Eggroot [Układ Ufryg]
+2
KOŚCI
Kurisu
6 posters
Eggroot [Układ Ufryg]
Sob Mar 11, 2017 10:32 am
First topic message reminder :
Proszę jeszcze nie pisać postów w tym temacie, informacje będą przekazywane na PW, bądź pokażą się w następnym poście wprowadzającym do przygody. ~ Vvien
Zawracaj wędrowcze, bo poza skałami dryfującymi po przestrzeni kosmicznej, nic tu nie uświadczysz.
- Znane cytaty:
- " - Do wszystkich jednostek w układzie słonecznym, dowództwo nakazuje niezwłocznie zatrzymanie wszelkich działań w tamtejszym rejonie na rzecz udzielenia wsparcia dla oddziału Beeko w układzie Yfryg, planeta Eggroot. Sprawie nadano wysoki priorytet, niesubordynacja będzie surowo karana. -" ~Reichi Captain Rezun.
"-Kamień wieczności jest zapewniony mieszkańcom Eggroot, a czeluść wieczności jest zapewniona wszystkim poza Eggroot'owskim generacjom -" ~Natto Veteran Pandane, oddział Beeko.
"-Ile half-saiyan potrzeba do wkręcenia żarówki? Zero, bo ugrzęzną w tym bagnie, niżeli podołają temu zadaniu. -" ~Jakieś kapryśne winogronką, oddział Beeko.
- Wygląd planety Eggroot:
Proszę jeszcze nie pisać postów w tym temacie, informacje będą przekazywane na PW, bądź pokażą się w następnym poście wprowadzającym do przygody. ~ Vvien
Zawracaj wędrowcze, bo poza skałami dryfującymi po przestrzeni kosmicznej, nic tu nie uświadczysz.
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Pon Lip 03, 2017 8:23 pm
Tyle dobrego z tej całej sytuacji, że mała zmęczyła się wystarczająco, by zasnąć. Dzięki temu przestała próbować wyrwać Razielowi włosy z głowy, a ten mógł się skupić na czymś innym. Tym czymś była tajemnicza energia znajdująca się pod nim. Saiyanin zaczął się powoli opuszczać w gęstwinę, a scouter automatycznie przeszedł w tryb podświetlenia. W każdym razie ta energia choć słaba, to w dalszym ciągu była silna. Można rzec, że gdyby okazała pełnię mocy, to by go zmiotło. Raziel wylądował na jakimś zapomnianym przez wszystkich miejscu. Jednakże to właśnie stąd biła ta dziwna energia. Wszystko to wyglądało nazbyt spokojnie. Wysepka, na której znajdował się okrąg kamieni. Przypominały trochę ten, który Raziel widział na materiałach dotyczących Ziemi, ale to przecież nie było zbytnio możliwe. Choć kto wie. Już zdążył się przyzwyczaić, by nie używać tego słowa zbyt często. Coś też pomiędzy nimi było. Coś nie pasującego do tego miejsca. Kiedy Raziel podszedł bliżej, to w jego umyśle rozbrzmiał głos. Dobrze, że znał telepatię i już wiele razy wykorzystywaną ją na nim. Jednak przez chwilę zakręciło mu się w głowie. To było coś naprawdę innego, od tego co wcześniej wyczuwał. To na pewno nie był Saiyanin.
- Kim jesteś? – zapytał tajemniczy głos. Czyżby ten zlepiony z popiołów twór miał w sobie kogoś?
- Veloko? Słyszałem już to imię. To ktoś z wioski tej małej. Dobra, ale pomożesz mi. Powiedz co się stało z Saiyanami, którzy przybyli tu wcześniej i co ci się do diabła stało? Twoja moc jest potężna. - zapytał Raziel. Może wreszcie otrzyma odpowiedzi na swoje pytania.
- Kim jesteś? – zapytał tajemniczy głos. Czyżby ten zlepiony z popiołów twór miał w sobie kogoś?
- Veloko? Słyszałem już to imię. To ktoś z wioski tej małej. Dobra, ale pomożesz mi. Powiedz co się stało z Saiyanami, którzy przybyli tu wcześniej i co ci się do diabła stało? Twoja moc jest potężna. - zapytał Raziel. Może wreszcie otrzyma odpowiedzi na swoje pytania.
- Joker
- Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015
Identification Number
HP:
(2100/2100)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Czw Lip 06, 2017 4:44 pm
Mały dzieciak podniecał się po obserwacji transformacji w Super Sayianina. Nic dziwnego, pewnie każdy kto 1 raz widział takie coś by był zdziwiony. Jej opiekun spełnił dane słowo i powiedział coś ważnego dla Shadowa. Ten pokiwał głową w podziękowaniu i został sam. Nie na długo gdyż już kolejna osoba chciała z nim rozmawiać. Zawołał go młodzieniec pewnie w trakcie dorastania. Zaczął mówić szeptem jak to odkrył sekret jak wejść do świątyni i zaczął się żalić że zabrano mu czarkę dzięki której jadło mu lepiej smakuje. Zaproponował umowę aby Half zdobył mu zabrany przedmiot z chaty tej cioci Veloko, a on sprzeda mu trik jak wbić do świątyni. Ostrzegł go też że jak ona go złapie to przewalone. Chłopak po chwili zastanowienia odparł szeptem.- Stoi, możemy się tak umówić, opisz mi dokładnie jak wygląda ta czarka, i czy na pewno jej tam nie ma?, ostrzegam że jeśli próbujesz mnie w coś wrobić to urwę ci łeb. Za chwilę nabędzie nowych doświadczeń i zarzutów do kartoteki jako włamywacz i złodziej opłacany. Half ostrożnie udał się do mieszkania przywódczyni wioski i wbił najciszej do środka. Upewniwszy się że czasem nikogo tu nie ma zaczął się rozglądać w poszukiwaniu przedmiotu. Pilnował też aby mógł bezpiecznie zwiać.
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Pią Lip 07, 2017 11:30 am
Ścieżka Kurisu przerwana, ilość zakończeń zmniejszona:
Słuch o nim zaginął, jego scouter przestał odbierać.
Ścieżka Shadow'a:
-Nie masz czym się martwić, moja czara jest srebrna z dwoma uszkami. Nie ma drugiej takiej w wiosce, więc na pewno ją rozpoznasz re re~. Jak skończysz proszę wróć tutaj, będę czekać - zanurzył się pod wodę, a Shadow przystając na nową umowę postanowił wślizgnąć się do chatki cioci Veloko. W sumie nie zastał żadnej straży, a także właścicielki tej drobnej posesji. Za kotarą liści dostrzegł mnóstwo sprzętu laboratoryjnego, fiolki różnych ilości i kształtów pompowały ciecz przez szklane rurki pod ciśnieniem palników. Na środku znajdowała się przestrzeń oraz ułożone z kamieni palenisko. Zaś na nim postawiony wielki, metrowy kocioł w którym to znajdowały się jeszcze resztki różowej mazi.
Zaiste się ugościła, przechodząc ostrożnie przez laboratorium, miał pole do popisu w szukaniu gdzie mogła znajdować się czara. Pod każdym z czterech szeregów chemicznego sprzętu znajdowało się po dwie szafki. Jedna szafa z szklaną płytą oddzielającą zioła i różnorodne składniki, na niej nie dostrzegł żadnego srebrnego naczynia, ale za to pływające oczy w słoikach z mazią, różnokolorowe pierze, dziwne kamyki, możliwe związki siarki, rtęci, miedzi...wyposażenie godne nie naukowca, a alchemika.
Następne pomieszczenie również oddzielone było kotarą z liści adanowca, jak się okazało to było pomieszczenie socjalne. Jedno ogromne łóżko na cztery osoby pod którym dało się schować. Szafa na ciuchy podobna do saiyańskich stereotypów, ot metalowa z wieszakami w środku także nadawała się do ukrycia. Na drobnej półce umieszczonej obok dało się dostrzec zdjęcie, znajdowała się na nim dziwna kobieta o bardzo wąskiej talii i bardzo drobny pomarszczony jaszczur z ułamanymi i rozkruszonymi rogami, który to w swej osobie wisiał na jej prawym ramieniu. Wydawali się na niezmiernie szczęśliwych, ale Shadow właśnie odkrył kim była ciocia Veloko. To nie była istota żywa, przypominała bardziej insekta i androida. Tudzież mogła być znacznie zmodernizowanym biologicznym bytem. Wydawała się wątła, ale gotowa do walki w każdej chwili. Jej hełm i ornamenty bojowe zdradzały, że musiała kiedyś być wojownikiem i walczyć na odległym, kosmicznym froncie. Nawet na prawym ramieniu dało się dostrzec jeszcze zadrapane logo koloru żółto-oliwkowego. Mogło ono przynosić na myśl oddział, nacje, tudzież rangę, ale nic mu nie przychodziło do głowy.
Po drugiej stronie pokoju względem łóżka, a tuż obok wyjścia z pomieszczenia wisiała ogromna głowa jakiegoś włochatej, małpiastej istoty. Możliwe, że został zgładzony z ręki właścicieli bądź to był jeden z darów dla starszego wioski. Jak nie trudno dało się domyśleć, najstarszy z jaszczurów na pewno pełnił ową pozycje. W sumie dziwna para, potencjalnie wiecznie młoda maszyna i stary zgrzybiały jaszczur z garbem oraz wysokością jednego metra. Zgrzybiały wręcz dosłownie, bo chyba dało się dostrzec, ze na jego ogonie zaczęły rosnąć jakieś najprawdziwsze grzyby.
Miotła w kącie, kolejne szeregi szafek, w niektórych pradawne szaty, nawet bielizna kobieca się znalazła. Naczynia, sztućce, rzeczy codziennego użytku. Drewniany grzebień, choć żadne z nich nie miało włosów. Gdzie mogła być owa srebrna czara? Zapewne w którejś z nich.
Ścieżka Raziela:
-Od czego mógłbym zacząć, by twój młody umysł wojownika pojął. Zapewne wiele żeś widział, bo moc nigdy nie przychodzi naturalnie - jego aura zabłysła delikatną tonią czerwieni.
-Saiyanie odkryli jeden z sekretów Eggroot, mianowicie zdolność oszukania śmierci, bo jakże inaczej mieli by się udać w tak opuszczone miejsce, jak nie dla typowo stereotypowej mrzonki. Tak wielu pragnie być wiecznie młodym i silnym, a wraz z tym idą ambicje, często nieczyste. Twoi towarzysze zapewne udali się do świątyni i niewykluczone, że polegli próbując pokonać jej zdradzieckie pułapki oraz strażnika. O ich faktycznym stanie nie mogę ci powiedzieć, poza tym, że od momentu ich wkroczenia do świątyni przestałem wyczuwać ich energie. - Statua z popiołu stała, lecz była nieruchoma i żadnej mimiki nie mógł z tego wywnioskować. Raziel mógł rozpoznać uczucia jedynie na podstawie jego barwy głosu, zmożonej życiem, zmęczonej, wręcz konającej.
-Czas na konkrety minął, ja jestem renegatem ze świata umarłych. Jednym z siedmiu, którzy przybyli do tego miejsca by odnaleźć ostatni fragment Helisticonu. Helisticon to zapewne obce ci pojęcie młodzieńcze, to był nasz mały sekret, miejsce mające być rajem dla najpotężniejszych dusz. Z pewnością i ty po śmierci znalazłbyś tam miejsce. Niewolnica...niewolnica nas zdradziła, a w naszym narzeczu określamy ją jako Grd'er bądź Grd'ed. Oczywiście nie uczyniła tego samotnie, bo to Sierrona jako pierwsza uniosła na nas rękę, ale zapewne skończyła tym samym losem, a nawet gorzej niżeli ja. Veloko jako jedyna przeżyła z całej siódemki, porzuciła własne człowieczeństwo i została maszyną by istota chaosu nie mogła jej odnaleźć. Jeśli pozna prawdę, będzie wiedzieć co należy dalej zrobić. -
zamilkł, po prostu składał słowa bo pytanie rodziło pytanie, ale chciał mieć mimo wszystko jakoś to po uporządkowane.
-Grd'ed spaliła mnie żywcem, a me popioły rozwiały się po Eggroot. Moja potęga i to co znajdowało się w świątyni pozwoliło mi przetrwać i uformować ciało z własnego popiołu. Jak widzisz, nie jest to życie, ale zdecydowanie preferuje je od obrócenia się w nicość. Bo dla renegatów nie ma już miejsca, ani w niebie, ani w piekle. -
Słuch o nim zaginął, jego scouter przestał odbierać.
Ścieżka Shadow'a:
-Nie masz czym się martwić, moja czara jest srebrna z dwoma uszkami. Nie ma drugiej takiej w wiosce, więc na pewno ją rozpoznasz re re~. Jak skończysz proszę wróć tutaj, będę czekać - zanurzył się pod wodę, a Shadow przystając na nową umowę postanowił wślizgnąć się do chatki cioci Veloko. W sumie nie zastał żadnej straży, a także właścicielki tej drobnej posesji. Za kotarą liści dostrzegł mnóstwo sprzętu laboratoryjnego, fiolki różnych ilości i kształtów pompowały ciecz przez szklane rurki pod ciśnieniem palników. Na środku znajdowała się przestrzeń oraz ułożone z kamieni palenisko. Zaś na nim postawiony wielki, metrowy kocioł w którym to znajdowały się jeszcze resztki różowej mazi.
Zaiste się ugościła, przechodząc ostrożnie przez laboratorium, miał pole do popisu w szukaniu gdzie mogła znajdować się czara. Pod każdym z czterech szeregów chemicznego sprzętu znajdowało się po dwie szafki. Jedna szafa z szklaną płytą oddzielającą zioła i różnorodne składniki, na niej nie dostrzegł żadnego srebrnego naczynia, ale za to pływające oczy w słoikach z mazią, różnokolorowe pierze, dziwne kamyki, możliwe związki siarki, rtęci, miedzi...wyposażenie godne nie naukowca, a alchemika.
Następne pomieszczenie również oddzielone było kotarą z liści adanowca, jak się okazało to było pomieszczenie socjalne. Jedno ogromne łóżko na cztery osoby pod którym dało się schować. Szafa na ciuchy podobna do saiyańskich stereotypów, ot metalowa z wieszakami w środku także nadawała się do ukrycia. Na drobnej półce umieszczonej obok dało się dostrzec zdjęcie, znajdowała się na nim dziwna kobieta o bardzo wąskiej talii i bardzo drobny pomarszczony jaszczur z ułamanymi i rozkruszonymi rogami, który to w swej osobie wisiał na jej prawym ramieniu. Wydawali się na niezmiernie szczęśliwych, ale Shadow właśnie odkrył kim była ciocia Veloko. To nie była istota żywa, przypominała bardziej insekta i androida. Tudzież mogła być znacznie zmodernizowanym biologicznym bytem. Wydawała się wątła, ale gotowa do walki w każdej chwili. Jej hełm i ornamenty bojowe zdradzały, że musiała kiedyś być wojownikiem i walczyć na odległym, kosmicznym froncie. Nawet na prawym ramieniu dało się dostrzec jeszcze zadrapane logo koloru żółto-oliwkowego. Mogło ono przynosić na myśl oddział, nacje, tudzież rangę, ale nic mu nie przychodziło do głowy.
Po drugiej stronie pokoju względem łóżka, a tuż obok wyjścia z pomieszczenia wisiała ogromna głowa jakiegoś włochatej, małpiastej istoty. Możliwe, że został zgładzony z ręki właścicieli bądź to był jeden z darów dla starszego wioski. Jak nie trudno dało się domyśleć, najstarszy z jaszczurów na pewno pełnił ową pozycje. W sumie dziwna para, potencjalnie wiecznie młoda maszyna i stary zgrzybiały jaszczur z garbem oraz wysokością jednego metra. Zgrzybiały wręcz dosłownie, bo chyba dało się dostrzec, ze na jego ogonie zaczęły rosnąć jakieś najprawdziwsze grzyby.
Miotła w kącie, kolejne szeregi szafek, w niektórych pradawne szaty, nawet bielizna kobieca się znalazła. Naczynia, sztućce, rzeczy codziennego użytku. Drewniany grzebień, choć żadne z nich nie miało włosów. Gdzie mogła być owa srebrna czara? Zapewne w którejś z nich.
Ścieżka Raziela:
-Od czego mógłbym zacząć, by twój młody umysł wojownika pojął. Zapewne wiele żeś widział, bo moc nigdy nie przychodzi naturalnie - jego aura zabłysła delikatną tonią czerwieni.
-Saiyanie odkryli jeden z sekretów Eggroot, mianowicie zdolność oszukania śmierci, bo jakże inaczej mieli by się udać w tak opuszczone miejsce, jak nie dla typowo stereotypowej mrzonki. Tak wielu pragnie być wiecznie młodym i silnym, a wraz z tym idą ambicje, często nieczyste. Twoi towarzysze zapewne udali się do świątyni i niewykluczone, że polegli próbując pokonać jej zdradzieckie pułapki oraz strażnika. O ich faktycznym stanie nie mogę ci powiedzieć, poza tym, że od momentu ich wkroczenia do świątyni przestałem wyczuwać ich energie. - Statua z popiołu stała, lecz była nieruchoma i żadnej mimiki nie mógł z tego wywnioskować. Raziel mógł rozpoznać uczucia jedynie na podstawie jego barwy głosu, zmożonej życiem, zmęczonej, wręcz konającej.
-Czas na konkrety minął, ja jestem renegatem ze świata umarłych. Jednym z siedmiu, którzy przybyli do tego miejsca by odnaleźć ostatni fragment Helisticonu. Helisticon to zapewne obce ci pojęcie młodzieńcze, to był nasz mały sekret, miejsce mające być rajem dla najpotężniejszych dusz. Z pewnością i ty po śmierci znalazłbyś tam miejsce. Niewolnica...niewolnica nas zdradziła, a w naszym narzeczu określamy ją jako Grd'er bądź Grd'ed. Oczywiście nie uczyniła tego samotnie, bo to Sierrona jako pierwsza uniosła na nas rękę, ale zapewne skończyła tym samym losem, a nawet gorzej niżeli ja. Veloko jako jedyna przeżyła z całej siódemki, porzuciła własne człowieczeństwo i została maszyną by istota chaosu nie mogła jej odnaleźć. Jeśli pozna prawdę, będzie wiedzieć co należy dalej zrobić. -
zamilkł, po prostu składał słowa bo pytanie rodziło pytanie, ale chciał mieć mimo wszystko jakoś to po uporządkowane.
-Grd'ed spaliła mnie żywcem, a me popioły rozwiały się po Eggroot. Moja potęga i to co znajdowało się w świątyni pozwoliło mi przetrwać i uformować ciało z własnego popiołu. Jak widzisz, nie jest to życie, ale zdecydowanie preferuje je od obrócenia się w nicość. Bo dla renegatów nie ma już miejsca, ani w niebie, ani w piekle. -
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Wto Lip 11, 2017 6:52 pm
Już dawno nauczył się, że musiał czytać pomiędzy wierszami z odpowiedzi napotkanych istot, a często uzyskane informacje należało przesiewać. Tego też spodziewał się po tym jak pytanie opuściły jego usta. Podejrzliwość miał już nieźle wyrobioną, więc muszę przyznać, że zdziwił się lekko, kiedy w jego umyśle pojawiła się dość długa i w miarę wyczerpująca odpowiedź. Oczywiście nie znał niektórych imion, czy nazw, ale kto nie ryzykuje ten gryzie ziemię. W każdym razie słuchał dokładnie tego co ten Hor mówił. Przynajmniej już wiedział, że oddział Beko jest równie martwy co Zell. Nie było to zbyt dobre, ale tego się po trochu spodziewał. Ta planeta nie była zbyt gościnna i skrywała naprawdę wiele sekretów. I to nie zawsze przyjemnych. W każdym razie jeśli ci goście byli na tyle durni, iż myśleli o tym, że będą nieśmiertelni to się grubo przeliczyli. No, ale jak to mówią, słabi muszą zginąć by ustąpić miejsca silniejszym. W każdym razie warto rzucić okiem na tą całą świątynię.
- "Shadow. Słuchaj mnie. Pod żadnym pozorem nie waż się iść do tej świątyni samemu. Nie ufaj nikomu. Czekaj na mnie. To rozkaz." – powiedział Raziel, kierując telepatyczną wiadomość do Nashiego. Słuchał dalszej opowieści i coraz bardziej wydawało mu się to dziwne. Ale ta Veloko była zbyt poważana, by być jakimś wymysłem.
- No dobra. Pomogę ci. Mam jednak jeszcze jedną sprawę. Jedna z mieszkanek tej planety zatruła mnie czymś. Prawdopodobnie umieram. Jeśli wiesz jak mogę się uleczyć, albo mi pomożesz będę wdzięczny. Poza tym wiesz coś o tej małej, która siedzi na mnie? O co w ogóle chodzi z tą całą ich rasą? – powiedział i lekko się zatoczył. Przez chwilę wszystko mu się kręciło przed oczami. Nie było to zbyt dobre. Zapewne oznaczało to wszystko, że trucizna działa coraz silniej i jego czas się kończy. Jeśli on mu nie pomoże, to raczej nie pogada sobie z Veloko.
OOC:
Takie moje fabularne zaczątki trucizny.
Mentalny sms do Shada.
- "Shadow. Słuchaj mnie. Pod żadnym pozorem nie waż się iść do tej świątyni samemu. Nie ufaj nikomu. Czekaj na mnie. To rozkaz." – powiedział Raziel, kierując telepatyczną wiadomość do Nashiego. Słuchał dalszej opowieści i coraz bardziej wydawało mu się to dziwne. Ale ta Veloko była zbyt poważana, by być jakimś wymysłem.
- No dobra. Pomogę ci. Mam jednak jeszcze jedną sprawę. Jedna z mieszkanek tej planety zatruła mnie czymś. Prawdopodobnie umieram. Jeśli wiesz jak mogę się uleczyć, albo mi pomożesz będę wdzięczny. Poza tym wiesz coś o tej małej, która siedzi na mnie? O co w ogóle chodzi z tą całą ich rasą? – powiedział i lekko się zatoczył. Przez chwilę wszystko mu się kręciło przed oczami. Nie było to zbyt dobre. Zapewne oznaczało to wszystko, że trucizna działa coraz silniej i jego czas się kończy. Jeśli on mu nie pomoże, to raczej nie pogada sobie z Veloko.
OOC:
Takie moje fabularne zaczątki trucizny.
Mentalny sms do Shada.
- Joker
- Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015
Identification Number
HP:
(2100/2100)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Sro Lip 12, 2017 9:04 pm
Na szczęście w chacie nikogo nie było. To bardzo dobrze, Przywódczyni wioski naprawdę nieźle się urządziła jak na poza cywilizacyjną planetę . Tylko pozazdrościć, chłopak zabrał się do szukania czarki by przehandlować ją na informacje. Było naprawdę sporo miejsc które trzeba przejrzeć, i to tak aby wszystko wróciło na swoje miejsce aby nikt nie spostrzegł że ktoś tu był. Mnóstwo szafek, maska czegoś włochatego, innymi słowy od koloru do wyboru, Half spostrzegł też jakieś zdjęcie na którym była najprawdopodobniej Veloko i ktoś jeszcze. Wygląd to mieli niecodzienny. Maszyna i stary jaszczur, No i kiedy tak szukał usłyszał w swojej głowie. Był to Raziel który przekazał mu rozkazy, miał nie zbliżać się do świątyni za wszelką cenę i ma nie ufać nikomu, Super, jakbym sam tego nie wiedział, tak czy siak dobrze że chociaż się odezwał Tylko że na to drugie to już trochę za późno. Teraz musiał się skupić na znalezieniu tego pierdzielonej czarki, wynieść się z tej chałupy bez wykrycia, zdobyć informacje, i siedzieć tu tak długo aby kawaleria nadciągnęła. Problem będzie jak zaczną go sądzić i zmuszą do pójścia do tej świątyni. Ta Veloko musiała być potężnym wojownikiem bo wskazywał na to hełm i ornamenty. Było to prawie pewne że w razie walki by go zmasakrowała. Bardzo nie chciał jej spotkać w takich warunkach. Trzeba się stąd zmywać. Planował po znalezieniu jej ukryć Czarkę pod ubraniem tak aby mu nie przeszkadzało i nie wyleciało do czasu oddania właścicielowi.
Occ:
Czarko! Szukam cię
Occ:
Czarko! Szukam cię
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Czw Lip 20, 2017 9:14 pm
Ścieżka Shadow'a:
Młodzian rozpoczynający niechlubną karierę włamywacza przetrząsał niezdecydowanie miejsca, gdzie ktokolwiek mógł pomyśleć o schowaniu czarki. Bez sprecyzowanego planu zaczął od najbliższego mu otoczenia, to jest sypialnio-jadalni uwieńczoną głową stworzenia. Zerkał do szafek z ciuchami, przeglądał półkę ze zdjęciem i zerknął pod łóżko. Minęła może zaledwie minuta, tudzież dwie, ale czas w poczuciu chłopaka bardzo się przeciągał. Czuł na sobie czyichś wzrok, a może to zaniepokojenie myślą, że zostanie przyłapany na gorącym uczynku. Cupnął by zerknąć pod łóżko, najwyraźniej byłoby to świetne miejsce do schowania się. Stosunkowo niskie, ale nadal na tyle szerokie by całym ciałem mógłby tam się wczołgać. Nawet z dobrym oświetleniem póki ktoś by nie schylił się, zapewne by nie zauważył nieproszonego gościa. Tak samo jedna z większych szaf nadawała się do skrycia, a różnorodne skórki i szmaty z pewnością stanowiły by o dobrej zasłonie. Ostatecznie mógłby wcisnąć się w jedną z szafek pod naczyniami alchemicznymi w stanie aktywnym, ale z pewnością byłoby mu niewygodnie. Powoli kończyły mu się opcje, jako iż w tym pomieszczeniu brakowało już więcej miejsc do przeszukania. Głowa stwora ciągle spoglądała na niego, tak też została ułożona że patrzyła się na łóżko, ale to co szczególnie go mogło zainteresować, to że nie została zbyt dobrze przymocowana. Wisiała na drewnianym kołku wbitym w drewnianą bal, a nawet mogłoby się zdawać, że w każdej chwili mogła spaść. Pod nogami dostrzegł także futerko, ale kto by w takim miejscu chował czarkę...choć kto wie, skoro znajdowało się tutaj całe laboratorium, gdzieś musieli chować dodatkowy sprzęt, jak również mieć miejsce na personalny spichlerz tudzież inne...cokolwiek przydatnego się w przeciętnej chatce mogło znajdować na bagiennym odludziu. Shadow poczuł coś jeszcze i to go po części zaniepokoiło, do jego nozdrzy dostała się nagle porcja świeżego powietrza, takie uczucie towarzyszyło mu zawsze po burzy. Czyżby wyładowania elektrostatyczne przecinały powietrze w pomieszczeniu? Miał wrażenie, że ktoś mógł nadchodzić, skoro Veloko mogła być na pierwszy rzut oka potężną istotą, jak dalekie były jej faktyczne umiejętności? Na tą krótką chwile zastanowienia za jedną z szafek znalazł coś jeszcze, przycisk, a po przypadkowym jego uruchomieniu mebel odsunął się i ujawnił małe pomieszczenie. Wręcz wielkości nadwornej latryny, lecz zamiast dziury z fekaliami dostrzegł wysoko zaawansowane siedzisko i bardzo skomplikowaną elektronikę. Nie ma szans by rozgryzł cóż to mogło być, choć przypominało to stare siedzisko do egzekucji na krześle elektrycznym, opowiadali o tym niegdyś w akademii. Nie wiadomo ile miał czasu, ale musiał rozważnie podjąć decyzje za co się jeszcze brać.
Ścieżka Raziela:
-Niewiele odmian Eggrootan może pozwolić sobie na wykształcenie trucizny, w takim razie najpierw bym wysłał ciebie właśnie do Veloko. - zadumał, ale statua z popiołu nie mogła zdradzić jego zamyślenia. Naprawdę chciał pomóc, ale czuł, że i jego spoczynek w tychże szczątkach musiał mieć uszczerbek na duszy.
-Widzisz, to najbardziej prymitywna swego czasu i zarazem najbardziej rozwinięta rasa we wszechświecie. Jego fenomen zawdzięcza się bardzo nieprzyjaznym warunkom na tej planecie i choć nie wykształcili się zbytnio technologicznie, nadrabiają to łatwym pojmowaniem energii ki...tudzież by być precyzyjnym dla ich dialektu, ciepła. - odkasłał, ale próżne było szukanie rozdziawionych ust, jak w ogóle mógł tego dokonać było poza pojęciem księcia.
-Na dodatek Eggrootanie to pierwsze z istot mogący się równać z Kaishin, jeśli chodzi o długowieczność. Ich serca biją niezmiernie wolno, a ich ciało napędza funkcje życiowe poprzez gromadzenie ogromnych ilości ciepła z otoczenia. Zapewne dlatego ta młoda kobieta właśnie wybrała ciebie za legowisko. Niestety również z tego powodu nie będą w stanie wykorzystać wszystkich naturalnych predyspozycji własnych możliwości, ponieważ poza tą planetą jest niewiele Ras we wszechświecie mogących zapewnić im zalecaną dawkę. Reasumując, zapewniłeś tej okazałej jaszczurce z kilkanaście tysiącleci życia, choć nie zdajesz sobie zbytnio z tego sprawy...no cóż, aż do teraz najwyraźniej- przerwał bo nie mógł się powstrzymać, by się zaśmiać na tą niecodzienną okoliczność.
-W sumie jeśli nie licząc tego, że nie każdy gustuje w łuskach to mogą być świetnym materiałem na żonę lub męża. Nie zdziwiłbym się, jakby Veloko odnalazła wybranka pośród tych bagiennych wyziewów...coś jeszcze chciałbyś wiedzieć? Nie śpieszno mi nigdzie, jak zauważyłeś, choć skoro czujesz truciznę w swoich żyłach, to jednak ciebie czas goni. Dysponuj więc nim mądrze i zastanów się, czy powinienem ci coś jeszcze powiedzieć. - jak dziwna była propozycja, Raziel czuł, że nie mógł pytać go o wszystko, zwyczajnie zabrakło by mu czasu, a i najwyraźniej rozmówca stara się omijać detale. Może właśnie z powodu czasu, a być może, że nie chciałby wojownika zanudzić wiedzą na iście jajogłowym poziomie. Pełnym wzorów, funkcji i zasad obcych nawet dla doświadczonych wojów.
Młodzian rozpoczynający niechlubną karierę włamywacza przetrząsał niezdecydowanie miejsca, gdzie ktokolwiek mógł pomyśleć o schowaniu czarki. Bez sprecyzowanego planu zaczął od najbliższego mu otoczenia, to jest sypialnio-jadalni uwieńczoną głową stworzenia. Zerkał do szafek z ciuchami, przeglądał półkę ze zdjęciem i zerknął pod łóżko. Minęła może zaledwie minuta, tudzież dwie, ale czas w poczuciu chłopaka bardzo się przeciągał. Czuł na sobie czyichś wzrok, a może to zaniepokojenie myślą, że zostanie przyłapany na gorącym uczynku. Cupnął by zerknąć pod łóżko, najwyraźniej byłoby to świetne miejsce do schowania się. Stosunkowo niskie, ale nadal na tyle szerokie by całym ciałem mógłby tam się wczołgać. Nawet z dobrym oświetleniem póki ktoś by nie schylił się, zapewne by nie zauważył nieproszonego gościa. Tak samo jedna z większych szaf nadawała się do skrycia, a różnorodne skórki i szmaty z pewnością stanowiły by o dobrej zasłonie. Ostatecznie mógłby wcisnąć się w jedną z szafek pod naczyniami alchemicznymi w stanie aktywnym, ale z pewnością byłoby mu niewygodnie. Powoli kończyły mu się opcje, jako iż w tym pomieszczeniu brakowało już więcej miejsc do przeszukania. Głowa stwora ciągle spoglądała na niego, tak też została ułożona że patrzyła się na łóżko, ale to co szczególnie go mogło zainteresować, to że nie została zbyt dobrze przymocowana. Wisiała na drewnianym kołku wbitym w drewnianą bal, a nawet mogłoby się zdawać, że w każdej chwili mogła spaść. Pod nogami dostrzegł także futerko, ale kto by w takim miejscu chował czarkę...choć kto wie, skoro znajdowało się tutaj całe laboratorium, gdzieś musieli chować dodatkowy sprzęt, jak również mieć miejsce na personalny spichlerz tudzież inne...cokolwiek przydatnego się w przeciętnej chatce mogło znajdować na bagiennym odludziu. Shadow poczuł coś jeszcze i to go po części zaniepokoiło, do jego nozdrzy dostała się nagle porcja świeżego powietrza, takie uczucie towarzyszyło mu zawsze po burzy. Czyżby wyładowania elektrostatyczne przecinały powietrze w pomieszczeniu? Miał wrażenie, że ktoś mógł nadchodzić, skoro Veloko mogła być na pierwszy rzut oka potężną istotą, jak dalekie były jej faktyczne umiejętności? Na tą krótką chwile zastanowienia za jedną z szafek znalazł coś jeszcze, przycisk, a po przypadkowym jego uruchomieniu mebel odsunął się i ujawnił małe pomieszczenie. Wręcz wielkości nadwornej latryny, lecz zamiast dziury z fekaliami dostrzegł wysoko zaawansowane siedzisko i bardzo skomplikowaną elektronikę. Nie ma szans by rozgryzł cóż to mogło być, choć przypominało to stare siedzisko do egzekucji na krześle elektrycznym, opowiadali o tym niegdyś w akademii. Nie wiadomo ile miał czasu, ale musiał rozważnie podjąć decyzje za co się jeszcze brać.
Ścieżka Raziela:
-Niewiele odmian Eggrootan może pozwolić sobie na wykształcenie trucizny, w takim razie najpierw bym wysłał ciebie właśnie do Veloko. - zadumał, ale statua z popiołu nie mogła zdradzić jego zamyślenia. Naprawdę chciał pomóc, ale czuł, że i jego spoczynek w tychże szczątkach musiał mieć uszczerbek na duszy.
-Widzisz, to najbardziej prymitywna swego czasu i zarazem najbardziej rozwinięta rasa we wszechświecie. Jego fenomen zawdzięcza się bardzo nieprzyjaznym warunkom na tej planecie i choć nie wykształcili się zbytnio technologicznie, nadrabiają to łatwym pojmowaniem energii ki...tudzież by być precyzyjnym dla ich dialektu, ciepła. - odkasłał, ale próżne było szukanie rozdziawionych ust, jak w ogóle mógł tego dokonać było poza pojęciem księcia.
-Na dodatek Eggrootanie to pierwsze z istot mogący się równać z Kaishin, jeśli chodzi o długowieczność. Ich serca biją niezmiernie wolno, a ich ciało napędza funkcje życiowe poprzez gromadzenie ogromnych ilości ciepła z otoczenia. Zapewne dlatego ta młoda kobieta właśnie wybrała ciebie za legowisko. Niestety również z tego powodu nie będą w stanie wykorzystać wszystkich naturalnych predyspozycji własnych możliwości, ponieważ poza tą planetą jest niewiele Ras we wszechświecie mogących zapewnić im zalecaną dawkę. Reasumując, zapewniłeś tej okazałej jaszczurce z kilkanaście tysiącleci życia, choć nie zdajesz sobie zbytnio z tego sprawy...no cóż, aż do teraz najwyraźniej- przerwał bo nie mógł się powstrzymać, by się zaśmiać na tą niecodzienną okoliczność.
-W sumie jeśli nie licząc tego, że nie każdy gustuje w łuskach to mogą być świetnym materiałem na żonę lub męża. Nie zdziwiłbym się, jakby Veloko odnalazła wybranka pośród tych bagiennych wyziewów...coś jeszcze chciałbyś wiedzieć? Nie śpieszno mi nigdzie, jak zauważyłeś, choć skoro czujesz truciznę w swoich żyłach, to jednak ciebie czas goni. Dysponuj więc nim mądrze i zastanów się, czy powinienem ci coś jeszcze powiedzieć. - jak dziwna była propozycja, Raziel czuł, że nie mógł pytać go o wszystko, zwyczajnie zabrakło by mu czasu, a i najwyraźniej rozmówca stara się omijać detale. Może właśnie z powodu czasu, a być może, że nie chciałby wojownika zanudzić wiedzą na iście jajogłowym poziomie. Pełnym wzorów, funkcji i zasad obcych nawet dla doświadczonych wojów.
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Pon Lip 24, 2017 10:18 pm
Wreszcie mógł dowiedzieć się czego ta mała tak do niego lgnie. Już sam zdążył ustalić, że za tą ich definicją ciepła stoi ilość wydzielanej energii. Jednakże ten mały wykład o tym wszystkim był dość interesujący. Ta rasa była dość ciekawa i może uda się coś z nimi ustalić. Oczywiście jak nie będą się wszyscy do niego tulić, by ich ocieplił. Kaioshini. Gdzieś chyba słyszał tą nazwę, ale warto się jeszcze dopytać lub sprawdzić później. Zahne zapisał sobie w myślach kilka ciekawych informacji, które mogą mu się przydać w późniejszym czasie.
- Czyli się do czegoś przydałem. Nieźle. – powiedział Raziel i nawet się uśmiechnął. Pomógł komuś w przedłużeniu życia. Nawet przyjemne uczucie.
- Jeszcze trzy pytania. Kim są ci cali Kaioshini? Ta mała wspominała coś, że ją wygnali. Wiesz jak jej pomóc? I na koniec. Przekazać coś Veleko od ciebie? Coś osobistego? – zapytał Zahne. Wiedział, że czas mu się kończy, ale te sprawy to chyba jeszcze zdąży usłyszeć. W każdym razie niech się szefuńcio spieszy, bo zegar tyka, a czas spieprza. Nie miał zamiaru umrzeć na tej planecie. Przetrwał Tsufula, walkę z tym pojebanym demonem, Zella, Komnatę u Kamiego. Nie zdechnie tu. Nigdy w życiu. Matka by go chyba zabiła za coś takiego.
- Czyli się do czegoś przydałem. Nieźle. – powiedział Raziel i nawet się uśmiechnął. Pomógł komuś w przedłużeniu życia. Nawet przyjemne uczucie.
- Jeszcze trzy pytania. Kim są ci cali Kaioshini? Ta mała wspominała coś, że ją wygnali. Wiesz jak jej pomóc? I na koniec. Przekazać coś Veleko od ciebie? Coś osobistego? – zapytał Zahne. Wiedział, że czas mu się kończy, ale te sprawy to chyba jeszcze zdąży usłyszeć. W każdym razie niech się szefuńcio spieszy, bo zegar tyka, a czas spieprza. Nie miał zamiaru umrzeć na tej planecie. Przetrwał Tsufula, walkę z tym pojebanym demonem, Zella, Komnatę u Kamiego. Nie zdechnie tu. Nigdy w życiu. Matka by go chyba zabiła za coś takiego.
- Joker
- Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015
Identification Number
HP:
(2100/2100)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Czw Lip 27, 2017 1:27 pm
Szukał i szukał ale wciąż nie znalazł Czarki, było źle, Przynajmniej odkrył kilka miejsc do schowania się w awaryjnej sytuacji. Postanowił sprawdzić futerko, może się poszczęści. Przez przypadek odkrył nowe pomieszczenie, wysoko rozwinięte technicznie, wyglądało jak sala egzekucji, coś w tym stylu opowiadano w akademii. Czyżby tak karała osoby które przyłapie na wdarciu się do mieszkania? albo zbrodniarzy wioski? możliwe. Postanowił też sprawdzić czy coś jest za głową tej zdobyczy a potem odłożyć ją na miejsce. Na wszelki wypadek postanowił też sprawdzić dziwny nowy pokój. Cały czas miał się na baczności. Skanował wejście do domku za pomocą Ki Feeling. Ale na wszelki wypadek polegał też na swoim słuchu, bo jeśli ten ktoś zacznie się czegoś domyślać i wyciszy Energię, to musi być gotowy na te ewentualność. Otworzył szafę z ubraniami w której się mógł schować aby w szybko móc wejść do środka, zamknąć ją i ukryć się w środku. Z drugiej strony może być tak że po prostu na tej planecie faktycznie może rozpętać się burza więc może być bezpieczny. Najlepiej będzie jak szybko znajdzie te czarkę i wyniesie się stąd w spokoju. Nie miał czasu martwić się o innych choć raczej dowódca sobie poradzi. Najgorszym problemem był Kurisu, ale to on powinien dbać o siebie. Wyznawał zasadę że jeśli szansa na powodzenie wynosi nawet mniej niż 0,1 % to trzeba dać z siebie wszystko. Wielokrotnie przekonał się że nie zawsze da się osiągnąć najlepsze rozwiązanie.
Occ:
Szukam dalej, pilnuje czy nikt nie wchodzi za pomocą wykrywania Energii i słuchu i przygotowuję kryjówkę.
Occ:
Szukam dalej, pilnuje czy nikt nie wchodzi za pomocą wykrywania Energii i słuchu i przygotowuję kryjówkę.
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Czw Lip 27, 2017 9:49 pm
Ścieżka Shadow'a:
Poszukiwania trwały, ale nic nie rzucało się szczególnego w oczy dopóki nie odnalazł małej skrytki ukrytą za głową zwierza. Otwór wypełniony był trzema książkami koloru czerwonego, niebieskiego oraz zielonego, srebrzystą czarą oraz dziwną puszką na pierwszy rzut oka przypominającą konserwę, ale bez zawleczki i możliwości otwarcia. Nikogo nie wyczuł, ale wyładowania elektryczne narastały. Niewykluczone, że miał racje, burza mogła się wydarzyć na planecie Eggroot choć jakich rozmiarów i czy faktycznie takowa występuje to pytanie bez odpowiedzi. Wydawałoby się, że przeszukał wszystko, jak i srebrzysta czara wpadła w jego ręce. Głośny huk wydobył się z pomieszczenia laboratoryjnego. Ładunek energii przeszył okoliczne meble, a parę wiązek nawet wtargnęło do sypialni.
-Moje maleństwa się gotują, niedługo dostaniecie w przekąsce dodatkowy reagent - elektroniczny głos rozbrzmiał w chacie. Szlag by to trafił, ale właśnie właścicielka wróciła i znajdowała się w jedynym pomieszczeniu przez któreż to musiał Saiyanin przedrzeć się, a żeby uciec.
-Zawsze zostawia mnie samą, co tak ważnego musi przedyskutować w świątyni na osobności? Barbarzyńskie idee, podobnie jak ci saiyanie. Cóż nie mogę się gniewać na moją...moczy mordkę. - Alarm się włączył, a to postawiło nieproszonego młodziaka w stan najwyższej gotowości. Nie...to nie był faktyczny system alarmowy, raczej jak elektroniczny budzik coś głośno piszczało od strony alchemicznej aparatury.
-Mój model jest przestarzały, minęły zaledwie dwa lata i bateria na wyczerpaniu. - Ciężkie kroki zmierzały w stronę Shadow'a.
Sytuacja wyglądała nieciekawa, choć zachował pełną dozę ostrożności zajął się zbyt wieloma kwestiami naraz i nie zdążył z odnalezieniem srebrnej czary. Mając upragnione naczynie teraz stał na środku pokoju i zastanawiał się w duchu, czy kara będzie wystarczająco łagodna by przeżyć spotkanie z Ciocią Veloko. Nie zamierzał się raczej o tym przekonać...szafa jest lekko uchylona, tajemnicze pomieszczenie jest nadal otwarte na oścież, futerko jest lekko zagięte choć nie rzuca się zbytnio w oczy. Nie miał czasu działać, musiał szybko podejmować decyzje i mieć świadomość, że to co zrobił wcześniej może wiązać się z tym, czy zostanie przyłapany tudzież nie.
Ścieżka Raziela:
-Trzy pytania wydają się rozsądne - zadumał. - Kwestia, jak wiele będziesz oczekiwał od mnie odpowiedzi, a więc słucham - w skupieniu wysłuchiwał się wszystkich pytań jakie Raziel uznał za stosowne by zadać uwięzionemu w popiołach mężczyźnie.
-Kaioshin to opiekunowie świata żywych i umarłych, ale nie każdy chce sprawować piecze nad wszechświatem tak okrutnie przedstawionym. Stąd było nas dość, dość by iść własną ścieżką i rozpocząć projekt Polysticon. Nie pytaj już o to mnie, Veloko ci wyjaśni najprędzej bo jej umysł nigdy nie zamiera i pamięta każdą chwile, każde słowo... - przerwał, w końcu musiał odsapnąć przed kolejnymi pytaniami. Zadumał przez dłuższą chwile, podrapał się po głowie gdyby kiedykolwiek mógł i oznajmił jednogłośnie w kwestii Camoli.
-Eggrootan odrzuca śmierć, a więc Camoli musiała stać się awatarem śmierci by zostać wykluczona ze społeczności. Sam oceń co to mogło być...morderstwo, pakt, naturalne predyspozycje...- zakasłał i zmarniał, najwyraźniej męczyło go ciągłe gadanie i nie dziwne, tyle czasu i nadal czuł wieczny posmak popiołu w ustach.
-Nie, absolutnie nie mów Veloko nic innego, a niżeli o co ciebie prosiłem. Veloko umie grać pozory uczuć, ale ich nie ma...ani nie zrozumie mego przekazu, ani nie zaskarbisz sobie wtedy jej uwagi. Między mną i Veloko zostaje to na zawsze w moim spopielonym ciele. -
Poszukiwania trwały, ale nic nie rzucało się szczególnego w oczy dopóki nie odnalazł małej skrytki ukrytą za głową zwierza. Otwór wypełniony był trzema książkami koloru czerwonego, niebieskiego oraz zielonego, srebrzystą czarą oraz dziwną puszką na pierwszy rzut oka przypominającą konserwę, ale bez zawleczki i możliwości otwarcia. Nikogo nie wyczuł, ale wyładowania elektryczne narastały. Niewykluczone, że miał racje, burza mogła się wydarzyć na planecie Eggroot choć jakich rozmiarów i czy faktycznie takowa występuje to pytanie bez odpowiedzi. Wydawałoby się, że przeszukał wszystko, jak i srebrzysta czara wpadła w jego ręce. Głośny huk wydobył się z pomieszczenia laboratoryjnego. Ładunek energii przeszył okoliczne meble, a parę wiązek nawet wtargnęło do sypialni.
-Moje maleństwa się gotują, niedługo dostaniecie w przekąsce dodatkowy reagent - elektroniczny głos rozbrzmiał w chacie. Szlag by to trafił, ale właśnie właścicielka wróciła i znajdowała się w jedynym pomieszczeniu przez któreż to musiał Saiyanin przedrzeć się, a żeby uciec.
-Zawsze zostawia mnie samą, co tak ważnego musi przedyskutować w świątyni na osobności? Barbarzyńskie idee, podobnie jak ci saiyanie. Cóż nie mogę się gniewać na moją...moczy mordkę. - Alarm się włączył, a to postawiło nieproszonego młodziaka w stan najwyższej gotowości. Nie...to nie był faktyczny system alarmowy, raczej jak elektroniczny budzik coś głośno piszczało od strony alchemicznej aparatury.
-Mój model jest przestarzały, minęły zaledwie dwa lata i bateria na wyczerpaniu. - Ciężkie kroki zmierzały w stronę Shadow'a.
Sytuacja wyglądała nieciekawa, choć zachował pełną dozę ostrożności zajął się zbyt wieloma kwestiami naraz i nie zdążył z odnalezieniem srebrnej czary. Mając upragnione naczynie teraz stał na środku pokoju i zastanawiał się w duchu, czy kara będzie wystarczająco łagodna by przeżyć spotkanie z Ciocią Veloko. Nie zamierzał się raczej o tym przekonać...szafa jest lekko uchylona, tajemnicze pomieszczenie jest nadal otwarte na oścież, futerko jest lekko zagięte choć nie rzuca się zbytnio w oczy. Nie miał czasu działać, musiał szybko podejmować decyzje i mieć świadomość, że to co zrobił wcześniej może wiązać się z tym, czy zostanie przyłapany tudzież nie.
Ścieżka Raziela:
-Trzy pytania wydają się rozsądne - zadumał. - Kwestia, jak wiele będziesz oczekiwał od mnie odpowiedzi, a więc słucham - w skupieniu wysłuchiwał się wszystkich pytań jakie Raziel uznał za stosowne by zadać uwięzionemu w popiołach mężczyźnie.
-Kaioshin to opiekunowie świata żywych i umarłych, ale nie każdy chce sprawować piecze nad wszechświatem tak okrutnie przedstawionym. Stąd było nas dość, dość by iść własną ścieżką i rozpocząć projekt Polysticon. Nie pytaj już o to mnie, Veloko ci wyjaśni najprędzej bo jej umysł nigdy nie zamiera i pamięta każdą chwile, każde słowo... - przerwał, w końcu musiał odsapnąć przed kolejnymi pytaniami. Zadumał przez dłuższą chwile, podrapał się po głowie gdyby kiedykolwiek mógł i oznajmił jednogłośnie w kwestii Camoli.
-Eggrootan odrzuca śmierć, a więc Camoli musiała stać się awatarem śmierci by zostać wykluczona ze społeczności. Sam oceń co to mogło być...morderstwo, pakt, naturalne predyspozycje...- zakasłał i zmarniał, najwyraźniej męczyło go ciągłe gadanie i nie dziwne, tyle czasu i nadal czuł wieczny posmak popiołu w ustach.
-Nie, absolutnie nie mów Veloko nic innego, a niżeli o co ciebie prosiłem. Veloko umie grać pozory uczuć, ale ich nie ma...ani nie zrozumie mego przekazu, ani nie zaskarbisz sobie wtedy jej uwagi. Między mną i Veloko zostaje to na zawsze w moim spopielonym ciele. -
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Pon Lip 31, 2017 6:31 pm
Rozsądne czy nie brakowało mu czasu, a ten co został to musiał być wykorzystany naprawdę dobrze. Może Raziel popełnił błąd decydując się na jeszcze jedną serię pytań, ale wiedział iż to będzie ostatnia. Jego rozmówca również się męczył. Chyba od dawna nie miał możliwości przeprowadzenia tak długiej rozmowy. W każdym razie trzeba już kończyć i ruszać do tej Veloko. Zahne czuł już jak trucizna zaczyna go osłabiać. Może jeszcze nie na taką skalę, ale to kwestia czasu nim nie będzie już nawet w stanie zrobić kroku. Informacje o Kaioshinach i tej małej były bardzo dobrą podstawą. Jeśli przeżyje tą misję, a taki właśnie miał zamiar to z chęcią spróbuje się dowiedzieć czegoś więcej na temat tych niby opiekunów. Co ciekawe, ze słów Hora można było wywnioskować, że on, Veloko i ta trzecia również należeli do tej rasy. Informacje na temat odrzucenia Camoli też się przydadzą. Będzie wiedział jak operować jeśli dojdzie do czegoś. Choć mała jest cwana, więc nawet bez jego interwencji powinna sobie poradzić. Ostatnie informacje przyjął ze zrozumieniem. Jego wybór, a Zahne nie miał czasu na ingerowanie czy kombinowanie. Teraz czas się udać do tej całej Veloko. Raziel już czuł w kościach, że coś się tam wydarzy.
- Dzięki za pomoc i informacje. Przydadzą się. Trzymaj się. – powiedział, a następnie uniósł się ponad powierzchnię drzew. Trzeba było teraz działać szybko precyzyjnie.
- Ej mała. Powiedz, gdzie jest ta Ciocia Veloko. Muszę z nią pogadać. – powiedział, samemu starając się wyczuć ki podobną do tej Hora. W końcu gdy już uzyskał jakieś dane ruszył jak najszybciej w stronę swojego celu. Czas się kończył.
- Dzięki za pomoc i informacje. Przydadzą się. Trzymaj się. – powiedział, a następnie uniósł się ponad powierzchnię drzew. Trzeba było teraz działać szybko precyzyjnie.
- Ej mała. Powiedz, gdzie jest ta Ciocia Veloko. Muszę z nią pogadać. – powiedział, samemu starając się wyczuć ki podobną do tej Hora. W końcu gdy już uzyskał jakieś dane ruszył jak najszybciej w stronę swojego celu. Czas się kończył.
- Joker
- Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015
Identification Number
HP:
(2100/2100)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Sro Sie 02, 2017 4:33 pm
W końcu po długich poszukiwaniach wyłowił tą cholerną czarkę z odmętów zwanych domem tego robota, czy co to tam było. Ale oczywiście nie mogło być tak łatwo. Gospodarz postanowił wcześniej wrócić do domu i to akurat w chwili kiedy powinno go tu nie być. Ale teraz musiał wymyślić jak się stąd wydostać. Miał mało czasu, szybkim ruchem nacisnął przycisk którym otworzył tamten sekretny pokój który był tak ukryty że nikt by go nie znalazł. Kiedy przejście zaczęło się zamykać Half zaczął się kryć w szafie którą przygotował pod kryjówkę. Zignorował futerko, gdyż lekkie zagięcie się sugerowało jeszcze tak bardzo że ktoś mógł jej wbić na rejon. Kiedy był już w środku zaczął się zagęszczać w ubraniach jakie tam leżą aby ukryć się przed gospodarzem. Usłyszał że to coś mruczy coś o niskim poziomie baterii. Może nagle walnie na środku pokoju i się wyłączy. To by było cudowne, kiedy już zdobędzie te informacje jak wejść do świątyni to usiądzie na tyłku i będzie czekał aż lider tej tymczasowej drużyny do której należą się zjawi.
Occ:
Jak coś to nikogo tu nie obrażam, Trening start i opis właściwy w następnym poście.
Occ:
Jak coś to nikogo tu nie obrażam, Trening start i opis właściwy w następnym poście.
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Sro Sie 02, 2017 7:25 pm
Ścieżka Shadow'a:
Nie mając zbyt wiele czasu aktywował przycisk by odpalić mechanizm zamykający ukryte pomieszczenie, a następnie pośpiesznie schował się w szafie. Ciemność nastała, jak zanurzył się w stercie różnorodnych ubrań. Większość z nich cechowała się ostrym i okrutnym dla nozdrzy Shadowa zapachem. Nic dziwnego, ten smród to skóry i płachty wodza wioski. Zapewne mieszkanka tych stron, jak i jej mąż miały znikome powonienie. Kroki dudniły o drewniane bale przez parę sekund by następnie ustały. Dźwięczny sus otwierającej się małej, metalowej klapki dotarł do uszu chowającego się młodzieńca.
Nie czuł się najlepiej, w tych ciuchach było wyjątkowo duszno, ale nierozważne było nawet uchylić drzwi byle tylko kątem oka rozejrzeć się. Nie wykryła go, tak by się wydawało, że nie jest w stanie wyczuwać ki, ale również ze wzajemnością. Shadow absolutnie nie wyczuwał jej prezencji, ale na nowo usłyszał kolejne kroki. To chyba w tamtym kierunku znajdowało się futerko oraz trofeum. Czyżby dostrzegła coś, co pozostawił za sobą, a może sprawdzała skrytkę? To by się okazało najczarniejszym scenariuszem, świadomość, że coś zniknęło z pewnością wzbudziłoby alarm. Odeszła i skierowała się ku drugiej stronie pomieszczenia.
-Coś się zmieniło - kobiecy głos o elektronicznym brzmieniu wskazywał na zdziwienie. Teraz już był pewien, otwierało się tajemne przejście i niezidentyfikowane cielsko właśnie zasiadło na krześle elektrycznym.
-Wystarczy pięć minut, rozpoczynam ładowanie - dźwięk zamykającej klapki utworzył nienaturalną ciszę. Co parę sekund trzaskało wyładowaniami elektrostatycznymi, a do tego w powietrzu dało się poczuć swąd, jakby dymu. W końcu nie mógł wytrzymać smrodu i odruchowo uchylił drzwiczki, dostrzegł, że coś się zmieniło w chałupie...wydawały się jakby bardziej, opancerzona? To dziwne mechaniczne drobiny przemierzały wszystkie zakątki, niczym mrówki. Krążyły w grupach, ale największa ich ilość najwyraźniej przysłaniała wyjście do drugiego pomieszczenia. Przez szparę nie mógł dostrzec gospodarza. Wyłonił się dalej, byle nie przesiadywać dłużej w zaduchu. W pomieszczeniu poza metalowym robactwem nic się nie zmieniło, a skwierczenia docierały ze strony siedziska egzekucyjnego. Na nim siedziała potężna istota z metalowej płyty i hełmem przypominającym głowę żuka. Pioruny przecinały głowę i skupiały się w niej zjawiskowo, przypominając o swoim napięciu niebieskimi, prawdopodobnie zabójczymi dla saiyanina wiązkami. Nie reagowała na niego, ale to nie znaczyło, że czuł się bezpieczny bo w końcu nadal był tutaj...nie na zewnątrz. Przy Cioci Veloko znajdowała się odbezpieczona konsola z paroma przyciskami. Czerwonym, zielonym, niebieskim i żółtym, ale nie było żadnych wskazówek mogących świadczyć o tym, do czego były przypisane. Musiałby jeszcze raz rozejrzeć się po pomieszczeniu, a w każdym razie znaleźć jakieś wyjście zanim będzie za późno. Pamiętał jeszcze layout tego miejsca.
Ścieżka Raziela:
-Żegnaj Razielu - tak rzekł na ostatnie, jakby pewien, że wszystko co się tutaj wydarzyło miało głębszy sen. Wznosząc się w górę książę odczuł, że pojedyncze źródło ki zagasło na amen. Sypka materia opadła na bagniste podłoże, najwyraźniej niektórych czas już nadchodził w tym miejscu. Mimo, że są w stanie przeżyć na tej planecie przez eony lat.
-Głupi sen, czułam ojca wszechrzeczy, ale on zginął. - lepiące się ślepia wgapiły się w oblicze Raziela. Wisiała na nim, a schylona całym tułowiem i głową znajdowała się według perspektywy wojownika do góry nogami.
-Nie, Camoli jest niemile widziana w wiosce, a tam jest zapewne Ciocia Veloko łe ke~ - Uniosła się tym samym znikając mu z oczu. Czuł, że jest blisko, zasiadła na jego czuprynie w końcu własnym siedziskiem i oplotła ogon wokół jego talii.
-Musiałbyś być bardzo ciepły, by mieszkańcy zaniechali działań względem mnie w wiosce. Zapewne wtedy od razu ktoś by zawołał Ciocie, bo wykraczasz ciepłotą poza skalę wielu eggrotańskich stworzeń Ke ro~ - Naburmuszyła się, nie miała pojęcia czemu miałby tam się udawać. Na pewno też nie zamierzała mu na obecną chwilę pomagać. Pozostało tylko...jakoś przekonać? Wiedział gdzie znajdowała się wioska, Raziel mimo wszystko wyczuwał energię Shadowa choć mocno stłumioną, jakby się przed czymś chował.
Nie mając zbyt wiele czasu aktywował przycisk by odpalić mechanizm zamykający ukryte pomieszczenie, a następnie pośpiesznie schował się w szafie. Ciemność nastała, jak zanurzył się w stercie różnorodnych ubrań. Większość z nich cechowała się ostrym i okrutnym dla nozdrzy Shadowa zapachem. Nic dziwnego, ten smród to skóry i płachty wodza wioski. Zapewne mieszkanka tych stron, jak i jej mąż miały znikome powonienie. Kroki dudniły o drewniane bale przez parę sekund by następnie ustały. Dźwięczny sus otwierającej się małej, metalowej klapki dotarł do uszu chowającego się młodzieńca.
Nie czuł się najlepiej, w tych ciuchach było wyjątkowo duszno, ale nierozważne było nawet uchylić drzwi byle tylko kątem oka rozejrzeć się. Nie wykryła go, tak by się wydawało, że nie jest w stanie wyczuwać ki, ale również ze wzajemnością. Shadow absolutnie nie wyczuwał jej prezencji, ale na nowo usłyszał kolejne kroki. To chyba w tamtym kierunku znajdowało się futerko oraz trofeum. Czyżby dostrzegła coś, co pozostawił za sobą, a może sprawdzała skrytkę? To by się okazało najczarniejszym scenariuszem, świadomość, że coś zniknęło z pewnością wzbudziłoby alarm. Odeszła i skierowała się ku drugiej stronie pomieszczenia.
-Coś się zmieniło - kobiecy głos o elektronicznym brzmieniu wskazywał na zdziwienie. Teraz już był pewien, otwierało się tajemne przejście i niezidentyfikowane cielsko właśnie zasiadło na krześle elektrycznym.
-Wystarczy pięć minut, rozpoczynam ładowanie - dźwięk zamykającej klapki utworzył nienaturalną ciszę. Co parę sekund trzaskało wyładowaniami elektrostatycznymi, a do tego w powietrzu dało się poczuć swąd, jakby dymu. W końcu nie mógł wytrzymać smrodu i odruchowo uchylił drzwiczki, dostrzegł, że coś się zmieniło w chałupie...wydawały się jakby bardziej, opancerzona? To dziwne mechaniczne drobiny przemierzały wszystkie zakątki, niczym mrówki. Krążyły w grupach, ale największa ich ilość najwyraźniej przysłaniała wyjście do drugiego pomieszczenia. Przez szparę nie mógł dostrzec gospodarza. Wyłonił się dalej, byle nie przesiadywać dłużej w zaduchu. W pomieszczeniu poza metalowym robactwem nic się nie zmieniło, a skwierczenia docierały ze strony siedziska egzekucyjnego. Na nim siedziała potężna istota z metalowej płyty i hełmem przypominającym głowę żuka. Pioruny przecinały głowę i skupiały się w niej zjawiskowo, przypominając o swoim napięciu niebieskimi, prawdopodobnie zabójczymi dla saiyanina wiązkami. Nie reagowała na niego, ale to nie znaczyło, że czuł się bezpieczny bo w końcu nadal był tutaj...nie na zewnątrz. Przy Cioci Veloko znajdowała się odbezpieczona konsola z paroma przyciskami. Czerwonym, zielonym, niebieskim i żółtym, ale nie było żadnych wskazówek mogących świadczyć o tym, do czego były przypisane. Musiałby jeszcze raz rozejrzeć się po pomieszczeniu, a w każdym razie znaleźć jakieś wyjście zanim będzie za późno. Pamiętał jeszcze layout tego miejsca.
Ścieżka Raziela:
-Żegnaj Razielu - tak rzekł na ostatnie, jakby pewien, że wszystko co się tutaj wydarzyło miało głębszy sen. Wznosząc się w górę książę odczuł, że pojedyncze źródło ki zagasło na amen. Sypka materia opadła na bagniste podłoże, najwyraźniej niektórych czas już nadchodził w tym miejscu. Mimo, że są w stanie przeżyć na tej planecie przez eony lat.
-Głupi sen, czułam ojca wszechrzeczy, ale on zginął. - lepiące się ślepia wgapiły się w oblicze Raziela. Wisiała na nim, a schylona całym tułowiem i głową znajdowała się według perspektywy wojownika do góry nogami.
-Nie, Camoli jest niemile widziana w wiosce, a tam jest zapewne Ciocia Veloko łe ke~ - Uniosła się tym samym znikając mu z oczu. Czuł, że jest blisko, zasiadła na jego czuprynie w końcu własnym siedziskiem i oplotła ogon wokół jego talii.
-Musiałbyś być bardzo ciepły, by mieszkańcy zaniechali działań względem mnie w wiosce. Zapewne wtedy od razu ktoś by zawołał Ciocie, bo wykraczasz ciepłotą poza skalę wielu eggrotańskich stworzeń Ke ro~ - Naburmuszyła się, nie miała pojęcia czemu miałby tam się udawać. Na pewno też nie zamierzała mu na obecną chwilę pomagać. Pozostało tylko...jakoś przekonać? Wiedział gdzie znajdowała się wioska, Raziel mimo wszystko wyczuwał energię Shadowa choć mocno stłumioną, jakby się przed czymś chował.
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Pią Sie 04, 2017 9:09 pm
- Trzymaj się staruszku. – mruknął Zahne, kiedy jego rozmówca powoli odchodził. Raziel nie był sentymentalny, a przynajmniej nie pokazywał tego po sobie. Jednakże tego gościa znał za krótko, by się smucić z tego, że jego energia zniknęła. Obydwaj mieli swój cel w tej rozmowie i obaj go osiągnęli. Wszystko było jasne i proste. Nie było jak doszukać się jakichś większych celów, gdyż takich tu nie było. Coś za coś. W międzyczasie jego mała towarzyszka postanowiła się obudzić.
- Tia. Zniknął. – rzekł Raziel skupiają się na tym by znaleźć energię należącą do Shadowa. Było trudno, gdyż była ona naprawdę niska. Zupełnie jakby się ukrywał, albo umierał. Obie opcje nie radowały Raziela. W co ten koleś się wpakował? Równocześnie Camoli wyrażała swój sprzeciw i znów zaczęła po nim łazić. On naprawdę nie był przedmiotem.
- Właśnie z tą cioteczką waszą muszę sobie uciąć pogawędkę. – rzucił Saiyanin znudzony już tym całym zamieszaniem. Po co on właściwie z nią dyskutował? Przecież to on tutaj był szefem.
- Spokojnie. Dam sobie radę. Zrobię im takie ognisko, że się zagulgoczą. – rzekł Saiyanin, a następnie wystrzelił w stronę, gdzie wyczuwał energię Shadowa. Nie miał już czasu na zbędne dyskusje.
- Tia. Zniknął. – rzekł Raziel skupiają się na tym by znaleźć energię należącą do Shadowa. Było trudno, gdyż była ona naprawdę niska. Zupełnie jakby się ukrywał, albo umierał. Obie opcje nie radowały Raziela. W co ten koleś się wpakował? Równocześnie Camoli wyrażała swój sprzeciw i znów zaczęła po nim łazić. On naprawdę nie był przedmiotem.
- Właśnie z tą cioteczką waszą muszę sobie uciąć pogawędkę. – rzucił Saiyanin znudzony już tym całym zamieszaniem. Po co on właściwie z nią dyskutował? Przecież to on tutaj był szefem.
- Spokojnie. Dam sobie radę. Zrobię im takie ognisko, że się zagulgoczą. – rzekł Saiyanin, a następnie wystrzelił w stronę, gdzie wyczuwał energię Shadowa. Nie miał już czasu na zbędne dyskusje.
- Joker
- Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015
Identification Number
HP:
(2100/2100)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Wto Sie 08, 2017 8:49 am
Straszny smród wydobywał się z tych ubrań. Nie było to przyjemne przeżycie ale ważne że uszedł z życiem. Gospodarz zaczął się ładować. Half wyszedł z szafy i dostrzegł jakieś dziwne ,,robaczki'' które zasłaniały przejście gdy zbliżał się do drzwi. Miał 5 minut na wydostanie się stąd zanim robot skończy się ładować. Miał 2,5 minuty na znalezienie czegoś co pomoże mu rozgryźć te kolorowe przyciski a pozostałe 2,5 minuty na wydostaniu się z tego domu. Shad natychmiast rzucił się do kolejnej eksploracji tym razem pod kątem jakiś kartek lub czegoś w tym stylu z objaśnieniem jak wyłączyć te drobinki. Nie miał zamiaru dać się złapać na nielegalnym pobycie na terenie prywatnym, zresztą ta czarka nie należy do niej więc ma czyste sumienie. Najlepiej jakby ta Ciocia Veloko nie zabrała tej głupiej czarki temu jaszczurowi przez co teraz musi się męczyć aby się stąd wydostać. Jedyną dobrą stroną tego zadania jest to że będzie wiedział jak wejść do świątyni. Ale by było jakby później Raz dostał pozwolenie na wejście do świątyni od tak i cały jego trud poszedł na marne.
Occ:
2,5 minuty na szukanie, 2,5 minuty na ucieczkę.
Occ:
2,5 minuty na szukanie, 2,5 minuty na ucieczkę.
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Wto Sie 08, 2017 4:28 pm
Ścieżka Shadowa:
Żadnych wskazówek, ani śladów mogących wskazywać o funkcjonalności przycisków. Drobiny przemieszczały się stosunkowo szybko, często oddalając się od młodego cienia, bądź zagradzając mu drogę. Przyglądając się ścianom dostrzegł, że tuż pod sufitem między belkami przeciągnięte są zielone przewody elektryczne. Dalej dostrzegł, że zapętlają się z nimi przewody czerwone oraz żółte, a u końca podróży w pobliżu miejsca ładowania znajdowały się niebieskie. Po miejscach gdzie przenikały elektroniczne mrówki dało się poczuć pewien powiew świeżości. Nie bagienna woń za kotar, czy mocny zapach piżma i bakterii potowych z szafy, a zapach jakby świeżo skoszonej trawy. Poszukiwania nie były sprecyzowane, szukał jakby na oślep i pogubił się, czy w ogóle znajdzie cokolwiek użytecznego. Poza siecią kabli dostrzegł, że miniaturki odsłoniły wyjście, odświeżoną, dobrze spraną kotarę. Dopiero wtedy zrozumiał, że to mogła być potencjalnie pomoc domowa, której nie uświadczy, a tym bardziej nie zrozumie jakikolwiek inny jaszczur z tej wioski. Nie wiedział ile zostało czasu, ale czuł, że niezmiernie mało. Dostrzegł, że przewód czerwony docierał do jedynego możliwie źródła światła w tym pomieszczeniu. Starej lampy gazowej, ale czy w warunkach Eggrootu miała jakąkolwiek użyteczność? Wyraźne ślady zaniedbania zdradzały, że byle tknięcie by ją rozbiło i trochę łatwopalnej cieczy najwyraźniej we wnętrzu zostało. Kabel zaciągnięty był do wnętrza lampy.
Ścieżka Raziela:
-Łe ke nie podoba to się Camoli - zakryła przeciwstawnymi łapami głowę i przycumowała się ogonem mocniej do ciała małpy. Nad liśćmi adanowca słońce zdradzało, że właśnie Eggroot po tej stronie sfery cieszył się środkiem dnia. Zielony ocean widziany zapewne z kosmosy wydawałby się jedynie wielkim zbiornikiem wodnym o wielkim stopniu zaniedbania, bo w końcu jak wyjaśnić taką ilość glonów na powierzchni całej planety. Kierował się w stronę wioski, a tuż obok natura nawet po jasnej stronie nie spoczywała. Setki ważek przelatywało obok i skrzydłach mieniących się w promieniach słońca, mógł być z pewnością zdumiony, że bez problemu go prześcignęły w locie. Każde z ich ślepi zapewne na moment zarejestrowało urywek obecności saiyanina, ale żadne nie wydawało się w najmniejszym stopniu agresywne, ot migrowały szukając lepszego miejsca spoczynku, a może to był rodzaju sezon godowy? Wydawały się tańcować i pląsać między sobą, a ich wielka chmura skrzydeł w oddali przypominała jedynie kolejne, jakże kapryśne zjawisko pogodowe.
-Grupa Rezun na linii, melduje się Nashi Borowko, odezwijcie się! Czy ktokolwiek mnie słyszy? - Komunikat ze scoutera zaczął grać swoją melodie wojskową. To najwyraźniej opóźniony oddział w końcu postanowił się raz jeszcze odezwać. Nie był to głos Kapitana, ale każda dobra wieść, że być może nie będą tutaj sami.
-Jaka jest wasza pozycja? Jest nas jedenastu, znaleźliśmy pozostałości po obozowisku, ale żadnych śladów po was. Dowództwo także milczy, mamy niezwłocznie odnaleźć Beeko i wracać na Vegetę! - W czasie rozmowy Raziel poczuł, że znajdował się już nad wioską. Nikt nie przybył mu na spotkanie, choć w paru miejscach mógł dostrzec chatki których dachy wyrastały ponad liście adanowca. Głównie dachy z drewnianych płyt i grubych, masywnych liści.
Żadnych wskazówek, ani śladów mogących wskazywać o funkcjonalności przycisków. Drobiny przemieszczały się stosunkowo szybko, często oddalając się od młodego cienia, bądź zagradzając mu drogę. Przyglądając się ścianom dostrzegł, że tuż pod sufitem między belkami przeciągnięte są zielone przewody elektryczne. Dalej dostrzegł, że zapętlają się z nimi przewody czerwone oraz żółte, a u końca podróży w pobliżu miejsca ładowania znajdowały się niebieskie. Po miejscach gdzie przenikały elektroniczne mrówki dało się poczuć pewien powiew świeżości. Nie bagienna woń za kotar, czy mocny zapach piżma i bakterii potowych z szafy, a zapach jakby świeżo skoszonej trawy. Poszukiwania nie były sprecyzowane, szukał jakby na oślep i pogubił się, czy w ogóle znajdzie cokolwiek użytecznego. Poza siecią kabli dostrzegł, że miniaturki odsłoniły wyjście, odświeżoną, dobrze spraną kotarę. Dopiero wtedy zrozumiał, że to mogła być potencjalnie pomoc domowa, której nie uświadczy, a tym bardziej nie zrozumie jakikolwiek inny jaszczur z tej wioski. Nie wiedział ile zostało czasu, ale czuł, że niezmiernie mało. Dostrzegł, że przewód czerwony docierał do jedynego możliwie źródła światła w tym pomieszczeniu. Starej lampy gazowej, ale czy w warunkach Eggrootu miała jakąkolwiek użyteczność? Wyraźne ślady zaniedbania zdradzały, że byle tknięcie by ją rozbiło i trochę łatwopalnej cieczy najwyraźniej we wnętrzu zostało. Kabel zaciągnięty był do wnętrza lampy.
Ścieżka Raziela:
-Łe ke nie podoba to się Camoli - zakryła przeciwstawnymi łapami głowę i przycumowała się ogonem mocniej do ciała małpy. Nad liśćmi adanowca słońce zdradzało, że właśnie Eggroot po tej stronie sfery cieszył się środkiem dnia. Zielony ocean widziany zapewne z kosmosy wydawałby się jedynie wielkim zbiornikiem wodnym o wielkim stopniu zaniedbania, bo w końcu jak wyjaśnić taką ilość glonów na powierzchni całej planety. Kierował się w stronę wioski, a tuż obok natura nawet po jasnej stronie nie spoczywała. Setki ważek przelatywało obok i skrzydłach mieniących się w promieniach słońca, mógł być z pewnością zdumiony, że bez problemu go prześcignęły w locie. Każde z ich ślepi zapewne na moment zarejestrowało urywek obecności saiyanina, ale żadne nie wydawało się w najmniejszym stopniu agresywne, ot migrowały szukając lepszego miejsca spoczynku, a może to był rodzaju sezon godowy? Wydawały się tańcować i pląsać między sobą, a ich wielka chmura skrzydeł w oddali przypominała jedynie kolejne, jakże kapryśne zjawisko pogodowe.
-Grupa Rezun na linii, melduje się Nashi Borowko, odezwijcie się! Czy ktokolwiek mnie słyszy? - Komunikat ze scoutera zaczął grać swoją melodie wojskową. To najwyraźniej opóźniony oddział w końcu postanowił się raz jeszcze odezwać. Nie był to głos Kapitana, ale każda dobra wieść, że być może nie będą tutaj sami.
-Jaka jest wasza pozycja? Jest nas jedenastu, znaleźliśmy pozostałości po obozowisku, ale żadnych śladów po was. Dowództwo także milczy, mamy niezwłocznie odnaleźć Beeko i wracać na Vegetę! - W czasie rozmowy Raziel poczuł, że znajdował się już nad wioską. Nikt nie przybył mu na spotkanie, choć w paru miejscach mógł dostrzec chatki których dachy wyrastały ponad liście adanowca. Głównie dachy z drewnianych płyt i grubych, masywnych liści.
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Pią Sie 11, 2017 9:13 pm
Raziela jakoś nie interesowało za bardzo co się Camoli podoba, a co się Camoli nie podoba. Miał swoje cele do wykonania i teraz to był jego priorytet. Ona zaś skoro się już go uczepiła to musi z nim lecieć. Poza tym chyba nie ma większego wyboru. W końcu to on prowadzi. Ten zakątek planety wyglądał naprawdę urodziwie i gdyby nie to, że gonił go czas to Raziel z pewnością na chwilę zatrzymałby się. Zwolnił jednak, kiedy obok nich przelatywało całe stado ważek. W sumie jeszcze nigdy nie widział tych stworzeń na żywo, więc było na co popatrzeć. Na Vegecie takich widoków się nie uświadczy. Jednakże ta planeta oprócz uroku miała też swoje niebezpieczeństwa, więc trzeba było mieć się na baczności przez cały ten czas. Z obserwacji wyrwała go melodia jego scoutera i głos osoby znajdującej się na linii. W końcu łaskawie się pofatygowali?
- Tu Natto Raziel Zahne – rzekł zatrzymując się w powietrzu i uruchamiając linię.
- Sytuacja jest taka, że jeden jest w wiosce tubylców, a drugiego nie mogę wyczuć. Ja sam znajduję się nad wioską. Oddział Beeko jest już chyba stracony, ale jeszcze to nie jest pewne. Na razie zostańcie w obozowisku i czekajcie na mój sygnał. Żadnych agresywnych działań. Jeśli zostaniecie zaatakowani możecie się bronić, ale jak ktoś sprowokuje to gorzko tego pożałuje. Zrozumiano? – powiedział Zahne i zaczął powoli opadać, równocześnie podkręcając swoją energię, aż uaktywnił poziom super wojownika. Taka ilość energii powinna zwrócić ich uwagę.
- Tu Natto Raziel Zahne – rzekł zatrzymując się w powietrzu i uruchamiając linię.
- Sytuacja jest taka, że jeden jest w wiosce tubylców, a drugiego nie mogę wyczuć. Ja sam znajduję się nad wioską. Oddział Beeko jest już chyba stracony, ale jeszcze to nie jest pewne. Na razie zostańcie w obozowisku i czekajcie na mój sygnał. Żadnych agresywnych działań. Jeśli zostaniecie zaatakowani możecie się bronić, ale jak ktoś sprowokuje to gorzko tego pożałuje. Zrozumiano? – powiedział Zahne i zaczął powoli opadać, równocześnie podkręcając swoją energię, aż uaktywnił poziom super wojownika. Taka ilość energii powinna zwrócić ich uwagę.
- Joker
- Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015
Identification Number
HP:
(2100/2100)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Sob Sie 12, 2017 12:29 pm
Znikąd pomocy, trzeba działać samemu. Dostrzegł gdzie prowadzą poszczególne kolory kabli. Postanowił przyjrzeć się gdzie docierają żółty i zielony, czerwony na razie postanowił zostawić gdyż docierał on do jakiejś starej lampy gazowej która i tak może tu nie działać. Niebieski wydawał się być powiązany z miejscem ładowania. Czyli na bank nie będzie go wciskał bo wtedy ta androidka może się obudzić. Starał się sprawdzić do czego są podłączone kable źółty i zielony. Niestety daleko nie zajedzie bez instrukcji a taka nie istnieje. W ostateczności będzie musiał po prostu powciskać losowe przyciski. Tymczasem czuł znaczny wzrost mocy, należała ona do Zahne który wygląda na to że postanowił się pofatygować do wioski. Na razie jego przybycie nic mu nie daje. No nic, jeśli kable nie ,,powiedzą'' mu do czego służą, zacznie losową naciskać te kolorowe przyciski w nadziei że trafi na ten właściwy zanim ten robot się obudzi i będzie chciał zrobić mu kuku. Za każdym naciśniętym patrzał co on robi i szybko podchodził na chwilę do wyjścia sprawdzając czy teraz może wyjść. Jak już nie będzie wyjścia to po prostu sam się zabiję aby nie dać się złapać i pozna życie po śmierci albo zrobi dziurę w ścianie, a może nawet pogrzebie trochę w androidzie mając nadzieję że może go popsuję i spokój będzie. To będzie to już taka ostatnia deska ratunku, przynajmniej nie da się złapać.
Tymczasem w umyśle chłopaka z rozdwojeniem jaźni jego druga osobowość, ta bardziej agresywna o wdzięcznym imieniu Cień przemierzała liczne zakamarki jego umysłu w poszukiwaniach nieprawidłowości. Z powodu poważnego ucierpienia stanu umysłu młodego Sayianina stworzyli oni kilka podświadomości które miały pomagać im utrzymywać niestabilny rozum w całości, jednym z takich pomocników był poczciwy Janusz, sprzątacz który regularnie patrolował tereny mózgu. I odkrył że w pewnych miejscach przesiadują dziwne stworzenia o kształcie wilków. Musiały powstać same z siebie, dlatego Shad poszedł to zbadać. Gdy dotarł do opisanego miejsca, faktycznie ,one tam były, kiedy dostrzegły chłopaka zgięły przednie łapy jakby w ukłonie i zaczęły merdać ogonami. Było ich pięć z czego dwa były czarne a reszta szara. Nagle wszystkie powstały i zaczęły szczekać idąc gdzieś. Half postanowił iść za nimi. Zaprowadziły go do dziwnego pomieszczenia, była tam duża, zamknięta klatka i trzy ogromne szmaragdy, jeden był czarno-czerwony, drugi był szaro-pomarańczowy, a trzeci jakby bezbarwny. Nagle usłyszał dziwny gość - Gość? Tysiąclecia nikt mnie nie odwiedzał. Miło cię poznać gospodarzu Wtedy dostrzegł że ktoś zjawił się w tej klatce. Wyglądał dokładnie jak on, ale zamiast czerwonych pasemków miał niebieskie. Jego wyraz twarzy wyglądał jakby miał nie po kolei w głowie. Aura przypominała tą którą czuł podczas pierwszego uźycia SSj w walce z demonem gdy zaczął wariować. - Teraz przekażę ci część mojej wiedzy, porozmawiajmy jeszcze kiedyś skoro odkryłeś moje istnienie Rzekł z wypaczonym uśmiechem i wrócił do kąta gdzie leżało jakieś pudełko. Nagle właściciel sfery umysłowej poczuł jak nowe doświadczenie bitewne i wiedza po prostu spłynęli w niewielkiej ilości do jego podświadomości. To dziwne uczucie. Miał dziwne wrażenie że ten nieznajomy ma większą znajomość jego umysłu niż można sądzić. Postanowił z nim pogadać kiedy będzie już bezpieczny.
Occ:
Próbuję się wydostać, boże pomocy
Losowa kolejność przycisków: Żółty, czerwony, zielony, niebieski
Nie miałem okazji na fizyczny trening więc postanowiłem rozegrać to w ten sposób. Tajemnicza 3 osobowość się zjawiła
Tymczasem w umyśle chłopaka z rozdwojeniem jaźni jego druga osobowość, ta bardziej agresywna o wdzięcznym imieniu Cień przemierzała liczne zakamarki jego umysłu w poszukiwaniach nieprawidłowości. Z powodu poważnego ucierpienia stanu umysłu młodego Sayianina stworzyli oni kilka podświadomości które miały pomagać im utrzymywać niestabilny rozum w całości, jednym z takich pomocników był poczciwy Janusz, sprzątacz który regularnie patrolował tereny mózgu. I odkrył że w pewnych miejscach przesiadują dziwne stworzenia o kształcie wilków. Musiały powstać same z siebie, dlatego Shad poszedł to zbadać. Gdy dotarł do opisanego miejsca, faktycznie ,one tam były, kiedy dostrzegły chłopaka zgięły przednie łapy jakby w ukłonie i zaczęły merdać ogonami. Było ich pięć z czego dwa były czarne a reszta szara. Nagle wszystkie powstały i zaczęły szczekać idąc gdzieś. Half postanowił iść za nimi. Zaprowadziły go do dziwnego pomieszczenia, była tam duża, zamknięta klatka i trzy ogromne szmaragdy, jeden był czarno-czerwony, drugi był szaro-pomarańczowy, a trzeci jakby bezbarwny. Nagle usłyszał dziwny gość - Gość? Tysiąclecia nikt mnie nie odwiedzał. Miło cię poznać gospodarzu Wtedy dostrzegł że ktoś zjawił się w tej klatce. Wyglądał dokładnie jak on, ale zamiast czerwonych pasemków miał niebieskie. Jego wyraz twarzy wyglądał jakby miał nie po kolei w głowie. Aura przypominała tą którą czuł podczas pierwszego uźycia SSj w walce z demonem gdy zaczął wariować. - Teraz przekażę ci część mojej wiedzy, porozmawiajmy jeszcze kiedyś skoro odkryłeś moje istnienie Rzekł z wypaczonym uśmiechem i wrócił do kąta gdzie leżało jakieś pudełko. Nagle właściciel sfery umysłowej poczuł jak nowe doświadczenie bitewne i wiedza po prostu spłynęli w niewielkiej ilości do jego podświadomości. To dziwne uczucie. Miał dziwne wrażenie że ten nieznajomy ma większą znajomość jego umysłu niż można sądzić. Postanowił z nim pogadać kiedy będzie już bezpieczny.
Occ:
Próbuję się wydostać, boże pomocy
Losowa kolejność przycisków: Żółty, czerwony, zielony, niebieski
Nie miałem okazji na fizyczny trening więc postanowiłem rozegrać to w ten sposób. Tajemnicza 3 osobowość się zjawiła
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Sob Sie 12, 2017 9:23 pm
Ścieżka Shadowa:
Żółty przycisk wpierw stał się ofiarą młodego saiyanina. Wiązka energii przeskoczyła przez żółty kabel świadcząc o braku należytej izolacji i pognała do pomieszczenia alchemicznego. Funkcjonalność cytrynowej gałki była nieznana przez najbliższe parę sekund i możliwe nigdy się o tym nie dowie bo już z impetem wcisnął czerwony przycisk. Wiązka także swawolnie przemknęła przez okablowanie by skończyć podróż na dwóch elementach pomieszczenia. Mianowicie łóżko zaczęło się świecić czerwonymi lampkami i dopiero młodziak zdał sprawę, że miało to budować pewien...erotyczny klimat? W następstwie lampka zaświeciła się delikatnie czerwoną barwą, ale im bardziej skupiał wzrok na aparacie świetlnym, tym prędzej zdał sobie sprawę, że kontrast oświetlenia drastycznie wzrastał.
Brzdęk, głośny huk rozpryskanego szkła ogarnął sypialnie. Z naczynia uwolniła się paląca już ciecz skrapiając okoliczne łóżko, podłogę z bali i przybrzeżną szafkę. Nie musiał czekać by dostrzec, jak prędko łóżkowy materac pokrył się płomieniami. Najwyraźniej kłopotliwa sytuacja i szkodliwe dla płuc Shadowa opary zmusiły mechaniczne mrówki do zmiany położenia. Ruszyły całym tabunem na źródło ognia z nadzieją, że zgaszą pożar. Droga jest wolna! Nie było konieczności wciskania zielonego przycisku bowiem liczyła się wyłącznie ucieczka.
Alchemiczne pomieszczenie niewiele się różniło od ostatniej wizyty złodziejaszka. To poczucie wieczności, choć minęła wyłącznie chwila dawało się we znaki wojownikowi. Mechaniczne ręce przewracały fiolkami i dodawały ingrediencje z najrozmaitszych szklanych półek...mechaniczne ręce? Zdecydowanie stalowych łapsk nie kojarzył i prędko zdał sobie sprawę, jak fatalne w skutkach okazała się aktywacja pomocniczej maszynerii. Najwyraźniej zostały aktywowane przedwcześnie niż właścicielka planowała, a to doprowadziło do buzowania się niektórych z mikstur. Biegł ile sił w nogach by stąd się wydostać, cóż miał predyspozycje do tego, bo powinno mu to zająć zaledwie parę sekund do paru ułamków sekundowych. Kotarę wyjściową miał na wyciągnięcie ręki, gdy eksplozja koloru fioletowego odrzuciła go na jedną ze szklanych szaf. Impet uderzenia okazał się tak silny, że szereg reagentów i fiolek obsypał go doszczętnie. Nie wiedział co miał na sobie, ale wszystko było oślizgłe od płynów konserwujących i przypominało szczątki różnorodnych zwierząt. Dodatkowo pod wpływem szoku uderzenia, nie zdał sobie od początku sprawy, że dziewięciocentymetrowe szkło o grubości pół centymetra i szerokości trzech centymetrów wbiło się w prawą łydkę. Głęboka rana obficie broczyła, ale pozostało zaledwie dwa metry od wyjścia. Ból był nie do zniesienia, ale doczłapał się do wyjścia...
Czy było już po nim? Stojąc w framudze drzwi z odchyloną kotarą usłyszał za sobą skrzekot mechanicznych kończyn. Zimna twarz kobiety spoglądała na niego nie wyrażając, ani złości tą sytuacją, ani radości...właściwie nikt by się z tak fatalnej sytuacji nie cieszył, ale jej kamienna twarz nie mogła się czymkolwiek odznaczyć.
Elektroniczny głos się odezwał, ale to co pytała wydawało się niezmiernie niedorzeczne. Przyłapała go i według informacji miał świadomość, że powinna go czekać surowa kara ze strony Cioci Veloko. Znajdował się już poza domem o jeden krok, czyżby zapraszała go w gościnę?
Ścieżka Raziela
-Poważnie mamy czekać!? Znaczy...tak jest będzie wykonane! Dowództwo przesyła także nowe rozkazy. W czasie poszukiwań oddziału Beeko mamy zdobyć dwa artefakty, forma kuli, podobno są w stanie generować ogromne ilości energii. Ich pozycja jest zbliżona do waszego położenia, przesyłam obraz wizualny. - Scouter wygenerował obraz trójwymiarowy. Urządzenie nie cechowało się niczym nadzwyczajnym, ciemny metal, Sfera we wnętrzu drugiej sfery. Przemieniając się w SSJ Camoli zamruczała, ale pozostawiła bez dalszych wypowiedzi dalsza podróż. Możliwe, że to by w zupełności wystarczył i zaraz o tym się przekona, gdy zaczął pokonywać poszycie liści adanowca. Z jasności w ciemność oświetlaną jedynie przez obraz scoutera. Wioska tętniła powolnym życiem, młodsze jaszczurki szczególnie cechowały się znaczną aktywnością przemieszczając się z chatki na chatkę, bądź z gałęzi na gałąź. Starsze byty preferowały bardziej pasywną formę działań i trzymały się bliżej swoich domostw. Rudera, wioska, standardy nad wyraz prymitywne. Wielki plac najwyraźniej miał stanowić o miejscu spotkań tej społeczności. To właśnie tam dostrzegł dwóch dryblasów patrolujących okolice. Znacznie masywniejsi, dzierżyli włócznie z wielką godnością i dobrze uzasadnioną dyscypliną. Ich protekcja wioski decydowała w końcu o przeżyciu dnia następnego w jakże zabójczym klimacie. Raziel rozejrzał się i prędko wyczuł obecność Shadowa. Stał tuż przed wejściem do wysoko usadowionej pośród drzew chatki i czemuś się przyglądał. Raziel niestety nie mógł dostrzec czemuż to się przyglądał. Za to zdecydowanie swoją poświatą zwrócił uwagę mieszkańców...i w sumie nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Przypatrywali mu się z zaciekawieniem, nawet straż nie interweniowała na nowego przybysza, być może oczekując na kogoś ważnego.
OOC:
Taki reminder, pierwszy odpisuje Shadow, potem Raziel.
Żółty przycisk wpierw stał się ofiarą młodego saiyanina. Wiązka energii przeskoczyła przez żółty kabel świadcząc o braku należytej izolacji i pognała do pomieszczenia alchemicznego. Funkcjonalność cytrynowej gałki była nieznana przez najbliższe parę sekund i możliwe nigdy się o tym nie dowie bo już z impetem wcisnął czerwony przycisk. Wiązka także swawolnie przemknęła przez okablowanie by skończyć podróż na dwóch elementach pomieszczenia. Mianowicie łóżko zaczęło się świecić czerwonymi lampkami i dopiero młodziak zdał sprawę, że miało to budować pewien...erotyczny klimat? W następstwie lampka zaświeciła się delikatnie czerwoną barwą, ale im bardziej skupiał wzrok na aparacie świetlnym, tym prędzej zdał sobie sprawę, że kontrast oświetlenia drastycznie wzrastał.
Brzdęk, głośny huk rozpryskanego szkła ogarnął sypialnie. Z naczynia uwolniła się paląca już ciecz skrapiając okoliczne łóżko, podłogę z bali i przybrzeżną szafkę. Nie musiał czekać by dostrzec, jak prędko łóżkowy materac pokrył się płomieniami. Najwyraźniej kłopotliwa sytuacja i szkodliwe dla płuc Shadowa opary zmusiły mechaniczne mrówki do zmiany położenia. Ruszyły całym tabunem na źródło ognia z nadzieją, że zgaszą pożar. Droga jest wolna! Nie było konieczności wciskania zielonego przycisku bowiem liczyła się wyłącznie ucieczka.
Alchemiczne pomieszczenie niewiele się różniło od ostatniej wizyty złodziejaszka. To poczucie wieczności, choć minęła wyłącznie chwila dawało się we znaki wojownikowi. Mechaniczne ręce przewracały fiolkami i dodawały ingrediencje z najrozmaitszych szklanych półek...mechaniczne ręce? Zdecydowanie stalowych łapsk nie kojarzył i prędko zdał sobie sprawę, jak fatalne w skutkach okazała się aktywacja pomocniczej maszynerii. Najwyraźniej zostały aktywowane przedwcześnie niż właścicielka planowała, a to doprowadziło do buzowania się niektórych z mikstur. Biegł ile sił w nogach by stąd się wydostać, cóż miał predyspozycje do tego, bo powinno mu to zająć zaledwie parę sekund do paru ułamków sekundowych. Kotarę wyjściową miał na wyciągnięcie ręki, gdy eksplozja koloru fioletowego odrzuciła go na jedną ze szklanych szaf. Impet uderzenia okazał się tak silny, że szereg reagentów i fiolek obsypał go doszczętnie. Nie wiedział co miał na sobie, ale wszystko było oślizgłe od płynów konserwujących i przypominało szczątki różnorodnych zwierząt. Dodatkowo pod wpływem szoku uderzenia, nie zdał sobie od początku sprawy, że dziewięciocentymetrowe szkło o grubości pół centymetra i szerokości trzech centymetrów wbiło się w prawą łydkę. Głęboka rana obficie broczyła, ale pozostało zaledwie dwa metry od wyjścia. Ból był nie do zniesienia, ale doczłapał się do wyjścia...
Czy było już po nim? Stojąc w framudze drzwi z odchyloną kotarą usłyszał za sobą skrzekot mechanicznych kończyn. Zimna twarz kobiety spoglądała na niego nie wyrażając, ani złości tą sytuacją, ani radości...właściwie nikt by się z tak fatalnej sytuacji nie cieszył, ale jej kamienna twarz nie mogła się czymkolwiek odznaczyć.
- Ciocia Veloko:
Elektroniczny głos się odezwał, ale to co pytała wydawało się niezmiernie niedorzeczne. Przyłapała go i według informacji miał świadomość, że powinna go czekać surowa kara ze strony Cioci Veloko. Znajdował się już poza domem o jeden krok, czyżby zapraszała go w gościnę?
Ścieżka Raziela
-Poważnie mamy czekać!? Znaczy...tak jest będzie wykonane! Dowództwo przesyła także nowe rozkazy. W czasie poszukiwań oddziału Beeko mamy zdobyć dwa artefakty, forma kuli, podobno są w stanie generować ogromne ilości energii. Ich pozycja jest zbliżona do waszego położenia, przesyłam obraz wizualny. - Scouter wygenerował obraz trójwymiarowy. Urządzenie nie cechowało się niczym nadzwyczajnym, ciemny metal, Sfera we wnętrzu drugiej sfery. Przemieniając się w SSJ Camoli zamruczała, ale pozostawiła bez dalszych wypowiedzi dalsza podróż. Możliwe, że to by w zupełności wystarczył i zaraz o tym się przekona, gdy zaczął pokonywać poszycie liści adanowca. Z jasności w ciemność oświetlaną jedynie przez obraz scoutera. Wioska tętniła powolnym życiem, młodsze jaszczurki szczególnie cechowały się znaczną aktywnością przemieszczając się z chatki na chatkę, bądź z gałęzi na gałąź. Starsze byty preferowały bardziej pasywną formę działań i trzymały się bliżej swoich domostw. Rudera, wioska, standardy nad wyraz prymitywne. Wielki plac najwyraźniej miał stanowić o miejscu spotkań tej społeczności. To właśnie tam dostrzegł dwóch dryblasów patrolujących okolice. Znacznie masywniejsi, dzierżyli włócznie z wielką godnością i dobrze uzasadnioną dyscypliną. Ich protekcja wioski decydowała w końcu o przeżyciu dnia następnego w jakże zabójczym klimacie. Raziel rozejrzał się i prędko wyczuł obecność Shadowa. Stał tuż przed wejściem do wysoko usadowionej pośród drzew chatki i czemuś się przyglądał. Raziel niestety nie mógł dostrzec czemuż to się przyglądał. Za to zdecydowanie swoją poświatą zwrócił uwagę mieszkańców...i w sumie nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Przypatrywali mu się z zaciekawieniem, nawet straż nie interweniowała na nowego przybysza, być może oczekując na kogoś ważnego.
OOC:
Taki reminder, pierwszy odpisuje Shadow, potem Raziel.
- Joker
- Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015
Identification Number
HP:
(2100/2100)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Czw Sie 17, 2017 9:56 am
Udało się ! Robale usunęły się z pod przejścia, niestety niechcący Half wywołał pożar. Ponadto mikstury spowodowały wybuch w chwili kiedy był już przy kotarze wolności. Szereg fiolek i innych reagantów opadł go zupełnie to wszystko zdawało się jakby było z zwierząt. Stał już na progu gdy usłyszał zimny kobiecy głos który oznajmił mu że muszą porozmawiać i żeby cofnął się. Wtedy dopiero dostrzegł o wbitym szkle w łydce, wyciągnął go i przypalił ranę. Nie było to zbyt przyjemne. Poczuł energię szefa który aktualnie był nad wioską. Odwrócił się i gdy go dosięgnął wzrokiem pomachał mu w taki sposób aby zasygnalizować żeby tu podleciał. Potem Powiedział do robota - Sądzę że najpierw powinnaś pomówić z moim przełożonym I czekał aż tamten podleci i zajmie się rozmową. Kiedy to zrobił Half szukał wzrokiem miejsca w którym przebywał tamten koleś któremu miał oddać tą czarkę.
Oczywiście zasalutował i uniósł się w powietrze obok wejścia po stronie zewnętrznej aby udostępnić drogę kapitanowi.
Oczywiście zasalutował i uniósł się w powietrze obok wejścia po stronie zewnętrznej aby udostępnić drogę kapitanowi.
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Pon Sie 21, 2017 8:23 pm
- Poważnie. Macie czekać na mój rozkaz. Przy okazji, kto wydaje te rozkazy? - rzucił Zahne na sam koniec. Jak się dowie, że to jego ojciec to sobie z nim pogada na kilka tematów. Znajdźcie jeszcze dwa artefakty, a może frytki do tego? Wiedział, że Vegeta potrzebuje energii, ale wątpił by takie dwa urządzonka pomogły. Plus wątpił by te jaszczury chciały im oddać takie zabawki bez walki. Raziel zaś jakoś nie miał ochoty przelewać tutaj krwi i rozwalać całej planety. Na razie jednak chciał pogadać z tą ich całą Ciocią Veloko. Trucizna zapierniczała po jego ciele, ale musiał na tą chwilę to zignorować. Camoli chyba spodobała się ilość mocy, która została wyzwolona przez jego stan super wojownika, gdyż nie miała żadnych obiekcji. Przynajmniej tyle dobrego co nie? W każdym razie energia jego podwładnego była coraz lepiej wyczuwalna, co świadczyło o tym, że Natto zbliżał się do wioski. I po kilku chwilach już ją zobaczył. Podświetloną przez szkiełko scoutera, ale jednak zobaczył. Bez tej małej zabaweczki to by pewnie się zabił o najbliższe drzewo. Teraz jednak spokojnie opadał, a jego wzrok omiatał wioskę. Typowe społeczeństwo. Młode zapierniczają wszędzie gdzie mogą, gdyż roznosi je energia, a stare starają się ograniczyć ruszanie się do minimum. Zauważył dwóch strażników i postanowił zmierzyć ich moc, tak jak całej wioski. Lepiej znać swojego wroga, jak to mówią. Wiedział, że nie przybywa tu w formie przyjaciela, ale chyba od czegoś trzeba zacząć. Dostrzegł Shadowa chwilę po tym jak jego energia odpowiednio się pokazała. Patrzył na coś w środku, albo na kogoś. W co on się znowu wpakował? Tak trudno siedzieć na dupie i czekać spokojnie na niego? Chcąc nie chcąc Raziel wylądował pod tą chatką i spojrzał zarówno na Shadowa jak i do środka.
- Coś znowu zrobił i czego się dowiedziałeś? Muszę też pogadać z tą ich Ciotką Veloko. Wiesz, gdzie jest? - zapytał. Szybko, jasno i rzeczowo. Żadnego cześć, witaj czy pocałuj mnie w ogon. Raziel nie miał czasu, więc musiał działać sprawnie.
- Coś znowu zrobił i czego się dowiedziałeś? Muszę też pogadać z tą ich Ciotką Veloko. Wiesz, gdzie jest? - zapytał. Szybko, jasno i rzeczowo. Żadnego cześć, witaj czy pocałuj mnie w ogon. Raziel nie miał czasu, więc musiał działać sprawnie.
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Pon Sie 21, 2017 9:16 pm
Ścieżki synchronizowane:
Maszyna gałkami ocznymi przeanalizowała odległość między sobą, a Shadowem. Parsknęła niezadowolona, że zasady trzymały ją w miejscu, ale oto ich wzrok się spotkał...Shadow opuścił wejście do chaty by odsłonić widok Raziela na androida okutego w stal. Kobieta insekt o hełmie żuka i szykownych, pradawnych szatach z zapomnianych er. Na bogato okuta w nieznane stopy metali i złoto, nie lśniła, ale scouter podświetlał szczególnie powierzchnie jej odkrytego ciała. Musiał z nią pogadać, to chyba była właśnie Ciotka Veloko wspominana przez kupkę popiołu.
-Grlgll Ciocia Veloko! - łapa jaszczurki wyłoniła się po prawej stronie oblicza księcia. Rozwarła szeroko oczy czego nie dostrzegł, bo zauważyła w tym obrazie coś wyjątkowo niepokojącego.
-Camoli nie chce tu być! - krzyknęła pukając o głowę saiyanina, ale szybko przestała, gdy ich wzrok wlepił się w androida.
Shadow skorzystał z okazji i zaczął biec do wyznaczonego punktu. Niewiele później spotkał się z grubasem, ciągle mając nad swoją głową wiszącego w powietrzu dowódce. Bez słowa wymienił czarkę na pozłacany krążek z uchwytem po środku o wielkości pięści.
-Łe ke, świecąca kolumna, wkładasz do otworu i przekręcasz - tyle rzekł gulgocząc i zniknął głęboko pod bagienną powierzchnią.
Raziel czuł, że pewne słowa musiał dokładnie badać i wyważać w kwestii tego spotkania. Nagle hełm kształtu żuka zamknął się zasłaniając chłodny wzrok kalkulujący każdy ruch i zachowanie celu. Linia kreśląca V reprezentowała teraz pole widzenia Veloko, istoty której przeniesiono do maszyny i która postawiła za cel życie pośród tej dziwnej społeczności.
Czuł wyładowania energii, pozbawiona człowieczeństwa przycisnęła rękę i zgasiła pokaźne źródło mocy. Bez problemu z tą dawką mogłaby spopielić Shadowa w oka mgnieniu, a więc coś powstrzymało ją od unicestwienia jego. Teraz okazało się to większym problemem, skoro zakłada się hełm to w jakim celu? Niesamowita prędkość wbudowanych silników przyciągnęła ją przed oblicze super saiyanina. Jego pierwsza forma niewiele się równała z tą prędkością, błysk w literze V na osłonie twarzy zdradził mu zapał do walki. Godny trybików i sztucznie pompowanej ki wymieszanej z olejem najwyższej klasy. Sztuczne włosie delikatnie unosiło się na wietrze pokrytego mrokiem lasu, ale to szybkie zamachnięcie się rękoma złączonymi w młot zasygnalizowało, że nie już zdecydowanie nie miała dobrych zamiarów. Uderzenie z prawej strony wbiło się głęboko w lewy bok wojownika i podbiło go wysoko w górę, aż do światła słonecznego. Przebił się przez jeden liści adanowca i obolały znalazł się wysoko ponad powierzchnią zielonego oceanu Eggrootu. Za szybka, miał wątpliwości, czy w tej formie dałby radę ją pokonać, a tym bardziej pozostawała kwestia, dlaczego postanowiła go zaatakować. Mimo potężnego uderzenia oburącz, chłopak nie odczuł żadnych większych obrażeń, jakby spudłowała lub specjalnie ominęła większość witalnych punktów. Camoli zakręciło się w głowie, ale kurczowo się trzymała barów i pleców hosta starając się przy tym nie krępować ruchów
OOC:
Wynik scoutera:
-Poziom mocy strażników 62k PL i 93k PL
Ciocia Veloko atakuje Raziela z użyciem ciosu potężnego:
Brak obrażeń, wybicie w niebiosa ponad warstwę liści adanowca, jest jasny środek dnia.
PL: Nieznane
Siła 1340
Szybkość: 2120
Wytrzymałość: 1000
Energia: 2000
Punkty życia: 15000
Maszyna gałkami ocznymi przeanalizowała odległość między sobą, a Shadowem. Parsknęła niezadowolona, że zasady trzymały ją w miejscu, ale oto ich wzrok się spotkał...Shadow opuścił wejście do chaty by odsłonić widok Raziela na androida okutego w stal. Kobieta insekt o hełmie żuka i szykownych, pradawnych szatach z zapomnianych er. Na bogato okuta w nieznane stopy metali i złoto, nie lśniła, ale scouter podświetlał szczególnie powierzchnie jej odkrytego ciała. Musiał z nią pogadać, to chyba była właśnie Ciotka Veloko wspominana przez kupkę popiołu.
-Grlgll Ciocia Veloko! - łapa jaszczurki wyłoniła się po prawej stronie oblicza księcia. Rozwarła szeroko oczy czego nie dostrzegł, bo zauważyła w tym obrazie coś wyjątkowo niepokojącego.
-Camoli nie chce tu być! - krzyknęła pukając o głowę saiyanina, ale szybko przestała, gdy ich wzrok wlepił się w androida.
Shadow skorzystał z okazji i zaczął biec do wyznaczonego punktu. Niewiele później spotkał się z grubasem, ciągle mając nad swoją głową wiszącego w powietrzu dowódce. Bez słowa wymienił czarkę na pozłacany krążek z uchwytem po środku o wielkości pięści.
-Łe ke, świecąca kolumna, wkładasz do otworu i przekręcasz - tyle rzekł gulgocząc i zniknął głęboko pod bagienną powierzchnią.
Raziel czuł, że pewne słowa musiał dokładnie badać i wyważać w kwestii tego spotkania. Nagle hełm kształtu żuka zamknął się zasłaniając chłodny wzrok kalkulujący każdy ruch i zachowanie celu. Linia kreśląca V reprezentowała teraz pole widzenia Veloko, istoty której przeniesiono do maszyny i która postawiła za cel życie pośród tej dziwnej społeczności.
- Hełm zamknięty:
Czuł wyładowania energii, pozbawiona człowieczeństwa przycisnęła rękę i zgasiła pokaźne źródło mocy. Bez problemu z tą dawką mogłaby spopielić Shadowa w oka mgnieniu, a więc coś powstrzymało ją od unicestwienia jego. Teraz okazało się to większym problemem, skoro zakłada się hełm to w jakim celu? Niesamowita prędkość wbudowanych silników przyciągnęła ją przed oblicze super saiyanina. Jego pierwsza forma niewiele się równała z tą prędkością, błysk w literze V na osłonie twarzy zdradził mu zapał do walki. Godny trybików i sztucznie pompowanej ki wymieszanej z olejem najwyższej klasy. Sztuczne włosie delikatnie unosiło się na wietrze pokrytego mrokiem lasu, ale to szybkie zamachnięcie się rękoma złączonymi w młot zasygnalizowało, że nie już zdecydowanie nie miała dobrych zamiarów. Uderzenie z prawej strony wbiło się głęboko w lewy bok wojownika i podbiło go wysoko w górę, aż do światła słonecznego. Przebił się przez jeden liści adanowca i obolały znalazł się wysoko ponad powierzchnią zielonego oceanu Eggrootu. Za szybka, miał wątpliwości, czy w tej formie dałby radę ją pokonać, a tym bardziej pozostawała kwestia, dlaczego postanowiła go zaatakować. Mimo potężnego uderzenia oburącz, chłopak nie odczuł żadnych większych obrażeń, jakby spudłowała lub specjalnie ominęła większość witalnych punktów. Camoli zakręciło się w głowie, ale kurczowo się trzymała barów i pleców hosta starając się przy tym nie krępować ruchów
OOC:
Wynik scoutera:
-Poziom mocy strażników 62k PL i 93k PL
- Wygląd Veloko w pełnej krasie:
Ciocia Veloko atakuje Raziela z użyciem ciosu potężnego:
Brak obrażeń, wybicie w niebiosa ponad warstwę liści adanowca, jest jasny środek dnia.
PL: Nieznane
Siła 1340
Szybkość: 2120
Wytrzymałość: 1000
Energia: 2000
Punkty życia: 15000
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Pią Sie 25, 2017 9:08 pm
Przedstawienie nastąpiło naprawdę szybko. Camoli wyjaśniła całą sytuację w kilka chwil. Raziel spojrzał na tą Ciocię Veloko i już doskonale wiedział co miał na myśli jego poprzedni rozmówca, mówiąc o tym, że Veloko opuściła swoje ciało. Trzeba przyznać, że szefowa tej wioski wyglądała całkiem imponująco. Może nie miała kupy mięśni, ale bogate zdobienia i doświadczenie na pewno sprawiały, że była ciężkim przeciwnikiem. Trzeba było uważać na wszystko.
- Uspokój się mi tu. – warknął do Camoli, która dostawała chyba jakiegoś amoku. Przecież ich nie zaatakują tak od razu. Obaj strażnicy byli słabsi od niego, ale wiedział już iż ta rasa potrafi manipulować swoją energią. Skupił się jednak na androidce, która na razie nie odezwała się do niego słowem. Ciężko było stwierdzić czy go obserwuje, gdyż nie mógł dostrzec jej oczu. Widział tylko wizjer w jej hełmie. Nie było to zbyt przyjemne doznanie i jak się za chwilę dowiedział miał rację. Szybkość z jaką pojawiła się przed nim była olbrzymia. Nawet się nie spostrzegł, kiedy otrzymał pierwszy cios. Uderzenie przypominające młot wysłało go do góry niczym szmacianą lalkę. Zahne poczuł jak pali go bok, co pewnie mogło świadczyć o uszkodzonym żebrze. Prawdę mówiąc po raz pierwszy od dawien dawna był zaskoczony. Dłuższą chwilę zajęło mu zebranie się w sobie i ogarnięcie całej sytuacji. Zatrzymał się w miejscu, a jego postać ponownie została otoczona złotą aurą. Lewitował w powietrzu i obserwował Veloko. Najwidoczniej widziała w nim wroga. Musiał jakoś zdobyć jej zaufanie. Chyba trzeba przekazać informację.
- Nie chcę z tobą walczyć. Chcę ci przekazać wiadomość. Od kogoś kogo znasz. Spotkałem Hora i kazał ci przekazać, że Sierrona zdradzila was, a wasze Eglu'khan zostało przerwane. – powiedział Saiyanin. Kontrolował energię i poziom mocy Veloko będąc gotowym na wejście na wyższy poziom mocy. Nie miał pojęcia czy jego słowa coś pomogą, ale raczej sam by takich faktów nie poznał. Czekał teraz na jej ruch.
- Uspokój się mi tu. – warknął do Camoli, która dostawała chyba jakiegoś amoku. Przecież ich nie zaatakują tak od razu. Obaj strażnicy byli słabsi od niego, ale wiedział już iż ta rasa potrafi manipulować swoją energią. Skupił się jednak na androidce, która na razie nie odezwała się do niego słowem. Ciężko było stwierdzić czy go obserwuje, gdyż nie mógł dostrzec jej oczu. Widział tylko wizjer w jej hełmie. Nie było to zbyt przyjemne doznanie i jak się za chwilę dowiedział miał rację. Szybkość z jaką pojawiła się przed nim była olbrzymia. Nawet się nie spostrzegł, kiedy otrzymał pierwszy cios. Uderzenie przypominające młot wysłało go do góry niczym szmacianą lalkę. Zahne poczuł jak pali go bok, co pewnie mogło świadczyć o uszkodzonym żebrze. Prawdę mówiąc po raz pierwszy od dawien dawna był zaskoczony. Dłuższą chwilę zajęło mu zebranie się w sobie i ogarnięcie całej sytuacji. Zatrzymał się w miejscu, a jego postać ponownie została otoczona złotą aurą. Lewitował w powietrzu i obserwował Veloko. Najwidoczniej widziała w nim wroga. Musiał jakoś zdobyć jej zaufanie. Chyba trzeba przekazać informację.
- Nie chcę z tobą walczyć. Chcę ci przekazać wiadomość. Od kogoś kogo znasz. Spotkałem Hora i kazał ci przekazać, że Sierrona zdradzila was, a wasze Eglu'khan zostało przerwane. – powiedział Saiyanin. Kontrolował energię i poziom mocy Veloko będąc gotowym na wejście na wyższy poziom mocy. Nie miał pojęcia czy jego słowa coś pomogą, ale raczej sam by takich faktów nie poznał. Czekał teraz na jej ruch.
- Joker
- Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015
Identification Number
HP:
(2100/2100)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Pią Sie 25, 2017 9:53 pm
Ciocia Veloko była groźna, widać to na pierwszy rzut oka. Half wykorzystał okazję i dostarczył czarkę do adresata, wysłuchał co ma zrobić i schował w bezpiecznym miejscu krążek. Wrócił i patrzał co się dzieje. Androidka postanowiła że przywita się z księciem wszystkich Sayian, wyraźnie, mianowicie posłała mu pięknego hita chyba w żeberka. Ale nic poważnego mu się chyba nie stało, przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Half odsunął się od Robota, ale cóż, miał wrażenie że pewnie by go załatwiła natychmiast. Wtedy usłyszał słowa które przekazał Natto, z tego co zrozumiał ktoś z 3 władców sprzedał pozostałych, a jakiś pewnie rytuał został przerwany, ciekawe o jaki chodzi, może to to co robią w świątyni z więźniami lub coś innego. Ale to nie czas na takie rozkminy, najlepiej jakby już wszystko szło z górki, miał już serdecznie dość tego bagna w jakie trafili. Ale taki już los żołnierza, iść tam gdzie każe dowódca, Kurisu przepadł jak kamień w wodę, czyli wracają w niepełnym składzie, to się zdarza, choć nie jest to miłe nawet jak się kogoś nie zna.
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Nie Sie 27, 2017 7:48 pm
Proste uderzenie mechanicznej dłoni zatrzymało się na centymetr przed klatką piersiową saiyańskiego wojownika. Pokrywa hełmu rozwarła się ukazując jej oczy, a tęczówki oczu wykonały kilkakrotnie pełne obroty by przeanalizować słowa przeciwnika. Spojrzała potem na Camoli, która to schowała się w bujnej czuprynie patrząc na robota z nie lada przerażeniem w oczach. Miała słuszność się bać, ale okoliczności drastycznie się zmieniły.
Tarcza kryjąca twarz rozwarła się, a cybernetyczne rysy twarzy ukazały sztuczną próbę łkania. Pod lewym okiem zaświeciła się lampka w kształcie łzy, nie mogła generować własnych, ale najwyraźniej konstruktor przewidział konieczność informowania o takim stanie robota.
-Ostatni skrawek mocy Hora rozbłysnął na mapie wszechświata, teraz TO wie w co celować, promień dotrze tu za pięć minut i czterdzieści dwie sekundy - lampka łzy zgasła, zamiast tego brwi się zakrzywiły co mogło wskazywać złość.
-Jesteś gotów pokazać szczyt możliwości? Przedstawiam umowę, na czas walki twoje mięso na dole może iść do świątyni i uwolnić towarzyszy. Jeśli wygrasz, pozwolę wam odejść i nie zabije każdego z was, bowiem nie muszę przestrzegać praw wioski w przestrzeni kosmicznej.
Zamknął się hełm, a gruby głos kobiety niczym ze operowego śpiewnika dodał.
-Jeśli wygram to podam ci antidotum na truciznę i wszyscy z rasy saiyan pozostaną na tej planecie - odleciała na pięć metrów w tył dając niewielką swobodę do wykonania pierwszego ruchu saiyaninowi, chciała walki.
PL: Nieznane
Siła 1340
Szybkość: 2120
Wytrzymałość: 1000
Energia: 2000
Punkty życia: 15000/15000
Raziel ma inicjatywę.
Wszystkie ruchy dozwolone, wpierw piszę Raziel potem Shadow, this is final showdown!
Tarcza kryjąca twarz rozwarła się, a cybernetyczne rysy twarzy ukazały sztuczną próbę łkania. Pod lewym okiem zaświeciła się lampka w kształcie łzy, nie mogła generować własnych, ale najwyraźniej konstruktor przewidział konieczność informowania o takim stanie robota.
-Ostatni skrawek mocy Hora rozbłysnął na mapie wszechświata, teraz TO wie w co celować, promień dotrze tu za pięć minut i czterdzieści dwie sekundy - lampka łzy zgasła, zamiast tego brwi się zakrzywiły co mogło wskazywać złość.
-Jesteś gotów pokazać szczyt możliwości? Przedstawiam umowę, na czas walki twoje mięso na dole może iść do świątyni i uwolnić towarzyszy. Jeśli wygrasz, pozwolę wam odejść i nie zabije każdego z was, bowiem nie muszę przestrzegać praw wioski w przestrzeni kosmicznej.
Zamknął się hełm, a gruby głos kobiety niczym ze operowego śpiewnika dodał.
-Jeśli wygram to podam ci antidotum na truciznę i wszyscy z rasy saiyan pozostaną na tej planecie - odleciała na pięć metrów w tył dając niewielką swobodę do wykonania pierwszego ruchu saiyaninowi, chciała walki.
PL: Nieznane
Siła 1340
Szybkość: 2120
Wytrzymałość: 1000
Energia: 2000
Punkty życia: 15000/15000
Raziel ma inicjatywę.
Wszystkie ruchy dozwolone, wpierw piszę Raziel potem Shadow, this is final showdown!
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Czw Sie 31, 2017 9:07 pm
Chyba trafił do niej, gdyż zaprzestała ataku, a przynajmniej na tą chwilę. Chyba jego wiadomość zadziałała, gdyż otworzyła pokrywę swojego hełmu. Cholernie ciężko było mu wyczytać co z tej pozbawionej emocji twarzy, ale był na tyle inteligentny by zrozumieć, że jest zszokowana. Gdyby nie był w tak niebezpiecznej sytuacji to zapewne, by się roześmiał na widok ikonki łzy, która zapaliła się na twarzy Veloko. Cóż każdy ma prawo opłakiwać jak uważa, a ona mogła zrobić to tylko w taki sposób. Pytaniem jednak było jak potoczy się ich sprawa dalej.
- Jaki promień? – zapytał, choć pewnie i tak to było bezcelowe, gdyż Veloko nie miała chęci na pogawędki. Zamiast tego postanowiła dać mu małe ultimatum.
- Cóż. Sądzę, że i tak nie mam zbyt dużego wyboru co? – odparł Saiyanin patrząc jak jego przeciwniczka odlatuje do tyłu, dając mu możliwość wykonania pierwszego ruchu.
- No i fajnie. Ty mała. Chciałaś ciepełko to może poczujesz moją pełną moc. A jakbyś mogła od czasu do czasu pomóc mi to się nie krępuj. – powiedział Saiyanin i wszedł od razu na drugi poziom Super Saiyanina. Trzeci wolał zachować jako swojego asa w rękawie, a na razie zobaczy jak będzie dawał sobie radę na SSJ2. Poza tym na tym poziomie miał prawie dwieście tysięcy jednostek. To już nie były przelewki.
- Zabawmy się trochę. Graj muzyko. – powiedział, a następnie wystrzelił w stronę Veloko, lecz przy jego prędkości jeśli nie podkręciła swojej mocy to zapewne zniknął z jej pola widzenia, by pojawić się za nią. Wymierzył jej uderzenie w szyję, a następnie serię ciosów w tors, by zakończył kopniakiem z obrotu dookoła siebie, który miał posłać ją w dół. Zobaczymy jak to się jej spodoba.
OOC:
Zaczynamy walkę.
SSJ2 uaktywniony.
Potężny atak w Veloko. – 14332 dmg
Odejmuję 250 KI
- Jaki promień? – zapytał, choć pewnie i tak to było bezcelowe, gdyż Veloko nie miała chęci na pogawędki. Zamiast tego postanowiła dać mu małe ultimatum.
- Cóż. Sądzę, że i tak nie mam zbyt dużego wyboru co? – odparł Saiyanin patrząc jak jego przeciwniczka odlatuje do tyłu, dając mu możliwość wykonania pierwszego ruchu.
- No i fajnie. Ty mała. Chciałaś ciepełko to może poczujesz moją pełną moc. A jakbyś mogła od czasu do czasu pomóc mi to się nie krępuj. – powiedział Saiyanin i wszedł od razu na drugi poziom Super Saiyanina. Trzeci wolał zachować jako swojego asa w rękawie, a na razie zobaczy jak będzie dawał sobie radę na SSJ2. Poza tym na tym poziomie miał prawie dwieście tysięcy jednostek. To już nie były przelewki.
- Zabawmy się trochę. Graj muzyko. – powiedział, a następnie wystrzelił w stronę Veloko, lecz przy jego prędkości jeśli nie podkręciła swojej mocy to zapewne zniknął z jej pola widzenia, by pojawić się za nią. Wymierzył jej uderzenie w szyję, a następnie serię ciosów w tors, by zakończył kopniakiem z obrotu dookoła siebie, który miał posłać ją w dół. Zobaczymy jak to się jej spodoba.
OOC:
Zaczynamy walkę.
SSJ2 uaktywniony.
Potężny atak w Veloko. – 14332 dmg
Odejmuję 250 KI
- Joker
- Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015
Identification Number
HP:
(2100/2100)
KI:
(0/0)
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Nie Wrz 03, 2017 7:41 pm
Stawka tego pojedynku była naprawdę wysoka, Można by się pomodlić o zwycięstwo, ale Shad wątpił czy na coś to by się przydało więc jedyne co mógł zrobić to kibicować natto zwycięstwa, niestety Nashi na niewiele się teraz przyda gdyż veloko prawdopodobnie wgniotłaby go w ziemię jednym ruchem, w razie czego będzie działał aby i tak jakoś wydostać wszystkich stąd zanim Raziel przegra lub nagle Veloko zmieni zdanie. Na szczęście wiedział jak dostać się do świątyni więc może się wymknąć i pójść do świątyni, najwyżej zginie i tyle. Książe zaczął z grubej rury z super Sayianem drugiego poziomu, moc była bardzo potężna więc pojedynek na razie będzie wyrównany. Szarooki powinien mieć się na baczności albowiem ciotka może postanowić go zaatakować aby zdezorientować oponenta. On by tak zrobił, przynajmniej jest na co popatrzeć, a przyjemność z oglądania jest lepsza gdyż sam nic nie musi na razie robić. Czystokrwisty walczył z Camoli na głowie, tej to będzie przyjemnie z taką ilością ciepła jakie wydziela.
Re: Eggroot [Układ Ufryg]
Nie Wrz 10, 2017 1:31 am
Walka Raziela:
Pięć minut i czterdzieści dwie sekundy, taki czas ustanowiła na spotkanie z promieniem. Pytanie na jaki promień od razu otrzymało odpowiedź -Promień śmierci - żadnych innych detali, ani ciągnących się za tym niejasności. Prosta definicja, taki promień po kontakcie zabija każdego, a więc i wszystkich w zasięgu rażenia.
Raziela otoczyła aura SSJ2, a emanująca energia rozgrzała Camoli, że stała się nieco żywsza.
-W końcu ciepło! Tylko czemu łe ke~ czemu w ostatnich sekundach naszego życia? - Spytała trzymając się mocno Raziela. Każde uderzenie dotknęło celu, a sensory najwyraźniej zbyt wolno rejestrowały zmianę pozycji saiyańskiego oponenta. W takim razie miał znaczącą przewagę. Walka właściwie dochodziła do końca bo masywne wgniecenia w endoszkielecie ciotki w przypadku bytu dowolnego rodzaju mogło świadczyć o uszkodzeniu organów wewnętrznych. Mechaniczna lalka bezwładnie zaczęła opadać ze znaczną prędkością w kierunku bagien, a iskrzące uszkodzone segmenty dodawały temu satysfakcjonującego widoku dla potencjalnego zwycięzcy.
-Ke ro~ niesamowite powaliłeś Ciocię jednym ciosem! Zobacz...zaraz, czemu wszyscy się tak śpieszą!? - Camoli luzacko się położyła na czuprynie Natto byle tylko wyprostować się na plecach mocarnego wojownika. Raziel też to poczuł, większość jaszczurów zaczęła gromadzić się kupy i kierować w stronę świątyni, Shadow także nie odstawał się być obojętny i znajdował się niewiele przed nimi.
-To ciało, to cud techniki, faza druga - Ciotka Veloko nagle pojawiła się metr przed małpim wojem. Dwie sekundy temu jeszcze opadała z ogromną prędkością pod liście adanowca, a teraz ze znacznymi uszkodzeniami ciała była gotowa dalej walczyć.
-Ominąłeś wszystkie krytyczne komponenty, w moim mniemaniu twoja efektywność walki jest równa zero, zero po trzynastokroć i jeden. - Tak szybko przewijała głos, że Raziel ledwo zdążył wyłapać choć jedno słowo by zrozumieć całokształt wypowiedzi Veloko. Jakby głos został nagrany i przyśpieszony ośmiokrotnie by brzmiał znacznie zabawniej. W walce najwyraźniej nie było miejsca na rozmowy.
-Faza trzecia - dodała wymierzając serie naprzemiennych uderzeń prostych i sierpowych w wątrobę, serce, lewe płuco oraz pachwinę gdzie nawet książęca skarbnica klejnotów w takiej walce nie mogły ostać się obojętne. Już zniknęła, teraz znajdowała się za nim wymierzając kolejne dwa proste w nery. Nie zgadywała gdzie znajdowały się jego organy, dokładnie o tym wiedziała, tym samym bez wytchnienia kontynuowała atak to pojawiając się wraz z jednej to raz z drugiej strony Księcia. Najwyraźniej unikała wszelkiego kontaktu z Camoli, choć dokładnie widziała gdzie się znajdowała, spoglądała jedynie na jaszczurkę karcącą, a w reakcji dało się słyszeć ciche gulgotanie.
Veloko przyjmuje 14332 obrażeń
Podstawowy atak w Raziela - 20760/2 = 10380 obrażeń
Dodatkowy atak w Raziela - 8040/2 = 4020 obrażeń
Przewaga:
Raz Siła - 5005 na Veloko siła - 8040
Raz Szybkość - 9327 na Veloko szybkość - 12720
Więcej niż 2275 = 5 dodatkowe ataki
Więcej niż 1950 = 6 uników
PL: Nieznane / faza druga / faza trzecia
Siła 1340 x3 = 4020 x2 = 8040
Szybkość: 2120 x3 = 6360 x2 = 12720
Wytrzymałość: 1000 x3 = 3000 x2 = 6000
Energia: 2000 x3 = 6000 x2 = 12000
Punkty życia: 668/15000 x3 = 2004/45000 x2 = 4008/90000
Ki: 180000/180000
Ścieżka Shadowa:
Shadow zostawił dowódce w tyle i skierował się w stronę świątyni. Niewiele oczekiwał by zrozumieć, że tuż za nim ruszyła się cała zgraja tubylców najwyraźniej zmierzająca w tym samym kierunku. Większość z nich go ignorowała, ale wszyscy byli zgodni, że prowadziło to wyłącznie do jednego miejsca, świątyni. Dotarł jako pierwszy przed oblicze wysokiej do liści adanowca piramidy. Wielkie kamienne bloki składały się na prostą, schodkową konstrukcje, a cała powierzchnia przypominała formatem precyzyjnie odmierzony kwadrat. Jaszczury zanurzały się pod wodę, a więc niewykluczone, że pod bagnistą breją znajdowało się także przejście, ale nie zamierzał tego sprawdzać. Miał już własne, choć nie zagwarantowane przez kogokolwiek innego, niż spasionego jaszczura z miłością do jedzenia. Konstrukcja nie przejawiała się niczym nadzwyczajnym, prymitywnie, bez ozdób i tylko jedna kolumna z połyskującą kulą na czubku. Na placu, przed piramidą, wznosząca się na góra pięć metrów i średnicą nie przekraczającą metra. Zapewne o tym właśnie wspominał głodomorek, a więc pozostało tylko aktywować mechanizm. Włożył krążek, gdy nagle od strony świątyni dostrzegł trzy sylwetki. Pierwsza postać niezmiernie niska i zdecydowanie mająca za sobą większość lat, jakby też garbata i pokryta jakąś grzybnią. Dwie pozostałe postacie to dojrzałe samice, każda z nich towarzyszyła starcowi i bez najmniejszego słowa przyglądały się.
-Jesteś tym saiyanem co miał zostać tu zesłany ky~ ky~ - rzekł starzec opierając się na drewnianym kiju.
-Szukaliście prawdy pośród bajek, zachlani i bitni ky~ ky~ Czego szukasz w Świątyni? -
OOC: Promień śmierci według Veloko będzie za 5 min 42 s
Pięć minut i czterdzieści dwie sekundy, taki czas ustanowiła na spotkanie z promieniem. Pytanie na jaki promień od razu otrzymało odpowiedź -Promień śmierci - żadnych innych detali, ani ciągnących się za tym niejasności. Prosta definicja, taki promień po kontakcie zabija każdego, a więc i wszystkich w zasięgu rażenia.
Raziela otoczyła aura SSJ2, a emanująca energia rozgrzała Camoli, że stała się nieco żywsza.
-W końcu ciepło! Tylko czemu łe ke~ czemu w ostatnich sekundach naszego życia? - Spytała trzymając się mocno Raziela. Każde uderzenie dotknęło celu, a sensory najwyraźniej zbyt wolno rejestrowały zmianę pozycji saiyańskiego oponenta. W takim razie miał znaczącą przewagę. Walka właściwie dochodziła do końca bo masywne wgniecenia w endoszkielecie ciotki w przypadku bytu dowolnego rodzaju mogło świadczyć o uszkodzeniu organów wewnętrznych. Mechaniczna lalka bezwładnie zaczęła opadać ze znaczną prędkością w kierunku bagien, a iskrzące uszkodzone segmenty dodawały temu satysfakcjonującego widoku dla potencjalnego zwycięzcy.
-Ke ro~ niesamowite powaliłeś Ciocię jednym ciosem! Zobacz...zaraz, czemu wszyscy się tak śpieszą!? - Camoli luzacko się położyła na czuprynie Natto byle tylko wyprostować się na plecach mocarnego wojownika. Raziel też to poczuł, większość jaszczurów zaczęła gromadzić się kupy i kierować w stronę świątyni, Shadow także nie odstawał się być obojętny i znajdował się niewiele przed nimi.
-To ciało, to cud techniki, faza druga - Ciotka Veloko nagle pojawiła się metr przed małpim wojem. Dwie sekundy temu jeszcze opadała z ogromną prędkością pod liście adanowca, a teraz ze znacznymi uszkodzeniami ciała była gotowa dalej walczyć.
-Ominąłeś wszystkie krytyczne komponenty, w moim mniemaniu twoja efektywność walki jest równa zero, zero po trzynastokroć i jeden. - Tak szybko przewijała głos, że Raziel ledwo zdążył wyłapać choć jedno słowo by zrozumieć całokształt wypowiedzi Veloko. Jakby głos został nagrany i przyśpieszony ośmiokrotnie by brzmiał znacznie zabawniej. W walce najwyraźniej nie było miejsca na rozmowy.
-Faza trzecia - dodała wymierzając serie naprzemiennych uderzeń prostych i sierpowych w wątrobę, serce, lewe płuco oraz pachwinę gdzie nawet książęca skarbnica klejnotów w takiej walce nie mogły ostać się obojętne. Już zniknęła, teraz znajdowała się za nim wymierzając kolejne dwa proste w nery. Nie zgadywała gdzie znajdowały się jego organy, dokładnie o tym wiedziała, tym samym bez wytchnienia kontynuowała atak to pojawiając się wraz z jednej to raz z drugiej strony Księcia. Najwyraźniej unikała wszelkiego kontaktu z Camoli, choć dokładnie widziała gdzie się znajdowała, spoglądała jedynie na jaszczurkę karcącą, a w reakcji dało się słyszeć ciche gulgotanie.
Veloko przyjmuje 14332 obrażeń
Podstawowy atak w Raziela - 20760/2 = 10380 obrażeń
Dodatkowy atak w Raziela - 8040/2 = 4020 obrażeń
Przewaga:
Raz Siła - 5005 na Veloko siła - 8040
Raz Szybkość - 9327 na Veloko szybkość - 12720
Więcej niż 2275 = 5 dodatkowe ataki
Więcej niż 1950 = 6 uników
PL: Nieznane / faza druga / faza trzecia
Siła 1340 x3 = 4020 x2 = 8040
Szybkość: 2120 x3 = 6360 x2 = 12720
Wytrzymałość: 1000 x3 = 3000 x2 = 6000
Energia: 2000 x3 = 6000 x2 = 12000
Punkty życia: 668/15000 x3 = 2004/45000 x2 = 4008/90000
Ki: 180000/180000
Ścieżka Shadowa:
Shadow zostawił dowódce w tyle i skierował się w stronę świątyni. Niewiele oczekiwał by zrozumieć, że tuż za nim ruszyła się cała zgraja tubylców najwyraźniej zmierzająca w tym samym kierunku. Większość z nich go ignorowała, ale wszyscy byli zgodni, że prowadziło to wyłącznie do jednego miejsca, świątyni. Dotarł jako pierwszy przed oblicze wysokiej do liści adanowca piramidy. Wielkie kamienne bloki składały się na prostą, schodkową konstrukcje, a cała powierzchnia przypominała formatem precyzyjnie odmierzony kwadrat. Jaszczury zanurzały się pod wodę, a więc niewykluczone, że pod bagnistą breją znajdowało się także przejście, ale nie zamierzał tego sprawdzać. Miał już własne, choć nie zagwarantowane przez kogokolwiek innego, niż spasionego jaszczura z miłością do jedzenia. Konstrukcja nie przejawiała się niczym nadzwyczajnym, prymitywnie, bez ozdób i tylko jedna kolumna z połyskującą kulą na czubku. Na placu, przed piramidą, wznosząca się na góra pięć metrów i średnicą nie przekraczającą metra. Zapewne o tym właśnie wspominał głodomorek, a więc pozostało tylko aktywować mechanizm. Włożył krążek, gdy nagle od strony świątyni dostrzegł trzy sylwetki. Pierwsza postać niezmiernie niska i zdecydowanie mająca za sobą większość lat, jakby też garbata i pokryta jakąś grzybnią. Dwie pozostałe postacie to dojrzałe samice, każda z nich towarzyszyła starcowi i bez najmniejszego słowa przyglądały się.
-Jesteś tym saiyanem co miał zostać tu zesłany ky~ ky~ - rzekł starzec opierając się na drewnianym kiju.
-Szukaliście prawdy pośród bajek, zachlani i bitni ky~ ky~ Czego szukasz w Świątyni? -
OOC: Promień śmierci według Veloko będzie za 5 min 42 s
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach