Sala treningowa
+14
Joker
Atarashii Ame
Kanade
April
Hikaru
Vita Ora
Keruru
Raziel
Ósemka
Colinuś
NPC.
KOŚCI
Hazard
NPC
18 posters
Sala treningowa
Sro Maj 30, 2012 12:24 am
First topic message reminder :
"Mordownia" - Jak zwykli nazywać to pomieszczenie szczęściarze, którzy na zawsze je opuścili. Tu zaczynał każdy nowy, gnojony do potęgi entej przez wszelkiej maści trenerów.
"Mordownia" - Jak zwykli nazywać to pomieszczenie szczęściarze, którzy na zawsze je opuścili. Tu zaczynał każdy nowy, gnojony do potęgi entej przez wszelkiej maści trenerów.
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Pon Lis 12, 2012 2:38 pm
Chłopak ruszył z pokoi szpitalnych do sali treningowej z zamiarem poćwiczenia. Nie mógł się w końcu obijać jeśli chce coś osiągnąć, oraz jak chce zasłużyć na szacunek innych. Wszystkim im udowodni ile jest wart. Nie obchodzi go zdanie reszty. To ich będzie obchodziło gdy uzyska moc o jakiej inni mogą tylko pomarzyć. Błąkał się ponownie przez labirynt korytarzy, aż w końcu użył scoutera. Cóż to był dobry pomysł i dzięki niemu dość szybko znalazł drogę. Trzeba było ją niestety na pamięć znać, bo może być ciężko. Westchnął myśląc o tym, że musi się tych labiryntów uczyć na pamięć, ale jak mus to mus. Po pewnym czasie usłyszał dość charakterystyczne dźwięki walki co oznaczało, że zbliża się do jakże znanego mu miejsca. Dumnie przekroczył sale, gdyż w końcu przynajmniej jedną walkę wygrał, lecz nie zamierzał spocząć na laurach. Znalazł gdzieś wolne miejsce w którym może bez przeszkód trenować i zaczął trening. Po pierwsze rozgrzewka, wolał sobie nic nie złamać, bo może mu tylko przeszkodzić w walce, a jeszcze gorzej może przez to przegrać. Wolał nie ryzykować i rozpoczął trening od małej rozgrzewki. Krążenia ramion i wymachy były podstawą jeśli nie chciał sobie nic w ręce zrobić, a były mu one potrzebne do walki. Następnie przyszła kolej na nogi, kolana i stopy. Od zwykłych podnoszeń do wymachów, a następnie krążeń stóp, tak samo oczywiście robił z dłońmi czy palcami u górnych partii ciała. Krążył też głową, bo była najbardziej narażona, i powinna być jak najlepiej chroniona w czym może pomóc ta rozgrzewka. O plecach i brzuchu też nie zapomniał tak samo jak o reszcie ciała. Po pewnym czasie rozgrzewka, nie ominęła żadnego skrawka. Przez większość czasu wszystko mu nieźle strzelało, ale go to nie martwiło. Po rozgrzewce zajął się resztą. Zaczął robić brzuszki, tak jedna setka powinna na początek starczyć. Następnie tak zwane nożyce, czy wymachy i inne rzeczy które można robić by ćwiczyć mięśnie brzucha i nóg. Teraz kolej przyszła na pompki w tym celu obrócił się na brzuch i zaczął robić pompki, pięćdziesiąt powinno starczyć, lecz to się okazało za mało wiec stanął na rękach i robił dalej pompki. Niestety zdołał zrobić tylko dwadzieścia pięć, zanim spadł twardą powierzchnię. To mu nie przeszkodziło więc, zaczął robić resztę jakże potrzebnych mu ćwiczeń. Po nich przyszła kolej na coś nowego...medytacje! Co z tego, że będzie silny jak nie będzie panował nad swoją wewnętrzną energią. Usiadł na podłodze w siadzie skrzyżnym, i starał się wyciszyć...po medytować. Powoli wyrzucał ze swojej głowy, wszystkie nie potrzebne mu myśli, dla lepszego ich przepływu nabierał powoli nowych oddechów. Po pewnym czasie wyrzucił z siebie wszystkie złe lub smutne obrazy, zostawiając tylko te dobre. Jednakże to mu też przeszkadzało więc po pewnym czasie wszystko z siebie wyrzucił, czując się z tym nad wyraz dobrze. Czuł energię która go otaczała, a także tą która znajdowała się w jego ciele. Zamierzał ją wydobyć, lecz robił to powoli. Pozwalał by ta energia KI bez przeszkód po nim przepływała. Starał się ją także wykorzystać lecz mu to rzadko się udawało. Cóż, ma sporo czasu więc to nie jest dla niego przeszkodą.
OOC: Początek Treningu
OOC: Początek Treningu
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Pon Lis 12, 2012 4:40 pm
Blade od razu ruszył w stronę sali treningowej, w końcu nie mógł się obijać jako saiyan, musiał wreszcie trenerowi pokazać na co go stać. Mimo że przegrał z Altairem, czuł się trochę zhańbiony, lecz chciał się na nim jakoś odegrać. Szedł powoli, bo po co miał się śpieszyć, przechodził jak zwykle obok pokoju pielęgniarki i pokoju, gdzie znajdowały się kapsuły regeneracyjne dla wysoko postawionych saiyan. Już dochodził do repecji, pamiętał całą drogę na pamięć, lecz nie wszystko musiał zapamiętywać bardzo dokładnie. Oczywiście, gdy przechodził obok recepcji, nikogo nie było, jak zwykle. W końcu już widział zakręt, który prowadził do sali, oczywiście było nawet słychać dźwięki tłukących się saiyan. Przekroczył on próg i widział jak zwykle, że Kapitan pilnuję niektórych saiyan, widział nawet swojego rywala, który medytował. Nie chciał mu przeszkadzać, bo to by było niesprawiedliwe. Poszedł sobie gdzieś w wolny kąt, gdzie mógłby zacząć trenować. Znowu trafił do tego samego miejsca co wcześniej, za bardzo mu to nie przeszkadzało. Miał chociaż manekina do potrenowania. Młody saiyan zrobił sobie rozgrzewkę, po to by nie mieć potem zakwasów na mięśniach. Zrobił on parę przysiadów i pompek, wszystkiego dokładnie po 30. Zaczął robić na koniec jeszcze brzuszki, też 30. Po skończonych ćwiczeniach rozgrzewających, miał zamiar najpierw trenować dłonie. Stanął on na nich i zaczął robić pompki, równocześnie stojąc na swoich dłoniach. Starał się on utrzymać jak najdłużej, a utrudniaj sobie robiąc jeszcze pompki. Chciał pokazać, że twardy z niego kawał sukinsyna. Po serii 20 pompek, które były robione na dłoniach, zrobił salto i stanął z powrotem na swoich nogach. Nagle podszedł do manekina i zaczął walić go w różne części ciała sztucznego materiału. Powalił go trochę w czułe punkty, nagle zaczął zadawać mu obrażenia po przez kopanie go w głowę i brzuch. Po skończonym atakowaniu manekina, odskoczył od niego i skupił swoją energię, przypomniał sobie złe chwilę swojej walki z Altairem. Skupił całą swoją energię, uwolnił ze swoich strun głosowych krzyk, który nie był zbyt głośny, przez co osiągnął coś jak aura. Nagle zobaczył, że wokół siebie ma białą aurę, poczuł że stał się o wiele silniejszy. Gdy pomyślał o zemście na swoim przeciwniku, wszedł przez to w furię, osiągając to w czym się teraz znajduję. Czuł, że mógłby rozwalić skałę, lecz nie miał pewności. Nagle zaczął walić w powietrze pięściami i robił różne podskoki z kopnięciami, czuł że teraz mógłby roznieść dosłownie każdego. Starał się jak najdłużej utrzymywać tą przemianę, miał wreszcie sporo czasu na trening. Wiedział, że nikt mu nie będzie przeszkadzać, ponieważ widział jak Dowódca sali pilnował innych, więc Blade może w spokoju trenować. Zaczął on trenować różne combo na białej aurze, ponieważ nie wiedział jak to inaczej nazwać.
OCC:
-Start treningu + Biała aura.
- 80 ki za białą aurę 450ki - 80ki = 370ki.
OCC:
-Start treningu + Biała aura.
- 80 ki za białą aurę 450ki - 80ki = 370ki.
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Wto Lis 13, 2012 9:38 pm
Mijały godziny a czarnowłosy wciąż medytował i nic się nie zmieniało. Całkowicie odciął się od wewnętrznego świata, nie obchodziło go kto przebywa w sali, nie obchodziły go dźwięki i odgłosy walki, krzyki trenera i wojowników, czy też rozmowy. Nic mu nie przeszkadzało, to jest właśnie potęga medytacji. Szukał wewnętrznego spokoju. Pozwalał by ki przepływała swobodnie po jego ciele jak poprzednio. Czuł swoją moc, czuł jaka moc jest w nim, jaka jest ukryta, i jaka czeka na przebudzenie. Wyczuwał ją głęboko w sobie, bardzo dokładnie. Zamierzał za wszelką cenę wydobyć tę moc lecz niestety mu się to nie udawało. Tam gdzie skierował rękę to co najwyżej posłał ki blasta i walnął nim o najbliższy manekin. Tym samym przerwał medytacje i ponownie starał się osiągnąć wewnętrzny spokój i harmonie duszy. Po pewnym czasie zagłębił się w siebie...odnalazł ukryty, drzemiący w nim potencjał, przynajmniej tak sądził, lecz odnalazł coś jeszcze....czerń! Ciemność, mrok, jego wewnętrzne nieokiełznane zło pragnące wydostać się na wolność. Krwistooki momentalnie si wybudził z tego letargu. Wstał dumnie na podłogę, patrząc przed siebie. Starał sobie wyobrazić te zło i je zmaterializować. Udało mu się to. Przed nim stanął on sam, lecz w bardziej ciemniejszej odmianie. Popatrzyli na siebie jak na odwiecznych rywali, wymieniali pełne szyderstwa i żądzy zwycięstwa spojrzenia. Zwycięzca mógł być tylko jeden, i to zamierzał być on! Ruszył przed siebie na przeciwnika zadając mu jak najróżniejsze ciosy, czy kopnięcia a przeciwnik nie pozostawał mu dłużny. To co robił chłopak za pewne by zdziwiło tych co na niego patrzyli, lecz w każdym razie był to trening, nawet jeśli był z niewidzialnym dla innych przeciwnikiem. Lecz Altair go czuł całym swoim ciałem, całym swoim sercem, całym swoim umysłem, a co najważniejsze całą swoją duszą! Nie zamierzał się poddać! Walka trwała dość długo i przez większość czasu żaden z nich nie osiągnął przewagi, lecz nagle przeciwnik wykorzystał błąd czarnowłosego i posłał go na jedną ze ścian. Zamierzał ruszyć na niego i go wykończyć. Chłopak nie miał wyboru. Wkroczył w swoje wnętrze w poszukiwaniu siły. Teraz albo nigdy! Gdy przeciwnik był blisko niego to meżczyzna otworzył oczy i wyciągnął rękę przed siebie krzycząc.
-Kiaiho!
Odrzuciło to przeciwnika dość daleko od niego, nawet jeśli była to technika na szybko. Mężczyzna czuł się po tym czymś wspaniale lecz wiedział, że stać go na więcej. Ponownie doszło do wymiany ciosów, trwającej przez parę minut. Żaden atak nie mógł zadziałać, był na straconej pozycji. W końcu przeciwnik walnął go w mostek i posłał na ścianę. Było bardzo niedobrze! To była walka o duszę. Przynajmniej tak uważał, lecz to nie była prawda. W każdym razie dało mu to potrzebną mu moc. Zmusiło do większego działania, i posłał on rywala na łopatki. Niestety ten dość szybko wstał, i najwidoczniej gotował się do zadania rywalowi ostatecznego ciosu. W tym celu odrzucił go z prostej ręki i czarnowłosy zatrzymał sie gdzieś w połowie. Nagle rywal na niego skoczył, zamierzając dobić. Chłopak ponownie zanurzył się w siebie. Znalazł potrzebną mu moc i zamierzał ją całą wykorzystać. Tym razem to była sytuacja podbramkowa i tylko to mogło go ocalić. Przez pewną chwilę otaczało go coś w rodzaju aury, lecz za pewne to nią nie było. Zgromadził w swoim ciele ogromne zapasy ki, a ręce przybliżył do siebie. Gdy przeciwnik już prawie go dostał ten wyrzucił przed siebie ręce krzycząc.
-KIAIHO!
Ogromna fala niewidzialnej energii, odrzuciła jego złą stronę z dużą mocą przez co ten wleciał na pobliską ścianę. Sama energia zadała mu ogromne obrażenia, a walniecie z taką siłą o ścianę to było już po zabawie. Ciemność ponownie wsiąknęła w Altaira, a ten padł ogromnie zmęczony, ciężko dysząc na kolana. Potem usiadł pod ścianą i zamierzał trochę odpocząć. Miał zamiar osiągnąć po tym treningu ostateczny krok.
OOC: Koniec Treningu.
-Kiaiho!
Odrzuciło to przeciwnika dość daleko od niego, nawet jeśli była to technika na szybko. Mężczyzna czuł się po tym czymś wspaniale lecz wiedział, że stać go na więcej. Ponownie doszło do wymiany ciosów, trwającej przez parę minut. Żaden atak nie mógł zadziałać, był na straconej pozycji. W końcu przeciwnik walnął go w mostek i posłał na ścianę. Było bardzo niedobrze! To była walka o duszę. Przynajmniej tak uważał, lecz to nie była prawda. W każdym razie dało mu to potrzebną mu moc. Zmusiło do większego działania, i posłał on rywala na łopatki. Niestety ten dość szybko wstał, i najwidoczniej gotował się do zadania rywalowi ostatecznego ciosu. W tym celu odrzucił go z prostej ręki i czarnowłosy zatrzymał sie gdzieś w połowie. Nagle rywal na niego skoczył, zamierzając dobić. Chłopak ponownie zanurzył się w siebie. Znalazł potrzebną mu moc i zamierzał ją całą wykorzystać. Tym razem to była sytuacja podbramkowa i tylko to mogło go ocalić. Przez pewną chwilę otaczało go coś w rodzaju aury, lecz za pewne to nią nie było. Zgromadził w swoim ciele ogromne zapasy ki, a ręce przybliżył do siebie. Gdy przeciwnik już prawie go dostał ten wyrzucił przed siebie ręce krzycząc.
-KIAIHO!
Ogromna fala niewidzialnej energii, odrzuciła jego złą stronę z dużą mocą przez co ten wleciał na pobliską ścianę. Sama energia zadała mu ogromne obrażenia, a walniecie z taką siłą o ścianę to było już po zabawie. Ciemność ponownie wsiąknęła w Altaira, a ten padł ogromnie zmęczony, ciężko dysząc na kolana. Potem usiadł pod ścianą i zamierzał trochę odpocząć. Miał zamiar osiągnąć po tym treningu ostateczny krok.
OOC: Koniec Treningu.
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Wto Lis 13, 2012 10:59 pm
Parę godzin treningu wymęczyło młodego Saiyana. Musiał hardo trenować tą nową moc jaką odblokował, czyli białą aurę. Był na niej ciągle, chciał jak najdłużej ją utrzymywać, ponieważ chciał ją dobrze wyćwiczyć. Latał wysoko w górę, atakował niewdzianych przeciwników, czyli walił rękoma i nogami w powietrze. Nagle twardo wylądował na podłodze sali koszar, utrzymując ciągle białą aurę. Starał się przypominać ciągle złe momenty swojej porażki z Altairem. Był tak sfrustrowany, że nie mógł o tym zapomnieć ani się opanować. Podbiegł szybko do manekina i zaczął go tak bić, że za mocno uderzał i główka odpadła. Złapał parę oddechów i dalej zaczął walić w powietrze. Nie mógł nawet złapać tchu, dlatego czasem robił przerwy na to. Biała aura nadal nie opadała, była ciągle na młodym kadecie. Spojrzał na chwilę na swojego rywala, widział iż tylko medytuje, musiał sobie przypomnieć chwile upokorzenia przed Kapitanem, ale nie chciał umierać. Blade wiedział, że musi osiągnąć to na czym mu tak zależy, czyli siłę. Skupił się bardzo na wyciągnięciu z siebie tej energii, zacisnął mocno obydwie pięści, spojrzał na nie, zacisnął mocno szczękę, wzmocnił swój gniew do swojego przeciwnika. Znowu podleciał do bezgłowego stojaka z wypchanym sianem i zaczął go obijać. Nagle przebił się przez jego brzuch(manekina) i wyrzucił za siebie oderwany brzuch, a deska, która go podtrzymywała, została połamana. Powoli zaczął już z trudem oddychać, ponieważ biała aura dawała się we znaki, przez co tracił też energię ki jaka się w nim znajdywała. Nagle rozłożył ręce na boki, lecz ciągle były one napięte i wkurzył się bardziej, żeby przytrzymać dłużej aurę. Dalej zaczął walczyć z niewidzialnymi rywalami, którzy robili za powietrze. Wreszcie po tych paru godzinach, na koniec zrobił parę salt, sprawdził wytrzymałość swoich dłoni, robiąc pompki na dłoniach, będąc na białej aurze. Był o wiele szybszy i wytrzymalszy niż bez niej. Zrobił parę salt w powietrzu i wylądował jak prawdziwy saiyana, na kolanie i opartych dłoniach o podłodze. Powstał z niej, otarł ściekający pot z czoła i wyszedł z aury. To był naprawdę dobry trening. Nie mógł odpoczywać, od razu postanowił ruszyć w stronę trenera. Podszedł on do niego, zasalutował w pozycji na baczność i zameldował:
-Melduję iż zakończyłem trening, jakie jest kolejne moje zadanie Dowódco ?
Stał tak cały czas i czekał, aż Kapitan wyda mu nowe rozkazy. Blade spojrzał jednym kątem oka, widział że jego rywal odpoczywa pod ścianą, nie wiedział, że z niego taki mięczak, że zmęczył się używając takich technik.
OCC:
Koniec Treningu.
-Melduję iż zakończyłem trening, jakie jest kolejne moje zadanie Dowódco ?
Stał tak cały czas i czekał, aż Kapitan wyda mu nowe rozkazy. Blade spojrzał jednym kątem oka, widział że jego rywal odpoczywa pod ścianą, nie wiedział, że z niego taki mięczak, że zmęczył się używając takich technik.
OCC:
Koniec Treningu.
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Sro Lis 14, 2012 5:05 pm
Krwistooki był bardzo zmęczony po tej walce i praktycznie upadł na kolana ciężko oddychając. Starał się powoli wstać i podejść do ściany, co ledwo mu się udawało praktycznie słaniając się na nogach...a może mu się tylko wydawało, że jest tak zmęczony. Usiadł na podłodze w siadzie skrzyżnym i oddał się medytacji. Zamierzał się dowiedzieć prawdy o tej jego ciemnej stronie. Jak ją zwalczyć, jak ją pokonać i....jak ją opanować. On sam nie wiedział, czemu mu się na myśl nasunęło opanowanie jego ciemności, lecz i tak był na to za słaby. Nieee zamierzał zupełnie co innego. Na sam początek warto opanować swoją ki i użyć jej do zwiększenia swoich możliwości. To będzie trudne, to fakt, jednakże uzyskana moc na pewno mu wynagrodzi tą ciężką próbę. To mu nie przeszkadzało. Nie ważne jak to byłoby ciężkie, to na pewno podoła. Nie będzie słabszy od tego z kim walczy. Do tego ma swoje wielkie ambicje i jeśli chce je zrealizować to potrzebuje mocy! Tak, bardzo dużo mocy. Osiągnie taki poziom o jakim inni mogą tylko pomarzyć. Zmieni ten świat...ten wszechświat. Dlatego potrzebuje prawdziwej potęgi, a opanowanie KI tylko mu w tym może pomóc. Ponownie zajrzał w głąb siebie wyszukując swoje wewnętrzne zło...swojego demona....coś z czego może czerpać prawdziwą energie! Oddech chłopaka stawał się coraz cięższy, a poszukiwania trwały...aż w końcu udało się. Ciemność...nagle sie obudził z medytacji jakby go coś zaatakowało. Dyszał coraz ciężej, i wolniej, jego każdy oddech stawał się niewiarygodnie głośny, aż w końcu stało się coś co go bardziej zadziwiło. Na jedno oko spadła ciemność, przez co na jedno oko widział coraz mniej, a one samo stawało się czarne jak noc. Czuł w nim niewiarygodny ból, że aż ręką musiał oko zasłonić, lecz nic to mu nie dawało. Po pewnym czasie i drugie się takie stawało, aż nic nie było widać....tylko nicość.
Obudził się na polanie, przynajmniej tak sądził, nie mając wielkiego wyboru ruszył się, w poszukiwaniu czegoś przydatnego, nie ogarniał czy to sen czy rzeczywistość, lecz było to raczej pierwsze. W oddali dojrzał siebie...w mroczniej odsłonie. To co widział...przeraziło go. Widział jak on sam morduje całe miasta, narody, państwa! Niszczy całe planety, prowadzi armię na podbój wszechświata. I ten śmiech....jego diabelny śmiech wwiercający ci się w głowę. Aż ten w końcu pojawił się przed nim, uśmiechając się złowieszczo. Popatrzył się na saiyana i zaczął do niego mówić swoim ciężkim, władczym głosem.
-To jest twoja przyszłość. Taki się staniesz. Będziesz taki jak ja. Zobaczysz będziesz jeszcze pragnął zniszczenia, władzy i krwi....coraz więcej krwi.
Zaśmiał się wypowiadając przyszłość saiyana, lecz on nie zamierzał jej zaakceptować. Pojawił się ponownie w sali widząc w swoich oczach ciemność. Nie zamierzał taki być. Nie zamierzał taki się stać. NIE ZAMIERZAŁ ODDAĆ SWOJEJ DUSZY!
"-Nigdy nie będę taki jak ty....nigdy się nie stanę tobą....a już na pewno NIE ODDAM CI MOJEJ DUSZY DEMONIE!"
Chłopak wybuchł z całą swoją mocą, cała jego złość, gniew i agresja były skierowane przeciwko Lethalowi. Nie odda mu swojego ciała bez walki. Krzycząc i uwalniając swój potencjał jak zapewne robiła to reszta wojowników. Jego ciało zaczynała otaczać zalążki aury, aż w końcu objęła jego całe ciało Czarna Aura. Ciemność została wyparta z jego oczu, aż w końcu przegrała na ten czas. Chłopak oddychał spokojnie, równym oddechem, uśmiechając się do siebie. Jego ciało otaczała czarna aura. Trudno było powiedzieć, czy się domyślić co czuje. Jednocześnie był szczęśliwy i czuł, że może wszystko. Był w stanie pokonać każdego przeciwnika z odrobiną wysiłku i dzięki swoim umiejętnościom. Nic nie było wstanie go powstrzymać w osiągnięciu celu. Nikt nie był w stanie go pokonać, ani mu dorównać. Czuł niewyobrażalną potęgę i moc płynącą z głębi jego duszy. Demon nie ma szans. Czuł na pewno euforię, że był w stanie tego dokonać. Ta wielka moc go otaczający będzie użyta do dobrych celów. Lecz nie tylko czuł szczęście czy euforie. Czuł także ogromny wewnętrzny spokój jaki powinien cechować prawdziwego wojownika. Lecz co dziwniejsze czuł ogromny gniew do siebie samego...swojej złej strony. Ale niestety czuł też ogromną chęć zniszczenia, żądzy władzy, walki praktycznie z każdym i pragnienie przelewania krwi. Jednym słowem znajdowały się w nim sprzeczne emocje mające swoje ujście w czarnej aurze. Miał zamiar dobrze je wykorzystać. Wreszcie zyskał na mocy, a do tego medytacja go uspokoiła i pomogła z kontrolą ki. Teraz będzie w stanie użyć jej do zwycięstwa!
Obudził się na polanie, przynajmniej tak sądził, nie mając wielkiego wyboru ruszył się, w poszukiwaniu czegoś przydatnego, nie ogarniał czy to sen czy rzeczywistość, lecz było to raczej pierwsze. W oddali dojrzał siebie...w mroczniej odsłonie. To co widział...przeraziło go. Widział jak on sam morduje całe miasta, narody, państwa! Niszczy całe planety, prowadzi armię na podbój wszechświata. I ten śmiech....jego diabelny śmiech wwiercający ci się w głowę. Aż ten w końcu pojawił się przed nim, uśmiechając się złowieszczo. Popatrzył się na saiyana i zaczął do niego mówić swoim ciężkim, władczym głosem.
-To jest twoja przyszłość. Taki się staniesz. Będziesz taki jak ja. Zobaczysz będziesz jeszcze pragnął zniszczenia, władzy i krwi....coraz więcej krwi.
Zaśmiał się wypowiadając przyszłość saiyana, lecz on nie zamierzał jej zaakceptować. Pojawił się ponownie w sali widząc w swoich oczach ciemność. Nie zamierzał taki być. Nie zamierzał taki się stać. NIE ZAMIERZAŁ ODDAĆ SWOJEJ DUSZY!
"-Nigdy nie będę taki jak ty....nigdy się nie stanę tobą....a już na pewno NIE ODDAM CI MOJEJ DUSZY DEMONIE!"
Chłopak wybuchł z całą swoją mocą, cała jego złość, gniew i agresja były skierowane przeciwko Lethalowi. Nie odda mu swojego ciała bez walki. Krzycząc i uwalniając swój potencjał jak zapewne robiła to reszta wojowników. Jego ciało zaczynała otaczać zalążki aury, aż w końcu objęła jego całe ciało Czarna Aura. Ciemność została wyparta z jego oczu, aż w końcu przegrała na ten czas. Chłopak oddychał spokojnie, równym oddechem, uśmiechając się do siebie. Jego ciało otaczała czarna aura. Trudno było powiedzieć, czy się domyślić co czuje. Jednocześnie był szczęśliwy i czuł, że może wszystko. Był w stanie pokonać każdego przeciwnika z odrobiną wysiłku i dzięki swoim umiejętnościom. Nic nie było wstanie go powstrzymać w osiągnięciu celu. Nikt nie był w stanie go pokonać, ani mu dorównać. Czuł niewyobrażalną potęgę i moc płynącą z głębi jego duszy. Demon nie ma szans. Czuł na pewno euforię, że był w stanie tego dokonać. Ta wielka moc go otaczający będzie użyta do dobrych celów. Lecz nie tylko czuł szczęście czy euforie. Czuł także ogromny wewnętrzny spokój jaki powinien cechować prawdziwego wojownika. Lecz co dziwniejsze czuł ogromny gniew do siebie samego...swojej złej strony. Ale niestety czuł też ogromną chęć zniszczenia, żądzy władzy, walki praktycznie z każdym i pragnienie przelewania krwi. Jednym słowem znajdowały się w nim sprzeczne emocje mające swoje ujście w czarnej aurze. Miał zamiar dobrze je wykorzystać. Wreszcie zyskał na mocy, a do tego medytacja go uspokoiła i pomogła z kontrolą ki. Teraz będzie w stanie użyć jej do zwycięstwa!
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Sro Lis 14, 2012 7:37 pm
Chłopak odpoczywał ciężko oddychając. Na wszelki wypadek zszedł z aury już o wiele wcześniej, wolał nie ujawniać tej mocy od razu. Starał się powoli wyrównać oddech, siedząc pod ścianą, a tak praktycznie to się o nią opierając, to go na prawdę zmęczyło. Uwolnij swoją tak zwaną aurę, a do tego nauczył się jednej techniki którą można było wykorzystać na dwa sposoby. Ten trening na prawdę przyniósł efekty. Do tego uważał, że ma o wiele więcej energii niż wtedy. Ten demon na pewno nie odpuścił, jednakże nie wiedział on sam co też może Lethal kombinować. W każdym razie nie zamierzał mu dać wygrać. Po odpoczynku powoli wstawał na równe nogi wciąż głośno oddychając, aż udało mu się wyrównać i uciszyć oddech. Jego serce także biło z dość dużą szybkością, aż tak że nawet Altair je słyszał. Powoli znowu się wyciszył i odpoczywał. Na szczęście udało mu się odpocząć i był gotowy do kolejnego treningu czy nawet walki. A kto wie może nawet pragnął walczyć dalej. W tym celi szedł powoli, a gdy odpoczął w całości to przyśpieszył swój krok i ruszył do kapitana. Widział też tego którego pokonał wcześniej i na jego widok tylko się uśmiechnął. Poprawił swój czarny scouter patrząc się na saiyana. Ta walka mogłaby być teraz o wiele ciekawsza. Stanął dumnie, na baczność przed trenerem i zasalutował.
-Melduje się, i czekam na dalsze rozkazy Sir!
-Melduje się, i czekam na dalsze rozkazy Sir!
Re: Sala treningowa
Czw Lis 15, 2012 7:16 pm
Trener spojrzał mentorskim okiem na obu kadetów. W pierwszej kolejności odezwał się do Blade'a.
- W porządku. Masz okazję pokazać ile jesteś wart. Pójdziesz do burdelu i zrobisz tam porządek. Ostatnio wiele kadetów zbyt długo tam przesiaduje. Masz ich sprowadzić z powrotem do akademii. Jeśli wszystko jasne to możesz odmaszerować.
Wtem spojrzał na Altaira. Podrapał się po brodzie i pozostał przez chwilę w zamyśleniu.
- Hmm... Widzę, że potrafisz jako tako kontrolować swoją KI. Pokażę Ci pewną technikę, którą musisz znać ale nim to zrobię chcę się upewnić czy na nią zasługujesz...
Podszedł kilka kroków w przód mijając kadeta i stając za jego plecami. Następnie gwałtownie się odwrócił i zdzielił go łokciem w krtań. Alt przez moment nie mógł złapać oddechu.
- Tak jak myślałem... Twoja obrona stoi na mizernym poziomie. Musisz popracować nad szybkością. Jest stworzona do tego idealna sala. Słyszałeś kiedyś o Saibamenach? To one będą twoimi sparing-partnerami w najbliższym czasie. Nie wracaj dopóki nie będziesz w stanie pokonać przynajmniej pięciu na raz.
OOC: Blade --> Burdel. Alt --> Saibameńska sala
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Czw Lis 15, 2012 7:37 pm
Czarnowłosy stał spokojnie myśląc co teraz za zadanie dostanie, obserwował w tym czasie tego poprzedniego kadecika którego całkiem niedawno pokonał. Chociaż wydawał się on o wiele silniejszy niż poprzednio, to jednak nie sądził by był w stanie mu zagrozić.
"-Cóż zobaczy się to kiedy indziej a teraz warto sprawdzić jego poziom mocy, zanim też przyjdzie trener."
Pomyślał chłopak i kliknął scouter by pokazał mu jego power level. Zdziwiło go to, że osiągnął podobną do jego poziomu moc, i tylko pokiwał z niedowierzania głową.
"-I tak to za mało byś mógł mnie pokonać chłopaku."
Ponownie patrzył przed siebie i w ten czas akurat przybył kapitan uważnie ich obserwując. Musiał uważać by się nie roześmiać, gdy powiedział do Blade'a, że ma okazje pokazać ile jest wart i wysłał go przez to do burdelu z misją zrobienia porządku z kadetami co w nim za często przysiadują, do tego miał ich sprowadzić do akademii. Ta to będzie ciekawe, lecz nie ma zamiaru tego obserwować. Następnie zaczął on oglądać krwistookiego pozostając przez jakiś czas w zamyśleniu i drapiąc się po brodzie. Zdziwił się, że dostał od niego komplement, a do tego pokaże mu jakąś technikę. Martwił się tylko o upewnienie się czy na nią zasługuje, lecz to nie powinien być problem dla saiyana. Kapitan poszedł dalej mijając go i nagle odwracając się zdzielił Altaira łokciem w krtań, przez co nie mógł chwilowo złapać oddechu. Ta, powiedział że jego obrona stoi na słabym poziomie i musi poprawić swoją szybkość. Na szczęście przekazał mu także, że jest do tego specjalna sala. Lecz gdy ten powiedział mu o saibamenach to pokiwał głową, że mniej więcej wie co to jest. Coś podobnego do roślin, lecz są słabe. Cóż ciekawe czy będą tak słabe dla kadeta. Trochę się zmartwił tym, że ma pokonać pięciu na raz, ale sądzi, że nagroda będzie tego warta. Zasalutował i się odmeldował.
-Zrozumiałem, Sir.
Po czym ruszył korytarzami w stronę sali.
OOC: Sala Treningowa -> Saibameńska Sala
"-Cóż zobaczy się to kiedy indziej a teraz warto sprawdzić jego poziom mocy, zanim też przyjdzie trener."
Pomyślał chłopak i kliknął scouter by pokazał mu jego power level. Zdziwiło go to, że osiągnął podobną do jego poziomu moc, i tylko pokiwał z niedowierzania głową.
"-I tak to za mało byś mógł mnie pokonać chłopaku."
Ponownie patrzył przed siebie i w ten czas akurat przybył kapitan uważnie ich obserwując. Musiał uważać by się nie roześmiać, gdy powiedział do Blade'a, że ma okazje pokazać ile jest wart i wysłał go przez to do burdelu z misją zrobienia porządku z kadetami co w nim za często przysiadują, do tego miał ich sprowadzić do akademii. Ta to będzie ciekawe, lecz nie ma zamiaru tego obserwować. Następnie zaczął on oglądać krwistookiego pozostając przez jakiś czas w zamyśleniu i drapiąc się po brodzie. Zdziwił się, że dostał od niego komplement, a do tego pokaże mu jakąś technikę. Martwił się tylko o upewnienie się czy na nią zasługuje, lecz to nie powinien być problem dla saiyana. Kapitan poszedł dalej mijając go i nagle odwracając się zdzielił Altaira łokciem w krtań, przez co nie mógł chwilowo złapać oddechu. Ta, powiedział że jego obrona stoi na słabym poziomie i musi poprawić swoją szybkość. Na szczęście przekazał mu także, że jest do tego specjalna sala. Lecz gdy ten powiedział mu o saibamenach to pokiwał głową, że mniej więcej wie co to jest. Coś podobnego do roślin, lecz są słabe. Cóż ciekawe czy będą tak słabe dla kadeta. Trochę się zmartwił tym, że ma pokonać pięciu na raz, ale sądzi, że nagroda będzie tego warta. Zasalutował i się odmeldował.
-Zrozumiałem, Sir.
Po czym ruszył korytarzami w stronę sali.
OOC: Sala Treningowa -> Saibameńska Sala
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Czw Lis 15, 2012 7:58 pm
Blade czekał, aż usłyszy rozkazy swojego Dowódcy, widział jak jego rywal też czekał i czekał na kolejne zadanie. Widział, że jego przeciwnik patrzy się na niego i bawi się scouterem, nie wie co może robić, ale pewnie sprawdza jego poziom ki. Usłyszał on pierwszy swój rozkaz. Był on strasznie dziwny, dziwiło go to, że w ogóle kadetom pozwala się chodzić do burdelów. To było dla niego niewybaczalne. Po usłyszeniu swojego rozkazu, zasalutował i odpowiedział:
-TAK JEST, SIR !
Po wypowiedzianych słowach, ruszył ku burdelu. Podczas swojej długie wędrówki, myślał jak tam może być. Co kryję się w burdelu, miał nadzieję, że szybko znajdzie kadetów, którzy nie słuchają rozkazów i nie wracają na czas, ponieważ zależało mu na kolejnych misjach.
-TAK JEST, SIR !
Po wypowiedzianych słowach, ruszył ku burdelu. Podczas swojej długie wędrówki, myślał jak tam może być. Co kryję się w burdelu, miał nadzieję, że szybko znajdzie kadetów, którzy nie słuchają rozkazów i nie wracają na czas, ponieważ zależało mu na kolejnych misjach.
- Spoiler:
- z/t - ulice
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Pią Lis 23, 2012 3:58 pm
Chłopak wracał nadal będąc bardzo zmęczonym, lecz za to czystym i miał na sobie normalne czarne ubranie, jakie zazwyczaj ma a, w głowie przypominał sobie jak mu poszło podczas walki(możesz napisać w poście te statystyki tutaj). Bardzo się cieszył, że pozna jakąś wspaniałą technikę na którą raczej w pełni zasłużył. Jego prędkość bardzo się zwiększyła tak samo jak reszta, lecz nie zamierzał spocząć na laurach, trzeba było przegonić jak najwięcej tych potężnych wojowników, a jak to zrobi to się już zupełnie nie liczyło. Tak naprawdę miał nadzieje, że po uzyskaniu techniki i pozwoleniu na odpoczynek w celu zregenerowania raz, zostanie wysłany na kolejną misję. Ciekawiło go to jak idzie poprzedniemu kadetowi. Niestety jego imię wyleciało mu z głowy bo je gdzieś po prostu usłyszał, ale sam saiyan się nie przedstawił. Cóż postąpił chamsko, ale taka ta rasa jest...nie wszyscy co jest godnym odnotowania faktem i stwierdzeniem. Po pewnym czasie dotarł do sali i przywitał go znany już dźwięk, ciągle trwających walki, bitew, czy treningów. Wszyscy ostro pracowali tak samo jak on. Przeszedł dość szybko z powodu zwiększonej szybkości, a także energii zapewne. Przydałoby się nauczyć czegoś przydatnego to unikania technik wroga, by już więcej takim kwasem nie oberwać. Gdy znalazł trenera i jeśli go znalazł, to stanął na baczność meldując się.
-Melduje, że pięciu saibamenów zostało pokonanych i nie wiele z nich zostało. Niestety straciłem przez to zbroję którą otrzymałem(szczerze to nie pamiętam czy miałem zbroję. Jeśli nie to saibamena ciało i tak obroniło mnie przed kwasem, a o tej zbroi nie wspominał Altair).
Chłopak czekał spokojnie, aż odezwie się do niego trener.
OCC: Leczenie 10% HP i 10% KI
Post kończący trening
Jak można to proszę o sprawdzenie treningu zanim będzie pościk ;p
-Melduje, że pięciu saibamenów zostało pokonanych i nie wiele z nich zostało. Niestety straciłem przez to zbroję którą otrzymałem(szczerze to nie pamiętam czy miałem zbroję. Jeśli nie to saibamena ciało i tak obroniło mnie przed kwasem, a o tej zbroi nie wspominał Altair).
Chłopak czekał spokojnie, aż odezwie się do niego trener.
OCC: Leczenie 10% HP i 10% KI
Post kończący trening
Jak można to proszę o sprawdzenie treningu zanim będzie pościk ;p
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Nie Lis 25, 2012 8:27 pm
Blade ostro oberwał od swojej przeciwniczki, nie wiedział, że ma jakieś ukryte zdolności, przez co dostał mocny łomot. Pogruchotała wszystkie jego kości, przez co nie mógł się ruszyć, usłyszał on nagle od niej parę słów, był zadziwiony niezwykłą mocą, jaką saiyanie mogą osiągnąć. Kadet myślał, jak tą moc można odciągnąć, lecz teraz miał gorsze kłopoty, niż mógł to sobie wymyślić. Zauważył, że saiyanka zrobiła wielki zamach i rzuciła go w stronę Akademii, nawet dobrze rzuciła, bo leciał w ów Akademię. Wbił się przez dach, do sali treningowej, widział nawet swojego rywala, który melduję swoje przybycie. Walnął twarzą o twardą podłogę sali treningowej. Nie mógł się nawet poruszyć, lecz odchylił lekko głowę, żeby zameldować trenerowi o zadaniu:
-M-melduję, że za-zadanie zostało wykonane, n-niestety nie dojdę o wła-własnych siłach do skrzydła szpi-szpitalnego.
Po wypowiedzianych słowach do trenera, zemdlał, stracił za dużo siły, nie mógł już nic zrobić, nawet usłyszeć co na to trener.
-M-melduję, że za-zadanie zostało wykonane, n-niestety nie dojdę o wła-własnych siłach do skrzydła szpi-szpitalnego.
Po wypowiedzianych słowach do trenera, zemdlał, stracił za dużo siły, nie mógł już nic zrobić, nawet usłyszeć co na to trener.
Re: Sala treningowa
Czw Lis 29, 2012 7:37 pm
Trener nie pojawiał się przez jakiś czas. Alt szukał go wzrokiem po całej sali. W pewnym momencie pojawił się ów mentor wchodząc frontowymi drzwiami. Spojrzał na zegarek umieszczony na scouterze po czym zdjął go ze swojego ucha. Altair gdy tylko go dostrzegł, od razu zameldował wykonanie zadania. Trener o dziwo nawet bez scoutera mógł ocenić poziom jego mocy.
- Widzę, że stałeś się nieco silniejszy. W takim razie...
W tym momencie wleciał do sali, przebijając swoim ciałem dach, kadet o imieniu Blade. Najwidoczniej misja okazała się być zbyt trudna dla niego. Mimo wszystko ten zameldował wykonanie zadania. Widać nie był taki beznadziejny na jakiego wyglądał skoro w tym stanie, w jakim się znajdował, był w stanie cokolwiek powiedzieć. Kapitan machnął jedynie ręką by po chwili zjawił się jeden z jego podwładnych i zabrał poszkodowanego do skrzydła szpitalnego. Gdy tylko obaj zniknęli za drzwiami, trener kontynuował:
- W takim razie możemy przejść do treningu. Technika jaką chciałbym Ci służy przede wszystkim do zmylenia przeciwnika. Wygląda to dokładnie w ten sposób...
W tym momencie trener zdzielił Altaira w kark za jego plecami mimo, że wydawać by się mogło, iż ten ciągle stoi przed jego oczami.
- Nazywa się "Zanzoken". Postaraj się powtórzyć to samo na jakimś manekinie. Jak już uda Ci się dojść do tego jak to wykonać to może pokażę Ci też inne zastosowanie tej techniki. Ale teraz muszę gdzieś iść więc baw się dobrze.
Po czym wyszedł na korytarz z majestatycznie powiewającą peleryną.
OOC: Alt opisujesz naukę techniki i dajesz potem do tego linka w treningach. Blade leżysz w łóżku szpitalnym tam gdzie zwykle. Trener olał to czy wykonałeś zadnie czy też nie ;P
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Czw Lis 29, 2012 8:33 pm
Wywód trenera przerwał przylot saiyana który przebił swoim ciałem dach opadając z łoskotem na podłogę. Zauważył, że to był ten kadet z którym poprzednio walczył i wygrał. a on nie wiedząc czemu wylądował na posadzce jak kapsuła kosmiczna, lecz było to bądź co bądź śmieszne. Dziwne było tylko to, że wykonał zadanie, ale tak wyglądał poobijany, że ktoś musiał się nad nim zlitować bo sam by tu nie doleciał. Widział, że kapitan machnął tylko na to ręką jakby go to nie wiele obchodziło i kazał go zabrać swoim podwładnym zapewne do szpitala. Chłopak tam też miał się udać, ale postanowił że najpierw skończy trening. Na ten incydent tylko wzruszył ramionami i znów słuchał co mówił do niego trener. Na jego twarzy pojawił się uśmiech kiedy dowiedział się o treningu i nauczyłby się wreszcie kolejnej przydatnej techniki. Chociaż służyła zazwyczaj do zmylenia przeciwnika to i tak może się okazać bardzo przydatna. Uważnie patrzył jak ta technika wygląda lecz trener nawet się nie ruszył, gdy nagle młodzieniec poczuł ból dochodzący z jego karku, gdy się obejrzał zauważył trenera, ale wyglądało to tak jakby stał w dwóch miejscach jednocześnie. Czarnowłosy już rozumiał czemu służy do zmylenia. Posiadała ona też bardzo dziwną nazwę i dostał od dowódcy zadanie...musiał powtórzyć dokładnie to samo na manekinie. Najlepsze było to, że powiedział, że pokaże mu jeszcze inne jej zastosowanie. Trochę go to zdziwiło, że ma jakieś inne, ale to na pewno mu się przyda w jego celach. Kapitan życzył mu na koniec dobrej zabawy, a następnie gdzieś poszedł, najpewniej w jakiś ważnych sprawach. Czerwonooki postanowił nie tracić czasu i udał się gdzieś w wolne miejsce obok jakiegoś manekina, by nikt mu nie przeszkadzał w nauce. Postanowił najpierw rozgrzać się. Chłopak wyprowadzał proste ciosy i kopnięcia wymierzone w manekina by wiedzieć też gdzie najlepiej uderzać. Nie trwało to zbyt długo ponieważ to była dopiero rozgrzewka. Po tym przyszła kolej na ćwiczenia. Rozciągał kończyny górne jak i dolne, by mu się przypadkiem nic nie stało z mięśniami, a w końcu zaczął robić brzuszki. Tak setka powinna starczyć, więcej nie jest mu potrzebne. Nie będąc zbyt bardzo zmęczony padł na brzuch i robił pompki. Tu setka także powinna być wystarczająca bo nie ma potrzeby się przemęczać. Po nich przyszła kolej też na pompki ale tym razem robione na rękach. Tutaj niestety było tak łatwo i męczył się dość szybko, ale uparł się by tutaj także zrobić równą setkę co najmniej. Po dość dużym wysiłku powiodło mu się to i cały zmęczony łapał oddech. Długo jednakże nie mógł odpoczywać i postanowił zrobić krótką przebieżkę. Zauważył, że jego szybkość bardzo się poprawiła tak samo jak reszta. Po bieganiu usiadł zmęczony pod ścianą obmyślając co też jeszcze może mu pomóc w treningu. Jasne było to, że sama szybkość, siła i rozgrzewka fizyczna nie wystarczą a więc musiał przygotować się do tego zadania także mentalnie. W tym celu usiadł obok manekina w siadzie skrzyżnym. Zamknął oczy próbując się wyciszyć i zaczął się koncentrować aby móc wyzwolić w odpowiedniej chwili jak najwięcej energii. Pozbywał się niepotrzebnych mu obrazów z jego umysłu, lecz słowa jego ciemności wciąż powracały. Nie jasne było to czy krwistooki nie został już wcześniej zły, a teraz po prostu chce zrzucić na coś winę, czy też może jego dobra część nie jest tak na prawdę fałszywa. Oczywiście te myśli przeszkodziły mu w medytacji, lecz starał się to naprawić. Po pewnym czasie udało mu się wyciszyć a także odpocząć. Czarna energia wprost z niego ulatywała lecz nie przejmował się tym. Gdy uznał, że jest gotowy postanowił otworzyć oczy i stanął przed manekinem w pozycji bojowej. Przypominał sobie jak to ją pokazywał mu trener, przez chwile wątpił w to czy mu się to uda, ale saiyańska duma na to nie zezwoliła i Altair wzrokiem pełnym żądzy zwycięstwa postanowił spróbować opanować zanzoken. Jego ruchy były powolne i też nie wychodziło mu to dokładnie, po wielu nie udanych próbach był zły na siebie i usiadł ponownie by pomyśleć czemu mu to się nie udawało. Wciąż przypominał sobie jak to wyglądało...może coś pominął. Dopiero teraz mu zaświtało w głowie, że dowódca był widoczny w dwóch miejscach jednocześnie, i myślał też czy to jakiegoś rodzaju iluzja. Pełen zacięcia wstał ponownie i był gotowy do działania. Nie było mowy o porażce. Jego ruchy tym razem nabrały na prędkości i z punktu widzenia innych saiyan mogło to wyglądać jakby był w kilku miejscach jednocześnie. Tak samo postanowił zrobić na manekinie i używając zanzokena okrążał go biegając wokół niego. Nie było możliwe obliczenie ile też kopii mężczyzny widać, ale była to dość spora liczba, a słychać było tylko uderzenia pięściami i kopnięcia, a na manekinie można było zauważyć pewne ślady. Najwidoczniej udawało mu się to i tym razem postanowił zwieńczyć to ostatecznym atakiem. Używając niewiarygodnej szybkości walnął manekina tam gdzie powinien znajdować się kark człowieka. Udało mu się to. Dość szybko wrócił na swoje miejsce i wyglądało to zupełnie jakby się nie ruszał, albo jakby był za manekinem i przed nim. Dokonał tego samego co trener. Głośno oddychając usiadł pod ścianą by odpocząć. W końcu w pełni na niego zasłużył. Gdy tylko trenera by zauważył dobiega do niego i staje na baczność meldując wykonanie zadania.
-Zanzoken opanowany.
OCC: Nauka Zanzokena.
Leczenie 10% HP i 10% KI
-Zanzoken opanowany.
OCC: Nauka Zanzokena.
Leczenie 10% HP i 10% KI
Re: Sala treningowa
Sro Gru 05, 2012 8:58 pm
- Spoiler:
Nie pohamowana była radość kadeta, po tym jak zdołał nauczyć się techniki Zanzoken. Jednakże ważna dla niego była pochwała od trenera, który już od jakiegoś czasu nie pojawiał się na salach. Wygląda na to, że postanowił trochę odpocząć od nowych i spróbować zająć się potężniejszą gwardią. Dowodem tego było zjawienie się pewnego brodatego mężczyzny, który najwidoczniej szukał tutaj kogoś. I znalazł, gdy tylko dostrzegł stojącego pod ścianą Altaira...
- Ty tam... - Rzekł, podchodząc bliżej. - Tak ty. Wygląda na to, że trochę się tutaj nudzisz... - Odparł, mierząc wzrokiem kadeta, i kontynuując. - Ostatnio coś zaczyna być głośno w centrum i potrzebujemy kogoś wolnego, żeby wywęszył co tam się dzieje. A, że jesteś nowy i każde zadanie, które wykonasz będzie cię przybliżać do upragnionego awansu, myślę, że powinieneś zająć się to sprawą. No chyba, że jednak wolisz zrezygnować, to wtedy od razu mi o tym powiedz. Na twoje miejsce jest jeszcze wielu śmiałków. - Stwierdził, kładąc dłoń na prawym barku kadeta, i dalej mówiąc. - Nie mniej jednak uważam, że podejmiesz się tego zadania i wyruszysz natychmiast. - Skończył, uśmiechając się pogodnie, zdejmując dłoń z barku świeżego, i przechodząc do innej sali. Miał jeszcze innych kadetów do obsłużenia, a ten tutaj raczej nie wyglądał na takiego, który by zrezygnował z szansy wykonania zadania i przynajmniej próby zbliżenia się do wyjścia z kręgu kadetów.
- OOC:
- Idziesz, albo nie idziesz. Centrum...
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Czw Gru 06, 2012 6:34 pm
Blade biegł, ponieważ zależało mu na długim treningu, nie chciał wyjść z formy. Minął recepcję, przy której nigdy nikogo nie było, no bo po co, przecież nowi kadeci zawsze muszą czekać na recepcjonistę lub recepcjonistkę, ponieważ są bardzo zajęci. Widział innych saiyan, lecz mijał ich tak, żeby na nich nie wpaść. Zahamował tuż przy sali, ponieważ trochę przesadził ze swoim biegiem, nie wiedział, że jest aż tak szybki.
Wbiegł do sali, widział że Altair gada z jakimś nowym trenerem, tak przynajmniej zdawało się Blade'owi. Nie widział nigdzie indziej poprzedniego trenera, więc pewnie ten przyszedł w zastępstwo, a że był zajęty rozmową z dawnym rywalem, może nawet nowym sojusznikiem to w tym czasie saiyan postanowił rozpocząć swój trening. Na początek, wziął kij, który był na specjalnym stojaku, żeby zrobić rozgrzewkę. Położył go sobie na tyle szyi, oplótł go obydwoma dłoniami i zaczął robić ćwiczenia, czyli schylał się na oba boki.
Po 2 minutach rozgrzewki górnych mięśni, odłożył z powrotem kij na stojak i zaczął robić salta, przeskakiwał z rąk na nogi, dokładnie to były obroty. Po zrobieniu paru obrotach, stanął sobie, zaczął robić przysiady. Tym razem zrobił o 10 więcej, czyli 40 przysiadów. Postanowił robić o 10 więcej przy każdym nowym treningu. Gdy skończył robić przysiady, zaczął robić pompki, a to na jednym ręku, a to na dwóch, zrobił 40 na dwóch dłoniach i na jednym ręku. Po udanej rozgrzewce, Podszedł do manekina, chciał sprawdzić swoją siłę, zaczął go dosłownie rozrywać na strzępy. Zauważył, że znacznie się poprawił od ostatniego treningu
Zrobił parę salt do tyłu, zaczął kopać powietrze, ponieważ nie miał żadnego przeciwnika do treningu, więc musiał być niewidzialnych wrogów. A to raz jakieś wyskoki z kopnięciami, a to raz ataki pięściami. Coraz szybciej i coraz szybciej, nie widział sam swoich ataków, lecz musiał się przyzwyczaić do nowej szybkości swoich wymachów i kopów. Zrobił jeszcze parę salt, odkopał na bok rozwalonego manekina, nie spodziewaj się, że ów kopnięty manekin zostanie roztrzaskany na ścianie.
Kadet wiedział, że staję się silniejszy, ale bez przesady.Nadal myślał nad transformacją w złotego wojownika, dokładnie nie wiedział jak to nazwać, ale miał mętlik w głowie przez tą transformację.
Miał zamiar osiągnąć tą formę co jego rywalka, która niestety była lesbijką, miał nadzieję, że też lubi facetów, ale jednak pomylił się. Nie mógł się tym za bardzo przejmować, więc dalej zaczął trening. Atakował kolejnego manekina, którego sobie podstawił. Oczywiście trochę przesadził z siłą, ponieważ kolejny "stracił głowę", przez co musiał też zniszczyć resztę manekina. Złapał parę głębokich oddechów. Postanowił, że w dalszej części treningu, nie będzie się bawić z manekinami i z niewidzialnym wrogiem, którego tak naprawdę nie było, postanowi użyć białej aury, chcę wiedzieć czy może ją dalej doskonalić. Popatrzył się wokół, widział jak inni trenują, miał nadzieję, że nie będą na niego zwracać uwagi, więc zamknął na chwilę oczy, powiedział sobie kilka słów w myślach i aktywował białą aurę, żeby przejść do drugiego etapu treningu.
OCC:
Początek treningu.
Wbiegł do sali, widział że Altair gada z jakimś nowym trenerem, tak przynajmniej zdawało się Blade'owi. Nie widział nigdzie indziej poprzedniego trenera, więc pewnie ten przyszedł w zastępstwo, a że był zajęty rozmową z dawnym rywalem, może nawet nowym sojusznikiem to w tym czasie saiyan postanowił rozpocząć swój trening. Na początek, wziął kij, który był na specjalnym stojaku, żeby zrobić rozgrzewkę. Położył go sobie na tyle szyi, oplótł go obydwoma dłoniami i zaczął robić ćwiczenia, czyli schylał się na oba boki.
Po 2 minutach rozgrzewki górnych mięśni, odłożył z powrotem kij na stojak i zaczął robić salta, przeskakiwał z rąk na nogi, dokładnie to były obroty. Po zrobieniu paru obrotach, stanął sobie, zaczął robić przysiady. Tym razem zrobił o 10 więcej, czyli 40 przysiadów. Postanowił robić o 10 więcej przy każdym nowym treningu. Gdy skończył robić przysiady, zaczął robić pompki, a to na jednym ręku, a to na dwóch, zrobił 40 na dwóch dłoniach i na jednym ręku. Po udanej rozgrzewce, Podszedł do manekina, chciał sprawdzić swoją siłę, zaczął go dosłownie rozrywać na strzępy. Zauważył, że znacznie się poprawił od ostatniego treningu
Zrobił parę salt do tyłu, zaczął kopać powietrze, ponieważ nie miał żadnego przeciwnika do treningu, więc musiał być niewidzialnych wrogów. A to raz jakieś wyskoki z kopnięciami, a to raz ataki pięściami. Coraz szybciej i coraz szybciej, nie widział sam swoich ataków, lecz musiał się przyzwyczaić do nowej szybkości swoich wymachów i kopów. Zrobił jeszcze parę salt, odkopał na bok rozwalonego manekina, nie spodziewaj się, że ów kopnięty manekin zostanie roztrzaskany na ścianie.
Kadet wiedział, że staję się silniejszy, ale bez przesady.Nadal myślał nad transformacją w złotego wojownika, dokładnie nie wiedział jak to nazwać, ale miał mętlik w głowie przez tą transformację.
Miał zamiar osiągnąć tą formę co jego rywalka, która niestety była lesbijką, miał nadzieję, że też lubi facetów, ale jednak pomylił się. Nie mógł się tym za bardzo przejmować, więc dalej zaczął trening. Atakował kolejnego manekina, którego sobie podstawił. Oczywiście trochę przesadził z siłą, ponieważ kolejny "stracił głowę", przez co musiał też zniszczyć resztę manekina. Złapał parę głębokich oddechów. Postanowił, że w dalszej części treningu, nie będzie się bawić z manekinami i z niewidzialnym wrogiem, którego tak naprawdę nie było, postanowi użyć białej aury, chcę wiedzieć czy może ją dalej doskonalić. Popatrzył się wokół, widział jak inni trenują, miał nadzieję, że nie będą na niego zwracać uwagi, więc zamknął na chwilę oczy, powiedział sobie kilka słów w myślach i aktywował białą aurę, żeby przejść do drugiego etapu treningu.
OCC:
Początek treningu.
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Czw Gru 06, 2012 7:57 pm
Altair po osiągnięciu pewnej części zanzokena, gdyż wiedział że jest jego jeszcze inna forma, stał sobie cierpliwie i spokojnie czekając na swojego trenera. Niestety ten przez długi okres czasu nie przychodził, gdyż miał zapewne trudniejsze i ciekawsze sprawy na głowie jak na przykład trenowanie elity, czy też może on sam był na misji kto wie. Niedługo jednakże trzeba się ruszyć z miejsca i gdzieś pójść, lecz chłopakowi coś się nie chciało nigdzie ruszać. Nagle przyszedł do niego jakiś brodaty mężczyzna, najpewniej kogoś szukający. Gdy ujrzał Czerwonookiego od razu coś tam do niego krzyknął, a on sam wskazał na siebie palcem czy to na pewno o niego chodzi. Gdy dostał odpowiedź twierdzącą, a brodacz zaoferował mu jakąś misję którą on sam zapewne podejmie, trochę się tym zdziwił. Co jak co ale on miał rację, a chłopakowi przydałby się awans by wyskoczyć z tej szarej grupy kadetów, i stać się kimś wielkim....kimś kogo zapamięta cały wszechświat. Tak to był jeden z jego celów, ale jego główny cel był za to o wiele ciekawszy, lecz na razie była to tajemnica. Brodaty mierzył kadeta wzrokiem sprawdzając, pewnie czy on się nadaje do tej misji, ale raczej z powodu niepozornego wyglądu na takiego nie wyglądał, aczkolwiek jego krwiste oczy mogłyby ukazywać pewną nutkę tajemniczości. Po skończeniu swojej przemowy, położył facet swoją rękę na prawym barku czarnowłosego i kontynuował dalej pokładając dość duże nadzieję w nim co było dla niego dziwne...cóż z tego jak się on zachowywał, pierwszy raz uznał, że ci trenerzy to nie są jaskiniowcy jak tamten z koszar, a więc może być ciekawie. Chłopak kiwnął głową na znak, że rozumie i po chwili sam zaczął mówić o tym czy przyjmie misję.
-Zrozumiałem i wykonam tą misję jak najszybciej to możliwe, ale najpierw pójdę coś zjeść do stołówki bo walka z przeciwnikami mnie wykończyła...
Powiedział do brodacza i ruszył w stronę wyjścia. W oddali dojrzał przyglądającego im się kadeta, który zachował się w jego pamięci jako gość z kopertą w zadku. On też ciężko trenował, a po chwili dojrzał, że on też osiągnął białą aurę co go zdziwiło. To znaczyło, że przeciwnik może mu dorównać...A więc chłopak musi się śpieszyć i nie dać się przegonić.
-Niech się pan nie martwi. Po zjedzeniu wyruszę natychmiast.
Uśmiechnął się, a on sam ruszył do stołówki by zjeść coś przed tym zanim odejdzie na misje.
OCC: Leczenie 10% HP i 10% KI
Sala Treningowa -> Stołówka
-Zrozumiałem i wykonam tą misję jak najszybciej to możliwe, ale najpierw pójdę coś zjeść do stołówki bo walka z przeciwnikami mnie wykończyła...
Powiedział do brodacza i ruszył w stronę wyjścia. W oddali dojrzał przyglądającego im się kadeta, który zachował się w jego pamięci jako gość z kopertą w zadku. On też ciężko trenował, a po chwili dojrzał, że on też osiągnął białą aurę co go zdziwiło. To znaczyło, że przeciwnik może mu dorównać...A więc chłopak musi się śpieszyć i nie dać się przegonić.
-Niech się pan nie martwi. Po zjedzeniu wyruszę natychmiast.
Uśmiechnął się, a on sam ruszył do stołówki by zjeść coś przed tym zanim odejdzie na misje.
OCC: Leczenie 10% HP i 10% KI
Sala Treningowa -> Stołówka
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Sob Gru 08, 2012 1:15 am
Blade po aktywowaniu białej aury, był gotowany na dalszą część treningu. Zaczął wymachiwać przed siebie pięściami, nie uderzając o nic, walił w powietrze. Widział, że jego szybkość wzrosła dwukrotnie, czyniło go to szybszym. Popatrzył na swoje zaciśnięte dłonie, napiął bardziej mięśnie, zacisnął zęby, wydarł się wniebogłosy po to by uwolnić pełnie energii białej aury.
Miał taką radochę, że gdy uwalniał coraz więcej energii, śmiał się jak szaleniec, pewnie czuł na sobie wzrok niektórych kadetów, być może nawet nowego kapitana. Po straceniu zmysłów, przestał się śmiać, tak poleciał szybko, że większość pewnie nie widziała go, jeśli w ogóle ktoś na niego się patrzył.
Poleciał w stronę manekina w którego wleciał ze swojego kolana, przez co został zniszczony na strzępki, miał szczęście, że Akademia płaciła za wszystkie zniszczone rekwizyty. Po zniszczeniu pierwszego manekina na białej aurze, poleciał w stronę kolejnych, zniknął, nie wleciał na wprost manekina, pojawił się za nim i kopnął go w powietrzu z pół obrotu, przez co głowa się gdzieś poturlała, nie obchodziło go to za bardzo, zrobił salto, po to by obrócić się do kolejnego manekina i zadać cios.
Odchylił mocno pięść i walnął manekina w brzuch, przez co przebił się na wylot. Wyjął swoją pięść, złapał za boki manekina, wywalił go za siebie, robiąc z nim salto i kopiąc gdzieś w stronę sufitu sali, przez co rozbił się o róg sufitu a ściany i spadł cały poniszczony. Po tym wyskoku, wylądował twardo, zrobił pęknięcia w podłodze, zrobił kilka salt, żeby nie zajmować za dużej przestrzeni w sali, ponieważ wiedział, że inni też na pewno będą chcieli potrenować. Porobił jeszcze parę wykopów, a to z wyskokami lub bez wyskoków, atakował też niewidzialnych przeciwników czyli powietrze samymi pięściami.
Po skończonych atakach na powietrze, stanął na dwóch otwartych dłoniach, a nogi były w powietrzu i zaczął robić pompki, nie miał żadnego problemu, ponieważ utrzymywał on aurę. Czuł, że aura została bardzo dobrze przez niego wytrenowana, lecz to dopiero początki, gdy osiągnie to co chcę, na pewno będzie dumny. Podczas treningu, myślał jak osiągnąć złotą formę, gdy przypomniał sobie tą walkę z saiyanką, zrobił obrót i był z powrotem na nogach, ponieważ musiał pomyśleć jak ona to zrobiła. Wiedział, że była bardzo wkurzona, więc postanowił użyć swojego gniewu, tak jak ona to zrobiła, tylko że jej przyszło łatwo się przemienić.
Zacisnął obydwie dłonie, przez co wyskoczyły mu żyłki w niektórych miejscach, mocno zacisnął zęby i starał się okiełznać tą niepohamowaną moc super wojownika, bo dokładnie nie wiedział jak to nazwać. Czuł, że ziemia chyba pod nim drżała, lecz nie miał pewności, powstał wokół niego podmuch ki, przez co rozprzestrzenił się na całą salę, pewnie większość to poczuła, ale miał nadzieję, że nikomu to nie będzie przeszkadzać. Po chwili, bardziej napiął mięśnie, tyle ile mógł, lecz bez skutku. Nie wiedział jak to osiągnąć, musiał po prostu się kogoś zapytać. Przestał się napinać i wyszedł z białej aury. Przetarł czoło, poszedł w stronę nowego trenera i powiedział:
-Melduję, że skończyłem trening, ma Pan dla mnie jakieś zadania ?
Ustawił się w pozycję na baczność, zasalutował i czekał na rozkazy jakie otrzyma od nowego Trenera.
OCC:
Koniec Treningu
- 80 ki za białą aurę
Miał taką radochę, że gdy uwalniał coraz więcej energii, śmiał się jak szaleniec, pewnie czuł na sobie wzrok niektórych kadetów, być może nawet nowego kapitana. Po straceniu zmysłów, przestał się śmiać, tak poleciał szybko, że większość pewnie nie widziała go, jeśli w ogóle ktoś na niego się patrzył.
Poleciał w stronę manekina w którego wleciał ze swojego kolana, przez co został zniszczony na strzępki, miał szczęście, że Akademia płaciła za wszystkie zniszczone rekwizyty. Po zniszczeniu pierwszego manekina na białej aurze, poleciał w stronę kolejnych, zniknął, nie wleciał na wprost manekina, pojawił się za nim i kopnął go w powietrzu z pół obrotu, przez co głowa się gdzieś poturlała, nie obchodziło go to za bardzo, zrobił salto, po to by obrócić się do kolejnego manekina i zadać cios.
Odchylił mocno pięść i walnął manekina w brzuch, przez co przebił się na wylot. Wyjął swoją pięść, złapał za boki manekina, wywalił go za siebie, robiąc z nim salto i kopiąc gdzieś w stronę sufitu sali, przez co rozbił się o róg sufitu a ściany i spadł cały poniszczony. Po tym wyskoku, wylądował twardo, zrobił pęknięcia w podłodze, zrobił kilka salt, żeby nie zajmować za dużej przestrzeni w sali, ponieważ wiedział, że inni też na pewno będą chcieli potrenować. Porobił jeszcze parę wykopów, a to z wyskokami lub bez wyskoków, atakował też niewidzialnych przeciwników czyli powietrze samymi pięściami.
Po skończonych atakach na powietrze, stanął na dwóch otwartych dłoniach, a nogi były w powietrzu i zaczął robić pompki, nie miał żadnego problemu, ponieważ utrzymywał on aurę. Czuł, że aura została bardzo dobrze przez niego wytrenowana, lecz to dopiero początki, gdy osiągnie to co chcę, na pewno będzie dumny. Podczas treningu, myślał jak osiągnąć złotą formę, gdy przypomniał sobie tą walkę z saiyanką, zrobił obrót i był z powrotem na nogach, ponieważ musiał pomyśleć jak ona to zrobiła. Wiedział, że była bardzo wkurzona, więc postanowił użyć swojego gniewu, tak jak ona to zrobiła, tylko że jej przyszło łatwo się przemienić.
Zacisnął obydwie dłonie, przez co wyskoczyły mu żyłki w niektórych miejscach, mocno zacisnął zęby i starał się okiełznać tą niepohamowaną moc super wojownika, bo dokładnie nie wiedział jak to nazwać. Czuł, że ziemia chyba pod nim drżała, lecz nie miał pewności, powstał wokół niego podmuch ki, przez co rozprzestrzenił się na całą salę, pewnie większość to poczuła, ale miał nadzieję, że nikomu to nie będzie przeszkadzać. Po chwili, bardziej napiął mięśnie, tyle ile mógł, lecz bez skutku. Nie wiedział jak to osiągnąć, musiał po prostu się kogoś zapytać. Przestał się napinać i wyszedł z białej aury. Przetarł czoło, poszedł w stronę nowego trenera i powiedział:
-Melduję, że skończyłem trening, ma Pan dla mnie jakieś zadania ?
Ustawił się w pozycję na baczność, zasalutował i czekał na rozkazy jakie otrzyma od nowego Trenera.
OCC:
Koniec Treningu
- 80 ki za białą aurę
Re: Sala treningowa
Sob Gru 08, 2012 10:19 am
- Spoiler:
Mimo iż Blade chciał skierować swoje słowa do trenera, to jednak się powstrzymał, ponieważ nikogo o podanym mieniu nie było na sali. Był za to brodaty Saiyan, który właśnie wyszedł z sąsiedniego pomieszczenia, z którego zaczęły wydobywać głośne wstrząsy. Wygląda na to, że kogoś tam uczy i niestety nie będzie miał czasu, żeby zajmować się kadetem. A co za tym idzie, że będzie musiał go spławić.
- Trenera nie ma, więc chwilowo ja wam będę przydzielał zadania, ale pech chciał, że niestety nie mam żadnego na zbyciu. Możesz uznać, że masz chwilowo wolne. Idź do swojej kwatery odpocząć, czy gdzie indziej się poszwędaj bylebyś tylko nie przeszkadzał innym w pracy. - Stwierdził dość spokojnie brodacz, po czym zostawił Blade'a samego i powrócił do trenowania innego ucznia.
- OOC:
- Rób co chcesz. Napisz kilka postów w kwaterze, na korytarzach, czy gdziekolwiek(minimum 5.), a wtedy wróć znów do sali treningowej.
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Nie Gru 09, 2012 11:50 am
Blade trochę musiał poczekać. Nagle usłyszał on hałas z pokoju obok, trener nie wyglądał na tego trenera, który zawsze dawał jakieś zadanie, wyglądał na kogoś całkiem nowego. Wyszedł on z innego pokoju, podszedł do niego Saiyan z bródką i niebieskawą peleryną, dość specyficzną jak na jakiegoś innego trenera.
Po chwili usłyszał wypowiedziane słowa przez ów trenera, który powiedział kadetowi o braku tamtego trenera, miał wolne, więc mógł zrobić sporo rzeczy. Blade zasalutował i podziękował, kłaniając się przed nim, po czym wyszedł z sali. Poszedł on w stronę stołówki, bo strasznie był głodny, wreszcie przez parę dni nic nie jadł, można powiedzieć, że zaczął dbać o linię czy coś w tym rodzaju. Miał nadzieję, że dostanie dużą porcję i zdatną do zjedzenia, ponieważ był bardzo głodny.
z/t - stołówka.
Po chwili usłyszał wypowiedziane słowa przez ów trenera, który powiedział kadetowi o braku tamtego trenera, miał wolne, więc mógł zrobić sporo rzeczy. Blade zasalutował i podziękował, kłaniając się przed nim, po czym wyszedł z sali. Poszedł on w stronę stołówki, bo strasznie był głodny, wreszcie przez parę dni nic nie jadł, można powiedzieć, że zaczął dbać o linię czy coś w tym rodzaju. Miał nadzieję, że dostanie dużą porcję i zdatną do zjedzenia, ponieważ był bardzo głodny.
z/t - stołówka.
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Nie Gru 09, 2012 8:48 pm
Altair podczas całej drogi powrotnej rozmyślał nad tą całą sytuacją. Bardziej niż straty swojej zabawki to, żałował tego że Sieg oddał życie za planetę która miała go najpewniej gdzieś. Zresztą obaj by oddali życie, ale czarnowłosy miał po prostu farta, a jego spryt i techniki ocaliły mu tyłek nie raz. Musiał przyznać, że nadawał się na takiego szpiega. Do tego zwyciężył z Zyggym, uczniem Josepha. Joseph i jego dawny towarzysz posiadali dziwną złotą moc, i wręcz miażdżącą energię, którą chłopak zamierzał zdobyć. Postanowił przyśpieszyć swoją drogę i poleciał w górę, gdyż szybciej tam doleci niż dojdzie na piechotę. Nadal zastanawiał się nad słowami Siegreina....umarł szczęśliwy? Z początku obaj sobie nie ufali, ale po pewnym czasie współpracowali jak jedna drużyna, lecz niestety ten drugi zginął. Widział także podczas tej sytuacji dwie techniki co też może mu się jeszcze przydać. Walka z uczniem buntownika była trudna, lecz wyrwanie jego serca było wprost wspaniałe, chociaż wtedy nie czuł się sobą. Pokręcił przecząco głową, nie wiedząc samemu co o tym myśleć. Ale Kraken...to był jedyny wróg, przed którym saiyan czuł coś podobnego do strachu. Był na prawdę potężny i gdyby nie ostateczna technika jego kumpla to by obaj tam przegrali. Na razie postanowił znaleźć trenera, oddać mu kartkę oraz powiedzieć to że przeprasza go za to, że nie zostanie jego zastępcą.
OCC: Leczenie 10% HP i 10% KI
OCC: Leczenie 10% HP i 10% KI
Re: Sala treningowa
Nie Gru 09, 2012 9:17 pm
Kadet dotarł bezpiecznie do Akademii i od razu skierował się w stronę sali treningowej. W pomieszczeniu przebywał już jeden człowiek. Był nim trener, który jakby oczekiwał tutaj kogoś. Na jego twarzy namalował się uśmiech, gdy dostrzegł wbiegającego Altair'a. I choć miał dla niego dobre wiadomości, to niestety zawiódł się niemiłosiernie, gdy dostrzegł w ręce kadeta kartę papieru. Choć była to zamknięta koperta, to wiedział od kto był jej adresatem. Znał tylko jednego człowieka, który na zewnętrznej stronie tak się właśnie podpisywał. Zawartość mu była jednak nie znana, więc wziął od Saiyana list, który zaczął czytać...
- Nie możliwe... - Rzekł, w pewnym momencie paląc kartkę papieru. Jego wcześniejszy uśmiech zniknął, a on sam wyglądał jakby miał zaraz paść i się rozpłakać. Jednakże łzy na Vegecie były zabronione, więc musiał za wszelką cenę się powstrzymać. I aby zapomnieć o pożegnalnym liście swojego przyjaciela i ucznia zarazem, postanowił porozmawiać o rzeczy dobrej, która była kierowana do Altair'a.
- Doszły nas słuchy, że bardzo zasłużyłeś się dla Vegety, pomagając Siegrein'owi w stłamszeniu buntu robotników. To, co zrobiłeś pozwoliło Królowi przesłać nam wiadomość o tym, żeby cię awansować na klasę Nashi. Możesz być z siebie dumny. Teraz maszeruj do Kwatermistrza po nowy ekwipunek, a później idź do kwatery odpocząć... A gdy już to zrobisz, to idź do stołówki po jednego debila, który postanowił robić tam zamieszki... - Stwierdził Trener, chwilę później odchodząc. Wygląda na to, że nadal odczuwał wewnętrzny smutek po stracie ucznia i przyszłego zastępcy...
- OOC:
- Za Questa dostaniesz 20 PKT i Awans na rangę Nashi. Biegiem do Kwatermistrza po nowy uniform!!!
+ Ratuj Blade'a, który leży połamany w stołówce -.-.
punkty przydzielone ~Saf
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Nie Gru 09, 2012 10:21 pm
Altair pewnym krokiem wkroczył do sali treningowej z zamiarem znalezienia trenera. Na szczęście nie było potrzeby go szukania bo kapitan stał i oczekiwał kogoś. Na jego twarzy chłopak dojrzał...smutek? Nie to niemożliwe...a może jednak dobrze widzi. W końcu bądź co bądź to był jego uczeń, ale u saiyan rzadko widać coś takiego. Czarnowłosy podał swojemu przełożonemu kopertę którą on zaczął czytać i jedyne co usłyszał to "nie możliwe". Ciekawe było co się znajdowało w tym liście, ale to nie była jego sprawa, z resztą dowódca po prostu pozbył się kartki a jego uśmiech już całkowicie zniknął z twarzy. Wyglądał na prawdę dziwnie, jakby miał się zaraz popłakać, ale to było dziwne i na dodatek niemożliwe. Po pewnej chwili trener kontynuował i pochwalił Altaira mówiąc, że się zasłużył dla planety pomagając Siegowi w pokonaniu rebeliantów. Najbardziej zdziwił się słowami o tym, że został awansowany na Nashi. To było wręcz niewiarygodne, że mu się to powiodło. Na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech, choć nadal pamiętał o poświeceniu wojownika i wybaczył mu utratę scoutera. W końcu to była zwykła rzecz, która nie jest tak ważna jak życie innych. Musiał iść do kwatermistrza po nowy ekwipunek, niestety obawiał się tego czego od niego dostanie. Odpoczywał może w drodze, bo jego rany nie są tak ogromne, ale niestety musi iść po kogoś do stołówki. Ciekawe też kto zrobił takie zamieszanie. Trener nawet nie poczekał na to, aż się chłopak odmelduje i gdzieś odszedł pogrążony we własnym smutku. Krwistooki nie wiele myśląc ruszył do zbrojowni po nowe uzbrojenie.
OCC: Leczenie 10% HP i 10% KI
Sala Treningowa -> Magazyn/Zbrojownia
OCC: Leczenie 10% HP i 10% KI
Sala Treningowa -> Magazyn/Zbrojownia
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Pon Gru 10, 2012 5:23 pm
Saiyan szedł sobie prosto po wykonaniu ostatniego rozkazu wracając na sale treningową. Na razie postanowił nie zawracał głowy swojemu trenerowi który był zapewne nadal zajęty stratą swojego ucznia i niedoszłego zastępcy. Kadet sprawiający kłopoty także miał co robić i leżał w szpitalu. To był chyba jego czwarty pobyt tam. Na prawdę kim to trzeba być, aby się tam znaleźć. No cóż takie typy też są na Vegecie, ale przynajmniej jest z kogo się pośmiać. Na szczęście smród na niego nie przeszedł, dzięki czemu odetchnął z ulgą. Szkoda by było tego całkiem nowego uniformu a i zbrojka zacna jest. Odzyskał scouter, i chyba był o wiele gorszy, to jednak nie szkoda mu wcale tego przedmiociku. Bardziej mu szkoda śmierci Siegreina...może jakby był uważniejszy to....Westchnął podczas tych rozmyślań, ale wiedział, że to mu nic nie da. Było minęło, żyje się dalej, a kto wie może to nie koniec był. Niemniej jednak ja jego super forma była na prawdę wspaniała, i wprost emanowała od energii. Miał nadzieję, że kiedyś to zdoła osiągnąć, choć wiedział, by wiele się nie spodziewać. Od zawsze pożądał potęgi....prawdziwej wszechpotężnej mocy i władzy. A może to wina demona? Który pragnie krwi i zniszczenia? Pokazał swoją duszę podczas wykończenia Zygga, któremu to wyrwał serce i je zmiażdżył ręką. No nieważne udało mu się po pewnym czasie dotrzeć do sali treningowej toteż przygotowywał się do treningu.
OCC: Leczenie 10% KI.
OCC: Leczenie 10% KI.
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Pon Gru 10, 2012 5:37 pm
Ogoniasty wojownik doskonale wiedział, że swoich treningów jeszcze nie zakończył. Jego głównym celem było jednakże sprawienie tego, aby jego ogon nie był już słabym punktem. Wiadome jest, że saiyan od innych ras wyróżnia małpi ogon będący ich najpewniej główną siłą, ale także jedynym słabym punktem, gdyż ściśnięcie go powodowało to, że wojownik tracił swoje siły, i zazwyczaj padał na ziemie, co czyniło go niezdolnym do walki, jeśli ktoś go za ten ogon trzymał dalej. Praktycznie kończyło to zazwyczaj walkę jeśli nie miał mu kto pomóc, a że Altair nie chce takiej sytuacji to jest zmuszony popracować nad swoją cechą charakterystyczną. Jego ogonek najpewniej nie podzielał jego zdania. Na szczęście nie był głodny, gdyż jego treningi nie trwały na szczęście aż tak długo, więc o to na razie nie musi się martwić, a poza tym zjadł dość dużo jedzonka poprzednio. Po pewnej chwili będąc wypoczętym postanowił zacząć trenować. Oczywiście najpierw trzeba przystąpić do rozgrzewki, aby nie mieć zakwasów. Po pierwsze ćwiczenia rozciągające bo to był zawsze dobry początek. Rozciągał nogi i ręce, a także stopy i nadgarstki, gdyż najmniejsze części ciała są najbardziej narażone na złamania, i tym podobne sprawy. Chociaż trochę to trwało to jednak nie powodowało one zmęczenia, toteż przystąpił do rozciągania bioder i barków, robiąc najróżniejsze wymachy i obrony. Po chwili całe ciało ogoniastego było rozciągnięte, a więc trzeba było przystąpić do kolejnych ćwiczeń jakim były brzuszki a następnie pompki. Oczywiście po setce starczyło. Teraz pora było zająć się ogonem, a więc łaził po sali szukając jakiś handli czy coś w ten deseń. Znalazł na swoje szczęście handle różnych ciężkości. Oplótł swoim ogonkiem najmniejszy i starał się go podnieść. Niestety ani nie mógł, tego zrobić, to na dodatek opadał z sił gdy przedmiot sprowadził go na dół. Próbował i próbował i chyba godzinę spędził na samej próbie podniesienie najbardziej lekkiego handla i po pewnym czasie udało mu się to zrobić, ale utrzymanie go w powietrzu było o wiele trudniejsze. Po wielu próbach i uniesieniach tego w górę i w dół udało mu się utrzymywać to w powietrzu, chociaż poruszanie się z nim sprawiało mu kłopoty. Zapowiadał się długi trening, lecz to go nie przestraszyło.
OCC: Leczenie 10% KI
Początek Treningu
OCC: Leczenie 10% KI
Początek Treningu
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Sro Gru 12, 2012 4:05 pm
Można powiedzieć, że szło dość dobrze jak na pierwszy raz, co było dość dziwne. Chociaż samo utrzymywanie sprawiało chłopakowi problemy, to chodzenie z handlem były praktycznie nie możliwe. Ale jednak udało mu się zrobić jeden krok...co oznaczało, że kolejne też się da zrobić. I tak też robił krok za krokiem z ledwością. Kroki zmieniły się w chód co było dość dobrym plusem, a chód zmienił się w bieg. Z tym handlem po długim czasie mógł już nawet sprintować, a więc postanowił je zmienić ponieważ trening nie będzie przynosił efektów jak by było za prosto i za łatwo. Zmienił na cięższy przedmiot i ten prawie sprowadził go do pionu. Wiedział, że tu chodzenie mu nie pomoże, a więc warto porobić jakieś ćwiczenia. Najpierw robił brzuszki i starał się zrobić tak, aby ogon jak najwięcej pracował. Próba osiągnięcia setki okazała się kilka razy trudniejsza niż bez handli na ogonie, ale czuł, że niedługo się przyzwyczai. Tym razem postanowił robić pompki, a ciężka rzecz na ogonie mu to nieźle utrudniała, ale z wielką udręką także osiągnął okrągłą setkę. Ostatnim ćwiczeniem były pompki robione na rękach i o mało co przez to się nie zabił, bo przedmiot okazał się być ogromnie ciężki, przez co zrobił ledwo dziesiątkę, ale i to było wystarczające. Po wielu innych czynnościach udało mu się i z tym bez przeszkód trenować, a więc pora było zmienić na ostatni. Ten najcięższy używał, do trenowania z niewidzialnym powietrzem, i wyprowadzał ciągle nowe ciosy i kopnięcia wymierzone w powietrze, trenując tak długo, aż mu handel nie będzie przeszkadzał. Nawet nie zauważył kiedy jego siła była normalna, i by sprawdzić czy się mu wszystko udało to sam ścisnął swój ogon. Okazało się, że udało mu się pozbyć swojego słabego punktu i z tego powodu chłopak bardzo się ucieszył. Jednakże to nie był koniec. Dopiero udało mu się pozbyć problemu z ogonem, ale potrzebuje czegoś jeszcze...techniki! Kiedyś słyszał o wielkich możliwościach KI, a poza tym podczas jego pierwszej wizyty w sali widział pojedynek dwóch saiyan i tam też jeden użył czegoś dziwnego. Wyglądało to jak miecz stworzony z czystej energii. Czy dla niego stworzenie czegoś takiego też jest możliwe? Warto spróbować. Nie wiele myśląc przystąpił do działania. Usiadł w siadzie skrzyżnym i zaczął medytować. Energia wprost przez niego przepływała, a on sam czuł niewiarygodny spokój, nie przejmując się kłopotami które go nie obchodziły. Po pewnym czasie wstał ponownie na nogi i starał się sprawić aby energia ki przepłynęła do jego ręki i tam uformowała się w miecz. Niestety chociaż bardzo próbował, to niestety mu się to nie udawało. Lecz nie zamierzał się poddać. Awansował, więc potrzeba jest mu technika, będąca silna, a jednocześnie przydatna. Spróbował ponownie, ale niestety to też nie dało rezultatów. Zdenerwowany postanowił próbować aż do skutku. W końcu po paru minutach coś udało mu się formować. Czarna KI uformowała się w postaci mrocznego ostrza. Na jego twarzy dało się zauważyć uśmiech, gdyż udało mu się opanować kolejną technikę. Teraz czas sprawdzić jak się spisuje. Podszedł do najbliższego manekina i wręcz go pociachał swoim mieczem. Nie spodziewał się, że ta umiejętność może być aż tak przydatna. Po jakimś czasie broń znikła, a on sam usiadł zrezygnowany nie wiedząc też co może dalej robić.
OCC: Leczenie 10% KI
Koniec Treningu
OCC: Leczenie 10% KI
Koniec Treningu
Re: Sala treningowa
Sro Gru 12, 2012 11:20 pm
W tym czasie, gdy nowy Nashi odbywał trening trener akurat wrócił do sali. Nie mniej jednak, gdy przyuważył Altair'a, to postanowił nie wchodzić i przyjrzeć się dogłębnie jego zmaganiom ćwiczeniowym. I wręcz nie mógł się nacieszyć jego potencjałem. Kto by pomyślał, że nie jeszcze nie dawno świeża krew, a już potrafiło samo dopracować dopiero co poznaną technikę. I choć Saiyan teraz odpoczywał, to jednak nie dane mu będzie nacieszyć się tym wolnym. Trener z obojętną miną wszedł na salę, stając za Altair'em z założonymi na klatce piersiowej rękoma.
- Leżysz tutaj tak sobie, jakbyś miał pieprzone wakacje... DO SZEREGU MIERNOTO! - Rzekł głośno, rozplątując ręce i zaciskając pięść przed twarzą kadeta. - Nie dawno doszły mnie słuchy, że pewien kadecik postanowił bez pozwolenia opuścić akademię i udać się do burdelu. Masz go natychmiast przyprowadzić. Bylebyś tylko nie przesadził z obiciem mu ryja, ponieważ musi coś zostać dla trenera w koszarach... - Rzekł, i choć jego ostatnia wypowiedź wydawała się być śmieszna, to jednak uśmiech nie namalował się na twarzy mężczyzny.
- OOC:
- Mision: Przyprowadź Blade z powrotem.
- GośćGość
Re: Sala treningowa
Sro Gru 12, 2012 11:35 pm
Altair odpoczywał sobie rozmyślając nad tą całą sytuacją. Ciekawiło go to czy żadne potwory nie uciekły z tamtego sektora w którym powstrzymał bunt z Siegreinem. Jeśli ktoś z nich zdołał zwiać...to nie będzie zbyt pięknie na Vegecie, a on doskonale wie jak jeden z nich może być silny. Ale raczej nikt nie zdołał zwiać. Przynajmniej też taką miał nadzieję. Ponownie przypomniał sobie niedawno opracowaną technikę. Tak ten ki sword na pewno wiele razy mu zdoła pomóc. Oddychał spokojnie i powoli, ale niedługo będzie trzeba stamtąd się ruszyć i gdzieś pójść...lecz gdzie? Po pewnym czasie usłyszał kroki, kolejny zapewne przyszedł potrenować. Nie trzeba chyba mówić jak bardzo zdziwił się ty usłyszał głos trenera, i do tego wspomnienie o wakacjach. Szybko mu przypomniał jego miejsce, i krwistooki w jeden chwili stanął wyprostowany, na baczność i salutując. Najwidoczniej trenerowi się polepszyło i wrócił do swojej dawnej formy. Może to i dobrze...miał go nauczyć innej wersji zanzokena. Ale słysząc to, że ktoś postanowił opuścić akademie nie mając zezwolenia, a do tego udał się do burdelu i to on ma go przyprowadzić, to trochę zbiło go to z tropu. Ale cóż misja to misja. Lecz raczej to powinno być proste, chociaż może się mylić. Kto wie może uda mu się trochę zaznać dobrej walki? Ostatnia wypowiedź prawie rozśmieszyła saiyana, ale widząc jego minę to się od śmiechu powstrzymał.
-Tak jest sir!
Odsalutował i się odmeldował ruszając w kierunku wyjścia.
OCC: Sala Treningowa -> Burdel "Małpi Gaj"
-Tak jest sir!
Odsalutował i się odmeldował ruszając w kierunku wyjścia.
OCC: Sala Treningowa -> Burdel "Małpi Gaj"
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach