Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Jaskinia
Sob Cze 02, 2012 8:10 am
First topic message reminder :
Jaskinia jak jaskinia. Dziura w skale wystarczająco głęboka, że można takim tunelem wejść bardzo głęboko w planetę. Jest tam mnóstwo nietoperzy, różnych stalagmitów, być może na tych niższych pokładach nawet rudy metali. Mokro i ciemno-nie każdy lubi takie miejsca, można nabawić się reumatyzmu.
Jaskinia jak jaskinia. Dziura w skale wystarczająco głęboka, że można takim tunelem wejść bardzo głęboko w planetę. Jest tam mnóstwo nietoperzy, różnych stalagmitów, być może na tych niższych pokładach nawet rudy metali. Mokro i ciemno-nie każdy lubi takie miejsca, można nabawić się reumatyzmu.
Re: Jaskinia
Pon Sty 14, 2013 6:04 pm
The member 'Erik' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- GośćGość
Re: Jaskinia
Pon Sty 14, 2013 6:41 pm
Jakimś cudem Masenko wykonane przez Razera nie odniosło oczekiwanych skutków. Widać że świnie były także zaskoczone tym faktem. Jednak zaraz znowu ruszyły do ataku na chłopaka tym razem starając się zaskoczyć go swoją szybkością. Jednak był to być może największy błąd ponieważ zdołał uniknąć bez problemów każdy z ataków albo został zablokowany albo spotkał się z unikiem z jego strony. Nie pozostał im jednak dłużny i sam zaprezentował prędkość jaką posiadał. Zasypywał całą grupę ciosami pojawiając się raz za jednym z świń zaraz przed kolejnym. Nie było szans aby zablokować po prostu taki atak, przynajmniej dla nich. Przestał w końcu ciężko oddychając, był już zmęczony tą walką a poza tym nie miał ochoty wracać w mroku ponieważ słońce zaczynało już zachodzić. Znalezienie drogi z powrotem do Hikaru i Kuro mogło być po zmroku trochę trudnę, szczególnie jak nie był tam jeszcze zbyt długo.
Skupił się jednak ponownie na walce. Napiął mięśnie ciała i wymierzył przywódcy potężny cios który chyba przebił jego czaszkę. Widząc to pozostałe zaczęły w panice brać nogi za pas, jednak szybki jak wiatr szatyn pojawił się przy świni będącej najbliżej wyjścia
-Nigdzie nie pójdziesz. Czas abyście zapłacili za to co mi zrobiliście. Oko za oko..
Wymierzył kopniak łamiąc nogę świni i zadał mu ostateczny cios który powinien skończyć jego katusze. Zaraz pojawił się nad kolejnym. Wymierzając mu silny kopniak, łamiąc kręgosłup. Zaraz pojawił się przy kolejnym,łapiąc go za ogon aby nie uciekł.
-Ząb za ząb.
Kończąc wyrwał mu ogon i także powalił na dobre. Zbliżył się do ostatniego ocalałego, który zdawał się być najmłodszym z grupy
-Różnisz się od tamtej czwórki. W przeciwieństwie do nich nie zrobiłeś mi aż takiej krzywdy jak one. W zamian za to pozwolę tobie żyć, więc wynoś się z tąd i nie pokazuj mi się więcej na oczy
Nie miał zamiaru go zabijać, nie lubił śmierci którą widział już wiele razy. Gdy świnia znikła mu już z widoku, wziął zrobiony pojemnik i zaczął brać się za zbieranie tego po co przybył w to miejsce. Było to trudne szczególnie mając tylko jedną sprawną rękę. Nie mógł nabierać przez to większych ilości i robota się wydłużała. W końcu zapełnił już cały pojemnik i był gotowy do powrotu. Wzbił się w powietrze, po chwili znikając z widoku.
Skupił się jednak ponownie na walce. Napiął mięśnie ciała i wymierzył przywódcy potężny cios który chyba przebił jego czaszkę. Widząc to pozostałe zaczęły w panice brać nogi za pas, jednak szybki jak wiatr szatyn pojawił się przy świni będącej najbliżej wyjścia
-Nigdzie nie pójdziesz. Czas abyście zapłacili za to co mi zrobiliście. Oko za oko..
Wymierzył kopniak łamiąc nogę świni i zadał mu ostateczny cios który powinien skończyć jego katusze. Zaraz pojawił się nad kolejnym. Wymierzając mu silny kopniak, łamiąc kręgosłup. Zaraz pojawił się przy kolejnym,łapiąc go za ogon aby nie uciekł.
-Ząb za ząb.
Kończąc wyrwał mu ogon i także powalił na dobre. Zbliżył się do ostatniego ocalałego, który zdawał się być najmłodszym z grupy
-Różnisz się od tamtej czwórki. W przeciwieństwie do nich nie zrobiłeś mi aż takiej krzywdy jak one. W zamian za to pozwolę tobie żyć, więc wynoś się z tąd i nie pokazuj mi się więcej na oczy
Nie miał zamiaru go zabijać, nie lubił śmierci którą widział już wiele razy. Gdy świnia znikła mu już z widoku, wziął zrobiony pojemnik i zaczął brać się za zbieranie tego po co przybył w to miejsce. Było to trudne szczególnie mając tylko jedną sprawną rękę. Nie mógł nabierać przez to większych ilości i robota się wydłużała. W końcu zapełnił już cały pojemnik i był gotowy do powrotu. Wzbił się w powietrze, po chwili znikając z widoku.
- OCC:
- Kontra i Potężny więc KO prawie wszystkich
-80KI
ZT->Minecraftowa baza Hikaru i Kuro
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Sob Cze 22, 2013 12:55 pm
--------------------------------------------------------------------------------------------------
POCZĄTEK
Dragot wypoczął wystarczająco długo, miał już dość leżenia w ciemnej jaskini. Czuł że schrzanił sprawę, że zawiódł ziemie. Ale wiedział też że jeśli będzie rozpamiętywał przeszłość, straci z oczu to co wciąż może osiągnąć. Stopniowo wychodził w stronę światła jednak jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności i wychodził praktycznie na ślepo. Co kilka kroków zatrzymywał się by przyzwyczaić swe oczy. Wyjście z jaskini zajęło mu aż 5 minut, światło wciąż go raziło, dopiero gdy minęła minuta był w stanie ponownie spojrzeć na niebo. Śpiew ptaków, lekka poranna bryza, błękit nieba. Założyciel Berła tak bardzo tęsknił za tymi rzeczami, piękno ziemi było dla niego niezwykłą motywacją. *A więc już wiem, o co walczyłem* Pomyślał, nie czekając dłużej musiał się rozruszać po takim czasie osłabienia. Dragot skoczył najwyżej jak tylko mógł i wylądował na szczycie skały w której jaskinia się znajdowała. Przeciągnął się ponownie, po czym wziął duży rozbieg i zaczął niczym tarzan przemieszczać się po pobliskich drzewach, uczucie to było mu obce gdyż dawniej latanie było jego jedyną formą transportu. Czuł się jak nowo narodzony, jakby nie nosił na sobie żadnych zobowiązań. W pewnym momencie czuł że mógłby podziękować Demonowi który wyssał z niego energię, teraz może powtórzyć satysfakcję ze zdobywania tej mocy. Po tak długim czasie w zamrożeniu w końcu może odetchnąć i cieszyć się darem który odzyskał. Jednak mimo wszystko aby zacząć coś znaczyć musiał nauczyć się latać, bez tego ani rusz. Czarny Demon spowolnił tepo i rozglądał się w poszukiwaniu miejsca odpowiedniego do jego treningu.
OOC:
OOC:
Zt/Do https://dbng.forumpl.net/t253-lesny-strumien |
- GośćGość
Re: Jaskinia
Wto Paź 14, 2014 12:51 pm
>> Z dżungli
Szybko znalazła idealne miejsce do skrycia się. Duża jaskinia otoczona gęstym lasem i korzeniami potężnych drzew. No, nie miała na co marudzić. W dodatku nad głową demonicy zbierały się potężne, ciemne, burzowe chmury. Już lało za nią jak z cebra, więc zaczęła skakać szybciej niczym zwinny ninja uciekając fali deszczu. Dosłownie w ostatniej chwili znalazła się w schronieniu. Zmoczyło jej jedynie długi ogon, który wytrzepała z nadmiaru włosy, a następnie rozejrzała się po ciemnościach. Jej tatuaże zaświeciły jak fosforescencja, wraz z oczami. Wyglądało to bardzo zabawnie, ale zważając na to, gdzie się znajdowała - strasznie. Nie jeden człowiek przeraziłby się widząc June w ciemnościach. Złote oczy bardzo uważnie przypatrywały się głębinom jaskini. Słyszała szmery, krople wody... pisk? Uniosła rękę, po czym wytworzyła w niej płomień. Jakże wielkie zdziwienie pojawiło się na twarzy demonicy gdy dostrzegła... zwierzęta? Był tu niedźwiedź z małym, sarenki, króliki, jeże, skunksy, ptaki i inne leśne zwierzęta. Wszystkie były w siebie bardzo mocno wtulone oraz trzęsły się jak galareta.
___ - Boicie się? Czego? - powiedziała, a następnie odwróciła się. Ta burza i ulewa nie była czymś naturalnym. To na pewno efekt wyzwolenia jakiejś energii, zapewne przez Kuro, Hikaru i ... Rikimaru?! Dlaczego on tam leci?! To dlatego saiyanie wpadli tutaj w bojowym nastroju? Chcieli walki z Rikim? Tylko dlaczego? Cholera! On przecież miał rozrachunki tylko z June, a nie z tymi dwoma. Zapewne naraził się zniszczeniem Księżyca. Aż dziewczyna zastanowiła się chwilę. Cofnęła się o kilka kroków spuszczając głowę w dół. Czy jeśli chcą zabić Rikimaru, to to samo czeka ją? Nie wie, nic nie wie, jest całkowicie zagubiona.
Poczuła coś wilgotnego na ręce, spojrzała winowajcę - jelenia. Chciał ją pocieszyć? Dobre zwierzę. Jakoś tak od razu poczuła się lepiej. Uśmiechnęła się, po czym usiadła przy grupce nowych znajomych. Wtuliła się w gęste futro niedźwiedzicy, nie miała nic przeciwko temu. Przypatrywała się temu, co się działo poza jaskinią. Myślami była tam, gdzie niebawem miała stoczyć się walka. Powinna tam iść?
OOC
HP: 100%
KI: + 9450
Szybko znalazła idealne miejsce do skrycia się. Duża jaskinia otoczona gęstym lasem i korzeniami potężnych drzew. No, nie miała na co marudzić. W dodatku nad głową demonicy zbierały się potężne, ciemne, burzowe chmury. Już lało za nią jak z cebra, więc zaczęła skakać szybciej niczym zwinny ninja uciekając fali deszczu. Dosłownie w ostatniej chwili znalazła się w schronieniu. Zmoczyło jej jedynie długi ogon, który wytrzepała z nadmiaru włosy, a następnie rozejrzała się po ciemnościach. Jej tatuaże zaświeciły jak fosforescencja, wraz z oczami. Wyglądało to bardzo zabawnie, ale zważając na to, gdzie się znajdowała - strasznie. Nie jeden człowiek przeraziłby się widząc June w ciemnościach. Złote oczy bardzo uważnie przypatrywały się głębinom jaskini. Słyszała szmery, krople wody... pisk? Uniosła rękę, po czym wytworzyła w niej płomień. Jakże wielkie zdziwienie pojawiło się na twarzy demonicy gdy dostrzegła... zwierzęta? Był tu niedźwiedź z małym, sarenki, króliki, jeże, skunksy, ptaki i inne leśne zwierzęta. Wszystkie były w siebie bardzo mocno wtulone oraz trzęsły się jak galareta.
___ - Boicie się? Czego? - powiedziała, a następnie odwróciła się. Ta burza i ulewa nie była czymś naturalnym. To na pewno efekt wyzwolenia jakiejś energii, zapewne przez Kuro, Hikaru i ... Rikimaru?! Dlaczego on tam leci?! To dlatego saiyanie wpadli tutaj w bojowym nastroju? Chcieli walki z Rikim? Tylko dlaczego? Cholera! On przecież miał rozrachunki tylko z June, a nie z tymi dwoma. Zapewne naraził się zniszczeniem Księżyca. Aż dziewczyna zastanowiła się chwilę. Cofnęła się o kilka kroków spuszczając głowę w dół. Czy jeśli chcą zabić Rikimaru, to to samo czeka ją? Nie wie, nic nie wie, jest całkowicie zagubiona.
Poczuła coś wilgotnego na ręce, spojrzała winowajcę - jelenia. Chciał ją pocieszyć? Dobre zwierzę. Jakoś tak od razu poczuła się lepiej. Uśmiechnęła się, po czym usiadła przy grupce nowych znajomych. Wtuliła się w gęste futro niedźwiedzicy, nie miała nic przeciwko temu. Przypatrywała się temu, co się działo poza jaskinią. Myślami była tam, gdzie niebawem miała stoczyć się walka. Powinna tam iść?
OOC
HP: 100%
KI: + 9450
- GośćGość
Re: Jaskinia
Czw Paź 23, 2014 6:46 pm
Złote oczy demonicy wpatrywały się z nieukrytym strachem w przestrzeń przed nią. Trochę bała się jak to wszystko się potoczy. Ręce jej drżały, a ciało odmawiało posłuszeństwa, szczególnie ogon był bardzo nieusłuchany. Nawet tak dumne i silne leśne zwierze jak niedźwiedź odczuwało strach.Nie dziwiła się mu. Sama nie rozumiała dlaczego trzęsie się jak osika. Coś dziwnego, jakaś nieznana siła bardzo mocno napaława ją strachem. Coś... coś jakby chciało by dziewczyna tak się czuła. Te dziwne uczucie chodzi za nią od czasu, jak przegrała pierwszą walkę z zarażonym Majinem Rikimaru.Czyżby to coś działało i na nią? Chciało dostać się do jej ciała by pasożytować na nim? Nie, nie może się dać, nie może!
__ - ARGH! - krzyknęła nagle, przez co zwierzaki się spłoszyły, cofając bardziej wgłąb jaskini. Rudowłosa chwyciła się za głowę, po czym skuliła jak małe dziecko, które oberwało w brzuch. Zaczęła.. płakać? Z bólu? Z żalu? - Boję się... niech mi ktoś pomoże, nie chcę być sama, boję się być sama, proszę... proszę, proszę, proszę, proszę... - mamrotała pod nosem jakby była opętana. - Nikt mi nie pomoże, wszyscy mnie opuścili. - nagle jej ton się zmienił. Zaczęła w myślach obwiniać wszystkich dookoła, czuć się odrzucona przez wszystkich za to, kim jest. Mieli chyba nawet racje. Demonica była, jest i będzie zagrożeniem. Nie ważne jak bardzo będzie próbowała się zmienić - zawsze będzie tylko demonem, który ma w genach zakodowany mord i nienawiść do wszystkiego co żyje na tej planecie - Nienawiść, mord. Zasługuję na śmierć. - podniosła lekko głowę. Coś zabłysło czerwienią na jej lewej piersi. Zmarszczyła czoło, zacisnęła zęby, a pięści ścisnęła tak mocno, że niemal przebijała się paznokciami przez skórę, aż do krwi. Na jej twarz wpełzł szyderczy uśmieszek, który po chwili zniknął, bo dziewczyna uderzyła z całej siły czołem o skaliste podłoże. Wtedy się uspokoiła.
Podniosła się po kilku minutach. Zadarła głowę do góry, pośrodku jej twarzy, a potem na podłogę spłynęła ciemna, prawie, że czarna krew. Zmrużyła powieki, po czym podniosła delikatnie rękę. Zmieniała barwę KI, jakby się bawiła farbkami na lekcji plastyki. Wysyłała energię prosto do Hikaru, czuła, że ją gromadzi. Nie chciała się zdradzić, dlatego nie wysyłała jej z własnym podpisem. Gdy skończyła, opadła bezwładnie na ziemię.
OOC
KI full - gamoń ze mnie, leczenie KI jest na godziny, a nie na posty!
Oddaję wszystko dla Hika.
__ - ARGH! - krzyknęła nagle, przez co zwierzaki się spłoszyły, cofając bardziej wgłąb jaskini. Rudowłosa chwyciła się za głowę, po czym skuliła jak małe dziecko, które oberwało w brzuch. Zaczęła.. płakać? Z bólu? Z żalu? - Boję się... niech mi ktoś pomoże, nie chcę być sama, boję się być sama, proszę... proszę, proszę, proszę, proszę... - mamrotała pod nosem jakby była opętana. - Nikt mi nie pomoże, wszyscy mnie opuścili. - nagle jej ton się zmienił. Zaczęła w myślach obwiniać wszystkich dookoła, czuć się odrzucona przez wszystkich za to, kim jest. Mieli chyba nawet racje. Demonica była, jest i będzie zagrożeniem. Nie ważne jak bardzo będzie próbowała się zmienić - zawsze będzie tylko demonem, który ma w genach zakodowany mord i nienawiść do wszystkiego co żyje na tej planecie - Nienawiść, mord. Zasługuję na śmierć. - podniosła lekko głowę. Coś zabłysło czerwienią na jej lewej piersi. Zmarszczyła czoło, zacisnęła zęby, a pięści ścisnęła tak mocno, że niemal przebijała się paznokciami przez skórę, aż do krwi. Na jej twarz wpełzł szyderczy uśmieszek, który po chwili zniknął, bo dziewczyna uderzyła z całej siły czołem o skaliste podłoże. Wtedy się uspokoiła.
Podniosła się po kilku minutach. Zadarła głowę do góry, pośrodku jej twarzy, a potem na podłogę spłynęła ciemna, prawie, że czarna krew. Zmrużyła powieki, po czym podniosła delikatnie rękę. Zmieniała barwę KI, jakby się bawiła farbkami na lekcji plastyki. Wysyłała energię prosto do Hikaru, czuła, że ją gromadzi. Nie chciała się zdradzić, dlatego nie wysyłała jej z własnym podpisem. Gdy skończyła, opadła bezwładnie na ziemię.
OOC
KI full - gamoń ze mnie, leczenie KI jest na godziny, a nie na posty!
Oddaję wszystko dla Hika.
- GośćGość
Re: Jaskinia
Pią Paź 31, 2014 12:51 pm
Obudziła się. Nie ma pojęcia jak długo była nieprzytomna, ale nie to było teraz istotne. Rozejrzała się. Po zwierzętach nie było nawet śladu. Szlag. Zapewne wystraszyły się szału rudowłosej i wolały pójść w ulewę i burzę niż narażać swoje życia. Aż łzy ponownie zaczęły wzbierać w jej wystraszonych, złotych oczach. Nigdy wcześniej nie czuła się tak bardzo opuszczona jak w tym momencie. Już nawet nie chodzi o te głupie zwierzaki, to po prostu zburzyło ostatnią, cienką ścianę, która powstrzymywała June przed kompletnym ześwirowaniem. Zatraciła się. Czuła się kompletnie sama, osamotniona, zupełnie nie potrzebna nikomu. Ba, nawet myślała, że jest tylko przeszkodą. Nie od parady Hikaru ją pilnował. Przyjęcie jej do Szkoły Światła miało tylko zapewnić Misticowi, że będzie miał swojego niegdyś wroga na oku, że 'wychowa' ją po swojemu. Całe jej życie to jedno wielkie cholerne kłamstwo.
___ - Już nie chcę znać przeszłości, na prawdę, nie chcę. - to zabawne, gdy chciałą wiedzieć kim była, jak na złość żadne wspomnienia nie chciały do niej wracać - a gdy chce się od niej odciąć, wspomnienia atakują ją kaskadowo ze wszystkich stron. Najbardziej wyraziste i uspokajające były te, związane z pewnym demonem o imieniu Fox. Poczuła ciepło. Przestała się trząść i skulona, spokojniejszym wzrokiem spojrzała na teren przed sobą. Deszcz powoli przestawał padać, a pojedyncze promienie zaczęły przeciskać się przez ciemne chmury.
Uśmiechnęła się do siebie delikatnym, smutnym uśmiechem. To ciepło, które teraz czuła, nie pochodziło od jej gorącej mocy tylko od czegoś zupełnie innego. To było ciepło innego ciała, czuła się tak, jakby ktoś ją właśnie wtulał w siebie. Niestety realia były inne, a to było jedynie odczucie. Mimo wszystko całkiem przyjemne. Uspokoiło rudowłosą, a chaotyczne myśli zaszufladkowały się w jej główce. Wzięła w płuca kilka głębszych wdechów po czym podniosła wswój kuper z zimnej podłogi. Na bosych stopach podreptała do wyjścia z jaskini. Wychyliła trochę łepetynę, a wtedy na jej nos spadła kropla wody, która zsunęła się z liści nad nią. Już przestało padać, mogła wyjść.
Zapachy lasu po ulewie były niesamowitym odpoczynkiem dla żyjącego w ciągłym stresie wojownika. Demonica przystanęła na polanie wolnej od drzew i tu zaczęła medytację, połączoną walką z niewidzialnym przeciwnikiem, którego wytworzyła jej bujna wyobraźnia. Pomyślała, że jeśli się zmęczy, przestanie się zamartwiać.
OOC
Koniec treningu
Z tematu
___ - Już nie chcę znać przeszłości, na prawdę, nie chcę. - to zabawne, gdy chciałą wiedzieć kim była, jak na złość żadne wspomnienia nie chciały do niej wracać - a gdy chce się od niej odciąć, wspomnienia atakują ją kaskadowo ze wszystkich stron. Najbardziej wyraziste i uspokajające były te, związane z pewnym demonem o imieniu Fox. Poczuła ciepło. Przestała się trząść i skulona, spokojniejszym wzrokiem spojrzała na teren przed sobą. Deszcz powoli przestawał padać, a pojedyncze promienie zaczęły przeciskać się przez ciemne chmury.
Uśmiechnęła się do siebie delikatnym, smutnym uśmiechem. To ciepło, które teraz czuła, nie pochodziło od jej gorącej mocy tylko od czegoś zupełnie innego. To było ciepło innego ciała, czuła się tak, jakby ktoś ją właśnie wtulał w siebie. Niestety realia były inne, a to było jedynie odczucie. Mimo wszystko całkiem przyjemne. Uspokoiło rudowłosą, a chaotyczne myśli zaszufladkowały się w jej główce. Wzięła w płuca kilka głębszych wdechów po czym podniosła wswój kuper z zimnej podłogi. Na bosych stopach podreptała do wyjścia z jaskini. Wychyliła trochę łepetynę, a wtedy na jej nos spadła kropla wody, która zsunęła się z liści nad nią. Już przestało padać, mogła wyjść.
Zapachy lasu po ulewie były niesamowitym odpoczynkiem dla żyjącego w ciągłym stresie wojownika. Demonica przystanęła na polanie wolnej od drzew i tu zaczęła medytację, połączoną walką z niewidzialnym przeciwnikiem, którego wytworzyła jej bujna wyobraźnia. Pomyślała, że jeśli się zmęczy, przestanie się zamartwiać.
OOC
Koniec treningu
Z tematu
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Pią Mar 13, 2015 11:36 am
z domku June, wraz z Shigo
Już od kilku godzin przeczesywał pobliskie lasy i góry w poszukiwaniu schronienia dla malca. Nie zdecydował się na sterroryzowanie jakiejś wsi w celu zapewnienia bytu jednej osóbki. Dobrowolnie też zapewne nie chcieliby powierzyć dachu nad głową dla demonicznego duetu. Na własną rękę przemierzał długie kilometry po niedostępnych, trudnych do zlokalizowania ludzką stopą terenach, żeby tylko Shigo miał spokojniejszy byt. Najważniejsze, żeby dzielny brzdąc wyczekał powrotu mamy, wtedy będzie prawdziwie szczęśliwy. Teraz spał w nosidełku na plecach demona, ale po przebudzeniu na pewno zapragnie czegoś, co nie wiązałoby się ze strachem. Stąd też Red nie zapomniał o tobołku z zabawkami, żeby chociaż trochę dodać swojskiego klimatu w nowej lokalizacji, na którą natknął się przez przypadek.
Wyczuł bowiem nikłą energię demonicy, której synem opiekował się po dzień dzisiejszy.
Ta sama grota wydawała się być opuszczona, na stromym zboczu góry, z jedyną ścieżką wydeptaną przez leśne zwierzęta. Zwykły człowiek bez lin asekuracyjnych nie wszedłby aż tu. Red nie musiał lewitować - miał naprawdę mocno wyćwiczony organizm i niestraszna mu była taka konfiguracja terenu. Sprawnie dostał się do środka jaskini, gdzie od razu wybudził się Shigo czując obecność mamy. Młodzieniec po upewnieniu się, że nikogo nie zastał w środku, zdjął z siebie dziecko i postawił na skalistym, równym jak blat stołu, podłożu. Chłopiec wyraźnie szukał mamusi, krążył żwawym krokiem z kąta w kąt, a Red kroczył za nim, żeby pochwycić go przed upadkiem, gdyby poślizgnął się. Wilgoć trzymała się podłoża w kilku miejscach w postaci mchów lub omszenia. Największa kępa mchu może posłużyć za posłanie dla dziecka, a także mały placyk zabaw. Tam też umieścił zabawki, a plecak z innymi artykułami położył na suchej skale nieopodal. Chciał uchronić dobytek przed przemoczeniem, przecież były tam chociażby pieluchy Shigo, które od wody napęczniałyby i straciłyby swoje właściwości. A propo właściciela pieluch, ten już dorwał swojego misia-smoczka i bawił się w najlepsze. Red zaś usiadł na suchym skrawku podłogi po turecku i zmrużył ślepia zanurzając się w lekkiej medytacji.
Już od kilku godzin przeczesywał pobliskie lasy i góry w poszukiwaniu schronienia dla malca. Nie zdecydował się na sterroryzowanie jakiejś wsi w celu zapewnienia bytu jednej osóbki. Dobrowolnie też zapewne nie chcieliby powierzyć dachu nad głową dla demonicznego duetu. Na własną rękę przemierzał długie kilometry po niedostępnych, trudnych do zlokalizowania ludzką stopą terenach, żeby tylko Shigo miał spokojniejszy byt. Najważniejsze, żeby dzielny brzdąc wyczekał powrotu mamy, wtedy będzie prawdziwie szczęśliwy. Teraz spał w nosidełku na plecach demona, ale po przebudzeniu na pewno zapragnie czegoś, co nie wiązałoby się ze strachem. Stąd też Red nie zapomniał o tobołku z zabawkami, żeby chociaż trochę dodać swojskiego klimatu w nowej lokalizacji, na którą natknął się przez przypadek.
Wyczuł bowiem nikłą energię demonicy, której synem opiekował się po dzień dzisiejszy.
Ta sama grota wydawała się być opuszczona, na stromym zboczu góry, z jedyną ścieżką wydeptaną przez leśne zwierzęta. Zwykły człowiek bez lin asekuracyjnych nie wszedłby aż tu. Red nie musiał lewitować - miał naprawdę mocno wyćwiczony organizm i niestraszna mu była taka konfiguracja terenu. Sprawnie dostał się do środka jaskini, gdzie od razu wybudził się Shigo czując obecność mamy. Młodzieniec po upewnieniu się, że nikogo nie zastał w środku, zdjął z siebie dziecko i postawił na skalistym, równym jak blat stołu, podłożu. Chłopiec wyraźnie szukał mamusi, krążył żwawym krokiem z kąta w kąt, a Red kroczył za nim, żeby pochwycić go przed upadkiem, gdyby poślizgnął się. Wilgoć trzymała się podłoża w kilku miejscach w postaci mchów lub omszenia. Największa kępa mchu może posłużyć za posłanie dla dziecka, a także mały placyk zabaw. Tam też umieścił zabawki, a plecak z innymi artykułami położył na suchej skale nieopodal. Chciał uchronić dobytek przed przemoczeniem, przecież były tam chociażby pieluchy Shigo, które od wody napęczniałyby i straciłyby swoje właściwości. A propo właściciela pieluch, ten już dorwał swojego misia-smoczka i bawił się w najlepsze. Red zaś usiadł na suchym skrawku podłogi po turecku i zmrużył ślepia zanurzając się w lekkiej medytacji.
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Sob Mar 14, 2015 1:33 am
Z Doliny między wzgórzami
Demon poruszał się z jak największą prędkością na jaką mógł sobie pozwolić, był niezwykle podekscytowany kogo ujrzy, oczywiście mógł to być ktoś niebezpieczny i wrogo nastawiony do Ichira, jednak on nie bał się ryzyka, no i nie widział innych opcji, musiał stać się jak najszybciej silniejszy a najlepszym sposobem jest znalezienie trenera. Nawet jeżeli nie jest on z jego rasy to i tak desperacko go potrzebował
Ichiro dość szybko dotarł do wielkiej jaskini do której zaprowadził go scouter. Znajdowała się niedaleko doliny w której spotkał kapturka więc podróż była szybka.
Białowłosy wyłączywszy aurę niepewnie, delikatnie, niemalże skradając się wszedł do jaskini, jako że nie wiedział czego się spodziewać przygotowywał się do ucieczki, w każdej chwili był gotów odpalić na nowo aurę i odlecieć jak najdalej z jak najszybszą prędkością. Nawet wyłączył i schował scouter gdyż nie chciał aby dźwięk który wydaje urządzenie zdradził jego pozycje.
Zapomniał jednak o odwrocie gdy ujrzał osobnika o blado szarej cerze, ze złotymi rogami i czerwonymi tatuażami. Od razu poznał że to demon, bo kto inny by tak wyglądał? Kogo jak kogo ale demony Ichi poznałby wszędzie. Zamurowało go na ten widok. Tak dawno nie widział już pobratymca, oczywiście wiedział że jacyś jeszcze żyją, jednak zmagał się z myślą że jest jednym z ostatnich, tak więc widok innego demona był dla niego ogromną ulgą. Na początku zarumienił się jak jakaś nastolatka, nie wiedzieć czemu. Potem zalał się niekontrolowanymi łzami śmiejąc się niczym małe dziecko i skoczył w stronę drugiego demona i uściskał go serdecznie.
- Tak się cieszę, tak dawno nie widziałem jednego z nas. Od cholernych 200 lat. Tak się cieszę... - Powtórzył Ichiro. Zapewne jego zachowanie mogło się wydać Redowi dziwne, lecz białowłosy był w tym momencie najszczęśliwszym demonem we wszechświecie i nic nie mogło mu odebrać tego szczęścia.
W końcu Ichi się opamiętał, odszedł od Reda na kilka metrów zażenowany i spojrzał na dziecko znajdujące się nieopodal niego z jednej strony dlatego że go nie zauważył na start a z drugiej aby zapomnieć o tym że okazał słabość a raczej nadmiar emocji.
- To też demon? Jakie słodkie! To twoje? - Spojrzał w stronę Reda po czym Ukucnął aby lepiej przyjrzeć się maluchowi. Nie dotykał go jednak gdyż nie chciał go przestraszyć. Niezwykle się cieszył że jego rasa dalej się rozwija, nie wyginęli, a wręcz przeciwnie, odbudowują się.
OOC:
obiecany hug jest. Wybacz że krótko ale nie chciałem ze wszystkim wyjeżdżać na start plus jest 1:30...
Demon poruszał się z jak największą prędkością na jaką mógł sobie pozwolić, był niezwykle podekscytowany kogo ujrzy, oczywiście mógł to być ktoś niebezpieczny i wrogo nastawiony do Ichira, jednak on nie bał się ryzyka, no i nie widział innych opcji, musiał stać się jak najszybciej silniejszy a najlepszym sposobem jest znalezienie trenera. Nawet jeżeli nie jest on z jego rasy to i tak desperacko go potrzebował
Ichiro dość szybko dotarł do wielkiej jaskini do której zaprowadził go scouter. Znajdowała się niedaleko doliny w której spotkał kapturka więc podróż była szybka.
Białowłosy wyłączywszy aurę niepewnie, delikatnie, niemalże skradając się wszedł do jaskini, jako że nie wiedział czego się spodziewać przygotowywał się do ucieczki, w każdej chwili był gotów odpalić na nowo aurę i odlecieć jak najdalej z jak najszybszą prędkością. Nawet wyłączył i schował scouter gdyż nie chciał aby dźwięk który wydaje urządzenie zdradził jego pozycje.
Zapomniał jednak o odwrocie gdy ujrzał osobnika o blado szarej cerze, ze złotymi rogami i czerwonymi tatuażami. Od razu poznał że to demon, bo kto inny by tak wyglądał? Kogo jak kogo ale demony Ichi poznałby wszędzie. Zamurowało go na ten widok. Tak dawno nie widział już pobratymca, oczywiście wiedział że jacyś jeszcze żyją, jednak zmagał się z myślą że jest jednym z ostatnich, tak więc widok innego demona był dla niego ogromną ulgą. Na początku zarumienił się jak jakaś nastolatka, nie wiedzieć czemu. Potem zalał się niekontrolowanymi łzami śmiejąc się niczym małe dziecko i skoczył w stronę drugiego demona i uściskał go serdecznie.
- Tak się cieszę, tak dawno nie widziałem jednego z nas. Od cholernych 200 lat. Tak się cieszę... - Powtórzył Ichiro. Zapewne jego zachowanie mogło się wydać Redowi dziwne, lecz białowłosy był w tym momencie najszczęśliwszym demonem we wszechświecie i nic nie mogło mu odebrać tego szczęścia.
W końcu Ichi się opamiętał, odszedł od Reda na kilka metrów zażenowany i spojrzał na dziecko znajdujące się nieopodal niego z jednej strony dlatego że go nie zauważył na start a z drugiej aby zapomnieć o tym że okazał słabość a raczej nadmiar emocji.
- To też demon? Jakie słodkie! To twoje? - Spojrzał w stronę Reda po czym Ukucnął aby lepiej przyjrzeć się maluchowi. Nie dotykał go jednak gdyż nie chciał go przestraszyć. Niezwykle się cieszył że jego rasa dalej się rozwija, nie wyginęli, a wręcz przeciwnie, odbudowują się.
OOC:
obiecany hug jest. Wybacz że krótko ale nie chciałem ze wszystkim wyjeżdżać na start plus jest 1:30...
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Sob Mar 14, 2015 11:22 am
Medytacja wcale nie przyniosła pożądanego rezultatu. Ciągle nie mógł poradzić sobie z potworem, który uzewnętrznił się nawet wobec pół-demona. Gdzie tkwiła bariera, którą nie mógł pokonać? Czyżby tak głęboko w sobie, że musiałby przekopać cały swój żywot, a czego nie robił z obrzydzenia i wstrętu do samego siebie? Mógł tylko milczeć, żeby nie ujawniać symptomów bestii oraz w ten sposób jakoś udobruchać Shigo. Wujcio musiał uważać co robi w obecności dziecka.
Albo wobec intruzów.
Przekonać się miał o tym już niebawem, bo z medytacji wyrwało go coś dziwnego. Uczucie, jak ktoś przytula się do niego. Aż tak zwariował, że wyimaginował sobie scenę z przeszłości? Zmienił zdanie, kiedy tylko przejrzał na ślepia. W pierwszym momencie zesztywniał i próbował odnaleźć się w sytuacji. Co się dzieje? Czy z dzieckiem wszystko w porządku? Shigo... to nie Shigo go ściskał, tylko ktoś dorosły. Nie znał go, nie kojarzył za Chiny Ludowe. Kto to jest?!
>Kgrrry...
Warczał coraz głośniej im dłużej trwał uścisk. Na szczęście Ichiro wycofał się w porę, nim młodzieniec użył przemocy. Red nie był przyzwyczajony do tulenia, a zwłaszcza przez nieznajomych, którzy mogli wcale nie rozluźniać uścisku i na przykład zgnieść kości. Zdziczenie podpowiadało tylko ten scenariusz, nawet widząc jak na dłoni emocje Białowłosego demona nie wskazujące na agresję, zamaskowany wojownik przyjął wizytę jako chęć dobrania się do Shigo. Wszak poprzedni intruz chciał zjeść dziecko, dlaczego ten miałby postąpić inaczej? Red był bardzo spięty, wręcz gotowy do ataku na nieznajomego. Po energii nie wydawał się być silny, ale wystarczająco, aby skutecznie uśmiercić dziecko. I napędzić obaw rogatemu młodzieńcowi o to czy uda mu się ponownie ochronić nieswojego malca przed zagrożeniem.
Nie spuszczał Czerwonookiego ze ślepi, jednocześnie dziecku przegrodził nogą dostęp do zbliżenia się do obcego demona. Shigo posłusznie uczepił się nogawki Reda i tylko zaciekawiony patrzał się złotymi jak monety oczyma na przybysza. Dobrze, że nieznajomy zdjął scouter, bo Red tracił nad sobą panowanie. Z jego ciała ulatniała się czarna jak smoła aura, która na brzegach przeistaczała się w rój motyli szeleszczących od ocierania skrzydełek o skrzydełka sąsiadującego insekta. Ki nasączyła skalne ściany groty swoim odcieniem, a zagęściła się u źródeł i wokół ciała Ichiro. Zadziałał telekinezą, żeby unieruchomić intruza, żeby na pewno nie skoczył ku brzdącowi z innymi intencjami niż tylko komplementami, który uszły uwadze rozdrażnionego chłopaka. Sam rozdrażniony demon zmierzył Białowłosego ostrym spojrzeniem z rozświetlonych ślepi, za którymi gdzieś głęboko skrywała się humanoidalna wersja demona, a która nie mogła dojść do głosu. Tylko burczenie i warczenie wydobywało się zza maski. Chociaż za chwilę Ichiro w głowie usłyszał nieswoje myśli, a właściwie - nieswoje słowa:
>>>Zo-staw...nas...sa-mych...<<<
Brzmiało to po części jak groźba, ale za tymi słowami kryło się coś jeszcze. Gdyby przeanalizować tą krótką, sylabiczną wypowiedź, można byłoby odczytać także między wierszami strach. Nie tylko dlatego, że chronił dziecko przed nieznajomym, ale strach przed tym, że Red naprawdę nie zatrzyma swojego rozbestwionego umysłu i rzuci się na Ichiro z kłami i pazurami. Pomimo donośnego warkotu i nieprzyjemnej aparycji nie miał zamiaru już więcej przelewać krwi, która krążyła w myślach i przepełniała Reda. Tylko Królewicz w postaci chłopczyka ze złotymi oczkami, podopiecznego z nakazu June, utrzymywał młodzieńca w rydzach.
Telekineza rozluźniła się uwalniając Białowłosego z niekontrolowanej siły zamaskowanego demona. Czarne motyle wypełniające przestrzeń powróciły do właściciela, który wycofał się wgłąb jaskini jednym skokiem z malcem na plecach i nie odrywał wzroku od nieznajomego. Jeśli ostrzeżenie nie pomoże... w ogóle... dopiero teraz przemknęła po głowie myśl, że Czerwonooki wcale nie miał groźnych zamiarów. Gdyby takie miał - nie witałby się w dziwny sposób i nie radowałby się na widok obcych. Zdezorientowany krył wciąż za plecami już dostrzeżone dziecko, jednakże już milczał.
[Ooc: witaj na pokładzie]
+20% regeneracji za dwa posty, czyli full
Albo wobec intruzów.
Przekonać się miał o tym już niebawem, bo z medytacji wyrwało go coś dziwnego. Uczucie, jak ktoś przytula się do niego. Aż tak zwariował, że wyimaginował sobie scenę z przeszłości? Zmienił zdanie, kiedy tylko przejrzał na ślepia. W pierwszym momencie zesztywniał i próbował odnaleźć się w sytuacji. Co się dzieje? Czy z dzieckiem wszystko w porządku? Shigo... to nie Shigo go ściskał, tylko ktoś dorosły. Nie znał go, nie kojarzył za Chiny Ludowe. Kto to jest?!
>Kgrrry...
Warczał coraz głośniej im dłużej trwał uścisk. Na szczęście Ichiro wycofał się w porę, nim młodzieniec użył przemocy. Red nie był przyzwyczajony do tulenia, a zwłaszcza przez nieznajomych, którzy mogli wcale nie rozluźniać uścisku i na przykład zgnieść kości. Zdziczenie podpowiadało tylko ten scenariusz, nawet widząc jak na dłoni emocje Białowłosego demona nie wskazujące na agresję, zamaskowany wojownik przyjął wizytę jako chęć dobrania się do Shigo. Wszak poprzedni intruz chciał zjeść dziecko, dlaczego ten miałby postąpić inaczej? Red był bardzo spięty, wręcz gotowy do ataku na nieznajomego. Po energii nie wydawał się być silny, ale wystarczająco, aby skutecznie uśmiercić dziecko. I napędzić obaw rogatemu młodzieńcowi o to czy uda mu się ponownie ochronić nieswojego malca przed zagrożeniem.
Nie spuszczał Czerwonookiego ze ślepi, jednocześnie dziecku przegrodził nogą dostęp do zbliżenia się do obcego demona. Shigo posłusznie uczepił się nogawki Reda i tylko zaciekawiony patrzał się złotymi jak monety oczyma na przybysza. Dobrze, że nieznajomy zdjął scouter, bo Red tracił nad sobą panowanie. Z jego ciała ulatniała się czarna jak smoła aura, która na brzegach przeistaczała się w rój motyli szeleszczących od ocierania skrzydełek o skrzydełka sąsiadującego insekta. Ki nasączyła skalne ściany groty swoim odcieniem, a zagęściła się u źródeł i wokół ciała Ichiro. Zadziałał telekinezą, żeby unieruchomić intruza, żeby na pewno nie skoczył ku brzdącowi z innymi intencjami niż tylko komplementami, który uszły uwadze rozdrażnionego chłopaka. Sam rozdrażniony demon zmierzył Białowłosego ostrym spojrzeniem z rozświetlonych ślepi, za którymi gdzieś głęboko skrywała się humanoidalna wersja demona, a która nie mogła dojść do głosu. Tylko burczenie i warczenie wydobywało się zza maski. Chociaż za chwilę Ichiro w głowie usłyszał nieswoje myśli, a właściwie - nieswoje słowa:
>>>Zo-staw...nas...sa-mych...<<<
Brzmiało to po części jak groźba, ale za tymi słowami kryło się coś jeszcze. Gdyby przeanalizować tą krótką, sylabiczną wypowiedź, można byłoby odczytać także między wierszami strach. Nie tylko dlatego, że chronił dziecko przed nieznajomym, ale strach przed tym, że Red naprawdę nie zatrzyma swojego rozbestwionego umysłu i rzuci się na Ichiro z kłami i pazurami. Pomimo donośnego warkotu i nieprzyjemnej aparycji nie miał zamiaru już więcej przelewać krwi, która krążyła w myślach i przepełniała Reda. Tylko Królewicz w postaci chłopczyka ze złotymi oczkami, podopiecznego z nakazu June, utrzymywał młodzieńca w rydzach.
Telekineza rozluźniła się uwalniając Białowłosego z niekontrolowanej siły zamaskowanego demona. Czarne motyle wypełniające przestrzeń powróciły do właściciela, który wycofał się wgłąb jaskini jednym skokiem z malcem na plecach i nie odrywał wzroku od nieznajomego. Jeśli ostrzeżenie nie pomoże... w ogóle... dopiero teraz przemknęła po głowie myśl, że Czerwonooki wcale nie miał groźnych zamiarów. Gdyby takie miał - nie witałby się w dziwny sposób i nie radowałby się na widok obcych. Zdezorientowany krył wciąż za plecami już dostrzeżone dziecko, jednakże już milczał.
[Ooc: witaj na pokładzie]
+20% regeneracji za dwa posty, czyli full
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Nie Mar 15, 2015 7:10 am
Redowi nie spodobał się uścisk Ichira, wręcz przeciwnie, wygląda na to że demona rozzłościł, cóż Ichiro wiedział że nie każdy z jego rasy lubił okazywanie emocji (właściwie to większość), jednak białowłosy nie mógł się powstrzymać, w końcu od ładnych 200 lat nie widział bliźniego, a mimo wszystko nie na taką odpowiedź liczył, choć się jej spodziewał.
Ichiro nie był pewien co się dzieje, i jak sobie z tym poradzić. Z ciała drugiego demona zaczęła się ulatniać czarna jak smoła aura, zagrodził on też dostęp do dziecka nogą, czyżby się o niego bał? Myślał że po nie przybył białowłosy? Czyżby był po prostu jego ochroniarzem? Jak Ichiro miałby mu wytłumaczyć że nie ma złych intencji? Czy w ogóle dało się przemówić Redowi do rozsądku?
Nagle czarna aura zmieniła się w ogromną grupę motyli które szybko otoczyły białowłosego oraz wypełniły całą jaskinię. Demon w jednej chwili poczuł jak zdrętwiało mu ciało - zupełnie tak samo jak z Chuckiem, cholera czemu jemu się to ciągle zdarza? Na szczęście Red jeszcze nie atakował, gdyby to zrobił to z Ichiego zostałaby mokra plama więc cóż, dobrze dla niego. Czarne motyle po chwili wróciły do właściciela, on sam odskoczył w głąb jaskini, był naprawdę ostrożny i nieufny w stosunku do Ichira, trochę go to zabolało, pierwszy demon jakiego spotyka po latach nie chce mu zaufać, miał nadzieję że inaczej to się rozwinie, wyobrażał sobie że usiądą sobie i poopowiadają swoje historie... Typowe oczekiwanie vs rzeczywistość. Lecz pewnie Red ma jakieś powody by nie ufać Ichiemu, może sprzeczka z innym demonem? Możliwe.
Paraliż wkrótce minął i zostawił białowłosego z nieprzyjemnym uczuciem zdrętwienia i wiadomością od drugiego przedstawiciela jego rasy, mianowicie kazał mu zostawić jego i dziecko w spokoju. Zdziwił się on lekko gdy usłyszał czyjąś myśl w jego własnej głowie, lecz słyszał już kiedyś o takich technikach, choć sam się aż dotąd z takowymi nie spotkał.
Ichi rozruszał ostrożnie ręce na boki, tak aby nie wyglądało to jakby chciał zaatakować, i przyjrzał sie drugiemu demonowi. Nie mógł teraz odejść, w końcu znalazł kogoś kto może mu pomóc i nie mógł teraz zmarnować okazji, tym bardziej ze zobaczył pierwsze demony od ponad 200 lat!
Wyciągnął dłonie przed siebie, tak aby Red mógł je widzieć
-Nie jestem tu po to aby wam zrobić krzywdę, właściwie nawet nie byłbym w stanie nawet gdyby to był mój cel, jesteś przynajmniej pięć razy silniejszy ode mnie. - Powiedział spokojnym głosem, próbował uspokoić demona, jednak nigdy nie był dobry w te klocki. Red pokazał mu już że potrafi przemawiać w umysłach innych, to już była jakaś prezentacja jego umiejętności! Jakie jeszcze techniki mógł znać? No i ten paraliż, Ichi jeszcze bardziej chciał zostać jego uczniem.
- Właściwie, przybyłem tutaj aby prosić cię o pomoc. - upadł nagle na kolana z podpartymi na ziemi rękami wpatrując się w Reda błagającym wzrokiem - Proszę pomóż mi stać się silniejszym! - drugi demon był jego jedyną nadzieją. A kto wie? Może pomoże Ichiemu w zemście? (O ile nie zabije go na miejscu) W końcu On też powinien zrozumieć powód, tym bardziej że wygląda na starszego osobnika...
Ichiro nie był pewien co się dzieje, i jak sobie z tym poradzić. Z ciała drugiego demona zaczęła się ulatniać czarna jak smoła aura, zagrodził on też dostęp do dziecka nogą, czyżby się o niego bał? Myślał że po nie przybył białowłosy? Czyżby był po prostu jego ochroniarzem? Jak Ichiro miałby mu wytłumaczyć że nie ma złych intencji? Czy w ogóle dało się przemówić Redowi do rozsądku?
Nagle czarna aura zmieniła się w ogromną grupę motyli które szybko otoczyły białowłosego oraz wypełniły całą jaskinię. Demon w jednej chwili poczuł jak zdrętwiało mu ciało - zupełnie tak samo jak z Chuckiem, cholera czemu jemu się to ciągle zdarza? Na szczęście Red jeszcze nie atakował, gdyby to zrobił to z Ichiego zostałaby mokra plama więc cóż, dobrze dla niego. Czarne motyle po chwili wróciły do właściciela, on sam odskoczył w głąb jaskini, był naprawdę ostrożny i nieufny w stosunku do Ichira, trochę go to zabolało, pierwszy demon jakiego spotyka po latach nie chce mu zaufać, miał nadzieję że inaczej to się rozwinie, wyobrażał sobie że usiądą sobie i poopowiadają swoje historie... Typowe oczekiwanie vs rzeczywistość. Lecz pewnie Red ma jakieś powody by nie ufać Ichiemu, może sprzeczka z innym demonem? Możliwe.
Paraliż wkrótce minął i zostawił białowłosego z nieprzyjemnym uczuciem zdrętwienia i wiadomością od drugiego przedstawiciela jego rasy, mianowicie kazał mu zostawić jego i dziecko w spokoju. Zdziwił się on lekko gdy usłyszał czyjąś myśl w jego własnej głowie, lecz słyszał już kiedyś o takich technikach, choć sam się aż dotąd z takowymi nie spotkał.
Ichi rozruszał ostrożnie ręce na boki, tak aby nie wyglądało to jakby chciał zaatakować, i przyjrzał sie drugiemu demonowi. Nie mógł teraz odejść, w końcu znalazł kogoś kto może mu pomóc i nie mógł teraz zmarnować okazji, tym bardziej ze zobaczył pierwsze demony od ponad 200 lat!
Wyciągnął dłonie przed siebie, tak aby Red mógł je widzieć
-Nie jestem tu po to aby wam zrobić krzywdę, właściwie nawet nie byłbym w stanie nawet gdyby to był mój cel, jesteś przynajmniej pięć razy silniejszy ode mnie. - Powiedział spokojnym głosem, próbował uspokoić demona, jednak nigdy nie był dobry w te klocki. Red pokazał mu już że potrafi przemawiać w umysłach innych, to już była jakaś prezentacja jego umiejętności! Jakie jeszcze techniki mógł znać? No i ten paraliż, Ichi jeszcze bardziej chciał zostać jego uczniem.
- Właściwie, przybyłem tutaj aby prosić cię o pomoc. - upadł nagle na kolana z podpartymi na ziemi rękami wpatrując się w Reda błagającym wzrokiem - Proszę pomóż mi stać się silniejszym! - drugi demon był jego jedyną nadzieją. A kto wie? Może pomoże Ichiemu w zemście? (O ile nie zabije go na miejscu) W końcu On też powinien zrozumieć powód, tym bardziej że wygląda na starszego osobnika...
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Nie Mar 15, 2015 12:07 pm
Desperacja Ichiro nie miała granic. Naprawdę sporo ryzykował, żeby tylko zasięgnąć pomocy od nieznanego mu demona, który zza maski spoglądał bacznym wzrokiem na Białowłosego. Nie dość, że nie posłuchał ostrzeżenia Reda, to jeszcze wręcz błagał o wsparcie. Nie był przez nikogo nasłany, z własnych pobudek dążył do uzyskania mocy. Mocy, która w niepowołanych rękach może spustoszyć organizm jak w przypadku wujka Shigo. Nie powinien pomagać komukolwiek, aby nie podążył tą samą ścieżką co Red. Z drugiej strony mógł przekazać kilka informacji, które sprawiły, iż Czarnowłosy demon stał się taki a nie inny. W sensie - żeby ustrzec przed tym innego, nie aż tak młodego wojownika. Skoro wspominał, że od 200 lat nie widział innego demona, mógł zakładać, że mniej więcej tyle lat ma na karku Białowłosy nieznajomy.
Rozluźnił nieco mięśnie spięte od nagłej wizyty i gotowe do walki, odwrócił się na chwilę do dziecka, żeby pokazać mu, aby został w mchowym kojcu, a sam stawiając kroki bosymi stopami zbliżył się do klęczącego na kolanach wojownika. Ten wciąż wpatrywał się w zamaskowanego demona z odwagą, chociaż mógł nie znać Reda. Jego reputacja należała do tych najniższych sfer, a Białowłosy mógł działać do tej pory po stronie dobra. Przydałby się wojownik chcący bronić Ziemi niczym rodowitym Dark Star. Skrócił dystans do pół metra, tak że Ichiro mógł dostrzec ostre pazury u stóp, rąk, nawet baczne ślepia zdawały się kłuć intensywnie w oczy. Wtedy Red wyciągnął prawą dłoń przed siebie z rozłożystymi palcami zakończone szponami, tak jakby chciał wymierzyć Ki Blasta prosto w głowę chłopaka, lecz słowo, jakie przekazał telepatycznie, przeczyły pierwszemu wrażeniu.
>>>Wstań.<<<
Nie było potrzeby, by miał korzyć się przed młodzieńcem z warkoczem. Nie był godny tak przyjmować odważnego, być może po części szalonego, demona. Dlatego ta dłoń, którą wyciągnął, miała posłużyć jako pomocna dłoń. Dosłownie i w przenośni. Oczywiście najlepiej byłoby wpierw poznać desperata, ale po kolei. Trzeba było rozluźnić napiętą atmosferę, a Ichiro przyczynił się pierwszy do złagodzenia przebiegu spotkania. Mimo to czerwone ślepia Reda nie traciły na intensywności i ostrości. Do tego stopnia, iż wydawały się skrywać płynną magmę, albo mnóstwo posoki spitej z niewinnych lub bardziej winnych ofiar.
>>>Kim...je-steś?<<<
Miał olbrzymie problemy z rozmową, nawet telepatia dawała mizerne skutki. Może to przez ogólną małomówność demona, a może krążące myśli o wszystkim, w tym także o obecnym osobniku, zakłócały poprawne funkcjonowanie narządów mowy Reda. Tylko pomruki i ciche warknięcia od czasu do czasu wcinały się "w rozmowę" między demonami.
Gdyby poznał bliżej ów wojownika, może udałoby się mu wrócić do ucywilizowanego stylu życia, może chętniej pospieszyłby z pomocą demonowi z jego wzrostem mocy. Musiał coś o nim wiedzieć, by cokolwiek dalej planować, a że nie potrafił wypytywać się o takie sprawy - musiał liczyć na otwartość Ichiro na swoje życie i przygody.
Rozluźnił nieco mięśnie spięte od nagłej wizyty i gotowe do walki, odwrócił się na chwilę do dziecka, żeby pokazać mu, aby został w mchowym kojcu, a sam stawiając kroki bosymi stopami zbliżył się do klęczącego na kolanach wojownika. Ten wciąż wpatrywał się w zamaskowanego demona z odwagą, chociaż mógł nie znać Reda. Jego reputacja należała do tych najniższych sfer, a Białowłosy mógł działać do tej pory po stronie dobra. Przydałby się wojownik chcący bronić Ziemi niczym rodowitym Dark Star. Skrócił dystans do pół metra, tak że Ichiro mógł dostrzec ostre pazury u stóp, rąk, nawet baczne ślepia zdawały się kłuć intensywnie w oczy. Wtedy Red wyciągnął prawą dłoń przed siebie z rozłożystymi palcami zakończone szponami, tak jakby chciał wymierzyć Ki Blasta prosto w głowę chłopaka, lecz słowo, jakie przekazał telepatycznie, przeczyły pierwszemu wrażeniu.
>>>Wstań.<<<
Nie było potrzeby, by miał korzyć się przed młodzieńcem z warkoczem. Nie był godny tak przyjmować odważnego, być może po części szalonego, demona. Dlatego ta dłoń, którą wyciągnął, miała posłużyć jako pomocna dłoń. Dosłownie i w przenośni. Oczywiście najlepiej byłoby wpierw poznać desperata, ale po kolei. Trzeba było rozluźnić napiętą atmosferę, a Ichiro przyczynił się pierwszy do złagodzenia przebiegu spotkania. Mimo to czerwone ślepia Reda nie traciły na intensywności i ostrości. Do tego stopnia, iż wydawały się skrywać płynną magmę, albo mnóstwo posoki spitej z niewinnych lub bardziej winnych ofiar.
>>>Kim...je-steś?<<<
Miał olbrzymie problemy z rozmową, nawet telepatia dawała mizerne skutki. Może to przez ogólną małomówność demona, a może krążące myśli o wszystkim, w tym także o obecnym osobniku, zakłócały poprawne funkcjonowanie narządów mowy Reda. Tylko pomruki i ciche warknięcia od czasu do czasu wcinały się "w rozmowę" między demonami.
Gdyby poznał bliżej ów wojownika, może udałoby się mu wrócić do ucywilizowanego stylu życia, może chętniej pospieszyłby z pomocą demonowi z jego wzrostem mocy. Musiał coś o nim wiedzieć, by cokolwiek dalej planować, a że nie potrafił wypytywać się o takie sprawy - musiał liczyć na otwartość Ichiro na swoje życie i przygody.
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Nie Mar 15, 2015 9:46 pm
Ichiro złapał rękę Reda i wstał powoli wspomagając się jego siłą. Nie musiał tego robić, ale niegrzecznie byłoby nie skorzystać z gestu.
Czarnowłosy demon cały czas nie odzywał się bezpośrednio do Ichiego a za pomocą telekinezy, miał poranione usta? Po to ta maska? A może ma problemy z samokontrolą i nie potrafi mówić? Ichi miał nadzieję że pozna w przyszłości odpowiedzi na te pytania.
Red zadał bardzo proste, lecz trudne pytanie. "Kim jesteś", Ichiro wlepił wzrok w ziemię, i zaczął rozmyślać od czego by zacząć, nie zamierzał okłamywać Reda, nie miał powodu, zwłaszcza że chciał zbudować pomiędzy nimi zaufanie.
- Moje imię to Ichiro. Miło cię poznać - Rozpoczął miłym tonem przyjaźnie się uśmiechając. Jednak przypuszczał że nie o to chodziło Redowi, kim jest, to pytanie można zadać na wiele sposobów. Może chodzić o imię, zawód lub nawet przeszłość. Więc demon się rozgadał:
- Jestem demonem tak jak ty... no może nie do końca. Otóż jakieś dwieście lat temu zostałem niemalże zabity przez saiyajina o blond włosach. Moja cząsteczka podróżowała po wszechświecie aż trafiła tutaj, niestety udało mi się tylko opętać jakiegoś człowieka, i wylądowałem w takim ciele, bez starych mocy. - Wskazał na swoją klatkę piersiową, juz prawie nie pamiętał jak czuł się w starym, potężnym ciele.
Streścił swoje przygody, oczywiście to nie było wszystko, mógłby opisać jak strasznie było żyć 200 lat w pustce kosmosu, jednak nie ma sensu marnować czasu demona. Zastanawiało go tylko czemu Red był akurat na tej planecie. Właściwie chciał się o wiele więcej dowiedzieć
- Mogę zadać ci parę pytań? - Zapytał niepewnie demon, jednak zanim usłyszał odpowiedź zalał go już potokiem słów
- Pochodzisz z Dark Star? Jak się tutaj znalazłeś? Czy jest nas więcej? No i...
- Wskazał na malca i zapytał powtórnie - Czy ono jest twoje?
Dziecko miało wielkie znaczenie dla Ichira, w końcu to nowe pokolenie rasy która była zagrożona wyginięciem, więc oczywiście Ichi strasznie się uradował gdy go zobaczył. Tylko czy tyle pytań na raz nie rozzłoszczą demona?
Czarnowłosy demon cały czas nie odzywał się bezpośrednio do Ichiego a za pomocą telekinezy, miał poranione usta? Po to ta maska? A może ma problemy z samokontrolą i nie potrafi mówić? Ichi miał nadzieję że pozna w przyszłości odpowiedzi na te pytania.
Red zadał bardzo proste, lecz trudne pytanie. "Kim jesteś", Ichiro wlepił wzrok w ziemię, i zaczął rozmyślać od czego by zacząć, nie zamierzał okłamywać Reda, nie miał powodu, zwłaszcza że chciał zbudować pomiędzy nimi zaufanie.
- Moje imię to Ichiro. Miło cię poznać - Rozpoczął miłym tonem przyjaźnie się uśmiechając. Jednak przypuszczał że nie o to chodziło Redowi, kim jest, to pytanie można zadać na wiele sposobów. Może chodzić o imię, zawód lub nawet przeszłość. Więc demon się rozgadał:
- Jestem demonem tak jak ty... no może nie do końca. Otóż jakieś dwieście lat temu zostałem niemalże zabity przez saiyajina o blond włosach. Moja cząsteczka podróżowała po wszechświecie aż trafiła tutaj, niestety udało mi się tylko opętać jakiegoś człowieka, i wylądowałem w takim ciele, bez starych mocy. - Wskazał na swoją klatkę piersiową, juz prawie nie pamiętał jak czuł się w starym, potężnym ciele.
Streścił swoje przygody, oczywiście to nie było wszystko, mógłby opisać jak strasznie było żyć 200 lat w pustce kosmosu, jednak nie ma sensu marnować czasu demona. Zastanawiało go tylko czemu Red był akurat na tej planecie. Właściwie chciał się o wiele więcej dowiedzieć
- Mogę zadać ci parę pytań? - Zapytał niepewnie demon, jednak zanim usłyszał odpowiedź zalał go już potokiem słów
- Pochodzisz z Dark Star? Jak się tutaj znalazłeś? Czy jest nas więcej? No i...
- Wskazał na malca i zapytał powtórnie - Czy ono jest twoje?
Dziecko miało wielkie znaczenie dla Ichira, w końcu to nowe pokolenie rasy która była zagrożona wyginięciem, więc oczywiście Ichi strasznie się uradował gdy go zobaczył. Tylko czy tyle pytań na raz nie rozzłoszczą demona?
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Pon Mar 16, 2015 3:04 pm
Wojownik w ludzkim ciele przedstawił się jako Ichiro. Nie słyszał o takim demonie, ale o wielu dowiadywał się dopiero poprzez bezpośredni kontakt. Nie miewał zwyczaju opierać swoją wiedzę na bazie plotek i przekazywanych z ust do ust wierzeniach. Mimo to żył już taki szmat czasu, lecz utracił moc w walce z Saiyaninem. Nie znał wielu wojowników o blond włosach z tamtej epoki, zaledwie garstkę, może skojarzyłby imię. Tylko który przeciwnik wykrzykuje swoje imię z dumą przed zadaniem śmiertelnego ciosu? Nieliczni. W każdym bądź razie dotarł na Ziemię i przejął ludzkie ciało - czyli bardzo podobnie do okoliczności narodzenia Reda. Z tym, że nie pamiętał tych zdarzeń - to było zbyt dawno, zbyt głęboko w sobie zamknął wiele informacji o samym sobie, by nie musieć o nich wspominać i zadręczać się o milionowe ofiary, jakich pozbawiał życia. Już i tak nie mógł zapaść w dłuższy niż 30 minutowy sen przez koszmary. Ale mniejsza o to.
Na pewno Ichiro żywił ogromną niechęć i urazę do Saiyan. Wszak to przez jednego z nich stracił dotychczasowe ciało i moc. Cóż, znał swego czasu jednego z nich, z którym nawet do dziś nie pojednał się w pełni, tylko unikał jak mógł spotkania. Stare dzieje, ponownie zbyt dalekie do rozpamiętywania. W obecnych czasach miał kilku znajomych z ów rasy i szczerze nie wiedział czy któryś z nich mógł przyczynić się do prawie-że-zamordowania Białowłosego. Skinął głową, że wszystko zrozumiał, już nawet miał coś rzec, ale ubiegły go pytania z ust Ichiro. Chciał znać odpowiedzi na nie. Eh, Red nie jest zbyt rozmowny, zwłaszcza jak nie mógł przemawiać ludzkim głosem na głos. To będzie trudne zadanie, ale postara się odpowiedzieć na tyle ile potrafił. Musiał jednak w tym celu zmrużyć powieki i usiąść na skale. Skrzyżował ręce na torsie, a dłonie wcisnął pod pachy, tak jakby zrobiło mu się nagle zimno. Po prostu koncentrował się jak najlepiej mógł, aż spływały krople potu ze skroń. Ale do rzeczy.
>>>Tak, narodziłem się na Dark Star. Nie pamiętam jak trafiłem na Ziemię, jednak nie byłem jedynym demonem na tej planecie. Spotkałem na swojej 318-letniej drodze kilka: Braskę - Władcę Demonów, June - demonicę będącą także matką Shigo...<<< tu skinął rogatą głową na dziecko obecnie bawiące się miśkiem-smokiem w kojcu ze mchu >>>...Dragota - demona z wioski Drakonian... kgrrrry... oraz trzy inne: Tsu, Fox, Rainon, które zakończyły swój żywot... ghry... June i Dragot... walczą na Vegecie... z Saiyanami... z ich Królem...<<<
Zmęczony młodzieniec zamilknął nawet telepatycznie i spuścił głowę próbując złapać oddech. Przez maskę niewiele powietrza mógł zaczerpnąć, toteż dwoma palcami ściągnął ku brodzie czarne płótno i uchylił maskę na tyle, by dało się dostrzec wargi przyozdobione dwoma szeregami kłów. Żadnych prostych, każdy ząb był wykrzywiony i ostry jak brzytwa. Zza szabel słychać było pomruki niezadowolenia i niskie tony przypominające nadciągającą burzę i jej grzmoty. Krył tę paszczę przed widokiem Shigo, żeby malec nie bał się go, tak też i tym razem uczynił. Pojedyncze czarne motyle krążyły wokół wzburzonego demona, lecz poza tym nic nie robiły.
Otworzył w końcu czerwone ślepia chowając znów w czarnym materiale połowę twarzy i na kilka chwil swoją uwagę skupił na brzdącu. Kucnął przy nim i bardzo ostrożnie przyłożył palce do jego czoła badając temperaturę, następnie wydobył z plecaka mleko i butelkę, żeby napełnić naczynie i nakarmić Shigo, który radośnie pochwycił butelkę i jadł w najlepsze. Pampersa miał czystego, na szczęście więc nie musiał go przebierać i kąpać. Jeszcze nie. Ta odskocznia w postaci bezpośredniej opieki nad malcem uspokoiła Czarnowłosego i pozwoliła na dalszą rozmowę z Ichiro. Nawet nie tyle rozmowę, co zapoczątkowanie nauk. Trzeba poznać jego siłę, by móc określić jaką drogą powinien kształtować się demon: tylko fizycznie, tylko mentalnie, trochę tego i tego, czy skupić się jedynie na przekazywaniu zdolności. Najprościej wzmocnić mięśnie, najgorzej poprawić kondycję psychiczną, bo psychika Reda szwankowała na całej długości - tylko niektóre elementy pokrywały się z oczekiwaniami. Jako, iż nie miał sił na przekaz telepatyczny, pobawią się w pantomimę. Otóż chłopak z warkoczem zaDEMONstrował kilka gestów. Na samym początku wskazał palcem na Ichiro, później zacisnął dłoń w pięść i zamachnął się, na końcu wskazał palcem na siebie. Jak zinterpretuje to Białowłosy?
Na pewno Ichiro żywił ogromną niechęć i urazę do Saiyan. Wszak to przez jednego z nich stracił dotychczasowe ciało i moc. Cóż, znał swego czasu jednego z nich, z którym nawet do dziś nie pojednał się w pełni, tylko unikał jak mógł spotkania. Stare dzieje, ponownie zbyt dalekie do rozpamiętywania. W obecnych czasach miał kilku znajomych z ów rasy i szczerze nie wiedział czy któryś z nich mógł przyczynić się do prawie-że-zamordowania Białowłosego. Skinął głową, że wszystko zrozumiał, już nawet miał coś rzec, ale ubiegły go pytania z ust Ichiro. Chciał znać odpowiedzi na nie. Eh, Red nie jest zbyt rozmowny, zwłaszcza jak nie mógł przemawiać ludzkim głosem na głos. To będzie trudne zadanie, ale postara się odpowiedzieć na tyle ile potrafił. Musiał jednak w tym celu zmrużyć powieki i usiąść na skale. Skrzyżował ręce na torsie, a dłonie wcisnął pod pachy, tak jakby zrobiło mu się nagle zimno. Po prostu koncentrował się jak najlepiej mógł, aż spływały krople potu ze skroń. Ale do rzeczy.
>>>Tak, narodziłem się na Dark Star. Nie pamiętam jak trafiłem na Ziemię, jednak nie byłem jedynym demonem na tej planecie. Spotkałem na swojej 318-letniej drodze kilka: Braskę - Władcę Demonów, June - demonicę będącą także matką Shigo...<<< tu skinął rogatą głową na dziecko obecnie bawiące się miśkiem-smokiem w kojcu ze mchu >>>...Dragota - demona z wioski Drakonian... kgrrrry... oraz trzy inne: Tsu, Fox, Rainon, które zakończyły swój żywot... ghry... June i Dragot... walczą na Vegecie... z Saiyanami... z ich Królem...<<<
Zmęczony młodzieniec zamilknął nawet telepatycznie i spuścił głowę próbując złapać oddech. Przez maskę niewiele powietrza mógł zaczerpnąć, toteż dwoma palcami ściągnął ku brodzie czarne płótno i uchylił maskę na tyle, by dało się dostrzec wargi przyozdobione dwoma szeregami kłów. Żadnych prostych, każdy ząb był wykrzywiony i ostry jak brzytwa. Zza szabel słychać było pomruki niezadowolenia i niskie tony przypominające nadciągającą burzę i jej grzmoty. Krył tę paszczę przed widokiem Shigo, żeby malec nie bał się go, tak też i tym razem uczynił. Pojedyncze czarne motyle krążyły wokół wzburzonego demona, lecz poza tym nic nie robiły.
Otworzył w końcu czerwone ślepia chowając znów w czarnym materiale połowę twarzy i na kilka chwil swoją uwagę skupił na brzdącu. Kucnął przy nim i bardzo ostrożnie przyłożył palce do jego czoła badając temperaturę, następnie wydobył z plecaka mleko i butelkę, żeby napełnić naczynie i nakarmić Shigo, który radośnie pochwycił butelkę i jadł w najlepsze. Pampersa miał czystego, na szczęście więc nie musiał go przebierać i kąpać. Jeszcze nie. Ta odskocznia w postaci bezpośredniej opieki nad malcem uspokoiła Czarnowłosego i pozwoliła na dalszą rozmowę z Ichiro. Nawet nie tyle rozmowę, co zapoczątkowanie nauk. Trzeba poznać jego siłę, by móc określić jaką drogą powinien kształtować się demon: tylko fizycznie, tylko mentalnie, trochę tego i tego, czy skupić się jedynie na przekazywaniu zdolności. Najprościej wzmocnić mięśnie, najgorzej poprawić kondycję psychiczną, bo psychika Reda szwankowała na całej długości - tylko niektóre elementy pokrywały się z oczekiwaniami. Jako, iż nie miał sił na przekaz telepatyczny, pobawią się w pantomimę. Otóż chłopak z warkoczem zaDEMONstrował kilka gestów. Na samym początku wskazał palcem na Ichiro, później zacisnął dłoń w pięść i zamachnął się, na końcu wskazał palcem na siebie. Jak zinterpretuje to Białowłosy?
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Pią Mar 20, 2015 11:56 pm
Ichiro ucieszył się gdy demon powiedział mu o innych przedstawicielach ich rasy. Zasmuciła go jednak wieść o śmierci niektórych z nich, jednak najważniejsze było to że jeszcze jacyś istnieją.
Red wspomniał o kobiecie "June". Ichiro kiedys spotkał na ziemii rudą demonice, czyżby to była ona? Spojrzał na dziecko. Czy ono było jej? Dobrze jest wiedzieć że rasa nie wymarła. Mimo wszystko Zupełnie o owym spotkaniu zapomniał. Niestety uciekła wtedy zanim demon zdążył ją o wszystko wypytać, no i była przeciwna pochłanianiu ludzi a przecież oni są tylko pożywieniem! Jak mieli odbudować swoją rasę nie używając ani krzty przemocy? Żeby coś stworzyć, trzeba coś poświęcić. A w tym przypadku Ichi chciał poświęcić ludzi.
318 lat huh, a więc był starszy od białowłosego. Cóż to nie dziwne zważając na jego moc. Cieszył się że spotkał starszaka, w końcu on też pochodził z Dark star. W końcu ktoś z kim mógłby dzielić żale po stracie, niestety nie był zbyt rozmowny, widocznie miał problemy
Wspomniał też o tym że dwa demony walczą na Vegecie. Ichira bardzo poruszyła ta wiadomość. A więc bitwa z saiyanami się zaczeła!? I go tam nie było? Chociaż, i tak by nie był pomocny... Cholera, znów... I czemu walczyli? Czyżby chcieli pomścić Dark star?
- Dlaczego ciebie tam nie ma? Na pewno jesteś potrzebny! Sayianie są bardzo potężni! Sam się przekonałem! - Powiedział z lekkim wyrzutem Ichi. Jak można z tak silnego wojownika zrobić niankę!?
Po chwili Ichiro nieco ochłonął i dodał - Nie musisz odpowiadać, na pewno masz swoje powody...
Chciał jednak poruszyć jeszcze jeden temat
- Wiem że ciężko ci mówić, ale wspomniałeś June, czy ma ona Rude włosy? Wystarczy że pokiwasz głową.
Chciał jeszcze zapytać o tego "władcę demonów" lecz nie chciał przemęczać Reda, miał jednak nadzieję że później go do niego zaprowadzi.
Red zaczął zajmować się dzieckiem, Ichi przyglądał sie temu nie okazując żadnych emocji, trawił jeszcze niedawno poznane informacje. Nagle Red wstał i zamachnął się po czym wskazał na siebie, chciał aby białowłosy go uderzył? A wiec chciał przetestować jego siłę. Dobrze więc.
- Mam cie uderzyć tak? Dobra, przygotuj się. Nadchodzą z pełną mocą.
Ichiro rozłożył nogi na boki i nagle rozpaliła się jego czarno-czerwona aura, poczuł przypływ siły, jego mięśnie się powiększyły, a ziemia pod jego stopami nieco rozwarła, nie potrafił dokładnie jeszcze kontrolować tej mocy. Skoczył w stronę Reda i wymierzył mu dokładny cios w klatkę piersiową.
OOC:
potężny + biała aura = jakiś dmg
przepraszam za brzydkiego posta ale zaraz mi się włączy limit rodzicielski i komp pójdzie spać >.>
Red wspomniał o kobiecie "June". Ichiro kiedys spotkał na ziemii rudą demonice, czyżby to była ona? Spojrzał na dziecko. Czy ono było jej? Dobrze jest wiedzieć że rasa nie wymarła. Mimo wszystko Zupełnie o owym spotkaniu zapomniał. Niestety uciekła wtedy zanim demon zdążył ją o wszystko wypytać, no i była przeciwna pochłanianiu ludzi a przecież oni są tylko pożywieniem! Jak mieli odbudować swoją rasę nie używając ani krzty przemocy? Żeby coś stworzyć, trzeba coś poświęcić. A w tym przypadku Ichi chciał poświęcić ludzi.
318 lat huh, a więc był starszy od białowłosego. Cóż to nie dziwne zważając na jego moc. Cieszył się że spotkał starszaka, w końcu on też pochodził z Dark star. W końcu ktoś z kim mógłby dzielić żale po stracie, niestety nie był zbyt rozmowny, widocznie miał problemy
Wspomniał też o tym że dwa demony walczą na Vegecie. Ichira bardzo poruszyła ta wiadomość. A więc bitwa z saiyanami się zaczeła!? I go tam nie było? Chociaż, i tak by nie był pomocny... Cholera, znów... I czemu walczyli? Czyżby chcieli pomścić Dark star?
- Dlaczego ciebie tam nie ma? Na pewno jesteś potrzebny! Sayianie są bardzo potężni! Sam się przekonałem! - Powiedział z lekkim wyrzutem Ichi. Jak można z tak silnego wojownika zrobić niankę!?
Po chwili Ichiro nieco ochłonął i dodał - Nie musisz odpowiadać, na pewno masz swoje powody...
Chciał jednak poruszyć jeszcze jeden temat
- Wiem że ciężko ci mówić, ale wspomniałeś June, czy ma ona Rude włosy? Wystarczy że pokiwasz głową.
Chciał jeszcze zapytać o tego "władcę demonów" lecz nie chciał przemęczać Reda, miał jednak nadzieję że później go do niego zaprowadzi.
Red zaczął zajmować się dzieckiem, Ichi przyglądał sie temu nie okazując żadnych emocji, trawił jeszcze niedawno poznane informacje. Nagle Red wstał i zamachnął się po czym wskazał na siebie, chciał aby białowłosy go uderzył? A wiec chciał przetestować jego siłę. Dobrze więc.
- Mam cie uderzyć tak? Dobra, przygotuj się. Nadchodzą z pełną mocą.
Ichiro rozłożył nogi na boki i nagle rozpaliła się jego czarno-czerwona aura, poczuł przypływ siły, jego mięśnie się powiększyły, a ziemia pod jego stopami nieco rozwarła, nie potrafił dokładnie jeszcze kontrolować tej mocy. Skoczył w stronę Reda i wymierzył mu dokładny cios w klatkę piersiową.
OOC:
potężny + biała aura = jakiś dmg
przepraszam za brzydkiego posta ale zaraz mi się włączy limit rodzicielski i komp pójdzie spać >.>
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Pon Mar 23, 2015 9:13 am
Istnieją, i istnieć będą. June dowiodła, że przedłużenie egzystencji demonów jest możliwe. Inna sprawa, że nawet teraz rodzą się istoty z mroku i czarnej magii, i mogą nawet o tym nie wiedzieć. Mogą jak Niebieskowłosy wojownik po prostu pojawić się i zażądać poprzez przelanie krwi danych przedmiotów, czynów. Nie szczędzą nawet pobratymców. Mają zupełne inne pragnienia niż Red czy Ichiro. Tak naprawdę dopiero co poznał Białowłosego i chociaż żywił prawdziwą nienawiść wobec Saiyan, nie rzucał się ślepo na wroga. Zdawał sobie sprawy ze swojej mocy i chciał jej rozrostu każdymi możliwymi sposobami. Tak znalazł się przy zamaskowanym Czarnowłosym z małym towarzyszem u boku.
Mimo swojego wieku nie powiedział, iż około 315 lat spędził w lodzie, gdzie żył naprawdę trzy lata. Pierwszy rok bytu był iście intensywny w walki. Tylko myślał o potyczkach, dał się omotać złu całkowicie, i tylko jeden bodziec przemówił demonowi do rozsądku, i wiedząc, że nie potrafiłby samodzielnie pozbawić się życia - udał się na dalekie południe, na prawie sam biegun i zamarzł w bryle lodu. I tu zginął też inny demon - Tsu - poświęciła się, by ratować Reda, który potrzebując energii pochłonął ją. Więc szczerze... ten demon mimo ogromnej mocy, od początku swojego istnienia miał ogromne kłopoty z jej kontrolą. To moc rządziła demonem, nie na odwrót.
Więc jak miał nauczać Ichiro? Nie miał bladego pojęcia. Po raz pierwszy ktoś zechciał być jego uczniem. Inaczej: nie pamiętał nigdy, by miał ucznia na oku, którego mógłby czegoś nauczyć. Musiał poznać swojego podopiecznego, i to czego dowiadywał się po kolei dawało mu jaśniejsze światło na jego osobę. Dużo mówił, jak na demona był rozgadany, lecz to nie przemawiało jako wada. Przynajmniej miał lepszą komunikację z otoczeniem. Inna sprawa, że czasem można powiedzieć o jedno słowo za dużo, i tak było w sprawie Reda i braku jego obecności na Vegecie. Czuł jego żal i pretensję w głosie, jakby obwiniał Czarnowłosego o bierność. To po części była prawda, ale zmrużył nieco powieki odwracając wzrok od Ichiro. Chciał walczyć, całe ciało wołało o walkę, lecz jego umysł tonął w chaosie, który chciał posoki. Mnóstwo posoki do przelania i spożycia. Nie pomógłby z takim nastawieniem nikomu. Ale skąd miał o tym wiedzieć Białowłosy? Zabolała Reda ta uwaga, ale nie na tyle, by zignorować kolejne pytania. Kolejne dotyczyły już demonicy June. Skinął głową, już wpatrzony uważnie w wojownika. Ten dobrze zinterpretował gesty Reda, i zaczął przygotowywać się o pierwszego ciosu na demona. Jego aura powiększyła się, mieniła w czerni i czerwieni, a później wyskoczył na chłopaka z warkoczem i prężnie zadał cios w tors. Widział po nim, że dał z siebie wszystko, może nawet wyobraził sobie Czarnowłosego jako Saiyana dla motywacji, lecz sił brakło by jakoś mocno zranić Reda. Ten stał w miejscu i skierował spokojnie wzrok na pięść Ichiro wbitą w klatkę piersiową demona. O mały włos, a uderzyłby centralnie we smoczą kulę tkwiącą w torsie. Musiał jednak musnąć paliczkami, gdyż kula lekko przemieściła się ku górze. Szpiczastouchy mruknął cicho i gładząc się po skrytej w czarnym płótnie brodzie rozmyślał nad samym atakiem. Potrafił go zanalizować, chociaż trwał ułamek sekundy. Nie opierał się na sile, ale na szybkości. To też dobry atut, zwłaszcza jeśli będzie dało się unikać ciosów. Inna sprawa miała się z technikami energetycznymi, toteż unikanie fizycznych obrażeń było połową sukcesu. Nie wolno zupełnie zbagatelizować siły, gdyż nie od wszystkiego da się uciec. Ale stopniowo, po kolei, nie wszystko na raz.
Wyciągnął dłoń Ichiro ze swojego torsu, jakby uczeń umoczył pięść w plastelinie, i wskazał gest, który nakazywał, by Białowłosy poczekał na chwilę na swoim miejscu. Red zbliżył się do Shigo, który zdążył zasnąć w kojcu, i którego przykrył kocykiem z plecaka, by nagle obrócić się na pięcie i wypuścić w kierunku ucznia swoją długą rękę o takiej mocy, by nawet gdyby trafiła Ichiro - nie zabiłaby go na miejscu. Taki atak z zaskoczenia przy pomocy Mystic Attack. Uczeń powinien przyjrzeć się tej technice, bo także opiera się na szybkości i sile. Zobaczymy czy ma dobry refleks.
[Ooc: Mystic Attack możliwy do nauczenia przez Ichiro - Red jako nauczyciel]
Dmg = 450
TRENING START
Mimo swojego wieku nie powiedział, iż około 315 lat spędził w lodzie, gdzie żył naprawdę trzy lata. Pierwszy rok bytu był iście intensywny w walki. Tylko myślał o potyczkach, dał się omotać złu całkowicie, i tylko jeden bodziec przemówił demonowi do rozsądku, i wiedząc, że nie potrafiłby samodzielnie pozbawić się życia - udał się na dalekie południe, na prawie sam biegun i zamarzł w bryle lodu. I tu zginął też inny demon - Tsu - poświęciła się, by ratować Reda, który potrzebując energii pochłonął ją. Więc szczerze... ten demon mimo ogromnej mocy, od początku swojego istnienia miał ogromne kłopoty z jej kontrolą. To moc rządziła demonem, nie na odwrót.
Więc jak miał nauczać Ichiro? Nie miał bladego pojęcia. Po raz pierwszy ktoś zechciał być jego uczniem. Inaczej: nie pamiętał nigdy, by miał ucznia na oku, którego mógłby czegoś nauczyć. Musiał poznać swojego podopiecznego, i to czego dowiadywał się po kolei dawało mu jaśniejsze światło na jego osobę. Dużo mówił, jak na demona był rozgadany, lecz to nie przemawiało jako wada. Przynajmniej miał lepszą komunikację z otoczeniem. Inna sprawa, że czasem można powiedzieć o jedno słowo za dużo, i tak było w sprawie Reda i braku jego obecności na Vegecie. Czuł jego żal i pretensję w głosie, jakby obwiniał Czarnowłosego o bierność. To po części była prawda, ale zmrużył nieco powieki odwracając wzrok od Ichiro. Chciał walczyć, całe ciało wołało o walkę, lecz jego umysł tonął w chaosie, który chciał posoki. Mnóstwo posoki do przelania i spożycia. Nie pomógłby z takim nastawieniem nikomu. Ale skąd miał o tym wiedzieć Białowłosy? Zabolała Reda ta uwaga, ale nie na tyle, by zignorować kolejne pytania. Kolejne dotyczyły już demonicy June. Skinął głową, już wpatrzony uważnie w wojownika. Ten dobrze zinterpretował gesty Reda, i zaczął przygotowywać się o pierwszego ciosu na demona. Jego aura powiększyła się, mieniła w czerni i czerwieni, a później wyskoczył na chłopaka z warkoczem i prężnie zadał cios w tors. Widział po nim, że dał z siebie wszystko, może nawet wyobraził sobie Czarnowłosego jako Saiyana dla motywacji, lecz sił brakło by jakoś mocno zranić Reda. Ten stał w miejscu i skierował spokojnie wzrok na pięść Ichiro wbitą w klatkę piersiową demona. O mały włos, a uderzyłby centralnie we smoczą kulę tkwiącą w torsie. Musiał jednak musnąć paliczkami, gdyż kula lekko przemieściła się ku górze. Szpiczastouchy mruknął cicho i gładząc się po skrytej w czarnym płótnie brodzie rozmyślał nad samym atakiem. Potrafił go zanalizować, chociaż trwał ułamek sekundy. Nie opierał się na sile, ale na szybkości. To też dobry atut, zwłaszcza jeśli będzie dało się unikać ciosów. Inna sprawa miała się z technikami energetycznymi, toteż unikanie fizycznych obrażeń było połową sukcesu. Nie wolno zupełnie zbagatelizować siły, gdyż nie od wszystkiego da się uciec. Ale stopniowo, po kolei, nie wszystko na raz.
Wyciągnął dłoń Ichiro ze swojego torsu, jakby uczeń umoczył pięść w plastelinie, i wskazał gest, który nakazywał, by Białowłosy poczekał na chwilę na swoim miejscu. Red zbliżył się do Shigo, który zdążył zasnąć w kojcu, i którego przykrył kocykiem z plecaka, by nagle obrócić się na pięcie i wypuścić w kierunku ucznia swoją długą rękę o takiej mocy, by nawet gdyby trafiła Ichiro - nie zabiłaby go na miejscu. Taki atak z zaskoczenia przy pomocy Mystic Attack. Uczeń powinien przyjrzeć się tej technice, bo także opiera się na szybkości i sile. Zobaczymy czy ma dobry refleks.
[Ooc: Mystic Attack możliwy do nauczenia przez Ichiro - Red jako nauczyciel]
Dmg = 450
TRENING START
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Czw Mar 26, 2015 9:18 pm
Może lekko przesadził z uwagą na temat Vegety, jednak Ichi często mówił to co myślał nie zastanawiając się nad konsekwencjami, to była zdecydowanie jego wada, a niestety miał ich wiele.
Red potwierdził jego przypuszczenia o June, więc już znał jej imię, może kiedyś ja jeszcze spotka, kto wie, lecz czy byłoby to miłe spotkanie? Wtedy nie wiedział że ona też jest demonicą wiec nie zareagował tak jak w przypadku Reda.
Uderzył z całej siły, a mimo to cios nie zrobił na czarnowłosemu dosłownie żadnego wrażenia. Wiedział że jego poziom wynosił przynajmniej 10 000 ale powinien przynajmniej go zadrapać, a jednak nie zdołał go nawet popchnąć. W rzeczywistości była przeogromna przepaść pomiędzy ich siłami, i to przeraziło demona, był aż tak słaby! Naprawdę potrzebował tego treningu...
Red "odłożył" rękę Ichiego na bok, co wyglądało przekomicznie, i sprawiło że demon czuł się zażenowany, niczym dziecko któremu odbiera się zabawkę. Następnie czarnowłosy nakazał poczekać białowłosemu po czym poszedł zająć się dzieckiem. I wtedy stało się coś czego Ichiro się w ogóle nie spodziewał. W około pół sekundy Red machnął ręką w stronę czerwonookiego a ona wyciągnęła się na kilka metrów i poleciała na niego. Przyjrzał się dokładnie tej technice, potrafił kontrolować swoje ciało do pewnego stopnia, ale nie aż tak!
Ichiro szybko odskoczył w lewo, o centymetr unikając zetknięcia się dłoni z jego brzuchem, gdyby dostał zdecydowanie byłby w tarapatach. Przynajmniej wiedział że trening u Reda byłby wyzwaniem.
Nie marnował czasu na zbędne uwagi, postanowił oddać Redowi tym samym.
Ustawił rękę za siebie aby wykonać lepszy zamach po czym "rzucił" ręką w stronę Reda. Jednak sflaczała ona w połowie drogi zostawiając demona w żenującej pozycji z nienaturalnie długą ręką. Szybko przyciągnął ją do siebie i przywołał do dawnej postaci. Nie było to takie proste jak się wydawało, musiał to zrobić o wiele mocniej i szybciej. Może następnym razem się uda...
- Czy jest coś co mogłoby pozwolić mi na szybkie wzmocnienie się w krótkim czasie? Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz.. - Wiedział że Red miał problemy, ale miał nadzieję że to chwilowe, chciał zapytać jeszcze o wiele rzeczy. Był nachalny, ale było to spowodowane jego determinacją aby stać się silniejszym.
Po zadanym pytaniu przygotował się do następnego zamachu, musiał kontynuować trening
OOC:
trening start mistic atack z Redem
Red potwierdził jego przypuszczenia o June, więc już znał jej imię, może kiedyś ja jeszcze spotka, kto wie, lecz czy byłoby to miłe spotkanie? Wtedy nie wiedział że ona też jest demonicą wiec nie zareagował tak jak w przypadku Reda.
Uderzył z całej siły, a mimo to cios nie zrobił na czarnowłosemu dosłownie żadnego wrażenia. Wiedział że jego poziom wynosił przynajmniej 10 000 ale powinien przynajmniej go zadrapać, a jednak nie zdołał go nawet popchnąć. W rzeczywistości była przeogromna przepaść pomiędzy ich siłami, i to przeraziło demona, był aż tak słaby! Naprawdę potrzebował tego treningu...
Red "odłożył" rękę Ichiego na bok, co wyglądało przekomicznie, i sprawiło że demon czuł się zażenowany, niczym dziecko któremu odbiera się zabawkę. Następnie czarnowłosy nakazał poczekać białowłosemu po czym poszedł zająć się dzieckiem. I wtedy stało się coś czego Ichiro się w ogóle nie spodziewał. W około pół sekundy Red machnął ręką w stronę czerwonookiego a ona wyciągnęła się na kilka metrów i poleciała na niego. Przyjrzał się dokładnie tej technice, potrafił kontrolować swoje ciało do pewnego stopnia, ale nie aż tak!
Ichiro szybko odskoczył w lewo, o centymetr unikając zetknięcia się dłoni z jego brzuchem, gdyby dostał zdecydowanie byłby w tarapatach. Przynajmniej wiedział że trening u Reda byłby wyzwaniem.
Nie marnował czasu na zbędne uwagi, postanowił oddać Redowi tym samym.
Ustawił rękę za siebie aby wykonać lepszy zamach po czym "rzucił" ręką w stronę Reda. Jednak sflaczała ona w połowie drogi zostawiając demona w żenującej pozycji z nienaturalnie długą ręką. Szybko przyciągnął ją do siebie i przywołał do dawnej postaci. Nie było to takie proste jak się wydawało, musiał to zrobić o wiele mocniej i szybciej. Może następnym razem się uda...
- Czy jest coś co mogłoby pozwolić mi na szybkie wzmocnienie się w krótkim czasie? Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz.. - Wiedział że Red miał problemy, ale miał nadzieję że to chwilowe, chciał zapytać jeszcze o wiele rzeczy. Był nachalny, ale było to spowodowane jego determinacją aby stać się silniejszym.
Po zadanym pytaniu przygotował się do następnego zamachu, musiał kontynuować trening
OOC:
trening start mistic atack z Redem
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Pią Mar 27, 2015 7:37 pm
Nie chciał w żaden sposób poniżyć Ichiro, po prostu brakowało demonowi... bo ja wiem - umiaru? Kultury? Przyzwoitości? Chodziło o brak wyczucia sytuacji, o. Nigdy przedtem nie miał ucznia, dlatego nieskładnie to wypadło. Mogło to załamać lub podbudować w ambicji wojownika, i chyba wyszło to drugie, gdyż już za moment sam próbował zastosować Mistic Attack. I mimo mało przekonujących początków nie spoczął na laurach. Aż chciał wiedzieć jak prędko wzmocnić się i wywrzeć na innych spore wrażenie swoją mocą. To drugie sam sobie dopowiedział, lecz zastanawiał się nad odpowiedzią dla demona. Nie tylko nad treścią, ale i nad sposobem komunikacji.
Teraz to Red był zażenowany, nawet nie mógł się skupić na rozmówcy. Usiadł na ziemi i załamał ręce. Zmrużył nawet ślepia, żeby skoncentrować się i przekazać chociaż sylabę, chociaż ułamek swoich spostrzeżeń. Nic, pustka. Tak jakby nie wiedział jak się przemawia do kogoś. Gesty nie chodziły w grę, za dużo machania rękoma. Trzeba było czegoś innego. Po dwóch minutach bezskutecznej telepatii wydobył z plecaka Shigo blok rysunkowy i czarną kredkę. Miał mocno skrępowane ruchy, tak jakby i zapomniał jak trzyma się poprawnie narzędzie pracy i kreśli się to co krąży w głowie. Czarna żyłka na skroni wyrażała wielki wysiłek przy wykonywaniu nawet najprostszej czynności. Machał kredką i machał, aż wreszcie pokazał rysunek swojego autorstwa wręczając Ichiro pomalowany czarną kredką papier do ręki. Mógł zobaczyć następujące bazgroły:
Porzucił narzędzie artystyczne i przyglądał się zwiodczałej ręce wojownika. Ostrożnie pochwycił swoją dłonią za nadgarstek Ichiro i ścisnął, by przykuć uwagę ucznia. Po czym, kiedy już widział jak podopieczny koncentrował się na czynności starszego demona, skierował dłoń Białowłosego w stronę jaskini i wystrzelił jak z harpuna, nie puszczając ręki Ciekawskiego. I tą czynność powtórzył tyle razy, ile potrzeba było, aby w końcu samodzielnie chłopak poradził sobie z usztywnieniem gumowej ręki. Bo tu nie chodziło tylko o mięśnie, lecz i o odpowiednie przemieszczenie Ki - żeby rozchodziła się po całej kończynie, a nie tylko na czubkach palców. Z czasem opanuje ów umiejętność do perfekcji, po prostu trzeba ćwiczyć regularnie. Kiedy już sam próbował Białowłosy okiełznać technikę, Red siedział w kuckach na kamiennym podłożu i to zerkał na podopiecznego, to na śpiące dziecko. Złapał się na tym, że przygryzał sobie ostrymi jak brzytwa zębami swoją dolną wargę, by zwilżyć język krwią i poczuć w nozdrzach odrobinki posoki. Głód dawał się we znaki, powinien zaspokoić pragnienie, albo je wytępić. O wiele prościej byłoby kogoś zabić i spić z niego krew, ale nie dla kogoś, kto nie chciał przekraczać pewnych granic. Intruzi z Vegety zasługiwali na taki los, jednak tylko oni. A propo Vegety.
Zdecydował się podążyć zmysłami Ki poza orbitę ziemską i zakotwiczyć się nimi w czerwonych piaskach pustyni planety Saiyan. Działo się niemało, zdawało się nawet, iż wyczuwał śmierć pionków Króla Vegety. Może nawet sam zapach przelanej krwi? Nie, nie, nie - to wybujała wyobraźnia podsycała chęci Reda na bordową substancję. Warknął cicho pod nosem wybudzając się z transu. Nie wiedział jak długo nie było go "wśród żywych", jednak nie powinien tak się zapominać. Przecież niezupełnie ufał Ichigo - za mało go znał. A ostatnio sparzył się na naiwności, którą wykorzystać niecnie Dragot. Ciekawe czy June daje sobie z nim radę. No i czy w ogóle misja na Vegecie będzie po stronie "dobrych".
[Koniec treningu]
Teraz to Red był zażenowany, nawet nie mógł się skupić na rozmówcy. Usiadł na ziemi i załamał ręce. Zmrużył nawet ślepia, żeby skoncentrować się i przekazać chociaż sylabę, chociaż ułamek swoich spostrzeżeń. Nic, pustka. Tak jakby nie wiedział jak się przemawia do kogoś. Gesty nie chodziły w grę, za dużo machania rękoma. Trzeba było czegoś innego. Po dwóch minutach bezskutecznej telepatii wydobył z plecaka Shigo blok rysunkowy i czarną kredkę. Miał mocno skrępowane ruchy, tak jakby i zapomniał jak trzyma się poprawnie narzędzie pracy i kreśli się to co krąży w głowie. Czarna żyłka na skroni wyrażała wielki wysiłek przy wykonywaniu nawet najprostszej czynności. Machał kredką i machał, aż wreszcie pokazał rysunek swojego autorstwa wręczając Ichiro pomalowany czarną kredką papier do ręki. Mógł zobaczyć następujące bazgroły:
- arcydzieło Reda:
Porzucił narzędzie artystyczne i przyglądał się zwiodczałej ręce wojownika. Ostrożnie pochwycił swoją dłonią za nadgarstek Ichiro i ścisnął, by przykuć uwagę ucznia. Po czym, kiedy już widział jak podopieczny koncentrował się na czynności starszego demona, skierował dłoń Białowłosego w stronę jaskini i wystrzelił jak z harpuna, nie puszczając ręki Ciekawskiego. I tą czynność powtórzył tyle razy, ile potrzeba było, aby w końcu samodzielnie chłopak poradził sobie z usztywnieniem gumowej ręki. Bo tu nie chodziło tylko o mięśnie, lecz i o odpowiednie przemieszczenie Ki - żeby rozchodziła się po całej kończynie, a nie tylko na czubkach palców. Z czasem opanuje ów umiejętność do perfekcji, po prostu trzeba ćwiczyć regularnie. Kiedy już sam próbował Białowłosy okiełznać technikę, Red siedział w kuckach na kamiennym podłożu i to zerkał na podopiecznego, to na śpiące dziecko. Złapał się na tym, że przygryzał sobie ostrymi jak brzytwa zębami swoją dolną wargę, by zwilżyć język krwią i poczuć w nozdrzach odrobinki posoki. Głód dawał się we znaki, powinien zaspokoić pragnienie, albo je wytępić. O wiele prościej byłoby kogoś zabić i spić z niego krew, ale nie dla kogoś, kto nie chciał przekraczać pewnych granic. Intruzi z Vegety zasługiwali na taki los, jednak tylko oni. A propo Vegety.
Zdecydował się podążyć zmysłami Ki poza orbitę ziemską i zakotwiczyć się nimi w czerwonych piaskach pustyni planety Saiyan. Działo się niemało, zdawało się nawet, iż wyczuwał śmierć pionków Króla Vegety. Może nawet sam zapach przelanej krwi? Nie, nie, nie - to wybujała wyobraźnia podsycała chęci Reda na bordową substancję. Warknął cicho pod nosem wybudzając się z transu. Nie wiedział jak długo nie było go "wśród żywych", jednak nie powinien tak się zapominać. Przecież niezupełnie ufał Ichigo - za mało go znał. A ostatnio sparzył się na naiwności, którą wykorzystać niecnie Dragot. Ciekawe czy June daje sobie z nim radę. No i czy w ogóle misja na Vegecie będzie po stronie "dobrych".
[Koniec treningu]
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Nie Mar 29, 2015 4:44 pm
Ichiro, mimo iż był w trakcie treningu to nie mógł zignorować tego co robił jego mistrz. Otóż jako że nie mógł lub nie chciał mówić to zaczął rysować. Białowłosy z rozbawieniem wpatrywał się na swój portret. Zerknął na całokształt, Red wykonał sześć obrazków. Pierwsze trzy przedstawiałby (jeżeli Ichiro dobrze je zinterpretował) pochłanianie, nie była to zbyt dobra rada, każdy szanujący się demon wiedział o absorbcji i Ichi już ją stosował, jednak nie obraził się ani nic z tych rzeczy, to oczywiste że Red nie mógł wiedzieć wszystkiego, a Ichi doceniał każdą radę. Kolejne trzy przedstawiały spotkanie z kimś z koroną. Białowłosy szybko domyślił się że chodziło o wcześniej wspomnianego króla demonów Braskę. Nie był jednak pewien czy spotkanie z nim to dobry pomysł, może Red chciał się pozbyć Ichira i sugerował mu aby poszedł uczyć się od kogoś innego? A może po prostu zamierzał zwyczajnie pokazać wszystkie opcje? Nie chciał jednak pytać o to demona, żeby go specjalnie nie przemęczać. Mimo wszystko nurtowała go jedna rzecz
- Czy ten cały władca demonów jest godny zaufania? Po twojej reakcji na mój widok nie jestem pewien czy nawet demony nie są dla mnie niebezpieczne. Stracił nieco wiarę w własną rasę. Oczywiście nie miał nic za złe Redowi, jednak bał się że następnym razem nie będzie miał tyle szczęścia.
Wrócił do treningu, Red pokazał mu w dość dziwny sposób jak wykonywać mistic attack, otóż złapał go za nadgarstek i wystrzeliwał ich ręce w tym samym momencie. Dzięki temu trochę załapał jak to wykonywać. Gdy Red poszedł już na swoje miejsce, Ichiro kontynuował już sam. Chował rękę za siebie, przymykał oczy i rozprowadzał Ki po całej ręce a nie tylko dłoni tak jak to robił wcześniej. Po tym zabiegu wyrzucał rękę przed siebie a ona leciała w stronę ściany. Dopiero za czwartym razem technika udała się jednak w całości, poprzednio ciągle nie dolatywała do celu, ale tym razem uderzyła prosto w ścianę wbijając się w nią. Ichiro ucieszył się niezmiernie z efektu, nawet zerknął na swojego senpaia czy z noticował jego staranie, jednak Red siedział zamyślony, jakby czymś się martwił.
Ichiro wciągnął swoją rękę z powrotem po czym usiadł zmęczony po treningu naprzeciw swojego mistrza patrząc z niepokojem
OOC;
koniec treningu, mistic attack
- Czy ten cały władca demonów jest godny zaufania? Po twojej reakcji na mój widok nie jestem pewien czy nawet demony nie są dla mnie niebezpieczne. Stracił nieco wiarę w własną rasę. Oczywiście nie miał nic za złe Redowi, jednak bał się że następnym razem nie będzie miał tyle szczęścia.
Wrócił do treningu, Red pokazał mu w dość dziwny sposób jak wykonywać mistic attack, otóż złapał go za nadgarstek i wystrzeliwał ich ręce w tym samym momencie. Dzięki temu trochę załapał jak to wykonywać. Gdy Red poszedł już na swoje miejsce, Ichiro kontynuował już sam. Chował rękę za siebie, przymykał oczy i rozprowadzał Ki po całej ręce a nie tylko dłoni tak jak to robił wcześniej. Po tym zabiegu wyrzucał rękę przed siebie a ona leciała w stronę ściany. Dopiero za czwartym razem technika udała się jednak w całości, poprzednio ciągle nie dolatywała do celu, ale tym razem uderzyła prosto w ścianę wbijając się w nią. Ichiro ucieszył się niezmiernie z efektu, nawet zerknął na swojego senpaia czy z noticował jego staranie, jednak Red siedział zamyślony, jakby czymś się martwił.
Ichiro wciągnął swoją rękę z powrotem po czym usiadł zmęczony po treningu naprzeciw swojego mistrza patrząc z niepokojem
OOC;
koniec treningu, mistic attack
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Nie Mar 29, 2015 7:28 pm
Słysząc nurtujące ucznia pytanie trochę oprzytomniał. W sensie pomyślał dłużej nad tym, że druga opcja mogła okazać się zgubna dla Ichiro. Braska mógł odesłać go z kwitkiem, w najlepszym razie. Że też nie znał innego sposobu na szybki wzrost mocy demona. Pochwycił za róg kartki, która zajęła się czarnym płomieniem i spopieliła ilustrację w pył sugerując tym, iż nie znalazł żadnego alternatywnego rozwiązania. Jakby z większą determinacją rozpoczęli lekcję, którą Białowłosy dobrze kontynuował samodzielnie. Aż zbyt dobrze - musiał mieć ukryty potencjał, albo odświeżał swoje zdolności utracone po latach po walce z Saiyaniniem.
I na tyle szybko, iż połapał się, że Red nie do końca śledził jego poczynania.
Nie widział w jego ślepiach przytomności umysłu, był nieobecny. Zamyślony, strapiony, trochę przerażony, lecz nie drgnął. Jedynie intensywny wzrok Ichiro przeszywający na wskroś młodzieńca z warkoczem przywrócił go do życia. Jak długo tak siedział przed Redem? Nie był głupi, mógł domyślać się, że trafił nie w porę z podjęciem nauk u Czarnowłosego. I że nauczyciel trochę odpłynął przy ćwiczeniach ucznia, lecz brakowało mu doświadczenia, toteż zapomniał o koncentracji. Nie po to udzielał rad, by potem "przespać" efekt treningu. Wpierw odessał się myślami od planety Vegety, w tym samym momencie zniknęła mgiełka ze ślepi - był już tu, na Ziemi, a przed nim wojownik, który zapewne chciał znać ocenę swoich postępów. Przetarł zewnętrzną stroną dłoni zroszone potem czoło, na którym rubin jarzył się do czerwoności, a następnie wstał na równe nogi i spojrzał na Ichiro. Widać było po obu (innego typu, ale jednak) zmęczenie, lecz podopieczny jeszcze musi zebrać się na jeden wysiłek. Da mu kilka minut przerwy, gdyż słyszał, iż mały Shigo płacze z tyłu jaskini. Chyba dopominał się uwagi, gdyż nie chciał jedzenia, ani nie nabrudził, a spał dość długo. Ani nie był dobry nauczycielem, ani niańką do dziecka. Powinien postarać się godzić obie funkcje, wszak obiecał zarówno opiekę nad brzdącem, jak i pomoc w osiągnięciu lepszy rezultatów Białowłosemu. A w nim samym stale coś umykało, coś potwornego chciało zająć miejsce rozsądkowi, zasadom, rozumowaniu. Nawet cieleśnie wydawał się być chudszy, gdyż uwidoczniły się bardziej żebra. Coś go zjadało od środka, lecz nie tracił na to czasu, nie poświęcał temu uwagi. Owszem, skutki zaniedbywania to między innymi słaba, wręcz zerowa komunikacja, jednak tłamsił w sobie to wszystko. Nic nie powiedział o tym pierwszemu, który mógłby być narażony - Ichiro. Zbojkotował o na rzecz chociażby krótkiej zabawy z malcem, by przestało płakać. Nie okazywał przy tym takiej czułości jak przedtem, szkrab wiedział o tym i nadal łkało. Ostatecznie wziął malca z zabandażowanym ogonkiem na barana i wrócił do ucznia, który mógł już odsapnąć po pierwszych ćwiczeniach. Dziecko już było spokojniejsze, bo miało Reda na oku.
Wymagał od wojownika kolejnych minut uwagi, żeby zapamiętał następujące zdarzenie. Mogło wydawać się groźne, gdyż Red wysunął w kierunku twarzy Białowłosego dłoń ze szponami, w której tworzyła się już kula czarnej Ki. Tak jakby chciał go skrócić o głowę. Robił ów czynność powoli, jakby dając czas na przyjrzenie się barwie poświaty i charakterystyce umiejętności. Ale wystarczyło chwila, i w mig z Ki Blasta powstał tort czekoladowy na talerzu, który wręczył kompanowi, a sam z klaskającym brzdącem na głowie zrobił kilka kroków ku wyjściu z jaskini. Nie wydawał żadnych dźwięków, szedł boso jak po chmurze. Wpatrzony w błękit nieba dał dziecku możliwość nasłuchiwania natury dookoła, by mogło cieszyć się z rodzącej się wiosny. Sam potrzebował natchnienia, odświeżenia, by móc sprawniej nauczać Ichiro. Był w tej kwestii zielony, ale może jakoś uruchomi szare komórki i znajdzie sposób na szybsze osiągnięcie utraconych mocy.
[Ooc: Ichiro może nauczyć się Chocolate Beam]
I na tyle szybko, iż połapał się, że Red nie do końca śledził jego poczynania.
Nie widział w jego ślepiach przytomności umysłu, był nieobecny. Zamyślony, strapiony, trochę przerażony, lecz nie drgnął. Jedynie intensywny wzrok Ichiro przeszywający na wskroś młodzieńca z warkoczem przywrócił go do życia. Jak długo tak siedział przed Redem? Nie był głupi, mógł domyślać się, że trafił nie w porę z podjęciem nauk u Czarnowłosego. I że nauczyciel trochę odpłynął przy ćwiczeniach ucznia, lecz brakowało mu doświadczenia, toteż zapomniał o koncentracji. Nie po to udzielał rad, by potem "przespać" efekt treningu. Wpierw odessał się myślami od planety Vegety, w tym samym momencie zniknęła mgiełka ze ślepi - był już tu, na Ziemi, a przed nim wojownik, który zapewne chciał znać ocenę swoich postępów. Przetarł zewnętrzną stroną dłoni zroszone potem czoło, na którym rubin jarzył się do czerwoności, a następnie wstał na równe nogi i spojrzał na Ichiro. Widać było po obu (innego typu, ale jednak) zmęczenie, lecz podopieczny jeszcze musi zebrać się na jeden wysiłek. Da mu kilka minut przerwy, gdyż słyszał, iż mały Shigo płacze z tyłu jaskini. Chyba dopominał się uwagi, gdyż nie chciał jedzenia, ani nie nabrudził, a spał dość długo. Ani nie był dobry nauczycielem, ani niańką do dziecka. Powinien postarać się godzić obie funkcje, wszak obiecał zarówno opiekę nad brzdącem, jak i pomoc w osiągnięciu lepszy rezultatów Białowłosemu. A w nim samym stale coś umykało, coś potwornego chciało zająć miejsce rozsądkowi, zasadom, rozumowaniu. Nawet cieleśnie wydawał się być chudszy, gdyż uwidoczniły się bardziej żebra. Coś go zjadało od środka, lecz nie tracił na to czasu, nie poświęcał temu uwagi. Owszem, skutki zaniedbywania to między innymi słaba, wręcz zerowa komunikacja, jednak tłamsił w sobie to wszystko. Nic nie powiedział o tym pierwszemu, który mógłby być narażony - Ichiro. Zbojkotował o na rzecz chociażby krótkiej zabawy z malcem, by przestało płakać. Nie okazywał przy tym takiej czułości jak przedtem, szkrab wiedział o tym i nadal łkało. Ostatecznie wziął malca z zabandażowanym ogonkiem na barana i wrócił do ucznia, który mógł już odsapnąć po pierwszych ćwiczeniach. Dziecko już było spokojniejsze, bo miało Reda na oku.
Wymagał od wojownika kolejnych minut uwagi, żeby zapamiętał następujące zdarzenie. Mogło wydawać się groźne, gdyż Red wysunął w kierunku twarzy Białowłosego dłoń ze szponami, w której tworzyła się już kula czarnej Ki. Tak jakby chciał go skrócić o głowę. Robił ów czynność powoli, jakby dając czas na przyjrzenie się barwie poświaty i charakterystyce umiejętności. Ale wystarczyło chwila, i w mig z Ki Blasta powstał tort czekoladowy na talerzu, który wręczył kompanowi, a sam z klaskającym brzdącem na głowie zrobił kilka kroków ku wyjściu z jaskini. Nie wydawał żadnych dźwięków, szedł boso jak po chmurze. Wpatrzony w błękit nieba dał dziecku możliwość nasłuchiwania natury dookoła, by mogło cieszyć się z rodzącej się wiosny. Sam potrzebował natchnienia, odświeżenia, by móc sprawniej nauczać Ichiro. Był w tej kwestii zielony, ale może jakoś uruchomi szare komórki i znajdzie sposób na szybsze osiągnięcie utraconych mocy.
[Ooc: Ichiro może nauczyć się Chocolate Beam]
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Wto Mar 31, 2015 11:13 pm
Red szybko wrócił do siebie, Ichi nie miał pojęcia o czym myślał i dlaczego go tak wciągnęło, miał tylko nadzieję że tylko to nie była wina białowłosego i demon nie obraził się na niego, to byłaby katastrofa. Jego obawy były tym bardziej spotęgowane gdy Red nagle wstał i wyciągnął otwartą dłoń przed twarz Ichira, zaczał tworzyć czarną kulę energii. Ichiro lekko się przestraszył, jednak zaufał mistrzowi i nie robił niczego głupiego, tym bardziej że miał świadomość że nawet z pełną mocą nie będzie wstanie niczego zrobić czarnowłosemu. Ucieszyło go gdy okazało się że miał rację gdy z czarnej kuli zrobił się nagle tort czekoladowy na talerzu. Wręczył go Ichirowi a sam wyszedł po cichu z malcem na dwór.
Ichi spojrzał na ciasto, był całkiem głodny więc prezent był niezwykle trafny. Białowłosy ugryzł kąt ciasta i powoli przeżuł. Smak był dość dziwny, nie znaczyło to że posiłek nie smakował. W końcu głód to najlepsza przyprawa. A on nie jadł nic od czasu gdy pochłonął saiyajina tak więc wciągnął tort całkiem szybko i z zadowoleniem usiadł opierając się o ścianę jaskini. Myślał nad swoimi dalszymi planami. Red nie dał mu zbyt wiele informacji. Spotkanie z Braską wydawało mu się ryzykowne, lecz Red nie ostrzegał go mimo wszystko, ale Ichi miał złe przeczucie co do spotkania. Zostało mu jeszcze szukać silnych ludzi do pochłonięcia, ale to było wszystko. Postanowił zostać jakiś czas i trenować z Redem o ile on na to pozwoli.
Rozmyślał tak przez jakiś czas aż głowa mu się osunęła na bark i zasnął niczym małe dziecko.
Po jakiś trzydziestu minutach obudził się. Jego oczom ukazał się niewyraźny obraz jaskini, przetarł je i widział już wszystko dokładnie. Ciało lekko mu zdrętwiało, leżał w niewygodnej pozycji, tak więc przeciągnął i porozciągał się trochę. Zajęło mu to kilka minut, uznał że najwyższy czas wrócić do Reda, w końcu odpoczął wystarczająco. Wyszedł powoli, wciąż się wyciągając. Oślepiło go światło słoneczne tak więc zakrył oczy rękawem. Po jakimś czasie przyzwyczaił się do słońca i ujrzał Demona odpoczywającego razem z dzieckiem. Zastanawiał się co mógł teraz zrobić. Nie chciał zostawiać Reda, jednak to że nie mogli rozmawiać sprawiało spory problem dla demona. Lubił paplać bez przerwy ale źle się czuł zadawając ciągle pytania niemowie-demonowi.
Usiadł ostrożnie obok Reda i zapytał cicho aby przypadkiem nie przeszkadzać dziecku
- Co mamy teraz w planie? Dalszą naukę? A może masz jakieś zadanie dla mnie? - Chciał się do czegoś przydać, nie pasowało mu że ciągle tylko zamęczał Reda.
OOC:
June mówi że Braska mnie zabije. ;-;
Ichi spojrzał na ciasto, był całkiem głodny więc prezent był niezwykle trafny. Białowłosy ugryzł kąt ciasta i powoli przeżuł. Smak był dość dziwny, nie znaczyło to że posiłek nie smakował. W końcu głód to najlepsza przyprawa. A on nie jadł nic od czasu gdy pochłonął saiyajina tak więc wciągnął tort całkiem szybko i z zadowoleniem usiadł opierając się o ścianę jaskini. Myślał nad swoimi dalszymi planami. Red nie dał mu zbyt wiele informacji. Spotkanie z Braską wydawało mu się ryzykowne, lecz Red nie ostrzegał go mimo wszystko, ale Ichi miał złe przeczucie co do spotkania. Zostało mu jeszcze szukać silnych ludzi do pochłonięcia, ale to było wszystko. Postanowił zostać jakiś czas i trenować z Redem o ile on na to pozwoli.
Rozmyślał tak przez jakiś czas aż głowa mu się osunęła na bark i zasnął niczym małe dziecko.
Po jakiś trzydziestu minutach obudził się. Jego oczom ukazał się niewyraźny obraz jaskini, przetarł je i widział już wszystko dokładnie. Ciało lekko mu zdrętwiało, leżał w niewygodnej pozycji, tak więc przeciągnął i porozciągał się trochę. Zajęło mu to kilka minut, uznał że najwyższy czas wrócić do Reda, w końcu odpoczął wystarczająco. Wyszedł powoli, wciąż się wyciągając. Oślepiło go światło słoneczne tak więc zakrył oczy rękawem. Po jakimś czasie przyzwyczaił się do słońca i ujrzał Demona odpoczywającego razem z dzieckiem. Zastanawiał się co mógł teraz zrobić. Nie chciał zostawiać Reda, jednak to że nie mogli rozmawiać sprawiało spory problem dla demona. Lubił paplać bez przerwy ale źle się czuł zadawając ciągle pytania niemowie-demonowi.
Usiadł ostrożnie obok Reda i zapytał cicho aby przypadkiem nie przeszkadzać dziecku
- Co mamy teraz w planie? Dalszą naukę? A może masz jakieś zadanie dla mnie? - Chciał się do czegoś przydać, nie pasowało mu że ciągle tylko zamęczał Reda.
OOC:
June mówi że Braska mnie zabije. ;-;
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Sob Kwi 04, 2015 9:16 pm
Nawet nie wiedział, że upłynęło 30 minut od końca posiłku Ichiro do jego pobudki po małej sjeście. I że wojownik w ogóle zasnął. Ciągle próbował zaobserwować coś w otoczeniu, co mogłoby nakierować go w nauczaniu kolegi, na próżno. Szybko denerwował się, kiedy zamiast kombinować nad treningiem uciekały mu myśli w zupełnie innym kierunku. Przekonał się o tym sam zainteresowany, kiedy po odpoczynku był gotów do dalszej nauki, a "mistrz" znów zawisł niczym Windows 95 na kalkulatorze. Tym razem same słowa nie wystarczyły, by powrócić system do pełnej funkcjonalności.
Red był na głodzie, na bardzo głębokim głodzie. W głowie krążyły mu myśli o krwi, nawet bliska obecność Shigo nic nie wskórała. Jego dobra i niewinna energia nie pomagała wyzbyć się krwiożerczych pragnień, co dopiero wymyślić jak dalej kształtować podopiecznego demona. Na pewno nie poprowadzi go ku obłędowi, w który sam wpadł po uszy. Nie tędy droga. Gdyby mógł, ostrzegłby go nie tylko przed Braską, ale i przed samym sobą.
>>>I...chi...ro...<<<
W oczach brakowało źrenic, tonęły w jarzących się neonach zamiast tęczówek. Oddech też nieco przyspieszył, lecz tuszował go. W tym jednym momencie nie widział w osobie wojownika towarzysza, a łatwo dostępny pokarm. Wszak usiadł tuż obok, nawet nie dzielił ich metr. Niemal słyszał jak płynęła posoka w żyłach i w tętnicach Białowłosego. Normalnie rzuciłby się na niego, ale nie mógł tego zrobić. Zawiódłby samego siebie, wszystkich wokół. Już i tak nie będą z niego zadowoleni przyjaciele, którzy dostrzegą, jak Red stoczył się na dno. Jak stał się kimś, kogo wcześniej nie znali i nie chcieli znać. Musi wziąć się w garść, zanim to on będzie zagrożeniem dla Ziemi. Myśleć o czymś innym, myśleć o czymś innym... przede wszystkim nie patrzeć tak łapczywie na Ichiro, który już i tak przez kilkanaście sekund czuł na sobie intensywne, bestialskie spojrzenie zza czarnej grzywki i chusty.
Zacisnął kły, które skrywał wciąż za maską i podźwignął się na równe nogi. Chciałby tak jak Ichiro zasnąć nawet na pół godziny, lecz nie potrafił - od razu pojawiały się koszmary nękające go żywiej niż rzeczywistość. Potwornie zmęczony, ale i dziwnie spokojny skinął na młodzieńca, by poszedł za nim wgłąb jaskini. Stawiał kroki w miarę równo, chociaż na końcu drogi zachwiał się nieco i oparł się przedramieniem o ścianę groty skalnej. Tam wskazał palcem na stosik pustych butelek po mleku dla Shigo. Nie wiedział skąd bierze się pokarm dla dzieci, a jego zapasy przekazane od June skończą się wieczorem. Brzdąc nie może być głodny przez kolejne kilka dni w oczekiwaniu na przybycie demonicy. Niby mógłby wyczarować kilka butelek, lecz nie był w stanie skoncentrować się na tej czynności. Jedyna ciecz w jego głowie miała bordowe zabarwienie i metaliczny posmak.
Starał się nie patrzeć wprost na wojownika, żeby znów nie musiał czuć na sobie łakomego wzroku Czarnowłosego. Ani też na malca, które chyba zdążyło przywyknąć do złego stanu zdrowia opiekuna, ale i tak nie było z tego faktu zadowolone. Co jakiś czas Królewicz kopał Reda pod żebro, jakby chcąc go zaczepić albo wybić z choroby, która go dopadła. Ale to nie była choroba. Takim się stał. Nie panował nad nagłymi zmianami w swoim organizmie, ani nad upodobaniami kulinarnymi czy w zachowaniu. Żeby każde słowo wyduszał z siebie, i to tylko krążąc mentalnie w czyimś umyśle? Nawet nie otwierał ust, by zaraz zębiska nie były wbite w ciała niewinnych kompanów. Ale kiedyś musi otworzyć paszczę i coś zjeść. Jak się okaże - nastanie to niebawem.
Trzeba jednak przyznać, iż na tyle skupił się, iż mógł jeszcze raz krótko nawiązać kontakt telepatyczny z Ichiro. Brzmiał on tak:
>>>Pytałeś o to, jak możesz pomóc...<<< przełknął głośno ślinę, jakby zaschło mu w gardle od mowy, a przecież przekazał informację mocą zdziczałego umysłu >>>...przede wszystkim potrzebne jest mleko... dla Shigo... a dla mnie...<<<
Wtedy Białowłosy poczuł na sobie ten sam ucisk telekinezą co na samym początku ich znajomości, ale tym razem ta moc przyciągała wojownika ku Redowi. Temu ostatniemu w tym samym momencie wydłużyły się szpony, a gdy tylko Ichiro znalazł się w bezpośrednim sąsiedztwie - jednym pazurem przeciął skórę na szyi podopiecznego, a drugą ręką uchylił rąbka płótna na twarzy i ujawnił dwa rzędy lśniących bielą kłów. Dziecko wtuliło główkę w tors demona nie chcąc patrzeć się na okropnego wujka, który nachylił się nad unieruchomionym Białowłosym i przywarł zimny język do jego rany. Posoka Ichiro spływała powoli do gardła zgłodniałego demona, lecz było jej za mało. Mimo wszystko nie rozszarpał bardziej rany, tylko wnet odtrącił przedramieniem podopiecznego, by nie zbliżał się już do Reda, który jeszcze delektował się smakiem świeżej, demońskiej krwi. Nie miał wiele czasu na rychłe "spełnienie prośby" Czarnowłosego, jednak na tyle, by podjąć ważną decyzję w swoim życiu.
Pomóc zdziczałemu "mistrzowi" czy nie pokazywać się mu już więcej na oczy?
Red był na głodzie, na bardzo głębokim głodzie. W głowie krążyły mu myśli o krwi, nawet bliska obecność Shigo nic nie wskórała. Jego dobra i niewinna energia nie pomagała wyzbyć się krwiożerczych pragnień, co dopiero wymyślić jak dalej kształtować podopiecznego demona. Na pewno nie poprowadzi go ku obłędowi, w który sam wpadł po uszy. Nie tędy droga. Gdyby mógł, ostrzegłby go nie tylko przed Braską, ale i przed samym sobą.
>>>I...chi...ro...<<<
W oczach brakowało źrenic, tonęły w jarzących się neonach zamiast tęczówek. Oddech też nieco przyspieszył, lecz tuszował go. W tym jednym momencie nie widział w osobie wojownika towarzysza, a łatwo dostępny pokarm. Wszak usiadł tuż obok, nawet nie dzielił ich metr. Niemal słyszał jak płynęła posoka w żyłach i w tętnicach Białowłosego. Normalnie rzuciłby się na niego, ale nie mógł tego zrobić. Zawiódłby samego siebie, wszystkich wokół. Już i tak nie będą z niego zadowoleni przyjaciele, którzy dostrzegą, jak Red stoczył się na dno. Jak stał się kimś, kogo wcześniej nie znali i nie chcieli znać. Musi wziąć się w garść, zanim to on będzie zagrożeniem dla Ziemi. Myśleć o czymś innym, myśleć o czymś innym... przede wszystkim nie patrzeć tak łapczywie na Ichiro, który już i tak przez kilkanaście sekund czuł na sobie intensywne, bestialskie spojrzenie zza czarnej grzywki i chusty.
Zacisnął kły, które skrywał wciąż za maską i podźwignął się na równe nogi. Chciałby tak jak Ichiro zasnąć nawet na pół godziny, lecz nie potrafił - od razu pojawiały się koszmary nękające go żywiej niż rzeczywistość. Potwornie zmęczony, ale i dziwnie spokojny skinął na młodzieńca, by poszedł za nim wgłąb jaskini. Stawiał kroki w miarę równo, chociaż na końcu drogi zachwiał się nieco i oparł się przedramieniem o ścianę groty skalnej. Tam wskazał palcem na stosik pustych butelek po mleku dla Shigo. Nie wiedział skąd bierze się pokarm dla dzieci, a jego zapasy przekazane od June skończą się wieczorem. Brzdąc nie może być głodny przez kolejne kilka dni w oczekiwaniu na przybycie demonicy. Niby mógłby wyczarować kilka butelek, lecz nie był w stanie skoncentrować się na tej czynności. Jedyna ciecz w jego głowie miała bordowe zabarwienie i metaliczny posmak.
Starał się nie patrzeć wprost na wojownika, żeby znów nie musiał czuć na sobie łakomego wzroku Czarnowłosego. Ani też na malca, które chyba zdążyło przywyknąć do złego stanu zdrowia opiekuna, ale i tak nie było z tego faktu zadowolone. Co jakiś czas Królewicz kopał Reda pod żebro, jakby chcąc go zaczepić albo wybić z choroby, która go dopadła. Ale to nie była choroba. Takim się stał. Nie panował nad nagłymi zmianami w swoim organizmie, ani nad upodobaniami kulinarnymi czy w zachowaniu. Żeby każde słowo wyduszał z siebie, i to tylko krążąc mentalnie w czyimś umyśle? Nawet nie otwierał ust, by zaraz zębiska nie były wbite w ciała niewinnych kompanów. Ale kiedyś musi otworzyć paszczę i coś zjeść. Jak się okaże - nastanie to niebawem.
Trzeba jednak przyznać, iż na tyle skupił się, iż mógł jeszcze raz krótko nawiązać kontakt telepatyczny z Ichiro. Brzmiał on tak:
>>>Pytałeś o to, jak możesz pomóc...<<< przełknął głośno ślinę, jakby zaschło mu w gardle od mowy, a przecież przekazał informację mocą zdziczałego umysłu >>>...przede wszystkim potrzebne jest mleko... dla Shigo... a dla mnie...<<<
Wtedy Białowłosy poczuł na sobie ten sam ucisk telekinezą co na samym początku ich znajomości, ale tym razem ta moc przyciągała wojownika ku Redowi. Temu ostatniemu w tym samym momencie wydłużyły się szpony, a gdy tylko Ichiro znalazł się w bezpośrednim sąsiedztwie - jednym pazurem przeciął skórę na szyi podopiecznego, a drugą ręką uchylił rąbka płótna na twarzy i ujawnił dwa rzędy lśniących bielą kłów. Dziecko wtuliło główkę w tors demona nie chcąc patrzeć się na okropnego wujka, który nachylił się nad unieruchomionym Białowłosym i przywarł zimny język do jego rany. Posoka Ichiro spływała powoli do gardła zgłodniałego demona, lecz było jej za mało. Mimo wszystko nie rozszarpał bardziej rany, tylko wnet odtrącił przedramieniem podopiecznego, by nie zbliżał się już do Reda, który jeszcze delektował się smakiem świeżej, demońskiej krwi. Nie miał wiele czasu na rychłe "spełnienie prośby" Czarnowłosego, jednak na tyle, by podjąć ważną decyzję w swoim życiu.
Pomóc zdziczałemu "mistrzowi" czy nie pokazywać się mu już więcej na oczy?
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Wto Kwi 07, 2015 8:32 pm
Red nie zachowywał się normalnie, przez jakiś czas patrzał na Ichiego jak na pokarm, a do tego wyglądał przerażająco, zupełnie jak inna osoba. Białowłosemu przeszły dreszcze na plecach, jednak zachowywał spokój, zaczynał obawiać się swojego mistrza, lecz nadal mu ufał. Po jakimś czasie Red opanował się i zaprowadził białowłosego do jaskini, a tam stało się coś przerażającego.
Mistrz powiedział mu aby przyniósł jedzenie dla Shigo, Ichiro też nie miał pojęcia gdzie znaleźć mleko, jednak był już raz w mieście wiec mógł poszukać. Co gorsza Red też miał życzenie, telekinezą przytrzymał Ichiego i przyciągnął do siebie, nie podobało to się demonowi, można powiedzieć że był lekko przerażony ale trzymał fason, ufał bezgranicznie Redowi, chociaż nie podobały mu się jego sposoby. Red przeciął lekko skórę na jego szyi i napił się trochę jego krwi. Ichi poczuł lekki ból i pieczenie. Po chwili Mistrz odrzucił go jakby nie chciał dalej go krzywdzić. Białowłosy rozumiał że Demony różniły się od siebie, i niektóre miały potrzebę picia krwi. Tak więc nie był zły ani nie obawiał się mistrza
- Jeżeli chciałeś mojej krwi wystarczyło powiedzieć. Nie musiałeś używać siły...
- Powiedział stanowczo Ichiro gdy już zatamował krwawienie dłonią. Chciał pomóc Mistrzowi, jednak nie chciał być zmuszany do oddawania krwi.
- W każdym razie, załatwię wam pożywienie. - Wziął w ręke pusty karton aby mieć na wzór, i poleciał najszybciej jak potrafił w stronę najbliższego miasta. Im szybciej zdobędzie dla Reda krew tym lepiej. Postanowił być przy nim nawet jeżeli to niebezpieczne. Tym razem nie zostawi swoich! W końcu kogoś spotkał i nie zamierzał go porzucić
OOC:
z/t South city
Mistrz powiedział mu aby przyniósł jedzenie dla Shigo, Ichiro też nie miał pojęcia gdzie znaleźć mleko, jednak był już raz w mieście wiec mógł poszukać. Co gorsza Red też miał życzenie, telekinezą przytrzymał Ichiego i przyciągnął do siebie, nie podobało to się demonowi, można powiedzieć że był lekko przerażony ale trzymał fason, ufał bezgranicznie Redowi, chociaż nie podobały mu się jego sposoby. Red przeciął lekko skórę na jego szyi i napił się trochę jego krwi. Ichi poczuł lekki ból i pieczenie. Po chwili Mistrz odrzucił go jakby nie chciał dalej go krzywdzić. Białowłosy rozumiał że Demony różniły się od siebie, i niektóre miały potrzebę picia krwi. Tak więc nie był zły ani nie obawiał się mistrza
- Jeżeli chciałeś mojej krwi wystarczyło powiedzieć. Nie musiałeś używać siły...
- Powiedział stanowczo Ichiro gdy już zatamował krwawienie dłonią. Chciał pomóc Mistrzowi, jednak nie chciał być zmuszany do oddawania krwi.
- W każdym razie, załatwię wam pożywienie. - Wziął w ręke pusty karton aby mieć na wzór, i poleciał najszybciej jak potrafił w stronę najbliższego miasta. Im szybciej zdobędzie dla Reda krew tym lepiej. Postanowił być przy nim nawet jeżeli to niebezpieczne. Tym razem nie zostawi swoich! W końcu kogoś spotkał i nie zamierzał go porzucić
OOC:
z/t South city
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Wto Kwi 07, 2015 9:08 pm
Nie spoglądał na Ichiro, który postanowił dalej uprzeć się w swoim szaleństwie i zdecydował się pomóc Czarnowłosemu. Fakt, mógł poprosić o krew, lecz teraz działał bardziej instynktownie niżeli racjonalnie. Źle to świadczyło o Redzie, mimo wszystko Białowłosy demon zadeklarował wsparcie w pożywieniu - przynajmniej nie swoim kosztem. Wstydził się poniekąd stanu, w jaki wpadł, że pokiereszował z deka szyję podopiecznego i że nawet nie odpowiedział nic w podzięce. Nie potrafił prosić, dziękować, nawet powiedzieć zwykłego przepraszam. Co prawda przez dwa lata Kuro i April starali się wpoić mu podstawy z savoir-vivre, ale na próżno. Teraz tym bardziej nie przyszło mu to do głowy, tylko opętany smakiem i zapachem dopiero co spożytej próbki krwi nie myślał w tych kategoriach.
Płacz Shigo wyrwał Reda z rozmarzenia i dopiero teraz dotarło do niego to, o co "poprosił" Ichiro. O ile mleko było ważne i niezbędne, o tyle wysłał demona po coś więcej. Dlaczego wyręczał się młodszym kolegą w takiej trudnej sprawie? Wszak musiałby kogoś porwać, a może wręcz zabić, by spełnić zachciankę Rogatego. Ostrożnie nasunął czarne płótno na kły i schylił się nad dzieckiem. Jego strach emanował gęstą falą Ki, to znaczyło, że wszystko co najgorsze robił na oczach brzdąca? Cień spod grzywki zasłonił przygasłe ślepia demona, lecz całym sobą prezentował zażenowanie. Jak mógł pozwolić na coś takiego?! June go zabije, jak dowie się ile szkrab widział i przeżył na własnej skórce. Ale z drugiej strony - Shigo nie miał lepszej opieki przed intruzami, bo od razu swoją postawą Red udowadniał, iż nie warto porywać się na dziecko. Posadowił wygodniej Królewicza na udzie i przeczesał ostrożnie grzywkę malcowi, by uspokoić go chociaż troszkę. Ta odrobina krwi od Ichiro wystarczyła, by odzyskał na kilkadziesiąt minut jako-tako trzeźwe myślenie i zdecydował się do czasu powrotu ucznia nie marnować ani chwili.
Przypomniał sobie jak po treningu Białowłosy wojownik spał twardo na jeszcze twardszej ziemi. Powinien lepiej zadbać o podstawowe potrzeby podopiecznego, więc przeistoczył jeden z większych głazów w kłębek złotego, czarnego i czerwonego płótna. Razem z Shigo bawiąc się przystroili jaskinię niczym wnętrze lampy Dżina, a tuż pod sufitem wisiały trzy hamaki - dla każdego z demonów. Już żadna wilgoć czy nocny zwierz im nie przeszkodzi. Nawet tobołek z przedmiotami dziecka zawinął w materiale pod sufitem. Rozwiesił też wiele złotych wstęg dla ozdoby, a jedną z nich przeznaczył na huśtawkę dla synka June. Malec z początku nie chciał bawić się zabawką od Reda uważając pewnie, iż to forma przekupienia w ramach przeprosin, lecz widząc jak demon z warkoczem testował wytrzymałość bujaka - nie mógł nie chcieć spróbować. Na chwileczkę zabrał Shigo na spacer, by wrócić z szybkiej kąpieli i z kamiennym wazonem pełnym czystej wody z leśnego strumienia. Nie znał upodobań kulinarnych Ichiro, ale chociażby dla ochłody przyda się naczynie pełne neutralnej substancji.
W oczekiwaniu na powrót podopiecznego subtelnie zajął miejsce na jednym z hamaków i przedłużając odrobinę rękę z wolna huśtał dziecko na huśtawce. Energię miał na wyczerpaniu, lecz i tak był w o wiele lepszej formie niż tuż przed atakiem na Białowłosego. Nawet nie myślał o posoce, a o tym jak sobie radzi Ichiro, a nawet posłał myśli w kosmos dumając nad losami jego znajomych. Nie miał sił na wykrycie ich obecności przy pomocy zmysłów Ki, poza tym mógłby tylko zezłościć się, iż nie bierze udziału w batalii. Zapewne potem wojownicy będą chwalić się swoimi poczynaniami, a Red w kącie wysłuchiwać ich przygód. O ile w ogóle ośmieli się przebywać w większym gronie towarzystwa nad to obecne. Troje to już tłok, nawet jeśli jeden z nich jest całkiem malutki. Co to jest roczek w porównaniu do ponad 200 (w przypadku Ichiro) czy ponad 300 (w przypadku Reda) lat egzystencji? Mimo to było mu lżej słysząc śmiech bujającego się na wstędze Pół-demonka.
Płacz Shigo wyrwał Reda z rozmarzenia i dopiero teraz dotarło do niego to, o co "poprosił" Ichiro. O ile mleko było ważne i niezbędne, o tyle wysłał demona po coś więcej. Dlaczego wyręczał się młodszym kolegą w takiej trudnej sprawie? Wszak musiałby kogoś porwać, a może wręcz zabić, by spełnić zachciankę Rogatego. Ostrożnie nasunął czarne płótno na kły i schylił się nad dzieckiem. Jego strach emanował gęstą falą Ki, to znaczyło, że wszystko co najgorsze robił na oczach brzdąca? Cień spod grzywki zasłonił przygasłe ślepia demona, lecz całym sobą prezentował zażenowanie. Jak mógł pozwolić na coś takiego?! June go zabije, jak dowie się ile szkrab widział i przeżył na własnej skórce. Ale z drugiej strony - Shigo nie miał lepszej opieki przed intruzami, bo od razu swoją postawą Red udowadniał, iż nie warto porywać się na dziecko. Posadowił wygodniej Królewicza na udzie i przeczesał ostrożnie grzywkę malcowi, by uspokoić go chociaż troszkę. Ta odrobina krwi od Ichiro wystarczyła, by odzyskał na kilkadziesiąt minut jako-tako trzeźwe myślenie i zdecydował się do czasu powrotu ucznia nie marnować ani chwili.
Przypomniał sobie jak po treningu Białowłosy wojownik spał twardo na jeszcze twardszej ziemi. Powinien lepiej zadbać o podstawowe potrzeby podopiecznego, więc przeistoczył jeden z większych głazów w kłębek złotego, czarnego i czerwonego płótna. Razem z Shigo bawiąc się przystroili jaskinię niczym wnętrze lampy Dżina, a tuż pod sufitem wisiały trzy hamaki - dla każdego z demonów. Już żadna wilgoć czy nocny zwierz im nie przeszkodzi. Nawet tobołek z przedmiotami dziecka zawinął w materiale pod sufitem. Rozwiesił też wiele złotych wstęg dla ozdoby, a jedną z nich przeznaczył na huśtawkę dla synka June. Malec z początku nie chciał bawić się zabawką od Reda uważając pewnie, iż to forma przekupienia w ramach przeprosin, lecz widząc jak demon z warkoczem testował wytrzymałość bujaka - nie mógł nie chcieć spróbować. Na chwileczkę zabrał Shigo na spacer, by wrócić z szybkiej kąpieli i z kamiennym wazonem pełnym czystej wody z leśnego strumienia. Nie znał upodobań kulinarnych Ichiro, ale chociażby dla ochłody przyda się naczynie pełne neutralnej substancji.
W oczekiwaniu na powrót podopiecznego subtelnie zajął miejsce na jednym z hamaków i przedłużając odrobinę rękę z wolna huśtał dziecko na huśtawce. Energię miał na wyczerpaniu, lecz i tak był w o wiele lepszej formie niż tuż przed atakiem na Białowłosego. Nawet nie myślał o posoce, a o tym jak sobie radzi Ichiro, a nawet posłał myśli w kosmos dumając nad losami jego znajomych. Nie miał sił na wykrycie ich obecności przy pomocy zmysłów Ki, poza tym mógłby tylko zezłościć się, iż nie bierze udziału w batalii. Zapewne potem wojownicy będą chwalić się swoimi poczynaniami, a Red w kącie wysłuchiwać ich przygód. O ile w ogóle ośmieli się przebywać w większym gronie towarzystwa nad to obecne. Troje to już tłok, nawet jeśli jeden z nich jest całkiem malutki. Co to jest roczek w porównaniu do ponad 200 (w przypadku Ichiro) czy ponad 300 (w przypadku Reda) lat egzystencji? Mimo to było mu lżej słysząc śmiech bujającego się na wstędze Pół-demonka.
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Wto Kwi 07, 2015 9:45 pm
Wleciał do jaskini bez żadnych ceregieli. Jego prawa ręka była cała zakrwawiona, nadal miał ledwo co zagojoną ranę na szyi, nie był to raczej zbyt piękny widok dla Shigo. Rzucił jeszcze szlochającą dziewczynę na ziemię, nie zrobił tego brutalnie, gdyż nie chciał jej wyrządzić krzywdy, nie wiedział czy miała być martwa czy żywa. Nie miał pojęcia jak woli Red, ale był czas aby się dowiedzieć, o ile nie okaże współczucie w stosunku do dziewczyny. Miała ona na sobie krew swojego chłopaka, pewnie zapach zmusi Reda do ataku.
Mleko położył w kącie, był wycieńczony. Jednak zadowolony zauważył zmiany w jaskini. Red stworzył im hamaki, dodał też wiele złotych wstęg a jedną z nich zmienił na huśtawkę, i właśnie gdy Demon wszedł oni bawili się w najlepsze. Cieszyła Ichiego beztroska mistrza, w końcu doszedł do siebie. Zauważył też w kącie wazon pełen czystej wody. Przynajmniej nie obijali się gdy białowłosy był na "zakupach".
Ichiro nie chciał pokazywać dziewczyny Shigo, ale nie miał wyboru, jakby zostawił ją na dworze to pewnie by uciekła, a Ichi nie miał ochoty ani siły jej gonić, a z kolei Red pewnie nie był wstanie psychicznym na pościg. Na pewno Red będzie na niego zły ale Ichiro był zbyt wycieńczony by się tym przejmować.
- Proszę przyniosłem to o co prosiłeś. - Położył się opierając o ścianę tuż obok wejścia, wciąż obserwował dziewczynę, i mimo zmęczenia był cały czas gotów do uchwycenia jej. Zastanawiał się czy coś im grozi, zapewne większość wojowników ziemi była na Vegecie razem z June, ale nigdy nie wiadomo.
Dziewczyna zaś jedynie leżała i szlochała, jej spory biust zniekształcał się pod wpływem zetknięcia z ziemią. A jej ciemne brąz włosy na niej leżały. Nie patrzyła swoimi niebieskimi oczami na Reda ani na Shigo, a jedynie w podłogę. Prawdopodobnie po stracie ukochanego nie chciała dłużej żyć.
Co zrobi Red?
OOC:
tyle.
Mleko położył w kącie, był wycieńczony. Jednak zadowolony zauważył zmiany w jaskini. Red stworzył im hamaki, dodał też wiele złotych wstęg a jedną z nich zmienił na huśtawkę, i właśnie gdy Demon wszedł oni bawili się w najlepsze. Cieszyła Ichiego beztroska mistrza, w końcu doszedł do siebie. Zauważył też w kącie wazon pełen czystej wody. Przynajmniej nie obijali się gdy białowłosy był na "zakupach".
Ichiro nie chciał pokazywać dziewczyny Shigo, ale nie miał wyboru, jakby zostawił ją na dworze to pewnie by uciekła, a Ichi nie miał ochoty ani siły jej gonić, a z kolei Red pewnie nie był wstanie psychicznym na pościg. Na pewno Red będzie na niego zły ale Ichiro był zbyt wycieńczony by się tym przejmować.
- Proszę przyniosłem to o co prosiłeś. - Położył się opierając o ścianę tuż obok wejścia, wciąż obserwował dziewczynę, i mimo zmęczenia był cały czas gotów do uchwycenia jej. Zastanawiał się czy coś im grozi, zapewne większość wojowników ziemi była na Vegecie razem z June, ale nigdy nie wiadomo.
Dziewczyna zaś jedynie leżała i szlochała, jej spory biust zniekształcał się pod wpływem zetknięcia z ziemią. A jej ciemne brąz włosy na niej leżały. Nie patrzyła swoimi niebieskimi oczami na Reda ani na Shigo, a jedynie w podłogę. Prawdopodobnie po stracie ukochanego nie chciała dłużej żyć.
Co zrobi Red?
OOC:
tyle.
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Sro Kwi 08, 2015 9:36 am
Wiedział, że nie powinien w jakikolwiek pospieszać ucznia, lecz oczekiwanie na jedzenie nie należało do najprzyjemniejszych odczuć. Kokosił się w swoim hamaku i próbował skierować myśli tylko na dziecko kołyszące się na huśtawce, z marnym skutkiem.
Dopiero zapach zbliżającego się posiłku i energia Białowłosego zaalarmowały Reda do gotowości. Do uczty rzecz jasna. Wyłonił się zza tkaniny hamaka, na którym do tej pory relaksował się, i swobodnym, cichym lotem w dół wylądował bezdźwięcznie tuż przy huśtawce Shigo. Malec na szczęście odczuwał znużenie i senność, toteż nie widział zakrwawionej dziewczyny i równie mocno zbrukanego krwią Ichiro tuż obok. Red nim spojrzał w kierunku przybyłych (co było niemiłosiernie trudnym zadaniem zważywszy na przesączenie posoką w grocie skalnej), wziął dziecko w swoje ramiona i ponownie uniósł się ku leżankom pod sufitem, by umieścić go w jednym z nich i opatulić kocykiem. Jak to możliwe, że okazywał tyle delikatności wobec Królewicza, kiedy pod nimi czekał krwisty bufet do spożycia? Skosztowanie krwi od Białowłosego wojownika wiele w tym pomagało, mógł opanować swoje instynkty na krótki czas. Na tyle, by dziecko zasnęło i niczego się nie domyślało. Jedynie szlochanie dziewczyny, które zmagało się z chwili na chwilę mogło przerwać sen synka June.
Wpierw wolał zająć się swoimi podopiecznymi, tutaj Ichiro nie był wyjątkiem. Zniżył lot z kołyski Shigo w stronę zakrwawionego i wykończonego demona, któremu nadal sączyła się posoka z rany na szyi. Nie mógł przejść obok ucznia obojętne, wszak to on zdobył dla niego i dla dziecka posiłek. Zrobił krok bliżej ku mężczyźnie i wyciągnął dwa palce w kierunku rany. Wtedy poczuć mógł przyjemne mrowienie, a wokół dłoni Reda - dostrzec kilka czarnych motyli, które wnikały we skórę Ichiro. Już po chwili Białowłosy mógł odetchnąć z ulgą, gdyż nie tylko nie miał śladu po szramie, lecz tak jakby został z niego ciężar zmęczenia. Tak, "mistrz" zregenerował nie tylko tkankę, ale i siły wojownika. Tylko demon z warkoczem stał się bardziej nieobecny, ponieważ uleczenie kosztowało go wysiłku, i jeszcze nęcił go wszędobylski zapach krwi w najbliższym otoczeniu. Zaraz odwrócił głowę w kierunku obiadu, którego lament robił się coraz mniej do tolerowania. Czyli nadszedł czas na posiłek.
Odsunął się od Białowłosego, by z elegancją i jednocześnie z zimną determinacją podejść do pięknej kobiety. Stał chwilę nad nią obserwując ją dokładnie. Emanowała dobrą energią, mógł przypuszczać, iż Ichiro wybrał kogoś, kto nie miał większych skaz na duszy. Do tej pory pił krew osób powiązanych z ciężkimi grzechami, ale zdarzyło mu się już skosztować posoki mniej kalorycznej we zło. Ogromny chłód bił z postury demona, prawie tak wielki jak na przywitanie największego wroga wszechświata. Albo jak na spotkanie z Rikimaru, Pół-demona, przez którego odłamek lodu utkwił w duszy Reda, no i przyczynił się do zawładnięcia ciałem demona magią Majin. Ostatecznie, gdy szloch robił się nie do zniesienia, kucnął przy dziewczynie i swoją szponiastą dłonią sięgnął po jej prawe lico, żeby podnieść jej oblicze z podłogi. Ta w pierwszej chwili zamilknęła, ale gdy tylko dostrzegła niewyraźne kontury rogatej postaci, krople łez ciekły z większą zawziętością niż przedtem. Zawsze dziwił się temu fenomenowi - łzom. On nie umiał ronić łez, czy w radości czy w smutku. Lecz nie po to ma ów kobietę, by badać jej zachowanie, a wypić z niej wszystką krew. Pochwycił drugą ręką za jej bark i jednym zamachem przeciągnął pod samą ścianę. Światło lepiej padało na przyszłego oprawcę, dlatego zobaczyła nie tylko rogi, ale i zamaskowaną twarz demona z żarzącymi się ślepiami. Serce podeszło jej do gardła - myślała, że masakra w sklepie spożywczym dokonana przez drugiego Białowłosego demona było epicentrum masakry na dzień dzisiejszy. Owszem, już wtedy myślała, że podzieli los jej ukochanego, ale teraz obawiała się brutalnego gwałtu i śmierci. Cóż, tego pierwszego nie zazna, chyba, że wbicie bielusieńkich kłów w szyję można było określić jako naruszenie nietykalności cielesnej. Rzeczywiście - Red przystąpił z miejsca na konsumpcję, niczym dziki zwierz, rzuciwszy się na szyję kobiety. To nie było takie subtelne jak w przypadku Ichiro. Wszystkie kły wbił tak głęboko, że zmiażdżył tchawicę i kręgi szyjne, tak więc bardzo szybko pozbawił życia niewinnej, dorodnej kobiety. Nie uronił ani jednej kropelki krwi, z każdym haustem i łykiem posoki ciało Długowłosej wyszczuplało się i marszczyła się skóra. Nagryzł ofiarę w czterech miejscach - na szyi, na brzuchu i na obu udach - także po kilku minutach została sama skóra i kości. Bardzo dosłownie. Cokolwiek co miało w sobie krew zostało unicestwione i dostarczone do organizmu demona. Pozostałości prędko spalił wiązką Ki, i zupełnie zatuszował istnienie ów kobiety. W kącikach ust Reda sączyły się jeszcze krople posoki, lecz oblizał je przed odwróceniem się w kierunku ucznia, który mógł to wszystko zobaczyć jak na dłoni. Skoro tak szybko "mistrz" rozprawił się z posiłkiem, mógł uznać za komplement dobór ofiary. Sam Red łapał oddech, nie przypuszczał, że tak prędko można kogokolwiek pozbawić posoki. Ale co gorsza - był strasznie nakręcony na więcej i więcej, a przecież za sobą miał też pobrudzonego krwią wojownika. Musiał więc przez moment bić się z myślami i samym sobą, aby nie rzucić się na Ichiro. Demon z warkoczem nie miał pretensji do podopiecznego, przecież sam "poprosił" o krew. Tylko do siebie. Pragnął wrócić do diety ze słodyczami, lecz one już nie miały żadnej wartości dla niego. A musiał coś jeść.
Po kilku minutach oczyszczania strzępków umysłu podniósł się na nogi i odwrócił się w stronę Białowłosego. Na krótko - zapomniał przez moment medytacji, że uczeń nadal ma na sobie sporą plamę krwi z innego człowieka. Spuścił więc prędko wzrok i odezwał się krystalicznie czystym głosem w głowie Ichiro:
>>>Jak doprowadzisz się do porządku, przejdziemy się na spacer z Shigo. Trzeba w końcu popracować nad Twoim treningiem na poważnie.<<<
Sam Red przeczesał sobie szczupłymi palcami z pazurami grzywkę i przeciągnął się w kręgosłupie. Ah, jak dawno nie czuł się tak wypoczęty i pełen energii! To pewnie dzięki wysokokalorycznej krwi, która mimo braku posmaku zła, była młoda i słodka sama w sobie. Nie mogą więc zmarnować ani sekundy. Rogaty demon zajął się dzieckiem, które po drzemce chciało jeść, i przy okazji dowiedział się, że dokładnie takie samo mleko "zakupił" Ichiro, które dostał od June przed wylotem na Vegetę.
[Ooc: poznanie przez Ichiro techniki leczącej Kaifuku]
Dopiero zapach zbliżającego się posiłku i energia Białowłosego zaalarmowały Reda do gotowości. Do uczty rzecz jasna. Wyłonił się zza tkaniny hamaka, na którym do tej pory relaksował się, i swobodnym, cichym lotem w dół wylądował bezdźwięcznie tuż przy huśtawce Shigo. Malec na szczęście odczuwał znużenie i senność, toteż nie widział zakrwawionej dziewczyny i równie mocno zbrukanego krwią Ichiro tuż obok. Red nim spojrzał w kierunku przybyłych (co było niemiłosiernie trudnym zadaniem zważywszy na przesączenie posoką w grocie skalnej), wziął dziecko w swoje ramiona i ponownie uniósł się ku leżankom pod sufitem, by umieścić go w jednym z nich i opatulić kocykiem. Jak to możliwe, że okazywał tyle delikatności wobec Królewicza, kiedy pod nimi czekał krwisty bufet do spożycia? Skosztowanie krwi od Białowłosego wojownika wiele w tym pomagało, mógł opanować swoje instynkty na krótki czas. Na tyle, by dziecko zasnęło i niczego się nie domyślało. Jedynie szlochanie dziewczyny, które zmagało się z chwili na chwilę mogło przerwać sen synka June.
Wpierw wolał zająć się swoimi podopiecznymi, tutaj Ichiro nie był wyjątkiem. Zniżył lot z kołyski Shigo w stronę zakrwawionego i wykończonego demona, któremu nadal sączyła się posoka z rany na szyi. Nie mógł przejść obok ucznia obojętne, wszak to on zdobył dla niego i dla dziecka posiłek. Zrobił krok bliżej ku mężczyźnie i wyciągnął dwa palce w kierunku rany. Wtedy poczuć mógł przyjemne mrowienie, a wokół dłoni Reda - dostrzec kilka czarnych motyli, które wnikały we skórę Ichiro. Już po chwili Białowłosy mógł odetchnąć z ulgą, gdyż nie tylko nie miał śladu po szramie, lecz tak jakby został z niego ciężar zmęczenia. Tak, "mistrz" zregenerował nie tylko tkankę, ale i siły wojownika. Tylko demon z warkoczem stał się bardziej nieobecny, ponieważ uleczenie kosztowało go wysiłku, i jeszcze nęcił go wszędobylski zapach krwi w najbliższym otoczeniu. Zaraz odwrócił głowę w kierunku obiadu, którego lament robił się coraz mniej do tolerowania. Czyli nadszedł czas na posiłek.
Odsunął się od Białowłosego, by z elegancją i jednocześnie z zimną determinacją podejść do pięknej kobiety. Stał chwilę nad nią obserwując ją dokładnie. Emanowała dobrą energią, mógł przypuszczać, iż Ichiro wybrał kogoś, kto nie miał większych skaz na duszy. Do tej pory pił krew osób powiązanych z ciężkimi grzechami, ale zdarzyło mu się już skosztować posoki mniej kalorycznej we zło. Ogromny chłód bił z postury demona, prawie tak wielki jak na przywitanie największego wroga wszechświata. Albo jak na spotkanie z Rikimaru, Pół-demona, przez którego odłamek lodu utkwił w duszy Reda, no i przyczynił się do zawładnięcia ciałem demona magią Majin. Ostatecznie, gdy szloch robił się nie do zniesienia, kucnął przy dziewczynie i swoją szponiastą dłonią sięgnął po jej prawe lico, żeby podnieść jej oblicze z podłogi. Ta w pierwszej chwili zamilknęła, ale gdy tylko dostrzegła niewyraźne kontury rogatej postaci, krople łez ciekły z większą zawziętością niż przedtem. Zawsze dziwił się temu fenomenowi - łzom. On nie umiał ronić łez, czy w radości czy w smutku. Lecz nie po to ma ów kobietę, by badać jej zachowanie, a wypić z niej wszystką krew. Pochwycił drugą ręką za jej bark i jednym zamachem przeciągnął pod samą ścianę. Światło lepiej padało na przyszłego oprawcę, dlatego zobaczyła nie tylko rogi, ale i zamaskowaną twarz demona z żarzącymi się ślepiami. Serce podeszło jej do gardła - myślała, że masakra w sklepie spożywczym dokonana przez drugiego Białowłosego demona było epicentrum masakry na dzień dzisiejszy. Owszem, już wtedy myślała, że podzieli los jej ukochanego, ale teraz obawiała się brutalnego gwałtu i śmierci. Cóż, tego pierwszego nie zazna, chyba, że wbicie bielusieńkich kłów w szyję można było określić jako naruszenie nietykalności cielesnej. Rzeczywiście - Red przystąpił z miejsca na konsumpcję, niczym dziki zwierz, rzuciwszy się na szyję kobiety. To nie było takie subtelne jak w przypadku Ichiro. Wszystkie kły wbił tak głęboko, że zmiażdżył tchawicę i kręgi szyjne, tak więc bardzo szybko pozbawił życia niewinnej, dorodnej kobiety. Nie uronił ani jednej kropelki krwi, z każdym haustem i łykiem posoki ciało Długowłosej wyszczuplało się i marszczyła się skóra. Nagryzł ofiarę w czterech miejscach - na szyi, na brzuchu i na obu udach - także po kilku minutach została sama skóra i kości. Bardzo dosłownie. Cokolwiek co miało w sobie krew zostało unicestwione i dostarczone do organizmu demona. Pozostałości prędko spalił wiązką Ki, i zupełnie zatuszował istnienie ów kobiety. W kącikach ust Reda sączyły się jeszcze krople posoki, lecz oblizał je przed odwróceniem się w kierunku ucznia, który mógł to wszystko zobaczyć jak na dłoni. Skoro tak szybko "mistrz" rozprawił się z posiłkiem, mógł uznać za komplement dobór ofiary. Sam Red łapał oddech, nie przypuszczał, że tak prędko można kogokolwiek pozbawić posoki. Ale co gorsza - był strasznie nakręcony na więcej i więcej, a przecież za sobą miał też pobrudzonego krwią wojownika. Musiał więc przez moment bić się z myślami i samym sobą, aby nie rzucić się na Ichiro. Demon z warkoczem nie miał pretensji do podopiecznego, przecież sam "poprosił" o krew. Tylko do siebie. Pragnął wrócić do diety ze słodyczami, lecz one już nie miały żadnej wartości dla niego. A musiał coś jeść.
Po kilku minutach oczyszczania strzępków umysłu podniósł się na nogi i odwrócił się w stronę Białowłosego. Na krótko - zapomniał przez moment medytacji, że uczeń nadal ma na sobie sporą plamę krwi z innego człowieka. Spuścił więc prędko wzrok i odezwał się krystalicznie czystym głosem w głowie Ichiro:
>>>Jak doprowadzisz się do porządku, przejdziemy się na spacer z Shigo. Trzeba w końcu popracować nad Twoim treningiem na poważnie.<<<
Sam Red przeczesał sobie szczupłymi palcami z pazurami grzywkę i przeciągnął się w kręgosłupie. Ah, jak dawno nie czuł się tak wypoczęty i pełen energii! To pewnie dzięki wysokokalorycznej krwi, która mimo braku posmaku zła, była młoda i słodka sama w sobie. Nie mogą więc zmarnować ani sekundy. Rogaty demon zajął się dzieckiem, które po drzemce chciało jeść, i przy okazji dowiedział się, że dokładnie takie samo mleko "zakupił" Ichiro, które dostał od June przed wylotem na Vegetę.
[Ooc: poznanie przez Ichiro techniki leczącej Kaifuku]
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Sro Kwi 08, 2015 9:41 pm
Red opanował się na szczęście na tyle aby położyć malca do snu. Potem podszedł do wyczerpanego Ichiro i uleczył białowłosego. Ichi od razu poczuł przypływ sił, a więc to była technika demonów pozwalająca na leczenie drugiego, przydatne, dzięki temu mogliby się nawzajem leczyć podczas walki, o ile Ichi byłby w ogóle przydatny...
Czarnowłosy demon z warkoczem od razu po tym zabrał się za jedzenie, a mianowicie przeszedł do najgorszej sceny jaką można sobie wyobrazić. Biedna niewinna dziewczyna została podniesiona po czym Red wbił jej zęby w kilku miejscach i wyssał dosłownie calutką krew z zapłakanej dziewczyny. Zostało z niej dosłownie tylko skóra i kości. Szybko to jednak się zmieniło bo Red zamienił ją w kupkę popiołu za pomocą ki-blasta. Szczerze to jej chłopak podzielił lepszy los niż ona, smutne.
Ichiro przypatrywał się całemu zabiegowi bez żadnych emocji. Uważał ludzi za zwyczajny posiłek, sam ich konsumował wiele razy, to June sądziła że są czymś więcej, i ona nie pozwalała mu na to.
Gdy Red już zakończył swój rytuał odwrócił się do Ichiego i zapowiedział dalszy trening jak tylko demon ogarnie swój wygląd - Ichiro spojrzał na rękawy swojej koszuli, były całe zakrwawione. Strasznie go podnieciła informacja o treningu, od razu pobiegł na dwór, a tam zerwał jednym ruchem rękawy i poleciał daleko od jaskini aby je wyrzucić. Nawet wygodniej mu było bez nich więc nie miał z tym problemów, a po krwi nie było ani śladu.
Wrócił do Reda podskakując z podekscytowania
- Jestem gotów! Czego mnie teraz nauczysz? - Powiedział uradowany uśmiechając się od ucha do ucha.
Czarnowłosy demon z warkoczem od razu po tym zabrał się za jedzenie, a mianowicie przeszedł do najgorszej sceny jaką można sobie wyobrazić. Biedna niewinna dziewczyna została podniesiona po czym Red wbił jej zęby w kilku miejscach i wyssał dosłownie calutką krew z zapłakanej dziewczyny. Zostało z niej dosłownie tylko skóra i kości. Szybko to jednak się zmieniło bo Red zamienił ją w kupkę popiołu za pomocą ki-blasta. Szczerze to jej chłopak podzielił lepszy los niż ona, smutne.
Ichiro przypatrywał się całemu zabiegowi bez żadnych emocji. Uważał ludzi za zwyczajny posiłek, sam ich konsumował wiele razy, to June sądziła że są czymś więcej, i ona nie pozwalała mu na to.
Gdy Red już zakończył swój rytuał odwrócił się do Ichiego i zapowiedział dalszy trening jak tylko demon ogarnie swój wygląd - Ichiro spojrzał na rękawy swojej koszuli, były całe zakrwawione. Strasznie go podnieciła informacja o treningu, od razu pobiegł na dwór, a tam zerwał jednym ruchem rękawy i poleciał daleko od jaskini aby je wyrzucić. Nawet wygodniej mu było bez nich więc nie miał z tym problemów, a po krwi nie było ani śladu.
Wrócił do Reda podskakując z podekscytowania
- Jestem gotów! Czego mnie teraz nauczysz? - Powiedział uradowany uśmiechając się od ucha do ucha.
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Pią Kwi 10, 2015 8:48 am
Owszem, ukochany podzielił lepszy los od swojej dziewczyny. Może nie o wiele, bo i tak zginął śmiercią tragiczną, lecz przynajmniej zmarł od razu po zadanym ataku Ichiro. Lecz Red w tamtej chwili zupełnie nie troszczył się o delikatność nad "naczyniem z pokarmem". Chłód bijący z demońskiego ciała nie przypominał tej aury, którą emanuje obecnie. Była przejmująco zimna, aż do bólu. Wielce możliwe, że swoją specyfiką sparaliżowała ów kobietę przed zjedzeniem, jednak nie wiadomo.
Całkiem pomysłowo wybrnął uczeń z pozbycia się śladów krwi na ubraniu. Po prostu wyrwał rękawy i zneutralizował na miejscu. Bardzo dobrze - świadczyło to o jego pomysłowości, którą będzie chciał ujrzeć również w treningu. Samo podejście i ekscytacja Ichiro zwiastowały dawkę dobrej zabawy dla "mistrza". Ponieważ dla podopiecznego będzie to spory wysiłek - jak na pierwszy raz. Później z pewnością przyzwyczai się do tempa narzuconego przez Reda. Oby tylko te ćwiczenia faktycznie przyniosły poprawę kondycji demona, bo jeśli nie, będzie musiał znaleźć dla niego lepszego nauczyciela. Cóż, zainteresowany sam oceni czy warto kontynuować trening u Rogatego czy u innych demonów, jak June czy Dragot.
Czarnowłosy demon z warkoczem usadowił sobie wygodnie Shigo na głowie, który od razu dobrał się do złotych rogów młodzieńca i trzymał je mocno jak kierowca kierownicę w bolidzie formuły jeden. Dziecko poprzez obserwacje także powinno doświadczyć paru ciekawostek z życia wojownika, którym z pewnością był jego starszy kolega w niebieskim bezrękawniku. Red powoli wychodził z jaskini i przez moment spoglądał w przyrodę. Siedząc w ciemnym zakamarku musiał przyzwyczaić ślepia na nowo do światła. Gdy Ki ucznia znajdowała się tuż przy nim wskazał palcem na podnóża góry, w którym mieściła się tutejsza grota skalna.
>>>Wtocz tamten głaz do jaskini i zakryj wejście do niej.<<<
Okrągłość kamienia przypominała tego z mitologii o Syzyfie, gabarytowo też. Takie drzwi antywłamaniowe jednak swoje ważyły, dlatego Ichiro jeszcze nie był na tyle silny, by unieść ją nad głową i cisnąć w otwór. Po to ta rozgrzewka - trzeba przygotować mięśnie i nóg i rąk do akcji. Po stylu jaki preferował Białowłosy wiedział, iż siła to nie jego brożka, ale niektóre zdolności, w tym Mistic Attack, idealnie współgrają z siłą i szybkością. "Mistrz" zaś zamiast zejść na dół poleciał na szczyt zbocza i przytrzymał stopą kamulec o średnicy pół metra. Trzy mniejsze kamienie trzymał w rękach, a gdy tylko widział, że wojownik zbliżał się do wypełnienia pierwszego punktu rozgrzewki... zmielił jeden z kamieni w ręce, ulokował w ustach niczym cukierki, a później odłamkami strzelał z ust w kierunku demona niczym pociskami z pistoletu. Miało to swoje osobne zadanie - chciał zobaczyć jak mężczyzna radzi sobie w sytuacjach z zaskoczenia.
[Ooc: rozgrzewka z Ichiro, część 1/?]
Całkiem pomysłowo wybrnął uczeń z pozbycia się śladów krwi na ubraniu. Po prostu wyrwał rękawy i zneutralizował na miejscu. Bardzo dobrze - świadczyło to o jego pomysłowości, którą będzie chciał ujrzeć również w treningu. Samo podejście i ekscytacja Ichiro zwiastowały dawkę dobrej zabawy dla "mistrza". Ponieważ dla podopiecznego będzie to spory wysiłek - jak na pierwszy raz. Później z pewnością przyzwyczai się do tempa narzuconego przez Reda. Oby tylko te ćwiczenia faktycznie przyniosły poprawę kondycji demona, bo jeśli nie, będzie musiał znaleźć dla niego lepszego nauczyciela. Cóż, zainteresowany sam oceni czy warto kontynuować trening u Rogatego czy u innych demonów, jak June czy Dragot.
Czarnowłosy demon z warkoczem usadowił sobie wygodnie Shigo na głowie, który od razu dobrał się do złotych rogów młodzieńca i trzymał je mocno jak kierowca kierownicę w bolidzie formuły jeden. Dziecko poprzez obserwacje także powinno doświadczyć paru ciekawostek z życia wojownika, którym z pewnością był jego starszy kolega w niebieskim bezrękawniku. Red powoli wychodził z jaskini i przez moment spoglądał w przyrodę. Siedząc w ciemnym zakamarku musiał przyzwyczaić ślepia na nowo do światła. Gdy Ki ucznia znajdowała się tuż przy nim wskazał palcem na podnóża góry, w którym mieściła się tutejsza grota skalna.
>>>Wtocz tamten głaz do jaskini i zakryj wejście do niej.<<<
Okrągłość kamienia przypominała tego z mitologii o Syzyfie, gabarytowo też. Takie drzwi antywłamaniowe jednak swoje ważyły, dlatego Ichiro jeszcze nie był na tyle silny, by unieść ją nad głową i cisnąć w otwór. Po to ta rozgrzewka - trzeba przygotować mięśnie i nóg i rąk do akcji. Po stylu jaki preferował Białowłosy wiedział, iż siła to nie jego brożka, ale niektóre zdolności, w tym Mistic Attack, idealnie współgrają z siłą i szybkością. "Mistrz" zaś zamiast zejść na dół poleciał na szczyt zbocza i przytrzymał stopą kamulec o średnicy pół metra. Trzy mniejsze kamienie trzymał w rękach, a gdy tylko widział, że wojownik zbliżał się do wypełnienia pierwszego punktu rozgrzewki... zmielił jeden z kamieni w ręce, ulokował w ustach niczym cukierki, a później odłamkami strzelał z ust w kierunku demona niczym pociskami z pistoletu. Miało to swoje osobne zadanie - chciał zobaczyć jak mężczyzna radzi sobie w sytuacjach z zaskoczenia.
[Ooc: rozgrzewka z Ichiro, część 1/?]
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach