Pasmo Górskie
+8
KOŚCI
Red
NPC.
Siódemka
Burzum
Rikimaru
Xanas
NPC
12 posters
Pasmo Górskie
Sro Maj 30, 2012 4:40 pm
First topic message reminder :
Zdające się nie mieć końca góry, pokryte gdzieniegdzie warstwą wiecznego śniegu. Z drugiej strony, pełno tu aktywnych wulkanów i wielu innych zagrożeń pogodowych, na które trzeba uważać. Podobno gdzieś tam grasuje Wielka Stopa i jej brat, Wielkie Nozdrza, dlatego zaleca się ostrożność.
Zdające się nie mieć końca góry, pokryte gdzieniegdzie warstwą wiecznego śniegu. Z drugiej strony, pełno tu aktywnych wulkanów i wielu innych zagrożeń pogodowych, na które trzeba uważać. Podobno gdzieś tam grasuje Wielka Stopa i jej brat, Wielkie Nozdrza, dlatego zaleca się ostrożność.
- SiódemkaZiemniak
- Liczba postów : 61
Data rejestracji : 20/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Nie Lip 28, 2013 9:19 pm
Siedziałam i nudziłam się. Bo co można robić w takim miejscu? Czas mijał, minuta za minutą. Zaczęłam żałować, że nie poszłam odwiedzić tego miasteczka… Chociaż nic nie jest stracone, mogłabym się przejść, ile będę tu siedzieć? Zanim mnie znajdą mogą godziny, dni, może nawet tygodnie. Nie mogę tak czekać tu bezczynnie, trzeba wykorzystać tę okazję. Nie zabrałam mojego płaszcza, jednak… Gdyby ktoś coś do mnie miał, to zawsze można użyć przemocy. Wtedy na pewno by im przeszło. Choć jeśli trafi się tam ktoś silniejszy ode mnie, to nie będzie tak wesoło.
A czemu nie potrenować trochę? Jakieś drzewa są, można by na nich poćwiczyć. A po treningu ze zwiększoną siłą odwiedzić miasto. Tak, to całkiem niezły plan…
Zdjęłam bluzę i podeszłam do najbliższego drzewa. Oddaliłam się od niego na pół metra i wzięłam zamach prawą nogą. Przywaliłam z całej siły, tak bardzo, że w miejscu uderzenia odpadła kora.
OCC:
Trening start
A czemu nie potrenować trochę? Jakieś drzewa są, można by na nich poćwiczyć. A po treningu ze zwiększoną siłą odwiedzić miasto. Tak, to całkiem niezły plan…
Zdjęłam bluzę i podeszłam do najbliższego drzewa. Oddaliłam się od niego na pół metra i wzięłam zamach prawą nogą. Przywaliłam z całej siły, tak bardzo, że w miejscu uderzenia odpadła kora.
OCC:
Trening start
Re: Pasmo Górskie
Pon Lip 29, 2013 7:47 pm
Niedaleko miejsca w którym przebywała obecnie Alice, rozległ się jakiś hałas. Jakieś głośne rozmowy, odgłosy ciągnięcia czegoś ciężkiego. Okazało się, że to.... cyrk. Kilkanaście klatek ze zwierzętami, przyczepa w której zapewne podróżowały "gwiazdy". Cały ten pochód wyraźnie zmierzał w stronę miasta. Zatrzymali się jednak nieopodal kryjówki 7. Kilka osób poszło w krzaki by załatwić swe potrzeby. Z przodu stało dwóch mężczyzn: gruby i niski, ubrany w garnitur, oraz wysoki, dobrze umięśniony, zapewne pracownik fizyczny.
- ...tak szefie, ale w tych warunkach naprawdę ciężko przejechać, ziemia jest namoknięta....
- Nie obchodzi mnie to! Zapowiadali kolejne burze! Jak nie dotrzemy do miasta nim te cholerne pioruny znów zaczną napieprzać wszędzie naokoło, to się spóźnimy! Wiesz ile kosztować będzie odpuszczenie jednego spektaklu!?
- ...postaramy się zrobić co w Naszej mocy....
- Mam nadzieję! Bo jak nie to...
Przerwali rozmowę, gdyż usłyszeli jakiś dźwięk dochodzący z kryjówki Alice.
- Co to było? Idź i sprawdź!
Pracownik posłusznie wykonał polecenie przełożonego i udał się w stronę Bio Androidki....
Tymczasem u Frost'a i Rikimaru pogoda poprawiła się. Wyszło nawet słońce, a także piękna tęcza. Spokój nie trwał jednak długo. Nad górami przelatywał właśnie jakiś mężczyzna. Na widok nieznajomych natychmiast obniżył lot i wylądował przed nimi.
- Kim jesteście i co tu robicie? - spytał.
Jego błękitne oczy emanowały spokojem i pewnością siebie. Kij, futro, umalowana twarz - sprawiał wrażenie typowego "człowieka lasu". Kto wie któż to taki.
OCC:
7 - opisane wydarzenia opisujesz po swoim treningu, lub jak wolisz - pod jego koniec.
- ...tak szefie, ale w tych warunkach naprawdę ciężko przejechać, ziemia jest namoknięta....
- Nie obchodzi mnie to! Zapowiadali kolejne burze! Jak nie dotrzemy do miasta nim te cholerne pioruny znów zaczną napieprzać wszędzie naokoło, to się spóźnimy! Wiesz ile kosztować będzie odpuszczenie jednego spektaklu!?
- ...postaramy się zrobić co w Naszej mocy....
- Mam nadzieję! Bo jak nie to...
Przerwali rozmowę, gdyż usłyszeli jakiś dźwięk dochodzący z kryjówki Alice.
- Co to było? Idź i sprawdź!
Pracownik posłusznie wykonał polecenie przełożonego i udał się w stronę Bio Androidki....
Tymczasem u Frost'a i Rikimaru pogoda poprawiła się. Wyszło nawet słońce, a także piękna tęcza. Spokój nie trwał jednak długo. Nad górami przelatywał właśnie jakiś mężczyzna. Na widok nieznajomych natychmiast obniżył lot i wylądował przed nimi.
- Oto on:
- Kim jesteście i co tu robicie? - spytał.
Jego błękitne oczy emanowały spokojem i pewnością siebie. Kij, futro, umalowana twarz - sprawiał wrażenie typowego "człowieka lasu". Kto wie któż to taki.
OCC:
7 - opisane wydarzenia opisujesz po swoim treningu, lub jak wolisz - pod jego koniec.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pon Lip 29, 2013 9:32 pm
- Nie jestem od tego by kwestionować rozkazy moich dowódców. Może uznali że ta planetka nie posiada wielkiego zagrożenia dla nas i więcej osób nie jest potrzebnych. A co do Alice nie, nie widziałem jej. Wygląda też na to że nie trzeba będzie przeczekać. Burza mija. - spojrzałem w niebo i patrzałem jak chmury się rozstępują.
Było dobrze, ponieważ teraz wyjdzie słońce i łatwiej bedzie znaleźć naszą Alice, a wraz z nią worek z roślinami.
Nagle zobaczyłem jak ktoś leci. W pierwszym momencie pomyślałem że to nasza zguba, ale po chwil i rozpoznałem sylwetkę mężczyzny. BYła to pierwsza osoba która potrafiła latać zanim mnie spotkała, a to czyniło ja ciekawą.
Ona chyba nami też się zainteresowała ponieważ podleciała i zaczęła lądować patrząc na nas. Szybko zrobiłem to co on, ponieważ może ten typ widział naszą Androidkę.
Zanim ja zacząłem pytać to on zadał pierwszy pytanie na które musiałem odpowiedzieć.
- Ciekawe, jesteś pierwszym ziemianinem który potrafi latać, zanim mnie poznał. A co do tego co tu robimy to szukamy znajomej. Rozdzieliliśmy się podczas burzy i musimy teraz ja znaleźć.
Postanowiłem nie mówić mu wszystkiego. Nie powinienem gadać o swojej misji każdemu kogo spotkam, to może się źle skończyć.
- Widziałeś może ją? -zacząłem opisywać wygląd Alice przybyszowi.
Było dobrze, ponieważ teraz wyjdzie słońce i łatwiej bedzie znaleźć naszą Alice, a wraz z nią worek z roślinami.
Nagle zobaczyłem jak ktoś leci. W pierwszym momencie pomyślałem że to nasza zguba, ale po chwil i rozpoznałem sylwetkę mężczyzny. BYła to pierwsza osoba która potrafiła latać zanim mnie spotkała, a to czyniło ja ciekawą.
Ona chyba nami też się zainteresowała ponieważ podleciała i zaczęła lądować patrząc na nas. Szybko zrobiłem to co on, ponieważ może ten typ widział naszą Androidkę.
Zanim ja zacząłem pytać to on zadał pierwszy pytanie na które musiałem odpowiedzieć.
- Ciekawe, jesteś pierwszym ziemianinem który potrafi latać, zanim mnie poznał. A co do tego co tu robimy to szukamy znajomej. Rozdzieliliśmy się podczas burzy i musimy teraz ja znaleźć.
Postanowiłem nie mówić mu wszystkiego. Nie powinienem gadać o swojej misji każdemu kogo spotkam, to może się źle skończyć.
- Widziałeś może ją? -zacząłem opisywać wygląd Alice przybyszowi.
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pon Lip 29, 2013 9:58 pm
Burza, która przed chwilą szalała w jednej chwili zniknęła i warunki diametralnie się poprawiły. Rikimaru nie widział jeszcze tak gwałtownej zmiany pogody. Było to coś całkiem nowego, a jeszcze dziwniejsze było to, że jak tylko poprawiły się warunki to pojawiła się pewna osoba, która latała. Zastanawiał się czy to jest jedna z osób, które zna Yuki, dziewczyna, którą poznał jakiś czas temu w Ginger Town. Nie będzie się pytał, czy ją zna, ponieważ może to być jeszcze inna osobistość. Miał ochotę na początku przetestować siłę tego gostka. Tym bardziej, że jego pytania były bardzo rozszczeniowe i nie bardzo mu przypadł do gustu ten knypek. Naprawdę miał ochotę w pierwszej kolejności przetestować promień ki, ale skoro już Frost zaczął z nim rozmowę to nie będzie szaleć. Cofnął się nieco do tyłu i postanowił pozwolić mówić "obcemu". Z drugiej strony pomoc w poszukiwaniu Alice się im przyda, a ten gość latając powinien być w stanie szybko ją znaleźć.
OoC :
Zapomniałem w poprzednim poście o regeneracji więc z tym 20%
HP: 453/1650 + 330 = 783
KI: 400/2100 + 420 = 820
OoC :
Zapomniałem w poprzednim poście o regeneracji więc z tym 20%
HP: 453/1650 + 330 = 783
KI: 400/2100 + 420 = 820
- SiódemkaZiemniak
- Liczba postów : 61
Data rejestracji : 20/04/2013
Skąd : Lębork
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Wto Lip 30, 2013 5:18 pm
- Trening:
- „No, całkiem nieźle Alice” – pochwaliłam siebie w myślach. „Ale w porównaniu z siłą twoich znajomych to jest nic. A chcesz być przydatna, prawda?” Zmobilizowana postanowiłam przyłożyć się do treningu jak tylko się da. Miałam gdzieś siniaki, otarcia… W głowie istniał tylko cel stania się silniejszą.
Przywaliłam w drzewo znowu, tym razem z drugiej strony. Powtarzając tą czynność sprawiłam, że pień stracił część swojej kory, a ja uśmiechnęłam się z zadowoleniem. Odeszłam kawałek dalej i chciałam skoczyć na drzewo, by potem odbić się i znaleźć na drugim, niestety nie udało mi się to. W momencie, gdy moja stopa dotknęła drzewa, ześlizgnęłam się i upadłam na szyszkę. Wydałam z siebie cichy dźwięk, po czym wstałam i zaczęłam rozmasowywać obolałe miejsce na plecach. Cóż, nikt nie powiedział, że obędzie się bez urazów. Chcąc wyeliminować kolejne siniaki wyzbierałam i wyrzuciłam wszelkie szyszki i kamienie. Teraz powinno się udać. Spróbowałam jeszcze raz, odbiłam się, ale nie udało mi się ustać na gałęzi i spadłam. „No co jest…?”-pomyślałam zirytowana, jednak nie miałam zamiaru się poddać. Uparcie powtarzałam to do momentu, w którym udało mi się wykonać to poprawnie. A przez moją niezdarność nabawiłam się kilku nowych siniaków.
Kolejny etap zakończony, powinnam teraz zająć się rękami. Miało to wyglądać mniej więcej tak, że trzymam się rękami gałęzi i tak sobie wiszę. Niestety, długo tak nie wytrzymałam, po kilku minutach musiałam się puścić. Nie wiedziałam, że mam tak słabe ramiona. W sumie są też plusy tego, że się tutaj znalazłam. Pewnie nie miałabym okazji na trening, a tak to mogę poćwiczyć.
Za drugim razem nie wytrzymałam dłużej, wręcz przeciwnie. Nie wiedziałam, czy źle się trzymam, czy co jest nie tak. Wytarłam ręce o spodnie i powtórzyłam czynność. Udało mi się dłużej, więc pewnie problem był w ułożeniu dłoni. Podczas kolejnego razu, żeby urozmaicić sobie zwisanie, zaczęłam się huśtać. Całkiem fajne uczucie… Spróbowałam się podciągnąć na gałęzi, poszło mi całkiem nieźle. Czyli ręce też wytrenowane, mogę już skończyć trening.
Kiedyś byłam w cyrku… Skopałam wtedy jednego z obsługi, więc wpuścili mnie za darmo. Nie podobało mi się to, zwierzęta wyglądały na zadowolone. A występy klaunów wyglądały jak prześladowanie… Prawda, nie jestem dobrym dzieckiem, powinno mi się to podobać… Ale prześladowanie jest takie banalne, ja wolę inaczej dokuczać.. Tak więc, z cyrkiem nie mam dobrych skojarzeń.
Przypadkiem usłyszałam rozmowę dwóch osób… Nagle poczułam coś, co byłoby nieodpowiednie w tej chwili. Błagałam, by przestało, ale nie udało się.
„-A psik!” – kichnęłam zwracając na siebie niepotrzebną uwagę. Niestety, usłyszeli to…
OCC:
Koniec treningu
Re: Pasmo Górskie
Czw Sie 01, 2013 12:14 pm
Muskularny pracownik cyrku zagłębiał się coraz bardziej. Gdy rozległo się kichnięcie, aż podskoczył o parę centymetrów do góry.
- Co to było? - spytał szef - Znalazłeś coś?
- Jeszcze nie, ale zaraz znaj... Oooooo! - aż zawołał z wrażenia gdy doszedł do miejsca w którym ukrywała się Alice.
Właściciel cyrku usłyszawszy reakcję podwładnego natychmiast przybiegł w to miejsce. Na widok 7 otworzył szeroko oczy i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Niesamowite! Cóż za wspaniały wybryk natury! To może być gwiazda Naszego spektaklu! Złap ją i zapakuj do klatki, nie mam zbyt dużo czasu - rozkazał.
Wojownik skupił swój wzrok na Froście. Przyglądał mu się uważnie, jakby chciał wyczytać coś z jego twarzy. Po przeanalizowaniu słów Jaszczura, odrzekł:
- Nie widziałem nikogo po drodze. Nie jesteś Ziemianinem, w jakim celu przyleciałeś na tę planetę?
Jego postawa nabrała jeszcze większego spokoju. Najwyraźniej poczuł się pewniej, wszak nieznajomi nie mieli chyba zamiaru go zaatakować. Póki co przynajmniej.
- Co to było? - spytał szef - Znalazłeś coś?
- Jeszcze nie, ale zaraz znaj... Oooooo! - aż zawołał z wrażenia gdy doszedł do miejsca w którym ukrywała się Alice.
Właściciel cyrku usłyszawszy reakcję podwładnego natychmiast przybiegł w to miejsce. Na widok 7 otworzył szeroko oczy i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Niesamowite! Cóż za wspaniały wybryk natury! To może być gwiazda Naszego spektaklu! Złap ją i zapakuj do klatki, nie mam zbyt dużo czasu - rozkazał.
Wojownik skupił swój wzrok na Froście. Przyglądał mu się uważnie, jakby chciał wyczytać coś z jego twarzy. Po przeanalizowaniu słów Jaszczura, odrzekł:
- Nie widziałem nikogo po drodze. Nie jesteś Ziemianinem, w jakim celu przyleciałeś na tę planetę?
Jego postawa nabrała jeszcze większego spokoju. Najwyraźniej poczuł się pewniej, wszak nieznajomi nie mieli chyba zamiaru go zaatakować. Póki co przynajmniej.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pią Sie 02, 2013 10:56 pm
Gdy wojownik skupił na mnie wzrok, ja zrobiłem to samo i spotkaliśmy się spojrzeniami. Nie wiedziałem co o nim myśleć, nie znałem tez jego mocy ponieważ scouter się zepsuł. Czemu akurat musiał wyparować teraz. No nic, mówi się trudno i żyje się dalej.
Gdy ten zadał pytanie wywróciłem oczami. Gdyby to było tajne przez poufne pewnie wyrwałbym sobie język, ale teraz przydałby się każda pomoc.
- Zbieram rośliny które rosną tylko na Ziemi. Więcej nie powinno cię interesować. Pomożesz nam szukać naszej towarzyszki? Trochę mi się śpieszy - spytałem zakładając ręce na piersi.
Nie miałem czasu na czcze gadanie, a przez Rikimaru straciliśmy całkiem sporo czasu.
Mimo iż ten się zrelaksował, to ja pozostałem czujny. Nie miałem zamiaru dać się zaskoczyć nagłym atakiem. Krańcem oka obserwowałem też Rikimaru jakby chciał zrobić coś głupiego.
REGEN 50% KI i HP (za ost 5 postów nie było)
Hp + 300*5=1500
KI+ 471*5=2335
Gdy ten zadał pytanie wywróciłem oczami. Gdyby to było tajne przez poufne pewnie wyrwałbym sobie język, ale teraz przydałby się każda pomoc.
- Zbieram rośliny które rosną tylko na Ziemi. Więcej nie powinno cię interesować. Pomożesz nam szukać naszej towarzyszki? Trochę mi się śpieszy - spytałem zakładając ręce na piersi.
Nie miałem czasu na czcze gadanie, a przez Rikimaru straciliśmy całkiem sporo czasu.
Mimo iż ten się zrelaksował, to ja pozostałem czujny. Nie miałem zamiaru dać się zaskoczyć nagłym atakiem. Krańcem oka obserwowałem też Rikimaru jakby chciał zrobić coś głupiego.
REGEN 50% KI i HP (za ost 5 postów nie było)
Hp + 300*5=1500
KI+ 471*5=2335
- SiódemkaZiemniak
- Liczba postów : 61
Data rejestracji : 20/04/2013
Skąd : Lębork
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Sob Sie 03, 2013 2:25 pm
Wiedziałam, że to nie skończy się dobrze. Sparaliżowana śledziłam wzrokiem człowieka, który był coraz bliżej mnie. Po chwili nasze spojrzenia spotkały się – moje, przestraszone i jego. Zaraz pojawił się ten drugi, nie kryli radości. Chcieli ze mnie zrobić gwiazdę, ale nie zamierzali tak traktować. Mieli zamiar wrzucić do klatki, jak worek ziemniaków*. Nie moje klimaty.
Nagle dotarło do mnie to, że powiedziała na mnie „wybryk natury”… Można to wykorzystać i zaprzeczyć.
„-Proszę mnie zostawić, nie jestem żadnym wybrykiem natury!” – zaprzeczyłam. „-To co Pan widzi to doklejone gadżety, bo widzi Pan, pochodzę ze stolicy i tam jestem aktorką. Właśnie mamy premierę w pobliskim mieście, a ja pokłóciłam się z pozostałymi i uciekłam, jak widać - w pełnej charakteryzacji.” – kłamałam bez mrugnięcia okiem, mając nadzieję, ze uda mi się ich przekonać.
OCC:
* Może nie do końca pasuje, ale… Ziemniaki
Nagle dotarło do mnie to, że powiedziała na mnie „wybryk natury”… Można to wykorzystać i zaprzeczyć.
„-Proszę mnie zostawić, nie jestem żadnym wybrykiem natury!” – zaprzeczyłam. „-To co Pan widzi to doklejone gadżety, bo widzi Pan, pochodzę ze stolicy i tam jestem aktorką. Właśnie mamy premierę w pobliskim mieście, a ja pokłóciłam się z pozostałymi i uciekłam, jak widać - w pełnej charakteryzacji.” – kłamałam bez mrugnięcia okiem, mając nadzieję, ze uda mi się ich przekonać.
OCC:
* Może nie do końca pasuje, ale… Ziemniaki
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Sro Sie 07, 2013 7:55 pm
Przez chwilę lewitował będąc trochę za plecami Frosta tak, że tamten mógł widzieć tylko część jego ciała. Zastanawiał się również, czy dałby radę przebić się promieniem przez ciało "obcego" i jeszcze walnąć tego tajemniczego przybysza, bo początkowo usłyszał "nie jesteM ziemianinem", ale jak zorientował się, że chodzą mu dziwne głupie myśli po głowie to zrozumiał, że tamten stwierdził iż to Frost nim nie jest. "Oczywiście kapitanie oczywistość" - pomyślał. Trochę go irytował ten knypek, bo wyglądał jak indianin, a w dodatku latał i wyglądał na mocnego, czyli musiał być jakimś obrońcom przyrody lub coś w tym rodzaju. Ani się nie przedstawił, ani nic o sobie, a tu od razu trochę nieuprzejmie zasypuje ich pytaniami, ale później sobie przypomniał jak wyglądał jego pierwszy kontakt z Frostem i zrobiło mu się trochę głupio. Nadszedł czas, aby wkroczyć do dyskusji.
Przeleciał na bok, a potem zrównał się z "przyjacielem". Teraz tworzyli trójkąt równoramienny w powietrzu. Rześkie powietrze po burzy oraz przyjemnie ogrzewające słońce poprawiało mu humor. Pomasował trochę obolały jeszcze po ciosie Frosta kark i w końcu odezwał się:
- Jestem Rikimaru. Rozumiem, że to Twoje rejony. Pewnie znasz je dobrze? Mógłbyś nam w jakiś sposób pomóc? Swoją drogą fajny strój. Znasz miejsce gdzie bym mógł naprawić swój, bo jak widzisz jest cały poszarpany i w żaden sposób mnie nie chroni.
Spoglądał na gościa i zastanawiał się czy będzie on mu w stanie załatwić normalne ubranie, a nie takie jakie miał sam. Walnął, że fajne ubranie, ponieważ wypadało skomplementować na samym początku, żeby zrobić dobre wrażenie. Zastanawiał go również kij tego faceta, ponieważ skoro potrafił latać to do chodzenia go raczej nie potrzebował, ale również nie wyglądał ten kawałek drewna na odpowiedni do walki. Uznał, że mógłby go z łatwością złamać, ale nie będzie przecież próbować. Pierwsze wrażenie nie byłoby zbyt miłe. Chciał już powiedzieć żart, ale uznał go za zbyt głupi. "Fajna laska, pasujecie do siebie." - lepiej żeby pozostało w jego myślach, o ile ten ich nie umie czytać.
Rozejrzał się gorączkowo po okolicy w nadziei, że ujrzy Alice, ale nic nie widział. Od pewnego czasu jego wzrok stawał się coraz lepszy i był w stanie widzieć rzeczy oddalone o dużo większe odległości niż tuż po wypadku czy nawet po treningu ze starcem w parku. Wszystko zaczęło się tuż przed pojedynkiem z tamtym kierowcom, ale wciąż nie był w stanie dojrzeć szczegółów, a wzrok to niestety nie wszystko.
- Leciałeś nad chmurami podczas tej burzy, czy może na nią nie trafiłeś w ogóle?
Po odpowiedzi dowie się czy ten osobnik może być silniejszy od niego. Nie wiedział jak może go podejść, ale może będzie ten gość bardziej rozmowny niż Frost.
OoC :
10% regeneracji hp i ki.
HP: (783/1650=)854(/1800)+180= 1034
KI: (820/2100=)972(/2490)+249= 1221
Przeleciał na bok, a potem zrównał się z "przyjacielem". Teraz tworzyli trójkąt równoramienny w powietrzu. Rześkie powietrze po burzy oraz przyjemnie ogrzewające słońce poprawiało mu humor. Pomasował trochę obolały jeszcze po ciosie Frosta kark i w końcu odezwał się:
- Jestem Rikimaru. Rozumiem, że to Twoje rejony. Pewnie znasz je dobrze? Mógłbyś nam w jakiś sposób pomóc? Swoją drogą fajny strój. Znasz miejsce gdzie bym mógł naprawić swój, bo jak widzisz jest cały poszarpany i w żaden sposób mnie nie chroni.
Spoglądał na gościa i zastanawiał się czy będzie on mu w stanie załatwić normalne ubranie, a nie takie jakie miał sam. Walnął, że fajne ubranie, ponieważ wypadało skomplementować na samym początku, żeby zrobić dobre wrażenie. Zastanawiał go również kij tego faceta, ponieważ skoro potrafił latać to do chodzenia go raczej nie potrzebował, ale również nie wyglądał ten kawałek drewna na odpowiedni do walki. Uznał, że mógłby go z łatwością złamać, ale nie będzie przecież próbować. Pierwsze wrażenie nie byłoby zbyt miłe. Chciał już powiedzieć żart, ale uznał go za zbyt głupi. "Fajna laska, pasujecie do siebie." - lepiej żeby pozostało w jego myślach, o ile ten ich nie umie czytać.
Rozejrzał się gorączkowo po okolicy w nadziei, że ujrzy Alice, ale nic nie widział. Od pewnego czasu jego wzrok stawał się coraz lepszy i był w stanie widzieć rzeczy oddalone o dużo większe odległości niż tuż po wypadku czy nawet po treningu ze starcem w parku. Wszystko zaczęło się tuż przed pojedynkiem z tamtym kierowcom, ale wciąż nie był w stanie dojrzeć szczegółów, a wzrok to niestety nie wszystko.
- Leciałeś nad chmurami podczas tej burzy, czy może na nią nie trafiłeś w ogóle?
Po odpowiedzi dowie się czy ten osobnik może być silniejszy od niego. Nie wiedział jak może go podejść, ale może będzie ten gość bardziej rozmowny niż Frost.
OoC :
10% regeneracji hp i ki.
HP: (783/1650=)854(/1800)+180= 1034
KI: (820/2100=)972(/2490)+249= 1221
Re: Pasmo Górskie
Pon Sie 12, 2013 9:28 pm
Właściciel cyrku natychmiast zmienił taktykę. Na jego twarzy malowało się dobrze udawane zdziwienie. Skłonił się lekko i z lekkim uśmieszkiem rzekł:
- Ooo w takim razie najmocniej przepraszam. Głupi ja, zawsze palnę coś nie na miejscu. Szanowna panienka wspomniała o pobliskim mieście. Właśnie się tam wybieramy, służę moim najlepszym pojazdem. A na miejscu mogę sobie porozmawiać z Panienki ekipą i szefową. Zaczynałem jako agent gwiazd, potrafię walczyć o jak najlepsze dla nich warunki.
Ile w tym było prawdy - nie wiadomo, ale gość wyglądał na przekonywującego. Ciekawe co w tej sytuacji zrobi Alice....
Błękitnooki wojownik wysłuchał w ciszy co do powiedzenia mają obcy. Nieco zdziwiły go słowa Frost'a.
- To ciekawe że przedstawiciele innych raz wysyłają tu tak silnego wojownika w poszukiwaniu roślin. To jednak nie moja sprawa. Fakt że ta planeta oferuje pokaźną kolekcję flory, chociaż te najcenniejsze okazy są trudne do zdobycia. Niestety nie pomogę Wam w poszukiwaniu towarzyszki, gdyż nie mam na to czasu. Jednak parę kilometrów dalej, o w tamtym kierunku - wskazał ręką - znajduje się osobnik o mocy przekraczającej normę właściwą dla Ziemian. Być może to Wasza partnerka.
Następnie przeniósł wzrok na Rikimaru zatrzymując się dłużej na jego obszarpanym stroju o którym sam niebieskowłosy wspomniał.
- Zgadza się, zamieszkuje te okolice. W wiosce do której lecę znajduje się miejsce, w którym mógłbyś liczyć na nowy strój o pewnych, nazwijmy to "unikalnych" właściwościach. Nie licz jednak na to, iż zostanie Ci on ofiarowany za darmo. Musiałbyś się nieźle przysłużyć mieszkańcom tej osady - po krótkiej pauzie dodał - Burze ani inne anomalie pogodowe mi nie straszne.
To najwyraźniej był koniec pogadanki, gdyż mężczyzna wzniósł się o kilkanaście metrów do góry w celu kontynuowania swej podróży. Spojrzał jeszcze na dół na dwójkę nieznajomych i zawołał:
- Dam Wam radę - lepiej nie próbujcie wyrządzać żadnych szkód na tym terenie. Będę miał na Was oko. Bywajcie.
Zaczął lecieć w tym samym kierunku. Po chwili rozległ się odgłos eksplozji, a po nim parę kolejnych. Błękitnooki zatrzymał się. Z miejsca do którego podążał wyraźnie widać było kilka słupów dymu. Obrońca Gór natychmiast ruszył ponownie, tym razem z maksymalną prędkością. Coś złego działo się w tamtej wiosce.
- Ooo w takim razie najmocniej przepraszam. Głupi ja, zawsze palnę coś nie na miejscu. Szanowna panienka wspomniała o pobliskim mieście. Właśnie się tam wybieramy, służę moim najlepszym pojazdem. A na miejscu mogę sobie porozmawiać z Panienki ekipą i szefową. Zaczynałem jako agent gwiazd, potrafię walczyć o jak najlepsze dla nich warunki.
Ile w tym było prawdy - nie wiadomo, ale gość wyglądał na przekonywującego. Ciekawe co w tej sytuacji zrobi Alice....
Błękitnooki wojownik wysłuchał w ciszy co do powiedzenia mają obcy. Nieco zdziwiły go słowa Frost'a.
- To ciekawe że przedstawiciele innych raz wysyłają tu tak silnego wojownika w poszukiwaniu roślin. To jednak nie moja sprawa. Fakt że ta planeta oferuje pokaźną kolekcję flory, chociaż te najcenniejsze okazy są trudne do zdobycia. Niestety nie pomogę Wam w poszukiwaniu towarzyszki, gdyż nie mam na to czasu. Jednak parę kilometrów dalej, o w tamtym kierunku - wskazał ręką - znajduje się osobnik o mocy przekraczającej normę właściwą dla Ziemian. Być może to Wasza partnerka.
Następnie przeniósł wzrok na Rikimaru zatrzymując się dłużej na jego obszarpanym stroju o którym sam niebieskowłosy wspomniał.
- Zgadza się, zamieszkuje te okolice. W wiosce do której lecę znajduje się miejsce, w którym mógłbyś liczyć na nowy strój o pewnych, nazwijmy to "unikalnych" właściwościach. Nie licz jednak na to, iż zostanie Ci on ofiarowany za darmo. Musiałbyś się nieźle przysłużyć mieszkańcom tej osady - po krótkiej pauzie dodał - Burze ani inne anomalie pogodowe mi nie straszne.
To najwyraźniej był koniec pogadanki, gdyż mężczyzna wzniósł się o kilkanaście metrów do góry w celu kontynuowania swej podróży. Spojrzał jeszcze na dół na dwójkę nieznajomych i zawołał:
- Dam Wam radę - lepiej nie próbujcie wyrządzać żadnych szkód na tym terenie. Będę miał na Was oko. Bywajcie.
Zaczął lecieć w tym samym kierunku. Po chwili rozległ się odgłos eksplozji, a po nim parę kolejnych. Błękitnooki zatrzymał się. Z miejsca do którego podążał wyraźnie widać było kilka słupów dymu. Obrońca Gór natychmiast ruszył ponownie, tym razem z maksymalną prędkością. Coś złego działo się w tamtej wiosce.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Wto Sie 13, 2013 8:30 pm
Spokojnie przyglądałem się nowemu człowiekowi jakiego spotkałem. Byłem w pogotowiu na wypadek by mnie zaatakował, ale sam nic nie robiłem. Nie przyszedłem tu zabijać każdego ziemianina jaki stanie mi na drodze. Nie miałem też na to czasu, a nie mogłem liczyć że Alice znajdzie szybką drogę do nas, najpewniej nie umiała też latać.
Bardziej mnie ciekawiło jakim cudem on potrafi nas "wyczuć" i skąd wie ze jestem silny. nie ma przecież scoutera, ani żadnego widocznego urządzenia. To wszystko było dziwne.
No nie można też zaglądać w zęby darowanemu koniowi więc nic na to nie powiedziałem. Spojrzałem tylko w kierunku w którym wskazał ręką.
Nie interesowała go kwestia ubioru dla Rikimaru, przecież ja nie nosiłem żadnego i było mi w tym dobrze. Oczywiście mogłem nosić zbroję, jednakże po co to komu.
Na jego radę za to prychnąłem i pokręciłem głową. Nie wiedziałem kim jest ale nie spotkałem na tym globie nikogo kto by dał radę ze mną wygrać. Zwycięstwo Rikimaru było chwilowe.
Nagle usłyszeliśmy huk i rozejrzałem się zauważając przy tym dym.
Jeśli było to po drodze do Alice, to również poleciał w tamtą stronę. Leciał jednak wolniej nie chcąc nie zauważyć dziewczyny. Była jego priorytetem. Jeśli wybuch był po innej stronie to ma to gdzieś i leci w stronę wskazaną przez człowieka.
Bardziej mnie ciekawiło jakim cudem on potrafi nas "wyczuć" i skąd wie ze jestem silny. nie ma przecież scoutera, ani żadnego widocznego urządzenia. To wszystko było dziwne.
No nie można też zaglądać w zęby darowanemu koniowi więc nic na to nie powiedziałem. Spojrzałem tylko w kierunku w którym wskazał ręką.
Nie interesowała go kwestia ubioru dla Rikimaru, przecież ja nie nosiłem żadnego i było mi w tym dobrze. Oczywiście mogłem nosić zbroję, jednakże po co to komu.
Na jego radę za to prychnąłem i pokręciłem głową. Nie wiedziałem kim jest ale nie spotkałem na tym globie nikogo kto by dał radę ze mną wygrać. Zwycięstwo Rikimaru było chwilowe.
Nagle usłyszeliśmy huk i rozejrzałem się zauważając przy tym dym.
Jeśli było to po drodze do Alice, to również poleciał w tamtą stronę. Leciał jednak wolniej nie chcąc nie zauważyć dziewczyny. Była jego priorytetem. Jeśli wybuch był po innej stronie to ma to gdzieś i leci w stronę wskazaną przez człowieka.
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Wto Sie 13, 2013 8:42 pm
Chłopak był trochę rozdarty ponieważ z jednej strony kusiło go aby towarzyszyć dalej Frostowi, ponieważ uważał, że wciąż może dowiedzieć się czegoś ciekawego, a z drugiej spotyka teraz jakiegoś człowieka, który wskazuje im kierunek i mówi, że tam jest ktoś z normą ponad przeciętną. Cokolwiek to znaczy to jednak tylko jego domysły. Rikimaru wiedział już, że jest wielu ponad normę i niekoniecznie to będzie Alice. Tajemniczy osobnik, który swego imienia nie wyjawił zainteresował go nie tylko tym, że potrafił określić kto z jaką siłą się gdzieś znajduje, ale jeszcze możliwością nabycia "ciekawego" stroju. Najbardziej interesowała go jednak umiejętność wyczuwania, a nie chce podejmować działań na domysłach innych. Postanowił, że uda się za tajemniczym osobnikiem. Spojrzał na "obcego", przeleciał tuż obok niego i będąc plecami do niego, a skierowanym w kierunku gdzie odleciał ten człek odpowiedział:
- Nie wiem jak Ty, ale ja lecę za nim. Nie wiemy czy to jest akurat Alice, ale sądzę, że niedługo będę Cię w stanie znaleźć jeżeli ruszymy w dwie różne strony.
Postanowił zaczekać na jego decyzję. Polecą razem, czy się rozejdą na jakiś czas. Zastanawiał się czy również może opanować umiejętność lokalizacji sił. Frost używał do tego urządzenia, a widać, że niektórym wystarczy głowa.
W końcu obcy odleciał, a Frost ruszył z wolna. W chwili wybuchu Rikimaru ruszył gwałtownie z miejsca i poleciał na pełnej szybkości w kierunku dymu mijając towarzysza. Nie obchodziła go w tej chwili Alice i wór ziół. Teraz całą jego uwaga była skupiona tylko i wyłącznie na gościu, któremu burze i anomalnie nie straszne i ma całkiem unikalne zdolności, które również chciałby posiąść. Zastanawiał się nad tym jaki trening lub przez co przeszedł ów człowiek żeby zyskać to co sobą prezentuje. Nie wyglądał na słabego od samego początku, a w dodatku lata bardzo szybko. Nawet na aurze szybkości miałby spore problemy z dogonieniem go, a może ten osobnik również potrafi przyspieszyć. Może nawet mocniej niż Rikimaru. Żyły pojawiły się na jego skroniach, ponieważ ciągle jest w tyle i przekraczanie granic idzie mu jak krew z nosa. Ciągle trafia na ścianę. Zaczynało go to niesamowicie drażnić. Zacisnął pięść i odliczył 10, żeby się uspokoić. Może jeżeli coś się stało w wiosce i pomoże im, to otrzyma "ciekawy" strój, a kto wie czy dostanie również nauki za zasługi. Ten indianin pędził jak na złamanie karku w tamtym kierunku, więc widać, że to miejsce coś dla niego znaczy. Dobra okazja żeby się wykazać.
OoC :
10% regeneracji hp i ki.
HP: 1034+180= 1214
KI: 1221+249= 1470
- Nie wiem jak Ty, ale ja lecę za nim. Nie wiemy czy to jest akurat Alice, ale sądzę, że niedługo będę Cię w stanie znaleźć jeżeli ruszymy w dwie różne strony.
Postanowił zaczekać na jego decyzję. Polecą razem, czy się rozejdą na jakiś czas. Zastanawiał się czy również może opanować umiejętność lokalizacji sił. Frost używał do tego urządzenia, a widać, że niektórym wystarczy głowa.
W końcu obcy odleciał, a Frost ruszył z wolna. W chwili wybuchu Rikimaru ruszył gwałtownie z miejsca i poleciał na pełnej szybkości w kierunku dymu mijając towarzysza. Nie obchodziła go w tej chwili Alice i wór ziół. Teraz całą jego uwaga była skupiona tylko i wyłącznie na gościu, któremu burze i anomalnie nie straszne i ma całkiem unikalne zdolności, które również chciałby posiąść. Zastanawiał się nad tym jaki trening lub przez co przeszedł ów człowiek żeby zyskać to co sobą prezentuje. Nie wyglądał na słabego od samego początku, a w dodatku lata bardzo szybko. Nawet na aurze szybkości miałby spore problemy z dogonieniem go, a może ten osobnik również potrafi przyspieszyć. Może nawet mocniej niż Rikimaru. Żyły pojawiły się na jego skroniach, ponieważ ciągle jest w tyle i przekraczanie granic idzie mu jak krew z nosa. Ciągle trafia na ścianę. Zaczynało go to niesamowicie drażnić. Zacisnął pięść i odliczył 10, żeby się uspokoić. Może jeżeli coś się stało w wiosce i pomoże im, to otrzyma "ciekawy" strój, a kto wie czy dostanie również nauki za zasługi. Ten indianin pędził jak na złamanie karku w tamtym kierunku, więc widać, że to miejsce coś dla niego znaczy. Dobra okazja żeby się wykazać.
OoC :
10% regeneracji hp i ki.
HP: 1034+180= 1214
KI: 1221+249= 1470
- SiódemkaZiemniak
- Liczba postów : 61
Data rejestracji : 20/04/2013
Skąd : Lębork
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Wto Sie 13, 2013 10:39 pm
Nie byłam pewna, czy uwierzył… Ale gdybym zaczęła więcej mówić, to mogłabym też się pomylić i bym się zdradziła. Po chwili powiedział kilka ciekawych rzeczy… Jednak nie miałam zamiaru skorzystać z jego oferty. Skoro uciekłam, bo się pokłóciłam, to na pewno bym tam nie wróciła po kilkudziesięciu minutach. Przynajmniej do wieczora… Wysłuchałam tego, co miał do powiedzenia i oznajmiłam:
„-Nie, dziękuję, nie skorzystam. Posprzeczałam się z nimi dość poważnie, a nie minęły nawet dwie godziny. Poczekam do wieczora, niech się pomartwią. Do pogadania z moją szefową zapraszam, jednak nie obiecuję, że wyjdzie Pan żywy… A co do agenta…” – udałam, że się zastanawiam. „-Hmm, sądząc po Pana obecnej pracy nie zrobił pan kariery. Inaczej zajmowałby się Pan swoją gwiazdą, a nie dowodził grupą cyrkowców, czyż nie? A na pracy jako świetny agent zarobiłby Pan więcej, niż jeżdżąc po miastach z namiotem…”
Zastanawiało mnie, kiedy da się spławić, chciałam już zakończyć tę rozmowę. Musiałam wymyśleć tylko jakiś powód.
„-Mam coś dla Pana”- powiedziałam szukając kartki i długopisu w kieszeni. Gdy znalazłam to, czego chciałam, nabazgrałam coś na papierze. „-To jest prezent ode mnie i teatru. Mój podpis do otrzymania karty bezpłatnego wstępu na moje występy dla dwóch osób. Podejdzie z tym pan do kogoś i po chwili będzie gotowa. Ja niestety muszę się żegnać, ponieważ mam coś do załatwienia za zakrętem. Czeka na mnie, a sama nienawidzę spóźnialstwa. Tak więc do widzenia i życzę udanych pokazów!” – zakończyłam z miłym uśmiechem. Mam nadzieję, że się więcej z tym facetem nie spotkam.
OCC:
God, odwala mi xD Sorki xD
„-Nie, dziękuję, nie skorzystam. Posprzeczałam się z nimi dość poważnie, a nie minęły nawet dwie godziny. Poczekam do wieczora, niech się pomartwią. Do pogadania z moją szefową zapraszam, jednak nie obiecuję, że wyjdzie Pan żywy… A co do agenta…” – udałam, że się zastanawiam. „-Hmm, sądząc po Pana obecnej pracy nie zrobił pan kariery. Inaczej zajmowałby się Pan swoją gwiazdą, a nie dowodził grupą cyrkowców, czyż nie? A na pracy jako świetny agent zarobiłby Pan więcej, niż jeżdżąc po miastach z namiotem…”
Zastanawiało mnie, kiedy da się spławić, chciałam już zakończyć tę rozmowę. Musiałam wymyśleć tylko jakiś powód.
„-Mam coś dla Pana”- powiedziałam szukając kartki i długopisu w kieszeni. Gdy znalazłam to, czego chciałam, nabazgrałam coś na papierze. „-To jest prezent ode mnie i teatru. Mój podpis do otrzymania karty bezpłatnego wstępu na moje występy dla dwóch osób. Podejdzie z tym pan do kogoś i po chwili będzie gotowa. Ja niestety muszę się żegnać, ponieważ mam coś do załatwienia za zakrętem. Czeka na mnie, a sama nienawidzę spóźnialstwa. Tak więc do widzenia i życzę udanych pokazów!” – zakończyłam z miłym uśmiechem. Mam nadzieję, że się więcej z tym facetem nie spotkam.
OCC:
God, odwala mi xD Sorki xD
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pon Sie 19, 2013 6:47 pm
Nie wiedział do końca co zastanie w tamtym miejscu i czy odnajdzie tak szybko niedawno spotkanego człowieka, ale miał dziwne odczucia. Pragnął za nim podążać i nie bardzo go teraz interesowało cokolwiek innego. Indianin musiał być niezwykle potężny skoro w tak krótkim czasie odstawił Rikimaru na taki dystans, a nawet sam Frost pozostał zaraz w tyle za chłopakiem. Widać, że nadal zależy mu na roślinach. Wiadomym było raczej to, że dziewczyna go nie interesuje. Zastanawiał się czy nie sprawniej poszłoby odszukać na nowo rośliny niż bawić się w szukanego.
Był już całkiem blisko słupa dymu, aż w końcu dotarł na miejsce, ale dym był wszędzie i zaczął kaszleć. Oczy mu łzawiły od tej ciemnej masy. Nie dość, że nic nie widział, to się jeszcze pakował w sam środek kłębów. Być może nawet wiatr temu dopomógł, ale jak to mówią wiatr biednemu w oczy, a na bogatego to on nie wyglądał mając na sobie podarte i pokrwawione ubranie. Zleciał na dół i po pewnym czasie poczuł ziemię jak mu się z początku zdawało. Dopiero później zrozumiał, że stoi na dachu jakiejś chaty. Zrozumiał to na tyle późno, że słomiane przykrycie zapadło się i wpadł do środka czyjegoś domu, ale miał szczęście bo nikogo nie było. Widać, że pewnie wybuch wszystkich wywabił na zewnątrz. Poza tym był chyba na obrzeżach, ale przez ten dym nie mógł tego do końca stwierdzić. Był już przed domem i rozglądał się. Starał się znaleźć tajemniczego jegomościa. Co pewien czas ktoś obok niego przebiegł, raz wpadło na niego jakieś dziecko i odbiegło w drugą stronę z płaczem.
"Co tu się u licha dzieje?" - pomyślał. Był gotów na wybuch lub atak, ale kto mógł kierować agresję w takie miejsce? Zrozumiałby gdyby tu były ważne budynki, politycy albo przestępcy poszukiwani przez armię, ale to przechodziło ludzkie pojęcie. Zaczynało go irytować to, że nie widzi nigdzie tego przeklętego wymalowanego typa. Nie znał jego imienia. W przeciwnym wypadku krzyczałby za nim, a tak był skazany na spędzenie chwili czasu w tym zgiełku i chaosie.
OoC :
10% regeneracji hp i ki.
HP: 1214+180= 1394
KI: 1470+249= 1719
Trening START
Był już całkiem blisko słupa dymu, aż w końcu dotarł na miejsce, ale dym był wszędzie i zaczął kaszleć. Oczy mu łzawiły od tej ciemnej masy. Nie dość, że nic nie widział, to się jeszcze pakował w sam środek kłębów. Być może nawet wiatr temu dopomógł, ale jak to mówią wiatr biednemu w oczy, a na bogatego to on nie wyglądał mając na sobie podarte i pokrwawione ubranie. Zleciał na dół i po pewnym czasie poczuł ziemię jak mu się z początku zdawało. Dopiero później zrozumiał, że stoi na dachu jakiejś chaty. Zrozumiał to na tyle późno, że słomiane przykrycie zapadło się i wpadł do środka czyjegoś domu, ale miał szczęście bo nikogo nie było. Widać, że pewnie wybuch wszystkich wywabił na zewnątrz. Poza tym był chyba na obrzeżach, ale przez ten dym nie mógł tego do końca stwierdzić. Był już przed domem i rozglądał się. Starał się znaleźć tajemniczego jegomościa. Co pewien czas ktoś obok niego przebiegł, raz wpadło na niego jakieś dziecko i odbiegło w drugą stronę z płaczem.
"Co tu się u licha dzieje?" - pomyślał. Był gotów na wybuch lub atak, ale kto mógł kierować agresję w takie miejsce? Zrozumiałby gdyby tu były ważne budynki, politycy albo przestępcy poszukiwani przez armię, ale to przechodziło ludzkie pojęcie. Zaczynało go irytować to, że nie widzi nigdzie tego przeklętego wymalowanego typa. Nie znał jego imienia. W przeciwnym wypadku krzyczałby za nim, a tak był skazany na spędzenie chwili czasu w tym zgiełku i chaosie.
OoC :
10% regeneracji hp i ki.
HP: 1214+180= 1394
KI: 1470+249= 1719
Trening START
Re: Pasmo Górskie
Pon Sie 19, 2013 10:58 pm
Rikimaru faktycznie wpadł do mieszkanka położonego na obrzeżach wioski. W jej centrum rozpętało się prawdziwe piekło. Wszędzie było słychać krzyki, ludzie biegali na wszystkie strony. We wschodniej części miasta płonął pożar, tam było najwięcej kłębów dymu, chociaż nowe eksplozje pojawiały się teraz wszędzie. Po krótkich oględzinach Rikimaru mógł zorientować się, iż sprawcami tego wszystkiego była jakaś zorganizowana grupa. Wszyscy oni mieli na sobie jednakowe, czerwono-czarne stroje, uzbrojeni byli w broń, którą terroryzowali mieszkańców. Rozwalali, podpalali i rabowali co popadnie. Niedaleko wojownika dwójka złoczyńców dobierała się do jakiejś młodej kobiety. Panował wszechobecny chaos. Nie wiadomo gdzie znajdował się teraz "Obrońca" tych terenów, lecz najpewniej próbował ratować tutejszych.
Frost leciał w kierunku wskazanym mu przez błękitnookiego wojownika. Jego cel znajdował się w przeciwnym kierunku do miejsca gdzie zmierzał teraz jego towarzysz. Jeśli wierzyć temu dziwnie ubranemu człowiekowi, znajduje się tam ktoś o mocy przewyższającej tutejszą "normę". Tak naprawdę nie wiadomo czy chodzi o poszukiwaną od dłuższego czasu Alice, czy o kogoś zupełnie innego. Faktem jest, iż posiadacz tej siły znajdował się najprawdopodobniej w starej, drewnianej chatce, nad którą Jaszczur właśnie przelatywał. Czy to możliwe by nie potrafiąca latać Bio Androidka dotarła aż tutaj?
Frost leciał w kierunku wskazanym mu przez błękitnookiego wojownika. Jego cel znajdował się w przeciwnym kierunku do miejsca gdzie zmierzał teraz jego towarzysz. Jeśli wierzyć temu dziwnie ubranemu człowiekowi, znajduje się tam ktoś o mocy przewyższającej tutejszą "normę". Tak naprawdę nie wiadomo czy chodzi o poszukiwaną od dłuższego czasu Alice, czy o kogoś zupełnie innego. Faktem jest, iż posiadacz tej siły znajdował się najprawdopodobniej w starej, drewnianej chatce, nad którą Jaszczur właśnie przelatywał. Czy to możliwe by nie potrafiąca latać Bio Androidka dotarła aż tutaj?
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Wto Sie 20, 2013 9:08 pm
Po krótkiej chwili zauważył wśród krzyczących i przerażonych mieszkańców żołnierzy, prawdopodobnie, bo pewnym być nie mógł. Dym wciąż trochę przeszkadzał, ale jak łatwo się było domyślić po stroju mieszkańców, a tych idiotów co się zaczęli dobierać do jak określił dwudziestolatki, wiadomym było, że nie należą do najprzyjemniejszych przedstawicieli jego gatunku. Ogarnęła go wściekłość, a tym bardziej gdy zobaczył tę przepiękną twarz postanowił ruszyć. Nie starał się ograniczyć. "Potraktuję to jako trening wy kanalie. Może uda mi się z nią umówić jak ją uratuję?" - pomyślał, że dawno nie był na randce. W głowie ostatnimi czasy miał tylko walki i walki, a były też inne uciechy w życiu, ale niesamowicie go wzburzało, kiedy dochodziło do tego typu aktów przemocy. Wokół jego ciała pojawiła się ciemnofioletowa aura, a później jego ciało zrobiło się nieco bardziej czerwone. Bardzo szybko rozgrzał w ten sposób mięśnie. Odkrył, że dzięki posiadanym mocom potrafi idealnie rozgrzać ciało, że nie potrzebuje już rozgrzewki. Zwiększenie wytrzymałości wymagało nieco wysiłku, ale sprawiało, że masa była gotowa do uderzenia, a ta moc przepływająca dodatkowo przez ścięgna i skórę naprężała je, że stawały się gibkie i zwinne. Zyskiwał kilka dodatkowych minut dzięki temu, bo w ciągu dwóch lub trzech sekund był gotowy do treningu lub też jak w tym przypadku walki. Rozgrzane ciało zaczęło parować, a po chwili wytworzyła się jakby poduszka wokół niego i pojawił się niewielki powiew, który rozwiał dym w odległości około pięciu metrów od niego, aż uwidocznił tych uzbrojonych łotrów. Dobrze zrobił, że się rozgrzał. Będzie w stanie uniknąć kul, a ewentualnie wzmocnione ciało nie odczuje aż tak bardzo trafienia. Przynajmniej tak oceniał w tej chwili własne możliwości. Mężczyzną, a raczej... tak ich na pewno nazwać nie można było, ściągnęli już niemal wszystko oprócz majtek. Rikimaru nieco się zawstydził, ale nie mógł pozwolić na więcej. Mężczyźni skapnęli się, że dym nagle zniknął, ale nie zdążyli zauważyć chłopaka, który pierwszego wgniótł dobry metr w ziemię potężnym uderzeniem łokciem w kark, a drugiego posłał mocnym uderzeniem pięścią w klatkę na drzewo, które załamało się, a ciało mężczyzny rozerwało na pół. Impet uderzenia dodatkowo rozwiał kolejne kłęby dymu. Rozejrzał się dookoła szukając najbardziej potrzebujących. Dym znacznie to utrudniał, a więc postanowił użyć Kiaiho, aby usunąć jak najwięcej tej osłony i wytrącić z pantałyku tych zbrodniarzy. Zanim to jednak zrobił zerwał z siebie resztki koszuli pozostając jedynie w spodniach i postrzępionym szalu. Przykrył tym dziewczynę, wziął ją na ręce i podleciał do domku i tam ją postawił.
- Nie wychodź stąd. Połamię im wszystkim kości!
Był bardzo wzburzony i wściekły, a to dodawało mu dodatkowych sił. Wyskoczył przed dom, podskoczył do góry i zawisł około pięciu metrów nad ziemią. Rozpostarł ręce na boki i zaczął koncentrować swoje siły, a następnie:
- Khaaaaa! - krzyknął głośno, wywołując niewielką falę uderzeniową, która wyniesie dym poza wioskę, a także skoncentrował najmocniejsze uderzenie na ustawionych najbliżej żołnierzach.
Ciężko dyszał, bo w krótkim czasie wyzwolił z siebie sporo ogromnej mocy, ale wciąż miał mnóstwo sił na ewentualną walkę. Spojrzał na boki i nadal szukał celu. Ogarnęła go niesamowita żądza mordu, ale jedynymi ofiarami jego szału będą sprawcy tego zamieszania. Jego oczy koloru intensywnej purpury spoglądały teraz na jednego z żołnierzy, który wyglądał na niezwykle przerażonego. Cały się dygotał, był spocony, a jego żywot miał się zaraz zakończyć w krótkiej chwili...
A następnie nim ten mrugnął dwukrotnie jego pięść już znajdowała się w połowie czaszki, a następnie kolejni zaczęli się trząść i odrzucać na ziemię broń i uciekać, lecz nie zdążyli zrobić nawet dwóch lub trzech kroków, a jego stopa przecięła szyję niczym ostrze doskonałej katany dzierżonej przez wytrawnego samuraja, a następnie minął parę kul wystrzelonych przez oddalonego nieco gościa, niektóre kule jednak leciały wprost na niego, a przysłonił się prawą ręką, a te odbijały się z brzękiem. Pogłos metalu zdumiał chłopaka, który uderzył w lufę i parł nadal miażdżąc karabin do wielkości zgniecionej puszki i następnie wbił to w klatkę tego osobnika, a siła uderzenia posłała go z ogromną szybkością do tyłu. Wleciał w innego żołnierza i wraz z nim lecieli dalej, a za nimi stała staruszka, mieszkanka wioski. Musiał teraz osiągnąć prędkość większą niż kiedykolwiek, ale wiedział, że może to zrobić. Jeden krok... był w połowie drogi. Drugi krok... prawie wlecieli w staruszkę. Trzeci krok... piętą zz obrotu uderza w ramiona i wgniata ich jak gwóźdź w ziemię. Wystają jedynie głowy, a połamane ciało tkwi w ziemi. Całe jego ciało dygocze z wrażenia i z mocy jaką przez siebie przepuszcza. Szuka dalej, kolejnych i klnie nie widząc nikogo w okolicy. Gdyby mógł w jakiś sposób ich znaleźć. Biegł między domkami, a co chwila skądś padały strzały, ale szybko się ukrywali.
"Kso. Idioci. Zabiję was. Znajdę i porachuję wasze kości. Nie daruję. Powalę was tą ręką. Mam w niej moc z jakiej sobie nie zdawałem do tej pory sprawy. Okuta stalą? A może? Nie możliwe! Czyżbym w wypadku stracił rękę i teraz?" - Minął ponad rok, nim zdał sobie z tego sprawę z faktu, że lekarze dali mu stalową, sztuczną dłoń, a nawet więcej. Zaczynała się w 3/4 przedramienia. Dlatego nie potrafił dobrze skoncentrować KI i nie czuł dobrego przepływu energii w tej części ciała, ale wykonana była z tak dobrego materiału, że mógł uderzać mocniej niż młotem, a żołnierze uciekali przed nim z przerażenia.
Zmiażdżył jeden słaby oddział w niesamowitym tempie niewiele się przy tym męcząc, ale znacznie rozwijając jeszcze bardziej swoje umiejętności. Szukał dalej, bo wiedział, że musi być ich więcej. Tych którzy podłożyli bomby lub posiadali broń, która wywoływała eksplozję. Szaleńcza aura omiatała jego ciało, gotowe do rozcierania i zamieniania w proch każdego, kto stanąłby przed nim.
Każdy jego kolejny krok, każde nowe wyzwanie i przygoda, które go napotykały wydawały się równie trudne, ale prawdziwie były coraz bardziej skomplikowane i zagmatwane, ale nie widział tego. Rósł w siłę, a każdy kolejny dzień przynosił mu nowych doznań. Stawał się coraz potężniejszy niczym huragan nabierający na silę z każdym dniem. Szalony, nieprzewidywalny i niszczycielski. Posiadał w sobie złość mogącą powalić domy, poruszyć statki, zalać równiny. Tak też on zalewał ich falami ciosów. Łamał ich kości i miażdżył niczym robale, które panoszą się po czystej podłodze. Brudzące i zostawiające ślady, które doprowadzały do szału gospodynie domowe. Nie miał w tym stanie litości, a jego słabości niemal znikały. Nie odczuwał bólu, a rany cięte od kul puszczały delikatnie krew. Nawet pieczenie nie przerywało jego szarży. Nic nie zakłócało jego stanu i mocy, która narastała mimo, że dawał jej ujście w takich uderzeniach. Nawet łamanie kości nie dawało mu takiej satysfakcji. To nie dla niej ranił tych zbrodniarzy, ale dla zasad i przyzwoitości. Prawdopodobnie po raz pierwszy od dawna robił coś tak szlachetnego. Bronił innych w imię sprawiedliwości, ale wymierzał ją w okrutny sposób. Było to w pewien sposób złe. Właśnie taką ideę wyznawał. Jeżeli odpuści choć na trochę to stanie się słaby i nie będzie mógł iść dalej. Nie obchodziło go czy mieszkańcy tego miasta potępią to w jaki sposób ich broni. Nie był zainteresowany ich przyjaźnią. Pragnął jedynie, aby zapanował tu spokój, a chaos chciał zasiać w sercach tych którzy sami go wywoływali. Niech się kryją po norach, niech drżą przed jego imieniem. W pewnym momencie stanął. Chwilę dyszał, a potem nabrał powietrza i krzyknął na cały głos:
- Jestem Rikimaru! Chodźcie wszyscy tchórze. Tu jestem!
Błysk w jego oczach, ten niesamowity kolor. Odcień fioletu, niczym szatańskie oczy pragnące śmierci.
OoC :
10% regeneracji hp i ki.
HP: 1394+180= 1574 (*3,5= 5509/6300), ale zaraz 3 aury na raz -150= 5359
KI: 1719+249= 1968
Do tego jeszcze Furia
siła: 150
speed: 375
strengh: 420
energia: 641
HP: 5359
KI: 6637 (69%)
PL: 9584
Jakaś tam seria ataków, jakieś tam Kiaiho fabularnie, jakieś tam użycie i nauka techniki własnej: O tej właśnie.
Trening KONTYNUACJA
- Nie wychodź stąd. Połamię im wszystkim kości!
Był bardzo wzburzony i wściekły, a to dodawało mu dodatkowych sił. Wyskoczył przed dom, podskoczył do góry i zawisł około pięciu metrów nad ziemią. Rozpostarł ręce na boki i zaczął koncentrować swoje siły, a następnie:
- Khaaaaa! - krzyknął głośno, wywołując niewielką falę uderzeniową, która wyniesie dym poza wioskę, a także skoncentrował najmocniejsze uderzenie na ustawionych najbliżej żołnierzach.
Ciężko dyszał, bo w krótkim czasie wyzwolił z siebie sporo ogromnej mocy, ale wciąż miał mnóstwo sił na ewentualną walkę. Spojrzał na boki i nadal szukał celu. Ogarnęła go niesamowita żądza mordu, ale jedynymi ofiarami jego szału będą sprawcy tego zamieszania. Jego oczy koloru intensywnej purpury spoglądały teraz na jednego z żołnierzy, który wyglądał na niezwykle przerażonego. Cały się dygotał, był spocony, a jego żywot miał się zaraz zakończyć w krótkiej chwili...
A następnie nim ten mrugnął dwukrotnie jego pięść już znajdowała się w połowie czaszki, a następnie kolejni zaczęli się trząść i odrzucać na ziemię broń i uciekać, lecz nie zdążyli zrobić nawet dwóch lub trzech kroków, a jego stopa przecięła szyję niczym ostrze doskonałej katany dzierżonej przez wytrawnego samuraja, a następnie minął parę kul wystrzelonych przez oddalonego nieco gościa, niektóre kule jednak leciały wprost na niego, a przysłonił się prawą ręką, a te odbijały się z brzękiem. Pogłos metalu zdumiał chłopaka, który uderzył w lufę i parł nadal miażdżąc karabin do wielkości zgniecionej puszki i następnie wbił to w klatkę tego osobnika, a siła uderzenia posłała go z ogromną szybkością do tyłu. Wleciał w innego żołnierza i wraz z nim lecieli dalej, a za nimi stała staruszka, mieszkanka wioski. Musiał teraz osiągnąć prędkość większą niż kiedykolwiek, ale wiedział, że może to zrobić. Jeden krok... był w połowie drogi. Drugi krok... prawie wlecieli w staruszkę. Trzeci krok... piętą zz obrotu uderza w ramiona i wgniata ich jak gwóźdź w ziemię. Wystają jedynie głowy, a połamane ciało tkwi w ziemi. Całe jego ciało dygocze z wrażenia i z mocy jaką przez siebie przepuszcza. Szuka dalej, kolejnych i klnie nie widząc nikogo w okolicy. Gdyby mógł w jakiś sposób ich znaleźć. Biegł między domkami, a co chwila skądś padały strzały, ale szybko się ukrywali.
"Kso. Idioci. Zabiję was. Znajdę i porachuję wasze kości. Nie daruję. Powalę was tą ręką. Mam w niej moc z jakiej sobie nie zdawałem do tej pory sprawy. Okuta stalą? A może? Nie możliwe! Czyżbym w wypadku stracił rękę i teraz?" - Minął ponad rok, nim zdał sobie z tego sprawę z faktu, że lekarze dali mu stalową, sztuczną dłoń, a nawet więcej. Zaczynała się w 3/4 przedramienia. Dlatego nie potrafił dobrze skoncentrować KI i nie czuł dobrego przepływu energii w tej części ciała, ale wykonana była z tak dobrego materiału, że mógł uderzać mocniej niż młotem, a żołnierze uciekali przed nim z przerażenia.
Zmiażdżył jeden słaby oddział w niesamowitym tempie niewiele się przy tym męcząc, ale znacznie rozwijając jeszcze bardziej swoje umiejętności. Szukał dalej, bo wiedział, że musi być ich więcej. Tych którzy podłożyli bomby lub posiadali broń, która wywoływała eksplozję. Szaleńcza aura omiatała jego ciało, gotowe do rozcierania i zamieniania w proch każdego, kto stanąłby przed nim.
Każdy jego kolejny krok, każde nowe wyzwanie i przygoda, które go napotykały wydawały się równie trudne, ale prawdziwie były coraz bardziej skomplikowane i zagmatwane, ale nie widział tego. Rósł w siłę, a każdy kolejny dzień przynosił mu nowych doznań. Stawał się coraz potężniejszy niczym huragan nabierający na silę z każdym dniem. Szalony, nieprzewidywalny i niszczycielski. Posiadał w sobie złość mogącą powalić domy, poruszyć statki, zalać równiny. Tak też on zalewał ich falami ciosów. Łamał ich kości i miażdżył niczym robale, które panoszą się po czystej podłodze. Brudzące i zostawiające ślady, które doprowadzały do szału gospodynie domowe. Nie miał w tym stanie litości, a jego słabości niemal znikały. Nie odczuwał bólu, a rany cięte od kul puszczały delikatnie krew. Nawet pieczenie nie przerywało jego szarży. Nic nie zakłócało jego stanu i mocy, która narastała mimo, że dawał jej ujście w takich uderzeniach. Nawet łamanie kości nie dawało mu takiej satysfakcji. To nie dla niej ranił tych zbrodniarzy, ale dla zasad i przyzwoitości. Prawdopodobnie po raz pierwszy od dawna robił coś tak szlachetnego. Bronił innych w imię sprawiedliwości, ale wymierzał ją w okrutny sposób. Było to w pewien sposób złe. Właśnie taką ideę wyznawał. Jeżeli odpuści choć na trochę to stanie się słaby i nie będzie mógł iść dalej. Nie obchodziło go czy mieszkańcy tego miasta potępią to w jaki sposób ich broni. Nie był zainteresowany ich przyjaźnią. Pragnął jedynie, aby zapanował tu spokój, a chaos chciał zasiać w sercach tych którzy sami go wywoływali. Niech się kryją po norach, niech drżą przed jego imieniem. W pewnym momencie stanął. Chwilę dyszał, a potem nabrał powietrza i krzyknął na cały głos:
- Jestem Rikimaru! Chodźcie wszyscy tchórze. Tu jestem!
Błysk w jego oczach, ten niesamowity kolor. Odcień fioletu, niczym szatańskie oczy pragnące śmierci.
OoC :
10% regeneracji hp i ki.
HP: 1394+180= 1574 (*3,5= 5509/6300), ale zaraz 3 aury na raz -150= 5359
KI: 1719+249= 1968
Do tego jeszcze Furia
siła: 150
speed: 375
strengh: 420
energia: 641
HP: 5359
KI: 6637 (69%)
PL: 9584
Jakaś tam seria ataków, jakieś tam Kiaiho fabularnie, jakieś tam użycie i nauka techniki własnej: O tej właśnie.
Trening KONTYNUACJA
Re: Pasmo Górskie
Czw Sie 22, 2013 9:14 pm
Chociaż Rikimaru wybił sporą ilość zbrodniarzy, tych nadal było wszędzie pełno. Wszędzie rozlegały się eksplozje, krzyki i szydercze śmiechy. Poza niebieskowłosym tylko jedna osoba walczyła z agresorami - był to rzecz jasna wojownik którego Rik spotkał już wcześniej. Dwoił się i troił by uratować mieszkańców wioski. W pewnym momencie któryś z łajdaków wystrzelił z broni ogromną rakietę. Zmierzała ona prosto na jedno z większych mieszkanek. Błękitnooki, niewiele się zastanawiając, stanął przed nim i wykonał jakiś dziwny gest. Pocisk był już metr przed nim, gdy stało się coś dziwnego: po prostu odbił się od jakiejś dziwnej aury wytworzonej przez mężczyznę i pognał z powrotem do "właściciela". Rozległ się kolejny głośny huk, kilku atakujących zostało trafionych. Walka dopiero się zaczynała. Kolejni napastnicy pojawiali się znikąd. Dwójkę wojowników czeka nie lada wyzwanie. Plusem było to, że większość mieszkańców zdołała się już ukryć w bezpiecznym miejscu. Na ulicach zostały już tylko pojedyncze osoby, jednak i im trzeba pomóc.
OCC:
No to dawaj dalej, widzę że Ci się spodobało Jakaś płacząca dziewczynka na środku drogi czy pijany menel nie ogarniający o co chodzi i pytający jednego z agresorów o drobne na winko. Kombinuj jak chcesz. Aha no i to co widziałeś to rzecz jasna Kiai
OCC:
No to dawaj dalej, widzę że Ci się spodobało Jakaś płacząca dziewczynka na środku drogi czy pijany menel nie ogarniający o co chodzi i pytający jednego z agresorów o drobne na winko. Kombinuj jak chcesz. Aha no i to co widziałeś to rzecz jasna Kiai
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Czw Sie 22, 2013 11:31 pm
Po szaleńczej gonitwie za kolejnymi żołnierzami w końcu zauważył tego błękitnookiego, którego spotkali z Frostem. Gość walczył pewnie i również bez skrupułów powalał kolejnych wandali. Dla Rikimaru była to również dobra nauka ponieważ to co zobaczysz przeszło wszelkie jego wyobrażenia. Ten niepozorny, ale jak się domyślał silny gość po prostu użył swojej ki do odbicia rakiety co było niezwykłym wyczynem. Coś lecącego z taką szybkością nie dałby zablokować zwykłym kiaiho. Jedynie czysta i potężna moc mogła zatrzymać coś takiego, a uważał iż ma jej wystarczająco dość, żeby mógł zrobić coś podobnego. Teraz likwidacja żołnierzy nie stała się już dla niego zwykłym treningiem oraz ratowaniem spokoju innych, niszczeniem zła, a wręcz jego likwidowaniem, ale również uznał to za wyścig, za konkurs, w którym wygrywa ten, który wybije ich więcej.
Szaleństwo, które go ogarnęło chwilę temu przybierało coraz bardziej upiorny wyraz, a jego charakter zmieniał się coraz bardziej. Jakaś demoniczna, zła moc wzbierała w nim i narastała. Opanowywał to kiedy się uspokajał, ale teraz nie było o tym mowy. Ten szaleńczy pęd od jednego do drugiego wroga. Miażdżył im kości, rozwalał czaszki, a starał się posyłać ciosami trupy jak najdalej poza wioskę, aby niewprawne oczy mieszkańców nie widziały tego.
- Kso. Głupi wredny karzeł. - odpowiedział na jego widok. Siedział tam ten demon i się wpatrywał w niego z uśmieszkiem. Teraz właśnie Rikimaru koncentrował swoją wolę na sile, czystej fizycznej mocy. Takiej, która wyrzuci gniew, mrok i nienawiść. Miał ich trochę dość, ponieważ dodawały mu niekontrolowanej mocy, a pragnął w tej chwili potęgi nad którą samodzielnie będzie panować. To da mu poczucie... nie mógł znaleźć tego słowa wpatrując się na ten krzywy ryj przed nim.
Żołnierze zauważyli, że nie reaguje. Wyzywali go od pomiotów szatana, dziecka wiadomo kogo i sk**** jakby nie widząc swoich zbrodni i złych czynów. To było teraz mało istotne ponieważ postanowili sięgnąć po cięższy arsenał widząc, że kule są nie na niego, a fizyczne ataki na jego ciało nic nie wskórają. Był dla przeciętniaka zbyt potężny, a widać, że na razie nikt silny z tej armii się nie wyłonił. Pojawiło się jedynie czterech gości z bazookami, które były wycelowane dokładnie na niego.
- Ceeeeeellll.... Pal!! - krzyknął jeden z opaską na ramieniu, prawdopodobnie jakiś pułkownik.
Mimo tego, że akcja działa się w jego głowie to szósty zmysł i podświadomość działały na obu obszarach. Nagle wokół jego ciała zaczęła wzbierać moc, której nigdy wcześniej nie dotknął, która była poza jego myślą. To właśnie podświadomość zakodowała wszytko co było potrzebne, a dzięki wyłączeniu świadomości mógł idealnie odtworzyć to co zobaczył wcześniej w wykonaniu błękitnookiego. To był ten sam defensywny manewr, ale znacznie mocniejszy i skuteczniejszy, ponieważ musiał zatrzymać, odbić... coś zrobić z trzema niosącymi śmierć pociskami. Jego włosy falowały w górę, a jego ciało przez moment świeciło na biało gromadząc jedynie najczystszą energię... To sprawiało, że walka w jego głowie nie mogła przybrać teraz pozytywnego efektu, ponieważ dużo dobrej mocy właśnie kumulowało się do odparcia rakiet. Później pojawił się jakby niebieskawy płomień, a gdy rakiety były już bliżej wniknął w jego ciało, a następnie otworzył mimowolnie usta i wydał z siebie krzyk w tonach, których człowiek nie mógł usłyszeć i których normalnie nie można było z siebie wydobyć. Nagły podmuch, ale taki który nie mógł zwalić z nóg człowieka, ani roznieść budynku lub powalić drzewo. Tylko taki z samej KI, który niwelował wszelką energię sprawił, że w jednej chwili moc rakiet zmalała i ogień po prostu wyparował. Rakiety dosłownie zawisły w miejscu, a po chwili opadły na ziemię około 5 metrów od niego i osiadły na podłożu. Ich moc po prostu zniknęła i nie wybuchły. Leżały teraz, a przez chwilę jeszcze jego ciało trochę parowało. Ci, którzy wystrzelili rakiety przewrócili się na plecy cofając się w przerażeniu. Paru z nich uciekło z krzykiem z wioski, ale pojawili się śmiałkowie wśród tych głupich chojraków, którzy wzięli porzucone bazooki, naładowali kolejne rakiety i wystrzelili kolejne trzy rakiety. Podświadomość Rikimaru wiedziała doskonale co trzeba zrobić, ale tym razem zadziałała dużo szybciej i na nieco większym zasięgu. Zaczerpnął na tyle dużo mocy, że się ocknął, a walka w umyśle przerwana została w połowie, gdy miał już przegrać i zostać ogarnięty przez całkowitą ciemność. Zamrugał i rozglądnął się dookoła, a potem zauważył swoją własną ki, która mknęła niczym fala elektromagnetyczna wyłączająca wszelką energię i niwelująca moc na swej drodze, a potem dotknęła dopiero co wystrzelonych rakiet. Zamrugał kilka razy ze zdziwienia, a potem przymknął oczy, bo pozbawione siły napędowej rakiety opadły tuż obok strzelców i tym razem jednak eksplodowały, ponieważ pozbawione zostały jedynie napędu, bo fala Kiai nie była na tyle mocna żeby usunąć również moc zapłonu zdolną do wywołania eksplozji. Szczątki wojowników powędrowały na wszystkie strony, a odłamki ścian powybijały okna w innych budynkach. Opadł na kolana, bo czuł, że przedziera się przez jego umysł ta zła siła. Więc jednak stało się...
Cała misterna furia zmalała, a jego oczy znów przybrały niebieski kolor. Przez chwilę nie wiedział co się stało. Wydawało mu się, że to koniec i stanie się zły do szpiku kości, a zamiast tego uspokoił się. Pojawili się kolejni żołnierze, lecz tacy którzy jeszcze nie widzieli co potrafi. Tamci którzy poznali jego siłę zwiali lub już nie żyli. Tu pojawili się nowi gotowi na śmierć i strach, a tego był pewien, że nie odpuści. Był nieco bardziej opanowany już, ale nie miał zamiaru odpuścić. Ci postanowili od razu wytoczyć ciężką artylerię. Okropny hałas i łoskot, dudnienie i szum, a potem jego oczy rozszerzyły się, a źrenice zwęziły. Rozpoznał ten dźwięk zbyt późno, ponieważ z za rogu wyjechał czołg, który miał już wycelowaną w niego lufę, ale nie był to zwykły czołg. Jego amunicja to nie zwykłe rakiety, ale silne pociski elektromagnetyczne, które potrafiły sprawić, że ciało człowieka w ciągu sekundy wyparowywało. Sparaliżował go strach, bo o ile był pewien swych sił fizyczny to już nie wiedział co może zrobić wobec czegoś takiego. Tym bardziej, że dźwięk wskazywał jedno... Jest za późno i nie zdąży zrobić uniku. Serce biło tak niemiłosiernie szybko, że wszystko działo się jakby 500 razy wolniej, ale równie wolno reagowało jego ciało, a pocisk który się pojawił wydawał się mknąć w normalnym tempie, a nawet szybciej. Kurz, który się unosił znajdując się na drodze kuli zamieniał się w pył, a potem znikał. To samo działo się z piaskiem, smarkami dzieciaka, który przed chwilą kichnął, muchą, która niefortunnie musiała przelecieć lub też komarem, który miał zamiar spić krew jednego z martwych żołnierzy. Nawet kamyk, który podleciał w górę od wibracji mocy Rikimaru, który mógł teraz jedynie krzyknąć z rozpaczy, wyzwolić maksymalnie swoją energię w ostatnim swym akcie życia, ale moc która wezbrała, czysta energią tym razem lekko świadomie wydobyta wprost z wnętrza jego ciała sprawiła, że ten pocisk wystrzelony z czołgu nagle zniknął. Rozproszył się w powietrzu niczym para wydobywająca się z pojemnika z ciekłym azotem, a w kolejnej chwili tabun żołnierzy ruszył do odwrotu i nawet Ci z czołgu wyskoczyli i rzucili się do ucieczki.
Przez chwilę stał tak, spojrzał w niebo i patrzył się na chmury, które tak wolno przemieszczały się na niebie.
- Cóż za piękny widok... Sore o miru! - z początku mówił niezwykle spokojnym i wyluzowanym głosem, który miał w sobie dużo ciepła, a później schylając głowę w dół w kierunku uciekinierów zobaczył już tylko punkciki oddalone o dobry kilometr. Tyle czasu wpatrywał się w przelatujące chmury. Mógł sobie na to pozwolić, ponieważ nadal korzystał z tej mocy. Przeleciał bardzo szybko przez wioskę, potem przez pole ryżowe, aż znalazł się przed nimi i wystawił ręce do przodu. W każdego wystrzelił ki-blastem celując prosto w szyję. Każdy z nich padł nie mogąc złapać oddechu. Spoglądał na wioskę, nieco zniszczoną i trochę oddaloną. Nie widział już takiego ruchu jak wcześniej, a dymu było dużo mniej. Nie wiedział czy to koniec czy nie. Musi tam wrócić i osobiście obejrzeć, ale musiał chwilę pomyśleć nad tym co zrobił.
Jakoś patrzenie w niebo oczyszczało mu umysł. Wiedział, że zatrzymał potężną broń jedynie krzykiem. Ten krzyk zawierał w sobie sporo energii, a ona rozproszyła energię. Tuż po wymknięciu się z wnętrza umysłu widział jak rakiety nagle tracą moc poruszania się. Dokładnie taka sama fala. W tych dwóch momentach odczuwał dwie różne rzeczy, a teraz połączył je w całość.
- To samo... Muri. To zbyt szybko. Cholera. A chciałem uniknąć nauki przez podświadomość. Teraz kiedy już świadomie wiem jak to zrobić, to nie ma sensu. Ehh...
Mówił cicho do siebie. Nie miał zamiaru się dłużej sprzeczać z tą dolą, która go spotkała. Skoro opanował w ten sposób możliwość neutralizacji energii to trudno. Ważne, że będzie potrafił zatrzymać wrogi atak, a być może przyda się przy atakach KI. Niedługo to może będzie mógł sprawdzić, ale póki co musi się upewnić, że w wiosce jest spokój i że będzie mógł spokojnie pogadać z tym hipisem. Poza tym liczy na to, że otrzyma jakieś ubranie. Miał na sobie jedynie spodnie, które i tak były podarte i zniszczone buty. Nie czuł się w tym komfortowo szczególnie, że na tej wysokości powietrze było chłodniejsze. Jak tylko zawiał wiatr przeszył go zimny dreszcz, a na rękach pojawiła się gęsia skórka. Opuścił z tonu szybkość i energię, ale zachowywał czujność w wytrzymałości. Na wypadek ataku białą bronią lub przed ewentualnymi kulami.
OoC :
HP: 5359-150= 5109
KI: 1718
Jakaś tam seria ataków, jakieś tam użycie i nauka techniki KIAI.
Trening KONIEC
Szaleństwo, które go ogarnęło chwilę temu przybierało coraz bardziej upiorny wyraz, a jego charakter zmieniał się coraz bardziej. Jakaś demoniczna, zła moc wzbierała w nim i narastała. Opanowywał to kiedy się uspokajał, ale teraz nie było o tym mowy. Ten szaleńczy pęd od jednego do drugiego wroga. Miażdżył im kości, rozwalał czaszki, a starał się posyłać ciosami trupy jak najdalej poza wioskę, aby niewprawne oczy mieszkańców nie widziały tego.
* * *
- A więc coś w tym szaleństwie jest nie tak. Dlaczego próbujesz przed tubylcami ukryć tę naturę? - zadał pytanie głos znikąd, a on przystanął na środku wioski i się nie ruszał. Przymknął oczy i zaczął dialog z tym... czymś. Po raz kolejny, choć po długiej przerwie spotyka się z tym szaleńczym i dziwnym furiatem w jego głowie, który pomógł mu już wcześniej zapanować nad szybkością ciała oraz wytrzymałością. Tym razem Rikimaru nie wzywał niczyjej pomocy i nikogo nie wołał o wsparcie. Wiedział, że może osiągnąć wszystko sam, ale ta kreatura pojawia się teraz i przeszkadza mu. Zwalczał chaos... chaosem, a to wywołało wilka z lasu. Prawdzie zło jest w nim, ukryte i czające się. Teraz już chłopak wiedział, że chce je z siebie wyplewić na dobre. Potrzebuje czystej siły, która odrzuci to co w nim siedzi. "Yami?" - zadał pytanie do siebie. Spoglądał w górę, na boki i domyślił się, że ściągnął go do tej przestrzeni gdzieś ukrytej w myślach, gdzie stoczyli już walkę i przeprowadzili dialogi. - Kso. Głupi wredny karzeł. - odpowiedział na jego widok. Siedział tam ten demon i się wpatrywał w niego z uśmieszkiem. Teraz właśnie Rikimaru koncentrował swoją wolę na sile, czystej fizycznej mocy. Takiej, która wyrzuci gniew, mrok i nienawiść. Miał ich trochę dość, ponieważ dodawały mu niekontrolowanej mocy, a pragnął w tej chwili potęgi nad którą samodzielnie będzie panować. To da mu poczucie... nie mógł znaleźć tego słowa wpatrując się na ten krzywy ryj przed nim.
* * *
Tymczasem na zewnątrz jego umysłu... Żołnierze, którzy wierzgali w popłochu przed jego siłą stali za budynkami i wpatrywali się na niego. Czekali na to co się wydarzy, ale nie śmieli podejść bliżej. Bali się o swe życie. Głupie łajdaki nie wiedzieli co ich czeka. Nie byli takim wyzwaniem, ale ich liczebność była utrapieniem na tyłku. Mieszkańcy również się pochowali. Czasem jeszcze ktoś przebiegł bez gaci lub w piżamie, a jeden gość w samym ręczniku. Zaskoczeni nagłym atakiem nie mieli czasu żeby się ubrać lub ogarnąć. On tak stał na środku, a wokół jego stóp krążył piasek. Jego moc zewnętrzna nieco się uspokoiła, ale wewnątrz jego nadciągała burza...Żołnierze zauważyli, że nie reaguje. Wyzywali go od pomiotów szatana, dziecka wiadomo kogo i sk**** jakby nie widząc swoich zbrodni i złych czynów. To było teraz mało istotne ponieważ postanowili sięgnąć po cięższy arsenał widząc, że kule są nie na niego, a fizyczne ataki na jego ciało nic nie wskórają. Był dla przeciętniaka zbyt potężny, a widać, że na razie nikt silny z tej armii się nie wyłonił. Pojawiło się jedynie czterech gości z bazookami, które były wycelowane dokładnie na niego.
- Ceeeeeellll.... Pal!! - krzyknął jeden z opaską na ramieniu, prawdopodobnie jakiś pułkownik.
Mimo tego, że akcja działa się w jego głowie to szósty zmysł i podświadomość działały na obu obszarach. Nagle wokół jego ciała zaczęła wzbierać moc, której nigdy wcześniej nie dotknął, która była poza jego myślą. To właśnie podświadomość zakodowała wszytko co było potrzebne, a dzięki wyłączeniu świadomości mógł idealnie odtworzyć to co zobaczył wcześniej w wykonaniu błękitnookiego. To był ten sam defensywny manewr, ale znacznie mocniejszy i skuteczniejszy, ponieważ musiał zatrzymać, odbić... coś zrobić z trzema niosącymi śmierć pociskami. Jego włosy falowały w górę, a jego ciało przez moment świeciło na biało gromadząc jedynie najczystszą energię... To sprawiało, że walka w jego głowie nie mogła przybrać teraz pozytywnego efektu, ponieważ dużo dobrej mocy właśnie kumulowało się do odparcia rakiet. Później pojawił się jakby niebieskawy płomień, a gdy rakiety były już bliżej wniknął w jego ciało, a następnie otworzył mimowolnie usta i wydał z siebie krzyk w tonach, których człowiek nie mógł usłyszeć i których normalnie nie można było z siebie wydobyć. Nagły podmuch, ale taki który nie mógł zwalić z nóg człowieka, ani roznieść budynku lub powalić drzewo. Tylko taki z samej KI, który niwelował wszelką energię sprawił, że w jednej chwili moc rakiet zmalała i ogień po prostu wyparował. Rakiety dosłownie zawisły w miejscu, a po chwili opadły na ziemię około 5 metrów od niego i osiadły na podłożu. Ich moc po prostu zniknęła i nie wybuchły. Leżały teraz, a przez chwilę jeszcze jego ciało trochę parowało. Ci, którzy wystrzelili rakiety przewrócili się na plecy cofając się w przerażeniu. Paru z nich uciekło z krzykiem z wioski, ale pojawili się śmiałkowie wśród tych głupich chojraków, którzy wzięli porzucone bazooki, naładowali kolejne rakiety i wystrzelili kolejne trzy rakiety. Podświadomość Rikimaru wiedziała doskonale co trzeba zrobić, ale tym razem zadziałała dużo szybciej i na nieco większym zasięgu. Zaczerpnął na tyle dużo mocy, że się ocknął, a walka w umyśle przerwana została w połowie, gdy miał już przegrać i zostać ogarnięty przez całkowitą ciemność. Zamrugał i rozglądnął się dookoła, a potem zauważył swoją własną ki, która mknęła niczym fala elektromagnetyczna wyłączająca wszelką energię i niwelująca moc na swej drodze, a potem dotknęła dopiero co wystrzelonych rakiet. Zamrugał kilka razy ze zdziwienia, a potem przymknął oczy, bo pozbawione siły napędowej rakiety opadły tuż obok strzelców i tym razem jednak eksplodowały, ponieważ pozbawione zostały jedynie napędu, bo fala Kiai nie była na tyle mocna żeby usunąć również moc zapłonu zdolną do wywołania eksplozji. Szczątki wojowników powędrowały na wszystkie strony, a odłamki ścian powybijały okna w innych budynkach. Opadł na kolana, bo czuł, że przedziera się przez jego umysł ta zła siła. Więc jednak stało się...
Cała misterna furia zmalała, a jego oczy znów przybrały niebieski kolor. Przez chwilę nie wiedział co się stało. Wydawało mu się, że to koniec i stanie się zły do szpiku kości, a zamiast tego uspokoił się. Pojawili się kolejni żołnierze, lecz tacy którzy jeszcze nie widzieli co potrafi. Tamci którzy poznali jego siłę zwiali lub już nie żyli. Tu pojawili się nowi gotowi na śmierć i strach, a tego był pewien, że nie odpuści. Był nieco bardziej opanowany już, ale nie miał zamiaru odpuścić. Ci postanowili od razu wytoczyć ciężką artylerię. Okropny hałas i łoskot, dudnienie i szum, a potem jego oczy rozszerzyły się, a źrenice zwęziły. Rozpoznał ten dźwięk zbyt późno, ponieważ z za rogu wyjechał czołg, który miał już wycelowaną w niego lufę, ale nie był to zwykły czołg. Jego amunicja to nie zwykłe rakiety, ale silne pociski elektromagnetyczne, które potrafiły sprawić, że ciało człowieka w ciągu sekundy wyparowywało. Sparaliżował go strach, bo o ile był pewien swych sił fizyczny to już nie wiedział co może zrobić wobec czegoś takiego. Tym bardziej, że dźwięk wskazywał jedno... Jest za późno i nie zdąży zrobić uniku. Serce biło tak niemiłosiernie szybko, że wszystko działo się jakby 500 razy wolniej, ale równie wolno reagowało jego ciało, a pocisk który się pojawił wydawał się mknąć w normalnym tempie, a nawet szybciej. Kurz, który się unosił znajdując się na drodze kuli zamieniał się w pył, a potem znikał. To samo działo się z piaskiem, smarkami dzieciaka, który przed chwilą kichnął, muchą, która niefortunnie musiała przelecieć lub też komarem, który miał zamiar spić krew jednego z martwych żołnierzy. Nawet kamyk, który podleciał w górę od wibracji mocy Rikimaru, który mógł teraz jedynie krzyknąć z rozpaczy, wyzwolić maksymalnie swoją energię w ostatnim swym akcie życia, ale moc która wezbrała, czysta energią tym razem lekko świadomie wydobyta wprost z wnętrza jego ciała sprawiła, że ten pocisk wystrzelony z czołgu nagle zniknął. Rozproszył się w powietrzu niczym para wydobywająca się z pojemnika z ciekłym azotem, a w kolejnej chwili tabun żołnierzy ruszył do odwrotu i nawet Ci z czołgu wyskoczyli i rzucili się do ucieczki.
Przez chwilę stał tak, spojrzał w niebo i patrzył się na chmury, które tak wolno przemieszczały się na niebie.
- Cóż za piękny widok... Sore o miru! - z początku mówił niezwykle spokojnym i wyluzowanym głosem, który miał w sobie dużo ciepła, a później schylając głowę w dół w kierunku uciekinierów zobaczył już tylko punkciki oddalone o dobry kilometr. Tyle czasu wpatrywał się w przelatujące chmury. Mógł sobie na to pozwolić, ponieważ nadal korzystał z tej mocy. Przeleciał bardzo szybko przez wioskę, potem przez pole ryżowe, aż znalazł się przed nimi i wystawił ręce do przodu. W każdego wystrzelił ki-blastem celując prosto w szyję. Każdy z nich padł nie mogąc złapać oddechu. Spoglądał na wioskę, nieco zniszczoną i trochę oddaloną. Nie widział już takiego ruchu jak wcześniej, a dymu było dużo mniej. Nie wiedział czy to koniec czy nie. Musi tam wrócić i osobiście obejrzeć, ale musiał chwilę pomyśleć nad tym co zrobił.
Jakoś patrzenie w niebo oczyszczało mu umysł. Wiedział, że zatrzymał potężną broń jedynie krzykiem. Ten krzyk zawierał w sobie sporo energii, a ona rozproszyła energię. Tuż po wymknięciu się z wnętrza umysłu widział jak rakiety nagle tracą moc poruszania się. Dokładnie taka sama fala. W tych dwóch momentach odczuwał dwie różne rzeczy, a teraz połączył je w całość.
- To samo... Muri. To zbyt szybko. Cholera. A chciałem uniknąć nauki przez podświadomość. Teraz kiedy już świadomie wiem jak to zrobić, to nie ma sensu. Ehh...
Mówił cicho do siebie. Nie miał zamiaru się dłużej sprzeczać z tą dolą, która go spotkała. Skoro opanował w ten sposób możliwość neutralizacji energii to trudno. Ważne, że będzie potrafił zatrzymać wrogi atak, a być może przyda się przy atakach KI. Niedługo to może będzie mógł sprawdzić, ale póki co musi się upewnić, że w wiosce jest spokój i że będzie mógł spokojnie pogadać z tym hipisem. Poza tym liczy na to, że otrzyma jakieś ubranie. Miał na sobie jedynie spodnie, które i tak były podarte i zniszczone buty. Nie czuł się w tym komfortowo szczególnie, że na tej wysokości powietrze było chłodniejsze. Jak tylko zawiał wiatr przeszył go zimny dreszcz, a na rękach pojawiła się gęsia skórka. Opuścił z tonu szybkość i energię, ale zachowywał czujność w wytrzymałości. Na wypadek ataku białą bronią lub przed ewentualnymi kulami.
OoC :
HP: 5359-150= 5109
KI: 1718
Jakaś tam seria ataków, jakieś tam użycie i nauka techniki KIAI.
Trening KONIEC
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pią Sie 23, 2013 12:26 am
Leciałem w kierunku który podał mu człowiek. Rikimaru jak widać poleciał drugą, w stronę wybuchu. W sumie mi to było wszystko jedno. Miałem teraz jedną roślinę, a pozostałem miała ta cała Alice.. tylko gdzie ona mogła być do diaska. Nie miałem zamiaru szukać tego wszystkiego od nowa, ale jeśli się nie znajdzie to tylko to mi pozostanie.
- Szlag by to. - mruknąłem rozglądając sie na boki.
Oczywisćie człowiek wskazał tylko kierunek. Nie mógł przecież zaprowadzić, bo tak ciężko było. Równie dobrze to mógł być pic na wodę i zagrywka by odwrócić moją uwagę od tego co się działo w wiosce.
W końcu moim oczom ujrzałem małą chatkę .Bez żadnych ceregieli opadłem przed wejściem i wszedłem do środka otwierając drzwi. jeśli były zamknięte to wszedłem razem z drzwiami.
- Alice?
- Szlag by to. - mruknąłem rozglądając sie na boki.
Oczywisćie człowiek wskazał tylko kierunek. Nie mógł przecież zaprowadzić, bo tak ciężko było. Równie dobrze to mógł być pic na wodę i zagrywka by odwrócić moją uwagę od tego co się działo w wiosce.
W końcu moim oczom ujrzałem małą chatkę .Bez żadnych ceregieli opadłem przed wejściem i wszedłem do środka otwierając drzwi. jeśli były zamknięte to wszedłem razem z drzwiami.
- Alice?
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Nie Sie 25, 2013 9:19 pm
Będąc bliżej wioski zauważył jakiś ruch, ale żołnierzy było dużo mniej. Jakieś słabe niedobitki, które był w stanie dobić na zwykłej mocy. Wzmocnienie przydało się na strzały bądź próby zranienia go mieczem lub sztyletem, które uderzeniem rozwalał na kawałki lub które nie zagłębiały się w jego skórę na tyle by ją rozciąć. Ta arcyciekawa aura była przydatna na każdym kroku, a w dodatku bardziej czuł, że wypoczywa niż się męczy, kiedy nie było zagrożenia lub znacznego wysiłku jak podczas walk np. z Frostem. Swoją drogą zastanawiał się nad tym czy znajdzie jego jak i Alice, ponieważ już jakiś czas temu założył sobie, że będzie towarzyszyć "obcemu" do końca jego pobytu na ziemi, ale z drugiej strony w międzyczasie zdarzyło się kilka ciekawych rzeczy, które dawały mu do myślenia czy nie lepsza będzie inna droga, bo Frost niczego go nie nauczy. Sam doszedł do tego jak zyskiwać moc, a potem dowiedział się, że jego przeciwnik jaki nie będzie to jego moc w krótkiej chwili może ulec zwielokrotnieniu. Sam przechodził to już kilkakrotnie i podczas walki z Frostem mógł go tym zaskoczyć, ale potem miał oddane po stokroć i sam ledwo przeżył. Tym razem będąc wśród przeciętniaków jakimi byli Ci zwyrodnialcy, którzy napadli na wioskę nie bał się o własne życie. W pewnej chwili wypatrzył po raz kolejny tego, którego szukał. Wcześniej przerwała mu myślowa walka z samym sobą i żądza krwi skierowana na tą armię, ale udało się. Po drodze zabił jeszcze dwóch żołnierzy, zgasił pożar jednego z budynków używając niedawno nabytego kiai wygaszając energię ognia, aż w końcu przystanął na dwa metry od tego typka.
- Dzięki Tobie nauczyłem się czegoś nowego. - Powiedział spokojnym głosem po czym ponownie zrobił zamach ręką i zgasił płomień palący drewniany wóz. - Wiem, że to nie wszystko co mogę się od Ciebie nauczyć, ale proszę Ci, pokaż mi jak wyczuwasz moc innych.
Miał nadzieję, że tak funkcjonuje ta zdolność, której użył, żeby wskazać miejsce gdzie jest Alice. Jakakolwiek to będzie siła to nieznajomy być może go w jakiś sposób uświadomi czym to jest, a liczył, że za tę niewielką pomoc jaką ofiarował wiosce przynajmniej otrzyma jakiś ubiór, chociaż... Rozglądnął się po zgliszczach. Niewiele domów się ostało w całości, więc również nie ma co liczyć, że znajdą się całe ubrania. Mieszkańcy teraz potrzebowali tego bardziej, chociaż niektóre z chat były oznakowane logiem Capsule. Już raz widział tą nazwę na samochodzie, a w Ginger Town słyszał, że w kapsułce można schować wszystko. Nie znał dokładnie mechanizmu, ani nic więcej na temat tej firmy, ale jeżeli mieszkańcy mieli takie domy to może mają zapasowe.. - pomyślał.
Przyglądał się wojownikowi przed sobą i czekał na jego reakcje w nadziei na pozytywne rozpatrzenie jego prośby.
OoC :
HP: 5109-50+regen(510)= 5569/6300
KI: 1718+249= 1967/2490
- Dzięki Tobie nauczyłem się czegoś nowego. - Powiedział spokojnym głosem po czym ponownie zrobił zamach ręką i zgasił płomień palący drewniany wóz. - Wiem, że to nie wszystko co mogę się od Ciebie nauczyć, ale proszę Ci, pokaż mi jak wyczuwasz moc innych.
Miał nadzieję, że tak funkcjonuje ta zdolność, której użył, żeby wskazać miejsce gdzie jest Alice. Jakakolwiek to będzie siła to nieznajomy być może go w jakiś sposób uświadomi czym to jest, a liczył, że za tę niewielką pomoc jaką ofiarował wiosce przynajmniej otrzyma jakiś ubiór, chociaż... Rozglądnął się po zgliszczach. Niewiele domów się ostało w całości, więc również nie ma co liczyć, że znajdą się całe ubrania. Mieszkańcy teraz potrzebowali tego bardziej, chociaż niektóre z chat były oznakowane logiem Capsule. Już raz widział tą nazwę na samochodzie, a w Ginger Town słyszał, że w kapsułce można schować wszystko. Nie znał dokładnie mechanizmu, ani nic więcej na temat tej firmy, ale jeżeli mieszkańcy mieli takie domy to może mają zapasowe.. - pomyślał.
Przyglądał się wojownikowi przed sobą i czekał na jego reakcje w nadziei na pozytywne rozpatrzenie jego prośby.
OoC :
HP: 5109-50+regen(510)= 5569/6300
KI: 1718+249= 1967/2490
Re: Pasmo Górskie
Sro Sie 28, 2013 3:20 pm
Sytuacja w mieście uspokajała się. Niedobitki napastników uciekały w popłochu, obawiając się o swoje życie. Jeszcze chwila i miasto było uratowane. Oczywiście spora jego część została zniszczona, lecz najważniejsze było to, iż nic wielkiego nie stało się mieszkańcom. Ci po chwili wyszli na ulice by zająć się gaszeniem pozostałych pożarów, czy opatrzeniem tych, którzy w jakiś sposób ucierpieli w trakcie ataku. Błękitnooki rozejrzał się wokoło, sprawdzając czy aby na pewno wszystko jest w porządku. Gdy już się upewnił, przeniósł swój wzrok na Riki'ego.
- Przede wszystkim dziękuję Ci za pomoc. Nie musiałeś tego robić, lecz w dwójkę poszło znacznie szybciej. Skoro chcesz się nauczyć techniki wykrywania Ki to dobrze, potraktuj to jako wyraz mojej wdzięczności.
Wzniósł się wyżej, gestem dłoni nakazując wojownikowi by zrobił to samo. Najwyraźniej trening miał się odbyć gdzie indziej. Ktoś jednak ich zatrzymał.
- Zaczekajcie!
Była to dziewczyna, którą niebieskowłosy uratował przed dwójką agresorów. Nosiła na twarzy skutki tej szarpaniny - kilka niewielkich rozcięć i zadrapań, jednak gdyby nie pomoc chłopaka to z pewnością skończyłaby znacznie gorzej. Uśmiechała się lekko w stronę wybawiciela. Była ubrana w strój, który wspaniale podkreślał jej kobiece wdzięki....
- Chcesz lecieć w tym obszarpanym stroju? Może... może uszyję dla Ciebie nowe ubranie? - jej twarz zaczerwieniła się lekko, lecz nie spuszczała wzroku z Rikimaru.
- To może poczekać Alex. Nie mam czasu, chcę jak najszybciej nauczyć go....
- Daj mi minutę - przerwała - spytam tylko o szczegóły, a robotą zajmę się gdy Wy będziecie trenować. No więc - podeszła parę kroków bliżej - jaki kolor sobie życzysz? Jakiś specjalny krój? Albo dodatki?
Frost'owi odpowiedziała jedynie głucha cisza. Pomieszczenie w którym się znajdował nie wyglądało jak typowe mieszkanie. Trudno było nawet określić czy ktoś tu mieszka. Była tylko jedna izba w całości wyładowana półkami, na których znajdowały się różnej wielkości słoiki. Gdy Jaszczur podszedł nieco bliżej mógł zaobserwować, iż w środku znajdują się najróżniejsze rośliny. Było ich całkiem sporo, właściciel zebrał pokaźną kolekcję. Kto wie, może znajdują się tu też okazy, na których tak wojownikowi zależy. Nagle z dołu doszedł głośny, mechaniczny dźwięk....
- Przede wszystkim dziękuję Ci za pomoc. Nie musiałeś tego robić, lecz w dwójkę poszło znacznie szybciej. Skoro chcesz się nauczyć techniki wykrywania Ki to dobrze, potraktuj to jako wyraz mojej wdzięczności.
Wzniósł się wyżej, gestem dłoni nakazując wojownikowi by zrobił to samo. Najwyraźniej trening miał się odbyć gdzie indziej. Ktoś jednak ich zatrzymał.
- Zaczekajcie!
Była to dziewczyna, którą niebieskowłosy uratował przed dwójką agresorów. Nosiła na twarzy skutki tej szarpaniny - kilka niewielkich rozcięć i zadrapań, jednak gdyby nie pomoc chłopaka to z pewnością skończyłaby znacznie gorzej. Uśmiechała się lekko w stronę wybawiciela. Była ubrana w strój, który wspaniale podkreślał jej kobiece wdzięki....
- Chcesz lecieć w tym obszarpanym stroju? Może... może uszyję dla Ciebie nowe ubranie? - jej twarz zaczerwieniła się lekko, lecz nie spuszczała wzroku z Rikimaru.
- To może poczekać Alex. Nie mam czasu, chcę jak najszybciej nauczyć go....
- Daj mi minutę - przerwała - spytam tylko o szczegóły, a robotą zajmę się gdy Wy będziecie trenować. No więc - podeszła parę kroków bliżej - jaki kolor sobie życzysz? Jakiś specjalny krój? Albo dodatki?
Frost'owi odpowiedziała jedynie głucha cisza. Pomieszczenie w którym się znajdował nie wyglądało jak typowe mieszkanie. Trudno było nawet określić czy ktoś tu mieszka. Była tylko jedna izba w całości wyładowana półkami, na których znajdowały się różnej wielkości słoiki. Gdy Jaszczur podszedł nieco bliżej mógł zaobserwować, iż w środku znajdują się najróżniejsze rośliny. Było ich całkiem sporo, właściciel zebrał pokaźną kolekcję. Kto wie, może znajdują się tu też okazy, na których tak wojownikowi zależy. Nagle z dołu doszedł głośny, mechaniczny dźwięk....
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Sro Sie 28, 2013 6:37 pm
Tajemniczy osobnik wciąż nie zdradził swojego imienia, ale postanowił mu podziękować za pomoc poprzez nauczenie Rikimaru tej techniki, na którą właśnie liczył. Uśmiechnął się i widząc gest wskazujący do góry miał już się unieść, ale ktoś jeszcze ich powstrzymał. Był to niezwykle słodki kobiecy głos, który był niczym miód na podniebieniu. Dźwięk roznosił się w głowie niczym w majestatycznej katedrze niosącej głosy aż pod same sklepienie. Obrócił głowę i zaczerwienił się widząc ją po raz kolejny. Wcześniej już widział ją niemal całkiem nagą i ten widok nadal miał w głowie. Okoliczności nie były wtedy do tego by mógł się jej dokładnie przyjrzeć, a tym bardziej, że byłoby to bardzo nieuprzejme, ale o ile teraz była już ubrana to nie mógł oderwać od niej wzroku. Nie tylko jej ubranie, ale włosy i oczy. Była nadzwyczaj ładna, że nie mógł wyjść z podziwu. Dopiero po chwili doszło do niego co ona mówi i o czym była przed chwilą gadka. Chrząknął po czym z trudem wymówił:
- Eee... No, ten... Może być podobny jak miałem. To znaczy, podobny krój płaszcza jak ten, który wtedy... - Nie chciał powiedzieć na głos, że wtedy gdy uratował ją od gwałtu, bo bynajmniej nie brzmiałoby to zbyt mile. - ... no może być kaptur jeszcze. To granatowe. Spodnie jak te, też taki kolor. Biała koszula i... - spojrzał z ukradka na schowaną w kieszeni spodni swoją prawą rękę, której kolor zmienił się na srebrny. Widocznie skóra była sztuczna i po bitwie odsłaniała całą stalową konstrukcję. Nie chciał żeby ludzie widzieli, ale jeżeli będzie mieć rękawiczkę to nie będzie musiał się skradać więcej. - Jedną rękawiczkę... - Nie to nie ma sensu. Po co komu jedna rękawiczka, pomyślał, po czym dodał - To znaczy jeden komplet. Jeżeli to nie problem? Pewnie musisz wypocząć.
Sam tak naprawdę potrzebował chwili odpoczynku, bo działał na pełnych obrotach mimo wyczerpania trochę sił po burzy. Z drugiej strony czuł się wciąż wystarczająco sprawny do odbycia treningu. Zastanawiał się czy powiększyła mu się pojemność energii czy to przeciwnik nie był tak wymagający.
Jeżeli dziewczyna uzna, że to nie problem to poleci do góry i odleci z wojownikiem, aby go przyuczył techniki. Był gotów na naukę, a jak już będzie umiał wyczuwać kierunek mocy to ruszy za Frostem, o ile nie zwiedzie go ta technika, bo w zasadzie to nie wie co dokładnie pozwoli mu ona określić, ale pewnie niedługo wszystkiego się dowie.
Wiatr niósł ze sobą zapach lasu, a przynajmniej tak sądził. Zapach sosny i jagód był całkiem przyjemny, ale powiew nadszedł od strony dziewczyny. Znów jego twarz zalała się rumieńcem. Już bardzo dawno się tak nie czuł. Powoli zaczęły mu wracać wspomnienia sprzed wypadku i nagle w jego głowie pojawiło się pytanie: Co się ze mną stało? Odnosiło się ono do jego wrednego zachowania i przelewania negatywnych emocji. Kiedyś potrafił panować nad złością, a teraz złość to było drugie dno jego osobowości. Jakby podczas wypadku rozbiło się na dwa pola, ale to negatywne rosło mocniej niż to pozytywne.
OoC :
Regeneracja 10%.
HP: 5569-50+630= 6149/6300
KI: 1967+249= 2216/2490
- Eee... No, ten... Może być podobny jak miałem. To znaczy, podobny krój płaszcza jak ten, który wtedy... - Nie chciał powiedzieć na głos, że wtedy gdy uratował ją od gwałtu, bo bynajmniej nie brzmiałoby to zbyt mile. - ... no może być kaptur jeszcze. To granatowe. Spodnie jak te, też taki kolor. Biała koszula i... - spojrzał z ukradka na schowaną w kieszeni spodni swoją prawą rękę, której kolor zmienił się na srebrny. Widocznie skóra była sztuczna i po bitwie odsłaniała całą stalową konstrukcję. Nie chciał żeby ludzie widzieli, ale jeżeli będzie mieć rękawiczkę to nie będzie musiał się skradać więcej. - Jedną rękawiczkę... - Nie to nie ma sensu. Po co komu jedna rękawiczka, pomyślał, po czym dodał - To znaczy jeden komplet. Jeżeli to nie problem? Pewnie musisz wypocząć.
Sam tak naprawdę potrzebował chwili odpoczynku, bo działał na pełnych obrotach mimo wyczerpania trochę sił po burzy. Z drugiej strony czuł się wciąż wystarczająco sprawny do odbycia treningu. Zastanawiał się czy powiększyła mu się pojemność energii czy to przeciwnik nie był tak wymagający.
Jeżeli dziewczyna uzna, że to nie problem to poleci do góry i odleci z wojownikiem, aby go przyuczył techniki. Był gotów na naukę, a jak już będzie umiał wyczuwać kierunek mocy to ruszy za Frostem, o ile nie zwiedzie go ta technika, bo w zasadzie to nie wie co dokładnie pozwoli mu ona określić, ale pewnie niedługo wszystkiego się dowie.
Wiatr niósł ze sobą zapach lasu, a przynajmniej tak sądził. Zapach sosny i jagód był całkiem przyjemny, ale powiew nadszedł od strony dziewczyny. Znów jego twarz zalała się rumieńcem. Już bardzo dawno się tak nie czuł. Powoli zaczęły mu wracać wspomnienia sprzed wypadku i nagle w jego głowie pojawiło się pytanie: Co się ze mną stało? Odnosiło się ono do jego wrednego zachowania i przelewania negatywnych emocji. Kiedyś potrafił panować nad złością, a teraz złość to było drugie dno jego osobowości. Jakby podczas wypadku rozbiło się na dwa pola, ale to negatywne rosło mocniej niż to pozytywne.
OoC :
Regeneracja 10%.
HP: 5569-50+630= 6149/6300
KI: 1967+249= 2216/2490
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Czw Sie 29, 2013 6:31 pm
W domu pustki, a ja zakląłem pod nosem. Prawdopodobnie ten człowiek wyprowadził mnie w pole, ale jaki mógłby mieć ku temu powód. Tego nie wiedziałem, ale z drugiej stronie nie mówił że ma być w domku. Może po prostu wkurzało mnie to że nie mogłem dorwać swoich rzeczy.
Rozejrzałem się po domku i ze zdziwieniem zobaczyłem że ten kto tu mieszka ma niezłą kolekcje roślin.
Nie czekając długo rzuciłem się do półek i starałem się znaleźć te okazy których mi brakowało. Potrzebowałem ich i może nie będę musiał szukać swojej zguby.
Jednakże gdy tylko dobiegł mnie jakiś dźwięk zamarłem i spojrzałem pod swoje stopy. nie miałem zamiaru pozwolić sobie na wpadniecie w pułapkę.
Z warknięciem kucnąłem i wyrwałem parę dech w miejscu skąd dobiegały dźwięki i zobaczyłem co też kryje się pod nimi. Jeśli podłoga jest kamienna to staram się przebić pięściami.
Rozejrzałem się po domku i ze zdziwieniem zobaczyłem że ten kto tu mieszka ma niezłą kolekcje roślin.
Nie czekając długo rzuciłem się do półek i starałem się znaleźć te okazy których mi brakowało. Potrzebowałem ich i może nie będę musiał szukać swojej zguby.
Jednakże gdy tylko dobiegł mnie jakiś dźwięk zamarłem i spojrzałem pod swoje stopy. nie miałem zamiaru pozwolić sobie na wpadniecie w pułapkę.
Z warknięciem kucnąłem i wyrwałem parę dech w miejscu skąd dobiegały dźwięki i zobaczyłem co też kryje się pod nimi. Jeśli podłoga jest kamienna to staram się przebić pięściami.
Re: Pasmo Górskie
Sob Sie 31, 2013 11:03 pm
Dziewczyna wysłuchała z uwagą instrukcji Riki'ego, spisując wszystko na kartce. Następnie schowała ją do stanika, wyszczerzyła zęby i rzekła:
- Szybko pójdzie, jak wrócisz z treningu to ubranko będzie na Ciebie czekać. Powodzenia - machając ręką odeszła w stronę budynku, na którym widniało logo Capsule Corp.
- Ruszajmy - ponaglił błękitnooki.
Udali się kilka kilometrów dalej na sporej wielkości polankę. Było to zapewne miejsce sprawdzone przez Obrońcę tych ziem. Zaczęli natychmiast po wylądowaniu.
- Technika, której zamierzam Cię nauczyć nazywa się Ki Feeling. Ma ona dwa poziomy. Pierwszy pozwala na wykrycie Ki w obrębie planety, oraz częściowe zamaskowanie swojej mocy. Drugi poziom pozwala obniżyć poziom moc do absolutnego minimum, oraz wykryć czyjąś obecność nawet na innej planecie. Możesz dzięki temu zaskoczyć przeciwnika nie znającego tej zdolności, gdyż będzie się spodziewał słabego przeciwnika. Ale do rzeczy. Wykrywanie Ki.... Wszystko sprowadza się do koncentracji i maksymalnego wykorzystania wszystkich zmysłów. Nie możesz polegać tylko na wzroku, musisz słyszeć, czuć, nawet węch jest niezbędny. Każda żywa istota posiada w sobie Ki, większą lub mniejszą. Na początku łatwiej będzie Ci wyczuć kogoś posiadającego dużą moc. Dlatego właśnie skoncentruje w sobie więcej energii abyś miał łatwiej. Po jakimś czasie będziesz w stanie określić czy na danym terenie znajduje się choćby najmniejsze zwierzę. Usiądź, zrelaksuj się, wycisz umysł. Gdy już będziesz gotów, spróbuj. Nie zniechęcaj się, jeśli od razu Ci się nie uda. To ciężka do opanowania zdolność, wymaga spokoju i cierpliwości. W porządku, możesz zaczynać.
Frost nie spodziewał się chyba, że podłoga będzie tak delikatna. Wystarczyło lekkie uderzenie aby Jaszczur stracił grunt pod nogami. Zleciał kilka metrów w dół. Znajdował się w czymś w rodzaju piwnicy. Panował półmrok, jedynym źródłem światła była pochodnia usytuowana przy kamiennym schodach. Na pierwszym ich stopniu stał mężczyzna. Na oko kilkudziesięcioletni, niski, wychudzony lekko siwy, z wyrazem zdumienia na twarzy. Wpatrywał się szeroko otwartymi oczyma w ogoniastego. Gdy w końcu szok minął, odezwał się niezbyt miłym tonem:
- Co... co Ty do cholery wyprawiasz!? Jaki prawem niszczysz mój dom!?
Kolejny mechaniczny dźwięk dobiegł z dołu. Drugie schody prowadziły właśnie tam.
OCC:
Riki - 1 poziom KF, do drugiego przejdziemy po Twoim poście lub dwóch, jak wolisz
- Szybko pójdzie, jak wrócisz z treningu to ubranko będzie na Ciebie czekać. Powodzenia - machając ręką odeszła w stronę budynku, na którym widniało logo Capsule Corp.
- Ruszajmy - ponaglił błękitnooki.
Udali się kilka kilometrów dalej na sporej wielkości polankę. Było to zapewne miejsce sprawdzone przez Obrońcę tych ziem. Zaczęli natychmiast po wylądowaniu.
- Technika, której zamierzam Cię nauczyć nazywa się Ki Feeling. Ma ona dwa poziomy. Pierwszy pozwala na wykrycie Ki w obrębie planety, oraz częściowe zamaskowanie swojej mocy. Drugi poziom pozwala obniżyć poziom moc do absolutnego minimum, oraz wykryć czyjąś obecność nawet na innej planecie. Możesz dzięki temu zaskoczyć przeciwnika nie znającego tej zdolności, gdyż będzie się spodziewał słabego przeciwnika. Ale do rzeczy. Wykrywanie Ki.... Wszystko sprowadza się do koncentracji i maksymalnego wykorzystania wszystkich zmysłów. Nie możesz polegać tylko na wzroku, musisz słyszeć, czuć, nawet węch jest niezbędny. Każda żywa istota posiada w sobie Ki, większą lub mniejszą. Na początku łatwiej będzie Ci wyczuć kogoś posiadającego dużą moc. Dlatego właśnie skoncentruje w sobie więcej energii abyś miał łatwiej. Po jakimś czasie będziesz w stanie określić czy na danym terenie znajduje się choćby najmniejsze zwierzę. Usiądź, zrelaksuj się, wycisz umysł. Gdy już będziesz gotów, spróbuj. Nie zniechęcaj się, jeśli od razu Ci się nie uda. To ciężka do opanowania zdolność, wymaga spokoju i cierpliwości. W porządku, możesz zaczynać.
Frost nie spodziewał się chyba, że podłoga będzie tak delikatna. Wystarczyło lekkie uderzenie aby Jaszczur stracił grunt pod nogami. Zleciał kilka metrów w dół. Znajdował się w czymś w rodzaju piwnicy. Panował półmrok, jedynym źródłem światła była pochodnia usytuowana przy kamiennym schodach. Na pierwszym ich stopniu stał mężczyzna. Na oko kilkudziesięcioletni, niski, wychudzony lekko siwy, z wyrazem zdumienia na twarzy. Wpatrywał się szeroko otwartymi oczyma w ogoniastego. Gdy w końcu szok minął, odezwał się niezbyt miłym tonem:
- Co... co Ty do cholery wyprawiasz!? Jaki prawem niszczysz mój dom!?
Kolejny mechaniczny dźwięk dobiegł z dołu. Drugie schody prowadziły właśnie tam.
OCC:
Riki - 1 poziom KF, do drugiego przejdziemy po Twoim poście lub dwóch, jak wolisz
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Nie Wrz 01, 2013 2:46 pm
Po tym jak już miał wizję stroju, a ona schowała zapisany projekt i oświadczyła, że po treningu będzie gotowe to nie miał już oporów, aby ruszyć z błękitnookim. Lecąc za nim wciąż widział ją przed swoimi oczami. Ciężko było odrzucić ten widok sprzed swoich oczu. Żałował, że nie popędził za nią i jej nie pocałował, bo w ten sposób przelałby część emocji, które w nim tkwią, ale powiedział sobie, że skupi się teraz na treningu, a później w ten sposób podziękuje jej za skończone ubranie. Nim zdążył się uśmiechnąć zauważył, że jego trener ląduje i sam postąpił podobnie. Spoważniał w momencie jak już stali na miękkiej ziemi i patrzyli na siebie. Błękitnooki rozpoczął od razu, więc Rikimaru musiał uważnie się wsłuchać w to co on mu mówił. Splótł ręce na piersi i spojrzał w górę. To co opisywał mu ten gość było niezwykle podobne do tego co mu się przydarzyło kiedyś, w momencie dużego zmęczenia i poddenerwowania, kiedy jeszcze nie potrafił panować tak bardzo nad emocjami. Wtedy wyczuł jedynie złowrogą aurę, która jak się później okazało należała do wilkołaka. Również podczas tej potyczki wpływała ona na niego w ten sposób, że przejął te negatywne uczucia, ale wiedział o co chodzi. Przypomniał to sobie, ponieważ teraz dużo lepiej panował nad własnymi emocjami, ciałem i energią. Prawdopodobnie trener mógł ujrzeć jego zamyślenie, które trwało dłuższą chwilę, bo usłyszał chrząknięcie po którym spojrzał uśmiechnął się i odpowiedział krótko:
- Chyba wiem o co chodzi.
Usiadł w pozycji lotosu, na kolanach oparł dłonie i zamknął oczy.
OoC :
Regeneracja 10%. Aura wytrzymałości nadal on.
HP: 6149-50+630= 6300/6300
KI: 2490/2490 Full
TRENING START
- Chyba wiem o co chodzi.
Usiadł w pozycji lotosu, na kolanach oparł dłonie i zamknął oczy.
OoC :
Regeneracja 10%. Aura wytrzymałości nadal on.
HP: 6149-50+630= 6300/6300
KI: 2490/2490 Full
TRENING START
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Nie Wrz 01, 2013 5:59 pm
Nie spodziewałem się że podłoga będzie tak słaba i jak chwycę za dechy to wszystkie runą jak domek z kart. Nie spodziewałem się tego tak bardzo że jak tylko drewno popękało mi pod stopami to nie zdążyłem skupić Ki by utrzymać się w powietrzu. Rezultatem tegoż zabiegu był szybki spadek w dół zakończony upadkiem w jakiejś piwnicy.
Nie zabolało mnie to za bardzo, a jedynie poczułem lekki dyskomfort, podnosząc się rozejrzałem się dookoła starając się rozeznać w sytuacji.
Moim oczom ukazał się kolejny mieszkaniec ziemi, ale trochę inny niż ci dotychczas widziani. Ten wyglądał na starca i raczej nie mógł mi zaszkodzić.
Wstałem i odpowiedziałem nie mniej opryskliwie na jego pytanie.
- Szukałem kogoś i wpadłem do tej... nory. Tylko ty tu mieszkasz?
Nie zabolało mnie to za bardzo, a jedynie poczułem lekki dyskomfort, podnosząc się rozejrzałem się dookoła starając się rozeznać w sytuacji.
Moim oczom ukazał się kolejny mieszkaniec ziemi, ale trochę inny niż ci dotychczas widziani. Ten wyglądał na starca i raczej nie mógł mi zaszkodzić.
Wstałem i odpowiedziałem nie mniej opryskliwie na jego pytanie.
- Szukałem kogoś i wpadłem do tej... nory. Tylko ty tu mieszkasz?
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Nie Wrz 01, 2013 7:29 pm
Pamięć poprzedniego wydarzenia pozwalała mu przejść łatwiej przez etap tego treningu. Starał sobie w tej chwili przypomnieć co robił ostatnio, ponieważ teraz jak nakazał mistrz musiał używać nie tylko zmysłu wzroku. Musiał czuć, słyszeć i nawet węch był ważny. Bardzo łatwo wpadł mu do głowy obraz siebie siedzącego wtedy na mokradłach, a raczej małej suchej polance, jednym z niewielu takich miejsc jakie tam były.
Nie poniósł się uczuciu irytacji jak to miał w zwyczaju kiedyś, ale zrozumienia, bo po tym co „dojrzał” wiedział, że bez rad innych jednak nie osiągnie tak wiele jakby chciał. Uśmiechnął się, bo to i tak był ogromny krok w jego życiu.
- Sądzę, że pierwszą fazę zakończyłem.
Był z siebie zadowolony. Wcześniej nie oczekiwał, że ta technika ma tak wielki potencjał i pokaże mu aż tyle świata. Zdał sobie sprawę z ogromu jaki przed nim jest i jak wiele jeszcze nie wie. Zaczął się zastanawiać czy siła ma jakikolwiek sens w tym wszystkim. Opanowanie umysłu było kwestią bardzo istotną i dzięki niej można było dostrzec dużo więcej.
OoC :
Regeneracja 10%. Aura wytrzymałości nadal on.
HP: 6300/6300 Full
KI: 2490/2490 Full
TRENING Koniec
4h i Ki-Feeling 1 poziom
- Opis treningu:
- Rikimaru napisał: Tak więc jak już wcześniej wspomniałem, koncentracja na zapachu. Był tak przyjemny, że bardzo szybko odpłynął. Siedząc nie angażował zanadto zmysłu dotyku. Zamknięte oczy i kolejny zmysł zneutralizowany. Ważnym było skupienie się na jednym dźwięku, ale z tym też nie było większego problemu. Świst wiatru był wystarczający do odciągnięcia uwagi od świergotu ptaków, szumu liści drzew lub też trzciny na bagnach. Również nie słyszał ewentualnych kroków Frosta, ani też uderzeń motyki starca, które jeszcze nie dawno słyszał. W tej chwili najmocniej zaangażowany miał tylko zmysł zapachu i smaku. Wystarczająco, aby przenieść później całą swoją energię na wewnętrzną część, tę energetyczną, duchową i po paru minutach przestał czuć posmak ziół, a zapach znikł po kolejnych sekundach. W tej chwili niemal całkowicie stłumił wszystkie zmysły i odczuwał wyłącznie własną energię.
W innym miejscu znalazł z kolei kilka mniejszych ki. Z początku zlewały się w jedną, bo były słabe, ale razem były potężniejsze od Rikimaru. Po zwiększeniu natężenia wyszukiwania poczuł, że jest ich kilka i są w miarę równe sobie. Dwie szarawe, jedna podobna do nich i bodajże ludzkie, ale chyba też nie do końca. Za bardzo się mieszały. Rozpoznał kierunek i domyślił się, że tam jest [url= https://dbng.forumpl.net/t245p60-mroczna-puszcza#8289]Owiana złą sławą puszcza[/url], a po krótkiej chwili zrozumiał, że mniej więcej w tamtym kierunku odleciał jakiś czas temu Dragot, demon, który krótką chwilę był z nimi i którego uratował życie. Być może jedna z tych mocy należy do niego. Tym bardziej pasował taki szary odcień do demona. W innych miejscach czuł wiele ludzkich mocy, które były równie silne, ale raczej osamotnione. Natrafił dalej na kolejne skupisko mocy w kierunku [url= https://dbng.forumpl.net/t243p120-skalny-las#8204]pewnego lasu, który widział na mapie[/url] lub też miasta Północy, a nie był pewien do końca odległości. Tam było dwoje osobników o podobnej do jego własnej mocy. Jeden nawet miał podobną barwę, inne trzy osoby miały ni to podobną do niebieskookiego lub niego, ni to do innych ludzi, a wyczuwał w nich coś trochę innego, ale wyglądało, że jednak tam jest spora grupka ludzi i jeden, który miał nieco szarą, nieco czarną, a czasami czerwoną barwę. Dziwna zmienność i był najsilniejszym punktem na planecie, jaki w tej chwili wyczuł. Poczuł lekkie podniecenie, ponieważ wyobraził sobie jak niesamowita musi być walka z kimś tak niewyobrażalnie potężnym. Jego ciało zaczęło drgać. Wibracje tej mocy odczuwał aż tutaj, a potem otworzył gwałtownie oczy i zrozumiał, że jest nadal w tym samym miejscu, ale przez chwilę odnosił wrażenie jakby był uczestnikiem wydarzeń w wielu innych miejscach. Zdumiewająca zdolność, ale to jeszcze nie była pełnia tego, co musiał osiągnąć. Najważniejszym punktem dnia było w pełni opanowanie tej sztuki, ponieważ nie może pozwalać, żeby tak chaotycznie podążał za najsilniejszymi skupiskami na tej planecie. Trener na niego wciąż spoglądał.
Nie poniósł się uczuciu irytacji jak to miał w zwyczaju kiedyś, ale zrozumienia, bo po tym co „dojrzał” wiedział, że bez rad innych jednak nie osiągnie tak wiele jakby chciał. Uśmiechnął się, bo to i tak był ogromny krok w jego życiu.
- Opis Treningu dalej:
- Wkrótce po zadanym sobie pytaniu zrozumiał co musi zrobić. Za bardzo koncentrował się na tym. To było tak proste, że aż wstał i popukał się w czoło, co było dziwnym zachowaniem. Mając otwarte oczy, przysłuchując się, czując i wąchając zawęził pole widzenia. Dosłownie i wtedy ujrzał lisa tuż obok oraz wiewiórki na drzewach. Gdzieś niedaleko był dzik. Był w stanie dostrzec te zwierzęta wzrokiem, ale gdyby nie wyczuwanie to nie zauważyłby tak drobnych ruchów. Podszedł na skraj polany i wystawił rękę do góry w stronę gałęzi czując tam jakiś ruch.
- Sądzę, że pierwszą fazę zakończyłem.
Był z siebie zadowolony. Wcześniej nie oczekiwał, że ta technika ma tak wielki potencjał i pokaże mu aż tyle świata. Zdał sobie sprawę z ogromu jaki przed nim jest i jak wiele jeszcze nie wie. Zaczął się zastanawiać czy siła ma jakikolwiek sens w tym wszystkim. Opanowanie umysłu było kwestią bardzo istotną i dzięki niej można było dostrzec dużo więcej.
OoC :
Regeneracja 10%. Aura wytrzymałości nadal on.
HP: 6300/6300 Full
KI: 2490/2490 Full
TRENING Koniec
4h i Ki-Feeling 1 poziom
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach