Wulkan
+6
KOŚCI
NPC.
Khepri
Red
Reito
NPC
10 posters
Wulkan
Czw Maj 31, 2012 6:19 pm
First topic message reminder :
Gorące miejsce dla gorących facetów i lasek, pragnących darmowego solarium. Dawne podania głoszą o dziwnym demonie lubującym się w kąpielach z lawy i traktującym to miejsce jak dom, co skutecznie odstrasza mniej odważnych turystów.
Gorące miejsce dla gorących facetów i lasek, pragnących darmowego solarium. Dawne podania głoszą o dziwnym demonie lubującym się w kąpielach z lawy i traktującym to miejsce jak dom, co skutecznie odstrasza mniej odważnych turystów.
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 1:59 pm
Te paskudy były coraz to bardziej zaskakujące. Mimo tak wielkich cielsk dawały radę unikać ataków dużo zwinniejszego wojownika. Po prostu żyć, nie umierać. Nie na długo jednak... Ten może i się nie udał, ale za nim poszedł następny. Może i nie tak silny, ale nadal bardzo skuteczny. Szczytem jednak był "wracający do żywych insekt, który na domiar nadal był w stanie atakować. Osłabł wyraźnie, ale potrafił uderzyć. Nie wyglądało to nadal najlepiej. Jak widać, Chepri miał jeszcze spore braki w stylu i doświadczeniu. Nie bez wkładu w sytuację była też liczba jego przeciwników, walka z kilkoma zawsze jest trudniejsza. No, chyba, że jest się potężnym wojownikiem pokroju Braski, wtedy nie byłby to raczej żaden problem. Uspokajał się... Jego moc malała i wracała do normalnego poziomu...
OOC:
Koniec furii - staty wracają do normy.
130 dmg dla #4
Robal #4: 15 dmg 170/300 hp
Robal #5: 7,5 ~ 8 dmg 10/150 hp
Moje hp: 730 - 15 - 8 = 707
Moja Ki: 766 - 150 - 130 = 486
OOC:
Koniec furii - staty wracają do normy.
130 dmg dla #4
Robal #4: 15 dmg 170/300 hp
Robal #5: 7,5 ~ 8 dmg 10/150 hp
Moje hp: 730 - 15 - 8 = 707
Moja Ki: 766 - 150 - 130 = 486
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 1:59 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 10:32 pm
Nie wyglądało to już aż tak źle. Oba insekty mocno osłabione, z czego jeden prawie martwy. Chepri już wiedział jak to zakończy, bo to starcie było już właściwie skończone. Okazało się trudniejsze, niż sądził szkarłatnowłosy, ale nie zmieniało to faktu, że wygra to. Po raz ostatni w tej walce pojawiła się ta zielonkawa poświata, dająca mu nadzwyczajną szybkość. Od razu poczuł ten dreszcz, który wywoływała, czuł jak jego organizm zostaje zmuszony do zwiększenia obrotów, oraz jak go to wykańcza. Skierował wzrok ku temu, który był dalej od kostuchy. Posyłał mu bezwzględne spojrzenie.
Niespodziewanie, ten słabszy ruszył. Chciał zielonookiego strącić wielką łapą, ale on był za szybki. Mógł go teraz spokojnie zaatakować, ale zamiast tego powiedział:
-Ciebie zostawiłem sobie na później...
W jego kierunku zmierzał desperacki już atak w postaci czarnej cieczy. Ziemianin po prostu wzleciał w górę, jakby nigdy nic. Znajdował się na wysokości kilkunastu metrów. Wykonując stylową parabolę w powietrzu, określił najlepszy cel do ataku. Kiedy już znalazł się tak gdzie chciał, zaczął pikować w dół. Zaledwie dwa metry nad nim zrobił przewrót w przód, wystawiając nogę do przodu. Trafiła bezpośrednio w kark, łamiąc go, jak zapałkę.
OOC:
Szybki - 315 dmg na #4
-50 hp za aurę
Robal #4: Acid Breath 30 dmg (uniknięty) 170 - 315 = -145 - martwy
Robal #5: 7,5 ~ 8 dmg (uniknięty) 10/150 hp
Moje hp: 707 - 50 = 657
Moja Ki: 486
Niespodziewanie, ten słabszy ruszył. Chciał zielonookiego strącić wielką łapą, ale on był za szybki. Mógł go teraz spokojnie zaatakować, ale zamiast tego powiedział:
-Ciebie zostawiłem sobie na później...
W jego kierunku zmierzał desperacki już atak w postaci czarnej cieczy. Ziemianin po prostu wzleciał w górę, jakby nigdy nic. Znajdował się na wysokości kilkunastu metrów. Wykonując stylową parabolę w powietrzu, określił najlepszy cel do ataku. Kiedy już znalazł się tak gdzie chciał, zaczął pikować w dół. Zaledwie dwa metry nad nim zrobił przewrót w przód, wystawiając nogę do przodu. Trafiła bezpośrednio w kark, łamiąc go, jak zapałkę.
OOC:
Szybki - 315 dmg na #4
-50 hp za aurę
Robal #4: Acid Breath 30 dmg (uniknięty) 170 - 315 = -145 - martwy
Robal #5: 7,5 ~ 8 dmg (uniknięty) 10/150 hp
Moje hp: 707 - 50 = 657
Moja Ki: 486
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 10:32 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 10:52 pm
Wylądował na ziemi, dezaktywując aurę. Szedł powolnym, ale zdecydowanym krokiem. Insekt stał jak wryty. Czuł pewnie zimny oddech szkieletowej damy na swoich plecach. Pewnie nigdy się nie spodziewał, że znikąd pojawi się jakaś dziwna szkarłatnowłosa istota i zacznie zabijać po kolei jego kompanów a później i jego. Ale... To chyba zbytnie wybieganie i dawanie inteligencji tym istotom.
Robal, choć już jego los był przesądzony, nadal próbował się rozpaczliwie bronić, zaatakował po raz ostatni. Trafił. Ale dlatego, że Chepri tego chciał. Czuł się dziwnie... To teraz on miał w rękach życie tej istoty. To od jego decyzji zależy jego dalszy byt.
-"Czyli tak to jest mieć władzę?" -zapytał się w myślach, nie uzyskał odpowiedzi.
Zdał sobie jednak sprawę z czegoś ważnego - wielka moc wiąże się z wielką odpowiedzialnością. Mógł zabijać wszystko, co było od niego słabsze, a jak sam siebie znał, to takich istot będzie tylko przybywać. Być może dojdzie do momentu, gdy będzie równie potężny co Braska. Jednym ruchem palca unicestwiać całe cywilizacje... Tylko pytanie, jak będzie wykorzystywał taką możliwość?
To pytanie postanowił odłożyć na później, najpierw musiał coś załatwić.
Wystawił dłoń w stronę robala. Ten instynktownie cofnął się o krok. Nie uciekał, zyskał świadomość tego, że nic mu to nie da.
W dłoni piętnastolatka pojawiła się świetlista zielona kula...
Wystarczyłyby dwa Ki blasty, żeby posłać go na dobre na drugą stronę. Wysłał sześć, bo... Chciał być pewien. Nawet nie drgnęła mu powieka.
Wykonał zadanie, teraz czas wrócić do dwójki demonów. Znalezienie ich nie było najmniejszym problemem. Ale dojście tam z takimi obrażeniami zapowiadało się niewiele lepiej, niż uderzenie Braski wtedy... Zajęło mu to trochę, ale dotarł.
-Zrobione - rzucił krótko.
Wyglądał nie za dobrze, szczególnie krwawiące ramię...
OOC:
Ki blast x6 - 54 dmg i 81 Ki
Robal #5: 10 dmg 10 - 54 = -44 hp - martwy
Moje hp: 657 - 10 = 647
Moja Ki: 486 - 81 = 405
Robal, choć już jego los był przesądzony, nadal próbował się rozpaczliwie bronić, zaatakował po raz ostatni. Trafił. Ale dlatego, że Chepri tego chciał. Czuł się dziwnie... To teraz on miał w rękach życie tej istoty. To od jego decyzji zależy jego dalszy byt.
-"Czyli tak to jest mieć władzę?" -zapytał się w myślach, nie uzyskał odpowiedzi.
Zdał sobie jednak sprawę z czegoś ważnego - wielka moc wiąże się z wielką odpowiedzialnością. Mógł zabijać wszystko, co było od niego słabsze, a jak sam siebie znał, to takich istot będzie tylko przybywać. Być może dojdzie do momentu, gdy będzie równie potężny co Braska. Jednym ruchem palca unicestwiać całe cywilizacje... Tylko pytanie, jak będzie wykorzystywał taką możliwość?
To pytanie postanowił odłożyć na później, najpierw musiał coś załatwić.
Wystawił dłoń w stronę robala. Ten instynktownie cofnął się o krok. Nie uciekał, zyskał świadomość tego, że nic mu to nie da.
W dłoni piętnastolatka pojawiła się świetlista zielona kula...
Wystarczyłyby dwa Ki blasty, żeby posłać go na dobre na drugą stronę. Wysłał sześć, bo... Chciał być pewien. Nawet nie drgnęła mu powieka.
Wykonał zadanie, teraz czas wrócić do dwójki demonów. Znalezienie ich nie było najmniejszym problemem. Ale dojście tam z takimi obrażeniami zapowiadało się niewiele lepiej, niż uderzenie Braski wtedy... Zajęło mu to trochę, ale dotarł.
-Zrobione - rzucił krótko.
Wyglądał nie za dobrze, szczególnie krwawiące ramię...
OOC:
Ki blast x6 - 54 dmg i 81 Ki
Robal #5: 10 dmg 10 - 54 = -44 hp - martwy
Moje hp: 657 - 10 = 647
Moja Ki: 486 - 81 = 405
Re: Wulkan
Nie Cze 16, 2013 2:57 pm
- Ooo młooody... - mruknął Braska na widok chłopaka. - Tamtejsze potworki bardzo lubią robić krzywdę. Ale spisałeś się bardzo dobrze. - poklepał go lekko po ramieniu, a następnie przesłał do niego nieco swojej energii lecząc całkowicie jego rany. Za chwilę skacząc niczym sarenka przyszła Vixen z jakimiś ubraniami w rączkach. Wręczyła je chłopakowi, a następnie ukłoniła się i tak tkwiąc czekała, aż Czerwonowłosy rozwinie prezencik.. Braska jakby nigdy nic siedział pociągając z butelki jakiś ziemski trunek. Po złocistym kolorze można było wywnioskować, że to whisky.
OOC
Dostajesz Gi Szkoły
(Robione na szybko, wygląd tymczasowy. Zrobię coś dla Ciebie i wtedy będzie śliczne, cacy. ^^)
Dodatkowo +20 punktów do statystyk.
OOC
Dostajesz Gi Szkoły
(Robione na szybko, wygląd tymczasowy. Zrobię coś dla Ciebie i wtedy będzie śliczne, cacy. ^^)
Dodatkowo +20 punktów do statystyk.
Re: Wulkan
Nie Cze 16, 2013 3:33 pm
Jego zielone oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczył co dostał. Było to Gi. Czarne, z żółtą koszulką i pasem. Do tego czarno-żółte buty. Strój wydawał się być wytrzymały, więc nie było co się martwić, że zostanie zniszczony przy pierwszej okazji. Był bardzo wdzięczny za prezent, czego nie omieszkał okazać, choć mniej entuzjastycznie, niż się czuł.
-Dziękuję - rzekł, uśmiechając się lekko.
Ponownie spojrzał na prezent. Na piersi widniał znak, jak się okazało, na plecach też. Chłopak jednak nie znał jego znaczenia.
-Co to znaczy? -spytał.
Jak to mówią, kto pyta nie błądzi.
Kiedy tylko znajdzie chwilę, wróci do tamtych myśli, które miał przed zabiciem ostatniego z robali. Normalnie jego przemyślenia nie były głębsze, niż stawanie się silniejszym i pokonanie kuzynki. Teraz musiał stanąć przed zadaniem, które zdawało mu się w tamtym momencie najtrudniejszym z dotychczasowych. Niby nie był zły i zabijanie wzbudzało u niego odrazę, ale... Dopiero co zabijał. Bez litości... A gdyby go ktoś mocno zdenerwował, to bez najmniejszego zawahania sprawiłby mu ból... Potrząsnął lekko głową.
-"Na to będzie jeszcze czas... Później"
OOC:
Reg 15% Ki
-Dziękuję - rzekł, uśmiechając się lekko.
Ponownie spojrzał na prezent. Na piersi widniał znak, jak się okazało, na plecach też. Chłopak jednak nie znał jego znaczenia.
-Co to znaczy? -spytał.
Jak to mówią, kto pyta nie błądzi.
Kiedy tylko znajdzie chwilę, wróci do tamtych myśli, które miał przed zabiciem ostatniego z robali. Normalnie jego przemyślenia nie były głębsze, niż stawanie się silniejszym i pokonanie kuzynki. Teraz musiał stanąć przed zadaniem, które zdawało mu się w tamtym momencie najtrudniejszym z dotychczasowych. Niby nie był zły i zabijanie wzbudzało u niego odrazę, ale... Dopiero co zabijał. Bez litości... A gdyby go ktoś mocno zdenerwował, to bez najmniejszego zawahania sprawiłby mu ból... Potrząsnął lekko głową.
-"Na to będzie jeszcze czas... Później"
OOC:
Reg 15% Ki
Re: Wulkan
Nie Cze 16, 2013 3:54 pm
- Chcesz? - spytał demon wystawiając w jego stronę butelkę z alkoholem lecz za chwilę ją cofnął. - Haha, nie! O ile mi wiadomo jeszcze jesteś za młody by to pić, w sklepie widniał napis "Od 18 roku życia" czy jakoś tak... Ile w sumie masz lat? - spytał biorąc kolejny łyk. - Ten znak to "Braska". Proste, prawda? - Kolejny łyk. - Powiedz mi jeszcze, chcesz podążać ścieżką dobra, czy może zła? Jakie to uczucie gdy zabijasz? Cieszysz się? Czy może jest ci przykro?
Re: Wulkan
Nie Cze 16, 2013 4:52 pm
Spojrzał sceptycznie na butelkę, a zaś na Braskę. Nie spodziewał się po nim, że będzie pił. Chociaż... Nie wiedział czego się po nim spodziewać, bo nie znał go. No i padło pytanie o wiek, mógł się tego spodziewać. Temat alkoholu, czy też raczej jego picia, bardzo silnie wiązał się z tematem wieku jego spożywaczy, którzy nierzadko wymaganego nie posiadają. Chepri nigdy nie pił niczego z procentami i jakoś wcale go do tego nie ciągnęło. Tak było pewnie i lepiej.
-Mam... -zaczął, lecz spuścił nieco wzrok i ściszył głos. -...Piętnaście lat.
Zielonooki był jeszcze bardzo młody, chociaż na takiego nie wyglądał. Zawdzięczał to ponadprzeciętnemu dla swojego wieku wzrostowi, który dodawał mu lat. Stał w takim "zamulonym" stanie przez krótką chwilę. Do chwili, gdy demon zadał to pytanie: "Powiedz mi jeszcze, chcesz podążać ścieżką dobra, czy może zła? Jakie to uczucie gdy zabijasz? Cieszysz się? Czy może jest ci przykro?"
Nadal milczał i stał tak kolejną chwilę, zastanawiał się nad odpowiedziom. Aż w końcu...
-Tak naprawdę, to nie wiem. Nie robiłem złych rzeczy... Ale specjalnie dobrych też nie... Co do zabijania, to zależy. Złe jest zabijać niewinnych i takich osób mi żal, ale osoby, które dokonują strasznych zbrodni, zabijają i zadają ból... Takich ludzi należy powstrzymywać. Bardzo często jedyną opcją na to jest ich zabicie... Jestem świadom tego, że jeszcze nie jeden trup przewinie się przez moje życie... -mówił z niemal niespotykaną u niego powagą w głosie - Wydaje mnie się, że takie nastawienie jest "dobre".
-Mam... -zaczął, lecz spuścił nieco wzrok i ściszył głos. -...Piętnaście lat.
Zielonooki był jeszcze bardzo młody, chociaż na takiego nie wyglądał. Zawdzięczał to ponadprzeciętnemu dla swojego wieku wzrostowi, który dodawał mu lat. Stał w takim "zamulonym" stanie przez krótką chwilę. Do chwili, gdy demon zadał to pytanie: "Powiedz mi jeszcze, chcesz podążać ścieżką dobra, czy może zła? Jakie to uczucie gdy zabijasz? Cieszysz się? Czy może jest ci przykro?"
Nadal milczał i stał tak kolejną chwilę, zastanawiał się nad odpowiedziom. Aż w końcu...
-Tak naprawdę, to nie wiem. Nie robiłem złych rzeczy... Ale specjalnie dobrych też nie... Co do zabijania, to zależy. Złe jest zabijać niewinnych i takich osób mi żal, ale osoby, które dokonują strasznych zbrodni, zabijają i zadają ból... Takich ludzi należy powstrzymywać. Bardzo często jedyną opcją na to jest ich zabicie... Jestem świadom tego, że jeszcze nie jeden trup przewinie się przez moje życie... -mówił z niemal niespotykaną u niego powagą w głosie - Wydaje mnie się, że takie nastawienie jest "dobre".
Re: Wulkan
Wto Cze 18, 2013 8:39 pm
Demon wnikliwie wsłuchiwał się w słowa Chepriego, popijając trunek. Ten, ku zdziwieniu Dorosłego mężczyzny, bardzo mądrze i rozsądnie mówił o zabijaniu. Był poważny jak nigdy.
-Mądrze mówisz... –Skomentował Braska.. Spojrzał na butelkę, potrząsnął ją. Alkohol kończył się. Wziął ostatniego, dużego łyka i odłożył pustą już butle na ziemię. Skierował wzrok na Czerwonowłosego.
-W rzeczy samej.-skomentował krótko. Nastała chwila ciszy.
-Masz wyrobione zdanie na temat "dobra i zła". A to dobrze, bo trzeba umieć to rozróżniać. Jak na piętnaście lat to sensownie mówisz -roześmiał się Demon, przy okazji przypadkowo przewracając nogą pustą już butelkę. Na szczęście nie rozbiła się. Odruchowo schylił się i postawił ją do pionu.
-My tu gadu gadu, a trzeba trenować. -Powiedział Braska a następnie wstał, uważając na butelkę po alkoholu. Rozejrzał się dokoła. Zrobił kilka kroków w tył oddalając się od swojego ucznia. Padł na ziemię, zaczął robić pompki. Za którymś razem odbił się nogami mocniej. Jego ciało podniosło się do pionu. Zaczął pracować rękoma podnosząc i opuszczając swoje ciało. Po paru powtórzeniach odbił się od podłoża, zrobił finezyjne salto i wylądował na ziemi.
-Młody, naucz się tego. Są bardziej efektywne niż zwykłe pompki.-Dopowiedział i zaczął uważnie obserwować poczynania Czerwonowłosego.
Re: Wulkan
Sro Cze 26, 2013 7:32 pm
Słowa demona aż wywołały rumieniec na twarzy szkarłatnowłosego, bardzo słaby, ale jednak rumieniec. Choć w sumie nie powinien tak zareagować. Zawsze uczył się szybko, więc czemu nie miałby być mądry? Zagłębiać by się można w ten temat i zarzekać, że umiejętność szybkiego uczenia, mądrość i inteligencja to różne rzeczy, ale po co i kiedy? Teraz nie było na to czasu, jak i potrzeby. Chepri nie był w prawdzie taki pewien, czy naprawdę był taki mądry, ale stwierdził, że Braska wie co mówi, no bo przecież powinien, prawda?
Mężczyzna dał chłopakowi dobrą radę z tymi pompkami, z której nie omieszka nie skorzystać podczas najbliższego treningu. Teraz jednak miał inną rzecz na głowie... Musiał się umyć.
I to już nie były żarty, po tej całej akcji z plującymi kwasem robalami jego zapach miał większą moc od niego. Dziwił się, że demony o najprawdopodobniej dużo lepszym węchu od człowieka stały niewzruszone tym.
-Dziękuję za radę i ogólnie, ale... Jest tutaj miejsce w którym mógłbym się umyć? No bo nie oszukujmy się, przyda mnie się kąpiel... - przyłożył nos do ramienia i je powąchał. Tak szybko jak przyłożył nos, tak szybko go odsunął. Taa... Śmierdział.
OOC:
Zapomniałem o regeneracji, więc +45% Ki.
Mężczyzna dał chłopakowi dobrą radę z tymi pompkami, z której nie omieszka nie skorzystać podczas najbliższego treningu. Teraz jednak miał inną rzecz na głowie... Musiał się umyć.
I to już nie były żarty, po tej całej akcji z plującymi kwasem robalami jego zapach miał większą moc od niego. Dziwił się, że demony o najprawdopodobniej dużo lepszym węchu od człowieka stały niewzruszone tym.
-Dziękuję za radę i ogólnie, ale... Jest tutaj miejsce w którym mógłbym się umyć? No bo nie oszukujmy się, przyda mnie się kąpiel... - przyłożył nos do ramienia i je powąchał. Tak szybko jak przyłożył nos, tak szybko go odsunął. Taa... Śmierdział.
OOC:
Zapomniałem o regeneracji, więc +45% Ki.
Re: Wulkan
Czw Cze 27, 2013 12:32 pm
- Tak, korytarzem i po prawej. Chcesz, by Vixen Ci plecki umyła? - spytał demon jakby z powagą w głosie lecz na szczęście za chwilę stary się roześmiał i poszedł przed siebie znikając za jakimiś drzwiami. Miejsce, które wskazał to łaźnia. Dzięki ciepłu wulkanu woda nagrzewa tam się i staje bardzo przyjemna. A wnętrze wygląda jak zwykła oświetlona pochodniami jaskinia.
Re: Wulkan
Czw Cze 27, 2013 2:40 pm
Chepri spojrzał na swojego rozmówce wzrokiem mówiącym "da faq did you say?", gdy usłyszał propozycję demona. Ta jednak na szczęście okazała się być tylko żartem. Kamień spadł młodemu z serca.
-"On powinien unikać alkoholu..." -pomyślał młody.
Jeszcze bardziej mu ulżyło, gdy usłyszał o łaźni. Pewnie by chwalił teraz jakąś istotę, lub istoty nadprzyrodzone, gdyby nie fakt, że nie był osobą wybitnie pobożną. Cóż...
Poszedł we wskazane przez Braskę miejsce i zamknął się w nim na dobre pół godziny. Kiedy szkarłatnowłosy wyszedł, jego wygląd różnił się o dziwo diametralnie. Był czysty, wymyty... Nawet włosy stały się o odcień, czy dwa jaśniejsze. Zapach też był o niebo lepszy. Teraz już w stroju który otrzymał, czuł się gotowy do porządnego treningu. Tutaj jednak było mało miejsca, za mało. Wyszedł z powrotem na powierzchnię, gdzie przywitał go przyjemny podmuch ciepłego powietrza... i charakterystyczny zapach siarki, do którego się już przyzwyczaił. Zielonooki zimna nie znosił, wręcz nienawidził...
OOC:
Reg 15% i start treningu.
-"On powinien unikać alkoholu..." -pomyślał młody.
Jeszcze bardziej mu ulżyło, gdy usłyszał o łaźni. Pewnie by chwalił teraz jakąś istotę, lub istoty nadprzyrodzone, gdyby nie fakt, że nie był osobą wybitnie pobożną. Cóż...
Poszedł we wskazane przez Braskę miejsce i zamknął się w nim na dobre pół godziny. Kiedy szkarłatnowłosy wyszedł, jego wygląd różnił się o dziwo diametralnie. Był czysty, wymyty... Nawet włosy stały się o odcień, czy dwa jaśniejsze. Zapach też był o niebo lepszy. Teraz już w stroju który otrzymał, czuł się gotowy do porządnego treningu. Tutaj jednak było mało miejsca, za mało. Wyszedł z powrotem na powierzchnię, gdzie przywitał go przyjemny podmuch ciepłego powietrza... i charakterystyczny zapach siarki, do którego się już przyzwyczaił. Zielonooki zimna nie znosił, wręcz nienawidził...
OOC:
Reg 15% i start treningu.
Re: Wulkan
Pią Cze 28, 2013 9:02 pm
- Spoiler:
Strzelił palcami i karkiem. Prawie weszło mu to w nawyk. Rozejrzał się po okolicy... Nic się nie zmieniło. Nadal nie było czegoś, co naprawdę nadawało się do treningu, ale cóż, każdy radzi sobie, jak umie. Na zwiększenie siły miał już sposób. Nie różniło się to właściwie wcale od tego na czym zakończył jeden z wcześniejszych treningów, ale dopiero teraz uznał wyższość tej metody nad innymi.
Raz, dwa, trzy, cztery... Odliczał skrupulatnie przy każdym zbliżeniu się do ziemi. Chociaż nie było to tak naprawdę konieczne, bo liczyła się jakość, a nie ilość. Raz za razem zbliżał i oddalał swoją twarz względem podłoża. Mięśnie pracowały bez chwili wytchnienia. Powstawały na nich maleńkie pęknięcia, które w procesie regeneracji zarastały z nawiązką, co prowadziło do zwiększenia się ich masy i wydajności. Krew przepływała coraz szybciej, oddając ciału tak potrzebny mu tlen i zabierała dwutlenek węgla. Stawy były wystawione na nie tak małą próbę, kiedyś się pewnie zemszczą...
Pot zdążył zacząć spływać mu z czoła, on sam zaś poczerwieniał, jednak bardziej z napływu krwi, niż wysiłku. Treningu siłowego wystarczyło, czas na szybkość. Tej młodemu nie brakowało, a nawet była jego atutem, ale skoro może ją zwiększyć, to co mu szkodzi?
Zaczął niewinnie, trzydzieści okrążeń wokół najbliższego wulkanu. Nie było to super skuteczne, ale niczego innego jak na razie nie miał. Z krateru wypływały węższe i szersze potoki lawy, przez które musiał przeskakiwać. Początkowo to było fajne, nawet trochę śmieszne, ale w miarę upływu czasu stało się po prostu nudne. Fakt, zawsze mógł biegać wokół innego wulkanu, ale najzwyklej w świecie mu się nie chciało. Dotrwał do trzydziestego okrążenia i dał sobie spokój. Później jeszcze trochę katowania mięśni brzucha, bo przecież nie można o nich zapomnieć. Dał sobie spokój dopiero gdy te były poczerwieniałe i bolące nieznośnie. Dawał z siebie bardzo dużo, prawie wszystko. Zachował jednak sporo energii na drugą część treningu.
Szkarłatnowłosy uświadomił sobie, że nie może polegać tylko na atakach fizycznych. Niestety wielu energetycznych o charakterze ofensywnym nie znał. W sumie to dwie. Telekineza i jakże banalny Ki blast. Dobre i tyle.
Szybko omiótł wzrokiem najbliższe otoczenie, niemal natychmiast zauważył kamień.
Zamknął oczy i skoncentrował się. Mógł się tylko domyślać mechaniki tej techniki. Zgadywał, że chodzi o skumulowanie Ki wokół przedmiotu i podniesienie go przy jej pomocy, ale czy faktycznie to tak działało? Trzeba sprawdzić. Skupił się bardziej. Zagęścił energię znajdującą się na około kamienia do tego stopnia, że powodowała zawirowania powietrza podobne do tych, jakie powstają nad ogniem. Ten uniósł się niewiele ponad ziemię.
-"Na razie dobrze, idziemy dalej"
Skupił się nieco bardziej. Kawałek skały zwiększył pułap lewitacji. Chłopak zyskał dzięki temu sporą dozę pewności siebie. Już po chwili przenoszony telekinezą obiekt wykonywał w powietrzu "ósemki" i koła, choć dosyć topornie. Zielonooki uznał, że może pójść jeszcze o krok dalej - unieść samego siebie.
Miał masę o wiele większą od poprzednio lewitowanego obiektu, ale spróbować można, prawda?
Skupił się najbardziej, jak mógł. Skupił ki otaczającą go i za jej pomocą starał się unieść się. Przyszło mu to z nie małym trudem, aż zaczął po nim znów spływać pot. Ale udało się, podniósł się na wysokość jakiegoś metra. Trochę jeszcze poprzemieszczał się po okolicy i dał sobie spokój. Taka forma przemieszczania się nie przypadła mu do gustu. Wolał latanie, było dużo mniej męczące. Telekineza nie była jednak wystarczająco męcząca by zgasić zapał człowieka.
-"Hmm... Ki blast sam w sobie jest trochę mało praktyczny bo zżera sporo energii... Ale może da się coś z nim zrobić?"
Wzleciał na jakieś pięć metrów i skierował się w kierunku północnym, z dala od miejsca, w którym trenował. Znajdowały się tam gołe skały, których zniszczenie pewnie nawet Braski nie obejdzie. Nadal znajdując się ponad podłożem, stworzył w ręce pojedynczy blast. Wystrzelił go, a ten zniknął w szaro-zielonej chmurze wybuchu.
-"Nie, to nic nie da..."
Tym razem użył obu rąk, ale efekt nadal nie był zadowalający.
-"Muszę w to włożyć więcej siły i serca"
Zacisnął mocno zęby i posłał potężną salwę, która po prostu zdewastowała okolice, pozostawiając tylko gruz.
-"Nieźle, ale może być lepiej"
Tym razem włożył w atak dziewięćdziesiąt procent energii, którą miał. Wielki zielony błysk, natychmiast po nim huk i wielki tuman pyłu. Gdy opadł, dało się zobaczyć spore pogorzelisko. Gdy się na nie patrzyło, trudno było uwierzyć, że jeszcze chwile temu znajdowały się tutaj wznoszące się na wysokość kilku metrów skały.
Był zmęczony i zadowolony. Tak się właśnie chciał czuć po każdym treningu...
Ki na powrót miał akurat "na styk", bo po wylądowaniu już nie dałby rady przelecieć nawet pół metra.
Doczłapał się do pokoju, w którym były demony, kiedy wychodził, położył na podłodze i wymamrotał coś, co miało najwyraźniej znaczyć "Zdrzemnę się chwile".
-"Chwila, chwila moment..."
-Zaraz - zaczął podnosząc się. -Skąd wiedziałeś o czym myślałem wtedy? -rzekł do Braski.
OOC:
Koniec treningu
Re: Wulkan
Sob Cze 29, 2013 12:51 pm
- Jestem magiczny jak ta sarenka disneya... - odpowiedział Demon po czym pacnął chłopaka w plecy lecz chyba nieco za mocno bo to go 'trochę' wbiło w podłogę. Demon podrapał się po brodzie, łapiąc Chepriego za ubranie. Przeniósł umarlaka na miejsce gdzie znajdowała się pościel i powiedział - Odpocznij. Jak się obudzisz będę miał zadanie dla Ciebie. Na północy w mieście coś się dzieje. Jakiś napad na bank chyba.
Re: Wulkan
Nie Cze 30, 2013 5:13 pm
Znów spał. Chociaż tego nie wiedział gdy zasypiał, zwiastowało to kolejny niezwykły sen...
Po raz wtóry znajdował się w tym dziwnym miejscu na Dark Star. Nie dało się go pomylić, takie same warunki, ten sam zapach, temperatura, ponury nastrój... Znów tak ciemno, że nie dało się prawie nic widzieć. Nie próbował się ruszać, bo najzwyczajniej w świecie nie chciał się o nic przewrócić. Zresztą, wcale nie musiał nigdzie iść. Wyczuł czyją obecność. Moc była niewielka, niewątpliwie tłumiona. I raz jeszcze te oczy. Złote, z pionowymi źrenicami, błyszczące w mroku. Chepri tylko tyle widział z postaci stojącej przed nim, ale wystarczyło mu to by stwierdzić, że jest od niej mniej więcej o głowę niższy.
-Wybrałeś sobie odpowiedniego mistrza, wcale mnie to nie dziwi... -usłyszał człowiek. -...Ale nie nauczy cię on wszystkiego, za jakiś czas będziesz musiał poszukać jakiegoś silnego współrasowca - ostatnim słowem postać potwierdziła przypuszczenie chłopaka, że nie jest ziemianinem. Kim więc, demonem? Czego by chciał demon od niego?
-Kim jesteś?
-Dowiesz się... Kiedyś...
Z tymi słowami wszystko zniknęło, złotooki, otoczenie, ciemność... Zielonooki obudził się.
Rozejrzał ospale po pomieszczeniu, był tam Braska.
-Czyli mam się udać do tego miasta, tak? Dobrze, zaraz ruszam.
Podniósł się i przeciągnął. Ten sen... Postanowił zachować to dla siebie tak, jak ten poprzedni, przynajmniej na razie.
OOC:
Do West City, jak rozumiem?
ZT -> Ulice
Po raz wtóry znajdował się w tym dziwnym miejscu na Dark Star. Nie dało się go pomylić, takie same warunki, ten sam zapach, temperatura, ponury nastrój... Znów tak ciemno, że nie dało się prawie nic widzieć. Nie próbował się ruszać, bo najzwyczajniej w świecie nie chciał się o nic przewrócić. Zresztą, wcale nie musiał nigdzie iść. Wyczuł czyją obecność. Moc była niewielka, niewątpliwie tłumiona. I raz jeszcze te oczy. Złote, z pionowymi źrenicami, błyszczące w mroku. Chepri tylko tyle widział z postaci stojącej przed nim, ale wystarczyło mu to by stwierdzić, że jest od niej mniej więcej o głowę niższy.
-Wybrałeś sobie odpowiedniego mistrza, wcale mnie to nie dziwi... -usłyszał człowiek. -...Ale nie nauczy cię on wszystkiego, za jakiś czas będziesz musiał poszukać jakiegoś silnego współrasowca - ostatnim słowem postać potwierdziła przypuszczenie chłopaka, że nie jest ziemianinem. Kim więc, demonem? Czego by chciał demon od niego?
-Kim jesteś?
-Dowiesz się... Kiedyś...
Z tymi słowami wszystko zniknęło, złotooki, otoczenie, ciemność... Zielonooki obudził się.
Rozejrzał ospale po pomieszczeniu, był tam Braska.
-Czyli mam się udać do tego miasta, tak? Dobrze, zaraz ruszam.
Podniósł się i przeciągnął. Ten sen... Postanowił zachować to dla siebie tak, jak ten poprzedni, przynajmniej na razie.
OOC:
Do West City, jak rozumiem?
ZT -> Ulice
Re: Wulkan
Wto Lip 02, 2013 10:51 pm
Dziwnie się układały ostatnie wydarzenia. Najpierw te wizje, teraz spotkanie z Satrą... Co dalej? Co będzie następne? Takie właśnie pytania dręczyły chłopaka. Niestety, biegu czasu nie przyśpieszy by się o tym przekonać. Może nauczy go to cierpliwości? Istnieje taka możliwość.
Wylądował miękko na ziemi i zniknął gdzieś pod nią. Skierował się do pomieszczenia, w którym aktualnie mieszkał.
-Po problemie - rzucił krótko.
Usiadł przy stoliku po turecku. Wtedy zrobił coś, co było dla niego nowością - medytował.
Trochę dziwnie się czuł, nigdy tego nie robił, co więcej, nawet nie wiedział dlaczego to robił.
Przypuszczał, że przyczyną było to niespodziewane spotkanie. Starał się jak mógł zapamiętać jej sygnaturę energetyczną. Nie jest to najprostsze zadanie, szczególnie gdy tak krótko się umie ją wyczuwać. Udało mu się chyba, bo zlokalizował kogoś odpowiadającego wzorowi. Już nie ukrywała mocy, dawała ją odczuć prawie całą. Prawie... Była silniejsza, to było dla Chepriego oczywiste, ale aż się zdziwił jak "nieduża" była różnica. Spodziewał się sporo większej. Jego zdziwienie przerwał jakiś głośny, aczkolwiek znajomy dźwięk, bardzo znajomy. W pierwszej chwili go nie rozpoznał, ale gdy ten się powtórzył...
-Huh, chyba zgłodniałem - uniósł lekko brwi i położył dłoń na brzuchu.
Wylądował miękko na ziemi i zniknął gdzieś pod nią. Skierował się do pomieszczenia, w którym aktualnie mieszkał.
-Po problemie - rzucił krótko.
Usiadł przy stoliku po turecku. Wtedy zrobił coś, co było dla niego nowością - medytował.
Trochę dziwnie się czuł, nigdy tego nie robił, co więcej, nawet nie wiedział dlaczego to robił.
Przypuszczał, że przyczyną było to niespodziewane spotkanie. Starał się jak mógł zapamiętać jej sygnaturę energetyczną. Nie jest to najprostsze zadanie, szczególnie gdy tak krótko się umie ją wyczuwać. Udało mu się chyba, bo zlokalizował kogoś odpowiadającego wzorowi. Już nie ukrywała mocy, dawała ją odczuć prawie całą. Prawie... Była silniejsza, to było dla Chepriego oczywiste, ale aż się zdziwił jak "nieduża" była różnica. Spodziewał się sporo większej. Jego zdziwienie przerwał jakiś głośny, aczkolwiek znajomy dźwięk, bardzo znajomy. W pierwszej chwili go nie rozpoznał, ale gdy ten się powtórzył...
-Huh, chyba zgłodniałem - uniósł lekko brwi i położył dłoń na brzuchu.
Re: Wulkan
Sro Lip 03, 2013 12:39 pm
Po przylocie Chepri zastał jedynie Vixen szamotającą się z jednego konta na drugi długą ścierką przypominającą jej lisią kitę. Przez dłuższy czas nawet nie zwracała uwagi na chłopaka i robiła swoje. Dopiero gdy ten wspomniał, o tym, że jest głodny rzuciła ścierę i pobiegła pędzikiem po coś do przekąszenia. W tym samym czasie do pomieszczenia wpadł Braska...
- Zakichane urządzenie, w dupe kopane, ku@!% mać! - rzucił czymś metalowym o ziemię - A srał by to pies! Ooo Chepri. - wtedy wróciła Vixen z tacką pełną smakołyków, którą położyła na stoliku przed Czerownowłosym. Braska podniósł metalową rzecz, która wglądała jak pudełko - Składam starego drucha. Będzie dobrym kompanem do ćwiczeń dla Ciebie. Vixen chyba ma już dość walk z Tobą. - pomachał pudełkiem - Tylko, że ta część jest zepsuta, a coś mi się wydaje, że w ziemskim sklepie czegoś takiego nie znajdę.
OOC
Za akcję dostaniesz 10 punktów. Napisz to przy następnym treningu to wtedy dodam.
- Zakichane urządzenie, w dupe kopane, ku@!% mać! - rzucił czymś metalowym o ziemię - A srał by to pies! Ooo Chepri. - wtedy wróciła Vixen z tacką pełną smakołyków, którą położyła na stoliku przed Czerownowłosym. Braska podniósł metalową rzecz, która wglądała jak pudełko - Składam starego drucha. Będzie dobrym kompanem do ćwiczeń dla Ciebie. Vixen chyba ma już dość walk z Tobą. - pomachał pudełkiem - Tylko, że ta część jest zepsuta, a coś mi się wydaje, że w ziemskim sklepie czegoś takiego nie znajdę.
OOC
Za akcję dostaniesz 10 punktów. Napisz to przy następnym treningu to wtedy dodam.
Re: Wulkan
Sro Lip 03, 2013 8:40 pm
Kiedy zobaczył to całe pyszne jedzenie, zapomniał o otaczającym go świecie. Często tak miał. Słowa demona docierały do niego jak przez ścianę. Jadł, jakby przez całe życie nie robił nic innego. Po kilku daniach jego uszy odetkały się i przekaz trafił do mózgu. Ten, zasilony nową dawką energii szybko przetworzył informacje.
-Partner treningowy? Robot? Fajnie - energia, energią, ale inteligencji mu nie dodała...
Wizja najbliższego treningu wywołała u niego lekki uśmiech. Nigdy nie miał okazji przeżyć czegoś takiego, więc i ciekawość była pobudzona. W bardzo niewielkim stopniu też strach. Tak naprawdę mało co budziło go u Chepriego.
-Hmm? -spojrzał na część uważniej. Na takich rzeczach nie znał się właściwie wcale, ale wiedział kto się znał.
-To prawda, w sklepie nie... -przerwał by dokończyć miskę ryżu. -...Ale w Capsule Corp na pewno dadzą sobie z tym radę. Mogę się tam udać z tą częścią.
Oznaczało to dla niego ponowny lot do West City, ale skoro trzeba... Nalata się chłopak jeszcze sporo w życiu pewnie. A na pewno, jeśli nie porzuci drogi wojownika...
-Partner treningowy? Robot? Fajnie - energia, energią, ale inteligencji mu nie dodała...
Wizja najbliższego treningu wywołała u niego lekki uśmiech. Nigdy nie miał okazji przeżyć czegoś takiego, więc i ciekawość była pobudzona. W bardzo niewielkim stopniu też strach. Tak naprawdę mało co budziło go u Chepriego.
-Hmm? -spojrzał na część uważniej. Na takich rzeczach nie znał się właściwie wcale, ale wiedział kto się znał.
-To prawda, w sklepie nie... -przerwał by dokończyć miskę ryżu. -...Ale w Capsule Corp na pewno dadzą sobie z tym radę. Mogę się tam udać z tą częścią.
Oznaczało to dla niego ponowny lot do West City, ale skoro trzeba... Nalata się chłopak jeszcze sporo w życiu pewnie. A na pewno, jeśli nie porzuci drogi wojownika...
Re: Wulkan
Czw Lip 04, 2013 12:31 pm
Na twarzy Braski pojawił się nieukryty uśmieszek. Już mu się wydawało, że będzie musiał odlecieć w siną dal z tej planety w poszukiwaniach wysoko rozwiniętej cywilizacji, która będzie miała takie urządzenia, a tu proszę. Nawet nie będzie musiał się ruszać z miejsca, boo...
- Poszedłbym sam, ale na mój widok dzieci płaczą, kobiety mdleją, a mężczyźni robią w gacie. - podrapał się po brodzie - Wyglądam jak ten bezdomny dziad spod sklepu... Aaale, możesz rozglądnąć się przy okazji za jakimiś atrakcjami, turnieje, zawody... Leć gdy tylko będziesz chciał. - rzucił mu pudełeczko.
- Poszedłbym sam, ale na mój widok dzieci płaczą, kobiety mdleją, a mężczyźni robią w gacie. - podrapał się po brodzie - Wyglądam jak ten bezdomny dziad spod sklepu... Aaale, możesz rozglądnąć się przy okazji za jakimiś atrakcjami, turnieje, zawody... Leć gdy tylko będziesz chciał. - rzucił mu pudełeczko.
Re: Wulkan
Pią Lip 05, 2013 12:14 pm
Chepriego rozbawiło to co powiedział demon. Z drugiej jednak strony, miał całkowitą rację, za bardzo przyciąga wzrok. No i wręcz nieprawdopodobne było, żeby ktoś tak silny nie miał jakichś rywali, czy wrogów. Na chłopski rozum to już dało się wywnioskować. Pojęcia nie miał kto, jak i w ogóle, ale wiedział to.
To co powiedział później nieco zmieszało chłopaka. Znów czekał go lot do miasta, jak widać miał rację i trochę się nalata. Ale co to? Kazał mu się rozejrzeć za atrakcjami? Trochę to nietypowe, aż wywołało grymas zdziwienia na twarzy człowieka, ale zaakceptował to. Złapał pudełeczko.
-Hmm... No to nie ma co tracić czasu. Ruszam już teraz - rzekł, dokończył posiłek w postaci smażonej ryby i tyle go tam było...
Wybiegł na zewnątrz, znów uderzył go przyjemny podmuch ciepłego powietrza. Wzbił się w powietrze i odleciał.
Nie wiedział jeszcze co będzie robić w mieście poza załatwieniem tej sprawy z niedziałającą częścią, ale w końcu to pomysłowy chłopak i na pewno coś mu przyjdzie do głowy. Oby coś mądrego...
ZT ->ulice
To co powiedział później nieco zmieszało chłopaka. Znów czekał go lot do miasta, jak widać miał rację i trochę się nalata. Ale co to? Kazał mu się rozejrzeć za atrakcjami? Trochę to nietypowe, aż wywołało grymas zdziwienia na twarzy człowieka, ale zaakceptował to. Złapał pudełeczko.
-Hmm... No to nie ma co tracić czasu. Ruszam już teraz - rzekł, dokończył posiłek w postaci smażonej ryby i tyle go tam było...
Wybiegł na zewnątrz, znów uderzył go przyjemny podmuch ciepłego powietrza. Wzbił się w powietrze i odleciał.
Nie wiedział jeszcze co będzie robić w mieście poza załatwieniem tej sprawy z niedziałającą częścią, ale w końcu to pomysłowy chłopak i na pewno coś mu przyjdzie do głowy. Oby coś mądrego...
ZT ->ulice
Re: Wulkan
Pią Lip 26, 2013 8:34 pm
Chmury przecinał jakiś świetlisty obiekt, wyglądający jak zielona kometa. Z ziemi trudno byłoby określić, czy to kometa, czy też nie, zbyt wysoko się znajdowała, gdyby nie fakt, że gwałtownie zmieniła trajektorię lotu. Z poziomego, na niemal pionowy. Teraz można było zobaczyć, że to wcale nie było spadające ciało niebieskie, lecz człowiek. Młody, ale już silny, a przynajmniej na człowieka. Celem jego pobyty tutaj nie było już przenoszenie gór, dosłownie. Teraz chciał tylko jak najszybciej przystąpić do treningu, by jak najszybciej zdobyć potrzebną mu moc. Nie jest to jakaś jego zachcianka, czy pragnienie, już nie. Teraz kieruje nim poczucie obowiązku. W prawdzie jego trening nie trwa długo, ale w tym czasie bardzo się zmienił, dojrzał jako wojownik, ale jeszcze bardziej jako wojownik o dobro. Miał swoją misję i wielką motywację do jej zrealizowania.
Wylądował dosyć łagodnie na ziemi, jednocześnie dezaktywując aurę. Od razu odczuł skutki jej używania. Żałował, że nigdy się do niej nie przyzwyczai, bo po prostu wiedział, że tak będzie. Ludzie najwidoczniej nie są w stanie okiełznać takiej mocy bez uszczerbku na zdrowiu. Ale co zrobić? Trenować dalej, by zminimalizować negatywne skutki, odpowiedział sobie sam.
Zaciągnął się siarczystym powietrzem i spojrzał na chmurę pyłu na niebie, uniemożliwiającą określenie pory dnia.
-"Znów w domu" -pomyślał.
Czym prędzej pognał do podziemnego mieszkania, przy czym o mało co nie wybił sobie zębów na schodach. Cóż... Pośpiech sprawił też, że nie wyhamował przed drzwiami i dosłownie je staranował. Zatrzymał się dopiero na przeciwległej ścianie. Osunął się po niej dosyć bezwładnie.
-Mistrzu, wróciłem - mruknął nieco niezrozumiale, tak jakby złamał tą, czy tamtą kość czaszki. One szczęśliwie były całe.
-Mam część, powinna działać... No i coś jeszcze... Byłbym wcześniej, ale coś mnie zatrzymało... -rzekł, przypominając sobie wszystko co go spotkało ostatnio.
Wylądował dosyć łagodnie na ziemi, jednocześnie dezaktywując aurę. Od razu odczuł skutki jej używania. Żałował, że nigdy się do niej nie przyzwyczai, bo po prostu wiedział, że tak będzie. Ludzie najwidoczniej nie są w stanie okiełznać takiej mocy bez uszczerbku na zdrowiu. Ale co zrobić? Trenować dalej, by zminimalizować negatywne skutki, odpowiedział sobie sam.
Zaciągnął się siarczystym powietrzem i spojrzał na chmurę pyłu na niebie, uniemożliwiającą określenie pory dnia.
-"Znów w domu" -pomyślał.
Czym prędzej pognał do podziemnego mieszkania, przy czym o mało co nie wybił sobie zębów na schodach. Cóż... Pośpiech sprawił też, że nie wyhamował przed drzwiami i dosłownie je staranował. Zatrzymał się dopiero na przeciwległej ścianie. Osunął się po niej dosyć bezwładnie.
-Mistrzu, wróciłem - mruknął nieco niezrozumiale, tak jakby złamał tą, czy tamtą kość czaszki. One szczęśliwie były całe.
-Mam część, powinna działać... No i coś jeszcze... Byłbym wcześniej, ale coś mnie zatrzymało... -rzekł, przypominając sobie wszystko co go spotkało ostatnio.
Re: Wulkan
Nie Lip 28, 2013 10:02 am
Jak tylko wparował z hukiem Chepri medytujący gdzieś w kącie Braska uchylił oczy nieco zdziwiony. Fakt, czuł, że ten wraca, ale nie sądził że jest pijaa....a nie jest. Po prostu się potknął.
- Ooo część! Zatrzymało? Prócz tej walki z demonem, którego potem pokonała demonica coooooooś jeszcze? - podrapał się po brodzie.Widać było, że chciał tym tekstem zirytować Chepriego. W końcu przegrał z Red'em, którego pokonała... dziewczyna. - Nic w tym dziwnego, to moja córka. Opowiadaj mój uczniu, lubię pogawędzić sobie od czasu do czasu. Jak on walczył? Był silny? Masz jakieś pamiątki po tym na stałe? - chodziło mu o blizny. No, i rozsiadł się jak król na podłodze uważnie wpatrując się w czerwonowłosego. - Przypominasz mi pewnego demona z przeszłości. Był strasznie nieusłuchany, młody, ale silny... zginął. - powiedział to tak lekko jakby mówił o tym, że spadł właśnie kolejny liść z drzewa. W przenośni i tak było jakby na to nie spojrzeć.
- Ooo część! Zatrzymało? Prócz tej walki z demonem, którego potem pokonała demonica coooooooś jeszcze? - podrapał się po brodzie.Widać było, że chciał tym tekstem zirytować Chepriego. W końcu przegrał z Red'em, którego pokonała... dziewczyna. - Nic w tym dziwnego, to moja córka. Opowiadaj mój uczniu, lubię pogawędzić sobie od czasu do czasu. Jak on walczył? Był silny? Masz jakieś pamiątki po tym na stałe? - chodziło mu o blizny. No, i rozsiadł się jak król na podłodze uważnie wpatrując się w czerwonowłosego. - Przypominasz mi pewnego demona z przeszłości. Był strasznie nieusłuchany, młody, ale silny... zginął. - powiedział to tak lekko jakby mówił o tym, że spadł właśnie kolejny liść z drzewa. W przenośni i tak było jakby na to nie spojrzeć.
Re: Wulkan
Nie Lip 28, 2013 11:16 pm
Młody podniósł się z podłogi i wygiął do tyłu kręgosłup, w którym coś strzyknęło. Na przyszłość musi uważać, z dobieraniem prędkości i na to gdzie stawia kroki... Nadmiar energii już nie po raz pierwszy mu zaszkodził. Było już kilka takich przypadków, ale na tym jednym błędzie nigdy się nie uczył i dalej szedł w zaparte. Podszedł do demona i usiadł po turecku przed nim.
-Tak, jeden naukowiec, który nieomal dostał ekstazy od tej części, którą miałem zanieść do naprawy. A właśnie... -przerwał, by ową cześć wyciągnąć i położyć obok nauczyciela. -Dał mi też to - wyciągnął zwój i położył go obok mechanizmu. -Ale zaraz... Pokonała go twoja córka? A, faktycznie, poczułem coś, ale poziom walki skutecznie trzymał mnie z daleka. Co do pamiątek, to jedną naprawdę trwałą mam... Uraz na psychice będącym efektem bycia zamienionym w cukierek - zrobił zniesmaczoną minę. - Gdyby nie to, to bym wygrał... Ale po co ci to mówię, przecież na pewno to wiesz - westchnął cicho.
-Mógłbyś mi opowiedzieć o nim coś więcej? Chociażby jak zginął?
Młodego człowieka zaciekawiła ta historia, skoro ten demon był taki podobny do niego, czy też raczej on do tego demona, to może się od niego czegoś nauczyć?
-Tak, jeden naukowiec, który nieomal dostał ekstazy od tej części, którą miałem zanieść do naprawy. A właśnie... -przerwał, by ową cześć wyciągnąć i położyć obok nauczyciela. -Dał mi też to - wyciągnął zwój i położył go obok mechanizmu. -Ale zaraz... Pokonała go twoja córka? A, faktycznie, poczułem coś, ale poziom walki skutecznie trzymał mnie z daleka. Co do pamiątek, to jedną naprawdę trwałą mam... Uraz na psychice będącym efektem bycia zamienionym w cukierek - zrobił zniesmaczoną minę. - Gdyby nie to, to bym wygrał... Ale po co ci to mówię, przecież na pewno to wiesz - westchnął cicho.
-Mógłbyś mi opowiedzieć o nim coś więcej? Chociażby jak zginął?
Młodego człowieka zaciekawiła ta historia, skoro ten demon był taki podobny do niego, czy też raczej on do tego demona, to może się od niego czegoś nauczyć?
Re: Wulkan
Pon Lip 29, 2013 8:50 pm
Braska chwycił w rękę zwój i go rozwinął. Przejrzał szybko jego zawartość i powiedział:
- Jeśli chcesz to Cię nauczę tych technik. Nono, wy ludzie jesteście ciekawi. Nie wiedziałem, że macie ukryte w sobie zwierze, haha! - zaśmiał się głośno. - Właśnie pomyślałem sobie, że śmiesznie będzie jak twoim 'ukrytym zwierzem' będzie chomik. - zaśmiał się znowu. Gdy się uspokoił przejrzał jeszcze raz zwój po czym go zwinął.
- Zniknął, więc uznałem, że nie żyje. Był potężny, mógł się mierzyć nawet ze mną prawie na równi. Jak czegoś bronił to poświęcał się temu całym sobą, nie znosił porażek. Trenuję Cię bo wyglądasz jak on. Prawie. On miał bardziej pomarańczowe włosy i lisie uszy oraz ogon. To był szczwany lis. Imię zobowiązuje, haha! - oparł się o ręce odchylając do tyłu - Był bliski mojej córce, ale na szczęście o wszystkim zapomniała. Uczucie niszczy demony, wiesz? Są wtedy słabe. Nie zabijają i łatwo jest je pokonać. Z resztą... chcesz się pouczyć technik? - wyszczerzył się nieco złowieszczo. - Ale najpierw sto okrążeń wokół wulkanu.
- Jeśli chcesz to Cię nauczę tych technik. Nono, wy ludzie jesteście ciekawi. Nie wiedziałem, że macie ukryte w sobie zwierze, haha! - zaśmiał się głośno. - Właśnie pomyślałem sobie, że śmiesznie będzie jak twoim 'ukrytym zwierzem' będzie chomik. - zaśmiał się znowu. Gdy się uspokoił przejrzał jeszcze raz zwój po czym go zwinął.
- Zniknął, więc uznałem, że nie żyje. Był potężny, mógł się mierzyć nawet ze mną prawie na równi. Jak czegoś bronił to poświęcał się temu całym sobą, nie znosił porażek. Trenuję Cię bo wyglądasz jak on. Prawie. On miał bardziej pomarańczowe włosy i lisie uszy oraz ogon. To był szczwany lis. Imię zobowiązuje, haha! - oparł się o ręce odchylając do tyłu - Był bliski mojej córce, ale na szczęście o wszystkim zapomniała. Uczucie niszczy demony, wiesz? Są wtedy słabe. Nie zabijają i łatwo jest je pokonać. Z resztą... chcesz się pouczyć technik? - wyszczerzył się nieco złowieszczo. - Ale najpierw sto okrążeń wokół wulkanu.
Re: Wulkan
Wto Lip 30, 2013 4:17 pm
-"Czyli w środku są techniki... To się bardzo dobrze składa..." - pomyślał, gdy tylko usłyszał słowa mężczyzny. Zaciekawiło go to bardzo. Niby by się wydawało, że ludzie są słabi... A tutaj może się okazać zupełnie co innego. Ale też oczywiście, każda wykonana przez niego technika będzie adekwatnie silna do niego samego, więc i tak nie może zaprzestać treningów, czego też wcale nie chciał. Zawsze lubił trenować, ale odkąd został uczniem Braski jego wyniki są nieporównywalnie lepsze. Aż sam się nie spodziewał, że może posiadać taką moc. Ale zaraz... Czy on powiedział chomik? Chepri zmrużył lekko powieki.
-Chomik... Tsa...
W głowie ukazała mu się wizja jego zamieniającego się podczas walki w owego gryzonia. O ile przeciwnik by nie umarł ze śmiechu, to wtedy on by umarł ze wstydu. Ale przecież jakie są na to szanse? Chomik wcale do niego nie pasuje, za to taki wilk, to już co innego... Albo niedźwiedź... Albo, o, smok! To by było coś. Zamieniać się w smoka... Ale to było nawet mniej prawdopodobne, niż gryzoń. Ale mniejsza z tym, teraz i tak w duchu zacieszał, że nauczy się czegoś, co brzmiało na bardzo skuteczne. Wnioskował to chociażby po tym, że wymyślili to ludzie. Miał okazję poznać w swoim życiu kilku wojowników, wszyscy oni cenili sobie skuteczność. Czemu więc zapewne dużo silniejszy wojownik, twórca tej techniki miałby myśleć inaczej tworząc ją? To by było nielogiczne.
Innymi słowy, do jego arsenału trafi nowa broń. Dostał całkiem fajny prezent urodzinowy.
Ale szkoda czasu na gadanie, najpierw rozgrzewka, a jego mistrz zaproponował bardzo dobrą, więc...
-Już się robi! - oznajmił i wybiegł.
Ciepło buchające od samej spalonej ziemi było wystarczające, by zrównoważyć coraz chłodniejsze powietrze, wiążące się coraz późniejszą porą dnia. Ale teraz akurat różnica temperatur nie jest duża, więc podziemny ogień dominuje tutaj zawsze. Jednym słowem, gorąco.
Na człowieka nie oddziaływało to tak mocno, zawsze lubił wysokie temperatury, a pobyt tutaj tylko wzmocnił jego wytrzymałość.
Zrobił głęboki wdech. Poczuł ten zapach siarki. Uśmiechnął się. Najpierw rozgrzał nieco stawy, i zaraz po tym ruszył biegiem...
***
Rozgrzewka zmęczyła go bardziej, niż sądził. Ale miał jeszcze całą masę energii, można by rzec, że akurat tyle, żeby się nauczyć czegoś.
-Chomik... Tsa...
W głowie ukazała mu się wizja jego zamieniającego się podczas walki w owego gryzonia. O ile przeciwnik by nie umarł ze śmiechu, to wtedy on by umarł ze wstydu. Ale przecież jakie są na to szanse? Chomik wcale do niego nie pasuje, za to taki wilk, to już co innego... Albo niedźwiedź... Albo, o, smok! To by było coś. Zamieniać się w smoka... Ale to było nawet mniej prawdopodobne, niż gryzoń. Ale mniejsza z tym, teraz i tak w duchu zacieszał, że nauczy się czegoś, co brzmiało na bardzo skuteczne. Wnioskował to chociażby po tym, że wymyślili to ludzie. Miał okazję poznać w swoim życiu kilku wojowników, wszyscy oni cenili sobie skuteczność. Czemu więc zapewne dużo silniejszy wojownik, twórca tej techniki miałby myśleć inaczej tworząc ją? To by było nielogiczne.
Innymi słowy, do jego arsenału trafi nowa broń. Dostał całkiem fajny prezent urodzinowy.
Ale szkoda czasu na gadanie, najpierw rozgrzewka, a jego mistrz zaproponował bardzo dobrą, więc...
-Już się robi! - oznajmił i wybiegł.
Ciepło buchające od samej spalonej ziemi było wystarczające, by zrównoważyć coraz chłodniejsze powietrze, wiążące się coraz późniejszą porą dnia. Ale teraz akurat różnica temperatur nie jest duża, więc podziemny ogień dominuje tutaj zawsze. Jednym słowem, gorąco.
Na człowieka nie oddziaływało to tak mocno, zawsze lubił wysokie temperatury, a pobyt tutaj tylko wzmocnił jego wytrzymałość.
Zrobił głęboki wdech. Poczuł ten zapach siarki. Uśmiechnął się. Najpierw rozgrzał nieco stawy, i zaraz po tym ruszył biegiem...
***
Rozgrzewka zmęczyła go bardziej, niż sądził. Ale miał jeszcze całą masę energii, można by rzec, że akurat tyle, żeby się nauczyć czegoś.
Re: Wulkan
Sro Lip 31, 2013 9:07 pm
- Młody! Ja idę budować robota dla Ciebie, a Ty biegaj. Powinienem niedługo wrócić. Jak się znudzisz Vixen znajdzie Ci robotę. Możesz z nią przygotować na kolację curry. - Nagle gdzieś na horyzoncie pojawił się Braska krzycząc do chłopaka. Zamachał ręką po czym zniknął, najprawodpodobniej przenosząc się do laboratorium ukrytego gdzieś w pdziemiach.
OOC
Chepriku Ty mój. Jako, że teraz moje wchodzenie na komputer będzie niemal zerowę nie będę mogła Ci odpisywać. Liczę, że znajdziesz coś ciekawego do roboty na ten czas i może będę mogła Ci po tym dać punkty fabularne w nagrodę.
OOC
Chepriku Ty mój. Jako, że teraz moje wchodzenie na komputer będzie niemal zerowę nie będę mogła Ci odpisywać. Liczę, że znajdziesz coś ciekawego do roboty na ten czas i może będę mogła Ci po tym dać punkty fabularne w nagrodę.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach