Skalny Las
+12
Colinuś
Xanas
Kuro
April
Vita Ora
Reito
Red
KOŚCI
NPC.
Hazard
Ósemka
NPC
16 posters
Skalny Las
Wto Maj 29, 2012 11:41 pm
First topic message reminder :
Las zbudowany z kamieni, ulubione miejsce zwariowanych miłośników przyrody, wręcz fanatyków. Podobno widziane z lotu ptaka, kamyki układają się w zdanie, lecz w niezrozumiałym dla Saiyan języku.
Las zbudowany z kamieni, ulubione miejsce zwariowanych miłośników przyrody, wręcz fanatyków. Podobno widziane z lotu ptaka, kamyki układają się w zdanie, lecz w niezrozumiałym dla Saiyan języku.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Pon Lip 29, 2013 12:52 pm
Haz wziął sobie do serca słowa Trenera, chociaż i bez nich wiedział, że sporo ryzykował. Koniec końców udało mu się jednak opanować nową przemianę i to było najważniejsze. Po wyczerpującym treningu przyszła pora na przerwę, choć to jeszcze nie było koniec jak zapewniał dowódca. Każdy otrzymał po butelce wody i jakimś dziwnym naleśniku do jedzenia. Złotowłosy pierwszy raz widział coś takiego, lecz musiał przyznać iż było bardzo dobre. Podczas gdy trójka młodych Saiyan odpoczywała i zajadała się ze smakiem, przełożony wspomniał im jeszcze o finalnej transformacji Saiyan oraz połówek. A więc po SSJ3 jest jeszcze 4 stadium? Coś nieprawdopodobnego, jego moc musi być niezmierzona. Dla half'ów natomiast przeznaczona jest przemiana Mistic. Co ciekawe jedyną osobą, której na przestrzeni ostatnich 300 lat udało się opanować tę formę jest srebrnowłosy wojownik Hikaru, którego Hazard miał okazję poznać właśnie tu. Trzeba przyznać, że dostąpił zaszczytu.
Po skończonym posiłku przyszedł czas na drugą część treningu. I tu czekała na nich niespodzianka. Otóż dwójka Nashi miała nauczyć Vivian po jednej technice. Był to, jak powiedział Trener, pierwszy sprawdzian na wyższa rangę. Ciekawe było również to, że dziewczyna miała lecieć na swoją pierwszą misję na planetę o nazwie Ziemia - tę samą którą on ostatnio zwiedził. Przynajmniej będzie mógł podzielić się swą wiedzą z Vi. Na pierwszy ogień poszedł Altair. Haz zaczął zastanawiać się nad techniką i po chwili jego wybór padł na Zanzoken'a. Pech chciał, że czerwonooki również wybrał tę technikę. A więc musi kombinować dalej. Przyglądał się postępom Vivian. Musiał przyznać, że całkiem szybko opanowała sztukę iluzji. Pod koniec trenowała wraz z Alt'em i o mały włos nie trafiłaby czarnowłosego, pomimo iż znacznie ustępowała mu pod względem szybkości. Całkiem nieźle. Teraz przyszła pora na niego. Podjął już decyzję w kwestii nauki techniki. Przy okazji wpadł mu do głowy inny pomysł, lecz później zapyta o to Trenera. Zszedł na dół, minął się z Altair'em i stanął na przeciwko Ósemki.
- A więc zanim przejdziemy do treningu - zaczął - chciałbym powiedzieć Ci parę słów na temat planety Ziemia, gdyż tak się składa, że byłem tam jakiś czas temu. Jest to piękna planeta, przeważają ogromne zbiorniki wodne, oraz lasy. Klimat jest dużo łagodniejszy niż na Naszej Vegecie. Ciążenie jest tam 10x mniejsze, co znaczy, że będziesz się czuła 10x lżejsza. Całkiem przyjemne uczucie. Międzyinnymi z tego powodu Saiyan'ie są silniejszą rasą od Ziemian, dorastają w trudniejszych warunkach co przekłada się na ich siłę. Musisz jednak pozostać ostrożna, natknąłem się tam na co najmniej kilku bardzo silnych wojowników. Generalnie Ziemianie są pokojowo nastawioną rasą, lecz bądź czujna.
Zrobił krótką pauzę, podczas której zastanawiał się jak przekazać Vivian istotę umiejętności, której zamierzał ją nauczyć.
- W porządku, przejdźmy teraz do nauki techniki. Telekineza - powiedział głośno i wyraźnie - sztuka kontrolowania danego przedmiotu, a nawet osoby. Przydatna zarówno w walce jak i w zwykłych czynnościach. Z doświadczenia wiem, że jest również nieoceniona w sztuce przetrwania, co na pewno Ci się przyda. Cała sztuczka polega na wysłaniu niewidzialnej wiązki Ki, przez co oddziałujesz na każdą cząsteczką danego przedmiotu. Wymaga to dość dobrej kontroli Ki, lecz jestem pewien, że uda Ci się to opanować.
Haz spojrzał uważnie na kadetkę. Sam był niewiele od niej silniejszy, gdy uczył się telekinezy. Nie przyszło mu to łatwo, lecz w końcu dał radę.
- Okej, pokażę teraz jak to wygląda - podniósł dłoń nieco wyżej i skierował ją w stronę sporej wielkości kamienia leżącego nieopodal - skupiasz się na danym przedmiocie, starając się "otoczyć" go swoją energią - wokół dłoni złotowłosego pojawił się lekki zarys złotawej Ki - gdy w końcu Ci się to uda jesteś w stanie zrobić z nim co tylko chcesz - rozległ się trzask, gdy głaz oderwał się od podłoża i zawisł kilka metrów nad ziemią - góra, dół, prawa, lewa - kontynuował, a kamlot posłusznie poruszał się w danym kierunku, Odstawił go na swoje miejsce, po czym skierował palce w stronę Vivian - to samo można zrobić z przeciwnikiem.
Dziewczyna uniosła się o kilkadziesiąt centymetrów do góry. Haz przypomniał sobie właśnie chwile, gdy on sam został w ten sposób "przemieszczony" przez Hikaru. Niezbyt przyjemne uczucie, toteż nie zamierzył męczyć koleżanki zbyt długo. Odstawił ją z powrotem na ziemię i dodał:
- W zasadzie nie da się tego w żaden sposób uniknąć, lecz z przeciwnikiem dysponującym większą mocą zapewne mogą wystąpić pewne problemy. Lecz jeśli już przejmiesz kontrolę nad jego ciałem, możesz z nim zrobić co dusza zapragnie. Ja np. mogłem posłać Cię na tamte skały i okaleczyć, lecz z wiadomego powodu tego nie zrobiłem. W porządku, to chyba wszystko. Chyba, że masz jakieś pytania, jeśli tak to słucham.
Uśmiechnął się lekko, chcąc dodać Ósemce pewności siebie.
Po skończonym posiłku przyszedł czas na drugą część treningu. I tu czekała na nich niespodzianka. Otóż dwójka Nashi miała nauczyć Vivian po jednej technice. Był to, jak powiedział Trener, pierwszy sprawdzian na wyższa rangę. Ciekawe było również to, że dziewczyna miała lecieć na swoją pierwszą misję na planetę o nazwie Ziemia - tę samą którą on ostatnio zwiedził. Przynajmniej będzie mógł podzielić się swą wiedzą z Vi. Na pierwszy ogień poszedł Altair. Haz zaczął zastanawiać się nad techniką i po chwili jego wybór padł na Zanzoken'a. Pech chciał, że czerwonooki również wybrał tę technikę. A więc musi kombinować dalej. Przyglądał się postępom Vivian. Musiał przyznać, że całkiem szybko opanowała sztukę iluzji. Pod koniec trenowała wraz z Alt'em i o mały włos nie trafiłaby czarnowłosego, pomimo iż znacznie ustępowała mu pod względem szybkości. Całkiem nieźle. Teraz przyszła pora na niego. Podjął już decyzję w kwestii nauki techniki. Przy okazji wpadł mu do głowy inny pomysł, lecz później zapyta o to Trenera. Zszedł na dół, minął się z Altair'em i stanął na przeciwko Ósemki.
- A więc zanim przejdziemy do treningu - zaczął - chciałbym powiedzieć Ci parę słów na temat planety Ziemia, gdyż tak się składa, że byłem tam jakiś czas temu. Jest to piękna planeta, przeważają ogromne zbiorniki wodne, oraz lasy. Klimat jest dużo łagodniejszy niż na Naszej Vegecie. Ciążenie jest tam 10x mniejsze, co znaczy, że będziesz się czuła 10x lżejsza. Całkiem przyjemne uczucie. Międzyinnymi z tego powodu Saiyan'ie są silniejszą rasą od Ziemian, dorastają w trudniejszych warunkach co przekłada się na ich siłę. Musisz jednak pozostać ostrożna, natknąłem się tam na co najmniej kilku bardzo silnych wojowników. Generalnie Ziemianie są pokojowo nastawioną rasą, lecz bądź czujna.
Zrobił krótką pauzę, podczas której zastanawiał się jak przekazać Vivian istotę umiejętności, której zamierzał ją nauczyć.
- W porządku, przejdźmy teraz do nauki techniki. Telekineza - powiedział głośno i wyraźnie - sztuka kontrolowania danego przedmiotu, a nawet osoby. Przydatna zarówno w walce jak i w zwykłych czynnościach. Z doświadczenia wiem, że jest również nieoceniona w sztuce przetrwania, co na pewno Ci się przyda. Cała sztuczka polega na wysłaniu niewidzialnej wiązki Ki, przez co oddziałujesz na każdą cząsteczką danego przedmiotu. Wymaga to dość dobrej kontroli Ki, lecz jestem pewien, że uda Ci się to opanować.
Haz spojrzał uważnie na kadetkę. Sam był niewiele od niej silniejszy, gdy uczył się telekinezy. Nie przyszło mu to łatwo, lecz w końcu dał radę.
- Okej, pokażę teraz jak to wygląda - podniósł dłoń nieco wyżej i skierował ją w stronę sporej wielkości kamienia leżącego nieopodal - skupiasz się na danym przedmiocie, starając się "otoczyć" go swoją energią - wokół dłoni złotowłosego pojawił się lekki zarys złotawej Ki - gdy w końcu Ci się to uda jesteś w stanie zrobić z nim co tylko chcesz - rozległ się trzask, gdy głaz oderwał się od podłoża i zawisł kilka metrów nad ziemią - góra, dół, prawa, lewa - kontynuował, a kamlot posłusznie poruszał się w danym kierunku, Odstawił go na swoje miejsce, po czym skierował palce w stronę Vivian - to samo można zrobić z przeciwnikiem.
Dziewczyna uniosła się o kilkadziesiąt centymetrów do góry. Haz przypomniał sobie właśnie chwile, gdy on sam został w ten sposób "przemieszczony" przez Hikaru. Niezbyt przyjemne uczucie, toteż nie zamierzył męczyć koleżanki zbyt długo. Odstawił ją z powrotem na ziemię i dodał:
- W zasadzie nie da się tego w żaden sposób uniknąć, lecz z przeciwnikiem dysponującym większą mocą zapewne mogą wystąpić pewne problemy. Lecz jeśli już przejmiesz kontrolę nad jego ciałem, możesz z nim zrobić co dusza zapragnie. Ja np. mogłem posłać Cię na tamte skały i okaleczyć, lecz z wiadomego powodu tego nie zrobiłem. W porządku, to chyba wszystko. Chyba, że masz jakieś pytania, jeśli tak to słucham.
Uśmiechnął się lekko, chcąc dodać Ósemce pewności siebie.
- Ósemka
- Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Pon Lip 29, 2013 7:57 pm
Lwia część treningu prawdopodobnie za nią. Z wielgachnym naciskiem na słowo prawdopodobnie. Odkąd stopa Ósemki dotknęła skalistego podłoża, nauczyła się dwóch technik i w kolejce czekała trzecia. Mało który kadet miał szansę by tak poszerzyć swoją wiedzę, ale miało to swoją cenę. Nie mogła powiedzieć nie, cieszyła się z tych zdolności, choć okupywała je potem i pieczeniem mięśni. Trzymał ją na nogach wewnętrzny upór oraz zaciętość, bo o siłach nie było mowy. Z chęcią położyłaby się tak jak stała, na spękanej ziemi, ale nie było rady. Nauka czeka.
Wyprostowała się, słysząc kroki i głos Hazarda. Teraz to on przejął rolę nauczyciela. Vivian nie mogła zrozumieć lekkiego niepokoju, coś jak zadra czy drzazga w stanie ducha, gdy patrzyła na chłopaka. Zdarzały się jej dziwne przeczucia, raczej bardziej irytujące niż pomocne, chociaż…. Nieszczęśliwe się sprawdzały. Czy powinna mieć powody do wzmożonej czujności? Złootoki był sympatyczny i zaskakująco na Saiyana miły. Być może zwyczajnie ze zmęczenia kadetce mieszają się zmysły, to znaczy, bardziej niż zazwyczaj.
Uważnie wysłuchała wskazówek i rad. Fakt, że Hazard był już na Ziemi dał jej pewność, że nie zsyłają dziewczyny na same krańce piekieł. Osobiście sprawdzi dostępne informacje na temat błękitnej planety. A czujność… W Akademii zza każdego rogu może wyskoczyć osobnik pragnący wybić ci zęby za to, że oddychasz jego powietrzem. Z tym raczej nie będzie problemu, ale oczywiście, nie odpuści sobie. Ogromna czeluść zionie między teorią a praktyką.
Co do teorii…
Telekineza, zdolność przemieszczania obiektów i osób za pomocą Ki pomieszanej z siłą woli. Wymaga wielkiego nakładu sił wewnętrznych do kontrolowania energii. Ósemka poczuła jak chęci, które w niej pozostały wraz z całym zapałem opadają jak przekłuty balon, ale żaden mięsień nie drgnął na twarzy kadetki. Również oprócz cichego Ups gdy Nashi uniósł ją w powietrze, nie padło z jej ust.
Manipulowanie energią było jej słabym punktem. Wymykało się z rąk, nie umiała do końca nad mocą zapanować, a tu pojawia się technika polegająca wyłącznie na tym. Bądź co bądź, musiałaby się z tym zmierzyć, ale dlaczego właśnie teraz? Z drugiej strony marudzenie jeszcze nikomu żadnego pożytku nie przyniosło, dlatego Vivian wzięła się w garść.
- Nie mam pytań. – Wyprodukowała półuśmiech i zaczęła trening.
Niczyja wina, że opadała z sił. Znużenie psychiczne i fizyczne dodatkowo odpierało jej energię, ale zmusiła się do ćwiczeń. Jeśli się podda, to nigdy sobie tego nie wybaczy, a kto wie… Nie, musi wykrzesać z siebie jeszcze trochę entuzjazmu, no i sił, tego przede wszystkim.
Zaczęła od niewielkich przedmiotów, czyli od kamieni wielkości pięści. Jeden leżał nieopodal. Vivian wyciągnęła rękę i wbiła wzrok w niewinny głaz jakby chciała go przewiercić na wylot. Skupiła się na Ki, każąc jej wypłynąć z dłoni i otoczyć przedmiot. Oczywiście nie zdziwiła się, że nic się nie stało. Nie czuła energii w ręce, nie było tego przepływu mocy. A przecież wszystko co ćwiczyła do tej pory, Kienzan, Zanzoken wymagało jej użycia.
Szlag by trafił.
Stojąc w lekkim rozkroku, Vivian podniosła mniejszy kamień i podrzuciła go w dłoni. Pewnie to najniższy próg z możliwych, ale lepiej zacząć sposobem małych kroków niż rzucić się w przepaść. Wyprostowała palce i zamknęła powieki, czując delikatny ciężar kamyka.
Rusz się! Rusz!
Nic się nie działo.
Leć!
Równie dobrze mogłaby nim rzucić.
~Nie no, wrzeszcząc na kamień niczego nie zyskasz dziewczyno~
Wyobraziła sobie, że głaz wzlatuje w powietrze, unoszony energią. Ósemka tego nie widziała, ale wokół jej dłoni moc zaczęła z wolna drżeć. Trwało to kilka długich minut, nim energia skupiła się dostatecznie otaczając kamień. Była niewidoczna, usiana delikatnymi, bladozielonymi smugami. Kadetka opanowywał tą sztukę wolno, ostrożnie i , przynajmniej miała taką nadzieję, z rozwagą. Nie chciała niczego robić gwałtownie. Obiekt zatrząsł się i pchnięty Ki sturlał się z jej dłoni. W odpowiednim momencie Vivian otworzyła brązowe oczy i złapała kamień drugą ręką.
Coś na kształt postępów jest. Druga próba sprawiła, że brunatny otoczek podskoczył. Przy trzeciej halfka postanowiła być śmielsza i użyła większej dawki mocy. Kamień wystrzelił z dłoni jak z procy i poszybował wysoko w górę, po tym jak zaskoczona dziewczyna straciła nad nim kontrolę. Było to tak nagłe, że poczuła ukłucie w skroni.
- Poniosło mnie. – Przyznała, obcierając spod nosa nitkę krwi.
Musi to robić nieco wolniej, ale zostawiła kamyki i zajęła się głazami. Gdy znalazła punkt zaczepienia, odpowiednią ilość energii i sposób jej użycia zaczynała się prawdziwa praktyka. I zaczęło się… Zanim opanowała odpowiednią regulację Ki kamienie spadały w locie, nagle hamowały, albo gwałtownie podrygiwały to w górę to w dół. Trzaski i odgłosy kolizji znów pokazywały całej Vegecie, że to Ósemka robi raban podczas treningu. Nie było jednak cichszego sposobu.
Każde podskoczenie, podniesienie albo opuszczenie pułapy sprawiało, że kamienie umykały jej Ki. Musiała się zmuszać by utrzymać stały poziom energii. Nie było tak źle. Choć pot z niej spływał, to cały trening przestał być męczący gdy zrozumiała jak manipulować mocą. Nie był to doprawdy tak wielki wyczyn, ale wystarczał na opanowanie podstaw. Dalej się zobaczy.
Na zwieńczenie treningu Vivian pozwoliła sobie unieść większy kamlot i swobodnie przenieść go o kilkanaście metrów. Tor lotu upłynnił się, ruchy były spokojniejsze i bardziej pewne, chociaż coś w ruchach zdradzało, że to świeżo nauczona technika.
Ósemka odetchnęła i pozwoliła sobie oprzeć się o kamienną ścianę. Wymęczona jak nigdy, ale dokonała tego. Nikt nie powinien mieć jej za złe tej krótkiej przerwy na sam koniec.
OOC ---> Koniec Treningu
Hazzy-sensei, tobie również dziękuję za poświęcony czas i naukę.
Howgh
Wyprostowała się, słysząc kroki i głos Hazarda. Teraz to on przejął rolę nauczyciela. Vivian nie mogła zrozumieć lekkiego niepokoju, coś jak zadra czy drzazga w stanie ducha, gdy patrzyła na chłopaka. Zdarzały się jej dziwne przeczucia, raczej bardziej irytujące niż pomocne, chociaż…. Nieszczęśliwe się sprawdzały. Czy powinna mieć powody do wzmożonej czujności? Złootoki był sympatyczny i zaskakująco na Saiyana miły. Być może zwyczajnie ze zmęczenia kadetce mieszają się zmysły, to znaczy, bardziej niż zazwyczaj.
Uważnie wysłuchała wskazówek i rad. Fakt, że Hazard był już na Ziemi dał jej pewność, że nie zsyłają dziewczyny na same krańce piekieł. Osobiście sprawdzi dostępne informacje na temat błękitnej planety. A czujność… W Akademii zza każdego rogu może wyskoczyć osobnik pragnący wybić ci zęby za to, że oddychasz jego powietrzem. Z tym raczej nie będzie problemu, ale oczywiście, nie odpuści sobie. Ogromna czeluść zionie między teorią a praktyką.
Co do teorii…
Telekineza, zdolność przemieszczania obiektów i osób za pomocą Ki pomieszanej z siłą woli. Wymaga wielkiego nakładu sił wewnętrznych do kontrolowania energii. Ósemka poczuła jak chęci, które w niej pozostały wraz z całym zapałem opadają jak przekłuty balon, ale żaden mięsień nie drgnął na twarzy kadetki. Również oprócz cichego Ups gdy Nashi uniósł ją w powietrze, nie padło z jej ust.
Manipulowanie energią było jej słabym punktem. Wymykało się z rąk, nie umiała do końca nad mocą zapanować, a tu pojawia się technika polegająca wyłącznie na tym. Bądź co bądź, musiałaby się z tym zmierzyć, ale dlaczego właśnie teraz? Z drugiej strony marudzenie jeszcze nikomu żadnego pożytku nie przyniosło, dlatego Vivian wzięła się w garść.
- Nie mam pytań. – Wyprodukowała półuśmiech i zaczęła trening.
Niczyja wina, że opadała z sił. Znużenie psychiczne i fizyczne dodatkowo odpierało jej energię, ale zmusiła się do ćwiczeń. Jeśli się podda, to nigdy sobie tego nie wybaczy, a kto wie… Nie, musi wykrzesać z siebie jeszcze trochę entuzjazmu, no i sił, tego przede wszystkim.
Zaczęła od niewielkich przedmiotów, czyli od kamieni wielkości pięści. Jeden leżał nieopodal. Vivian wyciągnęła rękę i wbiła wzrok w niewinny głaz jakby chciała go przewiercić na wylot. Skupiła się na Ki, każąc jej wypłynąć z dłoni i otoczyć przedmiot. Oczywiście nie zdziwiła się, że nic się nie stało. Nie czuła energii w ręce, nie było tego przepływu mocy. A przecież wszystko co ćwiczyła do tej pory, Kienzan, Zanzoken wymagało jej użycia.
Szlag by trafił.
Stojąc w lekkim rozkroku, Vivian podniosła mniejszy kamień i podrzuciła go w dłoni. Pewnie to najniższy próg z możliwych, ale lepiej zacząć sposobem małych kroków niż rzucić się w przepaść. Wyprostowała palce i zamknęła powieki, czując delikatny ciężar kamyka.
Rusz się! Rusz!
Nic się nie działo.
Leć!
Równie dobrze mogłaby nim rzucić.
~Nie no, wrzeszcząc na kamień niczego nie zyskasz dziewczyno~
Wyobraziła sobie, że głaz wzlatuje w powietrze, unoszony energią. Ósemka tego nie widziała, ale wokół jej dłoni moc zaczęła z wolna drżeć. Trwało to kilka długich minut, nim energia skupiła się dostatecznie otaczając kamień. Była niewidoczna, usiana delikatnymi, bladozielonymi smugami. Kadetka opanowywał tą sztukę wolno, ostrożnie i , przynajmniej miała taką nadzieję, z rozwagą. Nie chciała niczego robić gwałtownie. Obiekt zatrząsł się i pchnięty Ki sturlał się z jej dłoni. W odpowiednim momencie Vivian otworzyła brązowe oczy i złapała kamień drugą ręką.
Coś na kształt postępów jest. Druga próba sprawiła, że brunatny otoczek podskoczył. Przy trzeciej halfka postanowiła być śmielsza i użyła większej dawki mocy. Kamień wystrzelił z dłoni jak z procy i poszybował wysoko w górę, po tym jak zaskoczona dziewczyna straciła nad nim kontrolę. Było to tak nagłe, że poczuła ukłucie w skroni.
- Poniosło mnie. – Przyznała, obcierając spod nosa nitkę krwi.
Musi to robić nieco wolniej, ale zostawiła kamyki i zajęła się głazami. Gdy znalazła punkt zaczepienia, odpowiednią ilość energii i sposób jej użycia zaczynała się prawdziwa praktyka. I zaczęło się… Zanim opanowała odpowiednią regulację Ki kamienie spadały w locie, nagle hamowały, albo gwałtownie podrygiwały to w górę to w dół. Trzaski i odgłosy kolizji znów pokazywały całej Vegecie, że to Ósemka robi raban podczas treningu. Nie było jednak cichszego sposobu.
Każde podskoczenie, podniesienie albo opuszczenie pułapy sprawiało, że kamienie umykały jej Ki. Musiała się zmuszać by utrzymać stały poziom energii. Nie było tak źle. Choć pot z niej spływał, to cały trening przestał być męczący gdy zrozumiała jak manipulować mocą. Nie był to doprawdy tak wielki wyczyn, ale wystarczał na opanowanie podstaw. Dalej się zobaczy.
Na zwieńczenie treningu Vivian pozwoliła sobie unieść większy kamlot i swobodnie przenieść go o kilkanaście metrów. Tor lotu upłynnił się, ruchy były spokojniejsze i bardziej pewne, chociaż coś w ruchach zdradzało, że to świeżo nauczona technika.
Ósemka odetchnęła i pozwoliła sobie oprzeć się o kamienną ścianę. Wymęczona jak nigdy, ale dokonała tego. Nikt nie powinien mieć jej za złe tej krótkiej przerwy na sam koniec.
OOC ---> Koniec Treningu
Hazzy-sensei, tobie również dziękuję za poświęcony czas i naukę.
Howgh
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Wto Lip 30, 2013 6:26 pm
Vivian najwyraźniej załapała o co chodzi gdyż nie miała żadnych pytań. Podleciał nieco wyżej i usadowił się na półce skalnej obok Altair'a, by obserwować poczynania kadetki. Wyglądało to niemal identycznie jak jego nauka telekinezy. Na początku nic, potem niewielkie postępy, aż przyszedł punkt kulminacyjny gdy udało się wreszcie opanować tę przydatną sztukę. Haz monitorował naukę Vi, lecz cały czas myślał nad jedną sprawą. Zastanawiał się czy poprosić o coś Trenera. Nauczył go już jednej techniki, prośba o rozwinięcie kolejnej to może być za dużo. W końcu jednak przekonał sam siebie, że jeśli teraz nie spróbuje to później może tego żałować. Udał się w miejsce, gdzie siedział dowódca, stanął na baczność i zasalutował. Następnie odchrząknął i rzekł:
- Mam do Pana pytanie. Gdy uczyłem się telekinezy powiedział Pan coś o trzecim jej zastosowaniu. Wtedy nie byłem jeszcze gotowy na jej opanowanie. Czy teraz dam sobie radę?
Spojrzał niepewnie na przełożonego. Zastanawiał się czy w ogóle pamięta tamtą sytuacje. Może zamierzał go podszkolić innym razem, może czekał na odpowiedni moment? Zaraz się okaże.
- Mam do Pana pytanie. Gdy uczyłem się telekinezy powiedział Pan coś o trzecim jej zastosowaniu. Wtedy nie byłem jeszcze gotowy na jej opanowanie. Czy teraz dam sobie radę?
Spojrzał niepewnie na przełożonego. Zastanawiał się czy w ogóle pamięta tamtą sytuacje. Może zamierzał go podszkolić innym razem, może czekał na odpowiedni moment? Zaraz się okaże.
Re: Skalny Las
Sro Lip 31, 2013 10:40 pm
Trener spojrzał przenikliwym wzrokiem na Hazarda, jakby czytał mu w duszy. Wstał i otrzepując się z kurzo odpowiedział.
- Pamiętam. Kolejny poziom telekinezy opiera się niemalże na tych samych zasadach, co technika, której właśnie się nauczyłeś. Różnica jest tylko taka, ze nie używa się pierścienia i nie jest w stanie zobaczyć, czy twój przeciwnik wydostał się spod jej wpływu i czeka na Twój moment nieuwagi, aby zaatakować czy nie. Jak pokombinujesz to sam wpadniesz na rozwiązanie problemu.
Dobra dzieciaki zbiórka! No muszę przyznać, że jestem z Was zadowolony, cieszę się, że zostaje Wam w głowach to co mówię i nie produkuje się na próżno.. Zaliczam Wam zadanie. Ale .... mam kilka uwag na przyszłość. Altair ceni się, że chcesz przekazać Vivian jak najwięcej wiedzy, ale jej nie strasz. Na tym poziomie kadet musi umieć podejmować proste decyzje. Musi wiedzieć, że jeżeli dzieje się to, to ma wyjście A lub B i zadanego innego. Dopiero nabrawszy doświadczenia sama dojdzie do sposobów C i D. A jeśli opowiesz o wszystkich możliwych wyjściach to w sytuacji realnego zagrożenie będzie stać i zastanawiać się co zrobić i w rezultacie nie zrobi nic.
Hazard z kolei Ty rzuciłeś dziewczynę na głęboką wodę. Szczerze, to nie wierzyłem Vivian, ze sobie poradzisz, gratuluję. Jednak, jak myślisz, co by się stało, gdyby nie podołała? Co by się stało gdybyś komuś w swoim oddziale wyznaczył zbyt ciężkie zadanie? Nie miałbyś z niego pożytku, załamałby się i był kulą u nogi dla całego oddziału, a także dla misji.
Ostatnia sprawa. Spójrzcie na dziewczynę. Jest tak wykończona, że ledwo trzyma się na nogach. Po takim treningu nic w tym dziwnego ale jako dowódcy powinniście dbać o nawet najsłabszego członka załogi. Żaden z Was, kiedy ciężko trenowała, a Wy odpoczywaliście nie zostawił jej ani łyka wody.
Vivian, dopracuj techniki jeszcze, jak odpoczniesz. Na pewno to sprawdzę.
- Teraz czas na zadanie numer dwa poćwiczymy technikę i transformację w Ozaru. To ćwiczenie nie jest przymusowe. Kto jest chętny na trening? Mówiłem, że dziś będzie ciężko.
OOC:
Alt + 15 ptk. za naukę.
Haz + 10 ptk i możesz douczyć się Telekinezy ale bez trenera.
Vi po takiej nauce zostaje ci tylko tyle Ki abyś była w stanie latać.
Vi, Haz zostajecie lub nie, trener nie będzie miał za złe.
- Pamiętam. Kolejny poziom telekinezy opiera się niemalże na tych samych zasadach, co technika, której właśnie się nauczyłeś. Różnica jest tylko taka, ze nie używa się pierścienia i nie jest w stanie zobaczyć, czy twój przeciwnik wydostał się spod jej wpływu i czeka na Twój moment nieuwagi, aby zaatakować czy nie. Jak pokombinujesz to sam wpadniesz na rozwiązanie problemu.
Dobra dzieciaki zbiórka! No muszę przyznać, że jestem z Was zadowolony, cieszę się, że zostaje Wam w głowach to co mówię i nie produkuje się na próżno.. Zaliczam Wam zadanie. Ale .... mam kilka uwag na przyszłość. Altair ceni się, że chcesz przekazać Vivian jak najwięcej wiedzy, ale jej nie strasz. Na tym poziomie kadet musi umieć podejmować proste decyzje. Musi wiedzieć, że jeżeli dzieje się to, to ma wyjście A lub B i zadanego innego. Dopiero nabrawszy doświadczenia sama dojdzie do sposobów C i D. A jeśli opowiesz o wszystkich możliwych wyjściach to w sytuacji realnego zagrożenie będzie stać i zastanawiać się co zrobić i w rezultacie nie zrobi nic.
Hazard z kolei Ty rzuciłeś dziewczynę na głęboką wodę. Szczerze, to nie wierzyłem Vivian, ze sobie poradzisz, gratuluję. Jednak, jak myślisz, co by się stało, gdyby nie podołała? Co by się stało gdybyś komuś w swoim oddziale wyznaczył zbyt ciężkie zadanie? Nie miałbyś z niego pożytku, załamałby się i był kulą u nogi dla całego oddziału, a także dla misji.
Ostatnia sprawa. Spójrzcie na dziewczynę. Jest tak wykończona, że ledwo trzyma się na nogach. Po takim treningu nic w tym dziwnego ale jako dowódcy powinniście dbać o nawet najsłabszego członka załogi. Żaden z Was, kiedy ciężko trenowała, a Wy odpoczywaliście nie zostawił jej ani łyka wody.
Vivian, dopracuj techniki jeszcze, jak odpoczniesz. Na pewno to sprawdzę.
- Teraz czas na zadanie numer dwa poćwiczymy technikę i transformację w Ozaru. To ćwiczenie nie jest przymusowe. Kto jest chętny na trening? Mówiłem, że dziś będzie ciężko.
OOC:
Alt + 15 ptk. za naukę.
Haz + 10 ptk i możesz douczyć się Telekinezy ale bez trenera.
Vi po takiej nauce zostaje ci tylko tyle Ki abyś była w stanie latać.
Vi, Haz zostajecie lub nie, trener nie będzie miał za złe.
- GośćGość
Re: Skalny Las
Czw Sie 01, 2013 5:31 pm
Czarnowłosy nie wiele mówił. Można by rzec, że stronił od towarzystwa jak zawsze. Od czasu do czasu coś do kogoś powiedział ale tak na prawdę był samotnym wilkiem. Ciekawe czy to się zmieni. Oczywiście to nie znaczy, że nie lubi misji z Hazardem. Po prostu...większość na niego dziwnie patrzy. Jakby trochę poprzez strach i nienawiść. Z resztą on sam unikał innych dość często a to dlatego, że może być dla innych wielkim zagrożeniem, a raczej Lethal może nim być. Tak jak wtedy z Oozaru. Wystarczyła chwila nieuwagi i kłopoty gotowe. Kto wie co by się stało, gdyby złotooki go nie powstrzymał. Zniszczyłby większość życia na Icebergu? Tak, to było całkiem możliwe. Jako niemyśląca, bezmyślna i bezwzględna bestia mógł zniszczyć każdą wioskę i zapewne poradzić sobie ze wszystkim co było na lodowej planecie. Gdy w końcu wstał ze swojego miejsca widział dość spore zmęczenie u Vivian, lecz u niego zmęczenie podczas treningu zawsze było o wiele większe i częstsze. No nic tak to jest jak się chce być wojownikiem lecz...mała pomoc nie zaszkodzi. Uśmiechnął się więc do dziewczyny i powiedział.
-Całkiem dobrze sobie poradziłaś.
Pochwalił ją? Powiedzmy. Choć techniki to największa nagroda jaką mogła dostać to od samego saiyana też "coś" otrzymała. Kątem oka jeszcze dojrzał Hazarda rozmawiającego o czymś z kapitanem ale mało się tym interesował. W każdym razie trener zrobił im niezłe kazanie. On jak zawsze był zmęczony, to nikogo to nawet w małym stopniu nie obchodziło...tym bardziej trenerów. W końcu jak się jest zmęczonym, znaczy, że się nie oszczędzało i dobrze się wykonało to co mu kazano. Zrobił ogromne oczy, gdy dowiedział się, że dostali jakąś wodę. A jednak przypomniał sobie, że dostali to podczas przerwy, ale wtedy każdy dostał, więc jak mieli dać jej łyka, skoro każdy wypił swoją porcje wcześniej? Może był zbyt mało kumaty. Cóż bywa i tak. Przynajmniej się dowiedział co on i złotooki zrobili nie tak. Przyda im się to na przyszłość. Gdy dowódca zaczął mówić o technice i transformacji w małpę to chłopak można by rzec lekko się ucieszył.
-Sir, zgaduję, że to ja jestem tym "chętnym" w końcu sam o to Pana prosiłem. I za co dziękuję.
Odpowiedział dowódcy z pewną dozą wdzięczności. Nie obchodziło go to, że będzie ciężko. Był na to gotowy.
-Całkiem dobrze sobie poradziłaś.
Pochwalił ją? Powiedzmy. Choć techniki to największa nagroda jaką mogła dostać to od samego saiyana też "coś" otrzymała. Kątem oka jeszcze dojrzał Hazarda rozmawiającego o czymś z kapitanem ale mało się tym interesował. W każdym razie trener zrobił im niezłe kazanie. On jak zawsze był zmęczony, to nikogo to nawet w małym stopniu nie obchodziło...tym bardziej trenerów. W końcu jak się jest zmęczonym, znaczy, że się nie oszczędzało i dobrze się wykonało to co mu kazano. Zrobił ogromne oczy, gdy dowiedział się, że dostali jakąś wodę. A jednak przypomniał sobie, że dostali to podczas przerwy, ale wtedy każdy dostał, więc jak mieli dać jej łyka, skoro każdy wypił swoją porcje wcześniej? Może był zbyt mało kumaty. Cóż bywa i tak. Przynajmniej się dowiedział co on i złotooki zrobili nie tak. Przyda im się to na przyszłość. Gdy dowódca zaczął mówić o technice i transformacji w małpę to chłopak można by rzec lekko się ucieszył.
-Sir, zgaduję, że to ja jestem tym "chętnym" w końcu sam o to Pana prosiłem. I za co dziękuję.
Odpowiedział dowódcy z pewną dozą wdzięczności. Nie obchodziło go to, że będzie ciężko. Był na to gotowy.
- Ósemka
- Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Pią Sie 02, 2013 10:42 am
Koniec, to chyba naprawdę był koniec. Vivian zdołała ukryć ulgę i fakt, że trudno jej stać prosto. Przetarła powieki i zrobiła krótki bilans. Kończyny miała otępiałe, barki i kark piekły a włosy przykleiły się do czaszki. Nie ma to jak ćwiczyć w prażącym słońcu Vegety.
Trener zarządził zbiórkę, mogła w końcu odetchnąć – jej trening się skończył. Przełożony miał rację, to były ciężkie ćwiczenia. Na pewno miały wyższy poziom niż przewiduje się dla początkującej kadetki i choć pot z niej spływał, czuła satysfakcję, że tyle dokonała.
Zamknęła na moment oczy, biorąc głęboki, uspokajający oddech.
Proste decyzje. Eh, Ósemka poczuła się nieco urażona, że ktoś tak ocenia jej poziom inteligencji. Z drugiej strony nigdy nie była w poważnych tarapatach, nie wspominając o Tsufulu rzecz jasna. Kilka opcji i którą wybrać? Zawsze trzeba liczyć się z konsekwencjami, z powodami i to ty musisz stawić im czoła. Tak samo jak w koszarach. Podejmowanie decyzji nie jest taką łatwą sprawą. Może dla własnego dobra, niech ma nadzieję, że to będą te proste decyzje.
Cóż, Telekineza była trudną do opanowania sztuką, ale dała jakoś radę. Szczerze, niejakie problemy w kontroli Ki się pojawiały, ale mogła mieć tylko nadzieję, że przenoszone przez nią głazy spadną nagle przeciwnikowi na łeb. A co do tego, że ledwie stoi… Tu nawet nie było wątpliwości. Najcięższy trening jaki do tej pory miała dla Nashi musiał być porównywalny do rozgrzewki. I jak tu dowieść własnej wartości, gdy dla potężniejszych, chociażbyś stanął na głowie, nie robisz nic znaczącego?
- Tak jest, Sir. – Odparła gdy zwrócił się bezpośrednio do kadetki.
Dopracować. Tak… Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Napotkała czerwone spojrzenie Altaira i skinęła lekko głową. Bogowie raczą wiedzieć jak jej poszło. Wiedziała, że wiele jej brakuje, nie wiedziała tylko jak wiele by mogła siebie uważać za silną. Dużo czasu minie, dużo wody upłynie nim zacznie się uważać za wojowniczkę. A to, że nieźle sobie poradziła… W odpowiedzi wzruszyła lekko ramionami.
Przemiany w Oozaru raczej jej nie dotyczą. Brak ogona uniemożliwiał jej zmianę w ogromną małpę. Jeśli Trener chciał ćwiczyć razem z Saiyanami tą transformacje, lepiej bez Ósemki w pobliżu. W tym stanie potrafi tylko latać i to niezbyt szybko. Jeszcze jakaś małpa by ją zdeptała niechcący.
- To nie dla mnie Trenerze. – Vivian zwróciła się do wojownika. – Odmeldowuje się, Sir.
OOC ---> Nie wiem czy mam czekać na pozwolenie na powrót do Akademii, bo Hazzy miał mnie odprowadzić podobno, no i w sumie nie wiem już jak ma to wyglądać. Jak mi powiecie to zmodyfikuję posta
Trener zarządził zbiórkę, mogła w końcu odetchnąć – jej trening się skończył. Przełożony miał rację, to były ciężkie ćwiczenia. Na pewno miały wyższy poziom niż przewiduje się dla początkującej kadetki i choć pot z niej spływał, czuła satysfakcję, że tyle dokonała.
Zamknęła na moment oczy, biorąc głęboki, uspokajający oddech.
Proste decyzje. Eh, Ósemka poczuła się nieco urażona, że ktoś tak ocenia jej poziom inteligencji. Z drugiej strony nigdy nie była w poważnych tarapatach, nie wspominając o Tsufulu rzecz jasna. Kilka opcji i którą wybrać? Zawsze trzeba liczyć się z konsekwencjami, z powodami i to ty musisz stawić im czoła. Tak samo jak w koszarach. Podejmowanie decyzji nie jest taką łatwą sprawą. Może dla własnego dobra, niech ma nadzieję, że to będą te proste decyzje.
Cóż, Telekineza była trudną do opanowania sztuką, ale dała jakoś radę. Szczerze, niejakie problemy w kontroli Ki się pojawiały, ale mogła mieć tylko nadzieję, że przenoszone przez nią głazy spadną nagle przeciwnikowi na łeb. A co do tego, że ledwie stoi… Tu nawet nie było wątpliwości. Najcięższy trening jaki do tej pory miała dla Nashi musiał być porównywalny do rozgrzewki. I jak tu dowieść własnej wartości, gdy dla potężniejszych, chociażbyś stanął na głowie, nie robisz nic znaczącego?
- Tak jest, Sir. – Odparła gdy zwrócił się bezpośrednio do kadetki.
Dopracować. Tak… Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Napotkała czerwone spojrzenie Altaira i skinęła lekko głową. Bogowie raczą wiedzieć jak jej poszło. Wiedziała, że wiele jej brakuje, nie wiedziała tylko jak wiele by mogła siebie uważać za silną. Dużo czasu minie, dużo wody upłynie nim zacznie się uważać za wojowniczkę. A to, że nieźle sobie poradziła… W odpowiedzi wzruszyła lekko ramionami.
Przemiany w Oozaru raczej jej nie dotyczą. Brak ogona uniemożliwiał jej zmianę w ogromną małpę. Jeśli Trener chciał ćwiczyć razem z Saiyanami tą transformacje, lepiej bez Ósemki w pobliżu. W tym stanie potrafi tylko latać i to niezbyt szybko. Jeszcze jakaś małpa by ją zdeptała niechcący.
- To nie dla mnie Trenerze. – Vivian zwróciła się do wojownika. – Odmeldowuje się, Sir.
OOC ---> Nie wiem czy mam czekać na pozwolenie na powrót do Akademii, bo Hazzy miał mnie odprowadzić podobno, no i w sumie nie wiem już jak ma to wyglądać. Jak mi powiecie to zmodyfikuję posta
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Pią Sie 02, 2013 10:02 pm
Na szczęście Trener pamiętał o obietnicy. Techniki go nie nauczy, lecz dał mu podpowiedzi, dzięki którym może sam ją opanować. To wystarczy. Następnie przyszła kolej na małą porcję krytyki. Jemu dostało się za wybór trudnej zdolności. Owszem, mógł wybrać coś z czym Vi poradziłaby sobie bez problemu, lecz koniec końców dała radę i zyskała spory atut w walce. Rozumiał jednak słowa przełożonego i będzie o nich pamiętał w przyszłości. Co do wody.... Cóż, nie było jest zbyt dużo, złotowłosy wypił zawartość swojej butelki jednym haustem i nawet przez myśl mu nie przeszło by zostawić nieco na później. Ósemka faktycznie wyglądała na wyczerpaną, być może będzie trzeba jej pomóc w powrocie do Akademii. Dowódca zaskoczył ich jednak po raz kolejny, okazało się, że to jeszcze nie koniec. Ostatnia część treningu to nauka przemiany w Oozaru, a może nawet umiejętność kontrolowania swoich poczynań w tej formie. Altair od razu się zgłosił, wszak niedawno próbował zmierzyć się z tą transformacją i niestety nie wyszedł z tego pojedynku zwycięsko, o czym Haz przekonał się na własnej skórze. Być może to wciąż tkwi w jego świadomości, a teraz gdy pojawiła się okazja by się zrehabilitować, z chęcią z niej skorzysta. Vi nie była tak skora do ćwiczeń, podobne zdanie w tej kwestii miał młody Nashi. Skoro miał dwie złotowłose przemiany, to Oozaru mu nie potrzebna. Problem może pojawił się gdy będzie świadkiem pełni księżyca, no ale cóż....
- Ja również podziękuję - rzekł stając na baczność i kłaniając się lekko.
A wiec to chyba koniec treningu. Nie ruszał się jeszcze z miejsca, gdyż czekał na oficjalny rozkaz. Kto wie, może przełożony jeszcze czymś ich zaskoczy.
- Ja również podziękuję - rzekł stając na baczność i kłaniając się lekko.
A wiec to chyba koniec treningu. Nie ruszał się jeszcze z miejsca, gdyż czekał na oficjalny rozkaz. Kto wie, może przełożony jeszcze czymś ich zaskoczy.
Re: Skalny Las
Sob Sie 03, 2013 10:18 pm
Na słowa Vivian trener zatrzymał się i przeszył dziewczynę ostrym lecz uważnym spojrzeniem. Podszedł do dziewczyny i powiedział:
- O tym, czy możesz się odmeldować, czy nie to JA! zdecyduję. To po pierwsze, a po drugie uważasz, ze fakt bycia half-saiyanem zwalnia Cię z obowiązku znajomości transformacji Ozaru? Uważasz, że wszystkie rozumy pozjadałaś nim ledwo od ziemi odrosłaś? No to zobaczymy...
Hazard skoro nie będziesz trenował odstawisz Vivien do Akademii i jesteś wolny. Przez alarm z Tsufulem nie można pozwolić, aby w tym stanie zostawić ją samą. Za to nasza panna mądralińska będzie miała zajęte popołudnie. Dostaniesz książkę na temat Ozaru i napiszesz mi recenzje, co do akapitu i jak wrócę zgłosisz się ze swoim dziełem u mnie w gabinecie i Cię przepytam. Jeszcze jeden taki numer, a poproszę Trenera koszar, aby przeczołgał Ciebie przez tor przeszkód. Byłby bardzo zadowolony. Możecie się odmeldować.
Trener zły nie był, choć tak wyglądał Ani Altair, ani Hazard nie poznali go jeszcze z tej strony. Jak widać wystarczyło jedno nieostrożne słowo, aby zarobić karę. Przez dłuższą chwilę odprowadzał lecących wzrokiem.
- Musimy poczekać, aż Hazard odleci na tyle daleko, aby nie dostał się pod wpływ techniki. Vivien zginałaby od razu. Postawiłem po jednym żołnierzu po północnej i południowej stronie Skalnego Lasu. Obaj to Half-saiyanie w razie, gdyby coś poszło nie tak. Pamiętaj zawsze trzeba być przygotowanym na to, że coś może pójść nie tak.
Kiedy ?hazard i Vivian byli już daleko mężczyzna stworzył średnich rozmiarów kulę i trzymał ją w dłoni.
- Za nim się przemienisz nauczę Cię techniki przemiany w Ozaru, którą możesz wykonać na każdej planecie nie posiadającej księżyca ale posiadającej podobne stężenie tlenu jak na Vegecie. Technika o nazwie Power Ball polega na stworzeniu sztucznego księżyca, który działa przez 2 godziny, po tym czasie energia się rozprasza, a wojownika wraca do pierwotnej postaci. Samo wykonanie techniki wymaga użycia sporej ilości energii ale nie tylko. Do tej teraz zwykłej kuli energii musisz dodać siebie, swoją energię ale nie destrukcyjną. Trudno to powiedzieć ale łatwo zrobić. Musisz sobie wyobrazić, że dodajesz tam siebie jako Ozaru, Twoją zwierzęcą część.
Następnie trener posłał kulę wysoko w niebo, zacisnął pięść i krzyknął.
- Eksploduj i wymieszaj się!
Zapewne Altair odczuł pierwsze skutki przemiany ale mentor wycelował w stronę kuli falę energetyczną niszcząc ją.
- Dobrze, teraz twoja kolej. Poćwiczysz technikę i się razem przemienimy. Nie dokonasz zbyt dużych zniszczeń, ponieważ jako Ozaru będziesz mnie słuchał. To działa na tej samej zasadzie, jak zwierzęta w stadzie. Słabszy słucha silniejszego. No to do roboty.
OOC:
Haz i Vi wracacie do Akademii, przechodzicie standardowe badania, a Vi od jednego z żołnierzy dostaje książkę. Pisanie streszczenia umieszcza Cię na dwie doby czasu prawdziwego w twojej kwaterze. Haz jesteś wolny. Piszecie od razu na korytarzu w Akademii.
Alt trening techniki Start
- O tym, czy możesz się odmeldować, czy nie to JA! zdecyduję. To po pierwsze, a po drugie uważasz, ze fakt bycia half-saiyanem zwalnia Cię z obowiązku znajomości transformacji Ozaru? Uważasz, że wszystkie rozumy pozjadałaś nim ledwo od ziemi odrosłaś? No to zobaczymy...
Hazard skoro nie będziesz trenował odstawisz Vivien do Akademii i jesteś wolny. Przez alarm z Tsufulem nie można pozwolić, aby w tym stanie zostawić ją samą. Za to nasza panna mądralińska będzie miała zajęte popołudnie. Dostaniesz książkę na temat Ozaru i napiszesz mi recenzje, co do akapitu i jak wrócę zgłosisz się ze swoim dziełem u mnie w gabinecie i Cię przepytam. Jeszcze jeden taki numer, a poproszę Trenera koszar, aby przeczołgał Ciebie przez tor przeszkód. Byłby bardzo zadowolony. Możecie się odmeldować.
Trener zły nie był, choć tak wyglądał Ani Altair, ani Hazard nie poznali go jeszcze z tej strony. Jak widać wystarczyło jedno nieostrożne słowo, aby zarobić karę. Przez dłuższą chwilę odprowadzał lecących wzrokiem.
- Musimy poczekać, aż Hazard odleci na tyle daleko, aby nie dostał się pod wpływ techniki. Vivien zginałaby od razu. Postawiłem po jednym żołnierzu po północnej i południowej stronie Skalnego Lasu. Obaj to Half-saiyanie w razie, gdyby coś poszło nie tak. Pamiętaj zawsze trzeba być przygotowanym na to, że coś może pójść nie tak.
Kiedy ?hazard i Vivian byli już daleko mężczyzna stworzył średnich rozmiarów kulę i trzymał ją w dłoni.
- Za nim się przemienisz nauczę Cię techniki przemiany w Ozaru, którą możesz wykonać na każdej planecie nie posiadającej księżyca ale posiadającej podobne stężenie tlenu jak na Vegecie. Technika o nazwie Power Ball polega na stworzeniu sztucznego księżyca, który działa przez 2 godziny, po tym czasie energia się rozprasza, a wojownika wraca do pierwotnej postaci. Samo wykonanie techniki wymaga użycia sporej ilości energii ale nie tylko. Do tej teraz zwykłej kuli energii musisz dodać siebie, swoją energię ale nie destrukcyjną. Trudno to powiedzieć ale łatwo zrobić. Musisz sobie wyobrazić, że dodajesz tam siebie jako Ozaru, Twoją zwierzęcą część.
Następnie trener posłał kulę wysoko w niebo, zacisnął pięść i krzyknął.
- Eksploduj i wymieszaj się!
Zapewne Altair odczuł pierwsze skutki przemiany ale mentor wycelował w stronę kuli falę energetyczną niszcząc ją.
- Dobrze, teraz twoja kolej. Poćwiczysz technikę i się razem przemienimy. Nie dokonasz zbyt dużych zniszczeń, ponieważ jako Ozaru będziesz mnie słuchał. To działa na tej samej zasadzie, jak zwierzęta w stadzie. Słabszy słucha silniejszego. No to do roboty.
OOC:
Haz i Vi wracacie do Akademii, przechodzicie standardowe badania, a Vi od jednego z żołnierzy dostaje książkę. Pisanie streszczenia umieszcza Cię na dwie doby czasu prawdziwego w twojej kwaterze. Haz jesteś wolny. Piszecie od razu na korytarzu w Akademii.
Alt trening techniki Start
- GośćGość
Re: Skalny Las
Nie Sie 04, 2013 12:49 am
Czarnowłosy spodziewał się, że Vivian nie będzie potrzebowała tej techniki, ale Hazard też? To go trochę już zdziwiło. No niby ma swojego super saiyana co jest lepsze, ale kontrola małpy może się przydać, tym bardziej gdy to będzie przejściowa forma pomiędzy SSJ3 a SSJ4. No cóż jego wybór. Najpierw technika, co jest tą łatwiejszą częścią a potem...próba opanowania wewnętrznej małpy. To ostatnie na pewno nie będzie takie proste. Zdołał się o tym przekonać na Icebergu...choć lepiej można by to rzec, że mu to uświadomiono. Dość boleśnie. Z resztą złotooki też to poczuł na własnej skórze choć już trochę mniej go to bolało. Co jak co ale nie miał z Hazardem najmniejszych szans. O nie. Ale kiedyś mu dorówna. Przegoni. Nie możesz porzucić swojej drogi i marzenia. Chce zmienić nie tylko tą planetę, ale i cały wszechświat a by to zrobić potrzebuje większej mocy. O wiele więcej mocy. Więc musi przestać rozmyślać i brać się do roboty. Inaczej nigdy się nie ruszy ze swoją siłą do przodu. Taki Blade River mógł go już dawno przegonić, lecz mimo to zamierza go znaleźć, spotkać i się z nim zmierzyć. Rewanż. A raczej rewanż dla jego kompana który poprzednio z nim przegrał, któremu to też uratował życie, i który to też pewnie będzie chciał pokazać ile to się nauczył i jak potężny się stał. Ale o to będzie martwił się później. Nie zbyt zaskoczyło go to co mówił trener. Tak czy inaczej u miał postawić wcześniej na swoim, gdy "uczył" Hazarda odzywania się i dodawania tytułu Sir. Aczkolwiek i tak podniosła mu się brew z lekkiego zdziwienia bo choć spodziewał się tego, to jednak nie w całości. Tym bardziej, że dał jej dość ciekawe przezwisko oraz pewną prace. Streszczenie i recenzje książki. Nie miał pojęcia, że oni wiedzą tutaj co to jest książka. Ciekawe. Cóż mogła mieć gorzej i czyścić kible jak Blade albo czyścić cały plac jak On. Ale ostatnie słowa odnośnie koszarowego lekko go zaniepokoiły. Zdołał już go poznać i wiedział, że bardzo przypomina resztę jaskiniowców. River się przekonał o tym na własnej skórze, gdy po przegranej walce się poddał, to nieźle oberwał. A tak naprawdę dostał ogromny łomot. Dowódca tak go zlał, że Altair nie wiedział czy tamten w ogóle jeszcze żyje. Ale i tak jego kompan nie raz trafiał do szpitala. Cóż oby mu to wyszło na lepsze. Ciekawe było z resztą jak mu się powodzi. Dawno go nie widział. Na sali również. Cóż prędzej czy później na siebie wpadną a on i tak wyrusza niedługo na Namek. Hazard dostał rozkaz by odprowadzić dziewczynę. No cóż czyli został sam z trenerem. To nie pierwszy raz, ale tym razem...będzie uczył się techniki by się zmienić w Oozaru. Wręcz zasalutował stojąc na baczność gdy tamten się do niego odezwał. Wolał nie denerwować go bardziej niż było to potrzebne. Tym bardziej, że jako małpa chyba go może zirytować. Jak to mówią Saiyan uczy się na błędach, ale mądry Saiyan uczy się na błędach innych. Choć tutaj trudno o takich. Ale na szczęście część to wyjątek od reguły. Trochę takich poznał, ale to nadal są krople wody w morzu dziegciu. Czarnowłosy co jakiś czas kiwał głową na znak, że rozumie to co się do niego mówi. Musiał przyznać, że to była bardzo mądre. Poczekać aż polecą dalej a za strażników dać Halfów co są odporni na promieniowanie. On sam wiele miał planów w zanadrzu jakby coś szło nie tak. Na same spotkanie z Kamaro przygotował z trzy plany tak samo gdy złożył wizytę pewnemu szulerowi. Ta technika wydawała się na łatwą, gdy wiedział mniej więcej jak ją należy stworzyć. Ki blast. Niby proste no ale jak zwykle pojawiają się schody lub coś musi być nie tak. I tutaj miał racje. Miał w tej kuli zamknąć jakoś swoją wewnętrzną bestię. Czy to na pewno było to? A może prawda jest zgoła inna. Dodać siebie i swoją energie. Doskonale wiedział, że energia nie jest tylko i wyłącznie destrukcyjna. W końcu niedawno uczył się barierry. Tylko dwie godziny. Cóż to nie wiele, lecz musi starczyć. Lecz co z tego jeśli opanuje tą technikę a nie będzie w stanie kontrolować swojej zwierzęcej formy. Kapitan pokazał mu jak to się mniej więcej robi. Drake już czuł pierwsze skutki obserwowania fal. Na szczęście Reishi szybko się tego pozbył. Wojownik słuchał go dalej. Czy to na pewno zadziała? No niby ma racje, ale coś czuł, że bez pokonania wewnętrznej małpy się nie obejdzie. Cóż. Pora więc zabrać się do roboty. Czarnowłosy jak zwykle zaczął od medytacji. Tym bardziej dzięki temu że opanował telekinezę, kamienie wokół niego unosiły się do góry. Czy mu się uda zapanować nad małpą? Czas pokaże.
OOC:
Start Treningu.
OOC:
Start Treningu.
- GośćGość
Re: Skalny Las
Nie Sie 04, 2013 4:37 pm
To powinna być prosta technika. W końcu co jest trudnego w wytworzeniu jednego ki blasta? Szybko się domyślił, że to nie był główny problem. Tak jak trener powiedział, czarnowłosy musi włożyć tam cząstkę swojej zwierzęcej natury...ale jak to zrobić? Łatwo powiedzieć. No nic musi próbować tak długo aż mu to wyjdzie. Z takim to też przekonaniem Drake zaczął tworzyć małego ki blasta a następnie wysłał go w przestworza. Oczywiście pocisk się nie zatrzymał i leciał tak długo aż w coś nie walnął. Pierwsza próba nie udana. Kolejny raz, to samo. Co musi zrobić by to się zatrzymało w miejscu? A może... musi tak użyć energii ki by na ten pocisk oddziaływały siły grawitacji? Dzięki czemu w końcu zatrzymałby się w miejscu? Tak to może być klucz do małego zwycięstwa. Krwistooki tworzył kolejny pocisk w tej samej chwili starał się by na ki oddziaływały większe siły i wysłał je w przestworza. Dojrzał tym samym kolejne swoje błędy. Pocisk był za mały i nawet grawitacja nie zadziałała. Dobra zrobił trochę większego i znów go wysłał do góry. Tym razem kula była widoczna ale ledwo. Tym razem dodał o wiele więcej siły i pocisk już nie wyglądał jak zwyczajny ki blast ale jak kula energii. Przynajmniej to mu się udało. Niestety pocisk dalej leciał i walnął w jakąś skałę, lecz chłopak nie zamierzał się poddać i ćwiczył dalej. Tym razem spędził trochę więcej czasu nad zabawą z energię wewnątrz kuli i gdy uznał, że to wystarczy to wysłał ją w przestworza. Już myślał, że ponownie się nie zatrzyma ale jednak! Udało mu się. Nawet była stąd dobrze widoczna, zupełnie jak tamta kula trenera, lecz nadal mimo to w ogóle nie działała. Samą kule zniszczył i ćwiczył dalej. Krok po kroku i wreszcie opanuje technikę. Ogólnie KI to jest i tak już jego cząstka więc teraz musi dać cząstkę swojej bestii. Nie wiedział jak to zrobić, więc po prostu przelał w tą kulę całą swoją złość i agresje i wysłał ją w górę. Nic niestety się nie zmieniło. A może...tak na prawdę musi zrobić to co robią księżyce? No tak. Przecież księżyc wydziela specjalne promieniowanie dzięki któremu saiyanie się przemieniają. Trochę o tych wielkich kulach czytał więc to może mu ułatwić sprawę. Tym razem nie przelewał swojej agresji, ale starał się odwzorować całą potęgę księżyca. Może nie jego wygląd i całą tą grawitacje, lecz promieniowanie które się z niego wywodzi. W tym celu bawił się energią wewnątrz kuli. Dzięki temu, że trenował telekinezę wszystko co jest związane z KI przychodzi mu już trochę łatwiej i choć tu były spore problemy to jednak w końcu udało mu się zrobić tak, by ta kula na odpowiedniej wysokości wydzielała specjalne promieniowanie. Z uśmiechem na ustach posłał czarną jak noc kulę wysoko w górę. Już na samym początku gdy ją tworzył czuł dziwne mrowienie a to teraz się nasilało. Czyżby jego pomysł z odwzorowaniem księżyca i jego promieniowania był dobry? Niedługo się przekona czy mu się udało.
OOC:
Koniec Treningu.
OOC:
Koniec Treningu.
Re: Skalny Las
Pon Sie 05, 2013 7:05 pm
Ciszę przerwał głośny ryk, a w zasadzie ryki pochodzące z gardeł obu Saiyan. Pod stopami dwóch ogromnych Ozaru aż trzęsła się ziemia. Owładnięty mocą Ozaru Altair przeszedł natychmiast do destrukcji okolicy. Trener kilkoma warknięciami przywrócił go do porządku. Trening treningiem ale jeszcze kilka takich Ozaru i Skalny Las mógłby zostać kompletnie zniszczony.
OOC:
Alt daję Ci wolną rękę. A w nagrodę ptk.
- GośćGość
Re: Skalny Las
Pon Sie 05, 2013 9:02 pm
Cisza. Bezgłośna trwająca przez dłuższy czas cisza. Altair z początku myślał, że mu się nie powiodło. Że jego pomysł spalił na panewce...dopóki nie popatrzył w górę a i to samo uczynił trening. Bum. Głośne uderzenie serce wojownika. Za głośne. Kolejny raz. Waliło jak szalone. Nienawidził tego uczucia. Oczy mu się zmieniły na bardziej krwiste, zniknęły białka. Kolejne walnięcie. Ogon rusza się nerwowo. Wszystko saiyana denerwowało. Nawet cisza. Wzbudzona agresja, chęć całkowitego niszczenia. Na szczęście ta planeta ma potężnych wojowników i jeden Oozaru jej nie zaszkodzi. Tym razem cisza nie trwało to zbyt długo. Jego ciało wchłonęło najwidoczniej dostateczną ilość promieniowania i rozpoczęły się ogromne zmiany. Ciało zaczynało się zmieniać. Dostało owłosienia. Twarz przemieniła się w pysk wielkiej małpy. Zębiska urosły stając się kłami. Ciało powiększało się z ogromną szybkością, tak samo wszelkie organy wewnętrzne. Czarnowłosy ponownie stał się Małpą lecz w jego wyglądzie było coś dziwnego. Jego sierść była koloru czarnego, jak często bywa u wilków alpha, lecz z małpami chyba tak nie jest. Tak czy inaczej obaj wojownicy ryknęli przeraźliwie na cały głos aż pewnie było ich słychać nawet w akademii. Ziemia pod ich łapami zatrzęsła się, a sam krwistooki zaczął niszczyć cały las. Zwykła rozwałka mu nie starczyła i użył w końcu mouth blasta, niszcząc spore połacie ziemi. Kapitan paroma pomrukami starał się przyprowadzić go do porządku, ale najwidoczniej ta małpa była jakaś inna. Dowódca nie miał wyboru jak użyć swojej mocy by przyszpilić go łapami do ziemi. Był ogromny grzmot, gdy wielkie cielsko spadło na ziemie, jakby właśnie uderzył meteor. Cały kurz podniósł się do góry. Trener tym razem użył czegoś zupełnie innego, a mianowicie telepatii...
Czarnowłosy obudził się w dość ciemnym miejscu. Chwile czasu minęło dopóki jego wzrok nie przyzwyczaił się do wszechogarniającej ciemności. Ze zdziwieniem dojrzał, że znalazł się na jakiejś arenie. Nie zdołał się nawet zbytnio rozejrzeć, gdy dobiegł do jego uszu przerażający, mrożący krew w żyłach śmiech i jakże dobrze mu znajomy głos.
-Zjawiłeś się tu szybciej niż myślałem. Jestem pod wrażeniem.
Ten uśmiech...ta twarz. Lethal!
-To znowu Ty. Czemu się ode mnie nie odwalisz demonie.
-Czemu od razu tak nie miło? Hahaha. Korzystaj z okazji dopóki nie kazałem cie zgładzić a twojej duszy nie wchłonąłem. W końcu jesteś teraz na Moim terenie.
Postać w mroku uśmiechnęła się szaleńczo. Wyglądała tak samo jak Altair, tyle że jego źrenice były podobne do demonicznych a włosy dziwnie rozpuszczone i...długie. Czy taka była jego prawdziwa forma? Postać ta nic jednakże nie robiła, tylko siedziała na swoim tronie i bawiła się kieliszkiem od wina, lecz coś nie czuł, że to co tam jest to na pewno wino.
-Tak dobrze się domyślasz. To nie wino. To...krew. Hahaha. Zdziwiony? Przestraszony?
Wojownik nawet nie wiedział jak postać odpowiedziała mu na jego myśli...ten demon. Uważa się za nie wiadomo kogo. Ale chłopak tak czy inaczej nie da sobie grozić.
-Widziałem już tutaj takie rzeczy, że to mnie nie zdziwi, ani nie przestraszy...
-A właśnie chyba z tego wszystkiego zapomniałem się przedstawić.
Przerwał mu w połowie zdania Lethal. Ten gość to ma tupet. Denerwował go bardziej niż jego kompan Blade, a to już coś.
-Jestem Lord Imperator Lethal. Miło mi "Siebie" poznać. Haha.
-Chciałeś chyba powiedzieć "były" Lord Imperator.
Saiyana nawet te zdanie "siebie" nie zdziwiło, ale starał się go zdenerwować co po części mu się udało.
-Hahaha, bardzo śmieszne małpo. Uczyli cie tego twoi bracia w jaskini? Chyba tak.
Zaśmiał się ironicznie i tym razem to on znowu wyprowadził młodego z równowagi.
-W każdym razie, na twoje nieszczęście znowu obudziłeś ze swojej głupoty czy też nie, to nie ważne...Oozaru. Nie pamiętasz ostatniego razu?
Powiedział uśmiechając się od ucha do ucha i za klasnął w dłonie, a przed Altairem wyrosła ogromna klatka w której siedziała małpa, taka sama jak ta co szalała na zewnątrz.
-Niedługo poznasz się bliżej z nim, zapewniam Cie, lecz na razie porozmawiamy chwilę...w końcu nie mieliśmy na to zbytnio czasu co?
-Trudno, żeby był czas jak bez przerwy starasz się opanować moje ciało...
-A-a-a, nie. Moje ciało. I nie opanować, a odzyskać kontrolę nad tym co jest moje.
Pokiwał mu palcem, jakby mówił do jakiegoś dzieciaka, lecz nie zrażony tym co mówił Drake kontynuował swój wywód.
-Obaj jesteśmy tym samym, a Ty jesteś moją fałszywą osobowością...
-Chyba na odwrót.
-Chyba nie. Ale widzę, że nie chcesz poznać siebie lepiej.
-Skończ wreszcie gadać o niczym i zacznijmy walczyć, byś raz na zawsze dowiedział się kogo to ciało.
-To przecież jasne, że jest moje.
Demoniczny władca nie odpuszczał i co jakiś czas popijał to co miał w kieliszku.
-No nic skończyłem gadać z tobą. Nie nadajesz się nawet na chłopa w moim Imperium z takim nie wyparzonym jęzorem. Aż dziwne, że przeżyłeś na tej Vegecie.
-A ty uważasz się za nie wiadomo kogo. Za jakiegoś władce.
-Nie uważam...ja nim jestem. Z resztą jeszcze zobaczysz. A teraz przygotowałem dla ciebie coś zupełnie fajnego.
Uśmiechnął się złowieszczo. Nawet czarnowłosy przełknął głośno ślinę. Miał bardzo, ale to bardzo złe przeczucia. Zły pstryknął palcami a klatka rozwaliła się uwalniając dziką bestie. Altozaru ryczał przeraźliwie bijąc się łapami po klacie. Czarnowłosy domyślał się co teraz będzie.
-Chyba poznajesz tego jegomościa prawda? To będzie twój przeciwnik a teraz...Niech rozpocznie się pojedynek HAHAHA!
Jego śmiech jeszcze długo się rozchodził po sali a on przyjął taką pozycje jak kiedyś przyjmowali Rzymscy Imperatorzy z kciukiem uniesionym do góry. To będzie bardzo ciężka walka. Czy Czarnowłosemu uda się zwyciężyć? Zaraz się przekona. Czarna małpa ruszyła na niego z rykiem szykując się do ataku, a ogoniasty jedyne co zrobił to przyjął pozycje obronną. Przynajmniej tak się komuś mogło wydawać. Saiyan tylko uśmiechnął się a wokół niego pojawiła się czarna otoczka w formie aury a on sam ruszył na Oozaru i walnął go z całej siły w pysk. Walka właśnie się rozpoczęła.
OOC:
Lethal:
Siła: 405
Szybkość: 135
Wytrzymałość: 532
Energia: 405
HP: 7980
KI: 6075
Walka:
Mroczna Aura = 80 KI
Statystyki Rosną
Atak Potężny = 575 DMG
Czarnowłosy obudził się w dość ciemnym miejscu. Chwile czasu minęło dopóki jego wzrok nie przyzwyczaił się do wszechogarniającej ciemności. Ze zdziwieniem dojrzał, że znalazł się na jakiejś arenie. Nie zdołał się nawet zbytnio rozejrzeć, gdy dobiegł do jego uszu przerażający, mrożący krew w żyłach śmiech i jakże dobrze mu znajomy głos.
-Zjawiłeś się tu szybciej niż myślałem. Jestem pod wrażeniem.
Ten uśmiech...ta twarz. Lethal!
-To znowu Ty. Czemu się ode mnie nie odwalisz demonie.
-Czemu od razu tak nie miło? Hahaha. Korzystaj z okazji dopóki nie kazałem cie zgładzić a twojej duszy nie wchłonąłem. W końcu jesteś teraz na Moim terenie.
Postać w mroku uśmiechnęła się szaleńczo. Wyglądała tak samo jak Altair, tyle że jego źrenice były podobne do demonicznych a włosy dziwnie rozpuszczone i...długie. Czy taka była jego prawdziwa forma? Postać ta nic jednakże nie robiła, tylko siedziała na swoim tronie i bawiła się kieliszkiem od wina, lecz coś nie czuł, że to co tam jest to na pewno wino.
-Tak dobrze się domyślasz. To nie wino. To...krew. Hahaha. Zdziwiony? Przestraszony?
Wojownik nawet nie wiedział jak postać odpowiedziała mu na jego myśli...ten demon. Uważa się za nie wiadomo kogo. Ale chłopak tak czy inaczej nie da sobie grozić.
-Widziałem już tutaj takie rzeczy, że to mnie nie zdziwi, ani nie przestraszy...
-A właśnie chyba z tego wszystkiego zapomniałem się przedstawić.
Przerwał mu w połowie zdania Lethal. Ten gość to ma tupet. Denerwował go bardziej niż jego kompan Blade, a to już coś.
-Jestem Lord Imperator Lethal. Miło mi "Siebie" poznać. Haha.
-Chciałeś chyba powiedzieć "były" Lord Imperator.
Saiyana nawet te zdanie "siebie" nie zdziwiło, ale starał się go zdenerwować co po części mu się udało.
-Hahaha, bardzo śmieszne małpo. Uczyli cie tego twoi bracia w jaskini? Chyba tak.
Zaśmiał się ironicznie i tym razem to on znowu wyprowadził młodego z równowagi.
-W każdym razie, na twoje nieszczęście znowu obudziłeś ze swojej głupoty czy też nie, to nie ważne...Oozaru. Nie pamiętasz ostatniego razu?
Powiedział uśmiechając się od ucha do ucha i za klasnął w dłonie, a przed Altairem wyrosła ogromna klatka w której siedziała małpa, taka sama jak ta co szalała na zewnątrz.
-Niedługo poznasz się bliżej z nim, zapewniam Cie, lecz na razie porozmawiamy chwilę...w końcu nie mieliśmy na to zbytnio czasu co?
-Trudno, żeby był czas jak bez przerwy starasz się opanować moje ciało...
-A-a-a, nie. Moje ciało. I nie opanować, a odzyskać kontrolę nad tym co jest moje.
Pokiwał mu palcem, jakby mówił do jakiegoś dzieciaka, lecz nie zrażony tym co mówił Drake kontynuował swój wywód.
-Obaj jesteśmy tym samym, a Ty jesteś moją fałszywą osobowością...
-Chyba na odwrót.
-Chyba nie. Ale widzę, że nie chcesz poznać siebie lepiej.
-Skończ wreszcie gadać o niczym i zacznijmy walczyć, byś raz na zawsze dowiedział się kogo to ciało.
-To przecież jasne, że jest moje.
Demoniczny władca nie odpuszczał i co jakiś czas popijał to co miał w kieliszku.
-No nic skończyłem gadać z tobą. Nie nadajesz się nawet na chłopa w moim Imperium z takim nie wyparzonym jęzorem. Aż dziwne, że przeżyłeś na tej Vegecie.
-A ty uważasz się za nie wiadomo kogo. Za jakiegoś władce.
-Nie uważam...ja nim jestem. Z resztą jeszcze zobaczysz. A teraz przygotowałem dla ciebie coś zupełnie fajnego.
Uśmiechnął się złowieszczo. Nawet czarnowłosy przełknął głośno ślinę. Miał bardzo, ale to bardzo złe przeczucia. Zły pstryknął palcami a klatka rozwaliła się uwalniając dziką bestie. Altozaru ryczał przeraźliwie bijąc się łapami po klacie. Czarnowłosy domyślał się co teraz będzie.
-Chyba poznajesz tego jegomościa prawda? To będzie twój przeciwnik a teraz...Niech rozpocznie się pojedynek HAHAHA!
Jego śmiech jeszcze długo się rozchodził po sali a on przyjął taką pozycje jak kiedyś przyjmowali Rzymscy Imperatorzy z kciukiem uniesionym do góry. To będzie bardzo ciężka walka. Czy Czarnowłosemu uda się zwyciężyć? Zaraz się przekona. Czarna małpa ruszyła na niego z rykiem szykując się do ataku, a ogoniasty jedyne co zrobił to przyjął pozycje obronną. Przynajmniej tak się komuś mogło wydawać. Saiyan tylko uśmiechnął się a wokół niego pojawiła się czarna otoczka w formie aury a on sam ruszył na Oozaru i walnął go z całej siły w pysk. Walka właśnie się rozpoczęła.
OOC:
Lethal:
- Spoiler:
Siła: 405
Szybkość: 135
Wytrzymałość: 532
Energia: 405
HP: 7980
KI: 6075
Walka:
Mroczna Aura = 80 KI
Statystyki Rosną
Atak Potężny = 575 DMG
Re: Skalny Las
Pon Sie 05, 2013 9:02 pm
The member 'Altair Drake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- GośćGość
Re: Skalny Las
Pon Sie 05, 2013 11:11 pm
Niestety dla krwistookiego, atak choć doszedł do celu swojego przeznaczanie to jednak nie wyrządził żadnej szkody wielkiej małpie. Nawet chyba dojrzał na jego pysku coś na kształt... uśmiechu? W jednym momencie oberwał dość szybko w klatke piersiową. Nie spodziewał się tak szybkiego ataku. Potem kolejny i kolejny. Na szczęście te ataki były o wiele słabsze niż normalne. Tyle dobrego w tym złym. No nic to. Nadal starał się domyślić czemu jego atak nie zadziałał lecz nagle dojrzał w górze...ogon! A więc tak się małpa obroniła. Zablokowała jego cios ogonem. Pomysłowe. A myślał, że Oozaru w takiej formie w ogóle nie myśli. Zapowiada się bardzo ciężka walka i rubinowooki nie ma innego wyboru jak użyć całej swojej mocy by zwyciężyć. Jeśli tego nie zrobi to czeka go sromotna klęska i zapewne utrata ciała albo nawet i śmierć jak nie powstrzyma wewnętrznej małpy.
-Tak się bawimy? Jak sobie chcesz.
Odrzekł i wzleciał do góry rozpościerając ręce na boki i formując w nich energię
-FINAL...
Czarna energia wreszcie się uformowała, a kamienie z areny wręcz latały, gdy oddziaływała na nie mała cząstka energii. Altair szybkim ruchem złączył obie dłonie i wystrzelił mroczną falę w stronę Oozaru.
-FLASH!
Czarny promień śmierci leciał z ogromną prędkością w stronę małpy i trafił w jej korpus. Rozległ się ogromny wybuch na całej arenie i podniósł się kurz, a w miejscu gdzie stała małpa był małej wielkości krater. Na jego nieszczęście małpa stała nadal i miała się dobrze, lecz w części na pewno była trochę osłabiona.
OOC:
Mroczna Aura = 80 KI
Chibi Final Flash (25%) = 1031 DMG i 876 KI
Altozaru:
Siła: 405
Szybkość: 135
Wytrzymałość: 532
Energia: 405
HP: 6949
KI: 6075
-Tak się bawimy? Jak sobie chcesz.
Odrzekł i wzleciał do góry rozpościerając ręce na boki i formując w nich energię
-FINAL...
Czarna energia wreszcie się uformowała, a kamienie z areny wręcz latały, gdy oddziaływała na nie mała cząstka energii. Altair szybkim ruchem złączył obie dłonie i wystrzelił mroczną falę w stronę Oozaru.
-FLASH!
Czarny promień śmierci leciał z ogromną prędkością w stronę małpy i trafił w jej korpus. Rozległ się ogromny wybuch na całej arenie i podniósł się kurz, a w miejscu gdzie stała małpa był małej wielkości krater. Na jego nieszczęście małpa stała nadal i miała się dobrze, lecz w części na pewno była trochę osłabiona.
OOC:
Mroczna Aura = 80 KI
Chibi Final Flash (25%) = 1031 DMG i 876 KI
Altozaru:
Siła: 405
Szybkość: 135
Wytrzymałość: 532
Energia: 405
HP: 6949
KI: 6075
Re: Skalny Las
Pon Sie 05, 2013 11:11 pm
The member 'Altair Drake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
Re: Skalny Las
Pon Sie 05, 2013 11:15 pm
The member 'Altair Drake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Procent' : 59
'Procent' : 59
- GośćGość
Re: Skalny Las
Wto Sie 06, 2013 12:05 am
Tego co było dalej w ogóle się nie spodziewał. Tak to prawda małpa oberwała z pełnej mocy jego ataku choć nie było czym się szczycić lecz mimo to jakoś mu się udało walczyć. Można powiedzieć nawet więcej. Czarnowłosy dzielnie walczył z wielką małpą gdzie jego szanse na zwycięstwo wynosiły okrągłą liczbę jaką było 0. Lecz chłopak należał do rasy saiyan i nie zamierzał tak łatwo się poddać. To on jest panem tego miejsca, nie ten przygłupi małpiszon. Niestety małpiszon chyba się obraził i umiał czytać w myślach. Ryknął przeraźliwie po oberwaniu z potężnego Final Flasha i otwierając pysk szykował swój własny atak równie w kolorze czerni. Altair doskonale pamiętał atak w wykonaniu gada, co nie skończyło się dla nich zbyt dobrze.
-O nie...co robić.
Czasu było coraz mniej a wróg był w pełni sił. W końcu Oozaru wystrzelił falę która poleciała czysto w stronę ogoniastego. Nagle do głowy wpadł mu genialny pomysł. Przecież nauczył się techniki defensywnej. Co prawda to nie zanzoken ale też się nada. Niestety starczy mu tylko na jedno użycie więc, przy kolejnym razie może po prostu zginąć. Uśmiechnął się do swojego przeciwnika. Ta walka jeszcze nie jest zakończona! Ryknął na cały głos, gdy wokół jego ciała tworzyła cie czarna bariera. Zdążył ją zrobić w ostatniej chwili. Fala walnęła w tarcze a przez kurz powstały po ataku nawet Lethal nic nie widział obserwując z uśmiechem walkę. Jego uśmiech trochę się powiększył, gdy zobaczył, że Altairowi nic nie jest i ma się dobrze choć stracił pewnie na to mase ki.
-Interesujące.
Powiedział popijając dalej swoje czerwone "wino". Czarnowłosemu nie było do śmiechu. Był wykończony. Stracił bardzo szybko prawie połowe ki. Musi troche ją oszczędzać. Na szczęście miał kolejny pomysł i zamierzał użyć jeszcze innej techniki. Przeniósł rękę w stronę areny. Z początku nic się nie działo lecz po chwili w jego stronę leciał ogromnej wielkości głaz. Z uśmiechem na ustach wycelował w strone potwora i go w niego posłał.
-Żryj to!
Małpa nie miała szans tego uniknąć i oberwała kamieniem prosto w paszczę, na co Lethal lekko się zaśmiał. Ogoniasty najwidoczniej miał szanse zwyciężyć, lecz nie była ona wielka.
OOC:
Mroczna Aura = 80 KI
Barierre = 1066 KI
Telekineza = 565 DMG i 50 KI
-O nie...co robić.
Czasu było coraz mniej a wróg był w pełni sił. W końcu Oozaru wystrzelił falę która poleciała czysto w stronę ogoniastego. Nagle do głowy wpadł mu genialny pomysł. Przecież nauczył się techniki defensywnej. Co prawda to nie zanzoken ale też się nada. Niestety starczy mu tylko na jedno użycie więc, przy kolejnym razie może po prostu zginąć. Uśmiechnął się do swojego przeciwnika. Ta walka jeszcze nie jest zakończona! Ryknął na cały głos, gdy wokół jego ciała tworzyła cie czarna bariera. Zdążył ją zrobić w ostatniej chwili. Fala walnęła w tarcze a przez kurz powstały po ataku nawet Lethal nic nie widział obserwując z uśmiechem walkę. Jego uśmiech trochę się powiększył, gdy zobaczył, że Altairowi nic nie jest i ma się dobrze choć stracił pewnie na to mase ki.
-Interesujące.
Powiedział popijając dalej swoje czerwone "wino". Czarnowłosemu nie było do śmiechu. Był wykończony. Stracił bardzo szybko prawie połowe ki. Musi troche ją oszczędzać. Na szczęście miał kolejny pomysł i zamierzał użyć jeszcze innej techniki. Przeniósł rękę w stronę areny. Z początku nic się nie działo lecz po chwili w jego stronę leciał ogromnej wielkości głaz. Z uśmiechem na ustach wycelował w strone potwora i go w niego posłał.
-Żryj to!
Małpa nie miała szans tego uniknąć i oberwała kamieniem prosto w paszczę, na co Lethal lekko się zaśmiał. Ogoniasty najwidoczniej miał szanse zwyciężyć, lecz nie była ona wielka.
OOC:
Mroczna Aura = 80 KI
Barierre = 1066 KI
Telekineza = 565 DMG i 50 KI
Re: Skalny Las
Wto Sie 06, 2013 12:05 am
The member 'Altair Drake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- GośćGość
Re: Skalny Las
Wto Sie 06, 2013 12:30 am
Głupi szympans myślał, że uda mu się zablokować technikę lecz na jego nieszczęście oberwał prosto w zębiska. Z jego pyska wydobył się ryk pełen bólu. Wreszcie zaczął odczuwać ataki saiyana. On sam miał jeszcze pare asów w rękawie i nie zamierzał się poddać, lecz jak tak dalej pójdzie to może wcale nie dać rady temu czemuś. Altozaru po ogarnięciu się i ryczeniu z bólu, wreszcie ponowił atak. Był wolniejszy od chłopaka lecz mimo to zdołał go zaskoczyć i znowu zadać serie szybkich ciosów. Na początek trafił krwistookiego z otwartej łapy jakby ten był zwyczajnym owadem, a gdy znalazł się na ziemi oberwał mase ataków w brzuch. Myślał, że po tym wszystkim zostanie z niego mokra plama, lecz udało mu się jako tako wytrzymać te nawałnice ciosów. W końcu wydostał się z tego miażdżącego uścisku. Podleciał na wysokość oczu małpy a następnie robiąc pewien gest dłonią rozproszył sporą ilość ki krzycząc.
-TAIYOKEN!
Ten atak oślepił bestie która pod wpływem tymczasowej ślepoty starała się go strącić. Altair wykorzystał okazje i włożył w swój atak całą swoją siłę i z prędkością błyskawicy rąbnął w pysk potwora, aż go wywalił na ziemie. Wszystkie kamienie podskoczyły do góry razem z pyłem. To nie był koniec i czarnowłosy już gotował kolejny atak tym razem słabszy gdyż chwilowo wyłączył swoją aurę aby zmniejszyć pobór ki, ale nadal było to dostatecznie silne i rąbnął przeciwnika w nos. To też pewnie zaboli.
OOC:
Mroczna Aura = 80 KI
Taiyoken = 100 KI
Atak Potężny = 575 DMG
Atak Podstawowy = 270 DMG
Altozaru:
Siła: 405
Szybkość: 135
Wytrzymałość: 532
Energia: 405
HP: 5539
KI: 4435
-TAIYOKEN!
Ten atak oślepił bestie która pod wpływem tymczasowej ślepoty starała się go strącić. Altair wykorzystał okazje i włożył w swój atak całą swoją siłę i z prędkością błyskawicy rąbnął w pysk potwora, aż go wywalił na ziemie. Wszystkie kamienie podskoczyły do góry razem z pyłem. To nie był koniec i czarnowłosy już gotował kolejny atak tym razem słabszy gdyż chwilowo wyłączył swoją aurę aby zmniejszyć pobór ki, ale nadal było to dostatecznie silne i rąbnął przeciwnika w nos. To też pewnie zaboli.
OOC:
Mroczna Aura = 80 KI
Taiyoken = 100 KI
Atak Potężny = 575 DMG
Atak Podstawowy = 270 DMG
Altozaru:
Siła: 405
Szybkość: 135
Wytrzymałość: 532
Energia: 405
HP: 5539
KI: 4435
Re: Skalny Las
Wto Sie 06, 2013 12:30 am
The member 'Altair Drake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- GośćGość
Re: Skalny Las
Wto Sie 06, 2013 1:11 am
Jego przeciwnik wciąż go zaskakiwał. Czy to dlatego, że był to tak na prawdę Altair? W bezmyślnej formie, ale to chyba była jednak jego część. Nawet bezmyślny stwór potrafi zaskoczyć. Chłopaka zaskoczył mianowicie tym, że gdy ten leciał by go walnąć w nos, to wróg otworzył nagle oczy i chciał klasnął swoimi łapami z zamiarem zmiażdżenia wojownika. Chłopak pierwszy raz podczas tej walki użył pewnej techniki.
-KIAIHO!
Krzyknął, a dłonie stwora poleciały na przeciwległe końce dając mu dobry czas na ucieczkę i przemyślenie sprawy. Sam rywal po pewnym czasie wstał i znów zaczął się rzucać. No nic jakoś tym razem przetrwał ale było blisko. Tylko co zrobić dalej? Aura wyłączona dla mniejszego poboru ki. Czarnowłosy doszedł do wniosku, że może użyć jeszcze jednej ciekawej techniki dawno nie stosowanej przez niego, ale może to zrobić później. No cóż nie ma innego wyboru jak znowu zrobić to. Rozłożył ręce na boki zbierając ogromną energię. Tak to był Final Flash. A raczej jego kilku krotnie słabsza wersja, lecz nie jest źle. W każdym razie lepsza była niż Big Bang Attack.
-FINAL...
Wypowiedział pierwsze słowo techniki, i gdy zebrał dostateczną ilość energii to gwałtownie złączył ręce i wystrzelił fale mrocznego snopu w stronę Altozaru.
-FLASH!
W tym samym momencie wszedł na aurę dodając technice jeszcze większej siły. Małpa znowu nie miała szans się obronić i oberwała pełnym atakiem korpus, tracąc równowagę i wywalając się na ziemie. Niestety chłopak miał świadomość, że to nie koniec, a zaledwie początek.
OOC:
Mroczna Aura = 80 KI
Kiaiho Wersja Defensywna = 40 KI
Chibi Final Flash (25%) = 1031 DMG i 876 KI
Altozaru:
Siła: 405
Szybkość: 135
Wytrzymałość: 532
Energia: 405
HP: 4508
KI: 4435
-KIAIHO!
Krzyknął, a dłonie stwora poleciały na przeciwległe końce dając mu dobry czas na ucieczkę i przemyślenie sprawy. Sam rywal po pewnym czasie wstał i znów zaczął się rzucać. No nic jakoś tym razem przetrwał ale było blisko. Tylko co zrobić dalej? Aura wyłączona dla mniejszego poboru ki. Czarnowłosy doszedł do wniosku, że może użyć jeszcze jednej ciekawej techniki dawno nie stosowanej przez niego, ale może to zrobić później. No cóż nie ma innego wyboru jak znowu zrobić to. Rozłożył ręce na boki zbierając ogromną energię. Tak to był Final Flash. A raczej jego kilku krotnie słabsza wersja, lecz nie jest źle. W każdym razie lepsza była niż Big Bang Attack.
-FINAL...
Wypowiedział pierwsze słowo techniki, i gdy zebrał dostateczną ilość energii to gwałtownie złączył ręce i wystrzelił fale mrocznego snopu w stronę Altozaru.
-FLASH!
W tym samym momencie wszedł na aurę dodając technice jeszcze większej siły. Małpa znowu nie miała szans się obronić i oberwała pełnym atakiem korpus, tracąc równowagę i wywalając się na ziemie. Niestety chłopak miał świadomość, że to nie koniec, a zaledwie początek.
OOC:
Mroczna Aura = 80 KI
Kiaiho Wersja Defensywna = 40 KI
Chibi Final Flash (25%) = 1031 DMG i 876 KI
Altozaru:
Siła: 405
Szybkość: 135
Wytrzymałość: 532
Energia: 405
HP: 4508
KI: 4435
Re: Skalny Las
Wto Sie 06, 2013 1:11 am
The member 'Altair Drake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- GośćGość
Re: Skalny Las
Wto Sie 06, 2013 6:53 pm
Biedna małpa myślała, że zdoła uniknąć fali śmierci, lecz niestety była na to za wolna i oberwała z całej siły w korpus. Olbrzym padł na ziemię i przez pewien czas nie wstawał. Role powoli się odwracały, lecz Altair nie miał prawie ki na walkę co nie wróżyło mu zbyt dobrze. Jak zwykle uczy się w takich wypadkach na błędach. Potrzebuje koniecznie drugiej wersji zanzokena! Ale to po walce...jeśli zwycięży, bo jak nie to całkiem możliwe, że zostanie unicestwiony. Dobra o to będzie się martwił później. Nie może przegrać. Należy w końcu do najpotężniejszej rasy wojowników zamieszkujących ten wszechświat! Nie przegra z jakąś głupią małpą. Na jego twarzy pojawił się uśmieszek co nie uszło uwadze Lethalowi. Chłopakowi bowiem wpadł pewien pomysł do głowy i czas go wykorzystać. Oozaru w końcu wstał z gleby i z rykiem ruszył do ataku wyprowadzając o wiele silniejszy atak pięścią. Chłopak odskoczył w ostatniej chwili, lecz to nie był koniec. Małpa wciąż atakowała lecz jej łapy waliły bez przerwy o ziemię areny. Wojownik sprytnie odskakiwał w ostatniej chwili, a gdy małpa się zmęczyła tymi nieudanymi atakami to postanowił to wykorzystać. Ponownie włączył aurę i poleciał wysoko do góry by następnie zapikować. Nagle stało się coś niespodziewanego! Ogoniasty przemieszczał się tak szybko, że nagle było ich kilku na raz. Wiadome było co to jest. To technika z której już dawno nie korzystał. Zanzoken! Potwór dał się na to nabrać i walnął w iluzje, potem znowu, i znowu, lecz Drake dzięki swojej szybkości doleciał do pyska bestii i z całej siły rąbnął go w mordę. Siła użyta do tego była tak duża, że stwora zamroczyło i się wyłożył, a pięść Altaira trochę go bolała, lecz to nic.
OOC:
Unik
Mroczna Aura = 80 KI
Zanzoken Wersja Neutralna = 60 KI
Atak Potężny = 575 DMG
Altozaru:
Siła: 405
Szybkość: 135
Wytrzymałość: 532
Energia: 405
HP: 3933
KI: 4435
OOC:
Unik
Mroczna Aura = 80 KI
Zanzoken Wersja Neutralna = 60 KI
Atak Potężny = 575 DMG
Altozaru:
Siła: 405
Szybkość: 135
Wytrzymałość: 532
Energia: 405
HP: 3933
KI: 4435
Re: Skalny Las
Wto Sie 06, 2013 6:53 pm
The member 'Altair Drake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- GośćGość
Re: Skalny Las
Wto Sie 06, 2013 7:17 pm
Ostatni atak nieźle wkurzył stwora. Ten wstał masując się po obolałym pysku. Gdy go przestało boleć zaryczał przeciągle nawalając się po klatce piersiowej. Wreszcie zaczął odczuwać otrzymywane ataki. Altair wykorzystując spryt i umysł unikał każdego ataku który miał otrzymać, oczywiście nie uniknie fali i tylko cud oraz nauczona technika uratowała mu tyłek. Inaczej cała ta walka miała by się ku końcowi a to stwór by zatriumfował. Wszystko dzięki jego trenerowi. Na dodatek choć go nie słyszał to czuł jego duchowe wsparcie. Oby mu tylko po umyśle nie wędrował. Tak czy inaczej musi sobie z tym wrogiem poradzić i wpadł właśnie na kolejny pomysł. Jak to dobrze, że stosował potęgę umysłu i sprytu a nie bezmyślnej siły. Podczas tej walki widzi także błędy tej transformacji, a jej największym problemem jest szybkość. Gdyby nie ona to ta przemiana byłaby bardzo przydatna, lecz bez niej już taka nie jest. Jest za wolna, ale nadal dobrze wykorzystana to klucz do zwycięstwa. Bestia w końcu ponowiła swój atak a w jej oczach widać było wściekłość. Łapa już leciała w jego kierunku z dość niespotykaną prędkością. Jak oberwie z tego ataku to może już za szybko nie wstać. W tej samej chwili na aurze nie korzystając z zanzokena poleciał, a raczej wystrzelił w górę i wyciągając rękę przed siebie zderzył się z łapą nieprzyjaciela. Ręka bestii wręcz odsunęła się ukazując wolne miejsce do ataku co wojownik wykorzystał i z prędkością błyskawicy trafił małpę w klatkę piersiową lecąc razem z nim w ścianę areny. Rozległ się ogromny huk a pył podniósł się do góry zasłaniając widoczność. Po tym ataku bestia przez chwile nie mogła wstać a sam czarnowłosy szykował się już do kolejnego ataku. Kierując swoją dłoń w stronę wielkiego głazu, uniósł go mocą do góry i walnął nim w przeciwnika. A raczej przygniótł go nim z taką siłą, że kamulec się rozpadł na drobne kawałeczki. Bestia wyglądała na zmęczoną, tak samo Drake. Ale tym razem ma szanse wygrać. Nie był zbyt pewny siebie. Doskonale wie, że przez nią może jeszcze przegrać.
OOC:
Mroczna Aura = 80 KI
Kontra = 575 DMG
Telekineza = 565 DMG i 50 KI
Altozaru:
Siła: 405
Szybkość: 135
Wytrzymałość: 532
Energia: 405
HP: 2793
KI: 4435
OOC:
Mroczna Aura = 80 KI
Kontra = 575 DMG
Telekineza = 565 DMG i 50 KI
Altozaru:
Siła: 405
Szybkość: 135
Wytrzymałość: 532
Energia: 405
HP: 2793
KI: 4435
Re: Skalny Las
Wto Sie 06, 2013 7:17 pm
The member 'Altair Drake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- GośćGość
Re: Skalny Las
Wto Sie 06, 2013 7:48 pm
Wróg ledwo powstał z ziemi nadal odczuwając skutki poprzedniego ataku głazem. A raczej rozwalonego kamulca. Kamyczek jak poznał się blisko z ciałem małpy to rozbił się w drobny mak. Czarnowłosy wyłączył aure. Przeciwnik choć był zamroczony to poruszał się nadal bardzo szybko, było to niezwykle dziwnie. Oczywiście nie zauważył ataku i oberwał z łapy zostając odrzuconym dalej. Kolejny cios, i kolejny i tak jeszcze z parę razy. Wyczuwał w tych ciosach, że potworowi brakło już werwy, ale saiyan nie był inny i stracił prawie całą ki. Powoli też odczuwał otrzymane ciosy, ale to go nie powstrzyma. Musi jak najszybciej zakończyć walke, ale nadal oszczędnie obchodzić się ze swoją energią. Pobiegł szybko po ziemi i z wejścia smoka trafił małpę w...nogę, przewracając ją. Walka toczyła się dalej, lecz powoli miała się ku końcowi. Na jego nieszczęścia Oozaru nadal może wygrać jeśli Drake będzie choć trochę nieuważny. Na to nie może pozwolić. Musi udowodnić trenerowi, że był gotowy pokonać swoją wewnętrzną bestię...choć zrobił to z ledwością. Nawet poprzedni gad nie był takim zagrożeniem, ale to dlatego, że głównie walczył Hazard. Oczywiście współpracowali razem bardzo dobrze, ale nie zawsze tak będzie. Czarnowłosy musi wreszcie radzić sobie z potworami samemu. Nawet jeśli tym potworem jest On sam.
OOC:
Atak Podstawowy = 270 DMG
Altozaru:
Siła: 405
Szybkość: 135
Wytrzymałość: 532
Energia: 405
HP: 2523
KI: 4435
OOC:
Atak Podstawowy = 270 DMG
Altozaru:
Siła: 405
Szybkość: 135
Wytrzymałość: 532
Energia: 405
HP: 2523
KI: 4435
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach