Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Kame House

+4
NPC.
Rikimaru
Reito
NPC
8 posters
Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Kame House - Page 5 Empty Kame House

Sro Maj 30, 2012 12:43 am
First topic message reminder :

Kame House - Page 5 XmvrecKame House
Dom Genialnego Żółwia - jest to domek na małej wysepce na środku oceanu. Mieszkają tam Żółwi Pustelnik (zwany też Kameseninem) i jego zwierzątko Morski Żółw. Wyspa jest bardzo trudna do odnalezienia ponieważ jest zbyt mała by ją umieścić i zaznaczyć na mapie przez co niewiele osób wie o jej istnieniu.
Informacje
Techniki do nauczenia
- Kamehameha
- Mafuba
- Telephaty
- Ki Feeling
UWAGA!
Nie można pisać w tym temacie bez pozwolenia NPC/Admina/Mg. Najpierw trzeba zdobyć informacje o położeniu wyspy.


"Przed napisaniem zapoznaj się z treścią postu dołączonego do tematu bądź skonsultuj się z adminem lub MG, gdyż każdy post niewłaściwie napisany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu."


Ostatnio zmieniony przez NPC dnia Sob Lut 16, 2013 1:43 pm, w całości zmieniany 6 razy

Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Nie Sie 03, 2014 12:50 pm
Genialny Żółw faktycznie na początku miał problemy z rozpoznaniem osobnika, ale po chwili wypowiedział jego imię. Chłopak uśmiechnął się widząc zdziwienie na twarzy mistrza, który bez wątpienia był zaskoczony sporą mocą swojego byłego ucznia. Dopiero kolejne pytania zbiły samego Rikimaru z tropu i wywołały zmieszanie, ponieważ sądził iż Genialny Żółw tego nie wychwyci, ale stało się zupełnie inaczej.
To tak jakby ktoś podejrzał mu jego karty podczas ostatecznej rozgrywki w pokera, gdzie stawka toczy się o grubą kasę. A jednak mistrz był w stanie wyczuć zmianę. Bez wątpienia doświadczenie biło na głowę Rikimaru, który mimo pozyskania wiedzy Shin D. Ragona był jednak w tyle za tym sędziwym starcem. Podrapał się po głowię i odparł szczerze, bo wiedział, że oszukać Genialnego Żółwia nie jest łatwo.
- Prawdę mówiąc to się z nim połączyłem jakby po równi. No może, więcej jest Rikimaru niż D.Ragona, ale w walce jestem gotów pójść na całość i nie cofnąć się przed niczym. Kontrola to trudne sformuowanie. Powiedziałbym, że zachodzi kompromis. Nie masz się czego bać. Przybyłem, ponieważ chciałbym się dowiedzieć więcej, jeżeli to możliwe. - Nie powiedział nawet jednego kłamstwa i wszystko ze spokojnym głosem i lekkim uśmiechem. Następnie dodał na koniec:
- O tak. To czego teraz pragnę to wszelkiej wiedzy. Już wcześniej byłem świadom, że mądrość daje również siłę, a nie same mięśnie, ale po Tobie widzę, że daje ona jeszcze więcej.
Czy sama wiedza może być taka groźna? Dlaczego Genialny Żółw miałby jej nie przekazać lub mu nie ufać? Może i aura jest mroczna, może daje się czuć mordercze zapędy, ale nie czuć by były skierowane w kierunku starca. To straszne uczucie to tylko chęć podjęcia walki z kimś potężnym, zniszczenia go, może zabicia, może poniżenia, ewentualnie stworzenia zabawy. Długiej, w której inni będą pionkami niczym na szachownicy, walczący ze sobą, może nawet zabijający, zbici z tropu, idący według wcześniej stworzonego planu. W tej grze wcale nie zwracał uwagi czy ktoś jest dobry czy zły. Potraktuje podobnie osoby, które zarówno trafiają do nieba jak i do piekła lub czyśćca. Ich osobowość jest mu totalnie obojętna, acz zabawianie się tymi przesiąkniętymi złem istotami jest łatwiejsze. Być może mógłby zostać niedługo panem ciemności i kierować pionkami zła, rzucając ich tak naprawdę na pożarcie, bo słabsi od niego powinni zginąć. Niech dobro cieszy się chwilowo pozornym zwycięstwem.
Takie oto myśli gdzieś głęboko kłębią się, a z drugiej strony jako ziemianin traktuje tę planetę jako królestwo, które nie może ulec zniszczeniu, bo wie, że jest na nim wiele piękna. W końcu przy długim żywocie musi zapełnić lukę. Jedynie piaszczyste lub lodowate pustynie nie są tak urokliwe wodospady lub góry albo pachnące lasy, które mogą go natchnąć do czego ciekawego. Te myśli z kolei sprawiają, że jego krwiożercza natura na chwilę się uspokaja i jest niczym skała z w ogóle nie wyczuwalnymi emocjami, popędami. Tak. Niczym skała. Właśnie dokładnie to teraz osiągnął mówiąc spokojnie do Genialnego Żółwia.
Gość
Gość

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Sro Sie 06, 2014 2:30 pm
Ending z DB Kai

W wulkanie
To były ciężkie chwile dla demonicy, ale dawała radę. Niewiedza, a zarazem wiedza, co się dzieje na wyspie (lub może zdarzyć) działała na nią jak dziesięć kaw wypitych na raz. Drżące ręce, oraz niespokojna mimika twarzy zdradzała, że tu nie chodzi tylko o wykonanie zadania zleconego jej przez Braskę. Wyraźnie ukrywała przed ojcem, że jest jeszcze coś o wiele ważniejszego niż tron jej ojca. To było życie bliskich jej osób, oraz nic nie winnego światu jej synka, Shigo. Wibracje jego KI były małe, ale i tak wyczuwalne dla matki. No, ale musiała teraz skupić się na tworzeniu mieczu. Im szybciej skończy tą zabawę tym szybciej poleci do celu.
Po głębokim wdechu w pierś rudowłosa mogła zacząć działać. Stała wyprostowana z dłonią wyciągniętą ku przodowi. Starała się znaleźć w swojej podświadomości odpowiedni wygląd dla swojego oręża. Myślami stała na ogołoconej z roślinności ziemi, a wokół niej znajdowało się tysiące wbitych w ziemię mieczy. Każdy wyglądał inaczej, każdy mienił się innymi kolorami, ale tylko jeden był tym najbardziej wytrzymalszym i najostrzejszym (tak, ciut Bleachem śmierdzi). Musiała go więc znaleźć.
Wytworzyła w swojej głowie przeciwników, cienie, które również używały broni białej - tak dla rozgrzewki. Nie tracąc czasu na zbędne przemyślenia, demonica chwyciła pierwszy lepszy miecz z brzegu i ruszyła na jednego z oponentów. Już przy samym zetknięciu się broni do siebie, jej pękł jakby był zrobiony ze szkła. Rozleciał się na tysiące kawałków, a jej samej oberwało się ostrzem w ramię. Podobnie również było z pozostałymi siekaczami. Albo się wyginały przez kiepski rodzaj stali, albo pękały. Coraz większe i liczniejsze rany na ciele June, zaczęły doprowadzać ją do szału. Była wykończona, a zużyła zaledwie pięć procent obecnych tutaj mieczy. Powinna znaleźć inny sposób, bo w takim tempie świat zostanie unicestwiony dziesięć razy nim dziewczyna się ogarnie.
Robiąc uniki przed kolejnym przeciwnikiem, złotooka myślała gorączkowo jak przyspieszyć proces nauki. Czarnozłote oczy badały teren, jakby chciały znaleźć jakąś wskazówkę, dostrzec coś. Wyostrzony zmysł słuchu nasłuchiwał wołania... i... coś ją tknęło. Jakby cichy głosik, błysk oraz mała drobinka KI została skierowana w jej stronę. Przystanęła, a następnie odwróciła wzrok w ową stronę.

"J...ne"
___ - "Jeszcze raz." - poprosiła w myślach, a wtedy ponownie usłyszała owy głosik. Przypominał on dźwięk małej wróżki, która wypowiadała jej imię. Cichy, trudny do zlokalizowania. Zerwała się do biegu cudem unikając kolejnego ciosu przeciwnika po czym mijając las oręży dobiegła do jednego z nich. Chwyciła za czerwoną klingę i pociągnęła w górę...

W tym czasie, poza umysłem złotookiej zaczęło w końcu się coś dziać. W wysuniętej dłoni zaświeciło jasne światło, pojawiła się kula, która następnie zaczął formować się z niej kształt tego, co wyciągnęła ze swojego umysłu. Gdy światło opadło ukazało to, czego szukała...

Miecyk:

Zamiast cieszyć się swoim sukcesem, demonica schowała swój oręż, a następnie zwróciła do swojego ojca, dziękując mu za pomoc. Nie tracąc więcej swojego cennego czasu, poleciała.

Na wyspie

Na wyspie Genialnego Żółwia znalazła się w tempie bardziej niż ekspresowym. Będąc już bardzo blisko, postanowiła ukryć swoją moc. Nawet co jakiś czas używała swojej mocy, by zmienić jej barwę oraz siłę. To był taki jej diabelski trik by nie dać przeciwnikowi poznać się, że ktoś leci w jego stronę. Nie miała czasu na zabawy, szczególnie jeżeli oponent jest od niej silniejszy. Jeżeli nie zdarzy się jakiś cud, to dziewczyna polegnie...
Nie było tutaj mowy o delikatności. Demonica pojawiła się na wyspie niczym rakieta. Wisząc kilka metrów nad domkiem skierowała swój wściekły wzrok pełny nienawiści na osobę, która siedziała na werandzie. Machnęła ogonem, a następnie wyrzuciła z ręki kilka świecących obręczy, które miały na celu skrępować Rikimaru. Na razie nie zastanawiała się dlaczego czuje od tej istoty zarówno człowieka jak i demona. Chciała go jak najszybciej odciągnąć od tej wyspy.
Jej ruchy były bardzo szybkie. Zniknęła, pojawiła się obok Genialnego Żółwia i rozkazała:
___ - Bierzcie Shigo i zabierajcie się stąd, SZYBKO! - krzyknęła, po czym rzuciła swoim przeciwnikiem jak zawodowy rzucacz kulą. Uaktywniła aurę lecąc zaraz za swoim celem. Będąc zaraz obok niego, jej ciało zajęło się ogniem, tworząc żywą pochodnię. Gorąca pięść uderzyła w brzuch hybrydy, a następnie poprawiła nogą z obrotu posyłając go na jedną z okolicznych wysp.
Już teraz było widać na jej twarzy lekkie zmęczenie. Utrzymywanie Fire Torch jest bardzo wyczerpujące dla jej organizmu, a jeszcze potrzebuje energii by się bronić oraz by móc wytworzyć miecz.
Nie spuszczała wzroku z miejsca, w którym wylądował mężczyzna. Chmury wokół stały się zupełnie czarne, a pogoda zaczęła powoli zmieniać się na burzową... gniew demona ściąga pioruny.



OOC
Koniec treningu


Cześć! Atak!
GALACTIC DONUT - Paraliż na 1 turę (przy okazji, co za geniusz tworzył tą technikę tutaj? To normalne, że jeżeli podzieli się energię przez energię to wyjdzie 1!)
FIRE TORCH -  Siła*1,5 na 3 tury (10950) (została 1 tura)

DMG = 10950 + 10950 = 21900
Koszt: 10950 + 4200 *2 = 30300 - 60 = 30240

HP: BZ
KI: 32760  (Oj xD)
Rikimaru
Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Sro Sie 06, 2014 6:07 pm
::: ::: Muzyka ::: ::: Muzyka ::: ::: Muzyka ::: ::: Muzyka ::: :::
Stał tak i czekał na odpowiedź, ale wiedział on, tak jak i wiedział to Genialny Żółw, że rozmowa albo musi poczekać, albo będzie trzeba wyjaśniać wszystko w biegu. Wyczuł ją jeszcze daleko na kontynencie, a potem zbliżała się. Aura błyskawicznie się zmieniała i zanikała, ale impulsy i ruchy powietrza wskazywały, że zmierza w tym kierunku. Cząstka tej aury była podobna do mocy June, ale też była nieco inna. Znacznie potężniejsza. Wiedział czego może się spodziewać po demonach i do czego są zdolne. On zmienił się bardzo w porównaniu do ich ostatniego spotkania, a co z nią? Co ją tu sprowadza? Na moment przed tym jak się zjawiła przed Genialnym Żółwiem, moc Rikimaru osiągnęła poziom maksymalny, jego oczy rozjaśniły, a włosy błysnęły seledynem i stanęły lekko do góry jak u saiyan, a następnie kolor wrócił do normy. Wyładowania elektryczne jednak wyglądały groźnie, bo wyczuł jej intencje na moment przed tym jak rzuciła na niego obręcze. Pozwolił jednak, aby dosięgnęły go, ponieważ zastanawiał się co dalej się stanie.
Zabierajcie się stąd? Bierzcie Shigo? Powaliło ją? - Pomyślał, ale nim zdążył coś powiedzieć do Genialnego Żółwia, Misaki i samej June to już poczuł gorące uderzenia na swoim ciele, a to drugie było na tyle silne, że przeleciał parę kilometrów. Nim wygasił prędkość już stał na wysepce obok. Zdążył jedynie przekazać wiadomość telepatycznie do Misaki i Genialnego:
::: ZOSTAŃCIE TAM, GDZIE JESTEŚCIE, BO MI SIĘ NIE BĘDZIE CHCIAŁO WAS SZUKAĆ, a widzę, że co nieco zostanie zniszczone :::
W zasadzie na oceanie nie ma się co wiele ograniczać, ale lepiej będzie przenieść walkę w przestworza. Popędził z powrotem na plażę przed domek, wystawił lekko do przodu rękę spodem do góry z wystawionymi dwoma palcami, które zgiął będąc 10 metrów od plaży. Chciał być pewien, że dobrze wymierzy i tak też słup ziemi wystrzelił w górę uderzając June w górę i niosąc ją w przestworza [1tura]. Miał teraz okazję na zablokowanie Genialnego Żółwia, żeby nic nie zrobił.
- Wybacz Mistrzu, Misaki, ale chciałbym tę walkę odbyć sam. Taiyoken.[2 tura;1 Twojego paraliżu]
Teraz mógł być pewien, że nie będzie ich powstrzymywać. Pojawił się przed nim ktoś równie silny co on, ktoś kto nie wiedzieć czemu kiedyś przyjacielski teraz bez słowa go atakuje. Co prawda gdyby sam zadecydował, że się do niej uda to pewnie też celem byłaby walka, ale nie tak... od razu, bez zapowiedzi. Zrobiłby przywilej i dał damie pierwszej ruszyć. Koniec końców wyszło na to samo.
Skierował się ku niej i po ułamku sekundy wyprzedził słup ziemi niosący demonicę. Wiedział, że zaraz się z tego oderwie, ale musiał zadać pytanie, a więc postanowił zrobić to samo co ona, ale w nieco ostrzejszej wersji. Skoncentrował ki w palcach i strzelił zaostrzonym szpikulcem, który przebił bok June, wbił się w słup zatrzymując go.
Aura Rikimaru wtedy stała się czarna niczym (tło w postach xD) ciemny pokój bez okien i drzwi. Tylko seledynowe wyładowania od czasu do czasu rozświetliły twarz Rikimaru podobnie jak zderzenie się tak negatywnie nastawionych energii. Całą seria błyskawic przeszywała niebo, ciemne chmury skłębiły się nad dwoma osobnikami, wirowały i napędzały prądy. Po chwili wokół nich pojawiły się długie i cienkie wiry wodne, na wysokości trzech kilometrów nad oceanem, co jest praktycznie niespotykane na takiej planecie jak Ziemia. Wydawać się mogło, że to koniec anomalii pogodowych, ale po chwili pojawił się grad. Kule grubości oka sypały się z nieba jak oszalałe i nawet wiatr nie był w stanie zmienić ich pionowego kursu. Płaszcz Rikimaru trzepotał i wił się niczym szalony smok pośród chmur. Interesowała go odpowiedź tylko na jedno pytanie:
- Dlaczego chcesz mnie zabić? - Bowiem tylko w tym jednym pytaniu zawierało się wszystko. Jak bardzo się zmieniła, poza wyglądem, który różnił się znacząco, poza mocą, która była znacznie większa. Czy jej przemiana zmieniła tak bardzo charakter? Może powód był całkiem inny. Mógł dowiedzieć się wszystkiego, jeżeli raczy mu odpowiedzieć, a dał jej na to szansę.[2 tura twojego paraliżu; kolejny paraliż (Kinotsurugi) na następną turę - tu daje szansę na odpowiedź.]



OoC:
Telepatia -20KI za 2 osoby.
1. Telekinesis paraliżujący; paraliżuje Cię na 2 tury; (Twoja energia 4200*1,5= -6300KI)
2. Pierwsza tura Twojego paraliżu: Tayioken na Genialnego i resztę -400KI
3. Druga tura Twojego paraliżu: Kinotsurugi na Tobie; paraliż jedna tura -60KI

Razem: tylko paraliż, bez dmg; jesteś dalej sparaliżowana, ale możesz mówić; -6780KI

HP: 81000 -21900= 59100
KI: 123000 -6760= 116220
Anonymous
Gość
Gość

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Sro Sie 06, 2014 7:27 pm
______ No tak. Było tak pięknie, ale jednak jak życie uczy - nic nigdy nie idzie zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Zawsze coś nam umknie, a potem są z tego problemy. Tak też było teraz, gdy demonica nie doceniła swojego przeciwnika i zbyt wcześnie uniosła się górowaniem nad sytuacją. Mężczyzna uwolnił się ze świecących obręczy, a potem pomknął w stronę, od której starała się go odciągnąć. Demonica zaklnęła siarczyście, a następnie poleciała zaraz za nim pozbywając się ognistej powłoki. Nagle, ni stąd ni zowąd przed nią wyrosło coś na wzór ziemnego filaru. Poczuła się jak mucha walnięta przez packę na muchy. Uderzona zaczęła lecieć w górę wraz z tym cholerstwem. Niedługo później ocean zaczął zanikać, a wokół pojawiły się jedynie burzowe chmury, pioruny oraz wiry wodne. Demonicę trochę zmroczyło od tego bolesnego uderzenia, ale dała radę przewrócić się na plecy i założyć ręce na piersiach.
___ - Drań. - mruknęła pod nosem niezadowolona z takiego obrotu spraw. Gdy ta "winda" przestała rosnąć, pojawił się i jej oponent. Nim ta nawet pomyślała by zrobić unik, ten przebił jej bark techniką podobną do tej jej. Rudowłosa krzyknęła krótko czując przeszywający ból. Dlaczego zawsze musi ucierpieć jej bark do cholery? To ich podnieca, czy jak?  Ostatnio też był przebity...

Kame House - Page 5 Mueb7q
Przymknęła na chwilę oczy, lecz otworzyła je. Drżące tęczówki zwęziły się do kocich rozmiarów, a wściekły wzrok został skierowany na Rikimaru. Dopiero teraz dostrzegła w nim kogoś znajomego. Jakoś nie bardzo chciała przedtem przyglądać się jego buźce. To był Rikimaru, ten karmelek, którego Reito polecił jej odmienić gdy ten walczył z Dragotem przy leśnym strumieniu. Zabawne. Jakoś wtedy nie wyczuwała w jego mocy nic z demona. Co w takim razie się stało, że teraz jest inaczej? Ten wygląd...  
___ - Bo mam taki kaprys. - odparła ironicznie, z wrednym uśmieszkiem na ustach gdy padło pytanie z ust mężczyzny. W tym momencie gdzieś za nią w ocean strzelił piorun. Fale biły się ze sobą tworząc ogromne słupy wody. Spotkanie się dwóch potężnych energii musiało mieć jakiś wpływ na pogodę, nie było innej opcji. Fajny background - Kpisz czy o drogę pytasz? - powiedziała już nieco poważniej, marszcząc brwi - Intencje. Twoje intencje. TWÓJ CEL.

OOC
Więc czekam.
Rikimaru
Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Czw Sie 07, 2014 12:41 pm
- Mój CEL? - Zagrzmiał, ponieważ dopiero teraz zdenerwowało go to, iż ktoś przeszkodził mu w spokojnej rozmowie z Genialnym Żółwiem. Demonica totalnie oszalała i bez wątpienia coś nad interpretowała, ale wiedział jedno. Skoro już doszło do tej walki to takiej szansy nie przepuści. Miała tak dużą moc, że aż szkoda by było nie poddać się długiej i ciekawe walce, ale czując jej moc był pewien, że może to zakończyć lada moment. Mógłby ją zabić, ale wtedy najbliższą rozmowę mogą odbyć w piekle, jeżeli już tam trafi. Jeżeli jedynie zmasakruje ją maksymalnie jak się da i pozostawi przy życiu to być może zechce udzielić mu odpowiedzi skąd takie zachowanie. Czy chodziło tylko o Genialnego Żółwia? Czy też chodziło o... nagle coś mu rozjaśniło umysł. Była tam jeszcze jedna energia. To nie był na pewno Reito, acz ki podobna. Nie. To na pewno nie on. Za słabe. Moc Saiyana "błyszczała" gdzieś daleko poza ziemią, ale wcale nie była tak mocna jak June, chociaż przez chwilę nawet pomyślał, że jeżeli zabije June to może i przyleci Reito, który może też stał się mocniejszy. Nim jednak wróci na Ziemię to trochę minie.
- Moje intencje? Nic Tobie do moich intencji. Przeszkodziłaś w rozmowie. Popamiętasz mnie. Zobaczysz do czego zdolny jest Shin D. Rikimaru.
Powiedział swoje pełne imię w lekkim gniewie. Shin D. ... Ragon... był prawdopodobnie synem syna lub brata Braski lub też kogoś z jego rodziny. Teoretycznie Rikimaru łącząc się z Ragonem, który żył ponad 100 lat temu stał się częściowo członkiem tej wielkiej i okropnej rodziny, chociaż o Ragonie być może wielu nie wiedziało to o jego ojcu, jednym z najsłabszych demonów w historii chyba wiedziała cała świta demonów.
Najpierw wystawił rękę przed siebie, po chwili zaświeciła się ciemno-zielonym światłem, a po chwili setki zielonych błyskawic wystrzeliły wprost na June. Paraliżująca technika była na tyle mocna, że nie tylko całkowicie blokowała ciało, ale również zadawała ból. Była to jedna z mocniejszych technik.
Teraz była na jego łasce i mógł zdecydować się na zadanie jednego... ostatecznego ciosu. Wystawił ręce do przodu, następnie cofnął i zaczął się koncentrować.
- Kame... - Lecz na chwilę się zamyślił, ponieważ przypomniał sobie wygląd June z ich pierwszego spotkania. - Hame... Nie użyję pełnej mocy. Szkoda by było tak ładnej buźki. Pozostawię Cię przy życiu. Ledwie...
Stwierdził, że użyje techniki, ale nie na pełnej mocy. Poza tym darując życie, a do tego używając trochę słabszej fali powinien zyskać przychylność Mistrza i go podejść. Liczy na to, że mistrz ukaże mu coś potężniejszego albo coś fajnego. Nie był pewien co widzi w oczach demonicy, ale szybko spowiła ją potężna fala, która rzuciła ją do oceanu koło wyspy. Spodziewał się, że ona może próbować go jeszcze zamienić w cukierka, ale to może bez problemu zablokować za pomocą kiaiho lub kiai. Starał się ograniczyć, aby nie zabić.
Podleciał w tamtym kierunku. Byli niedaleko wyspy. Pionowe słupy wody opadły, a na niebie było nieco mniej błyskawic, a na wyspę Genialnego Żółwia padł niewielki snop prześwitującego słońca. Stojąc plecami do wyspy krzyknął:
- Czy to jest najpotężniejsza technika? Dla demonów, które atakują w ten sposób, bez żadnego ostrzeżenia warto mieć coś, co będzie mniejszym obciążeniem lub mieć większą moc! - Nie sądził, że dla Genialnego Żółwia to byłby powód dla podzielenia się wiedzą czegoś potężniejszego, jeżeli istnieje, ale patrząc na to z boku dla starego mistrza powinien to być powód wystarczający.
W końcu to Rikimaru swobodnie z nim rozmawiał, a to June nagle go zaatakowała z niezwykłą agresją. On się przecież tylko bronił, więc dlaczego mistrz miałby go nie nauczyć czegoś znacznie silniejszego lub też czegoś do obrony totalnej?
Założył ręka na rękę i wpatrywał się w wodę, w miejscu w które spadła demonica.

OoC:
Bankoku Bikkuri 8200dmg + paraliż; -9020 ki
Kamehame III = 53800dmg; -43040KI
Razem: paraliż, więc kamehy nie unikniesz; 62 000dmg; -52 060KI

HP: 59100
KI: 116220-52060= 64160
Anonymous
Gość
Gość

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Czw Sie 07, 2014 2:19 pm
To był cios poniżej pasa! XD Mogliśmy powalczyć jak ludzie. Very Happy

Ku*wa.
Mać.
No tak, mogła się spodziewać tego, że nie będzie miała cienia szansy. Nawet użycie miecza tu nic nie da. Rzuciła się na Rikimaru zupełnie bez celu, dała się ponieść emocjom tylko dlatego, że był tutaj jej syn. W dodatku nie do końca panuje nad swoją mocą, jest zbyt wybuchowa. Miała być silniejsza, przecież miała chronić Shigo!
Była sparaliżowana nie tylko strachem, ale też w sensie fizycznym. Demonica próbowała się nawet bronić, za pomocą kiaiho, lecz fala uderzeniowa była zbyt silna. Zasłaniając się jedynie ledwie łokciem wleciała z impetem do oceanu i zaczęła powoli opadać na dno. Szeroko otwarte oczy zdawały się nie mieć w sobie życia, a otwarte usta wypuszczały bąbelki z cennym powietrzem. Jeszcze przez jakiś czas działała na nią technika paraliżująca, która objawiała się malutkimi wyładowaniami wokół bezwładnego ciała rudowłosej. Choć była na skraju życia to nie była nieprzytomna. Wpatrywała się w taflę wody, która teraz zdawała się być o wiele bardziej spokojna. Przygaszenie jednej mocy wystarczyło by przyćmić wariacje natury.
Było coraz ciemniej, ciśnienie zaczęło napierać na jej ciało. Widziała jak krew ulatuje nie tylko z jej ramienia, ale z całej powierzchni skóry. Jak mogła być tak słaba? Na co był ten rok żmudnego treningu w komnacie ducha i czasu?  Po co trenowała tyle czasu tak wytrwale, nie raz, aż do utraty przytomności? Wszystko poszło na marne! Cholera!
Mrugnęła powiekami, a wtedy oczy demonicy zabłysły ponownie. Zacisnęła pięści, a następnie uaktywniła resztkami sił czerwoną aurę. Woda wokół niej zaczęła się gotować, co było chwilę później widać również na powierzchni. Wyleciała z wody tak szybko jak w nią wleciała, a nawet i szybciej. Gdy była niecały metr nad nią, wypluła z ust słoną wodę z domieszką krwi. Zgruchotane żebra naruszyły na pewno jej organy wewnętrzne. Walić to. Wysunęła rękę przed siebie, by po chwili stworzyć w niej to, nad czym trenowała chwilę temu. Dość spory miecz w czerwono-żółtym odcieniu przeciął ze świtem powietrze, a właścicielka zamachnęła się ogonem po czym ze wściekłością spojrzała na Rikimaru.
___ - Nie... Shin D. Rikimaru. - oczywiście samej June nic to nie mówiło. Nie znała się na drzewku swojej pokręconej rodzinki. Wiedziała jedynie, że Braska jest jej ojcem, a Vixen niedoszłą córką jej i Fox'a. Zostawmy na razie powiązania rodzinne.
Jej stan pozostawiał wiele do życzenia, ale dała jednak radę dolecieć do swojego niedoszłego przeciwnika oraz wymierzyć mu cios mieczem z góry. Oczywiście nic dziwnego w tym nie było, że mężczyzna bez trudu potrafił zablokować jej cios łokciem (sorka za poruszenie Twoją postacią). Jej słaby cios nie był zagrożeniem dla kogoś takiego jak on. Dobrą taktyką pokonał ją bez większego trudu. Mógł zabić, ale tego nie zrobił. Dlaczego?
___ - Chcesz... chcesz zdetronizować mojego ojca! Nie pozwolę Ci na to! W dodatku... - i tu zdało się usłyszeć głośny płacz dziecka dochodzący z różowego domku Kame - Tu jest moje dziecko. Tylko ja go mogę obronić, ma tylko mnie. Trzymaj się od niego z daleka. Jeżeli zrobisz mu krzywdę, pożałujesz. Znajdę siły na walkę, zawsze! - ręce jej zadrżały. Zaczęła w myślach przeklinać Reito za to, że odszedł. Znów. Gdyby tu był, wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. Bycie samotną ją przytłacza, nie daje sobie rady.
Woda skapywała z jej włosów, ciała oraz ubrania na gorący piasek. Choć wiedziała, że to może zakończyć się jej śmiercią, a ten cios może być jej ostatnim o uparcie stała zaciskając krwawiące ręce na klindze swojego miecza. Przesunęła go nieco niżej, by zakręconym czubkiem zahaczyć o ramię przeciwnika. W razie jego ruchu, pokaleczy się sam, przynajmniej będzie miała jakąś satysfakcję.

OOC
Więc... ten.

Używam jeszcze ciut troszkę Magic Sworda,
DMG: (x*energia) 1/2siły czyli (3*4200)+3650= 16250


HP: 1000
KI: -80% dmg miecza, 32760 - 13000=19760
Rikimaru
Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Czw Sie 07, 2014 5:49 pm
Widząc June z dziwnym mieczem w dłoni zastanawiał się skąd go wzięła, ale w momencie gdy znalazła się dostatecznie blisko niego wyczuł płynącą przez niego Ki. Wtedy zdecydował się użyć swojej dość potężnej techniki defensywnej.
Wystawił rękę i skondensowana energia rzuciła June na plażę z dużą siłą. Technikę Kiaiho Rikimaru dopracował do tego stopnia, że nie tylko jest w stanie zatrzymać przeciwnika przed zadaniem ciosu, ale również rozbić ewentualny atak energetyczny, a w dodatku sparaliżować ilością mocy jaka uderza w oponenta. W mig pojawił się tuż obok niej.
Była na jego łasce, bo jej poprzedni zamiar zupełnie nie wyszedł, a w dodatku nie będąc tego świadomą nie mogła się ruszyć. Dopiero teraz wyjaśniła wszystko, a więc stało się to czego się spodziewał. Każdy jeżeli ma powód to przed śmiercią albo błaga o litość, ale w jej przypadku tak nie było, albo szuka odpowiedzi lub też walczy do końca znajdując niesamowite siły. Ostatnia rzecz nie mogła mieć miejsca, ponieważ teraz wystarczyłby zwykły prosty promień Dodonpa, żeby dokończyć żywota June i gdyby nie miejsce oraz okoliczności to zdecydowanie by to zrobił. Nawet to, że jej dziecko jest niedaleko nie zmieniłoby tego faktu, ale miał jednak sprawę do Genialnego Żółwia, a więc musiał oszczędzić jej życie. Podała dwa dla niego śmieszne powody, więc naturalnym było, że gdy zakończyła wybuchł głośnym śmiechem, trzymając odchyloną głowę do tyłu i otwarte usta. W końcu spojrzał na nią, dotknął lekko opuszkiem palca wskazującego ostrze jej magicznego miecza robiąc sobie lekką ranę i odrzekł:
- Tak słaby dzieciak mnie nie interesuje. Nawet nie wyczułem jego mocy na początku. Może gdyby był 200x silniejszy to by mnie to skusiło na walkę. - Po tym podrapał się po brodzie spoglądając w kierunku wulkanu, gdzie wyczuwał wcześniej June, w obecności kogoś mocnego, być może bardzo... mocnego. Rodzinka w komplecie? Tylko skąd wniosek, że Rikimaru zamierza go zdetronizować? "ZDETRONIZOWAĆ? NIEMOŻLIWE!" - Zdetronizować? Niezła myśl księżniczko. Jest władcą Ziemi, demonów czy samozwańczym głupcem? - Wypalił na koniec i spojrzał tu na Genialnego Żółwia. - Jej ojciec zagraża Ziemi? Mogę go zabić, jeżeli będzie trzeba, ale potrzebuję czegoś co pomoże mi zachować więcej sił lub energii podczas walki.
Miałby teraz jeszcze lepszy powód, żeby faktycznie uzyskać wsparcie od Genialnego Żółwia. Wspólny wróg to świetny łącznik nawet pomiędzy dobrem i złem.

OoC:
Kiaiho ver.3 - anuluje Twój atak i paraliżuje; -4063KI
Drobne dziabnięcie za 100 dmg. HP: 59000
KI: 64160-4063= 60 097

Nie wiem czy czekamy na Colina czy Ty odpisujesz? Jak wolisz.

Trening Start


Ostatnio zmieniony przez D. Rikimaru dnia Pią Sie 08, 2014 4:04 pm, w całości zmieniany 1 raz
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Czw Sie 07, 2014 9:28 pm
-Więc współpracujecie. Dobrze, że jesteś świadom tego co robisz- powiedział Kame sennin -pragniesz wiedzy. Trochę mi zajmie nim zdążę przekazać Ci to co powinieneś wiedzieć. Wejdź do środka. Misaki!- powiedział nieco głośniej imię pięknej kobiety którą przyprowadził Rikimaru parę lat temu. Nim ta zdążyła wyjść, na wyspie wylądowała demonica. Matka chłopca który spokojnie sobie śpi na piętrze. Długo nie trwało a rozpoczęła się walka. Misaki widząc to podeszła do tajemnej skrytki w której Żółw trzymał kapsuły. Z drugiej strony planety, gdzie bardzo szybko pobiegła Misaki, pojawił się statek. Wszyscy, łącznie z Shigo, weszli do środka. Żółty statek wzleciał w górę, ale tylko obserwowali walkę. Jedna fala Ki była bardzo potężna. Atak został na szczęście odparty przez mieszkankę planety która użyła bariery.
June wykrzyczała, że mają odlecieć. Rikimaru zastosował bardzo potężny atak. Tak, to fala kamehameha. Fala trafiła w June, na jej nieszczęście.  Misaki ponownie użyła bariery.
-Braska.. Raczej nie atakuje ziemian. Jest groźny i niebezpieczny, ale tylko jeśli ktoś go zdenerwuje. Nie niepokoi mieszkańców planety. A jeśli chodzi o zachowanie sił.. Misaki pokazała co umie -mówił Sennin przez wcześniej otworzone drzwi statku, bezwładnie dryfującego w powietrzu. Nagle statek ruszył.
-Nie wiem co jest, ale kolejna potężna siła leci w naszym kierunku... -powiedziała kobieta do właściciela planety.


OOC:
pśepłaśam za późny odpis *ładne oczka*
Jak nie macie to możecie uczyć się bariery.
Rikimaru
Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Pią Sie 08, 2014 10:59 pm
Wojownik zauważył jak miecz June znika, a ta pada nieprzytomna na piasek. Bez wątpienia dał jej wycisk. Sądził, że będzie zabawa, ale się za bardzo zagalopował. Nie docenił tym razem nie przeciwnika, a własnych możliwości. Po tym co odpowiedział mu Genialny Żółw poczuł się lekko znieważony, ponieważ nieco zdawkowo powiedział mu o wiedzy. Miał ochotę zniszczyć statek z mistrzem, Misaki i tym bachorem, ale szybko się rozmyślił. Po pierwsze musiał zachować siły na osobnika, która zmierzał w tym kierunku. Po drugie dziewczyna, którą kiedyś poznał na turnieju, a która potem pozostawała ze starcem stała się równie silna co mistrz, a może również go przebiła. Była z nim przez cały ten okres, a więc mogła wiedzieć również dość dużo. Technika, którą użyła widział już kolejny raz, ale tym razem ujrzał to z bliska. To była to też kolejna rzecz, która odwiodła go od rozwalenia statku z trójką ludzi? Zastanawiał się kim jest Shigo, ponieważ nie był wyłącznie demonem, a raczej jakąś hybrydą. Spojrzał na leżącą na piasku June. O ile teraz jej wygląd był dziwny to przy ich pierwszym spotkaniu była całkiem ładna. Dziecko to nie głupi pomysł. Przedłużenie linii, trening kogoś, kto miałby Rikimaru kiedyś przewyższyć, a w dodatku dziecko dwóch tak potężnych istot mogło mieć już po urodzeniu potężną moc, ale z nieprzytomnym demonem nic nie zrobi.
Odetchnął głęboko, bo może powinien to rozegrać inaczej. Teraz pewnie ściągnie jeszcze jej ojczulka tutaj, a jest nieco zmęczony poprzednią walką. Bez wątpienia musi znaleźć sposób na regenerację sił, a teraz rozgryźć metodę na zabezpieczenie się w czasie walki.
Ta energetyczna bariera jest bardzo potężna. Misaki choć znacznie słabsza to była w stanie dwukrotnie zatrzymać fale przed zniszczeniem statku. Gdyby nie ona, to jego Kamehame mimo odległości zniszczyłaby kapsułę i jej pasażerów. Fala uderzeniowa ma potężną moc, a i tak nie użył całej mocy, a około 75%! Jednak nie ulega wątpliwością, że rudowłosa dziewczyna zatrzymując raz Kamehame, raz Bankoku Bikkuri i kilka piorunów nie zmęczyła się. Bez wątpienia pochłaniało to sporo ki, ale mimo wszystko dawało sprawną osłonę przed uderzenie, a być może jest to jeszcze lepsza blokada niż kiai czy jego dopracowane kiaiho. Być może zatrzyma tym nie jeden cios, a kilka gdyby nagle jakaś dobra paczka przyjaciół zechciałaby go zaatakować i zniszczyć. Jeżeli ma mieć coś jeszcze lepszego to już tylko coś, co umożliwi mu zniszczenie kilku ofiar na raz, ale do tego dojdzie innym razem. Defensywa totalna pozwoli mu zachować ciało w lepszej formie przez dłuższy czas. Liczy się z tym, że kosztuje go to naprawdę mnóstwo energii i jest to coś co musi teraz rozwijać. Siłę potrafi zwiększyć dzięki technice, a szybkość pozwoli mu jedynie na więcej uderzeń. Jednak lepiej jest, gdy skupi się na atakach mocno destrukcyjnych. Wytrzymałość wie, że zaniedbał i gdyby ktoś znalazł sposób na ominięcie jego defensywy to łatwo wymięknie, bo nie pracuje nad szybkością. Dlatego musi rozgryźć technikę Misaki.
Zamknął oczy i skoncentrował się. Nie miał wiele czasu. Aura w powietrzu znów znacząco się zmieniała. Zerwał się wiatr, a chmury szybko pędziły w kierunku tej silnej ki, która podążała w kierunku wyspy. Do tego zaczęło padać, a fale zalewały wyspę. Genialny Żółw zwinął cały dobytek z lądu. W kapsule byli tylko pozornie bezpieczni. Przecież Misaki nie da rady ciągle osłaniać ich barierą.
To był ten moment! Aura podczas medytacji przylegała do jego ciała, była lekko postrzępiona, a podmuchy rozwiewały piach i przeciwstawiały się sile wiatru natury. Skoncentrował swoją ki na zewnątrz ciała i rozpostarł aurę bardziej, na większą odległość. Teraz zaczął ją koncentrować jak Misaki w formie prostszej, czyli kuli i po chwili skondensowana otoczka ki bzyczała wokół jego ciała. Kolejna rzecz, którą musiał zrobić to ją ustabilizować, ponieważ aktualnie się rozszerzała i zwężała przez co czasem jego ręka lub noga wystawała poza kulę ki, która go osłaniała teraz nawet przed deszczem.
Skupił się maksymalnie tylko i wyłącznie na osłonie. Wiedział, że gdy będzie mieć ją uruchomioną to nic mu nie zagrozi, więc może odrzucić myśl o ataku. Zresztą nie przebije sam swojej bariery energetycznej, ponieważ byłaby to totalna głupota. Nie musi myśleć o niczym co jest poza nią. Cały świat może go nie obchodzić, ponieważ jest w najbezpieczniejszej strefie, o ile mu KI na to pozwoli. Nie zawsze będzie w stanie to zrobić, ale rozwijając dalej energie będzie mógł stać się nietykalnym. Zabezpieczyć swoje ciało przed wszelkim uszkodzeniem. Pozwolić przeciwnikowi się męczyć, tracić również ki, ale do tego powodując rany na ciele oponenta. Nie potrzebował wiele czasu na ustabilizowanie energii. Technika ta teraz była niczym trudnym w porównaniu do sił nad jakimi już do tej pory zapanował. To było zwykłe formowanie w ki w tarczę. Okrągłą, chroniącą z każdej strony.
W końcu osłona stała się idealna i teraz przeszedł do testów. Zaczął ją rozszerzać coraz bardziej.

Zakończył tuż przed statkiem z Genialnym Żółwiem i Misaki. Odetchnął głęboko i rozluźnił moc. Kula zniknęła, a deszcz znów uderzał o jego gorące ciało i zwiewne ubranie. Płaszcz lekko nadwątlony po uderzeniu June. Wokół niego widoczna była lekka mgiełka od rozbijających się kropel, a do tego zimny opad atmosferyczny momentalnie odparowywał z niego. Po fuzji z demonem temperatura ciała wynosiła około 45 stopni. Bez wątpienia mógł rozpalić... dosłownie nie jedną dziewczynę, a odkąd spoglądał tak na June doszedł do wniosku, że potem to niezła myśl, ale zastanawiał się teraz z przedstawicielem jakiej rasy warto by się było... połączyć.
Nie. Nie teraz czas o tym myśleć, ponieważ być może kolejny przeciwnik zaraz się przed nim zjawi. Po utracie takiej ilości ki nie był w stanie dokładnie określić, kto się zbliża, ale był niemal na 100% pewien, że jest to demon. Na jego twarzy tkwił uśmiech. Jest zmęczony, ale gotów. Nie boi się śmierci, choć wolałby jej uniknąć, póki nie będzie pewien potomka.
Przesunął ręką po włosach ściągając wodę i uniósł twarz w górę. Otworzył usta aby nabrać trochę wody i nieco się orzeźwić. Nie był wcale głodny. Demon miał dobry wpływ na jego ciało, acz nie był to stuprocentowy przedstawiciel tego gatunku. W istocie było więcej człowieka w Rikimaru niż istoty piekielnej, ale zamiłowanie do walki było ogromne, a brak potrzeby spożywania posiłku lub też snu ułatwiał nieco sprawę.
- Genialny Żółwiu. Wygląda na to, że po tej fuzji z demonem przyciągam demony. Myślę, że bariera nie wystarczy. - A wtedy mu przyszło do głowy to, co użył na nim Hikaru. Wilcze pazury. Jakoś tak to nazwał, a technika polegała głównie na szybkości, czyli jego słabszym aspekcie, ale do tego siła i... energia. Może zadawać potężne uderzenia fizyczne. Ostatnio sporo trenował nad kwestiami obrony, a przecież jego głównym motto było najlepszą obroną jest atak.

OoC:
Trening Post 1. Trening Barierre (-18 pkt treningowych)

Regeneracja 10% HP i KI.
HP: 59000+8100= 67 100
KI: 60 097+12203= 72 300
Rikimaru
Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Pią Sie 08, 2014 11:56 pm
Tak. Taka technika fizyczna to coś ciekawego i mocnego. Być może gdy zademonstruje to przed Genialnym Żółwiem to ten coś mu jeszcze pokaże, może podpowie. Kto wie co się stanie, ale nim zjawi się ten silny wojownik lub wojowniczka to musi ogarnąć tę technikę. Przyjął pozycję jak wtedy Hikaru, gdy walczyli krótko na Konack. Wyglądał niczym dziki zwierz, tygrys lub wilk. Stąd nazwa tej techniki. Rozpracował to, że głównie trzeba się skupić na ilości ciosów i przyjęciu odpowiedniego ustawienia dłoni, a to zapewni po pierwsze bolesne ukłucia, a po drugie przeciwnik nie będzie w stanie nadążyć za ilością ciosów. Również istotna jest praca nogami. Bez wątpienia mógł to odnieść do walki z wilkołakiem jakiś czas temu, kiedy był znacznie słabszy i pierwszy raz osiągnął wyższy poziom. Wtedy był w stanie zwiększyć własną prędkość, jeden atut, ale dzięki temu wykonywał więcej uderzeń. Teraz o dziwo wracał do początków, ponieważ musiał ponownie sprawić, aby to właśnie szybkość królowała podczas uderzania. Wytworzył w swej wyobraźni sztucznego przeciwnika i rzucił się do przodu. Najpierw szybki bieg, a następnie seria bardzo szybkich ciosów w próżnie, zgiętymi w nadgarstkach pięściami, a podczas uderzeń bardziej rozluźniał palce, aż w końcu miał ułożone je trochę w dziubek, uderzał z góry. O to właśnie chodziło. Zapamiętał dokładnie odczucia na własnym ciele, a dzięki temu był w stanie lepiej ułożyć palce, ręce i dopracować szybkość i zasięg. Technika polegała na zbliżeniu się do przeciwnika i bliskim kontakcie. To może utrudniać manipulację ki...
Wtedy przeszedł mu impuls przez mózg, że zapomniał o doładowaniu ciosów energią, aby wzmocnić obrażenia. Cały czas uderzał, wykonywał setkę uderzeń w kilka sekund, aż w końcu powietrze przecinały białe smugi, niczym błysk ostrych pazurów. Uśmiechnął się widząc odbicia w wodzie i rozbłysk na kroplach deszczu.
- Świetnie!
Udało mu się opanować to na poziomie górnej części ciała, a teraz przyszedł czas na pracę nogami. Tutaj trzeba również zrobić hak i szybko ciąć z doładowaniem KI. Po tym jak rozpracował technikę przy ciosach rękami nie miał problemu z dopracowaniem tego na dolnych kończynach i w mig powietrze przecinały białe plamy. Robił to trochę za wolno. Wtedy zauważył, że mało pracuje nogami. Co prawda miał je równie umięśnione co reszta ciała, ale w walce ruszały się bardzo rzadko. Nadawały kierunek podczas lotu i tyle, a mięśnie były większe i mocniejsze. Trenując Rogafufukena mógł dopracować pracę kolanami i stopami. Po pięciominutowej rozgrzewce przed kolejną walką opanował taktykę walki w stylu wilka i był gotów do kolejnego pojedynku. Błysk w jego oczach niczym drapieżnika, który ujrzał zająca.
Mimo potężnej Kamehame lub też świetnych technik obronnych potrzebował czegoś, co pozwoli mu na walkę fizyczną, na krótkim dystansie. Zaniedbał szybkość, wiedział o tym i technika, która używała ten aspekt w głównej mierze zdecydowanie była mu potrzebna. Chociaż nazywać to techniką było ciężko. Był to raczej styl walki wzorowany na naturze, agresywnej i nieprzewidywalnej. Bez wątpienia można tym zaskoczyć choć z raz oponenta i nieźle go na początku poszarpać. Rozpostarł ręce i szybko ponownie ułożył do wilczego stylu. Szybko opanował ruchy i pozycje. Może teraz dowolnie zmieniać styl w walce. Był również pewien, że taki sposób walki stosował często Shin D.Ragon.
Na kociej planecie bardzo często sparingował się z jej mieszkańcami. Ci mieli podobny styl, ale bardziej zachowawczy. Ten był dużo bardziej agresywny i dzięki temu D.Ragon uchodził między tamtym ludem za boga. Jednak niczym chytry lis wykończył ich, ale w walce przypominał szakala.
Jeden z takich pojedynków pojawił mu się w wyobraźni. Jeden z silniejszych kotoludów stanął przed nim i ze zgiętymi palcami i nadgarstkami w kołyskę podchodził i cofał się robiąc szybkie zamachy, markując ni to uderzenia, ni to próbę złapania pięści przeciwnika, żeby ją połamać lub uszkodzić. Tak właśnie robili. Wyciągniętą kończynę szybko uderzali, a potem weź człowieku całą w siniakach pięścią uderz kogoś. Zaboli bardziej Ciebie niż wroga. Jednak Shin D. również był szybki i jak uderzył palcami w nadgarstek raz, a dobrze to jego koci przeciwnik potem nie mógł ruszyć pięścią. Potem z nogami nie było problemu, bo tamta rasa podobnie jak Rikimaru prawie ich nie używała.
Na szczęście teraz Rikimaru zwróci więcej uwagi na pracę nogami, ponieważ przypomniały, a raczej objawiły mu się w głowie walki "jego demona", który walczył setki razy stosując dziki styl wilka, szakala, lisa? W zasadzie chyba tylko lis z tych walczył więcej pyskiem niż łapami.
Po tym morderczym szybkim i intensywnym treningu podszedł do nieprzytomnej demonicy i wyrwał jej pukiel włosów, a następnie spalił. Cząstka ki i aury złączyła się z jego i na jego twarzy pojawił się ledwie widoczny znak. Będzie mógł kiedyś zmylić kogoś, a też im więcej cząstki demonicznej w jego ki tym może będzie silniejszy. Upewnił się również, że rudowłosa jest nieprzytomna i będzie mógł swobodnie stoczyć pojedynek jeden na jednego.
Spojrzał w kierunku statku i rzekł:
- Nie wiem jak będzie wyglądać kolejna walka, ale szykuj bariery lub też oddalcie się. Nie wtrącajcie się.

OoC:
Trening Post 2. Trening Rogafufuken (-18 pkt treningowych)

Regeneracja 10% HP i KI.
HP: 67100+8100= 75 200
KI: 72300+12300= 84 600


Trening Koniec
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk500/500Kame House - Page 5 R0te38  (500/500)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Nie Sie 10, 2014 3:25 pm
Mknął niczym strzała na miejsce zdarzenia, z coraz mniej spokojnym obliczem. Ki June zdawała się topnieć w zastraszającym tempie, co mogło nasunąć myśl o kresie egzystencji demonicy. Zwłaszcza, kiedy nieznajomy osobnik trzymał się świetnie, wręcz jego ubytek mocy zregenerował się, podniósł o kilkaset jednostek swoje źródło, przez co dostrzegł cały ogrom jego energii. Nie da się ćwiczyć i jednocześnie tuszując Ki, zwłaszcza kiedy uczy się czegoś zupełnie nowego. Mimo tej wiedzy nie cofnął się przed ukaraniem zuchwalca, który podniósł rękę na June. W międzyczasie odebrał impuls o nagłym wzroście Ki April, która przecież także walczyła, a nieco później - to samo co w przypadku June. Karcił się w myślach, że nie raczył pospieszyć z pomocą, że osiągał się z ratowaniem przyjaciółki... nie, nie chciał opuszczać towarzystwa Vivian, dzięki której otrząsnął się z szału, zyskał wiarę i która stała się mu jeszcze bliższa niż kiedykolwiek wcześniej. Bo była kimś więcej niż przyjaciółką, a skoro nie potrafił kochać czy darzyć kogoś podobnym uczuciem, to na pewno nie była jego "drugą połówką". Uzupełniali się na innej płaszczyźnie uczuć, bez słów o zbędnych komentarzy. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak szybko zatęsknił za Halfką...
W końcu obniżył lot i postawił nogi na piasku, na zupełnie innej wyspie, bo pełnej wyładowań Ki i przesiąkniętą krwią - niestety w większości należącej do June. To właśnie na niej się skupił i wylądował tuż przy niej nie myśląc o osobach dookoła, w tym o winowajcy tego zdarzenia. Przykucnął przy Złotookiej dziewczynie i dwoma palcami zbadał puls na szyi. Jeszcze żyła, była nieprzytomna, obita z każdej możliwej strony, ale żyła. Bez słowa wziął ją na ręce i podszedł z nią do dwójki ludzi z Shigo na rękach. Nie chciał patrzeć na dziecko, żeby nie wyprowadzić się z równowagi, jaką jeszcze jako-tako posiadał. Nie znał ich, mimo wszystko wolał, by była bliżej nich. Położył ostrożnie Rudowłosą na piasku i dopiero wtedy zdecydował się zająć jegomościem w płaszczu, gdyż wpierw wolał upewnić się, że to była jego sprawka. Jakby łudził się jeszcze, iż oprawca ze złowrogimi intencjami przez przypadek znalazł się na tej samej wyspie, na której toczyła się walka. Niestety, bez cienia wątpliwości wyczuwał przy rannej demonicy Ki tego samego mężczyzny, który bez skrupułów myślał o śmierci i wręcz powiedział je na głos (w mniemaniu Reda), nie zapomniał tego pytania na cukierkowej wyspie.
Podniósł się ostrożnie z mniej zbrukanego piasku i odwrócił się wolno w kierunku pół-człowieka, pół-demona. Znajdował się niebezpiecznie blisko jeszcze nietkniętego cierpieniem Shigo, który był przetrzymywany przez nieznanych ludzi. Miał kiedyś styczność z tym osobnikiem, lecz był o wiele słabszy, i nie miał w sobie demońskiego nasienia. Przeniósł wzrok na starszego mężczyznę i kobietę z dzieckiem June. Nie chciał zabijać - wtedy nie mógłby zahamować zła, które zapuściło w demonie głębokie korzenie, że nawet ścięcie pnia siekierą dobroci czy to Kaede, Vivian, April czy June nie naruszyło źródeł. Ale skoro przeciwnik nie miał ku temu oporów - on też nie może mieć. Nagle na najmniejszym palcu u lewej ręki usiadł złoty motyl, podobny do tych, którymi obsypała na lewo i prawo Kaioshinka. Delikatnie pochwycił go w prawej dłoni, lecz...
Szybki wzrok na wojownika, zaciśnięcie prawej dłoni w pięść i wyskoczenie w powietrze rozpoczęło walkę. Mogłoby się wydawać, że właśnie z gołej ręki wymierzy cios w przeciwnika (tak byłoby najbezpieczniej dla otoczenia), lecz mając już pięść blisko twarzy osobnika... otworzył ją na oścież, gdzie z czarnej otchłani jego dłoni wydobyły się tysiące jak nie miliony czarnych insektów podobnych do ciem lub motyli, które szczelnie opatuliły napastnika, by na nim eksplodować, unosząc w górze tumany piasku i kurzu oraz tworząc olbrzymi kratek. Red nie odpuszczał, wysłał ile mógł swojej Ki, by unieruchomić prześladowcę June. Zupełnie nie wiedział o tym, że...

Ooc:
Dark Soul
DMG = 30%Ki + 5%całego HP oponenta = 38340 + 4050 = 42390 dmg
KI = 0,9*42390 = 38151 KI

HP = 90 000
KI = 127800 - 38151 = 89649
Rikimaru
Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Nie Sie 10, 2014 3:55 pm
Osoba znalazła się na wyspie bardzo szybko. Był to ktoś równie mocny co Rikimaru, nie mógł mieć co do tego wątpliwości. Spoglądał ze spokojem na to co robi. Widać było, że Genialny Żółw chyba potrafi w jakiś sposób zapanować nad złem albo przedstawicielami różnych ras, ponieważ zauważył pewne więzi, które są między tymi wszystkimi osobami wokół niego. Nie wszystkie może bezpośrednie, ale jednak są. Mógłby to wykorzystać, aby rozwścieczyć kogoś, ale co to da? Ktoś o umyśle zamglonym szałem nie podejmuje do końca dobrych decyzji. Taka walka nie jest wtedy ciekawa. Skapnął się, że zabawa całościowo mogła być dłuższa, a sam pokierował się nieco emocjami.
Ów jegomość nie przypominał mu nikogo, a jednak jakby go znał. Na pewno niedawno był obok żółtowłosej dziewczyny i to jemu powiedział telepatycznie o chęci zabicia. Rikimaru zaczął sobie z nim pogrywać jeszcze nad oceanem, a teraz demon znalazł się tuż obok niego. Wyraźnie nie chodziło tylko o to co rzekł już wcześniej pół-człowiek, a o to co się stało już tu na wyspie.
Szybki atak demona był zaskakujący i w ostatniej chwili zdołał zatrzymać eksplozje za pomocą mocno skupionej energii, a następnie wyłonił się z wojennej mgły po lewej stronie przyszłego przeciwnika. Jego moc była bez wątpienia spora, ale nie do końca rozumiał jego intencje. Przemknął obok osobnika i stanął za nim.
- Ty jesteś tym Braską? - Zapytał. Wolał się upewnić, że staje do walki z kimś potężniejszym niż mogłoby się wydawać. Od Genialnego Żółwia dostał tylko strzępki informacji, które mogły mu zasugerować, że Braska może być groźny. Problem polegał na tym, że nie wie jak on wygląda.
Wyczekując na odpowiedź już sam wpadł na to, że przecież wyczuwał dwie różne ki. Ten jegomość był z żółtowłosą, a June przyleciała z drugiej strony, gdzie była z kimś o nieco innej aurze. Założył ręka na rękę i wyprostował rękę. Strzelił promieniem Dodonpa prosto w kierunku dziecka demonicy. Zastanawiał się co zrobi teraz tajemniczy wojownik, jak zareaguje Genialny Żółw i jak silny jest dzieciak. Kto wie, może weźmie go i potrenuje? Może sam zostanie władcą demonów?
Wraz ze strzałem z palca zaiskrzyły wyładowania wokół ciała Rikimaru, a po chwili wielka błyskawica runęła prosto z nieba tuż obok niego. Kupka piasku wbrew logice zajęła się ogniem, a po krótkiej chwili na ubraniu i włosach chłopaka pojawił się szron. Jego ciało nagle zmieniło temperaturę. Do tej pory rozgrzane do 45 stopni teraz miało temperaturę ledwie 5 stopni, a wokół niego pojawiła się mroźna aura. Chłód był na tyle mocny ze zamroził płomienie, a wszelkie krople deszczu które zmierzały w jego kierunku szybko zamieniały się w kulki drobnego gradu, który rozpadał się centymetr przed zetknięciem się z Rikimaru. Znów starcie się dwóch potężnych mocy wywołuje dziwne zjawiska atmosferyczne.

OoC:
Kiai na atak Dark Soul; -21195KI
Dodonpa na Shigo (za 5%); 6450dmg; -7095KI
KI: 84600-21195-7095= 56310
HP: bz 75200
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk500/500Kame House - Page 5 R0te38  (500/500)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Pon Sie 11, 2014 11:02 am
Nie chciał pokazywać po sobie, że poirytował się widząc jak jego pierwszy atak energetyczny nie drasnął oponenta, lecz jakieś ogniki złości zabłysnęły w jego ślepiach. Musiał mieć do czynienia nie tylko z mocarnym, ale także świetnie myślącym przeciwnikiem. Z takimi to najgorzej walczyć - jeden fałszywy ruch a zamiotą Tobą podłogę.
I co dziwne nie od razu kontratakował, tylko spytał mniej stłumionym głosem niż poprzednio czy jest Braską. Cóż, to trochę dziwny moment na tego typu pytania (w sumie Red nie dał mu aż tak wiele czasu przed przystąpieniem do ataku na rozmowę), lecz nie wahał się. Od razu przekręcił głową zaprzeczając. Szczerze to nie miał najlepszych kontaktów z Władcą Demonów - w sumie zabił jego córkę i przejął jej cząstkę mocy, by ożyć, toteż mógł się gniewać. Ale czego od niego mógł chcieć mocarny wojownik w płaszczu? Nie chciał nawet o tym teraz myśleć, kiedy jest w trakcie potyczki.
I kiedy intruz miał na celowniku Shigo! A to drań! Grał na emocjach, prawda? Może chciał dowieść, że jest mroczniejszym będąc zaledwie pół-demonem niżeli Red, ale młodzieniec nie wahał się odeprzeć ataku. Ledwie dostrzegł gest rąk nieznajomego, a już wiedział, że to nie Red jest na celowniku. Jak tylko pojawiły się iskry, zjawił się na linii strzału i to jego poraził prąd, a nie dziecko. Nie było to nic przyjemnego, zwłaszcza że wilgoć w powietrzu wzrosła niemal do 90%, a więc przewodność prądu okazała się być o wiele lepsza. Zacisnął zęby i rozwierając ramiona na boki pozbył się niechcianego uczucia obcej Ki. Rzucił szybkie i baczne spojrzenie na przeciwnika, wokół którego pojawiła się mroźna otoczka. Pogoda zwariowała na wyspie, lecz Red nie zląkł się kapryśnej aury pogodowej. Musiał za wszelką cenę "zainteresować" przybysza swoją osobą, by odpuścił atakowanie kogokolwiek poza demonem.
Jako że nie był demagogiem, musiał przyjąć inną taktykę.
Najpierw przydałoby się podgrzać "mrożonkę", żeby przypadkiem nie przykleić się do wroga jak język do lodu. W tym celu podniósł swoją czarną jak smoła aurę i wyciągnął rękę ku górze, w której zgromadził prędko energię, i z której to ręki wystrzelił kaskady pocisków mknących w stronę silnego jegomościa. Pięć łukowatych promieni o wspólnym źródle nieco rozstąpiło się od siebie, by z niemal każdej strony uderzyć w oponenta i wyrządzić jak największe szkody. Nie powinien był nawet tknąć June, a zwłaszcza jej dziecka. No tak, to prawda - mając kogo chronić znacznie trudniej walczyć, lecz nie żałował stworzonych więzi. Właściwie widział w przeciwniku dawnego siebie - potężnego, lecz zdanego tylko na siebie. Chyba że w zanadrzu miał ukrytego asa w rękawie w postaci wsparcia, które tylko czekało na dogodny moment. Tak czy inaczej widział w rywalu część siebie, a to jeden z najgorszych rodzai walk.
Gdy tylko promienie dosięgnęły celu, od razu zjawił się tuż przed nosem nieznajomego wojownika z zamiarem wbicia mu pięści we twarz, żeby dotkliwie odczuł zawziętość demona. Najdziwniejsze mogło być w tym wszystkim to, że Czarnowłosy nie odezwał się ani jednym słowem, nawet nie warknął nie nic. Wyrażał swoją frustrację w atakach, przy tym będąc do granic wytrzymałości skupionym, nawet jeśli oponent nie ma przeciwwskazań do wymierzania ciosów komuś Redowi bliskiemu. Nie to, że było mu obojętne, tak bardzo zależało mu na odegnaniu niebezpieczeństwa jakim z pewnością był wojownik w pelerynie.

Ooc:
1. Genocide Attack
DMG = 12% całej KI = 15336 dmg
Koszt = 135% DMG = 20704 KI

2. Atak dodatkowy (1/3 w walce), w tym przypadku Atak potężny
DMG = siła + szybkość = 12022 dmg

HP = 90000 - 6450 = 83550
KI = 89469 - 20704 = 68765
Rikimaru
Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Pon Sie 11, 2014 1:12 pm
Brał pod uwagę scenariusz zasłonięcia swoim ciałem ataku wymierzonego w dziecko. Był to pierwszy scenariusz, a więc jak się okazało trochę łączy oba demony, ale nie dowiedział się niczego więcej.
Jego czarnowłosy rywal był gotów walczyć na całego, co mogły pokazać kolejne ataki wymierzone w kierunku Rikimaru. Ten mógł tylko się bronić, ale wiedział, że jeżeli będzie tylko to robić to szybko straci zarówno całe Ki jak i nie będzie gotów na obronę przed potężniejszym atakiem, gdyby przeciwnik taki miał w zanadrzu. Zdecydował się na przyjęcie wielu lecących w jego kierunku promieni ki. Ustawił się w lekkim rozkroku, lekko przykucając, schylając głowę w dół i zasłaniając rękami górną część klatki piersiowej na wysokości serca i twarz przed przeciwnikiem. Kontrolował jego ustawienie gdyby ten chciał wykonać ruch, bo bez wątpienia po tym ciekawym ataku będzie próbował pójść za ciosem. Przynajmniej tak zrobiłby sam Rikimaru.
Kule zderzyły się z jego ciałem i rozerwały nieco jego płaszcz i górną część ubrania, ale mroźna aura wyjątkowo zadziałała chroniąc nieco część ubioru jak i skóry przed poparzeniem. Jednak to sprawiło, że kule ki zadziałały jak pięści, a więc nie obędzie się bez siniaków. Trochę mroźnej mgiełki wokół Rikimaru przysłaniało widok, ale wyczuł zbliżającą się KI i wtedy zdecydował się zatrzymać atak. Rozprostował momentalnie ręce i wycelował mocną energią w kierunku wroga. Kryształki lodu wraz z pędem powietrza uderzyły w jego przeciwnika zamrażając nieco otoczenie i oszraniając ciało demona.
Wtedy skoczył do przodu, skoncentrował swoją siłę rękach i zwiększył moc mięśni. Technikę Shiyoken potrafił opanować już w takim stopniu, że nie wytwarzał dodatkowych rąk, które jednak utrudniały mu ruch, a po prostu powiększał nieznacznie mięśnie, a co ważniejsze same nadgarstki i pięści przez co faktycznie mógł zwiększyć moc samego ciosu. Nie zdecydował się jednak ani na atak wilczą techniką, ani na atak wzmocnioną przez stal dłonią. Powód był szalenie prosty. Przeciwnik dysponował podobną mocą, a technika, którą przed chwilą użył pokazała Rikimaru, że wróg dysponuje nawet podobną energią. Ocenił, że jeżeli szybko zużyje swoje własne pokłady KI to będzie na łasce swojego oponenta, który mu tylko lekko zaznaczył, że Braską nie jest, a jego mina wskazywała, że sam może coś do władcy demonów mieć.
Liczył, że to, jak i kolejne uderzenie pięścią porządnie wstrząśnie jego rywalem, który nie był zbyt wygadany. W zasadzie odkąd się pojawił nie powiedział, ani słowa.
::: Ciekawy przeciwnik z Ciebie. Jestem Rikimaru. Walczyłeś z Braską? ::: - Powiedział Rikimaru telepatycznie do demona tuż przed zderzeniem się jego pięści z ciałem przeciwnika. Liczył, że może wchodząc myślami z buta do jego głowy spowoduje, że ten się coś odezwie.

OoC:
1. Dostaję Genoicide, Kiaihuje [def-ofe] Twój Potężny; ode mnie 8600dmg; -1803KI.
Telepatia -10KI, Shiyoken -300KI; Siła +(*2) (Teraz ja mam więcej siły)
Potężny 12313dmg
Razem: 8600+12313= 20 913dmg

HP: 75200-15336= 59 864
KI: 56310-2113= 54 197
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk500/500Kame House - Page 5 R0te38  (500/500)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Pon Sie 11, 2014 2:17 pm
Niedobrze, miało być ładne kombo, a tu guzik! Za szybko otrząsnął się po ataku Genoicide, i wybrał naprawdę skuteczne rozwiązanie, by odeprzeć fizyczny atak Reda, w którego włożył wiele sił. W dodatku odrzucił demona na kilkadziesiąt metrów z powbijanymi igłami lodu od szronu. Dobrze, że miał gumowe ciało, lecz zadrapania i siniaki zostaną. Wsadził sobie tylko kciuk do ust, by wpompować w siebie nieco powietrza i żeby odrzucić szpikulce z ciała. Nie mógł za długo się babrać, gdyż zamiary przeciwnika były oczywiste - powiększone ramiona w objętości, nabite mięśnie miały służyć do skwaszenia demona na kwaśne jabłko. Zdołał jednak sparować ten atak krzyżując ręce w przedramionach, tak że oponent uderzył we złote bransolety. Jako że były połączone ściśle z demonem, wyczuł siłę ciosu, a samo to, że pomimo zablokowania ataku odrzuciło go dziesięć metrów do tyłu - to musiało być na pewno nokautujące uderzenie. Pierwsza kropla potu spłynęła młodzieńcowi do połowy szyi, gdyż od mroźnego ciała przeciwnika zamarzła na naszyjniku na lód.
Znów ten głos... zupełnie inny niż ten wypowiadany na głos, jakby bardziej przesiąknięty złem. Może to właśnie jego demoniczna część przemawiała? Chociaż człowiek i demon byli tak zjednoczeni, że po prostu może poprzez telepatię docierał mocniej do umysłu Reda? Albo do jego natury? Zmarszczył lekko brwi, a rubin na jego czole i naszyjniku zabłysnął szkarłatnym blaskiem. To samo dotyczyło jego tęczówek utopionych we smolistych bielmach. Nie przepadał za mówieniem, a tym bardziej na temat kogoś, kto dwukrotnie niemal doprowadził Reda do śmierci przez manipulacje. Raz jak niby będąc w zgodzie dał Redowi tyle ciemnej mocy, że wyparł się dobroci wyrywając sobie serce i siejąc zniszczenie, a drugi raz dwa lata temu, kiedy wchłonął jego córkę Tsu. Wtedy nie pałali już do siebie sympatią, a każdy rósł w siłę w odosobnieniu. Miał o tyle dobrze, że nie wiązała go z Braską żadna więź, toteż nie mieli tego samego odcienia Ki. Na nowo zakiełkował w nim niechęć do Braski, lecz to nie z nim walczył, a z Rikimaru - tak przynajmniej przedstawił się wojownik o niewiadomych, dokładnych motywach. Lecz nie dla niego była polityka, najważniejsze w tym co czynił przeciwnik to poturbowanie do utraty przytomności June i próba skrzywdzenia jej dziecka. Reszta go nie obchodziła.
Ponownie zaprzeczył ruchem głowy z długim warkoczem, że walczył kiedykolwiek z Braską. Owszem kiedyś marzył o zemście, ale wtedy nie kontrolował samego siebie, więc zdecydował się na drastyczny krok jakim było zamrożenie siebie na trzysta lat w bryle lodu na Antarktydzie. Po rozmrożeniu już nawet zapomniał o krzywdzie, jednak zabicie córki Władcy Demonów dało o sobie znać prędko, gdy Ojciec wymierzył mu jednym ciosem bilet do śmierci. Wtedy nie pamiętał i nie chciał pamiętać szczegółów. Dopiero rozmowa z Rikimaru otworzyła w nim ten szczelnie zamknięty rozdział, który krwawił posoką Reda. W pewnym sensie trochę przejrzał na oczy. Tym razem do gestu dodał coś na głos, niezbyt głośno jakby obawiając się, że w jakiś sposób dał się zdemaskować:
>Nie wchodzimy sobie w drogę.
Naprawdę wielkim arsenałem technik i umiejętności dysponował rywal, a był pewny, że to wierzchołek góry lodowej, którą w pewnym sensie był. Bił od niego niesamowity chłód, zupełne przeciwieństwo Braski władającym żywiołem ognia i lawy. Kto wie, może to był nowy przeciwnik Władcy Demonów, który szukał zaczepki, a z June zrobił żywą przynętę? Najwyraźniej Braska miał gdzieś swoje dzieci, skoro pozwolił Redowi działać za niego. Tak czy inaczej musiał ponieść konsekwencje za doprowadzenie Złotookiej do takiego stanu i grożenie jej dziecku.
Przejechał dłonią po oszronionej twarzy próbując się uspokoić, a jednocześnie szybko coś wymyślić. Nie mógł zwlekać, toteż Władcy Lodu pokaże co potrafi, aby nie myślał tylko o Staruszku. Obudziła się w demonie chęć zademonstrowania (masło maślane...) swoich mocy, żeby stale odciągnąć go od otoczenia, w tym June, Shigo i niezidentyfikowanej dwójki. Bez zahamowań wystrzelił w stronę Rikimaru... obie dłonie. Rozciągnął swoje górne kończyny, by splotły szczelnie sylwetkę rywala, ścisnąć mu nabrzmiałe ramiona, nieco pogruchotać kości, obić o kilka skalistych wysp dookoła i zakończyć rajd w morzu.

Ooc:
1. Blok ataku podstawowego (1/6 bloków w walce)
2. Mystic Attack (1/3 w walce)
DMG = 1,5*siła + szybkość = 15033 dmg
Koszt = 50% DMG = 7517 KI

HP = 83550 - 8600 = 74950
KI = 68765 - 7517 = 61248

Niemożność użycia dodatkowego ataku przez Reda
Rikimaru
Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Pon Sie 11, 2014 3:41 pm
Cios pięściami nie poskutkował, ponieważ jego przeciwnik potrafił bez problemu zablokować jego atak. Jak widać jego wytrzymałość była większa niż Rikimaru, skoro nie bał się nadstawić ręki lub nogi, ale to nie tylko to. Był szybszy od człowieko-demona, a to w całości składało się na posiadanie większej mocy. Kolejny dość zaskakujący atak pokazał, że demon nie jest w ciemię bity i bez niczego rozciągnął swoje ręce. Wydawały się nie mieć końca i przerzucił go po całym terenie wokół. Okoliczne wyspy stały się niezłym obiektem zderzeniowym. Miotał nim jak szatan po wszystkim, a na koniec rzucił do morza. Tam Rikimaru przez chwilę pozostawał zastanawiając się nad kolejnym ruchem, bo jak tak dalej pójdzie to skończy marnie. Podszedł do walki na spokojnie żeby mieć trochę frajdy i tak też było, ale mieć zabawę przez chwilę, a mieć zabawę przez całe życie to spora różnica. Tym bardziej, że jest ktoś taki jak Braska z kim chciałby się zmierzyć, a więc tutaj nie może polec.
Czarnowłosy demon nie zdradził swego imienia, ale granatowo-włosy wiedział już, że przeciwnik z ojcem June się nie mierzył. Zresztą to by było nawet głupie, żeby taki pojedynek miał mieć miejsce. Przecież skoro najpierw tutaj przybyła demonica myśląc, że Rikimaru chce zabić jej ojca, to Red pewnie przybył tu z powodu June, jej dziecka i pewnie też by Braski bronić. Odpowiedź przeciwnika wskazywać mogła, że on i władca demonów są pokłóceni skoro nie wchodzą sobie w drogę lub coś między nimi jest, ale mają też i układ między sobą.
:: Nie wchodzicie sobie w drogą, bo się siebie boicie? A może sam jesteś mięczakiem? Braska będzie następny po Tobie! ::: - Wykrzyczał myślami Rikimaru do swojego rywala, próbując go rozwścieczyć. W złości również mogą paść słowa, które nie powinny mieć miejsca. Interesował go ten małomówny osobnik. Być może taki miał okres, a może chodziło o coś innego?
Teraz musiał pomyśleć o tym co zrobić, bo demon zna trochę sztuczek. Atak falami w wielu kierunkach, a wydawało mu się, że każda z fal była sterowana. Miała inny kierunek, a więc mógłby chyba czegoś takiego użyć do zaatakowania kilku osób. Całkiem ciekawy ruch, ale lepszy był ten ostatni, ale Rikimaru koncentrując się na swoich mięśniach wyczuł, że nie będzie w stanie czegoś takiego zrobić. Shiyoken to jest ostateczna zdolność do duplikacji. Większe dzielenie komórek mogłoby przepalić jego ciało i zużyć bardzo dużo ki.
O ile demon może uniknąć jego ciosów i zablokować je to już z technikami ma większy problem. Dodonpy nie był w stanie odbić, ani zareagować na Kiaiho. Bez wątpienia musi podejść bliżej, ale teraz wpadł jeszcze na inny pomysł. Skoncentrował swoje myśli i silną wolę na jednej z małych kamienistych wysepek o które uderzył. Będąc pod wodą widział te skały dość wyraźnie i okazało się, że nie są takie duże, ale jednak potrzebowałby dużo więcej energii do uniesienia takiej masy skał. Zamiast tego skoncentrował się na ki przeciwnika i zacisnął swoje macki telekinetyczne na jego ciele i całą siłą ściągnął w dół prosto w jedną z takich wysepek. Wokół niego w wodzie pojawiły się bryły lodu, które dryfowały wokół niego. Nie miał na razie zamiaru się wynurzać. Jeszcze nigdy nie stoczył walki pod wodą.

OoC:
Auć. Telepatia -10KI
Shiyoken -300KI
Telekineza ofensywnie siła+energia: 15 463dmg; -8520KI.

HP: 59 864-15033= 44 031
KI: 54 197-10-8520-300= 45 367
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk500/500Kame House - Page 5 R0te38  (500/500)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Pon Sie 11, 2014 6:09 pm
Przed oczyma mignął mu kadr, kiedy po jednym ciosie Braski nie mógł się pozbierać z ziemi, później kolejny, kiedy widział go śmiejącego się drwiąco, ale i z domieszką złości za czyn demona. Zarówno Władca Demonów jak i ten tutaj śmieli podważyć jego umiejętności. Nienawidził siebie słabego, a nim był. Od zawsze tępiono jego psychikę, tak że po zdobyciu ogromnych pokładów energii to ona przejmowała nad nim kontrolę. Tylko bliskie mu osoby trzymały go w rydzach i uspołeczniały go, lecz w takich chwilach jak ta pokazuje się prawdziwe oblicze, nawet jeśli tego się nie chce.
Ostatnią deską ratunku była obecność kogoś zaufanego, kto mógłby go uspokoić, ale jedyną osobą była June.
Nawet skierował wzrok na wciąż nieprzytomną demonicę, która była jedynym powodem jego zjawienia się na tą wyspę, i dla którego podjął wyzwanie rzucone przez Rikimaru. Nie wspominając już o dziecku. A ten tutaj ciągle wspominał, wręcz wykrzykiwał imię osobnika, którego nie cierpiał, nienawidził, i gdyby nie to, że był ojcem June zemściłby się za wszystkie upokorzenia! Dlaczego demonica musiała mieć za ojca tego bydlaka?! Zabiłby go na miejscu, gdyby tylko pokazał się na oczy - był niemal tego pewien! Pokłady mroku rozrastały się w zastraszającym tempie, a przecież starał się z siebie wszystkie złe emocje wyrzucić dzięki uprzejmości Vivian. To właśnie dlatego nie przybył od razu z pomocą dla June - jego moc pochłaniała świadomość, osobę demona. Dlatego starał się chłodno podchodzić do walki, skupiając się na zadaniu, a nie po to by uwolnić się spod pieczy dobrych istnień nie chcących źle dla Reda. Jego egzystencja była stałą walką dobra ze złem, nie mógł ustabilizować swoich poczynań ani po jednej ani po drugiej stronie. Oczywiście będąc demonem łatwiej wpadać w tą negatywną stronę, lecz już dość posmakował jej gorzkiej historii i nie chciał powtórki. Ale spadał coraz mocniej na dno moralności.
Głos pół-demona rozbrzmiewał w jego głowie echem stukrotnym ciągnąc Reda na skraj wytrzymałości psychicznej. Natura młodzieńca zaczynała wołać mocniej spod popękanej skorupy wyrzutów sumienia o zemstę za takie słowa zuchwalca. I to go zgubiło w chwili, kiedy uzurpator demonów skorzystał z nieuwagi i dekoncentracji, by posłać demona na skalistą wyspę. Kilka skał przebiło się przez ciało Reda na wylot, przez co wypluł sporo czarnej krwi. Dało się z tego wykaraskać - elastyczny organizm pozwalał na to, aczkolwiek mocno telekineza zastosowana w ten sposób uszczupliła wytrzymałość Czarnowłosego chłopaka, który... zatracał się w swojej naturze. Źrenice raz znikały raz pojawiały się na tle rozświetlonych ślepi. Balansował na krawędzi, o czym mógł świadczyć fakt, że zamiast słownej odpowiedzi, Rikimaru usłyszał wpierw warkot demona wyłaniającego się z wody i lewitującego nad bryłą lodu jaką stworzył wokół siebie przeciwnik. Na ciele prócz nowych ran pojawiły się smoliste żyły tłoczące Ki demona w zastraszającym tempie. Świetliste oczyska współgrały z kłami jakie obnażył wobec Granatowłosego. Nawet zdawało się, że pazury na dłoniach wydłużyły się o kilka centymetrów od momentu wpadnięcia do lodowatej wody. Lecz nawet zimna kąpiel nie ostudziła zapędów demona do zemszczenia się za zniewagę. Ostatni raz padły jakiekolwiek słowa w tej walce z ust Reda:
>Udowodnię, że się mylicie... wszyscy...
Wokół jego ciała uniosła się czarna aura szeleszcząca od pocierania się skrzydeł owadów ze sobą. Rozwiewały się włosy na boki, moc tworzyła kolejne wyładowania atmosferyczne na niebie. Prócz mrozu doszły ciemności w postaci ciężkich, szaro-burych chmur, z których ciskały się gromy na lewo i prawo. Kondensacja Ki w jednym miejscu mogła powodować szkody. Rzucił się bez wahania na bryłę lodu, którą przeciął machnięciem ręki ozdobionej zgrubiałymi szponami, a drugą chciał sięgnąć przeciwnika. Był w tym procesie bardzo szybki, i niezwykle przerażający dla osób o słabych nerwach. Zdawało się, że będąc otoczonym w czarnej poświacie demona można się udusić, tak gęsto i hałaśliwie było w samym epicentrum, w którym młodzieniec za wszelką cenę chciał zmiany zdania przez Rikimaru, nawet jak nie padnie na głos. Zresztą... powolutku zanikała jego osobowość przytłumiona mroczną mocą i demońskimi żądzami krwi.

Ooc:
Atak podstawowy = 6022 dmg

HP = 74950 - 15463 = 59487
KI = 61248

To też bolało!
Rikimaru
Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Pon Sie 11, 2014 9:50 pm
Tym razem znajdując się pod wodą jego przeciwnik uderzył znacznie słabiej niż by Rikimaru przypuszczał. Widać było, że teraz ogarnął go większy mrok niż wcześniej, a słowa wykrzyczane głośno nie były skierowane tylko do pół-człowieka. Każdy oceniał go na swój sposób, a może wszyscy tak samo? Ciężko było stwierdzić, ale po tej aurze jak i wcześniej można było przypuszczać, że każdy w nim widzi zagrożenie. Jakieś szaleństwo go ogarniało, czyli to co chciał osiągnąć Rikimaru. Nie w kontekście swojej osoby, a przymuszenia swojego przeciwnika. Może to był ten punkt, który przekraczając popełniamy najwięcej błędów i ten cios był tego efektem?
Rikimaru mógł to wykorzystać i zrobić niezłe kuku, cofnął się do tyłu dość szybko mimo, że woda stawiała solidny opór. Bez wątpienia jego przeciwnik mógł zadać silniejszy cios albo chociaż spróbować, ale to nastawienie wpłynęło na jego ruch. Granatowo-włosy w ostatniej chwili powstrzymał się przed zrobieniem techniki Taiyoken mając już ręce przy twarzy. Przecież w wodzie fale światła rozchodzą się gorzej, a więc zmarnowałby element zaskoczenia! Zamiast tego puścił wolno ręce do przodu i w tym momencie skupiska piorunów, które były efektem wpływu jego przeciwnika zmieszały się z zielonymi błyskawicami, efektem starcia się ki Rikimaru z otoczeniem. Nie tylko przecinały niebo od chmur do tafli wody, ale dodatkowo pojawiły się między rękami, a powierzchnią i okolicą w promieniu kilometra. Woda była świetnym przewodnikiem elektryczności, ale tak wielki ocean nie mógł cały być przewodnikiem. Oczywiście jego przeciwnik znalazł się w zasięgu porażającej mocy i mógł zdrętwieć na jego oczach. Wtedy Rikimaru pomknął do przodu i zdecydował się na ostre cięcie, ale wykonał je w trochę inny sposób niż zazwyczaj. Zamiast marnować siły na dopłynięcie do przeciwnika to po skupieniu promienia na ręce po prostu zamachnął tym zrzucając z dłoni postrzępioną ki, która przybrała formę plus lub też krzyża (jak kto woli), która trafiła demona prosto w klatkę piersiową. Następnie wystrzelił ponad wodę, ponieważ nie mógł przez moment kontrolować swojej mroźnej aury, która zaczęła tworzyć bryły lodu na jego nogach co by mu znacznie uniemożliwiło ruch.
Odetchnął wtedy głęboko i skoncentrował się na powietrzu. Starał się skoncentrować na wyczuciu momentu uderzenia błyskawicy aby znaleźć się dość blisko i przesiąknąć tym. Spróbuje manipulować różnymi żywiołami. Potrafił ogniem i... lodem, wodą? Powietrzem? Tak. Potrafił podgrzać i obniżyć temperaturę. Podnosząc sprawiał, że to obiekt się nagrzewał i zaczynał palić. Może każdy człowiek może panować tylko nad jednym żywiołem?

OoC:
Shiyoken (3/5) -300KI
Bankoku Bikkuri; paraliż + 8600dmg; -9260KI
Ki-Sword 14910dmg; 14910ki (w momencie wykonania ok. 182 000 PL)
Razem: 23 540dmg

HP: 44 031-6022= 38 009
KI: 45 367-9260-14910-300= 20 897
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk500/500Kame House - Page 5 R0te38  (500/500)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Pon Sie 11, 2014 11:05 pm
To działo się szybko, zbyt szybko. Mimo przyjęcia na siebie ciosu, Rikimaru zdawał się nie okazywać ani krztyny zmęczenia ani braku pomysłu na walkę, którą prowadził wzorowo. Może tylko rzeczywiście nie powinien prowokować, lecz z drugiej strony nie wiedział jak jego słowa mogą wpłynąć na młodzieńca. Przez cztery lata swojej egzystencji (pół tora roku przed trzystu-letnim zamrożeniem a dwa i pół roku po) nie miał tak silnego oponenta jakim był Granato-włosy wojownik o niesamowicie wielkim potencjale, właściwie mógłby pod tym kątem zastąpić Braskę. Doceniłby to wszystko, gdyby nie szał jaki go ogarnął, i żądza mordu.
Miarka przebrała się po paraliżu i przebiciu jego klatki piersiowej przez wymyślny kształt wiązki Ki Sworda rzucanego z dystansu niczym bumerang. Gdy tylko przebił się na wylot przez tors zatkało demona na kilkadziesiąt sekund. Kolejna fala czerni zalała czysty akwen wodny i była odznaką słabości Reda, że pozwolił na coś takiego. Jego przeciwnik zużył naprawdę sporo energii na przemyślaną rozgrywkę wykorzystując wiele żywiołów w intensywnej walce. Czarnowłosy jeszcze po tej kombinacji ataków zdawał się paść nieprzytomny, ale jego Ki wskazywało na coś innego. Wrzało, szumiało, chciało wydostać się koniecznie na zewnątrz z zamiarem zemsty!
Właśnie wtedy z wody wyłonił się demon otoczony czarnym rojem motyli. Pod jego rozdartym ubraniem widniała czarna rana, z której sączyła się posoka, a skóra nie chciała zlepić się jak ciasto. Przeciwnik naprawdę nie wiedział, że losy mogą się odwrócić o sto osiemdziesiąt stopni w przeciągu jednego ataku. Mimo imponującej mocy być może teraz nauczy się nie zadzierać z Redem, albo przy nim nie porównywać go w sposób poniżający do Braski. Bowiem wysunął przed siebie dłoń, z której to wyłonił się pierwszy czarny insekt, a potem setki, tysiące, miliony mające za zadanie zniszczyć rywala, zdeptać jego zuchwałość, albo znów - chociaż odsunąć niebezpieczeństwo w czasie, żeby lepiej przygotować się na spotkanie. Wszystkie mknęły wprost na wojownika, który zadał mu szereg obrażeń i upokorzeń, ażeby oblepić każdy milimetr kwadratowy ciała i... eksplodować. Pięknie komponował się wybuch z rosnącą ilością błyskawic dookoła.
I tak jakby teraz jedna z nich przeszyła demona na wskroś, przez serce i umysł. Czyżby przekroczył granicę "dobrego smaku" w walce i dał się ponieść tylko gniewowi? Jeśli tak... jeśli to prawda, magia Majin może zająć jego ciało i wkomponować się z żądzą krwi jaką rozbudził w nim Rikimaru. Jego głowa bolała niemiłosiernie, taka kara za bezsensowne przelanie krwi, za prawie śmiertelne pobicie pół-człowieka, pół-demona, którego powinien respektować, a nie bestialsko mordować. Żyły i mięśnie piekły od ładunków elektrycznych jakie wpompował w niego Granato-włosy oponent. Jego ciało wpadło do wody, z którego wyłowił i rzucił na plażę. Spalone, niemal zwęglone, ale jeszcze żył. Już trzymał dłoń nad jego głową w celu uśmiercenia wroga, już miał pozbyć się prześladowcy raz na zawsze, jednak resztkami dobrej woli jaka mu pozostała odstąpił od zamiaru. Zamiast tego, pod wpływem adrenaliny i kolejnego zagrożenia jakim będzie on sam, porwał nieprzytomną June i jej synka z rąk istot, które chyba nie spodziewały się, że ratownik demonicy okaże się następnym intruzem na Ziemi. Musi ich zabrać w jakieś bezpieczne miejsce, a samemu... odlecieć z Ziemi, na jakąś odludną planetę... jeśli Kami da mu sił, albo wcześniej nie postrada zmysłów.

z tematu z June i Shigo -> jutro napiszę gdzie

Ooc:
Dark Soul
DMG = 30%Ki + 5%całego HP oponenta = 38340 + 4050 = 42390 dmg, ale zostawiam Rikimaru 1 HP, żeby nie zginął
KI = 0,9*42390 = 38151 KI

HP = 59487 - 23540 = 35947
KI = 61248 - 38151 = 23097

Dzięki za walkę, i tak byś ją wygrał, gdybyś zastosował paraliż, toteż nie wygrałam potyczki. Następnym razem skopmy kogoś wspólnie ; )
Rikimaru
Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Wto Sie 12, 2014 12:05 am
Po tym jak jego wróg wydostał się z wody użył po raz kolejny tej techniki co na początku. Rikimaru nie był w stanie ogarnąć w jaki sposób jego przeciwnik to robi. Był to jakiś wyższy poziom wtajemniczenia. Nim skapnął się, że nie starczy mu energii na wybronienie się przed tym, już było za późno... Chyba nabrał jednak zbyt dużej pewności siebie, a może po prostu chciał zobaczyć co się stanie... Co też tym samym udowodni jego przeciwnik?
Potężne eksplozje wstrząsnęły jego ciałem i czuł się jakby wskoczył w żywy ogień. Takie odczucie już znał. Poznał je dwukrotnie. Będąc człowiekiem, gdy niemal zginął w starciu z jakimś wtedy się wydawać mogło potężnym wyrostkiem, po czym trenował zawzięcie by stać się potężnym. Wtedy już mówił, że zabije wszystkich takich jak on. Oczyścić miał świat ze zła, ale teraz sam jest tym złym. Właśnie dlatego należy usunąć wszystkich lub znaleźć sposób żeby każdy był mu podporządkowany. Świat bez wojen? Byłby oczywiście zbyt nudny, ale prosty motłoch powinien być posłuszny. Dlatego stał się tak potężny? Nie. Zyskał moc po to by walczyć w ten sposób bez znaczenia kim jest przeciwnik. Raz przegrał jako dobry, a drugi raz przegrał jako umiarkowanie zły, jeżeli można by takiego stwierdzenia użyć. Przegrał wtedy jako Shin D.Ragon, a teraz odniósł trzecią porażkę jako Shin D. Rikimaru. Mówi się do trzech razy sztuka, ale wie, że będzie też i czwarty raz.
To co zdarzyło się później widział jak przez mgłę. Dostał porządnie po skórze, ale przeciwnik darował mu życie.
- Co za słaba mentalnie istota. Mógłby być moim podwładnym. - Rzekł z dziwnym, wręcz komicznym w tej sytuacji spokojem.
Demona już jednak nie było i nim Rikimaru wstał, a przyszło to z ogromnym trudem to jego rywal był już gdzieś daleko. Ledwie wyczuwał jakąkolwiek KI. Tak mocno został poturbowany. Ledwie zdołał otrzepać się z piasku i prochu. Jakby nigdy nic, ale jednak. Przeraźliwy ból przeszył mięśnie w miejscu gdzie się dotykał. Nie tylko mięśnie były obite, ale cała skóra poparzona. Zacisnął mocno zęby, a po chwili ciemno-niebieska aura otoczyła całą wyspę, wszystko oszroniła, a chłodna aura na nowo spowiła jego ciało. To znacząco uśmierzyło jego ból i zaczął odczuwać jak wracają mu siły. Odetchnął głęboko i się nieco uspokoił. Jakoś niespecjalnie przejął się walką i w pewnym momencie się po prostu zaczął śmiać. Może był trochę szalony, może nawet bardziej niż trochę, ale przynajmniej będzie mieć szansę zmierzyć się z tym całym Braską. Po mniej więcej minucie pieczenie ustało, a aura wygasła. Mięśnie miał już chłodniejsze i poparzenia w jakiejś mierze zaniknęły.
Nim się zorientował w sytuacji to dom Genialnego Żółwia stał z powrotem, a mistrz niepewnie się na niego wpatrywał doszukując się jego zamiarów. Z kolei Misaki niemal na niego skoczyła.
- Wariacie! Mogłeś nas zabić! Ale muszę przyznać, że jesteś mega silny.
Rudowłosa się zaczęła do niego kleić, ale nie miał zamiaru z tej opcji skorzystać. Cofnął się i skupił nieco na otoczeniu. Zastanawiał się, gdzie może się udać, aby mieć trochę spokoju i czasu na refleksje. Techniki pobierały mnóstwo KI, a jego wytrzymałość pozostawiała sporo do życzenia. Gdyby potraktował walkę na poważnie to wygrałby w cuglach dwie pod rząd i miałby jeszcze trochę sił na Braskę, ale bez szans na wygraną. Gdyby tak miał się mierzyć z trzema równie silnymi na raz to przegrałby z kretesem. Ani zwiększenie siły, ani wzrost energii przy mieczu z ki, nie pomagają.
Zaczynał powoli dostrzegać to, że moc to nie wszystko.
- No tak. Przybyłem po wiedzę! Techniki, walka, moc. To jest za mało. Chyba nie tej wiedzy szukam. Chyba też nie znajdę jej u Ciebie. Twój trener pewnie już dawno gryzie ziemię od spodu, co? - Zwrócił się do Genialnego Żółwia obchodząc Misaki dookoła.
Liczył, że uzyska jakąś poradę lub cokolwiek. Jeżeli nie to znajdzie jeszcze siłę, żeby raz na zawsze zlikwidować zbędnego dla niego staruszka. Misaki mógłby wykorzystać jako swoją prawą rękę. Pewnie już jej zbrzydł ten pomarszczony i wiekowy człowiek.

OoC:
Bym wygrał, ale popełniłem na koniec błąd i przegrałem.
Regeneracja:
HP: 1+8100= 8101
KI: 20 897+12 900= 33797
Rikimaru
Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Sro Sie 13, 2014 3:48 pm
Stojąc spokojnie i pozwalając mroźnej aurze nieco go orzeźwić obserwował obszar na całej kuli ziemskiej. Śledził KI i starał się zorientować w sytuacji. Nikt nie zmierzał już w jego kierunku, a więc ten cały Braska nie przyleci pomścić córki. Jak widać musi być prawdziwym, nieczułym demonem skoro takie coś ma miejsce. Red wyleciał z jakiegoś miejsca oddalonego nieproporcjonalnie od lądu na którym stał Rikimaru. Albo zostawił June z jej dzieciakiem w górach... ale tak wysokiego płaskowyżu na Ziemi nie było i nie w tamtym kierunku!
Skoncentrował się bardziej. Ledwie wyczuwał jeszcze inne ki. Zastanawiał się co tam może być skoro znajdują się tam jakieś jednostki. Jego niedawny przeciwnik znajdował się teraz w pobliżu innej energii, gdzieś ścierały się inne ki, a w innym miejscu Dragot spotkał się z tym przybyszem, który był również na Konack w tym samym czasie co Rikimaru. Była jeszcze tamta dziewczyna! To co wtedy planował mógłby bez większego problemu zrealizować, ale musi się zregenerować. Jeżeli znów przyciągnąłby tego samego demona do siebie nie będąc w pełni sił to bez wątpienia mógł polec. Ile KI by nie miał, jaką mocą by nie dysponował to nie jest w stanie toczyć jednego pojedynku za drugim. Shin D. Ragon podchodził do tego podstępnie. Wykorzystywał innych, aby się zregenerować, a następnie uderzyć i stoczyć morderczy pojedynek. To jest pomysł.


OoC:
Regeneracja:
HP: 8101+8100= 16201
KI: 33797+12 900= 46697
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Sro Sie 13, 2014 6:15 pm
Myśleli, że byli w bezpiecznej odległości od walki. Niestety, byli w błędzie. Rikimaru posłał promień w kierunku statku, na szczęście to demon okazał się być szybszy i zablokował atak. Walka była wyrównana, ale to nie ziemianin wyszedł z niej zwycięsko.
Statek wylądował Shigo na rękach Misaki i Umigame weszli do domku. Kame sennin schował jedną rękę za plecami, drugą trzymał na lasce. Był poważny, bardziej niż zwykle.
-Rikimaru. Nie spodziewałem się, że taki będzie twój los. Twoje serce ogarnęła ciemność. Stałeś się zły. Byłeś moim uczniem.. -kame sennin sięgnął jedną ręką do sakiewki, wyjął z niej jedną fasolkę złamał ją na pół i dał pół-demonowi -i to dlatego ostatni raz Ci pomagam. Stałeś się zły -celowo powtórzył, tym razem głośniej i wyraźniej -już niczego Cię nie nauczę. Nie noś symbolu mojej szkoły już nigdy, bo to ujma na moim honorze. Opuść tę wyspę. Nie jesteś tutaj już mile wdziany. -dodał na koniec, odwrócił się i poszedł do domu. Rikimaru spędził tutaj kawał czasu. Teraz nie mógł zobaczyć smutnej miny mistrza Roshiego. Drzwi zamknęły się za starym wojownikiem...
Rikimaru
Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Sro Sie 13, 2014 7:45 pm
Wojownik spodziewał się, że tak może się stać. Nie był w stanie ukryć całkowicie mrocznej aury, a do tego nie spodziewał się, że jeden drobny ruch jakim był strzał Dodonpa może sprawić, iż Genialny Żółw całkowicie go przekreśli. Starzec nim zniknął w otchłani domu to rzucił Rikimaru jeszcze jakąś tabletkę, a gdy pół-człowiek ją złapał to okazało się, że jest to jakaś fasola.
- Mam to zasadzić? Twojego symbolu nie noszę od bardzo dawna. - Powiedział z ironią, po czym miał wsadzić do kieszeni, ale ubranie było na tyle zniszczone, że nie było gdzie schować. Tutaj z opresji wybawiła go Misaki, która po chwili stawiła się przed nim z ubraniem, a raczej kilkoma ciuchami. Wybrał te, które mu najbardziej odpowiadały, ale wtedy się zorientował, że jest w stanie dzięki demoniej mocy wytworzyć jakiś prosty materiał. Po paru sekundach wysiłku nie udało się, więc skoncentrował się na założonym już ubraniu i wtedy zadziałało. Cóż... Posiadanie tylko częściowo mocy demona nie daje wszystkiego. Odetchnął głęboko, schował kawałek senzu do kieszeni i zaczął zastanawiać się nad swoim następnym celem.
Był zbyt zmęczony i obolały po ostatniej walce, żeby zaryzykować próbę zlikwidowania Genialnego Żółwia oraz stoczyć pojedynek z ojcem June. Musi odpocząć w jakimś odpowiednim, cichym miejscu, a jedynym, które pasowało do jego aury było położone na południu, na jednym z lodowców lodowe pustkowie. Mało kto tam wytrzyma. Mając taką moc może tam zaznać spokoju.

OoC:
Regeneracja:
HP: 16201+8100= 24301
KI: 46697+12 900= 59597

Połówkę Senzu chowam do kieszeni xP

z/t na Lodowe Pustkowia
Rikimaru
Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Sob Sie 16, 2014 2:36 pm
Wrócił na miejsce, ponieważ pożegnaniem nie był usatysfakcjonowany. Przyglądał się chwilę domkowi z zewnątrz zastanawiając się co ten staruch robi tam całymi dniami. Misaki pewnie jakoś mu umila czas, ale bez wątpienia jedyną zabawą jaką stary zboczeniec ma to ubrana w różne seksowne ubranka trenująca pod jego okiem. Trenuje kogoś tylko ze względu na własną korzyść, zamiast wziąć pod swoje ramiona uczniów, którzy mogliby przeciwstawić się takim jak Rikimaru, a teraz? Kto ma bronić Genialnego Żółwia? Czy jest on na tyle mocarny? Pozostająca z mistrzem dziewczyna pewnie jest tu tylko dlatego, żeby stać się jeszcze mocniejszą i naprawdę stała się mocna, ale też jest znacznie słabsza niż Rikimaru.
- Ja stałem się zły, a Ty zawsze byłeś zły. Nie wykorzystałeś swoich umiejętności i talentu, aby wyszkolić nowe pokolenie! Nawet nie ma Cię kto bronić stary głupcze. Wyjdź albo zniszczę Ciebie i tę wyspę jednym uderzeniem.
- Powiedział to bardzo głośno, ale również telepatycznie, aby wzmocnić swój przekaz, a następnie już głośnym i głębokim dźwiękiem zaczął:

- Ka... Me... - Wyliczanka trwała, a Genialny Żółw doskonale wiedział kiedy się zakończy. Czas go naglił, a Rikimaru wcale w tym momencie nie żartował.

OoC:
Regeneracja:
HP: 64801+8100= 72901
KI: 125097+12900= 129000 (FULL)

[/color]
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Sob Sie 16, 2014 6:49 pm
- Spokojnie. Jestem. - tuż przed wypowiedzeniem finałowego "ha" przy tworzeniu fali, z domku wyłonił się Genialny Żółw. Opierał się o laskę, a jedną rękę trzymał za plecami. Jego ciemne okulary zabłysły. Starzec przez chwilę przyglądał się Rikimaru, jakby zastanawiając się jakie tym razem są zamiary jego dawnego ucznia.
- Czego chcesz? Już Ci powiedziałem, że niczego już więcej Cię nie nauczę, bo tylko plamisz honor prawdziwego wojownika. - cóż, wymawianie takich słów może być dla staruszka zgubne, ale był on wyjątkowo dziwnie spokojny.
Rikimaru
Rikimaru
Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012


Identification Number
HP:
Kame House - Page 5 9tkhzk1/1Kame House - Page 5 R0te38  (1/1)
KI:
Kame House - Page 5 Left_bar_bleue0/0Kame House - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Pon Sie 18, 2014 5:20 pm
- Ha... Me... - Kontynuował ciszej Rikimaru, który zbierał coraz więcej KI. Zachowanie starca denerwowało go, ponieważ ten sobie wiecznie pogrywał. Jak zwykle. Trzymał skumulowaną energię przy sobie, ale wiedział, że Genialny Żółw to cwana dziadyga i skoro wyszedł przed domek to stało się dokładnie to, czego oczekiwał pół-demon. Nagle energia przygasła całkowicie, a chłopak ustawił się do pionu i zaczął iść w kierunku starego mistrza. Lekko tylko zrobił ruch ręką koncentrując całą swoją siłę woli Genialnym Żółwiu. Nie mógł być pewien czy paraliż działa, ponieważ nigdy mistrz nie pokazał swojej prawdziwej mocy. Nawet wtedy gdy pierwszy raz pokazał Rikimaru Kamehame. Telekineza to dobra technika, ponieważ daje możliwość sparaliżowania kogoś i wystawienia go na naszą łaskę, acz jej wadą było to, że mógł jedynie uderzyć swoje przeciwnika. To jednak nie problem. Moc uderzenia pięści pół-człowieka też jest niemała.
- Prawdziwy wojownik zawsze staje do walki stary głupcze! Gdybyś miał innych uczniów to miałbym się z kim mierzyć, ale Ty siedzisz tu i gapisz się jedynie na cycki Misaki. Biedna dziewczyna niewiele się nauczy przy Tobie. Czas abyś pokazał na co Cię naprawdę stać, bo przyszedłem Cię zlikwidować. Nie chcę żebyś mnie uczył, ponieważ teraz to ja mam zamiar uczyć innych!
Zauważył jak Misaki wychyla się przez okno w stroju kąpielowym próbując rozeznać się w sytuacji. Jeżeli pokona swojego przeciwnika to zabierze ją ze sobą. Dobrowolnie lub siłą, ale da jej wybór. Z drugiej strony przyszedł mu do głowy jeszcze pewien pomysł, ale ten już zależy od ruchu Genialnego Żółwia.

OoC:
Regeneracja:
HP: 72901+8100= full
KI: full
Start walki.
Telekineza na Genialnego Żółwia; x tur paraliżu; x KI (nieznana energia*1,5)
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Pon Wrz 01, 2014 1:14 pm
- Rikimaru. Odejdź, bo inaczej będę musiał zamknąć Cię za pomocą Mafuby. Tego chciałbym uniknąć.  - odparł spokojnie Kame-Sennin, najwyraźniej nic nie robiąc sobie z paraliżu Był nadzwyczaj spokojny. Czyżby miał jakiegoś asa w rękawie?
- Misaki to dobra dziewczyna. Na pewno nauczę ją o wiele więcej niż Ciebie. Gdybyś był dalej dobry, podzieliłbym się swoją mocą. Niestety. Tak jak już powiedziałem, niczego Cię więcej nie nauczę. Zhańbiłeś dobre imię tej szkoły. Nadajesz się tylko do Żurawiego Pustelnika.  - powiedział starzec, a następnie zamilknął.
Sponsored content

Kame House - Page 5 Empty Re: Kame House

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito