Wulkan
+6
KOŚCI
NPC.
Khepri
Red
Reito
NPC
10 posters
Wulkan
Czw Maj 31, 2012 6:19 pm
First topic message reminder :
Gorące miejsce dla gorących facetów i lasek, pragnących darmowego solarium. Dawne podania głoszą o dziwnym demonie lubującym się w kąpielach z lawy i traktującym to miejsce jak dom, co skutecznie odstrasza mniej odważnych turystów.
Gorące miejsce dla gorących facetów i lasek, pragnących darmowego solarium. Dawne podania głoszą o dziwnym demonie lubującym się w kąpielach z lawy i traktującym to miejsce jak dom, co skutecznie odstrasza mniej odważnych turystów.
Re: Wulkan
Sob Cze 08, 2013 12:34 am
- Dobra młody słuchaj. Zostaniesz tutaj. Będę Cię trenował, mam nadzieję, że nie będę tego potem żałował. - Powiedział Braska nie podnosząc się z podłogi. Ze swoich rąk zrobił sobie poduszkę, a jedną nogę założył za drugą jakby znajdował się na słonecznej polanie. - Gdzieś tutaj w korytarzach ukryła się Vixen. Twoje zadanie to ją znaleźć, ALE. - uniósł do góry jeden palec by podkreślić to co zaraz powie - Jest tak ukryta, że odnajdziesz ją tylko dzięki mocy, którą emituje. Chcę byś nauczył się KI Feeling. To bardzo prosta technika. Wystarczy, że się skoncentrujesz. Rozumiesz? - Spytał spoglądając na niego po czym... uciął sobie drzemkę. Jakby mu nie było mało...
OOC
Możesz uczyć się KI Feeling. Startujesz trening i ładnie opisujesz poszukiwania lisicy w dwóch postach. Korytarze są jak labirynt, lochy, te sprawy.
OOC
Możesz uczyć się KI Feeling. Startujesz trening i ładnie opisujesz poszukiwania lisicy w dwóch postach. Korytarze są jak labirynt, lochy, te sprawy.
Re: Wulkan
Sob Cze 08, 2013 7:41 pm
No to trening czas zacząć.
Ziemianin z uwagą słuchał tego co mówił mu demon, uważał każde jego słowo za ważne.
Sprawa wyglądałą dosyć prosto, miał znaleźć Vixen, która ukryła się gdzieś w tych podziemiach. Były jednak dwa problemy, pierwszy, musiał to zrobić wyczuwając energię, drugi, pojęcia bladego nie miał jakie to może być wielkie. No cóż, spróbować zawsze może, chociaż jego wrodzony optymizm po raz kolejny podpowiadał mu, że uda mu się to. Był to taki cichy szept, który motywował go do działania, dodawał mu otuchy...
Wtedy też zdał sobie sprawę z kolejnego problemu, nie wiedział gdzie iść. Nie widząc innej opcji, otworzył drzwi i znów znalazł w tym kamiennym tunelu. Zauważył coś, czego wcześniej nie widział. Po jego prawej stronie znajdowało się wejście do drugiego tunelu i tam się udał. Całe szczęście, był oświetlony. Jednak nie posuwało go to ani o krok dalej. Od razu porzucił myśl o zdaniu się na łut szczęścia i najzwyczajniejszym w świecie pójściu przed siebie, to by się po prostu nie udało. Tutaj musiał się zdać na swoje umiejętności, odrobina szczęścia też się przyda, ale bardzo mała. Przybrał charakterystyczną dla siebie pozycję. Wyciszył myśli, zwolnił oddech, skupił się najpierw na swojej energii. Ją potrafił wyczuć. Jak rozumiał, wyczuwanie mocy innej osoby polegało na "dostrojeniu się" do jej sygnatury, która dla każdego była wyjątkowa. Czuł swoją bardzo dobrze, następnie skupił się na Lisicy. Miał nawet okazje na własnej skórze poczuć Ki demonicy, pytanie tylko, czy to wystarczy?
Ziemianin z uwagą słuchał tego co mówił mu demon, uważał każde jego słowo za ważne.
Sprawa wyglądałą dosyć prosto, miał znaleźć Vixen, która ukryła się gdzieś w tych podziemiach. Były jednak dwa problemy, pierwszy, musiał to zrobić wyczuwając energię, drugi, pojęcia bladego nie miał jakie to może być wielkie. No cóż, spróbować zawsze może, chociaż jego wrodzony optymizm po raz kolejny podpowiadał mu, że uda mu się to. Był to taki cichy szept, który motywował go do działania, dodawał mu otuchy...
Wtedy też zdał sobie sprawę z kolejnego problemu, nie wiedział gdzie iść. Nie widząc innej opcji, otworzył drzwi i znów znalazł w tym kamiennym tunelu. Zauważył coś, czego wcześniej nie widział. Po jego prawej stronie znajdowało się wejście do drugiego tunelu i tam się udał. Całe szczęście, był oświetlony. Jednak nie posuwało go to ani o krok dalej. Od razu porzucił myśl o zdaniu się na łut szczęścia i najzwyczajniejszym w świecie pójściu przed siebie, to by się po prostu nie udało. Tutaj musiał się zdać na swoje umiejętności, odrobina szczęścia też się przyda, ale bardzo mała. Przybrał charakterystyczną dla siebie pozycję. Wyciszył myśli, zwolnił oddech, skupił się najpierw na swojej energii. Ją potrafił wyczuć. Jak rozumiał, wyczuwanie mocy innej osoby polegało na "dostrojeniu się" do jej sygnatury, która dla każdego była wyjątkowa. Czuł swoją bardzo dobrze, następnie skupił się na Lisicy. Miał nawet okazje na własnej skórze poczuć Ki demonicy, pytanie tylko, czy to wystarczy?
Re: Wulkan
Sob Cze 08, 2013 9:43 pm
Nadal znajdowały się na nim maleńkie cząsteczki, ale to za mało. Skupił się bardziej, prawie do granic możliwości. Coś nagle błysnęło słabym czerwonym światłem w jego głowie.
-"To stało się naprawdę...?"
Jakby na dowód, błysk się powtórzył. Tyle go jednak było.
Nie miał pewności, czy to było tym, czym sądził, że to było, czyli śladem Ki, ale wskazało mu to kierunek. Nic do stracenia nie miał. Podążył w tamtym kierunku. Początkowo nic nie wskazywało na to, że idzie dobrze, żadnego śladu. Tylko chłodne kamienne ściany i pochodnie oświetlające drogę. Nie wiedział ile już idzie, dziesięć minut, dwadzieścia? To zaczęło go powoli irytować. Ten jego brak cierpliwości go kiedyś zgubi, to było prawie pewne. Choć zawsze też mógł się zmienić. Krok za krokiem, szedł przed siebie, cały czas skupiony na tym błysku. Już miał zwątpić, kiedy owy błysk powtórzył się, teraz czuł to wyraźniej, niż wtedy. Aż dostał delikatnej gęsiej skórki i wiedział, że nie brała się od zimna. Przyśpieszył nieco krok. Był tym tak przekonany, że zyskał dużą pewność co do tego, że idzie dobrze. Trudno mu było określić ile czasu upłynęło od ostatniej "wskazówki", ale następna wcale nie zamierzała czekać. Tym razem obyło się bez błysku, po prostu czuł, tak, to najodpowiedniejsze słowo, na określenie jego stanu. Był świadomy obecności innej sygnatury energetycznej. Wiedział do kogo należała i gdzie jest. Szedł pewnym krokiem, ale nie był on wcale szybki. Nie musiał się już właściwie śpieszyć. W końcu przed jego oczami pojawiły się drzwi, takie same jak te, które oddzielały kamienne tunele od tamtego mieszkania. Złapał za klamkę i pociągnął. A za drzwiami znajdował się nie kto inny, jak Vixen...
Chepri uśmiechnął się lekko.
Koniec treningu.
-"To stało się naprawdę...?"
Jakby na dowód, błysk się powtórzył. Tyle go jednak było.
Nie miał pewności, czy to było tym, czym sądził, że to było, czyli śladem Ki, ale wskazało mu to kierunek. Nic do stracenia nie miał. Podążył w tamtym kierunku. Początkowo nic nie wskazywało na to, że idzie dobrze, żadnego śladu. Tylko chłodne kamienne ściany i pochodnie oświetlające drogę. Nie wiedział ile już idzie, dziesięć minut, dwadzieścia? To zaczęło go powoli irytować. Ten jego brak cierpliwości go kiedyś zgubi, to było prawie pewne. Choć zawsze też mógł się zmienić. Krok za krokiem, szedł przed siebie, cały czas skupiony na tym błysku. Już miał zwątpić, kiedy owy błysk powtórzył się, teraz czuł to wyraźniej, niż wtedy. Aż dostał delikatnej gęsiej skórki i wiedział, że nie brała się od zimna. Przyśpieszył nieco krok. Był tym tak przekonany, że zyskał dużą pewność co do tego, że idzie dobrze. Trudno mu było określić ile czasu upłynęło od ostatniej "wskazówki", ale następna wcale nie zamierzała czekać. Tym razem obyło się bez błysku, po prostu czuł, tak, to najodpowiedniejsze słowo, na określenie jego stanu. Był świadomy obecności innej sygnatury energetycznej. Wiedział do kogo należała i gdzie jest. Szedł pewnym krokiem, ale nie był on wcale szybki. Nie musiał się już właściwie śpieszyć. W końcu przed jego oczami pojawiły się drzwi, takie same jak te, które oddzielały kamienne tunele od tamtego mieszkania. Złapał za klamkę i pociągnął. A za drzwiami znajdował się nie kto inny, jak Vixen...
Chepri uśmiechnął się lekko.
Koniec treningu.
Re: Wulkan
Wto Cze 11, 2013 8:39 pm
Vixen siedziała na kamiennym tronie wesoło machając nogami jak małe dziecko.
- Yo! - Krzyknęła szczerząc się i zamachała rączką. W pokoju znajdowała się również druga osoba. Zza drzwi wyszedł nie kto inny jak oczywiście Braska.
- Brawo. - Powiedział krótko klaszcząc w dłonie parę razy. Pokój ten wyglądał jak cela więzienna, małe, zimne, kamienne pomieszczenie. - A teraz druga część spektaklu. - Machnął ręką, a wtedy pokój nagle zniknął. Cała trójka znalazła się na wielkim skalistym terenie otoczonym gęstą, ponurą mgłą. Temperatura znacznie zmalała do tego stopnia, że z ust obecnych tutaj zaczęła buchać para. Wszystko wyglądało na takie samo z wyjątkiem jednej przeogromnej rzeczy - a mianowicie góry. Była to góra większa niż wszystkie znajdujące się na Ziemi, chwila... to nie była Ziemia!
- To miejsce to iluzja. Replika starej planety demonów Dark Star. A to jest góra Sohan. Wspinaczka na nią trwa tydzień. I tutaj pojawia się zadanie dla Ciebie. Masz... dziesięć godzin by wejść na górę i zejść. ALE... nie wolno Ci latać, rozumiesz?
OOC
Właź.
- Yo! - Krzyknęła szczerząc się i zamachała rączką. W pokoju znajdowała się również druga osoba. Zza drzwi wyszedł nie kto inny jak oczywiście Braska.
- Brawo. - Powiedział krótko klaszcząc w dłonie parę razy. Pokój ten wyglądał jak cela więzienna, małe, zimne, kamienne pomieszczenie. - A teraz druga część spektaklu. - Machnął ręką, a wtedy pokój nagle zniknął. Cała trójka znalazła się na wielkim skalistym terenie otoczonym gęstą, ponurą mgłą. Temperatura znacznie zmalała do tego stopnia, że z ust obecnych tutaj zaczęła buchać para. Wszystko wyglądało na takie samo z wyjątkiem jednej przeogromnej rzeczy - a mianowicie góry. Była to góra większa niż wszystkie znajdujące się na Ziemi, chwila... to nie była Ziemia!
- To miejsce to iluzja. Replika starej planety demonów Dark Star. A to jest góra Sohan. Wspinaczka na nią trwa tydzień. I tutaj pojawia się zadanie dla Ciebie. Masz... dziesięć godzin by wejść na górę i zejść. ALE... nie wolno Ci latać, rozumiesz?
OOC
Właź.
Re: Wulkan
Sro Cze 12, 2013 2:56 pm
Teraz, kiedy potrafił wyczuwać energię i był świadom otaczającego go świata, skoncentrował się na Brasce. Aż w głowie mu się zakręciło, kiedy przekonał się jak wielka ma moc. Nie musiał mieć nawet wyrobionej skali, sam pierwotny instynkt przetrwania niemalże bił na alarm. Nie dawał po sobie tego za bardzo poznać. To uczucie jednak szybko odeszło w niepamięć, kiedy usłyszał co go czeka...
-"No to jestem w... Ale sam się o to prosiłem... No i nikt nie powiedział, że będzie łatwo..."
Na pytanie mężczyzny tylko przytaknął.
W istocie, czekające go zadanie nie zapowiadało się ani trochę prosto, no może nie w każdym sensie. Wspinaczka nie taka trudna rzecz, fakt, trzeba wiedzieć co i jak złapać, ale to tyle. A on miał w dziesięć godzin na tą górę wejść i zejść, kiedy normalnie w jedną stronę trwa to tydzień. No i bez latania. To akurat mógł zaakceptować, nie miał wprawy w tym i nie wiedział nawet, czy byłby w stanie tak szybko lecieć. Jak zawsze, optymizm dawał o sobie znać, choć słabiej, niż do tej pory.
Cóż, spróbować musiał. W najgorszym wypadku demon przestałby go uczuć... Co jednak wcale takie nie ważne nie było. Wychodziło na to, że nie miał wyboru, jeśli chciał stać się silny to musiał wejść tam i zejść w jak najkrótszym czasie. Westchnął bezdźwięcznie. W kościach czuł, że to dłuuuugo zapamięta. Zapewne się nie mylił. Spojrzał na wznoszącą się ponad wszystko skałę, nazwanie tego górą, czy nawet wielką górą było po prostu eufemizmem. Do niej pasowało tylko jedno określenie - Supergóra. Ponownie westchnął i posłusznie skierował się do podnóża truchtając.
Start trening
-"No to jestem w... Ale sam się o to prosiłem... No i nikt nie powiedział, że będzie łatwo..."
Na pytanie mężczyzny tylko przytaknął.
W istocie, czekające go zadanie nie zapowiadało się ani trochę prosto, no może nie w każdym sensie. Wspinaczka nie taka trudna rzecz, fakt, trzeba wiedzieć co i jak złapać, ale to tyle. A on miał w dziesięć godzin na tą górę wejść i zejść, kiedy normalnie w jedną stronę trwa to tydzień. No i bez latania. To akurat mógł zaakceptować, nie miał wprawy w tym i nie wiedział nawet, czy byłby w stanie tak szybko lecieć. Jak zawsze, optymizm dawał o sobie znać, choć słabiej, niż do tej pory.
Cóż, spróbować musiał. W najgorszym wypadku demon przestałby go uczuć... Co jednak wcale takie nie ważne nie było. Wychodziło na to, że nie miał wyboru, jeśli chciał stać się silny to musiał wejść tam i zejść w jak najkrótszym czasie. Westchnął bezdźwięcznie. W kościach czuł, że to dłuuuugo zapamięta. Zapewne się nie mylił. Spojrzał na wznoszącą się ponad wszystko skałę, nazwanie tego górą, czy nawet wielką górą było po prostu eufemizmem. Do niej pasowało tylko jedno określenie - Supergóra. Ponownie westchnął i posłusznie skierował się do podnóża truchtając.
Start trening
Re: Wulkan
Czw Cze 13, 2013 7:24 pm
Godzina pierwsza.
Podnóże supergóry okazało wcale nie być takie strome, na jakie wyglądało z odległości. To ułatwiało nieco sprawę, ale tylko nieco. Nadal musiał zdobyć tą górę w zastraszająco krótkim czasie. Robił długie kroki, które zaoszczędzały mu co nieco czasu i energii, nie było tego dużo, ale lepsze to niż nic. Krajobraz był dosyć monotonny, kamienne zbocze, na nim jakieś głazy i głaziki. Niektóre sterczały pionowo i były zaostrzone, przypominały trochę włócznie. Spaść na jedno z takich nawet z niedużej wysokości oznaczało śmierć. Chepri nie omieszkał tego zapamiętać. Zdał sobie sprawę, że to będzie niebezpieczne i wyczerpujące zadanie. Normalni ludzie by się tym zniechęcili, ale nie on, bo wyczerpanie równało się u niego z wytrenowaniem. A taki trening się pewnie szybko nie powtórzy, choć zależało to od pomysłowości Braski...
Krok, za krokiem, posuwał się dalej i dalej, choć zdawał się mijać wciąż ten sam głaz i ten sam kamień. Tak szedł przed siebie, skupiony na drodze przed nim. Zajęło to chwilę, ale nastąpił ten moment, zatracił się w tym co robił. Stawiał kolejne kroki wcale o tym nie myśląc, o niczym nie myśląc. Po prostu zmierzał w kierunku szczytu, jakby nic innego poza tym się nie liczyło. Nawet gdyby próbował, to nie mógł określić upływu czasu, znowu nie było niczego co dałoby choćby namiastkę takiej wiedzy. Wokół niego unosiła się mgła taka sama, jak przedtem. Ograniczała widoczność w dosyć znaczącym stopniu. Nowo nobyta umiejętność wyczuwania Ki też mu nic nie da, tutaj nie ma niczego żywego, prawda? Ta myśl poruszyła go do tego stopnia, że musiał to sprawdzić. Nie poczuł niczego w zasięgu swojego szóstego zmysłu. Zawsze mogą być coś poza nim albo ukrywać swoją moc, ale wątpił w taką opcję.
Godzina druga.
Powoli lecz nieubłaganie stopy zaczynały się dawać we znaki. Tylko stopy. Cała reszta wytrzymie jeszcze dużo dłużej. Przyczyną pewnie były buty, które się do takiego typu aktywności po prostu nie nadawały. Innych niestety nie miał. Zawsze mógł też je zdjąć, ale wolał nie ryzykować nadepnięcia na coś. Ból nie był jeszcze na tyle silny, żeby naprawdę się nim przejmować, ale kwestią czasu było, kiedy się taki stanie.
Kąt pod jakim było nachylone zbocze zwiększał się, zmuszając szkarłatnowłosego do pochylenia się do przodu, w celu zachowania równowagi. Zapowiadało to pogłębienie się jego (wyimaginowanych) problemów z kręgosłupem.
Godzina trzecia.
Kolejnym uniedogodnieniem była temperatura. Nie jakaś wybitnie niska, ale oddychanie takim powietrzem dla płuc najmilsze nie jest. Zielonooki zaciągnął się głęboko, aż poczuł szczypanie w gardle. Miało go to przyzwyczaić do klimatu, no i trochę sponiewierać w środku. Po co? Tak przystosuje się szybciej, tak sądził. Mógł wykorzystać Ki do ogrzania się, był tego świadom, jednak tego nie robił. Używał jej tylko tyle, żeby nie tracić zbyt wiele ciepła. Nadal to jednak go powoli wykańczało.
Godzina czwarta.
Teraz do bolących stóp i płuc doszedł żołądek, który bolał chłopaka z głodu. Nie jadł już jakiś czas i choć miał dosyć spore rezerwy energii, to będą one po tym wszystkim mocno nadwątlone. Burczenie, które stawało się coraz głośniejsze, nie było i tak w stanie wyciągnąć go z tego "transu" w którym się znalazł. Po prostu szedł i nic nie było go w stanie zatrzymać... Aż do spotkania z miejscem, gdzie zbocze było ustawione pod kątem około siedemdziesięciu stopni...
Godzina piąta.
Wspinaczka była bardziej wymagająca, niż sądził. Musiał ostrożnie wybierać miejsce, którego się łapał, gdyż moment nie uwagi mógł go kosztować dłoń, a nawet życie. Najpewniej smagane silnymi wiatrami, jakie się w górach zdarzały, górne piętra tego giganta popękały i zaczęły się kruszyć. Wietrzenie nawet Sohan przemieni w kupkę pyłu o ile tylko będzie miało dosyć czasu. Całe szczęście nie wiało, bo byłoby z Chaprim niewesoło. Krajobraz urozmaicił się nieco, nie chodziło tylko o te pęknięcia, ale też głębokie żłobienia, wyglądające jakby były zrobione mieczem. Zaciekawiło to nieco szkarłatnowłosego. Czyżby ta góra była niegdyś polem bitwy dwóch demonów? Możliwe. Równie prawdopodobne było, że jednym z nich mógł być Braska.
Chociaż myślał o tym, to nie zatrzymał się, zwolnił tylko trochę.
Godzina ???
Nie miał pojęcia ile już się wspina, ile czasu mu pozostało, nic. Po prostu nie miał pojęcia. Brak wiedzy prowadzi do zwątpienia, a zwątpienie do rozpaczy... U niego zatrzymało się tylko na tym drugim, ale miał ku temu powód... Mgła rozrzedziła się, tak, że miał znów spory zasięg wzroku. Chyba nawet znajdował się już ponad tą mgłą. Nie spodobało mu się to co zobaczył. Sądził, że jest już daleko, prawie na szczycie, a wyglądało to jakby był dopiero w połowie drogi...
-"Jestem dopiero tutaj? Ale jak? Wspinałem się tak szybko, jak umiałem. Jestem już zmęczony... A tu jeszcze droga powrotna... C-chyba... N-nie dam rady..." -nie chciał do siebie dopuścić tej myśli, ale wszystko wskazywało na to, że nie miał innego wyboru... Zwiesił głowę. Pewnie by teraz spadł, gdyby nie fakt, że jego zmarznięte palce kurczowo trzymały się nierówności na kamiennej ścianie.
-"Nie dam rady... Jestem zbyt słaby... Jestem tylko człowiekiem..."
Gdyby był demonem i znał ich historię, to pewnie wiedziałby, że jeden z nich powiedział kiedyś podobne słowa. Miało to miejsce tutaj, na górze Sohan. Walczył z innym demonem i przegrywał. Nie dawał rady... W nieoczekiwanym jednak momencie zyskał nową moc... Podobno pokonał przeciwnika, nikt jednak od tego czasu go nie widział...
-Nie jesteś zbyt słaby... -usłyszał w głowie.
-Co? -zdziwił się. Nie potrafił zlokalizować źródła głosu.
-Masz tą siłę...
-"No nie, mam już omamy..." -stwierdził w myślach. -"Nie... To nie omamy... Ten głos ma rację... Dam radę, uda mi się!" -z bliżej niewiadomych nawet jemu powodów, uznał te dziwne myśli za prawdziwe i wykorzystał je do rozpalenia ognia swojej motywacji. Gdyby był bardziej inteligentny, albo po prostu mniej zmęczony, zastanowiłby się nad tym skąd owy głos pochodzi. Chociaż... Nie bardzo miałby na to czas... Jego Ki zgęstniała, wypłynęła z zakamarków ciała i zebrała się w jego centrum, tuż pod mostkiem. Niespokojnie kręciła się w nim, robiła to w bardzo nieregularny sposób. Z tego chaosu jednak wyłonił się porządek. Wirowała równomiernie, roztaczając się po organizmie Chepriego. W jego zielonych oczach buchały takiej samej barwy płomienie.
-Nie poddam się! Nie poddam się, choćbym miał dokonać cudów! -cedził przez zęby, miał wyraz twarzy godny szaleńca, który nawet za cenę własnego życia był gotowy osiągnąć swój cel. Nie mijało się to tak bardzo z prawdą...
Te słowa... Te, które przed chwilą powiedział... Nie miał o tym pojęcia, ale wypowie je jeszcze nie raz...
Energia obracała się z nim szybciej i szybciej, była wypychana na zewnątrz, jednak nie miała dosyć siły, by wydostać się na zewnątrz, aż w końcu... WYBUCHŁA! Stworzyła wokół chłopaka zielonkawą poświatę, aurę.
Teraz to czuł... Moc. A przynajmniej jeden z jej aspektów. Był szybki. Udowodnił mu to jeden ruch ręką, który z pewnym trudem zauważył.
-Dam radę! Raaaaaaaaah! -wrzasnął wściekle.
W jednej chwili, cały ból z mięśni zniknął. Była to sprawka adrenaliny, która w nim buzowała, podobnie jak Ki.
Zrobił pierwszy ruch, złapał się dłonią wypustki skalnej, po niej kolejnej i następnej... Robił ruch za ruchem, coraz szybciej i szybciej... Raz, za razem, pokonywał coraz większą odległość. Ani się obejrzał, jak znalazł się na szczycie...
Rozciągał się stąd niepowtarzalny i nie do ogarnięcia wzrokiem widok. Trudno było mu opisać to słowami. W prawdzie były tam tylko szare skały i rzeki lawy, ale ten widok zapierał dech w piersiach... A może to ta mała ilość tlenu?
Teraz musiał wrócić na ziemię, ale miał lepiej, bo z górki. Rozsądnie byłoby zacząć powoli i później przyśpieszyć, żeby się przystosować do zmiany ciśnienia. Zrobił tak... częściowo...
***
Był już całkiem niedaleko, gnał jak szalony, nawet nie czuł zmęczenia. Braska i Vixen znajdowali się w zasięgu jego szóstego zmysłu. Jeszcze trochę i ich zobaczy. Determinacji mu nie można było odmówić, ale rozumem to on się nie popisał. Znowu.
-"Dalej, to już blisko!"
Na ostatnim odcinku drogi do dwójki demonów przyśpieszył jeszcze bardziej, sięgając do głęboko ukrytych rezerw energii. Aż sam się dziwił, że miał jej jeszcze tyle. Aura już dawno zniknęła, ale dała mu bardzo dużo... Był już jakieś pięćdziesiąt metrów od nich, dosłownie rzut beretem. Powoli zwalniał, choć nie z własnej woli. Mięśnie były już po prostu na wykończeniu. Zakwasy po tym, będzie czuł jeszcze dłuuuugo.
Uśmiechnął się nawet lekko, choć wyraźnie musiał się do tego zmusić.
Pociemniało mu nagle przed oczami i... zarył twarzą w glebę, tracąc przytomność.
OOC:
Koniec treningu
300 dmg dla mnie.
Próba wbicia Aury Szybkości.
Podnóże supergóry okazało wcale nie być takie strome, na jakie wyglądało z odległości. To ułatwiało nieco sprawę, ale tylko nieco. Nadal musiał zdobyć tą górę w zastraszająco krótkim czasie. Robił długie kroki, które zaoszczędzały mu co nieco czasu i energii, nie było tego dużo, ale lepsze to niż nic. Krajobraz był dosyć monotonny, kamienne zbocze, na nim jakieś głazy i głaziki. Niektóre sterczały pionowo i były zaostrzone, przypominały trochę włócznie. Spaść na jedno z takich nawet z niedużej wysokości oznaczało śmierć. Chepri nie omieszkał tego zapamiętać. Zdał sobie sprawę, że to będzie niebezpieczne i wyczerpujące zadanie. Normalni ludzie by się tym zniechęcili, ale nie on, bo wyczerpanie równało się u niego z wytrenowaniem. A taki trening się pewnie szybko nie powtórzy, choć zależało to od pomysłowości Braski...
Krok, za krokiem, posuwał się dalej i dalej, choć zdawał się mijać wciąż ten sam głaz i ten sam kamień. Tak szedł przed siebie, skupiony na drodze przed nim. Zajęło to chwilę, ale nastąpił ten moment, zatracił się w tym co robił. Stawiał kolejne kroki wcale o tym nie myśląc, o niczym nie myśląc. Po prostu zmierzał w kierunku szczytu, jakby nic innego poza tym się nie liczyło. Nawet gdyby próbował, to nie mógł określić upływu czasu, znowu nie było niczego co dałoby choćby namiastkę takiej wiedzy. Wokół niego unosiła się mgła taka sama, jak przedtem. Ograniczała widoczność w dosyć znaczącym stopniu. Nowo nobyta umiejętność wyczuwania Ki też mu nic nie da, tutaj nie ma niczego żywego, prawda? Ta myśl poruszyła go do tego stopnia, że musiał to sprawdzić. Nie poczuł niczego w zasięgu swojego szóstego zmysłu. Zawsze mogą być coś poza nim albo ukrywać swoją moc, ale wątpił w taką opcję.
Godzina druga.
Powoli lecz nieubłaganie stopy zaczynały się dawać we znaki. Tylko stopy. Cała reszta wytrzymie jeszcze dużo dłużej. Przyczyną pewnie były buty, które się do takiego typu aktywności po prostu nie nadawały. Innych niestety nie miał. Zawsze mógł też je zdjąć, ale wolał nie ryzykować nadepnięcia na coś. Ból nie był jeszcze na tyle silny, żeby naprawdę się nim przejmować, ale kwestią czasu było, kiedy się taki stanie.
Kąt pod jakim było nachylone zbocze zwiększał się, zmuszając szkarłatnowłosego do pochylenia się do przodu, w celu zachowania równowagi. Zapowiadało to pogłębienie się jego (wyimaginowanych) problemów z kręgosłupem.
Godzina trzecia.
Kolejnym uniedogodnieniem była temperatura. Nie jakaś wybitnie niska, ale oddychanie takim powietrzem dla płuc najmilsze nie jest. Zielonooki zaciągnął się głęboko, aż poczuł szczypanie w gardle. Miało go to przyzwyczaić do klimatu, no i trochę sponiewierać w środku. Po co? Tak przystosuje się szybciej, tak sądził. Mógł wykorzystać Ki do ogrzania się, był tego świadom, jednak tego nie robił. Używał jej tylko tyle, żeby nie tracić zbyt wiele ciepła. Nadal to jednak go powoli wykańczało.
Godzina czwarta.
Teraz do bolących stóp i płuc doszedł żołądek, który bolał chłopaka z głodu. Nie jadł już jakiś czas i choć miał dosyć spore rezerwy energii, to będą one po tym wszystkim mocno nadwątlone. Burczenie, które stawało się coraz głośniejsze, nie było i tak w stanie wyciągnąć go z tego "transu" w którym się znalazł. Po prostu szedł i nic nie było go w stanie zatrzymać... Aż do spotkania z miejscem, gdzie zbocze było ustawione pod kątem około siedemdziesięciu stopni...
Godzina piąta.
Wspinaczka była bardziej wymagająca, niż sądził. Musiał ostrożnie wybierać miejsce, którego się łapał, gdyż moment nie uwagi mógł go kosztować dłoń, a nawet życie. Najpewniej smagane silnymi wiatrami, jakie się w górach zdarzały, górne piętra tego giganta popękały i zaczęły się kruszyć. Wietrzenie nawet Sohan przemieni w kupkę pyłu o ile tylko będzie miało dosyć czasu. Całe szczęście nie wiało, bo byłoby z Chaprim niewesoło. Krajobraz urozmaicił się nieco, nie chodziło tylko o te pęknięcia, ale też głębokie żłobienia, wyglądające jakby były zrobione mieczem. Zaciekawiło to nieco szkarłatnowłosego. Czyżby ta góra była niegdyś polem bitwy dwóch demonów? Możliwe. Równie prawdopodobne było, że jednym z nich mógł być Braska.
Chociaż myślał o tym, to nie zatrzymał się, zwolnił tylko trochę.
Godzina ???
Nie miał pojęcia ile już się wspina, ile czasu mu pozostało, nic. Po prostu nie miał pojęcia. Brak wiedzy prowadzi do zwątpienia, a zwątpienie do rozpaczy... U niego zatrzymało się tylko na tym drugim, ale miał ku temu powód... Mgła rozrzedziła się, tak, że miał znów spory zasięg wzroku. Chyba nawet znajdował się już ponad tą mgłą. Nie spodobało mu się to co zobaczył. Sądził, że jest już daleko, prawie na szczycie, a wyglądało to jakby był dopiero w połowie drogi...
- music:
-"Jestem dopiero tutaj? Ale jak? Wspinałem się tak szybko, jak umiałem. Jestem już zmęczony... A tu jeszcze droga powrotna... C-chyba... N-nie dam rady..." -nie chciał do siebie dopuścić tej myśli, ale wszystko wskazywało na to, że nie miał innego wyboru... Zwiesił głowę. Pewnie by teraz spadł, gdyby nie fakt, że jego zmarznięte palce kurczowo trzymały się nierówności na kamiennej ścianie.
-"Nie dam rady... Jestem zbyt słaby... Jestem tylko człowiekiem..."
Gdyby był demonem i znał ich historię, to pewnie wiedziałby, że jeden z nich powiedział kiedyś podobne słowa. Miało to miejsce tutaj, na górze Sohan. Walczył z innym demonem i przegrywał. Nie dawał rady... W nieoczekiwanym jednak momencie zyskał nową moc... Podobno pokonał przeciwnika, nikt jednak od tego czasu go nie widział...
-Nie jesteś zbyt słaby... -usłyszał w głowie.
-Co? -zdziwił się. Nie potrafił zlokalizować źródła głosu.
-Masz tą siłę...
-"No nie, mam już omamy..." -stwierdził w myślach. -"Nie... To nie omamy... Ten głos ma rację... Dam radę, uda mi się!" -z bliżej niewiadomych nawet jemu powodów, uznał te dziwne myśli za prawdziwe i wykorzystał je do rozpalenia ognia swojej motywacji. Gdyby był bardziej inteligentny, albo po prostu mniej zmęczony, zastanowiłby się nad tym skąd owy głos pochodzi. Chociaż... Nie bardzo miałby na to czas... Jego Ki zgęstniała, wypłynęła z zakamarków ciała i zebrała się w jego centrum, tuż pod mostkiem. Niespokojnie kręciła się w nim, robiła to w bardzo nieregularny sposób. Z tego chaosu jednak wyłonił się porządek. Wirowała równomiernie, roztaczając się po organizmie Chepriego. W jego zielonych oczach buchały takiej samej barwy płomienie.
-Nie poddam się! Nie poddam się, choćbym miał dokonać cudów! -cedził przez zęby, miał wyraz twarzy godny szaleńca, który nawet za cenę własnego życia był gotowy osiągnąć swój cel. Nie mijało się to tak bardzo z prawdą...
Te słowa... Te, które przed chwilą powiedział... Nie miał o tym pojęcia, ale wypowie je jeszcze nie raz...
Energia obracała się z nim szybciej i szybciej, była wypychana na zewnątrz, jednak nie miała dosyć siły, by wydostać się na zewnątrz, aż w końcu... WYBUCHŁA! Stworzyła wokół chłopaka zielonkawą poświatę, aurę.
Teraz to czuł... Moc. A przynajmniej jeden z jej aspektów. Był szybki. Udowodnił mu to jeden ruch ręką, który z pewnym trudem zauważył.
-Dam radę! Raaaaaaaaah! -wrzasnął wściekle.
W jednej chwili, cały ból z mięśni zniknął. Była to sprawka adrenaliny, która w nim buzowała, podobnie jak Ki.
Zrobił pierwszy ruch, złapał się dłonią wypustki skalnej, po niej kolejnej i następnej... Robił ruch za ruchem, coraz szybciej i szybciej... Raz, za razem, pokonywał coraz większą odległość. Ani się obejrzał, jak znalazł się na szczycie...
Rozciągał się stąd niepowtarzalny i nie do ogarnięcia wzrokiem widok. Trudno było mu opisać to słowami. W prawdzie były tam tylko szare skały i rzeki lawy, ale ten widok zapierał dech w piersiach... A może to ta mała ilość tlenu?
Teraz musiał wrócić na ziemię, ale miał lepiej, bo z górki. Rozsądnie byłoby zacząć powoli i później przyśpieszyć, żeby się przystosować do zmiany ciśnienia. Zrobił tak... częściowo...
***
Był już całkiem niedaleko, gnał jak szalony, nawet nie czuł zmęczenia. Braska i Vixen znajdowali się w zasięgu jego szóstego zmysłu. Jeszcze trochę i ich zobaczy. Determinacji mu nie można było odmówić, ale rozumem to on się nie popisał. Znowu.
-"Dalej, to już blisko!"
Na ostatnim odcinku drogi do dwójki demonów przyśpieszył jeszcze bardziej, sięgając do głęboko ukrytych rezerw energii. Aż sam się dziwił, że miał jej jeszcze tyle. Aura już dawno zniknęła, ale dała mu bardzo dużo... Był już jakieś pięćdziesiąt metrów od nich, dosłownie rzut beretem. Powoli zwalniał, choć nie z własnej woli. Mięśnie były już po prostu na wykończeniu. Zakwasy po tym, będzie czuł jeszcze dłuuuugo.
Uśmiechnął się nawet lekko, choć wyraźnie musiał się do tego zmusić.
Pociemniało mu nagle przed oczami i... zarył twarzą w glebę, tracąc przytomność.
OOC:
Koniec treningu
300 dmg dla mnie.
Próba wbicia Aury Szybkości.
Re: Wulkan
Czw Cze 13, 2013 10:26 pm
- Brawo, człowieku. - nad nieprzytomnym stanął Braska, który trzymając ręce na piersiach wymówił owe słowa. - Przyda Ci się odpoczynek. Zasłużyłeś. - Powiedział krótko i schylił się by podnieść zmarlaka i zarzucić go na swoje plecy. Machnął do Vixen i zaczęli iść. Pokój wrócił do normy, iluzja Dark Star zniknęła teraz jedynie szare ściany przyozdabiały pochodnie. Drzwi się zamknęły.
Braska wraz z córką oraz dodatkowym bagażem wrócili do głównego pokoju. Chepri został ułożony na podłodze oraz przykryty kołdrą. Vixen zadbała nawet o to by pod głową miał też nie za twardo podkładając mu pod głowę poduszkę. Usiadła opierając się o ścianę obok i czekała, aż ten się wybudzi wraz z Braską. Nie zaczynali posiłku bez ostatniego gościa, a jedzonko, które pojawiło się chyba znikąd stygło na stoliku. Przeróżne smakołyki.
OOC
Ślicznie, nagrodą były dodatkowe punkty treningowe.
Braska wraz z córką oraz dodatkowym bagażem wrócili do głównego pokoju. Chepri został ułożony na podłodze oraz przykryty kołdrą. Vixen zadbała nawet o to by pod głową miał też nie za twardo podkładając mu pod głowę poduszkę. Usiadła opierając się o ścianę obok i czekała, aż ten się wybudzi wraz z Braską. Nie zaczynali posiłku bez ostatniego gościa, a jedzonko, które pojawiło się chyba znikąd stygło na stoliku. Przeróżne smakołyki.
OOC
Ślicznie, nagrodą były dodatkowe punkty treningowe.
Re: Wulkan
Pią Cze 14, 2013 3:47 pm
Szkarłatnowłosy znajdował się w jakiejś przestrzeni. Było bardzo ciemno, ale dało się dostrzec podobieństwa do Dark Star, której replikę widział. Skóra na karku ścierpła mu, ktoś stał za nim. To, że nie poinformował go o tym szósty zmysł, wskazywało tylko na to, że ten ktoś umiał tłumić swoją energię. Odwrócił się natychmiast, aż się nieco zdziwił, że mógł. W tej istocie nie mógł dostrzec nic, poza jej oczami. Duże, o barwie złota, wyrażały powagę i coś jakby złość...
-Mówiłem ci...
I zniknął, podobnie, jak całe otoczenie...
Chepri powoli otworzył oczy. Pożałował, że to zrobił. Wszystkie mięśnie go bolały i to tak, że znów mu pociemniało przed oczami. Nie stracił jednak przytomności. Trzymał go przy niej zapach pysznego jedzenia. Nie był w stanie wstać, nawet tego nie próbował. Z dużym wysiłkiem napiął mięśnie brzucha i usiadł.
-"Hah, na jedzenie nigdy nie zabraknie mi sił" -pomyślał, uśmiechając się lekko i kierując rękę do miski z ryżem.
-Smacznego - rzekł i zabrał się za jedzenie.
Do ryżu wkrótce doszły warzywa i smażona wołowina, następnie jakieś danie z makaronem i na końcu owoce. Oglądająca to z boku osoba, która go nie zna, mogłaby pomyśleć, że chłopak będzie jadł aż pęknie.
Kiedy w końcu się najadł, zapytał:
-To kiedy następna część treningu?
Tsaa... Jemu zawsze mało...
OOC:
Regeneracja 15% + 10% za jedzenie.
-Mówiłem ci...
I zniknął, podobnie, jak całe otoczenie...
Chepri powoli otworzył oczy. Pożałował, że to zrobił. Wszystkie mięśnie go bolały i to tak, że znów mu pociemniało przed oczami. Nie stracił jednak przytomności. Trzymał go przy niej zapach pysznego jedzenia. Nie był w stanie wstać, nawet tego nie próbował. Z dużym wysiłkiem napiął mięśnie brzucha i usiadł.
-"Hah, na jedzenie nigdy nie zabraknie mi sił" -pomyślał, uśmiechając się lekko i kierując rękę do miski z ryżem.
-Smacznego - rzekł i zabrał się za jedzenie.
Do ryżu wkrótce doszły warzywa i smażona wołowina, następnie jakieś danie z makaronem i na końcu owoce. Oglądająca to z boku osoba, która go nie zna, mogłaby pomyśleć, że chłopak będzie jadł aż pęknie.
Kiedy w końcu się najadł, zapytał:
-To kiedy następna część treningu?
Tsaa... Jemu zawsze mało...
OOC:
Regeneracja 15% + 10% za jedzenie.
Re: Wulkan
Pią Cze 14, 2013 5:09 pm
Wszyscy zasiedli do stołu zajadając się pysznościami jakie zostały przyrządzone w sam raz na saiyańskie żołądki. O dziwo, mimo, że tu nie było tych małpiastych istot wszystko znikło z talerzy, co do okruszka.
- HAHAHA! Wytrzymały jesteś. - zaśmiał się Braska - No, ale dobra... pamiętasz tamtą górę? Była wielka, prawda? Będziesz musiał ją przesunąć o 5 centymetrów. Haha! - parsknął śmiechem. - Ale ze swoimi możliwościami nie zrobisz tego nawet jakby wyrosły Ci dodatkowe ręce. Jesteś na razie zbyt słaby. Dajmy na to, że gdy ją już przesuniesz to Twój trening tutaj się zakończy. To twój główny cel pobytu tutaj. - demon podrapał się po brodzie - W takim razie... O! Możesz udać się do tamtego pokoju. Tam powitają Cię wielkie siedmiometrowe robale. Powalczysz sobie z nimi w krainie Dark Star.
OOC
5 robali wyglądających tak - http://img-cache.cdn.gaiaonline.com/0200707968407df51b0eaafb66fc883e/https://2img.net/h/i65.photobucket.com/albums/h219/ky-kiske_2006/anime/monster_udah.jpg
Trzeba im skopać dupska.
Statystyki jednego
Siła: 15
Szybkość: 20
Wytrzymałość: 20
- HAHAHA! Wytrzymały jesteś. - zaśmiał się Braska - No, ale dobra... pamiętasz tamtą górę? Była wielka, prawda? Będziesz musiał ją przesunąć o 5 centymetrów. Haha! - parsknął śmiechem. - Ale ze swoimi możliwościami nie zrobisz tego nawet jakby wyrosły Ci dodatkowe ręce. Jesteś na razie zbyt słaby. Dajmy na to, że gdy ją już przesuniesz to Twój trening tutaj się zakończy. To twój główny cel pobytu tutaj. - demon podrapał się po brodzie - W takim razie... O! Możesz udać się do tamtego pokoju. Tam powitają Cię wielkie siedmiometrowe robale. Powalczysz sobie z nimi w krainie Dark Star.
OOC
5 robali wyglądających tak - http://img-cache.cdn.gaiaonline.com/0200707968407df51b0eaafb66fc883e/https://2img.net/h/i65.photobucket.com/albums/h219/ky-kiske_2006/anime/monster_udah.jpg
Trzeba im skopać dupska.
Statystyki jednego
Siła: 15
Szybkość: 20
Wytrzymałość: 20
Re: Wulkan
Pią Cze 14, 2013 9:55 pm
-Si... Si-siedmiometrowe robale? - na twarzy chłopaka zagościł lekki grymas, który jednak szybko zniknął.
-"Przynajmniej lepsze to, niż znów wchodzić na tamtą górę..." -przeszło mu przez myśl.
-No dobra, to ja idę...
Ból zdążył zelżeć na tyle, żeby Chepri mógł wstać, jednak nie było to najprzyjemniejsze zadanie. Zakwasy czuł już nie raz, ale to nie było porównywalne z niczym. Znał jednak na to sposób, trzeba to rozchodzić. Rozprawienie się z tym robactwem może się do tego nadać.
-Niedługo wracam - w jego głosie można było usłyszeć pewność siebie.
Udał się do pomieszczenia, z którego to został niedawno przyniesiony. Pierwszym co go uderzyło po otwarciu drzwi, był zapach. Nie chodziło tu tylko o tą woń siarki, do której zdążył się przyzwyczaić, ale zapachu zbliżonego do kompostu... Nie, starego kompostu... Jego źródłem okazały się te wielkie robale. W połączeniu z ich nie byle jakim wyglądem, mogły wywołać u ludzi ze słabym żołądkiem odruchy wymiotne. Chepri nie należał do takich osób, choć pozieleniał na twarzy. Jak na razie nie wyglądały, jakby zdawały sobie sprawę z obecności człowieka. Zajęte były jedzeniem... Czegoś. Zielonooki, i nadal zielonotwarzy, nie był w stanie określić co to było, bo nie przypominało to niczego co widział w swoim życiu. Nie mniej jednak to na insektach skupił się jego wzrok. Wielkie, brzydkie... Niezbyt inteligentne... I nie za silne. Szczerze wątpił, by potrafiły w choć najmniejszym stopniu kontrolować Ki.
-"No dobra, to zaczynamy" -strzelił palcami i karkiem, zwróciło to uwagę bestii.
Ruszył na najbliższego przeciwnika. Jakieś dwa metry przed nim skoczył i posłał mu potężne kopnięcie w szczękę, czy jak też to się u niego nazywało... Głowa podobnie jak reszta ciała przeleciała kilka metrów i zaryła w podłoże. Jeszcze żył... Jeszcze...
OOC:
Regeneracja 10% = 1295 + 135 = full HP
Potężny 160 dmg dla Robala #1
Robal #1: 300/300
Robal #2: 300/300
Robal #3: 300/300
Robal #4: 300/300
Robal #5: 300/300
Let the fight begin!
-"Przynajmniej lepsze to, niż znów wchodzić na tamtą górę..." -przeszło mu przez myśl.
-No dobra, to ja idę...
Ból zdążył zelżeć na tyle, żeby Chepri mógł wstać, jednak nie było to najprzyjemniejsze zadanie. Zakwasy czuł już nie raz, ale to nie było porównywalne z niczym. Znał jednak na to sposób, trzeba to rozchodzić. Rozprawienie się z tym robactwem może się do tego nadać.
-Niedługo wracam - w jego głosie można było usłyszeć pewność siebie.
Udał się do pomieszczenia, z którego to został niedawno przyniesiony. Pierwszym co go uderzyło po otwarciu drzwi, był zapach. Nie chodziło tu tylko o tą woń siarki, do której zdążył się przyzwyczaić, ale zapachu zbliżonego do kompostu... Nie, starego kompostu... Jego źródłem okazały się te wielkie robale. W połączeniu z ich nie byle jakim wyglądem, mogły wywołać u ludzi ze słabym żołądkiem odruchy wymiotne. Chepri nie należał do takich osób, choć pozieleniał na twarzy. Jak na razie nie wyglądały, jakby zdawały sobie sprawę z obecności człowieka. Zajęte były jedzeniem... Czegoś. Zielonooki, i nadal zielonotwarzy, nie był w stanie określić co to było, bo nie przypominało to niczego co widział w swoim życiu. Nie mniej jednak to na insektach skupił się jego wzrok. Wielkie, brzydkie... Niezbyt inteligentne... I nie za silne. Szczerze wątpił, by potrafiły w choć najmniejszym stopniu kontrolować Ki.
-"No dobra, to zaczynamy" -strzelił palcami i karkiem, zwróciło to uwagę bestii.
Ruszył na najbliższego przeciwnika. Jakieś dwa metry przed nim skoczył i posłał mu potężne kopnięcie w szczękę, czy jak też to się u niego nazywało... Głowa podobnie jak reszta ciała przeleciała kilka metrów i zaryła w podłoże. Jeszcze żył... Jeszcze...
OOC:
Regeneracja 10% = 1295 + 135 = full HP
Potężny 160 dmg dla Robala #1
Robal #1: 300/300
Robal #2: 300/300
Robal #3: 300/300
Robal #4: 300/300
Robal #5: 300/300
Let the fight begin!
Re: Wulkan
Pią Cze 14, 2013 9:55 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
Re: Wulkan
Pią Cze 14, 2013 10:36 pm
Wryło go nawet bardziej, niż tego insekta, kiedy się zorientował, że ten zrobił unik. To zdziwienie trwało tylko chwilę, bo zaraz musiał się uchronić przed jego atakiem. Niestety... Stracił koncentrację i przypłacił to trafieniem. Atak może i nie był bardzo silny, ale zdołał mu przeciąć skórę przez ubrania.
To wcale nie był koniec zaskoczeń, jakby znikąd pojawił się drugi, chcący go trącić łapą od boku. Zablokował ten atak. Szósty zmysł nagle zaalarmował go, spojrzał w kierunku z którego pochodził alarm. Jeden z jego przeciwników zdawał się być czymś zdenerwowany. Gdyby tylko miał okazję lepiej poznać ten gatunek, to wiedziałby, że niektóre z nich źle reagują na kolor czerwony... Jego złość dodała mu mocy, ale nie tyle, żeby się tym naprawdę przejmować. Chociaż to właśnie on stał się celem numer jeden. Zdziwienia jeszcze miały nastąpić. Szykowały je następne dwa stwory. Jeden rozdziawił gębę i zaczął pluć smolistą cieczą, która okazała się być żrąca. Stężenie nie było wysokie, więc i zagrożenia dla życia nie było. Ból jednak go nie ominął. Teraz to jego zaczęło brać zdenerwowanie. Ostatni, piąty stwór, wykorzystał kolejny jego moment nieuwagi i zafundował mu nową bliznę na nodze. Szkarłatnowłosy zacisnął zęby i uniósł zaciśnięte pięści, zginając ręce w łokciach. Po jego pierwszej głupocie, jaką był atak bez dobrego planu, zrobił kolejną, czyli włączenie tej zielonkawej aury. Niemal od razu doświadczył jakie to wymagające dla organizmu. Dosłownie rzucił się na tego wkurzonego.
OOC:
potężny 385 dmg
-50 hp za aurę
Robal #1: unik i 20 dmg 300/300 hp
Robal #2: 15 dmg (zablokowany) 300/300 hp
Robal #3: Staty *1,2 (Przejdzie to?) 360/360 hp
Robal #4: Acid Breath (technika) - 30 dmg 300/300 hp
Robal #5: 15 dmg 300/300 hp
Moje hp: 1350 - 20 - 30 - 15 - 50 = 1235
moje Ki: 1350
To wcale nie był koniec zaskoczeń, jakby znikąd pojawił się drugi, chcący go trącić łapą od boku. Zablokował ten atak. Szósty zmysł nagle zaalarmował go, spojrzał w kierunku z którego pochodził alarm. Jeden z jego przeciwników zdawał się być czymś zdenerwowany. Gdyby tylko miał okazję lepiej poznać ten gatunek, to wiedziałby, że niektóre z nich źle reagują na kolor czerwony... Jego złość dodała mu mocy, ale nie tyle, żeby się tym naprawdę przejmować. Chociaż to właśnie on stał się celem numer jeden. Zdziwienia jeszcze miały nastąpić. Szykowały je następne dwa stwory. Jeden rozdziawił gębę i zaczął pluć smolistą cieczą, która okazała się być żrąca. Stężenie nie było wysokie, więc i zagrożenia dla życia nie było. Ból jednak go nie ominął. Teraz to jego zaczęło brać zdenerwowanie. Ostatni, piąty stwór, wykorzystał kolejny jego moment nieuwagi i zafundował mu nową bliznę na nodze. Szkarłatnowłosy zacisnął zęby i uniósł zaciśnięte pięści, zginając ręce w łokciach. Po jego pierwszej głupocie, jaką był atak bez dobrego planu, zrobił kolejną, czyli włączenie tej zielonkawej aury. Niemal od razu doświadczył jakie to wymagające dla organizmu. Dosłownie rzucił się na tego wkurzonego.
OOC:
potężny 385 dmg
-50 hp za aurę
Robal #1: unik i 20 dmg 300/300 hp
Robal #2: 15 dmg (zablokowany) 300/300 hp
Robal #3: Staty *1,2 (Przejdzie to?) 360/360 hp
Robal #4: Acid Breath (technika) - 30 dmg 300/300 hp
Robal #5: 15 dmg 300/300 hp
Moje hp: 1350 - 20 - 30 - 15 - 50 = 1235
moje Ki: 1350
Re: Wulkan
Pią Cze 14, 2013 10:36 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
--------------------------------
#5 'Walka automat ' :
#5 Result :
Re: Wulkan
Pią Cze 14, 2013 11:10 pm
Oczy insekta nie były po prostu stworzone do rejestracji tak szybkich obrazów, to też dosłownie "nie wiedział co go trafiło". Został odrzucony na kilka metrów. Nie wyglądało na to, żeby "koledzy", martwego już, byli tym zachwyceni. Może i dzięki tej aurze był od każdego z nich dużo szybszy, to jednak sam w starciu z czterema jego przewaga malała. Ten który nieomal dostał w łeb, właśnie szarżował. Chciał go strącić łapą i udało mu się. Uwagę Chepri'ego zajęła dwójka robali za nim, które również chciały się go pozbyć. Tych ataków również nie udało mu się uniknąć. To tylko podsycało jego złość. Odleciał na kilka metrów w górę. Teraz jego kolej na atak. Z pełną prędkością poleciał na jedynego, który go jak na razie nie zaatakował. Znów miał jednak pecha, to przeklęte stworzenie jakimś niewyjaśnionym cudem uniknęło uderzenia i nie miało zamiaru próżnować. Zrobił szybki ruch łapą. To jednak człowiek bez większego problemu zablokował.
OOC:
Szybki = 315 dmg (uniknięty)
-50 hp za aurę
Robal #1: 20 dmg 300/300 hp
Robal #2: 20 dmg 300/300 hp
Robal #3: 0/360 hp - martwy
Robal #4: Unik i 35 dmg (zablokowany) 300/300 hp
Robal #5: 20 dmg 300/300 hp
Moje hp: 1235 - 20 - 20 - 20 - 50 = 1125
OOC:
Szybki = 315 dmg (uniknięty)
-50 hp za aurę
Robal #1: 20 dmg 300/300 hp
Robal #2: 20 dmg 300/300 hp
Robal #3: 0/360 hp - martwy
Robal #4: Unik i 35 dmg (zablokowany) 300/300 hp
Robal #5: 20 dmg 300/300 hp
Moje hp: 1235 - 20 - 20 - 20 - 50 = 1125
Re: Wulkan
Pią Cze 14, 2013 11:10 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
Re: Wulkan
Pią Cze 14, 2013 11:41 pm
W tym jednak momencie piętnastolatek został otoczony. Jeden cios łapą posłał strącił go z powietrza. Kiedy wrył się w ziemię, oberwał kolejną dawką żrącej substancji, o której teraz mógł powiedzieć, że pachniała gorzej, niż robaki, a i on przeszedł jej wonią. Miał pecha. Tylko zdolność wyczuwania Ki powiadomiła go o ataku nadchodzącym z tyłu. Skupił w sobie energię i gwałtownie wyrzucił ją na zewnątrz. Pozbył się dzięki temu otaczających go maszkar. Choć nie na długo. Z wysokości kilku metrów obserwował je. Barwa jego włosów, bądź inny czynnik, np. jego Kiaiho, wzbudziło wzburzenie u kolejnego insekta, przez co i jego moc wzrosła. Zielonooki wiedział dokładnie co zrobić. Wystrzelił w jego kierunku, celując w głowę. Taki cios, jeśli celny, będzie zabójczy. Aż się skrzywił nieco. Ta aura, choć dawała mu moc, to bardzo wycieńczała organizm i długotrwałe używanie jej powoli lecz nieubłaganie zabije go. Musiał to skończyć szybko.
OOC:
Szybki 315 dmg
Kiaiho 3,5 ~ 4 Ki
-50 hp za aurę
Robal #1: 35 dmg (anulowane przez kiaiho) 300/300 hp
Robal #2: Staty *1,2 360/360 hp
Robal #4: 20 dmg 300/300 hp
Robal #5: Acid Breath 30 dmg 300/300 hp
Moje hp: 1125 - 20 - 30 - 50 = 1025 hp
Moja Ki: 1350 - 4 = 1346
OOC:
Szybki 315 dmg
Kiaiho 3,5 ~ 4 Ki
-50 hp za aurę
Robal #1: 35 dmg (anulowane przez kiaiho) 300/300 hp
Robal #2: Staty *1,2 360/360 hp
Robal #4: 20 dmg 300/300 hp
Robal #5: Acid Breath 30 dmg 300/300 hp
Moje hp: 1125 - 20 - 30 - 50 = 1025 hp
Moja Ki: 1350 - 4 = 1346
Re: Wulkan
Pią Cze 14, 2013 11:41 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 12:17 am
Nie wyglądało to ani trochę różowo. Jego atak znów nie dał najmniejszego efektu, na domiar sam oberwał znowu. Nie był to naprawdę mocny cios, ale nie tylko ciało może boleć. Jakby tego mało, jeszcze jednemu nerwy puściły i jego moc wzrosła. Chepri już zaczął się zastanawiać gdzie przeszedł mu przez drogę czarny kot, bo nie dopuszczał do siebie myśli, że to się dzieje naprawdę. Kolejne dwa biegły w jego stronę. Już nadstawiały swoje łapy. Szkarłatnowłosy nie miał problemu z uniknięciem jednej, ale z drugą było gorzej, znacznie gorzej. Ponownie jego twarz spotkała się z ziemią. Podniósł się nieco chwiejnie.
-"No bez jaj, przecież jakieś robale, nie ważne jak duże, mnie nie pokonają!" -zacisnął zęby.
-Walcie się! -wrzasnął na nie i wściekle ruszył ku swojej ofierze. Czy tym razem stwór nie okaże się irracjonalnie zwinny zważywszy na swoją wielkość?
OOC:
Potężny 385 dmg dla #1
-50 hp za aurę
Robal #1: Staty*1,2 360/360 hp
Robal #2: blok i 24 dmg 360/360 hp
Robal #4: 20 dmg (uniknięty) 300/300 hp
Robal #5: 20 dmg 300/300 hp
Moje hp: 1025 - 24 - 20 - 50 = 931
-"No bez jaj, przecież jakieś robale, nie ważne jak duże, mnie nie pokonają!" -zacisnął zęby.
-Walcie się! -wrzasnął na nie i wściekle ruszył ku swojej ofierze. Czy tym razem stwór nie okaże się irracjonalnie zwinny zważywszy na swoją wielkość?
OOC:
Potężny 385 dmg dla #1
-50 hp za aurę
Robal #1: Staty*1,2 360/360 hp
Robal #2: blok i 24 dmg 360/360 hp
Robal #4: 20 dmg (uniknięty) 300/300 hp
Robal #5: 20 dmg 300/300 hp
Moje hp: 1025 - 24 - 20 - 50 = 931
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 12:17 am
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
--------------------------------
#4 'Walka automat ' :
#4 Result :
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 12:45 am
Tym razem miał jednak szczęście. Trafienie było bezpośrednie, tak więc olbrzym padł jak długi.
-"Jeszcze tylko trzech"
Ah, człowiek nie powinien był się dekoncentrować, kosztowało go to atakiem w plecy. To zawsze niemiłe zostać trafionym w plecy, ale i skuteczne, co było widać nawet teraz. Poleciał ukośnie ku ziemi, jednak został "odbity" łapą innego insekta. W tym też momencie poczuł się jakby był piłką tenisową. Nie podobało mu się to ani trochę. I znów wylądował na ziemi... Chwycił trochę ziemi z dłoń.
-N-nie... dam... się... pokonać... ROBAKOM! -cedził przez mocno zaciśnięte zęby, aż niemal pękało na nich szkliwo. Dyszał. Nie zrobił nawet połowy zadania, a już dopadało go zmęczenie... Nie, tak nie mogło być. Da sobie radę. Musi!
Oderwał się gwałtownie od podłoża, wraz z wierzchnią jego warstwą. W locie aktywował Shiyouken. Normalnie to byłoby mu pewnie szkoda koszulki, która się podarła, ale to nie było normalnie. Skupiał się tylko na jednym celu. Wgnieść te paskudy w grunt i patrzeć jak zdychają.
Jego cel w akcie obrony wystrzelił dużą ilość czarnej substancji, jednak nie zapowiadało się, by dało mu to dużo.
OOC:
Podstawowy 140 dmg na #2
-50 hp za aurę
-300 Ki za Shiyouken
Robal #1: 0/360 - martwy
Robal #2: Acid Breath 36 dmg 360/360 hp
Robal #4: 15 dmg 300/300 hp
Robal #5: 20 dmg 300/300 hp
Moje hp: 931 - 50 - 36 - 15 - 20 = 810
Moja Ki: 1346 - 300 = 1046
-"Jeszcze tylko trzech"
Ah, człowiek nie powinien był się dekoncentrować, kosztowało go to atakiem w plecy. To zawsze niemiłe zostać trafionym w plecy, ale i skuteczne, co było widać nawet teraz. Poleciał ukośnie ku ziemi, jednak został "odbity" łapą innego insekta. W tym też momencie poczuł się jakby był piłką tenisową. Nie podobało mu się to ani trochę. I znów wylądował na ziemi... Chwycił trochę ziemi z dłoń.
-N-nie... dam... się... pokonać... ROBAKOM! -cedził przez mocno zaciśnięte zęby, aż niemal pękało na nich szkliwo. Dyszał. Nie zrobił nawet połowy zadania, a już dopadało go zmęczenie... Nie, tak nie mogło być. Da sobie radę. Musi!
Oderwał się gwałtownie od podłoża, wraz z wierzchnią jego warstwą. W locie aktywował Shiyouken. Normalnie to byłoby mu pewnie szkoda koszulki, która się podarła, ale to nie było normalnie. Skupiał się tylko na jednym celu. Wgnieść te paskudy w grunt i patrzeć jak zdychają.
Jego cel w akcie obrony wystrzelił dużą ilość czarnej substancji, jednak nie zapowiadało się, by dało mu to dużo.
OOC:
Podstawowy 140 dmg na #2
-50 hp za aurę
-300 Ki za Shiyouken
Robal #1: 0/360 - martwy
Robal #2: Acid Breath 36 dmg 360/360 hp
Robal #4: 15 dmg 300/300 hp
Robal #5: 20 dmg 300/300 hp
Moje hp: 931 - 50 - 36 - 15 - 20 = 810
Moja Ki: 1346 - 300 = 1046
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 12:45 am
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Walka automat ' :
#3 Result :
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 12:07 pm
Fortuna kołem się toczy... Chepri, kiedy przedarł się przez strumień czarnej mazi, lewymi pięściami uderzył z całą swoją siłą. Taki cios go nie zabije, ale dużo nie brakuje. Odleciał na kilka metrów, ale zaraz zaszarżował. Szkarłatnowłosy nie dał rady całkiem się uchylić i pazur insekta zrobił mu sporą dziurę w ramieniu. Bolało jak diabli. Nie umrze od tego, ale krew sączyła się z rany, a jej duży ubytek naprawdę mógł go zabić. Nie miał teraz jednak na to czasu. Skontrował szybki atak robala znacznie szybszym, nie dając mu nawet szansy na obronę tego. Padł jak długi...
Chłopak dezaktywował aurę i Shiyouken, musiał oszczędzać energię, a i życia było mu szkoda.
Przed kolejnym atakiem znów się nie obronił, bo znów został zadany w plecy. Pozostanie mu na nich spora blizna po trzech pazurach. Syknął z bólu. Pojawił się mały problem. Kolejna salwa kwaśnej substancji. Zielonooki miał jej już serdecznie dosyć, cały nią już śmierdział. Do tego drażniła skórę. Ale nie jest jeszcze tak źle... Ich pozostało dwóch, a on miał jeszcze dużo sił do walki.
Trochę żałował, że nie nauczył się telekinezy, teraz by się przydała. Musi z tym czekać do najbliższej okazji. Ruszył na tego, który dopiero co go opluł. Chciał się zemścić...
OOC:
Podstawowy 70 dmg na #5
dezaktywacja aury i shiyouken
Robal #2: 0/360 hp - martwy
Robal #4: 15 dmg 300/300 hp
Robal #5: 30 dmg 300/300 hp
Moje hp: 810 - 15 - 30 = 765
Moja Ki: 1046
Chłopak dezaktywował aurę i Shiyouken, musiał oszczędzać energię, a i życia było mu szkoda.
Przed kolejnym atakiem znów się nie obronił, bo znów został zadany w plecy. Pozostanie mu na nich spora blizna po trzech pazurach. Syknął z bólu. Pojawił się mały problem. Kolejna salwa kwaśnej substancji. Zielonooki miał jej już serdecznie dosyć, cały nią już śmierdział. Do tego drażniła skórę. Ale nie jest jeszcze tak źle... Ich pozostało dwóch, a on miał jeszcze dużo sił do walki.
Trochę żałował, że nie nauczył się telekinezy, teraz by się przydała. Musi z tym czekać do najbliższej okazji. Ruszył na tego, który dopiero co go opluł. Chciał się zemścić...
OOC:
Podstawowy 70 dmg na #5
dezaktywacja aury i shiyouken
Robal #2: 0/360 hp - martwy
Robal #4: 15 dmg 300/300 hp
Robal #5: 30 dmg 300/300 hp
Moje hp: 810 - 15 - 30 = 765
Moja Ki: 1046
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 12:07 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 1:09 pm
Nie wierzył... Po prostu nie wierzył, że to coś uniknęło ciosu. Nie wierzył... Nie! Zacisnął mocno zęby. Powieka mu zadrgała nerwowo. Buchnął od niego silny podmuch powietrza. Sam w sobie był niegroźny, ale nie zwiastował niczego dobrego. Jego skóra poczerwieniała jeszcze bardziej, krew krążyła w żyłach wściekle. Ta furia dodała mu mocy, znowu. O czach miał płomienie, które mogła zgasić tylko przelana krew... Ruszył ponownie na tego insekta. Ten chciał go jeszcze staranować ciałem, ale to, choć zraniło, to nie powstrzymało człowieka. Zafundował mu potężniejszy, niż wtedy cios, dużo potężniejszy. Naprawdę małe miał szanse na obronę, czy nawet przeżycie. Tak też było, kilkanaście metrów dalej rozstawał się z życiem.
No i został ostatni... Nie podobało mu się to, że jest sam. Tak, jakby... Bał się? Trudno było stwierdzić, czy ten robal był wystarczająco rozwinięty by coś takiego czuć. Ziemianin znalazł się przy nim. Stwór cofnął się o krok, później następny. Desperacko zaatakował, jednak nastolatek tylko wygiął się do tyłu by go uniknąć. Uśmiechnął się złośliwie. Jego noga już leciała kursem kolizyjnym na głowę insekta.
OOC:
Furia:
70 + 60 = 130
90 + 60 = 150
90
90 + 60 = 150
PL: 3640
Potężny 280 dmg na #5
Szybki 150 dmg na #4 (dodatkowy atak)
Robal #5: 35 dmg staty*0,5 20/300 hp
Robal #4: 15 dmg (uniknięty) 300/300 hp
Moje hp: 765 - 35 = 730
Moja Ki: 1046 - 280 = 766
No i został ostatni... Nie podobało mu się to, że jest sam. Tak, jakby... Bał się? Trudno było stwierdzić, czy ten robal był wystarczająco rozwinięty by coś takiego czuć. Ziemianin znalazł się przy nim. Stwór cofnął się o krok, później następny. Desperacko zaatakował, jednak nastolatek tylko wygiął się do tyłu by go uniknąć. Uśmiechnął się złośliwie. Jego noga już leciała kursem kolizyjnym na głowę insekta.
OOC:
Furia:
70 + 60 = 130
90 + 60 = 150
90
90 + 60 = 150
PL: 3640
Potężny 280 dmg na #5
Szybki 150 dmg na #4 (dodatkowy atak)
Robal #5: 35 dmg staty*0,5 20/300 hp
Robal #4: 15 dmg (uniknięty) 300/300 hp
Moje hp: 765 - 35 = 730
Moja Ki: 1046 - 280 = 766
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 1:09 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 1:59 pm
Te paskudy były coraz to bardziej zaskakujące. Mimo tak wielkich cielsk dawały radę unikać ataków dużo zwinniejszego wojownika. Po prostu żyć, nie umierać. Nie na długo jednak... Ten może i się nie udał, ale za nim poszedł następny. Może i nie tak silny, ale nadal bardzo skuteczny. Szczytem jednak był "wracający do żywych insekt, który na domiar nadal był w stanie atakować. Osłabł wyraźnie, ale potrafił uderzyć. Nie wyglądało to nadal najlepiej. Jak widać, Chepri miał jeszcze spore braki w stylu i doświadczeniu. Nie bez wkładu w sytuację była też liczba jego przeciwników, walka z kilkoma zawsze jest trudniejsza. No, chyba, że jest się potężnym wojownikiem pokroju Braski, wtedy nie byłby to raczej żaden problem. Uspokajał się... Jego moc malała i wracała do normalnego poziomu...
OOC:
Koniec furii - staty wracają do normy.
130 dmg dla #4
Robal #4: 15 dmg 170/300 hp
Robal #5: 7,5 ~ 8 dmg 10/150 hp
Moje hp: 730 - 15 - 8 = 707
Moja Ki: 766 - 150 - 130 = 486
OOC:
Koniec furii - staty wracają do normy.
130 dmg dla #4
Robal #4: 15 dmg 170/300 hp
Robal #5: 7,5 ~ 8 dmg 10/150 hp
Moje hp: 730 - 15 - 8 = 707
Moja Ki: 766 - 150 - 130 = 486
Re: Wulkan
Sob Cze 15, 2013 1:59 pm
The member 'Chepri' has done the following action : Rzut Kośćmi
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
#1 'Walka automat ' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Walka automat ' :
#2 Result :
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach