Wulkan
+6
KOŚCI
NPC.
Khepri
Red
Reito
NPC
10 posters
Wulkan
Czw Maj 31, 2012 6:19 pm
First topic message reminder :
Gorące miejsce dla gorących facetów i lasek, pragnących darmowego solarium. Dawne podania głoszą o dziwnym demonie lubującym się w kąpielach z lawy i traktującym to miejsce jak dom, co skutecznie odstrasza mniej odważnych turystów.
Gorące miejsce dla gorących facetów i lasek, pragnących darmowego solarium. Dawne podania głoszą o dziwnym demonie lubującym się w kąpielach z lawy i traktującym to miejsce jak dom, co skutecznie odstrasza mniej odważnych turystów.
Re: Wulkan
Nie Maj 12, 2013 8:16 pm
Dziewczyna na słowa Chepriego zarumieniła się.
____- Ja silniejsza od Ciebie? Gdziee tam. - Machnęła ręką. Za chwilę na jej twarzy pojawił się uśmiech sygnalizujący, że demonica wpadła na jakiś pomysł. - A może się zmierzymy?! - krzyknęła z zachwytem napalona na własny pomysł. Wskoczyła lisim skokiem na pierś Chepriego trzymając się jego barków i spojrzała mu w oczy uśmiechnięta od ucha do ucha. Chyba dawno nie walczyła.
Re: Wulkan
Nie Maj 12, 2013 11:08 pm
Szkarłatnowłosy nawet nie zdążył cokolwiek pomyśleć po słowach Vixen. To co po nich nastąpiło było tak niespodziewane, że nawet nie zareagował, jedynie przewrócił się na plecy pod impetem jej skoku. Ona nadal się uśmiechała szeroko. Twarz zielonookiego ujednoliciła się kolorystycznie z włosami, taa, dziewczyna była "trochę" za blisko. To musiała już bezsprzecznie zauważyć, ale mniejsza z tym. Dotarły do niego jej słowa.
-"Zmierzyć się z nią?" -zdziwił się nieco i popadł w zamyślenie.
Dużo wojowników ma problem podczas walki z kobietami, gdyż nie wiedzą jak się zachować, on nie miał tego problemu. Do tej pory walczył tylko ze swoją kuzynką... No i jednym gejowatym demonem, ale wolał tego nie wspominać. Sęk w tym, że wtedy był znacznie słabszy i wiedział, że nie wyrządzi przeciwniczce żadnej krzywdy. Walki zawsze były pod kontrolą. A teraz nie... Musiał podjąć decyzję.
-No... Dobrze - odpowiedział. -Ale mogłabyś ze mnie zejść, miażdżysz mi płuca! -krzyknął wręcz, choć był to tylko pretekst, żeby dziewczyna z niego zeszła, jego płuca były nienaruszone.
Plan był zawsze taki sam, najpierw mały rekonesans w sile przeciwnika, następnie walka na pół serio, zaś na serio i ewentualnie bardzo serio. W tym jednak przypadku zgadywał, że nie zajdzie to dalej, niż pół serio, skoro to tylko próba mocy.
-"Zmierzyć się z nią?" -zdziwił się nieco i popadł w zamyślenie.
Dużo wojowników ma problem podczas walki z kobietami, gdyż nie wiedzą jak się zachować, on nie miał tego problemu. Do tej pory walczył tylko ze swoją kuzynką... No i jednym gejowatym demonem, ale wolał tego nie wspominać. Sęk w tym, że wtedy był znacznie słabszy i wiedział, że nie wyrządzi przeciwniczce żadnej krzywdy. Walki zawsze były pod kontrolą. A teraz nie... Musiał podjąć decyzję.
-No... Dobrze - odpowiedział. -Ale mogłabyś ze mnie zejść, miażdżysz mi płuca! -krzyknął wręcz, choć był to tylko pretekst, żeby dziewczyna z niego zeszła, jego płuca były nienaruszone.
Plan był zawsze taki sam, najpierw mały rekonesans w sile przeciwnika, następnie walka na pół serio, zaś na serio i ewentualnie bardzo serio. W tym jednak przypadku zgadywał, że nie zajdzie to dalej, niż pół serio, skoro to tylko próba mocy.
Re: Wulkan
Pon Maj 13, 2013 10:02 am
____- Zejść? - Mrugnęła kilka razy malinowymi patrzałkami. Dopiero teraz zorientowała się, że pod siłą jej wyskoku Chepri przewalił się na plecy i teraz musiał znosić jej ciężar na sobie. - Oooh, gomen gomen. - powiedziała pod nosem schodząc z kolegi. Stanęła prosto kilka metrów przed nim z poważnym wyrazem na twarzy i powiedziała głośno - Ja zaczynam!
Reszta działa się bardzo szybko. Wokół demonicy pojawiła się aura w kolorze różu, a potem czerwonowłosa zniknęła by pojawić się zaraz przed Cheprim i wymierzyć mu cios w podbródek. Następnie ugięła kolana po czym uderzyła go kilka razy w brzuch dość silnie. Lecz to nie była jeszcze jej cała moc. Stać ją na znacznie więcej.
OOC
Statystyki Vixen
Siła: 50
Szybkość: 50
Wytrzymałość: 45
Energia: 40
HP: 675
KI: 600
Dostajesz podstawowym - 50 DMG
Re: Wulkan
Pon Maj 13, 2013 9:03 pm
Chłopak zdębiał na widok różowej poświaty wokół dziewczyny, nie wiedział dokładnie co go bardziej dziwiło, aura, czy jej kolor. Ale nie miał kiedy się nad tym zastanowić, Vixen zaatakowała. Z jej ciosów stwierdził, że ma więcej siły, niż on. Przynajmniej na razie... Nie zdziwiło go to, przecież Ichiro też miał wtedy więcej siły, o Brasce już nie wspominając, bo to po prostu całkiem inna liga. Aczkolwiek... Nie było wcale powiedziane, że się do tej ligi nie dostanie... Ale wracając, Chepri musiał się teraz skupić i to na walce, nie na wdziękach przeciwniczki. Nie miał z tym problemu, ale jednak czasami lepiej dmuchać na zimne. Postanowił odpowiedzieć na siłę szybkością, bo to właśnie ona jest jego, można by rzec, atutem. Ruszył natychmiast, miał zamiar zadać przeciwniczce serię szybkich ciosów w brzuch, a następnie uderzyć łokciem w brodę, teraz tylko ten plan wykonać. Zrobił tak, po czym szybko odskoczył o jakieś półtora metra, choć uważał to za trochę mało, to musiał się trzymać blisko niej.
OOC:
Moje HP: 720 - 50 = 670
Szybki = 52 DMG
OOC:
Moje HP: 720 - 50 = 670
Szybki = 52 DMG
Re: Wulkan
Czw Maj 16, 2013 4:18 pm
Po ataku Chepri'ego demonica przez chwilę była oszołomiona jego szybkością. Upadła na tyłek, lecz po chwili podniosła się nieco ślamazarnie. Obmacała obolałą brodę po czym wykonała szybki zamaszysty ruch ręką poziomo. Wtem przeciwnik mógł poczuć jak coś nie pozwala mu się ruszyć. To była telekineza. Demonica uniosła umysłem Chepri'ego nieco w dół, a następnie cisnęła z impetem twarzą prosto w ziemię. Za chwilę znowu podniosła go, a następnie rzuciła jak szmacianą lalkę silnym ruchem w pobliskie skały, które zawaliły dodatkowo na niego.
___ - Hyhy. - Mruknęła zadowolona ukazując kły z kpiącym wyrazem na twarzy. Założyła ręce na piersi oraz machnęła rudym ogonem czekając, aż ten wygramoli się spod gruzów.
OOC
Statystyki Vixen
Siła: 50
Szybkość: 50
Wytrzymałość: 45
Energia: 40
HP: 675 - 52 = 623
KI: 600 -50 = 550
TELEKINESIS - 90 DMG
Poganiaj mnie jak nie odpisuję zbyt długo. Posta Twojego przeczytam, a potem zapominam odpisać.
Re: Wulkan
Czw Maj 16, 2013 6:15 pm
-Argh... -jęknął, wygrzebując się spod stosu kamieni. Nie miał szansy się obronić, to go bolało bardziej, niż rany na ciele. Otarł dłonią krew spływającą z kącika ust. Dziwił się trochę, że nadal ma wszystkie zęby, ale bardziej się cieszył niż dziwił. To by było na tyle, jeśli chodzi o rekonesans, czas spoważnieć. Spojrzał na siebie, z górną częścią ubioru mógł już się pożegnać, bo jej stan był nieciekawy. Nie pozostawało mu nic innego jak pozbyć się jej, rzucając ją obok siebie. I znowu paradował z gołą klatą, cóż... Przybrał pozycję do walki. Wiedział co musi zrobić.
-"Czyli to dzisiaj... Czy na pewno powinienem to robić? Da mi to przewagę, ale... Chyba trochę za wcześnie... W końcu odsłonie właściwie wszystkie swoje karty"
Musiał się szybko namyślić, użyć tej techniki, czy nie? Inteligentny i doświadczony wojownik zaczekałby pewnie z tym, Chepri ledwo co załapywał się pod doświadczonego... Zaczeka, musi lepiej poznać możliwości przeciwniczki. Ta technika, którą użyła... Telekineza? Warto zapamiętać.
Tak czy inaczej, była jego kolej i musiał ją dobrze wykorzystać.
Ruszył z pełną prędkością, dosłownie na metr przed Lisicą wzbił się w powietrze i wylądował za nią. Zgadywał, że nie spodziewała się tego. Zaczął się obracać i "przywierając" do ziemi, podciął dziewczynę, nie przerywając ruchu, podniósł się i wymierzył jej kopniaka w bok ciała. Oddalił się natychmiast na trzy, na oko, metry.
OOC:
Moje HP= 670 - 90 = 580
Potężny = 93 DMG
-"Czyli to dzisiaj... Czy na pewno powinienem to robić? Da mi to przewagę, ale... Chyba trochę za wcześnie... W końcu odsłonie właściwie wszystkie swoje karty"
Musiał się szybko namyślić, użyć tej techniki, czy nie? Inteligentny i doświadczony wojownik zaczekałby pewnie z tym, Chepri ledwo co załapywał się pod doświadczonego... Zaczeka, musi lepiej poznać możliwości przeciwniczki. Ta technika, którą użyła... Telekineza? Warto zapamiętać.
Tak czy inaczej, była jego kolej i musiał ją dobrze wykorzystać.
Ruszył z pełną prędkością, dosłownie na metr przed Lisicą wzbił się w powietrze i wylądował za nią. Zgadywał, że nie spodziewała się tego. Zaczął się obracać i "przywierając" do ziemi, podciął dziewczynę, nie przerywając ruchu, podniósł się i wymierzył jej kopniaka w bok ciała. Oddalił się natychmiast na trzy, na oko, metry.
OOC:
Moje HP= 670 - 90 = 580
Potężny = 93 DMG
Re: Wulkan
Pią Maj 17, 2013 3:42 pm
Kolejny atak nie był tak szybki jak poprzedni, ale za to silniejszy. Demonica została podcięta, a następnie mocno uderzona w boczek. Poczuła jak żebra zmieniają swój kształt łamiąc się. Z jej ust wyleciało nieco krwi, którą się też nieco zadławiła. Nim upadła w porę wystawiła przed siebie ręce i nie ucierpiała tak bardzo. Chwilę leżała w takiej pozycji wycierając krew z brody. Wzrok się nieco zmienił. Była wkurzona.
Nagle aura buchnęła jak rozgniewany płomień w górę. Dziewczyna szybko zniknęła by za chwilę pojawić się przed mężczyzną i uderzyć go z całej siły w podbródek, a następnie spróbować posłać go kopniakiem w brzuch ponownie w skały.
___ - Kolor Twojej aury zależy tylko od ciebie. Ludzie zwykle nie mają ubarwienia, jest ona po prostu biała. Demony zaś takie jak ja mają ją w kolorach czerwieni. Są jeszcze pewne jaszczurki z kosmosu co aurę mają fioletową lub czarną... Różnie bywa. - dotknęła palcem ust i uniosła wzrok do góry w geście zamyślenia się.
OOC
Statystyki Vixen
Siła: 50
Szybkość: 50
Wytrzymałość: 45
Energia: 40
HP: 623 - 93 = 530
KI: 550
Szybki - 50 DMG
Re: Wulkan
Nie Maj 19, 2013 7:18 pm
Szkarłatnowłosy jęknął, mozolnie odklejając się od skały, w którą został posłany. Na plecach miał silne zadrapanie, które już zaczęło krwawić. Z brzuchem nie było najgorzej, ale też i nie najlepiej. Złapał się za szczękę i uśmiechnął lekko. Ta walka zaczynała sprawiać mu coraz większą frajdę, nawet mimo jego niechęci do walki. Zdawałoby się, że... Zmienia zdanie co do tego? Kto wie, może to i prawda. Jakby nie patrzeć, teraz naprawdę czuł, że żyje. Zaciekawiły go informacje, które usłyszał, zwłaszcza ta o jaszczurkach z kosmosu. Jak widać jego sąsiad miał rację, choć Chepri nadal wątpił w to, że został on porwany przez kosmitów. Cóż... Różni są ludzie i różne są zaburzenia psychiczne...
-Jesteś naprawdę dobra... - oznajmił, uśmiechając się nieco szerzej do demonicy.
Znów jego kolej, co zrobi? Otóż w jego głowie pojawił się już plan. Miał zamiar lepiej poznać możliwości przeciwniczki, nawet jeśli będzie to bolesne doświadczenie, a przy okazji tego, wyciągnąć więcej informacji na różne tematy od niej. Wyciąganie informacji było jednakowoż złym tego określeniem, bo nie miał zamiaru robić nic ponadto co robił do tej pory, czyli nic. Liczył na to, że informacje będą dalej płynęły z ust różowookiej. Jakby znikąd pojawił się obok niej, chwycił obiema dłońmi za rękę i sprawnym ruchem posłał ją w powietrze, albo raczej w skały kilka metrów dalej. Nie miał jednak zamiaru na tym zaprzestać, nie tracąc czasu wzbił się w górę i kopniakiem w plecy przyśpieszył jej lot na kursie kolizyjnym. Sam nieco niezgrabnie wylądował na ziemi i czekał na efekt.
OOC:
Moje HP: 580 - 50 = 530
Podstawowy - 41 DMG
-Jesteś naprawdę dobra... - oznajmił, uśmiechając się nieco szerzej do demonicy.
Znów jego kolej, co zrobi? Otóż w jego głowie pojawił się już plan. Miał zamiar lepiej poznać możliwości przeciwniczki, nawet jeśli będzie to bolesne doświadczenie, a przy okazji tego, wyciągnąć więcej informacji na różne tematy od niej. Wyciąganie informacji było jednakowoż złym tego określeniem, bo nie miał zamiaru robić nic ponadto co robił do tej pory, czyli nic. Liczył na to, że informacje będą dalej płynęły z ust różowookiej. Jakby znikąd pojawił się obok niej, chwycił obiema dłońmi za rękę i sprawnym ruchem posłał ją w powietrze, albo raczej w skały kilka metrów dalej. Nie miał jednak zamiaru na tym zaprzestać, nie tracąc czasu wzbił się w górę i kopniakiem w plecy przyśpieszył jej lot na kursie kolizyjnym. Sam nieco niezgrabnie wylądował na ziemi i czekał na efekt.
OOC:
Moje HP: 580 - 50 = 530
Podstawowy - 41 DMG
Re: Wulkan
Nie Maj 19, 2013 9:18 pm
Pochwała chyba bardzo spodobała się demonicy, bo ta zareagowała na nią szerokim dumnym uśmiechem. To nieco przyczyniło się do jej nieuwagi, bo przez nieuwagę pozwoliła by chłopak pojawił się obok niej i zaatakował. Wleciała w skały i kolejne na tym krajobrazie zostały zniszczone. Cała okolica wyglądała jak niezłe pobojowisko co mogło się nie spodobać tutejszemu 'władcy'.
Dziewczyna coś zamamrotała pod nosem po czym wygramoliła się spod gruzów. Otrzepała podarte ubranie z brudów, wytarła krew z ust, a następnie zwróciła się do przeciwnika nieco wrednie:
___ - Lubisz rozbierać się przy kobietach, co? To w takim razie spodnie też zdejmiemy! - krzyknęła uśmiechając się diabolicznie i wystawiła rękę w jego stronę. Wskazujący palec został skierowany na spodnie Chepriego, a po chwili pojawił się na nim różowy promień. Był niewielki, a to zwiastowało wielkie kłopoty. Vixen była bliska wystrzelenia pocisku gdy...
___ - Vixen, co to ma być? - usłyszała nagle, a następnie coś uniosło ją do góry za bluzkę. Zaczęła się wiercić i wymachiwać rękami oraz nogami starając się uwolnić z uścisku. Osoba, do której należał owy głos to... Braska. Patrzył to na demonicę, to na Chepriego wyraźnie zirytowany. Oczekiwał wyjaśnień.
Koniec, dodaj sobie 10 pkt.
Re: Wulkan
Pon Maj 20, 2013 12:11 am
-"Spo... Co?!" - przeraził się na myśl, że również spodnie mogą z niego zniknąć, szczęśliwie tak się nie stało, mniej szczęśliwie, udaremnił to budzący się Braska.
Tak, jak dopiero co Chepri czuł, że żyje, tak teraz czuł, że dużo mu tego życia nie zostało. Po raz kolejny musiał włączyć w mózgu najwyższe obroty, żeby cało wybrnąć z tej sytuacji.
-P-pan B-braska, prawda? -zaczął niepewnie i z drżącym głosem, który wiedział, że musi uspokoić, bo jest teraz jak na bombie zegarowej. -Bardzo przepraszam, jeśli pana obudziliśmy - mówił dalej, robiąc przepraszającą minę. -Po prostu gadaliśmy sobie... Później stwierdziliśmy, że powinniśmy się zmierzyć i zaczęliśmy walczyć... -w jego opinii wyraził się zwięźle i wystarczająco jasno, zobaczymy jak z opinią demona.
-Jeszcze raz bardzo przepraszam - skwitował, kłaniając się do pasa.
Pozostało mu liczyć na łaskawość losu, bo chyba nic innego go nie uratuje, jeśli demon będzie naprawdę zły. A przecież miał jeszcze tyle przed sobą, tyle wspaniałych rzeczy i tyle rzeczy których nie chciał zostawiać... Przygody, jedzenie, treningi, szkoła, żona, dzieci... Chyba się trochę zagalopował z tymi rzeczami, szczególnie z ostatnimi trzema.
Tak czy inaczej, mógł tylko czekać na rozwój wydarzeń i wspomnianą już przychylność losu.
OOC:
Regeneracja 10%
Tak, jak dopiero co Chepri czuł, że żyje, tak teraz czuł, że dużo mu tego życia nie zostało. Po raz kolejny musiał włączyć w mózgu najwyższe obroty, żeby cało wybrnąć z tej sytuacji.
-P-pan B-braska, prawda? -zaczął niepewnie i z drżącym głosem, który wiedział, że musi uspokoić, bo jest teraz jak na bombie zegarowej. -Bardzo przepraszam, jeśli pana obudziliśmy - mówił dalej, robiąc przepraszającą minę. -Po prostu gadaliśmy sobie... Później stwierdziliśmy, że powinniśmy się zmierzyć i zaczęliśmy walczyć... -w jego opinii wyraził się zwięźle i wystarczająco jasno, zobaczymy jak z opinią demona.
-Jeszcze raz bardzo przepraszam - skwitował, kłaniając się do pasa.
Pozostało mu liczyć na łaskawość losu, bo chyba nic innego go nie uratuje, jeśli demon będzie naprawdę zły. A przecież miał jeszcze tyle przed sobą, tyle wspaniałych rzeczy i tyle rzeczy których nie chciał zostawiać... Przygody, jedzenie, treningi, szkoła, żona, dzieci... Chyba się trochę zagalopował z tymi rzeczami, szczególnie z ostatnimi trzema.
Tak czy inaczej, mógł tylko czekać na rozwój wydarzeń i wspomnianą już przychylność losu.
OOC:
Regeneracja 10%
Re: Wulkan
Pon Maj 20, 2013 5:41 pm
Braska patrzał to na jedno to na drugie surowym ojcowskim tonem jak na swoje dzieci, które zbiły wazon i teraz nadeszła pora na znalezienie winnego. Vixen w sumie dzieckiem tego domena jest, ale to pomińmy.
- Vixen. - Powiedział, a dziewczyna podniosła malinowe oczy na ojczulka. - Czy twoim zadaniem nie było odstraszać ludzi byśmy mieli spokój? - spytał, a demonica czerwieniąc się spuściła głowę.
- Ale ten jest inny. - Zamruczała pod nosem.
- Inny? - Powtórzył nie dowierzając.
- Inny. - przytaknęła. - Do tej pory wszyscy, którzy tutaj przychodzili to mięczaki i żółtodzioby nie potrafiące nawet uderzyć mnie. Aż nagle pojawił się ktoś, kto siłą jest równy mnie, nie mogłam tego przepuścić, ojczeee! - wykrzyknęła ponownie patrząc na niego. Zacisnęła piąstki, a w kącikach jej oczu pojawiły się malutkie łezki. Taki widok chyba sprawił, że Braska złagodniał, bo ją opuścił na ziemię puszczając koszulkę. Spojrzał na Chepriego uważnie, a następnie spytał:
- Jak masz na imię człowieku? Czego szukasz? - wbił przeogromny miecz w ziemię obok i oparł się o niego wyczekując odpowiedzi.
Re: Wulkan
Pon Maj 20, 2013 10:24 pm
Wyglądało na to, że fortuna się do niego uśmiechnęła, choć atmosfera nieco zgęstniała. Ale tylko na chwilę, zaraz zmieniła się na bardziej przyjazną. Słowa, które powiedziała Lisica, chłopak poczuł się nimi wyróżniony i tak jakby jego samoocena wzrosła... Miał chwilę, żeby się przyjrzeć Brasce... Postawny mężczyzna, budzący strach i respekt samym spojrzeniem, nie mówiąc o wyglądzie, czy przesadnie dużym mieczu. Chłopak uświadomił sobie, że zadzieranie z nim byłoby wielkim błędem. Trochę nie wiedział jak się zachować, kiedy demon się mu przyglądał, więc przybrał kamienną twarz, jednak był na niej widoczny szacunek do Braski.
-Mam na imię Chepri i... -spauzował na chwilę, żeby się zastanowić co powiedzieć, bo przecież nie miał zamiaru opowiadać całości.
-Przyszedłem tutaj, ponieważ słyszałem o mieszkającym tutaj demonie... Chciałem sprawdzić ile w tym prawdy. Pośrednio też chciałem sprawdzić siebie i nawet mnie się to udało...
Na razie, i chyba na dobre, wstrzymał się z prośbą o trening.
Trochę żałował, że jednak nie mógł pokazać wszystkiego, na co go stać, ale doszedł do wniosku, że jeszcze nie był gotowy. Musiał więcej ćwiczyć i stać się silniejszy, to było więcej, niż pewne.
OOC:
Regeneracja 10%
-Mam na imię Chepri i... -spauzował na chwilę, żeby się zastanowić co powiedzieć, bo przecież nie miał zamiaru opowiadać całości.
-Przyszedłem tutaj, ponieważ słyszałem o mieszkającym tutaj demonie... Chciałem sprawdzić ile w tym prawdy. Pośrednio też chciałem sprawdzić siebie i nawet mnie się to udało...
Na razie, i chyba na dobre, wstrzymał się z prośbą o trening.
Trochę żałował, że jednak nie mógł pokazać wszystkiego, na co go stać, ale doszedł do wniosku, że jeszcze nie był gotowy. Musiał więcej ćwiczyć i stać się silniejszy, to było więcej, niż pewne.
OOC:
Regeneracja 10%
Re: Wulkan
Wto Maj 21, 2013 5:14 pm
Braska wysłuchał tego co miał jeszcze do powiedzenia Chepri. Przez chwilę milczał jakby dumając nad czymś, a po chwili odezwał się dość "wyganiającym" tonem:
- Więc się dowiedziałeś. - Powiedział, kładąc jedną rękę na głowie Vixen, a ta zamachnęła się ogonem - Sprawdziłeś też swoją siłę, człowieku. Ale... chcesz czegoś jeszcze, prawda? Widzę to w Twoich oczach. Wiekowego demona-staruszka nie oszukasz. Lepiej się przyznaj. - zaczął ruszać palcami drapiąc za uchem Vixen, która na te pieszczoty zrobiła błogą minę, a jej puszysta kita zaczęła się poruszać jak u zadowolonego psiaka; raz w lewo, raz w prawo. Braska chyba tylko wyglądał na groźnego i zimnego typa. Chyba w głębi serca jest łagodny jak sarenka z bajek Disneya.
Gdy mężczyzna zabrał rękę jego podopieczna przez chwilkę ciągała go ręką za ramię oraz podsuwała łepek pod jego dłoń wyraźnie będąc nienasycona w drapanku. Gdy zrozumiała, że u Braski już nie ma co liczyć na pieszczoszki to podeszła do Chepriego stosując taki sam manewr - przymilanie.
Re: Wulkan
Wto Maj 21, 2013 10:18 pm
Mógł się tego spodziewać, demon go przejrzał. Owijanie go teraz w bawełnę byłoby po prostu głupie i bezcelowe. Jako, że Braska złagodniał, szkarłatnowłosy poczuł się pewniej, jednak nie zamierzał się czuć zbyt pewnie. Zdziwił się i delikatnie zarumienił, gdy Lisica zaczęła się do niego łasić. Nie odmówił jej jednak drapania za uchem, choć z tym nie czuł się tak pewnie. Jakby nie patrzeć, tuż przed nim był jej ojciec no i wiadomo jak to bywa...
Nie wyglądało jednak na to, żeby miało z tego wyniknąć coś nieprzyjemnego, a przynajmniej na razie.
-Emm... -zaczął, jakże wymownie. -...Zgadł pan. Kiedy usłyszałem, że jest pan taki potężny to zastanowiłem się, czy byłby pan skłonny wziąć mnie za ucznia, ale zacząłem wątpić, czy chciałby pan uczyć człowieka -spuścił nieco wzrok.
I znów wszystko zależało od przychylności losu, oczywiście Chepri nadal liczył na to, że uśmiechnie się on do niego, jak to często się działo.
OOC:
Regeneracja 10%
Nie wyglądało jednak na to, żeby miało z tego wyniknąć coś nieprzyjemnego, a przynajmniej na razie.
-Emm... -zaczął, jakże wymownie. -...Zgadł pan. Kiedy usłyszałem, że jest pan taki potężny to zastanowiłem się, czy byłby pan skłonny wziąć mnie za ucznia, ale zacząłem wątpić, czy chciałby pan uczyć człowieka -spuścił nieco wzrok.
I znów wszystko zależało od przychylności losu, oczywiście Chepri nadal liczył na to, że uśmiechnie się on do niego, jak to często się działo.
OOC:
Regeneracja 10%
Re: Wulkan
Sro Maj 22, 2013 10:40 pm
- Miałbym trenować CZŁOWIEKA? - głośny donośny śmiech rozległ się nagle po wulkanie odbijając tysiąc razy echem. To dla Braski był kawał dobrego żartu, bo jeszcze w całym swoim długim życiu nie trenował żadnej istoty, która nie byłaby demonem. Zawsze dzielił się swoją wiedzą jedynie z demonami, rodziną, dziećmi. Uczenie kogoś takiego jak człowiek nie w chodziło w grę... chyba, że... - W sumie to byłoby ciekawe. Ale wiedz, że mięczaków nie przyjmuję. Musiałbyś mi udowodnić, że warty jesteś uwagi. Chociażby tym. - tutaj uniósł rękę pokazując palec wskazujący - Spróbujesz mnie uderzyć. Będę bronił się tylko tym palcem. Jeśli Ci się uda rozważę na poważnie to co powiedziałeś. - uśmiechnął się tajemniczo.
OOC
Dobra. Nie będziemy bawić się w walkę. Piszesz jednego, ale to dużego, ślicznego posta o tym jak starasz się zdzielić Braskę. Możesz też kierować nim, lecz bez przesady.
Re: Wulkan
Czw Maj 23, 2013 7:06 pm
Chepri spojrzał na demona spode łba, gdy ten zaczął się śmiać. Jego nadzieje zostały w dosyć brutalny sposób rozwiane, choć cudów też nie powinien się spodziewać, ale taki już był jego optymizm.
-"Na co ja liczyłem? Czemu ktoś taki, jak on miałby się interesować mną, tym bardziej, że jestem zwykłym człowiekiem?"
Jednakże, to co powiedział później diametralnie zmieniło nastawienie chłopaka, może jednak nie było tak źle, skoro Braska zgodził się go przetestować. Czuł się wprawdzie niedoceniony przez ten jeden palec, ale przypominając sobie to, co Vixen mówiła o nim, nie wiedział, czy i to może nie być za dużo. Tak czy inaczej, musiał spróbować chociażby dla samej próby. Wiara w siebie buchnęła w nim wielkim płomieniem razem z wolą walki, o tak, on się nie da tak łatwo i da z siebie absolutnie wszystko, a może i więcej, czy też nawet... Dużo więcej? Bo właściwie, to nie do końca wiadomo ile naprawdę może z siebie wykrzesać człowiek. Niby nie dużo w porównaniu do takich istot, jak demony, ale ludzie są przeróżni i przypisanie wszystkim jednakowej etykiety jest skończonym idiotyzmem...
Przybrał pozycję bojową, zamknął oczy i oddychał głęboko.
-"Oczywiste jest, że prosty atak nic nie da, trzeba to zrobić z zaskoczenia... Ale z drugiej strony, najpewniej będzie się tego spodziewać, nie walczy od wczoraj... No i czym go zaskoczę? Hmm..." -zamyślił się na krótką chwilę.
-Hej, ale nie śpij tutaj - doszedł go głos demona.
-"No nic, za pierwszym razem pewnie się nie uda, więc muszę spróbować wszystkiego"
Otwarł oczy, był w nich wręcz widoczny ten ogień, który zagrzewał go do działania.
-"Podejście pierwsze"
Napiął mięśnie i ruszył na demona, tuż przed nim odbił się od ziemi i przeskoczył go. Vixen, która teraz siedziała na kamieniu kilka metrów dalej, znała już ten manewr. Chciał mu zadać cios w plecy, ten jednak, sięgając dłonią łopatki, zablokował go.
-"Tak, jak się spodziewałem... Czyli spróbujemy inaczej"
Przeskoczył na bok, kawałek poza aktualny zasięg ręki i wymierzył kilka ciosów, licząc na to, że chociaż jeden trafi. Braska tylko lekko się obrócił i tyle wystarczyło mu, żeby sparować każdy cios. Niestety to też się szkarłatnowłosemu nie udało, może następnym razem? Odskoczył i znów był przodem do przeciwnika, ponownie ruszył, cofnął lewą pięść, prawą już mając w pogotowiu. Do tej pory uderzał raczej lewą ręką, dla zmylenia Braski, gdyż zielonooki jest praworęczny. Upozorował cios, który bardzo łatwo został zatrzymany. Druga pięść poszła w ruch, jednak palec okazał się szybszy. Chłopak nieco zmarszczył brwi i jakby się uśmiechnął, ale zdecydowanie bardziej w duchu, niż w rzeczywistości. Napiął mięśnie i wręcz nie wiadomo skąd przed twarzą mężczyzny pojawiła się odziana w but stopa młodego wojownika. Palec jednak znów był szybszy, jeden jego ruch wystarczył, żeby Chepri został odepchnięty o dobre dwa metry. Zaczął mu po czole spływać pot, ale raczej ze wzrostu temperatury ciała, niż zmęczenie, bo taki się właściwie wcale nie czuł. Tyle tylko, że powoli zaczynały mu się kończyć pomysły, ale to pomysłowy chłopak więc na pewno coś wymyśli. Tak też się stało, wpadł na niecodzienny, ale może i genialny pomysł. A mianowicie rozproszenie uwagi. Sam w sobie ten pomysł jest dobry, nawet bardzo... Ale sposób, w jaki chce to zrobić ten nadpobudliwy piętnastolatek odbiega już od takiej oceny. A może? Może to właśnie to, może właśnie to zadziała. Zobaczymy. Założył ręce za głowę i zaczął... Tańczyć wymachując wysoko, to lewą, to prawą nogą. Braska, jak i Vixen, chyba nie bardzo wiedzieli co o tym sądzić. Uniesione brwi i lekki uśmiech malujący się na twarzy, wskazywały jednak na rozbawienie tym co robił chłopak.
Tańcząc tak sobie, powoli zbliżał się do przeciwnika. Demony wyglądały na rozbawione tym co robił, ale jeszcze nie widziały najlepszego. Gdy był już jakiś metr od ciemnowłosego, zaczął jeszcze wymachiwać rękami i co chwilę robić z ust "dzióbek" (Chepri Dance xD). Tyle wystarczyło, żeby obserwatorzy tych wygłupów zaczęli się śmiać. Natrafiła się okazja, mógł uderzyć. Efekt jednak był taki sam, jak poprzednio, niestety...
W tym samym momencie poziom cierpliwości szkarlatnowłosego gwałtownie spadł, choć najwyższy to on i tak nie był. Zdenerwowanie oczywiście pogarszało jego skuteczność, ale czy jego to obchodziło?
Zrobił coś głupiego, zaczął atakować na oślep. Takie ataki łatwo uniknąć. Zalał Braskę gradem, nie za silnych ciosów, znów błędnie licząc na jakiś pozytywny efekt. Z każdym kolejnym ciosem jego zdenerwowanie rosło, pot spływał z niego już w miarę obficie, skóra poczerwieniała mu od wysiłku, zaczął dyszeć. On sam nie liczył swoich ciosów, i nie wiedział, czy było ich trzydzieści, czterdzieści, piężćdziesiąt, czy może jeszcze więcej? Każdy jeden zbliżał go do punktu kulminacyjnego, kiedy to...
-Wiesz, że tak nic nie zdziałasz? -spytał domen.
-Nie poddam się! -wycedził przez zęby, wtedy to się stało, ogarnęła go furia.
W jego oczach buchały płomienie wściekłości, zresztą nie pierwszy raz. Wtedy się zaczęło, tak jak tamte ciosy sprzed chwili były gradem, tak te teraz były ostrzałem z karabinu maszynowego. A przynajmniej wizualnie, bo dla mężczyzny nie było to pewnie tak efektowne, choć kto go wie. Kiedy młody zauważył, że nawet to nie daje efektu, poszedł po rozum do głowy. Znów zastosował podstęp, ale inny, niż dotychczas. Upozorował kilkanaście uderzeń w tors, tak jakby to było jego celem, momentalnie jednak uskoczył w bok, poza zasięg ręki, stamtąd za jego plecy. Tak, jak sądził zielonooki, przeciwnik sięgnął do łopatki. To dało mu dogodną okazję do ataku frontalnego, czego nie omieszkał wykorzystać. Nie obyło się oczywiście bez palca, ale właśnie tego chciał Chepri. Przy którymś ciosie złapał owy palec i wyprostował rękę, starając się uderzyć w pierś demona. Był to dosłownie moment, po którym chłopak został odepchnięty. Furia, jak i Shiyouken przestały działać. Stracił bardzo dużo energii. Upadł na kolana. Udało mu się, trafił? Sam tego nawet nie wiedział. Vixen przez całą walkę oglądała ją z zapartym tchem, zresztą co się jej dziwić. Teraz wyglądała na... Hmm... Zdumioną, to chyba najtrafniejsze określenie.
OOC:
Et voila, mam nadzieje, że post wystarczająco długi i śliczny : )
Tsaa, za furię i shiyouken... Wyjątkowo nie chce mnie się bawić w cyferki, czy możemy więc uznać, że zostało mi 50% Ki?
Z tego miejsca, chciałbym też podziękować Rikimaru za mjuzę.
-"Na co ja liczyłem? Czemu ktoś taki, jak on miałby się interesować mną, tym bardziej, że jestem zwykłym człowiekiem?"
Jednakże, to co powiedział później diametralnie zmieniło nastawienie chłopaka, może jednak nie było tak źle, skoro Braska zgodził się go przetestować. Czuł się wprawdzie niedoceniony przez ten jeden palec, ale przypominając sobie to, co Vixen mówiła o nim, nie wiedział, czy i to może nie być za dużo. Tak czy inaczej, musiał spróbować chociażby dla samej próby. Wiara w siebie buchnęła w nim wielkim płomieniem razem z wolą walki, o tak, on się nie da tak łatwo i da z siebie absolutnie wszystko, a może i więcej, czy też nawet... Dużo więcej? Bo właściwie, to nie do końca wiadomo ile naprawdę może z siebie wykrzesać człowiek. Niby nie dużo w porównaniu do takich istot, jak demony, ale ludzie są przeróżni i przypisanie wszystkim jednakowej etykiety jest skończonym idiotyzmem...
Przybrał pozycję bojową, zamknął oczy i oddychał głęboko.
-"Oczywiste jest, że prosty atak nic nie da, trzeba to zrobić z zaskoczenia... Ale z drugiej strony, najpewniej będzie się tego spodziewać, nie walczy od wczoraj... No i czym go zaskoczę? Hmm..." -zamyślił się na krótką chwilę.
-Hej, ale nie śpij tutaj - doszedł go głos demona.
-"No nic, za pierwszym razem pewnie się nie uda, więc muszę spróbować wszystkiego"
Otwarł oczy, był w nich wręcz widoczny ten ogień, który zagrzewał go do działania.
-"Podejście pierwsze"
Napiął mięśnie i ruszył na demona, tuż przed nim odbił się od ziemi i przeskoczył go. Vixen, która teraz siedziała na kamieniu kilka metrów dalej, znała już ten manewr. Chciał mu zadać cios w plecy, ten jednak, sięgając dłonią łopatki, zablokował go.
-"Tak, jak się spodziewałem... Czyli spróbujemy inaczej"
Przeskoczył na bok, kawałek poza aktualny zasięg ręki i wymierzył kilka ciosów, licząc na to, że chociaż jeden trafi. Braska tylko lekko się obrócił i tyle wystarczyło mu, żeby sparować każdy cios. Niestety to też się szkarłatnowłosemu nie udało, może następnym razem? Odskoczył i znów był przodem do przeciwnika, ponownie ruszył, cofnął lewą pięść, prawą już mając w pogotowiu. Do tej pory uderzał raczej lewą ręką, dla zmylenia Braski, gdyż zielonooki jest praworęczny. Upozorował cios, który bardzo łatwo został zatrzymany. Druga pięść poszła w ruch, jednak palec okazał się szybszy. Chłopak nieco zmarszczył brwi i jakby się uśmiechnął, ale zdecydowanie bardziej w duchu, niż w rzeczywistości. Napiął mięśnie i wręcz nie wiadomo skąd przed twarzą mężczyzny pojawiła się odziana w but stopa młodego wojownika. Palec jednak znów był szybszy, jeden jego ruch wystarczył, żeby Chepri został odepchnięty o dobre dwa metry. Zaczął mu po czole spływać pot, ale raczej ze wzrostu temperatury ciała, niż zmęczenie, bo taki się właściwie wcale nie czuł. Tyle tylko, że powoli zaczynały mu się kończyć pomysły, ale to pomysłowy chłopak więc na pewno coś wymyśli. Tak też się stało, wpadł na niecodzienny, ale może i genialny pomysł. A mianowicie rozproszenie uwagi. Sam w sobie ten pomysł jest dobry, nawet bardzo... Ale sposób, w jaki chce to zrobić ten nadpobudliwy piętnastolatek odbiega już od takiej oceny. A może? Może to właśnie to, może właśnie to zadziała. Zobaczymy. Założył ręce za głowę i zaczął... Tańczyć wymachując wysoko, to lewą, to prawą nogą. Braska, jak i Vixen, chyba nie bardzo wiedzieli co o tym sądzić. Uniesione brwi i lekki uśmiech malujący się na twarzy, wskazywały jednak na rozbawienie tym co robił chłopak.
Tańcząc tak sobie, powoli zbliżał się do przeciwnika. Demony wyglądały na rozbawione tym co robił, ale jeszcze nie widziały najlepszego. Gdy był już jakiś metr od ciemnowłosego, zaczął jeszcze wymachiwać rękami i co chwilę robić z ust "dzióbek" (Chepri Dance xD). Tyle wystarczyło, żeby obserwatorzy tych wygłupów zaczęli się śmiać. Natrafiła się okazja, mógł uderzyć. Efekt jednak był taki sam, jak poprzednio, niestety...
W tym samym momencie poziom cierpliwości szkarlatnowłosego gwałtownie spadł, choć najwyższy to on i tak nie był. Zdenerwowanie oczywiście pogarszało jego skuteczność, ale czy jego to obchodziło?
Zrobił coś głupiego, zaczął atakować na oślep. Takie ataki łatwo uniknąć. Zalał Braskę gradem, nie za silnych ciosów, znów błędnie licząc na jakiś pozytywny efekt. Z każdym kolejnym ciosem jego zdenerwowanie rosło, pot spływał z niego już w miarę obficie, skóra poczerwieniała mu od wysiłku, zaczął dyszeć. On sam nie liczył swoich ciosów, i nie wiedział, czy było ich trzydzieści, czterdzieści, piężćdziesiąt, czy może jeszcze więcej? Każdy jeden zbliżał go do punktu kulminacyjnego, kiedy to...
-Wiesz, że tak nic nie zdziałasz? -spytał domen.
-Nie poddam się! -wycedził przez zęby, wtedy to się stało, ogarnęła go furia.
- Spoiler:
W jego oczach buchały płomienie wściekłości, zresztą nie pierwszy raz. Wtedy się zaczęło, tak jak tamte ciosy sprzed chwili były gradem, tak te teraz były ostrzałem z karabinu maszynowego. A przynajmniej wizualnie, bo dla mężczyzny nie było to pewnie tak efektowne, choć kto go wie. Kiedy młody zauważył, że nawet to nie daje efektu, poszedł po rozum do głowy. Znów zastosował podstęp, ale inny, niż dotychczas. Upozorował kilkanaście uderzeń w tors, tak jakby to było jego celem, momentalnie jednak uskoczył w bok, poza zasięg ręki, stamtąd za jego plecy. Tak, jak sądził zielonooki, przeciwnik sięgnął do łopatki. To dało mu dogodną okazję do ataku frontalnego, czego nie omieszkał wykorzystać. Nie obyło się oczywiście bez palca, ale właśnie tego chciał Chepri. Przy którymś ciosie złapał owy palec i wyprostował rękę, starając się uderzyć w pierś demona. Był to dosłownie moment, po którym chłopak został odepchnięty. Furia, jak i Shiyouken przestały działać. Stracił bardzo dużo energii. Upadł na kolana. Udało mu się, trafił? Sam tego nawet nie wiedział. Vixen przez całą walkę oglądała ją z zapartym tchem, zresztą co się jej dziwić. Teraz wyglądała na... Hmm... Zdumioną, to chyba najtrafniejsze określenie.
OOC:
Et voila, mam nadzieje, że post wystarczająco długi i śliczny : )
Tsaa, za furię i shiyouken... Wyjątkowo nie chce mnie się bawić w cyferki, czy możemy więc uznać, że zostało mi 50% Ki?
Z tego miejsca, chciałbym też podziękować Rikimaru za mjuzę.
Re: Wulkan
Pon Maj 27, 2013 8:53 pm
Chepri spisal sie znakomicie. Po ostatnim ataku, Braska stał przez chwilę nieruchomo. Najwyraźniej nie spodziewał się, że ręka ziemianina bedzie w stanie dosięgnąć twarz demona. Stary chyba nie był w tak dobrej formie jak kilkaset lat temu. Neh.
- Trzeba przyznać, że niezły jesteś. - powiedział nagle strzelając kośćmi w karku ruchem głowy. Westchnął ciężko po czym zrezygnowany odwrócił się tyłem do obecnych i tak zastygł. Widząc to Vixen machnęła parę razy ręką do Chepriego dając mu znak by się oddalił. To dobry moment na trening.
- Trzeba przyznać, że niezły jesteś. - powiedział nagle strzelając kośćmi w karku ruchem głowy. Westchnął ciężko po czym zrezygnowany odwrócił się tyłem do obecnych i tak zastygł. Widząc to Vixen machnęła parę razy ręką do Chepriego dając mu znak by się oddalił. To dobry moment na trening.
Re: Wulkan
Pon Maj 27, 2013 9:11 pm
-"U-udało się...?" -zapytał się w myślach. -"Chyba go dotknąłem, ale... Nie mam pewności" -przygryzł lekko wargę.
Wtedy doszły go słowa demona.
Chepri wstał i spojrzał na niego uważnie.
-Dziękuje -odrzekł i delikatnie uniósł kącik ust. Tylko tyle dał po sobie poznać, w środku płonął ogień, z większą siłą, niż kiedykolwiek. Jeszcze nigdy nie był taki zmotywowany do treningu i wzmocnienia się. Tego było mu trzeba, teraz będzie miał wręcz problem z usiedzeniem w miejscu. Będzie go korciło jak nigdy, żeby opanować chociażby latanie.
Szkarłatnowłosy odwrócił się i podszedł do resztek bluzy, założył je na siebie.
-"Będę musiał skołować nowe ciuchy" - pomyślał.
Odszedł, ale nie tak daleko, najwyżej trzysta metrów od miejsca jego walki z Lisicą. Był wystarczająco daleko by mieć spokój i wystarczająco blisko, żeby nie musieć się nachodzić. Wręcz idealnie.
OOC:
Start trening i regeneracja 10% Ki
Wtedy doszły go słowa demona.
Chepri wstał i spojrzał na niego uważnie.
-Dziękuje -odrzekł i delikatnie uniósł kącik ust. Tylko tyle dał po sobie poznać, w środku płonął ogień, z większą siłą, niż kiedykolwiek. Jeszcze nigdy nie był taki zmotywowany do treningu i wzmocnienia się. Tego było mu trzeba, teraz będzie miał wręcz problem z usiedzeniem w miejscu. Będzie go korciło jak nigdy, żeby opanować chociażby latanie.
Szkarłatnowłosy odwrócił się i podszedł do resztek bluzy, założył je na siebie.
-"Będę musiał skołować nowe ciuchy" - pomyślał.
Odszedł, ale nie tak daleko, najwyżej trzysta metrów od miejsca jego walki z Lisicą. Był wystarczająco daleko by mieć spokój i wystarczająco blisko, żeby nie musieć się nachodzić. Wręcz idealnie.
OOC:
Start trening i regeneracja 10% Ki
Re: Wulkan
Wto Maj 28, 2013 11:22 pm
- Spoiler:
Szkarłatnowłosy usiadł na jednym kamieniu i zaczął się zastanawiać jaki zrobić trening.
-"Rozgrzewkę mam za sobą, i to całkiem niezłą. Zaczekam jeszcze chwilę, aż odzyskam trochę więcej energii"
Po upływie jakichś pięciu, dziesięć minut był gotowy. Ćwiczeń fizycznych miał na razie dosyć, tak więc zacznie od nauczenia się technik. Na pierwszy ogień idzie latanie.
Wstał z kamienia, zrobił krok, dwa. Rozstawił nieco nogi, ustawił splecione palcami dłonie, na wysokości mostka, wierzchem do ziemi i ze stykającymi się kciukami. Zamknął oczy. Skupił się na lekkości, to było pierwsze, co mu się skojarzyło z lataniem. Powoli uwalniał Ki. Delikatnie uniósł się nad podłoże, wtedy zwiększył przepływ Ki, zwiększając pułap lewitacji. To się udało, teraz tylko ruszyć. Zwiększył wydzielanie Ki w plecach, żeby ruszyć do przodu. Udało się, ale nie do końca tak, jak chciał tego Chepri.
-Dobra, ryzyk fizyk - rzekł do siebie cicho.
Zwiększył wydzielanie energii znacząco, czego efektem było bezwładne przemieszczenie się, jak po nagłym zahamowaniu. Wyhamował natychmiast. Znajdował się na wysokości jakiegoś pół metra, miał już opanowane podstawy latania, teraz tylko te podstawy rozwinąć. Zaczął powoli, ale stopniowo uwalniał więcej Ki i przyśpieszał, kierował się w okolice szczytu wulkanu. Szło mu dobrze i czuł się już pewnie w powietrzu, tak więc prędkość jego lotu wzrosła. Napotkał wtedy przeszkodę, która miała się jeszcze nie raz pojawić. Przemieszczając się, powietrze zderzało się z jego oczami i wysuszało je, co z kolei powodowało łzawienie.
-"Ehh... Będę musiał się do tego przyzwyczaić"
Wylądowawszy w miejscu docelowym, spojrzał w głąb krateru. Pierwszą rzeczą, która go uderzyła, był podmuch ciepłego powietrza, drugą była spora ilość ciekłej skały metry niżej. Trzecią był nieprzyjemny zapach siarki, no cóż.
Popatrzył, po niuchał i znów uniósł się w przestworza. Najpierw zrobił szybkie kółko wokół wulkanu i wrócił na ziemię. Teraz czas na Kiaiho. Ponownie ustawił dłonie w charakterystyczny dla niego sposób, robiąc przy tym trochę zamaszyste półokręgi. Skumulował energię wewnątrz ciała, kiedy uznał jej ilość za odpowiednią, uwolnił ją gwałtownie, robiąc rękoma ruch, jakby się rozpychał w PKS-ie. Wyszło mu to średnio, ledwie stworzył tumanik kurzu. Widocznie ta ilość była zbyt mała, tak to bywa stosując metodę chybił trafił.
Powtórzył czynność, koncentrując w sobie więcej energii. Kiedy ją wydzielił, powstał dosyć silny podmuch powietrza. Efekt nie był idealny, ale zadowalający.
-"Dopracuje to jeszcze"
Telekinezę postanowił sobie na razie odpuścić, zajmie się nią następnym razem.
Teraz przyszedł czas na ćwiczenia fizyczne.
Pierwsze o czym pomyślał i co zrobił, było bieganie. Kilka rund wokół stożka wulkanicznego powinno wystarczyć, a jeśli nie, to jeszcze kilka. Następnie ćwiczenia siłowo-wytrzymałościowe. Tutaj pojawił się mały problem, zielonooki nie wiedział jakie ćwiczenia ma zrobić. Takie, jak robił do tej pory były niezbyt realne, w ostateczności okładanie kamieni. Musiał się zdać na dopracowywanie swojego stylu walki. Kiedy to był testowany przez Braskę, zobaczył kilka istotnych niedoskonałości w nim, zaważyła co prawda szybkość i doświadczenie, ale sam fakt był ważny. Podczas jego następnej walki przeciwnik mógłby to dostrzec i wykorzystać, a tego chłopak nie chciał. Ten konkretnie rodzaj treningu nie należał do jego ulubionych, właściwie znajdował się na samym końcu listy, ale, jak mus, to mus. Wyobraził sobie naprzeciwko siebie postać jego wzrostu i postury, szczelnie ubraną na czarno, twarz zakrywała maska przypominająca nieco głowę osy. Pozostawił pierwszy ruch przeciwnikowi, który zaatakował tak samo, jak on by to zrobił. Z zaskoczenia, od tyłu. Obrócił nieco tors i zablokował atak. Wiedział, że to nie koniec i co teraz nastąpi. W kierunku karku szkarłatnowłosego już zmierzała noga osotwarzego. Ten atak również się nie udał, Chepri chwycił go powyżej kostki i przerzucił nad sobą, ten jadnak wylądował dosyć pewnie na dłoniach. Wolną nogą chciał podciąć piętnastolatka, ale on znał ten ruch i uniknął go, robiąc przewrót w przód. Teraz czarny miał ułatwione zadanie, bo był poza zasięgiem wzroku tego drugiego. Wykonał niemal taki sam ruch, jak zielonooki przeciwko Vixen, zniżył się do ziemi i wysuniętą nogą chciał go wyprowadzić z pozycji stabilnej. To mu się nie udało, jego przeciwnik przekoziołkował kilka metrów. Koniec z defensywą, jego kolej. Pierwszy atak, jak łatwo zgadnąć, nie udał się. Tutaj jego niepowodzenie było bardziej kwestią prostoty, niż jego znajomości przez osotwarzego. Drugi atak był niemal taki sam, jak ten jego przeciwnika, z tą tylko różnicą, że frontalny. No i może tą, że jeszcze coś krył w zanadrzu, był to trik, którego jeszcze nigdy nie stosował. Kiedy jego noga została złapana, drugą odbił się i kopnął odzianego na czarno w brodę, powodując puszczenie pierwszej i swobodne wylądowanie, zakończone ciosem w brzuch. Kopnięty odleciał na kilka metrów, ale zaraz wstał. Chepri uśmiechnął się do niego zawadiacko. Choć działo się to głównie w głowie młodego wojownika, to wysiłek był prawdziwy, a skoro wysiłek, to i jego efekty. Pomysłowość i silna wyobraźnia tego piętnastolatka z pewnością mu nie zaszkodzą, a może?
OOC:
koniec treningu
Re: Wulkan
Czw Maj 30, 2013 8:36 pm
Trening miał już za sobą, był zmęczony, ale miał jeszcze trochę energii. Musiał ją na razie oszczędzać, słabo u niego było z jej dostawami. Musiał szybko znaleźć coś do jedzenia, bo całkiem opadnie z sił. No i, jak już postanowił, musiał skołować nowe ciuchy. Z jedzeniem nie będzie takiego problemu, wystarczy się udać do lasu, tam prowiantu jest w bród, z drugą sprawą musi się udać aż do West City i w tym też mieście się trochę nachodzić. Najpierw musiał się udać do domu po pieniądze, ponieważ ich zasób się mu skończył. Później znaleźć jakiś sklep z odzieżą sportową, bo inna nie wchodziła w grę. Miał tylko nadzieję, że jego oszczędności były wystarczająco duże, bo wiedział, że taka odzież, dobrej jakości, nie była taka tania. Najbliższą okolicą wręcz wstrząsnął jakiś dźwięk, który okazał się burczeniem w brzuchu chłopaka.
-"Taa... Zdecydowanie muszę coś zjeść"
Zabrał to co miał do wzięcia, czyli nie za dużo Dziwnym trafem orientował się, w którym kierunku iść.
ZT -> Tu
-"Taa... Zdecydowanie muszę coś zjeść"
Zabrał to co miał do wzięcia, czyli nie za dużo Dziwnym trafem orientował się, w którym kierunku iść.
ZT -> Tu
Re: Wulkan
Pią Maj 31, 2013 10:27 pm
I znów był tutaj, przy wulkanach... Jakoś tak polubił to miejsce, pewnie to kwestia tego wszechobecnego ciepła. W nocy nawet nie trzeba się martwić o schronienie, bo zimna się nie zazna, a i mieszkańców ze świecą szukać. On ich akurat znał, tak więc mógł w sumie spać spokojnie. Zagrożeniem mogłaby być erupcja, ale nawet ona ostrzega przed swoim nastąpieniem. Lekkie wstrząsy, później silniejsze... I to nie na godzinę przed, ale całe dni... A przynajmniej zazwyczaj. Ewentualnie, mogłoby nastąpić do uwolnienia się gazu spod ziemi, a taki dwutlenek siarki, czy też nawet tlenek węgla w odpowiednim stężeniu mógłby być zabójczy. Optymizm szkarłatnowłosego podpowiadał mu jednak, że nic mu się nie stanie i może spać bez żadnych obaw. Nie było to też tak dalekie od prawdy. Śpiąc potrzebowałby mniej tlenu, jak i jego tętno by spadło, ergo dłużej by przeżył w takiej sytuacji. W prawdzie "dłużej" nie znaczyło "na pewno", ale lepsze to niż nic, prawda? Byłby całkiem bezpieczny, gdyby tylko na spoczynek wybrał sobie miejsce położone chociażby kilka metrów nad ziemią. On niestety tego nie wiedział. Podobnie jak tego, kiedy zasnął...
Re: Wulkan
Nie Cze 02, 2013 8:07 pm
Obudził się, tak jak sądził, w stanie nienaruszonym. W prawdzie chętnie by pospał jeszcze "pięć minut", ale musiał to sobie odpuścić. Kiedy już się obudził, targnęło nim dziwne uczucie, było to coś, jakby... Niedosyt? Ale czego? Treningu? Czyżby nie dał z siebie wszystkiego i teraz czuł się z tym źle? Tak nie mogło być. Zaraz wstał na równe nogi.
-"Jeśli nie będę dawał z siebie wszystkiego, to nigdy nie stanę się silny" -pomyślał. -"Muszę się starać bardziej... Udało mnie się z Braską, ale on używał tylko jednego jedynego palca... Ja dałem z siebie wszystko, a nawet więcej... Ale nie no, użalanie się nad sobą nic mi nie da"
Zacisnął pięści i uniósł je na wysokość mostka.
OOC:
Stert trening
-"Jeśli nie będę dawał z siebie wszystkiego, to nigdy nie stanę się silny" -pomyślał. -"Muszę się starać bardziej... Udało mnie się z Braską, ale on używał tylko jednego jedynego palca... Ja dałem z siebie wszystko, a nawet więcej... Ale nie no, użalanie się nad sobą nic mi nie da"
Zacisnął pięści i uniósł je na wysokość mostka.
OOC:
Stert trening
Re: Wulkan
Nie Cze 02, 2013 11:38 pm
- Spoiler:
Otarł pot z czoła. Chepri dawał z siebie wszystko, mimo, że sam stwierdził, że to będzie "krótka sesja poranna". Nie miał co prawda pewności, czy teraz jest poranek, bo na niebie znajdowały się ciemne chmury częściowo z pyłu wulkanicznego, które przysłaniały słońce.
Zrobił cios w powietrzu, a po nim kolejny i jeszcze jeden. Po tych ciosach wykonał zamaszyste kopnięcie, jakby chciał stopą pozbawić kogoś głowy. Kiedy noga dotknęła ziemi, druga oberwała się od niej i wykonała podobne kopnięcie, po którym nastąpił kolejny cios. Gdyby ktoś tam stał, oberwałby zapewne w brzuch. Na tym wcale nie był koniec, "złapał przeciwnika za barki" i uderzył go kolanem. Wtedy...
-"Ja piernicze, jakie to nudne..." -pomyślał pretensjonalnie.
Tak, wystarczyło mu takiego treningu, nawet jeśli dawał efekty, to po prostu osoby z niską odpornością na nudę. On w prawdzie znosił wytrwale zwykłe ćwiczenia, ponieważ je nawet lubił, ale to po prostu go przerastało. Bez żadnej reakcji przeciwnika, lub kogokolwiek... To było po prostu nużące. Pozostawało mu tylko... Okładać kamienie.
Pokręcił jednak głową, odrzucając tą myśl, to by i tak nic nie dało.
Zostały mu tylko pompki, a żeby wyciągnąć z ćwiczenia tyle ile się da, robił je stojąc na rękach. To było zdecydowanie utrudnienie, cały ciężar jego ciała spoczywał na dłoniach, do tego znajdował się w ciągłym ruchu. Sprawy nie ułatwiała też anatomia chłopaka. Ale jak skoro inne opcje mu się wyczerpały, a do poprzedniej formy treningu nie zamierzał wracać?
Raz, za razem jego ramiona uginały się i prostowały, mięśnie kurczyły i rozkurczały. Pot spływał z niego coraz mocniej, krew spływała mu do twarzy, nadając jej kolor zbliżony do tego, jaki miały jego włosy. W końcu był zbyt zmęczony, żeby utrzymać równowagę i padł na plecy.
OOC: Koniec treningu
Re: Wulkan
Pią Cze 07, 2013 12:38 pm
- Uparty jesteś. Myślałem, że jak poleciałeś to już nie wrócisz. No proszę. - Nagle nad wojownikiem stanął Braska, który w końcu ruszył się z miejsca. Cały ten czas stał jak słup w jednym miejscu rozmyślając. - Chyba się tutaj zadomowiłeś. Dawaj za mną. - Wysunął rękę w jego stronę pomagając mu wstać. Gdy Chepri już stał no własnych siłach demon odwrócił się plecami i wbił wielki miecz w ziemię. Przekręcił go jak kluczyk w zamku, a wtedy jak w magicznej sztuczce iluzjonisty w tym miejscu pojawiły się niewielkie metalowe drzwiczki jak od zapadni. Otworzyły się one powoli ukazując skaliste schody prowadzące w dół. Braska bez słowa zszedł w dół szybko znikając w ciemnościach jakie tam panowały... dalej było już tylko ciekawiej. Temperatura malała, było chłodniej. Nie dziwne, że demon przesiaduje na powierzchni gdzie jest cieplej i żyje w swoim zywiole, ale pomińmy to. Ziemia zamieniła się w bryły szarego, połyskującego kamienia jak i ściany. Miejsce to oświetlone jedynie przez pochodnie przypominało zamek, czy też lochy. Długi korytarz doprowadził obu do wielkich drzwi. Za nimi... czekało przytulne miejsce wyglądające jak... proste ziemskie mieszkanie tyle, że bez okien.
- Uuuuuu dawno tu nie wchodziłem. - rzekł demon rozkładając się na podłodze.
- Uuuuuu dawno tu nie wchodziłem. - rzekł demon rozkładając się na podłodze.
- Lepszego nie znalazłam:
Re: Wulkan
Pią Cze 07, 2013 5:48 pm
-Ma pan rację, jestem uparty - rzekł do demona, uśmiechając się lekko.
Zdecydowanie nie miał zamiaru odpuścić. Nie mógł się nie zgodzić z Braską, nawet mu się tutaj podobało, ciepło, nikt mu tutaj raczej przeszkadzać nie będzie... Ze zdziwieniem oglądał jak ciemnowłosy wbija miecz i "otwiera" nim coś, co okazało się być wejściem do jakiejś podziemnej komnaty. Szkarłatnowłosy zanurzył się w mrocznych odmętach korytarza, ślepo podążając za mężczyzną.
W końcu znaleźli się u kresu drogi, czy też po prostu się zatrzymali. Chłopak rozejrzał się.
-Mieszkanie? -zdziwił się trochę. -Co tutaj robimy?
Pewnie gdyby chwilę nad tym pomyślał, to by się domyślił, ale najzwyczajniej w świecie mu się nie chciało. Raz na jakiś czas pozwalał sobie na takie coś.
Z jeszcze większym zdziwieniem przyglądał się Brasce, gdy ten po porostu rozłożył się na podłodze.
-"Eee... Co? Czemu on się położył? Znowu chce spać? Ja rozumiem, że można to lubić, ale..."
Trochę nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Nie mając lepszego zajęcia, usiadł po turecku na podłodze.
OOC:
Eee... Średnio wiedziałem co napisać ^ ^"
Zdecydowanie nie miał zamiaru odpuścić. Nie mógł się nie zgodzić z Braską, nawet mu się tutaj podobało, ciepło, nikt mu tutaj raczej przeszkadzać nie będzie... Ze zdziwieniem oglądał jak ciemnowłosy wbija miecz i "otwiera" nim coś, co okazało się być wejściem do jakiejś podziemnej komnaty. Szkarłatnowłosy zanurzył się w mrocznych odmętach korytarza, ślepo podążając za mężczyzną.
W końcu znaleźli się u kresu drogi, czy też po prostu się zatrzymali. Chłopak rozejrzał się.
-Mieszkanie? -zdziwił się trochę. -Co tutaj robimy?
Pewnie gdyby chwilę nad tym pomyślał, to by się domyślił, ale najzwyczajniej w świecie mu się nie chciało. Raz na jakiś czas pozwalał sobie na takie coś.
Z jeszcze większym zdziwieniem przyglądał się Brasce, gdy ten po porostu rozłożył się na podłodze.
-"Eee... Co? Czemu on się położył? Znowu chce spać? Ja rozumiem, że można to lubić, ale..."
Trochę nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Nie mając lepszego zajęcia, usiadł po turecku na podłodze.
OOC:
Eee... Średnio wiedziałem co napisać ^ ^"
Re: Wulkan
Sob Cze 08, 2013 12:34 am
- Dobra młody słuchaj. Zostaniesz tutaj. Będę Cię trenował, mam nadzieję, że nie będę tego potem żałował. - Powiedział Braska nie podnosząc się z podłogi. Ze swoich rąk zrobił sobie poduszkę, a jedną nogę założył za drugą jakby znajdował się na słonecznej polanie. - Gdzieś tutaj w korytarzach ukryła się Vixen. Twoje zadanie to ją znaleźć, ALE. - uniósł do góry jeden palec by podkreślić to co zaraz powie - Jest tak ukryta, że odnajdziesz ją tylko dzięki mocy, którą emituje. Chcę byś nauczył się KI Feeling. To bardzo prosta technika. Wystarczy, że się skoncentrujesz. Rozumiesz? - Spytał spoglądając na niego po czym... uciął sobie drzemkę. Jakby mu nie było mało...
OOC
Możesz uczyć się KI Feeling. Startujesz trening i ładnie opisujesz poszukiwania lisicy w dwóch postach. Korytarze są jak labirynt, lochy, te sprawy.
OOC
Możesz uczyć się KI Feeling. Startujesz trening i ładnie opisujesz poszukiwania lisicy w dwóch postach. Korytarze są jak labirynt, lochy, te sprawy.
Re: Wulkan
Sob Cze 08, 2013 7:41 pm
No to trening czas zacząć.
Ziemianin z uwagą słuchał tego co mówił mu demon, uważał każde jego słowo za ważne.
Sprawa wyglądałą dosyć prosto, miał znaleźć Vixen, która ukryła się gdzieś w tych podziemiach. Były jednak dwa problemy, pierwszy, musiał to zrobić wyczuwając energię, drugi, pojęcia bladego nie miał jakie to może być wielkie. No cóż, spróbować zawsze może, chociaż jego wrodzony optymizm po raz kolejny podpowiadał mu, że uda mu się to. Był to taki cichy szept, który motywował go do działania, dodawał mu otuchy...
Wtedy też zdał sobie sprawę z kolejnego problemu, nie wiedział gdzie iść. Nie widząc innej opcji, otworzył drzwi i znów znalazł w tym kamiennym tunelu. Zauważył coś, czego wcześniej nie widział. Po jego prawej stronie znajdowało się wejście do drugiego tunelu i tam się udał. Całe szczęście, był oświetlony. Jednak nie posuwało go to ani o krok dalej. Od razu porzucił myśl o zdaniu się na łut szczęścia i najzwyczajniejszym w świecie pójściu przed siebie, to by się po prostu nie udało. Tutaj musiał się zdać na swoje umiejętności, odrobina szczęścia też się przyda, ale bardzo mała. Przybrał charakterystyczną dla siebie pozycję. Wyciszył myśli, zwolnił oddech, skupił się najpierw na swojej energii. Ją potrafił wyczuć. Jak rozumiał, wyczuwanie mocy innej osoby polegało na "dostrojeniu się" do jej sygnatury, która dla każdego była wyjątkowa. Czuł swoją bardzo dobrze, następnie skupił się na Lisicy. Miał nawet okazje na własnej skórze poczuć Ki demonicy, pytanie tylko, czy to wystarczy?
Ziemianin z uwagą słuchał tego co mówił mu demon, uważał każde jego słowo za ważne.
Sprawa wyglądałą dosyć prosto, miał znaleźć Vixen, która ukryła się gdzieś w tych podziemiach. Były jednak dwa problemy, pierwszy, musiał to zrobić wyczuwając energię, drugi, pojęcia bladego nie miał jakie to może być wielkie. No cóż, spróbować zawsze może, chociaż jego wrodzony optymizm po raz kolejny podpowiadał mu, że uda mu się to. Był to taki cichy szept, który motywował go do działania, dodawał mu otuchy...
Wtedy też zdał sobie sprawę z kolejnego problemu, nie wiedział gdzie iść. Nie widząc innej opcji, otworzył drzwi i znów znalazł w tym kamiennym tunelu. Zauważył coś, czego wcześniej nie widział. Po jego prawej stronie znajdowało się wejście do drugiego tunelu i tam się udał. Całe szczęście, był oświetlony. Jednak nie posuwało go to ani o krok dalej. Od razu porzucił myśl o zdaniu się na łut szczęścia i najzwyczajniejszym w świecie pójściu przed siebie, to by się po prostu nie udało. Tutaj musiał się zdać na swoje umiejętności, odrobina szczęścia też się przyda, ale bardzo mała. Przybrał charakterystyczną dla siebie pozycję. Wyciszył myśli, zwolnił oddech, skupił się najpierw na swojej energii. Ją potrafił wyczuć. Jak rozumiał, wyczuwanie mocy innej osoby polegało na "dostrojeniu się" do jej sygnatury, która dla każdego była wyjątkowa. Czuł swoją bardzo dobrze, następnie skupił się na Lisicy. Miał nawet okazje na własnej skórze poczuć Ki demonicy, pytanie tylko, czy to wystarczy?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach