Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Wioska Jednogwiezdnej kuli

+8
Druid
Hikaru
Kuro
April
Kanade
Colinuś
Red
NPC.
12 posters
Go down
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Wioska Jednogwiezdnej kuli

Sro Maj 30, 2012 5:26 pm
First topic message reminder :

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Qyuvq03Największa i teoretycznie najważniejsza z wiosek. Znajdują się tu zarówno silni wojownicy, jak i wprawni medycy. Przywódcą jest Vetus - najstarszy syn Saichoro. Mieszkańcy mają rozległą wiedzę, którą podzielą się z każdym, o ile obdarzą go zaufaniem.


Ostatnio zmieniony przez NPC. dnia Sro Kwi 16, 2014 12:50 pm, w całości zmieniany 10 razy

Gość
Gość

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Pon Wrz 23, 2013 11:28 am
Westchnęła cicho i potarła skroń chłopak najwidoczniej był zajęty czymś innym skoro ją zignorował no cóż zdarza się co nie ? Wzruszyła ramionami i wstała otrzepując tyłek z piasku i kurzu, po czym zaczęła się oddalać od polika wolnym krokiem, przecież i tak nie miała nic do zrobienia, Polik ją olał, wróć zignorował,a ona sama nie wiedziała za bardzo co ze sobą zrobić, co prawda mieli iść do wodza Namek wraz z Polikiem ,ale no wyszło jak wyszło, w sumie zamiast iść wspólnie pójdzie sama w sumie co za różnica ? Misja jest łatwa i nie wymaga jakoś wiele wysiłku tego wszystkiego. Rozejrzała się dookoła i kiedy poczuła wiatr i piach w oczach oraz ustach stanęła bokiem i zaczęła kasłać i zasłaniając swoje usta i trzeć oczy, dobra to chyba nie był jej najlepszy dzień. Kiedy w końcu przestało wiać dziewczyna wytarła oczy i zakaszlała jeszcze kilka razy, po czym wyprostowała się i zmarszczyła brwi , w sumie zanim jeszcze pójdzie do wodza to może potrenować , bo w końcu kto jej zabroni to robić ? No właśnie nikt, zwłaszcza, że nikogo i tak nie ma dookoła więc to wręcz idealne miejsce do treningu. Miała trening przed chwilą, ale w tym czasie zdążyła odpocząć i nabrać nowych sił do treningu, nie ma teraz sił na używanie jakiś tam mocy,ale taki zwykły trening, gdzie pewnie przeważać będzie w nim szybkość i zręczność a te rzeczy musi właśnie dopracować by stać się lepszą i szybszą, na swój własny indywidualny sposób.

OCC: Początek treningu
Spoiler:
Była zadowolona z swojego treningu, mimo ,że pewnie do najlepszych nie należał , to powinna częściej robić trening by się podszkolić w wszystkich dziedzinach. Może nie powinna być dobra w wszystkich dziedzinach,no ale w jakiejś większości powinna. Mimo,że jest kobietą też chce być dobra w walce jak inne osoby z jej rasy. Nie da sobie podstawić nogę, będzie parła na przód i w końcu dotrze do jej celu, może nawet uda się jej zrobić drugą formę ? No dobra tak daleko w przyszłość nie powinna iść,ale to było by miłe uczucie być lepszą od innych. Mimo ,że była bym lepsza nie wywyższałabym się , bo to nie chodzi konkretnie o silę, a o to co każda osoba ma w środku i jak się zachowuje. Nie zależnie czy siły czy słaby powinien pomagać innej osobie np. tej samej rasy. Tak, to na pewno dziewczyna by zrobiła gdyby była silniejsza i pewniejsza swojej mocy oraz swojej osoby.
Gość
Gość

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Wto Wrz 24, 2013 2:42 pm
OCC: Koniec treningu

Spoiler:

-W sumie powoli powinnam iść do wodza Nameków Pomyślała po chwili stania i patrzenia w niebo. No tak powinna się zbierać, a Polik najwyżej dołączy do niej później. westchnęła i lekko wzruszyła ramionami, wzbiła się w powietrze i leciała powoli przed siebie była zmęczona, dlatego wolała być bezpieczniejsza w tym co robi.
Po dłuższym czasie latania dostrzegła domek wodza i wylądowała przed nim jednak miała wątpliwości czy może do niego wejść, rozejrzała się dookoła szukając jakiś strażników bądź innych osób, lecz nie widząc ich weszła wolnym krokiem do środka. Rozglądała się dookoła w poszukiwaniu wodza, z tego co słyszała jest najstarszy i najmądrzejszy z nich wszystkich.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Wto Wrz 24, 2013 10:49 pm
Wreszcie przyszła pora na wizytę u Wodza Wioski. Zjawiła się tylko Haruka, po Frozen'ie nie było śladu. Strażnicy nie stali na warcie przed domem, a znajdowali się w środku, Rozmawiali o czymś z Najstarszym. Na widok ogoniastej natychmiast zamilkli i spojrzeli uważnie w jej stronę.

- Jesteś już dziecko - rzekł słabym głosem Wódź - dziękuję za przybycie. Twojego kolegi jeszcze nie ma... cóż, czas nagli, poradzimy sobie bez niego. Chciałbym Cię prosić o przysługę. Informacja o śmierci Naszego pobratymca musi dotrzeć do wioski z której pochodził. Zajmiesz się tym?

Jeden ze strażników wyciągnął w stronę Haru mały zwitek papieru. Był zapieczętowany, prawdopodobnie tylko Nameczanin mógł poznać jego zawartość. Najstarszy kaszlnął i kontynuował.

- Uznałem, że Wy, Changelingi powinniście doprowadzić tę sprawę do końca. Wystarczy że polecisz do Wioski 5 - gwiezdnej Kuli i dostarczysz im tę wiadomość. Mogę na Ciebie liczyć?

Uśmiechnął się dobrodusznie do Haruki. Widać było, że pokłada w niej nadzieje. Przekazanie tej notki była naprawdę ważne.
Anonymous
Gość
Gość

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Sro Wrz 25, 2013 11:26 am
Kiedy wreście dotarła do wodza przystanęła lekko zdziwiona widząc go po raz pierwszy na oczy.-Oczywiście zajmę się tym Upewniła wodza pewnym tonem, mimo, że była ranna i zmęczona na pewno dokończy dane jej zadanie choćby się waliło. Widząc zwinięty papier dziewczyna wzięła do do ręki ostrożnie po czym wzrok ponownie skierowała na wodza nameczan. Na jego słowa lekko się uśmiechnęła i pokiwała głową na zgodę.- Jeżeli będzie trzeba ruszę od razu Powiedziała pewnym siebie tonem. Kij , że ramiona ma w krwi i ledwo stoi na nogach. Coś za coś - ta gdzieś to kiedyś słyszała tylko nie wiedziała za bardzo skąd, no cóż trzeba wykonać powierzone jej zadanie i nic innego w tym czasie się nie liczy. Tylko ,że 5-gwiazkowa wioska ? Haruka nie bardzo wiedziała, gdzie może się znajdować eh i tutaj powoli zaczynają się schody.-Em Wielki Wodzu ? Spytała niepewnie po czym podrapała się ręka po udzie.-Gdzie jest 5-gwiazdkowa wioska ? Spytała dość niepewnym tonem, choć wiedziała, że misja jest ważna to i miała nadzieję, że wielki wódz nakieruje ją w którym kierunku ma lecieć i komu ma zanieść ten świstek papieru.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Sro Wrz 25, 2013 8:17 pm
Wódz spojrzał na jednego z Nameczan. Ten bez słowa podszedł do jakieś szafki i wyciągnął z niej kilkanaście kartek. Przeszukał je. Wyciągnął jedną, zwinął w rulon i podszedł do Haruki.

-Oto mapa. Wioska pięciogwiezdnej kuli jest bardzo oddalona, od naszej wioski, ale droga za to jest bardzo prosta. -Powiedział przekazując mapę Haruce.


 

OCC:

Jeden post tutaj, drugi w jakieś innej lokacji jak nad nią przelatujesz, albo jak nią idziesz. Następny w wiosce pięciogwiezdnej kuli.
Anonymous
Gość
Gość

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Sro Wrz 25, 2013 8:27 pm
Dziewczyna patrzyła najpierw na wodza, a potem nieznajomego jej wojownika, który podał jej kartki, dziewczyna przejrzała je na szybko po czym spojrzała na wodza.-Dziękuję za wszystko natychmiast wyruszę Odpowiedziała łagodnym tonem lekko się skłoniła po czym wyszła wolnym krokiem z domku wodza Nameczan. Kiedy była na świeżym powietrzu odetchnęła pełną piersią po czym uśmiechnęła się lekko, otworzyła mapę by zobaczyć gdzie me lecieć.-Dobra jestem tu, a mam lecieć tu Mówiła sama do siebie pokazując palcem na mapie, fakt droga wyglądała na długą, ale prostą, więc bez żadnych przeszkód powinna dotrzeć na miejsce i bez pomocy Polika dotrze tam sama.
Anonymous
Gość
Gość

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Sro Wrz 25, 2013 8:43 pm
Dziewczyna zamknęła mapę i lekko ścisnęła ją w palcach, dobra wie gdzie ma iść tylko pytanie czy ma tam polecieć czy pójść, nie czuję się na siłach by lecieć, a zaś piechotą zajmie jej to dużo więcej czasu. Eh te wybory .Tak źle ,a tak nie dobrze. Westchnęła zrezygnowana i potarła swoją skroń skrzywiła się czując strupa,który chyba nieco się otworzył.-Dobra czas iść Mruknęła sama do siebie po czym wolnym krokiem odeszła od domku wodza po czym pożegnała się z nameczanami, którzy ją tutaj przywitali po czym sama zaczęła wolnym krokiem kierować się w stronę wioski 5-gwiazdkowej. Droga będzie długa i męcząca, dziewczyna w duchu modliła się by dojść cało do wioski.

Z.t Wioska pięciogwiazdkowej kuli
Anonymous
Gość
Gość

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Wto Paź 01, 2013 8:27 pm
Post Treningowy:

Po chwili już stał za plecami nameczanina, był zadowolony z siebie. Wydawało mu się, że jego trener cieszy się z tak pojętego ucznia.
Co teraz Marg?
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Czw Paź 03, 2013 8:04 pm
Marg zauważając Krazgela, kiwnął głową z podziwem. Changeling bardzo szybko zrozumiał na czym polega technika.

-Co teraz? Ja muszę wrócić do wioski... Tam też mam swoje obowiązki. Co innego Ty. Nic cię tutaj nie trzyma. -powiedział unosząc się w powietrze -Jeśli chcesz zostać, też nic nie stoi na przeszkodzie. -dopowiedział po chwili. Wzniósł się nad korony drzew i poleciał w kierunku wioski.

OCC:

Generalnie rób co chcesz, daję Ci wolną rękę Smile.
Anonymous
Gość
Gość

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Wto Paź 08, 2013 7:56 pm
Changeling był zadowolony również z siebie, zrealizował kolejny plan i nauczył się nowej, przydatnej techniki. Krazgel pożegnał się z nameczaninem i zaczął rozmyślać co dalej, wyobrażał sobie planetę słabych istot o jakiej mówił jej wódz.

Ziemia-Hmm-ciekawe jak daleko jest.

Mógł zapytać się wodza lecz potrzebował środka transportu. Postanowił zaryzykować, zmienił się więc raczej nikt go nie pozna. Uniósł się w powietrze, zapamiętał miejsce w którym się znajdował w razie gdyby musiał się gdzieś schronić. Następnie skupił się i wyczuł skupisko KI, to zapewne były changi, dla pewności ukrył 1/4 swojej KI, nie musiał przecież zdradzać całych swoich sił.

Z-t Port
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 9tkhzk500/500Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Czw Maj 22, 2014 11:10 am
Zjawił się tu z Rajskiego Lasu po tym jak otrzymał polecenie od Kaede, żeby odnalazł i sprowadził do niej Smocze Kule. Miał pokojowo pozyskać wspomniane dobra, by pomóc Changelingom w ich sprawie. Tyle teorii i czystych faktów. Praktyka jednak nie była na tyle łaskawa co teoria, ponieważ trzeba było dodać parę zmiennych mogących wpłynąć negatywnie na rozstrzygnięcie powodzenia misji. Pierwszą z nich była ogromna nieufność Nameczan, którzy nie pragnęli nawiązywać bliższych znajomości z przybyszami z kosmosu. Nawet pozyskanie zgody na oprowadzanie po wioskach nie było proste. Na szczęście miał wtedy kompana Vernila przy sobie, który ułagodził sytuację i zdołał przekonać Wodza z Wioski Dwugwiezdnej Kuli do swoich osób. Oczywiście zauważył "niepokojącą aurę" demona, mimo wszystko pozwolił im na zwiedzanie planety. Tak było w tamtej wiosce, w tej, dużo większej, mogło się to nie udać. Był sam, wewnętrznie zdenerwowany od tego, że co zrobi dobrze, to zaraz daje się ponieść tym myślom. Czyli jeden krok do przodu, dwa do tyłu w byciu kimś więcej niż straszydłem czy bestią.
Miał słabość do dzieci, toteż gdy przed pierwszą wioską kilka z nich bawiło się patyczkami w prawdziwych rolników podszedł ostrożnie do nich i usiadł po turecku w cieniu drzewa przyglądając się ich zabawie. Sam widok bawiących się szkrabów łagodziło jego zły stan ducha, dlatego też długo nie ujawniał swojej obecności. Dopiero jeden z małych Nameczan dostrzegł nieznane kontury sylwetki demona i powiadomiło resztę w ich języku. Z dużymi oczyma spoglądali na młodzieńca, który trzymał coś w szponach. Zrobił kilka kroków do przodu, bardzo powoli, a ci mniej odważni od razu schowali się za plecami najstarszego, najmniej przestraszonego dziecka. Przed nim też stanął i wyciągnął dłoń z paczuszką ciasteczek od Kaede.
>Smacznego.
Stał tak z ręką wyciągniętą przed dziećmi z poczęstunkiem, lecz pewnie nauczone, by nie brać przedmiotów od nieznajomych, nie garnęły się do paczuszki. Red jeszcze trochę tak stał nieruchomo, po czym zrezygnował i z drżącą ręką odłożył na ziemi prezent, by zostawić w spokoju młode pokolenie Nameczan. Odwrócił się od nich i ruszył coraz mniej pewnym krokiem do wioski, żeby chociaż spróbować zapytać o przysługę dla Bogini. Sugerowały mu zmysły, że trafił do największej osady na planecie, i to był chyba kolejny błąd. Mógł największe aglomeracje zostawić dla kogoś bardziej obeznanego w tym społeczeństwie, bo przecież w takich miejscach jest więcej osobników.
Stres dawał o sobie znać. Taka wielka odpowiedzialność spadła na jego barki. Te kule miały pomóc w rozwiązaniu problemów ich mieszkańców. Jeśli nie postara się wywrzeć dobrego wrażenia, nie uda mu się wypełnić prośby Bogini. Nie tolerował tłumu, nawet jeśli było to raptem pięć osób. A mieszkańców było znacznie więcej. Tylko do dzieci nie miał lęku podejść - może dlatego, że w pewnych sprawach Red nadal zachowywał się dziecinnie. A w niektórych jak prawdziwy potwór. Pamiętał lekcje dawane przez Kuro i April dotyczące właśnie przebywania w towarzystwie innych osób czy w gronie nieznanych, ale zazwyczaj któryś z nich był przy nim podczas nauczania. Teraz był sam, nawet palec ma za sąsiada drugi palec.
Przełknął cicho ślinę i nawiązał kontakt wzrokowy z jednym ze starszych Nameczan. Do niego też podszedł bliżej starając się nie słyszeć i nie widzieć innych poza nim. Stanął przed nim jakieś pięć metrów i lekko skłonił się przed nim. Wtedy też głowa zrobiła się cięższa niż zwykle, ale podniósł ją, by ponownie skierować ślepia na pomarszczonego mieszkańca tej osady. Zaraz też odezwał się trochę drżącym, jednak mimo wszystko spokojnym głosem:
>Chciałbym... chciałbym pomówić z wodzem tej wioski.
Sam nie wiedział dlaczego, ale nagle zrobiło mu się słabo. Nogi zrobiły się miękkie, więc zachwiał się i przylgnął bokiem do okrągłego budynku znajdującego się tuż obok. Spuścił głowę na dół. Gęsty strumień potu rosił mu czoło i spływał po obliczu na szyję, a oddech był ciężki i nierówny. Nawet jedna z drżących rąk powędrowała na szyję lekko szarpiąc za naszyjnik i pokazując, że naprawdę mu coś ciężko złapać oddech. Biżuteria demona była na tyle specyficzna, że nie dało się jej zdjąć - była częścią ciała demona scalona nie tylko ze skórą, ale i z mięśniami, kośćmi, a także układem nerwowym. Połyskujący intensywną barwą rubin wskazywał na to, że z czymś ma problemy. To jego moc chciała wydostać się na wszelaki sposób poza ramy organizmu. Najszybciej byłoby coś zniszczyć - tak podpowiadała demońska natura - ale nie mógł teraz tego zrobić. Nie chciał być kolejnym balastem dla Nameków. Już mają Changelingów na głowie. Nie chciał też zawieść Kaede i Vernila, ani stracić zaufania pozyskanego przez te osoby i Nameczan z sąsiedniej wioski.
>To... pilne...
Udało mu się między cięższymi wdechami powietrza dopowiedzieć. Nie podnosił wzroku z podłoża, więc nie widzieli jego jarzących się jak neony ślepi. Mogli dostrzec jego drżenie ciała, pojawienie się kilku żył na szczupłych mięśniach demona i to, że ściskał pazury niemal do krwi, by stłumić w sobie złe zapędy. Znieruchomiał i nie mógł złapać kontaktu z kimkolwiek - był przytomny, ale tak jakby ktoś umieścił go w szklanym naczyniu i uniemożliwił wysłuchanie innych. Przed oczyma miał mroczki co jakiś czas, a pot nie przestawał spływać po skroniach. Walczył o każdą minutę, o każdą sekundę przytomności i na tyle samo skupienia. Musiał przekazać wiadomość, a jak zdecydują Nameczanie... to już inna sprawa.

[Ooc: Post treningowy - trzeci i ostatni]
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Pią Maj 23, 2014 10:03 pm
Dziwny jegomość pojawiając się w wiosce wzbudził niejakie poruszenie. Nameczanie byli przyzwyczajeni do Changelingów i wizytujących co jakiś czas ’turystów’. Ten jednak przyniósł ze sobą niespokojną aurę, lecz… Wszedł między domy niepewnie i widać było, że nie ma złych intencji. Nawet pozdrowił starszego, zdradzając cel wizyty. Nameczanin nie zdążył odpowiedzieć, bo ktoś go ubiegł. Lekkie klepnięcie w łopatkę demona mogło go chwilowo ocucić ze stanu otępienia.
- Wszystko w porządku?
Marg:
Głos należał do wysokiego, nameczańskiego wojownika. Obrzucił on Reda uważnym spojrzeniem po czym odwrócił wzrok w kierunku starszego mężczyzny. Oboje skinęli głowami, po czym tamten podszedł bliżej, a młodszy przedstawił się imieniem Marg.
- Rozumiem, że masz pilną sprawę do naszego Wodza, jednak musimy znać powód, byś mógł bez przeszkód do niego pójść.
- Nie zrozum nas źle, musimy rozpatrzeć twój motyw. Ostatnio kilku Changów zawracało nam głowę… – odkaszlnął starszy.
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 9tkhzk500/500Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Pią Maj 23, 2014 11:11 pm
On sam, w ciemnościach. Mnóstwo szeleszczącej Ki przesłaniało mu widok i bodźce z zewnątrz. Nie mógł się uwolnić, chociaż doskonale znał tą czerń i nie musiał od niej uciekać. Od zawsze czaiła się w jego umyśle i tylko czekała na okazję, by demon nie chciał jej tak prędko się pozbyć. Bo po co? Tworzą jeden organizm, są jednością. Dlaczego Czerwonooki jeszcze się sprzeciwiał?
Trans urwał się tak nagle jak szybko został wytrącony z tego dziwnego uniwersum. Zielona ręka lekko potrząsnęła Redem, który otworzył szerzej oczy i odwrócił głowę w stronę wybawcy. Nie wiedział ile czasu minęło od dotknięcia go przez Nameczanina obok, lecz oby nie tak długo. Sprawa nagliła, nie mógł zwlekać, a takie zachowanie demona mogło mu napytać biedy. Bardzo powoli odczepił się od ściany i złapał pion. Nie chciał tracić czasu na wyjaśnienia o tym, że nie wiedział co z nim jest i czy już po wszystkim. Nie bez powodu znalazł się przed obliczem najstarszego z wioski, a przynajmniej tak myślał, że nim jest. Wodzem był ktoś inny… ale kto? Dowie się o tym, jak przedstawi powód nawiedzania jego podopiecznych. Potrząsnął z dwa razy głową, żeby pozbyć się resztek mroczków przed oczyma i skierować je na pytających.
>Prośba… od… Kaede… –mówił w wielce skrótowy sposób, żeby prędko przekazać cel wizyty, jednak dało się słyszeć dłuższe przerwy między słowami, które przeznaczał na głębsze oddechy- Zebranie… Smoczych Kul… sposób na Changi… Smocze Kule… Changi… Zebranie… Kaede… Changi…
Chaotyczną i powtarzającą się wypowiedź zakończył przytrzymując dłonią rozpalone od rubinu czoło, a rozżarzone ślepia skrył pod grzywką. Nie ukrywał niczego ponadto. Intencje podał szczere, aczkolwiek sądząc po jego kondycji mogli mieć nadal wątpliwości czy aby nie „posłużył się” Boginią. Dzięki niej dostęp do Smoczych Kul na własny pożytek byłby o wiele prostszy. Nie, nie chciał ich używać, nie miał nawet głowy do tego na jaki cel zastosować niesamowitą moc Nameczanskiego Smoka. Priorytet Kaede był o wiele bardziej cenny niż jakiekolwiek życzenie z ust Reda. Z tym co się teraz z nim dzieje musi sobie poradzić sam, a przynajmniej do tego dążył. Trochę bezskutecznie, nie mniej jednak trzymał się jak tylko mógł rzeczywistości. Niestety coraz częściej prócz mroczków przed oczyma jawiły się także kadry zabitych ludzi z West City – ich grymasy i spalone czy zdeformowane lub wybrakowane ciała. Musiał to szybko zdusić, zanim wyniknie z tego coś większego. W tym celu zmrużył na kilka sekund oczy i wciąż głęboko oddychał, lecz znów się zachwiał, tym razem niechcący wpadając na ramię rosłego mężczyzny o imieniu Marg. I tak samo jak przy pierwszym zetknięciu – z ciała demona oderwały się czarne motyle szeleszczące niczym nietoperze, obecnie w większej ilości niż przedtem. Odskoczył jak poparzony na budynek, do którego teraz przywarł plecami i nie chcąc przewiercać Nameczanina neonowymi oczyma zawiesił głowę na torsie. Coraz więcej motyli wyłaniało się z aury Reda i dryfowało wokół niego jak planety Układy Słonecznego wokół Słońca. Czarnego Słońca. Był przepełniony Ki: każdy milimetr sześcienny jego ciała pęczniał od nadmiaru energii, której nie mógł wyzwolić. Nawet przerośnięte żyły na mięśniach nabrały czarnego koloru. Nie mógł skupić się na zadaniu powierzonym przez Kaishinkę.
>Kaede… Kule…
Mamrotał ostatnie słowa, aż zamilknął zaciskając przerośnięte kły. Wyraźnie wystawały z linii warg, a przecież zębiska ostre jak brzytwy nie były dobrą wizytówką wobec Guru tej wioski. Zjechał plecami po ścianie i skulił się w sobie wciskając głowę między kolana. Aura w postaci motyli otaczała wolnym tańcem sylwetkę siedzącego we swoim świecie mroku młodzieńca. Powoli rezygnował z walki nad sobą, a nie powinien tego robić, gdyż łatwiej o popełnienie karygodnego błędu. Jego Ki już nie było zredukowane do połowy, a wręcz przeciwnie – prawie wyskakiwały z granic jakie do tej pory osiągnął. Mimo wszystko nie ruszał się z tej pozycji i jeszcze próbował w jakiś sposób załagodzić sytuację w swoim organizmie. Widok dzieci… on go uspokajał, ale nie chciał straszyć ich upiorną kondycją. Czy jest jeszcze jakiś sposób na zdjęcie z niego ciężaru? Chyba solidny kopniak w kark załatwiłby sprawę, lecz kto by się odważył uderzyć nieznajomego? I tak nie byłoby pewności, że to zadziałałoby tak efektywnie.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Pią Maj 30, 2014 7:32 pm
Dziwny zlepek słów padający z ust jeszcze dziwniejszego młodzieńca, sprawił, że dwaj nameczanie przyjrzeli mu się baczniej. Niepokój wzmogło dziwne zachowanie demona, który nie potrafił utrzymać w ryzach własnej, szalejącej energii.  Gdy ten się zachwiał Marg próbował go podtrzymać, ale wirujące jak stado ciem czarne motyle uniemożliwiły mu ten gest. Zaskoczeni zielonoskórzy spróbowali zbliżyć się do Reda, jednak jego Ki iskrzyła w takim stopniu, że zdawało się, nie mogli nic zrobić. Demon naprawdę musiał być w bólu.
Ktoś dotknął czubka głowy młodzieńca.
- Jak się czujesz? – znany wcześniej głosik dobiegł uszu demona, a po ciele rozlała ciepła, jasna energia, która starała się uleczyć demona.
Przed nim stał Yane, mały, nieśmiały nameczanin, którego spotkali wcześniej w innej wiosce. Trzymał rękę na ciemnej czuprynie, po raz drugi starając się ulżyć nie tak dawno poznanemu chłopakowi.
- Enya mnie tu odprowadził, zaraz po waszym odejściu. Tak naprawdę, to pochodzę z tej wioski, ale w drugiej pobieram nauki… Trochę mi to zajmie. – uśmiechnął się lekko, stropiony, starając się może odpędzić negatywne myśli Reda. Musiał czuć, że ciemna Ki jest zabarwiona poczuciem winy.
W tym czasie nieopodal Marg stał z założonymi ramionami na piersi i przyglądał się uważnie całej scenie. Starszy nameczanin znikł, kilka osób przyglądało się całemu zajściu. Ktoś nawet przyniósł wody w niewielkim naczyniu i włożył ją demonowi w dłonie.
- I jak się czujesz? – Yane zrobił krok w tył, skończywszy zadanie.
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 9tkhzk500/500Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Pią Maj 30, 2014 10:37 pm
Głos. Znał ten głos. Towarzyszył światłości niszczącej ciemność. Czarne motyle oplatające zewnątrz i wewnątrz Reda przerzedzały się wraz z gasnącymi jak neony oczyma i rubinami. Huk zastąpiony dziecinnym głosem oddalał się i cichł. Ciepło przenikało przez skórę i kości, nawet musnęło o skalane czernią serce. Zimny pot ginął, zmarszczki na twarzy malały. Najdoskonalej wyczuwał to wszystko we głowie. Złe myśli jeszcze walczyły o dominację, lecz im dłużej trwał kontakt Yane z głową demona, tym rozpływały się jak za dotknięciem magicznej różdżki. Słyszał jak przez mgłę słowa malca, wyraźniej usłyszał ostatnie pytanie. Tak bardzo pragnął wiedzieć kto zechciał podać pomocną dłoń takiemu nędznikowi jak Red.
Otwórz więc oczy.
Powieki niczym kurtyny w teatrze z wolna podnosiły się i ostatnie mroczki ustępowały prawdziwym obrazom. Rozluźnił uścisk szczęki, kiedy w końcu rozpoznał, a przynajmniej myślał, że rozpoznał Nameczanina, którego spotkał w innej wiosce.
>Uhm... -mruknął cicho przecierając nadgarstkiem stygnące oczko rubinu na czole; podniósł ostrożnie podkrążone oczy na swojego małego wybawcę- ...Yane?
Dopiero teraz poczuł, że w drugiej, wolnej dłoni coś miał. Niepozorne naczynie wypełnione wodą odbijało jego demońskie oblicze, na co zamknął oczy i wypił ostrożnie kilka łyków napoju. Już mógł swobodnie poruszać kończynami, mimo wszystko jeszcze trochę siedział na ziemi i uspokajał się zupełnie. Widok znajomej twarzy i w dodatku będącej dzieckiem przyniosło zdumiewający efekt. Nabrzmiałe żyły zupełnie skryły się pod skórą i toczyły krew w normalnym tempie.
>Już jest dobrze, naprawdę.
Odpowiedział spokojnym głosem, może odrobinę stłumionym przez zmęczenie i rychłe ziewanie. Zupełnie nie rozumiał dlaczego zrobił się nagle senny. Także nie zdawał sobie sprawy z płynącego czasu. Popił jeszcze raz wodę i odłożył obok siebie opróżnione naczynie. Resztki wody spływały mu z kącików ust i ochładzały naszyjnik demona. Tak jak i czerwony kamień na czole emanował jeszcze ciepłem, ale z chwili na chwilę był chłodniejszy. Ból odpuścił.
Ten psychiczny również.
Będąc niezbyt pewnym tego co powinien z sobą teraz zrobić (nie wiedział czy ten atak wróci, gdy tylko Yane sobie pójdzie) nie odrywał ślepi od Nameczana. Taka mała istota, a tak wiele zdziałała. Był odważny stając we szranki z nieobliczalnym demonem. Ryzyko opłaciło się.
>M-mógłbyś jeszcze trochę tutaj zostać?
Zapytał Red nieco dziecinnym, lecz przejętym głosem, małego koleżkę medyka. Rubinowe spojrzenie nabrało żywszych kolorów, ale cóż z tego, skoro górne powieki skutecznie zsuwały się na ślepia, które centralnie patrzyły na Yane. Pewnie to mogło wydawać się głupie, albo niemożliwe, ale jego towarzystwo niemal twarzą w twarz z demonem sprawiało, że Red zupełnie przestał myśleć o tej ciemności, która go zewsząd otaczała. To wystarczyło na całkowite zmrużenie oczu i głęboki, spokojny sen. Oparty plecami o ścianę okrągłego budynku nie zdawał się wyrażać bólu kręgosłupa od niewygodnej pozycji. Nawet jego energia wyciszyła się do bezpiecznego pułapu, a motyle z powrotem wpakowały się do ciała chłopaka. Głęboki sen był na tyle silny, że chyba dopiero jak się wyśpi, to doceni w pełni pomoc malca z czółkami na głowie. Teraz chciał wrócić do kondycji zadowalającej jego i otoczenie, a dzięki wsparciu takiego drobnej istoty było to zadanie o wiele prostsze.
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Pon Cze 02, 2014 8:29 pm
Przeleciał nad polaną, na której już nie było ani Changa, ani Kaede. No cóż, sparing trochę trwał. Byłoby o niebo ciekawiej gdyby to walczyli z Redem. Tak, demon ma spore zapasy energii i siły. Był kilka razy silniejszy od Vernila. Tak to w życiu już jest, spotyka się silniejszych i słabszych, a walki z tymi pierwszymi uczą o wiele więcej. Osoby silniejsze maja przeważnie więcej doświadczenia. Tak, przeważnie, bo czasami może się zdarzyć, że taki wojownik tylko trenował na siłowni, jest silny, ale pusta siła nie da efektu. Trzeba wiedzieć jak ją wykorzystać, jak ukierunkować, żeby przy mini lanym zmęczeniu zadać jak najsilniejszy cios. No, do tego trzeba także panować nad tą energią, żeby przez przypadek nie uderzyć kogoś za mocno. Sparing z Foku był tego idealnym przykładem. Ten Changeling nie należał do najsilniejszych. Jeden fałszywy ruch, zbyt szybki cios i mogłoby być po nim. Na szczęście, ten najpotężniejszy, pierwszy atak został zneutralizowany przez kiai-ho. Wtedy nie zrobiło to na nim wrażenia. Chłodna analiza po walce, także może czegoś nauczyć.
Chłopak nie miał już maski na sobie. Postanowił trochę przyspieszyć. Jego ciało zaczęła otaczać biała aura. Ach, kiedy minęły te czasy, gdy to był najsilniejszy stopień bojowy… A, no tak. Podczas walki z Tsufulem, gdy odkrył drzemiące w nim pokłady energii i opanował tryb super Saiyanina. Chłopak przymknął oczy. Zaczął wyszukiwać energię demona. Leciał w jego kierunku. Zbliżał się do wioski, w której byli już wcześniej.
Zniżył pułap lotu. Był już bardzo blisko swojego kompana. W wiosce za wiele się nie pozmieniało, przynajmniej z odległości, z której teraz ją widział. Zwolnił, wyciszył energię, żeby wojownicy z wioski nie posądzili go o agresywne zachowanie. Tak, to, co zrobił ostatnio było bardzo głupie. Na szczęście wybaczyli mu. Ba, nawet dali Nameczańskie ciuchy, które ma teraz na sobie. Ciekawe czy w innych wioskach, przez jego ubranie, przyjęliby go lepiej. Mogliby podejrzewać go o morderstwo jakiegoś z rdzennych mieszkańców. Co, jak co, ale do ostrożnych to oni należą? ·Był już nad wioską. Wzrokiem szukał Reda. Długo mu to nie zajęło.  Wszyscy zieloni. Czarnowłosy wysoki demon wyróżnia się w tłumie. Wylądował obok niego.
-Cześć, skończyłem sparing i od razu tutaj przyleciałem. Wiesz coś o planach Kaede? Kazała Ci szukać.. –zawiesił głos. Nie wiedział, czy demon mówił już o ich zadaniu –No wiesz… -powiedział po chwili. No, cios za cios. Nameczanie są ostrożni to i Vernil będzie.
-Jakie plany na teraz?- Dodał na sam koniec uśmiechając się szeroko.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Sro Cze 04, 2014 11:55 pm
Malec odetchnął i potarł spiczaste ucho zakłopotany.
- To dobrze. Przez moment pomyślałem, że zemdlałeś i mi się nie uda… – zaczął uśmiechając się lekko do demona, wyraźnie zadowolony z siebie. – Nigdzie nie idę. Enya ma tutaj przylecieć za jakiś czas i byłby zły, gdyby mnie nie znalazł. – Yane jeszcze raz dotknął ramienia Reda, gdy czarne motyle się uspokoiły. Sprawdzał w ten sposób czy na pewno wszystko z nim w porządku. – Poza tym uczono mnie, że nie wolno zostawiać bez opieki pacjentów… Nie to, że jesteś chory, czy coś… Tylko dziwnie osłabłeś… Ale Ci już lepiej, prawda? – dokończył lekko zaniepokojony.
W tejże właśnie chwili nadleciał inny wojownik, również znany małemu nameczaninowi. Widząc Vernila Yane uniósł zieloną dłoń w geście powitania. Gdy wojownik wymienił kilka słów z demonem przekręcił głowę na bok, zdziwiony, po czym pokręcił głową. Cień padł na twarz malca, a należał do tutejszego wojownika.
- Widzę, że się najwyraźniej znacie. – odrzekł Marg splatając dłonie na klatce piersiowej. – Wódz już wie o waszym przybyciu, również kazał mi przekazać, że oczekuje was w swoim domostwie. – wskazał w stronę jednej ze skromniejszych chat i uśmiechnął się lekko. – Może nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale powód waszej wizyty jest dla nas poważniejszy niż sądzicie. Niemniej, nie oznacza to, że od razu zakujemy was w kajdany. Najpierw przesłuchanie.
Tym niewinnym żartem odprowadził dwójkę wojowników do chaty. Yane pomachał im i, że w razie czego będzie za drzwiami, zaś demon wraz z halfem zostali wprowadzeni do niewielkiego pomieszczenia. Na dziwnym krześle (cokolwiek to jest…) siedział podstarzały mieszkaniec tej planety, przyglądając się uważnie przybyłym. Splecione dłonie opierał na lasce i mruży ciemne, świdrujące oczy. Marg stanął obok drzwi, opierając się o ścianę nonszalancko, zaś wódz przemówił.
Vetus:
- Witam was w naszej wiosce wędrowcy. Nazywam się Vetus, jestem przywódcą nameczan zamieszkujących ten teren i ojcem dla nich wszystkich. – uniósł przenikliwy wzrok na Reda i Vernila. – Marg wraz z Eo opowiedział mi o celu waszej podróży, niestety, jej powód jest dla mnie niejasny i zawiły. Chcę wiedzieć czego dokładnie od nas, ode mnie oczekujecie, a w zamian powiem wam, jak wiele z tego jest prawdą oraz może się spełnić.
Po tych słowach zapadła ulotna cisza.

OOC
Ładne sprawozdanie dla wodza po co wam kule, albo Marg was posieka na plasterki Very Happy
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Czw Cze 05, 2014 6:22 pm
-Świetnie. Wyląduj sprawdzić, co u kumpla, a już Cie chcą brać na przesłuchanie. Niech to..- Pomyślał chłopak, gdy wysłuchał słów Marga. Nic nie odpowiedział. Postanowił poczekać aż wszystko się unormuje. Na przesłuchaniu będzie więcej istot, ba i to nie byle, jakich. Sam Wódz wioski. -Oby ten plan Kaede to nie była jakaś podpucha -pomyślał idąc za Margiem, obok Reda.
Spacer nie był długi. Weszli do jednej z chat. Vernil ostatni raz odwrócił się. Zobaczył małego Yane, który do nich macha. Vernil uśmiechnął się szeroko o także uniósł rękę pozdrawiając małego Nameczanina. W niewielkim pomieszczeniu siedział starszy Zielonoskóry. Tak, to był człowiek czynu. Od razu postanowił przejść do meritum sprawy i wypytać przybyszy o wszystko. W głowie Vernila toczyła się istna batalia. Woja między prawdą a kłamstwem. Nie wiedział, co ma zrobić. Skłamanie pokazałoby go w bardzo złym świetle. Po drugiej stronie jest Kaede. Czy starszy wiosny jest w stanie uwierzyć w to, że Kaio ich planety zaprzyjaźniła się z mieszkańcami z innych planet? Dodatkowo, jeśli to prawda, dlaczego akurat ich wzięła na swoich towarzyszy i posłańców a nie rdzennych mieszkańców. Jest wiele możliwości, co się mogło stać. Pytanie, co wytworzy się w myślach starszego.
-Jest już dość sędziwy. Im ktoś starszy tym bardziej doświadczony, czyli mądrzejszy. Umie wyczuć kłamstwo? Powiedzmy, że tak. Pal licho, najwyżej będziemy musieli walczyć i uciekać... -Pomyślał chłopak. Vetus cały czas mówił o tym powodzie ich podróży. Vernil uśmiechnął się patrząc na Reda, a następnie wciąż się uśmiechając spojrzał na starszego wioski.
-Byle spokojnie, bo ten duży kolega trochę mnie krępuje.. -Powiedział spoglądając na Marga -No dobrze, to teraz moja kolej -chłopak wstał i podszedł do starszego. Wystawił dłoń na przywitanie -Jestem Vernil. Moim prawdziwym domem jest Vegeta -po uścisku, podszedł do Marga i jemu także podał dłoń. Po tym wszystkim podszedł do ściany. Oparł się o nią plecami a zgiąwszy prawą nogę, stopą dotknął obudowy budynku. Spojrzał, tym razem z powagą na starszego wioski.
-Przez dwa lata nie było mnie na planecie. Wiem, pewnie postrzegacie moją rasę za destrukcyjną. Chcą niszczyć i walczyć. Jest w tym sporo prawdy, ale zdarzają się wyjątki. Bez dwóch zdań do nich nalezę –powiedział uśmiechając się do Reda. Wrócił wzrokiem do Starszyzny – po powrocie na Vegetę spotkałem Reda. To właśnie on –wskazał palcem na swojego kolegę – Z niego jest trochę obieżyświat. Znał Namek i stwierdził, że jest to idealne miejsce do odpoczynku. Teraz już wiem, że miał racje –uśmiechnął się jeszcze szerzej niż dotychczas – o czym to ja miałem mówić? Chłopak podrapał się nad prawym uchem –no tak!Uderzył pięścią od góry, w otwartą dłoń po przylocie tutaj trafiliśmy do tej wioski, stąd moje ciuszki. Są wasze i od was. Następnie spotkaliśmy Kaio waszej planety. I ja i Red już wcześniej poznaliśmy Kaede. Poprosiła nas o pomoc.  Jako że polubiłem Kaede oraz lubię pomagać to się zgodziłem, Red także. Polecieliśmy z nią na polanę gdzie spotkaliśmy dwójkę.. Chan-gier- lin- gów! Powoli mówił każdą sylabą zastanawiając się przed następną. Ach! Świetna pamięć, co do wydarzeń, co do twarzy, taka sobie, ale jeśli chodzi o nazwy własne, imiona, czy przezwiska to tragedia. Ostatnią sylabę powiedział trochę głośniej, na znak, że udało mu się wypowiedzieć tę nazwę. Spojrzał na Reda i kiwnął głową. Na jego twarzy widniała duma. – Kaede rozmawiała z tymi Chan… No tymi ogoniastymi. Było ich dwóch, każdy był z innego obozu. Jeden ze Słońcowego drugi z Lodówkowego –ponownie kiwnął głową tym razem patrząc na Starszego wioski – Wasza Kaio chciała ich pogodzić, albo się ich pozbyć, byście wy mieli spokój. Właśnie dla was chce zebrać kule. Chce dzięki ich mocy –uniósł prawą dłoń na wysokość klatki piersiowej. Był bardzo poważny –chce odnowić planetę tych istot. Wtedy będą mogli tam odlecieć i tam zamieszkać a nie nękać was, na waszej planecie –przeciągnął się wyciągając ręce do góry, najwyżej jak mógł, a później skrzyżował je na klatce piersiowej – no i widzicie. Przysłała nas tutaj, żebyśmy powiedzieli wam o zbieraniu kul i w sumie to tyle. Jeśli jakoś super bardzo was przez to obraziliśmy to przepraszamy i nie będziemy..  –Spojrzał na wyjście – po tym, co usłyszeliście, wierzcie albo nie w te moją opowieść, będziecie nas tutaj długo trzymać? Świat jest ogromny, a czas na jego zwiedzanie nam ucieka, co nie Red –podszedł do niego i uderzył go lekko w prawe ramię wesoło się uśmiechając.
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 9tkhzk500/500Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Pią Cze 06, 2014 5:59 pm
Yane naprawdę troszczył się o demona jakby znali się od piaskownicy. Mimo poprawy kondycji wciąż wypytywał się o stan zdrowia Czarnowłosego. To naprawdę było miłe, że ktoś prawie obcy tak bardzo liczył na poprawę kondycji demona. Zmrużył połowicznie oczy z łagodnym obliczem pokazując lekko podkrążone ślepia. Prawie się mogło wydawać, że młodzieniec się uśmiechnął, ale to było złudzenie. Taki miraż narzucała uspokojona aura demona. Nachylił się nad Yane, a warkocz spłynął mu z ramienia na tors lekko brzęcząc złotymi ozdobami na warkoczu. Tak jakby chciał pokazać się "lekarzowi" z bliska dla pewności.
>Tak, tylko jestem trochę senny.
Nagle ostrożnie sięgnął ręką za ucho Yane, by po chwili cofnąć rękę, w której trzymał owoc. Wyglądał identycznie jak z sadu jednego z tubylców, a gdy tylko wręczył słodkie jedzenie w małe ręce zielonego koleżki zjawił się Szatyn. Wyprostował się z lekką powagą na twarzy nie wiedząc dlaczego przygnało Vernila co tchu do tej samej wioski, w której był Red. Może chciał coś przekazać? Jakieś wskazówki? A właśnie... okazało się, że to Brązowooki był lepiej doinformowany.
>Plany? Mówiła tylko o kulach... przynajmniej mi.
Przekręcił głowę z pytajnikami w ślepiach. O co chodziło przyjacielowi? Czyżby wiedział coś więcej niż demon? Nie zdziwiłby się, gdyby te dane były ściśle tajne, a po dostaniu się do rąk Reda - przyjdą po nich specjalne służby.
Może właśnie dlatego nie pyknęła mu ani jedna brewka, kiedy dał się zaprowadzić do siedziby Starszego wioski.
Towarzyszył im tylko Marg, Yane został za drzwiami. Gorączkowo spojrzał na niego chcąc jakby dowiedzieć się czy to coś normalnego w ich zachowaniu, lecz spokój malca także uspokoił demona. Ostrożnie wkroczył do środka i dostrzegł pomarszczonego od sędziwego wieku Nameczanina, który opierał się rękoma o laskę. Zaprosił ich do środka, aby dowiedzieć się czegoś więcej o zadaniu powierzonym przez Kaishinkę. Czarnowłosy młodzieniec zarumienił się, oplótł ręce na torsie i spuścił wzrok z obecnych, gdyż przypomniał sobie swój bełkot z chwili przybycia do wioski. Nie nadawał się do głoszenia komunikatów, a co dopiero osobie o tak wysokiej randze jaką był wódz. Na szczęście nie musiał się dłużej kłopotać, dzielny i nieustraszony Vernil podjął rękawicę i zaczął opowiadać bardzo skrupulatnie. Aż miło było słuchać. Jako, że Red ma dziecięcy umysł, takie wyjaśnienia nie rodziły kolejnych pytań i łykał je łakomie jak cukierki. Rumieńce zelżały, nawet zdecydował się spojrzeć na Half Saiyana.
Zrobił większe oczy, kiedy usłyszał coś czego nie dosłyszał od Bogini, a mianowicie konkretny plan wykorzystania mocy z siedmiu, pomarańczowych kul z czerwonymi gwiazdkami (300 lat temu przynajmniej takie były). Miały posłużyć do stworzenia całej planety! A więc coś takiego jest możliwe? Nie krył swojego zdumienia, i z wybałuszonymi oczyma spoglądał na Vernila, który skrzętnie dokończył powód wysłania akurat ich do tej wioski z tą misją. Aż podrapał się w tyle głowy i cicho gwizdnął "fiu fiu" z akcji jaka kroiła się na przyszłość - o ile właśnie na ten cel zostaną przeznaczone kule. I w tym miejscu zdecydował się odezwać, żeby wyjaśnić swoje zachowanie, które mogło się wydawać podejrzane. Po prostu za szybko odleciał z polany i nie poznał szczegółów zadania.
Spuścił rękę z tyłu głowy i wyprostował się elegancko. Trochę nie wiedział czy powinien się odzywać, jednak zaryzykował.
>Chciałem... coś sprostować... -zerknął uważnie na swojego kompana motywując się jego wesołą miną do pewniejszej mowy- ...nie wiedziałem o dokładnym celu użycia Smoczych Kul, ale reszta się zgadza. Chcieliśmy tylko pomóc.
Przytaknął jednym skinieniem głowy zastanawiając się czy rzeczywiście coś takiego jest możliwe. Skoro mogą wskrzeszać istoty, to taka bryła kamieni chyba nie powinna być czymś arcytrudnym. W sumie nie znał się aż tak na tym. Ki to Ki - jest nieokiełznana, niepoliczalna. Dzięki niej można wiele zyskać lub wiele stracić. Pewnie odtworzenie planety nie byłoby aż takie trudne. Eh, co może wiedzieć o tym demon, który nie oswoił się z brzemieniem po przemianie? Ze wspomnieniami i wyrzutami sumienia sięgające dna najgłębszego kanionu? Wszystko jest możliwe.
Nie był rozmowny, toteż po prostu stał przy Vernilu, ale ze spuszczoną głową okazując szacunek starszyźnie wioski.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Sob Cze 07, 2014 8:02 pm
Całą przemowę Vernila Wódz milczał, ograniczając się tylko do symbolicznego uścisku dłoni. Marg zaś po wymienieniu uprzejmości, a także po uwadze brązowowłosego uniósł tylko brwi z rozbawieniem, jednak tak samo milczał.
Gdy obaj obcy skończyli, starszy nameczanin zamknął oczy.
- Czasem trzeba ponieść odpowiedzialność nie tylko za czyny, ale też słowa… – zaczął powoli Vetus i zmierzył wojowników uważnym spojrzeniem. – Wasze rasy są uznawane za brutalne i żądne krwi, tak samo jak nasza uznawana jest za pokojową, ale w obu na pewno znajdują się wyjątki, nie przeczę. Nie miałem przyjemności poznać Kaio, jednak pewien jestem, że nasz Guru musiał wiedzieć o jej przybyciu. Gdyby było to polecenie od niego, nie zawahałbym się ani chwili, w tym przypadku jednak muszę odmówić wydania Kuli.
Wasz cel jest szlachetny, ale zarazem naiwny, naiwnością osób, które myślą, że łatwo udałoby się naprawić im ten świat. To czego chcemy a czego potrzebujemy różni się znacznie od siebie, a zdaje mi się, że nie potraficie zobaczyć co się naprawdę tutaj dzieje. Trwa wojna, między tymi, którzy życzą nam źle a tymi, którzy są nam życzliwi. Staramy się pozostać neutralni, ale w tych czasach to naprawdę trudne i wielu z mojej rodziny przez to ucierpiało.
- wzrok starszego zamglił się. – Mówiliście o nowej planecie dla Changelingów – czy istnieje pewność, że oba obozy się pogodzą? Czy będą chcieli opuścić miejsce w którym ku naszemu nieszczęściu się zadomowili? Czy możecie zagwarantować nam, że ze swojego nowego domu, nie postanowią wziąć Namek szturmem? Czy zostaniecie tutaj, by pilnować, by rzeczywiście odeszli i nie niszczyli naszego spokoju? Czy jeśli potyczka w Skalnym Lesie sprawi, że Lodowi zaczną być wobec nas bardziej natarczywi, sprawi, że weźmiecie to na własne barki? Życzenie jak mówiłem jest naiwne – to wy je wypowiecie w dobrej intencji, ale konsekwencje z którymi trzeba się uporać pozostawilibyście nam.
Wódz umilkł i w ciężkiej ciszy westchnął. Powód ich wizyty był ‘dobry’ lecz nieprzemyślany. Starał się w miarę możliwości łagodnie to przekazać, jednak jego słowa były jak ostra reprymenda doświadczonego dziadka dla zuchwałych wnuków.
- Jesteście młodzi i beztroscy, pragniecie być wolni, chcecie podróżować po wszechświecie… Nie bronie wam, jednakże, młodzieńcze przyjmij tę radę. Sposób w jakim się odnosisz do całego problemu, świadczy o tym, że nie masz w sobie wiele powagi. Nikt nie karci twojej radości życia, jednak powinieneś zwracać uwagę, czy to kogoś nie razi. Rozmawiamy o losie naszej planety, mówiłeś o pomocy, a teraz gdy nic nie możecie już zrobić, chcecie odlecieć przed siebie. Odpowiedzialność i powaga… – nameczanin potarł skroń lekko, a na wargach zatańczył cień nostalgicznego uśmiechu. – Młodość to ten okres, gdy trzeba samemu zrozumieć, co można robić bez konsekwencji, a wolność wbrew pozorom do wielu zobowiązuje. W twoim sercu wyczuwam żal, demonie. – zwrócił się nagle do Reda. – Ten rodzaj bólu, który mogły spowodować wyrzuty sumienia. Ta rada być może na za wiele się nie zda, ale pamiętaj proszę o tym – nie staraj się na siłę go ukoić. Mnóstwo rzeczy w życiu boli, czasem tylko po to, by pokazać nam, jaką ścieżką należy lub też nie należy kroczyć.
Co do kul, nie zamierzam dawać wam naszej, przykro mi. Nie trzeba pozbywać się Changów, jedyną rzeczą jakiej potrzebujemy tutaj na Namek, jest pokój. Jeśli spotkacie Kaede, przekażcie jej te słowa, a także powiedzcie, że powinna porozmawiać z Guru na ten temat. Z mojej strony to wszystko, dłużej was nie zatrzymuję. Cokolwiek w życiu zamierzacie robić, życzę wam wędrowcy powodzenia.

To mówiąc dał znak, że mogą opuścić pomieszczenie. Marg bez słowa wypuścił ich z domu Wodza, po czym zamknął za sobą drzwi. Zza nich dobiegła niewyraźna rozmowa dwójki nameczan, jednak w tej samej chwili do halfa i demona podbiegł znajomy malec.
- Red! No i jak? Jak poszło? – niemal wyłaził z zielonej skóry, wpatrując się w nich wielkimi, zaciekawionymi oczami.

OOC
Kuli nie dostaliście, za to macie po radzie na przyszłość i to wam musi wystarczyć Kokoko
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Nie Cze 08, 2014 3:27 pm
-Pff, razi, nie razi.. Nie mam zamiaru smutać i być całe życie poważnym, jak kiedyś. Na szczęście wyzbyłem się sie tego umartwiania nad wszystkim.. Za to jedno muszę Tsufulowi podziękować. -Pomyślał chłopak po słowach wodza na jego temat. Tak to juz chyba jest, że im człowiek starszy tym bardziej zrzędzi i sypie twórczymi morałami jak z rękawa.
Po dłuższym czasie bezsensownego gadania nadszedł czas na wyjście -Jakby nie mógł powiedzieć "nie dam wam kuli, bo nie mam pewności, czy wszystko dobrze sie kończy, wyślijcie Kaio do wodza". I czas zaoszczędzony i jego energia, a chyba dużo już mu jej nie zostało.. -Myślał chłopak. No nie lubił takiego gadania. Po wyjściu z pomieszczenia chłopak odetchnął pełną piersią i przeciągnął się. Spojrzał, czy Marg ani wódz nie stoją za nim i ze nie będą tego słyszeć, po czym spojrzał na Reda.
-Myślałem, że nigdy nie skończy tego gadania. To, co, teraz lecimy na Ziemię? -Jeszcze nie skończył mówić, a do Demona podbiegł ten mały Nameczanin.
-Jak poszło? Czas stąd spadać -powiedział do malca z uśmiechem na ustach. Niech sobie malec traktuje te słowa jak chce. Niech myśli, że wyprosili ich z planety, chyba, że Red trochę poszerzy tę myśl. -Wybaczcie na chwilę -powiedział chłopak i odwracając się poszedł w las. Tak, Guru mówił o głupotach, ale wiadomość do Kaede może się jej przydać. Wzleciał nad drzewa i rozglądał się. Wyszukiwał mocy Bogini. Teraz przypomniały mu się słowa, które powiedziała Bogini. Chciała się spotkać  ze swoim, nameczańskim tatą. Czy on i ten "Guru”, o którym mówił Guru to jedna osoba?
-Halo, halo! Cześć Kaede, tutaj Vernil. Rozmawialiśmy z Wodzem wioski. Powiedział, że nie da nam kuli, bo nie mamy gwarancji, ze Changi się pogodzą i ze spokojem odlecą. Oni chcą tylko spokoju. Tobie kazał przekazać, że masz spotkać się z Guru, ktokolwiek to jest. Tyle od nas. Nic nie wskóraliśmy. Mamy w planach lecieć na Ziemię. Jakby, co to wiesz gdzie nas szukać. Tyle od drużyny podróżniczych. Vernil, bez odbioru -powiedział telepatycznie do swojej Boskiej znajomej. Po tym wrócił do Reda i Yane.
Po powrocie do wioski spojrzał na Reda –To jak? Lecimy dalej na podbój kosmosu? –Powiedział chłopak. Długo nie czekał i spotkał się z potwierdzeniem. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wzleciał na dwa, może trzy metry i spojrzał na wioskę oraz mieszkańców.
-No cóż, na nas już pora –mówił głośno i donośnie – chcieliśmy zwiedzić waszą planetę, długo tutaj nie byliśmy, ale poznaliśmy waszą rasę. Serdecznie dziękujemy wam za gościnę. Do zobaczenia! –Powiedział i odleciał. Spojrzał za siebie. Demon zrównał się z nim.
 Może kilometr od wioski znaleźli polanę. Vernil i Red wylądowali na niej. Red momentalnie zaczął szukać w swoim brzuchu statku. Tak, ta demoniczna magia była momentami trochę przerażająca. Vernil odwrócił się, żeby nie widzieć, co robi jego kompan. Trochę go to obrzydzało. Po kilkunastu sekundach mógł się odwrócić, a za nim stał statek. Z uśmiechem wszedł do środka.
-No! Teraz tylko iść się wyspać. Podróż potrafi być męcząca, a nie chcę wyglądać jak trup jak wylądujemy na tej planecie. Muszę na niej znaleźć osoby, które mnie wskrzesiły i im podziękować. Ty chyba je znasz tak -drzwi za nimi zamknęły się. Długo nie trwało a statek ruszył i zniknął na orbicie.

OOC:
z/t -> ziemia!
Kanade
Kanade
Ciasteczkowa Bogini
Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012


Identification Number
HP:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 9tkhzk1000/1000Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 R0te38  (1000/1000)
KI:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Pią Wrz 05, 2014 11:11 am
Nawet z pomocą Enmy było to dla niej wyjątkowo trudne. Tuż po wylądowaniu opadła na ziemię, ledwo ratując trzymane przez niej ciało od kolejnych obrażeń. Na szczęście brat April miękko wylądował. Wiedziała, że nie może martwić braci, więc cała masa złotych motyli podleciała do każdego z nich, niezależnie czy to były uczące się dzieci, czy mężowie pracujący w polu.
-Witajcie, stęskniłam się za wami!- krzyknęła radośnie, wysyłając wokół buziaki i pozytywne emocje, za długo by trwało przytulenie każdego, chociaż gromadka najmłodszych przyległa już do niej, wtulając się w jej brzuszek. Obdarzyła każdego uśmiechem i pogłaskała, przepraszając, że tym razem nie ma ciastek. Nie wyglądali na zawiedzonych.
Braciszek Vetus nie uległ powszechnym emocjom, wraz z wojownikami wyszedł na spotkanie przybyłych, zastanawiając się co też chce jego siostra. Kaede widząc go, natychmiast uklęknęła, a gromadka wokół niej, wróciła do swoich zajęć.
-Witaj bracie Vetus, przybyłam błagać cię o pomoc, mam tu silnie rannego…- po chwili podniosła nieśmiało wzrok, patrząc mu w oczy. –Wiem, że jest to zły osobnik, ale tuż po leczeniu wyprowadzę go stąd. Są ze mną silni wojownicy, Kuro i April, to moi przyjaciele, wiele razy walczyli ze złem, a serce dziewczyny jest coraz lepsze i bardziej kochające… Mężczyźnie trochę jeszcze brakuje, ale możemy mu zaufać. Jako wasza opiekunka zadbałam o to, żeby nawet po odzyskaniu sił nie mógł zrobić nikomu krzywdy. Podczas leczenia jego ran, moi znajomi będą go pilnowali, a ja postaram się uzdrowić jego duszę z nienawiści, wchodząc do jego umysłu.- Jej dobre intencje to coś, co zawsze wzruszało zielonych braci, nawet tak sceptycznych co do jej pomysłów jak Mot, strażnik Taty. –Vetus proszę, uratujcie go, inaczej zginie, a postaram się o to, aby porzucił dawna zlą drogę, dla każdego jest nadzieja… Proszę…- miała błagalny głos i w dalszym ciągu nie wstawała z kolan. Nameczanie wiedzieli, że jest boginią, nie wszyscy zgadzali się z jej decyzjami, często myśląc że jest za dobra. Ale było też wielu takich, którzy podzielali jej troskę o wszechświat. Nie było jednak żadnego, który nie traktowałby jej jak siostry, w końcu nawet na ramieniu ma tatuaż zrobiony magią Guru, będący dowodem na jej przynależność.
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Pią Wrz 05, 2014 10:28 pm
Chciała żeby Kaede miała rację. Jednak wciąż się obawiała, kochała go miłością siostrzaną, ale też z drugiej strony go znała. Miała nadzieję, że wielka miłość Bogini, którą zawsze i za każdym razem obdarzała pomoże. Byli z jednej krwi, to fakt, ale on jednak nie miał namiastki człowieczej. Był czystą małpą wychowaną do zabijania. Nie mogła zrozumieć jak osoba, którą obdarowywała uczuciem mogła podnieść rękę na niewinne istoty pozbawiając je przy tym życia bez żadnych skrupułów. Czy da się pokochać tak nieczystą osobę? Można poświęcić namiastkę siebie, czy będzie to zupełnie bezowocne. Chciała wierzyć w to, że się zmieni. Widziała, że jego stan nie był najlepszy. Przegryzła dolną wargę. Ale ufała jej. Była to osoba, z którą bezgranicznie poszłaby wszędzie. Nie potrafiła wyjaśnić tego uczucia, ale biła z niej taka prawdomówność, troska, dobroć o innych. Nie traktowała wszystkich tak jak Hikaru- z góry. Była inna przez co April ufała jej bezgranicznie. Gdy tylko wspomniała o dziwnym uczuciem przypomniała je sobie. Zawsze towarzyszyło jej, kiedy jej mistrz ją teleportował.
W tym samym czasie zamknęła oczy i po chwili powietrze się zmieniło. W sumie April nie zapytała kim byli Nameczanie, nigdy nie widziała tej rasy ani nawet jej nie znała, a w tym momencie już znajdowała się na ich planecie. Na samym początku była pochłonięta tym co widziała, niby podobne do Ziemi, a jednak całkiem inne. Rosły tu dziwne rośliny, niebo też było inne. Otworzyła oczy ze zdziwienia. Właściwie była do tej pory na dwóch planetach- Vegeta i Ziemia, a ta była kolejna. Nagle zauważyła dziwne postacie, każda z nich była męska, mnóstwo dzieci, wojowników. Wszyscy wyglądali inaczej niż dotąd spotykane istoty. Byli cali zieloni i mieli czółka i nie było kobiet. Dlaczego? Może są gdzieś indziej? Nie wiedziała jak się zachować, a przecież musiała się jakoś przywitać dlatego się ukłoniła. Zerknęła na Kuro, chciała złapać go za rękę. Czuła, że to przyjaciele Kaede, ale doskonale też wyczuwała spojrzenie w ich oczach.


- Witam.- powiedziała bardzo nieśmiała, nie wiedziała czy w ogóle powinna się cokolwiek odzywać, ale to w końcu jej brat, więc powinna powiedzieć parę słów. Wciąż się wahała, była w nowej sytuacji z nieznanym jej ludem. Jak ją przyjmie?
– Nie wiem, czy mogę się odzywać, ale chciałam prosić o pomoc w uzdrowieniu mojego brata przy okazji mojej duszy. Nie wiem, czy ja jako istota ludzka mogę o cokolwiek prosić, ale ja mu to wyrządziłam, oczywiście nie chciałam, ale bałam się, że gdybym nie walczyła to byłby mój koniec. I na tym polega moje uleczenie duszy, okazało się, że on wcale nie chciał mnie skrzywdzić tylko zrobić ze mnie wojownika. Mam wyrzuty sumienia. Wiem, że jest zły, ale postaram się o to, aby nie zrobił Wam krzywdy, obiecuję. To mój brat i wciąż go Kocham.

Nie wiedziała, czy w ogóle powinna coś mówić, ale nie mogła się oprzeć. Naprawdę czuła się winna sytuacji, chociaż robiła to w obronie własnej nie chciała, aby ktokolwiek z jej ręki zginął. Nie potrafiła wyobrazić sobie jakie uczucie musi towarzyszyć komuś kto zabija. W tym momencie spojrzała Kuro w oczy. To co zrobił z Tsufulem, za co ludzie mu gratulowali musiało być dla niego straszne... wszyscy się cieszyli, nazywali go bohaterem, a on musiał mieć wyrzuty sumienia. Dopiero teraz to zrozumiała, trochę późno, ale każdy uczy się czegoś nowego z czasem. Nikt nie rodzi się idealny. No może oprócz Bogów, ale ona do nich nie należała, ale starała się. Zawsze wspierać swoich bliskich, nigdy nie mieć uprzedzeń do kogokolwiek. Tyle osób zawsze powtarzało jej, że Red jest zły, ale ona zawsze w niego wierzyła. Spojrzała na swojego brata, robił się coraz bardziej blady. Zmartwiło ją, ile jeszcze wytrzyma? W tej sekundzie mocno uścisnęła dłoń Kuro.
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Sob Wrz 06, 2014 11:32 pm
Przykląkł przed dziewczyną i chwycił jej dłonie w swoje. Widział jak się zamartwia i rozumiał to doskonale, no w pewnych kwestiach. Sam miał brata bliźniaka i do dziś cierpi z powodu jego śmierci. Chciał wsprzeć April, bo rozumiał jak tego mocno potrzebuje.

- Wiem co czujesz, wiesz jak zginął Shiro i że głównie dzięki twojej pomocy jakoś poradziłem sobie z jego stratą. Nie obwiniaj się za to, co się stało....

Nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo wtrąciła się boginka. Nie spodobała mu się rozmowa dziewczyn. Poczuł się odstawiony na boczny tor, jakby się nie liczył. Brat April umierał, to dało się wyczuć z jego Ki ale co do drugiej szansy był umiarkowanie przekonany. Jednak szlag go trafiał, kiedy April tak żałowała tego gnojka. Kaede zapewne widziała burzową chmurę z piorunami wisząca nad głową Saiayna, a wyznaczona pokuta była dla niego jak nóż w plecy. Niemniej chłopak przemilczał to z godnością, na razie.

W oka mgnieniu znaleźli się na Namek. Kuro źle znosił podróże tego typu technikami. Przez kilak sekund jego twarz zlewała się z zielenią planety. Wstał, otrzepał się i rozejrzał dookoła. Choć dominowała zieleń, planeta wyglądała na całkiem przyjemną, tubylcy także. Niewiele wiedział o Namek, w zasadzie tylko tyle ile ze swoich misji opowiadał mu ojciec. Dzieci zaraz otoczyły boginkę. Za to głównie jego powitali groźnie patrzący na małpę wojownicy. Chłopak nie miał za złe, małpi ogon od razu zdradzał jego pochodzenie, a Saiyanie mieli złą sławę w całym kosmosie. Ratowały go jedynie symbole „Hikaru” na stroju treningowym i fakt, że to Kaede go tutaj sprowadziła. Skłonił się uprzejmie najstarszemu osobnikowi lecz pozostał milczący. Totalnie nie podobał mu się ten pomysł. Nie sądził, aby delikwent skorzystał z drugiej szans ale i Kuro mu jadał ratując i oddaj Daichiemu część swojej Ki. Złościła go postawa April. Prosiła o pomoc i mówiła, że kocha tego palant, że to brat, że nie chciał jej skrzywdzić. Akurat. Kuro wychował się w zupełnie innym pojęciu troski i rodzinnej miłości, halfka mieszkała z nim od dwóch i chłopak się złościł że tego nie dostrzegała. Rodzice zawsze go wspierali, nikt na nim nie wymuszał nic ponad siły, troszczyli się o niego i Shiro. A Daichi? Przez dwa lata Kuro obserwował jak sama myśl i strach o bracie niszczy April psychicznie i fizycznie. To młody Saiyan martwił się o halfkę, opatrywał nieprzytomną po treningach i wspierał, choć przez Daichiego często go odrzucała. A co by było gdyby nie była gotowa na przyjęcie mocy SSJ 2? Nawet nie chciał myśleć o takiej perspektywie. W pojęciu młodego Saiyana Daichi nie był rodziną, w tej chwili nie zasługiwał na to. Z zamyślenia wyrwało go spojrzenie April i poczuł uścisk jej dłoni. Potrzebowała go, odwzajemnił uścisk.

- Jestem przy Tobie, na dobre i na złe. Zawsze byłem...

OOC: Post treningowy.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Nie Wrz 07, 2014 9:49 pm
Wódz wpatrywał się w Boginie milcząc, z nieco posępnym wyrazem twarzy przyjrzał się trójce pozostałych przybyszy - taksował świdrującym spojrzeniem wszystkich małpiastych, a jego małe, czarne oczy wwiercały się w nich intensywnie. Wrócił wzrokiem do Kaede, nie wcinając się w jej słowa, poczekał cierpliwie do końca i jeszcze raz ocenił rannego. Przykucnął przy nim, dotykając okrwawionego czoła.
- Wstań. Nie godzi się, by siostra klękała przed bratem. Nie zaprzeczę, dużo w nim nie zła, ale złości i goryczy. - spojrzał uważnie na białowłosą. - Rany jego są ciężkie, ale uda się go uzdrowić... Ciało, jedynie. Umysł to bardziej skomplikowana rzecz i nie zawsze dobroć, miłość i szczere intencje potrafią coś zmienić, wiem o tym za dobrze. Możesz spróbować, ale zasklepienie ran fizycznych to rzecz o niebo łatwiejsza od uleczenia duszy. Co gorsze... - umilkł na moment, wpatrując się w nieprzytomnego Saiyana. - Cokolwiek ma na sumieniu, niczego nie żałuje. Nie czuje, że zrobił źle, stąd moje wątpliwości.
Wśród nameczan zapanowało niewielkie poruszenie. Wojownicy niejako rozgonili mały tłum, pozostawiając naokoło Vetusa tylko kilku z nich oraz przybyszów z Ziemi. Wódz dłuższą chwilę oceniał stan poszkodowanego, po czym podniósł się na równe nogi.
- Yane niestety gdzieś się zapodział z bratem, więc muszę poprosić kogoś innego. - odwrócił głowę i zawołał w nameczańskim języku. Odpowiedziały mu dwa głowy i po chwili podszedł do nich wyjątkowo chudy, starszy zielnoskóry. - To mój przyjaciel, Rio, uleczy twojego brata. - zwrócił się halfki a następnie do Bogini. - Zgadzam się Kaede, uzdrowimy go, jednakże... Nie wiem, czy twój pomysł się powiedzie i tym bardziej, czy przypadkiem po przebudzeniu nie zaatakuje wioski. Jeśli Ci się nie powiedzie, odpowiedzialność za niego, a także za to, co z jego winy się stanie, spocznie na twoich barkach. - milczał chwilę. - Zaczynajmy więc.
Rio położył dłonie przy ranach chłopaka i po chwili delikatna poświata spłynęła z jego palców na obite ciało. Vetus splótł ramiona na piersi, przyglądając się uważnie całej scenie, wojownicy również stali w milczeniu. Dookoła zrobiło się dziwnie cicho, jakby wszystko czekało w napięciu na rozwój wydarzeń.

OOC
Czyńcie honory
Kanade
Kanade
Ciasteczkowa Bogini
Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012


Identification Number
HP:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 9tkhzk1000/1000Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 R0te38  (1000/1000)
KI:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Nie Wrz 07, 2014 11:30 pm
Podniosła się patrząc z wdzięcznością na wodza. Uśmiechała się uspokajająco do April, nie musiała interweniować, ale to naturalne że była zmieszana i trochę onieśmielona obcą rasą. Zastrzyk uspokajający w postaci motyli z pozytywnymi uczuciami, natychmiast znalazł się przy czarnowłosej, aby jeśli zechce, mogła z niego skorzystać.
-Biorę odpowiedzialność Vestus. Nie bój się, zdążę go stąd przenieść gdy tylko sprawi problemy.- odpowiedziała w języku nameczańskim, choć nie tak płynnym jak rodowici mieszkańcy. Zmieniła mowę, bo nie chciała przysparzać halfce kolejnego zmartwienia… Skinęła głową do nowego medyka i razem usiedli nad ciałem, zabierając się do pracy.
-Kuro, na pewno wyleczymy brata April. Jakby jednak mój zabieg na duszy nie wyszedł, musisz być blisko mnie i powstrzymać agresje tej małpy. Od razu będę go teleportowała z dala od wioski, chciałabym żebyś chwycił mnie w porę, aby móc mi pomóc w walce.- spojrzała z powagą na nieco rozgniewanego chłopaka jej ulubienicy. –Nie zapomnę o wyrzeczeniach, które teraz znosisz…- dodała, odwracając się i pochylając nad rannym.
Jej zielony brat już zajmował się ranami, ona miała trudniejsze zadanie. Boska energia rozpowszechniła się na całym terenie, pokazując całą potęgę jej miłości. Cały świat wokół niej i pacjentem stal się na chwilę złoty, aby tuż po tym całe stado wleciało do jego umysłu, a Kaede jakby we śnie upadła na ziemię, chwytając go za rękę.
Tak jak podczas medytacji, łączyła swoją ki wraz z bratem April. Przedzierała się przez jego umysł, wprost do duszy. Jej miłość i pozytywne uczucia miały teraz wypełniać ciało i głębie, wykorzeniając całe zaległe zło. Podczas swojej mentalnej podróży, czuła całą złość, ostre saiyańskie wychowanie, rozkosz w zbrodni i krzyk ofiar, który stopniowo przeradzał wrażliwość w kamienne i niewrażliwe. Współczuła mu, widząc całą historię przegranego życia. Urodzić się na Vegecie to masakra…
-Nie bój się przyjąć miłości…- robiła bardzo łagodne pranie mózgu. –Nie opieraj się, zbliż się do światła, porzuć swój mrok…- jej głos był rozkoszny, pełen miłości, współczucia i wyrozumiałości. Słodyczą rozchodził się w głowie małpiszona, którego ciało coraz bardziej zyskiwało na stabilności, dzięki nameczańskiej magii. –Kocham cię, bez względu na to, co zrobiłeś, mam dla ciebie wspaniały plan na życie obok osoby, którą kochasz…- poczuła pewne poruszenie w stwardniałym sercu. –Tak, koło April… Wystarczy, że odwrócisz się od swego złego życia…- dała chwilę na utwierdzenie uczuć i umysłu. –Daichi… Życie miłością jest dużo wspanialsze, nigdy nie opuści cię moje błogosławieństwo, nie ważne ile zła wyrządziłeś.- musiała nazbierać trochę sił, aby przebić się umysłem przez kolejne blokady zła. –Daichi, wystarczy że zgodzisz się przyjąć nowe życie, to dzięki mnie dostajesz drugą szansę, nie zmarnuj jej, błagam… Potrzebuję twojej siły, aby wspomagać świat ukochany przeze mnie i April. Ale daje ci nowe życie dla ciebie, szanując twoją wolę. Proszę abyś przyjął nowe życie i odtąd poświęcił je dobru...- dla osób z zewnątrz, wszystko wyglądało tak, jakby bogini zemdlała przy pacjencie, nikt nie mógł wiedzieć, jaką walkę toczy w jego wnętrzu, tylko czasami, z obu ciał uleciały motyle czarne, lub złote…

OCC:
Nameki leczą ciało, ja leczę duszę. April Daichi to twój NPC więc możesz opisywać, czy moje zabiegi działają, czy nie. Dziękujemy póki co 8 za prowadzenie, póki co istotne będą moje zabiegi nad pacjentem i to co April będzie chciała żeby się wydarzyło. Zakładam, że może mi się nie udać i małpiszon po odzyskaniu sił wróci do terroru. No ciekawe co tam zapodasz.
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Pon Wrz 08, 2014 10:06 pm
- Cieszę się, Kocham Cię- powiedziała cicho do Kuro. I kiwnęła głową do wodza, cieszyła się, że będzie żył. Miała nadzieję, że Kaede uda się wygrać walkę ze złem. Złapała swojego mężczyznę mocniej za rękę. Była gotowa na wszystko, chociaż zdawała sobie sprawę, że teraz by go nie pokonała. Siła małpy zwiększa się zdecydowanie po bliskim starciu ze śmiercią. Wpatrywała się w Kaede i w nameczenina pokładając w nich wszystkie swoje nadzieje. – Przepraszam Cię za to wszystko, za to, że tu jesteśmy. Pewnie tego nie zrozumiesz, ale mam z nim dużo wspomnień, dobrych, to on mnie wychowywał, to on się mną zajmował. Zabierał mnie i pokazywał Vegetę, uczył walczyć, opatrywał mnie, pokazywał mi miłość. Tak wiem ciężko w to uwierzyć, też nie mogłam odnośnie tego jak się zmienił. Był kiedyś bardzo troskliwy przynajmniej w stosunku do mnie. Ojca nienawidził, to on go zabił, bo mnie nienawidził za to jaka jestem, za to, że jestem. Stawał w mojej obronie, trzymał z daleka od wszystkich chłopaków. To ostatnia rzecz jaka dla niego robię. Dziękuję Ci, że tu jesteś przy mnie.

Motyle, które z niego wypływały wskazywały na wiele niewiadomych. Nagle ciało się naprężyło, a ona drygnęła. Nie potrafiła opisać jej bólu, nie wiedziała co się dzieje, nie miała nad tym kontroli.

- Co tam się dzieje? – spytała próbując otrzymać jakąkolwiek odpowiedź, dobrą, złą, neutralną, cokolwiek! – Walcz, proszę Cię walcz! Proszę, stań się taki jak kiedyś.

***

I w tym momencie jej krzyki doszły do jego uszu. Czuł się jakby był świadomy. Wiedział co się dzieje, tylko nie potrafił zdefiniować dlaczego i kto jest przy nim. Czy był przytomny? Nie. To wszystko działo się w jego głowie, umyśle. Czuł się jakby chodził po własnym ciele zmniejszony. Ciągle słyszał ten przeklęty głos! Wszędzie głosy!

- Nie opieraj się, zbliż się do światła, porzuć swój mrok...- był delikatny. Czy to April? Nie. Nie wiedział kto i czego od niego chce.

- Zostań tym kim jesteś, jeżeli się z nią zgodzisz stracisz swoją moc. Oni cię uleczą, a potem zabij. Każdego zabij! – Kaede również mogła słyszeć ten głos, pochodził on w końcu z jego ciemnego zakątka, jego duszy. Miał dosyć, zaczął zatykać palcami uszy. April i Kuro za to mogli dostrzec na zmianę różowe i czarne motyle. Jego omotały dwie energie, próbowały go opatulić. Zabrać, każda dla siebie. Czuł jak wracają mu siły. Co się dzieje? Przed chwilą umierał i był tego całkowicie świadomy, a teraz nagle wzrasta w siłę. Nie mógł jednak długo się nad tym zastanawiać. Ciepły i miły głosik nie przestawał nawijać, a wraz z nimi jego ciemny odpowiednik. Usłyszał od niej April. Tak ją kochał, jego mała siostrzyczka. Chce ją dla siebie, dla niej mógłby stać się lepszy przy jej boku, ale jest ktoś. Ktoś koło niej. On już się nie liczył. Przez moment można było zauważyć jak oplatają jego dobre moce, ale potem diametralnie się to zmieniło. Można powiedzieć, że połączyło. Nie wiadomo co się stało, czy to pomogło? Dlaczego? Bo podczas tej plątaniny mocy otworzył oczy i odzyskał świadomość. Szeroko, jego czarne ślepia obserwowały wszystkich dookoła. Z daleka widział ją, jej piękne oczy i ich dłonie. Tak splątane.

- Ty... - wyszeptał patrząc na Kuro wciąż leżąc. Ładne mi powitanie na dzień dobry. Nie zwracał uwagi na nikogo, był neutralny, a w zasięgu wzroku była tylko jedna osoba. Czuł się obserwowany, ale trudny do zidentyfikowania. Czy to coś pomogło? Czy nic nie zmieniło. Chciała odpowiedzi, już, teraz natychmiast. April tylko przewracała oczami to na Kaede, to na niego, to na Kuro. Co się teraz stanie?! Była przygotowana na najgorsze i równocześnie była w szoku.
Sponsored content

Wioska Jednogwiezdnej kuli  - Page 3 Empty Re: Wioska Jednogwiezdnej kuli

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito