Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Koszary

+8
April
Kanade
Keruru
Colinuś
Ósemka
Raziel
NPC.
NPC
12 posters
Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Koszary - Page 5 Empty Koszary

Sro Maj 30, 2012 12:24 am
First topic message reminder :

Najkrwawsze miejsce na planecie, gdzie odbywają się ćwiczenia żołnierzy. To nie jest Ziemia, Saiyanie się nie patyczkują, a zwykłe sparingi kończą się wizytą w szpitalu i to nie z powodu kataru.

Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk0/0Koszary - Page 5 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Sob Cze 15, 2013 11:26 pm
Ból. Szlag, jakby nie było niczego innego co można czuć. Vivian każdy krok stawiała z trudem, obawiając się, że stopy mogą ją zawieść i wylądują wszyscy na ziemi. Nie była to jedyna rzecz, która opóźniała ich i tak powolny marsz do szpitala. Dziewczynie zdarzało się stawać na krótki moment, gdy uszy wypełniał jej dobrze znany, zabójczy dźwięk. Przystawała na czas nie krótszy od bicia serca, po czym zmuszała się do ruchu.
Jakoś szli. Ich ścieżkę znaczył krwawy szlak.
Ósemka nie myślała, nie pozwalała sobie na ten luksus. I tak w jej głowie pojawiały się obrazy, strzępy dźwięków, głosy, nawet cienie zapachów. Z całych sił je ignorowała, nie chcąc by mieszały jej zmysły. Powstrzymywała się, a krew, delikatnym kroplami lała się z nosa, ściekając po brodzie i na pierś. Źrenice oczu były nienaturalnie powiększone, niepokojąco nieobecne.
 
OCC ---> +10%HP
[zt] ---> Pokoje szpitalne
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Czw Wrz 19, 2013 11:24 pm
Podążając za Trenerem Vernil po przejściu badań opuścił mury Akademii. W koszarach trenowało niewielu kadetów pilnowanych przez wojskowych niższej rangi. Dotarli do nieco odleglejszego zakąska, aby z dala od innych swobodniej trenować.

- Dobrze więc sprawdzimy na co Cię stać dzieciaku. Rzucam Cię od razu na głęboką wodę. Techniki będą trudne do opanowania i niebezpieczne dlatego potrenujemy w odosobnieniu. Skup się, słuchaj i obserwuj uważnie, nienawidzę się powtarzać. Na rozgrzewkę coś łatwiejszego. Na początek zadbamy o Twoja obronę. Technika polega na wytworzeniu wokół siebie bariery z własnej energii. Dzięki niej możesz zatrzymać silny atak energetyczny.. Jednak musisz uważać, ta zdawałoby się genialna technika obronna ma ogromna wadę. Aby zatrzymać silny atak trzeba poświecić bardzo dużą ilość własnej energii. Trzeba wybrać dogodny moment w walce do jej użycia. Nic nie przyjdzie Ci zatrzymania czyjego ataku, jak sam stracisz resztę Ki i już nie będziesz w stanie użyć nawet Kiaiho. To jest trudne na Twoim poziomie ale wierzę w Ciebie.

Mężczyzna pokazał młodemu Nashii jak wygląda owa technika w znacznie mniejszej skali i stanął nieopodal kadeta dając mu swobodę do trenowania i ewentualnie służąc radą. Halfa czekał chyba najpoważniejszy trening w jego dotychczasowych życiu. Od efektu zależało nie tylko opanowanie nowych technik ale i jego własna ocena, która zapewne zostanie uwieczniona w raporcie, w jego aktach.

OOC: Ver decydujesz czy piszesz to w jednym, czy w dwóch postach, a potem kolejna technika Very Happy.
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk0/0Koszary - Page 5 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Pią Wrz 20, 2013 11:08 pm
Zeszli piętro niżej.. Jeszcze jedno. Szli drogą, którą Vernil szedł z Sali treningowej. Myślał, że to tam trener go poprowadzi. Mylił się. Minęli korytarz, który prowadził do mordowni i dalej szli w kierunku wyjścia. W kierunku.. koszar?

Przed wyjściem z akademii, do Vernila podeszli medycy. Trener stał kilka metrów przed nim, założył ręce, i czekał na brązowookiego. Lekarze wzięli próbkę krwi, którą w kilkadziesiąt sekund, no może minutę, przebadali. Jeden z nich powiedział tylko „Jest czysty, możecie iść”. Trener bez słowa zrobił krok przed siebie. Kadet nie pozostał mu dłużny.

-Badanie na Tsufula? Jestem czysty… na szczęście nie została we mnie jakaś jego cząstka. To bardzo dobra wiadomość- powiedział sobie w myślach chłopak, cały czas maszerując za trenerem.

Wreszcie doszli na miejsce. Żar bijący z nieba, piasek… to musiały być koszary. Chłopak spojrzał na tych wszystkich wojowników, którzy ledwo nabierając powietrza, ćwicząc udoskonalając siebie oraz swoje techniki. Trener oddalił się nieco od całej tej zgrai. Vernil zatrzymał się. Trener stanął naprzeciw niego. Zaczął tłumaczyć, że puszcza go na głęboką wodę, że najpierw potrenujemy obronę.

-Powiedział, że rzuca mnie na głęboką wodę a teraz mówi, że „coś łatwiejszego”… Taa pewnie to coś łatwiejszego będzie szczytem moich możliwości… -skomentował krótko, gdy trener mówił, na czym polega technika. Dzięki niej można zatrzymać atak energetyczny. Vernil poczekał aż Trener skończy mówić.

-Wiadomo, coś kosztem czegoś, powstrzymanie ataku kosztem sporej ilości ki. Zrozumiałem … SIR! –Dopowiedział na końcu, gdy przypomniał sobie, czego wymagał trener. Potem przeszedł do praktyki. Cofnął się kilka kroków i pokazał jak działa owa technika. Następnie odsunął się.  Dając chłopakowi swobodę.

-Dobra, najpierw trzeba się rozgrzać… Ta technika opiera się na ki, więc medytacja –powiedział do siebie pod nosem chłopak. Usiadł na ziemi. Skrzyżował nogi, a ręce położył na kolanach. Zamknął oczy koncentrując swoją Ki w centrum ciała.

-Kurcze…, czym to się różni od kiai-ho? Tam tez koncentruje energię, a ona tworzy podmuch… Może zwiększę nieco dawkę? –Powiedział do siebie w myślach. W centrum klatki piersiowej zaczęło zbierać się coraz więcej energii. Gdy pokłady Ki były już duże jak przy kiai-ho, chłopak wypuścił energię.

-kiai-ho –powiedział. Chciał dla próby sprawdzić, czy to był maksymalny pułap techniki powodującej powietrzną falę. Ponadto, celem było poniekąd przyzwyczajenie ciała do tego typu techniki. Znów zaczął koncentrować energię. Tym razem zamarł w bezruchu. Robił to bardzo powoli. Co jakiś czas było zmarszczenie się brwi, bądź uniesienie nosa. Po kilku minutach chłopak miał uzbieraną energię do kiai-ho. Nic nie zrobił. Teraz w ciągu każdej sekundy chciał dodać bardzo niewielką ilość energii, by efekt był taki, jakiego oczekiwał i on, i trener. To nie było takie łatwe. Do poziomu kiai-ho potrafił panować nad energią, ale żeby dać trochę więcej.. Ki za szybko chciało dołączyć, do epicentrum. Nie był już w stanie jej zatrzymać…

-Arghh.. –Wydał z siebie dziwny dźwięk, upadając na ziemię, kilkanaście metrów dalej. Nie mógł nabrać powietrza. Zaczął prawą pięścią uderzać w klatkę piersiową, odchylił głowę w tył. Chciał w ten sposób odblokować drogi oddechowe. Przerzucał ciało z boku na bok. Nic nie pomagało. Sytuacja wydawała się ciągnąć w nieskończoność, a w rzeczywistości nie trwała nawet minuty. Brązowooki wziął pierwszy oddech. Kolejny, okazał się zbyt głęboki i napotkał przeszkodę. Tak szybko jak haust powietrza dostał się do środka, tak szybko wydostał się stamtąd. Zaraz za nim wyleciała spora ilość zielonej flegmy. Może i wyglądało obrzydliwie, ale znacznie ułatwiło oddychanie. Zaczął powoli nabierać powietrze. Delikatne wdechy i wydechy. Poczuł ból w klatce piersiowej. Takie delikatne ukłucia przy coraz to większych wdechach. Najwidoczniej coś musiało się uszkodzić. Leżał jeszcze przez chwile. Usiadł. Znów koncentrując energię w klatce piersiowej. Cały czas dbał o to by nie brać zbyt dużych wdechów, przy których ból jest ciężki do wytrzymania. Zamknął oczy. Ujrzał obraz wnętrza swojego ciała, które wypełnia Ki. Zaczął ją wysyłać z najdalszych zakątków. Do miejsca, w którym się już jej trochę nazbierało. Na czole pojawiły się kolejne krople potu. Energia znów osiągnęła pułap kiai-ho. Tym razem temu wszystkiemu zaczął towarzyszyć strach. Bał się zrobić kolejny krok. Poprzednio skończył na ziemi z problemami oddechowymi. Wziął głębszy wdech tym razem nie poczuł ukłucia. Zwiększył częstotliwość oddechu.

-A może by tak.. Biała aura zwiększa moje możliwości. Podczas używania wtedy kiai-ho siłą jest większa. Czyli energii jest więcej.. –Pomyślał. Trzymał energię. Chciał, aby stała ona w miejscu. To było jednak bardzo trudne. Wykorzystał ułamek sekundy, gdy Ki zastygło w miejscu i wtedy napiął swoje miejsce, zmarszczył czoło i uruchomił białą aurę. Na poobdzierany kombinezon spadły krople potu. Energia stała w miejscu. Ta część planu się udała. Teraz chłopak delikatnie zwiększył energię w epicentrum. Na tyle by mógł utrzymać ja w miejscu, ale na tyle by była sporo większa od poziomu Kiai-ho na wyłączonej białej aurze.

-Przy kiai-ho energie puszcza. Przy technice bariery trener stopniowo zwiększał jej objętość. Może skupie ją na krańcach swojego ciała… -pomyślał. Zaczął to czynić. Oddech przyspieszył się. Chłopak był coraz bardziej zmęczony. Skoncentrowana energia rozdzieliła się i zaczęła powoli wędrować do krawędzi ciała. Była bardziej skoncentrowana, niż gdy byłą „puszczona wolno”. Gdy była już dobrze rozłożona. Brązowooki momentalnie wyłączył białą aurę krzycząc „BARIERRE”. Krzyczenie nazwy techniki jakoś zawsze pomagało mu się skupić. Tym razem nie przyniosło to efektu. To znaczy przyniosło, ale tylko chwilowy. Vernil poczuł ból, jakby energia rozrywała jego skórę, a później na może sekundę utworzyła się poświata bariery. Zaraz po tym, chłopak padł plackiem an ziemię. Był cały spocony. Oddech był tak szybki, że nie mógł powiedzieć, że ta technika to dla niego zbyt wiele. A tak bardzo chciał z siebie wydać tę kilka słów…

 Znów usiadł. Zmęczony. Bolała go właściwie każda część ciała. Znalazł jednak siłę na ostateczny, heroiczny zryw. Usiadł. Zaczął koncentrować energię. Zrobił to bardzo szybko. Energia większa od poziomu kiai-ho a.. Stała w miejscu! Teraz zaczął ją wysyłać na krańce ciała. Włączył biała aurę. Zaczął zwiększać energię. Gdy ki było dobrze rozłożone po ciele, chłopak skrzyżował ręce przy klatce piersiowej. Żar nie ułatwiał mu roboty. Kolejne krople potu padły na suchy piasek.

-BARIERRE!! –Wykrzyczał chłopak, jednocześnie puszczając energię i wyłączając białą aurę. Efekt był zadowalający.  Bariera pojawiła się i zaczęła zwiększać swoją objętość stopniowo. Vernil wysyłał na zewnątrz więcej energii. Bariera powiększała się. Puścił ją. Delikatny podmuch powietrza. Bariera zniknęła. Zaczęła przepełniać go duma, jednak technika nie była jeszcze opanowana w stu procentach. Spojrzał na trenera. Ten stał nadal z założonymi rękami. Patrzył w tył, jak radzą sobie inni. Najwidoczniej niewiele obchodziło go to czy Vernilowi uda się opanować barierę. Chłopak oparł dłonie o kolana, pochylił się i zaczął uspokajać oddech. Przetarł czoło. Patrzył na trenera. Wyleciał w górę. Cały czas koncentrował energię. Zatrzymał się. Ki zaczęła lecieć w boki. Zetknęła się ze skórą. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

-BARRIERE!!- wykrzyczał chłopak, na tyle głośno, by trener go słyszał, jednocześnie wyprostowując ręce prostopadle do ciała. Utrzymywał się kilka metrów nad ziemią. Fioletowa bariera rosła z każdą sekundą. Miała już promień około trzech metrów. Nie tylko trener, ale i wojownicy z koszar musieli ją widzieć. Na twarzy Brązowookiego wymalował się delikatny uśmiech. Rozejrzał się dokoła. Puścił resztę energii, powodując delikatny wybuch powietrza. Opuścił ręce i głowę. Zaczął opadać. Leciał w kierunku trenera. Zatrzymał się przed nim. Nie miał tyle sił, by stać na dwóch nogach i upadł na jedno kolano bardzo szybko oddychał. Wstyd było mu się przyznać, że nie ma już sił na nic innego. Podniósł głowę i patrzył w oczy trenera.

-Trenerze melduję wykonanie zadania… -powiedział, z trudem łapiąc oddech, ale znalazł siłę i zasalutował prawą ręką.  Starał się zapanować nad oddechem, jednak nie był w stanie. Chciał zapytać o te „przypuszczenia” trenera, ale i na to nie znalazł sił. Przydałoby mu się trochę odpoczynku, lecz pewnie trener zaraz pokaże kolejną technikę. To, będzie ciężki i długi dzień…


OCC:

Początek treningu.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Sob Wrz 21, 2013 11:52 pm
- No to zobaczymy. To, że nauczyłeś się techniki, nie znaczy, że w pełni opanowałeś ją w praktyce. Zobaczymy.

Mężczyzna zaczął wystrzeliwać w stronę Verniola Ki-blasty i fale energetyczne o rozmaitej sile. To był nie tylko test ale dzięki temu, half mógł doszlifować ewentualne niedoróbki w technice. Kiedy skończyli, Saiyan podszedł do kadeta.

- No jest nieźle, ta technika zwykle przeznaczona jest dla Nashi, muszę przyznać, że obrałeś ciekawą metodę nauki. Może będą z Ciebie ludzie, jak nabierzesz trochę ogłady i szacunku. Ale przejdźmy dalej. Nauczę Cię pewnego ataku.


Trener otworzył jedną z kapsułę, z której obok wysypał się stos drewnianych manekinów. Chwycił pierwszego z brzegu za rękę i wyrzucił w powietrze, następnie uniósł obie ręce w górę i gigantycznym pociskiem Ki spowodował, że w „ofiary” nic nie pozostało.

OOC:
Wersja Chibi

- Proste, efektywne i zabójcze. Efektywność tej techniki spada, jeśli Twój przeciwnik nosi np zbroję ochronną, ale to chyba zrozumiałe. To, co Ci zademonstrowałem to słabsza wersja techniki, na wyzwolenie jej pełnej mocy jeszcze jesteś za słaby. Koniec przerwy, bierz się do pracy.

Trener Sali był nieco szorstki i surowy ale pomimo tego, jakiś efekt był. Przynajmniej był jednym z niewielu, których chciało się zwrócić uwagę na kadeta i czegoś go nauczyć.
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk0/0Koszary - Page 5 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Wto Wrz 24, 2013 9:15 pm
Vernil klęczał na jednym kolanie przed trenerem. Żar cały czas lał się z nieba, a jego osłabione ciało było pokryte potem. Prawa noga była zgięta, i to na niej oparł dwie ręce. Na tej podporze trzymało się całe ciało. Zaczął spokojniej oddychać. Nie był wyczerpany. Kilka, może kilkanaście minut przerwy sprawiłoby, że młody wojownik zacząłby normalnie funkcjonować. Niestety nie było to możliwe. Trener z uwagą przyglądał się treningowi Kadeta. Był zaskoczony, tym, że Brązowowłosy opanował barierę. Mówił, że nie jest pewien czy Vernil opanował technikę w całości. Cofnął się. Half wstał na równe nogi i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Zaczął koncentrować Ki. Trener cisnął kilkoma ki-blastami w jego stronę, z czego każdy był coraz silniejszy. Chłopak musiał szybko zareagować.

-Barierre –wykrzyczał, energicznie wyciągając ręce w bok. Fioletowa osłona zaczęła powstawać i odparła kule energetyczne. Trener podniósł ręce w górę stworzył falę energetyczną. Bariera przestala się powiększać. Chłopak przełknął ślinę, napiął mięśnie. Z jego ciała zaczęła wylatywać białą energia, która stworzyła aurę dokoła ciała chłopaka. Wziął głębszy oddech. Zatrzymał powietrze w płucach. Bariera zrobiła się grubsza. Trener wypuścił potężną falę, która zatrzymała się na przeszkodzie. Chłopak poczuł, że jeśli przegra to może zginąć.

-AAAAA ! –Zaczął krzyczeć, wypuszczając całe powietrze. W głowie widział, że bariera pęka. Widział jak jego ciało zostaje zniszczone falą…

-Muszę dać radę! Tak nie skończę swojego życia. Musze pokonać Tsufula! Wykrzyczał w myślach. Jego aura zmieniała kolor. Stawała się najpierw czerwona, później zaczęła przechodzić w złotą. Kadet skupił się tylko na jednym celu. Na zatrzymaniu pocisku, który cały czas wydostaje się z rąk koszarowego. Jego włosy na ułamki sekundy zmieniały kolor na złoty i wbrew grawitacji zaczęły podnosić się w górę.  Chłopak znów zaczął krzyczeć w niebogłosy. Bariera umocniła się a z każdą sekundą robiła się coraz większa. Odparł atak! Zamknął oczy. Nie widział otaczającej go aury. Zaczął nerwowo oddychać. Aura zniknęła. Włosy opadły. Podniósł powieki. Ujrzał fiolet bariery i trenera z wyciągniętymi przed siebie rękoma. Opuścił ręce. Bariera zaczęła znikać. Ciało Halfa zaczęło powoli opadać w dół. Wylądował. Stopy wbiły się w gorący piach. Oddech miał spokojny. Czuł się lepiej. Czyżby biała aura oraz chwilowa złota, wpłynęły na jego ciało? Najwidoczniej uwolnił głęboko schowane pokłady energii, które wzmocniły jego technikę. Zaczął iść w kierunku trenera dopiero teraz zaczął czuć zmęczenie, jednak nie takie wielkie jak przed użyciem techniki. Trener także ruszył w stronę Brązowowłosego. Gdy spotkali się, Trener zaczął mówić, że jest pod wrażeniem, że chłopak nauczył się techniki dla Nashi. Na twarzy Brązowookiego pojawił się uśmiech. To jednak nie był koniec treningu. Saiyan wyjął jedną kapsułkę. Kliknął na nią i rzucił przed siebie. Na ziemi pojawiły się manekiny. Chwycił za jednego z nich. Rzucił w górę. Wyciągnął ręce nad głowę i jednym potężnym promieniem, zniszczył obiekt. Dosłownie. Nic z niego nie zostało nawet popiół. Brązowowłosy podniósł brwi. Nie wierzył w to, że uda mu się to opanować. Zaraz po tym trener powiedział słowo „proste”…

-No chyba dla Trenera
–skomentował w myślach Vernil. Następnie Saiyan przystąpił do tłumaczenia, że to słabsza wersja techniki a na silniejsza jest za słaby. Kadet kiwnął głową twierdząco. Podszedł do manekinów. Spojrzał na nie. Po chwili spojrzał w górę. Czyste niebo i słońce, które uderzało w jego oczy. Momentalnie podniósł w górę prawą dłoń by zasłonić promienie. Zaczął myśleć jak stworzyć falę.  Widział już nie raz na oczy taką technikę, jednak jakoś nigdy nie było okazji żeby się jakiejkolwiek nauczyć. No cóż trzeba było się tego nauczyć. Metodą prób i błędów. Spuścił głowę. Dłonie trzymał na wysokości brzucha, złożone razem. Wysłał do nich energię. Powoli je rozszerzał. Stworzyła się między nimi kula energii. Chłopak cofnął lewą rękę i obrócił prawą dłoń by skondensowana Ki nie upadła. Schylił się i chwycił pierwszego z brzegu manekina. Cisnął nim w górę. Zaraz po tym w wolnej dłoni stworzył podobną kulę. Uniósł ręce w górę, złączył oba, jeszcze, ki-blasty i… poranił sobie ręce. Kule po zetknięciu ze sobą najprościej w świecie wybuchły. Chłopak zaczął szybko oddychać oraz machać dłońmi jakby je sobie oparzył.

-Cholera! –Wykrzyczał sam do siebie. Usiadł na gorącym piasku. Przetarł sobie czoło. Cofnął prawą rękę. Stworzył w niej ki-blasta i cisnął daleko przed siebie. Ten przeleciał kilka metrów i uderzył w piach powodując delikatną eksplozje.

-Ki-blast to nie problem. Energia wyskakuje z mojego ciała i tworzy kulę… Właśnie! –W tym momencie Kadet uderzył pięścią w otwartą dłoń i uśmiechnął się delikatnie –w przypadku promienia muszę cały czas wysyłać energię, ciągiem, a nie tylko na moment. –Wydedukował. Wstał. Wysłał energię do dłoni. Po chwili zaczął ją wyrzucać z organizmu. Efekt? Fala o długości kilkunastu centymetrów.  Brązowooki zamknął na chwile oczy i przypomniał sobie jak technikę wykonywał Trener. Dwie ręce wyciągnięte w górę.  Half cofnął ręce za siebie. Skoncentrował energię, jednak nie wyrzucił jej z ciała. Nie stworzył ki blasta. Zaczął po cichu liczyć „raz… dwa… Trzy!” I w tym momencie prostował ręce jednocześnie starając się wyrzucić energię z nich. Efekt. Fala o długości metra. Urwała się. Poleciała na piasek i stworzył wybuch. Był jednak dużo większy niż ten, który wywołał ki-blast.

-Dwa –powiedział po cichu. Cofnął ręce. Skoncentrował energię „raz… dwa.. Trzy!”. Wyprostował ręce. Wyrzucił energię. Fala tak samo długa jak poprzednio, jednak poleciała dalej. Zawsze to jakiś plus.

-Trzy –powiedział po cichu. Cofnął ręce. Skoncentrował energię „raz.. Dwa… trzy!”. Wyprostował ręce. Nie myślał o niczym innym jak o ciągłym „dosyłaniu” energii do dłoni, by fala się nie urwała. To jednak się nie udało. Ciągnąca się energia przerwała się, lecz po chwili znów leciała. Ta druga była szybsza oraz silniejsza. Dogoniła tę pierwszą. Chłopak momentalnie cofnął ręce

-Zdążę! –Pomyślał, skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Rozprostował je krzycząc „barierre”. Zaraz po tym eksplozja wielka jak przy zderzeniu dwóch solidnych technik i..Piasek. Dużo piasku. Z pewnością ograniczyło to widoczność Trenera. 

Piasek opadł. Vernil stał twardo z rękoma wyciągniętymi w bok. Wyraźnie sapał. Był zdeterminowany. Chwycił za manekina. Wyrzucił go najwyżej jak mógł. Napinając mięsnie podczas rzutu, uruchomił białą aurę. Koncentrował energię..

-Muszę po prostu muszę opanować tę technikę. Nie mogę zawieść siebie i trenera, a co ważniejsze.. Raziela i Ósemki. To przez moją niemoc musiałem ich wtedy zranić. To przez to ze byłem słaby, poddałem się mocy Tsufula. To przez to, że byłem za słaby, wpadałem tyle razy w furie i pochłonięty rządzą zwycięstwa rzucałem się zarówna na przeciwnika jak i na sojusznika. Tak jak wtedy podczas sparingu z tym czarnowłosym. Musze temu zapobiec, musze ich chronić! Myślał Vernil. Podczas tego, znów działo się coś dziwnego. Tym razem chłopak to zauważył. Stał się silniejszy. Eksplozja aury, złotej aury, wymiotła spore ilości piasku spod niego oraz odrzuciła cała resztę manekinów. Włosy uniosły się i zmieniły kolor. Half wyciągnął ręce w górę i wyrzucał z niej energię.

-Cztery.. HEAT DOME ATTACK!!! –Wykrzyczał nazwę techniki, którą wyjawił mu trener, tworząc falę. Szybką i szeroką.

-Jeśli teraz się przerwie to już nigdy się jej nie nauczę… -pomyślał. Był gotowy i zdeterminowany. Miał cel. Fala leciała. Do manekina brakowało kilku metrów. Jednak przy takiej prędkości okazało się to niczym.  Chłopak skoncentrował się jeszcze bardziej. Dołożył więcej energii. Począwszy od rąk w kierunku manekina, który jeszcze utrzymywał siłę techniki, zaczęła lecieć dużo szersza energia. Ta nie zostawiła już nic z manekina przy zderzeniu. Fala się nie przerwała. Zatrzymał ją wykonawca, dopiero wtedy, gdy uznał, że w tego manekina już nikt nie uderzy… Przestał wysyłać Ki do dłoni. Spojrzał na swoje ręce. Otaczała je złota energia. Czuł dziwny spokój i ogromny przypływ sił. Wykonał kilka ciosów w powietrze. Były silniejsze, szybsze.. Coś się stało. Coś, czego nie da się określić słowami… Wszystko, co dobre niestety musi się skończyć. Aura znikła tak szybko jak się pojawiła. Chłopak momentalnie spojrzał na trenera

-Co to było? –Zapytał. Był poważny jak nigdy.


OCC:
Koniec treningu.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Sro Wrz 25, 2013 7:54 pm
Trener sali otrzepał się z piasku.

Koszary - Page 5 2hxpsmt

- Teraz sobie przypomniałem dlaczego nie lubię tego miejsca.

Zaraz potem uśmiechnął się do chłopaka.

- To, co zobaczyłeś to złota aura pierwszej transformacji w Super Saiyanina. To naturalna przemiana dla Saiyan i Half- Saiyan. Ale jeszcze się nie przemieniłeś. Do zrodzenia Super Saiyana potrzebny jest gniew. Twoje ciało jest już gotowe aby wytrzymać obciążenia związane z tą przemianą ale najwyraźniej umysł jeszcze nie. Musisz wyzwolić gniew, wybuchnąć nienawiścią. To nie jest łatwe. Trochę niepokoi mnie, ze tak wcześnie budzi się w Tobie moc. Ponieważ po przemianie zwiększy się trzykrotnie możesz mieć problemy z zapanowaniem nad nią. Masz jeszcze zbyt mało doświadczenia. Opanowanie technik, które poznałeś nie czyni Cię mistrzem, pamiętaj.

Mężczyzna nie chciał sponiewierać kadeta lecz sprowadzić go na ziemię, młodzi mają to do sobie, że po przyroście mocy zbyt wierzą w swoje siły i giną. Dobry wojownik myśli racjonalnie i docenia przeciwnika. Trener wyjął zza pancerza kapsułkę i nacisnął, z wnętrza wyskoczyła zbroja Nashi.

- Muszę przyznać że się spisałeś. Oby tak dalej. To dla Ciebie, na pewno Ci się przyda. Ale to nie awans. Zbroja oznacza dla Ciebie test, nie tylko umiejętności ale też myślenia, podejmowania decyzji i działania. Nie powiem, kiedy się zacznie, lecz jeśli zdasz trafisz do grona żołnierzy.Teraz możesz się odmeldować.

OOC: Zbroja Nashi Very Happy
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk0/0Koszary - Page 5 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Nie Paź 13, 2013 1:01 pm
Colin stał w miejscu. Z zaciekawieniem wpatrywał się w trenera. Ten tylko wstał i ponarzekał, że nie lubi koszar. No cóż, jak kto woli. Vernil stał w miejscu. Saiyanin uśmiechnął się.. No, czego, jak czego, ale tego młody wojownik nie spodziewał się. Trener zaraz po tym zaczął tłumaczyć, czym jest ta Złota Aura, którą na moment osiągnął.
 
-Moc zwiększy się trzykrotnie?! Wszak to coś wspaniałego! -Pomyślał wysłuchując trenera. Zaraz po tym jego entuzjazm opadł. To jeszcze nie było to, co mogło zmienić go w potężnego wojownika. Niepokój. To czuł trener. Po tych słowach Vernil podniósł głowę. Skoro moc budzi się w nim tak wcześnie to musi być w nim coś, co odróżnia go od reszty wojowników z Vegety. Do tego te dwie techniki, których nauczył się od trenera. Na sam koniec, Salowy przestrzegł go, że to, co opanował nie czyni go mistrzem. To trafiło do niego. Ojciec często powtarzał mu tę kwestie. Nie w takich okolicznościach jak teraz, gdy wchodzi na wyższy stopień bojowy, ale to spowodowało, że chłopak szybko zszedł na ziemi. Czarnowłosy wyciągnął kapsułkę. Nacisnął i rzucił w górę. Wypadła z niej... Zbroja! Zaczął mówić, że Brązowowłosy dobrze się spisał. Cały czas mówiąc, zrobił krok w przód i wręczył pancerz kadetowi. Tak właśnie, kadetowi. To nie był awans a test umiejętności oraz myślenia.
 
-Dziękuje za nauki oraz zbroję. Kadet Vernil odmeldowuje się -zasalutował. Już chciał iść, gdy przypomniało mu się o jednym ważnym aspekcie -SIR! -Dodał na koniec. Machnął ręką przed siebie. Delikatnie uśmiechnął się i wystrzelił w powietrze. Leciał łukiem w akademii. Kierował się na dziedziniec. Tamtędy było najbezpieczniej i najszybciej.


OCC:

z/t -> tutaj
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk750/750Koszary - Page 5 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Pon Lip 07, 2014 9:13 pm
Dzieciak za nic miał próby Raziela i najzwyczajniej w świecie nie chciał się nauczyć porządnie salutować. Trener w dalszym ciągu nie interweniował więc Nashi mógł bezkarnie strzelić smarkacza od czasu do czasu. To od czasu do czasu było prawie co minutę, po każdym kolejnym beznadziejnym salutowaniu. Jednak kilka ciosów w tą czy w tamte nie robi prawie żadnej różnicy. Przynajmniej dla Raziela, który i tak używał znikomego ułamku swojej mocy by nie zabić bachora. Po co robić sobie i trenerowi problemy. Zahne upewnił się jednak, że młody chcąc, czy nie chcąc przyswoi sobie tą lekcję. Kilka siniaków i otarć na pewno podziałają ku dobremu. Na szczęście dla Raza, trener w czerwieni postanowił przerwać te męki i dał dzieciakowi zupełnie inne zadanie. Wyfroterowanie całej Sali było dość ciężkim zadanie, lecz na pewno kształtowało charakter. Jeśli zaś młody nie chce zdechnąć z głodu, powinien zapieprzać jak mała motorówka. Co jak co, ale ciemnowłosy Trener był bardzo słowny. Ciemnowłosy Saiyanin ruszył więc za swoim tymczasowym nauczycielem do Koszar. Tam jak zawsze odbywało się to samo. Żar z nieba, przekleństwa Koszarowego. Jak zawsze.
Nagroda, którą miał otrzymać zielonooki była dość ciekawa. Final Flash. Jedna z najpotężniejszych technik w arsenale Saiyan. Porównywalna do ziemskiej bomby atomowej. I właśnie teraz syn Aryenne mógł się jej nauczyć. Nashi obserwował prezentację pocisku po czym wysłuchał całej przemowy Trenera. Chłonął każde jego słowo, gdyż wiedział, że może mu się to bardzo przydać. Trenowanie technik zawsze należało do ciężkich przypadków, podczas których trzeba było utrzymać skupienie ciała na poziomie idealnym. W innym przypadku można było stracić co niektórą kończynę. Aby do tego nie dopuścić trzeba było się odpowiednio przygotować do treningu. Na początek kilka okrążeń. Następnie rozciąganie odpowiednich mięśni i kilkanaście ćwiczeń, czyli pompki, brzuszki*. Po tym wszystkim Zahne był gotowy. Wszedł w tryb Super Saiyanina i utrzymując odpowiedni poziom mocy zaczął się przygotowywać do odpowiedniego treningu.

Occ:
trening start
* i sporo soczku. Vegeta master Very Happy
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk750/750Koszary - Page 5 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Czw Lip 10, 2014 8:42 pm
Kiedy tylko Raziel wszedł na poziom Super Wojownika od razu wróciły do niego wspomnienia z Konack. Myślał, że jest już całkiem niezłym wojownikiem, lecz okazało się, że jeszcze wiele pracy przed nim. SSJ był tylko pierwszym etapem w podróży Saiyańskiego żołnierza. Dawał oczywiście olbrzymi skok mocy, lecz w porównaniu z tym co pokazała im Aryenne to poczuł się potwornie słaby. Miał jeszcze jeden cel. Przeskoczyć swoich rodziców. Zahne chciał opanować wszystkie poziomy Saiyanskich transformacji i stać się w nich mistrzem. Nie będzie słaby. Nie może.
Złota aura otoczyła lazurowookiego co zwróciło uwagę kilkunastu kadetów. najpewniej byli nowi w Akademii i nie widzieli jeszcze za wiele. Złote włosy, ogon, aura i lazurowe oczy z pewnością było dość niecodziennym widokiem. Niestety świerzaki nie mieli zbyt dużo czasu na przyglądanie się temu. Kilka ki blastów przysłanych od Koszarowego i jego nieśmiertelny ryk pobudziły młodzież do dalszego zapieprzania. No dobrze, koniec przerwy. Złotowłosy skupił się na swojej energii i zaczął formować w jednej ręce kulę energii w taki sam sposób jak zrobił to trener w czerwieni. Chciał zobaczyć czy uda mu się utrzymać tak silny pocisk w jednej dłoni. Z tego co wywnioskował po strzale ciemnowłosego mężczyzny tak technika była o wiele potężniejsza od dobrze znanego synowi Aryenne Big Bang Attack. Pocisk energii już przekroczył moc BBA i jeszcze daleko mu było do tej mocy, którą zaprezentował trener. Jednak zaczynało dziać się coś dziwnego. Pocisk zaczął dziwnie drżeć jakby próbował wyrwać się spod władzy Nashiego. Raz wzmocnił skupienie, lecz nic to nie dawało. Nie mógł utrzymać takiej energii. Jeśli coś z tym nie zrobi to zaraz nastąpi wybuch, który może zabić kilku kadetów. Lazurowooki westchnął i wypuścił pocisk w powietrze, gdzie po kilku sekundach eksplodował. Proszę bardzo gówniarzeria, macie popis fajerwerków od starszego stopniem żołnierza.  Musiał spróbować tego tak samo jak się uczył wielkiego wybuchu. Powoli zwiększając moc. Znów wyciągnął dłoń przed siebie lecz teraz wykorzystał radę od nauczyciela. Złapał lewą dłonią za swój prawy nadgarstek i skupił się mocno na wykonywanym zadaniu. Na tym poziomie już nie było przelewek. Techniki, które powoli zaczynał zgłębiać należały do najbardziej zabójczych uderzeń jego rasy. Mały błąd i zostanie po nim tylko krater i wspomnienia. Wzmógł swoją aurę i ponownie zaczął tworzyć pocisk na wnętrzu swojej dłoni. Powoli po malutku. Na początku przelał do pocisku jakieś dwadzieścia procent swojej mocy. Poczekał chwilę by zobaczyć czy nic się wydarzy. Na szczęście kontrolował skupioną KI w stu procentach. Wystrzelił ją w powietrze, czując, że jego dłoń lekko odskakuje przy wystrzale. Trener o tym wspominał, więc należałoby to poćwiczyć. „No dobrze. To teraz spróbujmy wejść wyżej.” pomyślał Saiyanin i tak też uczynił. Ponownie utworzył pocisk lecz teraz miał on w sobie o wiele więcej mocy. Przekroczył dwukrotnie siłę Big Bang Attacku i dalej rósł, aż w końcu jego siła wynosiła pięćdziesiąt procent. Takie uderzenie już było bardzo niszczycielskie, ale Raziel uważał, że to jeszcze nie koniec. Skupił się mocno i wycelował prosto w powietrze.
- Final Flash! – krzyknął wypuszczając silną falę uderzeniową, która przebiła chmury i przy odrobinie szczęścia powinna dotrzeć na orbitę. „Może coś ustrzelę.” pomyślał chłopak lekko się uśmiechając. Przez kolejne dwie godzinny trenował intensywnie z każdym możliwym ułożeniem rąk, siły pocisków i kątów wystrzelenia. Kilka fal eksplodowało za nisko, lub pociski energetyczne upadły na terenie Koszar i zrobiły małe leje. Jednak w całym zamieszaniu i burdelu jaki panował zwykle w domenie Koszarowego nie zrobiły na nikim wrażenia. Złotowłosy spływał potem i odczuwał zmęczenie z powodu dość dużego uszczuplenia swojej energii, lecz miał jeszcze jeden cel. Chciał sprawdzić całą moc tej techniki w ostatnim teście. Niedaleko od Koszar znajdowała się kamienna góra. Idealny cel dla tej nowej techniki. Lazurowooki podleciał wysoko do góry i odwrócił się w stronę swojego celu. Złączył dłonie i zaczął ponownie kumulować energię. Ostatnie uderzenie.
- Final Flash! – ryknął wypuszczając potężną falę energii. Falę, która gdy tylko dotknęła kamiennej góry zmiotła ją z powierzchni Vegety. Na dodatek poleciała jeszcze dalej w w górę. Final Flash na pewno będzie bardzo przydatną bronią. Syn Zidarocka opuścił się na ziemię i zmienił się z powrotem w swoją czarnowłosą formę. Nie miał już sił.

Occ:
Koniec treningu.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Pon Lip 14, 2014 9:19 pm

Na czas treningu Trener usiadł sobie pod ogrodzeniem. Miał trochę odpoczynku dla siebie. Raziel był już na tyle doświadczony, że nie trzeba było stać nad nim i pilnować jego każdego kroku. Zresztą wyczuwanie Ki spokojnie informowało mężczyznę, jakie ruchy wykonuje wojownik i jak kieruje swoją energią witalną.

- Poszło Ci całkiem znoście – powiedział wstając i otrzepując uniform z piachu. Nie mógł pochwalić otwarcie Raziela. Wyciągnął zza zbroi niewielki bloczek papieru i zaczął coś pisać na nim długopisem.

- No nie przypuszczałem, że ledwie Vi wyładuje to już wda się w bujke z jakimś Ziemianinem. Ręce opadają na tą dziewczynę, spuścić z oka jej nie można. Leć na Ziemię i ją ogarnij nim wysadzi planetę przez przypadek Wolałbym nie wiedzieć, co zrobi z naszą populacją ten białowłosy Mistik, jeśli na Ziemi będzie chociaż rysa. Aż mnie ciarki przechodzą na wspomnienie tego, co zrobił w karcerze. Dla Ciebie Raziel to misja ratunkowa i potraktuj to poważnie, prawdopodobnie rozwaliła statek i nie ma czym wracać. Możecie tam posiedzieć kilka dni ale pobierz nowy skauter z magazynu, żebym w razie potrzeby mógł Was wezwać, a na lądowisku dostaniesz kapsułkę z drugim statkiem. Jesteś wolny. Możesz odmaszerować.

Podał żołnierzowi świstek z pozwoleniem na wylot i kilkudniową przepustkę i obaj odeszli w stronę Akademii. Mężczyzna, chociaż mówił nieco żartobliwie o poczynaniach Vi, to w głębi duszy martwił się losami planety, kiedy przebywała na niej młoda pszczółka.

Natomiast w tle dało się słyszeć wyliczankę, którą prowadził trener koszar.

Raz - co za matoły z Was!
Dwa - dosięgliście dna!

OOC: Raz możesz pisać od razu na lądowisku, tylko na początku dopisz, że byłeś w magazynie i dostałeś scouter.
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk0/0Koszary - Page 5 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Czw Lis 20, 2014 1:42 pm
Była zdziwiona, dla niej przyciąganie swojej uwagi to nic dobrego, zwłaszcza, że wyłowił je trener w czerwonej pelerynie. On zawsze pozostawał dla niej zagadką, był swojego rodzaju, był inni już wszyscy tutaj. Ciekawe, czy miał żonę i dzieci? Jedno było wiadome, był elitą i na dodatek inny niż wszyscy tutaj.

- Kaede, słuchaj mnie uważnie. Ten człowiek to elita, jest też inny niż wszyscy, jest po prostu szalony, potrafi Cię totalnie wyczerpać, ale też pomóc. To jedna z nielicznych osób tutaj, które mają jakieś serce i należy do stref wyższych. – przekazała jej w myślach wiadomość. Jakie to szczęście, że nauczyła się tej techniki. Teraz bez problemu może się z każdym komunikować. Dopiero teraz oderwała się od życia tutaj i przeniosła swój umysł na ziemię. Już od dawna czuła, że Kuro i Hikaru walczą z kimś potężnym, ale nie mogła się aż tak bardzo na tym skupić, jej myśli musiały ciągle krążyć dookoła tego, aby nie zgubić przykrywki. Teraz mogła się na moment zatrzymać i pomyśleć, przenieść gdzieś dalej. Nie słuchała nawet konwersacji pomiędzy gościem w pelerynie, a koszarowym. Cieszyła się, że żył, to było dla niej najważniejsze, nic innego się nie liczyło.

- Nie wiem, czy dojdzie do Ciebie ta wiadomość, nie wiem czy tak dobrze opanowałam tą umiejętność. Zbyt dużo niewiadomych, ale przepraszam, że nie myślałam o Tobie przez tak długi czas, wiem, że walczyłeś. Po pierwsze nie chciałam Ci przeszkadzać, po drugie sama musiałam skupić się na swoim kamuflażu. Pomagam Kaede w tym, aby Vegeta nie atakowała Namek, chyba wpadłyśmy jak śliwki w kompot i czuje, że niedługo rozpęta się piekło, ale damy sobie radę. Kocham Cię, mam nadzieję na długi urlop dla nas. Na pewno wyjdziemy z tego cało. – próbowała odnaleźć energię Kuro i wysłać mu to. Wszystko było nieskładne i sama nie była pewna, czy to dostał oraz czy to ma jakikolwiek sens. Nie chciała go martwić, chciała żeby wiedział, że póki co jest cała i zdrowa. Fakt póki co, zaczynała obawiać się trochę o swoją przyszłość. Czy dożyje tego urlopu? Jak je rozszyfrują, a pewnie stanie się to niedługo rozpęta się wielka burza.

- Kaede, niedługo rozpętamy burzę. Wydaje mi się, że on już wie, a jeżeli nie to niedługo się zorientuje. – przekazała jej nie wyrażając na twarzy żadnych emocji. Podążała za trenerem, aż dotarli na koszary. Mieli wykonać tor przeszkód jak najszybciej się dało. To akurat nie było dla niej żadną przeszkodą, szybkość miała dobrze wyrobioną. Jednak, to wszystko zaczynało ją powoli przerastać, czy one obie mają jakąkolwiek szansę na przeżycie w takich warunkach? Obawiała się tego, co będzie, gdy rozpęta się piekło, nie będzie odwrotu. Zabiją ją, na pewno. Liczyła się z tym, ale nie chciała martwić. Jeszcze chwila, a sama eksploduje w środku. Na dodatek nie mogła wyczuć energii ani June ani Reda. Stawała się bezsilna psychicznie i czuła doskonale w sobie, w swojej głowie. Nie pokazywała tego, nie chciała, nie mogła martwić kogokolwiek. Musi to przeżyć lub też nie, jeżeli to drugie to umrze w słusznej sprawie.

Podeszła spokojnie do toru przeszkód. Stanęła przed nim, widziała jak inni to robią, to nie był jej poziom. A raczej odwrotnie, zrobiłaby go zdecydowanie szybciej, wiec co? Burzę start zacząć? Nie mogła czekać już dłużej. Uśmiechnęła się tylko pod nosem na znak pewności siebie. Chyba długo nie zagrzeje miejsca na tej planecie, rewolucje czas zacząć! Poszukała w sobie siły, aby rozpocząć i z całej swojej siły, petardy ruszyła prosto na swój tor...


Occ: Trening start + Wybaczcie, że znowu trening robię, ale po prostu czekałam w poprzednim temacie na odpis... chcę też wykonać tę sesję, nie martwcie się, fabularnie też będę pisać, pora w końcu rozwiać te nudy. Razz
Kanade
Kanade
Ciasteczkowa Bogini
Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012


Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk1000/1000Koszary - Page 5 R0te38  (1000/1000)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Czw Lis 20, 2014 3:33 pm
Nie traciła fasonu, wciąż będą dzika i do bólu twarda. W jej głowie non stop trwała narada pomiędzy dobrą i złą boginią.
-Ratujesz nam tyłki…
-Nie przeszkadzaj gdy pracuje!
-Ale nie przesadź… Po co ten zamęt?
-Chcesz się dostać do elit? Pokaż, że jesteś mięsem, które coś znaczy.
-No dobrze… Ale daj mi interweniować, gdy coś będzie mąciło emocje April… To taka wrażliwa dziewczyna.
Nowa małpa pojawiła się na horyzoncie, wystrojona jak do defilady i w dodatku w pedalskiej czerwieni. W każdym razie zanęta, którą rozrzuciła swoim zachowaniem zadziałała tak jak trzeba. Teraz też dostaną wycisk w postaci treningu, ale przynajmniej nie z tym tępakiem, który wyciska resztki mózgu, aby myślenie zostało zastąpione bezmyślną masą. Przedstawiciel elit pogadał sobie chwilę z kolegą i wyciągnął obie dziewczyny na duży plac. Kaede oczywiście skorzystała z okazji pokazując reszcie kadetów różne oznaki wyższości, przecież to ona została doceniona, a nie te ssaki rodem z Vegety! Tak jest! Ona, która tylko udaje małpę! Z kilkoma osobnikami powarczała na siebie wzajemnie, z innymi wymieniła z dwa przezwiska i ruszyła w kolejne nieznane.
Przyjaciółka wytłumaczyła jej po chwili, że pajac w pelerynie to wyróżniający się przedstawiciel zapomnianej przez bogów rasy saiyan. Rzeczywiście robił wrażenie innego, jego mieszana aura mówiła więcej, niż chciałby pokazać swoją postawą. Ją jednak bardziej zainteresowało to, co chciała ukryć April… Niedoświadczona w telepatii, przekazała również Kaede wewnętrzne obawy i niepokoje. Bogini, która codziennie słucha modlitw miliardów stworzeń, bez problemów mogła wyczuć emocje rodzące się w sercu halfki. Na domiar złego chciała ona odkryć więcej mocy niż powinna mieć kadetka w ich wieku… Boskie zdolności pomogły w porę interweniować, zanim wydarzyłoby się coś złego. Zanim siostrzyczka wystartowała, Kaede „przypadkiem” pojawiła się przed nią powodując potknięcie. Jednocześnie wykorzystując swoją maksymalną szybkość zdążyła pstryknąć ją w łeb wskazującym palcem, przesyłając w ten sposób swoje złote motyle. Uwinęła się sprawnie i całość naprawdę wyglądała jak przypadek.
-Mała uspokój się! Dałam ci trochę pozytywnej energii, abyś wyciszyła wewnętrznie to, co za bardzo się rozhulało… Będzie dobrze, nikt nas nie zdemaskował, po prostu robimy swoje. Nie odsłaniaj swojej siły, bo będziemy przegrane. Zawsze możemy uciec w ułamku sekundy dzięki mojej teleportacji.- w głowie czarnowłosej znów rozbrzmiał dobrze znany, słodki i kojący głos bogini miłości.
-Nie szpanuj siostra i nie właź mi w drogę!- na zewnątrz nie była już taka kochająca, jej wrogie oblicze cały czas kontrolowało ruchy ciała, odgrywając prawdziwą małpiastą.
Tor wyglądał zabawnie, pełno było młotów, zapadni, kul mających zdjąć biegnące osoby, ścian do wspinaczki, lub przeskoczenia, miotaczy płomieni i wyrzutni pocisków. Policzyła w głowie częstotliwość, aby ominąć pierwsze płomienie, które chciały spalić ją żywcem. Truchtała uważnie, dostosowując się do reszty grupy. Czyżby przyszła elita? Nie może wypaść słabo, jeśli wciąż chce podtrzymać okazane wcześniej wrażenie, ale nie zamierza też pokazywać swojej pełni. Przed wielkim młotem uratowała ją bojowa telepatia, a zdolności aktorskie pokazały reszcie, że zatrzymała uderzenie dłońmi, z naprawdę dużym trudem. To ją trochę zwolniło, pozwalając trójce zawodników na objęcie prowadzenia. Uśmiechnęła się szyderczo, udając że ich goni. Jedynie szczęśliwym trafem przeskoczyła wilczy dół, a po chwili zleciała na dłonie, spadając ze ścianki, na którą wcześniej się wdrapała. Po przebiegnięciu parę metrów rękami, postawiła stopy na kuli, huśtającej się wzdłuż toru, przelatując powyżej wyrzutni pocisków. Tu i ówdzie była ubrudzona piachem, a na ciele były siniaki, które zrobiła sobie sama przy kontakcie z ciężkimi taranami. Mogła równie dobrze, iść cały czas prosto, zatrzymując przeszkody własną siłą, ale sprawiała wrażenie komicznej, kocio zwinnej szczęściary, która ma sporo farta, odwagi i sprytu. Każdy jej ruch nie dawał pewności obserwującym, czy ona robi to specjalnie, czy po prostu tak wyszło. Cały czas pozostawała w czołówce, totalnie nie ingerując w bieg pozostałych. Trzeba przyznać, że bawiła się świetnie udając gapę…

OCC: trening


Ostatnio zmieniony przez Kaede dnia Nie Lis 23, 2014 2:57 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk0/0Koszary - Page 5 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Pią Lis 21, 2014 7:44 pm
Wiedziała, że przesadza, ale czasami trudno jest się opanować, a czasami jest to wręcz niemożliwe. Gdyby nie Kaede, która w odpowiedniej chwili zainterweniowała, byłoby dużo gorzej. Pewnie ktoś by je rozszyfrował i koniec. Po przykrywce, jak zwykle zbyt się unosiła emocjami. Starała się nad tym panować, ale to za każdym razem ją przewyższała, po prostu taka była. Działa pod wpływem emocji i tego, co czuła, nie umiała inaczej. Tak została stworzona, podejrzewała, że to przez matkę, pamiętała ojca i nigdy taki nie był, a co do matki to była po prostu dziwną kobietą. Bardzo uczuciowa, aż do totalnego zwymiotowania. O matko! Jakie to śliczne! Spójrz! Jejciu, jejciu! Czy tak się zachowuje dorosła kobieta? Raczej nie powinna. Nagle ona ją wyprzedziła dając jej przy tym jakąś niesamowitą ulgę, widziała motyle, ale czy trener je zauważy? Trochę się zlękła, ale nie przejmowała się tym zbytnio, poczuła ulgę, której dawno nie czuła. Kaede była mistrzynią, potrafiła niesamowicie uspokoić, nadać dystansu. Chciałaby być zawsze przy niej, to takie miłe i przyjemne uczucie. Dzięki temu mogła się zdyscyplinować.

- Dziękuję, co ja bym bez Ciebie zrobiła? Jak zwykle masz rację i jesteś najlepsza, a ja mało co nie zniszczyłam tego, co budowałyśmy. Musimy dać radę, przy Tobie to będzie proste, jesteś...naprawdę niesamowita. – przekazała jej w myślach, na końcu trochę się czerwieniąc. Po prostu tak uważała, bogini była Bogiem. Podziwiała ją po raz kolejny, miała dwie twarze, tej drugiej co prawda nigdy nie znała, ale zaintrygowała ją swoim zachowaniem. Na samym początku, to ona się bała, że zdemaskują je po zachowaniu przyjaciółki, a sama niemalże dopuściła do odwrotnej sytuacji, musi wziąć się w garść i nie stracić swojej przykrywki. Bogini dodała jej siły, ale zrobić to dobrze, szybko, zwinnie, ale bez podejrzeń. Nie będzie to łatwe, ale razem dadzą radę.

Obserwowała poczynania dziewczyny i śmiała się pod nosem. Udawanie gapy idealnie jej wychodziło, a przy tym udawało jej się z każdą przeszkodą. Z boku wyglądało to komicznie. Taka niby niezdara, a szybka i wszystko jej się udaje. Była ciekawa, co na to koleś w pelerynie. Przeniosła na chwilę swój wzrok na niego i to był błąd. Ich spojrzenia właśnie w tym momencie się zetknęły. Nie mogła spuścić głowy, bo wtedy już na pewno wyczułby, że coś jest nie tak. Patrzyła tak na niego, gdy ktoś z tyłu ją popchnął mówiąc niemiłą uwagę przy okazji. Odwróciła się. Był to jakiś dwumetrowy czysto krwisty, patrzył na nią z wyższością. Miała ochotę się trochę popisać, nie ma tak łatwo, nie jest taka słaba.

Ruszyła w bieg, najpierw pokonując jakiś wielki dół przy okazji robiąc z wielką grację fikołka na ziemi lądując i wpadając prosto pod opony, pod którymi zaczęła się czołgać. Robiła to szybko, ale i dokładnie, tak jak była tutaj uczona, przesuwała odpowiednio nogi, a gdy wyszła natychmiast ruszyła do bardzo wysokiej ściany i liny. Musiała się wspiąć na niej o własnych siłach i jedynie na niej. Co prawda siła nie należała do jej atrybutów, ale to nie było tu takie trudne, poradziła sobie z tym naprawdę szybko. Przebiegła przez kolejne przeszkody skacząc, czołgając się. Parę kul, które ruchem wahadłowym toczyło, idealnie przez nie przeszła. Została jej ostatnia prosta, już po minach pozostałych widziała, że musiała zrobić to szybko i perfekcyjnie. Na sam koniec zrobiła tylko przewrót i stanęła zadowolona z siebie. Zaczęła głośno oddychać, nie była zmęczona, ale musiała w końcu udawać, że tak jest. Zerknęła na trenera w czerwonej pelerynie, który właśnie wstał i kierował się w ich kierunku. Puściła tylko oczko do siostry i czekała.

Occ: koniec treningu
Kanade
Kanade
Ciasteczkowa Bogini
Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012


Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk1000/1000Koszary - Page 5 R0te38  (1000/1000)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Pon Lis 24, 2014 11:38 am
-Nie przejmuj się, jestem dokładnie tym, czego będziesz potrzebowała. Bogowie właśnie po to są, służę wszystkim.- odpowiedziała na kolejne pochwały ze strony April. Trochę nie przywykła do tego, że ją tak traktują… W słyszanych codziennie modlitwach z różnych stron wszechświata zazwyczaj były prośby, czasem oskarżenie i żale, ale rzadko takie uwielbienie… Całkiem przyjemne… Robiło się tak cieplej na duchu… -Naszą misją jest dawanie wszystkim tego, co najbardziej potrzebują ich serca. Często nie jest to to, czego pragną… Nie zawsze chcą dla siebie tego co dla nich najlepsze, wtedy muszę być na tyle przewidująca, żeby trafić idealnie. W każdym razie, gdy ktoś często się modli i chce opieki mojej, albo innego boga, zawsze będzie szczęśliwy. Dbam o harmonię i ład, z powodu mojej miłości. Ale daje też możliwość wyboru, nie każdy musi wybrać życie w jedności z moim uczuciem.- przedstawiła w miarę zwięźle jak działa jej opatrzność. –Moją siłą jest wpływanie na serca, ale moimi rękami i nogami do czynienia dobra są ci, którzy mi zaufali. Potrzebuję bohaterów zdolnych kochać i wybierać słuszne cele. Osób, przez które będę mogła zmienić oblicze wszechświata. Jeśli życie choćby jednej osoby stanie się szczęśliwsze, oddam za to całą siebie, nawet gdy stworzenia łatwo zapominają o mojej obecności. To nawet lepsze, nie muszę być częścią tego wszystkiego, aby pełnić swoją misję, a w ten sposób chronię prywatność.- ciągnęła dalej, aż w pewnym momencie zorientowała się, że może przynudzać swoją boską filozofią… -W każdym razie, to ty jesteś najlepsza, wierzę w twój potencjał i twoje serce. Ja jestem tylko sługą i wsparciem w twoich wyborach. To co robisz teraz to przecież tylko twoja decyzja prawda? Nie zmuszałam cię, a jednak uczucia podpowiedziały to, co jest słuszne. Tak to właśnie działa.- dokończyła swoją przydługą wypowiedź, tym razem nie manipulując w żaden sposób uczuciami przez swoją energię, na płaszczyźnie umysłowej też dobrze dawała radę jako motywator.
Przez pewien czas jej wrażliwa strona odblokowała się, a głosy modlitw znów wypełniły umysł… *Jejku, tyle zaniedbanych obowiązków…* To wszystko spowodowało, że potknęła się i runęła na belki, nawet jej techniki i szybkość nie dały rady zapobiec temu… Szybko się poderwała i jeszcze bardziej rozwścieczona pognała do mety. Coś się działo złego na Ziemi, czuła to wyraźnie… Po raz kolejny magia majin… Jak słabe są wnętrza tych stworzeń, że tak chętnie dają się manipulować złemu.
-Hikaru!- krzyknęła telepatycznie, szukając mistica patrolującego błękitną planetę. -Wyślę ci kogoś ze święconą wodą i dam znać komuś, że potrzebujecie wsparcia. Być może po prostu jeden z moich Chowańców przyniesie wam trochę płynu… To wszystko, co mogę teraz zrobić.- rozłączyła połączenie energii i przekazała wiadomość o zamieszaniu do Kaioshina i jej kotów, aby któryś zrobił za kuriera.
Wróciła do sytuacji na Vegecie. Ukończyła bieg w czołówce, nawet pomimo jednej wpadki. Każdy musiał uznać, że niewątpliwie jest ponadprzeciętna, choćby z powodu niezawodnego refleksu i unikania każdego zagrożenia. Stała dumnie, udając lekko zmęczoną i gotową do działania. Co będzie dalej?
OCC: koniec treningu
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Pon Lis 24, 2014 9:46 pm
Kadetki spisywały się całkiem nieźle na bieżni. Spokojnie przewyższały większość kadetów i Trener w czerwonym kombinezonie to widział doskonale. Jednak nie dał nic po sobie poznać. Siedział i obserwował ich poczynania z daleka. Wypadło kilka sprzeczek podczas biegów, a dwóch debili się nawet zaczęło tłuc na torze, powodując zator. Młody mężczyzna nawet nie wstał tylko posłał kilka precyzyjnych pocisków KI w tych idiotów.
Drugi Trener:
- Ciężki dzień? – usłyszał ciemnowłosy, po czym uśmiechnął się do swojego kumpla, w zielonej zbroi, który właśnie siadał obok niego.
- Raczej taki jak zwykle. Wiesz, rzadko trafi się jakiś geniusz. Zazwyczaj to rozpuszczone bachory, lub idioci. Jak ci tam. – odparł, wskazując na pokonujących kolejne metry toru. – A ty co? Już po służbie?
- Chciałbym. Muszę jeszcze wziąć te dwie kadetki, bo potrzebują pomocy w laboratoriach. – powiedział mężczyzna należący do Elity, wskazując na April i Kaede.
- No to bierz je tygrysie. Wieczorem się widzimy. – powiedział i we dwóch zlecieli na dół, gdzie już ostatni dobiegali do końca.
- No dobrze. Nie jesteście tacy najgorsi. Przynajmniej niektórzy. Idźcie się umyć i coś zjeść. Za dwie godziny widzę was na Sali. Rozejść się. – powiedział i dał znak swojemu przyjacielowi, że może zabrać wspomnianą dwójką.
- Wy dwie. Rika i Kaede,  idziecie ze mną. – powiedział trener w zieleni i ruszył szybkim tempem w stronę budynków, w których znajdowały się warsztaty i niektóre laboratoria.

Occ:
Robicie z/t x 2 do tego tematu Laboratoria
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk0/0Koszary - Page 5 R0te38  (0/0)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Wto Lis 25, 2014 5:45 pm
Zmieniali ich jak rękawiczki, co nie było dobre, a raczej znowu nie wiedziała co ich czeka. Czy to dobrze, czy źle? Obie poradziły sobie bez problemów i ściągnęły na siebie kolejną uwagę.

- Spójrz na pelerynę, też jest wyższą rangą, ale kompletnie go nie znam. Szkoda, że odeszliśmy teraz od tego w czerwonej pelerynie, na niego moglibyśmy jakoś zdziałać. Na dodatek nie mam zielonego pojęcia, co będzie chciał z nami zrobić. – wysłała szybko telepatyczna wiadomość do Kaede. Jedno wiedziała, że jak jest potrzeba musu to szybko nauczyła się panować nad nową umiejętnością. Dosyć szybko pokonały tor przeszkód, mimo wywrócenia się siostry, na co April zareagowała śmiechem. W końcu musiała się jakość naturalnie zachowywać. Podążała za mężczyzną w zielenią, gdy nagle doszła do niej wiadomość od Kuro. Zaczerwieniła się na samą myśl o ostatnim słowie. Miała dylemat, czy cokolwiek mu mówić, ale na razie się powstrzymała. Był wyczerpany, zrobi to, gdy się spotkają twarzą w twarz. Miała nadzieję, że to niedługo nastąpi. Rozmarzyła się, jedyne o czym myślała to spotkanie z ukochanym. Oczywiście cały czas była ostrożna na to co tutaj się działo. Wszyscy mieli się rozejść, umyć, zjeść, oprócz nich. Zazwyczaj takie zachowanie traktowałaby jako wpadniecie w jakieś kłopoty lub tarapaty, ale nie miały wyjścia. Musiały w końcu dosyć dobrze udawać. Zaczęły wchodzić w ,,uliczki’’, których April nie znała tak dobrze, jako kadetka zazwyczaj się tu nie włóczyła, to nie były jej rejony. Zerknęła na trenera, aby cokolwiek z niego wyczytać, ale był twardy, nie okazywał żadnych uczuć.


zt x2 do Laboratorium
Anonymous
Gość
Gość

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Sob Mar 21, 2015 9:59 pm
Wydawało się, że dzień wrócił do nudnej normy i w końcu Lill miała okazję wyrobić dniówkę, już bez dalszych przeszkód. Nie czuła specjalnej motywacji, nawet pomimo drącego się Koszarowego, ale mus to mus. Lepiej było się nie lenić - to tylko wystawiało na ryzyko oberwania butem. Okazało się jednak, że los miał w zanadrzu coś więcej dla czarnowłosej kadetki, poza rutyną i wieczornym odpoczynkiem przy lekturze. Dziś miała poznać swojego pierwszego mistrza. Albo raczej po raz pierwszy miał ją uczyć ktoś kto nie wydawał się nawet od niej starszy, a tym bardziej doświadczony. Owszem, czuła, że mógłby ją stłuc w mgnieniu oka, gdyby tylko chciało mu się na to marnować czas i energię, ale respektu raczej nie powinien od niej wymagać. Wydawał się na to stanowczo zbyt przeciętny.
"Wszelkie metody dozwolone. Za kilka dni sprawdzimy efekty waszej pracy." Cóż, to nie brzmiało zbyt przyjemnie. Przynajmniej odpowiedź jej nauczyciela zdawała się dość wyrozumiała. Jakby zdawał sobie sprawę, że nie zrobi z niej mistrza sztuk walki w tak krótkim czasie, nawet jeśli będzie wyzywał ją od disneyowskich sarenek i pluł co drugie słowo. Może nie był nawet tak głupi na jakiego wyglądał?
- Huh? - spojrzała na niego, wyrwana z zamyślenia, zaskoczona tak prostym, a mimo to niespodziewanym pytaniem. Nie przypuszczała, że będzie go interesować to kim jest, nawet jeśli miał ją uczyć. W końcu mógł ją sam nazwać; "młoda", "hybryda", "kupa gówna". Większości Saiyanom, których w życiu spotkała Lillemor, jakoś nie brakowało inwencji twórczej. - Uhm, Lillemor. - odpowiedziała posłusznie, idąc żwawym krokiem za mężczyzną i przyglądając mu się badawczo. "Nawet przystojny..." przeszło jej przez myśl, ale szybko odgoniła ją od siebie, przepełniona skrywanym zażenowaniem. "Ale ze mnie idiotka. Nigdy się nie nauczę." westchnęła cicho i zebrawszy odwagę na odezwanie się bez pytania, odparła;
- Jak mam się do ciebie... - ucięła, a w nagłej panice przeszedł ją zimny dreszcz. - To znaczy, jak do pana powinnam się zwracać? - lepiej się nie spoufalać. Jeszcze okaże się jednym z tych wyniosłych gnojków, którzy katują za najmniejszy brak szacunku. A ona naprawdę nie chciała wracać do skrzydła szpitalnego, zwłaszcza w kawałkach...
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk750/750Koszary - Page 5 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Nie Mar 22, 2015 8:53 pm
Ten dzień zaczynał być coraz bardziej dziwny i irytujący. Najpierw spotkanie z jakąś nawiedzoną boginią, potem nowy przydział, a teraz zabawa w nauczyciela. Popatrzył chłodno na dziewczynę i tylko jednym ruchem głową pokazał jej co ma robić. Chciał zobaczyć co umie, więc wybrał Koszary. Otwarta przestrzeń i dużo możliwości do walki czy też nauki. No i nie zabije zbyt wielu osób, niż gdyby ćwiczyli w ciasnym pomieszczeniu. Młody Zahne miał przeczucie, że podczas kontroli jego nowi kumple nie nauczą niczego przydatnego swoich podopiecznych. A wina będzie po stronie Halfek, bo się zapewne nie chciało im przyswajać wiedzy. Pierdoleni lenie.  
Raziel podczas drogi nawet nie odwrócił się do dziewczyny. Wyczuwał jej poziom mocy i załamywał ręce. Czego on ją nauczy, by jej nie zabić? Przecież ona chyba nawet nie ma porządnego wyszkolenia. Zabije ją pierwsza lepsza fala energetyczna. Raziel tak dumał nad nią, samemu zapominając jaki poziom mocy miał dwa lata temu. Jednak czas potrafi zatrzeć pewne fakty. Lillemor. Kojarzył chyba to imię, jednak w ciągu tych lat przewinęła się tak spora liczba kadetów przed Razem, że mógł nie znać jej. Kiedy pytała go o formę komunikacji wyczuł zawahanie i strach w jej głosie, a jej aura zadrżała. Czyżby strach przed pełnokrwistymi był aż taki wielki?
-Raziel Zahne. Możesz mówić Raz. Nie jesteś moją sługą by mówić panie. Zostaw to dla innych z manią wielkości. Lecz uprzedzam cię Lillemor. Jak usłyszę choćby raz, Boski Raziel, to przekopię cię na drugi koniec wszechświata. I uwierz mi. Potrafię tego dokonać. - powiedział chłodnym jak góra lodowa głosem. Szybko pokazał durniom, którzy chcieli zabawić się jego kosztem, że próby denerwowania go są niebezpieczne. Dla ich zdrowia oczywiście. W międzyczasie włączył scouter i wybrał numer Vivian. Jej małe zdjęcie pojawiło się na fragmencie szkiełka.
-Hej Pszczółko. Co tam u ciebie? Dalej gryziesz czy może już dałaś sobie pomalować paznokcie, zrobić make-up i ubrać sukienkę. Czekam na babeczki od ciebie. Przy okazji. Ładne masz koleżanki? Niedługo wpadnę to zapoznam. Trzymaj się Księżniczko i szykuj ciasteczka. - powiedział spokojnie, lecz podczas tego lekko się uśmiechał. Wiadomość pewnie już została odsłuchana. Jak obliczył jego siostra już powinna zostać zasypana lawiną pytań i zamienić się w buraka.  
Po kilku minutach marszu, wreszcie doszli do Koszar i znaleźli odpowiednią dla siebie miejscówkę. Kilka gwizdów poszło za Lil, lecz w ich stronę poleciały pociski KI. Lepiej dziś nie wkurzać Raziela swoim rasizmem.
-No dobra. Sprawdźmy twój poziom mocy. - rzekł Razi nacisnął skanowanie. Znał już go od dawna, lecz wolał się nie chwalić tą umiejętnością. Po cholerę mają wiedzieć, że skrywa swoją moc. Skan wyniósł tyle ile się spodziewał. - Cztery setki. Całkiem nieźle, lecz dość niski poziom. Teraz już powinnaś spokojnie przekraczać tysiąc, jak nie dwa. Ale spokojnie. Ze mną szybko podskoczysz w rankingach. A teraz. Pokaż co umiesz.
Po tych słowach wojownik wyprostował się i zaprosił dziewczynę by zaatakowała. Nie spodziewał się wiele, ale od czegoś trzeba zacząć.

Occ:
Trening start. Lil atakuj Razia. Albo próbuj.
Anonymous
Gość
Gość

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Nie Mar 22, 2015 9:55 pm
Szła za nim w milczeniu i niepewności, wyczekując przepełnionej przepychem odpowiedzi i ewentualnego zrugania za brak szacunku. I pewnie dlatego aż stanęła w miejscu z wielkimi jak talerze oczami, gdy usłyszała jak spokojnie i normalnie się do niej zwraca. Zupełnie jakby traktował ją jak istotę rozumną. Czy on na pewno był pełnej krwi Saiyanem...?
"Raziel. Ładnie brzmi..." rozmarzyła się, ale zanim zdążyła zbesztać się za swe niepohamowane hormony, jej twarz rozjaśnił lekki uśmieszek. "Boski. Jasne. Nawet, gdyby prosił, to bym go tak nie nazywała..." Ruszyła dalej za swym mentorem, lecz zanim wróciła jej powaga, dziewczyna w ostatniej chwili zakryła sobie usta przed bezczelnym parsknięciem. Pszczółko? Księżniczko? Babeczki? "Tylko spokojnie... Wdech i wydech... Jak zauważy moją reakcję, to przestanie być taki... taki... boski...." Nie dała rady. Bogowie jej świadkiem, że naprawdę się starała, ale jej nogi zrobiły się momentalnie jak z waty i przegrały z ciężarem jej drżącego, dławiącego się śmiechem ciała. Padła na ziemię, opuściła głowę, mając chyba nadzieję, że włosy zasłonią jej twarz, i leżała tak skręcając się w środku, pilnując by nie wydobyć żadnego dźwięku.
"Jestem taka martwa..." dotarło do niej nagle i choć poczuła narastające przerażenie, to i tak nie pomogło jej to w dojściu do siebie. Dobrze, że zdążyli dojść do Koszar, przynajmniej Raz miał dużo pustego miejsca do wysadzenia jej w drobny mak. Pewnie dlatego obiadki w Akademii są zwęglone i smakują piachem. Tak kończą niedostosowane do życia w społeczeństwie hybrydy - jako "danie dnia" a'la Raziel Zahne. I wtedy właśnie mężczyzna odwrócił się w jej stronę. Lill usiadła wyprostowana i zdyszana, lecz już daleka od dobrego humoru. Niczym wiadro lodowatej wody, spojrzenie natto w mgnieniu oka oprzytomniało halfkę. Jego spokojne słowa dały Lillemor nadzieję na to iż nie zauważył szopki, którą przed chwilą odstawiła i ich wspólny trening zacznie się bez traum. A może tylko chciał sobie dać okazję do skopania jej tyłka? Pokaż co umiesz, zaatakuj, jasne. A jak tylko podniesie na niego rękę, facet dostanie idealny pretekst do złamania jej kręgosłupa. Szybko się podniosła z całkowitą pustką w głowie. Niewiele myśląc, a zarazem nie chcąc dać po sobie poznać, że cokolwiek odstawało od normy, skupiła się na zadaniu pierwszego ciosu. Podniosła prawą rękę nad głowę i zaczęła kumulować tyle energii, na ile było ją w tej chwili stać. Gdyby chociaż wykazała się w ataku, to może darowałby jej nieprofesjonalne zachowanie? Albo chociaż na tyle zająłby się unikiem i kontrą, by zapomnieć o całym zamieszaniu? "Może wcale nie zauważył." pocieszała się w myślach. Pełna determinacji skierowała pocisk w stronę Raziela i wystrzeliła. Od razu po tym przybrała pozycję defensywną uginając lekko kolana, podnosząc ręce do gardy i obserwując przeciwnika.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk750/750Koszary - Page 5 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Wto Mar 24, 2015 9:22 pm
Albo była głupia, albo nie posiadała nawet namiastki instynktu zachowawczego. Czy ona naprawdę nie wiedziała co Raziel robił z osobami, które z niego kpiły lub śmiały się z niego? Cóż, gdyby miał gorszy humor i dziewczyna była perfidna to już w tym momencie przebijałaby kolejną ścianę. Choć nie wiadomo czy jeszcze by żyła. Jeden cios pana Zahne pewnie, by załatwił sprawę, lecz syn Aryenne nie był tego typu Saiyaninem. Jak walczyć to z równym sobie lub silniejszym. Zamiast tego spojrzał na dziewczynę lodowatym wzrokiem, który obiecywał, że zdrowo ją przećwiczy. Nie będzie naśmiewała się z jego wiadomości. Jak taka jest zabawna, to zobaczy się, czy wkłada tyle energii w trening. Na jej szczęście jedno spojrzenie wystarczyło i mogli ruszać dalej. Niech się jednak dziewczyna kontroluje przy nim.  
-Lepiej? To dobrze. Zobaczymy, czy za kilka godzin będzie ci tak do śmiechu. - rzekł do idącej za nim dziewczyny głosem o temperaturze zera absolutnego. Na jej szczęście doszli do Koszar i Raz mógł mieć trochę więcej miejsca. Zabrał ją trochę dalej od reszty i szybko sprawdził ją. Krótki rozkaz rzucony w eter i przygotowanie się na atak. Myślał, że rzuci się na niego z pięściami i nogami, chcąc choć raz go trafić, więc widok ładowanego ataku Ki zdziwił go co nieco. Jednak siła tego ataku była tak mizerna, iż Raz nawet nie tracił sił na unikanie go. Wystawił zwyczajnie dłoń i zablokował pocisk. Kilka sekund blokował uderzenie, by po chwili zamknąć pięść i zgnieść pocisk. Mają wiele do opracowania.  
-Nieźle. Nie spodziewałem się tak zaawansowanej fali uderzeniowej na twoim poziomie mocy. Jednak jak widzisz, nawet nie zrobiła mi zadrapania. Gdyby chciał zrobić przebicie własną falą, to bym cię zmiótł z powierzchni planety. Na tym właśnie polega różnica między Natto, a kadetem. - rzekł mężczyzna i lekko się uśmiechnął. W następnej sekundzie zniknął z pola widzenia Lil. Wyglądało to jakby rozpłynął się w powietrzu. Gdyby dziewczyna potrafiła wyczuwać energię innych, to może istniałaby szansa, że wiedziała, gdzie podział się jej mistrz. Tak niestety nie było i Zahne miał olbrzymie pole manewru. Był od niej o wiele szybszy i jego ruchy były dla niej prawie niezauważalne, gdy tego chciał. Dziewczyna przecierała oczy, a syn Aryenne pojawił się za jej plecami. To było zbyt łatwe. Uderzył delikatnie otwartą dłonią jej ramię, używając przy tym niecałego procenta swojej mocy. Nie chciał jej za bardzo uszkodzić. Jednak Lillemor i tak poleciała do przodu, lecz udało jej się utrzymać.
-Tak to właśnie wygląda, jak ma się przewagę. Możesz robić co chcesz z oponentem. Ale do tego dojdziemy. Potrafisz latać? - zapytał i kiedy otrzymał odpowiedź przeczącą, zamyślił się. To były podstawy i bez tego daleko nie zajdzie. No dobrze. Czas ją nauczyć czegoś przydatnego. Uniósł się spokojnie w powietrze na wysokość trzech metrów i spojrzał na Lil.
-No dobrze. Słuchaj mnie uważnie. Najpierw spróbuj wyczuć swoją energię Ki i skupić ją, a następnie rozlać na całe ciało starając się oderwać od ziemi. Twoim zadaniem jest dolecieć do mnie. Zobaczymy na ile cię stać.

Occ:
Trening koniec.
Lil. Uczymy się latać. Niczym Gohan and Videl. Opisujesz ładnie próby i upadki na tyłek. Powodzenia Very Happy
Anonymous
Gość
Gość

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Czw Mar 26, 2015 3:40 pm
Oh, a jednak zauważył. I cały misterny plan szlag trafił... Trzeba jednak przyznać, że zaskoczył ją swoją reakcją. Była gotowa na ciężkie lanie, a on tylko obdarzył ją mrożącym krew w żyłach spojrzeniem i ciętym komentarzem. "O co mu chodzi? Czemu jest taki... taki... jakie to słowo? Wyrozumiały? Cierpliwy?" Nie potrafiła go rozgryźć. Nie znęcał się nad nią, nie wykorzystywał swojej siły i władzy jaką nad nią miał by jeszcze bardziej schrzanić jej życie. Czuła się przez to strasznie nieswojo. Do tego stopnia, że nawet zaczęły ją nachodzić wszelakie teorie spiskowe. "A może to jakiś zakład? A może to żart? Próba? To niemożliwe by pełnej krwi Saiyan zachowywał się na co dzień tak jak on teraz. I to jeszcze względem hybrydy..." Ale dość rozmyślań. Jak poszło jej z pierwszym od dawna wystrzałem energii? Dziewczyna rozejrzała się za swoim mentorem, przekonana, że uskoczył gdzieś. Jakież było jej zaskoczenie, gdy zdała sobie sprawę, że dalej jest w tym samym miejscu, a jej epickie Masenko odbiło się od niego niczym kauczukowa piłeczka, nie robiąc mu przy tym nawet najmniejszego zadrapania. Uh, i jeszcze jej dojechał po ambicjach. Nie żeby się łudziła, że ma jakies z nim szanse, ale mógł sobie darować to "zmiatanie z planety" i "różnicę między Natto, a Kadetem". "Ogarniam, ogarniam, jestem od ciebie gorsza. Ale nie myśl nawet, że przyznam to na głos. Eh, chciałabym by ten dupek zniknął mi z... oczu?" Przetarła twarz. Jeszcze sekundę temu stał naprzeciwko niej, a teraz?
- ...wcięło go... - burknęła z niedowierzaniem. Teleportował się? To takie rzeczy są możliwe? Przecież nie mógł być aż tak szybki, żeby nawet nie zauważyła w którą stronę się porusza. Nim zdążyła się ogarnąć, poczuła jak coś popycha ją do przodu. Nie było to bolesne, ale z pewnością niespodziewane i Lill w ostatniej chwili zaparła się nogą, utrzymując równowagę. Nim się obejrzała, usłyszała za sobą ten sam cięty głos. "Uhh, kolejna sztuczka mająca pokazać jego wyższość?" Zaczynała go naprawdę nie cierpieć. Nie tylko dlatego, że był lepszy i najwidoczniej lubował się w udowadnianiu jej tego na każdym kroku. Ale co gorsza jego ekscentryczne zachowanie nie dawało jej ani chwili spokoju, budziło w niej mieszane emocje i przeszkadzało skupić się na czekającym ją treningu. "Co za łajza..."
- Nie, nie umiem. - wycedziła przez zaciśnięte zęby. Poziom jej irytacji wahał się w zależności od tego czy akurat Raziel robił z niej miernotę, czy sam zachowywał się jak przypał. Z kim przyszło jej pracować... Halfka przyglądała się mężczyźnie z niechęcią przysłuchując się jego słowom. Już bardziej z góry nie mógł jej traktować, co? - ...jasne. - mruknęła i zamknęła oczy dla lepszego skupienia. "Wyczuć energię ki", "rozlać po ciele". Do tej pory używała ki tylko do Masenko, a i tego ataku nie ćwiczyła za często. Spróbowała przypomnieć sobie moment ładowania energii na pocisk i wyobrazić sobie skąd ją w tym momencie czerpała. Gdzie było źródło jej mocy? Jak nim manipulować? Wyobraziła sobie jak jej ki płynie w jej żyłach, jak roznosi się po całym jej organizmie wraz z tlenem. Powoli czuła jak wrasta jej temperatura, a wraz z nią jej samokontrola. Gdyby tak użyć tej całej wewnętrznej siły by odepchnąć się od ziemi, by pokonać grawitację. Uczynić ciało lżejszym i wznieść się... "Zupełnie jakbym nic nie ważyła." Pomyślała czując jak najpierw nieświadomie staje na palcach, a potem jakby trochę ponad ziemię. Przez chwilę nie czuła własnego ciężaru, tak jakby wcale na śniadanie nie zjadła całej michy tej okropnej papki, którą podają na stołówce. "Nie dam rady, jestem na to za gruba." Odezwały się jej kompleksy i tak niespodziewanie sprowadziły ją na ziemię, że jak upadła z tych paru centymetrów, to zachwiała się i wywaliła na zad.
- Ał... - warknęła bardziej z zaskoczenia niż z bólu i spojrzała na swój brzuch. Z tej perspektywy wydawał się jej jedynym powodem utraty równowagi. Zażenowana skrzyżowała ręce, unikając spojrzenia na wiszącego nad nią Raziela. - ...nie wiem czy to był taki dobry pomysł. Nie jestem Saiyanką, nie mam predyspozycji... - ostatnie zdanie wypowiedziała już niemal szeptem. Chyba jednak wolała rutynowe ćwiczenia w samotności. I tak wiedziała, że nigdzie nie zajdzie, więc po co kazali mu marnować na nią swój cenny czas?
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk750/750Koszary - Page 5 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Czw Mar 26, 2015 10:18 pm
Ciężko cokolwiek przed nim ukryć. Przez całe lata uczył się jak obserwować całe otoczenie, tak by samemu pozostawać w cieniu. Zachowywał się neutralnie więc nikt do niego nie miał pretensji. Swoją robotę wykonywał doskonale, a jego wysokie urodzenie i twarda pięść skutecznie blokowały wszystkich zawistników. Choć ich było coraz mniej z upływem miesięcy. Ostatnio młody Zahne zauważał, że coraz więcej osób chce mu się przypodobać. Próba zdobycia pozycji lub wpływowego znajomego była dość irytująca dla niego. Nie znosił kłamców, a przeważnie takich spotykał wśród zepsutej elity. Na szczęście były jeszcze przyzwoite jednostki.
Teraz jednak przebywał pod gołym niebem z młodą i nieopierzoną kadetką, którą trzeba było odpowiednio przystosować do życia w Akademii. Aż dziw bierze, że z takimi umiejętnościami przeżyła, a przynajmniej nie obrywała każdego dnia od Koszarowego. Młody Zahne obserwował ją z góry z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Niby zachowywała się do niego z szacunkiem, lecz kilka razy dostrzegł jak mamrocze coś pod nosem lub rzuca mu niezbyt przychylne spojrzenie. Gdyby zachowywał się jak inni pełnokriwstni to jego stopa już dawno, by wbijała jej twarz w piach. Jednak Raz nie był jak inni. Robił wiele by się odseparować od tego jak jest postrzegany. Lecz czasami nie było innej możliwości i trzeba było pójść z prądem. Jednak i wtedy nie można było dać mu się pochłonąć. Teraz zaś lewitował na ziemią i obserwował jak jego podopieczna próbuje poderwać dupsko do lotu. To było żałosne. Nie, żeby same próby i sposób kombinowania były złe. Lecz skoro potrafiła wykonać Masenko, to latanie nie powinno jej sprawiać tylu problemów. Syn Aryenne westchnął cicho i wylądował obok Lillemor, która siedziała z obrażoną miną.
-Pieprzysz. Musisz się skoncentrować dziewczyno, gdyż od tego właśnie zależy czy zdołasz skoncentrować swoją energię. Popatrz. - rzekł kucając przy Halfce. Wyciągnął w stronę uczennicy dłoń, na której pojawiła się kula energii w zielono, złotym kolorze. Przez chwilę nic się nie działo. Jednak po kilku sekundach kula zaczęła rosnąć i maleć. Raz była wielkości głowy ciemnowłosej, by chwilę później zmaleć do wielkości jej paznokcia. Kontrola i spokój. Na tym to wszystko polegało.
-Tak to właśnie wygląda. Musisz dostosować ilość KI do obranego celu. Do latania nie potrzeba jej wiele. Minimum. Po prostu postaraj się wysłać energię do każdej komórki i spowodować, by pociągnęła cię do góry. No dajesz.
Po tych słowach Natto wstał i podał dziewczynie rękę. Musi się tego nauczyć teraz.
Anonymous
Gość
Gość

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Czw Mar 26, 2015 10:59 pm
"Sam pieprzysz!" W ostatniej chwili ugryzła się w język i słowa, które miała wypowiedzieć pozostały tylko wściekłą myślą. "Skoncentrowany to może być sok pomarańczowy. Nie jestem tak boska jak ty, nigdy mi się nie uda!" Zdała sobie sprawę, że od upadku na ziemię, cały czas trzęsie się jak galareta. Nigdy nie przypuszczała, że ktoś może aż tak łatwo wytrącić ją z równowagi. Te jego niebotyczne ego, te przechwałki, niby wplecione w zwykłą rozmowę, ale jednak wyczuwalne na kilometr. Nie znosiła go. Dopiero co się poznali, ale już go nie mogła zdzierżyć. Owszem, daleko jej było do elity nawet wśród Kadetów i już nie raz bębenki jej puchły od wrzasków nad głową. Dzielnie znosiła bezpośrednie drwiny rówieśników, bo czuła, że kiedyś powinie się im noga, a ona wytrwa, skończy Akademię i będzie dalej żyła, silniejsza duchem niż oni wszyscy razem wzięci. Nie baczyła na cięgi zbierane od Koszarowego, bo facet mimo wszystko wzbudzał jakiś podziw i lepiej było mu nie podskakiwać. Ale to co dziś ją spotkało... Ta bezczelność w połączeniu z mocą mogącą zrównać ją z ziemią... Miała wrażenie jakby drwił z niej na każdym kroku. Zupełnie nie brał na poważnie ani jej, ani polecenia nauczenia jej czegokolwiek. I jeszcze wybrał na początek tak durną rzecz jak latanie... "Pewnie uznał, że będzie śmiesznie popatrzeć jak taki grubas próbuje wznieść się w powietrze." Wbijała spojrzenie zaszklonych oczu w podłoże z taką zawziętością, jakby chciała wybić nim dziurę. Wtedy też zauważyła jakiś blask. Zwróciła się w stronę z którego się wydobywał i zobaczyła śliczną kulę zielono-złotego światła, która raz się powiększała, a raz zmniejszała, jak na życzenie. Dopiero po chwili zrozumiała, że jest to twór jej nauczyciela, który był teraz tak blisko niej i przemawiał do niej zaskakująco ciepło i pokrzepiająco. Delikatny rumieniec wyszedł na jej twarz, gdy zobaczyła jak Raziel wyciąga do niej rękę, którą ona bez zastanowienia złapała i z jego pomocą wstała. W tej chwili cała jej złość i rezygnacja uleciały z niej, a jej skołatane myśli ustąpiły miejsca rozluźniającej pustce podobnej do medytacji. Nie wiedziała czy jeszcze coś do niej mówił, przestała się przejmować tym co o niej pomyśli czy różnicą w ich osiągnięciach. Zamknęła ponownie oczy, wzięła głęboki oddech i skoncentrowała się na rozlaniu swego ki po całym ciele, byle jak najbardziej równomiernie. Ręce, nogi, nawet ogon - wszystko stało się lekkie, jakby zupełnie pozbawione zwykłego ciężaru. Tym razem nie w głowie jej były kompleksy, czy menu Akademickiej stołówki. W tej chwili była jednym z powietrzem i pierwszy raz w życiu poczuła coś co chyba można było nazwać wolnością. Powoli uniosła powieki i rozejrzała się, wciąż skupiona na nowym doświadczeniu. Czyżby urosła? Bo jeśli nie, to pozostawała tylko jedna możliwość, choć Lill trudno było w to teraz uwierzyć.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk750/750Koszary - Page 5 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Pon Mar 30, 2015 8:45 pm
Dziewczyna miała olbrzymi kłopot z wiarą we własne umiejętności. W pewnym sensie przypominała mu Vivian pod tym względem. Blondynka też posiadała dość niskie poczucie własnej wartości i często wolała odpuścić coś, co na bank zrobiłaby doskonale. Kolejna pozycja na liście rzeczy, nad którymi trzeba było popracować. Saiyanin obserwował Lillemor, która chyba za bardzo nie miała motywacji do treningów. Coś stało jej na przeszkodzie do osiągnięcia wysokiego poziomu. Czy wszystkie Halfy takie są? Bez wiary w siebie, uważając się za ścierwa? Może być gorzej niż syn Aryenne sądził. Na szczęście mały pokaz i pomoc w powstaniu zrobiły więcej niż krzyk lub opieprzanie. Teraz Zahne pojmował jak ciężką pracę niektórzy Trenerzy musieli włożyć w proces ich nauczania. Szczególnie jeśli się trafił osobnik, równie wredny jak Raz. Przyjebać i opieprzyć umiał każdy. Ciemnowłosy wolał się nie zbliżać do stylu nauczania Koszarowego. Chciał być inny.
-Lepiej. O wiele. Ale dalej jeszcze brakuje ci wiary, że możesz. - rzekł wojownik, obserwując próby młodej kadetki. Pojawiły się już jakieś wyniki, ale jego podopieczną czekała jeszcze długa i wyboista droga. Latanie jest najprostszą rzeczą jakiej będzie się musiała nauczyć. Zielonooki wiedział to z własnego doświadczenia. Im dalej w las tym coraz ciężej. Każda technika i umiejętność wymagały od niego sprytu i dobrego podparcia wcześniejszą wiedzą. Nic nie szło w zapomnienie i każda rzecz, której się nauczył bywała przydatna.
-Za bardzo się skupiasz na poderwaniu ciała do lotu. Niepotrzebnie myślisz o sobie, jak o określonej masie, która musi oderwać się od ziemi. Zamknij oczy. - rzekł Natto i kiedy polecenie zostało wykonane zaczął obchodzić dziewczynę dookoła. - Wyobraź sobie, że nie stoisz na ziemi. Znajdujesz się o wiele wyżej. Pomiędzy chmurami. Nic cię nie ogranicza. Możesz wszystko. Jesteś lekka jak piórko, a powietrze jest niczym woda. Spróbuj popłynąć w górę. Do samego nieba.
Syn Aryenne nie wiedział, czy dziewczyna podąży za jego wskazówkami, lecz próba wykonania czegoś bez wykorzystania zmysłu wzroku i zdania się na energię i prowadzenie przez kogoś innego mogło zdziałać cuda. Musiała przestać myśleć schematycznie i rozszerzyć swoje wymiary. Kiedy już to jej się uda, jej możliwości zwiększą się. I to sporo. Musi tylko wykonać ten pierwszy krok w chmurach.

Occ:
Start Treningu.
Lil robisz w tym poście cały i pełny trening na latanie. W kolejnym zaczniemy nowy temat Very Happy
Anonymous
Gość
Gość

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Sro Kwi 01, 2015 2:39 am
Czyżby usłyszała słowa pochwały? Z ust Saiyana? To ją bardziej uskrzydliło niż jakikolwiek trening, a stwierdzenie Raziela o jej braku wiary paradoksalnie zmotywowało ją do jeszcze większych starań. Spojrzała na niego, gotowa zastosować się do wszelkich poleceń. W tej chwili nie kierowała się już emocjami i wcześniejsze dramaty nie miały dla niej znaczenia. Teraz była na treningu z Natto i miała jak najwięcej się nauczyć. Gdy mężczyzna nakazał jej zamknąć ponownie oczy, zrobiła to bez słowa sprzeciwu. Gdy zaczął krążyć wokół niej, wsłuchiwała się w jego głos jak w mantrę. "Nie stoję na ziemi. Nic mnie nie ogranicza." Powtarzała w myślach jego instrukcje i pozwalała by Ki samo nią owładnęło. Tym razem nie musiała stawać na palcach, a efekt przyszedł z większą łatwością. Nie tracąc koncentracji wzbiła się w powietrze. Otworzyła oczy i po raz pierwszy nacieszyła się widokiem z tak niezwykłej perspektywy - tym razem była o wiele wyżej i czuła jakby faktycznie czegoś dokonała. Delikatnie i ostrożnie wylądowała na ziemi, po czym nie czekając na komentarz Raziela, ponowiła próbę poderwania się do lotu. Pierwsze kilka razy próbowała przede wszystkim zapamiętać uczucie wiążące się z rozprowadzaniem Ki. Nie była przyzwyczajona do używania go, a chciała jak najszybciej przyzwyczaić się do korzystania z umiejętności z nim związanych. Następnie wzlatywała coraz wyżej i ćwiczyła skręty, zmiany prędkości oraz omijanie przeszkód (choć jedyne co mogła unikać to co najwyżej korony pobliskich drzew). Gdy poczuła się już pewnie w locie, zaczęła kombinować z powietrznymi beczkami, lataniem do tyłu, do góry nogami, aż wreszcie z lądowaniem awaryjnym, bez zmniejszania szybkości lotu. Co jakiś czas spoglądała na Zahne by wyczytać z jego twarzy czy i jak sobie radzi, zwłaszcza jak na zahukaną halfkę. Nie poświęcała temu jednam tyle uwagi co wcześniej. Była jakby zupełnie inną osobą.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Koszary - Page 5 9tkhzk750/750Koszary - Page 5 R0te38  (750/750)
KI:
Koszary - Page 5 Left_bar_bleue0/0Koszary - Page 5 Empty_bar_bleue  (0/0)

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Czw Kwi 02, 2015 9:17 pm
Kiedy zamknęła oczy to Raziel lekko uśmiechnął się. Cieszył się, że dziewczyna słucha jego rad i chce się uczyć. Było to nawet przyjemne przekazywać swoją wiedzę komuś i widzieć efekty. Rola nauczyciela nie była nawet taka zła. Może to właśnie chciał mu kiedyś przekazać jego były szef. Że odpowiednie podejście do każdego może zdziałać cuda, a brutalną siłą nic się nie ugra. Możliwe. Natto skupił się na KI dziewczyny, która teraz była już o wiele spokojniejsza. Ciemnowłosy obserwował z satysfakcją jak Halfka wzlatuje w powietrze i otwiera oczy.
-No i jak? Fajnie tam na górze? - rzekł z lekkim  uśmiechem na twarzy. Takie małe kroki znaczyły czasem o wiele więcej niż samo opanowanie ruchu czy techniki. Dawało to poczucie, iż to co się robi ma jakiś cel. Teraz Lillemor mogła zobaczyć jak wygląda latanie. Raziel uniósł się lekko do góry, aż znalazł się na poziomie dziewczyny, która przez kilkanaście minut opadała i wzlatywała, by przejść do trenowania się w locie. Wychodziło jej to całkiem nieźle, a przynajmniej poprawnie, gdyż ani razu nie walnęła o ziemię, ani Raziela. Po kilkunastu minutach, które Saiyanin dał jej na zabawę dał sygnał do lądowania. Oczywiście Lill nie mogła się oprzeć i wykonała jakiś efektowny opad, który jakimś cudem jej się udał. Przynajmniej syn Aryenne nie musiał jej zeskrobywać z ziemi.
-No dobrze. Mamy podstawę. Jak z taką prędkością będziesz przyswajać wiedzę to niedługo osiągniesz poziom Super Wojownika. Już teraz twoja energia przekracza osiemset jednostek. A to dopiero początek. Pamiętasz jak mnie zaatakowałaś uderzeniem energii? Kiedy ktoś się na ciebie rzuci, możesz wykorzystać swoją KI do odepchnięcia go. W ten sposób. - powiedział spokojnie Raziel i jednym gestem dłoni wytworzył sporą burzę piaskową, która opadła po kilku chwilach. Oczywistym będzie, że jego podopieczna nie wytworzy, aż takiego uderzenia, lecz powinno zatrzymać cios na twarz.  
-Trenuj, a ja będę cię obserwował z tamtego wzgórza. Muszę sam coś przećwiczyć, a wolę byś nie była za blisko. Mogłabyś niepotrzebnie ucierpieć. Spokojnie. Mam podzielność uwagi. Powodzenia z Kiaho.
Po tych słowach wojownik odleciał na odpowiednią odległość, lecz w dalszym ciągu kontrolował KI Lill oraz jej pozycję. Musiał coś sprawdzić. Jeden z ataków, którymi go potraktował demon podczas ich walki był bardzo ciekawy. Setki uderzeń, które nie zadawały zbyt wielu obrażeń, lecz zmusiły go do rozpaczliwej defensywy, zalewając go. Może uda mu się to przelać we własną technikę. Zahne rozluźnił się i uaktywnił poziom SSJ. Czas zobaczyć co się potrafi.

Occ:
Treningu ciąg dalszy.
Lil. Dla ciebie nauka Kiaiho defensywnego.
Anonymous
Gość
Gość

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Pon Kwi 06, 2015 10:11 pm
Latanie było oficjalnie najlepszym uczuciem na świecie i Lill nie wiedziała jak mogła do tej pory żyć bez tej umiejętności. Najchętniej odleciała by z Akademii i nacieszyła się swoją wolnością, ale słuchanie pochwał od Raziela było zbyt przyjemnym zajęciem. "Super Wojownik, to brzmi nieźle." Ucieszyła się, wyobrażając sobie jak inni wreszcie zaczynają się z nią liczyć. Może jej przyszłość wcale nie musiała być ponura, pełna demotywujących ćwiczeń i upokorzeń ze strony lepszych? Teraz ona mogła być tą lepszą! "Ki to faktycznie podstawa. Powinnam była ćwiczyć używanie go już od dawna." Spojrzała na Raziela, który właśnie demonstrował jej jakiś nowy, defensywny ruch. Wyglądało to imponująco i z pewnością ułatwiłoby jej życie, więc bez szemrania wzięła się do ćwiczeń. Wewnętrznie nie mogła wyjść z podziwu nad tym jak szybko jej konfliktowe relacje z saiyanem przekształciły się w naturalną więź nauczyciel-uczeń i to w zaledwie kilka minut! Wystarczyło przestać wszyć spisek w każdym ruchu towarzyszącego jej mężczyzny i skupić się na tym co ich tu sprowadziło; nauce i treningu. "No, dobra. Odepchnięcie, tak?" Wystawiła ręce przed siebie i skumulowała w dłoniach wcześniej rozproszoną po ciele energię. Potem próbowała powtórzyć gest wykonany przez Raza i użyć zebranego Ki do wykonania czegoś na zwór fali, która odepchnęłaby wszystko w jej zasięgu. "To chyba coś jak Masenko, ale nie tak silne." Kombinowała, nie do końca rozumiejąc jeszcze nową technikę. Kilkakrotnie próbowała ją wykonać, jednak pierwsze próby kończyły się tylko na ładnej pozie i zdeterminowanej minie. Halfka tym razem nie poddawała się już tak łatwo i rozejrzała się za czymś co mogłaby uznać za cel. Wybór padł na kupkę liści, która przy bezwietrznym dniu była idealna do podmuchów energii. Raz po raz Lillemor powtarzała gest nowej techniki. Z czasem zaczęła wyczuwać w sobie zmiany kumulowanego ki, albo dostrzegała jak jaśnieje jej w dłoniach. Gdy po chyba setnej próbie w końcu kilka listków przeleciało w przeciwnym jej kierunku, nie skakała z radości, tylko ćwiczyła z jeszcze większą zawziętością. Motywowały ją własne postępy, ale też czasem zerkała kątem oka w stronę swego mentora. Nie przyznałaby się do tego, ale chciała się przed nim wykazać i dlatego kryła narastające z czasem zmęczenie. Po pierwszym udanym, choć słabym ataku, każda kolejna próba przynosiła coraz lepsze efekty. Oczywiście daleko jej było do burzy piaskowej saiyana, ale nawet cząstka tej siły dawała jej dużą satysfakcję. By wzbogacić swój trening co jakiś czas próbowała wykonać technikę w locie, a gdy już zaczęła widzieć jakieś efekty, skupiła swoją uwagę na strącaniu liści z drzew. Ogólnie rzecz ujmując uznała, że jeśli znudzi się ćwiczeniami to gorzej zaczną jej wychodzić, dlatego co jakiś czas wymyślała sobie nową 'misję', albo utrudnienie. I ani jej w głowie było przestać dopóki pan Boski sam nie uzna tego za stosowne.
Sponsored content

Koszary - Page 5 Empty Re: Koszary

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito