Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Koszary

+8
April
Kanade
Keruru
Colinuś
Ósemka
Raziel
NPC.
NPC
12 posters
Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Koszary - Page 3 Empty Koszary

Sro Maj 30, 2012 12:24 am
First topic message reminder :

Najkrwawsze miejsce na planecie, gdzie odbywają się ćwiczenia żołnierzy. To nie jest Ziemia, Saiyanie się nie patyczkują, a zwykłe sparingi kończą się wizytą w szpitalu i to nie z powodu kataru.

NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Pią Mar 29, 2013 10:14 pm
Koszary - Page 3 Amathar_by_BK_81

Trenera odwiedzali różni ludzie. Jedni byli słabi, ale po kilku sesjach w koszarach wyrobili się. Zdarzali się wolni, też dało się to naprawić. Jednak jest coś, na co żelazna ręka Trenera z koszar nie pomoże-głupota. Przyszedł sobie taki jeden Kadet w kruczoczarnych włosach i to właśnie jego wkurzony trener sobie zapamięta. Raz meldował, że skończył, dostał opieprz. Powiedział to drugi raz, dostał w brzuch. Jednak Blade poszedł dalej. Trzeci raz podszedł do trenera na taką samą odległość jak poprzednio. Był zmęczony, spocony.. Jednak przez słowa, a właściwie słowo, jakie wypowiedział nie zrobiło to wrażenia na trenerze. Ten odepchnął kadeta od siebie otartą dłonią a później skrzyżował wolne już ręce na klatce piersiowej.
Czy tobie jest życie nie miłe? Ku**a ile razy mam tłumaczyć, że kończy trening dopiero, gdy ja ci pozwolę !-wykrzyczał i chciał to kontynuować jednak zaczął klikać coś w scouterze, po czym lekko się uspokoił. Zmienił barwę głosu. Teraz mówił do Kadeta bez emocji. Dobra chciałeś technikę? Dostaniesz technikę...-w tym momencie w prawej i dłoniach trenera zaczęły tworzyć się ki-blasty, które zaczęły lecieć w kierunku Blade’a Rivera. Trener kierował nimi tak by Kadet nie oberwał wszystkimi a poznał destrukcyjną moc techniki, renzoku energy dan. Pod nogami kadeta tworzyły się kolejne dziury, które tworzyły małe kulki. Po tym trener powrócił do tonu, który tak uwielbiał, czyli zaczął się drzeć.

No! Mam nadzieje, że tą technikę znasz a jak nie to się naucz…-po tych słowach trener uśmiechnął się złowieszczo i niby pozostając w miejscu, zaczął się pojawiać w innych miejscach naokoło kadeta. Każda postać miała inny wygląd jedna imitowała uderzenie, kolejna stała z założonymi rękoma. Po chwili Blade był otoczony przez Trenerów. Nagle wszyscy otworzyli usta, chodź źródło dźwięku było tylko jedno.

-To zanzoken, technika defensywna. Na czym polega to chyba łatwo się domyśleć… Chodź w twoim przypadku to może nie być takie łatwe… -teraz trener ponownie zmienił styl wypowiedzi. Zaczął mówić powoli i wyraźnie. Iluzje zaczęły znikać a trener powoli zaczął podchodzić do Blade’a-Technika oparta na iluzji. Niby jesteś w miejscu a otaczasz przeciwnika swoimi sobowtórami. Zrozumiałeś ?

OCC:
350 za kilka pocisków które w Ciebie trafiły.
Gość
Gość

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Sob Mar 30, 2013 1:04 am
Kiedy Blade podszedł do trenera, niestety usłyszał tylko i wyłącznie krzyki i darcie mordy w jego strony, mógł się tego co najwyżej spodziewać. Lecz po chwili, koszarowy uspokoił się, ponieważ dostał jakąś wiadomość na scouterze, możliwe że ktoś z jego rodziny przeżył, lub tez przylatuję na planetę.
Czarnowłosy nie miał zamiaru pytać się o co dokładnie chodzi, ponieważ wkurzył by bardziej trenera, więc czekał aż ten skończy czytać wiadomość i powróci do darcia się dalej na niego. Kiedy przeczytał wszystko, wyłączył scouter i mówił bardziej takim łagodnym i spokojnym głosem, tak jakby dostał naprawdę jakąś ważną wiadomość.
W jednej chwili, kadet zobaczył, że w dłoniach koszarowego wytworzyły się ki blasty, które poleciały w jego stronę, niestety oberwał nimi i to porządnie. Trener powiedział, że ta technika nazywa się renzoku energy dan, technika szybki ki blastów, niesamowicie szybko poleciały w stronę Balde'a, nawet ich nie zauważył, kiedy nimi dostał.
Lecz Saiyan wiedział, że trener z koszar ma nauczyć go czegoś innego, czegoś co mu pomoże chyba w walce. Gdy kadet otrząsnął się po ataku, mógł słyszeć trenera, tak jakby jego echo, zobaczył on wokół siebie kilku trenerów na raz, którzy otoczyli go. Blade zamachnął się i trafił jednego z nich, lecz niestety można było rzec, to była tylko iluzja, przez co czarnowłosy tylko się ogłupił przed trenerem.
Po chwili, Koszarowy powiedział mu, że ta technika nazywana jest zanzokenem, zazwyczaj służy do ofensywy, jak i można się nią bronić, czyli defensywy. Po krótkim czasie, iluzję zniknęły i znowu było można zobaczyć trenera w jednym miejscu, który zaczął po chwili wszystko tłumaczyć do czego ta technika służy.
Powiedział mu, że ma się jej nauczyć, lecz musi trenować w koszarach, przez całe 3 dni, po to by mieć wyrobioną krzepę i mięśnie na tą technikę. Zaraz po skończonym zdaniu, trener odszedł do swoich zajęć, czyli opieprzaniu kadecików, itp zostawiając Blade'a samego na środku sali.
Ten zaś postanowił nie obijać się i zacząć trening, po to by w nagrodę nauczyć się tej ów techniki, która została zaprezentowana przez trenera koszarowego. Od razu zaczął robić masę ćwiczeń, po to by te 3 dni minęły jak parę godzin.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Wto Kwi 02, 2013 6:22 pm
Koszary - Page 3 Amathar_by_BK_81

Kadet Blade trenował długo, nawet bardzo długo, jednak, co trener na niego spojrzał to ten robił pompki, brzuszki albo inne ćwiczenia. Ani razu nie spróbował wykonać zanzoken'a.

Wreszcie, trener robiąc obchód, zobaczył Czarnowłosego. Chyba domyślił się, co było przyczyną, a mianowicie ciężary na nogach.

-Najpierw tutaj przychodzisz i mówisz, że chcesz technikę. Pokazałem ci tą je***ą technikę a ty się jej nie uczysz! Masz czas do końca dnia. Albo się tego nauczysz albo możesz się już tutaj więcej nie pokazywać. Zrozumiano? To do dzieła! -wykrzyczał Trener do Kadeta, po czym odwrócił się. Zrobił kilka kroków, ale niespodziewanie zatrzymał się. Podrapał ręką tył głowy i rzekł:

-A! Zdejmij te ciężarki i do dzieła! Masz się zameldować, gdy się nauczysz!-powiedział i odszedł pilnować innych wojowników by się nie obijali.
Anonymous
Gość
Gość

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Wto Kwi 02, 2013 7:24 pm
Kiedy tak saiyan trenował przez ten długi okres czasu, nagle podszedł do niego koszarowy, który chyba nie był zachwycony jego zachowaniem w stostunku do niego. Usłyszał jak zwykle bluzgi z jego strony, no bo co innego mógł usłyszeć, wreszcie był najsurowszym trenerem w Akademii.
Kiedy wysłuchał on do końca, zobaczył, że trener się oddala, lecz zaraz po tym zatrzymał się i powiedział, żeby zdjął te obciążniki, bo jest już odpowiednio wyćwiczony na tą technikę. Kiedy Saiyan odmeldował się, przykucnął na chwilę, powolutku zdejmował każde obciążenie z nóg.
Gdy już to zrobił, odłożył je gdzieś na bok sali, ponieważ nie chciał, żeby komuś to zawadzało lub też przeszkadzało. Czarnowłosy postanowił zacząć trening dwóch technik, nie jednej, ponieważ chciał także się nauczyć pewnej techniki, którą widział u trenera, lecz trener pokazał mu jeszcze drugą technikę, która zapewne mu się kiedyś przyda.
Kadet poprawił swoje spodnie, wyprostował się i postanowił zacząć trening. Najpierw usiadł, ponieważ zaczął medytować, miał zamiar skupić swoją energię ki, po to by łatwiej mu było używać zanzokena. Minęło parę minut od rozpoczęcia medytacji, oparł dłonie o kolana, ponieważ tak mu było wygodniej, martwiło go to, żeby tylko trener nie miał pretensji.
Kiedy jeszcze minęło parę minut, wreszcie wstał, podniósł głowę, patrzył się na wprost ściany. Powoli starał się skupić bardziej swoją ki na tym, żeby użyć zanzokena. Nie wiedział dokładnie jak to działa, miał on mylić przeciwników. Kiedy użył swojej energii, nie wyszło mu niestety, powstała obok niego jakaś dziwna mgła, która miała przypominać jego sobowtóra.
Blade się trochę zmartwił, po tym jak zobaczył jego nieudaną próbę zanzokena. Ponowił oczywiście wielokrotnie tą próbę, ponieważ chciał osiągnąć tą technikę, która została pokazana mu przez trenera. Ponawiał próby wielokrotnie, lecz ciągle wychodziły jakieś nieudane hologramy, które tworzył.
Lekko się tym poddenerwował, nie miał zamiaru zawieść koszarowego, lecz też nie chciał zawieść samego siebie, ponieważ miał zamiar osiągnąć jakąś technikę. Usiadł ponownie, po to by skumulować energie ki, czyli innymi słowy ponownie zaczął medytować, po to by skupić centrum ki. Kiedy znowu wstał, popatrzył na trenera, widać było, że kątem oka go obserwował, tak to zajmował się innymi sprawami.

Czarnowłosy ponownie postanowił podjąć próbę wytworzenia swojego widmowego odbicia, które miało za zadanie zmylić przeciwników. Skupił się maksymalnie, lekko cofnęło go do tyłu i zobaczył tylko krzywiznę swojego odbicia. Charknął przez zdenerwowanie, nie miał zamiaru się poddać, wiedział że nie będzie miał innego wyboru jak nauczyć się tej techniki, bo koszarowy może się bardzo na niego pogniewać.
Starał się wyciszyć swojego ducha, jak i ki, ponieważ przez zdenerwowanie na samego siebie, nie mógł się skupić na nauce zanzokena. Kiedy się już wyciszył, ponownie ponowił próbę, jedną z kilkunastu prób. Kiedy zobaczył obok siebie podobnego jego, był nadal w nim jakiś błąd, jego klon powstał do góry nogami, ręce były na miejsce nóg i na odwrót.
Saiyana przepełniała furia gniewu, bo nie wychodziło mu to, co z łatwością mógł zrobić trener. Walnął raz w ścianę, żeby na chwilę się wyżyć. Trochę mu się dłoń pokrwawiła, ale nie obchodziło go to. Ponownie zasiadł w tureckim sadzie, zaczął medytować, bardzo długo medytować. Po kilkunastu minutach, wstał wyprostował się, skupił energie i co się stało ?
Spojrzał obok siebie i zobaczył siebie samego, w doskonałej okazałości, dotknął go dłonią, a ten zniknął. Próbował zrobić ich więcej, bo wreszcie miał używać tego, żeby zmylać wrogów. Kiedy zrobił parę, zaczął je atakować, a te po czasie znikały. Zacisnął swoją pięść i po cichu powiedział -"tak". Takie było jego słowo, po tym jak udało mu się nauczyć techniki defensywnej.
Poszedł on do manekina, ponieważ w koszarach też się jakieś znajdywały, miał na twarzy wredny uśmieszek i powiedział
-Dobra, czas nauczyć się drugiej techniki, która została ukazana przez trenera, RENZOKU ENERGY DAN ! - Po tych słowach, przygotował się do treningu masy mięśniowej, jak i specjalnej techniki, która pozwala na szybkie wystrzeliwanie ki blastów w przeciwnika, czyli renzoku energy dan. Dla tego Kadeta, to naprawdę będzie ciężki dzień.

OCC:
Start Treningu.
Nauka Zanzokena Defensywnego.
Anonymous
Gość
Gość

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Czw Kwi 04, 2013 2:00 am
Kiedy to młody kadet zamierzał nauczyć się renzoku energy dan, nie przemyślał jednej rzeczy, zapomniał że jego energia nie jest wystaraczająco duża by opanować tą technikę, dzięki której wystrzeliwał by w mgnieniu oka swe ki blasty. Postanowił więc, nauczyć się innej techniki, techniki która została kiedyś pokazana przez jego własnego Ojca, innymi słowa Burning Attack.
Czarnowłosy przypomniał sobie o tym teraz, że jego własny Ojciec kiedyś na jego oczach stworzył właśnie ten atak ki, który rozwalił jakiegoś silnego kolesia. Blade postanowił się nie opieprzać, więc od razu wziął się do roboty. Był wystarczająco rozgrzany, żeby w razie wypadku nic sobie nie naciągnąć, ale jednak chciał sobie zrobić niewielką rozgrzewkę.
Porozciągał wszystkie swoje kończyny jakie miał, pobiegał parę okrążeń, zrobił po 50 brzuszków, przysiadów i pompek, po to by szybciej zleciał mu czas, i żeby zająć się ów techniką. Gdy już zakończył swoją rozgrzewkę, od razu podleciał jak najszybciej do byle jakiego manekina, po to by wytrenować biceps i inne mięśnie w innych częściach ciała.
Saiyan to kopał manekina, czasem walił z łokcia, a czasem z główki, nie zamierzał się oszczędzać, musiał się postarać, żeby wreszcie uciec z tego koszmaru. Po parunastu minutach atakowania manekina, nie był w ogóle porysowany, kadet troszeczkę zapomniał o tym, że manekiny są naprawdę wytrzymałe, ponieważ tamte drewniane stare kukły zostały wymienione na te lepsze modele.
Czarnowłosy nie ociągał się, starał się walić coraz mocniej, nie miał zamiaru się poddać, wreszcie chciał osiągnąć to co chcę. Kiedy znowu minęło kilkanaście minut, Blade odskoczył do tyłu, oddalając się od manekina, po to by troszeczkę odsapnąć. Kiedy minęła chwila, saiyan złapał kilka porządnych oddechów, postanowił chwilę pomedytować, ponieważ jeszcze dokładnie sam nie wiedział, jak inaczej skupiać energie ki, usiadł on w siadzie skrzyżnym i zaczął ładować w sobie energie.
Miał nadzieję, że nikt mu nie przeszkodzi, ponieważ byłoby mu ciężej skupić się na swoim celu misji. Na zaś, otworzył jedno oko, po to by sprawdzić, czy ktoś do niego nie idzie, całe szczęście koszarowy trener był zajęty okładaniem innych kadetów, więc Czarnowłosy mógł wyluzować i dalej skupiać swoją ki w swoim ciele. Kiedy zebrał w sobie sporą dość ki, musiał sobie przypomnieć jeden z momentów napadu na jego Ojca, na szczęście jego siostra była bezpieczna w domu.
Do końca nie mógł sobie przypomnieć jak tą technikę się wytwarzało, wreszcie był schowany za jakimś budynkiem, przez co mniej widział. Blade ponownie rozejrzał się wokoło, sprawdził czy nikt nie idzie w jego stronę, nie chciał sobie narobić kłopotów, które zazwyczaj go spotykały.

Podszedł w róg ściany od koszar, tak żeby go nikt nie dopatrzył, zamknął oczy, ponieważ chciał znaleźć ten moment w swojej pamięci, którą miał tam gdzieś głęboko w głowie. Chciał wiedzieć, jak wykonuję się tą technikę. Kiedy powoli sobie przypominał momenty, zobaczył jak Ojciec porusza szybko rękoma w różne strony, można było powiedzieć, że nie widać jakie to ruchy, różne ruchy w różne strony.
Kadet wstał z podłogi, podszedł na wprost swojego celu, czyli manekina i postanowił wypróbować tą technikę. Zaczął tworzyć różnorodne ruchy w każdą stronę i krzyknął głośno: -BURNING ATTACK ! - Niestety, brak efektów, nic się nie stało.
Saiyan lekko się zawiódł, więc chciał spróbować starym sposobem. Nie miał zamiaru na razie więcej medytować, napiął wszystkie mięśnie, gdyż jego pięści były w mocnym zacisku. Nawet zacisnął mocno zęby, żeby wyładować tą całą ki, po to by wystrzelić atakiem ki.
Kiedy już to zrobił, ponownie zrobił różnorodne gesty rąk, kiedy złączył dłonie razem, wykrzyknął ponownie :-BURNING ATTACK ! - Kiedy wykrzyczał te słowa, ponownie poniósł porażkę. Zamyślony nie wiedział co o tym myśleć, z zanzokenem też miał problem, może to chodziło o jego energii ki, może nie umiał dobrze jej wykorzystać, ale z lataniem i z wystrzeliwaniem ki blastów nie miał problemów. Czarnowsłoy był w lekkim zakłopotaniu.

Zamyślony pomyślał: (Co ja źle robię, przecież chyba powinienem wystrzelić tą pomarańczową kulą, dziwne, naprawdę dziwne,a z resztą, nie mogę się poddać, obiecałem Ojcu, że kiedyś będę najlepszym saiyanem, nie mogę go zawieść.) - pomyślał w duchu i postanowił użyć ponownie tej techniki, która naprawdę czasem się przydawał, by wyjść z niewielkiej opresji.
Zamknął na chwilę oczy, by skupić ki, napiął znów mięśnie, po to by mieć boost do ki. Ponowił gesty rąk i wydarł się ponownie: -BURNING ATTACK !! - kiedy się wydarł, zobaczył że z jego połączonych dłoni wystrzelił niewielki jasno pomarańczowy ki blast, który wybuchł na manekina, przez co został sam pręt, na którym utrzymywała się kukła.
Złapał parę głębokich oddechów, na twarzy miał uśmiech, ponieważ wreszcie wyszło mu coś, na co tak bardzo czekał, był z siebie dumny, jego Ojciec zapewne też by był w tej chwili dumny.
Zacisnął pięść na cześć tego, że wyszło mu to co powinno wyjść. (Udało mi się Ojcze, mam nadzieję, że jak wrócisz z wyprawy, będziesz ze mnie dumny) - powiedział w swoich myślach, po czym oparł się o ścianę i usiadł sobie na ławeczce, po to by odpocząć, miał nadzieję, że nie tak prędko przyjdzie do niego ksozarowy, ale jakoś go to nie obchodziło, ważne żeby wreszcie go stąd odesłali.

OCC:
Koniec Treningu.
Nauka Burninga Attack.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Pią Kwi 05, 2013 9:35 pm
Koszary - Page 3 Amathar_by_BK_81

Na terenie koszar panował cały czas była gorączkowa atmosfera. Wszyscy posłusznie ćwiczyli, aby nie dostać nagany od trenera, albo skończyć jak wojownicy, którzy z winy Czerwonowłosego leżą teraz w szpitalu. Na przestrzeni czasu dało się zauważyć, że ludzie jakby się uspokajają. Powodem tego było to, że Trener na chwile opuścił koszary. Chyba miała na to wpływ wiadomość, którą otrzymał przez scouter. Jednak, gdy wrócił wszyscy zaczęli ćwiczyć tak jak on tego chciał. Koszarowy mimo wszystko nie powstrzymał się od komentarzy i zaczął głośno wyzywać wszystkich naokoło.

Spojrzał na słońce, które powoli zachodziło. Na jego twarzy pojawił się złowrogi uśmiech. Udał się w kierunku miejsca gdzie ostatni raz widział Kadeta o kruczoczarnych włosach. Długo nie mógł go dostrzec. Na swoje nieszczęście Blade siedział teraz na ławce i to w tym momencie Koszarowy go dostrzegł. Jego mina nagle się zmieniła, a twarz opanowała wściekłość. Podbiegł do swojego „ulubionego” podopiecznego, chwycił go jedną ręką za kombinezon, w centrum klatki piersiowej, po czym uniósł go wysoko w górę.

-Ku*** mać! Ty jesteś taki głupi sam z siebie czy ktoś Ci za to płaci?! Miałeś czas do końca dnia by nauczyć się technik i się zameldować! I co?! Widzę Cię jak siedzisz na ławce!-po tych słowach cisnął nim w kierunku, w którym nikt nie trenował.

-Nie obchodzi mnie to czy się nauczyłeś czy nie! W najbliższym czasie nie pokazuj mi się na oczy, jeśli chcesz żyć, Twój trening się skończył! Wypie******!-krzyknął koszarowy w kierunku Kadeta, po czym rzucił w jego stronę ki-blasta. Odwrócił się na pięcie i poszedł nadzorować trening innych.

OCC:
ki-blast jeśli trafi to 100. A no i radzę zmienić temat.
Anonymous
Gość
Gość

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Pią Kwi 05, 2013 11:04 pm
Kiedy Saiyan został uniesiony, przy okazji został także opluty przez trenera, kiedy ten darł mordę, został rzucony w stronę drzwi, kiedy po chwili, koszarowy wystrzelił w jego stronę ki blast, który go trochę osmalił. Czarnowłosy tylko wstał, wytrzepał swój strój ze czarnej resztki po ki blaście, wyszedł z sali, ponieważ został chamsko potraktowany. Kiedy wyszedł na korytarz, postanowił iść odpocząć do siebie, wreszcie nauczył się dwóch przydatnych technik, które zapewne ułatwią mu walki z przeciwnikami. Kiedy był już przy recepcji, jak zwykle nikogo nie było, tylko było słychać muzykę w tle, gdy się czeka na swoją kolej. Gdy już natrafił na schody, żeby wejść na piętro, ponieważ na piętrze były kwatery, wlekł się po nich, z lekka był obolały po tym treningu, nawet w niektórych miejscach miał zakwasy, co było trochę dziwne, ponieważ się rozciągnął przed treningiem. Blade był już przed pokojem, kiedy wkroczył do niego, od razu zaliczył łóżko, był tak zmęczony, że nie mógł sobie nawet tego wyobrazić.

z/t - Kwatera Blade'a Rivera.
Anonymous
Gość
Gość

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Wto Kwi 16, 2013 10:05 pm
Od razu wszedł, zaczął się najpierw rozglądać w poszukiwaniu trenera, którego ja zazwyczaj nie można było znaleźć. Odwrócił się za siebie, by sprawdzić czy niechcący trener nie przyszedł w tej samej porze, ale tylko zobaczył paru halfów i saiyan, którzy go minęli i weszli do sali.
Też ich olał i zaczął chodzić po koszarach, bo nie były takie małe jak sala treningowa, można było powiedzieć, że koszary były ciut większe od sali, Czarnowłosy sam nie mógł wymierzyć dokładnie ile pomieszczenia mają tutaj metrów. Nie obchodziło go to za bardzo, chciał tylko znaleźć zgubę, czyli innymi słowy koszarowego, który pewnie jak zwykle truję komuś dupę, że ma robić jakieś durne przysiady i brzuszki, to przecież nie jest żadna nowość.
Kiedy tak po paru minutach, Saiyan nie mógł go znaleźć, poszedł tam gdzie zazwyczaj czekają kadeci i inni z rang saiyan, wyprostował się na baczność i czekał aż podejdzie do niego trener. Kadet zastnawiał się, czy Raziel w ogóle tutaj przyjdzie i czy trafi, ale chyba powinien dać radę z holo-mapą, którą dostał zapewne od wrednego recepcjonisty.
Blade widział po nim, że starał się udawać poważnego, choć na takiego nie wyglądał, mimo iż jego słowa były chłodne, to wcale taki nie był, chciał się wyróżnić z tej całej gromady małp, żeby ktoś zwrócił na niego uwagę. Czarnowłosy zaśmiał się pod nosem i stał tak, czekając na trenera, który zapewne jak przyjdzie, będzie darł mordę i da jakieś popieprzone polecenie, które trzeba będzie odwalić.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 3 9tkhzk750/750Koszary - Page 3 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 3 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Czw Kwi 18, 2013 3:24 pm
Szedł wolnym krokiem, obserwując jednym okiem holo mapę, zaś drugim rozglądając się po mijanych korytarzach. Co chwil spotykał wojowników w randze Nashi czy też Natto, którzy właśnie wracali z misji. Blade’a stracił z oczu już po wyjściu z mordowni lecz nie przejmował się tym. Celem obydwu Saiyan były koszary więc wcześniej czy później ponownie zobaczy twarz Rivera. Dojście do Koszar nie zajęło chłopakowi wiele czasu. Kiedy wszedł jego oczom ukazała się o olbrzymia sala. Było o wiele większa od Sali treningowej, ale cóż musiała taka być. W końcu tutaj Saiyanie przechodzą najcięższe treningi. Przepuścił w drzwiach grupę Saiyan i halfów, którzy zupełnie nie zwrócili na niego uwagi zajęci swoim towarzystwem. Młodzieniec też nie poświęcił im zbytnio dużej uwagi, tylko próbował w całym tłumie wyłowić Blade’a/ Po kilku chwilach mu się udało, więc powoli podszedł do niego i stanął z jego prawej strony. Wyprostował się, gotów w każdej chwili zasalutować i zameldować się opiekunowi tej Sali.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Czw Kwi 18, 2013 7:51 pm
Trenera nie było w koszarach. Mimo to Saiyanie cały czas ciężko ćwiczyli. Prawdopodobnie Koszarowy zagroził jakąś surową karę za niesubordynację. Młodzi Kadeci, którzy zostali tutaj przysłani po szczegóły misji, nie czekali długo. Trener o długich bordowych włosach przeszedł obok Raza. Nie widział potrzeby by się zatrzymać, jednak zwrócił uwagę na Blade’a. Odwrócił się, w jego kierunku i popatrzył na niego, z szatańskim uśmieszkiem na twarzy.

-Czego tutaj chcesz?! Ostatnio źle się wyraziłem.... czekaj czekaj... No nie mów mi, że to Ty jesteś tym kadetem, którego mam wysłać na misje?-powiedział trener, po czym zaczął się głośno śmiać. Nie jakoś na siłę, prawdziwy śmiech, bo to, że na misje ma iść Blade strasznie go rozbawiło. Cofnął się o krok. Jego oczy zaczęły wytwarzać łzy. Tak rozbawiony trener to rzadkość.

-Hehe aż się popłakałem, ze śmiechu-w tym momencie trener dłonią przetarł oczy i spoważniał-Słuchaj miernoto, żeby była jasność. To, że idziesz na tą misję to wielki obowiązek i odpowiedzialność. Za żadne skarby bym cię tam nie wysłał. Według mnie czyszczenie kibli to dla ciebie idealne zajęcie. Ale to od górne, więc, zejdź mi z oczu. Masz scouter... Ciekawe skąd pewnie zaje*****... Wyślę ci na niego cel misji, bo tutaj za dużo uszu. - Po tym trener spojrzał na Raziela
-Ty! Ty pójdziesz z nim. Przyda mu się pomoc..-powiedział koszarowy, gdyż nie wiedział nic o tym, że Raz już wcześniej został przydzielony do pomocy Bladeowi. Odwrócił, się a jego ogon "przypadkiem" opuścił swoje miejsce i uderzył Blade'a w brzuch. Na twarzy Koszarowego ukazał się uśmiech, którego oni nie byli w stanie zobaczyć. Dostrzegli tylko to, że podniósł lewą rękę do scoutera.

Gdy opuściliście koszary na scouter Blade'a przyszła wiadomość:

Kadeci!

Waszą misją jest odnalezienie szpiega. Nie posiadamy jego fotografii gdyż, za każdym razem, gdy chciał zdobyć jakieś informacje to przebierał się i różnymi sposobami wyciągał potrzebne mu informacje. Niejedna już nam zaszkodziła. Musicie zrozumieć, że ta misja jest dla nas bardzo ważna. Nie jesteśmy też w stanie namierzyć go poprzez jego energię, gdyż potrafi ją maskować. Będziemy przesyłać na ten scouter współrzędne miejsc, w których prawdopodobnie może on mieć swoje mieszkanie, bądź kryjówkę. Bądź po prostu tam ostatnio uciekł, gdy go zdemaskowaliśmy.

Ostatnio widzieliśmy uciekł nam do pubu "Pełnia Księżyca". Tam zacznijcie poszukiwania. Meldujcie o postępach i pamiętajcie. Szpiegiem może być każdy.


OCC:

Nie ciężko znaleźć gdzie macie iść
Anonymous
Gość
Gość

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Czw Kwi 18, 2013 9:24 pm
Gdy Saiyan wraz ze swoim dawnym podopiecznym Razielem czekał, minęło sporo czasu zanim ów trener koszarowy zjawił się właśnie w koszarach. Po upływie czasu, wreszcie trener pokazał się obydwu kadetom, którzy na niego czekali. Koszarowy na początek, zajął się Blade'm ,ponieważ ten był bardziej zaawansowany w walce saiyanem, bardziej wyćwiczonym.
Czarnowłosy widział po trenerze lekkie zdziwienie, ponieważ po niedługim czasie, znowu się pojawił w koszarach, to nie była dziwna sytuacja dla Saiyana, lecz dla koszarowego zapewne tak. Po chwili, usłyszał głos trenera, miał za zadanie dać mu misje. Blade'a zdziwiło, że nagle koszarowy zaczął się śmiać jak debil, ale srał na jego śmiech, miał jakieś ważne zadanie od niego otrzymać, na dodatek miał jakiegoś wypierdka do pomocy.
Dziwiło tez Czarnowłosego, że koszarowy pomyślał, że saiyan ukradł scouter, a dostał go od trenera z sali treningowej, w ramach nagrody za zastąpienie grubcia w magazynie, to było dla niego przyjemne zadanie, ale wolał zapomnieć i skupić się na nowym celu misji.
Dowiedział się od trenera koszar, że jego zadanie będzie dostarczone na jego scouter, który zostawił w kwaterze, więc zapewne pójdzie tam i weźmie ze sobą scouter, wreszcie go przetestuje. Nagle po chwili odszedł i zamachnął się na Blade'a, który oberwał w brzuch, lecz nie wywołało to najmniejszych skutków na nim, odwrócił się i zaśmiał się z trenera, który chyba zapomniał, że Czarnowłosy nie jest już taki słaby jak kiedyś.
Gdy Kadet wraz z drugim kadetem opuścili koszary, Blade pierwszy się odezwał:
-Słuchaj uważnie Raziel, bo chyba tak masz na imię, poczekasz na mnie przed placem, który jest przy Akademii, ja zaś skoczę szybko do kwatery po scouter, tylko zaczekaj tam, zrozumiałeś ? - Powiedział w stronę nowego kadeta oschłym głosem, po czym od razu pobiegł w stronę swojej kwatery.

z/t - Kwatera Blade'a Rivera
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 3 9tkhzk750/750Koszary - Page 3 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 3 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Pią Kwi 19, 2013 8:32 pm
Stał obok Blade’a i czekał na trenera. Po dłuższej chwili wielce jaśnie wielmożny pan się zjawił i mogli zacząć. Koszarowy totalnie olał Raziela i od razu podszedł do jego byłego opiekuna. W sumie nawet go to nie zdziwiło, River był o wiele dłużej od niego w Akademii dlatego pewnym było, że to do niego trener skieruje swoje słowa. Pierwszym co zdziwiło to wybuch śmiechu jaki wywołał widok Blade’a na trenerze. Raziel delikatnie podniósł brew do góry, jednak postanowił nie wtrącać się. Kiedy wreszcie koszarowy się opanował i przestał śmiać się jak debil zaczął wyzywać Blade’a. Pomimo tego, że to jest powszechne w Akademii to Raziel nienawidził bezsensownego wyzywania i przemocy. Wątpił by Blade zasłużył sobie na takie traktowanie. „Dupek” powiedział cicho Raziel pod nosem pod adresem trenera. Natężenie głosu trenera i tak pewnie go zagłuszyło, a sam wolał nie dostać po mordzie lub ogonem jak jego współtowarzysz. Kiedy trener już się odsunął mieli ruszyć kiedy na do widzenia uderzył go ogonem, Ku lekkiemu zdziwieniu chłopak się nawet nie ruszył, tylko uśmiechnął. "Może nie jest taki słaby za jakiego się uważa?”. Przy wyjściu Blade dał mu polecenie by poszedł na Plac i poczekał na niego tam, gdyż sam musi coś jeszcze załatwić w swojej kwaterze. Raziel kiwnął delikatnie i ruszył na Plac.

z/t - Plac przed Akademią
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Koszary - Page 3 9tkhzk0/0Koszary - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 3 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Nie Maj 05, 2013 9:20 pm
Łatwo było znaleźć drogę prowadzącą do koszar. Wszelkimi sposobami kierowały się w owa stronę tabuny kadetów. Pojedynczo, w parach, w grupkach, popędzani przez trenerów albo i nie – wszyscy kierowali się w to mordercze miejsce. Axdra przecież ostrzegał, by bez potrzeby nie łazić do koszar, już lepiej gnić w Mordowni.
Ósemka nie miała wyboru. Wkrótce znalazła się wśród rozrastającego się tłumu kadetów. Kilku trenerów w oddali rozmawiało o czymś z ożywieniem, podwyższając tym samym napięcie. Już i tak wystarczało, że Budou potrącali się łokciami i szeptali gorączkowo.
- Słyszałem, chodzi o nową misję podobno! – Z lewej strony usłyszała głośny szept.
- Żartujesz idioto? Misja dla kadetów? I co wszystkich nas wyślą tak nagle na podbój jakiejś planety? Dla odmiany pomyśl raz łbem, nie żołądkiem!
- Ale to nie jest niemożliwe! – Włączył się dziewczęcy głos. – Mogą wybierać najbardziej doświadczonych!
- Prędzej każą nam się nawzajem pozabijać i zobaczą kto zostanie. – Burknęła w ich stronę Vivian, nawet nie odwracając głowy.
Rozmawiająca trójka rzuciła spojrzenia w kierunku kadetki z plastrem na oku i znacznie zwiększyli dystans. Halfka westchnęła, mierzwiąc blond włosy. Nie chciała się nawet domyślać, czy przestraszyła ich teraz, czy też może byli świadkiem jej wczorajszego napadu. Mogła tylko zgadywać, chociaż szczerze, miała to gdzieś. Tak prozaicznie i dosadnie, nie obchodziło jej innych zdanie.
Niech się oni wszyscy ugryzą.
Leki nie odpuszczały, ale dziewczyna nie miała zamiaru dać po sobie niczego znać. Powieka swędziała, ale z każdą chwila było lepiej. O ile na ciele Vivian zdrowiała, to psychicznie było gorzej. Pojawiło się złe przeczucie. Jak ona tego nienawidziła. Nagle pojawiająca się zła myśl, która z reguły się sprawdzała i często mieszała w jej życiu.
Zapięła kurtkę, stawiając wysoko kołnierz, tak by ocienić twarz. Nie czuła się dobrze w takim tłumie. Najchętniej skryłaby się w jakimś kacie, stamtąd obserwując całe zajście. Póki co tkwi w tym tłumie owieczek na rzeź, dumając nad prawdziwym powodem tej zbiórki.

OCC ---> +10% HP


Ostatnio zmieniony przez Ósemka dnia Pon Maj 06, 2013 11:46 am, w całości zmieniany 1 raz
Anonymous
Gość
Gość

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Pon Maj 06, 2013 12:01 am
Blade kiedy przekroczył próg, mógł zobaczyć jak inni kadeci zlatywali się z całej planety, to było coś nieprawdopodobnego dla niego, nie mógł uwierzyć własnym oczom, choć był pewien, że naprawdę kroi się coś niepokojącego. Trudno mu było biec, kiedy korytarze były tak zaludnione kadetami, nie wierzył, że może być aż tyle kadetów na takiej niewielkiej planecie, choć on sam nie wiedział jaki dokładnie Vegeta ma rozmiar i czy są jeszcze inne miasta, oprócz tego w którym teraz się znajduję.
Czarnowłosy miał zamiar dotrzeć tam jak najprędzej, lecz horda saiyan na korytarzach siała chaos, przez który nie tak łatwo można było przejść, to była innymi słowy saiyańska masakra, która wszystkich zbierała w koszarach. Wreszcie, Saiyan przypomniał sobie parę węższych korytarzy, które rzadko były używane i nie było ich na holo mapie, ponieważ były one strasznie ciasne, naprawdę niewielkiej postury saiyan, mógł przez nie przechodzić, dla Kadeta to nie było problem, od razu pokierował się do ów niewielkich przejść, które miały za zadanie szybciej dotrzeć do koszar.
Kiedy już przez nie przechodził, był niedaleko koszar, bo słychać było różne hałasy dobiegające z niej, możliwe że spora gromadka saiyan sobie gawędziła, czekając jakie nadejdą wydarzenia. Blade wreszcie znajdywał się na wprost koszar, dzięki użyciu mózgownicy, bez problemu dotarł skrótami do koszar, gdzie wszyscy kadeci, byli siłowo zbierani, po to by doczekać się wydarzeń jakie nadejdą.
Gdy Czarnowłosy znalazł się na sali, mógł on dostrzec tą saiyankę, którą kiedyś zobaczył w recepcji, przypomniał mu się jej zapach włosów, które dla niego tak wspaniale pachniały, lecz nie mógł o tym teraz myśleć, ważniejsze było co czeka ich w koszarach. Saiyan stanął obok niej, ponieważ z jego punktu widzenia wydawał się taka samotna, więc podszedł do niej i powiedział:
-Hej, halfko, wiesz może o co chodzi, po co jesteśmy tutaj zbierani do cholery ? - zapytał się głosem, jakby był poddenerwowany, możliwe że taki się mógł wydawać.
Miał zamiar usłyszeć odpowiedź z jej ust, po to by dowiedzieć się, o co tutaj chodzi i czy nie będą musieli spodziewać się najgorszego ze słów Koszarowego Trenera.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 3 9tkhzk750/750Koszary - Page 3 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 3 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Pon Maj 06, 2013 9:20 am
Powrót do Akademii nie zajął Razielowi dużo czasu. Jednak trening, który odbył oraz dwie szklanki mocnego alkoholu dały mu się we znaki i leciał trochę wolniej niż normalniej. Lecz kiedy jego stopy dotknęły już placu przed Akademią jego umysł był czysta jak łza. Szmaragdowooki wolnym krokiem ruszył w stronę Akademii, mijając kilku ostatnich kadetów, którzy jeszcze gadali na zewnątrz. Przemierzając kolejne korytarze nie zwracał uwagi na pozostałych kadetów, którzy dość spanikowani biegli w stronę koszar. W końcu takie bieganie musiało się źle skończyć i jedna dość dobrze bawiąca się i wyluzowana para Saiyan wpadła na kruczowłosego. „Tego jeszcze mi dzisiaj brakowało do pełni szczęścia” pomyślał sarkastycznie Raziel po czym spojrzał na niskiego kadeta, który wpadł na niego.
- Sorki ziomuś, nie chciałem. W porządku? – powiedział chłopak do syna Aryenne. Gdyby wzrok mógł zabijać, to teraz z chłopaka została by bryła lodu. Jednak kruczowłosy nie miał czasu ani ochoty na użeranie się z nierozważnymi Saiyanami.
- Nie pamiętam bym był z Tobą na ty. A na przyszłość uważaj jak leziesz, bo kiedyś przez to zginiesz. – odrzekł młodzieniec zimnym tonem, po czym odwrócił się i odszedł od parki.
Po kilku minutach marszu znalazł się u celu swej podróży. Zgromadzili się tutaj chyba wszyscy kadeci i większość trenerów Akademii, gdyż prawie całe koszary były pełne. Kiedy chłopak szukał jakiegoś wolnego miejsca usłyszał ciekawą wymianę zdań. Kiedy spojrzał w tamtym kierunku zobaczył blondwłosą Halfkę, którą wcześniej widział na Sali treningowej. Odpyskowywała coś innym kadetom. Po jej słowach młody Saiyanin uśmiechnął się nieznacznie. „Taka tu nie zginie” pomyślał, po czym oparł się o ścianę i założył sobie ręce na torsie. Miał stąd idealny widok na całą salę. Blondwłosej widocznie też się to nie podobało, gdyż kilka minut po swej wypowiedzi naciągnęła sobie kaptur na głowę. Cóż w Akademii spotyka się różne indywidualia, ale to już nie jego problem. Po chwili zauważył, że do dziewczyny podszedł Blade. Kruczowłosemu nie chciało się zwracać uwagi. Jeśli umie widzieć to go znajdzie. Teraz trzeba było czekać na wystąpienie, chociaż coś w środku mu mówiło, że mogą z tego wyniknąć problemy.


Ostatnio zmieniony przez Raziel dnia Sro Lip 03, 2013 12:04 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Koszary - Page 3 9tkhzk0/0Koszary - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 3 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Pon Maj 06, 2013 12:38 pm
Tłum, ciemna masa. Aż boli, gdy się pomyśli, że szufladkuje się dziewczynę z resztą. Szeptane naokoło domysły sprawiały, że traciła wiarę w inteligencje swoich rówieśników. Do uszu ciągle dolatywały to nowe domysły, a to król do nich przyjdzie, a to ważna misja, a to specjalne ogłoszenie. Czy oni nie wiedzą, że burza mózgów jest najgorsza? Od niej wszystko boli, nie tylko w głowie, ale i tam w środku... Czasem trzeba dać sobie spokój i zwyczajnie kierować się hasłem Będzie co ma być.
Viviani delikatnie potarła zaklejone oko. Zaczynało piec, ale jak mówiono, skoro boli, to oznacza, że jeszcze żyje. Ile tkwi wśród tłumu? Pół godziny, a trenerzy ciągle nie dali znać o co chodzi. Niedługo będzie mogła odkleić plaster, bez obaw, że nastraszy innych opuchlizną.
- Czy kto żyw, czy umiera, wszyscy biegną do trenera. – Mruknęła bezgłośnie Ósemka, widząc jak maruderzy wpadający do koszar pytają się trenerów o przyczynę zbiórki. Tacy zaraz dostawali po gębie i milcząc umykali do szeregu. Właśnie. Chyba powinni się jakoś ustawić, bo tłum na pewno szeregu nie przypominał.
Pośród szeptów usłyszała pytanie, pytanie skierowane do niej. Padło z ust ciemnowłosego kadeta, którego Vivian nie znała ani z widzenia, ani ze słyszenia. Spojrzała na niego niepewnie, nieco przymulona lekami i lekko skinęła głowa, gdy zrozumiała sens pytania. Lekarz miał rację, medykamenty były strasznie mocne. W odpowiedzi mogła tylko wzruszyć ramionami.
~Halfko? Od samego początku segregacja rasowa~ Pomyślała z niejakim przekąsem dziewczyna. ~Inny kolor włosów, oczu, zaraz wiadomo, że masz mocno rozrzedzoną krew. No, cóż... Przynajmniej nie zwrócił się per Ścierwo~
Możliwe, że Saiyan nie wiedział jak się do niej zwrócić, ale jedno słowo wystarczyłoby by Ósemka wyostrzyła język. Powstrzymała się jednak. Nie miała ochoty komukolwiek podpadać, a i kadet nie wydawał się być skory do sprzeczki. A jeśli był, to ma przerąbane. Mimo ciężkiej głowy, bezczelność dziewczyna ma świetnie wyuczoną.
- Wygląda na to, że każdy tu wie lepiej co się dzieję. – Odparła po chwili zwłoki. – Tylu teorii spiskowych jak żyję, jeszcze nie słyszałam. Jak nadstawisz ucho, to usłyszysz więcej. – Dodała Vivian, wpychając dłonie w kieszenie.
Zamilkła. Nie miała nic więcej do powiedzenia. Znów ścisnęło ją w dołku – zły, bardzo zły znak. Nie dość, ze musi walczyć z okrytym mgłą umysłem, to jeszcze niepokoi i drażni ją niedobre przeczucie. Nie warto mówić, że gorzej być nie może, bo na pewno będzie. Logika i prawdopodobieństwo nie miały znaczenia, bo tak z reguły było. Dziewczyna zdążyła się już przyzwyczaić, chociaż pesymistka nie była, a w każdym razie, starała się nie być.
Ktoś na nią wpadł z prawej strony.
- Jak chozis su.. – Zaseplenił całkiem znajomy głos.
Vivan odwróciła głowę, mierząc spokojnym, niczego nie zdradzającym spojrzeniem kadeta który ją potrącił. Chłopak miał opuchniętą szczękę i tak samo jak ona, po wczorajszej bitce nie wyglądał najładniej. Pod wpływem jej wzroku zapomniał języka w gębie, otwierając szerzej usta. Widać było komiczny brak dwóch przednich zębów. Pewnie tak samo jak dziewczyna przypomniał sobie potyczkę w damskiej łazience.
Nie musiała nic mówić, bo kadet z pobladłą, nieco głupawa miną odsunął się od niej. Zanim wmieszał się w tłum, pogroził jej jeszcze pięścią. Vivian wywróciła jednym okiem, uśmiechając się półgębkiem. Jednego wroga w Akademii już ma. Brat byłby dumny.

OCC ---> +10% HP
Anonymous
Gość
Gość

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Pon Maj 06, 2013 1:17 pm
Kiedy Saiyan doczekał się odpowiedzi od półkrwistej, po prostu wiedział, że mu wyskoczy z takim tekstem. Blade sam wcześniej na to wpadł, lecz wolał usłyszeć zdanie nowej kadetki, która nie dawno dołączyła do Akademii. Po jej odpowiedz prychnął, po czym ponownie jej odpowiedział, kiedy zauważył, że dziewczyna chyba przeżywa jakiś stres czy coś:
-Hmmm, coś się stało, czemu jesteś taka spięta ? - zapytał ze zdziwieniem, jak i powagą na twarzy.
Nie chciał, żeby aż tak się zestresowała jakimś głupim zebraniem wszystkich kadetów w jednym miejscu, ale to naprawdę było dla niej ciężko, choć Saiyan nie mógł do końca zrozumieć, dlaczego ma takiego stres'a, może dlatego, że jest mało halfów, chyba że chodziło o mało liczbę saiyanek w koszarach.
Blade sam dokładnie nie wiedział o co może jej chodzić, trochę go to zmartwiło, to było dość dziwne ze strony Kadeta, ponieważ nigdy nie odczuwał chęci pomagania komukolwiek, nie czuł nawet troski o nikogo. Przez chwilę, kiedy chyba jeszcze bała się odpowiedzieć na pytanie Czarnowłosego, ten walnął ją delikatnie w plecy, cytując dalej swój monolog:
-Naprawdę nie musisz się tym przejmować aż tak, sam nie wiem o co tu chodzi, a jak tak podsłuchiwałem innych, to też udają głupa i nic nie wiedzą, więc wrzuć na luz, dasz radę. - Po skończeniu mowy, na jego twarzy powstał delikatny uśmiech, lecz widać było po jego mimice buzi, że nadal starał się być poważny, ponieważ chciał się dowiedzieć o co tutaj chodzi, po co to całe zamieszanie, dlaczego zebrali akurat w takim momencie wszystkich kadetów z planety.
Blade mógł spodziewać się najgorszego, ale wolał poczekać, jak to będzie miało koniec.
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Koszary - Page 3 9tkhzk0/0Koszary - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 3 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Pon Maj 06, 2013 2:01 pm
W koszarach było już bardzo, bardzo dużo ludzi. Stali i czekali jak na skazanie. Atmosfera była burzliwa. Większość ludzi mówiła o swoich domyśleniach, że wojna. Inni mówili, że pewnie chcą się pozbyć tych słabszych. Pewien Saiyan z czarnymi włosami sięgającymi mu do łopatek przekonywał całą resztę, że szykuje się zbiorowy awans tych, którzy się wyróżnili gdyż tam na planetach do podbicia potrzebują nowych ludzi. Ile w tym racji, nie wiadomo.
Do nich dołączyła właśnie spora grupa kadetów z sali treningowej. Weszli, wmieszali się w tłum. Został tylko Brązowowłosy. Znów zaczął błądzić oczami po ludziach. Nigdzie nie widział nikogo znajomego. Postanowił polecieć nieco w górę. Im wyżej tym większe pole widzenia, w którym może udać mu się odnaleźć kogoś znajomego. Wodził wzrokiem po kadetach. W sumie złote włosy zdarzają się rzadko. Baa, Vivian była jedyną osobą, jaką widział w akademii o dokładnie takim kolorze włosów. Szukał, rząd po rzędzie. Dlaczego? Vernil był chłopakiem nieśmiałym, ale nie lubił przebywać sam. Wolał stać obok kogoś, z którym mógłby nawet nie rozmawiać, ale wiedział, że podczas rozmowy nie zostanie wyśmiany. Ludzi było za dużo, hałas dokoła, ciężko było się skupić nawet tak opanowanej osobie, jaką jest Vernil. Stopniowo obniżał pułap. NA tyle wolno by jego włosy nie podniosły się w górę. Cały czas był poważny. Czuł lekki niedosyt, że Bóg wie ile będzie musiał tutaj stać i to... Sam! Samotność to dla niego najgorsze uczucie, jakie kiedykolwiek zaznał. A poznał je z momentem, gdy poszedł do akademii. Dotychczas zawsze miał, z kim porozmawiać czy to z tatą czy to z Arthilem bądź jego rodzicami, z którymi miał wspaniały kontakt. Nie ma się, co dziwić, gdy Ritchul musiał iść do akademii to zaprowadzał swojego synka właśnie do nich.

Wylądował na ziemi. Nie w tym samym miejscu, co poprzednio gdyż natłok ludzi zajął mu je. Nie było lekko. Ludzi przybywało z każdą sekundą. Chłopak stanął gdzieś z tyłu. Sam jak palec. Nikt do niego nie podszedł ani on do nikogo. Czekał na dalszy rozwój sytuacji. Z każdą kolejną chwilą zdenerwowanie rosło. Nie z powodu, że coś się dzieje, a nikt nie wie, co, a z powodu, że musi stać bezczynnie. Nie mógł kompletnie nic zrobić. Wolałby teraz przejść się do kwatery na krótką drzemkę. Mimo szczerych i sporych chęci było to nie możliwe. Chociaż nie, możliwe było jednak pewnie musiałby później zapłacić za to wysoką cenę. Niesubordynacja jest w akademii karana, o czym chłopak dowiedział się już nie raz. Jakby nie oceniać Vernila, cierpliwość nie była jego mocną stroną. Ale cóż na to poradzić? Trzeba ją przezwyciężyć i czekać na „tych wyższych” by powiedzieli, co chcieli. Kto wie, może będzie to na tyle ważne, że odmieni losy niejednej osoby zebranej. A może na tyle błahe, że wszyscy to zleją. Odpowiedź jest jedna i trzeba na nią czekać…
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Pon Maj 06, 2013 8:02 pm
W koszarach panował ogromny przepych. Trudno się jednak dziwić, skoro wszyscy kadeci zostali zebrani w jednym pomieszczeniu. W tłumie dało się słyszeć nerwowe szepty, prawie wszyscy zastanawiali się po co zostali tu wezwani. Wreszcie na horyzoncie pojawił się tak lubiany przez wszystkich, brodaty Trener.

- Cisza! - ryknął, a cała sala ucichła w mgnieniu oka.

Każda twarz wpatrywała się nerwowo w mężczyznę oczekując wyjaśnień. Facet odchrząknął i rzekł głośno:

- Słuchać uważnie, bo nie jesteście tu bez powodu. Vegeta znalazła się w niebezpieczeństwie. Nieznana istota nawiedza kolejne planety i kradnąc moc jej mieszkańcom staje się coraz silniejsza. Według sprawdzonym informacji zmierza teraz ku Nam. Osobnik ten wślizguje się do ciała ofiary i przejmuje nad nią kontrolę. DLATEGO macie uzbroić się w czujność, rozumiecie? Nie latajcie, nie histeryzujcie. Jeżeli zauważycie, choćby najmniejsze zmiany w zachowaniu Waszych znajomych, NATYCHMIAST macie poinformować o tym fakcie mnie, lub innego z Trenerów, jasne? Dobra to chyba... - jednak w tym momencie przerwał, gdyż drzwi Sali otworzyły się i wkroczyła dwójka zdyszanych żołnierzy.

Czym prędzej podbiegli do przełożonego i zaczęli zdawać raport. Robili to na tyle głośno, że kilka pierwszych rzędów (w tym Vivian, Blade, Vernil i Raziel) było zorientowanych w sytuacji. Na lądowisku wylądowała kapsuła kosmiczna z nieprzytomnym Saiyan'skim zwiadowcą w środku. Trzeci z obecnych akurat ogoniastych postanowił zabrać go do skrzydła szpitalnego.

- Ku*wa - zaklął brodacz, zaciskając mocniej pięści. Spojrzał na tłum i jego wzrok padł na stojącym na wprost niego Blade'ie - Ty! Wszystko słyszałeś nie? Jakbym nie wiedział, że z podnieceniem wsłuchiwaliście się w każde słowo. Maszeruj do szpitala i zobacz co z tym gościem. Jak już się dowiesz to wracasz tu i o wszystkim mi mówisz, rozumiesz? Masz 10 minut, ruszaj dupę.

Sytuacja wyglądał na poważną, podobnie jak twarz mężczyzny. W tłumie zebranych tymczasem zapanowało poruszenie. Jak można było się spodziewać, prawie każdy wpatrywał się bacznie w sąsiada, poszukując u niego oznak dziwnego zachowania, jakby wyznaczono za to jakąś nagrodę.

- Ja pier*ole... - podsumował to wszystko Trener.

OCC:
Blade --> https://dbng.forumpl.net/t227-pomieszczenie-regeneracji
Anonymous
Gość
Gość

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Pon Maj 06, 2013 9:31 pm
Kiedy tak Blade rozmawiał ze wszystkimi wokoło, żeby dowiedzieć się o co może chodzić, ni stąd ni zowąd, nadszedł trener, dokładniej rzecz biorąc to wszedł głównym wejściem i stanął przed wszystkimi zebranymi kadetami, jacy znajdowali się na planecie. Czarnowłosy mógł na początek usłyszeć złowieszczy krzyk trenera, który uciszył wszystko wokół, nawet on sam się zamknął, ponieważ chyba koszarowy miał zamiar coś wygłosić do wszystkich jacy znajdywali się tutaj.
Po chwili, Saiyan i reszta kadecików mogła usłyszeć przemówienie koszarowego, który mówił strasznie głośno, tak żeby ci z tyłu też mogli usłyszeć. Kiedy Blade tego tak wysłuchiwał, nie mógł uwierzyć jego słowom, czyli scouter przy treningu nie kłamał, wykrywał jakąś energię wysoko w kosmosie, tylko dziwnym trafem jakim cudem jego wykrywacz energii ki, mógł sięgnąć aż tak daleko w górę ?
Czarnowłosy niestety nie mógł sobie odpowiedzieć na tą zagadkę, ale teraz wiedział, że planeta stoi w wielkim niebezpieczeństwu, które nadchodzi, więc będzie trzeba zapewne jej bronić. Kadet przy okazji, dowiedział się, że nieprzyjaciel może potrafić wchodzić w ciała, tylko wtedy kiedy ktoś ma ranę, na całe szczęście Blade nie posiadał takiej, bo po ostatnim treningu, osmalił sobie jedynie dłonie, więc nie było otwartej lub rozciętej części ciała.

Nagle Koszar-owiec podszedł pod twarz Czarnowłosego, mówiąc że podobno wszystko słyszał, jak sam nie wiedział o co dokładnie jest ta parada, przez co został wybrany, jako osoba, która ma sprawdzić stan jakiegoś saiyana, który został ranny, najwyraźniej przez tego intruza. Saiyan wiedział, że jeśli tam pójdzie, może zostać zainfekowany, czyżby trener przeszedł na złą stronę.
Blade wyczuwał w tym intrygę, ponieważ ranny saiyan mógł już zostać zainfekowany, przez co może zarazić osoby, które się do niego zbliżą, lecz on nie miał zamiaru się poddawać. Wyprostował się, zasalutował i odpowiedział trenerowi z koszar:
-Tak jest ! - Miał powagę na twarzy, po czym odwrócił się, zobaczył że wszyscy saiyanie odeszli, tak aby miał czyste przejście do wyjścia z koszar.
Czarnowłosy pokierował się od razu w stronę wyjścia, po czym był zdziwiony, dlaczego on akurat został wybrany, przecież było wielu innych saiyan, którzy mogli to zrobić, lecz nie, akurat musieli wybierać jego, syknął po czym opuścił pomieszczenie koszar.
Kiedy już był poza koszarami, nie miał zamiaru iść do lecznicy, poszedł w stronę swojej kwatery, olał rozkaz tego idiotycznego trenera, który jak zwykle musi mu coś wrzucić na głowę. Blade miał ten rozkaz głęboko w dup***, po czym natrafił na schody, po których wszedł na piętro.
Niewiele kroków dzieliło go od jego pokoju, który jak zwykle był pusty, ponieważ kadet mieszkał sam i każdy miał własną kwaterę. Czarnowłosy po chwili, znalazł się przed swoją kwaterą, dokładnie przed jej drzwiami, po czym otworzył ją gestem dłoni. Kiedy już to zrobił, Saiyan wszedł do środka, zamknął się od środka, po to by mu nikt nie przeszkadzał, wolał przeczekać to wszystko we własnej kwaterze jak na Saiyana przystało.

z/t - Kwatera Blade'a Rivera
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Koszary - Page 3 9tkhzk0/0Koszary - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 3 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Pon Maj 06, 2013 9:56 pm
Dziewczyna milczała jak zaklęta. Nie istniała na tym świecie rzecz, która w tej chwili zmusiłaby ją do mówienia. Czemu jest spięta? Głupie pytanie, skoro odpowiedź jest oczywista.
Odwala jej.
~Jestem zmęczona, w dodatku na prochach, zniesławiono Oddział mojego brata, zboczony kadet próbował napaść mnie w łazience i dlatego mam obitą facjatę, na dodatek mój braciszek od siedmiu boleści zostawił mi dziwną notkę, od której się poryczałam z samego rana~ Ósemka prowadziła wywód w środku swojej głowy. Gdyby uzewnętrzniała monolog, kadet gotów byłby się jeszcze wystraszyć, chociaż twarz dziewczyny pozostawała nieruchoma.
~A na domiar złego, chcę sobie stąd pójść. Usiąść gdzieś w kącie, a nie tkwić wśród tłumu napierającego z każdej strony~
Vivian nie była podenerwowana, tylko pełna sprzeciwu i niechęci do świata. W tej właśnie chwili oczywiście. Skumulowało się kilka rzeczy, które wprowadziło ją w ten nastrój. I choć nie narzucała swojego złego humoru na otoczenie, a kumulowała w sobie, nie lubiła takich pytań.
Wbijała spojrzenie w podłoże, pełne ciemniejszych plam. Prawdą było, że koszary to krwawe miejsce.
Wyglądało na to, że Vivian wewnętrznie się uspokaja, gdy poczuła lekkie klepnięcie w plecy. Spięła się momentalnie i automatycznie zacisnęła pięści, nieprzyzwyczajona do takich rzeczy. Potrafiła uścisnąć dłoń, wymiana ciosów była dlań niczym. Jednak Ósemka tolerowała jedynie szorstkie mierzwienie włosów przez Axdrę. Wszelkie inne kontakty fizyczne uznawała głównie za przejaw agresji wymierzonej w jej stronę. Dlatego dopiero po chwili odetchnęła lekko, powracając do poprzedniego, zamulonego stanu.
- Nie rób tak więcej. Uderzyłabym cię. – Powiedziała cicho, bardziej do siebie, wbijając ponownie ręce w kieszenie, a wzrok gdzieś w ziemię.
Ledwie skończyła mówić, całe koszary usłyszały głośny krzyk trenera i Vivian, nawet nie podskakując, uniosła wzrok. Tak… Nabrzmiały mięśniami, nieprzyjemnie wyglądający mężczyzna z brodą nie budził sympatii. Już po tonie, można by wywnioskować, że nie jest lubiany i na pewno mu na tym nie zależy. Ostrzeżenia Axdry odnośnie koszar były całkowicie uzasadnione.
Wśród niewysłowionej ciszy, trener podjął mowę.
Ósemka nie odrywała oczu od wojownika, uważnie słuchając. Przeczucie znów znalazło potwierdzenie, niech to szlag. Vegeta w niebezpieczeństwie. O istotach potrafiących przejąć kontrolę nad innymi nigdy nie słyszała. Znów zapanowało poruszenie, ale przygaszone obecnością trenera. Vivian milczała, zachodziła w głowę jakim sposobem można pokonać kogoś, kto zmienia ciała jak rękawiczki. Jeśli taki pasożyt wejdzie w nią, i fakt się wyda, pewnie ją zabiją… Może zginie razem z kadetką, a może prześlizgnie się do następnej ofiary? W ten sposób byłby niepokonany, a Vegeta szybko opustoszeje. Jeśli kradnie moc to musi mieć już wysoki poziom. Tylko czy ta istota jest inteligentna, czy jak niektórzy kadeci myśli tylko żołądkiem?
Szlag. Dziewczyna tkwiła nieruchomo, nie zmieniając wyrazu i tak do połowy zakrytej twarzy. Rzeczywiście źle to wygląda.
Do koszar wpadło dwóch wojowników. Rzucili się ku trenerowi, gorączkowo zdając raport, nieświadomi, że ponad setka par oczu wbija się w nich w podnieceniu. Robili to tak szybko i nieopatrznie, że Ósemka nie musiała nadstawiać uszu. Wyraźnie słyszała to co mówią. Sytuacja nie wyglądała najlepiej, mogła to stwierdzić nawet taka nowicjuszka.
W końcu trener kazał kadetowi, który przed chwilą ją zaczepić stan zwiadowcy. Saiyan się oddalił, a Vivian znów opuściła głowę, zajadle nie wydając z siebie najmniejszego dźwięku.
Możliwe, że nie dotarła do niej jeszcze cała powaga sytuacji, ale naprawdę wyglądało to źle. Pozostali kadeci rozglądali się naokoło z błyszczącymi oczyma, jakby czekając na podejrzany ruch sąsiada. To kadetkę w jakiś sposób rozbawiło. W głębi ducha uważała to za wręcz komiczną sytuację – poszukują kogoś niestabilnego psychicznie, podejrzanie się zachowującego. Mogła się założyć, że ze swoimi odpałami i huśtawką nastroi znajdzie się pierwsza na liście. Pewnie zboczeniec którego obiła w łazience na nią doniesie. Albo ktokolwiek inny. Ktoś kto pamięta ją, gdy jeszcze była wrednym, pyskatym bachorem. I tak porąbaną kadetkę spotka porąbany los.
Jednocześnie miała ochotę się zaśmiać, uciec gdzieś do mysiej dziury, albo zacząć wrzeszczeć. Bywa, gdy jest się istotą skrajnie chaotyczną. Tłumiąc wszystko inne, stała wyprostowana, niby bierna i niezorientowana, gdy w rzeczywistości tak wiele działo się w Ósemkowej głowie.
Ponieważ nie padły żadne bliżej określone rozkazy, tłum dalej tkwił jak ten cieć, a dziewczyna wraz z nim. Uważnie śledziła spojrzeniem trenera, czekając na to co będzie.
Bo będzie co ma być.
Keruru
Keruru
Liczba postów : 22
Data rejestracji : 04/04/2013

Skąd : Kraków

Identification Number
HP:
Koszary - Page 3 9tkhzk0/0Koszary - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 3 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Pon Maj 06, 2013 10:07 pm
Wszedł na teren koszar powolnym krokiem, a raczej został siłą wepchnięty przez tą falę, która w pośpiechu biegła za nim i niczym nie zatrzymany przez nikogo pociąg parła jednie do przodu. - Ale luda! – krzyknął na głos komentując obrazek jaki pojawił mu się przed oczami. Stłoczona masa w recepcji to było małe piwo i nic, w porównaniu z tym co działo się tutaj. Istne kłębowisko niczym rój owadów. Teraz dokładnie na własne oczy można było się przekonać i zobaczyć ilu saiyan tak naprawdę uczęszczało do akademii. Młody saiyanin gwizdnął z zachwytu, że tez ten budynek nas wszystkich pomieścił. Morze bujnych kruczoczarnych grzyw zdecydowanie dominowała w tym dziwnym, nietypowym zgromadzeniu ale dało się również zauważyć że sporą część stanowili również half-saiyanie którzy wyróżniali się na tle saiyan czystej krwi bogatą kolorystyką i różnorodnością włosów dając tłumowi swoisty nietypowy wygład. Wszyscy zebrani byli wyraźnie podenerwowani i nikt nie wiedział po co ich tutaj razem wszystkich stłoczono. Głośno komentowali zaistniałą sytuację dając upust złości w donośnych rozmowom i dywagacjach. Keruru bardzo powoli posuwał się do przodu i lawirował w tym tłumie szukając jakiegoś spokojnego miejsca dla siebie. Nikogo nie znał i czul się otoczony zewsząd . Wylękniony i znerwicowany. Już teraz wiedział czemu tak nie znosił się tłumu. Prawie czuł, że mimo otwartej przestrzeni robiło mu się słabo. Zdusił tą myśl jednak w zarodku i parł naprzód zastawiając się przez chwilę czy w akademii mają skrzydło szpitalne i wyspecjalizowany personel znający skuteczny sposób leczenia demophobii. Nagle poczuł, że stąpa po czymś dziwnie miękkim. Zatrzymał się i jego wzrok zszedł na dół. Dojrzał saiyani ogon, pod swoim butem. Szczęka opadła mu prawie do podłogi. Zatopiony w myślach nie wiedząc co robi przez przypadek, nastąpił jednemu uczestnikowi na ogon. Właściwie nie było w tym nic dziwnego wszyscy majtali ogonami na prawo i lewo w zdenerwowaniu więc nie był to jakiś niezwykły wyczyn. Ogon należał do half sayian o brązowcy znacznie przewyższającego Keruru, który spoglądał teraz na niego lekko zdenerwowanym wzrokiem. Keruru niczym oparzony, szybko zabrał nogę dając upragnioną wolność ogonowi. Z cichym „przepraszam, ja nie chciałem” zaczął się wycofywać i jak najszybciej mieszać się z tłumem. Jego niewielki wzrost okazał się w tym bardzo pomocny. Chyba jako jedyny z niewielu Keru trzymał ogon blisko siebie ciasno i mocno związany na tali. Blaze zawsze mu powtarzał, że to największa wada saiyan i że po ogonie bardzo łatwo można odczytać czyjeś emocje. Im trzyma się go bliżej ciała i nie pozwala mu się na swobodną reakcje tym trudniej było odczytać emocje danego saiyanina. I tak z twarzy Keruru dało się czytać jak z książki, wiec ogon nie odgrywał u niego ważnej roli, jeśli chodziło o emocje. Jednak chłopak karnie, zgodnie z poleceniem opiekuna, ani na chwilę nie rozwijał ogona. W końcu znalazł dogodne miejsce. Jacyś dwaj kadeci obok niego prowadzili gorącą dyskusję na temat jakieś laski stojącej niedaleko. Przekrzykiwali się jeden przez drugiego w jaki sposób i jakiej metody by użyć, by ją poderwać. Każdy kolejny nasuwany prze nich ł pomysł wydawał się mniej logiczny i bardziej głupszy. Świeżo upieczony kadet przewrócił oczami i spojrzał w tamtą stronę. Rzeczywiście w tłumie stała dziewczyna, kadetka . Wysoka, górowała nad niektórymi. Keru wyglądał przy niej prawie jak dziecko. Ani nazbyt szczupła, ani umięśniona. Miała blond krótko ścięte włosy i brązowe pełne życia oczy. Pewnie te cechy najbardziej hipnotyzowały i przyciągały wzrok zebranych w sali. Plaster na lewym oku, poobijana i gdzieniegdzie obandażowana. Albo wróciła z piekielnie ciężkiego treningu, albo dostała ostre baty podczas jakieś stoczonej przez nią walki. Wyraźnie zatopiona w myślach albo z całych sił starała się unikać niewybrednych seksistowskich komentarzy na swój temat, albo jakikolwiek temat. Kobiety były rzadkością w armii saiyańskiej, stanowiły nieliczną grupę, a ta do tego była halfką. Keru nie dziwił się zatem czemu budziła takie zainteresowanie i reakcje męskiej części. Uśmiechnął się patrząc w jej stronę, przypominała mu jego straszą siostrę. Ona uwielbiała farbować włosy na blond ku wściekłości i rozpaczy ojca. Z zamyślenia wyrwał go nagle głos, jakiegoś obcego brodatego saiyanina, który dość w lakoniczny sposób wyjaśnił zgromadzonym po co ich tutaj sprowadził. Zatem na planecie pojawiła się obca forma życia która kradła energię innych. To nie był doby znak, trzeba było teraz mieć się na baczności i mieć oczy dookoła głowy by nie paść ofiara tego pasożyta. Skoro wślizguje się w ciało ofiar i przejmuje nad nimi kontrolę można było go takim określeniem nazwać. Vegeta w niebezpieczeństwie? – chłopak zdziwił się podobnie jak pozostali zebrani, którzy zaczęli szeptać miedzy sobą. Chyba nad wyraz użyte słowa, oni sobie chyba żartują, i niepotrzebną panikę sieję. Widać było, że ci z góry naprawdę obawiają się tej obcej istoty. Albo nie wiedzą jak się tego pozbyć, albo jak z tym walczyć, dlatego nakazują tak daleko idącą ostrożność i to wszystkim. Keruru spuścił głowę i westchnął. Znajomych nie miał zatem ciężko mu będzie określić czy dana osoba została zainfekowana czy też nie. Przemawiający donośnym, poważnym głosem saiyanin nagle zamilkł potem puścił niewybredną wiązankę z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu. Jego wzrok padł prosto na stojącego jakieś 200 m od Keruru kadeta. Wydarł się na niego i wydał mu rozkaz by tamten ruszył dupę w troki i natychmiast szedł do szpitala, bo coś tam, bo ktoś tam. Keruru nie za bardzo zrozumiał jak zresztą i większość. Teraz jednak ponad setka oczu skierowana była w stronę tego biedaka który otrzymał rozkaz.
-Biedny - pomyślał Keruru współczując nieznajomemu kadetowi strasznie, że na oczach i spośród tłumu został w tak niewybredny sposób wybrany.


Ostatnio zmieniony przez Keruru dnia Pon Maj 06, 2013 10:50 pm, w całości zmieniany 2 razy
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Pon Maj 06, 2013 10:08 pm
Brodacz przez chwilę stał z założonymi na piersiach rękoma patrząc się surowym wzrokiem na wszystkich obecnych tutaj. Gdy kadet wysłany do lecznicy wyszedł trener włączył scouter by dopilnować, że idzie w dobrą stronę.

- Ta zasrana małpa zignorowała mój rozkaz i poszła do kwatery. Ku*wa! - przeklął siarczyście łapiąc scouter w rękę, a następnie zgniatając go. Chyba już wszyscy tutaj obecni wiedzieli, że gdy Blade natknie się na tego faceta to będzie miał ostro przekichane. Będzie dla niego najlepiej jak będzie omijał trenera szerokim łukiem. - Ty. - spojrzał tym razem na Vernila - Zapie*dalaj mi w podskokach do tego szpitala, jak pie*dolona sarenka z bajek disneya. JUŻ! - wrzasnął.

Brodaty trzasnął pięścią w otwartą dłoń. Nie miał zbyt przyjemnego wyrazu na twarzy dlatego nikt się nie odzywał, ani też nie wypytywał o nic bo obawiał się o własne kości.

- Tamten kadet najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy jak poważna jest sytuacja i leci sobie w kulki. Ogłaszam, że każdy, kto go spotka może bezkarnie walnąć go w mordę! A teraz rozejść się! - krzyknął tak by dotarło do wszystkich.- Ale wasza dziesiątka ma tutaj zostać - wskazał na pierwszy rząd kadetów, w którym znajdowali się Raz i Vivian oraz Keruru. Sam trener zaś udał się gdzieś bez słowa. Sala powoli zrobiła się pusta.

OOC
Colin, idź tam.
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Koszary - Page 3 9tkhzk0/0Koszary - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 3 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Wto Maj 07, 2013 12:47 pm
Stał na końcu. Co się mogło stać? Tłum był przed nim, wiadomo osobno bezpieczniej. Przynajmniej Vernil tak uważał. OD momentu, gdy poszedł na dziedziniec, na którym okazało się, że Vegeta rozpoczyna inwazje. Wtedy myślał, że idąc wśród sporej ilości wojowników nic się nie stanie. A jak to się skończyło? Dostał solidny łomot zakończony finezyjnym uderzeniem w brzuch z ogona Saiyana, który wcześniej kilkakrotnie potraktował go swoją twardą pięścią oraz splunął mu na twarz śmiejąc się, że pada. Teraz chłopak bogatszy o życiowe doświadczenie postanowił stać na uboczu. Nikomu nie wadził ani nikt nie wadził jemu. Spojrzał na wejście. Kolejna spora i to nawet bardzo spora grupa kadetów. Po jednym spojrzeniu łatwo można było domyślić się, że są to nowe nabytki. Bo skąd mogłaby iść tak dużą grupka ludzi skoro Ci z koszar i z Sali są już na miejscu. Poza tym byli w większości niscy i młodsi od Vernila. Jeden z nich, chyba ten najniższy otworzył szeroko oczy, gdy zobaczył tych wszystkich wojowników. Brązowooki lekko uśmiechnął się pod nosem i spojrzał przed siebie. Ludzie coraz bardziej się denerwowali. Najwidoczniej nie tylko Vernil nie posiadał tej chwalebnej cechy, jaką jest cierpliwość. Jego ogon mimowolnie tańczył sobie za jego ciałem. Co się dziwić, dla Saiyana to jak luźna cześć ciała. Mogli nad nią panować, ale przeważnie to on wykonywał spokojne ruchy adekwatne akurat do uczuć wojownika. Pech chciał, że dokładnie ten sam niski Saiyan, który podziwiał ilość osób w koszarach, szedł akurat przed siebie a brązowy ogon Halfa wpadł mu pod but. Chłopak złowrogo spojrzał na malca, zmierzył go całego wzrokiem i uniósł rękę w górę… Przynajmniej tak to wyglądało w myślach chłopaka. Czasami miał tak, że w jego głowie ukazywał się obraz tego, co mógłby zrobić w różnych sytuacjach, lecz ten nie był do tego zdolny. Tak na prawdę to, gdy Kadet nadepnął mu na ogon, to, Vernil błyskawicznie ukucnąłby wyjąć spod buta swój ogon. Strach byłoby pomyśleć, co stałoby się gdyby kiedyś nie odbył treningu na wzmocnienie właśnie tej części Saiyanskiego ciała. Pewnie siły opuściłyby go i padł jak długi przed małym wojownikiem. Spojrzał w górę prosto w twarz niskiego oprawcy. Ten po wzięciu nogi odparł tylko krótkie „przepraszam nie chciałem” i zaczął się cofać.

-Spokojnie to była moja wina. Nie powinienem nim tak machać na lewo i prawo-powiedział a z jego twarzy nie znikał serdeczny uśmiech. Mimo to Kadecik chyba był tak samo nieśmiały jak Vernil. Odszedł nieco dalej. Z twarzy Brązowowłosego przez chwile nie znikał uśmiech nawet kiedy już patrzył przed siebie. Spojrzał w ziemię, znów zaczął rozmyślać co się tutaj dzieje. Skoro nawet tych prawdopodobnie nowych kadetów przysyłają to chyba nie musi być coś pilnego. Długo nie czekał, jego twarz raptownie poderwała się gdy ktoś wyszedł wreszcie przed tłum i uciszył wszystkich głośnym i zdecydowanym słowem „Cisza”. I stało się tak jak „poprosił”. Nikt nawet nie pisnął. Zaczął wygłaszać swoją mowę. Najpierw jeszcze raz skupił na sobie uwagę mówiąc, że Vegeta jest w niebezpieczeństwie.

-O cholera, aż tak źle?-skomentował w myślach Vernil a po tym z jeszcze większą uwagą wsłuchiwał się w to co ma trener do powiedzenia. Mówił o jakiś potworze który atakuje ludzi i przejmuje ich siłę. Dopowiedział, że każda zmiana wśród naszych znajomych ma być meldowana.

-W tym momencie to dobrze, że nie mam ich zbyt wielu… Chyba poszukam Vivian i będę się z nią trzymał….-pomyślał chłopak. Znów rozejrzał się dokoła i wzniósł się w powietrze. Teraz dokładnie widział pierwszy rząd. Nagle głośny trzask na który chłopak zareagował wylądowaniem po ówczesnym sprawdzeniu czy nikt w miejscu gdzie stał nie macha ogonem. Dwaj Saiyanie wbiegli do koszar. Byli zdyszani co świadczyło o ich długim biegu bądź locie. Zdali raport trenerowi w którym mówili, że kapsuła Saiyańska wróciła na planetę z nieprzytomnym wojownikiem w środku. Trzeci wojownik który pełnił z nimi warte w tym momencie pilnuje tego nieprzytomnego w skrzydle szpitalnym. Po wysłuchaniu tego co powiedzieli dwaj wojownicy, cała uwaga chłopaka została skupiona na brodatym trenerze. Ten zaklął siarczyście i zacisnął pięści na tyle mocno, że żyły na nich wyszły an wierzch. Spojrzał na umięśnionego kadeta z pierwszego rzędu. Nakazał mu iść sprawdzić co się dzieję. Dał mu tylko dziesięć minut ku zdziwieniu Vernila. Jednak gdy ten z zadaniem przepychał się przez tłumy to Brązowowłosy wszystko na spokojnie przemyślał

-Chyba nie ma się co dziwić. Vegeta w niebezpieczeństwie. To może być jakiś znak. Nieprzytomny Saiyan? Chyba jakby takiego dorwali to zabiliby a nie wysyłali na naszą planetę. A sam chyba nie byłby w stanie tego zrobić skoro jest nieprzytomny. Chyba cieszę się, że to nie ja muszę tam iść, w końcu to może być ten potwór.... Wszystko działo się bardzo szybko. Trener jeszcze raz zaklął sobie by przekazać całemu tłumowi swoje zdenerwowanie zaistniałą sytuacją.



Nie minęło dużo czasu. Trener obserwował wszystkich kadetów. Jedni byli mniej, drudzy bardziej zdenerwowani. Brodaty który panował nad tłumem poprzestawiał coś w scouterze. Jego mina raptownie zmieniła się. Był zdenerwowany.

-Najwidoczniej Kadet którego wysłał na misje nie poszedł tam gdzie mu kazano.-dopowiedział sobie w myślach Vernil po słowach Trenera. Odwaga czy głupota? Nie nad tym było się teraz zastanawiać. Trener zdjął scouter z ucha i zgniótł go w ręce. Niejeden kadet marzy o czymś takim jak maszynkę mierząca poziom mocy a trener po prostu to zgniótł.

-Pewnie Ci wyżsi rangą mają tego na pęczki, że zdejmują sobie I niszczą. Może jakbym poprosił tatę to przyniósłby mi… Ale po co.. Jak zapracuje samemu na niego to będę mógł nosić scouter z dumą.-powiedział sam do siebie chłopak wewnątrz swojej głowy. Vernil patrzył na brodatego umięśnionego trenera. Na nie szczęście ich spojrzenia się spotkały. Trener powiedział tylko krótkie „ty” na które Half zareagował od razu i zaczął przepychać się przez tłum by podejść do pierwszego rzędu. Trener mówił, że teraz to właśnie brązowowłosy ma iść zobaczyć co jest nie tak z tym Saiyanem. Oczywiście nie powiedział tego jakoś normalnie tylko użył dziwnego porównania do „bajek Disneya”..

-Co to do cholery jasnej są bajki Disneya??-podsumował Vernil w myślach, a następnie zasalutował i powiedział krótkie „tak jest”. W tym czasie trener uderzył w otwartą dłoń a na jego twarzy pojawił się niemiły grymas. Vernil nie miał zamiaru robić tego samego co tamten wojownik. Postanowił wypełnić rozkaz. Odwrócił się w stronę wyjścia. Przez tłum ciężko było biec. Minął w nim Złotowłosą Ósemkę.

-Cześć-powiedział do koleżanki doprawiając to serdecznym uśmiechem. Szedł dalej by po paru metrach odwrócić się do niej jeszcze raz i spojrzeć an nią z tym razem z powagą na ustach. Nie było czasu. Trzeba było iść przed siebie. Tłum rozstępował się. Wśród niego spotkał także niskiego Kadeta który nadepnął mu na ogon. Do niego także się uśmiechnął na znak, że to co się stało to przypadek i mały na prawdę nie ma się czym przejmować. Drzwi było otwarte. Chłopak zacisnął ręce w pięści po czym energicznie ruszył przedramieniem do spowodowało, że z jego ciała zaczęła emanować biała aura. Ostatni raz spojrzał na tłum i na trenera który mówił o tym, że ktokolwiek spotka tamtego wojownika ma mu dać w pysk. Kara za niesubordynację. Dla tamtego okazała się nie najgorsza ale pewnie gdyby Vernil zawiódł to nie byłoby tak wesoło. Nakazał zostać wojownikom z pierwszego rzędu. To właśnie tam była Vivian i ten mały który otwarł szeroko oczy gdy zobaczył tych wszystkich kadetów z akademii. No cóż nie było czasu. Korytarze były puste Half zdecydował się na lot. Doskonale pamiętał drogę do skrzydła szpitalnego. To właśnie tam udał się pewnego razu z Ósemką po misji w spiżarni. Wtedy oboje byli w nienajlepszym stanie jednak to Vivian potrzebowała pomocy. Teraz nikt jej nie potrzebuje a i tak będzie trzeba udać się w tamto miejsce. Kto wie co go tam spotka.


Włosy Vernila powiewały. Ten leciał po pustych korytarzach.

-Kadeci w koszarach, szykuje sie coś dziwnego… Wojownicy z wyższą rana na podbojach. A ja muszę lecieć sprawdzić co się stało w skrzydle szpitalnym z nieprzytomnym wojownikiem który przybył w kapsule. Tamci dwaj wojownicy wyglądali na przejętych… Mam złe przeczucia…-myślał Vernil podczas drogi.

OCC:
z/t -> O tutaj, tutaj, TUTAJ!!
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 3 9tkhzk750/750Koszary - Page 3 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 3 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Wto Maj 07, 2013 8:56 pm
Tłumy kadetów. Co najmniej setka ogoniastych jak nie więcej znajdowała się teraz w Koszarach. Jakby dobrze nastawić ucha można było usłyszeć każdą możliwą wersję tego dlaczego ich tutaj zebrano. Teorie spiskowe, odwiedziny Króla, a nawet jakaś poważna misja. Cóż takie zebrania na pewno wpływały na niedoświadczonych i chcących szybko awansować kadetów. Raziel początkowo opierał się o ścianę lecz kolejna przybyła grupa kadetów zmusiła go do zmiany pozycji. Po kilku minutach, dwóch przepychankach znalazł się na samym przodzie tłumu tuż przed większością trenerów. Zastanawiał się ile jeszcze musi tutaj siedzieć wśród tej tłuszczy. Spojrzał w po bokach by zobaczyć swoje sąsiedztwo. Po jego prawej stronie stanęło kilku kadetów, którzy mało się nie porobili z egzaltacji jaką przeżywali. Raziel wydawał się zupełnie nie poruszony, a nawet z pewnym znudzeniem. Jedyne co mogłoby go zaskoczyć to pojawienie się tego Changelinga, jego matki, bądź samego króla. Z tych trzech opcji trzecia była najbardziej prawdopodobna. Samego króla widział tylko na ekranie podczas jego słynnego przemówienia. Jego ojciec czasami musiał się meldować w Pałacu Królewskim i opowiadał młodzieńcowi o mniej ważnych rzeczach. Kruczowłosy zastanawiał się ile jemu zajmie zdobycie rangi, dzięki której będzie mógł stanąć przed królem. Zapewne dość długo jednak teraz nie myślał o tym. Głównym celem szmaragdowookiego było odnalezienie i zabicie Changelinga o imieniu Xen. Kiedy skierował swój wzrok na lewą stronę dostrzegł tuż obok siebie blondwłosą Halfkę. Teraz mógł się jej dokładnie przyjrzeć. Była dość mocno poobijana, zaś jedno z jej brązowych oczu było zalepione plastrem. Wynik obserwacji był jeden. Ostra i bezpardonowa walka. Kolejną postacią jaką dostrzegł był Blade. Towarzysz Raziela widocznie próbował jakoś pogadać z dziewczyną jednak ta nie była w nastroju, albo zwyczajnie miała podobny charakter do Raza. W końcu gadanie kilkudziesięciu kadeckich gardeł przerwał jeden głośny ryk. Raziel podniósł oczy i jego wzrok napotkał znanego mu już koszarowego, który niedawno zlecił jemu i Blade’owi misję odnalezienia szpiega. Chłopak zastanawiał się czy ich misja jest przerwana czy też na chwilę obecną zamrożona. Bo zakończona na pewno nie. Kiedy brodaty zaczął opowiadać młody Saiyanin spiął się trochę. „Vegeta w niebezpieczeństwie? Pięknie i może jeszcze ta zgraja ma ją ochronić. Jeśli na to liczą to już może my się żegnać” pomyślał sarkastycznie chłopak, lecz słuchał dalej. Wiadomość o wrogu, który umie wchodzić w ciała poprzez rany nawet nie poruszyła chłopakiem. Każdego wroga można zniszczyć, wystarczy tylko odpowiednia siła. Jednak czuł, że może znajdować się w grupie ryzyka. Rany na dłoniach się jeszcze nie zasklepiły, przez mógł być łatwo zainfekowany. Jednak nie podda się bez walki. Jest Saiyaninem, a oni mają swój honor. Po chwili do koszar wpadli dwaj zmęczeni Saiyanie, którzy natychmiast podbiegli do koszarowego i zaczęli zdawać raport. Podobno jedyny ocalały z oddziału zwiadowczego właśnie wylądował i został zaprowadzony do szpitala. Kolejne wydarzenia poleciały jak lawina. Raziel nie wiedział jakim cudem ale to Blade z pośród setki kadetów został wybrany do tego, żeby sprawdzić stan rannego. Młodzieniec widział, że nie uśmiechała mu się ta misja ale cóż zrobić. Kompan chłopaka wyszedł dość szybkim krokiem, a kadeci zgromadzeni na Sali zaczęli znów szeptać. Kilku zaczęło nawet lewitować byle dojrzeć co się dzieje z przodu. Raziel obserwował zachowanie trenera koszar, gdyż on wydawał się najlepiej poinformowany. Po kilku minutach zaklął i zmiażdżył w dłoni i swój scouter. Oznaczało to jedno, Blade olał rozkaz. „Teraz to kolega ma przesrane” pomyślał szmaragdowooki po czym uśmiechnął się paskudnie. Jednak w następnie brodaty rozejrzał się w poszukiwaniu kolejnej ofiary, przepraszam ochotnika. Ryknął do jakiegoś kadeta by ten zapieprzał jak sarenka jakiegoś Disneya. A co ten Disney to już chyba inna bajka. Wszyscy trenerzy zgromadzeni na Sali wyglądali na dość zdenerwowanych przybyszem. „Jeśli nawet oni się boją, to kim jest ta istota” myślał chłopak. Nie dane mu jednak było myśleć nad tym, gdyż koszarowy ryknął ponownie żeby wszyscy kadeci się rozeszli i czekali na rozkazy. Dla Raziela był to sygnał by móc wreszcie pójść do swojej kwatery i trochę odpocząć, jednak los miał inny plan. Cały pierwszy szereg, w którym znajdował się młodzieniec musiał zostać. „Ani chwili spokoju” pomyślał podchodząc do trenera. Obok niego stała blondwłosa, zaś po jego prawej ustawił się inny kadet. Jedyne co zainteresowało w niskim kadecie szmaragdowookiego był ogon. Niecodziennie się widziało białe ogony. W ogóle się nie widziało ogonów innych niż brązowe. Jednak po chwili młodzieniec przestał się interesować resztą i stanął w odpowiedniej odległości od trenera, po czym wyprostował się i zasalutował. Trener był w paskudnym humorze, a Raz nie chciał dostać w pysk za brak szacunku.
Keruru
Keruru
Liczba postów : 22
Data rejestracji : 04/04/2013

Skąd : Kraków

Identification Number
HP:
Koszary - Page 3 9tkhzk0/0Koszary - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 3 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Wto Maj 07, 2013 9:43 pm
Kadet który został wyznaczony do zadania, stając na baczność sztywno zasalutował, potulnie spuścił głowę i jak najszybciej jak to było możliwe opuścił koszary. Przynajmniej uniknął wzroku setki oczy i niepotrzebnych pytań ze strony zgromadzonych. Wszyscy szemrali naokoło. Po jakieś chwili lotem błyskawicy do rzędu w którym stał Keruru, do jego uszu dotarła informacja, że w szpitalu przebywał jakiś saiyanin, który z misji wrócił nieprzytomny i zabrano go do skrzydła szpitalnego. Kadet, który wyszedł miał się dowiedzieć o jego stanie i wrócić w przeciągu 10 minut. Keruru niecierpliwie przestępował z nogi na nogę, rozglądając się na około bacznie by komuś znowu nieopatrznie nie nadepnąć na ogon. Mogli by już ich puści a nie trzymać tu niepotrzebnie. Czarnowłosy chciał rozpocząć już trening, ale widać los nie był mu przychylny ani łaskawy i jego trening się opóźniał. Brodacz stał przed nimi obserwując ich uważnie z surowym wzrokiem z założonymi na piersiach rękoma. Te dziesięć minut wlekły się niemiłosiernie. Keru westchnął głęboko, po czym prawie nie podskoczył do góry ze strachu kiedy brodaty starszy saiyanin przemawiający wcześniej do stłoczonej masy ryknął na całe gardło z wściekłością. Zaklął siarczyście zniszczył w drobny mak swój scouter. Twarz mężczyzny wyrażała najwyższa powagę, zatem informacja o stanie zdrowia tamtego była dość ważną informacją.
Jaka szkoda. - pomyślał świeżo upieczony kadet patrząc jak resztki urządzenia spadają na podłogę. Gdyby choć kilka części z tego pozostało mógłby sobie coś pozbierać i poskładać. Keruru uwielbiał bawić i grzebać w elektronice, a nie zawsze miał ku temu okazję. Ale scouter był doszczętnie zniszczony. Najwyraźniej wysłany kadet postanowił zignorować rozkaz, czemu brodacz dał upust w postaci gniewu i srogiemu zapewnieniu, że każdy kto go spotka może mu dać w mordę bez jakichkolwiek późniejszych sankcji. Keruru bardzo współczuł tamtemu kadetowi, który tak pochopnie nie wykonał polecenia, i postanowił udać chojraka, który może pozwolić sobie na wszystkie. Pewnie w najbliższym czasie czekała go sroga i surowa kara za brak posłuszeństwa i nieodpowiedzialną postawę. Zatem kolejny saiyanin został wylosowany do wykonania zadania. Był to tym razem brązowowłosy half, któremu Keruru nadepnął wcześniej na ogon. Ten pospiesznie i bez jakichkolwiek pytań i wdawania się w pyskówki biegiem opuścił koszary. Keruru zanotował sobie w głowie by jak tylko będzie miał okazjędowiedzieć się i zdobyć informacje na temat dwóch rzeczy: co to są sarenki i bajki Disneya. Te dwie rzeczy nurtowały jego umysł, ale nie na długo. Został bowiem wybrany z dziewięcioma innymi kadetami. Reszcie kazano się rozejść. Był tym wiele zdziwiony gdyż dopiero się zapisał kilka godzin temu, a już miał okazję otrzymać misję- zadanie, ba nawet się wykazać i zdobyć parę punktów. Z jednej strony go to przerażało bo nie czuł się jeszcze pewnie w akademii, a z drugiej ekscytowało jakie zadanie przygotowano dla tej grupki. Wśród dziesięciu wybranych osób była również dwójka kadetów, którzy szukali wcześniej skutecznego sposobu podrywu na śliczną blondynkę i teraz wyraźnie byli zadowoleni z przebiegu sytuacji. Akurat w wybranej grupie znalazła się uracza acz trochę pobijana i obandażowana halfka. Keru chciał podejść bliżej, przedstawić się zapytać się czy jej nic nie jest i w ogóle cokolwiek by zacząć rozmowę, ale jakoś nie miał śmiałości. Był też inny saiyanin, dużo wyższy od niego o kruczoczarnych włosach, które niczym skrzydło ptaka przysłaniało mu oczy. Dziwnie wpatrywał się w biały ogon czarnowłosego. Ciekawe czy go fascynował czy drażnił. Wyższy saiyanin podszedł do trenera i na baczność zaczął salutować. Keru twardo przełknął ślinkę i ściskając swój biały ogon mocniej wokół pasa czekał na rozwój wydarzeń.
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Koszary - Page 3 9tkhzk0/0Koszary - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 3 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Wto Maj 07, 2013 10:30 pm
Mijały minuty. Vivian nie poruszyła się z miejsca, oczekując na rozwój wypadków. Nie musiała długo czekać, bo kolejny ryk trenera rozdarł powietrze. Kadet, który niedawno ją zagadał zignorował polecenie wojownika. Nie poszedł do lecznicy, a do własnej kwatery… Za niesubordynacje czeka go pewnie coś gorszego niż szorowanie kibli. Lekceważenie poleceń nie było zbyt dobrym pomysłem, nie tylko z powodu kary. W końcu owa istota mogła w jakiś sposób dopaść Saiyana. Każdy samotny może być narażony na atak, niemożna być pewnym ścieżek w Akademii.
W oka mgnieniu wściekły trener wyznaczył nową osobę odpowiedzialną za sprawdzenie stanu zwiadowcy. Szczęśliwcem, czy też pechowcem, okazał się… Vernil. Zamyślona dziewczyna nie zauważyła chłopaka wcześniej. Dopiero gdy przedzierał się przez tłum do wyjścia, usłyszawszy przywitanie, uśmiechnęła się mimowolnie i skinęła mu głową. Żeby tylko był ostrożny. Z czymkolwiek kazano się im zmierzyć, muszą być bardzo uważni, i nie ma mowy tu o panoszeniu się samopas po korytarzach. Czy istota zabija osoby, których moc przejęła? Czy pozbawia ich siły? Kolejne pytanie bez odpowiedzi. Trenerzy chyba nie wiedzieli więcej, albo po prostu nie chcieli siać zbędnej paniki.
~Teraz co? Rozejść się? Tak po prostu? Niegłupi pomysł. Niech nas potworek zje wszystkich podczas snu, będzie bezboleśnie~
Ósemka miała nadzieję, że będzie mogła wrócić do kwatery, czy chociażby zawitać jeszcze do skrzydła szpitalnego pod błahym pretekstem. Szybko rozwiano jej pragnienia. Trener puścił całą zgraję wolno, karząc zostać tylko wybranej grupce. Nie trzeba mówić, że Vivian została wybrana. Wojownik opuścił ich natychmiast, a wśród kadetów zapanowała krępująca cisza.
Sytuacja nie malowała się dobrze. W każdym razie tłum stopniał do jednej setnej swojej objętości i dziewczyna mogła odetchnąć. Co prawda dalej nie czuła się za dobrze w takiej grupie, nie zamierzała jednak odejść gdzieś na bok. Sytuacja wymagała opanowania. Trudno stwierdzić czy Vivian jest osobą ogarniającą własny umysł, ale jedno jest pewne. Uciekać przed zadaniem nie będzie. Chociaż, gdyby trafiła się godzinka na drzemkę, to byłoby miło.
Axdra powtarzał, że nie należy odwracać się w tył. Jeśli już musisz, to tylko po to, by zmotywować się do dalszej drogi. Mówił też, by nigdy się nie poddawać, gdy chodzi o coś naprawdę ważnego. Pilnował własnych opinii, nie pozwalał z siebie kpić.
Vivian jakoś pozwalała robić z siebie ofiarę i nie spędzała dużo czasu na użalaniu się nad sobą. Bo ona to wytrzyma. Przetrzyma wszystko, a nawet jeśli upadnie to i tak wstanie. Chwalebne, czy godne naśladowania? Szczerze wątpiła. Za nic nie potrafiła odgadnąć motywacji jaką się posługiwała. Wyglądało na to, że już taka jest…
Lepiej byłoby, gdyby skupiła się na chwili obecnej.
Dziewczyna opuściła kołnierz, odsłaniając szyję i dwoma palcami dotknęła opatrunku. Minął wyznaczony czas, oko powinno być już wyleczone. Jednym, gładkim ruchem odkleiła plaster i wolno otworzyła lewą powiekę. Brązowe oko było jak nowe… To znaczy jak stare. Jakby nigdy wcześniej nie wbito w nie odłamka lustra. Potarła je lekko, przyzwyczajając do światła i rzuciła oszczędne spojrzenie na towarzyszących jej kadetów.
Dyskretnie, chociażby dla zorientowania, Vivian przyjrzała się innym. Wysoki kadet z zimnymi, zielonymi oczami i nieprzeniknioną twarzą, tak samo jak ona wyraźnie nie zamierzał zabierać głosu. Z prawej strony stał, o ironio, ten sam chłopak któremu wybiła wczoraj zęby. Co to, fatum? Będzie się na niego natykać co krok? On również nie wydawał się zadowolony z takiego obrotu spraw i akurat tego nie mogła mu mieć za złe. Jakaś dwójka sprzeczała się z boku, co jakiś czas rzucając w stronę kadetki spojrzenia. Nie zamierzała ingerować, chociaż czuła, że źle się to może skończyć. Pozostali wymieniali luźne zdania na temat zaistniałej sytuacji.
Kadetkę jednak zainteresował niski, żeby nie powiedzieć niziutki kadet. Chłopak ze zmierzwionymi czarnymi włosami, sięgający swoim wzrostem gdzieś do jej łokcia. Albo maluch zbłądził na koszary, albo nie pił mleka będąc dzieckiem. Rozglądał się spłoszony i jednocześnie żywo zainteresowany wszystkim naokoło. Wciąż miał na sobie cywilny strój, jakiś worek przewieszony przez ramię i niepewne spojrzenie. Wyglądał jak przestraszona małpka.
Odwróciła od niego wzrok, uśmiechając się w duchu nieświadomie, chociaż twarz pozostawała nieodgadniona. Czemu? Opis przyszedł jej do głowy sam, ale dobrze wiedziała, że tych słów użył do opisania dziewczyny Axdra, kiedyś, dawno...
Słysząc kroki, wyciągnęła dłonie z kieszeni i wyprostowała się. Jeszcze oberwałaby za nieodpowiednią postawę i brak szacunku do wojowników.
Sponsored content

Koszary - Page 3 Empty Re: Koszary

Powrót do góry
Similar topics
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito