Koszary
+8
April
Kanade
Keruru
Colinuś
Ósemka
Raziel
NPC.
NPC
12 posters
Koszary
Sro Maj 30, 2012 12:24 am
First topic message reminder :
Najkrwawsze miejsce na planecie, gdzie odbywają się ćwiczenia żołnierzy. To nie jest Ziemia, Saiyanie się nie patyczkują, a zwykłe sparingi kończą się wizytą w szpitalu i to nie z powodu kataru.
Najkrwawsze miejsce na planecie, gdzie odbywają się ćwiczenia żołnierzy. To nie jest Ziemia, Saiyanie się nie patyczkują, a zwykłe sparingi kończą się wizytą w szpitalu i to nie z powodu kataru.
- GośćGość
Re: Koszary
Pią Lis 09, 2012 6:56 pm
Widział, że jego przeciwnik nie chciał go dobić. Zauważył, gdy ten oddał mu szacunek, czerwonooki postąpił tak samo. Nie miał siły nawet aby wstać i uścisnąć jego dłoń. Był tak wykończony. Leżał tak i czekał co wydarzy się dalej. Próbował wstać, lecz nic to nie dawało. Odchylił głowę w jego stronę i powiedział kilka słów do niego:
-D-dziękuję, na prawdę doceniam to co zrobiłeś.Możesz mieć za to ochran od trenera, ale to już twoja sprawa.
Po wypowiedzianych słowach w stronę czerwonookiego, stracił przytomność i już nic nie mówił.
-D-dziękuję, na prawdę doceniam to co zrobiłeś.Możesz mieć za to ochran od trenera, ale to już twoja sprawa.
Po wypowiedzianych słowach w stronę czerwonookiego, stracił przytomność i już nic nie mówił.
Re: Koszary
Nie Lis 11, 2012 3:02 pm
Ewidentnie było widać, że trener nie był zbyt zadowolony (z resztą jak zwykle w jego przypadku). Podszedł do kadetów zaciskając pięści. Widząc próbującego wstać Blade'a, przycisnął go nogą do ziemi wciskając jego zwiotczałe ciało w głąb podłoża.
- Ty cioto!
Chciał dodać coś jeszcze lecz widział, iż ten zdążył już stracić przytomność. Zdjął z niego swoją zacną nogę i splunął w geście pogardy. Spojrzał na Altaira i złapał go za uniform na wysokości klatki piersiowej.
- Pozbieraj te truchło.
Po czym rzucił go na nieprzytomnego kadeta. Poszedł gdzieś w głąb koszar. Z dala słychać już było jego przekleństwa skierowane do innych wojowników.
OOC: 20 pkt Blade i 25 Altair. Idźcie się zregenerować. Alt o własnych siłach, Blade to wiadomo, że sam nie dojdzie więc wiecie co robić
- GośćGość
Re: Koszary
Nie Lis 11, 2012 3:32 pm
Altair zdziwił się tym, że chłopak się poddał lecz go nie wykończył, złość mu przeszła więc nie było potrzeby łamania kadeta. Ten nawet mu podziękował co jeszcze bardziej zdziwiło chłopaka. Trener z koszar dość szybko po walce podszedł do nich zaciskając pięści. Musiał być już nieźle wkurzony, co nie wróżyło kadetom zbyt dobrze. Wcale się nie pomylił zaczął wyzywać saiyana od najgorszych i nogą przycisnął go do ciebie, wciskając w głąb podłoża. Za pewne by powiedział o nim coś więcej ale tamten stracił przytomność. Zdjął z niego swoją nogę i splunął. Czarnowłosy tylko pokiwał z niedowierzania głową.
"-Co za jaskiniowiec. Wole już tego gościa od sali treningowej niż go. Zobaczysz jeszcze, stanę się od ciebie silniejszy, a wtedy..."
Lecz nagle i ten do niego podszedł łapiąc go za jego uniform. Rozkazał chłopakowi podnieść kadeta a następnie rzucił go w jego stronę. Potem polazł dalej klnąc dalej tym razem na innych. Młodzieniec otrzepał się i podszedł bliżej gościa. Podniósł go i przerzucił przez ramie, najwidoczniej znów odwiedzi szpital. Nie mając większego wyboru ruszył trzymając go w kierunku szpitalu, a znając życie nie raz się zgubi. Otworzył jedną ręką drzwi i poszedł przed siebie.
OOC: Koszary -> Pokoje Szpitalne
"-Co za jaskiniowiec. Wole już tego gościa od sali treningowej niż go. Zobaczysz jeszcze, stanę się od ciebie silniejszy, a wtedy..."
Lecz nagle i ten do niego podszedł łapiąc go za jego uniform. Rozkazał chłopakowi podnieść kadeta a następnie rzucił go w jego stronę. Potem polazł dalej klnąc dalej tym razem na innych. Młodzieniec otrzepał się i podszedł bliżej gościa. Podniósł go i przerzucił przez ramie, najwidoczniej znów odwiedzi szpital. Nie mając większego wyboru ruszył trzymając go w kierunku szpitalu, a znając życie nie raz się zgubi. Otworzył jedną ręką drzwi i poszedł przed siebie.
OOC: Koszary -> Pokoje Szpitalne
- GośćGość
Re: Koszary
Sro Mar 27, 2013 12:35 pm
Kiedy Saiyan wreszcie dotarł po tej męczącej podróży z sali, jak i po korytarzu, wreszcie dotarł tam gdzie miał dotrzeć. Kiedy już przeszedł przez wejście, starał się wypatrzeć trenera w tym burdelu, zwanym koszarami. Nie mógł jednak go dostrzec, a szukanie go po całych koszarach było by bardzo męczące, ale Blade chyba nie miał innego wyjścia, ponieważ po to wreszcie dostał te obciążniki, by trenować szybkość.
Zaczął chodzić we wszystkie miejsca, gdzie też mógłby znajdywać się ten chamski trener, który zawsze katuje wszystkich nowych kadetów, oraz innych saiyan, którzy mu się przeciwstawią. Po paru minutach szukania, nie było po nim ani śladu, kadet nie wiedział, gdzie on to może się teraz znajdywać.
Miał nadzieję, że niedługo go dorwie, ponieważ już nie mógł się doczekać nauki u tego ów trenera. Po niedługim czasie, saiyan zmęczony, na chwilę sobie klapnął pod ścianą, ponieważ strasznie bolały go kostki od tych obciążeń, nie miał pojęcia gdzie też znajduję się ten trener. Po chwili, zobaczył, że dopiero chyba skądś wrócił, ponieważ pokazał się w progu wejścia do koszar.
Czarnowłosy mierzył go wzrokiem, po to by wiedzieć, gdzie teraz pójdzie, było wiadome, że pójdzie dać jakieś zadania tym kadecikom, którzy stali na baczność. Blade niechybnie wstał i pokierował się w jego stronę, ponieważ miał się do niego zgłosić. Miał zamiar chwilkę poczekać, aż koszarowy trener da każdemu z kadetów jakieś chamskie zadanie, które zapewne będzie trudne.
Kiedy już trener wszystkich odesłał, kadet podszedł do niego powolnym i ślamazarnym krokiem, po czym stanął na baczność i zacytował ów słowa:
-Blade River melduję się na służbie, Sir. Powiedziano mi, że może Pan mnie czegoś nauczyć, przyszedłem na szkolenie techniki. - Powiedział w wyprostowanej pozie i z gracją w jego stronę.
Blade chciał uzyskać szybko odpowiedź i pozbyć się tych cholernie ciężkich obciążeń, ponieważ sam był ciekaw czy jego szybkość poprawi się po zdjęciu ich z kostek. Miał nadzieję, że trener mu odpowie, a nie oleję go, bo też tak mógł zrobić, wreszcie to była chyba najwredniejsza osoba na planecie, jak i w Akademii, no może oprócz tego kolesia z recepcji jeszcze.
Zaczął chodzić we wszystkie miejsca, gdzie też mógłby znajdywać się ten chamski trener, który zawsze katuje wszystkich nowych kadetów, oraz innych saiyan, którzy mu się przeciwstawią. Po paru minutach szukania, nie było po nim ani śladu, kadet nie wiedział, gdzie on to może się teraz znajdywać.
Miał nadzieję, że niedługo go dorwie, ponieważ już nie mógł się doczekać nauki u tego ów trenera. Po niedługim czasie, saiyan zmęczony, na chwilę sobie klapnął pod ścianą, ponieważ strasznie bolały go kostki od tych obciążeń, nie miał pojęcia gdzie też znajduję się ten trener. Po chwili, zobaczył, że dopiero chyba skądś wrócił, ponieważ pokazał się w progu wejścia do koszar.
Czarnowłosy mierzył go wzrokiem, po to by wiedzieć, gdzie teraz pójdzie, było wiadome, że pójdzie dać jakieś zadania tym kadecikom, którzy stali na baczność. Blade niechybnie wstał i pokierował się w jego stronę, ponieważ miał się do niego zgłosić. Miał zamiar chwilkę poczekać, aż koszarowy trener da każdemu z kadetów jakieś chamskie zadanie, które zapewne będzie trudne.
Kiedy już trener wszystkich odesłał, kadet podszedł do niego powolnym i ślamazarnym krokiem, po czym stanął na baczność i zacytował ów słowa:
-Blade River melduję się na służbie, Sir. Powiedziano mi, że może Pan mnie czegoś nauczyć, przyszedłem na szkolenie techniki. - Powiedział w wyprostowanej pozie i z gracją w jego stronę.
Blade chciał uzyskać szybko odpowiedź i pozbyć się tych cholernie ciężkich obciążeń, ponieważ sam był ciekaw czy jego szybkość poprawi się po zdjęciu ich z kostek. Miał nadzieję, że trener mu odpowie, a nie oleję go, bo też tak mógł zrobić, wreszcie to była chyba najwredniejsza osoba na planecie, jak i w Akademii, no może oprócz tego kolesia z recepcji jeszcze.
Re: Koszary
Sro Mar 27, 2013 7:17 pm
Blade River. Kadet. Przyszedł tutaj nie raz pierwszy, choć może tym razem ostatni. Trener właśnie poganiał innych śmiałków, którzy przyszli na jego trening. Usłyszał jednak kroki. Z ironicznym uśmiechem na ustach podszedł do wojownika, który właśnie wypowiedział formułkę.
-A rangę to, co sam mam sobie wymyślić, jaką masz? Nie ma problemu wtedy dostaniesz trening, jaki dostają Nashi!! A służyć to ty mi możesz za podnóżek ot, co !-w tym momencie splunął pod nogi kadeta-A teraz kółka! I masz zapi******ć tak długo aż nie zobaczę twoich płuc na posadzce!-po tych słowach odwrócił się od Blade'a i poszedł drzeć się na innych.
- GośćGość
Re: Koszary
Sro Mar 27, 2013 11:07 pm
Blade stał niepewnie i nie wiedział jak odreagować na tą zmianę postawy trenera. Po prostu nie wiedział co mu odpowiedzieć, ponieważ przyszedł na trening, który miał za zadanie nauczyć go jakiejś dobrej techniki, nie domyślił się, że trener każe mu biegać jakieś kółka.
Niepewnym krokiem odszedł od niego i pokazał mu na co go stać, tak szybko biegał jak nigdy wcześniej, ponieważ chciał się postarać, po to by dostać wymarzoną nagrodę, czyli jakąś technikę. Czarnowłosy nie wiedział ile ma przebiegnąć, więc miał zamiar biegać tak długi czas, aż trener mu nie powie, że ma skończyć.
Kadet miał nadzieję, że trener z koszar w końcu się zorientuję, że chcę pokazać na co go stać, że można osiągnąć limity. Kiedy tak biegał, co parę minut sprawdzał na trenera, ponieważ chciał, żeby po jakimś długim czasie się do niego odwrócił. Po paru długich minutach, saiyan przebiegł już naprawdę długi dystans, zaczął czuć delikatne mrowienie na ciele, które mówiło o tym, że zaczynam się męczyć, lecz nie mógł się poddawać, musiał pokazać klasę trenerowi z koszar.
Zastanawiało go to, czy w ogóle ten trener nauczy go jakiejkolwiek techniki, bo mogło też wyjść tak, że trener z sali treningowej mógł go po prostu tutaj wysłać, żeby się trochę pomęczył z tym wredniejszym trenerem, ale chyba przecież trener nie może od tak mówić kłamstw.
Po kolejnych minutach, czuł na sobie, jakże i na swoim kostiumie, masę potu, który wydobywał się przez, że ciągle tak musiał biegać. Po 2 godzinach biegania, ponieważ dokładnie nie wiedział ile biega, ale tak mniej więcej tyle czasu, zaczynał powoli wypluwać płuca, oczywiście w przenośni, ponieważ ciężko by było wypluć płuco, prędzej wyciąć byłoby łatwiej.
Kiedy się zatrzymał, przyklęknął na podłodze i podparł się dłońmi także, żeby niechcący się nie położyć na niej. Zapomniał, że nadal miał na sobie te obciążniki , to dlatego go tak czasami zawadzało coś za nogę, właśnie wtedy zrozumiał dlaczego wszystko wydało się tak ciągnąć.
Niepewnym krokiem, starał się dotrzec do trenera, który skakał od kadeta do kadeta, przez co nie mógł go złapać. Kiedy wreszcie trener stanął w jednym miejscu, jedną rękę miał założoną na drugą i przyglądał się kadetom, Czarnowłosy dotarł do niego, czuł straszny ból na nogach, chciał sobie klapnąć na podłodze, ale musiał niestety stać. Wyprostował się, stanął na baczność i zameldował się:
-Oznajiam iż skończyłem..... - odpowiedział tak, ponieważ był strasznie zmęczony, nie mógł prawie złapać tchu.
Czekał na szybką odpowiedź od trenera, ponieważ chciał szybko gdzieś usiąść, nie ważne gdzie, po prostu potrzebował niewielkiego odpoczynku.
Niepewnym krokiem odszedł od niego i pokazał mu na co go stać, tak szybko biegał jak nigdy wcześniej, ponieważ chciał się postarać, po to by dostać wymarzoną nagrodę, czyli jakąś technikę. Czarnowłosy nie wiedział ile ma przebiegnąć, więc miał zamiar biegać tak długi czas, aż trener mu nie powie, że ma skończyć.
Kadet miał nadzieję, że trener z koszar w końcu się zorientuję, że chcę pokazać na co go stać, że można osiągnąć limity. Kiedy tak biegał, co parę minut sprawdzał na trenera, ponieważ chciał, żeby po jakimś długim czasie się do niego odwrócił. Po paru długich minutach, saiyan przebiegł już naprawdę długi dystans, zaczął czuć delikatne mrowienie na ciele, które mówiło o tym, że zaczynam się męczyć, lecz nie mógł się poddawać, musiał pokazać klasę trenerowi z koszar.
Zastanawiało go to, czy w ogóle ten trener nauczy go jakiejkolwiek techniki, bo mogło też wyjść tak, że trener z sali treningowej mógł go po prostu tutaj wysłać, żeby się trochę pomęczył z tym wredniejszym trenerem, ale chyba przecież trener nie może od tak mówić kłamstw.
Po kolejnych minutach, czuł na sobie, jakże i na swoim kostiumie, masę potu, który wydobywał się przez, że ciągle tak musiał biegać. Po 2 godzinach biegania, ponieważ dokładnie nie wiedział ile biega, ale tak mniej więcej tyle czasu, zaczynał powoli wypluwać płuca, oczywiście w przenośni, ponieważ ciężko by było wypluć płuco, prędzej wyciąć byłoby łatwiej.
Kiedy się zatrzymał, przyklęknął na podłodze i podparł się dłońmi także, żeby niechcący się nie położyć na niej. Zapomniał, że nadal miał na sobie te obciążniki , to dlatego go tak czasami zawadzało coś za nogę, właśnie wtedy zrozumiał dlaczego wszystko wydało się tak ciągnąć.
Niepewnym krokiem, starał się dotrzec do trenera, który skakał od kadeta do kadeta, przez co nie mógł go złapać. Kiedy wreszcie trener stanął w jednym miejscu, jedną rękę miał założoną na drugą i przyglądał się kadetom, Czarnowłosy dotarł do niego, czuł straszny ból na nogach, chciał sobie klapnąć na podłodze, ale musiał niestety stać. Wyprostował się, stanął na baczność i zameldował się:
-Oznajiam iż skończyłem..... - odpowiedział tak, ponieważ był strasznie zmęczony, nie mógł prawie złapać tchu.
Czekał na szybką odpowiedź od trenera, ponieważ chciał szybko gdzieś usiąść, nie ważne gdzie, po prostu potrzebował niewielkiego odpoczynku.
Re: Koszary
Czw Mar 28, 2013 8:43 am
Po tym, co powiedział Blede'owi zobaczył tylko raz czy ten biega i to po jakieś minucie od wydania rozkazu. Więcej jego oczy go nie ujrzały gdyż miał inne zajęcia. Tego dnia w koszarach było bardzo wielu wojowników, którzy szykowali się do podbojów i to na nich skupiał swoją uwagę Trener z koszar.
Po kilku godzinach za zdenerwowanym trenerem pojawił się kadet. Brązowowłosy odwrócił się. Blade był zmęczony, pot zalał całe jego ciało, a płuca... Były na miejscu a nie na ziemi...
-Co ku**a zrobiłeś?! Skończyłeś?! A czy ja mówiłem, kiedy masz skończyć?! NIE !!-ostatnie słowo wykrzyczał z całych sił w kierunku twarzy kadeta. Spojrzał na obciążniki Blade'a które ten ma na nogach-Że ile? Pięćset kilo?! Takie coś to w przedszkolu noszą! Dołóż sobie... Masz mieć na każdej nodze półtora tony !!
Poczekał chwile aż Czarnowłosy Kadet założy większe obciążenie. Nie dał mu jednak czasu na odpoczynek. Posłał pod jego nogi dwa ki-blasty by ten zaczął ćwiczyć.
Ćwiczyć!!
- GośćGość
Re: Koszary
Czw Mar 28, 2013 6:52 pm
Gdy Saiyan czekał na odpowiedź trenera, ten po chwili odwrócił się i nagle zaczął drzeć się na niego. Blade spodziewał się takiej reakcji po nim, ale nie spodziewał się, że może dostać cięższe obciążniki na nogi. Po chwili zdjął z siebie te co miał teraz, czyli jedna tona dla trenera nie wystarczała, więc nagle trener rzucił w jego stronę dwa obciążniki, które ważyły po półtorej tony i które miał założyć na swoje kostki.
Kiedy przysiadł na chwilę, zaczął wkładać te cholernie ciężkie obciążniki, ponieważ takie dostał polecenie od szefa z koszar. Gdy już to zrobił, zobaczył że trener wystrzelił dwa ki blasty pod jego nogami i wydarł się głośno, że ten ma ćwiczyć. Ten od razu ruszył z kopyta i zaczął znowu biegać, bo nie wiedział dokładnie co ma teraz robić.
Kiedy zaczął biegać, prawie nie mógł biegać, ponieważ czuł on na sobie 3 tony, które miał założone na nogi. Strasznie ciężko mu było się poruszać, on nawet nie wiedział czy da radę przebiec znowu, przed chwilą stanął przed trenerem, po czym znowu miał trenować.
To była wręcz po prostu męczarnia. Miał rację, co ze słowami Altair'a , dobrze wiedział, że trener daję nieźle po dupie i nie ma zmiłuj. Poruszał się tak wolno, że tego nawet nie można było uznać za bieg, ale przecież nie mógł się poddawać, wreszcie ćwiczył z dwoma kilkutonowymi kulkami wykonanymi z prozanu, to czemu miałby się poddać z 3 tonami na nogach.
Napiął wszystkie mięśnie na swoim ciele i starał się biec. Nie było łatwo, lecz nie chciał zawieść siebie samego, ale jak i trenera z koszar. Wreszcie miał dostanę jakąś technikę, która na pewno mu się przyda w przyszłości. Wolniutkimi kroczkami zaczął przyśpieszać, powoli i nadal przyśpieszało, dzięki czemu wyglądało to mniej więcej, jakby biegł truchcikiem.
Kiedy już nabrał wprawę z tymi obciążeniami, biegł na początek wolno, jakby nigdzie mu się nie śpieszyło, spoglądał czasem na trenera, lecz ten był zajęty opieprzaniem innych kadetów, ponieważ zapewne znaleźli by się tacy. Po parunastu minutach, już miał taką zadyszkę jak nigdy, ponieważ te obciążenia strasznie mu utrudniały w ogóle coś robić.
Podczas gdy już się wyrobił z tymi obciążnikami, zaczął powoli przyśpieszać, ponieważ coraz tak jakby lżej mu było na nogach, ale nadal czuł te obciążenie nóg. Kiedy już się rozkręcił, postanowił naprawdę zacząć trening i biegł z całych sił, to nie było łatwe, gdy obciążenia przyciągały jego nogi ku ziemi, po której biegał.
Po kolejnych parunastu minutach, wreszcie skończył, upadł na kolanach, pot ściekał mu tak, jakby wyszedł dopiero z pod prysznica. Miał nadzieję, że trener do niego podejdzie, bo zobaczy, że kadet się strasznie męczy z 3 tonami na nogach, lecz ten był zajęty opieprzaniem innych kadecików.
Czarnowłosy oparł swoją dłoń o kolano, wstał z bólem u nóg i powędrował ku wrednemu trenerowi, który biegał w te i wewte. Blade niestety kulał, ale nawet trener po czasie się zatrzymał, złapał przy nim kilka oddechów i zaczął mówić:
-Skończyłem biegać T-trenerze, czy możesz mnie do cholery wreszcie nauczyć tej techniki, czy nie ? - Powiedział to z lekkim zdenerwowaniem, bo nie miał biegać, nie miał trenować, tylko uczyć się jakiejś specjalnej techniki, która pomoże mu przy walka, jak i też przy sparingach z resztą rasy.
Wyprostował się, patrzył z oburzeniem na trenera i czekał na rozstrzygnięcie werdyktu, co takiego powie po słowach Saiyana.
Kiedy przysiadł na chwilę, zaczął wkładać te cholernie ciężkie obciążniki, ponieważ takie dostał polecenie od szefa z koszar. Gdy już to zrobił, zobaczył że trener wystrzelił dwa ki blasty pod jego nogami i wydarł się głośno, że ten ma ćwiczyć. Ten od razu ruszył z kopyta i zaczął znowu biegać, bo nie wiedział dokładnie co ma teraz robić.
Kiedy zaczął biegać, prawie nie mógł biegać, ponieważ czuł on na sobie 3 tony, które miał założone na nogi. Strasznie ciężko mu było się poruszać, on nawet nie wiedział czy da radę przebiec znowu, przed chwilą stanął przed trenerem, po czym znowu miał trenować.
To była wręcz po prostu męczarnia. Miał rację, co ze słowami Altair'a , dobrze wiedział, że trener daję nieźle po dupie i nie ma zmiłuj. Poruszał się tak wolno, że tego nawet nie można było uznać za bieg, ale przecież nie mógł się poddawać, wreszcie ćwiczył z dwoma kilkutonowymi kulkami wykonanymi z prozanu, to czemu miałby się poddać z 3 tonami na nogach.
Napiął wszystkie mięśnie na swoim ciele i starał się biec. Nie było łatwo, lecz nie chciał zawieść siebie samego, ale jak i trenera z koszar. Wreszcie miał dostanę jakąś technikę, która na pewno mu się przyda w przyszłości. Wolniutkimi kroczkami zaczął przyśpieszać, powoli i nadal przyśpieszało, dzięki czemu wyglądało to mniej więcej, jakby biegł truchcikiem.
Kiedy już nabrał wprawę z tymi obciążeniami, biegł na początek wolno, jakby nigdzie mu się nie śpieszyło, spoglądał czasem na trenera, lecz ten był zajęty opieprzaniem innych kadetów, ponieważ zapewne znaleźli by się tacy. Po parunastu minutach, już miał taką zadyszkę jak nigdy, ponieważ te obciążenia strasznie mu utrudniały w ogóle coś robić.
Podczas gdy już się wyrobił z tymi obciążnikami, zaczął powoli przyśpieszać, ponieważ coraz tak jakby lżej mu było na nogach, ale nadal czuł te obciążenie nóg. Kiedy już się rozkręcił, postanowił naprawdę zacząć trening i biegł z całych sił, to nie było łatwe, gdy obciążenia przyciągały jego nogi ku ziemi, po której biegał.
Po kolejnych parunastu minutach, wreszcie skończył, upadł na kolanach, pot ściekał mu tak, jakby wyszedł dopiero z pod prysznica. Miał nadzieję, że trener do niego podejdzie, bo zobaczy, że kadet się strasznie męczy z 3 tonami na nogach, lecz ten był zajęty opieprzaniem innych kadecików.
Czarnowłosy oparł swoją dłoń o kolano, wstał z bólem u nóg i powędrował ku wrednemu trenerowi, który biegał w te i wewte. Blade niestety kulał, ale nawet trener po czasie się zatrzymał, złapał przy nim kilka oddechów i zaczął mówić:
-Skończyłem biegać T-trenerze, czy możesz mnie do cholery wreszcie nauczyć tej techniki, czy nie ? - Powiedział to z lekkim zdenerwowaniem, bo nie miał biegać, nie miał trenować, tylko uczyć się jakiejś specjalnej techniki, która pomoże mu przy walka, jak i też przy sparingach z resztą rasy.
Wyprostował się, patrzył z oburzeniem na trenera i czekał na rozstrzygnięcie werdyktu, co takiego powie po słowach Saiyana.
Re: Koszary
Czw Mar 28, 2013 9:43 pm
Trener po rzuceniu dwóch kulek w kierunku Blade'a odwrócił się i zaczął wyzywać innych wojowników. Przyczepiał się dosłownie do wszystkiego, jednego opieprzył nawet za to, że zrobił krzywy krok. Normalnie było z nim ciężko wytrzymać, ale tego dnia było wręcz fatalnie. Chyba ktoś mu na odcisk nadepnął, albo wstał lewą nogą, Kami jeden raczy wiedzieć. Kątem oka spojrzał na kadeta, któremu kazał założyć większe obciążenie. Ten biegał a właściwie truchtał... Trener wzruszył ramionami na znak, że mało obchodzą go poczynania Kadeta i podszedł do jakiegoś Saiyana wyższego rangą. Odmeldował go i kazał udać się w kierunku portu kosmicznego. Poklikał coś na scouterze, po czym odwrócił się. Za nim stał ten sam Kadet i o dziwo, po raz drugi powiedział, że skończył...
Nie no k***a... Czy ja powiedziałem, że masz skończyć ?-po tym retorycznym pytaniu przychylił swoje ucho do ust Blade'aPodpowiem ci.. NIE mówiłem. I chyba cię nikt szacunku nie nauczył. Wyższych rangą trzeba słuchać a nie zwracać się do nich z takim tonem ! Trener w końcu przestał krzyczeć na Kadeta. Na jego twarzy pojawi się ironiczny uśmiech. Uderzył go w brzuch, na tyle mocno, ze Blade skulił się. Wtedy pchnął jego ciało na ziemie. No to pompuj RAZ DWA !
OCC:
500 DMG, to bolało
- GośćGość
Re: Koszary
Czw Mar 28, 2013 10:32 pm
Kiedy Saiyan czekał na odpowiedź, ten znowu swoje dąsy gadał, że nie powinień w ogóle kończyć tylko biegać dalej. Widać po minie trenera, że był strasznie oburzony, Blade z zaciekawieniem patrzył jak to się jego trener wkurza, miał trochę z tego ubaw, lecz zaraz po tym, dostał pięścią w brzuch, przez co ugiął się na kolanach i upadł na podłogę, w takiej pozycji, żeby być gotowy robić pompki.
Usłyszał on tylko, że trener wykrzykuję, żeby pompował, więc Czarnowłosy podparł się dłońmi o podłoże i zaczął pompować. Nie wiedziałem dokładnie ile miał tego zrobić, zauważył przy okazyjnie, że trener od niego odszedł, ale jednak miał jedno oko na nim, ponieważ chyba sobie niechcący u niego trochę nagrabił, za to jak się do niego odezwał.
Blade miał to gdzieś, że powiedział do niego olewającymi słowami, ponieważ miał trenować jakąś technikę, a nie jakieś beznadziejne ćwiczenia robić. Kiedy tak pompował, nie było mu tak ciężko, ale jego nogi ciągle drżały, przez to że były wycieńczone przez to ciągłe bieganie, na dodatek, czuł na nich straszny ból, ponieważ 3 tony to nie jest takie lekkie, to prawie pół słonia.
Podczas gdy zrobił z 50 pompek, czasem spoglądał na trenera, ten jak zwykle robił nie wiadomo co, ale coś tam gmerał przy swoim scouterze, pewnie jakieś ważne rozmowy lub też zebrania, które go ominęły, bo musiał zajmować się łachudrami z koszar. Kadet nie wyobrażał sobie takiego treningu na technikę, to naprawdę była męczarnia, trener koszarowy miał rację, dał mu taki trening, jakie zazwyczaj dostawali Nashi.
Nieźle się wkąpał, ale za to, może jak pokaże na co go stać, zostanie sam Nashi, Blade nie był tego do końca pewien, ale czemu nie spróbować. Wyprostował się bardziej i przyśpieszył w robieniu pompkach. W myślach podnosił się na duchu, ponieważ wiedział, że może pokazać koszarowemu na co jest wart.
Po parunastu minutach, zrobił tych pompek chyba z 300, nie wiedział ile dokładnie, ale nie przestawał pompować, tylko wdech i wydech, żeby się tak szybko nie zmęczyć. Po upływie pół godziny, zrobił z 1000 pompek, ale nie miał zamiaru skończyć, mimo iż jego kończyny odmawiały mu posłuszeństwa, przez co zaczął czuć odrętwienie w niektórych miejscach.
Ból i tak jakby przeciwstawność mięśni nie pozwalała mu dalej robić pompek. Miał zamiar jeszcze zrobić trochę, żeby trener wreszcie zauważył, że chciałby osiągnąć rangę Nashi. Kiedy po kolejnej godzinie zrobił 2000, wreszcie padł glebą na jeden z policzków, ponieważ pewnie złamał by sobie nos, jakby na twarz upadł.
Pot ściekał mu tak jak po zwiedzeniu Doliny Śmierci w Egipcie, Czarnowłosy wstał, ledwo utrzymywał się na nogach, podbiegł do trenera, bo już go ból nie obchodził i zameldował się:
-S-skończyłem trenerze, jest coś co mogę jeszcze zrobić, zrobię to w mgnieniu oka, może nawet szybciej. - Można było w jego głosie usłyszeć zapał i satysfakcję, że ma zamiar zdobyć rangę Nashi, jak i nauczyć się tej specjalnej techniki, której miał się tutaj nauczyć.
Usłyszał on tylko, że trener wykrzykuję, żeby pompował, więc Czarnowłosy podparł się dłońmi o podłoże i zaczął pompować. Nie wiedziałem dokładnie ile miał tego zrobić, zauważył przy okazyjnie, że trener od niego odszedł, ale jednak miał jedno oko na nim, ponieważ chyba sobie niechcący u niego trochę nagrabił, za to jak się do niego odezwał.
Blade miał to gdzieś, że powiedział do niego olewającymi słowami, ponieważ miał trenować jakąś technikę, a nie jakieś beznadziejne ćwiczenia robić. Kiedy tak pompował, nie było mu tak ciężko, ale jego nogi ciągle drżały, przez to że były wycieńczone przez to ciągłe bieganie, na dodatek, czuł na nich straszny ból, ponieważ 3 tony to nie jest takie lekkie, to prawie pół słonia.
Podczas gdy zrobił z 50 pompek, czasem spoglądał na trenera, ten jak zwykle robił nie wiadomo co, ale coś tam gmerał przy swoim scouterze, pewnie jakieś ważne rozmowy lub też zebrania, które go ominęły, bo musiał zajmować się łachudrami z koszar. Kadet nie wyobrażał sobie takiego treningu na technikę, to naprawdę była męczarnia, trener koszarowy miał rację, dał mu taki trening, jakie zazwyczaj dostawali Nashi.
Nieźle się wkąpał, ale za to, może jak pokaże na co go stać, zostanie sam Nashi, Blade nie był tego do końca pewien, ale czemu nie spróbować. Wyprostował się bardziej i przyśpieszył w robieniu pompkach. W myślach podnosił się na duchu, ponieważ wiedział, że może pokazać koszarowemu na co jest wart.
Po parunastu minutach, zrobił tych pompek chyba z 300, nie wiedział ile dokładnie, ale nie przestawał pompować, tylko wdech i wydech, żeby się tak szybko nie zmęczyć. Po upływie pół godziny, zrobił z 1000 pompek, ale nie miał zamiaru skończyć, mimo iż jego kończyny odmawiały mu posłuszeństwa, przez co zaczął czuć odrętwienie w niektórych miejscach.
Ból i tak jakby przeciwstawność mięśni nie pozwalała mu dalej robić pompek. Miał zamiar jeszcze zrobić trochę, żeby trener wreszcie zauważył, że chciałby osiągnąć rangę Nashi. Kiedy po kolejnej godzinie zrobił 2000, wreszcie padł glebą na jeden z policzków, ponieważ pewnie złamał by sobie nos, jakby na twarz upadł.
Pot ściekał mu tak jak po zwiedzeniu Doliny Śmierci w Egipcie, Czarnowłosy wstał, ledwo utrzymywał się na nogach, podbiegł do trenera, bo już go ból nie obchodził i zameldował się:
-S-skończyłem trenerze, jest coś co mogę jeszcze zrobić, zrobię to w mgnieniu oka, może nawet szybciej. - Można było w jego głosie usłyszeć zapał i satysfakcję, że ma zamiar zdobyć rangę Nashi, jak i nauczyć się tej specjalnej techniki, której miał się tutaj nauczyć.
Re: Koszary
Pią Mar 29, 2013 10:14 pm
Trenera odwiedzali różni ludzie. Jedni byli słabi, ale po kilku sesjach w koszarach wyrobili się. Zdarzali się wolni, też dało się to naprawić. Jednak jest coś, na co żelazna ręka Trenera z koszar nie pomoże-głupota. Przyszedł sobie taki jeden Kadet w kruczoczarnych włosach i to właśnie jego wkurzony trener sobie zapamięta. Raz meldował, że skończył, dostał opieprz. Powiedział to drugi raz, dostał w brzuch. Jednak Blade poszedł dalej. Trzeci raz podszedł do trenera na taką samą odległość jak poprzednio. Był zmęczony, spocony.. Jednak przez słowa, a właściwie słowo, jakie wypowiedział nie zrobiło to wrażenia na trenerze. Ten odepchnął kadeta od siebie otartą dłonią a później skrzyżował wolne już ręce na klatce piersiowej.
Czy tobie jest życie nie miłe? Ku**a ile razy mam tłumaczyć, że kończy trening dopiero, gdy ja ci pozwolę !-wykrzyczał i chciał to kontynuować jednak zaczął klikać coś w scouterze, po czym lekko się uspokoił. Zmienił barwę głosu. Teraz mówił do Kadeta bez emocji. Dobra chciałeś technikę? Dostaniesz technikę...-w tym momencie w prawej i dłoniach trenera zaczęły tworzyć się ki-blasty, które zaczęły lecieć w kierunku Blade’a Rivera. Trener kierował nimi tak by Kadet nie oberwał wszystkimi a poznał destrukcyjną moc techniki, renzoku energy dan. Pod nogami kadeta tworzyły się kolejne dziury, które tworzyły małe kulki. Po tym trener powrócił do tonu, który tak uwielbiał, czyli zaczął się drzeć.
No! Mam nadzieje, że tą technikę znasz a jak nie to się naucz…-po tych słowach trener uśmiechnął się złowieszczo i niby pozostając w miejscu, zaczął się pojawiać w innych miejscach naokoło kadeta. Każda postać miała inny wygląd jedna imitowała uderzenie, kolejna stała z założonymi rękoma. Po chwili Blade był otoczony przez Trenerów. Nagle wszyscy otworzyli usta, chodź źródło dźwięku było tylko jedno.
-To zanzoken, technika defensywna. Na czym polega to chyba łatwo się domyśleć… Chodź w twoim przypadku to może nie być takie łatwe… -teraz trener ponownie zmienił styl wypowiedzi. Zaczął mówić powoli i wyraźnie. Iluzje zaczęły znikać a trener powoli zaczął podchodzić do Blade’a-Technika oparta na iluzji. Niby jesteś w miejscu a otaczasz przeciwnika swoimi sobowtórami. Zrozumiałeś ?
OCC:
350 za kilka pocisków które w Ciebie trafiły.
- GośćGość
Re: Koszary
Sob Mar 30, 2013 1:04 am
Kiedy Blade podszedł do trenera, niestety usłyszał tylko i wyłącznie krzyki i darcie mordy w jego strony, mógł się tego co najwyżej spodziewać. Lecz po chwili, koszarowy uspokoił się, ponieważ dostał jakąś wiadomość na scouterze, możliwe że ktoś z jego rodziny przeżył, lub tez przylatuję na planetę.
Czarnowłosy nie miał zamiaru pytać się o co dokładnie chodzi, ponieważ wkurzył by bardziej trenera, więc czekał aż ten skończy czytać wiadomość i powróci do darcia się dalej na niego. Kiedy przeczytał wszystko, wyłączył scouter i mówił bardziej takim łagodnym i spokojnym głosem, tak jakby dostał naprawdę jakąś ważną wiadomość.
W jednej chwili, kadet zobaczył, że w dłoniach koszarowego wytworzyły się ki blasty, które poleciały w jego stronę, niestety oberwał nimi i to porządnie. Trener powiedział, że ta technika nazywa się renzoku energy dan, technika szybki ki blastów, niesamowicie szybko poleciały w stronę Balde'a, nawet ich nie zauważył, kiedy nimi dostał.
Lecz Saiyan wiedział, że trener z koszar ma nauczyć go czegoś innego, czegoś co mu pomoże chyba w walce. Gdy kadet otrząsnął się po ataku, mógł słyszeć trenera, tak jakby jego echo, zobaczył on wokół siebie kilku trenerów na raz, którzy otoczyli go. Blade zamachnął się i trafił jednego z nich, lecz niestety można było rzec, to była tylko iluzja, przez co czarnowłosy tylko się ogłupił przed trenerem.
Po chwili, Koszarowy powiedział mu, że ta technika nazywana jest zanzokenem, zazwyczaj służy do ofensywy, jak i można się nią bronić, czyli defensywy. Po krótkim czasie, iluzję zniknęły i znowu było można zobaczyć trenera w jednym miejscu, który zaczął po chwili wszystko tłumaczyć do czego ta technika służy.
Powiedział mu, że ma się jej nauczyć, lecz musi trenować w koszarach, przez całe 3 dni, po to by mieć wyrobioną krzepę i mięśnie na tą technikę. Zaraz po skończonym zdaniu, trener odszedł do swoich zajęć, czyli opieprzaniu kadecików, itp zostawiając Blade'a samego na środku sali.
Ten zaś postanowił nie obijać się i zacząć trening, po to by w nagrodę nauczyć się tej ów techniki, która została zaprezentowana przez trenera koszarowego. Od razu zaczął robić masę ćwiczeń, po to by te 3 dni minęły jak parę godzin.
Czarnowłosy nie miał zamiaru pytać się o co dokładnie chodzi, ponieważ wkurzył by bardziej trenera, więc czekał aż ten skończy czytać wiadomość i powróci do darcia się dalej na niego. Kiedy przeczytał wszystko, wyłączył scouter i mówił bardziej takim łagodnym i spokojnym głosem, tak jakby dostał naprawdę jakąś ważną wiadomość.
W jednej chwili, kadet zobaczył, że w dłoniach koszarowego wytworzyły się ki blasty, które poleciały w jego stronę, niestety oberwał nimi i to porządnie. Trener powiedział, że ta technika nazywa się renzoku energy dan, technika szybki ki blastów, niesamowicie szybko poleciały w stronę Balde'a, nawet ich nie zauważył, kiedy nimi dostał.
Lecz Saiyan wiedział, że trener z koszar ma nauczyć go czegoś innego, czegoś co mu pomoże chyba w walce. Gdy kadet otrząsnął się po ataku, mógł słyszeć trenera, tak jakby jego echo, zobaczył on wokół siebie kilku trenerów na raz, którzy otoczyli go. Blade zamachnął się i trafił jednego z nich, lecz niestety można było rzec, to była tylko iluzja, przez co czarnowłosy tylko się ogłupił przed trenerem.
Po chwili, Koszarowy powiedział mu, że ta technika nazywana jest zanzokenem, zazwyczaj służy do ofensywy, jak i można się nią bronić, czyli defensywy. Po krótkim czasie, iluzję zniknęły i znowu było można zobaczyć trenera w jednym miejscu, który zaczął po chwili wszystko tłumaczyć do czego ta technika służy.
Powiedział mu, że ma się jej nauczyć, lecz musi trenować w koszarach, przez całe 3 dni, po to by mieć wyrobioną krzepę i mięśnie na tą technikę. Zaraz po skończonym zdaniu, trener odszedł do swoich zajęć, czyli opieprzaniu kadecików, itp zostawiając Blade'a samego na środku sali.
Ten zaś postanowił nie obijać się i zacząć trening, po to by w nagrodę nauczyć się tej ów techniki, która została zaprezentowana przez trenera koszarowego. Od razu zaczął robić masę ćwiczeń, po to by te 3 dni minęły jak parę godzin.
Re: Koszary
Wto Kwi 02, 2013 6:22 pm
Kadet Blade trenował długo, nawet bardzo długo, jednak, co trener na niego spojrzał to ten robił pompki, brzuszki albo inne ćwiczenia. Ani razu nie spróbował wykonać zanzoken'a.
Wreszcie, trener robiąc obchód, zobaczył Czarnowłosego. Chyba domyślił się, co było przyczyną, a mianowicie ciężary na nogach.
-Najpierw tutaj przychodzisz i mówisz, że chcesz technikę. Pokazałem ci tą je***ą technikę a ty się jej nie uczysz! Masz czas do końca dnia. Albo się tego nauczysz albo możesz się już tutaj więcej nie pokazywać. Zrozumiano? To do dzieła! -wykrzyczał Trener do Kadeta, po czym odwrócił się. Zrobił kilka kroków, ale niespodziewanie zatrzymał się. Podrapał ręką tył głowy i rzekł:
-A! Zdejmij te ciężarki i do dzieła! Masz się zameldować, gdy się nauczysz!-powiedział i odszedł pilnować innych wojowników by się nie obijali.
- GośćGość
Re: Koszary
Wto Kwi 02, 2013 7:24 pm
Kiedy tak saiyan trenował przez ten długi okres czasu, nagle podszedł do niego koszarowy, który chyba nie był zachwycony jego zachowaniem w stostunku do niego. Usłyszał jak zwykle bluzgi z jego strony, no bo co innego mógł usłyszeć, wreszcie był najsurowszym trenerem w Akademii.
Kiedy wysłuchał on do końca, zobaczył, że trener się oddala, lecz zaraz po tym zatrzymał się i powiedział, żeby zdjął te obciążniki, bo jest już odpowiednio wyćwiczony na tą technikę. Kiedy Saiyan odmeldował się, przykucnął na chwilę, powolutku zdejmował każde obciążenie z nóg.
Gdy już to zrobił, odłożył je gdzieś na bok sali, ponieważ nie chciał, żeby komuś to zawadzało lub też przeszkadzało. Czarnowłosy postanowił zacząć trening dwóch technik, nie jednej, ponieważ chciał także się nauczyć pewnej techniki, którą widział u trenera, lecz trener pokazał mu jeszcze drugą technikę, która zapewne mu się kiedyś przyda.
Kadet poprawił swoje spodnie, wyprostował się i postanowił zacząć trening. Najpierw usiadł, ponieważ zaczął medytować, miał zamiar skupić swoją energię ki, po to by łatwiej mu było używać zanzokena. Minęło parę minut od rozpoczęcia medytacji, oparł dłonie o kolana, ponieważ tak mu było wygodniej, martwiło go to, żeby tylko trener nie miał pretensji.
Kiedy jeszcze minęło parę minut, wreszcie wstał, podniósł głowę, patrzył się na wprost ściany. Powoli starał się skupić bardziej swoją ki na tym, żeby użyć zanzokena. Nie wiedział dokładnie jak to działa, miał on mylić przeciwników. Kiedy użył swojej energii, nie wyszło mu niestety, powstała obok niego jakaś dziwna mgła, która miała przypominać jego sobowtóra.
Blade się trochę zmartwił, po tym jak zobaczył jego nieudaną próbę zanzokena. Ponowił oczywiście wielokrotnie tą próbę, ponieważ chciał osiągnąć tą technikę, która została pokazana mu przez trenera. Ponawiał próby wielokrotnie, lecz ciągle wychodziły jakieś nieudane hologramy, które tworzył.
Lekko się tym poddenerwował, nie miał zamiaru zawieść koszarowego, lecz też nie chciał zawieść samego siebie, ponieważ miał zamiar osiągnąć jakąś technikę. Usiadł ponownie, po to by skumulować energie ki, czyli innymi słowy ponownie zaczął medytować, po to by skupić centrum ki. Kiedy znowu wstał, popatrzył na trenera, widać było, że kątem oka go obserwował, tak to zajmował się innymi sprawami.
Czarnowłosy ponownie postanowił podjąć próbę wytworzenia swojego widmowego odbicia, które miało za zadanie zmylić przeciwników. Skupił się maksymalnie, lekko cofnęło go do tyłu i zobaczył tylko krzywiznę swojego odbicia. Charknął przez zdenerwowanie, nie miał zamiaru się poddać, wiedział że nie będzie miał innego wyboru jak nauczyć się tej techniki, bo koszarowy może się bardzo na niego pogniewać.
Starał się wyciszyć swojego ducha, jak i ki, ponieważ przez zdenerwowanie na samego siebie, nie mógł się skupić na nauce zanzokena. Kiedy się już wyciszył, ponownie ponowił próbę, jedną z kilkunastu prób. Kiedy zobaczył obok siebie podobnego jego, był nadal w nim jakiś błąd, jego klon powstał do góry nogami, ręce były na miejsce nóg i na odwrót.
Saiyana przepełniała furia gniewu, bo nie wychodziło mu to, co z łatwością mógł zrobić trener. Walnął raz w ścianę, żeby na chwilę się wyżyć. Trochę mu się dłoń pokrwawiła, ale nie obchodziło go to. Ponownie zasiadł w tureckim sadzie, zaczął medytować, bardzo długo medytować. Po kilkunastu minutach, wstał wyprostował się, skupił energie i co się stało ?
Spojrzał obok siebie i zobaczył siebie samego, w doskonałej okazałości, dotknął go dłonią, a ten zniknął. Próbował zrobić ich więcej, bo wreszcie miał używać tego, żeby zmylać wrogów. Kiedy zrobił parę, zaczął je atakować, a te po czasie znikały. Zacisnął swoją pięść i po cichu powiedział -"tak". Takie było jego słowo, po tym jak udało mu się nauczyć techniki defensywnej.
Poszedł on do manekina, ponieważ w koszarach też się jakieś znajdywały, miał na twarzy wredny uśmieszek i powiedział
-Dobra, czas nauczyć się drugiej techniki, która została ukazana przez trenera, RENZOKU ENERGY DAN ! - Po tych słowach, przygotował się do treningu masy mięśniowej, jak i specjalnej techniki, która pozwala na szybkie wystrzeliwanie ki blastów w przeciwnika, czyli renzoku energy dan. Dla tego Kadeta, to naprawdę będzie ciężki dzień.
OCC:
Start Treningu.
Nauka Zanzokena Defensywnego.
Kiedy wysłuchał on do końca, zobaczył, że trener się oddala, lecz zaraz po tym zatrzymał się i powiedział, żeby zdjął te obciążniki, bo jest już odpowiednio wyćwiczony na tą technikę. Kiedy Saiyan odmeldował się, przykucnął na chwilę, powolutku zdejmował każde obciążenie z nóg.
Gdy już to zrobił, odłożył je gdzieś na bok sali, ponieważ nie chciał, żeby komuś to zawadzało lub też przeszkadzało. Czarnowłosy postanowił zacząć trening dwóch technik, nie jednej, ponieważ chciał także się nauczyć pewnej techniki, którą widział u trenera, lecz trener pokazał mu jeszcze drugą technikę, która zapewne mu się kiedyś przyda.
Kadet poprawił swoje spodnie, wyprostował się i postanowił zacząć trening. Najpierw usiadł, ponieważ zaczął medytować, miał zamiar skupić swoją energię ki, po to by łatwiej mu było używać zanzokena. Minęło parę minut od rozpoczęcia medytacji, oparł dłonie o kolana, ponieważ tak mu było wygodniej, martwiło go to, żeby tylko trener nie miał pretensji.
Kiedy jeszcze minęło parę minut, wreszcie wstał, podniósł głowę, patrzył się na wprost ściany. Powoli starał się skupić bardziej swoją ki na tym, żeby użyć zanzokena. Nie wiedział dokładnie jak to działa, miał on mylić przeciwników. Kiedy użył swojej energii, nie wyszło mu niestety, powstała obok niego jakaś dziwna mgła, która miała przypominać jego sobowtóra.
Blade się trochę zmartwił, po tym jak zobaczył jego nieudaną próbę zanzokena. Ponowił oczywiście wielokrotnie tą próbę, ponieważ chciał osiągnąć tą technikę, która została pokazana mu przez trenera. Ponawiał próby wielokrotnie, lecz ciągle wychodziły jakieś nieudane hologramy, które tworzył.
Lekko się tym poddenerwował, nie miał zamiaru zawieść koszarowego, lecz też nie chciał zawieść samego siebie, ponieważ miał zamiar osiągnąć jakąś technikę. Usiadł ponownie, po to by skumulować energie ki, czyli innymi słowy ponownie zaczął medytować, po to by skupić centrum ki. Kiedy znowu wstał, popatrzył na trenera, widać było, że kątem oka go obserwował, tak to zajmował się innymi sprawami.
Czarnowłosy ponownie postanowił podjąć próbę wytworzenia swojego widmowego odbicia, które miało za zadanie zmylić przeciwników. Skupił się maksymalnie, lekko cofnęło go do tyłu i zobaczył tylko krzywiznę swojego odbicia. Charknął przez zdenerwowanie, nie miał zamiaru się poddać, wiedział że nie będzie miał innego wyboru jak nauczyć się tej techniki, bo koszarowy może się bardzo na niego pogniewać.
Starał się wyciszyć swojego ducha, jak i ki, ponieważ przez zdenerwowanie na samego siebie, nie mógł się skupić na nauce zanzokena. Kiedy się już wyciszył, ponownie ponowił próbę, jedną z kilkunastu prób. Kiedy zobaczył obok siebie podobnego jego, był nadal w nim jakiś błąd, jego klon powstał do góry nogami, ręce były na miejsce nóg i na odwrót.
Saiyana przepełniała furia gniewu, bo nie wychodziło mu to, co z łatwością mógł zrobić trener. Walnął raz w ścianę, żeby na chwilę się wyżyć. Trochę mu się dłoń pokrwawiła, ale nie obchodziło go to. Ponownie zasiadł w tureckim sadzie, zaczął medytować, bardzo długo medytować. Po kilkunastu minutach, wstał wyprostował się, skupił energie i co się stało ?
Spojrzał obok siebie i zobaczył siebie samego, w doskonałej okazałości, dotknął go dłonią, a ten zniknął. Próbował zrobić ich więcej, bo wreszcie miał używać tego, żeby zmylać wrogów. Kiedy zrobił parę, zaczął je atakować, a te po czasie znikały. Zacisnął swoją pięść i po cichu powiedział -"tak". Takie było jego słowo, po tym jak udało mu się nauczyć techniki defensywnej.
Poszedł on do manekina, ponieważ w koszarach też się jakieś znajdywały, miał na twarzy wredny uśmieszek i powiedział
-Dobra, czas nauczyć się drugiej techniki, która została ukazana przez trenera, RENZOKU ENERGY DAN ! - Po tych słowach, przygotował się do treningu masy mięśniowej, jak i specjalnej techniki, która pozwala na szybkie wystrzeliwanie ki blastów w przeciwnika, czyli renzoku energy dan. Dla tego Kadeta, to naprawdę będzie ciężki dzień.
OCC:
Start Treningu.
Nauka Zanzokena Defensywnego.
- GośćGość
Re: Koszary
Czw Kwi 04, 2013 2:00 am
Kiedy to młody kadet zamierzał nauczyć się renzoku energy dan, nie przemyślał jednej rzeczy, zapomniał że jego energia nie jest wystaraczająco duża by opanować tą technikę, dzięki której wystrzeliwał by w mgnieniu oka swe ki blasty. Postanowił więc, nauczyć się innej techniki, techniki która została kiedyś pokazana przez jego własnego Ojca, innymi słowa Burning Attack.
Czarnowłosy przypomniał sobie o tym teraz, że jego własny Ojciec kiedyś na jego oczach stworzył właśnie ten atak ki, który rozwalił jakiegoś silnego kolesia. Blade postanowił się nie opieprzać, więc od razu wziął się do roboty. Był wystarczająco rozgrzany, żeby w razie wypadku nic sobie nie naciągnąć, ale jednak chciał sobie zrobić niewielką rozgrzewkę.
Porozciągał wszystkie swoje kończyny jakie miał, pobiegał parę okrążeń, zrobił po 50 brzuszków, przysiadów i pompek, po to by szybciej zleciał mu czas, i żeby zająć się ów techniką. Gdy już zakończył swoją rozgrzewkę, od razu podleciał jak najszybciej do byle jakiego manekina, po to by wytrenować biceps i inne mięśnie w innych częściach ciała.
Saiyan to kopał manekina, czasem walił z łokcia, a czasem z główki, nie zamierzał się oszczędzać, musiał się postarać, żeby wreszcie uciec z tego koszmaru. Po parunastu minutach atakowania manekina, nie był w ogóle porysowany, kadet troszeczkę zapomniał o tym, że manekiny są naprawdę wytrzymałe, ponieważ tamte drewniane stare kukły zostały wymienione na te lepsze modele.
Czarnowłosy nie ociągał się, starał się walić coraz mocniej, nie miał zamiaru się poddać, wreszcie chciał osiągnąć to co chcę. Kiedy znowu minęło kilkanaście minut, Blade odskoczył do tyłu, oddalając się od manekina, po to by troszeczkę odsapnąć. Kiedy minęła chwila, saiyan złapał kilka porządnych oddechów, postanowił chwilę pomedytować, ponieważ jeszcze dokładnie sam nie wiedział, jak inaczej skupiać energie ki, usiadł on w siadzie skrzyżnym i zaczął ładować w sobie energie.
Miał nadzieję, że nikt mu nie przeszkodzi, ponieważ byłoby mu ciężej skupić się na swoim celu misji. Na zaś, otworzył jedno oko, po to by sprawdzić, czy ktoś do niego nie idzie, całe szczęście koszarowy trener był zajęty okładaniem innych kadetów, więc Czarnowłosy mógł wyluzować i dalej skupiać swoją ki w swoim ciele. Kiedy zebrał w sobie sporą dość ki, musiał sobie przypomnieć jeden z momentów napadu na jego Ojca, na szczęście jego siostra była bezpieczna w domu.
Do końca nie mógł sobie przypomnieć jak tą technikę się wytwarzało, wreszcie był schowany za jakimś budynkiem, przez co mniej widział. Blade ponownie rozejrzał się wokoło, sprawdził czy nikt nie idzie w jego stronę, nie chciał sobie narobić kłopotów, które zazwyczaj go spotykały.
Podszedł w róg ściany od koszar, tak żeby go nikt nie dopatrzył, zamknął oczy, ponieważ chciał znaleźć ten moment w swojej pamięci, którą miał tam gdzieś głęboko w głowie. Chciał wiedzieć, jak wykonuję się tą technikę. Kiedy powoli sobie przypominał momenty, zobaczył jak Ojciec porusza szybko rękoma w różne strony, można było powiedzieć, że nie widać jakie to ruchy, różne ruchy w różne strony.
Kadet wstał z podłogi, podszedł na wprost swojego celu, czyli manekina i postanowił wypróbować tą technikę. Zaczął tworzyć różnorodne ruchy w każdą stronę i krzyknął głośno: -BURNING ATTACK ! - Niestety, brak efektów, nic się nie stało.
Saiyan lekko się zawiódł, więc chciał spróbować starym sposobem. Nie miał zamiaru na razie więcej medytować, napiął wszystkie mięśnie, gdyż jego pięści były w mocnym zacisku. Nawet zacisnął mocno zęby, żeby wyładować tą całą ki, po to by wystrzelić atakiem ki.
Kiedy już to zrobił, ponownie zrobił różnorodne gesty rąk, kiedy złączył dłonie razem, wykrzyknął ponownie :-BURNING ATTACK ! - Kiedy wykrzyczał te słowa, ponownie poniósł porażkę. Zamyślony nie wiedział co o tym myśleć, z zanzokenem też miał problem, może to chodziło o jego energii ki, może nie umiał dobrze jej wykorzystać, ale z lataniem i z wystrzeliwaniem ki blastów nie miał problemów. Czarnowsłoy był w lekkim zakłopotaniu.
Zamyślony pomyślał: (Co ja źle robię, przecież chyba powinienem wystrzelić tą pomarańczową kulą, dziwne, naprawdę dziwne,a z resztą, nie mogę się poddać, obiecałem Ojcu, że kiedyś będę najlepszym saiyanem, nie mogę go zawieść.) - pomyślał w duchu i postanowił użyć ponownie tej techniki, która naprawdę czasem się przydawał, by wyjść z niewielkiej opresji.
Zamknął na chwilę oczy, by skupić ki, napiął znów mięśnie, po to by mieć boost do ki. Ponowił gesty rąk i wydarł się ponownie: -BURNING ATTACK !! - kiedy się wydarł, zobaczył że z jego połączonych dłoni wystrzelił niewielki jasno pomarańczowy ki blast, który wybuchł na manekina, przez co został sam pręt, na którym utrzymywała się kukła.
Złapał parę głębokich oddechów, na twarzy miał uśmiech, ponieważ wreszcie wyszło mu coś, na co tak bardzo czekał, był z siebie dumny, jego Ojciec zapewne też by był w tej chwili dumny.
Zacisnął pięść na cześć tego, że wyszło mu to co powinno wyjść. (Udało mi się Ojcze, mam nadzieję, że jak wrócisz z wyprawy, będziesz ze mnie dumny) - powiedział w swoich myślach, po czym oparł się o ścianę i usiadł sobie na ławeczce, po to by odpocząć, miał nadzieję, że nie tak prędko przyjdzie do niego ksozarowy, ale jakoś go to nie obchodziło, ważne żeby wreszcie go stąd odesłali.
OCC:
Koniec Treningu.
Nauka Burninga Attack.
Czarnowłosy przypomniał sobie o tym teraz, że jego własny Ojciec kiedyś na jego oczach stworzył właśnie ten atak ki, który rozwalił jakiegoś silnego kolesia. Blade postanowił się nie opieprzać, więc od razu wziął się do roboty. Był wystarczająco rozgrzany, żeby w razie wypadku nic sobie nie naciągnąć, ale jednak chciał sobie zrobić niewielką rozgrzewkę.
Porozciągał wszystkie swoje kończyny jakie miał, pobiegał parę okrążeń, zrobił po 50 brzuszków, przysiadów i pompek, po to by szybciej zleciał mu czas, i żeby zająć się ów techniką. Gdy już zakończył swoją rozgrzewkę, od razu podleciał jak najszybciej do byle jakiego manekina, po to by wytrenować biceps i inne mięśnie w innych częściach ciała.
Saiyan to kopał manekina, czasem walił z łokcia, a czasem z główki, nie zamierzał się oszczędzać, musiał się postarać, żeby wreszcie uciec z tego koszmaru. Po parunastu minutach atakowania manekina, nie był w ogóle porysowany, kadet troszeczkę zapomniał o tym, że manekiny są naprawdę wytrzymałe, ponieważ tamte drewniane stare kukły zostały wymienione na te lepsze modele.
Czarnowłosy nie ociągał się, starał się walić coraz mocniej, nie miał zamiaru się poddać, wreszcie chciał osiągnąć to co chcę. Kiedy znowu minęło kilkanaście minut, Blade odskoczył do tyłu, oddalając się od manekina, po to by troszeczkę odsapnąć. Kiedy minęła chwila, saiyan złapał kilka porządnych oddechów, postanowił chwilę pomedytować, ponieważ jeszcze dokładnie sam nie wiedział, jak inaczej skupiać energie ki, usiadł on w siadzie skrzyżnym i zaczął ładować w sobie energie.
Miał nadzieję, że nikt mu nie przeszkodzi, ponieważ byłoby mu ciężej skupić się na swoim celu misji. Na zaś, otworzył jedno oko, po to by sprawdzić, czy ktoś do niego nie idzie, całe szczęście koszarowy trener był zajęty okładaniem innych kadetów, więc Czarnowłosy mógł wyluzować i dalej skupiać swoją ki w swoim ciele. Kiedy zebrał w sobie sporą dość ki, musiał sobie przypomnieć jeden z momentów napadu na jego Ojca, na szczęście jego siostra była bezpieczna w domu.
Do końca nie mógł sobie przypomnieć jak tą technikę się wytwarzało, wreszcie był schowany za jakimś budynkiem, przez co mniej widział. Blade ponownie rozejrzał się wokoło, sprawdził czy nikt nie idzie w jego stronę, nie chciał sobie narobić kłopotów, które zazwyczaj go spotykały.
Podszedł w róg ściany od koszar, tak żeby go nikt nie dopatrzył, zamknął oczy, ponieważ chciał znaleźć ten moment w swojej pamięci, którą miał tam gdzieś głęboko w głowie. Chciał wiedzieć, jak wykonuję się tą technikę. Kiedy powoli sobie przypominał momenty, zobaczył jak Ojciec porusza szybko rękoma w różne strony, można było powiedzieć, że nie widać jakie to ruchy, różne ruchy w różne strony.
Kadet wstał z podłogi, podszedł na wprost swojego celu, czyli manekina i postanowił wypróbować tą technikę. Zaczął tworzyć różnorodne ruchy w każdą stronę i krzyknął głośno: -BURNING ATTACK ! - Niestety, brak efektów, nic się nie stało.
Saiyan lekko się zawiódł, więc chciał spróbować starym sposobem. Nie miał zamiaru na razie więcej medytować, napiął wszystkie mięśnie, gdyż jego pięści były w mocnym zacisku. Nawet zacisnął mocno zęby, żeby wyładować tą całą ki, po to by wystrzelić atakiem ki.
Kiedy już to zrobił, ponownie zrobił różnorodne gesty rąk, kiedy złączył dłonie razem, wykrzyknął ponownie :-BURNING ATTACK ! - Kiedy wykrzyczał te słowa, ponownie poniósł porażkę. Zamyślony nie wiedział co o tym myśleć, z zanzokenem też miał problem, może to chodziło o jego energii ki, może nie umiał dobrze jej wykorzystać, ale z lataniem i z wystrzeliwaniem ki blastów nie miał problemów. Czarnowsłoy był w lekkim zakłopotaniu.
Zamyślony pomyślał: (Co ja źle robię, przecież chyba powinienem wystrzelić tą pomarańczową kulą, dziwne, naprawdę dziwne,a z resztą, nie mogę się poddać, obiecałem Ojcu, że kiedyś będę najlepszym saiyanem, nie mogę go zawieść.) - pomyślał w duchu i postanowił użyć ponownie tej techniki, która naprawdę czasem się przydawał, by wyjść z niewielkiej opresji.
Zamknął na chwilę oczy, by skupić ki, napiął znów mięśnie, po to by mieć boost do ki. Ponowił gesty rąk i wydarł się ponownie: -BURNING ATTACK !! - kiedy się wydarł, zobaczył że z jego połączonych dłoni wystrzelił niewielki jasno pomarańczowy ki blast, który wybuchł na manekina, przez co został sam pręt, na którym utrzymywała się kukła.
Złapał parę głębokich oddechów, na twarzy miał uśmiech, ponieważ wreszcie wyszło mu coś, na co tak bardzo czekał, był z siebie dumny, jego Ojciec zapewne też by był w tej chwili dumny.
Zacisnął pięść na cześć tego, że wyszło mu to co powinno wyjść. (Udało mi się Ojcze, mam nadzieję, że jak wrócisz z wyprawy, będziesz ze mnie dumny) - powiedział w swoich myślach, po czym oparł się o ścianę i usiadł sobie na ławeczce, po to by odpocząć, miał nadzieję, że nie tak prędko przyjdzie do niego ksozarowy, ale jakoś go to nie obchodziło, ważne żeby wreszcie go stąd odesłali.
OCC:
Koniec Treningu.
Nauka Burninga Attack.
Re: Koszary
Pią Kwi 05, 2013 9:35 pm
Na terenie koszar panował cały czas była gorączkowa atmosfera. Wszyscy posłusznie ćwiczyli, aby nie dostać nagany od trenera, albo skończyć jak wojownicy, którzy z winy Czerwonowłosego leżą teraz w szpitalu. Na przestrzeni czasu dało się zauważyć, że ludzie jakby się uspokajają. Powodem tego było to, że Trener na chwile opuścił koszary. Chyba miała na to wpływ wiadomość, którą otrzymał przez scouter. Jednak, gdy wrócił wszyscy zaczęli ćwiczyć tak jak on tego chciał. Koszarowy mimo wszystko nie powstrzymał się od komentarzy i zaczął głośno wyzywać wszystkich naokoło.
Spojrzał na słońce, które powoli zachodziło. Na jego twarzy pojawił się złowrogi uśmiech. Udał się w kierunku miejsca gdzie ostatni raz widział Kadeta o kruczoczarnych włosach. Długo nie mógł go dostrzec. Na swoje nieszczęście Blade siedział teraz na ławce i to w tym momencie Koszarowy go dostrzegł. Jego mina nagle się zmieniła, a twarz opanowała wściekłość. Podbiegł do swojego „ulubionego” podopiecznego, chwycił go jedną ręką za kombinezon, w centrum klatki piersiowej, po czym uniósł go wysoko w górę.
-Ku*** mać! Ty jesteś taki głupi sam z siebie czy ktoś Ci za to płaci?! Miałeś czas do końca dnia by nauczyć się technik i się zameldować! I co?! Widzę Cię jak siedzisz na ławce!-po tych słowach cisnął nim w kierunku, w którym nikt nie trenował.
-Nie obchodzi mnie to czy się nauczyłeś czy nie! W najbliższym czasie nie pokazuj mi się na oczy, jeśli chcesz żyć, Twój trening się skończył! Wypie******!-krzyknął koszarowy w kierunku Kadeta, po czym rzucił w jego stronę ki-blasta. Odwrócił się na pięcie i poszedł nadzorować trening innych.
OCC:
ki-blast jeśli trafi to 100. A no i radzę zmienić temat.
- GośćGość
Re: Koszary
Pią Kwi 05, 2013 11:04 pm
Kiedy Saiyan został uniesiony, przy okazji został także opluty przez trenera, kiedy ten darł mordę, został rzucony w stronę drzwi, kiedy po chwili, koszarowy wystrzelił w jego stronę ki blast, który go trochę osmalił. Czarnowłosy tylko wstał, wytrzepał swój strój ze czarnej resztki po ki blaście, wyszedł z sali, ponieważ został chamsko potraktowany. Kiedy wyszedł na korytarz, postanowił iść odpocząć do siebie, wreszcie nauczył się dwóch przydatnych technik, które zapewne ułatwią mu walki z przeciwnikami. Kiedy był już przy recepcji, jak zwykle nikogo nie było, tylko było słychać muzykę w tle, gdy się czeka na swoją kolej. Gdy już natrafił na schody, żeby wejść na piętro, ponieważ na piętrze były kwatery, wlekł się po nich, z lekka był obolały po tym treningu, nawet w niektórych miejscach miał zakwasy, co było trochę dziwne, ponieważ się rozciągnął przed treningiem. Blade był już przed pokojem, kiedy wkroczył do niego, od razu zaliczył łóżko, był tak zmęczony, że nie mógł sobie nawet tego wyobrazić.
z/t - Kwatera Blade'a Rivera.
z/t - Kwatera Blade'a Rivera.
- GośćGość
Re: Koszary
Wto Kwi 16, 2013 10:05 pm
Od razu wszedł, zaczął się najpierw rozglądać w poszukiwaniu trenera, którego ja zazwyczaj nie można było znaleźć. Odwrócił się za siebie, by sprawdzić czy niechcący trener nie przyszedł w tej samej porze, ale tylko zobaczył paru halfów i saiyan, którzy go minęli i weszli do sali.
Też ich olał i zaczął chodzić po koszarach, bo nie były takie małe jak sala treningowa, można było powiedzieć, że koszary były ciut większe od sali, Czarnowłosy sam nie mógł wymierzyć dokładnie ile pomieszczenia mają tutaj metrów. Nie obchodziło go to za bardzo, chciał tylko znaleźć zgubę, czyli innymi słowy koszarowego, który pewnie jak zwykle truję komuś dupę, że ma robić jakieś durne przysiady i brzuszki, to przecież nie jest żadna nowość.
Kiedy tak po paru minutach, Saiyan nie mógł go znaleźć, poszedł tam gdzie zazwyczaj czekają kadeci i inni z rang saiyan, wyprostował się na baczność i czekał aż podejdzie do niego trener. Kadet zastnawiał się, czy Raziel w ogóle tutaj przyjdzie i czy trafi, ale chyba powinien dać radę z holo-mapą, którą dostał zapewne od wrednego recepcjonisty.
Blade widział po nim, że starał się udawać poważnego, choć na takiego nie wyglądał, mimo iż jego słowa były chłodne, to wcale taki nie był, chciał się wyróżnić z tej całej gromady małp, żeby ktoś zwrócił na niego uwagę. Czarnowłosy zaśmiał się pod nosem i stał tak, czekając na trenera, który zapewne jak przyjdzie, będzie darł mordę i da jakieś popieprzone polecenie, które trzeba będzie odwalić.
Też ich olał i zaczął chodzić po koszarach, bo nie były takie małe jak sala treningowa, można było powiedzieć, że koszary były ciut większe od sali, Czarnowłosy sam nie mógł wymierzyć dokładnie ile pomieszczenia mają tutaj metrów. Nie obchodziło go to za bardzo, chciał tylko znaleźć zgubę, czyli innymi słowy koszarowego, który pewnie jak zwykle truję komuś dupę, że ma robić jakieś durne przysiady i brzuszki, to przecież nie jest żadna nowość.
Kiedy tak po paru minutach, Saiyan nie mógł go znaleźć, poszedł tam gdzie zazwyczaj czekają kadeci i inni z rang saiyan, wyprostował się na baczność i czekał aż podejdzie do niego trener. Kadet zastnawiał się, czy Raziel w ogóle tutaj przyjdzie i czy trafi, ale chyba powinien dać radę z holo-mapą, którą dostał zapewne od wrednego recepcjonisty.
Blade widział po nim, że starał się udawać poważnego, choć na takiego nie wyglądał, mimo iż jego słowa były chłodne, to wcale taki nie był, chciał się wyróżnić z tej całej gromady małp, żeby ktoś zwrócił na niego uwagę. Czarnowłosy zaśmiał się pod nosem i stał tak, czekając na trenera, który zapewne jak przyjdzie, będzie darł mordę i da jakieś popieprzone polecenie, które trzeba będzie odwalić.
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Koszary
Czw Kwi 18, 2013 3:24 pm
Szedł wolnym krokiem, obserwując jednym okiem holo mapę, zaś drugim rozglądając się po mijanych korytarzach. Co chwil spotykał wojowników w randze Nashi czy też Natto, którzy właśnie wracali z misji. Blade’a stracił z oczu już po wyjściu z mordowni lecz nie przejmował się tym. Celem obydwu Saiyan były koszary więc wcześniej czy później ponownie zobaczy twarz Rivera. Dojście do Koszar nie zajęło chłopakowi wiele czasu. Kiedy wszedł jego oczom ukazała się o olbrzymia sala. Było o wiele większa od Sali treningowej, ale cóż musiała taka być. W końcu tutaj Saiyanie przechodzą najcięższe treningi. Przepuścił w drzwiach grupę Saiyan i halfów, którzy zupełnie nie zwrócili na niego uwagi zajęci swoim towarzystwem. Młodzieniec też nie poświęcił im zbytnio dużej uwagi, tylko próbował w całym tłumie wyłowić Blade’a/ Po kilku chwilach mu się udało, więc powoli podszedł do niego i stanął z jego prawej strony. Wyprostował się, gotów w każdej chwili zasalutować i zameldować się opiekunowi tej Sali.
Re: Koszary
Czw Kwi 18, 2013 7:51 pm
Trenera nie było w koszarach. Mimo to Saiyanie cały czas ciężko ćwiczyli. Prawdopodobnie Koszarowy zagroził jakąś surową karę za niesubordynację. Młodzi Kadeci, którzy zostali tutaj przysłani po szczegóły misji, nie czekali długo. Trener o długich bordowych włosach przeszedł obok Raza. Nie widział potrzeby by się zatrzymać, jednak zwrócił uwagę na Blade’a. Odwrócił się, w jego kierunku i popatrzył na niego, z szatańskim uśmieszkiem na twarzy.
-Czego tutaj chcesz?! Ostatnio źle się wyraziłem.... czekaj czekaj... No nie mów mi, że to Ty jesteś tym kadetem, którego mam wysłać na misje?-powiedział trener, po czym zaczął się głośno śmiać. Nie jakoś na siłę, prawdziwy śmiech, bo to, że na misje ma iść Blade strasznie go rozbawiło. Cofnął się o krok. Jego oczy zaczęły wytwarzać łzy. Tak rozbawiony trener to rzadkość.
-Hehe aż się popłakałem, ze śmiechu-w tym momencie trener dłonią przetarł oczy i spoważniał-Słuchaj miernoto, żeby była jasność. To, że idziesz na tą misję to wielki obowiązek i odpowiedzialność. Za żadne skarby bym cię tam nie wysłał. Według mnie czyszczenie kibli to dla ciebie idealne zajęcie. Ale to od górne, więc, zejdź mi z oczu. Masz scouter... Ciekawe skąd pewnie zaje*****... Wyślę ci na niego cel misji, bo tutaj za dużo uszu. - Po tym trener spojrzał na Raziela
-Ty! Ty pójdziesz z nim. Przyda mu się pomoc..-powiedział koszarowy, gdyż nie wiedział nic o tym, że Raz już wcześniej został przydzielony do pomocy Bladeowi. Odwrócił, się a jego ogon "przypadkiem" opuścił swoje miejsce i uderzył Blade'a w brzuch. Na twarzy Koszarowego ukazał się uśmiech, którego oni nie byli w stanie zobaczyć. Dostrzegli tylko to, że podniósł lewą rękę do scoutera.
Gdy opuściliście koszary na scouter Blade'a przyszła wiadomość:
OCC:
Nie ciężko znaleźć gdzie macie iść
-Czego tutaj chcesz?! Ostatnio źle się wyraziłem.... czekaj czekaj... No nie mów mi, że to Ty jesteś tym kadetem, którego mam wysłać na misje?-powiedział trener, po czym zaczął się głośno śmiać. Nie jakoś na siłę, prawdziwy śmiech, bo to, że na misje ma iść Blade strasznie go rozbawiło. Cofnął się o krok. Jego oczy zaczęły wytwarzać łzy. Tak rozbawiony trener to rzadkość.
-Hehe aż się popłakałem, ze śmiechu-w tym momencie trener dłonią przetarł oczy i spoważniał-Słuchaj miernoto, żeby była jasność. To, że idziesz na tą misję to wielki obowiązek i odpowiedzialność. Za żadne skarby bym cię tam nie wysłał. Według mnie czyszczenie kibli to dla ciebie idealne zajęcie. Ale to od górne, więc, zejdź mi z oczu. Masz scouter... Ciekawe skąd pewnie zaje*****... Wyślę ci na niego cel misji, bo tutaj za dużo uszu. - Po tym trener spojrzał na Raziela
-Ty! Ty pójdziesz z nim. Przyda mu się pomoc..-powiedział koszarowy, gdyż nie wiedział nic o tym, że Raz już wcześniej został przydzielony do pomocy Bladeowi. Odwrócił, się a jego ogon "przypadkiem" opuścił swoje miejsce i uderzył Blade'a w brzuch. Na twarzy Koszarowego ukazał się uśmiech, którego oni nie byli w stanie zobaczyć. Dostrzegli tylko to, że podniósł lewą rękę do scoutera.
Gdy opuściliście koszary na scouter Blade'a przyszła wiadomość:
Kadeci!
Waszą misją jest odnalezienie szpiega. Nie posiadamy jego fotografii gdyż, za każdym razem, gdy chciał zdobyć jakieś informacje to przebierał się i różnymi sposobami wyciągał potrzebne mu informacje. Niejedna już nam zaszkodziła. Musicie zrozumieć, że ta misja jest dla nas bardzo ważna. Nie jesteśmy też w stanie namierzyć go poprzez jego energię, gdyż potrafi ją maskować. Będziemy przesyłać na ten scouter współrzędne miejsc, w których prawdopodobnie może on mieć swoje mieszkanie, bądź kryjówkę. Bądź po prostu tam ostatnio uciekł, gdy go zdemaskowaliśmy.
Ostatnio widzieliśmy uciekł nam do pubu "Pełnia Księżyca". Tam zacznijcie poszukiwania. Meldujcie o postępach i pamiętajcie. Szpiegiem może być każdy.
Waszą misją jest odnalezienie szpiega. Nie posiadamy jego fotografii gdyż, za każdym razem, gdy chciał zdobyć jakieś informacje to przebierał się i różnymi sposobami wyciągał potrzebne mu informacje. Niejedna już nam zaszkodziła. Musicie zrozumieć, że ta misja jest dla nas bardzo ważna. Nie jesteśmy też w stanie namierzyć go poprzez jego energię, gdyż potrafi ją maskować. Będziemy przesyłać na ten scouter współrzędne miejsc, w których prawdopodobnie może on mieć swoje mieszkanie, bądź kryjówkę. Bądź po prostu tam ostatnio uciekł, gdy go zdemaskowaliśmy.
Ostatnio widzieliśmy uciekł nam do pubu "Pełnia Księżyca". Tam zacznijcie poszukiwania. Meldujcie o postępach i pamiętajcie. Szpiegiem może być każdy.
OCC:
Nie ciężko znaleźć gdzie macie iść
- GośćGość
Re: Koszary
Czw Kwi 18, 2013 9:24 pm
Gdy Saiyan wraz ze swoim dawnym podopiecznym Razielem czekał, minęło sporo czasu zanim ów trener koszarowy zjawił się właśnie w koszarach. Po upływie czasu, wreszcie trener pokazał się obydwu kadetom, którzy na niego czekali. Koszarowy na początek, zajął się Blade'm ,ponieważ ten był bardziej zaawansowany w walce saiyanem, bardziej wyćwiczonym.
Czarnowłosy widział po trenerze lekkie zdziwienie, ponieważ po niedługim czasie, znowu się pojawił w koszarach, to nie była dziwna sytuacja dla Saiyana, lecz dla koszarowego zapewne tak. Po chwili, usłyszał głos trenera, miał za zadanie dać mu misje. Blade'a zdziwiło, że nagle koszarowy zaczął się śmiać jak debil, ale srał na jego śmiech, miał jakieś ważne zadanie od niego otrzymać, na dodatek miał jakiegoś wypierdka do pomocy.
Dziwiło tez Czarnowłosego, że koszarowy pomyślał, że saiyan ukradł scouter, a dostał go od trenera z sali treningowej, w ramach nagrody za zastąpienie grubcia w magazynie, to było dla niego przyjemne zadanie, ale wolał zapomnieć i skupić się na nowym celu misji.
Dowiedział się od trenera koszar, że jego zadanie będzie dostarczone na jego scouter, który zostawił w kwaterze, więc zapewne pójdzie tam i weźmie ze sobą scouter, wreszcie go przetestuje. Nagle po chwili odszedł i zamachnął się na Blade'a, który oberwał w brzuch, lecz nie wywołało to najmniejszych skutków na nim, odwrócił się i zaśmiał się z trenera, który chyba zapomniał, że Czarnowłosy nie jest już taki słaby jak kiedyś.
Gdy Kadet wraz z drugim kadetem opuścili koszary, Blade pierwszy się odezwał:
-Słuchaj uważnie Raziel, bo chyba tak masz na imię, poczekasz na mnie przed placem, który jest przy Akademii, ja zaś skoczę szybko do kwatery po scouter, tylko zaczekaj tam, zrozumiałeś ? - Powiedział w stronę nowego kadeta oschłym głosem, po czym od razu pobiegł w stronę swojej kwatery.
z/t - Kwatera Blade'a Rivera
Czarnowłosy widział po trenerze lekkie zdziwienie, ponieważ po niedługim czasie, znowu się pojawił w koszarach, to nie była dziwna sytuacja dla Saiyana, lecz dla koszarowego zapewne tak. Po chwili, usłyszał głos trenera, miał za zadanie dać mu misje. Blade'a zdziwiło, że nagle koszarowy zaczął się śmiać jak debil, ale srał na jego śmiech, miał jakieś ważne zadanie od niego otrzymać, na dodatek miał jakiegoś wypierdka do pomocy.
Dziwiło tez Czarnowłosego, że koszarowy pomyślał, że saiyan ukradł scouter, a dostał go od trenera z sali treningowej, w ramach nagrody za zastąpienie grubcia w magazynie, to było dla niego przyjemne zadanie, ale wolał zapomnieć i skupić się na nowym celu misji.
Dowiedział się od trenera koszar, że jego zadanie będzie dostarczone na jego scouter, który zostawił w kwaterze, więc zapewne pójdzie tam i weźmie ze sobą scouter, wreszcie go przetestuje. Nagle po chwili odszedł i zamachnął się na Blade'a, który oberwał w brzuch, lecz nie wywołało to najmniejszych skutków na nim, odwrócił się i zaśmiał się z trenera, który chyba zapomniał, że Czarnowłosy nie jest już taki słaby jak kiedyś.
Gdy Kadet wraz z drugim kadetem opuścili koszary, Blade pierwszy się odezwał:
-Słuchaj uważnie Raziel, bo chyba tak masz na imię, poczekasz na mnie przed placem, który jest przy Akademii, ja zaś skoczę szybko do kwatery po scouter, tylko zaczekaj tam, zrozumiałeś ? - Powiedział w stronę nowego kadeta oschłym głosem, po czym od razu pobiegł w stronę swojej kwatery.
z/t - Kwatera Blade'a Rivera
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Koszary
Pią Kwi 19, 2013 8:32 pm
Stał obok Blade’a i czekał na trenera. Po dłuższej chwili wielce jaśnie wielmożny pan się zjawił i mogli zacząć. Koszarowy totalnie olał Raziela i od razu podszedł do jego byłego opiekuna. W sumie nawet go to nie zdziwiło, River był o wiele dłużej od niego w Akademii dlatego pewnym było, że to do niego trener skieruje swoje słowa. Pierwszym co zdziwiło to wybuch śmiechu jaki wywołał widok Blade’a na trenerze. Raziel delikatnie podniósł brew do góry, jednak postanowił nie wtrącać się. Kiedy wreszcie koszarowy się opanował i przestał śmiać się jak debil zaczął wyzywać Blade’a. Pomimo tego, że to jest powszechne w Akademii to Raziel nienawidził bezsensownego wyzywania i przemocy. Wątpił by Blade zasłużył sobie na takie traktowanie. „Dupek” powiedział cicho Raziel pod nosem pod adresem trenera. Natężenie głosu trenera i tak pewnie go zagłuszyło, a sam wolał nie dostać po mordzie lub ogonem jak jego współtowarzysz. Kiedy trener już się odsunął mieli ruszyć kiedy na do widzenia uderzył go ogonem, Ku lekkiemu zdziwieniu chłopak się nawet nie ruszył, tylko uśmiechnął. "Może nie jest taki słaby za jakiego się uważa?”. Przy wyjściu Blade dał mu polecenie by poszedł na Plac i poczekał na niego tam, gdyż sam musi coś jeszcze załatwić w swojej kwaterze. Raziel kiwnął delikatnie i ruszył na Plac.
z/t - Plac przed Akademią
z/t - Plac przed Akademią
- Ósemka
- Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Koszary
Nie Maj 05, 2013 9:20 pm
Łatwo było znaleźć drogę prowadzącą do koszar. Wszelkimi sposobami kierowały się w owa stronę tabuny kadetów. Pojedynczo, w parach, w grupkach, popędzani przez trenerów albo i nie – wszyscy kierowali się w to mordercze miejsce. Axdra przecież ostrzegał, by bez potrzeby nie łazić do koszar, już lepiej gnić w Mordowni.
Ósemka nie miała wyboru. Wkrótce znalazła się wśród rozrastającego się tłumu kadetów. Kilku trenerów w oddali rozmawiało o czymś z ożywieniem, podwyższając tym samym napięcie. Już i tak wystarczało, że Budou potrącali się łokciami i szeptali gorączkowo.
- Słyszałem, chodzi o nową misję podobno! – Z lewej strony usłyszała głośny szept.
- Żartujesz idioto? Misja dla kadetów? I co wszystkich nas wyślą tak nagle na podbój jakiejś planety? Dla odmiany pomyśl raz łbem, nie żołądkiem!
- Ale to nie jest niemożliwe! – Włączył się dziewczęcy głos. – Mogą wybierać najbardziej doświadczonych!
- Prędzej każą nam się nawzajem pozabijać i zobaczą kto zostanie. – Burknęła w ich stronę Vivian, nawet nie odwracając głowy.
Rozmawiająca trójka rzuciła spojrzenia w kierunku kadetki z plastrem na oku i znacznie zwiększyli dystans. Halfka westchnęła, mierzwiąc blond włosy. Nie chciała się nawet domyślać, czy przestraszyła ich teraz, czy też może byli świadkiem jej wczorajszego napadu. Mogła tylko zgadywać, chociaż szczerze, miała to gdzieś. Tak prozaicznie i dosadnie, nie obchodziło jej innych zdanie.
Niech się oni wszyscy ugryzą.
Leki nie odpuszczały, ale dziewczyna nie miała zamiaru dać po sobie niczego znać. Powieka swędziała, ale z każdą chwila było lepiej. O ile na ciele Vivian zdrowiała, to psychicznie było gorzej. Pojawiło się złe przeczucie. Jak ona tego nienawidziła. Nagle pojawiająca się zła myśl, która z reguły się sprawdzała i często mieszała w jej życiu.
Zapięła kurtkę, stawiając wysoko kołnierz, tak by ocienić twarz. Nie czuła się dobrze w takim tłumie. Najchętniej skryłaby się w jakimś kacie, stamtąd obserwując całe zajście. Póki co tkwi w tym tłumie owieczek na rzeź, dumając nad prawdziwym powodem tej zbiórki.
OCC ---> +10% HP
Ósemka nie miała wyboru. Wkrótce znalazła się wśród rozrastającego się tłumu kadetów. Kilku trenerów w oddali rozmawiało o czymś z ożywieniem, podwyższając tym samym napięcie. Już i tak wystarczało, że Budou potrącali się łokciami i szeptali gorączkowo.
- Słyszałem, chodzi o nową misję podobno! – Z lewej strony usłyszała głośny szept.
- Żartujesz idioto? Misja dla kadetów? I co wszystkich nas wyślą tak nagle na podbój jakiejś planety? Dla odmiany pomyśl raz łbem, nie żołądkiem!
- Ale to nie jest niemożliwe! – Włączył się dziewczęcy głos. – Mogą wybierać najbardziej doświadczonych!
- Prędzej każą nam się nawzajem pozabijać i zobaczą kto zostanie. – Burknęła w ich stronę Vivian, nawet nie odwracając głowy.
Rozmawiająca trójka rzuciła spojrzenia w kierunku kadetki z plastrem na oku i znacznie zwiększyli dystans. Halfka westchnęła, mierzwiąc blond włosy. Nie chciała się nawet domyślać, czy przestraszyła ich teraz, czy też może byli świadkiem jej wczorajszego napadu. Mogła tylko zgadywać, chociaż szczerze, miała to gdzieś. Tak prozaicznie i dosadnie, nie obchodziło jej innych zdanie.
Niech się oni wszyscy ugryzą.
Leki nie odpuszczały, ale dziewczyna nie miała zamiaru dać po sobie niczego znać. Powieka swędziała, ale z każdą chwila było lepiej. O ile na ciele Vivian zdrowiała, to psychicznie było gorzej. Pojawiło się złe przeczucie. Jak ona tego nienawidziła. Nagle pojawiająca się zła myśl, która z reguły się sprawdzała i często mieszała w jej życiu.
Zapięła kurtkę, stawiając wysoko kołnierz, tak by ocienić twarz. Nie czuła się dobrze w takim tłumie. Najchętniej skryłaby się w jakimś kacie, stamtąd obserwując całe zajście. Póki co tkwi w tym tłumie owieczek na rzeź, dumając nad prawdziwym powodem tej zbiórki.
OCC ---> +10% HP
- GośćGość
Re: Koszary
Pon Maj 06, 2013 12:01 am
Blade kiedy przekroczył próg, mógł zobaczyć jak inni kadeci zlatywali się z całej planety, to było coś nieprawdopodobnego dla niego, nie mógł uwierzyć własnym oczom, choć był pewien, że naprawdę kroi się coś niepokojącego. Trudno mu było biec, kiedy korytarze były tak zaludnione kadetami, nie wierzył, że może być aż tyle kadetów na takiej niewielkiej planecie, choć on sam nie wiedział jaki dokładnie Vegeta ma rozmiar i czy są jeszcze inne miasta, oprócz tego w którym teraz się znajduję.
Czarnowłosy miał zamiar dotrzeć tam jak najprędzej, lecz horda saiyan na korytarzach siała chaos, przez który nie tak łatwo można było przejść, to była innymi słowy saiyańska masakra, która wszystkich zbierała w koszarach. Wreszcie, Saiyan przypomniał sobie parę węższych korytarzy, które rzadko były używane i nie było ich na holo mapie, ponieważ były one strasznie ciasne, naprawdę niewielkiej postury saiyan, mógł przez nie przechodzić, dla Kadeta to nie było problem, od razu pokierował się do ów niewielkich przejść, które miały za zadanie szybciej dotrzeć do koszar.
Kiedy już przez nie przechodził, był niedaleko koszar, bo słychać było różne hałasy dobiegające z niej, możliwe że spora gromadka saiyan sobie gawędziła, czekając jakie nadejdą wydarzenia. Blade wreszcie znajdywał się na wprost koszar, dzięki użyciu mózgownicy, bez problemu dotarł skrótami do koszar, gdzie wszyscy kadeci, byli siłowo zbierani, po to by doczekać się wydarzeń jakie nadejdą.
Gdy Czarnowłosy znalazł się na sali, mógł on dostrzec tą saiyankę, którą kiedyś zobaczył w recepcji, przypomniał mu się jej zapach włosów, które dla niego tak wspaniale pachniały, lecz nie mógł o tym teraz myśleć, ważniejsze było co czeka ich w koszarach. Saiyan stanął obok niej, ponieważ z jego punktu widzenia wydawał się taka samotna, więc podszedł do niej i powiedział:
-Hej, halfko, wiesz może o co chodzi, po co jesteśmy tutaj zbierani do cholery ? - zapytał się głosem, jakby był poddenerwowany, możliwe że taki się mógł wydawać.
Miał zamiar usłyszeć odpowiedź z jej ust, po to by dowiedzieć się, o co tutaj chodzi i czy nie będą musieli spodziewać się najgorszego ze słów Koszarowego Trenera.
Czarnowłosy miał zamiar dotrzeć tam jak najprędzej, lecz horda saiyan na korytarzach siała chaos, przez który nie tak łatwo można było przejść, to była innymi słowy saiyańska masakra, która wszystkich zbierała w koszarach. Wreszcie, Saiyan przypomniał sobie parę węższych korytarzy, które rzadko były używane i nie było ich na holo mapie, ponieważ były one strasznie ciasne, naprawdę niewielkiej postury saiyan, mógł przez nie przechodzić, dla Kadeta to nie było problem, od razu pokierował się do ów niewielkich przejść, które miały za zadanie szybciej dotrzeć do koszar.
Kiedy już przez nie przechodził, był niedaleko koszar, bo słychać było różne hałasy dobiegające z niej, możliwe że spora gromadka saiyan sobie gawędziła, czekając jakie nadejdą wydarzenia. Blade wreszcie znajdywał się na wprost koszar, dzięki użyciu mózgownicy, bez problemu dotarł skrótami do koszar, gdzie wszyscy kadeci, byli siłowo zbierani, po to by doczekać się wydarzeń jakie nadejdą.
Gdy Czarnowłosy znalazł się na sali, mógł on dostrzec tą saiyankę, którą kiedyś zobaczył w recepcji, przypomniał mu się jej zapach włosów, które dla niego tak wspaniale pachniały, lecz nie mógł o tym teraz myśleć, ważniejsze było co czeka ich w koszarach. Saiyan stanął obok niej, ponieważ z jego punktu widzenia wydawał się taka samotna, więc podszedł do niej i powiedział:
-Hej, halfko, wiesz może o co chodzi, po co jesteśmy tutaj zbierani do cholery ? - zapytał się głosem, jakby był poddenerwowany, możliwe że taki się mógł wydawać.
Miał zamiar usłyszeć odpowiedź z jej ust, po to by dowiedzieć się, o co tutaj chodzi i czy nie będą musieli spodziewać się najgorszego ze słów Koszarowego Trenera.
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Koszary
Pon Maj 06, 2013 9:20 am
Powrót do Akademii nie zajął Razielowi dużo czasu. Jednak trening, który odbył oraz dwie szklanki mocnego alkoholu dały mu się we znaki i leciał trochę wolniej niż normalniej. Lecz kiedy jego stopy dotknęły już placu przed Akademią jego umysł był czysta jak łza. Szmaragdowooki wolnym krokiem ruszył w stronę Akademii, mijając kilku ostatnich kadetów, którzy jeszcze gadali na zewnątrz. Przemierzając kolejne korytarze nie zwracał uwagi na pozostałych kadetów, którzy dość spanikowani biegli w stronę koszar. W końcu takie bieganie musiało się źle skończyć i jedna dość dobrze bawiąca się i wyluzowana para Saiyan wpadła na kruczowłosego. „Tego jeszcze mi dzisiaj brakowało do pełni szczęścia” pomyślał sarkastycznie Raziel po czym spojrzał na niskiego kadeta, który wpadł na niego.
- Sorki ziomuś, nie chciałem. W porządku? – powiedział chłopak do syna Aryenne. Gdyby wzrok mógł zabijać, to teraz z chłopaka została by bryła lodu. Jednak kruczowłosy nie miał czasu ani ochoty na użeranie się z nierozważnymi Saiyanami.
- Nie pamiętam bym był z Tobą na ty. A na przyszłość uważaj jak leziesz, bo kiedyś przez to zginiesz. – odrzekł młodzieniec zimnym tonem, po czym odwrócił się i odszedł od parki.
Po kilku minutach marszu znalazł się u celu swej podróży. Zgromadzili się tutaj chyba wszyscy kadeci i większość trenerów Akademii, gdyż prawie całe koszary były pełne. Kiedy chłopak szukał jakiegoś wolnego miejsca usłyszał ciekawą wymianę zdań. Kiedy spojrzał w tamtym kierunku zobaczył blondwłosą Halfkę, którą wcześniej widział na Sali treningowej. Odpyskowywała coś innym kadetom. Po jej słowach młody Saiyanin uśmiechnął się nieznacznie. „Taka tu nie zginie” pomyślał, po czym oparł się o ścianę i założył sobie ręce na torsie. Miał stąd idealny widok na całą salę. Blondwłosej widocznie też się to nie podobało, gdyż kilka minut po swej wypowiedzi naciągnęła sobie kaptur na głowę. Cóż w Akademii spotyka się różne indywidualia, ale to już nie jego problem. Po chwili zauważył, że do dziewczyny podszedł Blade. Kruczowłosemu nie chciało się zwracać uwagi. Jeśli umie widzieć to go znajdzie. Teraz trzeba było czekać na wystąpienie, chociaż coś w środku mu mówiło, że mogą z tego wyniknąć problemy.
- Sorki ziomuś, nie chciałem. W porządku? – powiedział chłopak do syna Aryenne. Gdyby wzrok mógł zabijać, to teraz z chłopaka została by bryła lodu. Jednak kruczowłosy nie miał czasu ani ochoty na użeranie się z nierozważnymi Saiyanami.
- Nie pamiętam bym był z Tobą na ty. A na przyszłość uważaj jak leziesz, bo kiedyś przez to zginiesz. – odrzekł młodzieniec zimnym tonem, po czym odwrócił się i odszedł od parki.
Po kilku minutach marszu znalazł się u celu swej podróży. Zgromadzili się tutaj chyba wszyscy kadeci i większość trenerów Akademii, gdyż prawie całe koszary były pełne. Kiedy chłopak szukał jakiegoś wolnego miejsca usłyszał ciekawą wymianę zdań. Kiedy spojrzał w tamtym kierunku zobaczył blondwłosą Halfkę, którą wcześniej widział na Sali treningowej. Odpyskowywała coś innym kadetom. Po jej słowach młody Saiyanin uśmiechnął się nieznacznie. „Taka tu nie zginie” pomyślał, po czym oparł się o ścianę i założył sobie ręce na torsie. Miał stąd idealny widok na całą salę. Blondwłosej widocznie też się to nie podobało, gdyż kilka minut po swej wypowiedzi naciągnęła sobie kaptur na głowę. Cóż w Akademii spotyka się różne indywidualia, ale to już nie jego problem. Po chwili zauważył, że do dziewczyny podszedł Blade. Kruczowłosemu nie chciało się zwracać uwagi. Jeśli umie widzieć to go znajdzie. Teraz trzeba było czekać na wystąpienie, chociaż coś w środku mu mówiło, że mogą z tego wyniknąć problemy.
- Ósemka
- Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Koszary
Pon Maj 06, 2013 12:38 pm
Tłum, ciemna masa. Aż boli, gdy się pomyśli, że szufladkuje się dziewczynę z resztą. Szeptane naokoło domysły sprawiały, że traciła wiarę w inteligencje swoich rówieśników. Do uszu ciągle dolatywały to nowe domysły, a to król do nich przyjdzie, a to ważna misja, a to specjalne ogłoszenie. Czy oni nie wiedzą, że burza mózgów jest najgorsza? Od niej wszystko boli, nie tylko w głowie, ale i tam w środku... Czasem trzeba dać sobie spokój i zwyczajnie kierować się hasłem Będzie co ma być.
Viviani delikatnie potarła zaklejone oko. Zaczynało piec, ale jak mówiono, skoro boli, to oznacza, że jeszcze żyje. Ile tkwi wśród tłumu? Pół godziny, a trenerzy ciągle nie dali znać o co chodzi. Niedługo będzie mogła odkleić plaster, bez obaw, że nastraszy innych opuchlizną.
- Czy kto żyw, czy umiera, wszyscy biegną do trenera. – Mruknęła bezgłośnie Ósemka, widząc jak maruderzy wpadający do koszar pytają się trenerów o przyczynę zbiórki. Tacy zaraz dostawali po gębie i milcząc umykali do szeregu. Właśnie. Chyba powinni się jakoś ustawić, bo tłum na pewno szeregu nie przypominał.
Pośród szeptów usłyszała pytanie, pytanie skierowane do niej. Padło z ust ciemnowłosego kadeta, którego Vivian nie znała ani z widzenia, ani ze słyszenia. Spojrzała na niego niepewnie, nieco przymulona lekami i lekko skinęła głowa, gdy zrozumiała sens pytania. Lekarz miał rację, medykamenty były strasznie mocne. W odpowiedzi mogła tylko wzruszyć ramionami.
~Halfko? Od samego początku segregacja rasowa~ Pomyślała z niejakim przekąsem dziewczyna. ~Inny kolor włosów, oczu, zaraz wiadomo, że masz mocno rozrzedzoną krew. No, cóż... Przynajmniej nie zwrócił się per Ścierwo~
Możliwe, że Saiyan nie wiedział jak się do niej zwrócić, ale jedno słowo wystarczyłoby by Ósemka wyostrzyła język. Powstrzymała się jednak. Nie miała ochoty komukolwiek podpadać, a i kadet nie wydawał się być skory do sprzeczki. A jeśli był, to ma przerąbane. Mimo ciężkiej głowy, bezczelność dziewczyna ma świetnie wyuczoną.
- Wygląda na to, że każdy tu wie lepiej co się dzieję. – Odparła po chwili zwłoki. – Tylu teorii spiskowych jak żyję, jeszcze nie słyszałam. Jak nadstawisz ucho, to usłyszysz więcej. – Dodała Vivian, wpychając dłonie w kieszenie.
Zamilkła. Nie miała nic więcej do powiedzenia. Znów ścisnęło ją w dołku – zły, bardzo zły znak. Nie dość, ze musi walczyć z okrytym mgłą umysłem, to jeszcze niepokoi i drażni ją niedobre przeczucie. Nie warto mówić, że gorzej być nie może, bo na pewno będzie. Logika i prawdopodobieństwo nie miały znaczenia, bo tak z reguły było. Dziewczyna zdążyła się już przyzwyczaić, chociaż pesymistka nie była, a w każdym razie, starała się nie być.
Ktoś na nią wpadł z prawej strony.
- Jak chozis su.. – Zaseplenił całkiem znajomy głos.
Vivan odwróciła głowę, mierząc spokojnym, niczego nie zdradzającym spojrzeniem kadeta który ją potrącił. Chłopak miał opuchniętą szczękę i tak samo jak ona, po wczorajszej bitce nie wyglądał najładniej. Pod wpływem jej wzroku zapomniał języka w gębie, otwierając szerzej usta. Widać było komiczny brak dwóch przednich zębów. Pewnie tak samo jak dziewczyna przypomniał sobie potyczkę w damskiej łazience.
Nie musiała nic mówić, bo kadet z pobladłą, nieco głupawa miną odsunął się od niej. Zanim wmieszał się w tłum, pogroził jej jeszcze pięścią. Vivian wywróciła jednym okiem, uśmiechając się półgębkiem. Jednego wroga w Akademii już ma. Brat byłby dumny.
OCC ---> +10% HP
Viviani delikatnie potarła zaklejone oko. Zaczynało piec, ale jak mówiono, skoro boli, to oznacza, że jeszcze żyje. Ile tkwi wśród tłumu? Pół godziny, a trenerzy ciągle nie dali znać o co chodzi. Niedługo będzie mogła odkleić plaster, bez obaw, że nastraszy innych opuchlizną.
- Czy kto żyw, czy umiera, wszyscy biegną do trenera. – Mruknęła bezgłośnie Ósemka, widząc jak maruderzy wpadający do koszar pytają się trenerów o przyczynę zbiórki. Tacy zaraz dostawali po gębie i milcząc umykali do szeregu. Właśnie. Chyba powinni się jakoś ustawić, bo tłum na pewno szeregu nie przypominał.
Pośród szeptów usłyszała pytanie, pytanie skierowane do niej. Padło z ust ciemnowłosego kadeta, którego Vivian nie znała ani z widzenia, ani ze słyszenia. Spojrzała na niego niepewnie, nieco przymulona lekami i lekko skinęła głowa, gdy zrozumiała sens pytania. Lekarz miał rację, medykamenty były strasznie mocne. W odpowiedzi mogła tylko wzruszyć ramionami.
~Halfko? Od samego początku segregacja rasowa~ Pomyślała z niejakim przekąsem dziewczyna. ~Inny kolor włosów, oczu, zaraz wiadomo, że masz mocno rozrzedzoną krew. No, cóż... Przynajmniej nie zwrócił się per Ścierwo~
Możliwe, że Saiyan nie wiedział jak się do niej zwrócić, ale jedno słowo wystarczyłoby by Ósemka wyostrzyła język. Powstrzymała się jednak. Nie miała ochoty komukolwiek podpadać, a i kadet nie wydawał się być skory do sprzeczki. A jeśli był, to ma przerąbane. Mimo ciężkiej głowy, bezczelność dziewczyna ma świetnie wyuczoną.
- Wygląda na to, że każdy tu wie lepiej co się dzieję. – Odparła po chwili zwłoki. – Tylu teorii spiskowych jak żyję, jeszcze nie słyszałam. Jak nadstawisz ucho, to usłyszysz więcej. – Dodała Vivian, wpychając dłonie w kieszenie.
Zamilkła. Nie miała nic więcej do powiedzenia. Znów ścisnęło ją w dołku – zły, bardzo zły znak. Nie dość, ze musi walczyć z okrytym mgłą umysłem, to jeszcze niepokoi i drażni ją niedobre przeczucie. Nie warto mówić, że gorzej być nie może, bo na pewno będzie. Logika i prawdopodobieństwo nie miały znaczenia, bo tak z reguły było. Dziewczyna zdążyła się już przyzwyczaić, chociaż pesymistka nie była, a w każdym razie, starała się nie być.
Ktoś na nią wpadł z prawej strony.
- Jak chozis su.. – Zaseplenił całkiem znajomy głos.
Vivan odwróciła głowę, mierząc spokojnym, niczego nie zdradzającym spojrzeniem kadeta który ją potrącił. Chłopak miał opuchniętą szczękę i tak samo jak ona, po wczorajszej bitce nie wyglądał najładniej. Pod wpływem jej wzroku zapomniał języka w gębie, otwierając szerzej usta. Widać było komiczny brak dwóch przednich zębów. Pewnie tak samo jak dziewczyna przypomniał sobie potyczkę w damskiej łazience.
Nie musiała nic mówić, bo kadet z pobladłą, nieco głupawa miną odsunął się od niej. Zanim wmieszał się w tłum, pogroził jej jeszcze pięścią. Vivian wywróciła jednym okiem, uśmiechając się półgębkiem. Jednego wroga w Akademii już ma. Brat byłby dumny.
OCC ---> +10% HP
- GośćGość
Re: Koszary
Pon Maj 06, 2013 1:17 pm
Kiedy Saiyan doczekał się odpowiedzi od półkrwistej, po prostu wiedział, że mu wyskoczy z takim tekstem. Blade sam wcześniej na to wpadł, lecz wolał usłyszeć zdanie nowej kadetki, która nie dawno dołączyła do Akademii. Po jej odpowiedz prychnął, po czym ponownie jej odpowiedział, kiedy zauważył, że dziewczyna chyba przeżywa jakiś stres czy coś:
-Hmmm, coś się stało, czemu jesteś taka spięta ? - zapytał ze zdziwieniem, jak i powagą na twarzy.
Nie chciał, żeby aż tak się zestresowała jakimś głupim zebraniem wszystkich kadetów w jednym miejscu, ale to naprawdę było dla niej ciężko, choć Saiyan nie mógł do końca zrozumieć, dlaczego ma takiego stres'a, może dlatego, że jest mało halfów, chyba że chodziło o mało liczbę saiyanek w koszarach.
Blade sam dokładnie nie wiedział o co może jej chodzić, trochę go to zmartwiło, to było dość dziwne ze strony Kadeta, ponieważ nigdy nie odczuwał chęci pomagania komukolwiek, nie czuł nawet troski o nikogo. Przez chwilę, kiedy chyba jeszcze bała się odpowiedzieć na pytanie Czarnowłosego, ten walnął ją delikatnie w plecy, cytując dalej swój monolog:
-Naprawdę nie musisz się tym przejmować aż tak, sam nie wiem o co tu chodzi, a jak tak podsłuchiwałem innych, to też udają głupa i nic nie wiedzą, więc wrzuć na luz, dasz radę. - Po skończeniu mowy, na jego twarzy powstał delikatny uśmiech, lecz widać było po jego mimice buzi, że nadal starał się być poważny, ponieważ chciał się dowiedzieć o co tutaj chodzi, po co to całe zamieszanie, dlaczego zebrali akurat w takim momencie wszystkich kadetów z planety.
Blade mógł spodziewać się najgorszego, ale wolał poczekać, jak to będzie miało koniec.
-Hmmm, coś się stało, czemu jesteś taka spięta ? - zapytał ze zdziwieniem, jak i powagą na twarzy.
Nie chciał, żeby aż tak się zestresowała jakimś głupim zebraniem wszystkich kadetów w jednym miejscu, ale to naprawdę było dla niej ciężko, choć Saiyan nie mógł do końca zrozumieć, dlaczego ma takiego stres'a, może dlatego, że jest mało halfów, chyba że chodziło o mało liczbę saiyanek w koszarach.
Blade sam dokładnie nie wiedział o co może jej chodzić, trochę go to zmartwiło, to było dość dziwne ze strony Kadeta, ponieważ nigdy nie odczuwał chęci pomagania komukolwiek, nie czuł nawet troski o nikogo. Przez chwilę, kiedy chyba jeszcze bała się odpowiedzieć na pytanie Czarnowłosego, ten walnął ją delikatnie w plecy, cytując dalej swój monolog:
-Naprawdę nie musisz się tym przejmować aż tak, sam nie wiem o co tu chodzi, a jak tak podsłuchiwałem innych, to też udają głupa i nic nie wiedzą, więc wrzuć na luz, dasz radę. - Po skończeniu mowy, na jego twarzy powstał delikatny uśmiech, lecz widać było po jego mimice buzi, że nadal starał się być poważny, ponieważ chciał się dowiedzieć o co tutaj chodzi, po co to całe zamieszanie, dlaczego zebrali akurat w takim momencie wszystkich kadetów z planety.
Blade mógł spodziewać się najgorszego, ale wolał poczekać, jak to będzie miało koniec.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach