Siedziba Szkoły Światła
+4
Red
NPC
Kuro
Hikaru
8 posters
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Siedziba Szkoły Światła
Wto Wrz 11, 2012 11:21 pm
First topic message reminder :
Na razie jest to wielka skała w lesie poniżej wodospadu. Całkowicie dziki teren czekający, wręcz krzyczący by ktoś go ogarnął własną pracą, potem i krwią.
----------------------------------------------------------------------------
Kiedy obaj wojownicy znaleźli się w okolicy jaką Hikaru postanowił okiełznać Kuro przełknął ślinę i ruszył znów pod górę by rozpocząć pracę. Miał sporo do wykopania, a Hikaru sporo do odcięcia. Musiał z prawie całkowicie płaskiej skały wyciąć na tyle dużą jaskinię by zmieścić stary przenośny dom w pach bach. Cóż, pozostało mu tylko przygotowanie się do tego i rozruszanie się. Zrzucił mięso z całym dobytkiem i śmieciami jakie zgromadzili już tego dnia na ziemię i ściągnął płaszcz by powiesić go na prowizorycznym plecaku wraz z mięsem. Teraz zrzucił z siebie sayię i wyciągnął z niej miecz. Stanął w pozycji do walki trzymając szamszira oburącz i wprowadził do niego Ki. Po chwili klinga zapłonęła błękitem i wydłużyła się odrobinę. Wbił ostrze pięć metrów nad ziemią i przeciągnął kilka metrów w poziomie, po czym skierował ostrze w dół ciągnąc je za sobą powoli, ale pewnie by stworzyć parabolę. Kiedy doszedł do samej ziemi wyjął klingę i skoczył znów na sam środek, na górze. Wbił znów ostrze i pociągnął w drugą stronę tak samo zaokrąglając wycięcie jak po prawej stronie. Czuł opór skały, ale wiedział, że połączenie magicznego ostrza jego miecza oraz ki sword w zupełności wystarczy.
Kiedy skończył stanął parę metrów od swego dzieła i oszacował czy aby wszystko jest równo. Wycięcie musiało być większe niż sam dom i dużo głębsze by można było przejść w głąb do magazynu jaki także wykuje w tej górze. Dezaktywował ki sworda by zacząć teraz wycinać po trochu skałę na głębokość kolejnych metrów. Musiał robić to powoli, stosunkowo powoli-żeby cała góra nie zasypała tego co już zrobił. Odcinanie po kawałku skały szło jak na ludzkie możliwości błyskawicznie, ale mistic nie szedł wcale szybko, przystawał co krok by zrobił w miarę gładką powierzchnię. Robiło się południe, a chłopak powoli kończył całość. Ostatnie wygładzenia młynkiem jaki robił z prędkością zbliżoną do prędkości dźwięku. Skała miała był gładka jak pupka niemowlaka, a może w przyszłości się to na coś przyda.
Kiedy już skończył wstępnie powyznaczał także miejsce na dom, oraz magazyn w głębi jaskini. Góra była całkiem spora, więc będzie można całkiem dobrze rozbudować w całą sieć labiryntów. Trzeba będzie przygotować miejsce na obrabialnię mięsa bo lepiej nie robić tego na dworze. Teraz jednak miał dość i wyszedł na zewnątrz by aktywować pach bach i rzucić w odpowiednie miejsce. Małe bum i dom już stał. W świetle słonecznym nie wyglądał za dobrze, widać było jego wiekowość, bez wątpienia. Teraz trzeba było zanieść mięso do chłodziarki do kuchni i włączyć całą maszynerię. Niestety zbiorniki z wodą były puste, ale po to właśnie Kuro męczył się nad tym rowem w ziemi, miał doprowadzić wodę z małego jeziorka, które wciąż i wciąż było dopełniane przez wodospad. Kolejne piętnaście minut zajęło mu ogarnięcie mięsa i podłączenie wszystkich sprawnych systemów. Musiał także napełnić prądnicę swoją Ki. Powinno styknąć na jakiś tydzień.
Kiedy skończył wstępne ogarnięcie domu przyszedł czas na zajęcie się pseudo rurociągami. Wyciął odpowiednie rowy na głębokości mniej więcej półtora metra , a szerokości połowy metra. Na jednym końcu rowu zrobił krater na tyle głęboki by można było pływać, strzelił dwoma ki blastami by poprawić to, potem powkładał bambus na samym dole tak by końcówka pseudo wodociągu stykała się z kraterem. Następnie zasypał wszystko mając nadzieję, że wszystko będzie ok. Zostawił tylko ostatnie pół metra by by podłączyć bambusociąg do zbiorników wodnych domu. teraz trzeba było czekać na Kurę. Ten właśnie kończył, więc się dobrze zgrali. To właściwie był koniec roboty dla Hikaru, potem jedynie dłubanie się z naczyniami. Ręce już miał pobrudzone, na twarzy też pojawiło się kilka smug pyłu. Właściwie zrobił błąd, że nie używał wody do krojenia tych skał. Na razie usiadł by odetchnąć, miecz wbił już jakiś czas temu w ziemię tuż przy płaszczu. Spojrzał w niebo i ocenił, że już jest w okolicach drugiej godziny. Wtedy właśnie mógł zająć się Kurą, który już skończył swoja pracę.
- Nieźle, jednak zanim puścimy wodę, warto by było wyłożyć rów gruzem, który zgromadziłem tutaj, zgniotę go na małe kamyczki,a Ty wyłożysz wszystko. Tylko podłącz swój rów do mojego zbiornika na wodę, tego co widzisz przy ścianie, tego krateru. Myślę, że to będzie koniec rozgrzewki na dziś. Potem przejdziemy do tematu głównego. Aha-rozrzucanie tych kamyków możesz robić z lotu bo na pewno pójdzie Ci szybciej niż pieszo. No... nie patrz tak na mnie. Dałem Ci senzu, poza tym już ponad miesiąc masz te obciążenia. Jesteś już na tyle silny by móc oderwać się od ziemi i kontrolować w miarę swój lot. Nawet nie zauważyłeś, jak po otrzymaniu senzu wzrosła Twoja energia. Kiedy skończył mówić zamknął oczy i wysunął dłoń w kierunku gruzu jaki pozostał po tworzeniu jaskini. Podniósł je wszystkie i zacisnął dłoń by telekinetycznie tak mocno je zgnieść by posypały się kamyczki nie większe od fistaszka. Usypał z nich małą piramidkę, wielkości mniej więcej małego samochodu i otworzył oczy. Musiał zrobić sobie przerwy. I ogarnąć się z tego pyłu, więc niech no już jego uczeń doprowadzi tą wodę.
Na razie jest to wielka skała w lesie poniżej wodospadu. Całkowicie dziki teren czekający, wręcz krzyczący by ktoś go ogarnął własną pracą, potem i krwią.
----------------------------------------------------------------------------
Kiedy obaj wojownicy znaleźli się w okolicy jaką Hikaru postanowił okiełznać Kuro przełknął ślinę i ruszył znów pod górę by rozpocząć pracę. Miał sporo do wykopania, a Hikaru sporo do odcięcia. Musiał z prawie całkowicie płaskiej skały wyciąć na tyle dużą jaskinię by zmieścić stary przenośny dom w pach bach. Cóż, pozostało mu tylko przygotowanie się do tego i rozruszanie się. Zrzucił mięso z całym dobytkiem i śmieciami jakie zgromadzili już tego dnia na ziemię i ściągnął płaszcz by powiesić go na prowizorycznym plecaku wraz z mięsem. Teraz zrzucił z siebie sayię i wyciągnął z niej miecz. Stanął w pozycji do walki trzymając szamszira oburącz i wprowadził do niego Ki. Po chwili klinga zapłonęła błękitem i wydłużyła się odrobinę. Wbił ostrze pięć metrów nad ziemią i przeciągnął kilka metrów w poziomie, po czym skierował ostrze w dół ciągnąc je za sobą powoli, ale pewnie by stworzyć parabolę. Kiedy doszedł do samej ziemi wyjął klingę i skoczył znów na sam środek, na górze. Wbił znów ostrze i pociągnął w drugą stronę tak samo zaokrąglając wycięcie jak po prawej stronie. Czuł opór skały, ale wiedział, że połączenie magicznego ostrza jego miecza oraz ki sword w zupełności wystarczy.
Kiedy skończył stanął parę metrów od swego dzieła i oszacował czy aby wszystko jest równo. Wycięcie musiało być większe niż sam dom i dużo głębsze by można było przejść w głąb do magazynu jaki także wykuje w tej górze. Dezaktywował ki sworda by zacząć teraz wycinać po trochu skałę na głębokość kolejnych metrów. Musiał robić to powoli, stosunkowo powoli-żeby cała góra nie zasypała tego co już zrobił. Odcinanie po kawałku skały szło jak na ludzkie możliwości błyskawicznie, ale mistic nie szedł wcale szybko, przystawał co krok by zrobił w miarę gładką powierzchnię. Robiło się południe, a chłopak powoli kończył całość. Ostatnie wygładzenia młynkiem jaki robił z prędkością zbliżoną do prędkości dźwięku. Skała miała był gładka jak pupka niemowlaka, a może w przyszłości się to na coś przyda.
Kiedy już skończył wstępnie powyznaczał także miejsce na dom, oraz magazyn w głębi jaskini. Góra była całkiem spora, więc będzie można całkiem dobrze rozbudować w całą sieć labiryntów. Trzeba będzie przygotować miejsce na obrabialnię mięsa bo lepiej nie robić tego na dworze. Teraz jednak miał dość i wyszedł na zewnątrz by aktywować pach bach i rzucić w odpowiednie miejsce. Małe bum i dom już stał. W świetle słonecznym nie wyglądał za dobrze, widać było jego wiekowość, bez wątpienia. Teraz trzeba było zanieść mięso do chłodziarki do kuchni i włączyć całą maszynerię. Niestety zbiorniki z wodą były puste, ale po to właśnie Kuro męczył się nad tym rowem w ziemi, miał doprowadzić wodę z małego jeziorka, które wciąż i wciąż było dopełniane przez wodospad. Kolejne piętnaście minut zajęło mu ogarnięcie mięsa i podłączenie wszystkich sprawnych systemów. Musiał także napełnić prądnicę swoją Ki. Powinno styknąć na jakiś tydzień.
Kiedy skończył wstępne ogarnięcie domu przyszedł czas na zajęcie się pseudo rurociągami. Wyciął odpowiednie rowy na głębokości mniej więcej półtora metra , a szerokości połowy metra. Na jednym końcu rowu zrobił krater na tyle głęboki by można było pływać, strzelił dwoma ki blastami by poprawić to, potem powkładał bambus na samym dole tak by końcówka pseudo wodociągu stykała się z kraterem. Następnie zasypał wszystko mając nadzieję, że wszystko będzie ok. Zostawił tylko ostatnie pół metra by by podłączyć bambusociąg do zbiorników wodnych domu. teraz trzeba było czekać na Kurę. Ten właśnie kończył, więc się dobrze zgrali. To właściwie był koniec roboty dla Hikaru, potem jedynie dłubanie się z naczyniami. Ręce już miał pobrudzone, na twarzy też pojawiło się kilka smug pyłu. Właściwie zrobił błąd, że nie używał wody do krojenia tych skał. Na razie usiadł by odetchnąć, miecz wbił już jakiś czas temu w ziemię tuż przy płaszczu. Spojrzał w niebo i ocenił, że już jest w okolicach drugiej godziny. Wtedy właśnie mógł zająć się Kurą, który już skończył swoja pracę.
- Nieźle, jednak zanim puścimy wodę, warto by było wyłożyć rów gruzem, który zgromadziłem tutaj, zgniotę go na małe kamyczki,a Ty wyłożysz wszystko. Tylko podłącz swój rów do mojego zbiornika na wodę, tego co widzisz przy ścianie, tego krateru. Myślę, że to będzie koniec rozgrzewki na dziś. Potem przejdziemy do tematu głównego. Aha-rozrzucanie tych kamyków możesz robić z lotu bo na pewno pójdzie Ci szybciej niż pieszo. No... nie patrz tak na mnie. Dałem Ci senzu, poza tym już ponad miesiąc masz te obciążenia. Jesteś już na tyle silny by móc oderwać się od ziemi i kontrolować w miarę swój lot. Nawet nie zauważyłeś, jak po otrzymaniu senzu wzrosła Twoja energia. Kiedy skończył mówić zamknął oczy i wysunął dłoń w kierunku gruzu jaki pozostał po tworzeniu jaskini. Podniósł je wszystkie i zacisnął dłoń by telekinetycznie tak mocno je zgnieść by posypały się kamyczki nie większe od fistaszka. Usypał z nich małą piramidkę, wielkości mniej więcej małego samochodu i otworzył oczy. Musiał zrobić sobie przerwy. I ogarnąć się z tego pyłu, więc niech no już jego uczeń doprowadzi tą wodę.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Cze 16, 2013 11:33 pm
Hikaru pałaszował śniadanie jak to na mistica przystało zauważył, że June usiadła przy nim. Obserwował dziewczynę i dopiero po dłuższej chwili zrozumiał co chce zrobić. Zobaczył jej aurę, która prawie gotowała się i widać było, że dziewczyna chce przelać ją w sayana. Jednak leczenie za pomocą Ki było subtelną metodą i choć dość łatwą kiedy się zna podstawowe zasady to jednak mogła więcej szkód narobić jeśli się ich nie miało gdzieś w głowie. Postanowił obserwować parę minut jej poczynania układając sobie w głowie jak jej dopomóc w tym. Sam nie potrafił leczyć za pomocą własnej Ki, ale potrafił regenerować siły, poza tym wiedział jak czerpać moc z żywych istot, a także z całej planety. Przez trzy wieki poza tym zdobył jakąś wiedzę medyczną. W końcu otworzył swój umysł i spróbował wejść do umysłu June, a raczej wsunąć się delikatnie jedynie muskając jej umysł, nie wbijać z buciorami zabłoconymi, bo nie chciał zrobić jej jakiegoś kuku. Kiedy jakąś świadomość zostawił w jej głowie zaczepił się jej i został na dłużej.
-June, słyszysz mnie ? Widzę, że chcesz wyleczyć Reia własną Ki. To się chwali, ale nie jest to potrzebne. Rei jest tylko wykończony, nie jest specjalnie ranny, jego rany ewentualne same się goją jak na sayana przystało. Jednak jeśli już chcesz się tego uczyć... przypomnij sobie jak ostatnio oddawaliśmy Ci swoją Ki z Kurą i tym drugim chłopakiem, bioandroidem. Leczenie za pomocą Ki to coś podobnego, tyle że energię którą chcesz przekazać ma za zadanie najczęściej wspomaganie ciała pacjenta do samoregeneracji. Dzięki Ki rany się szybciej zagoją, popękane czy połamane kości szybciej się zrosną, nawet w ciągu kilku sekund. Spróbuj nakazać swojej Ki właśnie takie działanie, staraj się być ostrożna, jeśli coś Ci nie wyjdzie możesz jeszcze bardziej pogorszyć jego stan. Nie martw się jednak, włożymy go do komory regeneracyjnej, jeśli będzie trzeba.
Tu zakończył przekaz. Właściwie cały czas przekazywał myśli w postaci czystych obrazów, na całkowicie podświadomym poziomie, dzięki czemu nawet jeśli June mogła nie rozumieć normalnej przemowy i znaczenia słów, to dzięki przekazowi była w stanie zrozumieć znaczenie całego zagadnienia. Hikaru miał nadzieję, że dziewczyna skorzysta na jego uwadze, nie chciał wkładać sayana do kapsuły, szczególnie, że zanim bacta się przefiltruje minie jeszcze trochę czasu. Nie wychodził z umysłu demonicy jakby chciała o coś zapytać czy coś.
Czy to, że zainteresował się June oznaczało, że wszystko co mówił Kuro gdzieś tam przeleciało i poleciało dalej bez żadnego echa ? Nie. Mistic miał podzielną uwagę, potrafił kontaktować się telepatycznie oraz słuchać tego co go otacza bezpośrednio. Kiedy młody opowiadał o pobycie w komnacie, białowłosy zaczął zastanawiać się czy kiedyś spotkał sayan, którzy mieli podobne dywagacje na temat przemiany w ssj. Wiedział, że naturalnym kolorem włosów tej przemiany jest żółć, ewentualnie złoto. W praktyce jednak bywały różnice, niektórym oczy nie zmieniały się na niebiesko tylko na bardziej morski kolor, lub na jeszcze inny. Dlaczego tak się działo, nie wiedział, wiedział jedynie, że takie rzeczy nie są jakoś specjalnie groźne. Taka widać natura. Kiedy opowiadał o święconej wodzie chłopak lekko się uśmiechnął bo także jej kiedyś używał. Nie wiedział co to za zło musiało powstać, żeby znów trzeba było tejże wody użyć, ale bez wątpienia przepowiednia, którą usłyszał jego młody uczeń mówiła o szkole światła i o nim.
Nie bardzo rozumiał całokształt, ale wyciągnął z niej wnioski. Z tego co było oczywiste wynikało: Mistic uratuje świat po raz miliard dziewięćset trzydziesty szósty. Do tego to srebro i złoto mówiło być może o właśnie Kurze. Nie podobało się Hikaru, że obie te siły mogą zbawić lub zniszczyć świat. Kuro nigdy by nie zrobił czegoś takiego, poza tym to on, Hikaru, przecież sprawuje nad nim pieczę. Gdyby się pomylił odnośnie młodej małpy ... ale tak się nie stało. Może byłby kimś innym gdyby został u Foxa, ale teraz mistic go trenuje, więc nie ma zmiłuj. Kim jest ten złoty ? Ciężko było się domyślić bo to jest przecież naturalny kolor... bliźniacze aury ? Tajemnica. Nie mówił wiele, najczęściej używał pojedynczych słów lub mruknięć, najulubieńszym sposobem wyrażenia, że dalej słucha było kiwanie głową. Opowieść zmęczyła Srebrnego wojownika, więc kiedy wstał padł zaraz ze zmęczenia na glebę. Hikaru pozwolił mu spać. Miał bardzo ciężki rok.
occ trochę ogarnięty lepiej ten post.
-June, słyszysz mnie ? Widzę, że chcesz wyleczyć Reia własną Ki. To się chwali, ale nie jest to potrzebne. Rei jest tylko wykończony, nie jest specjalnie ranny, jego rany ewentualne same się goją jak na sayana przystało. Jednak jeśli już chcesz się tego uczyć... przypomnij sobie jak ostatnio oddawaliśmy Ci swoją Ki z Kurą i tym drugim chłopakiem, bioandroidem. Leczenie za pomocą Ki to coś podobnego, tyle że energię którą chcesz przekazać ma za zadanie najczęściej wspomaganie ciała pacjenta do samoregeneracji. Dzięki Ki rany się szybciej zagoją, popękane czy połamane kości szybciej się zrosną, nawet w ciągu kilku sekund. Spróbuj nakazać swojej Ki właśnie takie działanie, staraj się być ostrożna, jeśli coś Ci nie wyjdzie możesz jeszcze bardziej pogorszyć jego stan. Nie martw się jednak, włożymy go do komory regeneracyjnej, jeśli będzie trzeba.
Tu zakończył przekaz. Właściwie cały czas przekazywał myśli w postaci czystych obrazów, na całkowicie podświadomym poziomie, dzięki czemu nawet jeśli June mogła nie rozumieć normalnej przemowy i znaczenia słów, to dzięki przekazowi była w stanie zrozumieć znaczenie całego zagadnienia. Hikaru miał nadzieję, że dziewczyna skorzysta na jego uwadze, nie chciał wkładać sayana do kapsuły, szczególnie, że zanim bacta się przefiltruje minie jeszcze trochę czasu. Nie wychodził z umysłu demonicy jakby chciała o coś zapytać czy coś.
Czy to, że zainteresował się June oznaczało, że wszystko co mówił Kuro gdzieś tam przeleciało i poleciało dalej bez żadnego echa ? Nie. Mistic miał podzielną uwagę, potrafił kontaktować się telepatycznie oraz słuchać tego co go otacza bezpośrednio. Kiedy młody opowiadał o pobycie w komnacie, białowłosy zaczął zastanawiać się czy kiedyś spotkał sayan, którzy mieli podobne dywagacje na temat przemiany w ssj. Wiedział, że naturalnym kolorem włosów tej przemiany jest żółć, ewentualnie złoto. W praktyce jednak bywały różnice, niektórym oczy nie zmieniały się na niebiesko tylko na bardziej morski kolor, lub na jeszcze inny. Dlaczego tak się działo, nie wiedział, wiedział jedynie, że takie rzeczy nie są jakoś specjalnie groźne. Taka widać natura. Kiedy opowiadał o święconej wodzie chłopak lekko się uśmiechnął bo także jej kiedyś używał. Nie wiedział co to za zło musiało powstać, żeby znów trzeba było tejże wody użyć, ale bez wątpienia przepowiednia, którą usłyszał jego młody uczeń mówiła o szkole światła i o nim.
Nie bardzo rozumiał całokształt, ale wyciągnął z niej wnioski. Z tego co było oczywiste wynikało: Mistic uratuje świat po raz miliard dziewięćset trzydziesty szósty. Do tego to srebro i złoto mówiło być może o właśnie Kurze. Nie podobało się Hikaru, że obie te siły mogą zbawić lub zniszczyć świat. Kuro nigdy by nie zrobił czegoś takiego, poza tym to on, Hikaru, przecież sprawuje nad nim pieczę. Gdyby się pomylił odnośnie młodej małpy ... ale tak się nie stało. Może byłby kimś innym gdyby został u Foxa, ale teraz mistic go trenuje, więc nie ma zmiłuj. Kim jest ten złoty ? Ciężko było się domyślić bo to jest przecież naturalny kolor... bliźniacze aury ? Tajemnica. Nie mówił wiele, najczęściej używał pojedynczych słów lub mruknięć, najulubieńszym sposobem wyrażenia, że dalej słucha było kiwanie głową. Opowieść zmęczyła Srebrnego wojownika, więc kiedy wstał padł zaraz ze zmęczenia na glebę. Hikaru pozwolił mu spać. Miał bardzo ciężki rok.
occ trochę ogarnięty lepiej ten post.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Cze 17, 2013 10:01 am
Błękitnooka tymczasem w pokoju obok zmrużyła powiekę. Słońce, które przedostawało się do pokoju właśnie ją obudziła, ale wcale nie miała ochoty ani zamiaru się budzić. Zasłoniła kocem buźkę, próbując dalej oddać się drzemce. Była nieświadoma, że w pomieszczeniu tuż obok jest June, która wróciła. Brunetka dużo myślała o niej i martwiła się o nią, tak jak o Rei'a. Hikaru tez wydobrzał, ale o tym również nie wiedziała. Nie mogła zasnąć, więc odkryła się całkowicie i wpatrywała się w ściany. Słyszała rozmowę, ale nie chciała nikomu przerywać i tak jest tutaj piątym kołem u wozu. Cichutko zsunęła się i spojrzała przez okno. Ciekawe, jak wytłumaczy mistic'owi swoją obecność tutaj, zapewne będzie chciał ją wyrzucić z paru względów, aż dziwne, że do tej pory tego nie zrobił. Hm... no w sumie to nawet niezbyt był w stanie, aby to uczynić, a teraz zapewne zapomniał o niej. Dziwne byłoby gdyby pamiętał, niczym specjalnym się nie wyróżniała, ba! Wręcz odwrotnie. Jest tutaj całkowicie niepotrzebna, po co komu halfka, która boi uderzyć kogokolwiek. Irytowało ją to, że nie może się przemóc, jedynym wyjątkiem było to, gdy ktoś jej bliski cierpiałby albo też umierał. Zapewne w innych okolicznościach nikogo by nie uderzyła, a tym bardziej nie zabiła. Takim sposobem nigdy nie będzie dobra i zdawała sobie z tego sprawę, ale nie potrafiła tego zmienić, ale nie przeszkadzało jej to. Po prostu miała inną naturę, każdy jest w końcu inny, jedyny i wyjątkowy w swoim rodzaju. Uważała, że w zamian za to ma wiele, innych przydatnych cech. Nie było jednak teraz czasu nad tym myśleć, oparła się o parapet głośno wzdychając. Cicho wyślizgnęła się przez okno i trochę z dala od wszystkich postanowiła potrenować. I tak wiedziała, że jest ''obserwowana'', wyczują jej energię... nigdzie nie można pozostać nawet na pięć minut samej.
Następny post treningowy, przepraszam za moją nikłą nieobecność i słabego posta, ale sesja daje się we znaki...
Następny post treningowy, przepraszam za moją nikłą nieobecność i słabego posta, ale sesja daje się we znaki...
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Cze 20, 2013 11:04 pm
_____Siedziała po turecku na trawie rozmyślając jak może zabrać się do leczenia. Niby powinna zrobić to co zrobili dla niej kiedyś Kuro z Razerem i Hikiem gdy była na granicy śmierci po podłożeniu się pod atak Mistica, ale jej nie chodziło o to. To zbyt mała pomoc, a jej chodziło o coś znacznie lepszego i skuteczniejszego. Coś, po czym Reito otworzy oczy natychmiast po użyciu. Skoncentrować tak swoją energię, że uleczenie nastąpi natychmiast. Tylko jak to zrobić...
I wtedy jak na zawołanie odezwał się w jej głowie Hikaru. Wsadziła palec w ucho nieco nim przekręcając w środku bo miała wrażenie, że słucha muzyki na cały regulator. Nie cierpiała jak ktoś wchodzi w jej łepetynę, ale to co miał jej do powiedzenia Mistic było ciekawe, więc nie pozostało jej nic innego jak wysłuchać go. Jego wskazówki na pewno wykorzysta w nauce gdy już do niej przystąpi. To za chwilę, bo gdy już miała się za to brać przeszkodził jej Kuro przechodząc obok. Nie mógł chyba sobie darować komentarza, który ją tylko zirytował i podminował.
_____- Brasce zależy tylko na mnie... was ma gdzieś. - odpowiedziała z pełnym przekonaniem co do swoich słów. Było w tym sporo złości i zgryźliwości, bo w końcu jak miała zareagować na najazd na ojca? Każdy by pewnie się zdenerwował gdyby obrażano jego korzenie. Gdyby znała rodzinę Kuro to może i by odbiła piłeczkę, ale już sobie darowała dalsze słowa bo ten nagle padł twarzą prosto na ziemię. Drgnęła, ale nie wstała. Przez chwilę walczyła sama ze sobą - wstać i mu pomóc czy zostać i niech tam ginie... Mimo złości wygrała ta pierwsza myśl. Przeniosła Kuro pod jedno z drzew by nie leżał w prażącym słońcu po czym wróciła na swoje miejsce. Niech sobie nie myśli po obudzeniu, że June już nie jest zła czy coś, to nic nie zmienia. Przeszkadzał jej w trenowaniu, tak...
Wzięła głęboki wdech. Kątem oka dostrzegła jak April gdzieś idzie, ale nie biegła za nią. Siedziała wyprostowana i skupiona. Bawiła się swoją energią manipulując nią jak chciała. Trudno było jej to robić gdyż nie znała nawet ki feelingu, który by jej to wszystko znacznie ułatwił, ale nie marudziła tylko walczyła dzielnie o powodzenie swojej małej misji...
Po pewnym czasie podniosła powieki i poczłapała wolnym krokiem do leżącego jeszcze Reito. Przyjrzała mu się, wyglądał spokojnie, ale nie wiedziała czy i kiedy się obudzi. Nadal miał widoczne rany, a wtedy gdy spadł jej dosłownie z nieba wyglądał na prawdę strasznie.
_____- To nie miejsce dla mnie... - Powiedziała do mężczyzny mimo, że był jeszcze nieprzytomny. - A Ty jak myślisz...? Demon wart jest zaufania? - spytała mając cichą nadzieję, że jej odpowie. Lecz nic takiego się nie stało dlatego westchnęła głęboko i wystawiła rękę w jego stronę. Chwila skupienia, a następnie przekazanie dużej ilości energii, którą było widać gołym okiem w postaci promienia do Reito. Gdy skończyła go leczyć poczuła nagłe zmęczenie. Pot spłynął jej po skroni, przymrużyła nieco powieki. Przesadziła z lekka, ale powodzenie misji wyszło jej na szóstkę z plusem. Chyba... nachyliła się nad saiyanem obserwując czy się obudzi. Jeśli tak to... jest bosko.
Koniec Treningu
I wtedy jak na zawołanie odezwał się w jej głowie Hikaru. Wsadziła palec w ucho nieco nim przekręcając w środku bo miała wrażenie, że słucha muzyki na cały regulator. Nie cierpiała jak ktoś wchodzi w jej łepetynę, ale to co miał jej do powiedzenia Mistic było ciekawe, więc nie pozostało jej nic innego jak wysłuchać go. Jego wskazówki na pewno wykorzysta w nauce gdy już do niej przystąpi. To za chwilę, bo gdy już miała się za to brać przeszkodził jej Kuro przechodząc obok. Nie mógł chyba sobie darować komentarza, który ją tylko zirytował i podminował.
_____- Brasce zależy tylko na mnie... was ma gdzieś. - odpowiedziała z pełnym przekonaniem co do swoich słów. Było w tym sporo złości i zgryźliwości, bo w końcu jak miała zareagować na najazd na ojca? Każdy by pewnie się zdenerwował gdyby obrażano jego korzenie. Gdyby znała rodzinę Kuro to może i by odbiła piłeczkę, ale już sobie darowała dalsze słowa bo ten nagle padł twarzą prosto na ziemię. Drgnęła, ale nie wstała. Przez chwilę walczyła sama ze sobą - wstać i mu pomóc czy zostać i niech tam ginie... Mimo złości wygrała ta pierwsza myśl. Przeniosła Kuro pod jedno z drzew by nie leżał w prażącym słońcu po czym wróciła na swoje miejsce. Niech sobie nie myśli po obudzeniu, że June już nie jest zła czy coś, to nic nie zmienia. Przeszkadzał jej w trenowaniu, tak...
Wzięła głęboki wdech. Kątem oka dostrzegła jak April gdzieś idzie, ale nie biegła za nią. Siedziała wyprostowana i skupiona. Bawiła się swoją energią manipulując nią jak chciała. Trudno było jej to robić gdyż nie znała nawet ki feelingu, który by jej to wszystko znacznie ułatwił, ale nie marudziła tylko walczyła dzielnie o powodzenie swojej małej misji...
Po pewnym czasie podniosła powieki i poczłapała wolnym krokiem do leżącego jeszcze Reito. Przyjrzała mu się, wyglądał spokojnie, ale nie wiedziała czy i kiedy się obudzi. Nadal miał widoczne rany, a wtedy gdy spadł jej dosłownie z nieba wyglądał na prawdę strasznie.
_____- To nie miejsce dla mnie... - Powiedziała do mężczyzny mimo, że był jeszcze nieprzytomny. - A Ty jak myślisz...? Demon wart jest zaufania? - spytała mając cichą nadzieję, że jej odpowie. Lecz nic takiego się nie stało dlatego westchnęła głęboko i wystawiła rękę w jego stronę. Chwila skupienia, a następnie przekazanie dużej ilości energii, którą było widać gołym okiem w postaci promienia do Reito. Gdy skończyła go leczyć poczuła nagłe zmęczenie. Pot spłynął jej po skroni, przymrużyła nieco powieki. Przesadziła z lekka, ale powodzenie misji wyszło jej na szóstkę z plusem. Chyba... nachyliła się nad saiyanem obserwując czy się obudzi. Jeśli tak to... jest bosko.
Koniec Treningu
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pią Cze 21, 2013 9:54 pm
___Jego drzemka trwała dość długo. Nie był świadomy tego gdzie jest i jak się tam znalazł. Dokładnie nawet nie wiedział kiedy zemdlał. Jedyne co czuł przed tym to ból ogarniający całe ciało. Zdecydowanie przesadził. Katował się mimo tego, że ledwo co wyszedł z komnaty. Coś mu odbiło najwidoczniej. Odpłynął a przez ten czas nawet nie był świadomy tego, że żyje. Jakby zatrzymały się jego wszelkie procesy życiowe. Gdy normalnie minęło parę godzin, dla niego była to chwila, sekunda. Interwencja Kuro i w szczególności June sprawiła, że powoli wracał do siebie. Zaczynał coś słyszeć. Początkowo były to jakieś niezrozumiałe szumy. Jakby był pod wodą. Zaczął w tym momencie mieć halucynacje, choć można to nazwać też zwykłym snem gdyż póki co nie otwierał oczu. Nie był w stanie tego zrobić bo nawet nie panował nad tym. Jego część nadal była uśpiona. Pojedyncze słowa trafiały do niego tworząc zlepek niezrozumiałego slangu. „Mały… salutuje.. Brawo… Kiaho… przeciwnika… April… cierpiał… smaczny obiad… przepraszam… Rei… Rei-too…” Dwukrotnie usłyszał swoje imię. Drugi raz głośniej i wypowiedziane milszym głosem. To sprawiło że zaczął powoli odzyskiwać świadomość. Odruch bezwarunkowy. Zwracamy uwagę gdy ktoś wypowiada nasze imię. Drgnął. Jego myśli zaczęły układać się sensownie i odbierał prawidłowo sygnały z zewnątrz. Delikatny chłód na ciele i wrażenie, że ktoś się nad nim nachyla. Tak jakby wydychane powietrze i dźwięki odbijały się od jakiejś przeszkody przed nim. Da się to poczuć nawet nie przywiązując do tego uwagi. Coś usłyszał jak przez mgłę ale dość wyraźnie. Nagle otuliło go przyjemne i kojące ciepło. Miał wrażenie, że staje się lekki. Wszystkie jego rany zaczęły się szybko goić. Źrenica na powrót reagowała na światło przez co powoli zaczął otwierać oczy. Starał się zobaczyć kim jest osoba, która nad nim się nachyla. Starał się ale światło zbyt raziło go w oczy i początkowo widział tylko kontury przez zmrużone powieki. Zamrugał kilka razy by poprawić ostrość widzenia. W końcu dostrzegł przed sobą długowłosą dziewczynę. Oczy miała duże i lśniące złotym kolorem. Wpatrzony w nie podziwiał ich piękno. Przez moment nie wiedział co powiedzieć. Nie mógł sobie przypomnieć skąd ją zna. Zamknął mocniej powieki i otrząsnął się ruszając energicznie głową na boki i zrywając się do pozycji siedzącej. W końcu jego mózg zaczął pracować i przypomniał sobie, że już gdzieś ją widział. Z czasem nawet gdzie i kiedy. Zapytał niepewnie:
- Ty jesteś… June… Prawda? Skąd się tu wziąłem? Nic nie pamiętam…
Lekko oszołomiony rozglądał się na boki. Byli tu wszyscy. Kuro, April a nawet Hik. Przez moment pomyślał, że pobyt w komnacie tylko mu się śnił a teraz właśnie przebudził się. Jakby zasnął w momencie gdy pierwszy raz tu przyleciał. Szybko jednak odrzucił te myśli. Wspomnienia były zbyt realistyczne. W dodatku wygląd Kuro udowadniał, że to nie był sen. Chciał się dowiedzieć co tu jest grane. Niecierpliwie czekał na odpowiedź demonicy.
OOC: Następny post treningowy
- Ty jesteś… June… Prawda? Skąd się tu wziąłem? Nic nie pamiętam…
Lekko oszołomiony rozglądał się na boki. Byli tu wszyscy. Kuro, April a nawet Hik. Przez moment pomyślał, że pobyt w komnacie tylko mu się śnił a teraz właśnie przebudził się. Jakby zasnął w momencie gdy pierwszy raz tu przyleciał. Szybko jednak odrzucił te myśli. Wspomnienia były zbyt realistyczne. W dodatku wygląd Kuro udowadniał, że to nie był sen. Chciał się dowiedzieć co tu jest grane. Niecierpliwie czekał na odpowiedź demonicy.
OOC: Następny post treningowy
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sob Cze 22, 2013 9:14 pm
Cisza i spokój to jedyne czego teraz potrzebowała. Bała się tego kolejnego spotkania z Hikaru, ale nie było wyjścia. Zaraz po treningu postanowiła się mu ‘’pokazać’’, aby czasami o niej nie zapomniał. Usiadła pod najbliższym drzewem, aby równocześnie chwile odpocząć. Pomimo dosyć sporej dawki snu czuła się bardzo zmęczona. Nie wiedziała dlaczego i nie potrafiła tego wytłumaczyć. Wczoraj wiele się wydarzyło, jej myśli skierowały się w kierunku Kuro i od razu uśmiechnęła się pogodnie. To był czas tylko i wyłącznie dla niej, miała ochotę uciec od wszystkich ludzi jak najdalej, ale zdawała sobie sprawę, że to tylko chwilowe uczucie. Nigdy nie zostawiła by żadnego z nich, ani Kuro, ani równie bliskiego jej Rei’a oraz June, którą polubiła pomimo tak krótkiego czasu. Uważała, że jest w niej wiele dobrych rzeczy i wbrew pozorom, jest po ich stronie. Nie mogła zbyt długo usiedzieć na miejscu, albo po prostu nie potrafiła i nie chciała. Uniosła się do góry, miała nagłą ochotę polatać w okolicy i patrzeć na wszystko z góry. Rozpuściła swoje długie, sięgające jej do pasa czarne włosy i delikatnie się uniosła. Poleciała jak długa mijając jak najszybciej się dało lasy nad sobą. Zakręciła się kilkakrotnie, co dawało efekt piruetów wykonywanych w powietrzu, ale w końcu opanowała się. Wracanie do formy nie było jakąś zabawą, a jej obowiązkiem, nie może być Jego słabością. Obawiała się, że ktoś kiedyś może ją wykorzystać jako największa zaleta i wada Kury równocześnie, a tego chciała uniknąć. Nigdy by sobie tego nie wybaczyła, June była równie ważna dla niego, ale ona jest silna i nie zostanie wykorzystana w taki sposób. Nie chciała się nawet do nich zbliżyć, bo wiedziała, że to nie osiągalne, ale pragnęła zdobyć swoją górę. Może nie mieć predyspozycji do walki, ale to nie znaczy, że z tego powodu ma nic nie robić, bo to byłaby z jej strony czysta głupota. Wzięła sobie do serca słowa Kury, na temat tego, co powinna robić. Trenować szybkość... miał rację, to zdecydowanie może stać się jej atutem, jest malutka i drobniutka, dokładając do tego jej pokłady energii- może faktycznie coś z tego wyjść. Jej przelot był tak jakby rozgrzewką, a przynajmniej ona tak to traktowała, bo naprawdę starała się ze wszystkich sił, aby było to szybko, ale musiała zejść na ziemię i poćwiczyć to trochę z drugiej strony. Miała już pomysł, dosyć prymitywny, ale na pewno zadziała, zwłaszcza, że tutaj są idealne warunki do tego. Stanęła stopą na trawie i rozejrzała się. Starała się wylądować na terenie, gdzie jest mnóstwo otaczających ją drzew, następnie wzniosła się do góry i przeleciała spory kawałek, aby oznaczyć metę. Nie wiedziała czym to może zrobić, więc ściągnęła swój t-shirt, który zaczęła rozrywać i obwiązała nim konar drzew, następnie takim samym sposobem oznaczyła parę innych bal. Było to dziwne, albo raczej śmieszne, ale chciała stworzyć sobie tor przeszkód, który zamierzała jak najszybciej pokonać. W pierwszą stronę za pomocą nóg, zaś w drugą lecąc jak najszybciej. Strasznie zajarała się swoim dziwnym pomysłem i rozpoczęła gonitwę. Po chwili leżała już z wielkim guzem na środku czoła... straciła przytomność, ale żyła i nawet nic jej nie było, oprócz wielkiej pulsującej gulki. Wstała i otrzepała się, musiała podeprzeć się, bo zdecydowanie była zamroczona. Musiała uważać, nie chodzi tutaj tylko o szybkość, ale i o technikę biegania, odpowiednie hamowanie na każdym ,,zakręcie’’. Tego jej brakowało za pierwszym razem, przez co skończyła jak skończyła. Tym razem nie zamierzała popełnić tego samego błędu i biegła już z rozwagą i odpowiednią prędkością, to samo z lataniem. Wielokrotnie jednak niewiele brakowało do kolejnego bliskiego zderzenia, ale na szczęście udało jej się tego uniknąć. Jedna szrama na środku czoła i tak jej wystarczy. Tor przeszkód pokonała kilkakrotnie bez przystanku i przerwy, co dało prosty skutek- była kompletnie wyczerpana. Położyła się na moment, na trawie wpatrując się w piękne niebo... niestety, pora była już wstawać. Nie mogła się lenić, związała włosy i przede wszystkim- zasłoniła czoło włosami jak najbardziej się dało. Nie chciała żeby ktokolwiek widział jaka z niej niezdara. W szampańskim nastroju wróciła do chatki Hikaru. Musiała wyglądać dziwnie... nie zdawała sobie jednak nawet z tego sprawy tylko wparowała do środka.
- Witam! Trochę przysnęłam, ale już jestem. Coś mnie ominęło? – zapytała spoglądając na towarzystwo. Nie miała lusterka, więc nie wiedziała, że we włosach ma pełno różnych liści, a prowizoryczna grzywka, którą stworzyła została rozwiana przez wiatr, więc jej cudowne czoło razem z guzem zostało całkowicie odsłonięte. Na domiar tego wszystkiego była tylko w krótkich spodenkach i staniku do ćwiczeń, bo przecież poświęciła swoją koszulkę. Cała Ona.
Occ: Koniec treningu
- Witam! Trochę przysnęłam, ale już jestem. Coś mnie ominęło? – zapytała spoglądając na towarzystwo. Nie miała lusterka, więc nie wiedziała, że we włosach ma pełno różnych liści, a prowizoryczna grzywka, którą stworzyła została rozwiana przez wiatr, więc jej cudowne czoło razem z guzem zostało całkowicie odsłonięte. Na domiar tego wszystkiego była tylko w krótkich spodenkach i staniku do ćwiczeń, bo przecież poświęciła swoją koszulkę. Cała Ona.
Occ: Koniec treningu
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Cze 23, 2013 8:54 pm
Nie dane mu było sobie pospać. Do jego mózgu docierała cała masa hałasów, szum drzew i płynącej nieopodal rzeczki szybko go wybrudził. Wtórował temu śpiew ptaków. Przez rok pobytu w Komnacie w zasadzie jedynymi źródłami hałasu byli sami wojownicy. Upiorna wręcz cisza panująca w tym miejscu pozwalała nawet słyszeć własne oddechy. Po opuszczeniu komnaty jego mózg bombardowały najprzeróżniejsze dźwięki i Ki. Przepełniały zmęczony umysł, między innymi przez to chłopak chodził rozdrażniony.Obudził się, zobaczył, że leży twarzą ku niebu, obrócił głowę w lewo, gdzie June coś robiła przy ciele szatyna. Teraz dopiero zrozumiał, o co jej chodziło. Chciał jej podpowiedzieć, aby spróbowała tak, jak uczyli się przy wypalaniu cegieł ale język odmówił mu posłuszeństwa. Dotknęło go mocno, w jak ciepły sposób odezwała się do Reito, nie znała go. Za to Kuro jak najbardziej i to nie było towarzystwo dla niej. Niestety chwilę później odleciał.
To, co się wydarzyło, było dla chłopaka najgorszym koszmarem. Ktoś uprowadził April i June, zabił broniącego ich Reito. Ktoś skrzywdził jego nową rodzinę. Od dziecka miał wbijane do główki troskę o dobro innych, zatem atak na jego bliskich był dla niego aktem nie do wybeczenia. Wszedł na teren jakiegoś ciemnego zamczyska. Co rusz zza rogu wyskakiwały i atakowały go dziwne stwory. Chłopak szedł na przód siekając je bezlitośnie mieczem Hikaru trzymanym w prawej ręce. Zimne spojrzenie srebrnych lodowych oczu nie wyrażało żadnych uczuć, ani krzty litości. Szedł w poszarpanym do kolan stroju szkoły Misticka z jego wyraźnym znakiem na plecach. Pod koszulką miał bluzę, Saiyański model. Czarna z wykończeniem a la golf na szyi. Czarnym długi rękawem po lewej i krótki z prawej. Pod koszulą z prawej strony na bluzie widniał czerwony znak rodowy Kuro. Widoczny na prawym ramieniu tatuaż lisa przybrał barwę gniewnej purpury. Za pasem chłopak wetknął kawałek materiału ze stroju do walki Reia, ze znakiem żółwia. Cały strój był zbryzgany krwią jego nieszczęsnych ofiar. Odbije dziewczyny za wszelką cenę. Saiyan z bródką zmierzał do celu, do swojego głównego przeciwnika, do Zaurusa.
Pomieszało się już wszystko biednemu chłopakowi w głowie. Leżąc pod drzewem przyspieszył mu się nieznacznie oddech, zmarszczyły brwi. Niewyraźnie i cicho przez zaciśnięte i wyschnięte gardło wypowiadał imiona halfki i demonicy. Tylko Reito mógł przypuszczać, co dzieje się z chłopakiem. Wystarczająco dobrze się poznali, wystarczająco mocno szatyn poznał koszmary młodszego Saiyana.
OOC:
Dalej Zzzzzzzzzzzz
OOC:
Dalej Zzzzzzzzzzzz
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Cze 24, 2013 9:32 am
Trochę to trwało, ale w końcu June udało się opanować technikę leczniczą. Może jednak będą z niej ludzie? Miała napady złości, ale chyba głównie chciała być dobra. Mimo to Hikaru widział wiele takich demonów, które starały się być dobre a mimo to w końcu zło całkiem je pochłaniało. Dlatego właśnie chłopak chciał ją pilnować. Widać było, że Rei się ocknął, więc pierwsze użycie leczenia za pomocą Ki poskutkowały. Westchnął cicho kiedy to zobaczył bo naprawdę nie miał ochoty naprawiać ciała sayana, które by zostało niechcący uszkodzone przez niedopatrzenie demonicy.
- No dobrze. Najwyższy czas na powrót do obowiązków. Skoro jesteśmy po śniadaniu to warto by dokończyć dach nowego domu, prawda ? Z tego co widzę niczego nie zrobiłyście, dziewczyny kiedy mnie nie było. Tu zrobił przerwę by napić się herbaty po czym kontynuował znów machając miarowo białą kitą. June, jakbyś mogła poleć na najbliższą polanę i znajdź drzewo, z którego będziesz musiała zaczerpnąć żywicy tyle ile się da. Możesz Zabrać śpiącą Królewnę... to znaczy April. Skoro postanowiła zostać, musi wykonywać moje polecenia. Mówiąc to wszystko patrzył na demonicę, dopiero kiedy znów przerwał spojrzał na halfkę i lekko się uśmiechnął. Kuro spał, musiał zregenerować siły po Time Chamber, tak więc na razie mistic zamierzał go zostawić w spokoju. Kiedy odzyska siły sam się obudzi.
Wysłał June obraz drzewa poprzez telepatię, jakie miała znaleźć, był ciekaw czy jednak posługa go i wykona zadanie. Po tym dopił herbatę i wstał by przynieść coś z domku w skale. Nie było go może trzy, cztery minuty, a kiedy wrócił przyniósł w rękach dwa półtorametrowej wysokości kanistry na ową ciecz. W przekroju miały jakieś pół metra, Hikaru wahał się czy dwa wystarczą, ale tak mu się wydawało. Najwyżej dziewczyny polecą raz jeszcze. Przydałaby się Tsu, ale skoro jej tu nie było nie ma co myśleć o tym. Nie sądził by w ogóle jeszcze istniała, nie czuł jej Ki, może Braska ją wchłonął ? Kto wie. Białowłosy nic nie mógł zrobić.
-Czym szybciej załatwicie tą sprawę, tym szybciej będziecie mogły mieszkać w swoich nowych pokojach. Tu pogrzebał patykiem w ogniu i postawił kanistry na ziemi po czym spojrzał z ukosa na Reia, jednak już nic nie mówił.
- No dobrze. Najwyższy czas na powrót do obowiązków. Skoro jesteśmy po śniadaniu to warto by dokończyć dach nowego domu, prawda ? Z tego co widzę niczego nie zrobiłyście, dziewczyny kiedy mnie nie było. Tu zrobił przerwę by napić się herbaty po czym kontynuował znów machając miarowo białą kitą. June, jakbyś mogła poleć na najbliższą polanę i znajdź drzewo, z którego będziesz musiała zaczerpnąć żywicy tyle ile się da. Możesz Zabrać śpiącą Królewnę... to znaczy April. Skoro postanowiła zostać, musi wykonywać moje polecenia. Mówiąc to wszystko patrzył na demonicę, dopiero kiedy znów przerwał spojrzał na halfkę i lekko się uśmiechnął. Kuro spał, musiał zregenerować siły po Time Chamber, tak więc na razie mistic zamierzał go zostawić w spokoju. Kiedy odzyska siły sam się obudzi.
Wysłał June obraz drzewa poprzez telepatię, jakie miała znaleźć, był ciekaw czy jednak posługa go i wykona zadanie. Po tym dopił herbatę i wstał by przynieść coś z domku w skale. Nie było go może trzy, cztery minuty, a kiedy wrócił przyniósł w rękach dwa półtorametrowej wysokości kanistry na ową ciecz. W przekroju miały jakieś pół metra, Hikaru wahał się czy dwa wystarczą, ale tak mu się wydawało. Najwyżej dziewczyny polecą raz jeszcze. Przydałaby się Tsu, ale skoro jej tu nie było nie ma co myśleć o tym. Nie sądził by w ogóle jeszcze istniała, nie czuł jej Ki, może Braska ją wchłonął ? Kto wie. Białowłosy nic nie mógł zrobić.
-Czym szybciej załatwicie tą sprawę, tym szybciej będziecie mogły mieszkać w swoich nowych pokojach. Tu pogrzebał patykiem w ogniu i postawił kanistry na ziemi po czym spojrzał z ukosa na Reia, jednak już nic nie mówił.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Cze 24, 2013 3:54 pm
______ Jakże wielka uciecha pojawiła się na twarzy demonicy gdy zauważyła, że szatyn zaczął się budzić. Powoli na skupionej twarzyczce pojawiał się szeroki u śmiech, oczy zaświeciły ze szczęścia. Trochę to była ulga, że nie zrobiła mu krzywdy, a trochę zadowolenie z samej siebie, że udało się jej osiągnąć cel - uleczyła go własnymi siłami. To było coś. Poruszył się, otworzył oczy oraz wstał. Dziewczyna niemal wisiała nad nim gdy leżał, a teraz siedziała na tyłku wygodnie wpatrując się w niego. Gdy się odezwał przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć. "Hej, zjadłam Cię. Jesteś ciężko strawny i niesmaczny"? Nie, to nie w chodzi w grę...
___ - Wracałam tutaj i spadłeś mi prosto z nieba pod nogi. Gdzie Ty się tak urządziłeś? Byłeś cały poobijany! Jakby mnie tam nie było... - Specjalnie nie mówiła nic o tym, że przeniosła go tutaj mając go... wewnątrz siebie. Miała cichą nadzieję, że tego nie pamiętał, był w końcu nieprzytomny gdy starała się do niego dotrzeć i wytłumaczyć, że nic mu nie grozi z jej strony. Niepotrzebne zmartwienia, i tak ledwo się obudził.
Gdy nadeszła April odwróciła w jej stronę głowę uśmiechając się serdecznie. Na jej pytanie wzruszyła jedynie ramionami wskazując ruchem głowy na leżącego nieopodal Kuro. Nie wyglądał spokojnie, zmarszczone brwi, i oddech, który słyszała nawet tutaj sprawiał, że w June odzywała się troska. I jeszcze to mamrotanie przez sen, usłyszała swoje i koleżanki imię. Troskaa... Phi! Nie, żeby wielka, bo przecież nie będzie się przejmować Kuro, który ją skrzyczał bezpodstawnie. Pewnie April się nim zajmie, problem z głowy. Do czasu. Demonica w końcu pęknie, przecież nie może być wiecznie zła na niego. Pewnie zdarzy się niedługo sytuacja, która będzie musiała na jakiś czas przerwać te fochy i spory.
Odezwał się Hikaru. Coś jej nie pasowało w jego wyglądzie, ale przez dłuższy czas nie wiedziała co. Dopiero po głębszym przypatrzeniu się dostrzegła u tyłka Białowłosego małpi ogon w kolorze jego włosów, podobny mieli Reito i Kuro. Słysząc uwagę o nie skończeniu dachu dziewczyna wpełzła za plecy szatyna mając wrażenie, że się jej za to oberwie, bo przecież dostałą polecenie by to skończyć do powrotu tej dwójki, ale cóż poradzić, demonica nie ma bladego pojęcia o budownictwie.
Z początku nie wiedziała co to jest ta żywica, ale na szczęście szybko dotarły do niej obrazy od Mistica. Dziewczyna westchnęła ciężko, dopiero wróciła z treningu, a już musi biegać za jakąś dziwną mazią w kolorze jej oczu. Nie marudziła głośno, zaproponowała April by została przy Kuro po czym wolnym kroczkiem weszła w głąb lasu uprzednio biorąc w łapki przyniesione kanistry, szukając tego co teraz było jej celem. Żywica. Ble. W głębi duszy miała nadzieję, że ktoś za nią pójdzie. Nudno tak samemu.
Kopnęła kamień mając nos spuszczony w dół. Podrapała się po policzku zanurzając w iglasty las. Ta, bo były takie same drzewa jak z obrazów Hikaru. Dowiedziała się tego, że najwięcej żywicy produkują właśnie takie drzewa więc postanowiła iść tam. Wyczerpała swoje zasoby KI, nie miała nawet czasu by je zregenerować, dlatego też postanowiła chodzić na piechotę i nie latać. Dziwnie się czuła, moc się ociągała z napełnieniem, zupełnie jakby miała gdzieś na dnie swojego kielicha dziurę skąd ona uchodzi. Trudno, potem się będzie nad tym zastanawiać.
Nagle jej pociemniało przed oczami. Poczuła przeszywający ból na głowie, za którą się chwyciła mamrocząc coś pod nosem. Podniosła wzrok, to było drzewo. Przez zamyślenie wpadła na drzewo jak ten rozkojarzony dzieciuch! A niech to! JEBS - uderzyła je lekko nogą, a wtedy siedzące na nim ptaki wystraszone odleciały robiąc hałas. Zawarczała zadzierając głowę do góry i wtem dostrzegła... to! Trochę żywicy, co prawda niezbyt dużo, ale zawsze jakiś początek! Tylko problem w tym, że to było wysoko. Stanęła na palcach wyciągając nawet rękę, ale... zbyt wysoko.
___ - Wracałam tutaj i spadłeś mi prosto z nieba pod nogi. Gdzie Ty się tak urządziłeś? Byłeś cały poobijany! Jakby mnie tam nie było... - Specjalnie nie mówiła nic o tym, że przeniosła go tutaj mając go... wewnątrz siebie. Miała cichą nadzieję, że tego nie pamiętał, był w końcu nieprzytomny gdy starała się do niego dotrzeć i wytłumaczyć, że nic mu nie grozi z jej strony. Niepotrzebne zmartwienia, i tak ledwo się obudził.
Gdy nadeszła April odwróciła w jej stronę głowę uśmiechając się serdecznie. Na jej pytanie wzruszyła jedynie ramionami wskazując ruchem głowy na leżącego nieopodal Kuro. Nie wyglądał spokojnie, zmarszczone brwi, i oddech, który słyszała nawet tutaj sprawiał, że w June odzywała się troska. I jeszcze to mamrotanie przez sen, usłyszała swoje i koleżanki imię. Troskaa... Phi! Nie, żeby wielka, bo przecież nie będzie się przejmować Kuro, który ją skrzyczał bezpodstawnie. Pewnie April się nim zajmie, problem z głowy. Do czasu. Demonica w końcu pęknie, przecież nie może być wiecznie zła na niego. Pewnie zdarzy się niedługo sytuacja, która będzie musiała na jakiś czas przerwać te fochy i spory.
Odezwał się Hikaru. Coś jej nie pasowało w jego wyglądzie, ale przez dłuższy czas nie wiedziała co. Dopiero po głębszym przypatrzeniu się dostrzegła u tyłka Białowłosego małpi ogon w kolorze jego włosów, podobny mieli Reito i Kuro. Słysząc uwagę o nie skończeniu dachu dziewczyna wpełzła za plecy szatyna mając wrażenie, że się jej za to oberwie, bo przecież dostałą polecenie by to skończyć do powrotu tej dwójki, ale cóż poradzić, demonica nie ma bladego pojęcia o budownictwie.
Z początku nie wiedziała co to jest ta żywica, ale na szczęście szybko dotarły do niej obrazy od Mistica. Dziewczyna westchnęła ciężko, dopiero wróciła z treningu, a już musi biegać za jakąś dziwną mazią w kolorze jej oczu. Nie marudziła głośno, zaproponowała April by została przy Kuro po czym wolnym kroczkiem weszła w głąb lasu uprzednio biorąc w łapki przyniesione kanistry, szukając tego co teraz było jej celem. Żywica. Ble. W głębi duszy miała nadzieję, że ktoś za nią pójdzie. Nudno tak samemu.
Kopnęła kamień mając nos spuszczony w dół. Podrapała się po policzku zanurzając w iglasty las. Ta, bo były takie same drzewa jak z obrazów Hikaru. Dowiedziała się tego, że najwięcej żywicy produkują właśnie takie drzewa więc postanowiła iść tam. Wyczerpała swoje zasoby KI, nie miała nawet czasu by je zregenerować, dlatego też postanowiła chodzić na piechotę i nie latać. Dziwnie się czuła, moc się ociągała z napełnieniem, zupełnie jakby miała gdzieś na dnie swojego kielicha dziurę skąd ona uchodzi. Trudno, potem się będzie nad tym zastanawiać.
Nagle jej pociemniało przed oczami. Poczuła przeszywający ból na głowie, za którą się chwyciła mamrocząc coś pod nosem. Podniosła wzrok, to było drzewo. Przez zamyślenie wpadła na drzewo jak ten rozkojarzony dzieciuch! A niech to! JEBS - uderzyła je lekko nogą, a wtedy siedzące na nim ptaki wystraszone odleciały robiąc hałas. Zawarczała zadzierając głowę do góry i wtem dostrzegła... to! Trochę żywicy, co prawda niezbyt dużo, ale zawsze jakiś początek! Tylko problem w tym, że to było wysoko. Stanęła na palcach wyciągając nawet rękę, ale... zbyt wysoko.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Wto Cze 25, 2013 12:43 pm
Była zdziwiona tym, że Hikaru był dla niej uprzejmy. Pamiętała doskonale jak za pierwszym razem na nią najechał, nie oszczędził jej wówczas ani trochę. Nie do końca wierzyła w jego dobroć, którą teraz okazywał. Wcześniej widziała go krótko i nagle gdzieś zniknął z Kuro i Rei'em. Wtedy nie zdążyła mu się nawet dogłębnie przyjrzeć, ale była przekonana, że nie miał wcześniej ogona, a może miał, ale go nie widziała? Nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie, więc nawet nie zawracała sobie nim głowy. Fakt, faktem trochę jej się przysnęło, ale była zmęczona tym wszystkim co działo się dookoła. Dostała zadanie wraz z June, nie żeby nie chciała go wypełnić, ale wolałaby siedzieć przy Kuro... Kuro! Właśnie, gdzie on jest?! Wpadła natychmiast w panikę i zaczęła się nerwowo rozglądać. Gdy tylko go ujrzała, otworzyła usta ze zdziwieniem. Wyglądał marnie... pomimo tego, że spał, widać było jak bardzo jest zmęczony. Zdecydowanie nie był to spokojny sen. Tym bardziej nie chciała go zostawiać samego, nie ma takiej opcji. Rudowłosa zaproponowała nawet, żeby mogła przy nim zostać, a ona sama wykona zadanie. Spodobało jej się to, nie wyobrażała sobie obecnie sytuacji żeby opuścić mężczyznę i lecieć gdziekolwiek.
- Rei! Miło Cię widzieć, martwiłam się o Ciebie. - powiedziała podchodząc do szatyna, nie spuszczając z zasięgu swojego wzroku bruneta, który leżał. - Wiem, że nie powinnam Ciebie o to prosić, ale mógłbyś iść z June? Miałam z nią coś zrobić, ale... Kuro nie jest w dobrej formie, chciałabym przy nim zostać, a Ty przy okazji zapoznałbyś się z koleżanką. Tylko uważaj na swojego ''zwierzaczka''.
Po ostatnim, wypowiedzianym zdaniu wyszczerzyła ząbki w uśmiechu i nie czekając nawet na odpowiedź ruszyła do domku. Wzięła pierwszą, lepszą szmatkę, którą zamoczyła w zimnej wodzie, następnie położyła ją na czole Kuro i usiadła bardzo blisko niego obserwując go. Nie wiedziała jak mogłaby mu pomóc, dlatego chociaż trochę dotrzyma mu towarzystwa i zajmie się nim, jak tylko będzie potrafiła. Nie była przekonana, czy Hikaru będzie z tego powodu zadowolony, ale miała to gdzieś. Są sprawy ważne i ważniejsza, a ta zdecydowanie należała do tych drugich.
- Rei! Miło Cię widzieć, martwiłam się o Ciebie. - powiedziała podchodząc do szatyna, nie spuszczając z zasięgu swojego wzroku bruneta, który leżał. - Wiem, że nie powinnam Ciebie o to prosić, ale mógłbyś iść z June? Miałam z nią coś zrobić, ale... Kuro nie jest w dobrej formie, chciałabym przy nim zostać, a Ty przy okazji zapoznałbyś się z koleżanką. Tylko uważaj na swojego ''zwierzaczka''.
Po ostatnim, wypowiedzianym zdaniu wyszczerzyła ząbki w uśmiechu i nie czekając nawet na odpowiedź ruszyła do domku. Wzięła pierwszą, lepszą szmatkę, którą zamoczyła w zimnej wodzie, następnie położyła ją na czole Kuro i usiadła bardzo blisko niego obserwując go. Nie wiedziała jak mogłaby mu pomóc, dlatego chociaż trochę dotrzyma mu towarzystwa i zajmie się nim, jak tylko będzie potrafiła. Nie była przekonana, czy Hikaru będzie z tego powodu zadowolony, ale miała to gdzieś. Są sprawy ważne i ważniejsza, a ta zdecydowanie należała do tych drugich.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Cze 26, 2013 4:12 pm
___Reito po przebudzeniu nie bardzo ogarniał co się wokół niego dzieje. Odpowiedź June zrodziła w jego głowie jeszcze więcej pytań. – Ja… spadłem z nieba? – powiedział cicho sam do siebie. – Pamiętam! Leciałem do osady Hikaru ale wcześniej chciałem zobaczyć ile dał mi trening w komnacie… - pomyślał. – Rozumiem. – odezwał się ponownie do June odwracając jednocześnie wzrok w stronę Kuro. Widział, że zaczyna się dziać z nim coś złego. Dokładnie to samo co wtedy gdy był z nim w komnacie. Nie martwił się bo wiedział, że to przejściowe i w jego przypadku… normalne.
– Dzięki, że się mną zajęłaś. – rzekł do czerwonowłosej z lekkim uśmiechem na ustach. Jednak przebywanie z Kuro przez tak długi czas odbiło się i na jego charakterze. Nie był już taki zarozumiały i chyba nieco milszy. Zauważył zmierzającą w jego stronę April. Jeszcze przed chwilą spała. Nawet nie zauważył kiedy się przebudziła. Jak zwykle miła. Na jej słowa odpowiedział:
- To miło z Twojej strony ale jak widzisz niepotrzebnie. Jestem w jednym kawałku. – Uśmiechał się do niej i poklepał po klatce piersiowej zaciśniętą pięścią mówiąc ostatnie zdanie. Wtem usłyszał Hikaru, który nakazał wszystkim zabrać się za budowę dachu. Czuł się nieco niezręcznie. Skoro już tu był to wypadałoby też się czymś zająć. Tym bardziej, że Mistic dziwnie na niego spoglądał. Chyba to właśnie chciał zasugerować. A może to, że musi się stąd wynieść skoro nie ma tu nic do roboty… Odwrócił się nieco bo poczuł za sobą June. Widać bała się ich nauczyciela. Spojrzał na niego ze spokojem. Biało włosy nakazał jej i April zebrać trochę żywicy. Nie trudno było zauważyć, że nie podobało się to zbytnio demonicy. Kopnęła kamień niczym mała fochnięta dziewczynka i potuptała powoli wgłąb lasu. Spoglądał nieco jakby zawiedziony widząc jak znika w gąszczu drzew. Wtem ponownie odezwała się do niego April. Zaproponowała by poszedł z June zamiast niej. Nie miał nic przeciwko. Nawet mu się to podobało. Słysząc ostatnie zdanie zmarszczył nieco brwi i się zaczerwienił lekko.
– Ty martw się lepiej o Kuro. – powiedział uśmiechnięty. Zauważył ten błysk w oku dziewczyny. Wiedział co się szykuje. Wstał z pomocą tzw. „sprężynki” i pobiegł za June.
W drodze się nieco porozciągał i pomachał rękami. Czuł, że jego ciało jest dziwnie zesztywniałe. Jakby było zniewolone przez jakiś czas w czymś na wzór kokonu…? Trzymał dystans. Nie chciał jej wystraszyć. Czując jej Ki doskonale wiedział gdzie jest. Wtem zauważył jak zaczyna się nieco chwiać po czym wpadła na drzewo. Trochę go to rozśmieszyło ale chyba nie powinien się śmiać. Nie wyglądała za dobrze. Była cała blada. Schowany za drzewem obserwował ją z ukrycia. Chyba znalazła to czego szukała tylko, że… nie mogła tego dosięgnąć. Podszedł do niej powoli i biorąc bez pytania jeden karnister zaczął zbierać do niego wyciekającą żywicę. Jak na tak wielkie pojemniki z jednego drzewa nie wystarczyło mazi do zakrycia chociażby jego dna. No chyba, że wyciśnie się je do cna ale wtedy trzeba by było je zniszczyć. Odwrócił się w stronę dziewczyny.
– Skoro ty pomogłaś mi to teraz ja pomogę Tobie.
Spojrzał na drzewo, z którego przestała lecieć gęsta ciecz.
- Hmm… musimy znaleźć inne drzewo. Z tego już nic nie wyciśniemy. Hikaru chyba zwariował każąc Ci napełniać aż dwa tak ogromne karnistry. Ale we dwoje jakoś sobie poradzimy z tym problemem.
Uśmiechnął się. Podszedł kawałek szukając czegoś grubszego. Znalazł kolejne z którego wyciekała dość duża ilość żywicy.
- Te chyba będzie się nadawać.
Położył na nim swoją rękę i za pomocą KI stworzył wibracje, które spowodowały, że zaczęło pękać wzdłuż. Musiał być ostrożny by go całkowicie nie zniszczyć. Wymagało to sporo koncentracji. W komnacie nauczył się panować nad tym więc nie stanowiło to większego problemu. Gdy już stworzył odpowiedni otwór przyłożył do niego karnister i czekał aż napełni się żywicą z tego drzewa.
- Nie wyglądasz za dobrze. Źle się czujesz? Jak chcesz to odpocznij. Ja się tym zajmę.
Czuł wahania jej KI. Świadczyło to o tym, że jest wyczerpana.
OOC: Koniec treningu. Trochę ubogie te jego opisy ale nic więcej nie wymyślę w tej sytuacji. Coś dodam więcej w następnym poście.
– Dzięki, że się mną zajęłaś. – rzekł do czerwonowłosej z lekkim uśmiechem na ustach. Jednak przebywanie z Kuro przez tak długi czas odbiło się i na jego charakterze. Nie był już taki zarozumiały i chyba nieco milszy. Zauważył zmierzającą w jego stronę April. Jeszcze przed chwilą spała. Nawet nie zauważył kiedy się przebudziła. Jak zwykle miła. Na jej słowa odpowiedział:
- To miło z Twojej strony ale jak widzisz niepotrzebnie. Jestem w jednym kawałku. – Uśmiechał się do niej i poklepał po klatce piersiowej zaciśniętą pięścią mówiąc ostatnie zdanie. Wtem usłyszał Hikaru, który nakazał wszystkim zabrać się za budowę dachu. Czuł się nieco niezręcznie. Skoro już tu był to wypadałoby też się czymś zająć. Tym bardziej, że Mistic dziwnie na niego spoglądał. Chyba to właśnie chciał zasugerować. A może to, że musi się stąd wynieść skoro nie ma tu nic do roboty… Odwrócił się nieco bo poczuł za sobą June. Widać bała się ich nauczyciela. Spojrzał na niego ze spokojem. Biało włosy nakazał jej i April zebrać trochę żywicy. Nie trudno było zauważyć, że nie podobało się to zbytnio demonicy. Kopnęła kamień niczym mała fochnięta dziewczynka i potuptała powoli wgłąb lasu. Spoglądał nieco jakby zawiedziony widząc jak znika w gąszczu drzew. Wtem ponownie odezwała się do niego April. Zaproponowała by poszedł z June zamiast niej. Nie miał nic przeciwko. Nawet mu się to podobało. Słysząc ostatnie zdanie zmarszczył nieco brwi i się zaczerwienił lekko.
– Ty martw się lepiej o Kuro. – powiedział uśmiechnięty. Zauważył ten błysk w oku dziewczyny. Wiedział co się szykuje. Wstał z pomocą tzw. „sprężynki” i pobiegł za June.
W drodze się nieco porozciągał i pomachał rękami. Czuł, że jego ciało jest dziwnie zesztywniałe. Jakby było zniewolone przez jakiś czas w czymś na wzór kokonu…? Trzymał dystans. Nie chciał jej wystraszyć. Czując jej Ki doskonale wiedział gdzie jest. Wtem zauważył jak zaczyna się nieco chwiać po czym wpadła na drzewo. Trochę go to rozśmieszyło ale chyba nie powinien się śmiać. Nie wyglądała za dobrze. Była cała blada. Schowany za drzewem obserwował ją z ukrycia. Chyba znalazła to czego szukała tylko, że… nie mogła tego dosięgnąć. Podszedł do niej powoli i biorąc bez pytania jeden karnister zaczął zbierać do niego wyciekającą żywicę. Jak na tak wielkie pojemniki z jednego drzewa nie wystarczyło mazi do zakrycia chociażby jego dna. No chyba, że wyciśnie się je do cna ale wtedy trzeba by było je zniszczyć. Odwrócił się w stronę dziewczyny.
– Skoro ty pomogłaś mi to teraz ja pomogę Tobie.
Spojrzał na drzewo, z którego przestała lecieć gęsta ciecz.
- Hmm… musimy znaleźć inne drzewo. Z tego już nic nie wyciśniemy. Hikaru chyba zwariował każąc Ci napełniać aż dwa tak ogromne karnistry. Ale we dwoje jakoś sobie poradzimy z tym problemem.
Uśmiechnął się. Podszedł kawałek szukając czegoś grubszego. Znalazł kolejne z którego wyciekała dość duża ilość żywicy.
- Te chyba będzie się nadawać.
Położył na nim swoją rękę i za pomocą KI stworzył wibracje, które spowodowały, że zaczęło pękać wzdłuż. Musiał być ostrożny by go całkowicie nie zniszczyć. Wymagało to sporo koncentracji. W komnacie nauczył się panować nad tym więc nie stanowiło to większego problemu. Gdy już stworzył odpowiedni otwór przyłożył do niego karnister i czekał aż napełni się żywicą z tego drzewa.
- Nie wyglądasz za dobrze. Źle się czujesz? Jak chcesz to odpocznij. Ja się tym zajmę.
Czuł wahania jej KI. Świadczyło to o tym, że jest wyczerpana.
OOC: Koniec treningu. Trochę ubogie te jego opisy ale nic więcej nie wymyślę w tej sytuacji. Coś dodam więcej w następnym poście.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Cze 26, 2013 11:11 pm
Sen trwał dalej. Saiyan rozpoczął walkę ze swoim wrogiem. Z mężczyzną w mahoniowej masce o białych oczach. Nie pokonał go ale bronią Mistoka rozciął mu maskę. Pod maską była twarz Hikaru.......
Obudził się biorąc głośny haust powietrza do ust. Usiadł i kompres zsunął mu się na oczy. Rozejrzał się niespokojnie dookoła. Namierzył obok April, Hikaru przy ogniu i oddalającego się w kierunku June Reia. Nie wyspał się, przynajmniej nie tyle ile by chciał. Dręczył go strach. W nocy bał się Braski, a teraz bał się siebie samego. Bał się, że jego srebrne włosy i przepowiednia naznaczają go jako mordercę. Źle działo się z chłopakiem, niszczył go własny strach, od środka powoli i skutecznie. W jego Ki dało się odczuć wyraźny niepokój.
Chłopak pozbierał się i wstał. Uśmiechnął się lekko do April, kompres to na pewno jej robota. Miło, że ona się o niego troszczy, nikt się o niego w tak bezpośredni sposób nie martwił od śmierci jego matki.
- Dzięki April. Jadłaś już śniadanie? Pewnie jesteś głodna. Chodź do ognia.
Nalał jej zupy, a sam wstawił sobie kubek na coś ciepłego do picia. Rozejrzał się po okolicy, no tak dach trzeba skończyć. Był zmęczony ale może jak się nieco rozkręci i zajmie się pracą to mu dzień zleci jakoś. Poszedł do domku i w szmatkę od April zawinął kilka kostek lodu z lodówki, które przygotowywał sobie na kompres. Wyszedł z domku i zaczął porządkować plac budowy. Układał deski na stosach pod względem wielkości i wyszukiwał gwoździ pozostawionych w trawie. Przez cały czas był pogrążony we własnych myślach. Swoją drogą twarda była z niego sztuka, ledwo trzymał się na nogach ale dzielnie pracował. To był znak, że Hikaru może mu przy treningu znacznie bardziej przykręcić śrubę. Pomijając fakt, że najpierw Kuro należała się lekcja pokory za tak swobodne wyrażanie się w stosunku do Kamiego. Młody Saiyan usiadł obok April, poznał już na tyle swojego mentora, że wiedział iż nie wyrzuci dziewczyny. Trochę pracy to niewielka cena, za bycie tutaj. Jemu samemu też taki układ odpowiadał. Zresztą sam chętnie garnąłby się do jakiegoś zajęcia, nie usiedziałby na miejscu widząc, jak Hikaru sam by pracował. Tak został wychowany.
Zmarszczył czoło, jakby myślał nad czymś głęboko ale wstydził się zapytać. Chwilę trwało, nim w końcu się odważył.
- Mam pytanie. W komnacie Reito przekroczył poziom Super Saiyanina ale nie osiągnął drugiego poziomu. Zrobił coś dziwnego, jakby powiększył samą siłę. Jestem ciekaw czy można by wytrenować coś takiego że korzysta się z tej siły tylko w ułamku sekundy przed samym zadaniem ciosu?
W sumie nie był zainteresowany praktykowaniem takiej formy ataku, po prostu był ciekawy i jak to Kuro miał w zwyczaju kombinował ataki do swojego arsenału też na swój sposób. Doszedł do wniosku, że można by się pobawić tak mocą np w odpowiednim momencie zdejmować na krótką chwilę obciążenia i dezorientować przeciwnika ten sposób. Uśmiechnął się popijając łyk ciepłej wody, spodobała mu się ta taktyka.Poniekąd zdradził mentorowi też poziom mocy szatyna i tego, co przez rok osiągnął.
Obudził się biorąc głośny haust powietrza do ust. Usiadł i kompres zsunął mu się na oczy. Rozejrzał się niespokojnie dookoła. Namierzył obok April, Hikaru przy ogniu i oddalającego się w kierunku June Reia. Nie wyspał się, przynajmniej nie tyle ile by chciał. Dręczył go strach. W nocy bał się Braski, a teraz bał się siebie samego. Bał się, że jego srebrne włosy i przepowiednia naznaczają go jako mordercę. Źle działo się z chłopakiem, niszczył go własny strach, od środka powoli i skutecznie. W jego Ki dało się odczuć wyraźny niepokój.
Chłopak pozbierał się i wstał. Uśmiechnął się lekko do April, kompres to na pewno jej robota. Miło, że ona się o niego troszczy, nikt się o niego w tak bezpośredni sposób nie martwił od śmierci jego matki.
- Dzięki April. Jadłaś już śniadanie? Pewnie jesteś głodna. Chodź do ognia.
Nalał jej zupy, a sam wstawił sobie kubek na coś ciepłego do picia. Rozejrzał się po okolicy, no tak dach trzeba skończyć. Był zmęczony ale może jak się nieco rozkręci i zajmie się pracą to mu dzień zleci jakoś. Poszedł do domku i w szmatkę od April zawinął kilka kostek lodu z lodówki, które przygotowywał sobie na kompres. Wyszedł z domku i zaczął porządkować plac budowy. Układał deski na stosach pod względem wielkości i wyszukiwał gwoździ pozostawionych w trawie. Przez cały czas był pogrążony we własnych myślach. Swoją drogą twarda była z niego sztuka, ledwo trzymał się na nogach ale dzielnie pracował. To był znak, że Hikaru może mu przy treningu znacznie bardziej przykręcić śrubę. Pomijając fakt, że najpierw Kuro należała się lekcja pokory za tak swobodne wyrażanie się w stosunku do Kamiego. Młody Saiyan usiadł obok April, poznał już na tyle swojego mentora, że wiedział iż nie wyrzuci dziewczyny. Trochę pracy to niewielka cena, za bycie tutaj. Jemu samemu też taki układ odpowiadał. Zresztą sam chętnie garnąłby się do jakiegoś zajęcia, nie usiedziałby na miejscu widząc, jak Hikaru sam by pracował. Tak został wychowany.
Zmarszczył czoło, jakby myślał nad czymś głęboko ale wstydził się zapytać. Chwilę trwało, nim w końcu się odważył.
- Mam pytanie. W komnacie Reito przekroczył poziom Super Saiyanina ale nie osiągnął drugiego poziomu. Zrobił coś dziwnego, jakby powiększył samą siłę. Jestem ciekaw czy można by wytrenować coś takiego że korzysta się z tej siły tylko w ułamku sekundy przed samym zadaniem ciosu?
W sumie nie był zainteresowany praktykowaniem takiej formy ataku, po prostu był ciekawy i jak to Kuro miał w zwyczaju kombinował ataki do swojego arsenału też na swój sposób. Doszedł do wniosku, że można by się pobawić tak mocą np w odpowiednim momencie zdejmować na krótką chwilę obciążenia i dezorientować przeciwnika ten sposób. Uśmiechnął się popijając łyk ciepłej wody, spodobała mu się ta taktyka.Poniekąd zdradził mentorowi też poziom mocy szatyna i tego, co przez rok osiągnął.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Cze 30, 2013 11:29 am
Zjadł chyba wszystko co było zostawione dla niego, "herbatę " też wypił, tak więc czas było zająć się naprawą sayi. Usiadł w siadzie skrzyżnym i postawił miecz na kolanach by zacząć reperować pas. Tak właściwie to klamra była całkiem zniszczona, więc z nią nic nie mógł zrobić. Docierały do niego różne głosy jego uczniów, ale nie zwracał zbytnio na to uwagi. Dopiero kiedy Kuro się odezwał, w ogóle się obudził, a June z Reiem zniknęli w poszukiwaniu drzew odpowiednich do budowy dachu, Hikaru zareagował na pytanie.
-Wiem o czym mówisz. Zwiększona masa ciała zmniejsza prędkość, dlatego mało kto jej używa. Nie jest to to o co prezentuje ssj 2, to ledwo połowa jego możliwości. Masz jednak rację, można wykorzystywać ten poziom jedynie na chwilę, dla zaskoczenia przeciwnika. Niestety nie jest to łatwe i kiżerne dosyć mocno. Wy małpy macie tylko jedną przemianę, która nie pobiera wam Ki, to znaczy opanowany ssj. Sam musisz uznać, czy warto tyle Ki stracić dla chwilowej zwiększonej siły. Ja jednak czekałem aż bezpośrednio do drugiego poziomu ssj. Mówił wszystko dalej reperując to co się zniszczyło kiedy znalazł się w jądrze galaktyki. Nie wiele było do dłubania, więc szybko to skończy, potem roztopi metal z klamry i przerobi ją na nową.
Spojrzał na dach, stanowczo źle to wyglądało, trzeba było go jak najszybciej skończyć, za długo to trwało. Westchnął kiedy pomyślał o tym ile czeka go pracy przy przeprowadzaniu kabli i całej tej reszty.
- Skoro już wstałeś, a ja Ci rozjaśniłem trochę w łowie i rozwiałem wątpliwości, marsz do pracy. Nie mamy całego dnia. Postaw deski tak by stworzyć dach, kiedy demonica wróci, zalepimy wszystkie dziury i uszczelnimy. Dach będzie wystarczający.
-Wiem o czym mówisz. Zwiększona masa ciała zmniejsza prędkość, dlatego mało kto jej używa. Nie jest to to o co prezentuje ssj 2, to ledwo połowa jego możliwości. Masz jednak rację, można wykorzystywać ten poziom jedynie na chwilę, dla zaskoczenia przeciwnika. Niestety nie jest to łatwe i kiżerne dosyć mocno. Wy małpy macie tylko jedną przemianę, która nie pobiera wam Ki, to znaczy opanowany ssj. Sam musisz uznać, czy warto tyle Ki stracić dla chwilowej zwiększonej siły. Ja jednak czekałem aż bezpośrednio do drugiego poziomu ssj. Mówił wszystko dalej reperując to co się zniszczyło kiedy znalazł się w jądrze galaktyki. Nie wiele było do dłubania, więc szybko to skończy, potem roztopi metal z klamry i przerobi ją na nową.
Spojrzał na dach, stanowczo źle to wyglądało, trzeba było go jak najszybciej skończyć, za długo to trwało. Westchnął kiedy pomyślał o tym ile czeka go pracy przy przeprowadzaniu kabli i całej tej reszty.
- Skoro już wstałeś, a ja Ci rozjaśniłem trochę w łowie i rozwiałem wątpliwości, marsz do pracy. Nie mamy całego dnia. Postaw deski tak by stworzyć dach, kiedy demonica wróci, zalepimy wszystkie dziury i uszczelnimy. Dach będzie wystarczający.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Cze 30, 2013 1:20 pm
______ Jakże wielkie zdziwienie, a zarazem nieukrywalna radość pojawiła się na twarzy rudowłosej gdy nagle ni stąd ni zowąd pojawił się Reito pomagając jej dosięgnąć ten nędzny kawałek żywicy. Uśmiechnęła się na jego słowa. Chyba powinna częściej pomagać innym, to może być klucz do zawierania nowych znajomości bo uratowany czuje się winny przysługę. Sprytny i bardzo skuteczny plan.
Po zebraniu małej ilości żywicy przez Reia drgnęła słysząc propozycję by odpoczęła. Spojrzała na swój kanister, był pusty. Zmarszczyła czoło. Nie mogła pozwolić na to by wróciła z pustymi rękoma dlatego bezczynne siedzenie odpadało. Starała się zrobić dobrą minę do złej gry i odmówiła uśmiechając się, a po jej skroni spłynęła kropelka potu. Tak na prawdę czuła się fatalnie, ale tylko najlepszy wojownik będzie walczył do końca. Choćby miała się czołgać, zbierze przynajmniej połowę kanistra.
Podbiegła do jednego z drzew widząc jak żółtawy płyn wycieka z pękniętej kory. Przystawiła kanister nabierając cieczy. Było trochę tego, teraz wystarczyło czynność tę powtarzać do napełnienia się pojemników.
___ - Dlaczego Ty, Kuro i Hikaru macie ogony? Doczepił wam ktoś? Teeż bym chciała. - wyszczerzyła ząbki - Jest przydatny. M-można na przykład nosić coś bez użycia rąk, dużo, dużo rzeczy! Mógłbyś wziąć ze sobą tysiąc kanistrów! - Krzyknęła lecz za chwilę opanowała się. Robiąc przygłupią minkę podrapała się w tyle głowy śmiejąc się cicho. Dała się trochę ponieść fantazji, ale cóż. June można to wybaczyć. - Uhm, gdzie byliście tyle czasu? - Spytała nagle zmieniając temat. Podeszła do kolejnego drzewa zabierając z niego 'łzy natury'.
Skończyła. Pojemnik był pełny po dwóch kwadransach błądzenia po iglastym lesie. Razem z Reito wrócili do szkoły Hikaru. Odstawiła kanister nieopodal wciąż tworzonego domku i wtedy dostrzegła coś dziwnego. Jej ręka... parowała, nie - to zbyt śmiałe określenie. To była jakby para, lecz nie była gorąca, ani też mokra. To KI wyciekała z jej rąk w formie białego dymu. Cofnęła gwałtownie rękę chowając ją za plecy. Zwinnym kroczkiem wyminęła Reito dziękując mu przy okazji za pomoc w zbieraniu i w mig pojawiła się obok Hikaru. Trąciła go ramieniem...
___ - Hikaru... moja energia... - spojrzała na Hikaru jak to dziecko z podrapanym kolanem na ojca, które oczekuje naklejenia plasterka. Po części i tak było. Liczyła, że wiekowy i doświadczony Mistic będzie wiedział co dolega June. Wciąż nie mogła wykonać tak prostej czynności jak latanie, jej KI się chwieje. Czyżby to był jeden z objawów zwiastujący nadchodzącą przemianę demonicy? Całkiem możliwe. Jeśli tak, to potrzebuje czegoś co by ją pchnęło do 'przeobrażenia' się. Gniew?
Po zebraniu małej ilości żywicy przez Reia drgnęła słysząc propozycję by odpoczęła. Spojrzała na swój kanister, był pusty. Zmarszczyła czoło. Nie mogła pozwolić na to by wróciła z pustymi rękoma dlatego bezczynne siedzenie odpadało. Starała się zrobić dobrą minę do złej gry i odmówiła uśmiechając się, a po jej skroni spłynęła kropelka potu. Tak na prawdę czuła się fatalnie, ale tylko najlepszy wojownik będzie walczył do końca. Choćby miała się czołgać, zbierze przynajmniej połowę kanistra.
Podbiegła do jednego z drzew widząc jak żółtawy płyn wycieka z pękniętej kory. Przystawiła kanister nabierając cieczy. Było trochę tego, teraz wystarczyło czynność tę powtarzać do napełnienia się pojemników.
___ - Dlaczego Ty, Kuro i Hikaru macie ogony? Doczepił wam ktoś? Teeż bym chciała. - wyszczerzyła ząbki - Jest przydatny. M-można na przykład nosić coś bez użycia rąk, dużo, dużo rzeczy! Mógłbyś wziąć ze sobą tysiąc kanistrów! - Krzyknęła lecz za chwilę opanowała się. Robiąc przygłupią minkę podrapała się w tyle głowy śmiejąc się cicho. Dała się trochę ponieść fantazji, ale cóż. June można to wybaczyć. - Uhm, gdzie byliście tyle czasu? - Spytała nagle zmieniając temat. Podeszła do kolejnego drzewa zabierając z niego 'łzy natury'.
Skończyła. Pojemnik był pełny po dwóch kwadransach błądzenia po iglastym lesie. Razem z Reito wrócili do szkoły Hikaru. Odstawiła kanister nieopodal wciąż tworzonego domku i wtedy dostrzegła coś dziwnego. Jej ręka... parowała, nie - to zbyt śmiałe określenie. To była jakby para, lecz nie była gorąca, ani też mokra. To KI wyciekała z jej rąk w formie białego dymu. Cofnęła gwałtownie rękę chowając ją za plecy. Zwinnym kroczkiem wyminęła Reito dziękując mu przy okazji za pomoc w zbieraniu i w mig pojawiła się obok Hikaru. Trąciła go ramieniem...
___ - Hikaru... moja energia... - spojrzała na Hikaru jak to dziecko z podrapanym kolanem na ojca, które oczekuje naklejenia plasterka. Po części i tak było. Liczyła, że wiekowy i doświadczony Mistic będzie wiedział co dolega June. Wciąż nie mogła wykonać tak prostej czynności jak latanie, jej KI się chwieje. Czyżby to był jeden z objawów zwiastujący nadchodzącą przemianę demonicy? Całkiem możliwe. Jeśli tak, to potrzebuje czegoś co by ją pchnęło do 'przeobrażenia' się. Gniew?
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Cze 30, 2013 9:48 pm
Czuwała... i czuwała... aż w końcu się obudził! Wcale jednak nie wyglądał lepiej, znaczy no może lekko jego stan się poprawił, ale nadal nie był w pełni sił, czuła to, zresztą nawet nie musiała, widać to było gołym okiem. Chciała zapytać go od razu, ale jednak jakieś uczucie strachu jej na to nie pozwoliło, więc mruknęła tylko parę słów.
- Nie ma sprawy, nie mogłam oddać Cię na pastwę losu, zresztą widać było, że kiepsko z Tobą. Co ty byś beze mnie zrobił. – uśmiechnęła się do niego delikatnie. – Jasne, że jestem głodna, jak wilk, zresztą pewnie Ty też.
Szybko wpakowała w siebie całą zupę, którą jej dał, źle czuła się z tym, że się nią zajmował, czuła się trochę jak sierotka, którą trzeba się zaopiekować. Kuro musi zająć się teraz sobą i swoją formą, bo inaczej będzie z nim kiepsko i padnie z wycieńczenia. Oddalił się i nadal pracował, chciała go powstrzymać, ale doskonale wiedziała, że to nie ma sensu. I tak zrobi to po swojemu, a ona nie ma zamiaru narzucać mu swojej woli i zdania. Uważnie słuchała tego o co go zapytał i co odpowiedział Hikaru. Było to bardzo interesujące, widać było, że Mistic ma ogromną wiedzę na wiele tematów , jednak to, że tak długo żyje coś mu dało. Dał mu kolejne zadanie, nic trudnego, ale jednak trochę siły trzeba w to zaangażować.
- Pomogę Ci! – wykrzyknęła i zerwała się niemal od razu. Nie chciała siedzieć na miejscu jak jakaś księżniczka, podczas gdy wszyscy ciężko pracowali. Na jej buźce ponownie zagościł uśmiech, wstała i razem z czarnowłosym wzięła się do roboty. Na szczęście nie było to nic skomplikowanego, bo ich praca polegała na postawieniu desek, tak aby stworzyć dach. Pomagali sobie nawzajem, podając i ostrożnie je kładąc. Cztery pary rąk, to zawsze więcej niż dwie. Gdy kończyli już pracę zauważyli jak June i Rei wracali. Pomachała im na przywitanie, nie widziała jeszcze co dzieje się z rudowłosą. – No to skończyliśmy, sprawnie nam poszło. Nie chcesz jeszcze odpocząć? Coś marnie wyglądasz, jak dla mnie powinieneś się jeszcze trochę zdrzemnąć, kiepsko strasznie wyglądasz. Wszystko w porządku? Martwię się o Ciebie.
- Nie ma sprawy, nie mogłam oddać Cię na pastwę losu, zresztą widać było, że kiepsko z Tobą. Co ty byś beze mnie zrobił. – uśmiechnęła się do niego delikatnie. – Jasne, że jestem głodna, jak wilk, zresztą pewnie Ty też.
Szybko wpakowała w siebie całą zupę, którą jej dał, źle czuła się z tym, że się nią zajmował, czuła się trochę jak sierotka, którą trzeba się zaopiekować. Kuro musi zająć się teraz sobą i swoją formą, bo inaczej będzie z nim kiepsko i padnie z wycieńczenia. Oddalił się i nadal pracował, chciała go powstrzymać, ale doskonale wiedziała, że to nie ma sensu. I tak zrobi to po swojemu, a ona nie ma zamiaru narzucać mu swojej woli i zdania. Uważnie słuchała tego o co go zapytał i co odpowiedział Hikaru. Było to bardzo interesujące, widać było, że Mistic ma ogromną wiedzę na wiele tematów , jednak to, że tak długo żyje coś mu dało. Dał mu kolejne zadanie, nic trudnego, ale jednak trochę siły trzeba w to zaangażować.
- Pomogę Ci! – wykrzyknęła i zerwała się niemal od razu. Nie chciała siedzieć na miejscu jak jakaś księżniczka, podczas gdy wszyscy ciężko pracowali. Na jej buźce ponownie zagościł uśmiech, wstała i razem z czarnowłosym wzięła się do roboty. Na szczęście nie było to nic skomplikowanego, bo ich praca polegała na postawieniu desek, tak aby stworzyć dach. Pomagali sobie nawzajem, podając i ostrożnie je kładąc. Cztery pary rąk, to zawsze więcej niż dwie. Gdy kończyli już pracę zauważyli jak June i Rei wracali. Pomachała im na przywitanie, nie widziała jeszcze co dzieje się z rudowłosą. – No to skończyliśmy, sprawnie nam poszło. Nie chcesz jeszcze odpocząć? Coś marnie wyglądasz, jak dla mnie powinieneś się jeszcze trochę zdrzemnąć, kiepsko strasznie wyglądasz. Wszystko w porządku? Martwię się o Ciebie.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 01, 2013 4:10 pm
Fakt, co on by bez niej zrobił...... Odwzajemnił uśmiech. Wysłuchał Hikaru w milczeniu marszcząc czoło. Rozmyślał, nauczyciel pokazał mu nieco inną perspektywę strategii. . Nie wziął pod uwagę kosztów utraty energii. Nastawił się bardziej na konieczność koncentracji i balans szybkości i siły, zapomniał Ki. Nagła zmiana tonu wypowiedzi Misticka sprawiła, że Kuro baczniej mu się przyjrzał. Nie, nie rozwiał jego wątpliwości, młody saiyan miał jeszcze sporo pytań. Dla niego minął rok i widać nic się nie zmieniło dalej nie mógł liczyć na zbyt wiele, nawet na łaskę w postaci szczerej rozmowy. Wstał, otrzepał spodnie:
- Dobrze proszę Pana.
Odpowiedział spokojnie. Pokazał Hikaru, jaka dalej miedzy nimi jest przepaść. Liczył, że trochę się zmieni miedzy nimi. Spojrzał na swój strój. Myślał, że otrzymał go za swoją ciężką prace, że mentor dostrzegł jego starania ale teraz zaczął wątpić. Nawet nie należała mu się przerwa? Robił co mu kazano, pomimo, że się z tym czasem nie zgadzał. Dostał ubrania na zasadzie masz i ciesz się dzieciaku........
Cóż przynajmniej April była z nim. Z chęcią przyjął jej pomoc. To miał być dom dla dziewczyn, wiec nie dyskutował i postanowił dołożyć starań aby robota była jak najlepiej wykonana. Usiadł okrakiem na głównej belce stropowej i razem z halfką układali deski. Szybko zgrali swoje ruchy. Spodobało mu się patrzenie na jej uśmiechniętą twarz. Dzięki temu znajdował siłę, żeby nie zasnąć i chęć do pracy. W promieniach słońca dziewczyna nabrała koloru, a jej długie czarne włosy lśniły przepięknie. Jeśli Hikaru zerknął na nich choć przez moment z pewnością jego uwadze nie umknął ich specyficzny sposób patrzenia na siebie, czy drobne uśmiechy. Obie małpki miały się ku sobie. Kuro nawet nie zauważył, jak sprawnie i szybko poszło im zadanie. Wkrótce wrócili June i Rei. Tym razem wyłapał, że coś się dzieje z energią dziewczyny. Skryła rękę za plecami, aby Reito nie widział ale Kuro siedział na dachu i widział, jak z dłoni ulatuje dziwna para, a raczej nie para tylko energia. Zjechał po dachu i zgrabnie wylądował na ziemi obok szatyna i April. Znał na tyle dobrze kompana, że wiedział iż ten czuje to samo i zwrócił uwagę na Ki June.
- W porządku, w porządku. Zdrzemnę się po obiedzie, dam radę. Nie martw się o mnie. Razem sprawnie nam poszło.
Odpowiedział z uśmiechem aby się nie martwiła. Mówił do halfki ale nie spuszczał wzroku z June. Martwił się o nie obie. Coś działo się z rudowłosą, on sam nie miał pojęcia co. Wiedział, że teraz w razie kłopotów, June nie będzie chciała przyjąć od niego pomocy.
- Rei wszystko w porządku?
Pod tym prostym pytaniem o samopoczucie kryło się inne, czy jak był z June stało się coś? Oby szatyn zrozumiał, o co mu chodziło. Obaj wojownicy zdążyli się lepiej poznać i zrozumieć..
- Dobrze proszę Pana.
Odpowiedział spokojnie. Pokazał Hikaru, jaka dalej miedzy nimi jest przepaść. Liczył, że trochę się zmieni miedzy nimi. Spojrzał na swój strój. Myślał, że otrzymał go za swoją ciężką prace, że mentor dostrzegł jego starania ale teraz zaczął wątpić. Nawet nie należała mu się przerwa? Robił co mu kazano, pomimo, że się z tym czasem nie zgadzał. Dostał ubrania na zasadzie masz i ciesz się dzieciaku........
Cóż przynajmniej April była z nim. Z chęcią przyjął jej pomoc. To miał być dom dla dziewczyn, wiec nie dyskutował i postanowił dołożyć starań aby robota była jak najlepiej wykonana. Usiadł okrakiem na głównej belce stropowej i razem z halfką układali deski. Szybko zgrali swoje ruchy. Spodobało mu się patrzenie na jej uśmiechniętą twarz. Dzięki temu znajdował siłę, żeby nie zasnąć i chęć do pracy. W promieniach słońca dziewczyna nabrała koloru, a jej długie czarne włosy lśniły przepięknie. Jeśli Hikaru zerknął na nich choć przez moment z pewnością jego uwadze nie umknął ich specyficzny sposób patrzenia na siebie, czy drobne uśmiechy. Obie małpki miały się ku sobie. Kuro nawet nie zauważył, jak sprawnie i szybko poszło im zadanie. Wkrótce wrócili June i Rei. Tym razem wyłapał, że coś się dzieje z energią dziewczyny. Skryła rękę za plecami, aby Reito nie widział ale Kuro siedział na dachu i widział, jak z dłoni ulatuje dziwna para, a raczej nie para tylko energia. Zjechał po dachu i zgrabnie wylądował na ziemi obok szatyna i April. Znał na tyle dobrze kompana, że wiedział iż ten czuje to samo i zwrócił uwagę na Ki June.
- W porządku, w porządku. Zdrzemnę się po obiedzie, dam radę. Nie martw się o mnie. Razem sprawnie nam poszło.
Odpowiedział z uśmiechem aby się nie martwiła. Mówił do halfki ale nie spuszczał wzroku z June. Martwił się o nie obie. Coś działo się z rudowłosą, on sam nie miał pojęcia co. Wiedział, że teraz w razie kłopotów, June nie będzie chciała przyjąć od niego pomocy.
- Rei wszystko w porządku?
Pod tym prostym pytaniem o samopoczucie kryło się inne, czy jak był z June stało się coś? Oby szatyn zrozumiał, o co mu chodziło. Obaj wojownicy zdążyli się lepiej poznać i zrozumieć..
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 01, 2013 5:59 pm
___Był nieco zmęczony. Ledwo się przebudził a już musiał wykonywać jakąś pracę. Jego ciało nadal czuło efekty tamtego morderczego treningu. Mięśnie bolały przy każdym ruchu ale jedynie marszczył brwi przy mocniejszych napadach. Nie okazywał słabości. To nie było w jego stylu. Widać June zachowywała się podobnie. Nie chciała odpoczywać mimo, iż Rei jej to zaproponował. I choć pot spływał z jej skroni to robiła to co do niej należało. Spoglądał na nią kątem oka. W razie gdyby zemdlała czy coś był gotowy pomóc jej w każdej chwili tak jak ona pomogła jemu. Choć nigdy w swoim życiu od nikogo nie oczekiwał pomocy to jednak wiele osób robiło to dla niego bezinteresownie. Tak jak Kuro w sali i June w szkole. Mocno zaczął zastanawiać się nad tym i swoim zachowaniem. Wychowywany przez dumnych i wysoko postawionych saiyan nauczył się być zarozumiałym i brać to co chciał mieć. Nawet siłą. Taka była Vegeta i tacy byli saiyanie. Jak widać nie wszyscy.
___Podchodził do kolejnych drzew by zebrać z nich żywicę. Rozmowa się zbytnio nie kleiła. W końcu June przerwała tą martwą ciszę zadając pytanie odnośnie ogonów u saiyan na co Reito zareagował lekkim zdziwieniem. Demonica zachowywała się jak taka mała dziewczynka ciekawa świata. Rozumiał po części jej pytanie. W końcu Hikaru wcześniej nie miał ogona a po powrocie już ma. Uśmiechnął się lekko i kontynuując zbieranie wydzieliny drzewnej odpowiedział:
- Niee… Nikt nam ich nie doczepił. Same urosły. Ja i Kuro mamy je od urodzenia a Hikaru… No tak jakby urósł niedawno.
Nie wiedział do końca jak jej to wytłumaczyć. Po części pytanie było nieco głupie (choć podobno nie ma głupich pytań). Zmieszany nieco podrapał się po głowie i skupił na zbieraniu żywicy. Gdy zapytała o to gdzie byli przez tyle czasu chwilę się zastanowił.
- Hmm… Byliśmy w pałacu znajdującym się bardzo wysoko nad ziemią. Może nie uwierzysz ale znajdowała się tam komnata, w której jeden dzień trwał rok i dokładnie rok spędziłem tam razem z Kuro. Tu minął zaledwie jeden dzień.
___Nawet nie zauważył kiedy jego kanister się napełnił. Podążając za June wrócili razem do szkoły światła. Coś dziwnego działo się z czerwonowłosą. Jej KI dziwnie się wahała i to nie było już zwykłe zmęczenie. Za bardzo skakała w górę. Normalnie utrzymuje się na bardzo niskim poziomie. Widać było też, że demonica stara się ukryć rękę, która w dziwny sposób wydzielała KI. Nie dało się tego nie zauważyć. Od razu podeszła do Mistica. Rei widząc podążającego w jego kierunku Kuro zatrzymał się i mając nieco zmarszczone brwi patrzył na June ze skupieniem w oczach.
- Do tej pory tak. Też to zauważyłeś? Pierwszy raz czuję coś takiego. – Odpowiedział na zadane przez bruneta pytanie.
- A u Ciebie? Chyba znów dręczyły Cię koszmary. Nie wyglądasz za dobrze.
Było widać, że zżyli się ze sobą w komnacie. Rozumieli się prawie bez słów. Nawet Rei martwił się o Kuro co było dziwne jak na niego. Właściwie sam nie wyglądał dużo lepiej lecz powoli dochodził do siebie.
- Kim tak właściwie jest ta dziewczyna? Jak na człowieka dysponuje całkiem sporą mocą.
Nawet nie przyszło mu do głowy, że może być demonem. Nie spodziewał się ich na ziemi. Był przekonany, że po wybuchu Dark Star wyginęła ich większość.
___Podchodził do kolejnych drzew by zebrać z nich żywicę. Rozmowa się zbytnio nie kleiła. W końcu June przerwała tą martwą ciszę zadając pytanie odnośnie ogonów u saiyan na co Reito zareagował lekkim zdziwieniem. Demonica zachowywała się jak taka mała dziewczynka ciekawa świata. Rozumiał po części jej pytanie. W końcu Hikaru wcześniej nie miał ogona a po powrocie już ma. Uśmiechnął się lekko i kontynuując zbieranie wydzieliny drzewnej odpowiedział:
- Niee… Nikt nam ich nie doczepił. Same urosły. Ja i Kuro mamy je od urodzenia a Hikaru… No tak jakby urósł niedawno.
Nie wiedział do końca jak jej to wytłumaczyć. Po części pytanie było nieco głupie (choć podobno nie ma głupich pytań). Zmieszany nieco podrapał się po głowie i skupił na zbieraniu żywicy. Gdy zapytała o to gdzie byli przez tyle czasu chwilę się zastanowił.
- Hmm… Byliśmy w pałacu znajdującym się bardzo wysoko nad ziemią. Może nie uwierzysz ale znajdowała się tam komnata, w której jeden dzień trwał rok i dokładnie rok spędziłem tam razem z Kuro. Tu minął zaledwie jeden dzień.
___Nawet nie zauważył kiedy jego kanister się napełnił. Podążając za June wrócili razem do szkoły światła. Coś dziwnego działo się z czerwonowłosą. Jej KI dziwnie się wahała i to nie było już zwykłe zmęczenie. Za bardzo skakała w górę. Normalnie utrzymuje się na bardzo niskim poziomie. Widać było też, że demonica stara się ukryć rękę, która w dziwny sposób wydzielała KI. Nie dało się tego nie zauważyć. Od razu podeszła do Mistica. Rei widząc podążającego w jego kierunku Kuro zatrzymał się i mając nieco zmarszczone brwi patrzył na June ze skupieniem w oczach.
- Do tej pory tak. Też to zauważyłeś? Pierwszy raz czuję coś takiego. – Odpowiedział na zadane przez bruneta pytanie.
- A u Ciebie? Chyba znów dręczyły Cię koszmary. Nie wyglądasz za dobrze.
Było widać, że zżyli się ze sobą w komnacie. Rozumieli się prawie bez słów. Nawet Rei martwił się o Kuro co było dziwne jak na niego. Właściwie sam nie wyglądał dużo lepiej lecz powoli dochodził do siebie.
- Kim tak właściwie jest ta dziewczyna? Jak na człowieka dysponuje całkiem sporą mocą.
Nawet nie przyszło mu do głowy, że może być demonem. Nie spodziewał się ich na ziemi. Był przekonany, że po wybuchu Dark Star wyginęła ich większość.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Wto Lip 02, 2013 7:56 pm
Jakiś czas naprawiał swoją sayię mniej więcej akurat przez czas kiedy jego uczniowie zajmowali się swoimi zadaniami. Kiedy June przyszła z Reiem i postawili kanistry Hikaru właśnie zakładał nową klamrę na pas do sayi. Zapiął ją na próbę i założył na siebie. Była prawie jak nowa... prawie.. Niestety June miała problem mały. Kiedy przyszła pokazała misticowi dymiącą rękę. Do tego jej aura była bardzo mocno burzliwa, ludzie klasyfikowali podobne wahania pogody w alei tornad jako v 5, a nawet sześć. Oczywiście to było widać nawet dla niewprawionego oka, demonica rosła w siłę, a teraz jej ki miała sprawić iż dziewczyna się zmieni. Nadszedł czas transformacji. Kiedy się zwróciła do swego nauczyciela ten wstał i podszedł do niej. Chwilę później chwycił ją za ramiona i ścisnął dość mocno. Znów połączył się z nią mentalnie. Chwytał ją tylko po to by nie wyrwała się kiedy już się przemieni całkiem. Patrzył na nią przenikliwie by przez oczy wejść do jej umysłu, ponoć owe kulki przymocowane do oczodołów to brama do duszy... eeee.. or something ? Whetever.
-Słuchaj. To co teraz się z Tobą dzieje to to co przechodzi każdy demon.. to znaczy każdy, który przeżyje na tyle długo by urosnąć do podobnego stanu. Zaraz się przemienisz, staniesz się silniejsza, wytrzymalsza i tak dalej. Zyskasz nową formę ciała i ducha. Pomogę Ci przejść tą transformację tylko musisz być mi całkiem posłuszna póki nie zakończy się to. Tu zrobił pauzę by dziewczyna przetrawiła jego myśli. Znajdowali się w pustej przestrzeni całkiem ciemnej. To był jakby przedpokój dla świadomości June. Wyobraź sobie teraz pokój z drzwiami, a kiedy już go stworzysz i zapukam, wpuść mnie. Wtedy przejdziemy do rzeczy. Cóż... Trochę to potrwa, ale jeśli demonica posłucha mistica to na pewno nic pokazowego się nie wydarzy na zewnątrz... najwyżej trochę światła odrobina wiatru i ewentualnie malutkie bum, a z wznieconego kurzu pojawi się nowa June. Gorzej jeśli demonica go nie posłucha.
-Słuchaj. To co teraz się z Tobą dzieje to to co przechodzi każdy demon.. to znaczy każdy, który przeżyje na tyle długo by urosnąć do podobnego stanu. Zaraz się przemienisz, staniesz się silniejsza, wytrzymalsza i tak dalej. Zyskasz nową formę ciała i ducha. Pomogę Ci przejść tą transformację tylko musisz być mi całkiem posłuszna póki nie zakończy się to. Tu zrobił pauzę by dziewczyna przetrawiła jego myśli. Znajdowali się w pustej przestrzeni całkiem ciemnej. To był jakby przedpokój dla świadomości June. Wyobraź sobie teraz pokój z drzwiami, a kiedy już go stworzysz i zapukam, wpuść mnie. Wtedy przejdziemy do rzeczy. Cóż... Trochę to potrwa, ale jeśli demonica posłucha mistica to na pewno nic pokazowego się nie wydarzy na zewnątrz... najwyżej trochę światła odrobina wiatru i ewentualnie malutkie bum, a z wznieconego kurzu pojawi się nowa June. Gorzej jeśli demonica go nie posłucha.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 03, 2013 12:20 am
____Starała się by nikt poza Hikaru nie zorientował się o tym, że coś jest z June, ale chyba zauważyli to wszyscy już dawno. Kiepska z niej aktorka. W sumie pewnie wszyscy wyczuli jej wibracje KI, których nie potrafi opanować sama. Będzie musiała nad tym popracować.
Zerknęła na Reia, wtedy zobaczyła, że ten też się na nią patrzy i speszona odwróciła wzrok na April oraz Kuro. Dzięki Kamiemu na nią nie patrzyli, przez chwilę myślała, że ma napisane na czole "mam problem" i dlatego jest obiektem wpatrywania się.
Nagle poczuła silny uścisk na ramionach. Wystraszona spojrzała na tego, kto ją trzymał. To był Hikaru. Otworzyła szeroko oczy, a źrenice zwęziły się wystraszone i zszokowane zarazem. Włączył się jej tryb obronny, zaczęła się szarpać starając wyswobodzić się z 'przytulaska' - który trochę bolał i zapewne zostawi na jej skórze ślady - lecz bez większych pozytywnych efektów. Żelazny ścisk Hikaru był nie do złamania. Spojrzała na niego, jej ciepłe złote oczy zetknęły się z lodowatymi i jasnymi oczami Mistica, a wtedy jakby wpadła w dziwny trans. Blask jej oczu zgasł, wszystkie mięśnie dziewczyny rozluźniły się, głowa opadła, a ciało wciąż trzymane było w pionie dzięki białowłosemu. Wyglądała jakby zasnęła z otwartymi oczami...
Zapadła ciemność, usłyszała znajomy głos należący do tej samej osoby, która wpędziła ją w ten świat. Zamieszana przez chwilę przetwarzała dopiero co nabyte dane. Nowa moc? W dodatku o wiele większa i to w tak krótkim czasie? Te informacje zaciekawiły demonicę do tego stopnia, że postanowiła być w pełni posłuszna Misticowi tak jak jej poradził. Wizja większej mocy była fascynująca, może będzie w stanie zmierzyć się z Kuro jak równy z równym? To by było spełnieniem jej marzeń, w końcu przestałaby być traktowana tutaj jak bezbronne dzieciątko, które trzeba cały czas pilnować bo podpali domek z kart. O tak...
Wysłuchała do końca Hikaru i gdy już wiedziała co robić przystąpiła do działania. Skupiła się po czym szybko stworzyła w swoim umyśle czarny pokój oświetlony lekkim białym światłem i drewniane drzwi w kolorze czerwieni. Zapadła cisza przerwana krótkim pukaniem, bez wahania dziewczyna otworzyła drzwi... Let's rock!
____ - Jestem gotowa, chcę być silniejsza.
Na zewnątrz zaś... nie działo się nic. Demonica spała, nie ruszała się mimo, że w jej głowie tłoczyło się teraz sporo myśli. Zaczęła się mentalna walka z samą sobą. Walka o potęgę.
Następny Post Treningowy
Zerknęła na Reia, wtedy zobaczyła, że ten też się na nią patrzy i speszona odwróciła wzrok na April oraz Kuro. Dzięki Kamiemu na nią nie patrzyli, przez chwilę myślała, że ma napisane na czole "mam problem" i dlatego jest obiektem wpatrywania się.
Nagle poczuła silny uścisk na ramionach. Wystraszona spojrzała na tego, kto ją trzymał. To był Hikaru. Otworzyła szeroko oczy, a źrenice zwęziły się wystraszone i zszokowane zarazem. Włączył się jej tryb obronny, zaczęła się szarpać starając wyswobodzić się z 'przytulaska' - który trochę bolał i zapewne zostawi na jej skórze ślady - lecz bez większych pozytywnych efektów. Żelazny ścisk Hikaru był nie do złamania. Spojrzała na niego, jej ciepłe złote oczy zetknęły się z lodowatymi i jasnymi oczami Mistica, a wtedy jakby wpadła w dziwny trans. Blask jej oczu zgasł, wszystkie mięśnie dziewczyny rozluźniły się, głowa opadła, a ciało wciąż trzymane było w pionie dzięki białowłosemu. Wyglądała jakby zasnęła z otwartymi oczami...
Zapadła ciemność, usłyszała znajomy głos należący do tej samej osoby, która wpędziła ją w ten świat. Zamieszana przez chwilę przetwarzała dopiero co nabyte dane. Nowa moc? W dodatku o wiele większa i to w tak krótkim czasie? Te informacje zaciekawiły demonicę do tego stopnia, że postanowiła być w pełni posłuszna Misticowi tak jak jej poradził. Wizja większej mocy była fascynująca, może będzie w stanie zmierzyć się z Kuro jak równy z równym? To by było spełnieniem jej marzeń, w końcu przestałaby być traktowana tutaj jak bezbronne dzieciątko, które trzeba cały czas pilnować bo podpali domek z kart. O tak...
Wysłuchała do końca Hikaru i gdy już wiedziała co robić przystąpiła do działania. Skupiła się po czym szybko stworzyła w swoim umyśle czarny pokój oświetlony lekkim białym światłem i drewniane drzwi w kolorze czerwieni. Zapadła cisza przerwana krótkim pukaniem, bez wahania dziewczyna otworzyła drzwi... Let's rock!
____ - Jestem gotowa, chcę być silniejsza.
Na zewnątrz zaś... nie działo się nic. Demonica spała, nie ruszała się mimo, że w jej głowie tłoczyło się teraz sporo myśli. Zaczęła się mentalna walka z samą sobą. Walka o potęgę.
Następny Post Treningowy
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 03, 2013 8:47 pm
Znajdowali się w umyśle June, kiedy zapadła ciemność znajdowali się w przedsionku jej umysłu. Potem kiedy stworzyła swój pokój, który stał się wizualizacją jej świadomości Hikaru mógł wejść do jej umysłu w pełni. Oczywiście mógł to zrobić bez tego, bo nie potrafiła się w żaden sposób bronić przed mentalną inwazją, ale tu chodziło o nową moc demonicy. Trzeba było to zrobić porządnie. Kiedy białowłosy wszedł zamknął za sobą drzwi i rozejrzał się po pokoju. No cóż.. nie tego się spodziewał, ale jak byk strzelił-to był pokój. Bardzo dobrze.
-Brawo, June. teraz rzecz trudniejsza. Zrobił pauzę patrząc znów na dziewczynę. To trwało może parę sekund po czym znów dotknął drzwi i je otworzył. Tym razem tam znajdował się drugi pokój, a nie wyjście z mentalnego budynku. Właściwie to była mała klitka dwa na dwa metry. Jedyne co w tym się znajdowało to mały gliniany garnek z pokrywką, w którym widać było, że coś się gotuje, bo owa pokrywka skakała w rytm makareny. Poza tym wydzielało się z niego coś w rodzaju pary wodnej tylko jakby bardziej intensywnej i mlecznej. Na wypukłym brzuchu garnka był napis w kanji "June" wpisany w rąb.
Tu jest ukryta Twoja moc. Nie mogę jej dotknąć, musisz otworzyć pokrywkę i pozwolić jej się uwolnić. Kiedy się ta moc uwolni pewnie zniszczy ten cały pokój, a mnie wywali stąd, ale dalej będę Cię trzymał jakbyś zatraciła chwilowo zmysły. To się zdarza kiedy demony przechodzą na wyższy poziom mocy. Lekko się uśmiechał choć w kiepskim świetle można było tego w ogóle nie dostrzec. Cóż, był przygotowany chyba na wszystko co mogło się teraz stać.
-Brawo, June. teraz rzecz trudniejsza. Zrobił pauzę patrząc znów na dziewczynę. To trwało może parę sekund po czym znów dotknął drzwi i je otworzył. Tym razem tam znajdował się drugi pokój, a nie wyjście z mentalnego budynku. Właściwie to była mała klitka dwa na dwa metry. Jedyne co w tym się znajdowało to mały gliniany garnek z pokrywką, w którym widać było, że coś się gotuje, bo owa pokrywka skakała w rytm makareny. Poza tym wydzielało się z niego coś w rodzaju pary wodnej tylko jakby bardziej intensywnej i mlecznej. Na wypukłym brzuchu garnka był napis w kanji "June" wpisany w rąb.
Tu jest ukryta Twoja moc. Nie mogę jej dotknąć, musisz otworzyć pokrywkę i pozwolić jej się uwolnić. Kiedy się ta moc uwolni pewnie zniszczy ten cały pokój, a mnie wywali stąd, ale dalej będę Cię trzymał jakbyś zatraciła chwilowo zmysły. To się zdarza kiedy demony przechodzą na wyższy poziom mocy. Lekko się uśmiechał choć w kiepskim świetle można było tego w ogóle nie dostrzec. Cóż, był przygotowany chyba na wszystko co mogło się teraz stać.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 03, 2013 10:18 pm
- Taaa koszmary ale nie te. Pomieszało mi w głowie z przemęczenia chyba. Martwią mnie moje srebrne włosy ale Hikaru nie był łaskaw mi odpowiedzieć co się ze mną dzieje.
Chciał opowiedzieć Reiowi o przepowiedni ale aktualnie nie było czasu i możliwości do tego. Zanosiło się na jakąś grubszą aferę, w którą chłopak miał zostać wplatany i to go przerastało. Poszukiwał pomocy, spokoju, a jego mentor mu go nie oferował. Przynajmniej z Reiem rozumiał się bez słów. Odpowiedział parskając śmiechem.
- Jestem na tej planecie już łącznie ponad 10 dni ale będziesz się śmiał, nie widziałem Ziemianina na oczy. No może nie do końca, widziałem jakichś pół nagich gości z piórami we włosach mieszkających w namiotach. Zacofana jest tutaj cywilizacja. A June jest przedstawicielką rasy demonów. Ma bardzo nietypowe umiejętności, zmienia kolory włosów albo staje się małą dziewczynką. Zmienia włosy w gwoździe i różne przedmioty w słodycze. Lepiej z nią nie zadzierać Jej zachowanie może być mylące, jak przyjdzie co do czego jest groźnym rywalem.
Jest z nami jeszcze niejaki Razer pól demon, pól Saiyan. Wczoraj Hikaru wysłał go do miasta i jak widać nie wrócił.
Widziani przez niego ziemianie to zwykli Indianie mieszkający koło wieży Karina. Pojęcie chłopaka o Ziemi było niemal zerowe, w zasadzie wiedział tyle ile w Komnacie wydusił z szatyna. Obserwował Hikaru i June. Gdy Mistick złapał ją mocno, Kuro odruchowo stanął obok April. Domyślał się, ze teraz dziewczynę ogarnie złość, tak jak wczoraj. W umyśle zdjął z siebie mentalne obciążenia i był gotów. Sam nie wiedział na co. Stało się inaczej niż przypuszczał ciało June jakby się rozluźniło. Wydawała się bezwładna lecz nadal trzymana przez silny uścisk Misticka.
Chciał opowiedzieć Reiowi o przepowiedni ale aktualnie nie było czasu i możliwości do tego. Zanosiło się na jakąś grubszą aferę, w którą chłopak miał zostać wplatany i to go przerastało. Poszukiwał pomocy, spokoju, a jego mentor mu go nie oferował. Przynajmniej z Reiem rozumiał się bez słów. Odpowiedział parskając śmiechem.
- Jestem na tej planecie już łącznie ponad 10 dni ale będziesz się śmiał, nie widziałem Ziemianina na oczy. No może nie do końca, widziałem jakichś pół nagich gości z piórami we włosach mieszkających w namiotach. Zacofana jest tutaj cywilizacja. A June jest przedstawicielką rasy demonów. Ma bardzo nietypowe umiejętności, zmienia kolory włosów albo staje się małą dziewczynką. Zmienia włosy w gwoździe i różne przedmioty w słodycze. Lepiej z nią nie zadzierać Jej zachowanie może być mylące, jak przyjdzie co do czego jest groźnym rywalem.
Jest z nami jeszcze niejaki Razer pól demon, pól Saiyan. Wczoraj Hikaru wysłał go do miasta i jak widać nie wrócił.
Widziani przez niego ziemianie to zwykli Indianie mieszkający koło wieży Karina. Pojęcie chłopaka o Ziemi było niemal zerowe, w zasadzie wiedział tyle ile w Komnacie wydusił z szatyna. Obserwował Hikaru i June. Gdy Mistick złapał ją mocno, Kuro odruchowo stanął obok April. Domyślał się, ze teraz dziewczynę ogarnie złość, tak jak wczoraj. W umyśle zdjął z siebie mentalne obciążenia i był gotów. Sam nie wiedział na co. Stało się inaczej niż przypuszczał ciało June jakby się rozluźniło. Wydawała się bezwładna lecz nadal trzymana przez silny uścisk Misticka.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Lip 04, 2013 10:11 am
April mogła być jedynie obserwatorką, to jej pozostało w tej sytuacji. Widziała, że dzieje się coś z June, ale sama nie potrafiła określić co. Demon? Pierwsze słyszę... - pomyślała, gdy Kuro tłumaczył Rei'owi pewnie rzeczy. Jej umiejętności były dosyć ciekawe, zmienia kolor włosów? Zabawne! Szkoda, że to co działo się teraz z rudowłosą nie było takie śmieszne, jak to co potrafiła zrobić. Stała i obserwowała, nawet się nie odzywała, bo tak naprawdę nie miała nic mądrego do powiedzenia na ten temat. Razem z Hikaru byli skupieni, na pewno pomagał jej... była ciekawa, na czym to wszystko polega, jej ciekawość nie wytrzymała, pociągnęła Kuro za włosy, aby zniżył się ,,do jej poziomu''
- Kuro, wytłumacz mi, co się teraz dzieje? Nie stanie jej się krzywda? - zapytała próbując jak najwyżej zadrzeć głowę do góry, była ciekawa sytuacji i tego co może się wydarzyć, ale nie mogła pokazać, że jest zbyt wścibska, chociaż. Przecież tutaj mieszkała, więc ma prawo wiedzieć, co dzieje się z ludźmi, z którymi przebywa. No nie do końca z ludźmi, ale wiadomo o co chodzi. - Martwię się o nią, poznałam ją niedawno, ale jest sympatyczna i nie chcę, aby stała jej się krzywda.
Oczekiwała, że mężczyzna powie jej coś w stylu- wszystko będzie dobrze, nic jej nie będzie, to tylko rutynowe działanie. Czuła się lekko upośledzona w tym towarzystwie, wszyscy tutaj byli silni w jakimś stopniu, a jej stopień nawet nie wymagał komentarza, gdyż spiker po prostu by się rozpłakał, tylko nie wiadomo czy z żalu, czy ze śmiechu. Teraz tak naprawdę mogła zaobserwować Hika w akcji, ale od razu widać było, że nie chce źle dla dziewczyny.
- Kuro, wytłumacz mi, co się teraz dzieje? Nie stanie jej się krzywda? - zapytała próbując jak najwyżej zadrzeć głowę do góry, była ciekawa sytuacji i tego co może się wydarzyć, ale nie mogła pokazać, że jest zbyt wścibska, chociaż. Przecież tutaj mieszkała, więc ma prawo wiedzieć, co dzieje się z ludźmi, z którymi przebywa. No nie do końca z ludźmi, ale wiadomo o co chodzi. - Martwię się o nią, poznałam ją niedawno, ale jest sympatyczna i nie chcę, aby stała jej się krzywda.
Oczekiwała, że mężczyzna powie jej coś w stylu- wszystko będzie dobrze, nic jej nie będzie, to tylko rutynowe działanie. Czuła się lekko upośledzona w tym towarzystwie, wszyscy tutaj byli silni w jakimś stopniu, a jej stopień nawet nie wymagał komentarza, gdyż spiker po prostu by się rozpłakał, tylko nie wiadomo czy z żalu, czy ze śmiechu. Teraz tak naprawdę mogła zaobserwować Hika w akcji, ale od razu widać było, że nie chce źle dla dziewczyny.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Lip 04, 2013 8:12 pm
Chwilę po rozmowie z szatynem poczuł, jak go ktoś ciągnie za włosy. Skrzywił się nieco ale nie miał April za złe. Odpowiedział jej półgłosem, tak żeby Reito też usłyszał.
- Nie wiem co się dzieje. Nie wiem, co jej jest. Też się o nią martwię i mam nadzieję, że nic się jej nie stanie. Hikaru zna się bardzo dobrze na demonach, on jej pomoże ........ tak mi się wydaję. Mam nadzieję, że jej nie skrzywdzi. Ale widać jak jest skupiony, musimy mu zaufać. Ale czuje niepokój i nie wiem czemu. Boję się o nią i o nas......
Wbrew przewidywaniom dziewczyny odpowiedział szczerze. Obserwował uważnie wydarzenie, skupienie Hikaru. On do tej pory nie zasłużył na taką uwagę ze strony nauczyciela, ale co się dziwić był tylko głupią małpą. Nie rozumiał, jak ważne to wydarzenie było dla jego mentora, jeśli przebiegnie sprawnie, będzie mógł naprawić jeden z błędów swojej młodości. Kuro nie wiedział, że June to reinkarnacja Juvetta, to nawet i lepiej. Tym bardziej, że jego aktualne podejście do demonów nie wróży najlepiej na przyszłość.
Nie wiedzieć czemu chłopakowi przypomniała się scena sprzed ponad miesiąca, kiedy to stał za plecami Foxa i trzęsąc się jak osika wykłócał się z Mistickiem. Niemniej poczuł w sercu ukłucie zazdrości, on nie miał nawet grama uwagi nauczyciela. W zamian za to słyszał tylko "Do roboty!".
- Nie wiem co się dzieje. Nie wiem, co jej jest. Też się o nią martwię i mam nadzieję, że nic się jej nie stanie. Hikaru zna się bardzo dobrze na demonach, on jej pomoże ........ tak mi się wydaję. Mam nadzieję, że jej nie skrzywdzi. Ale widać jak jest skupiony, musimy mu zaufać. Ale czuje niepokój i nie wiem czemu. Boję się o nią i o nas......
Wbrew przewidywaniom dziewczyny odpowiedział szczerze. Obserwował uważnie wydarzenie, skupienie Hikaru. On do tej pory nie zasłużył na taką uwagę ze strony nauczyciela, ale co się dziwić był tylko głupią małpą. Nie rozumiał, jak ważne to wydarzenie było dla jego mentora, jeśli przebiegnie sprawnie, będzie mógł naprawić jeden z błędów swojej młodości. Kuro nie wiedział, że June to reinkarnacja Juvetta, to nawet i lepiej. Tym bardziej, że jego aktualne podejście do demonów nie wróży najlepiej na przyszłość.
Nie wiedzieć czemu chłopakowi przypomniała się scena sprzed ponad miesiąca, kiedy to stał za plecami Foxa i trzęsąc się jak osika wykłócał się z Mistickiem. Niemniej poczuł w sercu ukłucie zazdrości, on nie miał nawet grama uwagi nauczyciela. W zamian za to słyszał tylko "Do roboty!".
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pią Lip 05, 2013 12:50 pm
Przez pewien czas straciła orientację w terenie. Zaczęła się zastanawiać czy to nie jest zły sen, czy z wykończenia nie zemdlała, a teraz tylko śni kolorowe i mniej kolorowe sny. Musiała się uszczypnąć, dopiero wtedy zdała sobie sprawę z tego, że jednak to jawa. Pokój, który stworzyła w swoim umyśle był prawdziwy tak jak Hikaru stojący obok. Dziwnie się czuła wiedząc, że mistic buszuje po jej głowie jakby nigdy nic.
Drzwi, którymi wszedł otworzyły się ponownie i jakby za sprawą magicznej sztuczki ukazały rzecz inną niż wcześniej. Było to bardzo ciasne pomieszczenie, w którym rudowłosa ledwo co się mieściła. Gdy Hikaru skończył mówić instruując ją co ma robić zacisnęła pieści i przytaknęła głową. Ostrożnie weszła do ciasnego pomieszczenia trzymając się ścian. Miała wrażenie, że te zaraz zaczną się zsuwać i zmienią June w koktajl truskawkowy, ale na szczęście nic takiego przez długi czas się nie działo oraz nie zapowiadało się by miało się stać. Ukucnęła nachylając się nad buzującym garnkiem po czym spojrzała pytająco na Hikaru. Przełknęła ślinę, a następnie chwyciła ostrożnie, drżącą ręką za pokrywkę garnka. Wtedy jej ciało przeszło tysiące prądów informujących ją o potędze tego co właśnie trzyma. Moc była niewyobrażalna, kilka razy silniejsza niż tą, którą ma aktualnie. Dziwnie się czuła, nie mogła dopuścić do siebie myśli, że ta moc może być jej. Będzie mogła się zmierzyć z Kuro, z Reito! Walczyć jak równy z równym!
Podjarana natłokiem pozytywnych myśli ściągnęła szybko pokrywkę garnka nie mogąc już czekać i w ułamek sekundy później potężna fala zatrzasnęła z hukiem drzwi wyrzucając przy okazji Hikaru z umysłu. Rudowłosa przywaliła silnie plecami o ścianę i zsunęła się w dół.
Drgnęła. Dziewczyna poruszyła palcami wodząc po zielonej trawie i zmarszczyła brwi. Zaczęła oddychać ciężko przez usta. To był znak na 'powierzchni', że w środku już zaczyna się coś dziać.
Otrząsnęła się z szoku i trzymając za głowę spojrzała przed siebie. Garnek, który niedawno tak szaleńczo buzował był teraz spokojny, wylewały się z niego delikatne opary energii przypominające ciekły azot. June spojrzała na swoje ręce, nie czuła się jakoś specjalnie silna, więc raczej nie udało się jej jeszcze osiągnąć celu. Zbliżyła się do garnuszka zaglądając do środka i wtedy złote oczy poszerzyły się jeszcze bardziej nie mogąc uwierzyć w to co widzi. To było jak telewizor, tylko bez głosu. Obrazy pojawiające się na dnie garnka były tak obce, a zarazem znajome. Nie poznawała osób, które tam się pojawiały - Mężczyzna o rudych włosach oraz dziwnych lisich uszach, długowłosy mościpan, zimnoskóra kobieta, czarnowłosa dziewczynka oraz obok jakiś chłopak z mieszanką kolorów na głwie. Ten garnek był nie tylko jej mocą, ale również wspomnieniami, których nie jest w stanie sobie za nic przypomnieć mimo, że obrazy ma przed sobą. Nie potrafiła nazwać tych osób oraz stwierdzić czy to przyjaciel czy też wróg... no może prócz... HIKARU! Mignął jej tam Hikaru! Tylko dlaczego? Jak?! Wróć! Slajd do tyłu!
Chwyciła za garnuszek obiema dłońmi chcąc wrócić do ostatniego obrazu, w którym widziała znajomego nauczyciela, ale zamiast tego poczuła nagłe ukłucie w głowie oraz w piersi tak jakby właśnie dostała potężne ciosy w te miejsca. Opadła całym ciałem na kruchy garnek rozwalając go w drobny maczek, a substancja w nim się znajdująca rozlała się i za chwilę wyparowała obejmując całe ciało demonicy delikatną otoczką. Poczuła przyjemne ciepło, oraz dreszcze, które niestety minęły tak szybko jak się pojawiły. Kolejne, tym razem potężniejsze uderzenia w jej ciało wbiły ją nieco w ziemię. Warknęła zaciskając zęby po czym spróbowała się podnieść, ale znowu coś uderzyło ją, lecz tym razem prosto w twarz.
Rudowłosa wymamrotała coś przez zaciśnięte zęby, a z ust wyciekło nieco krwi. Zaczęła się szarpać...
Uderzyła ciałem o ziemię. Chwyciła się za obolały policzek po czym spojrzała w górę. Nikogo nie było, a wyraźnie poczuła właśnie na swojej skórze czyjąś pięść. Długo też nie musiała czekać na posmakowanie kolejnej dawki uderzeń - w brzuch i uda. Demonica napięła mięśnie oraz zacisnęła zęby. Kolejny cios zablokowała chwytając coś w dłoń. Jak się później okazało była to pięść, a właścicielem... cień?
Gdy zdała sobie sprawę z tego kto ją okładał pięściami przedziwny przeciwnik pojawił się zdejmując pelerynę niewidkę. Ciemna postać bez konturów oraz płonące, ziejące gniewem zielone oczy. Znowu przeszył ją ten paraliżujący strach jak w lesie gdy zobaczyła pierwszy raz smoka. Miał takie same ślepiska przesiąknięte chęcią mordu.
___ - A Ty to... - szepnęła w końcu lecz nie mogła skończyć bo otrzymała cios w policzek z drugiej ręki cienia. Było tu zbyt mało miejsca na dwie osoby. Dwa na dwa metry dobre są dla psów. Niestety jak na złość nie było żadnej drogi ucieczki, drzwi zniknęły. A gdyby tak?
W głowie June narodził się plan. Nie miała szans w walce z kilkukrotnie silniejszym przeciwnikiem-cieniem więc postanowiła zagrać inaczej. Wyrwała sobie pęczek włosów, które rozrzuciła po małej klitce. Potwór nie wiedział co knuje przeciwniczka więc zirytowany nieuwagą z jej strony chwycił ją zimną łapą za ubranie i uderzył z kolanka w brzuch. Demonica wypluła sporą ilość krwi co miało takie same odzwierciedlenie poza jej umysłem. Ciało odczuwało ból zarówno tutaj jak i na zewnątrz. Duszenie także... Cień przyszpilił ją do ziemi trzymając łapami silnie za szyję. Rudowłosa nie zdążyła wziąć nawet porządnego wdechu, zaczęła się wierzgać starając odsunąć od siebie ręce potwora lecz na darmo - trzymał zbyt mocno. Wydawało się, że dziewczyna przegra to starcie ale... nie ważna jest siła rąk, a siła umysłu. Spryciula nie dla kaprysu rozrzuciła włosy. W jednej chwili wszystkie objęły cień zwiększając w sekundę swoją liczebność do kilkuset tysięcy. Zaświeciło się jasne światło...
Nagle całe ciało Rudowłosej zajęło się ogniem gorącym jak samo jądro planety demonów, Dark Star. Żywa pochodnia - to było idealne określenie tego widoku. Ten, kto potrafił wyczuwać KI mógł wyczuć jej gwałtowny wzrost u June. Gdy doszło do kumulacji... nastąpił wybuch, gorący podmuch powietrza rozniósł się po okolicy jak przy wybuchu gejzeru. Uniosły się tumany kurzu, które skutecznie uniemożliwiały zobaczenie demonicy. Dopiero gdy opadły ukazały czarną skorupę na ciele dziewczyny. Zaczęła pękać oraz odpadać powoli ujawniając niezbyt zmienione ciało Rudowłosej. Wszystko było takie samo poza... długim ogonem i nową mocą.
Nabrała w płuca powietrza tak jakby przed chwilą wynurzyła się z wody, a następnie zemdlała...
OOC
Post Treningowy
Drzwi, którymi wszedł otworzyły się ponownie i jakby za sprawą magicznej sztuczki ukazały rzecz inną niż wcześniej. Było to bardzo ciasne pomieszczenie, w którym rudowłosa ledwo co się mieściła. Gdy Hikaru skończył mówić instruując ją co ma robić zacisnęła pieści i przytaknęła głową. Ostrożnie weszła do ciasnego pomieszczenia trzymając się ścian. Miała wrażenie, że te zaraz zaczną się zsuwać i zmienią June w koktajl truskawkowy, ale na szczęście nic takiego przez długi czas się nie działo oraz nie zapowiadało się by miało się stać. Ukucnęła nachylając się nad buzującym garnkiem po czym spojrzała pytająco na Hikaru. Przełknęła ślinę, a następnie chwyciła ostrożnie, drżącą ręką za pokrywkę garnka. Wtedy jej ciało przeszło tysiące prądów informujących ją o potędze tego co właśnie trzyma. Moc była niewyobrażalna, kilka razy silniejsza niż tą, którą ma aktualnie. Dziwnie się czuła, nie mogła dopuścić do siebie myśli, że ta moc może być jej. Będzie mogła się zmierzyć z Kuro, z Reito! Walczyć jak równy z równym!
Podjarana natłokiem pozytywnych myśli ściągnęła szybko pokrywkę garnka nie mogąc już czekać i w ułamek sekundy później potężna fala zatrzasnęła z hukiem drzwi wyrzucając przy okazji Hikaru z umysłu. Rudowłosa przywaliła silnie plecami o ścianę i zsunęła się w dół.
Drgnęła. Dziewczyna poruszyła palcami wodząc po zielonej trawie i zmarszczyła brwi. Zaczęła oddychać ciężko przez usta. To był znak na 'powierzchni', że w środku już zaczyna się coś dziać.
Otrząsnęła się z szoku i trzymając za głowę spojrzała przed siebie. Garnek, który niedawno tak szaleńczo buzował był teraz spokojny, wylewały się z niego delikatne opary energii przypominające ciekły azot. June spojrzała na swoje ręce, nie czuła się jakoś specjalnie silna, więc raczej nie udało się jej jeszcze osiągnąć celu. Zbliżyła się do garnuszka zaglądając do środka i wtedy złote oczy poszerzyły się jeszcze bardziej nie mogąc uwierzyć w to co widzi. To było jak telewizor, tylko bez głosu. Obrazy pojawiające się na dnie garnka były tak obce, a zarazem znajome. Nie poznawała osób, które tam się pojawiały - Mężczyzna o rudych włosach oraz dziwnych lisich uszach, długowłosy mościpan, zimnoskóra kobieta, czarnowłosa dziewczynka oraz obok jakiś chłopak z mieszanką kolorów na głwie. Ten garnek był nie tylko jej mocą, ale również wspomnieniami, których nie jest w stanie sobie za nic przypomnieć mimo, że obrazy ma przed sobą. Nie potrafiła nazwać tych osób oraz stwierdzić czy to przyjaciel czy też wróg... no może prócz... HIKARU! Mignął jej tam Hikaru! Tylko dlaczego? Jak?! Wróć! Slajd do tyłu!
Chwyciła za garnuszek obiema dłońmi chcąc wrócić do ostatniego obrazu, w którym widziała znajomego nauczyciela, ale zamiast tego poczuła nagłe ukłucie w głowie oraz w piersi tak jakby właśnie dostała potężne ciosy w te miejsca. Opadła całym ciałem na kruchy garnek rozwalając go w drobny maczek, a substancja w nim się znajdująca rozlała się i za chwilę wyparowała obejmując całe ciało demonicy delikatną otoczką. Poczuła przyjemne ciepło, oraz dreszcze, które niestety minęły tak szybko jak się pojawiły. Kolejne, tym razem potężniejsze uderzenia w jej ciało wbiły ją nieco w ziemię. Warknęła zaciskając zęby po czym spróbowała się podnieść, ale znowu coś uderzyło ją, lecz tym razem prosto w twarz.
Rudowłosa wymamrotała coś przez zaciśnięte zęby, a z ust wyciekło nieco krwi. Zaczęła się szarpać...
Uderzyła ciałem o ziemię. Chwyciła się za obolały policzek po czym spojrzała w górę. Nikogo nie było, a wyraźnie poczuła właśnie na swojej skórze czyjąś pięść. Długo też nie musiała czekać na posmakowanie kolejnej dawki uderzeń - w brzuch i uda. Demonica napięła mięśnie oraz zacisnęła zęby. Kolejny cios zablokowała chwytając coś w dłoń. Jak się później okazało była to pięść, a właścicielem... cień?
Gdy zdała sobie sprawę z tego kto ją okładał pięściami przedziwny przeciwnik pojawił się zdejmując pelerynę niewidkę. Ciemna postać bez konturów oraz płonące, ziejące gniewem zielone oczy. Znowu przeszył ją ten paraliżujący strach jak w lesie gdy zobaczyła pierwszy raz smoka. Miał takie same ślepiska przesiąknięte chęcią mordu.
___ - A Ty to... - szepnęła w końcu lecz nie mogła skończyć bo otrzymała cios w policzek z drugiej ręki cienia. Było tu zbyt mało miejsca na dwie osoby. Dwa na dwa metry dobre są dla psów. Niestety jak na złość nie było żadnej drogi ucieczki, drzwi zniknęły. A gdyby tak?
W głowie June narodził się plan. Nie miała szans w walce z kilkukrotnie silniejszym przeciwnikiem-cieniem więc postanowiła zagrać inaczej. Wyrwała sobie pęczek włosów, które rozrzuciła po małej klitce. Potwór nie wiedział co knuje przeciwniczka więc zirytowany nieuwagą z jej strony chwycił ją zimną łapą za ubranie i uderzył z kolanka w brzuch. Demonica wypluła sporą ilość krwi co miało takie same odzwierciedlenie poza jej umysłem. Ciało odczuwało ból zarówno tutaj jak i na zewnątrz. Duszenie także... Cień przyszpilił ją do ziemi trzymając łapami silnie za szyję. Rudowłosa nie zdążyła wziąć nawet porządnego wdechu, zaczęła się wierzgać starając odsunąć od siebie ręce potwora lecz na darmo - trzymał zbyt mocno. Wydawało się, że dziewczyna przegra to starcie ale... nie ważna jest siła rąk, a siła umysłu. Spryciula nie dla kaprysu rozrzuciła włosy. W jednej chwili wszystkie objęły cień zwiększając w sekundę swoją liczebność do kilkuset tysięcy. Zaświeciło się jasne światło...
Nagle całe ciało Rudowłosej zajęło się ogniem gorącym jak samo jądro planety demonów, Dark Star. Żywa pochodnia - to było idealne określenie tego widoku. Ten, kto potrafił wyczuwać KI mógł wyczuć jej gwałtowny wzrost u June. Gdy doszło do kumulacji... nastąpił wybuch, gorący podmuch powietrza rozniósł się po okolicy jak przy wybuchu gejzeru. Uniosły się tumany kurzu, które skutecznie uniemożliwiały zobaczenie demonicy. Dopiero gdy opadły ukazały czarną skorupę na ciele dziewczyny. Zaczęła pękać oraz odpadać powoli ujawniając niezbyt zmienione ciało Rudowłosej. Wszystko było takie samo poza... długim ogonem i nową mocą.
Nabrała w płuca powietrza tak jakby przed chwilą wynurzyła się z wody, a następnie zemdlała...
OOC
Post Treningowy
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sob Lip 06, 2013 10:26 am
___Reito spoglądał nieco zamyślony na to co się działo. Jednocześnie nasłuchiwał tego co ma mu Kuro do powiedzenia. Szczególnie zaciekawiło go to, że Hikaru nie chciał mu powiedzieć o co chodzi z tymi jego srebrnymi włosami.
- Raczej od niego się nie dowiesz niczego na ten temat. Sądzę, że on sam nic o tym nie wie.
Był zadziwiająco pewny siebie gdy to mówił. Coś mu podpowiadało, że właśnie tak jest. Może to przez te wspomnienia Greeneza zakorzenione gdzieś głęboko w jego głowie?
- Kuro. Myślę, że tylko w jednym miejscu znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania.
Spojrzał na niego z nieco zmrużonym wzrokiem. Jakby chciał dać mu do zrozumienia, że chodzi o Vegetę. Spodziewał się, że Hikaru nie pozwoli od tak polecieć tam Kuro dlatego nie mówił tego na głos jednak on znał plany Reia i wiedział także o tym, że ma 3 kapsuły kosmiczne.
Drgnął nieco gdy usłyszał o tym, że June jest demonem. Nie bardzo przepadał za tą rasą. Z ich ręki o mało nie zginął kilka razy. Ale od niej nie czuł tej samej złowrogiej aury co u innych przedstawicieli Dark Star, z którymi przyszło mu się zmierzyć. Jej można było zaufać. Przynajmniej takie wyrobił sobie o niej zdanie. Choć Kuro uważał inaczej. Nie przedstawił jej w zbyt dobrym świetle. Chciał go ostrzec? A może próbował go odsunąć jak najdalej od niej… Bądź co bądź starała się pomóc szatynowi. Była miła i raczej nie wykazywała cech takich jakie opisywał jego kompan. Póki co postanowił trzymać dystans, obserwować jej zachowanie.
Nieco wcześniej Kuro opowiedział mu o swoich przeżyciach na Ziemi i o tym, że tak naprawdę nawet nie widział ziemianina na oczy. Było to dość zabawne bo jak Ziemia długa i szeroka tak prawie wszędzie są ludzie. Widać Hikaru dobrze postarał się o to by nikt ich tu nie znalazł.
- Zaskoczę Cię. Ludzie z wyglądu niczym nie różnią się od nas. No może jedynie tym, że nie posiadają ogona. W dodatku wcale nie są aż tak zacofani jak myślisz. Musisz kiedyś zwiedzić tutejsze miasta. Nawet nie wiesz jak bardzo są leniwi. Do poruszania się używają specjalnych maszyn a większość z nich nie potrafi nawet latać. Zabawne prawda? Ale chyba Ci o tym już wspominałem w komnacie…
Podeszła do nich April. Nie zdziwiło go jej zaniepokojenie. Dobrze rozumiała się z Kuro. Widocznie mieli się ku sobie. Z resztą… to nie była sprawa Reito. On ją zostawił gdy go najbardziej potrzebowała. Może nie ze swojej winy ale jednak tak było. No cóż. I tak nic by z tego nie wyszło.
Z June widocznie się coś działo niedobrego. Jej moc gwałtownie wzrastała. Widać było, że Kuro się o nią martwił. Nic dziwnego. Rei obserwował to w skupieniu i nawet coś mu to przypominało.
- A propos demonów… Ciekawe co stało się z tym rudzielcem, który Cię porwał...
Miał dziwne wrażenie, że June może mieć z nim coś wspólnego. Nawet więcej niż bycie tak samo jak on demonem. Może to przez kolor jej włosów…
Szamotała się i wyrywała. W dodatku z jej ust zaczęła wyciekać krew. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Rei otworzył szerzej oczy i rozchylił nieco swoje usta jakby był nieco zdziwiony albo raczej zaskoczony.
- Nie wygląda to zbyt dobrze. Zdaje się, że coś niszczy ją od środka. Jakby chciało przejąć jej ciało.
Znał to bardzo dobrze. Przyszło mu doświadczyć tego cierpienia i choć bóle głowy już mu minęły a wspomnienia z tamtych wydarzeń widzi jak przez mgłę to zapomnieć tego bólu nie dał rady.
Nadszedł kulminacyjny moment jej przemiany. Saiyan zakrył dłonią twarz chroniąc ją przed gorącym podmuchem powietrza. Widząc następnie pękający kokon powiedział do Kuro i April.
- Obawiam się, że może to nie być ta sama June, którą znaliśmy…
Czuł tą ogromną energię. W tym momencie była silniejsza nawet od szatyna. Był przygotowany w razie gdyby rzuciła się na niego. Nie za bardzo ufał demon. Wiedział, że są nieobliczalne i jak przyszło mu zauważyć w tej chwili, także bardzo potężne. Ukazała się jej nowa forma w pełnej okazałości i ku jego zdziwieniu zyskała jedynie ogon. Gdy zemdlała podbiegł do niej szybko by zobaczyć co jej jest.
- Straciła przytomność… Nic dziwnego po wyzwoleniu takiej mocy.
Spojrzał na Hikaru pytająco. Jakby chciał zobaczyć czy zamierza z nią coś zrobić. Przykucnął nad nią i wziął ją na ręce.
- Zaniosę ją na łóżko. Musi odpocząć. - Oznajmił Misticowi. Wiedział, że Hikaru raczej mało przejmuje się innymi. Kuro ledwo się ocknął a ten od razu zagnał go do roboty. Był przekonany, że June również zostawiłby w miejscu gdzie upadła. Chciał zanieść ją na łóżko ale zdaje się takowego tu nie było. Jedynie stos ciastek. Położył ją w cieniu przy drzewie, głowę kładąc na miękkim mchu. Zauważył, że nieopodal leżą koce, na których wcześniej sam leżał. Zabrał je i przykrył nimi rudowłosą. Usiadł obok niej i spoglądał na nią. Był ciekaw czy gdy się obudzi będzie tą samą June.
- Raczej od niego się nie dowiesz niczego na ten temat. Sądzę, że on sam nic o tym nie wie.
Był zadziwiająco pewny siebie gdy to mówił. Coś mu podpowiadało, że właśnie tak jest. Może to przez te wspomnienia Greeneza zakorzenione gdzieś głęboko w jego głowie?
- Kuro. Myślę, że tylko w jednym miejscu znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania.
Spojrzał na niego z nieco zmrużonym wzrokiem. Jakby chciał dać mu do zrozumienia, że chodzi o Vegetę. Spodziewał się, że Hikaru nie pozwoli od tak polecieć tam Kuro dlatego nie mówił tego na głos jednak on znał plany Reia i wiedział także o tym, że ma 3 kapsuły kosmiczne.
Drgnął nieco gdy usłyszał o tym, że June jest demonem. Nie bardzo przepadał za tą rasą. Z ich ręki o mało nie zginął kilka razy. Ale od niej nie czuł tej samej złowrogiej aury co u innych przedstawicieli Dark Star, z którymi przyszło mu się zmierzyć. Jej można było zaufać. Przynajmniej takie wyrobił sobie o niej zdanie. Choć Kuro uważał inaczej. Nie przedstawił jej w zbyt dobrym świetle. Chciał go ostrzec? A może próbował go odsunąć jak najdalej od niej… Bądź co bądź starała się pomóc szatynowi. Była miła i raczej nie wykazywała cech takich jakie opisywał jego kompan. Póki co postanowił trzymać dystans, obserwować jej zachowanie.
Nieco wcześniej Kuro opowiedział mu o swoich przeżyciach na Ziemi i o tym, że tak naprawdę nawet nie widział ziemianina na oczy. Było to dość zabawne bo jak Ziemia długa i szeroka tak prawie wszędzie są ludzie. Widać Hikaru dobrze postarał się o to by nikt ich tu nie znalazł.
- Zaskoczę Cię. Ludzie z wyglądu niczym nie różnią się od nas. No może jedynie tym, że nie posiadają ogona. W dodatku wcale nie są aż tak zacofani jak myślisz. Musisz kiedyś zwiedzić tutejsze miasta. Nawet nie wiesz jak bardzo są leniwi. Do poruszania się używają specjalnych maszyn a większość z nich nie potrafi nawet latać. Zabawne prawda? Ale chyba Ci o tym już wspominałem w komnacie…
Podeszła do nich April. Nie zdziwiło go jej zaniepokojenie. Dobrze rozumiała się z Kuro. Widocznie mieli się ku sobie. Z resztą… to nie była sprawa Reito. On ją zostawił gdy go najbardziej potrzebowała. Może nie ze swojej winy ale jednak tak było. No cóż. I tak nic by z tego nie wyszło.
Z June widocznie się coś działo niedobrego. Jej moc gwałtownie wzrastała. Widać było, że Kuro się o nią martwił. Nic dziwnego. Rei obserwował to w skupieniu i nawet coś mu to przypominało.
- A propos demonów… Ciekawe co stało się z tym rudzielcem, który Cię porwał...
Miał dziwne wrażenie, że June może mieć z nim coś wspólnego. Nawet więcej niż bycie tak samo jak on demonem. Może to przez kolor jej włosów…
Szamotała się i wyrywała. W dodatku z jej ust zaczęła wyciekać krew. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Rei otworzył szerzej oczy i rozchylił nieco swoje usta jakby był nieco zdziwiony albo raczej zaskoczony.
- Nie wygląda to zbyt dobrze. Zdaje się, że coś niszczy ją od środka. Jakby chciało przejąć jej ciało.
Znał to bardzo dobrze. Przyszło mu doświadczyć tego cierpienia i choć bóle głowy już mu minęły a wspomnienia z tamtych wydarzeń widzi jak przez mgłę to zapomnieć tego bólu nie dał rady.
Nadszedł kulminacyjny moment jej przemiany. Saiyan zakrył dłonią twarz chroniąc ją przed gorącym podmuchem powietrza. Widząc następnie pękający kokon powiedział do Kuro i April.
- Obawiam się, że może to nie być ta sama June, którą znaliśmy…
Czuł tą ogromną energię. W tym momencie była silniejsza nawet od szatyna. Był przygotowany w razie gdyby rzuciła się na niego. Nie za bardzo ufał demon. Wiedział, że są nieobliczalne i jak przyszło mu zauważyć w tej chwili, także bardzo potężne. Ukazała się jej nowa forma w pełnej okazałości i ku jego zdziwieniu zyskała jedynie ogon. Gdy zemdlała podbiegł do niej szybko by zobaczyć co jej jest.
- Straciła przytomność… Nic dziwnego po wyzwoleniu takiej mocy.
Spojrzał na Hikaru pytająco. Jakby chciał zobaczyć czy zamierza z nią coś zrobić. Przykucnął nad nią i wziął ją na ręce.
- Zaniosę ją na łóżko. Musi odpocząć. - Oznajmił Misticowi. Wiedział, że Hikaru raczej mało przejmuje się innymi. Kuro ledwo się ocknął a ten od razu zagnał go do roboty. Był przekonany, że June również zostawiłby w miejscu gdzie upadła. Chciał zanieść ją na łóżko ale zdaje się takowego tu nie było. Jedynie stos ciastek. Położył ją w cieniu przy drzewie, głowę kładąc na miękkim mchu. Zauważył, że nieopodal leżą koce, na których wcześniej sam leżał. Zabrał je i przykrył nimi rudowłosą. Usiadł obok niej i spoglądał na nią. Był ciekaw czy gdy się obudzi będzie tą samą June.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Lip 07, 2013 8:39 pm
Chłopak westchną, nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Wyłapał jednak znaczące spojrzenie Reia. No niby, jak podzielił się swoimi wątpliwościami z nauczycielem, jego mina nie wyrażała, ani zdziwienia ani obaw. Spojrzał na czubki swoich butów.
- Nie jestem pewien. Ja mam wyrok śmierci, a do tego mój brat zginął zamiast mnie i chyba zaczynam się domyślać dlaczego. Aresztowało mnie 6 strażników, nawet teraz jestem za słaby, aby obronić własny tyłek.
Powiedział to półgłosem przez co z pewnością i April usłyszała odpowiedź, będzie jej musiał potem wszystko wyjaśnić. Serce mu się rozdzierało z tęsknoty i szczerze jako nagrodę wolałby 5 minut we własnym domu niż strój szkoły Hikaru. Jednak nigdy nie wątpił w nauki Misticka i nauczył się chociaż po części hamować swoje ogniste zapędy i pomyśleć. Słabego kadeta o sile 4000 i z obciążeniami, ledwo się ruszającego aresztowało 6 strażników, każdy o sile ponad 20 000 jednostek. Nawet teraz w towarzystwie Reia nieco by się spocili, aby ich pokonać, a przyszli by nowi. Miał przeczucie, ze to na Vegecie chcą go wykończyć. W Akademii nikt się nim nie interesował, wiec dlaczego miałoby się to teraz zmienić. Bał się, że jeszcze skończy w jakimś laboratorium i albo skona, albo zrobią z niego maszynę do zabijania. Zresztą lądowanie trzech kapsuł, choćby nie wiem jak się starali nie jest niezauważalne. Minął zaledwie tydzień, od jego egzekucji. Jeśli nie trafi do laboratorium to zapewne rozerwą go na strzępy. Reito miał łatwiej, spisali go na straty i od 5 tygodni oficjalnie nie żył. Wystarczy, ze podszyje się pod kogoś lub będzie udawał utratę pamięci. To nie dla niego Hikaru wymordował kilkaset żołnierzy, a to zostanie zapamiętane
Z ponurych myśli wyrwała go kolejne wypowiedź szatyna. Chętnie odwiedziłby jakieś miasto, zobaczył jak żyją ziemianie, no i te ich maszyny do poruszania się .......
- Ah chodzi Ci o Foxa. Wspominałem Ci, ze wypalił mi ogniem ten tatuaż. Zniknął. Najpierw walczył z Hikaru i ten zrobił coś, ze demon przestał mieć to czarne na skórze Miałem być jego uczniem ale on zniknął. Ponoć przekazał mnie Hikaru. To dziwnie zabrzmi ale lubiłem go, rozumiał mnie, jak mało kto i tęsknie za nim, mimo iż rozszarpał mi krtań. June chyba go zna ale mówi, że go nie pamięta.
Potem całą uwagę skupili na tym, co działo się z rudowłosą dziewczyną. Dobrze, że Hikaru trzymał ją mocno. Kuro napisał mięśnie i był gotów do dalszej reakcji, nie wiedział tylko, co konkretnie miałby zrobić. Także i z nim zaczęło się dziać coś dziwnego. Jego tatuaż piekł go, a im bardziej rosła moc dziewczyny tym palenie był silniejsze. Trzymał się za ramię i syczał z bólu nie rozumiejąc co się dzieje. Odruchowo osłonił April przed gorącym podmuchem powietrza.
- Mam nadzieję, że nie.
Odpowiedział na obawy Reiato ale w duchu myślał podobnie. Jej nagły wzrost mocy go przerażał. Razem z Reiem pracowali ciężko przez cały rok. A ona od tak.... z niegroźnej dziewczynki stała się wojowniczką o mocy większej niż szatyn. Wyciągnął za pasa szmatkę, którą rano April zrobiła mu kompres. Miał ją przy sobie i co jakiś czas moczył w wodzie, aby przyłożyć do spuchniętego oka. Poprosi, aby April zrobiła to samo dla June.
Podszedł do dziewczyny, którą kompan położył na trawie. Nie bardzo wiedział, czy on to zrobił, czy pokierował nim Fox, ból w ramieniu już zelżał. Chwycił ją za rękę i wokół dłoni pojawiała się pomarańczowa aura i dało się wyczuć Ki lisiego demona. Emanowała spokojem i ciepłem. Kuro czuł ciepło ale jego to nie parzyło.
- June, już wszystko w porządku jesteśmy z Tobą.
Następnie odwrócił się w stronę mentora. Wydawało mu się, że po twarzy Misticka spłynęło kilka kropel potu. Spytał:
- Co się z nią stało? Wyjdzie z tego? To przeze mnie, pokłóciłem się z nią......
- Nie jestem pewien. Ja mam wyrok śmierci, a do tego mój brat zginął zamiast mnie i chyba zaczynam się domyślać dlaczego. Aresztowało mnie 6 strażników, nawet teraz jestem za słaby, aby obronić własny tyłek.
Powiedział to półgłosem przez co z pewnością i April usłyszała odpowiedź, będzie jej musiał potem wszystko wyjaśnić. Serce mu się rozdzierało z tęsknoty i szczerze jako nagrodę wolałby 5 minut we własnym domu niż strój szkoły Hikaru. Jednak nigdy nie wątpił w nauki Misticka i nauczył się chociaż po części hamować swoje ogniste zapędy i pomyśleć. Słabego kadeta o sile 4000 i z obciążeniami, ledwo się ruszającego aresztowało 6 strażników, każdy o sile ponad 20 000 jednostek. Nawet teraz w towarzystwie Reia nieco by się spocili, aby ich pokonać, a przyszli by nowi. Miał przeczucie, ze to na Vegecie chcą go wykończyć. W Akademii nikt się nim nie interesował, wiec dlaczego miałoby się to teraz zmienić. Bał się, że jeszcze skończy w jakimś laboratorium i albo skona, albo zrobią z niego maszynę do zabijania. Zresztą lądowanie trzech kapsuł, choćby nie wiem jak się starali nie jest niezauważalne. Minął zaledwie tydzień, od jego egzekucji. Jeśli nie trafi do laboratorium to zapewne rozerwą go na strzępy. Reito miał łatwiej, spisali go na straty i od 5 tygodni oficjalnie nie żył. Wystarczy, ze podszyje się pod kogoś lub będzie udawał utratę pamięci. To nie dla niego Hikaru wymordował kilkaset żołnierzy, a to zostanie zapamiętane
Z ponurych myśli wyrwała go kolejne wypowiedź szatyna. Chętnie odwiedziłby jakieś miasto, zobaczył jak żyją ziemianie, no i te ich maszyny do poruszania się .......
- Ah chodzi Ci o Foxa. Wspominałem Ci, ze wypalił mi ogniem ten tatuaż. Zniknął. Najpierw walczył z Hikaru i ten zrobił coś, ze demon przestał mieć to czarne na skórze Miałem być jego uczniem ale on zniknął. Ponoć przekazał mnie Hikaru. To dziwnie zabrzmi ale lubiłem go, rozumiał mnie, jak mało kto i tęsknie za nim, mimo iż rozszarpał mi krtań. June chyba go zna ale mówi, że go nie pamięta.
Potem całą uwagę skupili na tym, co działo się z rudowłosą dziewczyną. Dobrze, że Hikaru trzymał ją mocno. Kuro napisał mięśnie i był gotów do dalszej reakcji, nie wiedział tylko, co konkretnie miałby zrobić. Także i z nim zaczęło się dziać coś dziwnego. Jego tatuaż piekł go, a im bardziej rosła moc dziewczyny tym palenie był silniejsze. Trzymał się za ramię i syczał z bólu nie rozumiejąc co się dzieje. Odruchowo osłonił April przed gorącym podmuchem powietrza.
- Mam nadzieję, że nie.
Odpowiedział na obawy Reiato ale w duchu myślał podobnie. Jej nagły wzrost mocy go przerażał. Razem z Reiem pracowali ciężko przez cały rok. A ona od tak.... z niegroźnej dziewczynki stała się wojowniczką o mocy większej niż szatyn. Wyciągnął za pasa szmatkę, którą rano April zrobiła mu kompres. Miał ją przy sobie i co jakiś czas moczył w wodzie, aby przyłożyć do spuchniętego oka. Poprosi, aby April zrobiła to samo dla June.
Podszedł do dziewczyny, którą kompan położył na trawie. Nie bardzo wiedział, czy on to zrobił, czy pokierował nim Fox, ból w ramieniu już zelżał. Chwycił ją za rękę i wokół dłoni pojawiała się pomarańczowa aura i dało się wyczuć Ki lisiego demona. Emanowała spokojem i ciepłem. Kuro czuł ciepło ale jego to nie parzyło.
- June, już wszystko w porządku jesteśmy z Tobą.
Następnie odwrócił się w stronę mentora. Wydawało mu się, że po twarzy Misticka spłynęło kilka kropel potu. Spytał:
- Co się z nią stało? Wyjdzie z tego? To przeze mnie, pokłóciłem się z nią......
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 08, 2013 2:23 pm
Była ciekawa, co miał na myśli Kuro wypowiadając zdanie: ,,- Nie jestem pewien. Ja mam wyrok śmierci, a do tego mój brat zginął zamiast mnie i chyba zaczynam się domyślać dlaczego. Aresztowało mnie 6 strażników, nawet teraz jestem za słaby, aby obronić własny tyłek''. Musi go potem o to zapytać, ale nie teraz, co prawda był na to czas, ale nie chciała tego poruszać, czuła, że ma to na niego duży wpływ i bała się, że może sprawić mu to przykrość, a tego nie chciała. Obserwowała wszystko mając przy sobie Rei'a i czarnowłosego, nie obawiała się, że może jej się coś stać, na dodatek był Hikaru, który w razie czego powstrzymałby June. Nie znała się totalnie na energii, ale czuła jak biła z niej dziwna poświata, może dlatego, że błękitnooka nie miała nigdy do czynienia z demonami? Nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie, a nie chciała już nikogo dręczyć. Kuro parę razy ją osłonił, czuła się wtedy w stu procentach bezpieczna, chciałaby zawsze się tak czuć. Patrząc na to wszystko zdała sobie sprawę, że jest najsłabszym ogniwem. Wszyscy tutaj byli silni, a ona została sama, a najgorsze było to, że jakby nie patrzeć była dla wszystkich ciężarem, gdyby ktoś ich zaatakował, Kuro, Rei i June pewnie chcieliby jej pomóc, bo przecież ona sama by się nie obroniła... była zbyt słaba. A oni musieli by narażać swoje życie, dla niej. Bez sensu, w tym wszystkim nie było nawet trochę zrozumienia. Wiedziała też, że gdyby kazała im uciekać i ratować siebie i tak by nie posłuchali. Nie może dopuścić do takiej sytuacji. Z myślenia wyrwał ją długowłosy, który poprosił ją o zrobienie kompresu. Wykonała to machinalnie, nic nie mówiła. Dziewczyna leżała pod drzewem, wyglądała na bardziej spokojną niż jeszcze przed chwilą. Zostawiła przy niej również wodę, na pewno jak się obudzi będzie spragniona. Wszyscy dookoła byli zajęci rudowłosą, wiec to był bardzo dobry moment, aby wymknąć się spod ich nosa, musiała sobie przemyśleć parę spraw. Polubiła to miejsce, ale ono chyba nie było dla niej odpowiednie. Bała się tego momentu, w którym ktoś przez nią zostanie narażony na utratę zdrowia albo też życia. Usiadła pod drzewem podkulając nogi, głowę opuściła na dół. Musiało to wyglądać dziwnie, jej długie, kruczoczarne włosy zasłoniły ją prawie całą. Nie potrafiła poukładać tego wszystkiego we własnej głowie. Myśli podpowiadały jej, że powinna stąd uciec, najlepiej w nocy, aby nikt o tym nie wiedział, nie powinna stanowić dla nikogo utrudnienia, a tak właśnie się czuła, przez swoją własną słabość. Chciała stać się silniejsza, trenowała, ale nie zawsze dawało jej to takie rezultaty jakby chciała. Zresztą, doskonale zdawała sobie sprawę, że nikomu nic nie przyszło z dnia, na dzień i jej również. Teraz pozostało jej pytanie: co zrobić? Nie mogła tutaj zbyt długo przebywać, bo ktoś jeszcze się domyśli, że coś jest nie tak, a tego chciała uniknąć.
Occ: Następny post treningowy.
Occ: Następny post treningowy.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 08, 2013 8:36 pm
Stało się właściwie tak jak zapowiedział Hikaru. Kiedy uwolniła się moc June on stracił z nią mentalny kontakt, i odzyskał świadomość. Rozejrzał się dookoła i zobaczył zebranych sayan wokół zastanawiających co się dzieje. Dalej trzymał demonicę, aż cała transformacja nie zakończyła się, a dziewczyna nie zemdlała. Jeszcze przez chwilę jego ręce trzymały bezwładne ciało, aż nie skruszała całkiem otoczka jakby osadu skalnego czy skorupki jajka. Potem dopiero ją opuścił na ziemię i westchnął. Nie była to zbyt ciężka przeprawa, właściwie nic nie zrobił tak naprawdę. Przez kilka sekund jedynie czuł ból głowy i to wszystko. Słyszał co mówili zebrani i przytaknął kiedy Rei ją zabrał by odpoczęła. Szczerze mówiąc sądził, że coś się wydarzy poza dostarczeniem widowni wrażeń. Spojrzał na swoje dłonie, były poparzone. Lekko, ale jak nic z tym nie zrobi pojawią się pęcherze, a te z kolei są wredne w gojeniu. Poszedł do oczka wodnego, który wykopał Kuro już jakiś czas temu i włożył dłonie do zimnej wody co przyniosło ukojenie. Potrzymał przez chwilę lekko machając w wodzie po czym wstał i otrzepał je do sucha i podszedł do zebranych.
-Tak właśnie wygląda transformacja demona. To zupełnie naturalne dla tej rasy, choć okoliczności są zawsze różne, a jednak bywają podobne, często złość lub chciwość i pożądanie potęgi. W tym wypadku przebiegło to zwyczajnie, ponieważ przekroczyła pewien poziom mocy, jej ciało domagało się uwolnienia tego co zebrała od powstania. Gdybym jej nie pomógł sprawiłoby to pewnie jej większy ból, ale nic jej nie będzie. W tej chwili June jest na waszym poziomie mocy z waszym ssj. Od jutra będziecie razem trenowali poprzez sparingi, Kuro. Ona musi opanować nowe zdolności. Kiedy już to zrobi będzie stabilna. Znów westchnął i usiadł przy dogasającym ognisku. Dołożył telekinezą drewna i rozpalił za pomocą czystej ki by ogrzać się przy nowo powstałym ogniu. Było mu dziwnie zimno choć przecież zewnętrznie był odporny na ziemskie temperatury. Miał jeszcze pełne ręce roboty, więc nie minęło więcej niż dziesięć minut jak znów wstał i skierował się do domku w skale. Trzeba było dokończyć generator oraz izolować wszelkie okablowanie, które umieści w nowym domu dziewczyn.
Wyczuł coś czego nie odczuwał od dawna, właściwie od lat.. nie licząc wydarzeń z przeszłości, które pojawiły się niedawno. Ma-jin. Musiało to się stać z jakąś maszyną, Hikaru nie sądził, że to w ogóle możliwe, ale jednak. Nie czuł jego Ki, ale magia majin to zupełnie inna sprawa. Ta aura jest wyczuwalna z drugiego końca galaktyki jeśli wie się czego się szuka. Nie mógł jednak opuścić tego miejsca i znów zostawiać uczniów.
-Kuro, leć do Karina, ma małe problemy na Wieży. Wiesz gdzie to jest. Wracaj tu jak najszybciej. I nie bądź śmieszny, Kuro. Wasze kłótnie nie miały nic wspólnego z tym co się stało z June.
Rzucił na odchodne i wszedł do domku, gdzie otworzył specjalne drzwi w ścianie, które otwierały drogę do małego laboratorium. Owe miejsce było jego oczkiem w głowie. Męczył się kilkanaście lat nad zminimalizowaniem każdego sprzętu, oraz wbudowaniu go w istniejący dom. Mało tego, gdyby nie magia kaioshinów nie dąłby rady tego dokonać. To pomieszczenie było i tak większe niż mogłoby się zdawać patrząc na plany całego domu. Wg planów był to schowek na miotły nie większy niż półtora na trzy metry. Cóż, kaioshinowie zwykle nie zaginali czasoprzestrzeni w inny sposób jak teleportując się, ale udało im się to zrobić. Dzięki temu jego laboratorium miało pięć na dziesięć metrów wielkości. W zupełności wystarczyło, szczególnie, że swego czasu mistic zbudował pewne urządzenie, a właściwie maszynę, która wszystko za niego materializowała z odpowiednich materiałów.
Dzięki temu nie musiał siedzieć miesiącami nad danym projektem tylko wstukiwał dane w klawiaturę komputera. Usiadł przed biurkiem roboczym i zaczął nakładać izolację na wszystkie kable. Musiał się czymś zająć, a to było dobre dla uspokojenia nerwów. Zerknął tylko jednym okiem na materializowanie się generatora, który zasili wszystkie pokoje nowego domu.
Z jednej szuflady wyjął ampułkę wielkości przeciętnego pach bacha, która zawierała pewien proszek, dzięki któremu żywica drzewa jaką zebrali Rei z June doskonale uszczelni dach domu dziewcząt.
-Tak właśnie wygląda transformacja demona. To zupełnie naturalne dla tej rasy, choć okoliczności są zawsze różne, a jednak bywają podobne, często złość lub chciwość i pożądanie potęgi. W tym wypadku przebiegło to zwyczajnie, ponieważ przekroczyła pewien poziom mocy, jej ciało domagało się uwolnienia tego co zebrała od powstania. Gdybym jej nie pomógł sprawiłoby to pewnie jej większy ból, ale nic jej nie będzie. W tej chwili June jest na waszym poziomie mocy z waszym ssj. Od jutra będziecie razem trenowali poprzez sparingi, Kuro. Ona musi opanować nowe zdolności. Kiedy już to zrobi będzie stabilna. Znów westchnął i usiadł przy dogasającym ognisku. Dołożył telekinezą drewna i rozpalił za pomocą czystej ki by ogrzać się przy nowo powstałym ogniu. Było mu dziwnie zimno choć przecież zewnętrznie był odporny na ziemskie temperatury. Miał jeszcze pełne ręce roboty, więc nie minęło więcej niż dziesięć minut jak znów wstał i skierował się do domku w skale. Trzeba było dokończyć generator oraz izolować wszelkie okablowanie, które umieści w nowym domu dziewczyn.
Wyczuł coś czego nie odczuwał od dawna, właściwie od lat.. nie licząc wydarzeń z przeszłości, które pojawiły się niedawno. Ma-jin. Musiało to się stać z jakąś maszyną, Hikaru nie sądził, że to w ogóle możliwe, ale jednak. Nie czuł jego Ki, ale magia majin to zupełnie inna sprawa. Ta aura jest wyczuwalna z drugiego końca galaktyki jeśli wie się czego się szuka. Nie mógł jednak opuścić tego miejsca i znów zostawiać uczniów.
-Kuro, leć do Karina, ma małe problemy na Wieży. Wiesz gdzie to jest. Wracaj tu jak najszybciej. I nie bądź śmieszny, Kuro. Wasze kłótnie nie miały nic wspólnego z tym co się stało z June.
Rzucił na odchodne i wszedł do domku, gdzie otworzył specjalne drzwi w ścianie, które otwierały drogę do małego laboratorium. Owe miejsce było jego oczkiem w głowie. Męczył się kilkanaście lat nad zminimalizowaniem każdego sprzętu, oraz wbudowaniu go w istniejący dom. Mało tego, gdyby nie magia kaioshinów nie dąłby rady tego dokonać. To pomieszczenie było i tak większe niż mogłoby się zdawać patrząc na plany całego domu. Wg planów był to schowek na miotły nie większy niż półtora na trzy metry. Cóż, kaioshinowie zwykle nie zaginali czasoprzestrzeni w inny sposób jak teleportując się, ale udało im się to zrobić. Dzięki temu jego laboratorium miało pięć na dziesięć metrów wielkości. W zupełności wystarczyło, szczególnie, że swego czasu mistic zbudował pewne urządzenie, a właściwie maszynę, która wszystko za niego materializowała z odpowiednich materiałów.
Dzięki temu nie musiał siedzieć miesiącami nad danym projektem tylko wstukiwał dane w klawiaturę komputera. Usiadł przed biurkiem roboczym i zaczął nakładać izolację na wszystkie kable. Musiał się czymś zająć, a to było dobre dla uspokojenia nerwów. Zerknął tylko jednym okiem na materializowanie się generatora, który zasili wszystkie pokoje nowego domu.
Z jednej szuflady wyjął ampułkę wielkości przeciętnego pach bacha, która zawierała pewien proszek, dzięki któremu żywica drzewa jaką zebrali Rei z June doskonale uszczelni dach domu dziewcząt.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach