Pasmo Górskie
+8
KOŚCI
Red
NPC.
Siódemka
Burzum
Rikimaru
Xanas
NPC
12 posters
Pasmo Górskie
Sro Maj 30, 2012 4:40 pm
First topic message reminder :
Zdające się nie mieć końca góry, pokryte gdzieniegdzie warstwą wiecznego śniegu. Z drugiej strony, pełno tu aktywnych wulkanów i wielu innych zagrożeń pogodowych, na które trzeba uważać. Podobno gdzieś tam grasuje Wielka Stopa i jej brat, Wielkie Nozdrza, dlatego zaleca się ostrożność.
Zdające się nie mieć końca góry, pokryte gdzieniegdzie warstwą wiecznego śniegu. Z drugiej strony, pełno tu aktywnych wulkanów i wielu innych zagrożeń pogodowych, na które trzeba uważać. Podobno gdzieś tam grasuje Wielka Stopa i jej brat, Wielkie Nozdrza, dlatego zaleca się ostrożność.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Nie Sie 03, 2014 6:29 pm
Zastanwiał się ile bedzie musiał kopać, a dodatkowo rozejrzał się po okolicy czy przypadkiem nie ma już jakiejś gotowej dziury w która mółby wlecieć. A moze powinien znaleźć jakiś zbiornik danych o minerałach, ale skad taki mógłby wytrzasnąć.
Frost podrapał się po głowie kiedy otoczyło go kilka złotych motyli które już widział na namek. Oczywiscie nie wiedział jak to się nazywa, bo na Namek nie było normalnie takich stworzeń. Rozejrzał się gwałtownie po okolicy i wtedy dojrzał ją. Kaede tutaj? Przecież miała być na Namek, więc jakim cudem znalazła się w tym samym miejscu co on?
Gdy tylko ją zobaczył to podleciał do niej, a ta zaczęła szczebiotać. Dopiero co? Przecież od Namek dzieli ich kilkanaście dni drogi statkiem, a ona mówi jakby przed sekundą się przeniosła na Ziemię. Przekrzywił głowę wysłuchując jej.
Na jej słowa o przejęciu Ziemi uśmiechnął się krzywo.
- Kiedy się nauczycie że nie wszyscy z mojej rasy myślą tylko o podbojach. Zresztą przecież wiesz że nie mamy wystarczająco ludzi by podbić cokolwiek. Ledwo trzymamy się u siebie. A co do tego co tutaj robię... - przez chwilę milczał. - Baza wysłała mnie tutaj bym spisał jakie surowce zawiera ta planeta. Potrzebujemy trochę różnych surowców do funkcjonowania, a na Namek ich nie ma. Komputer mojego statku miał wbudowany globalny radar, ale podczas lądowania coś siadło i się rozbiłem. Zostało mi to - popukał w scouter. - A to nie ma dużego zasięgu, dlatego próbowałem dostać się głębiej. Cóż, pomoc zawsze sie przyda... w zamian mogę spróbować cię czegoś nauczyć i zrobić z tobą sparing. Też by mi się przydał, co ty na to?
Uśmiechnął się do niej, nie spodziewał sie że ktoś będzie mile nastawiony do niego.
Frost podrapał się po głowie kiedy otoczyło go kilka złotych motyli które już widział na namek. Oczywiscie nie wiedział jak to się nazywa, bo na Namek nie było normalnie takich stworzeń. Rozejrzał się gwałtownie po okolicy i wtedy dojrzał ją. Kaede tutaj? Przecież miała być na Namek, więc jakim cudem znalazła się w tym samym miejscu co on?
Gdy tylko ją zobaczył to podleciał do niej, a ta zaczęła szczebiotać. Dopiero co? Przecież od Namek dzieli ich kilkanaście dni drogi statkiem, a ona mówi jakby przed sekundą się przeniosła na Ziemię. Przekrzywił głowę wysłuchując jej.
Na jej słowa o przejęciu Ziemi uśmiechnął się krzywo.
- Kiedy się nauczycie że nie wszyscy z mojej rasy myślą tylko o podbojach. Zresztą przecież wiesz że nie mamy wystarczająco ludzi by podbić cokolwiek. Ledwo trzymamy się u siebie. A co do tego co tutaj robię... - przez chwilę milczał. - Baza wysłała mnie tutaj bym spisał jakie surowce zawiera ta planeta. Potrzebujemy trochę różnych surowców do funkcjonowania, a na Namek ich nie ma. Komputer mojego statku miał wbudowany globalny radar, ale podczas lądowania coś siadło i się rozbiłem. Zostało mi to - popukał w scouter. - A to nie ma dużego zasięgu, dlatego próbowałem dostać się głębiej. Cóż, pomoc zawsze sie przyda... w zamian mogę spróbować cię czegoś nauczyć i zrobić z tobą sparing. Też by mi się przydał, co ty na to?
Uśmiechnął się do niej, nie spodziewał sie że ktoś będzie mile nastawiony do niego.
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Nie Sie 03, 2014 11:05 pm
Teraz stało się jasne, dlaczego wali w skałę. Bez teleportacji nie dostanie się do wewnętrznych grot… Chwyciła go za rękę i w mgnieniu oka znaleźli się wewnątrz góry, w naturalnie wyrzeźbionych tunelach. Zaczęła oddychać z bólem, to było trudne, zwłaszcza że drugi skok w krótkim czasie, chociaż zdecydowanie nie tak ciężki ze względu na odległość.
-Jesteśmy wewnątrz tej góry, to moja bo…- urwała w pół słowa, żeby nie powiedzieć za dużo o swoim pochodzeniu. –Taka tam technika mojej rasy…- nie minęła się z prawdą, ale z trudem ukryła zakłopotanie. –No to jeśli tutaj są jakieś minerały, to lepszego miejsca nie znajdziesz…- zaczęła przechadzać się w zupełnych ciemnościach, rozjaśniając ją poświatą złotych motyli. Nie lubiła ciemnych miejsc, były takie nieprzyjemne i wywołujące złe wspomnienia… Jak rozwalenie gniazda wielkich robali i przetrwanie resztkami sił… Jakoś dość często balansowała na granicy życia i śmierci, zadziwiająco często i nadal ma talent do pojawiania się w dziwnych miejscach. Kierowana przeczuciem podleciała od strony pleców znajomego. –Ty przodem…- jej głos zdradzał, że brzydzi się oślizgłych miejsc. Jest typem paniusi, raczej woli spa i domy mody, ale miłość do wszechstworzeń zmusza do dziwnych akcji…
Nie mówiąc już nic, po prostu latała za Frostem.
-A co do walki i treningu to… Czemu nie…- wiedziała, że musi stać się silniejszą, choć walka to coś, co lubi najmniej…
-Jesteśmy wewnątrz tej góry, to moja bo…- urwała w pół słowa, żeby nie powiedzieć za dużo o swoim pochodzeniu. –Taka tam technika mojej rasy…- nie minęła się z prawdą, ale z trudem ukryła zakłopotanie. –No to jeśli tutaj są jakieś minerały, to lepszego miejsca nie znajdziesz…- zaczęła przechadzać się w zupełnych ciemnościach, rozjaśniając ją poświatą złotych motyli. Nie lubiła ciemnych miejsc, były takie nieprzyjemne i wywołujące złe wspomnienia… Jak rozwalenie gniazda wielkich robali i przetrwanie resztkami sił… Jakoś dość często balansowała na granicy życia i śmierci, zadziwiająco często i nadal ma talent do pojawiania się w dziwnych miejscach. Kierowana przeczuciem podleciała od strony pleców znajomego. –Ty przodem…- jej głos zdradzał, że brzydzi się oślizgłych miejsc. Jest typem paniusi, raczej woli spa i domy mody, ale miłość do wszechstworzeń zmusza do dziwnych akcji…
Nie mówiąc już nic, po prostu latała za Frostem.
-A co do walki i treningu to… Czemu nie…- wiedziała, że musi stać się silniejszą, choć walka to coś, co lubi najmniej…
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pon Sie 04, 2014 4:55 pm
Frost stał blisko niej i nie zdążył zareagować gdy ta złapała go za rękę. Nie minęła chwila a otoczenie się zmieniło, a jemu zrobiło się niedobrze od tej techniki. Z ledwością utrzymał równowagę gdy okazało się że są w środku jakieś groty i jest tu cholernie ciemno. Usłyszał kwiki jakiś stworzeń, dlatego skupił się mocno i użył jednej ze swoich technik, by ogarneła go różowa poświata która pomogła Kaede i jej motylom rozpalić mroki tego miejsca.
- Niezwykła technika ale... nie rób tego więcej bez uprzedzenia. - nie dopowiedział że prawie zwymiotował od tych kręćków w głowie.
jaszczur rozejrzał się po jaskini i po wielu odnogach. Normalnie uznałby że się zgubił, ale ta kobieta chyba mogła ich szybko znów przenieść stąd na górę. Wiedział już że nie lubi jaskiń, chociaż z powodu ciemności i tego że nie mógł się zorientować gdzie dokładnie jest.
- Tak, scouter mówi że jesteśmy na odpowiedniej głębokości. - Spojrzał z powrotem na różową i uśmiechnął się cierpko widząc że ta jest praktycznie obrzydzona tym miejscem. - Skanowanie zajmie około pół godziny, dlatego musimy tutaj tyle zostać. Poszukajmy zatem jakiejś większej jaskini do sparingu.
Kiedy jego urządzenie powoli mieliło skały naokoło ten poprowadził boginkę przez sieć tuneli. Sam nie wiedział dokąd idzie, ale niedługo później ich oczom ukazało się wejście do wielkiej jaskini. Sufit był na wysokości około dwudziestu metrów w górę, a na środku migotała tafla podziemnego, zimnego jeziora.
Gdy wszedł do środka to promienie jego aury odbiły się od tafli wody, powodując piękne refleksy na wodzie.
- Całkiem przyjemne miejsce. nada się do walki, nie sądzisz?
- Niezwykła technika ale... nie rób tego więcej bez uprzedzenia. - nie dopowiedział że prawie zwymiotował od tych kręćków w głowie.
jaszczur rozejrzał się po jaskini i po wielu odnogach. Normalnie uznałby że się zgubił, ale ta kobieta chyba mogła ich szybko znów przenieść stąd na górę. Wiedział już że nie lubi jaskiń, chociaż z powodu ciemności i tego że nie mógł się zorientować gdzie dokładnie jest.
- Tak, scouter mówi że jesteśmy na odpowiedniej głębokości. - Spojrzał z powrotem na różową i uśmiechnął się cierpko widząc że ta jest praktycznie obrzydzona tym miejscem. - Skanowanie zajmie około pół godziny, dlatego musimy tutaj tyle zostać. Poszukajmy zatem jakiejś większej jaskini do sparingu.
Kiedy jego urządzenie powoli mieliło skały naokoło ten poprowadził boginkę przez sieć tuneli. Sam nie wiedział dokąd idzie, ale niedługo później ich oczom ukazało się wejście do wielkiej jaskini. Sufit był na wysokości około dwudziestu metrów w górę, a na środku migotała tafla podziemnego, zimnego jeziora.
Gdy wszedł do środka to promienie jego aury odbiły się od tafli wody, powodując piękne refleksy na wodzie.
- Całkiem przyjemne miejsce. nada się do walki, nie sądzisz?
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pon Sie 04, 2014 6:10 pm
Cały czas lewitowała za Frostem, obserwując jak prowadzi swoje badania. Zaczęło jej się to szybko nudzić. Całe szczęście, że jej rasa tego nie potrzebuje, im wystarczy zaczerpnąć wiedzy z biblioteki, gdzie jest dosłownie wszystko. A może sama powinna zaczerpnąć więcej mądrości? Jest jednym z młodszych bogów, a już jest Kaio! Ma powody do dumy, w końcu większość boskiej społeczności obija się na zielonej trawce, a ona jest non stop w ruchu, aby zbawiać świat!
Po Froscie było widać, że też mu się tu nie podoba. Jego skwaszona mina, oddawała podejście do jego obowiązku. No cóż, ona chyba nie dawałaby się tak wykorzystywać przełożonym… Ta, akurat, była dziewczyną na posyłki i robiła wszystko co kazali jej starsi, mieszkając na strychu u Enmy Daio przez większość swojego życia, a nawet teraz zasuwa jak dzika dla dobra wszechświata. No ale teraz robi to z własnej woli. Właśnie dotarło do niej jakim jest frajerem… W każdym razie, musi powtarzać jak byle dresiarz z Ziemi- wszystko co robisz rób na masę… Musi być silniejsza, przecież nawet teraz czuje jak wiele istot tutaj ją przerasta, a na domiar złego w tym również demony, zupełne zaprzeczenie jej miłości. Teraz gdy jaszczur proponuje jej przyjacielski sparing… Wypadałoby się w końcu sprawdzić… Jej minka stała się smutna, wahając się przed zadaniem ciosu. „Przecież to boli i… Można złamać paznokieć…” z rozrzewnieniem wspomniała momenty, gdy wraz z kotami na swojej planetce dbała o staranne wykończenie równo spiłowanych płytek. A różowa skóra pewnie za moment pokryje się sinikami. Perspektywa walki zupełnie do niej nie przemawiała, zwłaszcza po tym gdy pochłonęła swoje złowrogie oblicze. Rzeczywiście miejsce do tego idealne, no ale jakoś nie mogła się przełamać…
-No to… Nadchodzę…- Nie chcę, ale muszę, miłość do wszechświata i chęć jego ochrony, napompowała ją motywacją. Odbiła się od ziemi i nadleciała w kierunku changelinga, strasząc przy twarzy kombinacją kopniaków, które tak naprawdę nie miały go trafić, a jedynie zakryć to, co kumulowała w rękach. Gdy atak był gotowy, zwiększyła dystans na jakieś dwadzieścia metrów, wystrzeliwując w jego kierunku kulki ki jak z karabinu maszynowego.
OCC:
DMG w Xanasa za 3053
Koszt: -3297 ki
Walka przeniesiona do sparingów!
Po Froscie było widać, że też mu się tu nie podoba. Jego skwaszona mina, oddawała podejście do jego obowiązku. No cóż, ona chyba nie dawałaby się tak wykorzystywać przełożonym… Ta, akurat, była dziewczyną na posyłki i robiła wszystko co kazali jej starsi, mieszkając na strychu u Enmy Daio przez większość swojego życia, a nawet teraz zasuwa jak dzika dla dobra wszechświata. No ale teraz robi to z własnej woli. Właśnie dotarło do niej jakim jest frajerem… W każdym razie, musi powtarzać jak byle dresiarz z Ziemi- wszystko co robisz rób na masę… Musi być silniejsza, przecież nawet teraz czuje jak wiele istot tutaj ją przerasta, a na domiar złego w tym również demony, zupełne zaprzeczenie jej miłości. Teraz gdy jaszczur proponuje jej przyjacielski sparing… Wypadałoby się w końcu sprawdzić… Jej minka stała się smutna, wahając się przed zadaniem ciosu. „Przecież to boli i… Można złamać paznokieć…” z rozrzewnieniem wspomniała momenty, gdy wraz z kotami na swojej planetce dbała o staranne wykończenie równo spiłowanych płytek. A różowa skóra pewnie za moment pokryje się sinikami. Perspektywa walki zupełnie do niej nie przemawiała, zwłaszcza po tym gdy pochłonęła swoje złowrogie oblicze. Rzeczywiście miejsce do tego idealne, no ale jakoś nie mogła się przełamać…
-No to… Nadchodzę…- Nie chcę, ale muszę, miłość do wszechświata i chęć jego ochrony, napompowała ją motywacją. Odbiła się od ziemi i nadleciała w kierunku changelinga, strasząc przy twarzy kombinacją kopniaków, które tak naprawdę nie miały go trafić, a jedynie zakryć to, co kumulowała w rękach. Gdy atak był gotowy, zwiększyła dystans na jakieś dwadzieścia metrów, wystrzeliwując w jego kierunku kulki ki jak z karabinu maszynowego.
OCC:
DMG w Xanasa za 3053
Koszt: -3297 ki
Walka przeniesiona do sparingów!
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Wto Sie 26, 2014 11:15 am
Po chwili wrócili na pasmo górskie, a Frost oberwał podmuchem śniegu. Zanim zdążył powiedzieć coś do Kaede ta zniknęła. Jaszczur uśmiechnął się mimowolnie i machnął w powietrzu ogonem. Pewnie musi sobie przemyśleć swoją porażkę, bo pewnie myślała że zwycięży bez żadnych problemów. Widać rzeczywistość nie była tak kolorowa, a różowa powinna pomyśleć nad jakimiś nowymi technikami.
Frost poprawił scouter na oku i przejrzał dane jakie ten zebrał w czasie ich walki. Danych było sporo więc postanowił wysłać je od razu do bazy. Nacisnął kilka przycisków, a one od razu powędrowały na Namek. Po chwili dostał wiadomość zwrotną że chang ma szukać następnych danych, bo te które wysłał są nie wystarczające.
On sam też wiedział że tak będzie, ale wolał nie ryzykować że ktoś mu zniszczy scouter, bo i tak się zdarzało podczas misji, a wtedy zostałby bez środka komunikacji, a to byłby wielki problem. Jaszczur odetchnął głębiej górskim powietrzem i spojrzał na góry które były blisko niego.
- Skoro już tu jestem to czemu nie potrenować. Sparing z różową rozgrzał mnie, ale niedostatecznie.
Pokiwał głową i zaczął pikować w stronę góry, podleciał do samej powierzchni i zaczął okładać ją pięściami z taką mocą że cały szczyt zaczął się trząść. Jeśli ktoś tu mieszkał niedaleko to mógł być w niebezpieczeństwie, ponieważ jego uderzenia po chwili zaczęły sprowadzać lawiny w każdą stronę.
Po chwili chang usłyszał wielki rumor z góry i zobaczył pędzącą wprost na niego masę śniegu więc uśmiechnął się ironicznie i zaczął kumulować różową energię w dłoni.
- PUNISHING BLASTER! - ryknął i wystrzelił wielki promień wprost w matkę naturę.
Okazało się jednak że ta nie podda się tak łatwo i po chwili Frost został zmuszony do siłowania się z nią jakby od tego zależało jego życie. Pot zaczął spływać mu po twarzy, a lawina nie miała zamiaru ustąpić i powoli spychała go do całkowitej defensywy.
- Szlag by... - nie dokończył gdy biała masa zalała go całego i porwała ze sobą w niższe tereny gór. Gdy w końcu wszystko ustało na powierzchni była tylko jego ręka która po chwili bezruchu zacisnęła się w pięść i jaszczur z trudem zaczął się wygrzebywać parskając i sapiąc ze zmęczenia.
- Czy to jest mój limit? Pokonuje mnie głupi śnieg? - syknął patrząc na piętrzące się nad nim góry.
Splunął krwią która nabrała mu się do ust i stanął w rozkroku spinając mięśnie całego ciała. Po chwili dookoła niego zaczęła pojawiać się aura wściekłości. Z wrzaskiem wystrzelił w stronę i wbił się do środka góry raniąc się przy tym dość boleśnie, ale nie dbał o to. Mówi się że changelingi im większą moc osiągają tym większy mają problem z kontrolowaniem się.
Będąc we wnętrzu góry spiął mięśnie jeszcze mocniej z grymasem na twarzy.
- Wysadzę cię w powietrze! - ryknął i zaczął kumulować w sobie masę energii. Ta moc wpływało na jego mięśnie sprawiając że stawały się większe i po chwili osiągnęły taki rozmiar że były większe niż na formie trzeciej, a żyły były bardzo uwidocznione. Dodatkowo jego oczy powoli zmieniały kolor z pomarańczowych na białe co nie mogło wróżyć nic dobrego. W sumie wyglądał teraz jak mały paker, który ma mięśnie nienaturalnie dopasowane do swojego wzrostu. Po chwili kumulacji tej energii, cała gór, a zaczęła się trząść, a kawałki ścian rozpadały się na proch.
Gdy poczuł że zgromadził już całą energię jaką tylko mógł, po prostu ją uwolnił we wszystkie strony z krzykiem.
Całą górę spowiła różowa poświata, a po chwili nastąpiła destrukcja wszystkiego. Cała góra po prostu wyparowała z wielkim hukiem, a on sam pojawił się w powietrzu tam gdzie stał, a małe kawałki góry spadały z trzaskiem na ziemię która była teraz setki metrów niżej. Co było ciekawe że masa mięśniowa nie wróciła do poprzedniego stanu, a na twarzy trenującego można było wyczytać szaleńczy uśmiech.
- Wspaniała!...MOC!!! - wrzasnął czując się znakomicie.
OCC:
Zdobycie 100% mocy
Trening start.
z/t
Frost poprawił scouter na oku i przejrzał dane jakie ten zebrał w czasie ich walki. Danych było sporo więc postanowił wysłać je od razu do bazy. Nacisnął kilka przycisków, a one od razu powędrowały na Namek. Po chwili dostał wiadomość zwrotną że chang ma szukać następnych danych, bo te które wysłał są nie wystarczające.
On sam też wiedział że tak będzie, ale wolał nie ryzykować że ktoś mu zniszczy scouter, bo i tak się zdarzało podczas misji, a wtedy zostałby bez środka komunikacji, a to byłby wielki problem. Jaszczur odetchnął głębiej górskim powietrzem i spojrzał na góry które były blisko niego.
- Skoro już tu jestem to czemu nie potrenować. Sparing z różową rozgrzał mnie, ale niedostatecznie.
Pokiwał głową i zaczął pikować w stronę góry, podleciał do samej powierzchni i zaczął okładać ją pięściami z taką mocą że cały szczyt zaczął się trząść. Jeśli ktoś tu mieszkał niedaleko to mógł być w niebezpieczeństwie, ponieważ jego uderzenia po chwili zaczęły sprowadzać lawiny w każdą stronę.
Po chwili chang usłyszał wielki rumor z góry i zobaczył pędzącą wprost na niego masę śniegu więc uśmiechnął się ironicznie i zaczął kumulować różową energię w dłoni.
- PUNISHING BLASTER! - ryknął i wystrzelił wielki promień wprost w matkę naturę.
Okazało się jednak że ta nie podda się tak łatwo i po chwili Frost został zmuszony do siłowania się z nią jakby od tego zależało jego życie. Pot zaczął spływać mu po twarzy, a lawina nie miała zamiaru ustąpić i powoli spychała go do całkowitej defensywy.
- Szlag by... - nie dokończył gdy biała masa zalała go całego i porwała ze sobą w niższe tereny gór. Gdy w końcu wszystko ustało na powierzchni była tylko jego ręka która po chwili bezruchu zacisnęła się w pięść i jaszczur z trudem zaczął się wygrzebywać parskając i sapiąc ze zmęczenia.
- Czy to jest mój limit? Pokonuje mnie głupi śnieg? - syknął patrząc na piętrzące się nad nim góry.
Splunął krwią która nabrała mu się do ust i stanął w rozkroku spinając mięśnie całego ciała. Po chwili dookoła niego zaczęła pojawiać się aura wściekłości. Z wrzaskiem wystrzelił w stronę i wbił się do środka góry raniąc się przy tym dość boleśnie, ale nie dbał o to. Mówi się że changelingi im większą moc osiągają tym większy mają problem z kontrolowaniem się.
Będąc we wnętrzu góry spiął mięśnie jeszcze mocniej z grymasem na twarzy.
- Wysadzę cię w powietrze! - ryknął i zaczął kumulować w sobie masę energii. Ta moc wpływało na jego mięśnie sprawiając że stawały się większe i po chwili osiągnęły taki rozmiar że były większe niż na formie trzeciej, a żyły były bardzo uwidocznione. Dodatkowo jego oczy powoli zmieniały kolor z pomarańczowych na białe co nie mogło wróżyć nic dobrego. W sumie wyglądał teraz jak mały paker, który ma mięśnie nienaturalnie dopasowane do swojego wzrostu. Po chwili kumulacji tej energii, cała gór, a zaczęła się trząść, a kawałki ścian rozpadały się na proch.
Gdy poczuł że zgromadził już całą energię jaką tylko mógł, po prostu ją uwolnił we wszystkie strony z krzykiem.
Całą górę spowiła różowa poświata, a po chwili nastąpiła destrukcja wszystkiego. Cała góra po prostu wyparowała z wielkim hukiem, a on sam pojawił się w powietrzu tam gdzie stał, a małe kawałki góry spadały z trzaskiem na ziemię która była teraz setki metrów niżej. Co było ciekawe że masa mięśniowa nie wróciła do poprzedniego stanu, a na twarzy trenującego można było wyczytać szaleńczy uśmiech.
- Wspaniała!...MOC!!! - wrzasnął czując się znakomicie.
OCC:
Zdobycie 100% mocy
Trening start.
z/t
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Wto Paź 20, 2015 10:20 pm
Raa krok za krokiem pokonywała kolejne kilometry łańcucha górskiego który z jej perspektywy zdawał się nie mieć końca. Wiatr poruszał jej czułkami i luźniejszymi fragmentami ubrania lecz ona nic sobie z tego nie robiła. W tej chwili zwracała uwagę jedynie na potrzebę znalezienie kolejnego przeciwnika.
Żądza ta od pewnego czasu coraz bardziej narastała w różowoskórej wypychając z niej jakiekolwiek inne potrzeby i większe myśli. Teraz jednak zmieniała się już w coraz większą frustrację. Frustrację która jeśli nie zostanie wyładowana na jakiejś istocie zostanie użyta do zniszczenia najbliższego otoczenia. Nie będzie to jednak oznaczało, że potrzeba zabijania zostanie zaspokojona. Będzie jedynie na krótki czas stłumiona i bardzo szybko wróci ze zdwojoną siłą.
Wprawdzie mogłaby szukać z powietrza, lecz wszelkie myśli nie związane bezpośrednie kolejną ofiarą były spychane na coraz to dalszy plan jej jestestwa. Proces skojarzeniowy "Lot = obserwacja z góry = większe pole widzenia = większe szanse znalezienia przyszłego celu" był w tym monecie zbyt długi by był wart podejmowani próby podjęcia się go.
W ten sposób zacisnąwszy pięści i obnażywszy zęby w geście niemej frustracji szła dalej coraz gwałtowniej wypatrując wśród skał czegokolwiek co mogłoby być przeciwnikiem. Nawet jeśli miało się okazać tak beznadziejne jak te stworzenia na które natrafiła tuż po uwolnieniu się.
Żądza ta od pewnego czasu coraz bardziej narastała w różowoskórej wypychając z niej jakiekolwiek inne potrzeby i większe myśli. Teraz jednak zmieniała się już w coraz większą frustrację. Frustrację która jeśli nie zostanie wyładowana na jakiejś istocie zostanie użyta do zniszczenia najbliższego otoczenia. Nie będzie to jednak oznaczało, że potrzeba zabijania zostanie zaspokojona. Będzie jedynie na krótki czas stłumiona i bardzo szybko wróci ze zdwojoną siłą.
Wprawdzie mogłaby szukać z powietrza, lecz wszelkie myśli nie związane bezpośrednie kolejną ofiarą były spychane na coraz to dalszy plan jej jestestwa. Proces skojarzeniowy "Lot = obserwacja z góry = większe pole widzenia = większe szanse znalezienia przyszłego celu" był w tym monecie zbyt długi by był wart podejmowani próby podjęcia się go.
W ten sposób zacisnąwszy pięści i obnażywszy zęby w geście niemej frustracji szła dalej coraz gwałtowniej wypatrując wśród skał czegokolwiek co mogłoby być przeciwnikiem. Nawet jeśli miało się okazać tak beznadziejne jak te stworzenia na które natrafiła tuż po uwolnieniu się.
Re: Pasmo Górskie
Pią Paź 23, 2015 2:20 pm
Stuk, stuk, stuk stuk.
Odgłos postukiwania i kroków rozbrzmiał wśród górskiego wiatru. Zbliżał się do demonicy i po chwili zza rogu wyskoczyła górska kozica. No tak… Kto by się spodziewał takiego stworzenia wysoko wśród szczytów…? Zwierzę postukało raciczkami w miejscu, obrzuciło Raa beznamiętnym spojrzeniem poziomych źrenic, zameczało i odskoczyło w bok. Zdecydowanie nie był to przeciwnik, jaki chciała widzieć wojowniczka, i widocznie kozica spodziewała się kogoś innego. Niemniej, nie była przestraszona widokiem obnażonych kłów demonicy.
Podeszła bliżej do niej, obwąchując ciekawie… I ugryzła ją. Złapała zębami za czarny biustonosz ze złotym zapięciem i jednym ruchem zerwała z gumowatego ciała. Szczęście, że pod spodem była biała opaska… Zadowolona z siebie kozica puściła się pędem ze zdobyczą po stromym zboczu, zwinnie zeskakując z jednej skały na drugą.
Odgłos postukiwania i kroków rozbrzmiał wśród górskiego wiatru. Zbliżał się do demonicy i po chwili zza rogu wyskoczyła górska kozica. No tak… Kto by się spodziewał takiego stworzenia wysoko wśród szczytów…? Zwierzę postukało raciczkami w miejscu, obrzuciło Raa beznamiętnym spojrzeniem poziomych źrenic, zameczało i odskoczyło w bok. Zdecydowanie nie był to przeciwnik, jaki chciała widzieć wojowniczka, i widocznie kozica spodziewała się kogoś innego. Niemniej, nie była przestraszona widokiem obnażonych kłów demonicy.
Podeszła bliżej do niej, obwąchując ciekawie… I ugryzła ją. Złapała zębami za czarny biustonosz ze złotym zapięciem i jednym ruchem zerwała z gumowatego ciała. Szczęście, że pod spodem była biała opaska… Zadowolona z siebie kozica puściła się pędem ze zdobyczą po stromym zboczu, zwinnie zeskakując z jednej skały na drugą.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Sob Paź 24, 2015 6:50 pm
Usłyszawszy rozbrzmiewający pośród skał stukot Raa natychmiast spojrzała w kierunku z którego zdawał się dobiegać ów dźwięk.
Perspektywa spotkania potencjalnego przeciwnika prawie, że momentalnie zmniejszyła jej frustrację. Nim jednak jej mina zdążyła ulec zmianie zza skał wyskoczyła kozica.
Zawiedziona pojawieniem się kolejnego stworzenia które nie wyglądało na takie które mogłoby stanowić jakiekolwiek wyzwanie w walce różowoskóra patrzyła na zachowanie rogatego zwierzaka. Jakie było jej zdziwienie kiedy bez żadnego strachu podeszło do demonicy... i jednym ruchem szczęk zerwała z niej kamizelkę, po czym dała w długą. Z prędkością porównywalną do dotychczasowych porywów wiatru zawodzącego cicho wśród skał.
- Ty... - warknęła przez ponownie zaciśnięte zęby spoglądając wpierw na swoją pierś, a następnie za oddalającą się uciekinierką.
Następnie skoczywszy na skałę zza której wyszła kozica, odbiła się od niej i z pełną prędkością ruszyła za złośliwym zwierzakiem unosząc się kilkanaście centymetrów nad nierównym zboczem po którym mknął.
W prawdzie fakt, że została okradziona wywołał w niej kolejny kolejną falę wściekłości, lecz ten był inny od poprzedniego. Był zabarwiony niedowierzaniem, że kradzieży dokonało jakieś słabe stworzenie oraz dokonała delikatną nutą zadowolenia. Subtelnej i mimowolnej satysfakcji wynikającej z pościgu za ofiarą. Jakakolwiek by ona nie była.
OOC:
Perspektywa spotkania potencjalnego przeciwnika prawie, że momentalnie zmniejszyła jej frustrację. Nim jednak jej mina zdążyła ulec zmianie zza skał wyskoczyła kozica.
Zawiedziona pojawieniem się kolejnego stworzenia które nie wyglądało na takie które mogłoby stanowić jakiekolwiek wyzwanie w walce różowoskóra patrzyła na zachowanie rogatego zwierzaka. Jakie było jej zdziwienie kiedy bez żadnego strachu podeszło do demonicy... i jednym ruchem szczęk zerwała z niej kamizelkę, po czym dała w długą. Z prędkością porównywalną do dotychczasowych porywów wiatru zawodzącego cicho wśród skał.
- Ty... - warknęła przez ponownie zaciśnięte zęby spoglądając wpierw na swoją pierś, a następnie za oddalającą się uciekinierką.
Następnie skoczywszy na skałę zza której wyszła kozica, odbiła się od niej i z pełną prędkością ruszyła za złośliwym zwierzakiem unosząc się kilkanaście centymetrów nad nierównym zboczem po którym mknął.
W prawdzie fakt, że została okradziona wywołał w niej kolejny kolejną falę wściekłości, lecz ten był inny od poprzedniego. Był zabarwiony niedowierzaniem, że kradzieży dokonało jakieś słabe stworzenie oraz dokonała delikatną nutą zadowolenia. Subtelnej i mimowolnej satysfakcji wynikającej z pościgu za ofiarą. Jakakolwiek by ona nie była.
OOC:
- Spoiler:
- Rozpoczęcie treningu
Re: Pasmo Górskie
Pon Paź 26, 2015 9:24 pm
Zwinne zwierze z gracją umykało przed demonicą. Skok, skok z kamienia na kamień coraz wyżej i wyżej. Gdy już Raa niemal dobiegała do kozy, ta uskakując w bok znowu uciekała. Ziemskie zwierzęta potrafiły się naprzykrzać, nie ma co. Nagle koza wbiegła do groty i zaczęła kluczyć wąskimi przejściami w jaskini. Raa biegnąc za nią potykała się, przewracała i obijała w ciemnościach o kamienie i wąski ścianki. W pewnym momencie nawet się zgubiła. Czy będzie na tyle sprytna aby znaleźć kudłatego złodzieja?
OOC: Kombinuj ;D
Zmiana NPC - jakby cosik to pisz do Kuraka
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pon Paź 26, 2015 11:12 pm
Coś co z początku wydało się prostym zadaniem, wcale takim nie było.
Złośliwy zwierzak okazał się być znacznie zwinniejszym niż można było zakładać. A już zdecydowanie bardzie złośliwe. Zwłaszcza kiedy zwierzak zniknął w mrokach groty.
Starając się podążać jej śladem Raa przemierzała wąskie odnogi jaskini która okazał się rozleglejsza niż mogło by się z początku wydawać.
W końcu doszło do tego, że zabłądziła wśród wydrążonych w skale korytarzy.
- Ty... Mała... - warknęła przez zaciśnięte zęby, a z otworów na jej ciele z cichym sykiem wyleciało nieco pary.
Uderzyła ze złości w najbliższą ścianę, a w odpowiedzi po całym korytarzu rozszedł się zwielokrotniony odgłos tej czynności utrzymujący się w powietrzu przez kolejne kilka sekund.
Rozejrzawszy się po swoim otoczeniu na tyle, na ile pozwalała na to ilość światła, a raczej jego brak przysłuchiwała się temu dźwiękowi, a jej złość chyba lekko zelżała uświadamiając, że chyba znalazła sposób na znalezienie rogatej uciekinierki.
Przykładając prawą dłoń do ściany ruszyła powoli przed siebie starając się poruszać się jak najciszej, próbując jednocześnie wychwycić, czy gdzieś w pobliżu nie słuchać charakterystycznego stukotu kopyt kozicy.
Nie było to jednak łatwe. Bycie spokojnym przez dłuższy czas w ogóle nie leżało w jej demonicznej naturze. Tak więc czuła jak w głębi swojej osoby zaczynała narastać kolejna fala złości i frustracji utrudniająca zachowanie ciszy.
- Zabiję... - mruknęła zaciskając mocniej zęby idąc powoli przed siebie.
Złośliwy zwierzak okazał się być znacznie zwinniejszym niż można było zakładać. A już zdecydowanie bardzie złośliwe. Zwłaszcza kiedy zwierzak zniknął w mrokach groty.
Starając się podążać jej śladem Raa przemierzała wąskie odnogi jaskini która okazał się rozleglejsza niż mogło by się z początku wydawać.
W końcu doszło do tego, że zabłądziła wśród wydrążonych w skale korytarzy.
- Ty... Mała... - warknęła przez zaciśnięte zęby, a z otworów na jej ciele z cichym sykiem wyleciało nieco pary.
Uderzyła ze złości w najbliższą ścianę, a w odpowiedzi po całym korytarzu rozszedł się zwielokrotniony odgłos tej czynności utrzymujący się w powietrzu przez kolejne kilka sekund.
Rozejrzawszy się po swoim otoczeniu na tyle, na ile pozwalała na to ilość światła, a raczej jego brak przysłuchiwała się temu dźwiękowi, a jej złość chyba lekko zelżała uświadamiając, że chyba znalazła sposób na znalezienie rogatej uciekinierki.
Przykładając prawą dłoń do ściany ruszyła powoli przed siebie starając się poruszać się jak najciszej, próbując jednocześnie wychwycić, czy gdzieś w pobliżu nie słuchać charakterystycznego stukotu kopyt kozicy.
Nie było to jednak łatwe. Bycie spokojnym przez dłuższy czas w ogóle nie leżało w jej demonicznej naturze. Tak więc czuła jak w głębi swojej osoby zaczynała narastać kolejna fala złości i frustracji utrudniająca zachowanie ciszy.
- Zabiję... - mruknęła zaciskając mocniej zęby idąc powoli przed siebie.
Re: Pasmo Górskie
Wto Paź 27, 2015 8:53 pm
Sprytny plan Raa powiódł się, na tak kamiennym podłożu nie dało się nie słyszeć stukotu zwierzęcych racic. Jak po sznurku Raa ruszyła tym tropem, zasadniczo innego wyjścia nie było. W końcu można było dojrzeć niemrawy snop światła. Demonica wyszła po drugiej stronie góry. Kozica pobiegła wprost do najbliższego gospodarstwa. Drewniany dom i stodoła chyliły się ku ziemi ze starości, przed chatą siedziała niewidoma starowinka z laską, nieopodal na polu rolnik, który znalazł już żonę zaprzęgał pług do chudej szkapy. Widać, że dookoła bieda to nawet piszczeć nie daje już nawet rady. Trójka małych dzieci biegała bawiąc się w berka. Koza podbiega do kobiety i upuściła własność Raa.
- Patrzaj no stary, co też nam ta Gienia przyniesła! I jeszcze jakieś kosmity przyprowadziła! – tak kobieta zareagowała na widok różowej demonicy. Przynajmniej wiadomo, jak koza- złodziejka ma na imię.
OOC:
Robisz co chcesz, gadasz, zabijasz, palisz chatę itp.........
- Patrzaj no stary, co też nam ta Gienia przyniesła! I jeszcze jakieś kosmity przyprowadziła! – tak kobieta zareagowała na widok różowej demonicy. Przynajmniej wiadomo, jak koza- złodziejka ma na imię.
OOC:
Robisz co chcesz, gadasz, zabijasz, palisz chatę itp.........
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Czw Paź 29, 2015 9:33 pm
Raa zmrużyła oczy kiedy po wyjściu z jaskini światło słoneczne zaczęło jej świecić prosto w twarz.
Kiedy w końcu zobaczyła budynki które zapewne były starsze niż ustawa przewidywała nie zrobiły one na niej żadnego wrażenia. Bardziej interesował go uciekinierka która podeszła do staruszki i upuściła jej kamizelkę.
- Genia... - powtórzyła ruszając ku zwierzakowi zupełnie ignorując dzieciaki które na jej widok przerwały zabawę. Sądząc po ich oczach wielkości spodków od herbaty i rozdziawionych buzi raczej raczej nigdy wcześniej nikogo podobnego.
Stanąwszy przed babiną sięgnęła po swoją własność która jakimś tajemniczym sposobem w ogóle nie ucierpiała tak długiego czasu spędzonego w zębach przeżuwacza po czym ją założyła. Zapiąwszy klamerkę odwróciła się kozy która znowu wpatrywała się w nią swoimi poziomymi źrenicami.
- Raa... Jest... Zła... Na... Genia... - mruknęła wpatrując się w zwierzaka, po czym nim nim ta zdążyła znowu uskoczyć złapała ją za róg i wykonując obrót wokół własnej osi posłała zwierzaka na skalną ścianę obok wyjścia z jaskini. Jej uderzeniu w przeszkodę towarzyszył charakterystyczny dźwięk łamanej kości, a osuwając się po zboczu pozostawiła po sobie szkarłatny ślad świeżej krwi.
Demonica jednak nie zwracała na to większej uwagi. Niesiona bowiem potrzebą rozładowania swojej frustracji na martwego już zwierzaka ledwie puściła Genię, a już wyprowadziła cios drugą ręką prosto w pierś staruszki, która właśnie otwierał usta do krzyku. W konsekwencji babina wylądowała na ścianie i tak ledwie stojącej chatki, a zamiast wznoszącego się ku niebiosom głosu przerażenia nadszedł trzask i charczący odgłos któremu towarzyszył cichy bulgot.
Żadne z tej dwójki nie było w prawdzie tym czego Raa poszukiwała, lecz jej instynkt nie pozwalał by okazja do zakończenia kilku żywotów przeszła jej koło przysłowiowego nosa. A przecież pozostawały jeszcze dzieciaki i chłop przy czymś co kiedyś nosiło miana "konia".
Kiedy w końcu zobaczyła budynki które zapewne były starsze niż ustawa przewidywała nie zrobiły one na niej żadnego wrażenia. Bardziej interesował go uciekinierka która podeszła do staruszki i upuściła jej kamizelkę.
- Genia... - powtórzyła ruszając ku zwierzakowi zupełnie ignorując dzieciaki które na jej widok przerwały zabawę. Sądząc po ich oczach wielkości spodków od herbaty i rozdziawionych buzi raczej raczej nigdy wcześniej nikogo podobnego.
Stanąwszy przed babiną sięgnęła po swoją własność która jakimś tajemniczym sposobem w ogóle nie ucierpiała tak długiego czasu spędzonego w zębach przeżuwacza po czym ją założyła. Zapiąwszy klamerkę odwróciła się kozy która znowu wpatrywała się w nią swoimi poziomymi źrenicami.
- Raa... Jest... Zła... Na... Genia... - mruknęła wpatrując się w zwierzaka, po czym nim nim ta zdążyła znowu uskoczyć złapała ją za róg i wykonując obrót wokół własnej osi posłała zwierzaka na skalną ścianę obok wyjścia z jaskini. Jej uderzeniu w przeszkodę towarzyszył charakterystyczny dźwięk łamanej kości, a osuwając się po zboczu pozostawiła po sobie szkarłatny ślad świeżej krwi.
Demonica jednak nie zwracała na to większej uwagi. Niesiona bowiem potrzebą rozładowania swojej frustracji na martwego już zwierzaka ledwie puściła Genię, a już wyprowadziła cios drugą ręką prosto w pierś staruszki, która właśnie otwierał usta do krzyku. W konsekwencji babina wylądowała na ścianie i tak ledwie stojącej chatki, a zamiast wznoszącego się ku niebiosom głosu przerażenia nadszedł trzask i charczący odgłos któremu towarzyszył cichy bulgot.
Żadne z tej dwójki nie było w prawdzie tym czego Raa poszukiwała, lecz jej instynkt nie pozwalał by okazja do zakończenia kilku żywotów przeszła jej koło przysłowiowego nosa. A przecież pozostawały jeszcze dzieciaki i chłop przy czymś co kiedyś nosiło miana "konia".
Re: Pasmo Górskie
Pon Lis 02, 2015 10:32 pm
Raa miała niebywałą intuicję. Jej złość została przekierowana na niewidomą staruszkę. Owa staruszka nie była tak niewinna i bezbronna, jakby mogło się wydawać. Była to bowiem stara wiedźma, która zaklinała demony w zwierzęta. Już, już rzucała swoje zaklęcie na Raa lecz demonica była szybsza. Urok tylko ją musnął dokonując tylko niepełnej przemiany dolnej połowy ciała w końskie nogi zakończone kopytami. Rolnicy i ich dzieci uciekali w popłochu. Część mniejszych zwierząt gospodarskich, takich jak kury, czy kaczki powróciło do pierwotnego wyglądu pomniejszych demonów. Towarzystwo pierzchało jak najszybciej i jak najdalej. Stara wychudzona szkapina również zaczęła się przemieniać. Po chwili stworzenie nadal przypominało wychudzonego konia lecz na dwóch nogach próbując porozrywać skórzaną uprząż. Po chwili stwór chwiejnym krokiem podszedł do Raa:
- Ja Ci dziękować dziecko, Ja tu bił uwięziony 40 lat. Ta babucha jedna nas tu zwabiała i więziła. Ot czarownica jedna. Ja być Siergiej, a Ty? Szkoda, że zabiłaś Gouta, fajny był z niego gość, kombinował jak nas ratować... Ależ mi się kości zastały. Ja widział, że Ty umisz nieźle walczyć. Zrób małą rozgrzeweczkę ze starym Siergiejem, a potem może czegoś Cię nauczę a?
OOC:
Piszerz dwa ładne posty o lekkim pojedynku z Siergiejem, możesz wygrać lub przegrać, to nie ma znaczenia, w końcu biedak 40 lat był koniem. - będą punkty. Przez jakieś pół godziny w poście masz końskie nogi, potem wracasz do swojego wygladu
- Ja Ci dziękować dziecko, Ja tu bił uwięziony 40 lat. Ta babucha jedna nas tu zwabiała i więziła. Ot czarownica jedna. Ja być Siergiej, a Ty? Szkoda, że zabiłaś Gouta, fajny był z niego gość, kombinował jak nas ratować... Ależ mi się kości zastały. Ja widział, że Ty umisz nieźle walczyć. Zrób małą rozgrzeweczkę ze starym Siergiejem, a potem może czegoś Cię nauczę a?
OOC:
Piszerz dwa ładne posty o lekkim pojedynku z Siergiejem, możesz wygrać lub przegrać, to nie ma znaczenia, w końcu biedak 40 lat był koniem. - będą punkty. Przez jakieś pół godziny w poście masz końskie nogi, potem wracasz do swojego wygladu
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Sro Lis 04, 2015 7:14 pm
Po tym jak po śmierci staruszki wszystkie zwierzaki w okolicy zmieniły się w inne demony Raa zaskoczona obrotem sytuacji przyglądała się jak uciekają we wszystkie możliwe strony. Jednak największą jej uwagę przykuło stworzenie które jeszcze przed chwilą było wychudzoną szkapą. W prawdzie dalej przypominało podstarzałego konia, tyle, że na dwóch nogach, lecz w przeciwieństwie do reszty towarzystwa on ruszył ku różowoskórej. A potem przemówił.
- Siergiejem...? - powtórzyła po jego przedstawieniu się niedowierzając, że ktoś ma tak na imię, po czym bez zbytniego entuzjazmu dodała - Raa...
Jej obojętność jednak szybko minęła kiedy demon zaproponował jej, by się ze sobą zmierzyli. W oku pojawił się błysk zadowolenia, a na ustach drapieżny uśmieszek. Już miał się przygotowywać do starcia kiedy niespodziewanie przy przestawianiu nogi straciła na moment równowag. Dopiero wtedy zauważyła, że jej nogi zmieniły się w końskie.
- Babucha... Ty... - warknęła domyślając się, że to właśnie ona za tym stała. Następnie, by nie musieć się męczyć z nowymi kończynami uniosła się na kilkanaście centymetrów nad ziemię.
Spojrzawszy ponownie na Siergieja, wystrzeliła ku niemu jednocześnie wyprowadzając prawy sierpowy prosto w jego łeb. Demon jednak pomimo tego, że tyle czasu spędził jako koń zablokował jej uderzenie. Podobnie było z lewym prostym wyprowadzonym w klatkę piersiową.
- Jest... Dobrze... - podsumowała uśmiechając się nieco szerzej po czym szybko odskoczyła od koniny i nim ten zdążył zareagować. W końcu znalazł się ktoś z kimś z kim mogła wymienić więcej niż jeden cios. Nie obchodziło jej to, że niedawno był koniem. Że przed chwilą zabiła jego znajomego. Ważny był on i to na co było go teraz stać.
Ponownie na niego natarła tak by znaleźć się nad jego głową i złączywszy ręce zadała cios zza głowy prosto między jego rogi, a następnie szybkie kopnięcie kolanem w pochylony łeb.
Nie spodziewała się jednak pięści którą Siergiej w tym momencie uderzył ją prosto w brzuch.
- Siergiejem...? - powtórzyła po jego przedstawieniu się niedowierzając, że ktoś ma tak na imię, po czym bez zbytniego entuzjazmu dodała - Raa...
Jej obojętność jednak szybko minęła kiedy demon zaproponował jej, by się ze sobą zmierzyli. W oku pojawił się błysk zadowolenia, a na ustach drapieżny uśmieszek. Już miał się przygotowywać do starcia kiedy niespodziewanie przy przestawianiu nogi straciła na moment równowag. Dopiero wtedy zauważyła, że jej nogi zmieniły się w końskie.
- Babucha... Ty... - warknęła domyślając się, że to właśnie ona za tym stała. Następnie, by nie musieć się męczyć z nowymi kończynami uniosła się na kilkanaście centymetrów nad ziemię.
Spojrzawszy ponownie na Siergieja, wystrzeliła ku niemu jednocześnie wyprowadzając prawy sierpowy prosto w jego łeb. Demon jednak pomimo tego, że tyle czasu spędził jako koń zablokował jej uderzenie. Podobnie było z lewym prostym wyprowadzonym w klatkę piersiową.
- Jest... Dobrze... - podsumowała uśmiechając się nieco szerzej po czym szybko odskoczyła od koniny i nim ten zdążył zareagować. W końcu znalazł się ktoś z kimś z kim mogła wymienić więcej niż jeden cios. Nie obchodziło jej to, że niedawno był koniem. Że przed chwilą zabiła jego znajomego. Ważny był on i to na co było go teraz stać.
Ponownie na niego natarła tak by znaleźć się nad jego głową i złączywszy ręce zadała cios zza głowy prosto między jego rogi, a następnie szybkie kopnięcie kolanem w pochylony łeb.
Nie spodziewała się jednak pięści którą Siergiej w tym momencie uderzył ją prosto w brzuch.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Czw Lis 05, 2015 12:13 am
Wymiana ciosów trwała nieprzerwanie już od jakiegoś czasu, lecz żadne z demonów nie zamierzało ustąpić drugiemu pola.
Siergiej wyprowadził szybki prosty cios w jej głowę, lecz ona zablokowała go przedramieniem, po czym sama zaatakował kopiąc go w podbródek. Jednak zamiast upaść tak jak zakładała zrobił jedynie krok do tyłu, by zaraz wyskoczyć na nią wykonując kolejny szeroki zamach pięścią. Uchyliwszy się przed ciosem Raa odskoczyła od niego lądując z niejakim trudem.
Zarówno ona jak i on okazywali oznaki wyraźnego zmęczenia stojąc kilka metrów od siebie o obserwując przeciwnika.
Różowoskóra stała pochylona z opuszczonymi ramionami mając wrażenie, że są kilka razy cięższe niż tedy gdy zaczynali swój sparing. Wprawdzie jej nogi zdążyły powrócić do normy, ale za to niemal całe ciało bolało ją od ciosów kopytnego których nie zdołała zablokować. Jednak pomimo tego dysząc ciężko Raa uśmiechała się szeroko. Przeciwnik okazał się dobry, pomimo tylu lat robienia za zwierze pociągowe. I choć z jego pyska nie dało się dużo wyczytać, to po jego postawie można było wywnioskować, że i on zaczynał odczuwać oznaki zmęczenia.
- Trochę bez stylu - podsumował nieco chwiejnie przestępując z nogi na nogę.
Próbując zebrać się do wyprowadzenia kolejnego ataku demonica chciała zebrać w sobie resztki energii i się wyprostować. I choć to się jej udało, to już po chwili upadła na kolana.
Jednak pomimo zmęczenia jakie teraz odczuwała i trudności ze złapaniem oddechu uśmiech wciąż nie schodził jej z ust. Siergiej był jednak w dobrej formie pomimo tylu lat w końskiej skórze. Z początku, że będzie on kolejnym przeciwnikiem z którym szybko sobie poradzi, lecz w miarę jak wymieniali między sobą kolejne ciosy chęć zabicia go zmieniała się w radość. Radość której nie potrafiła sobie w żaden sposób wytłumaczyć.
OOC:
Siergiej wyprowadził szybki prosty cios w jej głowę, lecz ona zablokowała go przedramieniem, po czym sama zaatakował kopiąc go w podbródek. Jednak zamiast upaść tak jak zakładała zrobił jedynie krok do tyłu, by zaraz wyskoczyć na nią wykonując kolejny szeroki zamach pięścią. Uchyliwszy się przed ciosem Raa odskoczyła od niego lądując z niejakim trudem.
Zarówno ona jak i on okazywali oznaki wyraźnego zmęczenia stojąc kilka metrów od siebie o obserwując przeciwnika.
Różowoskóra stała pochylona z opuszczonymi ramionami mając wrażenie, że są kilka razy cięższe niż tedy gdy zaczynali swój sparing. Wprawdzie jej nogi zdążyły powrócić do normy, ale za to niemal całe ciało bolało ją od ciosów kopytnego których nie zdołała zablokować. Jednak pomimo tego dysząc ciężko Raa uśmiechała się szeroko. Przeciwnik okazał się dobry, pomimo tylu lat robienia za zwierze pociągowe. I choć z jego pyska nie dało się dużo wyczytać, to po jego postawie można było wywnioskować, że i on zaczynał odczuwać oznaki zmęczenia.
- Trochę bez stylu - podsumował nieco chwiejnie przestępując z nogi na nogę.
Próbując zebrać się do wyprowadzenia kolejnego ataku demonica chciała zebrać w sobie resztki energii i się wyprostować. I choć to się jej udało, to już po chwili upadła na kolana.
Jednak pomimo zmęczenia jakie teraz odczuwała i trudności ze złapaniem oddechu uśmiech wciąż nie schodził jej z ust. Siergiej był jednak w dobrej formie pomimo tylu lat w końskiej skórze. Z początku, że będzie on kolejnym przeciwnikiem z którym szybko sobie poradzi, lecz w miarę jak wymieniali między sobą kolejne ciosy chęć zabicia go zmieniała się w radość. Radość której nie potrafiła sobie w żaden sposób wytłumaczyć.
OOC:
- Spoiler:
- Koniec Treningu
Re: Pasmo Górskie
Nie Lis 08, 2015 10:10 pm
Siergiej był zadowolony z rozgrzewki, krew w żyłach szybciej mu płynęła. Nawet jego grzywa zapłonęła prawdziwym ogniem.
- Nu ja wreszcie kości rozprostował. A Ty zadziorna jesteś a. dobra Ty odpocznij ja Gouta pochowam. Demony muszą się nawzajem szanować ot co. Ja z nim wiele lat przeżył.
Demon wszedł do chałupy, połamał kilka krzeseł, dorzucił kilka gałęzi i samym oddechem podpalił. Przeniósł wszystkie szczątki martwej kozy i wrzucił do ognia.
- Ot ucz się Ty, jak pochować brata. Siednij koło mnie i chwilę popatrzmy.
Siergiej powspominał trochę, kilka kamieni zmienił w słodkości, aby oboje mogli się najeść do syta. W końcu, gdy ogień przygasał, demon wstał i rozprostowawszy plecy powiedział:
- Słuchaj Raa teraz uważnie, ja Cię teraz nauczy czegoś w nagrodę za wolność. Ja widział, że Ty podstawy używania swojej Ki znasz, no i dobrze.
Siergiej wystawił obie dłonie przed siebie i w postaci wiatru wydzielił swoją Ki prosto w Raa odrzucając demonicę w tył.
- To Technika Kiaiho – powiedział ,kiedy dziewczyna się pozbierała. Możesz odepchnąć przeciwnika od siebie i mieć szansę na ucieczkę lub atak. To nie jest takie trudne, to tak jak z latanie, tylko musisz wydzielić Ki rękoma. Doświadczeni wojacy to nawet oczami umieją. Dobra chodź Raa, próbuj.
OOC:
No trochę słabiutko z tymi postami, 10 punktów.
Siergiej uczy Cię Kiaiho wersja defensywna ale możesz się jej nauczyć dopiero po akceptacji aktualnej sesji treningowej i dodaniu punktów z niej - postaram się jutro to zrobić.
- Nu ja wreszcie kości rozprostował. A Ty zadziorna jesteś a. dobra Ty odpocznij ja Gouta pochowam. Demony muszą się nawzajem szanować ot co. Ja z nim wiele lat przeżył.
Demon wszedł do chałupy, połamał kilka krzeseł, dorzucił kilka gałęzi i samym oddechem podpalił. Przeniósł wszystkie szczątki martwej kozy i wrzucił do ognia.
- Ot ucz się Ty, jak pochować brata. Siednij koło mnie i chwilę popatrzmy.
Siergiej powspominał trochę, kilka kamieni zmienił w słodkości, aby oboje mogli się najeść do syta. W końcu, gdy ogień przygasał, demon wstał i rozprostowawszy plecy powiedział:
- Słuchaj Raa teraz uważnie, ja Cię teraz nauczy czegoś w nagrodę za wolność. Ja widział, że Ty podstawy używania swojej Ki znasz, no i dobrze.
Siergiej wystawił obie dłonie przed siebie i w postaci wiatru wydzielił swoją Ki prosto w Raa odrzucając demonicę w tył.
- To Technika Kiaiho – powiedział ,kiedy dziewczyna się pozbierała. Możesz odepchnąć przeciwnika od siebie i mieć szansę na ucieczkę lub atak. To nie jest takie trudne, to tak jak z latanie, tylko musisz wydzielić Ki rękoma. Doświadczeni wojacy to nawet oczami umieją. Dobra chodź Raa, próbuj.
OOC:
No trochę słabiutko z tymi postami, 10 punktów.
Siergiej uczy Cię Kiaiho wersja defensywna ale możesz się jej nauczyć dopiero po akceptacji aktualnej sesji treningowej i dodaniu punktów z niej - postaram się jutro to zrobić.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pią Lis 20, 2015 10:05 pm
Wysłuchawszy słów rogatego Raa puściła mimo uszu jego uwagę co do jej charakteru. Głównie dla tego, że w najmniejszym stopniu nie interesowało jej co inni o nie myślą.
Do tego nie widziała sensy w chowaniu innego demona, jak i nie czuła żadnej potrzeby by w czymś takim uczestniczyć. Dla niej jeśli ktoś zginą to tylko dlatego, że nie był dość silny by przeżyć i zajmowanie się kimś takim było bezcelowe. Jednak kiedy spojrzała na tańczące języki płomieni pochłaniających ciało kozy poczuła pewną zmianę. Nie miała ona jednak żadnego związku z chowanym demonem. Chodziło o same płomienie, które w tym właśnie momencie przywołały z odmętów jej pamięci fragmenty wspomnienia, którym towarzyszyło uczucie niejakiego spełnienia siebie.
Usiadłszy nieopodal ogniska pogrążyła się we własnych, mocno urywanych wspomnieniach nie zwracając uwagi na poczynania Siergieja. Nie oznaczało to jednak, że nie skorzystała z słodyczy które przygotował. Z jedzenia nie zrezygnowałaby nawet i w trakcie snu. Tak więc jedną ręką machinalnie sięgała po kolejne smakołyki pochłaniając je jeden po drugim. Nie zwracała jednak większej uwagi na ich smak wciąż pogrążając się w niejasnych odmętach swojej pamięci pobudzonej widokiem płomieni.
Kiedy Siergiej w końcu przewał trwające od jakiegoś czasu milczenie odwróciła wzrok w jego stronę z lekko rozkojarzonym wzrokiem, a w głowie mając kompletną pustkę. Była w takim stanie, że nie do końca docierało do niej to co demon do niej mówił.
"Nagrodę... Nagrodę za... wolność?". Przecież nawet nie planowało nikomu pomagać?
Jednak stan ten dość szybko się zmienił kiedy uderzył w nią podmuch powietrza posyłając ją do na kilka metrów tyłu. Przeturlawszy się przez większość tego dystansu ostatnie kilka centymetrów przeorała tyłem głowy tworząc kilkucentymetrową szramę w ziemi, by na sam koniec dosłownie nakryć się nogami. Całość została podsumowana niezbyt głośnym warknięciem.
Kiedy w końcu zebrała się do kupy i podeszła do sprawcy swego upodlenia jej stan - zarówno mentalny jak i emocjonalny - powróciły do tego z przed rozpalenia ogniska. No może tylko trochę gorszego, lecz nie odbiegającego od jej normy.
- Kiaiho...? - powtórzyła wyciągają obie ręce przed siebie.
OOC:
Do tego nie widziała sensy w chowaniu innego demona, jak i nie czuła żadnej potrzeby by w czymś takim uczestniczyć. Dla niej jeśli ktoś zginą to tylko dlatego, że nie był dość silny by przeżyć i zajmowanie się kimś takim było bezcelowe. Jednak kiedy spojrzała na tańczące języki płomieni pochłaniających ciało kozy poczuła pewną zmianę. Nie miała ona jednak żadnego związku z chowanym demonem. Chodziło o same płomienie, które w tym właśnie momencie przywołały z odmętów jej pamięci fragmenty wspomnienia, którym towarzyszyło uczucie niejakiego spełnienia siebie.
Usiadłszy nieopodal ogniska pogrążyła się we własnych, mocno urywanych wspomnieniach nie zwracając uwagi na poczynania Siergieja. Nie oznaczało to jednak, że nie skorzystała z słodyczy które przygotował. Z jedzenia nie zrezygnowałaby nawet i w trakcie snu. Tak więc jedną ręką machinalnie sięgała po kolejne smakołyki pochłaniając je jeden po drugim. Nie zwracała jednak większej uwagi na ich smak wciąż pogrążając się w niejasnych odmętach swojej pamięci pobudzonej widokiem płomieni.
Kiedy Siergiej w końcu przewał trwające od jakiegoś czasu milczenie odwróciła wzrok w jego stronę z lekko rozkojarzonym wzrokiem, a w głowie mając kompletną pustkę. Była w takim stanie, że nie do końca docierało do niej to co demon do niej mówił.
"Nagrodę... Nagrodę za... wolność?". Przecież nawet nie planowało nikomu pomagać?
Jednak stan ten dość szybko się zmienił kiedy uderzył w nią podmuch powietrza posyłając ją do na kilka metrów tyłu. Przeturlawszy się przez większość tego dystansu ostatnie kilka centymetrów przeorała tyłem głowy tworząc kilkucentymetrową szramę w ziemi, by na sam koniec dosłownie nakryć się nogami. Całość została podsumowana niezbyt głośnym warknięciem.
Kiedy w końcu zebrała się do kupy i podeszła do sprawcy swego upodlenia jej stan - zarówno mentalny jak i emocjonalny - powróciły do tego z przed rozpalenia ogniska. No może tylko trochę gorszego, lecz nie odbiegającego od jej normy.
- Kiaiho...? - powtórzyła wyciągają obie ręce przed siebie.
OOC:
- Spoiler:
- Rozpoczęcie treningu Kiaiho
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Wto Lis 24, 2015 4:58 pm
Technika która miała nie być trudna sprawiała Raa niejakie problemy. Niby miała wydzielić swoje Ki jak podczas latania, tyle, że przez ręce. Tyle, że nie wiedziała jak ma to zrobić. Nigdy nie zastanawiała się nad tym co dokładnie trzeba zrobić, by wznieść się w powietrze. Było to coś co wydawało się jej tak naturalne, że wpadałaby nawet na myśl, by nad tym rozmyślać.
I w tymże momencie z gniewnym pomrukiem ta sytuacja się zmieniła. Wpatrując się w swoje wyciągnięte ręce demonica jednocześnie próbowała połapać się w tym o czym mówił Siergiej.
Zagłębiając się w swoje jestestwo poszukiwała swojej Ki. Ta część okazałą się dość łatwa. Podobnie było z kolejną, choć wymagała od niej już większego skupienia. Uniosła się delikatnie w powietrze, by móc zaobserwować jak podczas tej czynności kieruje swoją energia. Jednak następna czynność już do tak prostych nie należała, bowiem znajomość uwalniania swoich sił witalnych podczas lotu nie ułatwiła jej wykonania tego samego w przypadku rąk.
Męcząc się od dłuższego czasu Raa nie zdołała niczego co byłoby godne choćby delikatnego ruchu powietrza. Ba. Nie zdołała nawet wprawić go w drżenie.
Sfrustrowana wylądowała by z impetem uderzyć obiema pięściami w grunt zostawiając w nim lekkie wgłębienia i wypuszczając jednoczenie nową porcję pary z otworów na ciele. Jej porywczy charakter ewidentnie nie ułatwiał jej mozolnego analizowania każdej swojej czynności. Podobny wpływ miał fakt, że Siergiej cały czas przyglądał się jej wysiłkom, które jak na razie nie przynosiły żadnych efektów. Do tego demon przez cały ten czas nie wydał z siebie żadnego dźwięku jeśli nie liczyć trzaskania jego płonącej grzywy falującej delikatnie w podmuchach wiatru. Naturalnych podmuchach. I choć nie wiedziała, czy wolałby coś gadał, czy też nie, to to jego milczenie niemal, że doprowadzało ją do białej gorączki.
Wypuściwszy gwałtownie jeszcze większą porcję pary różowoskóra ponownie stanęła na nogi i wyciągnąwszy ręce w stronę Siergieja i skierowawszy całą zebraną w sobie złość do tego by w końcu jak to ujął rogaty "wydzielić swoje Ki". Jednak jedynym efektem był podmuch, który dał radę poruszyć jedynie płonącą zamiast odepchnąć całą jego osobą.
W tym samym momencie przed jej oczami pojawił się kolejny obraz z jej wspomnień. Owa tajemnicza postać, która musiała być winna jej uwięzienia w kuli. Ten widok w połączeniu z dotychczasowymi niepowodzeniami w treningu przelał morze goryczy i dosłownie coś w niej pękło. I dało się to poczuć, bo w chwili w której krzyknęła z wściekłości od jej osoby dało się poczuć silne pchnięcie, które odrzuciło na jakiś metr, ale nie przewracając stojącego tuż obok demona.
- Ty teraz rękoma zrób to - powiedział demon kiedy tylko jego "uczennica" się trochę uspokoiła.
Dalej wpatrując się w niebo Raa wzięła ze dwa parę głębokich wdechów, po czym znów spojrzała na "nauczyciela".
"Zabiję" pomyślała jeszcze mając przed oczami tą tajemniczą postać po czym ponownie wyciągnęła ręce. Skupiając się na jakże mało mówiącym obrazie znienawidzonej postaci ponownie pobudziła swoje Ki i skierowała ją do dłoni co skutkowało powstaniem podmuchu. Wprawdzie nie był tak silny jak ten przed chwilą, lecz z całą pewnością znacznie mocniejszy od jej poprzednich prób. Napiąwszy mięśnie nieco poirytowana ponownie wydzieliła swoje Ki, tym razem z większą siłą.
W końcu zmrużywszy swoje czarne oczy Raa z okrzykiem na ustach wykonała najsilniejsze jak do tej chwili Kiaiho. W prawdzie nie była tak silne jak to wykonane przez Siergieja, lecz według niej niewiele mu ustępowało. Były to jednak tylko jej domysły ponieważ wszystkie próby były wykonane tuż obok niego.
Niejako zadowolona sama z siebie demonica biorąc kolejny wdech stanęła swobodnie po czym spojrzała na rogatego demona wyczekując na jego komentarz.
OOC:
I w tymże momencie z gniewnym pomrukiem ta sytuacja się zmieniła. Wpatrując się w swoje wyciągnięte ręce demonica jednocześnie próbowała połapać się w tym o czym mówił Siergiej.
Zagłębiając się w swoje jestestwo poszukiwała swojej Ki. Ta część okazałą się dość łatwa. Podobnie było z kolejną, choć wymagała od niej już większego skupienia. Uniosła się delikatnie w powietrze, by móc zaobserwować jak podczas tej czynności kieruje swoją energia. Jednak następna czynność już do tak prostych nie należała, bowiem znajomość uwalniania swoich sił witalnych podczas lotu nie ułatwiła jej wykonania tego samego w przypadku rąk.
Męcząc się od dłuższego czasu Raa nie zdołała niczego co byłoby godne choćby delikatnego ruchu powietrza. Ba. Nie zdołała nawet wprawić go w drżenie.
Sfrustrowana wylądowała by z impetem uderzyć obiema pięściami w grunt zostawiając w nim lekkie wgłębienia i wypuszczając jednoczenie nową porcję pary z otworów na ciele. Jej porywczy charakter ewidentnie nie ułatwiał jej mozolnego analizowania każdej swojej czynności. Podobny wpływ miał fakt, że Siergiej cały czas przyglądał się jej wysiłkom, które jak na razie nie przynosiły żadnych efektów. Do tego demon przez cały ten czas nie wydał z siebie żadnego dźwięku jeśli nie liczyć trzaskania jego płonącej grzywy falującej delikatnie w podmuchach wiatru. Naturalnych podmuchach. I choć nie wiedziała, czy wolałby coś gadał, czy też nie, to to jego milczenie niemal, że doprowadzało ją do białej gorączki.
Wypuściwszy gwałtownie jeszcze większą porcję pary różowoskóra ponownie stanęła na nogi i wyciągnąwszy ręce w stronę Siergieja i skierowawszy całą zebraną w sobie złość do tego by w końcu jak to ujął rogaty "wydzielić swoje Ki". Jednak jedynym efektem był podmuch, który dał radę poruszyć jedynie płonącą zamiast odepchnąć całą jego osobą.
W tym samym momencie przed jej oczami pojawił się kolejny obraz z jej wspomnień. Owa tajemnicza postać, która musiała być winna jej uwięzienia w kuli. Ten widok w połączeniu z dotychczasowymi niepowodzeniami w treningu przelał morze goryczy i dosłownie coś w niej pękło. I dało się to poczuć, bo w chwili w której krzyknęła z wściekłości od jej osoby dało się poczuć silne pchnięcie, które odrzuciło na jakiś metr, ale nie przewracając stojącego tuż obok demona.
- Ty teraz rękoma zrób to - powiedział demon kiedy tylko jego "uczennica" się trochę uspokoiła.
Dalej wpatrując się w niebo Raa wzięła ze dwa parę głębokich wdechów, po czym znów spojrzała na "nauczyciela".
"Zabiję" pomyślała jeszcze mając przed oczami tą tajemniczą postać po czym ponownie wyciągnęła ręce. Skupiając się na jakże mało mówiącym obrazie znienawidzonej postaci ponownie pobudziła swoje Ki i skierowała ją do dłoni co skutkowało powstaniem podmuchu. Wprawdzie nie był tak silny jak ten przed chwilą, lecz z całą pewnością znacznie mocniejszy od jej poprzednich prób. Napiąwszy mięśnie nieco poirytowana ponownie wydzieliła swoje Ki, tym razem z większą siłą.
W końcu zmrużywszy swoje czarne oczy Raa z okrzykiem na ustach wykonała najsilniejsze jak do tej chwili Kiaiho. W prawdzie nie była tak silne jak to wykonane przez Siergieja, lecz według niej niewiele mu ustępowało. Były to jednak tylko jej domysły ponieważ wszystkie próby były wykonane tuż obok niego.
Niejako zadowolona sama z siebie demonica biorąc kolejny wdech stanęła swobodnie po czym spojrzała na rogatego demona wyczekując na jego komentarz.
OOC:
- Spoiler:
- Konie treningu Kiaiho
Re: Pasmo Górskie
Pią Lis 27, 2015 10:16 pm
Demon wyszczerzył zębiska w czymś na kształt uśmiechu. Przyglądał się dziewczynie i specjalnie nic nie mówił. Chciał zobaczyć z jakiej gliny jest ulepiona i na co ją stać. Raa okazała się bystra, sama szlifowała technikę nie oczekując na podpowiedzi.
- No Ty niezła jesteś, będziesz wielkim wojownikiem, już ja to wiem. No nic, ja będę się już zbierał do dom. Mieszkam daleeeko na zimnej północy. Wpadnij, kiedyś mnie odwiedzić. A może Ty wolisz ze mną iść? Nauczyłbym Cię ja czegoś jeszcze po drodze, opowiadał o wielkich wojownikach. Mam ponad 300 lat widziałem to i owo.
OOC: Robisz co chcesz, idziesz z Siergiejem, albo w swoja stronę, albo zabijasz/wchłaniasz pozostałych mieszkańców chatki.
- No Ty niezła jesteś, będziesz wielkim wojownikiem, już ja to wiem. No nic, ja będę się już zbierał do dom. Mieszkam daleeeko na zimnej północy. Wpadnij, kiedyś mnie odwiedzić. A może Ty wolisz ze mną iść? Nauczyłbym Cię ja czegoś jeszcze po drodze, opowiadał o wielkich wojownikach. Mam ponad 300 lat widziałem to i owo.
OOC: Robisz co chcesz, idziesz z Siergiejem, albo w swoja stronę, albo zabijasz/wchłaniasz pozostałych mieszkańców chatki.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Sro Gru 02, 2015 10:47 pm
Słysząc słowa swojego chwilowego mentora na temat swojej przyszłości jako wojownika Raa odwróciła od niego wzrok i zaczęła rozglądać się po okolicy.
- Kiedyś... Odwiedzić... - podsumowała propozycję Siergieja na temat wizyty u niego nie odrywając jednocześnie spojrzenia od otoczenia. Nie miała pewności jak mogłaby wyglądać wspólna wędrówka z innym demonem, lecz była pewna co do jednego.
W końcu cel jej poszukiwań pojawił się w zasięgu jej wzroku. Mężczyzna który wcześniej zaprzęgał pług do przemienionego demona chował się aktualnie za jakimś głazem tuż za polem i w tym momencie z przerażeniem wyglądał zza jego krawędzi.
Bez żadnego słowa wystrzeliła w jego stronę, na co chłop wrzasnął wniebogłosy po czym puścił się biegiem przed siebie, a sądząc po tym jak przebierał nogami pędził ile tylko dawał rady. Jednak jego sprint nic mu nie dał, bo ledwie pokonał paręnaście metrów kiedy różowoskóra dopadła go łapiąc na ramię. Natychmiast zaczął się wyrywać, lecz nie miał szans wyrwać się z jej uścisku.
Odwróciwszy się z nim do skały przyłożyła wolną rękę do piersi, po czym użyła nowo nauczonej zdolności, by posłać mężczyznę z powrotem na jego niedawną kryjówkę. Nie włożyła jednak w technikę całej siły, a jedynie tyle by rozpłaszczyć go na kamieniu czemu towarzyszyło dość mocne uderzenie.
Korzystając z chwilowego ogłuszenia ofiary Raa bez pośpiechu podeszła do niego i bez skrupułów zaczęła go dusić powoli zwiększając nacisk na krtań. Z początku szybko oprzytomniał i zaczął nawet coś wykrzykiwać, lecz w miarę jak zaciskała dłonie coraz mocniej na jego szyi krzyki zmieniały się w charczenie, a oczy zaczynały nabiegać krwią.
W końcu różowoskóra postanowiła skończyć zabawę. Ciało wokół jej nadgarstków zaczęło pęcznieć by chwilę później zacząć oblepiać mężczyznę któremu z przerażenia przekrwione oczy mało co nie wyszły z orbit. Jednak różowa masa była nieubłagana i już po paru sekundach pokryła swoją ofiarę w całości. W końcu doszło do tego, że "kokon" połączył się z jej ciałem na chwilę rozmazują wszelkie rysy ciała.
Kiedy wszystko się uspokoiło, a czerwono-oka wróciła do normalnego wyglądu na jej ustach zagościł groźnie wyglądający uśmieszek. Odczuć towarzyszących wchłonięciu jakiegoś istnienia nie dawało się tak łatwo opisać. Jedyne co było pewne, ze Raa za każdym razem odczuwała wybijające się ponad wszystko przyjemne uniesienie.
Skończywszy się napawać demonica spojrzała jeszcze raz w kierunku walącej się chaty. Nie zauważywszy nigdzie ognistogrzywego który najpewniej już ruszył z powrotem do domu ponownie odwróciła się w swoją stronę i wybiwszy się poleciała przed siebie.
- Północ... - powiedział jeszcze do siebie próbując zapamiętać gdzie Siergiej miał się udać. Co wyjdzie z tej próby to już pozostawało zagadką.
z/t --> Przestrzeń powietrzna
- Kiedyś... Odwiedzić... - podsumowała propozycję Siergieja na temat wizyty u niego nie odrywając jednocześnie spojrzenia od otoczenia. Nie miała pewności jak mogłaby wyglądać wspólna wędrówka z innym demonem, lecz była pewna co do jednego.
W końcu cel jej poszukiwań pojawił się w zasięgu jej wzroku. Mężczyzna który wcześniej zaprzęgał pług do przemienionego demona chował się aktualnie za jakimś głazem tuż za polem i w tym momencie z przerażeniem wyglądał zza jego krawędzi.
Bez żadnego słowa wystrzeliła w jego stronę, na co chłop wrzasnął wniebogłosy po czym puścił się biegiem przed siebie, a sądząc po tym jak przebierał nogami pędził ile tylko dawał rady. Jednak jego sprint nic mu nie dał, bo ledwie pokonał paręnaście metrów kiedy różowoskóra dopadła go łapiąc na ramię. Natychmiast zaczął się wyrywać, lecz nie miał szans wyrwać się z jej uścisku.
Odwróciwszy się z nim do skały przyłożyła wolną rękę do piersi, po czym użyła nowo nauczonej zdolności, by posłać mężczyznę z powrotem na jego niedawną kryjówkę. Nie włożyła jednak w technikę całej siły, a jedynie tyle by rozpłaszczyć go na kamieniu czemu towarzyszyło dość mocne uderzenie.
Korzystając z chwilowego ogłuszenia ofiary Raa bez pośpiechu podeszła do niego i bez skrupułów zaczęła go dusić powoli zwiększając nacisk na krtań. Z początku szybko oprzytomniał i zaczął nawet coś wykrzykiwać, lecz w miarę jak zaciskała dłonie coraz mocniej na jego szyi krzyki zmieniały się w charczenie, a oczy zaczynały nabiegać krwią.
W końcu różowoskóra postanowiła skończyć zabawę. Ciało wokół jej nadgarstków zaczęło pęcznieć by chwilę później zacząć oblepiać mężczyznę któremu z przerażenia przekrwione oczy mało co nie wyszły z orbit. Jednak różowa masa była nieubłagana i już po paru sekundach pokryła swoją ofiarę w całości. W końcu doszło do tego, że "kokon" połączył się z jej ciałem na chwilę rozmazują wszelkie rysy ciała.
Kiedy wszystko się uspokoiło, a czerwono-oka wróciła do normalnego wyglądu na jej ustach zagościł groźnie wyglądający uśmieszek. Odczuć towarzyszących wchłonięciu jakiegoś istnienia nie dawało się tak łatwo opisać. Jedyne co było pewne, ze Raa za każdym razem odczuwała wybijające się ponad wszystko przyjemne uniesienie.
Skończywszy się napawać demonica spojrzała jeszcze raz w kierunku walącej się chaty. Nie zauważywszy nigdzie ognistogrzywego który najpewniej już ruszył z powrotem do domu ponownie odwróciła się w swoją stronę i wybiwszy się poleciała przed siebie.
- Północ... - powiedział jeszcze do siebie próbując zapamiętać gdzie Siergiej miał się udać. Co wyjdzie z tej próby to już pozostawało zagadką.
z/t --> Przestrzeń powietrzna
- Max
- Liczba postów : 68
Data rejestracji : 15/12/2015
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Wto Gru 22, 2015 3:26 pm
Maxwell dość szybko po wypadku doszedł do wniosku, że musi nauczyć się panować nad swoją "magią". Czy też właściwie do tego wniosku doszedł dużo wcześniej, ale ten wypadek przypomniał mu o tym. Uczył się kontroli nad sobą, manipulowania energią, dzięki czemu osiągnął parę zadziwiających go efektów. Dostrzegł jednak pewną zależność. Im większa była jego sprawność fizyczna, tym lepiej mu szło panowanie nad przepełniającą go energią. Była ona też silniejsza. Dlatego też musiał co jakiś czas zająć się ćwiczeniami i rozwojem w tym kierunku. Przy tej okazji, chociaż nie czuł jakiegoś większego parcia na uczestniczenie w bijatykach, chciał poprawić swoje umiejętności walki. Od tak, dla swojej satysfakcji.
Nic nie stało na przeszkodzie, żeby studia sobie czasami odpuszczał. Nadrobienie zaległości nie stanowiło dla niego problemu. Praca również była do ogarnięcia. W końcu jego rola, jako właściciela kilku potężnych korporacji, sprowadzała się raczej do pewnej kontroli ich zarządów i wydawania pieniędzy jakie dzięki nim zarabiał. Przynajmniej prób wydawania, bo było ich zwyczajnie za dużo. Dlatego nic nie stało na przeszkodzie, aby mógł wyruszyć w świat. Aby wzorem bohaterów różnych filmów potrenował w samotności, rozwijał się i przy tej okazji odpoczął. Odpoczął od ludzi, ostatnimi czasy wiecznie go otaczającymi. Gdzieś w głębi duszy żywił nadzieję, że uda mu się odnaleźć wreszcie kogoś, kto mu wyjaśni chociaż podstawowe zasady tej "magii".
Skoro nic nie stało na przeszkodzie, to wyruszył. W plecaku miał koc, środki czystości, zapasy pożywienia i picia, ubrania na zmianę i apteczkę pierwszej pomocy. Plus parę drobiazgów, takich jak na przykład zapalniczki do rozpalenia ogniska, parę lin, i tym podobne. Więcej nie brał. Będzie mu coś potrzebne, to sobie kupi. A jak będzie potrzebował, aby go zabrano, to zadzwoni do korporacji, aby wysłali po niego helikopter. Wybór miejsca też był dość oczywisty. Kochał góry, poza tym wędrówki po nich były wyczerpujące, więc nic dziwnego, że właśnie tu miał zamiar zacząć. I że tu się pojawił z plecakiem, w dresie, ze swoim nożem za pasem i kilkukilogramowymi obciążnikami na rękach.
OCC: Rozpoczęcie treningu + nauka Bukujutsu.
Nic nie stało na przeszkodzie, żeby studia sobie czasami odpuszczał. Nadrobienie zaległości nie stanowiło dla niego problemu. Praca również była do ogarnięcia. W końcu jego rola, jako właściciela kilku potężnych korporacji, sprowadzała się raczej do pewnej kontroli ich zarządów i wydawania pieniędzy jakie dzięki nim zarabiał. Przynajmniej prób wydawania, bo było ich zwyczajnie za dużo. Dlatego nic nie stało na przeszkodzie, aby mógł wyruszyć w świat. Aby wzorem bohaterów różnych filmów potrenował w samotności, rozwijał się i przy tej okazji odpoczął. Odpoczął od ludzi, ostatnimi czasy wiecznie go otaczającymi. Gdzieś w głębi duszy żywił nadzieję, że uda mu się odnaleźć wreszcie kogoś, kto mu wyjaśni chociaż podstawowe zasady tej "magii".
Skoro nic nie stało na przeszkodzie, to wyruszył. W plecaku miał koc, środki czystości, zapasy pożywienia i picia, ubrania na zmianę i apteczkę pierwszej pomocy. Plus parę drobiazgów, takich jak na przykład zapalniczki do rozpalenia ogniska, parę lin, i tym podobne. Więcej nie brał. Będzie mu coś potrzebne, to sobie kupi. A jak będzie potrzebował, aby go zabrano, to zadzwoni do korporacji, aby wysłali po niego helikopter. Wybór miejsca też był dość oczywisty. Kochał góry, poza tym wędrówki po nich były wyczerpujące, więc nic dziwnego, że właśnie tu miał zamiar zacząć. I że tu się pojawił z plecakiem, w dresie, ze swoim nożem za pasem i kilkukilogramowymi obciążnikami na rękach.
OCC: Rozpoczęcie treningu + nauka Bukujutsu.
- Max
- Liczba postów : 68
Data rejestracji : 15/12/2015
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Czw Gru 24, 2015 7:27 pm
Etap pierwszy, to poprawienie swojej ogólnej kondycji, wytrzymałości, kontroli nad przepływem energii. A aby połączyć przyjemne z pożytecznym uznał, że całkiem niezłą opcją będzie bieganie po górach. Dokładniej, to po tych trudniejszych i mało uczęszczanych szlakach. Wysoko, więc powietrze rzadsze, obciążenie w postaci plecaka i ciężarków na rękach było, ścieżki, o ile były, nie należały do tych łatwych, należało uważać gdzie się staje, aby się nie poślizgnąć, czy nie stracić równowagi. Dlatego wszedł na taki szlak, poprawił plecak, napił się trochę wody pamiętając o odpowiednim nawodnieniu organizmu i tym, że lepiej pić mniej na raz, za to częściej, wetknął jedną słuchawkę do ucha, włączając na początek piosenkę Bombshell i po krótkiej rozgrzewce ruszył.
Jego oczy cały czas omiatały drogę przed nim, sprawdzając potencjalnie najlepsze miejsca na których mógł postawić nogi a on biegł przed siebie. Sam początek był dla kogoś takiego jak on dość lekki, ale gdy minęła godzina, odczuwał już mocne zmęczenie. Oddychał coraz ciężej, bieg pod górkę był męczący, ale nawet gdy zbiegał, to musiał bardzo uważać, aby z biegu nie zrobił się nagły zjazd. Było to jednak przyjemne zmęczenie, takie po którym człowiek się lepiej czuje psychicznie i po którym lepiej śpi. Cały czas przy tym ruszał rękami, co jakiś czas pozorując szybkie ciosy. Musiało to dość idiotycznie wyglądać dla osoby stojącej z boku, na szczęście dla niego jednak poza paroma zwierzątkami, to nikt go nie podglądał. A jak tylko zaczął odczuwać większe zmęczenie, skupiał się na przepływie energii w swoim ciele. Kontrolował ją, czuł jak się w nim przemieszcza. Co jakiś czas kierował ją w stronę dłoni i czuł wtedy zbliżające się do rąk mrowienie świadczące o tym, że zaraz będzie mógł wystrzelić mały pocisk, szybko jednak ruszał lekko palcami i rozluźniał się, zmuszając tym samym wypełniającą go moc do cofnięcia sie. Innym razem skierowywał ją w stronę nóg, szczególnie wtedy gdy przeskakiwał nad jakimiś rozpadlinami. Dopomagał sobie w ten sposób, dzięki przekierowanej energii wspomagał ten moment odbicia się od podłoża.
Gdy czuł, że nogi się pod nim uginają i drżą przy każdym ruchu, zwalniał i zamiast biec, szedł przed siebie, przynajmniej do momentu, gdy znów był wstanie przyspieszyć. Wreszcie jednak trafił na małą polankę, na której się zatrzymał. Znów upił wody i nie zdejmując z siebie plecaka, stanął przed jednym z drzew, aby w rytm Back in Control zespołu Sabaton przypomnieć sobie ciosy, jakich kiedyś się nauczył. Ręce uniósł do góry, przybierając postawę bokserską, nogi rozsunął nieco, prawą wysuwając do przodu. I zaraz zaczął markować ciosy. Pięść uderzała w drzewo, podobnie jak i nogi. Wyżej, niżej, szybciej, mocniej. Trwało to chwilę, ale nie tyle, ile planował, gdyż w pewnym momencie usłyszał groźny pomruk. Od razu się zatrzymał i spojrzał w bok, akurat po to, żeby zobaczyć sporych rozmiarów niedźwiedzia, któremu najwyraźniej nie spodobały się te dziwne ruchy przybysza.
- O chol.. - Zdążył tylko mruknąć, gdy niedźwiedź ruszył do ataku a Max zaczął biec, aby przed nim uciec. Nie miał pojęcia, czy miał jakieś szanse z tym zwierzęciem, ale nawet jeśli, to mogło się to dla niego tak czy psiak boleśnie skończyć. Poza tym nie chciał skrzywdzić misia.. W końcu to nie człowiek, prawda?
Niedźwiedzie wbrew pozorom są dość szybkimi stworzeniami, ale w Maxa wstąpiły jakby nowe siły gdy tylko ujrzał tę paszczę i pazury. To dopiero był trening szybkościowy. Mężczyzna zbiegał z góry, lawirując między drzewami i modląc się do wszelkich bogów, aby udało mu się uniknąć zbyt bliskiego spotkania z Puchatkiem. W pewnym momencie wyrósł przed nim wąwóz i nie było już szansy na to, żeby się przed nim zatrzymać, więc z rozpędu skoczył. Gdy jego nogi odbijały się od ziemi, Max skierował swoją energię najpierw w nie a następnie rozlał ją po całym ciele, chcąc sprawić, aby było lżejsze. Niedźwiadek zdołał wyhamować i tylko patrzył jak mężczyzna leci w powietrzu na drugi brzeg. Maxio czuł się przy tym lekki, czuł jakby się unosił, koncentrował się tylko na tym, aby jak najszybciej uciec i bezpiecznie wylądować po drugiej stronie. Udało mu się to. Nie wiedział jak mu się udało przeskoczyć dość znaczną odległość, ale na razie o tym nie myślał.
Zapadał już zmrok, gdy trafił nad wartką i szeroką rzekę. Pewnie było to ulubione miejsce do łowienia dla okolicznych misiaków. Był zmęczony, padnięty a to było idealne miejsce na odpoczynek. Szybko zrzucił z siebie plecak, wyjął słuchawkę, odkładając na plecak telefon i nazbierał drewna. Gdy ogień płonął wesoło, Max rozebrał się i szczęśliwy wszedł do zimnej wody, czując jak ona obmywa jego zmęczone i obolałe już ciało. Stanął tak, że woda uderzała w jego plecy, w miejscu, gdzie sięgała mu do bioder. Rozłożył ręce i stał. Coś się o niego otarło. Po chwili znowu. Obrócił się więc, żeby stać przodem do brzegu i po kolejnych kilku minutach znów to poczuł. Wpatrywał się w wodę, czekając. Nagle jego ręka uderzyła w nią, niestety bez rezultatu. Po kilku minutach znów, z podobnym efektem. Warkną lekko, ale zaraz odetchnął głęboko i czekał. Szybkie uderzenie i.. Ryba poleciała na brzeg. Max wyszukiwał tych, które płynęły najszybciej i starał się samemu jak najszybciej uderzać. Tak się rozpędził, że na brzegu w końcu leżało przynajmniej piętnaście ryb. Stanowczo za dużo. Czas było wyjść z wody.
Podgrzał sobie kilka z nich, dorzucając wcześniej do ognia i poczuł się dość najedzony. Ubierał się, gdy po drugiej stronie rzeki usłyszał jakieś ciężkie kroki. Znów ten sam niedźwiedź. Misiek też go zobaczył i z groźnym warknięciem uniósł się na tylne łapy. Paszcze się rozwarła i już zaczął rozbrzmiewać groźny ryk, gdy znalazła się w niej celnie rzucona ryba. Po chwili kolejna, co ewidentnie miśka wybiło z pantałyku. W ten sposób zjadł jakieś dziesięć ryb, zanim wreszcie mruknął coś i odszedł. Mężczyzna mógł się spokojnie ułożyć pod drzewem, gdzie szybko ze zmęczenia usnął.
Słońce już od jakiegoś czasu wędrowało po niebie, ogrzewając mężczyznę siedzącego nad brzegiem. Dopiero teraz, gdy nerwy i zmęczenie z niego opadły, myślał o tym swoim skoku. Równocześnie przypomniał sobie tego dziwnego smoka. Czy też nie jego a to, że widział kogoś odlatującego. Ewidentnie ktoś latał. Czyli to było możliwe. A on.. Ten skok był za długi. Nie miał pojęcia jak tego dokonał, ale miał wrażenie, że i on się unosił. Zamknął oczy starając się przypomnieć sobie to uczucie. Oddychał powoli, czując energię leniwie przemieszczającą się w jego ciele. Rozbudzał ją w sobie, wyobrażając jak się dzięki niej unosi. Przenosił ją w nogi, skierowywał w stronę ziemi, aby móc się od niej oderwać i następnie rozprowadzał po całym swoim ciele, chcąc je uczynić lżejszym. Unosił tę moc do góry a dzięki niej, ciągnął też swoje ciało. Otworzył oczy, aby wreszcie ujrzeć swoje dzieło i poczuł rozczarowanie, gdy zobaczył, że nadal siedzi na ziemi. Nie poddawał się jednak, dalej próbował. Przestał jednak myśleć o lataniu, przypominał sobie po kolei wszystkie ciosy jakich się kiedykolwiek nauczył. Wyobrażał sobie kopnięcia, gdy jego energia czyniła jego ciało lżejszym. W myślach dokonywał ciosy łokciem, gdy ciało próbowało się unieść. Wreszcie otworzył oczy i z zaskoczeniem stwierdził, że już jest dawno po południu. Oraz że dziupla w jednym drzewie, która wcześniej była przynajmniej dwa metry nad jego głową, obecnie jest na wysokości jego oczu. Tak się tym ucieszył, że stracił koncentrację a jego pośladki dość gwałtownie zetknęły się z podłożem. Nie zmąciło to jednak jego radości. Udało mu się. Będzie musiał nad tym jeszcze poćwiczyć, ale udało mu się! Teraz jeszcze kilka dni biegania po lesie, ćwiczenia ciosów i będzie powoli schodził z tych gór.
OCC: Koniec treningu (staty+latanie)
[zt do nie wiem jeszcze gdzie]
Jego oczy cały czas omiatały drogę przed nim, sprawdzając potencjalnie najlepsze miejsca na których mógł postawić nogi a on biegł przed siebie. Sam początek był dla kogoś takiego jak on dość lekki, ale gdy minęła godzina, odczuwał już mocne zmęczenie. Oddychał coraz ciężej, bieg pod górkę był męczący, ale nawet gdy zbiegał, to musiał bardzo uważać, aby z biegu nie zrobił się nagły zjazd. Było to jednak przyjemne zmęczenie, takie po którym człowiek się lepiej czuje psychicznie i po którym lepiej śpi. Cały czas przy tym ruszał rękami, co jakiś czas pozorując szybkie ciosy. Musiało to dość idiotycznie wyglądać dla osoby stojącej z boku, na szczęście dla niego jednak poza paroma zwierzątkami, to nikt go nie podglądał. A jak tylko zaczął odczuwać większe zmęczenie, skupiał się na przepływie energii w swoim ciele. Kontrolował ją, czuł jak się w nim przemieszcza. Co jakiś czas kierował ją w stronę dłoni i czuł wtedy zbliżające się do rąk mrowienie świadczące o tym, że zaraz będzie mógł wystrzelić mały pocisk, szybko jednak ruszał lekko palcami i rozluźniał się, zmuszając tym samym wypełniającą go moc do cofnięcia sie. Innym razem skierowywał ją w stronę nóg, szczególnie wtedy gdy przeskakiwał nad jakimiś rozpadlinami. Dopomagał sobie w ten sposób, dzięki przekierowanej energii wspomagał ten moment odbicia się od podłoża.
Gdy czuł, że nogi się pod nim uginają i drżą przy każdym ruchu, zwalniał i zamiast biec, szedł przed siebie, przynajmniej do momentu, gdy znów był wstanie przyspieszyć. Wreszcie jednak trafił na małą polankę, na której się zatrzymał. Znów upił wody i nie zdejmując z siebie plecaka, stanął przed jednym z drzew, aby w rytm Back in Control zespołu Sabaton przypomnieć sobie ciosy, jakich kiedyś się nauczył. Ręce uniósł do góry, przybierając postawę bokserską, nogi rozsunął nieco, prawą wysuwając do przodu. I zaraz zaczął markować ciosy. Pięść uderzała w drzewo, podobnie jak i nogi. Wyżej, niżej, szybciej, mocniej. Trwało to chwilę, ale nie tyle, ile planował, gdyż w pewnym momencie usłyszał groźny pomruk. Od razu się zatrzymał i spojrzał w bok, akurat po to, żeby zobaczyć sporych rozmiarów niedźwiedzia, któremu najwyraźniej nie spodobały się te dziwne ruchy przybysza.
- O chol.. - Zdążył tylko mruknąć, gdy niedźwiedź ruszył do ataku a Max zaczął biec, aby przed nim uciec. Nie miał pojęcia, czy miał jakieś szanse z tym zwierzęciem, ale nawet jeśli, to mogło się to dla niego tak czy psiak boleśnie skończyć. Poza tym nie chciał skrzywdzić misia.. W końcu to nie człowiek, prawda?
Niedźwiedzie wbrew pozorom są dość szybkimi stworzeniami, ale w Maxa wstąpiły jakby nowe siły gdy tylko ujrzał tę paszczę i pazury. To dopiero był trening szybkościowy. Mężczyzna zbiegał z góry, lawirując między drzewami i modląc się do wszelkich bogów, aby udało mu się uniknąć zbyt bliskiego spotkania z Puchatkiem. W pewnym momencie wyrósł przed nim wąwóz i nie było już szansy na to, żeby się przed nim zatrzymać, więc z rozpędu skoczył. Gdy jego nogi odbijały się od ziemi, Max skierował swoją energię najpierw w nie a następnie rozlał ją po całym ciele, chcąc sprawić, aby było lżejsze. Niedźwiadek zdołał wyhamować i tylko patrzył jak mężczyzna leci w powietrzu na drugi brzeg. Maxio czuł się przy tym lekki, czuł jakby się unosił, koncentrował się tylko na tym, aby jak najszybciej uciec i bezpiecznie wylądować po drugiej stronie. Udało mu się to. Nie wiedział jak mu się udało przeskoczyć dość znaczną odległość, ale na razie o tym nie myślał.
Zapadał już zmrok, gdy trafił nad wartką i szeroką rzekę. Pewnie było to ulubione miejsce do łowienia dla okolicznych misiaków. Był zmęczony, padnięty a to było idealne miejsce na odpoczynek. Szybko zrzucił z siebie plecak, wyjął słuchawkę, odkładając na plecak telefon i nazbierał drewna. Gdy ogień płonął wesoło, Max rozebrał się i szczęśliwy wszedł do zimnej wody, czując jak ona obmywa jego zmęczone i obolałe już ciało. Stanął tak, że woda uderzała w jego plecy, w miejscu, gdzie sięgała mu do bioder. Rozłożył ręce i stał. Coś się o niego otarło. Po chwili znowu. Obrócił się więc, żeby stać przodem do brzegu i po kolejnych kilku minutach znów to poczuł. Wpatrywał się w wodę, czekając. Nagle jego ręka uderzyła w nią, niestety bez rezultatu. Po kilku minutach znów, z podobnym efektem. Warkną lekko, ale zaraz odetchnął głęboko i czekał. Szybkie uderzenie i.. Ryba poleciała na brzeg. Max wyszukiwał tych, które płynęły najszybciej i starał się samemu jak najszybciej uderzać. Tak się rozpędził, że na brzegu w końcu leżało przynajmniej piętnaście ryb. Stanowczo za dużo. Czas było wyjść z wody.
Podgrzał sobie kilka z nich, dorzucając wcześniej do ognia i poczuł się dość najedzony. Ubierał się, gdy po drugiej stronie rzeki usłyszał jakieś ciężkie kroki. Znów ten sam niedźwiedź. Misiek też go zobaczył i z groźnym warknięciem uniósł się na tylne łapy. Paszcze się rozwarła i już zaczął rozbrzmiewać groźny ryk, gdy znalazła się w niej celnie rzucona ryba. Po chwili kolejna, co ewidentnie miśka wybiło z pantałyku. W ten sposób zjadł jakieś dziesięć ryb, zanim wreszcie mruknął coś i odszedł. Mężczyzna mógł się spokojnie ułożyć pod drzewem, gdzie szybko ze zmęczenia usnął.
Słońce już od jakiegoś czasu wędrowało po niebie, ogrzewając mężczyznę siedzącego nad brzegiem. Dopiero teraz, gdy nerwy i zmęczenie z niego opadły, myślał o tym swoim skoku. Równocześnie przypomniał sobie tego dziwnego smoka. Czy też nie jego a to, że widział kogoś odlatującego. Ewidentnie ktoś latał. Czyli to było możliwe. A on.. Ten skok był za długi. Nie miał pojęcia jak tego dokonał, ale miał wrażenie, że i on się unosił. Zamknął oczy starając się przypomnieć sobie to uczucie. Oddychał powoli, czując energię leniwie przemieszczającą się w jego ciele. Rozbudzał ją w sobie, wyobrażając jak się dzięki niej unosi. Przenosił ją w nogi, skierowywał w stronę ziemi, aby móc się od niej oderwać i następnie rozprowadzał po całym swoim ciele, chcąc je uczynić lżejszym. Unosił tę moc do góry a dzięki niej, ciągnął też swoje ciało. Otworzył oczy, aby wreszcie ujrzeć swoje dzieło i poczuł rozczarowanie, gdy zobaczył, że nadal siedzi na ziemi. Nie poddawał się jednak, dalej próbował. Przestał jednak myśleć o lataniu, przypominał sobie po kolei wszystkie ciosy jakich się kiedykolwiek nauczył. Wyobrażał sobie kopnięcia, gdy jego energia czyniła jego ciało lżejszym. W myślach dokonywał ciosy łokciem, gdy ciało próbowało się unieść. Wreszcie otworzył oczy i z zaskoczeniem stwierdził, że już jest dawno po południu. Oraz że dziupla w jednym drzewie, która wcześniej była przynajmniej dwa metry nad jego głową, obecnie jest na wysokości jego oczu. Tak się tym ucieszył, że stracił koncentrację a jego pośladki dość gwałtownie zetknęły się z podłożem. Nie zmąciło to jednak jego radości. Udało mu się. Będzie musiał nad tym jeszcze poćwiczyć, ale udało mu się! Teraz jeszcze kilka dni biegania po lesie, ćwiczenia ciosów i będzie powoli schodził z tych gór.
OCC: Koniec treningu (staty+latanie)
[zt do nie wiem jeszcze gdzie]
- Max
- Liczba postów : 68
Data rejestracji : 15/12/2015
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Wto Mar 22, 2016 10:12 am
Jego plany spotkania się na następny dzień z Keamym, aby dowiedzieć się czegoś więcej i aby spotkać się z jego mistrzem, niestety nie wypaliły. Z prostej przyczyny. Dostał wiadomość, że musi udać się do siedziby korporacji. Po drobiazg, ot trzeba było podpisać parę dokumentów związanych z przejęciem jednej większej firmy, no ale mimo wszystko musiał osobiście się tym zająć. A przy okazji przyjrzeć się tej firmie, porozmawiać z nowymi kierownikami, wyznaczyć dalsze plany rozwojowe i tym podobne. Nie mógł powiedzieć, żeby go to nudziło, wręcz przeciwnie podobało mu się takie zarządzanie, ale nie teraz gdy chciał wiedzieć więcej.
Chwilkę mu to zajęło, ale nie mógł wrócić do czarnoskórego chłopaka, aby go wypytać w końcu o ki. Musiał udać się do innego miasta, aby tam pewne rzeczy ogarnąć. Całe szczęście, że mógł się spóźnić o kilka dni, więc wykorzystał fakt, że podróż przebiegała dość blisko jego ulubionych już gór. Nosiło go.. Bardzo, ale to bardzo chciał się dowiedzieć jak najwięcej i rozwinąć się. Nie dlatego, żeby go ciągnęło do walk, ale dlatego, że ciekawiło go jakie może mieć możliwości i czego się nauczy. Wciąż go intrygowało to, jak Keamy podczas walki z nim się nagle dopakował. Nie miał pojęcia jak to zrobił, wiedział jednak, że wykorzystał do tego tę energię. Był ciekaw, czy uda mu się to powtórzyć. Uznał jednak, że zanim stricte skupi się na tym, to musi trochę popracować nad swoim ciałem, rozwinąć swoje możliwości fizyczne, oraz ogólną kontrolę nad wypełniającą go energią. Dlatego miał zamiar wykorzystać te kilka dni, aby znów w tych górach w spokoju potrenować.
OCC: Trening statystyk start
Chwilkę mu to zajęło, ale nie mógł wrócić do czarnoskórego chłopaka, aby go wypytać w końcu o ki. Musiał udać się do innego miasta, aby tam pewne rzeczy ogarnąć. Całe szczęście, że mógł się spóźnić o kilka dni, więc wykorzystał fakt, że podróż przebiegała dość blisko jego ulubionych już gór. Nosiło go.. Bardzo, ale to bardzo chciał się dowiedzieć jak najwięcej i rozwinąć się. Nie dlatego, żeby go ciągnęło do walk, ale dlatego, że ciekawiło go jakie może mieć możliwości i czego się nauczy. Wciąż go intrygowało to, jak Keamy podczas walki z nim się nagle dopakował. Nie miał pojęcia jak to zrobił, wiedział jednak, że wykorzystał do tego tę energię. Był ciekaw, czy uda mu się to powtórzyć. Uznał jednak, że zanim stricte skupi się na tym, to musi trochę popracować nad swoim ciałem, rozwinąć swoje możliwości fizyczne, oraz ogólną kontrolę nad wypełniającą go energią. Dlatego miał zamiar wykorzystać te kilka dni, aby znów w tych górach w spokoju potrenować.
OCC: Trening statystyk start
- Max
- Liczba postów : 68
Data rejestracji : 15/12/2015
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Czw Mar 24, 2016 6:43 pm
Trening miał zamiar robić w dość sprawdzony sposób. Czyli tak samo jak stosunkowo niedawno ćwiczył właśnie w tych górach, gdzie przy okazji nauczył się latać. No.. Może nie tyle tak samo, jak podobnie. Znów wziął ze sobą obciążony plecak, założył na dłonie rękawice z obciążeniem, na nogach również miał obciążniki. Jego ubranie również było podobne, no i oczywiście obowiązkowo miał ze sobą nóż. Bardziej do oprawiania ewentualnych zwierząt, jeśli na jakieś zapoluje, niż do samoobrony, no ale był. Po poprzednich pobytach w tych górach wiedział już jakie miejsca lubi i gdzie ma się kierować, więc rozpoczął wędrówkę. Z początku spokojnym marszem, bardziej rozkoszowania się otoczeniem, niż dla samego treningu, chociaż oczywiście wielogodzinny męczący marsz też miał na jego ciało wpływ.
Maszerując rozmyślał o tym, że potrzebuje porządnej sali treningowej. Ale o wiele bardziej rozwiniętej niż zwykła siłownia. Na pewno przydałoby się ją zrobić na tyle dużą, aby mógł swobodnie w niej latać i podczas tego latania móc wykonywać skomplikowane manewry. Dodatkowo musiał mieć w niej jakieś cele dla swoich pocisków. Może też pomyśli nad wprowadzeniem takich modyfikacji, jak możliwość drastycznej zmiany temperatury, ciśnienia. Od razu też do głowy przyszedł mu basen, z możliwością tworzenia prądów, wirów, fal, aby móc trenować pod wodą a ledwo o tym pomyślał, do głowy również przyszedł mu pomysł, aby sprawić sobie też jakieś zagrożenie. Coś, co go będzie atakowało. Gumowymi pociskami, prądem. Może jakieś dodatkowe automaty do sparingów. To będzie trening jak się patrzy!!
Tak rozplanowywując sobie swoją prywatną siłownię dotarł wreszcie na trudniejszy teren. Dużo kamieni, kłód, obsuwające się zbocze. Tam, po krótkim odpoczynku, rozpoczął pierwszą część treningu, standardowo skupioną głównie na rozwijaniu szybkości i refleksu. Chłopak spojrzał przed siebie, odetchnął głęboko i wreszcie ruszył. Biegł przed siebie, starając się z jednej strony robić to jak najszybciej, z drugiej jednak cały czas uważając gdzie stąpa i gdzie biegnie. Nie tylko gdzie stąpa, ale jak i jak stąpa, bo zbyt mocne naciśnięcie na kamień, czy postawienie stopy na kłodzie pod złym kątem mogłoby spowodować to, że dana rzecz ucieknie mu spod nogi i co za tym idzie będzie mógł mieć problem z zachowaniem równowagi. Niby od razu mógłby polecieć, aby naprawić sytuację, ale to nie było to co chciał osiągnąć.
Biegł tak dość długo, aż wreszcie dotarł do niedużego wodospadu. Miejsce na odpoczynek. W pierwszej chwili padł na ziemię wyczerpany i znieruchomiał. Nie miał siły. Pewnie w najbliższych dniach będą go męczyły straszliwe zakwasy, ale warto było. Taki fizyczny wysiłek był niesamowicie odprężający. W końcu jednak zaczął się podnosić. Rozebrał się, nabrał drewna, rozpalił ognisko. Tak jak kiedyś wszedł do wody i znieruchomiał. Jak to ktoś w jednym filmie mówił, chciał się stać jednością ze wszechświatem. Albo przynajmniej z tą rzeką, aby ryby nie traktowały go jako zagrożenie. Tym razem już było łatwiej. Oczywiście musiał uderzać w wodę szybko, ale po poprzednim razie wiedział jak ma to robić, dlatego też w niedługim czasie spoczął przy ognisku, zajadając się pieczonymi rybkami. Jedząc wspominał to, jak Keamy nagle się dopakował. Wykorzystał jakoś tę energię do tego, żeby naprawdę wzmocnić swoje ciało. Max kiedyś próbował coś takiego zrobić, w ograniczonym stopniu, ale efekt był daleki od tego co zauważył u czarnoskórego chłopaka. Tylko nie miał pojęcia jak to osiągnąć..
Odpoczął trochę, rozmyślając nad tym jak się wzmocnić, wreszcie wszedł do wody i stanął pod wodospadem. Zamknął oczy pozwalając aby woda obmywała jego ciało, wreszcie zaczął się unosić, nie zważając na to, że robi to "pod prąd". Zawisł kilka metrów nad ziemią, czując jak lecąca z góry woda próbuje go zrzucić na dół i siłował się z nią. Skupił się.. Czuł jak energia przez niego przepływa, pracował nad kontrolą nad nią. Wyciągnął przed siebie dłonie zaciśnięte w pięści i ukierunkowywał swą wewnętrzną moc w ich stronę. Może to o to chodziło? Może w ten sposób uda mu się zwiększyć ich siłę ciosu? Skupił się zamykając oczy i nagle rozwarł gwałtownie palce u rąk. Pocisk energetyczny poleciał przed siebie trafiając i niszcząc jakiś kamień. Max skrzywił się. Nie o to mu chodziło. Znów się skupił, odetchnął ciężko i.. Kolejny pocisk wyleciał przed siebie a chłopak przeklął. Chciał tylko poczuć, że jego dłonie są silniejsze, ale czuł, że idzie w jakimś złym kierunku. Źle do tego podchodził, tylko nie miał pojęcia co zrobić. Nie poddawał się jednak i próbował. Dawno już słońce się schowało a on wciąż próbował. Niestety jedyne co osiągnął, to wewnętrzną kontrolę nad energią i czuł, że jego pociski stają się silniejsze, ale to nie to.. Opuścił się powoli, aby zakończyć na razie tę zabawę. Na razie, bo miał zamiar do tego wrócić.
OCC: Koniec i zt do Central City
Maszerując rozmyślał o tym, że potrzebuje porządnej sali treningowej. Ale o wiele bardziej rozwiniętej niż zwykła siłownia. Na pewno przydałoby się ją zrobić na tyle dużą, aby mógł swobodnie w niej latać i podczas tego latania móc wykonywać skomplikowane manewry. Dodatkowo musiał mieć w niej jakieś cele dla swoich pocisków. Może też pomyśli nad wprowadzeniem takich modyfikacji, jak możliwość drastycznej zmiany temperatury, ciśnienia. Od razu też do głowy przyszedł mu basen, z możliwością tworzenia prądów, wirów, fal, aby móc trenować pod wodą a ledwo o tym pomyślał, do głowy również przyszedł mu pomysł, aby sprawić sobie też jakieś zagrożenie. Coś, co go będzie atakowało. Gumowymi pociskami, prądem. Może jakieś dodatkowe automaty do sparingów. To będzie trening jak się patrzy!!
Tak rozplanowywując sobie swoją prywatną siłownię dotarł wreszcie na trudniejszy teren. Dużo kamieni, kłód, obsuwające się zbocze. Tam, po krótkim odpoczynku, rozpoczął pierwszą część treningu, standardowo skupioną głównie na rozwijaniu szybkości i refleksu. Chłopak spojrzał przed siebie, odetchnął głęboko i wreszcie ruszył. Biegł przed siebie, starając się z jednej strony robić to jak najszybciej, z drugiej jednak cały czas uważając gdzie stąpa i gdzie biegnie. Nie tylko gdzie stąpa, ale jak i jak stąpa, bo zbyt mocne naciśnięcie na kamień, czy postawienie stopy na kłodzie pod złym kątem mogłoby spowodować to, że dana rzecz ucieknie mu spod nogi i co za tym idzie będzie mógł mieć problem z zachowaniem równowagi. Niby od razu mógłby polecieć, aby naprawić sytuację, ale to nie było to co chciał osiągnąć.
Biegł tak dość długo, aż wreszcie dotarł do niedużego wodospadu. Miejsce na odpoczynek. W pierwszej chwili padł na ziemię wyczerpany i znieruchomiał. Nie miał siły. Pewnie w najbliższych dniach będą go męczyły straszliwe zakwasy, ale warto było. Taki fizyczny wysiłek był niesamowicie odprężający. W końcu jednak zaczął się podnosić. Rozebrał się, nabrał drewna, rozpalił ognisko. Tak jak kiedyś wszedł do wody i znieruchomiał. Jak to ktoś w jednym filmie mówił, chciał się stać jednością ze wszechświatem. Albo przynajmniej z tą rzeką, aby ryby nie traktowały go jako zagrożenie. Tym razem już było łatwiej. Oczywiście musiał uderzać w wodę szybko, ale po poprzednim razie wiedział jak ma to robić, dlatego też w niedługim czasie spoczął przy ognisku, zajadając się pieczonymi rybkami. Jedząc wspominał to, jak Keamy nagle się dopakował. Wykorzystał jakoś tę energię do tego, żeby naprawdę wzmocnić swoje ciało. Max kiedyś próbował coś takiego zrobić, w ograniczonym stopniu, ale efekt był daleki od tego co zauważył u czarnoskórego chłopaka. Tylko nie miał pojęcia jak to osiągnąć..
Odpoczął trochę, rozmyślając nad tym jak się wzmocnić, wreszcie wszedł do wody i stanął pod wodospadem. Zamknął oczy pozwalając aby woda obmywała jego ciało, wreszcie zaczął się unosić, nie zważając na to, że robi to "pod prąd". Zawisł kilka metrów nad ziemią, czując jak lecąca z góry woda próbuje go zrzucić na dół i siłował się z nią. Skupił się.. Czuł jak energia przez niego przepływa, pracował nad kontrolą nad nią. Wyciągnął przed siebie dłonie zaciśnięte w pięści i ukierunkowywał swą wewnętrzną moc w ich stronę. Może to o to chodziło? Może w ten sposób uda mu się zwiększyć ich siłę ciosu? Skupił się zamykając oczy i nagle rozwarł gwałtownie palce u rąk. Pocisk energetyczny poleciał przed siebie trafiając i niszcząc jakiś kamień. Max skrzywił się. Nie o to mu chodziło. Znów się skupił, odetchnął ciężko i.. Kolejny pocisk wyleciał przed siebie a chłopak przeklął. Chciał tylko poczuć, że jego dłonie są silniejsze, ale czuł, że idzie w jakimś złym kierunku. Źle do tego podchodził, tylko nie miał pojęcia co zrobić. Nie poddawał się jednak i próbował. Dawno już słońce się schowało a on wciąż próbował. Niestety jedyne co osiągnął, to wewnętrzną kontrolę nad energią i czuł, że jego pociski stają się silniejsze, ale to nie to.. Opuścił się powoli, aby zakończyć na razie tę zabawę. Na razie, bo miał zamiar do tego wrócić.
OCC: Koniec i zt do Central City
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pią Sie 19, 2016 5:12 pm
Oszalałam. Tak w zupełności można opisać mój stan. Stanęłam przed ogromnym klifem wpatrując się w dół. Zatracałam się z każdą chwilą w swoim szaleństwie. Miałam wrażenie jakby moje własne szaleństwo wraz z adrenaliną wbiło się w mój krwiobieg przenikając każdą moją komórkę. Kim byłam? Osobą, która w zasadzie żyła zemstą albo też chciała nią żyć. Potrzebowałam tylko osoby, która będzie mnie w stanie poprowadzić. Mnie i moje szaleńczą chęć mordu. Nie pamiętałam jaka byłam kiedyś, ale April teraz napisze nową historię. Nie obchodziło mnie jak mnie zapamiętali, liczyłam się nowa ja. Ciągle czułam buzujące energię tamtej dwójki i w zasadzie cieszyłam się, że ich tak zostawiłam, niech się pozabijają, a ja będę daleko od nich. To było dobre zagranie z mojej strony, teraz muszę poznać samą siebie i swoje możliwości. Bez najmniejszego zawahania zrobiłam krok do przodu lecąc w otchłań. Czułam każdy przebyty metr a w duchu się śmiałam. Szybciej, coraz szybciej i bliżej ziemi, a ten stan tylko pogłębiał moją adrenalinę, moje podniecenie tą chwilą. Tuż przed nią wybiłam się, aby uniknąć upadku śmiejąc się z tego. Śmieszyła mnie cała ta sytuacja, która mnie spotkała. Przekonywanie o tym, że Kuro wcale nie jest taki zły, żałosne gierki żebym tylko uwierzyła. Leciałam przed siebie szybko wpatrując się w krajobrazy, które tylko szybko mi przenikały, gdy mnie się znudziły wzbiłam się jeszcze wyżej. Nie należałam do nikogo. Mogłam sama wybrać, co robić, na to co mam ochotę. Po chwili zatrzymałam się i wylądowałam na totalnym odludziu. Usiadłam pod drzewem i chciałam się uspokoić i czerpać z tego stanu jak najwięcej mogę. Na początku wyczyściłam umysł z niepotrzebnych emocji, które wręcz się ze mnie wylewały. Nie mogłam myśleć o niczym, musiałam całkowicie się oczyścić z uczuć, emocji. Uśmiechnęłam się pod nosem zamykając oczy i oddając się chwili. Tak bardzo tego potrzebowałam, poczuć swoją energię, która przepływała przez moje ciało. Czułam każde jej muśnięcie, jak przebiegała po mnie.
Wspomnienia, wspomnienia, które odeszły w niepamięć, no cóż, takie jest życie, czasu cofnąć nie można. Czasami los samoistnie oddziela nas od ludzi, którzy nie byli wstanie wnieść niczego więcej do naszego życia, a przykładowo- od nas chcieli pobrać jak najwięcej. Wolę być cichym obserwatorem innych, odsunąć sie na dalszy plan i robić swoje, najlepiej gdy nikt nie będzie wiedział co planuje. Nie spoglądam w tył, żyję teraźniejszością i wyciągam ręce do przyszłości, aby przyciągnąć do siebie swoje cele. Nie, nie straciłam niczego- patrzę na to zupełnie inaczej. To co mogłam to zyskałam, na pewno jakieś doświadczenie i lekcję na przyszłość. Teraz muszę się wytrzepać ze starego kurzu i znów brnąć przez siebie. Teraz idealnie mogłam to robić. Skupiłam się tylko wyłącznie na sobie i swojej zemście, na moim treningu, który doprowadzi mnie do celu. Moje KI własne pogrywało sobie ze mną, próbowało mnie okiełznać nie wiedząc, że to ja mam tutaj moc i to ja rządzę. Dookoła mnie pojawiła się aura, a ja wstałam powoli nie otwierając oczu.
- Pora się zabawić – wyszeptałam sama do siebie śmiejąc się. Naprawdę kompletnie oszalałam, ale było mi z tym tak bardzo dobrze.
OOC: Trening rozpoczynam
Wspomnienia, wspomnienia, które odeszły w niepamięć, no cóż, takie jest życie, czasu cofnąć nie można. Czasami los samoistnie oddziela nas od ludzi, którzy nie byli wstanie wnieść niczego więcej do naszego życia, a przykładowo- od nas chcieli pobrać jak najwięcej. Wolę być cichym obserwatorem innych, odsunąć sie na dalszy plan i robić swoje, najlepiej gdy nikt nie będzie wiedział co planuje. Nie spoglądam w tył, żyję teraźniejszością i wyciągam ręce do przyszłości, aby przyciągnąć do siebie swoje cele. Nie, nie straciłam niczego- patrzę na to zupełnie inaczej. To co mogłam to zyskałam, na pewno jakieś doświadczenie i lekcję na przyszłość. Teraz muszę się wytrzepać ze starego kurzu i znów brnąć przez siebie. Teraz idealnie mogłam to robić. Skupiłam się tylko wyłącznie na sobie i swojej zemście, na moim treningu, który doprowadzi mnie do celu. Moje KI własne pogrywało sobie ze mną, próbowało mnie okiełznać nie wiedząc, że to ja mam tutaj moc i to ja rządzę. Dookoła mnie pojawiła się aura, a ja wstałam powoli nie otwierając oczu.
- Pora się zabawić – wyszeptałam sama do siebie śmiejąc się. Naprawdę kompletnie oszalałam, ale było mi z tym tak bardzo dobrze.
OOC: Trening rozpoczynam
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Wto Sie 23, 2016 10:38 pm
To lekko przerażające, ale naprawdę dobrze czułam się z własnym szaleństwem. Dodawało mi ono niesamowitych skrzydeł. Skupiałam swoją energię tylko w odpowiednich punktach, aby po chwili powoli ją z siebie wyrzucać. Każdy ruch był przewidziany i dokładnie przemyślany.
- -April, musisz się szkolić, nie obijaj się - mruknęłam sama do siebie, po czym uśmiechnęłam się - Masz to jak w banku.
Nie ma litości dla nikogo, wypuszczałam pociski energetyczne siejąc spustoszenie wśród przyrody, która mnie otaczało, moim zadaniem było je odeprzeć, co nie było mimo wszystko łatwe. Jak się okazało wcale nie brakowało mi siły ani szybkości. Ciągle odkrywałam nową siebie, jakie umiejętności pozostawiła mi stara dobra i naiwna April. Nie była taka słaba jak na początku przypuszczałam. Ciągle jednak to nie byłby taki poziom jaki bym sobie życzyła, w końcu Kuro mógłby mnie zaskoczyć w każdej chwili. Starałam się dawać z siebie wszystko nie wkraczając na wyższy poziom przemiany. Musiałam na początku nauczyć się kontrolować samą siebie w najprostszej postaci, dopiero potem móc szkolić swoje przemiany. W walce nie mogę w końcu od razu odkryć swoich kart. Katowałam się dobrych parę godzin nad samymi technikami energetycznymi i swoim własnym refleksem. Parę razy zdarzyło mi się oberwać własną energią, co powodowało chwilowe zamroczenie i kolejne rany, ale nie przejmowałam się tym kompletnie. Podnosiłam się za każdym razem mając w głowie swój cel.
- -Nie dajesz z siebie wszystkiego - skrzywiłam usta w grymasie i w celu podkreślenia własnego niezadowolenia z siebie. Ciągle w duszy pragnęłam czegoś więcej niż teraz, nie czułam zadowolenia ze swoich własnych efektów. Każdy kolejny ruch był wolniejszy, mniej precyzyjny. Zmęczenie mięśni dawało w kość, przez co mój poziom własnej irytacji rósł jeszcze szybciej. - Tak to nie będzie!
Nie mogąc wytrzymać przeszłam na kolejne stadium, a dookoła mnie zapaliła się złota poświata, miałam wrażenie jakby kolejne siły we mnie się obudziły, jakby ze snu. Mogłam znowu trenować nie czując praktycznie poprzedniego zmęczenia. Długo nie czekając przeszłam do kolejnych czynów, tym razem postawiłam na trening wytrzymałościowy. Dawałam ile wlezie i w ogóle się nie oszczędzałam. Krew i pot towarzyszył mi niezłomnie, a mnie to tylko cieszyło. Po dłuższym czasie padłam po prostu ze zmęczenia. Dyszałam ciężko leżąc i gapiąc się w niebo. Czy w tym momencie Kuro wpatruje się w te same gwiazdy co ja? Mam nadzieję, że nie, bo musiałby wyczuć jak bardzo nim gardzę i jak bardzo go nienawidzę. Zasnęłam jednak bardzo szybko, nim cokolwiek więcej zdarzyłam pomyśleć. Cały trening wyczerpał moje zapasy energii w stu procentach i teraz był czas na regenerację. Obudziłam się dokładnie w tym samym miejscu, w którym zasnęłam. Nie miałam pojęcia, czy spałam kilka godzin, czy kilka dni, ale czułam się jak nowo narodzona. Przeciągnęłam się leniwie.
- - April! Zasługujesz na dobre śniadanie i nowe ubrania, może by tak wybrać się do miasta? - wstałam i poszłam przeszukać okolicę w celu zjedzenia czegokolwiek, bo żołądek zdążył już mi się przyssać. Gdy nakarmiłam swój głód z zadowolenia wzięłam szybką kąpiel w rzece i postanowiłam wparować do miasta po nowe ubrania. Te, które miałam na sobie już nie nadawały się do jakiegokolwiek użytku. Nie mogłam się doczekać mojej wizyty w mieście. Od mojego pobytu w szpitalu, w którym się dowiedziałam, że byłam w ciąży nie odwiedzałam miasta. A teraz miałam nawet sobie coś przyodziać! Cudownie, mimo wszystko ciągle byłam kobietą, dlatego na myśl o zakupach zaczęłam nawet nucić. Chociaż to wcale nie znaczyło, ze znormalniałam...
OOC: Koniec treningu + zt do miasta South city.
- -April, musisz się szkolić, nie obijaj się - mruknęłam sama do siebie, po czym uśmiechnęłam się - Masz to jak w banku.
Nie ma litości dla nikogo, wypuszczałam pociski energetyczne siejąc spustoszenie wśród przyrody, która mnie otaczało, moim zadaniem było je odeprzeć, co nie było mimo wszystko łatwe. Jak się okazało wcale nie brakowało mi siły ani szybkości. Ciągle odkrywałam nową siebie, jakie umiejętności pozostawiła mi stara dobra i naiwna April. Nie była taka słaba jak na początku przypuszczałam. Ciągle jednak to nie byłby taki poziom jaki bym sobie życzyła, w końcu Kuro mógłby mnie zaskoczyć w każdej chwili. Starałam się dawać z siebie wszystko nie wkraczając na wyższy poziom przemiany. Musiałam na początku nauczyć się kontrolować samą siebie w najprostszej postaci, dopiero potem móc szkolić swoje przemiany. W walce nie mogę w końcu od razu odkryć swoich kart. Katowałam się dobrych parę godzin nad samymi technikami energetycznymi i swoim własnym refleksem. Parę razy zdarzyło mi się oberwać własną energią, co powodowało chwilowe zamroczenie i kolejne rany, ale nie przejmowałam się tym kompletnie. Podnosiłam się za każdym razem mając w głowie swój cel.
- -Nie dajesz z siebie wszystkiego - skrzywiłam usta w grymasie i w celu podkreślenia własnego niezadowolenia z siebie. Ciągle w duszy pragnęłam czegoś więcej niż teraz, nie czułam zadowolenia ze swoich własnych efektów. Każdy kolejny ruch był wolniejszy, mniej precyzyjny. Zmęczenie mięśni dawało w kość, przez co mój poziom własnej irytacji rósł jeszcze szybciej. - Tak to nie będzie!
Nie mogąc wytrzymać przeszłam na kolejne stadium, a dookoła mnie zapaliła się złota poświata, miałam wrażenie jakby kolejne siły we mnie się obudziły, jakby ze snu. Mogłam znowu trenować nie czując praktycznie poprzedniego zmęczenia. Długo nie czekając przeszłam do kolejnych czynów, tym razem postawiłam na trening wytrzymałościowy. Dawałam ile wlezie i w ogóle się nie oszczędzałam. Krew i pot towarzyszył mi niezłomnie, a mnie to tylko cieszyło. Po dłuższym czasie padłam po prostu ze zmęczenia. Dyszałam ciężko leżąc i gapiąc się w niebo. Czy w tym momencie Kuro wpatruje się w te same gwiazdy co ja? Mam nadzieję, że nie, bo musiałby wyczuć jak bardzo nim gardzę i jak bardzo go nienawidzę. Zasnęłam jednak bardzo szybko, nim cokolwiek więcej zdarzyłam pomyśleć. Cały trening wyczerpał moje zapasy energii w stu procentach i teraz był czas na regenerację. Obudziłam się dokładnie w tym samym miejscu, w którym zasnęłam. Nie miałam pojęcia, czy spałam kilka godzin, czy kilka dni, ale czułam się jak nowo narodzona. Przeciągnęłam się leniwie.
- - April! Zasługujesz na dobre śniadanie i nowe ubrania, może by tak wybrać się do miasta? - wstałam i poszłam przeszukać okolicę w celu zjedzenia czegokolwiek, bo żołądek zdążył już mi się przyssać. Gdy nakarmiłam swój głód z zadowolenia wzięłam szybką kąpiel w rzece i postanowiłam wparować do miasta po nowe ubrania. Te, które miałam na sobie już nie nadawały się do jakiegokolwiek użytku. Nie mogłam się doczekać mojej wizyty w mieście. Od mojego pobytu w szpitalu, w którym się dowiedziałam, że byłam w ciąży nie odwiedzałam miasta. A teraz miałam nawet sobie coś przyodziać! Cudownie, mimo wszystko ciągle byłam kobietą, dlatego na myśl o zakupach zaczęłam nawet nucić. Chociaż to wcale nie znaczyło, ze znormalniałam...
OOC: Koniec treningu + zt do miasta South city.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach