Korytarze
Sob Cze 02, 2012 3:56 pm
Pomieszczenia komunikacyjne, dzięki którym jednostki przebywające w tym budynku, mogą przemieścić się z jednej lokacji do drugiej. Ważne punkty we wszystkich nowoczesnych budynkach.
- GośćGość
Re: Korytarze
Wto Paź 09, 2012 2:36 pm
Młody saiyan w stronę do sali treningowej przechadzał się po bardzo długich korytarzach. Blade jak powoli sobie szedł, spokojny krokiem, widział jak inni Saiyanie go mijają w dobrze wyglądajacych zbrojach, lecz nie zwracali uwagi na nowego kadeta tylko lecieli wykonać różne misję. Saiyan wyjął z pod pachy strój, całe szczęście nie pobrudził się glutem magazyniera, więc gdy korytarz był pusty i nikt nie przychodził to wytarł strój o ściane, bo i tak by nikt nie zauważył. Czarnowłosy, gdy już poradził sobie z utrapiony glutem na jego stroju, włożył go z powrotem pod pachę i udał się od razu w stronę sali treningowej, gdzie na niego czekał Dowódca.
z/t - Sala treningowa.
z/t - Sala treningowa.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Korytarze
Czw Wrz 19, 2013 8:37 pm
Droga do Akademii nie obyła się bez komplikacji. Katsu zdawał sobie jednak z tego sprawę. Mając wgląd w wspomnienia Hazard'a doskonale wiedział, że będzie musiał przejść przez specjalną kontrolę, nim pozwolą mu przejść dalej. Miał oczywiście przygotowany plan. Wylądował przed dwójką strażników i powoli podszedł do nich. Ci najwyraźniej poznali złotowłosego, bo jeden z nich powiedział:
- Ciekawi mnie jaka kara spotka Cię za ten wybryk. Daj rękę.
- Jestem na to przygotowany - odrzekł cicho wyciągając posłusznie przedramię.
Kolejne wydarzenia nastąpiły w mgnieniu oka. Gdy strzykawka była centymetr od jego zgięcia łokciowego, szybkim ruchem porwał ją drugą ręką, po czym zranił za jej pomocą obydwu mężczyzn. Nim Ci zdążyli w jakiś sposób zareagować, wypluł na nich dwa małe gluty, które w mig dostały się do rozcięć. Chwilę potem Tsuful miał dwójkę nowych sojuszników.
- Myślałem, że będą bardziej ostrożni. Jeden problem z głowy.
Uśmiechnął się lekko i poleciał dalej. Dzięki temu jego poplecznicy będą mieli swobodny dostęp do terenów Akademii. Przynajmniej do momentu gdy ktoś wpadnie na pomysł, by przebadać tę dwójkę. Minutę później stał już przed celem podróży. Budynek prezentował się okazale, lecz ten widok powodował tylko złość u Króla. Wybudowali to w miejscu, gdzie kiedyś w spokoju żył jego lud. Zacisnął mocniej pięści. Już niedługo. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, Saiyanie przestaną istnieć a ich miejsce zajmą prawowici mieszkańcy tej planety. Rozejrzał się wokoło. Nie było tu zbyt dużo osób, ale wolał nie wywoływać żadnej rozróby. Skierował swe kroki do wejścia. Po przekroczeniu progu zszedł schodami w dół. Znajdował się w korytarzu pod ziemią. Było tu dość ciemno. Ruszył wzdłuż przejścia. Gdy był przy jakichś drzwiach, upewniał się że w pomieszczeniu nikogo nie ma i wchodził do środka. Po kilku takich inspekcjach był jeszcze bardziej wściekły. Te zawszone małpy przywłaszczyły sobie wszystkie ich zdobycze technologiczne. Wiedział o tym co nieco po egzystencji w ciałach szatyna i szmaragdowookiego, lecz nie spodziewał się, że zrobili to na taką skalę. Już niemalże nie panował nad sobą. Miał wielką ochotę coś zniszczyć. I wtedy, gdzieś przed sobą usłyszał dwa głosy. Ktoś szedł w jego stronę. Dwójka Saiyan, rozmawiali ze sobą. Gdy go mijali, był w stanie usłyszeć o czym.
- ....więc ten pasożyt wyniósł się na dobre z Vegety?
- Tak słyszałem. Podobno Koszarowy siłą wyciągnął go z jakichś kadetów. Od tamtej pory się nie pokazywał. Pewnie stchórzył i wyniósł się gdzie indziej.
- Tak masz rację. Zresztą kto by się bał czegoś takiego. Słyszałem, że ta rasa była naprawdę słaba. Wytępiliśmy ich bez problemu....
Miarka się przebrała. Nie mógł znieść takiej zniewagi, tym bardziej że przemawiała dwójka podrzędnych kadetów. Wyskoczył do góry i mocnym kopnięciem złamał kark chłopakowi po lewej. Temu który nazwał Tsufulów tchórzami....
- Ej! Co Ty.... - wyjąkał drugi, wpatrując się w niego ze strachem.
- Milcz! - rozkazał Katsu wbijając mu pięść w brzuch.
W ust kadeta buchnęła krew. Zatoczył się do tyłu i opadł na ziemię przy ścianie. Jak to dobrze, że nie mieli przy sobie scouterów. Pod wpływem furii nie zwracał na to uwagi, a to mogło się obrócić przeciwko niemu. W mgnieniu oka znalazł się przed Saiyan'em. Patrzył na niego z góry, mając w oczach rządzę mordu.
- O co Ci chodzi? Nic Ci nie zrobiliśmy, dlaczego....
Nie obchodziło go co ten szczyl ma do powiedzenia. Chwycił go za włosy i postawił na nogi. Następnie wytworzył w dłoni Ki Sword'a i jednym ruchem poderżnął mu gardło. Ofiara wydała z siebie serię charczących odgłosów, by po chwili upaść na posadzkę, wprost pod nogi Tsufula.
- Tu jest Wasze miejsce wy zawszone małpy.
Zlokalizował pierwsze drzwi. Otworzył i wszedł do środka. Znajdował się w jakimś niewielkim pomieszczeniu gospodarczym. Wrzucił pod ścianę obydwa trupy i wyszedł. Nadal trząsł się ze złości. Wyładowanie się na tej dwójce nie przyniosło ulgi. I nigdy nie przyniesie. Zawsze będzie pamiętał jaką krzywdę rasa ogoniastych wyrządziła jemu i jego ludowi. I dlatego musi jak najszybciej wprowadzić w życie plan zemsty. Lecz do tego potrzebni mu są sojusznicy. Ile będzie jeszcze musiał czekać? Do tego czasu będzie się zabawiał z mieszkańcami Akademii.
- Ciekawi mnie jaka kara spotka Cię za ten wybryk. Daj rękę.
- Jestem na to przygotowany - odrzekł cicho wyciągając posłusznie przedramię.
Kolejne wydarzenia nastąpiły w mgnieniu oka. Gdy strzykawka była centymetr od jego zgięcia łokciowego, szybkim ruchem porwał ją drugą ręką, po czym zranił za jej pomocą obydwu mężczyzn. Nim Ci zdążyli w jakiś sposób zareagować, wypluł na nich dwa małe gluty, które w mig dostały się do rozcięć. Chwilę potem Tsuful miał dwójkę nowych sojuszników.
- Myślałem, że będą bardziej ostrożni. Jeden problem z głowy.
Uśmiechnął się lekko i poleciał dalej. Dzięki temu jego poplecznicy będą mieli swobodny dostęp do terenów Akademii. Przynajmniej do momentu gdy ktoś wpadnie na pomysł, by przebadać tę dwójkę. Minutę później stał już przed celem podróży. Budynek prezentował się okazale, lecz ten widok powodował tylko złość u Króla. Wybudowali to w miejscu, gdzie kiedyś w spokoju żył jego lud. Zacisnął mocniej pięści. Już niedługo. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, Saiyanie przestaną istnieć a ich miejsce zajmą prawowici mieszkańcy tej planety. Rozejrzał się wokoło. Nie było tu zbyt dużo osób, ale wolał nie wywoływać żadnej rozróby. Skierował swe kroki do wejścia. Po przekroczeniu progu zszedł schodami w dół. Znajdował się w korytarzu pod ziemią. Było tu dość ciemno. Ruszył wzdłuż przejścia. Gdy był przy jakichś drzwiach, upewniał się że w pomieszczeniu nikogo nie ma i wchodził do środka. Po kilku takich inspekcjach był jeszcze bardziej wściekły. Te zawszone małpy przywłaszczyły sobie wszystkie ich zdobycze technologiczne. Wiedział o tym co nieco po egzystencji w ciałach szatyna i szmaragdowookiego, lecz nie spodziewał się, że zrobili to na taką skalę. Już niemalże nie panował nad sobą. Miał wielką ochotę coś zniszczyć. I wtedy, gdzieś przed sobą usłyszał dwa głosy. Ktoś szedł w jego stronę. Dwójka Saiyan, rozmawiali ze sobą. Gdy go mijali, był w stanie usłyszeć o czym.
- ....więc ten pasożyt wyniósł się na dobre z Vegety?
- Tak słyszałem. Podobno Koszarowy siłą wyciągnął go z jakichś kadetów. Od tamtej pory się nie pokazywał. Pewnie stchórzył i wyniósł się gdzie indziej.
- Tak masz rację. Zresztą kto by się bał czegoś takiego. Słyszałem, że ta rasa była naprawdę słaba. Wytępiliśmy ich bez problemu....
Miarka się przebrała. Nie mógł znieść takiej zniewagi, tym bardziej że przemawiała dwójka podrzędnych kadetów. Wyskoczył do góry i mocnym kopnięciem złamał kark chłopakowi po lewej. Temu który nazwał Tsufulów tchórzami....
- Ej! Co Ty.... - wyjąkał drugi, wpatrując się w niego ze strachem.
- Milcz! - rozkazał Katsu wbijając mu pięść w brzuch.
W ust kadeta buchnęła krew. Zatoczył się do tyłu i opadł na ziemię przy ścianie. Jak to dobrze, że nie mieli przy sobie scouterów. Pod wpływem furii nie zwracał na to uwagi, a to mogło się obrócić przeciwko niemu. W mgnieniu oka znalazł się przed Saiyan'em. Patrzył na niego z góry, mając w oczach rządzę mordu.
- O co Ci chodzi? Nic Ci nie zrobiliśmy, dlaczego....
Nie obchodziło go co ten szczyl ma do powiedzenia. Chwycił go za włosy i postawił na nogi. Następnie wytworzył w dłoni Ki Sword'a i jednym ruchem poderżnął mu gardło. Ofiara wydała z siebie serię charczących odgłosów, by po chwili upaść na posadzkę, wprost pod nogi Tsufula.
- Tu jest Wasze miejsce wy zawszone małpy.
Zlokalizował pierwsze drzwi. Otworzył i wszedł do środka. Znajdował się w jakimś niewielkim pomieszczeniu gospodarczym. Wrzucił pod ścianę obydwa trupy i wyszedł. Nadal trząsł się ze złości. Wyładowanie się na tej dwójce nie przyniosło ulgi. I nigdy nie przyniesie. Zawsze będzie pamiętał jaką krzywdę rasa ogoniastych wyrządziła jemu i jego ludowi. I dlatego musi jak najszybciej wprowadzić w życie plan zemsty. Lecz do tego potrzebni mu są sojusznicy. Ile będzie jeszcze musiał czekać? Do tego czasu będzie się zabawiał z mieszkańcami Akademii.
Re: Korytarze
Pon Wrz 23, 2013 6:58 pm
Rozległy się krzyki na korytarzach, które należały do kilku kadetów szukających gorączkowo pomocy. Byli chyba niezauważonymi świadkami całego zajścia jakie zaprezentował Tusufl. Nie trzeba było zbyt długo czekać na "odsiecz". Pojawiło się dwóch wojowników ze szpiczastymi czarnymi włosami. Byli wyżsi rangą, na co wskazywały chociażby ich zbroje, a co za tym idzie silniejsi. Byli bez wątpienia Natto. Mogli dostarczyć rozrywkę żądnemu zabaw Katsu.
OOC
Jest ich dwóch. Postaraj się nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi i ich ubij.
Statystyki jednego:
Siła: 370
Szybkość: 430
Wytrzymałość: 350
Energia: 400
Kości.
OOC
Jest ich dwóch. Postaraj się nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi i ich ubij.
Statystyki jednego:
Siła: 370
Szybkość: 430
Wytrzymałość: 350
Energia: 400
Kości.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Korytarze
Pon Wrz 23, 2013 11:55 pm
Korytarze pod ziemię były długie i kręte. Katsu cały czas prowadził oględziny. Większość pomieszczeń była pusta, lub od dawna nie używana, na co wskazywała gruba warstwa kurzu na posadzkach. Natrafił jednak na kilka aktywnych. Nie znajdowało się tam jednak nic ciekawego. W jednym z ostatnich pomieszczeń natrafił na kogoś - młody Saiyan, który najwyraźniej próbował zwędzić zawartość pudła znajdującego się na półce. Tsuful bez zastanowienia zaatakował. Chłopak był tak słaby, że cios, chociaż nie był zbyt mocny, przedziurawił go na wylot. Po chwili padł martwy, a złotowłosy wkopał jego ciało pod ogromną szafę. Król wrócił zdegustowany na korytarz. Eliminowanie pojedynczych, słabych jednostek niezbyt mu się podobało. Póki co jednak musi działać po cichu, nie może zwracać na siebie uwagi. No właśnie....
Gdzieś przed sobą usłyszał krzyki. Wyczuł tam obecność kilku słabych ogoniastych. Kolejni którzy padną jak muchy po jednym uderzeniu. W ich zachowaniu było jednak coś podejrzanego. Wyszedł zza zakrętu i wreszcie ujrzał całą zgraję. Uciekali od niego, biegnąć w stronę przeciwległych drzwi. Gdy odwrócili się za siebie by zobaczyć jaki dystans dzieli ich od Tsufula, na ich twarzach można było zauważyć przerażenie.
A więc wiedzą. Najwyraźniej widzieli co tu się zdarzyło. Co teraz? Najpewniej pójdą i zawiadomią o tym kogoś wyżej postawionego. Mogą nie zdawać sobie sprawy z jego prawdziwej tożsamości, w końcu to tylko płotki. Ale kto inny może.... Za pomocą Ki Feeling "obserwował" ich poczynania. Przez chwilę błądzili po korytarzach, aż natrafili na kogoś nowego. Dwójka, całkiem silna. Stali przez chwilę w miejscu, najwyraźniej rozmawiali. Po kolejnej minucie świadkowie zajścia rozeszli się w różne strony, natomiast Ci nowi ruszyli w stronę pasożyta.
- Świetnie - pomyślał - idą tutaj. Nawet jeśli to ktoś bardziej rozgarnięty i już domyśla się o co chodzi to i tak nikomu już tego nie przekaże. A tamtą piątką zajmę się jak tylko skończę tutaj. Muszę zadbać o to, by nie przekazali tego dalej.
Zawrócił. Był zbyt blisko wyjścia, za tamtymi drzwiami znajdowała się rozległa aula. Najlepiej będzie zwabić ich w sam środek tego krętego labiryntu. Doszedł na miejsce i czekał. Tamci byli już niedaleko. W końcu wyszli zza zakrętu. Szpiczastowłosi, umięśnieni, ubrani w solidne zbroje. To już nie było kto, hierarchia określała ich jako Weteranów wojennych. Będzie miał z nimi nieco więcej zabawy.
- Hej Ty! Czekaj! - zawołał pierwszy.
Katsu zatrzymał się i stojąc odwrócony plecami czekał na dalszy rozwój sytuacji. Zanim zaatakuje musi się czegoś dowiedzieć.
- Czy to prawda, że zamordowałeś w tym miejscu dwójkę kadetów? - spytał drugi.
- Zgadza się.
- W takim razie musimy Cię zabrać ze sobą. Takie zachowanie jest niedopuszczalne.
- Obawiam się, że to nie będzie takie łatwe....
- Czyżby? Wydaje Ci się, że jesteś w stanie stawić Nam opór?
- Wam owszem, ale z tą całą zgrają która zaraz się tu zjawi mogę mieć problem.
- O czym Ty bredzisz? Myślisz że do takiego szczeniaka fatygowaliśmy jakąś większą jednostkę? Nie jesteś tego wart. Już my sami doskonale wiemy co zrobić z takimi jak Ty.
- Doskonale.... - szepnął zadowolony.
Polegają na scouterach. Nie zdają sobie sprawy z tego jaką mocą dysponuje. A wiec pierwszym co musi zrobić jest....
Dwójka Natto wpadła w osłupienie. W ułamku sekundy na korytarzu pojawiło się 8 identycznych postaci. Było to rzecz jasna złudzenie, tylko jeden był prawdziwy, pozostała siódemka to zwykła iluzja. Ktoś nie potrafiący wyczuć KI nie połapie się od razu gdzie jest oryginał. A to daje mu sporo czasu na działanie. Kopie ruszyły z impetem na żołnierzy. Zaczęły atakować, lecz nie były w stanie nic zrobić. Weterani rzecz jasna sądzili inaczej i zaczęli się bronić. Z całego tego zamieszania skorzystał Katsu, szybko pozbawiając mężczyzn scouterów. Następnie ukrył się w kolejnych korytarzu by coś sprawdzić.
- Ej co się dzieje? O co chodzi?
- Gdzie mój scouter?
- Zobaczmy - rzekł Król zakładając pierwsze urządzenie - to że te zawszone małpy korzystają z Naszej technologi tym razem mi się przyda. Znam doskonale ten model, z łatwością dowiem się czy z kimś się łączyli.
Wszedł w menu, a następnie w parę innych opcji. Po krótkich oględzinach wynik był pozytywny - ostatnie połączenia miały miejsce ponad 2 godziny temu, a wiec nie mogły dotyczyć tego co miało tu miejsce. Rzucił urządzenia na podłogę, a następnie rozgniótł je nogą. Doskonale, wystarczy, że pozbędzie się tej dwójki oraz piątki tamtych szczeniaków, a jego tajemnica nie zostanie odkryta. Natto nadal toczyli walkę z jego iluzorycznymi kopiami. Warto by to wykorzystać. Nim zorientowali się gdzie naprawdę znajduje się ich przeciwnik, udało mu się zadać parę celnych i silnych ciosów. Pierwszy najpierw dostał w żołądek, a następnie po mocnym kopniaku odbił się od sufitu i wylądował na ścianie. Drugiemu pięścią złamał nos, by po serii kolejnych uderzeń posłać go do jego kompana. Gdy Ci zbierali się na nogi, Katsu stanął przed nimi, już bez asysty kopii. Skrzyżował ramiona i uśmiechnął się złośliwie.
- To żałosne, że żołnierze Waszej rangi dali się nabrać na taki numer. Czy Was niczego w tej Akademii nie uczą? Jak tak dalej pójdzie, to jednak uda mi się uniknąć kary.
Prowokował ich, by zaatakowali na serio. Tego mu było trzeba - rozrywki. Ta dwójka podzieli oczywiście los jego poprzednich ofiar, ale może zabawi się z nimi nieco dłużej. Chociaż nie może też zbytnio tego przeciągać, musi pozbyć się reszty dowodów. Zapamiętał sobie ich Ki, potem bez problemu ich odnajdzie.
OCC:
Zanzoken - 3 tury. Pierwsza tura - sprawdzanie scouterów, kolejne dwie to ataki. Nie są w stanie uniknąć ciosów, więc jak wypadnie akcja defensywna to ignoruje. Korzystam z 2 dodatkowych ataków, więc łącznie wyprowadzam 4 (2 za 2 tury i 2 dodatkowe). Dla Natto #1 - potężny i szybki, Natto #2 - szybki i szybki. Potężny = 2400 dmg, Szybki = 1290.
Natto #1 HP: 5250 - (2400 + 1290) = 5250 - 3690 = 1710.
Natto #2 HP: 5250 - (1290 + 1290) = 5250 - 2580 = 2670.
Gdzieś przed sobą usłyszał krzyki. Wyczuł tam obecność kilku słabych ogoniastych. Kolejni którzy padną jak muchy po jednym uderzeniu. W ich zachowaniu było jednak coś podejrzanego. Wyszedł zza zakrętu i wreszcie ujrzał całą zgraję. Uciekali od niego, biegnąć w stronę przeciwległych drzwi. Gdy odwrócili się za siebie by zobaczyć jaki dystans dzieli ich od Tsufula, na ich twarzach można było zauważyć przerażenie.
A więc wiedzą. Najwyraźniej widzieli co tu się zdarzyło. Co teraz? Najpewniej pójdą i zawiadomią o tym kogoś wyżej postawionego. Mogą nie zdawać sobie sprawy z jego prawdziwej tożsamości, w końcu to tylko płotki. Ale kto inny może.... Za pomocą Ki Feeling "obserwował" ich poczynania. Przez chwilę błądzili po korytarzach, aż natrafili na kogoś nowego. Dwójka, całkiem silna. Stali przez chwilę w miejscu, najwyraźniej rozmawiali. Po kolejnej minucie świadkowie zajścia rozeszli się w różne strony, natomiast Ci nowi ruszyli w stronę pasożyta.
- Świetnie - pomyślał - idą tutaj. Nawet jeśli to ktoś bardziej rozgarnięty i już domyśla się o co chodzi to i tak nikomu już tego nie przekaże. A tamtą piątką zajmę się jak tylko skończę tutaj. Muszę zadbać o to, by nie przekazali tego dalej.
Zawrócił. Był zbyt blisko wyjścia, za tamtymi drzwiami znajdowała się rozległa aula. Najlepiej będzie zwabić ich w sam środek tego krętego labiryntu. Doszedł na miejsce i czekał. Tamci byli już niedaleko. W końcu wyszli zza zakrętu. Szpiczastowłosi, umięśnieni, ubrani w solidne zbroje. To już nie było kto, hierarchia określała ich jako Weteranów wojennych. Będzie miał z nimi nieco więcej zabawy.
- Hej Ty! Czekaj! - zawołał pierwszy.
Katsu zatrzymał się i stojąc odwrócony plecami czekał na dalszy rozwój sytuacji. Zanim zaatakuje musi się czegoś dowiedzieć.
- Czy to prawda, że zamordowałeś w tym miejscu dwójkę kadetów? - spytał drugi.
- Zgadza się.
- W takim razie musimy Cię zabrać ze sobą. Takie zachowanie jest niedopuszczalne.
- Obawiam się, że to nie będzie takie łatwe....
- Czyżby? Wydaje Ci się, że jesteś w stanie stawić Nam opór?
- Wam owszem, ale z tą całą zgrają która zaraz się tu zjawi mogę mieć problem.
- O czym Ty bredzisz? Myślisz że do takiego szczeniaka fatygowaliśmy jakąś większą jednostkę? Nie jesteś tego wart. Już my sami doskonale wiemy co zrobić z takimi jak Ty.
- Doskonale.... - szepnął zadowolony.
Polegają na scouterach. Nie zdają sobie sprawy z tego jaką mocą dysponuje. A wiec pierwszym co musi zrobić jest....
Dwójka Natto wpadła w osłupienie. W ułamku sekundy na korytarzu pojawiło się 8 identycznych postaci. Było to rzecz jasna złudzenie, tylko jeden był prawdziwy, pozostała siódemka to zwykła iluzja. Ktoś nie potrafiący wyczuć KI nie połapie się od razu gdzie jest oryginał. A to daje mu sporo czasu na działanie. Kopie ruszyły z impetem na żołnierzy. Zaczęły atakować, lecz nie były w stanie nic zrobić. Weterani rzecz jasna sądzili inaczej i zaczęli się bronić. Z całego tego zamieszania skorzystał Katsu, szybko pozbawiając mężczyzn scouterów. Następnie ukrył się w kolejnych korytarzu by coś sprawdzić.
- Ej co się dzieje? O co chodzi?
- Gdzie mój scouter?
- Zobaczmy - rzekł Król zakładając pierwsze urządzenie - to że te zawszone małpy korzystają z Naszej technologi tym razem mi się przyda. Znam doskonale ten model, z łatwością dowiem się czy z kimś się łączyli.
Wszedł w menu, a następnie w parę innych opcji. Po krótkich oględzinach wynik był pozytywny - ostatnie połączenia miały miejsce ponad 2 godziny temu, a wiec nie mogły dotyczyć tego co miało tu miejsce. Rzucił urządzenia na podłogę, a następnie rozgniótł je nogą. Doskonale, wystarczy, że pozbędzie się tej dwójki oraz piątki tamtych szczeniaków, a jego tajemnica nie zostanie odkryta. Natto nadal toczyli walkę z jego iluzorycznymi kopiami. Warto by to wykorzystać. Nim zorientowali się gdzie naprawdę znajduje się ich przeciwnik, udało mu się zadać parę celnych i silnych ciosów. Pierwszy najpierw dostał w żołądek, a następnie po mocnym kopniaku odbił się od sufitu i wylądował na ścianie. Drugiemu pięścią złamał nos, by po serii kolejnych uderzeń posłać go do jego kompana. Gdy Ci zbierali się na nogi, Katsu stanął przed nimi, już bez asysty kopii. Skrzyżował ramiona i uśmiechnął się złośliwie.
- To żałosne, że żołnierze Waszej rangi dali się nabrać na taki numer. Czy Was niczego w tej Akademii nie uczą? Jak tak dalej pójdzie, to jednak uda mi się uniknąć kary.
Prowokował ich, by zaatakowali na serio. Tego mu było trzeba - rozrywki. Ta dwójka podzieli oczywiście los jego poprzednich ofiar, ale może zabawi się z nimi nieco dłużej. Chociaż nie może też zbytnio tego przeciągać, musi pozbyć się reszty dowodów. Zapamiętał sobie ich Ki, potem bez problemu ich odnajdzie.
OCC:
Zanzoken - 3 tury. Pierwsza tura - sprawdzanie scouterów, kolejne dwie to ataki. Nie są w stanie uniknąć ciosów, więc jak wypadnie akcja defensywna to ignoruje. Korzystam z 2 dodatkowych ataków, więc łącznie wyprowadzam 4 (2 za 2 tury i 2 dodatkowe). Dla Natto #1 - potężny i szybki, Natto #2 - szybki i szybki. Potężny = 2400 dmg, Szybki = 1290.
Natto #1 HP: 5250 - (2400 + 1290) = 5250 - 3690 = 1710.
Natto #2 HP: 5250 - (1290 + 1290) = 5250 - 2580 = 2670.
Re: Korytarze
Pon Wrz 23, 2013 11:55 pm
The member 'Katsu' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Korytarze
Czw Wrz 26, 2013 2:41 pm
- Cholera muszę pilnować tych szczeniaków - pomyślał - jeśli zaczną rozpowiadać o tym co tu widzieli, może być nieprzyjemnie. To jeszcze nie czas na ujawnienie się. Muszę jak najszybciej skończyć tutaj i zająć się nimi....
Jeden z Natto podniósł się na nogi i zaatakował. Odchylił rękę do tyłu i wyprowadził silny cios. Wszystko to jednak było zbyt wolne. Katsu z ironicznym uśmiechem na ustach odchylił się do nieco w bok. Mężczyzna chybił. Mało tego, po chwili znalazł się na ziemi, gdy Tsuful trafił łokciem w jego potylicę.
- Twój czas dobiegł końca - zawołał i skoczył do góry pod sam sufit.
Następnie zapikował w dół i na pełnej szybkości wbił się stopami w głowę Saiyan'a, nim ten zdołał jakkolwiek zareagować. Rozległ się nieprzyjemny dźwięk miażdżonych kości. Posadzkę oraz część ścian zalała mieszanina tego, co kryło się pod czaszką ofiary. Mało przyjemny widok, lecz na Królu nie robiło to wrażenia. Zaśmiał się głośno, strzepując z siebie resztki krwi. Nie zauważył, że drugi Natto zaczaił się za nim i wyprowadził atak. Nie zdążył zrobić uniku czy bloku. Pięść żołnierza trafiła w jego twarz. Odchylił się nieco do tyłu i stał w bezruchu.
- To wszystko na co Cię stać? - spytał ironicznie po upływie kilku sekund.
Zacisnął pięści i pozwolił części Ki wydostać się na zewnątrz. Spowodowało to lekkie zatrzęsienie ścian, oraz odepchnięcie przeciwnika na odległość kilku metrów. Spojrzał mężczyźnie prosto w oczy i uśmiechnął się złowieszczo. Jego energia już płynęła niewidzialnym kanałem, by unieruchomić jego ciało. Zdolność którą dopiero co przyswoił sobie Hazard.
- Ej co się dzieje? Nie mogę się ruszyć.... Co mi zrobiłeś?! - spytał przerażony.
- Nawet gdybym Ci to wyjaśnił, to i tak jesteś zbyt głupi by to zrozumieć - odrzekł Katsu podchodząc wolnym krokiem w stronę oponenta - chętnie pobawiłbym się z Tobą dłużej, ale nie mam na to czasu.
Uderzył go kilkakrotnie w twarz. Z nosa i ust zaczęła kapać krew. Sprawiało mu to ogromną radość, mógłby tak okładać go godzinami. Jaka szkoda, że nie może.
- Dlaczego to robisz? - wystękał Natto plując krwią - dlaczego zabijasz swoich pobratymców?
- Moich pobratymców? Wolałbym zdechnąć niż mieć z Wami jakiekolwiek powiązania.
- Co Ty pleciesz? Przecież jesteś.... - otworzył oczy ze strachu, gdy zdał sobie sprawę kto przed nim stoi - niemożliwe... a wiec jednak nie uciekłeś?
- Oczywiście, że nie. Mam pewien cel do zrealizowania. Pewnie domyślasz się jaki....
Wytworzył w dłoni Ki Sword'a i precyzyjnym ruchem wykonał cięcie. Głowa mężczyzny spadła z hukiem na podłogę. Po chwili znalazła się tam też reszta ciała.
Ta walka nie zajęła mu nawet dwóch minut. Ale to jeszcze nie koniec. Pozostała jeszcze piątka kadetów, nieświadoma czekającego ich losu....
OCC:
Kontra.
Natto #1 = zgon.
Natto #2 = paraliż na turę, podczas której używam podstawowego. Następnie Ki Sword = zgon.
Dla mnie minus 430 HP za szybki.
Telekineza = minus 600 Ki, Energetyczny mieczyk = minus 2610 Ki, czyli razem minus 3210 Ki.
Jeden z Natto podniósł się na nogi i zaatakował. Odchylił rękę do tyłu i wyprowadził silny cios. Wszystko to jednak było zbyt wolne. Katsu z ironicznym uśmiechem na ustach odchylił się do nieco w bok. Mężczyzna chybił. Mało tego, po chwili znalazł się na ziemi, gdy Tsuful trafił łokciem w jego potylicę.
- Twój czas dobiegł końca - zawołał i skoczył do góry pod sam sufit.
Następnie zapikował w dół i na pełnej szybkości wbił się stopami w głowę Saiyan'a, nim ten zdołał jakkolwiek zareagować. Rozległ się nieprzyjemny dźwięk miażdżonych kości. Posadzkę oraz część ścian zalała mieszanina tego, co kryło się pod czaszką ofiary. Mało przyjemny widok, lecz na Królu nie robiło to wrażenia. Zaśmiał się głośno, strzepując z siebie resztki krwi. Nie zauważył, że drugi Natto zaczaił się za nim i wyprowadził atak. Nie zdążył zrobić uniku czy bloku. Pięść żołnierza trafiła w jego twarz. Odchylił się nieco do tyłu i stał w bezruchu.
- To wszystko na co Cię stać? - spytał ironicznie po upływie kilku sekund.
Zacisnął pięści i pozwolił części Ki wydostać się na zewnątrz. Spowodowało to lekkie zatrzęsienie ścian, oraz odepchnięcie przeciwnika na odległość kilku metrów. Spojrzał mężczyźnie prosto w oczy i uśmiechnął się złowieszczo. Jego energia już płynęła niewidzialnym kanałem, by unieruchomić jego ciało. Zdolność którą dopiero co przyswoił sobie Hazard.
- Ej co się dzieje? Nie mogę się ruszyć.... Co mi zrobiłeś?! - spytał przerażony.
- Nawet gdybym Ci to wyjaśnił, to i tak jesteś zbyt głupi by to zrozumieć - odrzekł Katsu podchodząc wolnym krokiem w stronę oponenta - chętnie pobawiłbym się z Tobą dłużej, ale nie mam na to czasu.
Uderzył go kilkakrotnie w twarz. Z nosa i ust zaczęła kapać krew. Sprawiało mu to ogromną radość, mógłby tak okładać go godzinami. Jaka szkoda, że nie może.
- Dlaczego to robisz? - wystękał Natto plując krwią - dlaczego zabijasz swoich pobratymców?
- Moich pobratymców? Wolałbym zdechnąć niż mieć z Wami jakiekolwiek powiązania.
- Co Ty pleciesz? Przecież jesteś.... - otworzył oczy ze strachu, gdy zdał sobie sprawę kto przed nim stoi - niemożliwe... a wiec jednak nie uciekłeś?
- Oczywiście, że nie. Mam pewien cel do zrealizowania. Pewnie domyślasz się jaki....
Wytworzył w dłoni Ki Sword'a i precyzyjnym ruchem wykonał cięcie. Głowa mężczyzny spadła z hukiem na podłogę. Po chwili znalazła się tam też reszta ciała.
Ta walka nie zajęła mu nawet dwóch minut. Ale to jeszcze nie koniec. Pozostała jeszcze piątka kadetów, nieświadoma czekającego ich losu....
OCC:
Kontra.
Natto #1 = zgon.
Natto #2 = paraliż na turę, podczas której używam podstawowego. Następnie Ki Sword = zgon.
Dla mnie minus 430 HP za szybki.
Telekineza = minus 600 Ki, Energetyczny mieczyk = minus 2610 Ki, czyli razem minus 3210 Ki.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Korytarze
Pią Paź 04, 2013 7:19 pm
Spojrzał z satysfakcją na ciała ofiar. Każdy kolejny zabity Saiyan przybliżał go do celu. Na razie musiał się zadowolić czymś takim, ale już niedługo przyjdzie kolej na lepsze kąski. Aż pokona Króla tej planety stając się jej nowym władcą. Te zapchlone małpy przestaną istnieć, pozostanie tylko jedna - ta w której obecnie pomieszkuje. To ciało bardzo mu odpowiadało, bez problemów był w stanie kierować jego poczynaniami. A ponadto posiada sporą moc, którą może w każdej chwili może rozwinąć. Ale jeszcze nie na to pora.
Ustalił położenie pierwszego z piątki kadetów, świadka wydarzeń mających tu miejsce parę minut temu. Opuścił korytarz i udał się tam. Okazało się, że to łazienka. Była pusta, nie licząc kapusia. Doskonale, zero świadków. Ujawnił się, gdy tylko brunet wyszedł z toalety by umyć ręce. Gdy ujrzał w lustrze odbicie Katsu krzyknął z przerażenia. Rzucił się w stronę drzwi, lecz Tsuful stanął mu na drodze blokując przejście.
- Powiedziałeś komuś o tym, co widziałeś w korytarzu? - spytał chłodno.
- N-nie - wyjąkał kadet - n-nikomu, słowo...
- Taaak? Więc kto nasłał na mnie tę dwójkę Natto?
- T-to nie ja! To mój kolega!
- Wypaplaliście komuś jeszcze?
- Nie! Nikomu więcej nie mówiliśmy!
- Super....
Było to ostatnie słowo jakie chłopak usłyszał przed śmiercią. Kilka sekund później padł na posadzkę z przetrąconym karkiem. Nie było pewności czy mówił prawdę. Oraz czy reszta zachowa milczenie. Musi jak najszybciej się nimi zająć, tylko w ten sposób zminimalizuje ryzyko odkrycia swojej tożsamości przez tych bardziej kumatych.
Znalezienie i zlikwidowanie następnej trójki zajęło mu 5 minut. Najpierw parka która zaszyła się w kwaterze by się zabawić. Katsu musiał przerwać im tę niewątpliwą przyjemność. W dalszej kolejności half - stwierdził to po nietypowym kolorze włosów. Jego również nie oszczędził. Każdego przed śmiercią pytał o to samo - powiedziałeś/aś komuś o tym co wydarzyło się w korytarzu?. Wszyscy zgodnie twierdzili że nie. Musiał uwierzyć że tak właśnie było. Co nie oznacza, że nie musi zachować czujności. Ostatni z kadetów wrócił na "miejsce zbrodni". Czyżby prowadził dochodzenie na własną rękę? Tsuful ruszył szybko w jego kierunku. Zbliżał się z każdym krokiem. Zamknął drzwi i ruszył przed siebie. Nie spotkał nikogo po drodze. W końcu chłopak pojawił się w zasięgu jego wzroku.
- Ostatni - szepnął pod nosem.
Panowała cicha, toteż szatyn to usłyszał. Obejrzał się za siebie i stanął jak wryty na widok Katsu.
- Głupotą było wracać tutaj, nie pomyślałem o tym, że mogłem sobie obrać to miejsce jako "korytarz śmierci" - zakpił.
Potężnym kopniakiem wysłał go aż po sam sufit. Trochę przesadził z siłą, gdyż ciało kadeta przewierciło się na drugą stronę, piętro wyżej. Jeszcze żył, chociaż ledwo. Nie pozostało nic innego jak go dobić. Król podskoczył i znalazł się w holu prowadzącym bezpośrednio do Sali Treningowej. Znajdowała się ona jednak dobrych kilkadziesiąt metrów stąd, może nawet dalej. Jest w miarę bezpieczny.
Z/T --> https://dbng.forumpl.net/t96p300-sala-treningowa
Ustalił położenie pierwszego z piątki kadetów, świadka wydarzeń mających tu miejsce parę minut temu. Opuścił korytarz i udał się tam. Okazało się, że to łazienka. Była pusta, nie licząc kapusia. Doskonale, zero świadków. Ujawnił się, gdy tylko brunet wyszedł z toalety by umyć ręce. Gdy ujrzał w lustrze odbicie Katsu krzyknął z przerażenia. Rzucił się w stronę drzwi, lecz Tsuful stanął mu na drodze blokując przejście.
- Powiedziałeś komuś o tym, co widziałeś w korytarzu? - spytał chłodno.
- N-nie - wyjąkał kadet - n-nikomu, słowo...
- Taaak? Więc kto nasłał na mnie tę dwójkę Natto?
- T-to nie ja! To mój kolega!
- Wypaplaliście komuś jeszcze?
- Nie! Nikomu więcej nie mówiliśmy!
- Super....
Było to ostatnie słowo jakie chłopak usłyszał przed śmiercią. Kilka sekund później padł na posadzkę z przetrąconym karkiem. Nie było pewności czy mówił prawdę. Oraz czy reszta zachowa milczenie. Musi jak najszybciej się nimi zająć, tylko w ten sposób zminimalizuje ryzyko odkrycia swojej tożsamości przez tych bardziej kumatych.
Znalezienie i zlikwidowanie następnej trójki zajęło mu 5 minut. Najpierw parka która zaszyła się w kwaterze by się zabawić. Katsu musiał przerwać im tę niewątpliwą przyjemność. W dalszej kolejności half - stwierdził to po nietypowym kolorze włosów. Jego również nie oszczędził. Każdego przed śmiercią pytał o to samo - powiedziałeś/aś komuś o tym co wydarzyło się w korytarzu?. Wszyscy zgodnie twierdzili że nie. Musiał uwierzyć że tak właśnie było. Co nie oznacza, że nie musi zachować czujności. Ostatni z kadetów wrócił na "miejsce zbrodni". Czyżby prowadził dochodzenie na własną rękę? Tsuful ruszył szybko w jego kierunku. Zbliżał się z każdym krokiem. Zamknął drzwi i ruszył przed siebie. Nie spotkał nikogo po drodze. W końcu chłopak pojawił się w zasięgu jego wzroku.
- Ostatni - szepnął pod nosem.
Panowała cicha, toteż szatyn to usłyszał. Obejrzał się za siebie i stanął jak wryty na widok Katsu.
- Głupotą było wracać tutaj, nie pomyślałem o tym, że mogłem sobie obrać to miejsce jako "korytarz śmierci" - zakpił.
Potężnym kopniakiem wysłał go aż po sam sufit. Trochę przesadził z siłą, gdyż ciało kadeta przewierciło się na drugą stronę, piętro wyżej. Jeszcze żył, chociaż ledwo. Nie pozostało nic innego jak go dobić. Król podskoczył i znalazł się w holu prowadzącym bezpośrednio do Sali Treningowej. Znajdowała się ona jednak dobrych kilkadziesiąt metrów stąd, może nawet dalej. Jest w miarę bezpieczny.
Z/T --> https://dbng.forumpl.net/t96p300-sala-treningowa
Re: Korytarze
Pon Kwi 06, 2015 11:09 pm
Po bardzo szybkiej obsłudze w zbrojowni miała prosty komplet kadeta. Znoszone ubranie, które faktycznie nadawało się jedynie do treningów, ponieważ widać było na nim łatkę, a do tego proste ochraniacze na łokcie oraz kolana. Buty i rękawice już nie były tak elastyczne jak być powinny. Już czuła na skórze potencjalne obtarcia pięt i palców u stóp oraz na nadgarstkach. Mogła jedynie pomyśleć nad tym jak wzmocnić skórę w tych miejscach, żeby to beznadziejne ubranie służyło jej w trakcie jak powinno, a nie przeszkadzało. Swoje aktualne ubranie mechanika będzie musiała zostawić w swoim pokoju. Podobnie jak obuwie, które pochodziło z innej planety, a sprowadziła je jakaś ekipa zwiadowcza, której jeden z członków dorabiał sprzedając towar na pchlim targu. Każdy radzi sobie jak może, więc i ona wymyśli coś na ten strój. Pewnie będzie musiała w nim chodzić przez dłuższy czas.
Tym razem przeprawa przez korytarz niemal w całości zeszła jej na przemyśleniach odnośnie ubioru i zaczęła zwracać uwagę na to co noszą inni. W zależności od rangi ubiór był całkowicie inny, a więc była w stanie mniej więcej odróżnić budou, nashi, i natto. Nie była pewna czy minęła jakiegokolwiek Kiui albo Reishi, ale domyślała się, że mają dostęp do dużo lepszego ekwipunku. Brakowało jej scoutera, którym mogłaby ocenić siłę innych, ale zauważyła, że nawet budou jak ona wyróżnia jakaś wewnętrzna hierarchia, czyli według zasług lub poziomu treningu mają również dostęp do większej ilości przedmiotów jak chociażby urządzenie pomiarowe. Jako dziecko lub nawet nastolatka nie zwracała tak bardzo uwagi na to. Zbyt szybko przemykała się korytarzami, aby ukryć się przed wzrokiem innych. Myślała częściej o bólu, żalu i cierpieniu. Przekonała się jak emocje mają wielki wpływ. Podróż jej dobrze zrobiła. Pomogła nieco zapomnieć o przeszłości i się lekko zresetować.
z Zbrojownia
z/t Schody
Tym razem przeprawa przez korytarz niemal w całości zeszła jej na przemyśleniach odnośnie ubioru i zaczęła zwracać uwagę na to co noszą inni. W zależności od rangi ubiór był całkowicie inny, a więc była w stanie mniej więcej odróżnić budou, nashi, i natto. Nie była pewna czy minęła jakiegokolwiek Kiui albo Reishi, ale domyślała się, że mają dostęp do dużo lepszego ekwipunku. Brakowało jej scoutera, którym mogłaby ocenić siłę innych, ale zauważyła, że nawet budou jak ona wyróżnia jakaś wewnętrzna hierarchia, czyli według zasług lub poziomu treningu mają również dostęp do większej ilości przedmiotów jak chociażby urządzenie pomiarowe. Jako dziecko lub nawet nastolatka nie zwracała tak bardzo uwagi na to. Zbyt szybko przemykała się korytarzami, aby ukryć się przed wzrokiem innych. Myślała częściej o bólu, żalu i cierpieniu. Przekonała się jak emocje mają wielki wpływ. Podróż jej dobrze zrobiła. Pomogła nieco zapomnieć o przeszłości i się lekko zresetować.
z Zbrojownia
z/t Schody
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach