- GośćGość
Re: Korytarze
Pią Sie 24, 2012 11:00 pm
- ZT:
- Portiernia
Chłopak opuścił portiernię z lekkim uśmiechem, bowiem zostawił tam gromadkę ludzi, którzy chyba zrezygnują z tej roboty, po tym co się stało. Zaczną od teraz używać kremików, aby złagodzić ból wywołany kijami w dupskach. Wszystko pięknie, gdyby nie to, że chłopak o mało co nie stracił klejnotów. Nie wiadomo, co by zrobił, gdyby jego sprzęt przestał funkcjonować. To byłby chyba dla niego cios tak silny, że wolałby odebrać sobie życie. Miał jednak szczęście, bowiem wytrzymałość, którą odziedziczył od demona zdołała uchronić go przed najgorszym. Odpłacił mimo wszystko tamtemu kretynowi, który widać zżył się bardzo ze swoim podwładnym. Oboje będą przez jakich czas nierozłączni. Mógłby się z tego śmiać, ale jednak nie po to tutaj przybył. Jego prawdziwym celem było dorwanie profesorka, z którym miał zamiar ostro porozmawiać. Kto by pomyślał, że tak dobrze skryje się w tej twierdzy? Czyżby, aż tak bał się spotkania z dawnym znajomym? A może jego córeczka go kryje, bo przecież wrobiła wojownika w gwałt.
Niewybaczalne się to wydaje, gdy tylko się przypomni tamte dzieje. Teraz jednak musiał myśleć racjonalnie. Nie chciał rozwalać tego miejsca, więc postanowił odszukać tamtą kobietę, która zwiała mu wcześniej. Gdyby nie zabawa z tymi ochroniarzami, to już wcześniej zdołałby od niej wycisnąć jakieś informacje. Biegł najszybciej jak tylko mógł, przeszukując dokładnie każdy zakamarek, każdy korytarz. Nie mógł jej odnaleźć za pośrednictwem energii, bo nie różniła się od żadnej innej. Można uznać, że była taka sama, a jeśli uruchomiłby swoją technikę, to wyczułby znacznie więcej takowych w pobliżu. Nie było zatem sensu jej używać, skoro i tak się na nic nie przyda. Teraz mógł tylko zdać się na swoją szybkość, dzięki której sprawdzał dogłębnie każdy kąt. Ten atut już niejednokrotnie był mu pomocny. Gdy tak przemierzał okolice, to starał się dostrzegać jakichkolwiek cieni, czy nawet dźwięku poruszania się. Tutaj uruchamiały się jego zmysły, na których musiał polegać całe życie. Niestety to nie mogło mu pomóc. Pozostało zatem wywabienie za pomocą słów i dalsze poszukiwania.
- Gdzie jesteś skubanico? Wyjdź proszę.. Wiem, że gdzieś się tutaj ukrywasz. Tamci teraz kwiczą i to jest twoja wina, ponieważ nie usłuchałaś mnie.. - Wypowiadał te pojedyncze zdania wystarczająco głośno, aby dziewczyna mogła usłyszeć. Miał nadzieję, że zdoła ją to skłonić do wyjścia i w końcu poddania się, bowiem nie było sensu z nim walczyć. I tak w końcu zdołałby ją odnaleźć, nawet jeśli ten budynek cholerny labirynt.
- OOC:
- No dawaj ją.
Re: Korytarze
Sob Sie 25, 2012 12:10 am
_____Chłopak mówił głośno i wyraźnie kierując słowa w głąb z jednego z korytarzy. Jednak odpowiedziała mu tylko cisza. Jej tu nie było. Gdzie ona była ulich ? Teraz go oświeciło w końcu, że skoro tu pracuje to pewnie wie gdzie ten staruch się znajduje. Dziewczyna by go doprowadzila do niego bez problemu, ale najpierw trzeba było to małą zdzire dorwać. To nie było miłe z jej strony, że tak go potraktowała. Gdy o tym pomyślał, to w bocznym tunelu coś mu migło. Skierował się tam i dorwał jakiegoś gościa w kitlu. Facet wyglądał jak mucha w swoich pinglach jak kieliszki od wódki. Jak tylko Kyo go złapał, to ten nieco zasłabł prawie dostając zawału. W końcu miał te swoje lata. Młodzieniec dość gwałtownym tonem się spytał gdzie owa dziewczyna jest. Jednak starszy naukowiec nie znał odpowiedzi, a zresztą mu się spieszyło do toalety. Prostata była bardzo dokuczliwa na starość. Kyo został sam i bez informacji. W końcu ruszył dalej zaglądając do każdych drzwi co się dało. W pewnym sensie to przypominało nieco tą sytuacje w pałacu kiedy ganiał za nim Mr Popo gdy miał znaleźć fasolki. Tylko, że tu dominowały wszelkie sale laboratoryjne czy testowe. Z jednej nawet wystrzelił słup ognia gdy tylko automatyczne drzwi się uchyliły. No nic, musiał szukać dalej. Nagle gdzieś przed soba zauważył dziewczyne. Była tyłem do niego odwrócona przez co było trudniejsze jej rozpoznanie. Dziwnie się poruszała, tak niezdarnie na tych swoich wysokich butach. Jakby pierwszy raz w nich chodziła. Na dodatek przeklinała w dosć charakterystyczny sposób dla facetów. Kyo postanowił ją sprawdzić.
OOC
opisz swoja rozmowe z tą "muchą" o dokuczliwej prostacie
a potem dalej szukasz i jak w pałacu opisujesz gdzie co widzisz
kolejna rozmowa
twoja "bratnia dusza" xD
ten sam sprawca i tak samo poszkodowany
opisz swoja rozmowe z tą "muchą" o dokuczliwej prostacie
a potem dalej szukasz i jak w pałacu opisujesz gdzie co widzisz
kolejna rozmowa
twoja "bratnia dusza" xD
ten sam sprawca i tak samo poszkodowany
- GośćGość
Re: Korytarze
Sob Sie 25, 2012 9:25 am
Korytarzy było coraz więcej, a chłopak przemierzał każdy z nich i chyba kręcił się w kółko. Szlag by to! Nawet gdy mówił głośno, to kobieta nie wyłaziła z kryjówki. Gdzie zatem się skryła? Musiała wiedzieć, gdzie znajduje się profesorek i teraz żałuje, że pozwolił jej uciec. Gdyby nie postanowił zająć się przez chwilę ochroniarzami, to już wcześniej wydobyłby od niej jakiekolwiek informacje. No, ale teraz przepadło i musi jej dalej szukać. Gdy minął jeden z bocznych tuneli, to coś przyuważył. Błyskawicznie tam powędrował, licząc na to, że dziewczyna się w końcu ujawniła. Jednak był to jakiś stary koleś z wielkimi pinglami na oczach. Ta kombinacja przypominała, chłopakowi trochę muchę. Ale do rzeczy. Wojownik ponownie się bardzo zbulwersował, wiedząc, że jeszcze nie odnalazł dziewczyny. Błyskawicznie chwycił gościa za jego strój i mocno podniósł do góry. Zmienił wyraz twarzy na bardziej groźniejszy. Miał już dosyć porażek, więc gość musiał wyśpiewać mu wszystko.
- Gdzie jest dziewczyna, która pracuje w portierni! Odpowiadaj kretynie! - Rzekł głośno, przyciskając gościa mocniej do jednej ze ścian. Liczył na to, że takie akcje wywołają u niego strach, aż w końcu wyśpiewa wszystko. To jednak na nic, bowiem gość wszystkiemu zaprzeczał.
- Skąd mam to wiedzieć, do cholery! Szedłem przed chwilą do kibla, aby się odlać. Puść mnie, bo zleje się na podłogę. - Taka odpowiedź jeszcze bardziej zdenerwowała chłopaka, który wyczuwał, że ten coś ukrywa. Zaczął nim lekko potrząsać i ponownie się odezwał gwałtownym tonem.
- Gówno, a nie do toalety! Mów gdzie jest dziewczyna, bo rozniosę cię w pył. Już sprawdziłem waszych ochroniarzy i wyszło na to, że to walone cioty. - Staruszek zaczął wydawać lekkie jęki. Widocznie chłopak za mocno go trochę przycisnął. Musiał zluzować lekko chwyt, bo udusiłby takiego słabeusza.
- Ale ja prawdę mówię! Chce mi się tylko szczać, cholerna prostata. Nawet nie wiesz, jak bardzo dokucza na starość. - Stwierdził, a na twarzy wojownika zagościł lekki uśmiech.
- Prostatą mnie mamisz, he? Widocznie wywołana jest tym, że ani razu żeś nie puknął żadnej kobiety. Albo nie strzepał.. I pewnie w ogóle nie widziałeś cycków na oczy.. Jesteś beznadziejny, bueh! - Zaśmiał mu się prosto w twarz, ponownie wgniatając gościa w ścianę. Miał już dosyć robienia go w bambus. Ten człowieczek musiał coś wiedzieć, przecież to było widać po tych obciachowych okularach. W końcu jednak stała się rzecz niewiarygodna. Chłopak usłyszał jakby dźwięk spadających kropli. Lekko zmieszany spojrzał na podłogę i ujrzał dość ciekawą, żółtą kałużę, która powoli zmierzała w kierunku jego butów. Widząc to błyskawicznie puścił gostka i odskoczył. Stary upadł na własne szczochy, a ten patrzył na niego bez takiego uśmieszku, jak wcześniej.
- Szlag by to. Widać, że mówiłeś prawdę, ale to już bez znaczenia. Oddałeś mocznik i gówno wiesz, więc będę musiał szukać dalej. Pamiętaj, że możesz faszerować się tabletkami i innym chłamem, ale idź puknij choć raz.. nawet w burdelu! Od razu postawi cię na nogi, he. - Rzekł, zostawiając muchę samego i biegnąc ponownie w głąb.
Jeszcze tyle miał drzwi do przeszukania, ehh... Zupełnie, jak wtedy kiedy uciekał przed czarnym bratem. Wszystko by się zgadzało, gdyby nie to, że każda z wrót ukazywała zupełnie inny obrazek. Praktycznie ten sam obrazek, bo ciągle było widać tylko laboratoria. W jednych jednak dostrzegł, jak paru idiotów na żywo konia strzepało, oglądając w telewizji jakieś gwiezdne wojny. Hoo... Tego mógłby jednak nie widzieć. Dwójka laboratoryjnych spojrzała głupio na wojownika, ściskając dość mocno swój sprzęt. Ten tylko przymknął oczy, wzdychając głośno. Jeszcze czegoś takiego nie widział na oczy... Jasno stwierdził.
- Co to ku*wa ma być! Zrozumiałbym gdyby przy jakimś pornusie, ale przy filmie? - Miał dosyć przebywania z gejami i kretynami. Uniósł lekko palec do góry, w którym wysłał mały impuls energii. Pomknął na telewizor, który buchnął, wywołując lekko huragan. Zajmie tych dwóch idiotów na pewien czas. Ponownie zmieszany poszedł dalej. Sprawdzał kolejno każde z drzwi, ale tam nie było, aż tak co opisywać. Ciągle to samo. Przeklęci naukowcy, który badali zwierzęta. Choć raz nawet widział, jak jeden był był pukany przez wielkiego chomika. Prawie podeszło mu to do gardła, uaa... Błyskawicznie zamknął te wrota i stwierdził uroczyście, że ma dosyć. Ale teraz się podda? Teraz, gdy jest już tak blisko profesorka? Ponownie się spiął do roboty i przeszukał ostatnie drzwi. Tylko, że z nich wydobył się ładny słup ognia, który został zatrzymany przez aurę, którą wytworzył wokoło siebie. Tutaj nic nie znajdzie, więc musi odejść. Odskoczył na bok i nagle kogoś dostrzegł. Jakaś dziewczyna w oddali i na dodatek nie zachowywała się, jak typowa dama. Klnięcia, sposób poruszania się. Było mu to znajome i chyba znalazł idealną osobę, która będzie wiedziała, gdzie znajduje się profesorek. Błyskawicznie pomknął w jej kierunku, stając przed nią z założonymi rękami.
- Nieznajoma, a raczej nieznajomy, co? Gdzie jest sprawca, który odebrał ci twoją męskość przyjacielu? - Zapytał, kładąc dłoń na jego ramieniu i informując, że wojownik nie ma złych zamiarów. Chwilę później zrobił krok do tyłu i czekał cierpliwie, aż ten się otrząśnie z chwilowego szoku i zacznie mówić.
- Gdzie jest dziewczyna, która pracuje w portierni! Odpowiadaj kretynie! - Rzekł głośno, przyciskając gościa mocniej do jednej ze ścian. Liczył na to, że takie akcje wywołają u niego strach, aż w końcu wyśpiewa wszystko. To jednak na nic, bowiem gość wszystkiemu zaprzeczał.
- Skąd mam to wiedzieć, do cholery! Szedłem przed chwilą do kibla, aby się odlać. Puść mnie, bo zleje się na podłogę. - Taka odpowiedź jeszcze bardziej zdenerwowała chłopaka, który wyczuwał, że ten coś ukrywa. Zaczął nim lekko potrząsać i ponownie się odezwał gwałtownym tonem.
- Gówno, a nie do toalety! Mów gdzie jest dziewczyna, bo rozniosę cię w pył. Już sprawdziłem waszych ochroniarzy i wyszło na to, że to walone cioty. - Staruszek zaczął wydawać lekkie jęki. Widocznie chłopak za mocno go trochę przycisnął. Musiał zluzować lekko chwyt, bo udusiłby takiego słabeusza.
- Ale ja prawdę mówię! Chce mi się tylko szczać, cholerna prostata. Nawet nie wiesz, jak bardzo dokucza na starość. - Stwierdził, a na twarzy wojownika zagościł lekki uśmiech.
- Prostatą mnie mamisz, he? Widocznie wywołana jest tym, że ani razu żeś nie puknął żadnej kobiety. Albo nie strzepał.. I pewnie w ogóle nie widziałeś cycków na oczy.. Jesteś beznadziejny, bueh! - Zaśmiał mu się prosto w twarz, ponownie wgniatając gościa w ścianę. Miał już dosyć robienia go w bambus. Ten człowieczek musiał coś wiedzieć, przecież to było widać po tych obciachowych okularach. W końcu jednak stała się rzecz niewiarygodna. Chłopak usłyszał jakby dźwięk spadających kropli. Lekko zmieszany spojrzał na podłogę i ujrzał dość ciekawą, żółtą kałużę, która powoli zmierzała w kierunku jego butów. Widząc to błyskawicznie puścił gostka i odskoczył. Stary upadł na własne szczochy, a ten patrzył na niego bez takiego uśmieszku, jak wcześniej.
- Szlag by to. Widać, że mówiłeś prawdę, ale to już bez znaczenia. Oddałeś mocznik i gówno wiesz, więc będę musiał szukać dalej. Pamiętaj, że możesz faszerować się tabletkami i innym chłamem, ale idź puknij choć raz.. nawet w burdelu! Od razu postawi cię na nogi, he. - Rzekł, zostawiając muchę samego i biegnąc ponownie w głąb.
Jeszcze tyle miał drzwi do przeszukania, ehh... Zupełnie, jak wtedy kiedy uciekał przed czarnym bratem. Wszystko by się zgadzało, gdyby nie to, że każda z wrót ukazywała zupełnie inny obrazek. Praktycznie ten sam obrazek, bo ciągle było widać tylko laboratoria. W jednych jednak dostrzegł, jak paru idiotów na żywo konia strzepało, oglądając w telewizji jakieś gwiezdne wojny. Hoo... Tego mógłby jednak nie widzieć. Dwójka laboratoryjnych spojrzała głupio na wojownika, ściskając dość mocno swój sprzęt. Ten tylko przymknął oczy, wzdychając głośno. Jeszcze czegoś takiego nie widział na oczy... Jasno stwierdził.
- Co to ku*wa ma być! Zrozumiałbym gdyby przy jakimś pornusie, ale przy filmie? - Miał dosyć przebywania z gejami i kretynami. Uniósł lekko palec do góry, w którym wysłał mały impuls energii. Pomknął na telewizor, który buchnął, wywołując lekko huragan. Zajmie tych dwóch idiotów na pewien czas. Ponownie zmieszany poszedł dalej. Sprawdzał kolejno każde z drzwi, ale tam nie było, aż tak co opisywać. Ciągle to samo. Przeklęci naukowcy, który badali zwierzęta. Choć raz nawet widział, jak jeden był był pukany przez wielkiego chomika. Prawie podeszło mu to do gardła, uaa... Błyskawicznie zamknął te wrota i stwierdził uroczyście, że ma dosyć. Ale teraz się podda? Teraz, gdy jest już tak blisko profesorka? Ponownie się spiął do roboty i przeszukał ostatnie drzwi. Tylko, że z nich wydobył się ładny słup ognia, który został zatrzymany przez aurę, którą wytworzył wokoło siebie. Tutaj nic nie znajdzie, więc musi odejść. Odskoczył na bok i nagle kogoś dostrzegł. Jakaś dziewczyna w oddali i na dodatek nie zachowywała się, jak typowa dama. Klnięcia, sposób poruszania się. Było mu to znajome i chyba znalazł idealną osobę, która będzie wiedziała, gdzie znajduje się profesorek. Błyskawicznie pomknął w jej kierunku, stając przed nią z założonymi rękami.
- Nieznajoma, a raczej nieznajomy, co? Gdzie jest sprawca, który odebrał ci twoją męskość przyjacielu? - Zapytał, kładąc dłoń na jego ramieniu i informując, że wojownik nie ma złych zamiarów. Chwilę później zrobił krok do tyłu i czekał cierpliwie, aż ten się otrząśnie z chwilowego szoku i zacznie mówić.
- OOC:
- Ubogie te dialogi, ale wolę bardziej opisywać fabułę. I Widzę, że jest cenzura na słowo Ku*wa
Re: Korytarze
Sob Sie 25, 2012 4:36 pm
On czy też obecnie ona nieco zlękła się nagłym pojawieniem Kyo. Na zadane pytania dziewczyna się nieco zmieszała. Poprawiła zbyt dużą koszulę, z której się jej prawie piersi wylewały. Zrobiła kilka wdechów i wydechów. W końcu sytuacja była stresująca. W końcu nie dość, że ta córeczka tatusia go wrobiła o to co nie zrobił, to jeszcze paradował w nieswoim ciele. No i jeszcze to, że akurat niebieskowłosy chciał go wypytać. Już wystarczyło by być zdenerwowanym.
-Sprawca ? Mówisz o tej małej ladacznicy, która wrobiła mnie w ten gwałt ? Nie mam pojęcia gdzie ona jest. Gdy tylko jej ojczulek wycelował we mnie działko, to zaraz znalazłem się tu na korytarzu. Nic więcej nie pamiętam prócz różowego światła, a potem braku wacka i pojawienia w innym miejscu. Moje klejnoty, tak mi ich brak.... - rozkleił się. Będąc teraz dziewczyną bardziej odczuwał stratę swojej męskości. Bardziej się tym przejmował niżby zwrócił uwagę na to, że nieznajomy coś wiedział.
-Sprawca ? Mówisz o tej małej ladacznicy, która wrobiła mnie w ten gwałt ? Nie mam pojęcia gdzie ona jest. Gdy tylko jej ojczulek wycelował we mnie działko, to zaraz znalazłem się tu na korytarzu. Nic więcej nie pamiętam prócz różowego światła, a potem braku wacka i pojawienia w innym miejscu. Moje klejnoty, tak mi ich brak.... - rozkleił się. Będąc teraz dziewczyną bardziej odczuwał stratę swojej męskości. Bardziej się tym przejmował niżby zwrócił uwagę na to, że nieznajomy coś wiedział.
- GośćGość
Re: Korytarze
Sob Sie 25, 2012 7:04 pm
Chłopak obserwował uważnie dziewczynę, a raczej chłopaka, który widać bardzo cierpiał. Może nieznajomy nie wiedział, ale wojownik doskonale go rozumiał. Sam też kiedyś padł ofiarą działka profesorka. Gdy jeszcze dowiedział się, że jego córeczka wyrolowała innego mężczyznę, podobnie jak jego, to wręcz dostawał drgawek. Miał ochotę doszczętnie rozwalić to miejsce w pył i darować sobie poszukiwania. Ale nie... Musiał powstrzymać złość. Nie ważne jaki byłby profesorek i jaka byłaby jego córka. Musiał przypomnieć sobie o tym, że jest obrońcą ziemi i jego powinnością jest chronić. Nie oznacza to jednak, że oboje nie poniosą dotkliwej kary. Już rozmyślał, co takiego zrobi jego córeczce. Bo skoro tak bardzo lubi kłamać, to trzeba ją czegoś nauczyć. A wielu się już przekonało, jak bardzo zboczony może być wojownik. Mimo wszystko musiał pocieszyć nieznajomego. Położył ponownie dłoń na jego ramieniu i spojrzał mu głęboko w oczy. Uśmiechnął się, choć ciężko było patrzeć tylko na jego twarz. Te wielkie, potężne piersi prawie wylewały się z kostiumu. Oczy chciały patrzeć w dół, ale jednak zdołał się oprzeć pokusie. Wmawiał sobie cały czas, że to chłopak i to pomagało.
- Rozumiem twój ból. Może nie uwierzysz, ale mnie też kiedyś ta lasencja wyrolowała. Sam nie wiem, co bym zrobił, gdybym nie odzyskał mojego druha. Ale też wiedz, że nie zostawię cię samego i odszukam niewierną córeczkę... - Odparł, cofając dłoń i uśmiechając się szyderczo. - A wtedy naprawdę poczuje ból i niesamowitą rozkosz, gdy będę jej go zadawał. - W tym samym momencie wokół chłopaka zaczęła gromadzić się błękitna aura. Potężna moc powodowała trzęsienia ziemi. Ściany pękały, pokazując tylko jak bardzo są kruche. Gdyby chciał, to rozniósłby to miejsce w pył, ale nie.. Powstrzymał energię i ponownie spojrzał na gościa. - Córeczka zadarła z niewłaściwym facetem. Mam moc, dzięki której z łatwością rozniósłbym to miejsce w pył, ale nie po to tutaj przybyłem. Chce dorwać doktorka i jego córeczkę. Powiedź mi po prostu, gdzie ona może być? Czy jak strzelał w ciebie działem, to zdążyłeś cokolwiek zobaczyć? Jakieś grafity na ścianie, czy może kawałek drogi? Mów jeśli coś wiesz, a może zdołam od niego wycisnąć, jak cię odmienić z powrotem w mężczyznę. - Rzekł, licząc na to, że nieznajomy sobie coś przypomni.
Mimo wszystko ciężko było znaleźć profesorka w tym miejscu. Teraz musi liczyć tylko na to, że pokrzywdzony coś sobie przypomni i może nakieruje człowieka na właściwy tor. Gdyby tak się stało, to byłby niezmiernie wdzięczny za okazaną mu pomoc.
- Rozumiem twój ból. Może nie uwierzysz, ale mnie też kiedyś ta lasencja wyrolowała. Sam nie wiem, co bym zrobił, gdybym nie odzyskał mojego druha. Ale też wiedz, że nie zostawię cię samego i odszukam niewierną córeczkę... - Odparł, cofając dłoń i uśmiechając się szyderczo. - A wtedy naprawdę poczuje ból i niesamowitą rozkosz, gdy będę jej go zadawał. - W tym samym momencie wokół chłopaka zaczęła gromadzić się błękitna aura. Potężna moc powodowała trzęsienia ziemi. Ściany pękały, pokazując tylko jak bardzo są kruche. Gdyby chciał, to rozniósłby to miejsce w pył, ale nie.. Powstrzymał energię i ponownie spojrzał na gościa. - Córeczka zadarła z niewłaściwym facetem. Mam moc, dzięki której z łatwością rozniósłbym to miejsce w pył, ale nie po to tutaj przybyłem. Chce dorwać doktorka i jego córeczkę. Powiedź mi po prostu, gdzie ona może być? Czy jak strzelał w ciebie działem, to zdążyłeś cokolwiek zobaczyć? Jakieś grafity na ścianie, czy może kawałek drogi? Mów jeśli coś wiesz, a może zdołam od niego wycisnąć, jak cię odmienić z powrotem w mężczyznę. - Rzekł, licząc na to, że nieznajomy sobie coś przypomni.
Mimo wszystko ciężko było znaleźć profesorka w tym miejscu. Teraz musi liczyć tylko na to, że pokrzywdzony coś sobie przypomni i może nakieruje człowieka na właściwy tor. Gdyby tak się stało, to byłby niezmiernie wdzięczny za okazaną mu pomoc.
Re: Korytarze
Sob Sie 25, 2012 7:16 pm
____Słowa otuchy wojownika nieco poprawiły humor poszkodowanego. Płacz zelżał i po chwili ustał. Jednakże troche dziewóch mu niedowierzał. Bo w końcu jaki może być sposób, by znowu być facetem ? Albo coś kręcił, albo coś wie albo to była tylko fałszywa nadzieja. Jednakże Kyo nie mógł kręcić i jak widać szukał zemsty co było wyraźnie widać. Dziewczyna juz chciała się zapytać jak mu się udało wrócić do swojej płci gdy niebieskowłosy wyzwolił swą moc. Obcasy się gwałtownie zachybotały i zaraz damska pupcia padła na posadzkę. Dziewczę było w szoku. Co to za gość ? Teraz zrozumiał, że profesorek ze swoją córką mają przegwizdane u Kyo. Facet w damskim ciele próbował wstać, ale z braku doświadczenia przy takim obuwiu nie mógł tego zrobić. Przy okazji wydukał: Coś ty za jeden ? Jednak to nie miało większego znaczenia przy dalszych słowach niewyżytego wojownika. Ten zaczął wypytywać uziemnioną, która nieco była zlekniona. W końcu twarz Kyo zbyt przyjemnie nie wyglądała nawet gdy miał łagodniejszy wyraz.
____-Ja, ja... - lekki szok po tym co widziały jej oczy. Zaraz się pozbierał i zacząc dukać odpowiedź piskliwym głosem, którym się brzydził przy każdym wyrazie jak go słyszał. - Nie wiem gdzie może być. Jak ostatnim razem ich widziałem, to byli w jakimś pomieszczeniu coś na wzór zamkniętego ogrodu. Tak mi się wydaje. Nie wiem skąd ten facet wziął tam laser, z którego mnie postrzelił. Sądze, że teraz jest gdzie indziej. A ja się już tu szlajam od dobrej godziny szukając wyjścia.- po tej wypowiedzi ilość informacji wciąż była mała, ale zawsze coś. Kyo wpadł na pomysł by jeszcze spytać czy ten jeszcze nie widział przypadkiem po drodze uciekającej pracownicy portierni.
____- Jakaś laska mnie minęła dość niedawno. Pobiegła tam.- wskazał następujący korytarz za sobą. Teraz chłopak miał pewną wskazówkę, ale nie dość wystarczającą.
____-Ja, ja... - lekki szok po tym co widziały jej oczy. Zaraz się pozbierał i zacząc dukać odpowiedź piskliwym głosem, którym się brzydził przy każdym wyrazie jak go słyszał. - Nie wiem gdzie może być. Jak ostatnim razem ich widziałem, to byli w jakimś pomieszczeniu coś na wzór zamkniętego ogrodu. Tak mi się wydaje. Nie wiem skąd ten facet wziął tam laser, z którego mnie postrzelił. Sądze, że teraz jest gdzie indziej. A ja się już tu szlajam od dobrej godziny szukając wyjścia.- po tej wypowiedzi ilość informacji wciąż była mała, ale zawsze coś. Kyo wpadł na pomysł by jeszcze spytać czy ten jeszcze nie widział przypadkiem po drodze uciekającej pracownicy portierni.
____- Jakaś laska mnie minęła dość niedawno. Pobiegła tam.- wskazał następujący korytarz za sobą. Teraz chłopak miał pewną wskazówkę, ale nie dość wystarczającą.
- GośćGość
Re: Korytarze
Sob Sie 25, 2012 7:43 pm
Ciężko było cokolwiek dowiedzieć się od przemienionego faceta, bo jeszcze był w porządnym szoku. W sumie rozumiał go, bo też nie mógł się odnaleźć w nowym ciele. Mimo wszystko musiał w końcu zacząć mówić, bo śpieszyło się wojownikowi. Nie chciał tracić niepotrzebnie czasu na rozmowę, tylko od razu przejść do działania. Spoglądał na dziewczynę, która pod naporem jego mocy przewróciła się na tyłek, wydając z siebie jeden, ładny pisk. Uśmiech na twarzy wojownika by zagościł, gdyby nie to, że zrobiło mu się go żal. Widział, że mężczyzno-kobieta mocno cierpiał. Chciał mu pomóc, ale żeby to zrobić potrzebował od niego jakichkolwiek informacji. Starał się robić wszystko tak, żeby gościa w końcu ocucić z tego szoku. I tutaj bardziej używał form słownych, bo gdyby uderzył go nawet "leciuteńko" w twarz, to pewnie by zemdlał. Chłopak miał siłę i sam dobrze o tym wiedział.
Zajęło to troszeczkę, ale w końcu nieznajomy zaczął dukać. Z przerażeniem lekkim w oczach zaczął opowiadać mniej więcej, gdzie został postrzelony tym laserem. Wyszło na to, że to było w tym samym miejscu, gdzie kiedyś spotkał "owego" profesorka. Ten pamiętny ogród. Gdy tylko sobie to przypomniał, to już miał ochotę coś walnąć. Ale nie.. opanował swoją złość, bo jeszcze nie czas zemsty nie nadszedł. No, ale skoro więcej mężczyzna nie wiedział na temat pobytu profesorka, to postanowił również zapytać o kobietę w portierni. I proszę, proszę. Wygląda na to, że przebiegała całkiem niedawno. Skrzywdzony mężczyzna nawet wskazał, w który korytarz ostatnio skręciła. Wystarczająco informacji, aby ruszyć dalej w drogę. Mimo wszystko musiał przekazać dziewczynie dobre słówko i pokierować do wyjścia. Nie miał zamiaru się wracać, aby ją doprowadzić. Skoro on kiedyś nauczył się poruszać, to i temu się poradzi. Przynajmniej do czasu, w którym człowiek nie zdobędzie dla niego antidotum.
- Słuchaj. Dziękuje ci naprawdę za okazaną pomoc. Wiem, że bardzo cierpisz, dlatego postaram się ci pomóc. Odnajdę profesorka i wymuszę na nim cofnięcie tego procesu. Odzyskasz swoją męskość, jednakże nie pomogę ci wrócić. Mogę ci jedynie wskazać, którymi korytarzami masz się udać. Tu jest cholerny labirynt, ale idź drogą, którą tutaj przybyłem. Gdzieś w połowie znajdziesz leżącego pod ścianą starucha z wielkimi pinglami na oczach. Zignoruj go i idź dalej. Dojdziesz do portierni i tam czekaj na rezultaty. Jak wykonam zadanie, to tam właśnie przylecę. - Wytłumaczył, uśmiechając się lekko i pomagając chłopu wstać. - Radzę ci zdjąć te szpilki i iść boso. Tak powinno być ci łatwiej się poruszać. - Dodał, w końcu zostawiając skrzywdzonego samego. Od teraz sam się wszystkim zajmie, lecz pierw odszuka tą kobietę z portierni. Musiał od niej wymusić kryjówkę, w której przebywał profesorek. Tej sprawy nie zostawi od tak. Ruszył w wyznaczonym kierunku, po raz kolejny szukając jakichkolwiek znaków, dźwięku, czy nawet cienia w oddali. Liczył, że nieznajoma nie uciekła za daleko i siedzi gdzieś schowana.
Zajęło to troszeczkę, ale w końcu nieznajomy zaczął dukać. Z przerażeniem lekkim w oczach zaczął opowiadać mniej więcej, gdzie został postrzelony tym laserem. Wyszło na to, że to było w tym samym miejscu, gdzie kiedyś spotkał "owego" profesorka. Ten pamiętny ogród. Gdy tylko sobie to przypomniał, to już miał ochotę coś walnąć. Ale nie.. opanował swoją złość, bo jeszcze nie czas zemsty nie nadszedł. No, ale skoro więcej mężczyzna nie wiedział na temat pobytu profesorka, to postanowił również zapytać o kobietę w portierni. I proszę, proszę. Wygląda na to, że przebiegała całkiem niedawno. Skrzywdzony mężczyzna nawet wskazał, w który korytarz ostatnio skręciła. Wystarczająco informacji, aby ruszyć dalej w drogę. Mimo wszystko musiał przekazać dziewczynie dobre słówko i pokierować do wyjścia. Nie miał zamiaru się wracać, aby ją doprowadzić. Skoro on kiedyś nauczył się poruszać, to i temu się poradzi. Przynajmniej do czasu, w którym człowiek nie zdobędzie dla niego antidotum.
- Słuchaj. Dziękuje ci naprawdę za okazaną pomoc. Wiem, że bardzo cierpisz, dlatego postaram się ci pomóc. Odnajdę profesorka i wymuszę na nim cofnięcie tego procesu. Odzyskasz swoją męskość, jednakże nie pomogę ci wrócić. Mogę ci jedynie wskazać, którymi korytarzami masz się udać. Tu jest cholerny labirynt, ale idź drogą, którą tutaj przybyłem. Gdzieś w połowie znajdziesz leżącego pod ścianą starucha z wielkimi pinglami na oczach. Zignoruj go i idź dalej. Dojdziesz do portierni i tam czekaj na rezultaty. Jak wykonam zadanie, to tam właśnie przylecę. - Wytłumaczył, uśmiechając się lekko i pomagając chłopu wstać. - Radzę ci zdjąć te szpilki i iść boso. Tak powinno być ci łatwiej się poruszać. - Dodał, w końcu zostawiając skrzywdzonego samego. Od teraz sam się wszystkim zajmie, lecz pierw odszuka tą kobietę z portierni. Musiał od niej wymusić kryjówkę, w której przebywał profesorek. Tej sprawy nie zostawi od tak. Ruszył w wyznaczonym kierunku, po raz kolejny szukając jakichkolwiek znaków, dźwięku, czy nawet cienia w oddali. Liczył, że nieznajoma nie uciekła za daleko i siedzi gdzieś schowana.
- OOC:
- Gdzie "o", gdzie "o", gdzie jest zjawa :>
Re: Korytarze
Sob Sie 25, 2012 8:51 pm
______- Eeee, no dobra. - był nieco zdziwiony, że ten chce mu pomóc. Dziewczyna jedynie kiwnęła głową przyjmując rady od współbratyńca. Po czym zdjęła buty i nieco chwiejnym krokiem potruchtała do najbliższego korytarza, z którego wyszedł Kyo. Przy okazji po drodze pacnęła cyckami o najbliższą ścianę co nie przeszkodziło jej wrócić na właściwą trasę. Zniknęła za kolejnym zakrętem. Tymczasem niebieskowłosy ruszył na poszukiwanie sekretarki. Sprawa nie była prosta, bo owy korytarz się rozwidła na trzy różne strony. Wszystkie wyglądały tak samo co sprawiało nie lada problem w orientacji przestrzennej. Nagle ściany jak podłoga zaczęły się trząść. Rozległ się głośny warkot silnika. W jednym z rozwidleń pojawił się mini czołg z działem laserowym skierowanym prosto na niebieskowłosego. Pojazd wyłonił się z jednego korytarzy, przez który zapewne pobiegła ta kobieta z portierni.
___- STÓJ, KIMKOLWIEK JESTEŚ ! NIGDZIE DALEJ NIE PÓJDZIESZ! - bowa groźba czy też ostrzeżenie wydobyła się bezpośrednio z pojadu, który miał wbudowany głośnik. Lufa działa ustawiła się gotowa do strzelenia w wojownika. Nim ten odpowiedział, to w innych korytarzach pojawiło się kilkoro takich identycznych pojazdów. Widać było, że normalna ochrona była tylko na pokaz by nikt się nie domyślił tej prawdziwej. Zresztą na takich ludzi jak Kyo potrzeba było niekonwencjonalnych środków. Co tym razem młody wojownik zrobi ? Czy tych tutaj tak samo urządzi jak tamtych ochroniarzy w portierni ?
Kyo nieco znudzony przedstawieniem spojrzał w sufit i... ujrzał obiektyw kamerki, przy której migała czerwona dioda.
___- STÓJ, KIMKOLWIEK JESTEŚ ! NIGDZIE DALEJ NIE PÓJDZIESZ! - bowa groźba czy też ostrzeżenie wydobyła się bezpośrednio z pojadu, który miał wbudowany głośnik. Lufa działa ustawiła się gotowa do strzelenia w wojownika. Nim ten odpowiedział, to w innych korytarzach pojawiło się kilkoro takich identycznych pojazdów. Widać było, że normalna ochrona była tylko na pokaz by nikt się nie domyślił tej prawdziwej. Zresztą na takich ludzi jak Kyo potrzeba było niekonwencjonalnych środków. Co tym razem młody wojownik zrobi ? Czy tych tutaj tak samo urządzi jak tamtych ochroniarzy w portierni ?
Kyo nieco znudzony przedstawieniem spojrzał w sufit i... ujrzał obiektyw kamerki, przy której migała czerwona dioda.
- GośćGość
Re: Korytarze
Sob Sie 25, 2012 9:11 pm
Skrzywdzony za radą chłopaka zaczął w końcu dreptać w kierunku portierni. Minęła zaledwie chwila, a już go tutaj nie było. Wojownik wiedział, że ten sobie poradzi, dlatego się o niego nie martwił. Musiał zająć się teraz odnalezieniem dziewczyny. Mniej więcej już wiedział, gdzie ta pobiegła, więc starał się iść tymi stronami. W końcu dotarł do jakiegoś rozwidlenia dróg. Szlag by to. Nie miał pojęcia, którą miał iść, ponieważ każda wyglądała zupełnie tak samo. Już miał zdawać się na instynkt, gdy nagle usłyszał jakiś warkot silnika. Jaka niespodzianka go tym razem czekała, he? A były to trzy, a nawet cztery, gdy policzył jednego za sobą. Wielkie maszyny, które mu wyglądały na czołgi. Otoczyły go z każdej strony i znowu nie miał dokąd uciec. Cóż będzie mógł zatem zrobić? Na razie nie reagował, tylko stał i przyglądał się efektu ludzkiej pracy. Bo przecież maszyny zostały zbudowane przez ludzi, nie?
Nie widział ich w prawdzie nigdy na oczy, bo nie interesował się wojskiem, ale wydały mu się bardziej "twórcze". Szkodą wielką będzie zatem zniszczyć te pojazdy. Tym bardziej, że zaobserwował nad sobą jakąś kamerkę, w której migała dioda. Co oznaczało, że ktoś obserwował aktualne poczynania wojownika. Ten się uśmiechnął tylko szyderczo, spoglądając na pojazd, z którego zaczął wydobywać się męski głos. Groźba, którą skierował w jego kierunku, nie była w stanie go złamać. Chłopak tylko spojrzał na wielką lufę, zaglądając chwilowo do środka. Ciemno tam było, nic nie mógł zobaczyć. W pewnym momencie zrobił leciutki kroczek do tyłu, analizując każdy z pojazdów. Musiał zrobić to tak szybko, nim w ogóle któryś z nich zdoła nacisnąć spust. Wcześniej jednak uśmiechnął się ładnie do kamerki, bowiem liczył na to, że profesorek wszystko ujrzy. Niech siedzi w swojej norze zlękniony. Niebawem skończy się jego zabawa z podmienianiem płci. Nie będzie prawdziwych transwestytów! Chłopak ma zamiar ukrócić jego niecne działania.
- Liczę, że przy monitorze siedzi profesorek... Niech ogląda. - Stwierdził, strzelając krzywy uśmiech do kamery i znikając. Pozostawił po sobie tylko leciutką mgiełkę, która zaraz została rozwiana. On w prawdzie zniknął na góra kilkadziesiąt sekund, bowiem powrócił w to samo miejsce, patrząc w kamerę i wskazując ręką na pojazdy. O tak, było na co popatrzeć. Wielkie lufy, które były wcelowane w wojownika, od teraz zrobiły piękną pętelkę. Doszczętnie zagiął wielkie rury, które wyglądały jak mucha, którą ludzie mają z reguły zawieszoną na szyi, gdy idą na bal. Ale to nie wszystko. Każdy z czołgów był ułożony w stos. Jeden po drugim... Teraz jeśli któryś z ochroniarzy nacisnąłby spust, to pożegnałby się z życiem. Chłopak ziewnął głośno, skacząc na górny pojazd, z którego rozwalił klapę i wyjął gostka. Chwycił go lekko za szyję i spojrzał mu w oczy. Przeraziło się biedactwo, ah..
- Peszek, co? Teraz powiedź mi, którą drogą mam iść, żeby dojść do profesorka? No chyba, że mam pozbyć się twoich kolegów, ha? A może profesorek po zobaczeniu tego, co zrobiłem z waszą "ochroną" sam raczy wyjść, he? - Rzekł, unosząc nieco wyżej gostka, aby kamerka mogła dokładnie z filmować, co aktualnie się wyprawia na korytarzach.
Nie widział ich w prawdzie nigdy na oczy, bo nie interesował się wojskiem, ale wydały mu się bardziej "twórcze". Szkodą wielką będzie zatem zniszczyć te pojazdy. Tym bardziej, że zaobserwował nad sobą jakąś kamerkę, w której migała dioda. Co oznaczało, że ktoś obserwował aktualne poczynania wojownika. Ten się uśmiechnął tylko szyderczo, spoglądając na pojazd, z którego zaczął wydobywać się męski głos. Groźba, którą skierował w jego kierunku, nie była w stanie go złamać. Chłopak tylko spojrzał na wielką lufę, zaglądając chwilowo do środka. Ciemno tam było, nic nie mógł zobaczyć. W pewnym momencie zrobił leciutki kroczek do tyłu, analizując każdy z pojazdów. Musiał zrobić to tak szybko, nim w ogóle któryś z nich zdoła nacisnąć spust. Wcześniej jednak uśmiechnął się ładnie do kamerki, bowiem liczył na to, że profesorek wszystko ujrzy. Niech siedzi w swojej norze zlękniony. Niebawem skończy się jego zabawa z podmienianiem płci. Nie będzie prawdziwych transwestytów! Chłopak ma zamiar ukrócić jego niecne działania.
- Liczę, że przy monitorze siedzi profesorek... Niech ogląda. - Stwierdził, strzelając krzywy uśmiech do kamery i znikając. Pozostawił po sobie tylko leciutką mgiełkę, która zaraz została rozwiana. On w prawdzie zniknął na góra kilkadziesiąt sekund, bowiem powrócił w to samo miejsce, patrząc w kamerę i wskazując ręką na pojazdy. O tak, było na co popatrzeć. Wielkie lufy, które były wcelowane w wojownika, od teraz zrobiły piękną pętelkę. Doszczętnie zagiął wielkie rury, które wyglądały jak mucha, którą ludzie mają z reguły zawieszoną na szyi, gdy idą na bal. Ale to nie wszystko. Każdy z czołgów był ułożony w stos. Jeden po drugim... Teraz jeśli któryś z ochroniarzy nacisnąłby spust, to pożegnałby się z życiem. Chłopak ziewnął głośno, skacząc na górny pojazd, z którego rozwalił klapę i wyjął gostka. Chwycił go lekko za szyję i spojrzał mu w oczy. Przeraziło się biedactwo, ah..
- Peszek, co? Teraz powiedź mi, którą drogą mam iść, żeby dojść do profesorka? No chyba, że mam pozbyć się twoich kolegów, ha? A może profesorek po zobaczeniu tego, co zrobiłem z waszą "ochroną" sam raczy wyjść, he? - Rzekł, unosząc nieco wyżej gostka, aby kamerka mogła dokładnie z filmować, co aktualnie się wyprawia na korytarzach.
- OOC:
- Mój Ruch - Nudziło mi się, więc zagiąłem lufy u każdego z czołgów i ułożyłem z nich stosik <3
Re: Korytarze
Pon Wrz 03, 2012 5:24 pm
_______Kamerka drgnęła gdy tylko Kyoraku uniósł wyżej trzymanego za szyję kierowcę mini-czołgu. Facet trząsł się jak osika i dygotał zębami wpatrując się w niebieskowłosego. Nie mógł nawet nic z siebie wykrztusić bo zapewne odgryzłby sobie język zębami, które chodziły jak piła łańcuchowa. W pewnej chwili czerwona dioda na kamerce zniknęła i po kilkusekundowej ciszy rozległ się drażniący uszy na wszelkie sposoby alarm. Pomieszczenie od migających świateł zrobiło się krwisto czerwone, a facet, który przed chwilą trząsł się jak galareta uspokoił się, a nawet uśmiechnął gdy za plecami Kyoraku dostrzegł pewną osobę...
____ - Szefa nie ma w domu! Przyjdź za tydzień! - W końcu pojawiła się portierka. Trzymała w dłoniach przedziwny pistolet przypominający wyglądem ten na wodę. Nacisnęła spust i z lufy wystrzelił zielony promień, który trafił niebieskowłosego. Nie minęła chwila, a... ten zniknął jak bańka mydlana.
____ - Szefa nie ma w domu! Przyjdź za tydzień! - W końcu pojawiła się portierka. Trzymała w dłoniach przedziwny pistolet przypominający wyglądem ten na wodę. Nacisnęła spust i z lufy wystrzelił zielony promień, który trafił niebieskowłosego. Nie minęła chwila, a... ten zniknął jak bańka mydlana.
OOC
Lądujesz na lodowcu...
Lądujesz na lodowcu...
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach