- GośćGość
Karta Postaci - Raito
Pią Wrz 28, 2012 4:56 pm
1. Imię – Raito / Zero
2. Rasa – Android
3. Wiek – Bliżej nieokreślony, z wyglądu przypomina około dwudziestolatka
4. Wygląd –
Pierwotnie blond włosy przerodziły się w ciemno-żółtą czuprynę z dodatkiem pomarańczy na końcówkach starannie ułożonej grzywki; ta delikatnie opada na czoło, czasem przedostając się nawet za granicą brwi. Ogólnie przypomina człowieka, ale tak wiele nieprzeciętnych cech aparycji wprost nie pozwala na poprawne określenie jego pochodzenia. Jedni mogą uważać go za szalonego naukowca, inni buntowniczego dzieciaka, a jeszcze inni opiszą jako bandytę bez zasad. Istotną w tym rolę odgrywają oczy, jakże dziwne, budzące z jednej strony zainteresowania, a drugiej strach, przerażenie. Ciemno-złote tęczówki z akwarelowymi źrenicami - tak, to może zwrócić powszechną uwagę tłumu. Kolejną cechą, która podkreśla jego niezwykłość, jest charakterystyczny ubiór. Wysoki cylinder, szaliczek, rozpięta kamizelka z podkoszulkiem, luźne spodnie i wysokie buty, dodatkowo dwie frotki na nadgarstkach i srebrny amulet - wszystko skąpane w jesiennych kolorach.
Postura chłopaka nie budzi podziwu, niski, chudy i znikomo umięśniony. Widać, że nie spędzał dużo czasu na siłowni ( zresztą wątpię, aby robot rozwinął mięśnie podczas ludzkiego treningu ). Zapewne stałby się obiektem żartów rówieśników, gdyby nie to, że ludzie omijają go szerokim łukiem. Na plecach posiada wielki tatuaż w kształcie smoka, jednak nie można precyzyjnie określić co przedstawia.
5. Charakter –
Zwariowany egoista błądzący bez celu po świecie. Jeśli napotka kogoś słabszego, może bez powodu go zabić, a wręcz zmiażdżyć. Nie zna litości, torturując swoich wrogów w okrutny sposób może wydobyć informacje z każdego. Brutalnie rozprawia się z tymi, co wkraczają mu na drogę. To wszystko połączone z nadnaturalną niecierpliwością i nadpobudliwością - nie radziłbym kazać mu czekać, kompletnie tego nie znosi. Przez swoje zachowanie zaskarbia sobie nienawiść każdej istoty, która chociaż przez pięć minut pozwoli sobie popatrzeć na androida. U jednych wzbudza strach, drugich zainteresowanie, a jeszcze inni uważają go za swój autorytet. Dlaczego? Otóż chłopak nie ma skrupułów. Nie zna granic w swoich działaniach i zawsze czyni cokolwiek wbrew panującym regułom.
Co jest jeszcze bardziej zaskakujące w tym mężczyźnie? Jest bardzo skory do zmian, a nawet przejawia podwójną jaźń. Chodzi o to, że pomimo swojego charakteru potrafi czasem usiąść w cichym miejscu i pozbyć codziennej adrenaliny. Gadanie do siebie to norma. Z morderczego zabójcy czasem zmienia się w tajemniczego wędrowca, który szuka jedynie spokoju we wszechświecie. Lubi poznawać, odkrywać - wszelkie nowości przyjmuje z radością. Interesuje się własną budową ciała. Nigdy nie zdołał odkryć swoich wszystkich cech, jakimi obdarzył go autor. W tym celu stara się znaleźć kogoś podobnego do siebie, bo na samym sobie eksperymentów raczej nie zrobi - do tego potrzebuje nieżywego prototypu androida.
6. Historia:
Wszystko zaczęło się w znanym powszechnie mieście na północy planety Sin City. Pełne plugawych zakamarków, miasto stało się jedną wielką speluną; kryjówką dla szumowin, przestępców i obcych z kosmosu. W takim miejscu widok trupa czy śmiertelnej walki był powszechnym zjawiskiem. Ciemne uliczki były rajem dla bandytów, a wielkie targowiska łatwym celem dla kieszonkowców. Brak policji, porządku - całkowite bezprawie. Urzędujący na stanowisku burmistrza wielki osiłek, to nic innego jak kupa mięśni i zero rozumu. Jego poprzednicy nie potrafili poradzić sobie z narastającym zniszczeniem miasta, a obecny - nawet nie próbował podporządkować sobie wszystkich mieszkańców. Teraz pełni jedynie funkcję reprezentacyjną. Sąsiednie okolice także nie należą do najładniejszych. Miasteczko znajduje się w samym środku jałowej pustyni, a jakąkolwiek roślinność poza pojedynczymi kaktusami, można znaleźć kilkanaście mil stąd. Oprócz błąkających się podróżnych i wiecznie głodnych hien, nie znajdziesz tutaj żadnej żywej duszy.
W jednej z spokojniejszych dzielnic schronienie znalazł pewien interesujący człowiek. Uważany za szalonego naukowca, został wydalony z West City i sprowadzony tutaj. W swojej kartotece miał zapisanych kilka zabójstw, tego tamtejsza policja nie mogła tolerować; a tutaj? Może robić co mu się podoba, a wynajmując zabójców sprowadza sobie co raz więcej obiektów eksperymentów. Głównie dla jednego celu - chce przedłużyć sobie życie, tworząc androida na wzór siebie i wszczepiając w jego własne organy. Miał to zrobić dokładnie dzisiejszej nocy...
Potężna ulewa nawiedziła Sin City. Place w mig opustoszały, a na ulicach zostali wyłącznie bezdomni, którzy na marne mogliby szukać jakiejkolwiek kryjówki. Dr. Kuyo patrzył przez okno na gnających do swych domów ludzi. Popijając kawę, szukał wzrokiem swojej następnej ofiary. Tak mało mu brakuje, aby osiągnąć swój cel. Nie może teraz się zatrzymać - nic nie stoi na przeszkodzie. Kończąc swój wywar, narzucił na siebie skórzany płaszcz i włożywszy na głowę podobny berecik, wyszedł na skąpaną w deszczu ulicę. Rozejrzał się wokół - nie było nikogo. Z zabójczym uśmiechem ruszył w stronę dzielnicowego baru. Nikt nie stał na bramce, każdy mógł do niego wejść i napić się czegoś mocniejszego. Jednak tym razem mężczyzna przyszedł po coś innego, zupełnie innego. Wchodząc do środka poczuł ciepłą, aczkolwiek odurzającą woń wszelkich alkoholi i napojów. Nie zwracając na siebie uwagi, usiadł przy jednym ze stolików i zakupiwszy jedno piwo, zanurzył się w myślach. Wraz z dostawą, wyszedł ze swojego transu. Pozwala sobie zbyt długo czekać, to niedobrze. Właśnie do WC wszedł jakiś facet. W tej samej chwili doktor podniósł się z miejsca i kilkoma długimi krokami znalazł się w toalecie. Bez słowa wysunął z rękawa krótkie ostrze i jednym zamachem przeciął gardło nieszczęśnika. Chwytając go za gardło, przyłożył dwa palce do czoła, aby po chwili zniknąć z pomieszczenia. Nie pozostawił po sobie żadnego śladu. Jedyne trzy monety na stoliku, świadczące o zapłacie za strawę. Cichy, bezkompromisowy zabójca - taki miał być też jego ideał.
W dziwnym zbiegu okoliczności, wraz ze śmiercią mężczyzny krople deszczu powoli ustawały, aby z ostatnim tchnieniem przechodnia zniknąć na dobre. Jednakże Słońce nie pojawia się w tych stronach. Chwila zanurzenia się w przestrzeni i pojawienie się w pustym pomieszczeniu, przynajmniej na pozór. Wszelkie wątpliwości rozwiewa światło włączone przez okularnika. Sala wypełniona trupami, wszędzie porozrzucane są różne organy, lecz uwagę przykuwa jedna rzecz, duży stół na którym leży pierwowzór człowieka. - Tak, tak - mruknął do siebie, rzucając swoją ofiarę gdzieś w kąt. Wyciągnąwszy duży nóż z kieszeni, podszedł do niej i jednym, aczkolwiek silnym zamachem rozpruwa jego klatkę piersiową. -Gdzie to jest - warknął, grzebiąc ręką w świeżych flakach mężczyzny. W końcu odnalazł, dawno nie bijący, najważniejszy organ człowieka - serce. Bez żadnego wstrętu ścisnął je w dłoni, aby po chwili utwierdzić w wewnętrznej budowie tworzonego androida. Chwilę potem podłączył do niego kilka diod oraz kilkoma blaszkami dziwnego materiału zakrył całe wnętrze. Zaraz po tym, na całe ciało wyłożył delikatną warstwę niezwykłego materiału, bardzo przypominającego ludzką skórę. Już prawie gotowe - rzekł z zadowoleniem, zgaszając światło. Teraz musiał tylko czekać, aż wspomniana substancja odpowiednio się uformuje i zastygnie.
Kuyo siedział na małym krześle, odliczając każdą sekundę. Równo o dwunastej miał zakończyć swoje wieloletnie dzieło. Pozostało pięć minut, marne, lecz jak długie pięć minut. Wskazówka jakby poruszała się wolniej, a bezwiednie wpatrując się w zegar, przedłużał tylko czas oczekiwania. Była to oczywiście zwykła iluzja, ale tyle wystarczyło, aby z spokojnego człowieka, przerodził się w agresywnego mordercę. Stuk, stuk - każda sekunda wpływała na niego jak wielka dawka trucizny, wężowy jad wiecznie zatruwający jego umysł. - Dość - wrzasnął w stronę okna, a w tej samej chwili z zegara wypłynął dźwięk uderzenia gongu. - Południe - mruknął pod nosem, powracając do swojej skoncentrowanej formy. Podniósł się z siedzenia i szybkim, aczkolwiek nadzwyczaj cichym krokiem udał się w stronę swojej pracowni. Nie warto opisywać drogi. Była żmudna, męcząca, bez jakichkolwiek atrakcji. Z trzaskiem przekroczył próg wielkiego magazynu, które służyło jako laboratorium dla szaleńca. Wraz z błyskiem lampek, zauważył coś niezwykłego. Pustkę, jedną wielką pustkę... nicość. Żadnego blatu, trupa - zupełnie nic. Nie mógł opanować gniewu. Krzyknął, wręcz wrzasnął uderzając z wielką siłą w ścianę. Powstało pękniecie, jednak nic szczególnego. Kolejne trzy ciosy pozwoliły wyładować swoją agresję. Gwałtownie obrócił się dookoła, jednak nic nie zobaczył. Do czasu... Nagły huk wywołany gdzieś w oddali przez tajemniczy obiekt, pozwolił mężczyźnie wyrwać się z amoku. Zakrwawioną dłoń owinął bandażem, po czym zakłopotany udał się w kierunku źródła dźwięku. Nie musiał czekać dłużej na odpowiedź. W oddali zobaczył kontur dwóch postaci, rosłych i umięśnionych. Zanim zdążył bliżej przyjrzeć się zjawisku, jedna z nich zniknęła i w mgnieniu oka pojawiła się za plecami Kuyo. - Co do.. - warknął przestraszony, jednak dalszy ciąg wypowiedzi przybysz przerwał potężnym ciosem w kręgosłup, zwalając doktora z nóg. Napastnik chwycił go za włosy, po czym wyprostował, kierując jego głowę w stronę swojego kolegi, który po chwili pojawił się przed nimi. - Patrz i zdychaj, marny śmieciu. Kogo Ci on przypomina!? No kogo on kur*a przypomina? - wrzeszczał mu w ucho, karząc patrzeć na zwłoki wczorajszej ofiary, trzymane przez tajemniczego gościa. Oczywiście, że wiedział kto to jest. - Myślałeś, że możesz tak sobie niewinnie zabijać każdego napotkanego przechodnia. Myliłeś się, grubo się myliłeś. On... on był naszym bratem, Saiyanem. Dumnym galaktycznym wojownikiem. Odważnym, walecznym, a przede wszystkim silnym. Zabiłeś go w tak haniebny sposób. Zapłacisz za to - krzyczał dalej, targając naukowca za włosy. Ten nie zdążył nic powiedzieć. Biały błysk wysłany z dłoni drugiego nieprzyjaciela zamknął mu na zawsze oczy. Od dzisiaj, nie zabije nikogo.
A co to ma się do historii samego Raito? Otóż android, nad którym doktor tak długo pracował, to właśnie nie kto inny jak Zero. Takie nadał mu imię, jeszcze długo przed śmiercią. Kilka dni po wydarzeniach opisanych powyżej, Zero obudził się. To znaczy wraz z upływem czasu jego mechaniczny organizm się rozwijał, aż w końcu po dwóch tygodniach, porzucony gdzieś w lesie otworzył oczy i po raz pierwszy, zobaczył jaki jest świat. Marzenie doktora sę spełniło, jednak nie do końca. Robot nie posiadał takich cech, jakich pragnął Kuyo. Przeciwnie, przyswoił wady i zalety saiyańskiego wojownika, którego serce pozwala mu żyć. Dzięki doskonałym materiałom, jego ciało jest bardzo wytrzymałe. Tylko ten jeden punkt, ludzki organ, który czyni go słabszym od innych współplemieńców.
Wraz z pierwszymi krokami, udał się na północ. Kompletnie nie wiedział gdzie zmierza. Los zarządził tak, że został w West City - wielkiej metropolii, cudzie ludzkiej techniki.
7. Statystyki:
- Siła: 5
- Szybkość : 5
- Wytrzymałość: 15
- Energia: 5
- HP: 225/225
- KI: 125/125
- PL: 200
8. Technika Początkowa -
2. Rasa – Android
3. Wiek – Bliżej nieokreślony, z wyglądu przypomina około dwudziestolatka
4. Wygląd –
Pierwotnie blond włosy przerodziły się w ciemno-żółtą czuprynę z dodatkiem pomarańczy na końcówkach starannie ułożonej grzywki; ta delikatnie opada na czoło, czasem przedostając się nawet za granicą brwi. Ogólnie przypomina człowieka, ale tak wiele nieprzeciętnych cech aparycji wprost nie pozwala na poprawne określenie jego pochodzenia. Jedni mogą uważać go za szalonego naukowca, inni buntowniczego dzieciaka, a jeszcze inni opiszą jako bandytę bez zasad. Istotną w tym rolę odgrywają oczy, jakże dziwne, budzące z jednej strony zainteresowania, a drugiej strach, przerażenie. Ciemno-złote tęczówki z akwarelowymi źrenicami - tak, to może zwrócić powszechną uwagę tłumu. Kolejną cechą, która podkreśla jego niezwykłość, jest charakterystyczny ubiór. Wysoki cylinder, szaliczek, rozpięta kamizelka z podkoszulkiem, luźne spodnie i wysokie buty, dodatkowo dwie frotki na nadgarstkach i srebrny amulet - wszystko skąpane w jesiennych kolorach.
Postura chłopaka nie budzi podziwu, niski, chudy i znikomo umięśniony. Widać, że nie spędzał dużo czasu na siłowni ( zresztą wątpię, aby robot rozwinął mięśnie podczas ludzkiego treningu ). Zapewne stałby się obiektem żartów rówieśników, gdyby nie to, że ludzie omijają go szerokim łukiem. Na plecach posiada wielki tatuaż w kształcie smoka, jednak nie można precyzyjnie określić co przedstawia.
5. Charakter –
Zwariowany egoista błądzący bez celu po świecie. Jeśli napotka kogoś słabszego, może bez powodu go zabić, a wręcz zmiażdżyć. Nie zna litości, torturując swoich wrogów w okrutny sposób może wydobyć informacje z każdego. Brutalnie rozprawia się z tymi, co wkraczają mu na drogę. To wszystko połączone z nadnaturalną niecierpliwością i nadpobudliwością - nie radziłbym kazać mu czekać, kompletnie tego nie znosi. Przez swoje zachowanie zaskarbia sobie nienawiść każdej istoty, która chociaż przez pięć minut pozwoli sobie popatrzeć na androida. U jednych wzbudza strach, drugich zainteresowanie, a jeszcze inni uważają go za swój autorytet. Dlaczego? Otóż chłopak nie ma skrupułów. Nie zna granic w swoich działaniach i zawsze czyni cokolwiek wbrew panującym regułom.
Co jest jeszcze bardziej zaskakujące w tym mężczyźnie? Jest bardzo skory do zmian, a nawet przejawia podwójną jaźń. Chodzi o to, że pomimo swojego charakteru potrafi czasem usiąść w cichym miejscu i pozbyć codziennej adrenaliny. Gadanie do siebie to norma. Z morderczego zabójcy czasem zmienia się w tajemniczego wędrowca, który szuka jedynie spokoju we wszechświecie. Lubi poznawać, odkrywać - wszelkie nowości przyjmuje z radością. Interesuje się własną budową ciała. Nigdy nie zdołał odkryć swoich wszystkich cech, jakimi obdarzył go autor. W tym celu stara się znaleźć kogoś podobnego do siebie, bo na samym sobie eksperymentów raczej nie zrobi - do tego potrzebuje nieżywego prototypu androida.
6. Historia:
Wszystko zaczęło się w znanym powszechnie mieście na północy planety Sin City. Pełne plugawych zakamarków, miasto stało się jedną wielką speluną; kryjówką dla szumowin, przestępców i obcych z kosmosu. W takim miejscu widok trupa czy śmiertelnej walki był powszechnym zjawiskiem. Ciemne uliczki były rajem dla bandytów, a wielkie targowiska łatwym celem dla kieszonkowców. Brak policji, porządku - całkowite bezprawie. Urzędujący na stanowisku burmistrza wielki osiłek, to nic innego jak kupa mięśni i zero rozumu. Jego poprzednicy nie potrafili poradzić sobie z narastającym zniszczeniem miasta, a obecny - nawet nie próbował podporządkować sobie wszystkich mieszkańców. Teraz pełni jedynie funkcję reprezentacyjną. Sąsiednie okolice także nie należą do najładniejszych. Miasteczko znajduje się w samym środku jałowej pustyni, a jakąkolwiek roślinność poza pojedynczymi kaktusami, można znaleźć kilkanaście mil stąd. Oprócz błąkających się podróżnych i wiecznie głodnych hien, nie znajdziesz tutaj żadnej żywej duszy.
W jednej z spokojniejszych dzielnic schronienie znalazł pewien interesujący człowiek. Uważany za szalonego naukowca, został wydalony z West City i sprowadzony tutaj. W swojej kartotece miał zapisanych kilka zabójstw, tego tamtejsza policja nie mogła tolerować; a tutaj? Może robić co mu się podoba, a wynajmując zabójców sprowadza sobie co raz więcej obiektów eksperymentów. Głównie dla jednego celu - chce przedłużyć sobie życie, tworząc androida na wzór siebie i wszczepiając w jego własne organy. Miał to zrobić dokładnie dzisiejszej nocy...
Potężna ulewa nawiedziła Sin City. Place w mig opustoszały, a na ulicach zostali wyłącznie bezdomni, którzy na marne mogliby szukać jakiejkolwiek kryjówki. Dr. Kuyo patrzył przez okno na gnających do swych domów ludzi. Popijając kawę, szukał wzrokiem swojej następnej ofiary. Tak mało mu brakuje, aby osiągnąć swój cel. Nie może teraz się zatrzymać - nic nie stoi na przeszkodzie. Kończąc swój wywar, narzucił na siebie skórzany płaszcz i włożywszy na głowę podobny berecik, wyszedł na skąpaną w deszczu ulicę. Rozejrzał się wokół - nie było nikogo. Z zabójczym uśmiechem ruszył w stronę dzielnicowego baru. Nikt nie stał na bramce, każdy mógł do niego wejść i napić się czegoś mocniejszego. Jednak tym razem mężczyzna przyszedł po coś innego, zupełnie innego. Wchodząc do środka poczuł ciepłą, aczkolwiek odurzającą woń wszelkich alkoholi i napojów. Nie zwracając na siebie uwagi, usiadł przy jednym ze stolików i zakupiwszy jedno piwo, zanurzył się w myślach. Wraz z dostawą, wyszedł ze swojego transu. Pozwala sobie zbyt długo czekać, to niedobrze. Właśnie do WC wszedł jakiś facet. W tej samej chwili doktor podniósł się z miejsca i kilkoma długimi krokami znalazł się w toalecie. Bez słowa wysunął z rękawa krótkie ostrze i jednym zamachem przeciął gardło nieszczęśnika. Chwytając go za gardło, przyłożył dwa palce do czoła, aby po chwili zniknąć z pomieszczenia. Nie pozostawił po sobie żadnego śladu. Jedyne trzy monety na stoliku, świadczące o zapłacie za strawę. Cichy, bezkompromisowy zabójca - taki miał być też jego ideał.
W dziwnym zbiegu okoliczności, wraz ze śmiercią mężczyzny krople deszczu powoli ustawały, aby z ostatnim tchnieniem przechodnia zniknąć na dobre. Jednakże Słońce nie pojawia się w tych stronach. Chwila zanurzenia się w przestrzeni i pojawienie się w pustym pomieszczeniu, przynajmniej na pozór. Wszelkie wątpliwości rozwiewa światło włączone przez okularnika. Sala wypełniona trupami, wszędzie porozrzucane są różne organy, lecz uwagę przykuwa jedna rzecz, duży stół na którym leży pierwowzór człowieka. - Tak, tak - mruknął do siebie, rzucając swoją ofiarę gdzieś w kąt. Wyciągnąwszy duży nóż z kieszeni, podszedł do niej i jednym, aczkolwiek silnym zamachem rozpruwa jego klatkę piersiową. -Gdzie to jest - warknął, grzebiąc ręką w świeżych flakach mężczyzny. W końcu odnalazł, dawno nie bijący, najważniejszy organ człowieka - serce. Bez żadnego wstrętu ścisnął je w dłoni, aby po chwili utwierdzić w wewnętrznej budowie tworzonego androida. Chwilę potem podłączył do niego kilka diod oraz kilkoma blaszkami dziwnego materiału zakrył całe wnętrze. Zaraz po tym, na całe ciało wyłożył delikatną warstwę niezwykłego materiału, bardzo przypominającego ludzką skórę. Już prawie gotowe - rzekł z zadowoleniem, zgaszając światło. Teraz musiał tylko czekać, aż wspomniana substancja odpowiednio się uformuje i zastygnie.
Kuyo siedział na małym krześle, odliczając każdą sekundę. Równo o dwunastej miał zakończyć swoje wieloletnie dzieło. Pozostało pięć minut, marne, lecz jak długie pięć minut. Wskazówka jakby poruszała się wolniej, a bezwiednie wpatrując się w zegar, przedłużał tylko czas oczekiwania. Była to oczywiście zwykła iluzja, ale tyle wystarczyło, aby z spokojnego człowieka, przerodził się w agresywnego mordercę. Stuk, stuk - każda sekunda wpływała na niego jak wielka dawka trucizny, wężowy jad wiecznie zatruwający jego umysł. - Dość - wrzasnął w stronę okna, a w tej samej chwili z zegara wypłynął dźwięk uderzenia gongu. - Południe - mruknął pod nosem, powracając do swojej skoncentrowanej formy. Podniósł się z siedzenia i szybkim, aczkolwiek nadzwyczaj cichym krokiem udał się w stronę swojej pracowni. Nie warto opisywać drogi. Była żmudna, męcząca, bez jakichkolwiek atrakcji. Z trzaskiem przekroczył próg wielkiego magazynu, które służyło jako laboratorium dla szaleńca. Wraz z błyskiem lampek, zauważył coś niezwykłego. Pustkę, jedną wielką pustkę... nicość. Żadnego blatu, trupa - zupełnie nic. Nie mógł opanować gniewu. Krzyknął, wręcz wrzasnął uderzając z wielką siłą w ścianę. Powstało pękniecie, jednak nic szczególnego. Kolejne trzy ciosy pozwoliły wyładować swoją agresję. Gwałtownie obrócił się dookoła, jednak nic nie zobaczył. Do czasu... Nagły huk wywołany gdzieś w oddali przez tajemniczy obiekt, pozwolił mężczyźnie wyrwać się z amoku. Zakrwawioną dłoń owinął bandażem, po czym zakłopotany udał się w kierunku źródła dźwięku. Nie musiał czekać dłużej na odpowiedź. W oddali zobaczył kontur dwóch postaci, rosłych i umięśnionych. Zanim zdążył bliżej przyjrzeć się zjawisku, jedna z nich zniknęła i w mgnieniu oka pojawiła się za plecami Kuyo. - Co do.. - warknął przestraszony, jednak dalszy ciąg wypowiedzi przybysz przerwał potężnym ciosem w kręgosłup, zwalając doktora z nóg. Napastnik chwycił go za włosy, po czym wyprostował, kierując jego głowę w stronę swojego kolegi, który po chwili pojawił się przed nimi. - Patrz i zdychaj, marny śmieciu. Kogo Ci on przypomina!? No kogo on kur*a przypomina? - wrzeszczał mu w ucho, karząc patrzeć na zwłoki wczorajszej ofiary, trzymane przez tajemniczego gościa. Oczywiście, że wiedział kto to jest. - Myślałeś, że możesz tak sobie niewinnie zabijać każdego napotkanego przechodnia. Myliłeś się, grubo się myliłeś. On... on był naszym bratem, Saiyanem. Dumnym galaktycznym wojownikiem. Odważnym, walecznym, a przede wszystkim silnym. Zabiłeś go w tak haniebny sposób. Zapłacisz za to - krzyczał dalej, targając naukowca za włosy. Ten nie zdążył nic powiedzieć. Biały błysk wysłany z dłoni drugiego nieprzyjaciela zamknął mu na zawsze oczy. Od dzisiaj, nie zabije nikogo.
A co to ma się do historii samego Raito? Otóż android, nad którym doktor tak długo pracował, to właśnie nie kto inny jak Zero. Takie nadał mu imię, jeszcze długo przed śmiercią. Kilka dni po wydarzeniach opisanych powyżej, Zero obudził się. To znaczy wraz z upływem czasu jego mechaniczny organizm się rozwijał, aż w końcu po dwóch tygodniach, porzucony gdzieś w lesie otworzył oczy i po raz pierwszy, zobaczył jaki jest świat. Marzenie doktora sę spełniło, jednak nie do końca. Robot nie posiadał takich cech, jakich pragnął Kuyo. Przeciwnie, przyswoił wady i zalety saiyańskiego wojownika, którego serce pozwala mu żyć. Dzięki doskonałym materiałom, jego ciało jest bardzo wytrzymałe. Tylko ten jeden punkt, ludzki organ, który czyni go słabszym od innych współplemieńców.
Wraz z pierwszymi krokami, udał się na północ. Kompletnie nie wiedział gdzie zmierza. Los zarządził tak, że został w West City - wielkiej metropolii, cudzie ludzkiej techniki.
7. Statystyki:
- Siła: 5
- Szybkość : 5
- Wytrzymałość: 15
- Energia: 5
- HP: 225/225
- KI: 125/125
- PL: 200
8. Technika Początkowa -
- GośćGość
Re: Karta Postaci - Raito
Sob Wrz 29, 2012 10:10 am
Jak na androida to historia jest całkiem niezła. Nie mam nic przeciwko. AKCEPT.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Karta Postaci - Raito
Sob Wrz 29, 2012 12:05 pm
Akcept, RED na start. Generuj scouter i witamy w tym mini burdelu.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach