Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Iceberg - Page 4 Empty Iceberg

Czw Mar 07, 2013 3:52 pm
First topic message reminder :



Średnia temperatura:
-40 stopni

Planeta Widmo. Trudno jest ją odnaleźć ze względu na jej ogromną orbitę i niewielkie rozmiary. Praktycznie nie ma tam życia (choć kto wie co może spotkać zbłąkanego wędrowca). Minimalna temperatura to nawet - 150 stopni a wiatr niekiedy przekracza nawet 200km/h.

Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Iceberg - Page 4 9tkhzk800/800Iceberg - Page 4 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 4 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Sro Kwi 17, 2013 6:32 pm
Aurora nie potrafiła dokładnie wskazać w którym kierunku mają się teraz udać. Co prawda pokazała ręką na północ od wioski obok której się znajdowali, ale chyba sama nie była pewna czy dobrze ich naprowadza. Opisała jednak wygląd osady i to mogła być cenna wskazówka. Będą wiedzieli, że są na miejscu gdy uda im się odnaleźć poszukiwane miasteczko, w którym rośnie masa drzew, a chatki zrobione są z drewna. Był na Ziemi, wiedział jak owe drzewa wyglądają, choć nie wykluczone, że te tutejsze będą prezentować się nieco inaczej. Jednak najpierw sprawdzą kierunek podany im przez dziewczynę.

- W porządku, lećmy tam - rzekł - na razie ostrożnie, żeby nikt nas nie widział.

Lecąc metr lub dwa nad ziemią opuścili obszar, gdzie mogliby zostać zauważeni przez mieszkańców Wioski Lodu, po czym wznieśli się wyżej i obrali odpowiedni kurs. Póki lecieli, złotowłosy myślał o tym co mogą spotkać na miejscu, a także obmyślał różne strategie działania. Aurora wydawała się spokojną i sympatyczną osobą, toteż miał nadzieję, iż jej pobratymcy będą tacy sami. Z takimi łatwiej się dogadać, w przeciwieństwie do tych gburów z którymi przyszło im rozmawiać wczoraj. Uratowali ich wioskę od zagłady, a Ci nawet nie podziękowali. Ba, zamiast tego obrazili ich i łaskawie pozwolili zabrać ze sobą ciała bestii z których mieli jedzenie i futro. Chociaż trudno ich za to winić, skoro spotkały ich nieprzyjemności ze strony jego przodków, to nie dziwota że nie mieli zaufania do ogoniastych. Spojrzał do tyłu, gdzie Altair leciał niosąc na rękach dziewczynę. Haz uśmiechnął się na widok jego czerwonej twarzy, najwyraźniej krępowała go bliskość przedstawicielki płci przeciwnej. Taa, sam się śmieje, a pewnie byłby równie zawstydzony co czarnowłosy. Jego towarzysz zatrzymał się nagle, więc zrobił to samo. Spojrzał na niego pytająco. Chłopak wylądował, odstawił Aurorę i odszedł gdzieś na bok, informując iż wróci na chwilę. Po kolejnych jego czynnościach złotowłosy domyślił się, że Czerwonooki zamierza zrobić postój na posiłek. Dobry pomysł, gdy pomyślał o jedzeniu dało się słyszeć niezbyt głośne burczenie jego brzucha. Usiadł na jakiejś skale i czekał. Altair poszedł gdzieś dalej, więc został sam z ich nową towarzyszką.

- Eh, zimno tu - rzekł w jej stronę.

Dopiero po paru sekundach uświadomił sobie, że to co powiedział było idiotyczne. Każdy kto spędził tu choć minutę, doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Odchrząknął i kontynuował:

- Znaczy eee chodziło mi o to, że na mojej Ojczystej planecie panuje zupełnie inny klimat, jest tam strasznie gorąco z porównaniu z tutejszymi warunkami. Nie jesteśmy z Altair'em przyzwyczajeni.

Uśmiechnął się krzywo jakby powiedział średnio śmieszny żart. Po co się odzywał, przecież dziewczyna i tak pewnie nadal się ich boi. No ale siedzieć tak w milczeniu, niezbyt ciekawa perspektywa. Nim zdołał wymyślić jakiś inny temat, wyczuł ciekawą rzecz. Do jego kompana ktoś lub coś się zbliżało. Bardzo mała Ki w porównaniu do tej czarnowłosego, ale ciekawiło go co to za nieoczekiwany gość. Jakiś czas po ich spotkaniu, ta słabsza zaczęła maleć, a po kilku kolejnych sekundach zniknęła. Prawdopodobnie to jakiś dziki zwierz, który chciał zjeść Altair'a na obiad. Jednak wyszło na odwrót. Głowa miśka malowniczo poleciała daleko od ich obozowiska, a czerwonooki zaczął przyrządzać mięso. Haz został poproszony o jego upieczenie.

- No pewnie - odrzekł.

Z brodą wspartą na ręce leniwie obracał mięsko by upiekło się równo z każdej strony. Miał już w tym wprawę. Czarnowłosy tymczasem zajął się ugotowaniem wody dla Aurory. Gorący napój powinien nieco ją rozgrzać. Parę minut później złotowłosy klepał się z lubością po brzuchu. Dieta oparta w całości na mięsie wcale mu przeszkadzała, wręcz przeciwnie, uwielbiał ten smak. Przy okazji wzbogacili swą kolekcję kłów i pazurów o te należące do niedźwiadka.

- Tak, lecimy dalej - zarządził, po czym ponownie wznieśli się w powietrze.

Lecieli kilkadziesiąt minut, gdy nagle na horyzoncie dało się coś zauważyć. Czyżby wioska której szukali? Nie, chyba nie, nikogo tam nie było. Nie wyczuwa niczyjej energii. Polecieli jednak tam i wylądowali w samym środku pogorzeliska. Rozejrzał się wokoło z szeroko otwartą buzią. Natychmiast coś sobie uświadomił. Obejrzał się szybko za siebie, jednak Altair pomyślał o tym szybciej i zakrył dziewczynie oczy by nie patrzyła. Pewności nie było, ale to może być jej rodzinna osada. Spojrzał na chłopaka, przełknął ślinę i rzekł:

- Idzcie stąd... gdziekolwiek. Zaraz do Was dołączę.

Nie było tu żywej duszy, jednak chciał się rozejrzeć. Gdy dwójka jego kompanów odleciała, omiótł wzrokiem cały ten cmentarz. Faktycznie rosły tu drzewa, jednak teraz zostały z nich jedynie czarnawe pnie. Spalone chaty straszyły swym wyglądem. W powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach. Podszedł do jednego z mieszkanek i zajrzał do środka. Dostrzegł trzy spopielone ciała. Zacisnął pięści i wyszedł. W każdym kolejnym domku zastawał ten sam widok, a szczątki znajdowały się również na zewnątrz. Zacisnął pięści ze złości. Kto mógł to zrobić? Całość pokrywał już biały puch, ale nie mogło się to wydarzyć dawno. Kto zdobyłby się na taki czyn? Wymordować całą wioskę, czy spalić ją żywcem, co za różnica. Wiedział jedynie, że gdyby spotkał sprawców to nie hamowałby się i sam wymierzyć sprawiedliwość. Obszedł osadę jeszcze raz, lecz nie było mowy o znalezieniu czegoś przydatnego, co naprowadziłoby ich na ślad innej. Spojrzał na ten smutny, a zarazem mrożący krew w żyłach widok i odleciał, kierując się w stronę energii dwójki towarzyszy. Żal mu było dziewczyny, z pewnością zobaczyła co stało się z tym miejscem. Jej opis pokrywał się z tym co zastali, a raczej co powinni zastać. Były drzewa, były drewniane domy. Pozostawała iskierka nadziei, że była to jakaś bliźniacza wioska, chociaż nie powinien tak myśleć. Śmierć to śmierć, na tej planecie jest ktoś niebezpieczny, kto być może lubuje się w bólu i cierpieniu innych. Miał wielką ochotę się z tym kimś spotkać.
Wylądował przy czerwonookim i ich małej towarzyszce. Spojrzał z góry na Aurorę. Chciał ją o coś spytać, lecz nie wiedział jak się za to zabrać. Po tym czego dopiero była świadkiem. Ale nie mógł czekać, musieli jak najszybciej ruszać dalej. Kucnął przed nią tak, że ich twarze znalazły się na tej samej wysokości.

- Auroro - rzekł najcieplejszym głosem na jaki było go stać - czy słyszałaś kiedykolwiek o innych miejscach na tej planecie, o innych zamieszkałych terenach? Choćby jakąś wzmiankę....

NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Sro Kwi 17, 2013 10:08 pm
Kiedy Alair poszedł na polowanie panowała niezręczna cisza. Hazard nieco starał się rozluźnić atmosferę zagadując dziewczynę.

- Teraz jest całkiem ciepło, mamy lato. – odpowiedziała nieco z uśmiechem widząc biednego Saiyana. A jak jest na Waszej planecie?

Posiłek wszystkim dobrze zrobił, rozgrzani i pełni sił ruszyli w dalszą drogę przed siebie.
Dotarcie na miejsce wszystkich wprawiło w osłupienie. Aurora też zdążyła zobaczyć ogólny stan zniszczeń. Altair w swoim postępowaniu z pewnością miał dobre intencje, jednak dziewczyna, a w zasadzie jeszcze dziecko. Myśląc, że wojownik chce jej zrobić krzywdę, krzyknęła po czym szybkim ruchem wyciągnęła nóż i cięła jego dłoń głęboko i boleśnie. W drążących ręka i ze łzami w oczach Aurora trzymała nóż, nóż wojskowy należący do Hazarda. Tenże dał jej go wczoraj, aby mogła zrobić ubrania dla wszystkich i go już nie odebrał. Młody Saiyan krwawiąc obficie odpowiadał właśnie za błąd swojego dowódcy.

W tym czasie Hazard z dala od obojgu przechadzał się po tym, co zostało z wioski. Może w scouterze słyszał co się stało, a może nie. Z jego scouterem działy się dziwne rzeczy, raz odbierał sygnał, a raz nie w zależności od miejsca, w którym obaj się znajdował. Raz urządzenie pokazywało, że jakieś 2 kilometry dalej na zachód są dwie Ki, jedna o sile 12, za to druga o sile 6000 jednostek. Co to do cholery ma znaczyć? Z drugiej strony to tylko 2km, może będą wiedzieli, co mogło się tutaj wydarzyć.

OOC:
Altair – 400 dmg i obficie krwawisz. Kombinuj, jak się opatrzyć.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Sro Kwi 17, 2013 10:49 pm
Krwistooki nie spodziewał się tego co miało nastąpić. Gdy Hazard odszedł gdzieś dalej, a Altair zasłonił ręką oczy Aurory, by nie oglądała tego pogorzeliska, ta krzyknęła jakby planował jej coś zrobić, wyciągnęła nóż i cięła jego dłoń. Czarnowłosy złapał się za bolącą dłoń i syknął z bólu, lecz nie pociekła mu nawet ani jedna kropelka łzy, a samą rękę instynktownie wsadził w śnieg, by równie szybko ją wyciągnąć...to mu nie pomoże.
-Ah....za co? Nie chciałem po prostu byś musiała oglądać ten widok.
Patrzył na nią ze smutkiem w oczach, ale nie z powodu bólu, a z tego, że całkowicie mu nie ufała...jeśli oczywiście o to chodziło bo mogła też po prostu chcieć go zabić, albo się zemścić. Chociaż to trochę by było dziwne bo sama prosiła by jej nie zostawiać.
W tym samym czasie poczuł ogromny ból w głowie, toteż i za nią się musiał złapać. Patrzył w dół trzymając się obiema rękoma za głowę. Jego źrenice niewidocznie zmieniły się w demoniczne, lecz potem znów były takie same. To wszystko działo się tak szybko, że nikt by nawet nie zauważył różnicy.
"-O nie...."
Czarnowłosy nie dość, że musiał opatrzyć bolącą rękę, to jeszcze demon starał się spróbować swoich sił i tym samym przejąć nad nim kontrolę. Na szczęście na ten czas udało mu się go odeprzeć tym razem.
"-Co tu robić..."
Nie myślał nawet by odebrać dziewczynie broń ponieważ, był zajęty zupełnie czym innym, a jego myśli krążyły tylko wokół walki z Lethalem oraz opatrzenia krwawiącej rany. Szybko wyjął z kieszeni kapsułkę i rzucił nią, sprawiając, że pojawił się tam statek kosmiczny. Nie miał wyboru i musiał tym razem ryzykować. Miał nadzieję, że w niej znajdzie coś potrzebnego. Ból stawał się powoli nie do zniesienia, ale nie zamierza z tego powodu narzekać, chociaż taki nóż ma niezłą siłę cięcia. Ucieszył się, gdy pod siedzeniem znalazł zapewne apteczkę którą to też widział w pokoju szpitalnym, gdy był tam kilka razy. Co prawda nie znał się doskonale na opatrywaniu ran, ale co nieco wiedział. Najpierw podniósł buteleczkę z napisem "woda utleniona" a następnie wlał jej trochę na bolącą dłoń, starając się tym samym ją przemyć. Zaczęło go to niemiłosiernie piec, ale tak po prostu trzeba było...chyba. Następnie znalazł jakieś pudełeczko z napisem "maść". Oczywiście on sam nie wiedział co te słowa znaczą, toteż działał po prostu instynktownie mając nadzieję, że robi dobrze. Nikt go nie uczył opatrywania ran. Otworzył pudełeczko i nabrał dziwną zieloną maź, podobną do gluta podawanego na stołówce i go sobie wtarł w ranę. Dziwne było to, że po piekącym bólu nadeszło ukojenie. Znalazł też jakiś dziwny biały materiał, toteż postanowił owinąć tym swoją ranę, by nie stracić jeszcze więcej krwi. Miał tylko nadzieję, że nie doszło do zakażenia. Nie chciał stracić dłoni bo wtedy by był dupa, a nie wojownik. Nie żywił także jakiejś urazy do dziewczyny. Schował apteczkę do kapsuły i ją zminimalizował chowając ją i usiadł na jakimś konarze głęboko wzdychając i patrząc ze smutkiem na Aurorę. Przez ten cały czas nie myślał nawet, że może ona go ponownie zaatakować. Nie obchodziło go to. Jeśli mu nie ufa...to co może zrobić? Patrzył się w nią tylko swoimi czerwonymi oczętami nie wiedząc jak zacząć rozmowę, toteż postanowił na razie milczeć. Miał nadzieję, że tym razem mu nic ona nie zrobi. Ale pojawiło się jedno pytanie...skąd miała nóż? Nagle doznał oświecenia. Otrzymała go od Hazarda, gdy tworzyła ubrania....no i wszystko było jasne.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 4 9tkhzk800/800Iceberg - Page 4 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 4 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Sro Kwi 17, 2013 11:29 pm
Opuszczając wioskę nałożył scouter i zaczął skanować teren. Sam nic nie wyczuwał, lecz chciał mieć stuprocentową pewność, że nikogo nie ma w okolicy. Powoli leciał dalej, jednak nie nastawiał się na niespodziankę. Jakieś było jego zaskoczenie, gdy urządzenie zapikało i wskazało dwie siły, całkiem niedaleko. Stanął jak wryty i wyostrzył zmysły. Dość niewyraźnie, jakby przez mgłę, ale faktycznie, dwa osobniki. Jeden o sile przewyższającej nieznacznie Altair'a, natomiast drugi... słabiutki. Nie miał pojęcia co dwójka o tak skrajnych poziomach mocy może robić razem, ale.... Mogą mieć coś wspólnego z tym pożarem. Spojrzał na zachód. Stąd nie miał szans czegokolwiek zobaczyć. Stanął przed dylematem - wracać do towarzyszy, czy samotnie lecieć sprawdzić o co tam chodzi. Sygnał nie jest zbyt wyraźny, jeśli oddali się jeszcze bardziej to może go stracić. Z drugiej jednak strony nie może zostawiać chłopaka z Aurorą samych, jest za nich odpowiedzialny i jeśli zaatakuje ich ktoś silny to mogą mieć kłopoty. Nie było wyboru, musiał wracać. Czym prędzej im o tym powie i natychmiast ruszą w tamtym kierunku.
Po chwili był już na miejscu, nie odlecieli tak daleko. Altair stał parę metrów od dziewczyny. Był jakby skulony. Dziwne. Wylądował pomiędzy tą dwójką i otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Czarnowłosy owijał sobie zakrwawioną dłoń bandażem, podczas gdy Aurora stała nieco zapłakana, dzierżąc w roztrzęsionych palcach nóż.... Ten, który sam jej wczoraj podarował, by łatwiej było jej uszyć im ubrania.

- Szlag by to - szepnął pod nosem.

Podszedł do dziewczyny, wyciągnął rękę i rzekł spokojnie:

- Oddaj.

Nie czekał jednak na jej reakcję i szybkim ruchem pozbawił ją ostrza, które nosiło na sobie ślady krwi jego kompana. Podszedł do czerwonookiego, uprzednio wycierając i chowając nóż.

- Wszystko w porządku? - spytał - nie wygląda to najlepiej. Wybacz, to moja wina. Zapomniałem jej go zabrać.

Altair już bandażował ranę. Używał do tego apteczki. Nieopodal stał jego statek kosmiczny, to stamtąd musiał wziąć zestaw medyczny. Złotowłosy sam jakiś czas temu z niego korzystał, jego skład niewiele się od tamtego czasu zmienił.

- Parę kilometrów stąd znajduje się dwójka osobników - zakomunikował - jeden z nich jest nieco silniejszy od Ciebie, natomiast drugi ledwo przekracza poziom Saiyan'skiego noworodka. Musimy być jednak czujni. Daj znać jak będziesz gotowy, od razu tam polecimy.

Odwrócił się i spojrzał na dziewczynę. Było mu jej żal, jednak ten nagły atak go zaskoczył. Nie spodziewał się, że jest zdolna do czegoś takiego. To musiała być odruchowa reakcja, dobrze wie jaką siłą dysponują i co mogliby jej zrobić. Podjął decyzję, że tym razem on z nią poleci. Gdy tylko Altair dał znać że mogą lecieć, podszedł do niej pochylił się lekko i zagadnął:

- Lecimy dalej. Tym razem ja Cię wezmę. Pozwolisz....

Zręcznie chwycił ją w ramiona. Teraz wiedział jak czuł się jego kompan. Bliskość dziewczyny powodowała, że zrobiło mu się gorąco. Ale nie czas teraz na takie rzeczy. Podleciał do góry i zaczął kierować się w stronę dwóch nieznanych Ki. Za nim to samo zrobił czarnowłosy. Po paru minutach byli na miejscu. Pierwszy zaczął lądować i w raz z Aurorą stanęli naprzeciw nieznajomych.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Sro Kwi 17, 2013 11:45 pm
Krwistooki widząc Hazarda tylko rzekł.
-Nic się nie stało.
Chociaż chyba nie zdążył, bo on sam się domyślił i odebrał dziewczynie broń. Nie miał jej za złe bo się go wystraszyła, ale mimo to bolało go to, że mu nie ufała. W końcu nie może jej ochraniać jeśli sama tego nie chce, i widzi w nich tylko napastników. Z resztą nie wzięli ją tutaj siłą, ponieważ sama tego chciała. Gdy złotowłosy podszedł do niego pytając się czy wszystko w porządku ten tylko odrzekł.
-Tak nic mi nie jest. Mówiłem, że nic się nie stało. Z resztą miałem gorsze rany, a to jest tylko malutkie draśnięcie.
Uśmiechnął się trochę krzywo, ale już mu się to poprawiało, a sama ręka nie piekła. Jednakże, to co usłyszał z lekka go zaszokowało. Znajdowali się niedaleko jakiś silnych osobników? Jeden był silniejszy od Altaira ale to nie nowość. Co do drugiego to on na pewno zna tą samą technikę co Hazard, i umie ukrywać swoją energię, nie ma innej opcji, bo inaczej tak słaby by tu nie przeżył.
-Tak trzeba zachować szczególną ostrożność. Co do lotu jestem gotowy w każdej chwili.
Trochę się zdziwił tym, że to teraz złotooki miał ją nieść, ponieważ jeśli by go nie chciała zabić, to nadal by mógł służyć pomocą.
-To w drogę.
Powiedział i uniósł się lecąc za resztą, gdzie też wylądował obok Hazarda, uważnie obserwując nieznajomych.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Czw Kwi 18, 2013 4:54 pm
Biedna dziewczyna całą drogę pochlipywała nad uchem Hazarada. Po pojawieniu się na miejscu wojownicy zastali jedno duże igla i dwa mniejsze połączone z tym największym. Przypominało to mniejszy kompleks mieszkalny. Dookoła ani żywej duszy, ani nawet kawałka zieleni. Przed największą z budowli stał młody mężczyzna, na oko w wieku między 20 a 25 lat. Właściciel pokaźnej mocy 6 000 jednostek. Akurat odpinał kilka niebieskich zwierzątek przypiętych do sań. Tych samych zwierzątek, które wojownicy widzieli w Wiosce Lodu. Widać, jednym z ich zastosować było ciągnięcie sań po śniegu do przemieszczania się. Mimo to, to dziwne aby osobnik posiadający taką moc nie latał.......
Mężczyzna wziął z sań dzidę z lodowym ostrzem i spojrzał na przybyszów:

Iceberg - Page 4 30kvyus

- Saiyanie – wycedził

Nie spuszczając oka z całej trójki zapukał w ścianę iglo i krzyknął:

- Babciu, przyszli goście, o których mówiłaś. Nosiciele Losu!

- Niech wlezą – odpowiedział drżący stary głos.

Mężczyzna oddziałał swoją bronią Aurorę od reszty.

- Ona pierwsza. Tylko żadnych numerów, bo podziurawię Was jak sito!

Sam wszedł jako ostatni. W środku iglo było znacznie większe niż mogłoby się wydawać na zewnątrz. 30 metrów kwadratowych było mocno zapchane. Podłoga wyłożona skórami zwierząt, komody, szafki, na ścianach suszyły się zioła i wisiało mnóstwo różnych plecione i wisiorków najprawdopodobniej z kłów oraz pazurów tutejszych zwierząt. Na środku paliło się ognisko i bulgotało coś w kociołkach nad nim. Tam też siedziała starowinka, właścicielka siły 12 jednostek. Obok niej spoczywał jej kij, zapewne do podpierania. Wrzuciła garść suszonej jakiejś zieleniny do małego półmiska i przywołała roztrzęsioną dziewczynkę. Podając jej napar do wypicia.

Iceberg - Page 4 2zowy1f


- Chodź dziecko do mnie, napij się ciepłego.

Po jednej stronie ogniska siedziała babina, Auroa i nieznajomy mężczyzna. Ruchem swojej włóczni wskazał Saiyan miejsca po przeciwnej stronie. Wojowników nikt niczym nie częstował. Po czym odezwała się staruszka, miała nwet całkiem miły wyraz twarzy:

- Tanana chce wiedzieć, czemu tu przylecieliście, jesteście daleeeko od waszego domu. Czego tu szukacie?
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 4 9tkhzk800/800Iceberg - Page 4 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 4 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Czw Kwi 18, 2013 5:58 pm
Delikatnie odstawił Aurorę na ziemię, wyprostował się i spojrzał na nieznajomego. To on posiadał moc oscylującą w granicach 6000 jednostek. Muszą na niego uważać. Stał on przed dużym igloo, od którego odchodziły dwa mniejsze. Mężczyzna majstrował coś przy saniach, a gdy złotowłosy lepiej się przypatrzył zauważył, że odpina z nich jakieś małe zwierzątka. Dopiero po chwili przypomniał sobie, iż widział je już w Wiosce Lodu. Na widok przybyszy natychmiast porwał z sań coś na kształt włóczni, z tym że ostrze wykonane było z lodu, po czym przemówił. Haz'a zdziwił fakt, iż doskonale wiedział kim są. Najwyraźniej zła reputacja Saiyan dotarła do każdego zakątka na planecie. Jednak jeszcze większą niespodzianką były kolejne słowa tubylcy. Zapukał w mieszkanko i poinformował o ich wizycie, nazywając ich "Nosicielami Losu". Że co? Nashi zrobił wielkie oczy i spojrzał na swego kompana. On również sprawiał wrażenie zaskoczonego. Po chwili ze środka rozległ się czyjś roztrzęsiony głos, nakazujący im wejść. Nieznajomy za pomocą dzidy rozdzielił ich od Aurory, która miała wejść pierwsza. Dziewczyna ruszyła w stronę wejścia, za nią Altair, potem Hazard, a mężczyzna na końcu. Wnętrze igloo zrobiło na nim wrażenie, gdyż prezentowało się dużo bardziej okazale, niż można było przypuszczać. Było tu ciepło, a to za sprawą futra, którym było obłożone podłoże pomieszczenie, a także płonącego na środku ogniska. Parę szafek, komód, a na ścianach porozwieszane jakieś wisiorki zrobione z kłów i pazurów. Na kilku złotowłosy dostrzegł te same, które mają w skrzyni. Należały do misia którego niedawno zjedli, a którego upolował czarnowłosy. Przy ognisku siedziała jakaś starowinka, 12 jednostek mocy należało właśnie do niej. Wrzuciła jakieś zielsko do półmiska, zalała go i dała dziewczynie do picia. Cała trójka usiadła po jednej stronie ogniska. Haz'owi o Altair'owi przypadło miejsce po drugiej stronie. Rozglądając się po izbie usiadł niepewnie. Wreszcie coś się dzieje. Posiedzieli tak chwilę w milczeniu, po czym babunia odezwała się pierwsza. Po jej słowach Haz wybałuszył oczy. Odwrócił głowę do Altair'a. Nie był pewien czy te słowa były kierowane do nich. A może chodzi o tego faceta z włócznią? Lecz on siedział naburmuszony patrząc na nich spode łba. A więc "Tanana" to według staruszki jeden z nich? Najwyraźniej zaszła jakaś pomyłka. Tyle że nie mogła pomylić ich z mieszkańcami tej planety. Wiedzieli, iż są Saiyan'ami, nieznajomy powitał ich tym stwierdzeniem. Czy to znaczy, że na tej planecie żyją jeszcze jacyś ogoniaści? A to Ci dopiero niespodzianka. Złotowłosy odchrząknął, po czym uśmiechnął się lekko i rzekł:

- Pani wybaczy, ale chyba Nas Pani z kimś pomyliła. Żaden z Nas nie nazywa się Tanana. Owszem jesteśmy Saiyan'ami, lecz przybyliśmy tu wczoraj i szczerze mówiąc nie takie były Nasze zamiary.

Spoglądał to na starowinkę to na mężczyznę oczekując jakichś wyjaśnień. Aurora siedziała cicho popijając gorący napar. Co tu jest grane?
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Czw Kwi 18, 2013 6:36 pm
Krwistooki czuł małe pieczenie w ranie toteż niezauważenie pomachał dłonią by mniej go piekła, ale chyba coś takiego nie działało. Nie miał serca, żywić do niej urazy, chociaż nawet go nie przeprosiła...dlaczego mu nie ufała? Czy to dlatego, że jego oczy są koloru krwi? Dlatego wszyscy myślą, że jest on kimś złym? Że jest demonem pragnącym zniszczenia? Całkiem możliwe. Większość osób ocenia innych po wyglądzie i tak pewnie też było i tym razem. Na szczęście przynajmniej parę saiyan których spotkał go za takiego nie uważało....chyba. Spotkali za to dziwne osoby. Jakiegoś gościa z lodową dzidą którą to mierzył w ich stronę. Scouter wskazywał, że miał on około sześć tysięcy jednostek mocy. Jednakże i on nie sprawił, że Altair by się go bał. Ten tubylec robił coś przy saniach i chyba odpinał te małe zwierzątka...takie same jak w wiosce Lodu. Najwyraźniej są one używane jako zwierzęta pociągowe czy coś w ten deseń. Nawet on wiedział kim oni są. Ich rasa jest doskonale tutaj rozpoznawalna. Zostali nazwani Nosicielami Losu. Robi się coraz dziwniej, a on sam nie ukrywał swojego zaskoczenia. W końcu nakazano im wejść, oczywiście za pomocą swojej broni oddzielił ich od dziewczynki, mówiąc by niczego nie kombinowali. Miał gdzieś, jego groźby. Gdy tylko mu zezwolono ruszył w stronę wejścia i wszedł do Igloo. Musiał przyznać, że było całkiem spore, chociaż na takie nie wyglądało. Samo miejsce było stosunkowo ciepłe, a było stworzone z lodu. Niezła technika budowlana. Chociaż to pewnie było za sprawą palącego się ogniska na środku. Parę szaf i komód stworzonych z drewna...chyba. Przy ogniu siedziała jakaś starsza babuleńka mająca 12 jednostek mocy. Coś gotowała, chociaż sam zapach nie zachęcał. Usiadł na przeciw ogniska obserwując uważnie wszystko niedaleko niego. Życie to go już nauczyło, że zagrożenie może nadejść z każdej strony. Hazard patrzył w jego stronę, będąc nieźle zdziwionym. Imię Tanana....tak to było imię i zapewne tej babuszki. Mówiła o sobie w trzeciej osobie, ale w końcu oni są dzikusami....raczej tak wyglądają, ale woli nikogo nie oceniać po okładce. Ona się pytała co oni tutaj robią tak daleko od domu. Słysząc słowa Hazarda, wiedział, że ten musiał się pomylić toteż musiał obrócić tą sprawę w co innego. Poklepał się po głowie i uśmiechając się mówił.
-Oczywiście mój przyjaciel żartował.
Zaśmiał się obracając to wszystko w żart.
-Zgaduję, że Pani imię to Tanana. Ja jestem Altair Drake, a to jest Hazard. Jak Pani słusznie zauważyła jesteśmy saiyajinami, ale przybycie tu nie było naszym celem. Z resztą sami nie wiemy, gdzie tak na prawdę jesteśmy, a cele są nie jasne. Ale chyba Pani wie więcej niż na to wygląda...w końcu zostaliśmy nazwani Nosicielami Losu czy tak? Mogę wiedzieć co to oznacza?
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Czw Kwi 18, 2013 8:46 pm
Babince nie spodobała się odpowiedź Hazarda, wiec nim biedak zdążył się zorientować otrzymał uderzenie kijem w głowę. Najwyraźniej kobiecinka nic nie robiła sobie z potęgi wojowników.

Iceberg - Page 4 2zowy1f

- Złota mapa niech zacznie myśleć – rzekła

Z uwagą wysłuchała wypowiedzi Altaira. W tym czasie po wypiciu dziwnego napoju Aurora usnęła wtulona w futro okrywające szamankę. Dwaj wojownicy muszą mieć się na baczności, jeśli będą chcieli coś przyjąć.

- Duchy przodków mówią Tananie wiele rzeczy. Tanana widzi, to czego Wy nie widzicie. Trzeba sięgać tam gdzie wzrok nie sięga. Zawsze jest jakiś cel, coś Was tu przyprowadziło. Tanana chce wiedzieć dokładnie co. Ale niech będzie, skoro Wy nie chce mówić to ja Wam najpierw odpowiem. Jesteście Nosicielami Losu, bo wszędzie tam, gdzie się pojawiacie zmieniacie życie innych na dobre lub złe lub je odbieracie. Złota małpa i Czerwone oko jesteście wyjątkowi. Niezwykli. Tanana to czuje ale nic więcej nie powie. Tanana może uleczyć ci rękę Czerwone oko ale nie za darmo tym bardziej tutaj, musisz coś dać na wymianę. Informacja za informację. To się nazywa równo warta wymiana.
Sitka zabierz małą i połóż spać, dużo ostatnio przeszła.


Mężczyzna wziął ciałko śpiącej Aurory i wszedł do jednego z mniejszych iglo. Następnie wrócił i w milczeniu usiadł obok staruszki.

OOC: Haz - 100HP i przywyknijcie do kija.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 4 9tkhzk800/800Iceberg - Page 4 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 4 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Pią Kwi 19, 2013 7:47 pm
Głupi, głupi, głupi. Czy zaistniała sytuacja i wiążący się z nią stres spowodował, że przestał myśleć? Tanana to nie było zdaniem staruszki imię któregoś z nich. To ona sama tak się nazywała, po prostu mówiła o sobie w trzeciej osobie. Nie przywykł do tego typu wysławiania się, lecz byli na obcej planecie i powinien wziąć to pod uwagę. W sumie dobrze, że w ogóle potrafią się z nimi jakoś dogadać. Tak czy siak miał szczęście, bo Altair próbował obrócić jego gafę w żart. Spojrzał na niego lekko zaskoczony, lecz podłapał wątek i zaczął się głośno śmiać.

- Hahaha o tak, taki żarcik na rozluźnienie atmosfery hihi. Pani wybaczy, taki nawyk, z reguły zaczynam rozmowy w ten sposób.

Wątpił jednak czy ktokolwiek w to uwierzył, a dowodem na to był cios wymierzony z laski prosto w jego głowę.

- Auuu! - stęknął, pocierając szybko bolące miejsce.

Obrażony spojrzał na rozmówczynię i wysłuchał jej słów. Duchy przodków? Sięganie dalej wzrokiem? Jakoś nie wierzył w tego typu rzeczy, chociaż to co powiedziała było interesujące. Wszędzie tam gdzie zjawiają się Saiyan'ie zachodzą zmiany, czy to w dobrym kierunku czy w złym. Złotowłosy był zdania, iż raczej ta druga opcja. Nikt nie był chyba w stanie zliczyć ile planet podbili jego przodkowie w przeszłości. A i teraz podobny proces miał miejsce. Złota małpa i czerwona oko, tak zwykła nazywać ich babunia. Byli wyjątkowi? Potraktował tę informację z przymrużeniem oka. Chyba, że chodzi jej o ich charakter, a konkretnie o niechęć do zabijania i przyjazne nastawienie, wtedy miała rację. Skończyła mówić o ich przeznaczeniu i innych takich, a przeszła do kolejnej sprawy: ręki Altair'a. Mogła ją wyleczyć, ale nie za darmo. Oczekuję czegoś w zamian. A więc miał rację, na tej planecie obowiązuje handel wymienny. Tymczasem Aurora przysnęła sobie na futerku, po czym została wyniesiona do sąsiedniej izby przez mężczyznę, który nie odezwał się słowem odkąd znaleźli się w izbie. Sitka wrócił po minucie i zasiadł na swoim miejscu. Haz uśmiechnął się, po czym rzekł:

- Wymiana tak? To się bardzo dobrze składa. Sporo ma Pani tutaj wisiorków - wskazał ręką na ścianę - mamy masę materiału do ich sporządzania. Pazury, kły, a nawet rogi. A i dodatkowo futro, mnóstwo futra. To jak, dogadamy się? - spytał, wyjmując maleńką kapsułkę.

Oby tylko to wypaliło. Nie mieli nic innego, czym mogliby ubić targu. W grę wchodziła jeszcze jakaś fizyczna praca, ale od tego chyba jest gość siedzący naprzeciwko.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Pią Kwi 19, 2013 8:12 pm
Niestety próba obrony towarzysza mu nie wyszła. Chociaż on sam podłapał wątek i zaczął się śmiać mówiąc, że tak zaczyna rozmowę, to chyba nie udało mu się babki przekonać, a ta co dziwniejsze walnęła go kijem w łeb. Altaira ta cała sytuacja rozbawiła i musiał uważać by nie wybuchnąć śmiechem. Na szczęście jakoś się powstrzymał, ale było blisko i tylko się uśmiechnął. Złota Małpa...zabawne. Aurora szybko usnęła po wypiciu tego dziwnego wywaru. Miał nadzieję, że jej nic nie będzie bo chociaż go zraniła....to nie miał do niej żalu, i chciał by tylko była bezpieczna. Może u tych osób tak właśnie będzie? Nie za bardzo jednak rozumiał co ta babuszka mówiła. Duchy przodków? Trzeba sięgać dalej wzrokiem? Czemu ona gada zagadkami? Tak czy siak to co mówiła było interesujące. Zmieniają los? Tak to prawda, ale zazwyczaj na gorsze. Są niezwykli? W to nie mógłby uwierzyć. On sam dostał też przezwisko....Czerwone Oko. Nawet pasujące do niego. Gdy ta powiedziała, że może mu wyleczyć rękę ten tylko rzekł.
-Nic mi nie jest. To tylko zadrapanie. Miałem gorsze rany.
Tym bardziej, że musieli by dać coś na wymianę...chociaż mają nawet tego sporo. Wojownik nazywał się Sitka. Zabrał śpiąca Aurorę do innego miejsca. Tak będzie lepiej. Nie powinna z nimi podróżować, bo to może być dla niej niebezpieczne. Jednakże, Złota Małpa sam kontynuował odnośnie wyleczenia jego rany, chociaż na prawdę było to nie potrzebne lecz się nie odzywał, chociaż sądził, że bardziej by chciała wymiany informacji, za informacje, czy coś podobnego...no ale chłopak się nie zna, toteż zostawił tą rozmowę kumplowi.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Pią Kwi 19, 2013 10:41 pm
- Kij Tanany działa. Złota głowa od razu mądrzej mówi.

Staruszka poczekała, aż Hazard wypakuje wszystko. Wystarczyło, że rzuciła okiem i od razu poznała się na wartości przedmiotów.

- Bogaci jesteście. Za to możecie dużo dostać. Do wyleczenia Czerwonego oka będzie potrzebny pazur bestii. To będzie kosztowało razem trzy pazury. Są tacy, co nie maja czym zapłacić. Tanana może Wam zrobić magiczne amulety z zębów, przyniosą Wam szczęście i ochronią Was. Czerwone oko pod rękę nad ogniem.

Widząc, że Altair nie jest przekonany i się waha zdzieliła go kijem po głowie.

- Z życiem, taki młody a taki powolny. Nic dziwnego, że dziewczyny ci uciekają.

Odwinęła opatrunek i obejrzała ranę. Następnie krzątając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu składników położyła na ranę kilka różnych pachnących liści Zawinęła wszystko czystym kawałkiem płótna i na wierzch położyła pazur upolowanego przez wojowników zwierzęcia.

- Tylko niech nie piszczy jak dziewczynka, albo niech nie zamoczy spodni, siedzi na świeżo upolowanym dywanie.


Sekundę później trzymając w niesamowicie silnym uścisku dłoń Saiyan włożyła ją wraz ze swoja do ognia. Nie zwracając uwagi na Altaira mamrotała pod nosem dziwne słowa. O dziwo ogień powinien oparzyć dłoń, jednak tak się nie działo. Altair mógł jedynie odczuć przyjemne ciepło ale tylko on. Jeśli Hazard próbowałby wsadzić rękę do ognia, niechybnie by się poparzył. W końcu szamanka puściła dłoń Saiyana i usiadła na swoim miejscu.

- Juz jesteś zdrowy Czerwone Oko. Masz ciekawą duszę. Tanana chciała by mieć więcej Waszych trofeów ale nie ma czym zapłacić. Macie jakieś pytania?


Rana Altaira w pełni się zagoiła, widać nie mają do czynienia z szaloną babiną.

OOC:
Alt rana wyleczona w zupełności, nie ma śladu ale - 100 HP za kij.
Mozecie pytać o co chcecie?
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Pią Kwi 19, 2013 11:30 pm
Staruszka najwidoczniej zgodziła się na to co proponował jego złotowłosy kompan. Szybko oceniła wartość wypakowanych przedmiotów a także powiedziała, że może im zrobić magiczne amulety z zębów przynoszące szczęście. Ogólnie on już ma jeden medalion i się można powiedzieć, że do niego przywiązał. Czemu? Nie miał pojęcia. Lecz gdy usłyszał jej dalsze słowa odnośnie włożenia ręki pod ogień myślał, że babka oszalała. Ta tylko walnęła go kijem w łeb. Już mu wtedy nie było do śmiechu jak poprzednio, a na słowa o uciekających dziewczynach lekko się zaczerwienił. Jednakże co do ognia podchodził sceptycznie.
"-A może cały się rzucę w ogień? Będzie prościej..."
Jednakże zrobił to co mu kazała. Najpierw odwinęła opatrunek i obejrzała jego dłoń. Następnie zaczęła łazić po całym domku i nakładała mu co chwilę inne liście i zioła a potem to zawinęła płótnem kładąc tam pazur jednego ze zabitych zwierząt. Słysząc jej kolejne słowa z lekka się uśmiechnął.
-Jestem wojownikiem. Taki ból to dla mnie nic.
Musiał przyznać, że miała bardzo silny uścisk, a następnie swoją i jego dłoń wsadziła do ognia. Już miał zacisnąć zęby ale....nie czuł gorąca. Czuł tylko przyjemne ciepełko. Gdy już było po wszystkim spojrzał na swoją dłoń i ze zdziwieniem odkrył, że jest całkowicie wyleczona.
-Dziękuję.
Podziękował babuleńce. Co do pytań miał parę. Popatrzył na Hazarda, a następnie na staruszkę i kontynuował.
-Co to oznacza, że jesteśmy specjalni? W jakim sensie? I co oznacza to, że mam ciekawą duszę?
Wiedział, że za te pytania przyjdzie im zapłacić, ale uważał, że to uczciwa oferta. Miał nadzieję, że Złota Małpa podzielała jego zdanie.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 4 9tkhzk800/800Iceberg - Page 4 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 4 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Sob Kwi 20, 2013 4:12 pm
Staruszka była zaskoczona ich bogactwem. Wzięła co potrzebowała i zaczęła przygotowywać się do obrzędu leczenia ręki Altair'a. Haz odszedł od ogniska, gdzie owa czynność miała się odbyć i stanął oparty o jedną ze ścian. Przez chwilę przyglądał się Sitce. Był silnym wojownikiem. Zastanawiał się czy zna jakieś ciekawe techniki. Może później będzie czas by go o to wypytać. Z założonymi rękoma obserwował kolejne czynności staruszki, począwszy od walnięcia Saiyan'a laską w łeb, kończąc na wypowiedzeniu magicznej formułki, gdy jego ręka spoczywała w ogniu. Złotowłosy szczerze zdziwił się, gdy jego kompan nie wrzasnął z bólu. Najwyraźniej ten ogień był jakiś inny i nie powodował oparzeń. Po chwili Babunia zakomunikowała,i iż ręka czerwonookiego jest wyleczona. Sądząc po jego minie chyba faktycznie tak było. Niesłychane zdolności miała ta kobieta. Skoro tak to wygląda, to może jej gadanie o duchach przodków, losie i innych takich nie jest wyłącznie jej wymysłem? Dobrze się składało, bo mogli zadać jej jakieś pytania. Wysłuchał o co chce spytać jego towarzysz, po czym dodał:

- Mam pytanie dotyczące nieco bardziej przyziemnych spraw. Niedaleko stąd znajduje się pogorzelisko, które jeszcze niedawno było wioską. Prawdopodobnie wychowała się tam ta mała z którą tu przyszliśmy. Nie wie Pani co się tam wydarzyło? I kto jest za to odpowiedzialny? I jeszcze jedno - rzekł po krótkim namyśle - podobno na tej planecie znajduje się Baza należąca do Saiyan. Posiada Pani jakieś informacje na jej temat?

Nareszcie mógł dowiedzieć się co nieco na temat swoich przodków zsyłanych w to miejsce. Nie ukrywał, że ta sprawa interesowała go najbardziej. Bardzo kusiło go by lecieć tam i samemu zbadać sytuację, lecz lepiej dysponować większą wiedzą na temat tego obiektu.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Wto Kwi 23, 2013 7:04 pm
Iceberg - Page 4 2zowy1f

Staruszka wysłuchała z uwagą pytań wojowników. To chyba jedyna życzliwa im osoba, którą spotkali na tej planecie. Wzięła kij i znowu zdzieliła Hazarda po głowie. Jak na swój wiek miała wyjątkowo dobry refleks.

- Niech mi tu przestanie świeci jak żarówka cholernik jeden. Duchy się denerwują. Wioskę zniszczył wielki Lodowy Ptak. To dzieło Waszych przodków. Był zamknięty w Waszym stalowym domu ale się wydostał. Jego ogień płonie zimnym blaskiem i jest potężniejszy niż zwykły płomień z ogniska. Wszyscy mieszkańcy zginęli oprócz niej, bo szczęściem w nieszczęściu była gdzie indziej. Biedne dziecko. Dlatego Tanana dała jej ziół na sen doi picia, abyśmy mogli spokojnie pogwarzyć. Tanana chciałaby ją tu zatrzymać i przekazać mądrość przodków i tak nie ma biedulka się gdzie podziać. Wy nie wiecie ale w Waszym metalowym domu działy się koszmarne rzeczy. Z naszych ludzi robiono potowy, być może Lodowy Ptak to jeden z nich albo z Was. Wasi bracia i siostry zabijali lub zabierali naszych braci torturowali lub wykorzystywali dla uciech. Nie dziw się Czerwone Oko, że dziewczyna się ciebie bała, wybacz jej.


Szamanka wzięła garść jakiegoś proszku, wsypała do ognia, po czym kolor płomieni przybrał barwę niebieską. Płoń przybrał kształt wielkiego ptaka i poleciał w stronę dwójki saiyan. Wleciało na nich widmo ptaka niosące z sobą obrazy i emocje krzywd, które w swoim podziemnym laboratorium dokonywali Saiyanie. Teraz już nie musieli pytać o drogę, wiedzieli gdzie mieści się mniej więcej budynek z dwupoziomowym podziemnym kompleksem. Chwilę trwało nim obaj wyszli z szoku. Babina uśmiechnęła się i kontynuowała odpowiedź tym razem na pytanie Altaira.

- Obaj macie ciekawe dusze, w nich jest zapisana Wasza moc i Wasze przeznaczenie. To dziwne, że jesteście tutaj razem. Nosiciele losu. Ostatnio kłócisz się często z Twiom przyjacielem Czerwone Oko, ciężko Ci zapewne. Cierpisz przez to. Niebawem splot wydarzeń potoczy się tak, ze obaj zyskacie nową moc ale to tylko od Was będzie zależeć, jak i w jakim celu ją wykorzystacie. To błogosławieństwo i przekleństwo zarazem. Znajdą się też inni, którzy dostrzegą Waszą moc i będą chcieli Was z tego powodu zabić. Tanana nie umie przepowiadać przyszłości dokładnie nie wie co się stanie. Przed Wami jeszcze wiele tajemnic do odkrycie i wielka moc do opanowania.

W tym czasie wnuk szamanki milczał. Tylko przewiercał na wylot wielkie kły bestii przyniesione przez Saiyan.
OOC:
Haz kolejny guz i -100HP.
Opiszcie jakoś ogólnie te krótkotrwałe wizje - krew, cierpienie, ból itp.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Czw Kwi 25, 2013 5:44 pm
Krwistooki spokojnie słuchał szamanki. Znowu Hazard otrzymał w łeb kijem, za ciągłe przebywanie w złotowłosej formie. Co jak co, ale ta babuleńka, była bardzo życzliwą osobą, choć także trochę dziwną. Lecz nie mu to oceniać. W końcu...jest jaki jest. Uśmiech zszedł mu z twarzy, gdy się dowiedział o lodowym ptaku.
"-Świetnie, kolejny potwór. Najpierw Kraken, teraz jakiś Lodowy Ptak. Czy u saiyan jest tak sporo szalonych naukowców?"
On to miał szczęście. Ciągle wpadał na jakieś potwory. Czy ten wszechświat, aż tak go nienawidzi? Cóż...nigdy nie miał rodziny. Ma amnezję na dodatek. Demon uprzykrza mu życie. Żyć nie umierać. Na dodatek prawie wszyscy których spotkał chcą go zabić. Czym się tak naraził? Samym swoim istnieniem? Jednakże nie może się załamywać. Nawet jeśli cały wszechświat będzie go nienawidził, on wciąż będzie podążał własną drogą wojownika. Trochę mu było szkoda tych mieszkańców i tej dziewczynki. Miała wielkie szczęście. No i szczęście, że spotkała ich. Gdyby spotkała kogoś innego to pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Ale tak czy siak, wiedział, że nie usłyszy słowa przeprosin. Nie pierwszy raz tak było. I pewnie nie ostatni. A może to prawda, że zostali wysłani na Iceberga by zginąć? Czasami on się zastanawiał, czy nie byłoby lepiej jakby nie istniał...Ale jeszcze nie pora na takie myślenie. Gdy wróci na Vegete, będzie miał trochę więcej czasu by wszystko sobie obmyślić. Tanana miała rację. Lepiej będzie jak Aurora zostanie z nimi. Do tego zostanie nową szamanką. Nie będzie musiała przebywać z dwoma ogoniastymi wojownikami których pewnie nienawidzi. Tak będzie lepiej...Z resztą nie miał do niej za złe tego co zrobiła. Wiele razy został zaatakowany, ale i tak żyje nadal. Jednakże to co opisywała ta staruszka dalej...nieźle nim wstrząsnęło. Wiedział, że jego rasa jest tak bestialska, ale żeby aż tak? Nic dziwnego, że są tutaj tak znienawidzeni, ale i tak miał jej coś do powiedzenia na ten temat. Nie może zostawić tej sprawy sobie samej, na dodatek gniew odbił na nim swoje piętno.
-To nie powód jednakże, by każdego członka rasy tak traktować! To, że pochodzimy z tej rasy, nie znaczy, że jesteśmy kropka w kropkę wszyscy tacy sami! Czemu jestem znienawidzony? Czemu każdy chce mnie zabić? Czemu się mnie boją? Czy to dlatego, że moje oczy są koloru krwi!? Czy to powód by kogoś nienawidzić!? Nie ważne jest kim się kto urodzi, ale ważne jest to jaki on jest. Powinniśmy być oceniani przez nasze czyny a nie rasę!...Tak pewnie jest wszędzie...na każdej planecie.
Tym ostatnim zdaniem skończył swoją wymowę. Wciąż nad sobą panował. To nie był tak na prawdę gniew, lecz uczucia które nim targały.
Gdy te słowa wypowiadał stało się coś jeszcze innego. Szamanka wzięła garść prochu i wrzuciła go do ognia. Płomień zmienił swoją barwę na błękitną i przybrał kształt ptaka, który poleciał w ich stronę. Wlatując w ogoniastego wojownika, przyprowadził ze sobą okropne wizje.
Krwistooki znalazł się w jakimś dziwnym mrocznym miejscu. Nie mając wielkiego wyboru szedł przez siebie. Wchodząc coraz głębiej w otchłań dojrzał czerwony błysk i jakąś osobę. Gdy ta zaczęła uciekać, ten pobiegł za nią. Po pewnym czasie zgubił i ją, a sam znalazł się w jakimś pokoju. Światła się zapaliły. Widział jakiegoś gościa w okularach znajdujący się nad jakąś istotą...tubylec? Następnie wszędzie była krew...po całym pomieszczeniu. Ale nie widział szczegółów. Zniknął... pojawił się na otwartym terenie. Saiyanie wyruszali z kompleksu na misje...spotkali tubylców...wymordowali wszystkich których zdołali złapać. Na nic się zdawały błagania o miłosierdzie. Ci barbarzyńcy nie znają tego pojęcia. Znowu zniknął. Pojawił się tym razem chyba na samym dole. Przerażające zimno. Groźne ryki i krzyki pełne cierpienia. Wybuch. Coś poszło nie tak. Widmo lodowego ptaka wybiło większość żołnierzy. Nikt najwidoczniej nie przeżył. Pojawił się na środku. Ponownie czerwony błysk. Z niedowierzaniem poznał osobę którą gonił. To był...on sam. Nie...to był Lethal. Miał pionowe demoniczne źrenice, ale wyglądali jak dwie krople wody. A mimo to byli jednością...albo i nie?
-Taka jest właśnie rasa do której należymy.
Rzekł jego sobowtór, który po chwili zniknął, a po całym kompleksie rozchodził się szaleńczy, mrożący krew w żyłach śmiech.
Wybudził się z letargu. Doskonale już znał drogę, gdzie muszą podążać. Słowa Lethala zapadły mu głęboko w pamięć, ale jeszcze nie raz go pewnie spotka. Gdy się trochę uspokoił ponownie słuchał starej szamanki. Jej słowa bardzo go zaciekawiły. Niestety nie wiele z nich zrozumiał. Kłótnia z przyjacielem? Chodzi o Hazarda? Czy może o....nie...to raczej nie możliwe. Nowa moc? To samo co ma złotooki? Czy może coś zupełnie innego. No i znowu znajdą się ci co będą go chcieli zabić, jak zwykle. Gdy ją wysłuchał, nie miał tak na prawdę żadnych pytań...oprócz jednego.
-Jaki jest słaby punkt tego Lodowego Ptaka? Znasz może sposób by go pokonać, lub zniszczyć?


Ostatnio zmieniony przez Altair Drake dnia Nie Sie 18, 2013 10:36 pm, w całości zmieniany 1 raz
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 4 9tkhzk800/800Iceberg - Page 4 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 4 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Sob Kwi 27, 2013 9:00 pm
Kolejny cios zarobiony w głowę, tym razem niesprawiedliwie. Niby co on za to może że "świeci jak żarówka"? Spojrzał na staruszkę z wyrzutem, lecz powstrzymał się od komentarza, to i tak nic nie da. Miał wrażenie, że jeszcze nie raz dostanie z kija przez łeb. Babinka chyba odnajdywała w tym chyba małą uciechę. To co usłyszał wprawiło go w stan konsternacji. Wielki Lodowy Ptak? no cóż, powinien już się przyzwyczaić do tego dziwnego nazewnictwa. Natomiast wzmianka o eksperymentach prowadzonych przez jego przodków niemile go zaskoczyła. Że też nie wystarczy im plądrowanie wiosek, muszą jeszcze torturować ich mieszkańców. No ale czego innego mógł się spodziewać po swych pobratymcach? Altair nie wytrzymał i wylał swój żal. Złotowłosy podszedł do kompana, położył mu dłoń na ramieniu i rzekł:

- Wiem co czujesz, ale oni ot tak nie zmienią zdania na Nasz temat. Musimy sami im pokazać jacy jesteśmy.

A oto nadarza się na to znakomita okazja. Zakończą to raz na zawsze. Ten dziwny stwór to ostatnia pozostałość po ogoniastych. Pokonanie go być może nie będzie proste, ale jeśli im się uda, to mieszkańcy tej planety odzyskają spokój. Są im to winni jako przedstawiciele rasy Saiyan. Już miał coś na ten temat powiedzieć, gdy w ich stronę pofrunął widmowy ptak. W momencie gdy trafił w ich pierś, przed oczyma Hazard'a pojawiły się jakieś obrazy. Najpierw nieco zamazane, po chwili wyostrzyły się. Wizje te przedstawiały widoki mrożące krew w żyłach. Usłyszeć o tych strasznych rzeczach to jedno, ale zobaczyć to na własne oczy było ponad jego siły. Znajdował się tak jakby pośrodku wydarzeń. Z każdej strony otaczał go ból i cierpienie. Widział okrutne eksperymenty przeprowadzane na tubylcach, czuł całym sobą towarzyszące temu uczucia. Te obrazy były naprawdę realistyczne, miał wrażenie, że to on leży tam związany i wrzeszczy jak opętany. Gdzieś w oddali dało się słyszeć jakiś dziwny dźwięk. Pojawiła się też sylwetka postaci poruszającej się nad nim. Czy to jest ten potwór? Bardzo możliwe. Nagle zewsząd bluznęła na niego krew. Wizje ustały, jednak towarzyszące im emocje zostały w nim jeszcze przez chwilę. Nadal miał przed oczami czerwoną posokę. W końcu ponownie zobaczył przed sobą Staruszkę, oraz Sitkę majstrującego coś przy kłach. Haz oddychał ciężko. Mimowolnie zacisnął pięści tak mocno, że paznokcie przebiły skórę na dłoniach. Krew ciekła mu pomiędzy palcami, jednak nie przejmował się tym.

- Cholerne... - wyszeptał - parszywe... gnojki.... Nie wybaczę im tego!

Złota aura otoczyła jego sylwetkę. Drżały mu ręce, niemal dało się słyszeć zgrzyt zębów. Nie kontrolował się. Staruszka zaczęła mówić nieco więcej o nich, jednak docierało do niego co drugie słowo. Jego moc zaczęła wzrastać. Mięśnie powiększyły się nieco, żyły na całym ciele stały się bardziej widoczne. Dopiero przy około 10 tysięcy jednostkach opamiętał się. Wypuścił głośno powietrze.

- Ja tak tego nie zostawię - rzekł przez zęby do Tanan'y - pozbędę się tego ptaszydła, choćbym miał przypłacić to życiem. Obiecuję Wam to.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Nie Kwi 28, 2013 10:31 pm
Staruszka spokojnie przyglądała się zachowaniu obojgu wojowników. Już podniosła kij z zamiarem przyłożenia wojownikom ale zaniechała owej czynności i odłożyła go na miejsce.

Iceberg - Page 4 2zowy1f

- Tym razem Wam daruję. Głupoty gadacie. Istoty mieszkające w kosmosie są różne dobre lub złe lub szare. Świat nie jest czarno-biały, ma wiele różnych kolorów. Tak, jak wiele różnych jest prawd i rodzajów kłamstwa. Czy prawda zawsze jest dobra, a czy kłamstwo zawsze jest złe? Są różne rasy. Tak jak istnieją Saiyanie, tak istnieją też złe demony. Ale i wśród nich są różne jednostki. Tylko nie mogą się przebić przez reputację, jaką robią im Ci źli. Czasem też przez otoczenie są uważani za złych, aż w końcu stają się źli. Większość istot patrzy tylko oczami ale Tana patrzy duszą, dlatego zaprosiłam Was pod swój dach ufając, że nas nie zabijecie i NICZEGO nie zniszczycie (tu spojrzała wymownie na Hazarda, który ledwo opanował wybuch swojej mocy sprzed chwili).
Cieszy mnie, że chce naprawić błędy swoich przodków ale nic na siłę. Kropla krwi nie przebarwi wody w całym jeziorze. Poza tym, Twoja śmierć Złota Głowo niczego nie zmieni, a przeznaczone są Ci wielkie czyny. Ochłoń. Tylko spokój daje rozwagę do działania. Działając we wrzątku tylko się oparzysz lub oparzy się ktoś, na kim Ci zależy.
Czerwone Oko jest wiele powodów dla których można kogoś nienawidzić. W historii kosmosu jest wiele wojen, w których ginęły miliony istnień tylko ze względu na swój wygląd. Tak to złe ale oceniać nie można wszystkiego jako złe. Trzeba czasem poznać powód drugiej strony. Tanana pokazała Ci, co Wasi przodkowie tutaj robili, jak myślisz, czy karmiona od maleńkości mała dziewczynka przeraźliwymi opowieściami o Waszej rasie mogłaby postąpić inaczej, ze zwykłego strachu? Pomyśl co Ty byś zrobił na jej miejscu? Zrobiłbyś wszystko, upokorzył się aby tylko żyć.
Jesteście jeszcze młodzi, aż trudno uwierzyć, ze tak młodzi chłopcy już idą do wojska i zmieniają historię innych. Macie tu dwa amulety z kłem bestii przez Was upolowanej, przyniosą Wam szczęście. Dla Ciebie Czerwone Oko specjalna rzemyk na rękę, pomoże Ci dogadać się z Twoim przyjacielem. Jak będziesz miał z nim kłopoty to odwiedź starą Tananę. I niem wiem, gdzie ten stwór ma słaby punkt. Czy ja wyglądam na wojownika? Mnie nie obdarowano siłą ale urodą.
Uśmiechnęła się i pogładziła po włosach. Najwyraźniej dowcip jej nie opuszczał.


Kiedy Tanana przemawiała do Saiyan, jej wnuk krzątał się po pomieszczeniu usiłując poustawiać, to co rozniósł wybuch aury Hazarda. Następnie podał zrobione amulety staruszce, która coś wymruczała pod nosem trzymając je i podała wojownikom. Aurora spała czas tam, gdzie ją położono. Staruszka popiła łuk jakiegoś naparu, zaschło jej w gardle od tego gadania i ciągnęła dalej mówiąc do Hazarda.

- Duchy mi o Was trochę opowiedziały. Złota Głowo niedługo Twój brat, którego zdjęcie nosisz przy sobie będzie potrzebował Twojej pomocy w Waszym rodzinnym domu. Duchy twoich przodków przeznaczyły Ci wielką rolę. Dźwigasz wielki ciężar na swoich barkach. Ciężar przeszłości i przyszłości. Duchy przodków opowiedziały mi coś o Tobie.

Wrzuciła garść proszku w ognisko i kolor płomienia zmieni się tym razem na biało. Na tle pojawiły się dwie niewyraźne postaci ale jedna złota, a druga srebrna. Po czym staruszka przemówiła:

Nadajcie czas, gdy pojawi się wróg.
Król połączy siły ze swym odwiecznym wrogiem.
Wojna ogarnie wiele planet.
Nieśmiertelny będzie nauczać śmiertelnych.
Narodzą się oni.
Złoto i Srebro.
Słońce i księżyc.
Dwie bliźniacze aury.
Mogą zbawić lub zniszczyć ten świat.
Jedno może zbawić świat, a drugie go unicestwić.
Będą tym, czym się ich uczyni.
Złoto i srebro, którzy są jednością, którzy muszą stać się jednością.
Dwoje są jednością, a jedność jest wszystkim.

- Ty jesteś złotem dlatego Twoje oczy są złote, a Twój brat jest srebrem, ale jeszcze nie wie o swojej mocy. Jest ktoś, kto wie więcej o tej przepowiedni pragnie, aby się nie spełniła. Sięga po życie Twego brata i już zabił jego brata myśląc, że owa złota aura kryje się w nim. Duchy więcej Tananie nie powiedziały. Macie jakieś pytania? Może będę potrafiła na nie odpowiedzieć. Jeśli pytanie o radę na przyszłość to nie wiem. To Wasze drogi, to Wasze życia. Czasem o mężczyźnie świadczą czyny, a czasem tylko słowa. Nie ma dobrej odpowiedzi.

OOC:
- każdy ma po naszyjniku na żenieniu z kłem na szczęście - czy będą działać, czy nie to od Was zależy.
- Alt, dla Ciebie amulet na rękę, wygląd sobie wybierz sam (z kłem, pazurem, piórkiem, kawałkiem czegoś, koralikami itp.) Czy będzie działać, czy nie to sam też zdecyduj w dalszej fabule.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 4 9tkhzk800/800Iceberg - Page 4 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 4 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Pon Kwi 29, 2013 6:56 pm
Złość zeszła z niego, uspokoił się. Odetchnął głęboko i zaczął przysłuchiwać się słowom staruszki. Mówiła całkiem mądrze, on raczej nie patrzył na te sprawy pod tym kątem. Był młody, głupi, naiwny i nie znał się na wielu sprawach, trudno się dziwić jego zachowaniu. Na wzmiankę babuni o zniszczeniach których omal nie wyrządził, zaczerwienił się lekko i wymamrotał:

- Przepraszam, nie chciałem....

Poczuł jeszcze większe zakłopotanie, gdy Sitka z trudem sprzątał spowodowane przez niego szkody. Już miał podejść i mu w tym pomóc, gdy Tanana wspomniała o Kuro. Zamarł w bezruchu, nie mógł uwierzyć że wie o nim tak dużo. A to był dopiero początek. Zamrugał powiekami, pogrzebał ręką pod uniformem i wyjął zdjęcie, które przed wylotem z Vegety "pożyczył" sobie od Trenera. Przedstawiało ono mężczyznę z włosami związanymi w kucyk, niewiele starszy od złotowłosego. Całkiem niedawno dowiedział się, że jest to jego krewny.

- Kuro... - wyartykułował bezgłośnie.

Wzdrygnął się, gdy płomienie zasyczały, zmieniając kolor na biały. Pojawiły się widma dwóch postaci, jednej złotej, a drugiej srebrnej. Otworzył szerzej oczy i spojrzał na rozmówczynię, czekając na wyjaśnienia. Prawda przytłoczyła go całym swoim ciężarem. Skołowany usiadł gdzieś w rogu, wpatrując się tępo przed siebie. On? On jest tym złotym z przepowiedni? On ma zdecydować o losach całego świata? Spojrzał na zdjęcie. To już się zaczęło... Chłopak, którego fotografię widział na aktach kuzyna. Brat bliźniak Kuro. On już stracił życie z powodu tej przepowiedni. Celem był zapewne drugi z braci. Pomyłka, która kosztowała go życie. Słowa wypowiedziane przez staruszkę wdrążyły się w jego głowę, znał słowa na pamięć, a jednak wiele z nich było niejasne. "Jedno może zbawić świat, a drugie go unicestwić." Czy to znaczy, że któryś z nich wkroczy na ścieżkę zła? Będą ze sobą walczyć? Bratobójcza walka na śmierć i życie, która zadecyduje o losach świata? A dwa ostatnie wersy? Muszą stać się jednością? Nie mieściło mu się to w głowie, był w szoku. Ktoś taki jak on, kto od dzieciństwa nie przejawiał wielkiej mocy, kto przez wiele lat służył jako worek treningowy dla rówieśników, został naznaczony takim piętnem? Pokręcił przecząco głową. Wstał, chwiejąc się lekko. Musi wyrzucić te myśli z głowy, zająć się czymś innym. Choćby tym lodowym ptakiem. Spojrzał na Tananę i spytał:

- Gdzie on jest? Gdzie jest... Kuro. Żyje prawda? Musi żyć....

Nie o to miał spytać. Nie wiedzieć czemu wspomniał o swoim krewnym, podświadomie chcąc uzyskać o nim jakiekolwiek informacje. Jednak nawet gdyby się o tym dowiedział, to miał wątpliwości, czy chciałby się z nim zobaczyć. Przynajmniej teraz, może jak ochłonie to się ten stan rzeczy zmieni.

- To znaczy - rzekł po chwili - Lodowy Ptak, gdzie go znajdę?

Tego mu było teraz trzeba. Walka o spokój na tej planecie pozwoli mu choć na chwilę zapomnieć o przepowiedni. Ufał, iż babcia wie o jego aktualnym położeniu. A jeśli nie, to porostu stąd wyleci i sam go znajdzie.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Pon Kwi 29, 2013 8:40 pm
Uważnie słuchał Hazarda przez ten czas. Niestety miał racje. Musieli im udowodnić jacy oni są tak na prawdę. By nie byli traktowani stereotypowo. Sam jego złotowłosy towarzysz nieźle się zdenerwował bo uwolnił aurę i moc. Już miał wyłączyć scouter, ale na szczęście Złota Małpa nie uwolniła całej potęgi to nie było w ogóle potrzeby. Jednakże, to co mówiła staruszka było całkowitą prawdą. Ale i on doskonale wiedział o tym jaki jest ten świat. Nie jest czarno-biały. Istnieje wiele różnych odcieni szarości, a czasami trzeba wybrać mniejsze zło. Tak samo wśród ras znajdują się dobrzy jak i źli przedstawiciele. To naturalna kolej rzeczy. Niestety niektórzy umieją się kierować tylko wzrokiem a nie sercem czy duszą. Jak widać Tanana jest inna niż reszta, ale może przemawia przez nią doświadczenie i wiekowość. Oni sami są bardzo młodzi i przez to niedoświadczeni. Gdy była mowa o zniszczeniach Altair uśmiechnął się bo sam widział jak złotowłosy prawie rozwalił igloo. Powiedziała też, że jego kompanowi są przewidziane wielkie czyny. Sam Altair na wszelki wypadek wyłączył scouter, by za dużo się od nich nie dowiedzieli. Następnie szamanka się zwróciła do niego samego. To co mówiła, z lekka go zdziwiło, ale mimo to nie przestawał jej słuchać. Nigdy jednakże nie powiedział, że dziewczyny nie zrozumiał. Z resztą było mu jej szkoda, ale mimo to chciał ją bronić. Na szczęście dobrze się nią tutaj zajmą, więc nie musi się o nią martwić. Jest mu dzięki temu o wiele lżej. Z resztą co do jego osoby mają racje. Aż dziw, że nie dostał przezwiska demon. Wiele by się nie pomylili. Sitka łaził po całym pomieszczeniu wciąć coś naprawiając. Tanana dała im jakieś amulety, a samemu Altairowi nawet dwa. Zdziwiło go to co mówiła o jego przyjacielu no ale nic, może to coś pomoże. Trzeba było przyznać, babuszka ma poczucie humoru nie ma co. On sam lekko się zaśmiał dostatecznie cicho by go nie było słychać. Gadała coś także o jego bracie. Gdy tylko wrzuciła coś do ognia to ten ponownie zmienił kolor tym razem na biały, pojawiły się w nim jakieś obie postacie a staruszka zaczęła coś gadać. Brzmiała to jak jakaś przepowiednia. Nie obchodziło go to jednakże. Według krwistookiego każdy jest kowalem własnego losu. Złotooki wypowiedział imię Kuro...czy to była ta sama osoba która miała taką wielką teczkę...przynajmniej tam było jego imię najwidoczniej. Z wdzięcznością przyjął talizman z kłem bestii i go założył na szyje. Natomiast kolejny amulet z pazurem bestii, założył na prawą rękę. No cóż nie zostało mu nic innego jak podziękować.
-Dziękuję.
Odrzekł krótko i czekał co dalej nastąpi nie wtrącając się na razie.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Wto Kwi 30, 2013 10:15 pm
Iceberg - Page 4 2zowy1f

- Siadaj Złota Głowo pośpiechem niczego nie dokonasz. Zresztą zapadł już zmrok, czas na kolację i sen. Tak jak powiedziałam Lodowy Ptak został stworzony z istoty żywej, Waszego lub naszego brata krwi. Tak jak my śpi w nocy a nie poluje. Tak jak my ma, a raczej miał swoją rodzinę: męża, żonę, dzieci lub rodzeństwo. Zwróćcie na to uwagę. Nie biegnijcie do przodu. Nie wiem dlaczego i po co kazano Wam tu przybyć. Ale wydaje mi się, ze ten który wydał Wam to polecenie chciał Was czegoś nauczyć. Zapewne myślenia, planowania, nawet nie poddajecie w wątpliwość słów Tanany. Mogę kłamać, mogę też chcieć śmierci tego ptaka, bo ma dla mnie wartość. Skąd wiecie, ze jego śmierć nie zniszczy równowagi w ekosystemie i nie doprowadzi do wybuchu planety? Nie wiecie tego, ufacie mi bezgranicznie. Nie zdziwiło Was, że Aurora tak szybko usnęła i śpi już kilak godzin? Nie postąpiliście mądrze. Macie szczęście, że mówię prawdę, że nie pragnę waszej śmierci. Jesteście młodzi, macie prawo do błędów ale analizujcie to co robicie. Każde Wasze działanie uruchamia splot wydarzeń. Ocaliliście życie dziewczynce ale wzięliście na siebie odpowiedzialność o jej życie. Powinniście byli pomyśleć i wziąć pod uwagę kilka scenariuszy wydarzeń i nie zostawiać broni w jej rękach. Chcecie lecieć do Lodowego Ptaka zmęczeni, głodni, nie znając terenu, ani nawet jego wyglądu? No nic powinniście wypocząć i najeść się do syta. Smacznego chłopcy, jedzcie ile dusza zapragnie. Te zioła pomogą Wam się dobrze wyspać i wstaniecie wypoczęci.

W tym czasie Sitka podał każdemu drewniany półmisek i łyżkę oraz wielką chochlą nałożył każdemu z kotła na ognia mięsnego gulaszu. Kiwając zachęcająco głową na gości sam zabrał się do pałaszowania. Szamanka przełknęła kilka kęsów, po czym mówiła dalej:

- Nie martw się Kuro żyje. Jest na planecie o nazwie ziemia pod opieką jednego z najpotężniejszych wojowników kosmosu. Zdążyłeś już poznać tego białowłosego wojownika i jego umiejętności. Chociaż tenże uratował go od śmierci 3 razy w ciągu ostatniego miesiąca.....Biedaczysko spędził miesiąc w pałacowym wiezieniu i został skazany na śmierć, za zbrodnię której nie popełnił. On jeszcze nie wie, jaka czeka go przyszłość. Nie odbieraj też tej przepowiedni dosłownie. Ma tysiące lat. Może być różnie interpretowana. Kilka set tysiącleci temu narodziły się takie bliźniacze aury. Ich potęga zagrażała nawet samym Bogom i zabili wielu z nich. Zniszczyli wiele planet, zginęło przez nich miliony istnień. Ale to była dobra wojna, bowiem Bogowie Ci chcieli z istot zamieszkujących kosmos zrobić swoich niewolników. Od tej pory co jakiś czas rozdziały się osoby to ze srebrną, to ze złotą aurą ale nigdy więcej razem. I nigdy nie byli to też Saiyanie. To będą ciekawe czasy. Nie martw się tak, obaj nosicie w serach dobro. Tylko najważniejsze abyście rozumu nie stracili. Zresztą to Twój nie jedyny krewny. Na Twojej planecie, że jeszcze jeden Saiyan w Twoim wieku ale jest sam, całkiem sam i wymaga Waszej opieki. Złota Głowo należysz do rodu mającego w herbie wilka. A jak mówią duchy przodków wilki to stworzenia, które żyją w stadzie i dbają o swoje stado.
Macie jeszcze jakieś pytania? Jak nie to czas iść spać, powinniście wypocząć skoro jutro chcecie podjąć tak ważną walkę.. W drugiej części domu macie kilka skór do okrycia. Ja i Aurora będziemy spać w tamtej części a Sitka zostanie przy ogniu.

No tak zleciał kolejny dzień, a dwaj żołnierze byli winni napisać raport do trenera. Jednak czy rozsądnie jest pisać o tym co powiedziała Tanana. Jak zwierzchnik mógłby przyjąć brednie staruszki?

OOC:
- Możecie pić i jeść, nic nie jest zatrute.
- Ewentualne pytania i ny ny a a, rano wstajecie i śniadanko.
- No i czekam na raporty, piszcie ile postów chcecie.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Sro Maj 01, 2013 4:25 pm
Saiyan-jina trochę zdziwiło to, że ten lodowy ptak to wcale może nie być tak na prawdę potwór, tylko to może być nawet ogoniasty wojownik, albo tubylec z tej planety. Robi się coraz dziwniej i dziwniej. Skoro miał swoją rodzinę...to może kieruje nim zemsta, a skoro tak jest...to może da mu się przemówić do rozsądku? Jak zwykle staruszka miała racje. Muszą pomyśleć zanim coś zrobią, ale o tym krwistooki doskonale wie. Jednakże co mogą zrobić będąc samemu na obcej planecie i dostając tylko rozkazy? To ma ich nauczyć myśleć? Głupota. W każdym bądź razie, Tanana mogła mieć jakiś cel, w zabiciu Lodowego Ptaka, ale co z tego. Raczej nie wyglądała też na taką by mogła kogoś zabić na przykład Aurore. Z resztą jakby chciała to by zrobiła to już dawno. Kłamać też może oczywiście. Ale kim będzie, jeśli nie będzie potrafił zaufać innym? Będzie taki sam jak reszta. Po za tym skąd wie, że chcieli tam lecieć od razu? Może chcieli wrócić do bazy i tam zdać raport, tak na wszelki wypadek. Tak musieli odpocząć, ale równie dobrze mogli to zrobić w wydrążonej przez nich bazie. A z resztą...tak czy inaczej muszą obmyślić jakąś strategie, a i samemu Altairowi by się przydała jakaś przydatniejsza technika. Telekinezy nie umiał. Z resztą jego kumpel nauczył się jeszcze czegoś nowego...tak samo tamten zanzoken. Ale nie miał zamiaru go już o nic prosić. Po za tym obaj się czegoś nauczyli. Hazard teraz wie, że może wystrzelić ten atak jako promień, co może się okazać bardzo przydatne. Ogoniasty natomiast też na tej planecie się nauczył wielu przydatnych rzeczy, jak sobie radzić w takiej dziczy. Ta wyprawa ich obu sporo nauczyła, i jeśli nie wszystkiego co miała to i tak są bogatsi o sporą wiedzę. Gdy nałożono mu jedzenie do miski, podziękował skinieniem głowy i zabrał się do jedzenia. Ciekawiło go to jak radziła sobie tamta dziewczyna, a także jego kompan Blade. Znając życie znowu wpadł w jakieś kłopoty, jak to zwykle z nim bywa, a samego czarnowłosego nie ma przy nim by go z nich wyciągnąć. Nie może się doczekać już powrotu, gdy polecą na Namek, ponieważ zapowiada się na świetną walkę pomiędzy nimi. Gdy skończył zjeść odłożył miskę i podziekował a następnie zwrócił się cicho do złotowłosego.
-Czy na pewno powinniśmy to zostawać? Nie wracamy do bazy?
W tym samym czasie szamanka kontynuowała swój wywód nadal mówiąc coś o jakimś Kuro i dość ciekawej przepowiedni. On sam jednakże w nie, nie wierzył. Losy tego Kuro go zainteresowały. Trafił do więzienia skazany na śmierć, ale przeżył dzięki jakiemuś białowłosemu wojownikowi, a tym bardziej żadnej zbrodni nie popełnił. Źli bogowie...to też było ciekawe. Niszczyli wiele planet i istnień...byli saiyan-jinami? Najwidoczniej. Co do reszty to już było coraz mniej ciekawe, ale on sam nie miał żadnych pytań. Aurorze już dawno wybaczył...a przynajmniej starał się ją zrozumieć. Co do reszty czekał na odpowiedź złotookiego czy tu zostają, czy też wracają do bazy, bo bez tego ani rusz.

OOC:
Regeneracja 10% HP.

Al's Godly OOC:

Wasz sparring został oceniony a tutaj zamieszcze wyniki

Wynik walki - Remis -> po +10 pkt dla każdego z was

Sam Sparring -> +15 dla każdego was

Altair:

Niestosowanie się do ataków wroga w pierwszych postach -5

Stosowanie się do ataków wroga w kolejnych postach +5

Opisy ataków +5

Opis Ataku specjalnego +5
+
Lanie wody -5

15 +5 +5 +5 -5 -5 +10= 15 + 5 +10 = 20 + 10 = 30 pkt

Hazard:

niestosowanie się do ataków wroga w pierwszych postach -5

Stosowanie się do ataków wroga w kolejnych postach +5

słabe opisy ataków (w tym big bang attack) - 5

Opis telekinezy +5

lanie wody -5

15 -5 +5 -5 +5 -5 +10= 15 -5 +10 = 10 +10 = 20 pkt

Alt dostajesz 30 pkt, a ty Haz otrzymujesz 20 pkt
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 4 9tkhzk800/800Iceberg - Page 4 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 4 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Pią Maj 03, 2013 10:31 pm
Tanana miała rację. Nie było sensu lecieć teraz do "Lodowego Ptaka". Kiwając głową na znak iż rozumie, usiadł z powrotem przy ognisku, uprzednio biorąc od staruszki amulet. Obejrzał go ze średnim zainteresowaniem, po czym zawiesił na szyi, chowając pod gruby płaszcz. Nie wierzył w tego typu rzeczy, wątpił w to że kieł zawieszony na sznurku pomoże mu w walce, lecz z drugiej strony siedząca naprzeciwko babcia była niezwykłą osobą i coś mówiło mu by jej zaufać. To co mówiła było prawdą, byli naiwni, zbyt szybko dali się omotać jej słowom. Nie mieli doświadczenia, starsi rangą Saiyan'ie pewnie inaczej by to rozegrali. Tymczasem oni uwierzyli od razu, a złotowłosy na dodatek bardzo przejął się przepowiednią, która bezpośrednio go dotyczyła. Jednak jeśli chodzi o niego, to nie wątpił, że to co mówi Tanana jest prawdą. Wziął od Sitki półmisek i mruknął:

- Dziękuję.

Zaczął zajadać się potrawą, która w jego mniemaniu była bardzo smaczna. Dawno nie jadł tak dobrego posiłku, ostatnio musiał zadowolić się kawałem nieprzyprawionego, upieczonego mięcha. Łowił każde słowo dotyczące jego krewniaka. Został niesłusznie oskarżony i skazany na śmierć? Teraz wyjaśniła się zagadka tajemniczego snu, który miał podczas pobytu na Ziemi. Wpatrzony w ogień uzmysłowił sobie, że to było coś więcej. Wizja, bo jakoś wątpił w to, że na jawie przeniósł się do Sali Śmierci. Zresztą był wtedy jakby widmem, niewidocznym dla pozostałych. A więc więzy krwi są tak mocne, że był w stanie na taką odległość wyczuć zagrożenie czyhające na Kuro. Niesłychane. Na szczęście jego krewny został uratowany przez... jak on miał na imię? Hik... Hika... Hikaru! Białowłosy wojownik, który zrobił na Hazardz'ie olbrzymie wrażenie podczas ich jedynego dotąd spotkania. A więc zaopiekował się młodym Saiyan'em. To świetnie, pod jego opieką Kuro włos z głowy nie spadnie. Wyjaśnienia przepowiedni spowodowały tylko, iż jeszcze bardziej się nią przejął. Odegrała tak wielką rolę w przeszłości, że zginęły miliony, a zamieszani w to byli nawet sami Bogowie. Przełknął głośno ślinę. Jakoś wcale mu to nie pasowało, wolałbym spokojnie gdzieś osiąść i doskonalić swe umiejętności. A tak czekają go ciężkie czasy, a od tego co zrobi zależeć być może będzie czy na świecie zapanuje pokój czy nie. By zająć czymś ręce, nałożył sobie drugi półmisek i słuchał o rodzie wilków oraz o tym, że gdzieś na Vegecie żyje jeszcze jeden członek jego rodziny. Czyżby kolejny jeden brat Kuro? To chyba jedyna opcja, Wujek Niko był bezdzietny, a on sam rodzeństwa nie posiadał. Chociaż znając jego rodziców, to może jednak ma, po prostu o tym nie wie. Musi to sprawdzić. Przez głowę przeszła my myśl, że może w takim razie przepowiednia nie dotyczy wcale jego, a tego trzeciego. Po chwili przypomniał sobie jednak, iż on jest "złotym", a dowodem na to są jego złote oczy po przemianie w Super Saiyan'a, oraz kolor Ki. Altair też ma inny kolor, czarny. Ciekawe co to oznacza? Pomyślał o swym kompanie w momencie, gdy ten nachylił się do niego i szeptem spytał czy aby na pewno mają tu przenocować.

- Zostajemy - odrzekł krótko.

Wstał, oddał Sitce półmisek i rozejrzał się po pomieszczeniu. Zapewne zapadł już zmrok. Nie był w stanie stwierdzić ile czasu tu siedzą, ale pewnie parę godzin minęło. Zresztą sama Tanana stwierdziła, że jest już późno. Przywołał na twarz lekki uśmiech i rzekł:

- Z chęcią skorzystamy z gościny, dziękujemy. Gdy tylko się wyśpimy, polecimy rozprawić się z Lodowym Ptakiem. Lecz najpierw chciałbym potrenować, mam nadzieję że nie będzie to problem. Znajdę sobie takie miejsce, które nie będzie zagrażało domostwu. Dobranoc.

Skłonił się lekko, po czym udał do izby wskazanej przez Tananę. Faktycznie, było tam kilka skór, którymi mogli się okryć. Lecz najpierw.... Upewnił się, iż pokój jest wystarczająco duży, po czym wyciągnął spod uniformu mały przedmiot. Chwilę potem w kłębach dymu pojawiła się jego kapsuła. Wyciągnął z niej plecak, a z niego holo-komputer. Dobrze by było złożyć raport przed pójściem spać. Z powrotem "złożył" machinę, usiadł gdzieś w kącie i zabrał się za pisanie. Po kilku minutach notka była gotowa:

Przeprowadziliśmy kolejne rozpoznanie. Natrafiliśmy na całkowicie zniszczoną wioskę, nikt nie przeżył. W kolejnej natomiast dowiedzieliśmy się o dokładnym położeniu Bazy Saiyan, o której wspomniałem w poprzedniej wiadomości. Planujemy dalsze poszukiwania, gdyż pozostał spory rejon do sprawdzenia.
Z wyrazami szacunku Nashi Hazard.

Trochę krótko, ale w sumie nie było o czym pisać. Oczywiście wyłączając ich przygodę w tym miejscu i to, o czym się dowiedzieli. Miał małą nadzieję, że Trener zezwoli na lot do Bazy. A jeśli nie, no to cóż. I tak nie było chyba tam czego szukać. Schował urządzenie do plecaka, po czym zaczął szykować się do snu. Zdjął z siebie całe ubranie uszyte przez Aurorę. Rozłożył jedną skórę na podłożu, a dwoma kolejnymi szczelnie się okrył. Ziewając mruknął do Altair'a:

- Dobranooooc - po czym niemal natychmiast usnął. Ziółka staruszki zrobiły swoje....

Wstał wypoczęty i pełen sił. Przeciągnął się, po czym wstał. Cichutko, by nie budzić towarzysza, opuścił izbę i zaczął kierować się ku wyjściu. Będąc ubranym w sam uniform, oddalił się o kilkaset metrów od domu by odbyć trening. Chciał przed walką nauczyć się jednej rzeczy. Zastanawiał się czy można użyć Ki w taki sposób. Znalazł sobie odpowiednie miejsce do ćwiczeń. Wypuścił głośno powietrze i zaczął od rozgrzewki.

OCC:
Następny post - trening.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Sob Maj 04, 2013 3:07 pm
Krwistooki słysząc słowa Hazarda odnośnie tego, że jednak tu zostają wzdychnął. Czy to na pewno dobry pomysł aby tutaj zostali? No cóż to Złotowłosy jest dowódcą nie on, więc nie ma innego wyboru jak go tylko posłuchać. Cóż złotooki dobrze mówił, gdy nabiorą nowych sił i potrenują to wyruszą na spotkanie z tym tak zwanym Lodowym Ptakiem. Zważywszy na to, że jego kompan powiedział wszystko co mieli powiedzieć, to nie było potrzeby by chłopak o czerwonych oczach się wtrącał toteż zamilkł. Gdy sprawdził pokój, i to, że nikt ich nie obserwuje, wyjął kapsułkę i wywalił ją w wolne miejsce, gdzie też pojawiła się jego kosmiczna kapsuła. Podszedł do niej i grzebiąc w plecaku wyjął potrzebne mu urządzenie zwane holo-komputerem. Nadszedł czas złożyć raport na koniec tego dnia. Podrapał się po głowie myśląc co tu napisać. W końcu jednakże zaczął pisać raport a po kilku minutach jego praca była gotowa.

Nasz kolejny zwiad zakończył się sukcesem. Jedna z wiosek którą znaleźliśmy była kompletnie zniszczona i nie ostał się tam nikt. W jeszcze innej poznaliśmy dokładne położenie dawnej saiyańskiej bazy. Prosiłbym o pozwolenie na jej zbadanie, by tym samym móc kontynuować naszą misje. Został nam jeszcze bowiem całkiem spory teren do sprawdzenia.
Z Wyrazami Szacunku, Nashi Altair Drake.

Ten raport nie musiał być długi bo i pisać też nie było o czym. Wolał nie wspominać o tym co tutaj zastali, gdyż zostaną uznani za wariatów i szaleńców. Schował urządzanie i wcisnął przycisk sprawiając tym samym, że w jego ręce znów pojawiła się mała kapsułka. Widząc to co zrobił Hazard, zrobił i on, bo i spać też nie było za bardzo jak. Pożegnał się ze Złotą Małpą mówiąc "dobranoc" i poszedł spać.
Znalazł się w całkowitej ciemności nic nie mogąc zobaczyć. Błąkał się bez celu po pustym pomieszczeniu zamyślając się co może zrobić, gdy nagle usłyszał świst i zobaczył ogon zakończony kolcem. Instynktownie go uniknął, i odskoczył próbując odnaleźć w mroku swojego przeciwnika. W końcu ujrzał dobrze znaną mu już postać tego którego szybko znienawidził. Prawdziwego potwora utworzonego z eksperymentów.
-Kraken...
Rzekł krótko do dziwnego stwora. Ten na to słowo tylko podle się uśmiechnął i oblizał wargi.
-Wreszcie cie znalazłem...teraz się zemszczę za to, że przez ciebie zginąłem!
Straszny stwór rzucił się na Altaira. Ten ponownie czuł strach przed niepokonanym przeciwnikiem. Dopiero wspaniała technika Siegreina zwana Final Shine pozbyła się go na dobre.
-Zaraz...przecież ty nie żyjesz!
Wykrzyczał, a ten tylko się złowrogo zaśmiał.
-Na prawdę tak sądzisz? Możemy się za chwile przekonać jaki to ja nieżyjący jestem.
Chłopak stał jak sparaliżowany nie mogąc poruszyć nawet jednym mięśniem. Mógł tylko obserwować to co robi jego wróg. Jedyne co poczuł to ból, a z jego ciała wystawał ogon. Został przebity na wylot. Ogromny ból od trucizny...ciemność...i przebudzenie.
Czarnowłosy obudził się zlany potem i głęboko oddychając. Znowu miał koszmar tym razem trochę inny niż poprzedni. Czy taka jego dola? Wstał będąc całkowicie niespokojny, ale za to dziwnie wypoczęty i w pełni sił. Ubrał się w swoje ubranie a następnie wyszedł z domku mając zamiar chwilkę potrenować. Najpierw zabrał się za rozgrzewkę wszystkich swoich mięśni. Od skłonów po wymachy. Następnie pompki i przysiady tyle ile tylko mógł. To był jednakże dopiero początek jego większego treningu.

OOC:
Start Treningu
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Sob Maj 04, 2013 10:59 pm
Po powrocie z porannego treningu na młodych żołnierzy już czekała odpowiedź od trenera.


Przyjąłem. Brawo jeszcze nie pozamarzaliście. To znaczy, że coś z Was jeszcze będzie. Obejrzyjcie dokładnie pomieszczenia laboratorium i zróbcie mnóstwo zdjęć. Jeżeli znajdziecie coś interesującego: notatki, przedmioty, które zmieszczą się do Waszych kapsuł to zabierzcie je ze sobą. Następnie zdajcie mi raport najszybciej jak to jest możliwe. Otrzymacie dalsze instrukcje.

Powodzenia.


Krótko i bez owijania w bawełnę ale gdy oni spali, trener trzymał rękę na pulsie. Można było wywnioskować, że sprawa laboratorium jest całkiem ważna i trener wyraził to nie wprost koniecznością napisania przez wojowników pilnego raportu.
Od rana czekało już na nich śniadanie. Podobne do wczorajszej kolacji ale z dodatkiem Świerzych nieco zbyt mocno podpieczony ale chrupiących bochenków chleba. Dziewczynka powalona ziółkami Tanany spała dalej, za to Sitka krzątał się od rana. Spał przy ognisku, jako że wojownicy spędzili noc w pomieszczeniu przeznaczonym dla niego. Jednak jemu nie sprawiało to problemu. Po posiłku i dobrze przespanej nocy przyszedł czas na zmierzenie się z bałaganem pozostawionym przez Saiyan. Z pewnością to nie będzie łatwe zadanie. Na odchodnym żegnająca ich staruszka powiedziała:

- Jak Wam się uda poskromić Lodowego Ptaka to przynieście mi kilka piór, które z pewnością wypadną mu podczas walki. Mam jeszcze prośbę. Zagwarantujcie mu spokój i pogrzebcie ciało głęboko pod ziemią. Powodzenia dzieci.


Gdy Saiyanie odlecieli kawałek dopowiedziała:

- Sitka przygotuj sanie i jedź za nimi. Jeśli im się nie uda to wiesz co masz robić.

OOC:
Śniadanko i już Was nie ma. Full HP i KI. Kończycie posty na tym, że lecicie w stronę laboratorium.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 4 9tkhzk800/800Iceberg - Page 4 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 4 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Pon Maj 06, 2013 12:48 pm
Trening:
Spojrzał na swoje "dzieło". Nikt chyba nie zdecyduje się tu zamieszkać, no ale cóż, gdzieś musiał potrenować. A jeśli tak technika ma uwolnić mieszkańców tej planety od Lodowego Ptaka to chyba mała cena. Westchnął i udał się z powrotem do mieszkania Babuni, kierując się Ki Altair'a. Nie dziwiło go, że jego kompan również zaczął dzień od treningu. Jednak czy na pewno czerwonooki powinien brać udział w czekającej ich walce? To może być ciężki pojedynek. Gdyby był samolubem pewnie zakazałby mu się wtrącać i sam rozprawił by się z tym czymś. Ale nie zrobi tego, nie będzie odbierał mu tej przyjemności. Zresztą znał trochę czarnowłosego i był pewien, że ten pomimo zakazu i tak w końcu stanąłby u jego boku. Cóż poradzić, najwyżej będzie miał na niego oko.

- Aaa dziękuję bardzo - zawołał oblizując wargi po skończonym śniadaniu.

Było równie wyśmienite jak wczorajsza kolacja, a może nawet jeszcze smaczniejsze dzięki podpieczonym bochenkom chleba. Jeszcze zanim zaczął posiłek sprawdził na holo-komputerze czy nie nadeszła odpowiedź od Trenera. I faktycznie, przełożony nie tyle zezwolił co rozkazał przeszukanie laboratorium i zabranie rzeczy, które wydadzą się im interesujące. W kieszenie miał już schowany scouter, którym porobi zdjęcia. Polecą do Bazy i zbadają ją. Czy odrobinie szczęścia spotkają tam też Lodowego Ptaka.

- Dziękujemy za wszystko - rzekł parę minut później, stojąc przed domkiem i wysłuchując pożegnania staruszki.

Podniósł wysoko kciuk do góry dając jej znak, że zrozumiał. Wyskoczył do góry i obrał właściwy kierunek. To dziwne że jedynie przez wizję, wiedział gdzie znajduje się cel ich podróży. Zaczął już odczuwać lekkie podniecenie, jak zwykle przed czekającą go walką.


Ostatnio zmieniony przez Hazard dnia Wto Maj 07, 2013 9:36 am, w całości zmieniany 1 raz
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Pon Maj 06, 2013 2:32 pm
Krwistooki zaczął od szybkiej rozgrzewki i treningu lecz nadal był nieswój. Jego stan wynikał z bardzo realistycznego koszmaru który miał. Ten kraken prześladuje go nawet w snach. Chłopak westchnął. Nie powinien się tym przejmować tuż przed walką z kolejnym pewnie potężnym przeciwnikiem. No nic nie mógł się tym zadręczać toteż postanowił potrenować dopóki miał choć chwilę czasu. Rozpoczął kolejną część treningu. Krótka przebieżka w mrozie będzie na to najlepsza. Wszelkie skipy czy wymachy i kręcenia rękoma i tułowiem, a w końcu rozciąganie. Na koniec kolejne pompki i przysiady. Nie miał z tym żadnych problemów i było mu po prostu za łatwo. Potrzebował wymyślić coś o wiele trudniejszego. Nie mogąc jednakże na nic wpaść usiadł w siadzie skrzyżnym uprzednio pozbywając się śniegu za pomocą kiaiho i rozpoczął medytacje. W takim zimnie wyciszenie przychodziło mu bardzo łatwo. Od czasu do czasu słyszał tylko jakieś wybuchy w oddali i tyle. W końcu mu się udało uzyskać wewnętrzny spokój. Jego ciało powoli przyzwyczajało się do mrozów i nie miał z tym już najmniejszych problemów, ale nadal odczuwał to zimno. Jednakże nie powinien zamarznąć chyba, że nie będzie miał już KI do ogrzewania swojego ciała, a wtedy może nie być tak dobrze. Wyciszając się zniknął z lodowego miejsca i pojawił się w całkowitej ciemności. Otworzył oczy i rozejrzał się. Powoli jego czerwone oczy przyzwyczajały się do mroku panującego tutaj. Nie odczuwał lęku, jednakże miał złe przeczucia. Dziwny świst. Instynktowny odskok. Tylko to zdołał zrobić, gdy ponownie został zaatakowany przez ogon nabity kolcem. Znowu kraken był tutaj. Najgorszy wróg z którym przyszło mu się mierzyć. Potwór tylko uśmiechnął się podle i ruszył na ogoniastego wojownika. Saiyan o rubinowych oczach ponownie czuł strach przed tym przeciwnikiem. Świst powietrza, ogon ponownie w ruchu. Odskok. Kolejny atak. Znowu to samo po parę razy. Nie było dobrze, takim sposobem nic nie zrobi swojemu wrogowi. Jednakże stwór tym razem spróbował czegoś innego. Wyskoczył na swojego przeciwnika i drapnął Altaira po twarzy, gdy ten starał się uniknąć ciosu, lecz niestety mu się to nie powiodło. Kolejny atak pięścią tym razem w brzuch. Następnie kop w bok tułowia, podcięcie. Czarnowłosy leży na łopatkach nie mogąc nic cokolwiek zrobić. Wróg zmierza do niego coraz to bliżej i bliżej...czy to koniec? Zaraz....jak się tu pojawił? Przecież niedawno znajdował się razem z Hazardem na Icebergu! No tak...znajduje się w swojej psychice. Młody mężczyzna starał się podnieść. Nie zamierza zostać pokonany przez jego strach we własnym wnętrzu! Udało mu się stanąć na nogach. Tym razem to on zaatakował. Rąbnął krakena w mordę z całej siły, a następnie złapał go za ogon uważając na kolec i walnął nim o cieniste podłoże. Następnie kopnięcie z pół obrotu i posłanie go parę metrów dalej. Ten stał nie wzruszony po tym wszystkim uśmiechając się i denerwując tym samym chłopaka. Wojownik stworzył czarnego ki sworda i ruszył na przeciwnika prowokując go do użycia ogona. Ten zrobił to i wpadł w jego pułapkę. Świst. Cięcie. Ucięty ogon głucho spadł na podłoże. Potwór zaryczał z bólu. Zaszła w nim dziwna zmiana. Ruszył agresywnie na przeciwnika i pazurami udrapał małpiastego w gardło. Ten ponownie padł na ziemię, a jego wróg gotował się do ostatecznego ataku.
-Nie....zamierzam...poddać...się...własnemu....strachowi!
Krzyknął i gwałtownie podniósł się unikając ataku, i przywalił brzydalowi w brzuch posyłając go dalej. Po chwili znalazł się w powietrzu, nie czując żadnego lęku przed nim. Patrzył na niego bez krzty strachu celując w niego dłonią i formując jego najpotężniejszą technikę. Tym razem to przeciwnik musiał poczuć strach a tak wynikało z jego twarzy.
-To koniec. Żaden strach nie będzie mną rządził. BIG BANG ATTACK!
Promień czarnej energii poleciał na strasznego wroga. Ten nie miał szans uniknąć tego. Nastąpił wielki wybuch mrocznej energii. Po krakenie nie było żadnego śladu. Tym razem to saiyan był zwycięzcą. Wszystko zaczęło się rozmywać. Błysk czerwonych oczu w mroku, pionowe źrenice, uśmiech i śmiech.
-Do następnego spotkania.
Altair znowu znalazł się na mrozie będąc dziwnie spokojnym. Wierzącym w misję na którą miał iść. Po tym wszystkim wrócił do domu będąc zrelaksowanym i zjadł bardzo pożywne i smaczne śniadanko.
-Dziękuję.
Odrzekł krótko. Zanim poszedł spojrzał na holo-komputer. Rzeczywiście była wiadomość a nawet rozkaz dla nich. No nic. Założył na ucho scouter, ale jeszcze go nie włączał przez jakiś czas. Wysłuchał spokojnie tego co miała do powiedzenia szamanka i rzekł.
-Dziękuję za wszystko. Traktuje nas pani inaczej niż reszta....tobie też Sitka dziękuję.
Zwrócił się do tubylca kiwając głową.
-A i jeszcze jedno.
Tym razem popatrzył na Tanane i z uśmiechem powiedział.
-Proszę powiedzieć Aurorze by się nie martwiła o to co się stało, bo już dawno jej wybaczyłem.
Po tym co powiedział uniósł się do góry i ruszył za swoim towarzyszem w kierunku bazy.


Ostatnio zmieniony przez Altair Drake dnia Nie Sie 18, 2013 10:33 pm, w całości zmieniany 1 raz
Sponsored content

Iceberg - Page 4 Empty Re: Iceberg

Powrót do góry
Similar topics
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito