Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Iceberg Empty Iceberg

Czw Mar 07, 2013 3:52 pm


Średnia temperatura:
-40 stopni

Planeta Widmo. Trudno jest ją odnaleźć ze względu na jej ogromną orbitę i niewielkie rozmiary. Praktycznie nie ma tam życia (choć kto wie co może spotkać zbłąkanego wędrowca). Minimalna temperatura to nawet - 150 stopni a wiatr niekiedy przekracza nawet 200km/h.
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Iceberg Empty Re: Iceberg

Czw Mar 07, 2013 3:54 pm
Po wylądowaniu i otwarciu statków pierwsze wrażenie uderzyło oboje Saiyan niczym trener koszar każdego kadeta. Trudno było nawet opisać, widok przed oczami, bowiem przez szalejącą śnieżycę widoczność ograniczała się do niespełna metra. Szalejący śnieg wdzierał się do kapsuł i omiatał szczelnie ciała żołnierzy. Obaj z pewnością nie nawykli do takich warunków, ani do tak niskich temperatur. Na Vegecie panował zdecydowanie przeciwny klimat. Czyżby to była Namek? W końcu żaden z nich nie zainteresował się planetą, na której mieli wykonać misję. Nieprzygotowanym ciałom i przy braku odpowiedniego ubioru przyjdzie im przeżyć prawdziwe piekło wśród lodowych gór. Co teraz zrobią?

W międzyczasie trener wrócił na teren Akademii i udał się do swojego gabinetu. Uruchomił holo-komputer i przeglądał raporty spływające od innych grup wojowników wysłanych już na misje.

OOC:
Radźcie sobie. Very Happy
Haz w plecaku masz taki scouter, jaki miałeś wcześniej i dodatkowo wasze scoutery mogą robić zdjęcia.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg 9tkhzk800/800Iceberg R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg Left_bar_bleue0/0Iceberg Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg Empty Re: Iceberg

Czw Mar 07, 2013 5:00 pm
Obudził go sygnał z konsoli obwieszczający, iż za chwilę wyląduje. Przeciągnął tak, jak pozwoliły mu na to rozmiary wnętrza pojazdu i wyjrzał na zewnątrz. Widział niewielką planetę, niemal w całości białą.

- A więc to jest Namek - rzekł z twarzą przyciśniętą do szyby.

Właśnie rozpoczął się manewr lądowania. Czym prędzej wcisnął się w fotel. Kapsuła gwałtownie skierowała się w dół będąc przyciągana siłą grawitacji. Nie minęła chwila, a poczuł mocne uderzenie. Wziął parę głębszych oddechów i otworzył właz. Po chwili tego pożałował. Chłód, który wdarł się do środka niemal go sparaliżował. Pierwszą jego myślą było jak najszybciej zamknąć się z powrotem w środku, ale to bezsensu. I tak prędzej czy później musi wyjść. Podparł się rękoma o boczne ściany kapsuły i trzęsąc się jak osika stanął na ziemi. Bo było coś niewyobrażalnego. Przed sobą nie widział praktycznie niczego, szalejąca zamieć skutecznie ograniczała widoczność. Każdy skrawek ciała krzyczał z powodu piekącego bólu. Mając na sobie jedynie poszarpany uniform dotkliwie odczuwał skutki mrozu.

- Psia mać, mogli Nas przed tym ostrzec - rzekł zgrzytając zębami.

Usłyszał dziwny dźwięk, a następnie huk i wiedział, iż Alt też wylądował. Po chwili ujrzał jego niewyraźną sylwetkę. No nic trzeba działać. Spojrzał na swą kapsułę. Zostawianie jej w tym miejscu byłoby nierozsądne. Powoli pokrywała ją jakaś biała, bliżej niezidentyfikowana substancja. Za kilka minut pojazd będzie niewidoczny. Poza tym w takim warunkach urządzenie może zwyczajnie przestać działać i nawet pilot nic nie zdziała. Pozostało tylko jedno. Podszedł do włazu i wcisnął mały, kwadratowy przycisk. Rozległo się głośne "Puch" i kula zniknęła w kłębach dymu, a zamiast niej pozostała jedynie maleńka kapsułka. Czym prędzej złapał ją w dłoń i schował pod uniform. Zawartość w postaci zbroi, plecaka i apteczki wyciągnie później. Szybko podreptał w stronę Altair'a. Klepnął go w ramię i krzyknął:

- Odsuń się!

Gdy jego kompan to uczynił, zrobił z jego machiną to samo, co przed chwilą z własną. Wcisnął mu w dłoń kapsułkę i kontynuował:

- Musimy szybko znaleźć jakieś miejsce, gdzie panują bardziej sprzyjające warunki, w tej zamieci nic nie zrobimy! Gdy już Nam się to uda, to napiszemy raport Trenerowi. Ruszajmy!
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg Empty Re: Iceberg

Czw Mar 07, 2013 6:40 pm
Kapsuła przemieszczała się coraz szybciej i szybciej, a samego śpiącego ogoniastego obudziło wkurzające pikanie, a następnie dźwięk o tym, że zbliżają się do jakiejś planety. Ciężko ziewnął i rozciągnął się na tyle na ile mu pozwalała kapsuła. To był krótki sen ale na szczęście nie miał przebłysku wspomnień o demonicznych czynach, dzięki czemu w miarę był wyspany. Wyjrzał przez szybkę, gdzie widział małą, praktycznie białą kuleczkę, która coraz szybciej się powiększała. Złapał się za podbródek i rozmyślał czy to na pewno ta planeta. Szukał trzech gwiazd w przestrzeni, ale nigdzie ich nie mógł zobaczyć. Wzruszył na to tylko ramionami bo pewnie z tej strony nie mógł ich zauważyć.
-A więc wreszcie dotarliśmy...
Powiedział, gdy planeta już była całkowicie dobrze widoczna. Kapsuła zbliżała się coraz bliżej planety, aż w końcu dotarła na jej orbitę i była z dość dużą mocą przyciągana w dół. Już po krótkiej chwili znalazła się w atmosferze kierując się ku planecie z dość dużą prędkością. Nastąpił manewr lądowania, a Altair usiadł wygodnie w foteliku. To wszystko było tak szybkie, że został praktycznie w niego wbity, a serce podskoczyło mu do góry. Nie był przyzwyczajony do takich wypraw. Latająca kula dość mocno wbiła się w miękkie białe podłoże planety. Drake, jeszcze przez chwilę nie wychodził. Nabrał kilka dużych oddechów i dopiero wtedy otworzyło się wejście. Zrobił pierwszy krok na nowej planecie, jak odkrywca który odkrył i podbijał nowy ląd dla swojego kraju a następnie...wpadł cały w zaspę....Szybko z niej wyszedł trzęsąc się z zimna i szczękając zębami, trzymał się obiema rękoma swoje ciało próbując się trochę rozgrzać. Na domiar złego panowała zamieć co jeszcze bardziej utrudniało widoczność. Muszą znaleźć jakieś lepsze miejsce bo inaczej zamarzną i staną się ogromnymi kostkami lodu. Gdy wydychał powietrze pojawiał się co chwilę dziwny obłoczek. Było przerąbane. Nie był przyzwyczajony do takich temperatur. Przypomniały mu się także słowa dowódcy gdy ten mówił o tym co będzie jeśli na tej planecie będzie strasznie zimno...no cóż wykrakał.
-Ale piździ...czy to na pewno Namek?
Zapytał się sam siebie, nie oczekując odpowiedzi. To co trener mówił o planecie nie zgadzało się z tym co tu widzieli. Panowały na tej planecie niezwykłe mrozy. Doskonale wiedział już po co im były koce. Kapitan miał rację...są dzieciakami. Gdyby nie on to już by tutaj zdechli. Musi się jeszcze wiele jednak nauczyć jeśli chce przeżyć.
"-Czyżby tej planety dotyczył rozkaz przeżyć?"
Jeśli tak było to na prawdę mają ciężki orzech do zgryzienia. Nie miał pojęcia co zrobić z tą kapsułą, a jedyne co mu przyszło do głowy to wysłać ją za pomocą pilota na orbitę, ale zaraz poczuł dotyk na swoim ramieniu. To był jego towarzysz który kazał mu się odsunąć, i toteż on uczynił. Niedługo potem stało się coś nieoczekiwanego. Wielka kapsuła zniknęła z całą zawartością w kłębie białego dymu a na jej miejsce znalazła się malutka kapsułka. Jego kompan wcisnął mu w dłoń kapsułkę i powiedział, że muszą znaleźć jakieś lepsze miejsce bo przez tą zamieć nic nie zrobią, a potem najwyżej zdadzą raport. Kiwnął głową na znak, że rozumie i ruszył za nim. Niedługo po tym jednak on sam go wyprzedził choć trochę i lekko go klepnął pokazując także znak by udał się za nim, bo miał przeczucie, że idą w dobrą stronę. Widząc to w jakim był ubraniu i to jak się trzęsie z zimna powiedział.
-Wiesz, że mogłeś wyjąć koc? By ci nie było tak zimno.
On co prawda też mógł to zrobić, ale już nie zdążył nic zrobić. Po chwili szli i szli, a zamieć nie dawała za wygraną.
-Nic, nie widać do cholery...skąd mam wiedzieć czy dobrze idziemy, czy może nie kręcimy się w kółko. Jedyne co widzę to śnieg pod stopami i to tyle. Żadnych gór, czy choćby wody.
Czas mijał a oni nadal nic nie znaleźli. Opis planety zupełnie mu się nie zgadzał, ale jeszcze nie był tego pewny.
-Coś mi tu nie pasuje...Trener mówił, że Namek posiada trzy słońca i nie zapada noc a tu nawet jednego słońca nie widzę...może to przez te zaspy. W każdym razie mówił też, że mieszkańcy planety żywią się tylko wodą której tu także nie widzę...chyba, że robią coś z lodem lub śniegiem, albo żyją przy źródłach. Po za tym mamy te baterie słoneczne, a tutaj ni cholery nie ma jak pobierać energii. Coś czuję Hazard, że wylądowaliśmy nie na tej planecie co trzeba, ale nie mam pewności. Jak znajdziemy jakieś lepsze miejsce to sprawdzimy w Holo komputerach informacje o Namek co ostatecznie rozwieje nasze wątpliwości i oczywiście napiszemy raport do Trenera. Co o tym sądzisz?
Mówił wszystko na tyle cicho by nie spowodować, żadnej lawiny jakby jednak gdzieś góry były w pobliżu, ale na tyle głośno by go jego towarzysz słyszał. W końcu jednakże widział w oddali majestatyczny szczyt górski. A więc istnieje nadzieja! Szedł coraz szybciej będąc uśmiechniętym od ucha do ucha. Udało mu się dostać pod samą górę, ale z przerażeniem dojrzał, że nie ma żadnej jaskini.
-Cholera...jak zwykle mam pod górkę.
Zaklął siarczyście. Ale do głowy wpadł mu pewien dość szalony pomysł. Skoro nie ma żadnej jaskini...to sam ją zrobi. Niestety może to spowodować lawinę, ale nie mają innego wyboru.
-Nie mamy wyboru...trzeba samemu stworzyć jaskinię. Odsuń się Haz...
Rzekł do swojego towarzysza i sam odszedł na parę kroków do tyłu unosząc ręce do góry i zbierał tam w nich energię ki. Mroczna energia ki jak sama ciemność zbierała się nad jego głową tam gdzie trzymał swoje dłonie, aż w końcu wycelował w dół góry, mierząc i starając się dobrze celować by grota wyszła odpowiednia. Wybuch powinien ją powiększyć w głąb więc będzie dobrze. Potem się to jakoś oznaczy. W końcu wypuścił czarną falę która dziwnym trafem rozświetlała teren, a było to dziwne dlatego, że przecież czarne "światło" nic nie rozświetli...chociaż energia ki ma swoje tajemnice. Fala czystej energii uderzyła w górę wbijając się w nią i w środku wybuchając. Góra się "zachwiała", a raczej to było tylko takie złudzenie. Na szczęście żadna lawina się nie utworzyła. Niestety jaskinia nie wyszła taka jaka miała wyjść więc musiał to poprawić.
-Czekaj, jeszcze nie skończyłem.
Rzekł do towarzysza i ponownie uniósł ręce nad głowę tworząc tym samym kolejną falę i wypuścił ją w kierunku góry. Fala wybuchła w środku powiększając grotę, a sama góra ponownie niebezpiecznie "zagrzmiała" ale znów lawiny nie było. Tym razem im dopisywało szczęście. Altair podszedł w kierunku góry i utworzył w ręce ki sworda by następnie ciąć kamień nie daleko wejścia do jaskini by ją oznaczyć. Utworzył znak "X" tak głęboko by nawet jak to śnieg zakryje to by jednak była szansa na odnalezienie wejścia...przynajmniej miał nadzieję, że to zadziała.
-Dobra skończone.
Powiedział, klepiąc towarzysza po ramieniu i ruszył obejrzeć swoje dzieło. Wyglądało od wewnątrz nawet dobrze, było trochę miejsca więc się spokojnie obaj zmieszczą, a może nawet i więcej osób by się zmieściło. Dwie fale zrobiły swoje i chyba jest szansa, że ich kapsuły będą miały wystarczająco dużo miejsca. Nie wiedział za bardzo jak się obsługuje te kapsułki ale coś kliknął i rzucił ją na powierzchnie jaskini, a tam pojawiła się dziwnym trafem kula. Otworzył przyciskiem drzwi, wyjął kocyk, nóż i holo komputer, oraz resztę rzeczy.
-Możemy rozpalić ognisko, ale nie wiem czy za pomocą ki da się to zrobić...w każdym razie najpierw potrzebowalibyśmy drewna, bo raczej kamień nie będzie się palił.
Usiadł wygodnie i opatulił się kocem, gdzie też wreszcie było mu ciepło i próbował rozgryźć jak działa holo komputer. Te urządzenie wyglądało jak jakiś cienki czarny papier, czy też jedno z tych urządzeń które to miał Dziadek Yaro. Kliknął coś nawet nie wiedział co i po chwili pokazał mu się hologram, ekran i klawiatura. Dziwiła go ta technologia, i tym bardziej była tam chyba jakaś wyszukiwarka czy coś w ten deseń toteż wpisał tam "Namek", bądź "Informacje o Namek", wysłał i czekał na wyniki. Miał nadzieję, że zamieć niedługo ustąpi i będzie mógł sobie chwilkę potrenować.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg 9tkhzk800/800Iceberg R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg Left_bar_bleue0/0Iceberg Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg Empty Re: Iceberg

Czw Mar 07, 2013 9:49 pm
Wędrówka przez śnieg była ciężka. Nogi zapadały im się pod wpływem białego puchu. Widoczność była minimalna, a wiejący wiatr paraliżował. Mimo tego nie mieli wyboru, muszą to przeboleć dopóki nie znajdą miejsca na rozbicie obozu. Przez panujące warunki usłyszał jedynie połowę tego, co Altair miał mu do powiedzenia. Mimo to zrozumiał wszystko.

- Faktycznie coś tu nie gra - odrzekł rozglądając się wokół przymrużonymi oczyma - ale poczekajmy. Wyślemy raport i będziemy czekać na dalsze instrukcje. Czy tu do cholery nie ma żadnych gór? - rzucił.

Jednak właśnie w tym momencie owe góry pojawiły się na horyzoncie. Przyśpieszyli kroku. Po paru minutach byli pod szczytami, jednak rozczarowali się. Ani jednej jaskini, nawet najmniejszej. Jednak jego kompan miał pewien plan.

- Tylko ostrożnie - krzyknął, gdy Altair zaczął kumulować Ki - jeden zły ruch i to wszystko na Nas zleci.

Najwyraźniej chłopak wiedział co robi. Z początku grota nie wyszła najlepiej, ale kolejna energetyczna fala nadała jej znośny wygląd. Oznaczenie tego miejsca znakiem "X" było świetnym pomysłem. Uśmiechnął się, miał szczęście, że trafił mu się taki partner. Wszedł do środka. Miał wrażenie, że jest tu cieplej, jednak może to tylko optymizm. Wcisnął kapsułkę i rzucił na ziemię, po chwili w kłębach dymu pojawił się jego pojazd. Podszedł, wyjął z niej całą zawartość i z powrotem "spakował" mechanizm. Otworzył plecak i wyjął całą zawartość. Okazało się, że otrzymał jeszcze scouter. Nie potrzebuje go już do wyczuwania obecności, ale i tak może się przydać. Pozostałe rzeczy porozkładał pod ścianą jaskini.

- Przynajmniej mięso Nam się w tych warunkach nie popsuje - rzucił z uśmiechem do kolegi - przy okazji - ciekawy kolor fali energetycznej.

Rozebrał się do bielizny i szybko ubrał na siebie nowy uniform, a następnie zbroję. Troszkę cieplej mu się zrobiło.

- Możemy spróbować rozpalić ognisko na tych skrawkach - rzekł wskazując resztki kombinezonu - jakoś nie wydaje mi się, żebyśmy znaleźli tu drewno, ale możemy spróbować jak tylko warunki się poprawią.

Altair wyjął swój holo-komputer i włączył go. Haz z ciekawością stanął obok i spojrzał na to co robi. Wyszukiwał informacji o Namek, dobry pomysł. Klasnął w dłonie i wyjął swoją maszynę. Włączył komputer i spojrzał na panel. Sporo opcji, a jemu chodzi tylko o wysłanie wiadomości. Po paru minutach udało mu się w końcu kliknąć w odpowiednią ikonę. Zaczął pisać raport. W połowie wpadł na coś. Dobrze by było, gdyby Trener zobaczył w jakich warunkach się znaleźli. Obraz zawsze lepiej zobrazuje sytuację niż opis. Wstał, sięgnął po swój scouter i udał się w stronę wyjścia. Stojąc na skraju założył urządzenie na oko i włączył. Zamieć nieco osłabła, toteż poprawiła się widoczność. Dobry znak, dzięki temu wyjdzie lepsze zdjęcie. Po chwili na scouterze wyświetlił mu się całkiem niezłej jakości obraz. Zdjął go i już miał wracać, gdy wpadła mu do głowy jeszcze jedna myśl. Ciekawe czy ta planeta jest zamieszkała. Wyostrzył zmysły w poszukiwaniu czyjejś Ki. Głowa nieco go rozbolała, ale nie było to już to samo co kiedyś. Poziom jego mocy znów powędrował nieco w górę, lecz nie przejmował się tym. Niestety, albo stety, nie udało mu się nikogo zlokalizować. Dla pewności przebadał teren scouterem, ale i on nic nie złapał. Westchnął i wrócił na swoje miejsce.

- Daj znać jak znajdziesz jakieś ciekawe informacje - rzekł do Altaira.

Sam wrócił do pisania raportu. Po paru minutach był gotowy:

Wylądowaliśmy na Namek. A przynajmniej tak Nam się wydaje. Cała planeta jest skuta lodem, panuje ogromna zamieć, jest przeraźliwie zimno. Nigdzie nie widać żadnego z trzech słońc. Nie wyczuwam niczyjej obecności. Nie wiem na jak długo wystarczy Nam bateria w holo-komputerze, bo nie mamy jak jej naładować. Będziemy oszczędzali sprzęt, jednak być może za jakiś czas utracimy zdolność komunikowania się z Panem w ten sposób. Znaleźliśmy schronienie w niewielkiej jaskini i gdy tylko warunki się poprawią, zbadamy tę planetę nieco dogłębniej. Jeśli sytuacja pozwoli, to jutro wyślę Panu następny raport.
P.S. Wysyłam również zdjęcie otaczającego Nas krajobrazu.
Z wyrazami szacunku Nashi Hazard.

Nie był do końca przekonany, czy należy się podpisać, wszak odbiorca doskonale będzie wiedział od kogo otrzyma ten raport. No ale jednak zdecydował się na takie zakończenie. Teraz wystarczyło dodać adresata. Trudne to nie było, jedynie Trener był zapisany. Wcisnął przycisk "Wykonaj" i oczekiwał na potwierdzenie wysłania. Gdy to nadeszło, wyłączył holo-komputer i włożył z powrotem do plecaka, zawijając go uprzednio w drugi uniform. Opatulił się ciasno drapiącym kocem i usiadł.

- Musimy oszczędzać baterię w tym ustrojstwie, bo tu jej raczej nie naładujemy. Planeta jest nie zamieszkała, nie wyczułem nikogo, podobnie jak scouter. Będzie ciężko ale damy sobie radę - uśmiechnął się lekko.

Musiał podtrzymać kompana na duchu. No i siebie trochę też. Sytuacja w jakiej się znaleźli była gówniana, ale mają dużą szansę na przeżycie. Niech no tylko ta zamieć się skończy.
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Iceberg Empty Re: Iceberg

Czw Mar 07, 2013 10:36 pm
Urządzenie pracowało szybko, a bateria była pełna. Na ekranie niemal natychmiast pojawiło się kilka zdjęć i wstępnych informacji.

Planeta Namek

Iceberg Mboeg6

Powierzchnia: równa Planecie Vegeta. Planeta w 85% pokryta wodą. Wokół niej orbitują 3 słońca i nigdy nie zapada tam zmrok Pole grawitacyjne dziesięciokrotnie mniejsze niż na Planecie Vegeta.

Mieszkańcy do przeżycia potrzebują jedynie powietrza i wody. Posiadają możliwość dzielenia się mocą lub jej przekazywania. W walce oprócz mocy psychicznych wykorzystują umiejętność wydłużania członków i ogólnego rozrostu organizmu do monstrualnych nieraz rozmiarów. Pod względem specjalności dzielą się na znachorów i wojowników. Żaden osobnik nie posiada obu umiejętności jednocześnie. Brak podziału na płci. Rozmnażają się na drodze jajorodnej. Liczba osobników nieznana. Zwierzęta m.in: żaby.........

Iceberg 2prbshs

Dokument zawierał obszerną galerię zdjęć zielonych wysepek i drzew oraz samych Nameczan. Widać, było, że informacje także są niekompletne, brakowało m. in danych o zwierzętach, jakie ewentualnie mogliby upolować i posilić się dwaj wojownicy.

OOC:
Nie chciało mi się dodawać już zdjęcia Nameczanina. Jak potrzebne Wam jeszcze jakieś informacje to sobie dopiszcie. Piszcie miedzy sobą dalej.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg Empty Re: Iceberg

Czw Mar 07, 2013 11:29 pm
Krwistooki nie musiał nawet zbyt długo czekać bo urządzenie działało niewiarygodnie szybko i w jednej chwili pokazała się masa zdjęć i podstawowe informacje. To co się dowiedział było...interesujące...ale i bardzo niepokojące. Planeta pokryta w 85% wodą, orbitują wokół niej trzy słońca, a nie raczej ona wokół trzech słońc? Jest całkowicie zielona i znajduje się na niej masa wysepek a temperatura ani za zimna ani za ciepła. W sam raz dla roślin. A jednak były zwierzęta! Żaby i chyba jakieś wielkie jaszczury zwane dinozaurami...no nie licząc mieszkańców czyli Nameczan. Mogli jednak mu oszczędzić szczegółów tego jak się rozmnażają. W każdym razie jedno było pewne... nie znajdują się na Namek. A więc co to za planeta?
-Hazard chodź i to zobacz.
Powiedział do swojego towarzysza który chyba najwidoczniej skończył pisać raport. On też będzie niedługo musiał to napisać, ale tylko mu to pokaże. Gdy jego towarzysz już to zobaczył to mówił dalej.
-Miałem rację, nie jesteśmy na Namek. Znaleźliśmy się na jakiejś opuszczonej i mam nadzieję niezamieszkałej planecie gdzie trudno pewnie o żarcie. Dobra wody jest pod dostatkiem bo można ją podgrzać, ale łatwo powiedzieć i trudniej zrobić. W każdym razie warto to zamieścić w raporcie. Jak skończę pisać raport, a zamieć minie to mógłbyś mnie nauczyć tej techniki? Byłbym wdzięczny.
Uśmiechnął się do saiyana, i wyłączył informacje zabierając się do pisania raportu. W pewnej chwili jednak wstał i wyszedł na zewnątrz, gdzie też kliknął coś na scouterze i wrócił do pomieszczenia, wrzucając niepotrzebne rzeczy do kuli i zamienił ją już sam w kapsułkę.
-Całkiem ciekawa technologia miniaturyzująca.
Rzekł na odchodne i ponownie wrócił na swoje miejsce.
-Co do rozpalania ognia na kombinezonie...to raczej nie zadziała, słabo by się paliło i nawet nie wiem czy się w ogóle zapali ale można by spróbować. I całkowicie się oczywiście z tobą zgadzam, że musimy oszczędzać baterie bo tu trudno o słońce. Jakieś oczywiście jest wokół czegoś ta skała musi krążyć...na pewno ta planeta jest nie zamieszkała?
Zapytał się raz jeszcze, ale tak na prawdę to wyglądało jakby pytał się sam siebie, i w końcu też zaczął pisać raport.

Wylądowaliśmy na jakiejś niezamieszkałej planecie i na pewno nie jest to nasz cel. Jest to niegościnna i chyba niezamieszkała planeta skuta w całości lodem gdzie trudno o pożywienie. Z informacji o Namek potwierdziły się moje obawy i nie jesteśmy tam gdzie mieliśmy być. Nie widać ani słońc, ani tych 85% wody. Wszędzie gdzie się nie spojrzy jest lód albo śnieg. Udało nam się jednakże stworzyć jaskinie dzięki czemu przetrwamy zamieć. Będziemy starali się oszczędzać baterie, bo nie wiadomo czy uda nam się złapać promienie słoneczne. W miarę możliwości postaramy się przeprowadzić trening w tych jakże nie korzystnych warunkach, ale całkiem możliwe, że nie będziemy w stanie się z Panem skontaktować. Oby zamieć w niczym nam nie przeszkodziła, ani nie zagłuszyła sygnał. Po treningu postaramy się zbadać tą planetę. Nigdy nie wiadomo jakie tajemnice się kryją pod lodem. Jeśli nic nie będzie na tej planecie ciekawego, albo taki będzie Pana rozkaz postaramy się wrócić ponownie na kurs z planetą Namek. Mój kolejny raport spróbuję wysłać jutro według czasu planety Vegety. Załączam także zdjęcie, tego co nas tu spotkało.

Z wyrazami szacunku Nashi Altair Drake.

Podpisać się raczej trzeba bo z pewnością dostaje sporo raportów od innych żołnierzy. Ciekawiło go to czy mają tu jednak zostać, czy może wrócić na odpowiedni kurs jak będą mieli taką okazję. Przeciągnął się i wyłączył urządzenie by je następnie schować do plecaka.
-Nie martw się. Nie zamierzam tutaj zginąć, nie dam im takiej satysfakcji. Po za tym musimy pokazać Trenerowi, że nie jesteśmy dzieciakami, prawda?
Uśmiechnął się do towarzysza i czekał na rozpogodzenie się by wreszcie zacząć trening. Trening w takich warunkach pewnie wyjdzie im tylko na zdrowie.
-Cóż fakt mamy przynajmniej trochę mięsa. Aż strach pomyśleć, że mógłbym jeść korzonki.
Zaśmiał się cicho. Zastanowił się nad jego poprzednimi słowami odnośnie jego koloru ki. Tak to było dziwne...ale myślał, że wszyscy mają różne kolory ki.
-Co do koloru ki...dzięki. Ale myślałem, że każdy ma swój własny kolor...w każdym razie nie wiem dlaczego jest on właśnie taki. Ale szczerzę...myślałem, że cie mój kolor oczu zdziwi niż kolor ki, ale to z resztą nieważne.
Ponownie się uśmiechnął do saiyana i opatulił się mocniej kocem.
-Tak sytuacja jest beznadziejna, ale masz racje na pewno sobie poradzimy. Poczekajmy tylko, aż się skończy ta zamieć.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg 9tkhzk800/800Iceberg R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg Left_bar_bleue0/0Iceberg Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg Empty Re: Iceberg

Pią Mar 08, 2013 11:09 am
Koc niewiele mu pomógł, nadal było zimno jak cholera. Chyba najlepszą rzeczą jaką mógł zrobić w tej sytuacji, było wstać i nieco się rozruszać. Rozgrzane ciało zapewne lepiej zniesie te warunki. Ale póki zamieć nie minie to nici z tego pomysłu. Zastanawiał się właśnie, czy sobie czegoś nie zjeść, gdy został zawołany przez Altair'a. Z ciekawością podszedł do kompana i obejrzał wiadomości o Namek.

- A więc tylko potwierdziły się Nasze domysły - westchnął - nie tylko baterie musimy oszczędzać, ale i jedzenie.

Owinięty kocem podszedł do wyjścia, by zobaczyć jak się ma sytuacja. Zamieć nadal słabła, ale daleko było do znośnych warunków pogodowych.

- Planeta jest niezamieszkała, tego jestem niemal pewien - rzekł wracając na swoje miejsce - nie opanowałem jeszcze do perfekcji wyczuwania Ki, ale skoro nawet scouter nic nie wyczuł.... To nie jest duży obszar, Vegeta prezentuje się dużo bardziej okazale. Chociaż ta maszynka może w takich warunkach podawać zły odczyt, to też jest możliwe.

Za dużo było niewiadomych żeby być czegokolwiek pewnym. Nie mógł się już doczekać wyjścia na zewnątrz i zbadania nieco lepiej tej lodowej krainy. Obserwował leniwie jak Altair pisze raport. Zaczynało mu burczeć w brzuchu, jednak powstrzymał się od zjedzenia czegokolwiek, co znajdowało się w plecaku. Zapasy są naprawdę małe, a nie wiadomo na jak długo tu zostaną. Będzie jadł dopiero wtedy, gdy nie będzie miał sił by się ruszać. Po chwili jego kompan skomentował kolor swojej Ki, a także oczu. Haz musiał przyznać, że przy pierwszym spotkaniu bardzo go te tęczówki zaskoczyły. Pierwszy raz w życiu widział taki kolor. Budziło w nim to negatywne uczucia, jednak gdy bliżej poznał chłopaka, to wiedział, że to nie ma żadnego znaczenia.

- Kolor oczu też mnie zdziwił, nie myśl sobie, że nie zwróciłem na nie uwagi - odrzekł uśmiechając się lekko - po prostu nie komentowałem tego, bo.... no wiesz, niektórzy nie lubią pewnych rzeczy w sobie, a nie chciałem przy pierwszym spotkaniu powiedzieć czegoś niestosownego. Pierwszą moją myślą było, iż po prostu jesteś Half'em, u nich występuje chyba cała paleta kolorów włosów i oczu. No chyba, że jesteś połówką - spytał - to by wszystko wyjaśniało. Nie żebym miał coś do nich - zaśmiał się mimowolnie - szanuję ich tak samo jak tych pełnokrwistych.

Więcej się nie odzywał, ob miał wrażenie, że powiedział za dużo. Wtulony w koc siedział i czekał. Brzuch od czasu do czasu dawał o sobie znać, ale starał się ignorować jego "nawoływania". Minuty mijały, a on z braku zajęcia zaczynał stawać się senny. Dopiero co spał, więc nie miał zamiaru ucinać sobie drzemki. Co jakiś czas zmieniał pozycję w której siedział, zwyczajnie robiło mu się niewygodnie. Jego myśli krążyły od jedzenia do Kuro, od Kuro do śnieżycy panującej na zewnątrz. Od śnieżycy znowu do jedzenia i tak w kółko. W pewnej chwili pomyślał o czymś, co go zaciekawiło. Opanował już poziom Super Saiyan'a, jednak co dalej? Jest przecież dalsza ścieżka rozwoju, kolejne transformacje. Przynajmniej tak mu się wydawało. W niedalekiej przyszłości chciał dać z siebie wszystko i sprawdzić, do czego go to zaprowadzi. Rezultaty mogą być całkiem ciekawe.

Odgłosy zawieruchy dochodzące do ich jaskini słabły z każdą chwilą, aż w końcu nic nie było słychać. Haz, pogrążony w myślach, dopiero po chwili zarejestrował ten fakt. Wstał i przeciągnął się, strzelając przy okazji kośćmi. Powoli podszedł do wyjścia i wyjrzał na zewnątrz. Zamieć ustała, widoczność była znakomita. Bez szalejącego wiatru wydawało się też być nieco cieplej. Z uśmiechem na twarzy obejrzał się za siebie i rzekł do Altair'a:

- To jak, nadal masz ochotę potrenować?
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg Empty Re: Iceberg

Pią Mar 08, 2013 3:07 pm
Krwistooki spokojnie siedział opatulony drapiącym kocem słuchając tego co ma do powiedzenia jego towarzysz. Wydawało mu się, że jest coraz zimniej i zimniej, ale tak na prawdę chyba pogoda się zmienia, bo nie jest tak zimno jak wtedy. Hazard utwierdził go w przekonaniu, że będą musieli praktycznie wszystko oszczędzać oprócz wody, bo sam śnieg można rozgrzać w kubku...oby tylko nie dostali jakiś bakterii żołądkowych, chociaż większość drobnoustrojów powinna zdechnąć w tak dużej temperaturze...gorzej tylko jak to rozgrzać, czym i na czym. Tu chyba będzie niezastąpiona energia ki. Może byłoby warto spróbować podgrzać jakiś kamień? Tylko najpierw trzeba by było go spłaszczyć. Ale jak go rozgrzać? W większości ki używał do walki a nie do takich rzeczy ale cóż...będzie można spróbować, tylko trochę później. Zaraz...jest przecież szansa, że mogą w tej górze być pokłady węgla bądź czegoś co pozwoli im rozpalić ognisko...jest to bardzo mała szansa, ale w górach..a raczej pod nimi, czasami w nich, występują spore złoża węgla nawet jeśli to byłaby jego najsłabsza wersja bo w końcu tutaj chyba drzew nie ma. Ale jest spora szansa, że węgla też nie ma bo to chyba były szczątki organiczne zwierząt i roślin. Oczywiście jest szansa, że ta planeta nie zawsze taka była. Na szczęście Hazard potwierdził to, że planeta powinna być niezamieszkała i na dodatek nie jest ona spora, chociaż jej wielkość i tak robi wrażenie, i dla zwykłych saiyan nadal jest wielka. Panuje tu jednakże mniejsza grawitacja...dlatego czuje się on taki lekki. Tym razem to on kliknął coś w scouterze. Rzeczywiście, nie wykrywa praktycznie nic, ale jeśli żyjące istoty mają podobną umiejętność co Hazard to ich nie można wykryć.
-A co jeśli mają taką umiejętność jak Ty? Albo jakąś technologię maskującą? Wtedy na pewno nikogo się nie da wykryć...na wszelki wypadek lepiej zachowajmy ostrożność.
Odrzekł do swojego znajomego. To co Hazard mówił dalej trzymało się całości. Zwrócił uwagę na kolor oczu, ale nie chciał go urazić, a jego pierwszą myślą było to, że jest on Halfem. Altair do nich oczywiście też nic nie miał, chyba, że by ktoś na to zasłużył.
-Nie trafiłeś. Jestem czystokrwistym saiyanem...przynajmniej z tego co mi wiadomo. Większość chyba się mnie boi z tego właśnie powodu, a przecież nie ocenia się książki po okładce.
Zaśmiał się cicho.
"-Oczywiście, jeśli by znali prawdę..."
Ostatnie słowa dodał w myślach bo on doskonale wie, co może być tego przyczyną. Brzuch drugiego ogoniastego wprost odgrywał własną melodię a niedługo też dołączył do niego żołądek czarnowłosego. Obaj byli bardzo głodni, ale musieli oszczędzać zapasy bo nie wiadomo ile tutaj zostaną. Robiła się tutaj coraz bardziej nudno, aż w końcu z braku innego zajęcia zaczął sobie pogwizdywać, i praktycznie kręcił się w miejscu. Na szczęście robiło się coraz cieplej i cieplej, a odgłosów dochodzących z zewnątrz było już o wiele mniej słychać co oznaczało, że zamieć powoli się kończy. Całkiem było jednakże możliwe, że chłopak spowodował lawinę, ale ona zleciała w zupełnie innym miejscu. Z resztą tak chyba powinna zadziałać, ale wolał o tym nie rozmyślać mają ważniejsze sprawy na głowie. Zastanawiał go także poziom jaki osiągnął jego towarzysz...złotowłosa forma. Nie miał pojęcia jak to osiągnąć, ale nie zamierzał ponownie o to pytać. Co ma być to będzie i możliwe, że kiedyś tą moc zdoła osiągnąć. W końcu na zewnątrz nic nie było słychać toteż wstawał powoli i ruszył za swoim towarzyszem w kierunku wyjścia. Uśmiechnął się widząc, że zamieć się skończyła i odrzucił gdzieś koc powoli wychodząc na zewnątrz.
-Oczywiście...teren wręcz idealny, ale lepiej nie spowodować lawiny. No i nie można się oddalać za daleko bo zgubimy to miejsce i może nam nawet oznaczenie nie pomóc. Sama pogoda też nam sprzyja, a może nasze ciała trochę się uodpornią na zimno, chociaż sądzę, że najpierw przydałoby się nauczyć tej techniki, a dopiero po pewnym czasie przeprowadzić porządny trening i najlepiej coś zjeść.
Uśmiechnął się do kompana i wyszedł na zewnątrz. Nie było już tak zimno ale ciepło też nie było...no cóż teraz tylko może starać się uodpornić swoje ciało na takie zimno, bo potem może nie być okazji. Najwyżej jak będzie sądził, że jest już prawie kostką lodu to wróci po ciepły koc. Odszedł gdzieś dalej od góry, ale na tyle był blisko, aby wiedzieć gdzie to miejsce się znajduje, i też czekał na swojego towarzysza.
-To od czego zaczynamy?
Zapytał się go w końcu nie mogąc się doczekać nauki nowej techniki. Oczywiście miał zamiar mu się odwdzięczyć i jak sam coś pozna dobrego to go z pewnością tego nauczy.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg 9tkhzk800/800Iceberg R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg Left_bar_bleue0/0Iceberg Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg Empty Re: Iceberg

Pią Mar 08, 2013 4:17 pm
Dwa razy nie trzeba mu było powtarzać, nuda oraz zwykła ciekawość aż niosły go na zewnątrz. Ciepło nie było, ale to i tak o niebo lepsze warunki, niż mieli zaraz po lądowaniu. W międzyczasie odpowiedział na wcześniej zadane pytania.

- Być może tak jest że posiadają zdolność maskowania Ki, lub robią to przy pomocy technologii. Zachowanie ostrożności to najlepsze co możemy zrobić - zrobił krótką pauzę, po czym kontynuował - Więc jednak nie jesteś Half'em? Ale sam musisz przyznać, że Twój kolor oczu jest niecodzienny. Przyznam szczerze, że z początku budziły one we mnie niepokój, ale jest tak jak mówisz - nie ocenia się książki po okładce.

Oddalili się na bezpieczną odległość, aby ich "baza" nie została przypadkiem zniszczona. Stanęli naprzeciw siebie i przez chwilę żaden z nich się nie odezwał. W końcu Altair spytał od czego zaczną.

- Hmm myślę, że od rozgrzewki. Dzięki temu łatwiej będzie Nam wytrzymać w tych warunkach. Chociaż jeśli zabawimy tu na dłużej, to dobrze by było, gdybyśmy przyzwyczaili się do tego mrozu.

Odszedł kawałek dalej i wykonał zestaw ćwiczeń rozciągających. Po chwili poczuł przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele. Ale też nie chciał przesadzać, póki co nie zabiera się za trening, będzie jedynie monitorował przebieg nauki Altair'a. Skończył po paru minutach i cierpliwie czekał aż czarnowłosy będzie gotów. Gdy już to nastąpiło, podszedł bliżej i rzekł:

- No dobra. Tak jak Ci obiecałem wcześniej, nauczę Cię techniki zwanej Big Bang Attack. Widziałeś już jak ona wygląda tak? Dzięki temu będziesz miał łatwiej. No więc najpierw teoria. Kumulujesz Ki w dłoni. Jednak zamiast tworzyć wielgachną kulę, robisz niewielkich rozmiarów pocisk, a następnie posyłasz go w stronę przeciwnika. Jest to dość trudne, ale jeśli dobrze się skupisz i popróbujesz parę razy to powinno Ci się udać. Pokażę jeszcze raz jak to ma wyglądać - wystawił rękę w stronę jakiegoś niewielkiego pagórka - kumuluję Ki. Widzisz, kulka nie przekracza rozmiarów zwykłego Ki Blast'a. Gdy już zbiorę wystarczającą ilość - wypuścił pocisk, a pagórek z hukiem wyleciał w powietrze - i to na tyle. A i jeszcze jedna sprawa. Na początek nie przesadzaj z energią, bo jak Ci nie wyjdzie to możesz na tym ucierpieć. Zacznij od małej ilości, a gdy poczujesz się pewniej to stopniowo zwiększaj jej ilość. Efekt jest naprawdę mocny, na tym pagórku użyłem niewielkiej mocy, a nie zostało po nim nic. No dobra, to tyle z mojej strony. Usiądę sobie gdzieś obok i będę patrzył jak Ci idzie. W razie czego pytaj. Powodzenia.

Uśmiechnął się i odszedł na bok. Ciekawiło go ile czasu zajmie Altair'owi opanowanie tej techniki.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg Empty Re: Iceberg

Pią Mar 08, 2013 7:33 pm
Krwistooki z wielką uwagą słuchał tego co mówił do niego towarzysz. Jak na razie powiedział, że jest to możliwe, że posiadają taką umiejętność lub odpowiednią technologię więc zachowanie ostrożności to dobry pomysł. Na to co opowiadał dalej Haz odnośnie tego, że kolor jego oczu wzbudzał w nim niepokój tylko się uśmiechnął. Czasami wojownik musi wzbudzać strach. On sam jest nie pozorny więc to go ratuje. Oczywiście dziewczyny takim wyglądem nie zainteresuje. Z resztą dziwne jest to, że nie przezywają go demonem...chociaż by mieli trochę racji. Przyzwyczaił się, że będzie samotnikiem...powinien nim być. Stanowi zagrożenie dla każdego kto jest w pobliżu. Nigdy nie wiadomo kiedy Lethal zdobędzie kontrolę nad ciałem. Chociaż oczywiście Hazardowi by nie zagroził to jednak dla reszty może być chodzącym niebezpieczeństwem. Chociaż...kogo to obchodzi. Nie zamierza się poddać i zostanie na pewno wspaniałym wojownikiem a może nawet kimś więcej? W każdym razie tym razem jedyne co go obchodziło to był trening. Jego towarzysz doradził mu, że warto zacząć od rozgrzewki toteż Altair postanowił to zrobić. Przekręcił głową na boki sprawiając, że zaczął mu kark strzelać, rozluźnił się i zaczął biec w miejscu, wciąż powtarzając "raz" "dwa". Następnie przeszedł do robienia pajacyków, skoków i wymachów nogami oraz rękoma. Raz w jedną stronę raz w drugą. Skręty tułowia, oraz całego ciała do przodu i tyłu. Następnie złączył swoje dłonie i zaczął nimi machać by je trochę rozciągnąć, by po chwili to samo robić jedną stopą i drugą stopą. W końcu te części ciała byłby najbardziej narażone na złamanie. Ponownie zaczął biec, ale tym razem robił spore kółka robiąc w tym samym czasie wymachy ramionami, czy też krążenia raz w jedną stronę, raz w drugą i tak w kółko. Kolejnym to co robił była przeplatanka, gdzie o mało co się nie potknął o własne nogi toteż postanowił robić najpierw tak zwane Skipy. Pierwszym był Skip A gdzie też starał się podnosić kolana wysoko w górę jak tylko bardzo mógł, gdzie potem szybko przystąpił do skipu B robiąc to samo co w pierwszym tyle że dodając kopnięcia. Gdy i to mu się znudziło to przystąpił do Skipu C gdzie jego pięty waliły lekko o pośladki. Na trening dobre, ale na zwykły bieg to różnie bywa z tym. Po skończeniu tego nabrał parę sporych oddechów, gdzie też krążenie krwi przyśpieszyło. Stanął w wyprostowanej pozycji i zaczął kręcić głową raz w lewo, raz w prawo. Następnie przyszła kolej na ramiona by potem przejść do nadgarstków, gdzie starał się to robić w miarę uważnie. Kolejnym stawem jaki rozgrzewał było tułowie, gdzie też zaczął robić w formie wyprostowanej skłony, starając się dłońmi dotknąć swoje stopy, ale słabo mu to wychodziło. Następnie zaczął kręcić biodrami by w końcu rozgrzać po nich kolana i na sam koniec stopy. Początek miał już za sobą toteż postanowił przejść do właściwego treningu by się lepiej rozgrzać. Było mu już o wiele cieplej toteż zimno już tak nie przeszkadzało mu. Stanął w miejscu i w pewnym momencie wyrzucił ręce przed siebie mówiąc.
-Kiaiho.
Pozbywając się tym samym śniegu, po to aby łatwiej mu było trenować. Udało mu się to i on sam po chwili stał już na płaskim terenie. Na jego szczęście była to skała, choć była bardzo zimna to jednak tak będzie mu łatwiej trenować to co miał zamiar zrobić. Stanął prosto i zaczął robić przysiady. Jak zwykle skończył na setce bo to było już dla niego chlebem powszednim toteż tym razem padł na brzuch i zaczął robić pompki. Poczuł niewiarygodne ukłucie zimna, ale nie przestawał ćwiczyć, na szczęście pozbył się śniegu. Skończył na setce ponownie i tym razem stanął na rękach starając się robić tym sposobem pompki. Tutaj już ledwo co dotarł do stu, a w ręce mu było niewiarygodnie zimno, ale zostało mu jeszcze jedno do zrobienia. Postanowił zrobić to czego go nauczył Dziadek Yaro, czyli zaczął biegać...za pomocą rąk. Niestety wiele tak nie zrobił bo było mu bardzo zimno w dłonie toteż, stworzył na prędko ki blast by się rozgrzać i wyrzucił go gdzieś daleko. Gdy skończył rozgrzewkę to podszedł do towarzysza i słuchał tego co on mówił o technice. Najpierw wyjaśnił mu teorię na podstawie której kumuluje się ki w dłoni, lecz ma być ona mała a nie duża. Następnie obejrzał jak to działa w praktyce i ze zdziwieniem dojrzał jak jakiś pagórek został wprost wysadzony w powietrze. Wprost nie mógł uwierzyć, że coś tak małego ma taką siłę...ale nic to słuchał dalej. Musiał uważać by nie przesadzić, a sam Haz użył niewielkiej ilości mocy i następnie poszedł sobie usiąść gdzieś niedaleko życząc mu powodzenia.
-Dzięki.
Odpowiedział na odchodne i chwilowo rozmyślał nad tym co on powiedział. Ta cała teoria była niewiarygodnie dziwna, ale jednak działało, więc czemu by sięto miało nie udać? W każdym razie warto spróbować. Oczywiście najpierw ponownie zamierzał zakończyć to medytacją toteż użył kiaiho by oczyścić sobie miejsce i usiadł w siadzie skrzyżnym, oddając się rozmyślaniom.

OCC: Start Treningu
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg Empty Re: Iceberg

Nie Mar 10, 2013 1:47 pm
Altair kontynuował swoją medytację i już nawet po tej całej rozgrzewce nie czuł w ogóle zimna. Z resztą miał wielkie szczęście, że zamieć minęła inaczej nie wiadomo, czy na tej planecie mógłby zrobić trening, chociaż ona sama doskonale się nadaje na miejsce treningów, a i ciało wojownika może się przyzwyczaić do mrozu. Chłopak najpierw pozbywał się wszystkich nie potrzebnych mu myśli odnośnie wszystkiego co się tutaj znajdowało, czy też te które dotyczyły planety Vegety i jego samego. W końcu mu się to udało i sam umysł oraz myśli miał czyste, był całkowicie wyciszony. Tym razem Lethal nie próbował nad nim zapanować, wyglądało to tak jakby zniknął...chociaż to byłoby niemożliwe. Siedząc tak przez długi okres czasu, dopuszczał do siebie myśli tylko te które dotyczyły techniki której próbował się nauczyć. Jak przez sen nadal widział obraz tego co zrobił Hazard. Bez przeszkód z ogromną mocą zniszczył pagórek, ale sama kula chyba nie była taka mała jak ją opisywał. Znaczy co prawda była niewielka, ale to może było tylko złudzenie, bo w końcu spowodowało dość spory wybuch. Coś w takiej kuli musi być...Nie rozumiał zbyt bardzo teorii. Wolał wszystko robić w praktyce i widzieć na własne oczy. Na szczęście to co mniej więcej robił jego towarzysz było widoczne. Mimo to przypominał sobie to czego dotyczyła teoria. Zamiast wielgachnej kuli robisz niewielki pocisk, ale na tyle duży by był takiej samej wielkości jak wewnętrzna strona dłoni. Kumulujesz sporo energii ki w nim, oczywiście przy tym celując w stronę wroga, a następnie wyrzucasz go przed siebie w nieprzyjaciela. Było to bardzo podobne do ki blastów, ale były one bardzo słabe i nie robiły takiego wybuchu, jak ta. Gdy jego kompan tworzył Big Bang Attack, to sama kula choć nie przekraczała rozmiarów tych o których mówił, to nadal do niej wlewał coraz to większą ilość energii, a ta nawet nie rosła. To jest ciekawe...jak on to zrobił? Hazard o wiele lepiej kontroluje energię ki niż on, ale to nie znaczy, że Altairowi coś takiego nie wyjdzie. Ostatnie słowa dotyczyły tego by zaczął od małej ilości energii i jeśli by mu dobrze szło to by wtedy dodawał jej coraz więcej. W końcu otworzył oczy, a cała jego medytacja trwała po prawdzie krótko, ale na tyle długo by łatwiej mu szło staranie o nauczenie się tej techniki. Wziął głęboki oddech i stanął na nogi, gdzie w jego oczach widać było upartość i dumę. Będzie próbował tak długo, aż mu się to uda, i nie będzie go obchodziło nawet to, że jest zimno. Na te myśli specjalnie chyba nadszedł większy wiatr i go zawiało przez co poczuł o wiele większy chłód niż ten który teraz tutaj panował. Czy zamieć się zbliżała? Oby nie. Nie tracąc więcej ilości czasu uniósł się w powietrze i swoim czujnym wzrokiem szukał czegoś co się nadawało na cel. W oddali dojrzał jakiś niewielki pagórek doskonały na potrzeby zniszczenia. Najpierw robił to co widział u swojego kompana. Uniósł rękę przed siebie starając się by koniecznie była pod kątem prostym, bo jeśli ją zegnie to za pewne wszystko pójdzie na marne. Wycelował wewnętrzną stronę dłoni w swój cel oraz rozłączył swoje palce, sprawiając by były w jak największych odstępach od siebie. W końcu też tworzył powoli, niewielki czarny pocisk do którego wlewał najpierw małą ilość energii, by w końcu dołożyć więcej. Niestety kulka wybuchnęła mu w dłoni, przez co z dużą szybkością poruszał nią w górę i dół. Zimno złagodziło ból. Przesadził z energią. Niestety jednak musi zacząć od czegoś prostego. Ponownie robił wyżej wymienione czynności i już miał wykrzyczeć nazwę ataku, gdy stworzona kula ponownie mu wybuchnęła. Westchnął, gdy domyślił się, że zrobił zły gest bo palce nie były w jak największych odstępach. Nie zamierzał się poddawać i ponownie tworzył pocisk, niestety ten wybuchł mu od razu. Nie łatwo stworzyć mały pocisk z ogromną mocą...Zaczął się zastanawiać jak to jego towarzysz robi. Gdy nagle przypomniał sobie pewne ciekawe właściwości Ki. To musi być bardzo skompresowana energia ki! Dlatego mały pocisk jest tak potężny. Z nową wiedzą ponownie przystąpił do tworzenia techniki, widząc, że coś się dzieje posłał go na pagórek. Niestety tym razem chyba dał za mało ilości Ki bo utworzył się niewielki krater...przy celu, więc nawet nie trafił bo zapomniał o celowaniu. Wiedział jednakże, mniej więcej na czym to polega. Tym razem ponownie tworzył mały pocisk, do którego w wielkim skupieniu dokładał coraz to więcej i więcej energii. Powoli mu się to udawało, bo kula przybierał na sile, a wcale nie rósł co świadczyło o tym, że jest na dobrej drodze. W końcu wystrzelił go przed siebie mówiąc.
-Big Bang Attack!
I mały pocisk stworzył ogromny wybuch niszcząc praktycznie całą górkę. Widząc to co zrobił był zadowolony, a na jego twarzy zjawił się uśmiech. Oczywiście nie zamierzał robić okrzyku radości bo wtedy niechybnie pogrzebie ich lawina. Zastanawiał się jednakże czy można także utworzyć sporej wielkości pocisk o tej samej sile. W nim energia była skompresowana, dlatego był taki mały. Dojrzał kolejny pagórek i ponownie wycelował tam dłoń stwarzając tym razem średniej wielkości czarną kulę. Nie wybuchła mu nawet w ręce co oznaczało, że idzie w dobrym kierunku.
-Big Bang Attack!
Po chwili i ją posłał na górkę praktycznie ją niszcząc w takiej samej wielkości wybuchu. Miał rację można stworzyć i małą skompresowaną kulę, ale i średniej wielkości. Ciekawiło go to czy będzie można zrobić promień czy coś innego, jak zamiast palców w odstępach, będą one złączone. Na razie jednakże to czego się nauczył mu w zupełności starczyło. Było co prawda wiele nie udanych prób, ale tym razem kolejne już tworzył z łatwością i czy to niewielki pocisk, czy też średni to mogą się przydać, tyle, że do małego potrzeba precyzji i celności, ale wtedy cel przyjmuje na siebie praktycznie cały wybuch, a ogromny to może trafić i obok i za nim, a może nawet trafić kilku na raz. W każdym bądź razie udało mu się to i po chwili wylądował na ziemi kierując się w stronę Haza. Gdy już się znalazł przy nim kiwnął głową z uśmiechem dając tym samym znak, że mu się powiodło.
-Udało mi się. Jeszcze raz ci dziękuję. Obiecuje, że się kiedyś odwdzięczę.
Powiedział i usiadł niedaleko towarzysza, przez większość czasu się nie odzywając bo tym razem to on wybierał co robią. Był mu niezwykle wdzięczny, że wszystko mu wytłumaczył i go nauczył niezwykle przydatnej techniki. On nie rzuca słów na wiatr i zamierza go kiedyś też czegoś nauczyć, w miarę swoich możliwości.

OCC: Koniec Treningu
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Iceberg Empty Re: Iceberg

Pon Mar 11, 2013 5:58 pm
Kiedy dwaj saiyanie trenowali na zewnątrz w ich plecakach rozległ się cichy dźwięk monitujący, że oto nadeszła nowa wiadomość. Na każdym z holo- komputerów pojawiła się wiadomość od trenera.:



Brawo, a już myślałem, że Wam tyłki odmarzły. Ponieważ decyzja o waszym locie na Namek jeszcze nie zapadła w międzyczasie wykonacie inną misję, niemniej ważną dla przyszłości Vegety. Znajdujecie się na lodowej planecie „Iceberg”. Mało gościnna ale jej atmosfera posiada odpowiednią gęstość tlenu dla przeżycia. Czego po wylądowaniu zapewne nie sprawdziliście. Wasze holo-komputery zawierają wiele przydatnych programów, wystarczy poświęcić chwilę i przeszukać ich zawartość. Bez ładowania bateria może wytrzymać do 24 h ciągłego użytku. To nie są zabawki tylko sprzęt wojskowy.


Misja Nr 1
Rozkaz brzmi:

Sprawdzić, czy na planecie „Iceberg” żyją jakieś stworzenia i czy dysponują jakąś technologią oraz czy planeta posiada jakieś zasoby naturalne.

Tutaj wiadomości dla obojgu żołnierzy była jednakowa dalej obaj otrzymali zupełnie inne rozkazy.




Wiadomość dla Hazarda
Jestem zawiedziony, że rozpowiadasz o rzadkich umiejętnościach, których Cię nauczyłem. Wydaje mi się, że wyraźnie zaznaczyłem aby miało to pozostać miedzy nami. Masz szanse odkupienia swojego zaufania. Specjalnie dobrałem do lotu Waszą dwójkę. Oficjalnym celem misji jest unieszkodliwienie żołnierza Altaira. Jak zapewne zauważyłeś jego kolor oczu odbiega wyraźnie od zwyczajowego koloru Saiyan. Wykryto bowiem, że owa istota jest demonem ukrywającym się pod postacią Saiyana. Wywiad donosi, że prawdopodobnie w przyszłości planuje on zagrozić królowi. Wysłaliśmy Was po to, abyś wyeliminował go po cichu i bez świadków. Mam nadzieję, że tym razem mogę na Ciebie liczyć, walka nie powinna Ci sprawić problemów.




Wiadomość dla Altaira
Gratuluję postawy, Vegeta może być dumna z posiadania takiego żołnierza. Specjalnie dobrałem do lotu Waszą dwójkę. Oficjalnym celem misji jest unieszkodliwienie żołnierza Hazarda. Zapewne zauważyłeś jego złotawy odcień oczu. Wykryto, że owa istota jest demonem ukrywającym się pod postacią Saiyana. Wywiad donosi, że prawdopodobnie w przyszłości planuje on zagrozić królowi. Wysłaliśmy Was po to, abyś wyeliminował go po cichu i bez świadków. Wiem, że jesteś słabszy od niego ale postaraj się i przekuj swoje słabości w mocne strony. To bardzo trudna i poważna misja ale liczę na Ciebie, nie zawiedź mnie.


Po napisaniu wiadomości trener z półuśmieszkiem rozsiadł się wygodnie w skórzanym fotelu. Był Ciekaw, jak dalej sobie poradzą.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg 9tkhzk800/800Iceberg R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg Left_bar_bleue0/0Iceberg Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg Empty Re: Iceberg

Sro Mar 13, 2013 6:44 pm
Przysiadł na jakimś zaśnieżonym głazie i zgrzytając zębami obserwował postępy Altair'a. Z początku nie wychodziło mu najlepiej, skupiał w dłoni zbyt wiele energii i po chwili ta wybuchała, co nie było zbyt przyjemne. Jednak po jakimś czasie chłopakowi wychodziło to coraz lepiej. Uśmiechnął się lekko pod nosem. Przypomniał sobie jak on opanowywał tę technikę. Zajęło mu to długie godziny, jednak najważniejsze że się udało. Swoją drogą wypadałoby samemu nauczyć się czegoś ciekawego. Im więcej niespodzianek w zanadrzu tym lepiej. Już jakiś czas temu myślał o treningu Final Flash'a, widział tę falę nie raz i miał wrażenie, iż wie o co chodzi. Ale to wyjaśni się podczas praktyki. Przy okazji nadal musiał dopracowywać Ki Feeling, tak jak wspominał Trener. Zamknął oczy i postarał się jeszcze bardziej obniżyć poziom mocy. Warunki nie były sprzyjające, wybuchy dochodzące od strony Altair'a, oraz siarczysty mróz przeszkadzały w koncentracji. Po chwili poczuł to przedziwne uczucie, jakby go nie było. Udało się, obniżył Ki do minimalnej wartości. No to teraz w drugą stronę. Wyostrzył zmysły i starał się wyczuć kogokolwiek w obrębie planety. Choćby najmniejsze i najsłabsze istoty. Niestety, poza całkiem pokaźną energią swego kompana nie odczuł niczyjej obecności. Albo są tu jakieś maleńkie skupiska Ki których nie jest jeszcze w stanie zlokalizować, albo znajdują się na niezamieszkałej planecie. Istnieje jeszcze trzecia opcja o której wspominał jego partner, wedle której tutejsi w jakiś sposób się maskują. Wszystko wyjaśni się gdy tylko pójdą na zwiad, co powinno nastąpić już niedługo. Otworzył oczy, Ki Altair'a poruszała się. Po chwili chłopak stanął przed nim i dał znać, że mu się udało.

- Nie ma sprawy - odrzekł z uśmiechem - jakbyś miał coś ciekawego to z chęcią się tego od Ciebie nauczę - zaśmiał się.

Wstał i rozejrzał się. Wreszcie przyjrzą się nieco bliżej planecie. Chociaż może lepiej sprawdzić czy nie ma wiadomości od Trenera. Siedząc tu stracił poczucie czasu i nie wiedział ile minęło od nadania ich raportów. A bardzo zależało mu na odpowiedzi.

- Chodź - rzucił, unosząc się w powietrze - wrócimy do jaskini i sprawdzimy, czy nie ma odpowiedzi od Trenera. A potem zrobimy mały rekonesans.

Lot nie trwał długo, nie oddalili się zbytnio od groty. Weszli do swej kryjówki i Haz natychmiast wyciągnął z plecaka holo-komputer. Serce zabiło mu mocniej gdy spostrzegł, iż otrzymał nową wiadomość. Szybko kliknął od odpowiednią ikonkę i przeczytał co przełożony ma do powiedzenia.

- Iceberg - szepnął.

Lodowa planeta. To już wiedział. Odpowiednia atmosfera, dlaczego o tym nie pomyślał? Aż strach pomyśleć co by się stało, gdyby tutaj faktycznie nie było tlenu. "Decyzja o Waszym locie na Namek jeszcze nie zapadła" - a więc aż tak nagrabili sobie nieodpowiednim zachowaniem? Są tu za karę, to ma być jakiś sprawdzian czy jednak zasługują na misję docelową? Trochę się w nim zagotowało, ale z drugiej strony faktycznie zachowali się jak dwójka dzieciaków. Tylko kiedy niby mieli zebrać potrzebne im doświadczenie? On ma 16 lat, Altair pewnie coś koło tego. Są Nashi od niedawna. Chyba mają prawo do pomyłek? Pewnie roztrząsał by tę sprawę jeszcze przez kilka kolejnych minut, ale to co przeczytał dalej zszokowało go. Dobrze, że siedział plecami do kompana, bo po jego minie mógłby się czegoś domyśleć. O co tutaj do cholery chodzi? Demon? I stąd te czerwone oczy? Jakoś trudno było mu w to uwierzyć. Chociaż sam głowił się nad tym jak taki kolor tęczówek jest możliwy. Po prostu nie mógł uwierzyć, że ten miły, sympatyczny chłopak może być zagrożeniem dla samego Króla.

To co czytał na swój temat nie było zbyt miłe. Trener rozczarował się na nim, a ta misja może być przepustką do poprawy relacji. Ale czy naprawdę tego chce? Przecież nie jest mordercą, a jedyna osoba którą uśmiercił...zasługiwała na to. A ten tutaj nie dał mu absolutnie żadnych powodów do likwidowania go. Wciągnął głośno powietrze i wyłączył urządzenie. Wstał i spojrzał na czarnowłosego, starając się przywołać na twarz lekki uśmiech. Sam nie wiedział czy mu to wyszło.

- Eee to co - zaczął - trzeba wykonać misję, sprawdzić czy ktoś tu żyje i czy są jakieś zasoby naturalne.

Jego głos brzmiał jakoś dziwnie. Ciężko mu było przemawiać do kogoś, kogo wedle rozkazu ma zabić. Nie podjął jeszcze decyzji czy to zrobi czy nie. Poczeka na rozwój sytuacji. Sięgnął do plecaka i wyciągnął swój scouter, zakładając go na oko.

- Na wszelki wypadek wezmę go ze sobą - wyjaśnił - nie planuję się rozdzielać, ale nigdy nie wiadomo co się może wydarzyć, a w ten sposób nie stracimy kontaktu.

Zastanawiał się czy nie robi tego po to, by mieć ciągle chłopaka na oku i "wynajdywać" jakichś dziwnych zachowań z jego strony. Wyszedł na zewnątrz i wzbił się w powietrze, nawet nie patrząc czy Altair robi to samo. Podleciał wyżej i dopiero teraz obejrzał się w poszukiwaniu kompana.

- Zaczniemy od tamtej strony - rzekł wskazując na północ - planeta jest mniejsza od Vegety, ale dokładne jej przeczesanie może Nam zając sporo czasu.

Udał się we wskazanym kierunku. Leciał trochę za kompanem i co jakiś czas badawczo mu się przyglądał.

- Demon... - bezgłośnie poruszył ustami.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg Empty Re: Iceberg

Sro Mar 13, 2013 11:20 pm
Altair był zadowolony, że wreszcie udało mu się opracować nową technikę. Bardzo chciał jeszcze spróbować wykorzystać ją w inny sposób co mu się może przydać, a kto wie jak mu się uda to tego samego nauczy swojego towarzysza jeśli on będzie tego chciał. Gdy podziękował Hazowi, ten tylko mu odpowiedział, że nie ma za co, a na koniec dodał z lekkim śmiechem, że chętnie się od niego czegoś nauczy. Krwistooki odpowiedział tylko na to uśmiechem. W końcu jego towarzysz podniósł się, i powiedział by poleciał za nim, co też niezwłocznie uczynił. Z tego co mówił wynikało, że lecą ponownie do jaskini, która z resztą była nie daleko. Ale rekonesans? No niby się przyda to fakt, ale mają zbyt mało danych o planecie, co może się dla nich okazać zgubne. Jednakże, jeśli dostali odpowiedź od trenera to wszystko może wyglądać inaczej.
-Zrozumiałem.
Uniósł się do góry i poleciał za kompanem. Sam lot oczywiście nie trwał długo, a że zamieci nie było to z łatwością odnaleźli jaskinię, chociaż oznaczenie zawsze może się przydać. Kto wie jak tu jeszcze raz zawita, to będzie szukał tego miejsca. Gdy Hazard dotarł pierwszy, to czerwonooki na chwile się zatrzymał i zapisał koordynaty tego miejsca, ale oznaczenie też się przyda jakby przypadkiem stracili scoutery. W każdym razie w końcu i on wszedł do jaskini, gdzie też usiadł wygodnie pod jakąś ścianą, i wyciągnął swój holo komputer. Uśmiechnął się, gdy zobaczył, że miał wiadomość od trenera. Ciekawiło go to, co im przekazał kapitan. Kliknął wyskakującą wiadomość i szybko zaczął czytać. Nazwa planety to Iceberg. Lodowa skała...ta to akurat saiyan zauważył. Niestety dowódca odnośnie tlenu miał racje, ale jeśli nie byłoby tlenu to kapsuła raczej by się nie otworzyła i powiadomiła by o tym, że na planecie nie ma oxygenu. W każdym wypadku ich misją było sprawdzenie, czy cel na którym się znajdują posiada jakiś mieszkańców lub jakieś przydatne dla Vegety surowce naturalne. Co do istot zamieszkujących tą kulę to Haz powiedział, że nic nie wyczuwa, tak samo z resztą mówi scouter. Lecz oczywiście jeśli posiadają odpowiednią technologię czy też umiejętności to mogą się przed nimi ukryć. Co do reszty wiadomości to na razie wie tylko tyle, że decyzja o Namek jeszcze nie zapadła, po za tym wynika z tego także, że wiedzieli, że tutaj wojownicy trafią...Niestety to była ta oficjalna część, a reszta była tylko dostępna dla niego... Każde słowo wprawiało go w zdumienie, i szok. Oczywiście najpierw był chwalony za postawę, i takie tam głupoty, ale gdy poznał "oficjalną misję" to sam nie wiedział co o tym myśleć. Hazard jest demonem? To stwierdzili na podstawie jego złotych oczu? Przecież to głupota. Po za tym złotawy odcień ma tylko pewnie w formie złotowłosej, a normalnie ma raczej czarne...To ma być ten słynny wywiad? Po za tym, czego mógł się spodziewać po jaskiniowcach którzy potrafią tylko walczyć, i najpierw atakują a potem zadają pytania. Zdarzały się co prawda wyjątki. Ale tym razem wywiad się nie popisał. Czy on stanowił zagrożenie dla samego Króla? Jakoś trudno mu było w to uwierzyć. Kolejne zdania świadczyły o tym, że ma zabić o wiele potężniejszego od siebie przeciwnika. Idiotyzm! Jeśli stanowiłby zagrożenie to by wysłali elitę by go zabili, albo też same kapsuły poleciały by w stronę jakiś gwiazd, czy deszczu meteorytów. Nic się nie trzymało kupy.
"-Co to za głupota? To jakiś test?"
Sam się zastanawiał, ale czy tak było? Zasiano w nim ziarno niepewności, ale nie zamierzał nic robić dopóki nie byłby tego całkowicie pewien. Po za tym, gdyby tak było to kompan zamiast go uczyć jakiś technik po prostu by go zabił. Wyłączył i schował holokomputer, i poprawił tylko scouter. W końcu jego towarzysz się do niego odezwał. Słysząc jednakże jego łamany głos i dziwny uśmiech, jakby wymuszony, sprawił, że zaczął myśleć, że on coś ukrywa.
"-Czyżby to była prawda? I jest on demonem, a zrobił to wszystko by uśpić moją czujność? Nie...to głupota."
Odpowiedział sobie szybko, ale jednak coś mu w stylu bycia Haza nie pasowało...Cóż jeszcze o tym wszystko pomyśli. Razem z nim miał jednak misję i na jego słowa o jej wykonaniu kiwnął tylko głową. On sam też założył na oko swój scouter...czyżby uznał jego przydatność do rzeczy innych niż tylko sprawdzania poziomów mocy? W końcu i chłopak powstał ze swojego miejsca i otrzepał się z kurzu. Co do stracenia kontaktu to był dobry argument, zanim jednakże odlecieli rzucił na szybko do wojownika.
-Zapisz sobie w scouterze koordynaty tego miejsca, na wszelki wypadek.
Nie ufał nadal informacjom wywiadu i był pewny, że się mylą i zamierzał tego dowieść...ale jeśli mówią prawdę? To będzie musiał coś z tym zrobić bo inaczej zginie... W końcu obaj unieśli się powietrze i polecieli gdzieś dalej. Mieli zacząć od strony północnej. Sama planeta nie jest wielka, ale nadal sporo im to może zająć czasu, a jak trafią na zamieć...to znowu muszą szukać kryjówki. Gdy tak obaj lecieli, ten co jakiś czas mu się dziwnie przyglądał. Czy on coś planował? Zdawało mu się jakby on coś do niego powiedział, ale już tego niestety nie usłyszał.
-Przepraszam, mówiłeś coś do mnie?
Zapytał się go nabierając podejrzeń. Niestety nadal mieli do wykonania misję tak czy siak.
-W każdym razie, trzeba coś niedługo znaleźć i upolować jak są tu jakieś istoty, bo będzie ciężko.
Nadal wątpił by został wysłany po to by zabić Hazarda. Czy to co mówił o współpracy było zwykłym kłamstwem?
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg 9tkhzk800/800Iceberg R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg Left_bar_bleue0/0Iceberg Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg Empty Re: Iceberg

Sob Mar 16, 2013 4:29 pm
Ta cała sprawa z demonem nie dawała mu spokoju. Ukradkiem spoglądał na Altair'a i zastanawiał się czy naprawdę może stanowić aż takie zagrożenie. Skoro nawet sam Król drży o swoje życie, to czy on sam czasem nie jest za słaby na pokonanie potwora drzemiącego w chłopaku? Wyczuwał jego moc, był sporo słabszy od Haz'a. Lecz jeżeli to prawda i ma on w sobie coś więcej, to czy młody Nashi nie powinien tego wyczuwać? A może Ki Feeling nie działa na tej zasadzie? Dziwne....

- Co? Aaa nie, nic nie mówiłem - odrzekł szybko na zadane pytanie.

Tak się zamyślił, że zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością. Spojrzał w dół, lecz poza połaciami lodu i śniegu nic tam nie było. Lecąc co jakiś czas starał się wyczuwać Ki jakichkolwiek istot, dla pewności wspomagając się scouterem. Jednak rezultatów poszukiwań nie było, ten teren po prostu jest nie zamieszkały. Nie wiedział jak długo lecieli, przez to wszystko poczucie czasu zanikło. Po jakimś czasie Altair odezwał się, mówiąc coś o znalezieniu czegoś do jedzenia.

- Tak, masz rację - rzekł krótko.

Czy tylko mu się wydaje, czy naprawdę zmienił swój stosunek do kompana? Wystarczyło niepotwierdzona według niego informacja i już inaczej patrzy na chłopaka. A przecież jest miły, sympatyczny, nic nie wskazuje na to, że może mieć jakieś mordercze zamiary. Cała ta historia nie trzyma się kupy. Ale jednak jest w nim jakiś niepokój. Z chęcią by to sprawdził. Tylko jak?

- Chyba nic tu nie ma - powiedział po godzinie lotu.

Zatrzymał się rozglądając wokoło. Przeskanowali już ogromny obszar i ani śladu życia. Albo ta planeta jest nie zamieszkała, albo mieli pecha i szukali nie tam gdzie trzeba. Tak czy siak właśnie wpadł mu do głowy ciekawy pomysł. Misja poczeka, to nie powinno zająć dużo czasu. Odwrócił się do towarzysza i rzekł spokojnie:

- Co być powiedział na mały sparing? Wiem, że dopiero co zakończyłeś trening, ale jakoś tak... mam ochotę rozprostować kości.

To był chyba jedyny sposób na ujrzenie prawdziwego oblicza Altair'a. Jeśli coś w nim siedzi, to już ona się postara, aby wylazło na zewnątrz.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg Empty Re: Iceberg

Sob Mar 16, 2013 5:24 pm
Krwistookiemu chyba się zdawało, że coś usłyszał lecz mimo to, trzeba uważać, dlatego wolał się chłopaka zapytać. Jak kolwiek by na niego nie patrzył tak Haz mu nie przypomina demona. Co prawda jest ogromnie silny, ale u Saiyan taka moc jeszcze nie jest spora, chociaż i tak wątpi by złotowłosy stanowił zagrożenie dla samego króla, no ale zawsze może się mylić i te pierwsze wrażenie mogło być mylne. Te dane nie są potwierdzone, a on zamierza tą sprawę wyjaśnić. Nadal jednakże w to wątpi z tego powodu, że przysłaliby tutaj kogoś silniejszego a nie słabszego, albo jak myślał wcześniej po prostu by zdetonowali kapsułę, to zapewne dla nich żaden problem. Złotooki powiedział, że nic nie mówił, a więc ogoniasty się przesłyszał...W każdym razie lecieli tak już sporo czasu, bez jakiegoś większego celu i nic nie mogli znaleźć. Scouter nie wykrywał żadnego śladu życia. Może umiejętność jego kompana będzie bardziej pomocna. Lecz chyba i on nic nie znalazł bo wciąż lecieli przed siebie, i nie było żadnej anomalii by ją przypadkiem sprawdzić. Na jego pytanie odpowiedział, że ma racje...no ale niestety nawet zwierząt tutaj nie było. Co mają jeść? Te suszone mięso i suchary? Przecież to się chyba bardziej przyda na zielonej planecie. Nadal nie uważał, że jego towarzysz jest żądnym krwi demonem jak np. Lethal, ale ostrożności nigdy za wiele, a pierwsze wrażenie mogło być mylne. W każdym razie chciał sprawdzić swoją teorię na temat pewnej rzeczy, ale to można zrobić później. Jednakże ziarno niepewności zostało zasiane, i Altair sam nie wiedział czego ma się od złotookiego spodziewać. W końcu i on przyznał, że nic tu nie ma co krwistooki potwierdził skinieniem głowy.
-Nawet scouter nic nie wyczuwa...zwierzyny też nie. Nie dobrze. To co dostaliśmy bardziej się przyda na Namek niż tutaj, ale możemy nie mieć innego wyboru.
Skwitował, lecz oczy mu urosły ogromnie, gdy Hazard zaproponował mu sparing. Czyżby ten chciał go tutaj zabić? A może po prostu saiyan-jin jest zbyt ostrożny, że uważa jego towarzysza za zagrożenie. Bądź co bądź trener kazał im współpracować, a nie będą mogli tego zrobić jeśli sobie nie zaufają.
-Spoko, nigdy nie uciekam od wyzwania. Ale wiesz, że na twoim poziomie miałbym małą szansę wygrać? Czy choćby przeżyć...
Te ostatnie słowo dodał o wiele ciszej, lecz mimo to on też chciał sprawdzić, czy jego towarzysz jest demonem czy też nie. Jedno było pewne...nie może dać Lethalowi wydostać się na wolność, bo wtedy krwistooki na pewno tego nie przeżyje.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg 9tkhzk800/800Iceberg R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg Left_bar_bleue0/0Iceberg Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg Empty Re: Iceberg

Sob Mar 16, 2013 6:52 pm
Uśmiechnął się lekko usłyszawszy, iż Altair się zgadza. Powoli skierował się na ziemię, aż w końcu rozległo się cichutkie tapnięcie, gdy jego stopy dotknęły podłoża.

- Jak tak dalej pójdzie to będziemy musieli przejść na ostrą dietę - skomentował wzmiankę o żywności - miejmy nadzieję, że jakaś zwierzyna się tu jednak panoszy.

Obserwował w skupieniu chłopaka. Zaskoczyła go ta propozycja, ale mimo tego był bardzo spokojny. Najwyraźniej uwielbiał walkę. W tej kwestii byli tacy sami. Patrzyli na siebie w milczeniu, po czym odpowiedział na wcześniejsze słowa Altair'a:

- O to się nie martw, nie będę walczył na 100%. Po prostu dostosuję się do Ciebie. Ale Ty się nie ograniczaj, daj z siebie wszystko.

To ostatnie zdanie było niemalże rozkazem, wypowiedział to zdanie z ledwo dostrzegalnym błyskiem w oczach. Sam nie wiedział, czy była to taka próba prowokacji, czy tylko chciał mu to uzmysłowić. Tak czy siak bardzo zależało mu na tym, żeby się nie hamował. Jeśli faktycznie coś w nim siedzi, to przy odrobinie szczęścia się o tym dowie. Pomimo tego, iż miał wyraźny cel, nie mógł powstrzymać uczucia uniesienia, które powoli wypełniało jego organizm. Nie walczył już od jakiegoś czasu, a teraz będzie miał ku temu okazję. Przeciwnik zagadka - tak należało określić jego kompana. Nie widział go wcześniej w akcji, nie wiedział jaki styl walki preferuje, ani jakimi technikami dysponuje. Odkrycie tego podczas pojedynku należało do najpiękniejszej jego części. Miał nadzieję, że chłopak nie raz go zaskoczy. W pozytywnym znaczeniu tego słowa oczywiście. W porządku, czas zaczynać. Wypuścił głośno powietrze i skoncentrował się na swojej Ki. Powolutku podwyższał ją, aż w końcu zatrzymał. W tej chwili była mniejwięcej na tym samym poziomie co Ki Altair'a. Będzie się musiał hamować, by nie wymknęła mu się spod kontroli i przypadkiem nie zaatakować towarzysza z pełną mocą. Gdy był już gotów, przyjął pozycję obronną i ze spokojem w głosie rzekł:

- W porządku. Zaczynaj.

Anonymous
Gość
Gość

Iceberg Empty Re: Iceberg

Sob Mar 16, 2013 9:09 pm
Złotooki postanowił wylądować i to samo wkrótce zrobił krwistooki wojownik. Na wzmiankę o diecie nieomal nie wybuchnął śmiechem. Ale niestety to smutna prawda, i może tak być, jeśli szybko czegoś nie znajdą. Obaj patrzyli na siebie w milczeniu, lecz w końcu odpowiedział na jego wcześniejsze słowa mówiąc, że nie będzie walczył na 100%. To go trochę zasmuciło bo jakby wygrał to nie miałby z tej żadnej przyjemności, ale gdy dodał, że się do niego dostosuje od razu na jego twarzy zjawił się uśmiech. A więc będą mieli w miarę równą walkę. Gdy dodał by ten się nie ograniczał i dał z siebie wszystko, to na jego twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech. Oczywiście nie zamierzał na razie pokazać mu wszystkich swoich technik, bo jakiś as w rękawie musi mieć, a sam złotowłosy pewnie ma bardzo przydatne techniki. Jednakże, jego towarzysz może jeszcze zostać zaskoczonym, a sam Altair nie zamierza przegrać. Nie wtedy kiedy będą w miarę zbliżeni do siebie poziomem. Chyba widział jakiś błysk w jego oczach...czy to wskazywało na to, że obaj tak samo lubią walkę? A może to kolejne jego przywidzenie. W każdym razie to będzie ciekawe doświadczenie. Kto wie może obaj się czegoś nauczą? Najwidoczniej czas rozpocząć pojedynek. Rozluźnił stawy i ramiona i nabrał powietrza do płuc. To jego walka nie tego przeklętego demona i zrobi wszystko aby nie pozwolić Lethalowi na zabawę. Z resztą poprzez walkę może się dowiedzieć, czy Hazard jest rzeczywiście wrogiem który może zagrozić planecie Vegeta. Wszystko się rozstrzygnie w tym oto pojedynku. Niech przemówią ich pięści! Tak właśnie porozumiewają się najpotężniejsi wojownicy. Nie miał pojęcia co Haz może dla niego przygotować, ale o to się będzie martwił potem. Ki jego kompana rosła, aż nie była taka jaką miał sam krwistooki. Uśmiechnął się. Dziwne, że złotooki był tak spokojny, ale w jego pozycji obronnej nie było zbyt wiele dziur. W każdym razie to będzie ciekawe. Gdy tylko usłyszał słowo "zaczynaj" kiwnął głową na znak, że jest gotowy. Popatrzył się na swojego przeciwnika z żądzą walki w oczach. Obie ręce wziął na przeciw siebie i z okrzykiem świadczącym o tym, że zamierza zwyciężyć włączył swoją Czarną Aurę. Potężna aura sprawiła, że śnieg praktycznie wyparował, a jego ciało było otoczone w mroku co wyglądało tak jakby był jakimś cieniem. Uśmiechnął się dumnie do przeciwnika. Wiedział, że to co pokazał to zapewne nic, ale raczej się nie spodziewał tego, że mógł osiągnąć tą umiejętność. Szybko pobiegł w stronę przeciwnika i uniósł prawą rękę z zamiarem uderzenia rywala w twarz, ale gdy był blisko wyprowadził tylko pozorowany atak, by oszukać go, a następnie jego lewa ręka wbiła się w brzuch ogoniastego. Na tym nie zakończył bo kolejnym uderzeniem prawej ręki wyprowadził już normalny cios wymierzony w głowę przeciwnika, a następnie schylił się i z dużą siłą wyskoczył w górę, gdzie też jego lewa pięść trafiła przeciwnika w podbródek posyłając go do góry. Korzystając z okazji wyprowadził wiele celnych ciosów w tułów trafiając go w biodro, żebra i bok ciała. I potężnym ciosem w mostek postał przeciwnika w przestworza, gdzie też szybko leciał za nim wciąż wyprowadzając ciosy rękoma, a następnie szybko poleciał za przeciwnika i stworzył z pięści młot gdzie ogromnym ciosem w kark posłał go w ziemię. Wylądował nie daleko i stanął w pozycji obronnej. Ciekawiło go co z tym zrobi Hazard.

OCC: Czarna Aura = 80 KI
Statystyki Rosną
Atak Potężny = 335 DMG
Start Treningu


Ostatnio zmieniony przez Altair Drake dnia Sro Maj 01, 2013 5:21 pm, w całości zmieniany 2 razy
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg 9tkhzk800/800Iceberg R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg Left_bar_bleue0/0Iceberg Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg Empty Re: Iceberg

Pon Mar 18, 2013 11:11 am
Nie musiał długo czekać. Gdy tylko dał sygnał do walki, Altair z walecznym okrzykiem ruszył w jego stronę, sposobiąc się do ataku. Jednak nim to nastąpiło, stało się coś dziwnego: jego ciało spowiła czarna aura. Zaskoczony Haz czujnie obserwował ruchy rywala. Prawa ręką wędrowała w stronę twarzy złotowłosego. Lecz ten cios nie wyglądał na mocny. Chyba że.... Tak jak się spodziewał. Chłopak zamarkował ruch i po chwili wbił lewą rękę prosto w jego brzuch. Zgiął się lekko w pół, by po chwili otrzymać kaskadę ciosów, po których wylądował w powietrzu. To nie był jeszcze koniec, gdyż Altair w mgnieniu oka znalazł się tuż za nim i silnym ciosem posłał go na ziemię. Zaskoczył go ten atak, nie spodziewał się tego. Ta czarna aura dodała mu nieco siły i szybkości, czym zyskał przewagę. Lecz Hazard w ułamku sekundy zaplanował swój kolejny atak. Będąc jeszcze nad ziemią, obrócił się nogami w dół i mocno odbił się od podłoża, szybując w stronę niczego nie podejrzewającego Altair'a. W powietrzu jego przeciwnik miał ograniczone ruchy, toteż prawdopodobieństwo że zrobi unik jest stosunkowo małe. Wyprostowaną nogą trafił w żołądek, kolejny kopniak wylądował na twarzy rywala. Szybkim ruchem chwycił go za nogę i zaczął kręcić nim coraz szybciej i szybciej. W końcu puścił jego bezwładne ciało, posyłając je gdzieś w bok. Czym prędzej udał się w tę samą stronę i będąc równolegle do niego, mocnym łokciem w plecy posłał go na jakieś skały.

Złotowłosy wylądował z powrotem na ziemi, mając chwilkę na przemyślenia. Czarny kolor, trochę to dziwne jak na Saiyan. Chociaż już wcześniej to widział, fala Altair'a miała ten sam odcień. Jego Ki miała złoty kolor, ciekawe czy ma to jakiś związek z jego tęczówkami. Dotknął dłonią przetarty policzek i wpatrywał się uważnie w skały, spod których lada moment powinien wyjść jego przeciwnik. Dostosowanie się do jego siły było dobrym pomysłem, dzięki temu będą mieć ciekawy pojedynek.

OCC:
Potężny - 300 dmg.


Ostatnio zmieniony przez Hazard dnia Pią Mar 22, 2013 3:04 pm, w całości zmieniany 1 raz
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg Empty Re: Iceberg

Pon Mar 18, 2013 2:47 pm
Krwistooki był prawie pewien, że przeciwnik tego nie uniknie i tak też się stało. Złotooki oberwał dość mocno, lecz to było pewnie dla niego nic. Tak jak myślał, przeciwnik nie wyglądał nawet na zranionego. Co jak co, ale jest wytrzymały i to bardzo i jeśli tak dalej pójdzie to jego walka nie mieni się w różnokolorowych barwach. Co prawda siłą i szybkością są zbliżeni, lecz to tyle....ale czy mu to przeszkadza? Oj nie! Jest dumnym i pysznym wojownikiem, a walka z silnymi przeciwnikami to jest to co uwielbia..co sprawia, że jego krew buzuje. Nie jest jednakże ślepym mięśniakiem co nie używa mózgu. Nagle usłyszał ciche odbicie się od podłoża. Gdy tam się popatrzył nieźle się zdziwił bo rywal ledwo co oberwał i już miał zamiar zaatakować zanim pewnie Altair się pozbiera. Spodziewał się, że będzie miał więcej czasu, ale został nieźle, i pozytywnie z resztą zaskoczony przez złotowłosego. W powietrzu miał małe szanse na unik i był prawie pewien, że oberwie chyba, że...wcale nie musi tego unikać! Do głowy w jednej chwili wpadł mu bardzo ciekawy pomysł, lecz czasu było nie wiele. Gdy przeciwnik był już niebezpiecznie blisko, to krwistooki wyrzucił ręce w jego stronę wypuszczając tym samym falę niewidzialnego wiatru i krzyknął.
-Kiaiho!
Sprawiło to, że przeciwnik utracił szybkość i z jeszcze większą leciał w dół dzięki temu, że sam nadał sobie takiego pędu i z dość dużą mocą walnął o ziemię, gdzie też wcześniej już śnieg został rozwiany przez technikę, a plecy Hazarda spotkały się bezlitośnie z litą skałą. To powinno sprawić, że już tak szybko nie wstanie. Czarnowłosy jednak nie miał zamiaru zbyt długo myśleć i gdy przeciwnik próbował podnieść się z wcześniej zadanego ataku to on ruszył na niego kopiąc go tym samym poziomo kolanem prosto w brzuch, a następnie przywalił mu łokciem prosto w twarz, potem lewym sierpowym trafił go w szczękę, gdzie też pod koniec lewą pięścią walnął go w żołądek tym samym odrzucając go od siebie dalej.
Zapowiadał się ciężki i ciekawy pojedynek, ale Altair nie zamierza przegrać.

OCC:
Czarna Aura = 80 KI
Kiaiho [Wersja Defensywno-Ofensywna] = 45 KI i 115 DMG
Atak Podstawowy = 170 DMG
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg 9tkhzk800/800Iceberg R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg Left_bar_bleue0/0Iceberg Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg Empty Re: Iceberg

Pią Mar 22, 2013 3:31 pm
Jak mógł tak dać się zrobić? Kiaiho to podstawowa technika, zna ją chyba każdy. Mając to na uwadze powinien zaatakować inaczej, w taki sposób, aby rywal nie miał okazji zastosować tego manewru. Kolejne kombo Altair'a dało mu nieco popalić. Wstał powoli i strzelając karkiem zastanawiał się jak odpowiedzieć. Chłopak dobrze sobie radził, nie spodziewał się takiego oporu. Dodatkowo dzięki aurze koloru czarnego zyskiwał na sile i szybkości. Haz mógłby w każdej chwili zwiększyć Ki, lecz nie zamierzał tego robić. Po pierwsze obiecał, iż dostosuje się do przeciwnika, a po drugie chciał ciągnąć tę walkę jak najdłużej, zapowiadała się fajna zabawa. Uśmiechnął się lekko i rozejrzał. Pole walki także ma znaczenie, nie rzadko można je wykorzystać. I tak było też tym razem. Za plecami czerwonookiego spostrzegł właśnie ogromną skałę, skutą rzecz jasna lodem. Wpadł mu do głowy ciekawy pomysł. Trener nauczył go nie tylko Ki Feeling. Jakiś czas temu pokazał mu jeszcze jedną technikę, którą złotowłosy po dość ciężkim treningu opanował. Od tamtego czasu nie korzystał z tego triku, ale teraz chyba przyszła na to pora. Wyciągnął przed siebie jedną rękę i skoncentrował się na kamlocie. Teraz powinno być to łatwiejsze, niż podczas treningu w Sali. Wszak od tamtego czasu nauczył się dużo lepiej kontrolować Ki. I tak też było, po chwili poczuł, że jest gotowy. Rozległ się głośny trzask. Wielki kawał skały zaczął odrywać się od podłoża, powodując przy okazji lekkie trzęsienie ziemi. Miał nadzieję, że nie spowoduje to lawiny. Po chwili ogromna bryła unosiła się w powietrzu. Altair po hałasie z pewnością zorientował się co się za nim znajduje. Ale raczej nie uda mu się tego uniknąć. Nie minęła chwila, a głaz wylądował z ogłuszającym łoskotem na czarnowłosym.

OCC:
Telekinesis - rzucam kamlotem. Siła + energia czyli 260 dmg.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg Empty Re: Iceberg

Pią Mar 22, 2013 4:29 pm
Krwistooki spodziewał się oporu przeciwnika. Jego rywal był o wiele bardziej doświadczony no i silniejszy niż on a na dodatek po jego ciosach nic mu nie było. Zapowiadał się męczący pojedynek. Altair stanął w pozycji obronnej i widząc to, że przeciwnik nie zamierza przez dłuższą chwilę atakować, sam na niego ruszył, lecz w pewnym momencie zatrzymał się i odskoczył w bok, gdy złotowłosy wyciągnął rękę przed siebie. Nie wiedział co on kombinuje, chociaż w pierwszej chwili myślał o kiaiho, lecz prawda była chyba inna. Po chwili usłyszał jakiś niezły trzask i huk, oraz to, że podłoże dziwnie się trzęsło. Wyglądało to jakby nagle ziemia się zatrzęsła, lecz gdy spojrzał w stronę z którego dochodził dźwięk nieźle się zdziwił, gdy widział jak leci na niego małej wielkości lodowa góra.
"-O ja...."
Niestety nie było czasu na unik, i jedyne co zdążył zrobić to zasłonić się rękoma i tym samym przyjął cały atak na klatę, gdzie też prawie został by tym przygnieciony ale mała górka się praktycznie rozpadła po spotkaniu z nim, chociaż odłamki lodu się w niego wbiły i musiał je wszystkie wyciągnąć, czując przy tym niemiłosierny ból...prawie stał się szaszłykiem!
"-Zemszczę się okrutnie...jak bym miał taką technikę, ale nie myśl jeszcze, że wygrałeś."
Stanął w pozycji do ataku myśląc co też można tu jeszcze zrobić. Do głowy wpadł mu kolejny pomysł. Hazard mógł dojrzeć błysk w jego oczach co świadczyło o tym, że przygotował swoją małą zemstę. Wystartował i pędził z dość dużą szybkością na swojego rywala, gdzie też wyciągnął rękę w bok. Nagle wokół jego prawej ręki pojawiła się czarna wrzecionowata poświata w formie ostrza, a on sam wyskoczył na złotookiego zadając mu poziome cięcie a następnie, gdy wylądował odskoczył w bok i biegnąć w koło swojego przeciwnika zadawał mu wiele małych cięć, gdzie też w pewnej chwili tnął policzek przeciwnika, z którego to krew znalazła się na twarzy Altaira, a on sam odskoczył dalej. Patrzył na efekt swojej pracy, gdzie też zauważył jak z wielu małych ran sączyła się krew, nawet oberwał w policzek ten gdzie nie miał blizny. Oczywiście nie zamierzał swojego towarzysza zabić, toteż nie będzie miał kolejnej blizny. Gdyby walczyli z zamiarem pozabijania się to teraz złotowłosy by miał po przebijane płuca. W każdym razie miał czas na zastanowienie się nad poprzednią techniką. Nie miał pojęcia jak to zrobił, ale Hazardowi udało się sprawić, że głaz się uniósł i rozbił się na Drake'u...coś takiego zwało się chyba...telekinezą..czytał o tym ale nie miał pojęcia, że istnieje też taka technika. To na prawdę interesująca walka.

OCC:
Czarna Aura = 80 KI
Ki Sword = 292 DMG i 292 KI
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg 9tkhzk800/800Iceberg R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg Left_bar_bleue0/0Iceberg Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg Empty Re: Iceberg

Pią Mar 22, 2013 5:57 pm
Zemsta Altair'a była nieprzyjemna. Chłopak najwyraźniej nieźle wkurzył się za oberwanie skałą. Ruszył na złotowłosego. Haz spodziewał się zwykłego uderzenia, lecz przeliczył się. Zbyt późno dostrzegł czarne ostrze wytworzone wokół dłoni przeciwnika. Kara za to niedopatrzenie była bolesna. Pierwsze cięcie jedynie uszkodziło jego zbroję. Kolejne jednak odniosły oczekiwany skutek. Dziesiątki większych i mniejszych rozcięć pojawiły się na jego ciele. Największe na policzku, z tej rany solidnie bluznęła krew, z pozostałych jedynie delikatnie się sączyła. Zacisnął zęby, czekając na koniec. Odetchnął, gdy ta napaść dobiegła końca. Przetarł twarz, spostrzegł na rękawicy czerwone ślady. Jedynie uśmiechnął się lekko. Zupełnie niczym Nat, on też zemścił się za pomocą tej techniki podczas ich walki w Sali Treningowej. Tyle, że w jego wykonaniu było to znacznie bardziej bolesne, ostrze przebiło mu wtedy płuco. W porównaniu z tym Altair potraktował go bardzo delikatnie. Wszak nie walczyli aby się pozabijać, był to sparing. Spowodowanie u kompana jakiegoś urazu było głupotą, są na tej misji razem i muszą się wspierać w trudnych chwilach. Wyprostował się i spojrzał na czerwonookiego.

- Świetnie sobie radzisz- rzekł - nie spodziewałem się tak ciekawej walki.

Po prostu czuł że musiał to powiedzieć, wyrazić podziw dla poczynań towarzysza. No ale musi skończyć z tymi zachwytami, trzeba jakoś odpowiedzieć. Zacisnął pięści i ruszył z impetem na rywala. Cofnął rękę biorąc zamach, lecz zamarkował ten cios. Zamiast tego oburącz chwycił ramię Saiyan'a i wyrzucił go w powietrze. Następnie podniósł rękę i zaczął kumulować w dłoni Ki. Po chwili pocisk był gotowy.

- BIG BANG ATTACK! - krzyknął.

Rozległ się huk i Altair wyleciał gdzieś do góry niesiony siłą eksplozji. Trochę dziwnie się czuł używając techniki, której dopiero co go nauczył. Ale niech potraktuje to jako kolejną lekcję, niech wie jak to jest dostać taką ilością skumulowanej energii.

OCC:
BBA - 258 dmg.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg Empty Re: Iceberg

Pią Mar 22, 2013 8:02 pm
Altair tym razem miał szczęście, że złotowłosy się nie obronił, najwidoczniej został zaskoczony tym atakiem. W każdym razie to nie była walka, żeby zabić, ale taka mała zemsta, za to, że oberwał górą lodową musiała być, bądź co bądź obaj są wojownikami i im obu chyba ta walka sprawia przyjemność. Niestety sama walka zbliżała się ku końcowi i nawet jeśli żaden z nich nie będzie chciał się poddać, to obaj muszą mieć na uwadze, że jeśli jednak by ktoś tu żył, to mogliby zostać zaatakowani z zaskoczenia, a to by sprawiło, że obaj nie ważne jak byliby silni, zostaliby z łatwością pokonani z powodu zmęczenia no i elementu zaskoczenia. Jego towarzysz szybko się pozbierał, ale powiedział słowa które zaskoczyły wojownika...pochwalił go. To go nieźle zdziwiło bo pierwszy raz został pochwalony, bo chociaż z Blade'm walczyli już...no niby to był rozkaz koszarowego to jednak walczyli ze wszystkich sił, a tutaj chyba oni się sprawdzają. W każdym razie był tym zaskoczony i wyrażając to podrapał się po tyle głowy mówiąc.
-Dzięki. Ty oczywiście walczysz lepiej ode mnie, no i jesteś bardziej doświadczony. No i muszę przyznać, że zaskoczyłeś mnie poprzednim atakiem...telekineza? Czy jakoś inaczej się zwą te psychiczne moce. W każdym razie to dobra walka, mam nadzieję, że będziemy mieli okazje ją powtórzyć na równiejszych warunkach.
Uśmiechnął się do towarzysza. Oczywiście te "równiejsze" oznaczało równe dla obu, bo tak czy siak walka nie była równa, chociaż była niezmiernie ciekawa, to jednak Altair chce stanowić jakieś wyzwanie dla złotookiego. Najwidoczniej Hazardowi wciąż było mało i tym razem to on zamierzał zaatakować. Już miał zamiar uniknąć tego ataku, gdy nagle cios okazał się zamarkowany. Dał się nabrać na taką sztuczkę z której on sam skorzystał. Co dziwniejsze, został tylko chwycony za ramię i wyrzucony w powietrze, gdzie też czarnowłosy zdołał się obrócić i usłyszał trzy mrożące słowa. Jego kompan posłał w stronę chłopaka zapewne swój najpotężniejszy atak. Nie miał szans tego uniknąć, i wręcz instynktownie skrzyżował ręce przyjmując cały atak na siebie. To było coś nowego, bo poprzednio oberwał tylko kwasem, albo falą ki o nazwie masenko, kiedyś też ki blastem, a teraz kulą skoncentrowanej energii. To co czuł było dziwne. Jednocześnie gorąc, gdzie też myślał, że zostanie spalony na wiór, a jednocześnie ta energia była lodowata jak sama planeta. Oczywiście to co na prawdę poczuł to był ogromny ból i odrzut, gdzie przez dłuższy okres czasu leciał do góry. W końcu zatrzymał się będąc trochę osmalonym, ale na szczęście zbroja jakoś nie oberwała, chociaż on sam dość mocno się trzymał na nogach. To był atak w miarę na jego siły, bo jednak Hazard się do niego dostosowywał. Ogoniasty się uśmiechnął i powoli zaczął lądować, gdzie też rozległ się cichy stukot.
-Niezły paradoks, oberwać techniką którą dopiero co się nauczyłem. Ale i ja mam coś co chciałbym sprawdzić. To dość ciekawa teoria i kto wie, może czegoś i ty się ode mnie nauczysz.
Nawet nie zamierzał markować ciosu bo chciał po prostu coś sprawdzić. Wyciągnął rękę w stronę przeciwnika, lecz zamiast trzymać palce w odstępach to je złączył. Nabrał powietrza do ust. Teraz wszystko się okaże, czy jego teoria jest słuszna. W jego oczach pojawiły się iskierki które świadczyły o dumie i o tym, że nie zamierza się poddać. Kumulował czarną energię w dłoni i co dziwniejsze...to działało. Gdy skończył wymierzył w Hazarda i krzyknął.
-Big Bang Attack!
Mroczna fala energii o wiele większa od Masenko leciała w stronę jego rywala. Aż sam się zdziwił, gdy się okazało, że jego teoria była poprawna, i poprzez złączenie palców da się stworzyć Big Bang Attack jako promień, falę, a nie tylko jako kulę. Ogromna fala zbliżała się coraz szybciej i szybciej do jego znajomego, nie dając mu praktycznie nawet szansy na ucieczkę, chociaż znając, życie uda mu się to uniknąć. W końcu rozległ się wybuch...

OCC:

Czarna Aura = 80 KI
Big Bang Attack = 250 DMG i 237 KI


Ostatnio zmieniony przez Altair Drake dnia Sob Mar 23, 2013 1:41 pm, w całości zmieniany 1 raz
Sponsored content

Iceberg Empty Re: Iceberg

Powrót do góry
Similar topics
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito