Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Koszary

+8
April
Kanade
Keruru
Colinuś
Ósemka
Raziel
NPC.
NPC
12 posters
Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Koszary - Page 7 Empty Koszary

Sro Maj 30, 2012 12:24 am
First topic message reminder :

Najkrwawsze miejsce na planecie, gdzie odbywają się ćwiczenia żołnierzy. To nie jest Ziemia, Saiyanie się nie patyczkują, a zwykłe sparingi kończą się wizytą w szpitalu i to nie z powodu kataru.

Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk500/500Koszary - Page 7 R0te38  (500/500)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Nie Paź 11, 2015 3:38 pm
Sytuacja nie wyglądała za dobrze. Trup ścielił się dookoła grubo, że ciężko było nie stanąć na czyiś zwłokach lub częściach ciała, albo na kałuży krwi czy flaków. Szaleństwo co po niektórych przypominało wariatów z horrorów, ale o tyle groźniejszych, że uzbrojeni w moc Ki i agresję. Doskonałym przykładem był Raziel, który brylował między rebeliantami i od najprostszych jego ciosów ginęli kolejni przeciwnicy Króla. Chaos był poważny, tylko mała grupka trzymała się blisko siebie. I co najdziwniejsze - nawet i ona załamała się w szeregach. Nie mógł zbyt dobrze wychwycić momentu, jak Kisa spętała swego dowódcę, gdyż pocisk Saiyanina rozwalił sufit, pod którym był kanał wentylacyjny, a na nim... kot.
Zeskoczył przed opadającym gruzem, aż znalazł się przy nogach dziewczyn. Otrzepał się z kurzu (przez chwilę przypominał futrzastą kulkę od uniesionej sierści) i słuchał uważnie obu stron. Dwie dziewczyny przeciwko Razielowi. Najwyraźniej dziewczyny mają przechlapane. Nic dziwnego - unieruchamiając ich dowódcę tak jakby pomogły rebeliantom skuteczniej atakować wierne sługi Króla. Mogły jedynie się pozabijać, by obłaskawić chwilowo pojmanego wojownika. Pozostałe warianty skazywały ich na śmierć. Może i były odważne za przeciwstawienie się przełożonemu, lecz mocą nie dorównają jego sile. Jeszcze jak wpadłby w furię... ksa, trudna sprawa. Właściwie nic nie mógł zrobić w obecnej sytuacji.
Ale głos i słowa Ame nakierowały go na dobry trop. Muszą uciekać, a gdzie? Szpital byłby dobrym miejscem, raczej Raziel nie zabijałby cywili tylko po to, by wytropić dziewczęta. A wiedział, gdzie jest szpital, "dzięki" wydarzeniu z Tsufulem. Tylko jak nakłonić dość trzeźwo myślące wojowniczki, by podążyły za kotem? Musiał improwizować.
Najlepiej przykuć uwagę ruchem, głosem, czy bezpośrednim kontaktem. Dlatego wpierw wskoczył na głowę Kisy, później na głowę Ame, i zeskoczył między Ogoniastymi a pojmanym, by wbić w nie wymowne, ale jednak kocie ślepia. Miauknął dość donośnie i czekał, by dały jakiś sygnał, że zwróciły na czarnego futrzaka uwagę. Jeśli tak, skacząc po trupach ruszył szybszymi susłami w kierunku jednego z korytarzy, lecz stanął i odwrócił miauczący łebek oczekując na nie. Słyszał kolejną falę żołnierzy nieopodal, więc musiał pospieszyć wojowniczki. Zabrałby i młodego kadeta, który emanował demońską mocą, jednak był poza jego zasięgiem wzroku. Może jednak widział dziwne zachowanie kota i też pójdzie za nim? Tego oczekiwał od Saiyanek. Kroki następnych żołnierzy były coraz głośniejsze, toteż czmychnął jako pierwszy z koszar. W kierunku szpitala.

z tematu
Gość
Gość

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Pon Paź 12, 2015 12:54 pm
___ - Nie mam pojęcia... - powiedziała nerwowo zaciskając pięści. Spuściła głowę w dół i zawarczała. Bezmyślna, głupia Kiso.
Włosy dziewczyny zafalowały, lecz tylko raz. Nie towarzyszyła przy tym jej dziwna aura, zupełnie nic. To po prostu było jednorazowe zafalowanie, zupełnie bez powodu. Może lekki skok w jej energii mógłby się z tym wiązać... nie ważne.
Zwróciła głowę w stronę ciemnoskórej towarzyszki. W szpitalu? Dlaczego o nim wspomniała właśnie teraz. No nic, skoro nie mają innego wyjścia, lepiej chwytać się czegokolwiek. Może tam czeka na nich jakaś wskazówka? Chciałaby móc wrócić Razielowi trzeźwe myślenie. Może był czasami gburowaty, chamski i ją bił, ale przynajmniej nie próbował poderżnąć gardła jak teraz. Był dobrym przełożonym, ale... Kisa nigdy nie powie tego na głos, o nie.
Wtem, poczuła jak coś lekkiego naskakuje jej na głowę, ale zaraz potem przeskakuje. Spojrzała na winowajcę, jakim był czarny kot, z którym saiyanka wcześniej 'rozmawiała'. Futrzak miał dziwny wzrok, jakby chciał im coś bardzo ważnego powiedzieć, lecz nie mógł zrobić tego słowami. Postanowił więc gestem.
Czarnowłosa nie zastanawiała się zbyt długo.
___ - Chodź, zaraz się wyrwie. - rzuciła w stronę Ame i chwytając ją za rękę pociągnęła za sobą. Dobiegła do kociego towarzysza, który widząc, że dziewczyny postanowiły za  nim podążać, biegł dalej. Kisa jednak zatrzymała się przy wejściu, a następnie uniosła lewą, wolną rękę w stronę gruzów, po zapadnięciu się sklepienia. Za pomocą telekinezy uniosła ciężkie przedmioty i pociągnęła ku sobie. Zasypała wejście prowadzące do korytarza, w który właśnie weszli. W razie, gdyby Raziel chciał podążać za dziewuszyskami, to ten zawał go trochę spowolni. Pewnie to nie jest zbyt duże wyzwanie dla niego, ale zawsze.
By nie dać się wykryć zbyt szybko, zupełnie wyciszyła swoją KI. Ame zrobiła już to dawno, a energia kociaka jest tak słaba, że na pewno się zgubi na tle innych. Dobra ich, na pewno Razielowi teraz nie będzie się chciało biegać za nimi. Gorzej z tym saiyanem, który z nimi był, albo już nie żyje, albo niedługo śmierć się o niego upomni.
Puściła dłoń towarzyszki w saiyańskim stroju po czym bez słowa zaczęła już biec za przewodnikiem, w nadziei, że prowadzi ich z rozmysłem.

Koniec treningu
Z tematu > za Red
Atarashii Ame
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013

Skąd : android ma duszę?

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk600/600Koszary - Page 7 R0te38  (600/600)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Wto Paź 13, 2015 10:01 pm
Atarashii Ame nim się zorientowała już była prawie poza koszarami. Wszystko działo się szybko, a przy okazji dowiedziała się, że Kisa jest dość szybka. Prawie tak szybka jak Raziel Zahne, a dzięki temu poczuła się lepiej, bo coś jej w głowie podpowiedziało, że czarnowłosa zatrzymała tego sayanina nie tylko dzięki technice i sprytowi, ale również pomogła w tym dużo większa moc niż Ame przypuszczała, że młoda sayanka ma. Nie była tylko pewna czy w nerwach nie ruszy za nimi w pościg, ale Kisa po raz kolejny zaskoczyła androidkę i poruszyła skałami w stronę wyjścia, które właśnie minęły. To znaczy nie była pewna czy to sprawka dziewczyny, ale tak wyglądało, że wielkie spadające kawałki sufity i ścian zakręciły i zatarasowały przejście. Odetchnęła z ulgą. Przynajmniej na krótką chwilę, ponieważ od razu ocknęła się, że powinna pędzić do szpitala, ale z drugiej strony bezpiecznie będzie przez moment przemieszczać się wraz z Kisą, która potrafi zatrzymać innych za pomocą ciekawej zdolności i chyba jest w miarę szybka. Przeczucie rzadko myliło Ame, ale teraz nie skumała, że zmierzają właśnie w kierunku szpitala. Dawno już tam nie była.
Podczas ucieczki z koszar w jej głowie przebijał się głównie obraz siostry. Praktycznie nie myślała o innych rzeczach. Ani o młodym sayanie co za nimi podążał, ani o dziwnie zachowującym się Razielu. Zachowywała jeszcze instynkty obronne, żeby w razie czego podjąć walkę lub jeszcze szybciej uciekać. Nie za bardzo teraz miała ochotę na rozmowę, póki nie upewni się, że wszystko jest jak być powinno.

OC: Z Kisą i Red do Pokoje Szpitalne. Dziś już chyba nic nie napiszę tam dziewczyny. Trochę mam w tym tygodniu dużo zleceń w pracy Very Happy
Przepraszam za długość, ale ciężko coś więcej pisać o opuszczaniu pomieszczenia.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk750/750Koszary - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Nie Lis 08, 2015 9:36 pm
Zahne uśmiechał się spokojnie do dziewczynek. Tak naprawdę nie miał zamiaru im puścić tego płazem. Dał im wybór. Pozabijać się nawzajem i liczyć na łaskę, która nie nadejdzie, spróbować go zabić co automatycznie wiązało się z rozwaleniem im głów, lub też stać się ściganą zwierzyną. I to właśnie trzecią opcje wybrały dziewczynki. Fajnie. Raziel będzie mógł się zabawić, a kiedy już je dorwie to będzie je tam mordował, że będą czuć iż umierają. Nie da im tej przyjemności, którą jest szybka śmierć. Zahne pokaże im co oznacza zdradzenie go, a przede wszystkim zdradzenie ich pana oraz władcy.
- Uciekajcie pieski. Wyłapię was i obedrę ze skóry. – powiedział do wycofującej się Kisy i Ame. Głupiutkie panny. Zielonooki rozejrzał się dookoła znudzonym wzrokiem. Rebelianci mieli lekką przewagę, lecz żaden z głupców nie chciał się do niego zbliżyć. Bali się wykończyć obezwładnionego przeciwnika? Tacy honorowi czy tacy głupi? Raz uśmiechnął się psychopatycznie. Oho, jakaś gwiazda jednak ruszyła w jego stronę. Niepozorny kadecik złapał pręt i zaczął powoli iść w jego stronę. W jego oczach Raziel widział strach, ale też determinację. Natto postanowił się zabawić. Nie rozrywał więzów, które obecnie pękłyby przy jednym napięciu ramion. Chciał zobaczyć co ten gówniarz mu zaoferuje.
- Jakieś ostatnie słowa śmieciu Zella? – powiedział kadet drżącym wzrokiem. Raziel spojrzał na niego błagalnie.
- Proszę nie zabijaj mnie. Nie chcę umierać. Nie chciałem tego. – jęczał. Kadet chyba się nie mógł zdecydować. I to był jego błąd. W jednej chwili Zahne rozwalił obręcze, żeby w następnej wyrwać dzieciakowi pręt z dłoni. Uśmiechnął się do niego, lecz jego oczy przepowiadały śmierć.
- Tu leży wasz problem. Nie umiecie zadać ostatniego ciosu, tylko spierdalacie lub się wahacie. Gówno, a nie rebelia. – rzekł członek elity. Po tych słowach złapał kadeta za ramię, a następnie wbił mu pręt prosto w lewe oko. Siła z jaką to uczynił sprawiła, że metalowy kolec przebił głowę dzieciaka, równocześnie ochlapując posoką twarz Zahne’a. Natto puścił truchło i spojrzał po walczących. Niektórzy patrzyli na niego z przerażeniem, ale taka była kolej. Każdy zdrajca miał zdechnąć. Ciemnowłosy skupił się na wszystkich energiach i szybko wyłowił te należące do rebeliantów. Nie miał zamiaru się patyczkować.
- Miło było. – rzekł cicho i w następnej chwili z jego prawej dłoni wystrzeliła fala pocisków. Ich ilość była dokładnie taka sama jak zdrajców. Nie było to przypadkowe. Raz dokładnie kontrolował każdy pocisk, tak że w kilka sekund po tym jak opuściły dłoń swojego pana, fale przebiły na wylot członków rebelii. Nawet nie wiedzieli co ich trafił. Przynajmniej ci, którzy nie patrzyli na Saiyanina.
- Dobić tych, którzy mieli szczęście przeżyć. Następnie czyścić Akademię ze ścierw! Ruszać się kurwa! – ryknął syn Aryenne po czym wystrzelił do góry. Nałożył gogle na oczy i wyleciał poprzez dziurę w dachu. Kierował się w stronę pewnej wioski.

Occ:
Trening start
z/t Wioska Kuro Very Happy
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk750/750Koszary - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Pią Wrz 23, 2016 8:46 pm
Ravia opuściła Salę Treningową w dość szybkim tempie. Nie zwracała uwagi na żadne gwizdy, śmiechy czy propozycje. Zachowanie Kisy równocześnie ją bolało, jak i irytowało. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że może odczuwać tyle emocji w tak krótkim czasie. Kisa sprawiała wrażenie, że ma wszystko gdzieś, a oni tylko jej przeszkadzają. Rav nie wiedziała dlaczego Saiyanka tak się zachowuje, ani jakie są ku temu podstawy. Zachowanie Natto też był dziwne. Dwa lata temu najpewniej by już olała gówniarę i nie chciała mieć z nią do czynienia, wcześniej zaś mówiąc jej co nieco do słuchu. Teraz zaś chciała zrozumieć swoją podopieczną, a właściwie ogarnąć powody jej zachowania. Czyżby czas spędzony z Vivian tak ją rozmiękczył? A może po prostu Kisa aktywowała w niej coś, że chciała ją chronić. Cholera wie. Teraz jednak Ravia musiała zaczerpnąć świeżego powietrza i pomyśleć nad kilkoma rzeczami. Najważniejszym był jej poziom mocy. Owszem rósł stale i w szybkim tempie, ale walka z Redem pokazała jej jak wiele jeszcze przed nią. Choć walczyła na pełnej mocy, to ledwo osiągała połowę mocy demona. Doskonale wiedziała, że gdyby Red chciał i nikogo nie byłoby w pobliżu, to zmiótłby Ravię z powierzchni planety, w krótką chwilę. Dlatego też trzeba się wreszcie nauczyć kolejnego stopnia ich mocy. Super Wojownik poziomu trzeciego. Coś co potrafili najlepsi wojownicy. Z tego co słyszał to ta przemiana różniła się od wcześniejszych. Owszem wzmacniała użytkownika dając mu niewyobrażalną moc, lecz obciążenie ciała było jeszcze większe niż przy SSJ2. Jeśli by przeszarżowała to ryzyko śmierci jest większe niż pewne. Poza tym był jeszcze jeden mały szkopuł. Nie dało się jej opanować za pomocą emocji. Trzeba było skupić się całą swoją istotą na swojej energii i przełamać barierę, za którą ukrywała się moc Saiyan. Dzięki niej stanie się na tyle potężna, żeby konkurować z Redem. Wiedziała też, że musi stale się poprawiać, gdyż przez swój aktualny statut, sporo więcej osób będzie chciało rzucić jej wyzwanie, żeby zobaczyć jak na co stać latorośl króla Vegety. Z tymi myślami Rav zawędrowała do Koszar, który nie były aż tak zaludnione. Zapewne Koszarowy przegnał większość do Sali Treningowej, żeby się nad nimi poznęcać. To nawet lepiej, gdyż nikt nie będzie jej przeszkadzał, a znalezienie ustronnego miejsca będzie znacznie łatwiejsze. Jakoś nie widziało jej się, żeby ktoś ją podglądał. Oficjalnie przecież była świeżą kadetką, wiec byłoby to dziwne, że ma opanowane dwa poziomy SSJ. Pieprzony Rukei. Jak go dorwie na Ziemi, to kopnie go w dupę tak mocno, że zdechnie w powietrzu z głodu. No, ale nie uprzedzajmy tego co nieuniknione.

Ciemnowłosa w końcu znalazła odosobnione miejsce, które odpowiadało jej wymaganiom. Przeskanowała jeszcze okolicę czy nie ma gdzieś kogoś, lecz była sama. Bardzo dobrze. Ravia wzięła głęboki wdech i skupiła się na swojej ki. Ziemia dookoła niej zaczęła drżeć, a wiatr się wzmógł, kiedy podnosiła powoli poziom swojej mocy. Na początek Super Saiyanin. Saiyanka zmieniała się po raz pierwszy od walki z Redem. Nie miała pojęcia czy da radę utrzymać przemianę, ale musiała spróbować. Wyładowania elektryczne pojawiły się wokół niej, kiedy jej włosy stały się złote. Było dobrze, gdyż nie czuła żadnych zmian. Teraz czas na poziom drugi. Aura urosła jeszcze bardziej, a energia skoczyła mocniej w górę. Teraz na bank była doskonale wyczuwalna, lecz jak się już zaczęło to nie mogła przestać. Super Saiyanin poziomu drugiego był już od dawna opanowany, dzięki czemu mogła mieć z tego idealne wyjście na naukę trzeciego poziomu. Ravia skupiła się jeszcze mocniej na swojej ki i zaczęła ją coraz bardziej zwiększać. Aura, która ją otaczała stężała, a podłoże pod nią zaczynało nie wytrzymywać natężenia mocy i pojawiały się pierwsze pęknięcia. Na jej ciele zaczęły pojawiać się żyły, a pot skroplił się na jej czole. Zwiększała równomiernie energię, gdyż nie chciała przedobrzyć, lecz wiedziała, że musi w pewnym momencie pójść na całość.
- Kiaaa- - wychrypiała wyzwalając jeszcze większą energię, przez co zaczął tworzyć się pod nią krater. W jej aurze wyładowania były widoczne praktycznie cały czas. Pięści miała zaciśnięte tak mocno, że zaczynały być trupio blade. Zaczynała czuć się coraz słabiej, lecz równocześnie czuła, że jest blisko. Nie mogła teraz przestać. Jeszcze jeden krok… i poczuła to. Energia przebiła się przez pewien pułap blokady i zwiększała się, a równocześnie zmieniała się fizjonomia Saiyanki. Jej włosy zaczęły powoli rosnąć, a brwi zanikać. Było to bardzo powolne i bolesne, gdyż Ravia czuła się jakby wypalała własną ki. Musiała to jednak wytrzymać. Jeśli jej się to uda, to zdobędzie siłę jakiej potrzebowała. Jednak z każdą kolejną upływającą sekundą zaczynało brakować jej sił. Nie wiedziała kiedy nastąpi finał, lecz wiedziała, że poczuje to. Aktualnie była na półmetku. Włosy dosięgały już połowy pleców, a jej moc stale rosła. Jednakże ciało odmówiło posłuszeństwa. Jeszcze myślała, że to wytrzyma, a sekundę później padła bez siły i myśli na ziemię. Aura zgasła, a włosy wróciły do normalnego wyglądu i koloru. Jej ciało zaczęło się też zmieniać, lecz tego nie zdołała zarejestrować.

Kiedy się obudziła to czuła się znów, jakby została potrącona przez szalonego demona rządnego krwi, tudzież przez Koszarowego. Lecz czuła się też inaczej. Przetarła oczy, gdyż widziała mgliście i spojrzała na otoczenie. Leżała w kraterze stworzonym przez jej próbę opanowania SSJ3. Nikt chyba nie zauważył jej zabawy, gdyż nie było tłumiu gapiów, a spodnie miała na miejscu. Nie żeby oskarżała Saiyan o coś, ale cholera ich wie. W końcu wzrok się jej wyostrzył. Machinalnie zrobiła ruch ręką, żeby poprawić włosy i to był pierwszy powód do zdziwienia. Fryzura się zmieniła. Czyżby? Rav spojrzała w dół i zobaczyła, że nie ma już cycków. Czyli próbując się przemienić wypaliła w sobie zaklęcie Rukeia, tudzież się samo z siebie skończyło. Czyli Książe Vegety wrócił. No i dokładnie w tym momencie otrzymała, znaczy otrzymał wiadomość mentalną od Dragota. O czym on pieprzył? Przecież Kisa była…, no właśnie. Jakimś pieprzonym cudem Kisa była na Ziemi w towarzystwie Reda, April.
- Zważaj sobie. Dam sobie radę sam. – warknął mentalnie Saiyanin, a następnie dodał jeszcze. – Będę leciał na Ziemię. Zapewne jesteś zainteresowany. Szczegóły podam potem. Uprzedzam też, że jak zrobisz jakiś numer to cię katapultuję w słońce.
Charakterek mu wrócił co było już dobrym znakiem. Ciekawe czy Vivian i Kisa też się odmieniły? No, ale trzeba się dowiedzieć co się stało. Red z tego co czuł był u siebie, wiec to był naturalny kierunek. Chwilę go nie, a wszystko się kiełbasi. Typowe.

OOC:
Pierwszy trening na SSJ3
z/t do Reda
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Czw Sty 25, 2018 11:31 pm
Trzech Xenończyków zbliżało się z różnych kierunków, Koszarowy nie czuł ich obecności do momentu aż nie przekroczyli granicy jego własnej świątyni. Gadów nigdzie nie było, ale On wiedział, że wróg jest blisko. Skupił się na tej chwili, wchłonął ją, tak jak wchłania się ból, odepchnął wszystkie dotychczasowe myśli. Mając za sobą lata doświadczenia potrafił przywołać spokój ducha bez najmniejszego wysiłku. Nie trener był ich celem, przecinając powietrze, jeden z oprawców znalazł się tuż przed kadetem Hector'em, najbardziej obiecującą jednostką w tym miejscu. Młody wojownik nie był wstanie zrobić nić, czarna sylwetka pojawiła się nagle, jej mieniącą się od Ki dłoń była już w locie. Perfekcyjne cięcie które zaraz pozbawi go ramienia było już w ruchu...


" Koszarowy złapał rękę wroga, wykręcił ją przygniatając Gada do ziemi... Mógł bez trudu wyrwać mu ramię ze stawu, ale zakończenie walki w taki sposób nie przyniesie mu chwały... Wtedy zobaczył strach w oczach własnych ludzi, nic nie mogło go bardziej zranić... Żaden cios nie byłby tak bolesny jak ten widok... Ten moment nieuwagi kosztował sporo krwi, szybkie cięcie przeszyło ramię Saiyanina... Ale nie to napawało go złością... "


Tego dnia w Koszarach był tylko jeden Wojownik

Wstał, spojrzał na przesiąkniętym strachem kadetów, to był jego dom, jedyne miejsce gdzie rządził niepodzielnie. Jak się tu dostali nie wiedział i nie miało to najmniejszego znaczenia. Nikt nigdy nie będzie miał okazji poznać go tak jak ta garstka wojowników, tego dnia Koszarowy stanął do samotnej walki...

Jego Ton był donośny, przesiąknięty powagą tak wielką że dopóki nie skończył żaden z zmiennokształtnych nie ruszył do ataku. Dzień po dniu młodzicy mieli miażdżone kości, wykręca ze stawów ręce i nogi, doświadczali tortur nieznanych innym rasom. Logika tego miejsca była prosta, miała tworzyć prawdziwych ogoniastych. Nieznających strachu ni litości. Co innego mogło zaboleć bardziej niż sparaliżowany strachem oddział u boku dowódcy. Brakowało mu słów, czy byli skończeni... Tak...


- Dziś nie umrze żaden z moich ludzi, nie z ręki Changelinga...


Spojrzał jeszcze raz na kadetów, każdemu w oczy, ten widok będzie ich nawiedzał po wsze czasy. Ten który nie miał dla nich grama litości, dziesiątkował i wysyłał w skrzydło szpitalne tuziny małp, stanął w obronie garstki którą gardził.

- Kaiho !!!!

Potężna fala ruszyła w kierunku ogoniastych, poderwała ich i rzuciła z impetem za główna bramę Koszar, co niektórzy skończyli swoją drogę daleko w głębi korytarza. Padła komenda " zamknąć bramę ". Został sam. Widać go było tylko przed wyświetlacz tuż obok zablokowanego wejścia...


***

Wojownicy walili pięściami w niezdobytą dotąd bramę. Komendę mógł cofnąć tylko ktoś z Rodziny Królewskiej, jedyny głos jaki zwalniał procedurę zamknięcia, należał teraz do Księcia.

OCC: Trzech Tejemniczych Wojowników którzy wkradli się podczas rzezi w Pałacu, Przyszli po Głowę Koszarowego. Jedynej niepodważalnej jednostki, teraz jakże cennej dla pogrążonej w żałobie Vegety.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Pią Sty 26, 2018 11:27 pm




" Będzie walczył do samego końca... Wróg był liczy, Ale Honor nakazywał stanąć mu do Walki na Śmierć... Tylko tego mógł być naprawdę pewien... Kadeci, dobijali się, rozbijając pięści o niezdobytą dotąd bramę... Wszystko na nic... Nie dało się jej sforsować... "

Stali naprzeciw siebie, trzech wrogów i jeden obrońca, Legenda Koszar. Zmierzył wszystkich, od stóp do głów, doświadczenie podpowiadało mu wystarczająco wiele aby ocenić sytuacje. To nie był byle kto, choć skrywali się pod kapturami i wijącym się materiałem. Gotów walczyć, Ogoniasty zagrzmiał niosącym się głosem...

- Podstępne Sku.rwiele... Ale ze mną nie pójdzie wam tak łatwo...

Spojrzał jeszcze raz za siebie, kadeci wciąż walili w bramę, głupcy jeszcze chwilę temu byli przerażeni do szpiku kości. Koszarowy nie mógł na to patrzeć, nie tak chciał aby to wszystko wyglądało. Jego wojownicy, byli... Odrzucił tę myśl skupiając się tylko i wyłącznie na jaszczurach. Wtedy jeden z nich się odezwał, najwyraźniej był dowódcą.


- Wiele ryzykowałem aby się z Tobą spotkać... Jesteś jedynym wojownikiem który nie zdradziłby Vegety... Więc przykro mi ale muszę się Ciebie koniecznie pozbyć... Dopóki żyjesz, będę musiał mieć się na baczności... Znów nad wami zapanujemy, czy chcesz tego czy nie...


Saiyanin nie czekał chwili dłużej, rzucił się do ataku a nim zrobił krok, jego włosy zapłonęły. Złota poświata wypełniła całą salę, a rozchodzące się wyładowania trzaskały plac. Był szybki i cholernie niebezpieczny, błyskawicznie pozbył się dzielącego ich dystansu. Pięści, które bez problemu powaliłby Olbrzyma, chybiały celu. Zmiennokształtny, odganiał się od ataków z dziecinną łatwością. Wsuwał własne drobne kończyny między rozrośnięte ramiona ogoniastego i minimalizował całkowicie impet natarcia. Starcie obojga ras, trwało kolejną minutę, wyglądało naprawdę imponująco. Niestety bystre, wyszkolone oko przejrzało by całą tą maskaradę. Changeling tylko testował umiejętności małpy, oddech miał równy, a aura była niewzruszona. Natomiast Koszarowy, tracił olbrzymie pokłady Ki, uderzając z coraz to większą zawziętością...

- To prawda co o Tobie mówią... Jesteś Legendą Tego miejsca... Chociaż Twoja świetność przeminęła...


Przeciwnik, uśmiechnął się i skinieniem ręki, a dosłownie palca, wystrzelił promień energii skupionej. Ki przeszyła kostkę, a na twarzy Ogoniastego pojawił się okropny grymas bólu. Wojownik nie zdołał utrzymać równowagi na jednej nodze, tym samym powstała luka w jego obronie. Dłoń Jaszczura ponownie zabłysła i ranne już ramie znów zostało przecięte fioletowym ostrzem. Krew trysnęła w powietrze a Koszarowy zwalił się z nóg...


***


- Ojcze !!!!

Ryknął złotowłosy Kapitan który dobiegał do bramy co sił. Ten sam który umknął oczom Księcia w Porcie. Dotarł na miejsce pierwszy, ale nic to nie zmieniło. Brama wciąż była nie zdobyta... Mimo że walił w konsoletę, ale nic się nie działo... Gniew wezbrał w nim jeszcze silniejszy, niestety dopóki dzieli ich ściana, na się to zda.


***

Koszarowy, wstał i splunął pod nogi... Obejrzał rękę, która już bezwładnie wisiała wzdłuż ciała. Odrzucił Ból i szykował się do ponownego natarcia, będzie walczył do końca. Wszyscy poza Salą byli bezpieczni, a on póki jest żywy... Nie wypuści ani jednego Gada...


OCC:

- Koszarowy Podejmuje Samotną Walkę.
- Brama jest Nadal Zamknięta.
- Do Drzwi Dobiegł Pierwszy Kapitan Vincent. Pozostała dwójka jaszczurów przygląda się starciu.

Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk750/750Koszary - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Sob Sty 27, 2018 9:12 pm
z/t z Lądowiska

Wystrzelił najszybciej jak mógł po wydaniu rozkazu, równocześnie skanując otoczenie dookoła Akademii i moc tych osobników, z którymi walczył Koszarowy. Chciał wiedzieć z czym może się mierzyć. Równocześnie próbował wyczuć energię swojej mamy. Jeśli jeszcze ona … nie. Nie wolno mu tak myśleć. Na pewno wszystko z nią dobrze. Dlaczego Akademia i Koszary były tak daleko od Portu? Musiał przyspieszyć i znaleźć się tak jak najszybciej. Z tego co czuł to Vulfi ruszyła za nim, ale miała stratę czasową, a na dodatek była od niego wolniejsza. Poza tym nie wiedział jak długo zajmie wysłanie ludzi do Koszar. Potrzeba kogoś na miejscu. Chwila przecież jest taka osoba. Skupił się na energii Trenera Reda i wysłał mu przekaz telepatyczny.
„Sir. Tu Raziel. Koszarowy został zaatakowany przez Changelingów w Koszarach. Trzeba mu pomóc. Lecę tam, ale potrzeba każdego wsparcia. Niech pan zbierze Trenerów, albo wyśle kogo się tam dam. Nie możemy doznać dwóch strat w jeden dzień.”
Raziel miał nadzieję, że Red odbierze przekaz i zrobi to co trzeba. Musieli pomóc Koszarowemu i zrobić to jak najszybciej. Teraz liczyła się każda sekunda. Chyba był wreszcie czas na użycie tej fasolki. Zahne wyciągnął ją z kieszeni, ale nie wsadził całej do ust, tylko odgryzł połowę, a drugą schował z powrotem. Przyda mu się potem, a trucizna powinna zostać pokonana. Zaczął gryźć Senzu i kiedy je połknął od razu poczuł się lepiej. Kami nie spartolił niczego. Zahne mógł nawet przyspieszyć jeszcze bardziej. Jakby siły, które trucizna mu zablokowała wróciły w pełni. Przyspieszył jeszcze bardziej i po kilku chwilach lądował w Koszarach, a biegiem ruszył do konsoli i bramy, która była zamknięta. Za nią trwała walka Koszarowego z nierównymi silami wroga i po raz pierwszy Raziel widział tego Saiyanina w takim stanie.
- Cholera jak to otworzyć? – warknął Raziel podbiegając do młodego kapitana, który tak samo jak Zahne był w stanie super wojownika. – Otworzyć się. Otwórz się. Otworzyć bramę. Brama w górę!
Podawał komendy mając nadzieję, że któraś zadziała. No dalej.

OOC:
Telepatia do Reda
Zjedzenie połówki Senzu
Komenda na otwarcie bramy
Vita Ora
Vita Ora
Admin
Admin
Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013

Skąd : Kraków

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk500/500Koszary - Page 7 R0te38  (500/500)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Sob Sty 27, 2018 10:16 pm
Gdy Vulfila przyleciała na miejsce, od razu oszacowała sytuację.

Pod bramą zebrali się napaleni do walki kadeci, którzy jako jednostki nie przedstawiali żadnej siły bojowej. I jakiś rudy typiarz, który krzyczy do Koszarowego „Ojcze!”. Halfka podniosła brew zaskoczona. Proszę, proszę. Tyle lat była uczennicą tego zwyrodnialca, ale nie słyszała o jego dzieciach. Choć generalnie było to oczywiste, że jakieś musiał posiadać. Szkoda, że ich nie uznawał. Pewnie dlatego, że to Halfy. Smutne, wręcz dojmujące, że ten jednak chciał pomóc swemu ojcu. Ciekawe, czy doczeka się za to wdzięczności. Szczerze wątpliwe…

W środku znajdował się Koszarowy, ranny i słabnący. Atakuje go trzech przeciwników. Jeden mógł z pewnością stanowić duże zagrożenie dla Raziela. Ale czy dla Raziela i Koszarowgo wspólnie również? Poza nim było dwóch innych, z którymi Halfka nie mogła się mierzyć. Ehh… Bezpośrednia walka oznaczała dla niej śmierć, a martwa wiele nie pomoże. Musiała zagrać taktycznie. Wykorzystać dostępne środki.

Brama otworzyła się. To pozwoliło Halfce działać. Wzniosła się nad kadetów. Była między nią a nimi spora różnica poziomów a także rangi, więc liczyła na to, że uda się jej przemówić do nich. SSJ powinien na tych leszczach zrobić wrażenie.

- KADECI! – ryknęła na cały głos. – Król nie żyje! Vegeta została zaatakowana. – ryczała z pasją i szczerością nie do zaprzeczenia. – Musimy bronić Vegety! BRONCIE KSIĘCIA!!! – krzyknęła tak donośnie, że ściany się zatrzęsły. Powaga sytuacji dorównywała szykowaniu się do wielkiej bitwy. Tak chciała zagrzać ich do walki, pozbawić zwątpienia. Wzbudzić poczucie jedności prostymi komunikatami. Nie chciała też stracić za wiele czasu.

Natychmiast popatrzyła w kierunku swojego wroga, jednego z dwóch przypatrujących się wydarzeniu changelingów. Zamierzała wykorzystać technikę, jakiej niedawno się nauczyła, a którą przypatrzyła u Raa. Chwyciła jaszczura w pasie niewidzialnymi, telepatycznymi rękami. Razem siłą energii KI i mięśni przechyliła się na drugi bok, rzucając przeciwnikiem w tłum kadetów. Liczyła na to, że którykolwiek z nich zna jakąś technikę paraliżującą. Nie były one takie trudne, a wielce pomogłyby im wszystkim w tej rozgrywce.

- PARALIŻUJCIE GO! DO ATAKUUUU!!!! – krzyknęła. Najpierw do kadetów, a potem popatrzyła na rudego o imieniu Vincent. Wiedziała, że jest od niego niższa rangą, ale czy to miało teraz jakieś znaczenie? Chciała, by stworzyli na chwilę skuteczny zespół. – Koszarowy junior, bierz tego drugiego! – rozkazała mu wroga i liczyła na to, że jej posłucha. Ona musiała bronić kadetów. Wykorzystać ich potencjał i uchronić przed śmiercią… A Raz... liczyła na to, że wesprze Koszarowego. Oby...
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Sob Sty 27, 2018 11:39 pm

" Trójka ogoniastych była już na miejscu... Na szczęście głos księcia mógł unieść bramę i otworzyć szansę uratowania Koszarowego... Tak też się stało, potężna ściana przestała blokować salę... Ku zdziwieniu wszystkich, młoda Halfka przejęła inicjatywę, chciała zagrzać wojowników do boju... Ostatecznie zgotowała im śmierć... "


Sytuacja na chwilę się wyrównała, nowe siły po stronie Vegety, w postaci Księcia, Kapitana, oraz młodej Halfki były stanie pomóc Koszarowemu. Teraz to złotowłosa dziewczyna przejęła pierwsze skrzypce w pomieszczeniu, jej przemowa była donośna i niosła się po uszach. Na moment mogła uwierzyć że garstka Kadetów będzie wstanie stawić czoła xenońskiemu zabójczy. Nic bardziej mylnego, gdy tylko skupione siły mentalne rzuciły wrogiem w oddział młodzików, Ci nie byli nawet gotowi na taki ruch. Dwóch się cofnęło mimowolnie, kolejny nie trafił swoją na szybko zgromadzoną Ki, a Kadet Hector najbardziej waleczny wojownik, padł zaraz po tym jak Jaszczur zmiażdżył mu czaszkę pojedynczym uderzeniem...

" Teraz... Vulfii była, odcięta od reszty... Na jej drodze stał Zmiennokształtny, ten którym udało jej się rzucić i tym który spokojnie obserwował sytuację... Odważna... Pora było poddać ją próbie... "

Gadowi wystarczyło raptem kilka sekund aby pozbyć się reszty młodzików, krwawili a ich powykręcane nienaturalnie kończyny, wyglądały strasznie. Raziel'a upatrzył sobie spokojny obserwator tego wszystkiego, uśmiechnął się do Księcia i gestem zaprosił do potyczki. Przyjął xenońską postawę bojową grodząc drogę do jego Towarzyszki z Ziemi...


***

Spoiler:


" Zamurowało go... Jej głos grzmiał w sali, starając się podnieść ich morale... Ale przecież była Kobietą... Uczony był aby nie okazywać im najmniejszej uwagi, słowa Ojca zawsze brał za pewnik, starając się mu z całych sił zaimponować... Nawet jako Half... Tym razem złamał surowy zakaz... Przyjrzał się jej uważnie, jej sylwetka i wszelkie krągłości zasłaniał dopasowany uniform... Widział oczy, jasne i lśniące... Oddaniem i Determinacją... Dostrzegł w nich coś znajomego... I Oprzytomniał...


- Uważaj !!!! Zbliża się !!!...


Zamieszanie zrobiło się jeszcze większe, gdy Jaszczur obrał sobie Vulfii za cel. Jego dłoń przybrała fioletową aurę a zakrzywione ostrze mieniło się w odcieniach fioletu. Przewyższał złotowłosą pod każdym względem, a teraz mknął już ku niej. Sylwetkę miał rozmazaną, dla wojowniczki był ponad jej aktualny poziom umiejętności... Nim zdążyła otworzyć szeroko oczy, ujrzała tylko, Krew... Czerwonej barwy...

" Jednak Jaszczur okazał się szybszy, od dzielnego Kapitana... Vincent rzucił się na ratunek złotowłosej... Niestety, ale wtedy odsłonił szczelinę u dołu, co Zmiennokształtny wykorzystał bezlitośnie... Przeciął mu wiązadło łączące mięsień uda z biodrem... Chłopak co sił bliższym ramieniem wypchał Halkę, a sam przyjął morderczy atak... Changeling, kopnięciem posłał Kapitana prosto pod nogi Kobiety... "


- To Twoje...

Młody Kapitan leżał na ziemi, próbując złapać oddech, co utrudniała nagromadzona krew... Złapał nerwowo Złotowłosą za kostkę i rozkazał uciekać, a sam wolną kończyną strzelał do Gada promieniami Ki. Niestety daremno... A Kobieta... Co mogła by teraz zrobić...


***



- Vincent !!! -
Grzmiał Koszarowy.

Niestety nie był wstanie śpieszyć dziecku na pomoc, dostał najtrudniejszego przeciwnika. Choć na moment gniew dodał mu sił, nie był wstanie uwolnić się z pod presji jaszczura. Walka trwała w najgorsze, bezradność zaczęła doskwierać walczącym. Gdzie były posiłki, dlaczego tak długo trwała mobilizacja i czy w ogóle ktoś nadejdzie...


OCC:

Vincent:
Spoiler:

- Vulfii Postem rozpoczęła ciąg zdarzeń w Koszarach. Sytuacja wygląda jak w opisie. Żaden z Kadetów nie przeżył. Vincent ruszył na pomoc Vulfii, odnosząc poważne obrażenia. Zostają w Sytuacji 2vs1, ale bardzo utrudnionej...

- Obserwator, zagrodził Razowi Przejście, do pozostałych walczących. Jest gotowy do walki ale zacznie tylko wtedy kiedy Książę Zaatakuje. Najwidoczniej wie, że celem jest tylko Koszarowy.

- W tej Turze brak informacji, o jakimkolwiek alarmie i wiadomości od żołnierza z portu.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk750/750Koszary - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Nie Sty 28, 2018 9:59 pm
Na całe szczęście nie było potrzeby wpisywania czy też podawania jakichś bardzo skomplikowanych komend. Wystarczył jego głos, by system się uaktywnił i rozpoczął procedurę podnoszenia bramy. W tym krótkim czasie Zahne rzucił okiem na młodego kapitana, który najwidoczniej był synem Koszarowego. Jakby się tak bardziej przyjrzeć to było między nimi jakieś podobieństwo, no ale rozmowy na temat jakim to ojcem jest Koszarowy można odłożyć na później. Brama podniosła się, a na ustach Raziela pojawił się złośliwy uśmiech. Czas się odwdzięczyć tym bydlakom. Z tego co czuł to tylko ten jeden, z którym bój toczył Koszarowy był od niego silniejsi, lecz pozostała dwójka pozostawała w jego zasięgu. Miał swój plan i musiał go wykonać tylko bał, się iż jego cel może nie być skłonnym do współpracy. Przy okazji Vulfi rzuciła płomienną mowę dla kadetów, a zaraz za nią poleciał w ich stronę Changeling. Raziel nie miał nawet czasu by zareagować, tak samo jak młody kapitan. Kadeci zostali wyrżnięci w przeciągu kilku sekund i teraz dziewczyna musiała stanąć naprzeciwko jaszczura. Zahne również otrzymał swojego przeciwnika.
- Czyli ty chcesz zostać pierwszą ofiarą? Proszę bardzo. – powiedział Raziel obserwując przy okazji pole bitwy. Trzeba było przebić się przez tego dziada. Zahne skupił się, a jego energia zaczęła rosnąć w zastraszającym tempie, tak samo jak jego włosy, które po krótkiej chwili sięgały mu już pasa. Jego złota aura stała się ciemniejsza, a wyładowania cały czas mu towarzyszyły. Super Wojownik poziomu trzeciego. Za każdym razem przychodziło to coraz łatwiej. Saiyanin wystrzelił w stronę swojego przeciwnika z zamiarem wyprowadzenia prawego haka w jego szczękę i posłania go w góry. Jednakże kiedy już zbliżył się do jaszczura to zwiększył jeszcze bardziej swoją szybkość i nagle znalazł się nad nim, by z uderzeniem z lewego łokcia w jego głowę posłać go na glebę. Na tym jednak nie miał zamiaru kończyć, gdyż wykonał obrót dookoła siebie by uderzyć Changelinga prawym kopniakiem w kark i tym samym wybijając się z niego w stronę Koszarowego. Te uderzenia miały zachwiać równowagę Changa i posłać go na glebę, a samemu Razielowi nadać odpowiednią prędkość i próg do ruszenia. Zmiany ataków są częste, ale przy takiej szybkości nie powinien zdążyć zareagować. Z drogi śmieciu, bo pan leci.
Vita Ora
Vita Ora
Admin
Admin
Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013

Skąd : Kraków

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk500/500Koszary - Page 7 R0te38  (500/500)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Pon Sty 29, 2018 3:18 pm
Akcja Halfki okazała się porażką. Przebieg zdarzeń ostatecznie sprawił, że pod jej nogami wylądował syn Koszarowego. Zwęziła usta w trąbkę. No nie, nie zamierzała odlatywać, ponieważ wciąż Raziel potrzebował jej wsparcia. Czy też tylko tak się jej wydawało, bo może jej pomoc więcej szkodzi niż daje pożytku. Tak czy inaczej wycofanie się z walki było równoznaczne z dezercją, a na to nie mogła pozwolić sobie, tym bardziej, że dopiero wróciła z Ziemi.

Tylko co mogłaby zrobić w takiej sytuacji. Raczej nic, więc wiedziała, że taki cios, jaki spotkał Vincenta z pewnością ją zabije. Honor to jednak honor. Lepsza śmierć dla saiyanina niż ucieczka i powieszenie za dezercję.

Vulfila wciągnęła powietrze nosem jakby zniecierpliwiona. Przeszła nad Vincentem, najpierw jedną nogą, potem drugą i szła w kierunku jaszczura. Oczywiście w momencie przed swoją śmiercią nie mogło brakować stylu w jej ruchach, więc kręciła biodrami, aż zatrzymała się przed przeciwnikiem, zostawiając syna Koszarowego za sobą. Zatrzymała się, nogi miała szeroko rozstawione, ręce złożyła przed sobą.

- Kim ty w ogóle jesteś? – zapytała z nieukrywanym obrzydzeniem w głosie. – Co za żenada, że zabijasz słabszych od siebie. Nie jest to dla ciebie poniżające, że szefowie wysyłają cię przeciwko żadnemu zagrożeniu? Raczej nie jest to okazaniem szacunku wobec twoich umiejętności, których, jak widać, nie brakuje. Jeśli masz jeszcze choć odrobinę honoru, zmierz się ze mną jak równy z równym. – zaproponowała.

Potem ustawiła się jedną nogą z przodu, drugą z tyłu. Ręce w gotowości do blokowania ataków i szybkich uników. Wolała zwodzić go tak długo, jak to będzie możliwe i skupić się wyłącznie na unikaniu jego ataków, dopóki nie przylecą silniejsi i lepsi w walce od niej. Co zresztą na Vegecie nie powinno być żadnym wyczynem/ Jeśli zamierzał ją zabić na maksymalnym poziomie, i tak nie uniknęłaby śmierci. Może chociaż ten, którego zostawiła za swoimi plecami, będzie mógł przeżyć.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Pon Sty 29, 2018 5:03 pm

 " Wojownicy Vegety wciąż zmagali się z Xenończykami... Sytuacja pogarszała się z minuty na minutę... Jednak wola walki u tej rasy, zawsze powinna pchać ich do niemożliwego... Ilu ogoniastych było tak naprawdę w tej Sali... Ilu Prawdziwych... "


Walka trwała w najlepsze, Koszarowy mimo trudności dzielnie stawiał czoła oprawcy, był Saiyaninem, jego ciało zniosło w życiu dużo więcej bólu. Teraz został poddany prawdziwej próbie czasu, changeling był o wiele młodszy, zręczniejszy, miał wszystko co pozwoli mu zabić rywala. Dlaczego tak się nie działo... Honor, trzymał go przy życiu... Najtwardszy z Saiyan, przyjmował kolejne ciosy a mimo to jego mięśnie dzielnie to znosiły, uderzenie za uderzeniem, prawdziwy pokaz ducha walki. Zmiennokształtny powoli przedzierał się przez obronę, znajdywał luki i wypełniał je zabójczymi ciosami. A jedno zdrowe ramię trenera nie pozwalało mu przejść do pełnej ofensywy.

- Kim jesteś Łotrze... Będzie Cię ścigał każdy Prawdziwy Saiyanin, jeśli wyzionę tu Ducha... Chcę znać Imię...


- BioFrost... - odpowiedział spokojnie, a jego aura wciąż była niezachwiana.


" Nadzieja Rasy Jaszczurów, przyleciała osobiście... Szaleniec... Czy ktoś byłby aż tak odważny... Stał teraz naprzeciw Ogoniastego, mając to samo puste spojrzenie, jego pewność siebie wręcz okaleczała wokół... Niesamowite zjawisko samokontroli... "


***

- Żenada... ? Twoi ludzie zostali odesłani na samotną ścieżkę, dałem im choć tyle Honoru...A ty teraz proponujesz mi walkę... H-hah, z przyjemnością Cię zabije... Ale nie pójdziesz tam gdzie Oni... Między wojownikami nie ma dla Ciebie miejsca, zaraz Ci to uświadomię...

Xenończyk, zrzucił pelerynę, zostając w idealnie wyprofilowanym pancerzu, bez naramienników i zbędnych dodatków. Liczyła się zręczność i brak jakichkolwiek ograniczeń. Jego postawa zdradzała, doskonałe wyszkolenie, całkowicie kontrolował sytuacje...


" Zmiennokształtny uniósł dłoń, i wskazał na Halfkę Palcem... Ki rozbłysła natychmiast, W powietrzu trzaskały iskry... Podstawowa a jakże śmiercionośna technika gadów... Ręce w gotowości do blokowania ataków i szybkich uników... Jej postawa, choć nie idealna pozwoliła ochronić najważniejsze organy... Przepalone ciało, otworzyło ją na nowy rodzaj bólu... Gad trafił ją w brzuch i biodro... "

Changeling spodziewał się że Ranny Kapitan, dłużej będzie dochodził do siebie, ale mężczyzna ruszył na gada zaraz po tym jak udało mu się podnieść na zdrowej kończynie. Na moment zwarli się w wymianie ciosów. Ogoniasty nie zdołał utrzymać równowagi na jednej nodze i to otworzyło ponownie lukę w obronie. Jaszczur obrócił się z wyjątkową zręcznością i strzaskał wojownikowi szczękę łokciem. Oszołomiony Vincent upadł, otwierając drogę do Halfki. Jaszczur dopadł ją szybciej niż się mogła spodziewać, pojawił się tuż obok, lekko, ułożył dłoń na jej rannym brzuchu... Fala uderzeniowa  cisnęła złotowłosą w ścianę budynku. Energia odrzutu była tak mocna, że Vulfii poczuła za plecami pękająca płytę. Kto by pomyślał że jaszczur posiada tak potężne Kaiho.

***

- To zaszczyt zmierzyć się z Tobą Książę... Liczyłem na taką odpowiedź - skinął Ogoniastemu w geście szacunku.


Książę był szybki, jego trzeci poziom pozwalał mu osiągnąć kolosalne wyniki wydajności. Miał Plan, ruszył i zaatakował pierwszy. Jaszczur zdążył tylko przyjąć postawę obronną i dobrze się rozstawić, gdy cios nadszedł z góry. Łokieć rozbił się o twarz Gada oddając głośnie trzaśnięcie. Nos był złamany i nienaturalnie przylegał do polika. Wyszkolenie jednak pozwoliło mu pozostać w rozgrywce. Noga Raziela przeszyła jednak powietrze, xenończyk sprawnie pochylił postawę, pochwycił nogę ogonem i wykorzystując ciężar Księcia, uderzył nim mocno o ziemię ciałem jak i głową. Zanim ból dał o sobie znać, Tak, Saiyanin był za plecami przeciwnika, jedyna przeszkoda dzieląca go od koszarowego, już nie miała znaczenia. Jaszczur dopiero teraz wrzasnął z bólu, a Krew dalej płynęła mu ze zmasakrowanej twarzy. Łatwo się nie podda ale, długowłosy ma otwartą drogę tam gdzie chciał...


***

W głośnikach nareszcie było słychać znajome okrzyki... Czy się zbliżali, jak daleko mogli być... Ciężko ocenić, ważne że złowroga cisza została przerwana...

OCC:

- Hej. Pamiętam : ) O Przekazie telepatycznym. Spokojnie. Wszystko czytam, jest dobrze, nie zapomniałem. Więcej zaufania. Raz, sytuacja jak w Opisie. Nos zalany krwią, wygląda to tragicznie, ale to wciąż xenończyk. Udało Cię się przedostać za niego, koszt najgorszy nie był. + Za szybkość, i pierwszą część akcji. - Jeden atak nie wystarczy na takiej rangi wojownika, stąd konsekwencje. Bądź co bądź, połowiczny sukces. Nie jesteś ranny, ale wstrząs był.

- Vulfii, Sytuacja jak z opisu. Żyjesz, ale jesteś ranna. Bardziej Oszołomiona ostatnią akcją, ból to tylko przepalone ciało, rany nie są głębokie, Jaszczur raczej chciał Cię podręczyć, ale twoje ruchy teraz nie będą już tak szybkie.. Zastanów się co zrobić, przejrzyj swoje techniki, wymyśl najlepszą opcje.

Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk750/750Koszary - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Wto Sty 30, 2018 9:32 pm
Dla niego zaszczyt, a dla Raziela pewna forma przyjemności. Walka pozwalała mu odgonić myśli, które pewnie niedługo do niego wrócą. Teraz jednak musiał skupić się na tym by unicestwić wroga i uratować jak największą liczbę osób. Było ich czterech Saiyan kontra trójka Jaszczurów, ale to wcale nie oznaczało, że mają przewagę. Wróg był w pełni sił i prezentował wysoki poziom, a po stronie ogoniastych aktualnie tylko Zahne wykazywał odpowiedni poziom. Koszarowy nie mógł pokazać pełni swoich umiejętności z powodu ran, a Vincent skupił się na ochranianiu Vulfili, która była z tego grona najsłabsza i z pewnością zdawała sobie z tego sprawę. Niestety musieli dać sobie radę w takim składzie, a nic na razie nie wskazywało, by pomoc przybyła. Raziel zaś był odcięty od reszty, a na przeszkodzie stał mu gad. Trzeba było pozbyć się szkodnika. Stali na jego ziemi. Na jego planecie. Nie wrócą już do domu. Jednakże widział, że są wojownikami i szanował to po części. Jednakże był jego wrogiem, a wróg musi zostać unicestwiony.
Trzeci poziom naprawdę był czymś i z każdym kolejnym ruchem uświadamiał sobie jak wielką potęgą dysponuje. Czuł się tak samo, kiedy pierwszy raz wykorzystał drugi, albo pierwszy poziom. Ten olbrzymi skok mocy i masa możliwości, które stają przed tobą otworem. Jednakże musiał być jeszcze lepszy. Jeszcze szybszy. Jeszcze potężniejszy. Dla siebie. Dla innych. Dla Vegety. Jego cios trafił prosto w cel i dźwięk masakrowanej twarzy był przyjemnością. Jednakże nie walczył z popierdułką, jak to zauważył. Jego noga nie doszła celu, ale została złapana, a on walnął o ziemię. Nie było to bolesne, ale na pewno wytrąciło go z rytmu. Osiągnął jednak plan minimum. Przedarł się przez zasłonę, która teraz trzymała się za buźkę i darła ryja z bólu. Nie potrwa to za długo, ale da Razielowi czas na ruszenie do przodu. Podparł się i nawet nie próbował wstawać tylko wystrzelił lotem na niskim pułapie. Jego oczy były wbite w przeciwnika Koszarowego. Kiedy jednak przelatywał obok Vulfili to ich spojrzenia się spotkały. Na sekundę. Ale to powinno wystarczyć.
- Padnij. – powiedział bezgłośnie do niej, a następnie wyhamował, a złota włócznia, która wystrzeliła z jego prawej ręki wystrzeliła w stronę pleców Changelinga, który walczył z Koszarowym. Miał zamiar przebić go, a następnie uderzyć nim w kolejnego jego kumpla, by ostatecznie walnąć całą trójką w ścianę. Na pewno ich to nie załatwi, ale mały paraliż i przygwożdżenie da szansę Saiyanom. Powinny się utworzyć dwa stronnictwa. Po jednej stronie Sayanie, a po drugiej Jaszczury. Żadnych grupek. Tylko musi go trafić.
Vita Ora
Vita Ora
Admin
Admin
Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013

Skąd : Kraków

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk500/500Koszary - Page 7 R0te38  (500/500)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Wto Sty 30, 2018 10:42 pm

Vulfila uderzyła w ścianę z ogromną siłą. Beton za jej placami pękł, posypał się gruz, który przyprószył jej ciemną grzywę. Straciła dech, z nosa poleciała stróżka krwi, która skapnęła trzema kroplami na podłogę.  Czas zatrzymał się. W głowie wiatrak.

Przed oczami stanęła jej twarzy Hazarda. Gdyby dziś miała zginąć byłby jedyną osobą, którą chciałaby ujrzeć i powiedzieć mu ostatnie słowo. Jaka była głupia, że go kochała. Teraz nie mogła złapać oddechu po uderzeniu. A kto inny, jak nie Hazard, był ostatnią osobą, która ją dusiła. Wydawało jej się, że czuje uścisk jego dłoni na swojej szyi. On też chciał ją zabić, zabawne. Czy to nie dziwne, że wzbudzał w niej strach i pożądanie? Czy inaczej było z Koszarowym? Za co darzyła go tym uczuciem przywiązania. Nawet powiedzieć by można, miłości dziecka do rodzica? Z podobnej przyczyny…

Padła na kolana, wpuściła głęboko powietrze do płuc. Zadrżała. Na całym ciele. Co za horror. Tyle uświadomiła sobie, gdy podniosła głowę do góry i popatrzyła na oprawców. I na Vincenta. Chyba łączyło ich więcej niż sadziła na początku.  

Zamknęła oczy, przygryzła zęby. Przypomniała sobie pewną wizję jakiej doznała dzięki aniołowi o imieniu Vam. On był jej kuzynem z lat dziecięcych. Spotkała go krótko na Ziemi, całkiem przypadkiem. Ale on już nie był sobą. Ona zresztą też nie. Z przeszłością sprzed zamarznięcia łączyły ją tylko nawracające wizje i takie właśnie ot dziwne upodobania jak uczucia do oprawców. Dzięki temu wiedziała, że istnieje i nie jest demonem jak Red czy Raa. Choć czasem zastanawiała się, czy aby na pewno nie jest odwrotnie.

W wizji pamiętała, jak jej ojciec… wysoko postawiony vegetiański wojownik, ratował ją, niosąc w swoich objęciach. Miała zaledwie kilka lat. Ordery na klapie jego munduru mieniły się, co bardzo ją zajmowało. Na Vegecie panowały zamieszki i mord na Halfach. Wepchnął ją do kapsuły, odpalił autopilota, a sam został. Czy inaczej teraz czuć się może Koszarowy i Vincent?

Powstała na nogi z trudem i westchnęła. Mogła już oddychać, choć jej oddech był znacznie cięższy. Co znaczył jej ogon w stosunku do tego, co stało się przed chwilą na tej sali.  I za co może obwiniać chyba tylko siebie.

Popatrzyła, jak Raziel z saiyańską zwinnością wypuszcza włócznię. Było to sprytne posunięcie. Dało jej chwilę na to, by się pozbierać. Podeszła lekko kulejąc do Vincenta. Gdy znalazła się nad nim, popatrzyła na jego twarz z powagą. Wyciągnęła rękę, by pomóc mu wstać.

- Słuchaj, nie musisz mnie bronić.- powiedziała, a po pauzie dodała, bardziej do siebie i ciszej - Ja i tak już jestem martwa. – i faktycznie tak uważała. Za to, co przytrafiło się kadetom, na pewno czeka ją Sąd Wojskowy. Wolała zginąć w tej walce niż dopuścić do wyroku. Tym bardziej, że młodzi zginęli z jej ręki. Taki przekorny samobój. I wstyd. Poza tym nie było jej na Vegecie w czasie powstania, zniknęła bez śladu. Jak to wytłumaczyć? A po trzecie...

Po tych słowach zawarczała jak wściekła kotka. Całe jej ciało spowiła różowa aura, oczy zaszły bielą. Zamachnęła się i wystrzeliła wiązkę w Gulick Gun w stronę Jaszczurów, ale tak, by jej część uszkodziła ścianę. Liczyła na to, że zawali się i przygwoździ przeciwników, opóźniając ich reakcję.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Wto Sty 30, 2018 11:46 pm
Muzyka.
Spoiler:



" W-Wojownikiem... J-Jestem Wojownikiem... Jego szczęka była całkowicie strzaskana, Ciężko było zrozumieć co mówił, mimo wszystko blisko stojąca Halfka, miała ten przywilej... Mogła dostrzec jak wielki duch w nim drzemie... Gotów był wstać na każdą kolejną próbę, dopóki oddychał... "


- W-Wojownikiem... J-Jestem Wojownikiem... - Ledwo udało mu się wymówić cokolwiek.

Był już prawie jedną nogą po drugiej stronie, samotna ścieżka już na niego czekała. Wróg był silny, ale jego duch wciąż pozwalał mu wstać i stawiać opór. Rozmyty wzrok starał się wyostrzyć i wrócić do dawnej użyteczności, to na nic, zmysły płatały mu figle. Vincent, dostrzegł wyciągniętą dłoń, którą Halfka chciała pomóc mu wstać. Znów chciał coś powiedzieć ale krew wypełniła usta i rozlała się po strzaskanej brodzie. Będąc w częściowym amoku zacisnął mocno pięści i oparł się nimi o ziemię.

- Zabierz... Proszę... - powiedział odrzucając jej pomoc.

- Twoje imię... C-Chce je Znać... - Zakrztusił się i plunął krwią. - M-moja kapsuła, jest w Porcie...


To pewne, jeśli dojdzie do jakichkolwiek konsekwencji czynu jakiego dopuściła się złotowłosa. Jej zniknięcia i tego co wyprawiało się w koszarach, poniesie dotkliwą karę, o ile nie najwyższą. Ranny wojownik, mówił prawdę, jego pojazd był w Porcie Vegeta, czy mógł coś planować. Nie. Wciąż staram pozbierać się z ziemi o własnych siłach...

Zbierając energię Ogoniasta cisnęła falą uderzeniową prosto w ścianę pomieszczenia. Pycha, przywołała śmiech changelinga który na to wszystko tylko tak mógł zareagować. Nie zdawał sobie sprawy że to nie koniec. Kapitan przekręcił głowę w stronę Saiyanki, spojrzenie miał głębokie, pozbawione wszelkich wątpliwości...


" Zerwał się... Do lotu... Energia jaką zebrał w dłoni posłużyła za element wyrzutowy... Pocisk wystrzelił młodego Kapitana wprost na Jaszczura... Wbił się w niego całym impetem ciała, i porwał w dalszą trasę... Prosto w zawalającą się ścianę Koszar... Obaj zniknęli jej z oczy, pod gryzami i pyłem... "


***

Zatrzymany na Moment Książę znów wznowił swój atak, pomysł miał śmiały i wydawać się mogło że wierzył w to że mu się powiedzie. Obrał sobie za cel, najsilniejszego przeciwnika, ale chciał zyskać więcej niż położył na szalę. Rzucił się do lotu a jego technika była wstanie kupić mu czas, przewagę, szansę na zwycięstwo... Przeciwko komu... BioFrost, dalej napawał się chwilą triumfu nad Koszarowym, widząc ruch ze strony Księcia, uśmiechnął się nieznacznie, najwyraźniej rozbawiony...

- Już pozbyłeś się mojego Żołnierza Książę... ? - Pokazał mu skinieniem głowy na bok.

Xenoński zabójca zrównał się z Razielem, Tym razem on dzielnie zasłonił dowódce przyjmując technikę na Siebie ale nie pozostawił tego bez odpowiedzi. Sam rzucił swoją Ki aby przerwać mu ponowny atak i drogę do Nowego Władcy... I to Dodało brakującego czasu... Salę spowił Głośny i Rozchodzący się śmiech...

- H-HAHAH-HAHahh... Jesteś mój !!!!

Szyderczy Uśmiech, wręcz Diabelski... Oczy koszarowego całkowicie zniknęły w bieli. Objął zdrowym ramieniem Jaszczura i z całych sił przycisnął wątłe ciało do swojej muskulatury. Jego destrukcyjny nacisk nie pozwolił się przeciwnikowi uwolnić. To Furia doprowadziła go do tego stanu... Widział pogrzebanego Syna... Dłoń, w białej rękawicy wystawała spod odłamków... Ale ani drgnęła...


***


Dlaczego wróg wciąż zachowywał nienaturalny spokój, zgniatany do granic możliwości, nie okazywał żadnych emocji... Jedyne co...

- Gra dobiega Końca...

OCC: Jak W poście Smile. Jeśli nie jasne wytłumaczę.

- Raziel Kupił Koszarowemu Szansę na Pochwycenie Wroga... ale Jego Akcja za wiele chciała ugrać, więc wyszło jak wyszło. Zablokowany jest Twój przeciwnik Raz, ale sam zatrzymał twój Lot swoim pociskiem KI. Szansa na reakcje Koszarowego. Trzyma Jednym, Ramieniem BioFrosta.

- Vulfii. Ściana Zawalona, reszta jak w opisie. Widać rękę Vincenta. Gdzieś w gryzach, zero reakcji... Nie wiesz czy nie żyją czy żyją.
Vita Ora
Vita Ora
Admin
Admin
Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013

Skąd : Kraków

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk500/500Koszary - Page 7 R0te38  (500/500)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Sro Sty 31, 2018 3:40 pm
Vulfila popatrzyła za Vincentem, który poleciał na łeb na szyję w kierunku przeciwnika i razem z nim wrył się w gruzy powstałe po jej uderzeniu. Wystawała mu jedynie nieruchoma ręka.

„Ehh…”- pomyślała przybita Halfka. Nic nie szło zgodnie z planem. Bez wahania podleciała do mężczyzny. Pomagając sobie kinetycznie zaczęła czym prędzej odrzucać głazy i kamienie. Zdrapała sobie tym paznokcie do krwi, ale dokopała się do saiyanina. Wyglądał paskudnie jak noc listopadowa. Już na początku nie należał do przystojnych – uroda po tatusiu, ale teraz to już w ogóle. Przeklęła, sprawdziła puls, naciskając na rękę, a drugą dłonią pacnęła go kilka razy w policzek delikatnie, próbując wybudzić, ale chyba nie było to ani miejsce, ani czas na zwlekanie.

- Hej, chłoptasiu, nie rób mi tego, proszę cię…- mówiła, a w jej głosie nie brakowało żalu i troski. – Jak się obudzisz, to … dam ci pomacać, serio. – zażartowała, licząc na to, że może jakimś cudem zmotywuje go to i się obudzi. Choć na chwilę.

Bez względu na to, czy obudził się czy nie i czy wyczuwała puls, podniosła sobie chłopaka za rękę i przerzuciła sobie przez swoje ramię. Krew z jego roztrzaskanych ust spływała jej po ramieniu na dekolt.

- Lecę z nim do szpitala, Raziel. Przyleć potem po mnie! – powiedziała, przelatując obok Księcia.

z/t do: https://dbng.forumpl.net/t741-szpital-miejski
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk750/750Koszary - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Sro Sty 31, 2018 8:21 pm
Każda akcja przynosiła określoną reakcję. Wiedział, że jeśli nie wykończył jednego Changa, to prędzej czy później wróci do gry, ale Raziel miał jednak nadzieję, że będzie to o wiele później. Vulfilia i Vincent obrywali i to dość pokaźnie, czego efektem było pogrzebanie młodego kapitana wraz z jego przeciwnikiem pod gruzami ściany. Nikt nie mówił, że walka jest przyjemna i łatwa. Raziel miał mało walk w swoim życiu, kiedy nie musiał się szczególnie wytężać i starać. Teraz jednak doskonale wiedział, że musi dać z siebie sto procent swoich umiejętności, a nawet to nie mogło wystarczyć. Musiał opracować plan i wykorzystać odpowiednio swoich towarzyszy.
- Kss. –warknął Raziel widząc jak jego technika trafia jaszczura, ale nie tego, którego chciał. Jednakże wynikła z tego pewna szansa, gdyż wkurzony Koszarowy złapał swojego przeciwnika. Vulfilia zaś wycofała się z młodym kapitanem. Więc na polu walki zostali tylko oni. Zahne nie wiedział, że Chang znajdujący się pod gruzami wróci do walki, ale wolał zakończyć walkę tak szybko jak to tylko było możliwe. I gdzie było to wsparcie do jasnej cholery? Pewnie siedzieli i pili sobie kawkę, choć kadra powinna wyczuć zagrożenie. Coś mu tu śmierdziało i to na pewno nie byli Changelingowie.
- Gra dopiero się zaczyna. – powiedział Raziel w dalszym ciągu trzymając sługusa. Musiał teraz działać naprawdę szybko. Szybciej niż dotychczas. Zrobił wymach swoją włócznią, na której trzymał swojego przeciwnika, a celował nim prosto w ścianę. Przed nią samą dezaktywował technikę, lecz pęd jaki nadał mu powinien go wbić w strukturę. Nie patrzył jednak na niego tylko już leciał w stronę Koszarowego i jego oponenta, którego władca Koszar w dalszym ciągu mocno trzymał. Zahne wyciągnął połówkę fasolki i bezceregieli wsadził Koszarowemu do gęby.
- Zjedz ją. Pomoże ci. – warknął głosem nieznoszącym sprzeciwu. W tym momencie nie miał czasu na sprzeczki. Miał zeżreć tą fasolkę jak na grzecznego Saiyanina przystało. Cala postawa Raziela mówiła, że ma nie wypluwać. Sam Książe ustawił się w taki sposób, by podać fasolkę z miejsca, gdzie Chang jej nie dostanie, ani nie wytrąci mu jej z ręki. Poza tym nie bawił się żadne prośby. Wpakował mu jedzenie, a jak trzeba będzie to wepchnie mu ją do żołądka. Czas na lekarstwo, gdyż sam sobie nie da tu rady.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Sob Lut 03, 2018 10:01 pm


" Koszary... Miejsce wiecznych Tortur, odwiedzone przez ambitnego Xenończyka... Jak daleko posunie się Jaszczur w swym daleko wykraczającym planie... Stając na przeciw, Legendy Tego miejsca i młodego księcia, zachowywał nieoceniony spokój... Czyżby faktycznie kontrolował całą sytuację, a emocje były mu zbędne... BioFrost był wciąż nie poruszony do momentu, aż zobaczył Magiczny Prezent Raziela... "


***

Książę Ogoniastych, użył swojej techniki aby rozbić przeciwnika o najbliższą ścianę sali, impet był imponujący. Zmiennokształtny, ocknął się, w głowie mu szumiało. Dźwignął się do pozycji siedzącej, nie patrząc na wciąż sztywne nogi, kończyny odmówiły posłuszeństwa. Nie zważając na Ból, obserwował co się dzieje z Jego Panem. Wciąż starając się pozbierać i lecieć mu na pomoc co Sił. Podparł się na łokciu, opanowując ból przeszywający nogi...


***

Changeling mógł sobie pozwolić na cierpliwość... Do momentu, aż zaskoczył go prezent Raziela. Nie rozumiał co właśnie miało miejsce, do tego stopnia że ujawniło to jego frustrację. Ta rasa może była i silna, ale w ocenie Biofrosta, głupia i naiwna. A Kiedy ich czujność zawiedzie...

Koszarowy otworzył szeroko Oczy, gdy poczuł ogrom wracającej mocy, do tego stopnia że stracił skupienie. Jaszczur grzmotnął go tyłem głowy w nos i zabójczy uchwyt został przerwany. Naładowany nowymi siłami Koszarowy szybko się pozbierał i był gotów do następnej potyczki, a krew wolno spływała mu po twarzy. Zrobił krok do przodu ale przeciwnik ani drgnął, wymienił tylko porozumiewawcze spojrzenie ze swoim strażnikiem... Zaraz później zwrócił się do Księcia...

- Nie wiem co zrobiłeś... Ale było to zadziwiające zjawisko... Zgaduję że nigdy nie zdradziłbyś, co postawiło Twojego Wojownika na Nogi... Bądź co bądź, nie mam czasu na zabawę z nim od Nowa... Chociaż wynik i tak byłby z góry przesądzony... Twój Ojciec nie przyjął naszej propozycji, mam nadzieję że będziesz rozważny... Przybyłem tu osobiście, nie dbając o niebezpieczeństwo, z garstką dzielnych wojowników... Jeżeli stać Cię na to samo... Będę czekał... A to Prezent Dla Ciebie...

BioFrost, zwinnym ruchem wyjął przeźroczyste naczynie, wypełnione lśniącą substancją. Niewielka kapsułka, dawała nieoceniony blask. Tajemniczy surowiec, był na wyciągnięcie ręki, to czego tak bardzo pożądały niektóre umysły Vegety. Wtedy...


***

Muzyka: Pojawienie się Starca z Rady:

Spoiler:


" Dało się słyszeć głośne i wyraźne Klaskanie... Które przerwało, niedokończone zdanie Jaszczura... W Bramie Koszar, Pojawił się nie kto inny, jak Zleceniodawca Shadowa, razem ze swoją obstawą... Wojownikami w czarnych pancerzach... "
[/center]

- Koniec, przedstawienia... Wszyscy macie się poddać... A ty Książę oddaj mi specyfik...

Rzekł twardym ale zachrypniętym głosem, a jego osobista straż miała wymalowane drwiące uśmieszki. Prezentowali się imponująco, chociaż na changelingu nie zrobiło to żadnego wrażenia. Dało tylko brakujący czas aby jego własny jaszczur podniósł się na nogi... Do Rozgrywki dołączył nowy Gracz, czego chciał ?

OCC:

- Gratuluję. Myślałem że naprawdę zatrzymasz Fasolkę dla Siebie, mimo tragicznej sytuacji. Tym samym ocaliłeś życie Koszarowego. Pierwszy Ważny, Element rozgrywki na Plus dla Twojej postaci i Sytuacji. Dołącza nowa osoba, jeżeli czytałeś posty swojego towarzysza, coś powinno Ci się układać... Wszystko jak w opisie, jeśli coś jest nie jasne pytaj Smile.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk750/750Koszary - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Pon Lut 05, 2018 10:03 pm
To było bardzo ryzykowne zagranie, ale opłaciło mu się. Postawił na szali nie tylko życie swoje, ale swojego celu. Na całe szczęście połówka fasolki trafiła tam gdzie miała trafić i wykonała swoje zadanie. Raziel czuł i widział, jak nowe siły wstępują w Koszarowego. Czy żałował tego poświęcenia? Nie. Było to warte, a przydupasy tego BioFrosta, bo Raziel już wiedział z kim ma doczynienia były rozsmarowane po ścianach. W przenośni i dosłownie, gdyż jeden próbował wstać, a drugi leżał pod gruzami. Jednakże oni byli płotkami i to ich szef był największych zagrożeniem. Dlatego potrzebował swojego wojownika w formie, a to mogła zapewnić w tym momencie tylko ta mała zabaweczka od Kamiego. Sknera mógł dać ich więcej, ale nie ma tego złego co? Teraz Raziel stał z Koszarowym, a ich przeciwnik naprzeciwko ich. Zahne pozwolił sobie na złośliwy uśmiech widząc, że Changeling nie rozumie co tu się właśnie stało.

- Wybacz, ale to będzie moja mała tajemnica. I nie bądź taki pewny siebie. Już raz ego was zniszczyło. – powiedział Raziel wbijając wzrok w swojego rozmówcę. Doskonale widział, że jego kumpel powoli się ogarnia, ale był jeszcze jeden. Kiedy usłyszał o swoim ojcu to wyciągnął rękę w bok i wystrzelił pocisk energetyczny w gruzowisko. Tak by się upewnić i jakoś wylądować emocje. – Samodzielnie urwę ci głowę. Choćbym miał umrzeć.
Jego oczy zwęziły się kiedy w ręce jaszczura pojawiło się tajemnicze naczynie. Czyżby to spowodowało u nich tak wielki skok technologiczny? Co ty było? Wyglądało jak jakiś płyn, albo paliwo. Cholera wie. Jednakże całą otoczkę tej rozmowy przerwało ironiczne klaskanie. Zahne odwrócił się, by zobaczyć któż to się pojawił. Raczej nie byli to sojusznicy co potwierdziły kolejne słowa. Chwila. Ten głos był znajomy. Przecież to ten sam gość wysłał do niego komunikat.
- To ty jesteś ten Moric. W innych okolicznościach bym powiedział, że miło poznać, ale teraz zwyczajnie wpadłeś w nie w porę. Zajmijcie się tym Changelingami, a ja pomyślę, czy oszczędzę, któregoś z was. Zdrajcy. – powiedział Raziel i równocześnie nakierował się na energię Vulfi, której szukał już wcześniej. „Przyślij wsparcie do Koszar i mają to być silni żołnierze. Wygląda na to, że kilku osobom zamarzyło się przejęcie władzy. Unikaj czarnych pancerzy. To zdrajcy.” Miał nadzieję, że Vulfi stanie na wysokości zadania.

Zahne zrobił lekki krok do tyłu, dając znak Koszarowemu iż ma w dalszym ciągu pozostawać za nim. Wolał mieć szerszy manewr i nie chciał mieć przy sobie Changa.
- Zanim jednak zaczniemy zabawę, bo wiem, że do niej dojdzie może pominiemy pieprzenie o władaniu światem i przejdziemy do wyjaśnienia czym jest ten przedmiot. No i ile jeszcze osób będzie trzeba podregulować, bo coś się wam chyba w głowach, popierdoliło! Król nie żyje, a wy bawicie się w coś takiego? No proszę. Wyjaśnij. Oświeć mnie. – mówił Raziel zapewne irytując swoich rozmówców i robiąc z siebie idiotę. Ale niech oni go za takiego uważają. Tym lepiej dla niego. Cały czas szukał energii osób, które powinny być wierne jemu ojcu, i które on sam znał. Mentalna wiadomość była jasna. Przybyć do Koszar. Zdrada czarnych pancerzy. Tylko czy doczeka się tego wsparcia? Śmierdzi mu tu wszystko.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Wto Lut 06, 2018 8:44 pm


" Teraz w Koszarach znajdowała się kolejna frakcja, grupka która chciała skorzystać na ostatnich wydarzeniach i mogła by częściowo przejąć władzę... Zwłaszcza że jaszczur trzymam w ręku coś naprawdę cennego... Był to surowiec odpowiedzialny za cały wzrost rozwojowy Zmiennokształtnych... "


***

Najpierw do głosu zebrał się starzec, najwidoczniej bardzo mu zależało na nowym surowcu i nie miał zamiaru puścić okazji. Zrobił krok przed siebie, ale wciąż bym w bezpiecznym zasięgu własnych strażników.

- Och nie obawiaj się Książę...Chciałem Cię przeprosić za skromne warunki, w jakich mogę Cię poznać... Żałuję, iż musimy się spotkać w takich okolicznościach... Ale powiem Ci Prawdę Która będzie bolesna... Już Ci wszystko wyjaśniam...

Moric zrobił przerwę i spojrzał Razielowi w oczy, dobrze wiedział że kolejne słowa będą niemałym zapalnikiem. Mimo to nie wahał się i wypowiedział ułożone zdanie, które kłębiło mu się w głowie.

- Nie miałem Wyboru... Twój Ojciec musiał zginąć... Nikt nie ruszył by w bój za człowiekiem który nie potrafi upilnować własnego Smarkacza... - Podkreślił ostatnie słowo - Tym bardziej Przeciwko Zmiennokształtnym...

- Przygotowałem Się z należytą starannością... Zebrałem ludzi, wiernych gwardzistów najzwyczajniej się pozbyłem... Choć nie wszystkich... Część z Rozkazu Vegety udała się na misje z których żaden już nie wróci... A później krok po kroku w cieniu, budowałem właśnie ten moment... Nawet Twój ostatni towarzysz Cię zdradził... Którego nie ma teraz z nami...

Powoli przeniósł uwagę na BioFrosta. Ten jednak stał niewzruszony, napawając się chwilowym triumfem, ani drgnął ale był w pełnej gotowości. Napięta atmosfera sięgnęła zenitu... Koszarowy był mniej cierpliwy, jego energią zaczęła balansować na granicy nerwów. Błyskawice trzaskały, a on sam miał ochotę zapić wszystkich wrogów tego miejsca. Zacisnął mocno pięści i czekał, na to co odpowie Raziel...


***

- Naprawdę zdumiewające przedstawienie, a jak łatwo było osłabić wasze szeregi...A Będzie mi jeszcze łatwiej zmusić was do mojej woli, niebawem...


Jaszczur rzekł i uskoczył do rannego strażnika, tak szybko że wykraczało to poza możliwości znajdujących się tak wojowników. Teraz każdy stał w równej odległości, czekając na dalszy rozwój sytuacji. Ale nikt nie śpieszył się do pierwszego Kroku... Wielkim błędem było by, nierozsądne posunięcie, kto wie jak mogło by się to zakończyć...


***

[ Gdzieś w Porcie Nowej Vegety ]

" Jeden z Wojowników splunął... Rozległ się ogłuszający huk i rozbłysk... Mimo wielu ran przedarli się przez grupkę czarnych pancerzy... Trzech Ogoniastych, którzy mieli na sobie strzępy dawnych pancerzy, powaliło pięciu wrogów... Nie wiedzieli co się tak naprawdę dzieje, zabijali tylko tych którzy stanęli im na drodze zmierzając do Koszar... Ich kapsuły dopiero co rozbiły się w porcie bez zezwolenia... "


***

- Mistrzu Moric - szybko podszedł jeden ze strażników do starca. - Nie wiem jak ale trójka wojowników, wróciła z misji... Idą w naszą stronę... Zabili pięciu czarnych... Jakie rozkazy...

Starzec machnął ręką w geście, który każdy by zrozumiał.

- Zabić.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk750/750Koszary - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Wto Lut 06, 2018 10:38 pm
Zahne używał całej swojej samokontroli do tego, by nie wybuchnąć i nie wywołać tutaj małej rzezi. Byłoby to znacznie łatwiejsze, ale na dłuższą metę zupełnie nie opłacalne. Dlatego musiał pozwolić tym pacanom mówić. Niech się pochełpią i powiedzą mu wszystko. Część sił przeznaczał też na to, by Koszarowy nie rzucił się do ponownej walki.
- Nie wyglądasz na szczególnie zasmuconego. – powiedział Zahne schodząc do poziomu Super wojownika. Przejście na trzeci poziom nie zajmie mu wiele czasu, a teraz nie mógł marnować energii w trakcie pogawędki. Jednakże w dalszym ciągu był skupiony, a jego mięśnie były napięte i gotowe do akcji. Słowa, które wypowiedział były zapalnikiem. Każda komórka ciała Raziela chciała teraz tylko jednego. Rozwalić ciało tego starego kurwiszona dopóki nie zostanie z niego nawet jedna mała komóreczka. Jednakże na jego twarzy w dalszym ciągu malował się spokój. Musiało to wszystko zaczekać. Spokojnie. Dorwie go. A kiedy to się stanie, to będzie się rozkoszował tą chwilą. Powiedział mu naprawdę wiele. Może i dla nich był i smarkaczem, ale w dalszym ciągu był Zahne. Nie był zwykłym durnym Saiyaninem. Był elitarnym wojownikiem, którego od dziecka szkolono do polityki. Rozgrywał swoje małe gry już wcześniej, ale właśnie dziś rozpoczęła się największa gra jego życia. Musiał prowadzić ją rozważnie i spokojnie. Przyjemności zostawi sobie na koniec. Raziel podniósł lekko brew do góry. Koszarowy był już w furii, ale coś powstrzymywało go od ruszenia. Czyżby czekał na rozkaz od Raziela? Chyba tak? Jeśli tak to Zahne cieszył się. Mieć kogoś takiego po swojej stronie to był dla niego olbrzymi plus.

- A ty dalej o tym samym? – zapytał Zahne Jaszczura, który skoczył do swojego przydupasa. Pięknie. Trzy stronnictwa się pojawiły. W międzyczasie coś działo się w porcie. Raziel wyczuwał trzy potężne energie, które przebijały się do Koszar. Saiyańskie energie. Czyżby ludzie, którzy mieli umrzeć? Skupił się przez chwilę na nich by zobaczyć czy rozpozna ich właścicieli. Trzeba wiedzieć kto może im przybyć z pomocą.

- Pozwólcie, że podsumuję kilka rzeczy dobrze? Ty Moricu. Twierdzisz, że pozbyłeś się przeszkód. Powiedz mi zatem co z gwardią królewską, co z królową, co z oddziałami specjalnymi i co z ludźmi, którzy są wierni mojemu ojcu? Mi. Może i jesteś cwany i masz swoich ludzi, ale wątpię, byś dał radę im wszystkim. Także co też się z nimi dzieje i co planujesz? Przejąć władzę nad Saiyanami? A ty? – powiedział Zahne i następnie zwrócił się do BioFrosta. – Uważasz, że zdołacie nas kontrolować. Przejmiecie nad nami władzę. Może i jest kilku was silnych, ale w dalszym ciągu macie doczynienia z nami. Saiyanami. Mamy wiele planet i wielu ludzi. Jeśli trzeba zniszczymy waszą planetę. Jednakże jak wyobrażasz sobie nasz poddaństwo. Naprawdę uważasz, że rasa największych wojowników wszechświata ukorzy się, bo poprosisz? Oświećcie mnie głupiego, bo jakoś ja tego nie widzę. No, ale może coś mi umyka, więc niech wielcy stratedzy i dowódcy dadzą jakieś fory Smarkaczowi. Więc? – powiedział Raziel, a jego twarz w dalszym ciągu przypominała maskę. W dalszym ciągu trzymał Koszarowego na smyczy. Do walki dojdzie wcześniej czy później, ale chce jeszcze zobaczyć co może od nich wyciągnąć. Niech ta trójka da radę. Czarni nie są tak silni jak uważają.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Czw Lut 08, 2018 5:42 pm




" Scena zrobiła się, nieprzewidywalna... Trójka rozmówców nie śpieszyła się do przelania krwi, a to oznaczało kłopoty... Teraz czy później nie miało to znaczenie, każde akcja wiąże ze sobą konsekwencje... Najtragiczniejsza miała dopiero nadejść... Tajemniczy Surowiec... Klucz do całej Władzy... "

Starzec wysłuchał Księcia spokojnie stając w miejscu, ani drgnął, najwidoczniej ta sytuacja mu odpowiadała. Zapamiętał każde słowo a jego uśmiech zaczął malować się na twarzy coraz wyraźniej, był pewny swego. Nie tracił czasu i odpowiedział...

- Nie myśl że mnie przechytrzysz... Jesteś niewielkim Pionkiem w Grze która ja zacząłem już dawno... Dzień po Dniu, pracowałem wytrwale aby dopiąć swego... Aby nikt mnie nie przejrzał... Robiłem swoje... Wiedział wszystko i o Wszystkim... Wyjątkiem był Surowiec...


Kończąc zdanie spojrzał na Zmiennokształtnego, dało się odczuć w jego słowach niechęć i motywację w działaniu. Radny chciał za wszelką cenę posiąść sekret changelingów ale nigdy mu się nie udało... Nigdy...

- Władza jaką miałem była zbyt mała... Nigdy nie udało mi się złamać, choć części Tajemnicy... Do Tego Dnia... Kiedy Los się do mnie uśmiechnął i mogę odebrać je z rąk Tego Jaszczura... A moja Chwała będzie wieczne... Pytasz co z Ludźmi wiernymi Twemu Ojcu... Nie musiało być nas wielu, ważne że udało nam się obsadzić konkretne stanowiska... I łączył nas JEDEN CEL... Kiedy wy, wciąż niczego nie podejrzewający, robiliście co do was należy... Do Momentu aż... - Starzec chciał dokończyć zdanie ale przerwał mu jaszczur.

- Aż... Się nie Przeliczyliście... - wypowiedział kończąc Zmiennokształtny.

Jego mina była poważna ale do końca nie zdradzał emocji i zamiarów jakie miał. Robiąc krok w przód, złapał pewniej naczynie i spojrzał na zebranych. Przyszła pora rzucić światła na tą sytuację... Dosłownie...

- Oczywiście masz Rację... Wciąż jesteście Saiyanami, Książę... Dlatego musiałem pojawić się Osobiście... Tym Razem dopilnuję Aby mój Lud odniósł Zwycięstwo... Przyzwyczailiście się do Potęgi kiedy my musieliśmy się nauczyć z nią walczyć, aby wstać z kolan... Nasza Motywacja Niema sobie Równych... Pora to Zakończyć... - zwrócił wzrok na bramę.

***

Wbiegli... Ale zatrzymali się Kiedy Koszarowy uniósł rękę na Komendę stać. Trójka wojowników, na wpół żywych przedarła się do Sali, likwidując każdy napotkany czarny pancerz... Siły Księcia zyskały na Mocy... Byli Gotowi Mordować dalej... Wystarczył Sygnał... Oni sami, osłupieli na widok tego co się tu dzieje, nikt nie walczył. A Napięcie można było podawać z głównym Daniem...


***

Pierwszy pobladł Starzec, oblały go tak zimne poty że o mało co nie osunął się na ziemię. Otworzył szeroko oczy i drżącym głosem wypowiedział...


- N-Niemożliwe... T-To był Podstęp... Najpierw Pałac, a Teraz... My...


Moric rozbił się o ścianę teraźniejszości, widział teraz wszystko jak na dłoni, czy mógł coś poradzić... Nic... Rzucił wojowników do Ataku na Jaszczura, po chwili wszyscy byli martwi poza jego własnym przybocznym strażnikiem Olbrzymem. Koszarowy Instynktownie podniósł poziom mocy do maksimum...

- Książę...!!!! ON....!!!

Biofrost rozłożył ręce w podobnym geście jak Mistrz Ćwiczeń w Sali Tronowej. Kapsułka rozbłysła mu w dłoni, skupiony Tam surowiec, który zabrał ze sobą w podróż miał... Tylko Jeden Cel... A on Im go szybko wyjawił.

- Wszechświat wkrótce Zostanie Oczyszczony... - powiedział Changeling.


OCC:

- Sytuacja jest Taka jaką Opisuje Post. Bardzo Realna. Sumując:
* W Koszarach są obecnie najsilniejsze Osoby Frakcji. [ + Dołączyło Trzech Wojowników po stronie Korony ]
* Starzec, jest kłębkiem Nerwów... Oczekuje Najgorszego, został mu jeden strażnik...
* BioFrost Wciąż Trzyma Zmodyfikowany Surowiec, gotowy uwolnić... Co się stanie... Można się domyślić...
* Od tego Postu, każdy następny ruch jest, na wagę złota...
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk750/750Koszary - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Nie Lut 11, 2018 9:33 pm
Uważali go za nikogo ważnego. Zwyczajnego bachora, który teraz cwaniakuje i udaje wielkiego taktyka, wśród starych węży. Pewnie chcieli dać mu namiastkę tego co chciałby wiedzieć i pokazać jak niewiele znaczy. Niech się wygadają. Niech się ponapawają. Da im tą możliwość, a kiedy przyjdzie co do czego to zobaczymy kto tu jest pionkiem, a kto grubą rybą. Koleś może i był cwany, ale miał wiele wad. Wszystkie jego przydupasy najwidoczniej były mu poddane w każdej sferze. Goście nie umieli myśleć, a sam Moric był starym grzybem.
- Tia. Zawsze znajdzie się pewna Hanzo, która chce wszystko dla siebie. Naprawdę myślisz, że zabierzesz mu to siłą? Chciałbym to zobaczyć. – powiedział Raziel w dalszym ciągu wstrzymując Koszarowego. Słuchał dokładnie tego co jaszczur miał mu do powiedzenia. Każde słowo w ostatecznym rozrachunku może okazać się wartościowe. Jednakże nie podobała mu się pewność siebie Changelinga. Zapewne miał jakiegoś asa w rękawie. Tylko jak mocnego? Sytuacja rozwijała się każdą upływającą sekundą, a te przyniosły wiele dobrego dla Raziela. Uśmiechnął się lekko do Morica. Nie spodziewał się tego. Słowa Jaszczura jednakże tym bardziej mu się nie podobały. Starzec wiedział coś więcej. Niestety BioFrost postanowił ruszyć trochę i naczynie rozbłysło.
- Bariery! Pełna moc! – krzyknął Raziel wysyłając też mentalne rozkazy. Koszarowy dostał też jeszcze jeden. By chwilę przed uaktywnieniem bariery strzelił pociskiem ki w tą fiolkę. Mała dywersja. Sam Zahne uaktywnił swoją barierę dając pełnię mocy. Wszedł na trzeci poziom super wojownika. Oszczędzenie sił teraz nie wchodziło w rachubę. Nie mieli czasu na ucieczkę. Trzeba było przyjąć to co się stanie.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Sro Lut 14, 2018 9:20 pm




" Koszary... Zajaśniały, Blask rozniósł się po wszystkich zakamarkach... Sam efekt był oszołamiający, a destrukcyjna Energią znalazła sobie ujście ku Górze... Zrywając całkowicie płytę otaczającą Sale Treningową... Gęste światło przykryło wszystkie sylwetki... Nikogo nie oszczędziło... "


Pojedynek słowny trwał w najlepsze, kiedy tak naprawdę Zmiennokształtny tylko zyskiwał na sile. Im więcej potężnych wojowników w Koszarach tym lepiej. Starał się zebrać elitę ogoniastych w jednym miejscu, a poniekąd mu się to udało. Miał w garści jedynego dziedzica tronu i zapatrzonego we własne intrygi Starca. Obaj byli silnymi figurami w tej grze, a gad mógł je zmieść z planszy jednym uderzeniem...


***

" Biofrost rozłożył ręce w podobnym geście jak Mistrz Ćwiczeń w Sali Tronowej. Kapsułka rozbłysła mu w dłoni, skupiony Tam surowiec, który zabrał ze sobą w podróż miał... Tylko Jeden Cel... A on Im go szybko wyjawił... "


- Wszechświat wkrótce Zostanie Oczyszczony... -


***

Pierwszy zerwał się Olbrzym, wojownik był naprawdę imponujący fizycznie. Gabarytowo był dużo większy niż Raziel i Koszarowy. Do tego budowa ciała nie pozostawiała złudzeń, że to kandydat na jednego z najlepszych Ogoniastych. Z poświęceniem stanął przed swoim Panem, broniąc go przed nagromadzoną energią. Wybuch surowca był tak ogromny, że ciągnące się światło momentalnie, zerwało zbroję z wojownika, raniąc ciało doszczętnie. Później znikł w jasnym promieniu Ki...

To samo spotkało całą resztę, nieograniczona ilość energii skupionej wypełniła całe Koszary. Kryjące się za Barierą Saiyanie nie byli by wstanie zatrzymać takiej nawałnicy KI. Ich bańki pękły równie szybko jak powstały. To co się zdarzyło w murach akademii można było zaobserwować z każdego zakątka Vegety. Promień strzelił w górę tworząc na moment filar energetyczny w którego środku wciąż byli przedstawiciele trzech stron konfliktu. Wszystko i wszyscy wokół zamarli z przerażenia, nikt nawet nie drgnął, nic tylko przyglądali się zjawisku. Było to dla nich coś całkowicie odmiennego, aż blask stracił na sile i zaczął powoli zanikać. Tym samym odkrył olbrzymie szkody, Budynek był w kompletnej ruinie...


***

... A w jego pozostałościach, pogrzebani byli wszyscy którzy się tak znajdowali... Ciało Koszarowego leżało dobre kilka metrów od miejsca w którym stał przed wybuchem. Zawodził z bólu, dławiąc się własną Krwią, nie był wstanie nawet się poruszyć. Czuł każdy rozerwany mięsień, który do tego był jedną żywą raną. KI z Fiolki spaliła mu ciało... Przyboczny Moricka również leżał w bezruchu, nie było śladu bo idealnie wyprofilowanym pancerzu, zastąpiły go zwęglone miejsca, i pasmo nie kończących się ran. Mistrz Olbrzyma przysypany był nieopodal gruzami dawnego budynku. Nie wykazywał oznak życia, choć tlił się w nim mały ognik życiowy. Trójka na wpół żywych Saiyan torujących sobie nie tak dawno drogę do księcia zginęła na miejscu. Nie widać było tylko Zmiennokształtnego, czyżby bezpośredni zasięg, spopielił jego ciało...



***

Książę leżał pod wielkim Głazem, jego włosy przyjęły standardową barwę i rozmiar. Ciało miał zmasakrowane, nie dało się na niego patrzeć. Połowę Torsu i twarzy przejęły ciężkie oparzenia, reszty obrażeń nie sposób było oszacować. Nie mógł się wydostał o własnych siłach, nogi wciąż przygniecione były ogromnym odłamkiem. Z jednej strony nieustanny ból rozdzierał go, całkowicie przyćmiewając zmysły a z drugiej, coś wciąż było nie tak...


" Wygięty kawałek Metalu, Otulony twardym stopem który osłaniał niegdyś Koszary...Przemknął podczas wybuchu obok twarzy księcia...Niefortunnie pod morderczym kontem pozbawiając wojownika prawego oka... Przeciął miękką skórę i pozostawił ciągnącą się w dół szramę... Oszołomiony książę... Nie miał już wpływu na resztę wydarzeń... leżał ranny, a jego kończymy przyciskał ogromny głaz... "


Koszary spłynęły Krwią

OCC: Jak w Opisie. Wybuch był Brutalny... Pogrzebał was w Ruinach Koszar...

- Raziel, Leżysz na brzuchu, Twoje nogi są przygniecione wielkim odłamkiem skalnym... Słyszysz zawodzenie Koszarowego, jęki, których przyczyną są odniesione obrażenia... Sam się nie wydostaniesz... Jesteś na skraju Wykończenia... Podstawowa Forma. Widzisz w oddali, nie tak daleko po jak się może wydawać ciało Morica... Wciąż wyczuwasz w nim KI...

Joker
Joker
Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015


Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk2100/2100Koszary - Page 7 R0te38  (2100/2100)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Czw Lut 15, 2018 9:48 am
Widział z daleka co się stało z siedzibą koszarowego. To miejsce w którym łamano kości, ćwiczono aż do utraty przytomności, miejsce gdzie Koszarowy starał się stworzyć niesamowitych Sayian, było kompletnie w gruzach. Dobrym podsumowaniem byłoby  powiedzenie że dom tej legendy i autorytetu został  właśnie kompletnie zniszczony. Jeśli ktoś był tam w środku, to musiał ostro oberwać, ale i tak tam pójdzie, prawdopodobnie jeśli ktoś go spotka mogą go uznać za zdrajcę z powodu pancerza, ale to nie jest teraz ważne. W końcu po pewnej chwili był już na miejscu, całe otoczenie w gruzach. Gdzieś tutaj był jego pracodawca, a także jaśnie wielki książę Vegety. Chłopak skupił się i  szukał czyichś Energii. Szukał i szukał, w końcu wyczuł  2 słabe Ki, Wtedy Half podjął decyzję, udał się w jego stronę. Był blisko, widział zdeformowaną postać. Stanął nad nią, minęło kilka sekund, czyżby Śmierć przybyła? wtedy ten osobnik poczuł że nic go już nie gniecie. Tak, Shadow uratował księcia, nie swojego ,,Szefa''. Wojownik jak najdelikatniej spróbował obrócić księcia na plecy aby mógł oddychać i powiedział. -Pomoc Przybyła, Wasza wysokość- No cóż... Jego nowy wygląd robił wrażenie, negatywne oczywiście. Ale po takim wybuchu to raczej nic specjalnego. Książe raczej go rozpozna jeśli oczywiście jest przytomny, w końcu Shad był jego podwładnym na Eggrott. Poza tym co jest bardziej widoczne, jest tylko jeden Sayianin z Dwukolorowymi oczami, jedno krwisto czerwone, drugie szare, zupełnie jak u niewidomego mimo że widział obydwoma oczami. Wtedy małpa sobie przypomniał o czymś. Ta dziwna paczka, którą miał przy sobie od samego początku swojej kariery wojskowej, nigdy w sumie nie sprawdził co tam jest. Wyciągnął ją i rozpakował, najlepiej niech tam będzie jakiś medykament. W międzyczasie próbował wykryć jakieś inne energie Ki. Może ktoś jeszcze potrzebuje pomocy, Staruchem zajmie się potem. Problem może być wtedy kiedy jacyś miłośnicy walki tu przyjdą i go zaatakują, albo za rzekomą zdradę, albo zjawi się jakiś Czang.

Occ:

Przybyłem, Otwieram paczkę z ekwipunku i staram się pomóc Razielowi, tak trzymam stronę korony. Staram się wyszukać w międzyczasie koszarowego.

SSJ: 2701-75ki= 2626 KI


Ostatnio zmieniony przez Shadow dnia Pią Lut 16, 2018 4:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 7 9tkhzk750/750Koszary - Page 7 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 7 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 7 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Czw Lut 15, 2018 9:29 pm
Chwila. Sekunda. Ułamek życia. Tyle trwała ich obrona przed falą energii, która wydostała się z tej kapsułki. Spodziewał się potężnej mocy, ale nie czegoś takiego. Filar energii rozrastał się w zastraszającym tempie i choć starał się ze wszystkich sił podtrzymać barierę to było to dla niego za wiele. Był już mocno zmęczony i praktycznie cały czas korzystał z pełni swojej mocy. Wiedział już jednak, kiedy bariera zaczęła się kruszyć, że nie było szans tego powstrzymać. Kiedy poczuł pierwszy ból zacisnął zęby. Nie krzyknie z powodu takiej błahostki. Nie da im takiej satysfakcji. Im dalej w las tym więcej bólu, a także woni palonego ciała. Zarówno jego jak i innych osób. Jego tors, jego nogi, jego ręce, jego twarz. Wszystko było narażone na działanie tej mocy. W pewnym momencie stracił przytomność. Mogłaby być to śmierć, choć już doskonale wiedział, że ona nie przyjdzie do niego tak szybko. Musi więcej pocierpieć.

Obudził go ból. W sumie nic nowego zważywszy na to co się tu przed chwilą odwaliło. Bolało go całe ciało, począwszy od czubka głowy, a kończąc na najmniejszym palcu u jego stóp. Przez chwilę nie wiedział co się działo, lecz im więcej świadomości do niego wracało, tym więcej bólu odczuwał. Twarz i tors piekły go niemiłosiernie i kiedy dotknął ich dłonią to zobaczył na niej krew. No ledwo co zobaczył, gdyż prawe oko pomimo tego iż czuł, że było otwarte to nie przekazywało żadnego obrazu do jego mózgu. Miał w pamięci ten lecący kawałek metalu na chwilę przed tym jak stracił przytomność. Czyli co jeden Chang nie rozpoczął to zakończył drugi i ostatecznie stracił swoje oko. Z tego co widział na lewe i czuł, to jego twarz i reszta ciała były spalone do żywego mięsa. Próbował ruszyć nogami, ale nie dał rady. Skutecznie były miażdżone przez gruz, który na niego spadł. Z boku słyszał jęczenie Koszarowego, a w oddali widział czyjąś sylwetkę. Kiedy się skupił to pomiędzy rozdzierającym bólem wyczuł energię Morica. Jeszcze żył. Choć cała ta sytuacja mogła nie potrwać długo. Wszyscy byli w stanie, który można określić jako krok przed śmiercią. Życie uchodziło z nich w naprawdę ekspresowym tempie.

Usłyszał czyjeś kroki, a następnie głos. Nie widział kto to, gdyż otwieranie zdrowego oka sprawiało mu jeszcze więcej bólu. Musiał postawić na inne zmysły. Z tego co wyczuł to był Shadow. Zahne poczuł jak jego nogi zostają uwolnione i mógł się przetoczyć na bezpieczniejsze miejsce. Szybko tego pożałował, gdyż ból jeszcze bardziej się wzmógł.
- Pomóż…Koszarowemu… - wychrypiał Raziel, starając się jakoś zablokować ból, zanim znowu odpłynie. Używał całej swojej samokontroli, a i tak myślał o tym, że nie chce tu zdechnąć, choć się pewnie na to zapowiadało. Uchylił lekko oko, by spojrzeć na Nashiego i nie wiedział czy już jego umysł tak słabo kontaktuje czy też i lewe oko było uszkodzone. Pewnie tak, gdyż jak przez mgłę widział znajomego Saiyanina w ciemnym pancerzu. Może to tylko gra światła. Może. Zahne zacisnął zęby. Nie krzyknie z bólu.
Sponsored content

Koszary - Page 7 Empty Re: Koszary

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito