Strona 1 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Pole Bitwy
Nie Lut 09, 2014 8:53 pm
Time Skip - Fragmenty ujęte w spoilerze można pominąć, bo mają mniejsze znaczenie dla TSa (chociaż zawierają też szczątkowe opisy nauki technik).
OoC:
Z Ziemii na Konack statkiem saiyana co gonił Frosta z Vegety => Na wzgórzach
Podczas skipa nauka Mafuby i Kamehame => Wytyczne od Genialnego Żółwia
Punkty: 120-26(na techniki)= 94
CHWILA OBECNA
TRENING U MISTRZA
Z początku wydawało się, że będzie to tylko przebieżka dzięki temu, że już wcześniej zdobył dużą siłę, ale szybko się okazało, że się bardzo myli. Już na samym początku pokazał nową technikę, ale mistrz być może nie był zadowolony z tego, że Misaki się postawiła i zdecydowała na trenowanie wraz z Rikimaru i musiał szybko do tego przywyknąć, ponieważ dziewczynie zależało na rozwinięciu swoich umiejętności, a obrażony mistrz był jej w niesmak. Dlatego zdecydowała się na trening w stroju królika, który mistrz dał jej gdzieś na początku. Do tego czasu to była orka, bo sporo ćwiczeń wykraczało poza jego możliwości. Trening z Cheprim jeszcze był w miarę łatwy, bo się nie przejmował tak ośmieszeniem siebie akrobacjami na linie, ale później coraz cięższa skorupa utrudniała życie. Na sam początek dostał taką, która sięgała niemal ziemi i ograniczała jego ruchy, a do tego ważyła dobre 400 kg, a więc już ona sama sprawiła, że ważył 5 razy więcej, ale do tego jeszcze obciążniki na nogi o wadze łącznej 50 kg i na ręce o wadze kolejnych 50kg i ważył ponad sześciokrotnie więcej. To był pryszcz do tego, co dostał po dwóch tygodniach, gdy jeszcze nie przywykł do poprzednich ciężarów. Dostał chyba skorupę po żółwiu słoniowym, bo miała aż 2,5 metra długości i ważyła dobre 800 kg. To było dopiero wyzwanie, a obciążniki po 80 kg na nogach i rękach sprawiły, że miał na sobie 960 kg, czyli już 12 krotną wagę samego siebie. Mistrz chyba chciał go wykończyć, bo nie wiele mógł zrobić, a ledwo odrywał się od ziemi. A musiał latać, żeby w ogóle się poruszać, bo skorupa była dłuższa niż on sam. W końcu po miesiącu Misaki wzięła skorupę o wadze 10 kg oraz obciążniki i dołączyła się do treningu. W końcu Rikimaru mógł wziąć mniejszy ciężar, żeby mógł się ruszać. Odtąd przez kolejne miesiące stopniował wagę obciążeń. Podobnie zresztą jak Misaki, która stała się jego sparingpartnerem. Zawsze jednak dobierał ciężar tak, żeby być od niej wolniejszym, a więc brał na swoje barki więcej niż potrzebował, ale efekty treningu było widać dużo szybciej, aż pewnego wieczora mistrz wyszedł przed domek i zaczął rozgrzewkę, która trwała trochę długo, ale dwójka jego uczniów przypatrywała się w napięciu, bo jeszcze nie mieli okazji widzieć więcej niż to jak im pokazywał jak wykonać pewne ćwiczenie.
Rozgrzewka jednak nic nie dała, ale po czterech miesiącach w końcu ruszyli gdzieś w drogę. Prawie całą trasę przebiegli, a było to kilkadziesiąt kilometrów i znaleźli się na drugim końcu wyspy. Tam znajdowała się wioska, gdzie czasem Rikimaru lub Misaki biegli po zakupy, ale tym razem mistrz wybrał trasę trudniejszą, bo przez pagórki, las i większą górę. Szybko wyjaśnił się powód aktywności mistrza. Po krótkiej rozmowie z burmistrzem pobiegli na plażę. Już wcześniej widział na morzu coś wielkiego i białego, ale nie był pewien czy dobrze widzi, bo na tej długości geograficznej lodowce to rzadkość, a co dopiero góra lodowa, która płynęła wprost na miasteczko. Mogła zniszczyć nadbrzeżne budynki, a odłamki nawet te oddalone od brzegu. Czyżby mistrz kazał im załatwić ten problem? Nie tym razem, bo sam ściągnął swoją koszulę i rzucił ją na bok, rozstawił nogi i napiął mięśnie. Genialny Żółw dosłownie w sekundę w oczach im się rozrósł do sporych rozmiarów, a jego moc była niesamowicie duża, ale nie wyglądał, żeby to sprawiało mu duży wysiłek. To ta sama moc, którą poczuł wtedy, gdy… musiał się rozprawiać z tamtymi dwoma knypkami, co go zdenerwowali podczas jego lotu na wyspę. Pokazał to również tuż po przylocie na tą wyspę. Tym razem widział to na własne oczy, ale to było jeszcze nic. Rozłożył ręce unosząc prawą pionowo do góry, a lewą w dół:
- Ka… - Zaczął wymawiać przeciągając literę a bardzo długo i ręce powoli obracał zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
- Me… - Zaczynając drugą sylabę miał ręce równolegle do podłoża, a jego Ki rosła… a przeciągając literę zaczął je zginać.
- Ha… - Teraz ręce miał blisko siebie i przyciągnął je do ciała. Wyglądało to tak jakby zgniatał niewidzialną kulę, ale przy przeciąganiu po raz kolejny a pojawiło się światło, a jego ki była przeogromna. Niesamowicie duża energia skoncentrowana w rękach.
- Me… - Między dłońmi pojawiła się cała skumulowana wcześniej w rękach energia. Teraz Genialny Żółw dzierżył w dłoniach najpotężniejszą siłę, jaką widział Rikimaru i poczuł strach, że istnieje tak mocna technika. Jeżeli da się zwiększyć jej moc jeszcze bardziej to mógłby zniszczyć nią nawet planetę.
- Haaaaa. – Następnie z rąk mistrza wystrzeliła potężna fala, która pomknęła tuż nad wodą, ale zmierzała w dół rozdzielając wodę i uderzyła w sam środek góry wbijając się w nią. Tyle skumulowanej energii mogło bez problemu zniszczyć cały lodowiec ziemi. Oślepiające światło o niebieskawej barwie i sama fala otoczona niebieską łuną. Bardzo czysta energia ki użytkownika. Tylko Genialny Żółw mógł panować nad czymś tak niesamowitym. Głośny huk i potężna eksplozja rozległy się z kierunku góry lodowej, a następnie fala uderzeniowa dmuchnęła piachem i drobinkami lodu. Musiał się odwrócić, bo pył leciał mu wprost do oczu. Po sekundzie do wybrzeża dotarła zimna mgła, która oszroniła cały piasek oraz wszystkich znajdujących się na plaży. Mięśnie mistrza zmalały do normalnych rozmiarów, a jego moc znów się zmniejszyła. Po górze lodowej nie było już widać śladu, a ludzie zaczęli wiwatować i po chwili podeszły do mistrza kobiety z kwiatami oraz wysoki i barczysty mężczyzna ze skrzynią. Zapas najlepszych ryb na dwa tygodnie, a kwiaty… ozdobią salon. W trakcie jak mistrz przyjmował gratulację i wdzięczył się do dziewczyn to Rikimaru odszedł nieco na bok i wyszukał wzrokiem resztek lodowca. Napiął mięśnie zwiększając swoją energię i zaczął wykonywać podobne jak Genialny Żółw ruchy. Jeszcze podczas kręcenia rękami pojawiła się energia na jego dłoniach, a składając je doprowadził do eksplozji wywołując panikę wśród ludzi, gdzie część z nich uciekła, a niektórzy zaczęli na niego kląć. Wtedy mistrz wyłonił się z tłumu i zaczął iść w kierunku Rikimaru i Misaki.
- No to my już będziemy wracać, żeby nas noc nie zastała.
Uczniowie przytaknęli głowami, a nim wyruszali kazał Rikimaru zabrać skrzynię, a Misaki kwiaty i ruszyli biegiem tą samą trasą, co wcześniej, przez pagórki, wzgórza, lasy do domku. W trakcie powrotu mistrz udzielił im radę, a dokładniej Rikimaru, który próbował wykonać Kamehame.
- To jest Kamehame. Ja uczyłem się jej 30 lat. To jest bardzo trudna technika i trzeba wiele praktyki. Musisz skupiać energię stopniowo w rękach i ją mocno trzymać. Dopiero jak złożysz ręce to zostawiasz miejsce na to, żeby tą energię skumulować na zewnątrz. To jest bardzo duża siła.
- Więc muszę ją ściskać rękami, aż uzbieram tyle mocy ile mi będzie potrzebne?
- Dokładnie tak. Wtedy prostujesz szybko ręce.
- Wypycham energię przed siebie, a fala robi swoje.
- Czy to tak wygląda? KaMeHaMeHaaaaaa!!! – Zawołała ich Misaki, która była przed nimi, ale przystanęła i gdy się odwrócili ujrzeli jak wykonuje te wszystkie ruchy, ściąga energię z całego ciała, układa dłonie jakby trzymała tam szklaną kulę, a potem pojawiła się różowa kula energii i wyprostowała ręce wprost przed siebie, czyli w ich kierunku, a promień pomknął prosto na nich. Ledwo zdążyli odskoczyć, a fala zderzyła się ze skałą, zostawiając jedynie jej odłamki. Niebieskowłosy oraz Genialny Żółw stali tam jak wryci z szeroko otwartymi ustami. Już wcześniej dziewczyna bez problemy opanowała Kienzana, a teraz poradziła sobie z tą techniką w ciągu chwili, gdzie Rikimaru jedynie poparzył sobie ręce. Kso! To jest chore!
Nie mógł nic na to poradzić. Zacisnął jedynie ręce mocno na skrzyni i ruszył pędem przed siebie, a Genialny Żółw rzucił się na dziewczynę i zaczął ją mocno ściskać i tulić gratulując jej. Niebieskowłosy dotarł przed domek i położył skrzynię w kuchni, wybiegł na plażę i zaczął trening. Najpierw wszystkie wysiłki kierował na stabilnym kumulowania ki, ponieważ z tym miał ciągle problemy, w czym mogła mu przeszkadzać jego prawa, stalowa ręka.
- Musisz popracować nad swoją aurą. Marnujesz bardzo dużo sił witalnych, a nie wzmacniasz całego ciała. Fale wody wydają się być podobne, prawda? – Powiedział tajemniczo mistrz podchodząc do niego. Rikimaru zauważył na jego głowie dwa wielkie guzy i domyślił się, że mistrz tulił się nie tam gdzie trzeba. Spoglądał bardzo długo na fale wody i zauważył, że faktycznie jest tu pewna powtarzalność. – Natura jest najlepszym nauczycielem. Zauważyłem podczas treningu na lince, że jesteś czymś zaniepokojony. Musisz pokonać swoją niepewność, a będziesz silniejszy.
Był zdziwiony tym, jak wiele mu mistrz poradził w ostatnim czasie, chociaż nie wygadał się zbyt wiele, ale trafił wszystkim w samo sedno. Miał zapytać, czym powinien się zająć najpierw, ale mistrz kontynuował.
- Nie jesteś jeszcze gotowy na wielką moc, ale jesteś gotowy na pewną technikę. Jest na ziemi pewien demon. To jest technika, którą będziesz mógł go zatrzymać, ale… TO JEST OSTATECZNA TECHNIKA. Może Cię zabić. Widzę, że jesteś gotowy na wszystko, dlatego jestem skłonny Ci o niej powiedzieć.
Wtedy Genialny Żółw wyjaśnił mu podstawy Mafuby i pokazał pozycje jaką musi przyjąć, czyli wystawić obie ręce do przodu, a następnie wytłumaczył, że musi moc w swoich rękach upodobnić do aury demona. Jeżeli będzie walczyć przeciwko takiemu to musi poświęcić sporo czasu do wczucia się w naturę swojego przeciwnika i dzięki temu będzie mógł użyć techniki, która go całkowicie zablokuje. Żeby była skuteczna to musi mieć przy sobie metalowe naczynie, które można szczelnie zamknąć. Mogłaby to być nawet butelka wina, ale korek musiałby być dobry, żeby było wszystko szczelne. Przeciwnik będzie skazany na wieczne przebywanie w takim opakowaniu o ile nie jest zbyt potężny. Im mocniejszy potwór tym mocniejszy pojemnik jest potrzebny. Genialny Żółw powiedział mu, że najlepszy byłby stworzony z energii, ale takie rzeczy potrafią tworzyć tylko demony, a przecież żaden nie zrobi sobie trumny. Najważniejsza informacja to, że może zginąć podczas używania tej techniki. Mistrz też z tego tytułu nie może mu techniki pokazać, ale zrobił, co innego. Przykładając rękę do jego czoła przekazał mu telepatycznie wizję swojego mistrza. Odtąd Rikimaru już wiedział jak to wykonać w przyszłości w trudnej sytuacji zagrażającej ludzkości. Nie wiedział jeszcze, że przyjdzie mu ją wykonać już niedługo, ale nie będzie nią bronić ludzi, a mieszkańców innej planety...
Kolejne tygodnie przeznaczył na trening fali uderzeniowej, a najdłużej pracował nad własną mocą i w końcu udało mu się osiągnąć jakąś uśrednioną moc, a dzięki ustabilizowaniu tego był w stanie idealnie prowadzić KI przez ciało do stworzenia kuli między rękami, a później odpowiednim utrzymaniu takiej mocy, a na końcu wystrzeleniu jej przed siebie. Z początku woda pochłaniała jego fale, a po miesiącu jego Kamehame potrafiła przecinać wodę na pół podobnie jak ta w wykonaniu mistrza, gdy niszczył lodowiec. Tak minął rok odkąd pozostawał pod okiem mistrza i nadszedł czas na chwilę przerwy od treningów, o czym poinformował mistrza, który zgodził się ze spokojem. Misaki postanowiła zostać i dalej trenować, ponieważ nie ciągnęło jej tak bardzo do cywilizacji.
CHWILA PRZERWY
KIM JESTEM?
PODRÓŻ
Od tamtego wydarzenia minął miesiąc. Przez tydzień leżał nieprzytomny w łóżku, mocno przywiązany, a obok niego cały czas czuwał Roshan gotów go zabić. Po przebudzeniu w ogóle się nie odzywał ani na nikogo nie patrzył. Wyczuwał obecność Alex, która zajmowała się jego raną na twarzy. Pewnego dnia wojownik wioski przemówił:
- Zerwałeś połączenie, ale musisz odejść.
Tą decyzję już sam podjął drugiego dnia, ale teraz już się w tym przekonaniu potwierdził. W końcu odwiązano pęta, ale odleciał z wioski i żył przez tydzień w górach do czasu aż wyczuł coś złego i potężnego, co mogło zmącić spokój.
Poszedł porozmawiać z Roshanem, który stwierdził, że to się zbliża w kierunku ziemi, a życie po życiu znika, a te wibracje są naprawdę straszne. Podjął decyzję, że musi zrobić coś nim zło dotrze do Ziemii, a jego decyzja o zatrzymaniu statku była jak najbardziej słuszna. Przez cały dzień badał panel statku, aż w końcu stwierdził, że będzie w stanie się tym odpowiednio posłużyć. W szkole świetnie sobie radził z technologią, a informatyka była jego konikiem. To było najlepsze wyjście na obecną chwilę. Od tamtego wydarzenia nie zamienił z Alex żadnego słowa i rozłąka będzie dla nich teraz najlepszym wyjściem. Pragnął przekonać się, że to, kim był w poprzednim wcieleniu już nie wpływa na jego zachowanie. Nie darowałby sobie, gdyby to znowu się stało. Wsiadając do kapsuły spojrzał jeszcze raz na dziewczynę i ujrzał coś, czego się nie spodziewał. Troska i zmartwienie oraz smutek. Już pewnie nie będzie tak samo i nie wie czy jeszcze wróci. Nacisnął sekwencje przycisków, a drzwi zaczęły się zamykać.
- Musisz wrócić cały i zdrowy. – Usłyszał, a następnie drzwi szczelnie się zamknęły, a kapsuła wystrzeliła w powietrze. Przez pół roku leciał przez przestrzeń kosmiczną i nie wiedział gdzie dotrze. Będąc blisko źródła tej dziwnej energii wybudził się z narkozy, w którą wszedł podczas wyjścia z orbity Ziemi. Wtedy przeklinał koordynaty w kierunku źródła mocy i w końcu radar wskazał planetę Konack. Wybrał ją na cel tej wyprawy.
KONACK
Wylądował na pustyni, gdzie nie było nikogo, ale dość szybko przybyła ekipa, która go przywitała. Mieszkańcy okazali się bardzo mili i towarzyscy. Bardzo szybko się zaklimatyzował z mieszkańcami i wyjaśnił im powód swojego przybycia. Wiedzieli, co się zbliża i przygotowywali od pewnego czasu, a słysząc, że zamierza im pomóc wyjawili mu swój pomysł i nauczyli go władać mieczami. Mieli pociąć potwora, a za pomocą technik tutejszych mieszkańców mieli zamknąć części ciała potwora w ciałach trójki wojowników, ale Rikimaru powiedział, że może im pomóc, ponieważ zna technikę, którą może zamknąć potwora w pojemniku. Opowiedział im o technice, ale stwierdzili, że przeciwnik jest zbyt potężny…
Do walki doszło następnego dnia. Bestia przyleciała w ogromnym statku kosmicznym i 8 wojowników stanęło przeciw niej do walki. 4 zajmowała się technikom służącą do zamknięcia stwora w ciele trójki wojowników Konnack. Rikimaru korzystając z chwili po raz pierwszy użył Mafuby. Wystawił ręce, skoncentrował się na energii przeciwnika i niemal się z nią połaczył i wtedy zielony promień zaczął ciągnąć bestię w kierunku stalowego pudła, które przygotowali Konnackianie. Zaczęli ciąć potwora znajdującego się w promieniu, a technicy przenieśli części ciała do ciał swoich pobratymców. Mafuba wciągnęła bestię do pojemnika, ale wciąż było czuć potężną moc bestii, a to nie powinno mieć miejsca. Ktoś zamknięty przez ten promień miał mieć zablokowaną moc. Ciało Rikimaru przeszedł dreszcz, czuł się jakby stoczył kilka walk pod rząd. Pojedynki z Frostem albo Cheprim i ból, który im towarzyszył to była tylko cząstka tego, co czuł teraz. Zemdlał, a jego moc znacznie zmalała. Syy, jeden z konack-jinów podleciał do niego i zaczął go leczyć za pomocą techniki oraz podał mu do ust ich specjalny płyn lecznicy… I tak powróciliśmy do chwili obecnej.
- Chwila obecna, czyli zakończenie okresu 2 lat.:
- Nie był pewien czy żyje, czy śni, czy na pewno porusza własną ręką. Bolały go wszystkie mięśnie, a najbardziej głowa. Z wielkim trudem otworzył oczy. Oślepiające światło i straszny smród oraz unosząca się mgła. Wzrok przyzwyczajał się niemiłosiernie długo i jedyne bodźce, jakie docierały poza bólem to pisk w uszach oraz mnóstwo KI ponad przeciętną ludzkim oddalone od niego o parę kilometrów oraz dwie lub trzy niezwykle mocne bardzo blisko niego.
Próbował przypomnieć sobie, co się stało, gdzie jest i… kim jest, ale całkowita pustka wypełniała przestrzeń między jego uszami. „Kso, Kso, Kso. Czym jesteś!?” Miał wrażenie, że to czas się zatrzymał albo zwolnił kilkakroć.
To był tylko chwilowy efekt użycia jednej z najtrudniejszych i bardzo wymagających technik, jakie opracowali ludzie. Oczywiście ból ciała oraz dłużący się czas to efekt nie tylko wykonania Mafuby, która polegała na tym, że przeciwnika mógł zamknąć w jakimś pojemniku. Technikę trenował wcześniej na Ziemi, ale jeszcze nie na taką skalę jak tutaj, na planecie Konack. Ten potwór tego wymagał, a naczynie, jakiego użył było nietypowe. Potrzebne było specjalnie wzmocnione z twardego materiału, żeby można było zamknąć kogoś na bardzo długo. Technika służyła do zablokowania, sparaliżowania, a można też było nią nieźle kogoś oszołomić. Wystarczyło wystawić ręce i naprawdę mocno skoncentrować swoją KI, ale również energię otoczenia. Mafuba była nietypowa, ponieważ pobierała nie tylko ki użytkownika, ale również otoczenia oraz wpływała na wymiary. Niektórzy sądzili, że została ona ofiarowana ludziom przez demony, a tak naprawdę została stworzona przeciwko nim. Stąd efekty tej zielonej fali. Było podobne do natury technik piekielnych stworzeń, tak bardzo nieludzka. Stworzył ją mistrz Genialnego Żółwia, który poświęcił swoje życie, ale oczywiście im mocniejszy wojownik tym bardziej odporny jest na szkodliwe działanie Mafuby. Ktoś taki jak Rikimaru nie mógł tak łatwo zginąć po wykonaniu tej techniki.
- Rikimaru!? Ocknij się!– Powoli piszczenie i szum ustępowały, a zaczęły docierać do niego głosy. Podobnie było ze wzrokiem. Biała plama zanikała, pojawiała się pewna ostrość i ujrzał twarz mulata z irokezem. Z ogromnym trudem podparł się ręką i rozejrzał po okolicy.
Był w mieście, a raczej jego pozostałościach. Wokół gruzowisko, wielki plac jak ogromna arena walki, a otaczały je ruiny wysokich bloków mieszkalnych i biurowców. Niektóre wyglądały jak ścięte w pół, a inne miały długie i głębokie cięcia. Tylko coś wielkiego mogło tego dokonać, ale nie widział jeszcze zbyt wiele. Słychać było co chwila stukot spadających kamieni oraz sypiący się gruz z budynków. Brzdęk szkła, gdy kawałek muru spadł na leżącą szybę. Wszędzie czerwone plamy krwi i zielona maź. Z pewnością to ona musiała śmierdzieć jak wymiociny. Rikimaru… No tak. Tak się nazywam. Jestem na Konnack, a to miasto to Arfordir. A raczej było… Ale gdzie jest Ffynci Ceffyl?
- Syy. Gdzie jest Ffynci Ceffyl? – Zapytał się Konnackiana. Powoli wracała mu pamięć, ale wspomnienia miał strasznie zagmatwane. Nagle rozległ się głośny ryk, który przerwał ich chwilowy spokój.
- Shimatta! Ogarnął się szybciej niż myśleliśmy. Nie zdążymy! – Powiedział Deigr, który podleciał przed momentem. – Trzymaj. Musiał Ci wypaść przed chwilą, a pewnie się jeszcze przyda. Teraz czas na Morfila. Ty i tak wziąłeś na siebie zbyt wiele.
Dym był coraz niżej i ukazała się głowa, żółte ślepia i ostre zęby. Jeden róg po prawej stronie głowy i ucho. Te po lewej były odcięte. Im niżej osiadał pył tym więcej potwora się wyłaniało, chociaż mgła nie ustępowała, ale nie utrudniała tak bardzo widoczności. Coś tak wielkiego nie mogło umknąć sprawnym oczom silnych wojowników. Wiele cięć na ramionach i klatce piersiowej oraz odcięta jedna ręka. Potwór nie miał również jednej całej nogi i stopy u drugiej oraz jednej trzeciej jednego z ogonów, połowy drugiego i paru kolców na trzecim. Bestia bez problemu unosiła się w powietrzu i kręciła ogonami. Widać było tę wściekłość. Dopiero przy drugim głośnym ryku bestii poczuł jego moc, którą musiał ukryć po tym, co mu zrobili parę minut temu…
Znajdował się teraz na Konack i pomagał mieszkańcom planety zmierzyć się z wielkim zagrożeniem, ale jak się tam znalazł?
TRENING U MISTRZA
Z początku wydawało się, że będzie to tylko przebieżka dzięki temu, że już wcześniej zdobył dużą siłę, ale szybko się okazało, że się bardzo myli. Już na samym początku pokazał nową technikę, ale mistrz być może nie był zadowolony z tego, że Misaki się postawiła i zdecydowała na trenowanie wraz z Rikimaru i musiał szybko do tego przywyknąć, ponieważ dziewczynie zależało na rozwinięciu swoich umiejętności, a obrażony mistrz był jej w niesmak. Dlatego zdecydowała się na trening w stroju królika, który mistrz dał jej gdzieś na początku. Do tego czasu to była orka, bo sporo ćwiczeń wykraczało poza jego możliwości. Trening z Cheprim jeszcze był w miarę łatwy, bo się nie przejmował tak ośmieszeniem siebie akrobacjami na linie, ale później coraz cięższa skorupa utrudniała życie. Na sam początek dostał taką, która sięgała niemal ziemi i ograniczała jego ruchy, a do tego ważyła dobre 400 kg, a więc już ona sama sprawiła, że ważył 5 razy więcej, ale do tego jeszcze obciążniki na nogi o wadze łącznej 50 kg i na ręce o wadze kolejnych 50kg i ważył ponad sześciokrotnie więcej. To był pryszcz do tego, co dostał po dwóch tygodniach, gdy jeszcze nie przywykł do poprzednich ciężarów. Dostał chyba skorupę po żółwiu słoniowym, bo miała aż 2,5 metra długości i ważyła dobre 800 kg. To było dopiero wyzwanie, a obciążniki po 80 kg na nogach i rękach sprawiły, że miał na sobie 960 kg, czyli już 12 krotną wagę samego siebie. Mistrz chyba chciał go wykończyć, bo nie wiele mógł zrobić, a ledwo odrywał się od ziemi. A musiał latać, żeby w ogóle się poruszać, bo skorupa była dłuższa niż on sam. W końcu po miesiącu Misaki wzięła skorupę o wadze 10 kg oraz obciążniki i dołączyła się do treningu. W końcu Rikimaru mógł wziąć mniejszy ciężar, żeby mógł się ruszać. Odtąd przez kolejne miesiące stopniował wagę obciążeń. Podobnie zresztą jak Misaki, która stała się jego sparingpartnerem. Zawsze jednak dobierał ciężar tak, żeby być od niej wolniejszym, a więc brał na swoje barki więcej niż potrzebował, ale efekty treningu było widać dużo szybciej, aż pewnego wieczora mistrz wyszedł przed domek i zaczął rozgrzewkę, która trwała trochę długo, ale dwójka jego uczniów przypatrywała się w napięciu, bo jeszcze nie mieli okazji widzieć więcej niż to jak im pokazywał jak wykonać pewne ćwiczenie.
Rozgrzewka jednak nic nie dała, ale po czterech miesiącach w końcu ruszyli gdzieś w drogę. Prawie całą trasę przebiegli, a było to kilkadziesiąt kilometrów i znaleźli się na drugim końcu wyspy. Tam znajdowała się wioska, gdzie czasem Rikimaru lub Misaki biegli po zakupy, ale tym razem mistrz wybrał trasę trudniejszą, bo przez pagórki, las i większą górę. Szybko wyjaśnił się powód aktywności mistrza. Po krótkiej rozmowie z burmistrzem pobiegli na plażę. Już wcześniej widział na morzu coś wielkiego i białego, ale nie był pewien czy dobrze widzi, bo na tej długości geograficznej lodowce to rzadkość, a co dopiero góra lodowa, która płynęła wprost na miasteczko. Mogła zniszczyć nadbrzeżne budynki, a odłamki nawet te oddalone od brzegu. Czyżby mistrz kazał im załatwić ten problem? Nie tym razem, bo sam ściągnął swoją koszulę i rzucił ją na bok, rozstawił nogi i napiął mięśnie. Genialny Żółw dosłownie w sekundę w oczach im się rozrósł do sporych rozmiarów, a jego moc była niesamowicie duża, ale nie wyglądał, żeby to sprawiało mu duży wysiłek. To ta sama moc, którą poczuł wtedy, gdy… musiał się rozprawiać z tamtymi dwoma knypkami, co go zdenerwowali podczas jego lotu na wyspę. Pokazał to również tuż po przylocie na tą wyspę. Tym razem widział to na własne oczy, ale to było jeszcze nic. Rozłożył ręce unosząc prawą pionowo do góry, a lewą w dół:
- Ka… - Zaczął wymawiać przeciągając literę a bardzo długo i ręce powoli obracał zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
- Me… - Zaczynając drugą sylabę miał ręce równolegle do podłoża, a jego Ki rosła… a przeciągając literę zaczął je zginać.
- Ha… - Teraz ręce miał blisko siebie i przyciągnął je do ciała. Wyglądało to tak jakby zgniatał niewidzialną kulę, ale przy przeciąganiu po raz kolejny a pojawiło się światło, a jego ki była przeogromna. Niesamowicie duża energia skoncentrowana w rękach.
- Me… - Między dłońmi pojawiła się cała skumulowana wcześniej w rękach energia. Teraz Genialny Żółw dzierżył w dłoniach najpotężniejszą siłę, jaką widział Rikimaru i poczuł strach, że istnieje tak mocna technika. Jeżeli da się zwiększyć jej moc jeszcze bardziej to mógłby zniszczyć nią nawet planetę.
- Haaaaa. – Następnie z rąk mistrza wystrzeliła potężna fala, która pomknęła tuż nad wodą, ale zmierzała w dół rozdzielając wodę i uderzyła w sam środek góry wbijając się w nią. Tyle skumulowanej energii mogło bez problemu zniszczyć cały lodowiec ziemi. Oślepiające światło o niebieskawej barwie i sama fala otoczona niebieską łuną. Bardzo czysta energia ki użytkownika. Tylko Genialny Żółw mógł panować nad czymś tak niesamowitym. Głośny huk i potężna eksplozja rozległy się z kierunku góry lodowej, a następnie fala uderzeniowa dmuchnęła piachem i drobinkami lodu. Musiał się odwrócić, bo pył leciał mu wprost do oczu. Po sekundzie do wybrzeża dotarła zimna mgła, która oszroniła cały piasek oraz wszystkich znajdujących się na plaży. Mięśnie mistrza zmalały do normalnych rozmiarów, a jego moc znów się zmniejszyła. Po górze lodowej nie było już widać śladu, a ludzie zaczęli wiwatować i po chwili podeszły do mistrza kobiety z kwiatami oraz wysoki i barczysty mężczyzna ze skrzynią. Zapas najlepszych ryb na dwa tygodnie, a kwiaty… ozdobią salon. W trakcie jak mistrz przyjmował gratulację i wdzięczył się do dziewczyn to Rikimaru odszedł nieco na bok i wyszukał wzrokiem resztek lodowca. Napiął mięśnie zwiększając swoją energię i zaczął wykonywać podobne jak Genialny Żółw ruchy. Jeszcze podczas kręcenia rękami pojawiła się energia na jego dłoniach, a składając je doprowadził do eksplozji wywołując panikę wśród ludzi, gdzie część z nich uciekła, a niektórzy zaczęli na niego kląć. Wtedy mistrz wyłonił się z tłumu i zaczął iść w kierunku Rikimaru i Misaki.
- No to my już będziemy wracać, żeby nas noc nie zastała.
Uczniowie przytaknęli głowami, a nim wyruszali kazał Rikimaru zabrać skrzynię, a Misaki kwiaty i ruszyli biegiem tą samą trasą, co wcześniej, przez pagórki, wzgórza, lasy do domku. W trakcie powrotu mistrz udzielił im radę, a dokładniej Rikimaru, który próbował wykonać Kamehame.
- To jest Kamehame. Ja uczyłem się jej 30 lat. To jest bardzo trudna technika i trzeba wiele praktyki. Musisz skupiać energię stopniowo w rękach i ją mocno trzymać. Dopiero jak złożysz ręce to zostawiasz miejsce na to, żeby tą energię skumulować na zewnątrz. To jest bardzo duża siła.
- Więc muszę ją ściskać rękami, aż uzbieram tyle mocy ile mi będzie potrzebne?
- Dokładnie tak. Wtedy prostujesz szybko ręce.
- Wypycham energię przed siebie, a fala robi swoje.
- Czy to tak wygląda? KaMeHaMeHaaaaaa!!! – Zawołała ich Misaki, która była przed nimi, ale przystanęła i gdy się odwrócili ujrzeli jak wykonuje te wszystkie ruchy, ściąga energię z całego ciała, układa dłonie jakby trzymała tam szklaną kulę, a potem pojawiła się różowa kula energii i wyprostowała ręce wprost przed siebie, czyli w ich kierunku, a promień pomknął prosto na nich. Ledwo zdążyli odskoczyć, a fala zderzyła się ze skałą, zostawiając jedynie jej odłamki. Niebieskowłosy oraz Genialny Żółw stali tam jak wryci z szeroko otwartymi ustami. Już wcześniej dziewczyna bez problemy opanowała Kienzana, a teraz poradziła sobie z tą techniką w ciągu chwili, gdzie Rikimaru jedynie poparzył sobie ręce. Kso! To jest chore!
Nie mógł nic na to poradzić. Zacisnął jedynie ręce mocno na skrzyni i ruszył pędem przed siebie, a Genialny Żółw rzucił się na dziewczynę i zaczął ją mocno ściskać i tulić gratulując jej. Niebieskowłosy dotarł przed domek i położył skrzynię w kuchni, wybiegł na plażę i zaczął trening. Najpierw wszystkie wysiłki kierował na stabilnym kumulowania ki, ponieważ z tym miał ciągle problemy, w czym mogła mu przeszkadzać jego prawa, stalowa ręka.
- Musisz popracować nad swoją aurą. Marnujesz bardzo dużo sił witalnych, a nie wzmacniasz całego ciała. Fale wody wydają się być podobne, prawda? – Powiedział tajemniczo mistrz podchodząc do niego. Rikimaru zauważył na jego głowie dwa wielkie guzy i domyślił się, że mistrz tulił się nie tam gdzie trzeba. Spoglądał bardzo długo na fale wody i zauważył, że faktycznie jest tu pewna powtarzalność. – Natura jest najlepszym nauczycielem. Zauważyłem podczas treningu na lince, że jesteś czymś zaniepokojony. Musisz pokonać swoją niepewność, a będziesz silniejszy.
Był zdziwiony tym, jak wiele mu mistrz poradził w ostatnim czasie, chociaż nie wygadał się zbyt wiele, ale trafił wszystkim w samo sedno. Miał zapytać, czym powinien się zająć najpierw, ale mistrz kontynuował.
- Nie jesteś jeszcze gotowy na wielką moc, ale jesteś gotowy na pewną technikę. Jest na ziemi pewien demon. To jest technika, którą będziesz mógł go zatrzymać, ale… TO JEST OSTATECZNA TECHNIKA. Może Cię zabić. Widzę, że jesteś gotowy na wszystko, dlatego jestem skłonny Ci o niej powiedzieć.
Wtedy Genialny Żółw wyjaśnił mu podstawy Mafuby i pokazał pozycje jaką musi przyjąć, czyli wystawić obie ręce do przodu, a następnie wytłumaczył, że musi moc w swoich rękach upodobnić do aury demona. Jeżeli będzie walczyć przeciwko takiemu to musi poświęcić sporo czasu do wczucia się w naturę swojego przeciwnika i dzięki temu będzie mógł użyć techniki, która go całkowicie zablokuje. Żeby była skuteczna to musi mieć przy sobie metalowe naczynie, które można szczelnie zamknąć. Mogłaby to być nawet butelka wina, ale korek musiałby być dobry, żeby było wszystko szczelne. Przeciwnik będzie skazany na wieczne przebywanie w takim opakowaniu o ile nie jest zbyt potężny. Im mocniejszy potwór tym mocniejszy pojemnik jest potrzebny. Genialny Żółw powiedział mu, że najlepszy byłby stworzony z energii, ale takie rzeczy potrafią tworzyć tylko demony, a przecież żaden nie zrobi sobie trumny. Najważniejsza informacja to, że może zginąć podczas używania tej techniki. Mistrz też z tego tytułu nie może mu techniki pokazać, ale zrobił, co innego. Przykładając rękę do jego czoła przekazał mu telepatycznie wizję swojego mistrza. Odtąd Rikimaru już wiedział jak to wykonać w przyszłości w trudnej sytuacji zagrażającej ludzkości. Nie wiedział jeszcze, że przyjdzie mu ją wykonać już niedługo, ale nie będzie nią bronić ludzi, a mieszkańców innej planety...
Kolejne tygodnie przeznaczył na trening fali uderzeniowej, a najdłużej pracował nad własną mocą i w końcu udało mu się osiągnąć jakąś uśrednioną moc, a dzięki ustabilizowaniu tego był w stanie idealnie prowadzić KI przez ciało do stworzenia kuli między rękami, a później odpowiednim utrzymaniu takiej mocy, a na końcu wystrzeleniu jej przed siebie. Z początku woda pochłaniała jego fale, a po miesiącu jego Kamehame potrafiła przecinać wodę na pół podobnie jak ta w wykonaniu mistrza, gdy niszczył lodowiec. Tak minął rok odkąd pozostawał pod okiem mistrza i nadszedł czas na chwilę przerwy od treningów, o czym poinformował mistrza, który zgodził się ze spokojem. Misaki postanowiła zostać i dalej trenować, ponieważ nie ciągnęło jej tak bardzo do cywilizacji.
CHWILA PRZERWY
- Odpoczynek, czyli sprawy najmniej istotne:
- Już dawno miał wrócić do Alex, ale chciał dokończyć trening u mistrza i dowiedzieć się wszystko, co mógł na tamtą chwilę. Do pasma górskiego doleciał bardzo szybko, ale po drodze zahaczył o wzgórza, gdzie chciał coś sprawdzić. Na miejscu zastał dwa dość spore kratery, ale nie były one blisko siebie. Jeden z nich doskonale pamiętał, bo tam po raz pierwszy spotkał Frosta i ujrzał jego statek. Drugi krater musiał pojawić się wraz z przybyciem drugiego kosmicznego osobnika, który przywędrował tuż za changelingiem. Ciała nigdzie nie było widać, więc Frost musiał się raz, a dobrze rozprawić z tamtym, na co wskazywało również zniknięcie energii, ale na szczęście pozostał statek kosmiczny. Podszedł do kapsuły i zaczął przeglądać jej wnętrze, a najbardziej go interesowało jak się tym steruje. Panel wyglądał na skomplikowany, pilota nie było i mało miejsca, a aparatura nad siedzeniem mogła wskazywać, że podczas lotu pasażer jest w narkozie, co może wskazywać, że działa tu autopilot. Złapał za brzeg kapsuły i próbował ją podnieść, ale trochę ważyła. Musiał znacznie zwiększyć swoją siłę, a nawet użyj techniki Shiyoken, żeby łatwiej mu było dźwigać kapsułę. Dopiero wtedy poleciał z nią na pasmo górskie. Po paru godzinach był na miejscu, a Alex już tam na niego wyczekiwała. Widać było, że musiała go wyczuć wcześniej. Odstawił kapsułę na obrzeżach i rzucił się na nią. Kolejne parę godzin przebiegało w domowej aurze i wiadomym było, co ludzie po takiej rozłące będą robić. Trzy spokojne miesiące i brak używania większej mocy przez długi czas musiały mieć na niego wpływ…
KIM JESTEM?
- Kim jestem, pojedynczy epizod wyjaśniający rozległą bliznę.:
- =Ty gnojku… Jak ktoś taki może być moją reinkarnacją! – Obudził się cały spocony i rozejrzał się czy na pewno jest nadal w łóżku obok Alex. Spała spokojnie i słodko, ale ten sen był tak rzeczywisty… Niszczył, zabijał, rozwalone miasta, zniszczone planety i walki z potężnymi wojownikami. Zabijanie sprawiające tyle radości, a dusze zabitych były jak narkotyk wywołujący ekstazę. „Co to do cholery było…” Bał się ponownie położyć, więc podniósł się i wyszedł przed dom. Wyczuł, że Roshan, wojownik z tej wioski, który nauczył go tej techniki znajduje się na skraju wioski, tuż nad skarpą. Wydawało mu się, że stoi on trochę bokiem, a kątem oka spogląda na Rikimaru. Widać było niepokój na twarzy obrońcy wioski, ale czy mógł wyczuć coś? Rozmowa z tym silnym osobnikiem być może przyniesie mu odpowiedź.
- Coś Cię trapi niebieski wojowniku?
- Tak. Miewam ostatnio dziwne sny. Tak jakbym był kimś innym, przerażającym...
- Każdego nawiedzają duchy przeszłości, kto nie jest czysty. Póki nie poznasz tego ducha to nigdy się nie oswobodzisz z niego.
- Wasze plemię jest bardzo powiązane z przodkami. Alex bardzo często wspomina swoich rodziców, którzy odeszli. Mówiła, że raz słyszała swojego ojca i była w stanie się z nim komunikować.
- Wtedy mogła rozmawiać z duszą, która jest w krainie wiecznych łowów, ale z Tobą jest inaczej. Rozmawiasz z nim poprzez to znamię… poprzedniego wcielenia.
Kolejne dni mijały, a jego niepokój narastał, aż pewnego dnia podczas snu pojawiła się ponownie tamta postać. Tym razem wydarzenia były tak realistyczne w czasie snu, że zaczął lunatykować. Walczył w śnie z tym, kto pokonał demona, którego był wcieleniem. Potężna, przerażająca moc. Alex była przerażona, ponieważ nie docierały jej słowa do niego, a on wszystko niszczył. Na początku gołymi rękami, a później jego aury narosły i w ruch poszła KI, którą zniszczył cały ich dom oraz parę okolicznych, a gdyby nie Roshan to pewnie cała wioska poszłaby z dymem, walczyli ze sobą bardzo długo i niemal obrońca wioski przegrał, ale walka w śnie również się zakończyła.
= Zostałem pokonany i pokarany czymś takim jak Ty. Jesteś słaby i taki dobry. Rzygać mi się chce. – Powiedział demon o wyglądzie chudego, niskiego człowieczka i wtedy się ocknął. Ujrzał spore zniszczenia, a wszyscy mieszkańcy byli już daleko. Jedynie on, Roshan i Alex na skraju wioski, która patrzyła na niego z przerażeniem. Miała długą pociągłą ranę przez całą twarz i przez tors, z ręki ściekała krew i nadpalone włosy. Roshan wyglądał dużo gorzej, ponieważ wyglądało na to, że ma złamaną rękę, nie miał oka i ucha oraz stał na jednej nodze, a drugą podkuloną. Nie widział nigdzie zagrożenia.
- Co… Co się stało? – Z trudem wyszeptał. Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. W parę chwil zmieniały się jego decyzje. Zabić się, odejść, ukarać się. Znamię niesamowicie pulsowało, co doprowadzało go dodatkowo do szału, ale mina Alex… - Prze… przepraszam. Khaaa.
W jednej chwili wystrzelił z ręki w stronę swojej głowy potężny promień o mocy Kamehame, którzy poparzył całą jego twarz. Czuł jak siły go zaczynają opuszczać, przeraźliwy ból na twarzy. Miał nadzieje, że umrze, ponieważ nie może żyć z myślą, że to on sam ją skrzywdził.
PODRÓŻ
Od tamtego wydarzenia minął miesiąc. Przez tydzień leżał nieprzytomny w łóżku, mocno przywiązany, a obok niego cały czas czuwał Roshan gotów go zabić. Po przebudzeniu w ogóle się nie odzywał ani na nikogo nie patrzył. Wyczuwał obecność Alex, która zajmowała się jego raną na twarzy. Pewnego dnia wojownik wioski przemówił:
- Zerwałeś połączenie, ale musisz odejść.
Tą decyzję już sam podjął drugiego dnia, ale teraz już się w tym przekonaniu potwierdził. W końcu odwiązano pęta, ale odleciał z wioski i żył przez tydzień w górach do czasu aż wyczuł coś złego i potężnego, co mogło zmącić spokój.
Poszedł porozmawiać z Roshanem, który stwierdził, że to się zbliża w kierunku ziemi, a życie po życiu znika, a te wibracje są naprawdę straszne. Podjął decyzję, że musi zrobić coś nim zło dotrze do Ziemii, a jego decyzja o zatrzymaniu statku była jak najbardziej słuszna. Przez cały dzień badał panel statku, aż w końcu stwierdził, że będzie w stanie się tym odpowiednio posłużyć. W szkole świetnie sobie radził z technologią, a informatyka była jego konikiem. To było najlepsze wyjście na obecną chwilę. Od tamtego wydarzenia nie zamienił z Alex żadnego słowa i rozłąka będzie dla nich teraz najlepszym wyjściem. Pragnął przekonać się, że to, kim był w poprzednim wcieleniu już nie wpływa na jego zachowanie. Nie darowałby sobie, gdyby to znowu się stało. Wsiadając do kapsuły spojrzał jeszcze raz na dziewczynę i ujrzał coś, czego się nie spodziewał. Troska i zmartwienie oraz smutek. Już pewnie nie będzie tak samo i nie wie czy jeszcze wróci. Nacisnął sekwencje przycisków, a drzwi zaczęły się zamykać.
- Musisz wrócić cały i zdrowy. – Usłyszał, a następnie drzwi szczelnie się zamknęły, a kapsuła wystrzeliła w powietrze. Przez pół roku leciał przez przestrzeń kosmiczną i nie wiedział gdzie dotrze. Będąc blisko źródła tej dziwnej energii wybudził się z narkozy, w którą wszedł podczas wyjścia z orbity Ziemi. Wtedy przeklinał koordynaty w kierunku źródła mocy i w końcu radar wskazał planetę Konack. Wybrał ją na cel tej wyprawy.
KONACK
Wylądował na pustyni, gdzie nie było nikogo, ale dość szybko przybyła ekipa, która go przywitała. Mieszkańcy okazali się bardzo mili i towarzyscy. Bardzo szybko się zaklimatyzował z mieszkańcami i wyjaśnił im powód swojego przybycia. Wiedzieli, co się zbliża i przygotowywali od pewnego czasu, a słysząc, że zamierza im pomóc wyjawili mu swój pomysł i nauczyli go władać mieczami. Mieli pociąć potwora, a za pomocą technik tutejszych mieszkańców mieli zamknąć części ciała potwora w ciałach trójki wojowników, ale Rikimaru powiedział, że może im pomóc, ponieważ zna technikę, którą może zamknąć potwora w pojemniku. Opowiedział im o technice, ale stwierdzili, że przeciwnik jest zbyt potężny…
Do walki doszło następnego dnia. Bestia przyleciała w ogromnym statku kosmicznym i 8 wojowników stanęło przeciw niej do walki. 4 zajmowała się technikom służącą do zamknięcia stwora w ciele trójki wojowników Konnack. Rikimaru korzystając z chwili po raz pierwszy użył Mafuby. Wystawił ręce, skoncentrował się na energii przeciwnika i niemal się z nią połaczył i wtedy zielony promień zaczął ciągnąć bestię w kierunku stalowego pudła, które przygotowali Konnackianie. Zaczęli ciąć potwora znajdującego się w promieniu, a technicy przenieśli części ciała do ciał swoich pobratymców. Mafuba wciągnęła bestię do pojemnika, ale wciąż było czuć potężną moc bestii, a to nie powinno mieć miejsca. Ktoś zamknięty przez ten promień miał mieć zablokowaną moc. Ciało Rikimaru przeszedł dreszcz, czuł się jakby stoczył kilka walk pod rząd. Pojedynki z Frostem albo Cheprim i ból, który im towarzyszył to była tylko cząstka tego, co czuł teraz. Zemdlał, a jego moc znacznie zmalała. Syy, jeden z konack-jinów podleciał do niego i zaczął go leczyć za pomocą techniki oraz podał mu do ust ich specjalny płyn lecznicy… I tak powróciliśmy do chwili obecnej.
OoC:
Z Ziemii na Konack statkiem saiyana co gonił Frosta z Vegety => Na wzgórzach
Podczas skipa nauka Mafuby i Kamehame => Wytyczne od Genialnego Żółwia
Punkty: 120-26(na techniki)= 94
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitwy
Sro Lut 12, 2014 2:08 pm
Walka z Ffynci Ceffyl (music)
Wydawało się, że demon jest jeszcze potężniejszy niż wcześniej. Bez wątpienia wściekłość musiała sprawić, że jego moc urosła jeszcze bardziej i będzie trudniej go pokonać. Już na samym początku zwątpili w to, że w stanie go zatrzymać, ale muszą zrobić jak najwięcej, żeby go osłabić. Wtedy już ktoś inny będzie się mógł nim zająć nawet, jeżeli wszyscy tu zginą. On i trzech najpotężniejszych Konack-seiyjin. Jak do tej pory byli w stanie się sprawnie opierać jego potężnym atakom, ale zużyli sporo sił do użycia poprzednich technik. Co prawda ich pomocnicy trochę ich podleczyli i będą w stanie walczyć tak jak na początku, ale ich moc nie wzrosła, a demona tak.
Rikimaru wstał i stanął przed nimi i sięgnął do tyłu po oba miecze, które mu dali. Liczyło się to, żeby demonowi zadawać jak najwięcej ran. Ataki energetyczne nie dawały takiego efektu jak powinny, więc pozostawała im walka pięściami, ale te nie były tak skuteczne jak miecze. Powoli wysunął je, a towarzyszył temu przyjemny i charakterystyczny odgłos ocierającego się metalu o pochwę miecza. Odetchnął głęboko i wystawił ręce z mieczami do przodu.
- To dzięki chłopaki za naukę. Walka mieczem faktycznie jest skuteczna, ale gdyby tylko działały na niego techniki to bym je rzucił mu do gardła i rzucił na niego całą serię ki-blastów.
- Ostatnie tchnienie?
- Walczymy do końca!
- Do samego końca. - Przytaknął niebieskowłosy wojownik i ponownie zwiększył swoją moc. Zacisnął mocniej palce na rękojeściach miecza i poleciał do przodu. Tuż obok niego leciała trójka wojowników. Ich zadaniem było odbijanie ataków przeciwnika żeby Rikimaru mógł zadań celny cios. Zaczęli atak jako pierwsi, więc mogli zyskać choć na chwilę przewagę, póki demon tylko szpanował swoją siłą i wciąż ryczał, ale bez wątpienia po kolejnym ciosie jego agresja jeszcze bardziej wzrośnie. Ciężko teraz ocenić jak potężne będą jego uderzenia, ale niebieskowłosy wiedział, że łatwo nie będzie. Odczuwał strach, bo kto by tego nie czuł w przypadku starcia z czymś takim. To tak jakby kura trafiła na lwa... na samym środku szczerego pola bez żadnych dziur, w którym się można schować. Nie pytał swoich towarzyszy broni o to czy czują to samo, bo nie można było mieć wątpliwości co do tego. Szkoda było tracić na to czas. Lepiej skupić się na celu i nie myśleć o śmierci, która może ich czekać.
Być może los tej planety zależy właśnie od niego i tej szóstki.
Dlaczego wybrali jego, na tego kto ma atakować? Upierał się, że może przyjmować ciosy tak samo jak oni, ale nie dali mu dojść do słowa. Widząc jego moc na poziomie najsilniejszego z ich wojowników zdecydowali, że również jako gość musi przyjąć ich wsparcie. Do tej pory ich strategia była bardzo skuteczna i sądzili, że po odcięciu kończyn stwora będzie on słabszy, ale stało się zupełnie coś innego, czego nie zauważyli wcześniej. Rikimaru zwrócił na to uwagę dopiero robiąc cięcie w okolicach ramienia i przelatując za demona.
Nie było widać efektu poprzednich ran. Może i konackowie zamknęli jego części ciała, ale ten w jakiś sposób zregenerował je kosztem swojego wzrostu. Był zdecydowanie mniejszy, przez co będzie trudniej wyprowadzać ataki. Już teraz z trudem zrobił cięcie na zgięciu szyi i ramienia. Jego moc wydawała się tylko przez chwilę większa, ale to musiał być efekt techniki, którą zastosował do odzyskania części ciała. Teraz jego moc była mniejsza, co zauważył Deigr.
- Yatta. Jest słabszy!
- Ale nieznacznie. - Powiedział najsłabszy z nich, Morfir.
Nie dane im było dużo czasu na długie rozmowy, ponieważ niebieski potwór błyskawicznie się obrócił. Pewnym było, że przez mniejszy rozmiar stał się szybszy.
OoC:
4 aury on -200HP
Shiyoken (1 tura) -300KI
Atak potężny: 3191 dmg
HP: 14175-150= 14 075
KI: 18900-300= 18 600
PL: 41 010
Wydawało się, że demon jest jeszcze potężniejszy niż wcześniej. Bez wątpienia wściekłość musiała sprawić, że jego moc urosła jeszcze bardziej i będzie trudniej go pokonać. Już na samym początku zwątpili w to, że w stanie go zatrzymać, ale muszą zrobić jak najwięcej, żeby go osłabić. Wtedy już ktoś inny będzie się mógł nim zająć nawet, jeżeli wszyscy tu zginą. On i trzech najpotężniejszych Konack-seiyjin. Jak do tej pory byli w stanie się sprawnie opierać jego potężnym atakom, ale zużyli sporo sił do użycia poprzednich technik. Co prawda ich pomocnicy trochę ich podleczyli i będą w stanie walczyć tak jak na początku, ale ich moc nie wzrosła, a demona tak.
Rikimaru wstał i stanął przed nimi i sięgnął do tyłu po oba miecze, które mu dali. Liczyło się to, żeby demonowi zadawać jak najwięcej ran. Ataki energetyczne nie dawały takiego efektu jak powinny, więc pozostawała im walka pięściami, ale te nie były tak skuteczne jak miecze. Powoli wysunął je, a towarzyszył temu przyjemny i charakterystyczny odgłos ocierającego się metalu o pochwę miecza. Odetchnął głęboko i wystawił ręce z mieczami do przodu.
- To dzięki chłopaki za naukę. Walka mieczem faktycznie jest skuteczna, ale gdyby tylko działały na niego techniki to bym je rzucił mu do gardła i rzucił na niego całą serię ki-blastów.
- Ostatnie tchnienie?
- Walczymy do końca!
- Do samego końca. - Przytaknął niebieskowłosy wojownik i ponownie zwiększył swoją moc. Zacisnął mocniej palce na rękojeściach miecza i poleciał do przodu. Tuż obok niego leciała trójka wojowników. Ich zadaniem było odbijanie ataków przeciwnika żeby Rikimaru mógł zadań celny cios. Zaczęli atak jako pierwsi, więc mogli zyskać choć na chwilę przewagę, póki demon tylko szpanował swoją siłą i wciąż ryczał, ale bez wątpienia po kolejnym ciosie jego agresja jeszcze bardziej wzrośnie. Ciężko teraz ocenić jak potężne będą jego uderzenia, ale niebieskowłosy wiedział, że łatwo nie będzie. Odczuwał strach, bo kto by tego nie czuł w przypadku starcia z czymś takim. To tak jakby kura trafiła na lwa... na samym środku szczerego pola bez żadnych dziur, w którym się można schować. Nie pytał swoich towarzyszy broni o to czy czują to samo, bo nie można było mieć wątpliwości co do tego. Szkoda było tracić na to czas. Lepiej skupić się na celu i nie myśleć o śmierci, która może ich czekać.
Być może los tej planety zależy właśnie od niego i tej szóstki.
Dlaczego wybrali jego, na tego kto ma atakować? Upierał się, że może przyjmować ciosy tak samo jak oni, ale nie dali mu dojść do słowa. Widząc jego moc na poziomie najsilniejszego z ich wojowników zdecydowali, że również jako gość musi przyjąć ich wsparcie. Do tej pory ich strategia była bardzo skuteczna i sądzili, że po odcięciu kończyn stwora będzie on słabszy, ale stało się zupełnie coś innego, czego nie zauważyli wcześniej. Rikimaru zwrócił na to uwagę dopiero robiąc cięcie w okolicach ramienia i przelatując za demona.
Nie było widać efektu poprzednich ran. Może i konackowie zamknęli jego części ciała, ale ten w jakiś sposób zregenerował je kosztem swojego wzrostu. Był zdecydowanie mniejszy, przez co będzie trudniej wyprowadzać ataki. Już teraz z trudem zrobił cięcie na zgięciu szyi i ramienia. Jego moc wydawała się tylko przez chwilę większa, ale to musiał być efekt techniki, którą zastosował do odzyskania części ciała. Teraz jego moc była mniejsza, co zauważył Deigr.
- Yatta. Jest słabszy!
- Ale nieznacznie. - Powiedział najsłabszy z nich, Morfir.
Nie dane im było dużo czasu na długie rozmowy, ponieważ niebieski potwór błyskawicznie się obrócił. Pewnym było, że przez mniejszy rozmiar stał się szybszy.
OoC:
4 aury on -200HP
Shiyoken (1 tura) -300KI
Atak potężny: 3191 dmg
HP: 14175-150= 14 075
KI: 18900-300= 18 600
PL: 41 010
Staty Konnacków wspierających w walce:
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 HP: 15 000 (x2)// 2000 HP: 30 000 //
Energia: 1000 KI: 15 000 (x2)// 1500 KI: 30 000//
PL: 28 000 (Wygląd) // 19 000 (Wygląd) //42 000 (Wygląd)
Uderzają na przemian w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 90 000
Energia: 10000 KI: 150 000
PL: 220 000 Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 HP: 15 000 (x2)// 2000 HP: 30 000 //
Energia: 1000 KI: 15 000 (x2)// 1500 KI: 30 000//
PL: 28 000 (Wygląd) // 19 000 (Wygląd) //42 000 (Wygląd)
Uderzają na przemian w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 90 000
Energia: 10000 KI: 150 000
PL: 220 000 Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
- Techniki:
- Mouth Wave (Efekt: KI = DMG (10 000); koszt: 13 500 Użycie: co 3 tury, max 10x w walce)
Kiaiho def-ofe (Efekt: anul. ataku fizycznego i 10 000; koszt: 1 500 Użycie: co 4 tury, max 3 razy w czasie walki;)
Honoo (Efekt: KI = DMG (13 500); koszt: 17 750 Użycie: co 3 tury, max 10x w walce)
Eye Beam (Efekt: unieruchomienie na 1 turę; koszt: 1/2 energii przeciwnika Użycie: co 3 tury, max 3x w czasie walki)
Ki-Sword (Efekt: dmg= 19 000; koszt: 19 000 Użycie: Co 4 tury, max 3x w walce)
Robi je po kolei jak wypadnie Technika
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Re: Pole Bitwy
Sro Lut 12, 2014 2:08 pm
The member 'Rikimaru' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 24
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 24
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitwy
Czw Lut 13, 2014 11:44 am
Pierwszy cios, który wyprowadził niebieski demon przejął na siebie Deigr, który starał się zatrzymać ten cios poprzez złapanie drugą ręką za płaz miecza na drugim końcu tak, żeby bestia nabiła się na ostrze. Impet uderzenia był tak mocny, że konack-jin poleciał na budynek oddalony o dobre 2, 3 kilometry.
- Kso! Musimy starać się unikać jakoś tych ataków. Nie wytrzymamy tak długo. - Rzucił Rikimaru, który od razu skoncentrował w sobie moc i tym razem postanowił uderzyć szybkim cięciem koncentrując się na mieczu trzymanym poprzez stalową rękę, którą mógł przy odpowiednim wymierzeniu zadać dużo mocniejszy cios, ale to wymagało sporej precyzji i naparcia cały ciałem. Poprzez ten atak znacznie się odsłaniał i było możliwe zablokowanie lub skontrowanie tego przez kogoś dość wyćwiczonego. Spojrzał po dwójce towarzyszy, ponieważ potrzebował teraz mocnego wsparcia.
- Musicie mi teraz pomóc, ponieważ na to uderzenie potrzebuje precyzji. Walimy po nogach!
Przytaknęli, wokół ich ciał pojawiły się białe aury, a wokół ciała Rikimaru widoczna była bardzo ciemna granatowa. Przyjrzał się pozycji demona i nagle zaczął opadać pionowo w dół jakby zjeżdżał niewidzialną windą, a będąc na wysokości kolan bestii rzucili się do przodu. Teraz lewa ręka spoczywała przy ciele, a prawa lekko z tyłu gotowa do cięcia wzdłuż uda. Nie był pewien czy efekt będzie taki jaki chce, ale w takiej walce muszą stawiać wszystko na jedną szalę. Deigr już zmierzał w ich kierunku. Szybko się ocknął, mimo takiego uderzenia jakie otrzymał. Chyba tylko szczęście może im w tej walce pomóc. Lecąc na tę planetkę w kierunku źródła tej złowrogiej mocy nie spodziewał się, że trafi na coś takiego. Nie poradziłby sobie nikt, kto był na Ziemii. Nie był pewien czy Genialny Żółw dorównałby mocą temu czemuś, a być może jedynym mógłby być Braska, którego mocy nie był w stanie ogarnąć, ale tamtemu demonowi raczej nie zależałoby na ratowaniu innych, chociaż kto wie. Teraz i tak jest zdany tylko i wyłącznie na siebie i wspierające go osoby.
OoC:
4 aury on -200HP
Steel Hand: 2943 dmg
HP: 14075-200= 13875
KI: 18600-3679= 14921
- Kso! Musimy starać się unikać jakoś tych ataków. Nie wytrzymamy tak długo. - Rzucił Rikimaru, który od razu skoncentrował w sobie moc i tym razem postanowił uderzyć szybkim cięciem koncentrując się na mieczu trzymanym poprzez stalową rękę, którą mógł przy odpowiednim wymierzeniu zadać dużo mocniejszy cios, ale to wymagało sporej precyzji i naparcia cały ciałem. Poprzez ten atak znacznie się odsłaniał i było możliwe zablokowanie lub skontrowanie tego przez kogoś dość wyćwiczonego. Spojrzał po dwójce towarzyszy, ponieważ potrzebował teraz mocnego wsparcia.
- Musicie mi teraz pomóc, ponieważ na to uderzenie potrzebuje precyzji. Walimy po nogach!
Przytaknęli, wokół ich ciał pojawiły się białe aury, a wokół ciała Rikimaru widoczna była bardzo ciemna granatowa. Przyjrzał się pozycji demona i nagle zaczął opadać pionowo w dół jakby zjeżdżał niewidzialną windą, a będąc na wysokości kolan bestii rzucili się do przodu. Teraz lewa ręka spoczywała przy ciele, a prawa lekko z tyłu gotowa do cięcia wzdłuż uda. Nie był pewien czy efekt będzie taki jaki chce, ale w takiej walce muszą stawiać wszystko na jedną szalę. Deigr już zmierzał w ich kierunku. Szybko się ocknął, mimo takiego uderzenia jakie otrzymał. Chyba tylko szczęście może im w tej walce pomóc. Lecąc na tę planetkę w kierunku źródła tej złowrogiej mocy nie spodziewał się, że trafi na coś takiego. Nie poradziłby sobie nikt, kto był na Ziemii. Nie był pewien czy Genialny Żółw dorównałby mocą temu czemuś, a być może jedynym mógłby być Braska, którego mocy nie był w stanie ogarnąć, ale tamtemu demonowi raczej nie zależałoby na ratowaniu innych, chociaż kto wie. Teraz i tak jest zdany tylko i wyłącznie na siebie i wspierające go osoby.
OoC:
4 aury on -200HP
Steel Hand: 2943 dmg
HP: 14075-200= 13875
KI: 18600-3679= 14921
Staty Konnacków wspierających w walce:
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 (x2) HP: 15 000 // HP: 15 000 // 2000 HP: 30 000 - 8000= 22 000
Energia: 1000 (x2) KI: 15 000 // KI: 15 000 // 1500 KI: 30 000//
PL: 28 000 (Wygląd) // 19 000 (Wygląd) //42 000 (Wygląd)
Uderzają na przemian w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 90 000-3191= 86 809
Energia: 10000 KI: 150 000
PL: 220 000 Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 (x2) HP: 15 000 // HP: 15 000 // 2000 HP: 30 000 - 8000= 22 000
Energia: 1000 (x2) KI: 15 000 // KI: 15 000 // 1500 KI: 30 000//
PL: 28 000 (Wygląd) // 19 000 (Wygląd) //42 000 (Wygląd)
Uderzają na przemian w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 90 000-3191= 86 809
Energia: 10000 KI: 150 000
PL: 220 000 Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
- Techniki:
- Mouth Wave (Efekt: KI = DMG (10 000); koszt: 13 500 Użycie: co 3 tury, max 10x w walce)
Kiaiho def-ofe (Efekt: anul. ataku fizycznego i 10 000; koszt: 1 500 Użycie: co 4 tury, max 3 razy w czasie walki;)
Honoo (Efekt: KI = DMG (13 500); koszt: 17 750 Użycie: co 3 tury, max 10x w walce)
Eye Beam (Efekt: unieruchomienie na 1 turę; koszt: 1/2 energii przeciwnika Użycie: co 3 tury, max 3x w czasie walki)
Ki-Sword (Efekt: dmg= 19 000; koszt: 19 000 Użycie: Co 4 tury, max 3x w walce)
Robi je po kolei jak wypadnie Technika
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Re: Pole Bitwy
Czw Lut 13, 2014 11:44 am
The member 'Rikimaru' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 43
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 43
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitwy
Czw Lut 13, 2014 12:39 pm
Przeleciał tuż pod ramieniem robiąc niezłe cięcie po udzie i demon lekko ugiął nogę. Wydawało się, że padnie na kolano, ale jednak ustał na nogach i błyskawicznie zrobił zamach swoimi dwoma ogonami. Resztki trzeciego całkowicie zniknęły, jego wzrost zmalał nieznacznie przez co Rikimaru zaczął obawiać się czegoś. Będzie musiał celować w ogon jak tylko będą gotowi kolejny raz do użycia tej techniki co wcześniej. Jeżeli ma rację to znaczy, że każdy z ogonów zawiera spory magazyn energii, która regeneruje siły demona. Odcinając jeden z nich i jeżeli wchłoną do swojego ciała to znacznie go osłabią, ale to tylko bezpodstawny wniosek. Tak czy inaczej Ffynci Ceffyl zrobił zamach ogonami celując w całą trójkę, ale Rikimaru w ostatniej chwili zdołał zablokować uderzenie za pomocą Kiaiho. Liczył na to, że przewróci potwora siłą tej techniki, ale czując jak sporo KI zużył na zatrzymanie zwykłego ciosu to odpuścił. Mógłby zużyć całą moc na to i przez głupi błąd mogliby przegrać, ale po tylu walkach miał już wyczucie. Mogli swobodnie odlecieć na bezpieczną odległość i przemyśleć kolejny atak.
- Dzięki. Będziemy musieli nauczyć się tej techniki. - Powiedziała Syy. Wojownicy tej rasy stawiali na walkę fizyczną i bronią niż używanie technik i podczas współpracy poznali wiele przydatnych rzeczy. Wiele ich nie zdążył nauczyć, tak jak i oni nie pokazali mu skomplikowanej sztuki walki mieczem.
Poczuł na sobie obcą energię... To trójka konakian trochę ich podleczyła. Bez tego pewnie szybko by padli, ale demon nie wyczuwa ich obecności, a więc mogą z nim walczyć póki co bez większego obciążenia. Zastanawiał się czy stwór posiada rozwinięty umysł, czy kieruje się wyłącznie instynktem. W przypadku samego instynktu powinni się rozdzielić i zacząć ataki ze wszystkich stron, a jeżeli będą mu latać jak muchy to może zacznie machać łapami i ogonami we wszystkie strony całkowicie się odsłaniając.
Jak powiedział tak zrobili i latali wokół niego, a ten obracał głową na wszystkie strony i wydawał się być zdezorientowanym. Teraz obrócił jeden z mieczy w dłoni, tak że trzymał go ostrzem w dół i runął z góry na demona obracając się i tworząc żywą piłę.
OoC:
4 aury on -200HP
Kiaiho def -800KI
Atak Potężny 1998dmg
HP: 13875-200= 13675 +(5%heal 708)= 14175 max
KI: 14921-800= 14121 +(5%heal 945)= 15 066
Staty Konnacków wspierających w walce:
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 (x2) HP: 15 000 // HP: 15 000 // 2000 HP: 22 000+1500heal= 23500
Energia: 1000 (x2) KI: 15 000 // KI: 15 000 // 1500 KI: 30 000//
Uderzają na przemian w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 86 809-2943= 83 866
Energia: 10000 KI: 150 000
PL: 220 000 Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
- Dzięki. Będziemy musieli nauczyć się tej techniki. - Powiedziała Syy. Wojownicy tej rasy stawiali na walkę fizyczną i bronią niż używanie technik i podczas współpracy poznali wiele przydatnych rzeczy. Wiele ich nie zdążył nauczyć, tak jak i oni nie pokazali mu skomplikowanej sztuki walki mieczem.
Poczuł na sobie obcą energię... To trójka konakian trochę ich podleczyła. Bez tego pewnie szybko by padli, ale demon nie wyczuwa ich obecności, a więc mogą z nim walczyć póki co bez większego obciążenia. Zastanawiał się czy stwór posiada rozwinięty umysł, czy kieruje się wyłącznie instynktem. W przypadku samego instynktu powinni się rozdzielić i zacząć ataki ze wszystkich stron, a jeżeli będą mu latać jak muchy to może zacznie machać łapami i ogonami we wszystkie strony całkowicie się odsłaniając.
- Rozdzielmy się na chwilę. Chcę coś sprawdzić. Bądźcie ostrożni. Postaram się, żeby bardziej na mnie skupił uwagę. Mam pewien pomysł.
Jak powiedział tak zrobili i latali wokół niego, a ten obracał głową na wszystkie strony i wydawał się być zdezorientowanym. Teraz obrócił jeden z mieczy w dłoni, tak że trzymał go ostrzem w dół i runął z góry na demona obracając się i tworząc żywą piłę.
OoC:
4 aury on -200HP
Kiaiho def -800KI
Atak Potężny 1998dmg
HP: 13875-200= 13675 +(5%heal 708)= 14175 max
KI: 14921-800= 14121 +(5%heal 945)= 15 066
Staty Konnacków wspierających w walce:
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 (x2) HP: 15 000 // HP: 15 000 // 2000 HP: 22 000+1500heal= 23500
Energia: 1000 (x2) KI: 15 000 // KI: 15 000 // 1500 KI: 30 000//
Uderzają na przemian w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 86 809-2943= 83 866
Energia: 10000 KI: 150 000
PL: 220 000 Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
- Techniki:
- Mouth Wave (Efekt: KI = DMG (10 000); koszt: 13 500 Użycie: co 3 tury, max 10x w walce)
Kiaiho def-ofe (Efekt: anul. ataku fizycznego i 10 000; koszt: 1 500 Użycie: co 4 tury, max 3 razy w czasie walki;)
Honoo (Efekt: KI = DMG (13 500); koszt: 17 750 Użycie: co 3 tury, max 10x w walce)
Eye Beam (Efekt: unieruchomienie na 1 turę; koszt: 1/2 energii przeciwnika Użycie: co 3 tury, max 3x w czasie walki)
Ki-Sword (Efekt: dmg= 19 000; koszt: 19 000 Użycie: Co 4 tury, max 3x w walce)
Robi je po kolei jak wypadnie Technika
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Re: Pole Bitwy
Czw Lut 13, 2014 12:39 pm
The member 'Rikimaru' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 85
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 85
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitwy
Czw Lut 13, 2014 5:53 pm
Bycie żywą piłą tarczową nie było jednak najlepszym rozwiązaniem, bo nie do końca kontrolował to co się działo z jego ciałem i w ten sposób nie trafił. Z jednej strony balansował na granicy, bo 5 centymetrów w jedną i zaryłby ręką, a 5 cm w drugą i w ogóle mógł nie trafić. Wystarczyło tylko żeby demon lekko się odchylił, a cios nie dotarł na miejsce i teraz nie miałby szans zatrzymać atak, ale widząc, że chyba od raz rozstawił ręce i poleciał do przodu jak najdalej od demona, który jednak skoczył do przodu, błyskawicznie go wyprzedzając i zrobił zamach ręką, ale wtedy jeden z wojowników uderzył mieczem w rękę. Jednak uderzenie było zbyt płytkie i bestia skierowała swoje uderzenie na Deigra, który był najwytrzymalszym z nich. Jego muskulatura to była w mniejszym stopniu muskulatura. Był dość szybki jak na taką masę, ale sam mówił, że zależało mu na wytrzymałości, ponieważ już dawno podjąć decyzję, że w tego typu starciach będzie wsparciem dla drużyny jako żywa tarcza. Odpowiednie nastawienie mentalne pozwoliło mu zdobyć moc której pragnął i odkąd tylko Rikimaru to od niego usłyszał to zaczął się sam zastanawiać nad jak powinien sam nakierować swoje życie, jak powinien trenować.
Trafiając na coś tak potężnego jak Ffynci Ceffyl zauważył, że techniki niewiele dają i to strata energii używaj wielu technik i liczy się siła ciosów. Wszystko mogłoby być idealne, gdyby nie fakt, że bestia jak na swoje rozmiary była bardzo szybka, a więc i ten aspekt jest równie ważny. Pewnie mógłby zaniedbywać ten aspekt wiedząc, że zawsze będzie walczyć ze wsparciem, ale niestety losu nie przewidzi. Może postawić wszystko na jedną kartę i nakierować rozwój na siłę tylko po to, żeby móc się skoncentrować na jedno mocne uderzenie, ale może się to okazać zgubny na przeciwniku, którego nie mógłby w ogóle trafić.
Spojrzał na Deigra, który po raz kolejny od uderzenia przeleciał parę kilometrów. Teraz uderzenie wybiło go bardzo wysoko w górę, aż powyżej chmur i być może gdyby w ogóle nie próbował wyhamować to demon wybiłby go w kosmos. Cały czas analizował i szukał słabych punktów, ale powoli zaczynał dostrzegać, że to nie ma sensu i trzeba iść na żywioł. Tym razem postanowił spróbować czegoś innego. Fizyczne ataki są skuteczne, a więc równie dobrze może zaatakować czymś większym... Gdyby nie walka z Cheprim to pewnie nigdy by sam nie wpadł na to, żeby w ten sposób wykorzystać telekinezę. Postanowił wykorzystać gruzy budynków pod którymi znajdował się niebieski demon. Skoncentrował energię i uniósł do góry rękę podnosząc spore kawały gruzu, a następnie pozostawił te najostrzejsze i rzucił wszystko w przeciwnika. Materia roztrzaskała się o jego ciało, ale bez wątpienia atak był dość skuteczny. Zacisnął pięść mocniej na orężu, ponieważ demon zrobił zamach w jego kierunku.
OoC:
4 aury on -200HP
Telekineza 2453dmg; -50KI
HP: 14175-200= 13975 +(10%heal 1417)= 14175 max
KI: 15 066-50= 15016 +(10%heal 1890)= 16 906
Staty Konnacków wspierających w walce:
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 (x2) HP: 15 000 // HP: 15 000 // 2000 HP: 23500-8000+heal(10% 3000)= 18 500
Energia: 1000 (x2) KI: 15 000 // KI: 15 000 // 1500 KI: 30 000//
Uderzają w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 83 866-2453= 81413
Energia: 10000 KI: 150 000
Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Trafiając na coś tak potężnego jak Ffynci Ceffyl zauważył, że techniki niewiele dają i to strata energii używaj wielu technik i liczy się siła ciosów. Wszystko mogłoby być idealne, gdyby nie fakt, że bestia jak na swoje rozmiary była bardzo szybka, a więc i ten aspekt jest równie ważny. Pewnie mógłby zaniedbywać ten aspekt wiedząc, że zawsze będzie walczyć ze wsparciem, ale niestety losu nie przewidzi. Może postawić wszystko na jedną kartę i nakierować rozwój na siłę tylko po to, żeby móc się skoncentrować na jedno mocne uderzenie, ale może się to okazać zgubny na przeciwniku, którego nie mógłby w ogóle trafić.
Spojrzał na Deigra, który po raz kolejny od uderzenia przeleciał parę kilometrów. Teraz uderzenie wybiło go bardzo wysoko w górę, aż powyżej chmur i być może gdyby w ogóle nie próbował wyhamować to demon wybiłby go w kosmos. Cały czas analizował i szukał słabych punktów, ale powoli zaczynał dostrzegać, że to nie ma sensu i trzeba iść na żywioł. Tym razem postanowił spróbować czegoś innego. Fizyczne ataki są skuteczne, a więc równie dobrze może zaatakować czymś większym... Gdyby nie walka z Cheprim to pewnie nigdy by sam nie wpadł na to, żeby w ten sposób wykorzystać telekinezę. Postanowił wykorzystać gruzy budynków pod którymi znajdował się niebieski demon. Skoncentrował energię i uniósł do góry rękę podnosząc spore kawały gruzu, a następnie pozostawił te najostrzejsze i rzucił wszystko w przeciwnika. Materia roztrzaskała się o jego ciało, ale bez wątpienia atak był dość skuteczny. Zacisnął pięść mocniej na orężu, ponieważ demon zrobił zamach w jego kierunku.
OoC:
4 aury on -200HP
Telekineza 2453dmg; -50KI
HP: 14175-200= 13975 +(10%heal 1417)= 14175 max
KI: 15 066-50= 15016 +(10%heal 1890)= 16 906
Staty Konnacków wspierających w walce:
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 (x2) HP: 15 000 // HP: 15 000 // 2000 HP: 23500-8000+heal(10% 3000)= 18 500
Energia: 1000 (x2) KI: 15 000 // KI: 15 000 // 1500 KI: 30 000//
Uderzają w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 83 866-2453= 81413
Energia: 10000 KI: 150 000
Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Re: Pole Bitwy
Czw Lut 13, 2014 5:53 pm
The member 'Rikimaru' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 52
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 52
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitwy
Pią Lut 14, 2014 12:32 pm
Rikimaru wyczuwając prawdopodobny ruch demona odleciał na bezpieczną odległość, ale nie spodziewał się, że ta bestia będzie w stanie skontrować tą samą techniką której dopiero co użył. Zamiast złapać przedmiot demon zrobił zamach ręką, a ziemianina niewidzialna siła pociągnęła mocno w dół. Nie był w stanie nic zrobić, ponieważ energia, której próbował się przeciwstawić była dużo większa niż jego całkowita moc. Obraz całkowicie się rozmył i stracił panowanie nad czymkolwiek, aż z niesamowitą szybkością uderzył w plac tworząc spory krater. W chwili uderzenia czuł się tak jakby całe jego ciało pękło. Miał wrażenie, że trzaskają wszystkie kości, pękają mięśnie, a krew trysnęła z jego ust brudząc całe ubranie. Poziom jego energii w jednej chwili znacznie zmalał. Zemdlał, ponieważ otrzymał na raz tak duże obrażenia, że jego ciało nie mogło już tego znieść.
Po pewnym czasie poczuł na sobie ponownie lecznicze zdolności konaków i zaczął czuć się lepiej, ale ten ostatni cios omal go nie zabił. Nawet żaden z jego partnerów nie zdołałby zablokować tego ciosu. Jedynie Deigr mógłby przetrwać to, więc lepiej, że to uderzenie padło na niego, ale musi być uważniejszy. Jeszcze jedno uderzenie i nie będzie w stanie dłużej walczyć. Już teraz jego wola walki znacznie opadła i nie wiedział co może w tej chwili zrobić. W dodatku nie miał przy sobie żadnego z mieczy, które musiał wypuścić w trakcie zderzenia się z ziemią.
- Rikimaru! - podleciała Syy, która trzymała jeden z mieczy. - Nic Ci nie jest?
- Jak widać nie do końca. Muszę jeszcze chwilę odpocząć. Dacie sobie radę przez chwilę we trójkę?
- Pewnie. Niech sagart Cię podleczą. Gdyby nie Deigr to pewnie byś był martwy. Jesteś lekkomyślny.
Odleciała i zaczęli we trójkę kombinować jak tu zbliżyć się do demona i go uderzyć. Walczył coraz lepiej, a używanie technik wobec niego było groźne, ponieważ mógł je użyć przeciwko nim. Mimo chaotyczności w jego poczynaniach był w stanie skopiować technikę, a więc ma niesamowity zmysł. Zastanawiały go słowa Syy, ponieważ wydawało mu się, że przejął całą moc ataku, ale wtedy zdał sobie sprawę, że przez ułamek sekundy wyczuł blisko moc Deigra, który go próbował złapać, ale puścił go. Chociaż chyba sam też poleciał na ziemię. Było blisko, a teraz musi wrócić myślami do działania i zauważył możliwość ataku, ale wciąż odczuwał ból ciała i z małą szybkością i niewielką siłą zrobił tylko leciutkie cięcie po ogonie bestii.
Po pewnym czasie poczuł na sobie ponownie lecznicze zdolności konaków i zaczął czuć się lepiej, ale ten ostatni cios omal go nie zabił. Nawet żaden z jego partnerów nie zdołałby zablokować tego ciosu. Jedynie Deigr mógłby przetrwać to, więc lepiej, że to uderzenie padło na niego, ale musi być uważniejszy. Jeszcze jedno uderzenie i nie będzie w stanie dłużej walczyć. Już teraz jego wola walki znacznie opadła i nie wiedział co może w tej chwili zrobić. W dodatku nie miał przy sobie żadnego z mieczy, które musiał wypuścić w trakcie zderzenia się z ziemią.
- Rikimaru! - podleciała Syy, która trzymała jeden z mieczy. - Nic Ci nie jest?
- Jak widać nie do końca. Muszę jeszcze chwilę odpocząć. Dacie sobie radę przez chwilę we trójkę?
- Pewnie. Niech sagart Cię podleczą. Gdyby nie Deigr to pewnie byś był martwy. Jesteś lekkomyślny.
Odleciała i zaczęli we trójkę kombinować jak tu zbliżyć się do demona i go uderzyć. Walczył coraz lepiej, a używanie technik wobec niego było groźne, ponieważ mógł je użyć przeciwko nim. Mimo chaotyczności w jego poczynaniach był w stanie skopiować technikę, a więc ma niesamowity zmysł. Zastanawiały go słowa Syy, ponieważ wydawało mu się, że przejął całą moc ataku, ale wtedy zdał sobie sprawę, że przez ułamek sekundy wyczuł blisko moc Deigra, który go próbował złapać, ale puścił go. Chociaż chyba sam też poleciał na ziemię. Było blisko, a teraz musi wrócić myślami do działania i zauważył możliwość ataku, ale wciąż odczuwał ból ciała i z małą szybkością i niewielką siłą zrobił tylko leciutkie cięcie po ogonie bestii.
- OoC:
- OoC:
Demon telekinza 18 000 dmg. 14 000 dla mnie, 4 000 dla Konacka
Podstawowy 170dmg
HP: 14175-50-14000= 125 +(5%heal 708)= 933
KI: 16 906 +(5%heal 945)= 17 851
Staty Konnacków wspierających w walce:
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 (x2) HP: 15 000 // HP: 15 000 // 2000 HP: 18500-4000 +heal(5% 1500)= 16 000
Energia: 1000 (x2) KI: 15 000 // KI: 15 000 // 1500 KI: 30 000//
Uderzają w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Konak atak 1000 dmg
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 81413-170-1000= 80 243
Energia: 10000 KI: 150 000-1260= 148 740
Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Re: Pole Bitwy
Pią Lut 14, 2014 12:32 pm
The member 'Rikimaru' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 74
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 74
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitwy
Pią Lut 14, 2014 1:36 pm
Ffynci Ceffyl pewnie nawet nie zauważył, że coś go drasnęło, ponieważ nie skupił swojej uwagi na Rikimaru, który ocenił, że demon może nie posiadać zdolności wyczuwania ki, a więc mogliby przeprowadzać bardziej partyzanckie ataki niż otwarty atak jak do tej pory. Musiał aż tak osłabnąć, żeby to zauważyć? Nadal się uczy nowych rzeczy, chociaż nie jest wcale starym wojownikiem. Ma dopiero 23 lata, więc jeszcze wydaje się być sporo rzeczy przed nim, ale kto wie czy to nie jest ostatnia przygoda w tym świecie.
Mógłby na chwilę odciągnąć uwagę demona wykorzystując taiyokena, ale czy nie powinien poczekać z tym na bardziej awaryjną sytuację? Tak samo trzymał wciąż w zanadrzu Bankoku Bikkuri, które uznał za odpowiednie żeby ocalić komuś życie. Mając wsparcie kapłanów Konack mogą walczyć z nim znacznie dłużej. Szczególnie widoczne jest to wsparcie po najsilniejszym z nich, Deigrze. Jeżeli to przetrwają to może się zmierzy w formie sparingu z nim. Tak. To jest dobra myśl, która powinna pozwolić mu przetrwać, podobnie jak myśl o Alex. Chociaż nie jest pewien przyszłości z nią, ponieważ to co zrobił bez wątpienia zajdzie na długo w pamięć mieszkańców wioski jak i jej. Ostatnie słowa które usłyszał dawały mu jakieś nadzieje, ale kto wie czy nie było to tylko pocieszenie na tę rozłąkę. Może wiedziała, z czym będzie mieć do czynienia. Z kolei trafiają tutaj, na Konack spotkał Syy, wojowniczkę z którą teraz walczył ramię w ramię, a była dość podobna do Alex co go zaskoczyło, ponieważ coś poczuł. Mieć dwie dziewczyny, a każda na innej planecie. To nie byłoby w jego stylu. Tuż przed śmiercią człowiek ma setki myśli i pojawiają się nawet tak głupie, które mogą tylko przyspieszyć klęskę.
Nie był w stanie utrzymywać wszystkich aur w tej chwili, bo był za bardzo osłabiony, ale leczenie tchnęło w niego ponownie nadzieję, że mają jakieś szanse, chociaż walka będzie niemiłosiernie długa i bolesna. Korzystając z tego, że demon nie zwraca na niego teraz uwagi pomknął po raz kolejny na ogon i zrobił ponownie zamach po łuskach.
Mógłby na chwilę odciągnąć uwagę demona wykorzystując taiyokena, ale czy nie powinien poczekać z tym na bardziej awaryjną sytuację? Tak samo trzymał wciąż w zanadrzu Bankoku Bikkuri, które uznał za odpowiednie żeby ocalić komuś życie. Mając wsparcie kapłanów Konack mogą walczyć z nim znacznie dłużej. Szczególnie widoczne jest to wsparcie po najsilniejszym z nich, Deigrze. Jeżeli to przetrwają to może się zmierzy w formie sparingu z nim. Tak. To jest dobra myśl, która powinna pozwolić mu przetrwać, podobnie jak myśl o Alex. Chociaż nie jest pewien przyszłości z nią, ponieważ to co zrobił bez wątpienia zajdzie na długo w pamięć mieszkańców wioski jak i jej. Ostatnie słowa które usłyszał dawały mu jakieś nadzieje, ale kto wie czy nie było to tylko pocieszenie na tę rozłąkę. Może wiedziała, z czym będzie mieć do czynienia. Z kolei trafiają tutaj, na Konack spotkał Syy, wojowniczkę z którą teraz walczył ramię w ramię, a była dość podobna do Alex co go zaskoczyło, ponieważ coś poczuł. Mieć dwie dziewczyny, a każda na innej planecie. To nie byłoby w jego stylu. Tuż przed śmiercią człowiek ma setki myśli i pojawiają się nawet tak głupie, które mogą tylko przyspieszyć klęskę.
Nie był w stanie utrzymywać wszystkich aur w tej chwili, bo był za bardzo osłabiony, ale leczenie tchnęło w niego ponownie nadzieję, że mają jakieś szanse, chociaż walka będzie niemiłosiernie długa i bolesna. Korzystając z tego, że demon nie zwraca na niego teraz uwagi pomknął po raz kolejny na ogon i zrobił ponownie zamach po łuskach.
- OoC:
- OoC:
Demon szybki 8 000 dmg
Podstawowy 170dmg
Aura wytrzymałości -50hp
HP: 933-50+(10%heal 1417)= 2300 (16%)/14175
KI: 17 851 +(10%heal 1890)= 18 900 max
Staty Konnacków wspierających w walce:
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 (x2) HP: 15 000 // HP: 15 000 // 2000 HP: 16000-8000 +heal(10% 3000)= 11 000
Energia: 1000 (x2) KI: 15 000 // KI: 15 000 // 1500 KI: 30 000//
Uderzają w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 80 243-170= 80 073
Energia: 10000 KI: 150 000-1260= 148 740
Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Re: Pole Bitwy
Pią Lut 14, 2014 1:36 pm
The member 'Rikimaru' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 23
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 23
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitwy
Pią Lut 14, 2014 8:11 pm
Tym razem jednak cięcie się nie udało, ponieważ demon uniósł tak ogon, że trafił w łuski na "grzbiecie" ogona, gdzie były najtwardsze i nie wiele zdziałał. Tym razem błyskawicznie odleciał do tyłu, ponieważ uznał, że póki nie odzyska siła witalnych to wiele nie zdziała, a będąc blisko niebieskiej bestii nie da kapłanom możliwości na leczenie, lecąc do tyłu zauważył coś, co już podczas pierwszego etapu walki, o ile tak można o tym powiedzieć, demon użył parokrotnie.
Łuski na jego szyi rozświetlały się, a następnie strzelał potężnym promieniem i tym razem stało się podobnie, a ofiarą promienia stał się Morfir, którego spowiła cała fala wystrzelona z pyska. Wyczuwał moc konakiana, ale znacznie się obniżyła. Wyrzuciło go dość daleko, a więc przynajmniej będzie z dala od pola rażenia demona. Teraz jednak tylko Syy i Deigr pozostali blisko przeciwnika i byli znacznie narażeni na atak, a najsilniejszy z nich również był osłabiony. Musiał coś zrobić co by mogło dać im odetchnąć i pozwolić na przeszeregowanie. Miał tylko jedną opcję, która opłacała się najmniej. Musiał zużyć trochę ki, więc wyciągnął ręce przed siebie i oddalając się od demona zaczął zasypywać go całą masą ki-blastów. Dwójka konack-seiyjinów odleciała na bezpieczną odległość, a on spojrzał na kapłanów, czy są gotowi na reakcje, ale widać było, że medytują, zbierając siły.
"Kso. Nie damy rady. Jest nas za mało. Jestem za słaby." Pragnął jeszcze większej mocy, ale miał mentalną blokadę z której nie zdawał sobie sprawy. Gdyby nie wydawało mu się, że mają bardzo niskie szanse to mógłby wkroczyć na kolejny poziom i opanować to o czym mu mówił Genialny Żółw i co mu pokazał dwu lub trzykrotnie. Nie do końca wierzył w to, że nawet ta moc pozwoliłaby mu na cokolwiek.
- Uważajcie! Odlećcie...
Krzyknął z ostrzeżeniem, ale było już za późno i raczej nie mieli szans na reakcję.Łuski na jego szyi rozświetlały się, a następnie strzelał potężnym promieniem i tym razem stało się podobnie, a ofiarą promienia stał się Morfir, którego spowiła cała fala wystrzelona z pyska. Wyczuwał moc konakiana, ale znacznie się obniżyła. Wyrzuciło go dość daleko, a więc przynajmniej będzie z dala od pola rażenia demona. Teraz jednak tylko Syy i Deigr pozostali blisko przeciwnika i byli znacznie narażeni na atak, a najsilniejszy z nich również był osłabiony. Musiał coś zrobić co by mogło dać im odetchnąć i pozwolić na przeszeregowanie. Miał tylko jedną opcję, która opłacała się najmniej. Musiał zużyć trochę ki, więc wyciągnął ręce przed siebie i oddalając się od demona zaczął zasypywać go całą masą ki-blastów. Dwójka konack-seiyjinów odleciała na bezpieczną odległość, a on spojrzał na kapłanów, czy są gotowi na reakcje, ale widać było, że medytują, zbierając siły.
"Kso. Nie damy rady. Jest nas za mało. Jestem za słaby." Pragnął jeszcze większej mocy, ale miał mentalną blokadę z której nie zdawał sobie sprawy. Gdyby nie wydawało mu się, że mają bardzo niskie szanse to mógłby wkroczyć na kolejny poziom i opanować to o czym mu mówił Genialny Żółw i co mu pokazał dwu lub trzykrotnie. Nie do końca wierzył w to, że nawet ta moc pozwoliłaby mu na cokolwiek.
- OoC:
- OoC:
Demon Mouth Wave Efekt: KI = DMG (10 000); koszt: 13 500
Rezoku Energy Dan 2268/2= 1134dmg; -2449KI
Aura wytrzymałości i energii -100hp
HP: 2300-50= 2200 (14%)/14175
KI: 18 900-2449= 16 451
Staty Konnacków wspierających w walce:
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 (x2) HP: 15 000 // HP: 15 000-10000= 5 000 // 2000 HP: 11 000
Energia: 1000 (x2) KI: 15 000 // KI: 15 000 // 1500 KI: 30 000//
Uderzają w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 80 243-1134= 79 109
Energia: 10000 KI: 148 740-13500= 135 240
Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Re: Pole Bitwy
Pią Lut 14, 2014 8:11 pm
The member 'Rikimaru' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 23
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 23
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitwy
Nie Lut 16, 2014 2:55 pm
Rezoku Energy Dan było dobrą techniką do wybicia demona z rytmu i mieli czas na przegrupowanie się, a sporo kurzu uniemożliwiało bestii jakąkolwiek reakcję przynajmniej na kilka chwil. Kapłani byli wymęczeni, Deigr i Morfir byli również bardzo zmęczeni, a ich uderzenia wydawały się nie robić żadnego efektu, ale Rikimaru dostrzegł, że demon jakby stracił zapał lub traktował ich jako niegodnych uwagi. Potwór z inteligencją równą zwykłemu gryzoniowi, a może nawet mniejszą nie powinien im sprawiać tyle problemu mimo siły jaką posiadał.
- Przydałby się ktoś taki jak Gengar, ale staruszek już nawet nie jest w stanie walczyć. - Z trudem mówił Morfir, który dość mocno oberwał przed chwilą.
- Nie myśl o tym. Osłabł trochę, więc musimy kontynuować. - Dorzucił Deigr.
Rikimaru miał już podać propozycję ataku, gdy ręka demona wysunęła się z mgły i uderzyła w uciekającą Syy. Deigr momentalnie poleciał żeby ją złapać, a Rikimaru wzburzony uniósł ogromne zwały kamieni i rzucił nimi w kierunku mgły licząc na to, że trafi tym demona.
Nie wyczuwał jego energii, co znaczyło, że potrafi ją ukrywać albo... Nagle cały dym zaczął wirować. Zastanawiało Rikimaru jakim cudem unosi się tak długo, ale wszystko się wyjaśniło. Mgła z pyłem zaczęła formować kształt i ukazał się im niebieski demon. To była jedna z jego sztuczek, prawdopodobnie defensywna i nieprzewidywalna. Z Syy było wszystko w porządku, ale cios jak wszystkie pozostałe miał sporą moc.
- Przydałby się ktoś taki jak Gengar, ale staruszek już nawet nie jest w stanie walczyć. - Z trudem mówił Morfir, który dość mocno oberwał przed chwilą.
- Nie myśl o tym. Osłabł trochę, więc musimy kontynuować. - Dorzucił Deigr.
Rikimaru miał już podać propozycję ataku, gdy ręka demona wysunęła się z mgły i uderzyła w uciekającą Syy. Deigr momentalnie poleciał żeby ją złapać, a Rikimaru wzburzony uniósł ogromne zwały kamieni i rzucił nimi w kierunku mgły licząc na to, że trafi tym demona.
Nie wyczuwał jego energii, co znaczyło, że potrafi ją ukrywać albo... Nagle cały dym zaczął wirować. Zastanawiało Rikimaru jakim cudem unosi się tak długo, ale wszystko się wyjaśniło. Mgła z pyłem zaczęła formować kształt i ukazał się im niebieski demon. To była jedna z jego sztuczek, prawdopodobnie defensywna i nieprzewidywalna. Z Syy było wszystko w porządku, ale cios jak wszystkie pozostałe miał sporą moc.
- OoC:
- OoC:
Demon Podstawowy 8000 dmg
Telekinesis 2453dmg, -50ki
Aura wytrzymałości, siły i energii -150hp
HP: 2200-150= 2050 (13%)/14175
KI: 16 451-50= 16401
Staty Konnacków wspierających w walce:
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 (x2) HP: 15 000-5000= 10 000 // HP: 5 000 // 2000 HP: 11 000-3000= 8 000
Energia: 1000 (x2) KI: 15 000 // KI: 15 000 // 1500 KI: 30 000//
Uderzają w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 79 109-2453= 76 656
Energia: 10000 KI: 135 240
Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Re: Pole Bitwy
Nie Lut 16, 2014 2:55 pm
The member 'Rikimaru' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 53
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 53
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitwy
Nie Lut 16, 2014 9:22 pm
Nie zdążyli w porę ogarnąć tego co demon robi, a cały gruz wylądował za nim, a więc w ten sposób zablokował atak. Uczył się niezwykle szybko i już się nauczył po poprzednim doświadczeniu co Rikimaru planuje. Bardzo szybko przemieścił się tuż przed nich i uderzył w Deigra posyłając go na dalsze budynki. Słychać było głuche uderzenie. Nie miał czasu na szybką reakcję, ponieważ demon pojawił się przed nimi i uderzył po raz kolejny w Syy, którą ledwo co złapał Rikimaru.
- Kienzan. - Krzyknął i rzucił dyskiem prosto w paszczę stwora. Dysk przeleciał po jego twarzy rozcinając skórę na jego pysku. Miał niezwykle twardą skórę, a więc nawet Kienzan nie pomoże. Domyślał się, że tak będzie, ale pod presją robił co mógł. Trzymając Syy za brzuch poleciał szybko jak najdalej od stwora. Poczuł, że kapłani przystąpili do leczenia po raz kolejny.
- Dziękuje Rikimaru. Musimy znaleźć inny sposób na niego.
- Wiem, ale gdyby tylko techniki na niego działały to coś byśmy mogli zdziałać.
- Bez wątpienia znasz ich wiele, ale czy masz coś co mogłoby go wykończyć?
- Niestety nie, a ten zielony promień na niewiele się zdał jak widać. Zresztą jest podobny do technik waszych kapłan. Nawet ten dysk nie wiele dał.
- Kienzan. - Krzyknął i rzucił dyskiem prosto w paszczę stwora. Dysk przeleciał po jego twarzy rozcinając skórę na jego pysku. Miał niezwykle twardą skórę, a więc nawet Kienzan nie pomoże. Domyślał się, że tak będzie, ale pod presją robił co mógł. Trzymając Syy za brzuch poleciał szybko jak najdalej od stwora. Poczuł, że kapłani przystąpili do leczenia po raz kolejny.
- Dziękuje Rikimaru. Musimy znaleźć inny sposób na niego.
- Wiem, ale gdyby tylko techniki na niego działały to coś byśmy mogli zdziałać.
- Bez wątpienia znasz ich wiele, ale czy masz coś co mogłoby go wykończyć?
- Niestety nie, a ten zielony promień na niewiele się zdał jak widać. Zresztą jest podobny do technik waszych kapłan. Nawet ten dysk nie wiele dał.
- OoC:
- OoC:
Demon Podstawowy 8000 dmg
Kienzan 2457/2= 1228dmg ; -2702KI
Aura wytrzymałości i energii -100hp
HP: 2050-100+5%heal 708= 2658 (18%)/14175
KI: 16401-2702+5% 945heal= 14 644
Staty Konnacków wspierających w walce:
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 (x2) HP: 10 000-4000+5%heal 750= 6 750 // HP: 5 000+5%heal 750= 5750 // 2000 HP: 8 000-4000+5% heal 3000= 4 000
Energia: 1000 (x2) KI: 15 000 // KI: 15 000 // 1500 KI: 30 000//
Uderzają w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 79 109-1228= 77 881
Energia: 10000 KI: 135 240
Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Re: Pole Bitwy
Nie Lut 16, 2014 9:22 pm
The member 'Rikimaru' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 57
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 57
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitwy
Pon Lut 17, 2014 12:29 am
Deigr i Morfir nawet nie zdążyli się unieść dość wysoko, a demon w mgnieniu oka po prostu pojawił się w ułamku sekundy za jednym i drugim uderzając ogonem i pięścią, a po kolejnym ułamku sekundy znalazł się obok Syy i Rikimaru, ale on uniknął obrażeń dzięki niezwykle szybkiej reakcji wojowniczki, która odepchnęła go za pomocą Kiaiho przez co tylko ona wyleciała wysoko w powietrze kopnięta przed demona. Trochę było to nieumyślne z jej strony, że zrobiła coś takiego, ponieważ nie mógł się odpowiednio skoncentrować na ataku i mógł albo uciec albo po prostu machnąć mieczem. Dokonał drugiego wyboru, niezbyt trafnego, ponieważ uderzenie było tak lekkie, że co prawda zrobił małe wyżłobienie w skórze demona, ale miecz się zaklinował. Demon odwrócił oko w jego stronę i wiedział, że musi się oddalić.
Zastanawiał się co zrobiliby inni na jego miejscu. Czy Genialny Żółw jest w stanie pokonać potwora, jeżeli oni polegną? Czy ktoś zdecyduje się bronić Ziemi? Z poznanych na żywo osób może byłby w stanie to zrobić Genialny Żółw lub może Braska. Chepri był za słaby, a nawet te 2 lata raczej nie dały mu aż tyle. Mógł przewyższyć Rikimaru, ale raczej nieznacznie. Była też tamta demonica June oraz parę innych Ki, które gdzieś zniknęły w przestrzeni, a był moment w kosmosie podczas snu, że wyczuł coś, ale nikt z nich chyba nie miał nawet połowy mocy jaką dysponował jego obecny przeciwnik i jeżeli on go nie pokona to być może zniknie kilka planet...
Nie mógł teraz myśleć o oddaniu komukolwiek innemu pola walki. Musi się ukryć, a na szczęście znalazł się bardzo blisko pozostałych budynków tego miasta i wleciał błyskawicznie między nie. Słyszał za sobą walące się bloki, brzęk szkła oraz pisk stali, ale demon zgubił go z oczu. Nie potrafił wyczuwać mocy Rikimaru. Musiał działać instynktem, może węchem lub słuchem, a jak długo pozostawał brudny od kurzu i bezszelestnie się unosił za ścianami to mógł być w miarę bezpieczny.
Zastanawiał się co zrobiliby inni na jego miejscu. Czy Genialny Żółw jest w stanie pokonać potwora, jeżeli oni polegną? Czy ktoś zdecyduje się bronić Ziemi? Z poznanych na żywo osób może byłby w stanie to zrobić Genialny Żółw lub może Braska. Chepri był za słaby, a nawet te 2 lata raczej nie dały mu aż tyle. Mógł przewyższyć Rikimaru, ale raczej nieznacznie. Była też tamta demonica June oraz parę innych Ki, które gdzieś zniknęły w przestrzeni, a był moment w kosmosie podczas snu, że wyczuł coś, ale nikt z nich chyba nie miał nawet połowy mocy jaką dysponował jego obecny przeciwnik i jeżeli on go nie pokona to być może zniknie kilka planet...
Nie mógł teraz myśleć o oddaniu komukolwiek innemu pola walki. Musi się ukryć, a na szczęście znalazł się bardzo blisko pozostałych budynków tego miasta i wleciał błyskawicznie między nie. Słyszał za sobą walące się bloki, brzęk szkła oraz pisk stali, ale demon zgubił go z oczu. Nie potrafił wyczuwać mocy Rikimaru. Musiał działać instynktem, może węchem lub słuchem, a jak długo pozostawał brudny od kurzu i bezszelestnie się unosił za ścianami to mógł być w miarę bezpieczny.
- OoC:
- OoC:
Demon Szybki 8000 dmg
Podstawowy 170dmg
HP: 2658+5%heal 708= 3366 (23%)/14175
KI: 14644+5% 945heal= 15 589
Staty Konnacków wspierających w walce:
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 (x2) HP: 6750-1500+5%heal 750= 6 000 // HP: 5 750-2500+5%heal 750= 4 000 // 2000 HP: 5 500-4000+5% heal 1500= 3 000
Energia: 1000 (x2) KI: 15 000 // KI: 15 000 // 1500 KI: 30 000//
Uderzają w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 77 881-170= 77 711
Energia: 10000 KI: 135 240
Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Re: Pole Bitwy
Pon Lut 17, 2014 12:29 am
The member 'Rikimaru' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 23
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 23
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitwy
Pon Lut 17, 2014 2:15 pm
Demon chyba zaczynał się denerwować, ponieważ zaczął rozwalać budynki jeden po drugim, a całe zwały różnego materiału przelatywało alejkami oraz nad budynkami. Tak jakby znalazł się na betonowym morzu. Ffynci Ceffyl był coraz bliżej niego i nie miał wyboru. Jeżeli tak dalej pójdzie to nie ruszą z miejsca, a kapłani powinni mu trochę mocy zregenerować.
- Trudno. Będę musiał to spróbować pierwszy raz na czymś tak potężnym...
Pierwszy i jedyny raz użył tej techniki nad leśnym strumykiem. Połączył wtedy siłę Kiaiho oraz Kiai, a nawet wzmocnił efekt. Był w stanie zatrzymać mocny i obszerny atak, ogień, eksplozje. Dodatkowo podmuch mógł być na tyle mocny, żeby coś unieruchomić na chwilę. Tak wielkiego przeciwnika jak demon nie będzie łatwo zatrzymać, ale to będzie dobry test dla jego umiejętności. Wyleciał nad budynki i momentalnie zauważając potwora skoncentrował mnóstwo energii. Nie tylko gruz nagle zatrzymał się w powietrzu i został rozrzucony na boki, ale Ffynci Ceffyl zamarł na chwilę. Noga i ręka wisiały w powietrzu, a więc nie był w stanie zrobić kroku pod naporem tak sporej KI. Udało mu się, ale czuł niesamowite zmęczenie. Tak jak się spodziewał na podstawie wszystkich poprzednich ataków. Zużył bardzo dużo energii, ale nie miał wyboru i musiał iść za ciosem.
Uniósł się znacznie wyżej i mając pewność, że już żaden mieszkaniec nie znajduje się w mieście zaczął bombardować okolicę ki-blastami. Rezoku Energy Dan było jedną z najmocniejszych technik, którymi dysponował. Nie miała ona takiego efektu jak powinna, ale na Kamehame nie miał czasu. Musiał zdecydować się na coś szybkiego, póki przeciwnik nie może zareagować. Skoncentrowanie mocy na fale uderzeniową i jej wyrzucenie zajęłoby zbyt wiele czasu i mógłby tym sposobem przegrać, a tak umożliwił towarzyszom powrót do gotowości i pozbierania się po poprzednim ataku.
Trening Start
- Trudno. Będę musiał to spróbować pierwszy raz na czymś tak potężnym...
Pierwszy i jedyny raz użył tej techniki nad leśnym strumykiem. Połączył wtedy siłę Kiaiho oraz Kiai, a nawet wzmocnił efekt. Był w stanie zatrzymać mocny i obszerny atak, ogień, eksplozje. Dodatkowo podmuch mógł być na tyle mocny, żeby coś unieruchomić na chwilę. Tak wielkiego przeciwnika jak demon nie będzie łatwo zatrzymać, ale to będzie dobry test dla jego umiejętności. Wyleciał nad budynki i momentalnie zauważając potwora skoncentrował mnóstwo energii. Nie tylko gruz nagle zatrzymał się w powietrzu i został rozrzucony na boki, ale Ffynci Ceffyl zamarł na chwilę. Noga i ręka wisiały w powietrzu, a więc nie był w stanie zrobić kroku pod naporem tak sporej KI. Udało mu się, ale czuł niesamowite zmęczenie. Tak jak się spodziewał na podstawie wszystkich poprzednich ataków. Zużył bardzo dużo energii, ale nie miał wyboru i musiał iść za ciosem.
Uniósł się znacznie wyżej i mając pewność, że już żaden mieszkaniec nie znajduje się w mieście zaczął bombardować okolicę ki-blastami. Rezoku Energy Dan było jedną z najmocniejszych technik, którymi dysponował. Nie miała ona takiego efektu jak powinna, ale na Kamehame nie miał czasu. Musiał zdecydować się na coś szybkiego, póki przeciwnik nie może zareagować. Skoncentrowanie mocy na fale uderzeniową i jej wyrzucenie zajęłoby zbyt wiele czasu i mógłby tym sposobem przegrać, a tak umożliwił towarzyszom powrót do gotowości i pozbierania się po poprzednim ataku.
- OoC:
- OoC:
DemonPotężny 16000 dmg
Riki's Kiaiho ofensywne - anulowanie potężnego, paraliż na następną turę. -4000KI
Zarzut Rezoku Energy Danem - 1134 dmg; -2449KI
aura energii -50KI
HP: 3366-50= 3316 (22%)/14175
KI: 15 589-6449= 9140
Staty Konnacków wspierających w walce:
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 (x2) HP: 6 000 // HP: 4 000 // 2000 HP: 3 000
Energia: 1000 (x2) KI: 15 000 // KI: 15 000 // 1500 KI: 30 000//
Uderzają w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 77 881-1134= 76 747
Energia: 10000 KI: 135 240
Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Demon zblokowany przez kiaiho, kapłani mogą ewentualnie dwukrotnie poleczyć.
Trening Start
Re: Pole Bitwy
Pon Lut 17, 2014 2:15 pm
The member 'Rikimaru' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Procent' : 6
--------------------------------
#2 'Procent' : 66
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
#1 'Procent' : 6
--------------------------------
#2 'Procent' : 66
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitwy
Pon Lut 17, 2014 5:36 pm
- To był fantastyczny atak Rikimaru. - Krzyknął Morfir, który doleciał pierwszy do niego, ale zbyt długo jego radość nie trwała ponieważ palec demona wyłonił się z masy piachu i uderzył dokładnie w konakiana, którego pacnął w kierunku ziemi, a ten lecąc z ogromną szybkością wpadł na Deigra i obaj zderzyli się z gruntem, a cofająca się łapa demona zawadziła o Syy, która zdążyła wbić tylko miecz w tą rękę. Utknął w niej i dziewczyna pozostała bez miecza.
- Kso! - Zaklęła ostro, ale nie próbowała odzyskać broni, ponieważ nie byłaby w stanie jej wyciągnąć. Zamiast tego ustawiła się tuż obok Rikimaru, który patrzył niepewnie w kierunku dwójki pozostałych wojowników. Moc Morfira gwałtownie spadła, a Deigr był w nielepszym stanie.
- Co się stało? - Zapytała niepewnie Syy, która zauważyła zmartwione spojrzenie ziemianina. Nie potrafiła tak dobrze i dokładnie wyczuwać obcy, ale chyba coś ją tknęło ponieważ rzuciła się na pełnej szybkości w kierunku swoich pobratymców. Nawet kapłani nie byli w stanie już nic zrobić... Bez wątpienia Morfir oddał swój ostatni dech, a jego ostatnie słowa to była niezrozumiała fascynacja tym co zrobił przed chwilą, a tak naprawdę nic szczególnego się nie stało. Demon odczuł z pewnością ten atak jakby Rikimaru ukąsiła co najwyżej osa, ale nawet użądlenie było irytujące, więc czy tak się czuł teraz Ffynci Ceffyl? Czy tylko go rozwścieczył do tego poziomu, że unicestwił tego, który był w tym momencie najgłośniej? Może powinien był jednak zaczekać na Ziemi i się wzmocnić na przybycie tej bestii? A może powinien wsiąść do kapsuły i po prostu stąd zwiać, a zmierzyć się z bestią dopiero jak zyska więcej mocy?
- Muri... Niemożliwe, żeby był tak silny i jeszcze w dodatku odporny... Ksooooo.
Rozluźnił wszystkie mięśnie, ponieważ nie miał zupełnie pomysłu na walkę i nie znalazł żadnego słabego punktu. Zamknął jeszcze raz oczy, żeby skoncentrować się na otoczeniu, bo może coś przegapił albo jest po prostu zbyt skoncentrowany na różnicy mocy? Zapomniał, że nie liczy się tylko siła przeciwnika. Sam zyskał podczas tej całej walki i wszystkich poprzednich sporo mocy. Czy te całe dwa lata mogły pójść na marne? Przecież cały czas trenował żeby być w stanie bronić innych.
Trening Koniec.
- Kso! - Zaklęła ostro, ale nie próbowała odzyskać broni, ponieważ nie byłaby w stanie jej wyciągnąć. Zamiast tego ustawiła się tuż obok Rikimaru, który patrzył niepewnie w kierunku dwójki pozostałych wojowników. Moc Morfira gwałtownie spadła, a Deigr był w nielepszym stanie.
- Co się stało? - Zapytała niepewnie Syy, która zauważyła zmartwione spojrzenie ziemianina. Nie potrafiła tak dobrze i dokładnie wyczuwać obcy, ale chyba coś ją tknęło ponieważ rzuciła się na pełnej szybkości w kierunku swoich pobratymców. Nawet kapłani nie byli w stanie już nic zrobić... Bez wątpienia Morfir oddał swój ostatni dech, a jego ostatnie słowa to była niezrozumiała fascynacja tym co zrobił przed chwilą, a tak naprawdę nic szczególnego się nie stało. Demon odczuł z pewnością ten atak jakby Rikimaru ukąsiła co najwyżej osa, ale nawet użądlenie było irytujące, więc czy tak się czuł teraz Ffynci Ceffyl? Czy tylko go rozwścieczył do tego poziomu, że unicestwił tego, który był w tym momencie najgłośniej? Może powinien był jednak zaczekać na Ziemi i się wzmocnić na przybycie tej bestii? A może powinien wsiąść do kapsuły i po prostu stąd zwiać, a zmierzyć się z bestią dopiero jak zyska więcej mocy?
- Muri... Niemożliwe, żeby był tak silny i jeszcze w dodatku odporny... Ksooooo.
Rozluźnił wszystkie mięśnie, ponieważ nie miał zupełnie pomysłu na walkę i nie znalazł żadnego słabego punktu. Zamknął jeszcze raz oczy, żeby skoncentrować się na otoczeniu, bo może coś przegapił albo jest po prostu zbyt skoncentrowany na różnicy mocy? Zapomniał, że nie liczy się tylko siła przeciwnika. Sam zyskał podczas tej całej walki i wszystkich poprzednich sporo mocy. Czy te całe dwa lata mogły pójść na marne? Przecież cały czas trenował żeby być w stanie bronić innych.
- OoC:
- OoC:
DemonPotężny 16000 dmg(był w poprzedniej turze) Podstawowy 8000dmg /750/4750/2500
bloku nie miał bo był sparaliżowany
Podstawowy 341 dmg
HP: 3316+5%heal 708= 4024 (28%)/14175
KI: 9140+5%heal 945= 10085/18900
Staty Konnacków wspierających w walce:
Siła: 1000 // 500 // 1500 //
Szybkość: 1000 // 500 // 1500 //
Wytrzymałość: 1000 (x2) HP: 6 000+5%heal 750-750= 6000 // HP: 4 000+5%heal 750-4750= 0 // 2000 HP: 3 000+5%heal 1500-2500= 3000
Energia: 1000 (x2) KI: 15 000 // KI: 15 000 // 1500 KI: 30 000//
Uderzają w ataki demona pochłaniając odpowiednią ich część.
Staty demona "Ffynci Ceffyl":
Siła: 8000
Szybkość: 8000
Wytrzymałość: 6000 HP: 76 747-341= 76 406
Energia: 10000 KI: 135 240
Jego odporność na ataki energetyczne wynosi 50%.
Rzucam kość walka dla demona oraz procent (jest jeszcze 3 konacków, którzy zajmują się leczeniem). Jak wypada poniżej 33 to bez leczenia. Jak wypada 33-66 to leczą 5%. Jak wypada 67-99 to leczą 10%. Jak wypadnie 0, 50 lub 100 to jeden z nich zostaje zabity. Śmierć dwóch leczą max 5%, śmierć wszystkich bez leczenia.
Trening Koniec.
Re: Pole Bitwy
Pon Lut 17, 2014 5:36 pm
The member 'Rikimaru' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 6
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Procent' : 6
Strona 1 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach