Orbita
+8
Vam
Red
Khepri
Ósemka
Xanas
NPC.
Hazard
NPC
12 posters
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Orbita
Sro Maj 30, 2012 12:32 am
First topic message reminder :
Wbrew pozorom najbardziej strzeżone miejsce na planecie. Bez wiedzy oraz zgody władz wojskowych nikt nie ma prawda przybyć ani opuścić planety, jeśli chodzi o tradycyjną, lotną metodę, choć pracę nad wykrywaniem teleportacji są w toku. Krążą słuchy, że armia ma do celów obronnych potężną broń, która powaliłaby nawet boga, ale lepiej tego nie testować na własnej skórze.
Wbrew pozorom najbardziej strzeżone miejsce na planecie. Bez wiedzy oraz zgody władz wojskowych nikt nie ma prawda przybyć ani opuścić planety, jeśli chodzi o tradycyjną, lotną metodę, choć pracę nad wykrywaniem teleportacji są w toku. Krążą słuchy, że armia ma do celów obronnych potężną broń, która powaliłaby nawet boga, ale lepiej tego nie testować na własnej skórze.
Re: Orbita
Wto Sty 23, 2018 7:57 pm
[ Event - Smoczy Oddech / Paliwo ]
Statek, a raczej dzieło geniuszu jakim był Savas, przemknęło przez kosmos błyskawicznie. Był to naprawdę szczyt technologi, napędzany tajemniczym surowcem nie miał sobie równych. Vegeta długo może być w cieniu tak precyzyjnego wykorzystania nowego " Dobra " znanego tylko Xenończykom. Mimo to Ci pchali się w łapy wroga składając mu otwartą wizytę, czy na pewno dyplomatyczną...
***
- Jesteśmy w zasięgu Vegety Mistrzu. Wszystko gotowe, odbędzie się według planu. Odwiedzimy obecnego władcę i złożymy mu naszą propozycję... Reszta jest wszystkim znana... Za Xenon...
Pozostało im czekać na wszelkie procedury związane z lądowaniem w porcie, choć nie wszyscy mieli tam dotrzeć. Trójka wojowników pod osłoną technologi Savasa, znajdowała się już na planecie w bliżej nie określonym miejscu. Straż znajdująca się na pokładzie zaczęła nagłe przygotowania, była ich raptem garstka, ale ich wyszkolenie wykraczało poza dopuszczalne normy. W biegu nałożyli pancerze i ustawili się przy głównym wyjściu, czekając aż głowy wyprawy wyjdą z pomieszczenia dowódcy.
- Zapewniłem port o naszej pokojowej wizycie, pozwoliłem im na prześwietlenie tylko tego co chcę aby wydzieli... Nasz człowiek wszystko wie, możemy działać Mistrzu Ćwiczeń IceBreaker...
Mistrz Ćwiczeń, stał w zamyśleniu, dla niego była to ostatnia misja w karierze. Dobrze wiedział na co się powołuje i pewnym było że stanie na wysokości zadania. Zbyt długo siedział w lochach aby teraz odmówić sobie tak ważnej misji. Jego cel był prosty, jeden i tylko jeden... Przyodział Xenońskie opancerzenie, a materiał przyczepiony do naramienników swobodnie opadał ku ziemi. Gotów do opuszczenia statku, udał się pod główne wejście. Armia portowa już na nich czekała, było ich trzy razy tyle co w normalnych warunkach. Wszyscy gotowi rzucić się na przybyłych jeżeli padłby taki rozkaz. Zmiennokształtni nie postawili dobrze kroku a już odebrano im detektory i inny sprzęt. Nadzwyczaj spokojny był tylko Savas który, został pilnować maszynę wraz z dwójką swoich ochroniarzy...
***
Kolejne procedury przechodzili pomyślnie. Jaszczurów było siedmiu, Mistrz i jego straż przyboczna. Grupka która w normalnych okolicznościach nie była by wstanie nikomu zagrozić. Idąc korytarzami pod ścisłą kontrolą i eskortą gwardii Vegety, IceB. pozostawał w nieocenionym skupieniu. Zastanawiał się pewnie, gdzie dotarła już trójka innych wojowników. Plan musiał wypalić. Krok za krokiem, powoli zbliżali się do Pałacu Królewskiego. Cała grupa nawet na siebie nie spojrzała, szli przed siebie pewni i lojalni rozkazowi. Historia miała pisać się właśnie w tym miejscu.
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Orbita
Sro Sty 24, 2018 12:40 am
z/t z Orbity Ziemi
Opuścili Ziemię z dość pokaźną prędkością, która z wzrosła jeszcze bardziej po opuszczeniu orbity tej planety. Przez chwilę mogli jeszcze podziwiać niebieski glob, zanim kapsuła się odwróciła i skierowała w stronę planety ogoniastych. Szykowała się dość długa podróż pomimo tego, że Raziel ustawił przyspieszony lot. Cisza panowała w kosmosie, kiedy statek z dwoma małpkami leciał w wytyczonym kierunku. Autopilot kierował samodzielnie kapsułom, ogarniając wszelkie funkcje, dzięki czemu Raziel mógł się skupić na ważniejszych sprawach. Skanował Vegetę w celu wykrycia czegoś co mogło mu się tam nie podobać, a równocześnie rozmyślał o wiadomości, którą otrzymał zanim trafił na Ziemię. Czyżby tak długie posiadywanie na Ziemi mogło być błędem? W pewnym sensie tak, ale z drugiej strony zdobył fasolkę, a na dodatek miał ze sobą Vulfilię, która może wrócić do domu. Dom. Dla Saiyanina była to prosta definicja, ale dla Halfów już nie. Byli rozdarci między dwoma kulturami, dwoma światami i dwoma naturami. Widział to doskonale po swojej siostrze i widział u Vulfili. Rzucił okiem na dziewczynę, która teraz spała i o dziwo była wtulona w jego klatkę piersiową. O dziwo też mu to nie przeszkadzało. Uśmiechnął się lekko do siebie i też przymknął oczy. Podróż potrwa jeszcze chwilę, a on może złapie kilka chwil odpoczynku. Odchylił głowę opierając ją o oparcie siedzenia i rozpoczął regenerowanie swoich sił. Komputer pokładowy powiadomi go kiedy dolecą.
Co do samego spania to nie można powiedzieć, że śniły mu się łąki, sarenki Disneya i inne jednorożce. Raczej był to ciąg krwi, śmierci i innych złych rzeczy. Koszmary często go nawiedzały, a od czasów rebelii i bycia pod wpływem tego serum stały się dość regularne, a na dodatek takie same. Mało kto mógł mu z tym pomóc, gdyż wiedział, że musi sam to przetrwać. Da sobie radę.
Dźwięk budzika powitał z pewną radością. Zbliżali się do planety i za kilka minut komputer zatrzyma kapsułę, a on będzie musiał podać swoje dane. Standardowa procedura. Strzelił kilka razy karkiem, gdy kapsuła hamowała, a następnie uruchomił komunikator i wszedł na linie.
- Tu Natto Raziel Zahne. Powrót z misji na Eggroot. Proszę o pozwolenie na lądowanie. Jest ze mną Nashi Rogozin. – powiedział Raziel, który doskonale zdawał sobie sprawę, że kapsuła już pewnie była prześwietlana i wykryli funkcje życia drugiej osoby. Saiyanie nie byli głupi i wiedzieli jak się chronić.
Opuścili Ziemię z dość pokaźną prędkością, która z wzrosła jeszcze bardziej po opuszczeniu orbity tej planety. Przez chwilę mogli jeszcze podziwiać niebieski glob, zanim kapsuła się odwróciła i skierowała w stronę planety ogoniastych. Szykowała się dość długa podróż pomimo tego, że Raziel ustawił przyspieszony lot. Cisza panowała w kosmosie, kiedy statek z dwoma małpkami leciał w wytyczonym kierunku. Autopilot kierował samodzielnie kapsułom, ogarniając wszelkie funkcje, dzięki czemu Raziel mógł się skupić na ważniejszych sprawach. Skanował Vegetę w celu wykrycia czegoś co mogło mu się tam nie podobać, a równocześnie rozmyślał o wiadomości, którą otrzymał zanim trafił na Ziemię. Czyżby tak długie posiadywanie na Ziemi mogło być błędem? W pewnym sensie tak, ale z drugiej strony zdobył fasolkę, a na dodatek miał ze sobą Vulfilię, która może wrócić do domu. Dom. Dla Saiyanina była to prosta definicja, ale dla Halfów już nie. Byli rozdarci między dwoma kulturami, dwoma światami i dwoma naturami. Widział to doskonale po swojej siostrze i widział u Vulfili. Rzucił okiem na dziewczynę, która teraz spała i o dziwo była wtulona w jego klatkę piersiową. O dziwo też mu to nie przeszkadzało. Uśmiechnął się lekko do siebie i też przymknął oczy. Podróż potrwa jeszcze chwilę, a on może złapie kilka chwil odpoczynku. Odchylił głowę opierając ją o oparcie siedzenia i rozpoczął regenerowanie swoich sił. Komputer pokładowy powiadomi go kiedy dolecą.
Co do samego spania to nie można powiedzieć, że śniły mu się łąki, sarenki Disneya i inne jednorożce. Raczej był to ciąg krwi, śmierci i innych złych rzeczy. Koszmary często go nawiedzały, a od czasów rebelii i bycia pod wpływem tego serum stały się dość regularne, a na dodatek takie same. Mało kto mógł mu z tym pomóc, gdyż wiedział, że musi sam to przetrwać. Da sobie radę.
Dźwięk budzika powitał z pewną radością. Zbliżali się do planety i za kilka minut komputer zatrzyma kapsułę, a on będzie musiał podać swoje dane. Standardowa procedura. Strzelił kilka razy karkiem, gdy kapsuła hamowała, a następnie uruchomił komunikator i wszedł na linie.
- Tu Natto Raziel Zahne. Powrót z misji na Eggroot. Proszę o pozwolenie na lądowanie. Jest ze mną Nashi Rogozin. – powiedział Raziel, który doskonale zdawał sobie sprawę, że kapsuła już pewnie była prześwietlana i wykryli funkcje życia drugiej osoby. Saiyanie nie byli głupi i wiedzieli jak się chronić.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Orbita
Sro Sty 24, 2018 11:11 am
Vulfila przyjęła słowa Raziela z ulgą. Właściwie od Saiyanina nie mogła spodziewać się wiele więcej. Ba, raczej właśnie oschłości albo wręcz szyderstwa. Raziel taki nie był i na pewno była to głównie zasługa Vivian, która najwyraźniej nauczyła go tego. Musiało mu na niej zależeć, nawet, jeśli sobie z tego nie zdawał sprawy, bo inaczej nie udałoby się jej wzbudzić w nim więcej uczuć poza chęcią zniszczenia, typową dla saiyan. On widać, nawet, jeśli nie rozumiał do końca tej halfowej uczuciowości, nie próbował z tym walczyć tylko przyjmował do wiadomości. Choć szczególnie w tych okolicznościach, gdy został księciem, mogłoby być całkiem inaczej.
Halfka miała przeczucie, że Raziel nikomu nie powie o tym, jak się rozkleiła, więc w jej wnętrzu zapanował spokój. Właściwie propozycję zaśnięcia przyjęła bez protestów. Tak, to był doskonały pomysł. Siły jakoś wypłynęły z niej i nie chodzi tu o energię do walki tylko psychiczną wytrwałość. Przysunęła się bliżej, złapała go rękami w pasie, ułożyła wygodnie na jego torsie, a głowę położyła mu bliżej ramienia. Było ciepło i stosunkowo wygodnie. Na tyle wygodnie, by szybko odpłynąć do krainy snów.
Obudził ją dopiero dźwięk budzika. Była jeszcze w półśnie, ale już wiedziała, że jest lepiej. Otworzyła jedno oko, żeby zorientować się, gdzie jest. Tak, kapsuła. To by się zgadzało. Tak samo jak i dźwięki urządzeń pomiarowych. I Raziel. Tak.
- Skostniałam. – powiedziała, choć nie chodziło jej o to, że zamarzła, a o to, że siedziała długi czas w niewygodnej pozycji. – Muszę! – zaalarmowała, po czym zaczęła wiercić się i przewracać niezdarnie na bok. Noga kopnęła w jakieś przyciski, a ręką pacnęła Raziela w twarz. – O przepraszam! – rzuciła od razu usprawiedliwiająco, po czym przybrała wygodniejszą pozycję, leżąc wciąż przodem do Raziela, ale na boku z nogami skulonymi po jego prawej stronie, a głową opartą o rękę, którą trzymał na drążku kierowniczym. – A wiesz, że latałam czymś takim tylko raz? I to jak zabrali mnie siłą z Ziemi na Vegetę. I wtedy też tak właśnie trzymał mnie ten typek na kolanach. – zamruczała jak kot. – EEEeeehhh, teraz pewnie będę się musiała tłumaczyć z tego, co narobiłam. Boję się. A jak skażą mnie za ucieczkę? Wiesz, co za to grozi? – zadrżała wyraźnie. – A ty co będziesz teraz robił?
Halfka miała przeczucie, że Raziel nikomu nie powie o tym, jak się rozkleiła, więc w jej wnętrzu zapanował spokój. Właściwie propozycję zaśnięcia przyjęła bez protestów. Tak, to był doskonały pomysł. Siły jakoś wypłynęły z niej i nie chodzi tu o energię do walki tylko psychiczną wytrwałość. Przysunęła się bliżej, złapała go rękami w pasie, ułożyła wygodnie na jego torsie, a głowę położyła mu bliżej ramienia. Było ciepło i stosunkowo wygodnie. Na tyle wygodnie, by szybko odpłynąć do krainy snów.
Obudził ją dopiero dźwięk budzika. Była jeszcze w półśnie, ale już wiedziała, że jest lepiej. Otworzyła jedno oko, żeby zorientować się, gdzie jest. Tak, kapsuła. To by się zgadzało. Tak samo jak i dźwięki urządzeń pomiarowych. I Raziel. Tak.
- Skostniałam. – powiedziała, choć nie chodziło jej o to, że zamarzła, a o to, że siedziała długi czas w niewygodnej pozycji. – Muszę! – zaalarmowała, po czym zaczęła wiercić się i przewracać niezdarnie na bok. Noga kopnęła w jakieś przyciski, a ręką pacnęła Raziela w twarz. – O przepraszam! – rzuciła od razu usprawiedliwiająco, po czym przybrała wygodniejszą pozycję, leżąc wciąż przodem do Raziela, ale na boku z nogami skulonymi po jego prawej stronie, a głową opartą o rękę, którą trzymał na drążku kierowniczym. – A wiesz, że latałam czymś takim tylko raz? I to jak zabrali mnie siłą z Ziemi na Vegetę. I wtedy też tak właśnie trzymał mnie ten typek na kolanach. – zamruczała jak kot. – EEEeeehhh, teraz pewnie będę się musiała tłumaczyć z tego, co narobiłam. Boję się. A jak skażą mnie za ucieczkę? Wiesz, co za to grozi? – zadrżała wyraźnie. – A ty co będziesz teraz robił?
Re: Orbita
Sro Sty 24, 2018 10:44 pm
" Nie minęła chwila a Cały Port, wypełnił się tylko jednym sygnałem... Wszczęto najwyższy Alarm... Wszystkie urządzenia, możliwe detektory, gotowały się pod intensywnością przekazu... Który bym prosty i jasny... "
- Do Wszystkich Sił Vegety... ! ! ! W Pałacu Doszło Do Walki... Zatrzymać wszystkich Obcych Na Planecie... Pełna Mobilizacja... Król Nie Żyje... Powtarzam Zamknąć PORT... ! ! !
Sytuacja sięgnęła drastycznego obrotu sprawy, każdy wojownik Vegety, przeganiał cały port aby tylko zabezpieczyć to miejsce. Każda trasa Potu został nieodwołalnie zamknięta, bez wyjątku, a kolejne rozkazy mieszały się na urządzeniach. W takiej krzątaninie, trudno było o mniej istotne rzeczy. Statek Zmiennokształtnych został niezwłocznie przechwycony, armia portowa wtargnęła na pokład zabijając tych którzy tam jeszcze byli. Większość obcych rasowo była momentalnie przechwytywana, obalana i zabierana do tymczasowych więzień...
***
Nadawanie na kapsułę Raziela.
- Tutaj Wieża... - Głos Nadającego był drżący, wiedział doskonale do kogo jest przekaz...
- Odcięliśmy wszystkie lądowiska Portowe... Proszę o kolejne instrukcję... Książę...
OCC: Wiecie tyle co w Przekazie. Głównym i na kapsułę
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Orbita
Czw Sty 25, 2018 8:41 pm
Podróż we dwójkę w tak małej kapsule nie była komfortowa, ale jakoś trzeba było się przemęczyć, by dostać się na Vegetę. Nie mieli czasu na wzywanie kolejnej kapsuły, a poza tym Vulfi była na tyle małą osobą, że nie zajmowała aż tyle miejsca ile było to w przypadku Raziela. Oboje przespali się trochę w trakcie lotu, choć każde trochę lepiej lub gorzej. Zahne chyba nawet oberwał raz od dziewczyny, kiedy spali, albo była to część jego snu. W każdym razie budzik zrobił swoje i wybudził go z jego płytkiego snu, dzięki czemu mógł się od razu wziąć do pracy. Jego towarzyszka przebudziła się kilka minut po nim. Wydawało mu się chyba nawet, że trochę się śliniła, ale wspomnienia z tego dnia przed tymszczególnym zdarzeniem wydają się dość zamazane. Zupełnie jakby ta część jego życia została odseparowana, przekreślona naprawdę grubą kreską. Zaczął się nowy rozdział.
- Naprawdę? No to jestem ciekaw jak trafiłaś na Ziemię. Pewnie Hazard użył jakiejś sztuczki co? Tak to z tymi nimi jest. Zabierają, a potem Raz musi ratować. Co zrobię? Pewnie wezmę prysznic, ale to zobaczy... Cicho. – powiedział Zahne przerywając praktycznie w połowie swoją wypowiedź. Podkręcił radio w kapsule by lepiej słyszeć komunikat. Nie. Nie. To nie mogła być prawda. Jaja se robią. To na pewno jakaś durna zabawa Eve. Jak to do walk w pałacu? Jak to … nie żyje? Raziel był blady na twarzy i zupełnie sparaliżowany. Nikt nigdy go takiego nie widział. Nikt. Ledwo co zrozumiał komunikat z wieży.
- Mam to gdzieś. Ląduję. Macie udostępnić mi jedno lądowisko. To jest rozkaz! – powiedział Raziel mocno akcentując ostatnie słowo. Nie będzie wisiał na orbicie. Musi to sprawdzić. Natychmiast. Próbował wyczuć energie w pałacu, ale nic z tego. Jak zawsze blokada. Niech się pospieszą. Proszę. – Pospieszcie się!
Zaczął się trząść z nerwów, a jego energia niebezpiecznie skakała. Mają natychmiast dać mu zgodę na lądowanie. Czas zwolnił czy to tylko jego odczucie? Musiał to sprawdzić. To nie mogła być prawda. Nie mogła.
- Naprawdę? No to jestem ciekaw jak trafiłaś na Ziemię. Pewnie Hazard użył jakiejś sztuczki co? Tak to z tymi nimi jest. Zabierają, a potem Raz musi ratować. Co zrobię? Pewnie wezmę prysznic, ale to zobaczy... Cicho. – powiedział Zahne przerywając praktycznie w połowie swoją wypowiedź. Podkręcił radio w kapsule by lepiej słyszeć komunikat. Nie. Nie. To nie mogła być prawda. Jaja se robią. To na pewno jakaś durna zabawa Eve. Jak to do walk w pałacu? Jak to … nie żyje? Raziel był blady na twarzy i zupełnie sparaliżowany. Nikt nigdy go takiego nie widział. Nikt. Ledwo co zrozumiał komunikat z wieży.
- Mam to gdzieś. Ląduję. Macie udostępnić mi jedno lądowisko. To jest rozkaz! – powiedział Raziel mocno akcentując ostatnie słowo. Nie będzie wisiał na orbicie. Musi to sprawdzić. Natychmiast. Próbował wyczuć energie w pałacu, ale nic z tego. Jak zawsze blokada. Niech się pospieszą. Proszę. – Pospieszcie się!
Zaczął się trząść z nerwów, a jego energia niebezpiecznie skakała. Mają natychmiast dać mu zgodę na lądowanie. Czas zwolnił czy to tylko jego odczucie? Musiał to sprawdzić. To nie mogła być prawda. Nie mogła.
Re: Orbita
Czw Sty 25, 2018 9:13 pm
Port wciąż był jedną wielką bieganiną, nie dało się swobodnie przejść, wojsko kontrolowało wszystko, każdą pojedynczą istotę... Dosłownie każdą. Mimo to Książę domagał się otwarcia jednej z tras lądowania, niestety miał do tego prawo. Wykorzystał je a kontrola Portu, a raczej jeden jąkała, który obsługiwał częstotliwość Raziela...
- O-Oczywiście... Macie możliwość lądowania... Proszę się śpieszyć...
Jedna z drug stała otworem a Wojownik mógł teraz czym prędzej zadokować kapsułę w porcie. Sytuacja wcale nie uległa zmianie, kolejne fale żołnierzy przedzierały się przez liczne tłumy, kontrolując tyle ile byli wstanie. Silniejsze jednostki ruszyły od razu w kierunku pałacu ale tam, była już tylko krew i rozpacz.
- Książę... Zaraz po Twoim Lądowaniu, Port będzie całkowicie zablokowany...
OCC: Macie możliwość Lądowania. Czyli jesteście w Porcie.
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach