Siedziba Szkoły Światła
+4
Red
NPC
Kuro
Hikaru
8 posters
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Siedziba Szkoły Światła
Wto Wrz 11, 2012 11:21 pm
First topic message reminder :
Na razie jest to wielka skała w lesie poniżej wodospadu. Całkowicie dziki teren czekający, wręcz krzyczący by ktoś go ogarnął własną pracą, potem i krwią.
----------------------------------------------------------------------------
Kiedy obaj wojownicy znaleźli się w okolicy jaką Hikaru postanowił okiełznać Kuro przełknął ślinę i ruszył znów pod górę by rozpocząć pracę. Miał sporo do wykopania, a Hikaru sporo do odcięcia. Musiał z prawie całkowicie płaskiej skały wyciąć na tyle dużą jaskinię by zmieścić stary przenośny dom w pach bach. Cóż, pozostało mu tylko przygotowanie się do tego i rozruszanie się. Zrzucił mięso z całym dobytkiem i śmieciami jakie zgromadzili już tego dnia na ziemię i ściągnął płaszcz by powiesić go na prowizorycznym plecaku wraz z mięsem. Teraz zrzucił z siebie sayię i wyciągnął z niej miecz. Stanął w pozycji do walki trzymając szamszira oburącz i wprowadził do niego Ki. Po chwili klinga zapłonęła błękitem i wydłużyła się odrobinę. Wbił ostrze pięć metrów nad ziemią i przeciągnął kilka metrów w poziomie, po czym skierował ostrze w dół ciągnąc je za sobą powoli, ale pewnie by stworzyć parabolę. Kiedy doszedł do samej ziemi wyjął klingę i skoczył znów na sam środek, na górze. Wbił znów ostrze i pociągnął w drugą stronę tak samo zaokrąglając wycięcie jak po prawej stronie. Czuł opór skały, ale wiedział, że połączenie magicznego ostrza jego miecza oraz ki sword w zupełności wystarczy.
Kiedy skończył stanął parę metrów od swego dzieła i oszacował czy aby wszystko jest równo. Wycięcie musiało być większe niż sam dom i dużo głębsze by można było przejść w głąb do magazynu jaki także wykuje w tej górze. Dezaktywował ki sworda by zacząć teraz wycinać po trochu skałę na głębokość kolejnych metrów. Musiał robić to powoli, stosunkowo powoli-żeby cała góra nie zasypała tego co już zrobił. Odcinanie po kawałku skały szło jak na ludzkie możliwości błyskawicznie, ale mistic nie szedł wcale szybko, przystawał co krok by zrobił w miarę gładką powierzchnię. Robiło się południe, a chłopak powoli kończył całość. Ostatnie wygładzenia młynkiem jaki robił z prędkością zbliżoną do prędkości dźwięku. Skała miała był gładka jak pupka niemowlaka, a może w przyszłości się to na coś przyda.
Kiedy już skończył wstępnie powyznaczał także miejsce na dom, oraz magazyn w głębi jaskini. Góra była całkiem spora, więc będzie można całkiem dobrze rozbudować w całą sieć labiryntów. Trzeba będzie przygotować miejsce na obrabialnię mięsa bo lepiej nie robić tego na dworze. Teraz jednak miał dość i wyszedł na zewnątrz by aktywować pach bach i rzucić w odpowiednie miejsce. Małe bum i dom już stał. W świetle słonecznym nie wyglądał za dobrze, widać było jego wiekowość, bez wątpienia. Teraz trzeba było zanieść mięso do chłodziarki do kuchni i włączyć całą maszynerię. Niestety zbiorniki z wodą były puste, ale po to właśnie Kuro męczył się nad tym rowem w ziemi, miał doprowadzić wodę z małego jeziorka, które wciąż i wciąż było dopełniane przez wodospad. Kolejne piętnaście minut zajęło mu ogarnięcie mięsa i podłączenie wszystkich sprawnych systemów. Musiał także napełnić prądnicę swoją Ki. Powinno styknąć na jakiś tydzień.
Kiedy skończył wstępne ogarnięcie domu przyszedł czas na zajęcie się pseudo rurociągami. Wyciął odpowiednie rowy na głębokości mniej więcej półtora metra , a szerokości połowy metra. Na jednym końcu rowu zrobił krater na tyle głęboki by można było pływać, strzelił dwoma ki blastami by poprawić to, potem powkładał bambus na samym dole tak by końcówka pseudo wodociągu stykała się z kraterem. Następnie zasypał wszystko mając nadzieję, że wszystko będzie ok. Zostawił tylko ostatnie pół metra by by podłączyć bambusociąg do zbiorników wodnych domu. teraz trzeba było czekać na Kurę. Ten właśnie kończył, więc się dobrze zgrali. To właściwie był koniec roboty dla Hikaru, potem jedynie dłubanie się z naczyniami. Ręce już miał pobrudzone, na twarzy też pojawiło się kilka smug pyłu. Właściwie zrobił błąd, że nie używał wody do krojenia tych skał. Na razie usiadł by odetchnąć, miecz wbił już jakiś czas temu w ziemię tuż przy płaszczu. Spojrzał w niebo i ocenił, że już jest w okolicach drugiej godziny. Wtedy właśnie mógł zająć się Kurą, który już skończył swoja pracę.
- Nieźle, jednak zanim puścimy wodę, warto by było wyłożyć rów gruzem, który zgromadziłem tutaj, zgniotę go na małe kamyczki,a Ty wyłożysz wszystko. Tylko podłącz swój rów do mojego zbiornika na wodę, tego co widzisz przy ścianie, tego krateru. Myślę, że to będzie koniec rozgrzewki na dziś. Potem przejdziemy do tematu głównego. Aha-rozrzucanie tych kamyków możesz robić z lotu bo na pewno pójdzie Ci szybciej niż pieszo. No... nie patrz tak na mnie. Dałem Ci senzu, poza tym już ponad miesiąc masz te obciążenia. Jesteś już na tyle silny by móc oderwać się od ziemi i kontrolować w miarę swój lot. Nawet nie zauważyłeś, jak po otrzymaniu senzu wzrosła Twoja energia. Kiedy skończył mówić zamknął oczy i wysunął dłoń w kierunku gruzu jaki pozostał po tworzeniu jaskini. Podniósł je wszystkie i zacisnął dłoń by telekinetycznie tak mocno je zgnieść by posypały się kamyczki nie większe od fistaszka. Usypał z nich małą piramidkę, wielkości mniej więcej małego samochodu i otworzył oczy. Musiał zrobić sobie przerwy. I ogarnąć się z tego pyłu, więc niech no już jego uczeń doprowadzi tą wodę.
Na razie jest to wielka skała w lesie poniżej wodospadu. Całkowicie dziki teren czekający, wręcz krzyczący by ktoś go ogarnął własną pracą, potem i krwią.
----------------------------------------------------------------------------
Kiedy obaj wojownicy znaleźli się w okolicy jaką Hikaru postanowił okiełznać Kuro przełknął ślinę i ruszył znów pod górę by rozpocząć pracę. Miał sporo do wykopania, a Hikaru sporo do odcięcia. Musiał z prawie całkowicie płaskiej skały wyciąć na tyle dużą jaskinię by zmieścić stary przenośny dom w pach bach. Cóż, pozostało mu tylko przygotowanie się do tego i rozruszanie się. Zrzucił mięso z całym dobytkiem i śmieciami jakie zgromadzili już tego dnia na ziemię i ściągnął płaszcz by powiesić go na prowizorycznym plecaku wraz z mięsem. Teraz zrzucił z siebie sayię i wyciągnął z niej miecz. Stanął w pozycji do walki trzymając szamszira oburącz i wprowadził do niego Ki. Po chwili klinga zapłonęła błękitem i wydłużyła się odrobinę. Wbił ostrze pięć metrów nad ziemią i przeciągnął kilka metrów w poziomie, po czym skierował ostrze w dół ciągnąc je za sobą powoli, ale pewnie by stworzyć parabolę. Kiedy doszedł do samej ziemi wyjął klingę i skoczył znów na sam środek, na górze. Wbił znów ostrze i pociągnął w drugą stronę tak samo zaokrąglając wycięcie jak po prawej stronie. Czuł opór skały, ale wiedział, że połączenie magicznego ostrza jego miecza oraz ki sword w zupełności wystarczy.
Kiedy skończył stanął parę metrów od swego dzieła i oszacował czy aby wszystko jest równo. Wycięcie musiało być większe niż sam dom i dużo głębsze by można było przejść w głąb do magazynu jaki także wykuje w tej górze. Dezaktywował ki sworda by zacząć teraz wycinać po trochu skałę na głębokość kolejnych metrów. Musiał robić to powoli, stosunkowo powoli-żeby cała góra nie zasypała tego co już zrobił. Odcinanie po kawałku skały szło jak na ludzkie możliwości błyskawicznie, ale mistic nie szedł wcale szybko, przystawał co krok by zrobił w miarę gładką powierzchnię. Robiło się południe, a chłopak powoli kończył całość. Ostatnie wygładzenia młynkiem jaki robił z prędkością zbliżoną do prędkości dźwięku. Skała miała był gładka jak pupka niemowlaka, a może w przyszłości się to na coś przyda.
Kiedy już skończył wstępnie powyznaczał także miejsce na dom, oraz magazyn w głębi jaskini. Góra była całkiem spora, więc będzie można całkiem dobrze rozbudować w całą sieć labiryntów. Trzeba będzie przygotować miejsce na obrabialnię mięsa bo lepiej nie robić tego na dworze. Teraz jednak miał dość i wyszedł na zewnątrz by aktywować pach bach i rzucić w odpowiednie miejsce. Małe bum i dom już stał. W świetle słonecznym nie wyglądał za dobrze, widać było jego wiekowość, bez wątpienia. Teraz trzeba było zanieść mięso do chłodziarki do kuchni i włączyć całą maszynerię. Niestety zbiorniki z wodą były puste, ale po to właśnie Kuro męczył się nad tym rowem w ziemi, miał doprowadzić wodę z małego jeziorka, które wciąż i wciąż było dopełniane przez wodospad. Kolejne piętnaście minut zajęło mu ogarnięcie mięsa i podłączenie wszystkich sprawnych systemów. Musiał także napełnić prądnicę swoją Ki. Powinno styknąć na jakiś tydzień.
Kiedy skończył wstępne ogarnięcie domu przyszedł czas na zajęcie się pseudo rurociągami. Wyciął odpowiednie rowy na głębokości mniej więcej półtora metra , a szerokości połowy metra. Na jednym końcu rowu zrobił krater na tyle głęboki by można było pływać, strzelił dwoma ki blastami by poprawić to, potem powkładał bambus na samym dole tak by końcówka pseudo wodociągu stykała się z kraterem. Następnie zasypał wszystko mając nadzieję, że wszystko będzie ok. Zostawił tylko ostatnie pół metra by by podłączyć bambusociąg do zbiorników wodnych domu. teraz trzeba było czekać na Kurę. Ten właśnie kończył, więc się dobrze zgrali. To właściwie był koniec roboty dla Hikaru, potem jedynie dłubanie się z naczyniami. Ręce już miał pobrudzone, na twarzy też pojawiło się kilka smug pyłu. Właściwie zrobił błąd, że nie używał wody do krojenia tych skał. Na razie usiadł by odetchnąć, miecz wbił już jakiś czas temu w ziemię tuż przy płaszczu. Spojrzał w niebo i ocenił, że już jest w okolicach drugiej godziny. Wtedy właśnie mógł zająć się Kurą, który już skończył swoja pracę.
- Nieźle, jednak zanim puścimy wodę, warto by było wyłożyć rów gruzem, który zgromadziłem tutaj, zgniotę go na małe kamyczki,a Ty wyłożysz wszystko. Tylko podłącz swój rów do mojego zbiornika na wodę, tego co widzisz przy ścianie, tego krateru. Myślę, że to będzie koniec rozgrzewki na dziś. Potem przejdziemy do tematu głównego. Aha-rozrzucanie tych kamyków możesz robić z lotu bo na pewno pójdzie Ci szybciej niż pieszo. No... nie patrz tak na mnie. Dałem Ci senzu, poza tym już ponad miesiąc masz te obciążenia. Jesteś już na tyle silny by móc oderwać się od ziemi i kontrolować w miarę swój lot. Nawet nie zauważyłeś, jak po otrzymaniu senzu wzrosła Twoja energia. Kiedy skończył mówić zamknął oczy i wysunął dłoń w kierunku gruzu jaki pozostał po tworzeniu jaskini. Podniósł je wszystkie i zacisnął dłoń by telekinetycznie tak mocno je zgnieść by posypały się kamyczki nie większe od fistaszka. Usypał z nich małą piramidkę, wielkości mniej więcej małego samochodu i otworzył oczy. Musiał zrobić sobie przerwy. I ogarnąć się z tego pyłu, więc niech no już jego uczeń doprowadzi tą wodę.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Cze 26, 2013 11:11 pm
Sen trwał dalej. Saiyan rozpoczął walkę ze swoim wrogiem. Z mężczyzną w mahoniowej masce o białych oczach. Nie pokonał go ale bronią Mistoka rozciął mu maskę. Pod maską była twarz Hikaru.......
Obudził się biorąc głośny haust powietrza do ust. Usiadł i kompres zsunął mu się na oczy. Rozejrzał się niespokojnie dookoła. Namierzył obok April, Hikaru przy ogniu i oddalającego się w kierunku June Reia. Nie wyspał się, przynajmniej nie tyle ile by chciał. Dręczył go strach. W nocy bał się Braski, a teraz bał się siebie samego. Bał się, że jego srebrne włosy i przepowiednia naznaczają go jako mordercę. Źle działo się z chłopakiem, niszczył go własny strach, od środka powoli i skutecznie. W jego Ki dało się odczuć wyraźny niepokój.
Chłopak pozbierał się i wstał. Uśmiechnął się lekko do April, kompres to na pewno jej robota. Miło, że ona się o niego troszczy, nikt się o niego w tak bezpośredni sposób nie martwił od śmierci jego matki.
- Dzięki April. Jadłaś już śniadanie? Pewnie jesteś głodna. Chodź do ognia.
Nalał jej zupy, a sam wstawił sobie kubek na coś ciepłego do picia. Rozejrzał się po okolicy, no tak dach trzeba skończyć. Był zmęczony ale może jak się nieco rozkręci i zajmie się pracą to mu dzień zleci jakoś. Poszedł do domku i w szmatkę od April zawinął kilka kostek lodu z lodówki, które przygotowywał sobie na kompres. Wyszedł z domku i zaczął porządkować plac budowy. Układał deski na stosach pod względem wielkości i wyszukiwał gwoździ pozostawionych w trawie. Przez cały czas był pogrążony we własnych myślach. Swoją drogą twarda była z niego sztuka, ledwo trzymał się na nogach ale dzielnie pracował. To był znak, że Hikaru może mu przy treningu znacznie bardziej przykręcić śrubę. Pomijając fakt, że najpierw Kuro należała się lekcja pokory za tak swobodne wyrażanie się w stosunku do Kamiego. Młody Saiyan usiadł obok April, poznał już na tyle swojego mentora, że wiedział iż nie wyrzuci dziewczyny. Trochę pracy to niewielka cena, za bycie tutaj. Jemu samemu też taki układ odpowiadał. Zresztą sam chętnie garnąłby się do jakiegoś zajęcia, nie usiedziałby na miejscu widząc, jak Hikaru sam by pracował. Tak został wychowany.
Zmarszczył czoło, jakby myślał nad czymś głęboko ale wstydził się zapytać. Chwilę trwało, nim w końcu się odważył.
- Mam pytanie. W komnacie Reito przekroczył poziom Super Saiyanina ale nie osiągnął drugiego poziomu. Zrobił coś dziwnego, jakby powiększył samą siłę. Jestem ciekaw czy można by wytrenować coś takiego że korzysta się z tej siły tylko w ułamku sekundy przed samym zadaniem ciosu?
W sumie nie był zainteresowany praktykowaniem takiej formy ataku, po prostu był ciekawy i jak to Kuro miał w zwyczaju kombinował ataki do swojego arsenału też na swój sposób. Doszedł do wniosku, że można by się pobawić tak mocą np w odpowiednim momencie zdejmować na krótką chwilę obciążenia i dezorientować przeciwnika ten sposób. Uśmiechnął się popijając łyk ciepłej wody, spodobała mu się ta taktyka.Poniekąd zdradził mentorowi też poziom mocy szatyna i tego, co przez rok osiągnął.
Obudził się biorąc głośny haust powietrza do ust. Usiadł i kompres zsunął mu się na oczy. Rozejrzał się niespokojnie dookoła. Namierzył obok April, Hikaru przy ogniu i oddalającego się w kierunku June Reia. Nie wyspał się, przynajmniej nie tyle ile by chciał. Dręczył go strach. W nocy bał się Braski, a teraz bał się siebie samego. Bał się, że jego srebrne włosy i przepowiednia naznaczają go jako mordercę. Źle działo się z chłopakiem, niszczył go własny strach, od środka powoli i skutecznie. W jego Ki dało się odczuć wyraźny niepokój.
Chłopak pozbierał się i wstał. Uśmiechnął się lekko do April, kompres to na pewno jej robota. Miło, że ona się o niego troszczy, nikt się o niego w tak bezpośredni sposób nie martwił od śmierci jego matki.
- Dzięki April. Jadłaś już śniadanie? Pewnie jesteś głodna. Chodź do ognia.
Nalał jej zupy, a sam wstawił sobie kubek na coś ciepłego do picia. Rozejrzał się po okolicy, no tak dach trzeba skończyć. Był zmęczony ale może jak się nieco rozkręci i zajmie się pracą to mu dzień zleci jakoś. Poszedł do domku i w szmatkę od April zawinął kilka kostek lodu z lodówki, które przygotowywał sobie na kompres. Wyszedł z domku i zaczął porządkować plac budowy. Układał deski na stosach pod względem wielkości i wyszukiwał gwoździ pozostawionych w trawie. Przez cały czas był pogrążony we własnych myślach. Swoją drogą twarda była z niego sztuka, ledwo trzymał się na nogach ale dzielnie pracował. To był znak, że Hikaru może mu przy treningu znacznie bardziej przykręcić śrubę. Pomijając fakt, że najpierw Kuro należała się lekcja pokory za tak swobodne wyrażanie się w stosunku do Kamiego. Młody Saiyan usiadł obok April, poznał już na tyle swojego mentora, że wiedział iż nie wyrzuci dziewczyny. Trochę pracy to niewielka cena, za bycie tutaj. Jemu samemu też taki układ odpowiadał. Zresztą sam chętnie garnąłby się do jakiegoś zajęcia, nie usiedziałby na miejscu widząc, jak Hikaru sam by pracował. Tak został wychowany.
Zmarszczył czoło, jakby myślał nad czymś głęboko ale wstydził się zapytać. Chwilę trwało, nim w końcu się odważył.
- Mam pytanie. W komnacie Reito przekroczył poziom Super Saiyanina ale nie osiągnął drugiego poziomu. Zrobił coś dziwnego, jakby powiększył samą siłę. Jestem ciekaw czy można by wytrenować coś takiego że korzysta się z tej siły tylko w ułamku sekundy przed samym zadaniem ciosu?
W sumie nie był zainteresowany praktykowaniem takiej formy ataku, po prostu był ciekawy i jak to Kuro miał w zwyczaju kombinował ataki do swojego arsenału też na swój sposób. Doszedł do wniosku, że można by się pobawić tak mocą np w odpowiednim momencie zdejmować na krótką chwilę obciążenia i dezorientować przeciwnika ten sposób. Uśmiechnął się popijając łyk ciepłej wody, spodobała mu się ta taktyka.Poniekąd zdradził mentorowi też poziom mocy szatyna i tego, co przez rok osiągnął.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Cze 30, 2013 11:29 am
Zjadł chyba wszystko co było zostawione dla niego, "herbatę " też wypił, tak więc czas było zająć się naprawą sayi. Usiadł w siadzie skrzyżnym i postawił miecz na kolanach by zacząć reperować pas. Tak właściwie to klamra była całkiem zniszczona, więc z nią nic nie mógł zrobić. Docierały do niego różne głosy jego uczniów, ale nie zwracał zbytnio na to uwagi. Dopiero kiedy Kuro się odezwał, w ogóle się obudził, a June z Reiem zniknęli w poszukiwaniu drzew odpowiednich do budowy dachu, Hikaru zareagował na pytanie.
-Wiem o czym mówisz. Zwiększona masa ciała zmniejsza prędkość, dlatego mało kto jej używa. Nie jest to to o co prezentuje ssj 2, to ledwo połowa jego możliwości. Masz jednak rację, można wykorzystywać ten poziom jedynie na chwilę, dla zaskoczenia przeciwnika. Niestety nie jest to łatwe i kiżerne dosyć mocno. Wy małpy macie tylko jedną przemianę, która nie pobiera wam Ki, to znaczy opanowany ssj. Sam musisz uznać, czy warto tyle Ki stracić dla chwilowej zwiększonej siły. Ja jednak czekałem aż bezpośrednio do drugiego poziomu ssj. Mówił wszystko dalej reperując to co się zniszczyło kiedy znalazł się w jądrze galaktyki. Nie wiele było do dłubania, więc szybko to skończy, potem roztopi metal z klamry i przerobi ją na nową.
Spojrzał na dach, stanowczo źle to wyglądało, trzeba było go jak najszybciej skończyć, za długo to trwało. Westchnął kiedy pomyślał o tym ile czeka go pracy przy przeprowadzaniu kabli i całej tej reszty.
- Skoro już wstałeś, a ja Ci rozjaśniłem trochę w łowie i rozwiałem wątpliwości, marsz do pracy. Nie mamy całego dnia. Postaw deski tak by stworzyć dach, kiedy demonica wróci, zalepimy wszystkie dziury i uszczelnimy. Dach będzie wystarczający.
-Wiem o czym mówisz. Zwiększona masa ciała zmniejsza prędkość, dlatego mało kto jej używa. Nie jest to to o co prezentuje ssj 2, to ledwo połowa jego możliwości. Masz jednak rację, można wykorzystywać ten poziom jedynie na chwilę, dla zaskoczenia przeciwnika. Niestety nie jest to łatwe i kiżerne dosyć mocno. Wy małpy macie tylko jedną przemianę, która nie pobiera wam Ki, to znaczy opanowany ssj. Sam musisz uznać, czy warto tyle Ki stracić dla chwilowej zwiększonej siły. Ja jednak czekałem aż bezpośrednio do drugiego poziomu ssj. Mówił wszystko dalej reperując to co się zniszczyło kiedy znalazł się w jądrze galaktyki. Nie wiele było do dłubania, więc szybko to skończy, potem roztopi metal z klamry i przerobi ją na nową.
Spojrzał na dach, stanowczo źle to wyglądało, trzeba było go jak najszybciej skończyć, za długo to trwało. Westchnął kiedy pomyślał o tym ile czeka go pracy przy przeprowadzaniu kabli i całej tej reszty.
- Skoro już wstałeś, a ja Ci rozjaśniłem trochę w łowie i rozwiałem wątpliwości, marsz do pracy. Nie mamy całego dnia. Postaw deski tak by stworzyć dach, kiedy demonica wróci, zalepimy wszystkie dziury i uszczelnimy. Dach będzie wystarczający.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Cze 30, 2013 1:20 pm
______ Jakże wielkie zdziwienie, a zarazem nieukrywalna radość pojawiła się na twarzy rudowłosej gdy nagle ni stąd ni zowąd pojawił się Reito pomagając jej dosięgnąć ten nędzny kawałek żywicy. Uśmiechnęła się na jego słowa. Chyba powinna częściej pomagać innym, to może być klucz do zawierania nowych znajomości bo uratowany czuje się winny przysługę. Sprytny i bardzo skuteczny plan.
Po zebraniu małej ilości żywicy przez Reia drgnęła słysząc propozycję by odpoczęła. Spojrzała na swój kanister, był pusty. Zmarszczyła czoło. Nie mogła pozwolić na to by wróciła z pustymi rękoma dlatego bezczynne siedzenie odpadało. Starała się zrobić dobrą minę do złej gry i odmówiła uśmiechając się, a po jej skroni spłynęła kropelka potu. Tak na prawdę czuła się fatalnie, ale tylko najlepszy wojownik będzie walczył do końca. Choćby miała się czołgać, zbierze przynajmniej połowę kanistra.
Podbiegła do jednego z drzew widząc jak żółtawy płyn wycieka z pękniętej kory. Przystawiła kanister nabierając cieczy. Było trochę tego, teraz wystarczyło czynność tę powtarzać do napełnienia się pojemników.
___ - Dlaczego Ty, Kuro i Hikaru macie ogony? Doczepił wam ktoś? Teeż bym chciała. - wyszczerzyła ząbki - Jest przydatny. M-można na przykład nosić coś bez użycia rąk, dużo, dużo rzeczy! Mógłbyś wziąć ze sobą tysiąc kanistrów! - Krzyknęła lecz za chwilę opanowała się. Robiąc przygłupią minkę podrapała się w tyle głowy śmiejąc się cicho. Dała się trochę ponieść fantazji, ale cóż. June można to wybaczyć. - Uhm, gdzie byliście tyle czasu? - Spytała nagle zmieniając temat. Podeszła do kolejnego drzewa zabierając z niego 'łzy natury'.
Skończyła. Pojemnik był pełny po dwóch kwadransach błądzenia po iglastym lesie. Razem z Reito wrócili do szkoły Hikaru. Odstawiła kanister nieopodal wciąż tworzonego domku i wtedy dostrzegła coś dziwnego. Jej ręka... parowała, nie - to zbyt śmiałe określenie. To była jakby para, lecz nie była gorąca, ani też mokra. To KI wyciekała z jej rąk w formie białego dymu. Cofnęła gwałtownie rękę chowając ją za plecy. Zwinnym kroczkiem wyminęła Reito dziękując mu przy okazji za pomoc w zbieraniu i w mig pojawiła się obok Hikaru. Trąciła go ramieniem...
___ - Hikaru... moja energia... - spojrzała na Hikaru jak to dziecko z podrapanym kolanem na ojca, które oczekuje naklejenia plasterka. Po części i tak było. Liczyła, że wiekowy i doświadczony Mistic będzie wiedział co dolega June. Wciąż nie mogła wykonać tak prostej czynności jak latanie, jej KI się chwieje. Czyżby to był jeden z objawów zwiastujący nadchodzącą przemianę demonicy? Całkiem możliwe. Jeśli tak, to potrzebuje czegoś co by ją pchnęło do 'przeobrażenia' się. Gniew?
Po zebraniu małej ilości żywicy przez Reia drgnęła słysząc propozycję by odpoczęła. Spojrzała na swój kanister, był pusty. Zmarszczyła czoło. Nie mogła pozwolić na to by wróciła z pustymi rękoma dlatego bezczynne siedzenie odpadało. Starała się zrobić dobrą minę do złej gry i odmówiła uśmiechając się, a po jej skroni spłynęła kropelka potu. Tak na prawdę czuła się fatalnie, ale tylko najlepszy wojownik będzie walczył do końca. Choćby miała się czołgać, zbierze przynajmniej połowę kanistra.
Podbiegła do jednego z drzew widząc jak żółtawy płyn wycieka z pękniętej kory. Przystawiła kanister nabierając cieczy. Było trochę tego, teraz wystarczyło czynność tę powtarzać do napełnienia się pojemników.
___ - Dlaczego Ty, Kuro i Hikaru macie ogony? Doczepił wam ktoś? Teeż bym chciała. - wyszczerzyła ząbki - Jest przydatny. M-można na przykład nosić coś bez użycia rąk, dużo, dużo rzeczy! Mógłbyś wziąć ze sobą tysiąc kanistrów! - Krzyknęła lecz za chwilę opanowała się. Robiąc przygłupią minkę podrapała się w tyle głowy śmiejąc się cicho. Dała się trochę ponieść fantazji, ale cóż. June można to wybaczyć. - Uhm, gdzie byliście tyle czasu? - Spytała nagle zmieniając temat. Podeszła do kolejnego drzewa zabierając z niego 'łzy natury'.
Skończyła. Pojemnik był pełny po dwóch kwadransach błądzenia po iglastym lesie. Razem z Reito wrócili do szkoły Hikaru. Odstawiła kanister nieopodal wciąż tworzonego domku i wtedy dostrzegła coś dziwnego. Jej ręka... parowała, nie - to zbyt śmiałe określenie. To była jakby para, lecz nie była gorąca, ani też mokra. To KI wyciekała z jej rąk w formie białego dymu. Cofnęła gwałtownie rękę chowając ją za plecy. Zwinnym kroczkiem wyminęła Reito dziękując mu przy okazji za pomoc w zbieraniu i w mig pojawiła się obok Hikaru. Trąciła go ramieniem...
___ - Hikaru... moja energia... - spojrzała na Hikaru jak to dziecko z podrapanym kolanem na ojca, które oczekuje naklejenia plasterka. Po części i tak było. Liczyła, że wiekowy i doświadczony Mistic będzie wiedział co dolega June. Wciąż nie mogła wykonać tak prostej czynności jak latanie, jej KI się chwieje. Czyżby to był jeden z objawów zwiastujący nadchodzącą przemianę demonicy? Całkiem możliwe. Jeśli tak, to potrzebuje czegoś co by ją pchnęło do 'przeobrażenia' się. Gniew?
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Cze 30, 2013 9:48 pm
Czuwała... i czuwała... aż w końcu się obudził! Wcale jednak nie wyglądał lepiej, znaczy no może lekko jego stan się poprawił, ale nadal nie był w pełni sił, czuła to, zresztą nawet nie musiała, widać to było gołym okiem. Chciała zapytać go od razu, ale jednak jakieś uczucie strachu jej na to nie pozwoliło, więc mruknęła tylko parę słów.
- Nie ma sprawy, nie mogłam oddać Cię na pastwę losu, zresztą widać było, że kiepsko z Tobą. Co ty byś beze mnie zrobił. – uśmiechnęła się do niego delikatnie. – Jasne, że jestem głodna, jak wilk, zresztą pewnie Ty też.
Szybko wpakowała w siebie całą zupę, którą jej dał, źle czuła się z tym, że się nią zajmował, czuła się trochę jak sierotka, którą trzeba się zaopiekować. Kuro musi zająć się teraz sobą i swoją formą, bo inaczej będzie z nim kiepsko i padnie z wycieńczenia. Oddalił się i nadal pracował, chciała go powstrzymać, ale doskonale wiedziała, że to nie ma sensu. I tak zrobi to po swojemu, a ona nie ma zamiaru narzucać mu swojej woli i zdania. Uważnie słuchała tego o co go zapytał i co odpowiedział Hikaru. Było to bardzo interesujące, widać było, że Mistic ma ogromną wiedzę na wiele tematów , jednak to, że tak długo żyje coś mu dało. Dał mu kolejne zadanie, nic trudnego, ale jednak trochę siły trzeba w to zaangażować.
- Pomogę Ci! – wykrzyknęła i zerwała się niemal od razu. Nie chciała siedzieć na miejscu jak jakaś księżniczka, podczas gdy wszyscy ciężko pracowali. Na jej buźce ponownie zagościł uśmiech, wstała i razem z czarnowłosym wzięła się do roboty. Na szczęście nie było to nic skomplikowanego, bo ich praca polegała na postawieniu desek, tak aby stworzyć dach. Pomagali sobie nawzajem, podając i ostrożnie je kładąc. Cztery pary rąk, to zawsze więcej niż dwie. Gdy kończyli już pracę zauważyli jak June i Rei wracali. Pomachała im na przywitanie, nie widziała jeszcze co dzieje się z rudowłosą. – No to skończyliśmy, sprawnie nam poszło. Nie chcesz jeszcze odpocząć? Coś marnie wyglądasz, jak dla mnie powinieneś się jeszcze trochę zdrzemnąć, kiepsko strasznie wyglądasz. Wszystko w porządku? Martwię się o Ciebie.
- Nie ma sprawy, nie mogłam oddać Cię na pastwę losu, zresztą widać było, że kiepsko z Tobą. Co ty byś beze mnie zrobił. – uśmiechnęła się do niego delikatnie. – Jasne, że jestem głodna, jak wilk, zresztą pewnie Ty też.
Szybko wpakowała w siebie całą zupę, którą jej dał, źle czuła się z tym, że się nią zajmował, czuła się trochę jak sierotka, którą trzeba się zaopiekować. Kuro musi zająć się teraz sobą i swoją formą, bo inaczej będzie z nim kiepsko i padnie z wycieńczenia. Oddalił się i nadal pracował, chciała go powstrzymać, ale doskonale wiedziała, że to nie ma sensu. I tak zrobi to po swojemu, a ona nie ma zamiaru narzucać mu swojej woli i zdania. Uważnie słuchała tego o co go zapytał i co odpowiedział Hikaru. Było to bardzo interesujące, widać było, że Mistic ma ogromną wiedzę na wiele tematów , jednak to, że tak długo żyje coś mu dało. Dał mu kolejne zadanie, nic trudnego, ale jednak trochę siły trzeba w to zaangażować.
- Pomogę Ci! – wykrzyknęła i zerwała się niemal od razu. Nie chciała siedzieć na miejscu jak jakaś księżniczka, podczas gdy wszyscy ciężko pracowali. Na jej buźce ponownie zagościł uśmiech, wstała i razem z czarnowłosym wzięła się do roboty. Na szczęście nie było to nic skomplikowanego, bo ich praca polegała na postawieniu desek, tak aby stworzyć dach. Pomagali sobie nawzajem, podając i ostrożnie je kładąc. Cztery pary rąk, to zawsze więcej niż dwie. Gdy kończyli już pracę zauważyli jak June i Rei wracali. Pomachała im na przywitanie, nie widziała jeszcze co dzieje się z rudowłosą. – No to skończyliśmy, sprawnie nam poszło. Nie chcesz jeszcze odpocząć? Coś marnie wyglądasz, jak dla mnie powinieneś się jeszcze trochę zdrzemnąć, kiepsko strasznie wyglądasz. Wszystko w porządku? Martwię się o Ciebie.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 01, 2013 4:10 pm
Fakt, co on by bez niej zrobił...... Odwzajemnił uśmiech. Wysłuchał Hikaru w milczeniu marszcząc czoło. Rozmyślał, nauczyciel pokazał mu nieco inną perspektywę strategii. . Nie wziął pod uwagę kosztów utraty energii. Nastawił się bardziej na konieczność koncentracji i balans szybkości i siły, zapomniał Ki. Nagła zmiana tonu wypowiedzi Misticka sprawiła, że Kuro baczniej mu się przyjrzał. Nie, nie rozwiał jego wątpliwości, młody saiyan miał jeszcze sporo pytań. Dla niego minął rok i widać nic się nie zmieniło dalej nie mógł liczyć na zbyt wiele, nawet na łaskę w postaci szczerej rozmowy. Wstał, otrzepał spodnie:
- Dobrze proszę Pana.
Odpowiedział spokojnie. Pokazał Hikaru, jaka dalej miedzy nimi jest przepaść. Liczył, że trochę się zmieni miedzy nimi. Spojrzał na swój strój. Myślał, że otrzymał go za swoją ciężką prace, że mentor dostrzegł jego starania ale teraz zaczął wątpić. Nawet nie należała mu się przerwa? Robił co mu kazano, pomimo, że się z tym czasem nie zgadzał. Dostał ubrania na zasadzie masz i ciesz się dzieciaku........
Cóż przynajmniej April była z nim. Z chęcią przyjął jej pomoc. To miał być dom dla dziewczyn, wiec nie dyskutował i postanowił dołożyć starań aby robota była jak najlepiej wykonana. Usiadł okrakiem na głównej belce stropowej i razem z halfką układali deski. Szybko zgrali swoje ruchy. Spodobało mu się patrzenie na jej uśmiechniętą twarz. Dzięki temu znajdował siłę, żeby nie zasnąć i chęć do pracy. W promieniach słońca dziewczyna nabrała koloru, a jej długie czarne włosy lśniły przepięknie. Jeśli Hikaru zerknął na nich choć przez moment z pewnością jego uwadze nie umknął ich specyficzny sposób patrzenia na siebie, czy drobne uśmiechy. Obie małpki miały się ku sobie. Kuro nawet nie zauważył, jak sprawnie i szybko poszło im zadanie. Wkrótce wrócili June i Rei. Tym razem wyłapał, że coś się dzieje z energią dziewczyny. Skryła rękę za plecami, aby Reito nie widział ale Kuro siedział na dachu i widział, jak z dłoni ulatuje dziwna para, a raczej nie para tylko energia. Zjechał po dachu i zgrabnie wylądował na ziemi obok szatyna i April. Znał na tyle dobrze kompana, że wiedział iż ten czuje to samo i zwrócił uwagę na Ki June.
- W porządku, w porządku. Zdrzemnę się po obiedzie, dam radę. Nie martw się o mnie. Razem sprawnie nam poszło.
Odpowiedział z uśmiechem aby się nie martwiła. Mówił do halfki ale nie spuszczał wzroku z June. Martwił się o nie obie. Coś działo się z rudowłosą, on sam nie miał pojęcia co. Wiedział, że teraz w razie kłopotów, June nie będzie chciała przyjąć od niego pomocy.
- Rei wszystko w porządku?
Pod tym prostym pytaniem o samopoczucie kryło się inne, czy jak był z June stało się coś? Oby szatyn zrozumiał, o co mu chodziło. Obaj wojownicy zdążyli się lepiej poznać i zrozumieć..
- Dobrze proszę Pana.
Odpowiedział spokojnie. Pokazał Hikaru, jaka dalej miedzy nimi jest przepaść. Liczył, że trochę się zmieni miedzy nimi. Spojrzał na swój strój. Myślał, że otrzymał go za swoją ciężką prace, że mentor dostrzegł jego starania ale teraz zaczął wątpić. Nawet nie należała mu się przerwa? Robił co mu kazano, pomimo, że się z tym czasem nie zgadzał. Dostał ubrania na zasadzie masz i ciesz się dzieciaku........
Cóż przynajmniej April była z nim. Z chęcią przyjął jej pomoc. To miał być dom dla dziewczyn, wiec nie dyskutował i postanowił dołożyć starań aby robota była jak najlepiej wykonana. Usiadł okrakiem na głównej belce stropowej i razem z halfką układali deski. Szybko zgrali swoje ruchy. Spodobało mu się patrzenie na jej uśmiechniętą twarz. Dzięki temu znajdował siłę, żeby nie zasnąć i chęć do pracy. W promieniach słońca dziewczyna nabrała koloru, a jej długie czarne włosy lśniły przepięknie. Jeśli Hikaru zerknął na nich choć przez moment z pewnością jego uwadze nie umknął ich specyficzny sposób patrzenia na siebie, czy drobne uśmiechy. Obie małpki miały się ku sobie. Kuro nawet nie zauważył, jak sprawnie i szybko poszło im zadanie. Wkrótce wrócili June i Rei. Tym razem wyłapał, że coś się dzieje z energią dziewczyny. Skryła rękę za plecami, aby Reito nie widział ale Kuro siedział na dachu i widział, jak z dłoni ulatuje dziwna para, a raczej nie para tylko energia. Zjechał po dachu i zgrabnie wylądował na ziemi obok szatyna i April. Znał na tyle dobrze kompana, że wiedział iż ten czuje to samo i zwrócił uwagę na Ki June.
- W porządku, w porządku. Zdrzemnę się po obiedzie, dam radę. Nie martw się o mnie. Razem sprawnie nam poszło.
Odpowiedział z uśmiechem aby się nie martwiła. Mówił do halfki ale nie spuszczał wzroku z June. Martwił się o nie obie. Coś działo się z rudowłosą, on sam nie miał pojęcia co. Wiedział, że teraz w razie kłopotów, June nie będzie chciała przyjąć od niego pomocy.
- Rei wszystko w porządku?
Pod tym prostym pytaniem o samopoczucie kryło się inne, czy jak był z June stało się coś? Oby szatyn zrozumiał, o co mu chodziło. Obaj wojownicy zdążyli się lepiej poznać i zrozumieć..
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 01, 2013 5:59 pm
___Był nieco zmęczony. Ledwo się przebudził a już musiał wykonywać jakąś pracę. Jego ciało nadal czuło efekty tamtego morderczego treningu. Mięśnie bolały przy każdym ruchu ale jedynie marszczył brwi przy mocniejszych napadach. Nie okazywał słabości. To nie było w jego stylu. Widać June zachowywała się podobnie. Nie chciała odpoczywać mimo, iż Rei jej to zaproponował. I choć pot spływał z jej skroni to robiła to co do niej należało. Spoglądał na nią kątem oka. W razie gdyby zemdlała czy coś był gotowy pomóc jej w każdej chwili tak jak ona pomogła jemu. Choć nigdy w swoim życiu od nikogo nie oczekiwał pomocy to jednak wiele osób robiło to dla niego bezinteresownie. Tak jak Kuro w sali i June w szkole. Mocno zaczął zastanawiać się nad tym i swoim zachowaniem. Wychowywany przez dumnych i wysoko postawionych saiyan nauczył się być zarozumiałym i brać to co chciał mieć. Nawet siłą. Taka była Vegeta i tacy byli saiyanie. Jak widać nie wszyscy.
___Podchodził do kolejnych drzew by zebrać z nich żywicę. Rozmowa się zbytnio nie kleiła. W końcu June przerwała tą martwą ciszę zadając pytanie odnośnie ogonów u saiyan na co Reito zareagował lekkim zdziwieniem. Demonica zachowywała się jak taka mała dziewczynka ciekawa świata. Rozumiał po części jej pytanie. W końcu Hikaru wcześniej nie miał ogona a po powrocie już ma. Uśmiechnął się lekko i kontynuując zbieranie wydzieliny drzewnej odpowiedział:
- Niee… Nikt nam ich nie doczepił. Same urosły. Ja i Kuro mamy je od urodzenia a Hikaru… No tak jakby urósł niedawno.
Nie wiedział do końca jak jej to wytłumaczyć. Po części pytanie było nieco głupie (choć podobno nie ma głupich pytań). Zmieszany nieco podrapał się po głowie i skupił na zbieraniu żywicy. Gdy zapytała o to gdzie byli przez tyle czasu chwilę się zastanowił.
- Hmm… Byliśmy w pałacu znajdującym się bardzo wysoko nad ziemią. Może nie uwierzysz ale znajdowała się tam komnata, w której jeden dzień trwał rok i dokładnie rok spędziłem tam razem z Kuro. Tu minął zaledwie jeden dzień.
___Nawet nie zauważył kiedy jego kanister się napełnił. Podążając za June wrócili razem do szkoły światła. Coś dziwnego działo się z czerwonowłosą. Jej KI dziwnie się wahała i to nie było już zwykłe zmęczenie. Za bardzo skakała w górę. Normalnie utrzymuje się na bardzo niskim poziomie. Widać było też, że demonica stara się ukryć rękę, która w dziwny sposób wydzielała KI. Nie dało się tego nie zauważyć. Od razu podeszła do Mistica. Rei widząc podążającego w jego kierunku Kuro zatrzymał się i mając nieco zmarszczone brwi patrzył na June ze skupieniem w oczach.
- Do tej pory tak. Też to zauważyłeś? Pierwszy raz czuję coś takiego. – Odpowiedział na zadane przez bruneta pytanie.
- A u Ciebie? Chyba znów dręczyły Cię koszmary. Nie wyglądasz za dobrze.
Było widać, że zżyli się ze sobą w komnacie. Rozumieli się prawie bez słów. Nawet Rei martwił się o Kuro co było dziwne jak na niego. Właściwie sam nie wyglądał dużo lepiej lecz powoli dochodził do siebie.
- Kim tak właściwie jest ta dziewczyna? Jak na człowieka dysponuje całkiem sporą mocą.
Nawet nie przyszło mu do głowy, że może być demonem. Nie spodziewał się ich na ziemi. Był przekonany, że po wybuchu Dark Star wyginęła ich większość.
___Podchodził do kolejnych drzew by zebrać z nich żywicę. Rozmowa się zbytnio nie kleiła. W końcu June przerwała tą martwą ciszę zadając pytanie odnośnie ogonów u saiyan na co Reito zareagował lekkim zdziwieniem. Demonica zachowywała się jak taka mała dziewczynka ciekawa świata. Rozumiał po części jej pytanie. W końcu Hikaru wcześniej nie miał ogona a po powrocie już ma. Uśmiechnął się lekko i kontynuując zbieranie wydzieliny drzewnej odpowiedział:
- Niee… Nikt nam ich nie doczepił. Same urosły. Ja i Kuro mamy je od urodzenia a Hikaru… No tak jakby urósł niedawno.
Nie wiedział do końca jak jej to wytłumaczyć. Po części pytanie było nieco głupie (choć podobno nie ma głupich pytań). Zmieszany nieco podrapał się po głowie i skupił na zbieraniu żywicy. Gdy zapytała o to gdzie byli przez tyle czasu chwilę się zastanowił.
- Hmm… Byliśmy w pałacu znajdującym się bardzo wysoko nad ziemią. Może nie uwierzysz ale znajdowała się tam komnata, w której jeden dzień trwał rok i dokładnie rok spędziłem tam razem z Kuro. Tu minął zaledwie jeden dzień.
___Nawet nie zauważył kiedy jego kanister się napełnił. Podążając za June wrócili razem do szkoły światła. Coś dziwnego działo się z czerwonowłosą. Jej KI dziwnie się wahała i to nie było już zwykłe zmęczenie. Za bardzo skakała w górę. Normalnie utrzymuje się na bardzo niskim poziomie. Widać było też, że demonica stara się ukryć rękę, która w dziwny sposób wydzielała KI. Nie dało się tego nie zauważyć. Od razu podeszła do Mistica. Rei widząc podążającego w jego kierunku Kuro zatrzymał się i mając nieco zmarszczone brwi patrzył na June ze skupieniem w oczach.
- Do tej pory tak. Też to zauważyłeś? Pierwszy raz czuję coś takiego. – Odpowiedział na zadane przez bruneta pytanie.
- A u Ciebie? Chyba znów dręczyły Cię koszmary. Nie wyglądasz za dobrze.
Było widać, że zżyli się ze sobą w komnacie. Rozumieli się prawie bez słów. Nawet Rei martwił się o Kuro co było dziwne jak na niego. Właściwie sam nie wyglądał dużo lepiej lecz powoli dochodził do siebie.
- Kim tak właściwie jest ta dziewczyna? Jak na człowieka dysponuje całkiem sporą mocą.
Nawet nie przyszło mu do głowy, że może być demonem. Nie spodziewał się ich na ziemi. Był przekonany, że po wybuchu Dark Star wyginęła ich większość.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Wto Lip 02, 2013 7:56 pm
Jakiś czas naprawiał swoją sayię mniej więcej akurat przez czas kiedy jego uczniowie zajmowali się swoimi zadaniami. Kiedy June przyszła z Reiem i postawili kanistry Hikaru właśnie zakładał nową klamrę na pas do sayi. Zapiął ją na próbę i założył na siebie. Była prawie jak nowa... prawie.. Niestety June miała problem mały. Kiedy przyszła pokazała misticowi dymiącą rękę. Do tego jej aura była bardzo mocno burzliwa, ludzie klasyfikowali podobne wahania pogody w alei tornad jako v 5, a nawet sześć. Oczywiście to było widać nawet dla niewprawionego oka, demonica rosła w siłę, a teraz jej ki miała sprawić iż dziewczyna się zmieni. Nadszedł czas transformacji. Kiedy się zwróciła do swego nauczyciela ten wstał i podszedł do niej. Chwilę później chwycił ją za ramiona i ścisnął dość mocno. Znów połączył się z nią mentalnie. Chwytał ją tylko po to by nie wyrwała się kiedy już się przemieni całkiem. Patrzył na nią przenikliwie by przez oczy wejść do jej umysłu, ponoć owe kulki przymocowane do oczodołów to brama do duszy... eeee.. or something ? Whetever.
-Słuchaj. To co teraz się z Tobą dzieje to to co przechodzi każdy demon.. to znaczy każdy, który przeżyje na tyle długo by urosnąć do podobnego stanu. Zaraz się przemienisz, staniesz się silniejsza, wytrzymalsza i tak dalej. Zyskasz nową formę ciała i ducha. Pomogę Ci przejść tą transformację tylko musisz być mi całkiem posłuszna póki nie zakończy się to. Tu zrobił pauzę by dziewczyna przetrawiła jego myśli. Znajdowali się w pustej przestrzeni całkiem ciemnej. To był jakby przedpokój dla świadomości June. Wyobraź sobie teraz pokój z drzwiami, a kiedy już go stworzysz i zapukam, wpuść mnie. Wtedy przejdziemy do rzeczy. Cóż... Trochę to potrwa, ale jeśli demonica posłucha mistica to na pewno nic pokazowego się nie wydarzy na zewnątrz... najwyżej trochę światła odrobina wiatru i ewentualnie malutkie bum, a z wznieconego kurzu pojawi się nowa June. Gorzej jeśli demonica go nie posłucha.
-Słuchaj. To co teraz się z Tobą dzieje to to co przechodzi każdy demon.. to znaczy każdy, który przeżyje na tyle długo by urosnąć do podobnego stanu. Zaraz się przemienisz, staniesz się silniejsza, wytrzymalsza i tak dalej. Zyskasz nową formę ciała i ducha. Pomogę Ci przejść tą transformację tylko musisz być mi całkiem posłuszna póki nie zakończy się to. Tu zrobił pauzę by dziewczyna przetrawiła jego myśli. Znajdowali się w pustej przestrzeni całkiem ciemnej. To był jakby przedpokój dla świadomości June. Wyobraź sobie teraz pokój z drzwiami, a kiedy już go stworzysz i zapukam, wpuść mnie. Wtedy przejdziemy do rzeczy. Cóż... Trochę to potrwa, ale jeśli demonica posłucha mistica to na pewno nic pokazowego się nie wydarzy na zewnątrz... najwyżej trochę światła odrobina wiatru i ewentualnie malutkie bum, a z wznieconego kurzu pojawi się nowa June. Gorzej jeśli demonica go nie posłucha.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 03, 2013 12:20 am
____Starała się by nikt poza Hikaru nie zorientował się o tym, że coś jest z June, ale chyba zauważyli to wszyscy już dawno. Kiepska z niej aktorka. W sumie pewnie wszyscy wyczuli jej wibracje KI, których nie potrafi opanować sama. Będzie musiała nad tym popracować.
Zerknęła na Reia, wtedy zobaczyła, że ten też się na nią patrzy i speszona odwróciła wzrok na April oraz Kuro. Dzięki Kamiemu na nią nie patrzyli, przez chwilę myślała, że ma napisane na czole "mam problem" i dlatego jest obiektem wpatrywania się.
Nagle poczuła silny uścisk na ramionach. Wystraszona spojrzała na tego, kto ją trzymał. To był Hikaru. Otworzyła szeroko oczy, a źrenice zwęziły się wystraszone i zszokowane zarazem. Włączył się jej tryb obronny, zaczęła się szarpać starając wyswobodzić się z 'przytulaska' - który trochę bolał i zapewne zostawi na jej skórze ślady - lecz bez większych pozytywnych efektów. Żelazny ścisk Hikaru był nie do złamania. Spojrzała na niego, jej ciepłe złote oczy zetknęły się z lodowatymi i jasnymi oczami Mistica, a wtedy jakby wpadła w dziwny trans. Blask jej oczu zgasł, wszystkie mięśnie dziewczyny rozluźniły się, głowa opadła, a ciało wciąż trzymane było w pionie dzięki białowłosemu. Wyglądała jakby zasnęła z otwartymi oczami...
Zapadła ciemność, usłyszała znajomy głos należący do tej samej osoby, która wpędziła ją w ten świat. Zamieszana przez chwilę przetwarzała dopiero co nabyte dane. Nowa moc? W dodatku o wiele większa i to w tak krótkim czasie? Te informacje zaciekawiły demonicę do tego stopnia, że postanowiła być w pełni posłuszna Misticowi tak jak jej poradził. Wizja większej mocy była fascynująca, może będzie w stanie zmierzyć się z Kuro jak równy z równym? To by było spełnieniem jej marzeń, w końcu przestałaby być traktowana tutaj jak bezbronne dzieciątko, które trzeba cały czas pilnować bo podpali domek z kart. O tak...
Wysłuchała do końca Hikaru i gdy już wiedziała co robić przystąpiła do działania. Skupiła się po czym szybko stworzyła w swoim umyśle czarny pokój oświetlony lekkim białym światłem i drewniane drzwi w kolorze czerwieni. Zapadła cisza przerwana krótkim pukaniem, bez wahania dziewczyna otworzyła drzwi... Let's rock!
____ - Jestem gotowa, chcę być silniejsza.
Na zewnątrz zaś... nie działo się nic. Demonica spała, nie ruszała się mimo, że w jej głowie tłoczyło się teraz sporo myśli. Zaczęła się mentalna walka z samą sobą. Walka o potęgę.
Następny Post Treningowy
Zerknęła na Reia, wtedy zobaczyła, że ten też się na nią patrzy i speszona odwróciła wzrok na April oraz Kuro. Dzięki Kamiemu na nią nie patrzyli, przez chwilę myślała, że ma napisane na czole "mam problem" i dlatego jest obiektem wpatrywania się.
Nagle poczuła silny uścisk na ramionach. Wystraszona spojrzała na tego, kto ją trzymał. To był Hikaru. Otworzyła szeroko oczy, a źrenice zwęziły się wystraszone i zszokowane zarazem. Włączył się jej tryb obronny, zaczęła się szarpać starając wyswobodzić się z 'przytulaska' - który trochę bolał i zapewne zostawi na jej skórze ślady - lecz bez większych pozytywnych efektów. Żelazny ścisk Hikaru był nie do złamania. Spojrzała na niego, jej ciepłe złote oczy zetknęły się z lodowatymi i jasnymi oczami Mistica, a wtedy jakby wpadła w dziwny trans. Blask jej oczu zgasł, wszystkie mięśnie dziewczyny rozluźniły się, głowa opadła, a ciało wciąż trzymane było w pionie dzięki białowłosemu. Wyglądała jakby zasnęła z otwartymi oczami...
Zapadła ciemność, usłyszała znajomy głos należący do tej samej osoby, która wpędziła ją w ten świat. Zamieszana przez chwilę przetwarzała dopiero co nabyte dane. Nowa moc? W dodatku o wiele większa i to w tak krótkim czasie? Te informacje zaciekawiły demonicę do tego stopnia, że postanowiła być w pełni posłuszna Misticowi tak jak jej poradził. Wizja większej mocy była fascynująca, może będzie w stanie zmierzyć się z Kuro jak równy z równym? To by było spełnieniem jej marzeń, w końcu przestałaby być traktowana tutaj jak bezbronne dzieciątko, które trzeba cały czas pilnować bo podpali domek z kart. O tak...
Wysłuchała do końca Hikaru i gdy już wiedziała co robić przystąpiła do działania. Skupiła się po czym szybko stworzyła w swoim umyśle czarny pokój oświetlony lekkim białym światłem i drewniane drzwi w kolorze czerwieni. Zapadła cisza przerwana krótkim pukaniem, bez wahania dziewczyna otworzyła drzwi... Let's rock!
____ - Jestem gotowa, chcę być silniejsza.
Na zewnątrz zaś... nie działo się nic. Demonica spała, nie ruszała się mimo, że w jej głowie tłoczyło się teraz sporo myśli. Zaczęła się mentalna walka z samą sobą. Walka o potęgę.
Następny Post Treningowy
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 03, 2013 8:47 pm
Znajdowali się w umyśle June, kiedy zapadła ciemność znajdowali się w przedsionku jej umysłu. Potem kiedy stworzyła swój pokój, który stał się wizualizacją jej świadomości Hikaru mógł wejść do jej umysłu w pełni. Oczywiście mógł to zrobić bez tego, bo nie potrafiła się w żaden sposób bronić przed mentalną inwazją, ale tu chodziło o nową moc demonicy. Trzeba było to zrobić porządnie. Kiedy białowłosy wszedł zamknął za sobą drzwi i rozejrzał się po pokoju. No cóż.. nie tego się spodziewał, ale jak byk strzelił-to był pokój. Bardzo dobrze.
-Brawo, June. teraz rzecz trudniejsza. Zrobił pauzę patrząc znów na dziewczynę. To trwało może parę sekund po czym znów dotknął drzwi i je otworzył. Tym razem tam znajdował się drugi pokój, a nie wyjście z mentalnego budynku. Właściwie to była mała klitka dwa na dwa metry. Jedyne co w tym się znajdowało to mały gliniany garnek z pokrywką, w którym widać było, że coś się gotuje, bo owa pokrywka skakała w rytm makareny. Poza tym wydzielało się z niego coś w rodzaju pary wodnej tylko jakby bardziej intensywnej i mlecznej. Na wypukłym brzuchu garnka był napis w kanji "June" wpisany w rąb.
Tu jest ukryta Twoja moc. Nie mogę jej dotknąć, musisz otworzyć pokrywkę i pozwolić jej się uwolnić. Kiedy się ta moc uwolni pewnie zniszczy ten cały pokój, a mnie wywali stąd, ale dalej będę Cię trzymał jakbyś zatraciła chwilowo zmysły. To się zdarza kiedy demony przechodzą na wyższy poziom mocy. Lekko się uśmiechał choć w kiepskim świetle można było tego w ogóle nie dostrzec. Cóż, był przygotowany chyba na wszystko co mogło się teraz stać.
-Brawo, June. teraz rzecz trudniejsza. Zrobił pauzę patrząc znów na dziewczynę. To trwało może parę sekund po czym znów dotknął drzwi i je otworzył. Tym razem tam znajdował się drugi pokój, a nie wyjście z mentalnego budynku. Właściwie to była mała klitka dwa na dwa metry. Jedyne co w tym się znajdowało to mały gliniany garnek z pokrywką, w którym widać było, że coś się gotuje, bo owa pokrywka skakała w rytm makareny. Poza tym wydzielało się z niego coś w rodzaju pary wodnej tylko jakby bardziej intensywnej i mlecznej. Na wypukłym brzuchu garnka był napis w kanji "June" wpisany w rąb.
Tu jest ukryta Twoja moc. Nie mogę jej dotknąć, musisz otworzyć pokrywkę i pozwolić jej się uwolnić. Kiedy się ta moc uwolni pewnie zniszczy ten cały pokój, a mnie wywali stąd, ale dalej będę Cię trzymał jakbyś zatraciła chwilowo zmysły. To się zdarza kiedy demony przechodzą na wyższy poziom mocy. Lekko się uśmiechał choć w kiepskim świetle można było tego w ogóle nie dostrzec. Cóż, był przygotowany chyba na wszystko co mogło się teraz stać.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 03, 2013 10:18 pm
- Taaa koszmary ale nie te. Pomieszało mi w głowie z przemęczenia chyba. Martwią mnie moje srebrne włosy ale Hikaru nie był łaskaw mi odpowiedzieć co się ze mną dzieje.
Chciał opowiedzieć Reiowi o przepowiedni ale aktualnie nie było czasu i możliwości do tego. Zanosiło się na jakąś grubszą aferę, w którą chłopak miał zostać wplatany i to go przerastało. Poszukiwał pomocy, spokoju, a jego mentor mu go nie oferował. Przynajmniej z Reiem rozumiał się bez słów. Odpowiedział parskając śmiechem.
- Jestem na tej planecie już łącznie ponad 10 dni ale będziesz się śmiał, nie widziałem Ziemianina na oczy. No może nie do końca, widziałem jakichś pół nagich gości z piórami we włosach mieszkających w namiotach. Zacofana jest tutaj cywilizacja. A June jest przedstawicielką rasy demonów. Ma bardzo nietypowe umiejętności, zmienia kolory włosów albo staje się małą dziewczynką. Zmienia włosy w gwoździe i różne przedmioty w słodycze. Lepiej z nią nie zadzierać Jej zachowanie może być mylące, jak przyjdzie co do czego jest groźnym rywalem.
Jest z nami jeszcze niejaki Razer pól demon, pól Saiyan. Wczoraj Hikaru wysłał go do miasta i jak widać nie wrócił.
Widziani przez niego ziemianie to zwykli Indianie mieszkający koło wieży Karina. Pojęcie chłopaka o Ziemi było niemal zerowe, w zasadzie wiedział tyle ile w Komnacie wydusił z szatyna. Obserwował Hikaru i June. Gdy Mistick złapał ją mocno, Kuro odruchowo stanął obok April. Domyślał się, ze teraz dziewczynę ogarnie złość, tak jak wczoraj. W umyśle zdjął z siebie mentalne obciążenia i był gotów. Sam nie wiedział na co. Stało się inaczej niż przypuszczał ciało June jakby się rozluźniło. Wydawała się bezwładna lecz nadal trzymana przez silny uścisk Misticka.
Chciał opowiedzieć Reiowi o przepowiedni ale aktualnie nie było czasu i możliwości do tego. Zanosiło się na jakąś grubszą aferę, w którą chłopak miał zostać wplatany i to go przerastało. Poszukiwał pomocy, spokoju, a jego mentor mu go nie oferował. Przynajmniej z Reiem rozumiał się bez słów. Odpowiedział parskając śmiechem.
- Jestem na tej planecie już łącznie ponad 10 dni ale będziesz się śmiał, nie widziałem Ziemianina na oczy. No może nie do końca, widziałem jakichś pół nagich gości z piórami we włosach mieszkających w namiotach. Zacofana jest tutaj cywilizacja. A June jest przedstawicielką rasy demonów. Ma bardzo nietypowe umiejętności, zmienia kolory włosów albo staje się małą dziewczynką. Zmienia włosy w gwoździe i różne przedmioty w słodycze. Lepiej z nią nie zadzierać Jej zachowanie może być mylące, jak przyjdzie co do czego jest groźnym rywalem.
Jest z nami jeszcze niejaki Razer pól demon, pól Saiyan. Wczoraj Hikaru wysłał go do miasta i jak widać nie wrócił.
Widziani przez niego ziemianie to zwykli Indianie mieszkający koło wieży Karina. Pojęcie chłopaka o Ziemi było niemal zerowe, w zasadzie wiedział tyle ile w Komnacie wydusił z szatyna. Obserwował Hikaru i June. Gdy Mistick złapał ją mocno, Kuro odruchowo stanął obok April. Domyślał się, ze teraz dziewczynę ogarnie złość, tak jak wczoraj. W umyśle zdjął z siebie mentalne obciążenia i był gotów. Sam nie wiedział na co. Stało się inaczej niż przypuszczał ciało June jakby się rozluźniło. Wydawała się bezwładna lecz nadal trzymana przez silny uścisk Misticka.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Lip 04, 2013 10:11 am
April mogła być jedynie obserwatorką, to jej pozostało w tej sytuacji. Widziała, że dzieje się coś z June, ale sama nie potrafiła określić co. Demon? Pierwsze słyszę... - pomyślała, gdy Kuro tłumaczył Rei'owi pewnie rzeczy. Jej umiejętności były dosyć ciekawe, zmienia kolor włosów? Zabawne! Szkoda, że to co działo się teraz z rudowłosą nie było takie śmieszne, jak to co potrafiła zrobić. Stała i obserwowała, nawet się nie odzywała, bo tak naprawdę nie miała nic mądrego do powiedzenia na ten temat. Razem z Hikaru byli skupieni, na pewno pomagał jej... była ciekawa, na czym to wszystko polega, jej ciekawość nie wytrzymała, pociągnęła Kuro za włosy, aby zniżył się ,,do jej poziomu''
- Kuro, wytłumacz mi, co się teraz dzieje? Nie stanie jej się krzywda? - zapytała próbując jak najwyżej zadrzeć głowę do góry, była ciekawa sytuacji i tego co może się wydarzyć, ale nie mogła pokazać, że jest zbyt wścibska, chociaż. Przecież tutaj mieszkała, więc ma prawo wiedzieć, co dzieje się z ludźmi, z którymi przebywa. No nie do końca z ludźmi, ale wiadomo o co chodzi. - Martwię się o nią, poznałam ją niedawno, ale jest sympatyczna i nie chcę, aby stała jej się krzywda.
Oczekiwała, że mężczyzna powie jej coś w stylu- wszystko będzie dobrze, nic jej nie będzie, to tylko rutynowe działanie. Czuła się lekko upośledzona w tym towarzystwie, wszyscy tutaj byli silni w jakimś stopniu, a jej stopień nawet nie wymagał komentarza, gdyż spiker po prostu by się rozpłakał, tylko nie wiadomo czy z żalu, czy ze śmiechu. Teraz tak naprawdę mogła zaobserwować Hika w akcji, ale od razu widać było, że nie chce źle dla dziewczyny.
- Kuro, wytłumacz mi, co się teraz dzieje? Nie stanie jej się krzywda? - zapytała próbując jak najwyżej zadrzeć głowę do góry, była ciekawa sytuacji i tego co może się wydarzyć, ale nie mogła pokazać, że jest zbyt wścibska, chociaż. Przecież tutaj mieszkała, więc ma prawo wiedzieć, co dzieje się z ludźmi, z którymi przebywa. No nie do końca z ludźmi, ale wiadomo o co chodzi. - Martwię się o nią, poznałam ją niedawno, ale jest sympatyczna i nie chcę, aby stała jej się krzywda.
Oczekiwała, że mężczyzna powie jej coś w stylu- wszystko będzie dobrze, nic jej nie będzie, to tylko rutynowe działanie. Czuła się lekko upośledzona w tym towarzystwie, wszyscy tutaj byli silni w jakimś stopniu, a jej stopień nawet nie wymagał komentarza, gdyż spiker po prostu by się rozpłakał, tylko nie wiadomo czy z żalu, czy ze śmiechu. Teraz tak naprawdę mogła zaobserwować Hika w akcji, ale od razu widać było, że nie chce źle dla dziewczyny.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Lip 04, 2013 8:12 pm
Chwilę po rozmowie z szatynem poczuł, jak go ktoś ciągnie za włosy. Skrzywił się nieco ale nie miał April za złe. Odpowiedział jej półgłosem, tak żeby Reito też usłyszał.
- Nie wiem co się dzieje. Nie wiem, co jej jest. Też się o nią martwię i mam nadzieję, że nic się jej nie stanie. Hikaru zna się bardzo dobrze na demonach, on jej pomoże ........ tak mi się wydaję. Mam nadzieję, że jej nie skrzywdzi. Ale widać jak jest skupiony, musimy mu zaufać. Ale czuje niepokój i nie wiem czemu. Boję się o nią i o nas......
Wbrew przewidywaniom dziewczyny odpowiedział szczerze. Obserwował uważnie wydarzenie, skupienie Hikaru. On do tej pory nie zasłużył na taką uwagę ze strony nauczyciela, ale co się dziwić był tylko głupią małpą. Nie rozumiał, jak ważne to wydarzenie było dla jego mentora, jeśli przebiegnie sprawnie, będzie mógł naprawić jeden z błędów swojej młodości. Kuro nie wiedział, że June to reinkarnacja Juvetta, to nawet i lepiej. Tym bardziej, że jego aktualne podejście do demonów nie wróży najlepiej na przyszłość.
Nie wiedzieć czemu chłopakowi przypomniała się scena sprzed ponad miesiąca, kiedy to stał za plecami Foxa i trzęsąc się jak osika wykłócał się z Mistickiem. Niemniej poczuł w sercu ukłucie zazdrości, on nie miał nawet grama uwagi nauczyciela. W zamian za to słyszał tylko "Do roboty!".
- Nie wiem co się dzieje. Nie wiem, co jej jest. Też się o nią martwię i mam nadzieję, że nic się jej nie stanie. Hikaru zna się bardzo dobrze na demonach, on jej pomoże ........ tak mi się wydaję. Mam nadzieję, że jej nie skrzywdzi. Ale widać jak jest skupiony, musimy mu zaufać. Ale czuje niepokój i nie wiem czemu. Boję się o nią i o nas......
Wbrew przewidywaniom dziewczyny odpowiedział szczerze. Obserwował uważnie wydarzenie, skupienie Hikaru. On do tej pory nie zasłużył na taką uwagę ze strony nauczyciela, ale co się dziwić był tylko głupią małpą. Nie rozumiał, jak ważne to wydarzenie było dla jego mentora, jeśli przebiegnie sprawnie, będzie mógł naprawić jeden z błędów swojej młodości. Kuro nie wiedział, że June to reinkarnacja Juvetta, to nawet i lepiej. Tym bardziej, że jego aktualne podejście do demonów nie wróży najlepiej na przyszłość.
Nie wiedzieć czemu chłopakowi przypomniała się scena sprzed ponad miesiąca, kiedy to stał za plecami Foxa i trzęsąc się jak osika wykłócał się z Mistickiem. Niemniej poczuł w sercu ukłucie zazdrości, on nie miał nawet grama uwagi nauczyciela. W zamian za to słyszał tylko "Do roboty!".
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pią Lip 05, 2013 12:50 pm
Przez pewien czas straciła orientację w terenie. Zaczęła się zastanawiać czy to nie jest zły sen, czy z wykończenia nie zemdlała, a teraz tylko śni kolorowe i mniej kolorowe sny. Musiała się uszczypnąć, dopiero wtedy zdała sobie sprawę z tego, że jednak to jawa. Pokój, który stworzyła w swoim umyśle był prawdziwy tak jak Hikaru stojący obok. Dziwnie się czuła wiedząc, że mistic buszuje po jej głowie jakby nigdy nic.
Drzwi, którymi wszedł otworzyły się ponownie i jakby za sprawą magicznej sztuczki ukazały rzecz inną niż wcześniej. Było to bardzo ciasne pomieszczenie, w którym rudowłosa ledwo co się mieściła. Gdy Hikaru skończył mówić instruując ją co ma robić zacisnęła pieści i przytaknęła głową. Ostrożnie weszła do ciasnego pomieszczenia trzymając się ścian. Miała wrażenie, że te zaraz zaczną się zsuwać i zmienią June w koktajl truskawkowy, ale na szczęście nic takiego przez długi czas się nie działo oraz nie zapowiadało się by miało się stać. Ukucnęła nachylając się nad buzującym garnkiem po czym spojrzała pytająco na Hikaru. Przełknęła ślinę, a następnie chwyciła ostrożnie, drżącą ręką za pokrywkę garnka. Wtedy jej ciało przeszło tysiące prądów informujących ją o potędze tego co właśnie trzyma. Moc była niewyobrażalna, kilka razy silniejsza niż tą, którą ma aktualnie. Dziwnie się czuła, nie mogła dopuścić do siebie myśli, że ta moc może być jej. Będzie mogła się zmierzyć z Kuro, z Reito! Walczyć jak równy z równym!
Podjarana natłokiem pozytywnych myśli ściągnęła szybko pokrywkę garnka nie mogąc już czekać i w ułamek sekundy później potężna fala zatrzasnęła z hukiem drzwi wyrzucając przy okazji Hikaru z umysłu. Rudowłosa przywaliła silnie plecami o ścianę i zsunęła się w dół.
Drgnęła. Dziewczyna poruszyła palcami wodząc po zielonej trawie i zmarszczyła brwi. Zaczęła oddychać ciężko przez usta. To był znak na 'powierzchni', że w środku już zaczyna się coś dziać.
Otrząsnęła się z szoku i trzymając za głowę spojrzała przed siebie. Garnek, który niedawno tak szaleńczo buzował był teraz spokojny, wylewały się z niego delikatne opary energii przypominające ciekły azot. June spojrzała na swoje ręce, nie czuła się jakoś specjalnie silna, więc raczej nie udało się jej jeszcze osiągnąć celu. Zbliżyła się do garnuszka zaglądając do środka i wtedy złote oczy poszerzyły się jeszcze bardziej nie mogąc uwierzyć w to co widzi. To było jak telewizor, tylko bez głosu. Obrazy pojawiające się na dnie garnka były tak obce, a zarazem znajome. Nie poznawała osób, które tam się pojawiały - Mężczyzna o rudych włosach oraz dziwnych lisich uszach, długowłosy mościpan, zimnoskóra kobieta, czarnowłosa dziewczynka oraz obok jakiś chłopak z mieszanką kolorów na głwie. Ten garnek był nie tylko jej mocą, ale również wspomnieniami, których nie jest w stanie sobie za nic przypomnieć mimo, że obrazy ma przed sobą. Nie potrafiła nazwać tych osób oraz stwierdzić czy to przyjaciel czy też wróg... no może prócz... HIKARU! Mignął jej tam Hikaru! Tylko dlaczego? Jak?! Wróć! Slajd do tyłu!
Chwyciła za garnuszek obiema dłońmi chcąc wrócić do ostatniego obrazu, w którym widziała znajomego nauczyciela, ale zamiast tego poczuła nagłe ukłucie w głowie oraz w piersi tak jakby właśnie dostała potężne ciosy w te miejsca. Opadła całym ciałem na kruchy garnek rozwalając go w drobny maczek, a substancja w nim się znajdująca rozlała się i za chwilę wyparowała obejmując całe ciało demonicy delikatną otoczką. Poczuła przyjemne ciepło, oraz dreszcze, które niestety minęły tak szybko jak się pojawiły. Kolejne, tym razem potężniejsze uderzenia w jej ciało wbiły ją nieco w ziemię. Warknęła zaciskając zęby po czym spróbowała się podnieść, ale znowu coś uderzyło ją, lecz tym razem prosto w twarz.
Rudowłosa wymamrotała coś przez zaciśnięte zęby, a z ust wyciekło nieco krwi. Zaczęła się szarpać...
Uderzyła ciałem o ziemię. Chwyciła się za obolały policzek po czym spojrzała w górę. Nikogo nie było, a wyraźnie poczuła właśnie na swojej skórze czyjąś pięść. Długo też nie musiała czekać na posmakowanie kolejnej dawki uderzeń - w brzuch i uda. Demonica napięła mięśnie oraz zacisnęła zęby. Kolejny cios zablokowała chwytając coś w dłoń. Jak się później okazało była to pięść, a właścicielem... cień?
Gdy zdała sobie sprawę z tego kto ją okładał pięściami przedziwny przeciwnik pojawił się zdejmując pelerynę niewidkę. Ciemna postać bez konturów oraz płonące, ziejące gniewem zielone oczy. Znowu przeszył ją ten paraliżujący strach jak w lesie gdy zobaczyła pierwszy raz smoka. Miał takie same ślepiska przesiąknięte chęcią mordu.
___ - A Ty to... - szepnęła w końcu lecz nie mogła skończyć bo otrzymała cios w policzek z drugiej ręki cienia. Było tu zbyt mało miejsca na dwie osoby. Dwa na dwa metry dobre są dla psów. Niestety jak na złość nie było żadnej drogi ucieczki, drzwi zniknęły. A gdyby tak?
W głowie June narodził się plan. Nie miała szans w walce z kilkukrotnie silniejszym przeciwnikiem-cieniem więc postanowiła zagrać inaczej. Wyrwała sobie pęczek włosów, które rozrzuciła po małej klitce. Potwór nie wiedział co knuje przeciwniczka więc zirytowany nieuwagą z jej strony chwycił ją zimną łapą za ubranie i uderzył z kolanka w brzuch. Demonica wypluła sporą ilość krwi co miało takie same odzwierciedlenie poza jej umysłem. Ciało odczuwało ból zarówno tutaj jak i na zewnątrz. Duszenie także... Cień przyszpilił ją do ziemi trzymając łapami silnie za szyję. Rudowłosa nie zdążyła wziąć nawet porządnego wdechu, zaczęła się wierzgać starając odsunąć od siebie ręce potwora lecz na darmo - trzymał zbyt mocno. Wydawało się, że dziewczyna przegra to starcie ale... nie ważna jest siła rąk, a siła umysłu. Spryciula nie dla kaprysu rozrzuciła włosy. W jednej chwili wszystkie objęły cień zwiększając w sekundę swoją liczebność do kilkuset tysięcy. Zaświeciło się jasne światło...
Nagle całe ciało Rudowłosej zajęło się ogniem gorącym jak samo jądro planety demonów, Dark Star. Żywa pochodnia - to było idealne określenie tego widoku. Ten, kto potrafił wyczuwać KI mógł wyczuć jej gwałtowny wzrost u June. Gdy doszło do kumulacji... nastąpił wybuch, gorący podmuch powietrza rozniósł się po okolicy jak przy wybuchu gejzeru. Uniosły się tumany kurzu, które skutecznie uniemożliwiały zobaczenie demonicy. Dopiero gdy opadły ukazały czarną skorupę na ciele dziewczyny. Zaczęła pękać oraz odpadać powoli ujawniając niezbyt zmienione ciało Rudowłosej. Wszystko było takie samo poza... długim ogonem i nową mocą.
Nabrała w płuca powietrza tak jakby przed chwilą wynurzyła się z wody, a następnie zemdlała...
OOC
Post Treningowy
Drzwi, którymi wszedł otworzyły się ponownie i jakby za sprawą magicznej sztuczki ukazały rzecz inną niż wcześniej. Było to bardzo ciasne pomieszczenie, w którym rudowłosa ledwo co się mieściła. Gdy Hikaru skończył mówić instruując ją co ma robić zacisnęła pieści i przytaknęła głową. Ostrożnie weszła do ciasnego pomieszczenia trzymając się ścian. Miała wrażenie, że te zaraz zaczną się zsuwać i zmienią June w koktajl truskawkowy, ale na szczęście nic takiego przez długi czas się nie działo oraz nie zapowiadało się by miało się stać. Ukucnęła nachylając się nad buzującym garnkiem po czym spojrzała pytająco na Hikaru. Przełknęła ślinę, a następnie chwyciła ostrożnie, drżącą ręką za pokrywkę garnka. Wtedy jej ciało przeszło tysiące prądów informujących ją o potędze tego co właśnie trzyma. Moc była niewyobrażalna, kilka razy silniejsza niż tą, którą ma aktualnie. Dziwnie się czuła, nie mogła dopuścić do siebie myśli, że ta moc może być jej. Będzie mogła się zmierzyć z Kuro, z Reito! Walczyć jak równy z równym!
Podjarana natłokiem pozytywnych myśli ściągnęła szybko pokrywkę garnka nie mogąc już czekać i w ułamek sekundy później potężna fala zatrzasnęła z hukiem drzwi wyrzucając przy okazji Hikaru z umysłu. Rudowłosa przywaliła silnie plecami o ścianę i zsunęła się w dół.
Drgnęła. Dziewczyna poruszyła palcami wodząc po zielonej trawie i zmarszczyła brwi. Zaczęła oddychać ciężko przez usta. To był znak na 'powierzchni', że w środku już zaczyna się coś dziać.
Otrząsnęła się z szoku i trzymając za głowę spojrzała przed siebie. Garnek, który niedawno tak szaleńczo buzował był teraz spokojny, wylewały się z niego delikatne opary energii przypominające ciekły azot. June spojrzała na swoje ręce, nie czuła się jakoś specjalnie silna, więc raczej nie udało się jej jeszcze osiągnąć celu. Zbliżyła się do garnuszka zaglądając do środka i wtedy złote oczy poszerzyły się jeszcze bardziej nie mogąc uwierzyć w to co widzi. To było jak telewizor, tylko bez głosu. Obrazy pojawiające się na dnie garnka były tak obce, a zarazem znajome. Nie poznawała osób, które tam się pojawiały - Mężczyzna o rudych włosach oraz dziwnych lisich uszach, długowłosy mościpan, zimnoskóra kobieta, czarnowłosa dziewczynka oraz obok jakiś chłopak z mieszanką kolorów na głwie. Ten garnek był nie tylko jej mocą, ale również wspomnieniami, których nie jest w stanie sobie za nic przypomnieć mimo, że obrazy ma przed sobą. Nie potrafiła nazwać tych osób oraz stwierdzić czy to przyjaciel czy też wróg... no może prócz... HIKARU! Mignął jej tam Hikaru! Tylko dlaczego? Jak?! Wróć! Slajd do tyłu!
Chwyciła za garnuszek obiema dłońmi chcąc wrócić do ostatniego obrazu, w którym widziała znajomego nauczyciela, ale zamiast tego poczuła nagłe ukłucie w głowie oraz w piersi tak jakby właśnie dostała potężne ciosy w te miejsca. Opadła całym ciałem na kruchy garnek rozwalając go w drobny maczek, a substancja w nim się znajdująca rozlała się i za chwilę wyparowała obejmując całe ciało demonicy delikatną otoczką. Poczuła przyjemne ciepło, oraz dreszcze, które niestety minęły tak szybko jak się pojawiły. Kolejne, tym razem potężniejsze uderzenia w jej ciało wbiły ją nieco w ziemię. Warknęła zaciskając zęby po czym spróbowała się podnieść, ale znowu coś uderzyło ją, lecz tym razem prosto w twarz.
Rudowłosa wymamrotała coś przez zaciśnięte zęby, a z ust wyciekło nieco krwi. Zaczęła się szarpać...
Uderzyła ciałem o ziemię. Chwyciła się za obolały policzek po czym spojrzała w górę. Nikogo nie było, a wyraźnie poczuła właśnie na swojej skórze czyjąś pięść. Długo też nie musiała czekać na posmakowanie kolejnej dawki uderzeń - w brzuch i uda. Demonica napięła mięśnie oraz zacisnęła zęby. Kolejny cios zablokowała chwytając coś w dłoń. Jak się później okazało była to pięść, a właścicielem... cień?
Gdy zdała sobie sprawę z tego kto ją okładał pięściami przedziwny przeciwnik pojawił się zdejmując pelerynę niewidkę. Ciemna postać bez konturów oraz płonące, ziejące gniewem zielone oczy. Znowu przeszył ją ten paraliżujący strach jak w lesie gdy zobaczyła pierwszy raz smoka. Miał takie same ślepiska przesiąknięte chęcią mordu.
___ - A Ty to... - szepnęła w końcu lecz nie mogła skończyć bo otrzymała cios w policzek z drugiej ręki cienia. Było tu zbyt mało miejsca na dwie osoby. Dwa na dwa metry dobre są dla psów. Niestety jak na złość nie było żadnej drogi ucieczki, drzwi zniknęły. A gdyby tak?
W głowie June narodził się plan. Nie miała szans w walce z kilkukrotnie silniejszym przeciwnikiem-cieniem więc postanowiła zagrać inaczej. Wyrwała sobie pęczek włosów, które rozrzuciła po małej klitce. Potwór nie wiedział co knuje przeciwniczka więc zirytowany nieuwagą z jej strony chwycił ją zimną łapą za ubranie i uderzył z kolanka w brzuch. Demonica wypluła sporą ilość krwi co miało takie same odzwierciedlenie poza jej umysłem. Ciało odczuwało ból zarówno tutaj jak i na zewnątrz. Duszenie także... Cień przyszpilił ją do ziemi trzymając łapami silnie za szyję. Rudowłosa nie zdążyła wziąć nawet porządnego wdechu, zaczęła się wierzgać starając odsunąć od siebie ręce potwora lecz na darmo - trzymał zbyt mocno. Wydawało się, że dziewczyna przegra to starcie ale... nie ważna jest siła rąk, a siła umysłu. Spryciula nie dla kaprysu rozrzuciła włosy. W jednej chwili wszystkie objęły cień zwiększając w sekundę swoją liczebność do kilkuset tysięcy. Zaświeciło się jasne światło...
Nagle całe ciało Rudowłosej zajęło się ogniem gorącym jak samo jądro planety demonów, Dark Star. Żywa pochodnia - to było idealne określenie tego widoku. Ten, kto potrafił wyczuwać KI mógł wyczuć jej gwałtowny wzrost u June. Gdy doszło do kumulacji... nastąpił wybuch, gorący podmuch powietrza rozniósł się po okolicy jak przy wybuchu gejzeru. Uniosły się tumany kurzu, które skutecznie uniemożliwiały zobaczenie demonicy. Dopiero gdy opadły ukazały czarną skorupę na ciele dziewczyny. Zaczęła pękać oraz odpadać powoli ujawniając niezbyt zmienione ciało Rudowłosej. Wszystko było takie samo poza... długim ogonem i nową mocą.
Nabrała w płuca powietrza tak jakby przed chwilą wynurzyła się z wody, a następnie zemdlała...
OOC
Post Treningowy
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sob Lip 06, 2013 10:26 am
___Reito spoglądał nieco zamyślony na to co się działo. Jednocześnie nasłuchiwał tego co ma mu Kuro do powiedzenia. Szczególnie zaciekawiło go to, że Hikaru nie chciał mu powiedzieć o co chodzi z tymi jego srebrnymi włosami.
- Raczej od niego się nie dowiesz niczego na ten temat. Sądzę, że on sam nic o tym nie wie.
Był zadziwiająco pewny siebie gdy to mówił. Coś mu podpowiadało, że właśnie tak jest. Może to przez te wspomnienia Greeneza zakorzenione gdzieś głęboko w jego głowie?
- Kuro. Myślę, że tylko w jednym miejscu znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania.
Spojrzał na niego z nieco zmrużonym wzrokiem. Jakby chciał dać mu do zrozumienia, że chodzi o Vegetę. Spodziewał się, że Hikaru nie pozwoli od tak polecieć tam Kuro dlatego nie mówił tego na głos jednak on znał plany Reia i wiedział także o tym, że ma 3 kapsuły kosmiczne.
Drgnął nieco gdy usłyszał o tym, że June jest demonem. Nie bardzo przepadał za tą rasą. Z ich ręki o mało nie zginął kilka razy. Ale od niej nie czuł tej samej złowrogiej aury co u innych przedstawicieli Dark Star, z którymi przyszło mu się zmierzyć. Jej można było zaufać. Przynajmniej takie wyrobił sobie o niej zdanie. Choć Kuro uważał inaczej. Nie przedstawił jej w zbyt dobrym świetle. Chciał go ostrzec? A może próbował go odsunąć jak najdalej od niej… Bądź co bądź starała się pomóc szatynowi. Była miła i raczej nie wykazywała cech takich jakie opisywał jego kompan. Póki co postanowił trzymać dystans, obserwować jej zachowanie.
Nieco wcześniej Kuro opowiedział mu o swoich przeżyciach na Ziemi i o tym, że tak naprawdę nawet nie widział ziemianina na oczy. Było to dość zabawne bo jak Ziemia długa i szeroka tak prawie wszędzie są ludzie. Widać Hikaru dobrze postarał się o to by nikt ich tu nie znalazł.
- Zaskoczę Cię. Ludzie z wyglądu niczym nie różnią się od nas. No może jedynie tym, że nie posiadają ogona. W dodatku wcale nie są aż tak zacofani jak myślisz. Musisz kiedyś zwiedzić tutejsze miasta. Nawet nie wiesz jak bardzo są leniwi. Do poruszania się używają specjalnych maszyn a większość z nich nie potrafi nawet latać. Zabawne prawda? Ale chyba Ci o tym już wspominałem w komnacie…
Podeszła do nich April. Nie zdziwiło go jej zaniepokojenie. Dobrze rozumiała się z Kuro. Widocznie mieli się ku sobie. Z resztą… to nie była sprawa Reito. On ją zostawił gdy go najbardziej potrzebowała. Może nie ze swojej winy ale jednak tak było. No cóż. I tak nic by z tego nie wyszło.
Z June widocznie się coś działo niedobrego. Jej moc gwałtownie wzrastała. Widać było, że Kuro się o nią martwił. Nic dziwnego. Rei obserwował to w skupieniu i nawet coś mu to przypominało.
- A propos demonów… Ciekawe co stało się z tym rudzielcem, który Cię porwał...
Miał dziwne wrażenie, że June może mieć z nim coś wspólnego. Nawet więcej niż bycie tak samo jak on demonem. Może to przez kolor jej włosów…
Szamotała się i wyrywała. W dodatku z jej ust zaczęła wyciekać krew. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Rei otworzył szerzej oczy i rozchylił nieco swoje usta jakby był nieco zdziwiony albo raczej zaskoczony.
- Nie wygląda to zbyt dobrze. Zdaje się, że coś niszczy ją od środka. Jakby chciało przejąć jej ciało.
Znał to bardzo dobrze. Przyszło mu doświadczyć tego cierpienia i choć bóle głowy już mu minęły a wspomnienia z tamtych wydarzeń widzi jak przez mgłę to zapomnieć tego bólu nie dał rady.
Nadszedł kulminacyjny moment jej przemiany. Saiyan zakrył dłonią twarz chroniąc ją przed gorącym podmuchem powietrza. Widząc następnie pękający kokon powiedział do Kuro i April.
- Obawiam się, że może to nie być ta sama June, którą znaliśmy…
Czuł tą ogromną energię. W tym momencie była silniejsza nawet od szatyna. Był przygotowany w razie gdyby rzuciła się na niego. Nie za bardzo ufał demon. Wiedział, że są nieobliczalne i jak przyszło mu zauważyć w tej chwili, także bardzo potężne. Ukazała się jej nowa forma w pełnej okazałości i ku jego zdziwieniu zyskała jedynie ogon. Gdy zemdlała podbiegł do niej szybko by zobaczyć co jej jest.
- Straciła przytomność… Nic dziwnego po wyzwoleniu takiej mocy.
Spojrzał na Hikaru pytająco. Jakby chciał zobaczyć czy zamierza z nią coś zrobić. Przykucnął nad nią i wziął ją na ręce.
- Zaniosę ją na łóżko. Musi odpocząć. - Oznajmił Misticowi. Wiedział, że Hikaru raczej mało przejmuje się innymi. Kuro ledwo się ocknął a ten od razu zagnał go do roboty. Był przekonany, że June również zostawiłby w miejscu gdzie upadła. Chciał zanieść ją na łóżko ale zdaje się takowego tu nie było. Jedynie stos ciastek. Położył ją w cieniu przy drzewie, głowę kładąc na miękkim mchu. Zauważył, że nieopodal leżą koce, na których wcześniej sam leżał. Zabrał je i przykrył nimi rudowłosą. Usiadł obok niej i spoglądał na nią. Był ciekaw czy gdy się obudzi będzie tą samą June.
- Raczej od niego się nie dowiesz niczego na ten temat. Sądzę, że on sam nic o tym nie wie.
Był zadziwiająco pewny siebie gdy to mówił. Coś mu podpowiadało, że właśnie tak jest. Może to przez te wspomnienia Greeneza zakorzenione gdzieś głęboko w jego głowie?
- Kuro. Myślę, że tylko w jednym miejscu znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania.
Spojrzał na niego z nieco zmrużonym wzrokiem. Jakby chciał dać mu do zrozumienia, że chodzi o Vegetę. Spodziewał się, że Hikaru nie pozwoli od tak polecieć tam Kuro dlatego nie mówił tego na głos jednak on znał plany Reia i wiedział także o tym, że ma 3 kapsuły kosmiczne.
Drgnął nieco gdy usłyszał o tym, że June jest demonem. Nie bardzo przepadał za tą rasą. Z ich ręki o mało nie zginął kilka razy. Ale od niej nie czuł tej samej złowrogiej aury co u innych przedstawicieli Dark Star, z którymi przyszło mu się zmierzyć. Jej można było zaufać. Przynajmniej takie wyrobił sobie o niej zdanie. Choć Kuro uważał inaczej. Nie przedstawił jej w zbyt dobrym świetle. Chciał go ostrzec? A może próbował go odsunąć jak najdalej od niej… Bądź co bądź starała się pomóc szatynowi. Była miła i raczej nie wykazywała cech takich jakie opisywał jego kompan. Póki co postanowił trzymać dystans, obserwować jej zachowanie.
Nieco wcześniej Kuro opowiedział mu o swoich przeżyciach na Ziemi i o tym, że tak naprawdę nawet nie widział ziemianina na oczy. Było to dość zabawne bo jak Ziemia długa i szeroka tak prawie wszędzie są ludzie. Widać Hikaru dobrze postarał się o to by nikt ich tu nie znalazł.
- Zaskoczę Cię. Ludzie z wyglądu niczym nie różnią się od nas. No może jedynie tym, że nie posiadają ogona. W dodatku wcale nie są aż tak zacofani jak myślisz. Musisz kiedyś zwiedzić tutejsze miasta. Nawet nie wiesz jak bardzo są leniwi. Do poruszania się używają specjalnych maszyn a większość z nich nie potrafi nawet latać. Zabawne prawda? Ale chyba Ci o tym już wspominałem w komnacie…
Podeszła do nich April. Nie zdziwiło go jej zaniepokojenie. Dobrze rozumiała się z Kuro. Widocznie mieli się ku sobie. Z resztą… to nie była sprawa Reito. On ją zostawił gdy go najbardziej potrzebowała. Może nie ze swojej winy ale jednak tak było. No cóż. I tak nic by z tego nie wyszło.
Z June widocznie się coś działo niedobrego. Jej moc gwałtownie wzrastała. Widać było, że Kuro się o nią martwił. Nic dziwnego. Rei obserwował to w skupieniu i nawet coś mu to przypominało.
- A propos demonów… Ciekawe co stało się z tym rudzielcem, który Cię porwał...
Miał dziwne wrażenie, że June może mieć z nim coś wspólnego. Nawet więcej niż bycie tak samo jak on demonem. Może to przez kolor jej włosów…
Szamotała się i wyrywała. W dodatku z jej ust zaczęła wyciekać krew. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Rei otworzył szerzej oczy i rozchylił nieco swoje usta jakby był nieco zdziwiony albo raczej zaskoczony.
- Nie wygląda to zbyt dobrze. Zdaje się, że coś niszczy ją od środka. Jakby chciało przejąć jej ciało.
Znał to bardzo dobrze. Przyszło mu doświadczyć tego cierpienia i choć bóle głowy już mu minęły a wspomnienia z tamtych wydarzeń widzi jak przez mgłę to zapomnieć tego bólu nie dał rady.
Nadszedł kulminacyjny moment jej przemiany. Saiyan zakrył dłonią twarz chroniąc ją przed gorącym podmuchem powietrza. Widząc następnie pękający kokon powiedział do Kuro i April.
- Obawiam się, że może to nie być ta sama June, którą znaliśmy…
Czuł tą ogromną energię. W tym momencie była silniejsza nawet od szatyna. Był przygotowany w razie gdyby rzuciła się na niego. Nie za bardzo ufał demon. Wiedział, że są nieobliczalne i jak przyszło mu zauważyć w tej chwili, także bardzo potężne. Ukazała się jej nowa forma w pełnej okazałości i ku jego zdziwieniu zyskała jedynie ogon. Gdy zemdlała podbiegł do niej szybko by zobaczyć co jej jest.
- Straciła przytomność… Nic dziwnego po wyzwoleniu takiej mocy.
Spojrzał na Hikaru pytająco. Jakby chciał zobaczyć czy zamierza z nią coś zrobić. Przykucnął nad nią i wziął ją na ręce.
- Zaniosę ją na łóżko. Musi odpocząć. - Oznajmił Misticowi. Wiedział, że Hikaru raczej mało przejmuje się innymi. Kuro ledwo się ocknął a ten od razu zagnał go do roboty. Był przekonany, że June również zostawiłby w miejscu gdzie upadła. Chciał zanieść ją na łóżko ale zdaje się takowego tu nie było. Jedynie stos ciastek. Położył ją w cieniu przy drzewie, głowę kładąc na miękkim mchu. Zauważył, że nieopodal leżą koce, na których wcześniej sam leżał. Zabrał je i przykrył nimi rudowłosą. Usiadł obok niej i spoglądał na nią. Był ciekaw czy gdy się obudzi będzie tą samą June.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Lip 07, 2013 8:39 pm
Chłopak westchną, nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Wyłapał jednak znaczące spojrzenie Reia. No niby, jak podzielił się swoimi wątpliwościami z nauczycielem, jego mina nie wyrażała, ani zdziwienia ani obaw. Spojrzał na czubki swoich butów.
- Nie jestem pewien. Ja mam wyrok śmierci, a do tego mój brat zginął zamiast mnie i chyba zaczynam się domyślać dlaczego. Aresztowało mnie 6 strażników, nawet teraz jestem za słaby, aby obronić własny tyłek.
Powiedział to półgłosem przez co z pewnością i April usłyszała odpowiedź, będzie jej musiał potem wszystko wyjaśnić. Serce mu się rozdzierało z tęsknoty i szczerze jako nagrodę wolałby 5 minut we własnym domu niż strój szkoły Hikaru. Jednak nigdy nie wątpił w nauki Misticka i nauczył się chociaż po części hamować swoje ogniste zapędy i pomyśleć. Słabego kadeta o sile 4000 i z obciążeniami, ledwo się ruszającego aresztowało 6 strażników, każdy o sile ponad 20 000 jednostek. Nawet teraz w towarzystwie Reia nieco by się spocili, aby ich pokonać, a przyszli by nowi. Miał przeczucie, ze to na Vegecie chcą go wykończyć. W Akademii nikt się nim nie interesował, wiec dlaczego miałoby się to teraz zmienić. Bał się, że jeszcze skończy w jakimś laboratorium i albo skona, albo zrobią z niego maszynę do zabijania. Zresztą lądowanie trzech kapsuł, choćby nie wiem jak się starali nie jest niezauważalne. Minął zaledwie tydzień, od jego egzekucji. Jeśli nie trafi do laboratorium to zapewne rozerwą go na strzępy. Reito miał łatwiej, spisali go na straty i od 5 tygodni oficjalnie nie żył. Wystarczy, ze podszyje się pod kogoś lub będzie udawał utratę pamięci. To nie dla niego Hikaru wymordował kilkaset żołnierzy, a to zostanie zapamiętane
Z ponurych myśli wyrwała go kolejne wypowiedź szatyna. Chętnie odwiedziłby jakieś miasto, zobaczył jak żyją ziemianie, no i te ich maszyny do poruszania się .......
- Ah chodzi Ci o Foxa. Wspominałem Ci, ze wypalił mi ogniem ten tatuaż. Zniknął. Najpierw walczył z Hikaru i ten zrobił coś, ze demon przestał mieć to czarne na skórze Miałem być jego uczniem ale on zniknął. Ponoć przekazał mnie Hikaru. To dziwnie zabrzmi ale lubiłem go, rozumiał mnie, jak mało kto i tęsknie za nim, mimo iż rozszarpał mi krtań. June chyba go zna ale mówi, że go nie pamięta.
Potem całą uwagę skupili na tym, co działo się z rudowłosą dziewczyną. Dobrze, że Hikaru trzymał ją mocno. Kuro napisał mięśnie i był gotów do dalszej reakcji, nie wiedział tylko, co konkretnie miałby zrobić. Także i z nim zaczęło się dziać coś dziwnego. Jego tatuaż piekł go, a im bardziej rosła moc dziewczyny tym palenie był silniejsze. Trzymał się za ramię i syczał z bólu nie rozumiejąc co się dzieje. Odruchowo osłonił April przed gorącym podmuchem powietrza.
- Mam nadzieję, że nie.
Odpowiedział na obawy Reiato ale w duchu myślał podobnie. Jej nagły wzrost mocy go przerażał. Razem z Reiem pracowali ciężko przez cały rok. A ona od tak.... z niegroźnej dziewczynki stała się wojowniczką o mocy większej niż szatyn. Wyciągnął za pasa szmatkę, którą rano April zrobiła mu kompres. Miał ją przy sobie i co jakiś czas moczył w wodzie, aby przyłożyć do spuchniętego oka. Poprosi, aby April zrobiła to samo dla June.
Podszedł do dziewczyny, którą kompan położył na trawie. Nie bardzo wiedział, czy on to zrobił, czy pokierował nim Fox, ból w ramieniu już zelżał. Chwycił ją za rękę i wokół dłoni pojawiała się pomarańczowa aura i dało się wyczuć Ki lisiego demona. Emanowała spokojem i ciepłem. Kuro czuł ciepło ale jego to nie parzyło.
- June, już wszystko w porządku jesteśmy z Tobą.
Następnie odwrócił się w stronę mentora. Wydawało mu się, że po twarzy Misticka spłynęło kilka kropel potu. Spytał:
- Co się z nią stało? Wyjdzie z tego? To przeze mnie, pokłóciłem się z nią......
- Nie jestem pewien. Ja mam wyrok śmierci, a do tego mój brat zginął zamiast mnie i chyba zaczynam się domyślać dlaczego. Aresztowało mnie 6 strażników, nawet teraz jestem za słaby, aby obronić własny tyłek.
Powiedział to półgłosem przez co z pewnością i April usłyszała odpowiedź, będzie jej musiał potem wszystko wyjaśnić. Serce mu się rozdzierało z tęsknoty i szczerze jako nagrodę wolałby 5 minut we własnym domu niż strój szkoły Hikaru. Jednak nigdy nie wątpił w nauki Misticka i nauczył się chociaż po części hamować swoje ogniste zapędy i pomyśleć. Słabego kadeta o sile 4000 i z obciążeniami, ledwo się ruszającego aresztowało 6 strażników, każdy o sile ponad 20 000 jednostek. Nawet teraz w towarzystwie Reia nieco by się spocili, aby ich pokonać, a przyszli by nowi. Miał przeczucie, ze to na Vegecie chcą go wykończyć. W Akademii nikt się nim nie interesował, wiec dlaczego miałoby się to teraz zmienić. Bał się, że jeszcze skończy w jakimś laboratorium i albo skona, albo zrobią z niego maszynę do zabijania. Zresztą lądowanie trzech kapsuł, choćby nie wiem jak się starali nie jest niezauważalne. Minął zaledwie tydzień, od jego egzekucji. Jeśli nie trafi do laboratorium to zapewne rozerwą go na strzępy. Reito miał łatwiej, spisali go na straty i od 5 tygodni oficjalnie nie żył. Wystarczy, ze podszyje się pod kogoś lub będzie udawał utratę pamięci. To nie dla niego Hikaru wymordował kilkaset żołnierzy, a to zostanie zapamiętane
Z ponurych myśli wyrwała go kolejne wypowiedź szatyna. Chętnie odwiedziłby jakieś miasto, zobaczył jak żyją ziemianie, no i te ich maszyny do poruszania się .......
- Ah chodzi Ci o Foxa. Wspominałem Ci, ze wypalił mi ogniem ten tatuaż. Zniknął. Najpierw walczył z Hikaru i ten zrobił coś, ze demon przestał mieć to czarne na skórze Miałem być jego uczniem ale on zniknął. Ponoć przekazał mnie Hikaru. To dziwnie zabrzmi ale lubiłem go, rozumiał mnie, jak mało kto i tęsknie za nim, mimo iż rozszarpał mi krtań. June chyba go zna ale mówi, że go nie pamięta.
Potem całą uwagę skupili na tym, co działo się z rudowłosą dziewczyną. Dobrze, że Hikaru trzymał ją mocno. Kuro napisał mięśnie i był gotów do dalszej reakcji, nie wiedział tylko, co konkretnie miałby zrobić. Także i z nim zaczęło się dziać coś dziwnego. Jego tatuaż piekł go, a im bardziej rosła moc dziewczyny tym palenie był silniejsze. Trzymał się za ramię i syczał z bólu nie rozumiejąc co się dzieje. Odruchowo osłonił April przed gorącym podmuchem powietrza.
- Mam nadzieję, że nie.
Odpowiedział na obawy Reiato ale w duchu myślał podobnie. Jej nagły wzrost mocy go przerażał. Razem z Reiem pracowali ciężko przez cały rok. A ona od tak.... z niegroźnej dziewczynki stała się wojowniczką o mocy większej niż szatyn. Wyciągnął za pasa szmatkę, którą rano April zrobiła mu kompres. Miał ją przy sobie i co jakiś czas moczył w wodzie, aby przyłożyć do spuchniętego oka. Poprosi, aby April zrobiła to samo dla June.
Podszedł do dziewczyny, którą kompan położył na trawie. Nie bardzo wiedział, czy on to zrobił, czy pokierował nim Fox, ból w ramieniu już zelżał. Chwycił ją za rękę i wokół dłoni pojawiała się pomarańczowa aura i dało się wyczuć Ki lisiego demona. Emanowała spokojem i ciepłem. Kuro czuł ciepło ale jego to nie parzyło.
- June, już wszystko w porządku jesteśmy z Tobą.
Następnie odwrócił się w stronę mentora. Wydawało mu się, że po twarzy Misticka spłynęło kilka kropel potu. Spytał:
- Co się z nią stało? Wyjdzie z tego? To przeze mnie, pokłóciłem się z nią......
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 08, 2013 2:23 pm
Była ciekawa, co miał na myśli Kuro wypowiadając zdanie: ,,- Nie jestem pewien. Ja mam wyrok śmierci, a do tego mój brat zginął zamiast mnie i chyba zaczynam się domyślać dlaczego. Aresztowało mnie 6 strażników, nawet teraz jestem za słaby, aby obronić własny tyłek''. Musi go potem o to zapytać, ale nie teraz, co prawda był na to czas, ale nie chciała tego poruszać, czuła, że ma to na niego duży wpływ i bała się, że może sprawić mu to przykrość, a tego nie chciała. Obserwowała wszystko mając przy sobie Rei'a i czarnowłosego, nie obawiała się, że może jej się coś stać, na dodatek był Hikaru, który w razie czego powstrzymałby June. Nie znała się totalnie na energii, ale czuła jak biła z niej dziwna poświata, może dlatego, że błękitnooka nie miała nigdy do czynienia z demonami? Nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie, a nie chciała już nikogo dręczyć. Kuro parę razy ją osłonił, czuła się wtedy w stu procentach bezpieczna, chciałaby zawsze się tak czuć. Patrząc na to wszystko zdała sobie sprawę, że jest najsłabszym ogniwem. Wszyscy tutaj byli silni, a ona została sama, a najgorsze było to, że jakby nie patrzeć była dla wszystkich ciężarem, gdyby ktoś ich zaatakował, Kuro, Rei i June pewnie chcieliby jej pomóc, bo przecież ona sama by się nie obroniła... była zbyt słaba. A oni musieli by narażać swoje życie, dla niej. Bez sensu, w tym wszystkim nie było nawet trochę zrozumienia. Wiedziała też, że gdyby kazała im uciekać i ratować siebie i tak by nie posłuchali. Nie może dopuścić do takiej sytuacji. Z myślenia wyrwał ją długowłosy, który poprosił ją o zrobienie kompresu. Wykonała to machinalnie, nic nie mówiła. Dziewczyna leżała pod drzewem, wyglądała na bardziej spokojną niż jeszcze przed chwilą. Zostawiła przy niej również wodę, na pewno jak się obudzi będzie spragniona. Wszyscy dookoła byli zajęci rudowłosą, wiec to był bardzo dobry moment, aby wymknąć się spod ich nosa, musiała sobie przemyśleć parę spraw. Polubiła to miejsce, ale ono chyba nie było dla niej odpowiednie. Bała się tego momentu, w którym ktoś przez nią zostanie narażony na utratę zdrowia albo też życia. Usiadła pod drzewem podkulając nogi, głowę opuściła na dół. Musiało to wyglądać dziwnie, jej długie, kruczoczarne włosy zasłoniły ją prawie całą. Nie potrafiła poukładać tego wszystkiego we własnej głowie. Myśli podpowiadały jej, że powinna stąd uciec, najlepiej w nocy, aby nikt o tym nie wiedział, nie powinna stanowić dla nikogo utrudnienia, a tak właśnie się czuła, przez swoją własną słabość. Chciała stać się silniejsza, trenowała, ale nie zawsze dawało jej to takie rezultaty jakby chciała. Zresztą, doskonale zdawała sobie sprawę, że nikomu nic nie przyszło z dnia, na dzień i jej również. Teraz pozostało jej pytanie: co zrobić? Nie mogła tutaj zbyt długo przebywać, bo ktoś jeszcze się domyśli, że coś jest nie tak, a tego chciała uniknąć.
Occ: Następny post treningowy.
Occ: Następny post treningowy.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 08, 2013 8:36 pm
Stało się właściwie tak jak zapowiedział Hikaru. Kiedy uwolniła się moc June on stracił z nią mentalny kontakt, i odzyskał świadomość. Rozejrzał się dookoła i zobaczył zebranych sayan wokół zastanawiających co się dzieje. Dalej trzymał demonicę, aż cała transformacja nie zakończyła się, a dziewczyna nie zemdlała. Jeszcze przez chwilę jego ręce trzymały bezwładne ciało, aż nie skruszała całkiem otoczka jakby osadu skalnego czy skorupki jajka. Potem dopiero ją opuścił na ziemię i westchnął. Nie była to zbyt ciężka przeprawa, właściwie nic nie zrobił tak naprawdę. Przez kilka sekund jedynie czuł ból głowy i to wszystko. Słyszał co mówili zebrani i przytaknął kiedy Rei ją zabrał by odpoczęła. Szczerze mówiąc sądził, że coś się wydarzy poza dostarczeniem widowni wrażeń. Spojrzał na swoje dłonie, były poparzone. Lekko, ale jak nic z tym nie zrobi pojawią się pęcherze, a te z kolei są wredne w gojeniu. Poszedł do oczka wodnego, który wykopał Kuro już jakiś czas temu i włożył dłonie do zimnej wody co przyniosło ukojenie. Potrzymał przez chwilę lekko machając w wodzie po czym wstał i otrzepał je do sucha i podszedł do zebranych.
-Tak właśnie wygląda transformacja demona. To zupełnie naturalne dla tej rasy, choć okoliczności są zawsze różne, a jednak bywają podobne, często złość lub chciwość i pożądanie potęgi. W tym wypadku przebiegło to zwyczajnie, ponieważ przekroczyła pewien poziom mocy, jej ciało domagało się uwolnienia tego co zebrała od powstania. Gdybym jej nie pomógł sprawiłoby to pewnie jej większy ból, ale nic jej nie będzie. W tej chwili June jest na waszym poziomie mocy z waszym ssj. Od jutra będziecie razem trenowali poprzez sparingi, Kuro. Ona musi opanować nowe zdolności. Kiedy już to zrobi będzie stabilna. Znów westchnął i usiadł przy dogasającym ognisku. Dołożył telekinezą drewna i rozpalił za pomocą czystej ki by ogrzać się przy nowo powstałym ogniu. Było mu dziwnie zimno choć przecież zewnętrznie był odporny na ziemskie temperatury. Miał jeszcze pełne ręce roboty, więc nie minęło więcej niż dziesięć minut jak znów wstał i skierował się do domku w skale. Trzeba było dokończyć generator oraz izolować wszelkie okablowanie, które umieści w nowym domu dziewczyn.
Wyczuł coś czego nie odczuwał od dawna, właściwie od lat.. nie licząc wydarzeń z przeszłości, które pojawiły się niedawno. Ma-jin. Musiało to się stać z jakąś maszyną, Hikaru nie sądził, że to w ogóle możliwe, ale jednak. Nie czuł jego Ki, ale magia majin to zupełnie inna sprawa. Ta aura jest wyczuwalna z drugiego końca galaktyki jeśli wie się czego się szuka. Nie mógł jednak opuścić tego miejsca i znów zostawiać uczniów.
-Kuro, leć do Karina, ma małe problemy na Wieży. Wiesz gdzie to jest. Wracaj tu jak najszybciej. I nie bądź śmieszny, Kuro. Wasze kłótnie nie miały nic wspólnego z tym co się stało z June.
Rzucił na odchodne i wszedł do domku, gdzie otworzył specjalne drzwi w ścianie, które otwierały drogę do małego laboratorium. Owe miejsce było jego oczkiem w głowie. Męczył się kilkanaście lat nad zminimalizowaniem każdego sprzętu, oraz wbudowaniu go w istniejący dom. Mało tego, gdyby nie magia kaioshinów nie dąłby rady tego dokonać. To pomieszczenie było i tak większe niż mogłoby się zdawać patrząc na plany całego domu. Wg planów był to schowek na miotły nie większy niż półtora na trzy metry. Cóż, kaioshinowie zwykle nie zaginali czasoprzestrzeni w inny sposób jak teleportując się, ale udało im się to zrobić. Dzięki temu jego laboratorium miało pięć na dziesięć metrów wielkości. W zupełności wystarczyło, szczególnie, że swego czasu mistic zbudował pewne urządzenie, a właściwie maszynę, która wszystko za niego materializowała z odpowiednich materiałów.
Dzięki temu nie musiał siedzieć miesiącami nad danym projektem tylko wstukiwał dane w klawiaturę komputera. Usiadł przed biurkiem roboczym i zaczął nakładać izolację na wszystkie kable. Musiał się czymś zająć, a to było dobre dla uspokojenia nerwów. Zerknął tylko jednym okiem na materializowanie się generatora, który zasili wszystkie pokoje nowego domu.
Z jednej szuflady wyjął ampułkę wielkości przeciętnego pach bacha, która zawierała pewien proszek, dzięki któremu żywica drzewa jaką zebrali Rei z June doskonale uszczelni dach domu dziewcząt.
-Tak właśnie wygląda transformacja demona. To zupełnie naturalne dla tej rasy, choć okoliczności są zawsze różne, a jednak bywają podobne, często złość lub chciwość i pożądanie potęgi. W tym wypadku przebiegło to zwyczajnie, ponieważ przekroczyła pewien poziom mocy, jej ciało domagało się uwolnienia tego co zebrała od powstania. Gdybym jej nie pomógł sprawiłoby to pewnie jej większy ból, ale nic jej nie będzie. W tej chwili June jest na waszym poziomie mocy z waszym ssj. Od jutra będziecie razem trenowali poprzez sparingi, Kuro. Ona musi opanować nowe zdolności. Kiedy już to zrobi będzie stabilna. Znów westchnął i usiadł przy dogasającym ognisku. Dołożył telekinezą drewna i rozpalił za pomocą czystej ki by ogrzać się przy nowo powstałym ogniu. Było mu dziwnie zimno choć przecież zewnętrznie był odporny na ziemskie temperatury. Miał jeszcze pełne ręce roboty, więc nie minęło więcej niż dziesięć minut jak znów wstał i skierował się do domku w skale. Trzeba było dokończyć generator oraz izolować wszelkie okablowanie, które umieści w nowym domu dziewczyn.
Wyczuł coś czego nie odczuwał od dawna, właściwie od lat.. nie licząc wydarzeń z przeszłości, które pojawiły się niedawno. Ma-jin. Musiało to się stać z jakąś maszyną, Hikaru nie sądził, że to w ogóle możliwe, ale jednak. Nie czuł jego Ki, ale magia majin to zupełnie inna sprawa. Ta aura jest wyczuwalna z drugiego końca galaktyki jeśli wie się czego się szuka. Nie mógł jednak opuścić tego miejsca i znów zostawiać uczniów.
-Kuro, leć do Karina, ma małe problemy na Wieży. Wiesz gdzie to jest. Wracaj tu jak najszybciej. I nie bądź śmieszny, Kuro. Wasze kłótnie nie miały nic wspólnego z tym co się stało z June.
Rzucił na odchodne i wszedł do domku, gdzie otworzył specjalne drzwi w ścianie, które otwierały drogę do małego laboratorium. Owe miejsce było jego oczkiem w głowie. Męczył się kilkanaście lat nad zminimalizowaniem każdego sprzętu, oraz wbudowaniu go w istniejący dom. Mało tego, gdyby nie magia kaioshinów nie dąłby rady tego dokonać. To pomieszczenie było i tak większe niż mogłoby się zdawać patrząc na plany całego domu. Wg planów był to schowek na miotły nie większy niż półtora na trzy metry. Cóż, kaioshinowie zwykle nie zaginali czasoprzestrzeni w inny sposób jak teleportując się, ale udało im się to zrobić. Dzięki temu jego laboratorium miało pięć na dziesięć metrów wielkości. W zupełności wystarczyło, szczególnie, że swego czasu mistic zbudował pewne urządzenie, a właściwie maszynę, która wszystko za niego materializowała z odpowiednich materiałów.
Dzięki temu nie musiał siedzieć miesiącami nad danym projektem tylko wstukiwał dane w klawiaturę komputera. Usiadł przed biurkiem roboczym i zaczął nakładać izolację na wszystkie kable. Musiał się czymś zająć, a to było dobre dla uspokojenia nerwów. Zerknął tylko jednym okiem na materializowanie się generatora, który zasili wszystkie pokoje nowego domu.
Z jednej szuflady wyjął ampułkę wielkości przeciętnego pach bacha, która zawierała pewien proszek, dzięki któremu żywica drzewa jaką zebrali Rei z June doskonale uszczelni dach domu dziewcząt.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Wto Lip 09, 2013 1:23 am
_____Nie musiało się to tak potoczyć.
Najchętniej by utrzymała aktualny poziom mocy na stałe - z taką siłą jaką ma teraz jest w stanie obronić samą siebie i to jej wystarczy, ale znając życie i tak będzie rosła w siłę bo to demony mają w genach. Jeśli przestanie trenować moc spadnie, a jeśli będzie wystawiona na wysiłek fizyczny to wzrośnie czy tego będzie chciała June czy też nie. Trudno jest być wojownikiem, oj trudno.
Zmarszczyła czoło czując na swoich powiekach rażące światło, które wrednie przedostało się między liśćmi na jej oczy powodując, że się przebudziła. Pomruczała coś pod nosem i uchyliła powoli powieki przysłaniając sobie oczy dłonią. Poczuła, że ma sucho w gardle, bolały ją wszystkie mięśnie tak jakby ktoś ją maltretował fizycznie przez całe wieki. Ile w sumie minęło czasu? Ile minut, godzin się męczyła z dziwnym przeciwnikiem w jej umyśle? Zgubiła się w czasie, przecież tam płynie inaczej. Jest jak ze snami. Niby minęła chwila, a tu już z wieczora zrobił się ranek. Na tej samej zasadzie June walczyła z cieniem, który był ucieleśnieniem jej strachu.
Liść przysłonił jej oczy rzucając cień. Była w stanie dostrzec teraz zarysy postaci znajdujących się obok niej. Jedna z nich... to był Kuro, a za nim... za nim stał ktoś jeszcze, jakaś słabo widoczna osoba, jakby półprzeźroczysta. Chyba widziała tego kogoś gdy otworzyła garnek, który pokazał jej obrazy - bujne włosy ułożone w kuc oraz lisie uszy. Dlaczego trzyma ją za rękę? Co on tutaj robi? Kim jest?
___ - Uh... - Mruknęła zamykając na chwilę oczy czując nieprzyjemny ból głowy. Gdy je otworzyła ponownie tajemnicza osoba zniknęła, a za rękę nagle trzymał ją Kuro. Była przykryta kocem, leżała w wygodnym miejscu przy mchu. Na pewno nie przeniósł ją tu Hikaru, on by ją zostawił w miejscu, w którym rzucił. Coś ją zaczęło smyrać po nodze. Zmieniła powoli pozycję z leżącej na siedzącą by zobaczyć kto jest tym intruzem i wtedy... - AAA! CO TO!? - krzyknęła na całe gardło rzucając się w bok. Wpadła plecami na coś miękkiego i ciepłego... a raczej kogoś, to był Reito. Wleciała prosto w jego ramiona, ale jakoś nie miała siły oraz ochoty by wstawać. Zainteresował ją owy 'intruz', który majtał się teraz wesoło na boki. To był ogonek. Długi, czarno-bordowy ogonek zakończony kitą jak u lwa. Pochłonęła się tak bardzo podziwianiem go, że zapomniała zupełnie na kim leży. Dopiero potem gdy sobie przypomniała speszona chciała się podnieść lecz poczuła w udach silny ból przez co od razu upadła. Teraz nawet jakby chciała to nie wstanie o własnych siłach. Jej ciało jeszcze nie przyzwyczaiło się do tak nagłego wzrostu KI. Reito i Kuro mieli o tyle dobrze, że mogli cofać swoje przemiany i manipulować swoją energią.
___ - Gdzie Hikaru? - Spytała nagle przypominając sobie o czymś ważnym - Ma mi powiedzieć kim jestem, on doskonale o tym wie. - zaczęła się rozglądać uważnie w celu znalezienia znajomego białego łba - Widziałam go we wspomnieniach. On znał mnie już wcześniej! Kuro! - spojrzała na chłopaka z błaganiem w oczach. Złość zupełnie jej przeszła. Nie wiedziała dlaczego, ale doszła nagle do wniosku, że tak na prawdę nie miała za co się gniewać. Każdy w końcu popełnia błędy.
Dostrzegła również, że fioletowe znamiona, które miała na nadgarstkach zniknęły. Zupełnie jakby były jakimiś pieczęciami skrywającymi jej moc, które wraz z przemianą zostały złamane i się rozpłynęły. Nie mogła się doczekać kiedy przetestuje swoje nowe możliwości. Będzie w stanie zmierzyć się z obecnymi tutaj saiyanami? A tak swoją drogą gdzie jest April?
Najchętniej by utrzymała aktualny poziom mocy na stałe - z taką siłą jaką ma teraz jest w stanie obronić samą siebie i to jej wystarczy, ale znając życie i tak będzie rosła w siłę bo to demony mają w genach. Jeśli przestanie trenować moc spadnie, a jeśli będzie wystawiona na wysiłek fizyczny to wzrośnie czy tego będzie chciała June czy też nie. Trudno jest być wojownikiem, oj trudno.
Zmarszczyła czoło czując na swoich powiekach rażące światło, które wrednie przedostało się między liśćmi na jej oczy powodując, że się przebudziła. Pomruczała coś pod nosem i uchyliła powoli powieki przysłaniając sobie oczy dłonią. Poczuła, że ma sucho w gardle, bolały ją wszystkie mięśnie tak jakby ktoś ją maltretował fizycznie przez całe wieki. Ile w sumie minęło czasu? Ile minut, godzin się męczyła z dziwnym przeciwnikiem w jej umyśle? Zgubiła się w czasie, przecież tam płynie inaczej. Jest jak ze snami. Niby minęła chwila, a tu już z wieczora zrobił się ranek. Na tej samej zasadzie June walczyła z cieniem, który był ucieleśnieniem jej strachu.
Liść przysłonił jej oczy rzucając cień. Była w stanie dostrzec teraz zarysy postaci znajdujących się obok niej. Jedna z nich... to był Kuro, a za nim... za nim stał ktoś jeszcze, jakaś słabo widoczna osoba, jakby półprzeźroczysta. Chyba widziała tego kogoś gdy otworzyła garnek, który pokazał jej obrazy - bujne włosy ułożone w kuc oraz lisie uszy. Dlaczego trzyma ją za rękę? Co on tutaj robi? Kim jest?
___ - Uh... - Mruknęła zamykając na chwilę oczy czując nieprzyjemny ból głowy. Gdy je otworzyła ponownie tajemnicza osoba zniknęła, a za rękę nagle trzymał ją Kuro. Była przykryta kocem, leżała w wygodnym miejscu przy mchu. Na pewno nie przeniósł ją tu Hikaru, on by ją zostawił w miejscu, w którym rzucił. Coś ją zaczęło smyrać po nodze. Zmieniła powoli pozycję z leżącej na siedzącą by zobaczyć kto jest tym intruzem i wtedy... - AAA! CO TO!? - krzyknęła na całe gardło rzucając się w bok. Wpadła plecami na coś miękkiego i ciepłego... a raczej kogoś, to był Reito. Wleciała prosto w jego ramiona, ale jakoś nie miała siły oraz ochoty by wstawać. Zainteresował ją owy 'intruz', który majtał się teraz wesoło na boki. To był ogonek. Długi, czarno-bordowy ogonek zakończony kitą jak u lwa. Pochłonęła się tak bardzo podziwianiem go, że zapomniała zupełnie na kim leży. Dopiero potem gdy sobie przypomniała speszona chciała się podnieść lecz poczuła w udach silny ból przez co od razu upadła. Teraz nawet jakby chciała to nie wstanie o własnych siłach. Jej ciało jeszcze nie przyzwyczaiło się do tak nagłego wzrostu KI. Reito i Kuro mieli o tyle dobrze, że mogli cofać swoje przemiany i manipulować swoją energią.
___ - Gdzie Hikaru? - Spytała nagle przypominając sobie o czymś ważnym - Ma mi powiedzieć kim jestem, on doskonale o tym wie. - zaczęła się rozglądać uważnie w celu znalezienia znajomego białego łba - Widziałam go we wspomnieniach. On znał mnie już wcześniej! Kuro! - spojrzała na chłopaka z błaganiem w oczach. Złość zupełnie jej przeszła. Nie wiedziała dlaczego, ale doszła nagle do wniosku, że tak na prawdę nie miała za co się gniewać. Każdy w końcu popełnia błędy.
Dostrzegła również, że fioletowe znamiona, które miała na nadgarstkach zniknęły. Zupełnie jakby były jakimiś pieczęciami skrywającymi jej moc, które wraz z przemianą zostały złamane i się rozpłynęły. Nie mogła się doczekać kiedy przetestuje swoje nowe możliwości. Będzie w stanie zmierzyć się z obecnymi tutaj saiyanami? A tak swoją drogą gdzie jest April?
Re: Siedziba Szkoły Światła
Wto Lip 09, 2013 9:16 pm
Słowa Hikaru uspokoiły, to była normalna transformacja dla demona. Cóż, Kuro nie dyskutował z tym, to Mistick znał się na tej rasie. Za to nie zadowoliła go informacja o sparingach. Przecież sparował się z Reiam cały rok i miał lekko dosyć. Będzie kombinował, aby nakłonić nauczyciela do dania mu innego zadania.
April zniknęła, a on dostał nowe polecenie. Kiwnął potakująco głową. Postanowił poczekać chwilkę, jak June się ocknie i zaraz poleci.
Zaśmiał się dobrodusznie widząc reakcje dziewczyny na jej ogonek, swoją drogą wyglądający zabawnie. Taka cienka witka z pędzelkiem na końcu. Kiedy June tkwiła nieco uspokojona w ramionach szatyna. Chłopak przyniósł jej kubek wody do wypicia. Najwyraźniej poczuwszy się lepiej odzyskała mowę.
- Jest w domku coś robi. Wiesz Hikaru jest tak stary, że nie zdziwiłbym się jakby znał mojego dziadka.Może to był tylko zwykły sen.
Chciał, żeby nie martwiła się aż tak bardzo. Podnieśli ją we dwóch i poprowadzili do domku. Gdy byli już na miejscu, młodszy Saiyan przekazał ją kompanowi.
- Muszę lecieć, zaraz wracam. Ciesze się June, że z Tobą lepiej. Martwiłem się Nara.
Pobiegł i wzbił się w powietrze, po czym skierował się w stronę Wieży Kocura.
April zniknęła, a on dostał nowe polecenie. Kiwnął potakująco głową. Postanowił poczekać chwilkę, jak June się ocknie i zaraz poleci.
Zaśmiał się dobrodusznie widząc reakcje dziewczyny na jej ogonek, swoją drogą wyglądający zabawnie. Taka cienka witka z pędzelkiem na końcu. Kiedy June tkwiła nieco uspokojona w ramionach szatyna. Chłopak przyniósł jej kubek wody do wypicia. Najwyraźniej poczuwszy się lepiej odzyskała mowę.
- Jest w domku coś robi. Wiesz Hikaru jest tak stary, że nie zdziwiłbym się jakby znał mojego dziadka.Może to był tylko zwykły sen.
Chciał, żeby nie martwiła się aż tak bardzo. Podnieśli ją we dwóch i poprowadzili do domku. Gdy byli już na miejscu, młodszy Saiyan przekazał ją kompanowi.
- Muszę lecieć, zaraz wracam. Ciesze się June, że z Tobą lepiej. Martwiłem się Nara.
Pobiegł i wzbił się w powietrze, po czym skierował się w stronę Wieży Kocura.
ZT - Wieża Karina.
Trening Start
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 10, 2013 7:09 pm
___Nagle się przebudziła i wpadła na saiyana. Ten początkowo nie widział co się stało. Zorientował się dopiero po tym jak poczuł coś miękkiego na swej dłoni. To coś to była… jej pierś. Zacisnął dłoń na niej by „wybadać” co to jest. Gdy już dowiedział się czym jest to coś miękkiego i przyjemnego w dotyku to zarumienił się mocno i szybko oderwał od niej swą rękę. Rozejrzał się szybko wokół patrząc czy nikt tego nie widział. Nie bardzo wiedział co robić. Dziewczyna zdaje się, że chciała wstać ale nie miała sił. On sam za to czuł od niej tak przyjemne ciepło, że podświadomie wcale nie chciał by z niego schodziła. Głupio jednak było mu tak siedzieć z nią w jego ramionach. Zdaje się, że nawet przestała zwracać na to uwagę. Podziwiała swój nowo nabyty ogonek i opowiadała o swoich wizjach. Wspomniała o tym, że Hikaru znał ją wcześniej. Wcześniej czyli kiedy? Nie wiele rozumiał z tego co mówiła.
___Widział, że Kuro chce ją zaprowadzić do domku. Podnieśli ją obaj i doczłapali się tam. Jako, że Hikaru nakazał mu lecieć do Karina to zostawił szatyna i rudowłosą samych. O dziwo Rei wiedział gdzie to jest, a przynajmniej mu się tak wydawało, choć nigdy tak naprawdę tam nie był. Zastanawiał się nad tym przez chwilę patrząc na odlatującego saiyana. W końcu odezwał się do June.
- W porządku? Lepiej się już czujesz?
Nie bardzo wiedział o czym z nią rozmawiać. Praktycznie się nie znali. W sumie nawet nie wiedział po co Kuro zaciągnął ją do domku. Musiała odpocząć a tam nawet nie miała na czym się położyć. Rozejrzał się dookoła. Znalazł jakieś krzesło. Podprowadził ją tam.
- Musisz odpocząć. Usiądź. Może potrzebujesz czegoś?
Troszczył się o nią o dziwo. Może nie był już taki zadufany w sobie do szpiku a może to pobyt w komnacie go tak zmienił. Właściwie w stosunku do April też był miły. Widać ta płeć miała coś w sobie co potrafiło poskromić nawet Reia.
OOC: Następny post treningowy.
___Widział, że Kuro chce ją zaprowadzić do domku. Podnieśli ją obaj i doczłapali się tam. Jako, że Hikaru nakazał mu lecieć do Karina to zostawił szatyna i rudowłosą samych. O dziwo Rei wiedział gdzie to jest, a przynajmniej mu się tak wydawało, choć nigdy tak naprawdę tam nie był. Zastanawiał się nad tym przez chwilę patrząc na odlatującego saiyana. W końcu odezwał się do June.
- W porządku? Lepiej się już czujesz?
Nie bardzo wiedział o czym z nią rozmawiać. Praktycznie się nie znali. W sumie nawet nie wiedział po co Kuro zaciągnął ją do domku. Musiała odpocząć a tam nawet nie miała na czym się położyć. Rozejrzał się dookoła. Znalazł jakieś krzesło. Podprowadził ją tam.
- Musisz odpocząć. Usiądź. Może potrzebujesz czegoś?
Troszczył się o nią o dziwo. Może nie był już taki zadufany w sobie do szpiku a może to pobyt w komnacie go tak zmienił. Właściwie w stosunku do April też był miły. Widać ta płeć miała coś w sobie co potrafiło poskromić nawet Reia.
OOC: Następny post treningowy.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 10, 2013 11:52 pm
______Jakoś jej bokiem wyszedł fakt, że Reito ją pomacał. Była tak skupiona na ogonie, że nie zauważyła tego małego incydentu. W sumie i tak nie bardzo rozumiała tego gestu, jeszcze nie nauczyła się, że za coś takiego powinna dawać w twarz napastnikowi. Chłopaki chwycili ją i zanieśli do domku prosto do dziwnego pomieszczenia. Rozglądnęła się uważnie oglądając nowe dla jej oka rzeczy. Dziwna podłużna, prostokątna i połyskująca rzecz była chyba tu najbardziej widoczna, a do tego brzęczała. Nie miała pojęcia do czego służy dlatego zwróciła oczy na resztę obiektów. Kuchnia jak kuchnia, blaty, patelnie, szafki, stół no i krzesło. Kuro niedługo potem gdzieś odleciał, a Rei usadził Rudowłosą na siedzeniu. Nie zaprzeczała, w końcu nawet stanie sprawiało jej jeszcze trudności. Posiedzi parę minut i będzie lepiej. Ten czas może przeznaczyć na pogaduszki, chętnie pozna bliżej Reito. Zbierając żywicę nie mieli okazji wymienić między sobą zbyt wielu zdań, bo w końcu skupieni byli na zadaniu, a nie o tym by gadać o kwiatkach i pogodzie.
Pokręciła głową gdy szatyn spytał ją czy jeszcze czegoś potrzebuje:
___ - Nie, dziękuję. - Pomachała ogonkiem po czym spojrzała na niego zdziwiona. Nie potrafiła kontrolować jego ruchów, sam zamachał gdy dziewczyna poczuła się szczęśliwsza - Uum, Reito. Dzięki, że się mną zajmujesz. Ale nie robisz tego chyba tylko dla tego bo chcesz się odwdzięczyć za tamto? - Puściła mu uśmieszek przechylając lekko głowę - Będę musiała rozgrzać mięśnie, jak będę tak siedzieć to zastygnę w miejscu. Od dawna nie miałam takiej ochoty na walkę. Ostatni raz walczyłam z koleżanką kilka dni temu. Rozpiera mnie energia. I to dosłownie! Chciałabym przetestować swoje możliwości... - Wykonała prosty cios w powietrzu lecz za chwilę złapała się za ramię czując przeszywający ból w mięśniach. - Ale może najpierw zacznę od rozgrzewki, hah. - Zaśmiała się krótko przez grymas.
___ - Opowiedz mi coś o sobie... Skąd jesteś? Wydajesz się znać Kuro i April bardzo dobrze. Jesteście z jednej planety? Ja o sobie nie opowiem zbyt dużo. Żyję... kilka dni. - przez chwilę liczyła w pamięci przeżyte doby. - Wiem tylko tyle, że jestem demonem i mam na imię June. - Wciąż zastanawia się jakim cudem znalazła się pod gruzami tamtego miejsca zupełnie naga i bez wspomnień. Sedu wtedy pytał o kogoś... czyżby June zraniła wtedy jakąś bliską mu osobę? Wiele by dała by się dowiedzieć czegoś o sobie. A co jeśli przeszłość jest bolesna? Może lepiej jest żyć w tej nieświadomości? W końcu teraz jest dobrze, wręcz idealnie. Ma znajomych na których może liczyć, z którymi może pogadać i się pośmiać. Czego jeszcze chcieć?
Pokręciła głową gdy szatyn spytał ją czy jeszcze czegoś potrzebuje:
___ - Nie, dziękuję. - Pomachała ogonkiem po czym spojrzała na niego zdziwiona. Nie potrafiła kontrolować jego ruchów, sam zamachał gdy dziewczyna poczuła się szczęśliwsza - Uum, Reito. Dzięki, że się mną zajmujesz. Ale nie robisz tego chyba tylko dla tego bo chcesz się odwdzięczyć za tamto? - Puściła mu uśmieszek przechylając lekko głowę - Będę musiała rozgrzać mięśnie, jak będę tak siedzieć to zastygnę w miejscu. Od dawna nie miałam takiej ochoty na walkę. Ostatni raz walczyłam z koleżanką kilka dni temu. Rozpiera mnie energia. I to dosłownie! Chciałabym przetestować swoje możliwości... - Wykonała prosty cios w powietrzu lecz za chwilę złapała się za ramię czując przeszywający ból w mięśniach. - Ale może najpierw zacznę od rozgrzewki, hah. - Zaśmiała się krótko przez grymas.
___ - Opowiedz mi coś o sobie... Skąd jesteś? Wydajesz się znać Kuro i April bardzo dobrze. Jesteście z jednej planety? Ja o sobie nie opowiem zbyt dużo. Żyję... kilka dni. - przez chwilę liczyła w pamięci przeżyte doby. - Wiem tylko tyle, że jestem demonem i mam na imię June. - Wciąż zastanawia się jakim cudem znalazła się pod gruzami tamtego miejsca zupełnie naga i bez wspomnień. Sedu wtedy pytał o kogoś... czyżby June zraniła wtedy jakąś bliską mu osobę? Wiele by dała by się dowiedzieć czegoś o sobie. A co jeśli przeszłość jest bolesna? Może lepiej jest żyć w tej nieświadomości? W końcu teraz jest dobrze, wręcz idealnie. Ma znajomych na których może liczyć, z którymi może pogadać i się pośmiać. Czego jeszcze chcieć?
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Lip 11, 2013 11:19 am
___Spoglądał na dziewczynę troskliwie. Gdy podziękowała za jego pomoc zaczął wodzić wzrokiem po kątach.
- Rozejrzę się. - Oznajmił i pokręcił się trochę po domku. Był tu tak naprawdę pierwszy raz i wiele rzeczy wydawały się być dla niego nowe. Wszedł do sąsiedniego pokoju i zauważył zciasteczkowane łóżko. Cały czas tam było. O dziwo nikt go nie zjadł. Dalej były jeszcze jedne drzwi, których saiyan wcześniej nie zauważył. Co ciekawe było tam łóżko. A już się martwił, że wszyscy śpią tu pod gołym niebem tak jak on wcześniej a także Kuro. Wrócił do June. Ta zadała mu nieco kłopotliwe pytanie. Chciała go sprawdzić? Usiadł na krześle naprzeciwko niej i odpowiedział:
- Nie… Coś ty. – Uśmiechnął się szeroko. – Chciałem się odwdzięczyć ale to nie tak, że gdybyś ty dla mnie wtedy nic nie zrobiła to i ja bym Ci teraz nie pomagał. Wszyscy się o Ciebie martwili gdy nagle zemdlałaś. Nie mógłbym Cię tam tak po prostu zostawić.
Zaczął bawić się solniczką znajdującą się na stole. Musiał czymś zająć swoje ręce bo głupio się czuł wpatrując się tylko w nią. Była bardzo ładna toteż trudno było oderwać od niej wzrok. Widać było, że jest nadal osłabiona bo gdy uderzyła powietrze dłonią od razu rozbolała ją ręka.
- Nie nadwyrężaj się. Powinnaś odpocząć. Gdy już dojdziesz do siebie to moglibyśmy razem poćwiczyć. Co ty na to? – Oparł łokcie na stole i przysunął się nieco bliżej niej uśmiechając się serdecznie.
___Zaczęła go wypytywać. Opowiedzieć coś o sobie… Reito nie za bardzo to lubił a jeszcze bardziej się przechwalać. Ale tak czy inaczej zaczął opowiadać:
- Widzisz… Ja, Kuro i April pochodzimy z Vegety. Jesteśmy saiyanami. Może po części bo April jest w połowie człowiekiem. Znaliśmy się już wcześniej. Na tamtej planecie jest coś takiego jak akademia. Głównie się tam trenuje i wykonuje rozkazy innych. Coś jak szkoła Hikaru. – Zaśmiał się nieco. – Tyle, że tam jest bardzo dużo osób i wiele trenerów, którzy dosłownie wyciskają z ciebie wszystkie poty. Nie jest to zbyt gościnna planeta. Głównie z tego powodu, że połowa populacji to tak naprawdę żołnierze w służbie Króla. Sama planeta jest może zaludniona w 10% ze względu na strasznie surowy klimat. Ale nie żyło mi się tam źle. Tak naprawdę urodziłem się na Ziemi ale dosłownie kilka lat tu spędziłem. Nawet nie pamiętam dokładnie. 3… może 4… - zastanawiał się drapiąc po brodzie. – No nie ważne… April i Kuro poznałem właśnie w tej akademii. Ale nie trwało to zbyt długo. April nagle gdzieś zniknęła a Kuro został porwany przez co dostałem rozkaz by go odnaleźć i sprowadzić z powrotem. Tak mniej więcej znalazłem się na Ziemi. Ale co ja Cię będę dalej zanudzał.
Sprytnie wyminął temat zniszczenia Dark Star i innych jego walk z demonami. Wiedział, że lepiej o tym nie mówić tym bardziej, że June reprezentowała właśnie tą rasę.
- Mówisz, że żyjesz zaledwie kilka dni? Serio? Jesteś bardzo mądra jak na ten wiek. – Ponownie się zaśmiał. Nie chciał zbytnio męczyć jej pytaniami. Widział jak wcześniej mówiła do Kuro z błagalnym wzrokiem o tym, że wcześniej znała Hikaru. Nic już z tego nie rozumiał. Jedyne co mu przyszło do głowy to to, że może być reinkarnacją dawnej siebie. Mistic w końcu żyje ponad 300 lat. Miałoby to sens ale czy jest możliwe? Z drugiej strony poznał shadowa, który miał w sobie wspomnienia osoby żyjącej dawno temu. W dodatku powrócił z piekieł. To było dziwne ale chyba w obecnej sytuacji nic go już nie zdziwi.
- Jak właściwie znalazłaś się w szkole Hikaru? - Chyba to było jedyne sensowne pytanie jakie przyszło mu do głowy. Tak na prawdę był też ciekaw tego chociaż głównie chodziło o to by jakoś podtrzymać rozmowę. Głupio siedzieć tak w ciszy.
___Spoglądał na nią. Była blada. Nie czuła się na pewno zbyt dobrze. Wstał z krzesła i podszedł do niej.
- Powinnaś odpoczywać. Chodź. Zaprowadzę Cię do łóżka.
Nachylił się nad nią i przez krótką chwilę spojrzał jej głębiej w oczy. Miały w sobie coś co sprawiało, że nie mógł oderwać od nich wzroku. Szybko się otrząsnął i położył dłoń na jej plecach a drugą ręką podtrzymywał od spodu jej nogi.
- Zaniosę Cię tam. Nie powinnaś się zbytnio nadwyrężać.
Uśmiechnął się i wziął ją na ręce. Powoli przeniósł ją przez próg, uważając na to by nie uderzyła głową w futrynę i zaniósł do pokoju gdzie znajdowało się łóżko. Delikatnie położył ją na nim i przykrył kołderką.
- Ty tu sobie leż spokojnie a ja pójdę nieco rozprostować kości. Nie długo wracam.
Posłał jej uśmiech na pożegnanie i wyszedł na zewnątrz. Rozejrzał się dookoła. – Gdzie właściwie zniknęła April? – Zapytał sam siebie i zaczął jej szukać. Dzięki swoim zmysłom znalazł ją bez większego trudu siedzącą gdzieś pod drzewem. Była skulona a włosy zakrywały większą część jej ciała. Płakała? Podszedł do niej i zapytał:
- Czemu siedzisz tu sama?
Chyba nie była w zbyt dobrym humorze. Przykucnął obok niej i powiedział trącając ją delikatnie łokciem.
- Może poćwiczymy razem? Miałem właśnie ochotę rozprostować nieco kości. Samemu jest nudno. Chodź. Nie pozwolę Ci tu tak siedzieć samej. – Uśmiechnął się szeroko i pociągnął ją za rękę. Zaprowadził na jakąś polanę gdzie było dużo miejsca. Po chwili zaczął się rozciągać robiąc skręty tułowia i wymachy rękami.
- Nadal nie czuję się na siłach więc bądź ostrożna ok? Nie chcę mieć połamanych żeber.
Zaśmiał się żartobliwie. Widział, że dziewczynę widocznie coś dręczyło i chciał jakoś poprawić jej humor.
OOC: kontynuacja treningu
- Rozejrzę się. - Oznajmił i pokręcił się trochę po domku. Był tu tak naprawdę pierwszy raz i wiele rzeczy wydawały się być dla niego nowe. Wszedł do sąsiedniego pokoju i zauważył zciasteczkowane łóżko. Cały czas tam było. O dziwo nikt go nie zjadł. Dalej były jeszcze jedne drzwi, których saiyan wcześniej nie zauważył. Co ciekawe było tam łóżko. A już się martwił, że wszyscy śpią tu pod gołym niebem tak jak on wcześniej a także Kuro. Wrócił do June. Ta zadała mu nieco kłopotliwe pytanie. Chciała go sprawdzić? Usiadł na krześle naprzeciwko niej i odpowiedział:
- Nie… Coś ty. – Uśmiechnął się szeroko. – Chciałem się odwdzięczyć ale to nie tak, że gdybyś ty dla mnie wtedy nic nie zrobiła to i ja bym Ci teraz nie pomagał. Wszyscy się o Ciebie martwili gdy nagle zemdlałaś. Nie mógłbym Cię tam tak po prostu zostawić.
Zaczął bawić się solniczką znajdującą się na stole. Musiał czymś zająć swoje ręce bo głupio się czuł wpatrując się tylko w nią. Była bardzo ładna toteż trudno było oderwać od niej wzrok. Widać było, że jest nadal osłabiona bo gdy uderzyła powietrze dłonią od razu rozbolała ją ręka.
- Nie nadwyrężaj się. Powinnaś odpocząć. Gdy już dojdziesz do siebie to moglibyśmy razem poćwiczyć. Co ty na to? – Oparł łokcie na stole i przysunął się nieco bliżej niej uśmiechając się serdecznie.
___Zaczęła go wypytywać. Opowiedzieć coś o sobie… Reito nie za bardzo to lubił a jeszcze bardziej się przechwalać. Ale tak czy inaczej zaczął opowiadać:
- Widzisz… Ja, Kuro i April pochodzimy z Vegety. Jesteśmy saiyanami. Może po części bo April jest w połowie człowiekiem. Znaliśmy się już wcześniej. Na tamtej planecie jest coś takiego jak akademia. Głównie się tam trenuje i wykonuje rozkazy innych. Coś jak szkoła Hikaru. – Zaśmiał się nieco. – Tyle, że tam jest bardzo dużo osób i wiele trenerów, którzy dosłownie wyciskają z ciebie wszystkie poty. Nie jest to zbyt gościnna planeta. Głównie z tego powodu, że połowa populacji to tak naprawdę żołnierze w służbie Króla. Sama planeta jest może zaludniona w 10% ze względu na strasznie surowy klimat. Ale nie żyło mi się tam źle. Tak naprawdę urodziłem się na Ziemi ale dosłownie kilka lat tu spędziłem. Nawet nie pamiętam dokładnie. 3… może 4… - zastanawiał się drapiąc po brodzie. – No nie ważne… April i Kuro poznałem właśnie w tej akademii. Ale nie trwało to zbyt długo. April nagle gdzieś zniknęła a Kuro został porwany przez co dostałem rozkaz by go odnaleźć i sprowadzić z powrotem. Tak mniej więcej znalazłem się na Ziemi. Ale co ja Cię będę dalej zanudzał.
Sprytnie wyminął temat zniszczenia Dark Star i innych jego walk z demonami. Wiedział, że lepiej o tym nie mówić tym bardziej, że June reprezentowała właśnie tą rasę.
- Mówisz, że żyjesz zaledwie kilka dni? Serio? Jesteś bardzo mądra jak na ten wiek. – Ponownie się zaśmiał. Nie chciał zbytnio męczyć jej pytaniami. Widział jak wcześniej mówiła do Kuro z błagalnym wzrokiem o tym, że wcześniej znała Hikaru. Nic już z tego nie rozumiał. Jedyne co mu przyszło do głowy to to, że może być reinkarnacją dawnej siebie. Mistic w końcu żyje ponad 300 lat. Miałoby to sens ale czy jest możliwe? Z drugiej strony poznał shadowa, który miał w sobie wspomnienia osoby żyjącej dawno temu. W dodatku powrócił z piekieł. To było dziwne ale chyba w obecnej sytuacji nic go już nie zdziwi.
- Jak właściwie znalazłaś się w szkole Hikaru? - Chyba to było jedyne sensowne pytanie jakie przyszło mu do głowy. Tak na prawdę był też ciekaw tego chociaż głównie chodziło o to by jakoś podtrzymać rozmowę. Głupio siedzieć tak w ciszy.
___Spoglądał na nią. Była blada. Nie czuła się na pewno zbyt dobrze. Wstał z krzesła i podszedł do niej.
- Powinnaś odpoczywać. Chodź. Zaprowadzę Cię do łóżka.
Nachylił się nad nią i przez krótką chwilę spojrzał jej głębiej w oczy. Miały w sobie coś co sprawiało, że nie mógł oderwać od nich wzroku. Szybko się otrząsnął i położył dłoń na jej plecach a drugą ręką podtrzymywał od spodu jej nogi.
- Zaniosę Cię tam. Nie powinnaś się zbytnio nadwyrężać.
Uśmiechnął się i wziął ją na ręce. Powoli przeniósł ją przez próg, uważając na to by nie uderzyła głową w futrynę i zaniósł do pokoju gdzie znajdowało się łóżko. Delikatnie położył ją na nim i przykrył kołderką.
- Ty tu sobie leż spokojnie a ja pójdę nieco rozprostować kości. Nie długo wracam.
Posłał jej uśmiech na pożegnanie i wyszedł na zewnątrz. Rozejrzał się dookoła. – Gdzie właściwie zniknęła April? – Zapytał sam siebie i zaczął jej szukać. Dzięki swoim zmysłom znalazł ją bez większego trudu siedzącą gdzieś pod drzewem. Była skulona a włosy zakrywały większą część jej ciała. Płakała? Podszedł do niej i zapytał:
- Czemu siedzisz tu sama?
Chyba nie była w zbyt dobrym humorze. Przykucnął obok niej i powiedział trącając ją delikatnie łokciem.
- Może poćwiczymy razem? Miałem właśnie ochotę rozprostować nieco kości. Samemu jest nudno. Chodź. Nie pozwolę Ci tu tak siedzieć samej. – Uśmiechnął się szeroko i pociągnął ją za rękę. Zaprowadził na jakąś polanę gdzie było dużo miejsca. Po chwili zaczął się rozciągać robiąc skręty tułowia i wymachy rękami.
- Nadal nie czuję się na siłach więc bądź ostrożna ok? Nie chcę mieć połamanych żeber.
Zaśmiał się żartobliwie. Widział, że dziewczynę widocznie coś dręczyło i chciał jakoś poprawić jej humor.
OOC: kontynuacja treningu
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Lip 11, 2013 3:33 pm
______Uśmiechnęła się gdy ten zaczął opowiadać. Lubiła słuchać historyjek innych - może dlatego, że ona sama nie miała zbytnio co wspominać. Chciała poznawać świat, mało jeszcze wie o życiu. Zaciekawiła ją ta cała Planeta Vegeta i rasa saiyan, z opisu Reito wywnioskowała, że są bardzo waleczni. Zapragnęła odwiedzić tamto miejsce - z czystej ciekawości. Zobaczyć Akademię, trenerów, żołnierzy, króla, zasmakować innego niż tu życia choć na chwilę. Kto wie... może kiedyś wyrwie się z tego miejsca i będzie w stanie funkcjonować sama.
___ - Pokaż mi... - powiedziała cicho gdy skończył opowiadać - Pokaż mi kiedyś Vegetę. - uśmiechnęła się. Nie mówiła całkiem na poważnie, ale... - Jesteś tu po Kuro, prawda? Kiedyś tam wrócicie, a ja nie chcę być sama. - podrapała się w tyle głowy wytykając język. Na komplement o tym, że jest mądra mimo młodego wieku zaczerwieniła się - No... spotkałam kilka osób, które mi wytłumaczyły co-nieco. Zwyczaje tej planety są dziwne, ludzie jedzą zimne słodkie rzeczy, kopią jakieś okrągłe rzeczy, zbierają się chmarami w pomieszczeniach, gdzie jest dużo ubrań po to by się ubierać w przedziwne rzeczy i je przysłaniać kolejnymi, całują się by pokazać, że się lubią... Nie rozumiem tego. - wzruszyła ramionami.
Pytanie o to jak trafiła do tej szkoły spowodowało, że przez chwilę złote oczy dziewczyny posmutniały. Przypomniała sobie słowa napotkanego niedawno demona, który poinformował ją o śmierci Tsu...
___ - Tuu... tutaj trafiłam razem z koleżanką. Spotkałyśmy Kuro i przyszłyśmy tu za nim, ja zostałam, a ona em, musiała gdzieś iść. Znaczy... mój ojciec ją zabrał. - Odwróciła wzrok. Sama nie wiedziała jak to nazwać: Porwanie? To chyba najtrafniejsze słowo, ale nie chciała stawiać Braski w złym świetle. W końcu nie jest taki zły jak go rysują, trzeba tylko lepiej go poznać.
Speszyła się gdy Reito wstał i podszedł do niej nachylając się. Jej wielkie złote patrzałki nie wiedziały jak się zachować, tak samo jak ich właścicielka. Chwyciła się jego szyi jakby w obawie, że spadnie i przez całą drogę do łóżka patrzała po ścianach speszona. Przecież mogła iść o własnych siłach...
Nie chciała leżeć, ale pozwoliła się przykryć kołdrą i poczekała, aż saiyan wyjdzie z pokoju. Gdy jego kroki ucichły postanowiła wstać - zrobiła to z wielkim trudem, ale w końcu się udało. Jak łamaga stanęła na nogach nieco się chwiejąc, wyglądała w tym momencie jak ta Ariel, która dopiero wyszła z wody obdarzona ludzkimi nogami.
Westchnęła zamykając oczy. Złapała pion, skupiła się maksymalnie po czym uniosła ręce w górę zaciskając je w pięści. Otworzyła patrzałki, a następnie wykonała kilka ciosów w powietrzu, przekręciła się dookoła i zamachnęła nogą lecz w tym momencie straciła równowagę przez co upadła i grzmotnęła głową w drzwi. Zamarudziła niezadowolona masując obolałe miejsce po czym wstała, otworzyła drzwi, a następnie wyczłapała się na korytarz przytrzymując się jedną ręką ściany. Przeszła kawałeczek, weszła prosto do pokoju Kuro. Miała tutaj jedną rzecz do zrobienia - odciasteczkowanie łóżka, które zepsuła.
Wystawiła rękę w stronę stosu ciastek, a następnie strzeliła w nie czerwonym promieniem, który odczarował je. O dziwo zrobiła to bez większych problemów i nawet się nie zmęczyła, ani trochę. Uśmiechnęła się do samej siebie patrząc na otwartą rękę. Skoczyła w powietrze zadowolona, lecz przy opadaniu poczuła ból w mięśniach w efekcie czego znowu przewróciła się wypadając na korytarz. Dammit!
___ - Pokaż mi... - powiedziała cicho gdy skończył opowiadać - Pokaż mi kiedyś Vegetę. - uśmiechnęła się. Nie mówiła całkiem na poważnie, ale... - Jesteś tu po Kuro, prawda? Kiedyś tam wrócicie, a ja nie chcę być sama. - podrapała się w tyle głowy wytykając język. Na komplement o tym, że jest mądra mimo młodego wieku zaczerwieniła się - No... spotkałam kilka osób, które mi wytłumaczyły co-nieco. Zwyczaje tej planety są dziwne, ludzie jedzą zimne słodkie rzeczy, kopią jakieś okrągłe rzeczy, zbierają się chmarami w pomieszczeniach, gdzie jest dużo ubrań po to by się ubierać w przedziwne rzeczy i je przysłaniać kolejnymi, całują się by pokazać, że się lubią... Nie rozumiem tego. - wzruszyła ramionami.
Pytanie o to jak trafiła do tej szkoły spowodowało, że przez chwilę złote oczy dziewczyny posmutniały. Przypomniała sobie słowa napotkanego niedawno demona, który poinformował ją o śmierci Tsu...
___ - Tuu... tutaj trafiłam razem z koleżanką. Spotkałyśmy Kuro i przyszłyśmy tu za nim, ja zostałam, a ona em, musiała gdzieś iść. Znaczy... mój ojciec ją zabrał. - Odwróciła wzrok. Sama nie wiedziała jak to nazwać: Porwanie? To chyba najtrafniejsze słowo, ale nie chciała stawiać Braski w złym świetle. W końcu nie jest taki zły jak go rysują, trzeba tylko lepiej go poznać.
Speszyła się gdy Reito wstał i podszedł do niej nachylając się. Jej wielkie złote patrzałki nie wiedziały jak się zachować, tak samo jak ich właścicielka. Chwyciła się jego szyi jakby w obawie, że spadnie i przez całą drogę do łóżka patrzała po ścianach speszona. Przecież mogła iść o własnych siłach...
Nie chciała leżeć, ale pozwoliła się przykryć kołdrą i poczekała, aż saiyan wyjdzie z pokoju. Gdy jego kroki ucichły postanowiła wstać - zrobiła to z wielkim trudem, ale w końcu się udało. Jak łamaga stanęła na nogach nieco się chwiejąc, wyglądała w tym momencie jak ta Ariel, która dopiero wyszła z wody obdarzona ludzkimi nogami.
Westchnęła zamykając oczy. Złapała pion, skupiła się maksymalnie po czym uniosła ręce w górę zaciskając je w pięści. Otworzyła patrzałki, a następnie wykonała kilka ciosów w powietrzu, przekręciła się dookoła i zamachnęła nogą lecz w tym momencie straciła równowagę przez co upadła i grzmotnęła głową w drzwi. Zamarudziła niezadowolona masując obolałe miejsce po czym wstała, otworzyła drzwi, a następnie wyczłapała się na korytarz przytrzymując się jedną ręką ściany. Przeszła kawałeczek, weszła prosto do pokoju Kuro. Miała tutaj jedną rzecz do zrobienia - odciasteczkowanie łóżka, które zepsuła.
Wystawiła rękę w stronę stosu ciastek, a następnie strzeliła w nie czerwonym promieniem, który odczarował je. O dziwo zrobiła to bez większych problemów i nawet się nie zmęczyła, ani trochę. Uśmiechnęła się do samej siebie patrząc na otwartą rękę. Skoczyła w powietrze zadowolona, lecz przy opadaniu poczuła ból w mięśniach w efekcie czego znowu przewróciła się wypadając na korytarz. Dammit!
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 15, 2013 2:17 pm
Chciała coś odpowiedzieć, ale Rei jej nie pozwolił… wszystko mieszało jej się w głowie, starała się uśmiechać, chociaż w głowie miała wciąż setki innych myśli. Jedna minuta, sekunda, a co chwilę coś innego przewijało się w jej umyśle. Nie mogła pokazywać, że jest smutna, że coś nie jest w porządku, dlatego uśmiechnęła się. Zdawała sobie sprawę, że była doskonałą aktorką, potrafiła uśmiechać się szczerze przez łzy, tylko gdy nie łapała kontaktu wzrokowego z drugą osobą. Z nich wszystkich ona najbardziej tutaj niepasowana i to ją dręczyło, nie chciała być dla kogoś obciążeniem. To całkowicie bez sensu, tylko czekać, aż ktoś ich tutaj zaatakuje, a ona posłuży za kartę. Nie mogła jednak dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. I tak po tym w jakim stanie zastał ja brązowowłosy można było się domyśleć, że do końca nie jest w porządku, a ona domyślała się, że on z kolei coś podejrzewa. Trzeba było szybko dokonać metamorfozy i zamienić się w wesołą April. Dała się porwać mu za rękę i zaciągnąć na polanę, nawiasem mówiąc było tam bardzo przyjemnie. Spodobała jej się Ziemia, wszystko tutaj było takie prawdziwe i ładne. Vegeta się nie umywała do tego miejsca, nie chciała tam wracać, nie miała zresztą po co. Zniknęła nagle porwana przez świrusów od turnieju i gdyby tam powróciła mogłaby mieć niezłe kłopoty, ale była ciekawa, co teraz tam się zmieniło, a zapewne wiele. Bardzo wiele.
- Ja połamać Tobie żebra? – zachichotała pod nosem obserwując go uważnie, ściągnęła z nadgarstka frotkę, po czym próbowała spiąć swoje długie, gęste, kruczoczarne włosy w przysłowiową cebulę, czy też koka. Nie było to jednak takie proste, większość kosmyków opadała tworząc artystyczny nieład. – To raczej Ty musisz uważać żeby przy okazji mnie nie zabić, czy coś w ten deseń, przypominam, a nawet nie musze, że jestem dużo słabsza od Ciebie.
Nie chciała dawać temu taki nacisk, ale jej się nie udało. Jak zwykle wypowiedziała parę słów za dużo. Zaczęła się chichotać próbując obrócić wszystko w żart. Nie mogła się użalać nad sobą, chociaż to przychodziło samo i nie chciało odejść. Musiała szybko znaleźć temat rozmowy podczas ich treningu, w którym Rei rozniesie ją na kawałki. Nie miała nic przeciwko temu, przecież był od niej dużo silniejszy. Zaczęła się rozgrzewać- różne skłony i ćwiczenia, które zawsze były związane z rozgrzewką. Prawdą było, że nigdy nie należało zaczynać jakichkolwiek ćwiczeń od porządnego rozgrzania wszystkich mięśni, jeżeli nie robi się tego można potem wylądować w szpitalu na zawsze i tyle z twoich wysiłków fizycznych...
- Musisz mi coś obiecać Rei, jesteś trochę osłabiony, więc pod żadnym pozorem nie oszczędzaj mnie choćby nie wiem co, masz dać mi wycisk, jasne? – spytała trochę poważniejszym tonem, co musiało wyglądać dosyć dziwnie. Dziwnie, nie zabawnie. Pomimo swojego niskiego wzrostu i bardzo dziewczyńskiego wyglądu, czy też delikatnego głosu, gdy stawała się poważna czuć było, że to nie ta sama April, co przed chwilą. – No to co, zaczynamy?
Spytała trzymając gardę w wyuczony przez brata sposób. Nie miała dużo siły, co było jej minusem, ale za to jej rodzina zdążyła ją nauczyć paru rzeczy w walkach. Zdecydowanie opierając się na kravce i tym podobnym. Mniejszy pokonuje większego, chociaż tutaj będzie to zdecydowanie ciężkie.
- Wracasz, wracasz na Vegetę? Kiedy, jak i z kim? – spytała, gdyż była bardzo ciekawa jego odpowiedzi. Nie chciała atakować pierwsza, musiała najpierw wypróbować ile swojej siły i możliwości ma na chwilę obecną chłopak. Wyszczerzyła się do niego. – Nooo szybko!
Occ: Zakończenie treningu, Rei ''sparing'' dokończę w fabule.
- Ja połamać Tobie żebra? – zachichotała pod nosem obserwując go uważnie, ściągnęła z nadgarstka frotkę, po czym próbowała spiąć swoje długie, gęste, kruczoczarne włosy w przysłowiową cebulę, czy też koka. Nie było to jednak takie proste, większość kosmyków opadała tworząc artystyczny nieład. – To raczej Ty musisz uważać żeby przy okazji mnie nie zabić, czy coś w ten deseń, przypominam, a nawet nie musze, że jestem dużo słabsza od Ciebie.
Nie chciała dawać temu taki nacisk, ale jej się nie udało. Jak zwykle wypowiedziała parę słów za dużo. Zaczęła się chichotać próbując obrócić wszystko w żart. Nie mogła się użalać nad sobą, chociaż to przychodziło samo i nie chciało odejść. Musiała szybko znaleźć temat rozmowy podczas ich treningu, w którym Rei rozniesie ją na kawałki. Nie miała nic przeciwko temu, przecież był od niej dużo silniejszy. Zaczęła się rozgrzewać- różne skłony i ćwiczenia, które zawsze były związane z rozgrzewką. Prawdą było, że nigdy nie należało zaczynać jakichkolwiek ćwiczeń od porządnego rozgrzania wszystkich mięśni, jeżeli nie robi się tego można potem wylądować w szpitalu na zawsze i tyle z twoich wysiłków fizycznych...
- Musisz mi coś obiecać Rei, jesteś trochę osłabiony, więc pod żadnym pozorem nie oszczędzaj mnie choćby nie wiem co, masz dać mi wycisk, jasne? – spytała trochę poważniejszym tonem, co musiało wyglądać dosyć dziwnie. Dziwnie, nie zabawnie. Pomimo swojego niskiego wzrostu i bardzo dziewczyńskiego wyglądu, czy też delikatnego głosu, gdy stawała się poważna czuć było, że to nie ta sama April, co przed chwilą. – No to co, zaczynamy?
Spytała trzymając gardę w wyuczony przez brata sposób. Nie miała dużo siły, co było jej minusem, ale za to jej rodzina zdążyła ją nauczyć paru rzeczy w walkach. Zdecydowanie opierając się na kravce i tym podobnym. Mniejszy pokonuje większego, chociaż tutaj będzie to zdecydowanie ciężkie.
- Wracasz, wracasz na Vegetę? Kiedy, jak i z kim? – spytała, gdyż była bardzo ciekawa jego odpowiedzi. Nie chciała atakować pierwsza, musiała najpierw wypróbować ile swojej siły i możliwości ma na chwilę obecną chłopak. Wyszczerzyła się do niego. – Nooo szybko!
Occ: Zakończenie treningu, Rei ''sparing'' dokończę w fabule.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 15, 2013 9:38 pm
Musiał się skupić i jednocześnie pozostać czujnym. Z łatwością odnalazł znajomą energię, tylko z kontaktem było gorzej. Ćwiczył z Reiem telepatię, ale to nie to samo, co wykorzystywać technikę w takiej sytuacji. Dla pewności kilkukrotnie wezwał nauczyciela.
MMS dla Hikaru
Postarał się przesłać wyobraźnia obraz zarówno Raito, jak i biegającą naokoło Kaede. Wizja była krótka, chłopak nie radził sobie z tą częścią techniki. Słowa były proste, Kuro chciał przekazać wszystko jak najzwięźlej. Mistick z pewnością zorientował się, że chłopak od niego podłapał technikę i uczył się jej w trakcie Treningu w Komnacie. To oznaczało, że na prawdę pracował nad swoim umysłem.
Może trochę panikował nad wyrost ale po to ma nauczyciela, żeby go uczył. Nie miał się kogo poradzić. Kuro bał się, że nauczyciel go wyśmieje za wejście na dzień dobry na poziom SSJ ale trudno. W życiu nie widział Majina i nie miał pojęcia, co z nim zrobić. No wiadomo, że pokonać ale chłopaka interesowała bardziej odpowiedź, czy można z niego zdjąć te czary mary. Mentor z pewnością zorientował się, że Kuro ma opory przed zabiciem przeciwnika.
MMS dla Hikaru
- Spoiler:
- Jestem u Karina ale dzieje się coś dziwnego. Pojawił się gość z dziwnym M na ramieniu, jak Greefis, to android. Czuję od niego coś dziwnego jakby zło, zagrożenie, nie umiem powiedzieć. Jest tu też dziewczyna, która mówi, że pochodzi z rasy bogów i twierdzi, że on jest pod wpływem złej magii. Ta wariatka ma wszystko w dupie i biega za kocurem jak opętana. Karin też ma wszystko gdzieś, ze mną na czele Co mam robić?
Postarał się przesłać wyobraźnia obraz zarówno Raito, jak i biegającą naokoło Kaede. Wizja była krótka, chłopak nie radził sobie z tą częścią techniki. Słowa były proste, Kuro chciał przekazać wszystko jak najzwięźlej. Mistick z pewnością zorientował się, że chłopak od niego podłapał technikę i uczył się jej w trakcie Treningu w Komnacie. To oznaczało, że na prawdę pracował nad swoim umysłem.
Może trochę panikował nad wyrost ale po to ma nauczyciela, żeby go uczył. Nie miał się kogo poradzić. Kuro bał się, że nauczyciel go wyśmieje za wejście na dzień dobry na poziom SSJ ale trudno. W życiu nie widział Majina i nie miał pojęcia, co z nim zrobić. No wiadomo, że pokonać ale chłopaka interesowała bardziej odpowiedź, czy można z niego zdjąć te czary mary. Mentor z pewnością zorientował się, że Kuro ma opory przed zabiciem przeciwnika.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Wto Lip 16, 2013 5:41 pm
April, zrobię Ci lepszy avek! Przysięgam! D:
_____Dziewczyna podniosła się z podłogi marudząc coś pod nosem. Powoli dochodziła do siebie, bóle w mięśniach mijały, potrafiła nawet samodzielnie stać. Z chodzeniem jeszcze był nie lada problem, ale wystarczyło dojść do wyjścia z domku i organizm przyzwyczaił się do wysiłku.
Zmrużyła oczy gdy na jej twarz padła wiązka rażącego światła. Przysłoniła się nieco ręką, a następnie rozejrzała. Nie było tutaj żywej duszy, wszyscy gdzieś poszli zostawiając dziewczynę samą. Hikaru, Kuro, Reito oraz April - nieobecni.
Demonica postanowiła nie być gorsza od całej reszty i również oddalić się od tego miejsca w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Liczyła, że znajdzie się ktoś, kto będzie chciał z nią powalczyć oraz, że będzie to godny jej nowej siły przeciwnik. Nie mogła czekać, zgięła nogi, skumulowała w sobie energię by odlecieć i... JEBS. Nadal nie znała swojej siły w efekcie czego uderzyła prosto w drzewo przed nią. Ptaki znajdujące się na nim spłoszyły się uciekając, a potężny dąb, który dawał tutaj najwięcej cienia przewalił się na ziemię. Złotooka chwyciła się za główkę mając łzy w oczach i widząc co narobiła postanowiła jak najszybciej dać nogę nim ktoś to zobaczy. Ponownie skumulowała energię, ale tym razem uważała by przypadkiem nie rozwalić czegoś znowu.
___ - Nie usiedzę... - mruknęła do siebie i wystrzeliła w powietrze lecąc przed siebie. Nie ważne gdzie, ważne by znaleźć kogoś kto będzie godzien stanąć przed June i z nią zawalczyć. Natura wojownika wzywa! Drżyjcie przeciwnicy!
OOC
Z tematu > Skalny Las
_____Dziewczyna podniosła się z podłogi marudząc coś pod nosem. Powoli dochodziła do siebie, bóle w mięśniach mijały, potrafiła nawet samodzielnie stać. Z chodzeniem jeszcze był nie lada problem, ale wystarczyło dojść do wyjścia z domku i organizm przyzwyczaił się do wysiłku.
Zmrużyła oczy gdy na jej twarz padła wiązka rażącego światła. Przysłoniła się nieco ręką, a następnie rozejrzała. Nie było tutaj żywej duszy, wszyscy gdzieś poszli zostawiając dziewczynę samą. Hikaru, Kuro, Reito oraz April - nieobecni.
Demonica postanowiła nie być gorsza od całej reszty i również oddalić się od tego miejsca w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Liczyła, że znajdzie się ktoś, kto będzie chciał z nią powalczyć oraz, że będzie to godny jej nowej siły przeciwnik. Nie mogła czekać, zgięła nogi, skumulowała w sobie energię by odlecieć i... JEBS. Nadal nie znała swojej siły w efekcie czego uderzyła prosto w drzewo przed nią. Ptaki znajdujące się na nim spłoszyły się uciekając, a potężny dąb, który dawał tutaj najwięcej cienia przewalił się na ziemię. Złotooka chwyciła się za główkę mając łzy w oczach i widząc co narobiła postanowiła jak najszybciej dać nogę nim ktoś to zobaczy. Ponownie skumulowała energię, ale tym razem uważała by przypadkiem nie rozwalić czegoś znowu.
___ - Nie usiedzę... - mruknęła do siebie i wystrzeliła w powietrze lecąc przed siebie. Nie ważne gdzie, ważne by znaleźć kogoś kto będzie godzien stanąć przed June i z nią zawalczyć. Natura wojownika wzywa! Drżyjcie przeciwnicy!
OOC
Z tematu > Skalny Las
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 17, 2013 7:31 pm
Jego prace może nie były ciężkie, ale nie lubił dłubania w kablach. W końcu jednak skończył to co robił, ale same generatory wymagały jeszcze trochę czasu by się skończyły robić. Wyczuwał jakiś ruch na zewnątrz, ale nic konkretnego. To miało swoje zalety, nie miał ochoty w tej chwili wychodzić. Tak właściwie miał tu mnóstwo zajęć, które zrobić mógł tylko on. Jednak miał na głowie uczniów, więc w końcu będzie musiał stąd wyjść i dać im wycisk. Tak by nie zapomnieli kto tu rządzi. Apropos,właśnie w jego umyśle coś zakiełkowało. Dokładniej wiadomość mentalna od Kury. Znajdował się już u Karina i miał problem. Obawy Hikaru potwierdziły się. Nie był pewien czy rzeczywiście jego przeczucie było prawidłowe i odzwierciedlone w rzeczywistości.
To co zobaczył oczami swego ucznia potwierdziło niestety wszystko. Potrafił dawać drugą szansę każdemu, ale magię majin miał zamiar całkiem eliminować bezlitośnie. W dodatku nie wiedział, że androidy potrafiły w ogóle przemieniać się w wojownika tej magii. Cóż... uczy się całe życie.
-Słuchaj Kuro. Majin to najgorsze zło.. może poza shadowami. Musisz go bezwzględnie wyeliminować. Karin ma świętą wodę, jak już go zmiażdżysz pokrop to co z niego zostanie tą wodą. Swoją zostaw na inne okazje. Wystarczy parę kropel by wypaliły ten cholerny m z ciała tej puszki. Jeśli nie będziesz w stanie go pokonać szybko, albo okaże się za silny zaciągnij go do Szkoły. Kiedy Rei dołączy na pewno go pokonacie bez problemu. A i uważaj. Te zakichane puszki mogą wchłaniać energię. Najczęściej mają wbudowane urządzenia w dłonie, ale nie jest to zasadą. Jeśli ma coś po wewnętrznych stronach dłoni to na bank właśnie będą wchłaniacze. Nie używaj ataków Ki typu falistych czy ki blastowych. Co do tej różowej panny nie przejmuj się i na pewno nie ulegaj jej słowom. To jakiś pomniejszy bożek tylko. Kaioshini nie schodzą na żadną z planet tylko posługują się tak zwanymi wybrańcami, którzy odwalają za nich brudną robotę. Nie daj się w to wciągnąć.
Tu skończył nadawać, ale nie zamykał połączenia. Dzięki otwartemu kanałowi z umysłem sayana mógł obserwować jego poczynania, choć on nie musiał akurat o tym wiedzieć jako niedoświadczony telepata. Z resztą będzie mógł się przygotować jakby poszło coś nie tak jeśli młody sayan nawali lub wpadnie po uszy w gówno. Mistic nie przejmował się zupełnie wzmianką o Karinie bo często miewał humorki. Już od wieków. Co się dziwić ? Od samotności można ocipieć, albo gorzej.
To co zobaczył oczami swego ucznia potwierdziło niestety wszystko. Potrafił dawać drugą szansę każdemu, ale magię majin miał zamiar całkiem eliminować bezlitośnie. W dodatku nie wiedział, że androidy potrafiły w ogóle przemieniać się w wojownika tej magii. Cóż... uczy się całe życie.
-Słuchaj Kuro. Majin to najgorsze zło.. może poza shadowami. Musisz go bezwzględnie wyeliminować. Karin ma świętą wodę, jak już go zmiażdżysz pokrop to co z niego zostanie tą wodą. Swoją zostaw na inne okazje. Wystarczy parę kropel by wypaliły ten cholerny m z ciała tej puszki. Jeśli nie będziesz w stanie go pokonać szybko, albo okaże się za silny zaciągnij go do Szkoły. Kiedy Rei dołączy na pewno go pokonacie bez problemu. A i uważaj. Te zakichane puszki mogą wchłaniać energię. Najczęściej mają wbudowane urządzenia w dłonie, ale nie jest to zasadą. Jeśli ma coś po wewnętrznych stronach dłoni to na bank właśnie będą wchłaniacze. Nie używaj ataków Ki typu falistych czy ki blastowych. Co do tej różowej panny nie przejmuj się i na pewno nie ulegaj jej słowom. To jakiś pomniejszy bożek tylko. Kaioshini nie schodzą na żadną z planet tylko posługują się tak zwanymi wybrańcami, którzy odwalają za nich brudną robotę. Nie daj się w to wciągnąć.
Tu skończył nadawać, ale nie zamykał połączenia. Dzięki otwartemu kanałowi z umysłem sayana mógł obserwować jego poczynania, choć on nie musiał akurat o tym wiedzieć jako niedoświadczony telepata. Z resztą będzie mógł się przygotować jakby poszło coś nie tak jeśli młody sayan nawali lub wpadnie po uszy w gówno. Mistic nie przejmował się zupełnie wzmianką o Karinie bo często miewał humorki. Już od wieków. Co się dziwić ? Od samotności można ocipieć, albo gorzej.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach