Wyspa z domkiem Reito i June
+6
Red
Hikaru
April
Kuro
NPC.
Reito
10 posters
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
- GośćGość
Wyspa z domkiem Reito i June
Nie Lut 09, 2014 5:37 pm
_____Bardzo dużo wydarzyło się od momentu 'narodzin' June. Spotkała wielu ciekawych ludzi, którzy byli dla niej mili, ale też takich, co nie wnieśli nic miłego do jej demonicznego życia. Demonica mocno związała się z przystojnym, brązowowłosym saiyanem, Reito. Jego charakter wydawał się być trudny, lecz z czasem poznała go bardziej i mogła zrozumieć zachowanie. Jej demoniczne serce poznało czym jest miłość, a ona sama stała się normalną dziewczyną, nie wyróżniającą się zbytnio z tłumu innych - no, może miała trochę więcej pary w łapie, ale to mały detal nie godny uwagi. Oczywiście znaleźli się też i tacy, którzy potępiali ją za jej pochodzenie, ale ostatecznie wyszła na dobre.
Przestała eksponować swoje dziwactwa, starała się wyglądać i zachowywać jak ziemianin, dlatego była stałym bywalcem w dużych miastach mimo mieszkania daleko od nich. Nie robiła już wielkiego zamieszania wokół siebie, nie niszczyła przypadkowych rzeczy, a pod sukienkami chowała swój dziwaczny ogon. Dzięki temu małemu kamuflażowi mogła niezauważalnie chodzić po ulicach miast i nawet wdawać się w pogadanki z mieszkańcami, których dość często zaczepiała. Podglądała ludzi i podłapywała ich zwyczaje. Nie raz nawet wkręciła się na jakiegoś grilla czy inną imprezę, gdzie podpytywała gospodynie jak przyrządzić danie, które serwowały. Nauczyła się dzięki temu bardzo wiele przydatnych rzeczy, nabyła nawet umiejętności czytania i pisania. Pokochała w szczególności gotowanie.
Reito nie wiedział nic o wielkich wyprawach June. Mówiła, że idzie potrenować, co było po części prawdą bo zdobywając wiedzę trenowała swój umysł. Oczywiście nie zaniedbywała swojego ciała. Wraz z ukochanym często organizowała sobie małe sparringi na polankach. Kształtowali swój unikalny styl walki. Rudowłosa stawiała na siłę ciosu, mniej skupiała się na szybkości, a bardziej na hartowaniu własnego ciała. Skorzystała również z informacji na temat techniki, którą kiedyś 'sprzedał' jej Hikaru nim odeszła od jego szkoły. Był to Lighting Shower Rain. Niesamowita moc dobrze działająca przy większej grupie przeciwników. Demon kreśli jednym palcem wiązkę KI w powietrzu, która momentalnie kruszy się tworząc jednocześnie tysiące igieł. Niczym deszcz spadają na przeciwnika zadając liczne rany. Bolesna i skuteczna. Nie zaprzestała jednak na jednej technice. Od Reito ukradła telekinezę. Wydała się jej być przydatna i widowiskowa. Nawet Mistic nią operował więc nie chciała być gorsza i nauczyła się jej na raty mimo pewnego problemu...
Co do zamieszkania...
Dzięki ulicznym walkom demonica wraz z saiyanem uzbierali wystarczająco dużo pieniędzy by zakupić milutki domek jednorodzinny w kapsule. Osadzili się na bezludnej wyspie, gdzieś po środku oceanu. Cisza i spokój były bardzo pożądane po fali hałasu oraz nieszczęść jaka spotkała dwójkę i nie tylko. W dodatku niedługo miał pojawić się ktoś jeszcze, nowy członek tej rodzinki. To było głównym powodem "przystopowania" z szałem walki.
Gdy minął rok od ostatniego wezwania Shenrona, dwójka bohaterów udała się w podróż dookoła świata by zebrać siedem kryształowych kul. Saiyan z początku mocno protestował. Chciał by ciężarna rudowłosa została w domu i odpoczywała by nie zaszkodzić jeszcze nienarodzonemu dziecku, lecz ta była bardzo nieugięta oraz uparta. Chciała sama wypowiedzieć życzenie mające przywrócić zabitych ludzi przez tsufula do życia. Reito nie miał wyjścia, musiał się zgodzić. Nerwy w końcu też działają negatywnie na maluszka, więc wygrała.
Poszukiwanie kul było męczące i długie, lecz dzięki radarowi o wiele prostsze. Gdy skolekcjonowali wszystkie siedem, wezwali smoka. Dla June to był wielki szok widzieć tak ogromnego, gadającego smoka. Nie mogła się nadziwić jego widokiem, w ciemnej oprawie nieba wyglądał jak wielkie bóstwo. Jednak musiała się ogarnąć, bo właśnie miało spełnić się jej życzenie. Chciała ożywić wszystkich zabitych przez poczwarę, która nękała ostatnio świat. Gdy już miała je wymówić, dostała telepatyczną wiadomość od pewnego half-saiyana o imieniu Vernil. Dowiedziała się, że był jedną z ofiar Tsufula i trenował w zaświatach, więc zależało mu by smok nie teleportował go na jego rodzinną planetę. Zgodziła się i życząc mu szczęścia w treningu głośno wypowiedziała swoje życzenie w kierunku smoka uwzględniając prośbę halfa. Wielkie ślepia zaświeciły się i wkrótce jej prośba spełniła się. Uradowana June przytuliła się do Reito z całej siły ciesząc się, że w końcu jej sumienie było czyste.
Następnym życzeniem była odbudowa zniszczonych miast, a ostatnim - wyczyszczenie z pamięci niewinnych ziemian przykrych wspomnień oraz zastąpienie ich czymś milszym. Nie chciała męczyć ich biednych dusz okropną przeszłością. Tak było dla nich lepiej...
Smok zniknął, a kule rozrzuciły się na wszystkie strony świata zamieniając w kamienie. Niebo rozjaśniło się. Jakże wielkie zdziwienie pojawiło się na twarzy obojga wojowników gdy nagle demonica poczuła nieprzyjemny ból w brzuchu. To był dopiero 5 miesiąc, a... June zaczęła rodzić!
Słodkie maleństwo przyszło na świat kilka godzin później. Shigo był zdrowy i duży jak na 5 miesięczny żywot. Ziemscy lekarze również dopytywali o czas ciąży, ale demonica nie mówiła za wiele. Wraz z ukochanym doszli do wniosku, że to po prostu taka natura demonów. Mogli się spodziewać, że taki 'eksperyment' będzie przebiegał inaczej niż u normalnych istot. Ale... ważne, że wszystko skończyło się dobrze, a po kilku dniach June wróciła do domu szczęśliwa.
- Spoiler:
Kolejny rok minął bardzo szybko. Rudowłosa nie widziała świata poza małym Shigo i Reito. Zmieniła się nie do poznania. Nikt, kto by ją zobaczył nie śmiałby nawet podejrzewać, że pod uśmiechniętą buźką i zwiewną sukienką kryje się mordercza rasa, demon. Nie miała okazji pokazać swojej siły poza sparringami. Zwiększyła się drastycznie, ale dziewczyna gasiła ją jak tylko mogła. Powstrzymywała swoją przemianę dla dobra jej rodziny bo nie wiedziała co może przynieść. Postanowiła zatrzymać ją na czarną chwilę. Modliła się jednak by taka nie nastąpiła zbyt szybko.
Z ojcem nie widywała się. Obawiała się tego, jak może zareagować na wieść, że jego wnuczek jest w połowie saiyanem, a zięć pełnokrwistym. Wiedziała jaki jest jego stosunek do tej rasy, dlatego trzymała się od niego z daleka. Ukrywała swoją moc by przypadkiem jemu nie zachciało się odwiedzić córki. Wszystko układało się dobrze...
___ - Shigooo... głuptasku. - zawołała June widząc, jak jej syn płacze głośno. Siedział na kocyku bawiąc się zabawkami. Gdy podeszła do niego zauważyła ciętą ranę na jego przedramieniu. Zastanawiała się przez moment co się mogło stać, a wtedy dostrzegła, że jego sztylet na ogonie powiększył się nieznacznie. No tak, jego moc ujawniała się. To efekt zmieszania krwi dwóch walecznych ras. Był dla niej wielką tajemnicą.
___ - Rei! - zawołała dziewczyna głośno podnosząc maluszka z kocyka. Chłopiec zapłakanymi oczkami wpatrywał się w mamusię powstrzymując dzielnie kolejne łzy. - No już, już, nie płacz. Pokaż, że jesteś silny jak tata. - powiedziała czule demonica głaskając go po czarnej czuprynie. Najwyraźniej zrozumiał, bo zaśmiał się w głos zmieniając diametralnie swój humor. Zapomniał o ranie, którą June sprytnie uleczyła gdy ten zajęty był spoglądaniem na lecący nad nimi samolot. Teraz podrzucała go do góry śmiejąc się razem z nim w głos. Gdy przyjdzie Reito będzie musiała mu wytłumaczyć, że z tym ogonem będzie trzeba coś zrobić. Chłopiec może zrobić sobie kiedyś większą krzywdę.
Post skipowy
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Czw Lut 13, 2014 2:50 pm
Miasto Centralne:
___Tuż po tym jak Reito zgarnął nagrodę za wygrane pojedynki, kilka osób próbowało go tej nagrody pozbawić. W tym i pewne kobiety lekkich obyczajów, które zostały skutecznie unieszkodliwione przez June. Saiyan uśmiechnął się nieco widząc jak walczy o swojego faceta po czym objął ją ramieniem i razem opuścili te niezbyt przyjemne miejsce. Wkrótce znów znaleźli się na ulicach miasta. Było już całkowicie ciemno.
- Ciekawe czy sklepy z domkami są nadal otwarte…
Pomyślał prowadząc za sobą ukochaną. W końcu natrafili na ogromny wieżowiec z wielkim napisem Capsule Corporation. Na telebimie roiło się od reklam zarówno domków jak i wszelkiego rodzaju pojazdów i innych rzeczy. Bez wątpienia trafili w dobre miejsce. Również i tu była masa ludzi ale już nieco innego typu. Ładnie ubrani, zadbani. Całkowicie nie podobni do tych w podziemiach. Reito na ich tle wyglądał jak bezdomny. I w sumie taki właśnie był. W końcu przyszedł tu kupić jakieś domostwo. Wraz z demonicą oglądali gabloty ze zdjęciami. Wybór nie był łatwy. Poczynając od czegoś co bardziej przypominało szopę, do willi z basenem. Im wystarczyło coś nie za dużego i przytulnego. I właśnie na takie coś też natrafili. Ładny drewniany domek z niewielkim tarasem i balkonem. W sam raz będzie pasował do porośniętej drzewami wysepki. Bez dłuższego zastanowienia kupili go i wrócili na wyspę.
Wyspa:
Tam ich życie dopiero się zaczęło. Z każdym dniem ich miłość rozkwitała a June poznawała coraz więcej jej „sekretów”. Tak samo jak i Reito. Mieli na to masę czasu. Nikt im nie przeszkadzał. Ta wysepka była ich oazą spokoju. Mimo to nie nudzili się. Zawsze znalazło się jakieś ciekawe zajęcie. Treningi nie tylko fizyczne ale i zwykłe lenistwo. Bywały dni, że w ogóle nie wstawali z łóżka. No chyba, że zachciało im się jeść. June czasem wymykała się gdzieś tłumacząc, że idzie potrenować. Chyba nie do końca tak było bo im częściej się wymykała tym lepsze potrawy przyrządzała. Reito udawał, że tego nie zauważył. Sam również się wymykał. Gdyż niedaleko stąd swą wyspę miał żółwi pustelnik. Początkowo nie chciał zdradzać saiyanowi dalszych poziomów Kamehamehy ale gdy poznał June jego zdanie gwałtownie się zmieniło… choć może nie do końca podobało mu się te spotkanie. Demonica szybko ostudziła jego zaloty potężnym uderzeniem patelnią. Wiele dni zajęło saiyanowi opanowanie techniki w pełni ale ostatecznie mu się to udało.
Nim się obejrzeli minął rok. I ten nowy rok był masą niespodzianek gdyż niebawem miało urodzić im się potomstwo. Reito bardzo się zmienił od kiedy dowiedział się o tym. Stał się bardziej opiekuńczy. Starał się również wyręczać ukochaną w każdej czynności i bezwzględnie zabronił jej trenować. Również tyczyło się to poszukiwania smoczych kul. Nie chciał jej narażać i nie wybaczyłby sobie gdyby zarówno jej jak i dziecku się coś stało. Ostatecznie jednak uległ jej prośbom. June bardzo chciała ożywić zabitych przez Tsufula ludzi. Po części obwiniała się ich śmiercią. Ze względu właśnie na jej stan te poszukiwania do łatwych nie należały. Często musieli robić postoje i jak wiadomo kobieta w ciąży ma dziwne zachcianki. Głównie jeśli chodziło o jedzenie. Na szczęście dzięki temu, że ich domek można było zmieścić w kapsułce, wzięli go ze sobą by demonica nie musiała spać na gołej ziemi pod gołym niebem. Trwało to trochę ale w końcu udało im się zgromadzić wszystkie siedem kul. Wielkie zdziwienie malowało się na ich twarzy gdy ujrzeli smoka. Odetchnęli z ulgą gdy ich życzenia zostały spełnione. Ale na tym nie był koniec niespodzianek. Przedwczesny poród June wprawił Reia w atak histerii. Nie wiedział co robić. Kręcił się dookoła aż w końcu opamiętał się i szybko zaniósł ukochaną do najbliższego szpitala. Wleciał jak pocisk wprost na salę porodową. Był gotowy znokautować każdego lekarza byle tylko pospieszyli się z udzieleniem jej pomocy. Na całe szczęście dziecko urodziło się zdrowe. I wcale nie wyglądało na 5-miesięcznego malca. Widać był to efekt zmieszania ras a może po prostu demony już tak mają. Tak czy inaczej wszystko skończyło się dobrze i wkrótce cała trójka wróciła na wysepkę gdzie wiedli dalej spokojne życie.
Shigo – bo tak nazwali swojego syna - rósł szybko i był oczkiem w głowie rodziców. Świata poza nim nie widzieli. June stała się bardzo dobrą matką. Opiekuńczą i pełną ciepła, zaś Reito trenował jeszcze ciężej by w razie zagrożenia móc ochronić swoją rodzinę. Mimo, że podczas treningów wyglądał groźnie, że bez kija nie podchodź to Shigo nigdy nie płakał na jego widok. Wręcz przeciwnie. Machał rączkami i śmiał się głośno chcąc jakby naśladować ruchy ojca. Na pewno zostanie wielkim wojownikiem. Może nawet silniejszym od ojca a nawet dziadka (Braski). Co do niego zarówno saiyan jak i demonica woleli się trzymać z daleka. Nie wiadomo jakby zareagował na wieść o wnuczku pół-saiyanie.
Minął kolejny rok.
- Rei! – usłyszał szatyn siedząc na balkonie i wpatrując się w chmury. Zerwał się z fotela i szybko pobiegł do dziewczyny. Spojrzał na nieco zapłakanego chłopca, który w objęciach swojej matki szybko się rozweselił.
- Co mu się stało? – zerknął na ranę na jego przedramieniu. June szybko ją uleczyła swoimi zdolnościami. Rei zauważył też, że ostrze na końcu jego ogona stało się nieco większe. Było to nieco kłopotliwe.
- Trzeba coś zrobić z tym ogonem bo chłopak zrobi sobie jeszcze krzywdę.
Pomyślał chwilę po czym pobiegł do kuchni po coś.
- Mam pomysł!
Wziął stamtąd bandaż i szybko wrócił na górę. Owinął nim końcówkę ogona bardzo dokładnie i związał by się nie rozleciał.
- To powinno wystarczyć na jakiś czas.
Bandaż był nieco rozciągliwy więc gdy ogon znów urośnie to może go całkowicie nie rozerwie. No chyba, że urośnie do naprawdę sporych rozmiarów. Wtedy będzie trzeba się zastanowić nad czymś innym.
- I gotowe. – rzekł robiąc ostatnią pętelkę. – Może z czasem nauczy się to kontrolować. Wtedy będzie to doskonałą bronią. – Uśmiechnął się szeroko czując rozpierającą dumę. Każdy mężczyzna marzy o silnym i zaradnym synu. Zawsze wtedy można się pochwalić przed innymi czymś w stylu: „Moja krew”. I ta zazdrość na ich twarzach… bezcenne.
- Kochanie. Zbliżają się jego urodziny. Powinniśmy chyba urządzić mu jakieś przyjęcie. Dziadka raczej nie wliczam do listy gości ale może Kuro z April powinniśmy zaprosić? Nie widziałem ich już ze 2 lata. Ciekawe co u nich. Może też się dorobili jakiego malucha.
Uśmiechnął się nieco sprośnie i chyba wyobraził sobie tą scenę, jak to facet. Dał ukochanej buziaka w czoło i przytulił do siebie Shigo po czym trzymając go wysoko w górze zrobił mu małą karuzelę kręcąc się dookoła i opuszczając go co jakiś czas. Chłopcu się to bardzo podobało co było widać bo jego rozweselonej minie. Następnie odłożył go do łóżeczka i zakręcił karuzelą z samolotami zawieszoną nad nim.
- Kiedyś sam nauczy się latać. Pamiętam swój pierwszy lot. Też zaczynałem na ziemi. O mało nie zderzyłem się z samolotem ale mój ojciec się tym za bardzo nie przejął. Za bardzo się mną nie interesował. W sumie nawet nie wiem czy żyje. Za pewne myśli, że ja umarłem. Nie widziałem się z nim w końcu już tyle lat…
Oparł się o łóżeczko i wpatrywał w synka. Jego słodka buzia nie pozwalała oderwać od niego wzroku. Urodę na pewno miał po matce.
___Tuż po tym jak Reito zgarnął nagrodę za wygrane pojedynki, kilka osób próbowało go tej nagrody pozbawić. W tym i pewne kobiety lekkich obyczajów, które zostały skutecznie unieszkodliwione przez June. Saiyan uśmiechnął się nieco widząc jak walczy o swojego faceta po czym objął ją ramieniem i razem opuścili te niezbyt przyjemne miejsce. Wkrótce znów znaleźli się na ulicach miasta. Było już całkowicie ciemno.
- Ciekawe czy sklepy z domkami są nadal otwarte…
Pomyślał prowadząc za sobą ukochaną. W końcu natrafili na ogromny wieżowiec z wielkim napisem Capsule Corporation. Na telebimie roiło się od reklam zarówno domków jak i wszelkiego rodzaju pojazdów i innych rzeczy. Bez wątpienia trafili w dobre miejsce. Również i tu była masa ludzi ale już nieco innego typu. Ładnie ubrani, zadbani. Całkowicie nie podobni do tych w podziemiach. Reito na ich tle wyglądał jak bezdomny. I w sumie taki właśnie był. W końcu przyszedł tu kupić jakieś domostwo. Wraz z demonicą oglądali gabloty ze zdjęciami. Wybór nie był łatwy. Poczynając od czegoś co bardziej przypominało szopę, do willi z basenem. Im wystarczyło coś nie za dużego i przytulnego. I właśnie na takie coś też natrafili. Ładny drewniany domek z niewielkim tarasem i balkonem. W sam raz będzie pasował do porośniętej drzewami wysepki. Bez dłuższego zastanowienia kupili go i wrócili na wyspę.
Wyspa:
Tam ich życie dopiero się zaczęło. Z każdym dniem ich miłość rozkwitała a June poznawała coraz więcej jej „sekretów”. Tak samo jak i Reito. Mieli na to masę czasu. Nikt im nie przeszkadzał. Ta wysepka była ich oazą spokoju. Mimo to nie nudzili się. Zawsze znalazło się jakieś ciekawe zajęcie. Treningi nie tylko fizyczne ale i zwykłe lenistwo. Bywały dni, że w ogóle nie wstawali z łóżka. No chyba, że zachciało im się jeść. June czasem wymykała się gdzieś tłumacząc, że idzie potrenować. Chyba nie do końca tak było bo im częściej się wymykała tym lepsze potrawy przyrządzała. Reito udawał, że tego nie zauważył. Sam również się wymykał. Gdyż niedaleko stąd swą wyspę miał żółwi pustelnik. Początkowo nie chciał zdradzać saiyanowi dalszych poziomów Kamehamehy ale gdy poznał June jego zdanie gwałtownie się zmieniło… choć może nie do końca podobało mu się te spotkanie. Demonica szybko ostudziła jego zaloty potężnym uderzeniem patelnią. Wiele dni zajęło saiyanowi opanowanie techniki w pełni ale ostatecznie mu się to udało.
Nim się obejrzeli minął rok. I ten nowy rok był masą niespodzianek gdyż niebawem miało urodzić im się potomstwo. Reito bardzo się zmienił od kiedy dowiedział się o tym. Stał się bardziej opiekuńczy. Starał się również wyręczać ukochaną w każdej czynności i bezwzględnie zabronił jej trenować. Również tyczyło się to poszukiwania smoczych kul. Nie chciał jej narażać i nie wybaczyłby sobie gdyby zarówno jej jak i dziecku się coś stało. Ostatecznie jednak uległ jej prośbom. June bardzo chciała ożywić zabitych przez Tsufula ludzi. Po części obwiniała się ich śmiercią. Ze względu właśnie na jej stan te poszukiwania do łatwych nie należały. Często musieli robić postoje i jak wiadomo kobieta w ciąży ma dziwne zachcianki. Głównie jeśli chodziło o jedzenie. Na szczęście dzięki temu, że ich domek można było zmieścić w kapsułce, wzięli go ze sobą by demonica nie musiała spać na gołej ziemi pod gołym niebem. Trwało to trochę ale w końcu udało im się zgromadzić wszystkie siedem kul. Wielkie zdziwienie malowało się na ich twarzy gdy ujrzeli smoka. Odetchnęli z ulgą gdy ich życzenia zostały spełnione. Ale na tym nie był koniec niespodzianek. Przedwczesny poród June wprawił Reia w atak histerii. Nie wiedział co robić. Kręcił się dookoła aż w końcu opamiętał się i szybko zaniósł ukochaną do najbliższego szpitala. Wleciał jak pocisk wprost na salę porodową. Był gotowy znokautować każdego lekarza byle tylko pospieszyli się z udzieleniem jej pomocy. Na całe szczęście dziecko urodziło się zdrowe. I wcale nie wyglądało na 5-miesięcznego malca. Widać był to efekt zmieszania ras a może po prostu demony już tak mają. Tak czy inaczej wszystko skończyło się dobrze i wkrótce cała trójka wróciła na wysepkę gdzie wiedli dalej spokojne życie.
Shigo – bo tak nazwali swojego syna - rósł szybko i był oczkiem w głowie rodziców. Świata poza nim nie widzieli. June stała się bardzo dobrą matką. Opiekuńczą i pełną ciepła, zaś Reito trenował jeszcze ciężej by w razie zagrożenia móc ochronić swoją rodzinę. Mimo, że podczas treningów wyglądał groźnie, że bez kija nie podchodź to Shigo nigdy nie płakał na jego widok. Wręcz przeciwnie. Machał rączkami i śmiał się głośno chcąc jakby naśladować ruchy ojca. Na pewno zostanie wielkim wojownikiem. Może nawet silniejszym od ojca a nawet dziadka (Braski). Co do niego zarówno saiyan jak i demonica woleli się trzymać z daleka. Nie wiadomo jakby zareagował na wieść o wnuczku pół-saiyanie.
Minął kolejny rok.
- Rei! – usłyszał szatyn siedząc na balkonie i wpatrując się w chmury. Zerwał się z fotela i szybko pobiegł do dziewczyny. Spojrzał na nieco zapłakanego chłopca, który w objęciach swojej matki szybko się rozweselił.
- Co mu się stało? – zerknął na ranę na jego przedramieniu. June szybko ją uleczyła swoimi zdolnościami. Rei zauważył też, że ostrze na końcu jego ogona stało się nieco większe. Było to nieco kłopotliwe.
- Trzeba coś zrobić z tym ogonem bo chłopak zrobi sobie jeszcze krzywdę.
Pomyślał chwilę po czym pobiegł do kuchni po coś.
- Mam pomysł!
Wziął stamtąd bandaż i szybko wrócił na górę. Owinął nim końcówkę ogona bardzo dokładnie i związał by się nie rozleciał.
- To powinno wystarczyć na jakiś czas.
Bandaż był nieco rozciągliwy więc gdy ogon znów urośnie to może go całkowicie nie rozerwie. No chyba, że urośnie do naprawdę sporych rozmiarów. Wtedy będzie trzeba się zastanowić nad czymś innym.
- I gotowe. – rzekł robiąc ostatnią pętelkę. – Może z czasem nauczy się to kontrolować. Wtedy będzie to doskonałą bronią. – Uśmiechnął się szeroko czując rozpierającą dumę. Każdy mężczyzna marzy o silnym i zaradnym synu. Zawsze wtedy można się pochwalić przed innymi czymś w stylu: „Moja krew”. I ta zazdrość na ich twarzach… bezcenne.
- Kochanie. Zbliżają się jego urodziny. Powinniśmy chyba urządzić mu jakieś przyjęcie. Dziadka raczej nie wliczam do listy gości ale może Kuro z April powinniśmy zaprosić? Nie widziałem ich już ze 2 lata. Ciekawe co u nich. Może też się dorobili jakiego malucha.
Uśmiechnął się nieco sprośnie i chyba wyobraził sobie tą scenę, jak to facet. Dał ukochanej buziaka w czoło i przytulił do siebie Shigo po czym trzymając go wysoko w górze zrobił mu małą karuzelę kręcąc się dookoła i opuszczając go co jakiś czas. Chłopcu się to bardzo podobało co było widać bo jego rozweselonej minie. Następnie odłożył go do łóżeczka i zakręcił karuzelą z samolotami zawieszoną nad nim.
- Kiedyś sam nauczy się latać. Pamiętam swój pierwszy lot. Też zaczynałem na ziemi. O mało nie zderzyłem się z samolotem ale mój ojciec się tym za bardzo nie przejął. Za bardzo się mną nie interesował. W sumie nawet nie wiem czy żyje. Za pewne myśli, że ja umarłem. Nie widziałem się z nim w końcu już tyle lat…
Oparł się o łóżeczko i wpatrywał w synka. Jego słodka buzia nie pozwalała oderwać od niego wzroku. Urodę na pewno miał po matce.
- GośćGość
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Pon Lut 17, 2014 2:46 pm
___ Urodziny, no tak! To już roczek odkąd jest z nimi ich mały skarbek. Tak szybko ten czas minął, a wydawałoby się, że jeszcze wczoraj dopiero go urodziła. Malec rośnie jak na drożdżach, a i jego KI z dnia na dzień zdaje się być coraz to bardziej potężniejsza. Na pewno będzie wielkim wojownikiem.
Widząc dość sprośną minę na twarzy Reito gdy ten wspomniał o niedoszłym dziecku Kuro i April, dziewczyna szturchnęła ramieniem mężczyznę śmiejąc się cicho. Czasami był wręcz niemożliwy, ale bawiło ją to.
___ - Przestań, Ty bezwstydniku. - wyszczerzyła się po czym spojrzała na twarz Shigo. Chwilowe rozbawienie na jego twarzy spowodowane poruszaniem się karuzeli ustąpiło senności i wkrótce malec oddał się w ramiona morfeusza zasypiając z niezwykle słodką miną. June opatuliła go puszystym kocykiem w zielonkawym kolorze, a następnie nachyliła się jeszcze by złożyć na jego czole pocałunek po czym westchnęła głęboko. Spojrzała na ukochanego - Oooh? Reito, jestem zazdrosna. Ja też potrzebuję Twojej uwagi. - uśmiechnęła się zalotnie widząc jak wpatruje się w synka. Ucałowała saiyana delikatnie w policzek - Spróbujemy się skontaktować z Kuro i April. Polecę też później do ojca, może mu przeszła złość na saiyan. I... jeśli chcesz to spróbujemy znaleźć Twojego tatę. Na pewno żyje, jest na Vegecie i zastanawia się gdzie jesteś. W końcu... który ojciec zapomina o swoim dziecku? - powiedziała jeszcze po czym wyszła z pokoiku cichutko by nie obudzić dziecka. Po drodze, w korytarzu zrzuciła z siebie zieloną sukienkę zostając w stroju kąpielowym. Było bardzo ciepło, więc grzechem byłoby nie skorzystać z orzeźwiającej wody jaka otacza ich wyspę.
Stanęła na mokrym piachu, wzięła głęboki wdech w płuca po czym spojrzała w dół. Uniosła nieco brwi ze zdziwienia widząc, jak woda w zetknięciu z jej skórą paruje. Szybko zrozumiała, że to przez jej KI, dlatego ją całkowicie zdusiła. Widząc, że to poskutkowało zrobiła kolejne kroki w przód i gdy była już po sam tyłek w wodzie - zanurkowała. Kilka minut była pod wodą przypatrując się pływającym kolorowym rybkom i innym wodnym stworzeniom. Wypłynęła na powierzchnię. Odprężyła się pływając bezwładnie na tafli niewzruszonego oceanu. Nie widziała żadnej chmurki na niebie, pogoda idealna na słodkie lenistwo... no, ale demonica powinna wziąć się za siebie, bo przez pięć miesięcy nie mogła nawet powalczyć mentalnie z własnym cieniem, bo zaraz pojawiał się Reito i jej zabraniał. To było jasne, przecież była w ciąży.
Nagle dziewczyna poczuła, że coś chwyta jej ogonek. Przekręciła się tak, by dotknąć nogami podłoża po czym wyciągnęła 'wędkę' z wody. Na końcu jej ogona znajdowała się... ryba.
___ - Ej! To nie robak! - krzyknęła strzepując intruza. Za każdym razem tak się dzieje!
Nast. post treningowy
Widząc dość sprośną minę na twarzy Reito gdy ten wspomniał o niedoszłym dziecku Kuro i April, dziewczyna szturchnęła ramieniem mężczyznę śmiejąc się cicho. Czasami był wręcz niemożliwy, ale bawiło ją to.
___ - Przestań, Ty bezwstydniku. - wyszczerzyła się po czym spojrzała na twarz Shigo. Chwilowe rozbawienie na jego twarzy spowodowane poruszaniem się karuzeli ustąpiło senności i wkrótce malec oddał się w ramiona morfeusza zasypiając z niezwykle słodką miną. June opatuliła go puszystym kocykiem w zielonkawym kolorze, a następnie nachyliła się jeszcze by złożyć na jego czole pocałunek po czym westchnęła głęboko. Spojrzała na ukochanego - Oooh? Reito, jestem zazdrosna. Ja też potrzebuję Twojej uwagi. - uśmiechnęła się zalotnie widząc jak wpatruje się w synka. Ucałowała saiyana delikatnie w policzek - Spróbujemy się skontaktować z Kuro i April. Polecę też później do ojca, może mu przeszła złość na saiyan. I... jeśli chcesz to spróbujemy znaleźć Twojego tatę. Na pewno żyje, jest na Vegecie i zastanawia się gdzie jesteś. W końcu... który ojciec zapomina o swoim dziecku? - powiedziała jeszcze po czym wyszła z pokoiku cichutko by nie obudzić dziecka. Po drodze, w korytarzu zrzuciła z siebie zieloną sukienkę zostając w stroju kąpielowym. Było bardzo ciepło, więc grzechem byłoby nie skorzystać z orzeźwiającej wody jaka otacza ich wyspę.
Stanęła na mokrym piachu, wzięła głęboki wdech w płuca po czym spojrzała w dół. Uniosła nieco brwi ze zdziwienia widząc, jak woda w zetknięciu z jej skórą paruje. Szybko zrozumiała, że to przez jej KI, dlatego ją całkowicie zdusiła. Widząc, że to poskutkowało zrobiła kolejne kroki w przód i gdy była już po sam tyłek w wodzie - zanurkowała. Kilka minut była pod wodą przypatrując się pływającym kolorowym rybkom i innym wodnym stworzeniom. Wypłynęła na powierzchnię. Odprężyła się pływając bezwładnie na tafli niewzruszonego oceanu. Nie widziała żadnej chmurki na niebie, pogoda idealna na słodkie lenistwo... no, ale demonica powinna wziąć się za siebie, bo przez pięć miesięcy nie mogła nawet powalczyć mentalnie z własnym cieniem, bo zaraz pojawiał się Reito i jej zabraniał. To było jasne, przecież była w ciąży.
Nagle dziewczyna poczuła, że coś chwyta jej ogonek. Przekręciła się tak, by dotknąć nogami podłoża po czym wyciągnęła 'wędkę' z wody. Na końcu jej ogona znajdowała się... ryba.
___ - Ej! To nie robak! - krzyknęła strzepując intruza. Za każdym razem tak się dzieje!
Nast. post treningowy
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Pią Lut 21, 2014 7:18 pm
___Wpatrzony w Shigo świata poza nim nie widział. Dopiero narzekania demonicy na brak uwagi z jego strony, zwróciło wzrok młodego saiyana na June.
- Och… skrabie. Przecież wiesz, że bardzo Cię kocham. Chodź tu do mnie.
Na co rudowłosa ucałowała chłopaka w policzek a ten objął ją mocno i złożył na jej ustach namiętniejszy pocałunek. Po czym June poruszyła temat Kuro i April. No i kogoś jeszcze, o kim Reito wolałby nie rozmawiać.
- Chcesz lecieć do ojca? Nie jestem pewien czy to dobry pomysł. Czuję, że nadal nie jestem wystarczająco silny by mu dorównać. Co jeśli mnie zaatakuje a tym bardziej, będzie chciał zrobić krzywdę dziecku? Zbyt duże ryzyko.
Zrobił grymaśną minę. Ani trochę nie podobał mu się ten pomysł. Najlepiej by było gdyby Braska w ogóle nie dowiedział się Shigo.
- Nie wiem czy chcę lecieć na Vegetę. Jeśli już to sam. Nie zabiorę tam Shigo w żadnym wypadku. To zbyt niebezpieczne. A ktoś musi się nim zajmować. Przez te 2 lata ani na moment nie czułem Kuro ani April na Ziemi. Pewnie zostali na Vegecie.
Powiedział w reakcji na propozycje June odnośnie odszukania ojca Reito.
- Czy mój ojciec żyje czy nie, na pewno myśli, że ja umarłem. W końcu nie pokazałem się od ponad 2 lat. Może lepiej by było gdyby tak zostało…
Ciężko było mu się z tym pogodzić ale koniec końców wolał zostawić swoją przeszłość i zacząć całkowicie inne życie. To mu o wiele bardziej odpowiadało, choć saiyańska krew popychała go w stronę walk i nieustannego zagrożenia. Przez to nie zaniedbywał treningów. Widząc wychodzącą June, również i on opuścił pokoik malca by ten mógł spać spokojnie. Postanowił potrenować nieco z dala od domku dlatego wypłynął na otwarte morze. Następnie zanurkował i ograniczony ciśnieniem wody i tlenem w płucach, trenował zarówno ciosy jak i kontrolowanie swojej Ki.
OOC: Trening start.
- Och… skrabie. Przecież wiesz, że bardzo Cię kocham. Chodź tu do mnie.
Na co rudowłosa ucałowała chłopaka w policzek a ten objął ją mocno i złożył na jej ustach namiętniejszy pocałunek. Po czym June poruszyła temat Kuro i April. No i kogoś jeszcze, o kim Reito wolałby nie rozmawiać.
- Chcesz lecieć do ojca? Nie jestem pewien czy to dobry pomysł. Czuję, że nadal nie jestem wystarczająco silny by mu dorównać. Co jeśli mnie zaatakuje a tym bardziej, będzie chciał zrobić krzywdę dziecku? Zbyt duże ryzyko.
Zrobił grymaśną minę. Ani trochę nie podobał mu się ten pomysł. Najlepiej by było gdyby Braska w ogóle nie dowiedział się Shigo.
- Nie wiem czy chcę lecieć na Vegetę. Jeśli już to sam. Nie zabiorę tam Shigo w żadnym wypadku. To zbyt niebezpieczne. A ktoś musi się nim zajmować. Przez te 2 lata ani na moment nie czułem Kuro ani April na Ziemi. Pewnie zostali na Vegecie.
Powiedział w reakcji na propozycje June odnośnie odszukania ojca Reito.
- Czy mój ojciec żyje czy nie, na pewno myśli, że ja umarłem. W końcu nie pokazałem się od ponad 2 lat. Może lepiej by było gdyby tak zostało…
Ciężko było mu się z tym pogodzić ale koniec końców wolał zostawić swoją przeszłość i zacząć całkowicie inne życie. To mu o wiele bardziej odpowiadało, choć saiyańska krew popychała go w stronę walk i nieustannego zagrożenia. Przez to nie zaniedbywał treningów. Widząc wychodzącą June, również i on opuścił pokoik malca by ten mógł spać spokojnie. Postanowił potrenować nieco z dala od domku dlatego wypłynął na otwarte morze. Następnie zanurkował i ograniczony ciśnieniem wody i tlenem w płucach, trenował zarówno ciosy jak i kontrolowanie swojej Ki.
OOC: Trening start.
- GośćGość
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Pon Mar 03, 2014 6:03 pm
___ Starała nie dopuszczać do siebie tych przedziwnych myśli, że w akcie gniewu Braska mógłby zrobić coś złego jej oraz jej małej rodzince jednak słowa Reito przystopowały jej zapędy. Ze spuszczoną głową musiała się z Nim zgodzić. To nie była odpowiednia pora, nie ten czas. Kiedyś... może, ale tylko wtedy gdy będzie w stanie obronić nie tylko siebie przed domniemanym atakiem Króla Demonów. Jak widać nie na darmo nosi takie miano. Wzbudza postrach.
Demonica otworzyła oczy słysząc nieprzyjemny krzyk morskiego ptaszyska. Dziewczyna obserwowała jak zwierze szybuje nad nią kręcąc się dookoła tak jakby ją obserwował. Poruszyła ogonem, który tak jak reszta jej ciała unosił się leniwie na tafli wody. Rudowłosa wzięła w usta trochę powietrza, a następnie zanurkowała. Pozwoliła, by powoli opadała na dno. Nie wiedziała ile była pod wodą - oddała się medytacji odlatując na chwilę od rzeczywistości.
___ - Dlaczego... - Usłyszała stłumiony głos - ... nie zatrzymuj, to bez sensu. - dźwięk stał się bardziej wyraźny, a wtedy dziewczyna postanowiła otworzyć oczy. Znajdowała się na skalistym, szarym pustkowiu pozbawionym słonecznych promieni. Nie wiedziała, ale to była jej dawno zniszczona rodzinna planeta Dark Star. Demonica chciała zrobić krok przed siebie, lecz wtedy usłyszała znów owy głos - Nie opanujesz tego, oddaj mi władzę. - tym razem od razu była w stanie stwierdzić gdzie znajduje się właściciel. Powoli odwróciła się, a wtedy dostrzegła postać, wydawała się być zbudowana z czarnego ognia. Nie widać było żadnych konturów, ani rysów twarzy, ale demonica od razu poznała w tym siebie mimo paru zmian.
___ - Heh. - June uśmiechnęła się kącikiem ust. Cień drgnął.
___ - Co w tym śmiesznego? Stracisz kontrolę. - To wywołało salwę głośnego śmiechu u ogoniastej. Zdezorientowana mara nie wiedziała o co chodzi - Już oszalałaś!? - krzyknął. Złotooka jeszcze przez chwilę trzymała się za brzuch nie mogąc przestać się śmiać. W końcu jednak uspokoiła się i zaczęła tłumaczyć.
___ - Jesteś mną z przeszłości, prawda? - puściła krótki uśmiech - Nie bój się, w moim sercu nie ma takiego chaosu jak w Twoim niegdyś, na pewno zapanuję nad każdym złem w moim ciele i nie dopuszczę by jakieś się w nie dostało. Gdybym oddała Tobie władzę to ciemność całkowicie by Cię pochłonęła. A co do przemiany... eh, na pewno to będzie trudne do opanowania, ale dam radę. Nie jestem sama. - przechyliła głowę na bok. - Mam rodzinę.
Na te słowa ciemna postać zrobiła krok do tyłu. Już nic nie powiedziała, po prostu się rozmyła w powietrzu. Na pewno wróci ostrzegać ją przed transformacją. Obawia się tego, ale nie ma wyboru. Gdy przychodzi "ten czas" to demon musi poddać się przemianie, inaczej cierpi. Jednak postara się przedłużać i odkładać to najdłużej jak tylko się da. Na razie potęga nie jest jej potrzebna, na Ziemii panuje spokój. Zabawy energią mogłyby zaburzyć tą sielankę i narazić niewinnych.
Nagle, dziewczyna wróciła do pełni swojej świadomości. Otworzyła szeroko oczy czując, że brakuje jej cennego powietrza. Rzuciła się od razu by wypłynąć na powierzchnię. Łapczywie zaczerpnęła powietrza gdy już wychyliła głowę spod tafli. Z nieco zamieszanym wyrazem twarzy rozejrzała się po okolicy. Na szczęście nie odpłynęła daleko, widziała wyspę.
Wzniosła się delikatnie w powietrze. Chciała już wrócić do domu, lecz zainteresowało ją coś ciekawszego. Reito trenował nieopodal. To był idealny moment by wpaść w stylu wejścia smoka i mu przeszkodzić. Tak też postanowiła zrobić. Gdy go już namierzyła wystrzeliła z miejsca jak z procy. Robiąc ogromną falę wokół siebie zanurkowała pod wodę. Jak tylko znalazła się tuż obok saiyana rzuciła mu krótki uśmiech, a następnie użyła fali energii w postaci Kiaiho, którą skierowała na niego.
Koniec Treningu
Demonica otworzyła oczy słysząc nieprzyjemny krzyk morskiego ptaszyska. Dziewczyna obserwowała jak zwierze szybuje nad nią kręcąc się dookoła tak jakby ją obserwował. Poruszyła ogonem, który tak jak reszta jej ciała unosił się leniwie na tafli wody. Rudowłosa wzięła w usta trochę powietrza, a następnie zanurkowała. Pozwoliła, by powoli opadała na dno. Nie wiedziała ile była pod wodą - oddała się medytacji odlatując na chwilę od rzeczywistości.
___ - Dlaczego... - Usłyszała stłumiony głos - ... nie zatrzymuj, to bez sensu. - dźwięk stał się bardziej wyraźny, a wtedy dziewczyna postanowiła otworzyć oczy. Znajdowała się na skalistym, szarym pustkowiu pozbawionym słonecznych promieni. Nie wiedziała, ale to była jej dawno zniszczona rodzinna planeta Dark Star. Demonica chciała zrobić krok przed siebie, lecz wtedy usłyszała znów owy głos - Nie opanujesz tego, oddaj mi władzę. - tym razem od razu była w stanie stwierdzić gdzie znajduje się właściciel. Powoli odwróciła się, a wtedy dostrzegła postać, wydawała się być zbudowana z czarnego ognia. Nie widać było żadnych konturów, ani rysów twarzy, ale demonica od razu poznała w tym siebie mimo paru zmian.
___ - Heh. - June uśmiechnęła się kącikiem ust. Cień drgnął.
___ - Co w tym śmiesznego? Stracisz kontrolę. - To wywołało salwę głośnego śmiechu u ogoniastej. Zdezorientowana mara nie wiedziała o co chodzi - Już oszalałaś!? - krzyknął. Złotooka jeszcze przez chwilę trzymała się za brzuch nie mogąc przestać się śmiać. W końcu jednak uspokoiła się i zaczęła tłumaczyć.
___ - Jesteś mną z przeszłości, prawda? - puściła krótki uśmiech - Nie bój się, w moim sercu nie ma takiego chaosu jak w Twoim niegdyś, na pewno zapanuję nad każdym złem w moim ciele i nie dopuszczę by jakieś się w nie dostało. Gdybym oddała Tobie władzę to ciemność całkowicie by Cię pochłonęła. A co do przemiany... eh, na pewno to będzie trudne do opanowania, ale dam radę. Nie jestem sama. - przechyliła głowę na bok. - Mam rodzinę.
Na te słowa ciemna postać zrobiła krok do tyłu. Już nic nie powiedziała, po prostu się rozmyła w powietrzu. Na pewno wróci ostrzegać ją przed transformacją. Obawia się tego, ale nie ma wyboru. Gdy przychodzi "ten czas" to demon musi poddać się przemianie, inaczej cierpi. Jednak postara się przedłużać i odkładać to najdłużej jak tylko się da. Na razie potęga nie jest jej potrzebna, na Ziemii panuje spokój. Zabawy energią mogłyby zaburzyć tą sielankę i narazić niewinnych.
Nagle, dziewczyna wróciła do pełni swojej świadomości. Otworzyła szeroko oczy czując, że brakuje jej cennego powietrza. Rzuciła się od razu by wypłynąć na powierzchnię. Łapczywie zaczerpnęła powietrza gdy już wychyliła głowę spod tafli. Z nieco zamieszanym wyrazem twarzy rozejrzała się po okolicy. Na szczęście nie odpłynęła daleko, widziała wyspę.
Wzniosła się delikatnie w powietrze. Chciała już wrócić do domu, lecz zainteresowało ją coś ciekawszego. Reito trenował nieopodal. To był idealny moment by wpaść w stylu wejścia smoka i mu przeszkodzić. Tak też postanowiła zrobić. Gdy go już namierzyła wystrzeliła z miejsca jak z procy. Robiąc ogromną falę wokół siebie zanurkowała pod wodę. Jak tylko znalazła się tuż obok saiyana rzuciła mu krótki uśmiech, a następnie użyła fali energii w postaci Kiaiho, którą skierowała na niego.
Koniec Treningu
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Nie Mar 09, 2014 5:24 pm
___Już nie raz trenował w ten sposób ale zawsze sprawiało mu to problemy. Woda mimowolnie wypychała go na powierzchnię. Póki miał powietrze w płucach nie możliwe było pójście na dno i to w pewnym stopniu pomagało mu zachować odpowiednią głębokość. Z czasem wypuszczał go nieco a to skutkowało opadaniem coraz niżej. Jak wiadomo im głębiej tym ciśnienie wody większe i ciężej wykonywać jakiekolwiek ruchy. I o to właśnie chodziło. Tlenu coraz mniej, ruchy coraz bardziej ograniczone. Brakowało tylko towarzysza do sparingu… I na tego również Reito nie musiał długo czekać. June zrobiła istne wejście smoka. Uderzenie kiaiho odrzuciło saiyana na kilka metrów przez co aż wypuścił nieco za wiele powietrza. Na szczęście jeszcze trochę mu zostało ale długo nie wytrzyma. Musiał szybko ją czymś zaskoczyć by mieć czas zaczerpnąć go trochę. W tym celu posłużył się dokładnie tą samą techniką co rudowłosa. Jednakże zamiast zwykłego odepchnięcia, wytworzył wir wodny. Nie chciał jej krzywdzić więc nie był on zbyt wielki. Popieści ją nieco. On w tym czasie nabrał powietrza i wrócił do wody. Szybko znalazł się obok niej i zaszedł ją od tyłu. Złapał ją i ścisnął mocno. Uśmiechnął się. Był ciekaw jak długo demonica wytrzyma bez tlenu.
OOC: Koniec treningu.
OOC: Koniec treningu.
- GośćGość
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Pon Mar 10, 2014 3:39 pm
____Chciało jej się śmiać po tym, jak użyła kiaiho na Reito, lecz fakt, że była w wodzie jej to uniemożliwiał. Wyglądała na bardzo zadowoloną z tego co zrobiła, oczekiwała reakcji. Lubiła go zaczepiać. Czasami doigrywała się, bo ostatecznie to on był górą, ale też zdarzało się, że wygrana była po jej stronie. Mimo, że założyła rodzinę i urodziła wspaniałego synka to charakter nadal był trochę dziecinny i głupkowaty. Z drugiej strony... po co być wiecznym gburem?
Doigrała się. Tak jak sądziła, Reito nie chciał pozostać dłużny dziewczynie. Użył tej samej techniki, lecz w innym celu. Wir wodny miał posłużyć mu za darmową dawkę tlenu. Dziewczyna używając lewitacji jakoś trzymała się z dala od tej pralki. Myślała, że to wszystko na co go stać, ale... zaskoczył ją gdy znalazł się za nią. Nie zdążyła zareagować, została złapana! Z wrażenia, aż wypuściła z ust trochę cennego powietrza.
__ - "A niech...!" - pomyślała w lekkiej panice. Zaczęła się wiercić i wierzgać by jakoś uciec. Powietrza nie było już tak wiele, musiała na szybko wymyślić coś sprytnego by uwolnić się z objęć tego wariata. Gdyby to nie był ocean, a jakieś małe oczko wodne to by je wyparowała własną energią, ale nie zrobi tego z taką ilością wody. W końcu jednak wpadła na pomysł. Uniosła swój ogon i wetknęła mu go z całej siły w usta szczotkując wszystkie ząbki i łaskocząc podniebienie. Korzystając z chwili nieuwagi skurczyła szybko swoje ciało do rozmiarów orzeszka. Gdy się wyplątała, wróciła do normalnej formy po czym pospiesznie zaczęła płynąć ku górze. Wyszła na brzeg plaży, zrobiła kilka kroków po czym padła na piach plecami. Oddychając ciężko łapała łapczywie powietrze.
__ - Reeeeeeeeeeeeito! - krzyknęła podnosząc się do pozycji siedzącej - Jesteś niepoprawny! Chciałeś utopić matkę własnego synaaa?! - naburmuszona napełniła policzki powietrzem. Wyglądała bardziej komicznie, niż strasznie. Wysuszyła swoje ciało oraz włosy własną KI i spojrzała w powietrze. Wdawało się jej, że przez chwilę czuje znajomą energię, lecz szybko przycichła. Dziwne.
Doigrała się. Tak jak sądziła, Reito nie chciał pozostać dłużny dziewczynie. Użył tej samej techniki, lecz w innym celu. Wir wodny miał posłużyć mu za darmową dawkę tlenu. Dziewczyna używając lewitacji jakoś trzymała się z dala od tej pralki. Myślała, że to wszystko na co go stać, ale... zaskoczył ją gdy znalazł się za nią. Nie zdążyła zareagować, została złapana! Z wrażenia, aż wypuściła z ust trochę cennego powietrza.
__ - "A niech...!" - pomyślała w lekkiej panice. Zaczęła się wiercić i wierzgać by jakoś uciec. Powietrza nie było już tak wiele, musiała na szybko wymyślić coś sprytnego by uwolnić się z objęć tego wariata. Gdyby to nie był ocean, a jakieś małe oczko wodne to by je wyparowała własną energią, ale nie zrobi tego z taką ilością wody. W końcu jednak wpadła na pomysł. Uniosła swój ogon i wetknęła mu go z całej siły w usta szczotkując wszystkie ząbki i łaskocząc podniebienie. Korzystając z chwili nieuwagi skurczyła szybko swoje ciało do rozmiarów orzeszka. Gdy się wyplątała, wróciła do normalnej formy po czym pospiesznie zaczęła płynąć ku górze. Wyszła na brzeg plaży, zrobiła kilka kroków po czym padła na piach plecami. Oddychając ciężko łapała łapczywie powietrze.
__ - Reeeeeeeeeeeeito! - krzyknęła podnosząc się do pozycji siedzącej - Jesteś niepoprawny! Chciałeś utopić matkę własnego synaaa?! - naburmuszona napełniła policzki powietrzem. Wyglądała bardziej komicznie, niż strasznie. Wysuszyła swoje ciało oraz włosy własną KI i spojrzała w powietrze. Wdawało się jej, że przez chwilę czuje znajomą energię, lecz szybko przycichła. Dziwne.
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Pią Mar 21, 2014 6:16 pm
___June udało się oswobodzić. Nie planował jej utopić więc i nie utrudniał jej tego za bardzo. Już samo mimowolne czyszczenie zębów wystarczyło by poluźnił uścisk. Jednocześnie demonica przybrała postać czegoś rozmiarów orzeszka. Ehh… te demony. Nie byłoby szans wygrać z nią w chowanego. Pokrótce znaleźli się ponownie na plaży. Rei również się nieco zmęczył. Dość długo przebywał pod wodą. Przez pewien czas nie będzie miał ochoty tam wchodzić.
- Junuuś?
Zagadał zalotnie patrząc na jej naburmuszoną minę.
- A może chcesz być matką drugiego syna? Bądź córki?
Zbliżył się do niej na odległość kilku centymetrów tak jakby chciał ją pocałować, po czym wyszeptał.
- Żartowałem.
Uśmiechał się nieco oddalając od niej. Oparł się rękami o ziemię. Wtem coś nagle przykuło jego uwagę.
- A propos syna. Chyba jest głodny.
Słychać było jego cichy płacz dochodzący z domku. Saiyan podniósł się i powoli zmierzał w jego stronę.
- Zaraz wracam.
Powiedział otrzepując piasek ze swego torsu. Wzbił się w powietrze i momentalnie znalazł się w pomieszczeniu gdzie spał wcześniej Shigo. Wyjął go z łóżeczka. Nadal płakał więc starał się go uspokoić kołysząc go w dłoniach. Poszedł z maluchem do kuchni gdzie czekała na niego jego ulubiona butelka. Podgrzał mleko własną KI i uprzednio sprawdzając jego temperaturę, dał je chłopcu. Ten od razu się uspokoił mając usta zapchane smoczkiem. Szkrab bez wątpienia miał to po ojcu. Lubił dużo jeść. I kupy też miał duże… A jak był głodny to z pewnością humor mu nie dopisywał. Wtedy coś nagle przykuło uwagę Reito. Ogon malca znów się powiększył i nawet bandaże na nic się nie zdały. Najwidoczniej działo się tak gdy chłopiec był zły. Prawie jak zmiana koloru włosów saiyan. Rei myślał nad czymś skuteczniejszym niż bandaże. Jednocześnie nie chciał sprawiać chłopcu dyskomfortu. Wpadł na pomysł, że zawiąże na końcu torbę wypchaną powietrzem. Przynajmniej nie rozerwie się jak ogon znów urośnie. Ale ten pomysł do najlepszych nie należał. Shigo strasznie się nie podobała końcówka ogona wielkości jego głowy. Przy pierwszej lepszej okazji pozbył się jej a przy kolejnej próbie, przy której Reito zawiązał ją już mocniej, chłopiec zaczął głośno płakać nie mogąc poradzić sobie z okropnym worem. Saiyanowi opadły ręce z bezradności.
-Chyba tylko bandaże mu nie przeszkadzają. – pomyślał.
Ponownie zawiązał je na ogonie Shigo. Wybrał takie maksymalnie rozciągliwe. Przynajmniej częściowo będą go chroniły. Przy niewielkim wzroście zdadzą egzamin ale jak już się chłopak nieźle wkurzy, to nawet torba by nie pomogła.
Równie co głodomorem, Shigo był także wielkim śpiochem. Gdy tylko wypełnił żołądek, od razu główka mu opadła i zasnął w słodkiej pozycji na siedząco. Rei zaniósł go z powrotem do łóżeczka. Przynajmniej taka była tego zaleta, że póki spał nie było z nim problemów. A że spał bardzo często... W końcu saiyan mógł zająć się własnymi sprawami. Wychowywanie dziecka było nie raz cięższe niż najcięższy trening w Komnacie Ducha i Czasu. Tym bardziej z Kuro, który sam momentami zachowywał się jak dziecko.
Wrócił do June i na samym początku oznajmił jej, że Shigo zasnął. Położył się na rozgrzanym piasku obok niej.
- Nadal jesteś na mnie zła?
Przekręcił się na bok opierając jedną ręką głowę.
- Oj nie rób takiej miny.
Momentalnie zaczął ją łaskotać po brzuchu a z czasem po całym ciele pomagając sobie przy tym ogonem.
- Junuuś?
Zagadał zalotnie patrząc na jej naburmuszoną minę.
- A może chcesz być matką drugiego syna? Bądź córki?
Zbliżył się do niej na odległość kilku centymetrów tak jakby chciał ją pocałować, po czym wyszeptał.
- Żartowałem.
Uśmiechał się nieco oddalając od niej. Oparł się rękami o ziemię. Wtem coś nagle przykuło jego uwagę.
- A propos syna. Chyba jest głodny.
Słychać było jego cichy płacz dochodzący z domku. Saiyan podniósł się i powoli zmierzał w jego stronę.
- Zaraz wracam.
Powiedział otrzepując piasek ze swego torsu. Wzbił się w powietrze i momentalnie znalazł się w pomieszczeniu gdzie spał wcześniej Shigo. Wyjął go z łóżeczka. Nadal płakał więc starał się go uspokoić kołysząc go w dłoniach. Poszedł z maluchem do kuchni gdzie czekała na niego jego ulubiona butelka. Podgrzał mleko własną KI i uprzednio sprawdzając jego temperaturę, dał je chłopcu. Ten od razu się uspokoił mając usta zapchane smoczkiem. Szkrab bez wątpienia miał to po ojcu. Lubił dużo jeść. I kupy też miał duże… A jak był głodny to z pewnością humor mu nie dopisywał. Wtedy coś nagle przykuło uwagę Reito. Ogon malca znów się powiększył i nawet bandaże na nic się nie zdały. Najwidoczniej działo się tak gdy chłopiec był zły. Prawie jak zmiana koloru włosów saiyan. Rei myślał nad czymś skuteczniejszym niż bandaże. Jednocześnie nie chciał sprawiać chłopcu dyskomfortu. Wpadł na pomysł, że zawiąże na końcu torbę wypchaną powietrzem. Przynajmniej nie rozerwie się jak ogon znów urośnie. Ale ten pomysł do najlepszych nie należał. Shigo strasznie się nie podobała końcówka ogona wielkości jego głowy. Przy pierwszej lepszej okazji pozbył się jej a przy kolejnej próbie, przy której Reito zawiązał ją już mocniej, chłopiec zaczął głośno płakać nie mogąc poradzić sobie z okropnym worem. Saiyanowi opadły ręce z bezradności.
-Chyba tylko bandaże mu nie przeszkadzają. – pomyślał.
Ponownie zawiązał je na ogonie Shigo. Wybrał takie maksymalnie rozciągliwe. Przynajmniej częściowo będą go chroniły. Przy niewielkim wzroście zdadzą egzamin ale jak już się chłopak nieźle wkurzy, to nawet torba by nie pomogła.
Równie co głodomorem, Shigo był także wielkim śpiochem. Gdy tylko wypełnił żołądek, od razu główka mu opadła i zasnął w słodkiej pozycji na siedząco. Rei zaniósł go z powrotem do łóżeczka. Przynajmniej taka była tego zaleta, że póki spał nie było z nim problemów. A że spał bardzo często... W końcu saiyan mógł zająć się własnymi sprawami. Wychowywanie dziecka było nie raz cięższe niż najcięższy trening w Komnacie Ducha i Czasu. Tym bardziej z Kuro, który sam momentami zachowywał się jak dziecko.
Wrócił do June i na samym początku oznajmił jej, że Shigo zasnął. Położył się na rozgrzanym piasku obok niej.
- Nadal jesteś na mnie zła?
Przekręcił się na bok opierając jedną ręką głowę.
- Oj nie rób takiej miny.
Momentalnie zaczął ją łaskotać po brzuchu a z czasem po całym ciele pomagając sobie przy tym ogonem.
- GośćGość
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Sob Mar 22, 2014 5:11 pm
___Za chwilę i z wody wyszedł Reito widocznie zadowolony z siebie. Naburmuszona June łypnęła na niego niezadowolonym wzrokiem. W końcu przegrała tą walkę, o zgrozo. Demonica nie lubiła przegrywać, jak każdy z resztą, więc na pewno się zemści jeszcze na swoim ukochanym. Czasami była większym dzieckiem niż jej własny syn, ale czego można się spodziewać po June? Nie żyje przecież zbyt długo. Ale... Przynajmniej będzie dobrą matką.
Dziewczyna cofnęła się lekko do tyłu rakiem widząc, jak saiyan z dziwnym uśmiechem zmierza w jej stronę. Już wtedy wiedziała, że zrobi coś głupiego i nie myliła się. Jego wredna natura dała po sobie poznać i tym razem. Gdy się zbliżył do niej niebezpieczne blisko z propozycją 'zrobienia' drugiego dziecka, June zalała się mocnym rumieńcem i otworzyła szeroko oczy skrępowana. Mimo, że znają się całkiem dobrze i długo to wciąż reaguje tak samo na jego romantyczne podchody. Czerwieni się, jąka oraz ucieka oczami. To się chyba nigdy nie zmieni.
- G-głupek! - krzyknęła gdy ten przyznał się do żartu. Pacnęła go ręką w ramię, a wtedy usłyszeli płacz Shigo. Tym razem opieki nad nim podjął się Rei, więc demonica mogła odpocząć chwilę. Wstała tylko po to, by zgarnąć z domu swoją sukienkę i nałożyć. Włosy oraz bikini wysuszyły się jej w mgnieniu oka, ciepło naturalne dziewczyny robiło swoje. Siedziała teraz grzecznie na piasku wpatrując się w chmury na niebie. Miała dziwne wrażenie, że niedługo coś przerwie im tą ich sielankę. Tak po prostu rozchodziło się jej to po kościach. Mówi się, że kobiecy instynkt jest lepszy od niejednej wróżki.
Jakiś czas później wrócił Reito. Wciąż starała się wyglądać na śmiertelnie obrażoną i efekt był zadowalający. No, prawie, bo jej mężczyzna zaczął ją łaskotać po ciele. Nie mogła dłużej udawać, wybuchła głośnym śmiechem wijąc się pod nim. W końcu jednak szybkim ruchem przewróciła go tak, że to teraz ona była górą. Zblokowała jego ręce pochwytując go za nadgarstki i przyszpilając je do ziemi mocno. Uśmiechnęła się zalotnie oraz z nutką wredoty na twarzy. Wpatrywała się w niego przenikliwe zastanawiając się nad tym, co może mu złego zrobić w akcie zemsty za łaskotki. W końcu...
- Jestem w ciąży. - powiedziała zupełnie poważnie, lecz po chwili zaśmiała się głośno. - Żart. Chciałbyś. - wytknęła język. Ucałowała go w usta, a następnie zeszła z niego i wstała otrzepując się z piasku. Wciągnęła ogon pod zieloną sukienkę rozciągając się. - Kotku... Pójdziemy gdzieś dzisiaj z naszym synkiem? Rozwalił swój ostatni samochodzik. Ten jego ogon jest utrapieniem. - podrapała się w tyle głowy. Powinni mu ten ogon odciąć dla świętego spokoju.
Postanowiła, że pójdzie coś dobrego ugotować na obiad. Była już na to odpowiednia pora. Czekało ja dużo roboty ze względu na Reito i jego żołądek. Ona dużo nie jadła, lecz on... Jeszcze niedługo dojdzie do tego wszystkiego ten mały smyk gdy trochę podrośnie. Ma w sobie więcej z ojca niż z matki. To ma swoje dobre i złe strony. Sami stworzyli taką mieszankę wybuchową, więc muszą teraz o nią dbać i jej pilnować.
Wrzuciła do gotującej się wody saszetki z ryżem po czym zajęła się przyprawianiem mięsa oraz sosu. Przygotowywała wszystko spokojnie, będąc pewną każdego ruchu gdy nagle usłyszała za plecami znajomy głosik. Odwróciła się, lecz za nią nikogo nie było. Gdy znów usłyszała owy dźwięk, spojrzała w górę. Demonica omal nie zemdlała z przerażenia po tym co zobaczyła.
- Shigo! - krzyknęła głośno widząc jak jej syn dynda sobie na żyrandolu za ogon i śmieje się wesoło. June rzuciła się szybko do niego by go ściągnąć. - Nie wolno, zrobisz sobie krzywdę. - pogroziła mu palcem patrząc surowo. Gdy ten wykrzywił buźkę tak jakby miał się zaraz rozpłakać to serce demonicy nie wytrzymało, nie mogła się na niego gniewać, przytuliła go mocno do siebie głaszcząc po głowie. Nie chciał się rozstawać z mamą, dlatego usadziła go w krzesełku dla dzieci by mógł patrzeć. Skończyła gotować, curry pachniało przecudnie.
Dziewczyna cofnęła się lekko do tyłu rakiem widząc, jak saiyan z dziwnym uśmiechem zmierza w jej stronę. Już wtedy wiedziała, że zrobi coś głupiego i nie myliła się. Jego wredna natura dała po sobie poznać i tym razem. Gdy się zbliżył do niej niebezpieczne blisko z propozycją 'zrobienia' drugiego dziecka, June zalała się mocnym rumieńcem i otworzyła szeroko oczy skrępowana. Mimo, że znają się całkiem dobrze i długo to wciąż reaguje tak samo na jego romantyczne podchody. Czerwieni się, jąka oraz ucieka oczami. To się chyba nigdy nie zmieni.
- G-głupek! - krzyknęła gdy ten przyznał się do żartu. Pacnęła go ręką w ramię, a wtedy usłyszeli płacz Shigo. Tym razem opieki nad nim podjął się Rei, więc demonica mogła odpocząć chwilę. Wstała tylko po to, by zgarnąć z domu swoją sukienkę i nałożyć. Włosy oraz bikini wysuszyły się jej w mgnieniu oka, ciepło naturalne dziewczyny robiło swoje. Siedziała teraz grzecznie na piasku wpatrując się w chmury na niebie. Miała dziwne wrażenie, że niedługo coś przerwie im tą ich sielankę. Tak po prostu rozchodziło się jej to po kościach. Mówi się, że kobiecy instynkt jest lepszy od niejednej wróżki.
Jakiś czas później wrócił Reito. Wciąż starała się wyglądać na śmiertelnie obrażoną i efekt był zadowalający. No, prawie, bo jej mężczyzna zaczął ją łaskotać po ciele. Nie mogła dłużej udawać, wybuchła głośnym śmiechem wijąc się pod nim. W końcu jednak szybkim ruchem przewróciła go tak, że to teraz ona była górą. Zblokowała jego ręce pochwytując go za nadgarstki i przyszpilając je do ziemi mocno. Uśmiechnęła się zalotnie oraz z nutką wredoty na twarzy. Wpatrywała się w niego przenikliwe zastanawiając się nad tym, co może mu złego zrobić w akcie zemsty za łaskotki. W końcu...
- Jestem w ciąży. - powiedziała zupełnie poważnie, lecz po chwili zaśmiała się głośno. - Żart. Chciałbyś. - wytknęła język. Ucałowała go w usta, a następnie zeszła z niego i wstała otrzepując się z piasku. Wciągnęła ogon pod zieloną sukienkę rozciągając się. - Kotku... Pójdziemy gdzieś dzisiaj z naszym synkiem? Rozwalił swój ostatni samochodzik. Ten jego ogon jest utrapieniem. - podrapała się w tyle głowy. Powinni mu ten ogon odciąć dla świętego spokoju.
Postanowiła, że pójdzie coś dobrego ugotować na obiad. Była już na to odpowiednia pora. Czekało ja dużo roboty ze względu na Reito i jego żołądek. Ona dużo nie jadła, lecz on... Jeszcze niedługo dojdzie do tego wszystkiego ten mały smyk gdy trochę podrośnie. Ma w sobie więcej z ojca niż z matki. To ma swoje dobre i złe strony. Sami stworzyli taką mieszankę wybuchową, więc muszą teraz o nią dbać i jej pilnować.
Wrzuciła do gotującej się wody saszetki z ryżem po czym zajęła się przyprawianiem mięsa oraz sosu. Przygotowywała wszystko spokojnie, będąc pewną każdego ruchu gdy nagle usłyszała za plecami znajomy głosik. Odwróciła się, lecz za nią nikogo nie było. Gdy znów usłyszała owy dźwięk, spojrzała w górę. Demonica omal nie zemdlała z przerażenia po tym co zobaczyła.
- Shigo! - krzyknęła głośno widząc jak jej syn dynda sobie na żyrandolu za ogon i śmieje się wesoło. June rzuciła się szybko do niego by go ściągnąć. - Nie wolno, zrobisz sobie krzywdę. - pogroziła mu palcem patrząc surowo. Gdy ten wykrzywił buźkę tak jakby miał się zaraz rozpłakać to serce demonicy nie wytrzymało, nie mogła się na niego gniewać, przytuliła go mocno do siebie głaszcząc po głowie. Nie chciał się rozstawać z mamą, dlatego usadziła go w krzesełku dla dzieci by mógł patrzeć. Skończyła gotować, curry pachniało przecudnie.
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Nie Mar 23, 2014 8:24 pm
Błękitne niebo przecinała różowo-czerwona wstęga z demońskiej energii, która w miarę oddalania się od linii zwartego kontynentu wydłużała się za drobną, ale spiętą sylwetką. Jeszcze niedawno wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku. Jak zwykle pewna nowina musiała obrócić sytuację do góry nogami. Że też musi sama się z tym uporać! Do jasnej ciasnej, ile jeszcze razy los z niej zadrwi w równie okrutny sposób jak obecnie?!
Jak to się dobrze składało, że sami przygotowali sobie pułapkę. Będą przeklinać się nawzajem za wybór tego zdawało się anielskiego miejsca dla rodziny.
A propo, trzecia energia, zupełnie podobna do dwójki tubylców wprawiała nieproszonego gościa we wściekłość. Niedługo trzeba było czekać, by ukazać swoją irytację na wyspie. Dziewczyna nie wahała się, by nadąć w płuca mnóstwo powietrza, żeby posłać ognisty pocisk z ust jakieś trzydzieści metrów przed domkiem na wysepce. To uderzenie nie miało na celu bezpośredniego trafienia w obiekt mieszkalny - o nie. Tutaj miał jej pomóc żywioł, w którym odnajdowała się najlepiej. Bowiem Honoo naruszył nie tylko wierzchnią warstwę skorupy ziemskiej, ale ze względu na genealogię powstawania lądów na oceanach pobudziła w aktywność żyłę wulkanu. Na razie w formie trzęsienia ziemi sięgającego poziomu pękania szyb w oknach, lecz dobre i to. Wiedziała, że lada chwila mieszkańcy będą zmuszeni wyjść ze swej norki.
Ooc: Odwiedziny Vixen!
Statystyki: 10% lepsze od Reito
Siła: 1782
Szybkość: 1620
Wytrzymałość: 2211
Energia: 2739
HP: 33165
KI: 41085
PL: 55002
Nie czas na podburzanie myśli, jej obowiązkiem było rozwiązanie sprawy raz na zawsze. Trzeba najpierw wytężyć umysł i po raz piąty przelatywać nad tym samym krajobrazem rozpościerającym się pod jej biustem. Większość stanowiła woda, morska i rześka, od której jednak starała się utrzymywać pewien dystans. Miała intuicję, by właśnie tędy przecinać drogę do celu. I nagle rozszerzyła oczy ze zdumienia. Dostała wyraźny sygnał, iż poszukiwania dobiegły końca. - Mam was wreszcie... Pukiel czerwonych włosów przesłaniał połowę twarzy dziewczyny, która uśmiechnęła się pod nosem. Niebawem też przyspieszyła lot i wyciszyła do zera swoją energię. Chciała im zrobić niespodziankę. O której nigdy nie zapomną. Jej obiekty zainteresowań przebywały na malutkiej, barwnej wyspie, która stanowiła niewątpliwie oazę spokoju od wszelakich turystów tego świata. |
A propo, trzecia energia, zupełnie podobna do dwójki tubylców wprawiała nieproszonego gościa we wściekłość. Niedługo trzeba było czekać, by ukazać swoją irytację na wyspie. Dziewczyna nie wahała się, by nadąć w płuca mnóstwo powietrza, żeby posłać ognisty pocisk z ust jakieś trzydzieści metrów przed domkiem na wysepce. To uderzenie nie miało na celu bezpośredniego trafienia w obiekt mieszkalny - o nie. Tutaj miał jej pomóc żywioł, w którym odnajdowała się najlepiej. Bowiem Honoo naruszył nie tylko wierzchnią warstwę skorupy ziemskiej, ale ze względu na genealogię powstawania lądów na oceanach pobudziła w aktywność żyłę wulkanu. Na razie w formie trzęsienia ziemi sięgającego poziomu pękania szyb w oknach, lecz dobre i to. Wiedziała, że lada chwila mieszkańcy będą zmuszeni wyjść ze swej norki.
Ooc: Odwiedziny Vixen!
Statystyki: 10% lepsze od Reito
Siła: 1782
Szybkość: 1620
Wytrzymałość: 2211
Energia: 2739
HP: 33165
KI: 41085
PL: 55002
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Sro Mar 26, 2014 4:11 pm
___Demonica znała dobrze swojego ukochanego i wiedziała jak zrekompensować się za niezbyt zabawny żart. Odpłaciła mu się tym samym, oznajmiając iż jest w ciąży. Reito momentalnie zrzedła mina lecz gdy dodała: „Żart. Chciał byś.” miał ochotę ją udusić. Uspokoili się. Czasami zachowywali się bardziej dziecinnie niż Shigo. Pokrótce Rudowłosa opuściła plażę i wróciła do domku zrobić coś do jedzenia. Saiyan został sam. Przynajmniej przez jakiś czas. W tym czasie wpatrywał się w niebo podziwiając powoli sunące po niebie chmury.
Zdawało się, że ta sielanka może trwać wiecznie. Nic bardziej mylnego. Coś zmierzało w ich stronę. Coś czego Rei nie był w stanie wyczuć. Zbyt długo trwał spokój. Nikt nie spodziewał się, że coś może im zagrażać tu na tej wyspie, z dala od wszelkiej cywilizacji. A ognisty pocisk już zmierzał prosto w centrum wysepki. Dopiero teraz Reito zauważył, że coś jest nie tak ale było już za późno. Fala gorąca rozeszła się w promieniu kilkuset metrów i niemalże spaliła większość roślinności. Nie tylko jednak ona ucierpiała. To co było w tej chwili ważniejsze dla saiyana to drewniany domek. Bardzo podatny na ogień. W dodatku w środku znajdowały się dwie najbliższe mu osoby. Wystrzelił jak pocisk w jego kierunku. Musiał ochronić to co jeszcze zostało. Stanął przed wejściem i używając niemalże większości swojej energii rozpostarł barierę nad całym ich dorobkiem, chroniąc zarówno dom jak i June z dzieckiem znajdującym się w środku. Pomogła mu w tym błyskawiczna transformacja. Kilka szyb rozsypało się w drobny mak ale większość udało się uratować. Gorzej było z wyspą. Mając za sąsiada wulkan trzeba liczyć się z konsekwencjami rozdrażnienia go. A ten najwidoczniej miał ochotę ukarać mieszkańców za zakłócenie jego spokoju. Ziemia zaczęła drżeć. To był pierwszy sygnał, że zbliża się erupcja. Reito spoglądał na to z zaciśniętymi pięściami. To co udało im się zbudować przez 2 lata może zniknąć w dosłownie kilka minut. Wtedy też zorientował się kto odważył się zakłócić ich spokój. Ku jego zdziwieniu była to jedynie niska dziewczynka o czerwonych włosach. Jednakże było w niej coś co bardzo przypominało mu June. Mieszkając z demonem na co dzień wiedział, że i tym razem ma z nim do czynienia. Jej aura była potężna. Zdawało się, że nawet potężniejsza niż saiyana. W dodatku przesycona nienawiścią. Reito również w tym momencie nie odczuwał względem niej sympatii. Był wręcz wściekły.
- Dlaczego nas atakujesz!? – Wykrzyczał patrząc na uśmiechnięta buźkę rudowłosej. Ten uśmieszek zdecydowanie potęgował w nim gniew. – Zapłacisz za te zniszczenia. Nie będziesz bezkarnie niszczyła mojej własności smarkulo!
Przede wszystkim Rei nie chciał z nią walczyć w tym miejscu. Nie dość, że mogli jeszcze bardziej rozniecić wulkan, to mogło dojść do przypadkowego zniszczenia domku, a najważniejsze, Shigo i June mogli by zostać zranieni. Złotowłosy znalazł się momentalnie obok nieznajomej. Potężny pocisk Kiaiho odrzucił dziewczynę gdzieś na środek oceanu, za którą chłopak pospiesznie się udał. Musi postarać się odciągnąć ją jak najdalej od wyspy.
OOC:
Start treningu
Zdawało się, że ta sielanka może trwać wiecznie. Nic bardziej mylnego. Coś zmierzało w ich stronę. Coś czego Rei nie był w stanie wyczuć. Zbyt długo trwał spokój. Nikt nie spodziewał się, że coś może im zagrażać tu na tej wyspie, z dala od wszelkiej cywilizacji. A ognisty pocisk już zmierzał prosto w centrum wysepki. Dopiero teraz Reito zauważył, że coś jest nie tak ale było już za późno. Fala gorąca rozeszła się w promieniu kilkuset metrów i niemalże spaliła większość roślinności. Nie tylko jednak ona ucierpiała. To co było w tej chwili ważniejsze dla saiyana to drewniany domek. Bardzo podatny na ogień. W dodatku w środku znajdowały się dwie najbliższe mu osoby. Wystrzelił jak pocisk w jego kierunku. Musiał ochronić to co jeszcze zostało. Stanął przed wejściem i używając niemalże większości swojej energii rozpostarł barierę nad całym ich dorobkiem, chroniąc zarówno dom jak i June z dzieckiem znajdującym się w środku. Pomogła mu w tym błyskawiczna transformacja. Kilka szyb rozsypało się w drobny mak ale większość udało się uratować. Gorzej było z wyspą. Mając za sąsiada wulkan trzeba liczyć się z konsekwencjami rozdrażnienia go. A ten najwidoczniej miał ochotę ukarać mieszkańców za zakłócenie jego spokoju. Ziemia zaczęła drżeć. To był pierwszy sygnał, że zbliża się erupcja. Reito spoglądał na to z zaciśniętymi pięściami. To co udało im się zbudować przez 2 lata może zniknąć w dosłownie kilka minut. Wtedy też zorientował się kto odważył się zakłócić ich spokój. Ku jego zdziwieniu była to jedynie niska dziewczynka o czerwonych włosach. Jednakże było w niej coś co bardzo przypominało mu June. Mieszkając z demonem na co dzień wiedział, że i tym razem ma z nim do czynienia. Jej aura była potężna. Zdawało się, że nawet potężniejsza niż saiyana. W dodatku przesycona nienawiścią. Reito również w tym momencie nie odczuwał względem niej sympatii. Był wręcz wściekły.
- Dlaczego nas atakujesz!? – Wykrzyczał patrząc na uśmiechnięta buźkę rudowłosej. Ten uśmieszek zdecydowanie potęgował w nim gniew. – Zapłacisz za te zniszczenia. Nie będziesz bezkarnie niszczyła mojej własności smarkulo!
Przede wszystkim Rei nie chciał z nią walczyć w tym miejscu. Nie dość, że mogli jeszcze bardziej rozniecić wulkan, to mogło dojść do przypadkowego zniszczenia domku, a najważniejsze, Shigo i June mogli by zostać zranieni. Złotowłosy znalazł się momentalnie obok nieznajomej. Potężny pocisk Kiaiho odrzucił dziewczynę gdzieś na środek oceanu, za którą chłopak pospiesznie się udał. Musi postarać się odciągnąć ją jak najdalej od wyspy.
OOC:
fp ssj
Barierre, Kiaiho -10000KI
HP: 30150.0
KI: 37350.0 - 10000 = 27350.0
Barierre, Kiaiho -10000KI
HP: 30150.0
KI: 37350.0 - 10000 = 27350.0
Start treningu
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Pią Mar 28, 2014 3:28 pm
Oh, bariera. A więc jednak Złotowłosy wojownik przywiązał się do tej wyspy, skoro chroni ją przed intruzami. Hah, wiadomo było przecież, że nie chodziło tu o skrawek lądu. Jako głowa rodziny dosłownie chronił ją własnym życiem przed niespodziewanym atakiem demonicy. Postanowił uporać się z Czerwonowłosą na osobności, na środku oceanu, na który wywiał ją za pomocy Kiaiho. Może to i lepiej - oszczędzi widoku śmierci Blondyna jego partnerce życiowej. Ale same zwłoki pokaże, o tak, by June wiedziała, iż nie warto drwić z Vixen. Rozszalał się jej temperament na dobre, bo gdy tylko przestała lecieć w tył od podmuchu, od razu chciała nacierać na Reito. Był jej wrogiem publicznym nr 1.
Nim jednak oberwie za wszystkie czasy, niech posłucha jej jadowitego głosu pełnego nienawiści wobec jego osoby.
- Naprawdę nie wiesz kim jestem? - mógł dostrzec jak pięści dziewczyny zaciskały się jeszcze mocniej, a wcześniejszy uśmiech przemalował się w gniew - Głupia małpa. Twoje miejsce jest w ZOO!
Nagle mógł poczuć skrępowanie swojego ciała. Dłoń Vixen była miernikiem sił mentalnych, jakich użyła do unieruchomienia tylko za pomocy myśli. Nie trzeba chyba wspominać, że jej myśli w tej chwili życzyły wszystkiego najgorszego dla wojownika w pierwszym, i oby ostatnim, dniu ich spotkania. Aż trudno dojść do słusznej teorii, jak to możliwe, by takie drobne ciało demonicy mieściło w sobie tyle zła skierowanej tylko wobec Saiyana.
Zaraz zjawiła się za jego plecami i jedną ręką przyduszała mu szyję, a drugą chwyciła mocno za złoty ogon, bo ją Braska uczył o słabościach przedstawicieli jego rasy. Gorzej, jeśli uodpornił się na ten rodzaj bólu. Zawsze pozostaje dociskanie przedramienia do tchawicy mężczyzny i miażdżenie jej. To chyba najmniej honorowy sposób na uśmiercenie wroga, ale miała to gdzieś. Ważne, że przynosił ten zabieg pożądany skutek.
Ooc: Walka z Vixen
1 tura: Telekinis wersja paraliżująca = paraliż Reito na dwie tury
Koszt: 2490*1,5 = 3735 KI
2 tura: Atak potężny = 1782 + 1620 = 3402 dmg
3 tura: Atak podstawowy = 1782 dmg
ŁĄCZNE DMG = 3402 + 1782 = 5184 dmg
HP: 33165
KI: 41085 - 3735 = 37350
Nim jednak oberwie za wszystkie czasy, niech posłucha jej jadowitego głosu pełnego nienawiści wobec jego osoby.
- Naprawdę nie wiesz kim jestem? - mógł dostrzec jak pięści dziewczyny zaciskały się jeszcze mocniej, a wcześniejszy uśmiech przemalował się w gniew - Głupia małpa. Twoje miejsce jest w ZOO!
Nagle mógł poczuć skrępowanie swojego ciała. Dłoń Vixen była miernikiem sił mentalnych, jakich użyła do unieruchomienia tylko za pomocy myśli. Nie trzeba chyba wspominać, że jej myśli w tej chwili życzyły wszystkiego najgorszego dla wojownika w pierwszym, i oby ostatnim, dniu ich spotkania. Aż trudno dojść do słusznej teorii, jak to możliwe, by takie drobne ciało demonicy mieściło w sobie tyle zła skierowanej tylko wobec Saiyana.
Zaraz zjawiła się za jego plecami i jedną ręką przyduszała mu szyję, a drugą chwyciła mocno za złoty ogon, bo ją Braska uczył o słabościach przedstawicieli jego rasy. Gorzej, jeśli uodpornił się na ten rodzaj bólu. Zawsze pozostaje dociskanie przedramienia do tchawicy mężczyzny i miażdżenie jej. To chyba najmniej honorowy sposób na uśmiercenie wroga, ale miała to gdzieś. Ważne, że przynosił ten zabieg pożądany skutek.
Ooc: Walka z Vixen
1 tura: Telekinis wersja paraliżująca = paraliż Reito na dwie tury
Koszt: 2490*1,5 = 3735 KI
2 tura: Atak potężny = 1782 + 1620 = 3402 dmg
3 tura: Atak podstawowy = 1782 dmg
ŁĄCZNE DMG = 3402 + 1782 = 5184 dmg
HP: 33165
KI: 41085 - 3735 = 37350
- Statystyki:
- Statystyki:
Siła: 1782
Szybkość: 1620
Wytrzymałość: 2211
Energia: 2739
HP: 33165
KI: 41085
PL: 55002
- Dostępne techniki Vixen:
- Techniki::
Latanie, Ki Feeling, Telekinis, Honoo, Kiaiho, Zanzoken, Stone Split, Regeneration,
Bunkai Teleport
- GośćGość
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Pon Mar 31, 2014 2:31 pm
____Dokańczając obiad zaczęła się zastanawiać nad tym, jak Shigo znalazł się na żyrandolu. On nawet nie potrafił chodzić, co dopiero używać energii do latania. Postanowiła nie zaprzątać sobie tym głowy, po prostu następnym razem go bardziej przypilnuje i przyłapie na gorącym uczynku. Był nieprzewidywalny, ma to chyba po matce. Reito zwykle ma jakiś plan działania, a June... wyznaje zasadę "co będzie to będzie".
Dziewczyna westchnęła głęboko widząc, jak jej synek zaślinia swoją piłeczkę namiętnie. Był strasznie energiczny, szczególnie ostatnimi czasy. Demonica aż nie może doczekać się momentu, w którym stawi pierwsze kroki, albo powie swoje pierwsze słówko.
____- Powiedz mama. - nachyliła się nad bobasem, uśmiechając przyjaźnie. W odpowiedzi, Shigo zagaworzył niezrozumiale. Mamusia westchnęła ciężko, lecz po chwili z pogłaskała swój skarb po głowie.
Wtem, jak gwóźdź coś przeszyło głowę June. To była obca energia, naszpikowana złem i gniewem. Na reakcję było za późno, nawet Reito poległ w tej kwestii. Zdążyła tylko wyciągnąć syna z krzesełka i wtulić go mocno w pierś by ochronić przed atakiem. Chwilę później usłyszała wielki huk, a potem dźwięk tłoczonego szkła. Mały zaczął płakać głośno, przez co nie słyszała co dzieje się na dworze. Podniosła głowę. Zastał ją okropny widok palącego się ich dobytku. Nie zauważyła nawet, że kawałki szyby porozcinały jej skórę w kilku miejscach na ciele. Bardziej martwiła się tym, czy Shigo jest cały. Na całe jej szczęście nie ucierpiał, płacz był wynikiem zwykłego przestraszenia się.
Obwinęła się szczelnie grubą chustą, która miała za cel przytrzymywanie malca gdy był na plecach. Gęste włosy June sprawiały, że w takiej pozycji był prawie niewidoczny. Przynajmniej patrząc od frontu. Dzięki Ki mogła wyjść z budynku nie parząc się, bo skutecznie odpychała płomienie. Kiaiho przydawało się nieco tylko w walce, ale również w takich sytuacjach. Gdy była już na dworze, wcisnęła przycisk, który zamienił domek w kapsułkę. Nawet nie musiała gasić pożaru, bo próżnia w kapsule robiła swoje. Bez tlenu ogień nie ma prawa bytu.
Resztę żywiołu ugasiła falą powietrza. Płomienie nigdy nie wygrają w walce z demonem takim jak June. Wzrokiem wyszukała Reito oraz tego, kto za tym stoi. Byli już całkiem daleko, a gdy chciała za nimi polecieć poczuła trzęsienie ziemi. Wulkan, z którym obcowali obudził się przez agresywne zachowanie przeciwnika. Nie była pewna, czy jest w stanie go uspokoić, ale postanowiła się nie poddawać póki nie spróbuje. W końcu ogromny olbrzym plujący lawą to nie to samo co mały płomień.
Wystrzeliła w stronę wulkanu uprzednio niszcząc barierę od środka. Zatrzymała się nad kraterem zastanawiając się co zrobić by uratować wyspę. Ciągły płacz Shigo bardzo utrudniał jej myślenie, nie chciał się uspokoić.
____- No już, nie płacz. Proszę. - powiedziała błagalnym tonem próbując rozweselić malca łaskotaniem za pomocą ogona. Na całe szczęście to poskutkowało. Dzieciak ucieszony przestał płakać, a June mogła odetchnąć z ulgą. Przynajmniej w jednej kwestii. Drugi problem wciąż ryczał.
Miała nadzieję, że zabawa energią załatwi wszystko, lecz myliła się. Po kilku próbach skapitulowała stwierdzając, że wszystko zależy od litości losu. Wulkan albo wybuchnie, albo ucichnie. Najważniejsze jest teraz to, by trzymać się z dala od tej tykającej bomby. Dlatego też szybko poleciała w stronę ukochanego. Dopiero teraz mogła dostrzec winowajcę tego całego zamieszania. Mimo pewnych zmian, od razu rozpoznała dziewczynę z trzema ogonami.
____- Vixen! - krzyknęła pojawiając się nad duszącą Reito dziewczyną. Wymierzyła jej solidnego kopniaka w głowę, chcąc by go zostawiła - Czego od nas chcesz?! Braska Cię tu przysłał?! Gadaj! - lewitując w powietrzu patrzyła wściekłym wzrokiem na czerwonowłosą. Spojrzała na Reito - Wszystko w porządku? - zeszła na chwilę trochę z tonu zwracając się do ukochanego. Wróciła wzrokiem na dziewczynę. Nie mogła pomóc saiyanowi, miała na plecach ich syna i musiała go pilnować przed atakiem Vixen. Nie znała jej zamiarów, nawet jej samej nie znała. Spotkała ją może raz, a do tego dwa lata temu. Nie było to zbyt miłe spotkanie i dlatego teraz jest co do niej uprzedzona.
Musiała się cofnąć. Ten atak był jednorazowym wybrykiem, w ogóle nie powinno jej tu być. Jeśli będzie się wtrącać w walkę to może uciepieć na tym Shigo. Nie przemyślała tego do końca, ale w sytuacji zagrożenia kto myśli racjonalnie?
OOC
Jak przejdzie to
atak podstawowy: 2450
Trening Start
Dziewczyna westchnęła głęboko widząc, jak jej synek zaślinia swoją piłeczkę namiętnie. Był strasznie energiczny, szczególnie ostatnimi czasy. Demonica aż nie może doczekać się momentu, w którym stawi pierwsze kroki, albo powie swoje pierwsze słówko.
____- Powiedz mama. - nachyliła się nad bobasem, uśmiechając przyjaźnie. W odpowiedzi, Shigo zagaworzył niezrozumiale. Mamusia westchnęła ciężko, lecz po chwili z pogłaskała swój skarb po głowie.
Wtem, jak gwóźdź coś przeszyło głowę June. To była obca energia, naszpikowana złem i gniewem. Na reakcję było za późno, nawet Reito poległ w tej kwestii. Zdążyła tylko wyciągnąć syna z krzesełka i wtulić go mocno w pierś by ochronić przed atakiem. Chwilę później usłyszała wielki huk, a potem dźwięk tłoczonego szkła. Mały zaczął płakać głośno, przez co nie słyszała co dzieje się na dworze. Podniosła głowę. Zastał ją okropny widok palącego się ich dobytku. Nie zauważyła nawet, że kawałki szyby porozcinały jej skórę w kilku miejscach na ciele. Bardziej martwiła się tym, czy Shigo jest cały. Na całe jej szczęście nie ucierpiał, płacz był wynikiem zwykłego przestraszenia się.
Obwinęła się szczelnie grubą chustą, która miała za cel przytrzymywanie malca gdy był na plecach. Gęste włosy June sprawiały, że w takiej pozycji był prawie niewidoczny. Przynajmniej patrząc od frontu. Dzięki Ki mogła wyjść z budynku nie parząc się, bo skutecznie odpychała płomienie. Kiaiho przydawało się nieco tylko w walce, ale również w takich sytuacjach. Gdy była już na dworze, wcisnęła przycisk, który zamienił domek w kapsułkę. Nawet nie musiała gasić pożaru, bo próżnia w kapsule robiła swoje. Bez tlenu ogień nie ma prawa bytu.
Resztę żywiołu ugasiła falą powietrza. Płomienie nigdy nie wygrają w walce z demonem takim jak June. Wzrokiem wyszukała Reito oraz tego, kto za tym stoi. Byli już całkiem daleko, a gdy chciała za nimi polecieć poczuła trzęsienie ziemi. Wulkan, z którym obcowali obudził się przez agresywne zachowanie przeciwnika. Nie była pewna, czy jest w stanie go uspokoić, ale postanowiła się nie poddawać póki nie spróbuje. W końcu ogromny olbrzym plujący lawą to nie to samo co mały płomień.
Wystrzeliła w stronę wulkanu uprzednio niszcząc barierę od środka. Zatrzymała się nad kraterem zastanawiając się co zrobić by uratować wyspę. Ciągły płacz Shigo bardzo utrudniał jej myślenie, nie chciał się uspokoić.
____- No już, nie płacz. Proszę. - powiedziała błagalnym tonem próbując rozweselić malca łaskotaniem za pomocą ogona. Na całe szczęście to poskutkowało. Dzieciak ucieszony przestał płakać, a June mogła odetchnąć z ulgą. Przynajmniej w jednej kwestii. Drugi problem wciąż ryczał.
Miała nadzieję, że zabawa energią załatwi wszystko, lecz myliła się. Po kilku próbach skapitulowała stwierdzając, że wszystko zależy od litości losu. Wulkan albo wybuchnie, albo ucichnie. Najważniejsze jest teraz to, by trzymać się z dala od tej tykającej bomby. Dlatego też szybko poleciała w stronę ukochanego. Dopiero teraz mogła dostrzec winowajcę tego całego zamieszania. Mimo pewnych zmian, od razu rozpoznała dziewczynę z trzema ogonami.
____- Vixen! - krzyknęła pojawiając się nad duszącą Reito dziewczyną. Wymierzyła jej solidnego kopniaka w głowę, chcąc by go zostawiła - Czego od nas chcesz?! Braska Cię tu przysłał?! Gadaj! - lewitując w powietrzu patrzyła wściekłym wzrokiem na czerwonowłosą. Spojrzała na Reito - Wszystko w porządku? - zeszła na chwilę trochę z tonu zwracając się do ukochanego. Wróciła wzrokiem na dziewczynę. Nie mogła pomóc saiyanowi, miała na plecach ich syna i musiała go pilnować przed atakiem Vixen. Nie znała jej zamiarów, nawet jej samej nie znała. Spotkała ją może raz, a do tego dwa lata temu. Nie było to zbyt miłe spotkanie i dlatego teraz jest co do niej uprzedzona.
Musiała się cofnąć. Ten atak był jednorazowym wybrykiem, w ogóle nie powinno jej tu być. Jeśli będzie się wtrącać w walkę to może uciepieć na tym Shigo. Nie przemyślała tego do końca, ale w sytuacji zagrożenia kto myśli racjonalnie?
OOC
Jak przejdzie to
atak podstawowy: 2450
Trening Start
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Czw Kwi 03, 2014 9:59 pm
___Udało mu się skutecznie odseparować intruza od wyspy. Choć najchętniej wysłał by ją w kosmos. Jej ataki były bardzo ciężkie. Prawie 1/3 Ki poświęcił na samą barierę. Musi mieć się na baczności i rozsądnie dysponować energią. Gdyby miał choć moment wytchnienia mógłby ją posłać jednym atakiem w diabły. Aczkolwiek patrząc po niej, pewnie czułaby się tam jak w domu. Jednak był to demon. Zwyzywała go nie mówiąc o sobie zupełnie nic. Dziwiła się, że mężczyzna jej nie zna. Nawet nie chciał jej poznać. Wyglądała na rozpieszczonego dzieciaka w okresie buntu, któremu ktoś popsuł zabawkę. Nie skomentował w żaden sposób jej wyzwisk. Parsknął tylko pod nosem na znak pogardy. Lecz ona nie przejmując się tym zaczęła swoją szarżę. Wszelkie nieczyste zagrywki to była u niej norma. Tak samo tym razem posunęła się właśnie do takiej taktyki. Rei nie spostrzegł nawet kiedy ta znalazła się za nim i zaczęła go dusić. Całe szczęście, że ogon miał zahartowany. Przynajmniej nie opadł gwałtownie z sił, a to mogłoby być dla niego zabójcze. Starał się odciągnąć ją od swojej szyi, posługując się właśnie ogonem. Również rękoma starał się poluźnić uścisk jednakże dziewczyna, mimo niepozornego wyglądu miała sporo pary w łapie. Całe szczęście z opresji uratowała go June. Szczęście bądź nie, bo teraz ona stanie na celowniku rozgniewanej demonicy a tego właśnie saiyan chciał uniknąć odciągając napastnicę jak najdalej od domku i June a przede wszystkim by chronić Shigo. A właśnie! Gdzie się podział maluch? Chyba jego ukochana nie zostawiła biedaka samego na wyspie. Wtedy spojrzał na jej plecy.
- A wiec to tam go ukryła. – domyślił się złotowłosy patrząc na wybrzuszenie pod włosami dziewczyny. June oczywiście nie mogła zostawić swojego partnera samego, za co on przeklinał ją w duchu. Zapytany o swój stan odpowiedział nieco rozdrażniony:
- Nie powinno Cię tu być. Poradzę sobie.
Miał chwilę, na którą właśnie czekał gdy June rozmawiała z Vixen. Tak właśnie brzmiało imię napastnicy, którą o dziwo rudowłosa znała, a o której nic nie wspomniała Reito. Choć może coś było gdy opowiadała o Brasce ale jakoś zbytnio nie zawracał sobie tym głowy. A to był błąd. Błąd który może go drogo kosztować. Nawet jeśli istniało prawdopodobieństwo, że w jakimś stopniu jest spokrewniona z June, to w tym momencie stała się wrogiem nr. 1. Podnosząc rękę na jego rodzinę wydała na siebie wyrok. Uderzenia, które saiyan jej szykował nie będzie w stanie uniknąć.
- Ka… me… ha… me… -powtarzał saiyan cicho by nie zwracać na siebie zbytnio uwagi. Jednak by włożyć w atak całą swoją siłę musiał się ujawnić. Błękitna poświata rozświetliła całą okolicę a pod nimi na oceanie zaczęły tworzyć się potężne kręgi i niczym fale tsunami rozchodzić dookoła, zalewając wszystko co stanie na ich drodze.
- HA! – wycelowany prosto w Vixen strumień czystej energii poruszał się z prędkością światła posiadając przy tym ogromne pole rażenia. Nawet demon nie miał szans w starciu z tak potężną siłą ale czy dosięgnie celu? Jeśli nie Rei będzie w poważnych tarapatach. Pozostała mu ledwie odrobina KI. Blask nagłego wybuchu oślepił na chwilę wszystkich się w tej chwili tam znajdujących. Z oddali słychać było jeszcze dźwięk mknącej i powoli znikającej na nieboskłonie fali kamehame…
Kontynuacja treningu. I tak walczę więc zrobię od razu za nową sesję.
- A wiec to tam go ukryła. – domyślił się złotowłosy patrząc na wybrzuszenie pod włosami dziewczyny. June oczywiście nie mogła zostawić swojego partnera samego, za co on przeklinał ją w duchu. Zapytany o swój stan odpowiedział nieco rozdrażniony:
- Nie powinno Cię tu być. Poradzę sobie.
Miał chwilę, na którą właśnie czekał gdy June rozmawiała z Vixen. Tak właśnie brzmiało imię napastnicy, którą o dziwo rudowłosa znała, a o której nic nie wspomniała Reito. Choć może coś było gdy opowiadała o Brasce ale jakoś zbytnio nie zawracał sobie tym głowy. A to był błąd. Błąd który może go drogo kosztować. Nawet jeśli istniało prawdopodobieństwo, że w jakimś stopniu jest spokrewniona z June, to w tym momencie stała się wrogiem nr. 1. Podnosząc rękę na jego rodzinę wydała na siebie wyrok. Uderzenia, które saiyan jej szykował nie będzie w stanie uniknąć.
- Ka… me… ha… me… -powtarzał saiyan cicho by nie zwracać na siebie zbytnio uwagi. Jednak by włożyć w atak całą swoją siłę musiał się ujawnić. Błękitna poświata rozświetliła całą okolicę a pod nimi na oceanie zaczęły tworzyć się potężne kręgi i niczym fale tsunami rozchodzić dookoła, zalewając wszystko co stanie na ich drodze.
- HA! – wycelowany prosto w Vixen strumień czystej energii poruszał się z prędkością światła posiadając przy tym ogromne pole rażenia. Nawet demon nie miał szans w starciu z tak potężną siłą ale czy dosięgnie celu? Jeśli nie Rei będzie w poważnych tarapatach. Pozostała mu ledwie odrobina KI. Blask nagłego wybuchu oślepił na chwilę wszystkich się w tej chwili tam znajdujących. Z oddali słychać było jeszcze dźwięk mknącej i powoli znikającej na nieboskłonie fali kamehame…
OOC:
FP Kamehameha: 95% KI (max) 35482dmg, -24838KI
HP: 30150
KI: 27350 - 24838 = 2512 (chciałem do 0 )
Jak możesz zrób unik xd
FP Kamehameha: 95% KI (max) 35482dmg, -24838KI
HP: 30150
KI: 27350 - 24838 = 2512 (chciałem do 0 )
Jak możesz zrób unik xd
Kontynuacja treningu. I tak walczę więc zrobię od razu za nową sesję.
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Pią Kwi 04, 2014 7:52 pm
A niech by to szlag jasny trafił! Było tak blisko, żeby sprawa zakończyła się szczęśliwie. Co prawda ofiara walczyła o oddech, lecz nie odpuszczała, nawet jak ogon wtykał się w jej oczy czy ucho czy ratował szyję właściciela. Tylko interwencja kogoś z zewnątrz mogłaby uratować wojownika. I tak też się stało.
Mocne uderzenie w głowę kompletnie wybiło ją z rytmu, aż zwolniła uścisk na wojowniku. Nieco zamroczona próbowała się zmobilizować. Pomogły jej dwa fakty: słowa Długowłosej i Ki, która skrywała się za plecami Złotookiej. Tak, była niemal pewna, że to jest ta kropla goryczy, która przelała czarę rozpaczy. Cóż, najbardziej zależało jej na Reito, dlatego chciała w miarę spokojnie porozmawiać z przedstawicielką swojej rasy i wyjaśnić sprawę, nawet przebaczyłaby jej to uderzenie w głowę, gdyby nie dalszy bieg zdarzeń.
- Nie zgrywaj się, June! Doskonale wiesz po co tu przybyłam! Chcę poznać praw...!
A to co? Co to za "HA"?! Oooo nieee.... ooooooooo niee! Nie będziecie się tak naigrywać z nastolatki! Jedna osoba ją zagaduje, a druga atakuje?! Gdzie w ogóle są jakieś granice etyki?! No i co z tego, że to Vixen zaczęła, była młoda i rozniesiona emocjami po wszystkich zakątkach świata. Tak nabuzowana demonica nie myśli racjonalnie. Jednak teraz, wyczuwając rosnące skupisko Ki za sobą, spoważniała i przygotowała się na pocisk. Musiała się uspokoić, by w porę zareagować. Wiedziała, że June była po stronie Małpiszona, a nie demonów.
- Tym razem będzie pudło. - Bez cienia strachu przed nieznaną, dziwaczną techniką, rozłożyła się na milion elementów, a pocisk Kamehameha niebezpiecznie zbliżał się w kierunku June. Ta zrobiła skuteczny unik, ale wpadła w tym samym w pułapkę, gdyż tuż obok zdematerializowała się z czerwonych punkcików zbuntowana nastolatka. Oh, jak będą żałować, że w ogóle postanowili atakować dziewczynę we dwójkę. Vixen miała tylko z mężczyzną porachunki, ale skoro demonica wybiła ją z rytmu - pożałują obydwoje. Całymi swoimi żywotami! Będą tak samo cierpieć jak ona, o ile jest to możliwe!
Od razu, kiedy tylko znalazła się za plecami Złotookiej, splunęła na nią lepką, szarą mazią, przez co zaczynała sztywnieć i zamierać, aż w końcu stała się posągiem. Oczywiście byłoby zbyt pięknie, by skamieniała na zawsze, aczkolwiek na tyle, by w porę wyrwać z chusty zawiniątko będące małym, płaczącym brzdącem i mieć go w lewej, ściśle do niego przyciśniętej ręce. Shigo płakał za mamą, która nie mogła mu odpowiedzieć. Trzymana w prawym uchwycie Vixen nie była w stanie się poruszyć, ani zareagować w jakikolwiek sposób, ale mogła odczytać najgorszą nowinę ze spojrzenia Dręczycielki.
- Zaraz poczujesz jak to jest, gdy odbierają Ci bliską osobę! TO WSZYSTKO PRZEZ CIEBIE, REITO! MOGŁEŚ NIE MĄCIĆ JUNE W GŁOWIE!!! - Tam, gdzie ręka stykała się z ciałkiem malca pojawił się ogień, który objął sylwetkę bobasa, i który to z ręki Vixen po prostu zniknął. Natomiast dało się wyczuć coś groźniejszego i zarazem przerażającego. Młoda dziewczyna wchłonęła Shigo jako forma zapłaty za skrzywienie jej psychiki! Mógł się trzymać z dala od June, mógł nie plamić jej serca małpimi emocjami! To przez niego czuła się zdruzgotana, nawet zemsta nie smakowała tak słodko jak to jest w powiedzeniu. Może dlatego, że nie przemyślała tego do końca, a może dlatego, że uchroniła również Shigo przed... zapomnieniem? A co, jeśli pewnego razu i jego porzuciłaby Złotooka? Oszczędzi mu bólu, tego, którego ma w sobie Vixen, i który pojawił się tak szybko, kiedy tylko dowiedziała się o swoim pochodzeniu. Mogła... mogła nie chcieć poznać prawdy, wszystko byłoby jak dawniej, lecz czy takie życie w nieświadomości miałoby tą samą wartość? Nie, nie miałoby. Zakłamane, choć szczęśliwe, byłoby niesprawiedliwe. A teraz spróbuje wszystkiego, by zrekompensować braki.
Chociażby te metody były dotkliwe dla innych, miała już wszystkich gdzieś, skoro i inni mieli czelność okłamywać przez całe swoje życie! Albo lepiej - ZAPOMNIEĆ o Vixen!
Ooc: Walka z Vixen
1 tura: Bunkai Teleport jako unik Kamehameha, Stone Split na June
Koszt Bunkai: 60% dmg = 0,6*35482 = 21290 Ki
Koszt Stone Split: 300 Ki
ŁĄCZNIE: 21590 Ki
2 tura: Absorpcja Shigo! Jako, że jest to postać fabularna, zdarzenie ów też takowe będzie. Taki zwrot akcji!
HP: 33165 - 2450 = 30715
KI: 37350 - 21590 = 15760
Mocne uderzenie w głowę kompletnie wybiło ją z rytmu, aż zwolniła uścisk na wojowniku. Nieco zamroczona próbowała się zmobilizować. Pomogły jej dwa fakty: słowa Długowłosej i Ki, która skrywała się za plecami Złotookiej. Tak, była niemal pewna, że to jest ta kropla goryczy, która przelała czarę rozpaczy. Cóż, najbardziej zależało jej na Reito, dlatego chciała w miarę spokojnie porozmawiać z przedstawicielką swojej rasy i wyjaśnić sprawę, nawet przebaczyłaby jej to uderzenie w głowę, gdyby nie dalszy bieg zdarzeń.
- Nie zgrywaj się, June! Doskonale wiesz po co tu przybyłam! Chcę poznać praw...!
A to co? Co to za "HA"?! Oooo nieee.... ooooooooo niee! Nie będziecie się tak naigrywać z nastolatki! Jedna osoba ją zagaduje, a druga atakuje?! Gdzie w ogóle są jakieś granice etyki?! No i co z tego, że to Vixen zaczęła, była młoda i rozniesiona emocjami po wszystkich zakątkach świata. Tak nabuzowana demonica nie myśli racjonalnie. Jednak teraz, wyczuwając rosnące skupisko Ki za sobą, spoważniała i przygotowała się na pocisk. Musiała się uspokoić, by w porę zareagować. Wiedziała, że June była po stronie Małpiszona, a nie demonów.
- Tym razem będzie pudło. - Bez cienia strachu przed nieznaną, dziwaczną techniką, rozłożyła się na milion elementów, a pocisk Kamehameha niebezpiecznie zbliżał się w kierunku June. Ta zrobiła skuteczny unik, ale wpadła w tym samym w pułapkę, gdyż tuż obok zdematerializowała się z czerwonych punkcików zbuntowana nastolatka. Oh, jak będą żałować, że w ogóle postanowili atakować dziewczynę we dwójkę. Vixen miała tylko z mężczyzną porachunki, ale skoro demonica wybiła ją z rytmu - pożałują obydwoje. Całymi swoimi żywotami! Będą tak samo cierpieć jak ona, o ile jest to możliwe!
Od razu, kiedy tylko znalazła się za plecami Złotookiej, splunęła na nią lepką, szarą mazią, przez co zaczynała sztywnieć i zamierać, aż w końcu stała się posągiem. Oczywiście byłoby zbyt pięknie, by skamieniała na zawsze, aczkolwiek na tyle, by w porę wyrwać z chusty zawiniątko będące małym, płaczącym brzdącem i mieć go w lewej, ściśle do niego przyciśniętej ręce. Shigo płakał za mamą, która nie mogła mu odpowiedzieć. Trzymana w prawym uchwycie Vixen nie była w stanie się poruszyć, ani zareagować w jakikolwiek sposób, ale mogła odczytać najgorszą nowinę ze spojrzenia Dręczycielki.
- Spojrzenie Vixen:
- Zaraz poczujesz jak to jest, gdy odbierają Ci bliską osobę! TO WSZYSTKO PRZEZ CIEBIE, REITO! MOGŁEŚ NIE MĄCIĆ JUNE W GŁOWIE!!! - Tam, gdzie ręka stykała się z ciałkiem malca pojawił się ogień, który objął sylwetkę bobasa, i który to z ręki Vixen po prostu zniknął. Natomiast dało się wyczuć coś groźniejszego i zarazem przerażającego. Młoda dziewczyna wchłonęła Shigo jako forma zapłaty za skrzywienie jej psychiki! Mógł się trzymać z dala od June, mógł nie plamić jej serca małpimi emocjami! To przez niego czuła się zdruzgotana, nawet zemsta nie smakowała tak słodko jak to jest w powiedzeniu. Może dlatego, że nie przemyślała tego do końca, a może dlatego, że uchroniła również Shigo przed... zapomnieniem? A co, jeśli pewnego razu i jego porzuciłaby Złotooka? Oszczędzi mu bólu, tego, którego ma w sobie Vixen, i który pojawił się tak szybko, kiedy tylko dowiedziała się o swoim pochodzeniu. Mogła... mogła nie chcieć poznać prawdy, wszystko byłoby jak dawniej, lecz czy takie życie w nieświadomości miałoby tą samą wartość? Nie, nie miałoby. Zakłamane, choć szczęśliwe, byłoby niesprawiedliwe. A teraz spróbuje wszystkiego, by zrekompensować braki.
Chociażby te metody były dotkliwe dla innych, miała już wszystkich gdzieś, skoro i inni mieli czelność okłamywać przez całe swoje życie! Albo lepiej - ZAPOMNIEĆ o Vixen!
Ooc: Walka z Vixen
1 tura: Bunkai Teleport jako unik Kamehameha, Stone Split na June
Koszt Bunkai: 60% dmg = 0,6*35482 = 21290 Ki
Koszt Stone Split: 300 Ki
ŁĄCZNIE: 21590 Ki
2 tura: Absorpcja Shigo! Jako, że jest to postać fabularna, zdarzenie ów też takowe będzie. Taki zwrot akcji!
HP: 33165 - 2450 = 30715
KI: 37350 - 21590 = 15760
- Statystyki:
- Statystyki:
Siła: 1782
Szybkość: 1620
Wytrzymałość: 2211
Energia: 2739
HP: 33165
KI: 41085
PL: 55002
- Dostępne techniki Vixen:
- Techniki::
Latanie, Ki Feeling, Telekinis, Honoo, Kiaiho, Zanzoken, Stone Split, Regeneration,
Bunkai Teleport
- GośćGość
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Sob Kwi 05, 2014 2:30 pm
___ Uśmiechnęła się smutno gdy usłyszała reakcję Reito. Cóż. Przyzwyczaiła się do tego, że w walce nie jest księciem z bajki. Miał swoją dumę, jak każdy saiyan. Uważał, że sam sobie świetnie da radę, ale Vixen miała tu wyraźnie przewagę. Trzeba teraz honor schować w kieszeń, bo jeśli nie wezmą się do tej sprawy razem, to może stać się coś złego.
Bardzo zdziwiona, patrzała na demonicę zastanawiając się co stoi za jej słowami. Zupełnie nie wiedziała o co jej może chodzić. Czyżby znów odezwały się czasy, których nie pamięta? Sama nie zna prawdy o sobie, żyje tym, co było ostatnio, a nie tym co było lata, wieki temu. Musi rozczarować różowooką, ale nie wie kim jest i jaką prawdę chce poznać. Mogła tylko smutnym wzrokiem wpatrywać się w rozwścieczoną dziewczynę i próbować ją zrozumieć.
Apropo złego, chyba dziewczyna wykrakała.
___ - Nie, Reito! Nie możesz...! - krzyknęła gdy ten zaczął tworzyć w dłoniach znaną jej już od dawna technikę Kamehamehy. Była bardzo destrukcyjna. Wolała sprawy z demonicą załatwić drogą pokojową, a użycie przeciwko niej fali uderzeniowej może tylko pogorszyć ich sytuację. Widząc, że jej krzyki na nic się nie zdadzą, odskoczyła do tyłu. Owinęła ogon wokół ciałka syna by mieć pewność, że nic mu się nie stanie i zrezygnowana patrzała w milczeniu na dalszy ciąg wydarzeń. Omal nie padła na zawał gdy zobaczyła przedziwną technikę, przypominającą teleportację, dzięki której Vixen udało się uniknąć falę. Złotooka szybko uskoczyła w bok, prawie obrywając nią. Już miała krzyczeć na ukochanego, ale poczuła coś wilgotnego na prawej ręce. Dała się złapać w pułapkę, dziecinną gierkę. Stanęła na jednej z pobliskich wysp starając się jakoś zrzucić z siebie ślinę, znała tą sztuczkę. Na nic jednak zdały się jej starania. Jej ciało zamieniało się powoli w kamień. Nie widząc dla siebie ratunku chciała zadbać o syna, lecz i na to było za późno. Przeklnęła siarczyście w myślach widząc w ostatniej swojej chwili jak Shigo zostaje zabierany. Jego płacz ukłuł ją w serce. Miała go chronić psia mać!
Dalej nic nie widziała. Świat zewnętrzny zniknął, mogła jedynie zdać się na ki feeling. Czuła się strasznie. Niewyobrażalny gniew rósł w niej powoli by zaraz wybuchnąć jak napompowany balon. Chciała to wszystko załatwić drogą pokojową, ale skoro się nie da po dobroci to będzie musiała przejść do rozwiązań siłowych tak jak to zrobił już na początku Reito. Nie powinna posługiwać się dzieckiem chcąc się zemścić. To niehonorowe zagranie godne tchórza i desperata.
___ - Musisz się przemienić! - usłyszała znajomy głos.
___ - Nie ma mowy. Dam sobie radę. - odpowiedziała nawet nie szukając owej istoty jak za ostatnim razem.
___ - Jak chcesz, ale cierpią niewinni. - powiedział cień, lecz tym razem w odpowiedzi dostało jej się prosto w twarz. Nie miała ochoty na pogadanki ze swoim dawnym JA. Miała dość jej mądrości. Doskonale wiedziała, że znajduje się w podbramkowej sytuacji, ale nie miała zamiaru ulegać przemianie.
Nie miała pojęcia ile czasu siedziała w skalnej powłoce. W pewnym momencie, drobne ki Shigo zniknęło. To przelało czarę goryczy. W jednej chwili kamienna skorupa popękała w wielu miejscach, a następnie odpadła. Rozwścieczona June chwyciła szybko Vixen za jeden z trzech ogonów, a następnie zaczęła kręcić dookoła siebie. W końcu, puściła ją, posyłając na małą wysepkę nieopodal ich domu. Nie tracąc czasu na zbędne ceregiele postanowiła dać jej mały prezent. Nakreśliła jednym palcem poziomo przed sobą wiązkę KI tworząc jasną kreskę, która po chwili złamała się na tysiące małych igieł. Kaskada pocisków pomknęła w stronę dziewczyny. Tak rozzłoszczonej June dawno świat nie widział.
___ - Widzisz to Vixen? Jestem od Ciebie silniejsza, a powiem Ci więcej... mogę być nawet dwa razy potężniejsza niż jestem teraz. - powiedziała to z pełną powagą na twarzy. Trochę było w tym kłamstwa. Nie wiedziała jak bardzo wzrośnie jej energia po przemianie, a w dodatku chce ją odkładać tak długo jak się tylko da. - Odejdź, nie chcę zrobić krzywdy demonowi, który jest pod opieką mojego ojca. Nie pamiętam Cię, nie pamiętam nic. Do świata żywych wróciłam z pustką w głowie. Jeśli Cię zraniłam w przeszłości to przepraszam. - dopowiedziała po czym otworzyła szerzej oczy. Energia z jej ciała buchnęła w powietrze jak rozwścieczony ogień. - ODDAJ MI MOJEGO SYNA PO DOBROCI, ALBO ODBIORĘ GO SIŁĄ!
OOC
Uwolnienie full mocy
Shower Rain: 40% z 28,500 = 11,400 DMG
Koniec Treningu
Bardzo zdziwiona, patrzała na demonicę zastanawiając się co stoi za jej słowami. Zupełnie nie wiedziała o co jej może chodzić. Czyżby znów odezwały się czasy, których nie pamięta? Sama nie zna prawdy o sobie, żyje tym, co było ostatnio, a nie tym co było lata, wieki temu. Musi rozczarować różowooką, ale nie wie kim jest i jaką prawdę chce poznać. Mogła tylko smutnym wzrokiem wpatrywać się w rozwścieczoną dziewczynę i próbować ją zrozumieć.
Apropo złego, chyba dziewczyna wykrakała.
___ - Nie, Reito! Nie możesz...! - krzyknęła gdy ten zaczął tworzyć w dłoniach znaną jej już od dawna technikę Kamehamehy. Była bardzo destrukcyjna. Wolała sprawy z demonicą załatwić drogą pokojową, a użycie przeciwko niej fali uderzeniowej może tylko pogorszyć ich sytuację. Widząc, że jej krzyki na nic się nie zdadzą, odskoczyła do tyłu. Owinęła ogon wokół ciałka syna by mieć pewność, że nic mu się nie stanie i zrezygnowana patrzała w milczeniu na dalszy ciąg wydarzeń. Omal nie padła na zawał gdy zobaczyła przedziwną technikę, przypominającą teleportację, dzięki której Vixen udało się uniknąć falę. Złotooka szybko uskoczyła w bok, prawie obrywając nią. Już miała krzyczeć na ukochanego, ale poczuła coś wilgotnego na prawej ręce. Dała się złapać w pułapkę, dziecinną gierkę. Stanęła na jednej z pobliskich wysp starając się jakoś zrzucić z siebie ślinę, znała tą sztuczkę. Na nic jednak zdały się jej starania. Jej ciało zamieniało się powoli w kamień. Nie widząc dla siebie ratunku chciała zadbać o syna, lecz i na to było za późno. Przeklnęła siarczyście w myślach widząc w ostatniej swojej chwili jak Shigo zostaje zabierany. Jego płacz ukłuł ją w serce. Miała go chronić psia mać!
Dalej nic nie widziała. Świat zewnętrzny zniknął, mogła jedynie zdać się na ki feeling. Czuła się strasznie. Niewyobrażalny gniew rósł w niej powoli by zaraz wybuchnąć jak napompowany balon. Chciała to wszystko załatwić drogą pokojową, ale skoro się nie da po dobroci to będzie musiała przejść do rozwiązań siłowych tak jak to zrobił już na początku Reito. Nie powinna posługiwać się dzieckiem chcąc się zemścić. To niehonorowe zagranie godne tchórza i desperata.
___ - Musisz się przemienić! - usłyszała znajomy głos.
___ - Nie ma mowy. Dam sobie radę. - odpowiedziała nawet nie szukając owej istoty jak za ostatnim razem.
___ - Jak chcesz, ale cierpią niewinni. - powiedział cień, lecz tym razem w odpowiedzi dostało jej się prosto w twarz. Nie miała ochoty na pogadanki ze swoim dawnym JA. Miała dość jej mądrości. Doskonale wiedziała, że znajduje się w podbramkowej sytuacji, ale nie miała zamiaru ulegać przemianie.
Nie miała pojęcia ile czasu siedziała w skalnej powłoce. W pewnym momencie, drobne ki Shigo zniknęło. To przelało czarę goryczy. W jednej chwili kamienna skorupa popękała w wielu miejscach, a następnie odpadła. Rozwścieczona June chwyciła szybko Vixen za jeden z trzech ogonów, a następnie zaczęła kręcić dookoła siebie. W końcu, puściła ją, posyłając na małą wysepkę nieopodal ich domu. Nie tracąc czasu na zbędne ceregiele postanowiła dać jej mały prezent. Nakreśliła jednym palcem poziomo przed sobą wiązkę KI tworząc jasną kreskę, która po chwili złamała się na tysiące małych igieł. Kaskada pocisków pomknęła w stronę dziewczyny. Tak rozzłoszczonej June dawno świat nie widział.
___ - Widzisz to Vixen? Jestem od Ciebie silniejsza, a powiem Ci więcej... mogę być nawet dwa razy potężniejsza niż jestem teraz. - powiedziała to z pełną powagą na twarzy. Trochę było w tym kłamstwa. Nie wiedziała jak bardzo wzrośnie jej energia po przemianie, a w dodatku chce ją odkładać tak długo jak się tylko da. - Odejdź, nie chcę zrobić krzywdy demonowi, który jest pod opieką mojego ojca. Nie pamiętam Cię, nie pamiętam nic. Do świata żywych wróciłam z pustką w głowie. Jeśli Cię zraniłam w przeszłości to przepraszam. - dopowiedziała po czym otworzyła szerzej oczy. Energia z jej ciała buchnęła w powietrze jak rozwścieczony ogień. - ODDAJ MI MOJEGO SYNA PO DOBROCI, ALBO ODBIORĘ GO SIŁĄ!
OOC
Uwolnienie full mocy
Shower Rain: 40% z 28,500 = 11,400 DMG
Koniec Treningu
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Pon Kwi 07, 2014 4:50 pm
___Mimo, że June próbowała powstrzymać saiyana, fali energii nie dało się już zatrzymać. Wydawało się, że Vixen rozleciała się na drobne kawałeczki ale było to dość dziwne bo KI powinno ją doszczętnie spalić. Stało się jednak coś czego młody saiyan nie przewidział. Demonica zdematerializowała się, skutecznie unikając kamehamehy. Ponadto, po wykonaniu tego triku momentalnie znalazła się obok June. Ale skąd wiedziała, że jest z nią też Shigo? Maluch nie wydzielał jeszcze zbyt wiele KI by można było go tak łatwo zlokalizować. Nie mniej jednak odebrała go jej prawowitej matce a ją samą przemieniła w kamień. Reito mimo osłabienia czuł, że za chwilę wpadnie w furię i tym razem już pozbędzie się Vixen raz na zawsze. Nie mógł jednak tego zrobić gdyż ta wchłonęła chłopca. To tylko spotęgowało gniew saiyana. Aczkolwiek w tej sytuacji miał związane ręce. Musiał się uspokoić choć gniew coraz bardziej przejmował nad nim kontrolę. Zaciskając pięści kumulował nieświadomie swoją Ki przez co pokrótce pojawiły się wokół jego ciała wyładowania, niczym uderzające pioruny.
- Ty… suko! Oddawaj mojego syna!
Rzucił się na demonicę w niepochamowanej złości. Wiedział, że Shigo nic się nie stanie póki nosicielka pozostanie żywa. Ale obić jej buźkę nie zaszkodziło. Wręcz należało jej się za to co zrobiła. Wymierzył jej solidnego kopniaka prosto w brzuch po czym zaczął morderczo okładać pięściami jej twarz. Na koniec uderzył ją kolanem starając się złamać jej nos. Już taka ładna nie będzie. Zakończył to uderzeniem w plecy, przez co ta zaliczyła mimowolną kąpiel w oceanie. Po wszystkim Reito splunął na bok. Rozładował nieco swoje emocje. Wyładowania na jego ciele zniknęły i nieco ochłonął. Zauważył, że June doszła już do siebie. Ten czar zamiany w kamień nie trwał zbyt długo. Tym bardziej na niej. Ledwo się odmieniła a od razu zaczęła sama znęcać się nad dziewczynką tak, iż ta znalazła się na pobliskiej wysepce. To była szansa dla nich by uwolnić Shigo. Reito miał już plan. Znów skorzystał z okazji jaką stworzyła June, zaskoczył ich przeciwniczkę posyłając w jej stronę krępujące pierścienie. Przytwierdziły ją do skały. Teraz mieli szansę.
- June! Postaraj się wydostać Shigo póki jest unieruchomiona. Jesteś demonem, na pewno sobie poradzisz.
Plan nie był zły, tylko jak wydostać malucha…? Rei nie miał pojęcia więc zdał się w tej kwestii na June.
OOC:
Lekko nagiąłem zasady i wyszły mi 2 tury.
I. Potężny: 3093dmg
II (fabularna). GALACTIC DONUT, -60KI
Możesz potem zaatakować mnie za 2 tury (o ile do tego dojdzie ).
Trening jest walką więc ciągnę go dalej.
- Ty… suko! Oddawaj mojego syna!
Rzucił się na demonicę w niepochamowanej złości. Wiedział, że Shigo nic się nie stanie póki nosicielka pozostanie żywa. Ale obić jej buźkę nie zaszkodziło. Wręcz należało jej się za to co zrobiła. Wymierzył jej solidnego kopniaka prosto w brzuch po czym zaczął morderczo okładać pięściami jej twarz. Na koniec uderzył ją kolanem starając się złamać jej nos. Już taka ładna nie będzie. Zakończył to uderzeniem w plecy, przez co ta zaliczyła mimowolną kąpiel w oceanie. Po wszystkim Reito splunął na bok. Rozładował nieco swoje emocje. Wyładowania na jego ciele zniknęły i nieco ochłonął. Zauważył, że June doszła już do siebie. Ten czar zamiany w kamień nie trwał zbyt długo. Tym bardziej na niej. Ledwo się odmieniła a od razu zaczęła sama znęcać się nad dziewczynką tak, iż ta znalazła się na pobliskiej wysepce. To była szansa dla nich by uwolnić Shigo. Reito miał już plan. Znów skorzystał z okazji jaką stworzyła June, zaskoczył ich przeciwniczkę posyłając w jej stronę krępujące pierścienie. Przytwierdziły ją do skały. Teraz mieli szansę.
- June! Postaraj się wydostać Shigo póki jest unieruchomiona. Jesteś demonem, na pewno sobie poradzisz.
Plan nie był zły, tylko jak wydostać malucha…? Rei nie miał pojęcia więc zdał się w tej kwestii na June.
OOC:
Lekko nagiąłem zasady i wyszły mi 2 tury.
I. Potężny: 3093dmg
II (fabularna). GALACTIC DONUT, -60KI
Możesz potem zaatakować mnie za 2 tury (o ile do tego dojdzie ).
Trening jest walką więc ciągnę go dalej.
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Wto Kwi 08, 2014 10:35 pm
W trakcie lotu oboje dokonali przemiany w SSJ i przyspieszyli. Nie minęła chwila, a znaleźli się na miejscu, właśnie w momencie, kiedy Reito wykrzykiwał, aby owa dziwna czerwonowłosa dziewczyna oddała mu syna. Kuro przyjrzał się jej energii. Znał ją bardzo dobrze, kiedyś nawet mu ciarki ze strachu po plecach przechodziły.
- Jesteś od Braski? – zapytał dla potwierdzenia.
Dobrze, że Reito nie czekał, aż Kuro się na myśli i unieruchomił dziewczynę. Przez chwilę chłopak zastanawiał się, gdzie jest ich syn, skoro ma go ta lasencja. Przez dwa lata mieszkania z Redem nauczył się trochę o demonach i o ich dziwnych umiejętnościach.
- Wchłonęła go? – zapytał aby potwierdzić swoje przypuszczenia.
Spojrzał na dziewczynę groźnie, jego srebrne oczy wyglądały niczym sople lodu.
- Zasłaniać się dzieckiem, jak nisko można upaść? Zrobimy tak. Oddajesz małego, a ja z łaski swojej puszczę Cię żywą. Dwa lata temu Braska omal nie zabił April i mnie, przyszedł czas na zapłatę.
Może nadmiernie faktu o niechybnej śmierci wymierzonej przez Braskę w stronę dwójki wojowników nieco wyjaśni June niechęć Saiyana do demonów. Zresztą teraz nie było czasu na powitania i przeprosiny. April i Kuro zjawili się, bo ich przyjaciele potrzebowali pomocy, a pogadają, jak będzie po wszystkim.
Dla podkreślenia swoich słów przeszedł do stadium SSJ2, nie chciał się popisywać ale chciał przestraszyć dziewczynę. Podniósł rękę i zaczął kumulować energię do BBA. Był gotów wystrzelić, czy zabić? Tego sam nie wiedział, ale wiedział, że jak się postarają to ożywia malucha w kilak godzin. June i Rei działali pod wpływem emocji i troski o syna, pewnie zapomnieli o Smoczych Kulach. Zresztą gdyby on i April znaleźli się w podobnej sytuacji też by o tym zapomnieli.
- To argument numer jeden i wierz mi, nie licz na szybka i bezbolesną śmierć.
Czy potrafił ją zabić, po dwóch latach nadal sam nie znał siebie tak dobrze. Nie chciał zabić ale jeśli zachodziłaby taka konieczność ...... w końcu rozprawił się z Tsufulem i aktualnie miał mniejsze opory niż szatyn.
OOC:
Trening Start
SSJ 2 - BBA nie atakuję.
- Jesteś od Braski? – zapytał dla potwierdzenia.
Dobrze, że Reito nie czekał, aż Kuro się na myśli i unieruchomił dziewczynę. Przez chwilę chłopak zastanawiał się, gdzie jest ich syn, skoro ma go ta lasencja. Przez dwa lata mieszkania z Redem nauczył się trochę o demonach i o ich dziwnych umiejętnościach.
- Wchłonęła go? – zapytał aby potwierdzić swoje przypuszczenia.
Spojrzał na dziewczynę groźnie, jego srebrne oczy wyglądały niczym sople lodu.
- Zasłaniać się dzieckiem, jak nisko można upaść? Zrobimy tak. Oddajesz małego, a ja z łaski swojej puszczę Cię żywą. Dwa lata temu Braska omal nie zabił April i mnie, przyszedł czas na zapłatę.
Może nadmiernie faktu o niechybnej śmierci wymierzonej przez Braskę w stronę dwójki wojowników nieco wyjaśni June niechęć Saiyana do demonów. Zresztą teraz nie było czasu na powitania i przeprosiny. April i Kuro zjawili się, bo ich przyjaciele potrzebowali pomocy, a pogadają, jak będzie po wszystkim.
Dla podkreślenia swoich słów przeszedł do stadium SSJ2, nie chciał się popisywać ale chciał przestraszyć dziewczynę. Podniósł rękę i zaczął kumulować energię do BBA. Był gotów wystrzelić, czy zabić? Tego sam nie wiedział, ale wiedział, że jak się postarają to ożywia malucha w kilak godzin. June i Rei działali pod wpływem emocji i troski o syna, pewnie zapomnieli o Smoczych Kulach. Zresztą gdyby on i April znaleźli się w podobnej sytuacji też by o tym zapomnieli.
- To argument numer jeden i wierz mi, nie licz na szybka i bezbolesną śmierć.
Czy potrafił ją zabić, po dwóch latach nadal sam nie znał siebie tak dobrze. Nie chciał zabić ale jeśli zachodziłaby taka konieczność ...... w końcu rozprawił się z Tsufulem i aktualnie miał mniejsze opory niż szatyn.
OOC:
Trening Start
SSJ 2 - BBA nie atakuję.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Sro Kwi 09, 2014 12:56 pm
Stało się to nagle. Nagle siedzieli na polu, a w tym samym czasie jakaś ogromna energia zaczęła szarżować. Bez zastanowienia tam polecieli, była ciekawa, co tam się wydarzyło. Umiała już dobrze wyczuwać energię, ale nadal była w tym sprawach świeżakiem, ufała jednak intuicji Kuro. Nie tak powinno wyglądać przywitanie Rei’a i June po dwóch latach, ale sprawa była poważniejsza. Stała jakaś kobieta, nie znała jej, przypomniała trochę rudowłosą. Gdy usłyszała, jak mężczyzna zapytał, czy jest od Braski oświeciło ją. Ktoś kiedyś mówił, że wszystkie demony od niego pochodzą. Ciekawe, czego ona tutaj chciała. Na dodatek brakowało dziecka, która prawdopodobnie ona wchłonęła. Nie wiedziałaby jak to jest możliwe, gdyby nie Red, który całkiem niedawno wytłumaczył jej o co chodzi z wchłonięciem przez demona i jak bardzo się tego bał, bo nie wiedział, czy to zabija istotę, czy nie. April też nie wiedziała.
- Wchłonął go, ale może oddać go z powrotem? – spytała, tak dla pewności. Nie chciała kogoś stresować, ale totalnie się na tym nie znała, a kobieta nie wyglądała jakby miała zamiar to zrobić. Spoglądała na wszystkich, sytuacja była bardzo napięta. Trochę się zdenerwowała, bo chciała im zrobić niespodziankę uściskać ich oboje i pobawić się z małym, a tu przyszła jakaś demonica, wszystko rozwala i myśli, że jest szczęśliwa. Wyprostowała się i zaczęła lustrować ją wzrokiem. – Jesteś bezczelna porywając małe dziecko. Nikt nie zniża się do takiego poziomu, nawet nie wiedziałam, że to jest możliwe.
Była gotowa do walki, ale czekała na instrukcje, od Rei’a i June, w końcu to oni byli obeznani w całej sytuacji, ona tutaj tylko wparowała, a nie znała szczegółów. Może się o coś pokłócili? Może też jej kiedyś coś złego zrobili? Nie miała pojęcia, więc póki co nie interweniowała, zresztą są tu osoby od niej silniejsze, kochające swoje dziecko i zrobią wszystko żeby je odzyskać. Może to dziwnie zabrzmi w tym momencie, ale April była strasznie ciekawa, jak ten maluch wygląda, czy to dziewczynka, czy chłopiec? Przypomina bardziej ją, czy niego. Wiadomo, że chwila nie była odpowiednia, ale jednak chwile się nad tym zastanawiała. W końcu jej ciekawość wygrała, może źle postąpi, może tamta dwójka ją zlinczuje, ale jednak musiała się o coś zapytać.
- Dlaczego w ogóle zakłócasz szczęście tych dwojga? Zrobili Ci coś? – spytała patrząc i uważając na jej reakcję. – Myślę, że wszystko można naprawić i od razu nie musiałaś przechodzić do tak niecnego czynu, który jak widzisz wywołał tylko złość u innych. Nie lepiej załatwić coś pokojowo?
Occ: Trening start
W ogóle nie wpadliśmy wam w fabułę? Bo nawet nie wiem, ale trochę to tak wygląda...[/color][/color]
Spoczko, kończymy. ~ June
- Wchłonął go, ale może oddać go z powrotem? – spytała, tak dla pewności. Nie chciała kogoś stresować, ale totalnie się na tym nie znała, a kobieta nie wyglądała jakby miała zamiar to zrobić. Spoglądała na wszystkich, sytuacja była bardzo napięta. Trochę się zdenerwowała, bo chciała im zrobić niespodziankę uściskać ich oboje i pobawić się z małym, a tu przyszła jakaś demonica, wszystko rozwala i myśli, że jest szczęśliwa. Wyprostowała się i zaczęła lustrować ją wzrokiem. – Jesteś bezczelna porywając małe dziecko. Nikt nie zniża się do takiego poziomu, nawet nie wiedziałam, że to jest możliwe.
Była gotowa do walki, ale czekała na instrukcje, od Rei’a i June, w końcu to oni byli obeznani w całej sytuacji, ona tutaj tylko wparowała, a nie znała szczegółów. Może się o coś pokłócili? Może też jej kiedyś coś złego zrobili? Nie miała pojęcia, więc póki co nie interweniowała, zresztą są tu osoby od niej silniejsze, kochające swoje dziecko i zrobią wszystko żeby je odzyskać. Może to dziwnie zabrzmi w tym momencie, ale April była strasznie ciekawa, jak ten maluch wygląda, czy to dziewczynka, czy chłopiec? Przypomina bardziej ją, czy niego. Wiadomo, że chwila nie była odpowiednia, ale jednak chwile się nad tym zastanawiała. W końcu jej ciekawość wygrała, może źle postąpi, może tamta dwójka ją zlinczuje, ale jednak musiała się o coś zapytać.
- Dlaczego w ogóle zakłócasz szczęście tych dwojga? Zrobili Ci coś? – spytała patrząc i uważając na jej reakcję. – Myślę, że wszystko można naprawić i od razu nie musiałaś przechodzić do tak niecnego czynu, który jak widzisz wywołał tylko złość u innych. Nie lepiej załatwić coś pokojowo?
Occ: Trening start
W ogóle nie wpadliśmy wam w fabułę? Bo nawet nie wiem, ale trochę to tak wygląda...[/color][/color]
Spoczko, kończymy. ~ June
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Sro Kwi 09, 2014 2:38 pm
Miała mętlik w głowie, i na niego złożyły się dwa poważne, niewykluczające się czynniki. Jeden z nim był spraniem jej tyłka zarówno przez Reito, jak i przez June. Nie oszczędzali sił, nie zawahali się tłuc demonicy, nawet jeśli ta miała w sobie ich wspólne dziecko. Brutalność za brutalność. Mogła nie prowokować, lecz miała gorący temperament, i zazwyczaj najpierw coś robiła, a później myślała nad konsekwencjami.
Przybyła odsiecz w tym czasie, a ona wbita całym ciałem w wyspę, po szarży Reito i June, rzuciła siarczystym słowem cicho do siebie. Mogła się kurcze nie cackać z bachorem, tylko od razu przejść do rzeczy, ale nieee! Oczywiście musiała odkładać egzekucję w czasie, by zaraz zostać osaczoną i pozbawioną większości opcji do ataku. Po pierwsze była przytwierdzona do skały przez dziwne krążki wytworzone dzięki umiejętnościom ojca pochłoniętego dziecka. Po drugie wszyscy nastawieni byli przeciwko dziewczynie, nawet jeśli nie wiedzieli dlaczego poczyniła taki radykalny krok. Po trzecie, jeden z przybyszy mierzył w nią czymś na kształt Ki Blasta, ale było w nim coś więcej niż ilość Ki. Jej oczy powiększyły się, a kula stworzona przez Saiyana z kucykiem odbijała się refleksami w jej źrenicach. Zdawało jej się czy naprawdę znała cząstkę Ki, która tak wpłynęła na nastolatkę?
- Tata?
Bardzo zbliżona energia w kuli do tej, która krążyła w ciele Vixen, wybiła już całkiem demonicę z rytmu. Tatuaż na ciele wojownika zajął się żywym ogniem, na co dziewczyna zamknęła oczy i zacisnęła zęby. Była święcie przekonana, że zaraz ją przypali do żywego mięsa, a sprawy miały się inaczej. Ten ogień otoczył przedramię Kuro, lecz nie czynił mu krzywdy. Uformował się w kształt lisa, który opatulając rękę wojownika chciał go ostrzec, by tego nie robił. Tak czy inaczej, gdy tylko otworzyła oczy, stała tuż przed nią June. Z deszczu pod rynnę. Przytłoczona takim licznym wsparciem dla Reito zbłądziła zupełnie ze ścieżki wytyczonej przez gniew. Co nie znaczyło, iż nie kryła złości. Na przykład kiedy Błękitnooka Saiyanka, partnerka wojownika z tatuażem, chciała załatwić ugodowo, bez większego od obecnego przelewu krwi, warknęła w jej stronę:
- To akurat nie wasza sprawa, Małpiszony.
Przez pryzmat Reito znienawidziła wszystkich Saiyan, na jakich natrafiła, stąd tak surowo zmierzyła wszystkich, którzy mieli chociaż drobny gen obywatela planety Vegety. April miała dobre intencje, i być może również ten gest wpłynął na kolejne czyny uwięzionej Vixen. Przetarła językiem posokę spływającą z rozwalonego łuku brwiowego i roztrzaskanego nosa, z którego to lała się istna lawa krwi. Mimo, że ledwo co była przytomna, nie zamierzała po sobie pokazywać jak bardzo nie było jej na rękę obecność tak licznej grupy osób. Lisie ogony wolno zamiatały tuman kurzu pod nogami myśląc intensywnie nad tym co zrobić. Nie ma szans z tak licznymi wojownikami, którzy bardzo nieprzychylnie spoglądali na osamotnioną, pozostawioną z nierozwiązanym problemem demonicą. Już widziała w głowie scenariusz: odda dziecko jego matce, ta szybko go uchroni od pola walki, a reszta ją ukatrupi na miejscu. Nawet Braska miał ją gdzieś, skoro przez całe życie ją okłamywał. Nie chciała nawet jego pomocy, była na niego równie wściekła co na Reito, który odebrał jej namiastkę szczęścia. Szczęścia, które teraz stało się jej nieszczęściem i praktycznie przybiło gwóźdź do trumny. Tak, o Tobie mowa. Właśnie do Ciebie zbita i zbesztana niejednym złym słowem Vixen chciała coś rzec. I to właśnie zrobiła, po splunięciu krwi na bok.
- June... -zawisnął jej głos, kiedy skrzyżowały się spojrzenia demonic- Oddam wasze dziecko, ale pod jednym warunkiem. Nigdy nie zapomnisz o nim i nie pozostawisz go, tak jak uczyniłaś to ze mną. Z twoją pierworodną córką.
Nie skinęła głową na boki, ciągle uparcie wpatrywała się w Złotooką i z zaciśniętymi dłońmi hamując jak tylko potrafiła swoją złość dodała krótko:
- Obiecaj, przy wszystkich.
Musiała mieć pewność, że nie będzie to dziecko, a w zasadzie jej brat, przechodzić przez to samo co ona. Żeby nie rozczarowało się życiem jak Vixen. Coraz częściej spluwała krew na bok, a tylko zwisała prawie bezwładna na obręczach naprzeciw swojej matki. Tak bardzo emocje przytłaczały ją wraz z ogromnym osłabieniem ciała. Tylko różowe tęczówki niezmiennie ostre odrywały się na chwilę, by przebić nimi na wylot mężczyznę życia June. Jeśli tylko spróbuje wybić demonicy dzisiaj zasłyszaną prawdę z głowy, to Vixen obetnie mu jego własną, tuż przy tętnicy. Będzie tak samo krwawić jak obecnie nastolatka, która z ubytku płynów robiła się coraz bledsza. Nie ustąpi, chce dopiąć sprawę do końca, nawet jeśli zaraz zemdleje, co w takim towarzystwie nie będzie bezpiecznym rozwiązaniem - ani dla dziewczyny, ani dla przetrzymywanego braciszka.
Przybyła odsiecz w tym czasie, a ona wbita całym ciałem w wyspę, po szarży Reito i June, rzuciła siarczystym słowem cicho do siebie. Mogła się kurcze nie cackać z bachorem, tylko od razu przejść do rzeczy, ale nieee! Oczywiście musiała odkładać egzekucję w czasie, by zaraz zostać osaczoną i pozbawioną większości opcji do ataku. Po pierwsze była przytwierdzona do skały przez dziwne krążki wytworzone dzięki umiejętnościom ojca pochłoniętego dziecka. Po drugie wszyscy nastawieni byli przeciwko dziewczynie, nawet jeśli nie wiedzieli dlaczego poczyniła taki radykalny krok. Po trzecie, jeden z przybyszy mierzył w nią czymś na kształt Ki Blasta, ale było w nim coś więcej niż ilość Ki. Jej oczy powiększyły się, a kula stworzona przez Saiyana z kucykiem odbijała się refleksami w jej źrenicach. Zdawało jej się czy naprawdę znała cząstkę Ki, która tak wpłynęła na nastolatkę?
- Tata?
Bardzo zbliżona energia w kuli do tej, która krążyła w ciele Vixen, wybiła już całkiem demonicę z rytmu. Tatuaż na ciele wojownika zajął się żywym ogniem, na co dziewczyna zamknęła oczy i zacisnęła zęby. Była święcie przekonana, że zaraz ją przypali do żywego mięsa, a sprawy miały się inaczej. Ten ogień otoczył przedramię Kuro, lecz nie czynił mu krzywdy. Uformował się w kształt lisa, który opatulając rękę wojownika chciał go ostrzec, by tego nie robił. Tak czy inaczej, gdy tylko otworzyła oczy, stała tuż przed nią June. Z deszczu pod rynnę. Przytłoczona takim licznym wsparciem dla Reito zbłądziła zupełnie ze ścieżki wytyczonej przez gniew. Co nie znaczyło, iż nie kryła złości. Na przykład kiedy Błękitnooka Saiyanka, partnerka wojownika z tatuażem, chciała załatwić ugodowo, bez większego od obecnego przelewu krwi, warknęła w jej stronę:
- To akurat nie wasza sprawa, Małpiszony.
Przez pryzmat Reito znienawidziła wszystkich Saiyan, na jakich natrafiła, stąd tak surowo zmierzyła wszystkich, którzy mieli chociaż drobny gen obywatela planety Vegety. April miała dobre intencje, i być może również ten gest wpłynął na kolejne czyny uwięzionej Vixen. Przetarła językiem posokę spływającą z rozwalonego łuku brwiowego i roztrzaskanego nosa, z którego to lała się istna lawa krwi. Mimo, że ledwo co była przytomna, nie zamierzała po sobie pokazywać jak bardzo nie było jej na rękę obecność tak licznej grupy osób. Lisie ogony wolno zamiatały tuman kurzu pod nogami myśląc intensywnie nad tym co zrobić. Nie ma szans z tak licznymi wojownikami, którzy bardzo nieprzychylnie spoglądali na osamotnioną, pozostawioną z nierozwiązanym problemem demonicą. Już widziała w głowie scenariusz: odda dziecko jego matce, ta szybko go uchroni od pola walki, a reszta ją ukatrupi na miejscu. Nawet Braska miał ją gdzieś, skoro przez całe życie ją okłamywał. Nie chciała nawet jego pomocy, była na niego równie wściekła co na Reito, który odebrał jej namiastkę szczęścia. Szczęścia, które teraz stało się jej nieszczęściem i praktycznie przybiło gwóźdź do trumny. Tak, o Tobie mowa. Właśnie do Ciebie zbita i zbesztana niejednym złym słowem Vixen chciała coś rzec. I to właśnie zrobiła, po splunięciu krwi na bok.
- June... -zawisnął jej głos, kiedy skrzyżowały się spojrzenia demonic- Oddam wasze dziecko, ale pod jednym warunkiem. Nigdy nie zapomnisz o nim i nie pozostawisz go, tak jak uczyniłaś to ze mną. Z twoją pierworodną córką.
Nie skinęła głową na boki, ciągle uparcie wpatrywała się w Złotooką i z zaciśniętymi dłońmi hamując jak tylko potrafiła swoją złość dodała krótko:
- Obiecaj, przy wszystkich.
Musiała mieć pewność, że nie będzie to dziecko, a w zasadzie jej brat, przechodzić przez to samo co ona. Żeby nie rozczarowało się życiem jak Vixen. Coraz częściej spluwała krew na bok, a tylko zwisała prawie bezwładna na obręczach naprzeciw swojej matki. Tak bardzo emocje przytłaczały ją wraz z ogromnym osłabieniem ciała. Tylko różowe tęczówki niezmiennie ostre odrywały się na chwilę, by przebić nimi na wylot mężczyznę życia June. Jeśli tylko spróbuje wybić demonicy dzisiaj zasłyszaną prawdę z głowy, to Vixen obetnie mu jego własną, tuż przy tętnicy. Będzie tak samo krwawić jak obecnie nastolatka, która z ubytku płynów robiła się coraz bledsza. Nie ustąpi, chce dopiąć sprawę do końca, nawet jeśli zaraz zemdleje, co w takim towarzystwie nie będzie bezpiecznym rozwiązaniem - ani dla dziewczyny, ani dla przetrzymywanego braciszka.
- GośćGość
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Czw Kwi 10, 2014 7:04 pm
_____Podziękowała skinieniem głowy Rei'owi, gdy ten skrępował dziewczynę. Przestała stwarzać tak dużo problemów jak na początku. Może teraz, gdy jest trochę poturbowana i zblokowana powie co jej leży na sercu oraz spróbują drogą pokojową rozwiązać problem. Najważniejsze w tej chwili dla June było uratowanie syna. Nie wiedziała jeszcze co się za chwilę stanie. Nie spodziewała się tego najgorszego - prawdy, uderzenia przeszłości, której tak bardzo chciała unikać przez ostatnie dwa lata. Wiedziała, że prędzej czy później wróci...
Poczuła krótki ból w głowie, co sygnalizowało pojawienie się nowej energii, a dokładniej to dwóch. Na początku nie poznała ich, lecz po chwili zorientowała się, że to nikt inny jak Kuro z April. Ucieszyła się, a zarazem wkurzyła. Nie wybrali zbyt dobrej pory na odwiedziny. Zachciało im się akurat teraz, gdy rodzice nieletniego nie są pokazywani w zbyt korzystnej sytuacji. Krew, walka, dziecko zjedzone. Co sobie pomyślą? No, nie ważne. Nie powinna sobie teraz tym zaprzątać głowy. Najważniejsza była w tym momencie Vixen i jej zamiary.
Przywitała starych znajomych skinieniem głowy, a potem wsłuchała się w to, co mają do powiedzenia. Kuro był zbyt porywczy, z resztą jak każdy facet. Najpierw działali, a potem chcieli myśleć. April przynajmniej stawiła na drogę pokojową, jak na początku tego niemiłego spotkania z demonicą, June. Wszystko pięknie, ślicznie, ale znajomy saiyan przegiął pałkę chcąc atakować od razu z grubej rury. Złote oczy rudowłosej poszerzyły się w przerażeniu. Machnęła ogonem, a następnie rozmyła się w powietrzu, by po chwili pojawić się przed samym Kuro. Rozszerzyła ramiona, a na twarz przybrała śmiertelną powagę.
___ - Zgłupiałeś? - warknęła - Chcesz zabić mojego syna? Nie tędy droga. Nie powinieneś się wtrącać. - no, trzeba przyznać, że pięknie się przywitała po latach. Jednakże sytuacja tego wymagała. Nie chciała tracić swojego małego skarbu, nawet, jeśli istniała możliwość wskrzeszenia go smoczymi kulami. Jednak i one mają limity. Wyjaśnienie tego nowym przybyszom pozostawiła w rękach Reito, teraz musiała zrobić coś innego nim efekt obręczy minie.
Spojrzała na April, a następnie na Reito. Chciała, by w razie czego cała trójka ją asekurowała, a przynajmniej ukochany. Wie, że demony bywają nieprzewidywalne i sama może sobie nie dać rady, jak wpadnie w pułapkę - nawet jeśli jest słabsza. Moc demonów polega na byciu cwanym. Nawet June nie raz używała sztuczek godnych magika. Taki już urok potworów z Dark Star.
Zleciała powoli na kawałek wyspy. Podeszła do niej gdy tylko usłyszała swoje imię, gotowa obronić się w razie zmiany humoru Vixen. Zacisnęła pięści i wsłuchała się. W końcu raczyła mówić:
___ - C-co...? - zdziwiła się. Zaczęła drżeć, nie wierząc w to, co właśnie usłyszała. Z początku pomyślała sobie, że to jakiś niemiły żarcik Braski, że to jego sprawka, ale zrozumiała... że to prawda. Wystarczyło spojrzeć na Kuro, a raczej jego tatuaż, który palił się żywym ogniem. To wystarczający dowód. Chociaż. Nie. Coś tu nie grało. - Reito! - spojrzała w panice na saiyana. - P-przecież byłam... no wiesz! - zalała się rumieńcem wspominając o tej dość intymnej sprawie. Złapała się za głowę gorączkowo myśląc jakim to cudem Vixen się znalazła na tym świecie. Po chwili wszystko stało się jasne - Demony czystej krwi rodzą się z nicości... - powiedziała cicho. Ktoś taki jak Shigo, pół demon, pół saiyan urodził się normalnie. Vix musiała powstać w skutek połączenia się dwóch energii. W takim razie kto jest ojcem? Spojrzała wymownie na Kuro. Machnęła kilka razy ogonem, a potem cicho powiedziała - Fox. - spuściła głowę. Z tamtym demonem łączyło ją więcej niż myślała.
Zmarszczyła brwi, a następnie chwyciła za świecące obręcze trzymające demonicę. Wyrwała je, a gdy ta miała już opaść na ziemię - przytuliła ją mocno do siebie.
___ - Gdybym Cię pamiętała to nigdy bym nie zostawiła. Coś się stało dwa lata temu, w skutego czego straciłam wspomnienia. Nie pamiętam Ciebie, Twojego ojca. Żyję na nowo. - zrobiła przerwę - Obiecuję, że nie zostawię Shigo. To mój mały skarb... wpadniesz kiedyś pobawić się ze swoim bratem? Tym razem bez walki, co? Reito nie jest zły, to wszystko to nie jego wina. Nikt mi nigdy nie powiedział prawdy, nawet Braska. Wybacz mi, kochana. - odsunęła się od dziewczyny, uprzednio lecząc jej rany techniką. Miała nadzieję, że odzyska Shigo...
Poczuła krótki ból w głowie, co sygnalizowało pojawienie się nowej energii, a dokładniej to dwóch. Na początku nie poznała ich, lecz po chwili zorientowała się, że to nikt inny jak Kuro z April. Ucieszyła się, a zarazem wkurzyła. Nie wybrali zbyt dobrej pory na odwiedziny. Zachciało im się akurat teraz, gdy rodzice nieletniego nie są pokazywani w zbyt korzystnej sytuacji. Krew, walka, dziecko zjedzone. Co sobie pomyślą? No, nie ważne. Nie powinna sobie teraz tym zaprzątać głowy. Najważniejsza była w tym momencie Vixen i jej zamiary.
Przywitała starych znajomych skinieniem głowy, a potem wsłuchała się w to, co mają do powiedzenia. Kuro był zbyt porywczy, z resztą jak każdy facet. Najpierw działali, a potem chcieli myśleć. April przynajmniej stawiła na drogę pokojową, jak na początku tego niemiłego spotkania z demonicą, June. Wszystko pięknie, ślicznie, ale znajomy saiyan przegiął pałkę chcąc atakować od razu z grubej rury. Złote oczy rudowłosej poszerzyły się w przerażeniu. Machnęła ogonem, a następnie rozmyła się w powietrzu, by po chwili pojawić się przed samym Kuro. Rozszerzyła ramiona, a na twarz przybrała śmiertelną powagę.
___ - Zgłupiałeś? - warknęła - Chcesz zabić mojego syna? Nie tędy droga. Nie powinieneś się wtrącać. - no, trzeba przyznać, że pięknie się przywitała po latach. Jednakże sytuacja tego wymagała. Nie chciała tracić swojego małego skarbu, nawet, jeśli istniała możliwość wskrzeszenia go smoczymi kulami. Jednak i one mają limity. Wyjaśnienie tego nowym przybyszom pozostawiła w rękach Reito, teraz musiała zrobić coś innego nim efekt obręczy minie.
Spojrzała na April, a następnie na Reito. Chciała, by w razie czego cała trójka ją asekurowała, a przynajmniej ukochany. Wie, że demony bywają nieprzewidywalne i sama może sobie nie dać rady, jak wpadnie w pułapkę - nawet jeśli jest słabsza. Moc demonów polega na byciu cwanym. Nawet June nie raz używała sztuczek godnych magika. Taki już urok potworów z Dark Star.
Zleciała powoli na kawałek wyspy. Podeszła do niej gdy tylko usłyszała swoje imię, gotowa obronić się w razie zmiany humoru Vixen. Zacisnęła pięści i wsłuchała się. W końcu raczyła mówić:
___ - C-co...? - zdziwiła się. Zaczęła drżeć, nie wierząc w to, co właśnie usłyszała. Z początku pomyślała sobie, że to jakiś niemiły żarcik Braski, że to jego sprawka, ale zrozumiała... że to prawda. Wystarczyło spojrzeć na Kuro, a raczej jego tatuaż, który palił się żywym ogniem. To wystarczający dowód. Chociaż. Nie. Coś tu nie grało. - Reito! - spojrzała w panice na saiyana. - P-przecież byłam... no wiesz! - zalała się rumieńcem wspominając o tej dość intymnej sprawie. Złapała się za głowę gorączkowo myśląc jakim to cudem Vixen się znalazła na tym świecie. Po chwili wszystko stało się jasne - Demony czystej krwi rodzą się z nicości... - powiedziała cicho. Ktoś taki jak Shigo, pół demon, pół saiyan urodził się normalnie. Vix musiała powstać w skutek połączenia się dwóch energii. W takim razie kto jest ojcem? Spojrzała wymownie na Kuro. Machnęła kilka razy ogonem, a potem cicho powiedziała - Fox. - spuściła głowę. Z tamtym demonem łączyło ją więcej niż myślała.
Zmarszczyła brwi, a następnie chwyciła za świecące obręcze trzymające demonicę. Wyrwała je, a gdy ta miała już opaść na ziemię - przytuliła ją mocno do siebie.
___ - Gdybym Cię pamiętała to nigdy bym nie zostawiła. Coś się stało dwa lata temu, w skutego czego straciłam wspomnienia. Nie pamiętam Ciebie, Twojego ojca. Żyję na nowo. - zrobiła przerwę - Obiecuję, że nie zostawię Shigo. To mój mały skarb... wpadniesz kiedyś pobawić się ze swoim bratem? Tym razem bez walki, co? Reito nie jest zły, to wszystko to nie jego wina. Nikt mi nigdy nie powiedział prawdy, nawet Braska. Wybacz mi, kochana. - odsunęła się od dziewczyny, uprzednio lecząc jej rany techniką. Miała nadzieję, że odzyska Shigo...
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Sro Kwi 16, 2014 1:53 pm
___Wydawało się, że mieli Vixen w garści. Możliwe było wydostanie Shigo nawet bez użycia siły. Jednakże, jak to zwykle bywa nie mogło być tak pięknie jakby się chciało. Pojawił się nagle Kuro wraz z April. Jakby znikąd nagle wpadł i od razu rzucił na skrępowaną demonicę grożąc jej, że jeśli nie wypuści Shigo to ją zabije. To rozzłościło Reia. Wiedział co Kuro mógł mieć na myśli. Smocze kule. Owszem ożywiały ale nie bez limitów. W napływie emocji szatyn rzucił się na bruneta i przywalił mu siarczyście w twarz również nie mając oporów.
- Pogięło Cię!? Chcesz to ją sobie zabij ale nie pozwolę Ci tego zrobić póki nie dostanę z powrotem swojego syna. Myślisz, że ożywiłbym sobie go jak gdyby nigdy nic? Ty myślisz, że można to robić w nieskończoność? Jeśli tak to się mylisz. Kule ożywiają tylko raz daną osobę i nie zamierzam ryzykować teraz skoro mogę to załatwić inaczej!.
Westchnął ciężko nasłuchując następnie wypowiedzi April i June. W tym samym czasie Vixen mogła poczuć się jak eksponat przetargowy. Dodatkowo z każdej strony była zasypywana pouczeniami i niemiłą krytyką. Chyba wpadła w nieodpowiednim momencie. Pewne było, że nie ma najmniejszych szans na wygraną. Jedyne co mogła zrobić by im zaszkodzić to zabić malucha ale wtedy i ją czekałby ten sam los. Nie dziwne było również jej zbulwersowanie po wysłuchaniu tego co miała do powiedzenia partnerka Kuro, która jak zwykle podeszła do sprawy bardzo dojrzale i bez zbędnego wulkanu emocji. Czego na pewno nie można było powiedzieć o Reito ale jaki rodzic zachowałby w takiej sytuacji spokój?
Niebawem jednak wyszły na jaw fakty, których nikt by się nie spodziewał. Vixen przyznała się, że jest córką June. Dla saiyana wydawało się to być nierealne, ale jak widać demony są bardziej skomplikowane niż by się mogło wydawać. Ukochana Reia była przez to wszystko bardzo zmieszana. Próbowała udowodnić, że to niemożliwe ponieważ saiyan był jej pierwszym kochankiem. Po chwili jednak jej ton się zmienił i przyznała, że czyste demony rodzą się z nicości tak jak to było w jej przypadku. Vixen obiecała, że odda Shigo ale tylko pod warunkiem, iż nie zostanie on osierocony tak jak w ona. Wydawało się, że wszystko teraz już się ułoży. Reito miał mieszankę uczuć. Jednocześnie był zły na demonicę i na siebie. Czuł względem niej współczucie ale i nienawiść. Póki nie odzyska syna, nie będzie w stanie się uspokoić. Nie podobało mu się trochę, że June tak łatwo zaufała Vixen. Jak również, że ją uleczyła a już na pewno nie będą podobać mu się odwiedziny tej małej zołzy. A co jeśli znów jej się coś nie spodoba i postanowi skrzywdzić ich syna? Będzie miał ją na oku, ale uświadomił sobie, że w obecnej formie nie jest najlepszym obrońcą. Jeśli nie weźmie się za siebie, to następnym razem podobny incydent może skończyć się gorzej.
Powierzchowne rany uleczył momentalnie, używając techniki otrzymanej od smoka. Dzięki niej sam też miał coś z demona. I choć Vixen wydawała się nie sprawiać już kłopotów to lepiej dmuchać na zimne. Cały czas czekał aż odda mu syna jednakże po chwili zaczęło kręcić mu się w głowie. Zbyt duży ubytek Ki sprawił, że całkowicie opadł z sił. Nawet mimo, że jego ciało było prawie nienaruszone to czuł się jakby ktoś spuścił mu solidny łomot. Aura zniknęła a on zemdlał padając na twarz.
OOC:
0 KI
Koniec treningu.
- Pogięło Cię!? Chcesz to ją sobie zabij ale nie pozwolę Ci tego zrobić póki nie dostanę z powrotem swojego syna. Myślisz, że ożywiłbym sobie go jak gdyby nigdy nic? Ty myślisz, że można to robić w nieskończoność? Jeśli tak to się mylisz. Kule ożywiają tylko raz daną osobę i nie zamierzam ryzykować teraz skoro mogę to załatwić inaczej!.
Westchnął ciężko nasłuchując następnie wypowiedzi April i June. W tym samym czasie Vixen mogła poczuć się jak eksponat przetargowy. Dodatkowo z każdej strony była zasypywana pouczeniami i niemiłą krytyką. Chyba wpadła w nieodpowiednim momencie. Pewne było, że nie ma najmniejszych szans na wygraną. Jedyne co mogła zrobić by im zaszkodzić to zabić malucha ale wtedy i ją czekałby ten sam los. Nie dziwne było również jej zbulwersowanie po wysłuchaniu tego co miała do powiedzenia partnerka Kuro, która jak zwykle podeszła do sprawy bardzo dojrzale i bez zbędnego wulkanu emocji. Czego na pewno nie można było powiedzieć o Reito ale jaki rodzic zachowałby w takiej sytuacji spokój?
Niebawem jednak wyszły na jaw fakty, których nikt by się nie spodziewał. Vixen przyznała się, że jest córką June. Dla saiyana wydawało się to być nierealne, ale jak widać demony są bardziej skomplikowane niż by się mogło wydawać. Ukochana Reia była przez to wszystko bardzo zmieszana. Próbowała udowodnić, że to niemożliwe ponieważ saiyan był jej pierwszym kochankiem. Po chwili jednak jej ton się zmienił i przyznała, że czyste demony rodzą się z nicości tak jak to było w jej przypadku. Vixen obiecała, że odda Shigo ale tylko pod warunkiem, iż nie zostanie on osierocony tak jak w ona. Wydawało się, że wszystko teraz już się ułoży. Reito miał mieszankę uczuć. Jednocześnie był zły na demonicę i na siebie. Czuł względem niej współczucie ale i nienawiść. Póki nie odzyska syna, nie będzie w stanie się uspokoić. Nie podobało mu się trochę, że June tak łatwo zaufała Vixen. Jak również, że ją uleczyła a już na pewno nie będą podobać mu się odwiedziny tej małej zołzy. A co jeśli znów jej się coś nie spodoba i postanowi skrzywdzić ich syna? Będzie miał ją na oku, ale uświadomił sobie, że w obecnej formie nie jest najlepszym obrońcą. Jeśli nie weźmie się za siebie, to następnym razem podobny incydent może skończyć się gorzej.
Powierzchowne rany uleczył momentalnie, używając techniki otrzymanej od smoka. Dzięki niej sam też miał coś z demona. I choć Vixen wydawała się nie sprawiać już kłopotów to lepiej dmuchać na zimne. Cały czas czekał aż odda mu syna jednakże po chwili zaczęło kręcić mu się w głowie. Zbyt duży ubytek Ki sprawił, że całkowicie opadł z sił. Nawet mimo, że jego ciało było prawie nienaruszone to czuł się jakby ktoś spuścił mu solidny łomot. Aura zniknęła a on zemdlał padając na twarz.
OOC:
0 KI
Koniec treningu.
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Sob Kwi 19, 2014 5:08 pm
Żeby nie blokować fabuły od myślników napiszę co zrobi Kuro, a potem poprawię posta.
- pod wpływem aury Foxa energia z BBA się rozpływa, Kuro zdejmuje bluzę, a tatuaż płonie ogniem, potem wspomina Foxa.
- zaskoczenie po nazwaniu tatą :Di niepewne spojrzenia to na April to na Vixen.
- obniżenie poziomu do SSJ, Kuro nie ufa Vixen
- komentarz do Reia: „Gdybym w jakikolwiek chciał śmierci Twojego syna zrobiłbym to dwa lata temu. Myślałem, że lepiej się znamy.”
- po omdleniu Reia, Kuro staje na jego miejscu, aby ewentualnie Vixen nie zaatakowała leżącego, nad jej nie ufa ale z aprobatą spogląda na zachowanie June.
OOC: Koniec treningu
- pod wpływem aury Foxa energia z BBA się rozpływa, Kuro zdejmuje bluzę, a tatuaż płonie ogniem, potem wspomina Foxa.
- zaskoczenie po nazwaniu tatą :Di niepewne spojrzenia to na April to na Vixen.
- obniżenie poziomu do SSJ, Kuro nie ufa Vixen
- komentarz do Reia: „Gdybym w jakikolwiek chciał śmierci Twojego syna zrobiłbym to dwa lata temu. Myślałem, że lepiej się znamy.”
- po omdleniu Reia, Kuro staje na jego miejscu, aby ewentualnie Vixen nie zaatakowała leżącego, nad jej nie ufa ale z aprobatą spogląda na zachowanie June.
OOC: Koniec treningu
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Sob Kwi 19, 2014 9:03 pm
Zawsze zauważyła, że ten świat nie przestanie ją intrygować, ale teraz to wszystko przetarło swoje granice. Dziewczyna, która ukradła syna Rei’a i June okazała się córkę rudowłosej. Nic z tego nie rozumiała, przecież ona kochała Rei’a już długo! A ta porywaczka wcale nie wyglądała na parę latek. Chciała o to zapytać, ale po prostu jej nie wypadało, zrobi to, ale zapyta Kuro na osobności. Z kim mogła porozmawiać o wszystkim, nigdy nie patrzył na nią dziwnie, albo jak na osobę o lekkim skrzywieniu umysłowym. Poza tym April była święcie przekonana, że dzieci się rodzi, więc powinno się je pamiętać. Zwłaszcza, że to chyba nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. No i jeszcze jedno w końcu- dzieci są z miłości. Więc z kim była Vixen? Zastanowiła się, ale nie potrafiła odpowiedzieć na żadne z tych pytań, a nie zamierzała się wtrącać. Przez te dwa lata nauczyła się, że milczenie jest złotem.
Sytuacja była nerwowa, June przywitała ich niemiłym powitaniem, ale brunetkę nawet nie zdziwiło to przez chwilę. Walczyła wciąż o niego, o swojego misia, perełkę, oczko w głowie. Po chwili rozchwiała jej wątpliwości. Okazało się, że demony rodzą się z nicości. TO SIĘ TAK DA?- w jej głowie krążyło to pytanie i zaczęła to sobie wyobrażać, ale nic nie mogło wejść jej do głowy.
- Hm... - mruknęła tylko na to wszystko. Fox. Jego imię również się obiło o uszy, Kuro coś o nim wspominał, ale nie to było dziwne, tylko to, jak jego klatka zaparowała. Na całe szczęście kobieta oddała chłopczyka pod warunkiem, że June się nim zajmie i go nie zostawi. Nie dziwiła jej obietnica przyjaciółki, widać było, że zależy jej na synku i zrobi dla niego wszystko.
- Czekaj! – wykrzyknęła do długowłosego z niemal obrażoną miną. – MOMENT! Pamiętam jak mówiłeś o tym Foxie! I opowiadałeś mi wszystko, jeżeli masz jego energię, to Twoja cząstka spłodziła ją?! Nic z tego nie rozumiem. Jeżeli tak to nawet nie przekraczaj strefy ograniczenia mojej przestrzeni!
Nie uzyskała jednak odpowiedzi, bo w tym samym momencie Rei stracił przytomność, był totalnie wykończony. Musiał oddać całą swoją energię na odzyskanie chłopczyka. Ale heca... ją martwiła jednak inna sytuacja, czy oby na pewno powinni tu wracać? Nie czuła się tutaj zbyt dobrze, zwłaszcza po tym, co przed chwilą sobie pomyślała, miała ochotę kogoś zabić. A ten ktoś zajmował się teraz szatynem.
- Hm… nieciekawy moment na wizytę. Przepraszam za wtargnięcie, miło Was widzieć i cieszę się, że z synem wszystko w porządku. Trzeba zająć się Rei’em... – powiedziała starając się być bardzo spokojna przy tym.
Occ: Koniec treningu
Sytuacja była nerwowa, June przywitała ich niemiłym powitaniem, ale brunetkę nawet nie zdziwiło to przez chwilę. Walczyła wciąż o niego, o swojego misia, perełkę, oczko w głowie. Po chwili rozchwiała jej wątpliwości. Okazało się, że demony rodzą się z nicości. TO SIĘ TAK DA?- w jej głowie krążyło to pytanie i zaczęła to sobie wyobrażać, ale nic nie mogło wejść jej do głowy.
- Hm... - mruknęła tylko na to wszystko. Fox. Jego imię również się obiło o uszy, Kuro coś o nim wspominał, ale nie to było dziwne, tylko to, jak jego klatka zaparowała. Na całe szczęście kobieta oddała chłopczyka pod warunkiem, że June się nim zajmie i go nie zostawi. Nie dziwiła jej obietnica przyjaciółki, widać było, że zależy jej na synku i zrobi dla niego wszystko.
- Czekaj! – wykrzyknęła do długowłosego z niemal obrażoną miną. – MOMENT! Pamiętam jak mówiłeś o tym Foxie! I opowiadałeś mi wszystko, jeżeli masz jego energię, to Twoja cząstka spłodziła ją?! Nic z tego nie rozumiem. Jeżeli tak to nawet nie przekraczaj strefy ograniczenia mojej przestrzeni!
Nie uzyskała jednak odpowiedzi, bo w tym samym momencie Rei stracił przytomność, był totalnie wykończony. Musiał oddać całą swoją energię na odzyskanie chłopczyka. Ale heca... ją martwiła jednak inna sytuacja, czy oby na pewno powinni tu wracać? Nie czuła się tutaj zbyt dobrze, zwłaszcza po tym, co przed chwilą sobie pomyślała, miała ochotę kogoś zabić. A ten ktoś zajmował się teraz szatynem.
- Hm… nieciekawy moment na wizytę. Przepraszam za wtargnięcie, miło Was widzieć i cieszę się, że z synem wszystko w porządku. Trzeba zająć się Rei’em... – powiedziała starając się być bardzo spokojna przy tym.
Occ: Koniec treningu
Re: Wyspa z domkiem Reito i June
Nie Kwi 20, 2014 6:58 pm
Musiała przyznać, iż reakcja każdej obecnej osoby była na wagę słowa, już nie wspominając o strzelanych minach. Lecz mimo to przegrała ostateczne starcie. Naciski we wszystkich stron, uleczenie June, jej słowa - wszystko to spowodowało, iż musiała się poddać i oddać to, co zabrała przemocą. Nie patrząc rodzicielce w oczy materializowała przed sobą malca, aż zjawił się w całej okazałości. Szkrab spał w najlepsze, bez żadnych ubytków na zdrowiu, bez infekcji Ki ze strony Vixen. Trzymała maleństwo przez chwilę jakby zastanawiała się czy dobrze postępuje, czy ten miły gest jak na nastolatkę będzie jej ostatnim czynem. Nikt z obecnych prócz June nie przebaczył porwania Shigo. Nie dziwota, to było lekkomyślne, ale adrenalina i sytuacja poniosła ją aż nadto. Westchnęła, jednak nim oddała maleństwo z ogonkiem do prawowitych właścicieli wbiła różowe patrzałki w demonicę i powiedziała:
- Lepiej będzie jak nie będę pokazywać mu się na oczy... -skinęła głową na nieprzytomnego Saiyana, po czym dodała- ...lepiej dla niego. Skoro zaczęłaś nowe życie, nie jestem mile widziana. Wiem, że te umizgi i czułości kierujesz do mnie tylko po to, by odzyskać syna. Więc go weź, ale pamiętaj o obietnicy... mamo.
Wyciągnęła przed siebie ramiona z dzieckiem i włożyła w objęcia June. Sama Vixen machnęła dwa razy trzema lisimi kitami i zrobiła krok ku April i Kuro. Przekręcała głowę to na kobietę, to na mężczyznę, którzy bronili jej dostępu do nieprzytomnego ojczyma. Poprawiła dłonią kosmyk włosów i po krótkim milczeniu wyciągnęła ku nich palec, jakby grożąc, i rzekła poważnym głosem:
- A Wy jesteście świadkami. Cokolwiek Wam zrobią, macie o tym zdarzeniu pamiętać, zrozumiano? A Ty, Koguciku, następnym razem wyśpiewasz mi wszyściutko o tym, skąd masz energię mojego prawdziwego ojca w sobie. Bo na pewno żadna małpa nie jest moim rodzicem!
Wytknęła na Kuro palcem, a po chwili oderwała stopy od powierzchni zniszczonej wyspy i odleciała w siną dal z lekką satysfakcją. Przynajmniej nie zmusili ją do przeprosin, to byłby szczyt wszystkiego. Przecież to nie ona zaczęła tę historię.
Ooc:
Vixen już nie ma, możecie toczyć fabułę normalnie. Jako, że pisaliście ciekawie, powinniście zyskać punkciki, ale to już musi administracja ustalić ile dla każdego. Moja skromna propozycja to:
-po 6 punktów z mnożnikiem dla June i Reito
-po 4 punkty z mnożnikiem dla April i Kuro
Dziękuję za wspólną grę, mam nadzieję, że podobało się.
- Lepiej będzie jak nie będę pokazywać mu się na oczy... -skinęła głową na nieprzytomnego Saiyana, po czym dodała- ...lepiej dla niego. Skoro zaczęłaś nowe życie, nie jestem mile widziana. Wiem, że te umizgi i czułości kierujesz do mnie tylko po to, by odzyskać syna. Więc go weź, ale pamiętaj o obietnicy... mamo.
Wyciągnęła przed siebie ramiona z dzieckiem i włożyła w objęcia June. Sama Vixen machnęła dwa razy trzema lisimi kitami i zrobiła krok ku April i Kuro. Przekręcała głowę to na kobietę, to na mężczyznę, którzy bronili jej dostępu do nieprzytomnego ojczyma. Poprawiła dłonią kosmyk włosów i po krótkim milczeniu wyciągnęła ku nich palec, jakby grożąc, i rzekła poważnym głosem:
- A Wy jesteście świadkami. Cokolwiek Wam zrobią, macie o tym zdarzeniu pamiętać, zrozumiano? A Ty, Koguciku, następnym razem wyśpiewasz mi wszyściutko o tym, skąd masz energię mojego prawdziwego ojca w sobie. Bo na pewno żadna małpa nie jest moim rodzicem!
Wytknęła na Kuro palcem, a po chwili oderwała stopy od powierzchni zniszczonej wyspy i odleciała w siną dal z lekką satysfakcją. Przynajmniej nie zmusili ją do przeprosin, to byłby szczyt wszystkiego. Przecież to nie ona zaczęła tę historię.
Ooc:
Vixen już nie ma, możecie toczyć fabułę normalnie. Jako, że pisaliście ciekawie, powinniście zyskać punkciki, ale to już musi administracja ustalić ile dla każdego. Moja skromna propozycja to:
-po 6 punktów z mnożnikiem dla June i Reito
-po 4 punkty z mnożnikiem dla April i Kuro
Dziękuję za wspólną grę, mam nadzieję, że podobało się.
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach