Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
East City [Ruiny po tsunami]
Pon Sie 28, 2017 7:41 pm
First topic message reminder :
Jonizacyjne chmury szybciej dotarły nad najspokojniejszą z pięciu metropolii. Rozwinięta siatka policyjna, dobre warunki bytowania i należyta służba zdrowia. Socjał w tym miejscu stał na zdecydowanie wyższym poziomie, ale poza tym ten skrawek Ziemi nie miał czym się zaszczycić...poza przyciąganiem kłopotów. Na przestrzeni ostatnich dwustu stuleci wielokrotnie miasto zostało zmiecione z powierzchni. Huragany, tsunami...podobno nawet kosmici raz maczali w tym palce. Mieszkańcy byli do tego przyzwyczajeni i ci stali bywalcy z natury mogli pozwolić sobie na szybki wyjazd z miasta oraz zabranie całego dobytku w kapsułach, zaś ci biedniejsi...
Ich ciała zapewne płynęły między ruinami najwyższych wieżowców. Żywioł był okrutny i podczas akcji ewakuacyjnej niewielu miało odwagę patrzeć za siebie. Tysiąc metrowa fala cieczy szybciej przemknęła przez miasto niżeli woda spływająca z świeżo wypełnionej wanny. Pośród efektów uderzenia dało się odróżnić mieszankę mebli ze materiałami starych technologii budowniczych oraz obiektów komunikacji miejskiej. Ciuchy, żywność, towary codzienne, jak i te cenniejsze...prawdziwy łup dla złoczyńców zepchniętych przez lokalne oddziały policji. Nikt nie ryzykował, świat obiegła wieść o katastrofie, ale władze najwyraźniej próbowały zatuszować prawdziwą przyczynę takiego zrywu Matki Ziemi.
Teorie spiskowe narastały, jedni uznali to za początek inwazji o czym mogła świadczyć tajemnicze zorze polarne po tej stronie globu. Inni raczej uznali za stosowne wrócić do korzeni, ot Matka Natura się gniewa, a wraz z nią duchy. Nad głowami ratowników w morzu ciał stała jedna odważna istota. Czysta blondynka, która nie miało znaczenia, czy dożyje jeszcze jutra tak długo, jak będzie mogła nieść o każdym ważnym wydarzeniu przerzucić na resztę świata. Zacisnęła w lewej ręce mikrofon i uniosła wysoko głowę nie zrażając się, że w każdej chwili mogłaby wypaść z helikoptera.
-Rusz się z tym sprzętem! Materiał nam ucieka, a ludzie chcą wiedzieć! - Zaczęła energicznie machać na rozleniwionego kamerzystę. Oczywiście oko na świat dla przeciętnego podgrzewacza kanap zachowało pełen profesjonalizm, wolał mieć ostry i przejrzysty obraz oraz dobry sygnał, więc pośpiech nie był wskazany.
-Miam bez obaw, wchodzimy za pięć, cztery, trzy, dwa, jeden... - sygnał obległ wszystkie telewizory dnia trzeciego katastrofy, tak dwa dni miały znaczne trudności z przedstawieniem dogodnego obrazu na żywo. Nie dziwne, elektronika w tym czasie przestała działać, stąd najbardziej krytyczny początek okazał się największym wyzwaniem dla ratowników. Zdani na własne dłonie i prymitywne narzędzia, nie zaś na detektory, monitoring i dogodny sprzęt paramedyczny.
-Dla *GWW nadaje na żywo Sascha Vilkowa z miejsca katastrofy. Tsunami uderzyło co wstających nad rankiem obywateli spokojnego East City. Syreny alarmowe buczały, a akcja ewakuacyjna z nowym modelem zaprojektowanym przez Generator Corporation przyniosła nadzieje dla wielu mieszkańców. Nie wszyscy mieli tą szanse doczekać się dnia następnego. Szacuje się, że obecnie liczba ofiar wynosi do ponad stu tysięcy osób i stale wzrasta. Służby ratownicze nie tylko z East City, ale również Central i West City przybyły z odsieczą by wspólnymi siłami kontynuować walkę z żywiołem. Argh pali się!? - wskazała mikrofonem na kamerzystę, zastanawiał się dlaczego nagle czuł ciepło w łapach, ale jak się okazało elektronika zwarła się i sprzęt zapłonął. -Zgaś to! - Krzyknęła zirytowana, że i ten program zostanie przerwany z powodu technicznych problemów. Operator nie zawahał się odrzucić sprzęt, który jedynie skwierczał od znacznego wzrostu temperatury. Nad ich głowami dostrzegli nową zorze polarną, a błękitne pyły ledwo widoczne za dnia nabrały zielonej barwy. Jakby drwiły sobie z mieszkańców planety i dawały znać, że nawet za dnia czasami da się ich taniec elektromagnetyczny dostrzec.
-Mam podręczną kamerę... nią nakręcę bez ciebie! Niedojda! - Krzyknęła po raz ostatni, ale krytyczna uwaga zdecydowanie doprowadziła ją do pionu. Nie zamierzała się poddać i uśmiechnęła się, te słowa bolały, ale nie mogła dawać po sobie jakiejkolwiek słabości.
-Wyglądasz idiotycznie w tym hełmie, tylko zamiast marchewki na sznurku jest kamera. Radź sobie sama, mam dość tego wysiadam przy najbliższym punkcie ewakuacyjnym... - Helikopter się zniżył, tyle słyszała o operatorze. Uzbrojona we własną śmieszną kamerę, poprawiła kieckę i zeszła drabiną na najwyższy budynek. Stąd na pewno dało się coś nakręcić, była jeszcze na najwyższym punkcie ocalałym po uderzeniu fali. Starej wieży radiowej AVAK mediów.
*Drag:
Parę godzin później dotarł na miejsce Drag, dostrzegł całą sytuacje z zupełnie innej perspektywy. W powietrzu swąd nasilającej się energii ki, sam czarnoksiężnik to wyczuł, ale nie był pewny źródła tak wielkiej mocy. Ta jonizacyjna mgła to opary cudzej potęgi, nie zaś nietypowe zjawisko atmosferyczne. Głosy w głowie Draga jasno mówiły, pośród tych zgliszczy i czterystumetrowej warstwy wody znajdował się jeden szczególny budynek. Stare muzeum maszyn trzeciej generacji, znajdował się tam artefakt Majin, który nie powinien trafić na ową wystawę. Łodzie przepływały między ruinami najwyraźniej poszukując ludzkich ocalałych. Wzrok Draga przykuła jednak blond włosa kobieta w dziwnym hełmie na głowie i puszką ze szkiełkiem zawieszonej na lince. Machała do niego energicznie chcąc by do niej podleciał. Czarnoksiężnik nie miał nic przeciwko, dawał mu swobodną rękę, ale w związku z tym, że ludzkość we znacznych ilościach i tak tu wymarła, chciał niezmiernie by się wstrzymywał z dalszym wyżynaniem ludzi. W końcu może w niedalekiej przyszłości zdecyduje się zrobić z nich niewolników, a więc każdy będzie cenny.
-Ooi! Masz jakiś plecak odrzutowy, że tak latasz!? Podrzucisz mnie na dach tamtego bloku!? - Wskazała na północ, faktycznie jakiś wieżowiec się uchował, ale równie dobrze mógł go zniszczyć, bo wyglądał paskudnie. Ludzie nie mieli gustu, jeśli chodzi o swoje małe, robacze imperia.
OOC:
*GGW - Generate World Wide - Stacja medialna o obszarze globalnym głównie nadająca informacje na żywo. Z przerwami na wspaniałe seriale, jak ciastko w mleku, tudzież...no cóż nie są wspaniałe te tanie kawałki akcji, czy romansu, ale kręcą kasę, a wybór w telewizji i tak jest ubogi.
Jonizacyjne chmury szybciej dotarły nad najspokojniejszą z pięciu metropolii. Rozwinięta siatka policyjna, dobre warunki bytowania i należyta służba zdrowia. Socjał w tym miejscu stał na zdecydowanie wyższym poziomie, ale poza tym ten skrawek Ziemi nie miał czym się zaszczycić...poza przyciąganiem kłopotów. Na przestrzeni ostatnich dwustu stuleci wielokrotnie miasto zostało zmiecione z powierzchni. Huragany, tsunami...podobno nawet kosmici raz maczali w tym palce. Mieszkańcy byli do tego przyzwyczajeni i ci stali bywalcy z natury mogli pozwolić sobie na szybki wyjazd z miasta oraz zabranie całego dobytku w kapsułach, zaś ci biedniejsi...
Ich ciała zapewne płynęły między ruinami najwyższych wieżowców. Żywioł był okrutny i podczas akcji ewakuacyjnej niewielu miało odwagę patrzeć za siebie. Tysiąc metrowa fala cieczy szybciej przemknęła przez miasto niżeli woda spływająca z świeżo wypełnionej wanny. Pośród efektów uderzenia dało się odróżnić mieszankę mebli ze materiałami starych technologii budowniczych oraz obiektów komunikacji miejskiej. Ciuchy, żywność, towary codzienne, jak i te cenniejsze...prawdziwy łup dla złoczyńców zepchniętych przez lokalne oddziały policji. Nikt nie ryzykował, świat obiegła wieść o katastrofie, ale władze najwyraźniej próbowały zatuszować prawdziwą przyczynę takiego zrywu Matki Ziemi.
Teorie spiskowe narastały, jedni uznali to za początek inwazji o czym mogła świadczyć tajemnicze zorze polarne po tej stronie globu. Inni raczej uznali za stosowne wrócić do korzeni, ot Matka Natura się gniewa, a wraz z nią duchy. Nad głowami ratowników w morzu ciał stała jedna odważna istota. Czysta blondynka, która nie miało znaczenia, czy dożyje jeszcze jutra tak długo, jak będzie mogła nieść o każdym ważnym wydarzeniu przerzucić na resztę świata. Zacisnęła w lewej ręce mikrofon i uniosła wysoko głowę nie zrażając się, że w każdej chwili mogłaby wypaść z helikoptera.
-Rusz się z tym sprzętem! Materiał nam ucieka, a ludzie chcą wiedzieć! - Zaczęła energicznie machać na rozleniwionego kamerzystę. Oczywiście oko na świat dla przeciętnego podgrzewacza kanap zachowało pełen profesjonalizm, wolał mieć ostry i przejrzysty obraz oraz dobry sygnał, więc pośpiech nie był wskazany.
-Miam bez obaw, wchodzimy za pięć, cztery, trzy, dwa, jeden... - sygnał obległ wszystkie telewizory dnia trzeciego katastrofy, tak dwa dni miały znaczne trudności z przedstawieniem dogodnego obrazu na żywo. Nie dziwne, elektronika w tym czasie przestała działać, stąd najbardziej krytyczny początek okazał się największym wyzwaniem dla ratowników. Zdani na własne dłonie i prymitywne narzędzia, nie zaś na detektory, monitoring i dogodny sprzęt paramedyczny.
-Dla *GWW nadaje na żywo Sascha Vilkowa z miejsca katastrofy. Tsunami uderzyło co wstających nad rankiem obywateli spokojnego East City. Syreny alarmowe buczały, a akcja ewakuacyjna z nowym modelem zaprojektowanym przez Generator Corporation przyniosła nadzieje dla wielu mieszkańców. Nie wszyscy mieli tą szanse doczekać się dnia następnego. Szacuje się, że obecnie liczba ofiar wynosi do ponad stu tysięcy osób i stale wzrasta. Służby ratownicze nie tylko z East City, ale również Central i West City przybyły z odsieczą by wspólnymi siłami kontynuować walkę z żywiołem. Argh pali się!? - wskazała mikrofonem na kamerzystę, zastanawiał się dlaczego nagle czuł ciepło w łapach, ale jak się okazało elektronika zwarła się i sprzęt zapłonął. -Zgaś to! - Krzyknęła zirytowana, że i ten program zostanie przerwany z powodu technicznych problemów. Operator nie zawahał się odrzucić sprzęt, który jedynie skwierczał od znacznego wzrostu temperatury. Nad ich głowami dostrzegli nową zorze polarną, a błękitne pyły ledwo widoczne za dnia nabrały zielonej barwy. Jakby drwiły sobie z mieszkańców planety i dawały znać, że nawet za dnia czasami da się ich taniec elektromagnetyczny dostrzec.
-Mam podręczną kamerę... nią nakręcę bez ciebie! Niedojda! - Krzyknęła po raz ostatni, ale krytyczna uwaga zdecydowanie doprowadziła ją do pionu. Nie zamierzała się poddać i uśmiechnęła się, te słowa bolały, ale nie mogła dawać po sobie jakiejkolwiek słabości.
-Wyglądasz idiotycznie w tym hełmie, tylko zamiast marchewki na sznurku jest kamera. Radź sobie sama, mam dość tego wysiadam przy najbliższym punkcie ewakuacyjnym... - Helikopter się zniżył, tyle słyszała o operatorze. Uzbrojona we własną śmieszną kamerę, poprawiła kieckę i zeszła drabiną na najwyższy budynek. Stąd na pewno dało się coś nakręcić, była jeszcze na najwyższym punkcie ocalałym po uderzeniu fali. Starej wieży radiowej AVAK mediów.
*Drag:
Parę godzin później dotarł na miejsce Drag, dostrzegł całą sytuacje z zupełnie innej perspektywy. W powietrzu swąd nasilającej się energii ki, sam czarnoksiężnik to wyczuł, ale nie był pewny źródła tak wielkiej mocy. Ta jonizacyjna mgła to opary cudzej potęgi, nie zaś nietypowe zjawisko atmosferyczne. Głosy w głowie Draga jasno mówiły, pośród tych zgliszczy i czterystumetrowej warstwy wody znajdował się jeden szczególny budynek. Stare muzeum maszyn trzeciej generacji, znajdował się tam artefakt Majin, który nie powinien trafić na ową wystawę. Łodzie przepływały między ruinami najwyraźniej poszukując ludzkich ocalałych. Wzrok Draga przykuła jednak blond włosa kobieta w dziwnym hełmie na głowie i puszką ze szkiełkiem zawieszonej na lince. Machała do niego energicznie chcąc by do niej podleciał. Czarnoksiężnik nie miał nic przeciwko, dawał mu swobodną rękę, ale w związku z tym, że ludzkość we znacznych ilościach i tak tu wymarła, chciał niezmiernie by się wstrzymywał z dalszym wyżynaniem ludzi. W końcu może w niedalekiej przyszłości zdecyduje się zrobić z nich niewolników, a więc każdy będzie cenny.
-Ooi! Masz jakiś plecak odrzutowy, że tak latasz!? Podrzucisz mnie na dach tamtego bloku!? - Wskazała na północ, faktycznie jakiś wieżowiec się uchował, ale równie dobrze mógł go zniszczyć, bo wyglądał paskudnie. Ludzie nie mieli gustu, jeśli chodzi o swoje małe, robacze imperia.
OOC:
*GGW - Generate World Wide - Stacja medialna o obszarze globalnym głównie nadająca informacje na żywo. Z przerwami na wspaniałe seriale, jak ciastko w mleku, tudzież...no cóż nie są wspaniałe te tanie kawałki akcji, czy romansu, ale kręcą kasę, a wybór w telewizji i tak jest ubogi.
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Pon Sty 29, 2018 10:58 am
The member 'NPC.' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Procent' : 96
'Procent' : 96
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Pon Sty 29, 2018 4:59 pm
Dziwne, byłem pewien że już ją mam. To zwykła nastolatka. Widocznie jest tak pełna strachu, i widziała tak straszne rzeczy, że piekielnie ciężko jej pomyśleć logicznie. Czułem jednak że jestem blisko. Oj bardzo blisko. Przestała mnie w końcu tulić, i powiedziała to czego się domyśliłem. Dostała to jako pamiątkę. Standard. Dała mi na szczęście pole do popisu do natychmiastowej kontry. Dobrze wiedziałem w które punkty trafić.
-Twoja Mama na pewno nie chciałaby abyś była w niebezpieczeństwie z tego powodu. Ci wszyscy ludzie zginęli właśnie przez ten przedmiot. Nie powinniśmy położyć temu kres? Znam miejsce w którym mógłbym ukryć ten naszyjnik, tak by nikt zły nie mógł go już nigdy wykorzystać. Nikt już wtedy nie zginie przez niego. Jeżeli chcesz, zabiorę Cię tam. Jestem bardzo dobrym kowalem, pancerz który noszę został wykuty przeze mnie. Mogę zrobić ci taki sam, ale pozbawiony złej magii. Będziesz mogła wciąż pamiętać o Mamie, a Ona będzie szczęśliwa w niebie wiedząc że nie ściągasz na siebie niebezpieczeństwa. Co ty na to?
Myślę że to jest ostateczny argument. Nie sądzę aby 16 latka była w stanie się oprzeć. Jeśli wciąż nie będzie przekonana, wezmę go siłą. Ale wcześniej ukaram ją za bycie irytującą. Do końca życia nie pozbędzie się śladów po klapsach wycelowanych w tą ponętną pupcie.
Wystawiłem w końcu ręcę jednocześnie kłaniając się z szacunkiem. Z mojej twarzy zniknął uśmiech, pojawił się za to smutek.
-Pozwól mi zakończyć ten koszmar. Nie chcę byś umarła tak jak... moja rodzina.
Powiedziałem słabszym głosem niż wcześniej. Pod koniec swej wypowiedzi z mych oczu poleciała najprawdziwsza łza. Najprawdziwsza lecz bez żadnej szczerości. Czekałem na jej reakcję. Moja rodzina naprawdę umarła. Zabita w zemście za zdradę. To nie było kłamstwo. Dlatego było jeszcze prostsze. Nie musiałem nic wymyślać. I choć nie dało się w żaden sposób tego wyczuć ani poznać, jej zapach sprawiał że coraz bardziej miałem ochotę odgryźć jej to słodziutkie uszka.
-Twoja Mama na pewno nie chciałaby abyś była w niebezpieczeństwie z tego powodu. Ci wszyscy ludzie zginęli właśnie przez ten przedmiot. Nie powinniśmy położyć temu kres? Znam miejsce w którym mógłbym ukryć ten naszyjnik, tak by nikt zły nie mógł go już nigdy wykorzystać. Nikt już wtedy nie zginie przez niego. Jeżeli chcesz, zabiorę Cię tam. Jestem bardzo dobrym kowalem, pancerz który noszę został wykuty przeze mnie. Mogę zrobić ci taki sam, ale pozbawiony złej magii. Będziesz mogła wciąż pamiętać o Mamie, a Ona będzie szczęśliwa w niebie wiedząc że nie ściągasz na siebie niebezpieczeństwa. Co ty na to?
Myślę że to jest ostateczny argument. Nie sądzę aby 16 latka była w stanie się oprzeć. Jeśli wciąż nie będzie przekonana, wezmę go siłą. Ale wcześniej ukaram ją za bycie irytującą. Do końca życia nie pozbędzie się śladów po klapsach wycelowanych w tą ponętną pupcie.
Wystawiłem w końcu ręcę jednocześnie kłaniając się z szacunkiem. Z mojej twarzy zniknął uśmiech, pojawił się za to smutek.
-Pozwól mi zakończyć ten koszmar. Nie chcę byś umarła tak jak... moja rodzina.
Powiedziałem słabszym głosem niż wcześniej. Pod koniec swej wypowiedzi z mych oczu poleciała najprawdziwsza łza. Najprawdziwsza lecz bez żadnej szczerości. Czekałem na jej reakcję. Moja rodzina naprawdę umarła. Zabita w zemście za zdradę. To nie było kłamstwo. Dlatego było jeszcze prostsze. Nie musiałem nic wymyślać. I choć nie dało się w żaden sposób tego wyczuć ani poznać, jej zapach sprawiał że coraz bardziej miałem ochotę odgryźć jej to słodziutkie uszka.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Pon Sty 29, 2018 10:51 pm
Podchodząc do kobiety Raa uniosła lekko jedną brew widząc to jak nawija do trzymanych przez siebie przedmiotów.
- Wiem... Widzę... że miasto jest pod... woda... A czy to tragedia...? - stwierdziła stając przed blondwłosą posyłając jej groźniejsze spojrzenie. Co w tym strasznego, że miasto zostało zniszczone przez gigantyczną falę? Ludzie poginęli, więc tak naprawdę nie było to nic złego. Wręcz przeciwnie. Czułaby się się lepiej tylko w sytuacji w której sama mogłaby uśmiercić tyle osób. - Dla mnie... jakiś nie... szczególnym... I nie wiem o... ktoś ty mówisz... Nie... zmieniać to tego... że jeśli nie... mówić mi na pytanie to ty też tam... skończmy... - podsumowała wskazując głową krawędź budynku.
- To jak...? Mówisz gdzie pod... woda jest muzeum... czy nie...? - dopytała się groźniejszym tonem wskazując krawędź budynku lewą ręką.
Chwilę później obróciła dłoń wyciągniętej ręki tworząc w niej kulę skoncentrowanej energii z zamiarem zastosowania się do swoich słów w przypadku odmowy ze strony swojej rozmówczyni.
Na co mimo wszystko cicho w głębi duszy liczyła.
OOC:
HP: 18088 + 1787 = 19875
- Wiem... Widzę... że miasto jest pod... woda... A czy to tragedia...? - stwierdziła stając przed blondwłosą posyłając jej groźniejsze spojrzenie. Co w tym strasznego, że miasto zostało zniszczone przez gigantyczną falę? Ludzie poginęli, więc tak naprawdę nie było to nic złego. Wręcz przeciwnie. Czułaby się się lepiej tylko w sytuacji w której sama mogłaby uśmiercić tyle osób. - Dla mnie... jakiś nie... szczególnym... I nie wiem o... ktoś ty mówisz... Nie... zmieniać to tego... że jeśli nie... mówić mi na pytanie to ty też tam... skończmy... - podsumowała wskazując głową krawędź budynku.
- To jak...? Mówisz gdzie pod... woda jest muzeum... czy nie...? - dopytała się groźniejszym tonem wskazując krawędź budynku lewą ręką.
Chwilę później obróciła dłoń wyciągniętej ręki tworząc w niej kulę skoncentrowanej energii z zamiarem zastosowania się do swoich słów w przypadku odmowy ze strony swojej rozmówczyni.
Na co mimo wszystko cicho w głębi duszy liczyła.
OOC:
HP: 18088 + 1787 = 19875
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Wto Sty 30, 2018 11:34 am
ODPIS DRAG
Kociczka podeszła do Draga, chwyciła w swoje dłonie jego twarz. Jedną ręką otarła mu łzę z policzka.
- Panie Dragot, tak wiele nas łączy. – mówiła to, zmuszając go do tego, by patrzył jej prosto w oczy. – Tak mi przykro, że straciłeś rodzinę… chlip… Też nie mam już nikogo na tym świecie. Jestem Ci tak wdzięczna za to, że chcesz mnie obronić. I dziękuję niebiosom, że cię spotkałam. Ale nie mogę obarczyć cię tym niebezpieczeństwem. Jeśli ten naszyjnik ma taką moc i niesie zagrożenie, będę musiała go ochronić sama. Nie wybaczyłabym sobie, gdybyś zginął z jego powodu. Tamte potwory były bardzo silne.
ODPIS RAA
Blondynka wysłuchała słów Raa, marszcząc brwi. Widocznie nie wiedziała, czy źle ją zrozumiała oraz co ma oznaczać to dziwne światło w jej ręce. W końcu skwasiła minę i przycisnęła coś na kamerze i obniżyła ją.
- Muzeum jest pod wodą i pewnie gdzieś niedaleko punktu, w którym się znajdujemy. – powiedziała na wstępie. – Ale powiedz mi, jak to robisz, że latasz? I co to jest, co zrobiłaś w ręce?- po tych słowach znów włączyła kamerę i czekała na odpowiedź demonicy.
---
Kości ci nie sprzyjają, Drag ;D
Rzut dla Draga, szanse na przekonanie dziewczyny:
1-80 - udaje mu się przekonać dziewczynę do oddania naszyjnika
81-98 - nie udaje się przekonać dziewczyny do oddania naszyjnika
99-100 - szczęśliwy traf
Kociczka podeszła do Draga, chwyciła w swoje dłonie jego twarz. Jedną ręką otarła mu łzę z policzka.
- Panie Dragot, tak wiele nas łączy. – mówiła to, zmuszając go do tego, by patrzył jej prosto w oczy. – Tak mi przykro, że straciłeś rodzinę… chlip… Też nie mam już nikogo na tym świecie. Jestem Ci tak wdzięczna za to, że chcesz mnie obronić. I dziękuję niebiosom, że cię spotkałam. Ale nie mogę obarczyć cię tym niebezpieczeństwem. Jeśli ten naszyjnik ma taką moc i niesie zagrożenie, będę musiała go ochronić sama. Nie wybaczyłabym sobie, gdybyś zginął z jego powodu. Tamte potwory były bardzo silne.
***
ODPIS RAA
Blondynka wysłuchała słów Raa, marszcząc brwi. Widocznie nie wiedziała, czy źle ją zrozumiała oraz co ma oznaczać to dziwne światło w jej ręce. W końcu skwasiła minę i przycisnęła coś na kamerze i obniżyła ją.
- Muzeum jest pod wodą i pewnie gdzieś niedaleko punktu, w którym się znajdujemy. – powiedziała na wstępie. – Ale powiedz mi, jak to robisz, że latasz? I co to jest, co zrobiłaś w ręce?- po tych słowach znów włączyła kamerę i czekała na odpowiedź demonicy.
---
Kości ci nie sprzyjają, Drag ;D
Rzut dla Draga, szanse na przekonanie dziewczyny:
1-80 - udaje mu się przekonać dziewczynę do oddania naszyjnika
81-98 - nie udaje się przekonać dziewczyny do oddania naszyjnika
99-100 - szczęśliwy traf
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Wto Sty 30, 2018 11:34 am
The member 'NPC.' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Procent' : 93
'Procent' : 93
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Wto Sty 30, 2018 3:09 pm
Ta dziewczyna była naprawdę dobrą osobą. Inteligentną jak na swój wiek. Pewnie koniec końców wyszła by z tego bez szwanku przy użyciu tamtej broni, przekradła by się lub doczekała się ratunku od kogoś innego. Doprawdy współczuję tej dziewczynie że spotkał ją tak ponury los. Straciła wszystko co miała, choć nic nikomu nie zrobiła. Stała się ofiarą nie swojego konfliktu. Zamiast beztroskiej młodości zastała koszmar z którego otrząśnięcie się może już nigdy nie nadejść. Było mi jej szkoda, ale tylko z jednego powodu. Że to mnie spotkała.
-Wciąż nie powiedziałaś mi swojego imienia...
Powiedziałem z oczami które dopiero co wypuściły łzy. Patrzyłem jej prosto w oczy moimi błękitnymi. Bardzo chciałem usłyszeć odpowiedź na to pytanie. Chcę ją zapamiętać na długi czas. Prawdopodobnie będę jedynym który to imię będzie pamiętał. Po usłyszeniu odpowiedzi powiedziałem to.
-Rozumiem twoją decyzję. Szanuję ją. Nie sądziłem że spotkam w życiu chociaż jedną osobę która będzie chciała nadstawić za mnie kark. Jesteś wspaniałą dziewczyną.
Po powiedzeniu tego położyłem delikatnie dłoń na jej policzku, patrząc jej się w oczy wciąż tak samo czule. Wtedy powolutku zacząłem przybliżać swoje usta do jej ust, obserwując jej reakcje. Jestem pewien że nie będzie protestowała. Zresztą, to czy będzie teraz protestowała nie miało już znaczenia.
Objąłem ją w talii, po czym ścisnąłem mocno i podniosłem do góry w sposób który można by pozornie nazwać czułym gdyby ktoś to widział z boku. Wtedy niezależnie czy pozwoliła się pocałować, czy też zaczynała się opierać, siłą złączyłem moje wargi z nią i energicznie włożyłem swój długi język jaszczurki do jej gardła. Nie miała ani jak się obronić, ani jak krzyczeć. A nawet jeśli by krzyczała, to kto by ją usłyszał, i uratował przez zamknięte drzwi. A jej broń nie jest już do użytku.Skłoniłem ją ku sobie wystarczająco aby wpuściła mnie do strefy intymnej bez możliwości obronnej. Nie trzeba mi było nic więcej. Cała reszta to była zabawa. W tej chwili agresywnie cieszyłem się jej delikatnymi ustami. W końcu stwierdziła że wiele nas łączy. Mam prawo to sprawdzić. Mam wrażenie że języki mamy jednak zdecydowanie inne. Jedna ręka całkowicie mi wystarczyła by ją trzymać w powietrzu nieruchomą, tak więc drugą złapałem za jej apetyczny pośladek, i ściskałem sobie według uznania. Brak jej teraz miłości, gdy straciła wszystko. Mogła jednak liczyć na mnie pod tym względem. Skoro chce obronić naszyjnik, to muszę jej na to pozwolić. Skoro jest taką altruistką i przedkłada moje dobro nad jej, to czemu właśnie nie to ma się stać. W drugi jej pośladek wymierzyłem kilka klapsów, które z pewnością zostawiły po sobie znak. Próbowała krzyczeć ze wszystkich sił, tym głośniej z bólu po każdym z nich. W końcu przeniosłem swą rękę z tamtych rejonów, by od razu po zaprzestaniu tego jakże czułego pocałunku zapchać jej usta trzema moimi palcami.
-Ja też jestem całkiem silny. W końcu jestem demonem, takim samym jak oni. Przybyłem tu tylko po to, by zdobyć to samo czego oni chcieli. Ale ja nie zdobywam tego czego pragnę za pomocą bezmyślnej siły. I dzięki temu miałem przyjemność poznać Ciebie. Jesteś wspaniałą dziewczyną w tak tragicznej sytuacji. Byłby dla Ciebie ratunek gdybyś dobrowolnie oddała mi naszyjnik. Wtedy wziąłbym Cię ze sobą i uratował. Ale twoja upartość zdołała mnie rozzłościć. A szkoda, bo do samego końca wierzyłem, że pozwolisz mi Cię ocalić.
Powiedziałem to już mniej ludzkim, mniej sympatycznym głosem. To głos który budzi strach w sercach ludzi. Głos demona. Telekinezą bez żadnego wysiłku zdjąłem z jej szyi naszyjnik, i schowałem go do kieszeni w wewnętrznej części zbroi.
-Ale pocieszę Cię. Śmierć w męczarniach jest wręcz biletem do nieba. A więc nie będziesz już samotna. Dołączysz do swojej rodziny, i będziesz mogła spędzić z nimi wieczność. Po tak traumatycznych przeżyciach resztę swojego życia cierpiałabyś, i prawdopodobnie sama ze sobą skończyła. Po co masz się dłużej męczyć? Chcę Ci okazać litość.
Powoli podszedłem do szafki z której wyszła. Wrzuciłem ją tam siłą, po czym telekinezą sprawiłem że drzwiczki które wykopała wróciły na swoje miejsce, i za sprawą tej samej techniki nie dadzą się już wykopać. Czułem jak strach, ból, panika, wszystkie najgorsze odczucia jakie istnieją wyciekają z tej szafki w stopniu dziesięciokrotnym jak wcześniej. Prawdziwa uczta.
-Uważam że każdy zasługuje na poznanie prawdy. Moją rodzinę zabiłem sam. Z czego córkę okrutnie zgwałciłem i pożarłem żywcem. Zrobiłem to dla własnych korzyści. To smutne, ale prawdziwe. Gdybym spotkał Cię zanim pozbyłem się wszelkiego dobra ze swojego serca, na pewno wróciłbym na stronę dobra. Być może poślubiłbym tak dobrą istotę jak ty. Teraz jedyne co mi pozostaje, to powiedzieć...
Wtedy załadowałem technikę Honoo. Moja energia ki stała się wyczuwalna, aura delikatnie się zarysowała. Moje płuca wypełniły magiczne płomienie, które nie widzą czy coś jest łatwopalne, czy nie.Wykrzyczałem głosem wszystkich demonów których duże pożarłem:
-Z BOGIEM!!!
Po czym całe pomieszczenie stanęło w żywym ogniu.
OOC:
Odebranie naszyjnika?
-10,000 KI za HONOO
-Wciąż nie powiedziałaś mi swojego imienia...
Powiedziałem z oczami które dopiero co wypuściły łzy. Patrzyłem jej prosto w oczy moimi błękitnymi. Bardzo chciałem usłyszeć odpowiedź na to pytanie. Chcę ją zapamiętać na długi czas. Prawdopodobnie będę jedynym który to imię będzie pamiętał. Po usłyszeniu odpowiedzi powiedziałem to.
-Rozumiem twoją decyzję. Szanuję ją. Nie sądziłem że spotkam w życiu chociaż jedną osobę która będzie chciała nadstawić za mnie kark. Jesteś wspaniałą dziewczyną.
Po powiedzeniu tego położyłem delikatnie dłoń na jej policzku, patrząc jej się w oczy wciąż tak samo czule. Wtedy powolutku zacząłem przybliżać swoje usta do jej ust, obserwując jej reakcje. Jestem pewien że nie będzie protestowała. Zresztą, to czy będzie teraz protestowała nie miało już znaczenia.
Objąłem ją w talii, po czym ścisnąłem mocno i podniosłem do góry w sposób który można by pozornie nazwać czułym gdyby ktoś to widział z boku. Wtedy niezależnie czy pozwoliła się pocałować, czy też zaczynała się opierać, siłą złączyłem moje wargi z nią i energicznie włożyłem swój długi język jaszczurki do jej gardła. Nie miała ani jak się obronić, ani jak krzyczeć. A nawet jeśli by krzyczała, to kto by ją usłyszał, i uratował przez zamknięte drzwi. A jej broń nie jest już do użytku.Skłoniłem ją ku sobie wystarczająco aby wpuściła mnie do strefy intymnej bez możliwości obronnej. Nie trzeba mi było nic więcej. Cała reszta to była zabawa. W tej chwili agresywnie cieszyłem się jej delikatnymi ustami. W końcu stwierdziła że wiele nas łączy. Mam prawo to sprawdzić. Mam wrażenie że języki mamy jednak zdecydowanie inne. Jedna ręka całkowicie mi wystarczyła by ją trzymać w powietrzu nieruchomą, tak więc drugą złapałem za jej apetyczny pośladek, i ściskałem sobie według uznania. Brak jej teraz miłości, gdy straciła wszystko. Mogła jednak liczyć na mnie pod tym względem. Skoro chce obronić naszyjnik, to muszę jej na to pozwolić. Skoro jest taką altruistką i przedkłada moje dobro nad jej, to czemu właśnie nie to ma się stać. W drugi jej pośladek wymierzyłem kilka klapsów, które z pewnością zostawiły po sobie znak. Próbowała krzyczeć ze wszystkich sił, tym głośniej z bólu po każdym z nich. W końcu przeniosłem swą rękę z tamtych rejonów, by od razu po zaprzestaniu tego jakże czułego pocałunku zapchać jej usta trzema moimi palcami.
-Ja też jestem całkiem silny. W końcu jestem demonem, takim samym jak oni. Przybyłem tu tylko po to, by zdobyć to samo czego oni chcieli. Ale ja nie zdobywam tego czego pragnę za pomocą bezmyślnej siły. I dzięki temu miałem przyjemność poznać Ciebie. Jesteś wspaniałą dziewczyną w tak tragicznej sytuacji. Byłby dla Ciebie ratunek gdybyś dobrowolnie oddała mi naszyjnik. Wtedy wziąłbym Cię ze sobą i uratował. Ale twoja upartość zdołała mnie rozzłościć. A szkoda, bo do samego końca wierzyłem, że pozwolisz mi Cię ocalić.
Powiedziałem to już mniej ludzkim, mniej sympatycznym głosem. To głos który budzi strach w sercach ludzi. Głos demona. Telekinezą bez żadnego wysiłku zdjąłem z jej szyi naszyjnik, i schowałem go do kieszeni w wewnętrznej części zbroi.
-Ale pocieszę Cię. Śmierć w męczarniach jest wręcz biletem do nieba. A więc nie będziesz już samotna. Dołączysz do swojej rodziny, i będziesz mogła spędzić z nimi wieczność. Po tak traumatycznych przeżyciach resztę swojego życia cierpiałabyś, i prawdopodobnie sama ze sobą skończyła. Po co masz się dłużej męczyć? Chcę Ci okazać litość.
Powoli podszedłem do szafki z której wyszła. Wrzuciłem ją tam siłą, po czym telekinezą sprawiłem że drzwiczki które wykopała wróciły na swoje miejsce, i za sprawą tej samej techniki nie dadzą się już wykopać. Czułem jak strach, ból, panika, wszystkie najgorsze odczucia jakie istnieją wyciekają z tej szafki w stopniu dziesięciokrotnym jak wcześniej. Prawdziwa uczta.
-Uważam że każdy zasługuje na poznanie prawdy. Moją rodzinę zabiłem sam. Z czego córkę okrutnie zgwałciłem i pożarłem żywcem. Zrobiłem to dla własnych korzyści. To smutne, ale prawdziwe. Gdybym spotkał Cię zanim pozbyłem się wszelkiego dobra ze swojego serca, na pewno wróciłbym na stronę dobra. Być może poślubiłbym tak dobrą istotę jak ty. Teraz jedyne co mi pozostaje, to powiedzieć...
Wtedy załadowałem technikę Honoo. Moja energia ki stała się wyczuwalna, aura delikatnie się zarysowała. Moje płuca wypełniły magiczne płomienie, które nie widzą czy coś jest łatwopalne, czy nie.Wykrzyczałem głosem wszystkich demonów których duże pożarłem:
-Z BOGIEM!!!
Po czym całe pomieszczenie stanęło w żywym ogniu.
OOC:
Odebranie naszyjnika?
-10,000 KI za HONOO
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Sro Sty 31, 2018 12:33 pm
- Jestem Yen. Yen Hope.– powiedziała ufnie. Nawet nie wiedziała jeszcze, że będą to być może ostatnie słowa w jej życiu, które wyryją się w pamięci pewnego bezdusznego demona.
Gdy Dragot zaczął zbliżać do dziewczyny swoje usta, była nie mniej zaskoczona, co zawstydzona. Na jej policzkach wystąpiły rumieńce, prawie wypieki. Drżała na całym ciele, ale nie zaprotestowała jednak – czemu? Ich usta złączyły się, a język demona powędrował głęboko. Kiedy ujął ją w talii i podniósł do góry, wydobyła z siebie tylko zgłuszony pomruk. Położyła ręce na jego ramionach i zaczęła się odpychać. Na marne. Choć próbowała wyrwać się na wszystkie sposoby i wierzgała nogami, nie zdało się to na nic.
Co myślała, co odpowiedziałaby na słowa Dragota miało pozostać wieczną tajemnicą. Gdy rzucał ją do wnętrza szafki, widział tylko wielkie, przerażone oczy, pot spływający po twarzy.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – z ust dziewczyny natychmiast wydobył się dziki krzyk rozpaczy, który szybko zagłuszyły zamykające się na amen drzwi. Uderzenia i próby ucieczki nie miały sensu. Niebawem pomieszczenie stanęło w płomieniach.
Mistrz Dragota miał niewątpliwie rację, a jego zmysły nie pomyliły się. Niebawem naszyjnik, który stykał się z jego skórą, zaczął emanować świetlistą energią. Nagle w płomieniach, które sam stworzył, zaczęły pojawiać się dla niego pewne obrazy…
***
Wszystko wyglądało jak pokazywane prze wielką lupę. Przestrzeń zaginała się na krawędziach w okręgu. Na środku widać było tylko ogólny tok zdarzeń. Rogaty demon, Dragot we własnej osobie, trzymał za szyję w jeden ręce owadzie stworzenie, a obutą w trapery nogą przyduszał niebiankę Kaede.
- Nikt ci już nie pomoże. Ty i twoi przyjaciele jesteście za słabi by nas zwalczyć… – syczał, zadowolony z siebie. W niewielkim oddaleniu leżała poobijana postać młodej saiyanki o imieniu Vulfila. Wyglądała na nieprzytomną. A ogoniasty Raziel klęczał na jednym kolanie, próbując zebrać w sobie jeszcze trochę energii, by powstać z powrotem do walki… Obok stała z założonymi rękami pewna różowoskóra demonica, której Dargot jeszcze nie znał. Jakby czekała, aż saiyanin znów stanie do walki, by znowu mogła go uderzyć.
***
- Ładne przedstawienie. – odezwał się jakiś męski głos za plecami demona. Był to ewidentnie demon. Miał czerwone tęczówki, bliznę przebiegającą przez powiekę i połowę policzka. - Jaka dramaturgia. – zaklaskał kilka razy aprobująco. – A myślałem, że demoniczne psy i krzyki uciekinierów to i tak niezła zabawa, jak na jeden dzień. Ale do rzeczy. Jestem z rozkazu Cesarza Demonów. Przybyłem po pewien medalion, który wyczuwam w tym pomieszczeniu. Nie jestem głupi, wygląda na to, że przyszedłeś po to samo. Jeśli go masz, to oddaj mi go. – wyciągnął rękę i pomachał palcami.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Sro Sty 31, 2018 6:37 pm
Płomień oczyścił ją ze wszystkich grzechów, i pozostawił czystą duszę która odleciała w kierunku wiecznego zbawienia. Oto co osiągnąłem. Upewniłem się w tym wszystkim, że żadne dobro nigdy już nie zabrudzi mojej duszy, ani ciała. Czerwone płomienie oświetliły moje ciało, sprawiły że w chłodnym pomieszczeniu zrobiło się cieplutko jak w moim domu, piekle. Poczułem jak życie powoli ucieka z młodej dziewczyny o imieniu Yen Hope. Specjalnie na jej pamięć, postanowiłem że coś sobie sprawię. Paluszkiem wydziarałem sobie za pomocą palnika energetycznego na szyi jej imie, cieniutką i ociekającą krwią z rany czcionką. Myślę że będzie mnie dumnie ozdabiać. Gdybym miał jeszcze jakiekolwiek dobro w sercu, też zrobiłbym sobie ten tatuaż. Wówczas zrobiłbym to z okazji naszego małżeństwa.
Wtedy w płomieniach coś się pojawiło. Poczułem że to sprawka amuletu. Zobaczyłem piękną wizję. Mnie szerzącego rzeź pośród innych ras, i Raziela pokonanego na kolanach. Nie wiem gdzie to się dzieje. Nie znam tych osób. Ale ten widok mi się podobał. Było tam jednak za mało pokazane bym mógł zrozumieć co próbuje mi pokazać. Być może to się ma wkrótce zmienić. Usłyszałem kogoś za mną. Od razu domyśliłem się, co się dzieje wokół mnie. Wręcz tego oczekiwałem wcześniej. Wysłuchałem go Cierpliwie. Nie poczułem nawet potrzeby aby się odwracać tak szybko. Czułem jego obecność, co mnie obchodzi jego wygląd. Każdy ruch jest stratą cennej energii.
-Uważasz że nie jesteś głupi. A jednak nie dałeś mi żadnego powodu abym miał ci cokolwiek dawać.
Powiedziałem do jegomościa który chyba próbuje mnie przestraszyć. W każdej chwili mogę zniszczyć to, czego chce jeśli uznam że tak powinno być. Na życiu mi nie zależy, w piekle będę tak samo szczęśliwy. Mam niewiele do stracenia, w przeciwieństwie do niego. Nie mam czego się bać, i nie czuję się zagrożony.
-To jak, porozmawiamy jak dorośli czy może będziesz mnie próbował nastraszyć? Chętnie wysłucham co mi masz do powiedzenia. A więc?
Wtedy w płomieniach coś się pojawiło. Poczułem że to sprawka amuletu. Zobaczyłem piękną wizję. Mnie szerzącego rzeź pośród innych ras, i Raziela pokonanego na kolanach. Nie wiem gdzie to się dzieje. Nie znam tych osób. Ale ten widok mi się podobał. Było tam jednak za mało pokazane bym mógł zrozumieć co próbuje mi pokazać. Być może to się ma wkrótce zmienić. Usłyszałem kogoś za mną. Od razu domyśliłem się, co się dzieje wokół mnie. Wręcz tego oczekiwałem wcześniej. Wysłuchałem go Cierpliwie. Nie poczułem nawet potrzeby aby się odwracać tak szybko. Czułem jego obecność, co mnie obchodzi jego wygląd. Każdy ruch jest stratą cennej energii.
-Uważasz że nie jesteś głupi. A jednak nie dałeś mi żadnego powodu abym miał ci cokolwiek dawać.
Powiedziałem do jegomościa który chyba próbuje mnie przestraszyć. W każdej chwili mogę zniszczyć to, czego chce jeśli uznam że tak powinno być. Na życiu mi nie zależy, w piekle będę tak samo szczęśliwy. Mam niewiele do stracenia, w przeciwieństwie do niego. Nie mam czego się bać, i nie czuję się zagrożony.
-To jak, porozmawiamy jak dorośli czy może będziesz mnie próbował nastraszyć? Chętnie wysłucham co mi masz do powiedzenia. A więc?
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Sro Sty 31, 2018 10:04 pm
Usłyszawszy kolejne pytanie Raa przymknęła na chwilę powieki czując, że choć pomimo tego, iż się do czegoś się przydała to zaczynała ją coraz bardziej irytować.
- To...? - spytała zerkając na pocisk po czym przeniosła go między nie tak by kobieta mogła lepiej mu się przyjrzeć - To jest część ki... która mam w sobie i jest... jedna z naturalnych możliwości... Latasz też dzięki niej w sobie...
Ledwie to powiedziawszy wskazała na jasnowłosą wolnym palcem chwytając ją w telekinetyczny uścisk i unosząc ją nad grunt i idąc z nią do krawędzi budynku. Nie zatrzymała się jednak przed nią, lecz szła dalej jak gdyby nic sobie nie robiła z faktu, że nie ma pod sobą podłoża. Gdy w końcu od wszelkich budynków dzieliło je dobre kilkanaście metrów zatrzymała się i spojrzała na wciąż towarzyszącą jej kobietę i na którą przez te parę minut nie zwracała uwagi.
- To skoro ty i ja już wszystko wiedzieć to powiedz czy nie chcesz może zdezintegrować się od spotkania z nią... No chyba... że chcesz spotkać się ze śmiercią w... inne sposób...
- To...? - spytała zerkając na pocisk po czym przeniosła go między nie tak by kobieta mogła lepiej mu się przyjrzeć - To jest część ki... która mam w sobie i jest... jedna z naturalnych możliwości... Latasz też dzięki niej w sobie...
Ledwie to powiedziawszy wskazała na jasnowłosą wolnym palcem chwytając ją w telekinetyczny uścisk i unosząc ją nad grunt i idąc z nią do krawędzi budynku. Nie zatrzymała się jednak przed nią, lecz szła dalej jak gdyby nic sobie nie robiła z faktu, że nie ma pod sobą podłoża. Gdy w końcu od wszelkich budynków dzieliło je dobre kilkanaście metrów zatrzymała się i spojrzała na wciąż towarzyszącą jej kobietę i na którą przez te parę minut nie zwracała uwagi.
- To skoro ty i ja już wszystko wiedzieć to powiedz czy nie chcesz może zdezintegrować się od spotkania z nią... No chyba... że chcesz spotkać się ze śmiercią w... inne sposób...
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Czw Lut 01, 2018 10:23 am
Odpis DRAG
Demon skrzywił się, słuchając słów Dragota. Jego mina spoważniała, ale widocznie nie należał do porywczych typów.
- Nie wiesz, kim jest Cesarz Demonów? Nie sądzisz, że będzie niepocieszony, gdy dowie się, że go nie respektujesz? Chcesz wiedzieć, co robi z nieposłusznymi poddanymi? Śmierć to łaska z jego strony, a pomysłów na kary mu nie brakuje. Ostatniemu bezczelowi wyrwał wszystkie kończyny, przypalił, by nie odrosły, a potem wrzucił do klatki, gdzie przez całą wieczność pieścić go będą elektrowstrząsy. Na tyle słabe, by nie odszedł do piekieł. Jak dla mnie to nudna strata czasu dla tego niedowiarka. – mężczyzna oparł się o próg wyjścia, wyciągnął sobie z kieszeni monetę i zaczął nią pstrykać. – Ale za to jakie nagrody czekają posłusznych. Z tak silnym sojusznikiem można realizować takie plany, jakich w pojedynkę nie osiągnąłbyś przez wieki istnienia. – złapał monetę i z szerokim uśmiechem spojrzał na Draga. – Wiem, że walka z tobą potrwa długo, wolałbym zdać medalion i zająć się czymś innym. Więc może się dogadamy? Daj mi ten medalion, a ja przedstawię cię Cesarzowi osobiście. Będzie to pozytywna rekomendacja. Potem sobie będziesz z nim działał tak, jak będzie ci po drodze.
Odpis RAA
Gdy Raa zaczęła tłumaczyć, czym według niej jest kula, jaką trzymała w ręce, reporterka zaczęła uśmiechać się głupkowato. Powstrzymywała się przed wybuchnięciem śmiechem. Serio? KI? Magia? Ktoś tu chyba postradał zmysły. Dopiero gdy poczuła uścisk na swoim ciele, od którego nie mogła się uwolnić, zaczęła wierzgać nogami i telepać ciałem. Jej kamera upadła na ziemię i stłukła się.
- Eee… ej, co się dzieje? – pytała panicznie. – To ty? Cooo? Puść mnie! – krzyczała. – Pomocy! POMOCY!!!
Demon skrzywił się, słuchając słów Dragota. Jego mina spoważniała, ale widocznie nie należał do porywczych typów.
- Nie wiesz, kim jest Cesarz Demonów? Nie sądzisz, że będzie niepocieszony, gdy dowie się, że go nie respektujesz? Chcesz wiedzieć, co robi z nieposłusznymi poddanymi? Śmierć to łaska z jego strony, a pomysłów na kary mu nie brakuje. Ostatniemu bezczelowi wyrwał wszystkie kończyny, przypalił, by nie odrosły, a potem wrzucił do klatki, gdzie przez całą wieczność pieścić go będą elektrowstrząsy. Na tyle słabe, by nie odszedł do piekieł. Jak dla mnie to nudna strata czasu dla tego niedowiarka. – mężczyzna oparł się o próg wyjścia, wyciągnął sobie z kieszeni monetę i zaczął nią pstrykać. – Ale za to jakie nagrody czekają posłusznych. Z tak silnym sojusznikiem można realizować takie plany, jakich w pojedynkę nie osiągnąłbyś przez wieki istnienia. – złapał monetę i z szerokim uśmiechem spojrzał na Draga. – Wiem, że walka z tobą potrwa długo, wolałbym zdać medalion i zająć się czymś innym. Więc może się dogadamy? Daj mi ten medalion, a ja przedstawię cię Cesarzowi osobiście. Będzie to pozytywna rekomendacja. Potem sobie będziesz z nim działał tak, jak będzie ci po drodze.
***
Odpis RAA
Gdy Raa zaczęła tłumaczyć, czym według niej jest kula, jaką trzymała w ręce, reporterka zaczęła uśmiechać się głupkowato. Powstrzymywała się przed wybuchnięciem śmiechem. Serio? KI? Magia? Ktoś tu chyba postradał zmysły. Dopiero gdy poczuła uścisk na swoim ciele, od którego nie mogła się uwolnić, zaczęła wierzgać nogami i telepać ciałem. Jej kamera upadła na ziemię i stłukła się.
- Eee… ej, co się dzieje? – pytała panicznie. – To ty? Cooo? Puść mnie! – krzyczała. – Pomocy! POMOCY!!!
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Czw Lut 01, 2018 5:26 pm
Śmiech to była moja reakcja na jego słowa. Trudno mi było o jakąkolwiek inną. Myślę że ten ktoś kompletnie nie rozumie z kim rozmawia, i w jaki sposób rozmawiają dorośli. Albo guzdra się z samymi idiotami i nie umie mówić inaczej niż jak zwykł mawiać do nich, albo sam nim jest. Śmiałem się pod nosem, nie tak jakbym usłyszał śmieszny żart, tylko jakby ktoś uważał że ma mnie w garści gdy tak naprawdę nie dorasta mi do pięt. Mniej więcej takie odczucie można było odnieść.
-A myślałem że jak ci powiem o straszeniu, to przynajmniej nasunie ci się myśl że to niezbyt rozsądne. Poza tym, wyciągasz wnioski wyssane z palca. Nigdy nie dałem sygnału jakobym nie miał szacunku do naszego ukochanego Rukei'a. Ale ty nie jesteś Rukei, mam rację?
Powiedziałem jednocześnie odwracając się powoli w kierunku rozmówcy, by spojrzeć mu w oczy z uśmiechem ukazującym pewność siebie. Rozmawiasz z Demonem, nie z człowiekiem, ani tym bardziej z ludzkim dzieckiem. Zrozum to wreszcie.
-Sam mu się już kiedyś przedstawiłem. Posłuchaj mnie teraz z uwagą. Obydwaj nie jesteśmy z tych, którym można ufać. Skoro przybywasz to w imieniu Cesarza Rukei'a, a nie swoim, to równie dobrze mogę artefakt dać jemu a nie tobie. Jeśli jego wysokości na tym zależy, to przeniesienie mnie gdzie trzeba bym mógł to zrobić powinno być dla Ciebie drobnostką. Wybacz jeżeli mój brak bezgranicznego zaufania dla nowo poznanej osoby jest dla ciebie krzywdzący, lecz zaufanie przed chwilą przyczyniło się do śmierci w płomieniach pewnej miłej w dotyku nastolatki. Powinniśmy się rozumieć. Wszystko wskazuje na to że mamy ten sam gust jeżeli chodzi o styl.
To ostatnie powiedziałem głównie po to, by się przypadkiem nie zirytował przypadkiem. Mniej inteligentne osoby mają tendencje do podkreślania że nie są głupie, oraz do łatwego irytowania się gdy ktoś im udowadnia że tacy nie są. Dlatego czymś trzeba było rozładować napięcie.
-A myślałem że jak ci powiem o straszeniu, to przynajmniej nasunie ci się myśl że to niezbyt rozsądne. Poza tym, wyciągasz wnioski wyssane z palca. Nigdy nie dałem sygnału jakobym nie miał szacunku do naszego ukochanego Rukei'a. Ale ty nie jesteś Rukei, mam rację?
Powiedziałem jednocześnie odwracając się powoli w kierunku rozmówcy, by spojrzeć mu w oczy z uśmiechem ukazującym pewność siebie. Rozmawiasz z Demonem, nie z człowiekiem, ani tym bardziej z ludzkim dzieckiem. Zrozum to wreszcie.
-Sam mu się już kiedyś przedstawiłem. Posłuchaj mnie teraz z uwagą. Obydwaj nie jesteśmy z tych, którym można ufać. Skoro przybywasz to w imieniu Cesarza Rukei'a, a nie swoim, to równie dobrze mogę artefakt dać jemu a nie tobie. Jeśli jego wysokości na tym zależy, to przeniesienie mnie gdzie trzeba bym mógł to zrobić powinno być dla Ciebie drobnostką. Wybacz jeżeli mój brak bezgranicznego zaufania dla nowo poznanej osoby jest dla ciebie krzywdzący, lecz zaufanie przed chwilą przyczyniło się do śmierci w płomieniach pewnej miłej w dotyku nastolatki. Powinniśmy się rozumieć. Wszystko wskazuje na to że mamy ten sam gust jeżeli chodzi o styl.
To ostatnie powiedziałem głównie po to, by się przypadkiem nie zirytował przypadkiem. Mniej inteligentne osoby mają tendencje do podkreślania że nie są głupie, oraz do łatwego irytowania się gdy ktoś im udowadnia że tacy nie są. Dlatego czymś trzeba było rozładować napięcie.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Pią Lut 02, 2018 12:33 am
- Pomocy... Pomocy... Pomocy... - powtarzała w kółko kiwając głową z boku na bok w rytm powtarzanego słowa ciesząc się chwilą. Niestety nie mogła zbyt długo korzystać z tej sytuacji. W końcu miała znaleźć innego demona bez którego czekał ją marny los.
Czyli trzeba było szybko zakończyć zabawę i zabierać się do roboty. Choć robiła to bardzo niechętnie.
- Chyba nie ma tu... osoba która może ci pomóc... - podsumowała z uśmiechem krzyki kobiety - Ale... puścić cię...
Następnie wzięła zamach i zrywając telekinetyczny uścisk posłała wierzgając blondynkę w przestworza
- Mówisz i masz...! - dodała jeszcze posyłając w ślad za nią wciąż trzymaną kulę energii dając sobie jeszcze chwilę na spektakl który miał się zakończyć dołączeniem kolejnego składnika do otaczającej jej atmosfery śmierci i rozpaczy.
Po wszystkim zakładając ręce na plecy spojrzała pod nogi na taflę wody próbując stwierdzić ile zajmie jej znalezienie tego całego muzeum w tych odmętach. Szybko jednak zrezygnowała z tych rozważań i zamknąwszy otwory na ciele i zanurkowała.
Czyli trzeba było szybko zakończyć zabawę i zabierać się do roboty. Choć robiła to bardzo niechętnie.
- Chyba nie ma tu... osoba która może ci pomóc... - podsumowała z uśmiechem krzyki kobiety - Ale... puścić cię...
Następnie wzięła zamach i zrywając telekinetyczny uścisk posłała wierzgając blondynkę w przestworza
- Mówisz i masz...! - dodała jeszcze posyłając w ślad za nią wciąż trzymaną kulę energii dając sobie jeszcze chwilę na spektakl który miał się zakończyć dołączeniem kolejnego składnika do otaczającej jej atmosfery śmierci i rozpaczy.
Po wszystkim zakładając ręce na plecy spojrzała pod nogi na taflę wody próbując stwierdzić ile zajmie jej znalezienie tego całego muzeum w tych odmętach. Szybko jednak zrezygnowała z tych rozważań i zamknąwszy otwory na ciele i zanurkowała.
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Pią Lut 02, 2018 12:25 pm
ODPIS DRAG
Ton Draga ewidentnie nie spodobał się demonowi. Przymrużył oczy, cofnął się niby wyluzowany kroczek do tyłu i rzekł całkiem spokojnie.
- Nie mów, że nie ostrzegałem… - powiedział, machając palcem na prawo i lewo, po czym skierował go w stronę Dragota. Wydobyła się z niego wiązka energii. Nie zadawała może za wiele obrażeń, ale wystarczyła, by wepchnąć go do rozgrzanego, płonącego pomieszczenia. Po tym przeciwnik uderzył w panel sterowania i drzwi zamknęły się. – Zdejmę naszyjnik z twojego truchła! – Drag usłyszał groźby zza drzwi, a potem donośny gwizd.
Pomieszczenie aż iskrzyło od ognia. Urządzenia elektryczne strzelały iskrami, grożąc porażeniem, a nawet wybuchem, który mógł być dość bolesny... Z szafki dochodziło przygłuszone pukanie i kaszlenie nastolatki, która widocznie jeszcze dogorywała.
ODPIS RAA
Muzeum okazało się być bardzo głęboko pod wodą w odmętach zatopionego miasta. Widok w czasie płynięcia był naprawdę godny. Połamane budynki, unoszące się z wodą ciała, a czasem nawet pojazdy. Woda była zimna, prawie lodowata. Drapacze chmur i kapsuły mieszkalne były rozsiane po całej powierzchni, tak jak na ludzkie standardy metropolii przystało. Raa w końcu natknęła się na mały budynek wciśnięty między dwa wieżowce. Szyld jasno wskazywał iż to było muzeum...trzeciej generacji maszyn. Najwyraźniej było zamknięte, a cała struktura nie uległa uszkodzeniu. Nie licząc wyrwy w dachu i obecności dziwnej maszyny przypominającej łódź podwodną z wiertłem na czubku. Ktoś najwyraźniej znajdował się w środku. Raa mogła udać się bezpośrednio do muzeum lub znaleźć jakiś sposób na dostanie się do wnętrza łodzi podwodnej.
---
1-70 demon wkurza się
71-98 – demon jest spokojny
99-100 – szczęśliwy traf
Ton Draga ewidentnie nie spodobał się demonowi. Przymrużył oczy, cofnął się niby wyluzowany kroczek do tyłu i rzekł całkiem spokojnie.
- Nie mów, że nie ostrzegałem… - powiedział, machając palcem na prawo i lewo, po czym skierował go w stronę Dragota. Wydobyła się z niego wiązka energii. Nie zadawała może za wiele obrażeń, ale wystarczyła, by wepchnąć go do rozgrzanego, płonącego pomieszczenia. Po tym przeciwnik uderzył w panel sterowania i drzwi zamknęły się. – Zdejmę naszyjnik z twojego truchła! – Drag usłyszał groźby zza drzwi, a potem donośny gwizd.
Pomieszczenie aż iskrzyło od ognia. Urządzenia elektryczne strzelały iskrami, grożąc porażeniem, a nawet wybuchem, który mógł być dość bolesny... Z szafki dochodziło przygłuszone pukanie i kaszlenie nastolatki, która widocznie jeszcze dogorywała.
ODPIS RAA
Muzeum okazało się być bardzo głęboko pod wodą w odmętach zatopionego miasta. Widok w czasie płynięcia był naprawdę godny. Połamane budynki, unoszące się z wodą ciała, a czasem nawet pojazdy. Woda była zimna, prawie lodowata. Drapacze chmur i kapsuły mieszkalne były rozsiane po całej powierzchni, tak jak na ludzkie standardy metropolii przystało. Raa w końcu natknęła się na mały budynek wciśnięty między dwa wieżowce. Szyld jasno wskazywał iż to było muzeum...trzeciej generacji maszyn. Najwyraźniej było zamknięte, a cała struktura nie uległa uszkodzeniu. Nie licząc wyrwy w dachu i obecności dziwnej maszyny przypominającej łódź podwodną z wiertłem na czubku. Ktoś najwyraźniej znajdował się w środku. Raa mogła udać się bezpośrednio do muzeum lub znaleźć jakiś sposób na dostanie się do wnętrza łodzi podwodnej.
---
1-70 demon wkurza się
71-98 – demon jest spokojny
99-100 – szczęśliwy traf
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Pią Lut 02, 2018 12:25 pm
The member 'NPC.' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Procent' : 1
'Procent' : 1
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Pią Lut 02, 2018 5:54 pm
Moje spekulacje okazały się słuszne. Jeśli ktoś podkreśla że nie jest głupi, to zwykle właśnie takim osobnikiem jest. Nie powiedziałem mu ani jednej obelgi, jedyne co to stwierdziłem iż nie rozumie on moich słów. I już tyle emocji w nim się otworzyło. Widocznie jest jednym z tych prymitywnych. Co Rukei sobie myślał wysyłając do mnie taką miernotę. Tamten jednak mnie bez większego powodu popchnął energią Ki, by potem zamknąć mnie w pomieszczeniu licząc że spłonę, czy co on tam miał na myśli. Gwizdnął, więc może wezwał te swoje pieski czy coś. Wszystko to nie miało moim zdaniem sensu. Od kiedy Demony są takie przewrażliwione. Skoro nie chciał ze mną walczyć, to na pewno nie myśli że płomienie i iskry z maszyny na ludzkiej łodzi podwodnej wystarczą by mnie zabić. Aż nie wiedziałem co zrobić w takiej sytuacji. Nie ma nic gorszego niż groźny debil.
-Harmonia.
Wypowiedziałem zaklęcie, które sprowadzało się do tego że ognie które wystrzeliłem techniką były moją Ki ubogaconą o Magię. Nie widzę zatem żadnego problemu dlaczego podobnie jak wszyscy panują nad swoją ki kiedy ją wystrzelą, ja nie mógłbym panować nad tymi płomieniami. Kilka sekund kompletnego skupienia, podobnego do medytacji. Wyczułem swoją własną energię życiową wokół mnie. Wtedy przestała się ona tak bezmyślnie rozprzestrzeniać, i zamiast tego zaczęła zmieniać swój kształt. Zaczęła się zbierać do centrum pomieszczenia w postaci kulistej. Powolutku, ale jednak. To technika polegająca na kontroli swojego umysłu, ducha, a co za tym idzie również swojej energii życiowej. Jako ktoś kto robił to tak długo, wiem co należy robić. Skoncentrowałem tą kulę, sprawiłem iż stawała się coraz mniejsza. Upewniłem się że cały ogień z pomieszczenia został przekierowany do tego malutkiego punktu. Szafka na szczęścia miała wystarczająco dużo czasu by się nieco stopić, uniemożliwiając wyjście z niej nikomu kto by przeżył. Czułem jej malutką energię, lecz zrobiłem już swoje. Wciągnęła płucami tyle toksycznego dymu, i poparzyła je sobie do tego stopnia że jej los jest już przesądzony. Nic więcej nie zamierzam zrobić, jej historia się tu skończyła.
-Gdybym chciał Cię obrazić, to powiedziałbym to wprost. Taki już jestem. Możesz spróbować mnie zabić, ale wiedz jedno. W każdej chwili mogę zniszczyć ten amulet, a wtedy nie będzie odwrotu. Jesteś pewien że nie chcesz się ze mną dogadać? Nie jest jeszcze za późno by napić się kawy.
Powiedziałem po czym posłałem kulę z dużą ilością KI w postaci ognistej w kierunku drzwi, które powinny zostać stopione całkowicie w mniej niż sekundę. Cokolwiek czekało na mnie na zewnątrz, byłem na to gotowy. Pokryłem się granatową poświatą, uaktywniając całą swoją moc i będąc gotowy by się obronić. Jeśli chce się dogadać, to nie ma problemu. Ale przed wojną nie będę uciekał również.
OOC:
Ki Feeling OFF
Regeneracja Ki do pełna, z racji dużej ilości postów bez regeneracji
-Harmonia.
Wypowiedziałem zaklęcie, które sprowadzało się do tego że ognie które wystrzeliłem techniką były moją Ki ubogaconą o Magię. Nie widzę zatem żadnego problemu dlaczego podobnie jak wszyscy panują nad swoją ki kiedy ją wystrzelą, ja nie mógłbym panować nad tymi płomieniami. Kilka sekund kompletnego skupienia, podobnego do medytacji. Wyczułem swoją własną energię życiową wokół mnie. Wtedy przestała się ona tak bezmyślnie rozprzestrzeniać, i zamiast tego zaczęła zmieniać swój kształt. Zaczęła się zbierać do centrum pomieszczenia w postaci kulistej. Powolutku, ale jednak. To technika polegająca na kontroli swojego umysłu, ducha, a co za tym idzie również swojej energii życiowej. Jako ktoś kto robił to tak długo, wiem co należy robić. Skoncentrowałem tą kulę, sprawiłem iż stawała się coraz mniejsza. Upewniłem się że cały ogień z pomieszczenia został przekierowany do tego malutkiego punktu. Szafka na szczęścia miała wystarczająco dużo czasu by się nieco stopić, uniemożliwiając wyjście z niej nikomu kto by przeżył. Czułem jej malutką energię, lecz zrobiłem już swoje. Wciągnęła płucami tyle toksycznego dymu, i poparzyła je sobie do tego stopnia że jej los jest już przesądzony. Nic więcej nie zamierzam zrobić, jej historia się tu skończyła.
-Gdybym chciał Cię obrazić, to powiedziałbym to wprost. Taki już jestem. Możesz spróbować mnie zabić, ale wiedz jedno. W każdej chwili mogę zniszczyć ten amulet, a wtedy nie będzie odwrotu. Jesteś pewien że nie chcesz się ze mną dogadać? Nie jest jeszcze za późno by napić się kawy.
Powiedziałem po czym posłałem kulę z dużą ilością KI w postaci ognistej w kierunku drzwi, które powinny zostać stopione całkowicie w mniej niż sekundę. Cokolwiek czekało na mnie na zewnątrz, byłem na to gotowy. Pokryłem się granatową poświatą, uaktywniając całą swoją moc i będąc gotowy by się obronić. Jeśli chce się dogadać, to nie ma problemu. Ale przed wojną nie będę uciekał również.
OOC:
Ki Feeling OFF
Regeneracja Ki do pełna, z racji dużej ilości postów bez regeneracji
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Pon Lut 05, 2018 9:30 am
ODPIS Drag i Raa
Temperatura w pomieszczeniu była bardzo wysoka, nawet, jeśli płomienie pochodziły od Dragota. Przygaszanie ich trwało dość długo, więc odczuł ich działanie chcąc nie chcąc. Nie tylko szafka z dziewczyną w środku stopiła się, ale też i wszystkie inne sprzęty, stając się tykającą bomba. Demon zdecydował się zmniejszyć zasięg płomieni, które posłusznie według jego woli zredukowały objętość, przestając ogrzewać go w tak dużym stopniu. Zdążył nawet powiedzieć kilka negocjacyjnych słów w kierunku przeciwnika. Potem jednak zrobił coś, co kosztować go miało wiele bólu…
BOOOOOOMMMM!!!!
Jak pierdolnęło, tak z łodzi podwodnej wiele nie zostało. Na oczach różowoskórej demonicy dziwna łódź podwodna z wiertłem na czubku widowiskowo eksplodowała, powodując silną falę, która cofnęła ją nieco do tyłu. Poszycie statku rozbiło się w szwach jak skorupka jajka, wyrzucając ze swojego wnętrza kilka niespodzianek, a dokładnie poszukiwanego przez nią, przypieczonego Dragota, truchła kilku psowatych stworzeń i jakiś inny, szarowłosy demon.
Drag mocno oberwał, a jeszcze mocniej jego świeżo zdobyty naszyjnik. Pękł, a z jego wnętrza zaczęła sączyć się ciemna maź. Był ogłuszony, świszczało mu w szach.
Drugi demon był ogłuszony i ledwie żywy.
---
Drag
-60000 HP
---
Szansa na wybuch
1-30 wybuch
31-98 brak wybuchu
99-100 - szczęśliwy strzał
Temperatura w pomieszczeniu była bardzo wysoka, nawet, jeśli płomienie pochodziły od Dragota. Przygaszanie ich trwało dość długo, więc odczuł ich działanie chcąc nie chcąc. Nie tylko szafka z dziewczyną w środku stopiła się, ale też i wszystkie inne sprzęty, stając się tykającą bomba. Demon zdecydował się zmniejszyć zasięg płomieni, które posłusznie według jego woli zredukowały objętość, przestając ogrzewać go w tak dużym stopniu. Zdążył nawet powiedzieć kilka negocjacyjnych słów w kierunku przeciwnika. Potem jednak zrobił coś, co kosztować go miało wiele bólu…
BOOOOOOMMMM!!!!
Jak pierdolnęło, tak z łodzi podwodnej wiele nie zostało. Na oczach różowoskórej demonicy dziwna łódź podwodna z wiertłem na czubku widowiskowo eksplodowała, powodując silną falę, która cofnęła ją nieco do tyłu. Poszycie statku rozbiło się w szwach jak skorupka jajka, wyrzucając ze swojego wnętrza kilka niespodzianek, a dokładnie poszukiwanego przez nią, przypieczonego Dragota, truchła kilku psowatych stworzeń i jakiś inny, szarowłosy demon.
Drag mocno oberwał, a jeszcze mocniej jego świeżo zdobyty naszyjnik. Pękł, a z jego wnętrza zaczęła sączyć się ciemna maź. Był ogłuszony, świszczało mu w szach.
Drugi demon był ogłuszony i ledwie żywy.
---
Drag
-60000 HP
---
Szansa na wybuch
1-30 wybuch
31-98 brak wybuchu
99-100 - szczęśliwy strzał
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Pon Lut 05, 2018 9:30 am
The member 'NPC.' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Procent' : 3
'Procent' : 3
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Sro Lut 07, 2018 6:50 pm
W jednej chwili drzwi które blokowały drogę do demona który postawił mi wyzwanie miały zostać stopione. Aż do tej jednej chwili myślałem że mam sytuację pod całkowitą kontrolą, i nikt nie ma jak mnie tknąć. W tej właśnie chwili otrzymałem siarczysty policzek, dostosowany mocą do tego kim jestem. W tej króciutkiej chwili całe moje otoczenie zniknęło, zostawiając mnie z bielą w oczach od oślepienia, piskiem w uszach od ogłuszenia, i całym ciałem w oparzeniach. Ta chwila coś mi uświadomiła. Jakiekolwiek małe porażki w moim życiu by nie były, zawsze wyciągam z nich wnioski. Tylko tak można stać się kimś lepszym. Myślałem że od razu przekonam Yen do oddania mi naszyjnika. Zdawało mi się że moja arogancja nie skłoni tego ćwoka do przemocy. Byłem też pewien że moja ognista kula nie wyrządzi niepotrzebnych zniszczeń. To były porażki. I co z tego, skoro nadal żyję. Skierowały mnie jedynie na inną ścieżkę, na której mogę wciąż osiągnąć tyle samo. Gdy opadałem wgłąb morza przez chwilę nie czułem nic. Nie bolały oczy, ani uszy. Wszystkie oparzenia 3 stopnia były jak zadrapania. Wtedy usłyszałem jej głos.
Może to była moja chora wyobraźnia. Może sen. A może i nie. Nie obchodziło mnie to. Wiem że od razu po tym otworzyłem oczy bez większego bólu. Obrażenia piekły jakby mniej. Nie byłem już tak ogłuszony, choć uszy bolały. Przestałem wtedy spadać. Moje skrzydła zaś zamieniły się w materię płynną by powrócić jako płetwo - skrzydła nie zwalniające moich ruchów w wodzie. Rzuciłem okiem na naszyjnik, nie miał się za dobrze, ale był w mojej kieszeni zamknięty. Choćby się rozpadł na proch, wszystkie drobinki zostaną w niej i poskładam go choćby z piasku. Nikt nie odbierze mi tego, na co zasłużyłem. W życiu trzeba odbierać siłą to, na co zapracowałeś, inaczej skończysz z niczym. Gdy zorientowałem się dodatkowo w sytuacji zobaczyłem kogoś jeszcze. To musiał być jakiś demon, i nie wyglądał za dobrze. Nie wyglądał na zbyt potężnego, a jeśli nawet był to był w zbyt nieciekawym stanie by cokolwiek zrobić. Było tyle do zrobienia, a tak mało sił... czyżby?
Cała woda w zasięgu wzroku rozświetliła się w barwach od ciemnego granatu po najjaśniejszy błękit. Można było się poczuć jak wewnątrz wodnego wiru. Choć moje ciało otrzymało cios, energia została nietknięta. W przeciągu kilki chwil wtedy błyskawicznie przyciągnąłem do siebie telekinezą demona którego zauważyłem nieopodal i chwyciłem dłonią mocno za jej mackę wyrastającą z głowy. Jeśli jest przytomna, i tak się nie wyrwie. Wszystko wskazuje na to iż mowa o Niej. Skomunikowałem się z nią przy pomocy telepatii prostym zdaniem: "Co tu robisz?, jeśli nie znasz telepatii, po prostu pomyśl odpowiedź." które powinno wystarczyć w tej sytuacji. Następnie spojrzałem się w kierunku tego który chciał ode mnie amulet. Jemu również posłałem telepatyczną wiadomość.
*Chcesz artefakt, czy nie. Jeśli jeszcze raz postawimy na przemoc, nic z niego nie zostanie. A to nie przyniesie nikomu zysków. Teraz powinna być szansa jeszcze go naprawić. Obydwoje wyciągniemy z tego korzyści. A więc? *
OOC:
Regeneracja 10% HP
***
- ...?!:
***
Może to była moja chora wyobraźnia. Może sen. A może i nie. Nie obchodziło mnie to. Wiem że od razu po tym otworzyłem oczy bez większego bólu. Obrażenia piekły jakby mniej. Nie byłem już tak ogłuszony, choć uszy bolały. Przestałem wtedy spadać. Moje skrzydła zaś zamieniły się w materię płynną by powrócić jako płetwo - skrzydła nie zwalniające moich ruchów w wodzie. Rzuciłem okiem na naszyjnik, nie miał się za dobrze, ale był w mojej kieszeni zamknięty. Choćby się rozpadł na proch, wszystkie drobinki zostaną w niej i poskładam go choćby z piasku. Nikt nie odbierze mi tego, na co zasłużyłem. W życiu trzeba odbierać siłą to, na co zapracowałeś, inaczej skończysz z niczym. Gdy zorientowałem się dodatkowo w sytuacji zobaczyłem kogoś jeszcze. To musiał być jakiś demon, i nie wyglądał za dobrze. Nie wyglądał na zbyt potężnego, a jeśli nawet był to był w zbyt nieciekawym stanie by cokolwiek zrobić. Było tyle do zrobienia, a tak mało sił... czyżby?
Cała woda w zasięgu wzroku rozświetliła się w barwach od ciemnego granatu po najjaśniejszy błękit. Można było się poczuć jak wewnątrz wodnego wiru. Choć moje ciało otrzymało cios, energia została nietknięta. W przeciągu kilki chwil wtedy błyskawicznie przyciągnąłem do siebie telekinezą demona którego zauważyłem nieopodal i chwyciłem dłonią mocno za jej mackę wyrastającą z głowy. Jeśli jest przytomna, i tak się nie wyrwie. Wszystko wskazuje na to iż mowa o Niej. Skomunikowałem się z nią przy pomocy telepatii prostym zdaniem: "Co tu robisz?, jeśli nie znasz telepatii, po prostu pomyśl odpowiedź." które powinno wystarczyć w tej sytuacji. Następnie spojrzałem się w kierunku tego który chciał ode mnie amulet. Jemu również posłałem telepatyczną wiadomość.
*Chcesz artefakt, czy nie. Jeśli jeszcze raz postawimy na przemoc, nic z niego nie zostanie. A to nie przyniesie nikomu zysków. Teraz powinna być szansa jeszcze go naprawić. Obydwoje wyciągniemy z tego korzyści. A więc? *
OOC:
Regeneracja 10% HP
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Nie Lut 11, 2018 2:36 am
Zanurzając się coraz głębiej w wodnych odmętach demonica mijała najróżniejsze obiekty nosiące ślady po gwałtownym uderzeniu fali. Ławice śmieci, najróżniejszych szczaków, pojazdy i całe mnóstwo ludzkich ciał. Wszystko to tworzyło niemal nieskończone ławice przy czym część z nich opadała na dno w najróżniejszym tempie co sprawiało, że manewrowanie między tym wszystkim stawało się znacznie trudniejsze.
Nie wiedziała ile czacu tak nurtkowała, lecz gdy wreszcie minęła kolejny samochów udało jej się dostrzec niewielki budynek muzeum które w przeciwieństwie do innych budynków w zasięgu wzroku zostało nietknięte. Pomijając dziurę w dachy która misiała powstać na skutek działań łodzi podwodnej znajdującej się tuż nad nią.
Nim jednak zdążyła się zbliżyć w budynku w celu przeszukania okolicy i odnalezienia wspomnianego przez Tyriona demona łódź ekspolowała z siłą tak wielką, że prócz tego, że ropadła się na drobne kawałki wzbogacając i tak bogaty repertuar obiektów w wodzie to jeszcze odepchneła Raa w skutek czego uderzyła głową w znajdującą się za nią latarnię.
Nastepne co dane jej było zobaczyć to światło rozchodzace się w wodzie którego źródłem jak się okazało był właśnie Dragot, choć po tym co zdążyła zauważyć nim ją do siebie przyciągnął to nie wyszedł bez szwanku w wybuchy łodzi z której wyleciał.
"Iść do ciebie... bo mam dla nas zadanie... Od... Tyrion..." pomyślała zgodnie z prośbą drugiego demona jednocześnie łapiąc się na tym, że nawet komunikując się z kimś w ten sposób wciąż ma problemy z wysławianiem się.
"I puść mnie lepiej Dragon..." dodała jeszcze spokojnym tonem samej łapiąc go za nadgartek ręki którą ja przytrzymywał. Czuła się przez to podporządkowana mu, a już sam fakt takiej możliwości nie przypadał jej do gustu.
Nie wiedziała ile czacu tak nurtkowała, lecz gdy wreszcie minęła kolejny samochów udało jej się dostrzec niewielki budynek muzeum które w przeciwieństwie do innych budynków w zasięgu wzroku zostało nietknięte. Pomijając dziurę w dachy która misiała powstać na skutek działań łodzi podwodnej znajdującej się tuż nad nią.
Nim jednak zdążyła się zbliżyć w budynku w celu przeszukania okolicy i odnalezienia wspomnianego przez Tyriona demona łódź ekspolowała z siłą tak wielką, że prócz tego, że ropadła się na drobne kawałki wzbogacając i tak bogaty repertuar obiektów w wodzie to jeszcze odepchneła Raa w skutek czego uderzyła głową w znajdującą się za nią latarnię.
Nastepne co dane jej było zobaczyć to światło rozchodzace się w wodzie którego źródłem jak się okazało był właśnie Dragot, choć po tym co zdążyła zauważyć nim ją do siebie przyciągnął to nie wyszedł bez szwanku w wybuchy łodzi z której wyleciał.
"Iść do ciebie... bo mam dla nas zadanie... Od... Tyrion..." pomyślała zgodnie z prośbą drugiego demona jednocześnie łapiąc się na tym, że nawet komunikując się z kimś w ten sposób wciąż ma problemy z wysławianiem się.
"I puść mnie lepiej Dragon..." dodała jeszcze spokojnym tonem samej łapiąc go za nadgartek ręki którą ja przytrzymywał. Czuła się przez to podporządkowana mu, a już sam fakt takiej możliwości nie przypadał jej do gustu.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Pią Lut 16, 2018 11:39 am
Nie reagował. Przynajmniej chwilowo. To oznacza że zamiast na tym idiocie mogłem się skupić na nowej zdobyczy. Czy też na nowo poznanej demonicy, choć dla mnie to to samo. Jej sposób wypowiadania się nie świadczył o zbyt wysokiej inteligencji, ale nie oceniajmy po pozorach. Jest tylu inteligentnych analfabetów, jakby nie patrzeć. Ja sam w przeszłości słynąłem z prymitywnego języka, jednocześnie pod spodem ukrywając całkiem inteligentną postawę i spiski. Zamiast na formie, skupmy się więc na treści. Ma dla nas zadanie. Dosyć intrygujące. Dopiero co porzuciłem zadanie które dostałem od kogoś innego, i już musiałbym się zacząć słuchać kogoś innego. Zero miejsca dla mnie. Będę ją jednak musiał wysłuchać, by podjąć ostateczną decyzję.
*Z chęcią Cię wysłucham, gdy dotrzemy na suchy ląd. *
Przekazałem jej telepatyczną wiadomość, po czym zgodnie z jej prośbą puściłem ją. Jeśli teraz jej się coś stanie, nie będzie mogła mieć do mnie pretensji. Skupiłem się teraz ponownie na tamtym. Wciąż opadał. Pomyślałem sobie, że skoro nie podjął ze mną frontalnej walki, i pierwszy ocknąłem się po eksplozji, to znaczy że moja sytuacja nie jest beznadziejna. Nie mniej jednak, nie mam żadnych korzyści z ewentualnej bijatyki z nim, szczególnie w takim środowisku. A raczej już do pokoju nie dojdzie. Dlatego postanowiłem nie kusić losu, i zacząłem kierować się ku górze. Jeśli będzie się chciał dalej bić, to przyjdzie. Jeśli nie, wyniosę się stąd wraz z nowo poznanym demonem, by na spokojnie rozplanować kolejne akcje.
*Z chęcią Cię wysłucham, gdy dotrzemy na suchy ląd. *
Przekazałem jej telepatyczną wiadomość, po czym zgodnie z jej prośbą puściłem ją. Jeśli teraz jej się coś stanie, nie będzie mogła mieć do mnie pretensji. Skupiłem się teraz ponownie na tamtym. Wciąż opadał. Pomyślałem sobie, że skoro nie podjął ze mną frontalnej walki, i pierwszy ocknąłem się po eksplozji, to znaczy że moja sytuacja nie jest beznadziejna. Nie mniej jednak, nie mam żadnych korzyści z ewentualnej bijatyki z nim, szczególnie w takim środowisku. A raczej już do pokoju nie dojdzie. Dlatego postanowiłem nie kusić losu, i zacząłem kierować się ku górze. Jeśli będzie się chciał dalej bić, to przyjdzie. Jeśli nie, wyniosę się stąd wraz z nowo poznanym demonem, by na spokojnie rozplanować kolejne akcje.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Nie Mar 04, 2018 1:44 pm
Gdy tylko Dragot ją puścił Raa przyjrzała się swojej ręce w miejscu w którym ją złapał. Wolała mieć pewność, że tym razem nic się nie stało. Wszystkie poprzednie razy jak została złapana kończyły się w jakiś niezbyt przyjemny sposób. A to przykuciem do stołu i wbijaniem czegoś w oko, a to utratą połowy ręki. Trzeciego razu wolała uniknąć.
Na jej szczęście niczego nie dostrzegła, więc podobnie jak jej towarzysz również ruszyła ku powierzchni choć mimo wszystko trzymała się od niego na pewien dystans. Może i teraz jej nic nie zrobił, ale skąd miała mieć pewność, że z czymś nagle nie wyskoczy. W końcu dopiero co się poznali, a to, że chciał wysłuchać tego co miała mu do powiedzenia też nie dawało żadnej gwarancji bezpieczeństwa.
Mógł też nie zgodzić się na pomoc w misji, co według słów Tyriona raczej nie skończyłoby się dla Raa dobrze. A fakt bezsilności i konieczność polegania na kimś innym by przetrwać wywoływał u niej frustrację i złość. Coś takiego po prostu nie leżało w jej naturze, co jednak nie zmieniało faktu, że innej opcji niż postępowanie dalej w ten nie widziała.
Na jej szczęście niczego nie dostrzegła, więc podobnie jak jej towarzysz również ruszyła ku powierzchni choć mimo wszystko trzymała się od niego na pewien dystans. Może i teraz jej nic nie zrobił, ale skąd miała mieć pewność, że z czymś nagle nie wyskoczy. W końcu dopiero co się poznali, a to, że chciał wysłuchać tego co miała mu do powiedzenia też nie dawało żadnej gwarancji bezpieczeństwa.
Mógł też nie zgodzić się na pomoc w misji, co według słów Tyriona raczej nie skończyłoby się dla Raa dobrze. A fakt bezsilności i konieczność polegania na kimś innym by przetrwać wywoływał u niej frustrację i złość. Coś takiego po prostu nie leżało w jej naturze, co jednak nie zmieniało faktu, że innej opcji niż postępowanie dalej w ten nie widziała.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Wto Mar 06, 2018 11:17 pm
Ku mojemu zaskoczeniu nie zostaliśmy zatrzymani. Po niedługim czasie udało się nam wydostać z wody, zostawiając za sobą chciwego i niezbyt inteligentnego demona. Ta przygoda zajęła nam chwilę czasu, niebo z pięknego błękitu przeszło pod naszą nieobecność w pomarańcz, ze słońcem przymierzającym się powoli ku zachodzie. Pięknie odbijało się na wodzie pokrywającej to miasto. Wnosiłem się jeszcze chwilę do góry, by znaleźć jakiś przyjemniejszy kącik. Spodobał mi się jeden z wyższych budynków które nie zostały pokonane przez tsunami, byliśmy daleko od miejsca w którym spotkałem dziennikarkę, z racji dużej odległości przebytej pod wodą. Budynek ten był w kompletnie innym stylu, jakby był taki zniszczony jeszcze przed tsunami. Pewnie dopiero był budowany. Dach składał się głównie ze stalowych fundamentów. Dlatego uznałem to za idealne miejsce rozmów. Wylądowałem tam i skierowałem wzrok w kierunku poznanej demonicy. Bezuczuciowy, naćpany wzrok który analizował jej mimikę, energię, każdy szczegół. Od tej pory każdy ruch który mi się nie spodoba może być jej ostatnim, jeśli uznam że przyjemność ze zniszczenia jej będzie większa niż korzyść z jej pomocy. Usiadłem na tym dachu po turecku, moje skrzydła wróciły do poprzedniej postaci i opadły rozluźnione na moje plecy.
-Skądś znasz moje imię. Należałoby abyś się przedstawiła abym ja mógł poznać twoje. Możesz mi też coś o sobie opowiedzieć. Jestem w nastroju na zbliżenia.
Powiedziałem głosem który wykreowałem na normalnego faceta ze spokojem, ale bez przesadnego ciepła. Bardziej w stylu rozmowy o pracę. Wiesz po co tu jesteś, i wiesz co masz robić. Miałem jeszcze kilka rzeczy w głowie, które chciałem z niej wyrzucić, dlatego próbując rozluźnić się po dosyć bolesnym doświadczeniu jakim był ten wybuch, zacząłem zadawać kolejne pytania.
-To teraz istotne rzeczy. Kto Cię wysłał i dlaczego. I zamiast się powtarzać, wyjaśnij swoje poprzednie słowa. Skoro jesteśmy obydwoje demonami, chciałbym aby była między nami zgoda i szacunek.
-Skądś znasz moje imię. Należałoby abyś się przedstawiła abym ja mógł poznać twoje. Możesz mi też coś o sobie opowiedzieć. Jestem w nastroju na zbliżenia.
Powiedziałem głosem który wykreowałem na normalnego faceta ze spokojem, ale bez przesadnego ciepła. Bardziej w stylu rozmowy o pracę. Wiesz po co tu jesteś, i wiesz co masz robić. Miałem jeszcze kilka rzeczy w głowie, które chciałem z niej wyrzucić, dlatego próbując rozluźnić się po dosyć bolesnym doświadczeniu jakim był ten wybuch, zacząłem zadawać kolejne pytania.
-To teraz istotne rzeczy. Kto Cię wysłał i dlaczego. I zamiast się powtarzać, wyjaśnij swoje poprzednie słowa. Skoro jesteśmy obydwoje demonami, chciałbym aby była między nami zgoda i szacunek.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Czw Mar 08, 2018 12:25 am
Wynurzywszy się w końcu Raa dostrzegła jak Dragot kieruje się w stronę wyglądającego na niedokończony wieżowca. Po krótkim locie jego śladem wylądowała na jednej ze stalowych belek i zaczęła przyglądać się zachodzącemu słońcu które zbliżając się ku zachodowi nabierało ognistych barw.
- Ja... znasz je od... Tyrion... a ja jestem Raa... A co ja mam o sobie... mówić..? Nawet nie wiem... czy mam co o sobie mówić... - podsumowała spoglądając na własne dłonie zaciskając je w pięści, co w przypadku tej prawej u której dalej miała tylko jeden palec wyglądało dziwnie.
Westchnąwszy ciężko z lekką rezygnacją odwróciła się do Dragota i kucneła opierając ręce na kolanach pozwalając sobie jeszcze na szybkie obejrzenie siedzacego demona od stóp do głów.
Właściwie to nawet nie próbowała go w jakiś sposób oceniać. Raczej po prodtu lepiej poznać jego wygląd. Był bowiem już którymś z koleji demonem którego poznała i który jak szystkie pozostałe różnił się od pozostałych .
Po wszystykim pnownie zaczeła mówić próbując wyjaśnić jak wygląda sytuacja.
- Choć to i dobrze... że nie wiem co o sobie... mówić... bo i tak nie mamy na to... czas... Tyrion od... Cesarz Demonów wysłał mnie do ciebie... mówić... że bez ciebie nie... zrobić... zadanie... Zadanie to nie dać kaio Kaede możliwości... dać... Cesarz... wazą ze... świątynia Salazara... Po tym mamy... latasz na planetę Namek... gdzie mamy zdobyć Oddech... To coś dzięki czemu... dać się uciec od tego co... czekaj wszystkie demony... A to mi nie... odpowiedzi...
Wszytko to powiedziała na jednym wydechu z czego zdała sobię sprawę, gdy nie miała już sił na dokaczenie swojej wypowiedzi. Złapawszy w końcu oddech zerknęła jeszcze raz na twarz demona próbując dostrzec na niej jakąś reackję, po czym opóściła wzrok. To co teraz miała powiedzieć było chyba najtrudniejsze z tego wszystkiego.
Podobno mogła użyć wszelkich sposobów do przekonania Dragota do tej misji. Tylko, że według słów Tyriona był on kimś od niej znacznie silniejszym, co wykluczało opcję wymuszenia na nim towarzyszenia jej w trakcie trwania misji. Wychodziło więc na to, iż jedynym sposobem na to by mieć jakieś szanse na spełnienie tej części swojej zadania Raa musiała sięgnąć po proszenie go o pomoc. A już sama myśl o tym wywoływała u niej skrętu wnętrzności, choć przyszłość która się przed nią malowała z całą pewnością nie należała do tych do której dążyła.
- Więc... mówić się do ciebie jak do... innemu demona... - zaczęła, lecz czując jak nawet jej własne gardło buntuje się przed wypowiedzeniem tych słów na siłę je wyrzuciła z siebie niemal je wykrzykując - pomóż mi...
- Ja... znasz je od... Tyrion... a ja jestem Raa... A co ja mam o sobie... mówić..? Nawet nie wiem... czy mam co o sobie mówić... - podsumowała spoglądając na własne dłonie zaciskając je w pięści, co w przypadku tej prawej u której dalej miała tylko jeden palec wyglądało dziwnie.
Westchnąwszy ciężko z lekką rezygnacją odwróciła się do Dragota i kucneła opierając ręce na kolanach pozwalając sobie jeszcze na szybkie obejrzenie siedzacego demona od stóp do głów.
Właściwie to nawet nie próbowała go w jakiś sposób oceniać. Raczej po prodtu lepiej poznać jego wygląd. Był bowiem już którymś z koleji demonem którego poznała i który jak szystkie pozostałe różnił się od pozostałych .
Po wszystykim pnownie zaczeła mówić próbując wyjaśnić jak wygląda sytuacja.
- Choć to i dobrze... że nie wiem co o sobie... mówić... bo i tak nie mamy na to... czas... Tyrion od... Cesarz Demonów wysłał mnie do ciebie... mówić... że bez ciebie nie... zrobić... zadanie... Zadanie to nie dać kaio Kaede możliwości... dać... Cesarz... wazą ze... świątynia Salazara... Po tym mamy... latasz na planetę Namek... gdzie mamy zdobyć Oddech... To coś dzięki czemu... dać się uciec od tego co... czekaj wszystkie demony... A to mi nie... odpowiedzi...
Wszytko to powiedziała na jednym wydechu z czego zdała sobię sprawę, gdy nie miała już sił na dokaczenie swojej wypowiedzi. Złapawszy w końcu oddech zerknęła jeszcze raz na twarz demona próbując dostrzec na niej jakąś reackję, po czym opóściła wzrok. To co teraz miała powiedzieć było chyba najtrudniejsze z tego wszystkiego.
Podobno mogła użyć wszelkich sposobów do przekonania Dragota do tej misji. Tylko, że według słów Tyriona był on kimś od niej znacznie silniejszym, co wykluczało opcję wymuszenia na nim towarzyszenia jej w trakcie trwania misji. Wychodziło więc na to, iż jedynym sposobem na to by mieć jakieś szanse na spełnienie tej części swojej zadania Raa musiała sięgnąć po proszenie go o pomoc. A już sama myśl o tym wywoływała u niej skrętu wnętrzności, choć przyszłość która się przed nią malowała z całą pewnością nie należała do tych do której dążyła.
- Więc... mówić się do ciebie jak do... innemu demona... - zaczęła, lecz czując jak nawet jej własne gardło buntuje się przed wypowiedzeniem tych słów na siłę je wyrzuciła z siebie niemal je wykrzykując - pomóż mi...
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Pon Mar 12, 2018 12:05 am
Nigdy jeszcze nie spotkałem się z kimś mówiącym w taki sposób jak ona. Było to intrygujące, bo co innego jest słyszeć jak ktoś nie jest w stanie poprawnie mówić ze względu na ilość alkoholu we krwi, a czym innym jest usłyszeć demona który widocznie tak mówi zazwyczaj. Tak długo jak rozumiałem o co jej chodzi, reszta była bez znaczenia, bo nie jestem purystą językowym. Dowiedziałem się o jakimś Tyrionie, który zapewne jest innym potężnym demonem. I też jest od Cesarza Demonów? A to ciekawe. Dwie różne osoby chciałyby dostarczyć na dwa różne sposoby tą samą rzecz tej samej ważnej osobie? Nie bez powodu nie ufałem od razu tamtemu, podejrzewałem że może chcieć go dla siebie. I tutaj ponownie muszę się liczyć z taką możliwością. Usłyszałem również o Kaede, z którą miałem kontakt. Nawet nauczyła mnie telepatii. Widziała we mnie dobro, i słusznie. Wtedy jeszcze miałem je w sobie. I kolejna zagadka. Czemu ktoś kto jest od cesarza demonów chce aby Kaede mu nie dostarczyła czegoś? Coś mi tu nie pasuje. Potem powiedział o locie na inną planetę, i ucieczce przed jakimś złym losem.
To było dużo informacji, mało paplania. Czyli tak jak prosiłem. Sytuacja jest taka. Wątpię aby ten naszyjnik był taki prosty w obsłudze, aby można było go założyć i nagle stawało się bogiem. Plus jest uszkodzony, a ja bez znajomości głębszej o tym artefakcie nie miałem jak go naprawić. Prawda jest taka, że korzyść jakąkolwiek będę miał z dania tego komuś. Nieważne komu. Tak długo jak przyczyni się to do rozprzestrzenienia się zła po świecie, jest to częścią mojego celu.
-Więc i ja, mówić się do ciebie jak do innemu demona. Pomogę Ci.
Powiedziałem to bez przedrzeźniania, jedynie oddając szacunek poprzez użycie tej samej mowy. Spojrzałem na nią przychylniej, i już w tym momencie szczerze. Niech będzie po jej myśli.
-A więc co robimy?
To było dużo informacji, mało paplania. Czyli tak jak prosiłem. Sytuacja jest taka. Wątpię aby ten naszyjnik był taki prosty w obsłudze, aby można było go założyć i nagle stawało się bogiem. Plus jest uszkodzony, a ja bez znajomości głębszej o tym artefakcie nie miałem jak go naprawić. Prawda jest taka, że korzyść jakąkolwiek będę miał z dania tego komuś. Nieważne komu. Tak długo jak przyczyni się to do rozprzestrzenienia się zła po świecie, jest to częścią mojego celu.
-Więc i ja, mówić się do ciebie jak do innemu demona. Pomogę Ci.
Powiedziałem to bez przedrzeźniania, jedynie oddając szacunek poprzez użycie tej samej mowy. Spojrzałem na nią przychylniej, i już w tym momencie szczerze. Niech będzie po jej myśli.
-A więc co robimy?
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Sro Mar 14, 2018 1:14 am
Usłyszawszy, że Dragot jej pomoże demonica nieco się uspokoiła. Przynajmniej nie poniżyła się na darmo. Jednak miała pretensję do drugiego demona. Czemu bowiem musiał jej odpowiedzieć w taki sposób? Przecież wiedziała już, że potrafi się normalnie wypowiadać. Chyba, że chodziło mu o to jak ona sama się wypowiadała.
Wyprostowawszy się gwałtownie niczym zwolniona sprężyny w piertwszym odruchu uniosła sprawną pięść chcąć go uderzyć czując jednocześnie jak górna warga grży uniesiona odsłaniając zęby.
Jakże prosto byłoby po prostu go uderzyć. Tylko czym by się to skończyło? Jej śmiercią z jego ręki? W końcu miał być na tyle silny, że mieli sobie poradzić z misją z którą samotnie nie dałaby rady. Odmową? Choć dopiero co mówił, że pomoże. Był w końcu demonem. Mógł zrobić co mu się podoba.
To co zawsze dyktowała jej własna natura mogła doprowadzić do końca istnienia Raa.
Uniesiona ręka zaczęła się lekko trząść gdy zmagały się między sobą podstawowe odruchy z samokontrolą demonicy. W końcu palce jeden po drugim wyprosowały się , a ona z wolna opuściła rękę pozwalając sobie jedynie na posyłanie Dragotowi miażdzącego spojrzenia.
- Teraz my... latasz do... miejsce... gdzie jest Kaede i... czekaj... na jej wyjście ze... świątynia... - odpowiedziała przez zaciśnięte zęby po czym odwróciła się do niego tyłem i odeszła od niego na tyle ile pozwalała jej metalowa kontrukcja.
- Nigdy więcej tak do mnie nie... mówić... - dodała jeszcze po czym znienacka wyprowadziła cios z stalową belkę przed sobą i patrząc jak tak odkształca się od uderzenia.
- Nigdy więcej...
Wyprostowawszy się gwałtownie niczym zwolniona sprężyny w piertwszym odruchu uniosła sprawną pięść chcąć go uderzyć czując jednocześnie jak górna warga grży uniesiona odsłaniając zęby.
Jakże prosto byłoby po prostu go uderzyć. Tylko czym by się to skończyło? Jej śmiercią z jego ręki? W końcu miał być na tyle silny, że mieli sobie poradzić z misją z którą samotnie nie dałaby rady. Odmową? Choć dopiero co mówił, że pomoże. Był w końcu demonem. Mógł zrobić co mu się podoba.
To co zawsze dyktowała jej własna natura mogła doprowadzić do końca istnienia Raa.
Uniesiona ręka zaczęła się lekko trząść gdy zmagały się między sobą podstawowe odruchy z samokontrolą demonicy. W końcu palce jeden po drugim wyprosowały się , a ona z wolna opuściła rękę pozwalając sobie jedynie na posyłanie Dragotowi miażdzącego spojrzenia.
- Teraz my... latasz do... miejsce... gdzie jest Kaede i... czekaj... na jej wyjście ze... świątynia... - odpowiedziała przez zaciśnięte zęby po czym odwróciła się do niego tyłem i odeszła od niego na tyle ile pozwalała jej metalowa kontrukcja.
- Nigdy więcej tak do mnie nie... mówić... - dodała jeszcze po czym znienacka wyprowadziła cios z stalową belkę przed sobą i patrząc jak tak odkształca się od uderzenia.
- Nigdy więcej...
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Pią Mar 16, 2018 7:47 pm
- Kaede… - odezwał się chrapliwie znany już Dragotowi głos.
Należał do tego białowłosego demona, którego spotkał na łodzi podwodnej. Wyglądał na stosunkowo młodego i niegroźnego chłopaka. Niewiele brakowało mu do tego, by wyglądać sympatycznie. Tylko te czerwone tęczówki oczu, jakby zalane krwią oraz paskudna blizna przebiegająca przez oko na policzek, psuły do miłe wrażenie. Podobnie jak ostre, szponiaste zęby…
Wyłonił się z odmętów oceanu, chwytając niezgrabnie rękami krawędzi budynku, na którym stali Raa i Drag.
- Wiem, gdzie ona się znajduje. – powiedział. Złośliwy uśmieszek natychmiast wystąpił na jego usta. Wygrzebał się w końcu na dach i położył na plecach wykończony. – Byłem przy tym, jak dostała rozkazy od Cesarza. – kontynuował dysząc. – Naszyjnik za informacje. – wyciągnął rękę w bok i pomachał palcami, żeby Dragot oddał mu artefakt.
Należał do tego białowłosego demona, którego spotkał na łodzi podwodnej. Wyglądał na stosunkowo młodego i niegroźnego chłopaka. Niewiele brakowało mu do tego, by wyglądać sympatycznie. Tylko te czerwone tęczówki oczu, jakby zalane krwią oraz paskudna blizna przebiegająca przez oko na policzek, psuły do miłe wrażenie. Podobnie jak ostre, szponiaste zęby…
Wyłonił się z odmętów oceanu, chwytając niezgrabnie rękami krawędzi budynku, na którym stali Raa i Drag.
- Wiem, gdzie ona się znajduje. – powiedział. Złośliwy uśmieszek natychmiast wystąpił na jego usta. Wygrzebał się w końcu na dach i położył na plecach wykończony. – Byłem przy tym, jak dostała rozkazy od Cesarza. – kontynuował dysząc. – Naszyjnik za informacje. – wyciągnął rękę w bok i pomachał palcami, żeby Dragot oddał mu artefakt.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: East City [Ruiny po tsunami]
Sob Mar 17, 2018 1:14 am
Aż mi się przykro zrobiło. Widocznie ktoś nie był ze swojego głosu dumny. Choć nie było w moim głosie ani odrobiny złej chęci, to wyraźnie zaczęły ją ponosić emocje. Zacząłem się zastanawiać czy zaryzykuje atak w moim kierunku. Akurat tą chęć udało jej się powstrzymać. Już się przyzwyczaiłem, że jakakolwiek dobra chęć z mojej strony tak się kończy. Dlatego zamiast skupiać się na emocjach, skupiłem się na słowach. Wszystko wskazuje że jest w jakiejś świątyni. Myślę że nie mówiłaby o tym, gdyby nie wiedziała gdzie to miejsce jest. Oznacza to że cel jest jasny, a my nie mamy czasu do stracenia.
-Przepraszam Raa. Używając twojego sposobu mowy, chciałem okazać ci szacunek upodabniając się. Nie chciałem byś odebrała to źle, ponieważ nie oceniam istot po takich rzeczach. Skoro sprawiło Ci to przykrość, więcej tego nie zrobię.
Powiedziałem słowa formalności, z maksymalną uprzejmością jakby szef rozmawiał ze swoim pracownikiem. Starałem się jednak nie tworzyć atmosfery jakobym uważał się za lepszego. Takie rzeczy wychodzą w praktyce, i nie trzeba nikomu ich udowadniać. Można na tym głównie stracić. Gdy już myślałem że spokojnie się oddalimy, gówno wyłoniło się z wody.
Spojrzałem na niego. Mokrego, rannego, wyraźnie zmęczonego. Pieprzącego głupoty, które nie mają sensu w związku z rzeczami które usłyszałem od Raa, która w przeciwieństwie do niego nie ma żadnej korzyści z kłamania. On za to może z umiejętnością teleportacji z każdej chwili zwiać z naszyjnikiem. Po mojej twarzy jednak nic nie dało się poznać, gdyż dalej gościł na niej uprzejmy uśmiech. Odwróciłem się w jego kierunku. Spojrzałem się na jego wystawioną rękę. Przemyślałem dobrze swój następny ruch. Uważałem go za jedyne logiczne wyjście z tej sytuacji. Podszedłem do leżącego na plecach chłopaczka-demona. Następnie sięgnąłem do kieszeni z naszyjnikiem, chwyciłem go jasno i wyciągnąłem. Jego wzrok zapewne teraz przykleił się do tego cennego przedmiotu. Zacząłem go wtedy opuszczać najwidoczniej przystając na jego ofertę. Ten demon leżał ledwo żywy, po tym jak chciał mnie wykończyć by wziąć naszyjnik dla siebie. Dlatego to nie naszyjnik trafił do jego wyciągniętej ręki, a mój wojskowych rozmiarów but który przybił ją niczym gwóźdź do stalowego podłoża. Naszyjnik natomiast wrócił do mojej kieszeni. Przytrzymałem jego dłoń siłą mięśni uda. Jeśli udawał to wycieńczenie, to teraz będzie musiał się odkryć. Jeśli zaś nie udawał, to nie będzie miał jak się uwolnić.
-Chyba jednak nie chcę od Ciebie pomocy po tym, jak się wobec mnie zachowałeś. Ludzie to robaki które dążą do utopienia się w toksynach które sami wytworzą. Ale wiedzą jak stworzyć dobrze przysłowie. Przypomniałeś mi swoim postępowaniem o dwóch. Nie poluj na to, czego nie możesz zabić oraz...
Wtedy moje ciało pokryła czerwona aura, nawet jeśli był silniejszy ode mnie nie miał w tym momencie możliwości ucieczki gdyż połączenie mojej siły fizycznej z większością energii KI zraniłoby poważnie nawet krwiożerczego Reda. Najpierw skierowałem dłonie do boków, by następnie płynnie wycelować nimi w jego korpus dla pewnego, bezpośredniego, i śmiertelnego strzału. Czerwona skoncentrowana kula energii która była wyczuwalna na całym świecie, może i poza nim. Gdyż ta ilość energii była zdolna do zniszczenia całej planety przy trafieniu w powierzchnię. W tym wypadku jednak jego ciało powinno temu zapobiec. Dorzuciłem ostatnie pokłady jakie mogłem bez czynienia ataku wysoce niestabilnym, i dokończyłem zdanie.
-Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
Następnie połowa mojej całej KI została uwolniona w celu ukarania tego, który rzucił mi wyzwanie. Niebo pokryła jasna czerwień, moje oczy utraciły nadające im trzeźwy wygląd tęczówki i źrenice, pozostawiając jedynie białko. Zniszczenia zapowiadam na poważne w skali planety, niezależnie od skutku ataku. A jeśli ktokolwiek interesuje się losem tej planety, choćby by tą planetą władać, teraz poczuje strach.
OOC:
-50% KI za Bloody Sunday i próba zabicia Białowłosego Demona
-Przepraszam Raa. Używając twojego sposobu mowy, chciałem okazać ci szacunek upodabniając się. Nie chciałem byś odebrała to źle, ponieważ nie oceniam istot po takich rzeczach. Skoro sprawiło Ci to przykrość, więcej tego nie zrobię.
Powiedziałem słowa formalności, z maksymalną uprzejmością jakby szef rozmawiał ze swoim pracownikiem. Starałem się jednak nie tworzyć atmosfery jakobym uważał się za lepszego. Takie rzeczy wychodzą w praktyce, i nie trzeba nikomu ich udowadniać. Można na tym głównie stracić. Gdy już myślałem że spokojnie się oddalimy, gówno wyłoniło się z wody.
Spojrzałem na niego. Mokrego, rannego, wyraźnie zmęczonego. Pieprzącego głupoty, które nie mają sensu w związku z rzeczami które usłyszałem od Raa, która w przeciwieństwie do niego nie ma żadnej korzyści z kłamania. On za to może z umiejętnością teleportacji z każdej chwili zwiać z naszyjnikiem. Po mojej twarzy jednak nic nie dało się poznać, gdyż dalej gościł na niej uprzejmy uśmiech. Odwróciłem się w jego kierunku. Spojrzałem się na jego wystawioną rękę. Przemyślałem dobrze swój następny ruch. Uważałem go za jedyne logiczne wyjście z tej sytuacji. Podszedłem do leżącego na plecach chłopaczka-demona. Następnie sięgnąłem do kieszeni z naszyjnikiem, chwyciłem go jasno i wyciągnąłem. Jego wzrok zapewne teraz przykleił się do tego cennego przedmiotu. Zacząłem go wtedy opuszczać najwidoczniej przystając na jego ofertę. Ten demon leżał ledwo żywy, po tym jak chciał mnie wykończyć by wziąć naszyjnik dla siebie. Dlatego to nie naszyjnik trafił do jego wyciągniętej ręki, a mój wojskowych rozmiarów but który przybił ją niczym gwóźdź do stalowego podłoża. Naszyjnik natomiast wrócił do mojej kieszeni. Przytrzymałem jego dłoń siłą mięśni uda. Jeśli udawał to wycieńczenie, to teraz będzie musiał się odkryć. Jeśli zaś nie udawał, to nie będzie miał jak się uwolnić.
-Chyba jednak nie chcę od Ciebie pomocy po tym, jak się wobec mnie zachowałeś. Ludzie to robaki które dążą do utopienia się w toksynach które sami wytworzą. Ale wiedzą jak stworzyć dobrze przysłowie. Przypomniałeś mi swoim postępowaniem o dwóch. Nie poluj na to, czego nie możesz zabić oraz...
Wtedy moje ciało pokryła czerwona aura, nawet jeśli był silniejszy ode mnie nie miał w tym momencie możliwości ucieczki gdyż połączenie mojej siły fizycznej z większością energii KI zraniłoby poważnie nawet krwiożerczego Reda. Najpierw skierowałem dłonie do boków, by następnie płynnie wycelować nimi w jego korpus dla pewnego, bezpośredniego, i śmiertelnego strzału. Czerwona skoncentrowana kula energii która była wyczuwalna na całym świecie, może i poza nim. Gdyż ta ilość energii była zdolna do zniszczenia całej planety przy trafieniu w powierzchnię. W tym wypadku jednak jego ciało powinno temu zapobiec. Dorzuciłem ostatnie pokłady jakie mogłem bez czynienia ataku wysoce niestabilnym, i dokończyłem zdanie.
-Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
Następnie połowa mojej całej KI została uwolniona w celu ukarania tego, który rzucił mi wyzwanie. Niebo pokryła jasna czerwień, moje oczy utraciły nadające im trzeźwy wygląd tęczówki i źrenice, pozostawiając jedynie białko. Zniszczenia zapowiadam na poważne w skali planety, niezależnie od skutku ataku. A jeśli ktokolwiek interesuje się losem tej planety, choćby by tą planetą władać, teraz poczuje strach.
OOC:
-50% KI za Bloody Sunday i próba zabicia Białowłosego Demona
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach