Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Wioska Trzygwiezdnej kuli
Sro Maj 30, 2012 5:32 pm
To tutaj znajduje się kula z trzema gwiazdami. Wioska zamieszkała przez młodych Nameczan, znaleźć tu kogoś starszego to jak odnaleźć igłę w stogu siana. Wodzem jest Xinus - wyjątkowo otwarty i przyjazny. Jednak gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo Wioski i jej mieszkańców, nie zawaha się użyć siły. Nie ma tu wielu silnych i doświadczonych wojowników, toteż w przypadku inwazji nieprzyjaciela osada jest zmuszona wezwać posiłki i mieć nadzieję, że przybędą one na czas. |
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Sro Lis 07, 2012 10:26 am
Od wioski dzieliło ich około pięć minut drogi. Zastanawiałem się czy ktoś tam w ogóle będzie. Do tej pory wszystkie wioski były opuszczone gdy nadchodziłem. Może teraz będzie inaczej, wszak szedłem z nameczaninem. Tak czy inaczej trzeba będzie go wypytać o różne rzeczy jak dotrzemy do jego domu.
Spojrzałem na niego kątem oka. Mam nadzieję że nie wykręci mi żadnego numeru ale trzeba być przygotowanym na wszystko. W końcu dotarliśmy do pierwszych zabudowań ,a ja rozejrzałem się po wiosce.
- No jesteśmy, teraz odpowiesz mi na kilka pytań. - syknąłem.
Ja wywiązałem się ze swojej umowy. Teraz czas by on wywiązał się ze swojej.
Rozejrzałem się też po wiosce czy są w niej inni zielonoskórzy.
Spojrzałem na niego kątem oka. Mam nadzieję że nie wykręci mi żadnego numeru ale trzeba być przygotowanym na wszystko. W końcu dotarliśmy do pierwszych zabudowań ,a ja rozejrzałem się po wiosce.
- No jesteśmy, teraz odpowiesz mi na kilka pytań. - syknąłem.
Ja wywiązałem się ze swojej umowy. Teraz czas by on wywiązał się ze swojej.
Rozejrzałem się też po wiosce czy są w niej inni zielonoskórzy.
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Sro Lis 07, 2012 4:45 pm
W momencie gdy zamajaczyły przed Nimi pierwsze domki Nameczanin odetchnął z ulgą.
- Tutaj jesteśmy bezpieczni. Dziękuję Ci za pomoc - rzekł do Frost'a.
Wioska z początku wydawała się opustoszała, jednak gdy weszli nieco dalej z pojedynczych mieszkań zaczęły wyglądać zaciekawione i zaniepokojone zielone głowy. Gdy Nameczanie spostrzegli, iż jeden z ich braci powrócił natychmiast wyszli na zewnątrz i otoczyli ich z każdej strony.
-Ooo jak to dobrze że już wróciłeś. Ooo i w dodatku nie jesteś sam. Ciekawe.... - rozległ się czyjś głos i chwilę potem przed Frost'em i jego towarzyszem stanął mieszkaniec Namek, prawdopodobnie przywódca tej wioski.
Był stosunkowo młody jak na piastowaną przez niego funkcję. Zresztą jakby się rozejrzeć po mieszkańcach Wioski Trzygwiezdnej Kuli to można wysnuć wniosek, iż średnia wieku jest tu dość niska.
- Jeśli dobrze rozumiem to pomogłeś Naszemu rodakowi wrócić do wioski? Bardzo Ci za to dziękujemy, martwiliśmy się o niego, bo dość długo nie wracał.
Wpatrywał się w Jaszczura cały rozpromieniony. Albo był aż nadto ufny, ale nie uznawał konfliktu między dwoma rasami zamieszkującymi tę planetę. Stał tak cały czas oczekując na reakcję gościa.
- Tutaj jesteśmy bezpieczni. Dziękuję Ci za pomoc - rzekł do Frost'a.
Wioska z początku wydawała się opustoszała, jednak gdy weszli nieco dalej z pojedynczych mieszkań zaczęły wyglądać zaciekawione i zaniepokojone zielone głowy. Gdy Nameczanie spostrzegli, iż jeden z ich braci powrócił natychmiast wyszli na zewnątrz i otoczyli ich z każdej strony.
-Ooo jak to dobrze że już wróciłeś. Ooo i w dodatku nie jesteś sam. Ciekawe.... - rozległ się czyjś głos i chwilę potem przed Frost'em i jego towarzyszem stanął mieszkaniec Namek, prawdopodobnie przywódca tej wioski.
- Spoiler:
Był stosunkowo młody jak na piastowaną przez niego funkcję. Zresztą jakby się rozejrzeć po mieszkańcach Wioski Trzygwiezdnej Kuli to można wysnuć wniosek, iż średnia wieku jest tu dość niska.
- Jeśli dobrze rozumiem to pomogłeś Naszemu rodakowi wrócić do wioski? Bardzo Ci za to dziękujemy, martwiliśmy się o niego, bo dość długo nie wracał.
Wpatrywał się w Jaszczura cały rozpromieniony. Albo był aż nadto ufny, ale nie uznawał konfliktu między dwoma rasami zamieszkującymi tę planetę. Stał tak cały czas oczekując na reakcję gościa.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Sro Lis 07, 2012 7:25 pm
Zdziwiłem się lekko widząc tak młode osoby. Tak czy inaczej większość z nich była wyższa ode mnie. Ale to nie miało znaczenia bo nie jestem uczulony na tym punkcie.
Rozejrzałem się po tych wszystkich twarzach i zdumiałem się lekko widząc ich ufność. Wszystkie inne wioski były opustoszałe a ci wyglądają jakby wcale sie nie bali mojej rasy. Albo są bardzo odważni albo głupi. Jesteśmy tu od ponad roku, chyba powinni wiedzieć co robi moja rasa z nimi.
- Nie zrobiłem tego z dobroci serca. Przysługa za przysługe a wasz kolega powiedział że mi się odwdzieczy. Potrzebuję informacji. Chcę wiedzieć czy na tej planecie jest coś wartego zachodu dla kogoś takiego jak ja. I skąd znacie ataki energetyczne? nie powinniście być rolnikami?
Nie ufałem im. Byłem gotów do ataku w każdej chwili. jednak jeśli kazdy z nich umie taki silny atak który przebija pancerz skórny changelinga to raczej bym nie uciekł. Czekam na odpowiedź małego wodza który notabene był wyższy ode mnie.
Rozejrzałem się po tych wszystkich twarzach i zdumiałem się lekko widząc ich ufność. Wszystkie inne wioski były opustoszałe a ci wyglądają jakby wcale sie nie bali mojej rasy. Albo są bardzo odważni albo głupi. Jesteśmy tu od ponad roku, chyba powinni wiedzieć co robi moja rasa z nimi.
- Nie zrobiłem tego z dobroci serca. Przysługa za przysługe a wasz kolega powiedział że mi się odwdzieczy. Potrzebuję informacji. Chcę wiedzieć czy na tej planecie jest coś wartego zachodu dla kogoś takiego jak ja. I skąd znacie ataki energetyczne? nie powinniście być rolnikami?
Nie ufałem im. Byłem gotów do ataku w każdej chwili. jednak jeśli kazdy z nich umie taki silny atak który przebija pancerz skórny changelinga to raczej bym nie uciekł. Czekam na odpowiedź małego wodza który notabene był wyższy ode mnie.
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Sro Lis 07, 2012 10:07 pm
Przywódca wioski słysząc słowa Frost'a nieco zbladł. Nie uśmiechał się już tak promiennie. Najwyraźniej nie spodziewał się, że Jaszczur zapyta o takie rzeczy. Podczas gdy zakłopotany wódź zastanawiał się nad odpowiedzią, z tłumu dało się słyszeć czyjś nieprzyjemny głos.
- Rolnikami? Przecież mając takich sąsiadów jak Wy musimy umieć się bronić!
Był niespodziewanie nieuprzejmy jak na przedstawiciela swojej rasy. Zresztą nawet patrząc najego twarz można było odnieść wrażenie, iż nie jest to ktoś miły.
- Bracie! Jak możesz być tak nieuprzejmy dla Naszego gościa! Proszę mu wybaczyć, to nie pierwszy raz kiedy plecie takie bzdury. Doprawdy nie wiem gdzie on się uchował! - zakłopotany wódz próbował załagodzić sytuację.
Nameczanin nie widział jednak, iż po słowach jego nieuprzejmego rodaka część ze zgromadzonych tu zielonoskórych miała miny świadczące, iż mają podobne zdanie.
- No więc mój ziomek odpowiedział po części na jedno z Twoich pytań. Pomijając oczywiście tę niemiłą część, nic do Was nie mamy, a gdzie tam! A co do czegoś wartego zachodu to co masz konkretnie na myśli - zapytał uprzejmie, lecz było widać, że wolałby nie udzielać odpowiedzi na to pytanie.
Atmosfera było już zupełnie inna niż przed chwilą. Część tutejszych spoglądała nerwowo na Frost'a. Sam Jaszczur znalazł się teraz w niezbyt dobrym położeniu. Musiał uważać, gdyż jeden błąd mógł go wiele kosztować.
- Rolnikami? Przecież mając takich sąsiadów jak Wy musimy umieć się bronić!
Był niespodziewanie nieuprzejmy jak na przedstawiciela swojej rasy. Zresztą nawet patrząc najego twarz można było odnieść wrażenie, iż nie jest to ktoś miły.
- Bracie! Jak możesz być tak nieuprzejmy dla Naszego gościa! Proszę mu wybaczyć, to nie pierwszy raz kiedy plecie takie bzdury. Doprawdy nie wiem gdzie on się uchował! - zakłopotany wódz próbował załagodzić sytuację.
Nameczanin nie widział jednak, iż po słowach jego nieuprzejmego rodaka część ze zgromadzonych tu zielonoskórych miała miny świadczące, iż mają podobne zdanie.
- No więc mój ziomek odpowiedział po części na jedno z Twoich pytań. Pomijając oczywiście tę niemiłą część, nic do Was nie mamy, a gdzie tam! A co do czegoś wartego zachodu to co masz konkretnie na myśli - zapytał uprzejmie, lecz było widać, że wolałby nie udzielać odpowiedzi na to pytanie.
Atmosfera było już zupełnie inna niż przed chwilą. Część tutejszych spoglądała nerwowo na Frost'a. Sam Jaszczur znalazł się teraz w niezbyt dobrym położeniu. Musiał uważać, gdyż jeden błąd mógł go wiele kosztować.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Sro Lis 07, 2012 10:29 pm
Atmosfera radykalnie się zmieniła. Przez chwilę było sielankowo by potem zmienić się na nerwową. Po słowach agresywnego nameczanina doszedłem do wniosku, że coś wiedzą ciekawego, ale nie chcą powiedzieć. Jednak musiałem uważać na słowa, niewłaściwy ruch a rzucą się na mnie jak rekiny.
Rozejrzałem się po ich twarzach marszcząc brew. Musiałem to sprytnie rozegrać.
- Ocaliłem jednego z was to chyb cos mi się należy prawda? Widzę po waszych minach, że coś wiecie. Potrzebuję odkrycia czegoś ciekawego na tej planecie by wybić się w hierarchii mojej rasy. Mój odłam nie jest taki jak kuzyni by nieść śmierć dla samego zabijania. Pomóżcie mi, a razem ich zniszczymy.
Co prawda nie była to do końca prawda, miałem gdzieś tych nameczan ale zniszczenie Lodowych na Namek byłoby sporym osiągnięciem a władza na naszej planecie na pewno by zwróciła na mnie uwagę. Ciekaw byłem, co ukrywają. Tak czy inaczej dowiem się. Jeśli teraz nie powiedzą po dobroci to powiedzą po złości jak wrócę z oddziałem.
Rozejrzałem się po ich twarzach marszcząc brew. Musiałem to sprytnie rozegrać.
- Ocaliłem jednego z was to chyb cos mi się należy prawda? Widzę po waszych minach, że coś wiecie. Potrzebuję odkrycia czegoś ciekawego na tej planecie by wybić się w hierarchii mojej rasy. Mój odłam nie jest taki jak kuzyni by nieść śmierć dla samego zabijania. Pomóżcie mi, a razem ich zniszczymy.
Co prawda nie była to do końca prawda, miałem gdzieś tych nameczan ale zniszczenie Lodowych na Namek byłoby sporym osiągnięciem a władza na naszej planecie na pewno by zwróciła na mnie uwagę. Ciekaw byłem, co ukrywają. Tak czy inaczej dowiem się. Jeśli teraz nie powiedzą po dobroci to powiedzą po złości jak wrócę z oddziałem.
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Sro Lis 07, 2012 11:05 pm
Wódź wysłuchał co Jaszczur ma do powiedzenia. Po jego ostatnich słowach zmarszczył nieco brwi. Odchrząknął kilka razy, po czym rzekł:
- Taak to prawda, pomogłeś Naszemu ziomkowi za co jesteśmy Ci dozgonnie wdzięczni - założył ręce na plecach i począł przechadzać się w te i we wte przed Frost'em - Tyle że nie możemy zdradzić Ci pilnie strzeżonych przez Nas sekretów. Nie będę kłamał, wiemy o rzeczach, które z pewnością by Cię zainteresowały, lecz nie usłyszysz tego od Nas.
Część obecnych tam Nameczan zaczęła kiwać potakująco głowami. Atmosfera zagęściła się jeszcze bardziej.
- Co do Twojej oferty.... - kontynuował - Sami doskonale potrafimy obronić się przed atakami wroga, co nie znaczy że dążymy do konfrontacji. Nie chcemy wojny, walczymy tylko w ostateczności.
W tym momencie wódź zaprzestał maszerowania i stanął w miejscu wpatrując się we Frost'a
- Cóż.... Nasze spotkanie dobiegło już chyba końca. Nic więcej dla Ciebie nie możemy zrobić. Wybacz, ale chcielibyśmy wrócić do Naszych codziennych spraw.
Każdy mieszkaniec wioski patrzył teraz wyczekująco na Jaszczura. Chyba będzie lepiej jeśli posłucha swego rozmówcy.
- Taak to prawda, pomogłeś Naszemu ziomkowi za co jesteśmy Ci dozgonnie wdzięczni - założył ręce na plecach i począł przechadzać się w te i we wte przed Frost'em - Tyle że nie możemy zdradzić Ci pilnie strzeżonych przez Nas sekretów. Nie będę kłamał, wiemy o rzeczach, które z pewnością by Cię zainteresowały, lecz nie usłyszysz tego od Nas.
Część obecnych tam Nameczan zaczęła kiwać potakująco głowami. Atmosfera zagęściła się jeszcze bardziej.
- Co do Twojej oferty.... - kontynuował - Sami doskonale potrafimy obronić się przed atakami wroga, co nie znaczy że dążymy do konfrontacji. Nie chcemy wojny, walczymy tylko w ostateczności.
W tym momencie wódź zaprzestał maszerowania i stanął w miejscu wpatrując się we Frost'a
- Cóż.... Nasze spotkanie dobiegło już chyba końca. Nic więcej dla Ciebie nie możemy zrobić. Wybacz, ale chcielibyśmy wrócić do Naszych codziennych spraw.
Każdy mieszkaniec wioski patrzył teraz wyczekująco na Jaszczura. Chyba będzie lepiej jeśli posłucha swego rozmówcy.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Sro Lis 07, 2012 11:30 pm
Zirytowałem się wielce słysząc słowa nameczan. Oczy zwęziły mi się w szparki a ogon miotał napięty w prawo i w lewo. Uratowałem jednego z nich i nic nie mam za to dostać? O nie.
Mogłem oczywiście rzucić się na nich wszystkich, ale wątpię bym wygrał. Szczególnie że mają wśród swoich wojowników na tyle potężnych by powalić changelinga.
Odwróciłem się do nameczanina, którego uratowałem i wysyczałem.
- Pamiętaj, że jesteś mi winien przysługę. Wrócę za kilka dni i upomnę się o to, co mi obiecałeś za swoje życie. Chociażby nauka tej techniki, której użyłeś w jaskini. Ja nie zapominam o swoich dłużnikach jasne?
Patrzyłem na niego lodowato czekając na odpowiedź. Jeśli będzie trzeba wrócę tutaj z oddziałem o ile obecny szef placówki mi na to pozwoli i nie będzie już tak miło.
Mogłem oczywiście rzucić się na nich wszystkich, ale wątpię bym wygrał. Szczególnie że mają wśród swoich wojowników na tyle potężnych by powalić changelinga.
Odwróciłem się do nameczanina, którego uratowałem i wysyczałem.
- Pamiętaj, że jesteś mi winien przysługę. Wrócę za kilka dni i upomnę się o to, co mi obiecałeś za swoje życie. Chociażby nauka tej techniki, której użyłeś w jaskini. Ja nie zapominam o swoich dłużnikach jasne?
Patrzyłem na niego lodowato czekając na odpowiedź. Jeśli będzie trzeba wrócę tutaj z oddziałem o ile obecny szef placówki mi na to pozwoli i nie będzie już tak miło.
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Sro Lis 07, 2012 11:57 pm
Wszyscy spojrzeli na Nameczanina do którego niespodziewanie odezwał się Frost. Ten wyraźnie się speszył, bo jakby nie patrzeć faktycznie coś obiecał Jaszczurowi. Spojrzał zakłopotany na swego wybawiciela, następnie na wodza, by po krótkiej chwili przenieść swój wzrok z powrotem na Frost'a.
- Ja.... - zaczął niepewnie - Ja pamiętam o tym, nie zapomniałem. Ale w obecnych okolicznościach.... - uciekł wzrokiem w stronę swoich krajan jakby szukał u nich wsparcia.
Z tej niezręcznej sytuacji wywabił go odgłos czyichś kroków dobiegający zza najbliższych drzew. Wszyscy spojrzeli zaniepokojeni w tamtą stronę. Po chwili na polanie gdzie rozgrywała się cała akcja pojawiła się... szóstka Jaszczurów. Piątka z nich to ci sami, którzy gonili Frost'a oraz Nameczanina gdy Ci byli w drodze tutaj. Ostatni, który szedł z przodu, najwyraźniej dołączył do nich nieco po tych wydarzeniach.
- Spokój! - ryknął właśnie on w stronę Nameczan, którzy patrzyli na nich gniewnie, oraz wymieniali między sobą jakieś uwagi - Nie przyleźliśmy tu walczyć ani nic w tym stylu. Jesteśmy tu po niego - rzekł wskazując palcem na Frost'a.
Nameczanie zgromadzeni naokoło uciszyli się wpatrując się z zaciekawieniem w przedstawicieli wrogiej im rasy.
- Zachciało się wycieczek krajoznawczych i integracji z tutejszymi co? - kontynuował uśmiechając się zjadliwie - Niestety Twoja wyprawa kończy się właśnie tu i teraz. Wracasz po dobroci czy mam Ci w tym pomóc?
Cała szóstka wpatrywała się w młodego wojownika z paskudnymi uśmieszkami na gębach. Z pewnością każdy z nich byłby rad, gdyby niesforny Jaszczur zaczął się stawiać i trzeba byłoby ustawić go do pionu.
- Ja.... - zaczął niepewnie - Ja pamiętam o tym, nie zapomniałem. Ale w obecnych okolicznościach.... - uciekł wzrokiem w stronę swoich krajan jakby szukał u nich wsparcia.
Z tej niezręcznej sytuacji wywabił go odgłos czyichś kroków dobiegający zza najbliższych drzew. Wszyscy spojrzeli zaniepokojeni w tamtą stronę. Po chwili na polanie gdzie rozgrywała się cała akcja pojawiła się... szóstka Jaszczurów. Piątka z nich to ci sami, którzy gonili Frost'a oraz Nameczanina gdy Ci byli w drodze tutaj. Ostatni, który szedł z przodu, najwyraźniej dołączył do nich nieco po tych wydarzeniach.
- Oto on:
- Spokój! - ryknął właśnie on w stronę Nameczan, którzy patrzyli na nich gniewnie, oraz wymieniali między sobą jakieś uwagi - Nie przyleźliśmy tu walczyć ani nic w tym stylu. Jesteśmy tu po niego - rzekł wskazując palcem na Frost'a.
Nameczanie zgromadzeni naokoło uciszyli się wpatrując się z zaciekawieniem w przedstawicieli wrogiej im rasy.
- Zachciało się wycieczek krajoznawczych i integracji z tutejszymi co? - kontynuował uśmiechając się zjadliwie - Niestety Twoja wyprawa kończy się właśnie tu i teraz. Wracasz po dobroci czy mam Ci w tym pomóc?
Cała szóstka wpatrywała się w młodego wojownika z paskudnymi uśmieszkami na gębach. Z pewnością każdy z nich byłby rad, gdyby niesforny Jaszczur zaczął się stawiać i trzeba byłoby ustawić go do pionu.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Czw Lis 08, 2012 10:53 am
Ci nameczanie wkurzali mnie coraz mocniej. Ja dla nich haruję, a oni chcą mnie odprawić z niczym? O nie. Już chciałem odpowiedzieć zielonemu, gdy nagle pojawiła się brygada changelingów. Zlustrowałem ich od góry do dołu, każdego z nich. Szukałem u nich jakiejś znajomej twarzy. Czegoś co by mnie utwierdziło w przekonaniu że to Słoneczni w istocie.
Nic takiego nie dojrzałem i zmarszczyłem brew. Strzelali do mnie a teraz podają się za moich. Niby wyrażają się jak oni, ale skąd mam wiedzieć czy to nie pułapka. Na słowa dowódcy uśmiechnąłem się krzywo.
- Podajesz się za mojego kompana, ale nigdy wcześniej cię nie widziałem. Skoro podajesz się za Słonecznego nie będziesz miał chyba nic przeciwko udowodnieniu tego prawda? Każdy słoneczny zna rozmieszczenie każdego pomieszczenia w Zamku. Powiedz mi ….bracie… na którym piętrze znajdują się sale techniczne. Udowodnij że jesteś tym za kogo się podajesz, a pójdę z wami.
Stałem spokojnie, ale napinałem mięśnie gotów do akcji. Mentalność changelingów jest taka że nie mogą nigdy ufać do końca swoim braciom. Żadnemu.
Nic takiego nie dojrzałem i zmarszczyłem brew. Strzelali do mnie a teraz podają się za moich. Niby wyrażają się jak oni, ale skąd mam wiedzieć czy to nie pułapka. Na słowa dowódcy uśmiechnąłem się krzywo.
- Podajesz się za mojego kompana, ale nigdy wcześniej cię nie widziałem. Skoro podajesz się za Słonecznego nie będziesz miał chyba nic przeciwko udowodnieniu tego prawda? Każdy słoneczny zna rozmieszczenie każdego pomieszczenia w Zamku. Powiedz mi ….bracie… na którym piętrze znajdują się sale techniczne. Udowodnij że jesteś tym za kogo się podajesz, a pójdę z wami.
Stałem spokojnie, ale napinałem mięśnie gotów do akcji. Mentalność changelingów jest taka że nie mogą nigdy ufać do końca swoim braciom. Żadnemu.
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Czw Lis 08, 2012 1:36 pm
Jaszczur wysłuchał co Frost ma do powiedzenia, założywszy uprzednio ręce na klatkę piersiową. Parsknął śmiechem usłyszawszy jego słowa.
- Chyba zgłupiałeś skoro myślisz, że będę mówić o takich rzeczach w ich obecności - tu wskazał stojących naokoło Nameczan - Na Twoim miejscu nie stawiałbym się. Twoje sytuacja już jest poważna, włóczysz się po terenach,na które tacy jak Ty mają zakaz wstępu. Doceń fakt, iż nie zaciągamy Cię do bazy siłą. Jeśli nadal będziesz stawiać opór to przestaniemy być mili. Pytam po raz ostatni - idziesz po dobroci, czy mam Cię do tego zmusić?
Nameczanie przyglądali się tej scenie zaniepokojeni. Widać było, że obecność Jaszczurów na ich terenie ewidentnie im nie leży i chcieliby żeby Ci jak najszybciej opuścili to miejsce.
- Chyba zgłupiałeś skoro myślisz, że będę mówić o takich rzeczach w ich obecności - tu wskazał stojących naokoło Nameczan - Na Twoim miejscu nie stawiałbym się. Twoje sytuacja już jest poważna, włóczysz się po terenach,na które tacy jak Ty mają zakaz wstępu. Doceń fakt, iż nie zaciągamy Cię do bazy siłą. Jeśli nadal będziesz stawiać opór to przestaniemy być mili. Pytam po raz ostatni - idziesz po dobroci, czy mam Cię do tego zmusić?
Nameczanie przyglądali się tej scenie zaniepokojeni. Widać było, że obecność Jaszczurów na ich terenie ewidentnie im nie leży i chcieliby żeby Ci jak najszybciej opuścili to miejsce.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Czw Lis 08, 2012 1:54 pm
Moje szanse były w każdym stopniu niewielkie. Ci nameczanie nawet by mi nie pomogli. Skrzywiłem się. Zatem miałem wybór. Albo iść z tamtymi i łudzić się że to nie zasadzka albo dostać po pysku od nich tu i teraz.
Chyba trzeba będzie zaryzykować. W sumie, gdyby to byli lodowi to roznieśliby ta wioskę na strzępy, a na taki scenariusz się nie zapowiadało.
Spojrzałem krzywo na tego changelinga i miałem ochotę splunąć mu pod nogi.
- Nikt mi nie powiedział że na ten teren nie można wchodzić. Pójdę z wami ale nie potrzebuję niańki. - warknąłem wściekle.
Wszystko idzie nie tak jak trzeba.
Przed odejściem rzuciłem jeszcze pamiętne spojrzenie temu nameczaninowi by pamiętał o obietnicy. Ja nie zapomnę.
Chyba trzeba będzie zaryzykować. W sumie, gdyby to byli lodowi to roznieśliby ta wioskę na strzępy, a na taki scenariusz się nie zapowiadało.
Spojrzałem krzywo na tego changelinga i miałem ochotę splunąć mu pod nogi.
- Nikt mi nie powiedział że na ten teren nie można wchodzić. Pójdę z wami ale nie potrzebuję niańki. - warknąłem wściekle.
Wszystko idzie nie tak jak trzeba.
Przed odejściem rzuciłem jeszcze pamiętne spojrzenie temu nameczaninowi by pamiętał o obietnicy. Ja nie zapomnę.
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Czw Lis 08, 2012 2:16 pm
Rozmówca Frost'a uśmiechnął się po jego ostatnich słowach. Wśród Nameczan natomiast dało się wyczuć ulgę, nie będą musieli dłużej znosić towarzystwa Jaszczurów.
- Grzeczny chłopiec - rzekł przywódca zgrai zmiennokształtnych - W takim razie ruszajmy. Żegnam - rzucił w stronę wodza wioski, po czym wszyscy odwrócili i ruszyli w stronę Bazy Słonecznych.
Z/T --> Zamek Słonecznych - Wejście.
Piszesz tam pierwszy.
- Grzeczny chłopiec - rzekł przywódca zgrai zmiennokształtnych - W takim razie ruszajmy. Żegnam - rzucił w stronę wodza wioski, po czym wszyscy odwrócili i ruszyli w stronę Bazy Słonecznych.
Z/T --> Zamek Słonecznych - Wejście.
Piszesz tam pierwszy.
- GośćGość
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Sob Lut 02, 2013 7:31 pm
" Gdzieś tu musi coś być, gdyby to była wioska samych starców było by idealnie... Eh jeśli niema tu żadnych typków mojej rasy tym lepiej wzbudzę zaskoczenie i pójdzie mi o wiele szybciej z tymi chloroplastami..."
Wojownik przemierzał tereny spokojny o siebie, zachowywał nadzwyczajną czujność zmysłów. Nie miał sprzętu więc pozostały mu oczy, słuch i instynkt. Mały punkcik pojawił się przed nim half zatrzymał się rozejrzał wokół czy niema tu nic co może wzbudzać niepokój. Nie zapowiadało się na atak znienacka, błękitny wystrzelił z miejsca i zmierzał ku wiosce jak się później okazało. Wzbił się wyżej ale i obserwował czy jest tam jakiś ruch oraz ile osobników tam przebywa.
" Muszę spróbować nie wygląda to źle a to na pewno nie mistrzowie walki Ci starcy do tej pory byli co najwyżej workiem kości do rozgrzewki.... Ryzykujemy..."
Błękitny zleciał z powietrza jak pocisk lądując w samym środku wioski wznosząc pył. Gdy kurz opadł ukazała się postać halfa lecz czy ktoś na to zareaguje. Czuł się pewnie i nie okazywał żadnego strachu to teraz ni jak ma się do tego co przeżył do tej pory...
Wojownik przemierzał tereny spokojny o siebie, zachowywał nadzwyczajną czujność zmysłów. Nie miał sprzętu więc pozostały mu oczy, słuch i instynkt. Mały punkcik pojawił się przed nim half zatrzymał się rozejrzał wokół czy niema tu nic co może wzbudzać niepokój. Nie zapowiadało się na atak znienacka, błękitny wystrzelił z miejsca i zmierzał ku wiosce jak się później okazało. Wzbił się wyżej ale i obserwował czy jest tam jakiś ruch oraz ile osobników tam przebywa.
" Muszę spróbować nie wygląda to źle a to na pewno nie mistrzowie walki Ci starcy do tej pory byli co najwyżej workiem kości do rozgrzewki.... Ryzykujemy..."
Błękitny zleciał z powietrza jak pocisk lądując w samym środku wioski wznosząc pył. Gdy kurz opadł ukazała się postać halfa lecz czy ktoś na to zareaguje. Czuł się pewnie i nie okazywał żadnego strachu to teraz ni jak ma się do tego co przeżył do tej pory...
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Sob Lut 02, 2013 11:58 pm
Dopiero co wioskę opuścili intruzi, a tu pojawia się następny. Ubrany co prawda w strój podobny do tego, jaki nosili mieszkańcy tej planety, jednak nie był jednym z nich. Gdy tylko Van pojawił się w tym małym miasteczku, zapanowało niewielkie poruszenie. Chociaż nikt nie traktował go otwarcie jako wroga, dało się wyczuć napięcie i zaniepokojenie. Wreszcie na środek wyszedł młody wódź. Wyróżniał się spośród reszty ciemniejszym kolorem skóry i kolorowym odzieniem. Spojrzał z lekkim uśmiechem na Saiayn'a i zagadnął: - A kto tu do Nas zawitał? Czego szukasz w tej wiosce młody człowieku? Sprawiał wrażenie otwartego i uprzejmego. Zdecydowana część mieszkańców nie podzielała jego spokoju i opanowania, wpatrywali się groźnie w nieproszonego gościa. |
- GośćGość
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Nie Lut 03, 2013 1:30 pm
" Hm za cicho tutaj, ktoś tu musi być... Jest i pierwszy tubylec, wygląda inaczej niż Ci których spotkałem, ważny czy nie jest jedynym który wyszedł..."
Van stał niewzruszony na środku placku, nikt jeszcze nie wyszedł najwidoczniej przynosił niepokój i strach. Ku jego zdziwieniu wyszedł jeden z chloroplastów w dość okazyjnym stroju nie takim jakie do tej pory widział i sam posiadał. Musiał być kimś ważniejszym lub bogatszym a to oznaczało wpływy tutaj których szukał. Nieznajomy wyszedł z inicjatywą na jego twarzy gościł uśmiech i pierwszy rozpoczął rozmowę.
" Heh, bo dobra nie wygląda na siłacza a ta reszta boi się wyjść z ukrycia nie mam kompletnie powodów do obaw tutaj, tym lepiej dla mnie..."
Half odwrócił się w stronę jegomościa i bez większych oporów odpowiedział na jego pytanie tak by stanowczo włączyć się do rozmowy.
- Jestem Van... Przychodzę we własnej sprawie nie przedstawiam interesów żadnej rasy. Wiem że są tu inne istoty ale nie na tyle gościnne żeby z nimi wdawać się w rozmowę. Co oferuje twoja wioska młody wodzu lub potomku wodza...?
Błękitny chciał sprawdzić na ile są przyjaźni czy tylko neutralni, jeżeli w i ich interesach leży dobro powinni go wesprzeć opatrując wszelkie rany a jeśli było by inaczej zrówna wioskę z ziemią i poszuka innego miejsca być może changeling już coś znalazł.
Van stał niewzruszony na środku placku, nikt jeszcze nie wyszedł najwidoczniej przynosił niepokój i strach. Ku jego zdziwieniu wyszedł jeden z chloroplastów w dość okazyjnym stroju nie takim jakie do tej pory widział i sam posiadał. Musiał być kimś ważniejszym lub bogatszym a to oznaczało wpływy tutaj których szukał. Nieznajomy wyszedł z inicjatywą na jego twarzy gościł uśmiech i pierwszy rozpoczął rozmowę.
" Heh, bo dobra nie wygląda na siłacza a ta reszta boi się wyjść z ukrycia nie mam kompletnie powodów do obaw tutaj, tym lepiej dla mnie..."
Half odwrócił się w stronę jegomościa i bez większych oporów odpowiedział na jego pytanie tak by stanowczo włączyć się do rozmowy.
- Jestem Van... Przychodzę we własnej sprawie nie przedstawiam interesów żadnej rasy. Wiem że są tu inne istoty ale nie na tyle gościnne żeby z nimi wdawać się w rozmowę. Co oferuje twoja wioska młody wodzu lub potomku wodza...?
Błękitny chciał sprawdzić na ile są przyjaźni czy tylko neutralni, jeżeli w i ich interesach leży dobro powinni go wesprzeć opatrując wszelkie rany a jeśli było by inaczej zrówna wioskę z ziemią i poszuka innego miejsca być może changeling już coś znalazł.
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Nie Lut 03, 2013 5:12 pm
Po słowach Van'a kilku mieszkańców wioski zdobyło się na odwagę i wyszlo z ukrycia, ustawiając się za swoim wodzem. Nadal patrzyli z zaniepokojeniem na przedstawiciela obcej im rasy.
- Witaj Van, jestem Xinus i jak zapewne się domyślasz zarządzam tym miejscem. Miło mi Cię poznać - uśmiechnął się dobrodusznie rozmówca Saiyan'a - pytasz co oferuje Nasza wioska, a ja spytam - co Cię konkretnie interesuje?
Dyplomatyczna odpowiedź trzeba przyznać. Najwyraźniej przywódca nie zamierzał mówić więcej niż trzeba było.
- Witaj Van, jestem Xinus i jak zapewne się domyślasz zarządzam tym miejscem. Miło mi Cię poznać - uśmiechnął się dobrodusznie rozmówca Saiyan'a - pytasz co oferuje Nasza wioska, a ja spytam - co Cię konkretnie interesuje?
Dyplomatyczna odpowiedź trzeba przyznać. Najwyraźniej przywódca nie zamierzał mówić więcej niż trzeba było.
- GośćGość
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Nie Lut 03, 2013 7:03 pm
" Jeszcze jakieś gierki ze mną prowadzi, powinienem go zabić od razu... Te zielone padalce są tak konkretne jak kulawy changeling... No nic póki wszystkie te chloroplasty nie wyjdą niema co robić zadymy tutaj..."
Half gotował się wewnętrznie ze złości, jegomość który wdał się z nim w rozmowę chciał się bawić w grę słów co dla wojownika było natychmiastowym podniesieniem ciśnienia ale pohamował złość. Spojrzał na zielonego i odpowiedział na jego pytanie, niech wie skoro aż takie tajemnice tutaj są ukryte.
- Potrzebuję kogoś kto wyleczy moje obrażenia... i jeśli w twojej gościnie są takie gesty to odpowiedniego stroju bym mógł się wmieszać w tłum nie zwracając większej uwagi innych ras...
Tyle powinno wystarczyć jeżeli ta rasa na to przystąpi wróci do formy a wtedy spokojnie oddali się i zacznie trening. Miał nadzieję ze młody wódz da się przekonać i odda jakiś bardziej kamuflujący strój.
- A i zapomniałbym, wiesz gdzie znajdują niebezpieczne lokacje tej planety?...
Jeśli ma iść na całość to zaraz znajdzie sobie odpowiednie ofiary, jego ród jest najniebezpieczniejszy w kosmosie i równie wartościowy w boju.
Half gotował się wewnętrznie ze złości, jegomość który wdał się z nim w rozmowę chciał się bawić w grę słów co dla wojownika było natychmiastowym podniesieniem ciśnienia ale pohamował złość. Spojrzał na zielonego i odpowiedział na jego pytanie, niech wie skoro aż takie tajemnice tutaj są ukryte.
- Potrzebuję kogoś kto wyleczy moje obrażenia... i jeśli w twojej gościnie są takie gesty to odpowiedniego stroju bym mógł się wmieszać w tłum nie zwracając większej uwagi innych ras...
Tyle powinno wystarczyć jeżeli ta rasa na to przystąpi wróci do formy a wtedy spokojnie oddali się i zacznie trening. Miał nadzieję ze młody wódz da się przekonać i odda jakiś bardziej kamuflujący strój.
- A i zapomniałbym, wiesz gdzie znajdują niebezpieczne lokacje tej planety?...
Jeśli ma iść na całość to zaraz znajdzie sobie odpowiednie ofiary, jego ród jest najniebezpieczniejszy w kosmosie i równie wartościowy w boju.
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Nie Lut 03, 2013 10:53 pm
Xinus usłyszawszy o co chodzi Saiyan'owi cały rozpromienił się. Nie udało mu się jednak ukryć wyrazu ulgi na twarzy. Najwyraźniej obawiał się, podobnie jak pozostali mieszkańcy wioski, że Van ma złe zamiary. Podał jakiemuś Nameczanowi swoje berło, po czym wolnym krokiem podszedł do ogoniastego. Przyłożył obie ręce do jego ciała, zamknął oczy i zaczął się koncentrować. Po chwili ciało Van'a rozbłysło na jasno zielony kolor, a on sam mógł poczuć przyjemne i kojące ciepło sięgające od stóp aż po czubek głowy. Zajęło to jakieś kilkanaście sekund, aż w końcu rytuał zakończył się. Xinus otworzył oczy i rzekł: - Wszystkie Twoje fizyczne rany zostały uleczone. A i jeszcze to - dodał, po czym położył dłoń na głowie Saiyan'a Po chwili ogoniasty stał przed Nameczanami z zupełnie nowym, tutejszym stroju. Wódz wrócił na swoje miejsce i chwycił z powrotem swą podporę. Można było odnieść wrażenie, że to co przed chwilą zrobił nieco go zmęczyło. - Co do niebezpiecznych terenów o które pytałeś, to znajdują się one na południe stąd. Żyją tam Jaszczury, z którymi wolelibyśmy nie mieć do czynienia. Chociaż oczywiście odradzam Ci wycieczkę w to miejsce jeśli Ci życie miłe. |
OCC:
Życzenia spełnione. Strój - ostatni szyk mody na Namek.
- by Jonasz Namcyków:
- GośćGość
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Pon Lut 04, 2013 10:38 am
" Czuł się jakby ubrał go sam Namekko Namanni [ żartowałem]... Co to jest, czy to umiejętność tej rasy, moje rany znikają w mgnieniu oka, zadziwiająca technika!... Ta rasa musi mieć w sobie o wiele więcej tajemnic, później się tym zajmę mam co chciałem czas ruszać..."
To co się stało przeszło założenia jakie miał half, technika która w przeciągu kilku sekund regeneruje ciało do stanu idealnego. Nawet technologia jego rasy nie jest wstanie osiągnać takiego poziomu, teraz błękitnego interesowało co jeszcze potrafią mieszkańcy tej planety. Następny szok przyszedł kiedy na ciało wojownika nałożył się strój taki jaki mieli tubylcy stąd.
Młody wódz wspomniał o razie która pasowała do opisów równie niebezpiecznych bestii kosmosu changelingów.
- Znam rasę o której wspomniałeś, przynajmniej wiem w której części planety przesiadują. Dziękuję za ten gest z twojej strony wodzu, moje rany zniknęły i czuję się świetnie posiadacie niespotykane dotąd zdolności ta planeta musi kryć nie jedną tajemnicę... Nie będę dłużej was niepokoił udam się w przeciwnym kierunku...[ na myśli Równina T.]
Chłopak skinął gestem na niby znak wdzięczności za użyczoną pomoc, dowiedział się więcej niż mógł sobie wyobrazić. Lud o takich możliwościach który nie podejmuje otwartych walk i żyje tutaj musi mieć też inne tajemnice będzie trzeba to jak najszybciej odkryć nim zrobią to te cholerne gady. Błękitny oderwał się od ziemi i wystrzelił w obranym wcześniej kierunku. Nadszedł czas na odzyskiwanie utraconych mocy...
ZT>Równina T.
To co się stało przeszło założenia jakie miał half, technika która w przeciągu kilku sekund regeneruje ciało do stanu idealnego. Nawet technologia jego rasy nie jest wstanie osiągnać takiego poziomu, teraz błękitnego interesowało co jeszcze potrafią mieszkańcy tej planety. Następny szok przyszedł kiedy na ciało wojownika nałożył się strój taki jaki mieli tubylcy stąd.
Młody wódz wspomniał o razie która pasowała do opisów równie niebezpiecznych bestii kosmosu changelingów.
- Znam rasę o której wspomniałeś, przynajmniej wiem w której części planety przesiadują. Dziękuję za ten gest z twojej strony wodzu, moje rany zniknęły i czuję się świetnie posiadacie niespotykane dotąd zdolności ta planeta musi kryć nie jedną tajemnicę... Nie będę dłużej was niepokoił udam się w przeciwnym kierunku...[ na myśli Równina T.]
Chłopak skinął gestem na niby znak wdzięczności za użyczoną pomoc, dowiedział się więcej niż mógł sobie wyobrazić. Lud o takich możliwościach który nie podejmuje otwartych walk i żyje tutaj musi mieć też inne tajemnice będzie trzeba to jak najszybciej odkryć nim zrobią to te cholerne gady. Błękitny oderwał się od ziemi i wystrzelił w obranym wcześniej kierunku. Nadszedł czas na odzyskiwanie utraconych mocy...
ZT>Równina T.
- GośćGość
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Pią Lut 08, 2013 9:34 pm
" Zaraz będę na miejscu... A ten młody wódz będzie musiał mi wyjaśnić czym są te stwory z tamtych terenów i czemu mi o nich nie powiedział... Pewnie dalej będzie zgrywał tajemniczego ale im więcej się dowiem tym lepiej."
Van był już prawie na miejscu, dobrze że potrafił latać to akurat się przydaje. Czuł się już znacznie lepiej, wola walki jego rasy jest niebywała, trening przydał się jego poziom mocy wzrósł ale nadal nic nie znaczy w walce z changelingami. Błękitny dotarł, wioskę już było widać więc obniżył lot i powoli schodził w dół tym razem mniej spektakularnie bo po prostu mu się nie chciało. Nikt nie wychodził więc half zaczął się denerwować a to przychodziło mu znacznie szybciej.
- Wodzu Wioski! Wyjdź mam do ciebie kilka pytań...
Chłopak nie zamierzał czekać, zaraz rozniesie to miejsce w drobny mak i ich spokojne życie się skończy.
Van był już prawie na miejscu, dobrze że potrafił latać to akurat się przydaje. Czuł się już znacznie lepiej, wola walki jego rasy jest niebywała, trening przydał się jego poziom mocy wzrósł ale nadal nic nie znaczy w walce z changelingami. Błękitny dotarł, wioskę już było widać więc obniżył lot i powoli schodził w dół tym razem mniej spektakularnie bo po prostu mu się nie chciało. Nikt nie wychodził więc half zaczął się denerwować a to przychodziło mu znacznie szybciej.
- Wodzu Wioski! Wyjdź mam do ciebie kilka pytań...
Chłopak nie zamierzał czekać, zaraz rozniesie to miejsce w drobny mak i ich spokojne życie się skończy.
- GośćGość
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Pią Lut 08, 2013 9:47 pm
Młody Nameczański wojownik odetchnął głęboko. Nie wiedział gdzie się znajduję, nie wiedział co lub kto go tu teleportowało. Jednak zawdzięcza temu życie. Delikatnie ręką przejechał po swojej bliźnie na twarzy "Hmm, przestała boleć... Cóż, od czego by tutaj zacząć?" Zanim jednak nameczanin cokolwiek zrobił, poprawił swoje ubranie, które było całe zakurzone i delikatnie poplamione krwią najeźdźców. Cóż, nie potrafił oczyścić większych plam, jednak teraz ubranie wyglądało znośnie. Przez głowę młodzieńca przeleciał obraz wydarzeń sprzed kilku chwil. Złapał się za głowę po czym skupił się i wyrzucił negatywne emocje i jego umysł rozjaśnił się. Wiedział że nie może wspominać przeszłości, wiedział że ponoszenie się emocjami może doprowadzić go do zagłady i wtedy nie wykona swojej misji. "Od czego by tu zacząć? Nie znany ląd, mimo wszystko ojczysta planeta, na której mieszkają Nameczanie, którzy zawsze pomogą..." Wojownik wyprostował się, wziął kilka głębokich haustów powietrza po czym jego bystre oczy zaczęły wędrować po okolicy. Od razu stwierdził "Nic". Wziął ponownie kilka głębokich wdechów po czym zaczął szybkim krokiem iść prosto przed siebie. Nie zwalniał kroku, mimo licznych kamieni, które utrudniały wędrówkę, wiedział że każda minuta jest na wagę złota. Jednak po pewnym czasie marszu, spokój Nambar'a zamienił się w delikatne zmęczenie oraz znudzenie. Ciągłe patrzenie się w te same widoki mogły naprawdę zniechęcić człowieka. Człowieka, lecz nie Nameczanina. Po pewnym czasie młody wojownik dostrzegł delikatne rysy budynków, które były mu dobrze znane. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech oraz zebrało się w nim trochę więcej energii i nadziei. Skoczy delikatnie w górę, po czym ruszył biegiem do najbliższej wioski. Po kilku chwilach znajdował się już w centrum. Osadnicy pochłonięci swoją pracą, prawie w ogóle nie zauważyli zielonego przybysza. Nie miał im tego za złe, przecież tutaj prawie każdy wygląda tak samo. Nambar delikatnie oparł się o najbliższy budynek jednocześnie delikatnie podgwizdując. Jego oczy wypatrywały wodza tutejszej wioski, z którym chciał koniecznie porozmawiać. Jednak jego uwagę przykuł pewien osobnik, nietutejszy, który nie był zielony. Wzywał on właśnie tutejszego lidera. Nambar stwierdził że ma szczęście w nieszczęściu. Z jednej strony nie będzie musiał szukać wodza, ale z drugiej strony może on nie mieć dla niego czasu przez tego wojownika. Nameczanin zaczął delikatnie podchodzić do nieznajomego, dając do zrozumienie że też chce się widzieć z wodzem. Nie był pewien reakcji tego osobnika, ale miał nadzieję że do walki nie dojdzie.
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Pią Lut 08, 2013 10:14 pm
I znowu spokój w Wiosce został zakłócony. Ten sam osobnik co przed paroma godzinami, podobnie jak przedtem miał jakiś interes do Wodza. Ów Nameczanin dość szybko pojawił się przed Saiyan'em. Przywołując na twarz uśmiech zagadnął przyjacielsko:
- Och Van, to znowu Ty. Co tym razem sprowadza Cię do Naszej wioski?
Pozostali mieszkańcy zgromadzili się wokół w liczbie kilkunastu. Nie przejawiali już takiej niechęci do obcego, być może dlatego, że ostatnio nie wyrządził im żadnej krzywdy.
- Och Van, to znowu Ty. Co tym razem sprowadza Cię do Naszej wioski?
Pozostali mieszkańcy zgromadzili się wokół w liczbie kilkunastu. Nie przejawiali już takiej niechęci do obcego, być może dlatego, że ostatnio nie wyrządził im żadnej krzywdy.
- GośćGość
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Sob Lut 09, 2013 8:59 am
" On jest stanowczo za miły... Gdyby był to trener z Vegety, nie to nawet niema miejsca wśród wspomnień... No cóż dobrze mnie już tam niema, mogę spokojnie zająć się planem, ta planeta jeszcze mnie wspomni..."
Błękitny znów był zdziwiony reakcją młodego wodza, wszyscy tutaj przejawiali życzliwość i mieli ogólnie dobre nastawienie. Taki reguły w świecie halfa nie miały miejsca i już pewnie nie zagoszczą ale może i dobrze. Chłopak nie miał zamiaru czekać od razu odpowiedział tubylcowi na jego pytanie.
- Nie powiedziałeś mi że jest tu też inna lokacja, gdzie nie ma zbiorników wodnych a stwory nieznanego pokroju atakuje zapuszczających się tam... Dotarłem tam, zostałem zaatakowany ale przeżyłem...
Spojrzał na swoje odrapania i te większe rany bo jednej stronie ciała tam gdzie kostium był nadszarpnięty a raczej go nie było. Ale to nic w porównaniu z tymi które miał wcześniej, tym razem nie potrzebował magicznego uzdrowienia.
- Nie trafiłem tu po to żeby zwiedzać waszą planetę... Mam tu wrogą sobie rasę, z twoim gestem czy nie przeżyje ale muszę odzyskać swoje dawne moce, twoja rasa kryje tajemnice i myślę że z ich pomocą to będzie kwestią czasu...
Powiedział prawdę, jego celem było odzyskanie straconych mocny można to nazywać różnie lecz chce z powrotem to co jest jego. Wszystko zależało od odpowiedzi młodego wodza, half zdawał sobie sprawę z jakiejś ukrytej potęgi tej rasy choćby po tym cudownym uzdrowieniu w mgnieniu kilku sekund. Lepiej żeby nie pozostawiali mu ostatecznego rozwiązania...
Błękitny znów był zdziwiony reakcją młodego wodza, wszyscy tutaj przejawiali życzliwość i mieli ogólnie dobre nastawienie. Taki reguły w świecie halfa nie miały miejsca i już pewnie nie zagoszczą ale może i dobrze. Chłopak nie miał zamiaru czekać od razu odpowiedział tubylcowi na jego pytanie.
- Nie powiedziałeś mi że jest tu też inna lokacja, gdzie nie ma zbiorników wodnych a stwory nieznanego pokroju atakuje zapuszczających się tam... Dotarłem tam, zostałem zaatakowany ale przeżyłem...
Spojrzał na swoje odrapania i te większe rany bo jednej stronie ciała tam gdzie kostium był nadszarpnięty a raczej go nie było. Ale to nic w porównaniu z tymi które miał wcześniej, tym razem nie potrzebował magicznego uzdrowienia.
- Nie trafiłem tu po to żeby zwiedzać waszą planetę... Mam tu wrogą sobie rasę, z twoim gestem czy nie przeżyje ale muszę odzyskać swoje dawne moce, twoja rasa kryje tajemnice i myślę że z ich pomocą to będzie kwestią czasu...
Powiedział prawdę, jego celem było odzyskanie straconych mocny można to nazywać różnie lecz chce z powrotem to co jest jego. Wszystko zależało od odpowiedzi młodego wodza, half zdawał sobie sprawę z jakiejś ukrytej potęgi tej rasy choćby po tym cudownym uzdrowieniu w mgnieniu kilku sekund. Lepiej żeby nie pozostawiali mu ostatecznego rozwiązania...
Re: Wioska Trzygwiezdnej kuli
Sob Lut 09, 2013 2:39 pm
Wodzowi zrzedła nieco mina gdy usłyszał słowa Van'a. Uśmiech nie był już tak promienisty, a zmarszczone czoło i oczy zwrócone gdzieś wyżej sugerowały, że właśnie myśli nad odpowiedzią. Dopiero po minucie a może dwóch przeniósł wzrok na twarz Saiyan'a i odrzekł:
- Nie powiedziałem Ci o tamtym miejscu, bo sam niewiele o nim wiem. My się tam nie zapuszczamy, nie mamy pojęcia co dokładnie się tam znajduje. Słyszałem jedynie pogłoski, a one są często bardzo przesadzone. Chociaż naturalnie w każdej plotce jest ziarno prawdy....
Zasępił się na moment. Nie przypominał już tego wesołego i przyjacielskiego Nameczanina. Po raz pierwszy dał po sobie pokazać, że towarzystwo Van'a mu nie odpowiada.
- Prosisz mnie o zdradzenie sekretów mojej rasy? - zaczął - zapewne spodziewasz się, że odmówię. Nie mamy w zwyczaju dzielenia się Naszą mądrością z przedstawicielami innych ras. A tym bardziej z tymi wrogo nastawionymi. Bo Ty chyba nie masz dobrych zamiarów....
Atmosfera zmieniła się diametralnie. Po ostatnich słowach Wodza kilku bardziej rosłych Nameczan przyjęło pozycję świadczącą o ich gotowości do obrony wioski. Chyba nie takiego obrotu spraw spodziewał się Saiyan.
- Nie powiedziałem Ci o tamtym miejscu, bo sam niewiele o nim wiem. My się tam nie zapuszczamy, nie mamy pojęcia co dokładnie się tam znajduje. Słyszałem jedynie pogłoski, a one są często bardzo przesadzone. Chociaż naturalnie w każdej plotce jest ziarno prawdy....
Zasępił się na moment. Nie przypominał już tego wesołego i przyjacielskiego Nameczanina. Po raz pierwszy dał po sobie pokazać, że towarzystwo Van'a mu nie odpowiada.
- Prosisz mnie o zdradzenie sekretów mojej rasy? - zaczął - zapewne spodziewasz się, że odmówię. Nie mamy w zwyczaju dzielenia się Naszą mądrością z przedstawicielami innych ras. A tym bardziej z tymi wrogo nastawionymi. Bo Ty chyba nie masz dobrych zamiarów....
Atmosfera zmieniła się diametralnie. Po ostatnich słowach Wodza kilku bardziej rosłych Nameczan przyjęło pozycję świadczącą o ich gotowości do obrony wioski. Chyba nie takiego obrotu spraw spodziewał się Saiyan.
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach