Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Siedziba Cesarza Demonów
Nie Lip 23, 2017 8:23 pm
Siedziba Cesarza Demonów położona jest w najbardziej niedostępnych górach znajdujących się na Ziemi. Na pierwszy, drugi, trzeci i dziesiąty rzut oka nie zachęca do wejścia, gdyż zamek przypomina niezdobytą twierdzę i praktycznie taką jest. Trudno się tam dostać, a setki demonów cały czas patrolują teren i stoją na murach. Twierdza jest też otoczona specjalną barierą, która chroni znajdujących się wewnątrz i blokuje wykrywanie energii. Jeśli byłoby tego mało, to pod powierzchnią znajduje się druga forteca. Znacznie większa i potężniejsza. Jeśli myślałeś, że zdobycie powierzchni było trudne, to lepiej nie myśl o dole. Pomieszczenia są zbudowane ze smakiem, a przynajmniej takim na jakie stać demony. Jednakże mało o nich informacji, gdyż mało kto tam wchodzi, a jeszcze mniej osób o tym opowiada.
- Powierzchnia:
- Podziemie:
- Sala Tronowa:
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Nie Lip 23, 2017 8:25 pm
Ktoś kiedyś powiedział, że teleportacja to zdezintegrowanie podróżnika po jednej stronie, by go odbudować w zupełnie innym miejscu. Oczywiście bez jakiegokolwiek naruszenia czy uszkodzenia. Teoria ta bywała popularna w pewnych kręgach, lecz większość osobników nie przywiązywała do tego uwagi. Tak też pewnie było z trójką naszych podróżniczek. Uaktywniły moc medalionu i zniknęły w mocnym rozbłysku. Nie miały zielonego pojęcia gdzie trafią, choć powinna ich cieszyć możliwość zwiedzania nowych miejsc.
Kiedy w końcu otworzyły oczy, to już zrozumiały, że nie są w Kansas, znaczy na Helisticonie. Znajdowały się teraz w zamkniętym pomieszczeniu, które oświetlone było przez płonące pochodnie. Jeśli jednak spodziewały się masy trupów, kolców i łańcuchów wiszących ze ścian to grubo się przeliczyły. Miejsce ich lądowania było wykonane z marmuru, oraz innych rodzajów kamienia. Znajdowały się tu nawet jakieś kwiaty i ławki, by strudzony wędrowiec mógł sobie odsapnąć. Jeśli ktoś się bliżej przyznał to flora tego miejsca była podobna do tej na Helisticonie. Było też okno, przez które mogły zauważyć budynki oraz góry. Jednakże było na tyle ciemno, że ciężko było określić. Czyżby już zapadła noc?
- Witam. – usłyszały głos za swoimi plecami. Kiedy się odwróciły to mogły naprawdę się zdziwić.
Stał przed nimi wysoki mężczyzna w średnim wieku. Jego siwe włosy oraz broda były utrzymane w doskonałym porządku, tak samo jego strój. Z jego twarzy nie dało się niczego wyczytać, tak samo jak z jego aury. Prawdę mówiąc to Saiyanka, Kaioshinka i Demonica nie czuły tutaj niczego. Zupełna pustka. Nawet najmniejszego ogniska Ki.
- W czym paniom pomóc? Ostatnio rzadko miewamy gości, zwłaszcza wychodzących z tego portalu. Możecie się przedstawić i podać cel swojej wizyty? – zapytał. Coś w jego głosie mówiło, że lepiej szybko odpowiedzieć.
OOC:
Witamy w siedzibie.
Kiedy w końcu otworzyły oczy, to już zrozumiały, że nie są w Kansas, znaczy na Helisticonie. Znajdowały się teraz w zamkniętym pomieszczeniu, które oświetlone było przez płonące pochodnie. Jeśli jednak spodziewały się masy trupów, kolców i łańcuchów wiszących ze ścian to grubo się przeliczyły. Miejsce ich lądowania było wykonane z marmuru, oraz innych rodzajów kamienia. Znajdowały się tu nawet jakieś kwiaty i ławki, by strudzony wędrowiec mógł sobie odsapnąć. Jeśli ktoś się bliżej przyznał to flora tego miejsca była podobna do tej na Helisticonie. Było też okno, przez które mogły zauważyć budynki oraz góry. Jednakże było na tyle ciemno, że ciężko było określić. Czyżby już zapadła noc?
- Witam. – usłyszały głos za swoimi plecami. Kiedy się odwróciły to mogły naprawdę się zdziwić.
Stał przed nimi wysoki mężczyzna w średnim wieku. Jego siwe włosy oraz broda były utrzymane w doskonałym porządku, tak samo jego strój. Z jego twarzy nie dało się niczego wyczytać, tak samo jak z jego aury. Prawdę mówiąc to Saiyanka, Kaioshinka i Demonica nie czuły tutaj niczego. Zupełna pustka. Nawet najmniejszego ogniska Ki.
- W czym paniom pomóc? Ostatnio rzadko miewamy gości, zwłaszcza wychodzących z tego portalu. Możecie się przedstawić i podać cel swojej wizyty? – zapytał. Coś w jego głosie mówiło, że lepiej szybko odpowiedzieć.
OOC:
Witamy w siedzibie.
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Pon Lip 24, 2017 9:48 pm
Niczym z kreskówki trzy fale rozmazały się jak atomowe promienie i dobrze znane Kaede uczucie teleportacji znów dało się odczuć w żołądku. Bogini była podekscytowana jak małe dziecko, ciekawa świata, nowych miejsc i doświadczeń. Wiodące było jednak poczucie misji i odpowiedzialności. A jeśli mogła łączyć jedno i drugie, to wręcz wymarzona misja, do której ona nadaje się bardziej niż kto inny. Jej entuzjazm wręcz promieniował z różowej twarzy, gdy trzymała dwie dziewczyny za ręce i razem radośnie, w mocy przyjaźni ruszyły w nieznane.
Nieznane okazało się bardzo podobne do helisticonu, wręcz zadziwiająco podobne. Złapała w nozdrza więcej powietrza i była niemal przekonana, że znajdują się na Ziemi. Tym razem pojawiły się w budynku stanowiącym prawdopodobnie tradycyjną warownie. Przypuszczała, że taką funkcję pełnił budynek po kamiennym wnętrzu oraz oknach, które jej zdaniem nadawały się do obrony lokatorów.
-Ej dziewczyny, która chciała poczuć się jak księżniczka?- zażartowała cichutko, żeby nikt inny jej nie usłyszał. Jak się okazało sekundę później w ostatniej chwili przywołała się do porządku, wróciła do godnej prezencji i podlatując do prawdopodobnie gospodarza, ukłoniła się delikatnie ze szczerym uśmiechem. Przybrała minę ziemskiej celebrytki, nieco głupiutkiej, ale zawsze popularnej i zdobywającej masę łapek uniesionych w górę. Pod tą maską pojawiła się czujność, starszy jegomość starannie ukrywał swoją ki jak profesjonalny ochroniarz, bądź wytrwany w boju dowódca.
-Dzień dobry.- przemówiła uprzejmie. –Jestem wschodnią kaio, moi przełożeni wysłali mnie jako mediatorkę i wsparcie, którego oczekuje czcigodny Cesarz Demonów. Sama Grd’er będąca moją przyjaciółka pomogła mi się tutaj znaleźć. Czułabym się zaszczycona z możliwości spotkania z Cesarzem. Wraz ze mną są moje towarzyszki.- postawiła na szczerość, spieszyło jej się, podobno sam Cesarz też nie miał wiele czasu.
Nieznane okazało się bardzo podobne do helisticonu, wręcz zadziwiająco podobne. Złapała w nozdrza więcej powietrza i była niemal przekonana, że znajdują się na Ziemi. Tym razem pojawiły się w budynku stanowiącym prawdopodobnie tradycyjną warownie. Przypuszczała, że taką funkcję pełnił budynek po kamiennym wnętrzu oraz oknach, które jej zdaniem nadawały się do obrony lokatorów.
-Ej dziewczyny, która chciała poczuć się jak księżniczka?- zażartowała cichutko, żeby nikt inny jej nie usłyszał. Jak się okazało sekundę później w ostatniej chwili przywołała się do porządku, wróciła do godnej prezencji i podlatując do prawdopodobnie gospodarza, ukłoniła się delikatnie ze szczerym uśmiechem. Przybrała minę ziemskiej celebrytki, nieco głupiutkiej, ale zawsze popularnej i zdobywającej masę łapek uniesionych w górę. Pod tą maską pojawiła się czujność, starszy jegomość starannie ukrywał swoją ki jak profesjonalny ochroniarz, bądź wytrwany w boju dowódca.
-Dzień dobry.- przemówiła uprzejmie. –Jestem wschodnią kaio, moi przełożeni wysłali mnie jako mediatorkę i wsparcie, którego oczekuje czcigodny Cesarz Demonów. Sama Grd’er będąca moją przyjaciółka pomogła mi się tutaj znaleźć. Czułabym się zaszczycona z możliwości spotkania z Cesarzem. Wraz ze mną są moje towarzyszki.- postawiła na szczerość, spieszyło jej się, podobno sam Cesarz też nie miał wiele czasu.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Wto Lip 25, 2017 1:56 pm
Po przeniesieniu się do nowego miejsca, Vulfila rozejrzała się po otoczeniu. Zdecydowanie liczyła na łańcuchy, kolce, przepaści i mroczne pajęczyny na sufitach. W końcu tytuł CESARZA powinien zobowiązywać, tymczasem to był tylko zwykły zamek. Wyjrzała krótko przez okno i starała się zapamiętać jakieś cechy szczególne. Punkt odniesienia, który może kiedyś być przydatny.
„Nie było tu elektryfikacji? Ha, to dopiero zadupie.” – pomyślała, po czym podeszła do kwiatków i powąchała je. Ich woń zdecydowanie jej się podobał. Dlatego zasłoniła je placami przed gospodarzem i jednego ukradkiem zjadła...
- Dzień dobry. – przywitała się, stając za plecami Kaede. Nie chciała zabierać głosu ani się wychylać. Była tylko w towarzystwie w tym miejscu. Choć musiała przyznać, że podróżowanie z boginią bardzo przypadło jej do gustu. Poznała takie miejsca, że na Vegecie nikt by w to nie uwierzył. A już na pewno nie Koszarowy, który zapewne skomentowałby to w kilku słowach: „Znowu się kleju nawąchała.”
„Nie było tu elektryfikacji? Ha, to dopiero zadupie.” – pomyślała, po czym podeszła do kwiatków i powąchała je. Ich woń zdecydowanie jej się podobał. Dlatego zasłoniła je placami przed gospodarzem i jednego ukradkiem zjadła...
- Dzień dobry. – przywitała się, stając za plecami Kaede. Nie chciała zabierać głosu ani się wychylać. Była tylko w towarzystwie w tym miejscu. Choć musiała przyznać, że podróżowanie z boginią bardzo przypadło jej do gustu. Poznała takie miejsca, że na Vegecie nikt by w to nie uwierzył. A już na pewno nie Koszarowy, który zapewne skomentowałby to w kilku słowach: „Znowu się kleju nawąchała.”
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Wto Lip 25, 2017 10:33 pm
Jak się okazało Vulfila faktycznie wiedziała jak korzystać z medalionu, co nie szczególnie spodobało się demonicy, bowiem jej najmocniejszy argument spalił okazał się bezwartościowy. Jak się jednak okazało nie miało to znaczenia, gdyż zarówno Vulfila jak i Kaede zaakceptowały jej towarzystwo
Jednak nie wszystko odbyło się bez problemów. Tuż przed tym jak na oczach najróżniejszych mieszkańców Helisticonu we trzy zniknęły za sprawą amuletu halfki Raa coś poczuła. I po raz kolejny było to coś innego niż czuła do tej pory. Nie było chaotyczna atmosfera jaką otaczała Generał Ognia, jak i nie irytujące mrowienie całej skóry związane z bliskością Kaede. To było przeszywające, karcące spojrzenie które dla różowoskórej wręcz domagało się by doświadczyła najgorszego możliwego bólu za sam fakt, że w ogóle znalazła się w tym miejscu. Nie miała jednak możliwości dojść kto jej tak źle życzył, bo dosłownie ułamek sekundy później już ich tam nie było.
Gdy już wylądowały Raa mogła spokojnie stwierdzić, że zdecydowanie nie były już na Helistoconie. Zamknięte pomieszczenie może i przypomina wnętrze pałacu pani Generał, lecz widok za oknem się różnił. Zamiast bezkresnej, spalonej słońcem równiny dostrzegła górzysty teren z jakimiś budynkami.
Nie było jednak czasu na przyglądanie się widokom ponieważ ktoś się odezwał. Gdy zaś się odwróciła to to, co zobaczyła sprawiło, że demonica momentalnie się spięła. Bo choć postać do której podleciała białowłosa wyglądała jak człowiek, to ze względu na fakt, że miały się przenieść do pałacu Cesarza Demonów nie miała pewności, czy to człowiek, czy też może kolejny demon który tylko na pierwszy rzut oka wygląda jak człowiek.
- Czyli to ona ma tu... zadanie... tak...? - mruknęła sama do siebie usłyszawszy słowa Kaede.
- Kaede... Vulfila i Raa... - dodała głośniej po różowoskórej kolejnymi ruchami głowy wskazując na obie swoje towarzyszki po czym zakładając ręce na piersi przekrzywiła makówkę przyglądając się siwemu mężczyźnie.
Jednak nie wszystko odbyło się bez problemów. Tuż przed tym jak na oczach najróżniejszych mieszkańców Helisticonu we trzy zniknęły za sprawą amuletu halfki Raa coś poczuła. I po raz kolejny było to coś innego niż czuła do tej pory. Nie było chaotyczna atmosfera jaką otaczała Generał Ognia, jak i nie irytujące mrowienie całej skóry związane z bliskością Kaede. To było przeszywające, karcące spojrzenie które dla różowoskórej wręcz domagało się by doświadczyła najgorszego możliwego bólu za sam fakt, że w ogóle znalazła się w tym miejscu. Nie miała jednak możliwości dojść kto jej tak źle życzył, bo dosłownie ułamek sekundy później już ich tam nie było.
Gdy już wylądowały Raa mogła spokojnie stwierdzić, że zdecydowanie nie były już na Helistoconie. Zamknięte pomieszczenie może i przypomina wnętrze pałacu pani Generał, lecz widok za oknem się różnił. Zamiast bezkresnej, spalonej słońcem równiny dostrzegła górzysty teren z jakimiś budynkami.
Nie było jednak czasu na przyglądanie się widokom ponieważ ktoś się odezwał. Gdy zaś się odwróciła to to, co zobaczyła sprawiło, że demonica momentalnie się spięła. Bo choć postać do której podleciała białowłosa wyglądała jak człowiek, to ze względu na fakt, że miały się przenieść do pałacu Cesarza Demonów nie miała pewności, czy to człowiek, czy też może kolejny demon który tylko na pierwszy rzut oka wygląda jak człowiek.
- Czyli to ona ma tu... zadanie... tak...? - mruknęła sama do siebie usłyszawszy słowa Kaede.
- Kaede... Vulfila i Raa... - dodała głośniej po różowoskórej kolejnymi ruchami głowy wskazując na obie swoje towarzyszki po czym zakładając ręce na piersi przekrzywiła makówkę przyglądając się siwemu mężczyźnie.
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sob Lip 29, 2017 9:23 pm
Mężczyzna patrzył spokojnie na przybyłe dziewczyny. Ciężko było powiedzieć co sobie myśli, gdyż od początku rozmowy żaden mięsień na jego twarzy nie drgnął. Jego twarz wyglądała jakby była wykuta z marmuru. Żadnych emocji. Jego wzrok równie zimny co kamienie, które ich otaczały omiótł dziewczęta. Pozwolił im powiedzieć wszystko co chciały, choć na pewno ich zachowanie oceniał dość kiepsko.
- Rozumiem. Czekaliśmy na przedstawiciela waszej rasy Wschodnia Kaio. Oczywiście spodziewaliśmy się was wcześniej. Myślałem, że wasza rasa ceni punktualność. – powiedział mężczyzna kulturalnie. Zamaskował lekką docinek, a następnie kontynuował. – W każdym razie skoro to są twoje towarzyszki, to proszę za mną. Jesteście oczekiwane.
Po tych słowach odwrócił się i ruszył przed siebie. Nie patrzył czy dziewczęta za nim idą i to był ich problem by nadążyć za nimi. Kaede i Vulfili ta przechadzka mogła coś przypominać. Jednakże ich podróż nie trwała długo. Doszli do olbrzymich złoconych drzwi, które otworzyły się bez żadnego kontaktu. Zupełnie jakby czekały, aż cała czwórka się pod nimi znajdzie. Sala, która była za nimi zapierała dech w piersiach. Przepych aż bił z każdej strony i o ile wcześniejsze widoki nie były ciekawe, to ten już na pewno tak. Tym zaś co przyciągało wzrok w tej Sali był olbrzymi tron i postać, która się na nim znajdowała.
- Panie, przybyła delegacja Kaioshinów – powiedział Tyrion, a następnie ukłonił się i zniknął.
- W samą porę, zaczynałem się już niecierpliwić nieco. Witam serdecznie w moich skromnych progach, w samym sercu mojego demonicznego imperium. – rzekł demon i uśmiechnął się mrocznie. Omiótł każdą z dziewcząt wzrokiem, a było w nim coś takiego, że każda się wzdrygnęła. W międzyczasie, a mianowicie od wejście Vulflia zaczęła czuć się coraz dziwniej. W brzuchu zaczynało jej burczeć, a za każdą chwilą to narastało. Na dodatek skóra na twarzy oraz torsie zaczęła ją swędzieć. Kiedy dotknęła twarzy, to poczuła pod palcami jakieś krosty. Czy ktoś ma lusterko?
OOC:
No to przywitać się z Cesarzem.
Vulfi, u ciebie zachodzą powoli zmiany na ciele, a na dodatek zaczyna boleć się brzuch. Jeśli zechcesz rzucić okiem na siebie to opiszę szczegółowe zmiany w kolejnym poście. Wszyscy obecni w Sali też mogą je zauważyć.
Edit : Można pisać.
- Rozumiem. Czekaliśmy na przedstawiciela waszej rasy Wschodnia Kaio. Oczywiście spodziewaliśmy się was wcześniej. Myślałem, że wasza rasa ceni punktualność. – powiedział mężczyzna kulturalnie. Zamaskował lekką docinek, a następnie kontynuował. – W każdym razie skoro to są twoje towarzyszki, to proszę za mną. Jesteście oczekiwane.
Po tych słowach odwrócił się i ruszył przed siebie. Nie patrzył czy dziewczęta za nim idą i to był ich problem by nadążyć za nimi. Kaede i Vulfili ta przechadzka mogła coś przypominać. Jednakże ich podróż nie trwała długo. Doszli do olbrzymich złoconych drzwi, które otworzyły się bez żadnego kontaktu. Zupełnie jakby czekały, aż cała czwórka się pod nimi znajdzie. Sala, która była za nimi zapierała dech w piersiach. Przepych aż bił z każdej strony i o ile wcześniejsze widoki nie były ciekawe, to ten już na pewno tak. Tym zaś co przyciągało wzrok w tej Sali był olbrzymi tron i postać, która się na nim znajdowała.
- Cesarz:
- Panie, przybyła delegacja Kaioshinów – powiedział Tyrion, a następnie ukłonił się i zniknął.
- W samą porę, zaczynałem się już niecierpliwić nieco. Witam serdecznie w moich skromnych progach, w samym sercu mojego demonicznego imperium. – rzekł demon i uśmiechnął się mrocznie. Omiótł każdą z dziewcząt wzrokiem, a było w nim coś takiego, że każda się wzdrygnęła. W międzyczasie, a mianowicie od wejście Vulflia zaczęła czuć się coraz dziwniej. W brzuchu zaczynało jej burczeć, a za każdą chwilą to narastało. Na dodatek skóra na twarzy oraz torsie zaczęła ją swędzieć. Kiedy dotknęła twarzy, to poczuła pod palcami jakieś krosty. Czy ktoś ma lusterko?
OOC:
No to przywitać się z Cesarzem.
Vulfi, u ciebie zachodzą powoli zmiany na ciele, a na dodatek zaczyna boleć się brzuch. Jeśli zechcesz rzucić okiem na siebie to opiszę szczegółowe zmiany w kolejnym poście. Wszyscy obecni w Sali też mogą je zauważyć.
Edit : Można pisać.
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Nie Lip 30, 2017 12:50 am
Poczucie beztroski nieco słabło, ale po twarzy nie chciała tego ukazać. Kamerdyner był twardy i nie chodziło jedynie o mięśnie. Właściwie to spięcie większe niż przy zatwardzeniu, tak jakby zatwardziło cały organizm i emocje i wszystko prócz umysłu. Prędko skorzystał również z okazji do dogryzienia konkurencji, a Kaede zastanawiała się tylko czy z nim też da się zaprzyjaźnić, albo czy w ogóle on ma jakiś przyjaciół.
Bardziej istotne od postawy kamerdynera było to, że najwyraźniej trafiły w dobre miejsce. Więc Grd’er nie oszukiwała, była lojalna i cóż, Kaede też będzie. Na twarzy wciąż miała uśmiech, ale była poważna i to niezmiernie. Wierzyła, że może odmienić napięte relacje między rasami, a realizacja misji pomoże jej w tym. Być może całkowite zniszczenie deprawacji nie jest tak dobre jak o tym myślała do tej pory? Trochę chaosu miałoby by być dobrym uzupełnieniem dla osób kierujących się ładem, podobnie jak mówiła Grd’er?
Była w lekkim szoku, że mimo, iż fizycznie czuła się gorzej, jej mozg pracował na najwyższych obrotach. Miała dużo energii i skupienia, które miały doprowadzić ą do upragnionego celu. Czas żeby w społeczności shinów zaczęli ją traktować poważni i może uda jej się zmienić skostniałą mentalność. Tylko te uczucie jeszcze w Helisticonie. Jakby ktoś przesyłał do psychiki diabelski telegram. Musiała być ostrożna, a przede wszystkim zadbać o dziewczyny. Starała się do tego nie wracać, ale teraz gdy kamerdyner był jaki był, to te poczucie wracało, a wkrótce miało być jeszcze bardziej odczuwalne.
Przed nimi otwierały się ostatnie wrota, te kluczowe dla całej misji. Pokornie postawiła stopy na posadzce decydując się na ostrożne kroki zamiast godnego lewitowania. Z dala dostrzegła czarne skrzydła, godną prezencję, imponujący tron i zapierający dech w piersiach przepych. O ile paskudne samopoczucie było odczuwalne już wcześniej, to prezencja cesarza wywoływała pogłębienie owych odczuć parokrotnie.
-Dziewczyny pamiętajcie o dyscyplinie. Nie róbcie nic gwałtownego, pamiętajcie o manierach.- rzuciła telepatycznie do obu dziewczyn. Kątem oka rzuciła spojrzenie na ich twarze. Co z Vulfi? Reakcja alergiczna na coś w powietrzu czy może te demony? Wyszła lekko przed szereg i ukłoniła się z gracją.
-Mam nadzieje, że zwłoka nie trwała zbyt długo wasza wysokość. Przesyłam pozdrowienia od lady Kiry. Dołącza się do nich Elder Kaio, żywią nadzieję, że dobrze się pan miewa.- odpowiedziała dyplomatycznie na powitanie cesarza, starając się nie być zbyt zuchwałą w kontakcie wzrokowym. Ale co jest z jego wzrokiem? –Mam na imię Kaede, jestem jedną z kaio. Czuje się zaszczycona możliwością współpracy. Obiecuje uczynić co w mojej mocy dla powodzenia wspólnej misji. Wraz ze mną jest obywatelka Vegety Vulfilla oraz demon Raa.- zaprezentowała wesołą ferajnę.
Bardziej istotne od postawy kamerdynera było to, że najwyraźniej trafiły w dobre miejsce. Więc Grd’er nie oszukiwała, była lojalna i cóż, Kaede też będzie. Na twarzy wciąż miała uśmiech, ale była poważna i to niezmiernie. Wierzyła, że może odmienić napięte relacje między rasami, a realizacja misji pomoże jej w tym. Być może całkowite zniszczenie deprawacji nie jest tak dobre jak o tym myślała do tej pory? Trochę chaosu miałoby by być dobrym uzupełnieniem dla osób kierujących się ładem, podobnie jak mówiła Grd’er?
Była w lekkim szoku, że mimo, iż fizycznie czuła się gorzej, jej mozg pracował na najwyższych obrotach. Miała dużo energii i skupienia, które miały doprowadzić ą do upragnionego celu. Czas żeby w społeczności shinów zaczęli ją traktować poważni i może uda jej się zmienić skostniałą mentalność. Tylko te uczucie jeszcze w Helisticonie. Jakby ktoś przesyłał do psychiki diabelski telegram. Musiała być ostrożna, a przede wszystkim zadbać o dziewczyny. Starała się do tego nie wracać, ale teraz gdy kamerdyner był jaki był, to te poczucie wracało, a wkrótce miało być jeszcze bardziej odczuwalne.
Przed nimi otwierały się ostatnie wrota, te kluczowe dla całej misji. Pokornie postawiła stopy na posadzce decydując się na ostrożne kroki zamiast godnego lewitowania. Z dala dostrzegła czarne skrzydła, godną prezencję, imponujący tron i zapierający dech w piersiach przepych. O ile paskudne samopoczucie było odczuwalne już wcześniej, to prezencja cesarza wywoływała pogłębienie owych odczuć parokrotnie.
-Dziewczyny pamiętajcie o dyscyplinie. Nie róbcie nic gwałtownego, pamiętajcie o manierach.- rzuciła telepatycznie do obu dziewczyn. Kątem oka rzuciła spojrzenie na ich twarze. Co z Vulfi? Reakcja alergiczna na coś w powietrzu czy może te demony? Wyszła lekko przed szereg i ukłoniła się z gracją.
-Mam nadzieje, że zwłoka nie trwała zbyt długo wasza wysokość. Przesyłam pozdrowienia od lady Kiry. Dołącza się do nich Elder Kaio, żywią nadzieję, że dobrze się pan miewa.- odpowiedziała dyplomatycznie na powitanie cesarza, starając się nie być zbyt zuchwałą w kontakcie wzrokowym. Ale co jest z jego wzrokiem? –Mam na imię Kaede, jestem jedną z kaio. Czuje się zaszczycona możliwością współpracy. Obiecuje uczynić co w mojej mocy dla powodzenia wspólnej misji. Wraz ze mną jest obywatelka Vegety Vulfilla oraz demon Raa.- zaprezentowała wesołą ferajnę.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Wto Sie 01, 2017 3:44 pm
Vulfila weszła do Sali tronowej, ale jej typowego entuzjazmu nie było nigdzie widać. Czuła się dziwnie, kręciło jej się w głowie, było gorąco. Potarła oczy ze zmęczenia, najchętniej położyłaby się tutaj na środku i zasnęła. Otarła czoło. Zignorowała nawet słowa Kaede, bo poczuła coś na skórze. Popatrzyła na swoje odbicie w czymkolwiek, co w okolicy dawało możliwość przejrzenia się. Wtedy zobaczyła, że cała obsypana jest krostami. Zakręciło jej się w głowie, zmarszczyła czoło wkurzona i przerażona. Złapała więc Raa za ramię i obróciła ją w swoją stronę.
- Co mi jest? Co to? – dopytywała poważnie, ale jakby zrezygnowana lub bezsilna –Czuję się fatalnie, pomóż mi... – wyszeptała do demonicy. Do Kaede nie chciała teraz podchodzić w takim stanie...
OCC: Wybaczcie, że tak krótko, ale brak weny xp, a nie chce zatrzymywać kolejkę.
- Co mi jest? Co to? – dopytywała poważnie, ale jakby zrezygnowana lub bezsilna –Czuję się fatalnie, pomóż mi... – wyszeptała do demonicy. Do Kaede nie chciała teraz podchodzić w takim stanie...
OCC: Wybaczcie, że tak krótko, ale brak weny xp, a nie chce zatrzymywać kolejkę.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Czw Sie 03, 2017 7:19 pm
Zignorowawszy wszystko co mężczyzna powiedział do ich białowłosej towarzyszki ruszyła za min zaczynając się zastanawiać zastanawiać nad tym czego tak naprawdę może się spodziewać w tym miejscu. Choć z tego co zdążyła zauważyć miejscówka była podobna do siedziby Pani Generał, więc mogło to być jakimś punktem odniesienia. Tylko, czy aby na pewno mogło tak być, czy tylko po raz kolejny zaczynała odnosić mylne wrażenie?
Pogrążona w tych rozważaniach praktycznie nie zwracała uwagi na mijane korytarze choć nie miała problemów z dotrzymaniem im kroku. Dopiero przekraczając złote wrota Raa wróciła do rzeczywistości, a pierwsze co dostrzegła był uskrzydlony, rosły demon który pomimo znacznych różnic momentalnie skojarzył jej się z Redem. Tylko, że nie był to Red, a właśnie
Nim jednak zdążyła jakkolwiek zareagować po raz pierwszy od dłuższego czasu usłyszała w myślach czyjś głos instruujący jak ma postępować. Lecz tym razem zamiast Reda, czy Pani Doktór, a drażniącej ją samą swoją obecnością Kaede.
A gdy posyłała ciężkie spojrzenie skierowane w plecy białowłosej za narzucanie jej to jak miała się zachowywać została przyciągnięta przez Vulfilę.
- To... coś... Nie wiem co... - odparła nieco zaskoczona nagłym zachowaniem halfki pobieżnie przebiegając wzrokiem po zmianach na jej ciele. Jednak poza lekkim zdziwieniem nie wywołało to w demonicy większej ciekawości i wróciwszy szybko do normy płynnym ruchem ocalałego przedramienia odtrąciła rękę rozmówczyni z ramienia i stanęła z powrotem na swoim dotychczasowym miejscu - I jak mam niby... pomóż kiedy... mam zdolności do... walka... a nie do... regeneracji... takie rzeczy...
- Tak szczerze... to nawet mnie to mocno nie interesuje co to jest... - dodała jeszcze ciszej spoglądając na Vulfilę - Może coś... działam tak na... ty i... wychodzę ci to na ciele... No i musisz chyba... utrzymać... spokoju... Tak ona... mówić...
Kończąc w nieco złośliwy sposób swoją wypowiedź wskazała ruchem palca na Kaede po czym wróciła do pierwotnej pozycji dalej obserwując Cesarza i próbując zignorować fakt, że strasznie jej przypominał Reda.
Pogrążona w tych rozważaniach praktycznie nie zwracała uwagi na mijane korytarze choć nie miała problemów z dotrzymaniem im kroku. Dopiero przekraczając złote wrota Raa wróciła do rzeczywistości, a pierwsze co dostrzegła był uskrzydlony, rosły demon który pomimo znacznych różnic momentalnie skojarzył jej się z Redem. Tylko, że nie był to Red, a właśnie
Nim jednak zdążyła jakkolwiek zareagować po raz pierwszy od dłuższego czasu usłyszała w myślach czyjś głos instruujący jak ma postępować. Lecz tym razem zamiast Reda, czy Pani Doktór, a drażniącej ją samą swoją obecnością Kaede.
A gdy posyłała ciężkie spojrzenie skierowane w plecy białowłosej za narzucanie jej to jak miała się zachowywać została przyciągnięta przez Vulfilę.
- To... coś... Nie wiem co... - odparła nieco zaskoczona nagłym zachowaniem halfki pobieżnie przebiegając wzrokiem po zmianach na jej ciele. Jednak poza lekkim zdziwieniem nie wywołało to w demonicy większej ciekawości i wróciwszy szybko do normy płynnym ruchem ocalałego przedramienia odtrąciła rękę rozmówczyni z ramienia i stanęła z powrotem na swoim dotychczasowym miejscu - I jak mam niby... pomóż kiedy... mam zdolności do... walka... a nie do... regeneracji... takie rzeczy...
- Tak szczerze... to nawet mnie to mocno nie interesuje co to jest... - dodała jeszcze ciszej spoglądając na Vulfilę - Może coś... działam tak na... ty i... wychodzę ci to na ciele... No i musisz chyba... utrzymać... spokoju... Tak ona... mówić...
Kończąc w nieco złośliwy sposób swoją wypowiedź wskazała ruchem palca na Kaede po czym wróciła do pierwotnej pozycji dalej obserwując Cesarza i próbując zignorować fakt, że strasznie jej przypominał Reda.
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Pią Sie 04, 2017 9:57 pm
Cesarz siedział lekko rozparty na swoim tronie, ale jego oczy były wbite w przybyłą trójkę, a zwłaszcza w przedstawicielkę Kaioshinów. Trochę dziwiło go, że wysłali tak młodą osóbkę do niego, ale po tych boskich dupkach można było spodziewać się wszystkiego. W każdym razie sytuacja była na tyle nieprzyjemna, że Rukei nie miał co wybrzydzać. Bardziej zdziwiło go, że przyjęli jego prośbę.
- Wasz Cesarski Majestacie jeśli łaska. – powiedział oziębłym tonem, biorąc łyk wina i odstawiając złoty puchar na stolik. Jego oczy teraz patrzyły na Kaede z politowaniem.
– Rozumiem, że nie uczycie się tytułów innych niż wasze, ale jestem Cesarzem wszystkich demonów i zasługuję na prawidłowe tytułowanie. Co do twoich przełożonych to kojarzę tylko tą Kirę. – rzekł i już miał coś dodać, gdy zauważył zachowanie Saiyanki, która zupełnie nie zwracała uwagi na to co mówi jej znajoma. Bardziej martwiła się o swoją twarzyczkę, która już nie była taka śliczniutka. Na dodatek na jej czole wyrósł całkiem pokaźny róg koloru różowego. Rukei uśmiechnął się złośliwie, odsłaniając kły.
- Tak to już jest, gdy się rusza nie swoje rzeczy. Koleżanka zapewne zjadła coś co wpłynęło na nią. Spokojnie to minie. Ale w swoim czasie. – powiedział Cesarz. Doskonale wiedział ile ten stan będzie trwać i pewnie mógł jej pomóc, ale po pierwsze nie ma nic za darmo, a po drugie mała lekcja jej nie zaszkodzi. – Wróćmy jednak do pracy. Twoi przełożeni poinformowali cię po co prosiłem o pomoc? Czy wysłali zwykłą płotkę, byle tylko odbębnić?
OOC:
Vulfi na czole wyrasta ci jeszcze śliczny róg jak u jednorożca. W kolorze różowym. Na teraz to tyle ze zmian.
- Wasz Cesarski Majestacie jeśli łaska. – powiedział oziębłym tonem, biorąc łyk wina i odstawiając złoty puchar na stolik. Jego oczy teraz patrzyły na Kaede z politowaniem.
– Rozumiem, że nie uczycie się tytułów innych niż wasze, ale jestem Cesarzem wszystkich demonów i zasługuję na prawidłowe tytułowanie. Co do twoich przełożonych to kojarzę tylko tą Kirę. – rzekł i już miał coś dodać, gdy zauważył zachowanie Saiyanki, która zupełnie nie zwracała uwagi na to co mówi jej znajoma. Bardziej martwiła się o swoją twarzyczkę, która już nie była taka śliczniutka. Na dodatek na jej czole wyrósł całkiem pokaźny róg koloru różowego. Rukei uśmiechnął się złośliwie, odsłaniając kły.
- Tak to już jest, gdy się rusza nie swoje rzeczy. Koleżanka zapewne zjadła coś co wpłynęło na nią. Spokojnie to minie. Ale w swoim czasie. – powiedział Cesarz. Doskonale wiedział ile ten stan będzie trwać i pewnie mógł jej pomóc, ale po pierwsze nie ma nic za darmo, a po drugie mała lekcja jej nie zaszkodzi. – Wróćmy jednak do pracy. Twoi przełożeni poinformowali cię po co prosiłem o pomoc? Czy wysłali zwykłą płotkę, byle tylko odbębnić?
OOC:
Vulfi na czole wyrasta ci jeszcze śliczny róg jak u jednorożca. W kolorze różowym. Na teraz to tyle ze zmian.
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sob Sie 05, 2017 8:38 pm
Czyżby? Nie, to nie możliwe… Aczkolwiek może jednak? Uważnie obserwowała twarz cesarza i analizowała jego zachowanie. Tak, z pewnością jest nieco zdenerwowany. Patrzył w nią z politowaniem, mając gdzieś maniery. Co teraz? To chyba jemu bardziej zależy na wsparciu, na tyle że nawet skoro nie jest zadowolony z tego kogo jemu podesłano, musi wziąć co dają. Jeśli kontynuuje rozmowę to tylko dlatego, że musi. Czyżby sytuacja była tak ciężka dla demonów, że ten ciemny pokurcz będzie gadał z każdym?
Młoda kaio nie zdradzała niczego po swojej mimice, zaczynając łapać o co chodzi w dyplomacji na wyższym poziomie. Wielmożny zaznaczył jak życzy sobie być tytułowanym, a Kaede znów z tym samym wyrazem twarzy przytaknęła, w duchu mając ubaw po pachy, który szczelnie siedział ukryty w zakamarkach jej duszy. Będzie pokorna i poczeka na właściwy moment żeby zyskać więcej korzyści. A więc zna tylko Kirę? Najważniejsze jednak, że bardzo mu się spieszy, zaznaczył to już dwa razy – raz gdy zwrócił jej uwagę na szybkość dostania się do jego Sali tronowej i drugi raz gdy teraz chce jak najszybciej przejść do głównego tematu spotkania. Swoją drogą Kaede było to na rękę, podobało jej się to nawet gdy chciała spędzić więcej czasu na wzajemnym poznaniu i zdobyciu cennej przyjaźni.
Jej minka nie zmieniła przyjaznego uśmiechu nawet gdy Wielmuś (jak nazwała myślach cesarza) trafnie ujął to, jak wyglądało przekazanie ważnego zadania Kaede. Nie wiedziała niczego o tej arcyważnej sprawie, w której to zwaśnione frakcje mają stanąć po jednej stronie barykady. Bardziej oczywiste było to, że nie może pluć we własne gniazdo nawet gdy jest ono popieprzone, a boskie dupki traktują wszystko z dużą rezerwą.
-Niestety przełożeni mieli bardzo napięty harmonogram spowodowany naglącymi pracami powiązanymi z kontrolą porządku w zaświatach. Byłabym wdzięczna za ponowne wyjaśnienie mi istoty problemu.- kątem oka przyglądała się zmianom na twarzy Vulfi. Wielmuś zapewnił, ze to minie, ale czy nie mogłaby skorzystać z leczenia? Schowała rękę za plecami i posłała wiązkę leczniczej energii dla przyjaciółki.
-Wasz Cesarski Majestacie, moja rasa nie zbagatelizowała wzajemnego porozumie z Panem oraz jestem tutaj gotowa do poświęceń i współpracy. Nie było znów tak łatwo dostać się tutaj. Pozwól więc, że w uznaniu dla moich starań, zwrócę się z uprzejmą prośbą o zdjęcie z mojej towarzyszki objawów pojawiających się na jej twarzy. Byłby to dar, który z pewnością zostałby odnotowany przez moich przełożonych, a co cenniejsze da Waszemu Cesarskiemu Majestatowi pewność, że moje zaangażowanie będzie dużo większe niż czysto służbowe. Bardzo mi zależy na lepszych stosunkach z rasą demonów.
OCC:
Leczenie Vulfi - 1000 hp za 3000 ki.
Młoda kaio nie zdradzała niczego po swojej mimice, zaczynając łapać o co chodzi w dyplomacji na wyższym poziomie. Wielmożny zaznaczył jak życzy sobie być tytułowanym, a Kaede znów z tym samym wyrazem twarzy przytaknęła, w duchu mając ubaw po pachy, który szczelnie siedział ukryty w zakamarkach jej duszy. Będzie pokorna i poczeka na właściwy moment żeby zyskać więcej korzyści. A więc zna tylko Kirę? Najważniejsze jednak, że bardzo mu się spieszy, zaznaczył to już dwa razy – raz gdy zwrócił jej uwagę na szybkość dostania się do jego Sali tronowej i drugi raz gdy teraz chce jak najszybciej przejść do głównego tematu spotkania. Swoją drogą Kaede było to na rękę, podobało jej się to nawet gdy chciała spędzić więcej czasu na wzajemnym poznaniu i zdobyciu cennej przyjaźni.
Jej minka nie zmieniła przyjaznego uśmiechu nawet gdy Wielmuś (jak nazwała myślach cesarza) trafnie ujął to, jak wyglądało przekazanie ważnego zadania Kaede. Nie wiedziała niczego o tej arcyważnej sprawie, w której to zwaśnione frakcje mają stanąć po jednej stronie barykady. Bardziej oczywiste było to, że nie może pluć we własne gniazdo nawet gdy jest ono popieprzone, a boskie dupki traktują wszystko z dużą rezerwą.
-Niestety przełożeni mieli bardzo napięty harmonogram spowodowany naglącymi pracami powiązanymi z kontrolą porządku w zaświatach. Byłabym wdzięczna za ponowne wyjaśnienie mi istoty problemu.- kątem oka przyglądała się zmianom na twarzy Vulfi. Wielmuś zapewnił, ze to minie, ale czy nie mogłaby skorzystać z leczenia? Schowała rękę za plecami i posłała wiązkę leczniczej energii dla przyjaciółki.
-Wasz Cesarski Majestacie, moja rasa nie zbagatelizowała wzajemnego porozumie z Panem oraz jestem tutaj gotowa do poświęceń i współpracy. Nie było znów tak łatwo dostać się tutaj. Pozwól więc, że w uznaniu dla moich starań, zwrócę się z uprzejmą prośbą o zdjęcie z mojej towarzyszki objawów pojawiających się na jej twarzy. Byłby to dar, który z pewnością zostałby odnotowany przez moich przełożonych, a co cenniejsze da Waszemu Cesarskiemu Majestatowi pewność, że moje zaangażowanie będzie dużo większe niż czysto służbowe. Bardzo mi zależy na lepszych stosunkach z rasą demonów.
OCC:
Leczenie Vulfi - 1000 hp za 3000 ki.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Pon Sie 07, 2017 11:08 am
„Oh, nie! Oh, nie!” – stękała w myślach, dotykając się po twarzy. Wtedy wyczuła róg rosnący na jej czole. – „To jakiś koszmar...” – zadrżała, obmacując się po rogu. Kompletnie zapomniała gdzie jest i po co tu przyszła.
- Dzięki, Raa, za nic... – wyjęczała ze szczerą rozpaczą w głosie. – Poproś mnie kiedyś o coś, wiesz, co ci odpowiem? FIGA! – syknęła w złości. – Jedyne, na co mam tu uczulenie, to ty! –dodała nieuprzejmie, próbując na kimś rozładować stres.
„Jeju... jeju... a jak mi odpadnie ręka jak Raa????” – panikowała w myślach, naprawde zasmucona tym faktem. Starała się więc schować za plecami Kaede, licząc na to, że nie będzie rzucać się w oczy.
- Dzięki, Raa, za nic... – wyjęczała ze szczerą rozpaczą w głosie. – Poproś mnie kiedyś o coś, wiesz, co ci odpowiem? FIGA! – syknęła w złości. – Jedyne, na co mam tu uczulenie, to ty! –dodała nieuprzejmie, próbując na kimś rozładować stres.
„Jeju... jeju... a jak mi odpadnie ręka jak Raa????” – panikowała w myślach, naprawde zasmucona tym faktem. Starała się więc schować za plecami Kaede, licząc na to, że nie będzie rzucać się w oczy.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Pon Sie 07, 2017 11:56 pm
Usłyszawszy słowa Kaede demonica oderwała spojrzenie od cesarza przenosząc jej na nią.
Niestety. Im dłużej tego słuchała tym większa złość zaczynała w niej narastać. To co mówiła różowoskóra nieubłaganie wytrącało ją z i tak już niepewnej równowagi jaką przy niej utrzymywała. Bowiem to co z nich rozumiała układało się w tylko jeden obraz. Obraz który przedstawiał Kaede starającą się ze wszystkich sił zadowolić wszystkich w swoim pobliżu. Nie dla korzyści innych, lecz po to, by nie dostrzeżono tego, jak wciąż próbowała, wręcz domagała się specjalnych korzyści lub przywilejów tylko ze względu, że robi lub też ma zrobić coś dla innych.
Zaczynała nawet podejrzewać, że nie sprzeciwiła się dołączeniu Raa do ich dwójki tylko po to by się pokazać się w lepszym świetle przed Cesarzem tym, że towarzyszy jej jakiś demon.
I choć nie w żaden sposób jej się to nie przypadało do gustu, to dalej starała się panować nad sobą ograniczają się do powolnego, lecz niemal miażdżącego szkliwo na zębach zgrzytania i zaciśnięcia dłoni która chyba lekko drżeć. I możliwe, że nawet jej by się to udało, gdyby nie odzywka Vulfili której chyba nie podobało się to, że Raa w żaden sposób nie zareagowała na to co działo się ze skórą ogoniastej.
Tak jakby nie wyjaśniła, że nie posiada żadnych zdolności mogących pomóc z czymś takim.
- Dobrze... nie zrobię tego... - odwarknęła, po czym wskazała na wyrastający z czoła halfki róg - No i jak mam niby... pomóż skoro nie mam jak...? Wyrwać to...? Lepiej ci wtedy będzie...? Czy... wiedzieć co z tym robić to byłabym taka...?
- A ty Kaede... - kontynuowała coraz bardziej rozkręcając się w uzewnętrznianiu swoich frustracji jednocześnie ruszając w stronę białowłosej - O czym ty mówisz...? Jeśli jesteś tu w... delegacja po to by w... jakaś sposób pomóc… to to... zróbcie… a nie... próbujcie... zróbcie tak… by zdobyć coś od innych… No i z tego co wiem… to nie ma co… prośbą demonów o to by coś dla ciebie… zrobię nim nie będą... miała pewności… że... zdobyć coś dla siebie… No chyba… że zależy im na tym co... prosiłem…
W tym momencie nie obchodziło ją to w jaki sposób może się skończyć jej tyrada. Po prostu musiała powiedzieć to co właśnie cisnęło jej się na usta. Pal licho, że przeszkadzała czyjejś wysłanniczce w audiencji u Cesarza Demonów. Co z tego, że tak właściwie przybyła do pałacu bez potrzeby podczepiając się jedynie do udającej się tutaj dwójki. Nie mogła już znieść tego, że obie wciąż tylko nawijały co one chcą. A już w szczególności Kaede która cały czas, samą swoją obecnością doprowadzała Raa do szaleństwa.
- Ale nie... Ty... będą później niż trzeba od... jeden chcesz... zyskasz...! Za... kogoś ty się… uwagę… że z... taka łatwością o coś... prosiłem… Cesarza Demonów?! Co z tego… że na... Vulfila coś… działam i… że to się… działam…? Wiesz… że ona od tego nie... martwicy… to nie… próbka na niej... zyskasz… Nie interesuje mnie przez co tak się... działam… ale jeśli tak ma być… to niech będzie… Zostaw to tak jak ja to… robić... Rozumiem ty to...?
Wziąwszy w końcu głębszy oddech niemal z gwizdem wypuściła z ciała pokaźny obłok pary. I choć uspokoiła się nieco to wciąż czuła jakby się w niej gotowało od nadmiaru emocji. Jednocześnie dziwiła się sama sobie, że w ataku wściekłości ograniczyła się jedynie do wygarnięcia towarzyszącej jej dwójce co o nich myśli zamiast spróbować posłać obie na najbliższe ściany.
- Przepraszam za to... wasza... Cesarza Majestacie... - dodała po chwili odwracając się do demona kłaniając się w pasie.
Może i nie potrafiła znieść dłuższej obecności białowłosej dziewczyny, ale w jednym miała rację. Trzeba było się zachować. W końcu to był Cesarz Demonów, a Raa była demonicą. Nawet ona potrafiła zrozumieć takie niuanse. Nawet jeśli nie do końca jej się podobało. Oznaczało to w końcu, że w razie czego będzie musiała wykonać to co jej rozkaże. A przecież postanowiła sobie, że nigdy więcej nie będzie się na coś takiego godzić.
Niestety. Im dłużej tego słuchała tym większa złość zaczynała w niej narastać. To co mówiła różowoskóra nieubłaganie wytrącało ją z i tak już niepewnej równowagi jaką przy niej utrzymywała. Bowiem to co z nich rozumiała układało się w tylko jeden obraz. Obraz który przedstawiał Kaede starającą się ze wszystkich sił zadowolić wszystkich w swoim pobliżu. Nie dla korzyści innych, lecz po to, by nie dostrzeżono tego, jak wciąż próbowała, wręcz domagała się specjalnych korzyści lub przywilejów tylko ze względu, że robi lub też ma zrobić coś dla innych.
Zaczynała nawet podejrzewać, że nie sprzeciwiła się dołączeniu Raa do ich dwójki tylko po to by się pokazać się w lepszym świetle przed Cesarzem tym, że towarzyszy jej jakiś demon.
I choć nie w żaden sposób jej się to nie przypadało do gustu, to dalej starała się panować nad sobą ograniczają się do powolnego, lecz niemal miażdżącego szkliwo na zębach zgrzytania i zaciśnięcia dłoni która chyba lekko drżeć. I możliwe, że nawet jej by się to udało, gdyby nie odzywka Vulfili której chyba nie podobało się to, że Raa w żaden sposób nie zareagowała na to co działo się ze skórą ogoniastej.
Tak jakby nie wyjaśniła, że nie posiada żadnych zdolności mogących pomóc z czymś takim.
- Dobrze... nie zrobię tego... - odwarknęła, po czym wskazała na wyrastający z czoła halfki róg - No i jak mam niby... pomóż skoro nie mam jak...? Wyrwać to...? Lepiej ci wtedy będzie...? Czy... wiedzieć co z tym robić to byłabym taka...?
- A ty Kaede... - kontynuowała coraz bardziej rozkręcając się w uzewnętrznianiu swoich frustracji jednocześnie ruszając w stronę białowłosej - O czym ty mówisz...? Jeśli jesteś tu w... delegacja po to by w... jakaś sposób pomóc… to to... zróbcie… a nie... próbujcie... zróbcie tak… by zdobyć coś od innych… No i z tego co wiem… to nie ma co… prośbą demonów o to by coś dla ciebie… zrobię nim nie będą... miała pewności… że... zdobyć coś dla siebie… No chyba… że zależy im na tym co... prosiłem…
W tym momencie nie obchodziło ją to w jaki sposób może się skończyć jej tyrada. Po prostu musiała powiedzieć to co właśnie cisnęło jej się na usta. Pal licho, że przeszkadzała czyjejś wysłanniczce w audiencji u Cesarza Demonów. Co z tego, że tak właściwie przybyła do pałacu bez potrzeby podczepiając się jedynie do udającej się tutaj dwójki. Nie mogła już znieść tego, że obie wciąż tylko nawijały co one chcą. A już w szczególności Kaede która cały czas, samą swoją obecnością doprowadzała Raa do szaleństwa.
- Ale nie... Ty... będą później niż trzeba od... jeden chcesz... zyskasz...! Za... kogoś ty się… uwagę… że z... taka łatwością o coś... prosiłem… Cesarza Demonów?! Co z tego… że na... Vulfila coś… działam i… że to się… działam…? Wiesz… że ona od tego nie... martwicy… to nie… próbka na niej... zyskasz… Nie interesuje mnie przez co tak się... działam… ale jeśli tak ma być… to niech będzie… Zostaw to tak jak ja to… robić... Rozumiem ty to...?
Wziąwszy w końcu głębszy oddech niemal z gwizdem wypuściła z ciała pokaźny obłok pary. I choć uspokoiła się nieco to wciąż czuła jakby się w niej gotowało od nadmiaru emocji. Jednocześnie dziwiła się sama sobie, że w ataku wściekłości ograniczyła się jedynie do wygarnięcia towarzyszącej jej dwójce co o nich myśli zamiast spróbować posłać obie na najbliższe ściany.
- Przepraszam za to... wasza... Cesarza Majestacie... - dodała po chwili odwracając się do demona kłaniając się w pasie.
Może i nie potrafiła znieść dłuższej obecności białowłosej dziewczyny, ale w jednym miała rację. Trzeba było się zachować. W końcu to był Cesarz Demonów, a Raa była demonicą. Nawet ona potrafiła zrozumieć takie niuanse. Nawet jeśli nie do końca jej się podobało. Oznaczało to w końcu, że w razie czego będzie musiała wykonać to co jej rozkaże. A przecież postanowiła sobie, że nigdy więcej nie będzie się na coś takiego godzić.
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sro Sie 09, 2017 9:10 pm
Rukei patrzył się na Kaede, jakby starając się przeniknąć jej duszę i zobaczyć wszystkie grzeszki jakie popełniła. Nikt nie był bez wad i każdy miał coś na sumieniu. Nawet jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy. Na razie jednak Cesarz musiał rozmawiać z jakąś trzeciorzędną niebianką. No, ale jak się nie ma tego co się chce to się nie wybrzydza. Jak się jej nie powiedzie to nie będzie jego wina. On prosił o kogoś zdolnego podołać.
- Wyjaśnię kiedy zechcę. – powiedział cały czas obserwując trójkę przybyłych. Kaio była całkiem cwana, ale i tak miała przed sobą jeszcze eony nauki.
- Nie wątpię, ale jednak odmawiam. Kara nie polega na tym, by ją zdejmować od tak. Niech pocierpi, a może na przyszłość nie będzie ruszała nie swoich rzeczy. Poza tym jestem ciekaw jakim cudem znalazłaś się w tak ciekawym towarzystwie. Saiyanka, Niebianka i Demonica. Naprawdę ciekawa kombinacja. – powiedział Rukei, a jego oczy zwęziły się na chwilę. Nie ufał jej, a ona zapewne mu, jednakże złe czasy wymagały dziwnych sojuszy. Demonica zaś chyba nie wytrzymała tego wszystkiego i wybuchła. Jakże miło było słuchać tego krzyku, emocji i wściekłości. To był miód dla jego uszu i oczu. Zwrócił uwagę na tą małą różową gumę balonową.
- Wybaczam ci dziecko. Podejdź bliżej. Jak się nazywasz? – zapytał, zupełnie teraz ignorując Kaede. Chciała przyjaźni z demonami? To niech się jakoś wykaże. Na razie chciała tylko manipulować nim.
OOC:
Kaede leczysz tylko rany Vulfi, ale zmiany na ciele zostają jak były.
- Wyjaśnię kiedy zechcę. – powiedział cały czas obserwując trójkę przybyłych. Kaio była całkiem cwana, ale i tak miała przed sobą jeszcze eony nauki.
- Nie wątpię, ale jednak odmawiam. Kara nie polega na tym, by ją zdejmować od tak. Niech pocierpi, a może na przyszłość nie będzie ruszała nie swoich rzeczy. Poza tym jestem ciekaw jakim cudem znalazłaś się w tak ciekawym towarzystwie. Saiyanka, Niebianka i Demonica. Naprawdę ciekawa kombinacja. – powiedział Rukei, a jego oczy zwęziły się na chwilę. Nie ufał jej, a ona zapewne mu, jednakże złe czasy wymagały dziwnych sojuszy. Demonica zaś chyba nie wytrzymała tego wszystkiego i wybuchła. Jakże miło było słuchać tego krzyku, emocji i wściekłości. To był miód dla jego uszu i oczu. Zwrócił uwagę na tą małą różową gumę balonową.
- Wybaczam ci dziecko. Podejdź bliżej. Jak się nazywasz? – zapytał, zupełnie teraz ignorując Kaede. Chciała przyjaźni z demonami? To niech się jakoś wykaże. Na razie chciała tylko manipulować nim.
OOC:
Kaede leczysz tylko rany Vulfi, ale zmiany na ciele zostają jak były.
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Pią Sie 11, 2017 10:01 am
-Oh…- wydała z siebie cichutkie, pełne zdziwienia westchnięcie, nie wiadomo czy rozbawienia czy raczej irytacji. Manipulowała aktorsko swoją mimiką, która wciąż pozostawała niewzruszona. Nikt nie mógł zbadać odmętów jej umysłu, chociaż wszyscy próbowali.
-Moja droga Raa.- zwróciła się swoim standardowym tonem do różowego słodziaka, któremu nerwy już trzaskały na całego, a Kaede z jakiegoś powodu sadystycznie to bardzo cieszyło. –Czy naprawdę masz powody do gniewu? Wszakże nikt nie zmuszał cię do towarzyszenia mi w wyprawie prawda? Można powiedzieć, że wyciągnęłam do ciebie dłoń zabierając cię w atrakcyjną przygodę. Chyba nie chcesz żeby moja przyjaciółka Grd’er dowiedziała się, ze sprawiłaś mi kłopoty mimo tego, że z chęcią ci pomagam?- wiedziała, że zmusiła Raa do dłuższego procesu myślowego, więc ma czas, aby na poważnie zająć się resztą towarzystwa.
Vulfi doznała jedynie pomocy w ranach pochodzących z jej niedawnego sparingu, więc niestety nie będzie w stanie jej pomóc w demonicznych aspektach zarazy, która właśnie ją dotknęła.
-Musisz wytrzymać Vulfi i skup się! Nie je się wszystkiego, co ładnie wygląda… Postaram się ciebie z tego wyciągnąć, ale nie czuję mieszanki, która mogłaby pozostać na stałe. Wytrzymaj.- przekazała telepatycznie karcący i wspierający komunikat. Dość często miała do czynienia z obywatelami Vegety, ale pierwszy raz, jak uwielbia ciastka, trafia jej się tak nieokrzesany a zarazem pociągający egzemplarz.
-Odkrycie Vuulfi było po prostu konsekwencją moich działań jako kaio. Z kolei Raa jest uczennicą Grd’er, z którą też się przyjaźnie, a o której wasz cesarski majestat musiał zapewne słyszeć.- to tyle z informacji o poznaniu całej brygady. –Raa nalegała na podróż razem ze mną i Vulfi.- dorzucił na koniec, ale cesarz zdawał się ją już w tym momencie ignorować.
Kaede postanowiła się również zrelaksować, uniosła nogi w górę siadając w powietrzu jak na niewidzialnej kanapie. Lubiła tak dryfować, opięta z każdej strony przyjemnym wietrzykiem.
-Zdaje się, że rasa demonów ma więcej czasu niż zakładałam.- rzuciła niby w eter, niby do siebie, przeciągając swoje ramiona i wypinając do przodu klatę piersiową. Gdy wróciła do pozycji siedzącej, znów wlepiła swoje malinowe oczka w cesarza i oglądała uroczą scenę przypominającą ojca i córkę. –W każdym razie ja spełniłam wszystkie instrukcje przekazane mi przez przełożonych. Jestem tutaj w gotowości, gdyby cesarz zapragnął naszej pomocy.- ona wykazać się? W poleceniach nie było nic o wpraszaniu się w to, aby pomóc demonom. Na pewno wielu uważa, że to zupełnie zbędne, ale nie ona. Kaede popiera taką współpracę całym sercem, ale przecież nie będzie płaszczyć się przed Rukeiem, żeby tylko zechciał wysłać ją do odwalenia czarnej roboty. Wyjaśni kiedy zechce… Więc trzeba poczekać na to aż zechce. A jak nie chce, to nadal zostanie ze swoim problemem, czyż nie? Niebianie zrobili to, o co zostali poproszeni.
Kaede nadal wpatrywała się w rodzajową scenkę, ujęta tym jak bardzo było to urocze. Tkwiła w przekonaniu, że to on musi, a ona tylko może. W końcu jak jest ochota, to i pies kota… Pokocha.
-Moja droga Raa.- zwróciła się swoim standardowym tonem do różowego słodziaka, któremu nerwy już trzaskały na całego, a Kaede z jakiegoś powodu sadystycznie to bardzo cieszyło. –Czy naprawdę masz powody do gniewu? Wszakże nikt nie zmuszał cię do towarzyszenia mi w wyprawie prawda? Można powiedzieć, że wyciągnęłam do ciebie dłoń zabierając cię w atrakcyjną przygodę. Chyba nie chcesz żeby moja przyjaciółka Grd’er dowiedziała się, ze sprawiłaś mi kłopoty mimo tego, że z chęcią ci pomagam?- wiedziała, że zmusiła Raa do dłuższego procesu myślowego, więc ma czas, aby na poważnie zająć się resztą towarzystwa.
Vulfi doznała jedynie pomocy w ranach pochodzących z jej niedawnego sparingu, więc niestety nie będzie w stanie jej pomóc w demonicznych aspektach zarazy, która właśnie ją dotknęła.
-Musisz wytrzymać Vulfi i skup się! Nie je się wszystkiego, co ładnie wygląda… Postaram się ciebie z tego wyciągnąć, ale nie czuję mieszanki, która mogłaby pozostać na stałe. Wytrzymaj.- przekazała telepatycznie karcący i wspierający komunikat. Dość często miała do czynienia z obywatelami Vegety, ale pierwszy raz, jak uwielbia ciastka, trafia jej się tak nieokrzesany a zarazem pociągający egzemplarz.
-Odkrycie Vuulfi było po prostu konsekwencją moich działań jako kaio. Z kolei Raa jest uczennicą Grd’er, z którą też się przyjaźnie, a o której wasz cesarski majestat musiał zapewne słyszeć.- to tyle z informacji o poznaniu całej brygady. –Raa nalegała na podróż razem ze mną i Vulfi.- dorzucił na koniec, ale cesarz zdawał się ją już w tym momencie ignorować.
Kaede postanowiła się również zrelaksować, uniosła nogi w górę siadając w powietrzu jak na niewidzialnej kanapie. Lubiła tak dryfować, opięta z każdej strony przyjemnym wietrzykiem.
-Zdaje się, że rasa demonów ma więcej czasu niż zakładałam.- rzuciła niby w eter, niby do siebie, przeciągając swoje ramiona i wypinając do przodu klatę piersiową. Gdy wróciła do pozycji siedzącej, znów wlepiła swoje malinowe oczka w cesarza i oglądała uroczą scenę przypominającą ojca i córkę. –W każdym razie ja spełniłam wszystkie instrukcje przekazane mi przez przełożonych. Jestem tutaj w gotowości, gdyby cesarz zapragnął naszej pomocy.- ona wykazać się? W poleceniach nie było nic o wpraszaniu się w to, aby pomóc demonom. Na pewno wielu uważa, że to zupełnie zbędne, ale nie ona. Kaede popiera taką współpracę całym sercem, ale przecież nie będzie płaszczyć się przed Rukeiem, żeby tylko zechciał wysłać ją do odwalenia czarnej roboty. Wyjaśni kiedy zechce… Więc trzeba poczekać na to aż zechce. A jak nie chce, to nadal zostanie ze swoim problemem, czyż nie? Niebianie zrobili to, o co zostali poproszeni.
Kaede nadal wpatrywała się w rodzajową scenkę, ujęta tym jak bardzo było to urocze. Tkwiła w przekonaniu, że to on musi, a ona tylko może. W końcu jak jest ochota, to i pies kota… Pokocha.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sob Sie 12, 2017 2:48 pm
„Nawet byś wyrwać nie umiała...” – skomentowała w myślach rozgoryczona saiyanka. Kręciło jej się w głowie i bolał ją brzuch. Nie była w nastroju ani do uprzejmości ani wykłócania się. Na pewno zastanowiłaby się w przyszłości, czy byłoby ją stać na taki gest jak wobec Raa jak kiedyś wobec Red, kiedy to ogrzewała go swoim ciałem. Demony były stworzeniami skrajnie niezrozumiałymi dla Halfki, w pewien sposób nieprzewidywalnymi i ohydnymi. Obawiała się, że Różowa w pewnym momencie stanie po przeciwnej stronie barykady. Choć... szkoda byłoby, gdyby sprawy tak się obróciły. Bo Vulfila, choć czasami kapryśna, szybko przywiązywała się do innych. I tak, jak już dawno zapomniała o ostrzeżenia Raziela w stosunku do Kaede, tak przyzwyczajała się powoli do towarzystwa Balonówki i nawet sprzeczała się z nią właściwie tylko z czystej przyjemności czerpanej z tych pustych wymian zdań. Bo też oczywiste było, że wyrwanie rogi nic nie da, a i Demonica nie jest w stanie w żaden sposób pomóc.
- Właśnie, Raa, skończ ten bełkot! – rzuciła buńczucznie. – My cię uprzejmie ze sobą zabrałyśmy, a ty się doszukujesz nie wiadomo czego. I brzydko się do Kaede odzywasz! Zresztą i tak nikt cię nie rozumie. – po tych słowach zbliżyła się do Kaede i przytuliła do jej nóg. Nie chciała jej zarazić, więc nie zbliżała się za bardzo, ale to dzięki niej czuła się choć odrobinę lepiej, więc chciała pozostać bliżej, dla odrobiny ulgi. Nie wyglądała teraz najlepiej i głupio jej było przed Cesarzem i Kaede. W innych okolicznościach nikomu by się w takim stanie nie pokazała...
Do Cesarza nie odzywała się. W końcu on chciał się spotkać z Boginią, a nie Saiyanką. A ponieważ nie należał do najsympatyczniejszych, nie zyskał zbyt wiele atencji z jej strony. No i... w końcu to on chciał prosić o pomoc silną i dzielną Kaio, więc musiał być słaby. Za słaby, by sobie poradzić. Dla saiyana – ujma.
- Właśnie, Raa, skończ ten bełkot! – rzuciła buńczucznie. – My cię uprzejmie ze sobą zabrałyśmy, a ty się doszukujesz nie wiadomo czego. I brzydko się do Kaede odzywasz! Zresztą i tak nikt cię nie rozumie. – po tych słowach zbliżyła się do Kaede i przytuliła do jej nóg. Nie chciała jej zarazić, więc nie zbliżała się za bardzo, ale to dzięki niej czuła się choć odrobinę lepiej, więc chciała pozostać bliżej, dla odrobiny ulgi. Nie wyglądała teraz najlepiej i głupio jej było przed Cesarzem i Kaede. W innych okolicznościach nikomu by się w takim stanie nie pokazała...
Do Cesarza nie odzywała się. W końcu on chciał się spotkać z Boginią, a nie Saiyanką. A ponieważ nie należał do najsympatyczniejszych, nie zyskał zbyt wiele atencji z jej strony. No i... w końcu to on chciał prosić o pomoc silną i dzielną Kaio, więc musiał być słaby. Za słaby, by sobie poradzić. Dla saiyana – ujma.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Nie Sie 13, 2017 9:36 pm
Dalej stojąc pochylona przed Władcą Demonów Raa przysłuchiwała się wszystkiemu co pozostałe dziewczyny miały do powiedzenia rozważając wiele rzeczy. Zarówno te z przyjemniejszymi rozwiązaniami, jak i tymi które według demonicy nie zapowiadały się najlepiej. Wszystko byleby nie rzucić się na tą dwójkę.
- Skończmy to jak będzie mi się... chciał... - niemal wysyczała. A nie mogąc się powstrzymać od komentarza do ich odzywek dodała jeszcze zerkając przelotnie w stronę świeżo upieczonej rogacizny - A skoro wy mnie nie... rozumiem to czemu ty i ona mi... odpowiedz...? Co Vulfila...?
Powstrzymała się jednak od skomentowania tego jak halfka tuliła się do nogi unoszącej się Kaede. Zupełnie jakby w tym momencie nie nie było dla niej nic ważniejszego od białowłosej. Podobnie z resztą odpuściła sobie pytanie odnośnie Grd'er.
W końcu z tego co pamiętała to tak nazywała się ranna Pani Doktor. Tylko, że przecież Raa nie była jej uczennicą, a Generał Ognia. Ale żeby obie miały tak samo na imię? Wydawało się jej, że to byłoby co najmniej dziwne.
Lecz to nie był czas na dyskusje na ten temat. W końcu Pan jej rasy zwrócił się bezpośrednio do niej.
Wydając z siebie głębszy wydech i zamykając na chwilę oczy zwróciła się w stronę cesarza. Niestety choć pomogło to w powstrzymaniu się od kolejnych uwag z jej strony, to nijak się miało do uczucia w jej piersi. Zupełnie jakby wszystkie wnętrzności skręcały się w węzeł próbując przekręcić się na drugą stronę.
- Jestem... demonem Raa... - oznajmiła podchodząc nieco bliżej do siedzącego na tronie demona - Czy coś jeszcze wasza... Cesarza Majestacie... chcę... wiem...?
- Skończmy to jak będzie mi się... chciał... - niemal wysyczała. A nie mogąc się powstrzymać od komentarza do ich odzywek dodała jeszcze zerkając przelotnie w stronę świeżo upieczonej rogacizny - A skoro wy mnie nie... rozumiem to czemu ty i ona mi... odpowiedz...? Co Vulfila...?
Powstrzymała się jednak od skomentowania tego jak halfka tuliła się do nogi unoszącej się Kaede. Zupełnie jakby w tym momencie nie nie było dla niej nic ważniejszego od białowłosej. Podobnie z resztą odpuściła sobie pytanie odnośnie Grd'er.
W końcu z tego co pamiętała to tak nazywała się ranna Pani Doktor. Tylko, że przecież Raa nie była jej uczennicą, a Generał Ognia. Ale żeby obie miały tak samo na imię? Wydawało się jej, że to byłoby co najmniej dziwne.
Lecz to nie był czas na dyskusje na ten temat. W końcu Pan jej rasy zwrócił się bezpośrednio do niej.
Wydając z siebie głębszy wydech i zamykając na chwilę oczy zwróciła się w stronę cesarza. Niestety choć pomogło to w powstrzymaniu się od kolejnych uwag z jej strony, to nijak się miało do uczucia w jej piersi. Zupełnie jakby wszystkie wnętrzności skręcały się w węzeł próbując przekręcić się na drugą stronę.
- Jestem... demonem Raa... - oznajmiła podchodząc nieco bliżej do siedzącego na tronie demona - Czy coś jeszcze wasza... Cesarza Majestacie... chcę... wiem...?
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sro Sie 16, 2017 6:03 pm
Cesarz uśmiechał się wewnątrz swojej czarnej duszy, czując te wszystkie negatywne emocje jakie się pojawiły pomiędzy tą trójką. Pomimo starań to Kaioshinka również nie utrzymała pełnego spokoju. Może i ona sama tego nie wiedziała, ale dla demona pokroju Rukeia było to jak czytanie z otwartej księgi. W każdym razie kaszlnął nieznacznie, chcąc ponownie skupić uwagę na sobie. W końcu były w jego dominium i powinny mu okazywać szacunek. Jednakże kiedy usłyszał imię na G, to lekko drgnął. No proszę, proszę. Kto by się spodziewał.
- Słyszałem, a nawet znam naszą kochaną Generał. W każdym razie otaczanie się takimi przyjaciółmi nie jest dobrze widziane w niektórych kręgach dziewczyno. – powiedział Rukei lodowatym głosem. Naprawdę, gdyż dziewczyny mogły poczuć jak na ich ciałach pojawia się gęsia skórka. Czyżby wspólna przeszłość? W każdym razie pomimo tego, że uwaga Cesarza, była skierowana na młodą demonicę to jego spojrzenie przez chwilę objęło Kaede, która postanowiła sobie usiąść. W powietrzu, ale zawsze.
- Gdzie straciłaś tą rękę? Nie możesz jej odtworzyć, czy też nie chcesz? Tyrionie. – powiedział Cesarz, a w następnej chwili za Kaio i Saiyanką pojawił się siwowłosy. Znów go nie wyczuły.
- Tak panie? – zapytał kłaniając się i przykładając prawą dłoń do piersi. Jednakże spojrzał na zachowanie ciemnowłosej i jasnowłosej. Nie podobały mu się.
- Zabierz tą małą demonicę i jej małpią koleżankę do jadalni. Daj im coś zjeść i sprawdź co z tą ręką. Wyczuwam w niej coś dziwnego. – powiedział Cesarz. Może i nie wyglądał, ale troszczył się o swoich ludzi. Wszystkich. Dlatego też poprosił o pomoc, gdyż musiał mieć kogoś do pomocy. Tyrion kiwnął głową ze zrozumieniem i dał znak Saiyance i demonicy by poszły za nim. Rukei zaś wstał ze swojego tronu.
- Następnym razem młoda Kaio za brak okazanego szacunku wyrwę ci serce. Może i jesteś gościem, ale jesteś w moich włościach. Nie pozwoliłem ci usiąść. To była twoja pierwsza i ostatnia pomyłka. Teraz zaś spójrz. – powiedział i machnął ręką. Po tym geście nad stołem pojawiła się holograficzna mapa Ziemi. Magia czy technologia, nie ważne. Kaede mogła zauważyć skupiska czerwonych kropek.
- To klany demonów, które jeszcze nie udały się do bezpiecznego miejsca. Ludzie postanowili wybić moich ludzi i idzie im to nadzwyczaj dobrze. Twoja przyjaciółeczka zna łowców i pewnie ma dużo do powiedzenia na ten temat. W każdym razie. Moje siły pomagają klanom się przenieść w bezpieczniejsze miejsce, ale potrzeba czegoś co ich ochroni. Mógłbym to zrobić, ale to trwałoby za długo więc muszę wykorzystać artefakt. – powiedział, a następnie ponownie machnął dłonią. Ziemię zastąpiła wielka waza z różnymi wzorami i plastrami.
- Moi ludzie zlokalizowali to, lecz nie mam kogo posłać. Dlatego poprosiłem o pomoc Kaioshinów. Im też nie jest na rękę wybijanie demonów. Poza tym potrzeba specyficznej osoby, by przejść przez testy. Krótko mówiąc, masz zdobyć tą wazę i dostarczyć ją. Jakieś pytania? – powiedział Rukei i wbił swoje oczy w Boginkę. Mogła wreszcie się zachować jak trzeba.
Vulfi, Raa
Tyrion zabrał dziewczyny do Sali znajdującej się tuż obok, jednakże gdy drzwi zamknęły się, to nastała głucha cisza. Najwidoczniej Cesarz wiedział jak poradzić sobie z podsłuchiwaniem. Pomieszczenie, w którym się znalazły przypominało olbrzymią jadalnię i tym właśnie było. W końcu demony też jedzą, a sam władca miewa gości. Nas stołach znajdowały się już półmiski z pięknymi potrawami od widoku i zapachu, których aż ślinka ciekła.
- Dobrze. Zjedzcie coś, a następnie się wami zajmę. Smacznego. – powiedział mężczyzna i znów zniknął. Dziewczyny były same w pomieszczeniu, lecz czy na pewno? Brzuszki zaś zaczynały grać im marsza.
- Słyszałem, a nawet znam naszą kochaną Generał. W każdym razie otaczanie się takimi przyjaciółmi nie jest dobrze widziane w niektórych kręgach dziewczyno. – powiedział Rukei lodowatym głosem. Naprawdę, gdyż dziewczyny mogły poczuć jak na ich ciałach pojawia się gęsia skórka. Czyżby wspólna przeszłość? W każdym razie pomimo tego, że uwaga Cesarza, była skierowana na młodą demonicę to jego spojrzenie przez chwilę objęło Kaede, która postanowiła sobie usiąść. W powietrzu, ale zawsze.
- Gdzie straciłaś tą rękę? Nie możesz jej odtworzyć, czy też nie chcesz? Tyrionie. – powiedział Cesarz, a w następnej chwili za Kaio i Saiyanką pojawił się siwowłosy. Znów go nie wyczuły.
- Tak panie? – zapytał kłaniając się i przykładając prawą dłoń do piersi. Jednakże spojrzał na zachowanie ciemnowłosej i jasnowłosej. Nie podobały mu się.
- Zabierz tą małą demonicę i jej małpią koleżankę do jadalni. Daj im coś zjeść i sprawdź co z tą ręką. Wyczuwam w niej coś dziwnego. – powiedział Cesarz. Może i nie wyglądał, ale troszczył się o swoich ludzi. Wszystkich. Dlatego też poprosił o pomoc, gdyż musiał mieć kogoś do pomocy. Tyrion kiwnął głową ze zrozumieniem i dał znak Saiyance i demonicy by poszły za nim. Rukei zaś wstał ze swojego tronu.
- Następnym razem młoda Kaio za brak okazanego szacunku wyrwę ci serce. Może i jesteś gościem, ale jesteś w moich włościach. Nie pozwoliłem ci usiąść. To była twoja pierwsza i ostatnia pomyłka. Teraz zaś spójrz. – powiedział i machnął ręką. Po tym geście nad stołem pojawiła się holograficzna mapa Ziemi. Magia czy technologia, nie ważne. Kaede mogła zauważyć skupiska czerwonych kropek.
- To klany demonów, które jeszcze nie udały się do bezpiecznego miejsca. Ludzie postanowili wybić moich ludzi i idzie im to nadzwyczaj dobrze. Twoja przyjaciółeczka zna łowców i pewnie ma dużo do powiedzenia na ten temat. W każdym razie. Moje siły pomagają klanom się przenieść w bezpieczniejsze miejsce, ale potrzeba czegoś co ich ochroni. Mógłbym to zrobić, ale to trwałoby za długo więc muszę wykorzystać artefakt. – powiedział, a następnie ponownie machnął dłonią. Ziemię zastąpiła wielka waza z różnymi wzorami i plastrami.
- Moi ludzie zlokalizowali to, lecz nie mam kogo posłać. Dlatego poprosiłem o pomoc Kaioshinów. Im też nie jest na rękę wybijanie demonów. Poza tym potrzeba specyficznej osoby, by przejść przez testy. Krótko mówiąc, masz zdobyć tą wazę i dostarczyć ją. Jakieś pytania? – powiedział Rukei i wbił swoje oczy w Boginkę. Mogła wreszcie się zachować jak trzeba.
Vulfi, Raa
Tyrion zabrał dziewczyny do Sali znajdującej się tuż obok, jednakże gdy drzwi zamknęły się, to nastała głucha cisza. Najwidoczniej Cesarz wiedział jak poradzić sobie z podsłuchiwaniem. Pomieszczenie, w którym się znalazły przypominało olbrzymią jadalnię i tym właśnie było. W końcu demony też jedzą, a sam władca miewa gości. Nas stołach znajdowały się już półmiski z pięknymi potrawami od widoku i zapachu, których aż ślinka ciekła.
- Dobrze. Zjedzcie coś, a następnie się wami zajmę. Smacznego. – powiedział mężczyzna i znów zniknął. Dziewczyny były same w pomieszczeniu, lecz czy na pewno? Brzuszki zaś zaczynały grać im marsza.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Czw Sie 17, 2017 12:12 pm
Vulfila nie chciała opuszczać Kaede. Z dwóch przyczyn. Cesarz jej się nie spodobał. Kaede była nieostrożna. Gdy usłyszała jednak, że chodzi o jedzenie, oczy jej się zaświeciły. Obawiała się tykać tu cokolwiek. Nie zdziwiłaby się, gdyby jedzenie było zatrute i miałyby po tym wyrosnąć jej skrzydła. Albo kaktus na głowie. No ale... chciała chociaż powąchać.
„Demony lubią jeść. Tak samo jak Saiyanie.” – pomyślała, idąc do jadalni wraz z Raa.
Zasiadła przy stole i popatrzyła na smakołyki. Chętnie, chętnie zjadłaby je ze smakiem. Ale nie, trzeba uczyć się na błędach. Podparła głowę na ręce, opierając łokieć na stół i patrzyła na Raa. Czy zamierzała raczyć się daniami? Znudzona saiyanka wzięła w rękę łyżkę. Była ładna, zdobiona. Dokładnie taka, jakie będzie miała w swoim pałacu, gdy zostanie Imperatorową. Może nawet zdobędzie ten zamek Cesarza i zabierze mu te łyżki.
Nabrała na nią ziemniaka, który ugotowany był w sposób idealny. Młode ziemniaczki z masełkiem, lekko soczyste, słodkie. Mniam. Popatrzyła jednak na demonicę, zamachała ogonem. Złapała łyżkę w pionie, zmrużyła jedno oko i wymierzyła w Balonówkę. Dyng! I kulka kartoflana poleciała prosto w czoło Różowej. Odbiła się i spadła na ziemię. Jednak ślad pozostał.
- Nabita! - powiedziała, po czym wyciągnęła jedną z tac spod pieczonej kaczki, żeby służyła jej za tarczę. Natomiast na łyżkę znów nałożyła ziemniaki. - 1:0 dla mnie.
Trening start
„Demony lubią jeść. Tak samo jak Saiyanie.” – pomyślała, idąc do jadalni wraz z Raa.
Zasiadła przy stole i popatrzyła na smakołyki. Chętnie, chętnie zjadłaby je ze smakiem. Ale nie, trzeba uczyć się na błędach. Podparła głowę na ręce, opierając łokieć na stół i patrzyła na Raa. Czy zamierzała raczyć się daniami? Znudzona saiyanka wzięła w rękę łyżkę. Była ładna, zdobiona. Dokładnie taka, jakie będzie miała w swoim pałacu, gdy zostanie Imperatorową. Może nawet zdobędzie ten zamek Cesarza i zabierze mu te łyżki.
Nabrała na nią ziemniaka, który ugotowany był w sposób idealny. Młode ziemniaczki z masełkiem, lekko soczyste, słodkie. Mniam. Popatrzyła jednak na demonicę, zamachała ogonem. Złapała łyżkę w pionie, zmrużyła jedno oko i wymierzyła w Balonówkę. Dyng! I kulka kartoflana poleciała prosto w czoło Różowej. Odbiła się i spadła na ziemię. Jednak ślad pozostał.
- Nabita! - powiedziała, po czym wyciągnęła jedną z tac spod pieczonej kaczki, żeby służyła jej za tarczę. Natomiast na łyżkę znów nałożyła ziemniaki. - 1:0 dla mnie.
Trening start
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Pią Sie 18, 2017 7:30 pm
W chwili w której Cesarz wtrącił się do ich słownych utarczek Raa poczuła jak po cały jej ciele przechodzi lodowaty dreszcz, choć nie była do końca pewna co było tego przyczyną.
A gdy zainteresował się przyczyną braku kończyny demonica wyprostowała się zaskoczona tym pytaniem.
- Ja... - zaczęła. W dalszej części wypowiedzi przeszkodziło jej niespodziewane pojawienie białowłosego mężczyzny.
Chwilę później przeszła wraz z Tyrionem i Vulfilą przeszli do wielkiej jadalni. I choć w tym momencie nie odmówiłaby czegoś do zjedzenia, to zaczynała się zastanawiać, czemu wszyscy gdy chcieli porozmawiać z Kaede, to zapraszali ją i ogoniastą do jedzenia.
Usiadłszy naprzeciw dziewczyny jeszcze raz spojrzała na jej nowy róg, po czym rozejrzała się po ustawionych ma stole potrawach. I choć wybór był naprawdę bogaty, to sama nie wiedziała co miałaby sobie wziąć. W końcu przysunęła sobie wazę jakiegoś co wyglądało na jasnopomarańczowy krem.
Nałożywszy nieco na talerz chwyciła za łyżkę i bez specjalnego przekonania zaczęła jeść. Co prawda nie potrafiła stwierdzić co to mogło być, lecz jednocześnie okazało się nie być najgorsze w smaku. Tak więc nabierała kolejne porcje potrawy skupiając się swoim talerzy, gdy nadszedł niespodziewany atak.
W odpowiedzi na oberwanie skrobiowym pociskiem przerwała jedzenie i spojrzawszy na to czym oberwała posłała dziewczynie groźne spojrzenie. Następnie wydęła nieco policzki, a wgłębienie na jej czole zniknęło się z cichym pyknięciem gdy ciało różowoskórej wróciło do właściwego kształtu.
- Czyli znów chcesz dostać od Raa choć wiesz... że znów... wielu nie zyskasz... tak...? - spytała wyciągając łyżkę z ust i odłożywszy ją na stół oparła się łokciem o blat. - No to łap...
I wskazała na dziewczynę palcem którego koniuszek zaświecił się lekko. Nic więcej się jednak nie stało. Nie wystrzeliła żadnej kuli energii. Nie unieruchomiła ogoniastej, ani nie próbowała wyrwać jej z ręki narzędzia zbrodni. Demonica jedynie przyglądała się Vulfili dalej pozostając w tej samej pozycji podczas, gdy jej spojrzenie obojętniało, a światło na koniuszku palca przybierało na intensywności.
- Albo nie... Ja coś... łap... - stwierdziła po kilkunastu sekundach i gwałtownie uniosła dłoń upodobniając się trochę do ucznia niezgłaszającego się do odpowiedzi.
W tym samym momencie kawałek body na siedzeniu ogoniastej został szarpnięty przez niewidzialną siłę w dość znacznym i raczej bolesny sposób wbiły się dziewczynie między pośladki.
OCC:
Telekinesis
Ki Raa: 20827 - 50 = 20777
Start treningu
A gdy zainteresował się przyczyną braku kończyny demonica wyprostowała się zaskoczona tym pytaniem.
- Ja... - zaczęła. W dalszej części wypowiedzi przeszkodziło jej niespodziewane pojawienie białowłosego mężczyzny.
Chwilę później przeszła wraz z Tyrionem i Vulfilą przeszli do wielkiej jadalni. I choć w tym momencie nie odmówiłaby czegoś do zjedzenia, to zaczynała się zastanawiać, czemu wszyscy gdy chcieli porozmawiać z Kaede, to zapraszali ją i ogoniastą do jedzenia.
Usiadłszy naprzeciw dziewczyny jeszcze raz spojrzała na jej nowy róg, po czym rozejrzała się po ustawionych ma stole potrawach. I choć wybór był naprawdę bogaty, to sama nie wiedziała co miałaby sobie wziąć. W końcu przysunęła sobie wazę jakiegoś co wyglądało na jasnopomarańczowy krem.
Nałożywszy nieco na talerz chwyciła za łyżkę i bez specjalnego przekonania zaczęła jeść. Co prawda nie potrafiła stwierdzić co to mogło być, lecz jednocześnie okazało się nie być najgorsze w smaku. Tak więc nabierała kolejne porcje potrawy skupiając się swoim talerzy, gdy nadszedł niespodziewany atak.
W odpowiedzi na oberwanie skrobiowym pociskiem przerwała jedzenie i spojrzawszy na to czym oberwała posłała dziewczynie groźne spojrzenie. Następnie wydęła nieco policzki, a wgłębienie na jej czole zniknęło się z cichym pyknięciem gdy ciało różowoskórej wróciło do właściwego kształtu.
- Czyli znów chcesz dostać od Raa choć wiesz... że znów... wielu nie zyskasz... tak...? - spytała wyciągając łyżkę z ust i odłożywszy ją na stół oparła się łokciem o blat. - No to łap...
I wskazała na dziewczynę palcem którego koniuszek zaświecił się lekko. Nic więcej się jednak nie stało. Nie wystrzeliła żadnej kuli energii. Nie unieruchomiła ogoniastej, ani nie próbowała wyrwać jej z ręki narzędzia zbrodni. Demonica jedynie przyglądała się Vulfili dalej pozostając w tej samej pozycji podczas, gdy jej spojrzenie obojętniało, a światło na koniuszku palca przybierało na intensywności.
- Albo nie... Ja coś... łap... - stwierdziła po kilkunastu sekundach i gwałtownie uniosła dłoń upodobniając się trochę do ucznia niezgłaszającego się do odpowiedzi.
W tym samym momencie kawałek body na siedzeniu ogoniastej został szarpnięty przez niewidzialną siłę w dość znacznym i raczej bolesny sposób wbiły się dziewczynie między pośladki.
OCC:
Telekinesis
Ki Raa: 20827 - 50 = 20777
Start treningu
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Nie Sie 20, 2017 10:39 am
Miód na serce Vulfili – widok rozzłoszczonej Raa. Zaczęła śmiać się złośliwie, aż złapała się za brzuch, bo zaczął ją boleć. To było takie przewidywalne. Oczywiste, że Balonówka tak zareaguje. Pewnie w życiu się nie spodziewała, że jedzeniem można w kogoś rzucić. W końcu tak niewiele wie o świecie.
Zainteresowana sobą w tym momencie nawet nie zauważyła, co Raa kombinuje. Nagle poczuła, jak body wżyna jej się w czułe miejsca.
- Eeeeej, to nie fair! – krzyknęła, wstając z miejsca – Oszukujesz!
Stwierdziła, że musi się zemścić i pokazać Raa, kto tutaj jest mistrzem walk na żarcie. W stojącej pozycji osłaniała się tarczą, gdyby Balonówka chciała w nią czymś rzucić. Wystawała zza niej tylko ręka uzbrojona w łyżkę. Szybko zakładała kolejne porcje i niczym z karabinu rzucała seriami w przeciwniczkę, nie celując nawet zbyt uważnie. Co trafi to trafi.
W międzyczasie rozejrzała się szybko po stole i znalazła...Tak, to było dokładnie to, czego potrzebowała. Idealna bomba. Wielki, pyszny, czekoladowy tort. Nie wahając się ani chwili, odsłoniła się na chwilę. Odłożyła tarczę obok stołu i obiema rękami złapała słodkości. Były bardzo, bardzo ciężkie, kilka kilo. Podniosłą tort nad głowę i spojrzała na Raa pewna siebie.
- Żeby nie było, sama się prosiłaś. – krzyknęła, po czym zaczęła biec w kierunku.
przeciwniczki. Musiała rzucić z niedużej odległości, żeby nie chybić i żeby Raa nie zdążyła odskoczyć. Gdy znalazła się już dość blisko, wyrzuciła pocisk... a on leciał... i leciał i lecia... prosto w twarz Różowej.
OCC: Koniec treningu
Zainteresowana sobą w tym momencie nawet nie zauważyła, co Raa kombinuje. Nagle poczuła, jak body wżyna jej się w czułe miejsca.
- Eeeeej, to nie fair! – krzyknęła, wstając z miejsca – Oszukujesz!
Stwierdziła, że musi się zemścić i pokazać Raa, kto tutaj jest mistrzem walk na żarcie. W stojącej pozycji osłaniała się tarczą, gdyby Balonówka chciała w nią czymś rzucić. Wystawała zza niej tylko ręka uzbrojona w łyżkę. Szybko zakładała kolejne porcje i niczym z karabinu rzucała seriami w przeciwniczkę, nie celując nawet zbyt uważnie. Co trafi to trafi.
W międzyczasie rozejrzała się szybko po stole i znalazła...Tak, to było dokładnie to, czego potrzebowała. Idealna bomba. Wielki, pyszny, czekoladowy tort. Nie wahając się ani chwili, odsłoniła się na chwilę. Odłożyła tarczę obok stołu i obiema rękami złapała słodkości. Były bardzo, bardzo ciężkie, kilka kilo. Podniosłą tort nad głowę i spojrzała na Raa pewna siebie.
- Żeby nie było, sama się prosiłaś. – krzyknęła, po czym zaczęła biec w kierunku.
przeciwniczki. Musiała rzucić z niedużej odległości, żeby nie chybić i żeby Raa nie zdążyła odskoczyć. Gdy znalazła się już dość blisko, wyrzuciła pocisk... a on leciał... i leciał i lecia... prosto w twarz Różowej.
OCC: Koniec treningu
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Pon Sie 21, 2017 1:31 am
- To ty tak... myśli... - stwierdziła w odpowiedzi na zarzut oszustwa również wstając. Zaś w odpowiedzi na ostrzał kolejnych porcji jedzenia Raa jedynie zaczęła wykonywać unik za unikiem nie pozwalając by cokolwiek posłanego w jej stronę dosięgnęło celu. Było to o tyle prostsze, że większość pocisków nie było nawet wycelowanych w nią, a po prostu posłane przed siebie.
- Nikt cię nie... nauczyć by nie... bawi się tym co... może... zjeść...? - spytała przy którymś z kolei uniku i zaczęła szybkimi ruchami ręki próbować łapać w locie pociski i odrzucać je delikatnie z powrotem na stół. I choć z wykonywaniem uników nie miała najmniejszych problemów, to już z łapaniem wszystkiego co rzuciła ogoniasta nie było takie łatwe.
Część była prosta do zatrzymania. Ot wyciągnięcie ręki nieco w bok, lecz przynajmniej kilka stanowiło wyzwanie wziąwszy pod uwagę niekiedy niewygodne położenie różowoskórej wywołane wciąż nadciągającymi salwami nadciągającymi z drugiej strony stołu jak i posiadaniem jednej sprawnej dłoni co nie raz skutkowało schwytaniem amunicji czarnowłosej niemal, że opuszkami palców. Ostatecznie parunastu nie złapała i ich los zakończył się rozpaćkaniem na ścianie za demonicą.
- Ciekawi mnie niby jak... - mruknęła do siebie gdy Vulfi zaprzestała w końcu ostrzału. Zrobiła to jednak na tyle głośno, że Vulfila również miała okazję to usłyszeć.
Chwilę później, tuż po tym jak dziewczyna cisnęła w nią tortem Raa nieznacznym, lecz nad wyraz szybkim ruchem głowy posłała w stronę nadlatującego pocisku podmuch Ki. W efekcie czekoladowy smakołyk - a raczej to co z niego zostało po kontakcie z techniką różowej - którego w normalnych warunkach nie odmówiłaby spróbować gwałtownie zmienił kierunek lotu. W efekcie zamiast skończyć na twarzy demonicy wylądowało na praktycznie całym przodzie halfki dekorując ją słodką warstwą. Niemal tak samo dokładnie jak przed sam tort był pokryty kremem. Zaś to co nie skończyło na dziewczynie pokryło niemal wszystko znajdujące się za nią tworząc niemal idealny obrys górnej części ciała ogoniastej.
- Jak widać zwalczanie mnie w ten sposób raczej nic ci nie... dać... I raczej nie... próbka tegoż jeszcze raz... bo nie będą panowała nad... sobie tak jak teraz... - podsumowała demonica wzdychając i ponownie zajmując swoje miejsce przy stole - I lepiej... zróbcie coś... by Cesarz cię takiej nie... zobaczyć...
Następnie oparłszy podbródek na pięści tracąc chwilowo chęć do dalszego jedzenia zawartości swego talerza. Bowiem jej uwagę przykuł tort którym teraz była wysmarowana Vulfila i to co się z nim stało. Nim bowiem skończył jako nieudany pocisk dużego kalibru posłany w jej stronę Raa zdążyła dostrzec wiele jego szczegółów. Niemal jakby w tym momencie czas się dla niej zatrzymał pozwalając przyjrzeć się efektowi naprawdę wysokiego talentu w pieczeniu.
Trzy warstwy. Każda jego krawędź ozdobiona była aplikacjami z białego kremu, zaś na bokach widać było misternymi zdobieniami z ciemnej czekolady. Wszystko zwieńczone było usytuowaną na samym środku dorodną truskawka i która aktualnie znajdowała się na koniuszku rogu wyrastającego Vulfili ze środka czoła. Zupełnie jakby było jej obojętne co dekoruje byleby tylko być w najbardziej rzucającym się w oczy miejscu.
I choć w tamtym momencie chyba nie do końca zdawała sobie sprawę z tego czym się skończy dla tego dzieła cukiernictwa jej technika, to teraz świadomość co zrobiła docierała do Raa z całą siłą wywołując niemiłe sensacje w jej różowym jestestwie.
OCC:
Koniec treningu
- Nikt cię nie... nauczyć by nie... bawi się tym co... może... zjeść...? - spytała przy którymś z kolei uniku i zaczęła szybkimi ruchami ręki próbować łapać w locie pociski i odrzucać je delikatnie z powrotem na stół. I choć z wykonywaniem uników nie miała najmniejszych problemów, to już z łapaniem wszystkiego co rzuciła ogoniasta nie było takie łatwe.
Część była prosta do zatrzymania. Ot wyciągnięcie ręki nieco w bok, lecz przynajmniej kilka stanowiło wyzwanie wziąwszy pod uwagę niekiedy niewygodne położenie różowoskórej wywołane wciąż nadciągającymi salwami nadciągającymi z drugiej strony stołu jak i posiadaniem jednej sprawnej dłoni co nie raz skutkowało schwytaniem amunicji czarnowłosej niemal, że opuszkami palców. Ostatecznie parunastu nie złapała i ich los zakończył się rozpaćkaniem na ścianie za demonicą.
- Ciekawi mnie niby jak... - mruknęła do siebie gdy Vulfi zaprzestała w końcu ostrzału. Zrobiła to jednak na tyle głośno, że Vulfila również miała okazję to usłyszeć.
Chwilę później, tuż po tym jak dziewczyna cisnęła w nią tortem Raa nieznacznym, lecz nad wyraz szybkim ruchem głowy posłała w stronę nadlatującego pocisku podmuch Ki. W efekcie czekoladowy smakołyk - a raczej to co z niego zostało po kontakcie z techniką różowej - którego w normalnych warunkach nie odmówiłaby spróbować gwałtownie zmienił kierunek lotu. W efekcie zamiast skończyć na twarzy demonicy wylądowało na praktycznie całym przodzie halfki dekorując ją słodką warstwą. Niemal tak samo dokładnie jak przed sam tort był pokryty kremem. Zaś to co nie skończyło na dziewczynie pokryło niemal wszystko znajdujące się za nią tworząc niemal idealny obrys górnej części ciała ogoniastej.
- Jak widać zwalczanie mnie w ten sposób raczej nic ci nie... dać... I raczej nie... próbka tegoż jeszcze raz... bo nie będą panowała nad... sobie tak jak teraz... - podsumowała demonica wzdychając i ponownie zajmując swoje miejsce przy stole - I lepiej... zróbcie coś... by Cesarz cię takiej nie... zobaczyć...
Następnie oparłszy podbródek na pięści tracąc chwilowo chęć do dalszego jedzenia zawartości swego talerza. Bowiem jej uwagę przykuł tort którym teraz była wysmarowana Vulfila i to co się z nim stało. Nim bowiem skończył jako nieudany pocisk dużego kalibru posłany w jej stronę Raa zdążyła dostrzec wiele jego szczegółów. Niemal jakby w tym momencie czas się dla niej zatrzymał pozwalając przyjrzeć się efektowi naprawdę wysokiego talentu w pieczeniu.
Trzy warstwy. Każda jego krawędź ozdobiona była aplikacjami z białego kremu, zaś na bokach widać było misternymi zdobieniami z ciemnej czekolady. Wszystko zwieńczone było usytuowaną na samym środku dorodną truskawka i która aktualnie znajdowała się na koniuszku rogu wyrastającego Vulfili ze środka czoła. Zupełnie jakby było jej obojętne co dekoruje byleby tylko być w najbardziej rzucającym się w oczy miejscu.
I choć w tamtym momencie chyba nie do końca zdawała sobie sprawę z tego czym się skończy dla tego dzieła cukiernictwa jej technika, to teraz świadomość co zrobiła docierała do Raa z całą siłą wywołując niemiłe sensacje w jej różowym jestestwie.
OCC:
Koniec treningu
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sro Sie 23, 2017 11:43 am
-Ojej…- z niegasnącym uśmiechem zasłoniła teatralnie usta w geście przejęcia i trwogi. Dominującym jednak odczuciem była szczera satysfakcja, bo też cesarz zaczął mówić. Gróźb nie traktowała poważnie, tak samo jak wcześniejszej deklaracji, ze Kaede powinna najpierw czymś zabłysnąć żeby poznać szczegóły misji. Nie musiała i jedyną osobą, która cokolwiek musi to Rukei. Jemu zależy na ratowaniu demonów, a młodej Kaio? Fajnie jakby ta rasa przetrwała, ale jest w stanie się pogodzić z takową stratą, niezależnie co o tym myślą jej przełożeni. Skoro jednak chcą żeby pomogła, to pomoże w duchu pokory i posłuszeństwa.
Niebawem została sam na sam z cesarzem i nie chcąc go dłużej prowokować, stanęła na posadzce tak, jak należy się ambasadorowi. Tak więc chodzi o jakiś artefakt w postaci wazy, który ma dostarczyć z powrotem do siedziby, w której aktualnie gości.
-Kto by pomyślał, że Ziemianie tak sprawnie sobie poradzą.- skomentowała plamki symbolizujące szczepy demonów rozsiane po błękitnym globie. –Szczere współczucia.- umiała wczuć się w to, co myślał teraz Rukei. Z empatią wyraziła to uśmiechem, po czym słuchała dalszej części wyjaśnień.
-Tak, mam mnóstwo pytań.- odrzekła z naturalnością chłonnego wiedzę ucznia. –Przede wszystkim czym dokładnie jest ten artefakt, jak go poznam i jaką ma moc. Wspomniał też wasz cesarski majestat o tym, że zlokalizowaliście jego położenie. Więc gdzie się znajduje i w czyim jest posiadaniu? O jakich testach mowa i co oznacza stwierdzenie "specyficznej osoby"? Jak mniemam, wiecie bardzo dobrze co trzeba zrobić żeby zdobyć artefakt, więc podzielicie się ze mną to wiedzą? Czy dlatego, że demony nie są tak specyficzne nie mogą tego zrobić same? No i czemu nie wyślecie kogoś bardzo zdolnego z własnej grupy tylko potrzebujecie rasy, za którą nie przepadacie? Wasz cesarski majestat rozumie z pewnością, że muszę być dobrze poinformowana żeby nie wrócić z bublem, czy też nie zostać oszukana. Szczerość jest wymuszonym kosztem mojej usługi, ale sama obiecuje to samo wraz z pełnym zaangażowaniem nawet kosztem własnej krwi.- wysypała grat swoich pytań pokazując powagę i duży szacunek względem rozmówcy. Kto by pomyślał, że będzie kiedyś służyła demonom.
Niebawem została sam na sam z cesarzem i nie chcąc go dłużej prowokować, stanęła na posadzce tak, jak należy się ambasadorowi. Tak więc chodzi o jakiś artefakt w postaci wazy, który ma dostarczyć z powrotem do siedziby, w której aktualnie gości.
-Kto by pomyślał, że Ziemianie tak sprawnie sobie poradzą.- skomentowała plamki symbolizujące szczepy demonów rozsiane po błękitnym globie. –Szczere współczucia.- umiała wczuć się w to, co myślał teraz Rukei. Z empatią wyraziła to uśmiechem, po czym słuchała dalszej części wyjaśnień.
-Tak, mam mnóstwo pytań.- odrzekła z naturalnością chłonnego wiedzę ucznia. –Przede wszystkim czym dokładnie jest ten artefakt, jak go poznam i jaką ma moc. Wspomniał też wasz cesarski majestat o tym, że zlokalizowaliście jego położenie. Więc gdzie się znajduje i w czyim jest posiadaniu? O jakich testach mowa i co oznacza stwierdzenie "specyficznej osoby"? Jak mniemam, wiecie bardzo dobrze co trzeba zrobić żeby zdobyć artefakt, więc podzielicie się ze mną to wiedzą? Czy dlatego, że demony nie są tak specyficzne nie mogą tego zrobić same? No i czemu nie wyślecie kogoś bardzo zdolnego z własnej grupy tylko potrzebujecie rasy, za którą nie przepadacie? Wasz cesarski majestat rozumie z pewnością, że muszę być dobrze poinformowana żeby nie wrócić z bublem, czy też nie zostać oszukana. Szczerość jest wymuszonym kosztem mojej usługi, ale sama obiecuje to samo wraz z pełnym zaangażowaniem nawet kosztem własnej krwi.- wysypała grat swoich pytań pokazując powagę i duży szacunek względem rozmówcy. Kto by pomyślał, że będzie kiedyś służyła demonom.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Czw Sie 24, 2017 1:42 pm
Zapadło milczenie. Vulfila stała cała pokryta ciastem. Nie odzywała się ani nie komentowała słów demonicy. Ręce trzymała szeroko, nogi miała rozstawione. Kawałki ciasta odpadały od jej ciała. Cisza. Oczekiwanie. Napięcie.
...
...
...
- HAHAHA! – saiyanka zaśmiała się, kładąc ręce na biodrach. Głowę odchyliła mocno i chichotała na cały głos. Chyba nieczęsty widok w Pałacu Cesarza. Halfka pociągnęła palcem to śmietankowym kremie, który wylądował na jej ramieniu. Potem oblizała go ze smakiem. – Mmmm... Chcesz? Spróbuj, pychota. – zachęcała Demonicę, jeszcze raz pobierając trochę słodkości na swój palec i licząc na to, że Różowa nie będzie miała nic przeciwko zjedzenia jej z palca. Czy dziewczyna skusiła się czynie, poklepała ją po plecach. – Wyluzuj, Raa. Strasznie jesteś spięta! Czasem trzeba się trochę pobawić!
Po tych słowach stanęła na środku pomieszczenia i otrzepała się z ciasta jak pies, który wychodzi z wody.
- Chodź, zrobimy mały spacer i poszukamy prysznica. – rzekła, kierując się do drzwi wyjściowych. – Meh, gdybym tylko czuła się lepiej...
...
...
...
- HAHAHA! – saiyanka zaśmiała się, kładąc ręce na biodrach. Głowę odchyliła mocno i chichotała na cały głos. Chyba nieczęsty widok w Pałacu Cesarza. Halfka pociągnęła palcem to śmietankowym kremie, który wylądował na jej ramieniu. Potem oblizała go ze smakiem. – Mmmm... Chcesz? Spróbuj, pychota. – zachęcała Demonicę, jeszcze raz pobierając trochę słodkości na swój palec i licząc na to, że Różowa nie będzie miała nic przeciwko zjedzenia jej z palca. Czy dziewczyna skusiła się czynie, poklepała ją po plecach. – Wyluzuj, Raa. Strasznie jesteś spięta! Czasem trzeba się trochę pobawić!
Po tych słowach stanęła na środku pomieszczenia i otrzepała się z ciasta jak pies, który wychodzi z wody.
- Chodź, zrobimy mały spacer i poszukamy prysznica. – rzekła, kierując się do drzwi wyjściowych. – Meh, gdybym tylko czuła się lepiej...
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Nie Sie 27, 2017 8:43 pm
Vulfi i Raa
Dziewczęta mogły się posilić co na początku zrobiły, lecz im dłużej przebywały w pomieszczeniu tym głupsze pomysły im przychodziły do głowy. Walka na jedzenie zaś była chyba jednym z najgłupszych pomysłów. Całe pomieszczenie po ich walce wyglądało jak pobojowisko i raczej nie chciały być na miejscu osób, które to będą sprzątać. Choć przy potędze demonów mogło to pójść szybko. Kiedy jednak Vulfila podeszła do drzwi to jej ręka została zatrzymana kilka centymetrów od klamki. Nie ważne jak mocno napierała to niewidzialna bariera nie pozwalała jej przejść dalej.
- Widzę, że dobrze się bawiłyście. – usłyszały spokojny głos za swoimi plecami. Należał on jakże inaczej do Tyriona, który patrzył się na obie dziewczyny. W dalszym ciągu jego twarzy przypominała maskę i nie wiadomo czy było to dobre, czy złe.
- Proszę byście usiadły. Zobaczę z czym mam do czynienia. – poprosił uprzejmie.
Kaede
Z największą ochotą wysłałby ją na arenę, gdzie nauczyłaby się odrobiny pokory, ale niestety sytuacja była taka, że trzeba było ją wykorzystać. Spokojnie tłumaczył jej co ma zrobić, gdyż teraz to było najważniejsze. Mówił powoli, spokojnie i jak najbardziej zrozumiale, tak by nawet największy debil to zrozumiał.
- Byle debil potrafi wykonywać rozkazy. – powiedział Rukei. Fala pytań jaka poleciała z ust dziewczyny sprawiła, że Cesarz podniósł lekko brew, ale pozwolił jej się wygadać do końca.
- Poznasz ten artefakt bez problemu. Wydziela z siebie tak specyficzną i potężną moc, że nie da rady jej podrobić. Znajduje się on w świątyni na północy i jest chroniony barierą, która rani demony. Poza tym są tam też różne pułapki. Nie pytaj jakie, gdyż nie weszliśmy tak głęboko, a ja nie ryzykuję życia moich ludzi. Można powiedzieć, że to idealna misja dla kogoś z waszej rasy. W końcu to wy braliście udział w tworzeniu niektórych zabezpieczeń. Bariera jednak jest robotą kogo innego. W każdym razie więcej dowiesz się od moich ludzi przy wejściu. – powiedział Cesarz. Czy ona myślała, że powie jej wszystko jak grzeczny kundel? Jej niedoczekanie.
Dziewczęta mogły się posilić co na początku zrobiły, lecz im dłużej przebywały w pomieszczeniu tym głupsze pomysły im przychodziły do głowy. Walka na jedzenie zaś była chyba jednym z najgłupszych pomysłów. Całe pomieszczenie po ich walce wyglądało jak pobojowisko i raczej nie chciały być na miejscu osób, które to będą sprzątać. Choć przy potędze demonów mogło to pójść szybko. Kiedy jednak Vulfila podeszła do drzwi to jej ręka została zatrzymana kilka centymetrów od klamki. Nie ważne jak mocno napierała to niewidzialna bariera nie pozwalała jej przejść dalej.
- Widzę, że dobrze się bawiłyście. – usłyszały spokojny głos za swoimi plecami. Należał on jakże inaczej do Tyriona, który patrzył się na obie dziewczyny. W dalszym ciągu jego twarzy przypominała maskę i nie wiadomo czy było to dobre, czy złe.
- Proszę byście usiadły. Zobaczę z czym mam do czynienia. – poprosił uprzejmie.
Kaede
Z największą ochotą wysłałby ją na arenę, gdzie nauczyłaby się odrobiny pokory, ale niestety sytuacja była taka, że trzeba było ją wykorzystać. Spokojnie tłumaczył jej co ma zrobić, gdyż teraz to było najważniejsze. Mówił powoli, spokojnie i jak najbardziej zrozumiale, tak by nawet największy debil to zrozumiał.
- Byle debil potrafi wykonywać rozkazy. – powiedział Rukei. Fala pytań jaka poleciała z ust dziewczyny sprawiła, że Cesarz podniósł lekko brew, ale pozwolił jej się wygadać do końca.
- Poznasz ten artefakt bez problemu. Wydziela z siebie tak specyficzną i potężną moc, że nie da rady jej podrobić. Znajduje się on w świątyni na północy i jest chroniony barierą, która rani demony. Poza tym są tam też różne pułapki. Nie pytaj jakie, gdyż nie weszliśmy tak głęboko, a ja nie ryzykuję życia moich ludzi. Można powiedzieć, że to idealna misja dla kogoś z waszej rasy. W końcu to wy braliście udział w tworzeniu niektórych zabezpieczeń. Bariera jednak jest robotą kogo innego. W każdym razie więcej dowiesz się od moich ludzi przy wejściu. – powiedział Cesarz. Czy ona myślała, że powie jej wszystko jak grzeczny kundel? Jej niedoczekanie.
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach