Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Jaskinia
Sob Cze 02, 2012 8:10 am
First topic message reminder :
Jaskinia jak jaskinia. Dziura w skale wystarczająco głęboka, że można takim tunelem wejść bardzo głęboko w planetę. Jest tam mnóstwo nietoperzy, różnych stalagmitów, być może na tych niższych pokładach nawet rudy metali. Mokro i ciemno-nie każdy lubi takie miejsca, można nabawić się reumatyzmu.
Jaskinia jak jaskinia. Dziura w skale wystarczająco głęboka, że można takim tunelem wejść bardzo głęboko w planetę. Jest tam mnóstwo nietoperzy, różnych stalagmitów, być może na tych niższych pokładach nawet rudy metali. Mokro i ciemno-nie każdy lubi takie miejsca, można nabawić się reumatyzmu.
- GośćGość
Re: Jaskinia
Sro Kwi 15, 2015 11:45 pm
<< z Vegety
___ - Ty. Musisz być taki głośny? – tuż za plecami Ichiro zdało się słyszeć zmęczony lecz nadal chłodny kobiecy głos. Gdy się odwrócił dostrzegł rudowłosą wysoką kobietę z rękoma opierającymi się na boczkach. Ubrana była… a raczej owinięta na klatce piersiowej grubą ilością bandaży, jak i na rękach. Spodnie były niebieskie, szerokie, a stopy bose, lekko ubrudzone. Nie wyczuł jej nikt, bo ukryła KI. Złoty koci wzrok z czarnymi białkami przenikliwie obserwował Ichiro, jakby chciała wejść w jego duszę i ją sobie skonsumować. Zastanawiała się co ta istota tutaj robi w towarzystwie Red’a i Shigo i dlaczego wykrzykuje jej imię. Po chwili jednak zamknęła oczy, z jej ciała zniknęły fiołkowe tatuaże, a po otwarciu patrzałek były one już łagodniejsze, z białkami w normalnym kolorze.
Podróż była szybka. Wylądowała daleko stąd, więc nikt jej nie zauważył. Drogę tutaj przemierzyła skocznie, bo lecąc by musiała uaktywnić aurę i sprawić, by jej KI była wyczuwalna. Nie miała pewności czy ktoś jej nie śledził od momentu rozróby na statku, więc wolała być pewna.
___ - MAMA! – usłyszała. Otworzyła szerzej oczy wyszukując właściciela piskliwego głosiku. Wyszła bardziej zza drzewa za którym stała i wtedy dostrzegła swojego ukochanego synka, który dreptał na dwóch nóżkach w jej stronę uradowany, jeszcze się chwiejąc. Na jej twarz wpełzł szeroki uśmiech, ukucnęła wysuwając przed siebie ręce. Czekała, aż ten do niej dojdzie po czym mocno uścisnęła kręcąc się z nim dookoła. Śmiali się oboje w głos. Widać, że są rodziną bo charakterki podobne
___ - Shigo kochanie, tak się mamusia stęskniła za swoim małym księciem. Byłeś grzeczny? – spytała chłopczyka, a ten poklepał tylko June po twarzy malutkimi rączkami zacieszając się. Chyba nie mógł uwierzyć do końca w to, że mama wróciła. Demonica po chwili postawiła Shigo na ziemi, ten chwycił się jej nogi i stał dumnie z uniesioną głową ku górze. Pilnował by demonica znów nie uciekła.
___ - Red… dziękuję Ci, nie sprawiał kłopotów? - zwróciła wzrok na demona, lecz wtedy ją zamurowało. Zaraz, to na pewno Red? Wygląda zupełnie inaczej niż gdy się żegnali, cóż to za przemiana? – No no, widzę, że ktoś tu zmienił styl. – zażartowała puszczając oczko do współrasowca. – Tylko szkoda, że przez tą maskę nie będę mogła oglądać uśmiechu właściciela. – uśmiechnęła się chcąc też go tym w jakiś sposób zarazić. Red jakoś nigdy nie tryskał radością, a szkoda. Ten typ tak ma.
Była zmęczona, dlatego pozwoliła sobie usiąść pod drzewem i oprzeć się o nie. Mały Shigo niemal natychmiast wpełzł jej na kolana i wtulił się w piersi demonicy, korzystając z jej naturalnego ciepła. Ciało June w normalnym stanie miało około 42˚ więc było co tulić. Dziewczyna objęła syna, a następnie zwróciła wzrok ku Red’owi. Pewnie zastanawiał się dlaczego tutaj nagle przyleciała. Należą mu się wyjaśnienia.
___ - Mamy nie lada problem. Wróciłam wcześniej tylko dlatego bo ku Ziemi kierują się saiyanie. I to nie grupka czy dwie. To cały statek kosmiczny wielkości dziesięciu wieżowców wypchany po brzegi małpami. Obawiam się, że możemy mieć z nimi problem. Jedyne co mogłam zrobić sama to spowolnić ich robiąc dziurę w statku, ale i tak tu przylecą gdy tylko to naprawią. Musimy być w gotowości. – powiedziała poważnym tonem. – Trzeba coś zrobić nim tutaj dolecą. Nie znam żadnej destrukcyjnej techniki na dużą skalę, która byłaby w stanie zmieść ten statek. Arg… Choć może shower rain...- zacisnęła zęby myśląc gorączkowo. Red i June razem powinni dać sobie świetnie radę z tymi saiyanami, ale na tej planecie jest całe mnóstwo niewinnych ludzi, którzy mogą zginąć przypadkowo w trakcie inwazji. Ciężko będzie powstrzymać… 7, 10 tysięcy wojowników? Nie wie dokładnie ile ich tam jest. Będzie trzeba zaatakować już na orbicie.
___ - A Ty kim jesteś? - spojrzała na Ichiro. Na chwilę o nim zapomniała.
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Czw Kwi 16, 2015 11:37 am
Nie mącił treningu Ichiro wyjaśnieniami co do swoich wcześniejszych słów. W pierwszej kolejności chciał powiększyć arsenał możliwości ucznia, by mógł dobrać odpowiednią taktykę wobec wroga. Regeneracja jak najbardziej mogła namieszać w potyczce, dlatego bardzo uważnie kontrolował przebieg ćwiczeń Białowłosego oraz po utworzeniu nowej dłoni - pochwycił ją ostrożnie w dwa palce i przyglądał się strukturze nowych komórek. Tak jak przypuszczał były o wiele twardsze od poprzednich, wyhartowane z rosnącej Ki wojownika, który już po krótkiej rozgrzewce z Redem nabrał nowych sił. To znaczyło, iż rzeczywiście w Ichiro drzemał potencjał, który tylko czekał na odpowiedni bodziec, aby pokazać swoją prawdziwą moc. Nawet jak przejechał szybko paznokciem po zewnętrznej stronie ręki podopiecznego, nie pojawiła się szrama krwi. Jeszcze mógł dopieścić wygląd dłoni na bardziej wygładzoną, lecz jak na pierwszy raz był pod wrażeniem. Skinął nawet głową jakby potakując swoim myślom.
Nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć na rosnącą lawinę pytań Ichiro, usłyszał za nim kobiecy głos. Bardzo dobrze mu znany i poniekąd wyczekiwany, ale zaskoczył Reda w tejże chwili. Cóż, tak szybko przeciekł czas przez palce, że demonica June zjawiła się w miejsce "kampusu" pozostałych demonów. Podniósł wzrok na Rudowłosą i na moment zamurowało go. W pierwszej chwili pomyślał bowiem, że te bandaże na... klatce piersiowej i rękach skrywały rany wojenne, na szczęście okazały się być nowym designem Ogoniastej. Nawet na kilka sekund uchwycił jej drapieżne spojrzenie, tak bardzo bliźniaczo podobne do tych, które posiadał Red, ale które mogła zatuszować jak tatuaże na ciele. Minął bodajże tydzień lub dwa od ich rozłąki, a stęsknił się za pokrewną duszą wojowniczki. Nie tylko on, o wiele bardziej okazywał po sobie Shigo, że nawet nie odpuszczał mamy na krok przylepiony do jej nogi. Ten obraz był bezcenny, dlatego nie chciał niczego w zamian, chociaż... o tym jeszcze później.
June jak zwykle musiała wprowadzić Reda w komplementy, których nie był godny. Speszył się na tyle, że uciekł wzrokiem gdzieś na bok. To, że nosił maskę, wcale nie miało za zadanie skrywać uśmiech, tylko przerośnięte kły, no i ogólnie - zamknął się w sobie. Co prawda nigdy nie był wylewny, lecz teraz nie może sobie na to pozwolić, chociażby dlatego, iż nie mógł komunikować się werbalnie z otoczeniem. Tak czy inaczej gdzieś tam w środku odetchnął, że June jest cała i zdrowa, a przede wszystkim uspokoił go widok kochającej swojego synka mamy, która wydawała się być zadowolona z opieki Czarnowłosego.
Krótką sielankę przerwała sama June, gdyż przeszła do meritum sprawy. Od razu zgęstniała atmosfera, bowiem z ust demonicy wynikało, iż Saiyanie chcą podbić także Ziemię. Przypuszczał, że kilka wizyt osobników mieszkańców z Vegety na Ziemi mogło skłonić ich na inwazję. Albo tak jak w przypadku najemników Heby - chodziło o Smocze Kule. Aż poderwał się z siadu na równe nogi i zadarł głowę ku niebu. Faktycznie, armia wojowników dryfowała w wielkim okręcie kosmicznym wokół planety, być może właśnie reperując wspomnianą przez demonicę dziurę w kadłubie. Cichy, niski warkot wydobywał się z zamaskowanych ust młodzieńca z warkoczem. Nie miał przy sobie Królewicza, więc ciężej było mu powstrzymać się od zwierzęcych odruchów. Na szczęście dzięki przysłudze Ichiro miał w miarę racjonalne myślenie, dlatego był jeszcze w stanie komunikować się poprzez telepatię. Nie odrywając wzroku od nieboskłonu odezwał się do obojga demonów:
>>>Już wcześniej byli tu szpiedzy z Vegety...<<< zmrużył wściekłe ślepia, następnie skierował je na June >>>...chcieli Smoczych Kul. Mieli towarzysza - silnego demona, który znalazł jedną z nich. Udało mi się ją odebrać.<<<
W tym miejscu podciągnął jedną ręką T-shirt na torsie tak, by odsłonić pomarańczową kulę z dwoma czerwonymi gwiazdkami. Tkwiła mocno w klatce piersiowej Reda, tak jakby utopiona w szarej tkance ciała demona, tak że nie dałoby się jej fizycznie odebrać - przynajmniej gdy demon był w dobrej kondycji. Zaraz zakrył "artefakt" i przekazał dalsze informacje:
>>>Najgorsze, że ten demon pragnął zjeść Shigo, a ja nie zdołałem go zabić. Uciekł, ale zostawił nam receptę na pokonanie intruzów. Technikę Planet Burst. Musimy się jej nauczyć, June. A Tobie Ichiro radzę też przyjrzeć się dokładnie... chyba nie chcesz zawieść swojej nowej nauczycielki...<<<
Telepatia ucichła wraz z bardziej słyszalnym oddechem Reda. W ten sposób poniekąd zapowiedział, jaki los przewidywał dla Białowłosego, a June dał do zrozumienia, iż Ichiro byłby idealnym podopiecznym dla niej. Że u niej nauczy się o wiele więcej niż u niego. Że Red nie będzie w stanie dalej prowadzić demona ku drodze do potęgi. Nie czekając na oklaski, ruszył z miejsca i skierował swoje kroki ku większej przestrzeni dookoła. Na polankę nieopodal jaskini. Był bardzo spięty, ale i śmiertelnie poważny. Jeśli nie przypomni sobie szczegółów dotyczących Planet Bursta, będą mieć nie lada wyzwanie z przybyszami z kosmosu. Samo użycie tej techniki było wielce ryzykowne, pobierała stanowczo za dużo energii, ale nie było wyjścia. Zacisnął mocno pięści mobilizując się do pogrzebania we wspomnieniach jak przepływała energia Błękitnowłosego w chwili wyzwalania zabójczej umiejętności. Korzystając z tego, że przybył pierwszy na polankę i z chwilowej samotności, poczynił pierwsze kroki do przygotowań. Zmrużył oczy w krótkiej medytacji, aby cofnąć się do czasu, kiedy pojedynkował się z nieznajomym. Jego wściekłość, jego aurę, jego moc, jego gest... trzeba było wszystko odtworzyć na sobie. Jego Ki, jego złość, jego wielką-wielką moc, jego ręki gest ku górze. Podniósł dłoń ku zagrożeniu, ku niebu prawą dłoń. Jego siłę, jego zło, jego bardzo-wielką-wielką moc, jego tętno... wszystko w dobrej kolejności, przy wpływie adrenaliny i dawno nieużywanych mrocznych, kłębiących się Ki z samego środka demona sprawiało, iż na wewnętrznej stronie dłoni jawiła się kulka wielkości piłki pingpongowej.
Ale nagle coś go zablokowało, ścięło z kolan i w porę podparł się rękoma przed upadkiem na twarz. Pot lał się z niego strumieniami, aż musiał zaczerpnął powietrza ustami. W tym celu zdjął pospiesznie maskę i z rozwartym pyskiem pełnych lśniących bielą kłów łapał hausty powietrza. No dawaj, musisz się skupić... nie zrobisz tego dla siebie, to zrobisz dla innych! Skoro siebie nie uratujesz od zdziczenia i pogrążenia się w mroku, to wyświadcz tym dobrym chociaż ostatnią przysługę i pokaż June Planet Bursta, żeby z nią w ramię w ramię przegonić najeźdźców z Vegety! Zacisnął szpony na gruncie zostawiając szramy na ziemi mobilizował siebie do wstania i do koncentracji. Prychał przy tym niczym kot, z zaciśniętymi kłami zdołał tylko usiąść do siadu i spuścić rogatą głowę. Jak on siebie się brzydził, jak on sobą pogardzał, jak on siebie nienawidził! Spoglądał z obrzydzeniem na szponiaste ręce, którymi najchętniej chciałby rozszarpać ludzkie ciało do krwi... okrutne, obrzydliwe myśli. A jednak przy tym wszystkim - strasznie się bał siebie. Że nie powstrzyma tej bestii i powyrzyna wszystkich w koło. Że znów triumf przejmie krew. Najgorsze, że to nie była choroba, czy kontrola obcej osoby - on takim sam się stał przez wielką nieostrożność. Sam sobie był winien. Cóż z tego, iż posiadał ogromną moc, skoro to ona robiła z nim co chciała.
Stracił rachubę czasu i miejsca, nie wiedział czy ktoś go widział w tym stanie, lecz najważniejsze, by zdołał przekazać umiejętność demonicy. Trzeba było skupić się, jeszcze raz spróbować... nie mógł się poddawać.
[Ooc: dalszy trening Reda]
Nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć na rosnącą lawinę pytań Ichiro, usłyszał za nim kobiecy głos. Bardzo dobrze mu znany i poniekąd wyczekiwany, ale zaskoczył Reda w tejże chwili. Cóż, tak szybko przeciekł czas przez palce, że demonica June zjawiła się w miejsce "kampusu" pozostałych demonów. Podniósł wzrok na Rudowłosą i na moment zamurowało go. W pierwszej chwili pomyślał bowiem, że te bandaże na... klatce piersiowej i rękach skrywały rany wojenne, na szczęście okazały się być nowym designem Ogoniastej. Nawet na kilka sekund uchwycił jej drapieżne spojrzenie, tak bardzo bliźniaczo podobne do tych, które posiadał Red, ale które mogła zatuszować jak tatuaże na ciele. Minął bodajże tydzień lub dwa od ich rozłąki, a stęsknił się za pokrewną duszą wojowniczki. Nie tylko on, o wiele bardziej okazywał po sobie Shigo, że nawet nie odpuszczał mamy na krok przylepiony do jej nogi. Ten obraz był bezcenny, dlatego nie chciał niczego w zamian, chociaż... o tym jeszcze później.
June jak zwykle musiała wprowadzić Reda w komplementy, których nie był godny. Speszył się na tyle, że uciekł wzrokiem gdzieś na bok. To, że nosił maskę, wcale nie miało za zadanie skrywać uśmiech, tylko przerośnięte kły, no i ogólnie - zamknął się w sobie. Co prawda nigdy nie był wylewny, lecz teraz nie może sobie na to pozwolić, chociażby dlatego, iż nie mógł komunikować się werbalnie z otoczeniem. Tak czy inaczej gdzieś tam w środku odetchnął, że June jest cała i zdrowa, a przede wszystkim uspokoił go widok kochającej swojego synka mamy, która wydawała się być zadowolona z opieki Czarnowłosego.
Krótką sielankę przerwała sama June, gdyż przeszła do meritum sprawy. Od razu zgęstniała atmosfera, bowiem z ust demonicy wynikało, iż Saiyanie chcą podbić także Ziemię. Przypuszczał, że kilka wizyt osobników mieszkańców z Vegety na Ziemi mogło skłonić ich na inwazję. Albo tak jak w przypadku najemników Heby - chodziło o Smocze Kule. Aż poderwał się z siadu na równe nogi i zadarł głowę ku niebu. Faktycznie, armia wojowników dryfowała w wielkim okręcie kosmicznym wokół planety, być może właśnie reperując wspomnianą przez demonicę dziurę w kadłubie. Cichy, niski warkot wydobywał się z zamaskowanych ust młodzieńca z warkoczem. Nie miał przy sobie Królewicza, więc ciężej było mu powstrzymać się od zwierzęcych odruchów. Na szczęście dzięki przysłudze Ichiro miał w miarę racjonalne myślenie, dlatego był jeszcze w stanie komunikować się poprzez telepatię. Nie odrywając wzroku od nieboskłonu odezwał się do obojga demonów:
>>>Już wcześniej byli tu szpiedzy z Vegety...<<< zmrużył wściekłe ślepia, następnie skierował je na June >>>...chcieli Smoczych Kul. Mieli towarzysza - silnego demona, który znalazł jedną z nich. Udało mi się ją odebrać.<<<
W tym miejscu podciągnął jedną ręką T-shirt na torsie tak, by odsłonić pomarańczową kulę z dwoma czerwonymi gwiazdkami. Tkwiła mocno w klatce piersiowej Reda, tak jakby utopiona w szarej tkance ciała demona, tak że nie dałoby się jej fizycznie odebrać - przynajmniej gdy demon był w dobrej kondycji. Zaraz zakrył "artefakt" i przekazał dalsze informacje:
>>>Najgorsze, że ten demon pragnął zjeść Shigo, a ja nie zdołałem go zabić. Uciekł, ale zostawił nam receptę na pokonanie intruzów. Technikę Planet Burst. Musimy się jej nauczyć, June. A Tobie Ichiro radzę też przyjrzeć się dokładnie... chyba nie chcesz zawieść swojej nowej nauczycielki...<<<
Telepatia ucichła wraz z bardziej słyszalnym oddechem Reda. W ten sposób poniekąd zapowiedział, jaki los przewidywał dla Białowłosego, a June dał do zrozumienia, iż Ichiro byłby idealnym podopiecznym dla niej. Że u niej nauczy się o wiele więcej niż u niego. Że Red nie będzie w stanie dalej prowadzić demona ku drodze do potęgi. Nie czekając na oklaski, ruszył z miejsca i skierował swoje kroki ku większej przestrzeni dookoła. Na polankę nieopodal jaskini. Był bardzo spięty, ale i śmiertelnie poważny. Jeśli nie przypomni sobie szczegółów dotyczących Planet Bursta, będą mieć nie lada wyzwanie z przybyszami z kosmosu. Samo użycie tej techniki było wielce ryzykowne, pobierała stanowczo za dużo energii, ale nie było wyjścia. Zacisnął mocno pięści mobilizując się do pogrzebania we wspomnieniach jak przepływała energia Błękitnowłosego w chwili wyzwalania zabójczej umiejętności. Korzystając z tego, że przybył pierwszy na polankę i z chwilowej samotności, poczynił pierwsze kroki do przygotowań. Zmrużył oczy w krótkiej medytacji, aby cofnąć się do czasu, kiedy pojedynkował się z nieznajomym. Jego wściekłość, jego aurę, jego moc, jego gest... trzeba było wszystko odtworzyć na sobie. Jego Ki, jego złość, jego wielką-wielką moc, jego ręki gest ku górze. Podniósł dłoń ku zagrożeniu, ku niebu prawą dłoń. Jego siłę, jego zło, jego bardzo-wielką-wielką moc, jego tętno... wszystko w dobrej kolejności, przy wpływie adrenaliny i dawno nieużywanych mrocznych, kłębiących się Ki z samego środka demona sprawiało, iż na wewnętrznej stronie dłoni jawiła się kulka wielkości piłki pingpongowej.
Ale nagle coś go zablokowało, ścięło z kolan i w porę podparł się rękoma przed upadkiem na twarz. Pot lał się z niego strumieniami, aż musiał zaczerpnął powietrza ustami. W tym celu zdjął pospiesznie maskę i z rozwartym pyskiem pełnych lśniących bielą kłów łapał hausty powietrza. No dawaj, musisz się skupić... nie zrobisz tego dla siebie, to zrobisz dla innych! Skoro siebie nie uratujesz od zdziczenia i pogrążenia się w mroku, to wyświadcz tym dobrym chociaż ostatnią przysługę i pokaż June Planet Bursta, żeby z nią w ramię w ramię przegonić najeźdźców z Vegety! Zacisnął szpony na gruncie zostawiając szramy na ziemi mobilizował siebie do wstania i do koncentracji. Prychał przy tym niczym kot, z zaciśniętymi kłami zdołał tylko usiąść do siadu i spuścić rogatą głowę. Jak on siebie się brzydził, jak on sobą pogardzał, jak on siebie nienawidził! Spoglądał z obrzydzeniem na szponiaste ręce, którymi najchętniej chciałby rozszarpać ludzkie ciało do krwi... okrutne, obrzydliwe myśli. A jednak przy tym wszystkim - strasznie się bał siebie. Że nie powstrzyma tej bestii i powyrzyna wszystkich w koło. Że znów triumf przejmie krew. Najgorsze, że to nie była choroba, czy kontrola obcej osoby - on takim sam się stał przez wielką nieostrożność. Sam sobie był winien. Cóż z tego, iż posiadał ogromną moc, skoro to ona robiła z nim co chciała.
Stracił rachubę czasu i miejsca, nie wiedział czy ktoś go widział w tym stanie, lecz najważniejsze, by zdołał przekazać umiejętność demonicy. Trzeba było skupić się, jeszcze raz spróbować... nie mógł się poddawać.
[Ooc: dalszy trening Reda]
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Czw Kwi 16, 2015 9:06 pm
Nagłe pojawienie się rudowłosej dziewczyny lekko wystraszyło demona, na tyle że nie zauważył jak mistrz sprawdzał nowo utworzoną rękę. W końcu kto by się nie wystraszył gdyby za nim wyrosła z pod ziemi piękna, długowłosa, cycata dziewczyna...? Pewnie tylko Ichiro, gdyż walory złotookiej jego za bardzo nie przejmowały, można powiedzieć że był lekko aseksualny, przynajmniej na razie...
Po chwilowym przerażeniu pojawiła się radość, zobaczył kolejnego przedstawiciela swojej rasy, do tego kobietę, do tego taką która już się rozmnożyła. Jego negatywne przypuszczenia co do wymarcia demonów były błędne, na szczęście.
Był uradowany, ale nie zareagował tak jak przy spotkaniu z Redem, po pierwsze bał się że dostanie w pysk, kobiety w końcu były drażliwe na tym punkcie, przynajmniej tak przypuszczał Ichi, po drugie June nie rozmawiała z nim, tylko z Redem, więc nie przeszkadzał, przyglądał się jedynie szczęściu matki i dziecka uśmiechnięty lekko, taki widok był zdecydowanie przyjemny dla oka. Szybko jednak miła atmosfera prysła gdy Rudowłosa przeszła na gorsze tematy, mianowicie na temat saiyan. Opowiadanie June teoretycznie powinno go rozweselić, tysiące małp do zabicia, ale prawda była taka że walka była jednostronna, praktycznie 2 demony kontra tysiące wojowników z Vegety, Białowłosy był za słaby aby cokolwiek zdziałać, więc siebie nawet nie wliczał. Bezsilność nie dawała mu spokoju, było tak samo jak 200 lat temu, nic nie mógł zrobić aby pomóc swojej rasie... Mógł tylko liczyć że Red i June są wystarczająco silni aby sprostać zadaniu.
Ze wspominek obudził go monolog Reda, opowiadał o jakimś innym demonie i jak nie udało mu się go zabić, a więc Red walczył z innymi Demonami? No i jeszcze te smocze kule, do czego mogły służyć? I po co miałby zjeść Shigo? Wiele rzeczy mistrz jeszcze ukrywał przed swoim uczniem, dlatego Ichi starał się wszystko dobrze zapamiętać, może to mu się kiedyś przyda, kto wie...
June zapytała go kim jest, niezbyt podobało to się Ichiemu, ale cóż, nie zamierzał robić złego pierwszego... drugiego wrażenia tak więc odpowiedział
- Nie pamiętasz mnie huh? Już raz się spotkaliśmy, dość dawno temu. Przeszkadzałaś mi w posiłku, i kazałaś wypluć. Ja się nie zgodziłem więc odleciałaś. - Przedstawił swój punkt widzenia, mówił o mordowaniu ludzi jak o czymś zwyczajnym, codziennym, w końcu mieszkańców tej planety uważał tylko za posiłek, tak samo jak Red! Nie rozumiał jak mogła się tak dobrze dogadywać z mistrzem skoro nie podzielała jego zdania, przeciwieństwa się przyciągają? Nie to raczej nie to, może Red nie pokazał jej jeszcze swojej prawdziwej natury...
- Nazywam się Ichiro, miło mi cię poznać June. Cieszę się że żyją jeszcze jakieś demony - Uśmiechnął się serdecznie i wyciągnął rękę do uściskania. Mimo że znajdował się w złej sytuacji (w końcu leciała na nich cała armia silniejszych od niego małp) to cieszył się niezmiernie że spotkał aż 2 demony w tak krótkim czasie.
Kiedy tylko Red wspomniał o "nowej nauczycielce" Ichiro znów się zaniepokoił
- Jak to... Co? Ona... Ja...? Ale... Ty... - Stękał, nie mógł uwierzyć że jego mistrz chce go opuścić, i do tego zmienić mu trenera... na trenerkę. Nie miał nic do June (choć może jej przekonania nie zgadzały się z jego) ale zdążył przyzwyczaić się do Reda i nie chciał nic zmieniać.
- A co będzie z tobą? Co zamierzasz zrobić? - Jak zwykle zadawał za dużo pytań, pod tym względem do siebie nie pasowali, Ichi był straszną gadułą, a jego mistrz ledwo mógł się komunikować, ale to mu nie przeszkadzało, i tak strasznie polubił demona z warkoczem.
OOC: koniec treningu
Po chwilowym przerażeniu pojawiła się radość, zobaczył kolejnego przedstawiciela swojej rasy, do tego kobietę, do tego taką która już się rozmnożyła. Jego negatywne przypuszczenia co do wymarcia demonów były błędne, na szczęście.
Był uradowany, ale nie zareagował tak jak przy spotkaniu z Redem, po pierwsze bał się że dostanie w pysk, kobiety w końcu były drażliwe na tym punkcie, przynajmniej tak przypuszczał Ichi, po drugie June nie rozmawiała z nim, tylko z Redem, więc nie przeszkadzał, przyglądał się jedynie szczęściu matki i dziecka uśmiechnięty lekko, taki widok był zdecydowanie przyjemny dla oka. Szybko jednak miła atmosfera prysła gdy Rudowłosa przeszła na gorsze tematy, mianowicie na temat saiyan. Opowiadanie June teoretycznie powinno go rozweselić, tysiące małp do zabicia, ale prawda była taka że walka była jednostronna, praktycznie 2 demony kontra tysiące wojowników z Vegety, Białowłosy był za słaby aby cokolwiek zdziałać, więc siebie nawet nie wliczał. Bezsilność nie dawała mu spokoju, było tak samo jak 200 lat temu, nic nie mógł zrobić aby pomóc swojej rasie... Mógł tylko liczyć że Red i June są wystarczająco silni aby sprostać zadaniu.
Ze wspominek obudził go monolog Reda, opowiadał o jakimś innym demonie i jak nie udało mu się go zabić, a więc Red walczył z innymi Demonami? No i jeszcze te smocze kule, do czego mogły służyć? I po co miałby zjeść Shigo? Wiele rzeczy mistrz jeszcze ukrywał przed swoim uczniem, dlatego Ichi starał się wszystko dobrze zapamiętać, może to mu się kiedyś przyda, kto wie...
June zapytała go kim jest, niezbyt podobało to się Ichiemu, ale cóż, nie zamierzał robić złego pierwszego... drugiego wrażenia tak więc odpowiedział
- Nie pamiętasz mnie huh? Już raz się spotkaliśmy, dość dawno temu. Przeszkadzałaś mi w posiłku, i kazałaś wypluć. Ja się nie zgodziłem więc odleciałaś. - Przedstawił swój punkt widzenia, mówił o mordowaniu ludzi jak o czymś zwyczajnym, codziennym, w końcu mieszkańców tej planety uważał tylko za posiłek, tak samo jak Red! Nie rozumiał jak mogła się tak dobrze dogadywać z mistrzem skoro nie podzielała jego zdania, przeciwieństwa się przyciągają? Nie to raczej nie to, może Red nie pokazał jej jeszcze swojej prawdziwej natury...
- Nazywam się Ichiro, miło mi cię poznać June. Cieszę się że żyją jeszcze jakieś demony - Uśmiechnął się serdecznie i wyciągnął rękę do uściskania. Mimo że znajdował się w złej sytuacji (w końcu leciała na nich cała armia silniejszych od niego małp) to cieszył się niezmiernie że spotkał aż 2 demony w tak krótkim czasie.
Kiedy tylko Red wspomniał o "nowej nauczycielce" Ichiro znów się zaniepokoił
- Jak to... Co? Ona... Ja...? Ale... Ty... - Stękał, nie mógł uwierzyć że jego mistrz chce go opuścić, i do tego zmienić mu trenera... na trenerkę. Nie miał nic do June (choć może jej przekonania nie zgadzały się z jego) ale zdążył przyzwyczaić się do Reda i nie chciał nic zmieniać.
- A co będzie z tobą? Co zamierzasz zrobić? - Jak zwykle zadawał za dużo pytań, pod tym względem do siebie nie pasowali, Ichi był straszną gadułą, a jego mistrz ledwo mógł się komunikować, ale to mu nie przeszkadzało, i tak strasznie polubił demona z warkoczem.
OOC: koniec treningu
- GośćGość
Re: Jaskinia
Pią Kwi 17, 2015 12:20 am
___Szpiedzy? Z Vegety? Dlaczego król miałby wysyłać szpiegów na Ziemię zamiast ją po prostu zaatakować od razu? Możliwe, że byli potrzebni mu by ocenić jak silne jednostki wysłać by poradziły one sobie z wojownikami stacjonującymi na niej. To tylko taka teoria jaką June sobie stworzyła w rudej główce. Jednakże tutaj już nie pasował dziwny nieznajomy demon, chęci znalezienia smoczych kul oraz zjedzenia Shigo. Spojrzała na swojego malucha. Dlaczego ktoś chciałby zjeść tak słabą istotkę? Ten demon nie miałby z tego żadnej korzyści siłowej. Gdyby to ona miała kogoś zjeść, najpierw poczekałaby, aż ten ktoś by się nie wzmocnił fizycznie. Musiał mieć jakiś inny, chory sens. Będzie trzeba być przygotowanym i na jego przybycie w razie czego. Dobrze, że mają jedną z kul, będzie bezpieczna, nikt nie wezwie smoka.
___ - Damy im popalić. – powiedziała głośno. Tak w ogóle dlaczego Red używa telepatii do rozmowy? Chyba lepiej nie pytać.
Planet Burst. Coś jej to mówiło… otworzyła szerzej oczy! No tak! Sama kiedyś jej używała! Destrukcyjna technika potrafiąca zniszczyć planetę bez zbędnego trudzenia się! Dlaczego ona wcześniej o tym sobie nie przypomniała? Cóż, Red przystąpił do nauki, jednak June jeszcze mało o niej wiedziała, więc tym razem tylko obserwowała. Będzie walczyć przy pomocy Shower Rain’u, to powinno wystarczyć. Tymi spostrzeżeniami podzieliła się również z Red’em. Niech więc Planet Burst Red’a będzie ich asem w rękawie.
___ - Hej hej hej! Jak to? Ma być moim uczniem? Ja nigdy nikogo… no, może uczyłam Shigo, że łyżeczka służy do nakładania jedzenia i wrzucania go do buzi, a nie ciskania nim w rodziców, ale to nie to samo! – zamachała rękoma w zakłopotaniu. Chyba nie dojrzała do roli MISTRZA. Nie chce być jak Hikaru…
Wracając do Ichiro. Gdy szli na polankę akurat zaczęła się ich rozmowa.
Zastanowiła się. Przyjrzała się demonowi bardzo uważnie próbując sobie jakoś skojarzyć jego twarz, lecz w głowie miała pustkę. Naprawdę go spotkała karząc wypluć to co jadł? Coś tak nierealnego…
___ - Może mnie z kimś pomyliłeś. Kiedyś wyglądałam zupełnie inaczej. – odparła ściskając jego dłoń.
___ - Jeszcze? - powtórzyła po nim - Dlaczego mówisz tak, jakby demony już dawno wymarły? - mrugnęła dwa razy oczami, a potem uniosła jeden kącik ust nieznacznie do góry - Daleko stąd, dwa dni drogi znajduje się planeta zwana Makyo Star. Kiedyś byłam tam ja, Reito i Red także. Mieszkają tam demony. Oczywiście nie wszystkie grzeszą tam rozumem, większość to bezmózgie można wręcz powiedzieć zwierzęta. Dodatkowo my, demony stajemy się na tej planecie silniejsi. - uniosła palec w górę mówiąc prawie jak mędrzec - Może trzeba się tam przelecieć, hę? Jednakże mam tylko dwa statki saiyańskie. - Ktoś tu będzie robił za karmelka by się załapać jako pasażer – Sama chętnie pozwiedzam trochę kosmosu. Kto wie, może znajdę gdzieś tam ojca Shigo?
Doszli na miejsce. Red siedział przygnębiony na ziemi patrząc w swoje ręce. Kobieta uśmiechnęła się do siebie sadzając małego Shigo na trawce. Poleciła maluchowi by ten grzecznie siedział, a mamusia za chwilę wróci. Poprosiła też Ichiro o to by miał na niego oko gdyby chciał pójść za nią po czym zniknęła. Pojawiła się tuż za Red’em. Położyła swoją gołą stopę na… jego głowie.
___ - Co jest? Już się poddałeś czy jak? – spytała z nutką złośliwości w swoim głosie – Jeśli się poddasz teraz to Ci utnę włosy do samego karku. – wyszczerzyła ząbki w szerokim, cwanym uśmiechu. Oj grabiła sobie. Była gotowa odskoczyć saltem do tyłu w razie czego.
OOC
Zapomniałam, koniec treningu...
___ - Damy im popalić. – powiedziała głośno. Tak w ogóle dlaczego Red używa telepatii do rozmowy? Chyba lepiej nie pytać.
Planet Burst. Coś jej to mówiło… otworzyła szerzej oczy! No tak! Sama kiedyś jej używała! Destrukcyjna technika potrafiąca zniszczyć planetę bez zbędnego trudzenia się! Dlaczego ona wcześniej o tym sobie nie przypomniała? Cóż, Red przystąpił do nauki, jednak June jeszcze mało o niej wiedziała, więc tym razem tylko obserwowała. Będzie walczyć przy pomocy Shower Rain’u, to powinno wystarczyć. Tymi spostrzeżeniami podzieliła się również z Red’em. Niech więc Planet Burst Red’a będzie ich asem w rękawie.
___ - Hej hej hej! Jak to? Ma być moim uczniem? Ja nigdy nikogo… no, może uczyłam Shigo, że łyżeczka służy do nakładania jedzenia i wrzucania go do buzi, a nie ciskania nim w rodziców, ale to nie to samo! – zamachała rękoma w zakłopotaniu. Chyba nie dojrzała do roli MISTRZA. Nie chce być jak Hikaru…
Wracając do Ichiro. Gdy szli na polankę akurat zaczęła się ich rozmowa.
Zastanowiła się. Przyjrzała się demonowi bardzo uważnie próbując sobie jakoś skojarzyć jego twarz, lecz w głowie miała pustkę. Naprawdę go spotkała karząc wypluć to co jadł? Coś tak nierealnego…
___ - Może mnie z kimś pomyliłeś. Kiedyś wyglądałam zupełnie inaczej. – odparła ściskając jego dłoń.
___ - Jeszcze? - powtórzyła po nim - Dlaczego mówisz tak, jakby demony już dawno wymarły? - mrugnęła dwa razy oczami, a potem uniosła jeden kącik ust nieznacznie do góry - Daleko stąd, dwa dni drogi znajduje się planeta zwana Makyo Star. Kiedyś byłam tam ja, Reito i Red także. Mieszkają tam demony. Oczywiście nie wszystkie grzeszą tam rozumem, większość to bezmózgie można wręcz powiedzieć zwierzęta. Dodatkowo my, demony stajemy się na tej planecie silniejsi. - uniosła palec w górę mówiąc prawie jak mędrzec - Może trzeba się tam przelecieć, hę? Jednakże mam tylko dwa statki saiyańskie. - Ktoś tu będzie robił za karmelka by się załapać jako pasażer – Sama chętnie pozwiedzam trochę kosmosu. Kto wie, może znajdę gdzieś tam ojca Shigo?
Doszli na miejsce. Red siedział przygnębiony na ziemi patrząc w swoje ręce. Kobieta uśmiechnęła się do siebie sadzając małego Shigo na trawce. Poleciła maluchowi by ten grzecznie siedział, a mamusia za chwilę wróci. Poprosiła też Ichiro o to by miał na niego oko gdyby chciał pójść za nią po czym zniknęła. Pojawiła się tuż za Red’em. Położyła swoją gołą stopę na… jego głowie.
___ - Co jest? Już się poddałeś czy jak? – spytała z nutką złośliwości w swoim głosie – Jeśli się poddasz teraz to Ci utnę włosy do samego karku. – wyszczerzyła ząbki w szerokim, cwanym uśmiechu. Oj grabiła sobie. Była gotowa odskoczyć saltem do tyłu w razie czego.
OOC
Zapomniałam, koniec treningu...
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Pią Kwi 17, 2015 11:37 am
Dlaczego nie spodobał się obojgu pomysł ze wspólnym treningiem? Nie musieli koniecznie być w relacji nauczyciel-uczeń, ale tak mu przeszło przez myśl, gdyż tak Ichiro traktował Reda - jako mistrza. A wcale nim nie był. Ot bardziej jak starszy kolega, który w mało profesjonalny sposób pomagał Białowłosemu. Od razu byli na "nie", od razu próbowali tłumaczyć się, że nie chcą razem ćwiczyć. Tak z miejsca skreślili "pomysł" Reda. Nie to chciał usłyszeć przed odejściem na polankę.
>Khy.
Zgromił zarówno Ichiro jak i June groźnym spojrzeniem, a także prychnął na ich wykpienie się. Oczywiście prawda leżała po ich stronie, lecz demon był rozdrażniony już od chwili, gdy Shigo tuliło się do nogi mamy. Tak przyzwyczaił się do towarzystwa malca, iż zupełnie nie przygotował się na rozłąkę. Powinien był przewidzieć, że zbyt mocne przywiązanie do brzdąca będzie niosło podobne konsekwencje. Jakby miał inne nastawienie - cóż, bardzo możliwe, że wtedy nie dbałby tak dobrze o zdrowie malca jak teraz, a przecież to o zdrowie dziecka chodziło. Miał się nim zająć - wlał w zadanie serce, chociaż trudno było dostrzec gdzie tkwiła dobroć z serca. Może w tych chwilach, kiedy zachowywał się delikatnie wobec Królewicza, kiedy nie wyrażał ani odrobinki złości, kiedy ten bawił się Redem jak chciał. Kto by pomyślał, że takie maleństwo kryło w sobie wielką moc.
Nie pomyślał młodzieniec z warkoczem, któremu piętrzyły się problemy przez głupotę. Może właśnie dlatego nie mógł od zaraz pojąć techniki Planet Burst, gdyż był rozproszony w swoim egoizmie? Ciężko określić czy to, czy jego bestialska natura czy inne czynniki, czy wszystko razem nie namąciły w koncentracji, a na dalsze życie - nie kreowały chaotycznego demona.
Sposób na to niejako znalazła June. Może nie do końca rozsądny, ale zadziałał. Nie zraziła się dziwnym zachowaniem Reda, wręcz bawiła ją poniekąd ta sytuacja. Bo czemu miałaby na twarzy ozdobny, złośliwy uśmiech?
>Grrr...
Zaburczał jak rozdrażniony pies, któremu nadepnięto na ogon i nadal miał ów ogon w potrzasku. To było pierwsze ostrzeżenie dla demonicy, która nadepnęła i trzymała swoją stopę na głowie Reda, idealnie między rogami. Nie szczędziła komentarza, którym zapewne chciała skłonić demona do podjęcia rękawicy i nauczenia się techniki, a nie ślęczeć nad sobą. Tylko po co ta stopa? I bez niej miał problemy ze wstaniem. Chciała go sprowokować? Wiadomo, że ogień był żywiołem June, ale z tym konkretnym ogniem nie należało igrać. Bo tak jak Ichiro podsumował w myślach - Red był niczym nieczynny wulkan, pod którym nadal zbierała się magma i który może wybuchnąć w każdej chwili. Groźba o odcięciu warkocza aż po kark dolała oliwy do ognia.
>Ghrrr...
Warknął drugie ostrzeżenie, jednocześnie napinając mięśnie do wstania. Z ciała ulatniały się pojedyncze czarne motyle, a to znaczyło, że przestał maskować swoją energię na pułapie 10 tysięcy Ki. June musiała jednak być już wcześniej gotowa na taką ewentualność, bo niemal do samego końca nie zdejmowała nogi z Reda, ale gdy tylko wyczuła zmianę pozycji młodzieńca z warkoczem - wykonała zgrabne salto w tył zostawiając mu trochę miejsca na rozładowanie złości. Chociaż i tak nie było aż tak groźnie jak mogło się zapowiadać, gdyż gdy tylko wyprostował się, a aura dookoła szeleściła, od razu wziął się za ćwiczenie Planet Bursta. Za to z June policzy się później, po treningu.
Całą tą złość na June przekuł w energię do umiejętności, którą zaczął kumulować w wyprostowanej ku górze ręce. Uniósł się z czarno-czerwoną kulką dwa metry nad powierzchnię ziemi i nie przestawał przesyłać Ki. Całe ciało pracowało, każdy mięsień nawet na twarzy miał istotną rolę w kontrolowaniu niszczycielskiego tworu. Agresja na dziewczynę, na siebie, na intruzów, na Błekitnowłosego demona, na wszystko co złe i dobre - wszystko zbierało się w kuli, aż biło od niej złem. Musiał panować nad tym, przecież to tylko ćwiczenia. Uniósł się jeszcze wyżej z kulą, gdy ta miała średnicę dziesięciu metrów. Nie pozwolił sobie na błąd w takim krytycznym dla Ziemi momencie. Spocone skronie odzwierciedlały napięcie demona, który nie odzywał się ludzkim, demonicznym głosem, tylko tym zbliżonym do zdziczałego zwierzęcia. Powarkiwania, charknięcia, warknięcia, a na końcu ryk zlał się z kulą, która w kilka sekund kurczyła się i w postaci czarnych motyli - rozproszyła się po otoczeniu. To nie tak miało wyglądać! Próbował zebrać moc jeszcze raz, jeszcze raz do kupy, lecz nie dało się. Ale jak to? Czyżby za mało wiedział o tej umiejętności, od której prawie zginął?! W takim kluczowym momencie...
Opuścił rękę i wylądował twardo na ziemię. Energia demona uspokoiła się i ustabilizowała do rzędu dziesięciu tysięcy jednostek mocy, ale sam Red nie tryskał entuzjazmem. Wręcz był na siebie wściekły. Motywacja June nie przyniosła pożądanego skutku, w dodatku otworzyła furtkę do przelania frustracji na innych. Już niebawem do uszu demonicy dobiegł ochrypnięty, ale jasny, podzielony na sylaby przekaz od demona z rogami. Z dedykacją dla niej.
>O-su-wa-ri!
Niemało energii kosztowało go wydukanie takiej zbitki sylab, które dla Złotookiej oznaczały spotkanie z glebą pierwszego stopnia z charakterystycznym odgłosem. Nie wiedział czemu, ale nieco ulżyło mu po porażce nad nieopanowaną techniką Planet Burst. Z poważną miną podszedł obok dziury z wystającym, bordowym ogonkiem, a potem nachylił się nad otworem i przycisnął stopą głowę Rudowłosej. Na oczach Ichiro i jej synka - tak jak i ona wcześniej z nim uczyniła.
>>>Miłe uczucie, nieprawdaż?<<<
Wwiercił jej ucho do ziemi, po czym uwolnił ją na chwilę, by zaraz pochwycić dziewczynę za ramię wyciągając ją z dołka i dość szorstko przyciągnął ku sobie, by spojrzeć jej prosto w oczy swoimi jarzącymi się ślepiami od już gasnącej złości. Mogła też policzyć wszystkie wystające kły zza krzywej linii warg Czarnowłosego, oraz lepiej usłyszeć jego przeciągłe warczenie. Chyba nigdy nie widziała go tak zdenerwowanego z jej powodu. Ani też tak rozgadanego - telepatycznie.
>>>Kssaaaa!!! June! Kami wie, ile czasu mamy do inwazji, a Ty się wygłupiasz! Widzisz, że nie mogę się skupić, to jeszcze wtryniasz swoją girę na moją głowę - jeszcze na oczach innych! Lepiej wymyśl co teraz. I to prędko, zanim nie zmienię zdania co do formy zapłaty nad opieką nad Shigo. Bo zgodzisz się, że szkolenie Ichiro nie kosztowałoby Cię zbyt wiele wysiłku.<<<
Bliskość demonicy dodawała mu sił do zapanowania nad sobą, niemal tak samo skutecznie jak bliskość jej dziecka. Z każdym zdaniem był odrobinę spokojniejszy. Jej ciepło kontrastowało z chłodem bijącym od Reda, ale jak to bywa w naturze - promienie słoneczne topią lód. Zimna ręka ze szponami zelżała w uchwycie, ponieważ June była tak blisko niego, że słyszał pulsującą krew w jej żyłach. Dlatego też zaraz puścił ją i cofnął się od niej na krok, aby nie zrobić czegoś, czego żałowałby do końca swoich dni. Zaraz naciągnął na połowę twarzy maskę, by zasłonić zębiska. Zmrużył lekko oczy, od tego treningu zrobił się senny, a przecież musi być w stanie gotowości. Może powinien coś zjeść? Ale nie przy June... nie przy Shigo. Potrząsnął głową, by wyrzucić z siebie myśli o jedzeniu. Trzeba myśleć nad taktyką. Chodził tam i z powrotem, wolnym krokiem i wolno kołyszącym się warkoczem. Jak nie zdołał opanować jednej techniki, to może świat się nie zawali, ale będzie o wiele, wiele trudniej cokolwiek osiągnąć. Powinni obmyślić wspólnie plan. Ichiro może też wpadnie na pomysł jak sprawić, by skutecznie wyeliminować przybyszy, i to w taki sposób, by nie zdążyli ewakuować się ze statku na mniejsze oddziały. W rozproszeniu wróg będzie mieć przewagę.
[Ooc: dalsza część treningu]
>Khy.
Zgromił zarówno Ichiro jak i June groźnym spojrzeniem, a także prychnął na ich wykpienie się. Oczywiście prawda leżała po ich stronie, lecz demon był rozdrażniony już od chwili, gdy Shigo tuliło się do nogi mamy. Tak przyzwyczaił się do towarzystwa malca, iż zupełnie nie przygotował się na rozłąkę. Powinien był przewidzieć, że zbyt mocne przywiązanie do brzdąca będzie niosło podobne konsekwencje. Jakby miał inne nastawienie - cóż, bardzo możliwe, że wtedy nie dbałby tak dobrze o zdrowie malca jak teraz, a przecież to o zdrowie dziecka chodziło. Miał się nim zająć - wlał w zadanie serce, chociaż trudno było dostrzec gdzie tkwiła dobroć z serca. Może w tych chwilach, kiedy zachowywał się delikatnie wobec Królewicza, kiedy nie wyrażał ani odrobinki złości, kiedy ten bawił się Redem jak chciał. Kto by pomyślał, że takie maleństwo kryło w sobie wielką moc.
Nie pomyślał młodzieniec z warkoczem, któremu piętrzyły się problemy przez głupotę. Może właśnie dlatego nie mógł od zaraz pojąć techniki Planet Burst, gdyż był rozproszony w swoim egoizmie? Ciężko określić czy to, czy jego bestialska natura czy inne czynniki, czy wszystko razem nie namąciły w koncentracji, a na dalsze życie - nie kreowały chaotycznego demona.
Sposób na to niejako znalazła June. Może nie do końca rozsądny, ale zadziałał. Nie zraziła się dziwnym zachowaniem Reda, wręcz bawiła ją poniekąd ta sytuacja. Bo czemu miałaby na twarzy ozdobny, złośliwy uśmiech?
>Grrr...
Zaburczał jak rozdrażniony pies, któremu nadepnięto na ogon i nadal miał ów ogon w potrzasku. To było pierwsze ostrzeżenie dla demonicy, która nadepnęła i trzymała swoją stopę na głowie Reda, idealnie między rogami. Nie szczędziła komentarza, którym zapewne chciała skłonić demona do podjęcia rękawicy i nauczenia się techniki, a nie ślęczeć nad sobą. Tylko po co ta stopa? I bez niej miał problemy ze wstaniem. Chciała go sprowokować? Wiadomo, że ogień był żywiołem June, ale z tym konkretnym ogniem nie należało igrać. Bo tak jak Ichiro podsumował w myślach - Red był niczym nieczynny wulkan, pod którym nadal zbierała się magma i który może wybuchnąć w każdej chwili. Groźba o odcięciu warkocza aż po kark dolała oliwy do ognia.
>Ghrrr...
Warknął drugie ostrzeżenie, jednocześnie napinając mięśnie do wstania. Z ciała ulatniały się pojedyncze czarne motyle, a to znaczyło, że przestał maskować swoją energię na pułapie 10 tysięcy Ki. June musiała jednak być już wcześniej gotowa na taką ewentualność, bo niemal do samego końca nie zdejmowała nogi z Reda, ale gdy tylko wyczuła zmianę pozycji młodzieńca z warkoczem - wykonała zgrabne salto w tył zostawiając mu trochę miejsca na rozładowanie złości. Chociaż i tak nie było aż tak groźnie jak mogło się zapowiadać, gdyż gdy tylko wyprostował się, a aura dookoła szeleściła, od razu wziął się za ćwiczenie Planet Bursta. Za to z June policzy się później, po treningu.
Całą tą złość na June przekuł w energię do umiejętności, którą zaczął kumulować w wyprostowanej ku górze ręce. Uniósł się z czarno-czerwoną kulką dwa metry nad powierzchnię ziemi i nie przestawał przesyłać Ki. Całe ciało pracowało, każdy mięsień nawet na twarzy miał istotną rolę w kontrolowaniu niszczycielskiego tworu. Agresja na dziewczynę, na siebie, na intruzów, na Błekitnowłosego demona, na wszystko co złe i dobre - wszystko zbierało się w kuli, aż biło od niej złem. Musiał panować nad tym, przecież to tylko ćwiczenia. Uniósł się jeszcze wyżej z kulą, gdy ta miała średnicę dziesięciu metrów. Nie pozwolił sobie na błąd w takim krytycznym dla Ziemi momencie. Spocone skronie odzwierciedlały napięcie demona, który nie odzywał się ludzkim, demonicznym głosem, tylko tym zbliżonym do zdziczałego zwierzęcia. Powarkiwania, charknięcia, warknięcia, a na końcu ryk zlał się z kulą, która w kilka sekund kurczyła się i w postaci czarnych motyli - rozproszyła się po otoczeniu. To nie tak miało wyglądać! Próbował zebrać moc jeszcze raz, jeszcze raz do kupy, lecz nie dało się. Ale jak to? Czyżby za mało wiedział o tej umiejętności, od której prawie zginął?! W takim kluczowym momencie...
Opuścił rękę i wylądował twardo na ziemię. Energia demona uspokoiła się i ustabilizowała do rzędu dziesięciu tysięcy jednostek mocy, ale sam Red nie tryskał entuzjazmem. Wręcz był na siebie wściekły. Motywacja June nie przyniosła pożądanego skutku, w dodatku otworzyła furtkę do przelania frustracji na innych. Już niebawem do uszu demonicy dobiegł ochrypnięty, ale jasny, podzielony na sylaby przekaz od demona z rogami. Z dedykacją dla niej.
>O-su-wa-ri!
Niemało energii kosztowało go wydukanie takiej zbitki sylab, które dla Złotookiej oznaczały spotkanie z glebą pierwszego stopnia z charakterystycznym odgłosem. Nie wiedział czemu, ale nieco ulżyło mu po porażce nad nieopanowaną techniką Planet Burst. Z poważną miną podszedł obok dziury z wystającym, bordowym ogonkiem, a potem nachylił się nad otworem i przycisnął stopą głowę Rudowłosej. Na oczach Ichiro i jej synka - tak jak i ona wcześniej z nim uczyniła.
>>>Miłe uczucie, nieprawdaż?<<<
Wwiercił jej ucho do ziemi, po czym uwolnił ją na chwilę, by zaraz pochwycić dziewczynę za ramię wyciągając ją z dołka i dość szorstko przyciągnął ku sobie, by spojrzeć jej prosto w oczy swoimi jarzącymi się ślepiami od już gasnącej złości. Mogła też policzyć wszystkie wystające kły zza krzywej linii warg Czarnowłosego, oraz lepiej usłyszeć jego przeciągłe warczenie. Chyba nigdy nie widziała go tak zdenerwowanego z jej powodu. Ani też tak rozgadanego - telepatycznie.
>>>Kssaaaa!!! June! Kami wie, ile czasu mamy do inwazji, a Ty się wygłupiasz! Widzisz, że nie mogę się skupić, to jeszcze wtryniasz swoją girę na moją głowę - jeszcze na oczach innych! Lepiej wymyśl co teraz. I to prędko, zanim nie zmienię zdania co do formy zapłaty nad opieką nad Shigo. Bo zgodzisz się, że szkolenie Ichiro nie kosztowałoby Cię zbyt wiele wysiłku.<<<
Bliskość demonicy dodawała mu sił do zapanowania nad sobą, niemal tak samo skutecznie jak bliskość jej dziecka. Z każdym zdaniem był odrobinę spokojniejszy. Jej ciepło kontrastowało z chłodem bijącym od Reda, ale jak to bywa w naturze - promienie słoneczne topią lód. Zimna ręka ze szponami zelżała w uchwycie, ponieważ June była tak blisko niego, że słyszał pulsującą krew w jej żyłach. Dlatego też zaraz puścił ją i cofnął się od niej na krok, aby nie zrobić czegoś, czego żałowałby do końca swoich dni. Zaraz naciągnął na połowę twarzy maskę, by zasłonić zębiska. Zmrużył lekko oczy, od tego treningu zrobił się senny, a przecież musi być w stanie gotowości. Może powinien coś zjeść? Ale nie przy June... nie przy Shigo. Potrząsnął głową, by wyrzucić z siebie myśli o jedzeniu. Trzeba myśleć nad taktyką. Chodził tam i z powrotem, wolnym krokiem i wolno kołyszącym się warkoczem. Jak nie zdołał opanować jednej techniki, to może świat się nie zawali, ale będzie o wiele, wiele trudniej cokolwiek osiągnąć. Powinni obmyślić wspólnie plan. Ichiro może też wpadnie na pomysł jak sprawić, by skutecznie wyeliminować przybyszy, i to w taki sposób, by nie zdążyli ewakuować się ze statku na mniejsze oddziały. W rozproszeniu wróg będzie mieć przewagę.
[Ooc: dalsza część treningu]
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Sob Kwi 18, 2015 8:55 pm
June też zaskoczyła decyzja Reda. Ciekawe co skłoniło demona do takiego postanowienia? Może miał dość Białowłosego? W końcu był bardzo gadatliwy więc mógł być czasem wkurzający. To była pierwsza myśl jaka przeleciała przez głowę Ichiego, bardzo go to zasmuciło, ale nie chciał się narzucać Redowi, więc milczał.
Rudowłosa nie pamiętała Ichiego, to może nawet dobrze, owe wspomnienia pewnie pogorszyły by ich stosunki, a skoro miała go trenować to nie byłoby nic dobrego.
- Może masz rację, w końcu wiele kobiet tutaj ma rude włosy... Kilka nawet widziałem w mieście. - Nie naciskał, właściwie cieszył się że został zapomniany przez June.
- Co do demonów, to przez długi czas, od kiedy zniszczono Dark Star myślałem że jestem jednym z ostatnich, na szczęście się myliłem. - Uśmiechnął się do June, jednakże szczęśliwy był tylko na zewnątrz, tak naprawdę znowu przywołał złe wspomnienia, przypomniał sobie swoją furię, gdy tylko się dowiedział że jego planeta została zniszczona przez saiyan, od razu zaczął ich szukać i niestety się przeliczył, skutkując w stracie całej swojej mocy...
- Makyo Star? Cóż, chyba można ich uznać za naszych kuzynów, to nie to samo co moi bracia z dark star... - Zacisnął pięści, dobrze wiedział ze nie jest wstanie nic zrobić w obecnym stanie, gdyby teraz poszedł szukać zemsty zapewne znów by się porywał z motyką na słońce, ale tym razem na pewno nie miałby tyle szczęścia.
- Jednak byłbym bardzo wdzięczny gdybyś pomogła mi się tam dostać, moglibyśmy odbudować naszą rasę... - Oczywiście nie było to takie proste, a właściwie niemal niewykonalne. Dark Star zostało zniszczone i już nie wróci, a "odtworzenie rasy" wymagałoby niezwykłej organizacji, nakładu pracy i przede wszystkim - czasu.
Mimo to demon niezwykle się ucieszył na tą wieść - pojawił się promyk nadziei, może kiedyś uda mu się zemścić na sprawcach oraz odzyskać to co stracił, albo chociaż cząstkę tego...
Red był nieco rozdrażniony, ciągle tylko prychał na nich w odpowiedzi na ich tłumaczenie się, po czym odszedł, a June za nim, poprosiła tylko Białowłosemu aby przypilnował dzieciaka gdy jej nie będzie, a małemu kazała siedzieć w miejscu i czekać. Tak więc białowłosy demon został sam na sam wpatrując się spokojnie w Shigo który grzecznie posłuchał mamusi. Ichiro usłyszał tylko słowo "Osuwari" a potem uderzenie i lekkie trzęsienie w ziemi, na początku się przestraszył że to mogą być saiyanie, następnie pomyślał że Red zaatakował June. Jednak gdy wychylił się zobaczył czarnowłosego trzymającego rudowłosą za ramię i wpatrującego się w nią, zapewne mówił jej coś telepatycznie. Ominął go widok trzymania stopy na głowie - i dobrze, pewnie wtedy wyciągnąłby złe wnioski i pewnie spróbował coś nieudolnie zrobić.
Wrócił więc wzrokiem na Shigo który nadal czekał, odpowiadając białowłosemu swoimi wielkimi ślepiami. Nie angażował się w ich rozmowę, i tak się tu nie liczył, nie mógł w żaden sposób się przydać, więc robił to co mu kazano.
Ichiro zastanawiał się kto jest ojcem, pewnie kolejny potężny demon. Tylko czemu nie było go z June? Może pokłócili się? Albo gorzej, umarł...? W każdym wypadku to nie była jego sprawa więc wolał nie pytać.
Rudowłosa nie pamiętała Ichiego, to może nawet dobrze, owe wspomnienia pewnie pogorszyły by ich stosunki, a skoro miała go trenować to nie byłoby nic dobrego.
- Może masz rację, w końcu wiele kobiet tutaj ma rude włosy... Kilka nawet widziałem w mieście. - Nie naciskał, właściwie cieszył się że został zapomniany przez June.
- Co do demonów, to przez długi czas, od kiedy zniszczono Dark Star myślałem że jestem jednym z ostatnich, na szczęście się myliłem. - Uśmiechnął się do June, jednakże szczęśliwy był tylko na zewnątrz, tak naprawdę znowu przywołał złe wspomnienia, przypomniał sobie swoją furię, gdy tylko się dowiedział że jego planeta została zniszczona przez saiyan, od razu zaczął ich szukać i niestety się przeliczył, skutkując w stracie całej swojej mocy...
- Makyo Star? Cóż, chyba można ich uznać za naszych kuzynów, to nie to samo co moi bracia z dark star... - Zacisnął pięści, dobrze wiedział ze nie jest wstanie nic zrobić w obecnym stanie, gdyby teraz poszedł szukać zemsty zapewne znów by się porywał z motyką na słońce, ale tym razem na pewno nie miałby tyle szczęścia.
- Jednak byłbym bardzo wdzięczny gdybyś pomogła mi się tam dostać, moglibyśmy odbudować naszą rasę... - Oczywiście nie było to takie proste, a właściwie niemal niewykonalne. Dark Star zostało zniszczone i już nie wróci, a "odtworzenie rasy" wymagałoby niezwykłej organizacji, nakładu pracy i przede wszystkim - czasu.
Mimo to demon niezwykle się ucieszył na tą wieść - pojawił się promyk nadziei, może kiedyś uda mu się zemścić na sprawcach oraz odzyskać to co stracił, albo chociaż cząstkę tego...
Red był nieco rozdrażniony, ciągle tylko prychał na nich w odpowiedzi na ich tłumaczenie się, po czym odszedł, a June za nim, poprosiła tylko Białowłosemu aby przypilnował dzieciaka gdy jej nie będzie, a małemu kazała siedzieć w miejscu i czekać. Tak więc białowłosy demon został sam na sam wpatrując się spokojnie w Shigo który grzecznie posłuchał mamusi. Ichiro usłyszał tylko słowo "Osuwari" a potem uderzenie i lekkie trzęsienie w ziemi, na początku się przestraszył że to mogą być saiyanie, następnie pomyślał że Red zaatakował June. Jednak gdy wychylił się zobaczył czarnowłosego trzymającego rudowłosą za ramię i wpatrującego się w nią, zapewne mówił jej coś telepatycznie. Ominął go widok trzymania stopy na głowie - i dobrze, pewnie wtedy wyciągnąłby złe wnioski i pewnie spróbował coś nieudolnie zrobić.
Wrócił więc wzrokiem na Shigo który nadal czekał, odpowiadając białowłosemu swoimi wielkimi ślepiami. Nie angażował się w ich rozmowę, i tak się tu nie liczył, nie mógł w żaden sposób się przydać, więc robił to co mu kazano.
Ichiro zastanawiał się kto jest ojcem, pewnie kolejny potężny demon. Tylko czemu nie było go z June? Może pokłócili się? Albo gorzej, umarł...? W każdym wypadku to nie była jego sprawa więc wolał nie pytać.
- GośćGość
Re: Jaskinia
Nie Kwi 19, 2015 3:09 pm
___ Dopiero po chwili zadała sobie sprawę, że podjudzanie i wkurzanie Red’a nie było zbyt dobrym pomysłem, ale jednak jak widać skutecznym. Pierwsze warknięcie, zero reakcji. Dopiero przy drugim, oraz wyraźnej chęci zaatakowania napastnicy demonica odskoczyła saltem w tył zgodnie z swoim pomysłem. Z ciała demona ulatniały się pojedyncze czarne motyle, a to znaczyło, że przestał maskować swoją energię. Aż otworzyła szerzej oczy. Ta energia… wpatrywała się w to co robił czarnowłosy z lekkim rozdziabieniem ust. Przytłaczała ją lekko jego energia, była znacznie większa niż June nawet gdyby użyła 110% swojej mocy. Kiedy on się tak wzmocnił? I pomyśleć, że kiedyś walczyli jak równy z równym, a teraz między nimi stoi przepaść nawet do 50 tysięcy jednostek. June w tym momencie poczuła się malutka, bezużyteczna, słaba. Gdzie ona się zgubiła po drodze? Trenowała przecież rok w Komnacie Ducha i Czasu, dzień w dzień, w trudnych warunkach, a jednak to nadal było zbyt mało by utrzymać kroku najsilniejszemu demonowi na tym świecie? Czy to macierzyństwo ją zmiękczyło, zacofało w byciu wojownikiem? Pora to chyba zmienić. Trzeba wziąć się za siebie psia mać!
Takie myśli przechodziły przez głowę demonicy gdy tak obserwowała rosnącą kulę nad głową demona. Zauważyła, że była ona niestabilna, jeżeliby Red się zdezorientował, albo rozkojarzył, doszłoby do wielkiego wybuchu jego energii, która mogłaby być bardzo destrukcyjna dla tego otoczenia.
Jednak… po chwili kula skurczyła się, a następnie zamieniła w stado czarnych motyli, które szybko zniknęły. Porażka. Na naukę Planet Burst potrzeba znacznie więcej czasu, nie można się jej nauczyć od tak, na jedną chwilę. Najlepiej będzie jeśli znajdą demona, który ją zna. Braska? Tylko gdzie on teraz przebywa? Zniknął, więc na niego nie mogą liczyć. Nie ma czasu, trzeba wymyślić coś inneeee…
Do uszu demonicy doszło jedno magiczne słowo. Czas zwolnił. Widać było jak rudowłosa otwiera szeroko oczy w przerażeniu, a w tym samym momencie na jej szyi pojawia się fioletowy naszyjnik z kilkoma zębami. Owa błyskotka zaświeciła, a następnie pociągnęła z całej siły właścicielkę ku ziemi. Jak silna by nie była to nie potrafi za żadne skarby się oprzeć tej sile! Jest zbyt nagła by się przygotować. W każdym bądź razie przygmociła w ziemię, wbijając się w nią. Teren zatrząsnął się, a ptaki siedzące na pobliskich drzewach uciekły w wielkim popłochu daleko stąd skrzecząc przy tym okropnie. Dziewczyna nie ruszała się przez dłuższy czas, ale w tym momencie zmienił się jej wygląd, w bojowy, a dodatkowo tatuaże zaświeciły gdy stopa Red’a spoczęła na jej głowie. Teraz to ona zawarczała. O tak, miłe uczucie jak dla kogoś kto lubi odczuwać ból. Jednak June taka nie jest.
Podniesiona uchyliła czarnozłote oczy. Oh, z bliska Red jest jeszcze bardziej ciekawy – przeszło jej przez głowę.
___ - Będą tutaj za 2 godziny, nie mniej. – odpowiedziała wtryniając się między słowa Red’a. Ten dokończywszy swoją wypowiedź cofnął się. Dziewczyna stanęła na swych bosych stopach, strzelając karkiem. Kurde, ten upadek jest zawsze bolesny. Najchętniej by pozbyła się tego naszyjnika i dała go Red’owi by zobaczył jak to jest.
___ - Mojaaaa winaaaa?! - krzyknęła zdziwiona po czym napuściła w policzki powietrze – Nie podołałeś, nie dziwię się. Musiałby się zdarzyć cud byś zapanował nad tą techniką od tak. A tak w ogóle… - wyprostowała się i skierowała w stronę trzeciego demona w tym towarzystwie - Ichiro! Przypatrz się co potrafią demony na Perfect Form! – krzyknęła, dając też znak Red’owi by się przygotował na coś. Nie chciała go teraz ranić, to nie byłoby dla nich korzystne w tej sytuacji. Wzleciała w powietrze, a następnie uniosła dłoń z wysuniętym palcem wskazującym. Nakreśliła nim poziomą, prostą wiązkę KI w powietrzu, która momentalnie skruszyła się tworząc jednocześnie tysiące igieł. Niczym deszcz zaczęły z prędkością dźwięku mknąć prosto na Red’a, jednak ten miał wystarczająco dużo czasu by uniknąć tego ataku.
___ - Co powiesz na to? Musisz się skupić kreśląc KI. Skoncentruj całą energię w dłoniach, ale jej nie rozpraszaj jak przy tworzeniu ki blasta! Gdy to już zrobisz, wiązka sama się rozpadnie. Ty musisz tylko nią cisnąć w przeciwnika. – podzieliła się radą, a następnie wylądowała na ziemi, lekko dysząc. To jest męczące jak nigdy. Spojrzała na Ichiro – Umiesz leczyć? – podniosła się – Mówisz o Dark Star… ale ona została zniszczona dawno temu, przez… przez… - zacięła się, zwróciła wzrok na demona. Zastanowiła się czy powiedzenie mu, że to half-saiyan Hikaru stoi za tym będzie rozsądne. Chłopak mógł dostać szału i chcieć się zemścić na misticku, a wtedy by poniósł śmierć, bo jest za słaby by być godnym przeciwnikiem dla niego. Na razie – W każdym bądź razie stało się i tego nie zmienisz choćbyś bardzo chciał. Zemsta tu nic nie zdziała, trzeba tworzyć na nowo nasz gatunek, nie, Shigo? – uśmiechnęła się do malucha, który w odpowiedzi uniósł rączki do góry zacieszając się. O dziwo rozpoznał mamę mimo jej demonicznego wyglądu. I wcale się nie bał. Czyżby towarzystwo Red'a go wyzbyło z tego strachu przed prawdziwym demonem?
OOC
Ucz się Shower Rain. Jam nauczyciel.
Ichiro - możesz nauczyć się leczenia w nast. treningu
Takie myśli przechodziły przez głowę demonicy gdy tak obserwowała rosnącą kulę nad głową demona. Zauważyła, że była ona niestabilna, jeżeliby Red się zdezorientował, albo rozkojarzył, doszłoby do wielkiego wybuchu jego energii, która mogłaby być bardzo destrukcyjna dla tego otoczenia.
Jednak… po chwili kula skurczyła się, a następnie zamieniła w stado czarnych motyli, które szybko zniknęły. Porażka. Na naukę Planet Burst potrzeba znacznie więcej czasu, nie można się jej nauczyć od tak, na jedną chwilę. Najlepiej będzie jeśli znajdą demona, który ją zna. Braska? Tylko gdzie on teraz przebywa? Zniknął, więc na niego nie mogą liczyć. Nie ma czasu, trzeba wymyślić coś inneeee…
Do uszu demonicy doszło jedno magiczne słowo. Czas zwolnił. Widać było jak rudowłosa otwiera szeroko oczy w przerażeniu, a w tym samym momencie na jej szyi pojawia się fioletowy naszyjnik z kilkoma zębami. Owa błyskotka zaświeciła, a następnie pociągnęła z całej siły właścicielkę ku ziemi. Jak silna by nie była to nie potrafi za żadne skarby się oprzeć tej sile! Jest zbyt nagła by się przygotować. W każdym bądź razie przygmociła w ziemię, wbijając się w nią. Teren zatrząsnął się, a ptaki siedzące na pobliskich drzewach uciekły w wielkim popłochu daleko stąd skrzecząc przy tym okropnie. Dziewczyna nie ruszała się przez dłuższy czas, ale w tym momencie zmienił się jej wygląd, w bojowy, a dodatkowo tatuaże zaświeciły gdy stopa Red’a spoczęła na jej głowie. Teraz to ona zawarczała. O tak, miłe uczucie jak dla kogoś kto lubi odczuwać ból. Jednak June taka nie jest.
Podniesiona uchyliła czarnozłote oczy. Oh, z bliska Red jest jeszcze bardziej ciekawy – przeszło jej przez głowę.
___ - Będą tutaj za 2 godziny, nie mniej. – odpowiedziała wtryniając się między słowa Red’a. Ten dokończywszy swoją wypowiedź cofnął się. Dziewczyna stanęła na swych bosych stopach, strzelając karkiem. Kurde, ten upadek jest zawsze bolesny. Najchętniej by pozbyła się tego naszyjnika i dała go Red’owi by zobaczył jak to jest.
___ - Mojaaaa winaaaa?! - krzyknęła zdziwiona po czym napuściła w policzki powietrze – Nie podołałeś, nie dziwię się. Musiałby się zdarzyć cud byś zapanował nad tą techniką od tak. A tak w ogóle… - wyprostowała się i skierowała w stronę trzeciego demona w tym towarzystwie - Ichiro! Przypatrz się co potrafią demony na Perfect Form! – krzyknęła, dając też znak Red’owi by się przygotował na coś. Nie chciała go teraz ranić, to nie byłoby dla nich korzystne w tej sytuacji. Wzleciała w powietrze, a następnie uniosła dłoń z wysuniętym palcem wskazującym. Nakreśliła nim poziomą, prostą wiązkę KI w powietrzu, która momentalnie skruszyła się tworząc jednocześnie tysiące igieł. Niczym deszcz zaczęły z prędkością dźwięku mknąć prosto na Red’a, jednak ten miał wystarczająco dużo czasu by uniknąć tego ataku.
___ - Co powiesz na to? Musisz się skupić kreśląc KI. Skoncentruj całą energię w dłoniach, ale jej nie rozpraszaj jak przy tworzeniu ki blasta! Gdy to już zrobisz, wiązka sama się rozpadnie. Ty musisz tylko nią cisnąć w przeciwnika. – podzieliła się radą, a następnie wylądowała na ziemi, lekko dysząc. To jest męczące jak nigdy. Spojrzała na Ichiro – Umiesz leczyć? – podniosła się – Mówisz o Dark Star… ale ona została zniszczona dawno temu, przez… przez… - zacięła się, zwróciła wzrok na demona. Zastanowiła się czy powiedzenie mu, że to half-saiyan Hikaru stoi za tym będzie rozsądne. Chłopak mógł dostać szału i chcieć się zemścić na misticku, a wtedy by poniósł śmierć, bo jest za słaby by być godnym przeciwnikiem dla niego. Na razie – W każdym bądź razie stało się i tego nie zmienisz choćbyś bardzo chciał. Zemsta tu nic nie zdziała, trzeba tworzyć na nowo nasz gatunek, nie, Shigo? – uśmiechnęła się do malucha, który w odpowiedzi uniósł rączki do góry zacieszając się. O dziwo rozpoznał mamę mimo jej demonicznego wyglądu. I wcale się nie bał. Czyżby towarzystwo Red'a go wyzbyło z tego strachu przed prawdziwym demonem?
OOC
Ucz się Shower Rain. Jam nauczyciel.
Ichiro - możesz nauczyć się leczenia w nast. treningu
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Pon Kwi 20, 2015 9:08 am
June miała rację. Poznać tak silną technikę z samych obserwacji było rzeczą niemożliwą. Może przez desperację, może przez naiwność próbował osiągnąć Planet Burst, a jedynie nabawił się złości, którą nie zawahał się pokazać. Powinien bardziej hamować się z wyrażaniem agresji na osoby, którym ufał i które po prostu będzie bronić do ostatka. June i Shigo należeli do tych osób, Ichiro póki co ma na oku, lecz bardzo dobrze się sprawuje i byłoby niezmiernie przykro, gdyby okazałby się zdrajcą lub szpiegiem Błękitnowłosego demona. Póki co postanowił mu zaufać.
Kiedy Red nieco ochłonął, Rudowłosa pokazała swojego asa w rękawie. Po raz pierwszy widział technikę zademonstrowaną przez matkę Shigo. To właśnie nią chciała zaatakować statek kosmiczny, a dzięki swojej specyficznej właściwości - zadawała rozległe obrażenia. W dodatku to nie była umiejętność przypisana tylko ognistym genom June. Zarówno Red, jak i Ichiro mogli ją pojąć. A więc... dzięki uprzejmości dziewczyny nie wszystko okazało się być na straconej pozycji. Pokaz zdolności demonicy dawał nowe nadzieje na pomyślne rozegranie i zniszczenie wrogich oddziałów. Oby tylko starczyło czasu na opanowanie zdolności!
Skinął głową na propozycję June - ta technika wydaje się być bardzo groźna, zważywszy na zniszczenia dookoła. Powinno się udać nią zniszczyć doszczętnie wrogi statek Saiyan. Nie mógł leniuchować, tylko od razu wziąć się do ćwiczeń, zwłaszcza że tylko dwie godziny dzieliły ich od inwazji z Vegety. Trzeba skupić się i odtworzyć w głowie poszczególne etapy tworzenia Shower Rain wraz z komentarzem demonicy.
Ponownie wyłączył się z dyskusji, także nawet nie wiedział, iż poruszany był temat Dark Star. Jego priorytetem na obecną chwilę stała się nauka. Zgodnie z zaleceniem June gromadził energię w dłoni, żeby nią móc poprawnie nakreślić linię. Świerzbiła go ręka do wyrzutu KI, ale nie mógł teraz uwolnić mocy. Musiał poczekać, aż utrzyma w rydzach tyle KI, żeby atak miał większe pole rażenia. Imponująco wyglądały igły będące odłamkami z pierwotnej krechy energii, tak więc musiał poczekać jeszcze odrobinę. Pojawiły się nawet lekkie wyładowania na zewnętrznej stronie dłoni, mimo wszystko wytrzymał napięcie i zarówno w umyśle jak i w powietrzu nakreślił odpowiedni znak. Trochę nie wiedział jak miał tchnąć linię, żeby ta rozsypała się na drzazgi akurat na przeciwnika. Musiał popróbować, od tego trening przed ostatecznym egzaminem. Nie pojął od razu, toteż za pierwszym razem niemal na siebie skierował atak, gdyż zbyt długo czekał na nakierowanie. Na szczęście nic się nikomu nie stało, tylko kilka odłamków nacięło ubranie demona. Warknął pod nosem, lecz nie wychodził z równowagi - tak jak June mówiła: niczego nie ma się od razu. Powinien o tym wiedzieć, sam tak nauczał Ichiro, lecz poniekąd stresował się czując obecność innych demonów. Zazwyczaj nowe umiejętności nabywał w samotności, a nie z widownią. Tutaj sprawa miała się inaczej również dlatego, iż to June była jego mentorem w próbie okiełznania Shower Rain. Wytknęła kilka błędów młodzieńcowi, który od razu wziął się za poprawki. Nie było czasu na błędy. Na nowo zebrał zgubioną KI w dłoń, skierował ją w kulminacyjnym punkcie znajdującym się na czubku palca wskazującego i to nim nakreślił linię obierając w głowie cel iglaste drzewko przed nim. Cóż, chyba zapomniał o tym jakie pole rażenia ma ów technika, bo ściął nią więcej niż jedno drzewo. Ale tak! W końcu wie jak to zrobić! Tylko podobnie jak Złotooka odczuwał znużenie i aż przysiadł na ziemi, tylko wpierw znalazł się bliżej Ichiro i June. Przetarł przepaską na nadgarstku pot z czoła i uspokajał się. Trzeba trochę zregenerować siły.
Zadarł głowę ku niebu. Kto wie czy przybędzie tylko jeden statek czy więcej. Ufał słowom June, lecz po prostu nabierał obaw. Dlaczego Obrońcy Ziemi walczą na Vegecie, a nie tutaj? Powinno być na odwrót. Z drugiej strony tu chodziło o coś więcej niż wycięcie w pień zuchwałych małp. Nie był dobry w polityce. Cóż, to nie jego brożka.
Usłyszał ostatnie zdanie dziewczyny o odtworzeniu rasy demonów, aż skręcił ku niej rogatą głowę ze zdziwioną miną. Tak na dobrą sprawę June miała już syna Shigo i córkę Vixen. Red zupełnie nie miał pojęcia o rodzinie, nigdy nie posiadał kogoś bliskiego - a przynajmniej nie pamiętał. Jego serce też było jak z kamienia; zahartowane, okute lodem i otoczone mrokiem. Aż mu ciarki przeszły po plecach na myśl, że miałby w jakiś sposób przyczynić się do rozrostu liczebności demonów. Miał stanowczo zbyt wybrakowane i złe geny na takie cudawianki. Może Ichiro? Albo Dragot? O tym drugim wiedział, iż posiadał ukochaną, miał przy sobie nawet zdjęcie Dragota z tajemniczą kobietą. A Białowłosy mógłby spiknąć się z Vixen - mają podobny wiek. Ale nic mu do tego.
Zmrużył tylko ślepia i odpoczywał w milczeniu, nawet nie warczał przy oddychaniu.
[Ooc: Koniec treningu - nauka Shower Rain pod okiem June]
Kiedy Red nieco ochłonął, Rudowłosa pokazała swojego asa w rękawie. Po raz pierwszy widział technikę zademonstrowaną przez matkę Shigo. To właśnie nią chciała zaatakować statek kosmiczny, a dzięki swojej specyficznej właściwości - zadawała rozległe obrażenia. W dodatku to nie była umiejętność przypisana tylko ognistym genom June. Zarówno Red, jak i Ichiro mogli ją pojąć. A więc... dzięki uprzejmości dziewczyny nie wszystko okazało się być na straconej pozycji. Pokaz zdolności demonicy dawał nowe nadzieje na pomyślne rozegranie i zniszczenie wrogich oddziałów. Oby tylko starczyło czasu na opanowanie zdolności!
Skinął głową na propozycję June - ta technika wydaje się być bardzo groźna, zważywszy na zniszczenia dookoła. Powinno się udać nią zniszczyć doszczętnie wrogi statek Saiyan. Nie mógł leniuchować, tylko od razu wziąć się do ćwiczeń, zwłaszcza że tylko dwie godziny dzieliły ich od inwazji z Vegety. Trzeba skupić się i odtworzyć w głowie poszczególne etapy tworzenia Shower Rain wraz z komentarzem demonicy.
Ponownie wyłączył się z dyskusji, także nawet nie wiedział, iż poruszany był temat Dark Star. Jego priorytetem na obecną chwilę stała się nauka. Zgodnie z zaleceniem June gromadził energię w dłoni, żeby nią móc poprawnie nakreślić linię. Świerzbiła go ręka do wyrzutu KI, ale nie mógł teraz uwolnić mocy. Musiał poczekać, aż utrzyma w rydzach tyle KI, żeby atak miał większe pole rażenia. Imponująco wyglądały igły będące odłamkami z pierwotnej krechy energii, tak więc musiał poczekać jeszcze odrobinę. Pojawiły się nawet lekkie wyładowania na zewnętrznej stronie dłoni, mimo wszystko wytrzymał napięcie i zarówno w umyśle jak i w powietrzu nakreślił odpowiedni znak. Trochę nie wiedział jak miał tchnąć linię, żeby ta rozsypała się na drzazgi akurat na przeciwnika. Musiał popróbować, od tego trening przed ostatecznym egzaminem. Nie pojął od razu, toteż za pierwszym razem niemal na siebie skierował atak, gdyż zbyt długo czekał na nakierowanie. Na szczęście nic się nikomu nie stało, tylko kilka odłamków nacięło ubranie demona. Warknął pod nosem, lecz nie wychodził z równowagi - tak jak June mówiła: niczego nie ma się od razu. Powinien o tym wiedzieć, sam tak nauczał Ichiro, lecz poniekąd stresował się czując obecność innych demonów. Zazwyczaj nowe umiejętności nabywał w samotności, a nie z widownią. Tutaj sprawa miała się inaczej również dlatego, iż to June była jego mentorem w próbie okiełznania Shower Rain. Wytknęła kilka błędów młodzieńcowi, który od razu wziął się za poprawki. Nie było czasu na błędy. Na nowo zebrał zgubioną KI w dłoń, skierował ją w kulminacyjnym punkcie znajdującym się na czubku palca wskazującego i to nim nakreślił linię obierając w głowie cel iglaste drzewko przed nim. Cóż, chyba zapomniał o tym jakie pole rażenia ma ów technika, bo ściął nią więcej niż jedno drzewo. Ale tak! W końcu wie jak to zrobić! Tylko podobnie jak Złotooka odczuwał znużenie i aż przysiadł na ziemi, tylko wpierw znalazł się bliżej Ichiro i June. Przetarł przepaską na nadgarstku pot z czoła i uspokajał się. Trzeba trochę zregenerować siły.
Zadarł głowę ku niebu. Kto wie czy przybędzie tylko jeden statek czy więcej. Ufał słowom June, lecz po prostu nabierał obaw. Dlaczego Obrońcy Ziemi walczą na Vegecie, a nie tutaj? Powinno być na odwrót. Z drugiej strony tu chodziło o coś więcej niż wycięcie w pień zuchwałych małp. Nie był dobry w polityce. Cóż, to nie jego brożka.
Usłyszał ostatnie zdanie dziewczyny o odtworzeniu rasy demonów, aż skręcił ku niej rogatą głowę ze zdziwioną miną. Tak na dobrą sprawę June miała już syna Shigo i córkę Vixen. Red zupełnie nie miał pojęcia o rodzinie, nigdy nie posiadał kogoś bliskiego - a przynajmniej nie pamiętał. Jego serce też było jak z kamienia; zahartowane, okute lodem i otoczone mrokiem. Aż mu ciarki przeszły po plecach na myśl, że miałby w jakiś sposób przyczynić się do rozrostu liczebności demonów. Miał stanowczo zbyt wybrakowane i złe geny na takie cudawianki. Może Ichiro? Albo Dragot? O tym drugim wiedział, iż posiadał ukochaną, miał przy sobie nawet zdjęcie Dragota z tajemniczą kobietą. A Białowłosy mógłby spiknąć się z Vixen - mają podobny wiek. Ale nic mu do tego.
Zmrużył tylko ślepia i odpoczywał w milczeniu, nawet nie warczał przy oddychaniu.
[Ooc: Koniec treningu - nauka Shower Rain pod okiem June]
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Pon Kwi 20, 2015 7:17 pm
Odwrócił wzrok od Shigo, zauważył jak dwa demony zaczęły się kłócić, nie było to dobrze, jak powiedziała June saiyanie będą tu za 2 godziny, a oni walczą między sobą. Najgorsze było to, że nie mógł nic zrobić aby ich rozdzielić, był zdecydowanie zbyt słaby, sama aura Reda byłaby w stanie go zabić zanim jeszcze użyłby świeżo poznanej regeneracji.
Przestał wyobrażać sobie swoją marną, przypadkową śmierć dopiero wtedy gdy June go zawołała aby zademonstrować jaką mocą dysponuje razem z Redem. Ichiro nawet nie zamierzał wyciągać scoutera aby zobaczyć ile wynosi, był pewien że sprzęt by eksplodował natychmiast, a wolał go zachować na inne sposobności.
Rudowłosa wyciągnęła palec wskazujący, narysowała nim kreskę z ki w powietrzu, a ona eksplodowała na tysiące igieł które uderzyły w ziemię tworząc sporo zniszczeń. Po demonstracji opowiedziała obecnym jak wykonać ową potężną technikę, Ichi dokładnie wyrył sobie w pamięci instrukcje, obecnie nie był w stanie nauczyć się jej, June wyraźnie powiedziała "na perfect form" ale wiedział że taka technika istnieje, więc zamierzał ją kiedyś zdobyć gdy już spełni wymagania. No i jeszcze dochodził fakt że chłopak był świeżo po treningu, musiał trochę odpocząć zanim będzie w stanie dalej ćwiczyć. Red za to od razu zabrał się za technikę June, za pierwszym razem mu nie wyszło - normalka, strasznie rzadko udaje się opanować coś od razu. Ichiro cieszył się że nie tylko on tak ma, w końcu mógł pooglądać własnego mistrza podczas treningu, a może byłego mistrza? Wszystko zależy od June. Za drugim razem jednak Red wykonał technikę dokładnie, niszcząc parę drzew, na pewno nie użył pełnej mocy, gdyż wtedy zniszczyłby sporo otoczenia. Teraz na pewno uda im się zniszczyć statek!
June wspomniała o kimś kto zniszczył Dark star, Ichiro natychmiast zacisnął pięści a w jego oczach zagościła złość.
- Wiesz kto to zrobił!? Wiesz kto zamordował tysiące naszych braci!? I nic z tym nie zrobisz!? - Nie potrafił zrozumieć, jak tak potężna demonica może zignorować fakt że ktoś taki jeszcze żyje. Ichiro nie przyjmował do wiadomości że mogło coś powstrzymywać Rudo-włosom od aktu zemsty. Owszem, tak jak powiedziała, nie zmieniłoby to nic, dałoby jedynie satysfakcje i pomściłoby wszystkich jej mieszkańców, a tego Ichiro pragnął najbardziej. Oczywiście chciał też odnowić gatunek, ale wpierw zamierzał odpłacić sprawcy, coś czego June z jakiegoś powodu nie chciała uczynić.
Przestał wyobrażać sobie swoją marną, przypadkową śmierć dopiero wtedy gdy June go zawołała aby zademonstrować jaką mocą dysponuje razem z Redem. Ichiro nawet nie zamierzał wyciągać scoutera aby zobaczyć ile wynosi, był pewien że sprzęt by eksplodował natychmiast, a wolał go zachować na inne sposobności.
Rudowłosa wyciągnęła palec wskazujący, narysowała nim kreskę z ki w powietrzu, a ona eksplodowała na tysiące igieł które uderzyły w ziemię tworząc sporo zniszczeń. Po demonstracji opowiedziała obecnym jak wykonać ową potężną technikę, Ichi dokładnie wyrył sobie w pamięci instrukcje, obecnie nie był w stanie nauczyć się jej, June wyraźnie powiedziała "na perfect form" ale wiedział że taka technika istnieje, więc zamierzał ją kiedyś zdobyć gdy już spełni wymagania. No i jeszcze dochodził fakt że chłopak był świeżo po treningu, musiał trochę odpocząć zanim będzie w stanie dalej ćwiczyć. Red za to od razu zabrał się za technikę June, za pierwszym razem mu nie wyszło - normalka, strasznie rzadko udaje się opanować coś od razu. Ichiro cieszył się że nie tylko on tak ma, w końcu mógł pooglądać własnego mistrza podczas treningu, a może byłego mistrza? Wszystko zależy od June. Za drugim razem jednak Red wykonał technikę dokładnie, niszcząc parę drzew, na pewno nie użył pełnej mocy, gdyż wtedy zniszczyłby sporo otoczenia. Teraz na pewno uda im się zniszczyć statek!
June wspomniała o kimś kto zniszczył Dark star, Ichiro natychmiast zacisnął pięści a w jego oczach zagościła złość.
- Wiesz kto to zrobił!? Wiesz kto zamordował tysiące naszych braci!? I nic z tym nie zrobisz!? - Nie potrafił zrozumieć, jak tak potężna demonica może zignorować fakt że ktoś taki jeszcze żyje. Ichiro nie przyjmował do wiadomości że mogło coś powstrzymywać Rudo-włosom od aktu zemsty. Owszem, tak jak powiedziała, nie zmieniłoby to nic, dałoby jedynie satysfakcje i pomściłoby wszystkich jej mieszkańców, a tego Ichiro pragnął najbardziej. Oczywiście chciał też odnowić gatunek, ale wpierw zamierzał odpłacić sprawcy, coś czego June z jakiegoś powodu nie chciała uczynić.
- GośćGość
Re: Jaskinia
Sro Kwi 22, 2015 1:07 am
Dlaczego June w porę nie potrafi ugryźć się w język tylko pala trzy po trzy? Teraz musiała jakoś wywinąć się z tego co powiedziała by uspokoić jakoś demona.
___ - Jeślibym zaatakowała i zabiła tą osobę... silniejsi wojownicy, jego sprzymierzeńcy zniszczyliby mnie, a mi nie spieszno na tamten świat. Nie daj się ponieść emocjom, Ichiro, bo Cię to zgubi. - zamarła w bezruchu otwierając szerzej oczy. Coś jej mignęło przed oczami. Dlaczego w sumie Hikaru zniszczył Dark Star? Co było jego powodem? Kaprys? Chęć zniszczenia wylęgarni demonów, których IQ jest większe niż tych na Makyo? Strach przed destrukcyjną rasą? Nie… to było coś innego. Zabolała ją głowa, zmrużyła oczy gdyż dostała światłowstrętu, wszystko wokół zrobiło się znacznie jaśniejsze. Dlaczego… dlaczego Hikaru zniszczył Dark Star? Dlaczego…
___ - Ugh… - jeszcze przez kilkanaście sekund nie mogła dość do siebie. Dopiero gdy poczuła, że coś ciepłego przykleja się do jej nogi, wróciła do normalności. Otworzyła oczy, spojrzała w dół. Zauważyła Shigo i jego lekko przerażony napadem mamy wzrok. Ukucnęła i pogłaskała malca po główce, uspokajając – Już, już. Mamę tylko zabolało tutaj. – wytłumaczyła wskazując palcem na swoją głowę. Chłopiec wtulił się w matkę, zmartwiony. Demonica spojrzała tępo w dal. Nie potrafiła sobie zbyt wiele przypomnieć. Uderzenie w głowę było na tyle silne, że pewne rzeczy chyba wyleciały jej z łepetynki na stałe. Nawet niezbyt wiele pamięta ze swojej wizyty w piekle, która trwała dobre 300 lat. A to przecież kupa czasu! I tak dobrze, że przypomniała sobie o Fox’sie. Co mrocznego skrywa przed nią przeszłość, że nie chce ona wyjść na jaw? Co złego June zrobiła?
Z depresyjnych rozmyślań wyciągnął ją huk. To był Red, który omal nie pociął sam siebie. Od razu zauważyła błędy w wykonywaniu tej techniki, podzieliła się uwagami z demonem, a następnie go zostawiła, nie gapiąc się. Znów wróciła do Ichiro
___ - Latasz? Umiesz wyczuwać KI? A najważniejsze… chcesz walczyć z tymi saiyanami? Nie są to płotki, to silni wojownicy. Nie gwarantuję, że będę mogła Cię ochronić w razie czego, ale się postaram. – chyba naprawdę wzięła sobie do serca sprawę z trenowaniem demona. W sumie na początku jej to nie leżało, ale skoro to ma być dla Red’a to da z siebie wszystko. Trener z niej żaden, ale postara się, chociaż spróbuje. Właśnie dlatego będzie miała oko na Ichiro by nikt go przypadkiem nie zabił. Wtedy to by się rogaty wściekł na June. Apropo niego…
Znów zwróciła złotoczarny wzrok na ćwiczącego Red’a. Tym razem mu się u dało, dokonał sporawych zmian w tutejszym krajobrazie, zapanował nad techniką. Uśmiechnęła się do siebie dumna, mimo, że demon nie wyglądał na szczęśliwego. Nie był zbyt radosny. Nigdy. Nachyliła się nad Shigo, szepnęła mu parę słówek po czym malec zaczął drałować na dwóch nóżkach w stronę swojego wujaszka z wiśniowym zawiniętym cukierkiem w ręku. Chciał go mu dać. Zgodnie z poleceniem mamy.
___ - Czy ktoś wie… kim byłam 320 lat temu? Zrobiłam coś złego? – spytała nagle.
Skupiła się. Wysłała wiadomość telepatyczną do Hikaru. Może się uda jakoś wycofać oddziały...
OOC
Wybaczcie za żenadę, ale głowa mi pęka ,_,
___ - Jeślibym zaatakowała i zabiła tą osobę... silniejsi wojownicy, jego sprzymierzeńcy zniszczyliby mnie, a mi nie spieszno na tamten świat. Nie daj się ponieść emocjom, Ichiro, bo Cię to zgubi. - zamarła w bezruchu otwierając szerzej oczy. Coś jej mignęło przed oczami. Dlaczego w sumie Hikaru zniszczył Dark Star? Co było jego powodem? Kaprys? Chęć zniszczenia wylęgarni demonów, których IQ jest większe niż tych na Makyo? Strach przed destrukcyjną rasą? Nie… to było coś innego. Zabolała ją głowa, zmrużyła oczy gdyż dostała światłowstrętu, wszystko wokół zrobiło się znacznie jaśniejsze. Dlaczego… dlaczego Hikaru zniszczył Dark Star? Dlaczego…
___ - Ugh… - jeszcze przez kilkanaście sekund nie mogła dość do siebie. Dopiero gdy poczuła, że coś ciepłego przykleja się do jej nogi, wróciła do normalności. Otworzyła oczy, spojrzała w dół. Zauważyła Shigo i jego lekko przerażony napadem mamy wzrok. Ukucnęła i pogłaskała malca po główce, uspokajając – Już, już. Mamę tylko zabolało tutaj. – wytłumaczyła wskazując palcem na swoją głowę. Chłopiec wtulił się w matkę, zmartwiony. Demonica spojrzała tępo w dal. Nie potrafiła sobie zbyt wiele przypomnieć. Uderzenie w głowę było na tyle silne, że pewne rzeczy chyba wyleciały jej z łepetynki na stałe. Nawet niezbyt wiele pamięta ze swojej wizyty w piekle, która trwała dobre 300 lat. A to przecież kupa czasu! I tak dobrze, że przypomniała sobie o Fox’sie. Co mrocznego skrywa przed nią przeszłość, że nie chce ona wyjść na jaw? Co złego June zrobiła?
Z depresyjnych rozmyślań wyciągnął ją huk. To był Red, który omal nie pociął sam siebie. Od razu zauważyła błędy w wykonywaniu tej techniki, podzieliła się uwagami z demonem, a następnie go zostawiła, nie gapiąc się. Znów wróciła do Ichiro
___ - Latasz? Umiesz wyczuwać KI? A najważniejsze… chcesz walczyć z tymi saiyanami? Nie są to płotki, to silni wojownicy. Nie gwarantuję, że będę mogła Cię ochronić w razie czego, ale się postaram. – chyba naprawdę wzięła sobie do serca sprawę z trenowaniem demona. W sumie na początku jej to nie leżało, ale skoro to ma być dla Red’a to da z siebie wszystko. Trener z niej żaden, ale postara się, chociaż spróbuje. Właśnie dlatego będzie miała oko na Ichiro by nikt go przypadkiem nie zabił. Wtedy to by się rogaty wściekł na June. Apropo niego…
Znów zwróciła złotoczarny wzrok na ćwiczącego Red’a. Tym razem mu się u dało, dokonał sporawych zmian w tutejszym krajobrazie, zapanował nad techniką. Uśmiechnęła się do siebie dumna, mimo, że demon nie wyglądał na szczęśliwego. Nie był zbyt radosny. Nigdy. Nachyliła się nad Shigo, szepnęła mu parę słówek po czym malec zaczął drałować na dwóch nóżkach w stronę swojego wujaszka z wiśniowym zawiniętym cukierkiem w ręku. Chciał go mu dać. Zgodnie z poleceniem mamy.
___ - Czy ktoś wie… kim byłam 320 lat temu? Zrobiłam coś złego? – spytała nagle.
Skupiła się. Wysłała wiadomość telepatyczną do Hikaru. Może się uda jakoś wycofać oddziały...
OOC
Wybaczcie za żenadę, ale głowa mi pęka ,_,
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Sob Kwi 25, 2015 7:00 pm
Wrócił zmęczony do pozostałej dwójki i spoglądał spod spoconych brwi na nich. Chyba powoli odnajdywali wspólny język. Nie słyszał o czym rozmawiali, za bardzo był skupiony na przyspieszonym treningu. Dopiero teraz miał okazję poznać czy dobrze uczynił powierzając Ichiro w ręce June, i na odwrót.
Niewiele usłyszał, zaraz bowiem brzdąc przyniósł mu posiłek w postaci cukierka. Gest był bardzo miły i podnoszący na duchu po żmudnym treningu, toteż bez wahania przyjął go głaszcząc malca po czarnej czuprynce. Aż mu ogon merdnął radośnie za pochwałę wujka Leda. Odwinął papierek i ujrzał bordową kulkę pachnącą jak wiśnie. Kolor od razu przypadł mu do gustu, ale poniekąd kogoś mu przypominał. Aż powiedział obojgu demonom telepatycznie swoje spostrzeżenie.
>>>Mam nadzieję, że to nie jest Dragot.<<<
Zabawne, pewnie tak wyglądałby przemieniony demon, z którym miał ostatnio krwawą rozróbę w więzieniu. To przez niego i swoją naiwność delektował się obecnie krwią. W sumie demonica nic o nim nie mówi, tak jak i o pozostałych - może lepiej nie pytać co zaszło? Gdyby chciała, opowiedziałaby o wszystkim.
Inne pytanie usłyszał z ust dziewczyny. Pytanie o przeszłość, która bardzo często kształtowała każdego osobnika i miała swoje piętno do dziś. Odkąd sięgał pamięcią June miała złote spojrzenie, długie płomieniste włosy. Zmieniały się tylko detale wyglądu. Ale nie o tym chciała porozmawiać z nimi. Przeżuł do końca cukierka i nałożył na twarz maskę dwoma palcami.
>>>Mało Cię wtedy znałem, June<<< spojrzał uważnie w złote oczy demonicy >>>Pamiętam tylko urywki: jak nieprzytomna leżałaś pośrodku spalonego lasu; jak Fox poprosił mnie o przyniesienie leków dla Ciebie; Twój dom z różami u podnóża góry; dałaś mi nawet dżem truskawkowy.<<<
Do dzisiaj pamiętał ten smak. Bardzo słodki smak, inny niż zwykłe dżemy truskawkowe. June wręczyła ów słoik w podzięce za leki. Siedział na dachu jej domostwa dopóty, dopóki nie wyzdrowiała. Ale wtedy był u schyłku swojej egzystencji. Niedługo potem dał się zamrozić antarktycznym wiatrom i przez 300 lat nie wiedzieć nic więcej o losach Ziemi i jej wojowników. Nie mógł sobie przypomnieć niczego złego, co mogło spotkać June z tamtego okresu. W sensie - że to June była zagrożeniem. Nie to, że ignorował jej żywot, tylko akurat ten burzliwy etap w życiu June "przespał". Nie miał prawa pamiętać.
Coś musiało ją niepokoić, skoro o to zapytała. Rzadko kiedy demon nie miał niczego na swoim sumieniu. Są jednak różne grzechy i grzeszki - większej i mniejszej wagi. Czasami zależało to wszystko od punktu widzenia. Zabijanie ludzi jest złem, ale pozyskiwana od nich krew może być pokarmem, a to już jest sposób na przetrwanie. Już od dawna Red miał rozmazaną granicę między dobrem a złem. Dla większości oznaczało to utratę skrupułów do podążania w mrok i zło, dla niego samego także. Zdawał sobie z tego sprawę, próbował kilku środków do stłamszenia ochoty na popełnianie kolejnych wykroczeń i zbrodni, jednak prędzej czy później i tak był rozliczany tylko ze złych uczynków.
Puścił w końcu Shigo ze swoich objęć, by mógł podreptać do mamy, przecież tak dawno jej nie widział. Musiał wybawić się u jej boku za wszystkie czasy, zwłaszcza, że jeszcze nie zapanował pokój we wszechświecie. Młodzieniec wahał się czy powinien jeszcze raz przećwiczyć nową technikę, czy skupiać się i zbierać siły na inwazję. Wybrał wreszcie drugą opcję, więc położył się na plecach na zielonej trawie i krzyżując ręce za karkiem spoglądał w niebo. Właściwie to bardziej koncentrował się na wrogu, na tym jak daleko jest, ile jeszcze mają czasu do konfrontacji. Czasami miewał inne myśli, ale też dotyczące ataku na statek Saiyan. Że jak June i on zrobią dziurę w kadłubie promu kosmicznego, to gdyby znaleźli się małpi wojownicy ewakuujący się z "szalupy"... byłby dla nich rekinem. Wtopiłby kły i pazury w ich zbroje, by dorwać się do posoki. Świeżej, ciepłej, zdrowej, mocnej. Nie, nie może tego dłużej ukrywać przed June - musi wiedzieć z kim ma tak naprawdę do czynienia. Mogła coś podejrzewać, kiedy Red mniej ochoczo zjadł cukierka, nawet z rączek Shigo. Nie, nie powinien jej teraz tego mówić - jeszcze zmieni plan tak, iż nie uwzględni w nim nieobliczalnego demona, a chciał brać udział w rozwałce galaktycznej. Ahhh! Powie Złotookiej, lecz gdy już będzie po wszystkim. Chyba, że Ichiro przed nim odkryje rąbka tajemnicy.
Przewrócił się na lewy bok. Nie spał, po prostu nasłuchiwał rozmowy Białowłosego i Rudowłosej. Dziecko w najlepsze uczepiło się nóżki mamy nie odstępując jej na krok. Chociażby dla tej trójki osób jest zdolny do obrony Ziemi - za wszelką cenę.
Niewiele usłyszał, zaraz bowiem brzdąc przyniósł mu posiłek w postaci cukierka. Gest był bardzo miły i podnoszący na duchu po żmudnym treningu, toteż bez wahania przyjął go głaszcząc malca po czarnej czuprynce. Aż mu ogon merdnął radośnie za pochwałę wujka Leda. Odwinął papierek i ujrzał bordową kulkę pachnącą jak wiśnie. Kolor od razu przypadł mu do gustu, ale poniekąd kogoś mu przypominał. Aż powiedział obojgu demonom telepatycznie swoje spostrzeżenie.
>>>Mam nadzieję, że to nie jest Dragot.<<<
Zabawne, pewnie tak wyglądałby przemieniony demon, z którym miał ostatnio krwawą rozróbę w więzieniu. To przez niego i swoją naiwność delektował się obecnie krwią. W sumie demonica nic o nim nie mówi, tak jak i o pozostałych - może lepiej nie pytać co zaszło? Gdyby chciała, opowiedziałaby o wszystkim.
Inne pytanie usłyszał z ust dziewczyny. Pytanie o przeszłość, która bardzo często kształtowała każdego osobnika i miała swoje piętno do dziś. Odkąd sięgał pamięcią June miała złote spojrzenie, długie płomieniste włosy. Zmieniały się tylko detale wyglądu. Ale nie o tym chciała porozmawiać z nimi. Przeżuł do końca cukierka i nałożył na twarz maskę dwoma palcami.
>>>Mało Cię wtedy znałem, June<<< spojrzał uważnie w złote oczy demonicy >>>Pamiętam tylko urywki: jak nieprzytomna leżałaś pośrodku spalonego lasu; jak Fox poprosił mnie o przyniesienie leków dla Ciebie; Twój dom z różami u podnóża góry; dałaś mi nawet dżem truskawkowy.<<<
Do dzisiaj pamiętał ten smak. Bardzo słodki smak, inny niż zwykłe dżemy truskawkowe. June wręczyła ów słoik w podzięce za leki. Siedział na dachu jej domostwa dopóty, dopóki nie wyzdrowiała. Ale wtedy był u schyłku swojej egzystencji. Niedługo potem dał się zamrozić antarktycznym wiatrom i przez 300 lat nie wiedzieć nic więcej o losach Ziemi i jej wojowników. Nie mógł sobie przypomnieć niczego złego, co mogło spotkać June z tamtego okresu. W sensie - że to June była zagrożeniem. Nie to, że ignorował jej żywot, tylko akurat ten burzliwy etap w życiu June "przespał". Nie miał prawa pamiętać.
Coś musiało ją niepokoić, skoro o to zapytała. Rzadko kiedy demon nie miał niczego na swoim sumieniu. Są jednak różne grzechy i grzeszki - większej i mniejszej wagi. Czasami zależało to wszystko od punktu widzenia. Zabijanie ludzi jest złem, ale pozyskiwana od nich krew może być pokarmem, a to już jest sposób na przetrwanie. Już od dawna Red miał rozmazaną granicę między dobrem a złem. Dla większości oznaczało to utratę skrupułów do podążania w mrok i zło, dla niego samego także. Zdawał sobie z tego sprawę, próbował kilku środków do stłamszenia ochoty na popełnianie kolejnych wykroczeń i zbrodni, jednak prędzej czy później i tak był rozliczany tylko ze złych uczynków.
Puścił w końcu Shigo ze swoich objęć, by mógł podreptać do mamy, przecież tak dawno jej nie widział. Musiał wybawić się u jej boku za wszystkie czasy, zwłaszcza, że jeszcze nie zapanował pokój we wszechświecie. Młodzieniec wahał się czy powinien jeszcze raz przećwiczyć nową technikę, czy skupiać się i zbierać siły na inwazję. Wybrał wreszcie drugą opcję, więc położył się na plecach na zielonej trawie i krzyżując ręce za karkiem spoglądał w niebo. Właściwie to bardziej koncentrował się na wrogu, na tym jak daleko jest, ile jeszcze mają czasu do konfrontacji. Czasami miewał inne myśli, ale też dotyczące ataku na statek Saiyan. Że jak June i on zrobią dziurę w kadłubie promu kosmicznego, to gdyby znaleźli się małpi wojownicy ewakuujący się z "szalupy"... byłby dla nich rekinem. Wtopiłby kły i pazury w ich zbroje, by dorwać się do posoki. Świeżej, ciepłej, zdrowej, mocnej. Nie, nie może tego dłużej ukrywać przed June - musi wiedzieć z kim ma tak naprawdę do czynienia. Mogła coś podejrzewać, kiedy Red mniej ochoczo zjadł cukierka, nawet z rączek Shigo. Nie, nie powinien jej teraz tego mówić - jeszcze zmieni plan tak, iż nie uwzględni w nim nieobliczalnego demona, a chciał brać udział w rozwałce galaktycznej. Ahhh! Powie Złotookiej, lecz gdy już będzie po wszystkim. Chyba, że Ichiro przed nim odkryje rąbka tajemnicy.
Przewrócił się na lewy bok. Nie spał, po prostu nasłuchiwał rozmowy Białowłosego i Rudowłosej. Dziecko w najlepsze uczepiło się nóżki mamy nie odstępując jej na krok. Chociażby dla tej trójki osób jest zdolny do obrony Ziemi - za wszelką cenę.
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia
Wto Kwi 28, 2015 8:01 pm
Ichiro rozumiał powody dla których demonica zaniechała zemsty (jeżeli w ogóle jej pragnęła) mimo to dla Białowłosego nie byly wystarczające, choć Rudowłosa miała rację, nie była tak lekkomyślna jak białowłosy, w każdym razie fakt że istnieje grupa tak silnych wojowników, i to silniejszych od June! Stawiał jego zemstę w naprawdę złym świetle, prawdopodobnie nie była ona nawet możliwa dla niego... Na razie.
Już miał coś powiedzieć, błagać o pomoc, prosić o jakiś specjalny trening, cokolwiek co mogłoby mu pomóc, jednak nie zdążył nic wykrztusić ponieważ June w jednej chwili przestała kontaktować. od razu rzucił się, z chęcią pomocy jakby miała zemdleć.. Obwiniał siebie, może przywołał złe wspomnienia? Może była ranna a On ją zbyt zestresował? Na szczęście Shigo był szybciej obok i dobrze wpłynął na Demonicę która szybko doszła do siebię i po tym się zadała demonowi serię pytań, na które równie szybko odpowiedział.
- Latać potrafię, co do wyczuwania Ki to nie wiedziałem że jest to możliwe bez scoutera, ale udało mi się zdobyć jeden - wyciągnął scouter z różowym szkiełkiem który znalazł w kapsule saiyajina którego jakiś czas temu konsumował.
- Chcę walczyć, ale nie chcę być ciężarem. W razie czego po prostu mnie zostawcie, jeżeli umrę to będzie moja wina. - mówił poważnie, z determinacją w oczach, był w stanie walczyć i nie chciał przegapić takiej okazji, nawet jeżeli oznaczało to dla niego śmierć. W końcu niczego nienawidził bardziej niż saiyan...
June zapytała demona o swoją przeszłość, a jednak rudowłosa miała trochę na karku. Dopiero teraz Ichiro uświadomił sobie jak młody jest w stosunku do tych potęg jakie miał przed sobą. Nie mówił nic, wtedy nawet nie istniał, więc co miał powiedzieć? Jedynie podsłuchiwał ich rozmowę, może nie powinien, w końcu to nie jego sprawa, lecz ciekawość wzięła górę. Okazało się że nawet Red niewiele wiedział, ale zdecydowanie demony znały się naprawdę długo, dłużej niż sam żywot Ichiego. Trochę zazdrościł ich takich relacji i wspomnień, on nie posiadał żadnych, jedyne co sobie przypominał to chwile agonii podczas walki z saiyajinem i 200 letnią podróż jako cząstka ciała, jedynym dobrym wspomnieniem był pobyt na Dark star...
Białowłosy, gdy już wszyscy ucichli, usiadł spokojnie na ziemi, opierając się rękami z tyłu i wyciągając nogi. Musiał odpocząć, niedługo kontynuował trening, w końcu MUSIAŁ im się jakoś przydać...
Już miał coś powiedzieć, błagać o pomoc, prosić o jakiś specjalny trening, cokolwiek co mogłoby mu pomóc, jednak nie zdążył nic wykrztusić ponieważ June w jednej chwili przestała kontaktować. od razu rzucił się, z chęcią pomocy jakby miała zemdleć.. Obwiniał siebie, może przywołał złe wspomnienia? Może była ranna a On ją zbyt zestresował? Na szczęście Shigo był szybciej obok i dobrze wpłynął na Demonicę która szybko doszła do siebię i po tym się zadała demonowi serię pytań, na które równie szybko odpowiedział.
- Latać potrafię, co do wyczuwania Ki to nie wiedziałem że jest to możliwe bez scoutera, ale udało mi się zdobyć jeden - wyciągnął scouter z różowym szkiełkiem który znalazł w kapsule saiyajina którego jakiś czas temu konsumował.
- Chcę walczyć, ale nie chcę być ciężarem. W razie czego po prostu mnie zostawcie, jeżeli umrę to będzie moja wina. - mówił poważnie, z determinacją w oczach, był w stanie walczyć i nie chciał przegapić takiej okazji, nawet jeżeli oznaczało to dla niego śmierć. W końcu niczego nienawidził bardziej niż saiyan...
June zapytała demona o swoją przeszłość, a jednak rudowłosa miała trochę na karku. Dopiero teraz Ichiro uświadomił sobie jak młody jest w stosunku do tych potęg jakie miał przed sobą. Nie mówił nic, wtedy nawet nie istniał, więc co miał powiedzieć? Jedynie podsłuchiwał ich rozmowę, może nie powinien, w końcu to nie jego sprawa, lecz ciekawość wzięła górę. Okazało się że nawet Red niewiele wiedział, ale zdecydowanie demony znały się naprawdę długo, dłużej niż sam żywot Ichiego. Trochę zazdrościł ich takich relacji i wspomnień, on nie posiadał żadnych, jedyne co sobie przypominał to chwile agonii podczas walki z saiyajinem i 200 letnią podróż jako cząstka ciała, jedynym dobrym wspomnieniem był pobyt na Dark star...
Białowłosy, gdy już wszyscy ucichli, usiadł spokojnie na ziemi, opierając się rękami z tyłu i wyciągając nogi. Musiał odpocząć, niedługo kontynuował trening, w końcu MUSIAŁ im się jakoś przydać...
- GośćGość
Re: Jaskinia
Wto Kwi 28, 2015 11:58 pm
A więc Red też nie pamięta zbyt wiele. To jakaś jedna wielka zmowa. Dlaczego demony mają luki w pamięci, a sam Hikaru, który na pewno wie wszystko milczy jak grób i nie chce nic powiedzieć June?! Niech go znów dorwie to tym razem na pewno wyciśnie z niego wszystko, nawet siłą. Już woli znać bolesną prawdę niż ciągle się męczyć tą niewiedzą. Ciekawość to podobno pierwszy stopień do piekła, jednak June już dawno zasłużyła sobie na nie. Ba, już tam była i to nie raz. Nie ma nic do stracenia duchowo.
Przypomniała sobie tą scenę, którą wspomniał Red. Tak, była chora, potrzebowała leków. Zaopiekował się nią Fox, a Red przyniósł potrzebne lekarstwa. I ten domek u podnóży gór. Aż się jej miło zrobiło na sercu. Kiedyś to Fox władał ogniem, a teraz June go sobie oswoiła. Może zrobiła to nieumyślnie ze względu na swoją dawną miłość? Wspomnienia? Tęsknota? Kto wie…
Odpowiedź Hikaru nie była dość satysfakcjonująca. Nie poleci przecież teraz do Braski, a z resztą pewnie sam wie o hordzie saiyanów kierującej się na Ziemię i pewnie i tak z tym nic nie zrobi bo przecież jest June i Red… Musieli liczyć na siebie. No, ale trzeba przyznać, że informacja o tym gdzie kierować swoje strzały była bardzo pomocna. Potem powie o tym Red’owi.
___ - Oh! DRAGOT! Zapomniałam o nim. - pacnęła się w czoło, a następnie po namierzeniu go wysłała mu wiadomość telepatyczną. Zupełnie zapomniała o tym demonie przez skupienie się na tym, że coś leciało w stronę Ziemi. Musi mu naprostować parę rzeczy.
Po wysłaniu wiadomości zamknęła swój umysł. Ciekawe czy będzie miał jej to za złe. Nawet jeśli… co to ją obchodzi? Niech to będzie dla niego karą. Może walka u boku Hikaru i innych dobrych wojowników trochę go odmieni duchowo. Przestanie być taki cynicznie i irytująco zły, a co najważniejsze zobaczy, że jest sporo osób, które mogą mu skopać tyłek gdy będzie za bardzo hałasował. Ta. Tak myślała.
Wróciła do Ichiro, który już odpowiedział na jej pytania. Zauważyła scouter. Coś takiego mieli na swoich głowach saiyanie, których spotkała na Vegecie i statku. Jednak wszystkie wybuchły gdy tylko June podniosła trochę swój poziom mocy. Może namierza przeciwnika, ale urządzenie nie będzie nigdy tak niezawodne jak umysł, a co ważne – szybkie.
___ - Zostaw tą zabawkę. Prawdopodobnie wybuchnie gdy tylko dojdzie do starcia. Nie pomieści liczb. – powiedziała do niego. Zastanowiła się nad czymś. Ichiro może nie był silny, ale na pewno się na coś przyda jeśli tylko znajdą dobry sposób. Magia demonów w końcu jest stworzona do totalnego zniszczenia – Lekcja pierwsza. UNIK! – krzyknęła nagle i rozmyła się w powietrzu by pojawić tuż przed Ichiro. Kopnęła go z nogi prosto w twarz, jednak nie tak by mu zrobić jakąś większą krzywdę. Jedynie przeorał trochę ziemię, która była za nim za nim. Shigo się to spodobało, bo zaczął klaskać z zacieszem na buźce. – Potrzebujemy czegoś więcej niż Shower Rain. Nauczę Cię jak wyczuwać KI, to będzie bardzo pomocne w walce, a przede wszystkim w unikach przed takimi ciosami jak ten. – stała prosto, wymachując leniwie ogonem na boki – Udamy się do Genialnego Żółwia, zostawimy tam Shigo by nie stała mu się krzywda. Tam też opracujemy plan i potrenujemy chwilę. Chodźcie, nie mamy chwili do stracenia. - podniosła swojego syna, a następnie uaktywniając aurę poleciała prosto w stronę małego domku na środku oceanu.
>> ZT wszyscy do Wyspy Żółwia.
Piszcie tam już.
Przypomniała sobie tą scenę, którą wspomniał Red. Tak, była chora, potrzebowała leków. Zaopiekował się nią Fox, a Red przyniósł potrzebne lekarstwa. I ten domek u podnóży gór. Aż się jej miło zrobiło na sercu. Kiedyś to Fox władał ogniem, a teraz June go sobie oswoiła. Może zrobiła to nieumyślnie ze względu na swoją dawną miłość? Wspomnienia? Tęsknota? Kto wie…
Odpowiedź Hikaru nie była dość satysfakcjonująca. Nie poleci przecież teraz do Braski, a z resztą pewnie sam wie o hordzie saiyanów kierującej się na Ziemię i pewnie i tak z tym nic nie zrobi bo przecież jest June i Red… Musieli liczyć na siebie. No, ale trzeba przyznać, że informacja o tym gdzie kierować swoje strzały była bardzo pomocna. Potem powie o tym Red’owi.
___ - Oh! DRAGOT! Zapomniałam o nim. - pacnęła się w czoło, a następnie po namierzeniu go wysłała mu wiadomość telepatyczną. Zupełnie zapomniała o tym demonie przez skupienie się na tym, że coś leciało w stronę Ziemi. Musi mu naprostować parę rzeczy.
„Dragot, na razie nie kieruj się na Ziemię w razie czego. Może tu być gorąco… Wybacz, że Cię zostawiłam, ale wybrałam mniejsze zło dla Ciebie.”
Po wysłaniu wiadomości zamknęła swój umysł. Ciekawe czy będzie miał jej to za złe. Nawet jeśli… co to ją obchodzi? Niech to będzie dla niego karą. Może walka u boku Hikaru i innych dobrych wojowników trochę go odmieni duchowo. Przestanie być taki cynicznie i irytująco zły, a co najważniejsze zobaczy, że jest sporo osób, które mogą mu skopać tyłek gdy będzie za bardzo hałasował. Ta. Tak myślała.
Wróciła do Ichiro, który już odpowiedział na jej pytania. Zauważyła scouter. Coś takiego mieli na swoich głowach saiyanie, których spotkała na Vegecie i statku. Jednak wszystkie wybuchły gdy tylko June podniosła trochę swój poziom mocy. Może namierza przeciwnika, ale urządzenie nie będzie nigdy tak niezawodne jak umysł, a co ważne – szybkie.
___ - Zostaw tą zabawkę. Prawdopodobnie wybuchnie gdy tylko dojdzie do starcia. Nie pomieści liczb. – powiedziała do niego. Zastanowiła się nad czymś. Ichiro może nie był silny, ale na pewno się na coś przyda jeśli tylko znajdą dobry sposób. Magia demonów w końcu jest stworzona do totalnego zniszczenia – Lekcja pierwsza. UNIK! – krzyknęła nagle i rozmyła się w powietrzu by pojawić tuż przed Ichiro. Kopnęła go z nogi prosto w twarz, jednak nie tak by mu zrobić jakąś większą krzywdę. Jedynie przeorał trochę ziemię, która była za nim za nim. Shigo się to spodobało, bo zaczął klaskać z zacieszem na buźce. – Potrzebujemy czegoś więcej niż Shower Rain. Nauczę Cię jak wyczuwać KI, to będzie bardzo pomocne w walce, a przede wszystkim w unikach przed takimi ciosami jak ten. – stała prosto, wymachując leniwie ogonem na boki – Udamy się do Genialnego Żółwia, zostawimy tam Shigo by nie stała mu się krzywda. Tam też opracujemy plan i potrenujemy chwilę. Chodźcie, nie mamy chwili do stracenia. - podniosła swojego syna, a następnie uaktywniając aurę poleciała prosto w stronę małego domku na środku oceanu.
>> ZT wszyscy do Wyspy Żółwia.
Piszcie tam już.
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach