Siedziba Szkoły Światła
+4
Red
NPC
Kuro
Hikaru
8 posters
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Siedziba Szkoły Światła
Wto Wrz 11, 2012 11:21 pm
First topic message reminder :
Na razie jest to wielka skała w lesie poniżej wodospadu. Całkowicie dziki teren czekający, wręcz krzyczący by ktoś go ogarnął własną pracą, potem i krwią.
----------------------------------------------------------------------------
Kiedy obaj wojownicy znaleźli się w okolicy jaką Hikaru postanowił okiełznać Kuro przełknął ślinę i ruszył znów pod górę by rozpocząć pracę. Miał sporo do wykopania, a Hikaru sporo do odcięcia. Musiał z prawie całkowicie płaskiej skały wyciąć na tyle dużą jaskinię by zmieścić stary przenośny dom w pach bach. Cóż, pozostało mu tylko przygotowanie się do tego i rozruszanie się. Zrzucił mięso z całym dobytkiem i śmieciami jakie zgromadzili już tego dnia na ziemię i ściągnął płaszcz by powiesić go na prowizorycznym plecaku wraz z mięsem. Teraz zrzucił z siebie sayię i wyciągnął z niej miecz. Stanął w pozycji do walki trzymając szamszira oburącz i wprowadził do niego Ki. Po chwili klinga zapłonęła błękitem i wydłużyła się odrobinę. Wbił ostrze pięć metrów nad ziemią i przeciągnął kilka metrów w poziomie, po czym skierował ostrze w dół ciągnąc je za sobą powoli, ale pewnie by stworzyć parabolę. Kiedy doszedł do samej ziemi wyjął klingę i skoczył znów na sam środek, na górze. Wbił znów ostrze i pociągnął w drugą stronę tak samo zaokrąglając wycięcie jak po prawej stronie. Czuł opór skały, ale wiedział, że połączenie magicznego ostrza jego miecza oraz ki sword w zupełności wystarczy.
Kiedy skończył stanął parę metrów od swego dzieła i oszacował czy aby wszystko jest równo. Wycięcie musiało być większe niż sam dom i dużo głębsze by można było przejść w głąb do magazynu jaki także wykuje w tej górze. Dezaktywował ki sworda by zacząć teraz wycinać po trochu skałę na głębokość kolejnych metrów. Musiał robić to powoli, stosunkowo powoli-żeby cała góra nie zasypała tego co już zrobił. Odcinanie po kawałku skały szło jak na ludzkie możliwości błyskawicznie, ale mistic nie szedł wcale szybko, przystawał co krok by zrobił w miarę gładką powierzchnię. Robiło się południe, a chłopak powoli kończył całość. Ostatnie wygładzenia młynkiem jaki robił z prędkością zbliżoną do prędkości dźwięku. Skała miała był gładka jak pupka niemowlaka, a może w przyszłości się to na coś przyda.
Kiedy już skończył wstępnie powyznaczał także miejsce na dom, oraz magazyn w głębi jaskini. Góra była całkiem spora, więc będzie można całkiem dobrze rozbudować w całą sieć labiryntów. Trzeba będzie przygotować miejsce na obrabialnię mięsa bo lepiej nie robić tego na dworze. Teraz jednak miał dość i wyszedł na zewnątrz by aktywować pach bach i rzucić w odpowiednie miejsce. Małe bum i dom już stał. W świetle słonecznym nie wyglądał za dobrze, widać było jego wiekowość, bez wątpienia. Teraz trzeba było zanieść mięso do chłodziarki do kuchni i włączyć całą maszynerię. Niestety zbiorniki z wodą były puste, ale po to właśnie Kuro męczył się nad tym rowem w ziemi, miał doprowadzić wodę z małego jeziorka, które wciąż i wciąż było dopełniane przez wodospad. Kolejne piętnaście minut zajęło mu ogarnięcie mięsa i podłączenie wszystkich sprawnych systemów. Musiał także napełnić prądnicę swoją Ki. Powinno styknąć na jakiś tydzień.
Kiedy skończył wstępne ogarnięcie domu przyszedł czas na zajęcie się pseudo rurociągami. Wyciął odpowiednie rowy na głębokości mniej więcej półtora metra , a szerokości połowy metra. Na jednym końcu rowu zrobił krater na tyle głęboki by można było pływać, strzelił dwoma ki blastami by poprawić to, potem powkładał bambus na samym dole tak by końcówka pseudo wodociągu stykała się z kraterem. Następnie zasypał wszystko mając nadzieję, że wszystko będzie ok. Zostawił tylko ostatnie pół metra by by podłączyć bambusociąg do zbiorników wodnych domu. teraz trzeba było czekać na Kurę. Ten właśnie kończył, więc się dobrze zgrali. To właściwie był koniec roboty dla Hikaru, potem jedynie dłubanie się z naczyniami. Ręce już miał pobrudzone, na twarzy też pojawiło się kilka smug pyłu. Właściwie zrobił błąd, że nie używał wody do krojenia tych skał. Na razie usiadł by odetchnąć, miecz wbił już jakiś czas temu w ziemię tuż przy płaszczu. Spojrzał w niebo i ocenił, że już jest w okolicach drugiej godziny. Wtedy właśnie mógł zająć się Kurą, który już skończył swoja pracę.
- Nieźle, jednak zanim puścimy wodę, warto by było wyłożyć rów gruzem, który zgromadziłem tutaj, zgniotę go na małe kamyczki,a Ty wyłożysz wszystko. Tylko podłącz swój rów do mojego zbiornika na wodę, tego co widzisz przy ścianie, tego krateru. Myślę, że to będzie koniec rozgrzewki na dziś. Potem przejdziemy do tematu głównego. Aha-rozrzucanie tych kamyków możesz robić z lotu bo na pewno pójdzie Ci szybciej niż pieszo. No... nie patrz tak na mnie. Dałem Ci senzu, poza tym już ponad miesiąc masz te obciążenia. Jesteś już na tyle silny by móc oderwać się od ziemi i kontrolować w miarę swój lot. Nawet nie zauważyłeś, jak po otrzymaniu senzu wzrosła Twoja energia. Kiedy skończył mówić zamknął oczy i wysunął dłoń w kierunku gruzu jaki pozostał po tworzeniu jaskini. Podniósł je wszystkie i zacisnął dłoń by telekinetycznie tak mocno je zgnieść by posypały się kamyczki nie większe od fistaszka. Usypał z nich małą piramidkę, wielkości mniej więcej małego samochodu i otworzył oczy. Musiał zrobić sobie przerwy. I ogarnąć się z tego pyłu, więc niech no już jego uczeń doprowadzi tą wodę.
Na razie jest to wielka skała w lesie poniżej wodospadu. Całkowicie dziki teren czekający, wręcz krzyczący by ktoś go ogarnął własną pracą, potem i krwią.
----------------------------------------------------------------------------
Kiedy obaj wojownicy znaleźli się w okolicy jaką Hikaru postanowił okiełznać Kuro przełknął ślinę i ruszył znów pod górę by rozpocząć pracę. Miał sporo do wykopania, a Hikaru sporo do odcięcia. Musiał z prawie całkowicie płaskiej skały wyciąć na tyle dużą jaskinię by zmieścić stary przenośny dom w pach bach. Cóż, pozostało mu tylko przygotowanie się do tego i rozruszanie się. Zrzucił mięso z całym dobytkiem i śmieciami jakie zgromadzili już tego dnia na ziemię i ściągnął płaszcz by powiesić go na prowizorycznym plecaku wraz z mięsem. Teraz zrzucił z siebie sayię i wyciągnął z niej miecz. Stanął w pozycji do walki trzymając szamszira oburącz i wprowadził do niego Ki. Po chwili klinga zapłonęła błękitem i wydłużyła się odrobinę. Wbił ostrze pięć metrów nad ziemią i przeciągnął kilka metrów w poziomie, po czym skierował ostrze w dół ciągnąc je za sobą powoli, ale pewnie by stworzyć parabolę. Kiedy doszedł do samej ziemi wyjął klingę i skoczył znów na sam środek, na górze. Wbił znów ostrze i pociągnął w drugą stronę tak samo zaokrąglając wycięcie jak po prawej stronie. Czuł opór skały, ale wiedział, że połączenie magicznego ostrza jego miecza oraz ki sword w zupełności wystarczy.
Kiedy skończył stanął parę metrów od swego dzieła i oszacował czy aby wszystko jest równo. Wycięcie musiało być większe niż sam dom i dużo głębsze by można było przejść w głąb do magazynu jaki także wykuje w tej górze. Dezaktywował ki sworda by zacząć teraz wycinać po trochu skałę na głębokość kolejnych metrów. Musiał robić to powoli, stosunkowo powoli-żeby cała góra nie zasypała tego co już zrobił. Odcinanie po kawałku skały szło jak na ludzkie możliwości błyskawicznie, ale mistic nie szedł wcale szybko, przystawał co krok by zrobił w miarę gładką powierzchnię. Robiło się południe, a chłopak powoli kończył całość. Ostatnie wygładzenia młynkiem jaki robił z prędkością zbliżoną do prędkości dźwięku. Skała miała był gładka jak pupka niemowlaka, a może w przyszłości się to na coś przyda.
Kiedy już skończył wstępnie powyznaczał także miejsce na dom, oraz magazyn w głębi jaskini. Góra była całkiem spora, więc będzie można całkiem dobrze rozbudować w całą sieć labiryntów. Trzeba będzie przygotować miejsce na obrabialnię mięsa bo lepiej nie robić tego na dworze. Teraz jednak miał dość i wyszedł na zewnątrz by aktywować pach bach i rzucić w odpowiednie miejsce. Małe bum i dom już stał. W świetle słonecznym nie wyglądał za dobrze, widać było jego wiekowość, bez wątpienia. Teraz trzeba było zanieść mięso do chłodziarki do kuchni i włączyć całą maszynerię. Niestety zbiorniki z wodą były puste, ale po to właśnie Kuro męczył się nad tym rowem w ziemi, miał doprowadzić wodę z małego jeziorka, które wciąż i wciąż było dopełniane przez wodospad. Kolejne piętnaście minut zajęło mu ogarnięcie mięsa i podłączenie wszystkich sprawnych systemów. Musiał także napełnić prądnicę swoją Ki. Powinno styknąć na jakiś tydzień.
Kiedy skończył wstępne ogarnięcie domu przyszedł czas na zajęcie się pseudo rurociągami. Wyciął odpowiednie rowy na głębokości mniej więcej półtora metra , a szerokości połowy metra. Na jednym końcu rowu zrobił krater na tyle głęboki by można było pływać, strzelił dwoma ki blastami by poprawić to, potem powkładał bambus na samym dole tak by końcówka pseudo wodociągu stykała się z kraterem. Następnie zasypał wszystko mając nadzieję, że wszystko będzie ok. Zostawił tylko ostatnie pół metra by by podłączyć bambusociąg do zbiorników wodnych domu. teraz trzeba było czekać na Kurę. Ten właśnie kończył, więc się dobrze zgrali. To właściwie był koniec roboty dla Hikaru, potem jedynie dłubanie się z naczyniami. Ręce już miał pobrudzone, na twarzy też pojawiło się kilka smug pyłu. Właściwie zrobił błąd, że nie używał wody do krojenia tych skał. Na razie usiadł by odetchnąć, miecz wbił już jakiś czas temu w ziemię tuż przy płaszczu. Spojrzał w niebo i ocenił, że już jest w okolicach drugiej godziny. Wtedy właśnie mógł zająć się Kurą, który już skończył swoja pracę.
- Nieźle, jednak zanim puścimy wodę, warto by było wyłożyć rów gruzem, który zgromadziłem tutaj, zgniotę go na małe kamyczki,a Ty wyłożysz wszystko. Tylko podłącz swój rów do mojego zbiornika na wodę, tego co widzisz przy ścianie, tego krateru. Myślę, że to będzie koniec rozgrzewki na dziś. Potem przejdziemy do tematu głównego. Aha-rozrzucanie tych kamyków możesz robić z lotu bo na pewno pójdzie Ci szybciej niż pieszo. No... nie patrz tak na mnie. Dałem Ci senzu, poza tym już ponad miesiąc masz te obciążenia. Jesteś już na tyle silny by móc oderwać się od ziemi i kontrolować w miarę swój lot. Nawet nie zauważyłeś, jak po otrzymaniu senzu wzrosła Twoja energia. Kiedy skończył mówić zamknął oczy i wysunął dłoń w kierunku gruzu jaki pozostał po tworzeniu jaskini. Podniósł je wszystkie i zacisnął dłoń by telekinetycznie tak mocno je zgnieść by posypały się kamyczki nie większe od fistaszka. Usypał z nich małą piramidkę, wielkości mniej więcej małego samochodu i otworzył oczy. Musiał zrobić sobie przerwy. I ogarnąć się z tego pyłu, więc niech no już jego uczeń doprowadzi tą wodę.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 08, 2013 2:23 pm
Była ciekawa, co miał na myśli Kuro wypowiadając zdanie: ,,- Nie jestem pewien. Ja mam wyrok śmierci, a do tego mój brat zginął zamiast mnie i chyba zaczynam się domyślać dlaczego. Aresztowało mnie 6 strażników, nawet teraz jestem za słaby, aby obronić własny tyłek''. Musi go potem o to zapytać, ale nie teraz, co prawda był na to czas, ale nie chciała tego poruszać, czuła, że ma to na niego duży wpływ i bała się, że może sprawić mu to przykrość, a tego nie chciała. Obserwowała wszystko mając przy sobie Rei'a i czarnowłosego, nie obawiała się, że może jej się coś stać, na dodatek był Hikaru, który w razie czego powstrzymałby June. Nie znała się totalnie na energii, ale czuła jak biła z niej dziwna poświata, może dlatego, że błękitnooka nie miała nigdy do czynienia z demonami? Nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie, a nie chciała już nikogo dręczyć. Kuro parę razy ją osłonił, czuła się wtedy w stu procentach bezpieczna, chciałaby zawsze się tak czuć. Patrząc na to wszystko zdała sobie sprawę, że jest najsłabszym ogniwem. Wszyscy tutaj byli silni, a ona została sama, a najgorsze było to, że jakby nie patrzeć była dla wszystkich ciężarem, gdyby ktoś ich zaatakował, Kuro, Rei i June pewnie chcieliby jej pomóc, bo przecież ona sama by się nie obroniła... była zbyt słaba. A oni musieli by narażać swoje życie, dla niej. Bez sensu, w tym wszystkim nie było nawet trochę zrozumienia. Wiedziała też, że gdyby kazała im uciekać i ratować siebie i tak by nie posłuchali. Nie może dopuścić do takiej sytuacji. Z myślenia wyrwał ją długowłosy, który poprosił ją o zrobienie kompresu. Wykonała to machinalnie, nic nie mówiła. Dziewczyna leżała pod drzewem, wyglądała na bardziej spokojną niż jeszcze przed chwilą. Zostawiła przy niej również wodę, na pewno jak się obudzi będzie spragniona. Wszyscy dookoła byli zajęci rudowłosą, wiec to był bardzo dobry moment, aby wymknąć się spod ich nosa, musiała sobie przemyśleć parę spraw. Polubiła to miejsce, ale ono chyba nie było dla niej odpowiednie. Bała się tego momentu, w którym ktoś przez nią zostanie narażony na utratę zdrowia albo też życia. Usiadła pod drzewem podkulając nogi, głowę opuściła na dół. Musiało to wyglądać dziwnie, jej długie, kruczoczarne włosy zasłoniły ją prawie całą. Nie potrafiła poukładać tego wszystkiego we własnej głowie. Myśli podpowiadały jej, że powinna stąd uciec, najlepiej w nocy, aby nikt o tym nie wiedział, nie powinna stanowić dla nikogo utrudnienia, a tak właśnie się czuła, przez swoją własną słabość. Chciała stać się silniejsza, trenowała, ale nie zawsze dawało jej to takie rezultaty jakby chciała. Zresztą, doskonale zdawała sobie sprawę, że nikomu nic nie przyszło z dnia, na dzień i jej również. Teraz pozostało jej pytanie: co zrobić? Nie mogła tutaj zbyt długo przebywać, bo ktoś jeszcze się domyśli, że coś jest nie tak, a tego chciała uniknąć.
Occ: Następny post treningowy.
Occ: Następny post treningowy.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 08, 2013 8:36 pm
Stało się właściwie tak jak zapowiedział Hikaru. Kiedy uwolniła się moc June on stracił z nią mentalny kontakt, i odzyskał świadomość. Rozejrzał się dookoła i zobaczył zebranych sayan wokół zastanawiających co się dzieje. Dalej trzymał demonicę, aż cała transformacja nie zakończyła się, a dziewczyna nie zemdlała. Jeszcze przez chwilę jego ręce trzymały bezwładne ciało, aż nie skruszała całkiem otoczka jakby osadu skalnego czy skorupki jajka. Potem dopiero ją opuścił na ziemię i westchnął. Nie była to zbyt ciężka przeprawa, właściwie nic nie zrobił tak naprawdę. Przez kilka sekund jedynie czuł ból głowy i to wszystko. Słyszał co mówili zebrani i przytaknął kiedy Rei ją zabrał by odpoczęła. Szczerze mówiąc sądził, że coś się wydarzy poza dostarczeniem widowni wrażeń. Spojrzał na swoje dłonie, były poparzone. Lekko, ale jak nic z tym nie zrobi pojawią się pęcherze, a te z kolei są wredne w gojeniu. Poszedł do oczka wodnego, który wykopał Kuro już jakiś czas temu i włożył dłonie do zimnej wody co przyniosło ukojenie. Potrzymał przez chwilę lekko machając w wodzie po czym wstał i otrzepał je do sucha i podszedł do zebranych.
-Tak właśnie wygląda transformacja demona. To zupełnie naturalne dla tej rasy, choć okoliczności są zawsze różne, a jednak bywają podobne, często złość lub chciwość i pożądanie potęgi. W tym wypadku przebiegło to zwyczajnie, ponieważ przekroczyła pewien poziom mocy, jej ciało domagało się uwolnienia tego co zebrała od powstania. Gdybym jej nie pomógł sprawiłoby to pewnie jej większy ból, ale nic jej nie będzie. W tej chwili June jest na waszym poziomie mocy z waszym ssj. Od jutra będziecie razem trenowali poprzez sparingi, Kuro. Ona musi opanować nowe zdolności. Kiedy już to zrobi będzie stabilna. Znów westchnął i usiadł przy dogasającym ognisku. Dołożył telekinezą drewna i rozpalił za pomocą czystej ki by ogrzać się przy nowo powstałym ogniu. Było mu dziwnie zimno choć przecież zewnętrznie był odporny na ziemskie temperatury. Miał jeszcze pełne ręce roboty, więc nie minęło więcej niż dziesięć minut jak znów wstał i skierował się do domku w skale. Trzeba było dokończyć generator oraz izolować wszelkie okablowanie, które umieści w nowym domu dziewczyn.
Wyczuł coś czego nie odczuwał od dawna, właściwie od lat.. nie licząc wydarzeń z przeszłości, które pojawiły się niedawno. Ma-jin. Musiało to się stać z jakąś maszyną, Hikaru nie sądził, że to w ogóle możliwe, ale jednak. Nie czuł jego Ki, ale magia majin to zupełnie inna sprawa. Ta aura jest wyczuwalna z drugiego końca galaktyki jeśli wie się czego się szuka. Nie mógł jednak opuścić tego miejsca i znów zostawiać uczniów.
-Kuro, leć do Karina, ma małe problemy na Wieży. Wiesz gdzie to jest. Wracaj tu jak najszybciej. I nie bądź śmieszny, Kuro. Wasze kłótnie nie miały nic wspólnego z tym co się stało z June.
Rzucił na odchodne i wszedł do domku, gdzie otworzył specjalne drzwi w ścianie, które otwierały drogę do małego laboratorium. Owe miejsce było jego oczkiem w głowie. Męczył się kilkanaście lat nad zminimalizowaniem każdego sprzętu, oraz wbudowaniu go w istniejący dom. Mało tego, gdyby nie magia kaioshinów nie dąłby rady tego dokonać. To pomieszczenie było i tak większe niż mogłoby się zdawać patrząc na plany całego domu. Wg planów był to schowek na miotły nie większy niż półtora na trzy metry. Cóż, kaioshinowie zwykle nie zaginali czasoprzestrzeni w inny sposób jak teleportując się, ale udało im się to zrobić. Dzięki temu jego laboratorium miało pięć na dziesięć metrów wielkości. W zupełności wystarczyło, szczególnie, że swego czasu mistic zbudował pewne urządzenie, a właściwie maszynę, która wszystko za niego materializowała z odpowiednich materiałów.
Dzięki temu nie musiał siedzieć miesiącami nad danym projektem tylko wstukiwał dane w klawiaturę komputera. Usiadł przed biurkiem roboczym i zaczął nakładać izolację na wszystkie kable. Musiał się czymś zająć, a to było dobre dla uspokojenia nerwów. Zerknął tylko jednym okiem na materializowanie się generatora, który zasili wszystkie pokoje nowego domu.
Z jednej szuflady wyjął ampułkę wielkości przeciętnego pach bacha, która zawierała pewien proszek, dzięki któremu żywica drzewa jaką zebrali Rei z June doskonale uszczelni dach domu dziewcząt.
-Tak właśnie wygląda transformacja demona. To zupełnie naturalne dla tej rasy, choć okoliczności są zawsze różne, a jednak bywają podobne, często złość lub chciwość i pożądanie potęgi. W tym wypadku przebiegło to zwyczajnie, ponieważ przekroczyła pewien poziom mocy, jej ciało domagało się uwolnienia tego co zebrała od powstania. Gdybym jej nie pomógł sprawiłoby to pewnie jej większy ból, ale nic jej nie będzie. W tej chwili June jest na waszym poziomie mocy z waszym ssj. Od jutra będziecie razem trenowali poprzez sparingi, Kuro. Ona musi opanować nowe zdolności. Kiedy już to zrobi będzie stabilna. Znów westchnął i usiadł przy dogasającym ognisku. Dołożył telekinezą drewna i rozpalił za pomocą czystej ki by ogrzać się przy nowo powstałym ogniu. Było mu dziwnie zimno choć przecież zewnętrznie był odporny na ziemskie temperatury. Miał jeszcze pełne ręce roboty, więc nie minęło więcej niż dziesięć minut jak znów wstał i skierował się do domku w skale. Trzeba było dokończyć generator oraz izolować wszelkie okablowanie, które umieści w nowym domu dziewczyn.
Wyczuł coś czego nie odczuwał od dawna, właściwie od lat.. nie licząc wydarzeń z przeszłości, które pojawiły się niedawno. Ma-jin. Musiało to się stać z jakąś maszyną, Hikaru nie sądził, że to w ogóle możliwe, ale jednak. Nie czuł jego Ki, ale magia majin to zupełnie inna sprawa. Ta aura jest wyczuwalna z drugiego końca galaktyki jeśli wie się czego się szuka. Nie mógł jednak opuścić tego miejsca i znów zostawiać uczniów.
-Kuro, leć do Karina, ma małe problemy na Wieży. Wiesz gdzie to jest. Wracaj tu jak najszybciej. I nie bądź śmieszny, Kuro. Wasze kłótnie nie miały nic wspólnego z tym co się stało z June.
Rzucił na odchodne i wszedł do domku, gdzie otworzył specjalne drzwi w ścianie, które otwierały drogę do małego laboratorium. Owe miejsce było jego oczkiem w głowie. Męczył się kilkanaście lat nad zminimalizowaniem każdego sprzętu, oraz wbudowaniu go w istniejący dom. Mało tego, gdyby nie magia kaioshinów nie dąłby rady tego dokonać. To pomieszczenie było i tak większe niż mogłoby się zdawać patrząc na plany całego domu. Wg planów był to schowek na miotły nie większy niż półtora na trzy metry. Cóż, kaioshinowie zwykle nie zaginali czasoprzestrzeni w inny sposób jak teleportując się, ale udało im się to zrobić. Dzięki temu jego laboratorium miało pięć na dziesięć metrów wielkości. W zupełności wystarczyło, szczególnie, że swego czasu mistic zbudował pewne urządzenie, a właściwie maszynę, która wszystko za niego materializowała z odpowiednich materiałów.
Dzięki temu nie musiał siedzieć miesiącami nad danym projektem tylko wstukiwał dane w klawiaturę komputera. Usiadł przed biurkiem roboczym i zaczął nakładać izolację na wszystkie kable. Musiał się czymś zająć, a to było dobre dla uspokojenia nerwów. Zerknął tylko jednym okiem na materializowanie się generatora, który zasili wszystkie pokoje nowego domu.
Z jednej szuflady wyjął ampułkę wielkości przeciętnego pach bacha, która zawierała pewien proszek, dzięki któremu żywica drzewa jaką zebrali Rei z June doskonale uszczelni dach domu dziewcząt.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Wto Lip 09, 2013 1:23 am
_____Nie musiało się to tak potoczyć.
Najchętniej by utrzymała aktualny poziom mocy na stałe - z taką siłą jaką ma teraz jest w stanie obronić samą siebie i to jej wystarczy, ale znając życie i tak będzie rosła w siłę bo to demony mają w genach. Jeśli przestanie trenować moc spadnie, a jeśli będzie wystawiona na wysiłek fizyczny to wzrośnie czy tego będzie chciała June czy też nie. Trudno jest być wojownikiem, oj trudno.
Zmarszczyła czoło czując na swoich powiekach rażące światło, które wrednie przedostało się między liśćmi na jej oczy powodując, że się przebudziła. Pomruczała coś pod nosem i uchyliła powoli powieki przysłaniając sobie oczy dłonią. Poczuła, że ma sucho w gardle, bolały ją wszystkie mięśnie tak jakby ktoś ją maltretował fizycznie przez całe wieki. Ile w sumie minęło czasu? Ile minut, godzin się męczyła z dziwnym przeciwnikiem w jej umyśle? Zgubiła się w czasie, przecież tam płynie inaczej. Jest jak ze snami. Niby minęła chwila, a tu już z wieczora zrobił się ranek. Na tej samej zasadzie June walczyła z cieniem, który był ucieleśnieniem jej strachu.
Liść przysłonił jej oczy rzucając cień. Była w stanie dostrzec teraz zarysy postaci znajdujących się obok niej. Jedna z nich... to był Kuro, a za nim... za nim stał ktoś jeszcze, jakaś słabo widoczna osoba, jakby półprzeźroczysta. Chyba widziała tego kogoś gdy otworzyła garnek, który pokazał jej obrazy - bujne włosy ułożone w kuc oraz lisie uszy. Dlaczego trzyma ją za rękę? Co on tutaj robi? Kim jest?
___ - Uh... - Mruknęła zamykając na chwilę oczy czując nieprzyjemny ból głowy. Gdy je otworzyła ponownie tajemnicza osoba zniknęła, a za rękę nagle trzymał ją Kuro. Była przykryta kocem, leżała w wygodnym miejscu przy mchu. Na pewno nie przeniósł ją tu Hikaru, on by ją zostawił w miejscu, w którym rzucił. Coś ją zaczęło smyrać po nodze. Zmieniła powoli pozycję z leżącej na siedzącą by zobaczyć kto jest tym intruzem i wtedy... - AAA! CO TO!? - krzyknęła na całe gardło rzucając się w bok. Wpadła plecami na coś miękkiego i ciepłego... a raczej kogoś, to był Reito. Wleciała prosto w jego ramiona, ale jakoś nie miała siły oraz ochoty by wstawać. Zainteresował ją owy 'intruz', który majtał się teraz wesoło na boki. To był ogonek. Długi, czarno-bordowy ogonek zakończony kitą jak u lwa. Pochłonęła się tak bardzo podziwianiem go, że zapomniała zupełnie na kim leży. Dopiero potem gdy sobie przypomniała speszona chciała się podnieść lecz poczuła w udach silny ból przez co od razu upadła. Teraz nawet jakby chciała to nie wstanie o własnych siłach. Jej ciało jeszcze nie przyzwyczaiło się do tak nagłego wzrostu KI. Reito i Kuro mieli o tyle dobrze, że mogli cofać swoje przemiany i manipulować swoją energią.
___ - Gdzie Hikaru? - Spytała nagle przypominając sobie o czymś ważnym - Ma mi powiedzieć kim jestem, on doskonale o tym wie. - zaczęła się rozglądać uważnie w celu znalezienia znajomego białego łba - Widziałam go we wspomnieniach. On znał mnie już wcześniej! Kuro! - spojrzała na chłopaka z błaganiem w oczach. Złość zupełnie jej przeszła. Nie wiedziała dlaczego, ale doszła nagle do wniosku, że tak na prawdę nie miała za co się gniewać. Każdy w końcu popełnia błędy.
Dostrzegła również, że fioletowe znamiona, które miała na nadgarstkach zniknęły. Zupełnie jakby były jakimiś pieczęciami skrywającymi jej moc, które wraz z przemianą zostały złamane i się rozpłynęły. Nie mogła się doczekać kiedy przetestuje swoje nowe możliwości. Będzie w stanie zmierzyć się z obecnymi tutaj saiyanami? A tak swoją drogą gdzie jest April?
Najchętniej by utrzymała aktualny poziom mocy na stałe - z taką siłą jaką ma teraz jest w stanie obronić samą siebie i to jej wystarczy, ale znając życie i tak będzie rosła w siłę bo to demony mają w genach. Jeśli przestanie trenować moc spadnie, a jeśli będzie wystawiona na wysiłek fizyczny to wzrośnie czy tego będzie chciała June czy też nie. Trudno jest być wojownikiem, oj trudno.
Zmarszczyła czoło czując na swoich powiekach rażące światło, które wrednie przedostało się między liśćmi na jej oczy powodując, że się przebudziła. Pomruczała coś pod nosem i uchyliła powoli powieki przysłaniając sobie oczy dłonią. Poczuła, że ma sucho w gardle, bolały ją wszystkie mięśnie tak jakby ktoś ją maltretował fizycznie przez całe wieki. Ile w sumie minęło czasu? Ile minut, godzin się męczyła z dziwnym przeciwnikiem w jej umyśle? Zgubiła się w czasie, przecież tam płynie inaczej. Jest jak ze snami. Niby minęła chwila, a tu już z wieczora zrobił się ranek. Na tej samej zasadzie June walczyła z cieniem, który był ucieleśnieniem jej strachu.
Liść przysłonił jej oczy rzucając cień. Była w stanie dostrzec teraz zarysy postaci znajdujących się obok niej. Jedna z nich... to był Kuro, a za nim... za nim stał ktoś jeszcze, jakaś słabo widoczna osoba, jakby półprzeźroczysta. Chyba widziała tego kogoś gdy otworzyła garnek, który pokazał jej obrazy - bujne włosy ułożone w kuc oraz lisie uszy. Dlaczego trzyma ją za rękę? Co on tutaj robi? Kim jest?
___ - Uh... - Mruknęła zamykając na chwilę oczy czując nieprzyjemny ból głowy. Gdy je otworzyła ponownie tajemnicza osoba zniknęła, a za rękę nagle trzymał ją Kuro. Była przykryta kocem, leżała w wygodnym miejscu przy mchu. Na pewno nie przeniósł ją tu Hikaru, on by ją zostawił w miejscu, w którym rzucił. Coś ją zaczęło smyrać po nodze. Zmieniła powoli pozycję z leżącej na siedzącą by zobaczyć kto jest tym intruzem i wtedy... - AAA! CO TO!? - krzyknęła na całe gardło rzucając się w bok. Wpadła plecami na coś miękkiego i ciepłego... a raczej kogoś, to był Reito. Wleciała prosto w jego ramiona, ale jakoś nie miała siły oraz ochoty by wstawać. Zainteresował ją owy 'intruz', który majtał się teraz wesoło na boki. To był ogonek. Długi, czarno-bordowy ogonek zakończony kitą jak u lwa. Pochłonęła się tak bardzo podziwianiem go, że zapomniała zupełnie na kim leży. Dopiero potem gdy sobie przypomniała speszona chciała się podnieść lecz poczuła w udach silny ból przez co od razu upadła. Teraz nawet jakby chciała to nie wstanie o własnych siłach. Jej ciało jeszcze nie przyzwyczaiło się do tak nagłego wzrostu KI. Reito i Kuro mieli o tyle dobrze, że mogli cofać swoje przemiany i manipulować swoją energią.
___ - Gdzie Hikaru? - Spytała nagle przypominając sobie o czymś ważnym - Ma mi powiedzieć kim jestem, on doskonale o tym wie. - zaczęła się rozglądać uważnie w celu znalezienia znajomego białego łba - Widziałam go we wspomnieniach. On znał mnie już wcześniej! Kuro! - spojrzała na chłopaka z błaganiem w oczach. Złość zupełnie jej przeszła. Nie wiedziała dlaczego, ale doszła nagle do wniosku, że tak na prawdę nie miała za co się gniewać. Każdy w końcu popełnia błędy.
Dostrzegła również, że fioletowe znamiona, które miała na nadgarstkach zniknęły. Zupełnie jakby były jakimiś pieczęciami skrywającymi jej moc, które wraz z przemianą zostały złamane i się rozpłynęły. Nie mogła się doczekać kiedy przetestuje swoje nowe możliwości. Będzie w stanie zmierzyć się z obecnymi tutaj saiyanami? A tak swoją drogą gdzie jest April?
Re: Siedziba Szkoły Światła
Wto Lip 09, 2013 9:16 pm
Słowa Hikaru uspokoiły, to była normalna transformacja dla demona. Cóż, Kuro nie dyskutował z tym, to Mistick znał się na tej rasie. Za to nie zadowoliła go informacja o sparingach. Przecież sparował się z Reiam cały rok i miał lekko dosyć. Będzie kombinował, aby nakłonić nauczyciela do dania mu innego zadania.
April zniknęła, a on dostał nowe polecenie. Kiwnął potakująco głową. Postanowił poczekać chwilkę, jak June się ocknie i zaraz poleci.
Zaśmiał się dobrodusznie widząc reakcje dziewczyny na jej ogonek, swoją drogą wyglądający zabawnie. Taka cienka witka z pędzelkiem na końcu. Kiedy June tkwiła nieco uspokojona w ramionach szatyna. Chłopak przyniósł jej kubek wody do wypicia. Najwyraźniej poczuwszy się lepiej odzyskała mowę.
- Jest w domku coś robi. Wiesz Hikaru jest tak stary, że nie zdziwiłbym się jakby znał mojego dziadka.Może to był tylko zwykły sen.
Chciał, żeby nie martwiła się aż tak bardzo. Podnieśli ją we dwóch i poprowadzili do domku. Gdy byli już na miejscu, młodszy Saiyan przekazał ją kompanowi.
- Muszę lecieć, zaraz wracam. Ciesze się June, że z Tobą lepiej. Martwiłem się Nara.
Pobiegł i wzbił się w powietrze, po czym skierował się w stronę Wieży Kocura.
April zniknęła, a on dostał nowe polecenie. Kiwnął potakująco głową. Postanowił poczekać chwilkę, jak June się ocknie i zaraz poleci.
Zaśmiał się dobrodusznie widząc reakcje dziewczyny na jej ogonek, swoją drogą wyglądający zabawnie. Taka cienka witka z pędzelkiem na końcu. Kiedy June tkwiła nieco uspokojona w ramionach szatyna. Chłopak przyniósł jej kubek wody do wypicia. Najwyraźniej poczuwszy się lepiej odzyskała mowę.
- Jest w domku coś robi. Wiesz Hikaru jest tak stary, że nie zdziwiłbym się jakby znał mojego dziadka.Może to był tylko zwykły sen.
Chciał, żeby nie martwiła się aż tak bardzo. Podnieśli ją we dwóch i poprowadzili do domku. Gdy byli już na miejscu, młodszy Saiyan przekazał ją kompanowi.
- Muszę lecieć, zaraz wracam. Ciesze się June, że z Tobą lepiej. Martwiłem się Nara.
Pobiegł i wzbił się w powietrze, po czym skierował się w stronę Wieży Kocura.
ZT - Wieża Karina.
Trening Start
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 10, 2013 7:09 pm
___Nagle się przebudziła i wpadła na saiyana. Ten początkowo nie widział co się stało. Zorientował się dopiero po tym jak poczuł coś miękkiego na swej dłoni. To coś to była… jej pierś. Zacisnął dłoń na niej by „wybadać” co to jest. Gdy już dowiedział się czym jest to coś miękkiego i przyjemnego w dotyku to zarumienił się mocno i szybko oderwał od niej swą rękę. Rozejrzał się szybko wokół patrząc czy nikt tego nie widział. Nie bardzo wiedział co robić. Dziewczyna zdaje się, że chciała wstać ale nie miała sił. On sam za to czuł od niej tak przyjemne ciepło, że podświadomie wcale nie chciał by z niego schodziła. Głupio jednak było mu tak siedzieć z nią w jego ramionach. Zdaje się, że nawet przestała zwracać na to uwagę. Podziwiała swój nowo nabyty ogonek i opowiadała o swoich wizjach. Wspomniała o tym, że Hikaru znał ją wcześniej. Wcześniej czyli kiedy? Nie wiele rozumiał z tego co mówiła.
___Widział, że Kuro chce ją zaprowadzić do domku. Podnieśli ją obaj i doczłapali się tam. Jako, że Hikaru nakazał mu lecieć do Karina to zostawił szatyna i rudowłosą samych. O dziwo Rei wiedział gdzie to jest, a przynajmniej mu się tak wydawało, choć nigdy tak naprawdę tam nie był. Zastanawiał się nad tym przez chwilę patrząc na odlatującego saiyana. W końcu odezwał się do June.
- W porządku? Lepiej się już czujesz?
Nie bardzo wiedział o czym z nią rozmawiać. Praktycznie się nie znali. W sumie nawet nie wiedział po co Kuro zaciągnął ją do domku. Musiała odpocząć a tam nawet nie miała na czym się położyć. Rozejrzał się dookoła. Znalazł jakieś krzesło. Podprowadził ją tam.
- Musisz odpocząć. Usiądź. Może potrzebujesz czegoś?
Troszczył się o nią o dziwo. Może nie był już taki zadufany w sobie do szpiku a może to pobyt w komnacie go tak zmienił. Właściwie w stosunku do April też był miły. Widać ta płeć miała coś w sobie co potrafiło poskromić nawet Reia.
OOC: Następny post treningowy.
___Widział, że Kuro chce ją zaprowadzić do domku. Podnieśli ją obaj i doczłapali się tam. Jako, że Hikaru nakazał mu lecieć do Karina to zostawił szatyna i rudowłosą samych. O dziwo Rei wiedział gdzie to jest, a przynajmniej mu się tak wydawało, choć nigdy tak naprawdę tam nie był. Zastanawiał się nad tym przez chwilę patrząc na odlatującego saiyana. W końcu odezwał się do June.
- W porządku? Lepiej się już czujesz?
Nie bardzo wiedział o czym z nią rozmawiać. Praktycznie się nie znali. W sumie nawet nie wiedział po co Kuro zaciągnął ją do domku. Musiała odpocząć a tam nawet nie miała na czym się położyć. Rozejrzał się dookoła. Znalazł jakieś krzesło. Podprowadził ją tam.
- Musisz odpocząć. Usiądź. Może potrzebujesz czegoś?
Troszczył się o nią o dziwo. Może nie był już taki zadufany w sobie do szpiku a może to pobyt w komnacie go tak zmienił. Właściwie w stosunku do April też był miły. Widać ta płeć miała coś w sobie co potrafiło poskromić nawet Reia.
OOC: Następny post treningowy.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 10, 2013 11:52 pm
______Jakoś jej bokiem wyszedł fakt, że Reito ją pomacał. Była tak skupiona na ogonie, że nie zauważyła tego małego incydentu. W sumie i tak nie bardzo rozumiała tego gestu, jeszcze nie nauczyła się, że za coś takiego powinna dawać w twarz napastnikowi. Chłopaki chwycili ją i zanieśli do domku prosto do dziwnego pomieszczenia. Rozglądnęła się uważnie oglądając nowe dla jej oka rzeczy. Dziwna podłużna, prostokątna i połyskująca rzecz była chyba tu najbardziej widoczna, a do tego brzęczała. Nie miała pojęcia do czego służy dlatego zwróciła oczy na resztę obiektów. Kuchnia jak kuchnia, blaty, patelnie, szafki, stół no i krzesło. Kuro niedługo potem gdzieś odleciał, a Rei usadził Rudowłosą na siedzeniu. Nie zaprzeczała, w końcu nawet stanie sprawiało jej jeszcze trudności. Posiedzi parę minut i będzie lepiej. Ten czas może przeznaczyć na pogaduszki, chętnie pozna bliżej Reito. Zbierając żywicę nie mieli okazji wymienić między sobą zbyt wielu zdań, bo w końcu skupieni byli na zadaniu, a nie o tym by gadać o kwiatkach i pogodzie.
Pokręciła głową gdy szatyn spytał ją czy jeszcze czegoś potrzebuje:
___ - Nie, dziękuję. - Pomachała ogonkiem po czym spojrzała na niego zdziwiona. Nie potrafiła kontrolować jego ruchów, sam zamachał gdy dziewczyna poczuła się szczęśliwsza - Uum, Reito. Dzięki, że się mną zajmujesz. Ale nie robisz tego chyba tylko dla tego bo chcesz się odwdzięczyć za tamto? - Puściła mu uśmieszek przechylając lekko głowę - Będę musiała rozgrzać mięśnie, jak będę tak siedzieć to zastygnę w miejscu. Od dawna nie miałam takiej ochoty na walkę. Ostatni raz walczyłam z koleżanką kilka dni temu. Rozpiera mnie energia. I to dosłownie! Chciałabym przetestować swoje możliwości... - Wykonała prosty cios w powietrzu lecz za chwilę złapała się za ramię czując przeszywający ból w mięśniach. - Ale może najpierw zacznę od rozgrzewki, hah. - Zaśmiała się krótko przez grymas.
___ - Opowiedz mi coś o sobie... Skąd jesteś? Wydajesz się znać Kuro i April bardzo dobrze. Jesteście z jednej planety? Ja o sobie nie opowiem zbyt dużo. Żyję... kilka dni. - przez chwilę liczyła w pamięci przeżyte doby. - Wiem tylko tyle, że jestem demonem i mam na imię June. - Wciąż zastanawia się jakim cudem znalazła się pod gruzami tamtego miejsca zupełnie naga i bez wspomnień. Sedu wtedy pytał o kogoś... czyżby June zraniła wtedy jakąś bliską mu osobę? Wiele by dała by się dowiedzieć czegoś o sobie. A co jeśli przeszłość jest bolesna? Może lepiej jest żyć w tej nieświadomości? W końcu teraz jest dobrze, wręcz idealnie. Ma znajomych na których może liczyć, z którymi może pogadać i się pośmiać. Czego jeszcze chcieć?
Pokręciła głową gdy szatyn spytał ją czy jeszcze czegoś potrzebuje:
___ - Nie, dziękuję. - Pomachała ogonkiem po czym spojrzała na niego zdziwiona. Nie potrafiła kontrolować jego ruchów, sam zamachał gdy dziewczyna poczuła się szczęśliwsza - Uum, Reito. Dzięki, że się mną zajmujesz. Ale nie robisz tego chyba tylko dla tego bo chcesz się odwdzięczyć za tamto? - Puściła mu uśmieszek przechylając lekko głowę - Będę musiała rozgrzać mięśnie, jak będę tak siedzieć to zastygnę w miejscu. Od dawna nie miałam takiej ochoty na walkę. Ostatni raz walczyłam z koleżanką kilka dni temu. Rozpiera mnie energia. I to dosłownie! Chciałabym przetestować swoje możliwości... - Wykonała prosty cios w powietrzu lecz za chwilę złapała się za ramię czując przeszywający ból w mięśniach. - Ale może najpierw zacznę od rozgrzewki, hah. - Zaśmiała się krótko przez grymas.
___ - Opowiedz mi coś o sobie... Skąd jesteś? Wydajesz się znać Kuro i April bardzo dobrze. Jesteście z jednej planety? Ja o sobie nie opowiem zbyt dużo. Żyję... kilka dni. - przez chwilę liczyła w pamięci przeżyte doby. - Wiem tylko tyle, że jestem demonem i mam na imię June. - Wciąż zastanawia się jakim cudem znalazła się pod gruzami tamtego miejsca zupełnie naga i bez wspomnień. Sedu wtedy pytał o kogoś... czyżby June zraniła wtedy jakąś bliską mu osobę? Wiele by dała by się dowiedzieć czegoś o sobie. A co jeśli przeszłość jest bolesna? Może lepiej jest żyć w tej nieświadomości? W końcu teraz jest dobrze, wręcz idealnie. Ma znajomych na których może liczyć, z którymi może pogadać i się pośmiać. Czego jeszcze chcieć?
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Lip 11, 2013 11:19 am
___Spoglądał na dziewczynę troskliwie. Gdy podziękowała za jego pomoc zaczął wodzić wzrokiem po kątach.
- Rozejrzę się. - Oznajmił i pokręcił się trochę po domku. Był tu tak naprawdę pierwszy raz i wiele rzeczy wydawały się być dla niego nowe. Wszedł do sąsiedniego pokoju i zauważył zciasteczkowane łóżko. Cały czas tam było. O dziwo nikt go nie zjadł. Dalej były jeszcze jedne drzwi, których saiyan wcześniej nie zauważył. Co ciekawe było tam łóżko. A już się martwił, że wszyscy śpią tu pod gołym niebem tak jak on wcześniej a także Kuro. Wrócił do June. Ta zadała mu nieco kłopotliwe pytanie. Chciała go sprawdzić? Usiadł na krześle naprzeciwko niej i odpowiedział:
- Nie… Coś ty. – Uśmiechnął się szeroko. – Chciałem się odwdzięczyć ale to nie tak, że gdybyś ty dla mnie wtedy nic nie zrobiła to i ja bym Ci teraz nie pomagał. Wszyscy się o Ciebie martwili gdy nagle zemdlałaś. Nie mógłbym Cię tam tak po prostu zostawić.
Zaczął bawić się solniczką znajdującą się na stole. Musiał czymś zająć swoje ręce bo głupio się czuł wpatrując się tylko w nią. Była bardzo ładna toteż trudno było oderwać od niej wzrok. Widać było, że jest nadal osłabiona bo gdy uderzyła powietrze dłonią od razu rozbolała ją ręka.
- Nie nadwyrężaj się. Powinnaś odpocząć. Gdy już dojdziesz do siebie to moglibyśmy razem poćwiczyć. Co ty na to? – Oparł łokcie na stole i przysunął się nieco bliżej niej uśmiechając się serdecznie.
___Zaczęła go wypytywać. Opowiedzieć coś o sobie… Reito nie za bardzo to lubił a jeszcze bardziej się przechwalać. Ale tak czy inaczej zaczął opowiadać:
- Widzisz… Ja, Kuro i April pochodzimy z Vegety. Jesteśmy saiyanami. Może po części bo April jest w połowie człowiekiem. Znaliśmy się już wcześniej. Na tamtej planecie jest coś takiego jak akademia. Głównie się tam trenuje i wykonuje rozkazy innych. Coś jak szkoła Hikaru. – Zaśmiał się nieco. – Tyle, że tam jest bardzo dużo osób i wiele trenerów, którzy dosłownie wyciskają z ciebie wszystkie poty. Nie jest to zbyt gościnna planeta. Głównie z tego powodu, że połowa populacji to tak naprawdę żołnierze w służbie Króla. Sama planeta jest może zaludniona w 10% ze względu na strasznie surowy klimat. Ale nie żyło mi się tam źle. Tak naprawdę urodziłem się na Ziemi ale dosłownie kilka lat tu spędziłem. Nawet nie pamiętam dokładnie. 3… może 4… - zastanawiał się drapiąc po brodzie. – No nie ważne… April i Kuro poznałem właśnie w tej akademii. Ale nie trwało to zbyt długo. April nagle gdzieś zniknęła a Kuro został porwany przez co dostałem rozkaz by go odnaleźć i sprowadzić z powrotem. Tak mniej więcej znalazłem się na Ziemi. Ale co ja Cię będę dalej zanudzał.
Sprytnie wyminął temat zniszczenia Dark Star i innych jego walk z demonami. Wiedział, że lepiej o tym nie mówić tym bardziej, że June reprezentowała właśnie tą rasę.
- Mówisz, że żyjesz zaledwie kilka dni? Serio? Jesteś bardzo mądra jak na ten wiek. – Ponownie się zaśmiał. Nie chciał zbytnio męczyć jej pytaniami. Widział jak wcześniej mówiła do Kuro z błagalnym wzrokiem o tym, że wcześniej znała Hikaru. Nic już z tego nie rozumiał. Jedyne co mu przyszło do głowy to to, że może być reinkarnacją dawnej siebie. Mistic w końcu żyje ponad 300 lat. Miałoby to sens ale czy jest możliwe? Z drugiej strony poznał shadowa, który miał w sobie wspomnienia osoby żyjącej dawno temu. W dodatku powrócił z piekieł. To było dziwne ale chyba w obecnej sytuacji nic go już nie zdziwi.
- Jak właściwie znalazłaś się w szkole Hikaru? - Chyba to było jedyne sensowne pytanie jakie przyszło mu do głowy. Tak na prawdę był też ciekaw tego chociaż głównie chodziło o to by jakoś podtrzymać rozmowę. Głupio siedzieć tak w ciszy.
___Spoglądał na nią. Była blada. Nie czuła się na pewno zbyt dobrze. Wstał z krzesła i podszedł do niej.
- Powinnaś odpoczywać. Chodź. Zaprowadzę Cię do łóżka.
Nachylił się nad nią i przez krótką chwilę spojrzał jej głębiej w oczy. Miały w sobie coś co sprawiało, że nie mógł oderwać od nich wzroku. Szybko się otrząsnął i położył dłoń na jej plecach a drugą ręką podtrzymywał od spodu jej nogi.
- Zaniosę Cię tam. Nie powinnaś się zbytnio nadwyrężać.
Uśmiechnął się i wziął ją na ręce. Powoli przeniósł ją przez próg, uważając na to by nie uderzyła głową w futrynę i zaniósł do pokoju gdzie znajdowało się łóżko. Delikatnie położył ją na nim i przykrył kołderką.
- Ty tu sobie leż spokojnie a ja pójdę nieco rozprostować kości. Nie długo wracam.
Posłał jej uśmiech na pożegnanie i wyszedł na zewnątrz. Rozejrzał się dookoła. – Gdzie właściwie zniknęła April? – Zapytał sam siebie i zaczął jej szukać. Dzięki swoim zmysłom znalazł ją bez większego trudu siedzącą gdzieś pod drzewem. Była skulona a włosy zakrywały większą część jej ciała. Płakała? Podszedł do niej i zapytał:
- Czemu siedzisz tu sama?
Chyba nie była w zbyt dobrym humorze. Przykucnął obok niej i powiedział trącając ją delikatnie łokciem.
- Może poćwiczymy razem? Miałem właśnie ochotę rozprostować nieco kości. Samemu jest nudno. Chodź. Nie pozwolę Ci tu tak siedzieć samej. – Uśmiechnął się szeroko i pociągnął ją za rękę. Zaprowadził na jakąś polanę gdzie było dużo miejsca. Po chwili zaczął się rozciągać robiąc skręty tułowia i wymachy rękami.
- Nadal nie czuję się na siłach więc bądź ostrożna ok? Nie chcę mieć połamanych żeber.
Zaśmiał się żartobliwie. Widział, że dziewczynę widocznie coś dręczyło i chciał jakoś poprawić jej humor.
OOC: kontynuacja treningu
- Rozejrzę się. - Oznajmił i pokręcił się trochę po domku. Był tu tak naprawdę pierwszy raz i wiele rzeczy wydawały się być dla niego nowe. Wszedł do sąsiedniego pokoju i zauważył zciasteczkowane łóżko. Cały czas tam było. O dziwo nikt go nie zjadł. Dalej były jeszcze jedne drzwi, których saiyan wcześniej nie zauważył. Co ciekawe było tam łóżko. A już się martwił, że wszyscy śpią tu pod gołym niebem tak jak on wcześniej a także Kuro. Wrócił do June. Ta zadała mu nieco kłopotliwe pytanie. Chciała go sprawdzić? Usiadł na krześle naprzeciwko niej i odpowiedział:
- Nie… Coś ty. – Uśmiechnął się szeroko. – Chciałem się odwdzięczyć ale to nie tak, że gdybyś ty dla mnie wtedy nic nie zrobiła to i ja bym Ci teraz nie pomagał. Wszyscy się o Ciebie martwili gdy nagle zemdlałaś. Nie mógłbym Cię tam tak po prostu zostawić.
Zaczął bawić się solniczką znajdującą się na stole. Musiał czymś zająć swoje ręce bo głupio się czuł wpatrując się tylko w nią. Była bardzo ładna toteż trudno było oderwać od niej wzrok. Widać było, że jest nadal osłabiona bo gdy uderzyła powietrze dłonią od razu rozbolała ją ręka.
- Nie nadwyrężaj się. Powinnaś odpocząć. Gdy już dojdziesz do siebie to moglibyśmy razem poćwiczyć. Co ty na to? – Oparł łokcie na stole i przysunął się nieco bliżej niej uśmiechając się serdecznie.
___Zaczęła go wypytywać. Opowiedzieć coś o sobie… Reito nie za bardzo to lubił a jeszcze bardziej się przechwalać. Ale tak czy inaczej zaczął opowiadać:
- Widzisz… Ja, Kuro i April pochodzimy z Vegety. Jesteśmy saiyanami. Może po części bo April jest w połowie człowiekiem. Znaliśmy się już wcześniej. Na tamtej planecie jest coś takiego jak akademia. Głównie się tam trenuje i wykonuje rozkazy innych. Coś jak szkoła Hikaru. – Zaśmiał się nieco. – Tyle, że tam jest bardzo dużo osób i wiele trenerów, którzy dosłownie wyciskają z ciebie wszystkie poty. Nie jest to zbyt gościnna planeta. Głównie z tego powodu, że połowa populacji to tak naprawdę żołnierze w służbie Króla. Sama planeta jest może zaludniona w 10% ze względu na strasznie surowy klimat. Ale nie żyło mi się tam źle. Tak naprawdę urodziłem się na Ziemi ale dosłownie kilka lat tu spędziłem. Nawet nie pamiętam dokładnie. 3… może 4… - zastanawiał się drapiąc po brodzie. – No nie ważne… April i Kuro poznałem właśnie w tej akademii. Ale nie trwało to zbyt długo. April nagle gdzieś zniknęła a Kuro został porwany przez co dostałem rozkaz by go odnaleźć i sprowadzić z powrotem. Tak mniej więcej znalazłem się na Ziemi. Ale co ja Cię będę dalej zanudzał.
Sprytnie wyminął temat zniszczenia Dark Star i innych jego walk z demonami. Wiedział, że lepiej o tym nie mówić tym bardziej, że June reprezentowała właśnie tą rasę.
- Mówisz, że żyjesz zaledwie kilka dni? Serio? Jesteś bardzo mądra jak na ten wiek. – Ponownie się zaśmiał. Nie chciał zbytnio męczyć jej pytaniami. Widział jak wcześniej mówiła do Kuro z błagalnym wzrokiem o tym, że wcześniej znała Hikaru. Nic już z tego nie rozumiał. Jedyne co mu przyszło do głowy to to, że może być reinkarnacją dawnej siebie. Mistic w końcu żyje ponad 300 lat. Miałoby to sens ale czy jest możliwe? Z drugiej strony poznał shadowa, który miał w sobie wspomnienia osoby żyjącej dawno temu. W dodatku powrócił z piekieł. To było dziwne ale chyba w obecnej sytuacji nic go już nie zdziwi.
- Jak właściwie znalazłaś się w szkole Hikaru? - Chyba to było jedyne sensowne pytanie jakie przyszło mu do głowy. Tak na prawdę był też ciekaw tego chociaż głównie chodziło o to by jakoś podtrzymać rozmowę. Głupio siedzieć tak w ciszy.
___Spoglądał na nią. Była blada. Nie czuła się na pewno zbyt dobrze. Wstał z krzesła i podszedł do niej.
- Powinnaś odpoczywać. Chodź. Zaprowadzę Cię do łóżka.
Nachylił się nad nią i przez krótką chwilę spojrzał jej głębiej w oczy. Miały w sobie coś co sprawiało, że nie mógł oderwać od nich wzroku. Szybko się otrząsnął i położył dłoń na jej plecach a drugą ręką podtrzymywał od spodu jej nogi.
- Zaniosę Cię tam. Nie powinnaś się zbytnio nadwyrężać.
Uśmiechnął się i wziął ją na ręce. Powoli przeniósł ją przez próg, uważając na to by nie uderzyła głową w futrynę i zaniósł do pokoju gdzie znajdowało się łóżko. Delikatnie położył ją na nim i przykrył kołderką.
- Ty tu sobie leż spokojnie a ja pójdę nieco rozprostować kości. Nie długo wracam.
Posłał jej uśmiech na pożegnanie i wyszedł na zewnątrz. Rozejrzał się dookoła. – Gdzie właściwie zniknęła April? – Zapytał sam siebie i zaczął jej szukać. Dzięki swoim zmysłom znalazł ją bez większego trudu siedzącą gdzieś pod drzewem. Była skulona a włosy zakrywały większą część jej ciała. Płakała? Podszedł do niej i zapytał:
- Czemu siedzisz tu sama?
Chyba nie była w zbyt dobrym humorze. Przykucnął obok niej i powiedział trącając ją delikatnie łokciem.
- Może poćwiczymy razem? Miałem właśnie ochotę rozprostować nieco kości. Samemu jest nudno. Chodź. Nie pozwolę Ci tu tak siedzieć samej. – Uśmiechnął się szeroko i pociągnął ją za rękę. Zaprowadził na jakąś polanę gdzie było dużo miejsca. Po chwili zaczął się rozciągać robiąc skręty tułowia i wymachy rękami.
- Nadal nie czuję się na siłach więc bądź ostrożna ok? Nie chcę mieć połamanych żeber.
Zaśmiał się żartobliwie. Widział, że dziewczynę widocznie coś dręczyło i chciał jakoś poprawić jej humor.
OOC: kontynuacja treningu
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Lip 11, 2013 3:33 pm
______Uśmiechnęła się gdy ten zaczął opowiadać. Lubiła słuchać historyjek innych - może dlatego, że ona sama nie miała zbytnio co wspominać. Chciała poznawać świat, mało jeszcze wie o życiu. Zaciekawiła ją ta cała Planeta Vegeta i rasa saiyan, z opisu Reito wywnioskowała, że są bardzo waleczni. Zapragnęła odwiedzić tamto miejsce - z czystej ciekawości. Zobaczyć Akademię, trenerów, żołnierzy, króla, zasmakować innego niż tu życia choć na chwilę. Kto wie... może kiedyś wyrwie się z tego miejsca i będzie w stanie funkcjonować sama.
___ - Pokaż mi... - powiedziała cicho gdy skończył opowiadać - Pokaż mi kiedyś Vegetę. - uśmiechnęła się. Nie mówiła całkiem na poważnie, ale... - Jesteś tu po Kuro, prawda? Kiedyś tam wrócicie, a ja nie chcę być sama. - podrapała się w tyle głowy wytykając język. Na komplement o tym, że jest mądra mimo młodego wieku zaczerwieniła się - No... spotkałam kilka osób, które mi wytłumaczyły co-nieco. Zwyczaje tej planety są dziwne, ludzie jedzą zimne słodkie rzeczy, kopią jakieś okrągłe rzeczy, zbierają się chmarami w pomieszczeniach, gdzie jest dużo ubrań po to by się ubierać w przedziwne rzeczy i je przysłaniać kolejnymi, całują się by pokazać, że się lubią... Nie rozumiem tego. - wzruszyła ramionami.
Pytanie o to jak trafiła do tej szkoły spowodowało, że przez chwilę złote oczy dziewczyny posmutniały. Przypomniała sobie słowa napotkanego niedawno demona, który poinformował ją o śmierci Tsu...
___ - Tuu... tutaj trafiłam razem z koleżanką. Spotkałyśmy Kuro i przyszłyśmy tu za nim, ja zostałam, a ona em, musiała gdzieś iść. Znaczy... mój ojciec ją zabrał. - Odwróciła wzrok. Sama nie wiedziała jak to nazwać: Porwanie? To chyba najtrafniejsze słowo, ale nie chciała stawiać Braski w złym świetle. W końcu nie jest taki zły jak go rysują, trzeba tylko lepiej go poznać.
Speszyła się gdy Reito wstał i podszedł do niej nachylając się. Jej wielkie złote patrzałki nie wiedziały jak się zachować, tak samo jak ich właścicielka. Chwyciła się jego szyi jakby w obawie, że spadnie i przez całą drogę do łóżka patrzała po ścianach speszona. Przecież mogła iść o własnych siłach...
Nie chciała leżeć, ale pozwoliła się przykryć kołdrą i poczekała, aż saiyan wyjdzie z pokoju. Gdy jego kroki ucichły postanowiła wstać - zrobiła to z wielkim trudem, ale w końcu się udało. Jak łamaga stanęła na nogach nieco się chwiejąc, wyglądała w tym momencie jak ta Ariel, która dopiero wyszła z wody obdarzona ludzkimi nogami.
Westchnęła zamykając oczy. Złapała pion, skupiła się maksymalnie po czym uniosła ręce w górę zaciskając je w pięści. Otworzyła patrzałki, a następnie wykonała kilka ciosów w powietrzu, przekręciła się dookoła i zamachnęła nogą lecz w tym momencie straciła równowagę przez co upadła i grzmotnęła głową w drzwi. Zamarudziła niezadowolona masując obolałe miejsce po czym wstała, otworzyła drzwi, a następnie wyczłapała się na korytarz przytrzymując się jedną ręką ściany. Przeszła kawałeczek, weszła prosto do pokoju Kuro. Miała tutaj jedną rzecz do zrobienia - odciasteczkowanie łóżka, które zepsuła.
Wystawiła rękę w stronę stosu ciastek, a następnie strzeliła w nie czerwonym promieniem, który odczarował je. O dziwo zrobiła to bez większych problemów i nawet się nie zmęczyła, ani trochę. Uśmiechnęła się do samej siebie patrząc na otwartą rękę. Skoczyła w powietrze zadowolona, lecz przy opadaniu poczuła ból w mięśniach w efekcie czego znowu przewróciła się wypadając na korytarz. Dammit!
___ - Pokaż mi... - powiedziała cicho gdy skończył opowiadać - Pokaż mi kiedyś Vegetę. - uśmiechnęła się. Nie mówiła całkiem na poważnie, ale... - Jesteś tu po Kuro, prawda? Kiedyś tam wrócicie, a ja nie chcę być sama. - podrapała się w tyle głowy wytykając język. Na komplement o tym, że jest mądra mimo młodego wieku zaczerwieniła się - No... spotkałam kilka osób, które mi wytłumaczyły co-nieco. Zwyczaje tej planety są dziwne, ludzie jedzą zimne słodkie rzeczy, kopią jakieś okrągłe rzeczy, zbierają się chmarami w pomieszczeniach, gdzie jest dużo ubrań po to by się ubierać w przedziwne rzeczy i je przysłaniać kolejnymi, całują się by pokazać, że się lubią... Nie rozumiem tego. - wzruszyła ramionami.
Pytanie o to jak trafiła do tej szkoły spowodowało, że przez chwilę złote oczy dziewczyny posmutniały. Przypomniała sobie słowa napotkanego niedawno demona, który poinformował ją o śmierci Tsu...
___ - Tuu... tutaj trafiłam razem z koleżanką. Spotkałyśmy Kuro i przyszłyśmy tu za nim, ja zostałam, a ona em, musiała gdzieś iść. Znaczy... mój ojciec ją zabrał. - Odwróciła wzrok. Sama nie wiedziała jak to nazwać: Porwanie? To chyba najtrafniejsze słowo, ale nie chciała stawiać Braski w złym świetle. W końcu nie jest taki zły jak go rysują, trzeba tylko lepiej go poznać.
Speszyła się gdy Reito wstał i podszedł do niej nachylając się. Jej wielkie złote patrzałki nie wiedziały jak się zachować, tak samo jak ich właścicielka. Chwyciła się jego szyi jakby w obawie, że spadnie i przez całą drogę do łóżka patrzała po ścianach speszona. Przecież mogła iść o własnych siłach...
Nie chciała leżeć, ale pozwoliła się przykryć kołdrą i poczekała, aż saiyan wyjdzie z pokoju. Gdy jego kroki ucichły postanowiła wstać - zrobiła to z wielkim trudem, ale w końcu się udało. Jak łamaga stanęła na nogach nieco się chwiejąc, wyglądała w tym momencie jak ta Ariel, która dopiero wyszła z wody obdarzona ludzkimi nogami.
Westchnęła zamykając oczy. Złapała pion, skupiła się maksymalnie po czym uniosła ręce w górę zaciskając je w pięści. Otworzyła patrzałki, a następnie wykonała kilka ciosów w powietrzu, przekręciła się dookoła i zamachnęła nogą lecz w tym momencie straciła równowagę przez co upadła i grzmotnęła głową w drzwi. Zamarudziła niezadowolona masując obolałe miejsce po czym wstała, otworzyła drzwi, a następnie wyczłapała się na korytarz przytrzymując się jedną ręką ściany. Przeszła kawałeczek, weszła prosto do pokoju Kuro. Miała tutaj jedną rzecz do zrobienia - odciasteczkowanie łóżka, które zepsuła.
Wystawiła rękę w stronę stosu ciastek, a następnie strzeliła w nie czerwonym promieniem, który odczarował je. O dziwo zrobiła to bez większych problemów i nawet się nie zmęczyła, ani trochę. Uśmiechnęła się do samej siebie patrząc na otwartą rękę. Skoczyła w powietrze zadowolona, lecz przy opadaniu poczuła ból w mięśniach w efekcie czego znowu przewróciła się wypadając na korytarz. Dammit!
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 15, 2013 2:17 pm
Chciała coś odpowiedzieć, ale Rei jej nie pozwolił… wszystko mieszało jej się w głowie, starała się uśmiechać, chociaż w głowie miała wciąż setki innych myśli. Jedna minuta, sekunda, a co chwilę coś innego przewijało się w jej umyśle. Nie mogła pokazywać, że jest smutna, że coś nie jest w porządku, dlatego uśmiechnęła się. Zdawała sobie sprawę, że była doskonałą aktorką, potrafiła uśmiechać się szczerze przez łzy, tylko gdy nie łapała kontaktu wzrokowego z drugą osobą. Z nich wszystkich ona najbardziej tutaj niepasowana i to ją dręczyło, nie chciała być dla kogoś obciążeniem. To całkowicie bez sensu, tylko czekać, aż ktoś ich tutaj zaatakuje, a ona posłuży za kartę. Nie mogła jednak dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. I tak po tym w jakim stanie zastał ja brązowowłosy można było się domyśleć, że do końca nie jest w porządku, a ona domyślała się, że on z kolei coś podejrzewa. Trzeba było szybko dokonać metamorfozy i zamienić się w wesołą April. Dała się porwać mu za rękę i zaciągnąć na polanę, nawiasem mówiąc było tam bardzo przyjemnie. Spodobała jej się Ziemia, wszystko tutaj było takie prawdziwe i ładne. Vegeta się nie umywała do tego miejsca, nie chciała tam wracać, nie miała zresztą po co. Zniknęła nagle porwana przez świrusów od turnieju i gdyby tam powróciła mogłaby mieć niezłe kłopoty, ale była ciekawa, co teraz tam się zmieniło, a zapewne wiele. Bardzo wiele.
- Ja połamać Tobie żebra? – zachichotała pod nosem obserwując go uważnie, ściągnęła z nadgarstka frotkę, po czym próbowała spiąć swoje długie, gęste, kruczoczarne włosy w przysłowiową cebulę, czy też koka. Nie było to jednak takie proste, większość kosmyków opadała tworząc artystyczny nieład. – To raczej Ty musisz uważać żeby przy okazji mnie nie zabić, czy coś w ten deseń, przypominam, a nawet nie musze, że jestem dużo słabsza od Ciebie.
Nie chciała dawać temu taki nacisk, ale jej się nie udało. Jak zwykle wypowiedziała parę słów za dużo. Zaczęła się chichotać próbując obrócić wszystko w żart. Nie mogła się użalać nad sobą, chociaż to przychodziło samo i nie chciało odejść. Musiała szybko znaleźć temat rozmowy podczas ich treningu, w którym Rei rozniesie ją na kawałki. Nie miała nic przeciwko temu, przecież był od niej dużo silniejszy. Zaczęła się rozgrzewać- różne skłony i ćwiczenia, które zawsze były związane z rozgrzewką. Prawdą było, że nigdy nie należało zaczynać jakichkolwiek ćwiczeń od porządnego rozgrzania wszystkich mięśni, jeżeli nie robi się tego można potem wylądować w szpitalu na zawsze i tyle z twoich wysiłków fizycznych...
- Musisz mi coś obiecać Rei, jesteś trochę osłabiony, więc pod żadnym pozorem nie oszczędzaj mnie choćby nie wiem co, masz dać mi wycisk, jasne? – spytała trochę poważniejszym tonem, co musiało wyglądać dosyć dziwnie. Dziwnie, nie zabawnie. Pomimo swojego niskiego wzrostu i bardzo dziewczyńskiego wyglądu, czy też delikatnego głosu, gdy stawała się poważna czuć było, że to nie ta sama April, co przed chwilą. – No to co, zaczynamy?
Spytała trzymając gardę w wyuczony przez brata sposób. Nie miała dużo siły, co było jej minusem, ale za to jej rodzina zdążyła ją nauczyć paru rzeczy w walkach. Zdecydowanie opierając się na kravce i tym podobnym. Mniejszy pokonuje większego, chociaż tutaj będzie to zdecydowanie ciężkie.
- Wracasz, wracasz na Vegetę? Kiedy, jak i z kim? – spytała, gdyż była bardzo ciekawa jego odpowiedzi. Nie chciała atakować pierwsza, musiała najpierw wypróbować ile swojej siły i możliwości ma na chwilę obecną chłopak. Wyszczerzyła się do niego. – Nooo szybko!
Occ: Zakończenie treningu, Rei ''sparing'' dokończę w fabule.
- Ja połamać Tobie żebra? – zachichotała pod nosem obserwując go uważnie, ściągnęła z nadgarstka frotkę, po czym próbowała spiąć swoje długie, gęste, kruczoczarne włosy w przysłowiową cebulę, czy też koka. Nie było to jednak takie proste, większość kosmyków opadała tworząc artystyczny nieład. – To raczej Ty musisz uważać żeby przy okazji mnie nie zabić, czy coś w ten deseń, przypominam, a nawet nie musze, że jestem dużo słabsza od Ciebie.
Nie chciała dawać temu taki nacisk, ale jej się nie udało. Jak zwykle wypowiedziała parę słów za dużo. Zaczęła się chichotać próbując obrócić wszystko w żart. Nie mogła się użalać nad sobą, chociaż to przychodziło samo i nie chciało odejść. Musiała szybko znaleźć temat rozmowy podczas ich treningu, w którym Rei rozniesie ją na kawałki. Nie miała nic przeciwko temu, przecież był od niej dużo silniejszy. Zaczęła się rozgrzewać- różne skłony i ćwiczenia, które zawsze były związane z rozgrzewką. Prawdą było, że nigdy nie należało zaczynać jakichkolwiek ćwiczeń od porządnego rozgrzania wszystkich mięśni, jeżeli nie robi się tego można potem wylądować w szpitalu na zawsze i tyle z twoich wysiłków fizycznych...
- Musisz mi coś obiecać Rei, jesteś trochę osłabiony, więc pod żadnym pozorem nie oszczędzaj mnie choćby nie wiem co, masz dać mi wycisk, jasne? – spytała trochę poważniejszym tonem, co musiało wyglądać dosyć dziwnie. Dziwnie, nie zabawnie. Pomimo swojego niskiego wzrostu i bardzo dziewczyńskiego wyglądu, czy też delikatnego głosu, gdy stawała się poważna czuć było, że to nie ta sama April, co przed chwilą. – No to co, zaczynamy?
Spytała trzymając gardę w wyuczony przez brata sposób. Nie miała dużo siły, co było jej minusem, ale za to jej rodzina zdążyła ją nauczyć paru rzeczy w walkach. Zdecydowanie opierając się na kravce i tym podobnym. Mniejszy pokonuje większego, chociaż tutaj będzie to zdecydowanie ciężkie.
- Wracasz, wracasz na Vegetę? Kiedy, jak i z kim? – spytała, gdyż była bardzo ciekawa jego odpowiedzi. Nie chciała atakować pierwsza, musiała najpierw wypróbować ile swojej siły i możliwości ma na chwilę obecną chłopak. Wyszczerzyła się do niego. – Nooo szybko!
Occ: Zakończenie treningu, Rei ''sparing'' dokończę w fabule.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 15, 2013 9:38 pm
Musiał się skupić i jednocześnie pozostać czujnym. Z łatwością odnalazł znajomą energię, tylko z kontaktem było gorzej. Ćwiczył z Reiem telepatię, ale to nie to samo, co wykorzystywać technikę w takiej sytuacji. Dla pewności kilkukrotnie wezwał nauczyciela.
MMS dla Hikaru
Postarał się przesłać wyobraźnia obraz zarówno Raito, jak i biegającą naokoło Kaede. Wizja była krótka, chłopak nie radził sobie z tą częścią techniki. Słowa były proste, Kuro chciał przekazać wszystko jak najzwięźlej. Mistick z pewnością zorientował się, że chłopak od niego podłapał technikę i uczył się jej w trakcie Treningu w Komnacie. To oznaczało, że na prawdę pracował nad swoim umysłem.
Może trochę panikował nad wyrost ale po to ma nauczyciela, żeby go uczył. Nie miał się kogo poradzić. Kuro bał się, że nauczyciel go wyśmieje za wejście na dzień dobry na poziom SSJ ale trudno. W życiu nie widział Majina i nie miał pojęcia, co z nim zrobić. No wiadomo, że pokonać ale chłopaka interesowała bardziej odpowiedź, czy można z niego zdjąć te czary mary. Mentor z pewnością zorientował się, że Kuro ma opory przed zabiciem przeciwnika.
MMS dla Hikaru
- Spoiler:
- Jestem u Karina ale dzieje się coś dziwnego. Pojawił się gość z dziwnym M na ramieniu, jak Greefis, to android. Czuję od niego coś dziwnego jakby zło, zagrożenie, nie umiem powiedzieć. Jest tu też dziewczyna, która mówi, że pochodzi z rasy bogów i twierdzi, że on jest pod wpływem złej magii. Ta wariatka ma wszystko w dupie i biega za kocurem jak opętana. Karin też ma wszystko gdzieś, ze mną na czele Co mam robić?
Postarał się przesłać wyobraźnia obraz zarówno Raito, jak i biegającą naokoło Kaede. Wizja była krótka, chłopak nie radził sobie z tą częścią techniki. Słowa były proste, Kuro chciał przekazać wszystko jak najzwięźlej. Mistick z pewnością zorientował się, że chłopak od niego podłapał technikę i uczył się jej w trakcie Treningu w Komnacie. To oznaczało, że na prawdę pracował nad swoim umysłem.
Może trochę panikował nad wyrost ale po to ma nauczyciela, żeby go uczył. Nie miał się kogo poradzić. Kuro bał się, że nauczyciel go wyśmieje za wejście na dzień dobry na poziom SSJ ale trudno. W życiu nie widział Majina i nie miał pojęcia, co z nim zrobić. No wiadomo, że pokonać ale chłopaka interesowała bardziej odpowiedź, czy można z niego zdjąć te czary mary. Mentor z pewnością zorientował się, że Kuro ma opory przed zabiciem przeciwnika.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Wto Lip 16, 2013 5:41 pm
April, zrobię Ci lepszy avek! Przysięgam! D:
_____Dziewczyna podniosła się z podłogi marudząc coś pod nosem. Powoli dochodziła do siebie, bóle w mięśniach mijały, potrafiła nawet samodzielnie stać. Z chodzeniem jeszcze był nie lada problem, ale wystarczyło dojść do wyjścia z domku i organizm przyzwyczaił się do wysiłku.
Zmrużyła oczy gdy na jej twarz padła wiązka rażącego światła. Przysłoniła się nieco ręką, a następnie rozejrzała. Nie było tutaj żywej duszy, wszyscy gdzieś poszli zostawiając dziewczynę samą. Hikaru, Kuro, Reito oraz April - nieobecni.
Demonica postanowiła nie być gorsza od całej reszty i również oddalić się od tego miejsca w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Liczyła, że znajdzie się ktoś, kto będzie chciał z nią powalczyć oraz, że będzie to godny jej nowej siły przeciwnik. Nie mogła czekać, zgięła nogi, skumulowała w sobie energię by odlecieć i... JEBS. Nadal nie znała swojej siły w efekcie czego uderzyła prosto w drzewo przed nią. Ptaki znajdujące się na nim spłoszyły się uciekając, a potężny dąb, który dawał tutaj najwięcej cienia przewalił się na ziemię. Złotooka chwyciła się za główkę mając łzy w oczach i widząc co narobiła postanowiła jak najszybciej dać nogę nim ktoś to zobaczy. Ponownie skumulowała energię, ale tym razem uważała by przypadkiem nie rozwalić czegoś znowu.
___ - Nie usiedzę... - mruknęła do siebie i wystrzeliła w powietrze lecąc przed siebie. Nie ważne gdzie, ważne by znaleźć kogoś kto będzie godzien stanąć przed June i z nią zawalczyć. Natura wojownika wzywa! Drżyjcie przeciwnicy!
OOC
Z tematu > Skalny Las
_____Dziewczyna podniosła się z podłogi marudząc coś pod nosem. Powoli dochodziła do siebie, bóle w mięśniach mijały, potrafiła nawet samodzielnie stać. Z chodzeniem jeszcze był nie lada problem, ale wystarczyło dojść do wyjścia z domku i organizm przyzwyczaił się do wysiłku.
Zmrużyła oczy gdy na jej twarz padła wiązka rażącego światła. Przysłoniła się nieco ręką, a następnie rozejrzała. Nie było tutaj żywej duszy, wszyscy gdzieś poszli zostawiając dziewczynę samą. Hikaru, Kuro, Reito oraz April - nieobecni.
Demonica postanowiła nie być gorsza od całej reszty i również oddalić się od tego miejsca w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Liczyła, że znajdzie się ktoś, kto będzie chciał z nią powalczyć oraz, że będzie to godny jej nowej siły przeciwnik. Nie mogła czekać, zgięła nogi, skumulowała w sobie energię by odlecieć i... JEBS. Nadal nie znała swojej siły w efekcie czego uderzyła prosto w drzewo przed nią. Ptaki znajdujące się na nim spłoszyły się uciekając, a potężny dąb, który dawał tutaj najwięcej cienia przewalił się na ziemię. Złotooka chwyciła się za główkę mając łzy w oczach i widząc co narobiła postanowiła jak najszybciej dać nogę nim ktoś to zobaczy. Ponownie skumulowała energię, ale tym razem uważała by przypadkiem nie rozwalić czegoś znowu.
___ - Nie usiedzę... - mruknęła do siebie i wystrzeliła w powietrze lecąc przed siebie. Nie ważne gdzie, ważne by znaleźć kogoś kto będzie godzien stanąć przed June i z nią zawalczyć. Natura wojownika wzywa! Drżyjcie przeciwnicy!
OOC
Z tematu > Skalny Las
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 17, 2013 7:31 pm
Jego prace może nie były ciężkie, ale nie lubił dłubania w kablach. W końcu jednak skończył to co robił, ale same generatory wymagały jeszcze trochę czasu by się skończyły robić. Wyczuwał jakiś ruch na zewnątrz, ale nic konkretnego. To miało swoje zalety, nie miał ochoty w tej chwili wychodzić. Tak właściwie miał tu mnóstwo zajęć, które zrobić mógł tylko on. Jednak miał na głowie uczniów, więc w końcu będzie musiał stąd wyjść i dać im wycisk. Tak by nie zapomnieli kto tu rządzi. Apropos,właśnie w jego umyśle coś zakiełkowało. Dokładniej wiadomość mentalna od Kury. Znajdował się już u Karina i miał problem. Obawy Hikaru potwierdziły się. Nie był pewien czy rzeczywiście jego przeczucie było prawidłowe i odzwierciedlone w rzeczywistości.
To co zobaczył oczami swego ucznia potwierdziło niestety wszystko. Potrafił dawać drugą szansę każdemu, ale magię majin miał zamiar całkiem eliminować bezlitośnie. W dodatku nie wiedział, że androidy potrafiły w ogóle przemieniać się w wojownika tej magii. Cóż... uczy się całe życie.
-Słuchaj Kuro. Majin to najgorsze zło.. może poza shadowami. Musisz go bezwzględnie wyeliminować. Karin ma świętą wodę, jak już go zmiażdżysz pokrop to co z niego zostanie tą wodą. Swoją zostaw na inne okazje. Wystarczy parę kropel by wypaliły ten cholerny m z ciała tej puszki. Jeśli nie będziesz w stanie go pokonać szybko, albo okaże się za silny zaciągnij go do Szkoły. Kiedy Rei dołączy na pewno go pokonacie bez problemu. A i uważaj. Te zakichane puszki mogą wchłaniać energię. Najczęściej mają wbudowane urządzenia w dłonie, ale nie jest to zasadą. Jeśli ma coś po wewnętrznych stronach dłoni to na bank właśnie będą wchłaniacze. Nie używaj ataków Ki typu falistych czy ki blastowych. Co do tej różowej panny nie przejmuj się i na pewno nie ulegaj jej słowom. To jakiś pomniejszy bożek tylko. Kaioshini nie schodzą na żadną z planet tylko posługują się tak zwanymi wybrańcami, którzy odwalają za nich brudną robotę. Nie daj się w to wciągnąć.
Tu skończył nadawać, ale nie zamykał połączenia. Dzięki otwartemu kanałowi z umysłem sayana mógł obserwować jego poczynania, choć on nie musiał akurat o tym wiedzieć jako niedoświadczony telepata. Z resztą będzie mógł się przygotować jakby poszło coś nie tak jeśli młody sayan nawali lub wpadnie po uszy w gówno. Mistic nie przejmował się zupełnie wzmianką o Karinie bo często miewał humorki. Już od wieków. Co się dziwić ? Od samotności można ocipieć, albo gorzej.
To co zobaczył oczami swego ucznia potwierdziło niestety wszystko. Potrafił dawać drugą szansę każdemu, ale magię majin miał zamiar całkiem eliminować bezlitośnie. W dodatku nie wiedział, że androidy potrafiły w ogóle przemieniać się w wojownika tej magii. Cóż... uczy się całe życie.
-Słuchaj Kuro. Majin to najgorsze zło.. może poza shadowami. Musisz go bezwzględnie wyeliminować. Karin ma świętą wodę, jak już go zmiażdżysz pokrop to co z niego zostanie tą wodą. Swoją zostaw na inne okazje. Wystarczy parę kropel by wypaliły ten cholerny m z ciała tej puszki. Jeśli nie będziesz w stanie go pokonać szybko, albo okaże się za silny zaciągnij go do Szkoły. Kiedy Rei dołączy na pewno go pokonacie bez problemu. A i uważaj. Te zakichane puszki mogą wchłaniać energię. Najczęściej mają wbudowane urządzenia w dłonie, ale nie jest to zasadą. Jeśli ma coś po wewnętrznych stronach dłoni to na bank właśnie będą wchłaniacze. Nie używaj ataków Ki typu falistych czy ki blastowych. Co do tej różowej panny nie przejmuj się i na pewno nie ulegaj jej słowom. To jakiś pomniejszy bożek tylko. Kaioshini nie schodzą na żadną z planet tylko posługują się tak zwanymi wybrańcami, którzy odwalają za nich brudną robotę. Nie daj się w to wciągnąć.
Tu skończył nadawać, ale nie zamykał połączenia. Dzięki otwartemu kanałowi z umysłem sayana mógł obserwować jego poczynania, choć on nie musiał akurat o tym wiedzieć jako niedoświadczony telepata. Z resztą będzie mógł się przygotować jakby poszło coś nie tak jeśli młody sayan nawali lub wpadnie po uszy w gówno. Mistic nie przejmował się zupełnie wzmianką o Karinie bo często miewał humorki. Już od wieków. Co się dziwić ? Od samotności można ocipieć, albo gorzej.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Lip 18, 2013 2:34 pm
___Spoglądał na dziewczynę nieco uśmiechnięty. Widać było, że wzięła to wszystko na poważnie. A przynajmniej tak to odebrał widząc jej spojrzenie. Nieco się zmieszał bo pierwszy raz oglądał taką April. Tym bardziej był zaskoczony jej słowami. Nie chciał jej robić krzywdy. To miał być po prostu zwykły wspólny trening ale skoro tak sprawy postawiła to nie miał wyboru.
- W porządku. – rzekł z nieustającym lekkim uśmiechem na swej twarzy. Rozprostował palce i nastawił kości. Słychać było charakterystyczne chrupnięcia w nich a także karku i plecach. Fakt, był mocno osłabiony. Praktycznie bez energii i obolały. Dziewczyna miała z nim spore szanse.
___Stanął w pozycji obronnej. – Jestem gotów. – zawołał. Obserwował jej postawę. Była dość ciekawa. Nieco inny styl niż zwykł widywać. Przez długi czas nauczył się przewidywać ruchy przeciwnika ale przez to przeważnie wolał czekać na cios niż uderzać pierwszy. Tym razem jednak April nalegała by to on zaczął. Wcale nie zależało mu na wygranej. To tylko koleżeński sparing od tak dla zabicia czasu a nie walka na śmierć i życie. Zapytany o to czy wraca na Vegetę nieco spoważniał. Po chwili jednak wrócił uśmiech na jego usta.
- Pewnie niedługo i prawdopodobnie sam, choć chciałbym by Kuro mi towarzyszył.
Nie zdradzał niczego na zapas. Ciekawe czy w ogóle wróci stamtąd żywy. Właściwie on niczym się nie naraził Królowi ale ten i tak mógłby go uznać za zdrajcę.
___Po chwili dziewczyna zaczęła się niecierpliwić. Poganiała go. Reito spoważniał na moment. Przyszykował się do ataku i momentalnie zaczął szarżować w jej stronę. Nawet jeśli była w połowie saiyanką to jakoś nie potrafił jej uderzyć. Niby przymierzył pięścią w jej ramię ale coś sprawiło, że się zawahał i uderzył ją niezbyt mocno.
OOC: Podstawowy osłabiony 96dmg.
Kontynuacja treningu.
- W porządku. – rzekł z nieustającym lekkim uśmiechem na swej twarzy. Rozprostował palce i nastawił kości. Słychać było charakterystyczne chrupnięcia w nich a także karku i plecach. Fakt, był mocno osłabiony. Praktycznie bez energii i obolały. Dziewczyna miała z nim spore szanse.
___Stanął w pozycji obronnej. – Jestem gotów. – zawołał. Obserwował jej postawę. Była dość ciekawa. Nieco inny styl niż zwykł widywać. Przez długi czas nauczył się przewidywać ruchy przeciwnika ale przez to przeważnie wolał czekać na cios niż uderzać pierwszy. Tym razem jednak April nalegała by to on zaczął. Wcale nie zależało mu na wygranej. To tylko koleżeński sparing od tak dla zabicia czasu a nie walka na śmierć i życie. Zapytany o to czy wraca na Vegetę nieco spoważniał. Po chwili jednak wrócił uśmiech na jego usta.
- Pewnie niedługo i prawdopodobnie sam, choć chciałbym by Kuro mi towarzyszył.
Nie zdradzał niczego na zapas. Ciekawe czy w ogóle wróci stamtąd żywy. Właściwie on niczym się nie naraził Królowi ale ten i tak mógłby go uznać za zdrajcę.
___Po chwili dziewczyna zaczęła się niecierpliwić. Poganiała go. Reito spoważniał na moment. Przyszykował się do ataku i momentalnie zaczął szarżować w jej stronę. Nawet jeśli była w połowie saiyanką to jakoś nie potrafił jej uderzyć. Niby przymierzył pięścią w jej ramię ale coś sprawiło, że się zawahał i uderzył ją niezbyt mocno.
OOC: Podstawowy osłabiony 96dmg.
Kontynuacja treningu.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sob Lip 20, 2013 1:20 pm
Zamknęła oczy? Nie... to nie mogło się stać, nie mogła przestraszyć się Rei’a, a jednak? Zrobiła to mimowolnie, tak jakby walczyła po raz pierwszy w życiu. Sama nie mogła w to uwierzyć, walczyła już o śmierć i życie na tajemniczej planecie, dzięki której opanowała wiele, dziwnych sposobów walki, oraz władzę nad mieczem. A jednak. Przestraszyła się go. Nie bała się przeciwnika, chociaż wtedy nie wiedziała co ją czeka, a przeraziła się tego, że ktoś bliski może zrobić jej krzywdę. Musiała natychmiast oprzytomnieć, co teraz on sobie o niej pomyśli? Poczuła atak, który pojawił się w jednej sekundzie. Sama tego nie rozumiała, przecież chciała, aby szatyn jej dokopał, tylko tak da się kogoś nauczyć walczyć. A teraz sama przed tym uciekała. Cios był po prostu słaby, to nie jego możliwości... odczuła to, nie musiała widzieć jego spojrzenia, aby wyczuć, że po prostu nie mógł jej uderzyć, tak jakby zrobił to w innych warunkach. Poczuła jakiś niesamowity ciężar, ale nie fizyczny, miała ochotę wybuchnąć jakimś niekontrolowanym płaczem, ale musiała się powstrzymać. Nie mogła ciągle robić z siebie ofiary, skoro wszyscy dookoła tak o niej myślą, to niech ona sama chociaż zmieni o sobie myślenie.
- Nie Rei! Wiem, że stać Cię na więcej! Dajesz mi fory, jak wszyscy tutaj! A co będzie, gdy ktoś tutaj przybędzie i użyje mnie przeciwko wam?! Nie przyszło wam to do głowy?! Póki tutaj z wami jestem, tylko wam przeszkadzam, jestem kłodą pod nogami! Muszę stać się silniejsza, aby nigdy nikt przeze mnie nie był narażony! Ty, Kuro i June jesteście strasznie silni, a ja wam tylko w tym wszystkim przeszkadzam... – wykrzyknęła to jednym ciągiem, pożałowała tego w chwilę później, bo to co powiedziała było dokładnie tym, co bez przerwy siedziało jej w głowie. Nie powinna się z nikim o tym dzielić, powinna po prostu odejść, tak aby nikt o tym nie wiedział. Rei był jednak jej bliski, traktowała go jak kolejnego brata, po tym jak pierwszy jej umarł. Może nie znała go długo, ale czuła z nim więź nawiązaną już w akademii i wewnętrznie czuła, że nie uderzył jej z paru powodów, a ten również miał w tym udział. Widziała jego zdziwioną minę, podeszła do niego i uderzyła go w klatkę piersiową. – Chcę, abyś traktował mnie poważnie. Znalazłam się tutaj przez przypadek, a w sumie to tylko i wyłącznie dzięki Tobie. Długą drogą przebyłam zanim dotarłam na Ziemi, walczyłam na śmierć i życie. Nie chciałam, nie chciałam nikogo zabijać, bo nienawidzę tego, brzydzę się tym, ale musiałam. Jeżeli bym tego nie zrobiła, to ktoś zrobiłby to mi. I tak jakimś cholernym cudem jest to, że pomimo faktu, że nie wygrałam finału jestem tutaj i żyję. Zwycięzca miał być tylko jeden… miałam wrócić na Vegetę, taka miała być moja nagroda. I pomimo tego, że nie jestem taka jak wy i teraz nie mam na myśli tutaj tylko tego jak bardzo mnie przerastacie w walce, ale to, że tutaj jest mój dom, jest ze mnie więcej tej drugiej strony niż saiyańskiej, to chcę stawać się coraz lepsza, aby nigdy Ty, czy Kuro musielibyście mnie ratować z opresji.
Było jej trochę głupio, że wygłosiła taką przemowę nawet nie pozwalając dojść mu do głosu, ale było jej lżej, że komuś to powiedziała. Nie musiała już dusić tego wszystkiego w sobie, uwolniła się chociaż trochę od tego.
- Wybacz, że musiałeś tego wszystkiego słuchać, ale natrafiłeś się, a ja dusiłam to długo w sobie, zapomnijmy o tym! Wracajmy do naszych spraw. Trzeba sobie umilić jakoś to życie. - Starała się uśmiechnąć, aby nie wyjść na totalną histeryczkę. – Jeszcze Ci kiedyś pokażę, wam pokażę.
Zaczęła się głośno śmiać, ale w chwilę potem spoważniała i oddaliła się od chłopaka przyjmując odpowiednią postawę. Wiedziała, że ma nikłe szanse na zaatakowanie go, był od niej dużo szybszy, silniejszy i w ogóle wszystko nad, ale nie przekona się jeżeli nie spróbuje. Zdawała sobie sprawę, że siłą dużo nie wskóra, bo nigdy nie była w nią jakoś obdarzona. Przypomniała sobie słowa Kuro, który mówił jej, że ona powinna zająć się raczej szybkością, tak też postanowiła. Chciała spróbować być możliwie jak najbliżej chłopaka, żeby uderzyć go z impetem. Do dzieła! – pomyślała i ruszyła.
Occ: Atak szybki: 140 dmg
Weź coś ze mnie zostaw, przynajmniej ''coś''...
- Nie Rei! Wiem, że stać Cię na więcej! Dajesz mi fory, jak wszyscy tutaj! A co będzie, gdy ktoś tutaj przybędzie i użyje mnie przeciwko wam?! Nie przyszło wam to do głowy?! Póki tutaj z wami jestem, tylko wam przeszkadzam, jestem kłodą pod nogami! Muszę stać się silniejsza, aby nigdy nikt przeze mnie nie był narażony! Ty, Kuro i June jesteście strasznie silni, a ja wam tylko w tym wszystkim przeszkadzam... – wykrzyknęła to jednym ciągiem, pożałowała tego w chwilę później, bo to co powiedziała było dokładnie tym, co bez przerwy siedziało jej w głowie. Nie powinna się z nikim o tym dzielić, powinna po prostu odejść, tak aby nikt o tym nie wiedział. Rei był jednak jej bliski, traktowała go jak kolejnego brata, po tym jak pierwszy jej umarł. Może nie znała go długo, ale czuła z nim więź nawiązaną już w akademii i wewnętrznie czuła, że nie uderzył jej z paru powodów, a ten również miał w tym udział. Widziała jego zdziwioną minę, podeszła do niego i uderzyła go w klatkę piersiową. – Chcę, abyś traktował mnie poważnie. Znalazłam się tutaj przez przypadek, a w sumie to tylko i wyłącznie dzięki Tobie. Długą drogą przebyłam zanim dotarłam na Ziemi, walczyłam na śmierć i życie. Nie chciałam, nie chciałam nikogo zabijać, bo nienawidzę tego, brzydzę się tym, ale musiałam. Jeżeli bym tego nie zrobiła, to ktoś zrobiłby to mi. I tak jakimś cholernym cudem jest to, że pomimo faktu, że nie wygrałam finału jestem tutaj i żyję. Zwycięzca miał być tylko jeden… miałam wrócić na Vegetę, taka miała być moja nagroda. I pomimo tego, że nie jestem taka jak wy i teraz nie mam na myśli tutaj tylko tego jak bardzo mnie przerastacie w walce, ale to, że tutaj jest mój dom, jest ze mnie więcej tej drugiej strony niż saiyańskiej, to chcę stawać się coraz lepsza, aby nigdy Ty, czy Kuro musielibyście mnie ratować z opresji.
Było jej trochę głupio, że wygłosiła taką przemowę nawet nie pozwalając dojść mu do głosu, ale było jej lżej, że komuś to powiedziała. Nie musiała już dusić tego wszystkiego w sobie, uwolniła się chociaż trochę od tego.
- Wybacz, że musiałeś tego wszystkiego słuchać, ale natrafiłeś się, a ja dusiłam to długo w sobie, zapomnijmy o tym! Wracajmy do naszych spraw. Trzeba sobie umilić jakoś to życie. - Starała się uśmiechnąć, aby nie wyjść na totalną histeryczkę. – Jeszcze Ci kiedyś pokażę, wam pokażę.
Zaczęła się głośno śmiać, ale w chwilę potem spoważniała i oddaliła się od chłopaka przyjmując odpowiednią postawę. Wiedziała, że ma nikłe szanse na zaatakowanie go, był od niej dużo szybszy, silniejszy i w ogóle wszystko nad, ale nie przekona się jeżeli nie spróbuje. Zdawała sobie sprawę, że siłą dużo nie wskóra, bo nigdy nie była w nią jakoś obdarzona. Przypomniała sobie słowa Kuro, który mówił jej, że ona powinna zająć się raczej szybkością, tak też postanowiła. Chciała spróbować być możliwie jak najbliżej chłopaka, żeby uderzyć go z impetem. Do dzieła! – pomyślała i ruszyła.
Occ: Atak szybki: 140 dmg
Weź coś ze mnie zostaw, przynajmniej ''coś''...
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Lip 21, 2013 10:57 am
___Zawahał się a ona to zauważyła. Gdy uderzył przymknęła oczy. Bała się? Więc dziwniejsze było przez to to co potem powiedziała. Miała do niego pretensje o te dawanie forów. Nie do końca chciał to robić. Po prostu nie potrafił jej uderzyć. Była dla niego trochę jak siostra. Czuł coś do niej? Być może kiedyś tak. Teraz te uczucie przerodziło się w troskę o nią. Dlatego nie mógł jej skrzywdzić. I nie zrobi tego choćby się starał. Jej słowa miały sens. Gdyby rzeczywiście znalazł się ktoś kto chciałby ją skrzywdzić to marny byłby jego los. Patrzył na nią w skupieniu i milczeniu. Starał się ją zrozumieć. Cierpiała. Doskonale znała swoją sytuację ale w kilku kwestiach się myliła. Wcale nie była balastem. Gdy uderzyła go w klatkę piersiową czuł ten ból dwukrotnie mocniej. Teraz już wiedział co ją dręczyło przez cały czas.
- April posłuchaj… To, że jesteś słabsza od nas nie oznacza, że nam tu przeszkadzasz. Po to Cię tu przyprowadziłem byś stała się silniejsza. To szkoła a nie pole walki. Tu nic Ci nie grozi a nawet jeśli ktoś chciałby Cię skrzywdzić to ja i Kuro mu na to nie pozwolimy. Póki co. Póki nie staniesz się silniejsza. Na pewno odzyskasz swoją moc. Potrzeba czasu. Hikaru jakkolwiek gburowaty by nie był, to jestem pewien, że Ci w tym pomoże.
Powiedział spokojnie patrząc na jej wymuszony uśmiech. Miał ochotę coś zrobić. Widział, że jest jej ciężko. W pewnym momencie jednak coś poczuł. Odwrócił swoją głowę gwałtownie w tamtą stronę. Gasnąca Ki należąca do… June! – Co ona tam robi? Miała leżeć w łóżku. Jest ranna… Gdzie jest Kuro!? – Wyczuł jego moc całkowicie w innej części kuli ziemskiej. Dokonał transformacji w super saiyana. Walczył z kimś? Nie czuł tam prawie nikogo prócz jednej Ki wyjątkowo emanującej dobrocią. Prawie jak… sam nie wiedział kto ale czuł, że skądś to zna. Z kimś takim na pewno nie szukał zwady chyba, że coś mu odbiło. W tym momencie nie mógł na niego liczyć. Zatrzymał szarżującą na niego April gestem dłoni. Nie trudno było zauważyć, że coś go gryzie.
- April zaczekaj. Coś stało się June. Muszę do niej lecieć.
Wiedział, że musi dotrzeć tam jak najprędzej. Zdjął opaski na nadgarstkach i górną część stroju. Były to obciążenia po zdjęciu których jego moc wzrosła dwukrotnie. Czuł się już nieco lepiej. Część jego energii się zregenerowała dzięki czemu mógł użyć pełni swojej mocy. Stanął w lekkim rozkroku i naprężając swoje mięśnie dokonał transformacji uwalniając przy tym ogromne pokłady energii. Dopiero teraz April mogła poczuć jak znacząca dzieliła ich przepaść przez co mogła się jeszcze bardziej załamać ale Rei nie miał wyboru. Musiał działać szybko. Inaczej June może wyzionąć ducha. Niewielkie wyładowania pojawiły się na okolicznych drzewach tworząc w nich pęknięcia. Ziemia nieco zadrżała. Przygotowany do lotu wystrzelił jak pocisk w powietrze zostawiając za sobą wzniecony kurz i niewielkie wgłębienie w ziemi.
ZT---> Do June.
OOC: Koniec Treningu.
- April posłuchaj… To, że jesteś słabsza od nas nie oznacza, że nam tu przeszkadzasz. Po to Cię tu przyprowadziłem byś stała się silniejsza. To szkoła a nie pole walki. Tu nic Ci nie grozi a nawet jeśli ktoś chciałby Cię skrzywdzić to ja i Kuro mu na to nie pozwolimy. Póki co. Póki nie staniesz się silniejsza. Na pewno odzyskasz swoją moc. Potrzeba czasu. Hikaru jakkolwiek gburowaty by nie był, to jestem pewien, że Ci w tym pomoże.
Powiedział spokojnie patrząc na jej wymuszony uśmiech. Miał ochotę coś zrobić. Widział, że jest jej ciężko. W pewnym momencie jednak coś poczuł. Odwrócił swoją głowę gwałtownie w tamtą stronę. Gasnąca Ki należąca do… June! – Co ona tam robi? Miała leżeć w łóżku. Jest ranna… Gdzie jest Kuro!? – Wyczuł jego moc całkowicie w innej części kuli ziemskiej. Dokonał transformacji w super saiyana. Walczył z kimś? Nie czuł tam prawie nikogo prócz jednej Ki wyjątkowo emanującej dobrocią. Prawie jak… sam nie wiedział kto ale czuł, że skądś to zna. Z kimś takim na pewno nie szukał zwady chyba, że coś mu odbiło. W tym momencie nie mógł na niego liczyć. Zatrzymał szarżującą na niego April gestem dłoni. Nie trudno było zauważyć, że coś go gryzie.
- April zaczekaj. Coś stało się June. Muszę do niej lecieć.
Wiedział, że musi dotrzeć tam jak najprędzej. Zdjął opaski na nadgarstkach i górną część stroju. Były to obciążenia po zdjęciu których jego moc wzrosła dwukrotnie. Czuł się już nieco lepiej. Część jego energii się zregenerowała dzięki czemu mógł użyć pełni swojej mocy. Stanął w lekkim rozkroku i naprężając swoje mięśnie dokonał transformacji uwalniając przy tym ogromne pokłady energii. Dopiero teraz April mogła poczuć jak znacząca dzieliła ich przepaść przez co mogła się jeszcze bardziej załamać ale Rei nie miał wyboru. Musiał działać szybko. Inaczej June może wyzionąć ducha. Niewielkie wyładowania pojawiły się na okolicznych drzewach tworząc w nich pęknięcia. Ziemia nieco zadrżała. Przygotowany do lotu wystrzelił jak pocisk w powietrze zostawiając za sobą wzniecony kurz i niewielkie wgłębienie w ziemi.
ZT---> Do June.
OOC: Koniec Treningu.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Lip 21, 2013 12:01 pm
Słuchała dokładnie jego słów, widać było, że troszczył się o nią, to przyjemne uczucie, aczkolwiek to nic nie dawało. Właśnie, on i Kuro będą jej bronić, a co gdy okażę się, że przeciwnik jest od nich dużo silniejszy...? Nie zdążyła jednak nawet zaatakować, bo szatyn ją zatrzymał. Stanęła naprzeciwko niego trochę zdziwiona, spoglądała na niego zagadkowo.
- June… - szepnęła, gdy dowiedziała się, że jej grozi niebezpieczeństwo. Bała się, co mogło się takiego stać, przecież powinien być przy niej Kuro i Hikaru? Chyba, że gdzieś odleciała! Nawet nie chciała go zatrzymywać, zresztą gdyby była w stanie, to towarzyszyłaby mu. Zdjął obciążenie, co wywołało szok u brunetki, a po chwili... poczuła jego prawdziwą siłę. Była niesamowita, ale zamiast się tym przejąć dziewczyna się uśmiechnęła. Niesamowite KI, Jesteś niesamowity. – przeszło jej przez myśl, już mu chciała to powiedzieć, ale jego już nie było. Głośno westchnęła. – Nie pozostaje mi nic innego jak wrócić, nie wiadomo w jakim ona będzie stanie, oby tylko żyła, oby tylko zdążył
Wzruszyła ramionami i skierowała się w drogę powrotną do ,,domku’’, po drodze podziwiając piękno Ziemi. Była tutaj niedługo i wszystko dookoła ją wciąż zaskakiwało. Ku swojemu zdziwieniu, gdy dotarła z powrotem, nie było Kuro, śladu po rudowłosej też nie, czyli musiała gdzieś dalej ruszyć. To wywołało lekki skurcz w żołądku, miała nadzieję, że będzie cała . Niepokoiła się również o czarnowłosego, którego również nie zastała, gdzieś zniknął, a ona nawet nie wiedziała gdzie. Kopnęła z całej siły mały kamyk, była lekko podenerwowana. Pewnie zniknął pod jej nieobecność, ale to nie znaczy, że nie powinien jej niczego mówić, teraz ona siedzi bezczynnie sama zamartwiając się o niego, ale i o Rei’a i June. Miała jednak dziwne przekonanie po tym czasie spędzonym z szatynem, że cokolwiek się tam nie stało pomoże i obroni rudą przed każdym, kto będzie chciał lub też zrobił jej krzywdę. Usiadła pod drzewem zastanawiając się, co może tutaj robić sama. Nic konstruktywnego nie przychodziło jej do głowy, więc udała się trochę dalej po jakieś owoce. Nie znała się zbytnio jeszcze na nich, ale mniej więcej wiedziała, które są jadalne. Zebrała parę jabłek z najbliższego drzewa, które znalazła, szybko je zjadła. Poczuła jak bardzo była głodna i to, że była kobietą wcale nie eliminowało ją z jedzenia ogromnych porcji. Gdy w końcu poczuła się najedzona usiadła na jakiejś łące, gdzie słońce przyjemnie świeciło.
- Położę się tylko na pięć minut i wracam, muszę odpocząć, jestem taka peeełna. – powiedziała sama do siebie, próbując przekonać się o słuszności własnej decyzji. Położyła się na mięciutkiej trawie i zamykając oczy. Wiatr przyjemnie smagał ją po twarzy. Nawet nie zorientowała się, kiedy najzupełniej w świecie zasnęła. Nie był jednak to przyjemny sen, śniły jej się różne koszmary, w których ginęli wszyscy właśnie przez nią. Obudziła się szybko starając się wyrzucić te myśli z głowy i pośpiesznie wróciła do szkoły, miała nadzieję, że wszyscy już wrócili, ale wciąż zionęło pustkami.
- June… - szepnęła, gdy dowiedziała się, że jej grozi niebezpieczeństwo. Bała się, co mogło się takiego stać, przecież powinien być przy niej Kuro i Hikaru? Chyba, że gdzieś odleciała! Nawet nie chciała go zatrzymywać, zresztą gdyby była w stanie, to towarzyszyłaby mu. Zdjął obciążenie, co wywołało szok u brunetki, a po chwili... poczuła jego prawdziwą siłę. Była niesamowita, ale zamiast się tym przejąć dziewczyna się uśmiechnęła. Niesamowite KI, Jesteś niesamowity. – przeszło jej przez myśl, już mu chciała to powiedzieć, ale jego już nie było. Głośno westchnęła. – Nie pozostaje mi nic innego jak wrócić, nie wiadomo w jakim ona będzie stanie, oby tylko żyła, oby tylko zdążył
Wzruszyła ramionami i skierowała się w drogę powrotną do ,,domku’’, po drodze podziwiając piękno Ziemi. Była tutaj niedługo i wszystko dookoła ją wciąż zaskakiwało. Ku swojemu zdziwieniu, gdy dotarła z powrotem, nie było Kuro, śladu po rudowłosej też nie, czyli musiała gdzieś dalej ruszyć. To wywołało lekki skurcz w żołądku, miała nadzieję, że będzie cała . Niepokoiła się również o czarnowłosego, którego również nie zastała, gdzieś zniknął, a ona nawet nie wiedziała gdzie. Kopnęła z całej siły mały kamyk, była lekko podenerwowana. Pewnie zniknął pod jej nieobecność, ale to nie znaczy, że nie powinien jej niczego mówić, teraz ona siedzi bezczynnie sama zamartwiając się o niego, ale i o Rei’a i June. Miała jednak dziwne przekonanie po tym czasie spędzonym z szatynem, że cokolwiek się tam nie stało pomoże i obroni rudą przed każdym, kto będzie chciał lub też zrobił jej krzywdę. Usiadła pod drzewem zastanawiając się, co może tutaj robić sama. Nic konstruktywnego nie przychodziło jej do głowy, więc udała się trochę dalej po jakieś owoce. Nie znała się zbytnio jeszcze na nich, ale mniej więcej wiedziała, które są jadalne. Zebrała parę jabłek z najbliższego drzewa, które znalazła, szybko je zjadła. Poczuła jak bardzo była głodna i to, że była kobietą wcale nie eliminowało ją z jedzenia ogromnych porcji. Gdy w końcu poczuła się najedzona usiadła na jakiejś łące, gdzie słońce przyjemnie świeciło.
- Położę się tylko na pięć minut i wracam, muszę odpocząć, jestem taka peeełna. – powiedziała sama do siebie, próbując przekonać się o słuszności własnej decyzji. Położyła się na mięciutkiej trawie i zamykając oczy. Wiatr przyjemnie smagał ją po twarzy. Nawet nie zorientowała się, kiedy najzupełniej w świecie zasnęła. Nie był jednak to przyjemny sen, śniły jej się różne koszmary, w których ginęli wszyscy właśnie przez nią. Obudziła się szybko starając się wyrzucić te myśli z głowy i pośpiesznie wróciła do szkoły, miała nadzieję, że wszyscy już wrócili, ale wciąż zionęło pustkami.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Lip 21, 2013 10:24 pm
Leciał, jak najszybciej mógł. Namierzył Ki pozostałego towarzystwa Reito właśnie rozstawał się z April i odlatywał.... w stronę June. Z demonicą było ciężko ale widząc tor lotu szatyna uspokoił się. Mógł mu spokojnie zaufać. Hikaru stał przed domkiem, dobrze się składa, April podążała w jego stronę.
Lot nie trwał długo, hałasując niczym odrzutowiec przyleciał na miejsce. Wylądował i położył ciało nieprzytomnego Raito na ziemi.Omiótł wzrokiem wszystko dookoła, po śniadaniu nadal nie było posprzątane, a żyje tu z pięć osób. Cóż, potem się tym zajmie. Położył nieprzytomnego w cieniu pod drzewami i wsunął mu pod głowę koc zwinięty w kostkę. Obawiał się nieco, że uszkodził androida i to znacznie.
Hikaru mógł zobaczyć swojego ucznia w pełnej „srebrnej” okazałości, April zresztą też. Kuro dopiero teraz powrócił do normalnego stanu. Nie popisywał się, tylko tak przyzwyczaił ciało do tej przemiany, że uznawało ją za naturalny stan, a on zapominał, że jej używał. Uśmiechnął się do halfki i potruchtał do swojego pokoju. Od razu zauważył, że jego łózko powróciło do swojego pierwotnego stanu. June musiała się chyba lepiej poczuć i odczarowała je, co niezmiernie ucieszyło młodego saiyana. Zapowiedź, że wyśpi się dziś porządnie poprawiła mu nastrój wydarzeń sprzed kilku chwil.
Zaraz wrócił z powrotem trzymając bukłak ze świętą wodą. stanął obok Hikaru i w milczeniu podał mu wodę. Coś mu mówiło, że zaraz zarobi ochrzan........
Lot nie trwał długo, hałasując niczym odrzutowiec przyleciał na miejsce. Wylądował i położył ciało nieprzytomnego Raito na ziemi.Omiótł wzrokiem wszystko dookoła, po śniadaniu nadal nie było posprzątane, a żyje tu z pięć osób. Cóż, potem się tym zajmie. Położył nieprzytomnego w cieniu pod drzewami i wsunął mu pod głowę koc zwinięty w kostkę. Obawiał się nieco, że uszkodził androida i to znacznie.
Hikaru mógł zobaczyć swojego ucznia w pełnej „srebrnej” okazałości, April zresztą też. Kuro dopiero teraz powrócił do normalnego stanu. Nie popisywał się, tylko tak przyzwyczaił ciało do tej przemiany, że uznawało ją za naturalny stan, a on zapominał, że jej używał. Uśmiechnął się do halfki i potruchtał do swojego pokoju. Od razu zauważył, że jego łózko powróciło do swojego pierwotnego stanu. June musiała się chyba lepiej poczuć i odczarowała je, co niezmiernie ucieszyło młodego saiyana. Zapowiedź, że wyśpi się dziś porządnie poprawiła mu nastrój wydarzeń sprzed kilku chwil.
Zaraz wrócił z powrotem trzymając bukłak ze świętą wodą. stanął obok Hikaru i w milczeniu podał mu wodę. Coś mu mówiło, że zaraz zarobi ochrzan........
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Lip 22, 2013 5:44 pm
W końcu Hikaru usłyszał dzwonek oznaczający zakończenie wszystkich prac jakie wyznaczył maszynom. Swoje też skończył, więc po prostu wziął w ręce to co się dało, a to czego już nie dął rady wziął telekinezą. To dość zabawnie wyglądało jak zwój kabli ciągnął się u jego boku niczym wierny piesek tuż przy jego prawej ręce. Kiedy wyszedł na zewnątrz zobaczył, że dzień niemiłosiernie zbliża się ku końcowi. Jeszcze daleko do zachodu słońca, ale jednak widać było, że dzień biegnie niemiłosiernie szybko. Jeszcze Reito znajdował się na terenie szkoły, kiedy mistic zabrał się za instalacje wszystkiego co miał ze sobą. Zajęło mu to sporo godzin niestety, przez co minęło go zupełnie kiedy sayan o brązowych włosach toczył sparing z April, a potem poleciał na pomoc June bo stoczyła z kimś pojedynek najwyraźniej wygrany, choć sama też z lekka się przeliczyła.
No nic, chłopcy potrafią wiele zrobić i wiele nie zobaczyć jak tyczy się jakaś sprawa dziewczyny. To nie dobrze bo mogło to ich zgubić. Hikaru nie reagował i nie traktował lepiej nigdy dziewczyn. Za jego czasów dziewczyny na Vegecie były dużo twardsze.. Tak jak Dar-Ka. Ta to była dopiero postrachem całej akademii.. ale przypłaciła bądź co bądź to życiem. No.. nie ważne.. minęły setki lat już od tego czasu. Dla mózgu to naprawdę długi okres. Wracając do swoich zadań białowłosy kończył się zajmować instalacjami elektrycznymi kiedy Przekaz telepatyczny się zakończył od Kuro to znaczy sytuacja została opanowana. Magia majin póki co zniknęła, choć jak widać mogła się pojawiać nie chciana.
Kuro wreszcie zjawił się w szkole i przyniósł ze sobą puszkę, która miała w sobie majina. Tamten był w całkiem niezłej formie jak widać dalej żył choć był na czuwaniu. Widać majin nie współgra zbyt dobrze z obwodami w sztucznym mózgu elektronowym robota. Nie miał zbytnich uszkodzeń z tyłu, ani z przodu. Kuro go łatwo załatwił, zamieniając się w ssj, co było może dobrym posunięciem, ale nie w przypadku kiedy to była jedyna karta trzymana w rękawie. Szczególnie w walce z kimś, kto mógł wyssać każdy atak energetyczny. W końcu mógł wyjść z nowego domu by otrzepać sobie zakurzone dłonie, a następnie wyjąć przygotowaną fiolkę z płynem, który "magicznie" uzdatni zawartość kanistrów, napełnianych przez Reia i June. Tamci też już wracają. Co jeszcze dostrzegł w Kuro to jego kolor włosów. Dopiero tu zszedł z ssj i cały czas miał kolor zbliżony do jego własnego choć jeszcze bardziej srebrny. Oczy tak samo. Dziwne, ale co miał na to poradzić ? Zdarzały się takie mutacje. Hikaru już widział podobne rzeczy nie raz i nie dwa, nawet przed ucieczką z Vegety.
-Kuro, musimy pogadać odnośnie tego co zdarzyło się w wieży. Rzucił kiedy ten wrócił z domku w skale. To normalne, że zamieniasz się w czasie walki w ssj szczególnie, że dla Ciebie ten stan jest naturalny, ale miałeś farta, że przeciwnik był słabszy. To była Twoja jedyna karta atutowa szczególnie w tej walce. Jakby się okazało jakby ten gość był od Twojego ssj silniejszy dwukrotnie to by wykorzystał to, że zmieniłeś się na samym początku w niego i dął Ci popalić. Powinieneś jak najszybciej opanować ssj 2 wtedy zawsze będziesz krył coś w zanadrzu na wszelki wypadek. Tu zakończył na razie by podejść do pojemników z żywicą i wlał odpowiednią ilość do każdego "magicznego" płynu po czym zakręcił nimi by płyn z proszkiem się dobrze wymieszały. Za kilka minut reakcja zostanie zakończona i będzie można wylewać na dach.
No nic, chłopcy potrafią wiele zrobić i wiele nie zobaczyć jak tyczy się jakaś sprawa dziewczyny. To nie dobrze bo mogło to ich zgubić. Hikaru nie reagował i nie traktował lepiej nigdy dziewczyn. Za jego czasów dziewczyny na Vegecie były dużo twardsze.. Tak jak Dar-Ka. Ta to była dopiero postrachem całej akademii.. ale przypłaciła bądź co bądź to życiem. No.. nie ważne.. minęły setki lat już od tego czasu. Dla mózgu to naprawdę długi okres. Wracając do swoich zadań białowłosy kończył się zajmować instalacjami elektrycznymi kiedy Przekaz telepatyczny się zakończył od Kuro to znaczy sytuacja została opanowana. Magia majin póki co zniknęła, choć jak widać mogła się pojawiać nie chciana.
Kuro wreszcie zjawił się w szkole i przyniósł ze sobą puszkę, która miała w sobie majina. Tamten był w całkiem niezłej formie jak widać dalej żył choć był na czuwaniu. Widać majin nie współgra zbyt dobrze z obwodami w sztucznym mózgu elektronowym robota. Nie miał zbytnich uszkodzeń z tyłu, ani z przodu. Kuro go łatwo załatwił, zamieniając się w ssj, co było może dobrym posunięciem, ale nie w przypadku kiedy to była jedyna karta trzymana w rękawie. Szczególnie w walce z kimś, kto mógł wyssać każdy atak energetyczny. W końcu mógł wyjść z nowego domu by otrzepać sobie zakurzone dłonie, a następnie wyjąć przygotowaną fiolkę z płynem, który "magicznie" uzdatni zawartość kanistrów, napełnianych przez Reia i June. Tamci też już wracają. Co jeszcze dostrzegł w Kuro to jego kolor włosów. Dopiero tu zszedł z ssj i cały czas miał kolor zbliżony do jego własnego choć jeszcze bardziej srebrny. Oczy tak samo. Dziwne, ale co miał na to poradzić ? Zdarzały się takie mutacje. Hikaru już widział podobne rzeczy nie raz i nie dwa, nawet przed ucieczką z Vegety.
-Kuro, musimy pogadać odnośnie tego co zdarzyło się w wieży. Rzucił kiedy ten wrócił z domku w skale. To normalne, że zamieniasz się w czasie walki w ssj szczególnie, że dla Ciebie ten stan jest naturalny, ale miałeś farta, że przeciwnik był słabszy. To była Twoja jedyna karta atutowa szczególnie w tej walce. Jakby się okazało jakby ten gość był od Twojego ssj silniejszy dwukrotnie to by wykorzystał to, że zmieniłeś się na samym początku w niego i dął Ci popalić. Powinieneś jak najszybciej opanować ssj 2 wtedy zawsze będziesz krył coś w zanadrzu na wszelki wypadek. Tu zakończył na razie by podejść do pojemników z żywicą i wlał odpowiednią ilość do każdego "magicznego" płynu po czym zakręcił nimi by płyn z proszkiem się dobrze wymieszały. Za kilka minut reakcja zostanie zakończona i będzie można wylewać na dach.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Wto Lip 23, 2013 2:17 pm
<< Ze Skalnego Lasu
_____Czuła się przewspaniale wirując w powietrzu po wygranej walce. Wiatr rozwiewał jej włosy, a ona latała wokół Reito zadowolona i dumna z siebie. W końcu wygrała, po porażce w sparringu z Tsu w końcu dała radę pokonać przeciwnika bez niczyjej pomocy! Nic dziwnego, że teraz śmiała się zataczając kolejne koła w powietrzu niemalże tańcząc. No... w końcu dolecieli.___ - Yoo, tęskniłam! - krzyknęła gdy tylko jej nogi zetknęły się z zieloną trawą wysłaną na ziemi. Uśmiechnięta od ucha do ucha zamachała do April, którą zobaczyła jako pierwszą. Niestety banan zszedł jej z twarzy gdy jej wzrok spoczął na Kuro i Hikaru. Wyglądali poważnie, zero uśmiechu. Westchnęła ciężko zastanawiając się czy zawsze będzie panowała tutaj taka napięta jak gumka w majtkach atmosfera. Bardzo by chciała zobaczyć tego Mistycznego Smutasa uśmiechniętego, ale to chyba misja niemożliwa do wykonania.
A co to jest? Ktoś leżał pod ich nogami. Dziwny blond chłopak w cylindrze. Zaciekawiona wparowała między nich kucając przy androidzie. Położyła ręce na kolanach przybliżając się trochę do niego. Miał zamknięte oczy, nie wydawało się jej by spał.
___ - Kto to? - spytała dotykając chłopaka palcem w policzek kilka razy. Zastanawiała się czy jest martwy i mają go zjeść czy po prostu nieprzytomny. Nie wie jeszcze czego się tak na prawdę spodziewać po tych saiyanach - Ty też, Kuro? - Uniosła głowę i spojrzała na niegdyś bruneta. Miał dziwnie sterczące do góry włosy podobnie jak Reito lecz w innym kolorze. Naburmuszyła się troszkę. Zazdrościła im, że przy zwiększaniu mocy towarzyszy im zmiana wyglądu. W sumie June też może coś takiego robić, ale kosztuje to ją trochę energii. No cóż, zobaczymy przy następnej walce.
Nagle sobie o czymś przypomniała. Podniosła się jak poparzona na równe nogi wystawiając palec wskazujący w stronę Hikaru. Przecież był jej winien wytłumaczenia dlaczego widziała go w garnuszku gdy się przemieniała! To na pewno były wspomnienia z przeszłości:
___ - Hikaru! Ty...Tyy! Musisz mi...! - zaczęła mówić lecz się od razu zacięła. Zadrżała jej ręka. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że tak na prawdę nie chce znać swojej przeszłości. Jeśli jest ciemna jak asfalt to może zaburzyć jej dotychczasowe radosne życie. Nie chce tego. - ... Musisz nauczyć mnie kontrolować KI. - dodała ciszej zrezygnowana. Opuściła ręce i spuściła głowę w dół zakrywając grzywką oczy. Trudno. To była jej decyzja. Żyć od nowa nie zważając na przeszłość.
Smutki zniknęły tak szybko jak się pojawiły. W podskokach podeszła do Reito i zawiesiła mu ręce na szyję przytulając się jak do maskotki.
___ - Rei mnie uratowaaał! - krzyknęła wymachując radośnie ogonkiem na boki. Była mu wdzięczna i dziękować będzie mu chyba jeszcze przez długi czas.
Cała June... przychodzi i już jej wszędzie pełno.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Wto Lip 23, 2013 11:51 pm
Tak jak ogólnie nic się nie działo, tak w jednej chwili wszystko na raz. Zdążył przylecieć Kuro, ale nie sam! Był z kimś, kogo pierwszy raz widziała na oczy. Na razie nie zwracała uwagi na przyniesionego przybysza, tylko na mężczyznę, który wciąż widniał w swojej przemianie. Biła od niego dobra i mocna energia, dało się to wyczuć na odległość, nie wspominając już o mocy. Uśmiechnął się do niej, ale ona nie odpowiedziała tym samym.
- Kuro!! Gdzie byłeś?! Czemu nie dałeś mi nawet znaku, że idziesz? – spytała opierając dłonie o swoją talię i zaczynając tupać nogą, chwilę potem przestała udawać obrażoną i podbiegła do niego przytulając go do siebie. Oplotła swoje niewiele ręce wokół jego brzucha, a głowę przyłożyła do klatki piersiowej. – Tęskniłam i martwiłam się o Ciebie.
Zerknęła na Hikaru trochę zgubnym spojrzeniem, czuła na sobie jego dziwne i niezdefiniowane spojrzenie, chciała się o coś zapytać, ale nie miała ochoty potem wysłuchiwać jaka to ona nie jest, ale jednak ją korciło. Odwróciła się i obserwowała Raito. W jakimś większym stopniu przypomniał człowieka, ale nie była pewna kim on jest i w jakim celu został tutaj przyprowadzony, nawet nie była pewna, czy żyje, a nie miała ochoty jakoś tego sprawdzać, gorzej potoczyłoby się, gdyby się ocknął i ją zaatakował....
- Mam pytanie, co to za człowiek? Czemu on tutaj jest? I dlaczego jest nieprzytomny? Nic z tego nie rozumiem. – ledwo skończyła mówić, gdy nagle pojawiła się June, czarnowłosa rozpromieniła się od ucha, do ucha. – JUUUUUUUUUUUUUUUUUNE!
Wyszczerzyła zęby widząc, że rudowłosa jest cała i zdrowa. Na szczęście Rei’owi udało się przybyć na czas, spojrzała na niego i gdy ich spojrzenia się zetknęły uniosła kciuk do góry, tak aby nikt inny tego nie zauważył. Kamień spadł jej z serca, gdy wszyscy byli na miejscu i na szczęście nikomu nic się nie stało. Pozostała jej już tylko ciekawość, kim jest On. Przeniosła pytający wzrok ponownie na szarowłosego oczekując odpowiedzi. Nie interesowało ją to nawet, że przerwała im rozmowę, miała to teraz w nosie. Nawet nie chciała wypuścić Kuro z rąk.
- Kuro!! Gdzie byłeś?! Czemu nie dałeś mi nawet znaku, że idziesz? – spytała opierając dłonie o swoją talię i zaczynając tupać nogą, chwilę potem przestała udawać obrażoną i podbiegła do niego przytulając go do siebie. Oplotła swoje niewiele ręce wokół jego brzucha, a głowę przyłożyła do klatki piersiowej. – Tęskniłam i martwiłam się o Ciebie.
Zerknęła na Hikaru trochę zgubnym spojrzeniem, czuła na sobie jego dziwne i niezdefiniowane spojrzenie, chciała się o coś zapytać, ale nie miała ochoty potem wysłuchiwać jaka to ona nie jest, ale jednak ją korciło. Odwróciła się i obserwowała Raito. W jakimś większym stopniu przypomniał człowieka, ale nie była pewna kim on jest i w jakim celu został tutaj przyprowadzony, nawet nie była pewna, czy żyje, a nie miała ochoty jakoś tego sprawdzać, gorzej potoczyłoby się, gdyby się ocknął i ją zaatakował....
- Mam pytanie, co to za człowiek? Czemu on tutaj jest? I dlaczego jest nieprzytomny? Nic z tego nie rozumiem. – ledwo skończyła mówić, gdy nagle pojawiła się June, czarnowłosa rozpromieniła się od ucha, do ucha. – JUUUUUUUUUUUUUUUUUNE!
Wyszczerzyła zęby widząc, że rudowłosa jest cała i zdrowa. Na szczęście Rei’owi udało się przybyć na czas, spojrzała na niego i gdy ich spojrzenia się zetknęły uniosła kciuk do góry, tak aby nikt inny tego nie zauważył. Kamień spadł jej z serca, gdy wszyscy byli na miejscu i na szczęście nikomu nic się nie stało. Pozostała jej już tylko ciekawość, kim jest On. Przeniosła pytający wzrok ponownie na szarowłosego oczekując odpowiedzi. Nie interesowało ją to nawet, że przerwała im rozmowę, miała to teraz w nosie. Nawet nie chciała wypuścić Kuro z rąk.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 24, 2013 1:41 pm
___W końcu dolecieli. Rudowłosa od razu zaczęła interesować się nowymi faktami. Takimi jak chociażby blaszak leżący pod stopami Hikaru. Reito zatrzymał na moment na nim wzrok. Ten gość w ogóle nie wydzielał energii. Już raz się z tym spotkał lecąc jeszcze pod rozkazem na Ziemię. Poznał androida imieniem Dastan. Niestety zginął po części przez saiyana. Nie ulegało wątpliwości, że i ten był sztucznym człowiekiem. Na martwego nie wyglądał choć był nieźle poturbowany. Czy to sprawka Kuro? Trochę to niepodobne do niego. Zawsze wydawało mu się, że on muchy by nie skrzywdził. No nie ważne. Przyjdzie jeszcze czas go o to zapytać. Podszedł do miejsca, w którym zostawił swoje rzeczy. Zebrał ubrania i założył je na siebie. Jego moc gwałtownie spadła ale w tym momencie jej nie potrzebował. I tak tłumił swoją energię. Wrócił ponownie do miejsca gdzie stali wszyscy. Hikaru jak zwykłe głosił jakieś wykłady Kuro a June latała uradowana z miejsca do miejsca. April tuliła się do srebrnowłosego saiyana. Tak naprawdę to Reito był tu gościem. Czuł się trochę nieswojo zupełnie jak brunetka. Nie należał do tej szkoły. Więc czemu nadal tam siedział? Chyba tylko dlatego, że nie miał dokąd pójść a tu byli wszyscy, którzy coś dla niego znaczyli. Nawet Kuro zdążył polubić czego pewnie jeszcze kilka dni temu by nie powiedział.
___Widząc uniesiony kciuk April, uśmiechnął się do niej i odpowiedział jej tym samym gestem. Niedługo po tym podbiegła do niego June i zawiesiła się mu na szyi wtulając się mocno. Chyba spodobało jej się to. Była bardzo zadowolona. Nie miał nic przeciwko takiej „wdzięczności”. Objął ją w pasie i przycisnął mocniej do siebie. Nie wspominał już o tym, że i ona go kiedyś uratowała bo jeszcze pomyślała by sobie, że zrobił to w ramach rekompensaty co było nie prawdą.
- Zrobiła byś to samo na moim miejscu.
Rzekł do niej uśmiechnięty. Spojrzał na Kuro nie puszczając w dalszym ciągu June ze swych rąk.
- Co to za jeden? Widzę, że wycisnął z Ciebie Super Saiyana ale chyba nie był zbyt silny skoro nawet Cię nie zadrapał. Aż tak Cię wystraszył?
Wyszczerzył się nieco szyderczo ale słychać było w jego głosie, że to tylko żarty. Wyśmiewał go jak starego dobrego kumpla. Sam doskonale wiedział jak to jest walczyć z kimś kogo mocy nawet się nie zna bo blaszak takowej nie wydzielał. Nie znał jego zamiarów. Możliwe, że Kuro próbował go nastraszyć i zmusić do poddania się. Widać nie obeszło się bez walki. Po części to rozumiał choć on zachował by się pewnie nieco inaczej. June chyba nie zamierzała go puścić póki co. Nie przeszkadzało mu to zbytnio ale chyba czas był się w końcu od niej odkleić.
- Jestem nieco głodny. Przejdę się coś upolować. Idziesz ze mną?
Zapytał rudowłosą nadal trzymając ją blisko siebie choć już nieco rozluźniając uścisk.
___Widząc uniesiony kciuk April, uśmiechnął się do niej i odpowiedział jej tym samym gestem. Niedługo po tym podbiegła do niego June i zawiesiła się mu na szyi wtulając się mocno. Chyba spodobało jej się to. Była bardzo zadowolona. Nie miał nic przeciwko takiej „wdzięczności”. Objął ją w pasie i przycisnął mocniej do siebie. Nie wspominał już o tym, że i ona go kiedyś uratowała bo jeszcze pomyślała by sobie, że zrobił to w ramach rekompensaty co było nie prawdą.
- Zrobiła byś to samo na moim miejscu.
Rzekł do niej uśmiechnięty. Spojrzał na Kuro nie puszczając w dalszym ciągu June ze swych rąk.
- Co to za jeden? Widzę, że wycisnął z Ciebie Super Saiyana ale chyba nie był zbyt silny skoro nawet Cię nie zadrapał. Aż tak Cię wystraszył?
Wyszczerzył się nieco szyderczo ale słychać było w jego głosie, że to tylko żarty. Wyśmiewał go jak starego dobrego kumpla. Sam doskonale wiedział jak to jest walczyć z kimś kogo mocy nawet się nie zna bo blaszak takowej nie wydzielał. Nie znał jego zamiarów. Możliwe, że Kuro próbował go nastraszyć i zmusić do poddania się. Widać nie obeszło się bez walki. Po części to rozumiał choć on zachował by się pewnie nieco inaczej. June chyba nie zamierzała go puścić póki co. Nie przeszkadzało mu to zbytnio ale chyba czas był się w końcu od niej odkleić.
- Jestem nieco głodny. Przejdę się coś upolować. Idziesz ze mną?
Zapytał rudowłosą nadal trzymając ją blisko siebie choć już nieco rozluźniając uścisk.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 24, 2013 4:23 pm
Na słowa Hikaru zamyślił się. Spodziewał się ostrzejszego ochrzanu, może Hikaru był zmęczony. Niestety Mistik miał racje, młody Saiyan odsłonił swoje karty od razu. Miał niewiarygodne szczęście, że trafił na słabego przeciwnika. Problem w tym, ze nie wiedział jak miał z tej sytuacji wybrnąć. A gdyby się nie przemienił i przeciwnik to wykorzystał. Po raz pierwszy widział androida i do tego Majina. Każda z obu strategii mogła okazać się błędna. Kuro miał jeszcze zbyt mało doświadczenia , do tego Hikaru mógł na swoim uczniu zobaczyć wszystkie minusy wiążące się z rocznym pobytem w Komnacie. Majac za towarzystwo tylko jednego przeciwnika i to na takim samym poziomie chłopak wpadł w rutynę walki i wykonywał automatyczne ruchy. Przestał zauważać istotne szczegóły, a także koncentrować się. Po rocznym pobycie w ciszy wszystko go rozpraszało. Za to pojawił się jeden plus. Pod wpływem Reito, młodszy Saiyan stał się bardziej zdecydowany i zaatakował, a wcześniej odsuwałby decyzje o walce najdalej, jak się da, aż byłoby za późno na interwencje. Z zaciekawieniem przyglądał się, co też Hikaru wlewa do dwóch kanistrów.
- Co to jest?
Nie zdążył powiedzieć nic wiece, gdyż zaraz naokoło zrobiło się zamieszanie. April z początku niezadowolona szybko się w niego wtuliła, przylecieli June i Rei. Przytulił halfkę do siebie i pocałował w czubek głowy. Nie zrewanżował się za wczorajszy pocałunek ale robił postępy, chociaż powoli. Możliwe, że April oczekiwała czegoś więcej ale Kuro otwierał się przed nią powoli. Lubił jej towarzystwo i drogi był mu czas z nią spędzony. Była inna. Było w niej coś, czego nie spotkał dotąd u żadnej innej kobiety. Lubił patrzeć na dziewczynę zafascynowany światłem, którym emanują jej oczy. Tulił ją do siebie, ale nie jak kolega koleżankę. Było w tym już coś więcej, gest obronny, uspokojenie, radość.
Nie czuł tego do June. Demonica była dla niego jak siostra, jak mała siostrzyczka ubierająca się w strój księżniczki lub wróżki i rozsiewająca swoją dziecięcą radość dookoła.
- Też tęskniłem. Miałem polecieć tylko po herbatę, to miała być chwilka ...... a wróciłem z nim.
Taaak zabawnie patrzyło się na June, jak palcem sprawdza, czy Raito żyje. Kuro martwił się o androida. Chętnie sprawdziłby, czy tym ciosem nie zafundował mu krwotoku wewnętrznego czy coś, ale nie wiedział jak to zobaczyć na robocie. Zrobiłby wszystko, żeby mu pomóc.
Uwaga szatyna nieco go dotknęła. Nie obrażał się, oni nie potrafili żyć bez wzajemnych docinków. Uświadomił sobie, że w swoim żarcie szatyn miał rację, Kuro spanikował.
- To jest Raito i jest androidem i tyle o nim wiem. Było małe zamieszanie, chciał walczyć a ja pierwszy raz widziałem na oczy androida, nie czułem jego Ki. On był taki, jak ....... Greenez, nie wiedziałem co mam zrobić, czego się spodziewać. Chyba spanikowałem........ Dopiero jak go zaatakowałem zorientowałem się, że jest słabszy. I chyba ..... go zepsułem .........Co teraz z nim będzie? – Ostatnie słowa skierował do Hikaru.
Uwaga o Greenezie była skierowana tylko do Reito, tylko on miał doświadczenie związane z osobnikiem opętanym magią Majin. Znak M na ramieniu już zniknął, więc chyba było okej. Pomijając uszkodzenia po ciosie spowodowanego przez Super Saiyana.
Przy wszystkich wadach młodego Saiyana, jakimi może nie utrudniał ale ubarwiał życie Hikaru, Kuro miał jedną zaletę. Nie okłamywał nauczyciela. Niezależnie, czy coś mu się nie podobało, czy narozrabiał nie kombinował. Z pewnością Mistic, dzięki swojemu doświadczeniu od razu orientował się, czy chłopak kłamał, czy mówił prawdę. Przyznał się szczerze, co czuł i miał prawo spanikować. Uczył się i wyciągał wnioski ze swoich błędów, których popełni jeszcze wiele. Niemniej przynajmniej miał świadomość, że tylko jeżeli będzie szczery wobec nauczyciela to czegoś się nauczy i o to głownie chodziło, niezależnie jak bardzo dąsał się na Hikaru.
Serce zabiło mu nieco szybciej , co przytulona do niego April z pewnością odczuła. Dalej ją przytulał gładząc po głowie i plecach ręką. Na wzmiankę o posiłku też mu w brzuchu zaburczało. Obok ogniska suszyło się niedźwiedzie futro, leżało mięso pozostałem z miśka i smoczy ogon, który zdobyła June. Reito znał się na Ziemskim jedzeniu, więc może przyniesie coś dobrego, kto wie.
- Co to jest?
Nie zdążył powiedzieć nic wiece, gdyż zaraz naokoło zrobiło się zamieszanie. April z początku niezadowolona szybko się w niego wtuliła, przylecieli June i Rei. Przytulił halfkę do siebie i pocałował w czubek głowy. Nie zrewanżował się za wczorajszy pocałunek ale robił postępy, chociaż powoli. Możliwe, że April oczekiwała czegoś więcej ale Kuro otwierał się przed nią powoli. Lubił jej towarzystwo i drogi był mu czas z nią spędzony. Była inna. Było w niej coś, czego nie spotkał dotąd u żadnej innej kobiety. Lubił patrzeć na dziewczynę zafascynowany światłem, którym emanują jej oczy. Tulił ją do siebie, ale nie jak kolega koleżankę. Było w tym już coś więcej, gest obronny, uspokojenie, radość.
Nie czuł tego do June. Demonica była dla niego jak siostra, jak mała siostrzyczka ubierająca się w strój księżniczki lub wróżki i rozsiewająca swoją dziecięcą radość dookoła.
- Też tęskniłem. Miałem polecieć tylko po herbatę, to miała być chwilka ...... a wróciłem z nim.
Taaak zabawnie patrzyło się na June, jak palcem sprawdza, czy Raito żyje. Kuro martwił się o androida. Chętnie sprawdziłby, czy tym ciosem nie zafundował mu krwotoku wewnętrznego czy coś, ale nie wiedział jak to zobaczyć na robocie. Zrobiłby wszystko, żeby mu pomóc.
Uwaga szatyna nieco go dotknęła. Nie obrażał się, oni nie potrafili żyć bez wzajemnych docinków. Uświadomił sobie, że w swoim żarcie szatyn miał rację, Kuro spanikował.
- To jest Raito i jest androidem i tyle o nim wiem. Było małe zamieszanie, chciał walczyć a ja pierwszy raz widziałem na oczy androida, nie czułem jego Ki. On był taki, jak ....... Greenez, nie wiedziałem co mam zrobić, czego się spodziewać. Chyba spanikowałem........ Dopiero jak go zaatakowałem zorientowałem się, że jest słabszy. I chyba ..... go zepsułem .........Co teraz z nim będzie? – Ostatnie słowa skierował do Hikaru.
Uwaga o Greenezie była skierowana tylko do Reito, tylko on miał doświadczenie związane z osobnikiem opętanym magią Majin. Znak M na ramieniu już zniknął, więc chyba było okej. Pomijając uszkodzenia po ciosie spowodowanego przez Super Saiyana.
Przy wszystkich wadach młodego Saiyana, jakimi może nie utrudniał ale ubarwiał życie Hikaru, Kuro miał jedną zaletę. Nie okłamywał nauczyciela. Niezależnie, czy coś mu się nie podobało, czy narozrabiał nie kombinował. Z pewnością Mistic, dzięki swojemu doświadczeniu od razu orientował się, czy chłopak kłamał, czy mówił prawdę. Przyznał się szczerze, co czuł i miał prawo spanikować. Uczył się i wyciągał wnioski ze swoich błędów, których popełni jeszcze wiele. Niemniej przynajmniej miał świadomość, że tylko jeżeli będzie szczery wobec nauczyciela to czegoś się nauczy i o to głownie chodziło, niezależnie jak bardzo dąsał się na Hikaru.
Serce zabiło mu nieco szybciej , co przytulona do niego April z pewnością odczuła. Dalej ją przytulał gładząc po głowie i plecach ręką. Na wzmiankę o posiłku też mu w brzuchu zaburczało. Obok ogniska suszyło się niedźwiedzie futro, leżało mięso pozostałem z miśka i smoczy ogon, który zdobyła June. Reito znał się na Ziemskim jedzeniu, więc może przyniesie coś dobrego, kto wie.
OOC:
Raito pisz bez kolejki, kiedy chcesz.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 24, 2013 6:03 pm
Kiedy wsypał proszek do obu kanistrów resztę schował do kieszeni i znów się odwrócił do Kury. April zaczęła go ściskać i ogólnie cieszyć się, że wrócił. Cóż, gorące powitania. W końcu zebrali się wszyscy i stali tak jak rano. Mimo ckliwych przywitań April zwróciła się do Hikaru z pytaniem, na które odpowiedział Kuro. Mistic tylko kiwnął głową i wzruszył ramionami. June i Reito też byli ciekawi czym jest owa istota.
-Cóż, tak ten tutaj leżący jest robotem, który został owładnięty magią majin. Niektórzy tutaj zebrani wiedzą, że to bardzo źle, a Ci pozostali dowiedzą się pewnie jeszcze w swoim życiu czym ona jest. Jednak uwaga dla was dziewczyny-ta magia jest niebezpieczna i wyniszcza to kim się jest i wypacza danego osobnika. Daje dużą moc, ale dusza staje się przeklęta i nigdy po śmierci nie trafi do nieba. Jeśli zobaczycie na czyimś czole czy innej części ciała literkę M, uciekajcie, albo zniszczcie. Tu zatrzymał swój komentarz na chwilę by podejść do June te dwa kroki, które dzieliły oboje wojowników.
-Ty, June urosłaś w siłę i znasz swoje możliwości aktualnie. Mam coś dla Ciebie, ale to musi zaczekać. Cierpliwość zostanie na pewno wynagrodzona. Teraz odpocznij, ewentualnie potrenuj z Kuro. A... i pamiętaj teraz, jesteś dużo potężniejsza. Uważaj na swoją siłę kiedy zadajesz się z April. Jeśli chce tu zostać oczywiście. Tu też skończył i teraz podszedł do April. Najwyższy czas by się nią zająć.
-Jesteś tu już jakiś czas, widać chcesz się uczyć. Jednak pozostanie tu w mojej szkole ma swoją cenę. Musisz wykonywać moje polecenia i słuchać mnie zawsze. Często się zdarza, że spotykamy kogoś kto jest potężny tak jak ja lub nawet bardziej, a na pewno silniejszy od was. Choćby taki ojciec demonicy był tu dość niedawno. Wpadł sprawdzić co tu się dzieje z jego córeczką. Jak powiem, nie wtrącać się, to tak masz też zrobić. A najlepiej oddalić się na bezpieczną odległość. Poza tym musisz wykonywać zadania, jakie Ci powierzę. Nie wysługiwać się innymi tak jak to było rano kiedy kazałem przywieźć Tobie i June zawartość kanistrów. Mówił spokojnie, podkreślając tonem odpowiednie momenty, ale nie mówił ostro, nie chciało mu się używać jakiejkolwiek ostrości. Jego ogon luźno i delikatnie samą końcówką poruszał się w boki. Chcesz być moją uczennicą i zostać tym samym z Kuro ? Zasugerował jej, że nie będzie mogła zostać jeśli się nie zgodzi. Patrzył na nią przez okulary słoneczne.
Zastanawiał się nad rozmową z Reiem, ale ten oświadczył, że idzie zapolować na coś do jedzenia. Fakt, wypadałoby coś zjeść.
OCC Teraz pisze April, potem znów ja, a potem lecimy normalnie.
-Cóż, tak ten tutaj leżący jest robotem, który został owładnięty magią majin. Niektórzy tutaj zebrani wiedzą, że to bardzo źle, a Ci pozostali dowiedzą się pewnie jeszcze w swoim życiu czym ona jest. Jednak uwaga dla was dziewczyny-ta magia jest niebezpieczna i wyniszcza to kim się jest i wypacza danego osobnika. Daje dużą moc, ale dusza staje się przeklęta i nigdy po śmierci nie trafi do nieba. Jeśli zobaczycie na czyimś czole czy innej części ciała literkę M, uciekajcie, albo zniszczcie. Tu zatrzymał swój komentarz na chwilę by podejść do June te dwa kroki, które dzieliły oboje wojowników.
-Ty, June urosłaś w siłę i znasz swoje możliwości aktualnie. Mam coś dla Ciebie, ale to musi zaczekać. Cierpliwość zostanie na pewno wynagrodzona. Teraz odpocznij, ewentualnie potrenuj z Kuro. A... i pamiętaj teraz, jesteś dużo potężniejsza. Uważaj na swoją siłę kiedy zadajesz się z April. Jeśli chce tu zostać oczywiście. Tu też skończył i teraz podszedł do April. Najwyższy czas by się nią zająć.
-Jesteś tu już jakiś czas, widać chcesz się uczyć. Jednak pozostanie tu w mojej szkole ma swoją cenę. Musisz wykonywać moje polecenia i słuchać mnie zawsze. Często się zdarza, że spotykamy kogoś kto jest potężny tak jak ja lub nawet bardziej, a na pewno silniejszy od was. Choćby taki ojciec demonicy był tu dość niedawno. Wpadł sprawdzić co tu się dzieje z jego córeczką. Jak powiem, nie wtrącać się, to tak masz też zrobić. A najlepiej oddalić się na bezpieczną odległość. Poza tym musisz wykonywać zadania, jakie Ci powierzę. Nie wysługiwać się innymi tak jak to było rano kiedy kazałem przywieźć Tobie i June zawartość kanistrów. Mówił spokojnie, podkreślając tonem odpowiednie momenty, ale nie mówił ostro, nie chciało mu się używać jakiejkolwiek ostrości. Jego ogon luźno i delikatnie samą końcówką poruszał się w boki. Chcesz być moją uczennicą i zostać tym samym z Kuro ? Zasugerował jej, że nie będzie mogła zostać jeśli się nie zgodzi. Patrzył na nią przez okulary słoneczne.
Zastanawiał się nad rozmową z Reiem, ale ten oświadczył, że idzie zapolować na coś do jedzenia. Fakt, wypadałoby coś zjeść.
OCC Teraz pisze April, potem znów ja, a potem lecimy normalnie.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Lip 24, 2013 7:34 pm
Cholerne przedstawienia. Dramat rodem z serialu. Opanowany przez złe moce, zagubiony i porzucony przez wszystkich chłopak pragnie zniszczyć każe żywe stworzenie, aż do zjawienia się tajemniczego bohatera, który wyciąga go z opresji i ratuje przed klęską, zapewniając tym samym nowy dom i rodzinę. Cóż, przynajmniej jakaś część tego odzwierciedlała prawdziwe zdarzenia, rozegrane na Wieży Karina. Zresztą, co tu opowiadać? Majin trafił na silniejszego przeciwnika, poległ i został oszczędzony przez dobrodusznego rywala, który przywlókł go do swego domu, tudzież siedziby mistrza. Ostatnie co pamiętał? Fala ulgi po pokonaniu mrocznej magii oraz smutek, jednak tak bardzo oddalony od ludzkich uczuć - smutek za sprawą straty mocy, nie kogoś bliższego, żywej osoby. Dla obytego z codzienną bijatyką androida, był to jednak największy cios.
Kilka minut później trafił do dziwnego miejsca. Przez cały okres podróży oraz większość czasu spędzonego w szkole pozostawał w trybie uśpienia, natomiast nie do końca świadome usłyszenie swojego imienia, obudziło odpowiednie mechanizmy, wznawiając cały proces życiowy. Automatycznie otworzył oczy oraz na nowo poczuł ból, wywołany wielkim wgnieceniem w klatce piersiowej. Oczywiście normalny człowiek czegoś takiego nie przeżyłby, natomiast dla robota była to jedynie niewielka usterka, chociaż poważnie uszkodziła najważniejszy podzespół, to serce pozostało nienaruszone, a to ono stanowiło kolebkę całej układanki. Instynktownie mrużył oczy, udając dalszą nieprzytomność. Zacisnął pięści, gdy ujrzał winowajcę całego zamieszania, czarnowłosego wojownika. Natychmiastowo całą kończynę przeszedł dreszcz, całkowicie ją unieruchamiając. Tym sposobem przeszła w stan regeneracji, nie będzie mógł jej używać przez jaki czas, natomiast ta powoli odbuduje resztę części. Druga ręka pozostała prawie nienaruszona, ponieważ wszystkie ataki energetyczne wykonywał raczej tą zniszczoną. Na tej więc mógł się podnieść, by zgięty w pół usiąść pod ścianą. Ciężko dysząc przeanalizował sytuację - pięć osób, dwie kobiety. Wszyscy wyglądają mniej więcej jak ludzie, chociaż domyślał się, że aparycja to jedynie maska ukrytej tożsamości. Całkiem nie zwracał uwagi na parę oczu wlepionych w niego, co go to niby miało obchodzić. Kolejna myśl przyszła mu do głowy, w stylu " cholera, trzeba spadać". Srebrnowłosy wyglądał na nauczyciela, wszyscy zwracali się do niego z szacunkiem, przynajmniej częściowym. Ma ich załatwić? Zaśmiał się pod nosem, szybko odrzucając ten idiotyczny zamiar. Skoro uczeń zgasił go jednym uderzeniem, to co zrobi sensei? Samym wzrokiem wgniecie w ziemię i rozerwie na strzępy. Swoją drogą, bardzo zabawnie by to wyglądało.
No dobra, czas chyba jakoś zareagować. W końcu ktoś i tak weźmie się za zaczepkę nieproszonego gościa, toteż chciał uniknąć niepotrzebnych odpowiedzi. Wolał raczej pytać, niż być przesłuchiwanym.
- Dobra! A teraz powie mi ktoś w końcu, gdzie ja do cholery jestem. Krążycie tu jak jakieś bachory, tulicie jak pieprzona rodzina. Mam się w tym wszystkim połapać? - zapytał ironicznie, gubiąc się sam w faktach. Układał sobie to wszystko w jedną planszę, ale zawsze gubił się przy kolejnych próbach.
Kilka minut później trafił do dziwnego miejsca. Przez cały okres podróży oraz większość czasu spędzonego w szkole pozostawał w trybie uśpienia, natomiast nie do końca świadome usłyszenie swojego imienia, obudziło odpowiednie mechanizmy, wznawiając cały proces życiowy. Automatycznie otworzył oczy oraz na nowo poczuł ból, wywołany wielkim wgnieceniem w klatce piersiowej. Oczywiście normalny człowiek czegoś takiego nie przeżyłby, natomiast dla robota była to jedynie niewielka usterka, chociaż poważnie uszkodziła najważniejszy podzespół, to serce pozostało nienaruszone, a to ono stanowiło kolebkę całej układanki. Instynktownie mrużył oczy, udając dalszą nieprzytomność. Zacisnął pięści, gdy ujrzał winowajcę całego zamieszania, czarnowłosego wojownika. Natychmiastowo całą kończynę przeszedł dreszcz, całkowicie ją unieruchamiając. Tym sposobem przeszła w stan regeneracji, nie będzie mógł jej używać przez jaki czas, natomiast ta powoli odbuduje resztę części. Druga ręka pozostała prawie nienaruszona, ponieważ wszystkie ataki energetyczne wykonywał raczej tą zniszczoną. Na tej więc mógł się podnieść, by zgięty w pół usiąść pod ścianą. Ciężko dysząc przeanalizował sytuację - pięć osób, dwie kobiety. Wszyscy wyglądają mniej więcej jak ludzie, chociaż domyślał się, że aparycja to jedynie maska ukrytej tożsamości. Całkiem nie zwracał uwagi na parę oczu wlepionych w niego, co go to niby miało obchodzić. Kolejna myśl przyszła mu do głowy, w stylu " cholera, trzeba spadać". Srebrnowłosy wyglądał na nauczyciela, wszyscy zwracali się do niego z szacunkiem, przynajmniej częściowym. Ma ich załatwić? Zaśmiał się pod nosem, szybko odrzucając ten idiotyczny zamiar. Skoro uczeń zgasił go jednym uderzeniem, to co zrobi sensei? Samym wzrokiem wgniecie w ziemię i rozerwie na strzępy. Swoją drogą, bardzo zabawnie by to wyglądało.
No dobra, czas chyba jakoś zareagować. W końcu ktoś i tak weźmie się za zaczepkę nieproszonego gościa, toteż chciał uniknąć niepotrzebnych odpowiedzi. Wolał raczej pytać, niż być przesłuchiwanym.
- Dobra! A teraz powie mi ktoś w końcu, gdzie ja do cholery jestem. Krążycie tu jak jakieś bachory, tulicie jak pieprzona rodzina. Mam się w tym wszystkim połapać? - zapytał ironicznie, gubiąc się sam w faktach. Układał sobie to wszystko w jedną planszę, ale zawsze gubił się przy kolejnych próbach.
Bonus po zaniku Majin Dostaniesz - Wszystkie staty *1.2 Trochę za krótko go trzymałeś. ~ June |
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Lip 25, 2013 9:55 pm
Ciepło, które emanowało od Kuro było jak najbardziej przyjemne i jedyne w swoim rodzaju. Chciałaby nigdy się z nim nie rozstawać. Poczuła jak ciepłe prądy przelatują przez całe jej ciało, do tej pory nie doświadczyła niczego podobnego. Podobało jej się to, podniosła głowę i ciepło uśmiechnęła się do mężczyzny. Swój wzrok następnie skierowała to na niego, to na Hikaru. Majin? Kim było to stworzenie, nie miała z czymś takim do czynienia. Nie rozumiała też dlaczego ich mistrz przestrzega je przed nimi, tak jakby miała się stać tym czymś. Na samą myśl o tym, że wyniszczyło ją to i wypaczyło poczuła nieprzyjemny dreszcz, który rozchodził się po całych jej plecach. Kolejne pytania w jej głowie zaczęły rodzić się od razu, czym był dokładnie android? Puszką metalu? Nie potrafiła odpowiedzieć na to jakoś konkretnie, na dodatek nie wyczuwa się ich KI. Dziwne stworzenia... bardzo dziwne, była ciekawa, czy są zaprogramowane w jakiś sposób, czy mają własną wolę. Zaczęła się nad tym wszystkim dogłębnie myśleć i sprawdzać jak pozostali przyjmują te słowa, czy coś z tego rozumieją, czy tak jak ona- niewiele. Zerknęła na szarowłosego, który ponownie zwrócił się do niej. Chyba po raz pierwszy od jakiegoś czasu mówił tylko i wyłącznie do niej.
- Potężniejszy od Ciebie? – zapytała trochę zdziwiona, z tego co mówił Rei, ten gościu żył już tyle lat, że nie powinno być stworzenia, które będzie w stanie go pokonać. Nie chciała już nic więcej dodawać, tylko przytakiwała na wszystkie słowa, które mówił Hikaru. Zaciekawiła ją wzmianka o ojcu demonie, June na pewno o tym nie wie, a przynajmniej nie wspominała nic o tym podczas ich ostatniej rozmowy sam na sam. – Chcę zostać Twoją uczennicą i tym samym zostać z Kuro, nie wyobrażam sobie innej alternatywy. Będę uważna, no i będę się słuchała.
Dodała zerkając co jakiś czas na długowłosego, musiała powstrzymywać się od uśmiechu, chciała być jak najbardziej poważna, gdy stała twarzą w twarz z Hikiem i wypowiadała te słowa. Brzmiały one prawie jak początek przysięgi wojskowej. Nie widziała innej możliwości jak zostanie tutaj, nie tylko z powodu samodoskonalenia, ale najważniejszeg- był to czarnowłosy, nie potrafiła albo też nie chciała sobie wyobrażać, co byłoby bez niego, gdyby musiała odejść. Taka opcja nie wchodziła nawet w grę, nie teraz, nie bez niego. Nie wiedziała, co teraz się stanie, a raczej jakie zadanie może jej wymyślić na dobry początek, a przynajmniej miała nadzieję, że na dobry. Można powiedzieć, że oficjalnie wkroczyła w szereg szkoły i dostąpiła miana uczennicy z czego była dumna. Nie mogła się już doczekać, czego nauczy ją Mistic.W końcu stanie się silniejsza, nie mogła wciąż znieść niskiego poziomu swojej mocy. Ze swoich przemyśleń wyrwał ją Raito, który się odezwał.
- O, puszka się już obudziła i nawet gada. – wyszeptała bardziej do siebie niż do kogoś innego. Była tak zaoferowana rozmową z Hikaru, że nawet nie zauważyła, jak android się obudził I tak nie wiedziała, co tutaj się dzieje, ani dlaczego on nic nie pamięta? Takie znamiona nosił więc ten cały tajemniczy Majin? Oczekiwała co zrobią z nim pozostali, kątem oka obserwowała swojego mistrza, na pewno zirytuje się lekko, że mu się przeszkadza.
- Potężniejszy od Ciebie? – zapytała trochę zdziwiona, z tego co mówił Rei, ten gościu żył już tyle lat, że nie powinno być stworzenia, które będzie w stanie go pokonać. Nie chciała już nic więcej dodawać, tylko przytakiwała na wszystkie słowa, które mówił Hikaru. Zaciekawiła ją wzmianka o ojcu demonie, June na pewno o tym nie wie, a przynajmniej nie wspominała nic o tym podczas ich ostatniej rozmowy sam na sam. – Chcę zostać Twoją uczennicą i tym samym zostać z Kuro, nie wyobrażam sobie innej alternatywy. Będę uważna, no i będę się słuchała.
Dodała zerkając co jakiś czas na długowłosego, musiała powstrzymywać się od uśmiechu, chciała być jak najbardziej poważna, gdy stała twarzą w twarz z Hikiem i wypowiadała te słowa. Brzmiały one prawie jak początek przysięgi wojskowej. Nie widziała innej możliwości jak zostanie tutaj, nie tylko z powodu samodoskonalenia, ale najważniejszeg- był to czarnowłosy, nie potrafiła albo też nie chciała sobie wyobrażać, co byłoby bez niego, gdyby musiała odejść. Taka opcja nie wchodziła nawet w grę, nie teraz, nie bez niego. Nie wiedziała, co teraz się stanie, a raczej jakie zadanie może jej wymyślić na dobry początek, a przynajmniej miała nadzieję, że na dobry. Można powiedzieć, że oficjalnie wkroczyła w szereg szkoły i dostąpiła miana uczennicy z czego była dumna. Nie mogła się już doczekać, czego nauczy ją Mistic.W końcu stanie się silniejsza, nie mogła wciąż znieść niskiego poziomu swojej mocy. Ze swoich przemyśleń wyrwał ją Raito, który się odezwał.
- O, puszka się już obudziła i nawet gada. – wyszeptała bardziej do siebie niż do kogoś innego. Była tak zaoferowana rozmową z Hikaru, że nawet nie zauważyła, jak android się obudził I tak nie wiedziała, co tutaj się dzieje, ani dlaczego on nic nie pamięta? Takie znamiona nosił więc ten cały tajemniczy Majin? Oczekiwała co zrobią z nim pozostali, kątem oka obserwowała swojego mistrza, na pewno zirytuje się lekko, że mu się przeszkadza.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Lip 25, 2013 10:39 pm
___ - Mogę iść. - Odpowiedziała na pytanie Reito o przejście się by coś upolować do zjedzenia. Co prawda jest tutaj dużo mięsa, ale znając żołądki saiyan i to nie starczy. Widziała na własne oczy jak w zastraszającym tempie jedzenie znika w tym towarzystwie.
Pojawił się Hikaru. Spojrzała na niego zastanawiając się czego może od niech chcieć. Prychnęła odwracając głowę w bok. Na początku mówił dobrze, ale ostatnia część o uwadze w towarzystwie April trochę ją zirytowała. Miał ją za półgłówka czy jak? Przecież demonica nie jest na tyle głupia by z nudów walnąć April w twarz. Wiedziała, że jest słabsza, nie będzie przecież jej biła dla zabawy! No błagam! Fakt, raz się jej wymsknęło przy Kuro gdy przybiła jego ogon gwoździem, ale to był czysty wypadek, który nie może się zdarzyć drugi raz. Jest teraz bardziej uważna, przemiana nie tylko dodała jej siły, ale też rozumku. Nie wiadomo czemu zaczyna ją wszystko coraz bardziej irytować.
Uśmiechnęła się odklejając od Reito w momencie, w którym obudził się nieprzytomny przed chwilą android. W sumie nie wiedziała nawet czym jest android, ale dowiedziała się, że nie wydzielają energii. Na imię "Greenez" drgnęła jakby tknięta prądem. Nie wiedziała dlaczego, ale owe imię wzbudziło w niej zainteresowanie. Tak jakby go znała, jakby to było jej... stworzenie. Nie, to głupie. June i stworzenie jakiegoś życia? Żenujące.
Poczuła jak pot spływa po jej skroni. Również "majin" spowodował, że serce dziewczyny zabiło mocniej, a poziom zdenerwowania nieco się podniósł. Otarła swoje czoło, a następnie spojrzała na rękę tak jakby spodziewała się na niej czarnego smaru po jakimś znaku. Dziwne wrażenia przelatywały przez głowę rudowłosej. Nie myślała zbyt długo nad tym, przecież nie chciała znać przeszłości i niech tak najlepiej pozostanie. To nie możliwe by kiedyś była tak zła jak ten cały majin.
Głupie słowa Raito tylko zirytowały June jeszcze bardziej. Uśmiechnęła się wrednie podchodząc do chłopaka. Ukucnęła i przybliżyła się niebezpiecznie blisko do niego niemal kładąc się na nim zaciskając oraz pokazując w pełni swojej doskonałości pięść tak by widział ją android. Musi dotrzeć, że będzie boleć.
___ - Bądź milszy bo Cię zmiażdżę. Skoro Kuro dał sobie radę z Tobą to ja też nie będę miała problemów z powaleniem Cię na ziemię. - Puściła cwany uśmieszek mówiący, że złotooka nie puszcza słów na wiatr, po czym wyprostowała się i zmieniając zupełnie swój humor podbiegła z uśmiechem do Reito skacząc mu na plecy. No, mieli przecież iść po jedzenie.
Ułożyła wygodnie głowę na ramieniu saiyana machając leniwie ogonkiem na boki i przymknęła oczy. Było jej tu tak wygodnie, że pawie zasypiała. Po tak ciężkiej walce chciałaby się zdrzemnąć. W dodatku swoje zasoby energii dzieli z Red'em, którego zjadła. Jest wykończona.
Następny post treningowy
ZT z Reiem >> Las
Pojawił się Hikaru. Spojrzała na niego zastanawiając się czego może od niech chcieć. Prychnęła odwracając głowę w bok. Na początku mówił dobrze, ale ostatnia część o uwadze w towarzystwie April trochę ją zirytowała. Miał ją za półgłówka czy jak? Przecież demonica nie jest na tyle głupia by z nudów walnąć April w twarz. Wiedziała, że jest słabsza, nie będzie przecież jej biła dla zabawy! No błagam! Fakt, raz się jej wymsknęło przy Kuro gdy przybiła jego ogon gwoździem, ale to był czysty wypadek, który nie może się zdarzyć drugi raz. Jest teraz bardziej uważna, przemiana nie tylko dodała jej siły, ale też rozumku. Nie wiadomo czemu zaczyna ją wszystko coraz bardziej irytować.
Uśmiechnęła się odklejając od Reito w momencie, w którym obudził się nieprzytomny przed chwilą android. W sumie nie wiedziała nawet czym jest android, ale dowiedziała się, że nie wydzielają energii. Na imię "Greenez" drgnęła jakby tknięta prądem. Nie wiedziała dlaczego, ale owe imię wzbudziło w niej zainteresowanie. Tak jakby go znała, jakby to było jej... stworzenie. Nie, to głupie. June i stworzenie jakiegoś życia? Żenujące.
Poczuła jak pot spływa po jej skroni. Również "majin" spowodował, że serce dziewczyny zabiło mocniej, a poziom zdenerwowania nieco się podniósł. Otarła swoje czoło, a następnie spojrzała na rękę tak jakby spodziewała się na niej czarnego smaru po jakimś znaku. Dziwne wrażenia przelatywały przez głowę rudowłosej. Nie myślała zbyt długo nad tym, przecież nie chciała znać przeszłości i niech tak najlepiej pozostanie. To nie możliwe by kiedyś była tak zła jak ten cały majin.
Głupie słowa Raito tylko zirytowały June jeszcze bardziej. Uśmiechnęła się wrednie podchodząc do chłopaka. Ukucnęła i przybliżyła się niebezpiecznie blisko do niego niemal kładąc się na nim zaciskając oraz pokazując w pełni swojej doskonałości pięść tak by widział ją android. Musi dotrzeć, że będzie boleć.
___ - Bądź milszy bo Cię zmiażdżę. Skoro Kuro dał sobie radę z Tobą to ja też nie będę miała problemów z powaleniem Cię na ziemię. - Puściła cwany uśmieszek mówiący, że złotooka nie puszcza słów na wiatr, po czym wyprostowała się i zmieniając zupełnie swój humor podbiegła z uśmiechem do Reito skacząc mu na plecy. No, mieli przecież iść po jedzenie.
Ułożyła wygodnie głowę na ramieniu saiyana machając leniwie ogonkiem na boki i przymknęła oczy. Było jej tu tak wygodnie, że pawie zasypiała. Po tak ciężkiej walce chciałaby się zdrzemnąć. W dodatku swoje zasoby energii dzieli z Red'em, którego zjadła. Jest wykończona.
Następny post treningowy
ZT z Reiem >> Las
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sob Lip 27, 2013 3:21 pm
Okazało się, że April zgodziła się zostać jego uczennicą. To dobrze, kwestia tylko czy będzie mu posłuszna tak jak Kuro czy nie. Niestety android Raito obudził się i zaczął wyrażać się niezbyt mile. June zanim odeszła z Reiem coś do niego powiedziała, ale Hikaru nie zamierzał w żaden sposób wysługiwać się demonicą w tej kwestii. Na znak, że przyjął do wiadomości słowa April zrobił kilka kroków w stronę blaszanej puszki z kapeluszem na głowie. Spojrzał na niego przez swoje okulary i założył ręce na piersi.
-Jestem Hikaru, a to moja szkoła. Zmień swój ton gówniarzu, albo zmiotę Cię z powierzchni Ziemi zanim mrugniesz. Zostałeś owładnięty magią majin, a ja bardzo jej nie lubię. Zostawiła w Twoim procesorze ślad i być może się uaktywni znów. Mam chęć by Cię zgnieść jak puszkę po piwie. To od Ciebie zależy czy przeżyjesz do końca dnia. Poczekał chwilę i patrzył jaka będzie reakcja robota. Czy jego CPU zostało już zupełnie przeżarte przez zło czy może da się go uratować jeszcze ? Tego nie wiedział.. jeszcze. Zamierzasz dalej szerzyć zło i być wrzodem na dupie Ziemi, czy może zamierzasz spłacić jej swoją głupotę i owładnięcie majinem robiąc rzeczy dobre ? Był ciekaw odpowiedzi androida.
Choć nie przywitał się z nimi zbyt miło, że dało się go jeszcze wyprowadzić na prostą, ale Hikaru nie miał zbyt wielkiej nadziei. Dzisiejsza młodzież była gburowata i zwykle byli prostakami. Za jego czasów było inaczej choć podobnie. Mimo to zasadniczą różnicą była większa ilość wojowników na jego ówczesnym poziomie. Teraz ponad ssj 2 nikogo nie ma na Ziemi, a i pewnie na Vegecie było takich niewiele. Nie było dzisiaj zbyt wielu dużych potencjałów by osiągnęli potęgę, nie mają też motywacji. Ostatnie większe wydarzenia z shadowami odbiło się jakoś bez echa mimo zniszczeń na planecie. Cudem jedynie ludzkość się wybroniła.
-Jestem Hikaru, a to moja szkoła. Zmień swój ton gówniarzu, albo zmiotę Cię z powierzchni Ziemi zanim mrugniesz. Zostałeś owładnięty magią majin, a ja bardzo jej nie lubię. Zostawiła w Twoim procesorze ślad i być może się uaktywni znów. Mam chęć by Cię zgnieść jak puszkę po piwie. To od Ciebie zależy czy przeżyjesz do końca dnia. Poczekał chwilę i patrzył jaka będzie reakcja robota. Czy jego CPU zostało już zupełnie przeżarte przez zło czy może da się go uratować jeszcze ? Tego nie wiedział.. jeszcze. Zamierzasz dalej szerzyć zło i być wrzodem na dupie Ziemi, czy może zamierzasz spłacić jej swoją głupotę i owładnięcie majinem robiąc rzeczy dobre ? Był ciekaw odpowiedzi androida.
Choć nie przywitał się z nimi zbyt miło, że dało się go jeszcze wyprowadzić na prostą, ale Hikaru nie miał zbyt wielkiej nadziei. Dzisiejsza młodzież była gburowata i zwykle byli prostakami. Za jego czasów było inaczej choć podobnie. Mimo to zasadniczą różnicą była większa ilość wojowników na jego ówczesnym poziomie. Teraz ponad ssj 2 nikogo nie ma na Ziemi, a i pewnie na Vegecie było takich niewiele. Nie było dzisiaj zbyt wielu dużych potencjałów by osiągnęli potęgę, nie mają też motywacji. Ostatnie większe wydarzenia z shadowami odbiło się jakoś bez echa mimo zniszczeń na planecie. Cudem jedynie ludzkość się wybroniła.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach