Iceberg
Czw Mar 07, 2013 3:52 pm
First topic message reminder :
Średnia temperatura: -40 stopni
Planeta Widmo. Trudno jest ją odnaleźć ze względu na jej ogromną orbitę i niewielkie rozmiary. Praktycznie nie ma tam życia (choć kto wie co może spotkać zbłąkanego wędrowca). Minimalna temperatura to nawet - 150 stopni a wiatr niekiedy przekracza nawet 200km/h.
Średnia temperatura: -40 stopni
Planeta Widmo. Trudno jest ją odnaleźć ze względu na jej ogromną orbitę i niewielkie rozmiary. Praktycznie nie ma tam życia (choć kto wie co może spotkać zbłąkanego wędrowca). Minimalna temperatura to nawet - 150 stopni a wiatr niekiedy przekracza nawet 200km/h.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Iceberg
Pon Maj 06, 2013 12:48 pm
- Trening:
Musiał dobrze rozgrzać mięśnie, panował siarczysty mróz, a on odziany był jedynie w uniform. Na początek zwykła przebieżka, po chwili dołączył do niej wymachy ramionami, oraz skipy. Następnie stanął w miejscu i przeszedł do ćwiczeń rozciągających. Po paru minutach czuł się rozgrzany, toteż zaczął właściwą część treningu. Pompki, brzuszki i tego typu rzeczy, by jeszcze bardziej pobudzić ciało do działania. Wypuścił głośno powietrze i zamknął oczy, koncentrując się. Wokół panowała cisza i spokój, więc nie miał z tym większych problemów. Czuł niczym nie zmącony przepływ Ki w swoim organizmie. Jeszcze trochę, minuta i będzie idealnie. Otworzył oczy i z błyskiem w oczach rzucił się przed siebie. Prosta symulacja walki, wyobrażał sobie, iż przed sobą ma przeciwnika. Cały czas atakował, ciosy rękoma przeplatane kopniakami. Uniki w bok i kolejne natarcie. Wszystko dość dobrze ze sobą zsynchronizowane. Wszak odbył już parę poważniejszych walk w życiu, miał małe doświadczenie. Jego kończyny smagały powietrze wytwarzając charakterystyczny dźwięk. Jego ruchy byłby niewidoczne dla laika, jednak mocny przeciwnik bez problemu sobie poradzi. Musi zwiększyć tempo. Wydał z siebie okrzyk wyrażający wolę walki i z jeszcze większym impetem ruszył na wyimaginowanego rywala. Równało się to z większym zmęczeniem, wiec co jakiś czas robił sobie półminutowe przerwy by uspokoić oddech. Nie wiedział ile czasu spędził w ten sposób, po prostu młócił przestrzeń wokół siebie, póki nie uznał że wystarczy. Wpadł w odpowiedni rytm, miał nadzieję, że ten stan nie minie nim rozpocznie walkę z potworem. Nie wiedzieć czemu niepokoił się tą walką. Miał wrażenie, że to nie będzie zwykłe mordobicie, że nie raz się zdziwi. Nie miał żadnych informacji o tym stworze. Nazwa mogłaby wiele sugerować, ale skoro pochodzi od Saiyan'a lub mieszkańca tej planety to chyba posiada postać humanoida. Zresztą nie się co na tym rozmyślać. Wszystkiego dowie się gdy już go spotka. Podskoczył parę razy w miejscu. Pora na drugą część treningu. Chciał opanować nową technikę, która być może za parę godzin okaże się pomocna. Rozejrzał się wokół siebie. Niby teren był odpowiedni, ale to czego chce się nauczyć działa na dość spory obszar. Mieszkanie Tanany i jej wnuka znajduje się zbyt blisko, musi oddalić się jeszcze bardziej. By mieć absolutną pewność, iż nikomu nie stanie się krzywda, odleciał parę kilometrów dalej, znajdując tam kompletną pustkę. Obszar nizinny, gdzieniegdzie tylko kilka wzniesień. Nie wyczuwał żadnej Ki, nawet zwierząt.
- W porządku - mruknął.
Wytworzył po jednym Ki Blaście w każdej dłoni i wystrzelił przed siebie. Zaraz po tym pojawiła się kolejna para, a potem jeszcze jedna. To proste, zamierzał nauczyć się techniki, która zasypuje rywala gradem niezbyt mocnym pocisków. Przydatne, bo prócz zadawania obrażeń może spowalniać przeciwnika, stając się dla niego bardzo uciążliwą. Niestety w jego wykonaniu nie prezentowało się to najlepiej. Odstępy między kolejnymi parami Ki Blast'ow były zbyt duże. Ktoś szybki spokojnie wykorzystałby tą pauzę i zaatakował. Musi nad tym popracować. Po jakimś czasie teren wokół niego wyglądał jak po deszczu meteorytów. Nieregularna linia mniejszych i większych wgłębień znaczyła krajobraz przed złotowłosym. A sam wojownik poczynił nieduże postępy. Ciężko mu było wytwarzać kolejne pociski od razu po sobie. Musi zaczynać ten proces już w momencie wypuszczania poprzedniej pary. Wydawało mu się, że nie jest to zbyt trudne i po spędzeniu nad tym trochę czasu w końcu to załapie. Nie mógł robić tego za szybko, bo uderzy 4 kulkami, z czego 2 z nich będą znacznie słabsze, gdyż nie zdąży skoncentrować odpowiedniej ilości Ki. Technika, która miała być upierdliwa dla rywala, okazała się taka dla jego samego. Ale to tylko kwestia czasu nim to załapie, zawsze tak było. Przypomniał sobie jak ciężko było podczas próby opanowania Final Flash'a. W porównaniu z tamtym nauka Renzoku Energy Dan wydawała się bułką z masłem. Nie przestawał bombardować terenu masą pocisków. Zaraz po wypuszczeniu pierwszych dwóch zaczynał proces tworzenia następnej pary. Z jednej strony robił to najszybciej jak potrafił, lecz z drugiej czekał do momentu aż będą miały taki sam ładunek Ki jak poprzedniczki. Po jakimś czasie udawało mu się to z kilkoma pierwszymi seriami, lecz w końcu nadchodził moment w którym wszystko się partaczyło. Wypuszczał słabsze Ki Blast'y, a raz nawet kulki wybuchły mu w dłoni, nie powodując na szczęście żadnych obrażeń. Nie zrażając się niepowodzeniami kontynuował naukę, aż w końcu udało mu się wypuścił kilkadziesiąt pocisków, każdy o jednakowej sile. Powtarzał to do momentu, w którym udało mu się to zrobić za każdym razem.
- Ufff udało się - rzekł z lekkim uśmiechem.
- Aaa dziękuję bardzo - zawołał oblizując wargi po skończonym śniadaniu.
Było równie wyśmienite jak wczorajsza kolacja, a może nawet jeszcze smaczniejsze dzięki podpieczonym bochenkom chleba. Jeszcze zanim zaczął posiłek sprawdził na holo-komputerze czy nie nadeszła odpowiedź od Trenera. I faktycznie, przełożony nie tyle zezwolił co rozkazał przeszukanie laboratorium i zabranie rzeczy, które wydadzą się im interesujące. W kieszenie miał już schowany scouter, którym porobi zdjęcia. Polecą do Bazy i zbadają ją. Czy odrobinie szczęścia spotkają tam też Lodowego Ptaka.
- Dziękujemy za wszystko - rzekł parę minut później, stojąc przed domkiem i wysłuchując pożegnania staruszki.
Podniósł wysoko kciuk do góry dając jej znak, że zrozumiał. Wyskoczył do góry i obrał właściwy kierunek. To dziwne że jedynie przez wizję, wiedział gdzie znajduje się cel ich podróży. Zaczął już odczuwać lekkie podniecenie, jak zwykle przed czekającą go walką.
- GośćGość
Re: Iceberg
Pon Maj 06, 2013 2:32 pm
Krwistooki zaczął od szybkiej rozgrzewki i treningu lecz nadal był nieswój. Jego stan wynikał z bardzo realistycznego koszmaru który miał. Ten kraken prześladuje go nawet w snach. Chłopak westchnął. Nie powinien się tym przejmować tuż przed walką z kolejnym pewnie potężnym przeciwnikiem. No nic nie mógł się tym zadręczać toteż postanowił potrenować dopóki miał choć chwilę czasu. Rozpoczął kolejną część treningu. Krótka przebieżka w mrozie będzie na to najlepsza. Wszelkie skipy czy wymachy i kręcenia rękoma i tułowiem, a w końcu rozciąganie. Na koniec kolejne pompki i przysiady. Nie miał z tym żadnych problemów i było mu po prostu za łatwo. Potrzebował wymyślić coś o wiele trudniejszego. Nie mogąc jednakże na nic wpaść usiadł w siadzie skrzyżnym uprzednio pozbywając się śniegu za pomocą kiaiho i rozpoczął medytacje. W takim zimnie wyciszenie przychodziło mu bardzo łatwo. Od czasu do czasu słyszał tylko jakieś wybuchy w oddali i tyle. W końcu mu się udało uzyskać wewnętrzny spokój. Jego ciało powoli przyzwyczajało się do mrozów i nie miał z tym już najmniejszych problemów, ale nadal odczuwał to zimno. Jednakże nie powinien zamarznąć chyba, że nie będzie miał już KI do ogrzewania swojego ciała, a wtedy może nie być tak dobrze. Wyciszając się zniknął z lodowego miejsca i pojawił się w całkowitej ciemności. Otworzył oczy i rozejrzał się. Powoli jego czerwone oczy przyzwyczajały się do mroku panującego tutaj. Nie odczuwał lęku, jednakże miał złe przeczucia. Dziwny świst. Instynktowny odskok. Tylko to zdołał zrobić, gdy ponownie został zaatakowany przez ogon nabity kolcem. Znowu kraken był tutaj. Najgorszy wróg z którym przyszło mu się mierzyć. Potwór tylko uśmiechnął się podle i ruszył na ogoniastego wojownika. Saiyan o rubinowych oczach ponownie czuł strach przed tym przeciwnikiem. Świst powietrza, ogon ponownie w ruchu. Odskok. Kolejny atak. Znowu to samo po parę razy. Nie było dobrze, takim sposobem nic nie zrobi swojemu wrogowi. Jednakże stwór tym razem spróbował czegoś innego. Wyskoczył na swojego przeciwnika i drapnął Altaira po twarzy, gdy ten starał się uniknąć ciosu, lecz niestety mu się to nie powiodło. Kolejny atak pięścią tym razem w brzuch. Następnie kop w bok tułowia, podcięcie. Czarnowłosy leży na łopatkach nie mogąc nic cokolwiek zrobić. Wróg zmierza do niego coraz to bliżej i bliżej...czy to koniec? Zaraz....jak się tu pojawił? Przecież niedawno znajdował się razem z Hazardem na Icebergu! No tak...znajduje się w swojej psychice. Młody mężczyzna starał się podnieść. Nie zamierza zostać pokonany przez jego strach we własnym wnętrzu! Udało mu się stanąć na nogach. Tym razem to on zaatakował. Rąbnął krakena w mordę z całej siły, a następnie złapał go za ogon uważając na kolec i walnął nim o cieniste podłoże. Następnie kopnięcie z pół obrotu i posłanie go parę metrów dalej. Ten stał nie wzruszony po tym wszystkim uśmiechając się i denerwując tym samym chłopaka. Wojownik stworzył czarnego ki sworda i ruszył na przeciwnika prowokując go do użycia ogona. Ten zrobił to i wpadł w jego pułapkę. Świst. Cięcie. Ucięty ogon głucho spadł na podłoże. Potwór zaryczał z bólu. Zaszła w nim dziwna zmiana. Ruszył agresywnie na przeciwnika i pazurami udrapał małpiastego w gardło. Ten ponownie padł na ziemię, a jego wróg gotował się do ostatecznego ataku.
-Nie....zamierzam...poddać...się...własnemu....strachowi!
Krzyknął i gwałtownie podniósł się unikając ataku, i przywalił brzydalowi w brzuch posyłając go dalej. Po chwili znalazł się w powietrzu, nie czując żadnego lęku przed nim. Patrzył na niego bez krzty strachu celując w niego dłonią i formując jego najpotężniejszą technikę. Tym razem to przeciwnik musiał poczuć strach a tak wynikało z jego twarzy.
-To koniec. Żaden strach nie będzie mną rządził. BIG BANG ATTACK!
Promień czarnej energii poleciał na strasznego wroga. Ten nie miał szans uniknąć tego. Nastąpił wielki wybuch mrocznej energii. Po krakenie nie było żadnego śladu. Tym razem to saiyan był zwycięzcą. Wszystko zaczęło się rozmywać. Błysk czerwonych oczu w mroku, pionowe źrenice, uśmiech i śmiech.
-Do następnego spotkania.
Altair znowu znalazł się na mrozie będąc dziwnie spokojnym. Wierzącym w misję na którą miał iść. Po tym wszystkim wrócił do domu będąc zrelaksowanym i zjadł bardzo pożywne i smaczne śniadanko.
-Dziękuję.
Odrzekł krótko. Zanim poszedł spojrzał na holo-komputer. Rzeczywiście była wiadomość a nawet rozkaz dla nich. No nic. Założył na ucho scouter, ale jeszcze go nie włączał przez jakiś czas. Wysłuchał spokojnie tego co miała do powiedzenia szamanka i rzekł.
-Dziękuję za wszystko. Traktuje nas pani inaczej niż reszta....tobie też Sitka dziękuję.
Zwrócił się do tubylca kiwając głową.
-A i jeszcze jedno.
Tym razem popatrzył na Tanane i z uśmiechem powiedział.
-Proszę powiedzieć Aurorze by się nie martwiła o to co się stało, bo już dawno jej wybaczyłem.
Po tym co powiedział uniósł się do góry i ruszył za swoim towarzyszem w kierunku bazy.
-Nie....zamierzam...poddać...się...własnemu....strachowi!
Krzyknął i gwałtownie podniósł się unikając ataku, i przywalił brzydalowi w brzuch posyłając go dalej. Po chwili znalazł się w powietrzu, nie czując żadnego lęku przed nim. Patrzył na niego bez krzty strachu celując w niego dłonią i formując jego najpotężniejszą technikę. Tym razem to przeciwnik musiał poczuć strach a tak wynikało z jego twarzy.
-To koniec. Żaden strach nie będzie mną rządził. BIG BANG ATTACK!
Promień czarnej energii poleciał na strasznego wroga. Ten nie miał szans uniknąć tego. Nastąpił wielki wybuch mrocznej energii. Po krakenie nie było żadnego śladu. Tym razem to saiyan był zwycięzcą. Wszystko zaczęło się rozmywać. Błysk czerwonych oczu w mroku, pionowe źrenice, uśmiech i śmiech.
-Do następnego spotkania.
Altair znowu znalazł się na mrozie będąc dziwnie spokojnym. Wierzącym w misję na którą miał iść. Po tym wszystkim wrócił do domu będąc zrelaksowanym i zjadł bardzo pożywne i smaczne śniadanko.
-Dziękuję.
Odrzekł krótko. Zanim poszedł spojrzał na holo-komputer. Rzeczywiście była wiadomość a nawet rozkaz dla nich. No nic. Założył na ucho scouter, ale jeszcze go nie włączał przez jakiś czas. Wysłuchał spokojnie tego co miała do powiedzenia szamanka i rzekł.
-Dziękuję za wszystko. Traktuje nas pani inaczej niż reszta....tobie też Sitka dziękuję.
Zwrócił się do tubylca kiwając głową.
-A i jeszcze jedno.
Tym razem popatrzył na Tanane i z uśmiechem powiedział.
-Proszę powiedzieć Aurorze by się nie martwiła o to co się stało, bo już dawno jej wybaczyłem.
Po tym co powiedział uniósł się do góry i ruszył za swoim towarzyszem w kierunku bazy.
Re: Iceberg
Pon Maj 06, 2013 9:37 pm
Przeczucie kierowało dwójkę wojowników w dobrą stronę. Już w oddali zobaczyli parterowy prostokątny budynek. Pomimo opadającego na wszystko dookoła śniegu na dachu majaczył charakterystyczny znak Saiyan. Najwidoczniej nie kryli się z pobytem na Icebergu.
Znak ten pojawiał się także na głównych drzwiach wejściowych i każdych innych w pomieszczeniach oraz podziemiach. Jeszcze przed wejściem scouter zaalarmował żołnierzy o Ki znajdującej się w odległości 30 kilometrów. Silnej Ki o wartości 15 000. To mógł być zapewne Lodowy Ptak na porannych łowach. Nie łatwy przeciwnik. Uporawszy się z zamarzniętymi metalowymi drzwiami weszli do środka. Na tym poziomie były tylko kwatery mieszkalne, niewielkie zaplecze kuchenne i rekreacyjne. Po otwarciu drzwi w ich nozdrza trafił wszędobylski zapach śmierci. Zapach rozkładu, który dopiero teraz po kilku latach mógł się uwolnić na zewnątrz. W kwaterach mieszkalnych były przeważnie przedmioty codziennego użytku: zbroje i uniformy nadgryzione zębem czasu, zdjęcia rodzin i rysunki dzieci, książki, osobiste gadżety elektroniczne, przybory toaletowe. Słowem wszystko to, co można by zabrać ze sobą na dłuższą misję. Na końcu znajdowały się jeszcze inne drzwi, prowadzące pod ziemię. Laboratorium kryło dwa podziemne piętra, a właściwie trzy. Bowiem zaraz po przekroczeniu granic pierwszych drzwi w scouterach wysiadł odczyt wykrywania Ki. Tylko Hazard był w stanie wyczuć, co znajduję się na ostatnim poziomie. To coś o ciele ogromnego jaszczura posiadało moc ponad 20 000 jednostek. Na szczęście nie poruszało się, a wiec było uśpione i należało zachowywać się tak cicho, aby tego czegoś nie zbudzić. Nie trzeba było być geniuszem, aby się domyśleć, że to co tam śpi jest także efektem tutejszych eksperymentów. W pomieszczeniach panowała nieprzenikniona ciemność. Wszędzie walało się mnóstwo zniszczonego sprzętu, notatek, a także ciał. Właściwie szkieletów. Scouter zareagował natychmiast i był w stanie wskazać płeć i rasę ofiary. Ofiary przywiązanych do stołów eksperymentalnych, nawet pomieszczenie, gdzie trupy, ich szczątki były pozrzucane jeden na drugim. Nawet pod sufitem znalazł się szkielet ubrany w wojskową zbroję Natto, powiesił się. Nie wytrzymał.
W tym wszystkim dwóch nowicjuszy i jeszcze dzieci musiało wykonać rozkaz trenera.
OOC:
Obrazki do opisu pobieżne ale nadają klimat. Standardowo opis, możecie rozbić na rozmowę i kilka postów. Zbieracie co się da, sprzęt, notatki, probówki i co tam Wam wpadnie do głowy. Musicie jakoś uruchomić sobie światło, może jakiś komputer odpali....sami możecie wymyślić co tam na nim znajdziecie. Wszystkie znalezione rzeczy wsadzacie do kapsuł.
W scouterach nie działa wykrywanie KI, ale pozostałe funkcje tak.
Spokojnie nic Was na razie nie zaatakuje.
Znak ten pojawiał się także na głównych drzwiach wejściowych i każdych innych w pomieszczeniach oraz podziemiach. Jeszcze przed wejściem scouter zaalarmował żołnierzy o Ki znajdującej się w odległości 30 kilometrów. Silnej Ki o wartości 15 000. To mógł być zapewne Lodowy Ptak na porannych łowach. Nie łatwy przeciwnik. Uporawszy się z zamarzniętymi metalowymi drzwiami weszli do środka. Na tym poziomie były tylko kwatery mieszkalne, niewielkie zaplecze kuchenne i rekreacyjne. Po otwarciu drzwi w ich nozdrza trafił wszędobylski zapach śmierci. Zapach rozkładu, który dopiero teraz po kilku latach mógł się uwolnić na zewnątrz. W kwaterach mieszkalnych były przeważnie przedmioty codziennego użytku: zbroje i uniformy nadgryzione zębem czasu, zdjęcia rodzin i rysunki dzieci, książki, osobiste gadżety elektroniczne, przybory toaletowe. Słowem wszystko to, co można by zabrać ze sobą na dłuższą misję. Na końcu znajdowały się jeszcze inne drzwi, prowadzące pod ziemię. Laboratorium kryło dwa podziemne piętra, a właściwie trzy. Bowiem zaraz po przekroczeniu granic pierwszych drzwi w scouterach wysiadł odczyt wykrywania Ki. Tylko Hazard był w stanie wyczuć, co znajduję się na ostatnim poziomie. To coś o ciele ogromnego jaszczura posiadało moc ponad 20 000 jednostek. Na szczęście nie poruszało się, a wiec było uśpione i należało zachowywać się tak cicho, aby tego czegoś nie zbudzić. Nie trzeba było być geniuszem, aby się domyśleć, że to co tam śpi jest także efektem tutejszych eksperymentów. W pomieszczeniach panowała nieprzenikniona ciemność. Wszędzie walało się mnóstwo zniszczonego sprzętu, notatek, a także ciał. Właściwie szkieletów. Scouter zareagował natychmiast i był w stanie wskazać płeć i rasę ofiary. Ofiary przywiązanych do stołów eksperymentalnych, nawet pomieszczenie, gdzie trupy, ich szczątki były pozrzucane jeden na drugim. Nawet pod sufitem znalazł się szkielet ubrany w wojskową zbroję Natto, powiesił się. Nie wytrzymał.
- Spoiler:
W tym wszystkim dwóch nowicjuszy i jeszcze dzieci musiało wykonać rozkaz trenera.
OOC:
Obrazki do opisu pobieżne ale nadają klimat. Standardowo opis, możecie rozbić na rozmowę i kilka postów. Zbieracie co się da, sprzęt, notatki, probówki i co tam Wam wpadnie do głowy. Musicie jakoś uruchomić sobie światło, może jakiś komputer odpali....sami możecie wymyślić co tam na nim znajdziecie. Wszystkie znalezione rzeczy wsadzacie do kapsuł.
W scouterach nie działa wykrywanie KI, ale pozostałe funkcje tak.
Spokojnie nic Was na razie nie zaatakuje.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Iceberg
Wto Maj 07, 2013 9:40 am
Lecieli nie odzywając się do siebie. Ciało samo kierowało się ku bazie, jakby już tam kiedyś było i doskonale znało drogę. Nie minął kwadrans, a na horyzoncie zamajaczył jakiś prostokątny kształt. Sporych rozmiarów, piętrowy budynek z charakterystycznym znakiem na zaśnieżonym dachu. Haz widział już ten symbol wcześniej – widniał on na wrotach głównego wejścia Akademii na Vegecie, a także chyba przy każdym pomieszczeniu w tymże przybytku. Co tu dużo mówić – symbol rasy Saiyan, najwyraźniej z dumą okazywali swą obecność na tej planecie. Wylądowali przed drzwiami wejściowymi. Złotowłosy w międzyczasie przeskanował teren w poszukiwaniu czyjejś Ki i oto natknął się na dość pokaźną jej sumę, daleko stąd. Moc mniejsza od jego, lecz ponad dwukrotnie przewyższająca tą należącą do Altair’a. Dość silny przeciwnik, jednak gdy dojdzie do konfrontacji to oni będą faworytem. W zasadzie nie było stuprocentowej pewności że to akurat Lodowy Ptak, no ale kto by inny? Nawet lepiej, że jest kawałek stąd, będą mieli czas na przeszukanie budynku. Niepewnie pierwszy wkroczył do środka. Poczuł mało przyjemny zapach. Znaleźli się w dość długim korytarzu. Po bokach znajdowała się masa drzwi. Wygląd niemal identyczny do korytarza w Akademii, gdzie znajdowały się kwatery kadetów. Stanął przed pierwszymi na prawo. Nie było sensu pukać, nikogo nie ma w środku. Nacisnął na klamkę i powoli otworzył pokój. Niemal natychmiast zatkał nos, gdyż to co wyczuł już wcześniej przybrało na sile. Walcząc z odruchem wymiotnym, naciągnął sobie na twarz futrzany kołnierz i wkroczył do środka. Pomieszczenie prezentowało się bardzo podobnie do kwater, o których pomyślał już wcześniej. Łóżko, biurko, osobiste rzeczy. Najwyraźniej na tym piętrze były pokoje mieszkalne przebywających tu Saiyan. Rozejrzał się, lecz nie znalazł nic wartego uwagi. Rzucił ostatnie spojrzenie na rodzinną fotografię byłego właściciela tej izby, przedstawiającą młodego mężczyznę z kobietą trzymającą na rękach kilkumiesięczne dziecko, po czym wyszedł z powrotem na korytarz, zamykając za sobą drzwi. Zajrzał do jeszcze kilku pokoi, lecz w każdym zastał podobny widok. Jedynie na końcu długiego holu znajdowały się dwa nieco inne pomieszczenia: kuchnia, oraz pokój w którym ogoniaści mogli uprzyjemnić sobie spędzony tu czas grając w gry i robiąc tym podobne rzeczy. Tyle jeśli chodzi o to piętro. Na samym końcu spostrzegł schody prowadzące w dół. Domyślił się, że to tam znajduje się prawdziwy cel ich podróży.
- W porządku, schodzimy na dół.
Jak powiedział, tak zrobił. Znaleźli się w ogromnym laboratorium, w którym panowała ciemność. Stopą wyczuł, że schody prowadzą jeszcze niżej, lecz na razie obejrzą to piętro. Muszą tylko jakoś oświetlić pomieszczenie. Ruszył na ślepo przy ścianie, ręką szorując po boku. Po przejściu kilkunastu metrów natrafił na coś o kształcie niewielkiego pstryczka. Przełączył go. Coś zamigotało nad nimi, a po chwili kilka lamp zawieszonych pod sufitem zaświeciło się. Nadal nie było zupełnie jasno, lecz teraz przynajmniej widzieli co tu się znajduje. No właśnie…. Haz odskoczył jak oparzony, gdy spostrzegł, iż parę centymetrów od jego lewej stopy leży szkielet. Jeszcze jeden krok i wszedłbym w niego. Trochę zawstydzony spojrzał na Altair’a zastanawiając się czy to zauważył. Wszak nie było to zachowanie godne przedstawiciela rasy Saiyan. Ominął trupa i rozejrzał się wokoło. Ten którego właśnie ‘spotkał” był jednym z wielu. W zasadzie całe laboratorium było zawalone ciałami o różnym stopniu rozkładu. Prawie same szkielety, jednak gdzieniegdzie trafiły się lepiej zachowane szczątki. Złotowłosy patrzył na nie z lekkim strachem, tym bardziej że nie wszystkie należały do osób dorosłych. Zdarzyły się zwłoki osób dużo mniejszych nawet od niego, a przecież on sam nie powalał wzrostem. To okrutne, że eksperymentowali również na dzieciach. Oderwał wzrok od tego niezbyt przyjemnego widoku i skupił się na innych rzeczach. Komputery, dużo starsze niż choćby te znajdujące się w ich plecakach. Sprzęty typowo medyczne, choć niektóre sprawiały wrażenie przeznaczonych do tortur. Biurka zawalone papierami. Szedł właśnie do jednego z nich, gdy nagle coś wyczuł. Stanął jak wryty, zastanawiając się czy aby na pewno się nie pomylił. Kilka metrów pod nimi, znajdowało się coś o mocy zbliżonej do jego. Ogromne cielsko, należące zapewne do jakiegoś potwora. Ale jak to możliwe? Zlokalizowali już coś, przed wejściem. Czyżby było ich więcej? Jeśli tak jest, to ich sytuacja stała się nienajlepsza. Chociaż zaraz zaraz. To coś na dole. Nie porusza się, tkwi cały czas w tej samej pozycji. Żyje, ale…. Śpi? A może jest w stanie śpiączki lub hibernacji? Na to wygląda. Lepiej nie ryzykować i nie budzić tego stwora. Podszedł do Altair’a i klepnął go w ramię. Być może jego scouter dał już mu znać.
- Lepiej bądźmy cicho – szepnął – bo jak to z dołu Nas usłyszy i się tu pojawi to może być ciężko.
Po czym odszedł na bok, kierując się do biurka. Udało mu się odpalić komputer, na którym natychmiast włączył się jakiś dziwny program. Kilka stron różnych wzorów, tabel i obliczeń. Wyjął z kieszeni scouter i nałożył na ucho. Przewijał kolejno strony, każdą z nich fotografując. Następnie przeszedł się po pomieszczeniu, robiąc zdjęcia różnym dziwnym sprzętom, których nie byli w stanie ze sobą zabrać, a także leżącym na posadzce trupom. Teraz przyszedł czas na to, co mogą stąd zabrać. Brał z blatów najróżniejsze notatki, zwijając ze w rulon. Na szafkach z medykamentami udało mu się znaleźć kilkanaście specjalnych woreczków. Podał kilka kompanowi, a sam podszedł do stołów eksperymentalnych. Jego łupem padło kilka strzykawek, oraz dziwnych rzeczy przypominających wyglądem sztućce. Zapewne pozostały na nich ślady DNA czy innych tego typu rzeczy Popakował to wszystko w woreczki. Następnie po cichu „przywołał” swą kapsułę i schował to wszystko do środka.
- W porządku, schodzę niżej – zakomunikował.
Między tym laboratorium, a najniższym piętrem gdzie znajdował się uśpiony potwór był jeszcze jeden poziom. Tam też było ciemno, jednak włącznik do światła znajdował się w tym samym miejscu, toteż szybko rozjaśnił pomieszczenie. Znajdowało się tam w zasadzie to samo co wyżej. Znów zebrał pokaźny rulon notatek, kilka nowych urządzeń medycznych, oraz porobił jeszcze więcej zdjęć. Wszedł z powrotem na górę, gdzie zastał krzątającego się Altair’a
- Tam jest to samo co tutaj – skomentował.
To chyba wszystko. Wyjął swój holo-komputer i podszedł do biurka. Zrobił sobie na nim miejsce i usiadł. Przesłał ze scouter’a wszystkie zdjęcia które porobił oraz napisał następujący raport:
- W porządku, schodzimy na dół.
Jak powiedział, tak zrobił. Znaleźli się w ogromnym laboratorium, w którym panowała ciemność. Stopą wyczuł, że schody prowadzą jeszcze niżej, lecz na razie obejrzą to piętro. Muszą tylko jakoś oświetlić pomieszczenie. Ruszył na ślepo przy ścianie, ręką szorując po boku. Po przejściu kilkunastu metrów natrafił na coś o kształcie niewielkiego pstryczka. Przełączył go. Coś zamigotało nad nimi, a po chwili kilka lamp zawieszonych pod sufitem zaświeciło się. Nadal nie było zupełnie jasno, lecz teraz przynajmniej widzieli co tu się znajduje. No właśnie…. Haz odskoczył jak oparzony, gdy spostrzegł, iż parę centymetrów od jego lewej stopy leży szkielet. Jeszcze jeden krok i wszedłbym w niego. Trochę zawstydzony spojrzał na Altair’a zastanawiając się czy to zauważył. Wszak nie było to zachowanie godne przedstawiciela rasy Saiyan. Ominął trupa i rozejrzał się wokoło. Ten którego właśnie ‘spotkał” był jednym z wielu. W zasadzie całe laboratorium było zawalone ciałami o różnym stopniu rozkładu. Prawie same szkielety, jednak gdzieniegdzie trafiły się lepiej zachowane szczątki. Złotowłosy patrzył na nie z lekkim strachem, tym bardziej że nie wszystkie należały do osób dorosłych. Zdarzyły się zwłoki osób dużo mniejszych nawet od niego, a przecież on sam nie powalał wzrostem. To okrutne, że eksperymentowali również na dzieciach. Oderwał wzrok od tego niezbyt przyjemnego widoku i skupił się na innych rzeczach. Komputery, dużo starsze niż choćby te znajdujące się w ich plecakach. Sprzęty typowo medyczne, choć niektóre sprawiały wrażenie przeznaczonych do tortur. Biurka zawalone papierami. Szedł właśnie do jednego z nich, gdy nagle coś wyczuł. Stanął jak wryty, zastanawiając się czy aby na pewno się nie pomylił. Kilka metrów pod nimi, znajdowało się coś o mocy zbliżonej do jego. Ogromne cielsko, należące zapewne do jakiegoś potwora. Ale jak to możliwe? Zlokalizowali już coś, przed wejściem. Czyżby było ich więcej? Jeśli tak jest, to ich sytuacja stała się nienajlepsza. Chociaż zaraz zaraz. To coś na dole. Nie porusza się, tkwi cały czas w tej samej pozycji. Żyje, ale…. Śpi? A może jest w stanie śpiączki lub hibernacji? Na to wygląda. Lepiej nie ryzykować i nie budzić tego stwora. Podszedł do Altair’a i klepnął go w ramię. Być może jego scouter dał już mu znać.
- Lepiej bądźmy cicho – szepnął – bo jak to z dołu Nas usłyszy i się tu pojawi to może być ciężko.
Po czym odszedł na bok, kierując się do biurka. Udało mu się odpalić komputer, na którym natychmiast włączył się jakiś dziwny program. Kilka stron różnych wzorów, tabel i obliczeń. Wyjął z kieszeni scouter i nałożył na ucho. Przewijał kolejno strony, każdą z nich fotografując. Następnie przeszedł się po pomieszczeniu, robiąc zdjęcia różnym dziwnym sprzętom, których nie byli w stanie ze sobą zabrać, a także leżącym na posadzce trupom. Teraz przyszedł czas na to, co mogą stąd zabrać. Brał z blatów najróżniejsze notatki, zwijając ze w rulon. Na szafkach z medykamentami udało mu się znaleźć kilkanaście specjalnych woreczków. Podał kilka kompanowi, a sam podszedł do stołów eksperymentalnych. Jego łupem padło kilka strzykawek, oraz dziwnych rzeczy przypominających wyglądem sztućce. Zapewne pozostały na nich ślady DNA czy innych tego typu rzeczy Popakował to wszystko w woreczki. Następnie po cichu „przywołał” swą kapsułę i schował to wszystko do środka.
- W porządku, schodzę niżej – zakomunikował.
Między tym laboratorium, a najniższym piętrem gdzie znajdował się uśpiony potwór był jeszcze jeden poziom. Tam też było ciemno, jednak włącznik do światła znajdował się w tym samym miejscu, toteż szybko rozjaśnił pomieszczenie. Znajdowało się tam w zasadzie to samo co wyżej. Znów zebrał pokaźny rulon notatek, kilka nowych urządzeń medycznych, oraz porobił jeszcze więcej zdjęć. Wszedł z powrotem na górę, gdzie zastał krzątającego się Altair’a
- Tam jest to samo co tutaj – skomentował.
To chyba wszystko. Wyjął swój holo-komputer i podszedł do biurka. Zrobił sobie na nim miejsce i usiadł. Przesłał ze scouter’a wszystkie zdjęcia które porobił oraz napisał następujący raport:
Znajdujemy się w Bazie Saiyan. Jest to dość spory budynek. W górnej części znajdowały się kwatery mieszkalne. Dopiero po zejściu pod ziemię natrafiliśmy na laboratorium. Roi się tu od trupów, wygląda nawet na to, że ktoś się powiesił. Przesyłam Panu masę zdjęć najróżniejszych urządzeń, a także tego co tu zastaliśmy. Zebrałem sporą ilość notatek, oraz sprzętu medycznego, na którym mogą znajdować się pozostałości po przeprowadzanych tu eksperymentach. Laboratorium ma 3 poziomy. Na ostatnim nie byłem, gdyż wyczułem tam coś, co mnie zaniepokoiło. Jest tam istota o mocy zbliżonej do mojej. Aktualnie jest w stanie spoczynku, lecz żyje. Nie zbliżamy się do niej nie chcąc żeby się obudziła. Czekam na dalsze rozkazy.
Z poważaniem Nashi Hazard.
- GośćGość
Re: Iceberg
Wto Maj 07, 2013 7:48 pm
Krwistooki w ciszy i spokoju leciał za złotowłosym kompanem. Obaj powoli zbliżali się do miejsca przeznaczonego im celu. Włączył swój scouter, by mieć jako tako spojrzenie na wszystko dzięki czemu nie wpadną za szybko na tego lodowego ptaka. W końcu zamigotała w oddali jakaś prostokątna sylwetka. Chyba byli już prawie na miejscu. Doskonale znał to miejsce z wizji. Saiyański znak także świetnie poznał. Oto w końcu dotarli do bazy o której było tak głośno już wcześniej. Czyżby to ich był główny cel? Trener wie więcej niż mówił. Może wysłał ich po to by pozbyć się Lodowego Ptaka? Może ten gość czy cokolwiek to jest było saiyanem i zdrajcą. To by się zgadzało. Oczywiście całkiem możliwe, że się myli ale kto wie. Nagle stanął w miejscu. Jego scouter wyczuwał jakąś moc oddali. ale szybko wyłączył scouter, zanim mu go rozsadziło.
-Było blisko...Najwidoczniej te ogromne KI należy do tego Lodowego Ptaka...chyba.
Tak uważał rubinowooki. W końcu razem z Hazardem przekroczyli wejście bazy. Korzystając z okazji włączył scouter, który o dziwo nie mógł wykryć żadnej energii ki. Nawet energii kompana czarnowłosego który był tuż obok niego.
"-Dziwne...czyżby znajdowała się tu rzecz odpowiedzialna za te zakłócenia w wykrywaniu? Bądź co bądź to na pewno może się przydać."
Postanowił także o tym fakcie powiadomić kumpla.
-Znowu nie mogę wykryć żadnej energii...coś się w tym miejscu znajduje. Bądźmy ostrożni.
Do jego nozdrzy dostał się jakiś bardzo nie przyjemny zapach.
-Co tutaj tak śmierdzi...
Powiedział jakby sam do siebie, ledwo wytrzymując ten odór, ale nic to podążał dalej za Złotą Małpą, bardzo długim korytarzem. Ten korytarz chyba był podobnej długości co korytarz w akademii...Nie mógł już znieść tego zapachu i widząc to, że Hazard sam ledwo to wytrzymuje, zrobił to co on i nakrył swoją twarz kołnierzem. Doszedł do wniosku, że jak będzie na tajnych misjach to coś sobie takiego załatwi by nie rozpoznano jego twarzy...może się taki triczek kiedyś przydać, chociaż saiyanie nie są szpiegami. Z resztą miał chyba, gdzieś taką czarną maskę na twarz oraz płaszcz z kapturem. W takim czymś kiedyś chodził po akademii jak miał ten niebieski kombinezon pod tym. Chyba to jest nadal w jego kwaterze Nashi...chyba. Z resztą później to zobaczy. Ogólnie stwierdził, że nie ma w życiu żadnego celu który by nim kierował. W końcu nie należy do tego wymiaru. Nie ma pojęcia skądś się tu wziął. Nie pamięta nawet swojej historii. A bez swojego celu czy marzenia jest po prostu...pusty. Takie to go też rozmyślania trafiły podczas całej tej wędrówki. Może wszędobylska ciemność to sprawiła? Nie może jednak się o to zamartwiać. Na razie jego jedynym celem jest przeżycie, ale i to go też nie za bardzo obchodzi. Brak celu nie jest czymś dobrym. Ma jednakże nadzieję, że kiedyś go odnajdzie. W końcu obaj weszli do jakiegoś pokoju. Czyżby to przypominało kwatery? Ale kogo kwatery. Kwatery więźniów czy też naukowców. A może strażników lub jeszcze kogoś innego? A co jeśli to nie były kwatery. A jednak to była jakaś kwatera. Przynajmniej na to tak wyglądało. Nic nowego, łóżko, kuchnia, łazienka, biurko. Spartańskie warunki, ale saiyanom coś takiego wystarcza. Zauważył też jakąś dziwną fotografię, czy jak to zwą w tym świecie. Saiyan...jakaś dziewczyna...mały saiyan? Dziecko? Cóż trudno czarnowłosemu zrozumieć coś takiego ponieważ od zawsze był sam, więc nie wie co to jest rodzina. Odkąd tylko sięga pamięcią nikogo nie miał. Czy kiedyś było inaczej? A może nie było? Kolejny raz poszli dalej. Wielka kuchnia, i jakiś pokój rekreacyjny. Ha! Zupełnie to samo co u Dziadziusia Yarusia.
"-Ciekawe co tam u niego."
Pokiwał głową z uśmiechem. Szybko polubi tego staruszka. Że też miał w rodzinie kogoś takiego jak Kamaro. Ale za to Yaro pomógł mu nawet w najmniej oczekiwanym momencie. Nie był taki jak reszta. Za to go lubił, cenił i szanował. Ciekawe czy warto byłoby kiedyś go jeszcze odwiedzić, choć nie ma zamiaru mu się narzucać niepotrzebnie. Postanowił ponownie skupić się na misji i oglądając rzutki i chyba kręgle, oraz jakiś wielki stół z kulami i drewnianym kijem poszedł dalej za złotowłosym. Jego oczom ukazały się schody. Hazard nawet nie musiał mu mówić co mają teraz zrobić, bo doskonale o tym wiedział, lecz pokiwał głową na znak, że rozumie. Tu już było znacznie ciemniej. Tak ciemno, że postanowił w scouterze włączył latarkę i tym samym, całe to pomieszczenie się rozświetliło. Dobrze, że jego urządzenie ma takie bajery. Pewnie Lethal ze swoimi oczami widzi doskonale w ciemnościach. Ten cholerny demon coraz bardziej zaczyna go wnerwiać. Nie przestaje próbować zdobyć jego duszę. Na szczęście Altair nie zamierza tak łatwo się poddać. Ich oczom ukazało się jakieś ogromne laboratorium. Nie miał pojęcia czemu Hazard szedł na oślep i nie włączył latarki. No nic za to włączył światło dziwnym trafem toteż i krwistooki wyłączył latarkę która mu by się w tym momencie w ogóle nie przydała. Zdziwił się jak jego kompan odskoczył od szkieletu. Rozumiał to, że trupi jad to nic dobrego ale to tylko szkielet. Poszedł bliżej by go zbadać, ale nie mógł rozpoznać jakiej to rasy.
-Uważaj. Coś czuje, że jest tu więcej trupów.
Taki widok go nie ruszał, ale to nie znaczy, że jest bez uczuciowy. Po prostu nic na to nie może poradzić. Z resztą nie znał większości tych osób, a nie należy też do tych dobrych, chociaż egoistą również nie jest. Można by rzec...że to bardzo dziwna osoba. Rozglądając się zauważył jeszcze więcej ciał tym razem na nie trzeba uważać, z powodu tego, że się rozkładają co przynosi masę chorób. To wszystko wina trupiego jadu.
-Uważaj na rozkładające się ciała, najlepiej ich nie dotykaj. Musimy uważać na trupi jad.
Rzekł do towarzysza. Na szczęście jakąś wiedzę o wszechświecie miał co jest przydatne. Dobra pamięć też przydatna. Co gorsze zauważył, że sporo ciał było mniejszych od nich, co oznaczało, że...ci skur...robili eksperymenty nawet na dzieciach. W jego środku coś zawrzało. Jaką to trzeba być bestią, żeby coś takiego robić. Warknął a w jego oczach coś się zaświeciło. Zacisnął pięści. Nabrał ochoty roznieść to miejsce w drobny mak, ale miał misje do wykonania. Rozluźnił dłonie. Nie mógł poddać się emocjom. Porobił parę zdjęć i poszedł dalej. Podszedł do komputerów. Większość była na prawdę stara. Niedaleko leżały natomiast pożółkłe papiery. Oczywiście zabrał je ze sobą. Idąc coraz dalej i dalej robił wciąż zdjęcia. Jakieś medyczny sprzęty czy narzędzia tortur. Kolejne zdjęcie. Nic ciekawego ogólnie. To co można spotkać w bazie. Nagle zauważył jakiś dziwny kawałek metalu. Gdy tylko zbliżył się do niego blisko to scouter zaczął wariować.
"-Niemożliwe...czy to jest to?"
Pomyślał i wziął do ręki metal. Nie mając wielkiego wyboru schował go, a scouter ponownie zaczął działać.
"-To się może jeszcze przydać."
Po chwili podszedł do szwendającego się złotowłosego.
-Znalazłem chyba metal odpowiedzialny za te zakłócenia. W każdym razie baza na pewno to sprawdzi.
Ledwo co zdołał odejść kawałek i Hazard klepnął go w plecy mówiąc o jakimś stworze na dole i o tym by byli cicho. Kiwnął głową na znak, że rozumie i szedł dalej. Jak wielka jest ta bestia? I jak potężna? Skoro nawet złotooki kazał mu być cicho to znaczy, że musi być na prawdę potężna. Będzie trzeba uważać. Najwyżej jak sobie nie dadzą rady, to zawali całe to miejsce, ale postara się by Hazard uszedł z życiem i by wykonał misje. Ale to tylko w razie tego jakby przegrywali. Tak samo jak jego kompan poszedł odpalić komputer i tym samym zgrał potrzebne informacje na holo-komputer który miał blisko siebie. Wszystko to było niezmiernie dziwne. Następnie zaczął robić jeszcze więcej zdjęć i podnosił jakieś dokumenty, szukając także czegoś ważnego i potrzebnego, najlepiej odnośnie prowadzonych tu eksperymentów. Kto wie może znajdzie słabe punkty tego stwora na dole czy też Lodowego Ptaka? W końcu ogoniasty zszedł na dół a gdy ten wrócił to samo zrobił czerwonooki. Jeszcze więcej zdjęć, notatki, i powrót na górę. To chyba było wszystko co mogli tu znaleźć. Podszedł do wolnego miejsca i zaczął pisać raport.
Znaleźliśmy się w Saiyańskiej bazie. Całkiem spory budynek mający chyba trzy poziomy. W jego górnej części były najwidoczniej kwatery mieszkalne i rekreacyjne. Na drugim za to znajdowało się ogromne laboratorium. masa trupów, najwidoczniej ofiar eksperymentów i tortur, ale też nie tylko. Wszelkie zdjęcia zostaną niedługo przesłane. Trafiliśmy też na masę notatek i wszelkiego sprzętu. Nie wiem co znajduje się na ostatnim piętrze. Wiem, tylko to, że jest tam bardzo potężny stwór. Co ważniejsze, natrafiłem chyba na metal odpowiedzialny za zakłócenia w scouterach. Wszystko zostanie przesłane i oddane do analizy gdy wrócimy na Vegetę, tymczasem czekam na dalsze rozkazy.
Gdy kliknął wyślij, powoli podszedł do kompana i zaczął szeptać.
-Co robimy z tym stworem? Jeśli się go nie pozbędziemy to całkiem możliwe, że stracimy drogę ucieczki jeśli jest tam coś cokolwiek, ale też istnieje szansa, że gdy będziemy walczyć to podczas pojedynku zaatakuje nas główny przeciwnik.
-Było blisko...Najwidoczniej te ogromne KI należy do tego Lodowego Ptaka...chyba.
Tak uważał rubinowooki. W końcu razem z Hazardem przekroczyli wejście bazy. Korzystając z okazji włączył scouter, który o dziwo nie mógł wykryć żadnej energii ki. Nawet energii kompana czarnowłosego który był tuż obok niego.
"-Dziwne...czyżby znajdowała się tu rzecz odpowiedzialna za te zakłócenia w wykrywaniu? Bądź co bądź to na pewno może się przydać."
Postanowił także o tym fakcie powiadomić kumpla.
-Znowu nie mogę wykryć żadnej energii...coś się w tym miejscu znajduje. Bądźmy ostrożni.
Do jego nozdrzy dostał się jakiś bardzo nie przyjemny zapach.
-Co tutaj tak śmierdzi...
Powiedział jakby sam do siebie, ledwo wytrzymując ten odór, ale nic to podążał dalej za Złotą Małpą, bardzo długim korytarzem. Ten korytarz chyba był podobnej długości co korytarz w akademii...Nie mógł już znieść tego zapachu i widząc to, że Hazard sam ledwo to wytrzymuje, zrobił to co on i nakrył swoją twarz kołnierzem. Doszedł do wniosku, że jak będzie na tajnych misjach to coś sobie takiego załatwi by nie rozpoznano jego twarzy...może się taki triczek kiedyś przydać, chociaż saiyanie nie są szpiegami. Z resztą miał chyba, gdzieś taką czarną maskę na twarz oraz płaszcz z kapturem. W takim czymś kiedyś chodził po akademii jak miał ten niebieski kombinezon pod tym. Chyba to jest nadal w jego kwaterze Nashi...chyba. Z resztą później to zobaczy. Ogólnie stwierdził, że nie ma w życiu żadnego celu który by nim kierował. W końcu nie należy do tego wymiaru. Nie ma pojęcia skądś się tu wziął. Nie pamięta nawet swojej historii. A bez swojego celu czy marzenia jest po prostu...pusty. Takie to go też rozmyślania trafiły podczas całej tej wędrówki. Może wszędobylska ciemność to sprawiła? Nie może jednak się o to zamartwiać. Na razie jego jedynym celem jest przeżycie, ale i to go też nie za bardzo obchodzi. Brak celu nie jest czymś dobrym. Ma jednakże nadzieję, że kiedyś go odnajdzie. W końcu obaj weszli do jakiegoś pokoju. Czyżby to przypominało kwatery? Ale kogo kwatery. Kwatery więźniów czy też naukowców. A może strażników lub jeszcze kogoś innego? A co jeśli to nie były kwatery. A jednak to była jakaś kwatera. Przynajmniej na to tak wyglądało. Nic nowego, łóżko, kuchnia, łazienka, biurko. Spartańskie warunki, ale saiyanom coś takiego wystarcza. Zauważył też jakąś dziwną fotografię, czy jak to zwą w tym świecie. Saiyan...jakaś dziewczyna...mały saiyan? Dziecko? Cóż trudno czarnowłosemu zrozumieć coś takiego ponieważ od zawsze był sam, więc nie wie co to jest rodzina. Odkąd tylko sięga pamięcią nikogo nie miał. Czy kiedyś było inaczej? A może nie było? Kolejny raz poszli dalej. Wielka kuchnia, i jakiś pokój rekreacyjny. Ha! Zupełnie to samo co u Dziadziusia Yarusia.
"-Ciekawe co tam u niego."
Pokiwał głową z uśmiechem. Szybko polubi tego staruszka. Że też miał w rodzinie kogoś takiego jak Kamaro. Ale za to Yaro pomógł mu nawet w najmniej oczekiwanym momencie. Nie był taki jak reszta. Za to go lubił, cenił i szanował. Ciekawe czy warto byłoby kiedyś go jeszcze odwiedzić, choć nie ma zamiaru mu się narzucać niepotrzebnie. Postanowił ponownie skupić się na misji i oglądając rzutki i chyba kręgle, oraz jakiś wielki stół z kulami i drewnianym kijem poszedł dalej za złotowłosym. Jego oczom ukazały się schody. Hazard nawet nie musiał mu mówić co mają teraz zrobić, bo doskonale o tym wiedział, lecz pokiwał głową na znak, że rozumie. Tu już było znacznie ciemniej. Tak ciemno, że postanowił w scouterze włączył latarkę i tym samym, całe to pomieszczenie się rozświetliło. Dobrze, że jego urządzenie ma takie bajery. Pewnie Lethal ze swoimi oczami widzi doskonale w ciemnościach. Ten cholerny demon coraz bardziej zaczyna go wnerwiać. Nie przestaje próbować zdobyć jego duszę. Na szczęście Altair nie zamierza tak łatwo się poddać. Ich oczom ukazało się jakieś ogromne laboratorium. Nie miał pojęcia czemu Hazard szedł na oślep i nie włączył latarki. No nic za to włączył światło dziwnym trafem toteż i krwistooki wyłączył latarkę która mu by się w tym momencie w ogóle nie przydała. Zdziwił się jak jego kompan odskoczył od szkieletu. Rozumiał to, że trupi jad to nic dobrego ale to tylko szkielet. Poszedł bliżej by go zbadać, ale nie mógł rozpoznać jakiej to rasy.
-Uważaj. Coś czuje, że jest tu więcej trupów.
Taki widok go nie ruszał, ale to nie znaczy, że jest bez uczuciowy. Po prostu nic na to nie może poradzić. Z resztą nie znał większości tych osób, a nie należy też do tych dobrych, chociaż egoistą również nie jest. Można by rzec...że to bardzo dziwna osoba. Rozglądając się zauważył jeszcze więcej ciał tym razem na nie trzeba uważać, z powodu tego, że się rozkładają co przynosi masę chorób. To wszystko wina trupiego jadu.
-Uważaj na rozkładające się ciała, najlepiej ich nie dotykaj. Musimy uważać na trupi jad.
Rzekł do towarzysza. Na szczęście jakąś wiedzę o wszechświecie miał co jest przydatne. Dobra pamięć też przydatna. Co gorsze zauważył, że sporo ciał było mniejszych od nich, co oznaczało, że...ci skur...robili eksperymenty nawet na dzieciach. W jego środku coś zawrzało. Jaką to trzeba być bestią, żeby coś takiego robić. Warknął a w jego oczach coś się zaświeciło. Zacisnął pięści. Nabrał ochoty roznieść to miejsce w drobny mak, ale miał misje do wykonania. Rozluźnił dłonie. Nie mógł poddać się emocjom. Porobił parę zdjęć i poszedł dalej. Podszedł do komputerów. Większość była na prawdę stara. Niedaleko leżały natomiast pożółkłe papiery. Oczywiście zabrał je ze sobą. Idąc coraz dalej i dalej robił wciąż zdjęcia. Jakieś medyczny sprzęty czy narzędzia tortur. Kolejne zdjęcie. Nic ciekawego ogólnie. To co można spotkać w bazie. Nagle zauważył jakiś dziwny kawałek metalu. Gdy tylko zbliżył się do niego blisko to scouter zaczął wariować.
"-Niemożliwe...czy to jest to?"
Pomyślał i wziął do ręki metal. Nie mając wielkiego wyboru schował go, a scouter ponownie zaczął działać.
"-To się może jeszcze przydać."
Po chwili podszedł do szwendającego się złotowłosego.
-Znalazłem chyba metal odpowiedzialny za te zakłócenia. W każdym razie baza na pewno to sprawdzi.
Ledwo co zdołał odejść kawałek i Hazard klepnął go w plecy mówiąc o jakimś stworze na dole i o tym by byli cicho. Kiwnął głową na znak, że rozumie i szedł dalej. Jak wielka jest ta bestia? I jak potężna? Skoro nawet złotooki kazał mu być cicho to znaczy, że musi być na prawdę potężna. Będzie trzeba uważać. Najwyżej jak sobie nie dadzą rady, to zawali całe to miejsce, ale postara się by Hazard uszedł z życiem i by wykonał misje. Ale to tylko w razie tego jakby przegrywali. Tak samo jak jego kompan poszedł odpalić komputer i tym samym zgrał potrzebne informacje na holo-komputer który miał blisko siebie. Wszystko to było niezmiernie dziwne. Następnie zaczął robić jeszcze więcej zdjęć i podnosił jakieś dokumenty, szukając także czegoś ważnego i potrzebnego, najlepiej odnośnie prowadzonych tu eksperymentów. Kto wie może znajdzie słabe punkty tego stwora na dole czy też Lodowego Ptaka? W końcu ogoniasty zszedł na dół a gdy ten wrócił to samo zrobił czerwonooki. Jeszcze więcej zdjęć, notatki, i powrót na górę. To chyba było wszystko co mogli tu znaleźć. Podszedł do wolnego miejsca i zaczął pisać raport.
Znaleźliśmy się w Saiyańskiej bazie. Całkiem spory budynek mający chyba trzy poziomy. W jego górnej części były najwidoczniej kwatery mieszkalne i rekreacyjne. Na drugim za to znajdowało się ogromne laboratorium. masa trupów, najwidoczniej ofiar eksperymentów i tortur, ale też nie tylko. Wszelkie zdjęcia zostaną niedługo przesłane. Trafiliśmy też na masę notatek i wszelkiego sprzętu. Nie wiem co znajduje się na ostatnim piętrze. Wiem, tylko to, że jest tam bardzo potężny stwór. Co ważniejsze, natrafiłem chyba na metal odpowiedzialny za zakłócenia w scouterach. Wszystko zostanie przesłane i oddane do analizy gdy wrócimy na Vegetę, tymczasem czekam na dalsze rozkazy.
Z wyrazami szacunku, Nashi Altair Drake.
Gdy kliknął wyślij, powoli podszedł do kompana i zaczął szeptać.
-Co robimy z tym stworem? Jeśli się go nie pozbędziemy to całkiem możliwe, że stracimy drogę ucieczki jeśli jest tam coś cokolwiek, ale też istnieje szansa, że gdy będziemy walczyć to podczas pojedynku zaatakuje nas główny przeciwnik.
Re: Iceberg
Sro Maj 08, 2013 6:06 pm
Odpowiedź od trenera nadeszła bardzo szybko.
Trener nie bawił się już w subtelności, coś się działo. Do tego ostatnie zdanie zasygnalizowało, że ich misji przygląda się więcej osób. Laboratorium, w którym się znajdowali z pewnością odgrywało kluczową rolę w działaniu i historii Saiyan. Teraz dużo zależało od tego, jak zaprezentują się młodzi żołnierze. To był kluczowy moment ich misji.
Kiedy niemal kończyli pracę na swoich poziomach zgasło światło. Wyczerpały się zapasy prądu. Któryś z nich musiał wyjść na zewnątrz i uruchomić zapasowy agregat.
OOC:
No to piszcie po jeszcze jednym poście. Polecenia od trenera mogą brzmieć „obróć w prawo, w lewo, zajrzyj tam i tu”. Jeden z Was wychodzi na zewnątrz.
Pozabierajcie twarde dyski i wszystko, co może być komputerową pamięcią przenośną. Zabierzcie też wszystkie próbki jakie tylko znajdziecie. Macie przeszukać każdy kat, szafkę i pudło. To laboratorium z eksperymentami biologicznymi, jak już zauważyliście. Macie to zrobić, szybko cicho i dyskretnie. Jeżeli mam Was wysłać na Namek i powierzyć Wam delikatną misję to teraz musicie dać z siebie wszystko. Uruchomcie kamery w holokomputerach chcę mieć przekaz na żywo. Przejdziecie z nimi po każdym pomieszczeniu. Polecenia będziecie otrzymywać na monitorze jeśli zajdzie taka potrzeba.
Altair pierwsze piętro, Hazard drugie tylko z życiem. Czekamy na połączenie.
Altair pierwsze piętro, Hazard drugie tylko z życiem. Czekamy na połączenie.
Trener nie bawił się już w subtelności, coś się działo. Do tego ostatnie zdanie zasygnalizowało, że ich misji przygląda się więcej osób. Laboratorium, w którym się znajdowali z pewnością odgrywało kluczową rolę w działaniu i historii Saiyan. Teraz dużo zależało od tego, jak zaprezentują się młodzi żołnierze. To był kluczowy moment ich misji.
Kiedy niemal kończyli pracę na swoich poziomach zgasło światło. Wyczerpały się zapasy prądu. Któryś z nich musiał wyjść na zewnątrz i uruchomić zapasowy agregat.
OOC:
No to piszcie po jeszcze jednym poście. Polecenia od trenera mogą brzmieć „obróć w prawo, w lewo, zajrzyj tam i tu”. Jeden z Was wychodzi na zewnątrz.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Iceberg
Sro Maj 08, 2013 10:24 pm
Okazało się, że Alt odnalazł coś ciekawego. Materiał odpowiedzialny za zakłócenie scouterów? Jego też bardzo interesowało to dziwne zjawisko. Uśmiechnął się lekko i rzekł:
- To by wiele wyjaśniało. Może Vegeta zrobi z tego pożytek, a Ty otrzymasz specjalne odznaczenie?
Wyszczerzył zęby i wrócił do swoich obowiązków. Po napisaniu raportu rozejrzał się po Sali. Czarnowłosy kończył pisać swoją notkę. Wyłączył urządzenie i podszedł do niego, pytając co zrobią ze stworem śpiącym 2 piętra niżej.
- Sami nic nie róbmy. Ta bestia dysponuje mocą zbliżoną do mojej, a kto wie czy nie potrafi wykrzesać z siebie więcej. Poczekajmy co rozkaże Trener.
Długo nie czekali na odpowiedź przełożonego. Mieli jeszcze raz przejrzeć wszystko co się tu znajdowało. Ponadto nagrywać wnętrze pomieszczenia. Dziwny był fakt, że najwyraźniej przekaz trafi do większej ilości osób. Czy ta misja była aż tak ważna? Może po drugiej stronie zasiada sam Król? Nie zwlekając, ponownie udał się na niższe piętro. Z zabraniem przenośnej pamięci z komputerów nie powinno być problemów. Postanowił zacząć właśnie od tego. Lecz najpierw poszukał na holo-komputerze funkcji przekazu video i odpalił. Stresując się nieco faktem, iż jego poczynaniom przypatrują się inni, wyżej postawieni Saiyan’ie, podszedł do pierwszej machiny i zaczął zdejmować obudowę. Nie minęła minuta, a jego łupem padła pamięć komputera. To samo zrobił ze wszystkimi innymi, znajdującymi się w tym pomieszczeniu. Teraz pora na resztę. Trzymając kamerę na wysokości twarzy zaglądał w każdy kąt. Od czasu do czasu pojawiały się komunikaty „w prawo”, „niżej”, „zobacz co jest za tą szafką” i inne. Trener nie żartował, musiał przeczesać laboratorium wzdłuż i wszerz. Zebrał następną kolekcję różnorakich medycznych urządzeń, które musiał przeoczyć za pierwszym razem. Raz zdarzyło się, że gdyby nie wiadomość od przełożonego, to nie zauważyłby strzykawki oblepionej jakąś dziwną, kleistą mazią. Mało było fantów, które nosiły by na sobie tak wyraźne ślady przeprowadzanych tu eksperymentów. Przez cały czas trwania tego przeglądu monitorował to, co działo się kilka metrów niżej, oraz kilka wyżej. Opasłe cielsko znajdujące się pod nim nadal pogrążone było w głębokim śnie. Jeżeli chodzi o istotę, którą wyczuł przed wejściem, to nieznacznie przybliżyła się do Bazy w której się znajdowali. Dokładny obchód tego piętra zajął mu dobre pół godziny. Stanął na środku pomieszczenia. To chyba wszystko, nic więcej nie znajdzie. Już miał zamiar coś na ten temat powiedzieć, gdy nagle lampy zamigotały, po czym zgasły, pogrążając go w ciemności.
- Cholera – szepnął pod nosem.
Wyłączył tryb nagrywania i po omacku doszedł do schodów. Z tego co pamiętał, przed wejściem znajdowała się niewielka skrzyneczka. Być może z jej pomocą uda się ponownie zapalić światło. Wszedł piętro wyżej. Słyszał odbijające się echem kroki Altair’a.
- Idę na górę, spróbuję coś zrobić z tym światłem.
Ponownie przeszedł się korytarzem z kwaterami, po czym przekroczył próg wejścia i stanął w śniegu. Oślepił go blask słońca, jego oczy przyzwyczaiły się do panującego półmroku. Szybko udał się do skrzyneczki i zaczął przy niej kombinować.
- To by wiele wyjaśniało. Może Vegeta zrobi z tego pożytek, a Ty otrzymasz specjalne odznaczenie?
Wyszczerzył zęby i wrócił do swoich obowiązków. Po napisaniu raportu rozejrzał się po Sali. Czarnowłosy kończył pisać swoją notkę. Wyłączył urządzenie i podszedł do niego, pytając co zrobią ze stworem śpiącym 2 piętra niżej.
- Sami nic nie róbmy. Ta bestia dysponuje mocą zbliżoną do mojej, a kto wie czy nie potrafi wykrzesać z siebie więcej. Poczekajmy co rozkaże Trener.
Długo nie czekali na odpowiedź przełożonego. Mieli jeszcze raz przejrzeć wszystko co się tu znajdowało. Ponadto nagrywać wnętrze pomieszczenia. Dziwny był fakt, że najwyraźniej przekaz trafi do większej ilości osób. Czy ta misja była aż tak ważna? Może po drugiej stronie zasiada sam Król? Nie zwlekając, ponownie udał się na niższe piętro. Z zabraniem przenośnej pamięci z komputerów nie powinno być problemów. Postanowił zacząć właśnie od tego. Lecz najpierw poszukał na holo-komputerze funkcji przekazu video i odpalił. Stresując się nieco faktem, iż jego poczynaniom przypatrują się inni, wyżej postawieni Saiyan’ie, podszedł do pierwszej machiny i zaczął zdejmować obudowę. Nie minęła minuta, a jego łupem padła pamięć komputera. To samo zrobił ze wszystkimi innymi, znajdującymi się w tym pomieszczeniu. Teraz pora na resztę. Trzymając kamerę na wysokości twarzy zaglądał w każdy kąt. Od czasu do czasu pojawiały się komunikaty „w prawo”, „niżej”, „zobacz co jest za tą szafką” i inne. Trener nie żartował, musiał przeczesać laboratorium wzdłuż i wszerz. Zebrał następną kolekcję różnorakich medycznych urządzeń, które musiał przeoczyć za pierwszym razem. Raz zdarzyło się, że gdyby nie wiadomość od przełożonego, to nie zauważyłby strzykawki oblepionej jakąś dziwną, kleistą mazią. Mało było fantów, które nosiły by na sobie tak wyraźne ślady przeprowadzanych tu eksperymentów. Przez cały czas trwania tego przeglądu monitorował to, co działo się kilka metrów niżej, oraz kilka wyżej. Opasłe cielsko znajdujące się pod nim nadal pogrążone było w głębokim śnie. Jeżeli chodzi o istotę, którą wyczuł przed wejściem, to nieznacznie przybliżyła się do Bazy w której się znajdowali. Dokładny obchód tego piętra zajął mu dobre pół godziny. Stanął na środku pomieszczenia. To chyba wszystko, nic więcej nie znajdzie. Już miał zamiar coś na ten temat powiedzieć, gdy nagle lampy zamigotały, po czym zgasły, pogrążając go w ciemności.
- Cholera – szepnął pod nosem.
Wyłączył tryb nagrywania i po omacku doszedł do schodów. Z tego co pamiętał, przed wejściem znajdowała się niewielka skrzyneczka. Być może z jej pomocą uda się ponownie zapalić światło. Wszedł piętro wyżej. Słyszał odbijające się echem kroki Altair’a.
- Idę na górę, spróbuję coś zrobić z tym światłem.
Ponownie przeszedł się korytarzem z kwaterami, po czym przekroczył próg wejścia i stanął w śniegu. Oślepił go blask słońca, jego oczy przyzwyczaiły się do panującego półmroku. Szybko udał się do skrzyneczki i zaczął przy niej kombinować.
- GośćGość
Re: Iceberg
Sro Maj 08, 2013 11:10 pm
Czarnowłosy słysząc słowa Hazarda lekko się zdziwił i zaczął się drapać w głowę, patrząc ślepo w ścianę. Odznaczenie? Po co mu to potrzebne do szczęście.
-Po co mi odznaczenie? Nie przyda mi się w ogóle. Już lepsza byłaby jakaś technika szczerze mówiąc.
Widząc, jednakże jego uśmiech to i on się lekko rozpogodził i uśmiechnął. Słysząc jednakże o mocy stworka był lekko zaniepokojony. Altair na pewno nie da mu rady jeśli by się okazało, że by walczyli samotnie. Może być niebezpiecznie. Z resztą ciągle się czuje jak kula u nogi. Nic nie mogąc zrobić, ze swoją niską mocą. na szczęście nie jest kimś kto się poddaje, lub kogo to obchodzi. Misja to misja. A po za tym nie jest tutaj tak źle. W tym samym czasie dostali wiadomość z dalszą częścią rozkazów. Nic nowego się nie dowiedzieli, co najwyżej to, że mają całe to miejsce jeszcze raz przeszukać, ale tym razem będą obserwowani przez resztę. Trochę to dziwne, ale raczej nie wiele to zmienia, że będą widzieć co on robi. Najwidoczniej ta misja była bardzo ważna. Ciekawe czemu to właśnie im. Dwóm Nashi, tą misje powierzyli. Dziwne...może myśleli, że im się nie powiedzie? Kto wie. W każdym razie postanowił dłużej nie zwlekać, i wziął swój holo-komputer szukając na nim odpowiedniej opcji odnośnie przekazywania obrazu. W końcu udało mu się ją znaleźć, toteż to kliknął. Ciekawiło go to czy działa. Szybko dostał odpowiedź odnośnie tego by udał się prosto, a tak też zrobił. Co chwile kierowano go zupełnie gdzie indziej, ale co dziwne odnalazł tym sposobem wiele rzeczy które przeoczył poprzednio. Kolejny rozkaz, kolejna rzecz. Czyżby na pamięć znali to miejsce? Raz ledwo co zobaczył kolejną wiadomość odnośnie tego by się nie poślizgnął na krwi. Popatrzył pod swoje nogi...rzeczywiście. Jednakże ta krew już dawno zaschła. Należała pewnie do osoby torturowanej lub jakiegoś eksperymentu. Cholerni naukowcy. Łaził tak i łaził co jakiś czas natykając się na nowy przedmiot, aż w pewnej chwili całe światło zgasło.
-Co się dzieje...
Szepnął i włączył latarkę, nadal nagrywając. Słysząc słowa złotowłosego pokiwał głową na znak, że rozumie. Kazali mu się tym nie przejmować toteż dalej chodził i słuchał poleceń, ale też był gotowy na pomoc swojemu kompanowi jeśli zajdzie taka okazja. Tak czy siak scouter był w pełnej gotowości, na wypadek wykrycia zagrożenia, albo tego co się działo z jego znajomym. Miał nadzieję, że bestia na razie się nie zbudzi bo nie będzie zbyt ciekawie.
-Po co mi odznaczenie? Nie przyda mi się w ogóle. Już lepsza byłaby jakaś technika szczerze mówiąc.
Widząc, jednakże jego uśmiech to i on się lekko rozpogodził i uśmiechnął. Słysząc jednakże o mocy stworka był lekko zaniepokojony. Altair na pewno nie da mu rady jeśli by się okazało, że by walczyli samotnie. Może być niebezpiecznie. Z resztą ciągle się czuje jak kula u nogi. Nic nie mogąc zrobić, ze swoją niską mocą. na szczęście nie jest kimś kto się poddaje, lub kogo to obchodzi. Misja to misja. A po za tym nie jest tutaj tak źle. W tym samym czasie dostali wiadomość z dalszą częścią rozkazów. Nic nowego się nie dowiedzieli, co najwyżej to, że mają całe to miejsce jeszcze raz przeszukać, ale tym razem będą obserwowani przez resztę. Trochę to dziwne, ale raczej nie wiele to zmienia, że będą widzieć co on robi. Najwidoczniej ta misja była bardzo ważna. Ciekawe czemu to właśnie im. Dwóm Nashi, tą misje powierzyli. Dziwne...może myśleli, że im się nie powiedzie? Kto wie. W każdym razie postanowił dłużej nie zwlekać, i wziął swój holo-komputer szukając na nim odpowiedniej opcji odnośnie przekazywania obrazu. W końcu udało mu się ją znaleźć, toteż to kliknął. Ciekawiło go to czy działa. Szybko dostał odpowiedź odnośnie tego by udał się prosto, a tak też zrobił. Co chwile kierowano go zupełnie gdzie indziej, ale co dziwne odnalazł tym sposobem wiele rzeczy które przeoczył poprzednio. Kolejny rozkaz, kolejna rzecz. Czyżby na pamięć znali to miejsce? Raz ledwo co zobaczył kolejną wiadomość odnośnie tego by się nie poślizgnął na krwi. Popatrzył pod swoje nogi...rzeczywiście. Jednakże ta krew już dawno zaschła. Należała pewnie do osoby torturowanej lub jakiegoś eksperymentu. Cholerni naukowcy. Łaził tak i łaził co jakiś czas natykając się na nowy przedmiot, aż w pewnej chwili całe światło zgasło.
-Co się dzieje...
Szepnął i włączył latarkę, nadal nagrywając. Słysząc słowa złotowłosego pokiwał głową na znak, że rozumie. Kazali mu się tym nie przejmować toteż dalej chodził i słuchał poleceń, ale też był gotowy na pomoc swojemu kompanowi jeśli zajdzie taka okazja. Tak czy siak scouter był w pełnej gotowości, na wypadek wykrycia zagrożenia, albo tego co się działo z jego znajomym. Miał nadzieję, że bestia na razie się nie zbudzi bo nie będzie zbyt ciekawie.
Re: Iceberg
Czw Maj 09, 2013 8:38 pm
Wystarczyła krótka chwila, kiedy to Hazard grzebał w maszynie próbując uruchomić generator. W powietrzu zaczęło krążyć wielkie ptaszysko o niebieskich piórach. To musiała być bestia, o której wspominała Tanana. Nawet można było w niej dostrzec kilka cech podobnych do humanoidów. Ptak krążył nad budynkiem laboratorium matacząc koła i przypatrując się Hazardowi. Biorąc go zapewne za przekąskę.
W międzyczasie na holokomputerach pojawił się komunikat.
Rozkaz oznaczał też ziajecie się lokatorem trzeciego pietra. W sytuacji ataku także i z zewnątrz laboratorium sytuacja zaczęła się komplikować.
OOC:
Atakujecie go oboje lub tylko Haz, jak tam chcecie. Gracie kośćmi.
Statystyki
PL 15 076
HP – 4080
KI – 3675
Siła - 550
Szybkość –544
Wytrzymałość - 544
Energia –490
Kiedy wypadnie technika strzelają z pyska promieniem za 300dmg; koszt: 400KI
W międzyczasie na holokomputerach pojawił się komunikat.
Kiedy wszystko zbierzecie zniszczyć pomieszczenia doszczętnie i wracajcie na Vegetę. Koniec misji.
Rozkaz oznaczał też ziajecie się lokatorem trzeciego pietra. W sytuacji ataku także i z zewnątrz laboratorium sytuacja zaczęła się komplikować.
OOC:
Atakujecie go oboje lub tylko Haz, jak tam chcecie. Gracie kośćmi.
Statystyki
PL 15 076
HP – 4080
KI – 3675
Siła - 550
Szybkość –544
Wytrzymałość - 544
Energia –490
Kiedy wypadnie technika strzelają z pyska promieniem za 300dmg; koszt: 400KI
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Iceberg
Czw Maj 09, 2013 11:04 pm
Zupełnie nie ogarniam skrzyneczki. Masa przycisków, połączeń i innych tego typu rzeczy. Nałożył scouter na ucho i nawiązał kontakt z Altair'em:
- Daj znać jak zapali się u Ciebie światło.
Kombinował przy tym ustrojstwie, nasłuchując wieści z laboratorium. W końcu, po upływie kilku minut, skrzynka zabrzęczała, a czarnowłosy potwierdził że udało się naprawić oświetlenie. Zadowolony z siebie złotowłosy wstał i wytarł okurzone dłonie w spodnie uniformu. W sumie on swoją pracę w laboratorium zakończył, ale zejdzie na dół. Podszedł do wejścia, sięgał już po klamkę, gdy nagle przez jego głowę przeszedł impuls. Obejrzał się gwałtownie za siebie. Ktoś lub coś zbliżało się do bazy z zawrotną szybkością. Posiadasz 15 000 tysięcy jednostek, którego wyczuł już wcześniej. Długo się nie zastanawiając, wzbił się w powietrze by wyjść mu na spotkanie. Nareszcie, to na co czekał. Bestie spotka kara za zmasakrowanie Wioski Lasu. Zastanawiał się ilu jeszcze zniszczeń dokonał nim się tu pojawił. Na niebie dało się już zobaczyć niewielki punkcik, potwór był blisko. Jeszcze chwila i jego sylwetka była doskonale widoczna. Duże, niebieskawe ptaszysko. Bez dwóch zdań, to musi być Lodowy Potwór. Mimo swego wyglądu, miał w sobie coś z człowieka. Haz jeszcze raz nawiązał łączność ze swoim towarzyszem, po czym rzekł:
- Alt jak długo zajmie Ci jeszcze badanie laboratorium? Mamy towarzystwo, jak tylko skończysz to wychodź na zewnątrz. Na biurku przy schodach leży mój holo-komputer, zajmij się nim. Bez odbioru.
Zdjął scouter, wyłączył go i schował. Nie będzie mu potrzebny, a mógłby go zniszczyć podnosząc swą moc, co właśnie zamierzał zrobić. Zacisnął pięści, napiął mięśnie i gwałtownie zaczął podnosić poziom swych jednostek. Wojownika spowiła złota aura. Zatrzymał się na doskonale znanym sobie poziomie, trochę ponad 22 500. Tyle spokojnie wystarczy, chociaż możliwe że przeciwnik ukrywa swój potencjał.
- Szybko z Tobą skończę - mruknął, zaciskając zęby.
Wystrzelił jak z procy. Aż po kolano "wszedł" w brzuch przeciwnika, posyłając go na pobliskie skały. Gdy ten zbierał się na nogi, zaczajony za nim złotowłosy wyprowadził kolejny atak, podcinając mu nogi, a kolejnym kopniakiem wysyłając w stronę nieba, gdzie zalał go kaskadą ciosów. Złość, którą odczuł wczoraj w domku Tanany powróciła. Miał ochotę zmasakrować tego potwora, odpłacając mu za całe zło które wyrządził. Każde pojedyncze uderzenie zadawał jakby w imieniu jego ofiar. Miał dziwną ochotę poznęcania się nad nim, by choć trochę odczuł to, przez co przeszli mieszkańcy Wioski Lasu. Musiał się jednak powstrzymać. Z takimi jak on nigdy nie wiadomo, najlepiej się nie bawić i skończyć jak najszybciej.
OCC:
Potężny - 1641 dmg.
Alt, kulaj kośćmi jeśli możesz
- Daj znać jak zapali się u Ciebie światło.
Kombinował przy tym ustrojstwie, nasłuchując wieści z laboratorium. W końcu, po upływie kilku minut, skrzynka zabrzęczała, a czarnowłosy potwierdził że udało się naprawić oświetlenie. Zadowolony z siebie złotowłosy wstał i wytarł okurzone dłonie w spodnie uniformu. W sumie on swoją pracę w laboratorium zakończył, ale zejdzie na dół. Podszedł do wejścia, sięgał już po klamkę, gdy nagle przez jego głowę przeszedł impuls. Obejrzał się gwałtownie za siebie. Ktoś lub coś zbliżało się do bazy z zawrotną szybkością. Posiadasz 15 000 tysięcy jednostek, którego wyczuł już wcześniej. Długo się nie zastanawiając, wzbił się w powietrze by wyjść mu na spotkanie. Nareszcie, to na co czekał. Bestie spotka kara za zmasakrowanie Wioski Lasu. Zastanawiał się ilu jeszcze zniszczeń dokonał nim się tu pojawił. Na niebie dało się już zobaczyć niewielki punkcik, potwór był blisko. Jeszcze chwila i jego sylwetka była doskonale widoczna. Duże, niebieskawe ptaszysko. Bez dwóch zdań, to musi być Lodowy Potwór. Mimo swego wyglądu, miał w sobie coś z człowieka. Haz jeszcze raz nawiązał łączność ze swoim towarzyszem, po czym rzekł:
- Alt jak długo zajmie Ci jeszcze badanie laboratorium? Mamy towarzystwo, jak tylko skończysz to wychodź na zewnątrz. Na biurku przy schodach leży mój holo-komputer, zajmij się nim. Bez odbioru.
Zdjął scouter, wyłączył go i schował. Nie będzie mu potrzebny, a mógłby go zniszczyć podnosząc swą moc, co właśnie zamierzał zrobić. Zacisnął pięści, napiął mięśnie i gwałtownie zaczął podnosić poziom swych jednostek. Wojownika spowiła złota aura. Zatrzymał się na doskonale znanym sobie poziomie, trochę ponad 22 500. Tyle spokojnie wystarczy, chociaż możliwe że przeciwnik ukrywa swój potencjał.
- Szybko z Tobą skończę - mruknął, zaciskając zęby.
Wystrzelił jak z procy. Aż po kolano "wszedł" w brzuch przeciwnika, posyłając go na pobliskie skały. Gdy ten zbierał się na nogi, zaczajony za nim złotowłosy wyprowadził kolejny atak, podcinając mu nogi, a kolejnym kopniakiem wysyłając w stronę nieba, gdzie zalał go kaskadą ciosów. Złość, którą odczuł wczoraj w domku Tanany powróciła. Miał ochotę zmasakrować tego potwora, odpłacając mu za całe zło które wyrządził. Każde pojedyncze uderzenie zadawał jakby w imieniu jego ofiar. Miał dziwną ochotę poznęcania się nad nim, by choć trochę odczuł to, przez co przeszli mieszkańcy Wioski Lasu. Musiał się jednak powstrzymać. Z takimi jak on nigdy nie wiadomo, najlepiej się nie bawić i skończyć jak najszybciej.
OCC:
Potężny - 1641 dmg.
Alt, kulaj kośćmi jeśli możesz
- GośćGość
Re: Iceberg
Czw Maj 09, 2013 11:32 pm
Saiyan-jin jeszcze przez spory okres czasu łaził bez celu nie mając nic wielkiego do roboty. Od czasu do czasu był co najwyżej dalej kierowany przez resztę co go zaczęło powoli nudzić. Gdy odebrał wiadomość od Hazarda odpowiedział mu.
-Spoko. Jak na razie latarka mi pomaga.
W końcu po paru minutach przyszła wiadomość na jego holo-komputer, że mają zniszczyć całe to miejsce a potem mają wrócić na Vegete. To był koniec misji. Ponownie wszystko miało się skończyć walką z potworami i wielkim wybuchem. W końcu tego ostatniego stwora też muszą zabić.
-Deja vu.
Gdy tylko oświetlenie wróciło postanowił te wieści przekazać złotowłosemu.
-Dobra, wracaj. Światło wróciło.
W końcu też udało mu się zabezpieczyć ostatnią rzecz, a wszystkie pozostałe pochował do kapsuły i ponownie ją zmniejszył do postaci kapsułki. Wyłączył przekaz, zważywszy na to, że nie jest już mu to potrzebne. Gdy tylko otrzymał wiadomość odnośnie tego, że mają towarzystwo mimowolnie zacisnął pięści.
-A więc pora się pozbyć tego potwora.
Wyłączył scouter by ten mu przypadkiem nie wybuchł podczas walki zabrał holo-komputer Hazarda chowając go i ruszył biegiem do towarzysza, przedzierając się na górę jak tylko szybko mógł. Nie miał pojęcia ile mu to zabrało ale w końcu dotarł na miejsce. Jego oczom ukazał się złotowłosy kompan walczący z jakimś lodowym ptaszyskiem. Chociaż wyglądał jak wyglądał to miał w sobie coś z humanoida. Nie miał pojęcia ile to coś ma mocy, ale na pewno było silne. Silniejsze od niego samego i to paro krotnie. Chociaż sam mężczyzna by sobie poradził to jednakże czarnowłosy także chce mieć w tym swój udział. Zemszczą się na tym ptaszysku za wymordowanie i całkowite unicestwienie wioski lasu. Złotooki szybko na niego ruszył zasadzając mu kolankiem niezłego kopa w brzuch, przez co ten rąbnął o pobliskie ściany, a następnie w mgnieniu oka posłał go ponownym atakiem w niebo, zadając mu mase niewidocznych ciosów. Gdy tylko Bestia zdołała jako tako być wolna to Altair demonicznie się uśmiechnął i w jednej chwili odpalił swoją Czarną Aurę zwiększając nieznacznie moc.
-Teraz moja kolej.
Odbił się z dwóch nóg i poleciał z ogromną prędkością na przeciwnika wbijając się pięścią w jego brzuch i tym samym posyłając go do góry. Na tym nie poprzestał i w jednej chwili zrobił obrót w powietrzu i tym razem kopem posyłał go do góry, wciąż podbijając coraz to nowszymi kopnięciami i poprawiając atakiem za pomocą pięści, aż w pewnym momencie to zakończył i znajdując się tuż nad jego łbem posłał go potężnym ciosem nogą w dół wbijając go przy okazji w jakąś skałę. To będzie trudny przeciwnik, ale nie zamierza tak łatwo się poddać.
OOC:
Czarna Aura = 80 KI
Atak Potężny = 435 DMG
-Spoko. Jak na razie latarka mi pomaga.
W końcu po paru minutach przyszła wiadomość na jego holo-komputer, że mają zniszczyć całe to miejsce a potem mają wrócić na Vegete. To był koniec misji. Ponownie wszystko miało się skończyć walką z potworami i wielkim wybuchem. W końcu tego ostatniego stwora też muszą zabić.
-Deja vu.
Gdy tylko oświetlenie wróciło postanowił te wieści przekazać złotowłosemu.
-Dobra, wracaj. Światło wróciło.
W końcu też udało mu się zabezpieczyć ostatnią rzecz, a wszystkie pozostałe pochował do kapsuły i ponownie ją zmniejszył do postaci kapsułki. Wyłączył przekaz, zważywszy na to, że nie jest już mu to potrzebne. Gdy tylko otrzymał wiadomość odnośnie tego, że mają towarzystwo mimowolnie zacisnął pięści.
-A więc pora się pozbyć tego potwora.
Wyłączył scouter by ten mu przypadkiem nie wybuchł podczas walki zabrał holo-komputer Hazarda chowając go i ruszył biegiem do towarzysza, przedzierając się na górę jak tylko szybko mógł. Nie miał pojęcia ile mu to zabrało ale w końcu dotarł na miejsce. Jego oczom ukazał się złotowłosy kompan walczący z jakimś lodowym ptaszyskiem. Chociaż wyglądał jak wyglądał to miał w sobie coś z humanoida. Nie miał pojęcia ile to coś ma mocy, ale na pewno było silne. Silniejsze od niego samego i to paro krotnie. Chociaż sam mężczyzna by sobie poradził to jednakże czarnowłosy także chce mieć w tym swój udział. Zemszczą się na tym ptaszysku za wymordowanie i całkowite unicestwienie wioski lasu. Złotooki szybko na niego ruszył zasadzając mu kolankiem niezłego kopa w brzuch, przez co ten rąbnął o pobliskie ściany, a następnie w mgnieniu oka posłał go ponownym atakiem w niebo, zadając mu mase niewidocznych ciosów. Gdy tylko Bestia zdołała jako tako być wolna to Altair demonicznie się uśmiechnął i w jednej chwili odpalił swoją Czarną Aurę zwiększając nieznacznie moc.
-Teraz moja kolej.
Odbił się z dwóch nóg i poleciał z ogromną prędkością na przeciwnika wbijając się pięścią w jego brzuch i tym samym posyłając go do góry. Na tym nie poprzestał i w jednej chwili zrobił obrót w powietrzu i tym razem kopem posyłał go do góry, wciąż podbijając coraz to nowszymi kopnięciami i poprawiając atakiem za pomocą pięści, aż w pewnym momencie to zakończył i znajdując się tuż nad jego łbem posłał go potężnym ciosem nogą w dół wbijając go przy okazji w jakąś skałę. To będzie trudny przeciwnik, ale nie zamierza tak łatwo się poddać.
OOC:
Czarna Aura = 80 KI
Atak Potężny = 435 DMG
Re: Iceberg
Czw Maj 09, 2013 11:32 pm
The member 'Altair Drake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Iceberg
Pią Maj 10, 2013 12:08 pm
Długo nie czekał na Altair'a. Czarnowłosy pojawił się zaraz po jego ataku. Nie zwlekając, rzucił się na Lodowego Ptaka, lecz ten zdołał zablokować jego cios. Odskoczyli od siebie, potwór zatrzymał się pomiędzy dwójką Saiyan. Obserwował ich uważnie, najwyraźniej zastanawiając się którego zaatakować.
- No dawaj - szeptał złotowłosy - na co czekasz, pokaż co potrafisz.
Jego życzenie się spełniło, przeciwnik ruszył na niego z impetem, przygotowując się do ataku. Haz był jednak na to przygotowany. Skumulował w sobie Ki, a gdy rywal był dostatecznie blisko, wypchnął ją przed siebie. Ptaszysko zostało odrzucone do tyłu potężnym pchnięciem. Idealna okazja by zaatakować, ma bardzo ograniczone pole manewru. Ogoniasty uśmiechnął się pod nosem. Oto nadarzyła się okazja by wypróbować nową technikę. W ułamku sekundy w jego dłoni pojawiły się dwa Ki Blasty. Posłał je przed siebie, a za nimi kilkadziesiąt kolejnych.
- Żryj to! Haaaaa!
Lodowy Ptak został zbombardowany pokaźną serią pocisków, wyprowadzanych z prędkością karabinu maszynowego. Wokół niego pojawiła się chmara dymu, a on sam spychany był coraz niżej. W końcu uderzył o ziemię, a Haz jeszcze przez chwilę kontynuował atak. Dostał lekkiej zadyszki, wcześniej nie atakował z takim zacięciem. Jeszcze nie skończył z potworem, ale znacząco go osłabił. Ta walka nie będzie taka ciężka, jak się spodziewał.
OCC:
No to po każdym kulaniu będę podliczał. Alt'a potężny zablokowany, mój doszedł - 4080 - 1641 = 2439 HP.
Renzoku Energy Dan - 1323 dmg.
Dla mnie - Minus 110 Ki za Kiaiho, oraz minus 1429 za RED = razem 1539.
- No dawaj - szeptał złotowłosy - na co czekasz, pokaż co potrafisz.
Jego życzenie się spełniło, przeciwnik ruszył na niego z impetem, przygotowując się do ataku. Haz był jednak na to przygotowany. Skumulował w sobie Ki, a gdy rywal był dostatecznie blisko, wypchnął ją przed siebie. Ptaszysko zostało odrzucone do tyłu potężnym pchnięciem. Idealna okazja by zaatakować, ma bardzo ograniczone pole manewru. Ogoniasty uśmiechnął się pod nosem. Oto nadarzyła się okazja by wypróbować nową technikę. W ułamku sekundy w jego dłoni pojawiły się dwa Ki Blasty. Posłał je przed siebie, a za nimi kilkadziesiąt kolejnych.
- Żryj to! Haaaaa!
Lodowy Ptak został zbombardowany pokaźną serią pocisków, wyprowadzanych z prędkością karabinu maszynowego. Wokół niego pojawiła się chmara dymu, a on sam spychany był coraz niżej. W końcu uderzył o ziemię, a Haz jeszcze przez chwilę kontynuował atak. Dostał lekkiej zadyszki, wcześniej nie atakował z takim zacięciem. Jeszcze nie skończył z potworem, ale znacząco go osłabił. Ta walka nie będzie taka ciężka, jak się spodziewał.
OCC:
No to po każdym kulaniu będę podliczał. Alt'a potężny zablokowany, mój doszedł - 4080 - 1641 = 2439 HP.
Renzoku Energy Dan - 1323 dmg.
Dla mnie - Minus 110 Ki za Kiaiho, oraz minus 1429 za RED = razem 1539.
- GośćGość
Re: Iceberg
Pią Maj 10, 2013 4:28 pm
Krwistooki nie spodziewał się takiej obrony od tego ptaszyska. Gdy tylko Altair chciał go zaatakować ten po prostu zasłonił się własnym skrzydłem, odbijając saiyana dalej. Ten na szczęście daleko nie poleciał i po prostu odbił się od wroga, znajdując się trochę dalej niż on wciąż będąc wysoko w powietrzu.
"-Cóż, Hazard sobie z nim doskonale radzi...czemu czuję, że ta bestia jest silniejsza niż na to wygląda? Ale może się mylę. Prawdziwym problemem będzie ten stwór z dołu."
Rozmyślał Altair, przy okazji jego złotowłosy kompan prowokował ptaka do ataku na niego. I tak też się stało. Lodowy przeciwnik pikował z dużą szybkością na niego, ale gdy był wystarczająco blisko to został po prostu odrzucony przez niewidzialną masę powietrza. Ptak odleciał do tyłu i chyba nie zdąży uniknąć nadchodzącego ataku. Tak jak myślał złotooki miał coś specjalnego i w jednej chwili trzymała w obu rękach dwa ki blasty, a następnie z ogromną szybkością wystrzelił je w kierunku przeciwnika. Masa szybkich pocisków z prędkością burzy uderzała w lodowego wroga. Nie miał szans uniknąć tego bombardowania, na dodatek z ogromną mocą uderzył w ziemie. Altair pokiwał głową, bo doskonale znał ten atak.
-Renzoku.
Wypowiedział nazwę techniki którą to poznał już wcześniej. Tak czy siak przyszła jego kolej. Poleciał z wielką prędkością do góry, a następnie zatrzymał się jak najwyżej tylko mógł i zapikował z szybkością błyskawicy w stronę wroga, wbijając się pięścią w jego brzuch i miażdżąc mu chyba żebra, czy cokolwiek co tam miał, a następnie poprawił kopnięciem w dziób i odskoczeniem dalej, uważając na jego niebezpieczne skrzydła. Czyżby ta walka się zbliżała do końca? Tak czy siak musi mieć się na baczności. Nie mogą zawieść, gdy są tak blisko zwycięstwa.
OOC:
Czarna Aura = 80 KI
Atak Podstawowy = 220 DMG
"-Cóż, Hazard sobie z nim doskonale radzi...czemu czuję, że ta bestia jest silniejsza niż na to wygląda? Ale może się mylę. Prawdziwym problemem będzie ten stwór z dołu."
Rozmyślał Altair, przy okazji jego złotowłosy kompan prowokował ptaka do ataku na niego. I tak też się stało. Lodowy przeciwnik pikował z dużą szybkością na niego, ale gdy był wystarczająco blisko to został po prostu odrzucony przez niewidzialną masę powietrza. Ptak odleciał do tyłu i chyba nie zdąży uniknąć nadchodzącego ataku. Tak jak myślał złotooki miał coś specjalnego i w jednej chwili trzymała w obu rękach dwa ki blasty, a następnie z ogromną szybkością wystrzelił je w kierunku przeciwnika. Masa szybkich pocisków z prędkością burzy uderzała w lodowego wroga. Nie miał szans uniknąć tego bombardowania, na dodatek z ogromną mocą uderzył w ziemie. Altair pokiwał głową, bo doskonale znał ten atak.
-Renzoku.
Wypowiedział nazwę techniki którą to poznał już wcześniej. Tak czy siak przyszła jego kolej. Poleciał z wielką prędkością do góry, a następnie zatrzymał się jak najwyżej tylko mógł i zapikował z szybkością błyskawicy w stronę wroga, wbijając się pięścią w jego brzuch i miażdżąc mu chyba żebra, czy cokolwiek co tam miał, a następnie poprawił kopnięciem w dziób i odskoczeniem dalej, uważając na jego niebezpieczne skrzydła. Czyżby ta walka się zbliżała do końca? Tak czy siak musi mieć się na baczności. Nie mogą zawieść, gdy są tak blisko zwycięstwa.
OOC:
Czarna Aura = 80 KI
Atak Podstawowy = 220 DMG
Re: Iceberg
Pią Maj 10, 2013 4:28 pm
The member 'Altair Drake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Iceberg
Sob Maj 11, 2013 6:51 pm
Bestia stawiała opór, ale pokonanie jej było tylko kwestią czasu. O dziwo znów udało się jej uniknąć ciosu Altair'a, chłopak miał pecha. Złotowłosy wpatrywał się w ptaszysko, które po raz kolejny obrało sobie go za cel. Potężne skrzydło świsnęło mu obok twarzy, bez problemu uniknął ataku.
- No to co, zabawimy się trochę - zawołał, po czym skoncentrował się na przeciwniku.
Po paru sekundach ptaszysko latało na wszystkie strony, będąc kierowane przez Haz'a. Za pomocą telekinezy zmuszał jego cielsko do uderzania o kolejne pagórki. Robił to z mściwą satysfakcją, tak jak obiecał, nie zamierzał pokonać go tak po prostu. Niech zapłaci za każdą osobę, którą pozbawił życia.
- Altair skończyłeś już swoją robotę w laboratorium? - spytał nie odrywając wzroku od przeciwnika - jakieś dalsze rozkazy od Trenera?
Wystarczyła chwila dekoncentracji i Lodowy Ptak podjął próbę wyswobodzenia się. Prawie mu to wyszło, lecz Saiyan w porę opanował sytuację. Za ten wybryk czekała go dodatkowa seria "przypadkowych" spotkań z twardymi skałami. Chyba trochę przesadzał, złość powodowała że był brutalny.
- Wystarczy - rzekł po minucie.
Poobijane ciało rywala wylądowało z hukiem na ziemi. Z daleka ciężko było określić czy żyje. Haz ze swoją umiejętnością Ki Feeling był w stanie zwyczajnie to wyczuć.
- Ledwo dycha - zawołał do czarnowłosego - masz ochotę go wykończyć?
Nie chodziło o to, że nie chciał sam go dobić. To nie był godny przeciwnik i jakoś stracił nim zainteresowanie. A tak Alt będzie miał w tym swój udział.
OCC:
HP Ptaka - 2439 - 1323 (za RED) = 1116.
Teraz 1115 dmg za telekinezę i zostaje mu 1 HP.
Ja robię unik. Minus 490 Ki za użycie telekinezy.
- No to co, zabawimy się trochę - zawołał, po czym skoncentrował się na przeciwniku.
Po paru sekundach ptaszysko latało na wszystkie strony, będąc kierowane przez Haz'a. Za pomocą telekinezy zmuszał jego cielsko do uderzania o kolejne pagórki. Robił to z mściwą satysfakcją, tak jak obiecał, nie zamierzał pokonać go tak po prostu. Niech zapłaci za każdą osobę, którą pozbawił życia.
- Altair skończyłeś już swoją robotę w laboratorium? - spytał nie odrywając wzroku od przeciwnika - jakieś dalsze rozkazy od Trenera?
Wystarczyła chwila dekoncentracji i Lodowy Ptak podjął próbę wyswobodzenia się. Prawie mu to wyszło, lecz Saiyan w porę opanował sytuację. Za ten wybryk czekała go dodatkowa seria "przypadkowych" spotkań z twardymi skałami. Chyba trochę przesadzał, złość powodowała że był brutalny.
- Wystarczy - rzekł po minucie.
Poobijane ciało rywala wylądowało z hukiem na ziemi. Z daleka ciężko było określić czy żyje. Haz ze swoją umiejętnością Ki Feeling był w stanie zwyczajnie to wyczuć.
- Ledwo dycha - zawołał do czarnowłosego - masz ochotę go wykończyć?
Nie chodziło o to, że nie chciał sam go dobić. To nie był godny przeciwnik i jakoś stracił nim zainteresowanie. A tak Alt będzie miał w tym swój udział.
OCC:
HP Ptaka - 2439 - 1323 (za RED) = 1116.
Teraz 1115 dmg za telekinezę i zostaje mu 1 HP.
Ja robię unik. Minus 490 Ki za użycie telekinezy.
- GośćGość
Re: Iceberg
Sob Maj 11, 2013 7:14 pm
Gdy tylko czarnowłosy myślał, że jego atak się powiedzie, to lodowy ptak po prostu uniknął jego ataku nurkując w powietrzu. Miał niebywałego pecha. Z resztą stwór nawet nie uznawał go za dogodnego rywala i poleciał tylko w stronę złotowłosego. Ten nawet nie musiał zbyt wiele robić i chyba od niechcenia uniknął ataku skrzydłem które to też mu świsnęło tuż obok twarzy. Hazardowi ta walka sprawiała przyjemność...albo traktował ją jako zabawę a nie jako prawdziwą walkę. Skoncentrował się na ptaszku używając zapewne telekinezy i obijał ich przeciwnika po wszelkich skałach czy pagórkach. Wyglądało to trochę zabawnie, gdy latał we wszystkie strony nie używając nawet skrzydeł, a sam złotowłosy bawił się we władce marionetek. W każdym razie chyba mścił się tak jak to obiecał poprzednio. Cóż nie dziwił mu się, ale ta walka była już nudna, chociaż sam wróg był bardzo niebezpieczny dla Altaira to jednak dla Hazarda nie sprawiał on problemów. Prawie ich wrogowi udało się wydostać, gdy saiyan się pytał o dalsze rozkazy, ale szybko go naprostował i ponownie obijał o głazy. On na samo pytanie odpowiedział tylko krótkie.
-Niedługo się dowiesz.
Bo i tak miał mu oddać jego holo-komputer. Jego kompan chyba skończył swoją zabawę i rzucił rywala gdzieś dalej. Sam przeciwnik ledwo dychał, ale i ponownie planował coś zrobić. Popatrzył się z rządzą mordu na czarnowłosego wojownika i szybko podleciał do góry. Altair nie miał zamiaru mu pozwolić zrobić tego co planował. Lodowy Ptak otworzył swój dziób w której zbierała się ogromna ilość energii. Była kilkukrotnie silniejsza niż najpotężniejsza technika czerwonookiego. Wojownik nie zamierzał mu pozwolić tego wystrzelić. Z ogromną szybkością leciał w górę w kierunku ptaka wyciągając pięść przed siebie. Znalazł się centralnie pod jego brzuchem i w ostatniej chwili przyśpieszył krzycząc.
-To koniec!
Krew trysnęła na powierzchnie planety i oblała Altaira. Chłopak przyśpieszając przebił stwora na wylot, a jego ciało głucho opadło na ziemię. Ta technika była niebezpieczna, lecz na szczęście stwór został powstrzymany. Gdy tylko saiyan wylądował to wyciągnął z za zbroi komputer Hazarda i mu go przekazał by sam przeczytał rozkazy. Następnie schylił się nad pokonanym rywalem i zabrał parę jego lodowych piór. Może zostawi sobie jedno z nich na pamiątkę, a resztę odda tej staruszce? Miał nadzieję, że wziął ich dostatecznie dużo.
-Możesz mi pomóc z jego pochowaniem?
Zapytał się swojego towarzysza i razem pod koniec pochowali ich główny cel. Altair popatrzył się w stronę bazy i ruszył do niej szybkim krokiem mówiąc jeszcze do złotowłosego.
-Jak dobrze wiesz, naszym głównym celem jest dokończenie naszej roboty i zniszczenie całej bazy, a więc musimy jakoś pozbyć się tego stwora z trzeciego piętra.
OOC:
Regeneracja 10% KI
-Niedługo się dowiesz.
Bo i tak miał mu oddać jego holo-komputer. Jego kompan chyba skończył swoją zabawę i rzucił rywala gdzieś dalej. Sam przeciwnik ledwo dychał, ale i ponownie planował coś zrobić. Popatrzył się z rządzą mordu na czarnowłosego wojownika i szybko podleciał do góry. Altair nie miał zamiaru mu pozwolić zrobić tego co planował. Lodowy Ptak otworzył swój dziób w której zbierała się ogromna ilość energii. Była kilkukrotnie silniejsza niż najpotężniejsza technika czerwonookiego. Wojownik nie zamierzał mu pozwolić tego wystrzelić. Z ogromną szybkością leciał w górę w kierunku ptaka wyciągając pięść przed siebie. Znalazł się centralnie pod jego brzuchem i w ostatniej chwili przyśpieszył krzycząc.
-To koniec!
Krew trysnęła na powierzchnie planety i oblała Altaira. Chłopak przyśpieszając przebił stwora na wylot, a jego ciało głucho opadło na ziemię. Ta technika była niebezpieczna, lecz na szczęście stwór został powstrzymany. Gdy tylko saiyan wylądował to wyciągnął z za zbroi komputer Hazarda i mu go przekazał by sam przeczytał rozkazy. Następnie schylił się nad pokonanym rywalem i zabrał parę jego lodowych piór. Może zostawi sobie jedno z nich na pamiątkę, a resztę odda tej staruszce? Miał nadzieję, że wziął ich dostatecznie dużo.
-Możesz mi pomóc z jego pochowaniem?
Zapytał się swojego towarzysza i razem pod koniec pochowali ich główny cel. Altair popatrzył się w stronę bazy i ruszył do niej szybkim krokiem mówiąc jeszcze do złotowłosego.
-Jak dobrze wiesz, naszym głównym celem jest dokończenie naszej roboty i zniszczenie całej bazy, a więc musimy jakoś pozbyć się tego stwora z trzeciego piętra.
OOC:
Regeneracja 10% KI
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Iceberg
Nie Maj 12, 2013 12:02 am
Altair nie miał problemów z wykończeniem bestii. Polała się krew, a truchło opadło na śnieg, zmieniając jego barwę na czerwień. Haz otrzymał swój holo-komputer z powrotem, Podczas gdy czarnowłosy wyrywał ptakowi pióra, on przeczytał ostatnie wiadomości. Spodziewał się rozkazu zniszczenia całej tej bazy, w końcu trzeba było zatrzeć ślady. Oderwał wzrok od monitora, wyłączył urządzenie i poszedł pomóc w pochowaniu Lodowego Ptaka. Za pomocą telekinezy wykopał duży, głęboki dół, w którym złożyli ciało. Następnie używając tej samej techniki zakopał wszystko, wygładzając powierzchnię "grobu".
- Ufff jednego mniej - rzekł - ale z tym czymś w laboratorium może być problem. Nie ma sensu bawić się w budzenie go na spokojnie. Zniszczymy bazę, a stwór sam wyrwie się z drzemki i do nas wyjdzie. Może przy okazji go zranimy.
Wyciągnął kapsułkę i uruchomił ją. Po chwili z kłębów dymu wyłonił się jego statek kosmiczny. Wnętrze urządzenia pełne było pozwijanych rulonów zżółkłego papieru, oraz różnego sprzętu umieszczonego w specjalnych woreczkach - wszystko co udało mu się wynieść z laboratorium. Podejrzewał że wnętrze pojazdu kosmicznego jego kompana wygląda podobnie. Ważne że zmieści się w fotelu. Schował do plecaka swój holo-komputer. Po chwili z powrotem schował małą kapsułkę.
- No dobra, czas na małe fajerwerki. Przyda się Nasza wspólna technika - uśmiechnął się do Altair'a, mając nadzieję, że ten załapie o co chodzi.
Zajął miejsce wysoko nad bazą, nieco bardziej po prawej stronie. Zaczął kumulować w dłoni energię, która przybrała żółty kolor. Kilkanaście metrów dalej to samo robił czerwonooki. Kiwnął głową na znak że jest gotów. Posłał pocisk w stronę budynku.
- Big Bang....!
OCC:
Ode mnie 1000 dmg. = minus 950 Ki
- Ufff jednego mniej - rzekł - ale z tym czymś w laboratorium może być problem. Nie ma sensu bawić się w budzenie go na spokojnie. Zniszczymy bazę, a stwór sam wyrwie się z drzemki i do nas wyjdzie. Może przy okazji go zranimy.
Wyciągnął kapsułkę i uruchomił ją. Po chwili z kłębów dymu wyłonił się jego statek kosmiczny. Wnętrze urządzenia pełne było pozwijanych rulonów zżółkłego papieru, oraz różnego sprzętu umieszczonego w specjalnych woreczkach - wszystko co udało mu się wynieść z laboratorium. Podejrzewał że wnętrze pojazdu kosmicznego jego kompana wygląda podobnie. Ważne że zmieści się w fotelu. Schował do plecaka swój holo-komputer. Po chwili z powrotem schował małą kapsułkę.
- No dobra, czas na małe fajerwerki. Przyda się Nasza wspólna technika - uśmiechnął się do Altair'a, mając nadzieję, że ten załapie o co chodzi.
Zajął miejsce wysoko nad bazą, nieco bardziej po prawej stronie. Zaczął kumulować w dłoni energię, która przybrała żółty kolor. Kilkanaście metrów dalej to samo robił czerwonooki. Kiwnął głową na znak że jest gotów. Posłał pocisk w stronę budynku.
- Big Bang....!
OCC:
Ode mnie 1000 dmg. = minus 950 Ki
- GośćGość
Re: Iceberg
Nie Maj 12, 2013 12:49 am
Czarnowłosy skinieniem głowy, podziękował za pomoc w pochowaniu ich głównego przeciwnika. Hazard zrobił to stosunkowo szybko używając potężnej telekinezy, która bądź co bądź, musiał przyznać, że była bardzo pomocną i przydatną techniką. I w walce i w reszcie czynności była strasznie pomocna a także ułatwiała życie. Gdy tylko wykopali mu grób, a ciało bestii zostało złożone a następnie zakopane mogli się zająć ich końcowym zadaniem jakim było całkowite zniszczenie laboratorium. Altair miał Deja Vu, miał nadzieję, że nie będzie tak jak wtedy, bo utracił tamtym razem towarzysza, a nie chciał, by ponownie to się stało. Słysząc jego słowa pokiwał głową na znak, że ma całkowitą rację.
-Dobry pomysł. Tak czy inaczej i tak musielibyśmy się go pozbyć, więc takie zakończenie będzie dobre.
Złotowłosy wyciągnął kapsułkę i rzucił ją na ziemie, tym samym pojawiła się jego kapsuła. Schował tam swój Holo-komputer i ponownie go zminimalizował. Wiele z tym nie zrobił. Całkiem podobnie jednak wyglądało jego wnętrze co w kapsule Altaira. Gdy tylko ten powiedział, że czas na ich wspólną technikę, to krwistooki uśmiechnął się. Doskonale wiedział co muszą zrobić. Uniósł się do góry zajmując miejsce nad bazą bardziej po lewej. Obaj zaczęli kumulować w dłoniach energię. Jego kula przybrała mroczny kolor, a jego kompana złoty. Musiał przyznać, że to nieźle wyglądało, jak dopełniające się przeciwieństwa. Zaczął się formować czarny pocisk energii gotowy do wystrzelenia. Widząc, że jego towarzysz jest gotów, dokończył za niego słowa ich wspólnej techniki.
-...Attack!
Obie kule nadleciały z różnych stron o przeciwnych kolorach uderzając z ogromną mocą w budynek. Rozległ się po okolicy wielki czarno-złoty wybuch rozwalając całkowicie budynek, nie zostawiając na nim nawet kamienia na kamieniu. Musieli poczekać jednakże aż opadnie kurz.
OOC:
Big Bang Attack = 405 DMG i 385 KI
-Dobry pomysł. Tak czy inaczej i tak musielibyśmy się go pozbyć, więc takie zakończenie będzie dobre.
Złotowłosy wyciągnął kapsułkę i rzucił ją na ziemie, tym samym pojawiła się jego kapsuła. Schował tam swój Holo-komputer i ponownie go zminimalizował. Wiele z tym nie zrobił. Całkiem podobnie jednak wyglądało jego wnętrze co w kapsule Altaira. Gdy tylko ten powiedział, że czas na ich wspólną technikę, to krwistooki uśmiechnął się. Doskonale wiedział co muszą zrobić. Uniósł się do góry zajmując miejsce nad bazą bardziej po lewej. Obaj zaczęli kumulować w dłoniach energię. Jego kula przybrała mroczny kolor, a jego kompana złoty. Musiał przyznać, że to nieźle wyglądało, jak dopełniające się przeciwieństwa. Zaczął się formować czarny pocisk energii gotowy do wystrzelenia. Widząc, że jego towarzysz jest gotów, dokończył za niego słowa ich wspólnej techniki.
-...Attack!
Obie kule nadleciały z różnych stron o przeciwnych kolorach uderzając z ogromną mocą w budynek. Rozległ się po okolicy wielki czarno-złoty wybuch rozwalając całkowicie budynek, nie zostawiając na nim nawet kamienia na kamieniu. Musieli poczekać jednakże aż opadnie kurz.
OOC:
Big Bang Attack = 405 DMG i 385 KI
Re: Iceberg
Pon Maj 13, 2013 8:50 pm
Zgodnie z przewidywaniami wojowników laboratorium zaczęło się zapadać. Atakując z zewnątrz będzie trudniej je zniszczyć ale atak w środku ich samych naraziłby na niebezpieczeństwo pogrzebania żywcem.
Tak jak przewidywali, wstrząsy zbudziły zahibernowaną bestie śpiącą i skuloną na najniższym poziomie. Głośny ryk rozdarł powietrze, gdy bestia zaczęła podnosić się na łapach. Budynek walił się dalej ale z jego szczątek wyłaniał się gigantycznych efekt eksperymentów. Olbrzymi pysk z długim rzędem zębów zwrócił się w stronę dwójki Saiyan. W oczach widać było tylko chęć mordu.
OOC:
Atakujecie go oboje lub tylko Haz, jak tam chcecie. Gracie kośćmi.
Statystyki
HP –15 000
KI –15 000
Siła - 850
Szybkość –450
Wytrzymałość - 1000
Energia –1000
Kiedy wypadnie technika strzelają z pyska promieniem za DMG=KI (max 60%KI); koszt: - 80%dmg
Jak będzie zbyt silny to się później pomartwimy
Tak jak przewidywali, wstrząsy zbudziły zahibernowaną bestie śpiącą i skuloną na najniższym poziomie. Głośny ryk rozdarł powietrze, gdy bestia zaczęła podnosić się na łapach. Budynek walił się dalej ale z jego szczątek wyłaniał się gigantycznych efekt eksperymentów. Olbrzymi pysk z długim rzędem zębów zwrócił się w stronę dwójki Saiyan. W oczach widać było tylko chęć mordu.
OOC:
Atakujecie go oboje lub tylko Haz, jak tam chcecie. Gracie kośćmi.
Statystyki
HP –15 000
KI –15 000
Siła - 850
Szybkość –450
Wytrzymałość - 1000
Energia –1000
Kiedy wypadnie technika strzelają z pyska promieniem za DMG=KI (max 60%KI); koszt: - 80%dmg
Jak będzie zbyt silny to się później pomartwimy
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Iceberg
Wto Maj 14, 2013 11:07 pm
Widok walącego się kilkupiętrowca był dość fajny, pierwszy raz miał okazję zaobserwować coś takiego. Ich wspólne Big Bang Attack miało dużą siłę rażenia, już po raz kolejny posłużyli się takim atakiem. Haz zamknął oczy i skupił swe zmysły na najniższym piętrze. Nie było siły by ktokolwiek przespał taką eksplozję. Długo nie musieli czekać. Potężny ryk zagłuszył odgłosy zawalającej się bazy. Na zewnątrz wychodziła właśnie okropna bestia. Większa chyba od rogatych stworów z którymi walczyli wcześniej. Zresztą przy tym czymś, tamte stworzenia wydawały się milusie. Okropne gadzisko, obdarzone zębiskami wielkości ciała złotowłosego, oraz jeszcze większymi pazurami. Ryknęło donośnie na ich widok. Po długim śnie jest zapewne głodny, a oto pojawiły się dwie małe przekąski. Haz wpatrywał się uważnie w potwora.
- Z tym nie będzie tak łatwo - zakomunikował kompanowi - dysponuje podobną mocą co ja.
Ilość jednostek nie mówiła jednak wszystkiego o jej posiadaczu. Na czym bazuje, czy jego atutem jest szybkość, a czy siła? Może posiada pokaźny zestaw technik? Zawsze woli poświęcić pierwsze minuty walki na sprawdzenie tego. Kątem oka spojrzał w dół. Baza Saiyan została doszczętnie zniszczona, wszystkie ślady prowadzonych w niej eksperymentów udało się zatrzeć. Poza dowodami które posiadali w kapsułach oczywiście. Misja wykonana, gdyby nie ten gad przed nimi, to mogliby już lecieć dalej. Tylko co potem? Lecą na Namek, czy ich celem będzie Vegeta? Trener wspominał coś o delikatnej misji na tej pierwszej planecie, ale może najpierw wrócą do niego i oddadzą mu materiały które zebrali? Pewnie to drugie. Trzeci ryk przerwał jego rozmyślania. Gadzina była wyraźnie zniecierpliwiona, albo rozdrażniona zbudzeniem jej ze snu. Jeśli zaraz się nie ruszą, to zapewne sama zaatakuje w celu skonsumowania ich. Ooo nie, na to nie pozwoli. Zacisnął mocniej pięści i przyjął pozycję do wyprowadzenia ataku. Na jego twarzy zagościł lekki uśmiech, jak zawsze gdy miał zacząć walczyć.
- Sprawdźmy co potrafisz - szepnął, po czym ruszył na przeciwnika.
Zgrabnie przeleciał między przednią parą kończyn, przy drugiej uniknął ogona wprawionego w ruch przez właściciela. Wzleciał wyżej i zapikował w dół, prosto na kark rywala. Potężny kopniak, sprawił, że gad uderzył pyskiem o ziemię, a jego "tył" wzniósł się do góry. Złotowłosy tylko na to czekał. Chwycił mocno za ogon i poderwał się o kilkanaście metrów wyżej.
- Cholera, ale ciężki - rzekł przez zęby.
Trudno było również zakręcił cielskiem wokół siebie, jednak dał radę. Wycelował w zgliszcza bazy Saiyan i wypuścił bestię. Teraz będą mieć pewność, że wszystko zostało zniszczone.
OCC:
Podstawowy - 825 dmg.
- Z tym nie będzie tak łatwo - zakomunikował kompanowi - dysponuje podobną mocą co ja.
Ilość jednostek nie mówiła jednak wszystkiego o jej posiadaczu. Na czym bazuje, czy jego atutem jest szybkość, a czy siła? Może posiada pokaźny zestaw technik? Zawsze woli poświęcić pierwsze minuty walki na sprawdzenie tego. Kątem oka spojrzał w dół. Baza Saiyan została doszczętnie zniszczona, wszystkie ślady prowadzonych w niej eksperymentów udało się zatrzeć. Poza dowodami które posiadali w kapsułach oczywiście. Misja wykonana, gdyby nie ten gad przed nimi, to mogliby już lecieć dalej. Tylko co potem? Lecą na Namek, czy ich celem będzie Vegeta? Trener wspominał coś o delikatnej misji na tej pierwszej planecie, ale może najpierw wrócą do niego i oddadzą mu materiały które zebrali? Pewnie to drugie. Trzeci ryk przerwał jego rozmyślania. Gadzina była wyraźnie zniecierpliwiona, albo rozdrażniona zbudzeniem jej ze snu. Jeśli zaraz się nie ruszą, to zapewne sama zaatakuje w celu skonsumowania ich. Ooo nie, na to nie pozwoli. Zacisnął mocniej pięści i przyjął pozycję do wyprowadzenia ataku. Na jego twarzy zagościł lekki uśmiech, jak zawsze gdy miał zacząć walczyć.
- Sprawdźmy co potrafisz - szepnął, po czym ruszył na przeciwnika.
Zgrabnie przeleciał między przednią parą kończyn, przy drugiej uniknął ogona wprawionego w ruch przez właściciela. Wzleciał wyżej i zapikował w dół, prosto na kark rywala. Potężny kopniak, sprawił, że gad uderzył pyskiem o ziemię, a jego "tył" wzniósł się do góry. Złotowłosy tylko na to czekał. Chwycił mocno za ogon i poderwał się o kilkanaście metrów wyżej.
- Cholera, ale ciężki - rzekł przez zęby.
Trudno było również zakręcił cielskiem wokół siebie, jednak dał radę. Wycelował w zgliszcza bazy Saiyan i wypuścił bestię. Teraz będą mieć pewność, że wszystko zostało zniszczone.
OCC:
Podstawowy - 825 dmg.
- GośćGość
Re: Iceberg
Sro Maj 15, 2013 9:58 am
Połączone techniki krwistookiego i złotowłosego dały radę zniszczyć w części budynek który to też zaczął się powoli zawalać. Oczywiście jasne jest to, że będą musieli zniszczenie jeszcze poprawić ale nic to. Doskonale wiedział, że to wszystko na pewno zbudziło wielką włochatą bestię. Z początku myślał, że to będzie jakiś jaszczur czy coś podobnego, ale zaraz się przekona jaki jest na prawdę. Rozległ się przerażający ryk słyszany pewnie nawet w wiosce lodu i u szamanki. Z kompleksu wyłoniła się ogromna i brzydka morda stworzenia pełna ostrych zębisków wielkości saiyan, a sama bestia w całej swojej okazałości przypominała górę lodową. Jeszcze nie widział tak potężnego stwora. Choć sam kraken też był wyzwaniem dla Siegreina i czarnowłosego, a lodowy ptak mógł sprawić im pewne trudności lecz to coś...była chyba o wiele potężniejsze. Czy dadzą mu radę? Ta. Nie mogą się poddać. Tamte inne stwory wyglądały przy tym jak fajne zwierzątka domowe. Tak czy inaczej to była trzecia tak potężna bestia którą spotkał, nie licząc tych słabszych, bo tak w całej swojej karierze wojownika spotkał ich, aż sześć! Coś ostatnio ma pecha. Lecz czy go to zniechęca? Otóż nie! Walka z tak potężnymi przeciwnikami tylko sprawi, że będzie silniejszy. Co prawda bez Hazarda nie wiele by zrobił, ale wciąż może pomóc, chociaż nie jest głównym graczem podczas tej walki. Słysząc słowa złotookiego nawet się nie zdziwił.
-Spodziewałem się tego.
Odrzekł krótko. Zbudzona bestia ze snu jest pewnie niesamowicie głodna a oni robią za przystawki. Poruszana przez głód pewnie będzie się przemieszczała po całej planecie. Trzeba ją zatrzymać!. Że też saiyańscy naukowcy mogli stworzyć coś takiego. Ogoniastemu wojownikowi to nie przeszkadzało i szybko ruszył na swojego przeciwnika. Widząc uśmiech na jego twarzy wiedział, że ta walka sprawia mu przyjemność. Saiyan-jin zapikował w stronę karku przeciwnika kopiąc go w niego i gdy bestia rąbnęła pyskiem o ziemię, starając się podnieść to on sam chwycił bestie za ogon próbując ją unieść. Dziwne było to, że zakręcił tym wielkim cielskiem wokół siebie i walnął nim o zgliszcza bazy. Po czymś takim nie powinien zostać nawet kamień na kamieniu. Gdy tylko była okazja to używając aury szybko poleciał do swojego rywala i gdy ten już się wygrzebywał z ruin, to Altair walnąć stwora z pięści prosto w oko. Z jego gardła wydał się przerażające ryczenie co sprawiło, że chłopak złapał się za głowę nie mogąc wytrzymać tego głosu. Widząc nadchodzącą łapę uniknął ją i zaczął wbiegać po niej. Z jego szybkością było to możliwe i już po chwili znalazł się pod gardłem bestii. W tym czasie wyjął swój wojskowy nóż i starał się nim przeciąć gardło wroga. Dało to małe efekty, lecz zraniło potężnego nieprzyjaciela. Korzystając z okazji odleciał dalej by móc przemyśleć całą tą sytuację...oczywiście jeśli jego atak by się powiódł.
OOC:
Czarna Aura = 80 KI (statystyki rosną)
Atak Potężny = 435 DMG
-Spodziewałem się tego.
Odrzekł krótko. Zbudzona bestia ze snu jest pewnie niesamowicie głodna a oni robią za przystawki. Poruszana przez głód pewnie będzie się przemieszczała po całej planecie. Trzeba ją zatrzymać!. Że też saiyańscy naukowcy mogli stworzyć coś takiego. Ogoniastemu wojownikowi to nie przeszkadzało i szybko ruszył na swojego przeciwnika. Widząc uśmiech na jego twarzy wiedział, że ta walka sprawia mu przyjemność. Saiyan-jin zapikował w stronę karku przeciwnika kopiąc go w niego i gdy bestia rąbnęła pyskiem o ziemię, starając się podnieść to on sam chwycił bestie za ogon próbując ją unieść. Dziwne było to, że zakręcił tym wielkim cielskiem wokół siebie i walnął nim o zgliszcza bazy. Po czymś takim nie powinien zostać nawet kamień na kamieniu. Gdy tylko była okazja to używając aury szybko poleciał do swojego rywala i gdy ten już się wygrzebywał z ruin, to Altair walnąć stwora z pięści prosto w oko. Z jego gardła wydał się przerażające ryczenie co sprawiło, że chłopak złapał się za głowę nie mogąc wytrzymać tego głosu. Widząc nadchodzącą łapę uniknął ją i zaczął wbiegać po niej. Z jego szybkością było to możliwe i już po chwili znalazł się pod gardłem bestii. W tym czasie wyjął swój wojskowy nóż i starał się nim przeciąć gardło wroga. Dało to małe efekty, lecz zraniło potężnego nieprzyjaciela. Korzystając z okazji odleciał dalej by móc przemyśleć całą tą sytuację...oczywiście jeśli jego atak by się powiódł.
OOC:
Czarna Aura = 80 KI (statystyki rosną)
Atak Potężny = 435 DMG
Re: Iceberg
Sro Maj 15, 2013 9:58 am
The member 'Altair Drake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Iceberg
Sro Maj 15, 2013 12:07 pm
Nie było wątpliwości, po bazie nic nie zostało. Altair ruszył zaraz po tym, jak gad wygramolił się z gruzu. Jego atak był bardzo pomysłowy, musiał przyznać, lecz przy okazji rozdrażnił bestię. Cios w oko zawsze jest cholernie wkurzający. Nóż wiele nie zdziałał, ale swoje zrobił. Potwór ryknął ze złości, a Haz zaczął się zastanawiać czy jego kompan nie ogłuchł od czegoś takiego, wszak znajdował się ledwie kilka metrów od niej. Wszystko było najwyraźniej w porządku, czarnowłosy wzniósł się wyżej, by zachować odpowiedni dystans przed ripostą wroga. Hazard wręcz przeciwnie, obniżył swą pozycję i będąc kilka metrów nad ziemią obserwował poczynania nieprzyjaciela. A ten długo nie kazał na siebie czekać. Rozległ się kolejny ryk, zwiastujący atak. Gadzina zamachnęło się na niego wielką łapą, wyposażoną w komplet gigantycznych i ostrych jak brzytwa pazurów. Złotowłosy poderwał się do góry i z łatwością uniknął kończyny. Siła zamachu była jednak tak duża, że powietrze odrzuciło Saiyan'a o parę metrów w bok.
- Dobrze, że to mnie nie trafiło - rzekł, otwierając szerzej oczy.
Tak jak podejrzewał, ta walka będzie dużo trudniejsza niż poprzednia. Nie zrażając się tym zaatakował, skupiając się na łbie. Uważając by nie zostać przypadkiem połkniętym, wyprowadził grad ciosów, rozdrażniając bestie jeszcze bardziej, gdyż część z nich była mierzona w uderzone już wcześniej oko. Dwukrotnie o włos uniknął bliskiego spotkania z paszczą, mijając się o centymetry ze spiczastymi kłami. Przy okazji zaobserwował jeden fakt: odór wydobywający się z pyska gada był nie do zniesienia. To było chyba jeszcze gorsze, niż zapachy z którymi spotkali się w zniszczonej już bazie Saiyan.
- Nie no, nie wytrzymam dłużej - wystękał.
Zadał ostatni cios w podbródek i czym prędzej oddalił się od źródła fetoru. Korzystając z niczym nieskalanego, świeżego powietrza, wciągnął kilkukrotnie powietrze nosem. Jednak smród pozostał w jego pamięci. Miał tylko nadzieję, że mózg nie zrobi mi świństwa i nie będzie sobie o nim przypominał za każdym razem, gdy będzie zasiadał do posiłku.
OCC:
No więc po rundzie pierwszej - Alt - 435 dmg + moje 825 daje razem 1260 dmg. Odejmując od całkowitego HP gadziny (15 000) zostaje jej jeszcze 13 740 HP.
Teraz ode mnie potężny za 1641 dmg, oraz robię unik.
- Dobrze, że to mnie nie trafiło - rzekł, otwierając szerzej oczy.
Tak jak podejrzewał, ta walka będzie dużo trudniejsza niż poprzednia. Nie zrażając się tym zaatakował, skupiając się na łbie. Uważając by nie zostać przypadkiem połkniętym, wyprowadził grad ciosów, rozdrażniając bestie jeszcze bardziej, gdyż część z nich była mierzona w uderzone już wcześniej oko. Dwukrotnie o włos uniknął bliskiego spotkania z paszczą, mijając się o centymetry ze spiczastymi kłami. Przy okazji zaobserwował jeden fakt: odór wydobywający się z pyska gada był nie do zniesienia. To było chyba jeszcze gorsze, niż zapachy z którymi spotkali się w zniszczonej już bazie Saiyan.
- Nie no, nie wytrzymam dłużej - wystękał.
Zadał ostatni cios w podbródek i czym prędzej oddalił się od źródła fetoru. Korzystając z niczym nieskalanego, świeżego powietrza, wciągnął kilkukrotnie powietrze nosem. Jednak smród pozostał w jego pamięci. Miał tylko nadzieję, że mózg nie zrobi mi świństwa i nie będzie sobie o nim przypominał za każdym razem, gdy będzie zasiadał do posiłku.
OCC:
No więc po rundzie pierwszej - Alt - 435 dmg + moje 825 daje razem 1260 dmg. Odejmując od całkowitego HP gadziny (15 000) zostaje jej jeszcze 13 740 HP.
Teraz ode mnie potężny za 1641 dmg, oraz robię unik.
- GośćGość
Re: Iceberg
Sro Maj 15, 2013 12:41 pm
Krwistooki z góry widział więcej, akurat tyle ile mu było potrzeba. Sam złotowłosy będąc na dole z ledwością uniknął ataku bestii. Zapewne gdyby tego nie zrobił to została by po nim mokra plama. To będzie ciężka walka. O wiele trudniejsza nawet niż pojedynek z Krakenem jego dotychczas najgroźniejszym przeciwnikiem. Czemu to go zawsze spotykają potwory? Dziwne. Altair chyba swoją KI musi je przyciągać. Na tą myśl lekko się zaśmiał, wiedząc, że to głupie i lepiej by było nieprawdziwe. Złota Małpa kontynuowała swój atak tym razem skupiając się na łbie monstrum. Tylko jeszcze bardziej zdenerwował bestię waląc ją w większości we wcześniej uderzone oko. Ledwo uniknął spotkania z zębami lodowego stwora. Strach pomyśleć co by się stało, gdyby został połknięty...chociaż. To jest to! To może być karta przetargowa jeśli cały ich plan i walka pójdzie źle, ale wolał by nie musiał tego robić. Najwyraźniej samo stworzenie wydzielało nieprzyjemny fetor z paszczy, gdyż Hazard wyglądał jakby miał się porzygać, toteż szybko się wycofał dalej nabierając świeże powietrze do płuc. A więc teraz była kolej czarnowłosego. Skoro nóż słabo zadziałał to może czas na coś ostrzejszego? Uśmiechnął się lecz wyłączył swoją aurę, zważywszy na to, że KI upływało mu zbyt szybko. Otwartą ręką uderzył powietrze i wyglądało to jakby ciął coś niewidzialnego. W tej samej chwili jego dłoń otaczała wrzecionowata mroczna energia. Korzystając z chwili poleciał wysoko do góry, po czym będąc zakrytym przez promienie słoneczne zapikował w dół z prędkością gromu w stronę karku przeciwnika wbijając się weń. Sama bestia wrzasnęła z bólu lecz tak na prawdę uczucie pewnie było podobne do wbitej drzazgi czy czegoś podobnego, nic co może zabić, ale coś co nieźle zaboli sprawiając tym samym, że stwór będzie głupszy i bardziej podatny na ataki aczkolwiek nieźle wkurzony. Szybko odskoczył, gdy potwór chciał go strącić za pomocą łapy, ale uderzenie powietrza było tak silne, że odleciał o wiele dalej niż zamierzał. Nadal musiał myśleć co jeszcze zadziała na tego potwora. To będzie długa i trudna walka, ale muszą zwyciężyć. Nie ma miejsca na porażkę, inaczej bestia może sprawiać ogromne problemy na tej planecie.
OOC:
Mroczna Aura wyłączona (Statystyki wracają do normalności)
Ki Sword = 398 DMG i 398 KI
OOC:
Mroczna Aura wyłączona (Statystyki wracają do normalności)
Ki Sword = 398 DMG i 398 KI
Re: Iceberg
Sro Maj 15, 2013 12:41 pm
The member 'Altair Drake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
Re: Iceberg
Sro Maj 15, 2013 12:58 pm
The member 'Altair Drake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Procent' : 68
'Procent' : 68
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach