Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
Hikaru
Hikaru
Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Siedziba Szkoły Światła

Wto Wrz 11, 2012 11:21 pm
First topic message reminder :

Na razie jest to wielka skała w lesie poniżej wodospadu. Całkowicie dziki teren czekający, wręcz krzyczący by ktoś go ogarnął własną pracą, potem i krwią.




                      ----------------------------------------------------------------------------

Kiedy obaj wojownicy znaleźli się w okolicy jaką Hikaru postanowił okiełznać Kuro przełknął ślinę i ruszył znów pod górę by rozpocząć pracę. Miał sporo do wykopania, a Hikaru sporo do odcięcia. Musiał z prawie całkowicie płaskiej skały wyciąć na tyle dużą jaskinię by zmieścić stary przenośny dom w pach bach. Cóż, pozostało mu tylko przygotowanie się do tego i rozruszanie się. Zrzucił mięso z całym dobytkiem i śmieciami jakie zgromadzili już tego dnia na ziemię i ściągnął płaszcz by powiesić go na prowizorycznym plecaku wraz z mięsem. Teraz zrzucił z siebie sayię i wyciągnął z niej miecz. Stanął w pozycji do walki trzymając szamszira oburącz i wprowadził do niego Ki. Po chwili klinga zapłonęła błękitem i wydłużyła się odrobinę. Wbił ostrze pięć metrów nad ziemią i przeciągnął kilka metrów w poziomie, po czym skierował ostrze w dół ciągnąc je za sobą powoli, ale pewnie by stworzyć parabolę. Kiedy doszedł do samej ziemi wyjął klingę i skoczył znów na sam środek, na górze. Wbił znów ostrze i pociągnął w drugą stronę tak samo zaokrąglając wycięcie jak po prawej stronie. Czuł opór skały, ale wiedział, że połączenie magicznego ostrza jego miecza oraz ki sword w zupełności wystarczy.

Kiedy skończył stanął parę metrów od swego dzieła i oszacował czy aby wszystko jest równo. Wycięcie musiało być większe niż sam dom i dużo głębsze by można było przejść w głąb do magazynu jaki także wykuje w tej górze. Dezaktywował ki sworda by zacząć teraz wycinać po trochu skałę na głębokość kolejnych metrów. Musiał robić to powoli, stosunkowo powoli-żeby cała góra nie zasypała tego co już zrobił. Odcinanie po kawałku skały szło jak na ludzkie możliwości błyskawicznie, ale mistic nie szedł wcale szybko, przystawał co krok by zrobił w miarę gładką powierzchnię. Robiło się południe, a chłopak powoli kończył całość. Ostatnie wygładzenia młynkiem jaki robił z prędkością zbliżoną do prędkości dźwięku. Skała miała był gładka jak pupka niemowlaka, a może w przyszłości się to na coś przyda.

Kiedy już skończył wstępnie powyznaczał także miejsce na dom, oraz magazyn w głębi jaskini. Góra była całkiem spora, więc będzie można całkiem dobrze rozbudować w całą sieć labiryntów. Trzeba będzie przygotować miejsce na obrabialnię mięsa bo lepiej nie robić tego na dworze. Teraz jednak miał dość i wyszedł na zewnątrz by aktywować pach bach i rzucić w odpowiednie miejsce. Małe bum i dom już stał. W świetle słonecznym nie wyglądał za dobrze, widać było jego wiekowość, bez wątpienia. Teraz trzeba było zanieść mięso do chłodziarki do kuchni i włączyć całą maszynerię. Niestety zbiorniki z wodą były puste, ale po to właśnie Kuro męczył się nad tym rowem w ziemi, miał doprowadzić wodę z małego jeziorka, które wciąż i wciąż było dopełniane przez wodospad. Kolejne piętnaście minut zajęło mu ogarnięcie mięsa i podłączenie wszystkich sprawnych systemów. Musiał także napełnić prądnicę swoją Ki. Powinno styknąć na jakiś tydzień.

Kiedy skończył wstępne ogarnięcie domu przyszedł czas na zajęcie się pseudo rurociągami. Wyciął odpowiednie rowy na głębokości mniej więcej półtora metra , a szerokości połowy metra. Na jednym końcu rowu zrobił krater na tyle głęboki by można było pływać, strzelił dwoma ki blastami by poprawić to, potem powkładał bambus na samym dole tak by końcówka pseudo wodociągu stykała się z kraterem. Następnie zasypał wszystko mając nadzieję, że wszystko będzie ok. Zostawił tylko ostatnie pół metra by by podłączyć bambusociąg do zbiorników wodnych domu. teraz trzeba było czekać na Kurę. Ten właśnie kończył, więc się dobrze zgrali. To właściwie był koniec roboty dla Hikaru, potem jedynie dłubanie się z naczyniami. Ręce już miał pobrudzone, na twarzy też pojawiło się kilka smug pyłu. Właściwie zrobił błąd, że nie używał wody do krojenia tych skał. Na razie usiadł by odetchnąć, miecz wbił już jakiś czas temu w ziemię tuż przy płaszczu. Spojrzał w niebo i ocenił, że już jest w okolicach drugiej godziny. Wtedy właśnie mógł zająć się Kurą, który już skończył swoja pracę.

- Nieźle, jednak zanim puścimy wodę, warto by było wyłożyć rów gruzem, który zgromadziłem tutaj, zgniotę go na małe kamyczki,a  Ty wyłożysz wszystko. Tylko podłącz swój rów do mojego zbiornika na wodę, tego co widzisz przy ścianie, tego krateru. Myślę, że to będzie koniec rozgrzewki na dziś. Potem przejdziemy do tematu głównego. Aha-rozrzucanie tych kamyków możesz robić z lotu bo na pewno pójdzie Ci szybciej niż pieszo. No... nie patrz tak na mnie. Dałem Ci senzu, poza tym już ponad miesiąc masz te obciążenia. Jesteś już na tyle silny by móc oderwać się od ziemi i kontrolować w miarę swój lot. Nawet nie zauważyłeś, jak po otrzymaniu senzu wzrosła Twoja energia. Kiedy skończył mówić zamknął oczy i wysunął dłoń w kierunku gruzu jaki pozostał po tworzeniu jaskini. Podniósł je wszystkie i zacisnął dłoń by telekinetycznie tak mocno je zgnieść by posypały się kamyczki nie większe od fistaszka. Usypał z nich małą piramidkę, wielkości mniej więcej małego samochodu i otworzył oczy. Musiał zrobić sobie przerwy. I ogarnąć się z tego pyłu, więc niech no już jego uczeń doprowadzi tą wodę.


Ostatnio zmieniony przez Hikaru dnia Wto Sty 15, 2013 9:41 am, w całości zmieniany 1 raz

Hikaru
Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Pią Maj 24, 2013 8:55 am
Gdzieś niedaleko Szkoły światła, jakieś półtora kilometra.

Z ciemności zaczęły wyłaniać się pewne rzeczy, przytłumione, jakby z oddali. Dźwięki lasu, w którym się znalazł Hikaru. Musiało upłynąć kilka minut by mistic był w stanie otworzyć oczy. Pamiętał co się stało. Był w Jądrze galaktyki by skończyć z Juvette. Stamtąd nie ma powrotu.. a jednak on wrócił... tylko dlatego, że znał technikę teleportacji od Yardatian, a i tak miał sporo szczęścia, że udało mu się wyrwać ze studni grawitacyjnej. Czuł jak jego komórki się rozpadają i są rozrywane przez trzy Czarne Dziury jednak jego siła woli spoiła je w kupę i wysłała setki lat świetlnych dalej w ciągu... chwili ? Tak to normalnie działało. W ciągu sekundy mógł znaleźć się w każdej części wszechświata, ale miejsce w jakim się znalazł potrafiło zakrzywiać czas, a nawet go prawie zatrzymać. Nie wiedział jak długo go nie było i nie był pewien gdzie się znajdował. Nic nie czuł. Dosłownie, nie miał powonienia. Wszystko było przytłumione, była ciemność wokół niego i tylko ciemne konary drzew się migotały gdzieś po bokach. Nie czuł bólu, ale nie ruszył się jeszcze. Leżał brzuchem do ziemi w czymś lepkim i mokrym. W ustach miał coś metalicznego w posmaku.. krew-bez wątpienia. Jego własna ?

Zapewne. Spróbował się ruszyć, ale nagle nastąpiła eksplozja. Jego układ nerwowy eksplodował od informacji o bólu każdej jego komórki. Czuł zimno, miał popękane ciało i w dodatku stracił kawałek palca u lewej ręki, a także kawałek ogona. Wszystko to dotarło do jego mózgu od razu i Hikaru był bliski utraty przytomności z tego powodu. Mimo to tylko twarzą padł na podłoże rozchlapując to coś lepkiego i mokrego... także miało smak krwi.. leżał we własnej posoce ? Aż tak mocno krwawił ? Miał połamane żebra przynajmniej pięć, trzy z prawej strony i dwa z lewej. Nie wiedział jak bardzo miał połamane czy w ogóle można było jeszcze to określić złamaniem. Nie wiedział też jak długo tak leżał. Nie miał na sobie swojej koszuli ani płaszcza. Kiedy jego wzrok przywyknął do ciemności rozejrzał się delikatnie by nie nastąpił kolejny wybuch bólu. Bardziej korzystał z Ki niż z oczu by ogarnąć cały teren. Wiedział, że znajdował się na niewielkiej planie, wypalonej i zdemolowanej, miała może pięć metrów kwadratowych. Drzewa wokół niego były powyrywane z ziemi i połamane w wielu miejscach jak jego żebra.

Zwierzęta uciekły, to znaczy te, które były w stanie. Nieopodal leżała sarna całkiem zmiażdżona. Czyżby wziął ze sobą jakąś cząstkę grawitacji z Jądra ? Tak to wyglądało. Jego miecz był wbity po samą tsubę wraz z sayą w ziemię. Mocno przywalił, bez wątpienia. Jednak żył i nie ważne jakim kosztem-unicestwił shadowy. Chyba wreszcie wymazał z historii swój grzech jeden z niewielu jakie naprawdę się liczyły na skalę całej historii tego świata. Popełnił ich co prawda wiele, ale ten jeden stał się dużą ujmą w jego głowie, bardzo go to dręczyło. To była sprawa osobista. Mistic starał się własną Ki znieczulić ciało by móc się podnieść i wprowadzić się w pewien stan medytacji. Musiał wrócić do obozu, który znajdował się nie całe dwa kilometry stąd i wejść do kapsuły z bactą. Po kilku minutach wstał i chwiejąc się okropnie na nogach pokuśtykał do swojego szamszira, którego podniósł i trzymając za rozerwany pas postawił pierwszy z wielu kroków do celu. Nos miał prawie rozerwany, cała jego skóra była popękana, oszroniona i blada.. cholernie blada.

Gdyby nie był wieloletnim wojownikiem i był odrobinę słabszy... po prostu by umarł. Miał jednak spore umiejętności w połączeniu z Ki, dzięki czemu pozwoliła mu ukoić ból przynajmniej na jakiś czas. Krew cały czas kapała z jego ran, z jego kikuta palca, a także z ogona. Sam biały ogon także był poraniony, widać było na nim ubytki sierści i nawet skóry. Jedyną część ubrania jaka mu jeszcze została, to spodnie i frotki obciążające. Były z magicznego materiału i choć nie chroniły przed ciosami to były cholernie wytrzymałe. Mimo to one były także uszkodzone. Do tego miał jeden but na prawej stopie, niestety tylko jego część, tak więc ledwo trzymał się w czasie chodzenia. Miał przez większość czasu zamknięte oczy pozwalając na to by jego pozostałe zmysły w połączeniu z potęgą Ki pozwalała go prowadzić. Musiał wrócić.. chciał odejść, ale nie mógł zostawić Kury póki nie ukończy szkolenia.. coś mu mówiło, że białowłosy będzie jeszcze potrzebny i to niedługo.



occ jeszcze nie skończyłem, dziś wieczorem lub jutro rano dokończę posta.
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Pią Maj 24, 2013 5:04 pm
- Widzę właśnie, że jesteś głodny... wilk to przy Nas mały żuczek, nie ma to jak małpi apetyt. - skwitowała ciesząc się, że w końcu go widzi, ale było dokładnie tak jak się spodziewała. Nie wiedziała, co powinna teraz zrobić. - Ty lepiej powiedz, jak Ty się czujesz, bo wyglądasz znacznie gorzej ode mnie. Wiem, zrobię Ci opatrunki żebyś nie musiał taki poobijany chodzić i nawet mi nie marudź, że nie.

Powiedziała z góry uprzedzając jakikolwiek jego protest z jego strony. Nie było takiej możliwości. Nie wiedziała jak ma się w stosunku do niego zachowywać, czuła się przy nim strasznie swobodnie, ale równocześnie i spięta, bo June pomimo tego, że zachowywała się jak pięcioletnia dziewczyna domyślała się czegoś i bała się, że jak to ona, wypapla coś. Póki co bez słowa sięgnęła po opatrunki i zaczęła zajmować się wszelkimi ranami, gdy skończyła z zadowoleniem na twarzy podniosła się i zaczęła rozciągać.

- Kuro, co robiłeś, gdy Cię nie było? Teraz i dużo wcześniej? Długo już jesteś na Ziemi? Jak to się stało, że jesteś w rękach Hikaru? W ogóle dlaczego tutaj... z nim... nie rozumiem. Znaczy faktycznie, wiele może nauczyć, ale to zwykły gbur, którego nie znoszę, a ty jesteś całkiem inny niż on i dlatego nie mogę tego pojąć. - była trochę tutaj. zamyślona i nawet nie panowała nad myślami, a tym bardziej na tym co mówiła, na szczęście w odpowiednim momencie się powstrzymała i niczego głupiego nie dopowiedziała. Usiadła tuż przed nim po turecku obserwując go. Miała jedną z nielicznych okazji porozmawiać z nim sam na sam. Rei nie wrócił, rudowłosa także, a ostatnio osoba w tej drużynie jakoś ją średnio interesowała. Podniosła spąsowiałą główkę, aby nie zgubić jego wzroku. [color=blue] - Nie żeby coś, ale po prostu jestem ciekawa, co spowodowało twój wybór. W ogóle strasznie się cieszę, że Cię widzę... znaczy fajnie też było spotkać Rei'a, bo za nim również się stęskniłam, ale jakoś tak, no jakby to kurcze powiedzieć. Jakoś za Tobą bardziej.
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Pią Maj 24, 2013 7:38 pm
- Czuje się dobrze, poboli i przestanie, najem się, prześpię i będę jak nowo narodzony

Niemniej pozwolił się zaopiekować sobą przez chwilę. Sam był uparty i lubił dziewczyny, które potrafią postawić na swoim. Choć rumienił się, jak nastolatka. Sam nie wiedział czemu, niby poznali się blisko, ba nawet widzieli nago, a w zasadzie nie znali się wcale. Przelotem widywali się w Akademii. Czuł się trochę zawstydzony ale cierpliwie zniósł wszystko, posykując co jakiś czas z bólu. Było mu miło, ze ktoś się nim zainteresował. April, była jedną z niewielu osób nastawionych do niego przyjaźnie. Tym bardziej na tej planecie.
Zachichotał, na jej opinie o Hikaru.

- Delikatnie go nazwałaś, ja bym go określił jako sukinsyna z kawałem lodu zamiast serca. Ale lubię go i szanuje w pewnych kwestiach. Jest szorstki, oschły i wymagający ale trzeba go lepiej poznać i odkryć w nim lepszą stronę. Jest dobry na swój sposób. Nie wielbię go, ani nie wychwalam pod niebiosa, jak mi się coś nie podoba to mówię mu otwarcie. Zawsze byłem z nim szczery. Czy lubię go, czy nie to nie ma znaczenia, facet jest mądry i mimo iż spędziłem na tej planecie dopiero kilka dni to dużo się od niego nauczyłem. Uświadomił mi, jak jestem głupi i naiwny w wielu sprawach. Nie jestem tu z własnej woli, to Hikaru tak zdecydował, a ja staram się jakoś z tym żyć. Nie muszę go lubić, żeby go szanować. April, ja nie mam nic z domu, nie jest mi tu źle. Mam dach nad głową, nie chodzę głodny. Dostałem od Hikaru nawet ubrania, bo i tego nie miałem. Nic dziwnego, że chociaż pracą chce mu się za to odwdzięczyć.
Poza tym to jedyna osoba, która we mnie coś dostrzegła. On jedyny chciał mnie uczyć. Pamiętasz jak spotkaliśmy się przed wykładem w Akademii. Ty weszłaś na wykład, mnie nie wpuszczono. Nigdy na żadnym nie byłem. Dlaczego? Po prostu bo nie, nie wiem dlaczego. Prosiłem trenerów o zadania a dostałem rozkaz biegania kółek i wykonywania podstawowych ćwiczeń. Wymykałem się nocami z Akademii, żeby trenować, aż pewnej nocy go spotkałem.........


Zabrał się za patroszenie niedźwiedzia i z pomocą April przygotowywania obiadu. Powiadał, jak pojawił się Fox, wpadł w szał i rozszarpał mu gardło, a Hikaru sprowadził na Ziemię i uratował, a potem uspokoił Foxa. Potem Fox wypalił mu tatuaż na ramieniu i zniknął, a Hikaru przejął sam rolę nauczyciela. No i jak jego pierwszy zadaniem było zabicie Saibamena i jak płakał kiedy to uczynił. Potem Mistick zostawił go samego i Kuro spotka Safari, który oddał mu swój statek. Dzięki niemu wrócił na Vegetę ale go aresztowano. Siedział miesiąc w więzieniu w pałacu Króla, a potem rozpoczął się sąd i skazano go na śmierć. W ostatniej chwili uratował go Hikaru. Sprowadził na Ziemię a Kuro znów dał nogę i tym razem został ukarany, co doprowadziło do jego pierwszej przemiany w SSJ. W zasadzie to miało miejsce kilka dni temu. Opowiadałam o przygodach, jakie przeczył z innymi, z June, jak Tsu odgryzła mu końcówkę ogona, kiedy przemienił się w Ozaru i jak Hikaru pomagał opanować mu zwierzę, tą małpią dzikość podczas przemiany. Mięso się piekło, a on opowiadał – gaduła. Jemu paszcza się nigdy nie zamykała. Opowiedział wszystko, aż do momentu pojawienia się jej i Reito. No i do teraz, jak Mistick zaprowadził ich do Komnaty ducha i czasu, gdzie rok trwał jeden dzień na Ziemi dlatego zmienił się w wygładzie. Opowiadał, jak docierali się z Reiem i jakie numery sobie wycinali.

Dobrze mu było w towarzystwie halfki. Zdominował ja chyba nieco swoim gadulstwem .Lubił patrzeć, jak śmiała się w raz z nim, kiedy opowiadał śmieszne wydarzenia minionych dni. Odprężył się przy April i po raz pierwszy od kilku miesięcy spędził na prawdę miłe chwile. Nie opowiedział jej jeszcze, że miał brata i jak go stracił, pominął fakt z przepowiednią od starszej babuni. Nawet sam nie chciał zaprzątać sobie tym głowy, a co dopiero obarczać ją. Na koniec powiedział jeszcze.

- Zdziwisz się pewnie ale Hikaru jest halfem i ma ponad 300 lat. Wyobrażasz sobie że te trzy wieki spędził żyjąc samotnie? Ja bym tak nie potrafił żyć bez bliskich, bez rodziny i przyjaciół. Ciągłe myślałem, co tam u Ciebie, u Jeya, martwiłem się. Pewnie żyjąc tak samotnie też bym zmienił się w kawał niedostępnego lodu. Obiecałem sobie, ze stanę na głowie ale postaram się rozpuścić chociaż część tego lodu. No i w ciągu ostatnich kilku tygodni uratował mi życie z cztery razy przynajmniej mam wobec niego spory dług wdzięczności. Jakby był taki zły, za jakiego go wszyscy mają to by mnie nie ratował, tym bardziej po raz pierwszy. Byłem dla niego zupełnie nieznaną osobą, jedną z wielu małp.
Też za Tobą tęskniłem i dużo myślałem no i pamiętam, że obiecałem Ci rekompensatę za to nasze niefortunne pierwsze spotkanie. Ach i dziękuję za opatrzenie od razu mi lepiej. A jak Ty trafiłaś na Ziemie? Mam nadzieję, że June nie dała Ci zbyt mocno popalić


Mówił, jak zawsze wesoły i uśmiechnięty. Dziękując za opiekę chciał się pochylić i pocałować w policzek ale ledwo się ruszywszy ból przebiegł przez jego całe ciało i cofnął się. Ucieszył się ze spotkania z nią bardziej niż ze spotkania z Reiem, bardziej niż mu się samemu wydawało.

OOC:
Regeneracja 10%
April zapraszam do poczytania KP i tego tematu Very Happy
Hikaru
Hikaru
Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Pią Maj 24, 2013 8:55 pm
W tej chwili Hikaru wyglądał jak zombi, poruszał się powoli zupełnie bez życia w oczach. Zostawiając za sobą krwawy ślad z wielu płytkich ran a także ubytków na ciele. Był tak obolały, że ból praktycznie był jedyną rzeczą jaką odczuwał w tej chwili. Nie był w stanie myśleć nawet nad tym co robi. szedł automatycznie prowadzony przez Ki niczym lalka z przyczepionymi sznurkami prowadzona przez lalkarza. Gdyby był w lepszym stanie psychofizycznym pewnie zauważyłby, że wszelka fauna uciekała od niego przerażona, także myślałby nad przyszłymi treningami dla Kury i June. Zapewne też wyczułby obecność April, której nie spodziewał się jeszcze zobaczyć. Niestety jego zmysły praktycznie nie istniały. W tej chwili swoje życie zawdzięczał tylko swemu połączeniu z wszechobecną Ki. Ona była motorem dla ciała tak wymęczonego.

Jego mózg starał się wyłączyć, oszczędzać energię starając się naprawić przynajmniej samego siebie. Prowadzony jak pies na smyczy wojownik zupełnie bezwładnie wkraczał powoli w teren, który nie tak dawno temu zniszczył Kurozaru. Gdyby był ktoś w obozie, ktoś kto pilnował całej okolicy na pewno by go zobaczył, ale nikt tego nie robił bo po co ? Jego szkoła nie wymagała postawiania straży, poza tym większość zagrożeń w lasach była zupełnie niegroźna dla mieszkańców Szkoły Światła. Mało kto w ogóle wiedział o jej istnieniu, jedynie może demon Braska, ojciec June, mógł się zakraść i znów zaatakować, ale też po co ? Wyjaśnili sobie ostatnio chyba wystarczająco dużo. Pozostawił Hikaru pod opiekę swoją dziewczynkę pod groźbą, że jeśli jej się coś stanie to Hikaru nie schowa się przed nim w nawet najciemniejszej dziurze wszechświata. Sam białowłosy obecnie nie zdawał sobie zupełnie sprawy, że Kuro i April siedzą i rozmawiają przy ognisku czekając na jedzenie. Gdyby pomyślał na pewno doszedł by do wniosku, że nie było go przynajmniej dobę, skoro Kuro już wyszedł z Time Chamber.

Poza tym pewnie pochwaliłby jego wygląd, był co prawda mocno pokiereszowany, zapewne to był efekt rocznego treningu z Reiem, ale wyglądał świetnie w stroju szkoły imienia mistica. Cieszyłby się w duchu, że to nad czym pracował półtora roku na planecie Kaioshinów jednak popłaciło się. Co prawda nie widział tego jeszcze w walce, ale to nie zmienia faktu, że prezentował się ten strój schludnie. Zarówno na mężczyźnie jak na kobiecie. Niestety wojownik o białawych włosach nie zdawał sobie z tego wszystkiego sprawy w obecnym stanie. Nie odczuwał czegoś takiego jak pojęcie czasu, nie miał pojęcia jak długo szedł ten kilometr z haczykiem. Szedł co prawda cicho, a sam statek, do którego się kierował był wystarczająco daleko od ogniska by mogli nie zauważyć go. Trzymał w jednej ręce zwisającą sayę z mieczem, który wyglądał zadziwiająco dobrze jak na przejścia ostatniej doby. Chyba jako jedyna część garderoby szamszir wyglądał na nienaruszony.

W końcu Hikaru był kilka metrów od statku, powolutku zmniejszając odległość między obiektem westchnień a zombie. Zajęło kolejne minuty dotarcie pod samą rampę którą machinalnie mistic otworzył pacnięciem otwartą dłonią w prostokątny przycisk otwierający wejście do statku, oraz samą rampę. Wojownik zostawił na nim czerwony ślad, który zgodnie z ruchem jego krwawiącej, lewej dłoni powędrował jeszcze piętnaście centymetrów w dół, wraz ze ześlizgującą się bezwładną dłonią. Tuż po wejściu na statek puścił rozerwany pas od miecza na podłogę stateczku i poszurał stopami do samego końca pojazdu, do niewielkiej kapsuły. Wtedy jego mózg pozwolił sobie włączyć obroty najniższe jakie potrafił, niczym przez sen Hikaru nacisnął przed wejściem do kapsuły kilka guzików ustawiając maszynę na odpowiednie ustawienia. Wszedł do niej pochylając się, a kiedy klęknął w niej, drzwiczki się zamknęły. Po chwili maska powędrowała do twarzy Hikaru automatycznie przyciskając się do niej niczym facehuger w uniwersum Obcego, podając drogocenny tlen. Zaraz potem pojemnik wypełnił się zielonkawą bactą, a klęczący wojownik lekko uniósł się w górę. Usiadł w pozycji w jakiej siadają zwykle ludzie z Kraju Kwitnącej Wiśni kiedy siadają przy stole wraz z rodziną przy obiedzie weekendowym. W tym momencie umysł całkiem poddał się ciemności i mistic zapadł w leczniczą śpiączkę. Nie ustawił żadnego zegara.

Tak naprawdę obsługa całego pojemnika leczniczego była banalnie prosta. Wystarczyło wprowadzić polecenie napełnienia go bactą i podawanie tlenu w odpowiedniej konfiguracji. Dla ludzi i sayan była taka sama, więc to było domyślne. Jego ciało bezwładnie lekko unosiło się w pojemniku, jego lewa ręka była na wysokości szyi lżejsza od prawej z powodu braku palca, a ogon z tyłu lekko podrygiwał także wyszczerbiony. Jego miazga, to znaczy to co było niegdyś nosem powoli już się naprawiało, ale zastygła krew i błoto pozostaną na jego twarzy aż do wyjścia z pojemnika z bactą, będzie trzeba samemu się oczyścić z całego tego brudu. Kiedy Hikaru odzyska świadomość sam będzie wiedział czy już jest wyleczony czy jeszcze musi popływać w płynie leczącym.


OCC kończę posta w drugim poście skoro już odpisaliście.


Ostatnio zmieniony przez Hikaru dnia Sob Maj 25, 2013 8:13 am, w całości zmieniany 1 raz
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Sob Maj 25, 2013 12:41 am
Cieszył się, że byli sami, mogli swobodnie porozmawiać. April nie zdążyła odpowiedzieć na jego pytaniem, bowiem rozległ się głośny głuchy metaliczny dźwięk. Oboje natychmiast zwrócili głowy w stronę odgłosu. Kuro aż znieruchomiał. Jego oczom ukazała się postać Hikaru, ledwo trzymającego się na nogach. Jak to? Cholera prawie nie czuł jego Ki. Podpierał się swoim mieczem, a za nim ciągnęła się ścieżka krwi.
Jak mogli nie zauważyć, że on tu jest, że potrzebuje ich pomocy. Kuro poczuwszy się nieco lepiej zerwał się do biegu i znalazł się na statku, kiedy Hikaru wchodził do maszyny.

- Mam senzu! – krzyknął

Wydawało się, że Mistik go nie słyszy lub nie chce słuchać. Oboje stali, jak wryci, a Kuro zachodził w głowę, co mogło się dziać przez ostatnią dobę. Co tak poważnego, że doprowadziło Hikaru do takiego stanu, taką potęgę.
Czuł się niesamowicie winny, przecież pomógłby mu, dlaczego nie wyczuł tej Ki, tak dobrze mu znanej. Fakt był także porządnie zmęczony i zagadał się nieco z April ale Ki June pilnował cały czas.

- .....A poza tym jestem tu, bo boję się go jak cholera. Chodź musimy to posprzątać, teraz już nic tu po nas.


Dokończył myśl, której nie wypowiedział przy ognisku. Fakt, teraz juz nic nie zrobią, niech maszyna pracuje. Pościerali krew, a Kuro wszedł do domku, chciał przynieść nauczycielowi czyste ubrania. Jak na złość drzwi pokoju były zamknięte. Cóż on sam, mimo swojego trudnego charakterku nie przekroczyłby progu tej sypialni, gdyby nie zaistniała wyższa konieczność. Szanował czyjąś prywatność. Spojrzawszy na otwarte drzwi swojego pokoju zobaczył, ze zamiast jego łóżka stoi sterta ciastek

- Juneeeeee – jęknął

Znał technikę demonów i domyślił się, że nie przed nim, a przed June Hikaru strzeże swoją własność. Tak, teraz on sam, dzisiejszą noc zamiast wyspać się w wygodnym łóżku spędzi na dworze. Westchnął ciężko. Zabrał z łazienki dwa ręczniki i zaniósł na statek. Położył na jakiejś szafeczce i popatrzył na mentora, nieprzytomnego w maszynie.

- Przecież zrobiłbym co w swojej mocy, żeby Pana ratować, czemu mi Pan nie ufa? Nie jestem taki jak Greefis. ........ No ale i tak, w końcu jestem tylko głupią małpą.

Poszedł pogrążony w myślach. Miał pretensje do siebie, za nieuwagę i żal do Hikaru, wystarczyłoby jedno słowo, a zrobiłby wszystko, aby mu pomóc. A nauczyciel nadał miał go za nic, za nieprzydatną rzecz.
Wszedł do domku i wrócił z dwoma kocami, robił się wieczór i chłodno. April pewnie nie przywykła do tego ziemskiego klimatu, a on ze zmęczenia miał lekkie dreszcze. Mięso piekło się dalej.

- Okryj się, chłodno się robi. Wracając do naszej rozmowy. Jak trafiłaś na Ziemię?

Ciezka sytuacja ale i tak nic nie zrobią, zaproponował powrót do tematu, żeby się czymś zajęli. Poza tym taka miał naturę, że był ciekawski.
Sam usiadł obok okrywając się szczelnie kocem. Przy ogniu postawił trzy kubki z wodą i gałązka zerwaną z iglastego drzewa, niech się grzeje, ciepły napój dobrze im zrobi. Kiedy Hikaru się obudzi, też pewnie będzie chciał.
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Sob Maj 25, 2013 8:25 pm
Słuchała go ze stu procentową uwagą, wielokrotnie się śmiała, ale i też wiele razy była przestraszona. Kuro również nie miał lekko i trochę się w jego życiu wydarzyło, ale tego w sumie się spodziewała. Każdy z nich przez ten czas przeżył swoje, co w odpowiedni sposób odcisnęło na nim pewien ślad, który dopiero później w przyszłości owocował tym, czy był czymś dobrym, czy też raczej odwrotnie. Nie zdążyła jednak wybąknąć ani słowa na swój temat, bo przerwał im straszny huk. Trochę się przeraziła i równocześnie zdezorientowała, bo nie wiedziała, co się dzieje. Dopiero, gdy odwróciła głowę dowiedziała co się stało. Jednak nie znała szczegółów, jak zawsze. Hikaru wyglądał strasznie... źrenice jej się rozszerzyły, a czoło zmarszczyła. Była zdecydowanie ciekawa, co mogło się w takim razie wydarzyć, skoro on tak wyglądał. Nie zamierzała jednak nikogo zbytnio ciągnąć za język. Z uśmiechem na buźce przyjęła koc, który właśnie dostała. Dobrze się domyślał, wieczory tutaj były zdecydowanie chłodne, dlatego bardzo dokładnie się nim okryła. Widać było jej tylko jak zwykle spąsowiałą buźkę i długie, czarne włosy.

- Co się stało? Nie wyglądał zbyt dobrze, jest zły na Ciebie? Nie chcę żeby to było spowodowanie moją osobą. Nie lubię go, ale myślę, że trzeba się nim zająć? W ogóle pewnie będę musiała się niedługo stąd zbierać, nie jestem raczej mile widziana, a przynajmniej nie przez niego, ale myślę, że trzeba mu jakoś pomóc. - powiedziała, a raczej wyszeptała w obawie, że wstrętny Hikaru mógłby ją usłyszeć, a wcale nie miała takiego zamiaru. Nie żeby się nim przejmowała, ale pomimo tego, że był gburem, to jednak też w jakimś tam stopniu człowiek, a raczej małpa, na dodatek stara. - Co do niego, to masz rację, jest taki jak go opisujesz, zresztą wydaje mi się, że gdy wpadłam w lekką złość odpowiednio go opisałam. Wydaje mi się sfrustrowany, bo jest wiecznie sam i nawet nie wie co znaczy słowo miłość... zresztą nieważne.

Szybko skończyła ten temat, nie zamierzała brnąć w niego dalej. Zdecydowanie szkoda jej było, że jej godziny tutaj są policzone, bo zdawała sobie sprawę, że Hikaru ją wyrzuci i jakoś wcale ją to nie dziwiła. Była dla niego niemiła i zdawała sobie z tego sprawę. Najbardziej bolało ją to, że będzie musiała zostawić Kuro i na dodatek nie wiadomo, kiedy go znowu zobaczy, nie chciała tego... ale on go nie zostawi. To było pewne, tak to wynikało z tego jak o nim mówił. Zastanawiała się tylko, że skoro wrócili już wszyscy, to gdzie jest Rei?

- Jak było ze mną? Na Vegecie zostałam porwana przez jakiś świrów, którzy zorganizowali turniej... żyjesz albo nie. Dla wygranego był powrót do domu, nie udało mi się i szczerze myślałam, że zginę, ale trafiłam tutaj na Ziemię. Najgorsze było to, że straciłam wszystkie swoje dotychczasowe moce i muszę uczyć się wszystkiego od nowa. To bolesne, bo i tam dużo się nauczyłam, nawet władałam ogromnym mieczem, na którego przenosiłam swoją energię, a teraz? Śmiem twierdzić, że jestem obecnie do niczego. - westchnęła głośno, bo nie wiedziała, co mogłaby na to wszystko poradzić, ale w sumie już nic. Dawno się z tym pogodziła. Patrzyła ciągle w jego czarne oczy, nie chciała spuszczać go z zasięgu swojego wzroku.
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Sob Maj 25, 2013 11:42 pm
Popijali gorący napar i rozmawiali. Też miała ciężko, sam nie chciałby przeżyć czegoś takiego. Albo walczysz albo żyjesz. Świat jest okrutny, a takich popieprzonych gnojków na pęczki, co lubią zabawiać się nieszczęściem innych. Wreszcie mięso się upiekło i podał April kawałek elegancko na drewniany talerz i sztućce jakby miała ochotę. Potem nałożył i sobie. Pałaszował z apetytem i z wymalowaną radością na twarzy. Pełna micha i Saiyanowi więcej to szczęścia nie trzeba. Oboje ostatnio sporo przeszli.

- Nie przejmuj się tak Hikaru, nie wyrzuci Cię, a jeżeli już to odstawi bezpiecznie na Vegetę do domu. Mnie jakoś do tej pory nie skręcił karku, a dostarczyłem mu ku temu kilka powodów więc i Ciebie nie wyrzuci. Zresztą tutaj i tak nie miałabyś się gdzie podziać. Nie uwierzysz ale do tej pory nie widziałem jeszcze żadnego mieszkańca tej planety. Na tak krótkiej smyczy mnie trzyma hehe.
Nie chcę go usprawiedliwiać za to jak Cię wczoraj potraktował ale dawaliśmy mu od rana ostro popalić, a jakieś 5 minut przed przybyciem June dolała na maksa oliwy do ognia, bo nieroztropnie przybiła mi gwoździem ogon do ściany dachu. Omal mnie nie zabiła.
Teraz Hikaru jest w maszynie regeneracyjnej, takiej jak u nas na Vegecie, wiec musimy czekać. Nie wiem, czy on wie co to miłość czy nie, nie chcę wnikać w jego życie. Ale skoro już tyle żyje to pewnie stracił, a w zasadzie przeżył pewnie jakąś osobę, która dużo dla niego znaczyła. Zawsze jest trudno patrzeć, jak ktoś bliski umiera, a Ty musisz żyć dalej. Tak mi się wydaje. Przynajmniej ja tak bym zareagował.


Zjadł kolejny kawałek. Myślał przez chwilę analizując słowa halfki. Czy tylko on widział jakieś dobre strony w Mistiku? Czy po prostu był tak naiwny....... Zawsze wolał widzieć winnych tą dobrą cześć, ale ani April, ani tym bardziej June nie przepadały za białowłosym wojownikiem.

- Tak sobie myślę ...... dziś jestem zbyt zmęczony ale może jutro pokombinujemy coś z Twoja mocą czy technikami, chętnie cię czegoś nauczę. No wiesz co dwie głowy to nie jedna. – uśmiechnął się. Przetestujemy kilka pomysłów, a co Ci szkodzi? April więcej wiary w siebie.

Przytulił ją po przyjacielsku, po czym dodał:

- Jeśli czujesz się śpiąca to pościeliłem Ci łózko w pokoju, drugie drzwi od lewej, a na końcu korytarza jest łazienka. Ciepły prysznic zmywa wiele trosk. June zamieniła moje łózko w stertę słodyczy, więc będę spał tutaj przy ogniu. Musze mieć na Was oko.

Znowu się zamyślił, obgryzając kość z mięsa.

- Tęsknisz za domem? Ja bardzo.....

Spytał ni z tego, ni z owego i spoważniał.

OOC:
Jak masz ochotę iść spać to nie ma problemu, a jak nie to gawędzimy dalej Very Happy
Hikaru
Hikaru
Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Nie Maj 26, 2013 1:35 pm
Rany chłopaka powoli się zasklepiały, krew już nie płynęła w każdym razie. Unosząc się w leczniczym płynie powoli wracała mu świadomość, kiedy jego ciało odzyskiwało pokłady Ki. Jeszcze było za wcześnie by rozszerzyć świadomość poza ciało i poza komorę regeneracyjną, ale Hikaru powoli zaczynał myśleć. Owe myśli płynęły powoli i ociężale jak po jakimś narkotyku. W każdym razie wojownik stworzył już swoją małą przestrzeń w głowie, w której miał się poruszać aż do wyzdrowienia. W tej przestrzeni jednak nie był sam, co prawda otaczała go ciemność, jednak wiedział, widział przede wszystkim jakąś sylwetkę poza nim samym. Sylwetka wskazywała na kogoś średniej budowy ciała z ogonem małpy. Kto to mógł być ?

Nikogo mu nie przypominał, ani z teraźniejszych czasów, ani z przeszłości. Zamiast naturalnej aury światła, za nim pojawiła się wizja oozaru, pomniejszonego do rozmiarów bardziej ludzkich, choć i tak sporych. Kiedy ruszyła się sylwetka, poruszył się też obraz wielkiej małpy. Rzucił się na mistica bez żadnego słowa z pięścią wysuniętą przed siebie.Można było usłyszeć ryk zwierzęcia dochodzący zewsząd, ale kiedy owa sylwetka miała już zaatakować przeleciała po prostu przez Hikaru bez żadnego efektu. To jednak wystarczyło by zrozumiał. Każdy sayan ma w sobie ukrytą małpę, ale mało kto jest na tyle dobry by ja opanować. Kiedy się skorzysta z mocy wewnętrznego oozaru w czasie walki, można na ułamek sekundy zwiększyć swój poziom mocy, nawet jak już jest się mocno osłabionym. Coś w rodzaju ostatecznego ataku poświęcenia, czy zwał jak zwał. Białowłosy nigdy nie posiadał w sobie owej małpy, urodził się bez ogona i jeśli kiedykolwiek cokolwiek było w nim małpiego to zniknęło kiedy zyskał mistyczną moc. Teraz miał ogon, ale on był zupełnie pusty, nie było skąd wziąć tego czegoś co pozwoliłoby zmienić się w małpę przy pełni księżyca.

Mu to osobiście pasowało, ale mógł wykorzystać swoją wiedzę by inne małpy wyuczyć korzystania z przemiany nie będąc wielka małpą jednocześnie. Być może Kurze się przyda coś takiego, coś na czarną godzinę. To było ciekawe, przede wszystkim zastanawiało go co jeszcze tutaj może się nauczyć i z czego sobie zdać sprawę. Nie wiedział jak długo może potrwać leczenie, nie miał tu poczucia czasu za grosz.


occ fabularne poznanie małpiego ciosu=możliwość nauczania, ale nie korzystania.
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Nie Maj 26, 2013 9:30 pm
Zerwała się nagle jak oparzona. Nie mogła wrócić na Vegetę, nie chciała nawet! Nie wyobrażała sobie tego, tam nie było jej świata, czuła się nieswojo, poprzez to, że wszyscy byli zmuszani do walki, a ona była typem osoby, która nie znosiła wręcz używania jakiejkolwiek siły fizycznej.

- Nie może mnie odstawić tam... jeżeli mnie nie lubi, niech mnie wygoni, ale niech pozostawi mnie na Ziemi. Nie wyobrażam sobie powrotu, ja się tam nie nadaje. Jestem inna niż wszyscy, nie lubię walczyć... Fakt, strasznie krótko Cię trzyma, wydaje mi się, że jesteś jedyną osobą mu bliską obecnie i boi się Ciebie wypuścić gdzieś dalej, bo mógłbyś znaleźć jeszcze kogoś, na kim mogłoby Ci zależeć. Brat mi zawsze powtarzał, że to największa słabość, bo ktoś idąc w bój mając taką osobę nie skupi się w stu procentach na samej walce, a raczej na ratowaniu własnego tyłka, bądź tej osoby. Ja osobiście się z tym nie zgadzam, ale to tylko moje zdanie. Co do miłości i Hikaru, to nie mam pojęcia, po co sobie zażyczył tak długiego życia? To bez sensu, tak mi się wydaje. Nie chciałoby mi się żyć wiecznie, zwłaszcza ze świadomością, że moja druga połówka już zginęła... - skończyła na moment mówić i przełknęła głośno ślinę. Znowu musiała uważać żeby nie powiedzieć czegoś za dużo. Nie mogła, nie teraz. Chciała bliżej i więcej, ale wciąż za daleko by mieć, by powiedzieć. Wzięła kawałek mięsa i przełknęła, nie była aż tak strasznie głodna, więc podsunęła mu talerz widząc z jaką ochotą wszystko pałaszuje. - Nie wiem, czy chcesz widzieć to jaka jestem słaba, aż mi wstyd, ale muszę to powoli nadrobić, chociaż strasznie mi nie zależy na mocy, są ważniejsze rzeczy i przede wszystkim nie wszystko powinno się załatwiać siłą, ale fakt. Trenować muszę, bo przecież jeszcze muszę się bronić.

Poczuła jego uścisk, uśmiechnęła się. Lubiła to niesamowite ciepło, które od niego płynęło. Nie potrafiła tego nawet zdefiniować, ale było zdecydowanie przyjemnie. Można to przyrównać do tego, jak duże męskie ramiona tulą taką malutką kruszynkę, która się w nich niemal gubi. Mogła godzinami wyłapywać błyszczące iskry z jego czarnych oczu.

- Nie, nie jestem śpiąca... - tak naprawdę wolała powiedzieć, że jest śpiąca, ale zdecydowanie bardziej woli posiedzieć przy nim. Wrócić? Nie, nie tęsknie, nie mam za czym tak naprawdę. Nienawidziłam tego miejsca, tutaj jest mi zdecydowanie lepiej. Kuro?

Spytała specialnie zostawiając pauzę, trochę się zawahała, zdecydowanie nie wiedziała, czy powinna coś takiego w ogóle mówić, ale teraz była już na to za późno. Zaczęła, co równało się z tym, że zależało skończyć. Poczuła jak dłonie jej się pocą, zaczęła się denerwować. Przegryzła dolną wargę, czuła na sobie jego spojrzenie, zaciekawione. Jakby już od razu chciał się dowiedzieć, co ma do powiedzenia, ale ona wciąż nie była pewna.

- Kuro? - powtórzyła pytanie i wzięła głęboki oddech. - Bądź moją osobą. Bądź moją osobą, do której zawsze będę mogła wrócić, bądź moją osobą, dla której nigdy nie zawaham się niczego zrobić. Po prostu bądź moją osobą.
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Pon Maj 27, 2013 5:34 pm
Nie spodziewał u niej tak gwałtownej reakcji na pytanie o dom. Temat Hikaru pozostawił bez komentarza, miał trochę dość rozmowy na jego temat. Nie bardzo i tak wiedział, czego Mistik od niego oczekuje. Po za tym, że jasne było tylko jedno, ze jak zdobędzie SSJ2 to puści go do domu na jakiś czas.
Ze spokojem siedział i patrzył jak mówiła. Szkoda, że nie rozumiała delikatnej aluzji, dla odmiany Saiyanowi zamykały się oczy, a czekała go całonocna warta, byłaby bezpieczniejsza w domku. Ona nie tęskniła za domem, a jemu się serce rozrywało z rozpaczy. Widział jak coś ją trapi, jak chyba chce coś powiedzieć ale czuje się niepewnie. Uśmiechnął się, żeby dodać jej pewności, żeby ją ośmielić. I w końcu odważyła się i powiedziała. Na twarzy chłopaka pojawiło się zaskoczenie. Praktycznie się nie znali. Przeczesał dłonią bujne czarne włosy myśląc na odpowiedzią.
Myślał, że to June zadaje trudne pytania ale wyznanie halki go zaskoczyło. Ktoś chciał zrobić coś dla niego...... nie przywykł do takiej myśli. Nawet nie zdążył się jeszcze oswoić z myślą, że Hikaru kilkukrotnie ocalił mu życie. Wszystko dla jednej głupie małpy .........

- Posłuchaj April, jesteś pewna tego, co mówisz? Ja ze swojej strony mogę Ci obiecać, że zawsze będziesz mogła na mnie liczyć, jeśli będę mógł i potrafił to Ci pomogę we wszystkim i ochronię jeśli trzeba. Zawsze możesz przyjść niezależnie czy będziesz czegoś ode mnie potrzebować czy nie. Wystarczy Twoje jedno słowo.
Ja też nie lubię walczyć, nie lubię zabijać, nie chcę tego robić. Gdybym mógł oddałbym komuś moją moc, interesuje mnie w życiu co innego. Ale nie mogę tego zrobić. Twój brat ma po części rację, Hikaru też mnie przed tym ostrzegał. Walcząc w obronie znaczącej dla Ciebie osoby nie myśli się jasno i logicznie, wpada się w pułapki i dociera zwykle za późno. Ale to jest mój powód, żeby ćwiczyć, stawać się silniejszym i żeby walczyć w obronie innych a nie dla siebie.
Ja.... muszę wrócić na Vegetę, z nią związane jest moje życie i przyszłość. Także nienawidzę Vegety pod wieloma względami, mieszkam w wiosce na obrzeżach pustyni i tam nie żyje się łatwo. Mój ojciec jest przywódcą wioski, a po jego śmierci to ja przejmę jego obowiązki. Jestem odpowiedzialny za życie tych ludzi, za ich bezpieczeństwo, za to żeby mieli co jeść. Akceptuje wolę mojego ojca i nie mogę, ani nie chcę zostawić tych ludzi. Bardzo tęsknię za rodziną. W zasadzie od półtora roku nie miałem z nimi żadnego kontaktu, nawet nie wiem czy żyją, choć oni zapewne są przekonani, że jestem martwy. Jesteś pewna, ze chcesz dla mnie wrócić na tak znienawidzona przez siebie planetę? Przemyśl to. Zaraz wracam.


Poszedł do domku z kubkiem, wygrzebał z szafek jakąś puszkę za niewielką zawartością kawy. Wsypał dwie łyżki, ten napar będzie mu na dziś potrzebny. Niepokoił się bardzo, Hikaru jest w drastycznym stanie, on sam w nieznacznie lepszym. Bał się, że Braska może to wykorzystać, pojawić się i po skręcać im karki, co w aktualnej sytuacji nie nastręczyło by mu wiele problemów. Nie przepadał do końca za Hikaru ale nie życzył mu śmierci. W szawce swojego pokoju schował bukłak z świętą wodą. Nie była potrzebna, bardziej mu teraz przeszkadzała przywiązana do szarfy pasa. Wziął jeszcze dwa koce z domu. Jeden po drodze podał April, a z drugim powędrował do mentora.
Na razie zostawił ją w spokoju, dał jej przestrzeń aby pomyślała. Ale czy ona czasem nie....... chce się dla niego poświecić. Czyżby ona...... W sumie o niej tak nie myślał. Jeszcze..... April jako przyszła towarzyska jego życia? Sam nie wiedział. W przyszłości przyjdzie mu pełnić trudną rolę. U swojego musiał mieć osobę odważną, mądrą, potrafiącą sobie poradzić z wieloma rzeczami. Nie musiała być silna, ale on musiał mieć pewność, że gdy przez kilka dni go nie będzie to poradzi sobie sama. Sam u boku ojca pracował odkąd skończył 6 lat i gdy go nie było, mama przejmowała jego rolę i obowiązki. Od dziecka wychowywano go w ciężkiej pracy, a nie siedzeniu na poduszkach i pod parasolem ochronnym z powodu tytułu. I prawdopodobnie równie trudna będzie jego przyszłość, oczywiście z miejscem na miłość, na rodzinę. Cóż kiedy widział halfkę w Akademii pewną siebie, dziarską, przebojową i waleczną, mało kto z kadetów miał jej odwagę podskoczyć. Podobała mu się, takze jak potrafiła odpyskować Hikaru. Ale teraz? Zmieniła się. Czy będzie potrafiła pozbierać się, po tym co przeżyła? Czas pokaże, nie skreślał jej.

Wszedł na statek i udał się do pomieszczenia z komorą regeneracyjną. Przyjrzał się maszynie, zlokalizował wyłącznik awaryjny, w razie gdyby pojawił się Braska. Patrzył na ciało swobodnie poddające się działaniom cieczy. Nieźle oberwał, taka moc..... Przez chwilę zbierał się w sobie miętosząc koc:

- Boję się, bardzo się boję, że tej nocy pojawi się tu Braska......

Powiedział półgłosem.

- Zostawiam koc.......

Nie był pewien, czy Hikaru go słyszy, czy nie. Ulżyło mu, że z kimś podzielił się swoimi obawami. Wiedział, jaka jest przepaść między nim, a demonem i Hikaru. Jego szanse, nawet po rocznym treningu były minimalne. Nic dziwnego, że się bał. Zamyślony wrócił do dziewczyny.

- To teraz skorzystam z obietnicy, ze będę o Ciebie dbał. Spróbuj coś zjeść.

Powiedział odsuwając z powrotem jej talerz z jedzeniem. Nalał sobie ciepłej wody do kubka i czekał aż ta lurowata kawa będzie zdatna do picia. Czekała go dłuuuuuga noc.

OOC:
Trening start.
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Wto Maj 28, 2013 5:03 pm
Była pewna. Była pewna, że wróci jeżeli taka będzie potrzeba. Każdy w swoim życiu trafia na swoją osobę, a czasami na więcej niż jedną. Zwykle ta liczba nie przekracza tajemniczej dwójki. Są to osoby na których najbardziej Ci zależy i to za nich jesteś w stanie walczyć do końca i się nie poddawać. Jedna osoba, to ktoś kogo kochasz prawdziwym i szczerym uczuciem, a druga przyjaciele, która w dokładnej jednostce jest niezidentyfikowana. Tak, była pewna tego, że wróci, jak i tego, że Kuro jest jej osoba. Nie znała go długo, ale była o tym zupełnie przekonana. Nigdy nie wierzyła w istnienie czegoś takiego, sądziła, że wszyscy dobierają się tylko po to, aby przedłużyć gatunek, albo po prostu żeby nie być samemu, ale tak zdecydowanie nie było w jej przypadku. Szkoda, że chwile trwają tylko chwilę. Już dawno nauczyła się doceniać każdą minutę swojego życia, szczególnie te wyjątkowe, które starała się przeżywać pojedynczo jak 24godzinny dzień. Bardzo chciałaby zamknąć te przeżycia w pudełeczku na brylanty, lecz zamiast tych próżnych, drogich kamieni, otwierałaby je co jakiś czas by znów móc poczuć te bezcenne emocje i uczucia. Dopiero teraz, myśląc nad tym wszystkim, czego miała szczęście doświadczyć, wiedziała ilu pytań nie zadała, na które chciała znać odpowiedzi. Ale sam fakt pojmowania tej wiedzy, przekładał się w jej mniemaniu na jedną z najciekawszych barw. Tym samym wokół mnie wytworzył się pokaźnych rozmiarów obraz. Przed jej oczami przeszła cała Akademia, wszystko co wydarzyło się na planecie, ale to było tylko na drugim planie. Centrum jej obrazu zajmował ktoś. Nie wiedziała dokładnie co czuje, ale zdawała sobie sprawę z inności. Kuro był jej osobą i był centrum rysunku. Chciała mu o tym powiedzieć, nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że jakby nie patrząc czyha na nich niebezpieczeństwo, nikt jej o niczym nie mówił. Może to i lepiej. Była ciekawa jak się trzyma Hikaru, nie wyglądał najlepiej, nie chciała naciskać, ale chciałaby się dowiedzieć, co takiego tam się wydarzyło oraz gdzie jest Rei i June. Czy im się coś stało?
Dotknij mnie dotknij chłodna ręką ja płonę cała całuj mnie, całuj powoli bym się lękać nie musiała nagłych wzruszeń, przypływów gorących drgań rozkosznych, uniesień falujących zapadania w szarości, wirowania w błękicie dotknij, całuj, ogarnij świętą ciszę czekania dotknij, całuj, wypełnij słodką przestrzeń istnienia dotknij, całuj, zapomnij się we mnie westchnieniem niech samotność będzie tylko cieniem.
Uśmiechnęła się, była przekonana, że już nie jest sama i tak mu powie, ale najpierw załatwi trening, żeby nie stać się jeszcze słabszym...

Occ:
Rozpoczęcie treningu
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Sro Maj 29, 2013 8:18 pm
Przewrócił oczami, a w zasadzie jednym, na widok dziewczyny, która o tej porze postanowiła zabrać się za trening. No ale nie dyskutował. Ich rozmowa była poważna i dał jej do przemyślenia kilka spaw.

- Tylko nie oddalaj się dobra? I nie wchodź do lasu.

Powiedział jeszcze na odchodnym. Zrobił łyk kawy, była kiepsko sparzona i niedobra ale grunt, żeby działała. Poi Hikaru się nie ocknie on nie ma zamiaru zamknąć oczu choćby nawet na krótką chwilę. Musi koncentrować się przez cały czas i nie zaprzątać sobie umysłu myślami nie teraz. Wyczuł wszystkie Ki zwierząt wraz ze śpiącą gdzieś na drzewie June i drzemiącym Reiem, gdzieś daleko. Zazdrościł im nie ma co. Odpowiedzialność za innych jest koszmarnym obciążeniem. W tej chwili właśnie miał przedsmak tego, co czekało go w przyszłości.

Aby nie zaprzątać umysłu zbędnymi myślami zaczął sprawiać skórę niedźwiedzia do końca. Swoim niezawodnym nożem z diamentowym ostrzem podarowanym specjalnie dla niego od Misticka centymetr po centymetrze czyścił wnętrze futra ze wszystkich tkanek i pozostałej krwi. Miś miał spore rozmiary, to i roboty było dużo. Dzięki temu przynajmniej miał ziajecie dla rąk, a umysłem nadal mógł śledzić, to co się dzieje naokoło. Na każdy szmer reagował uważniej nasłuchując i spinając mięśnie przygotowany do natychmiastowego ruchu.
Nie podobało mu się, że April łazi sama. W razie niespodziewanego ataku może stać się głównym celem Braski, tak jak Tsu poprzednim razem. On, nawet jakby teraz zjadł senzu, to i tak nie miał z demonem żadnych szans. Rachunek był nieubłagany. Jedyną szansę na przeżycie mieli tylko przy ochronie Misticka. Jeśli będzie musiał udać się do statku, aby go obudzić to będzie musiał zostawić ją samą, czym skaże ją na śmierć. Gdyby była w domku to zawsze jakiś czas zajęłoby demonowi dotarcie do niej. Westchnął cicho – i znowu Hikaru miał rację.... wybieranie miedzy jednym życiem, a drugim to parszywa sprawa.......

OOC:
Post treningowy
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Pią Maj 31, 2013 12:30 am
Kiwnęła głową na znak, że zrozumiała. Na jej buźce nie pojawiał się nawet cień uśmiechu, co było jak na nią stosunkowo dziwne. Zawsze dało wyczuć się dawkę optymizmu, a tym razem była całkowicie poważna. Tasakowała go poważnym wzrokiem, postanowiła, że potem z nim porozmawia. Najpierw zajmie się treningiem, zanim znowu stanie się słaba o ile to jest jeszcze możliwe, potem rozmowa i spanie. Nie wiedziała jakie niebezpieczeństwo na nich czyha, więc była stosunkowo uspokojona. Postanowiła zalecać się do słów mężczyzny i nie oddalać się dalej, chociaż coś wewnątrz ją kusiło.
Tym razem musiała wzmocnić coś, czego nie lubiła najbardziej- siła. Nigdy nie wiedziała jak się do tego zabrać, było to dla niej najgorsze, jeżeli chodzi o trening. Nie miała kompletnie do tego predyspozycji. Najpierw złapała swoje długie włosy i upięła je wysoko w kok. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz była tak poważna jak w tym momencie, nie było to wcale spowodowane tym, że brała trening na poważnie, a raczej całą tą sytuacją. Wzięła parę głębokich wdechów i wydechów i postanowiła zacząć od krótkiej rozgrzewki. W końcu trzeba się ruszyć i rozciągnąć mięśnie. Parę rozciągnięć, parę większych kółeczek. Zauważyła już, że im dłużej ćwiczy tym jej oddech staje się stabilniejszy. Od razu po trafieniu na Ziemię, gdy tylko zaczęła ćwiczyć męczyła się strasznie szybko, teraz to uczucie trochę minęło. Ale dzisiaj było zdecydowanie inaczej, miała w sobie jakąś nieopisaną siłę i przede wszystkim nie potrafiła usiedzieć na miejscu pomimo tego, że brak snu dawał już się jej we znaki. Nie było teraz jednak czasu żeby o tym myśleć, trzeba było zabrać się do pracy. Po krótkiej rozgrzewce, która miała jedynie na celu przygotowanie postanowiła przejść do kolejnej części. Spojrzała na swoje dłonie i czarne rękawiczki na nich. Przyjrzała się im uważnie i tylko wzruszyła ramionami. Zamachnęła się i z całej siły przyłożyła pięścią w ziemię. Poczuła jak potężny ból przeszedł przez jej ciało, chciała krzyknąć, ale się powstrzymała. Chciała sprawdzić jak wielką szkodę potrafi zrobić tak prostym uderzeniem. Nie było to, czego oczekiwała, pomimo tego, że zrobiła się szpara. Była ona jednak niewielkich rozmiarów, co w ogóle wywołało u niej niezadowolenie.
- Taka jesteś słaba? No nie wierzę. - mruknęła sama do siebie i już chwilę potem zrobiła kolejne uderzenie, równie mocne jak poprzednie. Efekt był podobny, ale to wcale ją nie zdeprymowało, wręcz przeciwnie. Miała jeszcze więcej siły i jeszcze większą ochotę walić w tą cholerną ziemię aż zrobi się odpowiedniej wielkości szpara. Oddalała się coraz bardziej od domku, nie chciała tego robić w tym pobliżu. Każda próba powinna kończyć się utratą siły, ale ona miała jej jeszcze więcej. No dalej! No już! Zrób się taka jak powinnaś!
Nie od dzisiaj wiadomo, że nerwy nie są niczym dobrym, ale to, że jej się nie udawało zaczęło ją irytować. Czuła jak powoli opuszczają ją siły, ale to wcale nie oznaczało, że się poddaje. Z każdym kolejnym miała już dosyć, musiała zrobić sobie przerwę... powoli nie wyrabiała, ale musiała jeszcze spróbować, aż do skutku. Stanęła nad tym co zrobiła i wzniosła się do góry. Wyglądało to co najmniej dziwnie, trochę zdewastowała to, ale w celach wyższych. Zamachnęła się jeszcze raz i przywaliła i tym razem poczuła. Uśmiechnęła się patrząc na swoje dzieło. W końcu było takie jak oczekiwała. Nie miała siły, ale przynajmniej w jakimś stopniu jej się udało. Była dumna, pomimo tak małej rzeczy.

Praktycznie na wpółżywa dołączyła do Kuro, musiała wyglądać jakby wyszła z buszu. Każdy włos sterczał jej dosłownie w inną stronę, ale to się teraz nie liczyło. Bardzo pewnym krokiem podeszła do niego. Złapała go za rękę, aby przyciągnąć go do swojej wysokości, co musiało wyglądać komicznie.
- Bądź moją osobą, chcę żebyś był moją osobą pod każdym względem. Wrócę z Tobą na Vegetę i jestem pewna. Jestem całkowicie pewna tego co mówię Kuro. - ich spojrzenia się zetknęły, a ona nawet nie czekając na reakcję musnęła delikatnie jego usta z uśmiechem na twarzy. Zerknęła na niego ponownie. - Mam nadzieję, że to była jednoznaczna odpowiedź... a teraz czas na mnie, pora się wyspać. Dobranoc.
Odwróciła się na pięcie i pomaszerowała w kierunku, gdzie miała się położyć, zakryła się kocem i bardzo szybko pochłonął ją sen nicości.
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Pon Cze 03, 2013 11:43 pm
Co jakiś czas rzucał okiem na jej trening. Podobnie jak Rei, April stawiała na trening siłowy. Do szatyna to pasowało ale do niej..... to chyba nie jej styl. Fakt, siła jest ważna ale to chyba nie jej atut. Kiedy skończyła i szła w jego stronę powiedział:

- Wiesz co, tak patrzyłem jak trenujesz. Siła to nie wszystko w walce liczy się też celność i szybkość. Masz drobną budowę ciała i jesteś zwinna wykorzystaj to. Jeden trafny cios może zdziałać więcej niż siłą złamanie komuś nosa. Nawet mnie byś rozłożyła. Mało kto potrafi sobie radzić z niższym i zwinniejszym przeciwnikiem.

Chyba jednak go nie słuchała, widział na jej twarzy napięcie. Szła zamyślona, jeszcze bardziej niż przedtem. Chyba zbierała się na odpowiedź. Aż zdrętwiał, kiedy chwyciła jego rękę. Czuł się dziwnie, jakby nogi i ręce pozamieniały mu się w drewniane kloce. Nie spodziewał się ani takiej odpowiedzi, ani takiej reakcji, ani tego, co zrobiła na koniec. Ona mówiła serio, absolutnie poważnie. Siedział z szeroko otwartymi ze zdumienia oczami. Nadal nie do końca rozumiał jej intencje. Myślał, że chodzi jej o to, żeby się nią zaopiekować. Przyciągał do siebie różne istoty. June traktował, niemalże jak siostrę i był pewien, że April chodziło o to samo. W każdym razie, jemu o to chodziło. Podszedł i usiadł obok haplfki zwiniętej pod kocem w kłębek. Przez chwile siedział tak przy ogniu obok niej nic nie mówiąc. Nie miał pojęcia co rozbić i co powiedzieć dalej. Miał dziewczynę, którą kochał .........chyba. Jak powiedzieć to April. Nie był pewien własnych uczuć do żadnej z nich. Po jakimś czasie odważył się wyjąć jakiś zaplatany liść z jej włosów, delikatnie. Pogładził opuszkami palce po czole, włosach i uśmiechnął się ciepło.

- Zaopiekuje się Tobą, obiecuję. – powiedział.

Dał jej spokój, ona wiedziała czego chce ale on nie bardzo wiedział czego od niego chciano. Uwierało go sumienie, powinien to powiedzieć ale coś go powstrzymywało. Nie może jej okłamywać, przecież czeka na niego jego dziewczyna, chyba że już go pochowała. Za dużo niewiadomych. Nawet sam ze sobą nie mógł być szczery, co czuje.
W głowie myśli poganiały się nawzajem, a jak na złość musiał teraz mieć czysty umysł i być czujny jak zwierzę. Chciał potrenować zmysły, szczególnie szybkie reagowanie na nagłe niebezpieczeństwo ale w Komnacie nie było do tego możliwości. Jedyne odczucie Ki dawał Reito, poza nim nie było tam żadnych innych bodźców. Nie były to warunki na trening tego typu zmysłów, czy odruchów. Siedział tak dalej czyszcząc futro, pilnując ognia i koncentrując się na okolicy. Godziny mijały, skończył czyścić futro i niebo zaczynało różowieć już na wsadzie. Zimno się zrobiło i April drżała pod cienkim kocem, sam też podmarzł w tym stroju. Postanowił zabrać ją do domku, delikatnie wziął śpiącą na ręce i zaniósł do ciepłego pomieszczenia. Położył w drugim wolnym pokoju i okrył kołdrą. Posiedział chwilę na brzegu łóżka wpatrując się w śpiącą.

Wstał przeciągnął się i ruszył do wyjścia, minąwszy swój pokój spojrzał na górę ciastek zamiast łóżka i skrzywił się. Rano, będzie trzeba coś z tym zrobić, za chwilę zleci się cała chmara much do tej sterty cukru. Dorzucił jeszcze drew do ognia i na kilku prowizorycznie ustawionych belach rozłożył skórę niedźwiedzia, aby schła. W planach miał już inne zajęcie ale ni chciało mu się siedzieć już przy ogniu. Z jednej strony, jeśli Braska chciałby zaatakować, to już dawno miał ku temu okazję z drugiej, może nadal czekał na lepszy moment. Istniała trzecia opcja, Kuro popadał w paranoje ale też były to uzasadnione obawy.
Zabrał jeden sękaty konar, zrobił sobie drugi kubek kawy i usiadł przy kuchennym stole. Chciał zrobić sobie drewnianą pochwę na nóż. W tym stroju nie miał jak go nosi, w bucie tym bardziej się nie dało. Postanowił przywiązać go sobie sznurkiem do szarfy w pasie. Zaczął obcinać korę i wyrównywać brzegi gałęzi. Grubość była odpowiednia. Najgorsze było wydłubywanie środka. Estetyką zajmie się później. Zajęcie mocno go pochłonęło.

Mimo to Kuro był tak zmęczony, że poddał się i zasnął, nawet nie wiedząc kiedy. Na stole stał kubek niedopitej kawy i walały się trociny. On zaś zasnął w dziwnej pozycji na siedząco, prawa ręka zwisała mu luźno na dół. Za to głowę miał złożoną na drugiej na stole. Ogon bezwładnie leżał na podłodze. Oj kiepsko wyszło to jego wartowanie. Starał się ale jego organizm był zbyt wyczerpany.

OOC:
Koniec treningu.
Hikaru
Hikaru
Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Czw Cze 06, 2013 9:50 am
Bulg, blug. Bulgot. Takie dźwięki wydobywały się stłumione z kapsuły regeneracyjnej, w której unosił się mistyczny wojownik. Jego rany z czasem goiły się powoli, ale odnowienie kawałka palca i ogona to już grubsza sporawa. Poza tym niewidoczne uszkodzenia ciała, te wewnątrz, musiały także zagoić się, tak więc leczenie nie trwało kilku godzin, a całą noc i jeszcze więcej. Hikaru sam zepchnął swoją świadomość gdzieś w odmęty swojego mózgu głęboko by oddzielić się od świata, który go otaczał. W ten sposób nie będzie się niczym przejmował i regeneracja szybciej się zakończy. Dalej znajdował się w czarnej przestrzeni otoczony jedynie... brakiem światła. Był to quazi-świat by jego świadomość na tym małym odcinku mogła jakoś przetrwać. W owej przestrzeni co jakiś czas pokazywały się obrazy jak na monitorze trójwymiarowym, z życia wojownika. Czasami się im przyglądał, a czasami machnął nieistniejącą naprawdę ręką by wyrzucić dany obraz z wizji.

Powoli go nudziła ciemność, tak więc Wyłoniły się z niej ściany z drewna i kilka okien, podłoga wraz z sufitem... no i drzwi. Teraz obrazy z jego przeszłości pojawiały się jako magiczne malunki ruchome, jak w Hogwarcie, albo telewizor plazmowy wystylizowany na starodawny obraz. Na końcu pojawiło się kilka mebli, wygodny fotel, lampa i stół. Białowłosy skorzystał z fotela i rozparł się na nim wygodnie. Czegoś mu brakowało... no tak. W tej chwili pojawił się przy jednej ze ścian kominek wraz z paleniskiem z już zapalonymi kawałkami drwa. Tak, jeszcze lawendowe paputki, gazeta i okulary-połówki. Do tego fajka i pies leżący obok. Nieee.. to już przesada. Na najbliższym obrazie właśnie pojawiały się wizje z jednego z jego wypadów do Piekła. Wtedy poznał kilku demonów, którzy wcale nie byli tacy źli. Rządzili akurat całym Dołem i nie było źle.

Nie byli zbyt potężni, ale woleli nie wracać do siebie bo straciliby wszystko to co wypracowali tu na Dole. To była misja właściwie jedynie zwiadowcza. Hikaru miał tylko zbadać jak sobie radzą i tak też zrobił. Kaioshinom nie chciało się zaglądać w takie zadupia, tak więc posłali mistica. Nic takiego się tam nie wydarzyło, całe to wspomnienie właściwie nie ma wielkiego znaczenia, a jednak właśnie na nim się skupił. Otrzymał pewien prezent tego dnia, kiedy miał już wrócić na Górę. Mianowicie w jego umyśle została zapisana technika demonów, używana przez jednego z nich, to była jego najlepsza zabawka, dzięki której wspiął się na szczyt władzy, wraz z kolegami. Sam osobiście nie miał zbyt dobrego dostępu do wiedzy na temat techniki, ale był to dokładny zapis użycia i doświadczenia tego co zapisywał ją. Hikaru jedynie wiedział, że nazywa się LIGHTNING SHOWER RAIN, i że owy atak jest pół obszarowy. To znaczy działał na kilku przeciwników jeśli byli blisko siebie. No tak... fajna technika, ale nie miał kogo jej nauczyć. Poza tym uczenie demonów było niebezpieczne. Nigdy nie wiadomo co z nimi się stanie, czy przypadkiem nie wbiją noża w plecy. Taka ich natura i nic nie można z tym zrobić. Był poza tym ciekaw czy June okaże się tak samo zdolna jak kiedyś.



occ zapisany w pamięci LIGHTNING SHOWER RAIN, możliwośc nauczania demonów tejże techniki.
Anonymous
Gość
Gość

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Czw Cze 06, 2013 9:06 pm
_______June tropiąc dziwnego zwierza, którego od dłuższego czasu słyszy jak buszuje wokół niej usłyszała nagle krzyk. To był znajomy głos należący bez wątpienia do April. Było ciemno, strasznie, a przez swoją nieuwagę demonica zgubiła z oczu koleżankę. Czuła się winna, bo w końcu to na jest tutaj tą silniejszą jak to Kuro powiedział. Powinna się opiekować fizycznie halfką i bronić przed niebezpiecznymi atakami nieprzyjaciół jeśli zajdzie taka potrzeba jak właśnie teraz. W sumie do niczego innego June się nie nadaje.
Rudowłosa właśnie miała zerwać się do biegu na ratunek gdy nagle za plecami usłyszała szelest liści i dźwięk łamanych gałęzi. Odwróciła się i to co dostrzegła przeraziło ją. W ciemności niewiele można było zobaczyć, ale dzięki świecącej kulce KI złote oczy mogły ujrzeć wielkie zielone ślepiska wpatrujące się z nienawiścią w wojowniczkę. Sparaliżowało ją zupełnie. Ta zieleń nie wiadomo czemu powodowała, że nogi June nie mogły się przesunąć nawet na centymetr. Były jej dziwnie znajome, jakby już takie kiedyś widziała i ktoś kto je nosił wyrządził jej wielką krzywdę. Tylko skąd to wrażenie?
Nie miała zbyt wiele czasu na przemyślenia. Gdy usłyszała kolejny krzyk April w tym samym czasie 'zielone ślepiska' zaryczały potwornie zagłuszając wołania koleżanki. W tym momencie demonica nie wiedziała co zrobić. Jeśli cofnie się i poleci do rannej to potwór pójdzie za nią i wyrządzi jeszcze większą szkodę. Trzeba uciekać, jak najdalej od tego miejsca i jak najdalej od April nim stwór ją wyczuje. W tym celi demonica zamachnęła się ręką i rzuciła świetlistą kulkę KI wprost w twarz przeciwnika dzięki temu zyskując trochę czasu na przewagę uciekając. Wzleciała lekko w powietrze, a następnie niezbyt szybko zaczęła zmierzać w kierunku skalistych terenów skąd przybyła tutaj razem z Tsu. Usłyszała ryk, odwróciła się i dzięki lekkiemu światłu księżyca była w stanie zobaczyć zarys przeciwnika. To był... to był smok! Czarny jak smoła smok! Nie dziwne, że nie potrafiła go zobaczyć w ciemnościach bo niemal zlewał się z otoczeniem. Jedyne co było bardzo dobrze widoczne to buchające zielonym ogniem oczy. Na jej nieszczęscie smok był ogromny, wielkości paru tych dużych samochodów przeworzących ludzi, które widziała w mieście. Pokonanie czegoś tak wielkiego będzie nielada wyzwaniem. Albo przegra, albo wygra.

Demonica nie wiedziała ile to już czasu leciała, ale wschodzące już słońce mówiło, że mniej-więcej kilka godzin. Znajdowała się na kompletnym odludziu, a pod nią rozciągało się morze skalistych terenów. Smok cały ten czas uparcie leciał za June jakby tylko ją chciał dopaść i rozszarpać za wszelką cenę. Chyba się nieco znudził w tym miejscu bo zamachnął się wielkimi błoniastymi skrzydłami przyspieszając i ruszył do ataku. Otworzył paszczę i chciał od razu połknąć w całości demonicę lecz ta widząc zamiary przeciwnika wystawiła ręce i wypusciła z nich falę energii prosto w otwór gębowy pożeracza. Bestia zaryczała niezadowolona niżając lot, potrząsnęła głową i za chwilę znów rzuciła się na złotooką.
____ - Uparty. - Mruknęła pod nosem unikając szarży smoka uskoczeniem w bok. I tak skakała z boku na bok przez dobre kilkanaście minut myśląc spokojnie nad techniką walki. Ten chyba mózgu nie miał bo rzucał się do ataków jak zombie myśląc tylko o jednym "zabić!". Ale nic bardziej mylnego. Potwór chyba miał tam zalążek rozumu bo w pewnym momencie zamiast rzucać się z zebiskami wyrzucił z ust podmuch gorącego płomienia zmieszanego z falą energii. Ta mieszanka trafiła nic nie spodziewającą się demonicę i skutecznie wbiła w skały, które dodatkowo zawaliły się na nią. Zajęczała niezadowolona czując jak jej lewa ręka została zmiażdżona i nieco przypalona. Podniosła się od rzucając na bok kamienie i głazy po czym spojrzała w górę. Przeciwnik najwyraźniej nie był zadowolony z tego, że jego przekąska dalej żyje bo zaryczał kolejny raz i zaczął pikować w dół. Nie spodobało się to demonicy, która była nieźle zmęczona. Leciała w końcu kilka godzin bez przerwy i od razu po tym zaczęła walkę. Nie miała nawet chwili oddechu... ale miała pomysł jak taką chwilę zyskać. Wyrwała sobie więc kilka włosów z głowy po czym szybko zamieniając je w czarne gwoździe rzuciła na smoka. Wycelowała idealnie w oczy po czym uskoczyła w bok. Powtór krzyknął przeraźliwie po czym zdezorientowany przygżmocił o ziemię tworząc pod sobą lej. Wierzgał jakiś czas, a June korzystając z tej chwili nieuwagi przeciwnika dała nogę za wielką skałę. Przyległa plecami do zimnej skały skrytej w cieniu i uspokajając oddech przyglądała się potworowi. Wił się, ryczał, aż w końcu podniósł. Otworzył jedno oko, a drugie trzymał zamknięte. Chyba był teraz na wpół ślepy bo z tego zamkniętego sączyła się krew. To jakiś plus dla biednej Junuś.
Pora na rundę drugą.

Smok rozglądał się nieźle podminowany szukając uciekinierki, a ta podglądała go z ukrycia wymyślając jakiś plan ataku. Lewa ręka odpadała, nie dość, że została zgnieciona to jeszcze popażona. Krew ściekała z rany na ziemę, każda kropla była jak sekunda na zegarze. Jak pokonać tak wielkie bydle bez zadrapania? Może by tak poprosić kogoś o pomoc? Właśnie w tym samym momencie, w którym pomyślała o posiłkach w jej głowie odezwał się Kuro. Tylko jak? Nad tym zastanowi się kiedy indziej, na razie trzeba powiedzieć, że...
____ - "Nie...! Nie szukaj mnie, chcę być sama." - Odpowiedziała w myślach krótko. Nie! Nie ma mowy! Pokona smoka sama, bez niczyjej pomocy i pokaże, że jest warta uwagi! Nie jest byle kim. Jest demonem.
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Acrb4iJak na złość kawałek skały nad dziewczyną odłupał się i spadł jej na główkę. Ta chwyciła się za obolałe miejsce i pisnęła. Szybko zakryła swoje usta, ale było za późno. Wyostrzony słuch potwora usłyszał wszystko. Nagle przeogromna skała, za którą się skrywała została rozwalona na małe kawałeczki przez smoka, który w nią wleciał całym ciałem. Wyglądało to tak jakby potężny samolot właśnie uderzył w to miejsce... Potwór spojrzał na przestraszoną Rudowłosą, zawarczał po czym zamachnał się wielkim ogonem, który uderzył ją w bok i odesłał w powietrze. Zatrzymała się w połowie lotu, oddychając ciężko zwrociła się ciałem w stronę potworzyska, które leciało w jej stronę. Ten się chyba nigdy nie męczył! A June wręcz przeciwnie! Uskoczyła w bok, a gdy bestia przeleciała do góry wysłała w jego stronę serię kuleczek ki.
Wzniosły się tumany kurzu zasłaniające całkowicie sylwetkę czarnego potwora. Szybko się okazało, że atak był nieskuteczny. Smok rozwiał kurz machnięciem skrzydłami, a następnie wysłał kolejną wiązkę ognistej fali w jej stronę. Nie było szans by uniknąć tego, dlatego musiała odepchnąć falę falą. Wystawiła ręce przed siebie wystrzeliwując podobną falę co przeciwnik, a po chwili te zetknęły się. Powiew powietrza odkurzył z brudu skały, dwie energie walczyły o dominację. Tutaj było widać jak bardzo zmęczona jest June bo fala smoka była bliżej niej. Przegrywała to siłowanie...
____ - "Aaah! NIE! Dam radę, dam... radę... dam..." RADĘ! - krzyknęła nagle z całych sił i wyrzuciła z siebie resztkę energii, która jej pozostała w zapasie dodatkowo wpadając w furię co tylko podniosło jej PL. To poskutkowało. Jej ognista fala przebiła falę smoka i obie uderzyły w niego z niesamowitą, destrukcyjną siłą. Wyglądało to jak fajerwerki, albo detonacja c4 w powietrzu. Silny podmuch powietrza zmiótł zmęczoną demonicę i ta gruchotnęła plecami o skałę. Zsunęła się po niej, aż na samą ziemię. Pół przytomna patrzała czy jej atak przyniósł jakiś skutek...

Czy tak to miało wyglądać?
Gdy cały kurz, który uniósł się w efekcie wybuchu fal opadł ukazał obraz, który jakże ucieszył wyczerpaną rudowłosą. Przeciwnik leżał rozłożony na ziemi, chyba martwy. Nie. Żył. Jego brzuszysko podnosiło się co chwila do góry i opadało. Na całe szczęście chyba nie miał zbyt wiele sił, bo się nie podnosił. W dodatku nie miał ponad połowy ogona oraz wykrwawiał się znacznie co tylko utwierdzało ją w przekonaniu, że zwyciężcą w tym pojedynku jest ona. Jeśli nie umrze tutaj to zdechnie mu się w ciągu doby na pewno - tylko ktoś niezwykle silny by przeżył coś takiego. A jednak. Gdy smok zaczął się podnosić na chwiejnych łapach, June robiąc wielkie oczy zaczęła się zastanawiać czy aby to coś nie jest wykonane z jakiegoś niezniszczalnego materiału. Nie wierzyła, po prostu nie wierzyła w to co widzi! Czyżby los sobie z niej zakpił!?
Z trudem uniosła swoje ciało podtrzymując się ściany, w którą uderzyła. Wzięła kilka głębszych wdechów i już była gotowa do następnego starcia z czarnym intruzem. Lecz ten... podwinął swoją pozostałość po ogonie po czym tak po prostu sobie odleciał zostawiając June w spokoju. Demonica chciała biec za nim dokończyć to co zaczęła lecz w porę opanowała się przypominając sobie o April, którą zostawiła w Szkole Hikaru. Domyślała się, że już tam są Kuro oraz Reito z Mistickiem i zajęli się koleżanką jak trzeba. Bała się jednak spotkania z 'braciszkiem', który może na nią nakrzyczeć za to, że zamieniła jego łóżko w stertę ciastek no i zostawiła samą April choć dostała małą misję by się nią zająć. To będzie ciężki kawałek chleba, ale trzeba go unieść z dumą. W końcu gdyby nie odciągnęła tutaj tego smoka kto wie jakie szkody wyrządziłby w szkole. Może dobrze, że tak się stało.
Złotooka spojrzała na swoje ubranie. Wyglądało koszmarnie, poobdzierane, dziurawe gdzie-niegdzie. Dobrze, że się przebrała na czas treningu w dresowe ubranko. Nie będzie jej szkoda czarnych spodni i tej pomarańczowej bluzki. W końcu nakupowała sobie tego tyle, że starczy jej na cały rok. O ile nie będzie walczyć tak często jak to robi teraz. Zgłodniała. Razem z April miała szukać czegoś do przegryzienia, a w końcu wyszło tak, że tamtą coś ugryzło, a ją wywiało kilkanaście kilometrów dalej. I tutaj June sobie o czymś przypomniała. Skoro potworzysko zgubiło ogon musi on gdzieś tutaj leżeć. No i nie trzeba było się rozglądać! Kawał mięcha wielkości furgonetki leżał sobie czekając jakby na kogoś, kto je upiecze i ze smakiem zje. Nie można przegapić takiej okazji....

OOC
Koniec treningu (zaległy)
Wracam do was, ale na razie miejcie mnie w dupce. Very Happy

Reito
Reito
Liczba postów : 544
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://dragon2326.deviantart.com/

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Sob Cze 08, 2013 9:14 pm
___Trenował ciężko pomimo zmęczenia. Leciał cały czas do przodu ścigając się ze swoją KI wystrzeloną z dłoni. Wystrzelił kilka pocisków i gdy je przegonił to starał się ich unikać albo sparować. Ranił sam siebie i choć Ki miał już niewiele to nadal ryzykował „bawiąc się” w ten sposób. Nawet nie zauważył, że podświadomie kierował się w stronę szkoły światła. Zamyślił się. Sam nie wiedział co ma teraz robić. Czy wrócić na Vegetę? Czy może zostać tu jeszcze… Chyba zagubił sens a pobyt w komnacie ducha i czasu sprawił, że czuł się tu nieswojo tu na Ziemi. Na Vegecie uznali go za zmarłego. Właściwie nie miał tam czego szukać ale w jego głowie nadal krążyły dziwne myśli. Wiedział, że musi tam wrócić.

___Kontynuował trening. Pociski goniły go niezależnie od tego dokąd poleciał. Jedne rozbijał tymi wystrzelonymi z dłoni, inne brał na siebie albo korzystając z uwarunkowań otoczenia nakierowywał je na skały bądź drzewa. Im dłużej to trwało tym bardziej opadał z sił. Coraz więcej pocisków raniło jego ciało. Był na skraju wycieńczenia. Mimo to starał się utrzymać przemianę. Chciał jeszcze posłać za sobą Ki-blasta ale jedyne co wyłoniło się z jego dłoni to strużka dymu. Zrezygnowany leciał dalej przed siebie. Jego oczy powoli się zamykały. Otrząsnął się i starał się zachować przytomność. Już za mgłą widział obraz otoczenia. Coś podświadomie mimo to kierowało go w dobrą stronę. Był już całkiem niedaleko. Zabrakło kilka metrów gdy… zasnął. Rozpędzony spadał na ziemię niczym uszkodzony samolot. Grzmotnął w skały i wbił się w nie tuż obok idącej właśnie tędy June. Był zakrwawiony i nieprzytomny. Całkowicie bezsilny. Wyglądał nawet na martwego tyle że nadal jego klatka piersiowa się unosiła.

OOC: Koniec Treningu.
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Sob Cze 08, 2013 11:26 pm
Obudził się i rozejrzał dookoła zaspany. Siedział przy kuchennym stole, zdrętwiał. Przeciągnął się, aż mu w kościach chrupnęło i ziewnął. Szybkie rozeznanie w sytuacji pozwoliło mu domniemywać, że jego drzemka trwała około dwóch godzin, stanowczo za krótko jak na jego potrzeby ale trudno. Posprzątał po sobie bałagan, wziął szybki prysznic i zmienił opatrunki. Skręcona kostka miała się znacznie lepiej, natomiast oko gorzej. Starał się być jak najciszej, żeby nie obudzić April.
Słońce powoli wschodziło na niebo, niespiesznie jakby jeszcze samo budziło się ze snu.

Dorzucił drew do ognia i odwiedził Hikaru. Z zewnątrz rany wyglądały na zagojone ale najwidoczniej potrzebował czas do regeneracji. Zresztą maszyna zapewne sama się wyłączy kiedy będzie trzeba. Chłopak być bardzo ciekaw, co nauczyciel porabiał, że go tak sponiewierało. Pewnie niedługo wyjdzie, więc postanowił zrobić jakieś śniadanie. Naszła go ochota na ciepły kawałek chleba z chrupiącą skórką. Oblizał się tylko ze smakiem, wiedząc że i tak nic z tego.

Wrzucił trochę mięsa i postanowił też ugotować zupę. Poranek był chłodny, więc cieplny napar wszystkim dobrze zrobi. Nalał wody i zawiesił kocio nad ogniem. Pokroił kilka kawałków mięsa zostawiając przy nisz tłuszczyku aby się roztopił i zupa nie smakowała wodą. Patykiem z ogniska wygrzebał bulwy roślin wodnych, które dzień wcześniej umieścił w palenisku. Dobrze nadawały się na warzywny dodatek do wywaru i udawały ziemniaki. Nie miał nic więcej. Dorzucił kilka liści laurowych i miętę, posolił i popieprzył. Na pewno Hikaru go wyśmieje. Zupa pewnie smaczna nie będzie ale chłopak się stara no i chciał dobrze. Siedział przy ogniu ziewając szeroko i przecierając śpiochy w oczach, walczył z ponownym zaśnięciem. Coś go niepokoiło, nie dawało mu spokoju, biło na alarm, gdzieś wewnątrz niego ale nie wiedział co.
Anonymous
Gość
Gość

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Nie Cze 09, 2013 10:02 pm
Przyspieszam fabułę. Gomenasai April.
____ Dziewczyna szła powoli. Szła, bo na latanie nie miała już energii, wyrzuciła wszystko w ostatni atak, na rezerwie nie byłaby w stanie zbyt daleko polecieć. Wolała zachować to sobie na wszelki wypadek gdyby smokowi zachciało się wrócić po ogon, który ciągnęła po ziemi. Ciężko było jej stawiać kroki, każdy nosił ze sobą nieco bólu w mięśniach i pogruchotanych kościach nie mówiąc nic o ręce. Szybko nastała noc. June straciła już kompletnie poczucie czasu oraz miejsca. Szła przed siebie, bo była przekonana, że stamtąd leciała. Poznawała pewnie miejsca, kształty gór, polany, rzeki. Drogi było jeszcze kawałek, a Rudowłosa stawała się senna. Ułożyła się więc pod pierwszym lepszym drzewem i zasnęła. Zbudziła się bladym świtem. Gdy tylko wyskoczyły pierwsze promienie o czwartej nad ranem zerwała się idąc w dalszą drogę. Przydałaby się jej solidna dawka energii, ale za przebudzenie musiała robić zimna woda z koryt rzek. I tak szła parę godzin, aż nagle... SRU. Coś grzmotnęło z hukiem o ziemię wzniecając tumany kurzu. Dziewczyna zdezorientowana przebudziła się nieco. Mrugnęła kilka razy powiekami rozglądając się. Spojrzała na ziemię. Tym, kto wleciał obok niej to... to...
____ - Rei-to? - Zdziwiła się. Nie mogła uwierzyć w to co widzi, więc mrugnęła parę razy patrzałkami i przetarła je rączkami lecz obraz był taki sam. Drgnęła z miejsca, podbiegła do nieprzytomnego kolegi zostawiając smoczy ogon. Ukucnęła przy Nim poklepując Go lekko po policzku i nawoływała - Rei, Rei! Obudź się, słyszysz mnie? To ja, June. Reeeito! - Lecz ten nawet nie zareagował. Pierwsze co przyszło jej na myśl w panice to to, że mężczyzna nie żyje dlatego nachyliła się przystawiając ucho do jego klatki piersiowej nasłuchując. Chwila ciszy. Żył. Słyszała nierównomierne bicie serca oraz świst nabierania powietrza w płuca, klatka się podnosiła i opadała. Całe szczęście.
Skąd on się tutaj wziął? Dlaczego jest tak poobijany?Pytania zostawi sobie na później. Teraz najważniejsze jest to, by zabrać stąd saiyana. Był tylko mały problem. Musi to wyjaśnić mężczyźnie nim cokolwiek zrobi dlatego poklepała go lekko po policzku chcąc by choć na milimetr otworzył oczy i na nią spojrzał.
___ - R...Reito. Posłuchaj mnie. Nie chcę Ci zrobić krzywdy, ale muszę Cię wchłonąć. Tylko na chwilę, moja lewa ręka jest poszarpana i nie mogę Cię zanieść do Szkoły Hikaru własnymi siłami. Proszę, nie bój się. Nie skrzywdzę, chcę tylko pomóc. Ok? - Bała się to zrobić. Nie wiedziała jakie mogą być tego skutki później. Jej dobre chęci mogą zostać źle odebrane przez inne osoby, ale jeśli zostawi tutaj samego Reito to może umrzeć. Trudno, zaryzykuje jeszcze raz skoro to już zrobiła kilka razy w ciągu ostatnich kilku godzin. Do tej pory wychodziła na tym dobrze...
Wsunęła jedną drżącą rękę pod głowę mężczyzny i lekko Go uniosła do pozycji pół siedzącej. Delikatnie również drugą rękę ułożyła na jego klatce piersiowej sycząc z bólu. Spojrzała na jego spokojny wyraz twarzy. Wyglądał jakby po prostu sobie smacznie spał, a nie zleciał z nieba. Swoją drogą był całkiem przy... ekhm. Wtuliła go do siebie i przymknęła oczy. Skoncentrowała się, a po chwili wokół niej pojawiła się złota aura emitująca przyjemne ciepło ogrzewające Reito. Włosy demonicy zaczęły falować, wyglądała teraz tak jakby zanużyła się w wodzie - każdy unosił się w górę jak za sprawą magicznej sztuczki. Za chwilę jednak rude kudły zaczęły wydłużać się obejmując powoli ciało nieprzytomnego jak bandaże mumię. Gdy cały został schowany pod warstwą jej włosów jej ciało rozbłysło jaśniej oświetlając wszystko dookoła. Minęło kilka sekund, a oślepiające światło opadło ukazując wyjątkowo dziwny obrazek.
Płomienie, dookoła płomienie, a w samym centrum skulona postać, która powoli wstała. To była June spowita ogniem, który szybko zgasł ukazując jej nowy wygląd. Rude włosy zmieniły kolor na brązowy, jaki miał Reito, a z tyłu falował wesoło małpi ogonek. Jedynie jej ciało i oczy nie uległy zmianie. Wciąż błyszczały miodowym odcieniem. Na całe szczęście saiyański wygląd zniknie jak dojdzie do szkoły Hikaru.
Spojrzała na siebie. Rany nieco się zagoiły gdy dostała trochę więcej energii. Czuła się o połowę silniejsza, to było wspaniałe uczucie. Ale nie pora na zachwyty samą sobą, trzeba jak najszybciej dotrzeć do celu. Reito ma co prawda wygodnie, siedzi w jej ciele oplątany w rude kudły czekając na uwolnienie. Tyle dobrze, że w środku jego rany się zagoją. Tak czy siak demonico-saiyanka chwyciła za czarny smoczy ogon i poleciała w stronę Szkoły Hikaru najszybciej jak potrafiła. Dostała niezłego kopa w siłę. Podróż trwała zaledwie pół godziny. Już z daleka widziała Kuro przy ognisku na co uśmiechnęła się szeroko i zniżyła lot. Wylądowała puszczając balast na ziemię i stanęła prosto patrząc się na Kuro. Nie ukrywała radości, która szybko znikła z jej twarzy gdy sobie z czegoś zdała sprawę...
___ - K...Kuro ja... - zaczęła mówić spuszczając głowę w dół jak zbity pies. Nie wiedziała od czego zacząć. Od przeprosin za zciasteczkowanie łóżka? Za zostawienie April? Może najpierw wypuści Reito na wolność. Tak, od tego powinna zacząć.

OOC
Wchłanianie Reia i dodanie połowy jego statystyk do siebie.
Dla wglądu nowy wyglądzik - https://2img.net/h/oi40.tinypic.com/j8llox.jpg
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Pon Cze 10, 2013 5:05 pm
Siedział całym ciałem odczuwając nie pokój. Końcówka ogona chodziła mu jak u wkurzonego kota, szybko to w prawo to w lewo. Spróbował się skoncentrować, co ze zmęczenia przychodziło mu z trudem. Przyusznic jednak nie postawił go na nogi, tak jakby tego chciał. Wyciszył się i wsłuchał w szum liści. Rozszerzył swoją świadomość i wykrył kilka źródeł Ki. Jedno nietypowe ale sylwetka jej właściciela wydała mu się mniej więcej znajoma. Oczywiście changeling. Ciekawe co tutaj ten jaszczur porabia....
Wyczuł kogoś jeszcze i rozpoznał energię. Reito ale był niemalże w agonalnym stanie. Przecież dopiero co ucinał sobie drzemkę, gdzieś tam daleko. Czyżby będąc w takim stanie trenował, nie regenerował się? Co on znowu kombinował. Już wstał, gotów do odlotu, gdy przy szatynie pojawiła się Ki June. W pierwszym momencie odetchnął z ulgą jednak chwilę później runął cały spokój. W jakiś niezrozumiały dla niego sposób ciało Reia zniknęło ale czuć było jego Ki wraz z Ki June. Umarł nieee, zbyt nagle. Dziewczyna zaczęła się przemieszczać w jego kierunku. Dziwna Ki z domieszką demona i Saiyana.

Kuro nie wiedział co zrobić, w pierwszym odruchu pobiegł na statek ale nie było widać końca regeneracji nauczyciela. Szlag! Moc demonicy wzrosła, no może nie tyle, żeby mu zagrozić ale jednak. Nie miał pojęcia co się stanie, jak się tu zjawi. On sam także jest osłabiony i może skończyć w podobny sposób. Sprawdził, czy w kieszeni znajduje się senzu i czy April śpi spokojnie. Musi sobie jakoś z tym sam poradzić i nie skrzywdzić June, no chyba że nie będzie chciała oddać Reia, jeśli to w ogóle możliwe. Przede wszystkim musi zachować odległość.
Wylądowała z uśmiechem na twarzy, a on stał jak posąg w stroju szkoły Hikaru. Nieco wyższy, barczysty i z zarostem. Zmrużył jedno oko, jako że lewe przysłaniał mu opatrunek i przeniósł ciężar ciała na zdrową nogę. Był na nią zły, może nie wściekły ale zły. Za jej nieodpowiedzialne zachowanie, za zostawienie April. Zaczął się jej też bać, nie tyle jej samej ile jej nieprzewidywalności. June dała mu kolejną lekcję o demonach i dorzuciła kolejną cegiełkę nienawiści do tej rasy u młodego Saiyana.

- Gdzieś Ty się podziewała? Czemu zostawiłaś April samą? Liczyłem na ciebie, powierzyłem Ci jej życie. Zaufałem Ci, ze przy Tobie nic się jej nie stanie. Mówiłem, że jest słabsza od Ciebie, a na dodatek nie pojęcia o tej planecie. Wzywała Twojej pomocy, a ty ją olałaś.... Hikaru wrócił wieczorem na granicy śmierci. Braska tu był? Walczył z Hikaru? I cokolwiek zrobiłaś Reiowi oddaj go.Nie do twarzy ci w tym kolorze włosów.

Starał się mówić spokojnie nie podnosząc głosu. O łóżko nie miał pretensji, zbytnio. Jednak starał się zachować dystans fizyczny miedzy nimi. Musiał jakoś zapanować nad sytuacją. Szczególnie zachować zimną krew i dać się omamić niewinnemu spojrzeniu June. Nie chciał skrzywdzić June ale powierzył jej cenną rzecz, życie swojej koleżanki a ona najzwyczajniej to olała. Drugi raz nie popełni tego błędu, nauczył się nie polegać na demonicy.

OOC: trening start.
Anonymous
Gość
Gość

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Pon Cze 10, 2013 9:45 pm
_____ Dziewczyna przygotowywała się powoli do wypuszczenia Reito na wolność. Tak samo jak wchłanianie wymagało to dużej koncentracji i skupienia. Jednak... nagle głos zabrał Kuro. Dziewczyna nieśmiało podniosła wzrok na chłopaka i ze zdziwieniem odkryła, że od dziś to mężczyzna. Doszło mu parę centymetrów do wzrostu oraz w obwodzie mięśni, aż trudno było uwierzyć, że to ten sam saiyan, który dzień temu zniknął wraz z Reito i Hikaru. Swoją drogą Reito się nie zmienił nic a nic. Ciekawe gdzie byli. Ale nie tym sobie będzie zaprzątać teraz główkę bo... słowa, które padły z ust saiyana wbiły ją niemal w podłogę. Zamarła w bezruchu blednąc coraz bardziej z każdym kolejnym wypowiedzianym słowem. Dłonie dziewczyny zaczęły drżeć, a małpi ogon zawisł jak szmatka bezwładnie. Każde słowo raniło, każde było jak strzała prosto w jej demoniczne serduszko.
___ - Nie... nie było tutaj mojego Ojca. - Powiedziała krótko spuszczając znowu głowę. Nie potrafiła patrzeć mu w oczy. Widziała w nich nutkę nienawiści do niej, do jej rasy. Nie rozumiała tego, przecież chciała dobrze. Czuła się teraz jak ten pies skrzyczany przez właściciela za to, że pogryzł kapcia, którego w rzeczywistości zdewastował kot. Pojawiało się nowe uczucie. Nienawiść. - Ja... - Zaczęła nie mogąc znaleźć odpowiedniego początku tłumaczeń. Zadrżały jej dłonie ponownie. Zamknęła mocno oczy nie pozwalając łzom wypłynąć. Wzięła głęboki wdech - Wybrałam się razm z April do lasu by coś upolować. Było ciemno więc trzymałyśmy się razem, a ja oświetlałam teren energią. Ona nagle zniknęła, nie wiedziałam kiedy i nie wiedziałam gdzie jest. Nie potrafię wyczuwać energii jak to robisz Ty czy Hikaru, nie byłam w stanie jej odnaleźć! Dopiero gdy usłyszałam Jej krzyk... chciałam iść, ale... ale pojawił się wielki smok. - Powiedziała wskazując rączką na wielki ogon, który taszczyła tutaj przez całą drogę. - Nie miałam innego wyjścia jak go odciągnąć. Jakbym poszła ratować April potwór poleciałby za mną i skrzywdziłby ją, zniszczył to miejsce... Odleciałam razem z nim daleko stąd, musiałam! Musiałam! - Zacisnęła pięści unosząc ręce. Jedna z nich była wyraźnie poparzona, aż po samo ramię. - Walczyłam z nim, walczyłam, przetrzymywałam go tam mając nadzieję, że go pokonam. Prawie zginęłam! Jedyne co mi się udało, to pozbawić go ogona. Uciekł mimo, że użyłam najsilniejszego ataku... byłam bez szans. Narażałam życie dla April! Nie chciałam Cię zawieść! Chciałam pokazać, że można mi zaufać, ale... - Jej wzrok się zmienił. Z małej kaleki przerodził się w groźny grymas przesiąknięty nienawiścią. - ... Jak mogłeś Kuro... - Mrukneła.
Jej aura zaczęła się zmieniać. Wokół niej pojawiła się delikatna złota mgiełka, a na twarzy wymalowała się powaga.
___ - Nie jestem taka głupia za jaką mnie uważasz... - Powiedziała niezadowolona skwaszając się tak jakby zjadła właśnie cytrynę wraz z całą skórką. Jakby się zastanowić to wraz z mocą przybyło June nieco rozumu. Jej tok myślenia nie przypominał już małej bezbronnej dziewczynki. W każdym razie aura nasilała się, stawała się większa lecz nie buchała ogniem, była spokojna jak zwykła poświata. Wydawało się, że będzie atakować, lecz nic bardziej mylnego. Włosy jej zafalowały wydłużając się i uformowały za nią coś na wzór męskiego ciała. Rozbłysło krótkie światło, a gdy opadło na miejscu 'kukiełki' znajdował się Reito. Leżał dalej nieprzytomny na jej plecach. Wygląd June wrócił do normalności, rude włosy wróciły, a małpi ogon zniknął.
___ - Spadł z góry w dół... - Tutaj znów dało się wyczuć mniej inteligencji - ... był nieprzytomny, a ręka bolała więc go wchłonęłam. Nie chciałam go skrzywdzić, tylko uratować. To, że jestem demonem nie oznacza, że jestem zła. - Mruknęła układając nieprzytomnego ostrożnie na ziemię. Jego rany nieco się wygoiły, nie wyglądał tak drastycznie jak na początku. Za to ona sama tak. Rany powróciły.
Nie wiedziała czy ma ochotę dalej przebywać w tym towarzystwie. Z Hikaru już zaliczyła kłótnię, chciała już wtedy uciekać, ale dzięki Kuro została. Ale teraz on... za kogo ją uważa? Za potwora, który tylko czeka na okazję by zabić, zjeść i zapanować nad światem? Ona taka nie jest, to kłamstwa!
___ - Nienawidzę Cię. - Powiedziała sucho i odwróciła się plecami do Kuro. Przeszła kilkanaście metrów dalej pod drzewo gdzie usiadła spokojnie. Przewróciła się na bok rozmyślając nad tym co teraz robić... chcąc-niechcąc łzy zaczęły lecieć same...
Hikaru
Hikaru
Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Wto Cze 11, 2013 9:50 am
Hikaru spędził calutką noc i cały poranek w komorze by zregenerować swoje uszkodzone ciało. Z czasem do wewnętrznego pokoju chłopaka zaczęły docierać coraz to nowe wiadomości z zewnątrz w postaci naściennych obrazów ruchomych. Albo też głosów po prostu. To było najlepszym dowodem, że wracał do świadomości. To oznaczało, że jego ciało wracało do formy z czego się cieszył. Miał stanowczo dość bezczynności. Owy pokój zaczął się powoli rozpadać, więc Hikaru wstał z nieistniejącego naprawdę fotela i zaczął się wsłuchiwać w to co go otacza. Jakiś stłumiony odgłos bulgotania, jakby gdzieś stało pracujące wino. No dobra... ewentualnie jakby się znajdował w wodzie... co było bardziej słuszne. Poza tym jednak kiedy już jego świadomość wychodziła poza ciało, dochodziło więcej dźwięków, niestety nie potrafił zidentyfikować ich na początku. Były bardzo stłumione.

Kiedy pokój się całkiem rozpadł zapadła ciemność, a po dłuższej chwili pojawiło się słabe światło, choć w ciemności wyglądało jakby pojawiła się supernova. Stamtąd też dochodziły coraz wyraźniejsze odgłosy i świadomość innych osób w pobliżu. Hikaru ruszył ku światłu wiedząc, że w ten sposób odzyska kontrolę nad swoim ciałem. Chwilę później otworzył oczy i zamrugał. Nie było zbyt przyjemne jak bacta dostawała się do oczu, więc zamknął je i skupił świadomość na tym co otaczało go. Na całym terenie swojej szkoły. Była tam April, Kuro i June... April ? Tak,... jednak nie odeszła, coś ją trzymało. Mistic nie zdawał sobie sprawy co zaszło w nocy, ale Ki Kury zmieniła się. Była silniejsza, choć może nie ukazywał całej mocy to jednak jego aura była dużo silniejsza. April natomiast chyba spała w domku w skale. June... miała inną aurę, jakby podwójną.. Dopiero po chwili zrozumiał, że miała w sobie Reita, sayana, który zbierał dla niego kule.

Pochłonęła go ? Dlaczego ? Czyżby stała się zła ? Nieee... jej energia nie pulsowała złem, nie była też jakoś specjalnie rozbudzona. Kiedy dwie aury wojowników rozdzieliły się, aura June była spokojna, tak więc nie zamierzała walczyć. Rei natomiast był w śpiączce, ledwo żywy. Musiał ostro trenować, choć może z kimś walczył Nie ważne, nie groziło mu niebezpieczeństwo, wyzdrowieje bez pomocy. Był po prostu wypłukany z energii. Wyczerpany. Nie było tu niebezpieczeństwa. Mógł wyjść z komory regeneracyjnej i ubrać się.. Znów otworzył oczy i wyklikał coś w wewnętrznej klawiaturze. Trzy guziki wystarczyły by bacta zaczęła spuszczać się z komory do zbiorników, gdzie się oczyści i wzbogaci odpowiednimi składnikami by móc wykorzystać ją na nowo. Kiedy w całym pojemniku znajdowało się może z pół zielonkawej cieczy Hikaru zdjął maskę i przetarł twarz. Był cały lepki i dalej miał brud na sobie, pomieszana krew z błotem łatwo nie schodziła. Nos jednak był cały, palec u ręki także. Choć nie... Nie było w nim jeszcze paznokcia. Ten jednak odrośnie w ciągu tygodnia. Ogon już był cały choć wciąż delikatny. Zamachał nim by strzepnąć bactę z futra i spojrzał na swoje ubranie.. a właściwie jego brak.

Był prawie nagi, kiedy otworzyła się komora, zobaczył swój miecz leżący na ziemi z rozerwanym pasem od sayi. Będzie musiał to naprawić. Jednak uśmiechnął się bo udało mu się skończyć z shadowami permanentnie... chyba. Przynajmniej na najbliższe lata. Białowłosy wyszedł z komory i przeciągnął się sprawdzając czy wszystko w jego ciele wróciło do normy. Czuł się znakomicie, choć był cały pokryty kleistą substancją i bez prysznica się nie obędzie. Zobaczył ręcznik, który podniósł i wziął ze sobą kiedy wyszedł ze statku. Miecz w sayi trzymał w drugiej ręce starając się nie zabrudzić obu tych rzeczy zbytnio tym co miał na skórze. Rozejrzał się po okolicy widząc rzeczywiście Reia leżącego, Kurę przy ognisku i June siedzącą przy drzewie. W powietrzu czuło się napięcie. Nie wiedział dokładnie co się stało, ale mógł się domyślać. Kuro wyrósł i miał zarost... Komnata Ducha i Czasu zmieniała wyrostków w mężczyzn. Poza tym wyglądał znakomicie w stroju jego szkoły. Podszedł do zebranych klapiąc dalej jedyną pozostałością buta jaka mu została na stopie.

-Yo! Przywitał się i zrzucił miecz na trawę przy ognisku po czym zdjął z siebie resztki ubrania zostawiając siebie w stroju Adama, przespacerował się do rzeczki, którą zrobił kilka dni temu Kuro, choć dla niego minął ponad rok od tego czasu. Postawił ręcznik na kamieniu i wszedł do owej rzeki by wymyć swoje ciało. Ogon mu się miarowo poruszał niczym wahadło w prawo i lewo, czasami w przód i w tył. Telekinezą posłużył się by zebrać kilkanaście litrów wody napływającej z wodospadu kilometr stąd by polać się nią spłukując resztę bacty. Nie przejmował się zbytnio, że June może czuć się zawstydzona widokiem nagiego mężczyzny. Nie miał ochoty wchodzić pod natrysk, potrzebował zimnej i czystej wody z rzeki. Wszelkie zanieczyszczenia tak czy inaczej zostaną przefiltrowane przez filtry w domu. Cała kąpiel trwała może z kwadrans, po czym wyszedł z rzeczki by się wytrzeć ręcznikiem i dopiero wtedy zasłonił swoje co nieco zakładając kawałek przyjemnego w dotyku materiału. Ogon dalej jednak był sztywny i prężny, machał w jedną i drugą stronę.

-Tego mi było trzeba. Czuję się jak nowo narodzony! I głodny jakbym nie jadł od roku!! Przywołał znów telekinezą kawałek mięsa miśka które najwyraźniej było upieczone i zeżarł je zanim nawet usiadł. Beknął przy tym całkiem donośnie i choć nie było zbyt smaczne to jednak Hikaru nie narzekał. Dobre to... zaraz wracam. Poszedł szybkim krokiem do swojego pokoju by ubrać się w swoje nowe ciuchy biorąc ze sobą sprzęt do naprawy sayi i oczywiście nowe okulary oraz opaskę na czoło. Kolejne kilka minut później znów wyszedł na dwór i usiadł przy ogniu pałaszując kolejne kawały mięsa. Pomiędzy jednym, a drugim kawałkiem wypytywał Kurę o przeżycia w TC.
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Wto Cze 11, 2013 6:15 pm
Z początku miał ochotę pociągnąć kłótnię dalej. Naokoło nic nie było zrobione, wszystko walało się tak, jak to wczoraj zostawili, ognisko wygasło i wiedział, że April także wieczorem, w nocy i całe do południa była sama. A jak przybiła ogon do ściany... O samo zdarzenie nie miał pretensji ale później nie próbowała nawet oderwać mu ogona, tylko biegała bezradnie w kółko. Gdyby nie Hikaru, chłopak umarłby w kilka minut.
Niemniej pojawienie się ciała Reia zmieniło plany. Widział, że June była ranna ale szatyn był w gorszym stanie. Miał się pochylić nad Saiyanem, gdy wyczul znajomą Ki. Obrócił głowę, gdzie ze statku wychodził właśnie Hikaru. Przywitał się luzacko, jak to miał w zwyczaju, bagatelizując aktualną sytuację i fakt, że jakimś cudem uniknął śmierci. Dalej, jak gdyby nigdy nic wlazł do rzeczki i zaczął się myć. Kuro przewrócił jednym okiem. Natychmiast zdjął bluzę ukazując żebra ciasno owinięte bandażem i podszedł do June. Płakała ale trzymając w rękach bluzę musiał ją zasłonić przed owym widokiem.
Nieco żenująca sytuacja, że też mentor nie uszanował June tym bardziej wiedząc, jaką ma małą wiedzę w tych sprawach. Sytuacja uszczupliła szacunek Kuro do Misticka. Żal mu było płaczącej June. Z tego, co powiedziała wynikało, że intencje miała dobre i próbowała na swój sposób. Co jakiś czas posyłał Mistikowi karcące i pogardliwe spojrzenie. Chociaż przez jedno oko musiało to wyglądać komicznie. Kilka razy nawet chrząknął znacząco ale Hikaru najwyraźniej go olał lub nie słyszał przez szum wody. Dobrze, że chociaż mody Saiyan posiadał jakiś kręgosłup moralny. Trwało to chyba w nieskończoność. Rei wymagał szybkiej interwencji, June też cierpiała, a on musiał sterczeć i pilnować, żeby June za dużo nie widziała. Był pewien, że jeśli śmiertelnie się nie obraziła to zarzuci go bardzo krępującym pytaniem.
Za to, kiedy Hikaru wyszedł z wody, Kuro nie mógł darować sobie komentarza:

- Starość nie radość i mały żołnierz już od rana nie salutuję? Będę miał po tym traumę.

Mógł się zają nieprzytomnym Reiem. Tak źle z nim nie było, mimo iż był wycieńczony. Kości całe, głowa też. Opatrzył kilka ranek i przekazał mu część swoich witalnych sił, aby mieć pewność, że wszystko będzie okej. Szatyn potrzebował teraz tylko snu. Kuro zresztą też ale pewnie nie będzie mu to dane. Jego łózko w tej chwili nie istniało, więc nie pozostało mu nic jak zaciągnąć ciało nieopodal w cień pod drzewo. Ciągnąc nieprzytomnego pociemniało mu w oczach, zmęczenie i jemu dawało się we znaki. Z jednego koca zrobił coś a la poduszkę, a drugim okrył Saiyana. Z dala od codziennego zgiełku będzie miał trochę ciszy i spokoju.
Teraz chciał zająć się June o ile dopuści go do siebie. Zabrał apteczkę, dokuśtykał do niej i przykucnął kawałek przed dziewczyną.

- June posłuchaj. Ja..... nigdy nie powiedziałem ani nawet nie pomyślałem, że jesteś głupia. Nigdy. Ale chcę Cię przeprosić, wyciągnąłem złe wnioski, postąpiłaś bardzo dobrze w tej sytuacji. Musze powiedzieć, że jestem nawet dumny, że sobie tak poradziłaś. Brawo. Właśnie dla takich sytuacji nauczyliśmy Cię wczoraj techniki Kiaiho, możesz jej spokojnie używać aby odepchnąć przeciwnika. Sądząc po ogonie bestia była duża. Ty i April jesteście dla mnie ważne, zależy mi na waszym bezpieczeństwie. Bardzo bym Cierpiał, gdyby coś Wam się stało. Źle Cię oceniłem, przepraszam, wybaczysz mi? Teraz to ja jestem słabszy, zaufasz mi?

Trzymał przez dłuższą chwilę wyciągniętą rękę. Ujął delikatnie jej rękę i posmarował najpierw dłoń maścią regenerującą. Nie było jej w tubce już wiele ale powinno wystarczyć, złagodzić ból i wygoić ranę w dużym stopniu. Wiedział, że nie lubi zabiegów medycznych dlatego zaczął od dłoni. Poczekał, aż maść przyniesie ulgę i June przekona się do niej i do zapachu aloesu. Starał się być jak najdelikatniejszy.

- Chcesz się przespać, odpocząć? Napracowałaś się należy Ci się. Dzięki tobie będzie smaczny obiad. Mam nadzieję, że nie odejdziesz i zostaniesz tu nami. Jeszcze raz Cię przepraszam.

Starał się uśmiechać, jak przedtem. Oby June mu przebaczyła. Co się stało, to się nie odstanie, każde z nich zapamięta to wydarzenie.
W międzyczasie wrócił Hikaru i zasiadł do śniadania. Kuro kulejąc poszedł do domku i przyniósł 5 misek i łyżki do zupy. Nałożył Hikaru, zaniósł też June i nalał sobie. Bulion był gęsty, chociaż składał się głownie z kawałków mięsa i warzywa ale ciepły napar powinien wszystkim dobrze zrobić. Pozostałe miski czekały na dwójkę śpiących małp. Faktycznie przydałby się kawałek chleba...........

- Zimno, pusto i Rei za towarzystwo......

Tak Kuro podsumował ostatni spędzony rok. Hikaru z pewnością zdążył już dobrze poznać Kuro, a przynajmniej jego gadatliwość. Lakoniczne odpowiedzi zdecydowanie nie były w jego stylu. Był zbyt zmęczony, nie miał siły na opowieści. Po za tym chciał o kilku sprawach porozmawiać z nauczycielem ale sam na sam. O swoich srebrnych włosach, o tym, że Rei próbował przewyższyć poziom SSJ i mu się po części udało, o przepowiedni, ale nie teraz. Jadł w milczeniu, trapiło go niestety kilak rzeczy. Przynajmniej Hikaru był na nogach i on nie musiał czuwać. Wreszcie mógł się rozluźnić. Powoli spływało na niego zmęczenie, już nie musiał trwać w gotowości.

OOC:

Poprawię jeszcze to i owo, na razie idę się pouczyć.
Post treningowy
dla Reia + 400 HP, dla mnie - 800
Anonymous
Gość
Gość

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Pią Cze 14, 2013 3:46 pm
Rei wymiękł. Razz

_____Dziewczyna leżała tak dość spory czas zupełnie bez ruchu. Łzy już dawno wyschły. Wpatrywała się w źdźbła trawy, które lekki wiatr delikatnie kołysał. Było cieplutko. Promienie słoneczne padały na plecy demonicy grzejąc ją, w takim miejscu, aż oczy same się kleiły i zamykały bardzo powoli. Mimo walki, dziewczyna przegrywała z naturą oddając się w objęcia Morfeusza, lecz... Nagły chłód. Słońce zaszło? Po części tak, bo gdy dziewczyna nieco wybudzona odwróciła się dostrzegła Kuro stojącego nad nią. Ograniczał jej widoczność reszty otoczenia swoją bluzą. Nie wiedziała dlaczego to robi, ale wiedziała, że teraz się odwróci z powrotem nie zwracając na niego najmniejszej uwagi. I tak zrobiła.
___ - Thy. - Prychnęła. Zamknęła oczy ponownie starając się usnąć lecz i tym razem coś, a raczej ktoś jej przeszkodził. Był to znowu Kuro. Otuliła się włosami jeszcze bardziej leżąc na boku, plecami do niego. Miała dziwne wrażenie, że jeszcze chwila, a wybuchnie i zaatakuje swojego 'brata'. Lecz trzymała nerwy na wodzy leżąc grzecznie. Wysłuchała to co powiedział, ale nie zrobiła sobie zupełnie nic z tych słów. Jak grochem o ścianę, nie wierzyła w szczerość tych słów. Właśnie przekonała się jak powierzchowni są saiyanie, lubią oceniać innych po tym kim są, a nie jacy są. June nie jest wcale groźna, stara się być miła dla innych by ją zaakceptowano, lecz... no wychodzi jak wychodzi.
Nie zauważyła nawet kiedy jej ręka została pochwycona i nasmarowana dziwną maścią. Cofnęła rączkę nieco gwałtownie po czym spojrzała na nią z zaciekawieniem. Pachniała całkiem przyjemnie, dzięki niej poparzenie nie bolało tak bardzo jak wcześniej. Phy! Mimo to nie zmieni swojego nastawienia do tego zdrajcy! Nie i już!
I tak obrażona leżała dość długi czas. Do jej nosa naleciał zapach nie tylko aloesu, ale też bulionu, który podstawił jej Kuro. Na początku nie chciała go jeść, ale nie miała nic w ustach przez dwa dni, jej demoniczny żołądek domagał się czegoś do jedzenia charakterystycznym dźwiękiem. Ale nie zrobi tego. Chociażby schudła na same kości - nie zje czegoś co przygotował Kuro. Woli sama coś upolować. To taka forma strajku.
Podniosła się z ziemi. Mimo zmęczenia nie potrafiła zasnąć bo cały czas coś jej przeszkadzało. Rozejrzała się po okolicy i wolnym krokiem podeszła do jeszcze śpiącego Reito. Ukucnęła przy nim.
___ - Rei-tooo... - Położyła dłoń na jego barku i lekko go szturchnęła, lecz nie było odpowiedzi. Zmarszczyła czoło podnosząc się i stwierdziła, że sama go uleczy. Jeszcze nie wie jak, ale na pewno to zrobi. W tym celu przeniosła się kawałek dalej... skoncentrowała się. Jak tutaj uleczyć innych...

Następny Post Treningowy.
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Nie Cze 16, 2013 6:19 pm
Jadł w milczeniu, June poważnie obraziła się na niego. Uparta mała. Ciężko mu było z tym, jak ją potraktował. To wydarzenie było tylko preludium do życia, jakie będzie prowadził w przyszłości, do wydarzeń, jakim będzie musiał sprostać, do sądów jakie będzie musiał rozstrzygać w mgnieniu oka. Czasem jest też tak, że wielka troska o innych, po ich powrocie przynosi nie radość, a gniew. Westchnął, wiedział, że June tego nie zrozumie, przynajmniej nie teraz. Zjadłszy zupę zrobiło mu się lepiej i cieplej. Jak na Saiyana przystało, żarcie na pierwszym miejscu, a potem cała reszta. Ciepło przyjemnie rozchodziło się po żołądku i ciele. Potrawa mistrzostwem kulinarnym nie była. Zrobił zupę, ze tego co znal co było pod ręką, tak jak w domu. Najważniejsze to jeść to, co nadaje się do jedzenia, a smak jest nieważny. Od dziecka tak żył. W TC Rei miał okazję przekonać się jaka panuje różnica między klasami. Brunet widział i smakował rzeczy, które starszy Saiyan miał w domu na wyciagnięcie ręki.
Pełny żołądek pozwolił mu się odprężyć i zaczął Hikaru opowiadać. Zaczął od tego, że zielony staruszek powiedział mu, że w kosmosie pojawił się nowy wróg, oblano go beczką świętej wody i ma jej nieco schowanej w domku. Opowiedział o starej wariatce łatającej na kuli i przepowiedni. Udawał, że ją bagatelizuje, nie bierze na poważnie. Naturalnie na początku przepowiednia byłaby bez większego związku i nie do zrozumienia gdyby chłopak nie zaczął opowiadać o swoich problemach z kolorem włosów w formie SSJ. Przy jednej transformacji były złote, a przy następnej srebrne, jak im się podobało. Chyba dotąd żaden Saiyan nie miewał innego koloru włosów poza złotymi. Nie wyczuł w sobie wahań Ki, a może był jednak halfem? Nieeee część jego Ki była bardziej podobna do energii Reia niż przykładowo do April. Może znów miał problemy z mocą, tak jak wcześniej, gdy nie mógł aktywować Białem aury. Nie chciał tego przyznać, ale bał się, że nauczyciel potwierdzi jego najgorsze obawy. Obawy, że przepowiednia mówi o młodym Saiyaninie. 
Na początku miał zamiar poczekać na chwilę, kiedy będą sami, potem zastanawiał się nad rozmową telepatyczną ale zmienił plan. Zgodnie ze swoją zasadą nie będzie się chwalił, czego się nauczył. Chociaż tak gdzieś w głębi duszy chciał, tylko pokazać, ze nie marnował czasu i trenował. Pomimo iż uważa zamknięcie go w towarzystwie Reia za karę. Mówił normalnie, tylko z początku wyciszając głos przy opowiadaniu o wrogu i świętej wodzie. Nie wiedział, co ma opowiadać o pobycie w Komnacie. Tylko trening i trening. Zdradził tylko, ze pracował nad kontrolą Ki, medytował, trenował ogon, nauczył się panować nad przemianę w SSJ, poza nieszczęsnymi włosami i sparingował się z  Reiem. Mówił z czasem coraz wolniej i robił dłuższe przerwy w wypowiedzi, sam nie będąc tego świadom. Nie osłonięte opatrunkiem oko było podsiniaczone od niewyspania. Hikaru z pewnością to zauważył, Kuro z jakichś względów nie zmrużył tej nocy oka, co po wyjściu z TC z pewnością mu się należało, a wręcz było niezbędne. Nie zna tylko przyczyny.
W trakcie rozmowy młody wyczuł, że June idzie do Reito, przyjrzał się uważniej. Nie bardzo mu się podobało. Teraz szatyn potrzebował tylko spokoju. Starał się gdzieś upchnąć swoje uprzedzenia w kąt ale było mu trudno. Oznajmił, że pójdzie przynieś Hikaru bukłak z wodą. Szedł w stronę domku i czuł, że nogi ma jak z waty. Nie opodal June odezwał się do dziewczyny:
- Skąd wiesz, że go nie było, przecież Ciebie też tutaj nie było. Nie pozwolę, żeby skrzywdził April. Całą noc denerwowałem się i martwiłem o każdego z Was.
Po czym zrobił jeszcze kilka kroków i padł twarzą do ziemi. Trudno powiedzieć, czy zemdlał, czy zasnął. Jego ciało się wyłączyło, było przeciążone i dało temu wyraz.
Dla June minął tylko jeden dzień ale dla Kuro rok ciężkiej pracy. Charakter Kuro uległ zmianie, negatywnie. Może za wcześnie wszedł do komnaty, może towarzystwo Reia nie było najlepszym pomysłem, może jego nastrój powiązany jest z dziwną zmianą w wyglądzie SSJ, a może przyczyny są jeszcze inne. Coś dziwnego znowu działo się z Saiynem, był agresywny w stosunku do dziewczyny, może miał nieco racji ale jego reakcje były przesadzone. Szukał zaczepki, tak jak przed przemianą w Ozaru doczepił się do Razera. Świadomy nigdy nie krzyczałby na June, tym bardziej że jeszcze wczoraj biegł jej na pomoc, kiedy Himaru przebił jej dłoń gwoździem. Czyżby dziewczyna puściła już w niepamięć to wydarzenie? Chłopak zawsze pomagał June, cierpliwie wszystko tłumaczył i wyjaśniał. Za to teraz, kiedy zdecydowanie coś się z nim działo i to on potrzebował pomocy, dziewczyna odwróciła się do niego plecami i to po raz drugi. Wystarczyło kilka przykrych słów, aby wymazała z pamięci prawdziwy obraz swojego małpiego brata.
Jedno jest pewne Mistik znowu musi na nowo okiełznać chłopaka nim po raz kolejny zrobi coś głupiego. Przecież po Ki powinien odczytać jej intencje i już drugi raz tego nie zrobił. Praca nauczyciela nigdy się nie kończy........

OOC:
Koniec treningu
Zzzzzzzzzzzzzzzzzz
Wyedytowałem ostatni akapit.
June jak chcesz możesz też poćwiczyć na mnie .....


Ostatnio zmieniony przez Kuro dnia Pon Cze 17, 2013 8:38 am, w całości zmieniany 5 razy
Hikaru
Hikaru
Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Nie Cze 16, 2013 11:33 pm
Hikaru pałaszował śniadanie jak to na mistica przystało zauważył, że June usiadła przy nim. Obserwował dziewczynę i dopiero po dłuższej chwili zrozumiał co chce zrobić. Zobaczył jej aurę, która prawie gotowała się i widać było, że dziewczyna chce przelać ją w sayana. Jednak leczenie za pomocą Ki było subtelną metodą i choć dość łatwą kiedy się zna podstawowe zasady to jednak mogła więcej szkód narobić jeśli się ich nie miało gdzieś w głowie. Postanowił obserwować parę minut jej poczynania układając sobie w głowie jak jej dopomóc w tym. Sam nie potrafił leczyć za pomocą własnej Ki, ale potrafił regenerować siły, poza tym wiedział jak czerpać moc z żywych istot, a także z całej planety. Przez trzy wieki poza tym zdobył jakąś wiedzę medyczną. W końcu otworzył swój umysł i spróbował wejść do umysłu June, a raczej wsunąć się delikatnie jedynie muskając jej umysł, nie wbijać z buciorami zabłoconymi, bo nie chciał zrobić jej jakiegoś kuku. Kiedy jakąś świadomość zostawił w jej głowie zaczepił się jej i został na dłużej. 


-June, słyszysz mnie ? Widzę, że chcesz wyleczyć Reia własną Ki. To się chwali, ale nie jest to potrzebne. Rei jest tylko wykończony, nie jest specjalnie ranny, jego rany ewentualne same się goją jak na sayana przystało. Jednak jeśli już chcesz się tego uczyć... przypomnij sobie jak ostatnio oddawaliśmy Ci swoją Ki z Kurą i tym drugim chłopakiem, bioandroidem. Leczenie za pomocą Ki to coś podobnego, tyle że energię którą chcesz przekazać ma za zadanie najczęściej wspomaganie ciała pacjenta do samoregeneracji. Dzięki Ki rany się szybciej zagoją, popękane czy połamane kości szybciej się zrosną, nawet w ciągu kilku sekund. Spróbuj nakazać swojej Ki właśnie takie działanie, staraj się być ostrożna, jeśli coś Ci nie wyjdzie możesz jeszcze bardziej pogorszyć jego stan. Nie martw się jednak, włożymy go do komory regeneracyjnej, jeśli będzie trzeba. 


Tu zakończył przekaz. Właściwie cały czas przekazywał myśli  w postaci czystych obrazów, na całkowicie podświadomym poziomie, dzięki czemu nawet jeśli June mogła nie rozumieć normalnej przemowy i znaczenia słów, to dzięki przekazowi była w stanie zrozumieć znaczenie całego zagadnienia. Hikaru miał nadzieję, że dziewczyna skorzysta na jego uwadze, nie chciał wkładać sayana do kapsuły, szczególnie, że zanim bacta się przefiltruje minie jeszcze trochę czasu. Nie wychodził z umysłu demonicy jakby chciała o coś zapytać czy coś. 

Czy to, że zainteresował się June oznaczało, że wszystko co mówił Kuro gdzieś tam przeleciało i poleciało dalej bez żadnego echa ? Nie. Mistic miał podzielną uwagę, potrafił kontaktować się telepatycznie oraz słuchać tego co go otacza bezpośrednio. Kiedy młody opowiadał o pobycie w komnacie, białowłosy zaczął zastanawiać się czy kiedyś spotkał sayan, którzy mieli podobne dywagacje na temat przemiany w ssj. Wiedział, że naturalnym kolorem włosów tej przemiany jest żółć, ewentualnie złoto. W praktyce jednak bywały różnice, niektórym oczy nie zmieniały się na niebiesko tylko na bardziej morski kolor, lub na jeszcze inny. Dlaczego tak się działo, nie wiedział, wiedział jedynie, że takie rzeczy nie są jakoś specjalnie groźne. Taka widać natura. Kiedy opowiadał o święconej wodzie chłopak lekko się uśmiechnął bo także jej kiedyś używał. Nie wiedział co to za zło musiało powstać, żeby znów trzeba było tejże wody użyć, ale bez wątpienia przepowiednia, którą usłyszał jego młody uczeń mówiła o szkole światła i o nim. 

Nie bardzo rozumiał całokształt, ale wyciągnął z niej wnioski. Z tego co było oczywiste wynikało: Mistic uratuje świat po raz miliard dziewięćset trzydziesty szósty. Do tego to srebro i złoto mówiło być może o właśnie Kurze. Nie podobało się Hikaru, że obie te siły mogą zbawić lub zniszczyć świat. Kuro nigdy by nie zrobił czegoś takiego, poza tym to on, Hikaru, przecież sprawuje nad nim pieczę. Gdyby się pomylił odnośnie młodej małpy ... ale tak się nie stało. Może byłby kimś innym gdyby został u Foxa, ale teraz mistic go trenuje, więc nie ma zmiłuj. Kim jest ten złoty ? Ciężko było się domyślić bo to jest przecież naturalny kolor... bliźniacze aury ? Tajemnica. Nie mówił wiele, najczęściej używał pojedynczych słów lub mruknięć, najulubieńszym sposobem wyrażenia, że dalej słucha było kiwanie głową. Opowieść zmęczyła Srebrnego wojownika, więc kiedy wstał padł zaraz ze zmęczenia na glebę. Hikaru pozwolił mu spać. Miał bardzo ciężki rok. 

occ trochę ogarnięty lepiej ten post.
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 9tkhzk0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 R0te38  (0/0)
KI:
Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Left_bar_bleue0/0Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty_bar_bleue  (0/0)

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Pon Cze 17, 2013 10:01 am
Błękitnooka tymczasem w pokoju obok zmrużyła powiekę. Słońce, które przedostawało się do pokoju właśnie ją obudziła, ale wcale nie miała ochoty ani zamiaru się budzić. Zasłoniła kocem buźkę, próbując dalej oddać się drzemce. Była nieświadoma, że w pomieszczeniu tuż obok jest June, która wróciła. Brunetka dużo myślała o niej i martwiła się o nią, tak jak o Rei'a. Hikaru tez wydobrzał, ale o tym również nie wiedziała. Nie mogła zasnąć, więc odkryła się całkowicie i wpatrywała się w ściany. Słyszała rozmowę, ale nie chciała nikomu przerywać i tak jest tutaj piątym kołem u wozu. Cichutko zsunęła się i spojrzała przez okno. Ciekawe, jak wytłumaczy mistic'owi swoją obecność tutaj, zapewne będzie chciał ją wyrzucić z paru względów, aż dziwne, że do tej pory tego nie zrobił. Hm... no w sumie to nawet niezbyt był w stanie, aby to uczynić, a teraz zapewne zapomniał o niej. Dziwne byłoby gdyby pamiętał, niczym specjalnym się nie wyróżniała, ba! Wręcz odwrotnie. Jest tutaj całkowicie niepotrzebna, po co komu halfka, która boi uderzyć kogokolwiek. Irytowało ją to, że nie może się przemóc, jedynym wyjątkiem było to, gdy ktoś jej bliski cierpiałby albo też umierał. Zapewne w innych okolicznościach nikogo by nie uderzyła, a tym bardziej nie zabiła. Takim sposobem nigdy nie będzie dobra i zdawała sobie z tego sprawę, ale nie potrafiła tego zmienić, ale nie przeszkadzało jej to. Po prostu miała inną naturę, każdy jest w końcu inny, jedyny i wyjątkowy w swoim rodzaju. Uważała, że w zamian za to ma wiele, innych przydatnych cech. Nie było jednak teraz czasu nad tym myśleć, oparła się o parapet głośno wzdychając. Cicho wyślizgnęła się przez okno i trochę z dala od wszystkich postanowiła potrenować. I tak wiedziała, że jest ''obserwowana'', wyczują jej energię... nigdzie nie można pozostać nawet na pięć minut samej.

Następny post treningowy, przepraszam za moją nikłą nieobecność i słabego posta, ale sesja daje się we znaki...
Sponsored content

Siedziba Szkoły Światła - Page 10 Empty Re: Siedziba Szkoły Światła

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito