Pasmo Górskie
+8
KOŚCI
Red
NPC.
Siódemka
Burzum
Rikimaru
Xanas
NPC
12 posters
Pasmo Górskie
Sro Maj 30, 2012 4:40 pm
Zdające się nie mieć końca góry, pokryte gdzieniegdzie warstwą wiecznego śniegu. Z drugiej strony, pełno tu aktywnych wulkanów i wielu innych zagrożeń pogodowych, na które trzeba uważać. Podobno gdzieś tam grasuje Wielka Stopa i jej brat, Wielkie Nozdrza, dlatego zaleca się ostrożność.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Sro Cze 26, 2013 11:32 pm
Szybko przemierzałem drogę zmierzając w kierunku pasma górskiego. Nie bałem się że zabłądzę ponieważ scouter wskazywał mi drogę bezbłędnie. Takie małe urządzenie, a ile funkcji. Jeszcze tylko dwa rodzaje roślin i będę mógł opuścić tą planetę i dołączyć do moich ziomków. Ciekawe czy się trzymają. Jeśli nie to nie maja prawa nazywać się wojownikami.
Szedłem cały czas tak jak wskazywał mi detektor i po kilku godzinach teren zaczął się podwyższać i wchodzenie było coraz trudniejsze. Nie ułatwiało też faktu że Rikimaru latać nie umiał więc lot obecnie nie wchodził w grę.
Co to za cherlawa rasa że latać nie umie. Umie strzelać Ki blastami, ale takiej prostej rzeczy nie. oczywiście Rikimaru nie zamierzał porzucić Demona, ciekawe co go nakłoniło do tego by mu pomóc
Ciekawym było też to ze jakakolwiek roślina może tu przeżyć. Przecież tu sam śnieg, a ja miałem tutaj znaleźć całe pole ich? Może jest tu jakaś wioska gdzie je hodują?
Pożyjemy, zobaczymy.
To było jednak nieważne, powoli wchodziliśmy coraz wyżej,a nie dość złego zaczął padać śnieg. Tego było tu też po pas więc skutecznie to utrudniało wędrówkę nawet mnie.
W końcu, gdy po raz kolejny wpadłem w zaspę i przystanąłem wycelowałem wszystkie palce przed siebie, w śnieg i skupiłem się.
/ start treningu.
Szedłem cały czas tak jak wskazywał mi detektor i po kilku godzinach teren zaczął się podwyższać i wchodzenie było coraz trudniejsze. Nie ułatwiało też faktu że Rikimaru latać nie umiał więc lot obecnie nie wchodził w grę.
Co to za cherlawa rasa że latać nie umie. Umie strzelać Ki blastami, ale takiej prostej rzeczy nie. oczywiście Rikimaru nie zamierzał porzucić Demona, ciekawe co go nakłoniło do tego by mu pomóc
Ciekawym było też to ze jakakolwiek roślina może tu przeżyć. Przecież tu sam śnieg, a ja miałem tutaj znaleźć całe pole ich? Może jest tu jakaś wioska gdzie je hodują?
Pożyjemy, zobaczymy.
To było jednak nieważne, powoli wchodziliśmy coraz wyżej,a nie dość złego zaczął padać śnieg. Tego było tu też po pas więc skutecznie to utrudniało wędrówkę nawet mnie.
W końcu, gdy po raz kolejny wpadłem w zaspę i przystanąłem wycelowałem wszystkie palce przed siebie, w śnieg i skupiłem się.
/ start treningu.
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Czw Cze 27, 2013 7:02 pm
===>> Przybyłem z pustynii
Podróż przez pustynię z bagażem na plecach nie była łatwa. Problemów co nie miara, ale sam z niewiadomej dla siebie przyczyny podjął się tego zadania. Chłodny pustynny wiaterek był niezwykle orzeźwiający. Szli w milczeniu przed siebie. Irytowało go to, bo liczył, że jednak coś Frost wspomni o swojej rasie, planecie i innych tajemnicach wszechświata, ale był tak tajemniczy, że głowa mała. Co chwila poprawiał dziwoląga na plecach, ale z każdym kilometrem zyskiwał więcej sił i radził sobie dużo lepiej niż na początku. Co prawda zapadał się przez dodatkowe kilogramy bardziej w ten cholerny piasek, ale później wkroczyli na kamienistą część pustyni, gdzie piasek był gruby, a po kolejnych kilometrach znajdowali się w części, której podłoże w znacznej części stanowiły płaskie kamienie, po których szło się jak po asfalcie. Dużo wygodniej. Oczywiście była to jedyna taka część tej pustyni, ponieważ kilka kilometrów dalej teren zaczynał się wznosić. Od tej strony stok był płaski, więc na pierwsze 3 km n.p.m. wchodzili bez większych problemów, ale potem zaczynały się schody... Pojawiały się stromizny i znalezienie odpowiedniej ścieżki było trudne, a tym bardziej musiał uważać niosąc podziurawionego kolesia, którego krew zapaćkała mu bluzę na plecach. Po tego rodzaju wysiłku wzmocni przynajmniej nogi oraz plecy i barki. Siła i wytrzymałość. Bardzo potrzebował wzmocnienia tych punktów swego ciała. Przekonała go o tym ostatnia walka.
Na 5 km n.p.m. warunki były już ciężkie. Śnieg, wiatr, ciśnienie... oddychało się ciężej. Wysiłek ogromny, ale z pewnością dojście do takiej wysokości przyniesie odpowiedni efekt. W pewnym momencie zrzucił z siebie ciężar prosto na skały licząc, że ten chłystek się przebudzi. Nie cackał się z nim. Słyszał jego oddech i puls. Miał równy i w miarę stabilny.
- Przeżyje. Po co ja go zabrałem Frost? - zadał to pytanie bardziej w przestrzeń, ni to do siebie, ni to do "obcego" z jakąś neutralnością w głosie. Może nie chciał, aby go pożarły te robale? W zasadzie taki miał cel. Wybić wszystkie żyjące robale.
OoC:
Regeneracja +10% HP i KI (671+105= 776 HP; 654+180= 834 KI)
Koniec treningu na razie.
21 h, zostaje jeszcze 9h.
Podróż przez pustynię z bagażem na plecach nie była łatwa. Problemów co nie miara, ale sam z niewiadomej dla siebie przyczyny podjął się tego zadania. Chłodny pustynny wiaterek był niezwykle orzeźwiający. Szli w milczeniu przed siebie. Irytowało go to, bo liczył, że jednak coś Frost wspomni o swojej rasie, planecie i innych tajemnicach wszechświata, ale był tak tajemniczy, że głowa mała. Co chwila poprawiał dziwoląga na plecach, ale z każdym kilometrem zyskiwał więcej sił i radził sobie dużo lepiej niż na początku. Co prawda zapadał się przez dodatkowe kilogramy bardziej w ten cholerny piasek, ale później wkroczyli na kamienistą część pustyni, gdzie piasek był gruby, a po kolejnych kilometrach znajdowali się w części, której podłoże w znacznej części stanowiły płaskie kamienie, po których szło się jak po asfalcie. Dużo wygodniej. Oczywiście była to jedyna taka część tej pustyni, ponieważ kilka kilometrów dalej teren zaczynał się wznosić. Od tej strony stok był płaski, więc na pierwsze 3 km n.p.m. wchodzili bez większych problemów, ale potem zaczynały się schody... Pojawiały się stromizny i znalezienie odpowiedniej ścieżki było trudne, a tym bardziej musiał uważać niosąc podziurawionego kolesia, którego krew zapaćkała mu bluzę na plecach. Po tego rodzaju wysiłku wzmocni przynajmniej nogi oraz plecy i barki. Siła i wytrzymałość. Bardzo potrzebował wzmocnienia tych punktów swego ciała. Przekonała go o tym ostatnia walka.
Na 5 km n.p.m. warunki były już ciężkie. Śnieg, wiatr, ciśnienie... oddychało się ciężej. Wysiłek ogromny, ale z pewnością dojście do takiej wysokości przyniesie odpowiedni efekt. W pewnym momencie zrzucił z siebie ciężar prosto na skały licząc, że ten chłystek się przebudzi. Nie cackał się z nim. Słyszał jego oddech i puls. Miał równy i w miarę stabilny.
- Przeżyje. Po co ja go zabrałem Frost? - zadał to pytanie bardziej w przestrzeń, ni to do siebie, ni to do "obcego" z jakąś neutralnością w głosie. Może nie chciał, aby go pożarły te robale? W zasadzie taki miał cel. Wybić wszystkie żyjące robale.
OoC:
Regeneracja +10% HP i KI (671+105= 776 HP; 654+180= 834 KI)
Koniec treningu na razie.
21 h, zostaje jeszcze 9h.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Czw Cze 27, 2013 7:51 pm
Koszmary nękające czarnego Demona nie ustawały, Jego organizm wciąż dawał mu znaki które wprawiały go w dół psychiczny. Na nowo przeżywał kolejne swe wspomnienia, kolejne błędy, Kolejne wnioski. Jednak ostatni jego koszmar dotyczył wydarzeń najbliższych.
Widział on trzy sylwetki o różnych barwach: dobry błękit, złą czerwień oraz fiolet który symbolizował jego. Wiedział on do kogo się odezwać, wiedział kogo lepiej omijać. A jednak obu potraktował tak samo. Czerwień zareagowała inaczej niż mógł przewidzieć i fiolet rozpłynął się. Mimo tego że można było tego uniknąć. Zobaczył swą naiwność, wiarę w dobro w każdej istocie. Zobaczył że czasem cisza może ocalić mu życie, nie jest już dość silny by obronić się gdy słowa sprawią mu kłopoty.
Siły powoli wracały do Dragota, wciąż był on słaby ale czynności takie jak chodzenie i przekazywanie energii w krytycznych sytuacjach był w stanie już okiełznać. Oddychał coraz głośniej a jego puls się ustabilizował. W pewnym momencie został zrzucony przez człowieka któremu pomógł na ziemię. Był on już bardziej w stanie snu niż nieprzytomności. Zaczął powoli wracać do siebie. Czuł już otoczenie, człowiek sprawdzał mu puls i tętno. Zaczął otwierać swe oczy dopiero gdy człowiek zaczął przemawiać, wysłuchał go do końca po czym otworzył w pełni oczy i złapał głośny oddech. Wciąż czuł ranę, jednak teraz była ona bardziej ciemną plamą niż dziurą, w szybkim tempie wyzdrowieje. Podniósł się lekko wciąż jednak pozostając na leżących nogach i rozejrzał się gdzie jest obecnie. Czuł on ogromne wyrazy wdzięczności wobec człowieka który go tu przeniósł, w końcu on podarował mu coś więcej niż energię. Jedną ręką wciąż chwytał się za ranę, zaś drugą podpierał się, postanowił że tym razem od razu przejdzie do rzeczy.
-Mam wobec ciebie dług do końca życia człowieku. Nie miałeś powodu by mnie stamtąd zabierać, a jednak to zrobiłeś. Jak brzmi twoje imię?
Słowa te wypowiedział z szacunkiem, miał nadzieję że ich drogi nie rozejdą się tak szybko. Widział w tym człowieku wielkiego wojownika, teraz gdy sam nie mógł sobie poradzić znalezienie mistrza nie było złym pomysłem. A taką przynajmniej miał Demon nadzieję.
OOC:
Regeneracja HP i KI:
Moje HP: 11 + 10 = 21
Moje KI: 660 + 105 = 765
***
Widział on trzy sylwetki o różnych barwach: dobry błękit, złą czerwień oraz fiolet który symbolizował jego. Wiedział on do kogo się odezwać, wiedział kogo lepiej omijać. A jednak obu potraktował tak samo. Czerwień zareagowała inaczej niż mógł przewidzieć i fiolet rozpłynął się. Mimo tego że można było tego uniknąć. Zobaczył swą naiwność, wiarę w dobro w każdej istocie. Zobaczył że czasem cisza może ocalić mu życie, nie jest już dość silny by obronić się gdy słowa sprawią mu kłopoty.
***
Siły powoli wracały do Dragota, wciąż był on słaby ale czynności takie jak chodzenie i przekazywanie energii w krytycznych sytuacjach był w stanie już okiełznać. Oddychał coraz głośniej a jego puls się ustabilizował. W pewnym momencie został zrzucony przez człowieka któremu pomógł na ziemię. Był on już bardziej w stanie snu niż nieprzytomności. Zaczął powoli wracać do siebie. Czuł już otoczenie, człowiek sprawdzał mu puls i tętno. Zaczął otwierać swe oczy dopiero gdy człowiek zaczął przemawiać, wysłuchał go do końca po czym otworzył w pełni oczy i złapał głośny oddech. Wciąż czuł ranę, jednak teraz była ona bardziej ciemną plamą niż dziurą, w szybkim tempie wyzdrowieje. Podniósł się lekko wciąż jednak pozostając na leżących nogach i rozejrzał się gdzie jest obecnie. Czuł on ogromne wyrazy wdzięczności wobec człowieka który go tu przeniósł, w końcu on podarował mu coś więcej niż energię. Jedną ręką wciąż chwytał się za ranę, zaś drugą podpierał się, postanowił że tym razem od razu przejdzie do rzeczy.
-Mam wobec ciebie dług do końca życia człowieku. Nie miałeś powodu by mnie stamtąd zabierać, a jednak to zrobiłeś. Jak brzmi twoje imię?
Słowa te wypowiedział z szacunkiem, miał nadzieję że ich drogi nie rozejdą się tak szybko. Widział w tym człowieku wielkiego wojownika, teraz gdy sam nie mógł sobie poradzić znalezienie mistrza nie było złym pomysłem. A taką przynajmniej miał Demon nadzieję.
OOC:
Regeneracja HP i KI:
Moje HP: 11 + 10 = 21
Moje KI: 660 + 105 = 765
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Czw Cze 27, 2013 10:03 pm
Istota, którą niósł przebudziła się. Wyglądał nieco lepiej niż wcześniej, a jego rana już nie krwawiła. Regenerował się bardzo szybko. Wiedział, że na Ziemi żyją demony i podejrzewał, że ma do czynienia z jednym z nich, lecz najwidoczniej jest to słaba jednostka skoro Frost zrobił mu takie obrażenia jednym atakiem. Bez wątpienia przeciwnik z niego będzie żaden, ale "obcy" zrobił wielką przysługę temu trochę zbyt przymiłemu osobnikowi. Po tej ranie, po tym wszystkim... będzie z pewnością próbował stać się silniejszy. Tak samo jak Rikimaru obrał sobie za cel stać się silniejszym od biało-fioletowo-czerwonego stworzenia z innej planety.
- Nazywam się Rikimaru. Masz wobec mnie dług, owszem. Spłacisz go dopiero wtedy, gdy będziesz w stanie mnie pokonać.
Chłopak uznał, że ów demon lub czymkolwiek jest, jest w tej chwili słabszy od niego. Frost zadał mu taką ranę poważną. Chyba, że ten atak, który pierwszy raz widział był tak potężny. Tylko dlaczego "obcy" nie użył go na tej gliście przeciw której walczyli? Pewnie kosztowało to dużo mocy, a nie miało takiej skuteczności. Wniosek więc stąd się taki wysuwał.
- A Ty? Jak Cię zwą? Jesteś demonem?
Było trochę chłodno. Śnieg wokół, ciemności, noc. Czekać tylko do świtu, aby promienie musnęły ciała i je ogrzały. Ubranie miał w stanie nie najlepszym, więc nie chroniło tak jak powinno.
OoC:
Regeneracja +10% HP i KI (776+105= 881 HP; 834+180= 1014 KI)
- Nazywam się Rikimaru. Masz wobec mnie dług, owszem. Spłacisz go dopiero wtedy, gdy będziesz w stanie mnie pokonać.
Chłopak uznał, że ów demon lub czymkolwiek jest, jest w tej chwili słabszy od niego. Frost zadał mu taką ranę poważną. Chyba, że ten atak, który pierwszy raz widział był tak potężny. Tylko dlaczego "obcy" nie użył go na tej gliście przeciw której walczyli? Pewnie kosztowało to dużo mocy, a nie miało takiej skuteczności. Wniosek więc stąd się taki wysuwał.
- A Ty? Jak Cię zwą? Jesteś demonem?
Było trochę chłodno. Śnieg wokół, ciemności, noc. Czekać tylko do świtu, aby promienie musnęły ciała i je ogrzały. Ubranie miał w stanie nie najlepszym, więc nie chroniło tak jak powinno.
OoC:
Regeneracja +10% HP i KI (776+105= 881 HP; 834+180= 1014 KI)
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Czw Cze 27, 2013 11:30 pm
Dragot wyczuł wyzwanie w jego słowach, wtedy miał już pewność że rozmawia z osobą dobrą. Pewność powinien mieć dużo wcześniej lecz przez poprzednie wydarzenia jego nieufność wzrosła. Warunki nocne sprzyjały mu, uwielbiał ziemskie krajobrazy a szczególnie o tej porze. Teraz nie będzie już walczył po to by stać się najpotężniejszym, w pierwszej kolejności będzie walczył o to by być w stanie pokonać swego "mistrza". Dragot wciąż nie był w pełni sił i ciężko oddychał, regenerował się szybciej niż ludzie ale już nie tak szybko jak niegdyś. Demonowi było jednak szkoda imienia swego wybawcy, ciężko było go jakkolwiek odmienić. Błyskawicznie więc wymyślił skrót:"Riki". Jednak teraz nadeszła jego kolej na pytania, i Demon musiał na nie odpowiedzieć.
-Owszem, jestem Demonem. Moje imię to Dragot. Tak naprawdę poza tym niewiele wiem o swoim pochodzeniu. Jednak ja wierzę że jestem reinkarnacją, to by wyjaśniało dlaczego obudziłem się na tej pięknej planecie bez żadnych wspomnień.
Mówił to stosownym, spokojnym głosem, jak zawsze był szczery do bólu. Noc nadal trwałą a Czarny Demon wciąż rozkoszował się widokami gwiazd na nocnym niebie. Czegoś takiego nie znajdzie się nigdzie indziej. Bycie demonem jednak bardzo go pocieszało gdy patrzył na Riki'ego. Takimi rzeczami jak dbanie o włosy, ubrania, higienę przejmować się demon nie musiał.
OOC:
Regeneracja HP i KI
Moje HP:21 + 10 = 31
Moje KI: 765 + 105 = 870
-Owszem, jestem Demonem. Moje imię to Dragot. Tak naprawdę poza tym niewiele wiem o swoim pochodzeniu. Jednak ja wierzę że jestem reinkarnacją, to by wyjaśniało dlaczego obudziłem się na tej pięknej planecie bez żadnych wspomnień.
Mówił to stosownym, spokojnym głosem, jak zawsze był szczery do bólu. Noc nadal trwałą a Czarny Demon wciąż rozkoszował się widokami gwiazd na nocnym niebie. Czegoś takiego nie znajdzie się nigdzie indziej. Bycie demonem jednak bardzo go pocieszało gdy patrzył na Riki'ego. Takimi rzeczami jak dbanie o włosy, ubrania, higienę przejmować się demon nie musiał.
OOC:
Regeneracja HP i KI
Moje HP:21 + 10 = 31
Moje KI: 765 + 105 = 870
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pią Cze 28, 2013 10:46 am
Miałem już dosyć tego całego śniegu, spowalniał nas jak cholera no i był śliski. Postanowiłem coś z tym zrobić. Spojrzałem za siebie, na Rikimaru i zauważyłem że demon którego ten niósł ocknął się wreszcie. Zaczęli rozmowę którą słuchałem jednym uchem, ten demon naprawdę był dziwny, cholera wie czy walnął się w głowę? W końcu wedle wszystkiego większość demonów była zła do szpiku kości, tak przynajmniej mówiły inne rasy. Ciekawe było też to że ocknął się tak szybko, jeo ciało musiało bardzo szybko się regenerować, ale dalej był słabym robalem.
Nie będę go jednak hejtował z tego powodu, może w kiedyś będzie silniejszy, i będzie z niego pożytek.
- Widzę że nasza śpiąca królewna już się obudziła! Zatem jeśli chcesz się na coś przydać nieś ten wór. - rzuciłem mu pękaty worek z roślinami. - Tylko uważaj, bo jak zgubisz to zapłacisz.
Wątpiłem by demon oponował, pewnie nie chce pójść do krainy snu raz jeszcze. Zresztą jak już chce z nami iść, bo Riki i ten najwyraźniej dobrze się dogadywali to niech coś robi prócz wylegiwania się na plecach człowieka.
Następnie odwróciłem się frontem do góry i wystawiłem plac przed siebie. Skupiłem energię na opuszku i wystrzeliłem death beama w stronę śniegu. Promień poleciał, trafił w podłoże i wybuchł zostawiając kawałek czystej drogi.
Uśmiechnąłem się, ruszyłem dalej i gdy śnieg znów zatarasował nam drogę znów to robiłem, a każdej takiej akcji towarzyszył dość spory wybuch rozrzucający śnieg i trochę ziemi. Robiłem tak co kilka kroków zmuszając się do coraz szybszego wystrzelenia pocisków.
Strzelanie takimi promieniami bez przerwy było bardzo męczące i nawet przy takim zimnie na moim czole wystąpiły stróżki potu. Scouter wskazywał by iść dalej więc wspinałem się coraz wyżej a klimat coraz bardziej się ochładzał. W końcu stanęliśmy przed dość wielką wydmą, wycelowałem ponownie palec w wystrzeliłem już trzy promienie jeden za drugim. Nastąpiło kilka wybuchów i następ nie wydmy już nie było.
Nagle ziemia zaczęła się trząść, spojrzałem w górę i zobaczyłem że moje wybuchy... spowodowały lawinę. Ta mknęła prosto na nas, niszczycielska i potężna. Zacisnąłem zęby wpatrując się w nią.
- Nie ma mowy by mnie zepchnęła góra! - syknąłem i wycelowałem wszystkie palce.- Barrage.... Death.... Beam.
Z moich palców raz za razem wylatywały różowe promienie powodując wybuch i spowalniając lawinę, ta jednak ciągle spadała nieubłaganie i nie chciała się zatrzymać. Moje pociski były coraz szybsze, ale lawina też zbliżała się nieubłaganie.
Szybko zmieniłem taktykę, zamiast strzelać w jedno miejsce, zacząłem strzelać po całej jej szerokości jak najszybciej. Kosztowało mnie to bardzo wiele energii, ale nie zamierzałem się poddać. Oddychałem coraz ciężej i pot spływał mi po twarzy, tony śniegu w końcu zatrzymały się sto metrów od nas.
Otarłem czoło i uśmiechnąłem się. Ostatnie moje pociski były bardzo szybkie i wiedziałem że na chwilę obecną mogę wystrzelić cztery pociski bez jakiejkolwiek przerwy.
Gdy zagrożenie ze strony lawiny minęło, podjąłem wędrówkę na nowo upewniając się wcześniej czy demon wypełnił moje polecenie.
/koniec treningu 30h, barrage death beam.
Nie będę go jednak hejtował z tego powodu, może w kiedyś będzie silniejszy, i będzie z niego pożytek.
- Widzę że nasza śpiąca królewna już się obudziła! Zatem jeśli chcesz się na coś przydać nieś ten wór. - rzuciłem mu pękaty worek z roślinami. - Tylko uważaj, bo jak zgubisz to zapłacisz.
Wątpiłem by demon oponował, pewnie nie chce pójść do krainy snu raz jeszcze. Zresztą jak już chce z nami iść, bo Riki i ten najwyraźniej dobrze się dogadywali to niech coś robi prócz wylegiwania się na plecach człowieka.
Następnie odwróciłem się frontem do góry i wystawiłem plac przed siebie. Skupiłem energię na opuszku i wystrzeliłem death beama w stronę śniegu. Promień poleciał, trafił w podłoże i wybuchł zostawiając kawałek czystej drogi.
Uśmiechnąłem się, ruszyłem dalej i gdy śnieg znów zatarasował nam drogę znów to robiłem, a każdej takiej akcji towarzyszył dość spory wybuch rozrzucający śnieg i trochę ziemi. Robiłem tak co kilka kroków zmuszając się do coraz szybszego wystrzelenia pocisków.
Strzelanie takimi promieniami bez przerwy było bardzo męczące i nawet przy takim zimnie na moim czole wystąpiły stróżki potu. Scouter wskazywał by iść dalej więc wspinałem się coraz wyżej a klimat coraz bardziej się ochładzał. W końcu stanęliśmy przed dość wielką wydmą, wycelowałem ponownie palec w wystrzeliłem już trzy promienie jeden za drugim. Nastąpiło kilka wybuchów i następ nie wydmy już nie było.
Nagle ziemia zaczęła się trząść, spojrzałem w górę i zobaczyłem że moje wybuchy... spowodowały lawinę. Ta mknęła prosto na nas, niszczycielska i potężna. Zacisnąłem zęby wpatrując się w nią.
- Nie ma mowy by mnie zepchnęła góra! - syknąłem i wycelowałem wszystkie palce.- Barrage.... Death.... Beam.
Z moich palców raz za razem wylatywały różowe promienie powodując wybuch i spowalniając lawinę, ta jednak ciągle spadała nieubłaganie i nie chciała się zatrzymać. Moje pociski były coraz szybsze, ale lawina też zbliżała się nieubłaganie.
Szybko zmieniłem taktykę, zamiast strzelać w jedno miejsce, zacząłem strzelać po całej jej szerokości jak najszybciej. Kosztowało mnie to bardzo wiele energii, ale nie zamierzałem się poddać. Oddychałem coraz ciężej i pot spływał mi po twarzy, tony śniegu w końcu zatrzymały się sto metrów od nas.
Otarłem czoło i uśmiechnąłem się. Ostatnie moje pociski były bardzo szybkie i wiedziałem że na chwilę obecną mogę wystrzelić cztery pociski bez jakiejkolwiek przerwy.
Gdy zagrożenie ze strony lawiny minęło, podjąłem wędrówkę na nowo upewniając się wcześniej czy demon wypełnił moje polecenie.
/koniec treningu 30h, barrage death beam.
- SiódemkaZiemniak
- Liczba postów : 61
Data rejestracji : 20/04/2013
Skąd : Lębork
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Sob Cze 29, 2013 1:39 pm
Szła żwawym krokiem przez las. W uszach miała słuchawki i słuchała muzyki, odtwarzacz zwinęła jakiemuś chłopcu. Od postoju maszerowała już dobre dwie godziny. Zbliżała się już do końca drogi. W ciemności widać było zarys gór, pewnie czeka ją długa wspinaczka. Gdy wyszła z lasu, jej oczom ukazało się długie pasmo górskie, rozległe po horyzont. Chciała już zacząć wchodzić, gdy usłyszała wybuchy. Zdziwiona, obróciła się w stronę dźwięku. Zaciekawiło ją to, więc powoli ruszyła w tym kierunku, nie zważając na niebezpieczeństwo. Szła dobrą chwilę nim znalazła źródło dźwięku.
Nieco w oddali zobaczyła kilka osób. Jeden z nich był sprawcą tych wybuchów. Co śmieszne, wywołał nawet tym lawinę śnieżną, jednak po chwili ją zlikwidował. Siódemka nie spotkała się z tą rasą. Drugą osobą z nich był chyba człowiek, chociaż nie miała co do tego pewności. Po wpatrzeniu się w mrok, zauważyła kolejną postać. Nie potrafiła jednak określić kim on jest. Jako, że z chęcią zjadłaby coś, a oni wyglądali na dobrze zaopatrzonych w jedzenie, przyśpieszyła kroku i zaczęła się wspinać. Szło jej dość szybko, więc po chwili ich dogoniła. Nie zauważyli jej obecności, więc zawołała:
„-Hej, wy! Macie coś do jedzenia?!”
Nie bała się ich. Mimo, że byli silniejsi od niej, w ogóle nie odczuwała strachu. Wydawali się jej… przyjaźni?
Nieco w oddali zobaczyła kilka osób. Jeden z nich był sprawcą tych wybuchów. Co śmieszne, wywołał nawet tym lawinę śnieżną, jednak po chwili ją zlikwidował. Siódemka nie spotkała się z tą rasą. Drugą osobą z nich był chyba człowiek, chociaż nie miała co do tego pewności. Po wpatrzeniu się w mrok, zauważyła kolejną postać. Nie potrafiła jednak określić kim on jest. Jako, że z chęcią zjadłaby coś, a oni wyglądali na dobrze zaopatrzonych w jedzenie, przyśpieszyła kroku i zaczęła się wspinać. Szło jej dość szybko, więc po chwili ich dogoniła. Nie zauważyli jej obecności, więc zawołała:
„-Hej, wy! Macie coś do jedzenia?!”
Nie bała się ich. Mimo, że byli silniejsi od niej, w ogóle nie odczuwała strachu. Wydawali się jej… przyjaźni?
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Sob Cze 29, 2013 6:14 pm
Przypuszczenia co do tego chłystka były słuszne. Demon i to o wyjątkowo dziwnym imieniu. Zimno zaczynało doskwierać coraz bardziej, bo przez te walki jego ubranie nie było tak szczelne jak wcześniej.
- Reinkarnacją? Myślisz, że byłeś wcześniej człowiekiem?
Ciekawe podejście do życia i spodobała się Rikimaru wizja, że jeżeli kiedyś umrze, to odrodzi się jako inne stworzenie, ale liczył na to, że zachowa swoją moc, ponieważ jej utrata i zostanie słabym stworzeniem jak Dragot lub on sam ponad dwa lata temu byłoby poniżające i lepszym wyjściem byłoby pozostanie w zaświatach lub piekle. Nie wie gdzie trafi i czy w ogóle jest takie miejsce do którego mógłby zostać odesłany. Z drugiej strony ten demon musi mieć podstawy by sądzić, że jest reinkarnacją.
- Pamiętasz coś z poprzedniego życia, że wytaczasz takie wnioski?
Ich rozmowa nie mogła być przeprowadzona w spokoju. Od kąśliwych uwag Frosta demonowi mogło zrobić się przykro, ale Rikimaru już się przyzwyczaił do charakteru kompana. Dobrym pomysłem było, aby wór niósł ten najsłabszy. Szczególnie, że co chwila jakiś śnieg leci z góry.
- Racja. Tyle możesz teraz zrobić. Frost przodem, Ty w środku z worem, a ja za wami. Weź poklikaj na urządzeniu i niech wyśledzi roślinkę, bo jeszcze ciemno jest i nic nie widzę w tej cholernej bieli.
Najlepsze dopiero nadeszło. "Obcy" chyba postanowił trochę zmarnować siły albo też trenował. Wcześniej już widział jeden pojedynczy promień. Co prawda na półśnie, ale wie, że to groźna broń. Musi nauczyć się techniki obronnej przed tego typu atakami. Szczególnie, że walił raz po raz w zaspy śniegu. Obawiał się, że to wywoła lawinę, ale było za późno na słowa. Cała masa śniegu zaczęła na nich lecieć, ale wtedy Frost zaczął walić jeden promień po drugim i kupa śniegu stanęła całkiem niedaleko nich. To była dobra decyzja by z nim ruszyć. Jeżeli spotka przedstawiciela jego rasy, to wie czego może oczekiwać. Teraz tylko pomyśleć na taktyką i ma rozgryzionego mocnego przeciwnika. Zakładając oczywiście, że inni jego pobratymcy są równie mocni, a może silniejsi.
- To było niebezpieczne. Zastanów się następnym razem, bo z Twoich roślinek wiele by nie zostało!
Podniósł trochę głos, ale szybko go ściszył, bo również zbyt głośne gadanie może wywołać lawinę. Oczywiście nie tylko on był tym, który jest nieuważny, a raczej nie tylko oni, bo Frost wykonywał te ataki, on na niego nakrzyczał, ale się w porę skapnął. Jednak gdzieś niżej dziewczęcy głos odezwał się, a echo pomknęło ku górze. Spojrzał szybko do góry, ale nie widział żadnego ruchu. Potem w dół w stronę osoby, która krzyczała, podbiegł do niej, złapał za ubranie i podciągnął do góry.
- Zamilcz. Chcesz wywołać lawinę tym krzykiem? Nie mamy żarcia i jest tu niebezpiecznie dla bachorów. - wymawiał przez zęby powstrzymując się przed krzykiem. Na myśl mu przyszło, że ta dziewczynka się zagubiła i pewnie będą mieli kolejny bagaż. Zaczynał żałować zabranie Dragota z pustyni.
OoC:
Regeneracja +10% HP i KI
881 HP (84%). Po treningu (1134+135= 1269)
1014 KI (56%). Po treningu (1098+195= 1293)
- Reinkarnacją? Myślisz, że byłeś wcześniej człowiekiem?
Ciekawe podejście do życia i spodobała się Rikimaru wizja, że jeżeli kiedyś umrze, to odrodzi się jako inne stworzenie, ale liczył na to, że zachowa swoją moc, ponieważ jej utrata i zostanie słabym stworzeniem jak Dragot lub on sam ponad dwa lata temu byłoby poniżające i lepszym wyjściem byłoby pozostanie w zaświatach lub piekle. Nie wie gdzie trafi i czy w ogóle jest takie miejsce do którego mógłby zostać odesłany. Z drugiej strony ten demon musi mieć podstawy by sądzić, że jest reinkarnacją.
- Pamiętasz coś z poprzedniego życia, że wytaczasz takie wnioski?
Ich rozmowa nie mogła być przeprowadzona w spokoju. Od kąśliwych uwag Frosta demonowi mogło zrobić się przykro, ale Rikimaru już się przyzwyczaił do charakteru kompana. Dobrym pomysłem było, aby wór niósł ten najsłabszy. Szczególnie, że co chwila jakiś śnieg leci z góry.
- Racja. Tyle możesz teraz zrobić. Frost przodem, Ty w środku z worem, a ja za wami. Weź poklikaj na urządzeniu i niech wyśledzi roślinkę, bo jeszcze ciemno jest i nic nie widzę w tej cholernej bieli.
Najlepsze dopiero nadeszło. "Obcy" chyba postanowił trochę zmarnować siły albo też trenował. Wcześniej już widział jeden pojedynczy promień. Co prawda na półśnie, ale wie, że to groźna broń. Musi nauczyć się techniki obronnej przed tego typu atakami. Szczególnie, że walił raz po raz w zaspy śniegu. Obawiał się, że to wywoła lawinę, ale było za późno na słowa. Cała masa śniegu zaczęła na nich lecieć, ale wtedy Frost zaczął walić jeden promień po drugim i kupa śniegu stanęła całkiem niedaleko nich. To była dobra decyzja by z nim ruszyć. Jeżeli spotka przedstawiciela jego rasy, to wie czego może oczekiwać. Teraz tylko pomyśleć na taktyką i ma rozgryzionego mocnego przeciwnika. Zakładając oczywiście, że inni jego pobratymcy są równie mocni, a może silniejsi.
- To było niebezpieczne. Zastanów się następnym razem, bo z Twoich roślinek wiele by nie zostało!
Podniósł trochę głos, ale szybko go ściszył, bo również zbyt głośne gadanie może wywołać lawinę. Oczywiście nie tylko on był tym, który jest nieuważny, a raczej nie tylko oni, bo Frost wykonywał te ataki, on na niego nakrzyczał, ale się w porę skapnął. Jednak gdzieś niżej dziewczęcy głos odezwał się, a echo pomknęło ku górze. Spojrzał szybko do góry, ale nie widział żadnego ruchu. Potem w dół w stronę osoby, która krzyczała, podbiegł do niej, złapał za ubranie i podciągnął do góry.
- Zamilcz. Chcesz wywołać lawinę tym krzykiem? Nie mamy żarcia i jest tu niebezpiecznie dla bachorów. - wymawiał przez zęby powstrzymując się przed krzykiem. Na myśl mu przyszło, że ta dziewczynka się zagubiła i pewnie będą mieli kolejny bagaż. Zaczynał żałować zabranie Dragota z pustyni.
OoC:
Regeneracja +10% HP i KI
881 HP (84%). Po treningu (1134+135= 1269)
1014 KI (56%). Po treningu (1098+195= 1293)
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Sob Cze 29, 2013 8:39 pm
Rana doskwierająca demonowi zaczynała coraz bardziej zanikać, jego regeneracja przydała mu się bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Człowiek miał jednak wątpliwości co do tego czy naprawde jest reinkarnacją.
-Czy myślę? nie, nie mam podstaw by myśleć. Ja w to wierzę.
Temat ten wyraźnie zaciekawił człowieka, pewnie przed tym niewiele o tym myślał. Lecz nie przeszkodziło mu to w ponownych wątpliwościach.
-Mówiłem że obudziłem się bez wspomnień, nie mam pojęcia co działo się wcześniej.
Jednak wtedy pan "znaj swoje miejsce" wtoczył się do rozmowy. Dragot Nie miał w planach mu odpowiadać bo znowu zarobiłby kulkę.*Po prostu rób co mówi, reszta to nie twoja sprawa* Ten kazał mu nosić worek z roślinami, niby nic prostszego ale demon już dawno odzwyczaił się od bycia tragarzem.Człowiekowi też pasowało by demon objął tą rolę.Wykonywał jego polecenia z racji długu, zaś Frost widocznie nie wyszalał się od ostatniego razu. Wciąż walił tymi szybkimi promieniami, że też tak prosty atak doprowadził go do takiego stanu. W końcu wywołał lawinę, co nie spotkało się z pozytywnym odbiorem człowieka. Jednak ku jego zdziwieniu udało mu się ją zatrzymać.*też mi coś, niegdyś zatrzymałbym tą lawinę jednym kiaiho* Rikimaru wtedy uświadomił sobie(nareszcie)że zbytnie podniesienie głosu może spowodować że ta cholerna lawina spadnie im na głowy! W czasie gdy on skupił się na zrobieniu changelingowi opiernicz, ja usłyszałem głos innej istoty. Odwróciłem się i zobaczyłem małą dziewczynkę, ale czy na pewno? Rikimaru też to usłyszał, jednak nie mógł znaleść źródła tego głosu. Szepnąłem mu krótkie:
-Z tyłu.
Jednak gdy Dragot zaczął się głodnej dziewczynce baczniej przyglądać zauważył że coś jest z nią nie tak. I wtedy uświadomił sobię oczywistość.*szpony, ogon, i małe skrzydełka? no pewnie!* Jednak Riki nie zauważył tego i podszedł do niej. Wyglądała zbyt niepozornie.
-Puść ją! To demon!
Miał nadzieję że wezmą na poważnie jego słowa, w tej ciemności łatwo było nie zauważyć takich rzeczy. Miał nadzieje że mają inteligencję wyższą od ziemniaka i zwrócą na to uwagę, tym bardziej że Rikimaru jest tuż przy niej. Starał się to powiedzieć odpowiednio cicho, nie wrzasnął tak bardzo by nie doczepili się że kolejna lawina spadnie.
OOC:
Regeneracja HP i KI:
Moje HP: 31 + 10 = 41
Moje KI: 870 + 105 = 975
-Czy myślę? nie, nie mam podstaw by myśleć. Ja w to wierzę.
Temat ten wyraźnie zaciekawił człowieka, pewnie przed tym niewiele o tym myślał. Lecz nie przeszkodziło mu to w ponownych wątpliwościach.
-Mówiłem że obudziłem się bez wspomnień, nie mam pojęcia co działo się wcześniej.
Jednak wtedy pan "znaj swoje miejsce" wtoczył się do rozmowy. Dragot Nie miał w planach mu odpowiadać bo znowu zarobiłby kulkę.*Po prostu rób co mówi, reszta to nie twoja sprawa* Ten kazał mu nosić worek z roślinami, niby nic prostszego ale demon już dawno odzwyczaił się od bycia tragarzem.Człowiekowi też pasowało by demon objął tą rolę.Wykonywał jego polecenia z racji długu, zaś Frost widocznie nie wyszalał się od ostatniego razu. Wciąż walił tymi szybkimi promieniami, że też tak prosty atak doprowadził go do takiego stanu. W końcu wywołał lawinę, co nie spotkało się z pozytywnym odbiorem człowieka. Jednak ku jego zdziwieniu udało mu się ją zatrzymać.*też mi coś, niegdyś zatrzymałbym tą lawinę jednym kiaiho* Rikimaru wtedy uświadomił sobie(nareszcie)że zbytnie podniesienie głosu może spowodować że ta cholerna lawina spadnie im na głowy! W czasie gdy on skupił się na zrobieniu changelingowi opiernicz, ja usłyszałem głos innej istoty. Odwróciłem się i zobaczyłem małą dziewczynkę, ale czy na pewno? Rikimaru też to usłyszał, jednak nie mógł znaleść źródła tego głosu. Szepnąłem mu krótkie:
-Z tyłu.
Jednak gdy Dragot zaczął się głodnej dziewczynce baczniej przyglądać zauważył że coś jest z nią nie tak. I wtedy uświadomił sobię oczywistość.*szpony, ogon, i małe skrzydełka? no pewnie!* Jednak Riki nie zauważył tego i podszedł do niej. Wyglądała zbyt niepozornie.
-Puść ją! To demon!
Miał nadzieję że wezmą na poważnie jego słowa, w tej ciemności łatwo było nie zauważyć takich rzeczy. Miał nadzieje że mają inteligencję wyższą od ziemniaka i zwrócą na to uwagę, tym bardziej że Rikimaru jest tuż przy niej. Starał się to powiedzieć odpowiednio cicho, nie wrzasnął tak bardzo by nie doczepili się że kolejna lawina spadnie.
OOC:
Regeneracja HP i KI:
Moje HP: 31 + 10 = 41
Moje KI: 870 + 105 = 975
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Sob Cze 29, 2013 9:18 pm
Przez chwilę patrzyłem na swoje dzieło i uśmiechałem się lekko. Nawet lawina nie była mi straszna, a ponadto opanowałem szybkie wystrzeliwanie zabójczych pocisków KI. Nie przywiązywałem zbytniej uwagi do rozmowy moich dwóch kompanów. Ten demon i tak był bardzo dziwny ale chociaż może sprawi się jako tragarz.
Nagle usłyszałem kobiecy krzyk i obróciłem się. Ze swojego miejsca od razu zauważyłem małą istotę, zapewne płci żeńskiej. Scouter od razu poinformował mnie o jej poziomie mocy. Kolejne chuchro, niewarte nawet walki z tym. Ją zapewne powaliłbym jednym palcem. Moc na poziomie 218 jednostek. to chyba lekko śmieszne.
Gdy o tym wspomniała, to w istocie poczułem sie głodny, mimo wszystko trochę już łazimy z Rikim bez jedzenia, a każda istota musi jeść. Nie mieliśmy jednak nic do żarcia, skrzywiłem się po czym przyjrzałem nieznajomej.
Miała szpony, ogon i skrzydła, nie mogła być człowiekiem. Widać na tej planecie żyło wiele różnych istot. Spojrzałem następnie na rikimaru który do niej podbiegł po czym na Dragota.
Istotnie mógł być demon, widać na tej planecie Demony są strasznie słabe. Jednakże robiło się ciemno i pomyslałem że im więcej ludzi będzie mi pomagać tym szybciej ukończę swoje zadanie.
Szybkim krokiem znalazłem się obok Rikimaru.
- Puść ją. - poleciłem twardo. - Może i wygląda jak bachor, ale ona nie jest człowiekiem. Dodatkowo jej poziom mocy jest dużo wyższy niż normalny u twojej rasy, inaczej nawet by tu nie dotarła. A skoro tu jest to może zna ten teren, mój detektor jest niedokładny w szukaniu rzeczy które nie wydzielają energii.
Skoro dziewczyna tu chodziła to może znała ten teren. Jeśli tak to byłaby dobrym przewodnikiem, a jeśli nawet nie to może pomoże im szukać.
-Mów ciszej i powiedz kim jesteś? - spytałem zwracając się już do dziewczyny z wysokości dwóch metrów. - Znasz tę okolicę? jeśli tak to pomóż coś nam znaleźć, a potem my pomożemy ci znaleźć coś do jedzenia.
Nagle usłyszałem kobiecy krzyk i obróciłem się. Ze swojego miejsca od razu zauważyłem małą istotę, zapewne płci żeńskiej. Scouter od razu poinformował mnie o jej poziomie mocy. Kolejne chuchro, niewarte nawet walki z tym. Ją zapewne powaliłbym jednym palcem. Moc na poziomie 218 jednostek. to chyba lekko śmieszne.
Gdy o tym wspomniała, to w istocie poczułem sie głodny, mimo wszystko trochę już łazimy z Rikim bez jedzenia, a każda istota musi jeść. Nie mieliśmy jednak nic do żarcia, skrzywiłem się po czym przyjrzałem nieznajomej.
Miała szpony, ogon i skrzydła, nie mogła być człowiekiem. Widać na tej planecie żyło wiele różnych istot. Spojrzałem następnie na rikimaru który do niej podbiegł po czym na Dragota.
Istotnie mógł być demon, widać na tej planecie Demony są strasznie słabe. Jednakże robiło się ciemno i pomyslałem że im więcej ludzi będzie mi pomagać tym szybciej ukończę swoje zadanie.
Szybkim krokiem znalazłem się obok Rikimaru.
- Puść ją. - poleciłem twardo. - Może i wygląda jak bachor, ale ona nie jest człowiekiem. Dodatkowo jej poziom mocy jest dużo wyższy niż normalny u twojej rasy, inaczej nawet by tu nie dotarła. A skoro tu jest to może zna ten teren, mój detektor jest niedokładny w szukaniu rzeczy które nie wydzielają energii.
Skoro dziewczyna tu chodziła to może znała ten teren. Jeśli tak to byłaby dobrym przewodnikiem, a jeśli nawet nie to może pomoże im szukać.
-Mów ciszej i powiedz kim jesteś? - spytałem zwracając się już do dziewczyny z wysokości dwóch metrów. - Znasz tę okolicę? jeśli tak to pomóż coś nam znaleźć, a potem my pomożemy ci znaleźć coś do jedzenia.
- SiódemkaZiemniak
- Liczba postów : 61
Data rejestracji : 20/04/2013
Skąd : Lębork
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Sob Cze 29, 2013 10:29 pm
Teraz mogła się im przyjrzeć. Tak jak myślała, jeden z nich był człowiekiem. Ten wcześniej nieokreślony, był teraz doskonale widoczny. Kolejna rasa której nie znała… Człowiek zareagował na jej wołanie. W mgnieniu oka znalazł się obok niej, podniósł ją i opierniczył. Jednak w to, że nie mają jedzenia, nie uwierzyła. Wtem rozległ się krzyk tego ”nieokreślonego”. Nazwał ją demonem. Spojrzała na ze zdziwieniem. Owszem, wiedziała, że coś jest z nią nie tak i nie wygląda tak jak inni, jednak nie znała na to nazwy. Myślała, że ojciec coś tam jej dodał, ale żeby to od razu miało nazwę? „Tylko czy on mówi prawdę…” Nie miała jednak czasu na dłuższe rozmyślanie, bo podbiegł kolejny. Ten też mówi, że nie jest człowiekiem… Nigdy się głębiej nad tym nie zastanawiała. Nagle zasypała ją seria pytań od tego ostatniego.
„- A Witam gdzie? Okolicę znam średnio. Byłam tylko dwa razy, jednak się nie zgubię. Jeśli chodzi o drzewa, ptaki, czy inną florę i faunę, to potrafię bez błędu rozpoznać. Zawrzyjmy układ - ja wam pomogę - jednak niczego nie obiecuję - wy będziecie zdobywać żarcie dla nas wszystkich na czas poszukiwań, a na odchodne dostanę zapas na tydzień. Aha, no i nazywam się Alice.”
„- A Witam gdzie? Okolicę znam średnio. Byłam tylko dwa razy, jednak się nie zgubię. Jeśli chodzi o drzewa, ptaki, czy inną florę i faunę, to potrafię bez błędu rozpoznać. Zawrzyjmy układ - ja wam pomogę - jednak niczego nie obiecuję - wy będziecie zdobywać żarcie dla nas wszystkich na czas poszukiwań, a na odchodne dostanę zapas na tydzień. Aha, no i nazywam się Alice.”
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Nie Cze 30, 2013 12:05 am
Nadal trzymał ją w powietrzu, gdy tamci dotarli do nich. O ile Dragot był od niego dużo wolniejszy to jego słowa zwróciły uwagę jego oczu na tym dziwnym ciele. Wyczuwał, że nie ma zagrożenia z jej strony. Gdyby tak był to byłaby w stanie się wyrwać z uścisku. Frost poruszał się teraz niezwykle szybko. Chłopak miał wrażenie, że jego kompan staje się coraz mocniejszy. Jeszcze nie tak dawno temu dzięki swojej niedawno pozyskanej mocy był w stanie być prawie dwukrotnie szybszy od "obcego", a teraz ten dwoma szybkimi krokami zjawił się tuż obok niego. W zasadzie kroków było więcej, ale ujrzał tylko dwa. "Cholera. Jakim cudem zyskał tyle szybkości? Nie ogarniam tego." Wtedy też rozluźnił uścisk i cofnął się. Był trochę wściekły, bo dopiero teraz zwrócił uwagę na coraz to bardziej powiększającą się różnicę między nimi. Nie miał ochoty wchodził w dyskusję i poszedł na chwilę usiąść na skale. Odsapnie, bo już od dłuższego czasu szli przez ten durny śnieg i ani śladu kwiatka, którego szukali.
OoC:
Regeneracja +10% HP i KI 1269+135= 1350HP; 1293+195= 1498)
OoC:
Regeneracja +10% HP i KI 1269+135= 1350HP; 1293+195= 1498)
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Nie Cze 30, 2013 12:44 am
Słowa demona wyraźnie przyciągnęły uwagę reszty, ku jego uciesze. Taki demon w formie małej dziewczynki może być świetną przynętą, wygląda tak niewinnie. Dragot miał nadzieję że nie będzie ona silniejsza od niego, w końcu o to nie trudno. Bo jak się zaprezentuje jak będzie słabszy od małej dziewczynki? nie wyglądało jednak by była niebezpieczna, jej wyraz twarzy to zwiastował. Jej spojrzenie było tak pełne zdziwienia że nie sposób było widzieć w niej zagrożenie. Jednak szczególną uwagę Demona przykuły słowa Frosta. Poziom mocy dużo wyższy? I wtedy zrozumiał, co to za urządzenie nosił przy oku. To musiało jakoś mierzyć siłę, chyba że podobnie jak on wcześniej wyczuwał on energię. Choć to wydawało się mało prawdopodobne. Jednak propozycja dziewczynki go rozbroiła, "jakoś tam znam okolicę ale w zamian za pomoc wyczarujcie mi zapas jedzenia na tydzień". W dodatku jedynym jedzeniem w okolicy była ona, gdy na nią patrzył w pamięci Dragota odświeżyła się jego naturalna umiejętność absorbcji. Myśl była kusząca jednak Czarny demon nie miał najmniejszego zamiaru absorbować niewinnej istoty, a przynajmniej puki jest niewinna. Jego rany już prawie nie było czuć, regeneracja działała doskonale. Stał on w miejscu przed Rikimaru który puścił dziewczynkę i poszedł usiąść. On jednak wciąż stał w miejscu i wpatrywał się w dziewczynkę z założonymi rękoma. Rozmyślał on co z nią zrobić.
OOC:
Regeneracja HP i KI
Moje HP:41 + 10 = 51
Moje KI: 975 + 105 = 1050 MAX
OOC:
Regeneracja HP i KI
Moje HP:41 + 10 = 51
Moje KI: 975 + 105 = 1050 MAX
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Nie Cze 30, 2013 12:56 am
Słowa słabej dziewczyny strasznie mnie rozbawiły. To było tak zabawne że aż wyszczerzyłem żeby w uśmiechu. Stawiała się, może warto utemperować ją? W sumie mógłbym zgnieść ją jedna ręką, jednakże skoro znała okolicę to przyda nam się jej pomoc. Lepsze to niż samemu szukać po nocy pieprzonych roślin.
Spojrzałem na nią z góry i uśmiechnąłem się.
- Zrobimy tak, ty nam pomożesz znaleźć tę roślinę. - kliknął kilka razy w przycisk na detektorze i przed dziewczyną na śniegu pojawił się hologram odpowiedniej rośliny. - A jeśli napatoczy się jakieś jedzenie to się nim wszyscy posilimy. Masz za mało mocy by stawiać jakiekolwiek większe żądania.
Potem spojrzał po reszcie.
- Kurde, jakaś jednostka lub banda nam się tutaj formuje powoli.
Spojrzałem na nią z góry i uśmiechnąłem się.
- Zrobimy tak, ty nam pomożesz znaleźć tę roślinę. - kliknął kilka razy w przycisk na detektorze i przed dziewczyną na śniegu pojawił się hologram odpowiedniej rośliny. - A jeśli napatoczy się jakieś jedzenie to się nim wszyscy posilimy. Masz za mało mocy by stawiać jakiekolwiek większe żądania.
Potem spojrzał po reszcie.
- Kurde, jakaś jednostka lub banda nam się tutaj formuje powoli.
- SiódemkaZiemniak
- Liczba postów : 61
Data rejestracji : 20/04/2013
Skąd : Lębork
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Nie Cze 30, 2013 6:23 pm
Miała rację, że są przyjaźni. Przez te wszystkie lata nauczyła się rozróżniać ludzi. Jej słowa rozśmieszyły dowodzącego grupą . To on tutaj rządzi. Po chwili ukazał się jej hologram zielska. Swoją drogą, fajny gadżet. „Czyli tego szukają… Będzie ciężko” . Z tą mocą to miał rację, ale zawsze warto spróbować.
„-Jak już mówiłam, znam biologię tutaj na wylot. Ta roślina jest rzadka, jednak da się ją znaleźć. Występuję pod określonym gatunkiem drzewa, a i nie zawsze. Trochę szukania nas czeka. „
Usłyszała, że „ jakaś banda się formuje”. Cztery osoby. Hmmm… Czyli nie jest jedyną, która dołączyła. Ktoś też musiał, ciekawe kto? Pewnie potem się wyjaśni. Ziewnęła.
„- Mam taki pomysł: jest noc, zróbmy ognisko i odpocznijmy. Z tego co widzę, nie tylko ja jestem padnięta.” – mówiąc to, zerknęła na tego siedzącego na kamieniu, po czym dodała „- A jak mam się do was zwracać, co?”
„-Jak już mówiłam, znam biologię tutaj na wylot. Ta roślina jest rzadka, jednak da się ją znaleźć. Występuję pod określonym gatunkiem drzewa, a i nie zawsze. Trochę szukania nas czeka. „
Usłyszała, że „ jakaś banda się formuje”. Cztery osoby. Hmmm… Czyli nie jest jedyną, która dołączyła. Ktoś też musiał, ciekawe kto? Pewnie potem się wyjaśni. Ziewnęła.
„- Mam taki pomysł: jest noc, zróbmy ognisko i odpocznijmy. Z tego co widzę, nie tylko ja jestem padnięta.” – mówiąc to, zerknęła na tego siedzącego na kamieniu, po czym dodała „- A jak mam się do was zwracać, co?”
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pon Lip 01, 2013 2:14 am
Dragot nic nie robił i słuchał podobnie jak Rikimaru, a z kolei Frost, który faktycznie był najsilniejszym z nich podał dziewczynie propozycję, która na nią przystała. Zapytała ich o imiona, ale nie miał zamiaru na pogaduszki i odburknął jedynie:
- Rikimaru.
Nie był w humorze po określeniu Frosta, co do tego dzieciaka, że jest silniejsza niż normalni przedstawiciele jego rasy. To było jak uderzenie. Miał już tego dość, ponieważ odnosił wrażenie, że wszyscy są silniejsi, tylko ludzie są słabymi ciapami. „To jest żenujące. Jesteśmy najsłabsi we wszechświecie?” – pomyślał. Faktycznie nie miał okazji jeszcze poznać jakiegoś ultra silnego człowieka. Stoczył z jednym pojedynek, ale teraz był równie silny jak tamten lub mocniejszy od niego. Cholerny kierowca, którego miał zamiar ukatrupić. Teraz będzie miał na tyle mocy, żeby go powalić. Wniosek, więc jest taki, że wcale jego pierwszy z mocniejszych przeciwników nie jest wyjątkowy. Nawet zdolność zwiększenia szybkości wydawała się marną mocą w porównaniu do Frosta. Był zadowolony, gdy się to udało, ale bardzo szybko ten „obcy” wyrównał poziom szybkości. Był tą całą sytuacją mocno poirytowany i miał zamiar na chwilę odsapnąć od reszty. Przynajmniej był do tego dobry powód. Pojawienie się dziewczynki miało jakąś korzyść. Wiedziała gdzie szukać tego, czego potrzebują, ale również wpadła na pomysł, który jemu akurat nie przyszedł do głowy, czyli rozpalenie ogniska. W istocie od pewnego czasu było mu zimno, ale ciągle myślał o wcześniejszych walkach, mocy itp. Przestawił się na tryb ciągłej walki, ale też i czas się trochę rozluźnić, zastanowić nad sobą i przyszłością. Wstał i zaczął się koncentrować.
- Wystarczy tylko na chwilę skorzystać z mocy, a potem będzie mi przez jakiś czas ciepło. Ciekawa nowina.
Zgarnął mniej więcej pocięte przez siebie drewno i ruszył z powrotem ku tamtej trójce. Jak tylko się odwrócił ujrzał przed sobą dzika. Podbiegł do niego, kopnął piętą w kark, a zwierze padło martwe. Kolejna mała rzecz, a cieszy. Oczywiście nie wizja posiłku, a tego, że powala takie coś jednym uderzeniem. Zagwizdał, przywiązał zwierze do resztek nogawki i ruszył taszcząc za sobą ciało. Chodzenie między drzewami z tym wszystkim nie było łatwe, ale po paru chwilach wyłonił się spośród drzew.
- To teraz niech ktoś rozpali i upieczemy tego udźca, dzika lub cokolwiek to jest.
Humor mu się znacznie poprawił. Spoglądał na Frosta, ponieważ zastanawiał się czy jego urządzenie ma dystans dalszy niż kilometr. Oddalając się na tyle, liczył że nie, ale jeżeli jednak Frost już zna jego moc, to ciekawiło go jaka będzie reakcja. Z kolei innych pewnie będzie zastanawiać ta nagła zmiana nastroju w ciągu zaledwie 10-15 minut. Również zastanawiał się nad tym czy inni gdzieś poszli czy sobie gadali. Dopiero zaczął patrzeć się po innych.
OoC:[/size]
Znikam od was na chwilę, więc możecie nawet napisać ze 2-3 tury za moment w którym mnie nie było, a mogło to być powiedzmy z 30 minut. Bo nie wiem czy jutro znajdę czas na odpisywanie.
Aura szybkości -50HP,
1350-50=1300 HP
{ Aura wytrzymałości -50HP
1300*3,5= 4550 -50= 4500/4725, bez aury 1285. }
Regeneracja +10% HP i KI 1285+135= full HP; 1498+195= 1693)
AURA WYTRZYMAŁOŚCI?
- Rikimaru.
Nie był w humorze po określeniu Frosta, co do tego dzieciaka, że jest silniejsza niż normalni przedstawiciele jego rasy. To było jak uderzenie. Miał już tego dość, ponieważ odnosił wrażenie, że wszyscy są silniejsi, tylko ludzie są słabymi ciapami. „To jest żenujące. Jesteśmy najsłabsi we wszechświecie?” – pomyślał. Faktycznie nie miał okazji jeszcze poznać jakiegoś ultra silnego człowieka. Stoczył z jednym pojedynek, ale teraz był równie silny jak tamten lub mocniejszy od niego. Cholerny kierowca, którego miał zamiar ukatrupić. Teraz będzie miał na tyle mocy, żeby go powalić. Wniosek, więc jest taki, że wcale jego pierwszy z mocniejszych przeciwników nie jest wyjątkowy. Nawet zdolność zwiększenia szybkości wydawała się marną mocą w porównaniu do Frosta. Był zadowolony, gdy się to udało, ale bardzo szybko ten „obcy” wyrównał poziom szybkości. Był tą całą sytuacją mocno poirytowany i miał zamiar na chwilę odsapnąć od reszty. Przynajmniej był do tego dobry powód. Pojawienie się dziewczynki miało jakąś korzyść. Wiedziała gdzie szukać tego, czego potrzebują, ale również wpadła na pomysł, który jemu akurat nie przyszedł do głowy, czyli rozpalenie ogniska. W istocie od pewnego czasu było mu zimno, ale ciągle myślał o wcześniejszych walkach, mocy itp. Przestawił się na tryb ciągłej walki, ale też i czas się trochę rozluźnić, zastanowić nad sobą i przyszłością. Wstał i zaczął się koncentrować.
* * *
Wykorzystanie sił witalnych do zwiększenia prędkości przychodziło mu coraz łatwiej. Wcześniej musiał koncentrować się przez 5-10 sekund. Teraz wpadanie w ten tryb zajmowało sekundę, maksymalnie dwie. [ Aura Szybkości ] Ledwo wstał i się skoncentrował, a wokół jego nóg pojawiła się mała chmurka, wywołana zmianą temperatur. Wokół było około między -5, a -10 stopni. Jego ciało, a dokładniej nogi nagrzały się do około 45 stopni. Dużo ponad przeciętną temperaturę człowieka. Zniknął w jednej chwili sprzed oczu Dragota i Alice, natomiast Frost już nie był aż tyle wolniejszy od niego, co wciąż nie dawało mu spokoju.
„Szybkość = temperatura. Rozgrzewam ciało, staje się ono gibkie, sprawne i nabiera szybkości. To rozgrzanie jest dobre, bo nie było mi zimno, ale długo tak nie pociągnę, bo szybko się męczę. Jeszcze te rany na łapach”
Po chwili nakreślił słowo: Wytrzymałość. Nie wiedział, co może być równe. Co może zrobić z ciałem, aby ten aspekt wzmocnić. Korzystał z sił witalnych zwiększając szybkość, ale jak niby ma zwiększyć same siły witalne i wytrzymałość? A może z siłami witalnymi powinien zrobić jak ludzie z lokatami? Po prostu przerzucić siły witalne przez odpowiednie narzędzie, aby jest spotęgować, oprocentować, a potem wyrzucić w zwiększonej formie? To by miało sens, ale jak to zrobić.
Pomysł już jakiś był. Zawsze do tej pory jak się koncentrował i wchodził w stan alfa to zjawiał się ktoś… Czy ta osoba faktycznie istniała i wykorzystywała dziwną technikę, czy może to jego podświadomość ukazywała się w obrazowej formie? Z czasem przestał się bać tego i tym razem przykucnął i zamknął oczy. Oczyścił umysł, skoncentrował się na dźwięki krystalizującej się pary wodnej w malutkie lodowe kryształki. Całkiem ciekawy odgłos, który w pewnym momencie również zanikł, a potem ujrzał mieniące się na różne kolory promienie, jakby światła słońca padały przez pryzmat. Umysł stworzył skojarzenie z lodem i wyglądem kryształu. Potem przeleciały kilka razy, aż ukazał się, jak się spodziewał, ten dziwny jegomość. Tym razem jednak stał i wpatrywał się w niego przez chwilę. Rikimaru wydawało się, że stoją tak naprzeciw siebie godzinę albo dwie, ale minęła tylko chwila. Otworzył oczy i nic się nie zmieniło. Nawet ta sowa na gałęzi była w tym samym miejscu i z tak samo pochyloną głową. Wstał i się zaśmiał. Zastanawiał się czy to może być tak proste. Jeżeli faktycznie tak będzie to potem problemem będzie wyłącznie uzyskanie odpowiedniego i zrównoważonego efektu pozostania na szybkości i równocześnie bycia wytrzymałym. Pytaniem było jak dużo zyska i jak bardzo jego ciało stanie się odporne na temperatury, ciosy przeciwnika i straty sił witalnych.
Wyprostował się i rozluźnił wszystkie mięśnie, a potem zaczął koncentrować siły witalne na organach wewnętrznych. Rozgrzanie mięśni, ścięgien, stawów sprawiało, że był niesamowicie szybki, a z kolei organy wewnętrzne były właśnie producentem sił witalnych i energii KI. Za chwile pozna prawdę… „Czy wytrzymałość i więcej sił witalnych = Wykorzystanie sił witalnych do zmuszenia organów wewnętrznych do wyprodukowania większej ich ilości?” Czas leciał, a strasznie wolno mu szło przekazywanie tej mocy do ciała. Musiał zrobić w tej chwili wszystko na opak jak do tej pory. Po paru minutach zaczął odczuwać zimno, a potem znów ciepło, ale w końcu pulsowało bardzo intensywnie z wnętrza jego ciała. Czuł ciepło w brzuchu, a potem klatce piersiowej. Jak tylko wydychał powietrze to powstawała bardzo duża ilość gęstej pary wodnej, która mieszając się z temperaturą zera stopni wyglądała jak gęsta chmura. Jego ciało już nie parowało jak przy tej aurze dodającej szybkość. Mięśnie trochę się wychłodziły, a w zamian zaczęła rosnąć temperatura organów, które te mięśnie otulały. 37 stopni, a jego moc nieznacznie wzrosła względem bazowej. Oczywiście czujniki urządzenia Frosta po raz kolejny mogły pokazywać dziwne wahania mocy Rikimaru. Najpierw dzięki szybkości osiągnął swoją najwyższą moc, a potem znów spadła do normalnego poziomu. Teraz znów nieznacznie wrosła, ale natężenie było regularne. O około 135 jednostek, a temperatura wzrastała o około 0,25 stopnia, aż w końcu wskaźnik wewnętrznej temperatury zatrzymał się na około 39,1 stopni, każdy jego oddech zwiększał ilość mgły w powietrzu, że z daleka mogło wyglądać jakby Indianin puszczał znaki dymne. Z pewnością ktoś z tej trójki mógł zobaczyć lecące dymki z lasu poniżej. W pewnym momencie, gdy udawało mu się utrzymywać ten stan bez większej spiny zaczął puszczać okrągłe kółka z ust.
- Ale jaja. – rzekł z uśmiechem na ustach. Był to raczej efekt niezamierzony przez niego, ale wskazywało, że na pewno zwiększył temperaturę w środku ciała. Kolejnym faktem było to, że czuł ciepło, a nie zimno, więc wrażliwość na zimno zniknęła. Następną ciekawą rzeczą był fakt, że nie piekło go na ręce, tam gdzie miał rany od cięcia drewna. W końcowym efekcie fajną sprawą było to, że czuł znacznie mniejsze obciążenie organizmu niż podczas przyspieszenia. Musiał teraz sprawdzić czy zyskał wytrzymałość. Podszedł do konarów i uderzył je raz za razem. Na razie bez szybkości, ponieważ musiał ustalić czy faktycznie mu się udało. Raz za razem uderzał, a drewno pękało. Niezbyt ładnie pocięte, a niektórych nie przerżnął, a zmiażdżył i nic poza tym, ale na ręce nie pojawiło się więcej zadrapań.
- Yatta. – lekko wypowiedział zaciskając pięść. Następnie podszedł do innych drzew i uderzył przedramieniem, które ogólnie jest wrażliwe. Walił z całych sił, a bólu żadnego nie czuł. Odporność wzrosła diametralnie. Pobiegał chwilę, podrzucał w górę kamienie i nadstawiał głowę, a te jedynie roztrzaskiwały się na niej. Efekt był porażający i go satysfakcjonujący. Teraz pozostało ustalić, czy będzie w stanie wykorzystać zwiększenie szybkości i kondycji w tym samym czasie. Zacisnął pięści, napiął mięśnie rąk, a potem ustawił pozycję prawie między przysiadem, a staniem. W tej pozycji miał mocno napięte mięśnie nóg, łydki i uda oraz trochę plecy i brzuch.
- Khhh…. haaaaa…. – wyciągał z siebie cichy i głęboki dźwięk.
Zaczął koncentrować siły witalne w mięśniach, ale robił to bardzo powoli. Jak tylko czuł, że maleje temperatura organów to przestawał i starał się skupić jeszcze bardziej. Pocił się strasznie, ale kolejne sekundy jeszcze bardziej zwiększały moc. Co prawda nikt go nie widział, ale jedna z osób mogła to zobaczyć na swoim urządzeniu, które zapewne wskazywało teraz nieregularne skoki od 3580 jednostek, po 3600, potem aż na 3900 i chwilowy przestój, a następnie przekroczenie 4000, aż w końcu pułap 4500. Wtedy też niemal pół lasu zaparowało od jego temperatury. Wnętrze ciała zagrzało się do 40, a na zewnątrz… jego mięśnie rozgrzały się do 43… może 44. Powietrze wokół niego stało się gęste i lekko załamywało. Różnica 40 stopni. Różnica w gęstości powodowała załamanie światła. To, które padało od księżyca nie było co prawda intensywne, ale widać było lekką fioletową poświatę wokół niego. Jedynie w odległości pięciu metrów, ale wyglądało to naprawdę mrocznie. W końcu jego moc zaczęła rosnąc regularnie, jednostka po jednostce aż osiągnął idealną równowagę obu wzmocnień. Prędkość i wytrzymałość. Temperatura o ile wcześniej wynosiła 45 stopni mięśni i organów około 42 to po ustabilizowaniu się mocy na poziomie 4980 jednostek… prawie 5000, to teraz już spadła do 40. Całe ciało równomiernie. Już tak wszystko nie parowało jak wcześniej, ale wciąż lekka mgła spowijała jego ciało.
Idealna harmonia mocy zlewała się w imponujący poziom. W końcu nie potrzebował już wkładać tyle wysiłku w koncentrację. Swobodnie spoglądał na otaczający go świat i czuł się dużo lepiej niż wcześniej. Było mu ciepło… Bardzo ciepło. Nie odczuwał również takiego zmęczenia jak wcześniej. Określił, że wcześniej używając wzmocnienia do prędkości, np. podczas walki z robalem zużywał około 5% swojej mocy, a mknął ku drzewom, po ciężkiej przeprawie z demonem na plecach około 4%. Sam trening już dużo dawał, ale uzyskanie takiej kondycji sprawiało, że oba wzmocnienia określał na stratę około 2% sił witalnych. Niesamowita korzyść dla jego ciała. Również i sama wytrzymałość pozwoli mu z pewnością blokować więcej ciosów i znacznie mocniejsze. Ataki energetyczne nie będą go tak ranić. Będzie w stanie dłużej wytrzymać w walce. Cieszył się jak dziecko z tej nowej mocy.
* (Tutaj jakby co jestem nieobecny w grupce) *
Jednak dzięki przewadze szybkości mógł się nieco oddalić od reszty. Ruszył w dół, gdzie było więcej drzew i mniej śniegu. Mimo, że przebiegł, a raczej przeleciał około 500 metrów to warunki były diametralnie inny. Latać jeszcze nie umiał i na razie nad tym nie myślał, ale miał na tyle gibkie i silne nogi, że jednym skokiem w dół stoku przelatywał tuż nad ziemią około 50 metrów. Szybko wpadł między drzewa i wykorzystując szybkość tym razem w rękach ściął kilka grubszych konarów, ale sama szybkość nie była wystarczająca. Poranił sobie nieznacznie dłonie i szybko się zmęczył na tej prędkości. Potem poleciał jeszcze dalej między drzewa, aż zniknął im z oczu za gęstwiną i mrokiem. Tu warunki naprawdę się różniły. Prawie zero śniegu, temperatura koło 0 oraz dużo wystających zielonych kępek trawy i mchu. Bardzo fajne warunki i korzystniejsze dla jego przemarzniętego ciała. Zastanawiał się, dlaczego nie szli tym szlakiem, tylko taką trudną zaśnieżoną trasą. W pewnym momencie wypadł na małą polankę między drzewami, na której była niewielka mgła. Od tej różnicy temperatur to nie dziwota, że tak było. Zatrzymał się w najsuchszym miejscu, jakie znalazł i rzucił tam drewno w nadziei, że nie zamoknie, ale szybko się przeliczył, gdyż unosząca się w postaci mgły para wodna osadzała się na wszystkim. Szybko jednak zrezygnował z ponownego podniesienia gałęzi. Uznał, że Frost dysponuje taką techniką, że wysuszy, a nawet bez problemu zapali to. Odetchnął głęboko i rozluźnił mięśnie. Przykucnął lekko na ziemi i zaczął myśleć oraz równocześnie kreślić coś na ziemi.„Szybkość = temperatura. Rozgrzewam ciało, staje się ono gibkie, sprawne i nabiera szybkości. To rozgrzanie jest dobre, bo nie było mi zimno, ale długo tak nie pociągnę, bo szybko się męczę. Jeszcze te rany na łapach”
Po chwili nakreślił słowo: Wytrzymałość. Nie wiedział, co może być równe. Co może zrobić z ciałem, aby ten aspekt wzmocnić. Korzystał z sił witalnych zwiększając szybkość, ale jak niby ma zwiększyć same siły witalne i wytrzymałość? A może z siłami witalnymi powinien zrobić jak ludzie z lokatami? Po prostu przerzucić siły witalne przez odpowiednie narzędzie, aby jest spotęgować, oprocentować, a potem wyrzucić w zwiększonej formie? To by miało sens, ale jak to zrobić.
Pomysł już jakiś był. Zawsze do tej pory jak się koncentrował i wchodził w stan alfa to zjawiał się ktoś… Czy ta osoba faktycznie istniała i wykorzystywała dziwną technikę, czy może to jego podświadomość ukazywała się w obrazowej formie? Z czasem przestał się bać tego i tym razem przykucnął i zamknął oczy. Oczyścił umysł, skoncentrował się na dźwięki krystalizującej się pary wodnej w malutkie lodowe kryształki. Całkiem ciekawy odgłos, który w pewnym momencie również zanikł, a potem ujrzał mieniące się na różne kolory promienie, jakby światła słońca padały przez pryzmat. Umysł stworzył skojarzenie z lodem i wyglądem kryształu. Potem przeleciały kilka razy, aż ukazał się, jak się spodziewał, ten dziwny jegomość. Tym razem jednak stał i wpatrywał się w niego przez chwilę. Rikimaru wydawało się, że stoją tak naprzeciw siebie godzinę albo dwie, ale minęła tylko chwila. Otworzył oczy i nic się nie zmieniło. Nawet ta sowa na gałęzi była w tym samym miejscu i z tak samo pochyloną głową. Wstał i się zaśmiał. Zastanawiał się czy to może być tak proste. Jeżeli faktycznie tak będzie to potem problemem będzie wyłącznie uzyskanie odpowiedniego i zrównoważonego efektu pozostania na szybkości i równocześnie bycia wytrzymałym. Pytaniem było jak dużo zyska i jak bardzo jego ciało stanie się odporne na temperatury, ciosy przeciwnika i straty sił witalnych.
Wyprostował się i rozluźnił wszystkie mięśnie, a potem zaczął koncentrować siły witalne na organach wewnętrznych. Rozgrzanie mięśni, ścięgien, stawów sprawiało, że był niesamowicie szybki, a z kolei organy wewnętrzne były właśnie producentem sił witalnych i energii KI. Za chwile pozna prawdę… „Czy wytrzymałość i więcej sił witalnych = Wykorzystanie sił witalnych do zmuszenia organów wewnętrznych do wyprodukowania większej ich ilości?” Czas leciał, a strasznie wolno mu szło przekazywanie tej mocy do ciała. Musiał zrobić w tej chwili wszystko na opak jak do tej pory. Po paru minutach zaczął odczuwać zimno, a potem znów ciepło, ale w końcu pulsowało bardzo intensywnie z wnętrza jego ciała. Czuł ciepło w brzuchu, a potem klatce piersiowej. Jak tylko wydychał powietrze to powstawała bardzo duża ilość gęstej pary wodnej, która mieszając się z temperaturą zera stopni wyglądała jak gęsta chmura. Jego ciało już nie parowało jak przy tej aurze dodającej szybkość. Mięśnie trochę się wychłodziły, a w zamian zaczęła rosnąć temperatura organów, które te mięśnie otulały. 37 stopni, a jego moc nieznacznie wzrosła względem bazowej. Oczywiście czujniki urządzenia Frosta po raz kolejny mogły pokazywać dziwne wahania mocy Rikimaru. Najpierw dzięki szybkości osiągnął swoją najwyższą moc, a potem znów spadła do normalnego poziomu. Teraz znów nieznacznie wrosła, ale natężenie było regularne. O około 135 jednostek, a temperatura wzrastała o około 0,25 stopnia, aż w końcu wskaźnik wewnętrznej temperatury zatrzymał się na około 39,1 stopni, każdy jego oddech zwiększał ilość mgły w powietrzu, że z daleka mogło wyglądać jakby Indianin puszczał znaki dymne. Z pewnością ktoś z tej trójki mógł zobaczyć lecące dymki z lasu poniżej. W pewnym momencie, gdy udawało mu się utrzymywać ten stan bez większej spiny zaczął puszczać okrągłe kółka z ust.
- Ale jaja. – rzekł z uśmiechem na ustach. Był to raczej efekt niezamierzony przez niego, ale wskazywało, że na pewno zwiększył temperaturę w środku ciała. Kolejnym faktem było to, że czuł ciepło, a nie zimno, więc wrażliwość na zimno zniknęła. Następną ciekawą rzeczą był fakt, że nie piekło go na ręce, tam gdzie miał rany od cięcia drewna. W końcowym efekcie fajną sprawą było to, że czuł znacznie mniejsze obciążenie organizmu niż podczas przyspieszenia. Musiał teraz sprawdzić czy zyskał wytrzymałość. Podszedł do konarów i uderzył je raz za razem. Na razie bez szybkości, ponieważ musiał ustalić czy faktycznie mu się udało. Raz za razem uderzał, a drewno pękało. Niezbyt ładnie pocięte, a niektórych nie przerżnął, a zmiażdżył i nic poza tym, ale na ręce nie pojawiło się więcej zadrapań.
- Yatta. – lekko wypowiedział zaciskając pięść. Następnie podszedł do innych drzew i uderzył przedramieniem, które ogólnie jest wrażliwe. Walił z całych sił, a bólu żadnego nie czuł. Odporność wzrosła diametralnie. Pobiegał chwilę, podrzucał w górę kamienie i nadstawiał głowę, a te jedynie roztrzaskiwały się na niej. Efekt był porażający i go satysfakcjonujący. Teraz pozostało ustalić, czy będzie w stanie wykorzystać zwiększenie szybkości i kondycji w tym samym czasie. Zacisnął pięści, napiął mięśnie rąk, a potem ustawił pozycję prawie między przysiadem, a staniem. W tej pozycji miał mocno napięte mięśnie nóg, łydki i uda oraz trochę plecy i brzuch.
- Khhh…. haaaaa…. – wyciągał z siebie cichy i głęboki dźwięk.
Zaczął koncentrować siły witalne w mięśniach, ale robił to bardzo powoli. Jak tylko czuł, że maleje temperatura organów to przestawał i starał się skupić jeszcze bardziej. Pocił się strasznie, ale kolejne sekundy jeszcze bardziej zwiększały moc. Co prawda nikt go nie widział, ale jedna z osób mogła to zobaczyć na swoim urządzeniu, które zapewne wskazywało teraz nieregularne skoki od 3580 jednostek, po 3600, potem aż na 3900 i chwilowy przestój, a następnie przekroczenie 4000, aż w końcu pułap 4500. Wtedy też niemal pół lasu zaparowało od jego temperatury. Wnętrze ciała zagrzało się do 40, a na zewnątrz… jego mięśnie rozgrzały się do 43… może 44. Powietrze wokół niego stało się gęste i lekko załamywało. Różnica 40 stopni. Różnica w gęstości powodowała załamanie światła. To, które padało od księżyca nie było co prawda intensywne, ale widać było lekką fioletową poświatę wokół niego. Jedynie w odległości pięciu metrów, ale wyglądało to naprawdę mrocznie. W końcu jego moc zaczęła rosnąc regularnie, jednostka po jednostce aż osiągnął idealną równowagę obu wzmocnień. Prędkość i wytrzymałość. Temperatura o ile wcześniej wynosiła 45 stopni mięśni i organów około 42 to po ustabilizowaniu się mocy na poziomie 4980 jednostek… prawie 5000, to teraz już spadła do 40. Całe ciało równomiernie. Już tak wszystko nie parowało jak wcześniej, ale wciąż lekka mgła spowijała jego ciało.
Idealna harmonia mocy zlewała się w imponujący poziom. W końcu nie potrzebował już wkładać tyle wysiłku w koncentrację. Swobodnie spoglądał na otaczający go świat i czuł się dużo lepiej niż wcześniej. Było mu ciepło… Bardzo ciepło. Nie odczuwał również takiego zmęczenia jak wcześniej. Określił, że wcześniej używając wzmocnienia do prędkości, np. podczas walki z robalem zużywał około 5% swojej mocy, a mknął ku drzewom, po ciężkiej przeprawie z demonem na plecach około 4%. Sam trening już dużo dawał, ale uzyskanie takiej kondycji sprawiało, że oba wzmocnienia określał na stratę około 2% sił witalnych. Niesamowita korzyść dla jego ciała. Również i sama wytrzymałość pozwoli mu z pewnością blokować więcej ciosów i znacznie mocniejsze. Ataki energetyczne nie będą go tak ranić. Będzie w stanie dłużej wytrzymać w walce. Cieszył się jak dziecko z tej nowej mocy.
* * *
Odetchnął głęboko, a następnie rozluźnił całe ciało. Nagle poziom kondycji spadł, ale wciąż jego ciało było rozgrzane. - Wystarczy tylko na chwilę skorzystać z mocy, a potem będzie mi przez jakiś czas ciepło. Ciekawa nowina.
Zgarnął mniej więcej pocięte przez siebie drewno i ruszył z powrotem ku tamtej trójce. Jak tylko się odwrócił ujrzał przed sobą dzika. Podbiegł do niego, kopnął piętą w kark, a zwierze padło martwe. Kolejna mała rzecz, a cieszy. Oczywiście nie wizja posiłku, a tego, że powala takie coś jednym uderzeniem. Zagwizdał, przywiązał zwierze do resztek nogawki i ruszył taszcząc za sobą ciało. Chodzenie między drzewami z tym wszystkim nie było łatwe, ale po paru chwilach wyłonił się spośród drzew.
* (A tu ponownie ukazuję się waszym oczom) *
Dotarł w końcu na miejsce, rzucił gałęzie między nimi i odrzekł z uśmiechem:- To teraz niech ktoś rozpali i upieczemy tego udźca, dzika lub cokolwiek to jest.
Humor mu się znacznie poprawił. Spoglądał na Frosta, ponieważ zastanawiał się czy jego urządzenie ma dystans dalszy niż kilometr. Oddalając się na tyle, liczył że nie, ale jeżeli jednak Frost już zna jego moc, to ciekawiło go jaka będzie reakcja. Z kolei innych pewnie będzie zastanawiać ta nagła zmiana nastroju w ciągu zaledwie 10-15 minut. Również zastanawiał się nad tym czy inni gdzieś poszli czy sobie gadali. Dopiero zaczął patrzeć się po innych.
OoC:[/size]
Znikam od was na chwilę, więc możecie nawet napisać ze 2-3 tury za moment w którym mnie nie było, a mogło to być powiedzmy z 30 minut. Bo nie wiem czy jutro znajdę czas na odpisywanie.
Aura szybkości -50HP,
1350-50=1300 HP
{ Aura wytrzymałości -50HP
1300*3,5= 4550 -50= 4500/4725, bez aury 1285. }
Regeneracja +10% HP i KI 1285+135= full HP; 1498+195= 1693)
AURA WYTRZYMAŁOŚCI?
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pon Lip 01, 2013 12:57 pm
Widać Frosta słowa tej dziewczynki również rozbawiły, pierwszy raz widział u niego taki wyszczerz. Jednak to jak wyżej wymieniony osobnik przytemperował tą dziewczynkę go rozbroiło, zachichotał jakby przeczytał jakiś średni kawał w jakiejś gazecie. Zimny zauważył że coraz większa grupa się formuje. *No cóż, Krwawe Berło to to nie jest* Dziewczynka zapytała o ich imiona, Rikimaru swoje wyjawił, zaś demon się aż tak do tego nie palił. Jednak musiał coś uzgodnić z zimnokrwistym więc mógł w ten sposób się również przedstawić. Rikimaru zaś szybko zniknął z jego pola widzenia,Dragot nie miał pojęcia gdzie się tak śpieszył, ale to nie była jego sprawa. Dziewczynka chciała byśmy rozpalili ognisko, co prawda było mu dość zimno ale na głód nie musiał narzekać. Nie musiał jeść, więc lepiej było by zostawić to innym. Z drugiej strony przerwa na "poznanie się" nie była jego zdaniem takim złym pomysłem. Miał nadzieję że nie skończy się to tak samo gdy ostatnio Rikimaru nie był czujny.
-Frost, Dragot musi coś z tobą omówić, na przyszłość bo nie marzy mi się kolejny death beam w klate.
Odszedł nieco od dziewczynki bo jej reakcja na to co ma do powiedzenia może nie być najmilsza. Gdy oddalił się wystarczająco kontynuował:
-Jako demon mam naturalną umiejętność absorbcji, gdy przeciwnik jest wystarczająco osłabiony. Gdy jego siły spadną gdzieś do 1/4 będę w stanie absorbować go i stać się bardziej znaczącym członkiem...."jednostki". Więc gdy będziemy mieli przeciwnika jak tamten robal, wystarczy że go osłabicie do 1/4 jego sił a ja zrobię resztę. Wtedy będę w tej jednostce coś znaczył.
Mówił to możliwie poważnie by nie sprawić wrażenia że gada o nic nie znaczących pierdołach. Jednak gdy już myślał że skończył przypomniała mu się znacząca rzecz.
-Jest jeszcze coś, mówiłeś coś o poziomie mocy tej dziewczynki. Czy jest silniejsza ode mnie?
To zaś powiedział ciszej, mówiąc to patrzył na Alice wzrokiem jakby miało się jej coś stać. Gdy kończył mówić to zdanie ku jego niewiedzy zmienił się lekko. Jego oczy były jakby pomalowane bardzo mocnym Linerem. Nie wyglądał wtedy jednak śmiesznie, bardziej dodawało mu to powagi.Odpowiedź na to pytanie miało dla niego szczególne znaczenie, jeśli była by silniejsza oznaczało by to że może być spokojny i traktować ją normalnie. Czuł się jednak spokojny gdyż wciąż targał worek z roślinami i gdyby Frost coś mu zrobił jego roślinki poszły by się chędożyć.
OOC:
Regeneracja HP
Moje HP: 51 + 10 = 61
-Frost, Dragot musi coś z tobą omówić, na przyszłość bo nie marzy mi się kolejny death beam w klate.
Odszedł nieco od dziewczynki bo jej reakcja na to co ma do powiedzenia może nie być najmilsza. Gdy oddalił się wystarczająco kontynuował:
-Jako demon mam naturalną umiejętność absorbcji, gdy przeciwnik jest wystarczająco osłabiony. Gdy jego siły spadną gdzieś do 1/4 będę w stanie absorbować go i stać się bardziej znaczącym członkiem...."jednostki". Więc gdy będziemy mieli przeciwnika jak tamten robal, wystarczy że go osłabicie do 1/4 jego sił a ja zrobię resztę. Wtedy będę w tej jednostce coś znaczył.
Mówił to możliwie poważnie by nie sprawić wrażenia że gada o nic nie znaczących pierdołach. Jednak gdy już myślał że skończył przypomniała mu się znacząca rzecz.
-Jest jeszcze coś, mówiłeś coś o poziomie mocy tej dziewczynki. Czy jest silniejsza ode mnie?
To zaś powiedział ciszej, mówiąc to patrzył na Alice wzrokiem jakby miało się jej coś stać. Gdy kończył mówić to zdanie ku jego niewiedzy zmienił się lekko. Jego oczy były jakby pomalowane bardzo mocnym Linerem. Nie wyglądał wtedy jednak śmiesznie, bardziej dodawało mu to powagi.Odpowiedź na to pytanie miało dla niego szczególne znaczenie, jeśli była by silniejsza oznaczało by to że może być spokojny i traktować ją normalnie. Czuł się jednak spokojny gdyż wciąż targał worek z roślinami i gdyby Frost coś mu zrobił jego roślinki poszły by się chędożyć.
OOC:
Regeneracja HP
Moje HP: 51 + 10 = 61
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pon Lip 01, 2013 2:11 pm
Słowa dziewczyny przypomniały mi o tym że sam od dawna nie jadłem i byłem dosyć zmęcozny. Widać jednak co kobiecy umysł, to kobiecy umysł.
- Robimy przerwę. - rzekłem i spojrzałem po twarzach reszty jakby mając nadzieję że ktoś się sprzeciwi.
Nie widząc jednak nic obrócił się znów do demonicy i skinąłem jej głową.
- Możesz iść z nami, ja jestem Frost. Wy rozpalcie ogień, a ja zobaczę co się da upolować.
Zanim jednak wzbiłem się w powietrze zagadnął mnie Dragot wziął mnie na rozmowę. Patrzałem na niego z góry poważnie z rękoma na piersiach. Wysłuchałem co ma do powiedzenie i rzekłem:
- Co rozwalisz to twoje, jak ja walczę sam nikt nie ma się dołączać bez wyraźnego, mojego znaku. Rozumiemy się? - Spojrzałem na niego marszcząc brew. - A co do niej to jesteście na podobnym poziomie. Cieniasy.
Następnie odwróciłem się, by zobaczyć jak Riki gdzieś biegnie. Wzruszyłem ramionami i wzniosłem się w powietrze. Do tamtych należało tylko rozpalenie ognia.
Przez dłuższą chwilę rozglądałem się po białym śniegu w poszukiwaniu jakiegoś zwierzęcia. W końcu wypatrzyłem dosyć wielkiego niedźwiedzia o białym futrze.
- Będzie w sam raz. - uśmiechnąłem się złowieszczo i w mojej dłoni pojawił się Ki blast.
Szybkim ruchem posłałem pocisk w niedźwiedzia. Nastąpił wybuch, po czym zwierzę padło martwię na ziemię. podleciałem spokojnie do truchła i dźwignąłem sobie na ramię. To było szybkie, gdyby niedźwiedź mnie wypatrzył mógłby zwiać. Ale gdy byłem w powietrzu mało co mogło mnie zobaczyć na tle czarnego nieba.
Mając już jedzenie upolowane wróciłem do obozu gdzie reszta powinna już rozpalić ogień.
- To powinno wystarczyć prawda? - pytam rzucając na ziemię cielsko wielkiego niedźwiedzia.
- Robimy przerwę. - rzekłem i spojrzałem po twarzach reszty jakby mając nadzieję że ktoś się sprzeciwi.
Nie widząc jednak nic obrócił się znów do demonicy i skinąłem jej głową.
- Możesz iść z nami, ja jestem Frost. Wy rozpalcie ogień, a ja zobaczę co się da upolować.
Zanim jednak wzbiłem się w powietrze zagadnął mnie Dragot wziął mnie na rozmowę. Patrzałem na niego z góry poważnie z rękoma na piersiach. Wysłuchałem co ma do powiedzenie i rzekłem:
- Co rozwalisz to twoje, jak ja walczę sam nikt nie ma się dołączać bez wyraźnego, mojego znaku. Rozumiemy się? - Spojrzałem na niego marszcząc brew. - A co do niej to jesteście na podobnym poziomie. Cieniasy.
Następnie odwróciłem się, by zobaczyć jak Riki gdzieś biegnie. Wzruszyłem ramionami i wzniosłem się w powietrze. Do tamtych należało tylko rozpalenie ognia.
Przez dłuższą chwilę rozglądałem się po białym śniegu w poszukiwaniu jakiegoś zwierzęcia. W końcu wypatrzyłem dosyć wielkiego niedźwiedzia o białym futrze.
- Będzie w sam raz. - uśmiechnąłem się złowieszczo i w mojej dłoni pojawił się Ki blast.
Szybkim ruchem posłałem pocisk w niedźwiedzia. Nastąpił wybuch, po czym zwierzę padło martwię na ziemię. podleciałem spokojnie do truchła i dźwignąłem sobie na ramię. To było szybkie, gdyby niedźwiedź mnie wypatrzył mógłby zwiać. Ale gdy byłem w powietrzu mało co mogło mnie zobaczyć na tle czarnego nieba.
Mając już jedzenie upolowane wróciłem do obozu gdzie reszta powinna już rozpalić ogień.
- To powinno wystarczyć prawda? - pytam rzucając na ziemię cielsko wielkiego niedźwiedzia.
- SiódemkaZiemniak
- Liczba postów : 61
Data rejestracji : 20/04/2013
Skąd : Lębork
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pon Lip 01, 2013 5:53 pm
Wiadomo było, że nawet nie pomyśleli o przerwie. Niedługo by pewnie padli ze zmęczenia. Widać to było po nich, a myślą tylko o tych roślinach. Wyjawili mi swoje imiona. Nie wszyscy, bo jeden z nich nie, cham. Człowiek to Rikimaru, a dowódca to Frost. Ten ostatni zlecił nam rozpalenie ogniska, a sam poleciał po jedzenie. „Tylko skąd wziąć drewno? Leżące i zamokłe gałęzie się nie nadają, a suchych nie widać.” – pomyślałam.
Anonim wziął Frosta na rozmowę, jednak przedtem ”niby przypadkowo” również się przedstawił. Czyli on to Dragot. widać było, że dowodzący nie popiera jego słów. P o chwili i Rikimaru gdzieś pobiegł. Byłam sama, więc miałam czas na dokładniejsze przemyślenie słów Dragota. „Widać zna się na demonach. A może był jednym z nich?”- zastanawiałam się. Jednocześnie czułam na sobie jego wzrok. Za bardzo mi się przygląda, pewnie coś knuje. Nie ufam mu. Tkwiłam w milczeniu, nagle przypomniało mi się coś. Obszukałam plecak i znalazłam to czego szukałam. Zapalniczka, pewnie któryś z nich też to ma. Jak będzie drewno to jest czym zapalić.
Po chwili przyleciał Frost niosąc ze sobą dużych rozmiarów białego niedźwiedzia. Rzucił go na ziemię, pytając się czy wystarczy. „-Na pewno wystarczy, bo ja dużo nie jem. Ale nie wiem jak z wami.”- odparłam. Spojrzałam na zwierzaka. Oni niech zrobią coś z tym trupem, bo ja nie będę tego patroszyć.
„- Skoro już dołączyłam do was, to chyba powinnam coś wiedzieć. Po co wam te rośliny?”
Anonim wziął Frosta na rozmowę, jednak przedtem ”niby przypadkowo” również się przedstawił. Czyli on to Dragot. widać było, że dowodzący nie popiera jego słów. P o chwili i Rikimaru gdzieś pobiegł. Byłam sama, więc miałam czas na dokładniejsze przemyślenie słów Dragota. „Widać zna się na demonach. A może był jednym z nich?”- zastanawiałam się. Jednocześnie czułam na sobie jego wzrok. Za bardzo mi się przygląda, pewnie coś knuje. Nie ufam mu. Tkwiłam w milczeniu, nagle przypomniało mi się coś. Obszukałam plecak i znalazłam to czego szukałam. Zapalniczka, pewnie któryś z nich też to ma. Jak będzie drewno to jest czym zapalić.
Po chwili przyleciał Frost niosąc ze sobą dużych rozmiarów białego niedźwiedzia. Rzucił go na ziemię, pytając się czy wystarczy. „-Na pewno wystarczy, bo ja dużo nie jem. Ale nie wiem jak z wami.”- odparłam. Spojrzałam na zwierzaka. Oni niech zrobią coś z tym trupem, bo ja nie będę tego patroszyć.
„- Skoro już dołączyłam do was, to chyba powinnam coś wiedzieć. Po co wam te rośliny?”
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pon Lip 01, 2013 6:20 pm
Frost jak zwykle miał go w d....Poważaniu. Jednak ukrywał swą niechęć i słuchał co mówi.
-Oczywiście.
Odpowiedź frosta jednak mu wystarczyła, jeśli są na podobnym poziomie to nic nie stało na przeszkodzie by absorbować ją i jej wiedzę o roślinach przy okazji. Demon wciąż tam stał i wpatrywał się w Alice. Jego oczy wciąż były inne, jakby podkreślone czarną kredką.*Teraz go nie ma, lepszej okazji mieć nie mogę. Ale przecież to tylko niewinna dziewczynka, nie mogę jej skrzywdzić. Przecież to demon, kogo ona obchodzi? Przecież jeśli jej coś zrobię zawiodę krwawe Berło.*
Sytuacja ta sprawiła że Dragot zachowywał się jakby miał rozdwojenie jaźni, i ta myśl była niezwykle trafna.Jednak jego koncentracje na dziewczynce zakończył powrót Zimnokrwistego, przyniósł on wielkiego,białego niedźwiedzia. Im to powinno wystarczyć, on jednak nie miał zamiaru tego tykać.Demon Jednak od dłuższego czasu zastanawiał się też nad tym co może zaoferować tej grupie,przekazać ki może, ale może coś więcej? Dziewczynka zapytała po co nam te rośliny, on zaś nie miał o tym pojęcia więc nie odpowiedział. Demon Podszedł do dziewczynki, Frost nigdy nie zgodziłby się na to co miał w planach jej zrobić. Najgrzeczniej i najspokojniej jak się dało powiedziałem:
-usiądź proszę.
Wtedy to ja kucnąłem na jedno kolano i miałem w planach sprawdzić czy uda mi się przemienić KI w energię życiową. Dziewczynka była demonem a on sam uczył się leczenia więc nie było powodu by mogła się czymś martwić. Dragot miał dar uspokajania, a szczególnie dzieci.Nawet gdy wyglądał jak potwór to nie zachowywał się jak on, jego oczy już dawno zrobiły się normalne a on sam nie był już taki poważny. Zaczął się koncentrować.
OOC:
Początek treningu
Regeneracja HP
Moje HP: 61 +10 = 71
-Oczywiście.
Odpowiedź frosta jednak mu wystarczyła, jeśli są na podobnym poziomie to nic nie stało na przeszkodzie by absorbować ją i jej wiedzę o roślinach przy okazji. Demon wciąż tam stał i wpatrywał się w Alice. Jego oczy wciąż były inne, jakby podkreślone czarną kredką.*Teraz go nie ma, lepszej okazji mieć nie mogę. Ale przecież to tylko niewinna dziewczynka, nie mogę jej skrzywdzić. Przecież to demon, kogo ona obchodzi? Przecież jeśli jej coś zrobię zawiodę krwawe Berło.*
Sytuacja ta sprawiła że Dragot zachowywał się jakby miał rozdwojenie jaźni, i ta myśl była niezwykle trafna.Jednak jego koncentracje na dziewczynce zakończył powrót Zimnokrwistego, przyniósł on wielkiego,białego niedźwiedzia. Im to powinno wystarczyć, on jednak nie miał zamiaru tego tykać.Demon Jednak od dłuższego czasu zastanawiał się też nad tym co może zaoferować tej grupie,przekazać ki może, ale może coś więcej? Dziewczynka zapytała po co nam te rośliny, on zaś nie miał o tym pojęcia więc nie odpowiedział. Demon Podszedł do dziewczynki, Frost nigdy nie zgodziłby się na to co miał w planach jej zrobić. Najgrzeczniej i najspokojniej jak się dało powiedziałem:
-usiądź proszę.
Wtedy to ja kucnąłem na jedno kolano i miałem w planach sprawdzić czy uda mi się przemienić KI w energię życiową. Dziewczynka była demonem a on sam uczył się leczenia więc nie było powodu by mogła się czymś martwić. Dragot miał dar uspokajania, a szczególnie dzieci.Nawet gdy wyglądał jak potwór to nie zachowywał się jak on, jego oczy już dawno zrobiły się normalne a on sam nie był już taki poważny. Zaczął się koncentrować.
OOC:
Początek treningu
Regeneracja HP
Moje HP: 61 +10 = 71
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pon Lip 01, 2013 6:48 pm
Niedźwiedź był spory, ale skórowanie takiego zwierzęcia nie powinno być dla mnie problemem. Należało go jednak pierw wypatroszyć. Dragot zaczął coś tam robić z Alice, ale nie przejąłem się tym. Wszak jak się obejrzę i jej nie będzie to wypatroszę tego głupka którego ocalił Rikimaru. Przecież go nawet nie zapraszałem, jeśli będzie kulą u nogi to go zostawię znowu.
Szybkim ruchem wbił rękę w brzuch niedźwiedzia i kolejnym rozorał mu brzuch. Flaki wypłynęły na wierzch i poczuć było smak krwi. Oblizałem się instynktownie, dopiero teraz zauważyłem jak byłem głodny.
Wywaliłem jednak flaki i szybkimi gestami zdarłem skórę z bestii, następnie zacząłem odrywać kawałki, nie bawiąc się w krojenie.
- Lepiej zbierzcie drewno w końcu , a nie tam sobie gadacie. . -warknąłem spojrzawszy na nich znacząco.
Szybkim ruchem wbił rękę w brzuch niedźwiedzia i kolejnym rozorał mu brzuch. Flaki wypłynęły na wierzch i poczuć było smak krwi. Oblizałem się instynktownie, dopiero teraz zauważyłem jak byłem głodny.
Wywaliłem jednak flaki i szybkimi gestami zdarłem skórę z bestii, następnie zacząłem odrywać kawałki, nie bawiąc się w krojenie.
- Lepiej zbierzcie drewno w końcu , a nie tam sobie gadacie. . -warknąłem spojrzawszy na nich znacząco.
Re: Pasmo Górskie
Pon Lip 01, 2013 6:59 pm
Zapadł już zmrok, nie było sensu prowadzić poszukiwań gdy widoczność była zerowa. Czteroosobowa "drużyna" rozpaliła ognisko by posilić się, odpocząć i zintegrować. Po zakończeniu nocnych rozmów poszli spać. Nazajutrz obudziły ich jakieś dziwne odgłosy. Tupanie, chrupanie, szelest liści. Okazało się, że stado kóz górskich, zwabione ciepłem ogniska, postanowiło zrobić mały rekonesans i przeczesać bagaż grupy w poszukiwaniu czegoś do schrupania. Gdy tylko ich "ofiary" obudziły się i zorientowały w sytuacji, zwierzęta natychmiast rzuciły się do ucieczki. Pechowo, jedno z nich zahaczyło rogiem o woreczek z zebranymi roślinami i niczego nieświadome pognało wyżej.
OCC:
Na razie możecie jeszcze sobie popisać między sobą, do tej sytuacji odnosicie się dopiero nad ranem. Koziołek ucieka w stronę szczytów - nie ważcie się go zabijać z dystansu! Opisujecie pogoń za nim i tyle (na razie go nie łapiecie). Jeśli starczy Wam czasu to rozglądacie się po okolicy w poszukiwaniu rośliny, lecz na nic nie natrafiacie - być może trzeba wejść wyżej.
OCC:
Na razie możecie jeszcze sobie popisać między sobą, do tej sytuacji odnosicie się dopiero nad ranem. Koziołek ucieka w stronę szczytów - nie ważcie się go zabijać z dystansu! Opisujecie pogoń za nim i tyle (na razie go nie łapiecie). Jeśli starczy Wam czasu to rozglądacie się po okolicy w poszukiwaniu rośliny, lecz na nic nie natrafiacie - być może trzeba wejść wyżej.
- SiódemkaZiemniak
- Liczba postów : 61
Data rejestracji : 20/04/2013
Skąd : Lębork
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Pon Lip 01, 2013 9:45 pm
Nikt nie odpowiedział na moje pytanie. Pewnie to tajemnica, ale prędzej czy później i tak się dowiem. Dragot podszedł do mnie i flegmatycznym głosem poprosił mnie, żebym usiadła. I tak miałam w planach to zrobić, bo zmęczenie dało się we znaki, więc przystałam na to i usiadłam. A on zaczął robić dziwne rzeczy. Najpierw ukucnął na jedno kolano, próbował się skoncentrować. Zrobiłam wielkie oczy i pytająco spojrzałam na Frosta, jednak on tego nie widział. Zajmował się patroszeniem niedźwiedzia i obdzieraniem go ze skóry. Widok ten sprawił, że odwróciłam głowę. Dragot dalej się koncentrował, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Z braku pomysłu spojrzałam w ciemne, pokryte gwiazdami niebo. Pokryte śniegiem góry roztaczały się po horyzont.
Z podziwiana krajobrazu wyrwał mnie Frost. My nie gadamy, właściwie nawet nie wiem co robimy. Ale miał rację, należałoby zebrać trochę drewna. Ogień odstraszy zwierzęta zwabione zapachem krwi. Spojrzałam na tego obok mnie, jednak on jakby nie usłyszał.
„-Mam dalej siedzieć, czy mogę iść?” – zapytałam Dragota. „-Frost, co on robi?”- spytałam tym razem dowódcę, bo poprzedni w ogóle mnie nie słuchał.
OOC:
Początek treningu
Z podziwiana krajobrazu wyrwał mnie Frost. My nie gadamy, właściwie nawet nie wiem co robimy. Ale miał rację, należałoby zebrać trochę drewna. Ogień odstraszy zwierzęta zwabione zapachem krwi. Spojrzałam na tego obok mnie, jednak on jakby nie usłyszał.
„-Mam dalej siedzieć, czy mogę iść?” – zapytałam Dragota. „-Frost, co on robi?”- spytałam tym razem dowódcę, bo poprzedni w ogóle mnie nie słuchał.
OOC:
Początek treningu
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pasmo Górskie
Wto Lip 02, 2013 12:31 pm
Koncentracja wyszła mi co najwyżej średnio, jednak jakoś trzeba było to zacząć. Alice wyglądała na bardzo znudzoną, w sumie na jej miejscu też bym był. Co prawda ja potrafię zająć się samymi myślami ale w tym wieku to by mnie nie zadowoliło.Frost chciał przerwać mój trening, jego słowa były dla mnie idiotyczne. Bo po co Rikimaru miał by znikać z oczu by potem wrócić bez drewna. Może i mnie się to wydawało logiczne ale widać nie każdemu. Dziewczynka już nie wytrzymywała, jednak skoncentrowałem się wystarczająco więc z nudą koniec.
-Siedź spokojnie, zaraz zobaczysz co chce zrobić.
Powiedziałem to cicho, i wyraźnie. Mogłem już przejść do praktyki w moim treningu.
Powiedziałem to pełen wdzięczności, oni nie pozwolili by mi wytrenować takiej techniki na żywym ciele. A z racji tego że ona jest Demonem przy okazji nauczyła się jednej z naszych technik. Wstałem, rozciągnąłem się i odwróciłem do Frosta. Teraz dla odmiany mogłem go posłuchać.
OOC:
Koniec Treningu
Muzyka podczas treningu
-Siedź spokojnie, zaraz zobaczysz co chce zrobić.
Powiedziałem to cicho, i wyraźnie. Mogłem już przejść do praktyki w moim treningu.
- Trening:
- Zacząłem od zrobienia jej kilku zadrapań na ręce, tak cienkich jak się dało. Byle były widoczne. Chciałem by żadne zadrapanie nie bolało bardziej niż kocie, i w gruncie rzeczy cel ten osiągnąłem. potem złączyłem dwa palce prawej ręki, najpierw wyćwiczę to z bliskiej odległości. W kilka sekund czubki tychże palców zaczęły emitować delikatne światło. Chwilę później była na nich nieregularna ki, była ona barwy srebrzystej o morskich zarysach. Rozpływała się niczym słońce, nie było kulistego kształtu.Czułem już wtedy pewne ciepło, tak jakby ta lecząca ki działała na te końce palców. zakładając że ta sama siła zadziała na zadrapania mogłem zacząć działać. Powoli zbliżyłem palce do rany, i przejechałem po niej palcami lecząc zadrapanie.Skóra wyglądała nawet lepiej niż przedtem. No dobra, z bliska mogę leczyć rany, teraz będę musiał sprawdzić czy uda mi się to zrobić na odległość. Jednak chwila mojej nieuwagi sprawiła że ki zaczęła znikać z mojej dłoni. Szybko znowu się skoncentrowałem i skupiłem tą energię z powrotem na czubkach palców środkowego i wskazującego. Tym razem próbowałem wyleczyć zadrapanie 10cm od ciała. Lecząca ki zaczęła się coraz bardziej rozciągać we wszystkich kierunkach w końcu udało mi się ją ukierunkować dostatecznie by stworzyć z niej promień. Doleciał on do rany lecząc ją całą i oblepiając ją aurą. Jeśli wierzyć uczuciowi które mi towarzyszyło podczas leczenia to dziewczynce musiało być bardzo przyjemnie. Ale to nie wystarczyło, ostateczna wersja ma w końcu wyleczyć wszystko na raz. więc zrobiłem jeszcze 3 malutkie zadrapania, centymetrowej długości, wokół jej ręki. Tym razem nie koncentrowałem ki wokół czubków palców ale w całej dłoni. Oddaliłem ją od jej ręki o jakieś 20cm i ponownie się skoncentrowałem. Wtedy już nawet koncentracja nie była specjalnie potrzebna, niczym zwykły pocisk ki udało mi się wyleczyć całą jej rękę z zadrapań,była ona w całości pokryta srebrzystą aurą o morskich zakończeniach. Technikę dopracowałem do perfekcji, a biorąc pod uwagę że ma podobny poziom mocy będę ją mógł wyleczyć do całości. Reszcie ta technika nie przyniesie tak wielkich korzyści gdyż jest kosztowna, ale po jakimś czasie praktyki będę mógł nawet ich w znacznym stopniu wyleczyć. Ten trening spowodował że nie musi się już tak koncentrować by tworzyć leczącą, czy jakąkolwiek energię.
Powiedziałem to pełen wdzięczności, oni nie pozwolili by mi wytrenować takiej techniki na żywym ciele. A z racji tego że ona jest Demonem przy okazji nauczyła się jednej z naszych technik. Wstałem, rozciągnąłem się i odwróciłem do Frosta. Teraz dla odmiany mogłem go posłuchać.
OOC:
Koniec Treningu
Muzyka podczas treningu
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach