Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Mroczna Puszcza
Sob Cze 02, 2012 5:01 pm
First topic message reminder :
Puszcza tak gęsta, że nie dopuszcza prawie w ogóle światła słonecznego przez co pod koronami drzew panuje przez cały dzień półmrok, pełen mrok nastaje bardzo szybko. Zwierzęta, które tu żyją przyzwyczaiły się do warunków, ale ludzie zwykle omijają to miejsce.
Puszcza tak gęsta, że nie dopuszcza prawie w ogóle światła słonecznego przez co pod koronami drzew panuje przez cały dzień półmrok, pełen mrok nastaje bardzo szybko. Zwierzęta, które tu żyją przyzwyczaiły się do warunków, ale ludzie zwykle omijają to miejsce.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Pon Sie 19, 2013 3:34 pm
Te wizje/przywidzenia/czapy zaczynają mnie doprowadzać do hydraulicznej pasji! Pojawiają sie w najgorszych momentach. Nie znałem tego miejsca od tej strony. znowu byłem w tym kościele, znowu nie wiedziałem co o tym myśleć, znowu chce sie wydostać! Koniec końców głos znikąd przywrócił mnie do porządku. Ale on chyba sobie żartuje. Nie po to przylecieliśmy tu by nikogo nie uratować, nie po to rozrywały nas kruki rodem z piekła byśmy teraz sobie poszli, nie po to Bas stracił wzrok byśmy sobie TAK PO PROSTU ODESZLI! Bas był w puapce pare metrów nad ziemią, Niemiec gdzieśnwpadł, a ja stałem w miejscu jak skończony debil. Krótko mówiąc udany poniedziałek. Do tego zaraz po tym rozmyśleniu dostałem kopa, i jak zwykle nie byłem na tyle szybki by zrobić kontre. Chwile potem kolejny okrzyk, tym razem zupełnie inny.Z zaciśniętymi zębami wmawiałem sobie że to puapka, ale koniec końców zdecydowałem że lece tam i pzypatrze sie sytuacji z góry. Przedtem jednak ostrzegłem Basa słowami:
-Przygotuj sie, spadasz!
rzuciłem ki blasta w kształcie przerośniętego shurikena w strone liny podtrzymującej siatke.
Wszystko powinno sie udać, wiem że to może być gwóźdź do mojej trumny ale miałem w planach zaryzykować.
-Lece sprawdzić czyj był ten okrzyk, zaraz wracam!
Po powiedzeniu tego po ludzku, wzleciałem nad drzewa i próbowałem zidentyfikować kolejną ofiare puapek. Miejmy nadzieje że to nie kolejna puapka, ale na wszelki wypadek byłem tak czujny jak to możliwe. Nie włączałem aury by nie dać o sobie znac zbyt prędko, wpierw musiałem ocenić sytuacje.
OOC:
Wybaczcie marną jakość posta ale pisze go trzeci raz z rzędu i człowieka szlag trafia... Mam nadzieje że nie było tak źle.
Moje HP:600 - 120 = 480
-Przygotuj sie, spadasz!
rzuciłem ki blasta w kształcie przerośniętego shurikena w strone liny podtrzymującej siatke.
Wszystko powinno sie udać, wiem że to może być gwóźdź do mojej trumny ale miałem w planach zaryzykować.
-Lece sprawdzić czyj był ten okrzyk, zaraz wracam!
Po powiedzeniu tego po ludzku, wzleciałem nad drzewa i próbowałem zidentyfikować kolejną ofiare puapek. Miejmy nadzieje że to nie kolejna puapka, ale na wszelki wypadek byłem tak czujny jak to możliwe. Nie włączałem aury by nie dać o sobie znac zbyt prędko, wpierw musiałem ocenić sytuacje.
OOC:
Wybaczcie marną jakość posta ale pisze go trzeci raz z rzędu i człowieka szlag trafia... Mam nadzieje że nie było tak źle.
Moje HP:600 - 120 = 480
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Pon Sie 19, 2013 4:35 pm
Hudini ruszył za ptakami z radością zestrzeliwując je jeden po drugim czół się jak w jakiejś grze rodem z automatów tak licznie stawianych w nadmorskich kurortach. Bang +50pkt Bang i kolejne +50pkt, . Już prawie nabił pełen pasek COMBO które sobie sam naliczał gdy niczym prawdziwy n00b w***ał się do dziury ukrytej pod kilkoma gałązkami. Fiknął kozła do przodu i wylądował na twarzy lecz jak zdał sobie sprawę nie odniósł dotkliwszych obrażeń. Wokół niego wystawało pełno kolców zrobionych z palików i jedynie za sprawą szczęścia nie przybił sobie głowy do ziemi, z racji że nie był w stanie odwrócić się tak jak chciał musiał improwizować. Chwycił dwa najbliższe kolce obrócił się, następnie przełożył nogę nad głową jak rasowy jogin, potem jeszcze tylko wystarczyło drugą nogę wyjąć i w ten sposób mógł wyciągnąć się z tego dołku. Gdy stał już u góry to klepnął się w czoło gdyż dopiero teraz przypomniało mu się że jest zrobiony z czegoś podobnego do gumy. Rozejrzał się po pobojowisku i zobaczył tylko jak niebieski cudak spada w siatce na ziemię, było OCZYwiste że to się dla niego źle skończy, Hudini nie widział dla niego perspektyw aby miękko wylądował, oczywiśće jego szary kolega gdzieś już uciekał. Ilicz podbiegł do niebieskiego i pomógł mu się wydostać z siatki i zapytał-Twój szary kolega właśnie ruszył za kimś w pogoni, ja biegną za nim, nie mogę opuścić takiej imprezy, idziesz ze mną, mogę cię poprowadzić?
Dokładnie w tym samym czasie Bazyl oglądał co się dzieje na polance i jak dwójka z trójki demonów wpada w pułapki, specjalnie się tym nie przejął i tylko obserwował, i pewnie dalej by tylko patrzał gdyby nie to że usłyszał całkiem niedaleko inny okrzyk, -Choleeeera!.
Bazyl ruszył w tym kierunku ponieważ być może działo się tam coś ciekawszego niż kolejna impreza z udziałem jego różowego kompana.
Dokładnie w tym samym czasie Bazyl oglądał co się dzieje na polance i jak dwójka z trójki demonów wpada w pułapki, specjalnie się tym nie przejął i tylko obserwował, i pewnie dalej by tylko patrzał gdyby nie to że usłyszał całkiem niedaleko inny okrzyk, -Choleeeera!.
Bazyl ruszył w tym kierunku ponieważ być może działo się tam coś ciekawszego niż kolejna impreza z udziałem jego różowego kompana.
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Czw Sie 22, 2013 1:31 am
Błądził niczym ślepiec. Był, ślepcem. Lecz zanim wpadł w pułapkę to zachowywał się całkiem jak sprawny wojownik, uderzał na oślep dość celnie. Szkoda, że tak naprawdę toczył bitwę używając pięści przeciwko krzakom i różnym gałęziom zwisającym z drzew. Roślinność w lesie na długo zapamięta walkę z mocarnym Basi'Janem i jego niezwykłej taktyce. Jednak coś się zmieniło, nagle Bas wpadł w pułapkę która przygwoździła go uniemożliwiając ruchy. Czuł się trochę jak żuk w probówce, nie mogący się okręcić robak w potrzasku. Próbował rozprostować skrzydła i zwyczajnie zerwać siatkę lecz splot był zbyt dobry, by od tak puścił. Zastanawiając się w jakie sidła złapał go przeciwnik, Bas siedział poplątany w linach i kołysał się. Wciąż ślepy. Po lekkiej frustracji i dłuższym czekaniu krzyknął w stronę odgłosów walki.
- Ej! Pomóżcie trochę, utknąłem!
Czekał. Dalej zdenerwowany lecz nie na tyle, by utrzymać furię. Jego moce zanikły a on znów był jedynie spokojnym Bas'em. Nagle spadł na tyłek obijając się o ziemię, jego różowy przyjaciel pomógł mu wyzwolić się z siatki. Bas nie wiedział na początku kto tak naprawdę go uwalnia i już miał uderzać na oślep w losową przestrzeń wokół niego, lecz usłyszał głos, który go nieco uspokoił. Szybko odpowiedział.
- Prowadź mnie do tego idioty. Musze go skarcić, bo mówiłem mu i nie posłuchał!
Wskazał palcem w odwrotną stronę niż Dragot poleciał i ruszył marszem. Po kilku krokach zatrzymał się i rozejrzał, jakby to naprawdę miało jakieś znaczenie. Oczy piekły go niemiłosiernie lecz przyzwyczajony do bólu nie odczuwał go w aż takim stopniu. Czekał jedynie zmartwiony, aż w końcu uda mu się odzyskać wzrok. Tylko tego chciał na chwile obecną, i tylko po to szukał Dragota. Demona, którego potęga mogła mu to dać. Nie wiedział wtedy, że to jemu zawdzięcza uwolnienie z sieci. Lecz to raczej mała przysługa, bo równie dobrze mógł to zrobić uwalniający się z pułapki Hudini.
- Chyba jednak zdam się na ciebie, tak będzie lepiej
Czekał aż Hudini podejdzie do niego i zacznie prowadzić.
OCC:
Koniec Furii, staty wracają do normalnej ilości
KI : 390 - 257 = 133
- Ej! Pomóżcie trochę, utknąłem!
Czekał. Dalej zdenerwowany lecz nie na tyle, by utrzymać furię. Jego moce zanikły a on znów był jedynie spokojnym Bas'em. Nagle spadł na tyłek obijając się o ziemię, jego różowy przyjaciel pomógł mu wyzwolić się z siatki. Bas nie wiedział na początku kto tak naprawdę go uwalnia i już miał uderzać na oślep w losową przestrzeń wokół niego, lecz usłyszał głos, który go nieco uspokoił. Szybko odpowiedział.
- Prowadź mnie do tego idioty. Musze go skarcić, bo mówiłem mu i nie posłuchał!
Wskazał palcem w odwrotną stronę niż Dragot poleciał i ruszył marszem. Po kilku krokach zatrzymał się i rozejrzał, jakby to naprawdę miało jakieś znaczenie. Oczy piekły go niemiłosiernie lecz przyzwyczajony do bólu nie odczuwał go w aż takim stopniu. Czekał jedynie zmartwiony, aż w końcu uda mu się odzyskać wzrok. Tylko tego chciał na chwile obecną, i tylko po to szukał Dragota. Demona, którego potęga mogła mu to dać. Nie wiedział wtedy, że to jemu zawdzięcza uwolnienie z sieci. Lecz to raczej mała przysługa, bo równie dobrze mógł to zrobić uwalniający się z pułapki Hudini.
- Chyba jednak zdam się na ciebie, tak będzie lepiej
Czekał aż Hudini podejdzie do niego i zacznie prowadzić.
OCC:
Koniec Furii, staty wracają do normalnej ilości
KI : 390 - 257 = 133
Re: Mroczna Puszcza
Czw Sie 22, 2013 10:20 pm
Cała trójka uwolniła się. Co był zadaniem pułapek? Uwiezienie czy spowolnienie? A może zabawa...
Pierwszy był Dragot. Zobaczył małego chłopca o czerwonych włosach. Był w potrzasku. Takim samym jak Basi. Siatka na wysokości.
Z jego oczu wystrzeliły cienkie i gorące promienie, które przebiły siatkę. Spadł kilka kroków przed Dragotem. Reszta już do niego dotarła. Chłopak zaczął przepraszać i szlochać.
-Wybaczcie, ja... -Zasłonił twarz dłońmi-chciałem się tylko pobawić z wami. Nie chciałem zrobić nikomu krzywdy-dopowiedział. Mówił prawdę. Nie było w tym krzty udawania.
-Możecie zrobić ze mną, co chcecie, jednak, jeśli darujecie mi życie, to opowiem wam wszystko o sobie i nauczę was przydatnej techniki, dzięki której chciałem was przestraszyć -mówił cały czas smutnym głosem. Po tym wstał i czekał na reakcję całej reszty.
-Pewnie potrzebujecie czasu...-Wyciągnął palec w górę i wskazał na dom na drzewie, kilka, może nawet kilkanaście metrów nad nimi -będę tam czekał-powiedział, po czym poleciał do swojego domku. Po drodze otarł łzy z czoła.
Pierwszy był Dragot. Zobaczył małego chłopca o czerwonych włosach. Był w potrzasku. Takim samym jak Basi. Siatka na wysokości.
- chłopiec:
Z jego oczu wystrzeliły cienkie i gorące promienie, które przebiły siatkę. Spadł kilka kroków przed Dragotem. Reszta już do niego dotarła. Chłopak zaczął przepraszać i szlochać.
-Wybaczcie, ja... -Zasłonił twarz dłońmi-chciałem się tylko pobawić z wami. Nie chciałem zrobić nikomu krzywdy-dopowiedział. Mówił prawdę. Nie było w tym krzty udawania.
-Możecie zrobić ze mną, co chcecie, jednak, jeśli darujecie mi życie, to opowiem wam wszystko o sobie i nauczę was przydatnej techniki, dzięki której chciałem was przestraszyć -mówił cały czas smutnym głosem. Po tym wstał i czekał na reakcję całej reszty.
-Pewnie potrzebujecie czasu...-Wyciągnął palec w górę i wskazał na dom na drzewie, kilka, może nawet kilkanaście metrów nad nimi -będę tam czekał-powiedział, po czym poleciał do swojego domku. Po drodze otarł łzy z czoła.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Czw Sie 22, 2013 11:10 pm
Z góry wypatrzyłem że ktoś wbił sie we włąsną puapke, na to przynajmniej wszystko wskazywało. Mgła była już nieco mniej uciążliwa, widoczność była wystarczająca. Na wszelki wypadek załadowałem Eye Beam a co za tym szło moje oczy stały się całkiem czarne. Wylądowałem na ziemi przyglądając mu sie z góry, i wtedy zrozumiałem że to nie mógł być człowiek. Nie znam żadnego który mógłby się nauczyć Promieni z oczu. Zanim chłopak spadł reszta mnie dogoniła, Bas nie wyglądał najlepiej. Nie ma się co dziwić, gdybym ja dostał jeszcze jednego kopa chyba zrównałbym to miejsce z ziemią. Gdy ten już spadł musiał sie nieźle przerazić zastanawiałem się co on ma z tym wszystkim wspólnego...jeżeli cokolwiek ma. Kucnąłem na jedno kolano i wysłuchiwałem co mówi. Widocznie to on stoi za tym wszystkim, to było dla mnie niewiarygodne. Mówił że możemy zrobić z nim co chcemy, lecz ja dostatecznie sie wyżyłem na tych ptakach. Tymbardziej że zainteresowała mnie jego propozycja nauczenia nas techniki którą nas straszył. Patrzyłem się na niego z już normalnymi oczami, zaczynałem rozumieć tego chłopaka. Apropo potrzeby czasu, skoro wszystko sie wyjaśniło mogłem nareszcie uleczyć oczy Basi'Jana. Gdy chłopak odleciał do domku na drzewie ja wstałem i podchodząc do owada mówiłem:
-Dobra Bas, nie ruszaj się. Zrekompensuje moją głupotę
Po czył zakryłem jego oczy moimi dłońmi stykając je kciukami i w niemal niewidoczny sposób użyłem zaklęcia uleczającego.
-Przejrzyj!
Powiedziałem po czym odkryłem jego oczy, w pełni uleczone. Zaklęcie uleczyło również jego pozostałe obrażenia po krukach. Zrekompensowałem mój wybór. Teraz musialem nadrobic moje braki w treningu. Tamci chyba maja podobne zamiary.
-Sluchajcie, dano nam troche czasu. Ja wykorzystam to na wzmocnienie sie w razie gdyby to byl podstep. Wam radze zrobic to samo.
Po powiedzeniu tego w sposób demoniczny* Usiadlem po turecku po uprzednim oddaleniu sie na jakies 10M od reszty i zaczalem sie koncentrowac. Pokryla mnie ciemna aura o dymnej strukturze...
OOC
TRENING START
Kaifuku/healing - 185 hp uleczone graczowi Basi'Jan
Moje KI: 1107 - 555 = 552
-Dobra Bas, nie ruszaj się. Zrekompensuje moją głupotę
Po czył zakryłem jego oczy moimi dłońmi stykając je kciukami i w niemal niewidoczny sposób użyłem zaklęcia uleczającego.
-Przejrzyj!
Powiedziałem po czym odkryłem jego oczy, w pełni uleczone. Zaklęcie uleczyło również jego pozostałe obrażenia po krukach. Zrekompensowałem mój wybór. Teraz musialem nadrobic moje braki w treningu. Tamci chyba maja podobne zamiary.
-Sluchajcie, dano nam troche czasu. Ja wykorzystam to na wzmocnienie sie w razie gdyby to byl podstep. Wam radze zrobic to samo.
Po powiedzeniu tego w sposób demoniczny* Usiadlem po turecku po uprzednim oddaleniu sie na jakies 10M od reszty i zaczalem sie koncentrowac. Pokryla mnie ciemna aura o dymnej strukturze...
OOC
TRENING START
Kaifuku/healing - 185 hp uleczone graczowi Basi'Jan
Moje KI: 1107 - 555 = 552
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Pią Sie 23, 2013 6:15 pm
Bas, chętnie zgodził się aby Hudini go poprowadził, ten udzielił mu swego ramienia i razem ruszyli za Dragotem. Pędzili przez las omijając wystające korzenie, i inne krzaczki. Ilicz wlókł co i rusz potykającego się Basa przez leśną drogę. Parli tak raźno przez las goniąc Dragota który zniknął im z oczu, (A przynajmniej Hudiniemu.) gdyż był od nich dużo szybszy. Wiedział że go nie dogoni dlatego wpadł na genialny plan.
-Wskakuj mi na plecy! Lecąc szybciej go dogonię!
Jak powiedział tak zrobili, bas wygodnie się usadowił na plecach Różowego, a ten wystartował z całą prędkością. Gdy dogonili Dragota ten stał nad jakimś małym rudzielcem, w pozie ewidentnie wskazującej na to iż mały błaga go o litość, w pierwszej chwili Hudini był pewien że pomylił się co do szarego demona i że ten chce zrobić dziecku krzywdę. Momentalnie zapominając o Basie który siedział u niego na plecach ruszył w kierunku dzieciaka by go ratować, na szczęście mały zdążył uciec zanim Dragot wykonał ruch. Ten nie ruszył za dzieciakiem tylko podszedł do Żuczka którego odstawiłem na ziemię i rzekł.
-Dobra Bas, nie ruszaj się. Zrekompensuje moją głupotę!
A następnie przejechał kciukami po oczach owadziądka i wyleczył je. Hudini na początku nie mógł uwierzyć w to co widział, prawdopodobnie miał przed sobą reinkarnację ojca Pio, co mogło być niewyobrażalnym fartem.Już sam chciał poprosić go o uleczenie gdy tamten się odwrócił i powiedział.
-Dobra, nie wiem jak wy ale ja mam zamiar nauczyć się tej jego techniki. Nie po to tyle wycierpieliśmy by teraz odejść z pustymi rękoma.
Mówiąc to ruszył w kierunku małego domku który stał, niedaleko cały pokryty mchem i innym paskudztwem, ukryty pośród liści i drzew. Ilicz ruszył za nim w końcu nie mógł odpuścić okazji na poznanie nowych czarów, i wolał także mieć na uwadze czy Dragot nie będzie krzywdził chłopca, lecz ten nie wszedł do mieszkania tylko zaczął medytować. Hudini postanowił do niego dołączyć, gdyż nie wiedział czy szary demon ma znowu odlot czy naprawdę wziął się za trening duchowy, dlatego wolał mieć go na oku.
Popatrzał jeszcze na owada który cieszył się właśnie nowymi oczami i powiedział.
-Nie wiem jak ty ale ja idę za nim. Acha, a tak w ogóle to jestem Ilicz Gasparin Hudinow, dla przyjaciół Hudini, miło mi cię poznać, żuczku.
Całą tą scenę oglądał Bazyl, on nie kierował się do chaty, jego zwierzęce instynkty wskazywały na to że dzieje się w niej coś w co on woli się nie mieszać, różowy niech sam sobie radzi, ma na razie po swojej stronie dwóch wojowników, w prawdzie jeden ma wyjątkowo owadzią aparycję a drugiemu co jakiś czas odwala, ale razem powinni dać radę.
OoC;
Rozpoczęcie treningu
-Wskakuj mi na plecy! Lecąc szybciej go dogonię!
Jak powiedział tak zrobili, bas wygodnie się usadowił na plecach Różowego, a ten wystartował z całą prędkością. Gdy dogonili Dragota ten stał nad jakimś małym rudzielcem, w pozie ewidentnie wskazującej na to iż mały błaga go o litość, w pierwszej chwili Hudini był pewien że pomylił się co do szarego demona i że ten chce zrobić dziecku krzywdę. Momentalnie zapominając o Basie który siedział u niego na plecach ruszył w kierunku dzieciaka by go ratować, na szczęście mały zdążył uciec zanim Dragot wykonał ruch. Ten nie ruszył za dzieciakiem tylko podszedł do Żuczka którego odstawiłem na ziemię i rzekł.
-Dobra Bas, nie ruszaj się. Zrekompensuje moją głupotę!
A następnie przejechał kciukami po oczach owadziądka i wyleczył je. Hudini na początku nie mógł uwierzyć w to co widział, prawdopodobnie miał przed sobą reinkarnację ojca Pio, co mogło być niewyobrażalnym fartem.Już sam chciał poprosić go o uleczenie gdy tamten się odwrócił i powiedział.
-Dobra, nie wiem jak wy ale ja mam zamiar nauczyć się tej jego techniki. Nie po to tyle wycierpieliśmy by teraz odejść z pustymi rękoma.
Mówiąc to ruszył w kierunku małego domku który stał, niedaleko cały pokryty mchem i innym paskudztwem, ukryty pośród liści i drzew. Ilicz ruszył za nim w końcu nie mógł odpuścić okazji na poznanie nowych czarów, i wolał także mieć na uwadze czy Dragot nie będzie krzywdził chłopca, lecz ten nie wszedł do mieszkania tylko zaczął medytować. Hudini postanowił do niego dołączyć, gdyż nie wiedział czy szary demon ma znowu odlot czy naprawdę wziął się za trening duchowy, dlatego wolał mieć go na oku.
Popatrzał jeszcze na owada który cieszył się właśnie nowymi oczami i powiedział.
-Nie wiem jak ty ale ja idę za nim. Acha, a tak w ogóle to jestem Ilicz Gasparin Hudinow, dla przyjaciół Hudini, miło mi cię poznać, żuczku.
Całą tą scenę oglądał Bazyl, on nie kierował się do chaty, jego zwierzęce instynkty wskazywały na to że dzieje się w niej coś w co on woli się nie mieszać, różowy niech sam sobie radzi, ma na razie po swojej stronie dwóch wojowników, w prawdzie jeden ma wyjątkowo owadzią aparycję a drugiemu co jakiś czas odwala, ale razem powinni dać radę.
OoC;
Rozpoczęcie treningu
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Pią Sie 23, 2013 10:46 pm
Bas parł przez krzaki i chaszcze razem z Hudinim. Szło im to dość wolno, zbyt wolno by dogonić Dragota który jak opętany przedzierał się przez las. Hudini wpadł na pomysł, by ponieść rogacza na plecach. W sumie wydało mu się to trochę bezsensowne. Szybciej by dotarli gdyby to różowy przyjaciel Bas'a wskoczył mu na plecy. Jest szybszy, lecz pewnie potknąłby się niezliczoną ilość razy. Po kilku chwilach pościgu nagle się zatrzymali. Bas usłyszał Dragota i zaciskając mocniej oczy czekał aż ten podejdzie. Zamiast go pobić machając bezwładnie rękoma, poczekał. Usłyszał to, co chciał usłyszeć już po krótkiej chwili i nagle poczuł rękę na swojej twarzy. Otworzył oczy, widząc. Widząc wszystko co go otacza. Ogarnęła go ulga, jak grom z jasnego nieba uderzyła w niego a z wrażenia tego, że odzyskał wzrok prawie stracił przytomność. Normalny człowiek upadł by na kolana, lecz Bas'a nigdy nie ciągnęło do uczuć takich jak "wdzięczność". Mrugnął kilka razy rozglądając się i fuknął jednym słowem.
- Dzięki.. pas..przyjacielu
Powstrzymał się od nazwania go paskudą, nic osobistego, podobało mu się to przezwisko. Uśmiechnął się szeroko mimo, że nie było tego widać, lecz nagle jego umysł spenetrowały słowa, które usłyszał od rudego młodzieńca. Stał tak chwilę zastanawiając się co ten gnojek musiał ćpać żeby rzucić się na życie trzech.. potworów. Uznał, że to on rzuci się na jego życie. Wystrzelił w jego stronę z pięściami i gdyby Hudini i Dragot go nie trzymali prawdopodobnie zamordowałby chłopca, albo przynajmniej zginął próbując. Po szamotaninie i chwilowym uspokojeniu Bas'a. Spojrzał na Hudiniego i na Dragota.
- Muszę przemyśleć kilka spraw.. możecie?
Zasygnalizował im lekko by odeszli, lecz dom rudzielca był nieopodal więc sam był zmuszony to zrobić. Po drodze w głąb lasu kopał kępki traw, ze szczęścia bądź smutku. To już wiedział tylko on.
W życiu każdego wojownika jest moment, w którym zadajesz sobie pewne pytanie.. co tak naprawdę chcesz osiągnąć. Jakie korzyści będą tobą kierować podczas dążeniu do celu. Niektórzy przez siłę dążą do potęgi i władzy. Inni chcą się udoskonalić na tyle, by nie było we wszechświecie nikogo kto mógłby stawić im czoła. Bas należał do innej grupy. Grupy samodoskonalenia się, nie chciał podbijać świata czy ciągłej walki o to, kto jest silniejszy. Chciał jedynie być silnym, dla siebie. Uznał, że najlepszym dążeniem do doskonałości jest trening. Siłę energetyczną stawiał jednak wyżej niż siłę fizyczną. Zaczął medytować, otoczyła go lekka poświata w kolorze purpury którą przełamywały niebieskie wyładowania. Bas może odzyskał wzrok, lecz nie pozbył się blizn które szpeciły jego powieki wraz z oczami. Ostre szpony zostawiły ślady, które dotkliwie zranił jego dumę. Dać się pokonać przez bandę kruków. Rogacz przez długi czas będzie musiał jeszcze nosić brzemię porażki. Siedział wyprostowany i mimo, że dotykał ziemi, głowami błądził w chmurach..
OCC:
Początek treningu
HP = 100 + 185 = 285
Regeneracja KI
KI = 133 + 39 = 172
Wiem, że Healing uzdrowiłoby również ślady (albo i nie uzdrowiło) ale chcę by Bas je miał, doda to smaczku do jego designu.
- Dzięki.. pas..przyjacielu
Powstrzymał się od nazwania go paskudą, nic osobistego, podobało mu się to przezwisko. Uśmiechnął się szeroko mimo, że nie było tego widać, lecz nagle jego umysł spenetrowały słowa, które usłyszał od rudego młodzieńca. Stał tak chwilę zastanawiając się co ten gnojek musiał ćpać żeby rzucić się na życie trzech.. potworów. Uznał, że to on rzuci się na jego życie. Wystrzelił w jego stronę z pięściami i gdyby Hudini i Dragot go nie trzymali prawdopodobnie zamordowałby chłopca, albo przynajmniej zginął próbując. Po szamotaninie i chwilowym uspokojeniu Bas'a. Spojrzał na Hudiniego i na Dragota.
- Muszę przemyśleć kilka spraw.. możecie?
Zasygnalizował im lekko by odeszli, lecz dom rudzielca był nieopodal więc sam był zmuszony to zrobić. Po drodze w głąb lasu kopał kępki traw, ze szczęścia bądź smutku. To już wiedział tylko on.
Przemyślenia
W życiu każdego wojownika jest moment, w którym zadajesz sobie pewne pytanie.. co tak naprawdę chcesz osiągnąć. Jakie korzyści będą tobą kierować podczas dążeniu do celu. Niektórzy przez siłę dążą do potęgi i władzy. Inni chcą się udoskonalić na tyle, by nie było we wszechświecie nikogo kto mógłby stawić im czoła. Bas należał do innej grupy. Grupy samodoskonalenia się, nie chciał podbijać świata czy ciągłej walki o to, kto jest silniejszy. Chciał jedynie być silnym, dla siebie. Uznał, że najlepszym dążeniem do doskonałości jest trening. Siłę energetyczną stawiał jednak wyżej niż siłę fizyczną. Zaczął medytować, otoczyła go lekka poświata w kolorze purpury którą przełamywały niebieskie wyładowania. Bas może odzyskał wzrok, lecz nie pozbył się blizn które szpeciły jego powieki wraz z oczami. Ostre szpony zostawiły ślady, które dotkliwie zranił jego dumę. Dać się pokonać przez bandę kruków. Rogacz przez długi czas będzie musiał jeszcze nosić brzemię porażki. Siedział wyprostowany i mimo, że dotykał ziemi, głowami błądził w chmurach..
OCC:
Początek treningu
HP = 100 + 185 = 285
Regeneracja KI
KI = 133 + 39 = 172
Wiem, że Healing uzdrowiłoby również ślady (albo i nie uzdrowiło) ale chcę by Bas je miał, doda to smaczku do jego designu.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Nie Sie 25, 2013 5:39 am
Aura wciąż mnie otaczała, całość wyglądała jakbym medytował. I tak właściwie było, ale to miał być wstęp a koniec końców... znowu straciłem nad sobą kontrolę. Kurde, tak sie dzieje tylko w tym miejscu co jest grane?
-Wybaczyłem ci i daruje życie. A teraz prosze, powiedz mi kim jesteś i jakiej techniki możesz nas nauczyć.
Mówiłem to po ludzku by go nie wystraszyć bądź zniechęcić do rozmowy. Jednocześnie nieco podlatywałem by przypadkiem nie spowodować zawalenia się tego domku. W końcu nigdy sie nie ważyłem.
OOC:
KONIEC TRENINGU
Nauka techniki Kiaiho defensywno - ofensywne
- Wydarzenia w podświadomości oraz trening:
- Tym razem podczas medytacji przeniosło mnie do tego samego miejsca co wtedy gdy osiągnąłem Aure równowagi jak to ją nazywam. Kosmos, w którym górują barwy fioletu i komety czy też smugi o barwie błękitnej. Majestatyczna lokacja. Stałem na czymś w rodzaju szkła którego jednak nie sposób było dojrzeć, ponownie widziałem pod sobą ogromną błękitną planetę którą niegdyś chroniłem. Na szczęście nie byłem sparaliżowany ani nie miałem czapy jak w tych zza czasów mgły. Po kilku chwilach w pełni ogarniałem. W tym samym czasie pojawiła się ta sama postać. Czyli Demon który wyglądał zupełnie jak ja, jednak był o barwie błękitu symbolizującego według tradycji mojej rasy - czyste dobro. Tym razem już byłem przyzwyczajony do tej rozkminy i nie czułem się jakby anioł się przede mną objawił. Ten zaś odezwał się jako pierwszy, ponownie.
-Witaj Dragot, widze że sytuacja się u ciebie uspokoiła. I uprzedzając twoje pytanie to poprzednich wizji nie spowodowałem ja, sam znasz ich powód.
Przytaknąłem, moja psychika godna seryjnego mordercy jest powodem wielu problemów. Wizje były jedną z nich, ale nigdy wcześniej się tak nie nasilały. Po chwili Demon kontynuował:
-Możesz mi mówić "Archanioł", właśnie zaczynałeś trening. I dlatego tu jesteś, to nie zwykła zwida. Tutaj czas płynie dużo wolniej, i 30 godzin spędzonych tutaj jest odpowiednikiem minuty w świecie rzeczywistej. Trening w tym obszarze da się we znaki twemu ciału w rzeczywistości. Jednak tylko w obrębie puszczy jestem w stanie przenieść cię tutaj.
TO wyjaśniało jego kolor, wyglądał jak Demon - Renegat. Jakby wyrzekł się swej rasy, sam nie posunąłem się aż tak daleko. Ale sam również nie zachowuje się jak reszta. Jednak moje przemyślenia przerwał błękitny, rzucając się na mnie z wcześniej wytworzonej przez niego mieczem. Ledwo zdołałem go uniknąć, zdołał zrobić spory ślad na mojej szyi. Trening się zaczął, pomyślałem.
Wielką trudność sprawiał mi unik każdego ruchu, a on wyglądał jakby używał garstki swojej mocy! Pewnie jest tak silny jak ja przed transformacją w fioletową forme. próbowałem zatrzymać ten miecz bądź go złamać lecz nigdy nie wyczułem dobrego momentu. Kończyło się to coraz to głębszą raną w dłoni, która strasznie mnie dekoncentrowała. Przy około 300 machnięciach w moją strone w jego wykonaniu jakieś 150 zdołało mnie drasnąć a 70 poważnie zranić. Mało które machnięcie udało mi się w pełni uniknąć. I wtedy mnie olśniło: musze użyć kiaiho! Jak pomyślałem tak zrobiłem wykorzystałem moment pomiędzy moim unikiem a kolejnym ciosem wystrzeliłem ładunek sprężonej KI. Na próżno, zdołałem jedynie spowolnić cios, a milisekundy dzieliły go od odcięcia mi ręki. Zdołałem się nieco oddalić i złapałem pare oddechów. Demoniczny odpowiednik adrenaliny podskoczył mi do ogromnego poziomu.
-TO wszystko? rozczarowałeś mnie Dragot...
-Kim ty jesteś do jasnej cholery!? I skąd właściwie znasz moje imie?
-To bez znaczenia, twoje imie miałem okazje poznać długi czas temu, za czasów twojej utraty pamięci. A teraz orientuj sie!
Kontynuował zadawanie ciosów mieczem, dawałem sobie coraz lepiej rade. Skoro to trening to nie mogłem sobie pozwolić na użycie Aury, musiałem wzmocnić swą domyślną szybkość. Godziny czasu tego zadupia mijały, zaś w rzeczywistym świecie mijały zaledwie sekundy. Unikanie ciosów mieczem było po namyśle świetnym treningiem, w końcu ciężej zablokować miecz aniżeli cios ręką lub nogą. Ten tutaj miał konkretny egzemplarz, był szybki jak błyskawica i super wytrzymały o czym przekonałem sie próbując się go pozbyć. Co jakąś godzine ponawiałem próbe zatrzymacia ciosu kiaiho, za każdym razem porażka! CIężko było mi się skupić gdy musiałem unikać ciosów czy używać całej swej siły do zablokowania ich. Po jakiś 29 godzinach zrobiliśmy kolejną krótką przerwe. Byłem bardzo zmęczony, ale nawet na takim zmęczeniu byłem szybszy niż podczas swej pełnej kondycji przed treningiem. ZNowu zdołałem wymienić kilka zdań z tym osobnikiem, zdołałem sie dowiedzieć kilku rzeczy.
-Mówiłeś że pamiętasz co było przed moją utratą wspomnien?
-Wiem co się wydarzyło, ale musze utrzymać cie w niewiedzy do czasu..
-Jakiego czasu!?
-Nieważne, jedyne co chce ci przekazać to to być po skończeniu z tym chłopakiem i resztą odszukał w tej puszczy pewną wioskę. A ich przywódcy przekaż słowa:"Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko."Zrozumią kto cie przysłał.
-Rozumiem, możemy kontynuować. Ale ostatnią godzine.
Po czym gwałtownie zaatakowałem Archanioła, tym razem byłem pierwszy. Unikałem prawie każdego machnięcia, tylko nieliczne zdołały mnie drasnąć. I wtedy uświadomiłem sobie że być może w kiaiho trzeba włożyć coś więcej? Więcej mocy by poza samym odepchnięciem zadało obrażenia! Świetny pomysł, teraz muszę tylko znaleść okazje by go ziścić. W końcu wykorzystałem jego nieuwage i unikając ciosu posłałem w jego strone kiaiho o takiej sile, że aż nabrało fioletowej barwy i wyglądało jak nieregularny atak energetyczny. W efekcie Archanioł został odepchnięty i na tyle że miecz wyleciał mu z ręki. WYkorzystałem tą okazje i zaatakowałem go całym swoim arsenałem energii. Moja nowa szybkość była niemalże dwukrotnie większa od poprzedniej, teraz to powoli on musiał rzucać uniki przede mną. Jednak sam nie zdołałem go trafić ani razu. TO jest daleko poza moimi możliwościami. Minęła 30-sta godzina. Wracałem do rzeczywistości, wszystko było rozmazane, jak ekran telewizora przy zakłuceniach. Po chwili powróciłem do rzeczywistości.
-Wybaczyłem ci i daruje życie. A teraz prosze, powiedz mi kim jesteś i jakiej techniki możesz nas nauczyć.
Mówiłem to po ludzku by go nie wystraszyć bądź zniechęcić do rozmowy. Jednocześnie nieco podlatywałem by przypadkiem nie spowodować zawalenia się tego domku. W końcu nigdy sie nie ważyłem.
OOC:
KONIEC TRENINGU
Nauka techniki Kiaiho defensywno - ofensywne
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Wto Sie 27, 2013 1:53 am
Witaj..
Głos.. za ciężki i zbyt zniekształcony jak na człowieka, Bas otworzył oczy rozglądając się niespokojnie, był sam w lesie pełnym demo..
- Przestań kombinować chłopcze.. jestem w tobie, wchłonąłeś mnie. Powinienem cię właśnie obrażać ale skoro moje ciało zostało unicestwione.. jestem w tobie duszą i świadomością. Twoi panowie schwytali mnie podczas gdy szanse nie były do końca wyrównane.. a teraz jestem tutaj. W miernym ciele jakiegoś rob..
- Ej zamknij się już! Daj mi pomyśleć!
Uciszył go burzą mózgu myśląc o różnych głupotach jak np.. kaktusy i piasek. Bo w sumie to widział przez większość czasu podczas przebywania na ziemi. "Gdzie ja w ogóle jestem?" wiele razy zadawał sobie to pytanie, tak jak i teraz błądziło mu to w myślach. "Znam różowego gościa, jest dość dziwny i chyba to małe stworzenie o ognistych bebechach należy do niego.. No i jeszcze Dragot, ja pie*dole, gorzej już być nie mogło".
- Nie jest tak źle.. zawsze mogłeś trafić na kogoś gorszego.
Demon widocznie próbował pocieszyć Bas'a, albo przygotować na poznanie innych, równie dziwnych istot.
- Z kimś gorszym od nich bym nie podróżował.. ale masz rację, nie jest tak źle.
Usiadł ociężale na tyłku. Nie wiedział czemu lecz po ledwo minucie rozmowy odnosił się do Demona w swoim umyślę jak do osób które znałby od lat. Przyzwyczaił się w tak krótkim czasie.
- Powinieneś zająć się treningiem, jesteś nędznym wojownikiem. Robalu.
- Jeśli ja zginę. To ty też, lepiej powiedz co powinienem trenować, na nikim nie robisz wrażenia wyzy..
- Okej, cicho już. Nie umiesz NIC, więc trenuj cokolwiek.. zacznij od latania. Tak, dobrze słyszałeś. LATANIA. Masz wszystkie predyspozycje, więc wystarczy się skupić.
"Latanie" to słowo dudniło mu w umyśle przez kilka kolejnych chwil. Widział już jak Dragot używał tej umiejętności, wznosząc się nad ziemię.
- Uda mi się..
Powtarzał sobie często pod nosem, raczej utwierdzając się w przekonaniu, że tak właśnie będzie niż żywiąc jakieś nadzieję. Umiejętność pozwoli mu manewrować sprawniej na polu bitwy i przemieszczać się dużo, dużo szybciej. Bas nie był głupi, potrafił sobie wyobrazić co tak naprawdę musi zrobić by nauczyć się jakiejś techniki. Skupienie, spokój, silna koncentracja. To były wymogi które musiał spełnić Bas by technika się udała. Nieco nie docenił swoich umiejętności, po krótkiej koncentracji rozłożył KI po ciele by ta po chwili uniosła go w powietrze, lekki niczym płatek unosił się spokojnie nad ziemię. Stopniowo używał więcej KI by wdać ciało w większy ruch który silniej porwałby go do góry. Jak chciał, tak się stało. Po chwili latał już nad lasem zastanawiając się, czy innym równie długo zajęło uczenie się tej umiejętności. KI równomiernie krążyło po jego ciele wywołując lekkie mrowienie, do którego dość szybko zdążył się przyzwyczaić.
- Dobrze! Lepiej niż się spodziewałem, może nie jesteś taki mierny za jakiego cie miałem..
Bas usłyszał zdanie w swojej głowie, nie odpowiedział. Chełpił się własnym sukcesem, wylądował w miejscu z którego wyleciał ciesząc się z nowych umiejętności. Latanie, przyda mu się, bez wątpienia wiedział, że tak będzie.
- Może teraz coś innego.. Nie masz obronnych technik. Nie znasz Barriere, Zanzoken..
- Czego?
- Nieważne! Nawet Kiaiho! Musisz umieć się bronić! To prosta technika, nauczę cię jej nawet nie musząc się zbytnio wysilać. Uważaj, będę mówił powoli.
- Ale!
- Cicho! Teraz ja mówię! Wiesz, kiedy przeciwnik nie może zaatakować cię wręcz?
- No kiedy nie ma go obok cie..
- ŹLE! Wtedy, kiedy nie ma go obok ciebie! Nie możesz dopuścić by znalazł się na tyle blisko, by zadać cios który mógłby cię powalić. Rozumiesz o czym mówię?
- Raczej tak..
- To tylko wskazówki, robaku. Radź sobie sam.
Jego umysł ucichł, nie słyszał już głosów tajemniczego demona, rozmawiali już długo a on nawet nie znał jego imienia. Chwila zastanowienia, Bas wyprostował się i spojrzał do góry. Szczerze powiedziawszy kompletnie nie wiedział co ma robić.. wskazówki, długo się nad nimi zastanawiał. Technika przyda mu się do unikania ciosów, bez wątpienia. Ale jak odepchnąć od siebie przeciwnika? Podmuchem? To wydawało się najbardziej logicznym wyjściem. Bas usiadł głowiąc się. Po chwili wstał, ociężale i leniwie stanął próbując utrzymać znikającą równowagę. Nie przywykł do latania i lekko kręciło się mu w głowie gdy tak szybko zmieniał pozycję.
- No nic, raz kozie śmierć.. czy coś, tak słyszałem
Skupił się tak, jak w przypadku próby latania i przykucnął lekko. Zaczął koncentrować energię w całym swoim ciele, uznał, że wystarczy jedynie trochę koncentracji by osiągnąć sukces. KI krążyło po jego mieśniach i stopniowo wzrastało, na jego czole wyszła mała żyłka która oznaczała skupienie, obruszył się. Po chwili krzyknął i szybko machnął rękoma wokół siebie. Nic się nie wydarzyło a on wyglądał dość.. dziwnie. Krzyczący robak w samym środku lasu, machający rękoma jakby najadł się grzybków. No nic, różne kreatury chodzą po świecie. Dwie techniki pod rząd to było jednak zbyt dużo jak na Bas'a, uznał, że lepsze będzie rozpoczęcie ćwiczeń wytrzymałościowych. Zerknął na w miarę prostą drogę i wystrzelił w jej stronę w biegu co jakiś czas uchylając się lub podskakując podczas unikania gałęzi. Co jakiś czas łapał się jednej z nich wystrzelając przez konary drzew nad niego, podczas oglądania mrocznej aury jaką emanuje to miejsce, lekki dreszcz przechodził mu po pancerzu. Zatrzymał się w lesie, chciał spróbować raz jeszcze czując, że technika jest bardziej chaotyczna niż mogło mu się wydawać. Odpoczął dłuższą chwilę siedząc pośrodku dwóch dużych, ściętych pni. Zamknął oczy, próbował przywołać na myśl wydarzenia z kilku godzin wstecz. Gdy jego oczy były jeszcze niesprawne a on sam bezradny. Gdyby tylko umiał wtedy odpędzić kruki w jakiś sposób.. na pewno ochroniłby się od strasznych konsekwencji. Bas wstał. Ugiął kolana i szybko skupił energię KI w swoim ciele - "Musi znaleźć ujścię, jeśli chce wytworzyć podmuch" - pomyślał krótko. Obruszył się przygotowywując do rozpostarcia ramion i wystrzelenia zgromadzonej energii. Na jego czole ponownie pojawiła się żyłka koncentracji a chwilę później mocnym ruchem rąk wytworzył Kiaiho. Technike obronną. Gałęzie drzew pouginały się pod wpływem podmuchu, ptaki odleciały spłoszone a trawa wyglądała jakby za chwilę miała odlecieć wraz z kupkami ziemi. Bas wrócił do treningu, zaczął biec. Potknął się o gałąź robiąc przewrót po ziemi, wyprostował się szybko lecz ani na chwilę nie zmniejszył prędkości biegu. Zatrzymał się na małej polance wyczerpany, oparł ręce o kolana i schylił się wypluwając spomiędzy szpar w masce ciecz, przypominającą ślinę. Gdy trochę odpoczął, wstał. Nie wiedząc, że jest obserwowany przystąpił do gromadzenia w sobie energii potrzebnej do ponownego użycia Kiaiho. Podczas gdy nagromadzał nawet nadwyżkę KI, był otaczany. Wszedł on na polanę wilków i te bez ostrzeżenia wyskoczyły na niego ze wszystkich stron. Chciał powtórzyć na polanie technikę, którą udało mu się wytworzyć w lesie. Energia pulsowała w nim równomiernie lecz najwięcej było jej w dłoniach. To one były kluczem do ujścia podmuchu. Czas jakby płynął wolniej, niebieski potrzebował więcej czasu na skupienie energii, niż poprzednim razem.. niestety go nie miał. Nie zdawał sobie sprawy z obecności wilków. Jeden z wilków zawył. Bas otworzył oczy słysząc wycie i warkot, spanikowany wystrzelił energią ze wszystkich stron. Zwiał wszystkie pyłki z polanki wraz z wilkami, które poleciały w las bądź w drzewa i z piskiem uciekły od Bas'a. On stał dalej patrząc na swoje ciało. Po chwili jednak odtańczył taniec zwycięstwa. Szybko ulotnił się z polanki odnajdując po śladach drogę do domku chłopca. Po drodze próbował jakoś przywołać myślami demonią świadomość komórek które posiadał, lecz te nie dawały odzewu. Czuł się usatysfakcjonowany. Wracając również biegł ile sił w nogach omijając wszystkie przeszkody i twardo stąpając po nierównościach. Po drodze zauważył głaz, był zmęczony, lecz jego mięśnie mogły jeszcze pracować. Podszedł do głazu i spróbował go podnieść, niestety był za ciężki więc poszukał nieco mniejszego, po znalezieniu takowego położył go sobie na karku lekko podtrzymując opancerzonymi skrzydłami. Zaczął robić przysiady. Po wyczerpującym treningu zdecydował się wrócić do obozowiska powietrzną drogą. Należy mu się odpoczynek
to był długi dzień..
OCC:
Koniec treningu
Trening Kiaiho i Bukujutsu(Latanie)
Wrócił w pobliże chatki, lecz poszedł spać.
Re: Mroczna Puszcza
Sro Sie 28, 2013 9:32 pm
Było ich trzech. Jeden medytował, drugi z niecierpliwością, czekał na odzew chłopaka o czerwonych włosach. „Dzieciak”, który robił sobie żarty z trójki wojowników, wyszedł przed dom. Czekał aż poleci do niego ten "Żuczek" by przekazać informacje im obu na raz. Chwila… SPAŁ?! Czerwonowłosy zerwał szyszkę z drzewa i cisnął ją w kierunku Basiego trafiając w brzuch. Poczekał aż ten podleci do Dragota. Różowy chyba za bardzo wciągnął się w medytacje... Gdy Basi dotarł przed domek, Chłopak zaczął mówić.
- Jeszce raz przepraszam was za moje uczynki. To miały być niewinne żarty... -Powiedział, po czym przymknął oczy. Skoncentrował się, najpierw na mocy Dragota, później Basiego.
- Dobrze, już wam pokazuję technikę-powiedział, po czym uśmiechnął się i pomachał wojownikom. Tamci z kolei zostali otoczeni, przez wierne kopie chłopaka o czerwonych włosach. Każda miała inny wyraz twarzy. Na jednej był wesoły, na innej smutny. Ten, który stał naprzeciwko nich, nadal machał do nich z uśmiechem na twarzy. Po chwili zaczął śmiać się. Głos dobiegał od każdej kopii. Było ich bardzo dużo, jedna z nich, pstryknęła w czułki Dragota. Kolejna klepnęła szybko dwa razy Basiego w czubek głowy. Śmiech nie był przerażający, a wesoły. Jak po dobrym dowcipie. Sobowtóry zaczęły znikać. Chłopak pojawił się przed demonami. Z wielką szybkością poleciał na dół, na polanę. Był zdumiewająco szybki. Zaczął krzyczeć w ich kierunku.
- Uuuu, tuaaaaj! -Zawołał do nowych znajomych . Usiadł na kamieniu i poprawił sobie grzywkę, która zaczęła opadać mu na oczy.
- Ta technika to Zazn.. Zaznz.. Cholera, kto wymyślił tę nazwę? -Powiedział chłopak i nieco się naburmuszył powtórzył sobie nazwę kilka razy w głowie, po czym wykrzyczał - ZANZOKEN! -I zaczął śmiać się.
- Dobra sorki. Musicie tak jakby, skopiować swoją energię, i stworzyć swoje kopie, które będą otaczały przeciwnika... -Popadł w zamyślenie. Zaczął drapać się w tył głowy - nigdy nie byłem dobrym nauczycielem, czekajcie chwilę... -Powiedział i cały czas w pozycji siedzącej, poleciał w górę. Zatrzymał się na wysokości drzwi do domku. Wyciągnął przed siebie dwie ręce. Po chwili z pokoju zaczął wylatywać jakiś szkicownik i ołówek. Gdy rzeczy doleciały do czerwonowłosego, ten poklepał się po brzuszku. Zaczął machać prawą ręką i po chwili podobnie jak przyrządy do rysowania, zaczął lewitować do niego kawałek jakiegoś mięsa, który momentalnie włożył do buzi. Zaczął lecieć z powrotem na kamień. Usiadł "po turecku". Na kolanie położył sobie szkicownik, w prawej ręce trzymał ołówek, w lewą chwycił jedzonko.
- Nio... Słuchajcie mnie teraz.. -Mówił strasznie niewyraźnie, w buzi cały czas miał kawałki mięsa. Gdy zjadł, co miał, wziął kolejnego gryza. Ołówkiem zaczął rysować postać. Bez twarzy i szczegółów to miał być przykład
- No i to jesteście wy. Teraz z was wycieka energia.. –-Dorysował od postaci kilka łukowych kresek, które wyrażały energię.- I z niej formujecie, iluzje–- przełknął mięso i wziął ostatniego gryza. Kością rzucił za siebie. Narysował identyczne taką samą osobę - teraz musicie, energię skupić w innym miejscu i zrobić kolejną iluzję –-mówił to rysując trzecią postać. Połknął, co miał w buzi.
- I robicie tych iluzji ile wlezie. Jakieś pytania? – -Powiedział wkładając ołówek za prawe ucho.
- Jak nie to do dzieła! –powiedział głośno, wesołym głosem.
- Chłopak:
- Jeszce raz przepraszam was za moje uczynki. To miały być niewinne żarty... -Powiedział, po czym przymknął oczy. Skoncentrował się, najpierw na mocy Dragota, później Basiego.
- Dobrze, już wam pokazuję technikę-powiedział, po czym uśmiechnął się i pomachał wojownikom. Tamci z kolei zostali otoczeni, przez wierne kopie chłopaka o czerwonych włosach. Każda miała inny wyraz twarzy. Na jednej był wesoły, na innej smutny. Ten, który stał naprzeciwko nich, nadal machał do nich z uśmiechem na twarzy. Po chwili zaczął śmiać się. Głos dobiegał od każdej kopii. Było ich bardzo dużo, jedna z nich, pstryknęła w czułki Dragota. Kolejna klepnęła szybko dwa razy Basiego w czubek głowy. Śmiech nie był przerażający, a wesoły. Jak po dobrym dowcipie. Sobowtóry zaczęły znikać. Chłopak pojawił się przed demonami. Z wielką szybkością poleciał na dół, na polanę. Był zdumiewająco szybki. Zaczął krzyczeć w ich kierunku.
- Uuuu, tuaaaaj! -Zawołał do nowych znajomych . Usiadł na kamieniu i poprawił sobie grzywkę, która zaczęła opadać mu na oczy.
- Ta technika to Zazn.. Zaznz.. Cholera, kto wymyślił tę nazwę? -Powiedział chłopak i nieco się naburmuszył powtórzył sobie nazwę kilka razy w głowie, po czym wykrzyczał - ZANZOKEN! -I zaczął śmiać się.
- Dobra sorki. Musicie tak jakby, skopiować swoją energię, i stworzyć swoje kopie, które będą otaczały przeciwnika... -Popadł w zamyślenie. Zaczął drapać się w tył głowy - nigdy nie byłem dobrym nauczycielem, czekajcie chwilę... -Powiedział i cały czas w pozycji siedzącej, poleciał w górę. Zatrzymał się na wysokości drzwi do domku. Wyciągnął przed siebie dwie ręce. Po chwili z pokoju zaczął wylatywać jakiś szkicownik i ołówek. Gdy rzeczy doleciały do czerwonowłosego, ten poklepał się po brzuszku. Zaczął machać prawą ręką i po chwili podobnie jak przyrządy do rysowania, zaczął lewitować do niego kawałek jakiegoś mięsa, który momentalnie włożył do buzi. Zaczął lecieć z powrotem na kamień. Usiadł "po turecku". Na kolanie położył sobie szkicownik, w prawej ręce trzymał ołówek, w lewą chwycił jedzonko.
- Nio... Słuchajcie mnie teraz.. -Mówił strasznie niewyraźnie, w buzi cały czas miał kawałki mięsa. Gdy zjadł, co miał, wziął kolejnego gryza. Ołówkiem zaczął rysować postać. Bez twarzy i szczegółów to miał być przykład
- No i to jesteście wy. Teraz z was wycieka energia.. –-Dorysował od postaci kilka łukowych kresek, które wyrażały energię.- I z niej formujecie, iluzje–- przełknął mięso i wziął ostatniego gryza. Kością rzucił za siebie. Narysował identyczne taką samą osobę - teraz musicie, energię skupić w innym miejscu i zrobić kolejną iluzję –-mówił to rysując trzecią postać. Połknął, co miał w buzi.
- I robicie tych iluzji ile wlezie. Jakieś pytania? – -Powiedział wkładając ołówek za prawe ucho.
- Jak nie to do dzieła! –powiedział głośno, wesołym głosem.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Czw Sie 29, 2013 4:00 pm
Usiadłem tam gdzie reszta, poza domkiem. Wybaczyłem tego młodzikowi, miałem nadzieje że kruki to nie wyłącznie moja wina... Jedyne co robiłem to obserwowałem jego ruchy i słuchałem. Czułem na sobie niesmak poczucia winy, przesadziłem z tym power-Upem. Ale jedna rzecz przykuła moją uwage, ten demon przyciąga przedmioty siłą woli! Kurde, jak mogłem zapomnieć o tak przydatnej umiejętności zarówno w walce jak i poza nią. Musze to zapamiętać, ale póki co mam ważniejsze techniki do przećwiczenia. Ten zankoken to technika której też niegdyż używałem, jednak to nie było w celach zabawy czy stworzenia pierdyliarda klonów. Używałem tego do markowania ataków, gdy ten starał się uniknąć ataku którego nie ma, wykorzystywałem okazje i wykonywałem cios nie do uniknięcia. Tak samo będe robił po opanowaniu jej ponownie. Jeśli nikt nie miał do mnie żadnej sprawy to po tym jak chłopak pokazał nam w szkicu działanie techniki o którym wiedziałem, przeszedłem do działania. Oddaliłem sie o 3 metry od reszty po czym zacząłem koncentrować ki w swoim ciele, jednocześnie obmyślałem działanie mojej własnej, obronnej techniki. Swoją drogą, rany od kruków i kopnięć powoli się goiły. Czułem się prawie na pełni sił.
OOC:
Trening start
Regeneracja HP i KI 30% za poprzednie posty
Moje HP:482 +240 = 722
Moje KI: 615 + 450 = 1065
Wybaczcie krótkość posta ale Dragot nie miał tutaj dużo do roboty. A nie chciałem was zanudzać przesadnie długim pisaniem o niczym.
OOC:
Trening start
Regeneracja HP i KI 30% za poprzednie posty
Moje HP:482 +240 = 722
Moje KI: 615 + 450 = 1065
Wybaczcie krótkość posta ale Dragot nie miał tutaj dużo do roboty. A nie chciałem was zanudzać przesadnie długim pisaniem o niczym.
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Czw Sie 29, 2013 4:53 pm
Hudini patrzał ja pozostali rozchodzą się po polanie i sam usiadł pod drzewem obserwując Dragota. Ten tylko wypuścił z siebie jakąś białą energię, i medytował w spokoju. Hudiniego szybko zaczęło to nudzić więc postanowił on troszkę odpocząć na polanie, w czasie gdy pozostali rozmyślali co robić dalej on oparł się o drzewo i zasnął.
Gdy wstał popatrzał na demonów razem z małym i postanowił dokładnie przyjrzeć się jego technice gdyż w połączeniu z innymi mogła mu dać szansę na dotarcie do rodziny.
OoC
Nauka Kiaiho def
-3pkt
- Sen:
- Na początku śniły mu się tylko typowe majaki senne których każdy podczas snu ma kilkanaście i żadnych nie pamięta, lecz cały czas gdy śnił kątem oka, dosłownie na granicy obrazu stała jakaś osoba. Za każdym razem gdy się Ilicz próbował we śnie na nią spojrzeć, ta znikała z jego pola widzenia, lecz po jakimś czasie pojawiała się znowu, zawsze na granicy wzroku, zawsze sama, zawsze obserwując każdy jego ruch, mimo to nie odczuwał, od niej wrogość lecz też nie była ona mu zbyt przychylna. Niesamowitości tego snu dodawało to iż Gasparin był w jakiś nietypowy sposób jego świadomy, tak jakby nie zasnął tylko pojawił się w innym miejscu. Mimo że postać nie atakowała Hudiniego ani nie starała się mu w jakiś sposób zagrozić, samą tylko swoją osobą przerażała go. Gdy ujrzenie napastnika , bo mimo braku konkretnych ataków tak nazywał go Hudini, okazało się niemożliwe więc Ilicz postanowił przednim uciec. Ruszył przed siebie omijając skały, drzewa i jakieś dziwaczne rzeczy które były tylko wytworem jego wyobraźni. Gdy po wielu kilometrach, Hudini dalej nie czuł zmęczenia, lecz zjawa dalej go śledziła. Wtedy do jago umysłu dotarło coś co mogło mu dać przewagę w tym pojedynku nerwów a mianowicie, skoro to jego sen to może mógł by wyśnić coś co mogło by powstrzymać zjawę. Zatrzymał się i intensywnie marzył o urządzeniu które pozwoliło by mu schwytać to stworzenie, lecz sam nie potrafił wymyślić jak ono wygląda lub działa. Uczucie rezygnacji powielało to że nie mógł się obudzić z tego strasznego snu. Gdy stał tak pośrodku mar sennych, usłyszał coś jak szept, który dochodził prawdopodobnie od zjawy.
-Mam dla ciebie prezent, TATO!
Ostatnie słowo było okrzykiem na dźwięk którego Hudini obudził się. Był zupełnie zdezorientowany w pierwszej chwili nie wiedział gdzie jest lecz potem wspomnienia uderzyły w niego z siłą Kamaza pędzącego po polach Nowosybirska, walka w lesie, dwa dziwne demony,(heh żeby on był normalny) i mały rudzielec, oraz dziwny sen, jedyne czego nie pamiętał to to aby przed snem trzymał coś w dłoni a teraz ewidentnie czół w dłoni kawałek papieru, wziął go do ręki i obejrzał. Była to koperta z dziwną pieczęcią na której wygrawerowane była wielka litera G, gdy otworzył kopertę zobaczył jakieś wijące się znaki które błyszczały. W jego pamięć pojawiły się wspomnienia, pamiętał o mocy którą kiedyś posiadał, jeśli nie on to demon który go nawiedza, wiedział jak za pomocą samej tylko mocy odepchnąć przeciwnika. Nie był pewien kto był tym ofiarodawcą i czy był synem Ilicza czy raczej demona ale nie mógł odmówić takiego prezentu.
Gdy wstał popatrzał na demonów razem z małym i postanowił dokładnie przyjrzeć się jego technice gdyż w połączeniu z innymi mogła mu dać szansę na dotarcie do rodziny.
OoC
Nauka Kiaiho def
-3pkt
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Czw Sie 29, 2013 9:24 pm
Po chwili koncentracji moja sylwetka zaczela migac jak przy zakluceniach telewizyjnych, moje cialo wydawalo sie drzec, iluzja tworzyla sie tuz przy mnie. Przypominalo to projekcje astralna, jednak jest to zbyt zbedna umiejetnosc by ja trenowac. Jednak stworzenie plynnej iluzji to nie byle zadanie, co prawda praktykowalem je wczesniej ale pamietalem zaledwie 40% tego co trzeba wykonac. Plus byl taki ze po minucie udalo sie stworzyc pierwsza iluzje. Jednak byla ona gównianej jakosci. Kazdy zrozumie ze to iluzja. Po chwili projekcja znikla, a byla ona calkiem bezuzyteczna. Trzeba to rozegrac tak by nie dalo sie znalesc pierwowzoru! Przystapilem do ponownej próby. Po skoncentrowaniu w sobie KI, skopiowaniu jej i wytworzenia iluzji samego ciala. Tym razem bylo tylko troche lepiej, iluzja miala moje kolory, nie trzesla sie jak poprzednio lecz byly widoczne zaklucenia, biale kropki jak w filmach z lat osiemdziesiatych. To sie nie uda. Przystepowalem do kolejnych prób i kolejnych kolejnych Kolejnych KOLEJNYCH KOLEJNYCH KOLEJNYCH KOLEJNYCH KURDE ILE MUSZE SIE NAPRACOWAC BY USUNAC TE CHOLERNE KROPKI Z MOJEJ ILUZJI!? ....uspokójmy sie, na szczescie panuje nad soba i nie powiedzialem tego na glos. Ok, spróbujmy znowu. Krok po kroku: SKoncentrowac KI:jest. Skopiowac ja:jest. Stworzyc iluzje samego siebie: jest.....udalo sie! Iluzja jest identyczna! W najmniej spodziewanym momencie! Dobra, to teraz zobaczmy czy damy rade to powtórzyc. Spróbowalem i.....DUPA. Nie udalo sie, kropki znowu atakuja. Nie moge byc dziurawy! Dobra, ostatnia próba. Skoncentrowac, skopiowac, stworzyc iluzje. Nie udalo sie.... Dobra, ta bedzie ostatniejsza......znowu sie nie udalo. Az w koncu sie uspokoilem, wzialem gleboki oddech..... skocentrowalem sie.....skopiowalem ki.....stworzylem iluzje...udalo sie. Nareszcie.Gdy jestem wzburzony iluzja jest niewyrazna, teraz rozumiem. Podszedlem z powrotem do demona.
-Dziekuje ze nam to pokazales, w pelni zrekompensowales swoje zarty. Moze jeszcze sie kiedys spotkamy?
Potem podszedlem do Basa po tym jak skonczyl trening.
-Dobra, wyprowadzic cie stad? mam ci "towarzyszyc"? Jesli tak to gdzie sie kierujemy?
Zadalem to pytanie demonicznym glosem gdyz nie rozmawialem z czlowiekiem. Siedziala mi w glowie wizja stworzenia czarnej dziury która wchlania ataki energetyczne. Bylem troche rozkojarzony ale bylem dosc ogarniety by zrozumiec co sie do mnie mówi i odpowiedziec.
OOC:
TRENING KONIEC
nauka techniki Zankoken neutralny
Do tego posta odnieście sie dopiero w postach kończących trening, a unikniemy braku kolejności.
-Dziekuje ze nam to pokazales, w pelni zrekompensowales swoje zarty. Moze jeszcze sie kiedys spotkamy?
Potem podszedlem do Basa po tym jak skonczyl trening.
-Dobra, wyprowadzic cie stad? mam ci "towarzyszyc"? Jesli tak to gdzie sie kierujemy?
Zadalem to pytanie demonicznym glosem gdyz nie rozmawialem z czlowiekiem. Siedziala mi w glowie wizja stworzenia czarnej dziury która wchlania ataki energetyczne. Bylem troche rozkojarzony ale bylem dosc ogarniety by zrozumiec co sie do mnie mówi i odpowiedziec.
OOC:
TRENING KONIEC
nauka techniki Zankoken neutralny
Do tego posta odnieście sie dopiero w postach kończących trening, a unikniemy braku kolejności.
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Pią Sie 30, 2013 2:11 pm
Został trafiony szyszką, rozejrzał się szybko przyjmując pozycję do walki, lecz wstając zahaczył o gałąź która sprytnie miała go zasłonić przed deszczem. Cała konstrukcja zwaliła mu się na głowę. Po wyjściu z niej z lekkimi trudnościami Bas spojrzał kto był na tyle mądry by rzucać szyszkami.. bolało. Pomasował brzuch i lekkim krokiem spojrzał na trzy takie same postacie, różniły się one jednak emocjami.
- Rudy! - wykrzyczał - nie rzucaj szyszkami! - krzyknął ponownie rozbawiony widząc entuzjazm chłopca.
- Jestem Bas, ale mówcie mi Rogacz (Notka od autora: może teraz ma małe różki, lecz sporo urosną wraz z kolejnymi przemianami) - Stanął przy nich oglądając niezwykłe umiejętności chłopca, gdy wszystkie kopie zniknęły a on dopiero zauważył, że chłopak zbiegł w dół zbocza. Pobiegł za nim. Prawie od razu, przystanął naprzeciwko słuchając wszystkich potrzebnych wytycznych. Przerwał mu.
- Załóżmy.. że wybaczam ci utratę wzroku, nauczysz nas Zanzoken - chwilę dumał nad nazwą techniki. Przypomniał sobie, że podświadomość demona siedząca głęboko w jego umyślę, mówiła mu o niej. Ciekawe.. technika obronna, czy ofensywna. Zastanawiał się przez dłuższą chwilę lecz z zamyślenia wyrwały go słowa dzieciaka. "Faktycznie niezbyt dobry z ciebie nauczyciel" pomyślał Bas, a z mimiki jego oczu można było wywnioskować, że się uśmiecha. Obserwował notatki które ten dla nich narysował.
- Skopiować energię.. okej, to chyba nie jest aż takie trudne - powiedział po czym od razu chciał uciec od nich ćwicząc gdzieś w odosobnieniu, lecz zastanowił się chwilę. Jednak wolał widzieć technikę na przykładzie, jak trenują jego koledzy. Stanął obok Hudiniego i Dragota.
- Nie zawiedź mnie.. - głos w jego umyślę znów się odezwał, Bas zrobił nieco spanikowany wyraz twarzy i spojrzał to na szaraka, po chwili przenosząc wzrok na różowego. Przełknął ślinę, rozpoczynając trening.
OOC:
Rozpoczęcie treningu Zanzoken
Dragot, daj odpisać Hudiniemu jeszcze i mi, dopiero napiszesz swojego posta
- Rudy! - wykrzyczał - nie rzucaj szyszkami! - krzyknął ponownie rozbawiony widząc entuzjazm chłopca.
- Jestem Bas, ale mówcie mi Rogacz (Notka od autora: może teraz ma małe różki, lecz sporo urosną wraz z kolejnymi przemianami) - Stanął przy nich oglądając niezwykłe umiejętności chłopca, gdy wszystkie kopie zniknęły a on dopiero zauważył, że chłopak zbiegł w dół zbocza. Pobiegł za nim. Prawie od razu, przystanął naprzeciwko słuchając wszystkich potrzebnych wytycznych. Przerwał mu.
- Załóżmy.. że wybaczam ci utratę wzroku, nauczysz nas Zanzoken - chwilę dumał nad nazwą techniki. Przypomniał sobie, że podświadomość demona siedząca głęboko w jego umyślę, mówiła mu o niej. Ciekawe.. technika obronna, czy ofensywna. Zastanawiał się przez dłuższą chwilę lecz z zamyślenia wyrwały go słowa dzieciaka. "Faktycznie niezbyt dobry z ciebie nauczyciel" pomyślał Bas, a z mimiki jego oczu można było wywnioskować, że się uśmiecha. Obserwował notatki które ten dla nich narysował.
- Skopiować energię.. okej, to chyba nie jest aż takie trudne - powiedział po czym od razu chciał uciec od nich ćwicząc gdzieś w odosobnieniu, lecz zastanowił się chwilę. Jednak wolał widzieć technikę na przykładzie, jak trenują jego koledzy. Stanął obok Hudiniego i Dragota.
- Nie zawiedź mnie.. - głos w jego umyślę znów się odezwał, Bas zrobił nieco spanikowany wyraz twarzy i spojrzał to na szaraka, po chwili przenosząc wzrok na różowego. Przełknął ślinę, rozpoczynając trening.
OOC:
Rozpoczęcie treningu Zanzoken
Dragot, daj odpisać Hudiniemu jeszcze i mi, dopiero napiszesz swojego posta
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Pon Wrz 02, 2013 10:11 pm
Hudini postanowił także nauczyć się tej techniki, którą pokazał im mały rudzielec, widząc że pozostali dalej trenują on postanowił im nie przeszkadzać. Stanął niedaleko drzewa pod którym spał i spojrzał na kartkę którą miał wcześniej w dłoni. Po przeczytaniu jej upuścił ją na ziemię a teraz zauważył że
zaczęła ona płonąć. Na oczach hudiniego karteczka zwęgliła się, i a jej popioły rozsypały się w mały stosik.
-No nic, trudno. Pora się wziąć za trening.Mruknął Hudini i uniósł się lekko nad ziemię, gdyż w ten sposób łatwiej mu było się skupić. Tak jak mówił mały dzikus, skoncentrował swoje myśli i skupił w sobie moc, aby móc utworzyć klona. Na razie tylko jednego tak na próbę.
Pierwsza próba była niezbyt udana. Zamiast Hudiniego pojawiło się coś co wyglądało, jakby kot to przetrawił co najmniej kilkakrotnie i wydalił na ziemię. Hudini w prawdzie wiedział że nie wygląda jak model z wybiegu lecz na pewno nie przypominał, tej niekształtnej masy.
Drugie podejście było bardziej udane, masa która powstała była różowa co znaczyło że udało mu się przynajmniej ruszyć w dobrym kierunku.
Przy trzeciej próbie, niestety Hudini stracił wiarę w siebie, zamiast różowej masy powstało coś jeszcze brzydszego niż za pierwszym razem, Ilicz prawdopodobnie był za słaby aby móc wykonać tę technikę. Strasznie go to frustrowało, pewnie mógł by to zrobić gdyby miał jeszcze na sobie tą śmieszną mgiełkę którą udało mu się wywołać podczas walki w lesie, lecz tamto to była tylko spontaniczne wyzwolenie energii którego Hudini nie mógł powtórzyć. Zdenerwowany usiadł na ziemi i ponownie spróbował wytworzyć klona lecz i tym razem nic z tego nie wyszło.
Teraz już nie był zdenerwowany tylko porządnie wk***ony, z przyzwyczajenia sięgnął za pasek u spodni by wyjąc flaszkę, i właśnie w tym momencie przelała się czara goryczy. Wspomnienie stłuczonej ukochanej butelki doprowadziło Ilicza do niekontrolowanego wybuchu agresji. Zerwał się on i z całej siły uderzył w drzewo, które ku jego zdumieniu i wielkiemu niezadowoleniu, Bazyla wywaliło się.
-Noooo! Tego to się nie spodziewałem. Powiedział i dopiero wtedy zdał sobię sprawę że znów emanuje Białą Energią. Wiedział już jak ją znów wywołać. Jedyne co mu pozostało to nauka tej techniki, lecz gdy był pod wpływem białej aury, to nyło dla niego tylko formalnością.
Piąta próba była wyjątkowo udana, Hudiniemu udało się za pierwszym razem, wywołać idealnego klona, a niedługo potem jeszcze kilka kolejnych. Teraz wystarczyło jeszcze tylko opanować to w ten sposób aby przywoływać je od razu i mógł ruszać dalej.
OOC:
Trening Start
Zanzoken
BA
Sorry panowie że mnie troszkę nie było ale, praca, wesele i odcięty internet nie pozwalały spełnić mi mojego obowiązku
zaczęła ona płonąć. Na oczach hudiniego karteczka zwęgliła się, i a jej popioły rozsypały się w mały stosik.
-No nic, trudno. Pora się wziąć za trening.Mruknął Hudini i uniósł się lekko nad ziemię, gdyż w ten sposób łatwiej mu było się skupić. Tak jak mówił mały dzikus, skoncentrował swoje myśli i skupił w sobie moc, aby móc utworzyć klona. Na razie tylko jednego tak na próbę.
Pierwsza próba była niezbyt udana. Zamiast Hudiniego pojawiło się coś co wyglądało, jakby kot to przetrawił co najmniej kilkakrotnie i wydalił na ziemię. Hudini w prawdzie wiedział że nie wygląda jak model z wybiegu lecz na pewno nie przypominał, tej niekształtnej masy.
Drugie podejście było bardziej udane, masa która powstała była różowa co znaczyło że udało mu się przynajmniej ruszyć w dobrym kierunku.
Przy trzeciej próbie, niestety Hudini stracił wiarę w siebie, zamiast różowej masy powstało coś jeszcze brzydszego niż za pierwszym razem, Ilicz prawdopodobnie był za słaby aby móc wykonać tę technikę. Strasznie go to frustrowało, pewnie mógł by to zrobić gdyby miał jeszcze na sobie tą śmieszną mgiełkę którą udało mu się wywołać podczas walki w lesie, lecz tamto to była tylko spontaniczne wyzwolenie energii którego Hudini nie mógł powtórzyć. Zdenerwowany usiadł na ziemi i ponownie spróbował wytworzyć klona lecz i tym razem nic z tego nie wyszło.
Teraz już nie był zdenerwowany tylko porządnie wk***ony, z przyzwyczajenia sięgnął za pasek u spodni by wyjąc flaszkę, i właśnie w tym momencie przelała się czara goryczy. Wspomnienie stłuczonej ukochanej butelki doprowadziło Ilicza do niekontrolowanego wybuchu agresji. Zerwał się on i z całej siły uderzył w drzewo, które ku jego zdumieniu i wielkiemu niezadowoleniu, Bazyla wywaliło się.
-Noooo! Tego to się nie spodziewałem. Powiedział i dopiero wtedy zdał sobię sprawę że znów emanuje Białą Energią. Wiedział już jak ją znów wywołać. Jedyne co mu pozostało to nauka tej techniki, lecz gdy był pod wpływem białej aury, to nyło dla niego tylko formalnością.
Piąta próba była wyjątkowo udana, Hudiniemu udało się za pierwszym razem, wywołać idealnego klona, a niedługo potem jeszcze kilka kolejnych. Teraz wystarczyło jeszcze tylko opanować to w ten sposób aby przywoływać je od razu i mógł ruszać dalej.
OOC:
Trening Start
Zanzoken
BA
Sorry panowie że mnie troszkę nie było ale, praca, wesele i odcięty internet nie pozwalały spełnić mi mojego obowiązku
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Czw Wrz 05, 2013 6:38 pm
Basi'Jan rozpoczął trening. Zanzoken, jak dźwięcznie nazwał to chłopiec, była techniką uniwersalną co wywnioskował Bas. Można było jej używać do iluzji ataku, jak i unikania, zastanowił się czy nie jest to przypadkiem technika nie do pokonania, lecz prawdopodobnie on jest po prostu zbyt słaby by móc skontrować tą technikę. Uznał, że warto się jej nauczyć. Przystanął w lekkim rozkroku jak to miał w zwyczaju podczas skupiania się, przez jego żyły zaczęła płynąc energia. Tworzenie kopii, nigdy nie praktykował takich dziwów, nie pamiętał nawet czy widział coś takiego wcześniej, przed wejściem do lasu. Zastanawiając się nad znaczeniem słów wypowiedzianych przez chłopca zaczął działać, po chwili odlepiła się od niego kopia która wyglądała jak bańka mydlana w kształcie karalucha. Pierwsza próba była naprawdę beznadziejna, po chwili bańka pękła a z niej wydostał się okropny zapach który obrzydził resztę drużyny. Bas miał filtry więc jedynie się uśmiechał widząc grymasy wywołane smrodem.
Druga próba nie była najgorsza, gdyby nie fakt, że odlepiony klon zaczął unosić się w powietrzu i dryfował nad grupą ćwiczących wyglądając jakby dostał epilepsji, wielki robak z drgawkami. Po chwili uniósł się niestety za wysoko, po czym spadł znikając zanim uderzył o ziemię. Bas był już nieco zniecierpliwiony, podczas gdy Dragotowi się już udało on dalej był w kropce. Skupił się porządnie.
Spróbował trzeci raz, od razu stworzył dwie iluzje przenosząc się z jednego punktu do drugiego, nikt prócz chłopca nie widział nawet jak się porusza. Zafascynowany nabytą umiejętnością Bas przystanął i spojrzał na Dragota, wyśmiewając go i jego iluzje. Po usłyszeniu propozycji zerknął na Hudiniego.
- Szarak wyprowadzi nas z Puszczy, twoja gumowa struktura może mi się przydać, chcesz iść ze mną? - odwrócił się w stronę drogi do której miał go zaprowadzić Dragot.
- Jeśli tak, to chodź - poszedł w tamtą stronę, odchodząc krzyknął do chłopca - Dziękujemy za pokazanie techniki! Załóżmy, że ci wybaczam twoje przewinienia, materio organiczna!
OoC:
Nauka zanzoken, koniec
z/t prowadzony przez Dragota
Druga próba nie była najgorsza, gdyby nie fakt, że odlepiony klon zaczął unosić się w powietrzu i dryfował nad grupą ćwiczących wyglądając jakby dostał epilepsji, wielki robak z drgawkami. Po chwili uniósł się niestety za wysoko, po czym spadł znikając zanim uderzył o ziemię. Bas był już nieco zniecierpliwiony, podczas gdy Dragotowi się już udało on dalej był w kropce. Skupił się porządnie.
Spróbował trzeci raz, od razu stworzył dwie iluzje przenosząc się z jednego punktu do drugiego, nikt prócz chłopca nie widział nawet jak się porusza. Zafascynowany nabytą umiejętnością Bas przystanął i spojrzał na Dragota, wyśmiewając go i jego iluzje. Po usłyszeniu propozycji zerknął na Hudiniego.
- Szarak wyprowadzi nas z Puszczy, twoja gumowa struktura może mi się przydać, chcesz iść ze mną? - odwrócił się w stronę drogi do której miał go zaprowadzić Dragot.
- Jeśli tak, to chodź - poszedł w tamtą stronę, odchodząc krzyknął do chłopca - Dziękujemy za pokazanie techniki! Załóżmy, że ci wybaczam twoje przewinienia, materio organiczna!
OoC:
Nauka zanzoken, koniec
z/t prowadzony przez Dragota
Re: Mroczna Puszcza
Czw Wrz 05, 2013 7:31 pm
Chłopak zdenerwował się, gdy nazwano go "Rudym".
-JA CI DAM "RUDY"!! -Wykrzyczał w kierunku Basiego. Skoncentrował Ki w prawej ręce, następnie cisnął Ki-Blastem w rogacza. -Nigdy tak do mnie nie mów dobrze? -Powiedział, przechylił głowę i uśmiechnął się. Potrafił być groźny, ale wszystko robił dla śmiechu. Czasem tylko swojego, czasami udało mu się rozbawić wszystkich.
-Dobra, jak chcecie iść to bywajcie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś mnie odwiedzicie -pokiwał Rogaczowi i Dragotowi. Spojrzał, na Hudiniego. Ten cały czas męczył się z techniką. Wyczuł jego energię.
-Emm, różowy pan nie uważa, że nie jest za słaby na tę technikę? -Spytał uprzejmie.
OCC:
200 DMG drogi Baśku.
AA jak uciekacie to przydałaby się nagroda (Hudini, Ciebie też się tyczy, mimo ze nie wiem czy zostajesz czy idziesz z nimi ^^)
Wszyscy dostajecie po 5 punktów w samą wytrzymałość, kruki podziobały ^^.
Drag- dobra decyzja żeby gonić tego ziomalka, gdy lina się naprężyła -10 punkcików do rozdania.
Basiek- straciłeś wzrok, ale udało Ci się "wczuć" w postać ślepca -10 punktów
Hudini- Twoje wczuwanie w postać jest epickie ^^ 10 punktów.
-JA CI DAM "RUDY"!! -Wykrzyczał w kierunku Basiego. Skoncentrował Ki w prawej ręce, następnie cisnął Ki-Blastem w rogacza. -Nigdy tak do mnie nie mów dobrze? -Powiedział, przechylił głowę i uśmiechnął się. Potrafił być groźny, ale wszystko robił dla śmiechu. Czasem tylko swojego, czasami udało mu się rozbawić wszystkich.
-Dobra, jak chcecie iść to bywajcie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś mnie odwiedzicie -pokiwał Rogaczowi i Dragotowi. Spojrzał, na Hudiniego. Ten cały czas męczył się z techniką. Wyczuł jego energię.
-Emm, różowy pan nie uważa, że nie jest za słaby na tę technikę? -Spytał uprzejmie.
OCC:
200 DMG drogi Baśku.
AA jak uciekacie to przydałaby się nagroda (Hudini, Ciebie też się tyczy, mimo ze nie wiem czy zostajesz czy idziesz z nimi ^^)
Wszyscy dostajecie po 5 punktów w samą wytrzymałość, kruki podziobały ^^.
Drag- dobra decyzja żeby gonić tego ziomalka, gdy lina się naprężyła -10 punkcików do rozdania.
Basiek- straciłeś wzrok, ale udało Ci się "wczuć" w postać ślepca -10 punktów
Hudini- Twoje wczuwanie w postać jest epickie ^^ 10 punktów.
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Pią Wrz 06, 2013 10:03 am
Hudini dał sobie spokój z zanzokenem gdyż kopia mimo tego że była idealna, to udało mu się utrzymać ją tylko przez ułamek sekundy. Gdy miał próbować dalej, podszedł do niego mały cudak i z niespotykaną dotąd u niego grzecznością zapytał czy nie jest za słaby.
-Hmpf! Ja, za słaby nie ma mowy dzieciaku, abym był za słaby na tą technikę, po prostu nie mam ochoty jej dalej trenować. A tak w ogóle to muszę się już zbierać, gdyż moi towarzysze także wyruszają.
Starał się zachować pozory, Ilicz mimo tego że ewidentnie był za wolny do tej techniki. Głupio mu było w ten sposób się żegnać więc postanowił dać małemu kilka rad.
No, ja już będę ruszał a więc, tego, no, jedz więcej warzyw, i ten no yyy brzydzi się alkoholem i ludzimi go pijącymi, oraz do dołów-pułapek nie dodawaj naostrzonych palików gdyż to może być strasznie niebezpieczne. Gdyby ktoś wpadł na przykład Bas to mógł by stracić oko. Chociaż i tak stracił, więc...a nieważne. Trzymaj się ru...młody. Na razie!
Powiedział i ruszył za demonami, wolał się nie odwracać aby nie zobaczyć jak mały rudzielec leży na ziemi i zwija się ze śmiechu. Gdy już prawie dogonił tamtych przypomniało mu się że o czymś zapomniał. Przyłożył ręce do ust i ryknął na całe gardło.
-BAZYL!!!! DO NOGI!!!!
Mały smok natychmiast wyskoczył z krzaków cały upaćkany resztkami wiewiórek i tych obrzydliwych kruków, wywalając Hudiniego. Normalnie nie zrobiło by to na nim wrażenia ale otworzyło się kilka ran które zadały mu kruki i zaczęły strasznie szczypać. Gdy zebrał się z ziemi podbiegł do Dragota i zapytał.
-Ej, Drag mam prośbę. Mógł byś użyci na mnie tego no fakju czy kjafu ...yyy no tego leczenia, bo strasznie mnie wszystko nap******a?
Hudini zrobił minę jak kot ze Szreka i dodał.
Proszeeee?
OoC:
koniec treningu
-Hmpf! Ja, za słaby nie ma mowy dzieciaku, abym był za słaby na tą technikę, po prostu nie mam ochoty jej dalej trenować. A tak w ogóle to muszę się już zbierać, gdyż moi towarzysze także wyruszają.
Starał się zachować pozory, Ilicz mimo tego że ewidentnie był za wolny do tej techniki. Głupio mu było w ten sposób się żegnać więc postanowił dać małemu kilka rad.
No, ja już będę ruszał a więc, tego, no, jedz więcej warzyw, i ten no yyy brzydzi się alkoholem i ludzimi go pijącymi, oraz do dołów-pułapek nie dodawaj naostrzonych palików gdyż to może być strasznie niebezpieczne. Gdyby ktoś wpadł na przykład Bas to mógł by stracić oko. Chociaż i tak stracił, więc...a nieważne. Trzymaj się ru...młody. Na razie!
Powiedział i ruszył za demonami, wolał się nie odwracać aby nie zobaczyć jak mały rudzielec leży na ziemi i zwija się ze śmiechu. Gdy już prawie dogonił tamtych przypomniało mu się że o czymś zapomniał. Przyłożył ręce do ust i ryknął na całe gardło.
-BAZYL!!!! DO NOGI!!!!
Mały smok natychmiast wyskoczył z krzaków cały upaćkany resztkami wiewiórek i tych obrzydliwych kruków, wywalając Hudiniego. Normalnie nie zrobiło by to na nim wrażenia ale otworzyło się kilka ran które zadały mu kruki i zaczęły strasznie szczypać. Gdy zebrał się z ziemi podbiegł do Dragota i zapytał.
-Ej, Drag mam prośbę. Mógł byś użyci na mnie tego no fakju czy kjafu ...yyy no tego leczenia, bo strasznie mnie wszystko nap******a?
Hudini zrobił minę jak kot ze Szreka i dodał.
Proszeeee?
OoC:
koniec treningu
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Sob Wrz 07, 2013 10:19 am
Puszcze znałem jak własną kieszeń, wiedziałem też gdzie czają się niebezpieczeństwa. Najbezpieczniejsza oraz najszybsza droga na zewnątrz tego labiryntu prowadzi na północny wschód od miejsca naszego treningu. Jednak będę musiał mieć się na baczności. W czasie gdy tamci zbierali sie do kupy ja dopracowywałem plan, przypominałem sobie szczegóły drogi oraz ryzyko ataku -Nodemonów. Skierowałem kroki w te stronę i zawiadomiłem resztę.
-Chodźcie, im ciszej będziemy tym większa szansa że nie zostaniemy ponownie zaatakowani. I mówię tu o czymś poważniejszym od kruków.
Dzięki moim demonicznym zmysłom nie miałem problemu w poruszaniu się po ciemnym terenie. I choć chodziłem trochę zamyślony, gdyż wszedł mi do głowy pomysł odbudowania pewnej stworzonej przeze mnie techniki jeszcze za czasów Krwawego Berła. Obecnie nie mam techniki która pozwoliła by mi płynnie uniknąć ataku energetycznego. To dlatego Frost położył mnie tak szybko. Jednocześnie starałem się skupić na tym co dzieje się wokół mnie, i akurat gdy starałem się to zrobić podszedł do mnie Hudini. Na początku ciężko mi było zrozumieć co do mnie mówi ale gdy wspomniał o leczeniu połapałem się o co chodzi. Jego rany poważne nie były, ale na oko nie jest to wojownik o dużym stopniu witalności.A jednocześnie skrzywiłem się gdy zorientowałem się jak mnie nazwał... trudno, ja też wymyśliłem Rikimaru skrót. Wyciągnąłem rękę w jego stronę.
-W porządku, ale bądź łaskaw wykorzystać tą energie. Nie mam ochoty leczyć cie codziennie.
Po tym jak to powiedziałem z mojej dłoni zaczęła emanować aura o barwie srebrzystej z morską otoczką .Energia spłynęła na ciało Różowego demona. Zaledwie po dwóch sekundach aura emanowała już jedynie z ran Hudiniego, a te się zagoiły w szybkim tempie. Całość przeszła błyskawicznie, nie był to wielki wysiłek. Prowadziłem ich dalej, drogi pozostało niewiele. Powinniśmy wyjść tuż przed mokradłami. Było coraz jaśniej...
OOC:
Z/t do Mokradła-bagna
Uleczenie Hudini'emu 90pkt HP za pomocą kaifuku - 270KI
Moje KI: 1065 - 270 = 795
-Chodźcie, im ciszej będziemy tym większa szansa że nie zostaniemy ponownie zaatakowani. I mówię tu o czymś poważniejszym od kruków.
Dzięki moim demonicznym zmysłom nie miałem problemu w poruszaniu się po ciemnym terenie. I choć chodziłem trochę zamyślony, gdyż wszedł mi do głowy pomysł odbudowania pewnej stworzonej przeze mnie techniki jeszcze za czasów Krwawego Berła. Obecnie nie mam techniki która pozwoliła by mi płynnie uniknąć ataku energetycznego. To dlatego Frost położył mnie tak szybko. Jednocześnie starałem się skupić na tym co dzieje się wokół mnie, i akurat gdy starałem się to zrobić podszedł do mnie Hudini. Na początku ciężko mi było zrozumieć co do mnie mówi ale gdy wspomniał o leczeniu połapałem się o co chodzi. Jego rany poważne nie były, ale na oko nie jest to wojownik o dużym stopniu witalności.A jednocześnie skrzywiłem się gdy zorientowałem się jak mnie nazwał... trudno, ja też wymyśliłem Rikimaru skrót. Wyciągnąłem rękę w jego stronę.
-W porządku, ale bądź łaskaw wykorzystać tą energie. Nie mam ochoty leczyć cie codziennie.
Po tym jak to powiedziałem z mojej dłoni zaczęła emanować aura o barwie srebrzystej z morską otoczką .Energia spłynęła na ciało Różowego demona. Zaledwie po dwóch sekundach aura emanowała już jedynie z ran Hudiniego, a te się zagoiły w szybkim tempie. Całość przeszła błyskawicznie, nie był to wielki wysiłek. Prowadziłem ich dalej, drogi pozostało niewiele. Powinniśmy wyjść tuż przed mokradłami. Było coraz jaśniej...
OOC:
Z/t do Mokradła-bagna
Uleczenie Hudini'emu 90pkt HP za pomocą kaifuku - 270KI
Moje KI: 1065 - 270 = 795
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Pią Wrz 13, 2013 10:53 pm
Granicę Mrocznej Puszczy przekroczyłem, czy też zrobiło to moje bezwładne ciało, niesione przez jakiegoś Demono - czegokolwiek. W tym czasie odezwał się mój błękitny przyjaciel...
Otworzyłem oczy z zamiarem ujrzenia napastnika, jaskini, czy też jakiegoś innego zadupia w które by mnie zaciągnął. Ale ujrzałem Demona - Archanioła. W tym samym dziwnym miejscu, fioletowym kosmosie. Archanioł zamknął oczy i z lekkim uśmiechem kiwnął głową na nie. Po czym odezwał się.
-Mówiłem, byś udał się do wioski po skończeniu z tamtym. Lecz mnie nie posłuchałeś. Zanim udałeś się w emocjonującą podróż na południe jeden z moich znajomych doprowadza cię teraz do porządku.
Na co ja mu odpowiedziałem:
-Nieźle, śpioch w twarz to u was przywrócenie do porządku. Może jeszcze witacie się kopniakiem w krocze?
-To tak nie działa. Dostało ci się lekko, inaczej spałbyś do końca. Gdyby Valtiel miał cię przekonywać do pójścia z nim do tej pory siedziałbyś na bagnach. I dla ścisłości: pamiętasz co masz powiedzieć Przywódcy wioski?
-eeeee... "Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, myślałem jak dziecko, czułem jak dziecko"?
-Zła kolejność."Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko."
-Ok, zrozumiałem. Możesz mnie już odesłąć z powrotem? będziemy tu tkwić wieczność.
-Nie zupełnie. Kontroluje bieg czasu w tym wymiarze. Aktualnie go przyśpieszyłem. Lada moment będziesz w wiosce.
-Jak tak to ok.
OOC:
Z/t do Wioska Drakonian
Regeneracja 10% KI i HP
Moje HP:1353 + 150 = 1500MAX
Moje KI:1065 + 150 = 1215
***
Otworzyłem oczy z zamiarem ujrzenia napastnika, jaskini, czy też jakiegoś innego zadupia w które by mnie zaciągnął. Ale ujrzałem Demona - Archanioła. W tym samym dziwnym miejscu, fioletowym kosmosie. Archanioł zamknął oczy i z lekkim uśmiechem kiwnął głową na nie. Po czym odezwał się.
-Mówiłem, byś udał się do wioski po skończeniu z tamtym. Lecz mnie nie posłuchałeś. Zanim udałeś się w emocjonującą podróż na południe jeden z moich znajomych doprowadza cię teraz do porządku.
Na co ja mu odpowiedziałem:
-Nieźle, śpioch w twarz to u was przywrócenie do porządku. Może jeszcze witacie się kopniakiem w krocze?
-To tak nie działa. Dostało ci się lekko, inaczej spałbyś do końca. Gdyby Valtiel miał cię przekonywać do pójścia z nim do tej pory siedziałbyś na bagnach. I dla ścisłości: pamiętasz co masz powiedzieć Przywódcy wioski?
-eeeee... "Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, myślałem jak dziecko, czułem jak dziecko"?
-Zła kolejność."Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko."
-Ok, zrozumiałem. Możesz mnie już odesłąć z powrotem? będziemy tu tkwić wieczność.
-Nie zupełnie. Kontroluje bieg czasu w tym wymiarze. Aktualnie go przyśpieszyłem. Lada moment będziesz w wiosce.
-Jak tak to ok.
***
Czas dalej płynął, a ten cały "Valtiel" trzymając mnie za nogę przemieszczał mnie coraz bliżej wioski. Nie wiem czego się spodziewać... Na pewno nie miłego powitania.OOC:
Z/t do Wioska Drakonian
Regeneracja 10% KI i HP
Moje HP:1353 + 150 = 1500MAX
Moje KI:1065 + 150 = 1215
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Sob Lis 16, 2013 10:06 pm
Lecieliśmy, a ja wciąż przyzwyczajałem się do prawdziwego świata. To było strasznie dziwne, nie wiedziałem czy czuć się jak w domu, czy jak poza nim. Niby tam było nieciekawie, ale to tylko dlatego że zżyłem się z ludźmi. Zżyłem, co nie znaczy że polubiłem. Im dłużej ich chroniłem tym mniej odczuwałem że powinienem to robić. Lecieliśmy kilkanaście metrów nad ziemią, mając pod sobą ciemne drzewa tej puszczy. Prędkość była spora, a jasno błękitne niebo sprawiało że chciało się tutaj żyć. Ale coraz mniej to odczuwałem, słyszałem że Drakonianowie mają zdolność modyfikacji rzeczywistości. Będę musiał z tego skorzystać. Może kiedyś stworzę własny zakamarek. Ale na myśli przemeblownicze skończył się czas. Dolecieliśmy. To był gród, podobny do ludzkich bardzo wczesnych. Mury zbudowane z jakiegoś materiału kamienno podobnego, a wnętrze podobne jak we wiosce. Jednak teraz pełno było tam popiołu, a połowa domków była podpalona. Widziałem Drakonian walczących ze wszystkich sił. Niektórzy mieli zaledwie po 0,9 jednostki(900PL) Drakonian. Ozzie zatrzymał się i z dość przestraszoną miną zerknął na swoich ludzi. Każdy czerwony messenger ma co najmniej dwie jednostki. Nasi wojownice mieli przewagę taktyki i inteligencji, a oni liczebności i siły.Ciężko było jednak stwierdzić, kto ma przewagę.
-Mam pomysł, ja zejdę na dół i pomogę im ogarnąć sytuację, a ty załaduj jakiś atak dzięki któremu rozwalisz wszystkich z góry. Ten gród ma też podziemia.
Zastanowiłem się chwilę, przypomniałem sobie ataki które pokazał mi Red. Trzeba je obadać!
-Jasne.
Powiedziałem. Ozymandiak poleciał z Hukiem razem ze słową pomarańczową aurą i zaczął robić rzeź na Czerwonych messengerach, robiąc wszystko by Drakonianowie nie ucierpieli. Ja w tym czasie się skoncentrowałem...
OOC:
TRENING START
-Mam pomysł, ja zejdę na dół i pomogę im ogarnąć sytuację, a ty załaduj jakiś atak dzięki któremu rozwalisz wszystkich z góry. Ten gród ma też podziemia.
Zastanowiłem się chwilę, przypomniałem sobie ataki które pokazał mi Red. Trzeba je obadać!
-Jasne.
Powiedziałem. Ozymandiak poleciał z Hukiem razem ze słową pomarańczową aurą i zaczął robić rzeź na Czerwonych messengerach, robiąc wszystko by Drakonianowie nie ucierpieli. Ja w tym czasie się skoncentrowałem...
OOC:
TRENING START
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Nie Lis 17, 2013 11:16 pm
Dobra, co się wydarzyło. Gonił nas potwór, a Red wystrzelił kilka pocisków jednocześnie używając do tego techniki. To kolejna rzecz której nie używałem, bowiem miałem w zanadrzu dużo silniejsze moce. Znowu poczułem w sobie żar mojej własnej Ki, lecz nie tylko. Teraz miałem w sobie cząstkę Reda, a jego moc była nie do przeliczenia. Ozzie aż cały się świecił na pomarańczowo, na oko miał moc 10 albo 15 jednostek, ale nie jestem tego pewien. Najpierw cały stałem się czarny jak noc, a wydobywała się ze mnie aura owado podobna. Potem energia zaczęła się kondensować i poczułem jak dostaje się do mojego prawego ramienia. Po chwili jedynie moja prawa ręka była nasiąknięta energią. Teraz trzeba to odpowiednio rozegrać. Wycelowałem tą ręką w gród i zacząłem wystrzeliwać grac pocisków ki, o dymnej strukturze i czarnej barwie. Pociski trafiały w budynki, ziemie, ale niestety ani razu nie trafiły we wroga. To wymaga poprawy. Zaprzestałem serii, skoncentrowałem się, i ponownie wystrzeliłem serię pocisków z tej samej ręki. Tym razem ucierpiało pare Messengerów, które mnie zobaczyły i postanowiły coś ze mną zrobić. Teraz mi się udało, jeszcze tylko to dopracować....NIE. To nie była ta technika. To nie był grad pocisków ale ich mnóstwo w dodatku do różnych odbiorców. Ta technika nazywała się inaczej. Rendoku energy Dan bodajże, ale to dobrze. Upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu. Następna technika powinna zmieść ich wszystkich na raz.... Znowu koncentrujemy całą swoją energię do jednej ręki. Tym razem kieruje ją w stronę nieba. Jak najwięcej pocisków......ładujemy.....ładujemy.....ładujemy.......i....
BUM
Cały sztorm czarnych pocisków zakrył pobliskie tereny, tysiące jeśli nie miliony kul energii zaczęły spadać na gród. Zaczęły powodować ogromne zniszczenia, używałem całej siły woli by trafiały we wrogów, a nie w przyjaciół. Cały drżałem i czułem się jakby moje żyły były rozpalone do temperatury magmy. To tak jakby ta ki sama czuła, jakby była odrębną częścią mnie. Jakby sama wiedziała kogo zaatakować, to było strasznie nienaturalne. Po minucie intensywnych opadów wszystko ucichło. Jedynie Drakonianowie byli na powierdzchni. Ozymaniak uchronił wszystkich zarówno od messengerów, jak i mojej techniki. Wszyscy patrzyli się na mnie. I co im teraz powiedzieć....
OOC:
TRENING KONIEC
BUM
Cały sztorm czarnych pocisków zakrył pobliskie tereny, tysiące jeśli nie miliony kul energii zaczęły spadać na gród. Zaczęły powodować ogromne zniszczenia, używałem całej siły woli by trafiały we wrogów, a nie w przyjaciół. Cały drżałem i czułem się jakby moje żyły były rozpalone do temperatury magmy. To tak jakby ta ki sama czuła, jakby była odrębną częścią mnie. Jakby sama wiedziała kogo zaatakować, to było strasznie nienaturalne. Po minucie intensywnych opadów wszystko ucichło. Jedynie Drakonianowie byli na powierdzchni. Ozymaniak uchronił wszystkich zarówno od messengerów, jak i mojej techniki. Wszyscy patrzyli się na mnie. I co im teraz powiedzieć....
OOC:
TRENING KONIEC
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Sob Lis 23, 2013 4:16 pm
Jak on to zrobił? Czy to Dragot? Wooow, ale siła! Mało nas nie pozabijał! Uratowani! Dobra robota Dragot! Czy go do reszty pogieło?
takie słowa słyszałem lądując w grodzie Messengerów. Wyjątkowo spektakularna technika której użyłem sprawiła że każdy patrzył się na mnie. Byłem troche zawstydzony, troche dumny, a troche czułem że tracę czas.
-Dragot, świetnie to załatwiłeś. Wszyscy są cali, możemy ruszać do podziemi.
Powiedział do mnie Ozzie, na co mu odpowiedziałem:
-Tak.
Dziwnie, ale nie zdążyłem się poprawić. Wejście było w największym budynku. weszliśmy przez bramę, położyliśmy kilku messengerów którzy przerwali, i weszliśmy piętro niżej....
Czymże jest ziarnko piasku na pustyni? czymże jest kropla w jeziorze? dopiero gdy wszyscy się zjednoczą i będą działać jako jedno będą znaczyć coś w przyrodzie.
Podzieliliśmy się na grupy pięcio osobowe. Ja byłem z Ozymandiakiem, Garondem,Romanem oraz niestety z Krzychem. Podziemia były oświetlone pochodniami, ciemno pomarańczowe światło oświetlało korytarze i pokoje wyglądające rodem z opowieści fantasy.
-Jak myślicie gdzie ją trzymają?
-Pewnie w magazynie albo skarbcu.
Odpowiedział mi niestety Krzychu, a nie wódz. Ciężko było mu zarzucić głupotę w tym zdaniu, ale trzeba być ostrożnym.
-Nie Krzychu, to by było za oczywiste. Jeśli gdzieś trzymają porwaną Drakoniańską kobietę to pewnie jest już na sali egzekucyjnej.
Ja zrobiłem wtedy wytrzeszcz i wydarłem się:
-EGZEKUCYJNEJ!!!!!!!!!!???????????
Niestety wtedy przed nami zobaczyliśmy nieciekawy widok, bowiem leciało w nas 10 czerwonych Messengerów...
-PIĘKNIE DRAGOT!!!
Krzykneli wszyscy moi towarzysze poza Krzychem który nie zdążył nic powiedzieć. Rozpoczęła się potyczka...
takie słowa słyszałem lądując w grodzie Messengerów. Wyjątkowo spektakularna technika której użyłem sprawiła że każdy patrzył się na mnie. Byłem troche zawstydzony, troche dumny, a troche czułem że tracę czas.
-Dragot, świetnie to załatwiłeś. Wszyscy są cali, możemy ruszać do podziemi.
Powiedział do mnie Ozzie, na co mu odpowiedziałem:
-Tak.
Dziwnie, ale nie zdążyłem się poprawić. Wejście było w największym budynku. weszliśmy przez bramę, położyliśmy kilku messengerów którzy przerwali, i weszliśmy piętro niżej....
Czymże jest ziarnko piasku na pustyni? czymże jest kropla w jeziorze? dopiero gdy wszyscy się zjednoczą i będą działać jako jedno będą znaczyć coś w przyrodzie.
Podzieliliśmy się na grupy pięcio osobowe. Ja byłem z Ozymandiakiem, Garondem,Romanem oraz niestety z Krzychem. Podziemia były oświetlone pochodniami, ciemno pomarańczowe światło oświetlało korytarze i pokoje wyglądające rodem z opowieści fantasy.
-Jak myślicie gdzie ją trzymają?
-Pewnie w magazynie albo skarbcu.
Odpowiedział mi niestety Krzychu, a nie wódz. Ciężko było mu zarzucić głupotę w tym zdaniu, ale trzeba być ostrożnym.
-Nie Krzychu, to by było za oczywiste. Jeśli gdzieś trzymają porwaną Drakoniańską kobietę to pewnie jest już na sali egzekucyjnej.
Ja zrobiłem wtedy wytrzeszcz i wydarłem się:
-EGZEKUCYJNEJ!!!!!!!!!!???????????
Niestety wtedy przed nami zobaczyliśmy nieciekawy widok, bowiem leciało w nas 10 czerwonych Messengerów...
-PIĘKNIE DRAGOT!!!
Krzykneli wszyscy moi towarzysze poza Krzychem który nie zdążył nic powiedzieć. Rozpoczęła się potyczka...
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Sob Lis 23, 2013 11:09 pm
Odpowiednia Muzyka
Podwójna przewaga liczebna. Byliśmy w dość szerokim korytarzu, wszystko wyłupione w skale. Widać że są tu co najmniej kilka miesięcy. Walka była w większości oparta na ki blastach oraz odpowiednim korzystaniu z otoczenia.Stworzenie tarczy za pomocą telekinezy to przykład. Fioletowe, pomarańczowe, brązowe, złote i zielone pociski zderzały się z czerwonymi tworząc huczne wybuchy. Walka była epicka i toczyła się z niezwykłą prędkością. Dałem radę na oko ocenić siłę moich towarzyszy.
Ozymandiak(prawdopodobnie tłumiony) - 6 jednostek Drakonian.
Garond(prawdopodobnie tłumiony) - 4,5 jednostki Drakonian.
Roman - 3 jednostki Drakonian
Krzychu - 2,5 jednostki Drakonian.
Swoją drogą to krzychu wbrew pozorom był dobrym wojownikiem, jego styl walki opierał się głównie na zadaniu jakiegoś mocnego ciosu, po czym oddaleniu się i atakowaniu na odległość. Pokonaliśmy ich. ja załatwiłem swojego przeciwnika poprzed wbicie go kolanem w ścianę i spopielenie Honoo. Jak zwykle widowiskowy finisher. Ozymandiak wybił aż czterech jednym atakiem Gack, zaś reszta zwykłymi atakami fizycznymi wykluczyli Messengerów z gry. Dobra była z nas drużyna. Pokonalibyśmy swego czasu Xanasa i paczkę. Jednak zmęczyło nas to. Szczególnie Krzycha który nieco oberwał.
-Jasper, to nie wygląda dobrze. Chcesz się zawrócić?
-Chy-chyba cie po-po-rąbało. Dam rradę.
-Krzychu, ja mogę temu zaradzić. Kaifuku zatamuje krwotok.
-Kaifuku? jestem pod wrażeniem Drag.
-Co to jjest Kakifaku?
-To technika uzdrawiająca. Trzy, cze-ry!
Po krótkiej wymianie zdań srebrzysta energia z pozytywną dla oka morską otoczką spłynęła na ranę na szyi Jaspera, powodując jej częściowy zanik. Krzychu był wyraźnie zdziwiony, a reszta zdumiona.Poklepał się w to miejsce po czym spojrzał na mnie tak samo niewyraźnym wyrazem twarzy jak zawsze i powiedział:
-Dzięki Dratagot.
-Dragot.
-Jonathan Caroll
Muzyka
Po godzinie byliśmy z powrotem na powierzchni. Dlaczego nie wspomniałem co wydarzyło się wcześniej? bowiem ani na sali egzekucyjnej, ani w skarbcu, ani nigdzie indziej, nie bylo Roodaki. Nie było osoby której nigdy nie widziałem, a jednak oddałbym za nią bardzo wiele.
-Drag, nie przeszejmuj. na ppewno ją znajdziesz.
-Na pewno, ale czy żywą... i czy w jednym kawałku...
To ostatnie co wtedy powiedziałem. Udałem się powiem na lot byle gdzie. Znowu ból i cierpienie opanowały moje ciało. Znowu opanowwały mną przemyślenia i refleksje. Ale w życiu bym nie pomyślał że ból skłoni mnie do takich czynów... Poleciałem do West City(...)
OOC:
Z/t do Muzeum
Podwójna przewaga liczebna. Byliśmy w dość szerokim korytarzu, wszystko wyłupione w skale. Widać że są tu co najmniej kilka miesięcy. Walka była w większości oparta na ki blastach oraz odpowiednim korzystaniu z otoczenia.Stworzenie tarczy za pomocą telekinezy to przykład. Fioletowe, pomarańczowe, brązowe, złote i zielone pociski zderzały się z czerwonymi tworząc huczne wybuchy. Walka była epicka i toczyła się z niezwykłą prędkością. Dałem radę na oko ocenić siłę moich towarzyszy.
Ozymandiak(prawdopodobnie tłumiony) - 6 jednostek Drakonian.
Garond(prawdopodobnie tłumiony) - 4,5 jednostki Drakonian.
Roman - 3 jednostki Drakonian
Krzychu - 2,5 jednostki Drakonian.
Swoją drogą to krzychu wbrew pozorom był dobrym wojownikiem, jego styl walki opierał się głównie na zadaniu jakiegoś mocnego ciosu, po czym oddaleniu się i atakowaniu na odległość. Pokonaliśmy ich. ja załatwiłem swojego przeciwnika poprzed wbicie go kolanem w ścianę i spopielenie Honoo. Jak zwykle widowiskowy finisher. Ozymandiak wybił aż czterech jednym atakiem Gack, zaś reszta zwykłymi atakami fizycznymi wykluczyli Messengerów z gry. Dobra była z nas drużyna. Pokonalibyśmy swego czasu Xanasa i paczkę. Jednak zmęczyło nas to. Szczególnie Krzycha który nieco oberwał.
-Jasper, to nie wygląda dobrze. Chcesz się zawrócić?
-Chy-chyba cie po-po-rąbało. Dam rradę.
-Krzychu, ja mogę temu zaradzić. Kaifuku zatamuje krwotok.
-Kaifuku? jestem pod wrażeniem Drag.
-Co to jjest Kakifaku?
-To technika uzdrawiająca. Trzy, cze-ry!
Po krótkiej wymianie zdań srebrzysta energia z pozytywną dla oka morską otoczką spłynęła na ranę na szyi Jaspera, powodując jej częściowy zanik. Krzychu był wyraźnie zdziwiony, a reszta zdumiona.Poklepał się w to miejsce po czym spojrzał na mnie tak samo niewyraźnym wyrazem twarzy jak zawsze i powiedział:
-Dzięki Dratagot.
-Dragot.
***
Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza - wie, jak przeżyć.-Jonathan Caroll
***
Muzyka
Po godzinie byliśmy z powrotem na powierzchni. Dlaczego nie wspomniałem co wydarzyło się wcześniej? bowiem ani na sali egzekucyjnej, ani w skarbcu, ani nigdzie indziej, nie bylo Roodaki. Nie było osoby której nigdy nie widziałem, a jednak oddałbym za nią bardzo wiele.
-Drag, nie przeszejmuj. na ppewno ją znajdziesz.
-Na pewno, ale czy żywą... i czy w jednym kawałku...
To ostatnie co wtedy powiedziałem. Udałem się powiem na lot byle gdzie. Znowu ból i cierpienie opanowały moje ciało. Znowu opanowwały mną przemyślenia i refleksje. Ale w życiu bym nie pomyślał że ból skłoni mnie do takich czynów... Poleciałem do West City(...)
OOC:
Z/t do Muzeum
Re: Mroczna Puszcza
Czw Sty 30, 2014 1:47 pm
Lekki zgniły zapach był dla niej bardzo przyjemny. Tak samo przyjemny jak woń ciepłej krwi tryskającej z ran zadanych ludziom, których zabiła w ostatnich godzinach. Wokół tej puszczy nie widziała żywej duszy. Zauważyła w oczach naczelnych coś takiego śmiesznego dla niej.
- To jest strach. Nie powinnaś była zabijać większości tych ludzi.
Jak zwykle mistrz mógł mieć rację, ale nie spodobało jej się kilka osób tego gatunku i ich zachowanie. Nameczanie z natury są spokojnie i dobrzy. Walczą w ostateczności, a ziemianie są inni. Jej mistrz to też dostrzegał, ale nalegał. Pragnął, żeby jej życie było spokojne i znalazła dobroć w gatunku z którym przyjdzie jej dzielić planetę. Dzielenie się czymś zawsze przychodziło jej z trudem.
Puszcza wyglądała na opuszczoną przez życie. Drzewa były szare, porośnięte mchami, zwisały z nich gałęzie. Dużo zgnilizny, podmokła ziemia i ściółka.
- Przecież człowiekowi nie przeszkadza mieszkanie w lodowatej krainie, a nikt tutaj nie mieszka? Czym się kierują wybierając miejsca na dom?
Dla niej nie ma miejsca na dom. Nigdy nie czuła się przywiązana do jednego miejsca. Była włóczykijem bez kija. Wolała walić z pięści i czułą przy tym większą satysfakcję. Od czasu do czasu jednak musiała coś zabić dla napełnienie własnego ego. Była zła do szpiku kości i nie czuła wyrzutów sumienia. Była diabelskim nasieniem, ale ktoś zapomniał dać jej wystarczająco siły, żeby mogła coś niszczyć bardziej efektownie.
W środku puszczy było ciemno i dziwna mgła, a potem ujrzała zabudowania. Wkroczyła w mgłę. Skóra zaczęła swędzieć i paliło w gardle, ale szybko się przyzwyczaiła. Czy ludzie tam mieszkają?
z/t do wioski drakonian
- To jest strach. Nie powinnaś była zabijać większości tych ludzi.
Jak zwykle mistrz mógł mieć rację, ale nie spodobało jej się kilka osób tego gatunku i ich zachowanie. Nameczanie z natury są spokojnie i dobrzy. Walczą w ostateczności, a ziemianie są inni. Jej mistrz to też dostrzegał, ale nalegał. Pragnął, żeby jej życie było spokojne i znalazła dobroć w gatunku z którym przyjdzie jej dzielić planetę. Dzielenie się czymś zawsze przychodziło jej z trudem.
Puszcza wyglądała na opuszczoną przez życie. Drzewa były szare, porośnięte mchami, zwisały z nich gałęzie. Dużo zgnilizny, podmokła ziemia i ściółka.
- Przecież człowiekowi nie przeszkadza mieszkanie w lodowatej krainie, a nikt tutaj nie mieszka? Czym się kierują wybierając miejsca na dom?
Dla niej nie ma miejsca na dom. Nigdy nie czuła się przywiązana do jednego miejsca. Była włóczykijem bez kija. Wolała walić z pięści i czułą przy tym większą satysfakcję. Od czasu do czasu jednak musiała coś zabić dla napełnienie własnego ego. Była zła do szpiku kości i nie czuła wyrzutów sumienia. Była diabelskim nasieniem, ale ktoś zapomniał dać jej wystarczająco siły, żeby mogła coś niszczyć bardziej efektownie.
W środku puszczy było ciemno i dziwna mgła, a potem ujrzała zabudowania. Wkroczyła w mgłę. Skóra zaczęła swędzieć i paliło w gardle, ale szybko się przyzwyczaiła. Czy ludzie tam mieszkają?
z/t do wioski drakonian
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Pią Maj 30, 2014 7:28 pm
-W końcu spokój.
Jak wszyscy zniknęli, to zszedłem z tronu i również się przeniosłem. Ośmieszony i upokorzony demon to nie ktoś kogo chce się spotkać. Okazuje się że sporo ludzi ma dzisiaj szczęście. Mniej niż kilometr od wioski wydobywały się dźwięki które należały oczywiście do zwyczajnych mieszkańców tej planety. Stawiałem kroki właśnie w tym kierunku i śledziłem tamtejsze wydarzenia słuchem myśliwskim. Sytuacja bardzo mnie potrzebowała, głos należał bowiem do zdaje się dwóch nastolatek, i co najmniej dziewięciu chłopów. Trochę szumu, śmiechów chichów z ich strony. Młodsze głosiki zaś, nie brzmiały tak pewnie.
-No i co kochaniutkie, zapuściliśmy się trochę za głęboko w ten ciemny las?
Ten najgłośniejszy miał niski tępy głos i akcent którego za nic nie rozszyfruję. Ze wszystkich chłopów słyszałem tylko jego, pewnie lider jakiejś bandy. Strach jaki przejawiały wtedy te dziewki wyczuwałem jeszcze przed zejściem z tronu.
-Na co czekasz, zostaw nam koleżankę i uciekaj! Hahaha... Ty nadal masz obie nogi, może cie nie dogonimy. Ale co to? zostajesz? Widocznie bardzo ci nasze towarzystwo pasuje...heh...
-Zostawcie ją....proszę...ja..
Czułem smród z pyska tej szumowiny po jego ciekawej przemowie. Inni reagowali po jego słowach jak naćpani, to są ci "ludzie" których mam chronić. Im bliżej byłem tej imprezy tym bardziej się nakręcałem.
-Ależ oczywiście słodziutka! Jak tylko troche się zabawimy zostawimy was tutaj, co nie chłopaki?
-Nie możecie nam tego zrobić, zlitujcie się...
-Spójrzcie no tylko jaka grzeczna, oporów prawie nie stawia! Widać że potrzeba jej troche relaksu, już my się o ciebie zatroszczymy...heheh.. A jako że uciekłaś nam tak daleko, to nikt was tutaj nie usłyszy! Jak moi koledzy skończą z tobą i twoją koleżanką nie będziecie już mieli siły krzyczeć. No to jak, same sie rozbierzecie czy mamy użyć siły?
Nie słyszałem już żadnych dialogów, ponieważ zagłuszyły je odgłosy bandy zboczeńców. To dla nich baaardzo złe miejsce. Nie miałem już jednak potrzeby używania słuchu myśliwskiego, ponieważ pare sekund później znajdywałem się na gałęzi drzewa. Na korzeniach leżała blondwłosa dziewczyna na oko pietnastoletnia. Była ona nieprzytomna i miała rozległy krwotok z nogi, ale wyczuwałem płytki oddech. Ta druga była jednak w jeszcze mniej ciekawej sytuacji. Zdejmowała bowiem koszulkę przed prawie tuzinem największych ścierw jakie widziałem od dawna. Szlag mnie trafił, i zeskoczyłem. Trzeba mnie było już dzisiaj nie wkurzać.
OOC:
Trening start
Jak wszyscy zniknęli, to zszedłem z tronu i również się przeniosłem. Ośmieszony i upokorzony demon to nie ktoś kogo chce się spotkać. Okazuje się że sporo ludzi ma dzisiaj szczęście. Mniej niż kilometr od wioski wydobywały się dźwięki które należały oczywiście do zwyczajnych mieszkańców tej planety. Stawiałem kroki właśnie w tym kierunku i śledziłem tamtejsze wydarzenia słuchem myśliwskim. Sytuacja bardzo mnie potrzebowała, głos należał bowiem do zdaje się dwóch nastolatek, i co najmniej dziewięciu chłopów. Trochę szumu, śmiechów chichów z ich strony. Młodsze głosiki zaś, nie brzmiały tak pewnie.
-No i co kochaniutkie, zapuściliśmy się trochę za głęboko w ten ciemny las?
Ten najgłośniejszy miał niski tępy głos i akcent którego za nic nie rozszyfruję. Ze wszystkich chłopów słyszałem tylko jego, pewnie lider jakiejś bandy. Strach jaki przejawiały wtedy te dziewki wyczuwałem jeszcze przed zejściem z tronu.
-Na co czekasz, zostaw nam koleżankę i uciekaj! Hahaha... Ty nadal masz obie nogi, może cie nie dogonimy. Ale co to? zostajesz? Widocznie bardzo ci nasze towarzystwo pasuje...heh...
-Zostawcie ją....proszę...ja..
Czułem smród z pyska tej szumowiny po jego ciekawej przemowie. Inni reagowali po jego słowach jak naćpani, to są ci "ludzie" których mam chronić. Im bliżej byłem tej imprezy tym bardziej się nakręcałem.
-Ależ oczywiście słodziutka! Jak tylko troche się zabawimy zostawimy was tutaj, co nie chłopaki?
-Nie możecie nam tego zrobić, zlitujcie się...
-Spójrzcie no tylko jaka grzeczna, oporów prawie nie stawia! Widać że potrzeba jej troche relaksu, już my się o ciebie zatroszczymy...heheh.. A jako że uciekłaś nam tak daleko, to nikt was tutaj nie usłyszy! Jak moi koledzy skończą z tobą i twoją koleżanką nie będziecie już mieli siły krzyczeć. No to jak, same sie rozbierzecie czy mamy użyć siły?
Nie słyszałem już żadnych dialogów, ponieważ zagłuszyły je odgłosy bandy zboczeńców. To dla nich baaardzo złe miejsce. Nie miałem już jednak potrzeby używania słuchu myśliwskiego, ponieważ pare sekund później znajdywałem się na gałęzi drzewa. Na korzeniach leżała blondwłosa dziewczyna na oko pietnastoletnia. Była ona nieprzytomna i miała rozległy krwotok z nogi, ale wyczuwałem płytki oddech. Ta druga była jednak w jeszcze mniej ciekawej sytuacji. Zdejmowała bowiem koszulkę przed prawie tuzinem największych ścierw jakie widziałem od dawna. Szlag mnie trafił, i zeskoczyłem. Trzeba mnie było już dzisiaj nie wkurzać.
OOC:
Trening start
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Pon Cze 02, 2014 5:12 pm
Wzrok tych istot po ujrzeniu mnie miał sporo wartości. Gdybym nie miał na sobie hełmu prawdopodobnie już by uciekli. Chociaż jak o tym pomyślę, to to by dobrze o mnie nie świadczyło. Cała dziesiątka miała na sobie dość nietypowy ubiór, sprawiający wrażenie robionego przez ich samych techniką średniowieczną. Ich przyszłe ofiary zaś nosiły typowy mundur szkolny, nieprzytomna była blondynką, druga miałą fioletowe włosy i oczy, których nigdy nie widziałem u normalnego człowieka. Już po chwili imprezowiczom wrócił humor.
-Te, człowiek-słoń! Jak chcesz dołączyć to wystarczy po-
-Nie pozwoliłem ci otworzyć paszczy.
Powiedziałem z wyczuwalnym gniewem przerywając tym samym pewnie czującemu się facetowi. Dałem w tym samym czasie znak dziewczynie by się cofnęła i zajęła koleżanką. Niestety główny ochłap nadal nie poznał się na roli i już za chwilę podjął ponowną próbę wyjaśnienia sytuacji.
-Wiesz do kogo się zwracasz wybryku natury, jestem...
Biedaczek nie dokończył zdania po raz kolejny. Samymi zamiarami skazywał się na śmierć, a teraz próbował się ze mną kłucić. Popchnąłem go po czym wymierzyłem kopnięcie w podbródek o sile która moze go nie zabiło, ale skutecznie położyło spać. Całe zdarzenie trwało może sekundę, ale satysfakcja z wyrzucenia śmieci była tego warta. Jednak dopiero zacząłem sprzątanie. Cała reszta po zobaczeniu jedynej wartości w ich życiu nieprzytomnej uznała pomysł rzucenia się na mnie z rzucenia się na mnie z pięściami niczym stado małp za słuszny.
Słuchem śledząc jednocześnie poczynania zagubionej, odwracałem uwagę reszty udawając że ich ciosy wywołują ból. Czułem się jak ten polityk, który tylko czeka by zabrać wszystko i uciec do domu. Prędzej wkleją mi łaskotki i mnie zaczną łaskotać aniżeli zaczną mi zadawać jakieś obrażenia. Mój plan jednak nie wypalił, i gdy ta zaczęła uciekać kilku z nich zwróciło tam swoją uwagę i rozpoczęła pościg. Niestety, nie tak to działa. Momentalnie odepchnąłem całą resztę szkodników po czym wystrzeliłem kilka pocisków ki celując w nogi pozostałych.
Jęki bólu muzyką dla moich uszu gdy ich źródłem są takie istoty jakie dziś spotkałem. Od razu wystrzeliłem kilka kolejnych i po chwili żaden z tych zboków nie mógł chodzić. Wtedy zamarłem w bezruchu i czekałem aż tamte wystarczająco się oddalą. Przez pół godziny karmiłem się cierpieniem tych zwierząt, które zbliżyły się ze swoimi planami zbyt blisko mnie. Żaden człowiek nie skazałby innego na taki los, dlatego też przysięga mnie nie obowiązuje. Wtedy, gdy już wszyscy mnieli wyzionąć ducha, użyłem swoich mocy by absorbować każdego z nich. Nie mogę ich zabić, nie mogę też pozwolić im dalej żyć. Każde zwierze będzie kończyło w klatce. Srebrny materiał oplótł każde ciało i wrócił do mojego, w krótkim czasie nadając ten sam kształt i kolor jaki był na nim wcześniej. Stałem w tym samym miejscu głęboko oddychając, i czując zarówno wzmocnieniejak i mdłości po pożarciu prawdziwego ścierwa.
OOC:
Koniec treningu
-Te, człowiek-słoń! Jak chcesz dołączyć to wystarczy po-
-Nie pozwoliłem ci otworzyć paszczy.
Powiedziałem z wyczuwalnym gniewem przerywając tym samym pewnie czującemu się facetowi. Dałem w tym samym czasie znak dziewczynie by się cofnęła i zajęła koleżanką. Niestety główny ochłap nadal nie poznał się na roli i już za chwilę podjął ponowną próbę wyjaśnienia sytuacji.
-Wiesz do kogo się zwracasz wybryku natury, jestem...
Biedaczek nie dokończył zdania po raz kolejny. Samymi zamiarami skazywał się na śmierć, a teraz próbował się ze mną kłucić. Popchnąłem go po czym wymierzyłem kopnięcie w podbródek o sile która moze go nie zabiło, ale skutecznie położyło spać. Całe zdarzenie trwało może sekundę, ale satysfakcja z wyrzucenia śmieci była tego warta. Jednak dopiero zacząłem sprzątanie. Cała reszta po zobaczeniu jedynej wartości w ich życiu nieprzytomnej uznała pomysł rzucenia się na mnie z rzucenia się na mnie z pięściami niczym stado małp za słuszny.
Słuchem śledząc jednocześnie poczynania zagubionej, odwracałem uwagę reszty udawając że ich ciosy wywołują ból. Czułem się jak ten polityk, który tylko czeka by zabrać wszystko i uciec do domu. Prędzej wkleją mi łaskotki i mnie zaczną łaskotać aniżeli zaczną mi zadawać jakieś obrażenia. Mój plan jednak nie wypalił, i gdy ta zaczęła uciekać kilku z nich zwróciło tam swoją uwagę i rozpoczęła pościg. Niestety, nie tak to działa. Momentalnie odepchnąłem całą resztę szkodników po czym wystrzeliłem kilka pocisków ki celując w nogi pozostałych.
Jęki bólu muzyką dla moich uszu gdy ich źródłem są takie istoty jakie dziś spotkałem. Od razu wystrzeliłem kilka kolejnych i po chwili żaden z tych zboków nie mógł chodzić. Wtedy zamarłem w bezruchu i czekałem aż tamte wystarczająco się oddalą. Przez pół godziny karmiłem się cierpieniem tych zwierząt, które zbliżyły się ze swoimi planami zbyt blisko mnie. Żaden człowiek nie skazałby innego na taki los, dlatego też przysięga mnie nie obowiązuje. Wtedy, gdy już wszyscy mnieli wyzionąć ducha, użyłem swoich mocy by absorbować każdego z nich. Nie mogę ich zabić, nie mogę też pozwolić im dalej żyć. Każde zwierze będzie kończyło w klatce. Srebrny materiał oplótł każde ciało i wrócił do mojego, w krótkim czasie nadając ten sam kształt i kolor jaki był na nim wcześniej. Stałem w tym samym miejscu głęboko oddychając, i czując zarówno wzmocnieniejak i mdłości po pożarciu prawdziwego ścierwa.
OOC:
Koniec treningu
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach