Port
Wto Maj 29, 2012 11:54 pm
Port
Tutaj trafiają przeróżne statki kosmiczne rasy changeling oraz ich wysłanników. Dzięki temu miejscu zmiennokształtni mogą wysyłać swoich wojowników na inne planety w celu ich eksploracji czy podboju. Wszystkim zarządzają technicy, którzy znają się na rzeczy. Wieża kontrolna zawsze czuwa i rzadko kiedy wpuści nieproszonych gości, przeważnie to robią jak już prawie umierają z nudów. Niezidentyfikowane statki kosmiczne zostają zniszczone przez potężne działa, oni nie lubią nieproszonych gości oraz tego, że ktoś im przerywa przejęcie planety Namek. Razem z kawałkiem Xenonu przybył tutaj jeden z najstarszych wojowników tej rasy, jest on mechanikiem a raczej złotą rączkom, która potrafi wszystko... nawet walczyć. Mimo to że jest w pierwszej formie ma szacunek u wielu wysoko postawionych Xenończyków, dzięki licznym przeżytym walką dla honoru fioletowego serca.
- Zanim wylądujesz tutaj Twój statek musi zostać przeskanowany przez wieżę kontrolną,
- Tutaj dostaniesz swój własny statek by imię bohatera było znane w całym kosmosie,
- Możliwy handel (dobrze zagadasz wyjdziesz na plusie, wszystko zależy od kreatywności),
- To wyjątkowe miejsce dysponuje legendarnym Habarem - złota rączka (I Forma = 30K jednostek)
(o nim dowiesz się od npc, nie można pisać że się go znalazło)
- Miejsce dozwolone od drugiej formy albo za wyjątkami (rozkazy, misja itd)
- Zanim wylądujesz tutaj Twój statek musi zostać przeskanowany przez wieżę kontrolną,
- Tutaj dostaniesz swój własny statek by imię bohatera było znane w całym kosmosie,
- Możliwy handel (dobrze zagadasz wyjdziesz na plusie, wszystko zależy od kreatywności),
- To wyjątkowe miejsce dysponuje legendarnym Habarem - złota rączka (I Forma = 30K jednostek)
(o nim dowiesz się od npc, nie można pisać że się go znalazło)
- Miejsce dozwolone od drugiej formy albo za wyjątkami (rozkazy, misja itd)
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Port
Czw Maj 30, 2013 11:51 pm
Wbiegłem do portu najszybciej jak się dało. Był to wielki port obsługujący i Lodowych i Słonecznych. Nie lubiliśmy się, lecz dalej należeliśmy do jednej społeczności, wiec nie dziwne że port mieliśmy wspólny. Ten nasz podział jest jak Lewica i prawica w rządzie Ziemskim, nie lubimy się, czasem któryś skoczy komuś do gardła ale w większości się tolerujemy.
Zapewne teraz było pełno changelingów na miejscu, bo ilu mogło się zarazić zanim zarządzili kwarantanne.
Szybko zacząłem się rozglądać i pytać przechodniów gdzie można otrzymać przydział do misji. Bardziej mnie też zastanawiało czy puszczą nas w kapsułach po kilku czy pojedynczo. Po kilku byłoby chyba lepiej ponieważ wzmocniłoby to szansę na sukces, z kolei jeśli polecielibyśmy solo to więcej planet moglibyśmy sprawdzić.
Zapewne teraz było pełno changelingów na miejscu, bo ilu mogło się zarazić zanim zarządzili kwarantanne.
Szybko zacząłem się rozglądać i pytać przechodniów gdzie można otrzymać przydział do misji. Bardziej mnie też zastanawiało czy puszczą nas w kapsułach po kilku czy pojedynczo. Po kilku byłoby chyba lepiej ponieważ wzmocniłoby to szansę na sukces, z kolei jeśli polecielibyśmy solo to więcej planet moglibyśmy sprawdzić.
Re: Port
Pią Maj 31, 2013 8:57 pm
Nie trzeba było być geniuszem by domyślić się, gdzie Jaszczury nie zarażone tajemniczym wirusem mają się zebrać. Blisko 30 przedstawicieli tej rasy stało w szeregu, a wokół nich w dwóch rzędach na przeciwko siebie rozstawione były kapsuły kosmiczne. Gdy tylko Frost dołączył do grupy, rozpoczął się przydział. Na początek wybierane były 2-3 osobowe odziały, które leciały najwyraźniej w bardziej niebezpieczne zakątki galaktyki. W ten sposób zajęcie otrzymało 2/3 wojowników. Pozostała dziesiątka, w której znajdował się Frost miała lecieć na przydzielone im planety samotnie.
- Falkor! - zawołał strażnik nadzorujący tę operację, do pierwszego z prawej ogoniastego. Wręczył mu scouter, oraz wskazał kapsułę. Pozostałe instrukcje otrzymał od jakiegoś wyższego rangą żołnierza na osobności.
- Bistral! Utormus! Marodonez! Ziemia! - rzekł do Frost'a, rzucając mu do rąk znane urządzenie do pomiaru mocy, komunikacji, oraz paru innych przydatnych rzeczy.
Ogoniasty podszedł do swojej kapsuły. Znajdował się przy niej jakiś wysoki, umięśniony osobnik.
- Lecisz na planetę o nazwie Ziemia. Twoim zadaniem jest przywiezienie stamtąd materiałów, które pomogą naukowcom sporządzić antidotum na szalejącego u Nas wirusa. Dokładne instrukcje otrzymasz po wylądowaniu. Wsiadasz do kapsuły, wciskasz przycisk startu i lecisz, koordynaty masz automatycznie zaprogramowane, nie polecisz w żadne inne miejsce. I nie zapomnij o autoryzacji, włączasz mikrofon i prosisz o zgodę na opuszczenie planety lub lądowanie na niej. Numer Twojej kapsuły to 77-342. Powodzenia.
Większość Jaszczurów zdążyła już wystartować, w porcie pozostali już tylko Ci, którzy przydział otrzymali jako ostatni. Wszędzie wokół latały pojazdy kosmiczne. Doskonała organizacja zapobiegała wypadkom.
OCC:
Lecisz na Ziemię Scouter - pomiar do 7 tysięcy jednostek, powyżej tej granicy wybucha.
- Falkor! - zawołał strażnik nadzorujący tę operację, do pierwszego z prawej ogoniastego. Wręczył mu scouter, oraz wskazał kapsułę. Pozostałe instrukcje otrzymał od jakiegoś wyższego rangą żołnierza na osobności.
- Bistral! Utormus! Marodonez! Ziemia! - rzekł do Frost'a, rzucając mu do rąk znane urządzenie do pomiaru mocy, komunikacji, oraz paru innych przydatnych rzeczy.
Ogoniasty podszedł do swojej kapsuły. Znajdował się przy niej jakiś wysoki, umięśniony osobnik.
- Lecisz na planetę o nazwie Ziemia. Twoim zadaniem jest przywiezienie stamtąd materiałów, które pomogą naukowcom sporządzić antidotum na szalejącego u Nas wirusa. Dokładne instrukcje otrzymasz po wylądowaniu. Wsiadasz do kapsuły, wciskasz przycisk startu i lecisz, koordynaty masz automatycznie zaprogramowane, nie polecisz w żadne inne miejsce. I nie zapomnij o autoryzacji, włączasz mikrofon i prosisz o zgodę na opuszczenie planety lub lądowanie na niej. Numer Twojej kapsuły to 77-342. Powodzenia.
Większość Jaszczurów zdążyła już wystartować, w porcie pozostali już tylko Ci, którzy przydział otrzymali jako ostatni. Wszędzie wokół latały pojazdy kosmiczne. Doskonała organizacja zapobiegała wypadkom.
OCC:
Lecisz na Ziemię Scouter - pomiar do 7 tysięcy jednostek, powyżej tej granicy wybucha.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Port
Pią Maj 31, 2013 9:33 pm
Gdy wszedłem do portu zmarszczyłem brew. Było nas cholernie mało tu. Dużo przedstawicieli musiało być teraz chorym. Rzeczywiście, w tyle osób nie zdołalibyśmy utrzymać naszej pozycji na Namek. Oczywiście pewnie sporo nas zostanie tutaj. Nie można zostawić naszych placówek bez obsługi by wszystko działało jak należy.
ustawiłem się w szeregu i czekałem na swój przydział. Czułem się silny, jednakże niepokoiłem się teraz o swą rasę.
Wyrzuciłem szybko złe myśli z głowy. Changelingi były silne, najsilniejsze w całym kosmosie. Nikt nie mógł się z nami równać. Okazało się że lecę na planetę o nazwie Ziemia. Nigdy o niej nie słyszałem ale to nie było ważne.
Podszedłem do kapsuły i założyłem na oko scouter. Tyle się napracowałem by zdobyć to urządzenie, a koniec końców dostałem go za nic.
Wysłuchałem uważnie wszystkiego co mówił do mnie starszy stopniem, a na koniec zasalutowałem i wsiadłem do kapsuły. Znałem ten model. Wszak jakoś dolecieć na tę planetę wcześniej musiałem.
usadowiłem się wygodnie, podwijając ogon i zamknąłem klapę. Wcisnąłem przycisk "Start". Następnie włączyłem mikrofon i poprosiłem o zgodę na opuszczenie planety.
- Tutaj 77-342. proszę o pozwolenie na opuszczenie planety.
Następnie czekam na potwierdzenie. Gdy takie uzyskam sprawdzam ile zajmie mi lot i włączam stan kontrolowanego snu.
ustawiłem się w szeregu i czekałem na swój przydział. Czułem się silny, jednakże niepokoiłem się teraz o swą rasę.
Wyrzuciłem szybko złe myśli z głowy. Changelingi były silne, najsilniejsze w całym kosmosie. Nikt nie mógł się z nami równać. Okazało się że lecę na planetę o nazwie Ziemia. Nigdy o niej nie słyszałem ale to nie było ważne.
Podszedłem do kapsuły i założyłem na oko scouter. Tyle się napracowałem by zdobyć to urządzenie, a koniec końców dostałem go za nic.
Wysłuchałem uważnie wszystkiego co mówił do mnie starszy stopniem, a na koniec zasalutowałem i wsiadłem do kapsuły. Znałem ten model. Wszak jakoś dolecieć na tę planetę wcześniej musiałem.
usadowiłem się wygodnie, podwijając ogon i zamknąłem klapę. Wcisnąłem przycisk "Start". Następnie włączyłem mikrofon i poprosiłem o zgodę na opuszczenie planety.
- Tutaj 77-342. proszę o pozwolenie na opuszczenie planety.
Następnie czekam na potwierdzenie. Gdy takie uzyskam sprawdzam ile zajmie mi lot i włączam stan kontrolowanego snu.
Re: Port
Pią Maj 31, 2013 10:37 pm
Wieża kontrolna z pewnością była zajęta, tyle kapsuł jednocześnie opuszczało orbitę planety. Frost poczekał kilka minut na odzew, jego pojazd w tym czasie zataczał kręgi na portem. W końcu odezwał się czyjś głos. Bardzo szybko rzekł:
- 77-342, masz zgodę na opuszczenie planety. Bez odbioru.
Za małym okienkiem było widać masę bliźniaczo wyglądających kapsuł. Cały ten obraz przypominał nieco deszcz meteorytów.
OCC:
Odpisujesz krótko tutaj, następnie orbita Namek. Czekasz określoną ilość czasu (było w regulaminie ile) i piszesz na orbicie Ziemi. Następnie wyląduj na jakimś niezaludnionym obszarze i czekaj na mój odpis.
- 77-342, masz zgodę na opuszczenie planety. Bez odbioru.
Za małym okienkiem było widać masę bliźniaczo wyglądających kapsuł. Cały ten obraz przypominał nieco deszcz meteorytów.
OCC:
Odpisujesz krótko tutaj, następnie orbita Namek. Czekasz określoną ilość czasu (było w regulaminie ile) i piszesz na orbicie Ziemi. Następnie wyląduj na jakimś niezaludnionym obszarze i czekaj na mój odpis.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Port
Pią Maj 31, 2013 10:53 pm
Uśmiechnąłem się pod nosem słysząc komunikat o pozwoleniu. Ciekawiła mnie jaka to bedzie planeta. Na razie jednak musiałem udać się na orbitę. W sumie nie miałem zbyt dużo do roboty. Wszystko było zaprogramowane i ważne było by nic nie ruszać. Przez wizjer widziałem jak oddalam się z planety w przestrzeń kosmiczną.
Rozsiadłem się wygodniej i czekałem. Co jakiś czas trzeba było tylko zerkać czy wszystko jest w porządku.
Gdyby jednak te kapsuły były wadliwe to by ich tak masowo nie produkowali. Ufałem więc swojej i nie denerwowałem się zbytnio. Po prostu zaczynało mnie irytować to że tak długo bedę siedział bezczynnie.
z/t -> https://dbng.forumpl.net/t138-orbita#145
Rozsiadłem się wygodniej i czekałem. Co jakiś czas trzeba było tylko zerkać czy wszystko jest w porządku.
Gdyby jednak te kapsuły były wadliwe to by ich tak masowo nie produkowali. Ufałem więc swojej i nie denerwowałem się zbytnio. Po prostu zaczynało mnie irytować to że tak długo bedę siedział bezczynnie.
z/t -> https://dbng.forumpl.net/t138-orbita#145
- GośćGość
Re: Port
Wto Paź 08, 2013 8:29 pm
Krazgel wylądował w porcie, znów widział podobne do siebie postury, mimo to czuł się tutaj jakiś obcy, odczuwał to zło i agresje które emanowała od wielu wojowników. Na szczęście tutaj był neutralny i jeśli nie zaatakował kogoś nikt go nie tknie.
Życie jak zwykle odbywało się tu w pędzie, wojownicy szykowali się do walki i wyruszali grupami na podbój nowych planet, byli też tacy, którzy woleli samotne misje. Dało się tu spotkać dobrych changów lecz Ci raczej rzadko wylatywali stąd, raczej woleli walczyć o pokój z nameczanami. Krazgel miał zamiar udać się na Ziemię, o której opowiadał mu wódz, czuł że jego celem jest ochrona tej planety i przygotowanie mieszkających tam ludzi na wrogi atak z strony jego rasy. Wielu uznało by go za zdrajcę lecz changeling wybrał pokojowe rozwiązywanie konfliktów, w końcu jak udowodnili mu nameczanie od każdej rasy można się wiele nauczyć ..
Skierował się do niedużego centrum dowodzenia, a raczej hangaru by złożyć prośbę o przydzielenie pojazdu. Podszedł do strażnika, który zmierzył go srogim okiem, po czym poinformował o chęci przyjęcia pojazdu.
Przychodzę aby przydzielono mi statek.
Liczył, iż szybko otrzyma pozytywną odpowiedź i jak najszybciej będzie mógł ruszyć w drogę. Następnie spokojnie czekał na decyzję rozglądając się do o koła, nie wierzył, że znów jest wśród swoich, tych którzy go zdradzili...
Jeszcze tu wrócę.- myślał...
Życie jak zwykle odbywało się tu w pędzie, wojownicy szykowali się do walki i wyruszali grupami na podbój nowych planet, byli też tacy, którzy woleli samotne misje. Dało się tu spotkać dobrych changów lecz Ci raczej rzadko wylatywali stąd, raczej woleli walczyć o pokój z nameczanami. Krazgel miał zamiar udać się na Ziemię, o której opowiadał mu wódz, czuł że jego celem jest ochrona tej planety i przygotowanie mieszkających tam ludzi na wrogi atak z strony jego rasy. Wielu uznało by go za zdrajcę lecz changeling wybrał pokojowe rozwiązywanie konfliktów, w końcu jak udowodnili mu nameczanie od każdej rasy można się wiele nauczyć ..
Skierował się do niedużego centrum dowodzenia, a raczej hangaru by złożyć prośbę o przydzielenie pojazdu. Podszedł do strażnika, który zmierzył go srogim okiem, po czym poinformował o chęci przyjęcia pojazdu.
Przychodzę aby przydzielono mi statek.
Liczył, iż szybko otrzyma pozytywną odpowiedź i jak najszybciej będzie mógł ruszyć w drogę. Następnie spokojnie czekał na decyzję rozglądając się do o koła, nie wierzył, że znów jest wśród swoich, tych którzy go zdradzili...
Jeszcze tu wrócę.- myślał...
Re: Port
Pon Paź 14, 2013 10:36 pm
Wiele Changelingów. Wszyscy przepychali się, aby w końcu wyruszyć. Większość w ten sposób chciała spełnić swoje marzenia bądź cel. Do tych drugich należał Krazgel. Chciał nieść pomoc tym słabszym. Tym, którzy nie byli tak silni jak on. Był dobrą istotą.
-Statek tak? -powiedział Changeling. Był sporo niższy od Krazgela. Przedstawiał wyższą formę rozwoju. Długi ogon, głowa pozbawiona rogów. Na ramionach i nogach coś, co wyglądało jak naturalny pancerz. Podskoczył w górę i jednym palcem dotknął głowy przyszłego wędrowca.
-Okej, na Ziemię możesz lecieć. Ale na drugi raz mów gdzie chcesz lecieć. To ułatwi sprawę. Idź na koniec korytarza. Kapsuła o numerze HGX384. Wchodzisz do środka. Czekasz aż wystartujesz. Wylądujesz na pustkowiu. A i jeszcze jedno. Postaraj się sie, zdać raport po wylądowaniu. Albo... -Zawiesił głos na chwilę. Odwrócił się i wręczył Krazgelowi cholokomputer - zdawaj raporty. Tak często jak będziesz mógł. Pisz, co sie dzieje na ziemi. Opisuj aktualny klimat, zagrożenia i takie tam. Tymczasem bywaj. Mam sporo pracy. Powodzenia -powiedział delikatnie uśmiechając się.
Po tym jak Krazgel zajął miejsce, poczekał może pięć minut i wystrzelono go w atmosferę...
OCC:
Jeszcze raz sorki za opóźnienie.
Wybierz sobie jakieś pustkowie gdzie wyląduje kapsuła.
-Statek tak? -powiedział Changeling. Był sporo niższy od Krazgela. Przedstawiał wyższą formę rozwoju. Długi ogon, głowa pozbawiona rogów. Na ramionach i nogach coś, co wyglądało jak naturalny pancerz. Podskoczył w górę i jednym palcem dotknął głowy przyszłego wędrowca.
-Okej, na Ziemię możesz lecieć. Ale na drugi raz mów gdzie chcesz lecieć. To ułatwi sprawę. Idź na koniec korytarza. Kapsuła o numerze HGX384. Wchodzisz do środka. Czekasz aż wystartujesz. Wylądujesz na pustkowiu. A i jeszcze jedno. Postaraj się sie, zdać raport po wylądowaniu. Albo... -Zawiesił głos na chwilę. Odwrócił się i wręczył Krazgelowi cholokomputer - zdawaj raporty. Tak często jak będziesz mógł. Pisz, co sie dzieje na ziemi. Opisuj aktualny klimat, zagrożenia i takie tam. Tymczasem bywaj. Mam sporo pracy. Powodzenia -powiedział delikatnie uśmiechając się.
Po tym jak Krazgel zajął miejsce, poczekał może pięć minut i wystrzelono go w atmosferę...
OCC:
Jeszcze raz sorki za opóźnienie.
Wybierz sobie jakieś pustkowie gdzie wyląduje kapsuła.
- GośćGość
Re: Port
Wto Paź 15, 2013 7:33 pm
Krazgel był zaskoczony umiejętnością jaką posiadał chang, miał nadzieję, że przez przypadek nie ujawnił gdzie był i co robił ani gdzie znajduję sie wioska nameczan. Widocznie fakt, iż myślał o ziemi ukrył jego większą wiedzę...
Changeling otrzymał cholokomputer, miał za zadanie zdawać raporty, musiał się jakoś z tego wykręcić ale było już za późno, na szczęście osobnik który go wyposażył zaznaczył że tak często jak będzie mógł....
Krazgel skierował się na koniec korytarza, odnalazł kapsułę o numerze HGX384 z drobnym problemem gdyż statków było naprawdę dużo. Rozsiadł się wygodnie, zamknął kapsułę następnie czekał na start. Myślał już o nowej planecie, ciekawy jaka ona jest.
Minęła chwila i kapsuła została wystrzelona z niesamowitą prędkością w powietrze, na panelach pojawiły się koordynaty "Ziemia" ...
z/t Orbita
Changeling otrzymał cholokomputer, miał za zadanie zdawać raporty, musiał się jakoś z tego wykręcić ale było już za późno, na szczęście osobnik który go wyposażył zaznaczył że tak często jak będzie mógł....
Krazgel skierował się na koniec korytarza, odnalazł kapsułę o numerze HGX384 z drobnym problemem gdyż statków było naprawdę dużo. Rozsiadł się wygodnie, zamknął kapsułę następnie czekał na start. Myślał już o nowej planecie, ciekawy jaka ona jest.
Minęła chwila i kapsuła została wystrzelona z niesamowitą prędkością w powietrze, na panelach pojawiły się koordynaty "Ziemia" ...
z/t Orbita
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Port
Pią Sty 17, 2014 3:42 pm
Wracał do domu, jego tętno jednak bardzo zwolniło. Nie miał siły się obudzić, nie miał siły się ruszyć. Wnętrze kapsuły całe było w krwi. Ta jednak w końcu wylądowała na odpowiednim miejscu w porcie Changelingów.
Nie jest to powrót bohatera, mimo iż wykonał zadanie to jego zdrowie pozostawiało wiele do życzenia. Bez profesjonalnej pomocy medycznej pewnie to by były jego ostatnie chwile.
Tam panował zapewne normalny ruch, ale skoro poprosił o wsparcie medyczne to pewnie oczekiwali już jego przybycia. Wojskowi jak i medycy czekali zapewne na raport którego szybko nie otrzymają.
Pilot był jednak nieprzytomny i nie mógł otworzyć kapsuły od wewnątrz. Dobrze że ci mieli kody do każdej z kapsuł i szybko otworzyli właz.
Zanim ktokolwiek zdążył zareagować Frost zsunął się z siedzenia prosto ziemię ciągle krwawiąc. W ręku kurczowo ściskał worek z zielskiem po które został wysłany. Nawet jeśli nie skojarzą go po wyglądzie to na pewno numer identyfikacyjny można przypisać do Frosta.
Nie jest to powrót bohatera, mimo iż wykonał zadanie to jego zdrowie pozostawiało wiele do życzenia. Bez profesjonalnej pomocy medycznej pewnie to by były jego ostatnie chwile.
Tam panował zapewne normalny ruch, ale skoro poprosił o wsparcie medyczne to pewnie oczekiwali już jego przybycia. Wojskowi jak i medycy czekali zapewne na raport którego szybko nie otrzymają.
Pilot był jednak nieprzytomny i nie mógł otworzyć kapsuły od wewnątrz. Dobrze że ci mieli kody do każdej z kapsuł i szybko otworzyli właz.
Zanim ktokolwiek zdążył zareagować Frost zsunął się z siedzenia prosto ziemię ciągle krwawiąc. W ręku kurczowo ściskał worek z zielskiem po które został wysłany. Nawet jeśli nie skojarzą go po wyglądzie to na pewno numer identyfikacyjny można przypisać do Frosta.
Re: Port
Nie Sty 19, 2014 2:17 pm
Zgoda na lądowanie została niemal natychmiast wydana. Port był niemal pusty, najwyraźniej większość żołnierzy wróciła już ze swoich misji, poza tymi którzy wylatywali naprawdę daleko. Frost był jednym z ostatnich. Czekała już na niego dwójka pobratymców. Gdy tylko kapsuła wylądowała i właz się otworzył, chwycili Jaszczura pod ramiona i wyciągnęli z pojazdu. Następnie zanieśli go prosto do Uzdrowiska. W między czasie jeden z nich wziął woreczek z roślinami.
- Najwyraźniej mu się udało. Trzeba to zanieść do Laboratorium. Swoją drogą skąd on wrócił?
- Z tego co mi wiadomo to z planety o nazwie Ziemia.
- Ziemia? I tam go tak urządzili? Chyba sam muszę się tam wybrać....
Po kilku minutach dotarli na miejsce. Odstawili ogoniastego, pozwalając by zajęli się nim medycy. Sami natomiast udali się do naukowców, by wręczyć im rośliny.
OCC:
Od razu piszesz tutaj --> https://dbng.forumpl.net/t79-uzdrowisko-hirysa. Post opisujący leczenie, regenerujesz HP i Ki na full. I jeszcze 20 pkt, upomnij się przy treningu
- Najwyraźniej mu się udało. Trzeba to zanieść do Laboratorium. Swoją drogą skąd on wrócił?
- Z tego co mi wiadomo to z planety o nazwie Ziemia.
- Ziemia? I tam go tak urządzili? Chyba sam muszę się tam wybrać....
Po kilku minutach dotarli na miejsce. Odstawili ogoniastego, pozwalając by zajęli się nim medycy. Sami natomiast udali się do naukowców, by wręczyć im rośliny.
OCC:
Od razu piszesz tutaj --> https://dbng.forumpl.net/t79-uzdrowisko-hirysa. Post opisujący leczenie, regenerujesz HP i Ki na full. I jeszcze 20 pkt, upomnij się przy treningu
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Port
Wto Mar 04, 2014 8:35 pm
Frost pamiętał drogę do Portu. Jego ostatnia i zarazem pierwsza wycieczka nie była zbyt przyjemna dla jego ciała jednakże dzięki niemu udało mu się pomóc jego Bazie wyjść z Zarazy. Musiał się do tego namęczyć, ale teraz wszystko pracowało bez przeszkód. Mimo zgryzu w obu bazach Port był strefą neutralną ponieważ ci którzy byli w kosmosie podczas wybuchu planety ciągle napływali, a tutaj nie było surowców by postawić drugą, a co gorsza bić się o tą. Przynajmniej tutaj doszli do porozumienia i w Porcie ogłoszono zakaz walk nie ważne jak jedni nie lubią drugich.
Frost wszedł do Portu, który nie był jakiś wielki. Ot kilkadziesiąt kapsuł, z kilkanaście statków, a wszystko to niezbyt zadbane. W końcu jaszczury miały problem z dostawami sprzętu, a ich obecny stan nie pozwalał na szybką produkcje jak przy ojczystej planecie. Po prostu brak tu fabryk i innych wytwórni i pewnie miną lata zanim uda im się postawić pierwszą. Chociaż pewnie nic nie postawią póki się nie pogodzą.
Duży jaszczur westchnął i razem z Haruką poszukali strażników Portu, Słonecznych. W porcie changi by się rozróżniać używali naszywek w kolorze żółtym i srebrnym. A następnie powiedział.
- Witam, zostaliśmy przydzieleni z bazy do zadania ZII28 przez Horna. Mam nadzieję że nie trafiliśmy pod zły adres nie?
Frost wszedł do Portu, który nie był jakiś wielki. Ot kilkadziesiąt kapsuł, z kilkanaście statków, a wszystko to niezbyt zadbane. W końcu jaszczury miały problem z dostawami sprzętu, a ich obecny stan nie pozwalał na szybką produkcje jak przy ojczystej planecie. Po prostu brak tu fabryk i innych wytwórni i pewnie miną lata zanim uda im się postawić pierwszą. Chociaż pewnie nic nie postawią póki się nie pogodzą.
Duży jaszczur westchnął i razem z Haruką poszukali strażników Portu, Słonecznych. W porcie changi by się rozróżniać używali naszywek w kolorze żółtym i srebrnym. A następnie powiedział.
- Witam, zostaliśmy przydzieleni z bazy do zadania ZII28 przez Horna. Mam nadzieję że nie trafiliśmy pod zły adres nie?
- GośćGość
Re: Port
Wto Mar 04, 2014 11:06 pm
Wolnym aczkolwiek niespiesznym krokiem podążyła za Frostem nie była w porcie, bo nie miała do tego okazji. Przez te dwa lata miała co innego na głowie niż zwiedzanie, ale co prawda znała większość miejsc na tej planecie. Codziennie można się uczyć czegoś nowego. Kiedy weszła do portu rozejrzała się po nim zaciekawiona, ale mimo starań nie dostrzegła niczego interesującego oprócz kilku kapsuł niedaleko. Kapsułom przyglądała się dłużej i z widocznym zaciekawieniem, ciekawił ją fakt, czy długo leci się na inna planetę choć bardziej intrygował ją fakt, czy może się urwać z tej planty. Po chwili ocknęła się z swoich przemyśleń słysząc głos Frosta, spojrzała na niego mrużąc lekko oczy, jednak nic nie powiedziała. Po chwili odeszła na koło metr stojąc bliżej jednej z zakurzonej kapsuły przetarła ręką kapsułę i zajrzała do środka, nie dostrzegła nikogo oprócz jednego siedzenia i jakiś kilkunastu przycisków, które miała w zasięgu wzroku. Na jej ustach pojawił się lekki uśmiech widząc coś nowego. Ciekawił ją fakt w jaki sposób kontroluje się to urządzenie.
Re: Port
Czw Mar 06, 2014 10:55 pm
Strażnicy portu zajęci byli rozmową, gdyż od dawna nikt się tu nie zjawił. Niechętnie oderwali się od tej czynności, lecz obowiązki wzywały. Jeden z nich podszedł do Frost'a, a po wysłuchaniu go zaczął sprawdzać na jakiejś liście numer zadania, oraz ich przydział. Przerwał jednak, gdy spostrzegł co robi Haruka.
- Hej Ty tam! - zawołał ponad ramieniem rozmówcy - łapy precz, bo coś zepsujesz. Pilnuj jej lepiej dobra? - to ostatnie powiedział już do Frost'a. Wreszcie znalazł instrukcje, które miał przekazać żołnierzowi - No dobra, udajecie się do sektora SN 2/16, nazwijmy do "zwiadem". Gdy dotrzecie na miejsce, meldujecie się Horn'owi, a on powie Wam co dalej.
Następnie wrócił do swych kumpli, którzy zaczynali właśnie tasować karty. Instrukcje były proste i nie wymagały większego tłumaczenia.
OCC:
Wspomniany sektor znajduje się tutaj --> https://dbng.forumpl.net/t341p100-rajski-las
- Hej Ty tam! - zawołał ponad ramieniem rozmówcy - łapy precz, bo coś zepsujesz. Pilnuj jej lepiej dobra? - to ostatnie powiedział już do Frost'a. Wreszcie znalazł instrukcje, które miał przekazać żołnierzowi - No dobra, udajecie się do sektora SN 2/16, nazwijmy do "zwiadem". Gdy dotrzecie na miejsce, meldujecie się Horn'owi, a on powie Wam co dalej.
Następnie wrócił do swych kumpli, którzy zaczynali właśnie tasować karty. Instrukcje były proste i nie wymagały większego tłumaczenia.
OCC:
Wspomniany sektor znajduje się tutaj --> https://dbng.forumpl.net/t341p100-rajski-las
- GośćGość
Re: Port
Nie Mar 09, 2014 2:35 pm
Dziewczyna stała i przypatrywała się szkłu i kilku przyciskom, które widziała w zasięgu wzroku. Kiedy Jakiś nieznajomy na nią krzyknął dziewczyna odwróciła się momentalnie i odeszła kilka kroków by posłuchać tego co ma do powiedzenia. Kiedy zakończył spojrzała na Frosta spod byka trochę obrażona faktem iż potraktowana jak dziecko. Po chwili jednak westchnęła cicho po chwili lekko wzbiła się w powietrze i nie bardzo wiedziała gdzie ma lecieć dlatego pomyślała, że zda się na intuicje, albo coś w tym rodzaju.
z.t
z.t
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Port
Nie Mar 09, 2014 2:36 pm
W sumie większość changelingów była żołnierzami. Wiedzieli też że to strefa neutralna dla obu baz ponieważ gdyby zaczęli się o nią bić to pewnie żadna ze stron by go nie dostała bo zostałby kompletnie zniszczony. Dlatego też strażnicy - miks Lodowych oraz Słonecznych nie mieli zbyt wiele do roboty na tym posterunku ponieważ Nameczanie raczej ich nie zaatakują, a nie ma tu innych inteligentnych istot które posiadają siłę przebicia.
Na wzmiance o Haruce Frost machnął tylko ręką.
- Jest żołnierzem, zna protokoły. Pewnie po prostu dawno nie była w kapsule, albo tęskni za Xeonem.
Naste pnie wysłuchał szczegółowych instrukcji. Ciekawe czemu Horn nie mógł im zlecić po prostu udania się na ten sektor. No ale żyć nie umierać.
- Haruka, idziemy. - rzekł szybko i ruszył w kierunku wyjścia z portu. - Mam nadzieję że umiesz latać bo to kawałek drogi.
Po tych słowach wzbił się w powietrze i zaczął lecieć w kierunku rejonu SN2/16.
z/t
Na wzmiance o Haruce Frost machnął tylko ręką.
- Jest żołnierzem, zna protokoły. Pewnie po prostu dawno nie była w kapsule, albo tęskni za Xeonem.
Naste pnie wysłuchał szczegółowych instrukcji. Ciekawe czemu Horn nie mógł im zlecić po prostu udania się na ten sektor. No ale żyć nie umierać.
- Haruka, idziemy. - rzekł szybko i ruszył w kierunku wyjścia z portu. - Mam nadzieję że umiesz latać bo to kawałek drogi.
Po tych słowach wzbił się w powietrze i zaczął lecieć w kierunku rejonu SN2/16.
z/t
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Port
Nie Kwi 03, 2016 1:11 pm
Time Skip Event Post – start 28.03.2016, koniec 03.03.2016 – sześć miesięcy w fabule.
OT – Uzdrowisko Hirysa.
Wprowadzenie:
Słońca ułożyły się w ładzie od najmniejszego do największego już po raz szósty, termin wystartowania kosmicznej podróży dobiegał końca. Rubinowe oczy ostatni raz zabłysły na widok tafli wody połyskującej w promieniach słońca. Tam dokąd lecieli życiodajnej cieczy mogło brakować. Różnorodność planet pośród czterech galaktyk wszechświata jest niezliczona, a każdy z cech charakterystycznych globów przyczynia się do zrodzenia złożonej formy życia. Nie musiał to być inteligentny byt o własnej wykształconej świadomości, ważne by ich użyteczność w największym ekosystemie tj. changellingów, spełniała wszelkie normy.
Inżynierowie podłączali komputery do metalicznych owadzich odnóży by sprawdzić ostatnie parametry statku, widząc ich zaciekłą walkę z czasem i szybko wciskane serie klawiszy dało się dostrzec, jak zawzięcie pragnęli by cała ekspedycja ruszyła bez szwanku. Magazynierzy również się nie ociągali ładując na statek ostatnie skrzynie ze wszelkiego rodzaju sprzętem. Wszystko mogło się przydać w przestrzeni kosmicznej, od zapasów pożywienia, po zapasowe części kończąc na skomplikowanych narzędziach i elektronice. Oczywiście nie mogło zabraknąć blasterów do dyspozycji dla oddziałów, choć Cryonetta sceptycznie spoglądała na ich rzekomą moc rażenia. W fregacie nikt nie potrzebował miotaczy mocy poza specjalnymi oddziałami ochotników. Większość porachunków załatwiane było przez zaawansowaną technologie obezwładniającą oraz naturalne zdolności bojowe żołnierzy, wliczając w to wysoki poziom opanowania energii własnej ki. Przeciętny wojownik fregaty parał się najmniej pięciokrotnością jej obecnej mocy bojowej, co przedstawiało ją w wyjątkowo marnym świetle. Zaś na owego kosmicznego karalucha, zastanie przeciętnego żołnierza o błahej mocy często nie przekraczającej nawet dwustu jednostek. Jedyne zdolności bojowe są rekompensowane właśnie przez pancerze oraz blastery. Większość z nich posiada także wyuczoną zdolność do latania, ale z jakichś bliżej nieokreślonych przyczyn nie potrafili dogłębnie opanować własnej ki, bądź wręcz jej nie posiadali.
Komunikat dotarł do wszystkich reprezentujących jakąkolwiek wartość na tej misji. Tak się złożyło, że choć nie reprezentowała zbytnio ze strony militarnej swoich walorów, to jednak jej stuletnia wiedza mogła się okazać wielce nieoceniona. Każdy, otrzymujący wiadomość audio miał się wstawić na mostek statku, trzeba było omówić szczegóły wyprawy oraz planu, jakim to zapewne się przechwalał sam Lord Ace. Z tego co dowiedziała się już na uzdrowiskach, plan zakładał zwykłą rozróbę gdzie w tym czasie większość ważniejszych osobistości zgromadzi się w jednym miejscu na okres paplaniny dyplomatycznej. Cóż, chyba nie wzięli pod uwagę, że z pierwszą oznaką agresji może być nieciekawie. Zapewne zmobilizują wojska, choć z pewnym opóźnieniem i wszystko będzie zależeć wyłącznie od tego, czy głównodowodzący osobiście zapędzi przedstawicieli planety w kąt dla zakładników.
Wszystkie informacje zostały przekazane, a nowo zdobyte informacje pozwoliły Cryo otworzyć nowy rozdział na rasę defensorów. Insektoidalne byty o humanoidalnych sylwetkach z zamiłowaniem do zaawansowanej technologii oraz sztucznego przekształcania środowiska w metaliczne odpowiedniki. Planeta o wysokiej, średniej temperatury powietrza czterdziestu do siedemdziesięciu stopni. Znaczne zanieczyszczenia powietrza poprzez silną industrializacje i likwidacje ostatnich okazów żyjących bytów naturalnych. W ciężkich stosunkach z tamtejszą rasą floran, pacyfistycznych istot roślinnych o niskim wzroście zmuszonych do walki oraz działań partyzanckich przeciwko potężnemu, zmechanizowanemu imperium Kykasha. Oba biologiczne typy obiektów zasługiwały na szczególną uwagę, z jednej strony lubujące pokój badyle o prawdopodobnie nadnaturalnych zdolnościach reprodukcyjnych, zaś z drugiej trzymający wszystko w kontroli, arystokratyczni, owadzi głupcy z zamiłowaniem inżynieryjnym. Jak floranie stanowili najwyżej świetną i tanią siłę roboczą, tak zapewne kilku osobników Kykasha mogłoby podzielić się wielką wiedzą na temat metalurgii.
Przygotowania były zakończone, pozostało jedynie ruszać w przestrzeń kosmiczną i liczyć, że nowa historia zapisze się w kartach, jako ewentualny sukces ekspansyjny.
Pierwszy miesiąc:
Niezmącona przestrzeń kosmiczna nie przyniosła zbytnich wrażeń, oceniany czas podróży to około trzech tygodni, co stanowiło nie lada krótki odcinek czasu. Vvien dziwiła się, że tak bogato rozwinięta cywilizacja nie zastała się jeszcze z działaniami militarnymi changellingów. Być może mieli ku temu większe powody, jak chodźmy przeliczenie zysku względem strat mogło okazać się zbyt ogromne. Od niedawna zakończył się wybuch wojny domowej na planecie Kykasha. To osłabiło znacznie systemy obronne oraz gospodarkę ekonomiczną zmechanizowanego globu, powoli przeistaczając leniwe i dobrze prosperujące społeczeństwo w ruinę zepsucia oraz desperacji. Zaczęli szukać kontaktu z zewnątrz mając na uwadze wsparcie ekonomiczne oraz pomoc w likwidacji resztek ruchu oporu w zamian za własną technologie. Cryonetta rozumiała związane z tym ryzyko, jednakże postanowili je podjąć i tak oto natrafili na ich nameczańską, jaszczurzą społeczność. Nie wiedzą jeszcze, jak akt desperacji zamieni się w kres ich cywilizacji.
Zarbina oraz Frezing pracowały wspólnie z magentową jaszczurką nad szkoleniem podstawowego oddziału łapaczy. Grupy jednostek przystosowanej do działań zwiadowczych oraz zniewalania to słabszych okazów biologicznych. Profesor nie powinien narzekać na dostawę istot, jakie to naprędce pokroi jego skalpel, ale mimo wszystko powinni zachować ostrożność. Brakowało sprzętu, a i do dyspozycji mieli tylko niewielki oddział szaraczków, stąd grupa z pewnością będzie potrzebowała dodatkowych działań dywersyjnych w celu osiągnięcia sukcesu. Na zbyciu mieli kilka miotaczy sieci energetycznych oraz lekkie pancerze do działań wywiadowczych. To co faktycznie potrzebowali to zaawansowane środki chemiczne pokroju; obezwładniających, hormonalnych. Kombinezony maskujące do działań nawet w otwartym terenie, jak również tłumiących wszelkie dźwięki na zewnątrz. Na koniec kilka silnych osobników, którzy nie straszne była sytuacja walki bezpośredniej. Poza Frezing nikt nie kwalifikował się do zdejmowania silniejszych oraz bogatszych okazów biologicznych. Zarbina została przeniesiona do oddziału szturmowego, stąd drogi Vvien oraz seledynowej panny prędko się rozeszły. Oby wiedzieli co robią, posyłając ich z tak ograniczonymi środkami.
Ostatni tydzień, pierwszego miesiąca opóźnił dotarcie do celu. Statek natknął się na podejrzaną stacje badawczą, która wydawała się na opustoszało. Wysłano oddział łapaczy jako alternatywę do działań zwiadowczych i to co zastali, to przekraczających ich technologie bunkier. Niestety systemy obronne zlikwidowały kilku potencjalnych kadetów i nie było szans na przedarcie się do środka. Ktokolwiek zbudował to miejsce, z pewnością przekraczał wiedzą wszelkie osiągnięcia jaszczurzej cywilizacji. Przybycie androida o dziwnym stroju z numerem 06 oraz coś na rodzaj czapeczki z daszkiem zmusiło oddział do odwrotu. Cryonetta wraz z Frezing we dwójkę wymieniali ciosy z blaszakiem skonstruowanym na obraz ziemianina. Nie tylko raczył swą nadnaturalną mocą powalając obydwie agresorski na łopatki, ale także raczył historią o pierwszej podróży kosmicznej kiedykolwiek dokonanej przez rasę ziemian. Pomyśleć, że zostały obite i pokonane przez osobnika tak prymitywnej rasy, tylko za sprawą tego, że geniusz możliwe ukrywający się w bunkrze przerobił go na cybernetycznego punka o nadnaturalnej mocy. Miały szczęście, że oszczędził im życie, stąd poza ciałem, ucierpiała jedynie duma.
Drugi miesiąc:
Kilku wyżej postawionych członków załogi nie ukrywało złości z powodu porażki mającej miejsce na stacji. Strata kilku ludzi oraz cennego czasu szła wyjątkowo nie na rękę, a ktoś w końcu będzie musiał wstawić się przed obliczem Lorda by zdać raport. W końcu statek dotarł do celu podróży, lądując na specjalnie wyznaczonej przez Kykasha, płycie kosmodromu. Centrum miasta nie było najlepszym miejscem do działań wojskowych, ale najwyraźniej istniała osobliwość mogąca wprowadzić dostatecznie chaosu, a żeby uśpić czujność owadziej społeczności. Plany geologiczne globu zaserwowały nie tylko cenne informacje dotyczące bogatych złóż różnorodnych metali, ale także po głębszej analizie ujawniły liczne systemy jaskiń stanowiących ostatnią namiastkę sił natury, tejże planety. Kontakt z partyzantami był kwestią pierwszego tygodnia, gdzie w tym czasie Lord Ace za wszelką cenę starał się doprowadzić do nieistniejącej ugody dyplomatycznej, a w efekcie opóźnić rozmowy przed ostateczną inwazją. Większość ikon reprezentujących arystokratyczne społeczeństwo zgromadziło się w Pałacu Harmonii i Nauki, jakże mylącej nazwie dla obecnego, skorumpowanego oraz tyranicznego podejścia do obywateli. Kilka scouterów wzmocniło Florian pozwalając im na bardziej precyzyjne działania i w efekcie atak na kilka ważniejszych placówek Kykasha. Pozostałe trzy tygodnie to była inwazja na mniejszą skalę, wpierw najważniejsze było zatrzymanie najważniejszych osobistości pod silną ręką Lorda, a w ten likwidacja systemów obronnych. Przeklęte insekty z powodu nasilonych działań rebeliantów, zostały zepchnięte do walki na dwóch frontach. Oddział łapaczy mógł się poszczycić zdradzieckimi działaniami, chwytając grupy kontaktowe obydwu ras w efekcie spowalniając ich działania wojenne oraz zyskując nowych niewolników.
Trzeci miesiąc:
Oddziały szturmowe Zarbiny połączyły się w działaniach z grupą zwiadowczą Vvien oraz Frezing. Wspólnymi siłami stosunkowo prędko zaczęły upadać pierwsze, większe miasta wspaniałej społeczności insektów. Znacznie osłabione środki do działania oraz błędy taktyczne pozwoliły bez większych strat zlikwidować potencjalne zagrożenia. Niestety to był nadal początek wojny, a przepływ informacji już objął cały glob. Inwazja changellingów miała oficjalnie miejsce, a to skłoniło do niedobitków władzy z poza Pałacu Harmonii i Nauki na przejście do kontrataku. W ostatnim tygodniu Florianie wraz z ludem Kykasha zrozumieli, kto jest prawdziwym wrogiem. Zawarli tymczasowy by rozprawić się z najeźdźcą o pragnieniu przejęcia ich planety. Dla pokazania siły nameczańskich changellingów, Vvien była świadkiem techniki Bakuhatsuha w wykonaniu Frezing. Pomyśleć, że jednym gestem można zmieść z powierzchni planety nawet wielkie metropolie uświadamiała Cryonette, jak wiele musiała jeszcze nauczyć i wzmocnić. Nie pozostawała z tyłu nabierając co raz więcej wojskowego doświadczenia, a poprzez bezpośrednie konfrontacje zwiększając swoją moc. Opanowanie prawidłowej kontroli ki było nie lada wyczynem, a każdego dnia sukces potrafił zamienić się w porażkę i na odwrót. Nic nie było przesądzone, dlatego działania na co raz większym froncie sprawiły, że trzeba było poważnie zastanowić się nad priorytetami. Podstawowa matma wojskowa zakładała, im bardziej rozproszone oddziały, tym mniej skuteczne na polu bitwy. Kluczem do sukcesu w tej wojnie było zniszczenie przeciwnika w zarodku, tym samym zgrupowanie sił na centrum dowodzenia budowanym pod wspólnym sztandarze ludu Kykasha oraz Florian.
Czwarty miesiąc:
Gospodarka oraz system wewnętrznego zarządzania planetą popadł w ruinę. Główne, większe ośrodki istniały już jedynie na papierze, a zwycięstwo mogło być na wyciągnięcie ręki. Głównodowodzący wrócił na statek z zadowoleniem, choć kto uważniej obserwował, widział nie lada niesmak na ustach Lorda. Cała inwazja powinna skończyć się w pierwszym miesiącu od przybycia, zamiast tego konflikt przeciągał się do trzeciego miesiąca. Najwyraźniej zbyt małe środki przeznaczone na tą ekspedycje przysporzyły strat w ludziach, a co za tym idzie zdolności militarne zaczęły spadać. Na planecie zostały już tylko niedobitki, ale oto z sąsiedniej planety przybył potężny wojownik. Luzacki demon o fioletowej karnacji i długich, podkręconych ku górze rogach najwyraźniej skupił jego uwagę na tym całym bajzlu. Przemierzał wiele planet szukając taniej rozrywki oraz okazji do skorumpowania istot o słabej woli. Lord najwyraźniej nie zamierzał fatygować się plugawą płotką, pozostawiając kwestie wyciągniętego z najmroczniejszych czeluści, zrelaksowanego knypa w rękach trzech wojowniczek. Frezing, Cryonetta oraz Zarbina wspólnie stawiły czoła ostatniemu zagrożeniu na drodze dominacji tejże planety. Doświadczenie bojowe i regularny trening w przerwach między kolejnymi starciami pozwoliły magentowej jaszczurce na opanowanie nowych umiejętności. Pierwszy raz jej spokój został stargany przez tak podłą i bezlitosną istotę. Podczas konfliktu nie uniosła ręki nawet na jedno dziecko, zabierając je zamiast tego na pokład statku. Przełożeni mieli mieszane uczucia do tego, by sprowadzać tak słabe istoty jako potencjalnych niewolników, ale Cryo doskonale wiedziała, że należycie wychowane i wykształcone dziecię pod opieką handlarzy niewolników, mogło stać się doskonałym materiałem na wartościowego sługę. Demon nikogo nie oszczędzał, siejąc strach w oczach wszystkich, których napotkał w tym dzieci i starców. Magentowa jaszczurka przeszła do ostatniego zrywu i z mocą towarzyszek oraz serii Renzoku Energy Dan wyuczonej przez Vvien. W końcu udało się odegnać potwora z planety zyskując na tym możliwość spokojnego kontynuowania najazdu.
Piąty miesiąc
Planeta oficjalnie została zdobyta, a powierzchnia wyczyszczona z wszelkiego życia. Pozostali mieszkańcy wyjałowionej Kykashy mogli cieszyć się zasłużonym pobytem za naenergetyzowanymi kratami. Zarbinie oraz Cryo zostały przydzielone obowiązki selekcji oraz katalogowania pojmanych istot. Czas relaksu i świętowania był nagli, zostawiając jedynie to słabsze oddziały na planecie przed poddaniem powierzchni ewentualnej terraformacji. Możliwe, że bogate złoża pozostałe na złupionej sferze staną się zarodkiem nowej, bogatej cywilizacji bądź fundamentem pod kolejną kolonie Changellingów.
Frezing oraz Cryonetta mogły pozwolić sobie na czas dla siebie, magentowa jaszczurka w towarzystwie różowej hybrydy ciężko trenowała, poddając czas medytacji oraz sparingowaniu się ze znacznie silniejszym przeciwnikiem. Ich relacje między sobą zaczęły się zacieśniać i to było kwestią czasu, kiedy po powrocie do domu ponownie by się spotkały. Jej zabawny oraz porywczy charakter współgrał ze spokojnym i lodowatym podejściem Vvien.
Zarbina również znalazła swoje miejsce pośród dwójki, ale jej seledynowa wielmożność zawsze musiała zasłaniać się dbaniem o własną cerę. Możliwe, że gdyby magentowa jaszczurka była w stanie zmienić nastawienie bagiennej istoty względem własnego wyglądu, a działań taktycznych. Niewykluczone, że gdyby Cryonetta wybiła się w randze, zrobiłaby wszystko, a żeby Zarbinę również spotkał ten zaszczyt. Tak wiele istot przejawiało oznaki potencjału w różnych dziedzinach, a tak niewiele miało okazje wybić się poza skorupę kadeta. Karygodne marnowanie zasobów ludzkich było coś, za co Vvien postawiła sobie cel. Arystokratyczne społeczeństwo changellingów nie może popełnić tego samego błędu, jak w większości zgładzony lud Kykasha.
Szósty miesiąc:
Powrót do nudnej, nameczańskiej planety przeszedł bez większych problemów. Wszyscy zasłużeni w boju zostali wyróżnieni przez samego Lorda Ace, ale czy taka nagroda kogokolwiek satysfakcjonowała? Niestety szara codzienność pozostawała pewne kwestie w słowach, wielu wspaniałych żołnierzy oddało życie, a wielu zostanie zapomnianych jako niewiele warte, zużyte zasoby. Ci którzy przetrwali, będą czekać na kolejną okazje do walki, ale czy ekspansywna idea powinna zakładać takie marnotrawienie środków? Obraz konfliktu Kykasha oraz Florian uświadomił jej, jak wielka rasa Changellingów przeobrażała się również w zdegenerowaną społeczność. Ich rodzinna planeta przestała istnieć, ale błędy popełniane z tegoż powodu nadal są kontynuowane. Jeśli ci, którzy oddają wszystko nie dostaną nic w zamian, ani nawet możliwości rozwoju. To w efekcie społeczeństwo może czekać kryzys w zasobach istot. Ostatni tydzień już miał miejsce na rodzimej planecie, bo tymże można było nazwać Namek. Zielony dom, oaza spokoju i niewyobrażalnej nudy. Cryonetta miała okazje bliższej współpracy z niedobitkami rasy Kykasha oraz Florian. Wtedy zaczęła spisywać historie ich społeczności, mając na uwadze, że błędy tych dwoje przedstawicieli odmiennych bytów, mogły być kluczem do poprawienia sytuacji między słonecznymi, a lodowymi. Plan zakładał wejście na wyższe stanowisko i…szybkie wchłonięcie bądź likwidacje jednej ze stron.
OoC:
- Nauka techniki Renzaku Energy Den.
- Trening.
- Świadek techniki Bakuhatsuha wykonanej przez Frezing.
OT – Uzdrowisko Hirysa.
Wprowadzenie:
Słońca ułożyły się w ładzie od najmniejszego do największego już po raz szósty, termin wystartowania kosmicznej podróży dobiegał końca. Rubinowe oczy ostatni raz zabłysły na widok tafli wody połyskującej w promieniach słońca. Tam dokąd lecieli życiodajnej cieczy mogło brakować. Różnorodność planet pośród czterech galaktyk wszechświata jest niezliczona, a każdy z cech charakterystycznych globów przyczynia się do zrodzenia złożonej formy życia. Nie musiał to być inteligentny byt o własnej wykształconej świadomości, ważne by ich użyteczność w największym ekosystemie tj. changellingów, spełniała wszelkie normy.
Inżynierowie podłączali komputery do metalicznych owadzich odnóży by sprawdzić ostatnie parametry statku, widząc ich zaciekłą walkę z czasem i szybko wciskane serie klawiszy dało się dostrzec, jak zawzięcie pragnęli by cała ekspedycja ruszyła bez szwanku. Magazynierzy również się nie ociągali ładując na statek ostatnie skrzynie ze wszelkiego rodzaju sprzętem. Wszystko mogło się przydać w przestrzeni kosmicznej, od zapasów pożywienia, po zapasowe części kończąc na skomplikowanych narzędziach i elektronice. Oczywiście nie mogło zabraknąć blasterów do dyspozycji dla oddziałów, choć Cryonetta sceptycznie spoglądała na ich rzekomą moc rażenia. W fregacie nikt nie potrzebował miotaczy mocy poza specjalnymi oddziałami ochotników. Większość porachunków załatwiane było przez zaawansowaną technologie obezwładniającą oraz naturalne zdolności bojowe żołnierzy, wliczając w to wysoki poziom opanowania energii własnej ki. Przeciętny wojownik fregaty parał się najmniej pięciokrotnością jej obecnej mocy bojowej, co przedstawiało ją w wyjątkowo marnym świetle. Zaś na owego kosmicznego karalucha, zastanie przeciętnego żołnierza o błahej mocy często nie przekraczającej nawet dwustu jednostek. Jedyne zdolności bojowe są rekompensowane właśnie przez pancerze oraz blastery. Większość z nich posiada także wyuczoną zdolność do latania, ale z jakichś bliżej nieokreślonych przyczyn nie potrafili dogłębnie opanować własnej ki, bądź wręcz jej nie posiadali.
Komunikat dotarł do wszystkich reprezentujących jakąkolwiek wartość na tej misji. Tak się złożyło, że choć nie reprezentowała zbytnio ze strony militarnej swoich walorów, to jednak jej stuletnia wiedza mogła się okazać wielce nieoceniona. Każdy, otrzymujący wiadomość audio miał się wstawić na mostek statku, trzeba było omówić szczegóły wyprawy oraz planu, jakim to zapewne się przechwalał sam Lord Ace. Z tego co dowiedziała się już na uzdrowiskach, plan zakładał zwykłą rozróbę gdzie w tym czasie większość ważniejszych osobistości zgromadzi się w jednym miejscu na okres paplaniny dyplomatycznej. Cóż, chyba nie wzięli pod uwagę, że z pierwszą oznaką agresji może być nieciekawie. Zapewne zmobilizują wojska, choć z pewnym opóźnieniem i wszystko będzie zależeć wyłącznie od tego, czy głównodowodzący osobiście zapędzi przedstawicieli planety w kąt dla zakładników.
Wszystkie informacje zostały przekazane, a nowo zdobyte informacje pozwoliły Cryo otworzyć nowy rozdział na rasę defensorów. Insektoidalne byty o humanoidalnych sylwetkach z zamiłowaniem do zaawansowanej technologii oraz sztucznego przekształcania środowiska w metaliczne odpowiedniki. Planeta o wysokiej, średniej temperatury powietrza czterdziestu do siedemdziesięciu stopni. Znaczne zanieczyszczenia powietrza poprzez silną industrializacje i likwidacje ostatnich okazów żyjących bytów naturalnych. W ciężkich stosunkach z tamtejszą rasą floran, pacyfistycznych istot roślinnych o niskim wzroście zmuszonych do walki oraz działań partyzanckich przeciwko potężnemu, zmechanizowanemu imperium Kykasha. Oba biologiczne typy obiektów zasługiwały na szczególną uwagę, z jednej strony lubujące pokój badyle o prawdopodobnie nadnaturalnych zdolnościach reprodukcyjnych, zaś z drugiej trzymający wszystko w kontroli, arystokratyczni, owadzi głupcy z zamiłowaniem inżynieryjnym. Jak floranie stanowili najwyżej świetną i tanią siłę roboczą, tak zapewne kilku osobników Kykasha mogłoby podzielić się wielką wiedzą na temat metalurgii.
Przygotowania były zakończone, pozostało jedynie ruszać w przestrzeń kosmiczną i liczyć, że nowa historia zapisze się w kartach, jako ewentualny sukces ekspansyjny.
- Do wglądu, przykładowi przedstawiciele::
Pierwszy miesiąc:
Niezmącona przestrzeń kosmiczna nie przyniosła zbytnich wrażeń, oceniany czas podróży to około trzech tygodni, co stanowiło nie lada krótki odcinek czasu. Vvien dziwiła się, że tak bogato rozwinięta cywilizacja nie zastała się jeszcze z działaniami militarnymi changellingów. Być może mieli ku temu większe powody, jak chodźmy przeliczenie zysku względem strat mogło okazać się zbyt ogromne. Od niedawna zakończył się wybuch wojny domowej na planecie Kykasha. To osłabiło znacznie systemy obronne oraz gospodarkę ekonomiczną zmechanizowanego globu, powoli przeistaczając leniwe i dobrze prosperujące społeczeństwo w ruinę zepsucia oraz desperacji. Zaczęli szukać kontaktu z zewnątrz mając na uwadze wsparcie ekonomiczne oraz pomoc w likwidacji resztek ruchu oporu w zamian za własną technologie. Cryonetta rozumiała związane z tym ryzyko, jednakże postanowili je podjąć i tak oto natrafili na ich nameczańską, jaszczurzą społeczność. Nie wiedzą jeszcze, jak akt desperacji zamieni się w kres ich cywilizacji.
Zarbina oraz Frezing pracowały wspólnie z magentową jaszczurką nad szkoleniem podstawowego oddziału łapaczy. Grupy jednostek przystosowanej do działań zwiadowczych oraz zniewalania to słabszych okazów biologicznych. Profesor nie powinien narzekać na dostawę istot, jakie to naprędce pokroi jego skalpel, ale mimo wszystko powinni zachować ostrożność. Brakowało sprzętu, a i do dyspozycji mieli tylko niewielki oddział szaraczków, stąd grupa z pewnością będzie potrzebowała dodatkowych działań dywersyjnych w celu osiągnięcia sukcesu. Na zbyciu mieli kilka miotaczy sieci energetycznych oraz lekkie pancerze do działań wywiadowczych. To co faktycznie potrzebowali to zaawansowane środki chemiczne pokroju; obezwładniających, hormonalnych. Kombinezony maskujące do działań nawet w otwartym terenie, jak również tłumiących wszelkie dźwięki na zewnątrz. Na koniec kilka silnych osobników, którzy nie straszne była sytuacja walki bezpośredniej. Poza Frezing nikt nie kwalifikował się do zdejmowania silniejszych oraz bogatszych okazów biologicznych. Zarbina została przeniesiona do oddziału szturmowego, stąd drogi Vvien oraz seledynowej panny prędko się rozeszły. Oby wiedzieli co robią, posyłając ich z tak ograniczonymi środkami.
Ostatni tydzień, pierwszego miesiąca opóźnił dotarcie do celu. Statek natknął się na podejrzaną stacje badawczą, która wydawała się na opustoszało. Wysłano oddział łapaczy jako alternatywę do działań zwiadowczych i to co zastali, to przekraczających ich technologie bunkier. Niestety systemy obronne zlikwidowały kilku potencjalnych kadetów i nie było szans na przedarcie się do środka. Ktokolwiek zbudował to miejsce, z pewnością przekraczał wiedzą wszelkie osiągnięcia jaszczurzej cywilizacji. Przybycie androida o dziwnym stroju z numerem 06 oraz coś na rodzaj czapeczki z daszkiem zmusiło oddział do odwrotu. Cryonetta wraz z Frezing we dwójkę wymieniali ciosy z blaszakiem skonstruowanym na obraz ziemianina. Nie tylko raczył swą nadnaturalną mocą powalając obydwie agresorski na łopatki, ale także raczył historią o pierwszej podróży kosmicznej kiedykolwiek dokonanej przez rasę ziemian. Pomyśleć, że zostały obite i pokonane przez osobnika tak prymitywnej rasy, tylko za sprawą tego, że geniusz możliwe ukrywający się w bunkrze przerobił go na cybernetycznego punka o nadnaturalnej mocy. Miały szczęście, że oszczędził im życie, stąd poza ciałem, ucierpiała jedynie duma.
Drugi miesiąc:
Kilku wyżej postawionych członków załogi nie ukrywało złości z powodu porażki mającej miejsce na stacji. Strata kilku ludzi oraz cennego czasu szła wyjątkowo nie na rękę, a ktoś w końcu będzie musiał wstawić się przed obliczem Lorda by zdać raport. W końcu statek dotarł do celu podróży, lądując na specjalnie wyznaczonej przez Kykasha, płycie kosmodromu. Centrum miasta nie było najlepszym miejscem do działań wojskowych, ale najwyraźniej istniała osobliwość mogąca wprowadzić dostatecznie chaosu, a żeby uśpić czujność owadziej społeczności. Plany geologiczne globu zaserwowały nie tylko cenne informacje dotyczące bogatych złóż różnorodnych metali, ale także po głębszej analizie ujawniły liczne systemy jaskiń stanowiących ostatnią namiastkę sił natury, tejże planety. Kontakt z partyzantami był kwestią pierwszego tygodnia, gdzie w tym czasie Lord Ace za wszelką cenę starał się doprowadzić do nieistniejącej ugody dyplomatycznej, a w efekcie opóźnić rozmowy przed ostateczną inwazją. Większość ikon reprezentujących arystokratyczne społeczeństwo zgromadziło się w Pałacu Harmonii i Nauki, jakże mylącej nazwie dla obecnego, skorumpowanego oraz tyranicznego podejścia do obywateli. Kilka scouterów wzmocniło Florian pozwalając im na bardziej precyzyjne działania i w efekcie atak na kilka ważniejszych placówek Kykasha. Pozostałe trzy tygodnie to była inwazja na mniejszą skalę, wpierw najważniejsze było zatrzymanie najważniejszych osobistości pod silną ręką Lorda, a w ten likwidacja systemów obronnych. Przeklęte insekty z powodu nasilonych działań rebeliantów, zostały zepchnięte do walki na dwóch frontach. Oddział łapaczy mógł się poszczycić zdradzieckimi działaniami, chwytając grupy kontaktowe obydwu ras w efekcie spowalniając ich działania wojenne oraz zyskując nowych niewolników.
Trzeci miesiąc:
Oddziały szturmowe Zarbiny połączyły się w działaniach z grupą zwiadowczą Vvien oraz Frezing. Wspólnymi siłami stosunkowo prędko zaczęły upadać pierwsze, większe miasta wspaniałej społeczności insektów. Znacznie osłabione środki do działania oraz błędy taktyczne pozwoliły bez większych strat zlikwidować potencjalne zagrożenia. Niestety to był nadal początek wojny, a przepływ informacji już objął cały glob. Inwazja changellingów miała oficjalnie miejsce, a to skłoniło do niedobitków władzy z poza Pałacu Harmonii i Nauki na przejście do kontrataku. W ostatnim tygodniu Florianie wraz z ludem Kykasha zrozumieli, kto jest prawdziwym wrogiem. Zawarli tymczasowy by rozprawić się z najeźdźcą o pragnieniu przejęcia ich planety. Dla pokazania siły nameczańskich changellingów, Vvien była świadkiem techniki Bakuhatsuha w wykonaniu Frezing. Pomyśleć, że jednym gestem można zmieść z powierzchni planety nawet wielkie metropolie uświadamiała Cryonette, jak wiele musiała jeszcze nauczyć i wzmocnić. Nie pozostawała z tyłu nabierając co raz więcej wojskowego doświadczenia, a poprzez bezpośrednie konfrontacje zwiększając swoją moc. Opanowanie prawidłowej kontroli ki było nie lada wyczynem, a każdego dnia sukces potrafił zamienić się w porażkę i na odwrót. Nic nie było przesądzone, dlatego działania na co raz większym froncie sprawiły, że trzeba było poważnie zastanowić się nad priorytetami. Podstawowa matma wojskowa zakładała, im bardziej rozproszone oddziały, tym mniej skuteczne na polu bitwy. Kluczem do sukcesu w tej wojnie było zniszczenie przeciwnika w zarodku, tym samym zgrupowanie sił na centrum dowodzenia budowanym pod wspólnym sztandarze ludu Kykasha oraz Florian.
Czwarty miesiąc:
Gospodarka oraz system wewnętrznego zarządzania planetą popadł w ruinę. Główne, większe ośrodki istniały już jedynie na papierze, a zwycięstwo mogło być na wyciągnięcie ręki. Głównodowodzący wrócił na statek z zadowoleniem, choć kto uważniej obserwował, widział nie lada niesmak na ustach Lorda. Cała inwazja powinna skończyć się w pierwszym miesiącu od przybycia, zamiast tego konflikt przeciągał się do trzeciego miesiąca. Najwyraźniej zbyt małe środki przeznaczone na tą ekspedycje przysporzyły strat w ludziach, a co za tym idzie zdolności militarne zaczęły spadać. Na planecie zostały już tylko niedobitki, ale oto z sąsiedniej planety przybył potężny wojownik. Luzacki demon o fioletowej karnacji i długich, podkręconych ku górze rogach najwyraźniej skupił jego uwagę na tym całym bajzlu. Przemierzał wiele planet szukając taniej rozrywki oraz okazji do skorumpowania istot o słabej woli. Lord najwyraźniej nie zamierzał fatygować się plugawą płotką, pozostawiając kwestie wyciągniętego z najmroczniejszych czeluści, zrelaksowanego knypa w rękach trzech wojowniczek. Frezing, Cryonetta oraz Zarbina wspólnie stawiły czoła ostatniemu zagrożeniu na drodze dominacji tejże planety. Doświadczenie bojowe i regularny trening w przerwach między kolejnymi starciami pozwoliły magentowej jaszczurce na opanowanie nowych umiejętności. Pierwszy raz jej spokój został stargany przez tak podłą i bezlitosną istotę. Podczas konfliktu nie uniosła ręki nawet na jedno dziecko, zabierając je zamiast tego na pokład statku. Przełożeni mieli mieszane uczucia do tego, by sprowadzać tak słabe istoty jako potencjalnych niewolników, ale Cryo doskonale wiedziała, że należycie wychowane i wykształcone dziecię pod opieką handlarzy niewolników, mogło stać się doskonałym materiałem na wartościowego sługę. Demon nikogo nie oszczędzał, siejąc strach w oczach wszystkich, których napotkał w tym dzieci i starców. Magentowa jaszczurka przeszła do ostatniego zrywu i z mocą towarzyszek oraz serii Renzoku Energy Dan wyuczonej przez Vvien. W końcu udało się odegnać potwora z planety zyskując na tym możliwość spokojnego kontynuowania najazdu.
Piąty miesiąc
Planeta oficjalnie została zdobyta, a powierzchnia wyczyszczona z wszelkiego życia. Pozostali mieszkańcy wyjałowionej Kykashy mogli cieszyć się zasłużonym pobytem za naenergetyzowanymi kratami. Zarbinie oraz Cryo zostały przydzielone obowiązki selekcji oraz katalogowania pojmanych istot. Czas relaksu i świętowania był nagli, zostawiając jedynie to słabsze oddziały na planecie przed poddaniem powierzchni ewentualnej terraformacji. Możliwe, że bogate złoża pozostałe na złupionej sferze staną się zarodkiem nowej, bogatej cywilizacji bądź fundamentem pod kolejną kolonie Changellingów.
Frezing oraz Cryonetta mogły pozwolić sobie na czas dla siebie, magentowa jaszczurka w towarzystwie różowej hybrydy ciężko trenowała, poddając czas medytacji oraz sparingowaniu się ze znacznie silniejszym przeciwnikiem. Ich relacje między sobą zaczęły się zacieśniać i to było kwestią czasu, kiedy po powrocie do domu ponownie by się spotkały. Jej zabawny oraz porywczy charakter współgrał ze spokojnym i lodowatym podejściem Vvien.
Zarbina również znalazła swoje miejsce pośród dwójki, ale jej seledynowa wielmożność zawsze musiała zasłaniać się dbaniem o własną cerę. Możliwe, że gdyby magentowa jaszczurka była w stanie zmienić nastawienie bagiennej istoty względem własnego wyglądu, a działań taktycznych. Niewykluczone, że gdyby Cryonetta wybiła się w randze, zrobiłaby wszystko, a żeby Zarbinę również spotkał ten zaszczyt. Tak wiele istot przejawiało oznaki potencjału w różnych dziedzinach, a tak niewiele miało okazje wybić się poza skorupę kadeta. Karygodne marnowanie zasobów ludzkich było coś, za co Vvien postawiła sobie cel. Arystokratyczne społeczeństwo changellingów nie może popełnić tego samego błędu, jak w większości zgładzony lud Kykasha.
Szósty miesiąc:
Powrót do nudnej, nameczańskiej planety przeszedł bez większych problemów. Wszyscy zasłużeni w boju zostali wyróżnieni przez samego Lorda Ace, ale czy taka nagroda kogokolwiek satysfakcjonowała? Niestety szara codzienność pozostawała pewne kwestie w słowach, wielu wspaniałych żołnierzy oddało życie, a wielu zostanie zapomnianych jako niewiele warte, zużyte zasoby. Ci którzy przetrwali, będą czekać na kolejną okazje do walki, ale czy ekspansywna idea powinna zakładać takie marnotrawienie środków? Obraz konfliktu Kykasha oraz Florian uświadomił jej, jak wielka rasa Changellingów przeobrażała się również w zdegenerowaną społeczność. Ich rodzinna planeta przestała istnieć, ale błędy popełniane z tegoż powodu nadal są kontynuowane. Jeśli ci, którzy oddają wszystko nie dostaną nic w zamian, ani nawet możliwości rozwoju. To w efekcie społeczeństwo może czekać kryzys w zasobach istot. Ostatni tydzień już miał miejsce na rodzimej planecie, bo tymże można było nazwać Namek. Zielony dom, oaza spokoju i niewyobrażalnej nudy. Cryonetta miała okazje bliższej współpracy z niedobitkami rasy Kykasha oraz Florian. Wtedy zaczęła spisywać historie ich społeczności, mając na uwadze, że błędy tych dwoje przedstawicieli odmiennych bytów, mogły być kluczem do poprawienia sytuacji między słonecznymi, a lodowymi. Plan zakładał wejście na wyższe stanowisko i…szybkie wchłonięcie bądź likwidacje jednej ze stron.
OoC:
- Nauka techniki Renzaku Energy Den.
- Trening.
- Świadek techniki Bakuhatsuha wykonanej przez Frezing.
Re: Port
Nie Kwi 17, 2016 10:18 pm
Scouter Cryonetty zapikał nagle, szkiełko zabłysło i w jej uchu rozbrzmiał być może znajomy głos.
- Staw się u mnie w przeciągu godziny. - to tyle, koniec.
Wiadomość poprzedzała pojawienie się mapy na zielonym szkiełku. Szkic przed jej oczami rozłożył się na trójwymiarowy rysunek, pokazując plan baz i łączące je tereny. Po chwili jedno miejsce zostało oznaczone czerwonym punktem.
OOC
Idziesz do Koszar
Wybacz, że krótko, muszę się rozkręcić.
- Staw się u mnie w przeciągu godziny. - to tyle, koniec.
Wiadomość poprzedzała pojawienie się mapy na zielonym szkiełku. Szkic przed jej oczami rozłożył się na trójwymiarowy rysunek, pokazując plan baz i łączące je tereny. Po chwili jedno miejsce zostało oznaczone czerwonym punktem.
OOC
Idziesz do Koszar
Wybacz, że krótko, muszę się rozkręcić.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach