Równina Trivarro
+4
Fanalis
Fridge
KOŚCI
Rikimaru
8 posters
Równina Trivarro
Czw Maj 31, 2012 10:46 pm
First topic message reminder :
-Po zabiciu jednego z nameczan na oczach zmutowanych dają oni możliwość nauczenia się następujących technik:
Rozległe tereny planety Namek, jest to jedyne miejsce, gdzie na tak dużym obszarze nie występuje woda. Ziemie te przesiąknięte są czystym i wręcz dziwnym złem. Od dawien dawna niektórzy z nameczan dostawali gorączki, a następnie zaczęli znosić dziwne jaja. Z ich wnętrza wykluwały się paskudne i wredne istoty. Większość z racji swego zachowania i małej siły musiała uciekać ze swoich wiosek... Właśnie to miejsce stało się skupiskiem tych zmutowanych istot. Zapuszczanie się w te okolice nie będąc wprawionym wojownikiem jest głupotą lub aktem najwyższej odwagi. Zmutowani tubylcy nie cierpią swoich krewnych i tylko Ci, którzy udowodnią lojalność mogą czerpać korzyści i czuć się bezpiecznie na tych terenach...
-Po zabiciu jednego z nameczan na oczach zmutowanych dają oni możliwość nauczenia się następujących technik:
- Fridge
- Liczba postów : 74
Data rejestracji : 28/10/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Sro Lip 29, 2015 4:45 pm
-A to ścierwo jeszcze żyje? Coraz bardziej mnie wkur***sz. Kiedy łaskawie zdechniesz?
Okazało się, że sayianin jednak przeżył atak nameczanina i dalej stał- co prawda ledwo, ale mimo wszystko stał. A to powoli doprowadzało changelinga do szewskiej pasji. Mimo kipiącej w nim furii był w stanie ocenić całą sytuację a tą było można podsumować w bardzo prosty sposób- są w dupie. Za chwilę niebieski wyswobodzi się z paraliżu i jeśli nie posiada faktycznie żadnych technik to mniejsza z nim. Na ślepo może jedynie się miotać. Jednak dwójka sayian jeszcze żyła i na sam koniec została ich szefowa, która prawdopodobnie przerastała ich wszystkich siłą i bez problemu mogła wgnieść całą swoją ekipę w ziemie. Sytuacja nie była ciekawa, ale oni wciąż żyli a to oznaczało, że walka się jeszcze nie skończyła. Nameczanin zaczął kombinować i w końcu coś wykombinował. Fridge nie potrzebował, żadnych scouterów ani ki feelingów by mieć pewność, że faktycznie ta technika jest w stanie zmieść jednego z tych sayian.
-Postaraj się sprzątnąć tego drugiego sayianina... Szkoda marnować coś tak mocnego na to ledwo żywe ścierwo. Jeśli będzie trzeba sam się nim zajmę. Postaraj powalić się tego drugiego. Ja zapewnię Ci bezpieczeństwo.; szepnął do nameka. Nie musiał długo czekać aż jego towarzysz coś wykombinował. Była to w sumie chyba najbardziej chora scena jaką widział. Van po prostu rzucił się na tamtego i zaczął go... Wchłaniać? Wyglądało to na prawdę dziwnie. W zasadzie jaszczur nie znał stylu walki demonów. Nigdy z nimi nie walczył i jedyne co o nich wiedział to to co udało mu się usłyszeć w koszarach. Postanowił od teraz lepiej zapoznać się z jego stylem, zapewne pomoże mu to w przyszłych walkach z innymi przedstawicielami jego rasy. Tak czy siak skoro Van postanowił zająć się naszym małpim przyjacielem ; changelingowi przypadła rola ochroniarza. Usadowił się na takiej pozycji z której mógł błyskawicznie zareagować by obronić zielonego podczas ładowania techniki. W razie gdyby spostrzegł jakikolwiek ruch natychmiast znalazłby się tam i użył defensywnego kiaiho by uniemożliwić przeszkodzenie zielonemu i jednocześnie pozwolić dokończyć mu jego technikę.
OOC:
Hp:750
Ki: ??
Jeżeli ktokolwiek spróbuje przeszkodzić zielonemu dostaje ode mnie defensywne kiaiho na dzień dobry. Odejmę ki jeżeli w Twoim poście będzie taka próba Riki. Jeżeli nikt na nameczanina nie ruszy : po prostu stoję w miejscu i tak jakbym nie wykonywał w tej turze ruchu.
Okazało się, że sayianin jednak przeżył atak nameczanina i dalej stał- co prawda ledwo, ale mimo wszystko stał. A to powoli doprowadzało changelinga do szewskiej pasji. Mimo kipiącej w nim furii był w stanie ocenić całą sytuację a tą było można podsumować w bardzo prosty sposób- są w dupie. Za chwilę niebieski wyswobodzi się z paraliżu i jeśli nie posiada faktycznie żadnych technik to mniejsza z nim. Na ślepo może jedynie się miotać. Jednak dwójka sayian jeszcze żyła i na sam koniec została ich szefowa, która prawdopodobnie przerastała ich wszystkich siłą i bez problemu mogła wgnieść całą swoją ekipę w ziemie. Sytuacja nie była ciekawa, ale oni wciąż żyli a to oznaczało, że walka się jeszcze nie skończyła. Nameczanin zaczął kombinować i w końcu coś wykombinował. Fridge nie potrzebował, żadnych scouterów ani ki feelingów by mieć pewność, że faktycznie ta technika jest w stanie zmieść jednego z tych sayian.
-Postaraj się sprzątnąć tego drugiego sayianina... Szkoda marnować coś tak mocnego na to ledwo żywe ścierwo. Jeśli będzie trzeba sam się nim zajmę. Postaraj powalić się tego drugiego. Ja zapewnię Ci bezpieczeństwo.; szepnął do nameka. Nie musiał długo czekać aż jego towarzysz coś wykombinował. Była to w sumie chyba najbardziej chora scena jaką widział. Van po prostu rzucił się na tamtego i zaczął go... Wchłaniać? Wyglądało to na prawdę dziwnie. W zasadzie jaszczur nie znał stylu walki demonów. Nigdy z nimi nie walczył i jedyne co o nich wiedział to to co udało mu się usłyszeć w koszarach. Postanowił od teraz lepiej zapoznać się z jego stylem, zapewne pomoże mu to w przyszłych walkach z innymi przedstawicielami jego rasy. Tak czy siak skoro Van postanowił zająć się naszym małpim przyjacielem ; changelingowi przypadła rola ochroniarza. Usadowił się na takiej pozycji z której mógł błyskawicznie zareagować by obronić zielonego podczas ładowania techniki. W razie gdyby spostrzegł jakikolwiek ruch natychmiast znalazłby się tam i użył defensywnego kiaiho by uniemożliwić przeszkodzenie zielonemu i jednocześnie pozwolić dokończyć mu jego technikę.
OOC:
Hp:750
Ki: ??
Jeżeli ktokolwiek spróbuje przeszkodzić zielonemu dostaje ode mnie defensywne kiaiho na dzień dobry. Odejmę ki jeżeli w Twoim poście będzie taka próba Riki. Jeżeli nikt na nameczanina nie ruszy : po prostu stoję w miejscu i tak jakbym nie wykonywał w tej turze ruchu.
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Sro Lip 29, 2015 10:16 pm
Próba demona była prawdopodobnie najrozsądniejszym wyjściem w tej sytuacji, ponieważ tym mógł faktycznie zyskać ogromną siłę (jak na jego obecne warunki) i nieco odmienić los tej walki. Mógł, gdyby nie fakt, że czekając na ruch saiyan nie był świadom, że padnie zaraz na kolana. Przeciwnik jeszcze walczył z tą techniką. Próbował się wydostać. Obrazy były nad wyraz dziwne, bo czasem wydawać się mogło, że z ciała Van'da wystaje głowa, albo jeszcze jedna ręka. Był to pewnego rodzaju powidok, a czasem faktycznie żywa tkanka.
Z kolej Fridge musiał reagować, ponieważ niebieski potwór zaczął szaleć i machać rękoma na wszystkie strony. Jeden z takich zamachów zmierzał w kierunku nameczanina, a drugi w kierunku changelinga. Reagować musiał szybko.
Z kolej Fridge musiał reagować, ponieważ niebieski potwór zaczął szaleć i machać rękoma na wszystkie strony. Jeden z takich zamachów zmierzał w kierunku nameczanina, a drugi w kierunku changelinga. Reagować musiał szybko.
- Fridge
- Liczba postów : 74
Data rejestracji : 28/10/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Czw Lip 30, 2015 1:10 pm
Akcja się rozkręcała. Van rozpoczął przejmowanie kontroli nad jednym z sayian. Fridge nie miał zamiaru na to patrzeć. Była to zdecydowanie jedna z najbardziej popieprzonych rzeczy jakie widział. Wyrywanie flaków i taplanie się w nich to był pikuś, Pan pikuś w porównaniu z tą chorą akcją. Jaszczur wierzył, że chłopak da sobie radę i niema co mu przeszkadzać. W tym pojedynku liczyła się siła charakterów, nie siła fizyczna. Zresztą fioletowy miał własne zmartwienia. Stwór odzyskał władzę w członkach. Tak jak przewidział ; nie posiadał ki feeling więc nie mógł określić ich położenia, ale zaczął miotać się jak opętany zmieniając swoje napuchłe łapska w istne wirniki od helikoptera. Było by to całkiem zabawne gdyby nie jeden fakt- potwór ruszył prosto na nich. Nie byłoby w sumie problemu z uniknięciem tego niezdarnego gamonia, ale nameczanin ładował swoją cholerną technikę a jaszczur zdawał sobie sprawę, że tamten potrzebuje jeszcze trochę czasu. Pozostało mu tylko przygotować się. Stanął na przeciw wielkoluda który szarżował w ich stronę. Zebrał w sobie ki i uwolnił ją w postaci podmuchu przerywając ten szaleńczy bieg niebieskiego stwora. Jednak jedna z jego łap dorwała zmiennokształtnego. Otrzymał cios po którym odleciał do tyłu, gdy jego ciało trochę zwolniło zaczął turlać się po ziemi wbijając tumany kurzu. Na sam koniec rozbił się o skały a jego ciało zostało przykryte odłamkami. Przez chwilę mogłoby się wydawać iż jest to koniec i tamten już nie wstanie, lecz po chwili bloki skalne zaczęły lewitować i zaraz wygrzebał się z nich nie kto inny jak Fridge, cały obdarty i w wielu miejscach na jego ciele było widać wyraźne zadrapania, ale żył. Skały opadły a zmiennokształtny oparł się o jeden z kamieni.
-Cholerne bydle, gdybym wiedział, że jesteś taki słaby to sam wziąłbym Cię na klatę.
W tym momencie zaczął się śmiać, jednak szybko śmiech przerodził się w kaszel. Zasłonił usta dłonią i parsknął krwią.
-Cholerny gnój... Jeszcze dwa takie ciosy i jestem niezdolny do walki. To na prawdę był potężny cios, ledwo co zmusiłem się do wstania na nogi... Pierwszy raz zaczynam mieć wątpliwości czy wyjdziemy stąd cało...
Chwiejnym krokiem wyszedł z rumowiska. Stanął w rozkroku i ponownie otoczyła go biała aura.
-Teraz pozwól, że ja zaatakuje.
Wystrzelił w kierunku oponenta. W locie jego oczy zapłonęły blaskiem i wiązka paraliżująca ponownie wystrzeliła sprawiając, że olbrzym stanął w miejscu. W locie porwał jeden z solidniejszych kamieni i nabierając coraz większej prędkości zaatakował. Zamachnął się wykorzystując całą prędkość jaką nabrał i robiąc pożytek z kamienia w swej dłoni; uderzył precyzyjnie pod kolano przeciwnika z nadzieją, że uszkodzi wrażliwe ścięgna w tym miejscu tym samym sprawiając, że jego przeciwnik jeszcze bardziej straci na precyzji i jeszcze bardziej wyłączy go to z tego starcia. Jaszczur odleciał kawałek dysząc ciężko. Tracił powoli siły i był tego świadom.
OOC:
Potężny=106dmg
Hp:750-300=450
Ki: 402-30(kiaiho)-188ki(eye beam)-80ki(biała aura)=204
Jeden atak anluje drugi biorę na klatę.
Hp stwora: 13000-106=12894
Staram się uszkodzić kolano olbrzyma tym samym jeszcze bardziej utrudnić mu ruchy.
Faktycznie xD. Najwyraźniej musiałem zaszaleć z kopiuj-wklej.Potem poprawie.
-Cholerne bydle, gdybym wiedział, że jesteś taki słaby to sam wziąłbym Cię na klatę.
W tym momencie zaczął się śmiać, jednak szybko śmiech przerodził się w kaszel. Zasłonił usta dłonią i parsknął krwią.
-Cholerny gnój... Jeszcze dwa takie ciosy i jestem niezdolny do walki. To na prawdę był potężny cios, ledwo co zmusiłem się do wstania na nogi... Pierwszy raz zaczynam mieć wątpliwości czy wyjdziemy stąd cało...
Chwiejnym krokiem wyszedł z rumowiska. Stanął w rozkroku i ponownie otoczyła go biała aura.
-Teraz pozwól, że ja zaatakuje.
Wystrzelił w kierunku oponenta. W locie jego oczy zapłonęły blaskiem i wiązka paraliżująca ponownie wystrzeliła sprawiając, że olbrzym stanął w miejscu. W locie porwał jeden z solidniejszych kamieni i nabierając coraz większej prędkości zaatakował. Zamachnął się wykorzystując całą prędkość jaką nabrał i robiąc pożytek z kamienia w swej dłoni; uderzył precyzyjnie pod kolano przeciwnika z nadzieją, że uszkodzi wrażliwe ścięgna w tym miejscu tym samym sprawiając, że jego przeciwnik jeszcze bardziej straci na precyzji i jeszcze bardziej wyłączy go to z tego starcia. Jaszczur odleciał kawałek dysząc ciężko. Tracił powoli siły i był tego świadom.
OOC:
Potężny=106dmg
Hp:750-300=450
Ki: 402-30(kiaiho)-188ki(eye beam)-80ki(biała aura)=204
Jeden atak anluje drugi biorę na klatę.
Hp stwora: 13000-106=12894
Staram się uszkodzić kolano olbrzyma tym samym jeszcze bardziej utrudnić mu ruchy.
Faktycznie xD. Najwyraźniej musiałem zaszaleć z kopiuj-wklej.Potem poprawie.
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Czw Lip 30, 2015 4:01 pm
" Niemożliwe, kosmiczny stawiał coraz większy opór podczas przejmowania nad nim kontroli musiała to być zbyt duża różnica poziomów mocy jednak stan w jakim był ogoniasty nie pozwoli mu długo utrzymać kontroli nad samym sobą... Mroczne siły nacierały coraz to mocniej rozszarpując Ki saiyanina tak aby nie mógł on stworzyć jednolitej całości... Była to walka wewnętrzna dużo trudniejsza niż te które działy się poza zasięgiem obu postaci..."
Van nie mógł pozbyć się ostatniego oporu jaki stawiał kosmiczny wojownik, no musiała być ta wielka różnica w sile. plusem było to że mroczny posiadał jeszcze znaczne pokłady sił a jego przeciwnik był już jedną nogą na tamtym świecie. Nie dawał za wygraną pozostało tylko zmierzyć się na potęgę woli, innej opcji nie było. Nowo narodzona postać znów okryta została czarną sferą uniemożliwiającą obserwacje oraz interwencje z zewnątrz. Zostali sami gdzieś w martwej przestrzeni dzielącej światy demonów, tutaj mroczny miał znacznie większe szanse na wygraną.
- Poddasz się, muszę pomóc towarzyszowi...
Ruszył naprzeciw ogoniastemu obaj byli zmaterializowani jako wzorce z realnego świata teraz miało się wszystko rozstrzygnąć. Zdezorientowana małpa broniła się zaciekle emitując swoją Ki lecz napierający białowłosy każdym swoim uderzeniem rozdzierał skupioną aurę. Musiał się przedostać odnaleźć źródło mocy i skazić je mrokiem. Światło wciąż było gęste i emanowało mocą godną stawienia mu wyzwania ale nie mógł się poddać nie teraz, reszta potrzebowała jego natychmiastowej pomocy.
" Fridge ma kłopoty... Muszę złamać jego wole życia, muszę... Niech Cię mrok pochłonie wojowniku za to że wysłaliście mnie na śmierć... Ty i twój lud mi za to zapłacicie... Będę was ścigał aż nie odbiorę życia wszystkim kosmicznym wojownikom..."
Dłonie mściciela emanowały esencją zła, wokół jego sylwetki gromadził się duch grozy. Wchłonął całą negatywną moc jaka wypełnia przestrzeń jeśli ma zwyciężyć zgromadzi wszystko pod jednym sztandarem i wyśle na wroga. Bez litosna materia tworzyła się na jego ciele przepływając przez nie i zawracając.
- Jestem Strachem... Potęgą i Katem... Zło rośnie w siłę kiedy Herosi upadają... Nastaje Era mroku...
Głos był odmieniony, wzmocniony otoczeniem rozchodził się w nieskończoność. Samo to zjawisko napawało przerażeniem, białowłosy stanął a za nim widniała rozchodząca się mglista postać. Trzymała dłonie na jego ramionach jak opiekun nad uczniem napełniając brakującymi siłami. Był gotów zadać ostateczny cios swojemu przeciwnikowi jednak stał z zamkniętymi oczami.
" Ze wszystkich stron zaczęła opadać czerń, marne światło olbrzyma było niczym w porównaniu do nieprzemierzonego mroku który schodził się zajmując ostatnie promienie światła... Blask miał zaraz stracić swą przejrzystość... To był ten moment, Białowłosy również go stracił aby narodzić się na nowo... Topili się w mgle nicości ich ciała rozpłynęły się... Był to koniec..."
Rodził się nowy wojownik, skąpany w czerni wyłaniał się powoli na powierzchnię. Królestwo demonów oczekiwało swojego nowego championa, był idealny. Mężczyzna klęczał na jedno kolano z pochyloną głową. Oczekiwał na powrót do świata żywych aby zakończyć nierówna walkę. Został na nowo odziany a jego spokój ducha był nienaruszalny. Wyszedł ze sfery jaka dzieliła ich wcześniej spoglądając na rozwój sytuacji. Jego wzrok nie zdradzał nic, spokojny i opanowany wyłonił się do końca. Spojrzał na changelinga jakby chciał dać mu do zrozumienia że może odetchnąć z ulgą. Natychmiast zmienił swoje położenie gdzie w powietrzu dało się słyszeć tylko dźwięk kolczyków. Stanął obok nameczanina gotów zakończyć wraz z nim całe przedstawienie, nie miał zamiaru dłużej narażać zmiennokształtnego na obrażenia. OCC : Opis Walki o nowe Ciało. Jeśli się udało staję obok nameka ale między Fridge;em a mutantem.
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Sob Sie 01, 2015 7:57 pm
Walka nabierała rumieńców, ponieważ nagle przed wykonującą ruch saiyanką pojawił się niespodziewanie changeling. (Wielkie jezioro - Tam był i pomógł Fanalisowi)
- Ty złotko będziesz walczyć ze mną. I mówiąc złotko mam dokładnie to na myśli! - Rzekł tajemniczo, a następnie wokół niego zaczęły pojawiać się czarne opary.
W tym samym czasie Van'dowi udało się prawie całkowicie przejąć kontrolę nad wrogiem, dzięki czemu zyskał nowe siły, ale nieco też zmienił się jego wygląd. Fridge z kolei oberwał od niebieskiego stwora całkiem solidnie, ale jakoś przetrzymał. Niebieski demon już zabierał się do kolejnego ataku, ale został sprawnie sparaliżowany dzięki czemu mogli dalej go atakować i mocno unieszkodliwić. Walka zaczynała nabierać dla nich lepszego obrotu, ponieważ pojawił się kolejny niespodziewany sojusznik. Changeling, który zamierzał zacząć walkę z saiyanką - dowódcą tej grupy.
Nameczanin podjął więc całkiem odmienną decyzję. Jego promień naładował się i strzelił prosto w niebieskiego potwora wykorzystując jego niemożliwość ruchu.
- MAKANKOSAPPO!
Promień trafił prosto w głowę i ją urwał! Nameczanin ciężko dyszał, ponieważ użył ogromne pokłady KI, ale było warto. Cielsko bestii upadło wzbijając kupę pyłu z ziemi. Tymczasem na drugiej stronie pola walki.
- Leć walczyć z tym gościem, co wygląda jak half, ale chyba nim nie jest. - Powiedziała saiyanka do swojego ostatniego podwładnego.
Ten wykonał rozkaz i momentalnie poleciał na Van'da od razu go atakując. Był wściekły i wyraźnie coś się w nim zmieniło, bo jego włosy przez moment miały złoty przebłysk. Na malutki moment...
Nameczanin zaczął podleczać ponownie changelinga i demona.
- Ty złotko będziesz walczyć ze mną. I mówiąc złotko mam dokładnie to na myśli! - Rzekł tajemniczo, a następnie wokół niego zaczęły pojawiać się czarne opary.
W tym samym czasie Van'dowi udało się prawie całkowicie przejąć kontrolę nad wrogiem, dzięki czemu zyskał nowe siły, ale nieco też zmienił się jego wygląd. Fridge z kolei oberwał od niebieskiego stwora całkiem solidnie, ale jakoś przetrzymał. Niebieski demon już zabierał się do kolejnego ataku, ale został sprawnie sparaliżowany dzięki czemu mogli dalej go atakować i mocno unieszkodliwić. Walka zaczynała nabierać dla nich lepszego obrotu, ponieważ pojawił się kolejny niespodziewany sojusznik. Changeling, który zamierzał zacząć walkę z saiyanką - dowódcą tej grupy.
Nameczanin podjął więc całkiem odmienną decyzję. Jego promień naładował się i strzelił prosto w niebieskiego potwora wykorzystując jego niemożliwość ruchu.
- MAKANKOSAPPO!
Promień trafił prosto w głowę i ją urwał! Nameczanin ciężko dyszał, ponieważ użył ogromne pokłady KI, ale było warto. Cielsko bestii upadło wzbijając kupę pyłu z ziemi. Tymczasem na drugiej stronie pola walki.
- Leć walczyć z tym gościem, co wygląda jak half, ale chyba nim nie jest. - Powiedziała saiyanka do swojego ostatniego podwładnego.
Ten wykonał rozkaz i momentalnie poleciał na Van'da od razu go atakując. Był wściekły i wyraźnie coś się w nim zmieniło, bo jego włosy przez moment miały złoty przebłysk. Na malutki moment...
Nameczanin zaczął podleczać ponownie changelinga i demona.
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Pon Sie 03, 2015 3:37 pm
" Nowe siły zawitały w ciało demona, czuł się wyśmienicie, można rzec że osiągnął poziom krytyczny dla jego możliwości... Był pewien że na czas walki moc ogoniastego wystarczy lecz i tak skończy ją szybko... Zerknął na wściekłego kosmicznego ale nie miał o co się martwić był teraz nietykalny... "
- Fridge, zajmę się tym... Świetnie się spisałeś...
Wyszedł przed kompana i czekał na ruch swojego napastnika, dobrze wiedział jak walczą kosmiczni wojownicy więc gdy ma odpowiednie zaplecze sił wygra. Małpa ruszyła na białowłosego, jedyne co zaniepokoiło na moment mrocznego to przebłysk stanu super wojownika. Lecz nie ustabilizował się więc wszystko pozostawało pod kontrolą. Gdyby jednak mu się udało byli by w wielkich kłopotach, chłopakowi dobrze znany był ten poziom. Leciał wprost na Van'a, nierozsądny ruch jeśli jest na przegranej pozycji ale tak to wściekłość kierowała nim. Z tej rasy łatwo było zadrwić i oszukać ją w ich amoku walki przestawali skupiać się na rzeczach oczywistych. Natarcie było bezcelowe, tamten nie mógł się już zatrzymać więc demon użył znanych mu technik walki.
" Dobrze wiedział jak radzić sobie z przeciwnikiem silniejszym lecz pozbawionym koncentracji i oceny sytuacji... Jego kombinacja ciosów była zbyt prosta aby dać się od tak zaatakować... Będzie trzeba dać mu pierwszą lekcje... Godziny spędzone na ćwiczeniu walki wręcz w końcu okażą swój efekt..."
Mroczny przyjął własną postawę bojową, trzymał się pewnie na nogach gdy przeciwnik się zbliżył przesunął stopy i spowodował obrót łapiąc za nadgarstek ogoniastego. Z niesamowitą płynnością znalazł się za plecami wroga wciąż trzymając tylko nadgarstek. To był idealny moment, dynamika ruchu pozwalała na wykorzystanie całej prędkości i siły lotu małpy przeciw niemu. Van wiedząc to wypchnął swoją nogę i uderzył kosmicznego w tył głowy jednocześnie puszczając uchwyt. Saiyanin wystrzelił jak z procy, odbił się od ziemi i sunął go twardym gruncie jeszcze jakiś czas.
- To lekcja numer jeden, niedoświadczony wojownik zawsze pozwoli wykorzystać swoją siłę... Pora na lekcję drugą...
Po zablokowaniu ataku ze strony napastnika pora przyszła na odwet, Van doskoczył do leżącego na ziemi wojownika i podniósł go za kołnierz pancerzu. Rzucając nim na równe nogi, chodź i tak ledwo stał. Musiał stracić kontakt z otoczeniem po poprzednim uderzeniu lub po prostu go zamroczyło, taki był skutek głupiego ruchu. Białowłosy działał szybko i precyzyjnie, kiedy tamten jeszcze nie doszedł do siebie młody rozpoczął kontratak. Zmieniał ustawienie dłoni oraz ruchów rąk tak by oszołomiony wróg stracił orientację, ciosy spadły na jego ciało bez większego oporu. Był zbyt wolny lub bronił nie te części co trzeba. Najwidoczniej przewaga leżała po stronie mrocznego i jego doświadczenia w walce. Kończąc swoją kombinacją na tę rundę lekko skręcił nogę podporową a drugą wykonał mordercze kopnięcie na klatkę piersiową małpy. Pierwsze wyciągnął kolano a zaraz za tym wyprostowała się reszta nogi uderzając w sam środek. Cios był tak gwałtowny że odebrał cały tlen jaki posiadał saiyanin i cisnął nim w gruzowisko. Kosmiczny leżał na stercie skał pozbawiony trzeźwego myślenia oraz tlenu, przez jakiś czas nie będzie wstanie zebrać pełnego oddechu.
- To by było na tyle wojowniku, wstań i walcz dalej lub się poddaj...
Białowłosy nie odwracając wzroku przemówił jeszcze do zmiennokształtnego, mając na myśli pewien pomysł. Czemu tylko on miał czerpać przyjemność z walki jeśli w geście namek ich uzdrowił.
- Fridge ocknij się, twój przeciwnik nie może skupić wzroku ani zebrać pełnego oddechu atakuj...
Następnie demon założył rękę na rękę i przyglądał się co zrobi jego przyjaciel, miał nadzieję że wykona ciekawą kombinację i dodając coś od siebie.
OCC: Blok + mój potężny 375 DMG
Van ( wzmocniony )
HP= 4800 KI= 4050
Siła: 190
Szybkość: 185
Wytrzymałość: 320
Energia: 270
- Fridge
- Liczba postów : 74
Data rejestracji : 28/10/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Pon Sie 03, 2015 8:59 pm
Nagle na polu bitwy pojawił się changeling. Jaszczur porwał sayianke i rozpoczął z nią walkę. IV forma sprawiała, że bez większych problemów mógł stoczyć z dowódcą pojedynek i zapewne wyjść z niego zwycięsko. Lodówka zauważył jednak jeden niepokojący fakt. Mianowicie wcześniej wspomnianego changa zaczęła otaczać czarna aura. Zmiennokształtny pierwszy raz widział coś takiego i nabrał poważnych podejrzeń co do nowego gościa, jednak tym problemem ewentualnie zajmie się gdy starcia dobiegną końca. W międzyczasie nameczanin skończył ładować swą technikę i wystrzelił ją zabijając tym samym niebieskiego stwora. Łeb dosłownie zniknął z powierzchni ziemi a z szyi buchnęła krew. Zwłoki upadły wzbijając tumany kurzu.
-Jednego mniej...
Jego towarzysz w tym czasie zakończył wewnętrzny pojedynek i pojawił się obok gada. Jego wygląd zmienił się, ale był to zapewne wynik wchłonięcia tamtej miernoty. Siła ciosu jego towarzysza musiała bardzo wzrosnąć. Wywnioskował to z pewności mrocznego wojownika i gracji z jaką zaczął się poruszać. Starcie faktycznie może zakończyć się ich wiktorią. Zielony wojownik podszedł do nich chwiejnym krokiem i wyciągnął rękę. Otoczył ją blask a wojownik poczuł jak wszystkie jego siły wracają. Powtórzył to samo z Vanem a następnie usiadł na ziemi. Changeling zdał sobie sprawę, że ostatnie starcie odbędzie się bez udziału nameczanina. Fridge spojrzał na niego i powiedział.
-Dobra robota, resztą zajmiemy się my.
Przyjął gardę i następnie odpowiedział na słowa swego towarzysza.
-Ty również Van, jestem tuż za Tobą.
Starcie rozpoczęło się. Siła dwóch wojowników była ogromna. Zmiennokształtny z podziwem patrzył na ich szybkość i moc gdy zwarli się w śmiertelnym uścisku. Stał gotowy do akcji. Stał i obserwował. Dawno nie był świadkiem tak dobrego pojedynku. Musiał na prawdę skupić się aby móc nadążyć za tą dwójką. Jego przyjaciel szybko wyrobił sobie przewagę i od początku zaczął rozdawać karty w tym pojedynku. Świadczyło to tylko o tym jak to starcie będzie mimo wszystko proste. Jaszczur odetchnął z ulgą, wiedział, że tym razem jednak wyjdą z tego bagna cało... Ale muszą zacząć nad sobą ciężko pracować. Szczęście nie będzie trwało wiecznie. Defensywa małpy została rozbita i leżał gębą na glebie, gad tylko czekał na taką okazję. Rzucił się do przodu szybko osiągając prędkość. Gdy sayianin stawał na nogi ; zaatakował. Jego noga wystrzeliła do przodu rozbijając się o twarz tamtego, następnie zgrabnie się przekręcił i wykonał kopnięcie prosto w szczękę. Oponent ponownie wyszorował podłogę . W końcu jego ciało zatrzymało się na jednym z drzew. Gad prychnął i założył ręce na piersi i odwrócił się w stronę Vana.
-Dobra, dobra. Nie ucz ojca dzieci robić. Niech trochę skur*** osłabnie to zacznie się prawdziwa zabawa. Obecnie jest za mocny jak na moje marne możliwości. Nie chcę przesadzić gdyż mnie bardzo łatwo można skontrować.
OOC:
Hp-750
Ki-204
Szybki za 50
Hp przeciwnika: 3000-375-50=2575
Ki:3000
-Jednego mniej...
Jego towarzysz w tym czasie zakończył wewnętrzny pojedynek i pojawił się obok gada. Jego wygląd zmienił się, ale był to zapewne wynik wchłonięcia tamtej miernoty. Siła ciosu jego towarzysza musiała bardzo wzrosnąć. Wywnioskował to z pewności mrocznego wojownika i gracji z jaką zaczął się poruszać. Starcie faktycznie może zakończyć się ich wiktorią. Zielony wojownik podszedł do nich chwiejnym krokiem i wyciągnął rękę. Otoczył ją blask a wojownik poczuł jak wszystkie jego siły wracają. Powtórzył to samo z Vanem a następnie usiadł na ziemi. Changeling zdał sobie sprawę, że ostatnie starcie odbędzie się bez udziału nameczanina. Fridge spojrzał na niego i powiedział.
-Dobra robota, resztą zajmiemy się my.
Przyjął gardę i następnie odpowiedział na słowa swego towarzysza.
-Ty również Van, jestem tuż za Tobą.
Starcie rozpoczęło się. Siła dwóch wojowników była ogromna. Zmiennokształtny z podziwem patrzył na ich szybkość i moc gdy zwarli się w śmiertelnym uścisku. Stał gotowy do akcji. Stał i obserwował. Dawno nie był świadkiem tak dobrego pojedynku. Musiał na prawdę skupić się aby móc nadążyć za tą dwójką. Jego przyjaciel szybko wyrobił sobie przewagę i od początku zaczął rozdawać karty w tym pojedynku. Świadczyło to tylko o tym jak to starcie będzie mimo wszystko proste. Jaszczur odetchnął z ulgą, wiedział, że tym razem jednak wyjdą z tego bagna cało... Ale muszą zacząć nad sobą ciężko pracować. Szczęście nie będzie trwało wiecznie. Defensywa małpy została rozbita i leżał gębą na glebie, gad tylko czekał na taką okazję. Rzucił się do przodu szybko osiągając prędkość. Gdy sayianin stawał na nogi ; zaatakował. Jego noga wystrzeliła do przodu rozbijając się o twarz tamtego, następnie zgrabnie się przekręcił i wykonał kopnięcie prosto w szczękę. Oponent ponownie wyszorował podłogę . W końcu jego ciało zatrzymało się na jednym z drzew. Gad prychnął i założył ręce na piersi i odwrócił się w stronę Vana.
-Dobra, dobra. Nie ucz ojca dzieci robić. Niech trochę skur*** osłabnie to zacznie się prawdziwa zabawa. Obecnie jest za mocny jak na moje marne możliwości. Nie chcę przesadzić gdyż mnie bardzo łatwo można skontrować.
OOC:
Hp-750
Ki-204
Szybki za 50
Hp przeciwnika: 3000-375-50=2575
Ki:3000
Re: Równina Trivarro
Pon Sie 03, 2015 8:59 pm
The member 'Fridge' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Czw Sie 06, 2015 3:30 pm
" Van czuł się doskonale, możliwości kosmicznego nie przydadzą się w tej walce na zbyt wiele... Pojedynek jest z góry przesądzony, chłopak czując widoczną przewagę ruszył na swojego rywala bez większych obaw do rozwój sytuacji... Nie musiał się nawet bronić by wygrać... piękno walki zawitało na równiny..."
Demon przyglądał się jak zmiennokształtny wykonuje swój atak, nie była to wyszukana kombinacja ciosów ale wystarczyła by zadać obrażenia przeciwnikowi i pozbawić go sił choć w najmniejszym stopniu. Wszystko było już odkryte, ogoniasty nie był wstanie wytrzymać naporu ataków obu wojowników. Mroczny musiał to tylko skończyć, dobrze wiedział że siły wchłoniętego mają swój limit i w końcu wróci do podstawowej formy tak więc mógł sobie pozwolić na prawdziwą walkę. Wystrzelił na przeciwnika z miejsca zderzając się z nim przy wymianie ciosów. Nie było różnicy czy będzie blokował ataki czy nie, wygra przeważając w poziomie mocy. - Sprawdźmy jak wielka jest twoja wola walki...
Grad pięści zasypywał równiny ojczystej planety nameka, to co przyjmował Van momentalnie oddawał saiyaninowi. Czekał na moment aż złamie swojego wroga, jego ducha walki i ten zwyczajnie podda się lub da wykończyć. Porażka nie wchodziła już w grę, białowłosy przyjął cios na ciało łapiąc tym samym niższego za obie ręce. Bez skrupułów odchylił głowę w tył i wypychając ją rozbił noc przeciwnikowi. Powtarzał bestialski atak do momentu aż nie odczuł luzu w zaciśniętych dłoniach małpy. Gdy przestał stawiać już opór puścił go i pozwolił paść na ziemię. Van przetarł krew z ust rozglądając się w poszukiwaniu changelinga.
- Fridge podnieś swój poziom mocy i przygotuj do ataku... Nie mamy czasu na prowadzenie tej walki w nieskończoność...
Kończąc przemowę złapał raz jeszcze ciało kosmicznego wojownika i z niebywałą zręcznością uniósł je w górę. Spojrzał na zakrwawioną twarz małpy i odrzucił go przed siebie dając znak do ataku towarzyszowi. Nie miło to znaczenia jaki poziom posiadał najeźdźca, jego dowódca był zajęty walka a on sam niewiele znaczył przeciwko wzmocnionemu demonowi.
OCC: [190 Podstawowy] [-300 podstawowy]
Moja Statystyki:
Hp= 4500 Ki= 4050
Siła: 190
Szybkość: 185
Wytrzymałość: 320
Energia: 270
- Fridge
- Liczba postów : 74
Data rejestracji : 28/10/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Czw Sie 06, 2015 4:02 pm
Po pierwszych minutach można było dostrzec różnicę między walczącymi stronami. Sayianin był w stanie nadal walczyć jednak już pierwsze ciosy pokazały, że tak zawrotnego tempa zbyt długo nie utrzyma. Van bawił się świetnie w swej nowej postaci. Na pierwszy rzut oka było widać, że ta forma i ten poziom mocy bardzo mu się podoba, ale jaszczur wiedział, że to za mało. Ich obecni przeciwnicy to zwykłe i nic nie znaczące płotki. Musieli stać się o wiele potężniejsi by osiągnąć jakikolwiek cel. Changeling stał zboku i przypatrywał się toczącemu się starciu. Bez dwóch zdań to Van rozdawał karty, ale Fridge uznawał za błąd przyjmowanie tych ciosów. W obecnej postaci jego towarzysz miał mnóstwo ki której mógłby użyć chociaż do użycia kiaiho a następnie ponownego bloku. Przy odrobinie szczęścia ta żałosna małpa nawet by go nie musnęła. Tak czy siak nasz bohater stał w milczeniu czekając aż sam będzie mógł dorzucić swoje skromne dwa grosze. Demon zmasakrował ich oponenta i rzucił nim przed siebie. Zmiennokształtny zamknął oczy i spiął mięśnie. Uwolnił drzemiącą w nim energię a równinę przeszył jego krzyk. Ciało spowiła aura zwiększająca jego możliwości. Wybił się momentalnie doskakując do przeciwnika.
-A masz śmieciu!
Kolano wbiło się w podbrzusze tamtego i obydwoje unieśli się odrobinę nad ziemią. Następnie Fridge zamachnął się z całej siły układając swoje ręce w "młot" jednocześnie usuwając kolano spod ogoniastego. Cios trafił prosto w kręgosłup posyłając tamtego na ziemię rozłożonego całkowicie na łopatki. Changeling odskoczył do tyłu. Jego ogon zaczął przecinać powietrze, zdradzało to lekką niecierpliwość lodówki. Ponownie założył ręce na piersi i rzekł do Vana.
-Wykończmy to ścierwo szybko i sprawnie. Przestało to być wyzwaniem a tym samym przestało mnie to bawić. Im szybciej ukręcimy mu ten paskudny łeb tym szybciej będziemy mogli przejść do rzeczy ważnych i ważniejszych. Zmarnowaliśmy już wystarczająco dużo czasu.
Następnie odwrócił się i zerknął na jego pobratymca walczącego w oddali.
-Kim Ty jesteś do cholery...? Słonecznym? Twoja aura jest za mroczna jak na jednego z nich. Lodowatym...? Oby nie...
OOC:
Potężny za 106(zablokowany)
Hp:750
Ki:124
Przeciwnik:
2575-190=2385
Ki:3000
-A masz śmieciu!
Kolano wbiło się w podbrzusze tamtego i obydwoje unieśli się odrobinę nad ziemią. Następnie Fridge zamachnął się z całej siły układając swoje ręce w "młot" jednocześnie usuwając kolano spod ogoniastego. Cios trafił prosto w kręgosłup posyłając tamtego na ziemię rozłożonego całkowicie na łopatki. Changeling odskoczył do tyłu. Jego ogon zaczął przecinać powietrze, zdradzało to lekką niecierpliwość lodówki. Ponownie założył ręce na piersi i rzekł do Vana.
-Wykończmy to ścierwo szybko i sprawnie. Przestało to być wyzwaniem a tym samym przestało mnie to bawić. Im szybciej ukręcimy mu ten paskudny łeb tym szybciej będziemy mogli przejść do rzeczy ważnych i ważniejszych. Zmarnowaliśmy już wystarczająco dużo czasu.
Następnie odwrócił się i zerknął na jego pobratymca walczącego w oddali.
-Kim Ty jesteś do cholery...? Słonecznym? Twoja aura jest za mroczna jak na jednego z nich. Lodowatym...? Oby nie...
OOC:
Potężny za 106(zablokowany)
Hp:750
Ki:124
Przeciwnik:
2575-190=2385
Ki:3000
Re: Równina Trivarro
Czw Sie 06, 2015 4:02 pm
The member 'Fridge' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Czw Sie 06, 2015 4:40 pm
" Tak, trzeba było kończyć tą walkę i obaj doskonale zdawali sobie z tego sprawę... Jednym z asów jakie posiadał Van była destrukcyjna technika kosmicznego wojownika jakiej próbował użyć na zielonym... Jeśli ją teraz wykorzysta momentalnie pozbawi wroga olbrzymiej ilości sił..."
Białowłosy dostrzegł że jeszcze nie złamał woli walki ogoniastego i ataki changelinga tym razem nie poskutkowały mimo że podniósł on poziom swoich sił a jego prędkość wzrosła dwukrotnie. Wspaniały pokaz determinacji, demon był zadowolony z towarzysza jakiego mu dano na powrót. Teraz jednak należało uderzyć znacznie mocniej a chłopak miał już przygotowany plan ataku. Będzie musiał odwołać się do jednej z technik tej mizernej rasy. Po pokazie sił jakich ledwo uniknął zielony tubylec można było by to powtórzyć. Nim skończył myśleć głupiec znów go zaatakował odbijając na niewielką odległość prostą w rezultacie serią ciosów ale wciąż silną.
- Fridge odskocz na bezpieczną odległość...
Van skupił płynącą w jego ciele Ki, odwołał się do myśli ogoniastego i wyciągał z nich doświadczenie oraz wiedzę o energii skupianej. Powoli unosił się w górę generując w jednej z dłoni pokaźne pokłady sił. Nie miał zamiaru ciągnąć tej walki w nieskończoność gdy przewaga była po ich stronie. Błękitna poświata zaczęła nabierać na intensywności wypełniając dłoń mrocznego. Czuł zastrzyk i przenikliwość Ki która rosła na sile. Gdy znalazł się już na dość dobrej wysokości wystawił otwartą dłoń wprost na przeciwnika. Doskonale przemyślał posunięcie, z tej odległości wywoła olbrzymią eksplozje która wyrządzi ogromne obrażenia kosmicznemu.
- Zapłacicie mi za tamtą misje... Spróbuj własnej broni...
Koncentrowane siły zaczęły przybierać na masie w postaci kuli jaka spoczywała na ręce demona. Tym razem poczuje prawdziwe uderzenie, jeśli przeżyje to z pewnością nie będzie w najlepszej formie na dalszą walkę. Mrocznego martwił tylko nowo przybyły changeling którego siła znacznie wykraczała poza możliwości całego tego towarzystwa. Jeśli jakimś cudem wyjdzie cało ze swojej walki z pewnością zaatakuje cała trójkę. Niestety nameczanin nie odzyskał jeszcze swych sił więc różnie mogło się to potoczyć.
- Nadchodzi !!!...
Białowłosy dał upust nagromadzonej Ki która ruszyła na wyznaczony cel zwiększając swoje gabaryty wraz z przebytą drogą. Światło rozbłysło jasno niebieskim kolorem i rozbiło się o ziemie cała powierzchnia przykrywając ciało kosmicznego wojownika. Porywisty wiatr zatrząsł ciałami walczących i przeniósł ogromny huk po równinach. Atak najwidoczniej nie był amatorskim miotaniem energią bowiem trafiony nie wyglądał najlepiej. Na pierwszy rzut oka co dało się zaobserwować to pancerz a raczej jego fragmenty rozrzucone wokół sylwetki. Został bowiem tylko w większej części kawałek naramiennika który zaraz osunął się z ciała i padł u stóp ogoniastego. Van mógł być dumny ze swojego ataku...
OCC: Big Bang !!! 15 % Ki w technikę
Moje statystyki
Hp = 4200 Ki= 3483
DMG = 607
Siła: 190
Szybkość: 185
Wytrzymałość: 320
Energia: 270
- Fridge
- Liczba postów : 74
Data rejestracji : 28/10/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Czw Sie 06, 2015 5:03 pm
Jaszczur skoncentrował się i użył całej swej siły w ataku. Mimo wszystko w małpie pozostało trochę woli przetrwania. Chwycił nadchodzące kolano zmiennokształtnego a następnie jego rękę. Sprawnie odepchnął go na bezpieczną odległość i stanął na nogi. Jaszczur przyjął gardę i prychnął.
-Nieźle, ale to wciąż za mało żebyś wyszedł z tego żywy.
Van chyba usłyszał te słowa i na ich potwierdzenie postanowił przygotować coś wyśmienitego gdyż kazał lodówce oddalić się na bezpieczną odległość. Nie trzeba było mu powtarzać tego dwa razy. Skoncentrował się a następnie wzbił się w powietrze oddalając się od miejsca starcia. Zawisł w powietrzu wysoko nad ziemią czekając i z zainteresowaniem przyglądając się swojemu towarzyszowi. Van ustawił się w odpowiedniej pozycji i zaczął zbierać swą energię. Fridge od razu rozgryzł a przynajmniej podejrzewał co zaraz będzie miało miejsce - nie mylił się. Demon sięgnął do wspomnień wchłoniętego wojownika i wyciągnął z nich jeden z potężnych małpich ataków. Zgromadził energię w postaci ogromnej kuli którą następnie pchnął w stronę oponenta z zamiarem zmiecenia go z powierzchni ziemi. Jaszczur wybuch śmiechem.
-Cholera, piękne fajerwerki.
Pocisk wbił się w ziemię i eksplodował. Zmiennokształtny schronił twarz zasłaniając się przed pędzącymi na wszystkie strony odłamkami. Siła wiatru była jednak tak duża, że uleciał kilka metrów w tył. Gdy cały kurz opadł, dojrzał sayianina. Niemal cała zbroja rozsypała się a sam ogoniasty wyglądał w tym momencie żałośnie.
-Tak jak mówiłem, postaraj się bo to za mało by wygrać.
Następnie zwrócił się do swojego towarzysza.
-Genialna robota, tego nam właśnie było trzeba. Aż od razu obudziłem się z letargu, teraz moja kolej!
Z ust zmiennokształtnego ponownie wydobył się krzyk. Wystrzelił jak rakieta nabierając ogromnej prędkości. Capnął swego przeciwnika za jego czarne kłaki (a przynajmniej to co z nich zostało) uleciał z nimi tak kilkanaście dobrych metrów a następnie cisnął ciałem z całej siły przed siebie. Odbił się od nogami od podłoża i uderzył w brzuch zaciskając pięść. Szybko cofnął się i wyprowadził szybkie uderzenia na twarz tamtego. Następnie poczęstował go kopnięciem które ponownie posłało go w dal. Na zakończenie pojawił się tuż nad lecącym ciałem i sprawnym butem wbił go w żyzne ziemie planety Namek. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Od razu czuję że żyje!
OOC:
Szybki za 100
Hp:750
Ki:44
Przeciwnik:
Hp:1678
Ki:3000
-Nieźle, ale to wciąż za mało żebyś wyszedł z tego żywy.
Van chyba usłyszał te słowa i na ich potwierdzenie postanowił przygotować coś wyśmienitego gdyż kazał lodówce oddalić się na bezpieczną odległość. Nie trzeba było mu powtarzać tego dwa razy. Skoncentrował się a następnie wzbił się w powietrze oddalając się od miejsca starcia. Zawisł w powietrzu wysoko nad ziemią czekając i z zainteresowaniem przyglądając się swojemu towarzyszowi. Van ustawił się w odpowiedniej pozycji i zaczął zbierać swą energię. Fridge od razu rozgryzł a przynajmniej podejrzewał co zaraz będzie miało miejsce - nie mylił się. Demon sięgnął do wspomnień wchłoniętego wojownika i wyciągnął z nich jeden z potężnych małpich ataków. Zgromadził energię w postaci ogromnej kuli którą następnie pchnął w stronę oponenta z zamiarem zmiecenia go z powierzchni ziemi. Jaszczur wybuch śmiechem.
-Cholera, piękne fajerwerki.
Pocisk wbił się w ziemię i eksplodował. Zmiennokształtny schronił twarz zasłaniając się przed pędzącymi na wszystkie strony odłamkami. Siła wiatru była jednak tak duża, że uleciał kilka metrów w tył. Gdy cały kurz opadł, dojrzał sayianina. Niemal cała zbroja rozsypała się a sam ogoniasty wyglądał w tym momencie żałośnie.
-Tak jak mówiłem, postaraj się bo to za mało by wygrać.
Następnie zwrócił się do swojego towarzysza.
-Genialna robota, tego nam właśnie było trzeba. Aż od razu obudziłem się z letargu, teraz moja kolej!
Z ust zmiennokształtnego ponownie wydobył się krzyk. Wystrzelił jak rakieta nabierając ogromnej prędkości. Capnął swego przeciwnika za jego czarne kłaki (a przynajmniej to co z nich zostało) uleciał z nimi tak kilkanaście dobrych metrów a następnie cisnął ciałem z całej siły przed siebie. Odbił się od nogami od podłoża i uderzył w brzuch zaciskając pięść. Szybko cofnął się i wyprowadził szybkie uderzenia na twarz tamtego. Następnie poczęstował go kopnięciem które ponownie posłało go w dal. Na zakończenie pojawił się tuż nad lecącym ciałem i sprawnym butem wbił go w żyzne ziemie planety Namek. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Od razu czuję że żyje!
OOC:
Szybki za 100
Hp:750
Ki:44
Przeciwnik:
Hp:1678
Ki:3000
Re: Równina Trivarro
Czw Sie 06, 2015 5:03 pm
The member 'Fridge' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Pią Sie 07, 2015 1:29 pm
" To był już prawdopodobnie koniec walki, obaj towarzysze byli na tyle silni aby nie ciągnąć starcia... Brakowało tylko odpowiedniego zakończenia... Chociaż tuż przed końcem ogoniasty był wstanie pokazać jeszcze wole walki rasy z jakiej się wywodzi..."
Chłopak obserwował wszystko z powietrza gdy całe przedstawienie się skończyło postanowił zlecieć w dół i stanąć obok zmiennokształtnego. Musiał mu bowiem powiedzieć jedną rzecz która zaraz miała się wydarzyć. Oczywiście atak jaki wykonali odniósł pożądany skutek lecz w konsekwencji doprowadzili małpę do wściekłości.
- Fridge posłuchaj mnie, kosmiczny w chwili obrażeń krytycznych osiągają szczyt woli walki... To coś w rodzaju płomienia świecy który zawsze przed wygaszeniem strzela w górę... Teraz można to tak nazwać, uważaj... Amok w jakim jest może nas jeszcze zaskoczyć...
Demon spojrzał na przeciwnika, ten był nieprzenikliwie odcięty od rzeczywistości, jego mięśnie choć poddane wielkiej próbie spięły się ujawniając biegnące żyły. Prawdopodobnie miał zamiar użyć wszystkich możliwych sił do ataku co niezbyt podobało się mrocznemu. Musiał go powstrzymać za wszelka cenę bo jeśli ogoniasty zaatakuje kto wie jak skończy się ta walka. Pewnie posłałby changelinga na tamten świat jednym ciosem a wtedy cały plan legnie w gruzach. Białowłosy musiał działać szybko i zdecydowanie, skupił w ciele rozrzedzoną Ki po ataku energetycznym tak aby znów móc się posłużyć którąś z technik. Wróg jednak nie zamierzał dać im więcej czasu na przygotowanie tylko ruszył w bój. Van z zaciśniętymi zębami odepchnął towarzysza na bezpieczna odległość i przyjął postawę bojową. W oczach rozbłysła mu czerwień co zapowiadało że postara się odbić i osłabić impet ciosu. Ogromna fala napierającego wiatru rozbiła się o ciało kosmicznego wojownika mimo to wciąż był w stanie nacierać. Demon skupił wszystkie mentalne siły aby odepchnąć napastnika za wszelką cenę. Dłonie mu zadrżały a zaraz za nimi ciało, tamten spychał go w tył. Jego siły były potworne to była wola walki rasy Saiyan. Biały utrzymywał jeszcze dopływ Ki, nie miał zamiaru się poddać tak łatwo.
- Ty cholerny saiyaninie...
Mroczny zakręcił falą uderzeniową i przytrzymywany przeciwnik stracił stabilność ataku co natychmiast zostało wykorzystane. Van skręcając pięść w czasie lotu uderzył małpę w brzuch gdy ten się odruchowo pochylił młody wojownik kopnął do z wyskoku wysyłając znów na stertę spękanych skał.
OCC: Kaiho + Mój Podstawowy 190 DMG
koszt techniki = 10% Dmg czyli 60
Moje Statystyki
HP =4200 Ki = 3423
Siła: 190
Szybkość: 185
Wytrzymałość: 320
Energia: 270
- Fridge
- Liczba postów : 74
Data rejestracji : 28/10/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Pią Sie 07, 2015 2:05 pm
Jaszczur uważnie obserwował poobijanego sayianina. Jaszczur podziwiał wolę walki tamtego. Nie minęło kilka minut starcia a pancerz tamtego był w rozsypce a ciało pokrywały liczne mniejsze i większe rany. Mimo tego małpa znowu podniosła się a na jego twarzy malowała się determinacja. Wyniku tego starcia raczej nie dało się już odwrócić a mimo wszystko brnął w to dalej. Van znalazł się obok Fridge i poinformował go o tym by ten był ostrożny. Skinął głową na znak, że zrozumiał a następnie dodał.
-Na dłuższą metę niema to i tak większego znaczenia. Jedynie super sayian mógłby tu namieszać. Jeżeli nie osiągnie tego poziomu; długo nie pożyje.
Następnie odskoczył i przybrał swą gardę oczekując rozwoju sytuacji. Jego towarzysz się nie mylił. Nowe siły wstąpiły w ciało ogoniastego. Zebrał się w sobie a następnie rzucił na wojowników. Gdyby nie metamorfoza Van'a starcie już dawno zakończyłoby sie ich śmiercią. Siła nadchodzącego ataku była tak potężna, że obydwoje w swych normalnych formach ledwo by cios przeżyli, ale w obecnej formie jego kompan miał wystarczająco siły... Lodówka obserwował jak tamten zbiera w sobie ki a następnie gwałtownie uwalnia ją wywołując potężny podmuch wiatru. Zmiennokształtny ponownie musiał osłonić się rękami i siła podmuchu odsunęła go do tyłu. Cała kombinacja jednak odniosła zamierzony efekt gdyż ich oponent został rozbity i stracił cały pęd. Cała kombinacja została brutalnie w jednym momencie przerwana i demon wiedział jak to wykorzystać- bez chwili wahania zaatakował. Fridge również nie miał zamiaru długo czekać i skoczył by spowodować większe obrażenia na ciele małpy. Tym razem nie mógł użyć swej aury gdyż niemal cała jego ki została wyczerpana. Gad odczuwał tego skutki, ale nadzieja i wiara w zwycięstwo sprawnie stawiała go na nogi. Nie zwlekając ani chwili dłużej zaatakował. Gdy ciało ogoniastego leciało na spotkanie skał ; Lodówka już tam był i czekał. Nie pozwolił mu rozbić się o kamienie. Wykonał dwa szybkie uderzenia na twarz. Następnie obrócił się i wykorzystując uzyskany w ten sposób dodatkowy pęd smagnął nieszczęśnika ogonem przez klatkę piersiową. Opadł delikatnie na ziemie i ponownie przybrał gardę.
-Swoją drogą Van. Co myślisz o tym przybyłym zmiennokształtnym? Jak dla mnie coś tu śmierdzi. Wątpię, żeby należał do któregokolwiek z obozów na Namek... Ta dziwna aura która go otaczała. Walczyłem z wieloma gadami, zarówno ramię w ramię jak i przeciwko nim. Żaden pieprzony jaszczur nie emanował takim cholerstwem.
OOC:
Szybki za 50
Hp:750
Ki:44
Przeciwnik:
Hp:1438
Ki:3000
-Na dłuższą metę niema to i tak większego znaczenia. Jedynie super sayian mógłby tu namieszać. Jeżeli nie osiągnie tego poziomu; długo nie pożyje.
Następnie odskoczył i przybrał swą gardę oczekując rozwoju sytuacji. Jego towarzysz się nie mylił. Nowe siły wstąpiły w ciało ogoniastego. Zebrał się w sobie a następnie rzucił na wojowników. Gdyby nie metamorfoza Van'a starcie już dawno zakończyłoby sie ich śmiercią. Siła nadchodzącego ataku była tak potężna, że obydwoje w swych normalnych formach ledwo by cios przeżyli, ale w obecnej formie jego kompan miał wystarczająco siły... Lodówka obserwował jak tamten zbiera w sobie ki a następnie gwałtownie uwalnia ją wywołując potężny podmuch wiatru. Zmiennokształtny ponownie musiał osłonić się rękami i siła podmuchu odsunęła go do tyłu. Cała kombinacja jednak odniosła zamierzony efekt gdyż ich oponent został rozbity i stracił cały pęd. Cała kombinacja została brutalnie w jednym momencie przerwana i demon wiedział jak to wykorzystać- bez chwili wahania zaatakował. Fridge również nie miał zamiaru długo czekać i skoczył by spowodować większe obrażenia na ciele małpy. Tym razem nie mógł użyć swej aury gdyż niemal cała jego ki została wyczerpana. Gad odczuwał tego skutki, ale nadzieja i wiara w zwycięstwo sprawnie stawiała go na nogi. Nie zwlekając ani chwili dłużej zaatakował. Gdy ciało ogoniastego leciało na spotkanie skał ; Lodówka już tam był i czekał. Nie pozwolił mu rozbić się o kamienie. Wykonał dwa szybkie uderzenia na twarz. Następnie obrócił się i wykorzystując uzyskany w ten sposób dodatkowy pęd smagnął nieszczęśnika ogonem przez klatkę piersiową. Opadł delikatnie na ziemie i ponownie przybrał gardę.
-Swoją drogą Van. Co myślisz o tym przybyłym zmiennokształtnym? Jak dla mnie coś tu śmierdzi. Wątpię, żeby należał do któregokolwiek z obozów na Namek... Ta dziwna aura która go otaczała. Walczyłem z wieloma gadami, zarówno ramię w ramię jak i przeciwko nim. Żaden pieprzony jaszczur nie emanował takim cholerstwem.
OOC:
Szybki za 50
Hp:750
Ki:44
Przeciwnik:
Hp:1438
Ki:3000
Re: Równina Trivarro
Pią Sie 07, 2015 2:05 pm
The member 'Fridge' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Wto Sie 11, 2015 3:44 pm
" Trzeba to skończyć, demon miał już powoli dość tej walki a jego siły powoli się wypalały... Musiał zebrać zmiennokształtnego i ruszyć na wroga... Coś błysnęło w jego myśli... Miał nowy plan który nieco przyspieszy starcie..."
- Fridge przyjacielu... Mam pewien pomysł zaraz będziesz mógł podnieść swój poziom mocy zaufaj mi a skończymy tą walkę szybciej niż myślisz...
Van skoncentrował mroczne siły jakie płynęły w jego ciele a następnie wyciągnął je na zewnątrz w postaci aury. Czarna poświata rozwijała się połykając podłożę aż nie dostała się pod stopy zmiennokształtnego. Fioletowy mógł odczuć jak jego siły nieznacznie powracają a raczej zastępuje je inne źródło mocy. To jasne, białowłosy na moment przełączył się między obiema ciałami i zaczął dostarczać gadowi brakujących sił.
- Teraz rozumiesz?... Zaatakujemy z pełną mocą...
Młody wojownik nie czekając dłużej ruszył do walki, wystrzelił i od razu skrócił dystans z rywalem. Odbyli morderczą wymianę ciosów, chłopakowi nie zależało na obronie ponieważ nie korzystał z własnych sił. Tym bardziej zmusił wroga do ataku przez co mógł pozwolić sobie na własną grę. Przyszedł czas aby zabrać się za realizację planu na tą rundę, obity już ogoniasty nie wytrzymywał tempa dwóch nacierających go od dłuższego czasu wojowników. Białowłosy wyprowadził trzy kolejne uderzenia w brzuch małpy a następnie przeskoczył go wykonując salto. Chwycił za nadgarstki i pociągnął obolałe i sine ręce kosmicznego za ciało. Był pewny że tym razem dotkliwie zapamięta te lekcje i długo to już nie potrwa. Naprężając górne kończyny saiyanina do granic możliwości krzyknął do towarzysza.
- Fridge atakuj, jeśli ten changeling nie jest obojętny tym co się tu dzieje to zaraz będziemy mieli nowe kłopoty... Skończmy z nim i ruszmy do nameczanina...
OCC:
- Atak potężny 375 DMG + Przyjmuje jego ( jako że już miał potęzny do wpisuje podstawowy ) - 300
- + 200 Ki dostaje 50% = 100 dla Fridge'a ( przekazywanie mocy ).
Moje statystyki:
Hp = 3900 Ki= 3223
Siła: 190
Szybkość: 185
Wytrzymałość: 320
Energia: 270
- Fridge
- Liczba postów : 74
Data rejestracji : 28/10/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Wto Sie 11, 2015 4:42 pm
Van wpadł na nowy pomysł. Skoncentrował swą mroczną energię a następnie skierował ją w kierunku changelinga przekazując jej część. Wojownik poczuł jak utracona energia powraca wypełniając całe jego ciało. Czuł jak siły powracają. Dzięki temu zabiegowi mógł ponownie podnieść swój poziom mocy. Skoncentrował się i automatycznie otoczyła go aura zwiększając jego możliwości ofensywne.
-Bardzo dobry plan i fakt, że na to wpadłeś spowoduje tylko, że ten śmieć szybciej sczeźnie.
W jego oczach zapłonął blask zadowolenia. Ponownie mógł wykorzystać cały swój potencjał a jego towarzysz dzięki wzmocnieniu mógł dostarczać mu ki jednocześnie niewiele na tym samym tracąc gdyż jego zasoby ogromnie się rozrosły.
-Zobaczmy jak by tu skończyć twój nędzny żywot...Robaku.
Spokojnie wyczekał aż jego towarzysz zakończy wymianę ciosów. Chodź bardziej przypomniało to masakrowanie ogoniastego. Siły demona spadły, ale na niemal niezauważalnym poziomie. Z małpą było jednak o wiele gorzej. Na jego ciele pojawiały się pierwsze poważne rany a z twarzy można było wyczytać jedynie grymas bólu i cierpienia. Zaczął chyba zdawać sobie sprawę, że walka skończy się już za niedługo i że to on będzie tym przegranym. Gdy Van unieruchomił sayianina blokując jego górne kończyny ; ten postanowił ruszyć. Zaatakował więc wypełniony złością i chęcią zemsty. Te dwa czynniki tylko go napędzały i sprawiały, że był jeszcze groźniejszy niż zwykle. Odbił się od podłoża i w mgnieniu oka pojawił się przed oponentem. Zaciekły grymas twarzy nie dawał złudzeń- nie będzie litości. Zacisnął pięść i następnie wziął zamach wykorzystując jak najwięcej z własnej masy i starając się nadać jej jak największą prędkość. Ręka wystrzeliła rozbijając się o brzuch tamtego przyprawiając go o odruch wymiotny i odbierając życiodajny tlen. Z ust tamtego wydobył się jedynie rozpaczliwa chęć nabrania powietrza a następnie charknięcie któremu towarzyszyła czerwona jak wino krew. Część posoki uleciała na ziemię jednak jej nieznaczna część wylądowała na naturalnym pancerzu gada. Ten spojrzał najpierw z zażenowaniem na bezwładnie wiszącą małpę a następnie na jego krew na swym ciele. Zgarnął odrobinę życiodajnego płynu z pancerza i pozwolił by kubki smakowe rozkoszowały się cierpieniem i rozpaczą. Jego usta wykrzywiły się i splunął ogoniastemu na twarz.
-Ohyda. Krew jednej z sayiańskich zdzir które zabiłem dawno temu była o wiele lepsza. Nie nadajesz się do niczego...padlino.
OOC:
Potężny za 106 (zablokowany)
Hp:750
Ki:44+100(od Vana)-80=64
Sayianin:
Hp: 1438 -375=1063
Ki: 3000
-Bardzo dobry plan i fakt, że na to wpadłeś spowoduje tylko, że ten śmieć szybciej sczeźnie.
W jego oczach zapłonął blask zadowolenia. Ponownie mógł wykorzystać cały swój potencjał a jego towarzysz dzięki wzmocnieniu mógł dostarczać mu ki jednocześnie niewiele na tym samym tracąc gdyż jego zasoby ogromnie się rozrosły.
-Zobaczmy jak by tu skończyć twój nędzny żywot...Robaku.
Spokojnie wyczekał aż jego towarzysz zakończy wymianę ciosów. Chodź bardziej przypomniało to masakrowanie ogoniastego. Siły demona spadły, ale na niemal niezauważalnym poziomie. Z małpą było jednak o wiele gorzej. Na jego ciele pojawiały się pierwsze poważne rany a z twarzy można było wyczytać jedynie grymas bólu i cierpienia. Zaczął chyba zdawać sobie sprawę, że walka skończy się już za niedługo i że to on będzie tym przegranym. Gdy Van unieruchomił sayianina blokując jego górne kończyny ; ten postanowił ruszyć. Zaatakował więc wypełniony złością i chęcią zemsty. Te dwa czynniki tylko go napędzały i sprawiały, że był jeszcze groźniejszy niż zwykle. Odbił się od podłoża i w mgnieniu oka pojawił się przed oponentem. Zaciekły grymas twarzy nie dawał złudzeń- nie będzie litości. Zacisnął pięść i następnie wziął zamach wykorzystując jak najwięcej z własnej masy i starając się nadać jej jak największą prędkość. Ręka wystrzeliła rozbijając się o brzuch tamtego przyprawiając go o odruch wymiotny i odbierając życiodajny tlen. Z ust tamtego wydobył się jedynie rozpaczliwa chęć nabrania powietrza a następnie charknięcie któremu towarzyszyła czerwona jak wino krew. Część posoki uleciała na ziemię jednak jej nieznaczna część wylądowała na naturalnym pancerzu gada. Ten spojrzał najpierw z zażenowaniem na bezwładnie wiszącą małpę a następnie na jego krew na swym ciele. Zgarnął odrobinę życiodajnego płynu z pancerza i pozwolił by kubki smakowe rozkoszowały się cierpieniem i rozpaczą. Jego usta wykrzywiły się i splunął ogoniastemu na twarz.
-Ohyda. Krew jednej z sayiańskich zdzir które zabiłem dawno temu była o wiele lepsza. Nie nadajesz się do niczego...padlino.
OOC:
Potężny za 106 (zablokowany)
Hp:750
Ki:44+100(od Vana)-80=64
Sayianin:
Hp: 1438 -375=1063
Ki: 3000
Re: Równina Trivarro
Wto Sie 11, 2015 4:42 pm
The member 'Fridge' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Wto Sie 11, 2015 5:24 pm
" Wróg jeszcze raz był wstanie przetrwać atak gada który i tak już podniósł swoje możliwości bojowe... Demon miał nadzieje że następne minuty będą już tymi ostatnimi więc nie przestawał nacierać męcząc ogoniastego co kolejkę przy wymianie ciosów..."
- Atakuje... MiTsūretsuna ichigeki(miażdżące uderzenie)
Uformowana ręka rozbiła się o krtań małpy podrywając go z ziemi i ciągnąć wraz z biegiem mrocznego. Demon przyhamował i skręcając ciało rzucił napastnikiem o ściankę skalną o którą tamten rozbił się plecami. To jednak nie był koniec widowiska momentalne pojawienie się Vana zmieniło diametralnie sytuacje. Zaczął on strzelać pięściami po całej powierzchni kosmicznego wojownika, ciało tylko się uginało i prostowało on ogromnej ilości uderzeń. Płyta za plecami wroga zaczęła pękać przejmując siłę z jaką wyprowadzał ataki Van. Demon trafiał otwartą dłonią skierowaną na wybrane miejsca, jeśli dobrze się przyjrzeć nie było to atakowanie na oślep. Wprawiony wojownik dostrzegłby harmonię uderzeń, to w jakie miejsca trafia i w jaki sposób. Na ogoniastym zaczęły pojawiać się zaczerwienione miejsca, mięśnie bądź jednostki tak zmasakrowane przestawały być sprawne.
- To koniec...
Małpie opadła głowa w przód, ręce wisiały w dół i trzymał się na dobrą sprawę tylko na trzęsących się nogach. Mroczny wyprostował się i patrzył na swojego przeciwnika, był zmasakrowany mechanicznie, ręce nie będą już reagować jak należy. Każde trafione miejsce zabrało kosmicznemu ogromne pokłady sił i możliwości na dalsze prowadzenie starcia. To był definitywny koniec. Chłopak zrobił krok w bok jakby zachęcał zmiennokształtnego do ataku na worek jakim stał się saiyanin.
OCC:
-atak podstawowy 190 DMG
- 100 Ki dla Fridge;a
Moje Statystyki.
Hp= 3600 Ki= 3023
Siła: 190
Szybkość: 185
Wytrzymałość: 320
Energia: 270
- Fridge
- Liczba postów : 74
Data rejestracji : 28/10/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Wto Sie 11, 2015 5:51 pm
Małpa znalazła w sobie ostatki sił i zablokowała nadchodzący atak. Odbił się od podłoża tym samym nogą odbijając nadchodzący atak i zmuszając gada do odwrotu. Odskoczył przybierając gardę. Chwilę później ogoniasty wyrwał się z uścisku Vana gotowy do dalszego starcia.
-Ciekawe...Że też jeszcze masz siły. Miotasz się jak ptak w klatce, ale to Twoje ostatnie tchnienie.
Van nie wahał się potwierdzić tych słów i już po chwili ponownie przeszedł do ofensywy. Fridge spokojnie stał z boku obserwując poczynania swego towarzysza. Podziwiał jego kunszt i umiejętności oraz fakt jak szybko jego ciało przywykło do nowego poziomu mocy. Ciosy były wyprowadzone z precyzją i ich celem było wykluczenie ważnych partii mięśni by uczynić sayianina bezbronnym. Ten cel został połowicznie osiągnięty. Ich oponent był wycieńczony i nie miał już siły na wykonywanie zbyt potężnych kombinacji. Mimo wszystko na nogach trzymał się nadal, ale wynik starcia był już raczej oczywisty. Byli na końcówce i nic nie mogło już losów tego pojedynku odwrócić. Gdy Van skończył i odsunął się; nadeszła kolej na changelinga. Ponownie zaczerpnął z wnętrza swego organizmu i wykorzystał ki w którą pompował w niego Van.
-To koniec, widzimy się w piekle.
Ruszył- uderzył w kolano tym samym doprowadzając małpę do utraty równowagi. Kolejnym krokiem było wyrzucenie ciała w górę za pomocą łokcia który ugodził prosto w szczękę. Lodówka wyprowadził kilka kolejnych ciosów by sprowadzić oponenta do pionu. Następnie odleciał kawałek do tyłu zakładając ręce na piersi. Ogon gwałtownie ożył i skoczył do przodu tnąc na odlew przez pierś. Gleba planety Namek ponownie została zroszona krwią sayian zaś na piersi wojownika została mało ciekawie wyglądająca rana.
-Oh, będzie z tego paskudna blizna, ale dopiero po drugiej stronie się jej doczekasz.
Kopnął osłabione cielsko posyłając je parę metrów w tył.
OOC:
100 za szybki
Hp:750
Ki:164-80=84
Sayianin:
Hp: 1063-290= 773
Ki:3000
-Ciekawe...Że też jeszcze masz siły. Miotasz się jak ptak w klatce, ale to Twoje ostatnie tchnienie.
Van nie wahał się potwierdzić tych słów i już po chwili ponownie przeszedł do ofensywy. Fridge spokojnie stał z boku obserwując poczynania swego towarzysza. Podziwiał jego kunszt i umiejętności oraz fakt jak szybko jego ciało przywykło do nowego poziomu mocy. Ciosy były wyprowadzone z precyzją i ich celem było wykluczenie ważnych partii mięśni by uczynić sayianina bezbronnym. Ten cel został połowicznie osiągnięty. Ich oponent był wycieńczony i nie miał już siły na wykonywanie zbyt potężnych kombinacji. Mimo wszystko na nogach trzymał się nadal, ale wynik starcia był już raczej oczywisty. Byli na końcówce i nic nie mogło już losów tego pojedynku odwrócić. Gdy Van skończył i odsunął się; nadeszła kolej na changelinga. Ponownie zaczerpnął z wnętrza swego organizmu i wykorzystał ki w którą pompował w niego Van.
-To koniec, widzimy się w piekle.
Ruszył- uderzył w kolano tym samym doprowadzając małpę do utraty równowagi. Kolejnym krokiem było wyrzucenie ciała w górę za pomocą łokcia który ugodził prosto w szczękę. Lodówka wyprowadził kilka kolejnych ciosów by sprowadzić oponenta do pionu. Następnie odleciał kawałek do tyłu zakładając ręce na piersi. Ogon gwałtownie ożył i skoczył do przodu tnąc na odlew przez pierś. Gleba planety Namek ponownie została zroszona krwią sayian zaś na piersi wojownika została mało ciekawie wyglądająca rana.
-Oh, będzie z tego paskudna blizna, ale dopiero po drugiej stronie się jej doczekasz.
Kopnął osłabione cielsko posyłając je parę metrów w tył.
OOC:
100 za szybki
Hp:750
Ki:164-80=84
Sayianin:
Hp: 1063-290= 773
Ki:3000
Re: Równina Trivarro
Wto Sie 11, 2015 5:51 pm
The member 'Fridge' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Sro Sie 12, 2015 3:15 pm
" Zadowolenie malowało się na twarzy demona, poczucie że walka prawie skończona naprawdę dobrze na niego działało... Przestał już uważać ogoniastego za godnego rywala, należało to szybko skończyć i zająć nowo przybyłym..."
- Fridge zakończmy walkę jak najszybciej, niepokoi mnie ten nowy przybysz... Nasz towarzysz pewnie jeszcze nie odzyskał pełni sił a więc sytuacja wcale nie musi się poprawić... Jeśli wiesz coś więcej możesz od razu rzucić pomysł...
Po tych słowach nie zostało nic jak ruszyć do dalszej walki gnębiąc kosmicznego aż ten nie odda ducha walki. Mroczny musiał być pewien że tym razem ich oba ataki odniosą skutek więc gdy tylko szamotający się przeciwnik oddał parę ataków natychmiast potraktował go paraliżującą wiązką z oczu. Był pewny że ich następne ataki będą tymi ostatnimi więc ponaglił ciało doskakując do obezwładnionego. Uderzył go w brzuch kolanem czekając na odruch w którym tamten pochyli się do przodu. Wyczekał odpowiedni moment i objął małpę w pasie podrywając go do góry a samemu wyskoczył co zabrało ich obu w powietrze. Nabrał dynamiki i skierował lądowanie na kosmicznym wojowniku roztrzaskując nim podłoże. Taka kombinacja pozwoli changelingowi na łatwiejsze wykonanie następnego ruchu. Jeśli dobrze skupią swoje siły z pewnością ten gnojek wyzionie ducha i zajmą się tubylcem.
- Dalej, skończmy to szybko.
Occ: Atak Podstawowy 190 / - 300 Dla mnie od wroga
-Paraliż 60 + 30 = 90 Ki
Moje Statystyki:
Hp= 3300 Ki= 2933
Siła: 190
Szybkość: 185
Wytrzymałość: 320
Energia: 270
- Fridge
- Liczba postów : 74
Data rejestracji : 28/10/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Sro Sie 12, 2015 3:41 pm
Mgła przysłaniała pole widzenia ogoniastego. Jego ciosy były już bardziej nawykami wyczerpanego ciała niż zaplanowanymi i groźnymi kombinacjami. Jedynie adrenalina i wola walki trzymała go na nogach, ale jedno i drugie nie jest nieskończone... Organy powoli zwalniały swoją pracę. Płuca oraz serce coraz bardziej zawodziły sprawiając, że niedotlenione mięśnie nie mogły odpowiednio pracować... To był definitywnie koniec.
-To i tak długo nie potrwa. Co najwyżej kilka minut. Nawet jeśli jego wola walki dalej będzie go pchała do przodu to organizm nie wyrobi tego tempa. Jest zbyt wycieńczony by wykonać jakikolwiek ruch...
Fridge zamyślił się a jego spojrzenie utkwiło na małpie i jego marnej próbie zmuszenia się do wstania z podłoża.
-Z jego siłami witalnymi na pewno nie jest źle, ale zapewne jest wyczerpany przez fakt iż pozbył się ogromnych ilości ki w tak szybkim tempie. Na pewno potrzebuje jeszcze trochę czasu by dojść do siebie... Co do naszego nowego znajomego... Wszystko zależy. Jeżeli mam rację to nie należy do sił stacjonujących na namek a to wróży dobrze. Słoneczni mnie nienawidzą gdyż wyciąłem sporo z ich elity a lodowaci chcieli mnie zwyczajnie zaje**ć gdy zbyt urosłem w siłę. Gdyby ktokolwiek mnie poznał- moment byłbym trupem. Myślę, że zostaje nam zaczekać. Próby ucieczki i tak nie wchodzą w grę gdyż zapewne potrafi wyczuć ki a my nie jesteśmy w stanie jej ukryć.
Lodówka westchnął głośno i oparł prawą nogę o wystający kamień, jednocześnie opierając się o udo. Ponownie zamyślił się na kilka minut i w końcu dodał.
-Dość tej paplaniny, znudziła mnie. Lepiej z nim skończmy.
Gdy kończył wypowiadać te słowa aura wystrzeliła a kamień pod jego nogą pękł rozsypując się w drobny mak. Od razu ruszył do ataku wykorzystując fakt iż ogoniasty leżał bezbronny na ziemi. Wzbił się w powietrze a następnie ruszył na oponenta pikując. Wykorzystał całą prędkość i masę by lewą nogą wgnieść go jeszcze bardziej w glebę. Po tym ataku został krater a sayianin leżał w nim bez ruchu. Z początku jaszczur myślał, że to koniec jednak ciało tamtego przeszył skurcz i ponownie zaczął się podnosić. Gad wylądował na ziemi, stanął w szerokim rozkroku i założył ręce na piersi. Pokręcił głową z niedowierzaniem.
-To się robi problematyczne, nie chce zdychać.
OOC:
Szybki za 100dmg
Hp:750
Ki: 84-80=4
Sayianin:
Hp:773-290=483
Ki:3000
(Kością nie rzucam bo Van użył paraliż)
-To i tak długo nie potrwa. Co najwyżej kilka minut. Nawet jeśli jego wola walki dalej będzie go pchała do przodu to organizm nie wyrobi tego tempa. Jest zbyt wycieńczony by wykonać jakikolwiek ruch...
Fridge zamyślił się a jego spojrzenie utkwiło na małpie i jego marnej próbie zmuszenia się do wstania z podłoża.
-Z jego siłami witalnymi na pewno nie jest źle, ale zapewne jest wyczerpany przez fakt iż pozbył się ogromnych ilości ki w tak szybkim tempie. Na pewno potrzebuje jeszcze trochę czasu by dojść do siebie... Co do naszego nowego znajomego... Wszystko zależy. Jeżeli mam rację to nie należy do sił stacjonujących na namek a to wróży dobrze. Słoneczni mnie nienawidzą gdyż wyciąłem sporo z ich elity a lodowaci chcieli mnie zwyczajnie zaje**ć gdy zbyt urosłem w siłę. Gdyby ktokolwiek mnie poznał- moment byłbym trupem. Myślę, że zostaje nam zaczekać. Próby ucieczki i tak nie wchodzą w grę gdyż zapewne potrafi wyczuć ki a my nie jesteśmy w stanie jej ukryć.
Lodówka westchnął głośno i oparł prawą nogę o wystający kamień, jednocześnie opierając się o udo. Ponownie zamyślił się na kilka minut i w końcu dodał.
-Dość tej paplaniny, znudziła mnie. Lepiej z nim skończmy.
Gdy kończył wypowiadać te słowa aura wystrzeliła a kamień pod jego nogą pękł rozsypując się w drobny mak. Od razu ruszył do ataku wykorzystując fakt iż ogoniasty leżał bezbronny na ziemi. Wzbił się w powietrze a następnie ruszył na oponenta pikując. Wykorzystał całą prędkość i masę by lewą nogą wgnieść go jeszcze bardziej w glebę. Po tym ataku został krater a sayianin leżał w nim bez ruchu. Z początku jaszczur myślał, że to koniec jednak ciało tamtego przeszył skurcz i ponownie zaczął się podnosić. Gad wylądował na ziemi, stanął w szerokim rozkroku i założył ręce na piersi. Pokręcił głową z niedowierzaniem.
-To się robi problematyczne, nie chce zdychać.
OOC:
Szybki za 100dmg
Hp:750
Ki: 84-80=4
Sayianin:
Hp:773-290=483
Ki:3000
(Kością nie rzucam bo Van użył paraliż)
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Czw Sie 13, 2015 3:51 pm
" Wszystko powoli zaczynało się wyjaśniać, zmiennokształtny wyjaśnił jaka jest lub będzie sytuacja gdy ta walka się zakończy... Nie mieli zbyt dużo wyjść a do tego obaj nie byli zbyt mocni zostało tylko zaufać tubylcowi być może to on odmieni ich los... Van spojrzał w niebo starając się rozjaśnić myśli lecz nic nie przychodziło mu do głowy a został jeszcze do zabicia kosmiczny... To nie mogło czekać..."
- Nie wiem Fridge... To i tak wygrana walka on już nic nie zrobi ale tamten to już inna liga... Zobaczymy co przyniesie nam los póki co dość nam sprzyja...
Po tych słowach nie zostało nic jak zabrać się i sprzątnąć przeciwnika na amen zbyt długo już zajmował ich cenny czas. Mroczny postanowił oddać jeszcze jeden z jego ulubionych ataków tak jak za starych czasów. Wskoczył do wgłębienia i wydostał z niego małpę wyrzucając go poza obszar. Następnie sam się wydostał i kierował w stronę kosmicznego tamten nawet nie drgnął rażony promieniem paraliżu. To był idealny moment, białowłosy podrzucił saiyanina w górę tak aby ten opadał mimowolnie a sam rozpędził się biegnąć na miejsce spadku. Gdy zobaczył że gnojek zaraz dotknie ziemi wyskoczył i złączył ze sobą obie nogi wpychając je w klatkę piersiową ogoniastego. Tamten wystrzelił jak z procy wypuszczając z ust strugę krwi a jego ciało odbijało się od ziemi aż nie uderzył o małe wzniesienie. Piękna sprawa chociaż na tyle mogli sobie pozwolić w tej z początku nie równej walce...
OCC: Atak Podstawowy 190
Moje Statystyki:
Hp=3300 Ki= 2833
Siła: 190
Szybkość: 185
Wytrzymałość: 320
Energia: 270
- Fridge
- Liczba postów : 74
Data rejestracji : 28/10/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Równina Trivarro
Czw Sie 13, 2015 4:10 pm
Zegar tykał nieubłaganie wyznaczając ostatnie minuty starcia. Małpi wojownik był na skraju załamania, jedną nogą po drugiej stronie. Jaszczur z coraz większą niecierpliwością czekał na zakończenie starcia. Wręcz rwał się by zakończyć żywot tamtego.
-To ścierwo nie stanowi dla nas już żadnego zagrożenia... Jednak co dalej? Co za ciężki dzień. Ledwo co wracasz do życia i od razu kowadło na ryj. Zasrane szczęście, szlak by to trafił.
Jaszczur leniwie obserwował poczynania swojego towarzysza i to jak rzuca sayianinem. Jego ogon leniwie przecinał powietrze a on sam stał wyprostowany i czekał na swoją kolej.
-Faktycznie nam sprzyja. Zasrana inwazja małp kilka chwil po tym jak wracam do życia a to nowe ciało jest gówno warte. Sram szczęściem.
Odparł zmiennokształtny i prychnął.
-Dobra, teraz moja kolej.
Skoczył i żwawym krokiem ruszył ku obitemu oponentowi. Tamten jeszcze się ruszał lecz bardziej przypominało to ostatnie podrygi martwego niż ruchy istoty żywej. Bez chwili wahania podszedł do niego i położył nogę na jego głowie dociskając ją do ziemi. Założył ręce na piersi i zwiększył nacisk na czaszkę tamtego.
-Musiałem zmarnować na Ciebie tyle czasu... A ja bardzo, ale to bardzo nie lubię marnować swojego czasu...
Całe jego ciało otoczyła aura, następnie zdjął nogę z głowy tamtego i kopnięciem posłał go do góry. Szybkim ruchem chwycił za szyję i wyprowadził jedno lecz niezwykle silne, szybkie i precyzyjne uderzenie wymierzone w nerkę. Gdyby ogoniasty był w pełni sił atak ten nigdy by się nie udał, lecz obity i niemal niezdolny do obrony nie mógł w żaden sposób się zabezpieczyć; nerka została uszkodzona doprowadzając do wewnętrznego krwotoku. Sayianin charknął krwią zaś Lodówka zwiększył ucisk na szyi i po chwili cisnął go pod stopy Vana.
-Tak czy siak jest już trupem. Przyjemność wydarcia z niego życia- zostawiam Tobie.
OOC:
Szybki za 100
HP: 750
Ki: 4 +100(od Vana za tą turę) +100(w tamtej turze zapomniałem dodać więc doliczę w tej, chyba nic się nie stanie :v) -80=124ki
Sayianin:
Hp:483-290=193
Ki: 3000
-To ścierwo nie stanowi dla nas już żadnego zagrożenia... Jednak co dalej? Co za ciężki dzień. Ledwo co wracasz do życia i od razu kowadło na ryj. Zasrane szczęście, szlak by to trafił.
Jaszczur leniwie obserwował poczynania swojego towarzysza i to jak rzuca sayianinem. Jego ogon leniwie przecinał powietrze a on sam stał wyprostowany i czekał na swoją kolej.
-Faktycznie nam sprzyja. Zasrana inwazja małp kilka chwil po tym jak wracam do życia a to nowe ciało jest gówno warte. Sram szczęściem.
Odparł zmiennokształtny i prychnął.
-Dobra, teraz moja kolej.
Skoczył i żwawym krokiem ruszył ku obitemu oponentowi. Tamten jeszcze się ruszał lecz bardziej przypominało to ostatnie podrygi martwego niż ruchy istoty żywej. Bez chwili wahania podszedł do niego i położył nogę na jego głowie dociskając ją do ziemi. Założył ręce na piersi i zwiększył nacisk na czaszkę tamtego.
-Musiałem zmarnować na Ciebie tyle czasu... A ja bardzo, ale to bardzo nie lubię marnować swojego czasu...
Całe jego ciało otoczyła aura, następnie zdjął nogę z głowy tamtego i kopnięciem posłał go do góry. Szybkim ruchem chwycił za szyję i wyprowadził jedno lecz niezwykle silne, szybkie i precyzyjne uderzenie wymierzone w nerkę. Gdyby ogoniasty był w pełni sił atak ten nigdy by się nie udał, lecz obity i niemal niezdolny do obrony nie mógł w żaden sposób się zabezpieczyć; nerka została uszkodzona doprowadzając do wewnętrznego krwotoku. Sayianin charknął krwią zaś Lodówka zwiększył ucisk na szyi i po chwili cisnął go pod stopy Vana.
-Tak czy siak jest już trupem. Przyjemność wydarcia z niego życia- zostawiam Tobie.
OOC:
Szybki za 100
HP: 750
Ki: 4 +100(od Vana za tą turę) +100(w tamtej turze zapomniałem dodać więc doliczę w tej, chyba nic się nie stanie :v) -80=124ki
Sayianin:
Hp:483-290=193
Ki: 3000
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach