Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Biuro Trenera

+7
Raziel
Hikaru
NPC
Vita Ora
Colinuś
Ósemka
Hazard
11 posters
Go down
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Biuro Trenera - Page 3 Empty Biuro Trenera

Sro Cze 26, 2013 5:10 pm
First topic message reminder :

Niewielki gabinet z obszernym biurkiem, komputerem służbowym, jak i prywatnym oraz pukami zastawionymi książkami i dokumentami. Utrzymany w należytym porządku. Przy biurku obszerny skórzany fotel. Na szybie okiennej rozwieszona flaga z symbolem Vegety. Na jednej ze ścian portret aktualnie panującego władcy.

Gabinet, do użytku dla wszystkich trenerów Akademii. Teoretycznie każdy ma swój osobny ale temat niech będzie zbiorczy.

NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Czw Sty 08, 2015 5:13 pm
Obecność Kaede, a szczególnie działanie jej motyli dawały mężczyźnie błogi stan spokoju, dawno nie mógł pozwolić sobie na takie rozluźnienie, na każdym kroku musiał pilnować tego, co mówi i robi i to od lat. Chociaż z jednej strony gadkę o miłości i wsparciu z niej płynącym po części odbierał jako bredzenie pijanej małpy to nie miał też podstaw aby do końca to wszystko odrzucać.

- Myślałem, że bogowie o tylko legendy- stwierdził. Nie był złośliwy, był prostym mężczyzną i trudno mu było uwierzyć, że od tak ma przed sobą kaioshina.

- To musieliśmy się sporo narazić, że ktoś się tak interesuje Saioyanami. Niemniej nie ujmując Twoich umiejętności macie tam jakiegoś boga wojny? Nie ma innej opcji, jak tylko rozlew krwi w pałacu. Nie tylko Tobie nie podoba się co tu się wyprawia ale rozkład sił jest nierówny, to jak rzucać ludzi na pewną śmierć. Sam przestaje wierzyć, że to co planuje ma sens. Pewnie nawet ten cały Hikaru nie miałby szans. Wyabrakadabrujesz mi może jakiś dobrych wojowników nawet zombie? To by ułatwiło nieco sprawę. A może masz jakiś inny pomysł?

Rozmowę przerwały zbliżające się dobrze znajome Czerwonemu Ki. – Przepraszam Was na chwilę, zajmę się nimi i zaraz wracam. Wyszedł do dwójki swoich Nashi i rzucił od tak:

- O maja i Gucio

Miał zaskakująco dobry nastrój. Zasiadł za biurkiem. Upił łyk kawy i skrzywił się, bo była już zimna. Red emanował wyjątkowo dużym spokojem i fakt, ze zwykle miewał sporo roboty teraz zbytnio go nie zajmował. Podziękował za prezent i postawił obok na biurku, po czym przeszedł do rzeczy.

- Musiałem Was tutaj oboje ściągnąć, ponieważ inne plany nieco się pozmieniały i w najbliższych dniach czeka akurat Was sporo roboty. Najpierw mam dobrą wiadomość, nie musicie już być skazani na siebie. Każde z Was dostaje awans na Natto i będziecie się uczyć pracy w dziesięcioosobowych oddziałach. Jak się sprawdzicie później dostaniecie własny. Gratuluję, liczę ze moje trucie dupy czegoś Was nauczyło i teraz to wykorzystacie. Nie zawiedźcie mnie. Teraz udacie się do zbrojowni, po nowe uniformy i zbroje, potem pakujecie swoje manatki. Raziel, na Ciebie czeka kwatera na drugim piętrze. Potem masz się udać do laboratorium, zostałeś wybrany do przeprowadzenia kilku testów i badań do statystyk. Potrzeba im czysto-krwistych Saiyan po prostu. Vivian Ty zaraz po spakowaniu swoich rzeczy wracasz do mnie, mam dla Ciebie kwaterę w innej części budynku. Zaraz prześlę rozkazy do kwatermistrza. Nie musicie się spieszyć pożegnajcie się, bo czeka Was sporo pracy. No już poszli mi – ostatnie zdanie powiedział z uśmiechem.

Poczuł się jak ojciec, który wypuszcza swoje dzieci, tak szybko awansują. Kiedy świeżo upieczeni Natto wyszli, Red powrócił do dziewczyn. April wyglądała jeszcze bardziej blado. W międzyczasie Kaede przykryła ją kocem. Trener nie przypuszczał, że halfka aż tak źle to zniesie i nie wiedział co z tym zrobić. Nie mógł jej zabrać do skrzydła szpitalnego, przynajmniej nie teraz. Za duże zamieszanie by się zrobiło, zbyt dużo pytań w nieodpowiedniej chwili. Złapać, postawić na nogi i wydać rozkaz, jakikolwiek. Tą myśl też odpędził, czasem miał wrażenie, że kobiety pochodzą z innej planety.

- April słuchaj to co widziałaś ....... część z tych rzeczy już się wydarzyła i nie masz na to wpływu, przeszłości nie zmienisz. Natomiast inne to tylko Twoje wyobrażenie, tak nie musi się stać, to tylko wersja scenariusza, która wydaje się Tobie. Strach tnie głębiej niż nóż. Może chcesz porozmawiać z Vivian?

Spojrzał na Kaede, nie bardzo już wiedząc co robić, nawet gadka motywacyjna tym razem mu wyjątkowo nie wyszła.
Kanade
Ciasteczkowa Bogini
Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012


Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk1000/1000Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (1000/1000)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Czw Sty 08, 2015 6:19 pm
-Już dobrze April. Nie nawaliłaś, zrobiłaś to co trzeba.- otuliła kocem przyjaciółkę. –Jesteś moim bohaterem, ale pozwól, że tym razem to ja ci pomogę.- zbadała podstawowe odruchy jej ciała i zastanawiała się, czy jest ona gotowa do duchowej podróży.
-Mówisz o wojownikach Redzie… Mam kilku, którzy mogliby okazać się pomocni, przypuszczam, ze koło siedmiu znajdę… Może też przekonałabym tych nieszczęśników z tej planety…- cieszyła się, że poprawiła jego stan, zasługiwał na chociaż chwilę odpoczynku i mimo, że tak niewiele mogła zrobić, to była dumna z efektu. –Zawsze jest nadzieja prawda? Nie traćmy jej z naszych oczu, będę twoim światłem, jeśli tylko zechcesz.- gestykulowała żywo, tak jakby całe obawy i niepokój, już dawno pozostał za nią. Złożyła ręce, przyciskając je do swojego serca, na znak że głęboko wierzy w sukces dobra.  
W krótce w pokoju obok pojawił się ktoś nowy. Tak, znała smak jednej energii, należący do bardzo zbłąkanej duszyczki jednej z halfek. Uśmiechnęła się z lekkim współczuciem, z trudem powstrzymując przesłanie kolejnego zastrzyku swojej dobroci.
Nagle całą uwagę skupiła ponownie na April. Nie było za dobrze… Wyszeptała parę modlitw w swoim języku, czerpiąc energię prosto ze swojej głębi, najbardziej zakorzenione zapasy tego, co wymodliła. Całe ciało cierpiącej otoczyły złote motyle, ogrzewając i dając te pozytywne emocje, z których chciała skorzystać.
Trener wrócił do nich już po kilku minutach, widocznie szybko wydał rozkazy i miał czas do okazania swojej troski. Kaede kochała ten widok, gdy jedni śmiertelnicy pochylają się nad innymi i wyrażają swoją troskę. To dzięki miłości ona wciąż istniała.
-Dziękuję Red, to piękne co robisz.- posłała do niego czuły i przepełniony wdzięcznością uśmiech. –Zajmę się nią, ufasz mi prawda?- złapała za rękę dziewczynę, w której pokładała całą swoją ufność, kogoś, kto stanie się wielkim wojownikiem, który obdarzy innych tym, co najcenniejsze. –Za chwilę wrócimy.- wyszeptała, machając gospodarzowi. Po sekundzie obie zniknęły.
ZT*2—>Planeta Kaede
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk0/0Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Czw Sty 08, 2015 10:38 pm
Rzeczywistość żołnierska została wzmożona nie dość, że z pełną mocą, to z dwukrotnym naddatkiem w pakiecie ekstra. Vivian stała obok Raziela, tak, jak wiele razy wcześniej tkwili w gabinecie Czerwonego Trenera, wysłuchując jego słów, zdając raporty oraz przygotowując się następnych misji. Tak było od ponad dwóch lat, gdy ten niejako wziął Vivian pod swoje skrzydła. Był jednym z lepszych, żeby nie powiedzieć najlepszych Trenerów, choć bywało, że miał trudne dni. W przeciwieństwie do wielu innych, ochrzan oraz wyciskanie pompek miało pomóc wynieść konsekwencje z porażek oraz wzmocnić. Nie były narzędziem ośmieszenia i znęcania się nad młodymi żołnierzami. Ósemka ceniła skuteczność jego działania, bo po pierwsze, nigdy nadmiernie nie udzielał reprymend, po drugie, był jedną z nielicznych osób, które jej pomogły. A tych mogła policzyć na palcach jednej ręki…
W milczeniu i skupieniu słuchali kolejnych słów, z nieco niespodziewanym przekazem. Oczy halfki zaokrągliły się nieco, gdy Trener wspomniał o awansie. Zaraz, za co? Za urlop? Poprzedni i pierwszy przeskok w drabinie wojskowej zawdzięczali walce z Tsufulem, gdy zignorowali rozkaz siedzenia na tyłkach i polecieli walczyć. Po dwóch latach wzorowej… Ekhem, może nie do końca wzorowej, ale całkiem owocnej służby, okazuje się, że zyskali w oczach Przełożonych i znów dostają odznaczenie. Mając ponad osiemnaście lat Vivian Deryth Ścierwo zostaje Natto. Wielu nie udaje się to… Zawrotny skok w karierze wojskowej, coś o czym marzyła, by dopiąć swojego małego celu na Vegecie.
Jak na Ósemkę przystało, podeszła do tego czujnie, niemal podejrzliwie.
Trener mówił spokojnie, wyglądało na to, że miał dobry humor. Przez to, że się ich pozbywał? Uśmiechnęła się w duchu, choć wiedziała, że Saiyan nie życzył im źle. Nagły wzrost obowiązków nie był nowością, lecz Vivian nie wiedziała jak zareagować na rozstanie z bratem. Przyzwyczaiła się do niego, ba, zsynchronizowali się w walce, ćwiczeniach oraz w misjach. Wizja udzielania się w dziesięcioosobowej grupie… Szlag. To będzie mordęga. Ze skutkiem śmiertelnym, pewnie dla reszty oddziału. Ciekawe, jaką cyfrę będzie miał jej… Może Oddział Ósmy, albo psikusem od losu Oddział Siedemnasty? Raziel był kimś, kto potrafił trzeźwo ocenić jej odpały i umiał zrozumieć jej punkt widzenia, przez który tak wielu żołnierzy schodziło jej z drogi. Z drugiej strony to Vivian hamowała instynkty i zapał przyrodniego braciszka do rozróby oraz chęci popisywania się. Wiadomo, że umieją działać bez siebie, ale tak zawsze było łatwiej, skuteczniej, efektywniej. Brak partnera w walce pewnie da im się jeszcze we znaki.
Zaraz… Nowe kwatery? Koniec z dziurą koło brata, kopania ściany, gdy nie chciało się dzwonić a trzeba było dać znać, by Raziel wpadł do niej? Kolejne odosobnienie. W dodatku w innej części budynku. Nowa zbroja, nowy uniform, zmiany, zmiany, zmiany. Zmiany są dobre, ale Vivian poczuła ukłucie niepokoju. Uczucie zagubienia, podobne do tego wrażenia, które dopadło ją boleśnie gdy po raz pierwszy przekroczyła próg Akademii wróciło i ścisnęło za gardło. Jest teraz Natto, nie może się bać… Nie przecież ona się nie boi. Boi? Nosz, szlag… Czemu odzywają się lęki sprzed dwóch lat?
Dziewczyna wzięła cichy, głęboki wdech.
- Tak jest, Sir. Dziękuję.
Więcej nie wiedziała co powiedzieć. Może po powrocie wpadnie jej kilka słów do głowy. Wyszła z Gabinetu i zerknęła kątem oka na Raziela, jakby czekając kiedy młody Zahne zacznie puszyć się jak paw. Kącik warg drgnął w lekkim uśmiechu, skinęła głową w kierunku szerokich schodów. Odruchowo poprawiła kurtkę Axdry, co wzbudziło kilka wspomnień…
- Natto Raziel Zahne. Brzmi dumnie. – ruszyła wolnym krokiem w kierunku piwnic i znajdującego się tam magazynu. – Mama pewnie byłaby dumna. – w brązowych oczach błysnęło coś na kształt iskry zrozumienia pomiędzy dwójką rodzeństwa.
Axdra pewnie też.
Wcisnęła dłonie do kieszeni kurtki, zacisnęła palce na szklanej kulce i paru kapsułkach i jakby przed chwilą nie dostali awansu, spokojnie ruszyła przed siebie.
Będzie co ma być.

OOC ---> Początek treningu
[zt] ---> Magazyn
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk750/750Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (750/750)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Pią Sty 09, 2015 9:41 pm
Raziel przez moment miał ochotę się wrócić na korytarz i sprawdzić czy na pewno weszli do odpowiedniego pomieszczenia. Fakt trener, który ich prowadził nie należał do tych najgorszych, lecz w tym momencie wyglądał jakby się nawąchał czegoś niedozwolonego, tudzież sztachnął się spod pachy Koszarowego. Jednak nie w roli Raza było ocenianie swojego przełożonego. Jeśli miał dobry dzień to tylko lepiej dla nich. Dał prezent i musiał się powstrzymywać od roześmiania się na głos po usłyszeniu przywitania. "Gucio i Maja". Za niedługo cała Akademia będzie to powtarzała. Lecz teraz pan Zahne miał uwagę skupioną zupełnie na innej materii. Słuchał słów Trenera i coraz bardziej zaczynał niedowierzać. Awans? Oni? Przecież swoim zachowaniem doprowadzali dowodzących do szewskiej pasji. Olewali rozkazy. Pyskowali. Tłukli innych Nashi i wszczynali burdy. Jeśli kiedykolwiek miał ktoś dostać medal za potulność, to Vivan i Raziela nawet nie byliby brani pod uwagę. A na czas rozdania nagród by ich zamknięto w izolatkach by czegoś nie zmalowali swoim czarnym humorem.
Jednak w dalszym ciągu ciężko mu było przyjąć tą informację. Uśmiechał się i stał wyprostowany przyjmując promocję, lecz w duchu toczyła się prawdziwa burza sprzecznych uczuć. Co teraz będzie z nim i siostrą? Przez te dwa lata współpracy wystosowali swoistą formę walki i działania. Byli jak dobrze naoliwiona maszyna, którą cholernie ciężko powstrzymać. A teraz mieli zostać rozdzieleni. Wiedział, że panna Deryth ciężko znosi nowych ludzi, więc taka praca w dziesięcioosobowym zespole na pewno będzie cięzka zarówno dla niej, jak i dla innych. Na dodatek zmienią się ich miejsca zamieszkania. Już nie będzie miał do niej blisko by porzyczyć spinacze, czy coś do jedzenia bo jemu się akurat skończyły. No i darmowe pranie też zbliża się ku końcowi. Nowe nie zawsze znaczy lepsze. Zbroje też zapewne nowe dostaną co może być czymś pozytywnym. Wojownik nigdy by się do tego nie przyznał, ale będzie tęsknił za treningami u stojącego przed nimi żołnierza. Był jednym z tych, którzy obdarzali szacunkiem słabszych od siebie.
-Tak jest sir. – rzekł zielonooki i również zasalutował. Po chwili oboje wyszli z gabinetu i kierowali się na dół. Ciemnowłosy założył sobie dłonie na tyle głowy i patrzył w sufit jakby nad czymś rozmyślając.
-Z ciebie też młoda. – powiedział Raz i uśmiechnął się do siostry z błyskiem w oku. – Pani Natto Vivian Deryth. Kto by pomyślał. Będę musiał się przejść po chłopakach i zebrać zakłady.
W dalszym ciągu się uśmiechał do blondynki wspominając te dwa lata współpracy. Kolejny rozdział w życiu młodych Nashi. Przepraszam Natto.

Occ:
Trening start.
z/t za blondyną do zbrojowni
Kanade
Kanade
Ciasteczkowa Bogini
Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012


Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk1000/1000Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (1000/1000)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Pon Sty 12, 2015 2:40 pm
-Witaj Red!- Zawołała radośnie, pojawiając się tam, skąd przybyła. Na szczęście zastała trenera, który widocznie miał sporo papierkowej roboty. Trening z April nie trwał aż tak długo, mimo, że jej wydawało się pewnie inaczej. –Mam coś dla ciebie.- z dumą podleciała do czerwonego i zostawiła na stole paczkę ciastek. –Zrobi ci się po nich dużo lepiej.- czy on ją na pewno zaakceptował? Pragnęła, aby czuł, że ma kogoś bliskiego i nie musi dłużej znosić swojej samotności. Tak bardzo chciała być blisko niego, blisko jego problemów, rozterek, wątpliwości serca. I chciała, żeby pamiętał, że zawsze będzie z nim… Zasługiwał na to, długo wyrzekał się niemalże wszystkiego, aby kroczyć drogą, którą czuł w sercu, właśnie w takie osoby najbardziej wierzyła i najbardziej była im oddana. Takie jak April…
Spojrzała na chwilę na halfkę, przepraszając, że miała ostatnimi czasy aż tyle wrażeń. Musiała przejść dużo, ale nowy strój, jedzenie i nowa moc, a przede wszystkim wolność od lęku, to chyba wystarczająca rekompensata… Mimo to wiedziała jak delikatną jest osóbką… Chociaż, czy na pewno? Nie. Teraz już nie aż tak. Na twarzy Kaede zagościł szeroki uśmiech. Dały czadu.
-Mówiłeś, że potrzebujesz więcej wojowników…- zastanowiła się chwilę i na myśl przeszła jej demonica June. Zawahała się, nie będąc pewna, czy to dobry pomysł… Ale przecież… Sił jej nie brakuje… Podrapała się po głowie, zastanawiając jeszcze głębiej. –Sprowadzę ci kogoś dość silnego, a może nawet kilka osób, a ty w tym czasie ustal dobrą strategię.- pożegnała go uśmiechem dziewczynki, która wpadła na pomysł super zabawy. Zanim cokolwiek powiedział znów zniknęła. To chyba staje się jej głupim nawykiem…

ZT--> domek June
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk0/0Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Wto Sty 13, 2015 10:22 pm
Nim Vivian dotarła na drugie piętro, nogi miała jak z ołowiu a w skroni tętno dowodziło, że potrafi bić szybciej niż u przeciętnej osoby. Postawiła kołnierz kurtki i zawahała się przed zapukaniem do biura. Serce miotało się w piersi energicznie z niepewności i nieuzasadnionego strachu. Nie umiała sobie odpowiedzieć, co powoduje taką reakcje, ale podskórnie czuła się zagubiona. Niby była przyzwyczajona do radzenia sobie sama sobie, ale nie oznaczało to od razu, że jest to przyjemne. Kilka lat miała przy sobie brata… Potem, drugiego brata, z którym łączyły ją przyjacielsko-żołnierskie relacje. Przez parę dni skazana była na towarzystwo ziemianina, z którym rozłąka, ku jej zaskoczeniu, była trudniejsza niż sądziła. I co? - I teraz jest sama.
Szlag, to awans. Powinna się cieszyć, ale niepokój nie pozwalał odejść kilku podejrzanym myślom. Po pierwsze, symbol na piersi. Musnęła palcem metaliczną wypukłość na pancerzu. Kadet był popychadłem, Nashi wypełniał rozkazy, ale Natto musi myśleć. To był już problem dla niektórych, a Vivian nie ukrywała przed sobą, że boi się konsekwencji własnych błędów. Zwłaszcza wtedy, gdy dotykają kogoś innego niż ona, a im wyższe stanowisko, tym są one z reguły poważniejsze. Natto było już tą poprzeczką, gdy zwierzchnicy nie tylko wydają polecenia, ale i wymagają więcej… Czyli zaczynała się harówka gorsza, niż do tej pory. Kącik warg drgnął ponuro, Ósemka nawet nie westchnęła. Doskonale widziała z czym się to wiążę, ale najważniejszą w tym częścią był prestiż. Może i było to płytkie, ale zyskując pozycje, mogła również zmienić Vegetę. Nie, to za dużo powiedziane… Mogła się przyczynić do zmian, a tego bardzo chciała i to było jej celem, którego jak do tej pory nie zdradziła nikomu. Każdy ma swoje tajemnice, a halfka nie miała zamiaru zdradzić się niczym… Nie bardziej niż musi.
Zerknęła na trzymany w ręku kask i przemogła się w końcu, pukając w drzwi. Weszła, gdy tylko usłyszała pozwolenie i cicho zamknęła za sobą drzwi. Stanęła przed biurkiem, zasalutowała i obróciła w dłoni kask. Trener na pewno wiedział, że zwróciła uwagę na nowe wyposażenie. Cokolwiek się z tym wiązało, musiała być przygotowana na wszystko i jeszcze więcej.
- Natto Vivian Deryth melduje się, Sir.
Brzeżkiem świadomości wyczuła Ki April w pokoju obok. Ciemnowłosa halfka była już tam wcześniej, ale Vivian zdziwiło tylko to, co robi w Akademii, oczywiście nie mogła jednak o to spytać Trenera. Jej energia była dziwnie wyciszona i przesiąknięta nieznanym jej spokojem… Trochę się jej to kojarzyło, ale z czym, bądź kim, nie miała pojęcia. Przywitać się nie mogła, nie w tej chwili, gdy zobowiązana była do słuchania Trenera… W głowie zaświtała jej myśl, że powinna zapytać dziewczyny o kilka rzeczy, o które prosił ją Kuro i uśmiechnęła się w duchu myśląc o pierścionku. Dobrana była z nich para.
Ósemka spuściła na moment wzrok i zauważyła na biurku papierowe opakowanie… Z ciastkami. Wyczuła to nosem i od razu przypomniało się jej zdarzenie z Ziemi, gdy była z Redem nad morzem. Znikąd w jej rękach pojawiła się identyczna paczuszka, a demon powiedział, że to od Bogini… Nie pamiętała imienia, nie wiedziała czy bogowie istnieją, ale sytuacja nie wyleciała jej z pamięci. Czy to jednoznacznie znaczyło, że owa Bogini jest tutaj na Vegecie, czy po prostu umysł płata jej figla…? Nie, to nie było teraz tak ważne… Dziewczyna wzięła cichy oddech i uspokoiła myśli. Raziel pewnie jest już w laboratorium… Vivian była ciekawa jak sobie poradzi, no i co ją samą czeka. Od momentu gdy stanęła w gabinecie, miała wrażenie, że coś się zmieniło. Nie była to zmiana widoczna, bardziej jak poczucie, że jest spokojniejszy, pewniejszy… Sam jego dobry humor dał jej do myślenia. Może warto to wykorzystać… A w każdym razie pozwolić sobie zadać pytanie.
- Sir… Co ze mną teraz będzie?
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk0/0Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Sro Sty 14, 2015 6:09 pm
To wszystko było straszne. Co prawda Kaede uświadomiła mi, że niczego nie zmienię, ale psychicznie byłam wyczerpana. Znowu zostałam przeniesiona do pokoju Reda. Po chwili Bogini zniknęła, a ja zostałam sama.

- Chyba powinnam iść zanim ktoś nabierze podejrzeń, a Ty będziesz miał nieprzyjemności – powiedziała słabym głosikiem. Nagle ktoś wszedł, a ona znowu się schowała, to była Vi. Nie wiedziała, co powinna teraz zrobić, czy wyjść. Usiadła po prostu w kącie i jeszcze nad tym rozmyślała. To co zrobiła dla niej Kaede było wielkie, po tym czuła się trochę lepiej. Wybaczyła ojcu, ale nie zapomniała. No i oczywiście żadnych swoich wspomnień nie zmieni. Nie wiedziała, co się nawet dzieje z jej KI. Chciała po prostu już być w objęciach Kuro. Był w swojej wiosce, czyżby o niej zapomniał? Wspomnienie z tych przeklętych tortur znowu przeszyło ją, ale musiała je natychmiast odrzucić. Takie zastanawianie się nic pomoże, czyni to co powinien. Tylko czy w imię miłości. Podeszła do drzwi podsłuchać i po chwili osunęła się na ziemię. Chciała znaleźć się w objęciach kogoś, kto ją po prostu przytuli i nie wypuści. Westchnęła głośno. Chyba nigdy nie nastanie dzień, w którym będzie mogła spędzić go sama z ukochanym. Jeden dzień, czy o tak wiele prosi? Bez nikogo, sami. Czekała na rozkaz trenera w stosunku do Vi, musiał coś z nią zrobić, a co ona wtedy na to? Po prostu wyjdzie z akademii? Była naprawdę zmęczona psychicznie i potrzebowała wsparcia. Czemu do jasnej cholery nie ma tu Kuro? Nie czuła jednak złości, była zbyt zmęczona. Zamknęła na moment oczy. Pomyślała o tym, co powie mu jak go spotka, czy opowie o ojcu? Nie była do tego przekonana, to przeszłość i rozgrzebywanie jej po raz kolejny nie da dobrych rezultatów... Już wystarczyło, że ta cała zgraja wiedziała.


Occ: Wybaczcie za jakość i długość...
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Sro Sty 14, 2015 11:32 pm
Trener mrugał oczami po nagłym zniknięciu dziewczyn. W tym momencie przestał być pewien, że to co się zdarzyło w ogóle miało miejsce.

- Ki diabeł – skomentował w przypływie pierwszego odruchu. Powinienem ograniczyć alkohol. Ostatnio chyba był zbyt przepracowany, za dużo brał sobie na głowę.

Z mocnym postanowieniem zmian poszedł przemyć nieco twarz. Zaparzył sobie mocnej kawy i upiwszy kilka łyków upuścił kubek w momencie nagłego ponownego pojawienia się z nikąd Boginki. Naczynie z brzękiem dokonało żywota na podłodze. Boginka zniknęła tak szybko jak się pojawiła pozostawiając skołowaną halfkę. April wyglądała trochę lepiej, przynajmniej nabrała kolorów. Zbierał skorupy marudząc pod nosem: teraz to ja już wiem, jaka z niej bogini miłości - trafia w serca wywołując zawał. Jak na wypowiedziane przez April słowa zareagował natychmiast. Brak szacunku zawsze go spinał.

- Sir dla Ciebie. Nie pozwalaj sobie. – warknął ostrzegawczo. Nieprzyjemności ..... w zasadzie kłopoty to my już mamy. Lepiej będzie, jak tutaj zostaniesz na razie. Lepiej, żebyś nagle nie wpadła w jakieś łapska. Jakieś rozwiązanie się obmyśli. Muszę podpisać kilka dokumentów.

Zostawił halfkę samą, a w drugim pokoju na szybko podpisywał papiery świeżo awansowanych. Szybciej niż by tego chciał zjawiła się Vivian, jak zwykle pełna obaw.

- Przecież Cię nie zjem. Wyłącz i schowaj scouter. Na pewno będziesz teraz wiodła ciekawe życie.

Nim zdążył rozwinąć swoją wypowiedź, wyczuł jak za drzwiami April osuwa się na ziemię. Pobiegł do drugiego pokoju ukazując Vi jego wnętrze i omdlałą halfkę. Podniósł i położy ją na łóżku. Polecił Vi złożyć koc i podłożyć dziewczynie pod nogi.

- Taki komplement, wiedziałem, że nadal jestem przystojny. – zażartował ze spokojem. Vivian to nowa kadetka o imieniu Rikia. Dopiero, co wstąpiła w szeregi. Bycie nowym jest trudne.

Wiedział, że blondynka załapie, głupia nie była, w końcu wybrał ją do elitarnego oddziału. Poczekali, aż doszła do siebie. Trener dał im chwilę sam na sam, musiał skończyć wypisywanie dokumentów.

- No dobra, Vivian zaprowadzę do Twojej nowej kwatery. Rikia poniesiesz kilka teczek i potowarzyszysz nam.


Raczej nikt nie powinien zwracać uwagi na kadeta z papierzyskami w towarzystwie Trenera. A dziewczyny mogły jaszcze telepatycznie pogadać miedzy sobą. Akurat im obu nawzajem przyda się wsparcie.

OOC: Pogadajcie sobie po jednym poście, a ja muszę stworzyć nową lokację.
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk0/0Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Czw Sty 15, 2015 7:18 pm
Pominęłam wstawkę o sir. Miałam gdzieś jak on się tytułuje. Może być nawet dla mnie królem. Byłam osłabiona i sama. Przed chwilą wyzbyłam się swojej przyszłości i to wszystko dzięki Kaede. Pozostawała jedna kwestia. DLACZEGO DO CHOLERY KURO JEST WE WIOSCE, KIEDY JA JESTEM TU? Ciekawe, czy jakbym umierała to też byłby sobie gdzieś. Dlaczego on ma mnie daleko gdzieś? Na tą samą myśl coś się we mnie gotowało. A co jeżeli moja wizja była prawdziwa? Mój strach… jest z nim jakaś energia której nie znam. Świetnie. Może to jakaś kobieta, a może się już sama nakręcam? Skoro on nie chce po mnie przychodzić to oznacza, że jestem mu niepotrzebna, a jemu dobrze jest w tej wiosce. I dobrze, niech robi co chce, jest wolny. W sercu poczułam jednak jakiejś ukucie złości i jakiejś chęci złapania go za dłoń. Kiedy moje palce idealnie będą współgrać z jego, kiedy nasze dłonie będą zaplecione. Ale w co ja wierzyłam? Widocznie Kuro miał ważniejsze rzeczy niż ja. Na co on czekał?

Nawet się nie zorientowałam, kiedy do środka wpadł trener Red. Wtedy zobaczyłam Vi. Wiedziałam, że tak jest, ale w moim umyśle był rozmazany obraz. Chciałam zniknąć. Raz na zawsze. Teraz. Moja świadomość wróciła na łóżku trenera, trochę dziwnie się czułam leżąc tutaj i na pewno dziwnie zachowałby się Kuro gdyby mnie tu zobaczył. Ale oczywiście go nie było. Spojrzałam na dziewczynę, praktycznie nic się nie zmieniła od momentu, kiedy ją widziałam. Może trochę dłuższe blond włosy? Jedno jednak dało się zauważyć. Promieniała. Kobiety tak właśnie wyglądają, gdy kogoś kochają inaczej niż braterska więź. Ciekawe, co takiego się stało? Kto to, ktoś z Vegety? Dawno jej nie widziałam.

- Rika – poprawiłam trenera nie zważając na cokolwiek, patrzyłam prosto w jej oczy. Nie wiem, co można było wyczytać z moich, ale ja wewnątrz siebie czułam strach przed tym wszystkim, co się wydarzyło i co jest jeszcze przed nami. Strach przed zobaczeniem Kuro, jak się powinnam zachować? Przytulić, pocałować, czy oficjalnie podać rękę. A może wcześniej umrę i nic więcej mi nie pozostanie? To jest jakieś wyjście. Jednak postanowiłam nie mówić tego na głos ani nawet w myślach. Szybko odnalazłam energię przyjaciółki, tak dobrze znać telepatię, której nauczyła mnie Bogini. Byłam w sumie ciekawa, kogo teraz werbowała. Istnienia ludzie na Namek umierają, a wszyscy mają to daleko gdzieś. Dziwne. Nawet Kuro miał to wszystko daleko, po której on stronie stoi? Nawet nie kwapi się, aby przyłożyć do czegokolwiek ręki. Gdyby go teraz spotkała nakrzyczałaby na niego. Należało mu się. W myślach zaczęła kumulować wiadomość.

- Uciekaj, po co tu przychodziłaś? – na samym początku to były wyrzuty, których ona na pewno nie mogła zrozumieć. – Tutaj niedługo będzie wielka wojna i będziesz musiała zdecydować po której stronie stoisz. Planeta, na której żyją niewinne stworzenia ma zostać zniszczona przez te durne małpy, na co ja z Moją Boginią nie pozwolę. Chociażbym miała stracić za to głowę, uratuje te stworzenia. Vi, mówię tutaj jako przyjaciółka. Nie proszę Cię o przyłączenie się, bo to dużo by dla Ciebie oznaczało, utratę pozycji i wszystkiego co osiągnęłaś, ale proszę przynajmniej, abyś w razie czego się od tego wszystkiego oddaliła. Nie łykaj żadnych tabletek, niczego. Podają tutaj serum, które steruje Tobą. Mogą zrobić z Tobą wszystko, zapominasz o wszystkim i o każdym. Widziałam to na własne oczy, a na własnym moim ciele przetestowali serum strachu. Uwierz, nie chcesz widzieć wszystkich swoich lęków i uczestniczyć w nich. Masz wrażenie jakby to się działo naprawdę. Trudno jest nad tym zapanować. Powiedz to Razielowi! Nie dajcie sobie nic wstrzyknąć! Nikt tego nie rozumie, wszyscy mają to gdzieś. Oni z was zrobią maszynki do zabijania, które stracą wolną wolę. Nie mogę na to pozwolić, obiecałam sobie, że nie dam skrzywdzić żadnej zielonej istoty z tej cholernej planety, a to już się dzieje! Wszyscy mają to gdzieś, proszę Cię Vi. Oddal się od tego wszystkiego w porę. Nie chcę walczyć z żadną bliską mi osobą, a jeżeli wam to wstrzyknął, to nie będę mieć wyjścia, bo do was nie będzie docierało kim jestem. Przepraszam, że tak z grubej rury, ale inaczej się nie da. Ratuj siebie i Raziela póki nie jest za późno... dla mnie już jest.

Spuściłam głowę w dół. Czy właśnie w ten sposób zakończę swój żywot? Wszystko w tym momencie było bez sensu. Przed chwilą Bogini Kaede obudziła we mnie nowe moce, a teraz czułam jakbym je traciła z minuty na minutę. Dlaczego? Odpowiedź była prosta. Bo on nie potrafił zrozumieć jak go teraz potrzebuje. Bardziej niż kiedykolwiek do tej pory... Nie złamał mnie, wciąż walczę o pokój i będę to robiła póki starczy mi siły. Kuro nigdy nie zobaczy mnie w kawałkach, jestem silna wtedy kiedy muszę, płacze w samotności. Nie chcę żeby widział mnie, gdy się rozpadam, cieszyłam się, że nie widział mojej wizji. Miałam nadzieję, że Moja Bogini nic mu nie powie, spaliłabym się ze wstydu przed samą sobą. Wcześniej nikt o tym nie wiedział, teraz cała elita to widziała. Nie to było najgorsze, bo mogli nie skojarzyć o co i o kogo chodzi, ale... widzieli wszystko- moje słabości. Jak mogłeś zostawić mnie Kuro z tym wszystkim? Czy tak się zachowują dwie osoby, które się kochają? Najwidoczniej masz inne priorytety w życiu, rozumiem, jednak życzę Ci abyś siedział nad moim grobem i gorzko płakał i bił się ręką w pierś, że to Twoja wina- pomyślałam pod wpływem chwili, chociaż wiedziałam, że jeszcze gorzko pożałuję tych słów. Takie coś nie powinno mi przejść przez myśli, jednak stało się. Już za późno. Spojrzałam znowu na Vi. Tym razem moje spojrzenie było zimne, przepełnione chłodem; tak jak kolor moich oczu. Wyrażało jedynie smutek. Byłam jednak wojowniczką i to udowodnię. Kaede na pewno się na mnie nie zawiedzie, nie tym razem.

Occ: Napisałam pierwsza, bo mnie wena złapała Very Happy
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk0/0Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Sob Sty 17, 2015 12:10 am
Ciekawe życie… Vivian stłumiła niemiły dreszcz przechodzący wzdłuż kręgosłupa. Ciekawe… Tylko co przez to rozumie Trener? Vivian miała ogólnie inne „pojęcie” co do rzeczy rozpowszechnionych wśród rodzimych mieszkańców Vegety. Jej terminologia nie tłumaczyła zabawy na krwawą jatkę, a walki na masakrowanie cywili. Miała inną mentalność, co stawiało wszystko wokół niej w nieco podejrzanym świetle - nigdy nie była pewna czym zaskoczą ją Saiyanie. Wychowała się tu. Żyła, walczyła i służyła, a pełnokrwiści ciągle ją zaskakiwali. Czasem pozytywnie. Przeważnie jednak była albo przerażona, zniesmaczona, bądź wkurzona ich poczynaniem.
To był jeden z głównych powodów jej niepewności. Nie mogła zaprzeczyć temu, że nigdy nie wiedziała na czym stoi. Często brakowało jej stałości, gruntu pod nogami. Starała się być ostrożna, przez co wychodziła na tchórza, choć słynęła w Akademii głównie z bycia szurniętą i nieprzewidywalną. Chodziło o jedno. Pewna swego działała tak, jakby nie zależało jej na własnym życiu, rzucała się wrogowi do gardła – wtedy, gdy wiedziała, że śmierć jest postanowiona i nic już nie może zdziałać. Sama siebie uważała za tchórze, od dzieciństwa próbując pokonać lęki, które nigdy nie odchodziły i rozproszyć gęstniejące cienie. Nic dziwnego, że Trener w czerwonym płaszczu non stop wystawiał ją na próby. Pamiętała jego pierwszą wizytę w swojej kwaterze, tego dnia, gdy wypędziła Tsufula z ciała. Choć była w jednej z najgorszych kondycji psychicznych, nawet udało się jej zrozumieć co do niej mówił… Ba, wyciągnąć parę wniosków. Halfka nie mająca celu, młoda, niedoświadczona, mięso armatnie w budynku pełnym wściekłych, napakowanych żołnierzy. Przełożony dał z dwie wskazówki co ma ze sobą zrobić i tak było co dzień… Czy widzi przed sobą dalej tę zagubioną szesnastolatkę czy już silniejszą Natto?
Ósemka posłusznie wyłączyła urządzenie i wrzuciła do kieszeni. Obok scoutera tkwił w kapsułkach cały jej niewielki dobytek. Wyczuła jeszcze coś nowego, ale nie zdążyła sprawdzić czym jest mały, owalny przedmiot. Pewne podejrzenia miała, ale wepchnęła nieoczekiwany prezent od losu głębiej w kieszeń. Jak na osobę, która miała wkroczyć w zupełnie nowy epizod w życiu, wyglądała… Tak jak zwykle. Czujne i zdystansowane, choć spokojne spojrzenie brązowych oczu, prosta, pewna postawa, niezachwiany chód. Nikt by nie powiedział, jak wiele dzieje się pod blond czupryną. Tylko głos, choć beznamiętny, zdradził pewną oznakę niepewności. Musi się pilnować…
Łagodny impuls energii sprawił, że Trener otworzył raptownie drzwi do drugiego pokoju. Za nimi Vivian ujrzała omdlałą April i lodowa igła niepokoju dziabnęła ją w kark. Pomogła ułożyć półprzytomną dziewczynę na kanapie i uniosła nogi, wkładając pod nie zrolowany koc. Ciemnowłosa halfka była bardzo blada i wyglądała na… Auć. Milcząca. Wstrząśnięta. A jednocześnie dziwnie, wręcz nieludzko spokojna. To było niepokojąco znajome. Ósemka zerknęła kątem oka na Trenera gdy rzucił żartem, jakby dla rozładowania sytuacji, nawet drgnął jej kącik warg, ale nie odwróciła twarzy od dziewczyny.
- Vivian Deryth, mów mi Ósemka. – przedstawiła się krótko Rice. – Początki są trudne, jak się przyzwyczaisz będzie lżej.
Skinęła głową, gdy April się przedstawiła. Pełna konspiracja… Zmiana imienia? April i Kuro mieszkali w jego wiosce i do tej pory żyło im się tam dobrze. Do głowy Vivian nie przychodziło nic, co mogłoby dać powód nagłej chęci wstąpienia halfki do Akademii… Jednakże… W jej Ki był ten specyficzny okruch, który napawał tym wrażeniem, że ta sytuacja nie jest jej obca. Skojarzyło się jej znowu z ciastkami. Niemniej, April dołączyła do Akademii gdy Kuro był na Ziemi… Najwyraźniej Saiyan musiał zrobić wypad by kupić pierścionek, ale zdawało się Ósemce, że też czuła na błękitnym globie energię ciemnowłosej halfki. Była to zawiła plątanina wątków i wolała nie pytać, będąc doskonale świadoma, że wszędzie w Akademii zamontowane są podsłuchu. Wiedziała również świetnie, że April tak jak Kuro potrafi rozmawiać za pomocą myśli, sztuka, której Vivian nie udało się zgłębić, umożliwiłaby rozeznanie się w sytuacji…
Jednak Natto nie mogła podejrzewać, że ledwie usiądzie przy halfce, Trener zamknie za nimi drzwi, do jej głowy, jak tona głazów, wrzucona została oskarżycielska tyrada.
Vivian Deryth nie drgnął ani jeden mięsień na twarzy, gdy kopiące w każdą szarą komórkę ostrzeżenie April spłynęło do podświadomości. Każde słowo wypalało się w środku. Nigdy nie widziała April tak przejętej, tak zmartwionej… Jej Bogini. Czyli skojarzenie było prawidłowe, ta sama osoba która dała jej ciastka skontaktowała się z halfką… Nie, to była sprawa drugorzędna. Informacje które przekazała jej starsza dziewczyna były istotne, jednak sposób w jaki to zrobiła… Wbrew sobie, nieświadomie, Ósemka poczuła w duchu dobrze sobie znaną gorycz i lodowate pęknięcie na skorupie. Patrzyła w zimne, pełne smutku błękitne krople w oczach April, odpowiadając spojrzeniem uważnym, ale nieobecnym. Brązowe tęczówki były obce i puste, emanowały czymś oschłym, ironicznym. W którymś momencie złapała ją za dłonie i ścisnęła, chcąc dodać otuchy, ale także przekazując tym niewerbalnie coś innego.
Nie.
Nie mogła odpowiedzieć w ten sam sposób, ale gdy przekaz się skończył, nie mrugając nawet powieką Vivian dała swoją odpowiedź, wolno, z beznamiętnym spokojem dobierając słowa.
SMS do April:
Uścisnęła jeszcze raz dłoń mocno i wstała.
Bolało ją serce, bo wiedziała, że tak samo jak słowa April, tak jej własne, gorzkie, są prawdziwe. Czuła jednocześnie coś jak ironiczną irytację. Czemu uważa, że dla niej jest za późno? Dlaczego tak mówi? Kuro kocha ją nad życie, ma cel, który chce spełnić. Była zawsze uśmiechnięta, nie tkwiła zamknięta za murami Akademii. Vivian nie rozumiała tego, pewnie dlatego, że sama dziewczyna uważała, że dla niej jest za późno. Z tym, że nikogo to nie miało obchodzić. Zrobi swoje i może zginąć, choćby była to śmierć podła… Byleby nikt po niej nie płakał. Byleby nikt nie żałował… Tylko tego nie była już taka pewna jak kiedyś i to bolało najmocniej.
Nastroje na Vegecie od dłuższego czasu były nieciekawe, a kolejna krwawa jatka egzekwowała adrenalinę oraz wir zdarzeń, gorszy niż przy walce z Tsufulem… Śmierć była jedną z wielu najprawdopodobniejszych opcji. Serum pozbawiające kontroli nad ciałem? Proszę, dokąd narkotyzowali ją na Konack, mogłaby się prawie przyzwyczaić. Kolejne rozterki, kolejne łzy, tym razem spodziewane… Przynajmniej nagle nie znalazła się w środku bitwy, choć znając jej przeklęte szczęście, ocknie się umazana posoką gdzieś na pustkowiu.
Zimny dreszcz ścisnął jej żołądek żelazną obręczą. Witaj lęku, stary przyjacielu…
Wiedziała już skąd ten lodowaty spokój u April. To spokój osoby, której już wszystko jedno. Czuła na sobie działanie tego specyfiku, stąd brało się jej strach. Ósemka pozwoliła sobie na jeszcze jeden gest, delikatnie muskając głowę dziewczyny dłonią. O dziwo, sama czuła niepokój przed owym serum, ale tylko niepokój. Stan jej psychiki po spotkaniu z Tsufulem, nigdy nie powrócił do normy. Lustro zostało z powrotem ułożone w ramce, ale pęknięcia się nie zagoiły. Wypowiedź halfki przekręciła pokrętło, coś, co uaktywniało się w chwilach beznadziei oraz walk wychyliło się z jej wnętrza jeszcze nim cokolwiek „złego” się zaczęło. Gorzki posmak łez, krwi i własnych, zmąconych myśli.
Znów jej odbija…
Nim połączenie się zerwało, drzwi otworzyły ponownie i Trener kazał im wyjść, Vivian rzuciła jeszcze bardzo cichą myśl.
I proszę, nie wątp w to, po jakiej stronie stanę.
Kanade
Kanade
Ciasteczkowa Bogini
Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012


Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk1000/1000Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (1000/1000)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Pią Sty 30, 2015 4:37 pm
Znów pojawiła się znienacka  w gabinecie Reda. Uśmiechnęła się przepraszająco i zasalutowała, jak przystało kadetkę względem przełożonego.
-Melduję się Sir!- widać było, że trochę sobie z tego żartuje, ale jej emocje i uczucia przejawiały ogromną wdzięczność i solidarność z dowódcą. Z pewnością mógł zobaczyć wiarę w niego młodej bogini i to, jak pragnie jego bliskości. Może będzie pierwszą jego bliską osobą i wyrwie go z poczucia samotności? Bardzo chciała, aby i on jej zaufał. Była przed nim otwarta, mógł czytać z jej serca ogromną miłość i to wszystko, co czuła względem niego, wraz z pragnieniem, aby w końcu i on się otworzył. Jednocześnie nie było to agresywne, raczej pełne pokoju i braku inwazyjności, wzbogacone o szacunek wolnej woli i wyborów. –Co zrobimy Red? Mam siedem osób ze mną i April. Wszyscy dość silni i z pomocnymi umiejętnościami. Chcemy przeprowadzić tę rewolucję.- przekazała telepatycznie, tak, aby też jej bohaterka mogła wyczuć treść.
-Witaj April, przepraszam, że zostawiłam cię tak nagle. Mam nowych sprzymierzeńców, chcą nas wesprzeć Hikaru, June, Chepri, Dragot, no i oczywiście Kuro, choć prawdopodobnie ma do mnie żal, że cię w to wpakowałam. Czułam jak bardzo cię kocha i się o ciebie martwi… Dziwni są faceci, nigdy nie umieją tego ukazać.- przekazała tylko April, patrząc na nią czule i z przepraszającym spojrzeniem. –Dziękuję za to, co robisz. Nie mogłabym sama cię w to wkręcić, nie miałabym serca, a bez ciebie nie dałabym sobie rady.- zastanowiła się przez chwilę. –Okrzyczałam Hika, że źle cię traktował, ciebie i innych. Mam nadzieję, że moje ubranko, które ci przekazałam będzie przydatne… Mogę wyprodukować coś lepszego. Obiecuję, że po tej misji zagwarantuję tobie długi urlop.-chciała przekazać trochę ciepła, ale też przyjacielskiej relacji. Chyba jej się udało…
-Gotowa na rozkazy sir.- odgrywała dalej rolę kadetki, oczekując na reakcje gospodarza gabinetu.
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk0/0Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Nie Lut 01, 2015 5:36 pm
Ósemka szła strasznie wolno. Jej ruchy były ociężałe, jakby waga dręczących ją myśli zmieniała się w tonowe ciężarki i ciągnęła ku ziemi. Kolana były miękkie, niepokój odebrał jej sztywność kończyn i sprawiał, że stawała się miękka. Kroki sprawiały trudność, aż w połowie drogi musiała oprzeć się o ścianę. Ręce jej drżały. Zaniepokojony Falcon zaskomlał jakby ponaglając i usiadł obok, wbijając w Ósemkę uważny wzrok. Spojrzała na niego. Był o wiele bardziej rozumny niż większość małp w Akademii.
Ukucnęła obok i wyjęła z kieszeni paczkę ciastek, podsuwając mu dwa na dłoni. Zjadł szybko i wsadził łeb w jej ramię. Ostrożnie objęła psa, drapiąc po sierści. Był ciepły. Westchnęła w duchu, bo pewne wspomnienie zakłuło duszę i wywołało nostalgię.
- Chyba musimy się o coś rozpytać, wiesz? – pogłaskała Falcona po głowie. – A raczej ja, mam sprawę, którą chciałabym wyjaśnić.
Trochę pewniej wstała i podniosła się, kierując na powrót na wyższe piętra. Energia Vivian nagle opadła do zera, jak cień przemknęła po schodach i korytarzu, zatrzymując się przed drzwiami Trenera. Z wnętrza dobiegały jakieś głosy, ale nie rozumiała słów. Co powie Przełożony, skoro widziała go niecałą godzinę temu? Da reprymendę czy pozwoli wypowiedzieć się na pewien temat?
Vivian zacięła się z dłonią uniesioną do drzwi, zamierając w chwili gdy miała zapukać. Chciała zadać jedno ważne pytanie. Czy przypadkiem nie pomylił się co do niej, czy nie ma za dużych oczekiwań wobec przewrażliwionej halfki? Tyle za nią było, choć niewiele zostawiła swojego, a przed nią niewiele rzeczy było pewnych. Nawet kolejny dzień był zagadką, skrytą w ciemności.
Zapukała, z bijącym głośno sercem czekając aż dostanie pozwolenie na wejście. Wślizgnęła się przez szparę do pokoju, z Falconem warującym u boku. Wzrok miała nieco mętny, unikała bezpośredniego spojrzenia Trenera. Cień wstydu z poczuciem winy wzbudził dreszcze na karku. Po jakie licho tu przylazła..? Widząc April i nieznaną dziewczynę, pomyślała, że… Wolałaby być z Saiyanem sam na sam, bo odsłanianie własnych słabości nie było w jej stylu. Nie chciała, by April znów zaczęła mówić o czymkolwiek w jej głowie, odcięła się – stworzyła wokół głowy mur. Żołądkiem szarpnęła niepewność tak dotkliwa, że rozlała się lodem po ciele. Kontrastowe pragnienia mogły dać upust dreszczom, ale stłamsiła je w sobie. Niech boli, niech nawet będzie jej wstyd, że się tak pogrąża, ale zapytać musi.
- Przepraszam Sir, że jeszcze raz zakłócam spokój… – zaczęła cicho, urywając w odpowiednim momencie, by nikt nie pomyślał, że głos mógłby się Ósemce załamać. – Nie kwestionuję Pańskiej decyzji, jednak… - umilkła na moment, w podejrzanej ciszy ośmielając się podnieść wzrok. Oczy miała niepokojąco spokojne, beznamiętne, choć wewnętrze napięcie sprawiało, że czuła jak palą ją źrenice. - Czemu ja..? Czemu nie Raziel, czemu nie ktoś inny, tylko ja? Halfka, słynąca ze bycia antyspołeczną i niebezpieczną dla otoczenia… Nie jestem wystarczająco silna, do wzoru żołnierza mi daleko, nie mam preferencji czy doświadczenia… – opuściła znów czoło, nie wiedząc czy posunęła się za daleko. – Nie wiem czy nadaję się na to stanowisko. – zakończyła bardzo cicho.
Falcon zawył bezgłośnie.
Trzask, trzask.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Pon Lut 02, 2015 6:49 pm
Wracając do swojego biura, uśmiechnął się nieznacznie usłyszawszy zadane pytania.

- Zadajesz trafne pytania. Kilka lat temu zasugerowałem królowi powstanie takiego oddziału, wojowników fanatycznie oddanych tylko jemu. Do takiego oddziału ma większe zaufanie i dobierani są żołnierze z potencjałem  Wykonują różne polecenia króla w zależności od potrzeb, są też jego oczami i uszami. W oddziale jest 10 kobiet i tyle samo mężczyzn i większość z nich ma SSJ 2. Poziom mocy bojowej odgrywa drugorzędną sprawę liczą się inne ciekawe indywidualne umiejętności.

Informacje były nader interesujące, może i wiele złego można by powiedzieć o Czerwonym ale nie to, że jest fanatycznie oddany królowi, Vi tym bardziej. Z drugiej strony nigdy nie wiadomo, co komu w głowie siedzi. Gdy wchodzili do gabinetu, Trener mentalnie skontaktował się z  Kaede, to był najwyższy czas. Czas, którego mają coraz mniej. Ledwie zdążył podejść do biurka, a znienacka pojawiła się boginka, aż podskoczył.

- Szarpiesz mi nerwy – odpowiedział żartobliwie i zaczepnie na jej salut. W myślach rozważał jej słowa. 7 osób to niby nie wiele ale zawsze coś i tak już prośba o pomoc mocno ubodła go w dumę. Saiyanie byli od zawsze dumnymi wojownikami kosmosu, nikomu się nie kłaniali, nie prosili o pomoc, sami walczyli do ostatniej kropli krwi.

- Powiem już otwarcie, bo widzę, że moich poprzednich dwóch sygnałów nie zrozumiałyście, na Ciebie April liczyłem.  Nad tym pracujemy już od kilku miesięcy, data wyznaczona jest na noc pełni księżyca, kiedy większość żołnierzy nie będzie w stanie walczyć, wszystko jest gotowe i zapięte na ostatni guzik.......

Dalej już się nie odezwał, gdyż Vivien weszła do pokoju  Red przywitał ją spokojnym uśmiechem. Falcon wyczuł zapach nowo posmakowanych ciastek w drugim pokoju, potruchtał w tamtą stronę. Po drodze szturchnął dłoń April swoim mokrym nosem, jakby mówił cześć, skoczył na klamkę i łapą otworzył sobie drzwi.

- Nie krepuj się – powiedział Trener, kiedy cielsko psiaka zniknęło za drzwiami. Za chwilę dało się słyszeć stamtąd szeleszczenie i chrupanie. Mężczyzna przysiadł na brzegu biurka.

- No tak Raziel, jest silny, radzi sobie dobrze, jest wychowankiem elit więc wpojono mu wierność wobec króla. Za samo urodzenie czeka go świetlana przyszłość. Vivian pomyśl, co byś zrobiła gdybym kazał Ci wykonać dyskretne zadanie. Raziel otwiera drzwi kopniakiem i robi dużo szumu wokół siebie, zwyczajnie nie nadaje się do takich zadań. Ty jesteś osobą, która na pierwszy rzut oka się nie zauważa, myślisz za nim działasz, w przeciwieństwie do niektórych – tu wymownie spojrzał na April. Do tego masz bardzo rzadką umiejętność, zwracasz uwagę na szczegóły, na drobne gesty, czy symbole i wyciągasz z nich zdecydowanie więcej informacji oraz wniosków niż przeciętny żołnierz.  W tym oddziale liczy się skuteczność i indywidualne umiejętności, a nie wykonywanie okładanie pięściami. Pod przykrywką tych wyluzowanych zabawowiczów kryją się inteligentne osoby, sam ich dobierałem. Twoje pochodzenie, czy krew nie mają znaczenia. Zobaczymy, jak będziesz się dalej rozwijać, jak się nie uda to trudno, będzie dalej wspinać się po standardowej drabince stopni. Więc zasadniczo nie masz nic do stracenia, możesz tylko skorzystać i nauczyć się wielu rzeczy. To ja osobiście dobieram członków oddziału. Gdyby Rika bardziej się postarała, to również by tam już dołączyła. A Raziel, musi najpierw dorosnąć, zmądrzeć i nabrać pokory.

W międzyczasie Falcon wrócił oblizując się po smakowitej uczcie. Usiadł przed Kaede, zamiatając ogonem buty trenera. Może i boginka się maskowała ale zwierzak od razu wyczuł od niej ten sam zapach i posyłał żebracze spojrzenia – „daj ciacho”.

Spokojną rozmowę przerwało pikanie scoutera umieszczonego dotąd w szufladzie. Mężczyzna niepewnie wyjął go i założył na ucho. Połączenie szybko zostało nawiązane i odezwał się zimny głos, dokładnie taki, jaki znali z ciągle puszczanych przemówień. Król Zell Junior zażądał natychmiastowego stawienia się Reda wraz z April w jego pałacu. Mężczyzna zbladł, wiedział że to była kwestia czasu i że sprzeciw lub ukrywanie dziewczyny nie ma sensu.

- Falcon zabierz Vi na spacer – musiał się jej pozbyć dla jej bezpieczeństwa, jeszcze za chwile Zell każe, aby Vivian aresztowała Arpil albo coś gorszego. Zwierzak posłusznie, choć niechętnie porzucił miasteczkową boginkę złapał delikatnie zębami za koniec kurtki Vi i pociągnął do drzwi. Trener wyłączył urządzenie, po czym powiedział do Kaede:

- To co masz ochotę spróbować pogadam z nim? Ale my się nie znamy.

OOC: Vi i Kaede możecie zdecydować, czy idziecie, czy nie. April proszę poddaj się lekko fabule. Ktoś chętny poudawać NPC Zella?

ZT - Pałac.
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk0/0Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Pon Lut 02, 2015 7:41 pm
Nagle pomieszczenie zrobiło się ciasne. Ciągle miałam przeczucie, że coś pójdzie nie tak. Spojrzałam na Kaede, która pierwsza się tutaj pojawiła. June? Dawno jej nie widziałam, chyba ostatni raz w komnacie ducha i czasu? Chepri? Kojarzyłam go jedynie poprzez Braskę. Pamiętałam jak zaopiekował się mną, gdy zostałam porwana i wcale nie chciał mi zrobić krzywdy. Na dźwięk Dragota aż zadrżałam. On? Ten okropny demon? Pamiętała go bardzo dobrze i nie wcale z dobrej strony. Był przeraźliwy i ona sama by mu nie ufała. Czemu nie było z nimi Reda? Chciałam się z nim zobaczyć. No właśnie, kiedy to nastąpi?

- Kaede, nie. Nie przepraszaj mnie i to nie Twoja wina, byłam całkowicie świadoma swoich czynów i decyzji. – przekazałam jej w myślach, nie mogłam zrozumieć dlaczego Kuro może sądzić inaczej. Przecież mnie zna, wie jaka jestem. Zawsze chcę pomagać wszystkim i każdemu z osobna. Każdemu, kto poprosi mnie o pomoc, a ja będę w stanie zrobić cokolwiek. Całego świata nie uratuje, ale jeżeli mogę chociaż jedną istotę zrobię to. Taka właśnie byłam, za dobra. Byłam żołnierzem każdego, kto tylko będzie chciał mnie mieć w swoich szeregach, aby czynić dobro. Zaśmiałam się na słowa Kaede, nakrzyczała na Hika? Jak to on to przyjął? – Faceci, no cóż. Są DZIWNI. Naprawdę to zrobiłaś? Tylko powiem Ci, że na niego to nie zadziała. Znam go już trochę, byłam jego uczennicą, szanuję go za to jaki jest, jakie ma umiejętności. Ciężko trenowałam u niego, za co ma wielki szacunek, bo nie poszło to na marne, ale... zawsze uważa, że ma rację, bo ma tyle lat i chyba tego nie zmienisz.

Do środka przyszła Vi wraz z psem, który również i mi przypadł do gustu. Przeszedł koło mnie, a ja go pogłaskałam po grzbiecie. Oboje wyglądali dosyć zabawnie, ale pewnie przy walce byłoby bardzo poważnie. Nagle blondynka zadała dziwne pytanie; dlaczego ona. Znałam na to odpowiedź i to co odpowiedział Red nie zdziwiło mnie to. Było dokładnie tak samo jak ja myślałam. Może i Ósemka była samotniczką, ale to nigdy nie czyniło jej mniej wiernej osoby. Jako przyjaciółka spełniała zawsze swoją rolę do końca. Była niesamowita, walczyła do końca, zawsze skrywając swoje emocje. Była dzielna, najdzielniejsza kobieta jaką znałam.

Pełnia księżyca to już niedługo. Znowu po głowie przeszły mnie wątpliwości, czy aby dobrze robimy? Ale na to było już za późno, jak się powiedziało A, to trzeba i B. Na zaczepkę dotyczącą tego, że mogłabym być w tym oddziale nie zareagowałam. Wiedziałam o tym, ale nie chciałam. Nigdy nie chciałam być w akademii, nigdy nie chciałam być żołnierzem mordercą. Zostałam obdarzona siłą, ale nie po to, aby zabijać, ale po to aby czynić dobro. Wierzyłam w to całym sercem, kto jak nie ja? Jeżeli każdy przestanie w to wierzyć będą wojny, które pochłoną wiele radości, miłości, będzie wiele płaczu, wiele istot w grobach, które były niewinne, ale na wojnie nikt na to nie patrzy. Kiedyś brat pokazał mi wojnę tylko kazał nikomu nie mówić. Od tamtego czasu nigdy więcej nie chciałam tego widzieć. Różne istoty, które były podporządkowane, bały się własnego cienia, potrafiły donosić na sąsiadów, dzieci. Dzieci bez rodziców, chude, zagłodzone. I śmierć. Stosy trupów. Zacisnęłam pięści. Chciałam walczyć, właśnie po to, aby tego nie oglądać. Dam z siebie wszystko, a nawet więcej. Nigdy więcej wojny. W czasie moich przemyśleń Vi zdążyła już opuścić pomieszczenie, a w scouterze zaczęło się dziać coś dziwnego. Nie byłam głupia, wiedziałam, że to pora na mnie. Nie pod względem śmierci, ale próby. Zostaliśmy tylko we trójkę obserwując siebie nawzajem. Wstałam, rozpięłam swoje długie, kruczoczarne włosy i związałam je wysoko w kucyk, tak aby nic się nie plątało. Wiedziałam, ze Kuro woli mnie w rozpuszczonych, rozczochranych włosach, kiedy jesteśmy sami, ale kiedy mam walczyć preferował związane, mówił, że wyglądam wyglądałam wtedy jak prawdziwa wojowniczka. Jakbym wiedziała, co mnie czeka kiwnęłam głową do Reda.

- Chodźmy. – rzuciłam tylko mu krótkie spojrzenie i odpowiedź. Byłam pewna sama siebie i swojej siły oraz tego, że nie mogę nic zrobić. Każdy mój ruch musi być przemyślany. Będą chcieli mi coś zrobić, muszę się poddać. Muszę być wojowniczką. Taką jakby oczekiwał ode mnie Kuro. Nie mogę postąpić według moich uczuć, tym razem rozsądek musi wygrać. Muszę być spokojna, jak nigdy dotąd, tak aby uratować przyjaciół, tak aby Vi nie miała przeze mnie nieprzyjemności, tak aby cały nasz plan nie ucierpiał, tak aby było dobrze. Pora rozpocząć swój najtrudniejszy test. Wbrew pozorom nie ma nic wspólnego z walką bezpośrednią, ale z odpowiednim doborem słów i decyzji.

Kuro. Sprostam Twoim wymaganiom. Ten jeden raz, to nie Ty będziesz musiał mnie ratować. Kocham Cię.


Occ: Trening start
Kanade
Kanade
Ciasteczkowa Bogini
Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012


Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk1000/1000Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (1000/1000)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Pią Lut 06, 2015 12:02 pm
Post treningowy

Wciąż tryskała entuzjazmem, a jej ciepły i rozmarzony wzrok ogarniał dwójkę przyjaciół. Mogła o nich myśleć inaczej? Cieszyło ją, że podejmują właściwe decyzje i konsekwentnie nimi kroczą, nawet jeśli przeciwności losu jest cała masa. Więc plan jako taki istniał, wydawał się rozsądny, choć poznała tylko zarys. *Co ty wymyśliłeś Red, jak bardzo dalekie są twoje plany? Czy to nie wirus, który zje twoje serce?* Zastanawiała się co może zrobić, aby jego wnętrze wciąż było dobre i gotowe do wspierania słusznej sprawy. Ale póki co trzeba zająć się jakoś Zellem. Trochę przygnębiała ją bezradność, ale z drugiej strony, to zawsze mogła liczyć na śmiertelników, to ich świat, to dobrze, że tylko wspiera ich poczynania. Dzięki temu wciąż mamy pewną równowagę we wszechświecie. Zawisła sobie w powietrzu, analizując cały przebieg sprawy. Jej twarz lekko się zarumieniła, gdy tak pokładała ufność w innych i marzyła o ich szczęściu.
Nagle do pokoju weszła jeszcze jedna osoba. Była to ta zagubiona blondyneczka, której bogini przyglądała się już parę razy. W sercu znów poczuła ponaglenie, żeby zarazić kolejną osobę miłością! Procesy w jej mózgu zaczęły się uwalniać, szykując kolejną porcję ciepła i wsparcia, ale rozsądek z trudem ograniczał wylanie się tego zastrzyku na zewnątrz. Pomógł jej w tym wielki psiak, który był razem z nowoprzybyłą. Mogła skupić swoją uwagę, a raczej udawać, że tak jest, obserwując jego zachowanie. Dzięki boskim zdolnościom była w stanie wczuć się również w jego uczucia i zaśmiała się, zakrywając usta dłonią, gdy załapała jego miłość do ciastek.
Mimo pozornego zajmowania się Falconem, cały czas wgłębiała się w serce Ósemki, jak szpieg infiltrujący tajną bazę. Tak bardzo chciała coś zmienić, aby na jej twarzy w końcu pojawiło się szczęście! Red w tym czasie tłumaczył jej dogłębnie nową funkcję i czemu akurat ona. Kaede mogła poznać kilka jej cech, ale bardziej interesowało ją, czemu na dnie ślicznych oczu jest pustka i brak nadziei…
-Nie mam ciasteczek…- powiedziała smutno, klęcząc tyłem do reszty, a przodem do Falcona. –Ale obiecuję, że załatwię ci paczuszkę dobra?- kontynuowała szeptem, a z braku lako zwierzak ucieszył się obietnicą, zwłaszcza, że pod zasłoną otoczenia, bogini posłała mu złotego motyla, który był jak najlepsza słodycz. Podali sobie łapki na znak umowy.
Włamując się do umysłu blondynki, posłała jej krótką wizję, udając, że to wcale nie ona. Wprowadziła do umysłu Vivian obraz jej serca, otoczonego wielkim murem, gdzie klucz miała tylko ona. Poza tą warownią, był na początku zniszczony świat, ale tylko w wąskim obszarze, bo nieco dalej był piękny krajobraz, otoczony zielenią i pokojem.
-Gdy zamkniesz swoje serce będzie w nim tylko pustka. Szczęście jest w tobie, otwórz się aby po nie sięgnąć.- dostała telepatyczny przekaz, głosem pełnym ciepła i nadziei. Właściwie to nadzieja była tym elementem, którego tak bardzo brakowało w jej sercu… Wiadomość była przekazana oryginalnym głosem Kaede, nieco odmiennym od tego, którym operowała teraz, będąc w kamuflażu. Całość miała wyglądać tak, że to nie halfka bawiąca się z psem jest autorką słów i wizji, ale czy się udało? Cały czas bawiła się z Falconem, sprawiając wrażenie jedynej beztroskiej osoby, mimo że miała ich miliardy, a dokładnie tyle ile jest stworzeń we wszechświecie.
Myśli bogini oderwał Red i jego nagła ostrożność. Król zrobił swój krok, a ona natychmiast stanęła na wprost, obserwując jak może pomóc April. Ta wrażliwa dziewczyna mogła teraz znów zrobić coś zbyt emocjonalnego, ale jej oblicze było odmienione. Kaede spojrzała uważnie na swoją bohaterkę, w której zaszła pewna przemiana. Uśmiechnęła się z dumą. W krótce została jej złożona oferta, aby dołączyła się do nich i pogadała sama z Zellem. Jednak to tylko pobudziłoby jego czujność, że ktokolwiek podejmuje działania przeciwko niemu.
-April będę z tobą, ale nie pójdę z wami. Wyślij mi wiadomość, jeśli będziesz w niebezpieczeństwie, uprowadzę cię w bezpieczne miejsce.- uśmiechnęła się do czarnowłosej, dodając jej otuchy.
-Red. Potrzebuję przekazać plany moim wojownikom. Wyślij mi jak najszybciej szczegóły operacji i powodzenia…- bardzo chciała go przytulić, pewnie nikt tego nie robił już długi czas, ale jakoś nie miała śmiałości. Przekazała telepatycznie swoje emocje i słowa, tak żeby 8 nie nabrała podejrzeń.
-Miło było mi cię poznać.- powiedziała ciepło do Vivian, która była już wyciągana na zewnątrz przez Falcona. –Cześć Falcon!- zawołała za nim. Ona też powinna się gdzieś ruszyć… Może… Może poznałaby tego Raziela…

ZT--> chyba laboratorium
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk0/0Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Sob Lut 07, 2015 4:05 pm
Niepewność była gorsza od lodowego ostrza wbijającego się w żołądek, a upewnienie nieznacznie zmniejszyło lęk. Spojrzenie straciło codzienną beznamiętność i pustkę, mignął w nich cień gdy umknęła wzrokiem w bok. Spokojny głos Trenera i dziwna… Beztroska rozlewająca się po biurze była jak najbardziej jej obca. Nie, nie była nieprzyjemna, ale czuła się od tego nieswojo, prawie tak samo, jak w nowym oddziale. Ze wszystkich sił ukrywała co mogła, starym, sprawdzonym sposobem, nie mogąc jednak schować pewnego strapienia.
- Tak jest, Sir.
Nie mogła zaprzeczyć w ani jedno słowo Trenera – przedstawił Raziela jak najbardziej prawdziwie, no i zaznaczył kilka „zalet” Ósemki. Nikt jej na pierwszy rzut oka nie zauważa… Czy to zaleta czy wada, była to prawda, nigdy nie rzucała się w oczy, nawet jeśli blond strzecha na głowie kłuła wiele spojrzeń. Szczegółowość bywała kłopotliwa, jeśli twierdzić, że jest pochodną pedantyzmu, czego Vivian nie można było zarzucić… Brązowe tęczówki widziały więcej, kojarzyły różne rzeczy oraz fakty. Lepiej nie wiedzieć i żyć w błogiej nieświadomości czy w być czegoś świadom i trapić się tym? Brak wiedzy nie usprawiedliwia braku akcji, tak samo jak samo posiadanie pewnych informacji nie zwalnia z obowiązku brania spraw we własne ręce…
Wizja była tak nagła, że Vivian mało co nie upadła z wrażenia. Opanowała się jednak, dla niepoznaki odgarniając tylko rozczochraną grzywkę z dziwnie zamglonych oczu.
Widziała siebie, otoczoną grubym murem z kolczastych krzewów. Tak gęstym, że nie sposób było przebić się przez niego spojrzeniem. Suche, uzbrojone gałęzie, strzegące jej jak najgorszego więźnia. Klucz… Odłamek szkła w jej dłoni? Ujrzała w nim skrawek swojego odbicia, brązowe oko, które raz zalśniło błękitem by po chwili zamigotać czerwienią. Wiedziała co to znaczy. Boską sztuczką ujrzała ponad murem zgliszcza, tak upiornie przypominające jej zniszczone przez Tsufula miasto, że serce zabolało. A dalej… Zieleń lasu… Ciepły, malowniczy krajobraz ostoi, obietnicy spokoju ducha. I głos pełen słodyczy i miłości, głos jakiego nigdy nie słyszała. Nie w tym życiu, przynajmniej. Szczęście w niej? Jak, gdzie? Nie czuła go, nie czuła tego spokoju do którego lgnęła, którego tak bardzo chciała poczuć. Tylko niewyraźne poczucie pewnego ciepła, które nie tak dawno temu doświadczyła…
Tak szybko jak obraz się pojawił, tak znikł, pozostawiając kolejny zamęt w głowie. Skołowana tym uczuciem Vivian lekko zacisnęła pięści, uspokajając szybkie bicie serca. Wizja uświadomiła jej jedno, jak bardzo pragnie spokoju jej dusza. Wiedziała to, lecz nie czuła, że pragnienie to jest tak silne. Prawie nigdy nie mogła do końca pozwolić sobie na oddech, wojsko Vegety nie wybacza zwłoki. Tutaj była napięta jak struna, pilna, jej uczucia się nie liczyły. Miała swój cel… Piąć się po szczeblach kariery, zdobyć wysoką pozycję by móc coś zmienić. Niech wojsko ma na jakiejś uwadze życie cywili. Niech elita nie obżera się gdy mniej ważni głodują w różnych miejscach planety. Niech życie tych znieważanych będzie lepsze, niech nie wyrzuca się na bezsensowną śmierć tych, którzy jeszcze żyć mogą. Niech Ci, którzy są dostatecznie silni by walczyć, nie tkwią za murem z luksusów, lecz też pójdą w błoto, brud i krew walczyć na równi ze wszystkimi. Może się łudzi tym, że chce przeobrazić prawa Vegety, ale… Dopóki tego nie zrobi, nie myślała o sobie, nie w tym kontekście co jeszcze by chciała oprócz spełnienia „celu”. To było w tej chwili tak odległe jak najwyższa ranga w wojsku… Może kiedyś o tym pomyśli, może… Lecz wizja dopadła ją zbyt mocno. Powieki zaswędziały podejrzanie.
Pikanie wyrwało Natto z zamyślenia. Uważnie, choć nienachalnie przyglądała się jak Trener blednie. Sama znała lodowaty ton Zella, który w nagle cichym pomieszczeniu był bardzo wyraźny. Nie rozumiała słów, lecz cokolwiek się działo, interwencja Króla zapowiadała tylko kłopoty.
Nie miała sił zdziwić się poleceniu Trenera, Falcon machnął ogonem zostawiając towarzystwo nieznajomej kadetki, (swoją drogą, co robiła cały czas u Trenera?) i wpijając kły w krawędź kurtki. Pociągnął ją mrucząc ku drzwiom, tak szybko, że zdążyła ledwie kiwną głową na po żegnanie. Nie zdążyli wyjść, gdy Falcon puścił ubranie, stanął za Ósemką i łbem popchnął ją lekko, acz znacząco do przodu. Spojrzała na niego zmieszana. Warknął ponaglająco.
- Prowadź…
Odparła tylko cicho. Naciągnęła rękaw kurtki i przetarła energicznie powieki, za wszelką cenę chowając łzy, które wymykały się na zewnątrz. Zagryzła zęby, schyliła głowę i do samego wyjścia z Akademii dzielny pies musiał prowadzić halfkę z mętlikiem w głowie.
 
OOC

[zt] ---> Cmentarz
Hikaru
Hikaru
Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk0/0Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Czw Kwi 23, 2015 1:15 pm
Pojawił się w biurze Czerwonego trenera tuż na przeciwko siedzącego sayana. Był tu już kiedyś. Ponad dwa lata temu kiedy ratował kolejny raz wnuka. Właściwie nic tu się nie zmieniło. Siedział przy swoim biurku i wertował papierzyska, pewnie świeżo upieczonych adeptów, tuż po akademii, lub dopiero co zwerbowanych...
- Musimy pogadać. Zdążył powiedzieć, aż nie dostał przekazu o ataku na Ziemię tysięcy sayan od June. Nie przejmował się zbytnio ilością małp. Wiedział, że na planecie, na której żył od tak dawna żyło kilka potężnych istot... między innymi Braska. Sama June i Red byli potężniejsi od Hikaru obecnie. Znalazło by się pewnie jeszcze więcej istot, które się nie ujawniały. Bądź co bądź po to trenował właśnie June swego czasu by dała sobie radę w takich sytuacjach, kiedy mistica nie będzie na miejscu. Musiał jej odpowiedzieć czym prędzej.

Znajdź Braskę i powiedz mu to. Sayanie póki nie wylądują na Ziemi nie są zagrożeniem. Walki kosmiczne są dużo łatwiejsze. Wystarczy uszkodzić ich statki. Ktoś tak potężny jak Ty, czy ojciec, a nawet Red poradzicie sobie nawet bez destrukcyjnych technik. Zniszczcie im silniki, niech plazma z nich wycieknie, wtedy same się zniszczą. Jeśli statków jest więcej możecie spróbować zmienić tor ich lotu tak by siebie nawzajem taranowały. Będą fajne fajerwerki. Braska potrafi się teleportować na niewielkie odległości, czego kilka razy byłem świadkiem, poradzicie sobie. Stąd nie mogę nic zrobić niestety. Mogę jedynie zapobiec wylotowi stąd większej ilości okrętów desantowych. Zostawił umysł otwarty, ale przekazał już wszystko co zamierzał. W razie czego doradzi co nie co jeśli będzie taka potrzeba. Teraz jednak musiał wrócić do Czerwonego.

- Walka z królem się zbliża. Zorganizuj swoje komórki, które teraz pewnie gdzieś się kryją na Vegecie i powiedz, że za dwa dni przystąpimy do ataku na pałac bezpośrednio. Będzie nas kilkoro, a w tym bogini Kaede i demon. Kto produkuje nanoboty kontrolujące umysł ? I gdzie jest przekaźnik by przekazywać rozkazy bezpośrednio do kukiełek ? Znalazłem odtrutkę na to, ale mam jej za mało by odtruć wszystkich. By Vegeta nie zalała się małpią krwią musimy działać szybko, przeprowadzić Blitzkrig. Bezpośrednio wedrę się do sali tronowej i wypowiem Agni Kai. Pozostali moi ludzie będą dbać o to by nikt nam nie przeszkadzał. Nie mówił wszystkiego siedzącemu sayanowi bo mu nie ufał. Tamten nie musiał wiedzieć, że za dwa dni teleportuje także tego demona wspomnianego i swego wnuka.... i że to Kuro będzie walczył z królem, a nie sam mistic. Także nie zamierzał wspominać o Netherze.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Sob Kwi 25, 2015 10:57 pm
Trener pogrążony wcześniej w stercie papierów gwałtownie wyprostował się na swoim fotelu od razu, gdy poczuł pojawienie się znajomek Ki. W stał i pośpiesznie wyciągnął Misticka do pokoju rekreacyjnego przylegającego bezpośrednio do biura. W duchu modlił się, aby u stojących za drzwiami strażników królewskiej gwardii nie uruchomił się alarm w scouterze. Nie był zadowolony z wizyty. Nie przeszkadzała mu obecność wojownika ale raczej charakter odwiedzić, w stylu wpadnięcia niczym bomba i gadki bez ogródek. Z założonymi na piersi rękoma słuchał Hikaru, po czym odezwał się telepatycznie.

- Oszalałeś, ściany mają uszy wraz z czterema gwardzistami pod drzwiami. Ta podfruwajka, boginka wykazała się większą delikatnością niż Ty. Chciałbym jeszcze pożyć do cholery. Nie wiem, gdzie są produkowane nanoboty i gdzie jest nadajnik. Nie zdziwiłbym się, gdyby Zell miał go gdzieś niedaleko siebie. Zaszczepione jest już około 95% Akademii, więc i tak za późno na cokolwiek. Zresztą skąd mam niby mieć taką wiedzę? Jestem tylko trenerem i odpowiadam za oddział do zadań specjalnych, który po części ma chronić króla. Nie należę do Raichi. Co Wy sobie wyobrażacie, że jestem centrum informacji? Sam jestem jednym z pionków i nie wiem kto dowodzi. Atakują w noc pełni księżyca o północy, zainteresowani wiedzą jakie mają zająć pozycje i tyle. Za późno jest już na zmiany, co będzie to będzie. Ja będę jedną z osób dbającą o bezpieczeństwo króla. Róbcie co chcecie, oby Twoi „ludzie” byli przygotowani na promieniowanie Bruitsa., bo może być dużo dziur w dachu.


OOC: Jakiś nie teges ten post ale chodzi głownie o dialog.
Hikaru
Hikaru
Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk0/0Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Sro Kwi 29, 2015 2:50 pm
Hikaru westchnął na to co powiedział mu rozmówca. Oczywiście, domyślał się o podsłuchach, dlatego też nie wyłączyć scoutera. Wyjął go teraz i pokazał Czerwonemu. Jednak przerzucił się na telepatię skoro sayan tak wolał.
- Zdaję sobie sprawę z tego, ale zakłócam wszelką tego typu pluskwiastą technologię. O tyle zakłóca co po prostu nakłada łatkę, także wszelkie podsłuchy jedynie będą odbierały ciszę. Jakbyś dalej przeglądał papierki lub spał. Sam zostałem w ten burdel wciągnięty i to mi się bardzo nie podoba. Jednak chcę przeprowadzić tą robotę w miarę bezkrwawo jeśli to będzie możliwe. Powiem swoim ludziom by nie robili masakry. Skontaktuj się z tymi, do których jesteś w stanie się dostać. Dobrze wiedzieć, że będzie pełnia. Przygotuję ich na to. My przeprowadzimy bezpośredni atak na króla. Wy po prostu nie wchodźcie tam jeśli to będzie możliwe, zajmijcie się zainfekowanym bydłem. Uznał, że więcej mówić nie musi. Skoro trener nie mógł za wiele zrobić to znaczyło, że nie potrzebnie się tu pojawił.

Dlatego też namierzył wioskę Kury. Przy okazji sprawdził najbliższe korytarze, jednak nie wyczuł nic konkretnego... paru sayan przechodzących przez nie jedynie. Potem znów przeskoczył do wioski i przyłożył dwa palce do czoła. Po chwili zniknął z biura Czerwonego trenera bogatszy o jedynie parę informacji, raczej niezbyt przydatnych w całej sprawie. Miał nadzieję załatwić coś więcej.


zt Wioska Kury.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk750/750Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (750/750)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Wto Maj 05, 2015 9:20 pm
Zakończyli trening, a przynajmniej na razie musieli odpocząć i coś zjeść. Może i Saiyanie byli rasą wojowników, którzy mogli ćwiczyć godzinami i walczyć jeszcze dłużej, lecz to nie znaczyło, że nie musieli odpoczywać czy też jeść. To drugie robili bardzo często i to w dość znacznych ilościach. Dlatego też zawsze jak ktoś chciał gościć Saiyan to musiał przygotować sobie dużą lodówkę, a czasami i to nie wystarczyło. Dlatego teraz Raziel postanowił udać się na obiad. Powiedział o tym Lil, jednak panna stwierdziła, że nie jest głodna i zostanie jeszcze poćwiczyć. Cóż jej sprawa, Raz nie wymagał by latała za nim jak jakiś walnięty szczeniaczek. W sumie to się dobrze składa. Będzie mógł załatwić swoje sprawy. A tych ostatnio namnożyło się dość sporo i młody Zahne nie wiedział zbytnio od czego zacząć. Może odwiedzi Vivian, albo uda się do Trenera, by z nim pogadać. Trzeba się wreszcie dowiedzieć co tu się dzieje i dlaczego przydział zielonookiego tak bardzo śmierdzi.
Z tymi myślami udał się do stołówki , gdzie szybko go obsłużono. Cóż, ranga robi swoje i było to nawet przyjemne. Nie był już jednym z wielu. W sumie nigdy nie był, gdyż nazwisko za nim szło, jednak wiedział, że zapracował na swoją rangę i pozycję samodzielnie. Nie potrzebował żadnych koneksji, ochrony tatusia czy protekcji trenerów. Zdobył wszystko swoich potem i krwią, i dlatego był z tego dumny.
Kiedy jadł steka z surówką to obserwował leniwie pomieszczenie i od niechcenia skanował energie osób się w nim znajdujących. Kilku Nashi i całkiem spora liczba kadetów. Wszyscy na dość niskich poziomach mocy. Oczywiście mogli niektórzy kryć swoją moc, jak to robił on, lecz i tak były to dość mizerne wyniki. Trzeba będzie coś z tym zrobić, bo w końcu ich pokonają. Demony mogły być zagrożeniem. Ten, z którym ciemnowłosy walczył na Ziemi był całkiem niezły i gdyby tylko miał większe doświadczenie to kto wie jak by się tak walka potoczyła. Dobrze, że Saiyanin w porę opanował drugi poziom Super Saiyanina. Jednak to może w przyszłości nie wystarczyć. Trzeba będzie wznowić trening niektórych rzeczy. Jednak to później. Czas zacząć robotę. Z tymi myślami Raz wstał od stołu i ruszył w stronę wyjścia ze stołówki, a zaraz potem do gabinetu Trenera, który z tego co mówiła mu jego energii tam właśnie przebywał. Ciekawym był ślad innych energii o dość wysokim poziomie mocy. Nie byli to na pewno kadeci. Czyli kto?
O tym młody Zahne przekonał się kilka chwil później, kiedy minął gwardzistów przy drzwiach. Podał powód wizyty i swoje dane oraz rangę, po czym zapukał do drzwi i po usłyszeniu pozwolenia wszedł do pomieszczenia. Było ono jak zawsze zawalone papierami, jednak coś w wyglądzie Reda się zmieniło. Czyżby ta rebelia go przytłaczała?
- Witam. – rzekł Raziel zaraz po tym jak zasalutował mężczyźnie. – powiedział pan, że mogę wpaść jakby chciał o coś zapytać. Myślę, że chyba jest odpowiedni czas na to. O co chodzi z tym moim odziałem i tymi niedorajdami w nim? Przecież ja i Vivian bez problemów przewyższamy ich wszystkich razem. Więc? – powiedział szmaragdowooki patrząc uważnie na trenera.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Czw Maj 07, 2015 11:51 pm
Zmęczony wzrok mężczyzn powędrował na Raziela. Lekki uśmiech wypełzł na twarz Reda, bezpośredniość młodego Saiyana często zbijała go z nóg, z czasem będzie musiał nauczyć się większej dyplomacji. Mężczyzna przetarł zmęczone oczy i wyprostował się na fotelu, aż mu kości chrupnęły. Chwile zastanawiał się, nad tym co powiedzieć młodemu Natto. Nie miał zamiaru wycofać się ze swojej obietnicy, mimo wszystko lubił tego chłopaka, dlatego zawsze tak ostro go piłował.

- Nie pocieszę Cię, bo sam tak na prawdę nie wiem. Miałem plan, żeby razem z Vivian umieścić Cię w Oddziale Specjalnym. Nie czarujmy się masz problemy z pracą w grapie i byłem pełen podziwu, że jakoś dogadujecie się oboje z Vivian. Jest kilkumiesięczny okres treningowy nim dostanie się do oddziału i wtedy byśmy nad tym popracowali ale dostałem taki rozkaz, żeby oddać Cię komuś innemu.. Między innymi od Twojego ojca. Sam się zastanawiam, jakie jest Twoje zdanie, bo raczej pozostałych nie natchniesz do cięższych treningów. Stawiałbym albo na srogą lekcję pokory od Twojego ojca albo na wyeliminowanie potencjalnych przyszłych głów innych rodów. W końcu najciemniej jest pod latarnią. Co Ty na to?

Niestety Trener mimo iż również uważał, że Raziel się tam najzwyczajniej marnuje nie mógł mu powiedzieć o tym wprost, ponieważ tym samym podważyłby decyzję swoich przełożonych no i Zidarock`a. Trener lubił tego surowego Saiyana. Co jakiś czas ojciec Raziela zjawiał się osobiście pytając o postępy syna. Nie było w tym nic dziwnego, po za faktem, że w jego obecności Red nie musiał się wspinać na wyżyny wstawiania ściemy o tym, jaki synek jest utalentowany i potężny. Wystarczyła prawda w czym Raziel jest mocny, słaby i nad czym pracują. Ród Zahne był na elitarnym szczycie ale mimo to na każdą swoją rangę zdaniem Czerwonego chłopak zapracował samodzielnie, bez pleców i przekupstw. Zresztą sam mu przyznawał awanse. Stanowił z młodą halfką zgrany zespól.
Mężczyzna obracał w palcach pióro zastanawiając się nad ostatnią opcją i to chyba była właściwa odpowiedź. Jakby lepiej wszystko rozważyć, to nie chciałby aby, któryś z tych młodych bubków bez umiejętności i minimum wiedzy zajmował wysokie stanowisko.

- Tak sobie myślę, że byłoby rozsądnie, abyś sprawdził, który z tych dzieciaków nie ma ojca i jest jedynym spadkobiercą rodu. Z drugiej strony do wyeliminowania linii rodu trzeba by wszystkich wyrżnąć w pień. Podpadłeś czymś ojcu? – zapytał pół żartem pól serio?
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk750/750Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (750/750)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Sro Maj 13, 2015 9:25 pm
Młody Natto po oddaniu honorów i powiedzeniu tego co mu siedziało na wątrobie od pewnego czasu, wyprostował się. Teraz ruch należał do jego Trenera, który chyba za długo siedział za biurkiem, gdyż wyglądał jak dwie ćwierci od śmierci. Raziel potrafił obserwować otoczenie i wbrew powszechnej opinii, że jest głupim bydlakiem, to potrafił analizować sytuację. A to, że czasami wolał rypnąć zamiast gadać to już inna sprawa.
- Cóż to prawda, że niektóre rzeczy wolę robić sam, lecz niech pan spojrzy na to z mojej strony. Większa część Akademii to albo słabeusze szukające protekcji u silniejszych. Potężni osobnicy, którzy kochają się znęcać nad słabszymi lub z niższą rangą, lub rozpuszczone bachory elity. Ja nie dawałbym sobie rady w żadnej z grup. Mam swoją dumę i nie potrzebuje ochrony, a ostatnia osoba, która chciała się nade mną po pastwić straciła zęby. Co do elity, to dla nich brak mi słow. Vivian jest natomiast osobą, z którą potrafiłem się dogadać. Jestem indywidualistą, lecz znajduję szacunek dla osób, które na niego zasługuje. Pan na przykład jest taką osobą. – rzekł Raziel i na chwilę przerwał, żeby zastanowić się nad odpowiedzią na drugą cześć wypowiedzi Reda. Cóż, jego ojciec nie był idiotą i często planował wiele ruchów do przodu. – Możliwe, lecz co mojemu ojcu po śmierci tych bałwanów. Nasz ród i tak jest najpotężniejszy i raczej mało kto mu zagraża. Może też być trzecia opcja. Kontrola nad tymi debilami i wykorzystanie ich znajomości. Jak pan myśli. Ile minie czasu, zanim zaczną mi się podlizywać? Dwa dni?
Raziel nie był istotą o wybujałym ego. On po prostu umiał ocenić wartość każdej osoby i dopasować do swoich planów. Wiedział, że jest najpotężniejszy zarówno w sferze materialnej, politycznej i fizycznej, więc nic dziwnego, że Saiyanie z jego grupy będą szukać u niego przyjaźni. Tak to już jest w polityce. Szuka się poparcia najsilniejszego, a to, że Zahne był najsilniejszy było wiadome od dawna.
- Może złości się tym, że nie dałem mu prezentu na dzień ojca? A może dlatego, że zachowuję się nieadekwatnie do nazwiska jakie noszę? Wiele możliwości. Co do rodów, to wystarczy pozbyć się męskiej linii i przejąć żeńską cześć. Jednak tu może chodzić o coś więcej. Na przykład o jedno dziecko. Dziecko, którego ojciec zajmuje wysoką pozycję i raczej nie ma zbyt wielu przyjaciół. Słyszałem nawet, że ktoś chce mu się postawić. – powiedział syn Aryenne, a w jego zielonych oczach błysnął delikatnie mały płomień. Ciekaw był czy Trener zrozumie o co, a właściwie o kogo mu chodzi.

Occ:
Start treningu. Polityka Very Happy
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Nie Maj 17, 2015 11:30 pm
Trener sam przed sobą musiał przyznać, że jest pod wrażeniem umiejętności ukrywanych przez młodego Saiyana. Po prawdzie chłopak powinien powściągnąć język w obecności wyższych rangą oficerów, gdyż nie każdy pominie opinie Raziela stosownym milczeniem. Za to był przekonany, że chłopak sobie poradzi i w głębi cieszył się że nie dołączył do tej bandy leniwych idiotów. Mężczyzna przypatrywał mu się uważniej. Ostatnia uwaga była zbyt znacząca, wiedza rozeszła się zbyt daleko.

- Ależ Ty mnie dziś wyjątkowo ciągniesz za język. Informacja to bardzo niedoceniana na tej planecie waluta, gromadź jej jak najwięcej zarówno o wrogach, jak i przyjaciołach.  Tak ród z którego pochodzisz jest potężny ale ma jedną ważną wadę, o której sam wspomniałeś. Takie rodziny jak Twoja, tym bardziej w warunkach Vegety zawsze starają się zadbać o jak to się mówi zapasowego potomka. O ile dobrze się orientuje jesteś jedynakiem i nie możesz niepotrzebnie narażać swojego życia. Twój ojciec nie bez powodu dba o Ciebie, trudno znaleźć godną następczynie twojej matki. Z innej strony zabicie jednej, czy dwóch płotek przypomina innym kto tu rządzi. Niestety bycie głową rodu to także myślenie na kilka lat do przodu.
A może to chodzi właśnie o Ciebie? A może nie, w sumie jakby chodziło o Ciebie to już było zbyt wiele okazji na zabicie Ciebie. Twój ojciec zajmuje wysoką pozycję blisko króla, wykonuje polecenia i znosi humory. Jak myślisz ile tak na prawdę ma władzy? Nie musisz odpowiadać.


Ostatnie pytanie było zadane na poważnie do przemyślenia dla chłopaka, kto tak na prawdę rządzi i trzyma wszystkie sznurki. Cała rozmowa stawała się coraz bardziej pogmatwana.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk750/750Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (750/750)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Nie Maj 24, 2015 9:14 pm
Zielone oczy Saiyanina obserwowały starszego mężczyznę. Cała ich dyskusja była prowadzona w takim stylu, że neutralny obserwator miałby trudności ze zrozumieniem o czym tak naprawdę rozmawiają. Obaj starali się coś tu zdziałać. Raziel zdobyć trochę informacji o tym całym burdelu i zabawie, a Red chciał go dać kolejną lekcję. Jak na razie obaj badali teren i starali się za bardzo nie szarżować. Tutaj słówko. Tutaj brak. Tam zgoda, ale taka by się móc wycofać. Polityka w potrójnych białych rękawiczkach. Zahne nie był głupi i wiedział, że jego obecność w Akademii oraz przychylność i oddanie mogą być bardzo cenne. Bo przecież lepiej mieć przyjaciela i mały dług u Zidarocka Zahne’a niż narazić się na jego gniew. Kto ma kontakty i poważanie, ten ma władzę.
Ciemnowłosy słuchał wypowiedzi Trenera z delikatnym uśmiechem na twarzy. Bardzo ciekawa teoria. Jednak nie wchodził za bardzo w to co jego ojciec robi. Może to źle, gdyż nie wiedział jak naprawdę wygląda ta jego lojalność w stosunku do Zella. Raz miał jednak pewność, że władca Vegety, bardzo sobie ceni głowę rodu, którego symbolem jest feniks.
- Możliwe. Jednak zawsze trzeba się liczyć z konsekwencjami swoich czynów. Jeśli do tej pory mnie nie zabili to znaczy, że są niekompetentni, nie mieli mnie za cel, albo zwyczajnie nie wiedzieli zbyt dużo. Każdy ma wrogów, mój ojciec także. Lecz jak to mówią, wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Zaś mój ojciec ma wielu przyjaciół oraz jeszcze więcej osób, którzy są winni mu przysługę. Pytaniem nie jest ile ma władzy, tylko na ile kontroluje władzę. Jak pan myśli? – rzekł Natto, zaś jego uśmiech w dalszym ciągu nie schodził z twarzy. Przecież prowadzili tylko zwykłą pogawędkę ucznia z trenerem.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Czw Cze 04, 2015 4:51 pm
Z twarzy Trenera również nie schodził uśmiech. Zastanawiał się nad słowami Raziela, do tej pory nie mógł rozgryźć Zidoracka i nie wiedział po jakiej stoi stronie. Mężczyzna często doradzał królowi podsuwając mu różne rozwiązania problemów i można je było umieścić na całym spektrum pozytywnych i bestialskich poczynań. Red pozostawił mężczyzna w spokoju nie próbując nawiązać kontaktu w sprawie buntu. Jeśli Zahne wiedział to jak dotąd nie złożył Trenerowi w tej sprawie wizyty z wyrokiem śmierci, co mężczyzna odebrał za dobrą monetę. Jeszcze dwa dni.
Jednak rozmowa z Razielem zabrnęła zbyt daleko, obaj weszli na zbyt grząski grunt. Trąciło zdradą i podważaniem autorytetu króla. Należało przywrócić rozmowie właściwy tor.

- Nasz król ma swoich zaufanych doradców i po wysłuchaniu ich sugestii sam podejmuje decyzje, jak zapewne Ci to wiadomo. Totalna bzdura choć było w tym ziarno prawdy, Zell i tak robił co chciał, nie dało się przewidzieć jego humorów. Gdybym chciał się bawić w politykę to siedziałbym w pałacu, a nie tutaj. Tu mi zdecydowanie dobrze. Przy okazji jak jesteś, przypominam że za dwa dni pełnia księżyca więc zadbaj o siebie. Zresztą to już leży w gestii Twojego nowego dowódcy, czyli można zakładać, że prześpisz  całą noc. Trener nie mógł powstrzymać się od drobnej złośliwości.
A propos to chyba wpadłem na odpowiedź dlaczego tam jesteś. Myślę, że Twój ojciec uczy Cię swojej pracy, czyli ustawiania pionków na szachownicy. Niby nic nie robisz, siedzisz w oddali ale to Ty rozgrywasz partię szachami, które w razie co możesz popsuć. Aha jeszcze jedno. wysłałem specjalny rozkaz, że kilka razy w miesiącu możesz odwiedzić Vivian w Kwaterze oddziału, zrobiłem to raczej dla niej. Mam nadzieję, że ta inwestycja zwróci mi się w postaci jej dobrej pracy. Zależy mi na tym, żeby w czasie wolnym nie szukała kłopotów albo raczej one nie znajdowały jej. Tak jak w tej chwili. Dostałem cynko, że została wezwana do króla i jest tam w towarzystwie Twojego ojca, a mnie jako jej przełożonego nie poinformowano, a rozdzieliłem Was dopiero kilak godzin temu. Masz może pomysł czego mogą od niej chcieć?

Mężczyzna westchnął ciężko, przybył mu na głowę jeszcze jeden pomysł. Chcą zrobić z niej wtyczkę? To akurat w przypadku halfki marne posunięcie, a może chodzi o to, że właśnie jest tam jedyną halfką.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Biuro Trenera - Page 3 9tkhzk750/750Biuro Trenera - Page 3 R0te38  (750/750)
KI:
Biuro Trenera - Page 3 Left_bar_bleue0/0Biuro Trenera - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Pią Cze 26, 2015 9:43 pm
Nigdy nie było wiadome do końca kto po czyjej stał stronie. A przynajmniej ci najmądrzejsi się z tym nie afiszowali. Po co od razu komuś obiecywać coś, skoro i tak nie będzie można tego później dotrzymać? Lepiej chwilę poczekać i potem zobaczyć jak się rozwinie sytuacja. Wtedy też trzeba umieć odpowiednio wybrać, równocześnie biorąc dla siebie jak najwięcej. Ojciec Raziela miał swoje tajemnice i powody, dla których nie chciał ujawniać swoich planów. Był na tyle potężny, że nie musiał bać się gniewu, gdyż zabiegano o jego poparcie. Odpowiedni ludzie na odpowiednim miejscu, byli czasem warci więcej niż cała armia.
- Na pewno. Jego Ekscelencja zawsze robi to co słuszne. – rzekł Raziel z typową nutą służalczości w głowie. Osobiście nie przepadał za Zellem i wierzył, że jest sporo innych i lepszych kandydatów na jego miejsce. Jednak zawsze zostawała jedna rzecz. Wojsko i elita. Trzeba było mieć odpowiednie haki lub umiejętności, żeby wziąć za pysk tą całą hołotę. Łatwo przejąć władzę, lecz czy równie łatwo zmusi się ich do posłuszeństwa i zgięcia karków? To już była inna kwestia i dywagacje na zupełnie inny okres czasu.
- Politykę można uprawiać w wielu miejscach. Nie zawsze trzeba siedzieć w jednym miejscu, żeby zdobywać kontakty i przyjaciół. Czasem wystarczy jeden gest czy odpowiednie wyczucie czasy, by ktoś był ci ślepo oddany. Tak przynajmniej mówił mi ojciec. – powiedział Raziel, mając nadzieję, że Trener przeczyta ukrytą prawdę. Wiedział, że spora ilość żołnierzy w Akademii w tym jego siostra jest oddanych Redowi. Niektórzy poszli by zanim w ogień, jednakże pozostawało pytanie jak on to wykorzysta. Każdy Trener miał swoich ludzi i ulubieńców. Jednak po czyjej stronie się opowiedzą w najbliższych dniach? – Cóż. Jak byłem młodszy, to mój ojciec zawsze się do tego odpowiednio przygotowywał. Choć osobiście wolałbym się nauczyć kontrolować Oozaru, to on twierdził, że jestem jeszcze za młody. Cóż. Jak mój szef mnie dopilnuje, to będzie miał pan jedną dużą małpę do załatwienia. I wątpię bym był skory do rozmów. – rzucił chłopak, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmieszek. Forma wielkiej małpy zawsze była ciężka do kontrolowania, i ciężko było przewidzieć co taki wielki małpiszon zrobi. Szczególnie jeśli nazywał się Raziel Zahne. Słuchał uważnie słów trenera o jego roli w oddziale i tym czego mógł wymagać od niego ojciec i Vivian. Cóż. Zidarock Zahne był ciężkim do rozwikłania osobnikiem. Jedno było pewne. Vi nie będzie mieć łatwo.
- Możliwe. Znalezienie odpowiednich ludzi, którzy byli by mi posłuszni, lub chcieli mnie słuchać. Rozpoczęcie formowania własnych oddziałów. A co do Vivian to nie wiem. Mój ojciec jest znany z tego, że jego, że zawsze dobiera osoby z ciekawymi zdolnościami. Vivian na pewno przykuła jego uwagę i samego króla swoimi wyczynami. Pytaniem jest tylko czy mój ojciec będzie się chciał nią zająć, czy może król ma do niej inne plany. Ona nie przypomina zwykłych Halfów. Jest znacznie lepsza od innych i bije na głowę większość czystokrwistnych. Takie małe szczegóły, które mogą wiele zrobić w przyszłości. Odpowiednie małżeństwo i jej dzieci mogą być naprawdę silne. Lecz są to tylko domysły. Choć może chodzi tylko o rzucenie na nią okiem. – powiedział Zahne i lekko się uśmiechnął choć sam w środku był przerażony wizją, którą roztoczył. Tego iż jego ojciec nie skrzywdzi córki swojej żony był pewny. Niestety nie miał tej pewności w stosunku do króla.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Sob Lip 04, 2015 10:40 pm
Trener milczał dłuższą chwilę z uwagą obserwując młodego żołnierza. Minęło sporo czasu, od kiedy Raziel trafił pod jego dowództwo i bardzo zmienił się od tego czasu, rozwinął. Być może wielu jego potencjalnych przeciwników jeszcze tej zmiany nie zauważyło i nadal mają tego chłopaka za tępego durnia. W swoim czasie słono zapłacą za ten błąd. Mężczyzna uśmiechnął się do swoich myśli.

- Tylko idź się dobrze najedz, z głodnym Ozaru nie ma niestety zabawy. – Niby zażartował ale użeranie się z wielkimi małpiszonami w noc ataku mógłby przekreślić powodzenie ataku, a taki scenariusz niestety był możliwy.

- Wracając do wątku o Twoich zadaniach, to coś mi się wydaje, że ojciec przygotowuje Cie na swoje stanowisko, abyś mógł służyć następnemu królowi. Oczywiście mam na myśli potomka naszego obecnego władcy.
– W myślach wypowiedział kilka epitetów pod adresem aktualnie panującego. - No nic powinniśmy kończyć tą dyskusję, już za długo rozmawiamy, aby nie wydało się to zbyt podejrzane. Red wstał.

- Tak, jak powiedziałem wcześniej, jakbyś miał jakieś pytania, problemy, albo Vivian wpakuje się w kłopoty, o których nie będzie chciała mi powiedzieć, wiesz gdzie mnie znaleźć. Powodzenia.

Zasalutowali sobie na pożegnanie.

OOC: Porozmawiamy na SB
Sponsored content

Biuro Trenera - Page 3 Empty Re: Biuro Trenera

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito