Kame House
+4
NPC.
Rikimaru
Reito
NPC
8 posters
Kame House
Sro Maj 30, 2012 12:43 am
Kame House Dom Genialnego Żółwia - jest to domek na małej wysepce na środku oceanu. Mieszkają tam Żółwi Pustelnik (zwany też Kameseninem) i jego zwierzątko Morski Żółw. Wyspa jest bardzo trudna do odnalezienia ponieważ jest zbyt mała by ją umieścić i zaznaczyć na mapie przez co niewiele osób wie o jej istnieniu. |
"Przed napisaniem zapoznaj się z treścią postu dołączonego do tematu bądź skonsultuj się z adminem lub MG, gdyż każdy post niewłaściwie napisany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu."
Re: Kame House
Pią Lut 15, 2013 5:35 pm
___Dość dziwne miejsce. Na tak małej wysepce ktoś postawił sobie dom. Można by z tego wywnioskować, iż nie przepada za gośćmi. No trudno. Najwyżej go przegna. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu jakiejś żywej duszy. W końcu znalazł coś a raczej kogoś. Jakiś stary wąsaty dziad z okularami słonecznymi na nosie i trzymający w dłoniach dość ciekawe czasopismo, wylegiwał się na leżaku. A może raczej spał. Zdaje się, że tak bo jeszcze nie zauważył młodego saiyana. Rei zastanawiał się czy go obudzić czy poczekać aż sam to zrobi. Sam nie za bardzo przepadał jak ktoś go wyrwie z interesującego snu a sądząc po minie starca, ten właśnie taki miał. Uśmiechnięty i obśliniony. Ciekawe co też mu się śniło. Co jakiś czas zabełkotał coś.
- No niech sobie śpi. Poczekam chwilę.
Powiedział Reito sam do siebie. Korzystając z okazji położył się na ciepłym piasku i samemu uciął sobie drzemkę. Tym samym jego włosy wróciły do pierwotnego stanu.
- No niech sobie śpi. Poczekam chwilę.
Powiedział Reito sam do siebie. Korzystając z okazji położył się na ciepłym piasku i samemu uciął sobie drzemkę. Tym samym jego włosy wróciły do pierwotnego stanu.
Re: Kame House
Sob Lut 16, 2013 2:03 pm
- Witam. - takie zmulone słowa usłyszał Reito, któremu nie dane było sobie zbyt długo pospać. - Szukasz czegoś wojowniku? - Gdy Rei otworzył oczy zobaczył nad sobą... żółwia. W dodatku ten gad chyba do niego przemówił, bo stary siwy pryk dalej leżał chrapiąc i śniąc zbereźne rzeczy - można było śmiało wywnioskować to po wyrazie twarzy Łysego i tej ślinie. Nikogo tutaj więcej nie było, więc wszystko wskazuje na kolegę w wiekowej skorupie. |
Re: Kame House
Wto Lut 19, 2013 7:34 pm
___Reito spał sobie w najlepsze. Duszne i ciepłe powietrze sprawiało, że oczy same się zamykały. Nic dziwnego, że starzec też sobie drzemał. Saiyanowi śniło się, że dalej szuka smoczych kul. Zostały mu już tylko dwie do zdobycia. Tak samo jak i przed chwilą, leciał nad oceanem i wypatrywał jakiejś wyspy. Radar go ciągle zwodził raz kierując na północ, raz na południe a jeszcze innym razem na wschód i zachód. Kręcił się dookoła nie mogąc dotrzeć za nic do celu. W końcu nie wiadomo kiedy się ściemniło. Zrezygnowany wylądował na jednej z wysp. Był zły. W tej złości wyrzucił i rozbił o ziemię scouter klnąc jednocześnie na te ustrojstwo. W końcu tak samo jak nie wiadomo skąd nastała noc, pojawił się Mistic z wyraźnie niezadowoloną miną. – Dałem ci przecież cały dzień na odnalezienie głupich 4 kul a ty nie dość, że ich nie znalazłeś to jeszcze niszczysz radar. – Zdzielił go jednym potężnym ciosem tak, iż Rei padł pół martwy na ziemię. – I w dodatku umierasz od jednego ciosu. Jak śmiesz!? – W tym momencie Reito się przebudził. Nieco zdyszany jak to zwykle bywa kiedy ma się koszmary. Co ciekawe gdy się obudził doznał jeszcze większego szoku. Jakiś żółw nad nim wisiał. Nie dość, że dziwnie się na niego patrzył to jeszcze zaczął gadać. Słysząc słowo „Witam” saiyan aż się poderwał i nieco odsunął. Siedząc oparty rękoma o ziemię patrzył zdumiony na owe stworzenie i słuchał go z ogromnym zdziwieniem na twarzy. Przez moment nawet wydawało mu się, że to Hikaru. Szybko się otrząsnął i rozejrzał. Przypomniało mu się po co tu przyleciał. Stary pryk nadal smacznie spał więc wszystko wskazywało na to, że to żółw stojący przed nim przemówił, choć raczej trudno było w to uwierzyć. Można było przypuszczać, że to jakiś kosmita. Prawdopodobnie changeling. Choć postura i kolor nieco do tej rasy nie pasowały. Pierwszy raz spotkał się z czymś takim.
Wstał powoli i otrzepał się z piachu. Ponownie usłyszał głos żółwia. Tym razem spytał co saiyan tu robi. Nadal wydawało mu się to dziwne ale starał się zachować spokój.
- Szukam niejakiego mistrza Roshi.
Odpowiedział krótko. Podrapał się po głowie i wytrzepał piach z rozczochranej czupryny. Nagle poczuł przebłysk dość dużych ilości KI. Jedna z nich bez wątpienia należała do Hikaru, drugiej nie znał. Ciekaw był co też ten stary Mistic wyprawiał. Na moment zamyślił się nad tym lecz po chwili darował to sobie. Miał robotę do wykonania. Szkoda mu było tracić czasu na bezsensowne rozmyślania nad sprawami, które aktualnie go nie dotyczyły.
Wstał powoli i otrzepał się z piachu. Ponownie usłyszał głos żółwia. Tym razem spytał co saiyan tu robi. Nadal wydawało mu się to dziwne ale starał się zachować spokój.
- Szukam niejakiego mistrza Roshi.
Odpowiedział krótko. Podrapał się po głowie i wytrzepał piach z rozczochranej czupryny. Nagle poczuł przebłysk dość dużych ilości KI. Jedna z nich bez wątpienia należała do Hikaru, drugiej nie znał. Ciekaw był co też ten stary Mistic wyprawiał. Na moment zamyślił się nad tym lecz po chwili darował to sobie. Miał robotę do wykonania. Szkoda mu było tracić czasu na bezsensowne rozmyślania nad sprawami, które aktualnie go nie dotyczyły.
Re: Kame House
Pią Lut 22, 2013 3:02 pm
- Roshi to ten wylegujący się na składaku dziadyga. Ucina sobie poobiednią drzemkę, pewnie niedługo wstanie. Dla własnego dobra lepiej jest nie budzić go ze snu, bo może być zły i strasznie wredny. - powiedział żółw swoim zmulonym głosem - Rozgość się, chcesz herbaty, albo kawy drogi przybyszu z ogonem? - zaproponował. Ciekawe czy Reito w ogóle wie czym są te trunki. Na Vegecie pewnie czegoś takiego nie serwują. Tak czy siak nie czekając na odpowiedź żółw poczłapał do różowego domku. Trochę zeszło gdy wrócił z tacką na grzbiecie. |
Re: Kame House
Sro Lut 27, 2013 8:06 pm
___Chłopak spojrzał z niedowierzaniem na starego pryka. – To jest mistrz Roshi? Chyba nie potrzebnie się tu fatygowałem. Czego może mnie nauczyć taki stary dziad…? Choć, pozory mogą mylić. Zobaczymy… - Chciał podejść nieco bliżej by się lepiej przyjrzeć „miszczowi” ale słowa żółwia przekonały go by został na swoim miejscu. Zapytany o to czy chce kawy bądź herbaty nie bardzo wiedział co odpowiedzieć. Obiło mu się o uszy, że to jakieś napoje ale nigdy nie miał okazji się ich napić. Nim zdążył się zastanowić nad odpowiedzią, jego nowy znajomy zniknął już za drzwiami domku. Nie chciał się wpraszać do środka. Poczekał więc na zewnątrz. Ciekawość wzięła nad nim górę i po cichu zbliżył się do starego zboczeńca. Ten spał sobie jak gdyby nigdy nic. Nachylił się nad nim. Zobaczył okładkę magazynu, który akurat trzymał w ręku. Od razu przykuło to jego oko. Miał ochotę zagłębić się nieco w lekturę owego czasopisma. Ostrożnie zaczął wyciągać spod rąk staruszka playboya. Wtem dziadyga zachrapał nieco głośniej i Rei w mgnieniu oka odsunął się kilka metrów w tył nie chcąc budzić podejrzeć. Skarcił się sam w duchu. – Nie przyszedłem tu oglądać sobie nagich ziemianek… Choć chwila relaksu dobrze by mi zrobiła… - Uśmiechnął się perwersyjnie. Po chwili pojawił się żółw z tacką na plecach. Reito momentalnie spoważniał. Wyprostował swoją pozycję. – Echem – Przyłożył zaciśniętą dłoń po ust. Spojrzał na żółwia. Nie chciał być nachalny, nie mniej jednak wziął jedną z filiżanek. Wypił kilka łyków dziwnego trunku na spróbowanie. – Całkiem niezłe. – Pomyślał po czym duszkiem wypił resztę napoju. Dawno nie miał w gardle czegoś tak dobrego. A to zabita krowa a to łyk wody ze strumyka. Spartańskie dania. Herbata była w tej sytuacji dla niego rarytasem. Odstawił naczynie na tackę. – Dzięki. Dawno nie piłem czegoś tak dobrego. – Rzekł do żółwia. Włączył swój scouter by sprawdzić godzinę. Było jeszcze całkiem wcześnie. Ledwo dochodziła 9:00. Można było powiedzieć, że miał jeszcze cały dzień na znalezienie dwóch ostatnich kul. Nie powinno być to trudne. Usiadł na schodkach prowadzących do domku. Po chwili ciszy poczuł się nieco niezręcznie toteż zapytał.
- Czy mistrz Roshi jest silny?
Jednocześnie był też ciekaw odpowiedzi na to pytanie.
- Czy mistrz Roshi jest silny?
Jednocześnie był też ciekaw odpowiedzi na to pytanie.
Re: Kame House
Czw Lut 28, 2013 5:33 pm
Żółw przyczłapał do Reia siedzącego na schodkach i odpowiedział na pytanie Reito: - Mówią, że jest najsilniejszym człowiekiem na Ziemii, ale to dawna śpiewka, już nieprawdziwa. Jest wiele istot silniejszych od niego mimo, że zna ciekawe techniki. - kątem oka dało się dostrzec, że stary pryk leżący na leżaku przeciąga się i ziewa. Wybudził się. Zabrał z ziemi pisemko z nagimi paniami po czym zaczął iść powoli w stronę swojego przyjaciela i nieznajomego ogoniastego. Pewnie był zdziwiony, ale przez ciemne okulary nie było widać jego oczu. - Hohoho. Nowy przybysz. - zerknął na ogon - Saiyan. Co Cię tu sprowadza? - Spytał. Można było dostrzec na szyi starca dość dziwny wisiorek. Była to smocza kula z jedną gwiazdką. |
Re: Kame House
Sro Mar 06, 2013 1:55 pm
___Siedząc na schodkach spoglądał na powoli człapiącego żółwia. Jego odpowiedź go nieco zdziwiła. – Najsilniejszy człowiek na ziemi? Ten stary dziad? Ludzie muszą być naprawdę słabi… - Skorupiak mówił na tyle wolno, że spokojnie miał czas na rozważanie każdego słowa. Usłyszał dalszą część zdania w tym też o rzekomej znajomości wielu ciekawych technik. Widać nie był tylko starym zboczeńcem co potwierdził dodatkowo Reia nowy znajomy. Spojrzał w jego stronę. Właśnie się przeciągał. Wszystko wskazywało na to, że w końcu się obudził. Ziewnął i zaczął się powoli podnosić z leżaka. Nie mógł oczywiście pozwolić by jego lektura brudziła się na ziemi toteż zabrał ją ze sobą. Powoli zbliżał się do saiyana. Wtem Rei zauważył cos ciekawego na szyi starca. Światło z daleka odbijało się od kuli. Z bliska można było już bez problemu stwierdzić, że jest to jedna z tych, których szukał. Tym razem z jedną gwiazdką. Chłopak się nieco zdziwił. Że też wcześniej jej nie dostrzegł. W dodatku radar nie zareagował w żaden sposób. Możliwe, że się popsuł albo się piachu do niego dostało po prostu. W prawdzie leżał jeszcze przed chwilą na ziemi, cały czas mając scouter przy uchu. Wszystko jest możliwe. Jeśli się okaże, że nie działa to będzie miał problem. Została mu praktycznie ostatnia kula do znalezienia i nie chciałby specjalnie lecieć do Hikaru by naprawił radar. Nie dość, że znów by go zwyzywał to nie wiadomo też czy udałoby się Reito ujść z życiem. Ale póki co ma inne zmartwienie. W jakiś sposób trzeba nakłonić starca do oddania kuli. Tak się złożyło, że dziadyga sam rozpoczął rozmowę. Zapytany o to co szatyna tu sprowadza odpowiedział:
- Szukałem pewnej kuli w tej okolicy i w ten sposób trafiłem na tą wyspę. Widzę, że ma ją pan przy sobie. Bardzo mi na niej zależy.
Zrobił krótką pauzę by dać starcowi chwilę do namysłu. W między czasie zastanawiał się skąd zna jego rasę. W kosmosie cieszy się dość dużą sławą ale Ziemia… Tu zawsze byli zacofani. Po chwili kontynuował:
- Słyszałem też, że jest pan najsilniejszym człowiekiem na ziemi.
Uśmiechnął się nieco. Dążył do sprowokowania starucha by pokazał na co go stać.
- Chciałbym sprawdzić czy to prawda. Zechciałby pan pokazać mi swoje umiejętności?
Nie dało się wyczuć jego energii. Przynajmniej do czasu aż przestanie ją ukrywać. Może w tym pomarszczonym ciele kryje się ogromna moc. Kto wie…
OOC: Trening start
- Szukałem pewnej kuli w tej okolicy i w ten sposób trafiłem na tą wyspę. Widzę, że ma ją pan przy sobie. Bardzo mi na niej zależy.
Zrobił krótką pauzę by dać starcowi chwilę do namysłu. W między czasie zastanawiał się skąd zna jego rasę. W kosmosie cieszy się dość dużą sławą ale Ziemia… Tu zawsze byli zacofani. Po chwili kontynuował:
- Słyszałem też, że jest pan najsilniejszym człowiekiem na ziemi.
Uśmiechnął się nieco. Dążył do sprowokowania starucha by pokazał na co go stać.
- Chciałbym sprawdzić czy to prawda. Zechciałby pan pokazać mi swoje umiejętności?
Nie dało się wyczuć jego energii. Przynajmniej do czasu aż przestanie ją ukrywać. Może w tym pomarszczonym ciele kryje się ogromna moc. Kto wie…
OOC: Trening start
Re: Kame House
Pią Mar 08, 2013 12:19 pm
Staruszek spojrzał na saiyana uważnym okiem, a potem na kulę, która zwisała mu na szyi, potem znowu na przybysza i powiedział: ___ - Smocze Kule? Po co Ci Smocze Kule? - spytał dłubiąc sobie... w nosie. Słysząc już nie raz słyszany tekst, że jest najsilniejszym człowiekiem na Ziemii machnął parę razy ręką drugą masując się po łysej glacy. - Opuść pięści drogi wojowniku. Najsilniejszy to ja byłem kilkaset lat temu. Teraz nie jeden człowiek mnie prześcignął mocą i umiejętnościami nie mówiąc już o przybyszach z innych planet. Jestem na to wszystko za stary, stanowczo za stary. Została mi jedynie moja Fala Uderzeniowa. - Zamarudził stary pierdziel nakładając na plecy żółwią skorupę. - Jeśli mi powiesz po co są Ci smocze kule dam Ci dwie. |
Re: Kame House
Wto Mar 12, 2013 9:15 pm
Saiyan wcale nie chciał walczyć ze starcem. Widać ten go źle zrozumiał. Cóż… liczył na mały pokaz umiejętności jednakże nieco się przeliczył. W sumie czego można oczekiwać od starego człowieka? Rei zapytany o kule chwilę się zastanowił. Wiedział już, że nie są to zwykłe ozdoby tylko mają jakieś właściwości, o których jeszcze nie było mu nic wiadomo. Aczkolwiek podejrzewał, że dzięki nim można wiele zdziałać. Tu słowa Hikaru mu się przypomniały. Szczególnie jeden fragment.
Te słowa głęboko zapadły mu w pamięci. Hikaru miał w tym co powiedział trochę racji. Rzeczywiście saiyan podniecała potęga ale z pewnością nie tylko ich. Za pewne większość istot pragnęła by tego samego. Reito również do nich należał choć nie było to jego głównym celem.
W końcu zdecydował się odpowiedzieć na pytanie łysego drapiąc się jednocześnie po głowie:
- Po co to właściwie nie jestem pewien… Odwdzięczam się komuś zbierając te kule. Nie wiem co jest w nich takiego specjalnego. Muszę je zebrać i tyle…
Reito jednak nie zaniechał przekonywania starca do ujawnienia swojej mocy.
- Nie zamierzałem z tobą walczyć starcze. Chciałem tylko zobaczyć do jakiego poziomu jesteś w stanie zwiększyć swoją moc. Skoro jednak nie chcesz to w takim razie spójrz na co stać mnie…
Stanął w lekkim rozkroku i zacisnął pięści. Wypuścił powoli powietrze z płuc po czym szybko nabrał go z powrotem. Spiął wszystkie swoje mięśnie i powoli zaczynał uwalniać swoją energię. Początkowo tworzył się nie wielki wir powietrza unoszący piasek wokół niego.
- Haaaaaaaaaaaaaaa….
Stopniowo zwiększał intensywność okrzyku tak samo jak i swoją energię. Pojawiła się aura, przez którą zaczęły falować jego włosy. Początkowo nie uwalniał zbyt wiele energii by niczego dookoła nie zniszczyć. Jednakże im bardziej się koncentrował tym fale uderzeniowe w postaci powietrza odchodzącego od jego ciała bardziej dawały się we znaki staremu miszczowi i żółwiowi, który również tam przebywał w tym czasie.
- HAAA…!!
Zadrżała ziemia a na wodzie powstało dość duże tsunami. Palmy ugięły się niemalże do ziemi i prawie potraciły swoje liście a leżak stojący jeszcze nie dawno na suchym lądzie znalazł się teraz pod wodą. Przy ostatnim okrzyku jego włosy zmieniły kolor na złoty i tak już pozostały. Był w stanie jeszcze bardziej zwiększyć swoją moc jednakże po minie dziadygi wywnioskował, że zrobiło to na nim już wystarczająco duże wrażenie. Uspokoił się pozostając super saiyanem.
- I jak? Kiedykolwiek w życiu osiągnął pan taki poziom mocy?
Czekając na odpowiedź brodatego starca przypomniało mu się coś jeszcze.
- Wspomniał też pan o jakiejś fali uderzeniowej. Co w niej jest takiego wyjątkowego?
Patrzył na niego nieco zdziwiony gdy zakładał jakąś skorupę na plecy.
OOC: Koniec treningu
Hikaru napisał:Kiedy je zbierzesz, nagroda przekroczy Twoje najśmielsze marzenia. Wiem co was, małpy podnieca, potęga, którą Ci dam. Do tego coś co sobie zamarzysz.
Te słowa głęboko zapadły mu w pamięci. Hikaru miał w tym co powiedział trochę racji. Rzeczywiście saiyan podniecała potęga ale z pewnością nie tylko ich. Za pewne większość istot pragnęła by tego samego. Reito również do nich należał choć nie było to jego głównym celem.
W końcu zdecydował się odpowiedzieć na pytanie łysego drapiąc się jednocześnie po głowie:
- Po co to właściwie nie jestem pewien… Odwdzięczam się komuś zbierając te kule. Nie wiem co jest w nich takiego specjalnego. Muszę je zebrać i tyle…
Reito jednak nie zaniechał przekonywania starca do ujawnienia swojej mocy.
- Nie zamierzałem z tobą walczyć starcze. Chciałem tylko zobaczyć do jakiego poziomu jesteś w stanie zwiększyć swoją moc. Skoro jednak nie chcesz to w takim razie spójrz na co stać mnie…
Stanął w lekkim rozkroku i zacisnął pięści. Wypuścił powoli powietrze z płuc po czym szybko nabrał go z powrotem. Spiął wszystkie swoje mięśnie i powoli zaczynał uwalniać swoją energię. Początkowo tworzył się nie wielki wir powietrza unoszący piasek wokół niego.
- Haaaaaaaaaaaaaaa….
Stopniowo zwiększał intensywność okrzyku tak samo jak i swoją energię. Pojawiła się aura, przez którą zaczęły falować jego włosy. Początkowo nie uwalniał zbyt wiele energii by niczego dookoła nie zniszczyć. Jednakże im bardziej się koncentrował tym fale uderzeniowe w postaci powietrza odchodzącego od jego ciała bardziej dawały się we znaki staremu miszczowi i żółwiowi, który również tam przebywał w tym czasie.
- HAAA…!!
Zadrżała ziemia a na wodzie powstało dość duże tsunami. Palmy ugięły się niemalże do ziemi i prawie potraciły swoje liście a leżak stojący jeszcze nie dawno na suchym lądzie znalazł się teraz pod wodą. Przy ostatnim okrzyku jego włosy zmieniły kolor na złoty i tak już pozostały. Był w stanie jeszcze bardziej zwiększyć swoją moc jednakże po minie dziadygi wywnioskował, że zrobiło to na nim już wystarczająco duże wrażenie. Uspokoił się pozostając super saiyanem.
- I jak? Kiedykolwiek w życiu osiągnął pan taki poziom mocy?
Czekając na odpowiedź brodatego starca przypomniało mu się coś jeszcze.
- Wspomniał też pan o jakiejś fali uderzeniowej. Co w niej jest takiego wyjątkowego?
Patrzył na niego nieco zdziwiony gdy zakładał jakąś skorupę na plecy.
OOC: Koniec treningu
Re: Kame House
Sro Mar 13, 2013 7:47 pm
Kame Senin przyglądał się młodzieńcowi i wsłuchiwał w jego słowa. Jakże zdziwił się gdy usłyszał, że Reito nie wie do końca pewien po co zbiera Smocze Kule. ___ - Zbierasz je dla kogoś? Ten ktoś musi być bardzo leniwy. Ha! Dla kogo to? Chyba Cię robi w konia mój drogi. Gdy zbierzesz siedem takich kul pojawia się Boski Smok, Shenron, który spełnia Twoje trzy dowolne życzenia. - powiedział wystawiając trzy palce. Kolega Kame Senina żółw chyba nie był zadowolony z faktu, że jego właściciel rozpowiada tajemnicę, która w niepowołanych rękach możne wyrządzić wiele szkód na Ziemi i wszechświecie. Pokaz Reito zrobił na Brodatym sporo wrażenia. Okulary, które miał na nosie pod wpływem silnego wiatru zleciały mu i wpadły do wody. Pewnie gdyby nie ciężka skorupa to poleciałby do tyłu jak jego żółwi kolega, który wywalił się na grzbiet i próbował z trudem podnieść. Kame Senin zaś gdy pokaz się skończył nałożył na nos nowe okulary wyciągnięte znikąd. ___ - Nie osiągnąłem nigdy takiej mocy i chyba nie osiągnę już nigdy. Ziemianie nie są stworzeni do walk. Gratuluję takiej potęgi chłopcze, zajdziesz daleko. - Powiedział - Co w mojej Kamehamie jest takiego wyjątkowego? Użyta poprawnie może dużo zdziałać w walce. Nie wszyscy znają tą technikę. Nie dzielę się nią z byle kim - To zabrzmiało jak wyzwanie. |
Re: Kame House
Sro Mar 20, 2013 2:44 pm
___Nim Rei rozpoczął swój pokaz, stary mistrz zadał mu jeszcze kilka pytań i co ciekawe opowiedział całą prawdę na temat smoczych kul. Prawdę lub nie… Brzmiało to jak bajka dla dzieci ale skoro Hikaru tak zależało na tych kulach to może rzeczywiście spełniały one życzenia. Swoją drogą znów przypomniał sobie co powiedział Mistic. Wspomniał o tym, że Rei będzie mógł sobie zażyczyć czegoś o czym tylko zamarzy. Tu wszystko składało się w całość. Tak samo też spotkanie z demonem na cmentarzu, któremu najwidoczniej również mocno zależało na potędze, bądź czymkolwiek innym. Sam fakt, że starzec zgodził się oddać praktycznie za darmo te kule, wiedząc jednocześnie jaką mają moc, był nieco zaskakujący. Czyżby nie pragnął niczego? Czy może po prostu jest na tyle leniwy, że nawet nie chce mu się ich zbierać? Albo już kiedyś je zebrał i spełnił swoje życzenie i nic więcej mu już nie potrzeba? Ostatnia opcja była całkiem prawdopodobna. Skoro wie o ich mocy to znaczy, że musiał to zobaczyć na własne oczy. Chwilę się nad tym zastanawiał i dalej nie dawało mu to spokoju. Postanowił powiedzieć prawdę.
- Zbieram je dla pewnego wojownika. Znacznie silniejszego ode mnie. Być może nawet najsilniejszego na Ziemi. Obiecał mi coś za to ale tak czy inaczej jestem mu to dłużny za uratowanie życia.
Nie powiedział już tego ale zdążył pomyśleć o tym, że nawet jeśli ukryłby się gdzieś przed Hikaru i spełnił tylko swoje życzenia to prędzej czy później zostałby zabity. Nie był pewien czy można sobie zażyczyć nieśmiertelności i nie miał zamiaru ryzykować w ten sposób.
Potem przeszedł do pokazu swojej siły. Okazała się dużym zaskoczeniem dla starca. Gdy tylko uspokoił swój oddech skomentował słowa mistrza Roshi.
- To tylko połowa mojej mocy. Gdybym posunął się dalej mógłbym przez przypadek coś zniszczyć. Nie chciałem tego robić.
Powiedział to z uśmiechem i lekką arogancją drapiąc się w tył głowy. Potwierdziło się to o czym myślał. Ludzie nie są stworzeni do walki. Ich ciała są zbyt słabe i kruche. Mógł być dumny z tego, że jest Saiyanem i gruncie rzeczy był. Ale nie skreślał tej rasy od razu. Jak twierdził żółw znają oni wiele ciekawych technik. Zaciekawiła go ta, o której mówił starzec. Po tym jak już wyjawił mu na czym polega wyjątkowość smoczych kul, zauważył, że żółw nie był za bardzo zadowolony, iż Roshi wyjawia takie sekrety. Reito w mgnieniu oka pojawił się obok starucha i dłonią zakrywając usta powiedział mu do ucha.
- Co chcesz w zamian? Kręcą cię młode laski co? A co byś powiedział na magazyn z seksi saiyańskimi kobitkami? Tak się składa, że mam taki przy sobie. Ty mi pokażesz Kamehame a ja pozwolę ci zerknąć na niego. Pasuje?
Z lekkim uśmiechem mówił to do dziadygi. Nie trudno było się domyślić co to za typ człowieka. Czekał na jego reakcję.
- Zbieram je dla pewnego wojownika. Znacznie silniejszego ode mnie. Być może nawet najsilniejszego na Ziemi. Obiecał mi coś za to ale tak czy inaczej jestem mu to dłużny za uratowanie życia.
Nie powiedział już tego ale zdążył pomyśleć o tym, że nawet jeśli ukryłby się gdzieś przed Hikaru i spełnił tylko swoje życzenia to prędzej czy później zostałby zabity. Nie był pewien czy można sobie zażyczyć nieśmiertelności i nie miał zamiaru ryzykować w ten sposób.
Potem przeszedł do pokazu swojej siły. Okazała się dużym zaskoczeniem dla starca. Gdy tylko uspokoił swój oddech skomentował słowa mistrza Roshi.
- To tylko połowa mojej mocy. Gdybym posunął się dalej mógłbym przez przypadek coś zniszczyć. Nie chciałem tego robić.
Powiedział to z uśmiechem i lekką arogancją drapiąc się w tył głowy. Potwierdziło się to o czym myślał. Ludzie nie są stworzeni do walki. Ich ciała są zbyt słabe i kruche. Mógł być dumny z tego, że jest Saiyanem i gruncie rzeczy był. Ale nie skreślał tej rasy od razu. Jak twierdził żółw znają oni wiele ciekawych technik. Zaciekawiła go ta, o której mówił starzec. Po tym jak już wyjawił mu na czym polega wyjątkowość smoczych kul, zauważył, że żółw nie był za bardzo zadowolony, iż Roshi wyjawia takie sekrety. Reito w mgnieniu oka pojawił się obok starucha i dłonią zakrywając usta powiedział mu do ucha.
- Co chcesz w zamian? Kręcą cię młode laski co? A co byś powiedział na magazyn z seksi saiyańskimi kobitkami? Tak się składa, że mam taki przy sobie. Ty mi pokażesz Kamehame a ja pozwolę ci zerknąć na niego. Pasuje?
Z lekkim uśmiechem mówił to do dziadygi. Nie trudno było się domyślić co to za typ człowieka. Czekał na jego reakcję.
Re: Kame House
Sob Mar 23, 2013 1:38 pm
Nie było co się szarpać. Reito mógł odebrać starcowi kulę kiedy tylko chciał, bo w walce jest mu z góry przypisana już porażka. Dlatego nawet nie protestował z oddaniem Mu jej. Wyciągnął również drugą z małego schowka w schodach i wręczył je małpie. Saiyan był mocno niedoinformowany. Wykorzystany jak marionetka nie znając mocy Smoczych Kul musi je zbierać dla czyjejś korzyści. Ale z tego co wywnioskował starzec, osobnik, który zlecił Reito to zadanie odstąpi Mu jedno życzenie. Całkiem dobry układ. Ha! Nawet Roshi się domyślił kto się tak wycwanił. Słysząc słowa "Najsilniejszy na Ziemi" od razu skojarzył je z Hikaru, którego zna tutaj każdy kto ma jakieś doświadczenie w walce. Teraz to już z czystym sumieniem mógł oddać kule. Jakże wielkie zadowolenie pojawiło się na twarzy zboczeńca gdy ten tylko usłyszał o magazynie z nagimi saiyankami. Momentalnie z jego nosa trysnęła krew, którą zatamował dwoma wacikami... ___ - Saiyańskie kobitki? Huhuhu, te to mają ciałka. Nie są chude, mają co pokazywać. - aż na samą myśl zaczęła mu cieknąć. Najwidoczniej zbok złapał haczyk. - Macie tam u siebie może jakieś rudowłose z wielkim biustem? - uśmiechnął się perwersyjnie lecz po chwili odchrząknął przybierając na twarz powagę. - Dobrze, pokażę Ci... |
- Spoiler:
Góra część ubioru Kame została rozerwana przez rosnące mięśnie, które nagle zwiększyły swoją masę kilku krotnie. Wyglądał teraz jak sterydowiec lub nieźle wkurzony saiyan.
___ - Kaaaaa.... meeee.... - zaczął cicho cofając ręce do tyłu - ...haaa meee... - w rękach pojawiła się kula jasnej energii KI emanująca niezwykłą potęgą - HAAAAAAAAAA! -Brodacz nagle wystawił ręce przed siebie w kierunku oceanu i wtem z jego rąk wystrzeliła fala uderzeniowa rozpraszająca wodę na wszystkie strony. Nie była zbyt duża, ale jak na ziemianina całkiem efektywna. Strach pomyśleć jak może działać w rękach saiyana.
OOC
Możesz się nauczyć Kamehamehy.
Re: Kame House
Wto Mar 26, 2013 9:53 pm
___Starzec podarował mu ostatnie dwie kule i w końcu udało mu się zebrać wszystkie. Aż dziwne, że zgodził się tak po prostu to zrobić mimo, iż znał ich moc. Najwidoczniej zdał sobie sprawę, że wszelki opór nie miał żadnego sensu. Nie mniej jednak zachowywał się tak jakby ufał Saiyanowi. Może z pozoru Reito wyglądał groźnie ale w rzeczywistości taki nie był. Nie zabijał bez potrzeby. Chyba, że ktoś go naprawdę wkurzył. Niekiedy śmierć nie jest najgorszą karą. Lepiej umrzeć niż żyć jako kaleka. Ostatnio za taką „litość” omal nie zapłacił własnym życiem. No ale nadal żyje więc nie jest źle.
___Wyjął jedną ze swoich kapsuł. Rzucił nieopodal. Wyłonił się z niej srebrny statek kosmiczny. Vegetański herb zdobił jej właz. Lśniła odbitymi promieniami słońca nieco oślepiając gdy się na nią spojrzało. Rei zasłonił oczy dłonią i podszedł do niej. Otworzył ją i wrzucił kule do środka. Tylko dzięki temu mógł być pewien że ich nie zgubi. Jak na złość Saiyańskie uniformy nie miały kieszeni a trzymanie tak sporych przedmiotów pod pancerzem było co najmniej nie komfortowe.
___Starzec mocno się podekscytował słysząc o magazynie z nagimi saiyankami. To był najwidoczniej jego słaby punkt. Aż krew mu pociekła z nosa. Szczególnie był zainteresowany wielkimi cyckami rudowłosych.
- Są i rudowłose a nawet blond. Gorące dziewczyny. A jakie dzikie...
Zachęcał zboczeńca jeszcze bardziej. W końcu udało mu się go namówić. Kame-senin zdjął skorupę i zaczął swój pokaz. Szczerze mówiąc Rei nie liczył na nic wielkiego ale w sumie nic też nie tracił więc co mu szkodziło. Ku jego zdziwieniu Roshi potrafił więcej niżby się wydawało. W jednej sekundzie jego KI eksplodowało to niesamowitych jak na człowieka rozmiarów. Ale nie tylko ona stała się dużo większa. Również rozrost masy mięśniowej był zaskakujący. Z miernego staruszka w jednej chwili stał się ogromnym koksem. Strach było podchodzić. Stał przez moment w skupieniu koncentrując swoją moc. W końcu powoli odchylając ręce do tyłu zaczął wypowiadać dziwne słowa, które były w rzeczywistości nazwą techniki. Wnet pojawiła się przesiąknięta mocą kula energii między jego dłońmi. Z każdą kolejną sylabą stawała się większa i potężniejsza. Ręce wyrzucone przed siebie wystrzeliły jednocześnie potężny promień KI przecinający ocean. Woda rozproszyła się na wszystkie strony. Źrenice saiyana rozszerzyły się do maksimum. Skoro ten starzec potrafił tyle wykrzesać z siebie mocy to Reito mógłby tą techniką narobić znacznie więcej szkód. Wystarczy się jej tylko nauczyć choć może wcale nie będzie to takie proste. Jeśli chodzi o skuteczność to z pewnością bije Final Flash na głowę. Nie wymaga aż tyle czasu skoncentrowanie całej energii w dłoniach i nie jest tak chaotyczną techniką. Gdy pokaz się skończył ogoniasty stał przez moment jak zamurowany. Po chwili jednak się otrząsnął. Lekko uśmiechnięty wyciągnął ze swojej kapsuły magazyn dla mężczyzn i tak jak obiecał oddał go starcowi. Już na samej okładce dwie nagie panie prezentowały swoje wdzięki w walecznym uścisku.
-Tak jak obiecałem magazyn jest twój.
Uśmiechnięty od ucha do ucha odetchnął ciężko. Poluzował uniform na szyi. Przez wysoką temperaturę i dość dużą dawkę wrażeń nieco się spocił. Postanowił zdjąć z siebie niewygodne odzienie. Rozebrany do samej bielizny zaczął się rozciągać.
- Mistrzu. Nie masz przypadkiem jakichś ubrań treningowych? Przydało by mi się coś wygodniejszego niż te saiyańskie łachy. W dodatku strasznie w nich gorąco.
Mówił kontynuując rozgrzewkę. Rozciągnął palce u rąk.
- W porządku.
Złączył dłonie przed sobą w charakterystyczny sposób. Skoncentrowany zaczął powoli wymawiać słowa - Ka... Me... Ha... Me... - Jednocześnie powoli odchylając ręce w tył. Powstała kula energii między jego dłońmi. - Ha! - Wystrzelił przed siebie falę dość pokaźnych rozmiarów jednakże nie była zbyt mocna. Za to on się strasznie zmęczył. Tak jakby stracił całą swoją energię.
- Co jest? Powinna być przynajmniej 2 krotnie silniejsza niż starca. Tymczasem ledwo dorównała tamtej.
Stał zdyszany patrząc na swoje ręce a następnie na Roshiego, który najwidoczniej był zajęty czymś innym niż oglądanie poczynań Reia.
- Musiałem zrobić coś źle. Czyżbym przez tą przemianę w Oozaru aż tak zmizerniał? Nie... To niemożliwe.
___Postanowił wpierw nieco poćwiczyć nim znów spróbuje zapanować nad techniką. Wykrzesał jeszcze z siebie resztkę energii i zaczął trening. Samą siłą swojej KI wyrzucał wodę w powietrze. Starał się kontrolować jej lot za pomocą telekinezy. Powtarzał owe czynności do momentu aż robił to niemal intuicyjne. Był już nieco zmęczony ale nadal nie zamierzał spocząć na laurach. Chciał się nauczyć Kamehamehy za wszelką cenę. Usiadł po turecku na ziemi. Pomedytował chwilę by skupić swoją KI wewnątrz siebie. Analizował w myślach każdy szczegół. Gdy skończył wstał na proste nogi i kilka razy przećwiczył ruchy na pusto. Starał się to poczuć, zatracić się w tym uczuciu. Odpowiednia koncentracja. Wirowanie energii w jego ciele. W końcu, tym razem na poważnie, wziął się po raz kolejny za ujarzmianie techniki. Dłonie złączone ze sobą, lekki rozkrok, delikatne pochylenie w przód, powolne przesuwanie rąk za siebie.
- KA ME HA ME…
Pojawiła się kula promieniująca energią we wszystkich kierunkach. Czuć było tą potęgę wbijającą niemalże w ziemię. Fala uderzeniowa rozeszła się po okolicy zabierając za sobą piasek i kurz.
- HAAA….!!!
Wystrzelił błękitny promień w ocean, rozrywając go na wszystkie strony. Tym razem fala energii była znacznie potężniejsza. Rozstąpiona woda przez moment utrzymywała się w tej pozycji by na koniec opaść i rozlać się po całej wysepce. Starcowi jednakże chyba nadal to nie przeszkadzało. Jego wzrok ciągle był skierowany w stronę pisemka. Reito za to padł zmęczony na kolana. Zredukował transformację do pierwotnej formy.
- Udało się… Ale nadal to chyba jeszcze nie jest to…
Fakt. Technika była dość męcząca i nadal nie zadawała oczekiwanych obrażeń ale z pewnością da się ją jeszcze dopracować. Kwestia czasu i treningu. Jak na początek to i tak nieźle.
OOC: Post treningowy + KamehameHa.
___Wyjął jedną ze swoich kapsuł. Rzucił nieopodal. Wyłonił się z niej srebrny statek kosmiczny. Vegetański herb zdobił jej właz. Lśniła odbitymi promieniami słońca nieco oślepiając gdy się na nią spojrzało. Rei zasłonił oczy dłonią i podszedł do niej. Otworzył ją i wrzucił kule do środka. Tylko dzięki temu mógł być pewien że ich nie zgubi. Jak na złość Saiyańskie uniformy nie miały kieszeni a trzymanie tak sporych przedmiotów pod pancerzem było co najmniej nie komfortowe.
___Starzec mocno się podekscytował słysząc o magazynie z nagimi saiyankami. To był najwidoczniej jego słaby punkt. Aż krew mu pociekła z nosa. Szczególnie był zainteresowany wielkimi cyckami rudowłosych.
- Są i rudowłose a nawet blond. Gorące dziewczyny. A jakie dzikie...
Zachęcał zboczeńca jeszcze bardziej. W końcu udało mu się go namówić. Kame-senin zdjął skorupę i zaczął swój pokaz. Szczerze mówiąc Rei nie liczył na nic wielkiego ale w sumie nic też nie tracił więc co mu szkodziło. Ku jego zdziwieniu Roshi potrafił więcej niżby się wydawało. W jednej sekundzie jego KI eksplodowało to niesamowitych jak na człowieka rozmiarów. Ale nie tylko ona stała się dużo większa. Również rozrost masy mięśniowej był zaskakujący. Z miernego staruszka w jednej chwili stał się ogromnym koksem. Strach było podchodzić. Stał przez moment w skupieniu koncentrując swoją moc. W końcu powoli odchylając ręce do tyłu zaczął wypowiadać dziwne słowa, które były w rzeczywistości nazwą techniki. Wnet pojawiła się przesiąknięta mocą kula energii między jego dłońmi. Z każdą kolejną sylabą stawała się większa i potężniejsza. Ręce wyrzucone przed siebie wystrzeliły jednocześnie potężny promień KI przecinający ocean. Woda rozproszyła się na wszystkie strony. Źrenice saiyana rozszerzyły się do maksimum. Skoro ten starzec potrafił tyle wykrzesać z siebie mocy to Reito mógłby tą techniką narobić znacznie więcej szkód. Wystarczy się jej tylko nauczyć choć może wcale nie będzie to takie proste. Jeśli chodzi o skuteczność to z pewnością bije Final Flash na głowę. Nie wymaga aż tyle czasu skoncentrowanie całej energii w dłoniach i nie jest tak chaotyczną techniką. Gdy pokaz się skończył ogoniasty stał przez moment jak zamurowany. Po chwili jednak się otrząsnął. Lekko uśmiechnięty wyciągnął ze swojej kapsuły magazyn dla mężczyzn i tak jak obiecał oddał go starcowi. Już na samej okładce dwie nagie panie prezentowały swoje wdzięki w walecznym uścisku.
- cenzura:
-Tak jak obiecałem magazyn jest twój.
Uśmiechnięty od ucha do ucha odetchnął ciężko. Poluzował uniform na szyi. Przez wysoką temperaturę i dość dużą dawkę wrażeń nieco się spocił. Postanowił zdjąć z siebie niewygodne odzienie. Rozebrany do samej bielizny zaczął się rozciągać.
- Mistrzu. Nie masz przypadkiem jakichś ubrań treningowych? Przydało by mi się coś wygodniejszego niż te saiyańskie łachy. W dodatku strasznie w nich gorąco.
Mówił kontynuując rozgrzewkę. Rozciągnął palce u rąk.
- W porządku.
Złączył dłonie przed sobą w charakterystyczny sposób. Skoncentrowany zaczął powoli wymawiać słowa - Ka... Me... Ha... Me... - Jednocześnie powoli odchylając ręce w tył. Powstała kula energii między jego dłońmi. - Ha! - Wystrzelił przed siebie falę dość pokaźnych rozmiarów jednakże nie była zbyt mocna. Za to on się strasznie zmęczył. Tak jakby stracił całą swoją energię.
- Co jest? Powinna być przynajmniej 2 krotnie silniejsza niż starca. Tymczasem ledwo dorównała tamtej.
Stał zdyszany patrząc na swoje ręce a następnie na Roshiego, który najwidoczniej był zajęty czymś innym niż oglądanie poczynań Reia.
- Musiałem zrobić coś źle. Czyżbym przez tą przemianę w Oozaru aż tak zmizerniał? Nie... To niemożliwe.
___Postanowił wpierw nieco poćwiczyć nim znów spróbuje zapanować nad techniką. Wykrzesał jeszcze z siebie resztkę energii i zaczął trening. Samą siłą swojej KI wyrzucał wodę w powietrze. Starał się kontrolować jej lot za pomocą telekinezy. Powtarzał owe czynności do momentu aż robił to niemal intuicyjne. Był już nieco zmęczony ale nadal nie zamierzał spocząć na laurach. Chciał się nauczyć Kamehamehy za wszelką cenę. Usiadł po turecku na ziemi. Pomedytował chwilę by skupić swoją KI wewnątrz siebie. Analizował w myślach każdy szczegół. Gdy skończył wstał na proste nogi i kilka razy przećwiczył ruchy na pusto. Starał się to poczuć, zatracić się w tym uczuciu. Odpowiednia koncentracja. Wirowanie energii w jego ciele. W końcu, tym razem na poważnie, wziął się po raz kolejny za ujarzmianie techniki. Dłonie złączone ze sobą, lekki rozkrok, delikatne pochylenie w przód, powolne przesuwanie rąk za siebie.
- KA ME HA ME…
Pojawiła się kula promieniująca energią we wszystkich kierunkach. Czuć było tą potęgę wbijającą niemalże w ziemię. Fala uderzeniowa rozeszła się po okolicy zabierając za sobą piasek i kurz.
- HAAA….!!!
Wystrzelił błękitny promień w ocean, rozrywając go na wszystkie strony. Tym razem fala energii była znacznie potężniejsza. Rozstąpiona woda przez moment utrzymywała się w tej pozycji by na koniec opaść i rozlać się po całej wysepce. Starcowi jednakże chyba nadal to nie przeszkadzało. Jego wzrok ciągle był skierowany w stronę pisemka. Reito za to padł zmęczony na kolana. Zredukował transformację do pierwotnej formy.
- Udało się… Ale nadal to chyba jeszcze nie jest to…
Fakt. Technika była dość męcząca i nadal nie zadawała oczekiwanych obrażeń ale z pewnością da się ją jeszcze dopracować. Kwestia czasu i treningu. Jak na początek to i tak nieźle.
OOC: Post treningowy + KamehameHa.
Re: Kame House
Wto Mar 26, 2013 10:28 pm
Pisemko najwyraźniej się spodobało staruszkowi. Gdy dostał go do ręki niemal od razu wrócił do swojej pierwotnej mizernej formy i zanurzył się w ciekawej lekturce śmiejąc pod nosem jak zboczony przychlast. Przebierał strony czerwieniąc się na twarzy i chichocząc pod nosem zupełnie nie patrząc na poczynania Reito. Miał gdzieś w domku specjalny strój, ale na razie nie uśmiechało mu się wstawać. Pozwolił więc by saiyan w bieliźnie trenował kamehamehę przed jego domkiem.
Dopiero gdy Reito padł na kolana Kame drgnął. Odstawił pisemko na bok i wszedł do domku po chwili wychodząc. Rzucił w Jego ręce ubranie, które wydawało się być nieco cięższe niż saiyańskie łaszki, które niedawno zdjął:
___ - Masz. Jesteś w tym dwa razy cięższy, a Twoja moc jest pochłaniana. Co za tym idzie trening będzie trudniejszy. Nie odejdziesz stąd tak łatwo kolego. Huhu, a ja wracam do pisemka. - odwrócił się plecami do niego i jeszcze dodał:- Ahaaa! A jak przyniesiesz mi tutaj jakąś piękną kobietę to Ci pokażę jeszcze coś ciekawego. - podrapał się po siwej brodzie i usiadł na schodkach do domu oglądając dalej lekturę. Chyba Reito wzbudził swoją osobą niezłe zainteresowanie starca. - Hehe, mi nauczenie się tej techniki zajęło lata... nie ma mowy by nauczył się jej perfekcyjnie w jeden dzień... - mruczał pod nosem.
OOC
1. Owy strój ma obciążenie, które obniża Twoją moc o 50% - Możesz obciążniki potem zdjąć zostawiając sobie gi.
2. Jeśli skończysz trening dostając technikę nie będziesz mógł jej używać do kolejnego spotkania z Kame Seninem. Mam plana.
Re: Kame House
Sro Kwi 03, 2013 11:11 pm
___Jako, że był już rozebrany wystarczyło tylko założyć na siebie nowe łachy. Gdy tylko ubrał cały komplet od razu poczuł gwałtowny spadek mocy przez co jego transformacja uległa redukcji do pierwotnej formy a aura zgasła niczym dogasający płomień. Upadł ponownie na kolana starając się złapać tchu.
- Co jest do cholery? Czuję się… taki słaby.
Powoli się podnosił na drżących nogach. Jedną ręką opierał się o kolano pomagając sobie tym samym. Gdy wreszcie udało mu się stanąć na równe nogi, zaklął coś pod nosem i ponownie zaciskając zęby i pięści przybrał postać super saiyana, efektownie zdmuchując piasek i kurz dookoła. Jego mięśnie nabrały w tym momencie jakby nieco więcej masy. Nie był to jednakże kolejny poziom transformacji a przynajmniej na razie. Koncentracja Ki do poziomu Ascended wymaga o wiele więcej czasu i treningu a Rei aktualnie skupiał się na tym by poziom zwykłego Super Saiyana jak najmniej go męczył. Nie było to łatwe zadanie. Trzeba było prawie non stop pozostać w tej formie. Z każdą godziną organizm coraz słabiej sobie z tym radził. Wszystko wymaga czasu tak samo jak i nauka techniki Kamehameha. Może i zrobił duże postępy ale nadal nie była to jej pełna forma.
Był na skraju wyczerpania a obciążenia stanowiły dodatkowe wyzwanie. Skupił się na tym by jego Ki przez nadmierny wysiłek nie zaczęła wydzielać się chaotycznie. Mógłby się sam przez przypadek zranić gdyby podczas kumulowania energii ta wybuchła mu w dłoniach. Starał się wyrównać oddech i uspokoić swoje myśli. Ponownie złączył ze sobą dłonie w charakterystyczny sposób.
- Ka Me…
Dynamicznie wyrzucił owe dłonie za siebie tworząc w nich kulę energii non stop powiększającą się i emanującą ogromną mocą. Aż zaczęły tworzyć się wokół niej świetliste promienie.
- Ha… Me…
Kula osiągnęła niemalże szczyt swojej wielkości.
- HA!
Wyrzucił ręce w przód po czym zgromadzona energia rozpłynęła się niczym bańka mydlana. Całkowita porażka. Niepotrzebnie się rozluźnił w ostatniej fazie. Technika może z pozoru wydawała się prosta ale opanowanie jej do perfekcji wymagało sporo czasu. Stał zdyszany wpatrując się jeszcze przez chwilę przed siebie i mając cały czas ręce w tej samej pozycji.
- Jeszcze raz!
Ponownie wykonał te same ruchy…
- KamehameHA!
Tym razem było całkiem nieźle. Fala wystrzeliła w ocean ale to nadal za mało.
- Ha!
I znów podobnie. Tym razem jakby z nieco większą rozpiętością.
- Ha!... Ha!... HA!!!
Wielokrotne powtarzanie techniki dawało efekty. Stopniowo coraz lepiej mu szło i stopniowo coraz bardziej opadał z sił. A strój coraz bardziej stawał się uciążliwy. Dodatkowy balast. Pewnie gdyby go zdjął postępy były by szybsze. Ale chodziło przecież o to by było jak najciężej. Inaczej trening nie miałby sensu.
- Jeszcze raz!
Mimo, iż był już na całkowitym wyczerpaniu nie dawał za wygraną. Całe jego ciało drżało. Zimny spływał po nim pot. Oddech ciężki ale równy. Zacisnął zęby. Zamierzał w ten atak włożyć resztę Ki jaką posiadał chociażby miał paść po nim nieprzytomny.
- KA! ME! HA! ME!...
Krzyczał powoli acz donośnie. Na każdą sylabę używając jakby całego powietrza zgromadzonego w płucach przy jednym wdechu.
- HAAA…!!
Promień energii był tym razem całkiem pokaźnych rozmiarów. Efektownie przeciął taflę wody tworząc tzw. sztuczkę Mojżesza (xD) Swoją drogą ciekawe dokąd zmierzają te fale energii. Być może teraz zostało zniszczone jakieś wybrzeże a może nawet całe miasto… Po wykonanym ataku Reito padł z wycieńczenia (czego można było się spodziewać) twarzą na ziemię. Aura wystrzeliła i zgasła pociągając za sobą tumany kurzu. Zdaje się, że saiyan przez chwilę sobie poleży wdychając piasek i inne brudy.
OOC: Koniec Treningu.
- Co jest do cholery? Czuję się… taki słaby.
Powoli się podnosił na drżących nogach. Jedną ręką opierał się o kolano pomagając sobie tym samym. Gdy wreszcie udało mu się stanąć na równe nogi, zaklął coś pod nosem i ponownie zaciskając zęby i pięści przybrał postać super saiyana, efektownie zdmuchując piasek i kurz dookoła. Jego mięśnie nabrały w tym momencie jakby nieco więcej masy. Nie był to jednakże kolejny poziom transformacji a przynajmniej na razie. Koncentracja Ki do poziomu Ascended wymaga o wiele więcej czasu i treningu a Rei aktualnie skupiał się na tym by poziom zwykłego Super Saiyana jak najmniej go męczył. Nie było to łatwe zadanie. Trzeba było prawie non stop pozostać w tej formie. Z każdą godziną organizm coraz słabiej sobie z tym radził. Wszystko wymaga czasu tak samo jak i nauka techniki Kamehameha. Może i zrobił duże postępy ale nadal nie była to jej pełna forma.
Był na skraju wyczerpania a obciążenia stanowiły dodatkowe wyzwanie. Skupił się na tym by jego Ki przez nadmierny wysiłek nie zaczęła wydzielać się chaotycznie. Mógłby się sam przez przypadek zranić gdyby podczas kumulowania energii ta wybuchła mu w dłoniach. Starał się wyrównać oddech i uspokoić swoje myśli. Ponownie złączył ze sobą dłonie w charakterystyczny sposób.
- Ka Me…
Dynamicznie wyrzucił owe dłonie za siebie tworząc w nich kulę energii non stop powiększającą się i emanującą ogromną mocą. Aż zaczęły tworzyć się wokół niej świetliste promienie.
- Ha… Me…
Kula osiągnęła niemalże szczyt swojej wielkości.
- HA!
Wyrzucił ręce w przód po czym zgromadzona energia rozpłynęła się niczym bańka mydlana. Całkowita porażka. Niepotrzebnie się rozluźnił w ostatniej fazie. Technika może z pozoru wydawała się prosta ale opanowanie jej do perfekcji wymagało sporo czasu. Stał zdyszany wpatrując się jeszcze przez chwilę przed siebie i mając cały czas ręce w tej samej pozycji.
- Jeszcze raz!
Ponownie wykonał te same ruchy…
- KamehameHA!
Tym razem było całkiem nieźle. Fala wystrzeliła w ocean ale to nadal za mało.
- Ha!
I znów podobnie. Tym razem jakby z nieco większą rozpiętością.
- Ha!... Ha!... HA!!!
Wielokrotne powtarzanie techniki dawało efekty. Stopniowo coraz lepiej mu szło i stopniowo coraz bardziej opadał z sił. A strój coraz bardziej stawał się uciążliwy. Dodatkowy balast. Pewnie gdyby go zdjął postępy były by szybsze. Ale chodziło przecież o to by było jak najciężej. Inaczej trening nie miałby sensu.
- Jeszcze raz!
Mimo, iż był już na całkowitym wyczerpaniu nie dawał za wygraną. Całe jego ciało drżało. Zimny spływał po nim pot. Oddech ciężki ale równy. Zacisnął zęby. Zamierzał w ten atak włożyć resztę Ki jaką posiadał chociażby miał paść po nim nieprzytomny.
- KA! ME! HA! ME!...
Krzyczał powoli acz donośnie. Na każdą sylabę używając jakby całego powietrza zgromadzonego w płucach przy jednym wdechu.
- HAAA…!!
Promień energii był tym razem całkiem pokaźnych rozmiarów. Efektownie przeciął taflę wody tworząc tzw. sztuczkę Mojżesza (xD) Swoją drogą ciekawe dokąd zmierzają te fale energii. Być może teraz zostało zniszczone jakieś wybrzeże a może nawet całe miasto… Po wykonanym ataku Reito padł z wycieńczenia (czego można było się spodziewać) twarzą na ziemię. Aura wystrzeliła i zgasła pociągając za sobą tumany kurzu. Zdaje się, że saiyan przez chwilę sobie poleży wdychając piasek i inne brudy.
OOC: Koniec Treningu.
Re: Kame House
Czw Kwi 04, 2013 1:57 pm
- Ty chyba wpadłeś do kotła pełnego mikstury jak byłeś mały młodzieńcze. - tak to wszystko skomentował Kame gdy Reito skończył swój trening kamehy. Nie do końca było to jeszcze TO, ale o wiele szybciej opanował tą technikę niż sam Mistrz. Zboczeniec odłożył pisemko na bok, a potem podszedł do nieźle wymęczonego saiyana. Zaśmiał się pod nosem i spytał: - Cooo... strój przeszkadza? Trening w nim będzie o wiele skuteczniejszy. - założył ręce na tył - No, teraz jesteś wolny, możesz sobie iść. Wiem, że masz do oddania Smocze Kule, więc nie będę Cię zatrzymywał. Mam tylko nadzieję, że Twoje życzenie nie będzie zbyt samolubne. Ja to bym zażyczył sobie kobiecych majtek, huhuhuhu. |
Re: Kame House
Czw Kwi 04, 2013 3:24 pm
___Reito leżał sobie jeszcze przez jakąś chwilę na ziemi nim nie ocknął się słysząc słowa starca. Całkowicie opadł z sił. Ciężko było mu znów stanąć na równe nogi. Wsparty na obu rękach ledwo przybrał pozycję stojącą. Roshi skomentował to nawiązując do obciążenia stroju na co szatyn odpowiedział:
- Nie spodziewałem się, że trening tej techniki będzie aż tak wyczerpujący. Strój rzeczywiście nieco przeszkadza ale skoro ma pomóc w treningu to nie będę go zdejmował.
Poprawił opaski na nadgarstki i mocniej zacisnął pas po czym otrzepał się z piasku i kurzu. Słysząc, że jest wolny powoli podszedł do statku kosmicznego, w którym trzymał wszystkie swoje rzeczy w tym i kule. Zamienił go w pach-bach i schował do kieszeni stroju.
- Dziękuję Ci mistrzu za wszystko. Obiecuję, że wrócę tu wraz z jakąś piękną kobitką.
Uśmiechnął się jakby mówił to pół żartem pół serio. Zregenerował już nieco sił także mógł ponownie zamienić się w super saiyana. Niemalże jednocześnie wystrzelił w powietrze co się transformował. Na moment jednakże zawisł jeszcze w powietrzu.
- Ja na twoim miejscu wolał bym harem pełen pięknych kobiet. – rzekł z uśmiechem na ustach. - Trzymaj się! – Po tych słowach niemalże momentalnie zniknął za horyzontem.
ZT---> W drodze do Hika.
- Nie spodziewałem się, że trening tej techniki będzie aż tak wyczerpujący. Strój rzeczywiście nieco przeszkadza ale skoro ma pomóc w treningu to nie będę go zdejmował.
Poprawił opaski na nadgarstki i mocniej zacisnął pas po czym otrzepał się z piasku i kurzu. Słysząc, że jest wolny powoli podszedł do statku kosmicznego, w którym trzymał wszystkie swoje rzeczy w tym i kule. Zamienił go w pach-bach i schował do kieszeni stroju.
- Dziękuję Ci mistrzu za wszystko. Obiecuję, że wrócę tu wraz z jakąś piękną kobitką.
Uśmiechnął się jakby mówił to pół żartem pół serio. Zregenerował już nieco sił także mógł ponownie zamienić się w super saiyana. Niemalże jednocześnie wystrzelił w powietrze co się transformował. Na moment jednakże zawisł jeszcze w powietrzu.
- Ja na twoim miejscu wolał bym harem pełen pięknych kobiet. – rzekł z uśmiechem na ustach. - Trzymaj się! – Po tych słowach niemalże momentalnie zniknął za horyzontem.
ZT---> W drodze do Hika.
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Kame House
Nie Paź 20, 2013 11:07 pm
z/t South City przylatuję tu. I nawiązując do 2 postów ostatnich z tego miejsca: Przestrzeń powietrzna.
Leciał dość długo, ponieważ nie był w stanie tak dokładnie określić drogi jak sądził. Tworzenie wirtualnej mapy w umyśle było mało skuteczne, ponieważ błądził kilka godzin nad wodami nim dotarł do odpowiedniego miejsca, którym była ta mała wysepka. Moc tamtej dwójki nieco przygasła, co utrudniło mu znalezienie tego miejsca. Wylądował bez chwili namysłu z przodu domu, ale nie było tam nikogo. Robiło się już ciemno, więc być może szykowali się po prostu do spania. O ile wysepka była mała to domek w porównaniu do niej wydawał się być olbrzymi. Ocenił, że jego samego nie byłoby stać na takiej wielkości lokal. Dom jego rodziców w Ginger Town był niewiele mniejszy od tego, ale wtedy jeszcze mieszkała w nim czwórka osób.
Teraz zdał sobie sprawę, że po wypadku nie miał jeszcze okazji się widzieć z rodzicami. Na początku miał do nich spory żal, że zostawili go i stracili nadzieję na jego ozdrowienie. Później wymazał ich, jak i całą przeszłość z pamięci. Nie interesowali go, ani to czy nadal żyją. Ma teraz na tyle dziwne i "niebezpieczne" życie, że wciąganie go kogokolwiek z dawnych czasów byłoby głupotą.
Podszedł do drzwi i zapukał. Stał w wyczekiwaniu co go czeka, ale równocześnie był przygotowany na atak. Nie wiedział, czy nie otworzy mu tamta dwójka, bo być może to oni są mieszkańcami tego domu. Być może prowokacja miała go tu ściągnąć, aby mogli stoczyć walkę na śmierć i życie? Idealne miejsce na odludziu. Wyczuwał trzy KI na tej wyspie, ale wszystkie były niskie. Swoją własną również miał zamaskowaną.
OoC:
KI zamaskowane. Full HP i KI.
Leciał dość długo, ponieważ nie był w stanie tak dokładnie określić drogi jak sądził. Tworzenie wirtualnej mapy w umyśle było mało skuteczne, ponieważ błądził kilka godzin nad wodami nim dotarł do odpowiedniego miejsca, którym była ta mała wysepka. Moc tamtej dwójki nieco przygasła, co utrudniło mu znalezienie tego miejsca. Wylądował bez chwili namysłu z przodu domu, ale nie było tam nikogo. Robiło się już ciemno, więc być może szykowali się po prostu do spania. O ile wysepka była mała to domek w porównaniu do niej wydawał się być olbrzymi. Ocenił, że jego samego nie byłoby stać na takiej wielkości lokal. Dom jego rodziców w Ginger Town był niewiele mniejszy od tego, ale wtedy jeszcze mieszkała w nim czwórka osób.
Teraz zdał sobie sprawę, że po wypadku nie miał jeszcze okazji się widzieć z rodzicami. Na początku miał do nich spory żal, że zostawili go i stracili nadzieję na jego ozdrowienie. Później wymazał ich, jak i całą przeszłość z pamięci. Nie interesowali go, ani to czy nadal żyją. Ma teraz na tyle dziwne i "niebezpieczne" życie, że wciąganie go kogokolwiek z dawnych czasów byłoby głupotą.
Podszedł do drzwi i zapukał. Stał w wyczekiwaniu co go czeka, ale równocześnie był przygotowany na atak. Nie wiedział, czy nie otworzy mu tamta dwójka, bo być może to oni są mieszkańcami tego domu. Być może prowokacja miała go tu ściągnąć, aby mogli stoczyć walkę na śmierć i życie? Idealne miejsce na odludziu. Wyczuwał trzy KI na tej wyspie, ale wszystkie były niskie. Swoją własną również miał zamaskowaną.
OoC:
KI zamaskowane. Full HP i KI.
Re: Kame House
Pon Paź 21, 2013 7:08 pm
Gdy ziemianin wylądował, przed jego osobą stanął żółw. Zagrodził mu drogę do drzwi. - Witaj. Co sprowadza Cię na wyspę ? -zapytał spokojnym głosem. Przechylił nieco głowę wpatrywał się w horyzont. Nieco zmrużył oczy i swoją prawą płetwę położył nad oczy. -No, tamci dwaj już nie powinni nam przeszkadzać. -powiedział, ponownie patrząc na Ziemianina, do tego delikatnie się uśmiechając. |
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Kame House
Pon Paź 21, 2013 8:15 pm
Przez chwilę Rikimaru wpatrywał się głupio przed siebie, a dokładniej na żółwia. Miał bardzo zaskoczoną minę i szeroko otwarte oczy. Przez chwilę zastanawiał się czy ma omamy, czy faktycznie słyszy te słowa od żółwia, czy może ktoś udaje brzuchomówcę.
- O żesz! - w końcu krzyknął, gdy usłyszał drugie zdanie. - Gadający żółw.
Poszturchał palcem w dziób zwierzęcia, a następnie cofnął się i rozglądnął po wyspie. Żółw patrzył na niego z równie wielkim zdziwieniem. Sytuacja była co najmniej dziwna, ale w końcu odpowiedział na pytanie:
- Sam nie wiem. Wspomniałeś o TAMTYCH DWÓCH. - powiedział głośniej ostatnie dwa słowa zaznaczając, że rozmowa przejdzie na ten temat. - Właśnie sobie leciałem i poczułem dużą moc. Dwa razy, a później mnie minęła jakaś dwójka ludzi, którzy przylecieli tutaj. To było jakiś czas temu. Nie wylądowałem na wyspie tuż po nich, bo poczułem coś dziwnego w South City. Minęło pewnie kilka godzin od tego czasu. Wróciłem tutaj, ale nie wyczuwam teraz żadnej większej siły na tej wysepce, ale wolałem sprawdzić. Swoją drogą to tamta dwójka chyba miała podobnie jak ja niebieskie włosy. Wiesz coś na ich temat?
Opowiedział to wszystko nieco chaotycznie, ale czy w ogóle zwierzak coś mógł zrozumieć? Co prawda złożył zdania, więc pewnie umiał słuchać. Zaczął czochrać swoje włosy, a potem włożył obie ręce do kieszeni. Stał w wyczekiwaniu na odpowiedź, a również starał się dojrzeć czegoś przez okno domku, trochę rozglądał się po okolicy. Ocean był w miarę spokojny, a wiatr był tak słaby, że nawet liście palmy pozostawały nieruchome. Było tu bardzo ciepło w porównaniu nawet do South City. Wspaniała lokalizacja na budowę hotelu wypoczynkowego. Plaża byłaby niezwykle mała, ale w takim miejscu można wywindować ceny, dzięki czemu zjawiliby się tu tylko prawdziwi bogacze, więc i plaża mogła wystarczyć. Jednak nie w głowie mu były teraz interesy, a poza tym pieniądz nie miał dla niego już żadnej wartości. Chociaż być może kiedyś zainwestuje i zbuduje coś takiego. Piękne panie, odziane w samą bieliznę opalające się topless na plaży, a on siedzący w swoim biurze na piętrze obserwujący plażę przez ciemne okulary. "Tak. To świetny plan na przyszłość." - taka idea mu się ukształtowała, ale wrócił myślami na drewnianą niewielką altanę, na której teraz stał.
Ciepłe powietrze biło go po twarzy, a ubrania które miał na sobie nie były uciążliwe. Normalnie powinno mu być gorąco w takim stroju, ale materiał z którego Alex zrobiła mu ubranie miał ciekawe właściwości. W zimniejszym klimacie było mu ciepło, a w cieplejszym materiał się nieco rozluźniał i przepuszczał powietrze. Nie znał tego włókna z którego powstał ten strój, ale był teraz jeszcze bardziej wdzięczny dziewczynie za ten podarek. Zastanawiał się co ona robiła, a pewnie i Alex często o nim myślała.
Żółw chyba nadal myślał nad odpowiedzią. Nie zdziwiłby się gdyby zwierze potrzebowało kilku minut na zastanowienie się, chociaż takie które gada musi mieć IQ wyższe niż wielu osiłków tępo pakujących na siłowni i ładujących w siebie tony sterydów. Uśmiechnął się myśląc o tym i oczekiwał miłego zaskoczenia w odpowiedzi tego zwierzaka.
- O żesz! - w końcu krzyknął, gdy usłyszał drugie zdanie. - Gadający żółw.
Poszturchał palcem w dziób zwierzęcia, a następnie cofnął się i rozglądnął po wyspie. Żółw patrzył na niego z równie wielkim zdziwieniem. Sytuacja była co najmniej dziwna, ale w końcu odpowiedział na pytanie:
- Sam nie wiem. Wspomniałeś o TAMTYCH DWÓCH. - powiedział głośniej ostatnie dwa słowa zaznaczając, że rozmowa przejdzie na ten temat. - Właśnie sobie leciałem i poczułem dużą moc. Dwa razy, a później mnie minęła jakaś dwójka ludzi, którzy przylecieli tutaj. To było jakiś czas temu. Nie wylądowałem na wyspie tuż po nich, bo poczułem coś dziwnego w South City. Minęło pewnie kilka godzin od tego czasu. Wróciłem tutaj, ale nie wyczuwam teraz żadnej większej siły na tej wysepce, ale wolałem sprawdzić. Swoją drogą to tamta dwójka chyba miała podobnie jak ja niebieskie włosy. Wiesz coś na ich temat?
Opowiedział to wszystko nieco chaotycznie, ale czy w ogóle zwierzak coś mógł zrozumieć? Co prawda złożył zdania, więc pewnie umiał słuchać. Zaczął czochrać swoje włosy, a potem włożył obie ręce do kieszeni. Stał w wyczekiwaniu na odpowiedź, a również starał się dojrzeć czegoś przez okno domku, trochę rozglądał się po okolicy. Ocean był w miarę spokojny, a wiatr był tak słaby, że nawet liście palmy pozostawały nieruchome. Było tu bardzo ciepło w porównaniu nawet do South City. Wspaniała lokalizacja na budowę hotelu wypoczynkowego. Plaża byłaby niezwykle mała, ale w takim miejscu można wywindować ceny, dzięki czemu zjawiliby się tu tylko prawdziwi bogacze, więc i plaża mogła wystarczyć. Jednak nie w głowie mu były teraz interesy, a poza tym pieniądz nie miał dla niego już żadnej wartości. Chociaż być może kiedyś zainwestuje i zbuduje coś takiego. Piękne panie, odziane w samą bieliznę opalające się topless na plaży, a on siedzący w swoim biurze na piętrze obserwujący plażę przez ciemne okulary. "Tak. To świetny plan na przyszłość." - taka idea mu się ukształtowała, ale wrócił myślami na drewnianą niewielką altanę, na której teraz stał.
Ciepłe powietrze biło go po twarzy, a ubrania które miał na sobie nie były uciążliwe. Normalnie powinno mu być gorąco w takim stroju, ale materiał z którego Alex zrobiła mu ubranie miał ciekawe właściwości. W zimniejszym klimacie było mu ciepło, a w cieplejszym materiał się nieco rozluźniał i przepuszczał powietrze. Nie znał tego włókna z którego powstał ten strój, ale był teraz jeszcze bardziej wdzięczny dziewczynie za ten podarek. Zastanawiał się co ona robiła, a pewnie i Alex często o nim myślała.
Żółw chyba nadal myślał nad odpowiedzią. Nie zdziwiłby się gdyby zwierze potrzebowało kilku minut na zastanowienie się, chociaż takie które gada musi mieć IQ wyższe niż wielu osiłków tępo pakujących na siłowni i ładujących w siebie tony sterydów. Uśmiechnął się myśląc o tym i oczekiwał miłego zaskoczenia w odpowiedzi tego zwierzaka.
Re: Kame House
Wto Paź 22, 2013 9:35 pm
- Najwidoczniej mało w życiu widziałeś skoro dziwi Cię gadający żółw- odpowiedział spokojnie wpatrując się w Ziemianina. Ten zaczął coś mówić. Była to przemowa chaotyczna i niepoukładana, nie mniej jednak, żółw zrozumiał go bez najmniejszego trudu. -Jedna z tych mocy o których mówisz to pewnie mistrz. Wielki wojownik mieszkający na tej wyspie. -powiedział, spokojnym głosem. Odwrócił głowę i spojrzał na zamknięte drzwi. -No cóż, teraz pewnie robi sobie przerwę. Musiał rozprawić się z tamtymi dwoma. Co o nich wiem? To, ze uważali się za silniejszych od Genialnego Żółwia oraz to, że krzyczą jak małe dziewczynki gdy ich ciała spotykają się z fają uderzeniową - mówił patrząc na niebieskowłosego. Teraz spojrzał w okno. Mistrza nie było widać. -Najwidoczniej jakaś potrzeba trzyma go w toalecie i nie chce wypuścić -dodał na koniec. |
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Kame House
Wto Paź 22, 2013 9:52 pm
Zaczął się śmiać po ostatnim zdaniu żółwia i faktycznie nie było czuć większych mocy. Widocznie musieli odlecieć zanim on tutaj wylądował, a nie spieszyło mu się z tym, bo chwilę wisiał w powietrzu. Kimkolwiek jest ten mistrz musiał być naprawdę silny, ponieważ tamci dwaj z tego co zapamiętał posiadali moc każdy z osobna dużo większą od niego, a skoro ów Genialny Żółw ich zdołał przegonić to był ciekaw jak wygląda. Wtedy w głowie mu zaświtało, że już słyszał gdzieś tą nazwę, ale nie przypominał sobie żadnych szczegółów. Zwierzak wspomniał o jakiejś fali uderzeniowej, która przeraziła tamtą dwójkę. Nie bardzo wiedział o co chodzi, ale domyślał się tylko tyle, że jeżeli spotka się sam z tym mistrzem to dowie się o co chodzi.
- No dobrze, to ja w takim razie poczekam. Dawno nie trenowałem. Co prawda miałem nie dawno małą potyczkę, ale to było za mało. Jak ten mistrz znajdzie czas to możesz mu przekazać, że ktoś na niego czeka?
Intrygowała go ta siła. Domyślał się, że to ów Genialny Żółw może być źródłem tego co czuł niedawno.
Odszedł na brzeg wody i na chwilę przystanął koncentrując się na falach. Woda była czymś co może dewastować do woli. Idealne miejsce na wzmacnianie mocy technik. Z pewnością przyda mu się pojedynek z czymś tak elastycznym. Niemal przeciwstawił się błyskawicy, a teraz przyszedł czas na kolejny żywioł.
OoC:
Trening start, bo się sesja treningowa kończy powoli.
- No dobrze, to ja w takim razie poczekam. Dawno nie trenowałem. Co prawda miałem nie dawno małą potyczkę, ale to było za mało. Jak ten mistrz znajdzie czas to możesz mu przekazać, że ktoś na niego czeka?
Intrygowała go ta siła. Domyślał się, że to ów Genialny Żółw może być źródłem tego co czuł niedawno.
Odszedł na brzeg wody i na chwilę przystanął koncentrując się na falach. Woda była czymś co może dewastować do woli. Idealne miejsce na wzmacnianie mocy technik. Z pewnością przyda mu się pojedynek z czymś tak elastycznym. Niemal przeciwstawił się błyskawicy, a teraz przyszedł czas na kolejny żywioł.
OoC:
Trening start, bo się sesja treningowa kończy powoli.
Re: Kame House
Sro Paź 23, 2013 10:58 am
Kame Senin w końcu opuścił toaletę. Udał się w kierunku drzwi, narzekając, na bóle w krzyżu. Żółw zakrył płetwą oczy i zrobił krok w bok, aby Mistrz mógł swobodnie wyjść z domu. ___ - Ale mnie w krzyżu... Kim jesteś?- zapytał, opierając się o swoją laskę. Spojrzał na żółwie który pomachał płetwą z góry na dół. Był to znak, że niebieskooki nie jest wrogiem. ___ - Aha... W takim układzie co sprowadza Cię na wyspę? - zapytał - Chciałeś brać u mnie nauki, czy rzucić mi wyzwanie tak jak tamtych dwóch?- dopowiedział po chwili. Wolną ręką poprawił sobie szelki od skorupy. |
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Kame House
Sro Paź 23, 2013 7:33 pm
< CZĘŚĆ TRENINGOWA >Nim jeszcze pojawił się łysy staruszek Rikimaru rozpoczął swój trening. Na początku koncentrował swoją KI w rękach, ponieważ zamierzał wystrzelić jak najwięcej technik naraz testując swoją wytrzymałość oraz energię wewnętrzną. Na sam początek postanowił spróbować Kiaiho, żeby zobaczyć jak dużą ilość wody odepchnie. Żałował, że morze jest teraz takie spokojne. Jeszcze parę minut temu wydawało mu się to ciekawą informacją, bo było tak cicho, ale przeciwstawianie się falom było znacznie ciekawszą opcją. Podleciał nad taflę wody i chwilę się unosił wypatrując ryb, ale nie było tu żadnych przy brzegu. W jednej chwili wyrzucił z siebie sporą ilość KI robiąc dziurę w wodzie, aż do dna, ale nie był to imponujący wyczyn, gdyż było tam zaledwie 20 cm głębokości. Nie chciał zapuszczać się zbyt daleko na wypadek gdyby pojawił się mistrz tej wyspy. Używanie techniki Kiaiho nie należało do prostych jak każdej innej. Zastanawiał się czy dałby radę w jakiś sposób robić serię uderzeń kiaiho, ale uznał, że zmęczy się szybciej. Postanowił sprawdzić skuteczność swojej Dodonpa. Zgiął lekko rękę i uniósł na wysokość piersi. Zaczął koncentrować KI w palcu, a następnie wystrzelił tuż nad powierzchnią wody.
W tym samym czasie usłyszał zgrzyt drzwi, pytanie, a z głosu ocenił, że to starsza osoba. Musiał przerwać w tym momencie strzelanie, gdyż w taki sposób nie będzie w stanie mierzyć się z wodą. Promień zniknął, odetchnął nieco i obrócił się w kierunku domku.< /CZĘŚĆ TRENINGOWA > Tam ujrzał łysego mężczyznę z siwą brodą i wąsami oraz okularami słonecznymi na nosie. Wyglądał dość nietypowo mając na plecach żółwią skorupę. Zrozumiał skąd przydomek Żółw, natomiast Genialny musiał pochodzić od tego, że mógł być tym mistrzem. Raczej nie miał wątpliwości, ponieważ nie wyczuwał innej KI oprócz tej, tego staruszka. Podleciał do niego i osiadł na trawce.
- Sprowadziła mnie dwójka ludzi, gdzie jeden z nich rzucił we mnie kulą KI dla prowokacji, ale musiałem coś po drodze załatwić. - po drugim pytaniu upewnił się, że to on jest mistrzem. Gdyby nie był, nie pytałby o nauki. Zastanawiał się chwilę, ponieważ korciła go myśl o pojedynku, ale skoro tamta dwójka zwiała przed nim, to pojedynek raczej nie trwałby dłużej niż sekundę. - Myślę, że chciałbym pobrać nauki. - Wcześniej nie miał takiego luźnego podejścia, bo uważał, że sam osiągnie dużą moc i będzie sam brnął przez życie, ale później nauczył się jednej rzeczy, później kolejnej i samo zaczęło iść. Przyzwyczaił się już do myśli, że nie osiągnie potęgi bez pomocy innych.
OoC:
Krótki przerywnik w treningu.
W tym samym czasie usłyszał zgrzyt drzwi, pytanie, a z głosu ocenił, że to starsza osoba. Musiał przerwać w tym momencie strzelanie, gdyż w taki sposób nie będzie w stanie mierzyć się z wodą. Promień zniknął, odetchnął nieco i obrócił się w kierunku domku.< /CZĘŚĆ TRENINGOWA > Tam ujrzał łysego mężczyznę z siwą brodą i wąsami oraz okularami słonecznymi na nosie. Wyglądał dość nietypowo mając na plecach żółwią skorupę. Zrozumiał skąd przydomek Żółw, natomiast Genialny musiał pochodzić od tego, że mógł być tym mistrzem. Raczej nie miał wątpliwości, ponieważ nie wyczuwał innej KI oprócz tej, tego staruszka. Podleciał do niego i osiadł na trawce.
- Sprowadziła mnie dwójka ludzi, gdzie jeden z nich rzucił we mnie kulą KI dla prowokacji, ale musiałem coś po drodze załatwić. - po drugim pytaniu upewnił się, że to on jest mistrzem. Gdyby nie był, nie pytałby o nauki. Zastanawiał się chwilę, ponieważ korciła go myśl o pojedynku, ale skoro tamta dwójka zwiała przed nim, to pojedynek raczej nie trwałby dłużej niż sekundę. - Myślę, że chciałbym pobrać nauki. - Wcześniej nie miał takiego luźnego podejścia, bo uważał, że sam osiągnie dużą moc i będzie sam brnął przez życie, ale później nauczył się jednej rzeczy, później kolejnej i samo zaczęło iść. Przyzwyczaił się już do myśli, że nie osiągnie potęgi bez pomocy innych.
OoC:
Krótki przerywnik w treningu.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach