Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Pokoje szpitalne

+6
Red
Raziel
Ósemka
Colinuś
NPC.
NPC
10 posters
Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Pokoje szpitalne

Sob Cze 02, 2012 1:19 pm
First topic message reminder :

Mnóstwo łóżek i mnóstwo pacjentów. Głównie kadetów i piechoty. Nie ma podziału na męską i żeńską część toteż niekiedy wychodzi stąd więcej osób niż tam trafiło.

Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk0/0Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Wto Sie 06, 2013 9:27 pm
Leciał. Za nim powstawała biała smuga, która chwile unosiła się i znikała jak dym na wietrze. Trasę znaczył. Z ciała osoby, którą trzymał przy sobie cały czas skapywała szkarłatna wydzielina, która upadając rozbryzgiwała się na kafelkach. W głowie chłopaka panowała istna burza myśli.

-Co się do cholery stało?-Pytał sam siebie, Pamięta jak walczyć. Jak Raziel wpadł w złość? Jak uspokoił się? A później? Dziura w pamięci i dopiero ciało ich przeciwnika, które wymęczone leżało na ziemi. Z każdą sekundą zbliżał się do celu. Do skrzydła szpitalnego, w którym, miał nadzieje, wyleczą pociętego i połamanego wojownika. Nie znali się. Czarnowłosy rzucił wyzwanie. Kadeci przyjęli je. Niestety nikt nie chciał złożyć broni. Jak to się skończyło? Widać na załączonym obrazku...

Doleciał na miejsce. Nie wyłączając białej aury przeleciał obok recepcjonisty. Wylądował. Dezaktywował poświatę. Szedł wzdłuż sal szukając miejsca. Wzrokiem wodził po pomieszczeniach. Żadnego lekarza. Wreszcie znalazł. Wolne miejsce, a właściwie wolna sala. Położył na niej rannego czarnowłosego wojownika. Wciąż oddychał. Stracił masę krwi. Vernil spojrzał w dół. Krew znaczyła ich wędrówkę. Wcześniej tego nie zauważył. Wyszedł z sali. Spojrzał na szkarłatny ślad. Usłyszał głos biegu. Lekarze już biegli. Było ich trzech.


-Mam rannego! Walka.. Zresztą nie ma na to czasu. Tutaj leży-powiedział, a właściwie wysapał. Był strasznie zmęczony.  Ręką wskazał na łóżko, w którym leży owy wojownik. Sanitariusze momentalnie wbiegli. Pielęgniarka chwyciła Brązowowłosego za ramiona. Cofnęła go by ten usiadł. W tym momencie chłopak myślał tylko o jednym, o tym czy osoba, z którą walczył, przeżyje….


Minęła niecała godzina. Halfowi każda sekunda dłużyła się jak minuta. Wyszedł doktor. Ręce miał po łokcie od krwi. Mimo zmęczenia, które panowało na jego twarzy, uśmiechnął się do Vernila.

-Wszystko będzie porządku-powiedział sanitariusz. Vernil odetchnął z ulgą-ostro go pokiereszowałeś -dodał po chwili.

-Nie tylko ja.. Zresztą nie ważne. Najważniejsze jest to, że będzie zdrów.- Powiedział Brązowooki. W głosie panował już spokój.

-Wiesz, co.. Jakbym miał każdego pytać o to, „co mu się stało, że jest w takim stanie” to nie miałbym czasu na operacje.-Powiedział znów się uśmiechając-a Ty, też idź odpocząć, też za dobrze nie wyglądasz-dopowiedział lekaż, odwracając się. Poszedł w kierunku łazienki. Half zrobił jak mu nakazano. Wstał. Opuścił skrzydło szpitalne. Zastanowił się gdzie pójść. Przez chwile czuł się nieco bardziej spokojny, do czasu. W końcu wróciła ta męcząca go pustka. Tak bardzo chciałby wiedzieć, co się działo, albo, chociaż poznać przyczynę zaniku pamięci.


Po krótkiej wędrówce dotarł do łazienek. Spojrzał w lustro. Zaśmiał się po cichu. Pot i bród. Wszystko dla klarowności pokryte i wymieszane z krwią wojownika o czarnych włosach. Spojrzał w dół. Kombinezon z rozdartymi rękawami. Te nowe miał Raziel…

-No cóż będzie trzeba coś z tym zrobić-pomyślał, po czym udał się pod prysznic. Zdjął kombinezon. Wszedł do kabiny. Dokładnie się umył... Wyszedł. Wytarł się ręcznikiem wiszącym przed kabiną. Włożył na siebie kombinezon. Obejrzał go dokładnie. Rękawy miał właściwie rozcięte aż po łokcie. Postanowił zerwać je na wysokości zgięcia. Ubranie było nieco poszarpane na klatce, brzuchu. Na udach były liczne dziury, pod którymi widniały siniaki. Rękawice były do wywalenia. Buty na szczęście zachowały się w dobrym stanie. Wychodząc, chłopak wyrzucił ochraniacze na dłonie i udał się najedzenie.

-Oby nie dali mi papki dla kadetów-skomentował po cichu.


OCC:
10% regeneracji. HP oraz KI.

Zt-> stołówka
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk0/0Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Sie 19, 2013 11:53 pm
Przez drzwi przeszło straszydło z nieprzytomnym chłopakiem na ramieniu.
Tak to pewnie wyglądało dla postronnego widza, gdy Vivian nieznacznie kapiąc krwią i błotem przekroczyła próg skrzydła szpitalnego. Przód jej ubrania powalany był ziemią, która mieszała się z posoką oraz potem. Włosy stały się brązowe, szyję zdobiła sina obręcz. Plus wszystkie szramy, sińce i zacięcia dla uzupełnienia obrazu potworzyska z bagiennych odmętów.
Szlag by trafił. Czemu tak porypane rzeczy się jej przydarzają?
Boleśnie odczuwała urazy po bitwie, ale nie puszczała omdlałego Nashi. Jakaś część jej świadomości chciała zwolnić uścisk i w przypływie złośliwości zostawić go krwawiącego na podłodze. Nie było to jednak honorowe, prawidłowe, ani, rzecz oczywista, właściwe. Dlatego Ósemka wyrzuciła tą myśl z głowy i niezłomnie holowała drania. Zostawiła go na najbliższym łóżku i ciężko usiadła na stołku. Księgę oraz zmięte notatki położyła na najbliższej szafce, bo zaroiło się wokoło od postaci w białych kitlach.
Zrobił się ruch. Kilka osób wyjrzało zza drzwi i zbliżyło się do leżącego bez czucia poszkodowanego oraz śniętej dziewczyny. Ktoś coś powiedział Vivian. Zamrugała, jak wyrwana z transu.
- Kolejny? Kto was tak urządził? Tsuful? – Powtórzył bardziej znużony niż zaniepokojony lekarz.
Ósemka odkaszlnęła z trudem. Gardło pozostawiało wiele do życzenia, ale zdołała zdać oszczędną relację z tego co zaszło. Mężczyzna wysłuchał jej w milczeniu i kazał przetransportować Nashi do innej sali. Nie było z nim źle, nie, jeśli liczyć zdrowie fizyczne. To prawdopodobnie było cechą wspólną wszystkich kadetów. Machają krzepko pięściami, podczas gdy problemy psychiczne pojawiają się jak grzyby po deszczu.
Zadano jeszcze kilka pytań, na które odpowiedziała mimochodem. Czuła się otępiała po bitwie, jak zawsze gdy posmakowała krwi. Nie lubiła tego uczucia po walce, gdy jest się pijanym bólem i wrzaskiem mięśni oraz nagłym opadnięciem emocji. Stawała się wtedy jednocześnie senna i dziwnie drażliwa, gotowa poderwać się w razie potrzeby.
Musiało być to widoczne, bo ostrożnie zbliżył się do niej inny lekarz – Doktor którego znała z poprzednich wizyt. Westchnął na widok Vivian, trafnie zgadując, że dziewczyna już od jakiegoś czasu jest jego stałą pacjentką. Obrzucił ją uważnym spojrzeniem i delikatnie dotknął ramienia.
- Więc i z tego jakoś się wykrakałaś? Cieszę się. – Powiedział. – Miałaś pecha trafić na Ivana. Bardzo niebezpieczne indywiduum. Nienawidzi halfów.
- Jak większość… – Zamamrotała.
- On ma powód. – Zignorował jej zmęczone spojrzenie. – Jego ojca zabił mieszaniec. Wszyscy to wiedzą. Na misji zdradził i zamordował z zimną krwią swojego towarzysza. Od tamtej pory Ivan stał się bardziej agresywny… Bardziej niż zwykły Saiyan, jeśli wiesz co mam na myśli. A w szczególności jeśli chodzi o halfów. Widząc Ciebie… Cóż. Nieczystość twojej krwi za bardzo rzucała się w oczy. Byłaś czerwoną płachtą na byka.
Dziwne.
Mocno zacisnęła usta. Żal, współczucie, czy obie te emocje jednocześnie? Trudno stwierdzić. Nagle cała gatka Nashi i jego złe spojrzenia były uzasadnione czymś innym niż pragnienie obicia komuś mordy. A przecież była chwila, przebłysk który sprawił, ba, upewnił w tym, że chce ją zabić. I gdyby się jej nie udało go znokautować, pewnie spełniłby to przyrzeczenie. Bardzo boleśnie.
Prawdziwe rozdarcie. Na porządku dziennym było obrywanie od osób, które groziły Ósemce śmiercią/pobiciem/kalectwem/urazem psychicznym (niepotrzebne skreślić), więc czemu to ją drażni? Jakby teraz do niej dotarło, że oprawcy mogli mieć inny powód od zwyczajnej chęci poznęcania się nad słabszymi. Myślała nad tym wcześniej, prawda, ale teraz… Jakby uderzono ją w twarz. Było jej głupio. I wstyd, chociaż to nie ona szukała zaczepki na korytarzu.
Gdyby zabili Axdrę, reagowałaby tak samo. Z jednej strony nie dziwiła się Ivanowi, z drugiej wiedziała, że powinien nad sobą panować. Samokontrola jest ważna. Tylko dzięki niej Ósemka jeszcze żyję, bo nie palnęła żadnej głupoty. Co prawda palnęła już jedną, ale skończyło się na karze…
- To twoje? – Pytanie spadło na nią nagle jak niespodziewany cios.
Zaciekawiony doktor trzymał książkę, a ona aż poderwała się z krzesła. Jakby ktoś (znowu) zdzielił ją w głowę. Streszczenie, kara, termin. Przełożony ją zabiję, albo co gorsza, odda Koszarowemu, który będzie miał radochę patrząc jak kadetka robi pompki do upadłego. Vivian prędko porwała bezpańską chustkę i wytarła kilka plam z okładki. Dmuchnęła lekko na grzbiet, przekartkowała. Tom prezentował się świetnie, pomimo tego, co przeszedł. Solidna rzecz. Mogliby dawać takie księgi wojownikom zamiast tarcz. Dużo zniosą, zanim się rozlecą. Jeśli się rozlecą.
Streszczenie było w gorszym stanie. Pomięte, pogięte, ze smugami brudu i kilkoma plamami krwi. W rogu przepalił papier ki-blast i całość nie wyglądała estetycznie. Niemniej, nie było czasu by przepisać wszystko od nowa. Wystarczającą ilość czasu zmarnowała podczas bójki i coś czuła, że spotkanie z Koszarowym jej nie ominie. A i pewnie panna Mądralińska doczeka się wywodu, który pójdzie jej w pięty.
- Poczekaj! – Usłyszała, w chwili gdy pędziła już w stronę wyjścia.
Doktor zatrzymał ją i złapał zaskoczoną Vivian za szyję. Nie zdążyła zareagować, gdy fachowo nacisnął kilka punktów na obolałym gardle. Kliknęło i buchneło gorącem. Syknęła i poczuła obrzydliwy smak krwi w ustach, ale ból jak się pojawił, tak znikł. Jak ręką odjął.
Zbita z tropu dotknęła szyi i spojrzała na lekarza.
- No leć. – Uśmiechnął się mężczyzna i mrugnął, zadziwiając ją jeszcze bardziej. – Nie wiem przed kim będziesz się spowiadać, ale lepiej jeśli nie będziesz przy tym rzęzić.
- Dziękuję!
Ukłoniła się prędko, tak jak nauczył ją Vernil, zakręciła na jednej nodze i pognała przed siebie, wypadając z pomieszczenia.

OOC ---> + 10% HP
---> + 10% KI
[zt] ---> Biuro Trenera
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Wrz 30, 2013 10:49 pm
Shimo powoli otworzył oczy, ale jedyne co zobaczył to ciemność. Ciemność tak głęboką, że nie potrafił dojrzeć własnego ciała. Przeraził się, myślał że stracił wzrok. Nagle usłyszał dziwny, niski śmiech, dochodzący gdzieś z głębi. Był przerażony, nie wiedział co się dzieje i gdzie jest. Odgłos śmiechu narastał, tak jakby zbliżał się do Shimo. Saiyanin chciał uciec, lecz nie mógł się poruszyć nawet o centymetr, czuł się jak sparaliżowany. Wystraszony i zdezorientowany, wsłuchiwał się w złowieszczy chichot. Gdy wydawało mu się, że źródło śmiechu jest dosłownie parę kroków od niego, nastała cisza. Shimo wytężył słuch, starając się coś usłyszeć. Nagle padły słowa:

-Senshi....-wyszeptał tajemniczy głos.

Chłopak poczuł zimny oddech na swoim karku, jakby ktoś był dosłownie parę centymetrów za nim. Jego serce oszalało, pragnął żeby to się skończyło jak najszybciej.

-Senshi Shimo....-kontynuował głos.
-Kim jesteś?!-wykrzyknął Shimo.
-Pokaż się, kim jesteś?!-krzyczał spanikowany.
-Powinieneś zadać pytanie, kim ty jesteś?
-Co?! Kim ja jestem?!
-Kim jesteś Senshi Shimo?
-Kto to jest Senshi Shimo?! O co ci chodzi?!
-Uspokój się Shimo, odetchnij, pomyśl kim jesteś?
-Jestem.....ja.....jestem.....nie wiem.....nic nie pamietam.
-Biedny, mały Saiyan, nic nie pamięta....nie zasługujesz na to miano. Jesteś słaby, powinni ciebie odmrozić jako pierwszego. Zmarłbyś od razu i nie było by teraz problemu.
-Jakie odmrażanie? Na co nie zasługuje? Kim ty do cholery jesteś?!

Nastała cisza, nikt się nie odezwał. Po chwili nagle przed Shimo ukazała się zamazana postać. Zbliżyła się do niego i wtedy ujrzał- siebie. Nie mógł uwierzyć w to co widzi.

-Przecież ty jesteś......
-Tak Shimo, jestem tobą, jesteśmy jednością.-przerwała mu sobowtór.
-Ja jestem, jakby to powiedzieć, złem którym nasiąkła twoja dusza. Jestem twoją siłą Shimo, beze mnie nic nie znaczysz.
-Dalej nic nie rozumiem, jak to możliwe?-spytał Shimo.
-Dowiesz się w swoim czasie.- odpowiedział sobowtór.

Nagle Shimo przeszył potężny ból w całym ciele i postać znikła. Otworzył oczy i oślepiło go światło.

-Aaaaaaaa!!!!-krzyknął przerażony.
-To był tylko sen, to był tylko sen.-powtarzał.
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Wto Paź 01, 2013 8:54 pm
Trochę minęło za nim się uspokoił. Z czasem serce zaczęło bić normalnym tempem. Leciała godzina za godziną, a Shimo czekał aż ktoś do niego przyjdzie. Żeby tego było mało, to w sali w której się znajdował leżał tylko on i jakiś nieprzytomny Saiyanin. Shimo zobaczył że ma otwarte usta i postanowił zabić trochę nudę. W szafce obok łóżka znalazł chusteczki, zaczął robić z nich kulki i potraktował usta Saiyana jak obręcz do koszykówki. Ćwiczył rzuty za trzy. Po chwili doszedł do wprawy i raz za razem trafiał do buzi nieprzytomnego pacjenta. W pewnym momencie Saiyanin zaczął się dusić, trwało to chwilę aż Shimo usłyszał piszczący dźwięk informujący o ustaniu akcji serca.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sro Paź 02, 2013 5:04 pm
Na dźwięk aparatury medycznej do Sali wbiegła pielęgniarka. Rozejrzała się niespokojnie, po czym jej wzrok padł na duszącego się Saiyan'a. Jego twarz przybrała siny kolor. Natychmiast zabrała się do pracy. Szybko zlokalizowała źródło zatrzymania oddechu. Wyjęła mu z ust kulki zrobione z chusteczek, patrząc na Shimo ze złością. Po wykonaniu "zabiegu" wyrzuciła wszystko do kubła na odpadki i zawołała:

- Doktorze! Ten nowy się obudził.

Po czym opuściła salę, mijając się w drzwiach z wysokim mężczyzną. Biały fartuch zakrywał dobrze umięśnione ciało. Jego właściciel mógł służyć w Wojsku nim zdecydował się zostać Lekarzem. Ze spokojem wziął jedno z krzeseł stojących przy ścianie, postawił obok łóżka pacjenta i usiadł. Przez dłuższa chwilę wpatrywał się bruneta, po czym rzekł:

- Muszę przyznać, że dawno nie miałem tu tak ciekawego przypadku. I nie chodzi rzecz jasna o Twój stan zdrowia. Pobraliśmy od Ciebie próbki krwi, śliny, a nawet włosów. Jak wyjaśnisz fakt, iż w danych na temat mieszkańców Vegety nie ma o Tobie żadnej wzmianki? Rejestr prowadzimy od ponad 50 lat, nie wyglądasz na tyle. Kim jesteś? Skąd tu przyleciałeś?

Mówił niczym gliniarz podczas przesłuchania. Można było odnieść wrażenie, że nieprzypadkowo został mu przydzielony ten pacjent. Cały czas skanował rozmówcę wzrokiem, czekał na jakiś znak, dziwny ruch, lub zachowanie.
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sro Paź 02, 2013 5:30 pm
Po chwili od włączenia się piszczącego dźwięku, wbiegła do sali pielęgniarka. Na całe szczęście dla Shimo, parę minut później i miałby na sumieniu życie Saiyana przez swoją głupotę. Pielęgniarka szybko zajęła się pacjentem. Powyciągała chusteczki z jego ust i srogo spojrzała się na Shimo, aż mu ciarki przeszły po plecach. Usłyszał jak pielęgniarka woła doktora.

-No w końcu się ktoś mną zajmie-pomyślał Shimo.

Gdy tylko ujrzał doktora, po raz kolejny ciarki mu przeszły po plecach. Tylko tym razem z większą intensywnością. Wysoki, miał z dobre dwa metry, szeroki, jakby pomylił szpital z siłownią. Shimo nie wiedział czego ma się spodziewać. Doktor ze stoickim spokojem usiadł na krześle, przy jego łóżku. Wpatrywał się chwilę w niego, takim przeszywającym wzrokiem, że aż Shimo pobladł. W końcu doktor się odezwał, pytał kim jest i skąd przyleciał. Chłopak poczuł się jak na przesłuchaniu. Wie że musi coś odpowiedzieć, bo inaczej może być z nim krucho.

-Ja..... ja....nie wiem, nic.... nie pamiętam-odpowiedział zdezorientowany.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Nie Paź 06, 2013 7:14 pm
Doktor spojrzał na chłopaka zdziwiony. Przysunął krzesło jeszcze bliżej jego łóżka i rzekł, tym razem dużo ciszej:

- Na pewno nic nie pamiętasz? Sprawa Twojego nagłego pojawienia się jest... dziwna. Ci wyżej postawieni zastanawiają się co z Tobą zrobić. Jeżeli nic ciekawego nie wymyślą to najpewniej zginiesz.

Nie wiadomo ile w tym było prawdy. Możliwe, że mężczyzna próbował za wszelką cenę wyciągnąć z Shimo informacje. A jeśli nie kłamał... to chłopak ma kłopoty.
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Wto Paź 08, 2013 9:11 pm
Shimo zobaczył jak doktor przysuwa krzesło bliżej łóżka i pochyla głowę do przodu, jakby chciał mu coś powiedzieć na ucho, aby nikt inny nie słyszał. Saiyanin zamarł, zbladł jak szpitalna ściana. Właśnie się dowiedział od doktora, że jeżeli nie powie kim jest i skąd, możliwe że będą musieli go zabić. Nie ma co, na Vegecie nie ma miejsca na nieporządek, niedopatrzenia, spekulacje i wątpliwości. Wszystko musi być zapięte na ostatni guzik, albo sprawa Shimo się wyjaśni, albo wyeliminują problem. Wiedział, że od tego co teraz powie, zależy jego być albo nie być....żywym.

-Senshi Shimo!-powiedział spanikowany, pierwsze co mu przyszło na myśl.

-Tak się nazywam, Senshi Shimo. Pamiętam że leciałem w kapsule kosmicznej, ale nie pamiętam skąd i po co. Leciałem długo aż wpadłem w rój meteoroidów, zaczęło miotać kapsułą pośród skał. Musiałem chyba uderzyć się w głowę i zemdleć, bo dalej nic nie pamiętam, aż do momentu gdy kapsuła się otworzyła i resztką sił z niej wyszedłem, po chwili chyba znowu mdlejąc. Po tym wszystkim obudziłem się tutaj. Wiem że źle to wygląda, ale może jakoś się dogadamy, może niedługo odzyskam pamięć, na pewno ją odzyskam i nie będziecie musieli się mnie pozbywać. Dajcie mi szanse, proszę

Ręce mu się trzęsły, wyglądał jakby miał znowu zemdleć. Błagał doktora aby dali mu szanse, żeby go nie zabijali.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sob Paź 12, 2013 4:12 pm
Lekarz przez dłuższą chwilę wpatrywał się w Shimo, jakby szukał jakichś oznak kłamstwa. Najwyraźniej nie doszukał się niczego takiego, gdyż wstał, chwycił krzesło i odstawił je na swoje miejsce.

- Rozumiem. Tylko potwierdziłeś Nasze podejrzenia. Pozwolimy Ci zostać na Vegecie, ale na specjalnych warunkach. Obowiązkowo zapiszesz się do Akademii, najlepiej zaraz po opuszczeniu szpitala. Rejestracje znajdziesz na parterze przy wejściu, łatwo trafić. Będziesz wiódł życie żołnierza, wypełniał wszystkie obowiązki przełożonych. Przez cały czas będziesz pod ścisłą obserwacją, domyślasz się dlaczego. Odpocznij jeśli chcesz i jesteś wolny.

Mężczyzna opuścił pomieszczenie. Przez następne minuty nikt się w nim już nie pojawił, co pozwalało Shimo na zebranie myśli.
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sob Paź 12, 2013 8:18 pm
Shimo po usłyszeniu słów doktora, spadł kamień z serca. Jeszcze parę sekund temu, miał przed oczami wizję swojej śmierci. Całe szczęście, dzięki tajemnicy która spowija historię Shimo i tym samym wyjątkowe zaciekawienie jego osobą, spowodowało "odroczenie" śmierci. Doktor wyszedł i przez dłuższą chwilę nikt już nie przyszedł do chłopaka, dało mu to trochę czasu na przemyślenie całej sytuacji i pozycji w jakiej się znajduje. Musi wiedzieć jedno, że przełożeni będą patrzeć na każdy jego krok z wyjątkową uwagą. Gdy już miał wstać z łóżka, znowu usłyszał ten sam diaboliczny śmiech:

-Hahaha.....głupi to jednak ma szczęście. Byłeś o krok od śmierci ale jednak ci się udało. Może jednak coś z ciebie będzie i mój plan się powiedzie.

-Znowu ty? Czego chcesz, jaki plan?

-Nie zaprzątaj sobie tym głowy Shimo, wszystko w swoim czasie. Pilnuj swojego ogona a wszystko będzie dobrze.

-Czego ode mnie chcesz i o jakim planie mówisz? Co ty kombinujesz i czemu siedzisz w mojej głowie?

Shimo krzyczał w myślach zdenerwowany, ale nikt się już nie odezwał. Siedział jeszcze chwilę zamyślony, postanowił wziąć sobie słowa doktora do serca. Ogarnął się trochę, pościągał bandaże, ubrał i wyszedł z sali. Szedł lekko chwiejnym krokiem wzdłuż szpitalnego korytarza, rozglądając się na boki jakby kogoś szukał. Osobą której szukał była pielęgniarka, która utkwiła mu w pamięci dzięki swojej pięknej urodzie. Mimo że ich pierwsze spotkanie nie zaliczało się może do udanych, to z pewnością wpadła Shimo w oko.

-Zapewne jeszcze nie raz tu trafię, może następnym razem nasze spotkanie będzie bardziej udane- pomyślał Shimo.

Chłopak powoli szedł coraz pewniejszym krokiem. Zmierzając w kierunku rejestracji zauważył, że wyjątkowo przykuwa wzrok innych Saiyan. Pomyślał, że prawdopodobnie o jego przybyciu na Vegetę wszyscy wiedzą i zastanawiają się kim dokładnie jest. Jedno można powiedzieć, na pewno nie będzie miał lekko na tej planecie.
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk500/500Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Paź 12, 2015 4:36 pm
z Koszar

Prowadzenie z rozmysłem powinno przypisywać się strategom, a Red w jakiejkolwiek postaci miał mało wspólnego z logiką. To było bardziej impulsywne zagranie - odciągnąć dziewczyny od zagrożenia, jednocześnie sugerując się wyrazem powinności Ame w sprawie odwiedzin szpitala właśnie tutaj zaprowadził obie wojowniczki. Muszą stanąć po tej dobrej stronie frontu, tylko że jego przyjaciele musieli znajdować się zbyt daleko, gdyż miał problem z dokładnym wykryciem Chepriego, Kuro, Hikaru, Kaede czy Dragota. Dawno też nie mógł natknąć się na energię Vivian i April, chociaż akurat wiedział, że Czarnowłosa wojowniczka została pochłonięta przez Arcydemona. Eh, kiepsko to wyglądało.
Nie mniej jednak gestem ponaglenia dziewcząt ucieczką od Raziela może wkupi się w ich łaski, albo przynajmniej zaczną się zastanawiać o co temu kotu chodzi. Ewidentnie bowiem stało się jasne, że zrozumiał słowa Saiyanek, bo zaprowadził je do skrzydła szpitalnego. Nie mógł nawiązać z nimi większego kontaktu. Jego możliwości są ograniczone, co chwilę próbował wydostać się z futrzastej powłoki, ale guzik. Tylko osłabiał się niepotrzebnymi podejściami do transformacji. Musiał skupić się na obniżeniu wyczuwalności swojej aury, żeby przypadkiem nie zwrócić uwagi na siebie niezainteresowanych.
Tak więc mogli wszyscy zwolnić tempo i wtopić się w tłum. Na korytarzach panował chaos, gdyż donoszono coraz więcej rannych a zasoby kadrowe nie obsługiwały z wymaganym czasem wszystkich jednocześnie. Wielu żołnierzy wręcz było opartych o ściany korytarza z prowizorycznymi opatrunkami, pokoje przeludnione pękały w szwach od jęków i zapachem jodyny. Niekiedy także dało się zauważyć wynoszonych, nieżywych Saiyan. Walka zbierała grube żniwo i najbardziej cierpieli na tym ci najniżej w hierarchii społecznej. Oczywiście, do szpitala trafiały osoby z przyjaznego obozu Króla, więc to było bardzo ryzykowne podejście. Oby tylko Ame szybko uzyskała informacje lub załatwiła swoje sprawy związane ze szpitalem. Później będą musieli ewakuować się w inną stronę - Pałacu Króla. Tylko... czy aby na pewno to dobre rozwiązanie? Mało znał ów wojowniczki, nie był zaznajomiony z ich priorytetami, ani nic z tych rzeczy. Sytuacja komplikowała się, może chociaż na spokojnie koleżanki porozmawiają sobie co do przyszłości. Omówią to i owo, a kot będzie im się przysłuchiwać, i jak da radę - pomoże im przetrwać.
Atarashii Ame
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013

Skąd : android ma duszę?

Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk600/600Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (600/600)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pią Paź 16, 2015 8:42 pm
Przez korytarze przewalały się tłumy, a każda z osób albo wiedziała co się dzieje i co ma robić albo nie wiedzieli kompletnie nic. Ta cała rebelia była nieogarnięta, totalny chaos i Ame odniosła wrażenie, że ani rebelianci nie panują nad tym, ani sam król. Wojownicy najwyższych rang chyba sami nie wiedzieli czego chcą, czego się od nich oczekuje i chyba również nie wszyscy chcieli wykonać stawiane im rozkazy. Dziewczyny idąc za kotem gdzieś zmierzały, aż w końcu w tym samym kierunku zmierzali ranni, saiyanie na noszach, a inni z bandażami biegli w przeciwnym kierunku. Teraz była pewna, że zmierzają we właściwym dla androidki kierunku. Im były bliżej tym serce jej mocniej waliło. To prawdziwe oczywiście, a mechaniczne próbowało regulować. Pewnie gdyby nie to, że jest androidką to już dawno zeszłaby na zawał albo dostała większego typowo saiyańskiego kopa mocy. Chociaż ten kop bardzo szybko męczył, więc dzięki technologii trochę zapanowała nad własnym ciałem. Trochę. Wciąż konieczne były modyfikacje, które usprawnią jej ciało albo pozwolą wykorzystać jego większy potencjał.
Jej niepokój wzbudził fakt, że większość z sayan to byli w dopasowanych uniformach, a często nawet z pancerzami wojownicy, którzy byli kadetami, natto itd. i wyraźnie umięśnieni i często ze scouterami co równoznacznie przemawiało za tym, że szpital to ul popleczników króla, którzy mogli odnieść rany między innymi w walce z przeciwnikami władcy, a tym samym, jeżeli Raziel Zahne zaraportował już o całym wydarzeniu to ktoś może zwrócić uwagę na nie. W każdym bądź razie wpierw chce zobaczyć swoją siostrę w pełnym zdrowiu. Przekroczyła próg korytarza szpitalnego i teraz już nie patrzyła na swoje towarzyszki. Szła między łóżkami i zaglądała do każdej z większych sal. Przypatrywała się osobom z kitlami, aby znaleźć swoją siostrę. Powinna pomagać tu jako pielęgniarka lub asystentka lekarza, ale nie mogła jej nigdzie wypatrzyć. W końcu nie trudno byłoby wypatrzyć mulatkę z ciemnogranatowymi włosami, czyli mniej więcej koloru nocnego rozgwieżdżonego ziemskiego nieba. Ame miała włosy bardziej koloru nocnego Vegetańskiego nieba, jak jej ojciec. Raishi miała włosy po mamie, ale ze skórą było odwrotnie. To androidka miała ciemniejszą karnację, bardziej jak jej mama, a Raishi była mieszanką cery ojca i matki. Przeszła już niemal wszystkie sale i cały korytarz, i nic. Powinna była wypatrzyć tak charakterystyczną osóbkę już dawno temu. Jej siostra wyróżniałaby się znacząco w białym lub też jasnoniebieskim kitlu. W końcu podeszła do niby prowizorycznej recepcji, gdzie się nieźle tłoczyło, ale prostą informację ktoś powinien jej udzielić.
- Szukam Tatar Raishi. Nie w celu leczenia, ale w celach służbowych. - Dodała na koniec, ponieważ miała świadomość, że pacjent musiałby czekać, a jeżeli chodzi o sprawy inne niż cywilne to już powinna uzyskać odpowiedź.
- Przepraszam złotko, ale musisz dalej pytać i szukać. Sama widzisz jaką tu mamy masakrę!
Faktycznie salowa ledwie nadążała z wypisywaniem kart, a więc tutaj nie uzyskała informacji, ale brak jej siostry tutaj wskazywał, że może być w miejscu, które jest zarezerwowane dla wyższym rangą osobnikom. Była gotowa spróbować chociaż tam pójść zapytać. Jej serce coraz mocniej zaczynało bić z troski i przerażenia. Dalej nie wiedziała co z jej siostrą.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Paź 19, 2015 8:34 pm
W szpitalu działo się nieciekawie. Z każdej strony można było słyszeć agonalne jęki, zapach krwi był tak silny, że niemalże można go było zobaczyć, a na sam widok obrażeń, które posiadały osoby stojące w kolejce, zbierało się na wymioty.
W pewnej chwili dziewczyny (oraz kiciuś) dostrzegły dziwną scenę. Osobnik w masce - prawdopodobnie lekarz - rozmawiał podniesionym głosem z mocno rannym mężczyzną, podtrzymującym na ramieniu koleżankę wyglądającą jakby zderzyła się z olbrzymią asteroidą. Wielokrotnie.
- Pomóż nam, proszę! Ona... Ona już prawie nie oddycha... - Załkał.
- Proszę zrozumieć, gówno mnie obchodzi wasza sytuacja! Jesteśmy przepełnieni obecnie, więc przyjmowanie kolejnych rannych, szczególnie takich, co stoją po drugiej stronie tej bitwy, jest nielogiczne! Idź poszukać sobie waszego punktu medycznego, 'jebani patrioci'! - Zakrzyknął doktor, spluwając z niesmakiem przy ostatnim słowie, po czym przywalił krwawiącemu mężczyźnie w twarz tak mocno, że ten obalił się na ziemię. Nikt nie raczył na to w żaden sposób zareagować.

OCC: Co robicie?
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Wto Paź 20, 2015 5:28 pm
Podążała długi czas za czarnym przewodnikiem w futrze. Nie wiedziała dlaczego słucha się nieznanego jej pochodzenia zwierzaka, ale czuła, że jest znacznie bardziej inteligentny niż się jej może wydawać. Jego oczy były... mądre. Tak po prostu.
Gdy wszyscy zaczęli zbliżać się do terenów szpitala, zauważyła, że Ame zaczyna przyspieszać, aż w końcu całkowicie wyprzedziła niską saiyankę i poszła swoimi ścieżkami. Kisa oczywiście zainteresowana podążała za nią, ta zaglądała do niemal każdego pokoju, choć w tym momencie to wszystko wyglądało jak jedna wielka umieralnia, nic więcej. Zdarzało się  nawet, że dziewczyna musiała zrobić duży krok, by nie wdepnąć w kałużę krwi. Przerażał ją ten widok. Z tego co widziała, nie oszczędzano nawet kobiet, ani najmłodszych kadetów. Niektórzy nawet ledwo oderwali się od cycka mamusi.
Czarnowłosa zacisnęła dłonie w pięści i w milczeniu szła dalej. Przecież to ją nie interesowało, nie zna tych ludzi, by zaraz się denerwować za ich krzywdy nie wiadomo jak bardzo. Cóż, przynajmniej tak próbowała sobie wmówić. W głębi duszy miała ochotę rozszarpać osoby, które podniosły rękę na tych tutaj. Zwątpiła. Kto tutaj jest po dobrej, a kto po złej stronie? O co walczą rebelianci? Jak wyglądało życie tutaj przed tym wszystkim? Nie miała pojęcia, była od tego wszystkiego odizolowana, trzymana w podziemiach. Czuje się tutaj obco, nie tak wyjątkowo jak w laboratorium, związana i spięta kajdanami. Ptak w klatce, który chciałby się wydostać. W sumie... czy doznała kiedykolwiek wolności?

Z tego co udało się jej usłyszeć, Ame szukała jakiejś osoby, sądząc po nazwisku to rodziny. Nie dziwiła się, w takim zamieszaniu zapewne sama bałaby się o swoich bliskich gdyby takowych miała. Brata czy nawet... dziadka. Kogokolwiek. Jednakże.
Oczy ogoniastej stały się nad wyraz chłodne, bez wyrazu, bez uczuć.
___ - "Ja nie mam i nie będę mieć bliskich." - pomyślała surowo, odwracając głowę w bok. Stali na dużej hali, przy recepcji. Wokół wszystko było usłane ledwo żywymi wojownikami oraz pielęgniarkami. Zauważyła w oddali parkę, która snuła się bardzo chwiejnym krokiem w stronę jednego z ludzi w białym kitlu oraz masce. W sumie to tylko facet szedł, kobieta była wręcz ciągnięta po ziemi. Jej KI było tak słabo wyczuwalne, że laik w tej technice pomyślałby, że ta już nie żyje. Z tego co udało jej się wywnioskować... byli wojownikami Króla. Spojrzała na doktorka, który najwyraźniej był po przeciwnej stronie płotu:
___ - "Co próbujecie osiągnąć?" - chciała spytać, ale nawet się nie ruszyła z miejsca, postanowiła na razie pozostać widzem i się nie mieszać. Jednak... cholernie irytujące zachowanie doktorka sprawiało, że krew w Kisie zawrzała. Co z tego, że stali po drugiej stronie?! To nadal mieszkańcy Vegety.
___ - Oy! - krzyknęła w końcu gdy tylko zauważyła jak doktorek ucieka się do przemocy fizycznej. Ogoniasta rozmyła się w powietrzu i znalazła tuż zaraz za saiyanką, chroniąc ją przed spotkaniem z podłogą, tylko ją. Niestety musiała wybierać, albo jeszcze trochę żywy facet, albo ta, która upadku mogłaby już nie przeżyć - Tyyy... - podniosła płonący wręcz wzrok na pajaca w kitlu. Wyrzuciła z siebie trochę energii w postaci niebieskiej poświaty. Przekazała małą część swojej KI dziewczynie, którą trzymała. Powinno to jej choć trochę pomóc, jakoś przeżyć póki się nią nikt nie zajmie. Ostrożnie ułożyła ją na podłodze po czym wstała, nie spuszczając wciąż wzroku z ewentualnego przeciwnika - Jeszcze raz coś takiego zrobisz i będą Ci na operacyjnej wyciągać zużytą strzykawę z dupy. - powiedziała spokojnie po czym przyjrzała się  bardziej twarzy doktora, a raczej temu, co było odsłonięte. Czy...


Ostatnio zmieniony przez Kisa dnia Czw Paź 22, 2015 9:31 pm, w całości zmieniany 1 raz
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk500/500Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sro Paź 21, 2015 8:48 pm
Mieli nie rzucać się w oczy. Mieli przebywać tutaj dosłownie chwilę, żeby Ame załatwiła swoje sprawy, ale jakże mylne i naiwne było czarne kocię myśląc, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Pierwsza rzecz, która potrzebowała zwłoki w czasie, to odszukanie osoby bliskiej dla Ciemnoskórej wojowniczki. Z zapałem i nadzieją w oczach szukała istoty, której los prawdopodobnie znaczył o wiele więcej niż tysiące istnień cierpiących w szpitalu. Miała rozbiegane spojrzenie, najwyraźniej na nic bieganie po wszystkich salach i korytarzach. Ani śladu swojej zguby. Nawet zaczepiła zupełnie obcą osobę, aby dowiedzieć się o losie kogoś, kto miał na imię Tatar Raishi. Na nic, wielka niewiadoma jak ta dotycząca setki umierających żołnierzy za króla, który nie postarał się o lepszą służbę zdrowia dla rannych. Tak jakby skreślił ich z pola bitwy, z pola życia i służenia Jego Wysokości. Musiało być ciężko Ame znieść nowinę, że musi zaczepiać kolejnych, by pozyskać informację o kimś dla niej bliskim. Czy warto pytać dalej? Oczywiście, nigdy nie wolno tracić wiary. I jak tu być stanowczym i kazać iść dalej, nie oglądając się za rodziną czy znajomymi?
A co miał zrobić ten facet trzymającą w swoich umęczonych ramionach ukochaną osobę, która dogorywała, której dni, jak nie godziny były dokładnie policzone? Czasami wystarczy sama dobra wola, odrobina chęci i ukazania pragnienia, że nie tylko temu mężczyźnie zależy na losie dziewczyny, która mogła również w imię Króla poświęcić swoje życie. Jak można podupaść na duchu, gdy osoba, której obowiązkiem jest ratowanie istot jeszcze żywych, odsyła z kwitkiem? Bardzo mocno. Kisa nie mogła zdzierżyć tego widoku, więc zainterweniowała jak tylko potrafiła. Pochwyciła ranną kobietę przekazując troszkę swojej energii, a po doktorze nie zostawiła suchej nitki po komentarzu. Cechowała ją odwaga i nieco szaleństwo, skoro zdecydowała się ujawnić swoją moc w obozie przeciwników buntowników, i to w szpitalu, gdzie mogą znaleźć się potencjalni zabójcy.
Te dwie wojowniczki łączyło więcej niż mogły wiedzieć. Działały pod prąd, byleby zaprowadzić porządek, aby dotrzeć do prawdy i kierować się najważniejszym - emocjami. I co z tego, że niektóre są zbyt gwałtowne? I co z tego, że przez nie można wpaść w tarapaty? Jakie byłoby życie bez nich? Bardzo samotne, bezcelowe, bo nie miałoby się po co żyć, gdyby nie miałoby się baterii wprost z serca.
Zazdrościł im życia, które może w tej chwili było zagrożone, ale ktoś ich w najgorszym przypadku wspomni, zapamięta, doceni. A kto będzie płakać po mordercy? Kto będzie chcieć mieć coś wspólnego z istotą, która we szpitalu nie widziała umierających istot z duszami i sumieniami, tylko coraz częściej sposobność na zaspokojenie głodu krwi? Aż tak nisko upadł. Zamknęły się wszelkie jego uczucia po tym, jak nie potrafił ochronić osoby jemu bliskie. Nie chciał już nigdy cierpieć, ale to samolubne podejście, prawda? Co z pozostałymi? Miał ich gdzieś? Nie, tylko... nabrał bardzo wielkiego dystansu przez pryzmat tego, czym się stał. I nie oczekiwał wielkich cudów po wygraniu walki z Królem. Owszem, jego znajomi będą rad, będą wolni, szczęśliwi, ale dla niego nic się nie zmieni.
Wskoczył na wyższy mebel, by z tego pułapu dobrze przyjrzeć się sytuacji, lecz nic nie interweniował. Miał wrażenie, że lepiej byłoby iść stąd, żeby nie zwracać na siebie uwagi, ale jak to powie na głos? Musiałby wrócić do swojego pierwotnego wizerunku, a w tych okolicznościach - to raczej nie było wskazane.

[Ooc: trening, post pierwszy]
Atarashii Ame
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013

Skąd : android ma duszę?

Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk600/600Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (600/600)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sob Paź 24, 2015 7:49 am
Na pewno tu jej siostry nie było, a to by oznaczało, że została odesłana w teren i może jej grozić niebezpieczeństwo, ale nie wie, kto może wiedzieć w takim razie gdzie jest jej siostra. Pozostawała jeszcze ta jedna opcja, że jest tam, gdzie leczy się elita, ponieważ weszła na taki poziom medyczny, że dano jej szansę. Być może tu nazwisko ambitnego wojownika coś dało. Ich ojciec daleko nie zaszedł w hierarchi, ale jako waleczny sayanin zasłynął z dołożenia swoich małych cegiełek do podbicia kilku planet albo stłumienia paru rewolucji na planetach pod władzą kosmicznych wojowników. Koło się lekko zamyka, ponieważ Raishi z powodu swojego nazwiska może paść ofiarą ataku rebeliantów.
Tymczasem tuż przed nią przeleciała dziewczyna, a Kisa sprawnie ją złapała. Dopiero teraz doszły do niej dźwięki z całości, z całego otoczenia, na które wybitnie nie zwracała uwagi przez ostatnie kilka sekund, może minut. Wpadła do swojego świata, ale nagle się z niego wybiła. Przecież sama musi być teraz ostrożna, bo jak wpadnie w niepowołane ręce albo zostanie zniszczona to nie pomoże siostrze. Poza tym to ta druga może opłakiwać tą pierwszą.
Chwyt Kisy niczego sobie i potwierdziła tylko tym swoją prędkość. Teraz zaczęła grozić jakiemuś doktorkowi, czym pewnie zwróci na siebie uwagę personelu i rannych. Spojrzała na Kisę z lekko uniesiononymi brwiami i miną wyrażającą coś w stylu: "Are you sure?"
Sama oczywiście chętnie dokopałaby temu lekarzowi, ale sytuacja, która panuje na planecie nie zachęcia do jakichkolwiek ruchów, które mogą świadczyć o rebelii, a tak może to zostać odebrane. Zacisnęła pięści, odwróciła się do doktora i zapytała z uśmiechem:
- Nie wie pan, gdzie znajdę Ksero Raishi? - ledwie udawało jej się nie zaciskać zębów, bo była równie zdenerwowana co Kisa, ale wymusiła to z siebie, a poza tym lepiej żeby jej odpowiedział zanim go czarnowłosa znokautuje i nic nie będzie w stanie powiedzieć. Swoją drogą śmiesznie wyglądało to pytanie. Uśmiech, wyszczerzone, prawie zaciśnięte zęby, a do tego jeszcze coś tam mówiła. Można by pomyśleć, że ma przestawioną szczękę albo coś.
Powaga tej sytuacji zupełnie nie odpowiadała temu co się działo w okół. Każdy kto mógł szukał pomocy. Każdy próbował zatamować krwawienie albo powstrzymać wymioty na widok ran innego osobnika. Nie zwracając uwagi na Kisę, Ame i doktorka, i trącając każde z osobna przeszedł jakiś gostek, który trzymał w jednej ręcę, pół drugiej, a z kikuta ściekała krew. Powłuczył nogą, która ewidentnie była złamana. Kość wystawała na trzy centymetry. Jedna z wielu scen jakie tu się działy, a tu jakiemuś doktorkowi zachciewa się kopać rannych. Krew mogłaby zalać każdego w takim przypadku.
Powstrzymywanie gniewu wprawiało w ruch jej mechanizmy zabezpieczające. Ki narastała w dalszym ciągu, a jej syntetyczne mięśnie dalej stawały się mocniejsze. Nawet nie miała czasu na trening siłowy albo zręcznościowy. Jedynie tam na sali udało jej się nieco nadgonić, ale wciąż była w lesie za sayanami, którzy latają na misje poza Vegetę. Nie była jeszcze tego świadoma, że od tamtej walki z oozaru jej ki nieustannie powiększało się i synchronizowało z zarówno żywymi jak i sztucznymi częściami ciała. Jej wytrzymałość i energia przekraczały kolejne granice. A ten kumulowany gniew zatrzymywały pewne receptory, ale w końcu i one puszczą. Co wtedy? Na szczęście sytuacja z chwili obecnej nie była jeszcze dla niej tak bardzo stresowa, bo nie dotyczyła bezpośrednie jej. Przez wydarzenia z przeszłości nieco się uodporniła na widok krwi, wymiocin oraz nieziemski smród. Tutaj go nie brakowało. Wymiociny, krew, zapach medykamentów, potu. Automatycznie węch się przyblokował kilka sekund temu. Odczuwała to na pewno dużo mniej niż Kisa albo mały czarny kotek, który wskoczył na jakiś mebel i z góry patrzył na okolicę. Wyglądał niczym dumny lew, patrzący z wielkiej skały na całą okolicę, pilnujący jej i sprawujący nad nią władzę. Podświadomie wyczuła w nim jakąś tajemniczą siłę, ale nie była pewna co to.
Zacisnęła jeszcze mocniej pięść, bo całe to wydarzenie na Vegecie ją dobijało ze względu na lekko pokrzyżowane plany, dużą niepewność co do tego jak będą się kształtować przyszłe losy planety, kto będzie u władzy i jak potem to będzie wyglądać oraz nie wiedziała już kompletnie co powinna robić. Najpierw miała wrócić do kwatery, a potem przyjęła rozkazy od Raziela, żeby później się mu przeciwstawić. Czy będzie traktowana jak dezerterka albo rebeliantka? Cholerna rebelia. Ledwie się zaczęła, a już by wolała żeby się skończyła.

OC: Trening start.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Nie Paź 25, 2015 2:55 pm
Młody chłopak wziął koleżankę pod ramię i lekko jęcząc z bólu, odrzekł doktorowi:
- A żebyście spłonęli w ogniu naszego władcy. - Splunął mu pod nogi i opuścił teren szpitala.
Zachowanie dziewczyn trochę wybiło lekarza z rytmu, jednak już po kilku chwilach otrząsnął się, poprawił kitel i odpowiedział, spoglądając spode łba na potencjalne agresorki:
- Nic ci do tego dziewczyno, kogo tu leczymy. To nasza sprawa, że nie mamy zamiaru leczyć tu sługusów Zella. Lepiej już sobie stąd pójdźcie. A Ksero nas opuściła... - Zwiesił wzrok i zamilknął na moment. - Powiedziała, że to wiernych żołnierzy trzeba leczyć, więc wywaliliśmy ją na zbity pysk. - Jego spokojny do znużenia ton był jeszcze bardziej dobitny, aniżeliby krzyczał.
Po tych słowach, w ciszy wziął kota na ręce i wystawił za próg, po czym wskazał dziewczynom korytarz, ze słowami:
- A teraz stąd idźcie, nie będziecie mi tu narażać dzielnych rebeliantów na dodatkowe rany. I nie przychodźcie już więcej, szczególnie z futrzakiem!


OCC: Słyszałyście, doktorka - decydujcie.
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Nie Paź 25, 2015 9:55 pm
No nie, no ku*wa no nie!
Kisa nie należy do osób, które ukrywają w sobie emocje. Jest burzą, sztormem, huraganem. Nie uspokoi się dopóty dopóki nie wyżyje się do końca, albo nie dopnie swego.
__ - Sługus Zella czy nie... nadal mieszkaniec tej zaplutej planety. A gdyby Twoja córka, brat, ojciec czy matka byli na ich miejscu? Też byś ich opluł i skazał na śmierć?! - tupnęła nogą, robiąc dziurę w kafelkach pod sobą. Zacisnęła pieści, które uniosła następnie lekko w górę, schylając się lekko. Obserwowała jak doktorek zaczyna się panoszyć i śmie wyrzucać jej kota za drzwi pomieszczenia. Dziewczyna nie wytrzymała, wysunęła rękę przed siebie by za chwilę wystrzelić z  niej pojedynczy, ale dość spory promień. Trafiła w recepcję, która się rozwaliła na kawałeczki, a przerażone pielęgniary siedzące przy niej odrzuciło na boki. Celowo strzelała akurat tam, nie wyczuwała żadnej KI, więc na bank nikt nie ucierpiał, a nastraszyła trochę wariatów.
__ - Odtrutka. - warknęła powoli spuszczając dłoń w dół, lecz nie wzrok z doktora. Skrzywiła się na twarzy po czym mignęła szybko, znajdując się tuż przy swojej ofierze, którą przycisnęła łokciem w brzuch do ściany. Musiało to boleć, nie oszczędzała się teraz w sile. Jeśli być stanowczym to być stanowczym na sto dziesięć procent. Spojrzała w oczy faceta, jej wzrok bił ogniem i determinacją - Coś kontroluje ludzi na korzyść Króla, wy macie odtrutkę i ja chcę ją mieć by uleczyć swojego przełożonego. JUŻ! - docisnęła łokieć, czując, że napina dolne żebra. Jeśli jeszcze raz pchnie, zapewne coś mu tam złamie.
Nie była pewna tego co mówi, nawet w 10%, ale warto w tej chwili próbować wszystkiego. Jest w kropce, a jeśli nie podejmie żadnych działań, w tej kropce pozostanie. Pomyślała, że szpital to jakiś dobry start. Kto wie, może coś ukrywają? Trzeba tylko dobrze to odkryć, sposobem.
__ - Jeśli nie pomożesz mi, zamienię ten burdel na kółkach w stertę pyłu. - by jakoś nadać swoim słowom prawdziwości uniosła ponownie dłoń tak jak poprzednio, tym razem w stronę jakiejś sali. Po chwili pojawił się w niej promień, którego jak na razie nie wystrzeliwała - ODTRUTKA! - ona, obiekt K2.0, który znany jest też jako Kisa - nikogo nie zabił, ale może to zrobić po raz pierwszy by zdobyć to, czego chce.
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk500/500Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Paź 26, 2015 9:54 pm
Aaa... to ten tego... wszystko się skomplikowało. W sumie dopiero po słowach uratowanych rannych mógł wywnioskować, że lekarz nie popierał Króla, tylko należał do przeciwnego obozu. Nie mniej jednak Kisa miała odruchy, które potrafiła odpowiednio zaargumentować. Użyła nawet siły, by wywrzeć presję na doktorku i na jego wiedzy na temat odtrutki. Ejże, jakiej odtrutki? A co z Ksero? Ten lekarz swoim postępowaniem mógł wzburzyć krew kolejnej wojowniczki Ame, która uparcie do tej pory szukała swojej bliskiej. Cóż, nie mógł tego zobaczyć, gdyż...
...ordynarnie został wyrzucony za próg! Nawet drzwi zamknięto przed jego czarnym pyszczkiem! No dobra, nie tyle wyrzucony, co wystawiony, nie mniej nie był w centrum akcji, którą rozkręciła zdenerwowana Saiyanka. Szczerze to i tak cud, iż nie rozwaliła na kawałki tego miejsca. Ranni nie byliby zachwyceni, ani reszta ekipy. Ani Red, gdyby ten pocisk, którym walnęła, nie minął o milimetry jego uszka. A tylko nim mógł wyłapać, co działo się w środku, bo pomimo wypalonej we drzwiach dziury poniekąd miał obawy, by wychylić kocią mordkę.
Tak więc wsłuchiwał się i starał się zrozumieć. Kisa miała podejrzenie, że ci po stronie Króla nie są mu lojalni z chęci, lecz z przymusu. To by zgadzało się z atakiem zombie na orbicie Ziemi... żołnierze zachowywali się tak desperacko, jakby stracili wszelkie bodźce i odruchy zbliżone do ludzi. Za to nie słyszał nic ze strony Ame, chyba, że łamała w tym czasie karki tamtejszym osobnikom i wolała nie włączać się do dyskusji. Albo to przez jego rosnącą chęć wyjścia z kociej skórki i dołączenia do chaosu. Krzyki po uderzeniu, jęki rannych, krwisty fetor, wycieńczeni wojownicy... wszystko, całe szpitalne zaplecze przesiąknęło najgorszymi cechami. Gdzieniegdzie tliła się nadzieja. Kot pochłaniał widok nieszczęścia przed sobą i niczym zahipnotyzowany żywił się negatywnymi emocjami. Wypiłby trochę krwi, która przelewała się z kikuta przechodzącego mężczyzny, ah! Aż go zaswędziały kiełki. Musiał otrząsnąć się, jakoś wytrwać. Tylko co teraz? Nie mogą tutaj zostać, chociaż żądanie Kisy były całkiem słuszne. Tym serum mogliby uratować tych, którym dałoby się jeszcze przelać do gardła. Pytanie czy siłą da się przekonać kogoś, kto sam nie szczędził bólu innym? Skomplikowane, dlatego nigdy nie potrafił dobrze wybrać. Jedynie opieka nad Shigo była trafną decyzją, i nigdy jej nie żałował. A teraz co może? Nic. Musiałby wyjść z futerka, ale co dalej? Bezpośrednio zaatakować Króla? Na pewno nie - jego znajomi mieli plan, nie mógłby od tak zniszczyć wszystkiego co układali.
Jak na jego gust, jeśli nic nie uda się wycisnąć z lekarza, powinni stąd wiać za sianie terroru. W szpitalu, jakimkolwiek i komukolwiek służącym, nie dochodzi do aktów przemocy. Ale... to przecież Vegeta. Wszystko było możliwe. Machnął ogonkiem i zaczął pałętać się między pacjentami, by spijać kałuże krwi, które pod niektórymi rosły i rosły.

[Ooc: koniec treningu]
Atarashii Ame
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013

Skąd : android ma duszę?

Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk600/600Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (600/600)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Wto Paź 27, 2015 10:20 pm
Zaciskała coraz mocniej pięść, aż w końcu była gotowa odpuścić w tym miejscu i pójść dalej, a kolejnym celem miały być eksluzywne nazwijmy to lecznice. Nie wahałaby się w takim rozgardiaszu tam pójść. Jednak chwila cierpliwości opłaciła się, ponieważ doktorek z przekąsem odpowiedział na jej pytanie.
- Raishi? - Zapytała z lekką ulgą. To by wskazywało, że jej siostra jest bezpieczna wśród elity, a to że tam odeszła oznaczało, że dostała awans. Pięła się w górę w hierarchii i swych umiejętnościach i serce jej urosło. Siostra się tym nie pochwaliła, ale może stało się to całkiem niedawno. Ame by to nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że nie wiedziała co jej siostra planuje. Tym bardziej ma teraz powód żeby udać się do pomieszczeń z komorami regenarycyjnymi. Kto przy takim zamieszaniu zwróci uwagę, na przypadkową osobę? Zawsze znajdzie się wymówka. Przy okazji może wkręci się z tymi rannymi, którzy okazali się być poplecznikami króla. W przeciwieństwie do wielu osób, które znajdowały się tutaj. Mogła się wcześniej tego domyślić, że w takich warunkach pozostawieni zostaną jedynie Ci, którzy nie w pełni wyrażają poparcie wobec obecnie panującego. Zakończenie zdania przez doktorka było zbędnym dodatkiem, który niepotrzebnie zdenerwował androidkę. Ame walnęła w ścianę tak mocno, że pękła niemal na pół i początkowo spadło trochę tynku z sufitu, a po chwili pęknięcie poszło dalej na metr od ściany przez sufit. Odpadła lampa, która walnęła jakiegoś siedzącego na łóżku rannego sayanina. Ten jęknął cicho i padł ogłuszony. Wokół jej ciała pojawiła się ciemnoczerwona aura, ale zaraz przygasła. W międzyczasie Kisa zdążyła zrobić swoje. Ame podeszła, a podłoga pod nią pękała. Złość nieco się wylewała z jej ciała, a ta ilość ki miażdżyła posadzke szpitalną. - Co Ty o niej wiesz pieprzony smrodzie?! Nic! Sam nie byłeś na tyle dobry i swoją przegraną przerzuciłeś jako wrogość wobec władzy, ale tkwisz w tym gównianym miejscu i uważasz się za wielkiego przeciwnika. - Wykrzyczała po słowach Kisy do doktorka o odtrutce dla przełożonego. Domyśliła się, że chodzi o Raziela i wyczuła, że czarnowłosa wie coś więcej niż powinna i to był trafny wybór pozostać przy niej. Teraz mogła zagrać dalej kartą w kierunku doktorka, a wiedząc, że tutaj siedzą głównie przeciwnicy króla to z pełną świadomością i gniewem wobec tak słabej rebelii szepnęła:
- Nawet nie zrobiliście infiltracji, nie zapewniliście by w tym miejscu, w tak gorącym okresie móc zapewnić odpowiednie wsparcie. - Ale to nie było wszystko. Chciała zagrać na uczuciach doktorka, ale też powiedzieć to w taki sposób jakby nie do wszystkich, ale żeby jednak wszyscy to usłyszeli. - Teraz sam widzisz, że wszyscy tu leżą i nie są w stanie walczyć. Gdzie są w takim momencie Ci niby sławni super wojownicy. Wy śmiecie rzucać rękawice?
Ton miała poważny, minę również, a często się to nie zdarzało. Wcześniejsze uderzenie Kisy uciszyło nieco sale, a jej szept, coraz głośniejszy mogli pewnie usłyszeć wszyscy, ponieważ panowała nieludzka cisza. Cisza dusz, które w wyczekiwaniu spoglądały na tworzący się w rękach czarnowłosej sayanki pocisk gotowy niszczyć dalej. Tym samym mogli usłyszeć jej głos. Hańbiący ich, uderzający w dumę. Ilu z nich podniesie się jeszcze i pójdzie dalej walczyć? W ilu z nich obudzi się prawdziwy duch saiyanina, który bliski śmierci staje się jeszcze mocniejszy? Miała w tych słowach osobisty cel. Ci wszyscy trafili tu przez brak siły, zorganizowania i odpowiedniego podejścia do sprawy o którą walczyli. Jak w przyszłości mogłaby współpracować z kimś takim? Lepiej niech się wszyscy pozabijają i trafią do piekła.
Nie była pewna tylko tego, czy Kisa naprawdę chce wystrzelić pocisk, ale wolała ją powstrzymać. Starała się tu bardzo skoncentrować i zmobilizować ciało do ewentualnej potyczki, do której mogło dojść pod wpływem Raziela, ale wtedy połączyły siły. Teraz nie wiedziała co sie stanie i czy przypadkiem nie oberwie solidnie od jakiegoś mocnego pocisku ki, ale z każdym krokiem mobilizowała każdą komórkę ciała. Podeszła bliżej stając na lini strzału i pewnie sporo ryzykując, a następnie złapała ją za rękę, odsunęła ją nieco na bok, zbliżyła się jeszcze bardziej i szepnęła do ucha:
- Nie sądzę, że wiedzą o czym mówisz, ale jeżeli wierni królowi ludzie mają coś takiego, to w części skrzydła szpitalnego, gdzie leczą się wyżsi rangą niż Ci tutaj powinni mieć lekarstwo. Jeżeli oczywiście jest to prawdą o czym mówisz to być może moja siostra coś może na ten temat wiedzieć.
Dziewczyna, która nie wydziala ani krzty ki odsunęła się kawałek od twarzy Kisy i spojrzała w jej oczy. Próbowała przeanalizować jej reakcję, która do tej pory mówiła, że nie popiera króla skoro chce wyleczyć ludzi, którzy potencjalnie mogą być przez niego zniewoleni jakimś środkiem. Ale robiąc taki rozgardiasz w sali w której roiło się od przeciwników króla wskazywało, że albo jest gdzieś po środku albo kieruje się jakimś własnym motywem. Próbowała ją rozgryźć i nie była w stanie.
Nasuwało się jeszcze jedno pytanie. Jaka będzie rola kota, który im cały czas towarzyszył, a teraz znalazł się na uboczu. Wygląda na odważnego kotka, który chyba nie jest świadom co się wyprawia na tej przeklętej planecie.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sro Paź 28, 2015 2:54 pm
- Jaka odtrutka? Coś kontroluje żołnierzy? Hm, dobrze wiedzieć. - Doktorek kompletnie nie przestał reagować na jakiekolwiek bodźce zewnętrzne po tych słowach, dosłownie olał dziewczyny i poszedł sobie do gabinetu, pogrzebać w notatkach. W tym samym czasie podszedł do nich rosły wojownik, złapał obie za koszulki i odrzekł głosem, który do złudzenia przypominał szczekanie groźnego psa:
- Słyszeliście pana doktora, prawda? Wypierdalać, albo każdy zdolny do walki wojownik, który się tu znajduje, nakopie wam do waszych krągłych tyłeczków. Ze mną na czele. - Wypuścił je i otworzył szeroko drzwi. - WON!

OCC: Możecie iść, szukać gdzie indziej, bądź zrobić tu rozwałkę. Your call.
PS: Sorry, że tak krótko, ale nie spodziewałem się, że przegadacie tę turę.
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sro Paź 28, 2015 5:52 pm
Pomińmy już fakt, że przygnieciony jej łokciem doktorek jakby nigdy nic sobie odszedł. Pomińmy.
Cofnęła swoją dłoń gdy tylko Ame szepnęła jej do ucha parę słówek. Faktycznie, sądząc po reakcji, na pewno nie wiedzą o co jej chodziło, a wręcz sypnęła informacjami rebeliantom. No nic, pewnie i tak by sami na to wpadli, bo jak można się nie skapnąć, że coś jest nie tak gdy zazwyczaj spokojni ludzie nagle dostają jakiegoś kota? Na pewno nikt tutaj nie jest w tanie dostać szajby na punkcie Króla, nie takiej jaką widziała przed chwilą u Raziel'a.
Na szczęście mogły mieć asa w rękawie. Siostra jej towarzyszki poruszała się prawdopodobnie w gronie elity, więc tam, gdzie przewijało się o  wiele więcej informacji. Nawet cenniejszych. Powinny się więc tam udać, a te cholery zostawić w spokoju, bo tutaj już nic więcej nie zwojują.
Przytaknęła dziewczynie, sygnalizując jej tym, że zgadza się za nią podążyć. Chwilę później jej wzrok zamienił się na mocno zdziwiony, czując jak coś chwyta ją za ubranie, a ona sama traci grunt pod nogami. Zwróciła głowę na to coś. O kurde, jaki brzydki bezmózgi mięśniak. Jeszcze śmie na nią bezczelnie szczekać.
___ - Każdy zdolny? - powtórzyła po czym się rozejrzała nie tylko oczami, ale też swoim dodatkowym zmysłem wyniuchania KI - Czyli... tylko ty? - uśmiechnęła się szatańsko. Jeśli tutaj by znalazł się ktoś zdolny do walki, to tylko na sekundę, większość jest prawie martwa. No, chyba, że ktoś się tutaj ukrywa, to inna rozmowa. W każdym razie. Pozwoliła sobie jeszcze na odchodne, że pożegna się w swoim stylu. Gdy wraz z Ame były już za drzwiami, dziewczyna wystrzeliła falę kaiho prosto na mięśniaka, posyłając go na ścianę za nim. Wyszczerzyła ząbki po czym odwróciła się, chwytając puchatą istotę w obie ręce i pobiegły razem przed siebie.
___ - No to prowadź. Musimy znaleźć Twoją siostrę. - rzuciła jeszcze do niej po czym zamilkła na jakiś czas. Po chwili, gdy miała czas na rozmyślanie naszły ją dziwne myśli, którymi zaraz postanowiła się podzielić z dziewczyną - Powiedz... dlaczego za mną podążasz? Nie zmuszam Cię do niczego, ani też nie narzucam swoich myśli... - prawda, miały podobny cel. Ame - znaleźć siostrę by dowiedzieć się, czy wszystko z nią w porządku, Kisa - znaleźć jej siostrę by dowiedzieć się, czy jest jakaś odtrutka na ten szał małp, jednakże Ame bardzo wyraźnie z jakiegoś powodu trzyma się czarnowłosej. Chętnie się dowie dlaczego, skoro już mają chwilę - I kim Ty jesteś, Czarno-czerwony kolego? Zacznijże gadać, bo mnie bardzo intrygujesz. - zwróciła swoje czarne jak węgle oczy na ich kolegę po czym podrapała go za uchem. Słodki.
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk500/500Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sro Paź 28, 2015 8:51 pm
No i jednak milczenie Ame nie trwało długo. Cały korytarz aż trząsł się od jej reprymendy dla doktora, który stwierdził, że nie było dla takich jak Ksero Raishi miejsca w tym skrzydle szpitala. Kisa i tak zrobiła porządek, także Brązowooka mogła nie krępować się i wygarnąć jak leci, co o nim i całym tym systemie myśli. Najciekawsze, że ta kłótnia zjednoczyła jeszcze bardziej dziewczęta do współpracy, na co kotek był rad. Przyda się mieć wsparcie między sobą, coś o tym wiedział, dopóki nie utracił June. O wiele raźniej siać zamęt we wspaniałym towarzystwie niż iść samotnie. Chociaż w tym przypadku do większych rękoczynów nie doszło, co do postraszenia personelu do tego stopnia, że przybyły goryle. To i informacja o siostrze Ame zdecydowało o tym, iż zmienią miejsce pobytu. Obie były zdeterminowane, by odnaleźć Ksero Raishi, więc współpraca wydawała się być jak najbardziej na miejscu. Tak jak najbardziej na miejscu było posłanie przywódcy i reszty strażników na ścianę. No, może nie do końca rozsądne, lecz przynajmniej podkulili swoje małpie ogonki i zdawały się odpuścić Nietypowemu Trio.
Ta grupa bez oficjalnej nazwy ruszyła korytarzem na dalsze poszukiwania, i wtedy też tknęło Czarnowłosą wojowniczkę, że nie znała przyczyny przyłączenia się pozostałej dwójki do jej osoby. Cóż, demon starał się odsiać od pospólstwa osobniki, które muszą przetrwać za wszelką cenę, by dopomogły w obaleniu Króla. A nawet na to, by (jeśli dopisze Redowi szczęście i cierpliwość) mógł je czegoś nauczyć. Stracił wszak także ucznia, o którym słuch zaginął. Tak, to o Tobie, Ichiro.
>Purrr~!
Zamruczał i połasił się łebkiem do ręki Kisy, gdy dostawał kolejne pieszczoty za uszkiem. Aww i jak tu trzymać gębę na kłódkę? Czy w tym przypadku pyszczek? Widać, że dziewczyny zaczynały inaczej spoglądać na swoje towarzystwo, bardziej je klarować i szukać cech wspólnych ich znajomości. Dał wpierw wypowiedzieć się Ame, która albo bardzo dobrze skrywała swoją energię, albo nie była tą, za kogo się podaje. Czyli coś mniej więcej jak demon w ciele kota. Konspiracja zewsząd, bo w pewnym sensie nawet Kisa nie była w pełni tą samą Saiyanką, co większość istot tej planety. Tak więc byli ciekawą grupą, która powinna zacieśniać swoje więzy, żeby lepiej komunikować się. Kiedy Ciemnoskóra koleżanka odpowiedziała na pytanie Saiyanki (bądź je wyminęła - nie umiem przewidzieć jak odpowie Ame), i nastała chwila ciszy, kotek zmrużył na chwilę powieki i koncentrował się. Dawno nie odzywał się do kogokolwiek, a w kocim ciele tym bardziej nie potrafił przemówić ludzkim językiem. Także pozostawała niedawno poznana technika telepatii. Ostrożnie uchylił powieki i ujawnił się delikatny, rubinowy poblask w kocich ślepiach.
Przebudzenie mocy rozpoczęte.
>>>Nieważne kim jestem, ale jestem po Waszej stronie.<<<
Usłyszały obie wojowniczki słowa demona w umysłach. Nie wiedział czy to było dobre rozwiązanie odezwać się w trakcie bycia szpiegiem. W sumie nie robił za tajniaka dla kogoś, tylko dla swojej wygody. Mimo, że nie poznał aż tak dobrze jak powinien obie wojowniczki, zdecydował się im zaufać, tak jak i one zaufały jemu podczas ucieczki od Raziela. Takie serum mogłoby mu przywrócić poprawne funkcjonowanie, bo rzeczywiście - nie zachowywał się tak, jak jeszcze dwa lata temu przeciwko Tsufulowi. Jakby znaleźli antidotum, mogliby osłabić szeregi Króla bez zabijania, a przynajmniej nie w takich ilościach jak do tej pory. Tylko obie strony konfliktu, poza elitą, cierpiały. A to właśnie ten bunt miał dotyczyć tych najwyższej rangą. Woleli w zamian posłużyć się pionkami, które wykrwawiały się bądź umierały dla idei jednej z dwóch stron konfliktu.
Tchórze.
Więc... może to i lepiej, że chociaż trochę zdradził swoją tożsamość, bo już nie tchórzył? Nie to, że nie miał odwagi przybrać prawdziwe oblicze, tylko rzucałby się w oczy, a to mogłoby przekreślić szansę na dotarcie i wydobycie od Ksero Raishi cennych informacji. Jeśli będzie taka potrzeba - ujawni się, lecz póki co zarówno Ame jak i Kisa świetnie sobie radziły bez niego. Nie mniej, widział w nich potencjał. I nie pozwoli, by ktokolwiek śmiał zabić wojowniczki.
Atarashii Ame
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013

Skąd : android ma duszę?

Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk600/600Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (600/600)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Czw Paź 29, 2015 11:39 pm
Kisa na odchodne jeszcze zrobiła nieco zamieszania i może dzięki niemu nie będą miały ogona, ponieważ zachowanie doktorka do samego końca było dziwne, a pojawienie się przerośniętego saiyanina zwiastowały kłopoty. Jego rany wskazywały, że stoczył poważną walkę i może stanowić dla nich zagrożenie, ale czarnowłosa przystała na propozycję Ame, która chciała w końcu zobaczyć swoją siostrę i zamienić z nią parę słów.
Akcja działa się coraz szybciej i zdarzały się momenty, że androidka nie do końca nadążała za wydarzeniami obok niej. Wyczuwała coś dziwnego w powietrzu, w aurze obok niej, w niej samej. Coś tajemniczego i potężnego, ale nie potrafiła tego zobaczyć, usłyszeć, dotknąć. To jakby się zbliżało i oddalało, bawiło z nią w kotka i myszkę. Apropo kotka. Tuż po przekroczeniu progu przystanął obok nich i znów ruszył do przodu w nieznane. Milczenie tylko na początku znajomości mogło wynikać z braku zaufania, ale ta mała grupka poprzez współpracę zacieśniała więzi i czuła się w swoim gronie bezpieczniej, to i rozmowa się rozwijała. Pierwsza odezwała się Kisa, a jej słowa były efektem wcześniejszej propozycji Ame. Samo skinienie głową i zachowanie saiyanki dawały odpowiedź.
- Pokoje regeneracyjne są przeznaczone dla wyższym rangom. Przynajmniej głównie tacy się tam leczą. Dziwi mnie, że aż tyle osób z tak ciężkimi ranami było w pokojach szpitalnych, gdzie nie mają odpowiedniego sprzętu. Ciekawi mnie co się dzieje w pomieszczeniach regeneracyjnych. Są na pewno niedaleko, bo pamiętam jak dawno temu siostra mi opowiadała nieco o strukturze szpitala. Zawsze chciała być lekarką. - Odpowiedziała na słowa Prowadź Kisy. Korytarz nieco skręcił, a po drodze mijały kolejne sale bez specjalistycznego sprzętu, a służące głównie do badań kondycji i ogólnie zdolności motorycznych.
- Podążam? Myślę, że to trochę przez przypadek. Wracałam z akademii, natknęłam się na was. To znaczy tego Raziela, Ciebie i ... EJ! Gdzie się podział ten chudzielec co był z nami przez jakiś czas? - Nagle zorientowała się, że kogoś brakuje. Nie kontynuowała jednak tego wątku. Zamiast tego dokończyła powód dla którego podąża, a raczej nie, za Kisą. - Raziel Zahne wydał rozkaz, więc nie sprzeciwiłam się i podążyłam do koszar podobnie jak i Ty, ale sytuacja wydawała mi się strasznie dziwna. Wyglądasz na dość mocną, więc postanowiłam Ci pomóc, ponieważ pewnie miałam takie same wątpliwości jak Ty. I od tamtej pory do teraz trzymałam się blisko, bo w grupie raźniej, a szpital to mój pomysł, więc mogłabym pomyśleć, że to Ty podążasz za mną, czyż nie? - Uśmiechnęła się szeroko na koniec, ale był to krótki uśmiech, ponieważ zaraz usłyszała tajemniczy głos w głowie. Rozglądnęła się dookoła. Przewijały się pojedyncze osoby, co oznaczało, że zmierzają w dobrym kierunku, ale nikt nic nie powiedział. Był jeszcze kotek, który cały czas im towarzyszył. Kisa zwróciła się wcześniej do niego, ale czy to było możliwe? Nie była w stanie w to teraz uwierzyć.

OC: Z tematu do Pomieszczenie regeneracji (x3?). Może tam piszcie już?
Trchę ubogo, ciężki tydzień ; /
Joker
Joker
Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk2100/2100Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (2100/2100)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Lut 08, 2016 5:25 pm
Shadow wszedł do pomieszczenia z dwójką towarzyszy. Oboje przez całą drogę szli powoli asekurując mocno zranionego i ledwo poruszającego się Halfa. Kiedy oboje dotarli do celu, weszli i zamknęli drzwi. Virax poszedł poszukać pielęgniarkę albo lekarza aby zbadał i pomógł pół- Sayianinowi z ranami które odniósł od serii ki-blastów o raz przygniecenia przez 3 Sayian którzy zostali zabici przez swojego przeciwnika. Najmłodsza z całej trójki Róża oparła się o ścianę i założyła ręce na piersi. Oboje czekali aż Virax się pojawi z kimś odpowiednim. Przez ten czas Shad mógł pomyśleć Hmmm.... Jestem silniejszy niż wcześniej, to dobrze. Następnym razem wybiorę lepsze miejsce do treningu. Przydałoby się też awansować z kadeta na wyższą rangę. Niedługo zrobię sobie kolejny trening tym razem trudniejszy. Dobrze że nauczyłem się latać. Wypadałoby poćwiczyć też znane mi style walki i umiejętności. Half oparł się lekką o najbliższą ścianę. Zimno kafelków zmniejszało nieco ból który czerwono-czarno włosy odczuwał.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pią Mar 04, 2016 9:49 pm
Po chwili czekania do pomieszczenia, w którym znajdowali się Shadow i Róża weszły dwie osoby. Viraxowi udało się znaleźć kogoś z personelu medycznego, kto miał czas, gdzie w obecnej sytuacji planety mało kto go miał. Kobieta, choć młoda, to wyglądała na uzdolnioną w swoim fachu i zapowiadało się na to, że uda jej się poskładać i załatać pokiereszowanego Halfa.
Lekarka:
-...To mówisz, że trenowaliście? - zaczęła z pewnym niedowierzaniem, spojrzawszy na przyszłego pacjenta. -A on robił za przyrząd treningowy? Bo właśnie tak wygląda - zwęziła oczy na dwójkę lepiej się trzymających kadetów, po ich minach i zażenowaniu jednak odgadła, że to musiała być sprawka kogoś innego.
-Zresztą nieważne - mruknęła. -Pomóż mi z nim - powiedziała do Viraxa, biorąc Shadowa pod ramię. W tym też momencie młody wojownik stracił przytomność, zapewne z utraty krwi i wycieńczenia, co zmusiło pomagającym mu do nieco większego wysiłku położenia go na stole operacyjnym.
-W sumie dobrze, nie będzie jęczał, jak zacznę go szyć, rany... - zapaliła papierosa, złapała igły, nić, bandaże, środki dezynfekujące, gazę i inne takie. Wskazała towarzyszom Halfa, by zaczekali, sama udał się z pacjentem do sąsiedniego pomieszczenia.

OOC:
Trochę już nie pisałeś, więc na rozgrzewkę małe wyzwanie.
Jesteś nieprzytomny. Proponowałbym teraz opisać mentalny trening. Od jakości postów zależy ile procent HP będziesz miał zregenerowane, także liczę na coś dobrego
Joker
Joker
Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk2100/2100Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (2100/2100)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Wto Mar 08, 2016 4:58 pm
Shadow czekał na przyjście lekarza. W pewnym momencie jednak wszystkie stacje zaczęły nadawać jedno i to samo. Rozkaz wycofania się do koszar. Wszyscy żołnierze mieli zaprzestać walk i stawić się na Placu przed Akademią, gdzie będzie wydane oświadczenie. Shadow jak i inni w pomieszczeniu natychmiast ruszyli na plac przed Akademią. Dotarłszy tam wszyscy ustawili się w dwuszeregu na baczność z podziałem na rangi. Shadow stanął za Różą a Virax obok nich pokrywając jakiegoś nieznajomego Halfa. Kiedy wreszcie żołnierze wykonali rozkaz i wszyscy się ustawili to na Placu zauważyli wielki telebim. Mogło to przypominać sytuację sprzed dwóch lat, kiedy Zell nakazał atakowanie innych planet o której Shad słyszał. Na wielkim ekranie pojawiła się informacja. Żołnierze mogli być zdumieni tym z jaką łatwością Zell został pokonany. Jednak wszystko odbyło się w oficjalnej formie i nie było pretekstów do podważania przejęcia władzy. Po kilku minutach podniósł się krzyk. Był to krzyk radości z powodu nowego króla. Skoro Zell został pokonany, oznaczało że był za słaby na pełnienie tej funkcji. Shad nigdy go nawet na oczy nie widział więc wzruszył ramionami na tą wieść. Nowy król równocześnie wydał rozkaz zaprzestania walk i równocześnie ułaskawił rebeliantów. Jednakże wszyscy żołnierze powyżej stopnia Natto i elita miała się stawić na złożenie przysięgi wierności. Na tym skończył się przekaz. Całe towarzystwo zaczęło się rozchodzić, a Shad z znajomymi wrócił do pokoi szpitalnych. Kiedy tam dotarli Vir wrócił do szukania doktora a po kilku minutach wrócił z odpowiednią osobą. Lekarka powiedziała kilka słów jednak rubinowooki nie słuchał. Zaczął mieć mroczki przed oczami. Kiedy jego kolega i pani doktor złapali go za ramiona half od wycieńczenia i utraty krwi stracił przytomność. Nie wiedział co się z nim działo dalej. Trafił gdzieś na wielką białą pustynie a na jej środku były ogromne wrota z napisem: ,,Mózg'' - czyli jestem w swojej głowie.- powiedział sam do siebie. czerwono włosy zaczął się przemieszczać do wrót wejściowych jednocześnie ćwicząc swój intelekt. Zadawał sobie proste pytania matematyczne, językowe coraz bardziej zwiększając poziom trudności. Po kilku minutach doszedł do bramy. Otworzyła się ona jednak w środku nic nie było widać. Wszystko było jakby przysłonięte mgłą. Shadow wszedł do środka, wrota zamknęły się po jego wejściu a tam zobaczył...

Occ: Trening start. Proszę też Chepri abyś odpisał dopiero po moim drugim poście kończącym trening a zarazem moje przeżycia w swojej głowie. Z góry dziękuję

Sponsored content

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito