
Gdy chciała już iść zamigała jej w głowie kolejna lampka. Skąd właściwie biorą się takie małe istoty? Jak demonica 'narodziła się' to jej ciało wyglądało tak jak aktualnie - nie była słodkim maluchem z okrągłą buźką, a dorosłą kobietą. Czyżby to wszystko zależało od szczęścia czy coś takiego?
W łepetynce rudowłosej roiło się teraz od pytań związanych z narodzinami. Najchętniej by o wszystko wypytała Reito, lecz nie teraz. Jeżeli znajdą pieniądze, dom i inne bzdety to dopiero wtedy mu zawróci gitarę. Wyglądał na bardzo zajętego.
Po kilkunastu minutach szukania po ciemnych uliczkach natrafili na bar z nazwą, której szczerze nie potrafiła przeczytać bo nie umiała. W każdym bądź razie efektywnie weszli do środka po czym saiyan odesłał June na jakieś siedzisko mówiąc, by nie reagowała na to co się teraz stanie. Ta tylko wzruszyła ramionami siadając na obrotowym krzesełku przy barze z dala od mężczyzny. Przypatrywała się temu co robi w milczeniu, machając bordowym ogonem. Mężczyzna najwyraźniej chciał zrobić zamieszanie, ale co chciał przez to osiągnąć? Nie mogła się długo zastanawiać nad tym bo za chwilę podeszło do niej trzech kolesi upitych jak messerschmitt. Jeden oparł się o ladę za nią, drugi z przodu, a trzeci obok - skutecznie jej odgrodzili drogę. Już po sekundzie do nosa dziewczyny dobiegł okropny zapach wydychanego alkoholu z ich zapijaczonych paszcz. Skwasiła się na twarzy lecz na razie nie reagowała.
___- Eee paniusiu, ładna jesteś. - wymamrotał ten z tyłu.
___- Zatańcz z nami na zapleczu, HAHAHAHA. - zarechotał koleś stojący z jej lewej strony.
___- Eem, nie rozumiem Panów. - demonica uśmiechnęła się w nerwach po czym spróbowała odgonić natrętów gestem rąk. Ci nie dawali za wygraną. Przez pewien czas dziwnie naciskali rzucając mięsem na prawo i lewo. Robiło się bardzo nieprzyjemnie, dlatego June spróbowała wstać by się bezpiecznie wycofać, lecz jeden z nich chwycił ją za rękę. W tym momencie demonica zareagowała obronnie, jakby wbrew jej woli. Wyszarpnęła swoją rękę z uścisku uderzając napastnika z przodu w twarz, po czym cofnęła rękę zdzielając łokciem drugiego w to samo miejsce. Tego osatniego potraktowała strzałem z biczopodobnego ogona gdy się obracała. Oberwał siarczyście w oko oraz nos wywracając się na stolik znajdujący się nieopodal. Wtem, Reito zakończył rozmowę z innym pijaczynom. Rudowłosa poprawiła włosy po czym ruszyła za ukochanym jakby nigdy nic zostawiając zalewających się krwią pijaczków. Połamała wszystkim trzem nosy - może to ich czegoś nauczy.
Mimo tego całego zamieszania bardzo dokładnie widziała co robił ogoniasty. To pewne, że nigdy jeszcze nie widziała tej strony mężczyzny, ale zaimponował jej. Potrafił być twardy, stanowczy i groźny gdy tylko chciał. To nie odstraszyło June, ani też nie zniechęciło jej do Niego - wprost przeciwnie. Poznając go bardziej, jej uczucie do Niego rosło.
Od klubu do klubu. Wychodząc z jednego musieli za chwilę wejść do drugiego, niczym nie różniącego się od poprzedniego - ten sam gwar, smród alkoholu i papierosów oraz dźwięk tłuczonego szkła. Stanęła w przejściu przyglądając się Reito. Ciekawe co teraz wymyśli.
Gdy chciała już iść zamigała jej w głowie kolejna lampka. Skąd właściwie biorą się takie małe istoty? Jak demonica 'narodziła się' to jej ciało wyglądało tak jak aktualnie - nie była słodkim maluchem z okrągłą buźką, a dorosłą kobietą. Czyżby to wszystko zależało od szczęścia czy coś takiego?
W łepetynce rudowłosej roiło się teraz od pytań związanych z narodzinami. Najchętniej by o wszystko wypytała Reito, lecz nie teraz. Jeżeli znajdą pieniądze, dom i inne bzdety to dopiero wtedy mu zawróci gitarę. Wyglądał na bardzo zajętego.
Po kilkunastu minutach szukania po ciemnych uliczkach natrafili na bar z nazwą, której szczerze nie potrafiła przeczytać bo nie umiała. W każdym bądź razie efektywnie weszli do środka po czym saiyan odesłał June na jakieś siedzisko mówiąc, by nie reagowała na to co się teraz stanie. Ta tylko wzruszyła ramionami siadając na obrotowym krzesełku przy barze z dala od mężczyzny. Przypatrywała się temu co robi w milczeniu, machając bordowym ogonem. Mężczyzna najwyraźniej chciał zrobić zamieszanie, ale co chciał przez to osiągnąć? Nie mogła się długo zastanawiać nad tym bo za chwilę podeszło do niej trzech kolesi upitych jak messerschmitt. Jeden oparł się o ladę za nią, drugi z przodu, a trzeci obok - skutecznie jej odgrodzili drogę. Już po sekundzie do nosa dziewczyny dobiegł okropny zapach wydychanego alkoholu z ich zapijaczonych paszcz. Skwasiła się na twarzy lecz na razie nie reagowała.
___- Eee paniusiu, ładna jesteś. - wymamrotał ten z tyłu.
___- Zatańcz z nami na zapleczu, HAHAHAHA. - zarechotał koleś stojący z jej lewej strony.
___- Eem, nie rozumiem Panów. - demonica uśmiechnęła się w nerwach po czym spróbowała odgonić natrętów gestem rąk. Ci nie dawali za wygraną. Przez pewien czas dziwnie naciskali rzucając mięsem na prawo i lewo. Robiło się bardzo nieprzyjemnie, dlatego June spróbowała wstać by się bezpiecznie wycofać, lecz jeden z nich chwycił ją za rękę. W tym momencie demonica zareagowała obronnie, jakby wbrew jej woli. Wyszarpnęła swoją rękę z uścisku uderzając napastnika z przodu w twarz, po czym cofnęła rękę zdzielając łokciem drugiego w to samo miejsce. Tego osatniego potraktowała strzałem z biczopodobnego ogona gdy się obracała. Oberwał siarczyście w oko oraz nos wywracając się na stolik znajdujący się nieopodal. Wtem, Reito zakończył rozmowę z innym pijaczynom. Rudowłosa poprawiła włosy po czym ruszyła za ukochanym jakby nigdy nic zostawiając zalewających się krwią pijaczków. Połamała wszystkim trzem nosy - może to ich czegoś nauczy.
Mimo tego całego zamieszania bardzo dokładnie widziała co robił ogoniasty. To pewne, że nigdy jeszcze nie widziała tej strony mężczyzny, ale zaimponował jej. Potrafił być twardy, stanowczy i groźny gdy tylko chciał. To nie odstraszyło June, ani też nie zniechęciło jej do Niego - wprost przeciwnie. Poznając go bardziej, jej uczucie do Niego rosło.
Od klubu do klubu. Wychodząc z jednego musieli za chwilę wejść do drugiego, niczym nie różniącego się od poprzedniego - ten sam gwar, smród alkoholu i papierosów oraz dźwięk tłuczonego szkła. Stanęła w przejściu przyglądając się Reito. Ciekawe co teraz wymyśli.
Re: Central City
Sob Sty 25, 2014 7:43 pm
___Niezbyt przyjemne to było miejsce. June mimo, że wydawała się delikatną istotą to doskonale potrafiła sobie poradzić z natrętnymi facetami. O to Rei się nie martwił. Nie było człowieka na Ziemi silniejszego saiyana i demonicy. Przynajmniej taki nie był wyczuwalny. Opuścili niezbyt przyjemny lokal po czym udali się do wskazanego przez jegomościa miejsca. Mimo, że było już całkiem ciemno to ulice tętniły życiem. Wiele się to nie różniło od Vegety choć noc tam występowała raczej rzadziej. Ludzie jakby w ogóle nie spali. Ciągle się coś działo. Również klub „Mordownia” tętnił życiem. Głośna muzyka zapewne miała zagłuszyć dochodzące z piwnicy jęki. Tańce i pijaństwo jak to bywa w takich miejscach. Rei bez wahania podszedł do barmana i zadał pytanie tak jak został poinstruowany. Na co barman nieco się zdziwił i odpowiedział:
- Nie szukamy nowych pracowników.
Zdziwienie również ukazało się na twarzy Reia jednak nie zamierzał tak łatwo odpuścić.
- Chyba się nie zrozumieliśmy. Nie szukam pracy.
Po czym postukał palcem wskazującym w blat tym samym jakby pokazując dokąd chce się udać. Barman zorientował się po tym geście w jakiej sprawie przychodzi do niego saiyan ale nadal był podejrzliwy. Kto wie czy można zaufać pierwszej lepszej osobie, która skądś znalazła informacje na temat nielegalnych bijatyk. A może to ktoś z policji? Tego nie mógł być pewien póki Reia nie sprawdzi. Przecierał dalej kieliszki po czym nalał do jednego z nich jakiegoś trunku i postawił przed nosem brązwłosego.
- Na koszt firmy.
Co to mogło oznaczać? Wypić czy odmówić? Reito zaczął analizować w głowie możliwe wersje wydarzeń. A jeśli to jakaś trucizna? Ciekawe czy i na saiyana by zadziałała. W sumie co nie zabije to wzmocni. Wziął kieliszek do ręki i pewnym ruchem wychylił go wypijając całą jego zawartość. Od razu poczuł palący w gardle smak ale prócz tego żadnych innych nieoczekiwanych objawów. Barman odszedł od lady a po chwili obok Reia pojawiła się jakaś dziewczyna. Wyglądała na prostytutkę. Pociągnęła saiyana za ramię i zaczęła prowadzić w głąb klubu. June z pewnością mogło się to nie spodobać.
- Dokąd idziemy?
- Zabawić się. – Odpowiedziała uwodzicielskim głosem.
- Nie przyszedłem tu w tym celu, o którym myślisz.
- Spokojnie. Skąd wiesz, że myślimy o tym samym? Hm? – Zrobiła ładne oczka i zaprowadziła go do pewnego pokoju po czym szczelnie zamknęła drzwi.
- Dobra tu już nas nikt nie usłyszy. – Zmieniła nagle ton na poważny. – Jak chcesz się bić to za tymi drzwiami są schody prowadzące do piwnicy. Ale pamiętaj, że wchodzisz tam na własną odpowiedzialność. Za Twoją śmierć nikt tu nie będzie odpowiadał.
- Nie sądzę by można było mnie tak łatwo zabić… - Powiedział półtonem po czym zniknął za wskazanymi przez kobietę drzwiami. Schody były dosyć kręte i bardzo wąskie. Z każdym stopniem słychać było coraz to głośniejsze jęki walczących i wiwaty gapiów.
- Ciekawe co June sobie pomyśli. Znając ją pewnie za chwilę się tu zjawi choć to raczej nie jest miejsce dla kobiet…
Gdy dotarł na miejsce wiwat stał się jeszcze głośniejszy. Jeden gość już umierał duszony przez drugiego na tzw. „arenie”. A właściwie była to jedynie pusta przestrzeń, wokół której zgromadziła się masa ludzi.
- Żygolak na deskach! Zwycięża Mr. Batman! Czy jest ktoś, kto będzie w stanie go pokonać...!? Zdaje się, że mamy nowego zawodnika! Proszę Państwa powitajmy go gromkimi brawami!
Był tam nawet komentator jak widać. Od razu podszedł do Reito zadając dyskretne pytanie:
- Jaki jest Twój pseudonim?
- Hm? Pseudonim? Nie mam…
- W takim razie zostaw to mi.
Jego wzrok przykuł merdający wbrew woli Reia ogon. Zdradzał jego lekkie zestresowanie ale jednocześnie podekscytowanie.
- Proszę Państwa! A o to przed wami „Wściekły szympans!”.
- Że co kurwa? – Zaklął jak się potem okazało sam do siebie gdyż nikt nie był w stanie w tym gwarze usłyszeć jego słów.
- A niech wam będzie. Ja chcę tylko kasę.
Stanął naprzeciw zmęczonego nieco Mr. Batmana ale jak widać nadal pełnego wigoru gdyż owy jegomość wydarł się na cały głos podnosząc ręce do góry tak jakby zapowiadając z góry swoje zwycięstwo.
- URAAAAAAA!!!
Brzmiał jak przepity żul. No ale czego się nie robi dla publiczności.
- Gotowi? Fight!
- Co za żenujący gość... - pomyślał patrząc na spikera. Nie zorientował się nawet, że jego przeciwnik już zaczął walkę okładając go ciosami co dla saiyana było jak ukąszenie komara.
- Hej! Ja jeszcze nie powiedziałem, że jestem gotowy!
Bez większego trudu złapał obie ręce Batmana po czym siarczystym kopem wbił go w ścianę. Wielkie zdziwienie i kompletna cisza. Dopiero jak gość odkleił się od ściany ludzie zaczęli wiwatować.
- NIE-SA-MO-WI-TE!! Wściekły szympans powalił swojego przeciwnika jednym ciosem! Czyżbyśmy mieli nowego lidera?
Reito zawołał gestem dłoni komentatora.
- Ile zarobiłem?
- O pieniądze się nie martw. Dostaniesz na koniec tyle, że nie będziesz w stanie ich unieść.
Spiker zacierał już ręce. Doskonale wiedział, że takiej żyły złota jakim był Reito nie można od tak wypuścić z rąk.
- Nie mam zamiaru siedzieć tu całą noc…
- Czy są jacyś chętni? Czy nikt nie odważy się zmierzyć ze Wściekłym szympansem?
Ludzie zaczęli się rozglądać jeden na drugiego. W końcu wyłonił się z tłumu tęgi kark. Rozpychał się próbując dojść do areny i przy okazji wziął ze sobą krzesło, którym rzucił w saiyana z pełnym zamachem.
OOC: Start trening. Cdn…
- Nie szukamy nowych pracowników.
Zdziwienie również ukazało się na twarzy Reia jednak nie zamierzał tak łatwo odpuścić.
- Chyba się nie zrozumieliśmy. Nie szukam pracy.
Po czym postukał palcem wskazującym w blat tym samym jakby pokazując dokąd chce się udać. Barman zorientował się po tym geście w jakiej sprawie przychodzi do niego saiyan ale nadal był podejrzliwy. Kto wie czy można zaufać pierwszej lepszej osobie, która skądś znalazła informacje na temat nielegalnych bijatyk. A może to ktoś z policji? Tego nie mógł być pewien póki Reia nie sprawdzi. Przecierał dalej kieliszki po czym nalał do jednego z nich jakiegoś trunku i postawił przed nosem brązwłosego.
- Na koszt firmy.
Co to mogło oznaczać? Wypić czy odmówić? Reito zaczął analizować w głowie możliwe wersje wydarzeń. A jeśli to jakaś trucizna? Ciekawe czy i na saiyana by zadziałała. W sumie co nie zabije to wzmocni. Wziął kieliszek do ręki i pewnym ruchem wychylił go wypijając całą jego zawartość. Od razu poczuł palący w gardle smak ale prócz tego żadnych innych nieoczekiwanych objawów. Barman odszedł od lady a po chwili obok Reia pojawiła się jakaś dziewczyna. Wyglądała na prostytutkę. Pociągnęła saiyana za ramię i zaczęła prowadzić w głąb klubu. June z pewnością mogło się to nie spodobać.
- Dokąd idziemy?
- Zabawić się. – Odpowiedziała uwodzicielskim głosem.
- Nie przyszedłem tu w tym celu, o którym myślisz.
- Spokojnie. Skąd wiesz, że myślimy o tym samym? Hm? – Zrobiła ładne oczka i zaprowadziła go do pewnego pokoju po czym szczelnie zamknęła drzwi.
- Dobra tu już nas nikt nie usłyszy. – Zmieniła nagle ton na poważny. – Jak chcesz się bić to za tymi drzwiami są schody prowadzące do piwnicy. Ale pamiętaj, że wchodzisz tam na własną odpowiedzialność. Za Twoją śmierć nikt tu nie będzie odpowiadał.
- Nie sądzę by można było mnie tak łatwo zabić… - Powiedział półtonem po czym zniknął za wskazanymi przez kobietę drzwiami. Schody były dosyć kręte i bardzo wąskie. Z każdym stopniem słychać było coraz to głośniejsze jęki walczących i wiwaty gapiów.
- Ciekawe co June sobie pomyśli. Znając ją pewnie za chwilę się tu zjawi choć to raczej nie jest miejsce dla kobiet…
Gdy dotarł na miejsce wiwat stał się jeszcze głośniejszy. Jeden gość już umierał duszony przez drugiego na tzw. „arenie”. A właściwie była to jedynie pusta przestrzeń, wokół której zgromadziła się masa ludzi.
- Żygolak na deskach! Zwycięża Mr. Batman! Czy jest ktoś, kto będzie w stanie go pokonać...!? Zdaje się, że mamy nowego zawodnika! Proszę Państwa powitajmy go gromkimi brawami!
Był tam nawet komentator jak widać. Od razu podszedł do Reito zadając dyskretne pytanie:
- Jaki jest Twój pseudonim?
- Hm? Pseudonim? Nie mam…
- W takim razie zostaw to mi.
Jego wzrok przykuł merdający wbrew woli Reia ogon. Zdradzał jego lekkie zestresowanie ale jednocześnie podekscytowanie.
- Proszę Państwa! A o to przed wami „Wściekły szympans!”.
- Że co kurwa? – Zaklął jak się potem okazało sam do siebie gdyż nikt nie był w stanie w tym gwarze usłyszeć jego słów.
- A niech wam będzie. Ja chcę tylko kasę.
Stanął naprzeciw zmęczonego nieco Mr. Batmana ale jak widać nadal pełnego wigoru gdyż owy jegomość wydarł się na cały głos podnosząc ręce do góry tak jakby zapowiadając z góry swoje zwycięstwo.
- URAAAAAAA!!!
Brzmiał jak przepity żul. No ale czego się nie robi dla publiczności.
- Gotowi? Fight!
- Co za żenujący gość... - pomyślał patrząc na spikera. Nie zorientował się nawet, że jego przeciwnik już zaczął walkę okładając go ciosami co dla saiyana było jak ukąszenie komara.
- Hej! Ja jeszcze nie powiedziałem, że jestem gotowy!
Bez większego trudu złapał obie ręce Batmana po czym siarczystym kopem wbił go w ścianę. Wielkie zdziwienie i kompletna cisza. Dopiero jak gość odkleił się od ściany ludzie zaczęli wiwatować.
- NIE-SA-MO-WI-TE!! Wściekły szympans powalił swojego przeciwnika jednym ciosem! Czyżbyśmy mieli nowego lidera?
Reito zawołał gestem dłoni komentatora.
- Ile zarobiłem?
- O pieniądze się nie martw. Dostaniesz na koniec tyle, że nie będziesz w stanie ich unieść.
Spiker zacierał już ręce. Doskonale wiedział, że takiej żyły złota jakim był Reito nie można od tak wypuścić z rąk.
- Nie mam zamiaru siedzieć tu całą noc…
- Czy są jacyś chętni? Czy nikt nie odważy się zmierzyć ze Wściekłym szympansem?
Ludzie zaczęli się rozglądać jeden na drugiego. W końcu wyłonił się z tłumu tęgi kark. Rozpychał się próbując dojść do areny i przy okazji wziął ze sobą krzesło, którym rzucił w saiyana z pełnym zamachem.
OOC: Start trening. Cdn…
- GośćGość
Re: Central City
Nie Sty 26, 2014 9:25 pm
___Tym razem Rudowłosa postanowiła zostać przed barem, by przypadkiem nie wdać się w niepotrzebną bójkę jak paręnaście minut temu. Rzuciła tylko krótkim spojrzeniem na Reito po czym ten wszedł do środka, a ona usiadła na ławce obok okna. Miała bardzo dobry wgląd na to, co się dzieje w tym burdelu. Machnęła ogonem rozglądając się po okolicy. Było tu pełno zniszczonych, starych samochodów oraz motorów wszelakiej marki. Po jej prawej i lewej stronie roiło się od grupek zapijaczonych chwastów, trzymających za tyłki jakieś wyszpachlowane lalunie w ubraniach bardziej skąpych niż June.
Tak czy siak, przewróciła oczami, po czym obejrzała się za siebie by dowiedzieć się na czym stoi Reito i ewentualnie ile jeszcze czasu przyjdzie jej czekać. Lekkie zdziwienie pojawiło się na twarzy demonicy gdy zobaczyła jakąś ladacznicę przy saiyanie. Po krótkiej rozmowie gdzieś się razem udali, a rudowłosa wstała momentalnie z ławki po czym wpadła jak rakieta do baru. Na twarzy June malowało się diabelne zdenerwowanie. Zacisnęła zęby oraz zmarszczyła brwi pokazując swoje niezadowolenie z takiego obrotu spraw. Przepychając się przez grupę ludzi, jaka tu balowała udała się prosto w to samo miejsce, w które zabrała Reito ta lafirynda.
___ - HALO! Tam nie wolno! - Usłyszała nagle za sobą po czym się zatrzymała. Chłodne spojrzenie przeniosła na barmana, który wzdrygnął się lekko. - Nie wolno. - Powtórzył jakby niepewnie.
___ - Gówno mnie to obchodzi. - Odpyskowała po czym odwróciła się z zamiarem pójścia w swoją stronę, lecz odbiła się od czegoś wielkiego i miękkiego. Przetarła oczy, a następnie podniosła wzrok wyżej, na dwóch goryli. Chyba nie za bardzo chcieli wpuścić June do przedziwnego pokoiku. - Wpuśćcie mnie, albo połamię wam nogi. - zawarczała, ale Ci w odpowiedzi buchnęli bardzo głośnym śmiechem, a zawtórowały im osoby znajdujące się obok. Rudowłosa poprawiła grzywkę, która zaczęła zalatywać jej na oczy po czym udała przez chwilę, że rezygnuje, lecz... - KIAIHO! - krzyknęła nie ruszając się z miejsca, a wtedy wielki podmuch energii popchnął wielkoludów na drzwi wywarzając je. Buchnęli do środka przelatując przez cały pokój. Zatrzymali się dopiero na betonowej ścianie. Wyglądali na nieprzytomnych.
Zostawiając zdziwionych gapiów weszła do środka. Od razu dostrzegła tą kobietę, którą widziała z Reito. Mignęła, by po chwili znaleźć się tuż przed nią i chwycić ją za gardło. Uderzyła nią o ścianę z impetem, tak, by na prawdę zabolało po czym warknęła wściekle:
___ - Gdzie on jest? - przeszyła ją lodowatym spojrzeniem, a ta wskazała jej drzwi. Demonica puściła ją - Następnym razem Cię wypatroszę. - powiedziała jeszcze na odchodne po czym zeszła do 'areny'. Usiadła krętych schodach by mieć lepszy widok na to, co się dzieje w okręgu. Widziała tam Reito. Lekko naburmuszona na twarzy patrzała na niego, merdając leniwie ogonkiem na boki. Było widać wyraźnie po niej, że już coś nabroiła... albo nabroi.
Miejsce wyglądało na dziwne. Osoby ryczące przedziwnie nawet nie zauważyły rudowłosej gdy weszła do pomieszczenia. Wyglądali na bardzo podekscytowanych walkami, jakie się tu rozgrywają. Energie nie były tu zbyt silne, więc zapewne widowisko też nie mroziło krwi w żyłach. Wszystkich tu zebranych powaliłaby sama na minimalnym zużyciu siły, więc pewnie i Reito to długo nie zajmie.
Tak czy siak, przewróciła oczami, po czym obejrzała się za siebie by dowiedzieć się na czym stoi Reito i ewentualnie ile jeszcze czasu przyjdzie jej czekać. Lekkie zdziwienie pojawiło się na twarzy demonicy gdy zobaczyła jakąś ladacznicę przy saiyanie. Po krótkiej rozmowie gdzieś się razem udali, a rudowłosa wstała momentalnie z ławki po czym wpadła jak rakieta do baru. Na twarzy June malowało się diabelne zdenerwowanie. Zacisnęła zęby oraz zmarszczyła brwi pokazując swoje niezadowolenie z takiego obrotu spraw. Przepychając się przez grupę ludzi, jaka tu balowała udała się prosto w to samo miejsce, w które zabrała Reito ta lafirynda.
___ - HALO! Tam nie wolno! - Usłyszała nagle za sobą po czym się zatrzymała. Chłodne spojrzenie przeniosła na barmana, który wzdrygnął się lekko. - Nie wolno. - Powtórzył jakby niepewnie.
___ - Gówno mnie to obchodzi. - Odpyskowała po czym odwróciła się z zamiarem pójścia w swoją stronę, lecz odbiła się od czegoś wielkiego i miękkiego. Przetarła oczy, a następnie podniosła wzrok wyżej, na dwóch goryli. Chyba nie za bardzo chcieli wpuścić June do przedziwnego pokoiku. - Wpuśćcie mnie, albo połamię wam nogi. - zawarczała, ale Ci w odpowiedzi buchnęli bardzo głośnym śmiechem, a zawtórowały im osoby znajdujące się obok. Rudowłosa poprawiła grzywkę, która zaczęła zalatywać jej na oczy po czym udała przez chwilę, że rezygnuje, lecz... - KIAIHO! - krzyknęła nie ruszając się z miejsca, a wtedy wielki podmuch energii popchnął wielkoludów na drzwi wywarzając je. Buchnęli do środka przelatując przez cały pokój. Zatrzymali się dopiero na betonowej ścianie. Wyglądali na nieprzytomnych.
Zostawiając zdziwionych gapiów weszła do środka. Od razu dostrzegła tą kobietę, którą widziała z Reito. Mignęła, by po chwili znaleźć się tuż przed nią i chwycić ją za gardło. Uderzyła nią o ścianę z impetem, tak, by na prawdę zabolało po czym warknęła wściekle:
___ - Gdzie on jest? - przeszyła ją lodowatym spojrzeniem, a ta wskazała jej drzwi. Demonica puściła ją - Następnym razem Cię wypatroszę. - powiedziała jeszcze na odchodne po czym zeszła do 'areny'. Usiadła krętych schodach by mieć lepszy widok na to, co się dzieje w okręgu. Widziała tam Reito. Lekko naburmuszona na twarzy patrzała na niego, merdając leniwie ogonkiem na boki. Było widać wyraźnie po niej, że już coś nabroiła... albo nabroi.
Miejsce wyglądało na dziwne. Osoby ryczące przedziwnie nawet nie zauważyły rudowłosej gdy weszła do pomieszczenia. Wyglądali na bardzo podekscytowanych walkami, jakie się tu rozgrywają. Energie nie były tu zbyt silne, więc zapewne widowisko też nie mroziło krwi w żyłach. Wszystkich tu zebranych powaliłaby sama na minimalnym zużyciu siły, więc pewnie i Reito to długo nie zajmie.
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach