- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Karta postaci Jin
Wto Sie 04, 2015 10:13 pm
IMIĘ
Jin Sagai
RASA
saiyan
WIEK
16 lat
WYGLĄD
Jin wyglądem przypomina niemal każdego saiyajina, czarne włosy i oczy, nosi saiyańską zbroję z jednym naramiennikiem. Na lewym ramieniu ma czarny znak. Zawsze nosi na szyi naszyjnik z monetą. Ma ogon który oplata wokół pasa co jakiś czas, ale lubi też nim machać naokoło. Włosy ma dosyć krótkie w porównaniu do innych pełnokrwistych, sterczą one wszystkie strony. Jest dość słabo umięśniony jak na saiyajina, dlatego też bardziej skupia się na szybkości niż sile.
CHARAKTER
Jin jest typowym saiyanem, dumny, arogancki itd. jednakże ma on też cechy które nie są już tak często spotykane u małp. Jest niezwykle wstydliwy, nie lubi się obnażać przed innymi osobnikami (zwłaszcza płci przeciwnej) nie jest dobry w okazywaniu emocji, czerwieni się niezwykle łatwo lub wkurza w zależności od sytuacji. Jeżeli nie potrafi czemuś podołać to niezwykle łatwo się denerwuje. Często też jest strasznie złośliwy. Lubi wymuszać na ludziach zabawne reakcje, przez co często wytyka im wstydliwe bądź osobiste sprawy. To wszystko sprawia że bardzo łatwo go nie lubić. Strasznie przejmuje się on też cudzym zdaniem, więc jak ktoś go nie lubi to nie dostanie od niego spokoju.
HISTORIA
Jin urodził się na Vegecie jako pełnokrwisty saiyajin. Niestety jego matka umarła przy porodzie, zostawiając go samego z ojcem, którego strata żony totalnie przybiła, na tyle że postrzegał Jina jako balast, wręcz jej mordercę i traktował syna jak śmiecia. Prawie nigdy nie rozmawiali, A jak już to była kłótnia lub bójka. Mimo pogardy jaką czuł do Jina załatwiał mu pożywienie, najwyraźniej miał w sobie jakieś poczucie odpowiedzialności za syna. Otóż staruszek był kiedyś wysokiej klasy wojownikiem, jednak po śmierci żony przeszedł na emeryturę, jedynym miejscem gdzie walczył była pustynia gdzie mierzył się głównie z robalami, jednakże nie przebywał tam zbyt często więc jego siła drastycznie malała z każdym rokiem lenistwa.
Jin trenował od kiedy tylko mógł chodzić. Urodził się z ponadprzeciętnym power levelem więc szybko stał się popularny wśród rówieśników, którzy byli pewną odskocznią od nieprzyjemnej sytuacji w domu. Sam też nie czuł sympatii do ojca więc spędzał jak najmniej czasu w domu. Głównie ćwiczył na zewnątrz z myślą o pokonaniu mężczyzny który obdarował go życiem. Często prowokował Ojca do bójki. Za każdym razem dostawał od niego lanie z byle jakich powodów, staruszek nigdy nie przesadzał, zawsze opanowywał się zanim uszkodził bardziej syna, ale Jin z każdą walką był coraz bliżej sukcesu.
Dwóch facetów mieszkających w tym samym domu, od czasu do czasu musieli się pogryźć, a obydwoje byli złośliwi, więc wystarczyła jedna przesadzona uwaga w którą stronę aby zaczęli się bić. Jin traktował to jako trening który miał mu pomóc prześcignąć ojca, jednak wiedział że za każdym razem starzec powstrzymywał się do jakiegoś stopnia. Nigdy nie mógł wymusić ojca do użycia pełnej siły.
Jin większą część czasu spędzał ze swoim przyjacielem Naokim, mieli tyle samo lat i znali się od dziecka więc wspaniale się rozumieli, jedyną różnicą było to że Naoki miał perfekcyjną rodzinę (jak na standardy Vegety), dwóch rodziców, sprawnych do walki, wysoko postawionych w rangach. Niektóre rodziny patrzyły na ojca Jina z szacunkiem jako veterana, jednak zdecydowana większość gardziła nim i nazywała nieudacznikiem. A tego Jin nie znosił najbardziej.
-Masz siniaki, znowu biłeś się z ojcem? - Zapytał spokojnie i z troską w głosie Naoki
-To nie twoja sprawa kurduplu! - jego przyjaciel miał kompleksy, uważał że był za niski, Jin doskonale o tym wiedział i przypominał to przyjacielowi za kazdym razem gdy jakoś go zdenerwował, a temat o ojcu był wręcz tabu, którego nie powinno się łamać
-Ej znowu zaczynasz!? Ja próbuję ci tylko pomóc - Próbował ukryć zdenerwowanie, ale wspomnienie o wzroście zawsze na niego działało.
-Pomoc od ciebie oznaczałaby że mam jakiś problem z którym byś mi pomógł. - Podszedł do przyjaciela - Tylko że ja NIE MAM PROBLEMU - niemalże wykrzyczał ostatnią część. Wstydził się swojej sytuacji z ojcem, nie dość że pół sierota to jeszcze z staruszkiem nieudacznikiem, nie chciał niczyjego współczucia, a tym bardziej od pana idealnego
-Okej, okej. Koniec tematu - powiedział spokojnie Naoki. Przerabiali to już, ale On zbyt się zamartwiał o Jina żeby nie wracać do tej rozmowy.
-Wracam do siebie, już późno, widzimy się jutro! - Powiedział już spokojny Jin, nie wspomniał że powinien być już dawno w domu, chciał napsuć staruszkowi krwi.
-Spóźniłeś się - powiedział ukrywając zdenerwowanie ojciec
-Aaa, no wiesz, zaatakował nas po drodze robal, musieliśmy sobie z nim poradzic - powiedział złośliwie Jin
- nie żartuj sobie ze mnie. Z resztą nie ważne, rób sobie co chcesz najwyżej zostanę w końcu sam. - Powiedział identycznym tonem staruszek
-Bardzo śmieszne. - Powiedział z rozczarowaniem w głosie Jin, zasmucony faktem że nie udało mu się wywołać bójki.
-Czekaj - zatrzmał go ojciec - Jutro idę na pustynię trochę powalczyć
-no i? - przerwał mu Jin
-C-chciałbys pójść ze mną? - Wyraźnie się zawstydził staruszek, to był dosłownie pierwszy raz kiedy mu coś zaproponował, i był to cholerne niezręczny pierwszy raz.
-C-co!? - Jin od razu się zarumienił, widać że to ta sama krew. Też odwrócił głowę. - N-nie dzięki, jutro jestem zajęty.
-Jak chcesz...- Rozeszli się z niezwykłą szybkością.
Następnego dnia ojciec nie wracał strasznie długo, Jin cały czas na niego czekał żałując że z nim nie poszedł, może to była ich jedyna szansa aby się w końcu porozumieć? Cholera, gdyby nie był tak wstydliwy...
Staruszek wrócił strasznie późno, coś było nie tak. Nie miał żadnych ran po walce, a był tam godzinami, ale chodził jakoś inaczej, i jego wzrok był ...pusty
-Tato! Co się stało na pustyni!? - Wykrzyczał zaniepokojony Jin. - I-idź spać. Wybełkotał ojciec. To był koniec rozmowy. Dalej nie chciał się komunikować.
Po tym dniu staruszek codziennie gdzieś wychodził bez słowa, Jin stał się strasznie podjerzliwy. Poprosił Naokiego o pomoc i postanowili śledzić razem ojca Jina.
Szli za nim przez spory kawałek pustyni, po drodze na szczęście nic ich nie zaatakowało. W końcu staruszek się zatrzymał przed wielką skałą, dotknął jej a z niej otworzyły się wielkie wrota, one z kolei ukazały schody prowadzące w dół. Ojciec Jina zszedł po nich a drzwi zaczęły się powoli zamykać. Dwóch saiyajinów szybko ruszyło za staruszkiem i wskoczyło do środka. Wrota zatrzasnęły się za nimi. Schody nie wyglądały jak zrobione za pomocą rąk, wszystko było jakieś ...za równe.
Schodzili powoli w dół szepcąc do siebie.
-Jesteś pewien że to był dobry pomysł aby tu wchodzić bez namysłu?- Powiedział cicho Naoki.
-To jest dla mnie zbyt ważne aby to odkładać na potem. Chodzi o mojego ojca! - Wyszeptał Jin, choć ledwo się powstrzymał od krzyku.
Schody w końcu doprowadzili ich do sporego pomieszczenia w którym stał do nich plecami Ojciec Jina a przed nim stał jakiś dziwnie wyglądający mały kosmita, rozmawiali ze soba
-Tak wiec? Sprawdziłeś to o co cię prosiłem? - Powiedział maluch
-Tak. Najsilniejszy wojownik w mieście to... - Staruszek Jina nie dokończył zdania -Czekaj! - Przerwał mu kosmita. - Ktoś cię śledził idoto! Wyłaźcie!
Jin i Naoki wyszli z cienia - O co tu chodzi!? Ojcze czemu gadasz z tym... czymś? - powiedział Jin zachowując spokój, Naoki natomiast lekko się trząsł, najwyraźniej uświadomił sobie coś czego Jin nie zauważył.
-Jin, myslę że twój tata nie jest po naszej stronie, nie widzisz jego oczu? Coś jest z nim nie tak.
-Ohh więc ten z tyłu jest mądrzejszy? No cóż nie muszę wam niczego tłumaczyć, bierz Ich! - Ojciec Jina rzucił się na dwóch saiyan. Uderzył z całą siłą z prawej ręki, Jin zblokował cios, poczuł ogromny bół w ramieniu, mimo to uśmiechnął się, całe lata czekał na moment aż ojciec zaatakuje go na poważnie. I to była okazja żeby sprawdzić swoje siły, niestety młody saiyajin miał się zawieść.
Naoki zaatakował od boku, jednak oberwał w brzuch z kopniaka i wylądował obok ściany. Jin wkurzył się na widok zranionego przyjaciela, wymierzył ojcu potężny cios w brzuch po czym kopnął go tak mocno że poleciał w stronę kosmity. Potem Jin podbiegł do Naokiego -Nic ci nie jest!? - wykrzyczał z troską - Żyję- odpowiedział Naoki - Ale co teraz?- Ojciec Jina juz się pozbierał i leciał w stronę dwójki. -Strzelaj w małego z całą mocą jaką masz - Wyszeptał Jin. Saiyanie rozdzielili się na dwie strony, po czym wyciągnęli ręce przed siebie i w tym samym momencie wystrzelili potężne ki blasty w stronę malca
-CHROŃ MNIE! - wykrzyczał kosmita ze strachem w głosie. Staruszek zasłonił go własym ciałem, normalnie pewnie by dał radę uniknąć strzałów, jednak teraz nie mógł, doznał wystarczających obrażeń aby nie móc się ruszać przez jakiś czas. Jin wykorzystał tą okazję i szybko podleciał i złapał kosmitę za gardło.
- Kim jesteś i jak odwrócić to co zrobiłeś. Gadaj zanim rozwalę twoją głowę - Powiedział ze złością w głosie Jin.
-Argfghh, puś...ć - Jin puścił - Jestem czarodziejem, znalazłem twojego ojca osłabionego więc go opętałem, widzisz, jestem chory żeby przeżyć muszę wysysać z kogos silnego energię życiową... Wiec twój tatuś już jest trupem, wyssałem z niego prawie wszystko. - Ostatnie słowa wypowiedział szczerząc się złośliwie, wiedział że nie ma już nic do stracenia, wiec szydził z saiyajina. Staruszek służył mu jako pożywienie przez kilka dni co go strasznie osłabiło. To tłumaczyło dlaczego Naoki i Jin sobie z nim poradzili, mimo wszystko nie byliby w stanie pokonać weterana armii Vegety sami...
-Grrr - Złapał znów kosmitę za gardło i zaczął w drugiej ręce ki blasta. - Zobaczymy się w piekle, śmieciu - jednak malec miał jeszcze coś do powiedzenia
-Przeklinam cię! Będziesz zabijał tych których kochasz! Już nigdy nie zaznasz szczę... - Ki blast rozwalił jego głowę na kawałeczki. Nagle na lewym ramieniu Jina pojawił się dziwny czarny znak, przez chwilę otaczała go fioletowa aura, ale potem zniknęła.
-S-synu...- Jin szybko podbiegł do leżącego na ziemi Ojca
-Przepraszam, bylem okropny dla ciebie. Żałuję, że nie spędziłem z tobą więcej czasu... - kaszlnął krwią, trochę z niej wylądowało na twarzy syna. - Jesteś silny poradzisz sobie. Wierzę w ciebie.- Po tych słowach odszedł. Jina nagle ogarnęła ogromna wściekłość, jego oczy zakryła czerń. Nie pamiętał co działo się dalej.
Ocknął się, wszędzie dookoła była krew, a przed nim leżało ciało jego przyjaciela z wielką dziurą w klatce piersiowej.
-Naoki!? NAOKII! - Nie rozumiał co się stało, po chwili dopiero zorientował się że ma jego już nie bijące serce w ręku...
Następne dni spędził w łóżku, nie wychodząc nigdzie. Rozmyślał nad wydarzeniami z poprzednich dni, starał się przekonać że to wszystko sen, że jego ojciec żyje, że to nie on zabił... Ale to nie był sen.
Kiedy w końcu się pozbierał postanowił powiedzieć rodzicom Naokiego o śmierci ich syna. Nie mógł im powiedzieć prawdy, ale nie chciał ich zostawiać w niewiedzy.
Miał się z nimi spotkać nieopodal ich domu, jednakże przyszła tylko matka. Była wysoka, miała długie szpiczaste włosy, i była lekko umięśniona. Typowa saiyańska kobieta.
-Gadaj szybko, szkoda mojego czasu - Nie traktowała go zbyt miło, przyzwyczaił się, w końcu był tylko nieudacznikiem który marnował czas jej syna
-Naoki umarł... W walce z robakiem razem z moim ojcem... Przepraszam, to moja wina, nie powinienem go brać z nami...
-Oh? W walce z robakiem? najwyraźniej nie był godzien być moim synem. No nic zrobi się nowego. Żegnam. - I odeszła. Te słowa dobiły Jina, Naoki wcale nie miał perfekcyjnej rodziny, właściwie pewnie miał gorzej niż on sam. Jin uderzył w ziemię
-Ty kretynie... Dlaczego mi nie powiedziałeś. - Mimo wszystko byli tacy sami. Rozpłakał się, żałośnie, jak jeszcze nigdy.
Jin postanowił wstąpić do armii jako kadet, nie widział lepszej opcji, uznał że ruszy naprzód i zostanie wojownikiem jak kiedyś jego ojciec. I dowie się co zrobił z nim ten przeklęty czarodziej.
STARE STATYSTYKI
/2
Siła:
138 /2 = 69
Szybkość:
165 /2 = 82
Wytrzymałość:
66 /2 - 33
Energia:
70 /2 = 35
ostateczne statystyki:
Siła 69
Szybkość 82
Wytrzymałość 33
Energia 35
HP 495
KI 525
PL 1684
TECHNIKI
-BUKUJUTSU
-KIAIHO (wersja defensywna)
Jin Sagai
RASA
saiyan
WIEK
16 lat
WYGLĄD
Jin wyglądem przypomina niemal każdego saiyajina, czarne włosy i oczy, nosi saiyańską zbroję z jednym naramiennikiem. Na lewym ramieniu ma czarny znak. Zawsze nosi na szyi naszyjnik z monetą. Ma ogon który oplata wokół pasa co jakiś czas, ale lubi też nim machać naokoło. Włosy ma dosyć krótkie w porównaniu do innych pełnokrwistych, sterczą one wszystkie strony. Jest dość słabo umięśniony jak na saiyajina, dlatego też bardziej skupia się na szybkości niż sile.
CHARAKTER
Jin jest typowym saiyanem, dumny, arogancki itd. jednakże ma on też cechy które nie są już tak często spotykane u małp. Jest niezwykle wstydliwy, nie lubi się obnażać przed innymi osobnikami (zwłaszcza płci przeciwnej) nie jest dobry w okazywaniu emocji, czerwieni się niezwykle łatwo lub wkurza w zależności od sytuacji. Jeżeli nie potrafi czemuś podołać to niezwykle łatwo się denerwuje. Często też jest strasznie złośliwy. Lubi wymuszać na ludziach zabawne reakcje, przez co często wytyka im wstydliwe bądź osobiste sprawy. To wszystko sprawia że bardzo łatwo go nie lubić. Strasznie przejmuje się on też cudzym zdaniem, więc jak ktoś go nie lubi to nie dostanie od niego spokoju.
HISTORIA
Jin urodził się na Vegecie jako pełnokrwisty saiyajin. Niestety jego matka umarła przy porodzie, zostawiając go samego z ojcem, którego strata żony totalnie przybiła, na tyle że postrzegał Jina jako balast, wręcz jej mordercę i traktował syna jak śmiecia. Prawie nigdy nie rozmawiali, A jak już to była kłótnia lub bójka. Mimo pogardy jaką czuł do Jina załatwiał mu pożywienie, najwyraźniej miał w sobie jakieś poczucie odpowiedzialności za syna. Otóż staruszek był kiedyś wysokiej klasy wojownikiem, jednak po śmierci żony przeszedł na emeryturę, jedynym miejscem gdzie walczył była pustynia gdzie mierzył się głównie z robalami, jednakże nie przebywał tam zbyt często więc jego siła drastycznie malała z każdym rokiem lenistwa.
Jin trenował od kiedy tylko mógł chodzić. Urodził się z ponadprzeciętnym power levelem więc szybko stał się popularny wśród rówieśników, którzy byli pewną odskocznią od nieprzyjemnej sytuacji w domu. Sam też nie czuł sympatii do ojca więc spędzał jak najmniej czasu w domu. Głównie ćwiczył na zewnątrz z myślą o pokonaniu mężczyzny który obdarował go życiem. Często prowokował Ojca do bójki. Za każdym razem dostawał od niego lanie z byle jakich powodów, staruszek nigdy nie przesadzał, zawsze opanowywał się zanim uszkodził bardziej syna, ale Jin z każdą walką był coraz bliżej sukcesu.
Dwóch facetów mieszkających w tym samym domu, od czasu do czasu musieli się pogryźć, a obydwoje byli złośliwi, więc wystarczyła jedna przesadzona uwaga w którą stronę aby zaczęli się bić. Jin traktował to jako trening który miał mu pomóc prześcignąć ojca, jednak wiedział że za każdym razem starzec powstrzymywał się do jakiegoś stopnia. Nigdy nie mógł wymusić ojca do użycia pełnej siły.
Jin większą część czasu spędzał ze swoim przyjacielem Naokim, mieli tyle samo lat i znali się od dziecka więc wspaniale się rozumieli, jedyną różnicą było to że Naoki miał perfekcyjną rodzinę (jak na standardy Vegety), dwóch rodziców, sprawnych do walki, wysoko postawionych w rangach. Niektóre rodziny patrzyły na ojca Jina z szacunkiem jako veterana, jednak zdecydowana większość gardziła nim i nazywała nieudacznikiem. A tego Jin nie znosił najbardziej.
-Masz siniaki, znowu biłeś się z ojcem? - Zapytał spokojnie i z troską w głosie Naoki
-To nie twoja sprawa kurduplu! - jego przyjaciel miał kompleksy, uważał że był za niski, Jin doskonale o tym wiedział i przypominał to przyjacielowi za kazdym razem gdy jakoś go zdenerwował, a temat o ojcu był wręcz tabu, którego nie powinno się łamać
-Ej znowu zaczynasz!? Ja próbuję ci tylko pomóc - Próbował ukryć zdenerwowanie, ale wspomnienie o wzroście zawsze na niego działało.
-Pomoc od ciebie oznaczałaby że mam jakiś problem z którym byś mi pomógł. - Podszedł do przyjaciela - Tylko że ja NIE MAM PROBLEMU - niemalże wykrzyczał ostatnią część. Wstydził się swojej sytuacji z ojcem, nie dość że pół sierota to jeszcze z staruszkiem nieudacznikiem, nie chciał niczyjego współczucia, a tym bardziej od pana idealnego
-Okej, okej. Koniec tematu - powiedział spokojnie Naoki. Przerabiali to już, ale On zbyt się zamartwiał o Jina żeby nie wracać do tej rozmowy.
-Wracam do siebie, już późno, widzimy się jutro! - Powiedział już spokojny Jin, nie wspomniał że powinien być już dawno w domu, chciał napsuć staruszkowi krwi.
-Spóźniłeś się - powiedział ukrywając zdenerwowanie ojciec
-Aaa, no wiesz, zaatakował nas po drodze robal, musieliśmy sobie z nim poradzic - powiedział złośliwie Jin
- nie żartuj sobie ze mnie. Z resztą nie ważne, rób sobie co chcesz najwyżej zostanę w końcu sam. - Powiedział identycznym tonem staruszek
-Bardzo śmieszne. - Powiedział z rozczarowaniem w głosie Jin, zasmucony faktem że nie udało mu się wywołać bójki.
-Czekaj - zatrzmał go ojciec - Jutro idę na pustynię trochę powalczyć
-no i? - przerwał mu Jin
-C-chciałbys pójść ze mną? - Wyraźnie się zawstydził staruszek, to był dosłownie pierwszy raz kiedy mu coś zaproponował, i był to cholerne niezręczny pierwszy raz.
-C-co!? - Jin od razu się zarumienił, widać że to ta sama krew. Też odwrócił głowę. - N-nie dzięki, jutro jestem zajęty.
-Jak chcesz...- Rozeszli się z niezwykłą szybkością.
Następnego dnia ojciec nie wracał strasznie długo, Jin cały czas na niego czekał żałując że z nim nie poszedł, może to była ich jedyna szansa aby się w końcu porozumieć? Cholera, gdyby nie był tak wstydliwy...
Staruszek wrócił strasznie późno, coś było nie tak. Nie miał żadnych ran po walce, a był tam godzinami, ale chodził jakoś inaczej, i jego wzrok był ...pusty
-Tato! Co się stało na pustyni!? - Wykrzyczał zaniepokojony Jin. - I-idź spać. Wybełkotał ojciec. To był koniec rozmowy. Dalej nie chciał się komunikować.
Po tym dniu staruszek codziennie gdzieś wychodził bez słowa, Jin stał się strasznie podjerzliwy. Poprosił Naokiego o pomoc i postanowili śledzić razem ojca Jina.
Szli za nim przez spory kawałek pustyni, po drodze na szczęście nic ich nie zaatakowało. W końcu staruszek się zatrzymał przed wielką skałą, dotknął jej a z niej otworzyły się wielkie wrota, one z kolei ukazały schody prowadzące w dół. Ojciec Jina zszedł po nich a drzwi zaczęły się powoli zamykać. Dwóch saiyajinów szybko ruszyło za staruszkiem i wskoczyło do środka. Wrota zatrzasnęły się za nimi. Schody nie wyglądały jak zrobione za pomocą rąk, wszystko było jakieś ...za równe.
Schodzili powoli w dół szepcąc do siebie.
-Jesteś pewien że to był dobry pomysł aby tu wchodzić bez namysłu?- Powiedział cicho Naoki.
-To jest dla mnie zbyt ważne aby to odkładać na potem. Chodzi o mojego ojca! - Wyszeptał Jin, choć ledwo się powstrzymał od krzyku.
Schody w końcu doprowadzili ich do sporego pomieszczenia w którym stał do nich plecami Ojciec Jina a przed nim stał jakiś dziwnie wyglądający mały kosmita, rozmawiali ze soba
-Tak wiec? Sprawdziłeś to o co cię prosiłem? - Powiedział maluch
-Tak. Najsilniejszy wojownik w mieście to... - Staruszek Jina nie dokończył zdania -Czekaj! - Przerwał mu kosmita. - Ktoś cię śledził idoto! Wyłaźcie!
Jin i Naoki wyszli z cienia - O co tu chodzi!? Ojcze czemu gadasz z tym... czymś? - powiedział Jin zachowując spokój, Naoki natomiast lekko się trząsł, najwyraźniej uświadomił sobie coś czego Jin nie zauważył.
-Jin, myslę że twój tata nie jest po naszej stronie, nie widzisz jego oczu? Coś jest z nim nie tak.
-Ohh więc ten z tyłu jest mądrzejszy? No cóż nie muszę wam niczego tłumaczyć, bierz Ich! - Ojciec Jina rzucił się na dwóch saiyan. Uderzył z całą siłą z prawej ręki, Jin zblokował cios, poczuł ogromny bół w ramieniu, mimo to uśmiechnął się, całe lata czekał na moment aż ojciec zaatakuje go na poważnie. I to była okazja żeby sprawdzić swoje siły, niestety młody saiyajin miał się zawieść.
Naoki zaatakował od boku, jednak oberwał w brzuch z kopniaka i wylądował obok ściany. Jin wkurzył się na widok zranionego przyjaciela, wymierzył ojcu potężny cios w brzuch po czym kopnął go tak mocno że poleciał w stronę kosmity. Potem Jin podbiegł do Naokiego -Nic ci nie jest!? - wykrzyczał z troską - Żyję- odpowiedział Naoki - Ale co teraz?- Ojciec Jina juz się pozbierał i leciał w stronę dwójki. -Strzelaj w małego z całą mocą jaką masz - Wyszeptał Jin. Saiyanie rozdzielili się na dwie strony, po czym wyciągnęli ręce przed siebie i w tym samym momencie wystrzelili potężne ki blasty w stronę malca
-CHROŃ MNIE! - wykrzyczał kosmita ze strachem w głosie. Staruszek zasłonił go własym ciałem, normalnie pewnie by dał radę uniknąć strzałów, jednak teraz nie mógł, doznał wystarczających obrażeń aby nie móc się ruszać przez jakiś czas. Jin wykorzystał tą okazję i szybko podleciał i złapał kosmitę za gardło.
- Kim jesteś i jak odwrócić to co zrobiłeś. Gadaj zanim rozwalę twoją głowę - Powiedział ze złością w głosie Jin.
-Argfghh, puś...ć - Jin puścił - Jestem czarodziejem, znalazłem twojego ojca osłabionego więc go opętałem, widzisz, jestem chory żeby przeżyć muszę wysysać z kogos silnego energię życiową... Wiec twój tatuś już jest trupem, wyssałem z niego prawie wszystko. - Ostatnie słowa wypowiedział szczerząc się złośliwie, wiedział że nie ma już nic do stracenia, wiec szydził z saiyajina. Staruszek służył mu jako pożywienie przez kilka dni co go strasznie osłabiło. To tłumaczyło dlaczego Naoki i Jin sobie z nim poradzili, mimo wszystko nie byliby w stanie pokonać weterana armii Vegety sami...
-Grrr - Złapał znów kosmitę za gardło i zaczął w drugiej ręce ki blasta. - Zobaczymy się w piekle, śmieciu - jednak malec miał jeszcze coś do powiedzenia
-Przeklinam cię! Będziesz zabijał tych których kochasz! Już nigdy nie zaznasz szczę... - Ki blast rozwalił jego głowę na kawałeczki. Nagle na lewym ramieniu Jina pojawił się dziwny czarny znak, przez chwilę otaczała go fioletowa aura, ale potem zniknęła.
-S-synu...- Jin szybko podbiegł do leżącego na ziemi Ojca
-Przepraszam, bylem okropny dla ciebie. Żałuję, że nie spędziłem z tobą więcej czasu... - kaszlnął krwią, trochę z niej wylądowało na twarzy syna. - Jesteś silny poradzisz sobie. Wierzę w ciebie.- Po tych słowach odszedł. Jina nagle ogarnęła ogromna wściekłość, jego oczy zakryła czerń. Nie pamiętał co działo się dalej.
Ocknął się, wszędzie dookoła była krew, a przed nim leżało ciało jego przyjaciela z wielką dziurą w klatce piersiowej.
-Naoki!? NAOKII! - Nie rozumiał co się stało, po chwili dopiero zorientował się że ma jego już nie bijące serce w ręku...
Następne dni spędził w łóżku, nie wychodząc nigdzie. Rozmyślał nad wydarzeniami z poprzednich dni, starał się przekonać że to wszystko sen, że jego ojciec żyje, że to nie on zabił... Ale to nie był sen.
Kiedy w końcu się pozbierał postanowił powiedzieć rodzicom Naokiego o śmierci ich syna. Nie mógł im powiedzieć prawdy, ale nie chciał ich zostawiać w niewiedzy.
Miał się z nimi spotkać nieopodal ich domu, jednakże przyszła tylko matka. Była wysoka, miała długie szpiczaste włosy, i była lekko umięśniona. Typowa saiyańska kobieta.
-Gadaj szybko, szkoda mojego czasu - Nie traktowała go zbyt miło, przyzwyczaił się, w końcu był tylko nieudacznikiem który marnował czas jej syna
-Naoki umarł... W walce z robakiem razem z moim ojcem... Przepraszam, to moja wina, nie powinienem go brać z nami...
-Oh? W walce z robakiem? najwyraźniej nie był godzien być moim synem. No nic zrobi się nowego. Żegnam. - I odeszła. Te słowa dobiły Jina, Naoki wcale nie miał perfekcyjnej rodziny, właściwie pewnie miał gorzej niż on sam. Jin uderzył w ziemię
-Ty kretynie... Dlaczego mi nie powiedziałeś. - Mimo wszystko byli tacy sami. Rozpłakał się, żałośnie, jak jeszcze nigdy.
Jin postanowił wstąpić do armii jako kadet, nie widział lepszej opcji, uznał że ruszy naprzód i zostanie wojownikiem jak kiedyś jego ojciec. I dowie się co zrobił z nim ten przeklęty czarodziej.
STARE STATYSTYKI
/2
Siła:
138 /2 = 69
Szybkość:
165 /2 = 82
Wytrzymałość:
66 /2 - 33
Energia:
70 /2 = 35
ostateczne statystyki:
Siła 69
Szybkość 82
Wytrzymałość 33
Energia 35
HP 495
KI 525
PL 1684
TECHNIKI
-BUKUJUTSU
-KIAIHO (wersja defensywna)
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Karta postaci Jin
Czw Sie 06, 2015 8:44 pm
Dobra. Karta niezła, choć kilka spraw. Poziom mocy nie spada Saiyanom, gdyż oni są rasą wojowników. Po drugie. Skoro twój ojciec był weteranem, to musiał mieć przynajmniej rangę Natto. A to już oznacza olbrzymi szacunek, więc to uważanie za nieudacznika jakoś słabo wygląda. Znaczek na ramieniu oznacza elitę, więc albo twój jest z jakiegoś małego rodu, albo się przebił (tak wiem, że z zaklęcia)
- po prostu padłem. Jak z jakiegoś animca o romansach.
"Jestem czarodziejem" - brakuje dopisku o Harrym jeszcze.
Karta jest niezła tylko te niedopowiedzenia.
Edit
Masz Akcepta. Szykuj się na lizanie kibli
Pozdrawiam. Wasz ukochany admin.
- po prostu padłem. Jak z jakiegoś animca o romansach.
"Jestem czarodziejem" - brakuje dopisku o Harrym jeszcze.
Karta jest niezła tylko te niedopowiedzenia.
Edit
Masz Akcepta. Szykuj się na lizanie kibli
Pozdrawiam. Wasz ukochany admin.
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Karta postaci Jin
Czw Sie 06, 2015 9:02 pm
Ok. Ode mnie akcept. Historia może być, na taki podział statów się zgadzam, techniki też mogą być.
@Raziel ma rację w kwestii rang i mocy, ale z drugiej strony weteranem może być nawet zwykły kadet, pod warunkiem że stoczył wiele bitew i swoje w walkach przeżył i już jest za stary lub za słaby (bo np. stracił nogi, ręce czy cuś). Więc to też na dwoje baba wróżyła kto jest weteranem.
@Raziel ma rację w kwestii rang i mocy, ale z drugiej strony weteranem może być nawet zwykły kadet, pod warunkiem że stoczył wiele bitew i swoje w walkach przeżył i już jest za stary lub za słaby (bo np. stracił nogi, ręce czy cuś). Więc to też na dwoje baba wróżyła kto jest weteranem.
- AlEsper Mod
- Liczba postów : 1541
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(2250/2250)
KI:
(0/0)
Re: Karta postaci Jin
Czw Sie 06, 2015 10:36 pm
Jedna sprawa, miałeś inne techniki niż te dwie? Jeżeli tak powinieneś ich koszt otrzymać w postaci dodatkowych punktów.
Poza tym jak obaj spece dają akcept, to masz trzeci ode mnie.
Al's Shitty Accept
P.S Nie czytałem historii jest za długa więc w moim kodeksie nie pasująca.
Poza tym jak obaj spece dają akcept, to masz trzeci ode mnie.
Al's Shitty Accept
P.S Nie czytałem historii jest za długa więc w moim kodeksie nie pasująca.
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Karta postaci Jin
Czw Sie 06, 2015 10:45 pm
@Al, ja mu proponowałem 1/4 punktów, poszedłem na układ już 1/2 punktów, ale za techniki nie dostaje ekwiwalentu, no ale niech już ma te dwie techniki co sobie wpisał:
-BUKUJUTSU
-KIAIHO (wersja defensywna)
Chociaż w sumie dla jaj dałbym mu np. absorption (mógłby wchłaniać du*ą).
A tak na poważnie to tyle.
Wpisz sobie te dwie techniki i dodaj linka do tej cholernej karty ze spisem technik w profilu.
@Rikimaru
(cholerna magia) nicki innych są szare, a mój kolorowy xD
Hmm ok, w sumie zgodziłem się tylko na zmianę rasy 1/2 statów, o technikach nie mówiłem więc spoko Al
-BUKUJUTSU
-KIAIHO (wersja defensywna)
Chociaż w sumie dla jaj dałbym mu np. absorption (mógłby wchłaniać du*ą).
A tak na poważnie to tyle.
Wpisz sobie te dwie techniki i dodaj linka do tej cholernej karty ze spisem technik w profilu.
@Rikimaru
(cholerna magia) nicki innych są szare, a mój kolorowy xD
Hmm ok, w sumie zgodziłem się tylko na zmianę rasy 1/2 statów, o technikach nie mówiłem więc spoko Al
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach