Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
Anonymous
Gość
Gość

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Wyspa z domkiem Reito i June

Nie Lut 09, 2014 5:37 pm
First topic message reminder :

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Sword-Art-Online-episode-11-screenshot-004
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Sword-Art-Online-episode-11-together
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Sword_art_online11-55
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 640?cb=20140503093000
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Sword_art_online11-04
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 640?cb=20140503093254


_____Bardzo dużo wydarzyło się od momentu 'narodzin' June. Spotkała wielu ciekawych ludzi, którzy byli dla niej mili, ale też takich, co nie wnieśli nic miłego do jej demonicznego życia. Demonica mocno związała się z przystojnym, brązowowłosym saiyanem, Reito. Jego charakter wydawał się być trudny, lecz z czasem poznała go bardziej i mogła zrozumieć zachowanie. Jej demoniczne serce poznało czym jest miłość, a ona sama stała się normalną dziewczyną, nie wyróżniającą się zbytnio z tłumu innych - no, może miała trochę więcej pary w łapie, ale to mały detal nie godny uwagi. Oczywiście znaleźli się też i tacy, którzy potępiali ją za jej pochodzenie, ale ostatecznie wyszła na dobre.
Przestała eksponować swoje dziwactwa, starała się wyglądać i zachowywać jak ziemianin, dlatego była stałym bywalcem w dużych miastach mimo mieszkania daleko od nich. Nie robiła już wielkiego zamieszania wokół siebie, nie niszczyła przypadkowych rzeczy, a pod sukienkami chowała swój dziwaczny ogon. Dzięki temu małemu kamuflażowi mogła niezauważalnie chodzić po ulicach miast i nawet wdawać się w pogadanki z mieszkańcami, których dość często zaczepiała. Podglądała ludzi i podłapywała ich zwyczaje. Nie raz nawet wkręciła się na jakiegoś grilla czy inną imprezę, gdzie podpytywała gospodynie jak przyrządzić danie, które serwowały. Nauczyła się dzięki temu bardzo wiele przydatnych rzeczy, nabyła nawet umiejętności czytania i pisania.  Pokochała w szczególności gotowanie.
Reito nie wiedział nic o wielkich wyprawach June. Mówiła, że idzie potrenować, co było po części prawdą bo zdobywając wiedzę trenowała swój umysł. Oczywiście nie zaniedbywała swojego ciała. Wraz z ukochanym często organizowała sobie małe sparringi na polankach. Kształtowali swój unikalny styl walki. Rudowłosa stawiała na siłę ciosu, mniej skupiała się na szybkości, a bardziej na hartowaniu własnego ciała. Skorzystała również z informacji na temat techniki, którą kiedyś 'sprzedał' jej Hikaru nim odeszła od jego szkoły. Był to Lighting Shower Rain. Niesamowita moc dobrze działająca przy większej grupie przeciwników. Demon kreśli jednym palcem wiązkę KI w powietrzu, która momentalnie kruszy się tworząc jednocześnie tysiące igieł. Niczym deszcz spadają na przeciwnika zadając liczne rany. Bolesna i skuteczna. Nie zaprzestała jednak na jednej technice. Od Reito ukradła telekinezę. Wydała się jej być przydatna i widowiskowa. Nawet Mistic nią operował więc nie chciała być gorsza i nauczyła się jej na raty mimo pewnego problemu...

Co do zamieszkania...
Dzięki ulicznym walkom demonica wraz z saiyanem uzbierali wystarczająco dużo pieniędzy by zakupić milutki domek jednorodzinny w kapsule. Osadzili się na bezludnej wyspie, gdzieś po środku oceanu. Cisza i spokój były bardzo pożądane po fali hałasu oraz nieszczęść jaka spotkała dwójkę i nie tylko. W dodatku niedługo miał pojawić się ktoś jeszcze, nowy członek tej rodzinki. To było głównym powodem "przystopowania" z szałem walki.
Gdy minął rok od ostatniego wezwania Shenrona, dwójka bohaterów udała się w podróż dookoła świata by zebrać siedem kryształowych kul. Saiyan z początku mocno protestował. Chciał by ciężarna rudowłosa została w domu i odpoczywała by nie zaszkodzić jeszcze nienarodzonemu dziecku, lecz ta była bardzo nieugięta oraz uparta. Chciała sama wypowiedzieć życzenie mające przywrócić zabitych ludzi przez tsufula do życia. Reito nie miał wyjścia, musiał się zgodzić. Nerwy w końcu też działają negatywnie na maluszka, więc wygrała.
Poszukiwanie kul było męczące i długie, lecz dzięki radarowi o wiele prostsze. Gdy skolekcjonowali wszystkie siedem, wezwali smoka. Dla June to był wielki szok widzieć tak ogromnego, gadającego smoka. Nie mogła się nadziwić jego widokiem, w ciemnej oprawie nieba wyglądał jak wielkie bóstwo. Jednak musiała się ogarnąć, bo właśnie miało spełnić się jej życzenie. Chciała ożywić wszystkich zabitych przez poczwarę, która nękała ostatnio świat. Gdy już miała je wymówić, dostała telepatyczną wiadomość od pewnego half-saiyana o imieniu Vernil. Dowiedziała się, że był jedną z ofiar Tsufula i trenował w zaświatach, więc zależało mu by smok nie teleportował go na jego rodzinną planetę. Zgodziła się i życząc mu szczęścia w treningu głośno wypowiedziała swoje życzenie w kierunku smoka uwzględniając prośbę halfa. Wielkie ślepia zaświeciły się i wkrótce jej prośba spełniła się. Uradowana June przytuliła się do Reito z całej siły ciesząc się, że w końcu jej sumienie było czyste.  
Następnym życzeniem była odbudowa zniszczonych miast, a ostatnim - wyczyszczenie z pamięci niewinnych ziemian przykrych wspomnień oraz zastąpienie ich czymś milszym. Nie chciała męczyć ich biednych dusz okropną przeszłością. Tak było dla nich lepiej...
Smok zniknął, a kule rozrzuciły się na wszystkie strony świata zamieniając w kamienie. Niebo rozjaśniło się. Jakże wielkie zdziwienie pojawiło się na twarzy obojga wojowników gdy nagle demonica poczuła nieprzyjemny ból w brzuchu. To był dopiero 5 miesiąc, a... June zaczęła rodzić!
Słodkie maleństwo przyszło na świat kilka godzin później. Shigo był zdrowy i duży jak na 5 miesięczny żywot. Ziemscy lekarze również dopytywali o czas ciąży, ale demonica nie mówiła za wiele. Wraz z ukochanym doszli do wniosku, że to po prostu taka natura demonów. Mogli się spodziewać, że taki 'eksperyment' będzie przebiegał inaczej niż u normalnych istot. Ale... ważne, że wszystko skończyło się dobrze, a po kilku dniach June wróciła do domu szczęśliwa.

Spoiler:

Kolejny rok minął bardzo szybko. Rudowłosa nie widziała świata poza małym Shigo i Reito. Zmieniła się nie do poznania. Nikt, kto by ją zobaczył nie śmiałby nawet podejrzewać, że pod uśmiechniętą buźką i zwiewną sukienką kryje się mordercza rasa, demon. Nie miała okazji pokazać swojej siły poza sparringami. Zwiększyła się drastycznie, ale dziewczyna gasiła ją jak tylko mogła. Powstrzymywała swoją przemianę dla dobra jej rodziny bo nie wiedziała co może przynieść. Postanowiła zatrzymać ją na czarną chwilę. Modliła się jednak by taka nie nastąpiła zbyt szybko.
Z ojcem nie widywała się. Obawiała się tego, jak może zareagować na wieść, że jego wnuczek jest w połowie saiyanem, a zięć pełnokrwistym. Wiedziała jaki jest jego stosunek do tej rasy, dlatego trzymała się od niego z daleka. Ukrywała swoją moc by przypadkiem jemu nie zachciało się odwiedzić córki. Wszystko układało się dobrze...


___ - Shigooo... głuptasku. - zawołała June widząc, jak jej syn płacze głośno. Siedział na kocyku bawiąc się zabawkami. Gdy podeszła do niego zauważyła ciętą ranę na jego przedramieniu. Zastanawiała się przez moment co się mogło stać, a wtedy dostrzegła, że jego sztylet na ogonie powiększył się nieznacznie. No tak, jego moc ujawniała się. To efekt zmieszania krwi dwóch walecznych ras. Był dla niej wielką tajemnicą.
___ - Rei! - zawołała dziewczyna głośno podnosząc maluszka z kocyka. Chłopiec zapłakanymi oczkami wpatrywał się w mamusię powstrzymując dzielnie kolejne łzy. - No już, już, nie płacz. Pokaż, że jesteś silny jak tata. - powiedziała czule demonica głaskając go po czarnej czuprynie. Najwyraźniej zrozumiał, bo zaśmiał się w głos zmieniając diametralnie swój humor. Zapomniał o ranie, którą June sprytnie uleczyła gdy ten zajęty był spoglądaniem na lecący nad nimi samolot. Teraz podrzucała go do góry śmiejąc się razem z nim w głos. Gdy przyjdzie Reito będzie musiała mu wytłumaczyć, że z tym ogonem będzie trzeba coś zrobić. Chłopiec może zrobić sobie kiedyś większą krzywdę.

Post skipowy


Ostatnio zmieniony przez June dnia Nie Sty 11, 2015 11:01 pm, w całości zmieniany 2 razy

Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk500/500Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (500/500)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Pon Gru 29, 2014 7:27 pm
Nie, wcale nie żartował. Gdyby powiedział od początku, ze szczegółami jak to było, może prędzej uwierzyłaby w słowa pogubionego młodzieńca. Nie pojmował siły perswazji i manipulacji Dragota, w myślach go usprawiedliwiał. Chyba zbyt mu zaufał, żeby chcieć się wycofać z fałszywych relacji. Nawet teraz, kiedy walczył o łyk powietrza w zawirowaniu nad krwią, nie miał mu za złe. Dał się mocno mu omotać, chociaż tak poprawdzie wina Reda była bez wątpienia jego, i tylko jego. Kompan dał mu tylko możliwość.
Wtedy June przystąpiła do akcji. Powstrzymała go przed ucieczką mocnym chwytem i ustabilizowaniem jego twarzy na nią. Te złote oczy. Nienawidził tego spojrzenia przewiercającego go na wylot. W dodatku takiego, który umiał wydobyć jego myśli z głowy i wypowiedzieć w twarz. Prawdopodobnie to June doszła sama do takich wniosków, lecz Red z lękiem przypisał "wkurzonemu wzrokowi June" właściwości magiczne. Sami byście mieli miękkie nogi po bliskim kontakcie z demonicą. I spróbujcie jeszcze wtedy nie patrzeć się w jej dekolt! Oczywiście to drugie nie dotyczyło demona, który miał zaprzątnięte myśli resztkami pierwotnych instynktów, z których drugi siarczysty cios w drugi policzek był tylko zapowiedzią tego, co ma sobie przemyśleć. Ogarnąć się. Zachowanie wobec bliskich. Chęć życia. Ogarnąć się.
W milczeniu przetarł nadgarstkiem czarny tusz z polików, po czym siedząc po turecku na kanapie dał się przekonać do rozczesania włosów. Po prostu tak głęboko zaczął się nad słowami June zastanawiać, że nawet mocniejsze szarpnięcia nie skrzywiły mu mimiki twarzy. Dopiero słowa dziewczyny wyrwały go z transu. Mruknął pod nosem na docinkę wesolutkiej gospodyni:
>Spróbuj tylko, a pożegnasz się z ogonem.
Zniżył brwi na ślepia lekko patrząc przez ramię na dziewczynę, jakby ostrzegawczo, lecz z pretensją za sam pomysł June, a nie z gniewu. Właściwie jeśli znał pojęcie miłości, to faktycznie mogła być związana tylko z włosami. Uwielbiał ich długość, toteż każde ścięcie/podpalenie/filcowienie/wyrwanie/zniknięcie nie będzie tolerowane! Odpuścił "morderczy" wzrok z demonicy, kiedy dostrzegł rezultat żmudnego, lecz sukcesywnego potraktowania szczotką kudłów młodzieńca. Nie spodziewał się, iż włosy mogą być jeszcze ładniejsze poprzez ich odpowiednie ułożenie i rozczesanie. Z czcią głaskał palcem czarną kitkę na końcu warkocza. Zrobił przy tym niezłego zeza zbieżnego.
>Huh, znasz się na tym. Może powinnaś zarabiać pieniądze na tym... no... robieniu włosów?
Nie znał fachowego słownictwa na ów zawód, lecz był iście w skowronkach przyglądając się rozczesanym kołtunom, a zwłaszcza niezabandażowanej końcówce. Dobrze, że nie widział szczotki i tego, ile włosów wypadło przy kosmetyce dziczy na głowie Reda. Dotykał czubkiem palca pojedyncze źdźbła kosmyka i zarzucił z gracją warkocz ku tyłowi, jakby robił to z miliard razy. Nieźle się zaniedbał. Teraz, po poprzedniej interwencji z wybiciem z głowy mrocznych myśli, oraz z odświeżoną fryzurą, był na dobrej drodze do ogarnięcia się i dania z siebie wszystkiego, aby zdarzenia z więzienia czy innego typu rzeczy nie miały miejsca. Nie mógł zawieść "wręcz siostry", ani Kuro i April, ani Vivian i Kaede, ani siebie - w losowej kolejności.
Dopił ukradkiem herbatę, która już nie wydawała mu się naczyniem z ciepłą posoką, a później zerknął na malca siłującym się z klockami i otworkami. Czasem siła bywa pomocna, lecz za drobną pomocą telekinezy nieco obrócił dziecku bryłę z dziurami, żeby spróbował z innej strony dopasować foremki. Starał się, by Shigo tej małej podpowiedzi nie zauważył, jakoby sam dojdzie do rozwiązania. Przy tym też zdołał zapytać się ostrożnym tonem Złotookiej, której cierpliwość i gościnność mocno nadużył już dużo wcześniej.
>June, mógłbym zostać u Was do jutra?
"Was" miał na myśli oczywiście June i Shigo, ponieważ pomimo młodego wieku był właścicielem włości. Chyba. Tak czy inaczej, mimo swojego gaworzenia, miał w tej kwestii więcej do gadania niż Red. Ten nieco większy chłopak zaznał tu namiastkę szczęścia, nawet jeśli niezupełnie jego dotyczyła. A może? Słowa dziewczyny mocno dały mu do myślenia już przy samej czynności rozczesywania kudłów, a teraz ulokowały się także w opustoszałym przez furię i ciemności sercu.
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (0/0)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Czw Sty 01, 2015 10:34 pm
Pogodny uśmiech zarezerwowany tylko dla największych psychopatów widniał na mojej twarzy gdy byłem w drodze do miejsca w którym obecnie przebywa Red. Miałem na sobie czarny skórzany płaszcz który idealnie pasował do mojego demonicznego wyglądu. Musiałem co prawda zawiązać ogon wokół pasa by go nie przebić na wylot, ale nie można mieć wszystkiego. Pod ręką miałem ładnie zapakowany przez zielonooką blondynkę pojemnik w którym był prezent dla Reda i nieznanego mi jeszcze z imienia młodzieńca. Wyżej wymieniona postać była wyjątkowo uprzejma i załatwiła mi ten produkt na koszt firmy. Tacy są ludzie pod wpływem narkotyków. Saiyanie może chwilowo mi się opierają, ale z ludźmi mogę się bawić dowoli. Ale nie lecę tam by się bawić psychicznie. Muszę pomóc przyjacielowi. To co zrobił w zakładzie karnym nie może się NIGDY powtórzyć. Nie wolno z tym czekać dłużej. ANi chwili dłużej. Bo inaczej może być już za późno.
Błękitne niebo, granatowa woda, co tu nadzwyczajnego. Zastanawiałem się czy aby na pewno wystarczająco się wystroiłem. Włosów nie mam, a kiedy już czytałem jakąś książkę o demonicznej elegancji, to dochodziłem do wniosku że nie będę zabijał zwierząt przed każdym wyjściem. Nie chce mi się też lecieć do wioski po hełm, ponieważ może on ulec zniszczeniu w wyniku tego co się zapowiada. Jeśli Red w tym momencie opowiada June jak poszło jego wyjście na miasto, to nawet kij na nic się nie zda.
Wreszcie ją zobaczyłem, konkretna wysepka z jeszcze konkretniejszym domkiem. Słoneczna pogoda, ładne widoki. Brakuje tylko jednorożców i tęczy bym czuł się tutaj jak w domu. Może to rozdwojenie jaźni, a może po prostu mam dobry humor. Delikatnie i stabilnie obniżyłem wysokość, zielona trawa kontrastowała ze mną jak czarnoskóry z albinosem anorektykiem. Transport z south city w którym roi się od spalinowych samochodów, hip hopowców włączających swoje prawdy na cały regulator i okazjonalnych strzelanin do tej spokojnej wysepki jest nie lada doświadczeniem. Wesołym, tanecznym wręcz krokiem wyruszyłem powoli w stronę domu. Wytężyłem słuch by podsłuchać co się tam dzieję.

- Bądź grzeczny bo Ci ten warkocz utnę. Znowu.

Grubo. Widzę że rudowłosa wie jak działać z ludźmi. Szkoda tylko że mówi do zamkniętego w sobie demona który mógłby wypić z niej krew przez zyły na nadgarstku gdyby znowu stracił kontrolę. Jest tak jak mówiłem. Tylko ja mogę mu pomóc. Zatrzymałem się kilka metrów przed drzwiami.
-DZIENDOBRYYYYYY!!!!
Zawołałem lekkodusznie, mój uśmiech całkiem niepasujący do sytuacji. Nie mogę się doczekać reakcji June. Myśle że miło mnie powita.

OOC:
-450 KI za 3 poprzednie posty utrzymywania netheru
Drag przychodzi w odwiedziny.
Anonymous
Gość
Gość

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Pią Sty 02, 2015 1:56 pm
Słysząc 'odgryzkę' na temat swojego ogona, aż ciarki przeszły po plecach demonicy. Jakoś nie była za tym, by pozbawić ją jej kity. Była z nią związana - DOSŁOWNIE. Zmrużyła oczy i spojrzała niebezpiecznym, złotym spojrzeniem na demona. Wyglądała niczym poddenerwowany wąż. No, ale należało się jej, sama groziła chłopakowi. Jak to mówią - kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie.
___ - Fryzjerstwo? Nie... wiesz, mogłabym przypadkiem podpalić komuś włosy, albo wyrwać.  Brr... - zadrżała na samą myśl o czymś takim. Chciała przecież chronić ludzi, a nie ich jeszcze ranić. To koliduje z jej celami - Ale dziękuję za komplement. - uśmiechnęła się mimo wszystko.
Spojrzała na zadowolonego z siebie Shigo. Jego zabawka nadawała się już do wyrzucenia, ale przynajmniej wszystkie klocki były już w środku. Zauważyła, że jego ogon stał się ciut większy (oh god), a to oznacza, że chłopiec się poddenerwował czymś choć jego mina nie wskazywała na to. Czyżby zbytnie podniecenie też miało wpływ na jego ostrze? Cóż, na szczęście jeszcze nie rozerwał bandaży, więc wszyscy są bezpieczni.  Młody nie raz wymachując ogonem uciął kawałek jej włosów. Rozwiązanie z bandażami było strzałem w dziesiątkę. Na razie.
___ - Huh? - podniosła wzrok na Red'a gdy ten spytał o nocleg. Uśmiechnęła się. - No pewnie. Przychodź tu kiedy tylko będziesz chciał, siedź jak długo będziesz chciał. Przyda się trochę towarzystwa do naszego samotnego życia. - powiedziała trochę smętniejąc, ale mimo to przytuliła się do czarnowłosego. Shigo widząc to, zmałpował gest swojej mamy i wtulił się w nogę chłopaka. Trochę pozytywnej energii jeszcze nikomu nie zaszkodziło!
Apropo energia.
Poczuła energię. Czyjąś dosyć parszywą energię. Demonica zmieniła się w jednej chwili z  miłej mamusi w podjudzonego lwa. Ogon zaczął poruszać się leniwie na boki, falował.
___ - No proszę, proszę... - mruknęła. Nie chciał Machomet przyjść do góry to góra przyszła do Machometa. Hue. Podniosła się z kanapy po czym podeszła do drzwi, huh? Dlaczego zamek jest... nie ważne, nie pora  na rozmyślania. Otworzyła jakoś drzwi - Red. Zamknij oczy Shigo, proszę. Niech nie patrzy na to. - zmrużyła oczy po czym zniknęła nagle. Pojawiła się za demonem, uderzając łokciem w miejsce na plecach, które skutecznie go sparaliżowało. Tak na prawdę zmaterializowała trochę w innej wersji obręcze, uciskały one punkt odpowiedzialny za ruszanie się kończyn. Bingo. Mogła wtedy na całkowitym luzie uderzyć demona w kark, brzuch, a na samym końcu w twarz by posłać na ziemię. Podeszła, stanęła stopą na jego twarzy i powiedziała całkiem spokojnym głosem pogodynki
___ - A teraz Cię zabiję.

OOC

To tak,
GD - paraliż na 1 turę, -346KI
Atak 1 + 1 dodatkowy - potężny + zwykły = 13180 + 7300 = 20480 DMG

Drag, to był błąd. >D
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk500/500Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (500/500)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Pią Sty 02, 2015 9:11 pm
Super, czyli ma fryzjerkę na wyłączność! Jemu takie szarpanie włosów nie sprawiało bólu, gorzej jeśli podpaliłaby mu kitkę! Gdyby tylko miał z czego zapłacić, zatrudniłby June na cały etat. Po niemal każdej większej walce włosy się kosmaciły, toteż taka złota rączka dziewczyny zdziałałaby cuda-nie-widy! Cóż, przynajmniej podniósł nieco na duchu Złotooką, a to też się liczy. I okazało się, że i jemu zgotowała coś nietuzinkowego w ramach gościnności. Zrobiło mu się miło i błogo, gdy June nie tylko nie sypała na niego gromami z oczu, ale także z uśmiechem oznajmiła, że Red może zostać tak długo jak chce. I kiedy chce. Przygarnęła łotra pod swój dach, chociaż nie zasługiwał na tyle uwagi. I tyle ciepła. Słowa, gesty, bliskość demonicznych przyjaciół - tego nie dało się opisać. Dawno nie czuł tej lekkości na sercu, która strąciła chociaż na kilka chwil ciężar wielokrotnych morderstw, by móc czerpać z tego niezwykłego momentu jeszcze więcej. Mimo, iż nie był w pełni "dobrych sił", dało się wyczuć naprężenie mięśni rąk młodzieńca, który starał się objąć mocniej June i Shigo ku sobie. Malca wpierw posadowił między nim a mamą, a potem siedzieli tak na kanapie i spoglądali łagodnie na wesołego szkraba. Rzeczywiście, gdyby tylko "prawie siostra" powiedziała jak mógłby im pomóc w prowadzeniu domu, miałby mniejsze wyrzuty sumienia za to, że zabiera im cenny czas spokoju, kiedy są razem po tylu trudach. Młodzieniec jeszcze tylko potrzebował snu, by zregenerować siły i poukładać przyswojone informacje do całości, ale później - byłby gotów. Co prawda, miał tyle razy dawanych szans... tyle razy sobie i innym obiecywał zmian, jednak naprawdę pragnął zapełnić czymś pożytecznym treść swego demonicznego życia. U boku June i jej malca nie byłoby to trudnym zadaniem. Tak pozornie.
Sielanka trwała może dosłownie z trzy-cztery minuty, kiedy dało się usłyszeć wesoły głos kogoś znajomego. Właścicielka domu pierwsza usłyszała i wykryła zagrożenie, które wylądowało kilka kroków od drzwi drewnianego domku. Sam młodzieniec wyprostował się w kręgosłupie, ponieważ pamiętał ów barwę głosu, i pamiętał doskonale do kogo należała. Już miał wytężyć resztki mocy i wstać za gospodynią, ale June powierzyła mu inne zadanie. Miał pilnować, by Shigo nie patrzył w trakcie rozprawki z niespodziewanym gościem. Zgodził się bez wahania i słowa. Przysunął ku sobie malca i przycisnął ręką do swojego torsu tak, by akurat głowę miał skierowaną w przeciwną stronę. Chłopak zaś nie odrywał oczu od wojowniczki i jej "adoratora". Właściwie łudził się, że pogróżki June okażą się puste i dojdzie tylko do wymiany zdań.
Nic bardziej mylnego.
To było takie szybkie, że aż zrobił wytrzeszcz oczu i przerażoną minę. Wyciągnął natychmiast rękę w błagalnym geście ku dziewczynie i zawołał:
>June, nie!
I kto jej zabrania samosądu? Ten, który powinien być wielokroć zabity. Nie powinien był nic mówić, przecież nie miał prawa nikogo osądzać, a i tak zabijał wiele niewinnych osób. A teraz w swoich ramionach przytulał do siebie synka June, którego kiedyś uratował, i w razie potrzeby będzie ratować tylekroć razy więcej. Taki paradoks. I ów paradoks nie mógł normalnie funkcjonować. Nawet jeśli Dragot udostępnił mu osoby do zabicia - mógł odmówić! Przecież nie kazał mu mordować, tylko zaproponował taką możliwość. Redowi zadrżała ręka, wydawało mu się, że tamten temat został zamknięty, ale pojawienie się kompana w zabijaniu i chęć June na zemstę pobudziły mocno skrzywioną psychikę Czarnowłosego. Opuścił wyciągniętą dłoń i skulił się wraz z Shigo na kanapie, ciągle zabraniając małemu patrzenie się w stronę mamy. Nie była w pogodnym nastroju, nawet jeśli głos miała przyjemny dla ucha. Cała przyjazna atmosfera wyparowała, bo nie wiedział jak pomóc dwóm demonom, żeby nie doszło do tragedii. Gdyby chociaż na chwilę mógł skorzystać ze swojej Ki, może jakoś rozdzieliłby te dwie osoby, albo poszedłby na osobność z Dragotem, jednak miał zbyt wyraźnie mroczną i złą energię w sobie. Uchyliłby rąbka Ki, i zjechaliby się kolejni goście, i June z dzieckiem nie zaznałaby spokoju. Red tym bardziej.
Półprzytomnie czuwał nad pół-demonkiem, którego oplótł jak najbardziej mógł rękoma, ale w taki sposób by go nie udusić czy pogruchotać kości, a resztę uwagi starał się skupić na zwaśnionej dwójce. Nie chciał być przyczyną konfliktu, tym bardziej między "dwoma bratankami".
Anonymous
Gość
Gość

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Pon Sty 05, 2015 10:06 pm
>June, nie!
Zatrzymała się.
___- Nie? - mruknęła spoglądając lekko  na demona. Było go widać, widok drzwi otwierał się idealnie na kanapy. Bał się? Przecież był silnym demonem, nie powinien się bać kogoś takiego jak Dragot. A może... boi się czegoś innego. June? Siebie? Cóż - Zemdlał. - odkryła gdy odwróciła wzrok na demona. Zdjęła nogę z jego głowy po czym splunęła na bok - Masz szczęście, jeszcze pożyjesz. - powiedziała choć pewnie i tak tego nie usłyszał po czym odwróciła się. Mogłaby go czymś związać, ale nie chciało jej się. Pewnie i tak by się wyswobodził. Najlepszym wyjściem będzie zamiana go w czekoladkę gdy spróbuje tylko uciec. Tak.
___ - Red. - mruknęła podchodząc powoli do chłopaka. Kurcze, nie sądziła, że jej czyny tak bardzo mu namieszają, czy coś. W sumie nie wiedziała w ogóle dlaczego demon tak zareagował. Nie powinna była na oczach Red'a bić Dragota. Zapamięta na na następny raz, hehe.
Przykucnęła i ręką odgarnęła włosy z uczesanej przed chwilą grzywki demona. Poklepała go po plecach i ubrała na twarz delikatny uśmiech by jakoś go uspokoić. Wyglądał jak wystraszone dziecko przez co w jakimś stopniu był podobny do Shigo. No, ale w tej sytuacji malec nie wyglądał na przerażonego czy coś w tym stylu. Wyglądał wręcz na zadowolonego. Dziwne.

OOC
Nie mogę uwierzyć, ale... zupełnie nie wiem o czym pisać. ,_,
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk500/500Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (500/500)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Pon Sty 05, 2015 11:14 pm
Przez chwilę zamarł w bezdechu patrząc się z przerażeniem na June. Miała wręcz podniesioną rękę, by zadać śmiertelny ból. Nie wiedział czy dobrze postąpił przerywając dziewczynie obronę własnego mienia przed wizytą Dragota, ale jeśli przybył tu demon z własnej nieprzymuszonej woli, to chyba nie był na tyle głupi, żeby pchać się bez powodu w ręce wojowniczki. Zwłaszcza, że broniła nie tylko siebie, lecz własne dziecko, i Reda. Temu ostatniemu było nieprzyjemnie, iż nawet swoich porachunków nie potrafił załatwić raz a dobrze. Tylko przyjaciółka miała za niego odwalać brudną robotę? Trudno powiedzieć, czego mogło dotyczyć wykrzyczane konkretne "nie", mogło złożyć się na to wiele opcji.
Przed ślepiami zamazał się obraz, żeby poprawić swoją jakość odbioru, gdy usłyszał tuż obok siebie głos dziewczyny. Co się stało? Nie dostrzegł ani nie wyczuł Ki prawie-Arcydemona. Podźwignął się w tułowiu na kanapę, żeby spróbować namierzyć współbratymca chociażby wzrokiem, jednak znów to samo. Widok tracił na ostrości, a z poddenerwowania przyspieszyło mu bicie serca. Oby nic się nikomu nie stało, nie darowałby sobie tego za żadne skarby! Rudowłosa chyba widziała, że coś młodzieńcowi dolega, toteż starała się ukoić natargane nerwy i zmysły dotykiem opuszkami palców oraz głaskać po czole. Bawiąc się kosmykami na jego grzywce mogła dostrzec, że rubin na czole świecił pulsacyjnie wraz z tęczówkami zdezorientowanego demona. Drżącą dłonią pochwycił smukłe palce June, które znalazły się na jego plecach w ramach wsparcia, i ścisnął niemrawo. Kropla potu spłynęła po skroni, kiedy siłował się o to, by jeszcze być przytomnym. Utkwił nieco rozbiegany wzrok na dziewczynie i po dwóch wdecho-wydechach pozbierał swoje myśli w wypowiedziane słowa:
>Shigo nie patrzył.
Powiedział z lekką dumą w głosie, że chociaż to udało mu się osiągnąć. Tak na dobry początek. Co prawda nie było w tym wielkiej filozofii, jednak nie pozwolił, by synek Złotookiej spojrzał w stronę "skarcenia" Czerwonoskórego. Był skutecznie rozbrojony, co nie znaczyło, iż są zupełnie bezpieczni. Gdyby Red poleciał gdzieś indziej niż tu, nie ściągnąłby uwagi kolegi na rodzinę June. Jeśli chodzi o demonicę, to uspokajała chłopaka jej obecność, jak i malca mamy, lecz nie mogą być jego zakładnikami, by pozostać samemu przy zdrowych zmysłach. Oddech normował się, źrenice starał się ukierunkować tylko na June, ale często zerkał za jej plecami czy aby na pewno Dragot to przeżyje. W sumie atak na kompana z więzienia mógł być śmiało porównany do kopniaka June w klejnoty Reda, po pierwszej ich przemianie. Ah te wspomnienia.
Chwyt za palce demonicy zelżał, młodzieniec zmrużył po chwili także powieki. Chciałby być w pełni sił, by bronić ich w razie niebezpieczeństwa, a teraz gdyby miał pobudzić swoją wyciszoną energię to tylko ściągnąłby na tą spokojną wyspę i jej prawowitych mieszkańców kolejne kłopoty. Trochę snu - tak mogłoby wołać zmięte, zżute i wyplute ciało Czarnowłosego. Druga ręka oplatająca Shigo poluzowała się w tym samym momencie, kiedy zapadł w sen, nawet bez pozwolenia. Ostatnią drzemkę miał tuż przed wypadem do zakładu karnego, ale prawdziwy odpoczynek... w domu June, po imprezie urodzinowej Królewicza. Obecnie dwa demony - Red i Dragot - zapadli w wymuszone okolicznościami sny. Przynajmniej ten pierwszy odczuwał istotną ulgę z tego przywileju.

[Post treningowy - pierwszy]

Ooc: spokojnie, za mało napisałam do akcji, byś miała jak odnieść się do tylko jednego posta. Albo poczekamy na Dragota, albo jakoś to razem sklecimy ^^
Anonymous
Gość
Gość

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Czw Sty 08, 2015 8:02 pm
___ - To dobrze. Wiedziałam, że mogę na Tobie polegać. - powiedziała pocieszająco z uśmiechem na twarzy lecz za chwilę westchnęła ciężko, biorąc malca na ręce. Poczochrała go po czarnej czuprynie, a następnie włożyła do drewnianego kojca, gdzie miał sporo zabawek, które natychmiast go zainteresowały - Baw się Książę. - powiedziała cicho, wręcz do siebie świdrując jakimś dziwnym wzrokiem maleństwo. Za chwilę wybudziła się jakby ze snu, wzdrygując się oraz rozglądając. Co się właśnie stało? Chyba za bardzo się zamyśliła, przez co straciła na chwilę kontakt z rzeczywistością. No nie ważne.
Podrapała się palcem wskazującym po policzku, zastanawiając się co może zrobić by zająć jakoś Reda i odciągnąć go od złych myśli. Na początek zamknęła drzwi, uprzednio używając energetycznych obręczy do związania Dragota na wypadek, gdyby jednak się obudził. Podeszła do szafki, w której zaczęła namiętnie grzebać. Wynalazła z niej blok rysunkowy oraz parę kredek. Świetnie, nadadzą się do jej pomysłu.
Uradowana więc wróciła do demona, siadając sobie wygodnie obok niego. Wyrwała jedną kartkę z bloku i położyła na stole wraz z kolorowymi kredkami.
___ - Patrz Red. - powiedziała chwytając czarną kredkę, którą następnie zaczęła coś szkicować na białym papierze z nieukrytą ekscytacją w jej złotych oczach. Wzięła jeszcze żółtą, czerwoną, kremową oraz lekko różową kredkę by pokolorować swoje dzieło. Gotowy obrazek chwyciła oburącz i niemal podsunęła pod sam nos demona szeroko uśmiechnięta. A wyglądał on tak:

Spoiler:

___ - Zgadnij kto to? Podoba się? - Spytała wychylając się lekko zza kartki - To dla Ciebie. - powiedziała kładąc kartkę na stole. Wyrwała kolejną kartkę, która położyła przed czarnowłosym i wcisnęła w dłoń demona jedną z kredek z poleceniem - Teraz Ty coś narysuj. To fajne. Musisz tylko sobie coś wyobrazić w głowie i przelać to na papier. Na pewno masz do tego talent, w końcu jako demony jesteśmy artystami. - cóż. Jej słowa można było interpretować na różne sposoby. Głównie chodziło dziewczynie o to, że skoro potrafią inne istoty zamieniać w smakołyki różnego rodzaju to czym, że jest narysowanie czegoś na kawałku niegdyś drzewa? Tak przynajmniej myślała demonica, a jak jest w praktyce... cóż.
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk500/500Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (500/500)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Sob Sty 10, 2015 10:21 pm
Zamurowało go, kompletnie zamurowało. Nie przywykł do tego, aby June oprócz walki i zajmowania się dzieckiem zostawiła trochę czasu, by uszczęśliwić demona i coś dla niego zrobić. Narysowała tak szybko obrazek, że mało co mógł zaobserwować, oprócz efektu. Wymiatał i powalał z nóg, zwłaszcza że przedstawiał jego osobę w niezwykłej formie. I jeszcze jak się okazało, że to dla niego, to co mógł rzec? Wykrztusił z siebie nieśmiało:
>Ojej...
Trzymał delikatnie za krańce bloku z ilustracją i z uwagą, lecz i z przejęciem spoglądał na każdą ryskę, każdą kreskę postawioną przez June. Razem tworzyły całość i przedstawiały Reda, aczkolwiek w bardzo zabawnej, przesłodkiej formie. Wedle tego obrazka młodzieniec nie wyglądał groźnie. Może to wina samej wesołej buźki, ale przesadnie dziecięca postura ludzika dodawała całego uroku, który demonica dostrzegła gdzieś tam w Czarnowłosym. Zmrużył na chwilę powieki. Odczuł niesamowitą ulgę. Czyli naprawdę June widziała w nim dobro, traktowała go nie jak mordercę tylko bratnią duszę. Taki wielki spokój emanował od chłopaka, nawet nie spostrzegł, że jego ciężka mroczna Ki topniała i ustępowała tej skrywanej głęboko w sobie; tej, której rzadko pozwalał spoglądać na światło dzienne. Ten rysunek był kulminacją wszystkiego, czym Rudowłosa siostrzyczka chciała zaszczepić w nim samym, gdy tylko dowiedziała się o jego obecności w domu. Wszystko co do tej pory zrobiła zasługiwało na coś więcej niż nigdy niewypowiedziane (w tej formie demonicznej) przez Reda "dziękuję". Sam nie wiedział jak powinien odwdzięczyć się dziewczynie - wiele znosiła i miała anielską wręcz cierpliwość do małomównego zbrodniarza, który był w rzeczywistości bardzo zagubioną i mało zaradną w codzienności istotą.
Obrazek mógł dla June być tylko obrazkiem, ale dla Reda stał się relikwią i symbolem przełamania w jego zatwardziałej ciemnością duszy.
Otworzył ponownie ślepia i jeszcze przez chwilę dumał w ciszy nad arcydziełem. W końcu utkwił onieśmielony wzrok na autorce dzieła i w końcu dał odpowiedź na to, kogo przedstawia:
>Muszę schudnąć kilka kilogramów.
Stwierdził z wesołym akcentem, by "dodać sobie wagi" składając ilustrację na cztery części i wsadzając ją do swojego pojemnego brzucha. Poklepał jeszcze w miejsce włożenia pamiątki i prezentu od June, jakby chcąc pokazać, że może i faktycznie przydałoby mu się trochę ćwiczeń. Znowu nie był grubaskiem, jednak ostatnimi czasy bardziej skupiał się na technikach niżeli wysiłkowi fizycznemu.
Tak czy inaczej, właścicielka domu mogła być z siebie zadowolona. Nie dość, że podniosła gościa w domu na duchu, to jeszcze zdołała wtajemniczyć go w interesującą zabawę. Bo to teraz przyszła kolej Reda na wykonanie rysunku o dowolnej treści, posługując się wyobraźnią i talentem, który rzekomo jest genem każdego demona. Zachęciła go do pracy, nawet jeśli miał pewne obawy.
>No nie wiem, nigdy tego nie robiłem... ale spróbuję.
Ścisnął pewniej narzędzie pracy, które to nie wytrzymało presji i przełamało się na pół. Wzdrygnął się nieco, gdyż źle ocenił swoją siłę do narzędzia pracy i zniszczył je na wstępie. Tępa część kredki nie nadawała się do użytku, bo nie miała tego ostrego szpikulca, którym posługiwała się dziewczyna.  Zapowiada się niezły początek, hehe. Ułamany fragment przemieścił w palce obdarzone sporymi pazurami i układał w odpowiedni chwyt. Z tego co pamiętał, Złotooka sprawnie manewrowała kawałkiem drewna, ruszał się nadgarstek i niekiedy ręka od łokcia do dłoni. Odtwarzał tą czynność w głowie, aż znalazł odpowiednie ułożenie. Następnie nachylił się nad kartką papieru i ćwiczył swoje "wyczucie" w naciskaniu rysika do blatu. Za pierwszym razem przedziurawił niczemu winną stronicę, na co powoli tracił pewność siebie. Miał tylko nadzieję, iż nie zniszczył stolika, ani że June nie będzie się z niego nabijać. Sporo czasu minęło od nauki pisania u Kuro, gdzie ten też miał pokaż "umiejętności" Reda i kilka podziurawionych zeszytów. Mimo wszystko starał się i po skupionej minie dało się to wywnioskować. Kolejnym krokiem była koordynacja ręka-oko-mózg, żeby wszystko poszło po myśli chłopaka. Zupełnie nie patrzył się na otoczenie, gdyż teraz kartka była jego światem. Na tyle głęboko się skoncentrował, iż dopiero po skończeniu pracy powrócił mu zmysł słuchu i bodźców świata zewnętrznego. A minęło sporo czasu, koło godziny, bo tak mozolnie i długo kolorował swoje bazgroły. June bawiła się akurat z Shigo, pewnie uznała, że nie ma po co siedzieć przy demonie, który dodatkowo barykadował przedramionami dostęp do swojego królestwa kredek i kartki. Aż do teraz, kiedy oznajmił:
>Zaraz wracam.
Zostawił rysunek na blacie, który przedstawiał się następująco:
Rysunek Reda, wersja bez śladów kredek (nie umiem jednak :
To dziwne, ale bez większych problemów (nie to co wcześniej) wstał z kanapy i po prostu wolniutkim krokiem wyszedł z domku i stanął na werandzie. Tam też leżał nieprzytomny, związany złotymi krążkami przez właścicielkę Dragot. Na szczęście nie było widać śladów krwi, toteż mógł zbliżyć się i przyjrzeć się ofierze z bliska. Będzie żył, tylko nie wiadomo kiedy ocknie się na dobre. Dla jego dobra, najlepiej żeby ocknął się w nocy, aby nie być widocznym i uniknąć kolejnych ataków ze strony June. Silny był z niego wojownik, wyjdzie z tego.
Już miał wracać do środka, kiedy dostrzegł kątem oka coś na drugim końcu werandy. Coś niepozornego, co przykuło jego uwagę. Podszedł do niewiadomej rzeczy i natychmiast zaczął oględziny. Bardziej obserwował niżeli badał, ale analizę zostawi dziewczynie, bo to właśnie do June zaniósł niespodziankę. Na wstępie oznajmił szybko:
>Z Dragotem bez zmian, ale zobacz co znalazłem.
Postawił na stoliku w salonie pudełko obite ozdobnym papierem, którego nie otwierał, ponieważ wolał znać zdanie gospodyni. Może ona wiedziała co to takiego? Red nawet nie miał skojarzenia z mikołajowym prezentem, bo przecież nigdy nie obchodził świąt. Czy swoich urodzin. Owszem, był na urodzinach Shigo, wiedział o takowych April, Kuro i Kurokary, lecz nie łączył prezentu i świętowania jako nieodzowne części. Tak czy siak, zdecydował się przynieść pakunek do rozstrzygnięcia. Nie wyglądał groźnie, a kto wie co tam mogło się znajdować. Ciekawość zwyciężyła.

[Ooc: koniec treningu]
Anonymous
Gość
Gość

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Nie Sty 11, 2015 10:52 pm
Ha, udało się, demon połknął haczyk. Uśmiechnęła się do niego promiennie zadowolona z siebie, że udało się czymś zająć Red'a. Jak będzie się skupiał na rysunku to nie będzie myślał tak bardzo o wewnętrznym bólu jaki nim targa od pewnego czasu. Choć nie dawał sobie rady na początku - połamał narzędzie pracy i przebijał kartkę - to w końcu załapał o co w tym biega. Rudowłosa poczuła się tak, jakby miała pod opieką teraz dwójkę dzieci, a nie jedynie Shigo. To było na swój sposób dość zabawne, ale też urocze. No nic.
Przez pierwsze piętnaście minut siedziała grzecznie, opierając brodę o dłonie i spoglądała na ruchy Reda. Znaczy na jego głowę i ręce, bo skutecznie zasłaniał swoje dzieło całym ciałem, a wszelkie próby podglądnięcia kończyły się niepowodzeniem. Zrezygnowana postanowiła pójść do syna by potowarzyszyć mu w zabawie w kojcu. Trzymała w dłoni misia i zgrubiając głos 'mówiła' nim do chłopczyka, a ten uradowany śmiał się do łez gdy futerko pluszaka łaskotało go po podbródku. Był uroczy, na pewno rozczuliłby nie jedną osobę i roztopiłby nie jedno serce.
___ - Zła matka ze mnie, nie, Shigo? - spytała chłopca, który tylko spojrzał na nią niezrozumiale złotymi, wielkimi oczami po czym chwycił w swoje łapki twarz demonicy i zaśmiał się wesoło. Chwila szoku u June po chwili zamieniła się w szczery uśmiech zmieszany ze łzami wzruszenia. Szybko się jednak opanowała i poczochrała jego 'po tacie' włosy. Jak go tu nie kochać, co?
Po pewnym czasie zobaczyła, że chłopak gdzieś wychodzi, a ciekawska dziewczyna podniosła się z klęczek i wróciła do stolika. Spojrzała na dzieło chłopaka i z zadumą odkryła, że jej słowa się sprawdziły, na prawdę miał talent! Rany! Wzruszyła się ponownie widząc małą podobiznę siebie oraz Shigo. Za chwilę jednak posmutniała. Tak to teraz wyglądało. Shigo, June... bez Reito. No cóż. Nie warto znów tego roztrząsać. Już to chyba przebolała.
___ - Red? A kto to jest? - spytała głośno wskazując blondwłosą postać, która stała przy Kaede unoszącej się na chmurce. Kuro i April rozpoznała, ale tą dziewczynę w saiyańskiej zbroi widzi pierwszy raz.
Zostawiła obrazek podnosząc się gdy zobaczyła Red'a z pakunkiem w rękach. Nie widziała tego wcześniej, a poza Dragotem nie czuła, aby ktoś inny tu przylatywał. Chyba, że nie zauważyła tego gdy tu przylatywała. Wzięła do ręki prezencik i otworzyła. W środku były jakieś dziwne klocki. To zapewne miało być dla Shigo. Jakoś nie była przekonana co do dobrych intencji demona, który teraz leżał jak długi przed domem. Na wszelki wypadek odłożyła to coś na szafce, zamykając ponownie. Jeśli tamten się ocknie to go spyta o co z tym chodzi.
Wyciągnęła z szafki pustą ramkę na zdjęcia, której wielkość odpowiadała kartkom, na których malowali. Wsunęła w nią dzieło Red'a po czym odstawiła nad półkę i wróciła do Red'a. Skoncentrowała się po czym na jej szyi pojawił się znany fioletowy wisiorek z kłami. Dał jej go Red. Przypomniała sobie też o tym, co się stało zaraz po jego założeniu. Aż się chwyciła za szyję czując ten ból wbijanych kłów błyskotki. No... o pocałunku też pamięta, ale nie o to chodziło.
___ - Cały czas zastanawia mnie co to jest i skąd to wziąłeś. No... również dlaczego po powiedzeniu przez Ciebie "osuwari" wbija mnie w ziemię. - spytała wpatrując się w niego ciekawskim wzrokiem.

OOC
Dodam kilka zdjęć do opisu domu
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk500/500Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (500/500)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Pon Sty 12, 2015 9:48 am
Cóż, Red nawet nie obraził się jeśli chodzi o troskę nad nim, ale pewnie gdyby powiedziała to co chodzi jej po głowie, mógłby się obrazić. W sumie niczym dziecko, któremu się rzekło, że jest jeszcze za młody na to i owo. Miało to swoje plusy i minusy, lecz ze względu na to, iż był wojownikiem o dość poważnym wyglądzie, elementy dziecinności mogły przeszkadzać. Przynajmniej w walkach dało się dostrzec objawy dojrzałości. Albo po prostu bestialstwa. Mniejsza o to.
Nim przyszedł z werandy do środka domu, stanął w progu słysząc pytanie o dziewczynie w blondwłosach widniejącej obok Kaede na kartce. Oho, czyli zobaczyła co naskrobał. Przechylił nieznacznie głowę na bok, jakby z niedowierzaniem, że June nie miała okazji ją spotkać. Chyba, że nie narysował ją na tyle charakterystycznie, by mogła rozszyfrować o kogo chodzi.
>To Vivian. Pierwszy raz spotkaliśmy się podczas ataku Tsufula na Vegecie. Później trenowaliśmy kilka razy wspólnie. Niewiele o niej wiem, jednak polubiłem ją. Powinnyście się kiedyś poznać.
Nie był najlepszy w opowiadaniu szczegółów, toteż tyle musiało wystarczyć June, chyba że zada jakieś pytania naprowadzające, żeby chłopakowi było łatwiej skompletować opis koleżanki. Właściwie... przyjaciółki, ale nie powiedział tego na głos. Po tej akcji z Dragotem Rudowłosa mogłaby uznać młodzieńca za naiwnego, i rzeczywiście nie pomyliłaby się ani trochę. Jednakże Vivian szczerze pasowała do grona jego przyjaciół. Ciekawe czy June zorientowała się po rysunku, jaki zostawił na blacie stolika, że to właśnie ich przedstawił. Była o wiele mądrzejsza od Reda, więc wielce możliwe, iż chciała tylko się upewnić w przypuszczeniach. Kiedy June sprawdzała zawartość pakunku, to młodzieniec nie mógł oprzeć się pokusie i sam też patrzył co było w środku. Te kolorowe elementy przypominały drewniane klocki, które April i Kuro dali w prezencie dla Shigo. Ożesz kurczę! Zapomniał, że dał je na przechowanie Vivian, by mogła je oddać właścicielowi, gdyby Red nie wrócił z potyczki z Rikimaru! A Halfki nie było już na Ziemi! Jak tak się skoncentrował, zorientował się, iż nawet Kuro z April zniknęli z planety. Podejrzane to wszystko. Nic nie wiedział o przepustkach wojowników, toteż nie dawały mu spokoju domysły.
Przestał na chwilę myśleć o znajomych, gdy Złotooka najpierw wsadzila do ramki jego rysunek (awww... czuł się wyróżniony), a następnie ujawniła naszyjnik z kłami, który zawiesił jej przez głowę w trakcie walki o honor (który i tak utracił, ale o tym mniejsza). Mrugnął dwukrotnie ślepiami, gdyż dziewczyna znalazła okazję do poznania tajemnicy niezwykłego wisiorka. Gorzej, że Red sam niewiele wiedział o działaniu magicznego przedmiotu. Tym razem nie usiadł na kanapie, ale poczekał aż Ogoniasta to zrobiła. Jak widać u demonów ciekawość idzie w parze z talentem plastycznym, hehe. Na tyle ile będzie w stanie, odpowie z przyjemnością. Chociaż odrobinę odpłaci się June za wszystko co do tej pory dla niego zrobiła. A sporo się tego nazbierało.
>Naszyjnik wręczyła taka miła starsza pani, wraz z cukierkami -nie byłby sobą, gdyby nie wspomniał o słodyczach, które uwielbiał, nawet jeśli nie miały większego znaczenia dla sprawy June- Powiedziała, żebym go dał osobie, która...
Oho, aż nieco zwęziły się źrenice, bo doskonale pamiętał słowa babuleńki i nie były one chwalebne do wysłuchania, ponieważ jakoby wskazywałyby na nieporadność osoby, której ofiarował naszyjnik. Podrapał się po policzku próbując znaleźć jakieś lepsze określenie dla kogo przeznaczona jest ów rzecz, lecz na próżno. Uznał, że jeśli w miarę szybko przejdzie do innej kwestii, to June nie będzie się dopytywać o szczegóły. Tak też postanowił wybrnąć z sytuacji. Nieudolnie, lecz lepiej tak niż mieć guza na głowie.
>A co do tego słowa, starsza pani nie powiedziała co znaczy "Osuwari"...
O nie! Powiedział to słowo na głos! A pilnował się, żeby nie palnąć go w eter! Wiadomo do czego to zmierzało, także próbował to jakoś zatrzymać. Złapał prędko June za ramiona, lecz zamiast pomóc - oboje zostali wbici w podłogę. Z bardzo podobnym skutkiem.

Ooc: ładny domek... zwłaszcza z poziomu podłogi : D
Kanade
Kanade
Ciasteczkowa Bogini
Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk1000/1000Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (1000/1000)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Pon Sty 12, 2015 10:37 pm
Pojawiła się przed chatą demonicy. Serce zabiło jej szybciej ze szczerego strachu. Czy ktoś taki zechce jej pomóc? Od kiedy to kaio proszą o coś rasę, która jest ich przeciwieństwem? *Przecież nie wszystkie są złe…* pokrzepiała się w myślach. To nie było wcale takie w myśleniu Kaede, żeby nakłonić June do współpracy, ale powaga sytuacji chyba skłoni ją do pozytywnego przyjęcia propozycji. Przełknęła ślinę i zapukała kulturalnie, po czym weszła do domku.
-Witaj June, możesz mnie nie pamiętać, ale jestem Kaede, ta od ciastek…- podrapała się z zakłopotaniem z tyłu głowy. Rzeczywiście widziały się tylko raz, blisko po tym, jak została przyboczną Kaioshina i przyleciała uczyć się na Ziemię. –Nie przeszkadzam?- zapytała nieśmiało, zamykając za sobą drzwi. June z Redem byli właśnie w dziwnej pozycji na poodłoodze….
-Uh… Cześć Red… dobrze cię widzieć…- kochała go i była szczęśliwa, że jest zdrów. Nagle spojrzała na dziecko, znajdujące się obok June. Jej dziecko? *Ale super!*
-Wow! Jakie śliczne!- bogini odbiło, kucnęła koło Shingo i zaczęła bawić chłopca, robiąc zabawne minki. Jej aura pozytywnych emocji wibrowała w całym pomieszczeniu, więc z pewnością się jej nie przestraszył. Dopiero po chwili przywołała się do porządku, zanim złote motyle nie uleciały z jej ciała. Przecież demony niezbyt to lubią.
-Przepraszam za tak nagłe najście…- spojrzała znowu na gospodynię, tym razem nie kryjąc po swojej twarzy, że coś złego dzieje się we wszechświecie. –Mam do ciebie prośbę, ale oczywiście liczę się z tym, że możesz nie chcieć mi pomóc.- zrobiła przerwę, aby szok jaki spowodowała swoim przeżyciem zdążył przemienić się w zainteresowaniem jej sprawą. –Opiekuję się teraz planetą Namek. Niedawno odkryłam, że saiyanie na rozkaz ich króla przymierzają się do podboju tej pokojowej planety. Udałam się na Vegetę szukając ratunku, ale okazuje się, że jedyna możliwość aby uratować moich podopiecznych, to pozbycie się króla małp. To on wydaje dekrety i ma manie podboju, boją się go nawet jego pobratymcy. Jak podbije Namek, może zamarzy mu się Ziemia, a to twój dom!- mówiła szybko i z przejęciem, starając się szybko zrelacjonować całą sytuację. –Dogadałam się z saiyaninem, który jest w opozycji do swojego króla. Szuka on wojowników, którzy pomogliby przeprowadzić rewolucję. Czy poleciałbyś ze mną na Vegetę i wspomogła nas swoją siłą?- ostatnie słowa były coraz bardziej nieśmiałe, zawijała dłonie w swoją chustę i zawstydzona jak mała dziewczynka, przebierała nóżkami.
-Red może też byś chciał?
Anonymous
Gość
Gość

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Wto Sty 13, 2015 5:07 pm
Nie spuszczała z demona swojego nader ciekawskiego wzroku. Czuła się tak, jakby miała za chwilę poznać tajemnicę świata. W końcu ten naszyjnik nosi już... przez 3 i trochę więcej lat swojego życia wliczając pobyt w Sali Ducha i Czasu, a nie wie czym jest. Wie tylko tyle, że jedynie po wypowiedzeniu magicznych słów z ust Red'a June leci na ziemię. Tylko z ust Red'a.
Nie dowiedziała się też zbyt wiele niż wiedziała wcześniej. Więc dała mu ten naszyjnik jakaś stara babuszka, ciekawe po co.
___ - Która...? - spytała gdy czarnowłosy się zaciął. Z lekkim  nieufnym wzrokiem przyjrzała się mu uważnie. Chciał coś powiedzieć, ale najwyraźniej było to zbyt obraźliwe. No, w sumie nie miałaby mu wtedy za złe. Mieli ze sobą na pieńku, walczyli i użycie naszyjnika było jedną z taktyk. W ostateczności wzruszyła ramionami. Nie sądziła by ta informacja odmieniła jej życie, a z resztą chłopak chyba nie ma zamiaru jej powiedzieć, a naciskać nie ma zamiaru. Przynajmniej na razie.
___- Zaraz... co?! - i czas spowolnił w momencie wypowiedzenia przez Red'a tych magicznych słów. Rudowłosa zdążyła jedynie zdać sobie sprawę z tego co się za chwilę stanie, czego dobrym dowodem było szerokie otwarcie złotych oczu w przerażeniu. W następnej sekundzie naszyjnik na szyi demonicy zaświecił się po czym pociągnął silnie na ziemię - Kyaaa! - pisnęła. Upadek nie był tak bolesny jak inne dzięki chwytowi demona. Gdy pierwszy szok oraz ból pleców zmalał, dziewczyna otrzeźwiała trochę. Mruknęła coś niezbyt zadowolona po czym spróbowała podnieść, ale leżał na niej... Red. Jakby pecha było mało to jeszcze w nieodpowiednim momencie wizytę postanowiła złożyć boginka Kaede. Momentalnie zwaliła z siebie demona - To nie tak jak... - zaczęła, ale się zatkała od razu widząc, że jej uwagę przykuł Shigo. Westchnęła ciężko podnosząc się i łypnęła złowieszczo na Red'a. Jej wzrok mówił wręcz "wyrwę Ci te rogi i wsadzę w zad". Coś w ten deseń. Nie było czasu na przepychanki, więc schowała naszyjnik pod skórą.
___- Tak, pamiętam Cię. Stoisz na mojej szafce. -  powiedziała wskazując na obramowany rysunek Red'a. Była tam właśnie między innymi Kaede. Shigo bardzo się spodobała różowoskóra osóbka. Mały był otwarty na nowe znajomości, szczególnie lubił kobiety - do facetów już tak nie lgnął. W każdym razie wypuściła malca z kojca by zaspokoił swoją ciekawość dotykania wszystkiego, a w tym wypadku to ubranie Kaede. Nowe trzeba zmacać.
Wysłuchała boginki. Cel jej wizyty był jasny, zebranie wojowników, którzy skopaliby niegrzecznych saiyan, którzy chcą atakować niewinne planety zapewne do celów handlowych. Głupie małpy się panoszą. Byłą jak najbardziej za, ale...
___ - Wiesz... ja chętnie bym się rozerwała i wam pomogła. - zaczęła - W dodatku zobaczyłabym czy na Vegecie nie ma Reito, ojca Shigo. No, ale... nie mam z kim go zostawić. - ukucnęła czochrając malca po czuprynie. Ten wcisnął kciuk do buzi i machnął ogonem.

OOC
Trening start
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk500/500Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (500/500)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Sro Sty 14, 2015 9:32 am
Eh, nie przypuszczał, że moc naszyjnika jest aż tak potężna. Skąd miał wiedzieć, że nawet najmocniejszy chwyt nie zapewni obrony przed upadkiem i wbiciem w podłogę? Nigdy nie spróbował, i już wie, że nie warto, gdyż nic nie wskóra. Przynajmniej miał miękcej niż June, może gdyby chwycił dziewczynę od strony pleców, to teraz ona by na nim leżała...
Ale dość o tym, kolejny gość złożył wizytę w odludnym miejscu, i akurat zastał ich w tejże niecodziennej pozie. Zanim cokolwiek przywitał się czy rzekł, już został zrzucony na podłogę i obdarzony złocistymi pociskami z oczu gospodyni. Nienawidził złowieszczego spojrzenia June, od razu miał ciarki na plecach i próbował uciec swoimi ślepiami poza zasięgiem wzroku dziewczyny. Doskonale mógł odczytać podprogową wiadomość demonicy, nie musiał się wysilać by znać jego znaczenie. Wstał prędko z podłogi i wyprostował się nieśmiało patrząc na Kaede, która też miała słabość do dzieci. Ale o tym później.
Poprawił sobie ubranie i fryzurę, żeby skinąć skromnie głową na przywitanie Bogini. Nie to, że jej nie lubił (przecież nie bez powodu znalazła się na kartce), tylko poniekąd nie znał powodu wizyty Kaioshinki. Może chciała go ostrzec przed wojownikami, którzy zatłukliby go za morderstwa w więzieniu South City? I wiedziała doskonale, co młodzieniec tam wyrabiał? I że po co mu dała serce, skoro nie robi z niego żadnego pożytku? Na szczęście chodziło o coś innego, nie mniej jednak bardziej szkodliwe dla świata. Najazd Saiyan nie brzmiał przyjemnie, zwłaszcza że ich chrapka była ogromna. Nie zdziwił się więc słowom Rudowłosej, która z miejsca zgodziła się na wyprawę. Miała tylko problem co zrobić ze swoim skarbem, gdy mamusia będzie szukać nieodpowiedzialnego tatusia. Na pewno nie miała zamiaru podrzucać Shigo obcej rodzinie, już raz to uczyniła i sama wiedziała jakie to bolesne. Red patrząc się na tę dwójkę nie mógł nie udzielić rady. W końcu był wujkiem Ledem, hehe.
Kucnął ostrożnie przy matce z synkiem i powiedział cichszym głosem do June:
>Właściwie... mógłbym zająć się Shigo -z drugiej strony jednak nie był profesjonalnym opiekunem, toteż dodał chwilę później, kierując słowa już do obu wojowniczek- Jest też pewne miejsce stworzone przez Kaede, w którym znajdzie odpowiednią opiekę.
Miał na myśli Sanktuarium, któremu patronowała sama Bogini. Nie miał już tam wstępu, lecz nie zapomniał o dzieciach, z którymi spędził jedno popołudnie i które były tam bardzo szczęśliwe. To pokazywało, że Białowłosa umiała zapewnić każdemu dziecku odpowiedni byt i komfort. To i tak będzie rozwiązanie tymczasowe, przecież wierzył, że June wróci z walki na Ziemię po synka.
Podniósł się z podłogi i wtedy padło pytanie Kaioshinki, czy również młodzieniec przyłączyłby się do walki o obronę Namek przed Saiyanami. Już raz próbowali z mieszkańcami planety dojść do ładu - między Changelingami a Namekami - ale ta sprawa najwyraźniej przerastała poprzedni konflikt. Nie powinien odmówić, miał szansę na poprawę reputacji, ale dobro pozostałych członków wyprawy było najważniejsze.
>Gdyby June nie chciała mojej pomocy przy dziecku, to i tak nie mógłbym brać udziału w walce. Jedynie co mogę zaoferować, to leczenie poszkodowanych.
Tylko do tego nadawał się na dzień dzisiejszy. Nie chodziło o to, że nie chciał przyłożyć do tej sprawy swojej ręki, ale jego moc wymknęłaby się spod kontroli, gdyby tylko zadał śmiertelny cios ostrymi pazurami i przelała się krew. Nie ufał sobie na tyle, by walczyć w pierwszej linii ognia przy nienarażaniu innych wojowników na kolejne zagrożenie. Dało się odczytać z jego KI, że jest bliski upadkowi ku otchłani ciemności, i tylko szybka, sprawna pomoc ze strony Złotookiej oraz jej dziecka sprawiła, iż Red mógł zrobić dwa kroki ku człowieczeństwu. Dwa ciężkie i duże kroki. Był też pewien, że April, Kuro, Vivian i inni wojownicy będą brać udział w całym przedsięwzięciu. Dlatego uważał swój wkład w walce na Vegecie jako ostateczną ostateczność. Może nie liczył na wyrozumiałość, co na ich zdrowy rozsądek.
Skierował wzrok na otwarte drzwi do domku i przypomniał sobie o jeszcze jednej osobie.
>Przed opuszczeniem Ziemi trzeba coś zrobić z Dragotem.
Przypomniał June o niespodziewanym gościu związanym na werandzie swego ślicznego, drewnianego domku. Nie powinien był tam leżeć, nawet jeśli ich już nie będzie. Może zniszczyć dobytek demonicy w ramach zemsty za pobicie, albo coś w ten deseń.
A gdyby tak zabrać Dragota ze sobą? Przecież też był wojownikiem! Pytanie tylko po której stronie stanąłby w walce...
Kanade
Kanade
Ciasteczkowa Bogini
Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk1000/1000Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (1000/1000)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Czw Sty 15, 2015 9:48 pm
Wpatrywała się z troską w Reda. Pewnie znów zjadł nowe osoby… Słyszała w myślach ich modlitwy i natychmiast posmutniała na twarzy, jak mała dziewczynka. Tak bardzo kochała ludzi… Ale Red nie zrobiłby tego sam z siebie, jest dobry na dnie swojego serca, więc dlaczego… Spojrzała mu prosto w oczy, a on mógł się już domyśleć, że wie o wszystkim.
-Szkoda, że z nami nie polecisz Red, może mogłabym jakoś wspomóc twoje serce… Naprawdę mógłbyś zaopiekować się Shigo, gdy June poleci ze mną?- zapytała go z troską. Lecz w jej głosie było coś jeszcze, nieustanna wiara w to, że on jest dobry.
-Co ty na to June? Red jest dobrym opiekunem dla dziecka?- w końcu głos matki jest decydujący. –Oczywiście zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała lecieć. Mogę też zapewnić dziecku opiekę w moim domu na Ziemi, będzie miał tam pełno zabawy, pod okiem mojego sobowtóra.- rzeczywiście matka bogów zadbała o to, żeby ktoś zajął się dziesiątką przybranych przez Kaede dzieci i swoją mocą wykreowała jej kopię, która zastępuje młodą kaio, gdy ta pełni swoje galaktyczne obowiązki. Kiedyś cała dziesiątka dowie się prawdy, ale jeszcze nie teraz. Wbrew wszystkiemu, ona sama tęskniła za beztroską na Ziemi, ale nie po to się urodziła, żeby opiekować się jedynie garstką z jednej rasy, teraz ma na sercu cały lud Namek i jest jedną z nich, nie może pozostać obojętna i zostawić Tatkę w problemach.
Nagle jej serce wypełnił smutek. Tak naprawdę kompletnie ni widziała, co ma zrobić. Jest światłem w ciemnościach, powinna kreować rozwiązania i wyjścia z problemów, a ona co? April wciąż czuje się źle i nie wyrabia już psychicznie, zresztą nic dziwnego… Red zjada niewinne dusze. Jak jako bogini pomogła światu? *Może po prostu się do tego nie nadaje…* pomyślała lekko zrezygnowana i opadła bezradnie na krzesło.
-Szczerze mówiąc, to totalnie nie wiem jak zaradzić tej sytuacji…- westchnęła ciężko, pozwalając sobie na chwilę słabości –Boję się o moich podopiecznych, którym zagraża część małp i ni mam żadnego sposobu, aby temu zaradzić… Zaufałam jednemu z dowódców, który jest w opozycji do króla Vegety, ale czy on cos wymyśli… Tego nie wiem…- siedziała chwilę przygnębiona, ale nie trwało to długo. Akurat ona miała coś w sercu, co zawsze nakazywało mieć nadzieje, musi wierzyć w swoich bohaterów i stale inspirować ich serca. Czy jest inne wyjście? To świat śmiertelników, a o niej zapomną równie szybko, jak miną ich problemy. To jakby zakodowane w głowach mieszkańców tego świata… A bogowie zawsze są samotni, ale tak powinno być… Służą do uregulowania mechanizmu, który z jakiegoś powodu zawalił. Najgorsze, że znała ten powód… Czy zdąży nauczyć swoich wybrańców tego, co najważniejsze, zanim pamięć o niej przeminie?
-June…- zrobiła dłuższą przerwę, po czym kontynuowała. –Tak naprawdę, nie mam prawa, aby prosić cię o to, ale jeśli jest nadzieja i opieka dla twojego syna, to zrób to, co podpowiada ci serce.- rozdała całej trójce po paczce ciasteczek. –Pójdę już, abyś nie czuła presji…- odwróciła się i powoli zmierzała w kierunku drzwi. Z cichą nadzieją, że jednak coś się stanie…
Anonymous
Gość
Gość

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Czw Sty 15, 2015 11:29 pm
Ucieszyła się niesamowicie gdy usłyszała od Red'a słowa, że mógłby się zająć chłopcem. Jakoś informacja o miejscu stworzonym przez Kaede  przemknęła jej bokiem. W jej rudej głowie zrodził się iście demoński plan, mianowicie doszła do wniosku, że jeśli Red będzie miał na głowie Shigo to nie będzie nadmiernie zaprzątał sobie głowy złymi wspominkami. Nawet June mało kiedy mogła myśleć o sobie gdy ten szkrab się urodził. Nocami nie dawał jej spać, więc nic dziwnego, że nie miała czasu dla siebie. No więc była o Reda spokojna. Malec da tak chłopakowi w kość, że nawet nie pomyśli o czymś złym.
Podniosła głowę na słowa Kaede:
___ - Tak, Red jest bardzo dobrym opiekunem. Shigo z resztą myśli tak samo, nie? Shigo? - spojrzała na malca z uśmiechem - Lubisz Leda? - spytała, a w odpowiedzi czarnowłosy szkrab uniósł w górę piąstki ciesząc się.
___ - Leed, Leeed! - krzyknął wskazując ogonem na właściciela imienia. Wujcio Red przypadł mu do gustu jak mało kto.
___ - Obronię kogo będziesz chciała, nie dam się panoszyć tamtym małpom, już za długo uważają się za Bogów. - zacisnęła pięść unosząc ją na wysokość swojej twarzy - Pewnie po naszej stronie jest Hikaru i Kuro, więc nie masz najmniejszych powodów do zmartwień. Nikt nie podskoczy wojownikom ze Szkoły Światła. - puściła do dziewczyny oczko chwytając ją za dłoń gdy tylko chciała wyjść - Poczekaj chwilę, ogarnę się i możemy lecieć. - powiedziała puszczając jej rękę. Odwróciła się na pięcie w stronę Reda, zagryzając jedno ciastko. Heh, były tak samo dobre jak w momencie, w którym pierwszy raz ich posmakowała. To jakaś boska receptura, czy co? No nie ważne - Słuchaj. Mleko jest w lodówce, w kuchni. Podgrzewaj je lekko, nie tak by mały się poparzył. Dawaj je mu rano, trzy razy w południe i raz pod wieczór. Jak będzie płakał  bez powodu możesz śmiało dać mu jeszcze jedną gratis, w końcu ma saiyański żołądek. Niech chodzi spać o 19, najlepiej by wcześniej był zmęczony i wybiegany, bo wtedy śpi spokojnie całą noc. Pampersy są w szafce, w łazience. Wiesz co to są pampersy? To jest to, co ma na tyłku. Jeszcze nie potrafi za bardzo korzystać z nocnika, więc swoje sprawy... załatwia w pampersa, którego trzeba zmienić. Poczujesz kiedy będziesz musiał go zmienić. Hm, co jeszcze. No tak! Nie pozwalaj mu jeść byle czego, ma tendencję wkładania wszystkiego do ust. Zrozumiałeś mnie? - spojrzała na demona złotymi patrzałkami, mrugając kilka razy. Miała nadzieję, że pojął to co mówiła.  W końcu jednak wzruszyła ramionami z uśmiechem. Niech robi co chce, byle jej nie zagłodził syna. Poszła jeszcze do sypialni by przynieść stamtąd dwie kapsułki pach-bach ze statkami kosmicznymi, które wcisnęła między piersi. Przydadzą się w razie czego.
Została jeszcze jedna kwestia, którą poruszył Red. Chodziło o leżącego przed domem Dragota. Zostawiając go tu, naraziłaby Red'a oraz Shigo na kłopoty. Choć może i miał szczere intencje to mimo wszystko mu nie ufała. Przez chwilę zastanawiała się mocno co zrobić z tym fantem, aż w końcu wpadła na ten sam pomysł co demon. Zabierze go ze sobą!
___ - A Dragota nauczę tego i owego na Vegecie. - mruknęła zacierając ręce. Ukucnęła jeszcze przy swoim szkabie, przytuliła go oraz ucałowała w czoło, co jak zwykle mu się nie spodobało. 'Łe! Oj mamo, nie rób mi obciachu przy ludziach!'. Wyszła za drzwi by za chwilę przywlec za sobą nieprzytomnego w tym towarzystwie za ogon. Skupiła w sobie energię, a następnie uwolniła ją w postaci lekkiej, jasnej poświaty, która objęła ciało dziewczyny, a następnie zmieniła lekko jej wygląd. Bujne, rude włosy wraz ze złotymi źrenicami zamieniły się w kruczoczarne, oczy przybrały wężowego wyrazu, a jej ubranie zmieniło się z normalnego w niebieski saiyański kombinezon z białymi rękawicami.
___ - Jako June, na Vegecie jestem spalona. Póki co, będę pod tym ukryciem. - uśmiechnęła się machając małpim ogonem. Była gotowa.


Spoiler:
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk500/500Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (500/500)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Pią Sty 16, 2015 9:55 am
>Muzyczka w tle<

Jego serce jest mniej istotne niż losy świata, dlatego wolał dla dobra świata nie brać udziału w zapewne skomplikowanej akcji, gdzie mógłby narazić uczestników na szkody. Było mu jednak przykro i wstyd, iż nie może pomóc. Przecież doskonale znał powód całej misji, przecież chciał być po stronie dobra. Spojrzenie różowych patrzałek Kaede było aż nazbyt dobrze zrozumiałe. Wiedziała, iż demon na nie jedno na sumieniu, i to nie tylko z powodu dalekiej, ale i tej najbliższej przeszłości. Nie miał śmiałości utrzymywać kontaktu wzrokowego z jego alter-ego, toteż po skinieniu głową, iż mógłby zaopiekować się Shigo podczas nieobecności June, skrył wzrok za grzywką przy tym mając poważny wyraz twarzy. Skoro został wykluczony z walk, to nie pozostało mu nic innego jak wymyślenie sposobu spędzenia czasu na Ziemi. Może będzie patrolować ją non-stop, by nie myśleć o zdarzeniu z Dragotem i więzieniu? Nie przypuszczał bowiem, by jego skromna propozycja została przyjęta. Kto chciałby za opiekuna mieć młodocianego przestępcę z piekła rodem? Chyba tylko inny demon, który musiał mieć ogromne zaufanie, mimo wszelkich niedoskonałości. Stąd jego zdziwienie, kiedy Rudowłosa, w obecności Boginki, dała mu pod opiekę swoje maleństwo. I to ogromne! Pękała skorupa maski powagi w kilku miejscach, w kącikach oczu, w kącikach ust, aż pojawiła się emocja związana z niepewnością, jak i ze spokojem. Ufność June była naprawdę ogromna. Gdyby znała jej myśli, przytaknąłby. Obecność malca działała kojąco, nawet jeśli będzie sporo pracy związanej z kondycją zdrowotną Shigo. I tak, było tego dużo, lecz nie cofnie się przed odrobiną szczęścia u boku dziecka tylko z powodu obowiązków. Skinął ponownie głową, gdyż zrozumiał słowa dziewczyny i powierzone czynności nad staranną opieką Królewicza. Przyglądał się nie tylko kochanej, nieco rozbitej rodzince, ale i Kaede. Dostrzegł w niej taką samą miłość, może w innym wymiarze i znaczeniu, jednak nie dało się ukryć, że Boginka była bardzo zadowolona z decyzji. Gorzej, iż Kaioshinka straciła pewność siebie co do powodzenia misji na Vegecie. Trudno było jej zapewne rozdzielać matkę i dziecko, nawet jeśli ranga zagrożenia była wielka. Trudno było także znaleźć sposób na zwycięstwo drużyny dobra nad tyranem. Red i tak wiedział swoje - przede wszystkim Boginia nie była sama. Miała wsparcie ze strony wojowników. Była spoiwem w walce, bo to ona wybierała kto jest godny do obrony Namek przed najeźdźcami. June dała temu wyraz pewnym chwytem dłoni i zapewnieniem, że będzie walczyć tylko z tymi, których wskaże. Musiało to świadczyć o tym, iż nie jest byle pionkiem na szachownicy, ale respektowana przez demonicę. I na pewno nie tylko przez nią.
June zmieniła swój wygląd nie do poznania. Niczym "zła Arielka" miała kruczoczarne włosy i skośne, groźne spojrzenie. Umiała nieźle się zamaskować, musiał jej to przyznać. Synek i tak nie miał problemu z odróżnieniem, lecz dla innych - nie było mowy o rozszyfrowaniu tożsamości demonicy. Czuł również, że Kaede nabrała większej pewności w działaniu. Musi im się udać, po prostu wiedział o tym i basta.
Trzymając w ramionach Królewicza utkwił pewniejsze spojrzenie na wojowniczki szykujące się do drogi. Na pewno pokonanie króla wszystkich małp nie będzie łatwym zadaniem, zważywszy na przewagę liczebną i tajemnice, które mógłby skrywać. Miał wielkie przekonanie o powodzeniu w licznych walkach, lecz, powiedział na pożegnanie dla dodanie otuch:
>Jesteście w stanie ich pokonać. Wierzę w Was bardziej niż w samego siebie.
Poprawił chwyt pod pupę Shigo i podtrzymał jego główkę, żeby mógł z wysokości demona obserwować jak mama i ciocia będą wychodzić z domku. Dziecko wpierw nie zrozumiało dlaczego wujcio podniósł go tak wysoko, to zaczął rączką maltretować jego gumowy policzek. Po kilku sekundach wiedział już, iż mamusia wróci dopiero za jakiś czas. Na szczęście nie płakało, jakby utwierdzając dziewczyny w słowach demona, iż wrócą jako zwycięzcy.
Rozumny chłopczyk.
Kanade
Kanade
Ciasteczkowa Bogini
Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk1000/1000Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (1000/1000)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Pią Sty 16, 2015 11:41 am
Została zatrzymana. Spojrzała niepewnie na demonicę, która o dziwo zaczęła szykować się do podróży…
-June…- wyszeptała poruszona, nie kryjąc swojego wzruszenia. Kolejna osoba o dużej sile chce pomóc jej sile! To niesamowite… Przytaknęła nieśmiało, obserwując przygotowania. Sama również zażyła tabletkę, wracając do saiyańskiej formy. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, podeszła do Shigo i zaczęła go bawić swoimi motylami. Podzielała nieświadomie myśl gospodyni o tym, że radość dziecka może wpłynąć kojąco na serce Reda.
-Zaopiekujesz się Ledem dobrze?- w sumie to obaj byli jak dzieciaki i nie była przekonana, kto tu będzie wychowawcą.
-Red jeśli zechcesz, to gdy wrócę zabiorę cię w podróż.- z pewnością wiedział, że to nie tylko wycieczka krajoznawcza. On sam dostał porcję jej miłości prosto do swojego serca.
-Drogi tatko. Jak wiesz, nasza planeta jest zagrożona. Ale niczym się nie martw, bo twoja córeczka znajdzie rozwiązanie. Może mógłbyś nakłonić Mota do pomocy w moim przedsięwzięciu? Zbieram wojowników, którzy skończą z tyranią króla Vegety. Nienawidzę przemocy, ale tym razem pokojowego rozwiązania nie ma. Nawiązałam dobre kontakty od osób, które mi pomogą. Przydałoby się może kilku medyków, starsi bracia byliby pomocni  tato, a mnie nie posłuchają…- zdała raport nameczańskiemu Guru, jej przybranemu tatusiowi, którego naprawdę kochała jak rodzica. On sam był kopalnią wiedzy i doświadczenia, z którego non stop czerpała. Podobnie jak mama bogów była z nią, tak ojciec nameczan.
Nagle June przytargała kogoś jeszcze, z myślą, że zabiera go ze sobą na Vegetę. Zamrugała zdziwiona, mierząc poziom jego siły. No cóż… Skoro trzeba, to trzeba, mimo że nie wyczuwa w nim nawet ziarnka dobroci. Przytaknęła tylko.
-No to w drogę. Pa chłopcy!- pomachała im i położyła dłonie na dwójce demonów. Czas wracać do trenera, który pewnie nie będzie zadowolony z ciągłego pojawiania się i znikania…

ZT--> *3 wioska Kuro
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk500/500Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (500/500)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Sro Sty 28, 2015 7:54 am
Podróż? Jemu na razie dość voyage'y, musi ustabilizować się psychicznie, aczkolwiek we słowach Kaede musiało się coś kryć więcej. Zaciekawiony utkwił rubinowe ślepia w jej malinowych i trochę dociekliwie próbował na siłę samym spojrzeniem wyciągnąć wszystkie szczegóły. Nie mniej jednak nie chciał zatrzymywać dziewcząt (i Dragota - a to Ci niespodzianka!) w wyruszenie na walkę na Vegetę, toteż dość szybko pożegnali się. Może to i lepiej, nie był dobry w tych klockach, a wojownicy musieli zapewne zebrać jeszcze więcej osób chętnych do pomocy. Gdyby tylko Red otrząsnął się z pragnienia krwi, mógłby dołączyć z całą pewnością. Stał wraz z Shigo na rękach, kiedy malec wyciągnął łapki ku mamie, która bardzo szybko zniknęła z Kaede i Dragotem. Czuł przygnębienie jego malutkiego serduszka, czuł również jego smutek. Ciężko było zrozumieć demonowi jaka to wielka strata, nie miał rodziców. Mógł tylko przytulić do siebie mocniej synka June i odwrócić się na pięcie od miejsca, z którego teleportowali się ochotnicy do obalenia króla Vegety. Wtedy Shigo chwycił małymi piąsteczkami bordowe ubranie wujka i zadzierając nosek do góry utkwił złote i lśniące dyski w poważnej twarzy Reda.
- Led...?
Demon połowicznie zmrużył mroczne oczy i podtrzymał jedną dłonią potylicę dziecka, żeby nie zmęczyły się jego mięśnie szyi.
>Red zostaje do powrotu Mamy.
Nie był pewny czy malec zrozumiał całe zdanie, lecz kombinacja Red-Mama chyba dobrze zadziałało, gdyż uspokoił się odrobinkę. Wiadomo, iż młodzieniec nie zastąpi jego prawowitej rodzicielki, ale chociaż postara się ukoić rozłąkę z June, która przecież nie będzie wieczna. Oby nie.
Przez jakąś godzinę Królewicz nie chciał puścić ubrania Czarnowłosego, co nie przeszkadzało właścicielowi koszulki. Demon trzymał szkraba jedną ręką blisko siebie, drugą głaskał go po rozczochranej główce. Robił to dlatego, aby ukoić jego strach i tęsknotę. To pierwsze mógł pomóc zwalczyć, lecz drugie nie - tylko ulżyć. Przy okazji chodził po domu i sprawdzał w kuchni gdzie jest zapas mleka wspomniany przez June, gdzie są pieluszki, i natknął się na szyby oparte o drewniane belki domu. Gospodyni zapomniała je wstawić do okien, więc on się tym zajmie. Nie musiał używać rąk, telekineza starczyła. Za spoiwo wykorzystał promień Chocolate Beam, który stał się żółtym kitem (coś jak pyza hehe). Przeszedł tą procedurę przy wszystkich uszkodzonych otworach okiennych i wykończył w ten sposób stolarkę okienną. Nie hulał już tak wiatr po domu. Przy okazji malec podpatrywał co wyprawia wujek i zainteresowało go to wszystko. Nawet bardzo, paluszkiem wręcz pokazywał gdzie powinna iść kolejna szyba, kiedy załapał o co chodzi z przeźroczystą płaszczyzną. Nie uciekło to uwadze młodzieńca, za swoją ciekawość dostał pysznego cukierka do possania w buzi. Trzeba chwalić inteligencję dziecka, będzie chętniej chciało podejmować kolejne zadania i rozwijać się. Aż zadziwiające, że po mieszance genów June i Reito zrodzili niemalże ideał. Gdyby tylko ojciec mógł widzieć postępy swojego pierworodnego, na pewno doceniłby swoją rodzinę i nigdy jej nie opuszczał.
Burczenie w brzuszku dziecka wytrąciło młodzieńca z zamyślenia i dał sygnał, że czas na posiłek. Huh, po raz pierwszy będzie przyrządzać ciepłe mleko. Niby nic, bo przecież słuchał wskazówek June, ale przebiegł po nim dreszcz. Jak sparzy podniebienie dziecka, to na pewno będzie płakać, a tego chciał za wszelką cenę uniknąć. Posadowił Shigo na krzesełku w jadalni, by samemu pójść po mleko z lodówki i przelać do jednego z garnków, jakie znalazł w szafkach. Bez użycia ognia, tylko dzięki energii Ki z ręki, podgrzał naczynie i czekał aż na tafli mleka pojawią się bąbelki. Kiedy tylko je dostrzegł, przestał podgrzewać i tylko co minutę sprawdzał palcem temperaturę substancji. W końcu uznał, że malec będzie w stanie się napić. Wystarczyło przelać do butelki i podać do rączek głodnego szkraba. Ten, gdy tylko wyczuł zapach mleczka, wyciągał rączki do góry i gaworzył radośnie. Podał mu do łapek mleko, lecz przytrzymywał dno butelki, żeby nie wyleciała mu z malutkich dłoni. Całkiem sprawnie mu to poszło, chociaż jeszcze musiał opróżnić dwie butelki, a później pampersa. To ostatnie nie należało do przyjemnych, ale było konieczne, zwłaszcza że Shigo już na starcie zapodał sporą kupkę. Nieco obrzydzony widokiem brudnej pupci dziecka zdecydował się na umycie go w umywalce.
Poszli więc do łazienki, aby przystąpić do małej kąpieli. Mydło, woda, ręczniki... powstrzymanie myśli, że to jest nieprzyjemne i mało wdzięczne zajęcie. Musiał to zrobić, nie mógł pozwolić, by Shigo siedział w brudzie w majcioszkach. Dziecko miało frajdę, Red mniejszą, lecz wykonał sumiennie obowiązek. Wydawało się, że nic już nie pójdzie źle, ale kolejna kupka przed założeniem pampersa zrobiła swoje. Westchnął ciężko, powtórzył zabieg bez mrugnięcia okiem. Kto by pomyślał, że tyle mu to zajmie doprowadzanie do czystości bobasa. Już prawie skończył wycierać pupę Shigo, gdy nie dostrzegł, że ogonek malca został przez przypadek pozbawiony bandaża na końcówce i machał ostrzem na lewo i prawo, z zadowolenia. Dopiero kiedy szpikulec przeciął dziecięcą skórkę na jego łydce i pojawiła się krwista szrama, zabiło demonowi mocniej serce. Jedna nuta zapachowa, jedna niewinna plamka, a energia Reda sczerniała i przesiąknęła przez ciało młodzieńca w postaci czarnych motyli. Szkrab nie wiedział co się działo, chciało piąstkami złapać jednego ze setki uciekających insektów, nawet nie poczuł jak palce młodzieńca powiększyły się o szpony i mocniej go zakleszczyły w objęciach. Źrenice utonęły w neonowych tęczówkach, z ust demona wydobywały się pomruki niezadowolenia i rozdrażnienia. Dolne i górne kły rozwarły paszczę Reda, gdyż rozrosły się do takich rozmiarów, że nie mieściły się w jamie ustnej. Kolejny impuls przeszył ciało Czarnowłosego nakłaniający demona do wypicia jego krwi. Młodzieniec nie mógł tego zrobić, nie mógł! Chociaż ta świeżutka, młodziutka krewka na łydce Shigo kusiła niemiłosiernie i wbijała się swoim aromatem w umysł Czerwonookiego. Dziecko zrozumiało, że coś jest nie tak, gdy jego wujek drżącym językiem zlizał kilka kropel posoki i oblizał się ze smakiem. Mimo to nie zapłakało od razu, tylko uderzało piąstkami w tors demona i kopało go nóżkami. Dopiero kiedy uświadomił sobie, że na nic obrona przed zdziczałym wujkiem, którego coraz mniej poznawał, zaczął łkać, aż dopiero gorący płacz wstrząsnął niczym uderzenie Kiaiho Redem i ten ocknął się z transu. Kiedy wąskie źrenice dostrzegły co zrobił z dzieckiem, prędko zawinął rankę ręcznikiem, a malce wtulił ostrożnie w siebie i starał się uspokoić przestraszone dziecko. Nawet lekko kołysał go na boki, chociaż bał się spojrzeć dziecku w twarz. Wujek się nie popisał. Skrzywił usta wciąż mając w nich smak krwi pół-Demona. Było strasznie słodkie, aż zbyt dobre. Opiekun spoważniał i czym prędzej zaczął ubierać pieluszkę na czystą pupkę Shigo. Trzeba było zanieść go do Sanktuarium - przy nim nie będzie bezpieczny. Szkrab ciągle nie mógł się uspokoić, gdyż Ki demona dalej mroziło krew swoim mrocznym odcieniem. Poszli razem z łazienki do salonu i nie wypuszczał go z ramion, w których jeszcze przed chwilą był zagrożony. Jak może dbać o dobro dziecka, kiedy sam je naraża na zło?
>Cii, cii... już, już...
Zmrużył powieki, starał się znaleźć odrobinę dobroci w otoczeniu i najbliższej osobie przy sobie, ale ta maleńka, jakże droga osóbka bała się swojego wujka. Brak zaufania mógł wszystko przekreślić, lecz mimo wszystko to Shigo przełamał przygnębiająco-upiorną atmosferę wciskając swoje rączki w plastyczne ciało Reda. Z początku nieśmiało, a później coraz odważniej, aż wygrzebał z brzucha demona paczkę ciasteczek od Kaede i nie przejmując się reakcją właściciela - otworzył pudełko i zjadał kolejne sztuki robiąc się coraz weselszy na buźce. Czarnowłosy tylko obserwował kątem oka nie chcąc psuć chwili radości dziecka, aż zjadł ostatnie ciasteczko i gaworzyło śmiało. Młodzieniec delikatnie pogłaskał po czuprynce Shigo jakby chcąc znów wkupić się w łaski Królewicza, ale nadwyrężył zaufanie do swojej osoby. Musi być duuuużo ostrożniejszy, i mniej zaangażowany emocjonalnie do nieswojego dziecka. Tja, łatwo powiedzieć. Bardzo lubił tego brzdąca, lecz jego "lubienie" po tym incydencie nie może przejść we drugie znaczenie.

[Ooc: Post treningowy - pierwszy]
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk500/500Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (500/500)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Pią Lut 06, 2015 4:14 pm
Początki zawsze są trudne. W czymkolwiek i z kimkolwiek. Shigo nie należał do osób, które specjalnie ułatwiały zadanie, jakie powierzyła mu June. Nie mógł mieć do niego pretensji - ot, ma dopiero ponad roczek, nie potrafi samodzielnie zadbać o siebie, wciąż jest zależny od osoby dorosłej. To w Redzie kryły się niedociągnięcia i wady, które mógł wyjawić podczas opieki nad synkiem swojej przyjaciółki. A raczej siostry. Swoją drogą - nie powinien być tak nachalny w nawiązywaniu znajomości, tak naiwny i stale łaknący towarzystwa, ale to było silniejsze od niego. Ile lat tkwił w lodowcu? 300 lat, a to dość czasu, by mieć dość obecności tylko sam na sam ze sobą. Lecz dość o sobie, musi dać z siebie wszystko, żeby brak wsparcia na Vegecie nie poszedł na marne, bo nie po to został z malcem, by go zaniedbywać.
Przede wszystkim zdecydował się na rozwijanie umiejętności dziecka, a także na odkrywanie drzemiących w nim talentów. Nic na siłę, chciał po prostu ułatwić chłopczykowi przyszłość. Spoglądał uważnie na Shigo bawiącego się klockami i gaworzącego przy okazji zabawy. Bardzo cieszyła go rozrywka z kolorowymi elementami, nawet jeśli siłowo próbował rozwiązywać zagadki z dopasowaniem jednej części do drugiej. Czerwone ślepia obejmowały ze spokojem rozweseloną buźkę Królewicza i nie spuszczały z pola widzenia. Nie musiał długo czekać na reakcję - Shigo po kilku sekundach wyczuło na sobie wzrok demona. Bardzo dobrze, świadczyło o tym, iż mimo młodego wieku jest spostrzegawczy i czujny. Red wpatrzony w dziecko nie drgnął, siedział w kuckach jak posąg i nie rzekł ani słowa, gdyż obserwował dalsze zachowanie synka June i Reito. A on podczołgał się do wujka i przekręcił główkę na bok wtykając kciuk do ust. "Led" nic nie robił, udawał rzeźbę, żeby po minucie nagle otworzyć szerzej powieki i dzięki telekinezie podnieść znienacka Shigo w powietrze. Zamiast strachu dziecko okazywało zainteresowanie i śmiało się. Młodzieniec powoli wstał z podłogi i nie umniejszając moc telekinezy zabawiał brzdąca robiąc z niego "samolot" i wolno okrążając z nim salon nie przestawał analizować jego zachowania. Dziecko nie zdawało sobie sprawy z testów demona, bawiło się przednio i nawet zdawało się, że chciało samo decydować gdzie lecieć. To wystarczyło Redowi, by w końcu pochwycić szkraba do rąk i powziąć kolejny cel. Nie będzie uczyć go latania - June mogłaby mieć pretensje do Reda o taką lekkomyślność. Też nie pokaże jak całkowicie skryć moc, by mama nie miała problemu z odnalezieniem cwaniaczka skrytego w dowolnym miejscu. W takim razie co takiego?
Nauczy Shigo poznać i kontrolować swoje Ki.
W tym celu przeszukał dom w poszukiwaniach plecaka, aby wpakować do niego zapas mleka, pieluszek, drugie ubranie na zmianę i kilka innych przedmiotów, jakie znalazł w drewnianej chatce. Wyruszą na świeże powietrze, a wyspa szczycić się mogła takim na całej szerokości skrawka lądu. Już w drodze na plażę poćwiczą wspólnie - Shigo sam stawiał nóżki po ziemi, a Red tylko trzymał go za rączkę. Nie spieszyli się, jakie kroczki stawiał pół-demon w takim to tempie zbliżali się do plaży. Było pogodnie, nie za gorąco. Mogli pozwolić sobie na powolny spacerek, który wzmacniał nóżki dziecka, a także cierpliwość "dorosłego". Tak jak przypuszczał, z początku Shigo szedł bardzo pewnie i jakby chwaląc się jak umie szybko chodzić, a z chwili na chwilę męczył się coraz bardziej. Robili przystanki na odpoczynek, lecz nie za często. Wyhartowanie wytrzymałości także przyda się na zaś. Powiększy pojemność płuc, przewietrzy mu główkę i dodatkowo rozrusza mięśnie. Był zadowolony z dzielnego szeregowego, który nie chciał pokazywać po sobie jak bardzo jest zmęczony. Na plażę dotarli jakieś dwie godziny później, gdzie na piasku rozłożył kocyk i posadowił na nim Shigo. Obok położył plecak, a że mieli biwak pod drzewem nie było potrzeby przynoszenia ze sobą parasola. Malec potrzebował krótkiego snu, toteż nie zabronił mu spania, nawet jeśli ostatecznie zamiast leżenia na kocu wybrał wtulenie się w wujka i objęcie go łapkami podczas snu. Chyba brzdąc chciał się w ten sposób upewnić, że Red mu nigdzie nie ucieknie i na swój sposób popilnuje demona. Bystry dzieciak. Czarnowłosemu także kleiły się oczy, dlatego przyłączył się do krótkiego snu Shigo w krainie marzeń. Potrzebował odpoczynku równie dobrze jak malec.
Sen nie trwał długo, nie z winy synka June, ale z jego własnej, ściślej przez koszmar, który mocno podniósł tętno i oddech demona. Czy tak działała klątwa zabitego więźnia o egipskich korzeniach? Już nigdy miał nie zmrużyć oczu na dłuższą chwilę? Ciągle miał łaknąć krwi? Zlany potem starał się zrównać oddech i zapomnieć o tym co przeżywał we śnie - falę wspomnień z posoką na pierwszym planie. Mimowolnie ulatywała aura Reda w przestrzeń poza swoim ciałem, które wskazywało, że właściciel był gdzieś indziej. Nieobecny młodzieniec ściskał coraz mocniej w szponach synka demonicy, które wybudziło się i bardzo szybko zrozumiało, iż wujek ma kolejną zapaść w mrok. Tym razem nie zapłakało, zrobiło coś zupełnie innego, a efekt był widoczny już po minucie.
>Shigo...?
Zamruczał cicho Red i mrugał dwukrotnie patrzałkami zyskując świadomość. Wokół siebie czuł wielką energię Ki pochodzącą od małego bohatera. Czyżby malec podczas obecności demona zdawał sobie sprawę, iż jego Ki łagodziła napady Reda? Czyżby w ten sposób nauczył dziecko kontroli własnej Ki? Tak go zamurował ten fakt, taką poczuł dumę z Królewicza, że mary odeszły jak ręką odjął i wtulił policzek w czubek głowy malca. Ale był z niego dumny! Brzdąc mógł nawet dostrzec subtelny uśmiech młodzieńca, na co sam zaśmiał się donośnie, jakby sam cieszył się z największego wyróżnienia od wujka Leda. Nie dał mu widzieć za długo swojej radości, gdyż pochwycił go pod paszki i pobiegł z nim do wody, w której pilnował moczącego stópki dziecka. Sam Red wszedł do wody po kolana odgradzając w ten sposób drogę na głębszą wodę. Oboje bawili się przednio aż do późnego popołudnia, gdzie zrobili sobie kolację na wolnym powietrzu (właściwie to nakarmił Shigo mlekiem i za jakiś czas go przebrał - Red nic nie zjadł), a kilka minut po 19 brzdąc spał już smacznie w kojcu. Nad jego snem czuwał demon z łagodnym wyrazem twarzy i z łokciami opartymi o drewnianą balustradę łóżeczka. Malec musiał odzyskać siły po pierwszym dniu pełnego wrażeń.

[Ooc: Post treningowy - drugi i końcowy]
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk500/500Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (500/500)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Wto Lut 10, 2015 9:47 am
Dzień drugi

Malec spał smacznie do samego rana. Nie było problemów w postaci niespodzianki w pieluszce, ani niespokojnego snu czy złego okrycia przed nocnym chłodem. Shigo mógł się więc wyspać dowoli, a najciekawsze było to, że wujek położył go spać w salonie, a obudził się w innym miejscu, ale szczelnie owinięty pościelą. Otóż leżał w cieniu pod wielkim drzewem nieopodal domku. Co się stało, że zażywał świeżego powietrza bez własnej woli? Gdzie jest Red?
Demon od razu przerwał pracę i bezszelestnie znalazł się przy dziecku spoglądając na nie z góry z poważną miną. Jakby miał małe pretensje, że już zdecydował się na pobudkę. Nie miał złych intencji, tylko jeszcze nie skończył prezentu dla Shigo. Młodzieniec nie mógł spać w nocy, toteż starał się myśleć o rzeczach związanych z pogodnymi aspektami życia, i o dziwo wpadł na pewien pomysł, który wykonywał poza domem. Na twarzy i odsłoniętych od odzieży częściach ciała rysowały się krople potu, a szybszy oddech świadczyły o wysiłku fizycznym i mentalnym demona. Chciał jednak sprawić, żeby na buźce brzdąca pojawił się uśmiech zadowolenia z poczynionej pracy na jego rzecz. I chyba tak też się stało, gdy odsłonił dziecku widok na nowe obiekty jakieś 50 metrów od domu.
Coś w tym guście:
Własnymi rękoma pozyskał drewniany surowiec wycinając drzewa z drugiego krańca wyspy i wytopił za pomocą Ki plastikowe elementy z rzeczy jakie znajdował w najbliższym otoczeniu. Cóż, między innymi przetopił konewkę, górę od grabi, kilka pustych doniczek, ale przynajmniej Shigo miał poskręcaną, bezpieczną mimo wszystko ślizgawkę. Plac zabaw widział w Sanktuarium i zapamiętał ile frajdy dał wszystkim dzieciakom. Były co prawda większe od pół-Saiyana, ale na pewno nie miały tyle energii i siły co malec. Oczywiście nie posłał go tam od razu na wszystkie atrakcje - Red wziął go na razie do rąk i przeszli kawałek do huśtawki na mocnych łańcuchach. Te stalowe ogniwa też były misterną robotą demona, nawet stalowe kołki były dziełem młodzieńca. Miał nie aż tak dużo czasu, ale ogromne chęci i dlatego prawie ukończył przed pobudką dziecka. Prawie, brakowało kilku balustrad dla drewnianej wieżyczki, na którą będzie może w przyszłości wspinać się po ściance z wypustkami. Taka zabawa powinna stymulować szkraba do poprawnego rozwoju mięśni i układu kostno-chrzęstnego. Nie bawił się w trenera, po prostu... sam chciałby mieć coś takiego od narodzin w ramach treningu. Nawet teraz go korciło, żeby wypróbować jeden z obiektów, lecz to był prezent dla malca.
Posadził Shigo na krzesełku zabezpieczonego zewsząd, aby maluch nie wygramolił się z niego czy tego będzie chciał czy nie. Delikatnie zaczął go bujać na huśtawce i starał się go w ten sposób uszczęśliwić, a przynajmniej zająć go czymś, by nie spędzał czasu na tęsknocie za mamą i tatą. W tym momencie zadarł głowę ku niebu i zmarszczył nieco brwi. Czemu jeszcze nic się nie dzieje? Czyżby było za mało chętnych do walki przeciwko Królowi Vegety? Może i Red powinien pomóc? Ale jak, skoro samemu sobie nie ufał, a co dopiero, gdy inni musieliby w nim pokładać wiarę? Jego wojownicza natura aż wyła z bólu, że nie uczestniczy w takim przewrocie we wszechświecie, jednak obiecał zająć się malcem, a brzdąc - nieprzewidywalnym młodzieńcem. Ten ostatni odsunął w końcu szponiastą dłoń od łańcucha, którym kołysał krzesełko z dzieckiem, by dokończyć kilka balustrad na domku i jakoś zająć myśli czymś innym niż te, że nie pomaga w rewolucji na innej planecie.
Nadeszła pora na śniadanie. Tak jak pouczyła go June, podał ciepłe mleko w butelce dla Shigo, którego umieścił na kocyku na zewnątrz (taki mały piknik), a sam przyniósł sobie kilka babeczek. Musiał się w końcu przemóc, by coś zjeść. Nie może zasłabnąć przy opiece nad dzieckiem, musi był w pełni sił. Sęk w tym, że co brał babeczkę pod nos, zmysły powonienia i smaku mieszały Redowi w głowie, gdyż pachniały mu krwią, to odkładał słodycz na miejsce. Cholerna klątwa Egipcjanina, jeszcze pewnie nie na tym się skończy, że padnie z głodu. Nagle poczuł na ramieniu puknięcie, które spowodowało, że skręcił niemrawo głową w stronę zaczepki. I to co zobaczył tym wrażliwym mogło roztopić serce na papkę z rozczulenia. Shigo widział, że wujek ma problemy z jedzeniem, to podsunął własną butelkę z mlekiem, żeby tylko Ledowi było dobrze. Red z początku nie zrozumiał o co mu chodziło, bo wziął szklane naczynie i sprawdzał temperaturę i powonienie. Nie, nie przypalił, musiał być inny powód jego zachowania. Kolejne pacnięcie łapką brzdąca w brzuch demona dało mu do zrozumienia, że chodziło o Reda i o mordęgę z posiłkiem. Pokręcił lekko głową z wyraźniejszą ulgą, iż nie otruł dziecka, i z tego co wykombinowało. Cwana bestyjka. Żeby malcowi nie było przykro, upił jeden łyk z butelki i oddał do prawowitych rączek właściciela mleczka. O dziwo nie poczuł metalicznego posmaku krwi, ot zwykłe mleko. Oblizał się nawet dokładnie, żeby jak najwięcej kalorii wycisnąć z jednego łyku białej cieczy. Oh, będzie miał co opowiadać June, jak tylko wróci z Vegety to będzie świadczył o tym, jakiego ma mądrego synka. Aby "urok mleka od Shigo" nie prysnął zbyt szybko, prędko pochłonął kilka babeczek, żeby jeszcze zapchać czymś żołądek i mieć w ustach wciąż smak płynnego nabiału. Ufff, zadziałało. Shigo zaśmiał się radośnie machając coraz to dłuższym ogonkiem z bandażem z ekscytacji, a potem wujek zabrał go ponownie na huśtawkę, gdzie bawił się w najlepsze.
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Wto Lut 10, 2015 2:55 pm
Mogłoby się wydawać, że nic ciekawego nie wydarzy się w życiu Red'a i Shigo. Jakże to mylne nadzieje. W czasie gdy demon zabawiał młodego wojownika na huśtawce, zdało się poczuć gdzieś w oddali chwilowy impuls energii. Był blisko, za blisko. Niebo zaczęło zachodzić chmurami, które zapowiadały lekką mżawkę. Chyba nawet mały Shigo coś wyczuł, bo bandaże na jego ogonie rozszerzyły się nieznacznie. Malec miał normalnie GPS na złych w tym ostrzu.
Długo nie było trzeba czekać. Jakby nagle, znikąd na brzegu wyspy pojawiła się przedziwna postać...
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 2iqmr9y
To coś było wysokie na dwa metry, szczupłe, a na miejscu twarzy nosiło przedziwną maskę. Nienaturalne dłonie oraz nogi świadczyły o tym, że na pewno nie był to mieszkaniec tej planety. W dodatku czerwone punkciki na jego ciele zdawały się poruszać...
Potwór ani drgnął. Stał, prosto do dwójki demonów (no w sumie półtora demonów).
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk500/500Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (500/500)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Sro Lut 11, 2015 5:08 pm
Kołysał lekko do przodu i do tyłu huśtawkę z dzieckiem, patrząc jak przynosi to radość maluchowi. Ten podnosił piąstki ku górze i mrużył oczka z wesołym okrzykiem, kiedy unosił się wyżej i wyżej. Tam i z powrotem. Zastanawiał się nad tym, jak dalej zaplanować dzień dla Shigo, aby nie nudził się i przede wszystkim rozwijał, ale ktoś nie pozwolił młodzieńcowi na dokończenie myśli. Ktoś z mroczną Ki przykuło uwagę brzdąca, który machając wyraźnie grubszym ogonkiem dawał do zrozumienia o czyjejś obecności. Sam Red w oka mgnieniu zlokalizował obiekt poruszenia i naruszenia prywatności rodziny June, i jednym krokiem zasłonił sobą bezpośredni dostęp do dziecka. Jak też mógł wcześniej nie zidentyfikować tak odmiennej energii od otoczenia? To chyba wina tego, że nie spał ostatniej nocy i w dodatku obciążało go zmęczenie po wybudowaniu placu zabaw. Po prostu zawinił, i musiał teraz skonfrontować się z nieznajomym mając za sobą bezbronne dziecko. No, może nie takie bezbronne - ostrze w bandażu idealnie mogłoby przeciąć skórę i mięśnie, ale nie w tym rzecz.
Wyższy o dwadzieścia centymetrów osobnik stał centralnie przed tubylcami i nie wykazywał swoją postawą nic agresywnego. Nie dawał się zwieść pozorom, był święcie przekonany, iż temu typowi chodziło o Shigo. Malec z łatwością mógłby być zabsorbowany i przydatny do transformacji, gdyż ze wstępnych oględzin uznał osobnika za demona. Mimo humanoidalnych kształtów nie dostrzegł twarzy, a czerwone punkciki na ramionach mrugały krwistym blaskiem. Teraz i tęczówki Reda zalśniły jaskrawiej oraz pobudziły uśpione rubiny na czole i naszyjniku młodzieńca. Tylko spokojnie, nie może atakować na oczach dziecka, najpierw spróbuje dowiedzieć się czy rzeczywiście ma agresywne zamiary. Oczywiście nie będzie osłabiać swojej czujności, którą wyostrzyły mu się dzięki adrenalinie, jaka zaczęła powoli wypełniać jego ciało. Ktoś nieproszony wkroczył chłopakowi pod sam nos, i czuje się bezkarny.
>Ogezc ut zsakuzs?
Odezwał się w języku tak dawno nie używanym, że aż zatańczył lekko język w podniebieniu. Instynkt pobudził się na dobre. Również prędko wydobył Shigo z krzesełka przy pomocy telekinezy i wtopił szkraba do swoich pleców tak, że był tyłem do potwora. Tak jakby zlepili się plecami, a to za sprawą gumowego ciała Reda. Długi zabandażowany warkocz stanowił teraz także pewną ochronę przed atakiem na malca. Czarnowłosy lekko zacisnął pięści, z których ulotniło się kilka sztuk czarnych motyli będących jego aurą. Miał nadzieję, że potwór wycofa się w porę, zanim dojdzie do bijatyki. Geny demona chciały walki, jednak najważniejsze było bezpieczeństwo synka June, a nie może go narażać na rany i na śmierć. Oby też skończyło się na jednym "zabłąkanym" monstrum, z kilkoma przeciwnikami nie mógłby skutecznie obronić szkraba przed obrażeniami.
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Sob Lut 14, 2015 1:27 pm
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 2iqmr9y- Eluk. Koms. Jatut łyb. - odrzekł stwór, a wtedy czerwone punkty na jego ciele 'mrugnęły', więc tu miał oczy. Za chwilę jego sposób mowy zmienił się. Nie używał demonicznego języka lecz czegoś innego.
- Brndznot e dolb sankm, zjwść gn, nddmj. Elwikm anc. - wysunął łapę i wskazał na Shigo. Pewnie Red się dużo nie mylił sądząc, że to chodzi o malca...

OOC
Kod stary... znasz go.
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk500/500Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (500/500)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Nie Lut 15, 2015 12:22 pm
O ile pierwsze wypowiedziane słowa przez nieznajomego łatwo zrozumiał, tak z drugim dialektem miał kłopoty. Kiedyś go słyszał, chyba tuż przy jego narodzinach, a to by znaczyło, że posługiwał się bardzo starą mową demonów. Albo szyfrem demonów, tak czy inaczej pojawił się zdezorientowany wyraz twarzy młodzieńca, który nie ukrywał zdziwienia. Musiał sięgnąć głęboko do pamięci, żeby przypomniał sobie ów styl mowy. Aż tak jakby instynkt wyszeptał na nowo to samo, lecz bardzo wyraziście i czysto. "Urodzony w dniu smoka, zjeść go, oddaj. Wielka moc." Shigo skrywał w sobie jakiś mistyczny potencjał? Bardzo możliwe, Red na pewno wiedział, iż potomek prawdziwej demonicy i pełnokrwistego saiyana nie może być zwykłym dzieckiem. Widział również przesłanki do ogromnej mocy, lecz aby ta moc nie była przepaszczona - niezbędny był trening. Ale żeby tak od chwili narodzin był naznaczony energią z kul Shenrona? O co chodziło dokładnie? Nie czas na tego typu rozmyślania, bowiem ma przed sobą potencjalnego mordercę syna June.
Zmarszczył brwi, spod których przesłał groźne spojrzenie na stwora i jego szarą łapę celującą w Shigo za plecami demona. Teraz to tym bardziej musi zdystansować wroga od siebie, żeby nawet nie tknął dziecka. Szkoda, że Red nie ma w sobie za grosz dyplomacji lub mediatorstwa – być może znalazłby inne rozwiązanie. A tak to chyba nie ucieknie od bezpośredniej konfrontacji, której pragnął uniknąć. Nie znał siły osobnika, nie wiedział o nim nic więcej niż po nim widać i jakimi językami posługuje się. Z zachowania wydawał się być spokojny. Tak jakby był pewny swego, że dorwie malca w swoje szpony. Niedoczekanie! Obiecał June bronić i dbać o jej synka, poza tym sam bardzo przywiązał się do Czarnowłosego i nie pozwoli, aby stała mu się jakakolwiek krzywda!
Spokój, musi zachować spokój, ale jak, kiedy ktoś prosto w twarz żąda wydania ukochanego malca, aby go pochłonąć i posiąść jego moc?! Czy gdyby wszyscy Ci, którzy przyczynili się do nawrócenia młodzieńca, nie pomogliby mu, to czy sam nie miałby skrupułów przed zabijaniem dzieci? Już nieraz zabijał… wieczny ciężar, który tylko rósł i rósł odbijając ogromne piętno na Redzie. Jednak… jednak… nie chciał dopuścić do powtórzenia się któregokolwiek negatywnego zdarzenia z przeszłości, a błędem byłoby przystanie na propozycję obcego. Jeśli to, co twierdził było prawdą, nie zgładzi małego chłopca dla jakiejś tajemniczej mocy z tytułu narodzin w nietypowych okolicznościach.
>Olgdt.
Krótka, ale konkretna odpowiedź na pewno nie odbije się bez echa dla pragnienia przybysza. Wolał pierwszy interweniować, w jak najmniej dotkliwy sposób, żeby ustrzec Królewicza i siebie od groźnych konsekwencji odmowy na naleganie wojownika. Najlepiej także zmienić scenerię, aby nie uszkodzić domu June podczas walki. Niestety, musiał mieć przy sobie malca (to jest na plecach „przyklejonego” do siebie), ponieważ to o jego życie toczyć się będzie dalsze spotkanie, a zostawienie go samego na wyspie może skończyć się jego śmiercią. Nie miał pojęcia, czy jegomość bez twarzy działa sam czy zespołowo – nikogo do tej pory nie wyczuwa w otoczeniu, jednak nie może pozwolić sobie na drugi błąd, jakim było przyzwolenie na zbliżenie się wroga na dystans zaledwie kilkunastu metrów.
Wtedy poderwał się z nagła od ziemi i wystrzelił z wyspy wraz z Shigo w specyficznym nosidełku na plecach, żeby ocalić dobytek Złotookiej, a przy okazji odciągnąć go w miejsce jak najbardziej opustoszałe. Tylko gdzie? Leciał co sił niejako kusząc przybysza go podążenia za nim, chociaż mogło to też wyglądać jak ucieczka przed nieuniknionym.

z tematu -> Wyspa na środku oceanu

Ooc: już znam, dzięki June : D
[Ooc: start treningu]
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk500/500Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (500/500)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Nie Mar 08, 2015 12:39 pm
Wrócił z malcem jak najszybciej potrafił do jego domku, nawet jak brzdąc nie przystawał na warunek ciągnięcia go za rączkę. Wydawało się, że z Reda nie wypływała ani krztyna delikatności wobec Shigo, prawda była taka, iż na tę chwilę wszystko w nim kotłowało i niestety okazywał to po sobie. Oczywiście, iż nie chciał skrzywdzić malca. Był dla niego zbyt cenny, aby stała mu się jakakolwiek krzywda. Żadne stworzenie nie podniesie na Shigo ręki w obecności demona, jakkolwiek byłoby potężne. Nawet teraz baczniej niż kiedykolwiek rozglądał się po posiadłości i terenie przyległym w sąsiedztwie drewnianego domostwa June. Wyczulone zmysły nie odbierały anomalii, toteż pociągnął za sobą dziecko i trzasnął drzwiami za sobą. Zdecydował się wpierw nakarmić podopiecznego i zmienić mu pieluszkę tuż po posiłku, żeby dopiero wtedy przystąpić do kąpieli. Rozpoczął od szkraba, tym razem nie tracąc uwagi na ostro zakończony ogon. Red ciągle zdawał się być nieswój, zamroczony, spięty i przewrażliwiony na najmniejszy głos czy odrobinę inną barwę Ki w otoczeniu. Tak jakby miał do siebie pretensję o intruza, którego nie zdołał zlikwidować od razu. Warknął na tę myśl przy dziecku, które nie śmiało się, obawiało się wujka albo jego zachowania. W gruncie rzeczy słusznie, jak miał czuć się bezpiecznie przy kimś, kto nawet stracił bodziec delikatności wobec niego?
Lecz zmienił spostrzeżenie, gdy tylko Red ułożył go w kojcu i drżącą ręką poprawiał pościel i poduszkę pod główkę malca. Dostrzegł w jego posturze coś niepewnego, coś co go gnębiło do żywego. Strach, dezorientacja, zagubienie, które starał się zamaskować. Mógł to dobrze zaobserwować, kiedy demon oparty łokciami o balustradę kojca objawiał różne symptomy potwierdzające przypuszczenia. O ile w ogóle przejmował się losem wujka, chociaż złote oczka wpatrywały się usilnie w bladego jak ściana młodzieńca. Czarnowłosy przecież już któryś raz dopuścił się spożycia krwi, tym razem od złych, ale jednak krwi. Czy chłopak nie przeszedł na stronę zła? Ale tak mu smakowała, tak się nią delektował - a jednocześnie brzydził się swojej obsesji i poczynań, które miały swój finał w wyssaniu posoki z ofiar. Nie mógł tak robić, przy dziecku tym bardziej, wciąż jednak czuł ogromny niedosyt pokarmu. Nagle też wyciągnął ręce we szponach ku Shigo i przysunął jego szyję bliżej ust. Ślepia paliły się do żywego, kły wydłużyły się i pokazał przy otwieraniu paszczy, że wszystkie zęby stały się zaostrzone i wykrzywione. Pamiętał smak posoki dziecka, chciał je znów zaznać w podniebieniu, ocieplić swój język i wnętrzności. Ręce drżały i dopiero donośny krzyk Pół-Saiyana prosto we szpiczaste ucho obudziły w demonie odruch chroniący szkraba przed uszczerbkiem na zdrowiu. Miał pilnować wujka, i wychodziło mu to wspaniale, ale czy to przypadkiem Red nie powinien bardziej dbać o malca? Na moment pojawiły się wąskie źrenice w zamglonych ślepiach młodzieńca, które widziały bojaźń Shigo. Mruknął cicho i odstawił pospiesznie dziecko do kojca, a sam wyszedł jeszcze bardziej spięty z salonu do łazienki. Nie przestawał warkotać i warczeć, nawet pierwsze krople deszczu z prysznica nie ostudziły jego gorączkowych pragnień. Wtedy coś go przeszyło na wskroś, chciało jakby uciec z klatki piersiowej demona łamiąc czy deformując żebra. Skulił się pod prysznicem i tłumił w sobie to nieznośne uczucie. Zignorował nawet krew wydobywającą się z rogów, które urosły o kolejne centymetry. Zacisnął kły i powieki wśród kropel wody, aż coś trzasnęło w piersiach i wypełzło na wierzch. Smocza kula, którą połknął, tkwiła nieruchomo na mostku zyskując czerwony blask. Od kuli biegły dziwne znamiona w kierunku brzucha. Na bicepsach także pojawiły się tatuaże, natomiast te na obliczu zmieniły swój wygląd. Widział to wszystko w kałuży wody pod stopami zmieszanej z krwią, w której zmaczał dwa szponiaste palce i zwilżył wargi. Zeszło z niego spięcie, tak jakby wszystko sobie poukładał (a wcale tak nie było) i po minucie odzyskiwania władzy w kończynach dokończył kąpiel, żeby wrócić do malca. Nie może pozwolić sobie na takie chwile słabości w obecności syna June.
Zdecydował się przy tym na małą zmianę ubioru. Przede wszystkim stworzył z Ki maskę zakrywającą strasznie przerośnięte kły. Nie mógł dłużej straszyć dziecka, nad którym June powierzyła mu opiekę. Na barki nałożył ciemnoczerwoną kamizelkę ze złotymi dodatkami. Nie mógł zrezygnować z naszyjnika, gdyż był spojony i scalony z ciałem demona, dlatego tkwił nad t-shirtem z bardzo okrojoną dolną częścią odsłaniając umięśniony brzuch. Do pasa przytroczył czerwoną wstęgę, a na stopy nałożył miękką tkaninę. Wygładzone włosy zyskały nieco "sianowatości" w tyle nad warkoczem, który jak zwykle owinięty był we złote bandaże. Shigo mimo wszystko rozpoznał w nim wujka, lecz nieufnie spoglądał spod kruczoczarnej czuprynki na Reda. Demon nie zapomniał tego co zrobił, toteż dał współwłaścicielowi domu przestrzeń, gdyż młodzieniec usiadł po turecku w kącie i w cieniu. Teraz mało rzucał się w oczy, zaczajony niczym ninja będzie gotów na ratunek w razie problemów. W ciszy patrolował zmysłami wyspę, ocean dookoła, ale za żadne skarby nie był chętny do zaglądnięcia wgłąb siebie. Zabarykadował swoją osobowość jak tylko mógł, żeby nie wyszła na wierzch. Starał się również nie myśleć o krwi, ale znacie to uczucie, kiedy tęskni się za ulubionym daniem, nawet jeśli jadło się go godzinę temu. Mogło się wydawać, że Red zasnął, lecz nic bardziej mylnego.
Ćwiczył umysł przed rozbestwieniem, próbował porozumieć się telepatycznie z Shigo. Naprawdę ciężko mu było z myślą, iż tak bardzo przeraził Królewicza. Bardzo go lubił, pragnął powrotu do tego punktu ich relacji, kiedy i on lubił młodzieńca. Dzięki dziecku nie czuł się samotny, a że Red mentalnie niewiele bardziej był dojrzalszy, to znalazł osobę, z którą chciałby spędzać dużo wolnego czasu. Tylko czy po tym wszystkim June będzie tak przychylnie na niego patrzeć? Niby uchronił jej dziecko przed oprawcami, lecz było też świadkiem wielu niepotrzebnych scen, a tego Rudowłosa demonica nie życzyła sobie.
>Krry.
Mruknął przez zamknięte oczy, chociaż umysł pracował na pełnych obrotach, by zyskać zrozumiałą mowę. Najpierw pragnął odezwać się do szkraba, w jakikolwiek sposób go uspokoić. Pamiętał jak wiele osób, w tym Kuro, Hikaru, Kaede, przemawiało do Reda za pomocą myśli, może i jemu uda się nawiązać taki kontakt? Podążając drogą wyznaczoną przez Ki Feeling mógł odnaleźć odbiorcę myśli, lecz jak utwierdzić więź na dłużej i przekazać informację? Wytężał zdziczały umysł i rozpracowywał sczerniałe komórki do współpracy. Co powiedzieć dziecku, by zrozumiało zamiary demona? Przeprosić? Udobruchać? Pocieszyć? Shigo... Shigo... Shigo...
>>>Shi...go...<<<
Chyba złapał to łącze. Ze skroni spłynęła kropla potu, a demon oparł się plecami o ścianę z ciężkim oddechem. To trudniejsze niż przypuszczał. Próbował coś więcej powiedzieć, lecz nic. Pustka. Cisza. Nie, chyba nic z tego nie będzie. Chociaż adresat dwóch sylab spojrzał w kierunku Reda, ten drugi siłował się na kolejne słowa, które tonęły w chmarze czarnego roju motyli. Nie mógł ich wyłowić, ani tym bardziej napełnić emocjami. Dziecko machało ogonkiem w kojcu, w którym siedział i jakby tęskno wpatrywał się za wujkiem. Młodzieniec warczał pod nosem, aż zmęczenie wyryło się dogłębniej na jego skrytym częściowo obliczu i zamilknął, żeby nie przeszkodzić we śnie Shigo, który nie zamierzał zasypiać. No, za pięć minutek to zasnął, a wraz z nim oparty o ścianę Red.

[Ooc: koniec treningu, nauka Telepatii]

+20% regeneracji Ki, czyli
KI = 52495 + 33 000 = 85 495 Ki
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 9tkhzk500/500Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 R0te38  (500/500)
KI:
Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Left_bar_bleue0/0Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Wto Mar 10, 2015 1:49 pm
Nie umiał spać dłużej niż pół godziny. Nie to, że nie chciał - nie potrafił. Zawsze wybudzał się zlany potem z koszmaru będący zazwyczaj wyolbrzymioną retrospekcją. Zawsze też musiał chwilę odsapnąć, ażeby wszystkie zmysły skojarzyły się z rzeczywistością. Ślepia wciąż podkrążone wyszukały Shigo, który spał sobie w najlepsze, aczkolwiek miał rozkopaną pościel. Ostrożnie wyprostował się w kręgosłupie i skradając się zbliżył się do kojca z malcem. Zakradł się naprawdę cicho, dziecko nawet nie drgnęło. We dwa palce chwycił skraj kołdry i przykrył nim delikatnie śpiącego Królewicza, a później przez moment stał nad nim z zamyślonym obliczem.
Jak mógłby zapewnić brzdącowi bezpieczeństwo? Ta wyspa została namierzona jak pewnie każdy inny skrawek lądu na Ziemi. Nie mogą tu zostać, przynajmniej na jakiś czas muszą znaleźć inne miejsce, żeby zmylić intruza. Swoją drogą ciekawe jak natrafił na dziecko, które mocą w Ki nie różniło się wielkością od początkującego wojownika? Mógł określić wiek Shigo? Kierował się odcieniem Ki? A może posiadał jakiś radar? Albo te jego dziwne oczy na klatce piersiowej... że też nie potrafił rozgryźć wroga, w dodatku pozwolił mu uciec. Warknąłby znów, gdyby nie obecność śpiącego malca. Muszą się pospieszyć.
Po pół godzinie przyszykował plecak z pożywieniem dla Shigo, zapasowe ubranko, pieluchy, kilka zabawek oraz trochę arkuszy papieru z kredkami, żeby dziecko wciąż rozwijało swoje zwoje mózgowe. Zresztą nigdy nie wiadomo - może akurat "na banicji" odkryje talent malarski? Wszak June mówiła, że demony są dość uzdolnione plastycznie. Na pewno mama byłaby dumna widząc piękne dzieło synka. Oby tylko nie rysował flaków z krwią, wujek miałby przechlapane. Zerknął na śpioszka i odkrył jego niespokojne ruchy. Natychmiast porzucił plecak i zrobił dwa kroki ku Królewiczowi. Spał niespokojnie, kopał nóżkami kołdrę. Przyłożył dwa palce do jego czoła i odkrył, że jest rozpalony od gorączki. Red przeraził się nie na żarty. Czyżby to wszystko była wina tego, że przeżywał podobne emocje targające młodzieńcem? Albo z tęsknoty za mamą, albo ze strachu i bojaźni, iż nie czuje się bezpiecznie. Od razu pochwycił Shigo pod pachy i owinąwszy go kocykiem wtulił do swojego torsu lekko kołysząc siebie i jego na boki. Nie może pozwolić mu na choróbsko. Chociaż... jak tak przyglądał mu się z bardzo bliska, to prócz rozpalonego czoła i kopania nóżkami od czasu do czasu nie objawiał żadnego niepokojącego znaku. Wtulony szkrab marszczył nosek i brwi, coś przeżywał albo wyobrażał sobie, albo...
"Leeed?"
Mrugnął oczyma i nie mógł uwierzyć! Synek June przemówił telepatycznie! Ah ten chłonny umysł dziecka - najwidoczniej tak zainteresował się wcześniejszym wysiłkiem demona, że sam chciał ze wszystkich sił próbować. Ale był jeszcze za mały, dlatego strasznie męczył się przy tym. Niesamowite, demonica nie uwierzy, był tego pewien. Sam gdyby nie doświadczył wiadomości od Shigo, powątpiewałby w taką możliwość. Jako, że malec najwyraźniej chciał usłyszeć głos wujka, młodzieniec zmrużył powieki i sylabami, ale wyraźnie odpowiedział:
>>>Red... tu... jest...<<<
Uścisnął go mocniej, żeby nawet przez sen mógł poczuć obecność wujka. Od razu brzdącowi spadła mu temperatura, od razu miał również łagodniejsze oblicze. Zdolne dziecko, ale wiele ryzykowało takim zawołaniem do potwora, jakiego Red skrywał za maską. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że Shigo mógł przez te półgodziny w ogóle nie spać, tylko wytężał zmysły na porozumienie się z demonem. Musiał więc odłożyć wyprawę w inne miejsce na później, a zarazem tkwić z dzieckiem w ramionach na kanapie. Potrzebowało odrobiny ciepła innej istoty, toteż Czarnowłosy nie rozdzieli się z Królewiczem. Zatem wytężył swoje moce do współpracy i postanowił dostać się aż na Vegetę za pomocą Ki Feeling i dowiedzieć się chociaż pobieżnie co tam właściwie się dzieje.
Musiał nieźle namęczyć się, aby przemierzyć taki dystans kosmosu z jednej planety na drugą, i to tylko samym umysłem. Niestety informacje jakie mógł pozyskać były zbyt ogólnikowe. Wiedział tyle, że dużo energii kłębiło się we Wiosce, że to właśnie miejsce zamieszkania Kuro i April stało się niebezpieczne. Nie mógł zrozumieć także pewnych modyfikacji w łańcuchach Ki kilku osób - były inne niż przed rozstaniem się z tymi osobami. Najwyraźniej za długo urwał z przyjaciółmi kontakt i zniekształcili swoją energię podczas ćwiczeń. Słodkodobra aura Kaede zatoczyła dziwny krąg, który jakby skupiał "zainteresowanych" w jednej przestrzeni, i tylko tyle zrozumiał z całego przekazu. Powinien był naocznie sprawdzić co tam się dzieje, jednak nie może. Obecnie na Ziemi nie było czysto-dobrych wojowników, którzy obroniliby planetę przed najeźdźcami. Poza tym opiekował się dzieckiem, więc na bank nie wyruszyłby na odsiecz na Vegetę. Musi istnieć inny sposób na wypełnienie luki w skąpej wiedzy. Nie wezwie przecież Smoka tylko po to, aby sprawdzić sytuację na obu frontach. No nic, tym zajmie się później, trzeba określić rzeczy wiadome.
A taką niewątpliwie jest ewakuacja z malcem z domu, który już raz został namierzony przez intruza. Tak więc zabrał ze sobą manatki (właściwie wepchał do swojego rozciągliwego ciała - ma się ten gumowy brzuszek z dziurą bez dna), i wyruszyli prędko gdzieś w nieznane.

z tematu -> jaskinia
Sponsored content

Wyspa z domkiem Reito i June - Page 4 Empty Re: Wyspa z domkiem Reito i June

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito