Jaskinia w Rajskim Lesie
+2
KOŚCI
NPC.
6 posters
Strona 4 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Jaskinia w Rajskim Lesie
Pią Lip 19, 2013 6:57 pm
First topic message reminder :
Tak naprawdę jest to kompleks jaskiń które łączą się w taki sposób, ze nie jeden mógłby się tam zgubić. Kto wie co czeka podróżnika w czeluściach mroku.
http://cdn.obsidianportal.com/assets/133363/Dark_Cave.jpg
Tak naprawdę jest to kompleks jaskiń które łączą się w taki sposób, ze nie jeden mógłby się tam zgubić. Kto wie co czeka podróżnika w czeluściach mroku.
http://cdn.obsidianportal.com/assets/133363/Dark_Cave.jpg
- Vitolo
- Liczba postów : 95
Data rejestracji : 29/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Pią Kwi 03, 2015 1:07 pm
Vitolo w spokoju wysłuchał tego co mają mu do powiedzenia napotkane postacie, mówili bardzo szybko i ciężko było się w tym wszystkim połapać. Na szczęście Vito dał radę wyłapać wszystkie informacje. Zrozumiał, że jeśli spróbowałby zaatakować tą grupkę to ta świecąca kula by go oślepiła i pewne skutecznie obezwładniła na dłuższy czas. Nie rozumiał jednak o co chodziło z tym, że zieloni nameczanie są łagodniejsi. Wszyscy z jego rasy, których znał mieli taki sam kolor skóry jak on czyli zielony nigdy w życiu nie zdarzyło mu się spotkać kogoś kto miałby czerwoną skórę.
Wysłuchał do końca wypowiedzi tego największego po czym przez chwilę przyglądał się postaciom starając się zapamiętać ich imiona. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach wyrwał się z zamyślenia i zwrócił się do jednego z nich.
-Bardzo chętnie przyjmę waszą pomoc jeśli chodzi o odnalezienie tego badacza. Jeśli jednak mogę spytać o co chodzi z tym czerwonym nameczaninem? Jeszcze nigdy kogoś takiego nie spotkałem, wszyscy z mojej rasy mają zielony kolor skóry. - powiedział Vito po czym zaczął przyglądać się całej czwórce, miał nadzieję że odpowiedzą mu oni na jego pytania i rozwieją wszelkie wątpliwości.
To jest niemożliwe aby jakikolwiek Nameczanin miał czerwoną skórę, może to jakiś eksperyment Changelingów. Chociaż to raczej nie możliwe, a może to po prostu jakieś jaszczury. Przecież nie dawno jeszcze w lesie walczyłem z jednym zielonym Changeliniem i miał on agresywnego kolegę jednak tamten był fioletowy. To wszystko jest dziwne, jeśli to faktycznie tamci dwaj to może się tu zrobić niezbyt ciekawie. Zwłaszcza jeśli ten fioletowy znowu zacznie pobierać energię z otoczenia. Muszę być dobrej myśli i liczyć na to że to jednak nie są oni albo na to że uda mi się uniknąć konfrontacji
Vitolo nagle przestał rozmyślać, nie mógł przywiązywać do tego zbyt dużej wagi. Miał zadanie do wykonania, a wszystkimi problemami będzie musiał się przejmować dopiero w momencie kiedy je napotka. Nie ma po co martwić się na zapas, być może uda się wszystko załatwić bez żadnych walk. Najpierw musiał jednak wysłuchać odpowiedzi tamtej grupki i dopiero po tym będzie mógł ruszyć w dalszą drogę w poszukiwaniu badacza.
Wysłuchał do końca wypowiedzi tego największego po czym przez chwilę przyglądał się postaciom starając się zapamiętać ich imiona. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach wyrwał się z zamyślenia i zwrócił się do jednego z nich.
-Bardzo chętnie przyjmę waszą pomoc jeśli chodzi o odnalezienie tego badacza. Jeśli jednak mogę spytać o co chodzi z tym czerwonym nameczaninem? Jeszcze nigdy kogoś takiego nie spotkałem, wszyscy z mojej rasy mają zielony kolor skóry. - powiedział Vito po czym zaczął przyglądać się całej czwórce, miał nadzieję że odpowiedzą mu oni na jego pytania i rozwieją wszelkie wątpliwości.
To jest niemożliwe aby jakikolwiek Nameczanin miał czerwoną skórę, może to jakiś eksperyment Changelingów. Chociaż to raczej nie możliwe, a może to po prostu jakieś jaszczury. Przecież nie dawno jeszcze w lesie walczyłem z jednym zielonym Changeliniem i miał on agresywnego kolegę jednak tamten był fioletowy. To wszystko jest dziwne, jeśli to faktycznie tamci dwaj to może się tu zrobić niezbyt ciekawie. Zwłaszcza jeśli ten fioletowy znowu zacznie pobierać energię z otoczenia. Muszę być dobrej myśli i liczyć na to że to jednak nie są oni albo na to że uda mi się uniknąć konfrontacji
Vitolo nagle przestał rozmyślać, nie mógł przywiązywać do tego zbyt dużej wagi. Miał zadanie do wykonania, a wszystkimi problemami będzie musiał się przejmować dopiero w momencie kiedy je napotka. Nie ma po co martwić się na zapas, być może uda się wszystko załatwić bez żadnych walk. Najpierw musiał jednak wysłuchać odpowiedzi tamtej grupki i dopiero po tym będzie mógł ruszyć w dalszą drogę w poszukiwaniu badacza.
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Pią Kwi 03, 2015 8:58 pm
Cała czwórka przez chwilę siedziała, a następnie najmniejszy z ożywieniem ruszył do Vitolo i złapał jego rękę. Wtedy nameczanin mógł ujrzeć tego czerwonego i zielonego nameczanina.
Z tego obrazka ten na dole po prawej.
Nameczanin mógł ujrzeć tego czerwonego, a sylwetka zielonego była nieco zamazana, więc tego akurat dokładnie nie widział.
- Tak mniej więcej wyglądali. Tego czerwonego dobrze zapamiętałem.
Technika jakiej użył maluch była dość niezwykła i oryginalna. Vitolo mógł poznać już dwie ciekawe techniki obcej rasy.
- W takim razie może mieszkańców innej planety jeszcze spotkaliśmy. Spodziewałem się, że nie jesteśmy jedynymi przybyszami.
- Ruszajmy. Musimy dotrzeć najpierw do takiego rozwidlenia, gdzie są trzy drogi, jedna prowadzi w taki tunel, który ktoś stworzył, a drugi jest podobny chyba do tego. Przechodziłeś tamtędy? Ja mogę Ci oświetlać, ale słabo się znam na topografii. Ruszamy? - Powiedziała Tari.
OoC:
Jak masz coś do powiedzenia to ok, ogólnie opisz drogę z powrotem do rozwidlenia. Opisz jej technikę świetlistej kuli, sam coś wymyśl.
Z tego obrazka ten na dole po prawej.
Nameczanin mógł ujrzeć tego czerwonego, a sylwetka zielonego była nieco zamazana, więc tego akurat dokładnie nie widział.
- Tak mniej więcej wyglądali. Tego czerwonego dobrze zapamiętałem.
Technika jakiej użył maluch była dość niezwykła i oryginalna. Vitolo mógł poznać już dwie ciekawe techniki obcej rasy.
- W takim razie może mieszkańców innej planety jeszcze spotkaliśmy. Spodziewałem się, że nie jesteśmy jedynymi przybyszami.
- Ruszajmy. Musimy dotrzeć najpierw do takiego rozwidlenia, gdzie są trzy drogi, jedna prowadzi w taki tunel, który ktoś stworzył, a drugi jest podobny chyba do tego. Przechodziłeś tamtędy? Ja mogę Ci oświetlać, ale słabo się znam na topografii. Ruszamy? - Powiedziała Tari.
OoC:
Jak masz coś do powiedzenia to ok, ogólnie opisz drogę z powrotem do rozwidlenia. Opisz jej technikę świetlistej kuli, sam coś wymyśl.
- Vitolo
- Liczba postów : 95
Data rejestracji : 29/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Czw Kwi 09, 2015 10:11 pm
Vitolo wysłuchał tego co miał mu do powiedzenia mały nieznajomy, a kiedy chwycił go za rękę chciał szybko na to zareagować, jednak nagle w jego umyśle pojawił się obraz tego dziwnego czerwonego nameczanina, o którym wspominali. Vito był pod wrażeniem nie tylko tego, że tamten naprawdę wyglądał jak nameczanin ale także techniki jaką znał ten dziwny stworek. Młody wojownik po usłyszeniu opinii największego od razu ją odrzucił, wątpił aby jeszcze jakaś rasa we wszechświecie mogła wyglądać tak samo jak nameczanie. Stwierdził że musi to być jakiś wybryk natury, odstępstwo od normy.
Vito nie miał zamiaru skupiać się na dziwnym czerwonym osobniku, jeśli spotka go w tych tunelach to wtedy wszystko się wyjaśni. Póki co musiał dostać się do badacza, miał teraz już dokładny pogląd na to gdzie powinien iść, a także zdobył pomocnika który będzie mu mógł oświetlać drogę podczas przeprawy przez tunele.
-Wiem gdzie jest to rozwidlenie, powinniśmy tam dość szybko dotrzeć.- powiedział Vito i zanim zdążył wypowiedzieć zdanie do końca, mały przybysz zaczął koncentrować w swojej dłoni energię aby nagle po chwili ją wypuścić w postaci małej kuli, która natychmiast wzniosła się nad jego głowę. Widząc, że mały nieznajomy jest gotowy, Vitolo powoli ruszył w stronę, z której całkiem niedawno przybył. Dopiero gdy weszli do ciemnego tunelu Vito mógł zobaczyć ile ta mała niepozorna kulka energii może zapewnić mu światła. Stwierdził, że w przyszłości przydałaby mu się taka technika co prawda nie planował zbyt często chodzić po jaskiniach, jednak gdyby była taka okoliczność to możliwość rozproszenia mroków bardzo by mu się przydała. Nameczanin szedł tuż obok małego stworka, co jakiś czas rozglądając się co tak na prawdę się tutaj dzieje. Tym razem widział wszystko bardzo dokładnie, każdy kamień, każdą kość o którą mógłby się potknąć w ciemności tym razem nie stanowił zbyt wielkiego problemu. Co prawda nadal pozostawały wiszące nad ich głowami dziwne stworzenia, Vito jednak zbytnio się nimi nie przejmował. Wydawało mu się nawet iż te dziwne stwory gdy tylko zbliżało się światło starały się ukryć tak aby nikt ich nie dojrzał, kto wie być może nie były groźne a do tej jaskini przybyły po prostu szukając spokoju. Po krótkiej chwili dotarli oni do rozwidlenia, które było ich celem. Vitolo był zaskoczony jak szybko tu dotarli podczas kiedy gdy szedł sam zajęło mu to dobre kilka minut.
Nameczanin rozejrzał się i natychmiast przypomniał sobie słowa tego małego stworka, twierdził on że badacz jest w tunelu który został przez kogoś stworzony. Ten z którego przybyli nim nie był, zostały tylko dwa. Jeden z pozostałych tuneli wyglądał jak stu procentowe dzieło natury dlatego Vitolo natychmiast go odrzucił. Drugi z kolei wyglądał jak szyb w jakiejś kopalni, dzięki światłu dało się dojrzeć iż był on modyfikowany a więc ktoś musiał to zrobić. Vitolo dochodząc do wniosku że musi to być ten tunel natychmiast skierował do niego swoje kroki. Dzięki światłu oraz jako takiemu rozeznaniu w jaskiniach wiedział, że nie powinien się zgubić. Jedyne co go w tej chwili zamartwiało to fakt, że ktoś mógłby ich zaatakować z zaskoczenia dlatego też Vito starał się cały czas pozostawać w skupieniu i obserwować czy coś aby przypadkiem nie czai się w mroku.
Vito nie miał zamiaru skupiać się na dziwnym czerwonym osobniku, jeśli spotka go w tych tunelach to wtedy wszystko się wyjaśni. Póki co musiał dostać się do badacza, miał teraz już dokładny pogląd na to gdzie powinien iść, a także zdobył pomocnika który będzie mu mógł oświetlać drogę podczas przeprawy przez tunele.
-Wiem gdzie jest to rozwidlenie, powinniśmy tam dość szybko dotrzeć.- powiedział Vito i zanim zdążył wypowiedzieć zdanie do końca, mały przybysz zaczął koncentrować w swojej dłoni energię aby nagle po chwili ją wypuścić w postaci małej kuli, która natychmiast wzniosła się nad jego głowę. Widząc, że mały nieznajomy jest gotowy, Vitolo powoli ruszył w stronę, z której całkiem niedawno przybył. Dopiero gdy weszli do ciemnego tunelu Vito mógł zobaczyć ile ta mała niepozorna kulka energii może zapewnić mu światła. Stwierdził, że w przyszłości przydałaby mu się taka technika co prawda nie planował zbyt często chodzić po jaskiniach, jednak gdyby była taka okoliczność to możliwość rozproszenia mroków bardzo by mu się przydała. Nameczanin szedł tuż obok małego stworka, co jakiś czas rozglądając się co tak na prawdę się tutaj dzieje. Tym razem widział wszystko bardzo dokładnie, każdy kamień, każdą kość o którą mógłby się potknąć w ciemności tym razem nie stanowił zbyt wielkiego problemu. Co prawda nadal pozostawały wiszące nad ich głowami dziwne stworzenia, Vito jednak zbytnio się nimi nie przejmował. Wydawało mu się nawet iż te dziwne stwory gdy tylko zbliżało się światło starały się ukryć tak aby nikt ich nie dojrzał, kto wie być może nie były groźne a do tej jaskini przybyły po prostu szukając spokoju. Po krótkiej chwili dotarli oni do rozwidlenia, które było ich celem. Vitolo był zaskoczony jak szybko tu dotarli podczas kiedy gdy szedł sam zajęło mu to dobre kilka minut.
Nameczanin rozejrzał się i natychmiast przypomniał sobie słowa tego małego stworka, twierdził on że badacz jest w tunelu który został przez kogoś stworzony. Ten z którego przybyli nim nie był, zostały tylko dwa. Jeden z pozostałych tuneli wyglądał jak stu procentowe dzieło natury dlatego Vitolo natychmiast go odrzucił. Drugi z kolei wyglądał jak szyb w jakiejś kopalni, dzięki światłu dało się dojrzeć iż był on modyfikowany a więc ktoś musiał to zrobić. Vitolo dochodząc do wniosku że musi to być ten tunel natychmiast skierował do niego swoje kroki. Dzięki światłu oraz jako takiemu rozeznaniu w jaskiniach wiedział, że nie powinien się zgubić. Jedyne co go w tej chwili zamartwiało to fakt, że ktoś mógłby ich zaatakować z zaskoczenia dlatego też Vito starał się cały czas pozostawać w skupieniu i obserwować czy coś aby przypadkiem nie czai się w mroku.
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Pią Kwi 10, 2015 12:42 pm
Tari spojrzała na prawo i lewo. Rzuciła tajemniczą kulą w stronę wydrążonego tunelu, a po chwili stworzyła nową. Kula mknęła prosto i prosto, aż zderzyła się z wrotami. - Tak jak sądziliśmy. Pewnie przybyli za nami. Chodź. Idziemy w drugą stronę. Jest to długa droga, ale tam jest ten którego szukasz. Zauważyłam, że zainteresowała Cię moja kula. Potrafisz używać zwykłego ki-blasta prawda? To ja jeszcze podtrzymuje go za pomocą telekinezy. Trzeba się dobrze skupić na obiekcie i tak jakby własną aurę koncentrujesz na tym i wtedy możesz poruszać czymś. W zależności od obiektu musisz odpowiednio dużo włożyć w to energii. Np. mogę Cię unieść, ale jesteś dla mnie za silny. Może uniosłabym Cię na 2 centymetry od ziemi. Możesz spróbować. Popatrz. Tworzysz tak energię, żeby lekko świeciła. Później za pomocą swojej aury albo energii kontrolujesz obiekt i wypuszczasz przed sobą, żeby oświetlał Ci drogę. Spróbuj sam i oświetl nam drogę. |
Ponieważ ominęła Cię jedna sesja treningowa z powodu sparingu to jeżeli chcesz możesz nauczyć się telekinezy neutralnej/ofensywnej, ale musisz bardzo ładnie opisać jak się tego uczysz i jak prowadzisz później za pomocą własnej "latarki" ich wzdłuż długiego korytarza. Wymyśl co jest po drodze, co robicie, jak Ci się udaje z techniką.
PS dopisz sobie ki-feeling w spisie swoich technik i inne których się nauczyłeś, jeżeli takie sa, potem zapomnisz co się uczyłeś xP
- Vitolo
- Liczba postów : 95
Data rejestracji : 29/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Pią Kwi 10, 2015 10:30 pm
Na szczęście poza nimi i dziwnymi zwierzętami bojącymi się światła w tej części jaskini nie było nikogo poza nimi. Z jednej strony cieszyło to Vita, ponieważ nie musiał się wysilać jednak z drugiej strony chciałby w końcu kogoś spotkać. Jeśli byłby to przeciwnik to przynajmniej zobaczyłby jaki postęp zrobił podczas ostatniego treningu. Tari rzuciła jedną ze swoich świetlistych kul wzdłuż tunelu, którym podążali. Vito patrzył jak daleko dotrze mały świetlisty punkcik, jednak nagle zniknął zupełnie jakby o coś uderzył.
Słowa jego towarzyszki jedynie utwierdziły go w przekonaniu że nie mają po co iść w tę stronę. Tari zaraz po wypuszczeniu kuli stworzyła kolejną, która ponownie rozświetliła obszar wokół nich. Widocznie zauważyła, że te technika bardzo przykuła uwagę Nameczanina dlatego zaraz po stworzeniu nowej kuli wyjaśniła mu na jakiej zasadzie ją tworzy i jak to działa. Vito natychmiast skojarzył pewien fakt, widział już tą technikę tyle że tamta wersja sparaliżowała Canina podczas walki na prawie cały czas jej trwania. Vitolo zrozumiał, że da się tej techniki różnie użyć, i dopiero teraz uświadomił sobie co miała na myśli Tari podczas kiedy wypadł na jej grupę z ciemności. Gdyby był wrogiem natychmiast użyła by tej techniki by go sparaliżować a wtedy pozostała trójka mogłaby go bardzo łatwo wykończyć. Vitolo nie chcąc tracić zbyt dużo czasu, dlatego natychmiast wziął się za opanowywanie techniki. Jeszcze raz dokładnie przemyślał to co Tari mu o niej powiedziała, będąc pewnym co powinien zrobić zaczął próbować wytworzyć świetlistą kulę. Skupił swoją energię po czym przekierował ją do rąk, aby wytworzyć Ki- Blasta. Nie było to zbyt wymagające, jednak teraz musiał dojść jak kontrolować go poza swoją dłonią. Nie chcąc zrobić nic głupiego zaczął powoli uwalniać energię starając się kierować przy jej pomocy stworzoną kulą energii. Był bardzo dokładny, cały czas uwalniał takie same ilości mocy, jednak w pewnym momencie jeden z obecnych nad jego głową stworów postanowił zmienić swoje położenie, przelatując obok Vitola wytrącił go z równowagi powodując że tamten stracił nie tylko grunt pod stopami ale również kontrolę nad stworzonym Ki Blastem, który nie mając nigdzie oparcie spadł w dół trafiając w brzuch Nameczanina. Nie było to co prawda zbyt bolesne, jednak do przyjemnych uczuć też nie należało. Vito zdawał sobie sprawę, że nie może być w stu procentach skupiony na kontrolowaniu energii a przynajmniej nie może dawać się tak zaskoczyć. Nie chcąc się poddawać powrócił bardzo szybko do treningu, ponownie stworzył w swojej dłoni Ki Blasta po czym ponownie zaczął manipulować swoją energią tak aby unieść go w górę, cały czas starał się obserwować otoczenie tak aby żaden latający stwór mu nie przeszkodził. Vito popełnił, jednak kolejny błąd, tak bardzo skupił się na tym by nic go nie zaatakowało iż przestał kontrolować swoją energię co skończyło się uderzeniem Ki Blasta w strop jaskini. Ten wypadek skończył się dla niego dużo gorzej niż poprzedni, mianowicie spadło na niego parę głazów które odpadły przy wybuchu Ki Blasta. Vito ściągnął z siebie kamienie po czym wstał i otrzepał się z kurzu. Nie sądził, że tak wydawałoby się prosta technika sprawi mu tyle trudu. Przez chwilę Nameczanin wpatrywał się w Tari, która w tym momencie przypatrywała się jego poczynaniom wciąż trzymając w powietrzu swoją kulę światła. Zupełnie się na niej nie skupiała, widocznie miała tak dobrze opanowaną tą technikę iż nawet specjalnie nie musiała się przy tym wysilać. Vito nie chcąc polec przy tak prostym wyzwaniu ponownie wytworzył Ki Blasta, przez chwilę trzymał go pomiędzy swoimi dłońmi przypatrując mu się dokładnie. Chciał aby tym razem wszystko było idealnie. Nie wypuszczając go z rąk zobaczył czy nic go nie zaskoczy, będąc pewnym iż wszystko wokół niego jest spokojne zaczął wypuszczać swoją energię tak aby Ki Blast wzniósł się na odpowiednią wysokość. Robił wszystko bardzo powoli, nie chciał popełnić błędu, w pewnym momencie widząc iż kula jest na odpowiedniej wysokości aby rozświetlić dość spory obszar, Vitolo zatrzymał wydobywanie się z jego dłoni energii na takim samym poziomie tak aby Ki Blast był cały czas na tym samym pułapie. Wiedząc że udało mu się opanować mniej więcej kontrolowanie świetlnej kuli ruszył w stronę, którą wskazała mu Tari. Jego towarzyszka widząc, że udało mu się opanować technikę natychmiast zlikwidowała swoją kulę po czym ruszyła zaraz za Nameczaninem. Vitolo szedł z przodu cały czas starając się utrzymywać kulę na tej samej wysokości, po kilkunastu metrach już tak się do tego przyzwyczaił że bez problemu mógł skupić się na drodze która ich czekała. Wiedział, że jest długa, przynajmniej tak twierdziła Tari. Mając to na uwadze nie chciał tracić zbyt dużo czasu dlatego też zaczął iść trochę szybszym tempem, starając się jednak aby jego towarzyszka mogła za nim nadążyć. Kula świetlna dostarczała wystarczającą widoczność aby Vito mógł obserwować to co znajdowało się na ścianach a były tam ku jego zaskoczeniu rysunki. Ukazywały one życie Nameczaninów, którzy nie musieli się martwić o to czy podczas codziennych obowiązków nie zaatakują ich Chagelingowie. Idąc wzdłuż korytarza obrazków było coraz więcej, powtarzały się one cyklicznie. Vitolo zrozumiał że musi być to przedstawienie rytmu dnia Nameczan. Młody wojownik nie wiedział kto mógł narysować te obrazki, jednak musiał to być jakiś przedstawiciel jego rasy lub ktoś kto mieszkał z nimi przez dłuższy czas aby móc poznać ich zwyczaje. Vito obserwował obrazki cały czas patrząc praktycznie na tą samą opowieść, jednak nagle doszło do tego czego Nameczanin się spodziewał. Na rysunkach zaczęły pojawiać się postacie przypominające jaszczury, które niszczyły wioski i porywały z nich kolejnych Nameczan. Vito wiedział, ze Changelingowie walczyli z Nameczanami, sam nie jednego z nich położył jednak nie zdawał sobie sprawy że jaszczury porywały niektórych z jego rasy. Wezbrała w nim złość, miał ochotę jak najszybciej spotkać jakiegoś przeciwnika i się na nim wyżyć. Nie było jednak nikogo w pobliżu, były tylko obrazki, a na każdym kolejnym w wiosce pozostawało coraz mniej Nameczaninów. Vito obawiał się zakończenia tej historii, jednak to co znalazł na końcu go przeraziło. Przy ostatnim niedokończonym już obrazie leżało jeszcze świeże zakrwawione ciało Nameczanina. Vitolo gdy to zobaczył uderzył bardzo potężnie w ścianę, tak że z niej odpadł kawałek skały a z jego ręki zaczęła sączyć się krew. Był wściekły, wiedział że nic nie mógł z tym zrobić ani ze nie była to jego wina, nawet nie znał tego Nameczanina jednak to nie było ważne był to jeden z jego braci. Tari obserwując reakcję Vitola zaczęła się go bać, jednak odważyła się i podeszła do niego po czym chwyciła go za rękę. Vito czując dotyk na swojej skórze chciał bardzo szybko i agresywnie zareagować jednak gdy się obrócił zobaczył jedynie przerażony wzrok swojej towarzyszki, który zadziałał na niego jak kubeł zimnej wody. Momentalnie ochłonął, zdał sobie sprawę że nic z tym nie uda mu się zrobić. Nie był nawet pewien czyja to jest robota, nie mógł nikogo oskarżać jednak po zobaczonych obrazach podejrzewał jedynie Changelingów.
W net Vitolo przypomniał sobie o swoim zadaniu, nie wiedział czy znaleziony Nameczanin to nie przypadkiem poszukiwany przez niego badacz, miał nadzieję że nie jest to on a jedynie jakiś przypadkowy przedstawiciel jego rasy. Mając świadomość, że jest tu ktoś kto zabija Nameczan Vito ruszył szybkim krokiem dalej wzdłuż tunelu. Nie obchodziło go już to co znajduje się na ścianach, pod jego stopami czy też nad jego głową. Liczyło się jedynie to aby jak najszybciej odszukać badacza i w razie konieczności obronić go przed zagrożeniem.
Słowa jego towarzyszki jedynie utwierdziły go w przekonaniu że nie mają po co iść w tę stronę. Tari zaraz po wypuszczeniu kuli stworzyła kolejną, która ponownie rozświetliła obszar wokół nich. Widocznie zauważyła, że te technika bardzo przykuła uwagę Nameczanina dlatego zaraz po stworzeniu nowej kuli wyjaśniła mu na jakiej zasadzie ją tworzy i jak to działa. Vito natychmiast skojarzył pewien fakt, widział już tą technikę tyle że tamta wersja sparaliżowała Canina podczas walki na prawie cały czas jej trwania. Vitolo zrozumiał, że da się tej techniki różnie użyć, i dopiero teraz uświadomił sobie co miała na myśli Tari podczas kiedy wypadł na jej grupę z ciemności. Gdyby był wrogiem natychmiast użyła by tej techniki by go sparaliżować a wtedy pozostała trójka mogłaby go bardzo łatwo wykończyć. Vitolo nie chcąc tracić zbyt dużo czasu, dlatego natychmiast wziął się za opanowywanie techniki. Jeszcze raz dokładnie przemyślał to co Tari mu o niej powiedziała, będąc pewnym co powinien zrobić zaczął próbować wytworzyć świetlistą kulę. Skupił swoją energię po czym przekierował ją do rąk, aby wytworzyć Ki- Blasta. Nie było to zbyt wymagające, jednak teraz musiał dojść jak kontrolować go poza swoją dłonią. Nie chcąc zrobić nic głupiego zaczął powoli uwalniać energię starając się kierować przy jej pomocy stworzoną kulą energii. Był bardzo dokładny, cały czas uwalniał takie same ilości mocy, jednak w pewnym momencie jeden z obecnych nad jego głową stworów postanowił zmienić swoje położenie, przelatując obok Vitola wytrącił go z równowagi powodując że tamten stracił nie tylko grunt pod stopami ale również kontrolę nad stworzonym Ki Blastem, który nie mając nigdzie oparcie spadł w dół trafiając w brzuch Nameczanina. Nie było to co prawda zbyt bolesne, jednak do przyjemnych uczuć też nie należało. Vito zdawał sobie sprawę, że nie może być w stu procentach skupiony na kontrolowaniu energii a przynajmniej nie może dawać się tak zaskoczyć. Nie chcąc się poddawać powrócił bardzo szybko do treningu, ponownie stworzył w swojej dłoni Ki Blasta po czym ponownie zaczął manipulować swoją energią tak aby unieść go w górę, cały czas starał się obserwować otoczenie tak aby żaden latający stwór mu nie przeszkodził. Vito popełnił, jednak kolejny błąd, tak bardzo skupił się na tym by nic go nie zaatakowało iż przestał kontrolować swoją energię co skończyło się uderzeniem Ki Blasta w strop jaskini. Ten wypadek skończył się dla niego dużo gorzej niż poprzedni, mianowicie spadło na niego parę głazów które odpadły przy wybuchu Ki Blasta. Vito ściągnął z siebie kamienie po czym wstał i otrzepał się z kurzu. Nie sądził, że tak wydawałoby się prosta technika sprawi mu tyle trudu. Przez chwilę Nameczanin wpatrywał się w Tari, która w tym momencie przypatrywała się jego poczynaniom wciąż trzymając w powietrzu swoją kulę światła. Zupełnie się na niej nie skupiała, widocznie miała tak dobrze opanowaną tą technikę iż nawet specjalnie nie musiała się przy tym wysilać. Vito nie chcąc polec przy tak prostym wyzwaniu ponownie wytworzył Ki Blasta, przez chwilę trzymał go pomiędzy swoimi dłońmi przypatrując mu się dokładnie. Chciał aby tym razem wszystko było idealnie. Nie wypuszczając go z rąk zobaczył czy nic go nie zaskoczy, będąc pewnym iż wszystko wokół niego jest spokojne zaczął wypuszczać swoją energię tak aby Ki Blast wzniósł się na odpowiednią wysokość. Robił wszystko bardzo powoli, nie chciał popełnić błędu, w pewnym momencie widząc iż kula jest na odpowiedniej wysokości aby rozświetlić dość spory obszar, Vitolo zatrzymał wydobywanie się z jego dłoni energii na takim samym poziomie tak aby Ki Blast był cały czas na tym samym pułapie. Wiedząc że udało mu się opanować mniej więcej kontrolowanie świetlnej kuli ruszył w stronę, którą wskazała mu Tari. Jego towarzyszka widząc, że udało mu się opanować technikę natychmiast zlikwidowała swoją kulę po czym ruszyła zaraz za Nameczaninem. Vitolo szedł z przodu cały czas starając się utrzymywać kulę na tej samej wysokości, po kilkunastu metrach już tak się do tego przyzwyczaił że bez problemu mógł skupić się na drodze która ich czekała. Wiedział, że jest długa, przynajmniej tak twierdziła Tari. Mając to na uwadze nie chciał tracić zbyt dużo czasu dlatego też zaczął iść trochę szybszym tempem, starając się jednak aby jego towarzyszka mogła za nim nadążyć. Kula świetlna dostarczała wystarczającą widoczność aby Vito mógł obserwować to co znajdowało się na ścianach a były tam ku jego zaskoczeniu rysunki. Ukazywały one życie Nameczaninów, którzy nie musieli się martwić o to czy podczas codziennych obowiązków nie zaatakują ich Chagelingowie. Idąc wzdłuż korytarza obrazków było coraz więcej, powtarzały się one cyklicznie. Vitolo zrozumiał że musi być to przedstawienie rytmu dnia Nameczan. Młody wojownik nie wiedział kto mógł narysować te obrazki, jednak musiał to być jakiś przedstawiciel jego rasy lub ktoś kto mieszkał z nimi przez dłuższy czas aby móc poznać ich zwyczaje. Vito obserwował obrazki cały czas patrząc praktycznie na tą samą opowieść, jednak nagle doszło do tego czego Nameczanin się spodziewał. Na rysunkach zaczęły pojawiać się postacie przypominające jaszczury, które niszczyły wioski i porywały z nich kolejnych Nameczan. Vito wiedział, ze Changelingowie walczyli z Nameczanami, sam nie jednego z nich położył jednak nie zdawał sobie sprawy że jaszczury porywały niektórych z jego rasy. Wezbrała w nim złość, miał ochotę jak najszybciej spotkać jakiegoś przeciwnika i się na nim wyżyć. Nie było jednak nikogo w pobliżu, były tylko obrazki, a na każdym kolejnym w wiosce pozostawało coraz mniej Nameczaninów. Vito obawiał się zakończenia tej historii, jednak to co znalazł na końcu go przeraziło. Przy ostatnim niedokończonym już obrazie leżało jeszcze świeże zakrwawione ciało Nameczanina. Vitolo gdy to zobaczył uderzył bardzo potężnie w ścianę, tak że z niej odpadł kawałek skały a z jego ręki zaczęła sączyć się krew. Był wściekły, wiedział że nic nie mógł z tym zrobić ani ze nie była to jego wina, nawet nie znał tego Nameczanina jednak to nie było ważne był to jeden z jego braci. Tari obserwując reakcję Vitola zaczęła się go bać, jednak odważyła się i podeszła do niego po czym chwyciła go za rękę. Vito czując dotyk na swojej skórze chciał bardzo szybko i agresywnie zareagować jednak gdy się obrócił zobaczył jedynie przerażony wzrok swojej towarzyszki, który zadziałał na niego jak kubeł zimnej wody. Momentalnie ochłonął, zdał sobie sprawę że nic z tym nie uda mu się zrobić. Nie był nawet pewien czyja to jest robota, nie mógł nikogo oskarżać jednak po zobaczonych obrazach podejrzewał jedynie Changelingów.
W net Vitolo przypomniał sobie o swoim zadaniu, nie wiedział czy znaleziony Nameczanin to nie przypadkiem poszukiwany przez niego badacz, miał nadzieję że nie jest to on a jedynie jakiś przypadkowy przedstawiciel jego rasy. Mając świadomość, że jest tu ktoś kto zabija Nameczan Vito ruszył szybkim krokiem dalej wzdłuż tunelu. Nie obchodziło go już to co znajduje się na ścianach, pod jego stopami czy też nad jego głową. Liczyło się jedynie to aby jak najszybciej odszukać badacza i w razie konieczności obronić go przed zagrożeniem.
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Sob Kwi 11, 2015 12:56 am
Vitolo poradził sobie świetnie z techniką i to on dalej ich prowadził. Tari mogła odetchnąć nieco. Nie była posiadaczką dużej ilości ki. Jej kula była dużo słabsza niż Vitolo. Lepiej oświetlał im drogę. Gdy dotarli do pewnego miejsca coś wzburzyło nameczaninem i dziewczyna musiała go z tego stanu wytrząsnąć. Zauważyła ciało i wzdrygnęła się, ale wiedziała, że to nie naukowiec.
- Jeszcze 100-150 metrów. Czujesz? Ktoś się do niego zbliża! Szybko!
- Nagle Tari popędziła Vitolo.
Wyglądało na to, że ciało nameczanina, który leżał było bardzo świeże, a kolejnym celem był naukowiec.
Złapała go za rękę i popędzili przed siebie. Nagle przed ich oczyma ukazał się nie kto inny jak...
- Saiyanin! - Krzyknęła przerażona Tari.
Na ich szczęście lub nieszczęście nie był zbyt silny. Dziewczyna znała przedstawiciela tej rasy. Za niziutkim, grubym, czarnowłosym saiyanem leżał nieco zakrwawiony naukowiec. Widać było, że otrzymał cios.
- No proszę Riolianin. Baza. Chyba znalazłem ostatnią przedstawicielkę Riolian.
Po przekazaniu komunikatu do słuchawki na uchu saiyan ruszył na dwójkę nowo przybyłych.
OoC:
Staty saiyana -
Siła: 75
Szybkość: 75
Wytrzymałość: 50
Energia: 50
Masz dwie opcje na walkę. Albo ja Ci odpisuje albo możesz walczyć przy użyciu kości, wtedy możesz szybciej tę walkę ogarnąć niż czekać np. na mój odpis ruchu. Wystarczy, że skorzystasz z opcji POST REPLY albo naciśniesz PODGLĄD w szybkiej edycji i masz pełny edytor. Pod okienkiem edytora masz pole RZUT KOŚĆMI. Wybierasz walka automat i zostawiasz jedynkę. Jak napiszesz posta to dajesz normalnie SEND i następnie losuje atak.
Jeżeli wypadnie technika to saiyan używa ki-sworda na Tobie.
Pod tym linkiem masz fajnie podany przykład walki z kościami i opisy. Może Cię zainspiruje.
Jeżeli jednak chcesz walczyć i czekać na odpisy, to nie rzucaj wtedy kością.
Pod tym postem masz przykład jak wygląda wynik rzut kością. To co wypadnie to opisz jak on Cię atakuje pierwszy tym atakiem, a następnie rozpisz swój atak.
Za powyższego posta, a więc ładny opis masz technikę:
Telekineza neutralno-ofensywną.
- Jeszcze 100-150 metrów. Czujesz? Ktoś się do niego zbliża! Szybko!
- Nagle Tari popędziła Vitolo.
Wyglądało na to, że ciało nameczanina, który leżał było bardzo świeże, a kolejnym celem był naukowiec.
Złapała go za rękę i popędzili przed siebie. Nagle przed ich oczyma ukazał się nie kto inny jak...
- Saiyanin! - Krzyknęła przerażona Tari.
Na ich szczęście lub nieszczęście nie był zbyt silny. Dziewczyna znała przedstawiciela tej rasy. Za niziutkim, grubym, czarnowłosym saiyanem leżał nieco zakrwawiony naukowiec. Widać było, że otrzymał cios.
- No proszę Riolianin. Baza. Chyba znalazłem ostatnią przedstawicielkę Riolian.
Po przekazaniu komunikatu do słuchawki na uchu saiyan ruszył na dwójkę nowo przybyłych.
OoC:
Staty saiyana -
Siła: 75
Szybkość: 75
Wytrzymałość: 50
Energia: 50
Masz dwie opcje na walkę. Albo ja Ci odpisuje albo możesz walczyć przy użyciu kości, wtedy możesz szybciej tę walkę ogarnąć niż czekać np. na mój odpis ruchu. Wystarczy, że skorzystasz z opcji POST REPLY albo naciśniesz PODGLĄD w szybkiej edycji i masz pełny edytor. Pod okienkiem edytora masz pole RZUT KOŚĆMI. Wybierasz walka automat i zostawiasz jedynkę. Jak napiszesz posta to dajesz normalnie SEND i następnie losuje atak.
Jeżeli wypadnie technika to saiyan używa ki-sworda na Tobie.
Pod tym linkiem masz fajnie podany przykład walki z kościami i opisy. Może Cię zainspiruje.
Jeżeli jednak chcesz walczyć i czekać na odpisy, to nie rzucaj wtedy kością.
Pod tym postem masz przykład jak wygląda wynik rzut kością. To co wypadnie to opisz jak on Cię atakuje pierwszy tym atakiem, a następnie rozpisz swój atak.
Za powyższego posta, a więc ładny opis masz technikę:
Telekineza neutralno-ofensywną.
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Sob Kwi 11, 2015 12:56 am
The member 'NPC.' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Vitolo
- Liczba postów : 95
Data rejestracji : 29/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Sob Kwi 11, 2015 3:42 pm
Tari uspokoiła Vitola mówiąc iż znaleziony osobnik to nie poszukiwany badacz, jednak za nim Nameczanin zdołał jakkolwiek na to zareagować, jego towarzyszka zaczęła ciągnąc go za rękę i biec wzdłuż dalszej części korytarza. Vito miał problem z utrzymaniem kuli energii podczas biegu, jednak dał radę i udało mu się nie upuścić Ki Blasta na ziemię. W pewnym momencie Tari zatrzymała się i coś wykrzyczała, wojownik nie wiedział kim są Saiyanie jednak z jej reakcji mógł wywnioskować że nie są oni zbyt przyjaźnie nastawieni. Słowa nieznanego przybysza jedynie potwierdziły domysły Vitola, napotkany Saiyanin widocznie szukał w tych jaskiniach właśnie Riolan, do których należała między innymi Tari.
Zanim Vitolo zdołał jakkolwiek przemyśleć usłyszane właśnie informacje dostrzegł inne źródło światła niż to, którym była wytworzona przez niego kula. Na ręce Saiyanina pojawiła się dziwna poświata, która zmaterializowała się na kształt miecza. Vito przyglądał się temu zjawisku z wielkim zdziwieniem, jednak gdy tylko dojrzał że dziwny nieznajomy ruszył w ich stronę natychmiast się otrząsnął. Zauważył, że jego przeciwnik kieruje swój atak w stronę Tari, Vitolo mając na uwadze obietnice złożoną największemu z Riolan bez zastanowienia odepchnął swoja towarzyszkę w bok a sam przyjął atak Saiyanina. Natychmiast po otrzymaniu ciosu zobaczył cieknącą z jego ramienia krew. Nie spodziewał się, że miecz wytworzony z energii może być aż tak ostry aby przeciąć jego ciało aż do krwi. Na szczęście zarówno dla niego jak i Tari, Saiyanin po zadaniu ciosu zdematerializował miecz i odskoczył na miejsce gdzie wcześniej stał. Vitolo wiedział, że z rany cały czas będzie sączyła się krew dlatego aby jak najbardziej zmniejszyć ubywanie krwi z organizmu odwiązał oba bandaże które miał na dłoniach i zawiązał je nad raną najmocniej jak tylko mógł. Zaraz po tym podniósł głowę i spojrzał na swojego oponenta, który był bardzo pewny siebie nawet aż za bardzo, z jego twarzy odkąd go spotkali nie znikał uśmiech. Vito dopiero teraz dostrzegł jeszcze jedną postać, jednak ta postać leżała za Saiyaninem i była cała zakrwawiona. Wojownik po chwili spostrzegł się że jest to jeden z jego rasy a dokładniej mówiąc poszukiwany przez niego badacz, Vitolo szybko skojarzył fakty z wcześniej znalezionym Nameczaninem. A więc to ten Saiyanin musiał go zabić, a także chciał pozbyć się badacza. Vito nie mógł dopuścić do tego aby badacz umarł, ale aby być tego pewnym musiał najpierw pozbyć się swojego przeciwnika. Musiał jednak podczas walki uważać aby tamten nie próbował atakować Tari, aby być pewnym że nic jej się nie stanie dał jej delikatny znak ręką aby wycofała się kawałek za niego tak aby mógł ją w razie czego obronić. Zaraz po tym wydarzeniu Vitolo znowu skierował wzrok na swojego rywala, nie wiedział czy jest od niego silniejszy jednak nie miał zamiaru dawać mu ulg w trakcie starcia. Nameczanin skupił swoją energię po czym ruszył biegiem w stronę Saiyanina, a gdy tylko znalazł się jakiś metr od niego zamarkował cios z góry aby szybko przejść niżej i wyprowadzić potężny cios w brzuch rywala. Zaraz po tym ataku Vitolo wykonał silnego kopniaka w nogi oponenta tak aby go przewrócić.
Vito nie miał zamiaru zbyt długo stać w zasięgu ataku Saiyanina, nie wiedział kiedy tamten będzie wstanie znowu skupić swoją energię tak aby wytworzyć miecz. Nameczanin póki co wolał uniknąć ponownego spotkania z ostrym przedmiotem dlatego też wolał mieć kilka dodatkowych metrów na reakcje. Dodatkowo wolał stać bezpośrednio przez Tari aby w razie konieczności móc szybko zatrzymać oponenta przed zaatakowaniem jej.
Zanim Vitolo zdołał jakkolwiek przemyśleć usłyszane właśnie informacje dostrzegł inne źródło światła niż to, którym była wytworzona przez niego kula. Na ręce Saiyanina pojawiła się dziwna poświata, która zmaterializowała się na kształt miecza. Vito przyglądał się temu zjawisku z wielkim zdziwieniem, jednak gdy tylko dojrzał że dziwny nieznajomy ruszył w ich stronę natychmiast się otrząsnął. Zauważył, że jego przeciwnik kieruje swój atak w stronę Tari, Vitolo mając na uwadze obietnice złożoną największemu z Riolan bez zastanowienia odepchnął swoja towarzyszkę w bok a sam przyjął atak Saiyanina. Natychmiast po otrzymaniu ciosu zobaczył cieknącą z jego ramienia krew. Nie spodziewał się, że miecz wytworzony z energii może być aż tak ostry aby przeciąć jego ciało aż do krwi. Na szczęście zarówno dla niego jak i Tari, Saiyanin po zadaniu ciosu zdematerializował miecz i odskoczył na miejsce gdzie wcześniej stał. Vitolo wiedział, że z rany cały czas będzie sączyła się krew dlatego aby jak najbardziej zmniejszyć ubywanie krwi z organizmu odwiązał oba bandaże które miał na dłoniach i zawiązał je nad raną najmocniej jak tylko mógł. Zaraz po tym podniósł głowę i spojrzał na swojego oponenta, który był bardzo pewny siebie nawet aż za bardzo, z jego twarzy odkąd go spotkali nie znikał uśmiech. Vito dopiero teraz dostrzegł jeszcze jedną postać, jednak ta postać leżała za Saiyaninem i była cała zakrwawiona. Wojownik po chwili spostrzegł się że jest to jeden z jego rasy a dokładniej mówiąc poszukiwany przez niego badacz, Vitolo szybko skojarzył fakty z wcześniej znalezionym Nameczaninem. A więc to ten Saiyanin musiał go zabić, a także chciał pozbyć się badacza. Vito nie mógł dopuścić do tego aby badacz umarł, ale aby być tego pewnym musiał najpierw pozbyć się swojego przeciwnika. Musiał jednak podczas walki uważać aby tamten nie próbował atakować Tari, aby być pewnym że nic jej się nie stanie dał jej delikatny znak ręką aby wycofała się kawałek za niego tak aby mógł ją w razie czego obronić. Zaraz po tym wydarzeniu Vitolo znowu skierował wzrok na swojego rywala, nie wiedział czy jest od niego silniejszy jednak nie miał zamiaru dawać mu ulg w trakcie starcia. Nameczanin skupił swoją energię po czym ruszył biegiem w stronę Saiyanina, a gdy tylko znalazł się jakiś metr od niego zamarkował cios z góry aby szybko przejść niżej i wyprowadzić potężny cios w brzuch rywala. Zaraz po tym ataku Vitolo wykonał silnego kopniaka w nogi oponenta tak aby go przewrócić.
Vito nie miał zamiaru zbyt długo stać w zasięgu ataku Saiyanina, nie wiedział kiedy tamten będzie wstanie znowu skupić swoją energię tak aby wytworzyć miecz. Nameczanin póki co wolał uniknąć ponownego spotkania z ostrym przedmiotem dlatego też wolał mieć kilka dodatkowych metrów na reakcje. Dodatkowo wolał stać bezpośrednio przez Tari aby w razie konieczności móc szybko zatrzymać oponenta przed zaatakowaniem jej.
- Spoiler:
Ja:
Atak Potężny = 207
Moje HP = 1160/1290
Moje Ki = 1140/1140
On:
Ki Sword = 130
Jego HP = 543/750
Jego Ki = 620/750
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Sob Kwi 11, 2015 3:42 pm
The member 'Vitolo' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Vitolo
- Liczba postów : 95
Data rejestracji : 29/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Sob Kwi 11, 2015 7:52 pm
Saiyanin próbował blokować ataki, które kierował w jego stronę Vitolo i udawało mu się to z dość dobrym skutkiem, żaden z ataków Nameczanina nie dosięgnął do ciała jego rywala przez co tamten wyszedł nawet bez najmniejszego zadrapania. Vito na szczęście dla niego zdołał się oddalić zanim Saiyanin zdołał jakkolwiek zareagować. Na jego twarzy cały czas rysował się uśmiech i pewność siebie, którą już od samego początku emanował. Vito nie rozumiał w jaki sposób jego przeciwnikowi udało się zblokować te ciosy, przyjął jednak że po prostu nie docenił swojego rywala i nie włożył w ten atak wystarczająco siły.
Zanim jednak Vito zdołał pomyśleć o czymkolwiek więcej Saiyanin już szarżował w jego stronę. Vito przyjął postawę obronną, jednak natychmiast zrezygnował z próby blokowania ciosów oponenta gdy dojrzał że na dłoni Saiyanina ponownie ukazała się jego energia, która po chwili zmaterializowała się w miecz. Przeciwnik Nameczanina na szczęście zaprzestał ataków na Tari i skupił się wyłącznie na osobie Vitola, atakował on agresywniej i szybciej niż przy poprzednim razie. Vito starał się wymijać jego ciosy, wiedział że każde zetknięcie się z mieczem skończy się raną ciętą z której natychmiast zacznie lecieć mu krew a to mogło by bardzo mocno go osłabić. Nameczanin dał radę uniknąć kilku pierwszych ciosów, jednak w pewnym momencie potknął się o kamień co natychmiast wykorzystał Saiyanin tnąc go przez klatkę piersiową aby zaraz po tym ciąć drugi raz w to samo miejsce ale pod innym kątem a następnie odskoczył od Nameczanina, stał cały czas w tej samej postawie co wcześniej, cały czas uśmiechając się pod nosem zupełnie tak jakby nie przejmował się walką z Nameczaninem.
Vitolo zaraz po ataku szybko chwycił się za klatkę piersiową, aby sprawdzić czy aby przekonać się jak głębokie są rany. Na jego szczęście rany były jedynie powierzchowne dzięki czemu nie miał on dwóch dodatkowych krwawiących ran. Ta na ramieniu była wystarczającym problemem. Vito cały czas odczuwał pulsujący z niej ból, jednak ku radości Nameczanina bandaż był wystarczający by zablokować krwawienie z niej przez co nie tracił zbyt dużo krwi. Upewniwszy się, że nie jest zbytnio ranny podniósł się z kolan po czym podniósł głowę i spojrzał na oponenta. Chciał jak najszybciej zedrzeć z jego twarzy ten uśmieszek, jednak nie miał zamiaru ponownie zostać zblokowany i wystawić się na kontratak. Nie mając innego wyjścia Vitolo ruszył w stronę swojego oponenta, a gdy znalazł się blisko niego wyprowadził silnego prawego sierpowego, prosto w twarz swojego rywala, którego szybko poprawił kilkoma dodatkowymi ciosami, raz z lewej a raz z prawej strony.
Zaraz po wykonaniu krótkiej serii ciosów, Vitolo odskoczył od swojego rywala. Spojrzał się w stronę Tari, wiedział że kibicuje mu ona pewnie z całych sił jednak na dobrą sprawę nie mogła za dużo pomóc ponieważ po prostu była zbyt słaba aby coś zrobić. Vito doskonale to rozumiał, poza tym obiecał ją chronić. Wiedział że jeśli przegra to nie spełni tej przysięgi, a co gorsza sam pewnie umrze tak jak wcześniej odnaleziony Nameczanin.
Zanim jednak Vito zdołał pomyśleć o czymkolwiek więcej Saiyanin już szarżował w jego stronę. Vito przyjął postawę obronną, jednak natychmiast zrezygnował z próby blokowania ciosów oponenta gdy dojrzał że na dłoni Saiyanina ponownie ukazała się jego energia, która po chwili zmaterializowała się w miecz. Przeciwnik Nameczanina na szczęście zaprzestał ataków na Tari i skupił się wyłącznie na osobie Vitola, atakował on agresywniej i szybciej niż przy poprzednim razie. Vito starał się wymijać jego ciosy, wiedział że każde zetknięcie się z mieczem skończy się raną ciętą z której natychmiast zacznie lecieć mu krew a to mogło by bardzo mocno go osłabić. Nameczanin dał radę uniknąć kilku pierwszych ciosów, jednak w pewnym momencie potknął się o kamień co natychmiast wykorzystał Saiyanin tnąc go przez klatkę piersiową aby zaraz po tym ciąć drugi raz w to samo miejsce ale pod innym kątem a następnie odskoczył od Nameczanina, stał cały czas w tej samej postawie co wcześniej, cały czas uśmiechając się pod nosem zupełnie tak jakby nie przejmował się walką z Nameczaninem.
Vitolo zaraz po ataku szybko chwycił się za klatkę piersiową, aby sprawdzić czy aby przekonać się jak głębokie są rany. Na jego szczęście rany były jedynie powierzchowne dzięki czemu nie miał on dwóch dodatkowych krwawiących ran. Ta na ramieniu była wystarczającym problemem. Vito cały czas odczuwał pulsujący z niej ból, jednak ku radości Nameczanina bandaż był wystarczający by zablokować krwawienie z niej przez co nie tracił zbyt dużo krwi. Upewniwszy się, że nie jest zbytnio ranny podniósł się z kolan po czym podniósł głowę i spojrzał na oponenta. Chciał jak najszybciej zedrzeć z jego twarzy ten uśmieszek, jednak nie miał zamiaru ponownie zostać zblokowany i wystawić się na kontratak. Nie mając innego wyjścia Vitolo ruszył w stronę swojego oponenta, a gdy znalazł się blisko niego wyprowadził silnego prawego sierpowego, prosto w twarz swojego rywala, którego szybko poprawił kilkoma dodatkowymi ciosami, raz z lewej a raz z prawej strony.
Zaraz po wykonaniu krótkiej serii ciosów, Vitolo odskoczył od swojego rywala. Spojrzał się w stronę Tari, wiedział że kibicuje mu ona pewnie z całych sił jednak na dobrą sprawę nie mogła za dużo pomóc ponieważ po prostu była zbyt słaba aby coś zrobić. Vito doskonale to rozumiał, poza tym obiecał ją chronić. Wiedział że jeśli przegra to nie spełni tej przysięgi, a co gorsza sam pewnie umrze tak jak wcześniej odnaleziony Nameczanin.
- Spoiler:
Ja:
Atak Podstawowy = 106
Moje Hp = 1030/1290
Moje Ki = 1140/1140
On:
Ki Sword = 130
Jego Hp = 644
Jego Ki = 490
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Sob Kwi 11, 2015 7:52 pm
The member 'Vitolo' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Sob Kwi 11, 2015 8:06 pm
Tym razem jednak przeciwnik Vitolo nie będzie w stanie zatrzymać ataku, ponieważ Tari delikatnie go zatrzymała na moment telekinezą. Teraz z pewnością Vitolo będzie łatwiej w walce. Niestety promień znów zaświecił na ręce saiyana.
OoC:
No dobra. Ogólnie jak wypadnie jeszcze blok, to ignoruj. Nie blokuje już nic.
Jeżeli wypadnie unik to uniknie tylko raz, a kolejne ignoruj.
Jak mu się skończy ki to zamiast techniki używa podstawowy.
OoC:
No dobra. Ogólnie jak wypadnie jeszcze blok, to ignoruj. Nie blokuje już nic.
Jeżeli wypadnie unik to uniknie tylko raz, a kolejne ignoruj.
Jak mu się skończy ki to zamiast techniki używa podstawowy.
- Vitolo
- Liczba postów : 95
Data rejestracji : 29/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Sob Kwi 11, 2015 10:43 pm
Saiyanin ponownie zaczął blokować początkowe ciosy wymierzane przez Vitola, jednak w pewnym momencie znieruchomiał przez co reszta ataków kierowanych w niego dosięgnęła celu. Vito nie wiedział dlaczego tak się stało, jednak po chwili zrozumiał co się tam zdarzyło. To Tari używając telekinezy przytrzymała przeciwnika Nameczanina uniemożliwiając mu w ten sposób obronę. Vitolo nie sądził, że jego towarzyszka będzie w stanie pomóc mu jakoś w tej walce jednak zaskoczyła bardzo miło Vita.
Saiyanin był widocznie zirytowany poczynaniami małej Riolanki, ponieważ prawie natychmiast po zdjęciu telekinezy wytworzył ponownie ze swojej energii miecz i ruszył w jej stronę. Vito spodziewał się tego, jednak tym razem był zbyt daleko od Tari aby móc ją odepchnąć. Nie chcąc aby coś jej się stało użył na niej niedawno poznanej techniki i przyciągnął ją do siebie uniemożliwiając Saiyanowi atak w nią. Jego przeciwnik jednak nic sobie z tego nie zrobił i natychmiast ruszył w kierunku gdzie teraz obaj stali. Nadal starał się atakować Tari, jednak Vito tym razem będąc tuż obok niej mógł już bez problemu zasłonić ją przed ciosem Saiyanina.
Na szczęście dla Vitola jego rywal zdematerializował ostrze miecza i ponownie odskoczył dając im czas na złapanie oddechu. Być może na tym miała polegać jego taktyka, wiedział że Vito będzie bronił swojej towarzyszki dlatego też starał się zaatakować ją taka by Nameczanin sam wchodził mu pod miecz. Było to w jakiś sposób skuteczne, jednak Vito był na tyle wytrzymały aby przyjmować jego kolejne ciosy. Vito zdawał sobie sprawę, że nie może przyjmować ciosów w nieskończoność, nie wiedział jak długo może jeszcze wytrzymać ale wolał tego nie sprawdzać. Musiał jak najszybciej zakończyć walkę i dzięki temu zapewnić sobie i Tari bezpieczeństwo. Mając to na uwadze ruszył w stronę Saiyanina, w biegu wystrzelił Ki Blasta którego skierował w stronę stropu jaskini tak aby spadające kamienie leciały wprost na jego przeciwnika. W biegu, Vito wypatrzył jeden mniejszy kamień i wyskakując w powietrze złapał go. Gdy spadał szybko odbił się od ziemi w stronę Saiyanina i rozłupał mu kamień na twarzy po czym wykonując półobrót wymierzył mu solidnego kopniaka w drugą część głowy.
Po wykonanym ataku Vitolo szybko się wycofał, tym razem zrobił to tak aby stać jak najbliżej Tari. Nie mógł sobie pozwolić na to aby stała ona zbyt daleko od niego, ciągłe używanie Telekinezy w końcu pozbawiłoby go energii, którą Vito wolał sobie zachować na później gdyby okazało się że ten Saiyanin to nie jedyny przeciwnik czający się w jaskini.
Saiyanin był widocznie zirytowany poczynaniami małej Riolanki, ponieważ prawie natychmiast po zdjęciu telekinezy wytworzył ponownie ze swojej energii miecz i ruszył w jej stronę. Vito spodziewał się tego, jednak tym razem był zbyt daleko od Tari aby móc ją odepchnąć. Nie chcąc aby coś jej się stało użył na niej niedawno poznanej techniki i przyciągnął ją do siebie uniemożliwiając Saiyanowi atak w nią. Jego przeciwnik jednak nic sobie z tego nie zrobił i natychmiast ruszył w kierunku gdzie teraz obaj stali. Nadal starał się atakować Tari, jednak Vito tym razem będąc tuż obok niej mógł już bez problemu zasłonić ją przed ciosem Saiyanina.
Na szczęście dla Vitola jego rywal zdematerializował ostrze miecza i ponownie odskoczył dając im czas na złapanie oddechu. Być może na tym miała polegać jego taktyka, wiedział że Vito będzie bronił swojej towarzyszki dlatego też starał się zaatakować ją taka by Nameczanin sam wchodził mu pod miecz. Było to w jakiś sposób skuteczne, jednak Vito był na tyle wytrzymały aby przyjmować jego kolejne ciosy. Vito zdawał sobie sprawę, że nie może przyjmować ciosów w nieskończoność, nie wiedział jak długo może jeszcze wytrzymać ale wolał tego nie sprawdzać. Musiał jak najszybciej zakończyć walkę i dzięki temu zapewnić sobie i Tari bezpieczeństwo. Mając to na uwadze ruszył w stronę Saiyanina, w biegu wystrzelił Ki Blasta którego skierował w stronę stropu jaskini tak aby spadające kamienie leciały wprost na jego przeciwnika. W biegu, Vito wypatrzył jeden mniejszy kamień i wyskakując w powietrze złapał go. Gdy spadał szybko odbił się od ziemi w stronę Saiyanina i rozłupał mu kamień na twarzy po czym wykonując półobrót wymierzył mu solidnego kopniaka w drugą część głowy.
Po wykonanym ataku Vitolo szybko się wycofał, tym razem zrobił to tak aby stać jak najbliżej Tari. Nie mógł sobie pozwolić na to aby stała ona zbyt daleko od niego, ciągłe używanie Telekinezy w końcu pozbawiłoby go energii, którą Vito wolał sobie zachować na później gdyby okazało się że ten Saiyanin to nie jedyny przeciwnik czający się w jaskini.
- Spoiler:
Ja:
Atak Podstawowy = 106
Moje Hp = 900/1290
Moje Ki = 1078/1140
On:
Ki Sword = 130
Jego Hp = 538/750
Jego Ki = 360/750
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Sob Kwi 11, 2015 10:43 pm
The member 'Vitolo' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Vitolo
- Liczba postów : 95
Data rejestracji : 29/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Nie Kwi 12, 2015 12:36 pm
Atak z użyciem kamienia zaskoczył Saiyanina, a także ogłuszył go na krotką chwilę przez co Vito bez problemu zdołał wykonać resztę kombinacji i bezpiecznie wycofać się na wcześniejszą pozycję. Walka była bardzo zacięta, co prawda to Vito był bardziej ranny ale jego przeciwnik wytracił już dość sporą część swojej energii, gdyby chciał jeszcze parę razy użyć techniki zapewne wykorzystał by swoją moc do końca. Jednakże Vito mógłby nawet tych ataków nie przetrzymać, miał już wystarczająco ran ciętych które utrudniały mu walkę i nie potrzebował kolejnych.
Saiyanin wiedział, że nie ma po co atakować Riolanki ponieważ na jego drodze stoi Vitolo, który bez problemu zablokuje jego cios lub po prostu odsunie swoją towarzyszkę z linii ataku. W takim wypadku jedyne co mu pozostawało to frontalny atak w Nameczanina, chciałby ponownie użyć Ki Sworda, zdawał sobie jednak sprawę że jeżeli będzie go zbyt często używał to już wkrótce skończy mu się energia a wtedy będzie skazany na porażkę. Nie mając innego pomysłu po prostu ruszył w stronę Vita, a gdy tylko znalazł się blisko niego zaatakował go z kolana w brzuch po czym odepchnął go w stronę ziemi aby już w tamtym miejscu wymierzyć mu kolejnego kopniaka tym razem w twarz.
Vitolo dokładnie obserwował swojego rywala, który jednakże dość mocno go zaskoczył atakując tym razem bez uprzedniego przygotowanie świetlistego miecza. Po prostu zaatakował na tyle szybko aby wyprzedzić jakiekolwiek działanie Vita i posyłając mu kopniaka w brzuch. Vitolo nie wiedział nawet kiedy znalazł się na ziemi, jednak odnalazł się na niej na tyle szybko aby zdołać złapać Saiyanina za nogę i wykorzystując swoją siłę i wagę przeciwnika potężnie uderzyć nim o ziemię za sobą. Zaraz po tym bardzo szybko wstał i posłał silnego kopniaka w mostek wstającego dopiero co Saiyanina.
Nameczanin wykonał ostatni cios taka by jego oponent odleciał do tyłu parę metrów w tył, które miały tak jak wcześniej dać Vitolo dodatkowe sekundy na przygotowanie się na atak. Podejrzewał, że gdyby nie zrobił tego poprzednim razem to teraz zapewne byłby okładany dalszymi ciosami na leżąc na glebie.
Saiyanin wiedział, że nie ma po co atakować Riolanki ponieważ na jego drodze stoi Vitolo, który bez problemu zablokuje jego cios lub po prostu odsunie swoją towarzyszkę z linii ataku. W takim wypadku jedyne co mu pozostawało to frontalny atak w Nameczanina, chciałby ponownie użyć Ki Sworda, zdawał sobie jednak sprawę że jeżeli będzie go zbyt często używał to już wkrótce skończy mu się energia a wtedy będzie skazany na porażkę. Nie mając innego pomysłu po prostu ruszył w stronę Vita, a gdy tylko znalazł się blisko niego zaatakował go z kolana w brzuch po czym odepchnął go w stronę ziemi aby już w tamtym miejscu wymierzyć mu kolejnego kopniaka tym razem w twarz.
Vitolo dokładnie obserwował swojego rywala, który jednakże dość mocno go zaskoczył atakując tym razem bez uprzedniego przygotowanie świetlistego miecza. Po prostu zaatakował na tyle szybko aby wyprzedzić jakiekolwiek działanie Vita i posyłając mu kopniaka w brzuch. Vitolo nie wiedział nawet kiedy znalazł się na ziemi, jednak odnalazł się na niej na tyle szybko aby zdołać złapać Saiyanina za nogę i wykorzystując swoją siłę i wagę przeciwnika potężnie uderzyć nim o ziemię za sobą. Zaraz po tym bardzo szybko wstał i posłał silnego kopniaka w mostek wstającego dopiero co Saiyanina.
Nameczanin wykonał ostatni cios taka by jego oponent odleciał do tyłu parę metrów w tył, które miały tak jak wcześniej dać Vitolo dodatkowe sekundy na przygotowanie się na atak. Podejrzewał, że gdyby nie zrobił tego poprzednim razem to teraz zapewne byłby okładany dalszymi ciosami na leżąc na glebie.
- Spoiler:
Ja:
Atak Potężny = 207
Moje Hp = 825/1290
Moje Ki = 1078/1140
On:
Atak Podstawowy = 75
Jego Hp = 331/750
Jego Ki = 360/750
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Nie Kwi 12, 2015 12:36 pm
The member 'Vitolo' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Vitolo
- Liczba postów : 95
Data rejestracji : 29/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Nie Kwi 12, 2015 6:33 pm
Ataki Vitola były idealnie wymierzone, jednak na tyle wolne że Saiyanin bez problemu zdołał uskoczyć gdy Nameczainn chciał go złapać co kompletnie rozwaliło dalszy plan walki Vita. Obaj rywale odskoczyli od siebie i stali w tym momencie około 10 metrów od siebie. Czuć było pomiędzy nimi napięcie i zdenerwowani, żaden z nich nie mógł być pewien co przeciwnik ma jeszcze w zanadrzu i czy ma w ogóle szanse na wygraną. Obaj patrzyli na siebie zupełnie tak jakby obmyślali właśnie plan następnego ataku.
Tymczasowy spokój przerwał Saiyanin, to on jako pierwszy ruszył w stronę swojego rywala. Nie miał zamiaru czekać na to co zrobi jego oponent, zresztą z każdą kolejną sekundą coraz bardziej odczuwał on Telekinezę, którą objęła go Tari. Co prawda nie była ona tak silna aby jakoś zmniejszyć jego szybkość czy siłę ale wystarczająco spowalniała ruchy aby nie mógł on uniknąć kierowanych w niego ataków. Saiyan zdawał sobie sprawę, że musi to po prostu zignorować, atak w Riolankę i tak nie miał szans powodzenia dlatego też jedynym jego celem był Vitolo. Wojownik od razu gdy dobiegł do Nameczanina wyprowadził lewy sierpowy prosto w twarz przeciwnika, a zaraz po tym przeszedł do atakowania torsu raz z lewej, raz z prawej strony.
Vito nie miał zamiaru jednak pozostać dłużny, przyjmował na siebie kolejne ciosy wyczekując odpowiedni moment do wyprowadzenia ataku. Saiyan jednak z każdą sekundą napierał z coraz większą zażartością nie dając Vitolo nawet chwili wytchnienia ani miejsca by ten mógł jakoś wyprzedzić jakoś jego atak. Widząc że sytuacja nie jest za ciekawa zblokował jeden z zbliżających się ataków oponenta po czym szybko doskoczył w bok aby wyrwać się z uścisku. Jednak nie dał swojemu przeciwnikowi chwili do namysłu, ponieważ natychmiast gdy wylądował na ziemi odbił się od niej i wymierzył silny cios w twarz swojego rywala, który akurat się obracał w jego stronę.
Vito nie miał zamiaru kontynuować ataku, wiedział że jeżeli rywal nie używał swojej techniki to w końcu po nią znowu sięgnie a wtedy Vitolo wolałby być dobre kilka metrów od niego aby w razie czego poratować się mocą telekinezy a do tego potrzebował chociaż chwilę czasu aby się skupić.
Tymczasowy spokój przerwał Saiyanin, to on jako pierwszy ruszył w stronę swojego rywala. Nie miał zamiaru czekać na to co zrobi jego oponent, zresztą z każdą kolejną sekundą coraz bardziej odczuwał on Telekinezę, którą objęła go Tari. Co prawda nie była ona tak silna aby jakoś zmniejszyć jego szybkość czy siłę ale wystarczająco spowalniała ruchy aby nie mógł on uniknąć kierowanych w niego ataków. Saiyan zdawał sobie sprawę, że musi to po prostu zignorować, atak w Riolankę i tak nie miał szans powodzenia dlatego też jedynym jego celem był Vitolo. Wojownik od razu gdy dobiegł do Nameczanina wyprowadził lewy sierpowy prosto w twarz przeciwnika, a zaraz po tym przeszedł do atakowania torsu raz z lewej, raz z prawej strony.
Vito nie miał zamiaru jednak pozostać dłużny, przyjmował na siebie kolejne ciosy wyczekując odpowiedni moment do wyprowadzenia ataku. Saiyan jednak z każdą sekundą napierał z coraz większą zażartością nie dając Vitolo nawet chwili wytchnienia ani miejsca by ten mógł jakoś wyprzedzić jakoś jego atak. Widząc że sytuacja nie jest za ciekawa zblokował jeden z zbliżających się ataków oponenta po czym szybko doskoczył w bok aby wyrwać się z uścisku. Jednak nie dał swojemu przeciwnikowi chwili do namysłu, ponieważ natychmiast gdy wylądował na ziemi odbił się od niej i wymierzył silny cios w twarz swojego rywala, który akurat się obracał w jego stronę.
Vito nie miał zamiaru kontynuować ataku, wiedział że jeżeli rywal nie używał swojej techniki to w końcu po nią znowu sięgnie a wtedy Vitolo wolałby być dobre kilka metrów od niego aby w razie czego poratować się mocą telekinezy a do tego potrzebował chociaż chwilę czasu aby się skupić.
- Spoiler:
Ja:
Atak podstawowy = 106
Moje Hp = 750/1290
Moje Ki = 1078/1140
On:
Atak podstawowy = 75
Jego Hp = 432/750
Jego Ki = 360/750
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Nie Kwi 12, 2015 6:33 pm
The member 'Vitolo' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Vitolo
- Liczba postów : 95
Data rejestracji : 29/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Nie Kwi 12, 2015 10:23 pm
Jedyne ale bardzo celny atak Vitola dosięgnął celu, jego przeciwnik spowalniany przez Tari przy pomocy telekinezy nie był w stanie uniknąć idealnie wymierzonego ciosu. Oprócz tego był pewnie bardzo zaskoczony tym co zrobił Vitolo, raczej mało kto da rade tak błyskawicznie przejść ze skrajnej defensywy do ofensywy tak jak to zrobił Nameczanin. Większość osób zapewne po prostu przerwałaby atak Saiyanina i dała zarówno sobie jak i jemu odsapnąć, jednak nie Vitolo, on wolał odpłacać się od razu i tym samym jakkolwiek pohamowywać zapędy swojego rywala.
Jednak w tym przypadku zadziałało to zupełnie inaczej, atak podziałał na Saiyanina jak płachta na byka. Od razu po otrzymaniu ciosu tylko przejechał swoja dłonią po twarzy delikatnie ją rozmasowując i sprawdzając czy nie jest zbytnio uszkodzona. Zaraz po tych czynnościach ponownie ruszył do ataku w stronę Nameczanina, który był doskonale przygotowany na jego atak. Saiyanin podbiegł do swojego rywala i kopnął go potężnie w podbródek aby zaraz po tym wymierzyć silne uderzenie w mostek oponenta. Nie zaprzestawał jednak na tym i natychmiast od tego uderzenia przeszedł do półobrotu i wymierzył przy jego użyciu bardzo mocnego kopniaka w twarz Vitola, który po uderzeniu przeleciał parę metrów w powietrzu i uderzył o ścianę.
Vito chciał zblokować pierwszy cios Saiyanina, jednak nie zdążył tego zrobić a cios był tak silny aby go na chwilę ogłuszyć i dać jego przeciwnikowi czas na bezproblemowe wyprowadzenie ciosów. Vitolo nie spodziewał się, że Saiyanin może posiadać jeszcze w sobie aż tyle energii aby wyprowadzać tak silne ataki. Chociaż nie był pewien czy twarz bolała go od ataków jego oponenta czy też przez to że po prostu zderzył się z kamienną ścianą. Wolał się nad tym teraz nie zastanawiać, miał walkę do skończenia a z każdą kolejną sekundą, każdym otrzymywanym ciosem był coraz mniej pewny swojego zwycięstwa, jednak nie miał zamiaru się poddać. Wiedział, że da radę dlatego też prawie z nadludzką szybkością znalazł się przy swoim rywalu i uderzył go w brzuch, a następnie chwytając go w pasie rzucił nim o ścianę jaskini a następnie wyskakując w powietrze przygwoździł do niej swojego oponenta.
Zaraz po tym wykorzystując ciało Saiyana jako odskocznie, Vitolo odbił się od niego i przelatując kilka metrów w powietrzu znalazł się po chwili na ziemi niedaleko miejsca gdzie znajdowała się Tari. Jak się okazało była ona bardziej pomocna niż Vitolo się spodziewał, gdyby nie ona część jego ataków zapewne by chybiała i była blokowana. Dzięki jej telekinezie, Saiyanin miał utrudnione zadanie przez co praktycznie każdy cios Nameczanina dosięgał teraz celu.
Jednak w tym przypadku zadziałało to zupełnie inaczej, atak podziałał na Saiyanina jak płachta na byka. Od razu po otrzymaniu ciosu tylko przejechał swoja dłonią po twarzy delikatnie ją rozmasowując i sprawdzając czy nie jest zbytnio uszkodzona. Zaraz po tych czynnościach ponownie ruszył do ataku w stronę Nameczanina, który był doskonale przygotowany na jego atak. Saiyanin podbiegł do swojego rywala i kopnął go potężnie w podbródek aby zaraz po tym wymierzyć silne uderzenie w mostek oponenta. Nie zaprzestawał jednak na tym i natychmiast od tego uderzenia przeszedł do półobrotu i wymierzył przy jego użyciu bardzo mocnego kopniaka w twarz Vitola, który po uderzeniu przeleciał parę metrów w powietrzu i uderzył o ścianę.
Vito chciał zblokować pierwszy cios Saiyanina, jednak nie zdążył tego zrobić a cios był tak silny aby go na chwilę ogłuszyć i dać jego przeciwnikowi czas na bezproblemowe wyprowadzenie ciosów. Vitolo nie spodziewał się, że Saiyanin może posiadać jeszcze w sobie aż tyle energii aby wyprowadzać tak silne ataki. Chociaż nie był pewien czy twarz bolała go od ataków jego oponenta czy też przez to że po prostu zderzył się z kamienną ścianą. Wolał się nad tym teraz nie zastanawiać, miał walkę do skończenia a z każdą kolejną sekundą, każdym otrzymywanym ciosem był coraz mniej pewny swojego zwycięstwa, jednak nie miał zamiaru się poddać. Wiedział, że da radę dlatego też prawie z nadludzką szybkością znalazł się przy swoim rywalu i uderzył go w brzuch, a następnie chwytając go w pasie rzucił nim o ścianę jaskini a następnie wyskakując w powietrze przygwoździł do niej swojego oponenta.
Zaraz po tym wykorzystując ciało Saiyana jako odskocznie, Vitolo odbił się od niego i przelatując kilka metrów w powietrzu znalazł się po chwili na ziemi niedaleko miejsca gdzie znajdowała się Tari. Jak się okazało była ona bardziej pomocna niż Vitolo się spodziewał, gdyby nie ona część jego ataków zapewne by chybiała i była blokowana. Dzięki jej telekinezie, Saiyanin miał utrudnione zadanie przez co praktycznie każdy cios Nameczanina dosięgał teraz celu.
- Spoiler:
Ja:
Atak Podstawowy = 106
Moje Hp = 675/1290
Moje Ki = 1078/1140
On:
Atak Podstawowy = 75
Jego Hp = 326/750
Jego Ki = 360/750
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Nie Kwi 12, 2015 10:23 pm
The member 'Vitolo' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
OoC:
Pamiętaj, że jak HP przeciwnika osiągnie odpowiedni procent to wtedy jego ataki są słabsze lub np. będzie już mógł wykonywać tylko podstawowy itd. zgodnie z mechaniką.
'Walka automat ' :
Result :
OoC:
Pamiętaj, że jak HP przeciwnika osiągnie odpowiedni procent to wtedy jego ataki są słabsze lub np. będzie już mógł wykonywać tylko podstawowy itd. zgodnie z mechaniką.
- Vitolo
- Liczba postów : 95
Data rejestracji : 29/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Sro Kwi 15, 2015 10:32 pm
Saiyanin nie zbyt przejął się atakiem Nameczanina, po jego ciosach i uderzeniu w ścianę po prostu się od niej odepchnął po czym wstał z ziemi i otrzepał się z kurzu. Wojownik poczuł, jednak cieknącą mu po twarzy krew. Delikatnie otarł ręką zakrwawione miejsce i spojrzał na dłoń aby się upewnić, zaraz po dojrzeniu krwi z jego twarzy zniknęła pewność siebie i zastąpiło ją coś w rodzaju strachu lub zdziwienia. To pierwsze raczej odpadało, doświadczony wojownik Saiyan zapewne już nie raz był ranny i widział wystarczająco krwi aby nie robiła ona na nim szczególnego wrażenia. Musiał być widocznie zaskoczony tym że jego rywal w ogóle dał radę zranić go do krwi.
U Vitola sytuacja rysowała się dużo gorzej niż u Saiyanina, co prawda nie był aż tak osłabiony jednak jego ciało było całe w ciętych ranach po spotkaniu z energetycznym mieczem Saiyanina. Co prawda większość ran zdołała już się delikatnie zasklepić co skutecznie blokowało upływ krwi z ciała Vitola i bardzo dobrze bo gdyby miał tracić krew z każdej rany na ciele wykrwawiłby się pewnie w przeciągu kilku minut i nie byłby teraz w stanie prowadzić skutecznej walki z swoim oponentem. Vito wiedział, że jego rywal także odczuwa walkę dlatego musiał jeszcze trochę wytrzymać.
Tymczasem Saiyanin, który już uspokoił nerwy po prostu drugi raz przetarł krwawiące miejsce ręką starając się w ten sposób pozbyć się krwi z twarzy. Zaraz po tej czynności na jego twarzy ponownie pojawiła się duma i pewność siebie, nie było w nim już zdziwienia czy też strachu. Poza tamtymi uczuciami pojawił się też gniew na Nameczanina, że ten w ogóle śmiał tak go zranić. Chcąc dać upust swojej złości Saiyanin ruszył w bardzo szybkim tempie w stronę Vitola i równie szybko bez zbędnych ceregieli wymierzył mu cios w brzuch, aby zaraz po tym wykonując półobrót skręcić się i uderzyć z złożonych dłoni Nameczanina prosto w kark.
Vitolo nie zdołał w ogóle zareagować na tak szybki atak swojego oponenta, przez pierwszy cios aż zgiął się w pół co wykorzystał jego przeciwnik aby uderzając go w kark przewrócić go na ziemię. Na szczęście dla Vita, jego rywal nie zamierzał kontynuować wyprowadzania ciosów. Po dwóch atakach po prostu wycofał się dając Nameczaninowi czas na pozbieranie się. Było to dziwne, jednak dało się wyczuć że obaj są już zmęczeni walką i nie zamierzali teraz popełnić żadnego błędu jak na przykład przecenianie swoich sił. Gdyby za długo atakowali mogłoby się okazać, że jest to ich ostatni zryw w życiu. Vito powoli podniósł się z ziemi po czym spojrzał na swojego rywala, starał się znaleźć u niego jak najprostsze miejsce do ataku, jednak widząc że tamten w ogóle nie trzyma gardy po prostu ruszył na niego i w ciągu kilkunastu sekund zdołał do niego dobiec i wymierzyć mu kilka ciosów w klatkę piersiową oraz brzuch. Vito zdawał sobie sprawę, że obaj są już potwornie zmęczeni, nie chciał dawać przeciwnikowi wytchnienia jednak musiał to zrobić aby samemu zregenerować trochę siły dlatego też wycofał się kilka metrów w tył.
U Vitola sytuacja rysowała się dużo gorzej niż u Saiyanina, co prawda nie był aż tak osłabiony jednak jego ciało było całe w ciętych ranach po spotkaniu z energetycznym mieczem Saiyanina. Co prawda większość ran zdołała już się delikatnie zasklepić co skutecznie blokowało upływ krwi z ciała Vitola i bardzo dobrze bo gdyby miał tracić krew z każdej rany na ciele wykrwawiłby się pewnie w przeciągu kilku minut i nie byłby teraz w stanie prowadzić skutecznej walki z swoim oponentem. Vito wiedział, że jego rywal także odczuwa walkę dlatego musiał jeszcze trochę wytrzymać.
Tymczasem Saiyanin, który już uspokoił nerwy po prostu drugi raz przetarł krwawiące miejsce ręką starając się w ten sposób pozbyć się krwi z twarzy. Zaraz po tej czynności na jego twarzy ponownie pojawiła się duma i pewność siebie, nie było w nim już zdziwienia czy też strachu. Poza tamtymi uczuciami pojawił się też gniew na Nameczanina, że ten w ogóle śmiał tak go zranić. Chcąc dać upust swojej złości Saiyanin ruszył w bardzo szybkim tempie w stronę Vitola i równie szybko bez zbędnych ceregieli wymierzył mu cios w brzuch, aby zaraz po tym wykonując półobrót skręcić się i uderzyć z złożonych dłoni Nameczanina prosto w kark.
Vitolo nie zdołał w ogóle zareagować na tak szybki atak swojego oponenta, przez pierwszy cios aż zgiął się w pół co wykorzystał jego przeciwnik aby uderzając go w kark przewrócić go na ziemię. Na szczęście dla Vita, jego rywal nie zamierzał kontynuować wyprowadzania ciosów. Po dwóch atakach po prostu wycofał się dając Nameczaninowi czas na pozbieranie się. Było to dziwne, jednak dało się wyczuć że obaj są już zmęczeni walką i nie zamierzali teraz popełnić żadnego błędu jak na przykład przecenianie swoich sił. Gdyby za długo atakowali mogłoby się okazać, że jest to ich ostatni zryw w życiu. Vito powoli podniósł się z ziemi po czym spojrzał na swojego rywala, starał się znaleźć u niego jak najprostsze miejsce do ataku, jednak widząc że tamten w ogóle nie trzyma gardy po prostu ruszył na niego i w ciągu kilkunastu sekund zdołał do niego dobiec i wymierzyć mu kilka ciosów w klatkę piersiową oraz brzuch. Vito zdawał sobie sprawę, że obaj są już potwornie zmęczeni, nie chciał dawać przeciwnikowi wytchnienia jednak musiał to zrobić aby samemu zregenerować trochę siły dlatego też wycofał się kilka metrów w tył.
- Spoiler:
Ja:
Atak Podstawowy = 106
Moje Hp = 600/1290
Moje Ki = 1078/1140
On:
Atak Szybki = 75
Jego Hp = 220/750
Jego Ki = 360/750
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Sro Kwi 15, 2015 10:32 pm
The member 'Vitolo' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Vitolo
- Liczba postów : 95
Data rejestracji : 29/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Czw Kwi 16, 2015 8:39 pm
Ataki Vitola były silne i bardzo precyzyjne o czym przekonał się Saiyanin, który z każdym kolejnym ciosem musiał się coraz bardziej wycofywać i wypluwać coraz większe ilości krwi. Na szczęście dla niego ataki ze strony Nameczanina po krótkiej chwili ustały. Dało mu to szansę na wyplucie reszty zalegającej mu w ustach krwi i jako takiemu zebraniu sił. Wiedział że nie zostało mu ich zbyt dużo, jednak duma nie pozwalała mu na to żeby się wycofać. Zdawał sobie sprawę że już niedługo może umrzeć ale nawet groźba śmierci nie była tak silna aby zmusić go do odwrotu.
Saiyanin podniósł się powoli z ziemi, nie miał zamiaru się poddawać jednak wiedział że ma już bardzo mało sił a dodatkowo ciągłe tracenie krwi jeszcze bardziej go osłabiało. Nie mógł sobie pozwolić na nawet chwile odpoczynku, musiał atakować jeśli nie uda mu się w najbliższych atak położyć Nameczanina na deski to zapewne tamten go wykończy. Nie chcąc czekać ani sprawdzać jak długo może jeszcze wytrzymać, Saiyanin ruszył w stronę Vitola. Poruszał się on o wiele wolniej, kto wie może to przez rany a może przez to że Tari cały czas utrzymywała go pod działaniem delikatnej telekinezy. Pomimo tego wojownik dotarł do Nameczanina i zaatakował go prosto w mostek, kto wie może liczył że to załatwi sprawę, jednak zaraz za tym poleciał kolejny cios tym razem skierowany w skroń Nameczanina.
Vitolo obserwował jak jego przeciwnik do niego podbiega, bez problemu dostrzegł gdzie tamten chciał zaatakować dlatego też bez większych trudności zablokował cios skierowany w jego mostek. Popełnił jednak wielki błąd ponieważ złapał rękę Saiyanina obiema dłońmi dzięki czemu tamten przy pomocy swojej drugiej ręki mógł uderzyć w skroń Nameczanina nie napotykając przy tym żadnej gardy. Vito wyraźnie odczuł ten cios, ponieważ w jego oczach pojawiła się jakby nowa energia. Nameczanin wypuścił z uścisku rękę swojego rywala ale tylko po to by wymierzyć bardzo potężny cios w brodę swojego oponenta. Nie miał zamiaru na tym poprzestać dlatego jeszcze zanim Saiyanin się przewrócił chwycił go za drugą rękę i boleśnie ją wykręcił po czym kopnął go taka by tamten wpadł na stojącą niedaleko ścianę.
Vitolo przypatrywał się jak jego przeciwnik ledwo trzymając się na nogach dolatuje do ściany i frontalnie w nią uderza. Nameczanin zdawał sobie sprawę, że nie jest w pełni sił jednak jego rywal był w jeszcze gorszej sytuacji. Vito widząc jak tamten ledwie się słania na nogach zdał sobie sprawę, że wygraną ma już raczej w kieszeni.
Saiyanin podniósł się powoli z ziemi, nie miał zamiaru się poddawać jednak wiedział że ma już bardzo mało sił a dodatkowo ciągłe tracenie krwi jeszcze bardziej go osłabiało. Nie mógł sobie pozwolić na nawet chwile odpoczynku, musiał atakować jeśli nie uda mu się w najbliższych atak położyć Nameczanina na deski to zapewne tamten go wykończy. Nie chcąc czekać ani sprawdzać jak długo może jeszcze wytrzymać, Saiyanin ruszył w stronę Vitola. Poruszał się on o wiele wolniej, kto wie może to przez rany a może przez to że Tari cały czas utrzymywała go pod działaniem delikatnej telekinezy. Pomimo tego wojownik dotarł do Nameczanina i zaatakował go prosto w mostek, kto wie może liczył że to załatwi sprawę, jednak zaraz za tym poleciał kolejny cios tym razem skierowany w skroń Nameczanina.
Vitolo obserwował jak jego przeciwnik do niego podbiega, bez problemu dostrzegł gdzie tamten chciał zaatakować dlatego też bez większych trudności zablokował cios skierowany w jego mostek. Popełnił jednak wielki błąd ponieważ złapał rękę Saiyanina obiema dłońmi dzięki czemu tamten przy pomocy swojej drugiej ręki mógł uderzyć w skroń Nameczanina nie napotykając przy tym żadnej gardy. Vito wyraźnie odczuł ten cios, ponieważ w jego oczach pojawiła się jakby nowa energia. Nameczanin wypuścił z uścisku rękę swojego rywala ale tylko po to by wymierzyć bardzo potężny cios w brodę swojego oponenta. Nie miał zamiaru na tym poprzestać dlatego jeszcze zanim Saiyanin się przewrócił chwycił go za drugą rękę i boleśnie ją wykręcił po czym kopnął go taka by tamten wpadł na stojącą niedaleko ścianę.
Vitolo przypatrywał się jak jego przeciwnik ledwo trzymając się na nogach dolatuje do ściany i frontalnie w nią uderza. Nameczanin zdawał sobie sprawę, że nie jest w pełni sił jednak jego rywal był w jeszcze gorszej sytuacji. Vito widząc jak tamten ledwie się słania na nogach zdał sobie sprawę, że wygraną ma już raczej w kieszeni.
- Spoiler:
Ja:
Atak Potężny = 207
Moje Hp = 525/1290
Moje Ki = 1078/1140
On:
Atak Podstawowy = 75
Jego Hp = 13/750
Jego Ki = 360/750
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Czw Kwi 16, 2015 8:39 pm
The member 'Vitolo' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Vitolo
- Liczba postów : 95
Data rejestracji : 29/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Pią Kwi 17, 2015 8:49 pm
Saiyanin nie miał już sił do dalszej walki, mógł jedynie przyjmować kolejne ciosy Vitola i po krótkiej serii przypatrywać się jak leci w stronę ściany. Kopniak Vita był tak silny że wojownik nawet nie miał możliwości aby w jakiś sposób spróbować się zatrzymać lub chociażby spowolnić nieuniknione zderzenie. Uderzenie w ścianę również nie należało do najprzyjemniejszych, totalnie rozwaliło nos Saiyanin i zaraz po tym zaczęła ciec z niego krew.
Wojownik wiedział, że nie da rady zatamować krwotoku wiedział także że ledwie co starcza mu sił aby utrzymać się na nogach nie mówiąc już o dalszej walce. Mimo tego honor i duma nie pozwalały mu się poddać, z wciąż cieknącym nosem wstał spod ściany i okręcił się w stronę Nameczanina. Zdawał sobie sprawę, że ten atak będzie jego ostatnim, dlatego też zebrał w sobie resztki pozostałych sił, skupił całą pozostałą energię i ruszył w stronę Vitola. Był to raczej lekki trucht niż szybki bieg, a w dodatku Saiyanin cały czas kuśtykał, nie przeszkodziło mu to jednak aby w miarę szybkim tempie dotrzeć do Nameczanina i wymierzyć mu cios w brzuch, chciał zaraz po tym wykonać jeszcze jeden cios skierowany w głowę Nameczanina, jednak nie mając na to sił po prostu ponownie wymierzył cios w okolicę torsu swojego rywala.
Vitolo przyglądał się smutnemu widokowi jakim był bieg Saiyanina w jego stronę, chciał to zakończyć jak najszybciej, jednak coś go powstrzymało przed tym aby po prostu przerwać swojemu przeciwnikowi. Może po prostu chciał mu dać szansę na ostatni atak, a może miał inny powód który nie jest zbyt jasny do odczytania. W każdym razie Vito po prostu przyjął na klatę dwa ataki Saiyanina, były one dużo słabsze niż te zadawane wcześniej. Nameczanin zdawał sobie sprawę, że jego przeciwnik nie ma już sił do dalszej walki a jeśli nie zabije go on w walce to być może zje go coś w tej jaskini. Mając to na uwadze i sądząc że Saiyanin wolałby zginąć w równej walce z równym sobie przeciwnikiem podniósł go przy pomocy telekinezy do góry po czym potężnie uderzył nim o ziemie.
Nameczanin spojrzał ostatni raz na ciało pokonanego przeciwnika, nie chciał go zabijać jednak jeśliby tego nie zrobił to Saiyanin zapewne zabiłby jego a tego Vito wolał póki co uniknąć. Zaraz po tym odwrócił się na pięcie i dokładnie w tym momencie przypomniał sobie o swoim zadaniu i leżącym pod ścianą rannym naukowcu, natychmiast do niego podbiegł po czym zaczął sprawdzać czy tamten jeszcze żyje szturchając go w ramię i starając się nawiązać z nim jakiś kontakt.
Wojownik wiedział, że nie da rady zatamować krwotoku wiedział także że ledwie co starcza mu sił aby utrzymać się na nogach nie mówiąc już o dalszej walce. Mimo tego honor i duma nie pozwalały mu się poddać, z wciąż cieknącym nosem wstał spod ściany i okręcił się w stronę Nameczanina. Zdawał sobie sprawę, że ten atak będzie jego ostatnim, dlatego też zebrał w sobie resztki pozostałych sił, skupił całą pozostałą energię i ruszył w stronę Vitola. Był to raczej lekki trucht niż szybki bieg, a w dodatku Saiyanin cały czas kuśtykał, nie przeszkodziło mu to jednak aby w miarę szybkim tempie dotrzeć do Nameczanina i wymierzyć mu cios w brzuch, chciał zaraz po tym wykonać jeszcze jeden cios skierowany w głowę Nameczanina, jednak nie mając na to sił po prostu ponownie wymierzył cios w okolicę torsu swojego rywala.
Vitolo przyglądał się smutnemu widokowi jakim był bieg Saiyanina w jego stronę, chciał to zakończyć jak najszybciej, jednak coś go powstrzymało przed tym aby po prostu przerwać swojemu przeciwnikowi. Może po prostu chciał mu dać szansę na ostatni atak, a może miał inny powód który nie jest zbyt jasny do odczytania. W każdym razie Vito po prostu przyjął na klatę dwa ataki Saiyanina, były one dużo słabsze niż te zadawane wcześniej. Nameczanin zdawał sobie sprawę, że jego przeciwnik nie ma już sił do dalszej walki a jeśli nie zabije go on w walce to być może zje go coś w tej jaskini. Mając to na uwadze i sądząc że Saiyanin wolałby zginąć w równej walce z równym sobie przeciwnikiem podniósł go przy pomocy telekinezy do góry po czym potężnie uderzył nim o ziemie.
Nameczanin spojrzał ostatni raz na ciało pokonanego przeciwnika, nie chciał go zabijać jednak jeśliby tego nie zrobił to Saiyanin zapewne zabiłby jego a tego Vito wolał póki co uniknąć. Zaraz po tym odwrócił się na pięcie i dokładnie w tym momencie przypomniał sobie o swoim zadaniu i leżącym pod ścianą rannym naukowcu, natychmiast do niego podbiegł po czym zaczął sprawdzać czy tamten jeszcze żyje szturchając go w ramię i starając się nawiązać z nim jakiś kontakt.
- Spoiler:
Ja:
Telekinesis = 182
Moje Hp = 487/1290
Moje Ki = 1028/1140
On:
Atak Podstawowy = 38
Jego Hp = 0/750
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Sob Kwi 18, 2015 1:14 pm
Vitolo WINS
Uwagi dodatkowe:
O punkty upomnisz się przy treningu.
NPC Zadane DMG: 803 Ilość postów: 10 Styl: - Bonus: - Uwagi: - Ogółem: ---------- | Vitolo Początkowe punkty: 10 Zadane DMG: 1333 Ilość postów: 10 Styl: +3 Bonus: +2 (długość walki) Uwagi: Ciekawie opisana walka i w dobrym stylu Ogółem: +15 |
O punkty upomnisz się przy treningu.
Stary nameczanin, który znajdował się pod ścianą trzymał się za klatkę piersiową i ciężko dyszał. Przyglądał się całej walce i uważnie obserwował Vitolo. Ten zadał Saiyaninowi ostatni cios, który w tym końcowym tchnieniu ledwie wyszeptał: - Przyjdą po mnie. Będzie ich więcej. Saiyanie są silni! Khaaa... Vitolo w tym momencie skoncentrował swoją uwagę na naukowcu, który nie wyglądał najlepiej. Przy szturchnięciu go ręka osunęła się i ujawniła sporą ranę zadaną przez saiyana. Vitolo miał parę opcji. Mógł ocalić nameczanina albo spełnić jego prośbę. - Walczyłeś dziennie. Gdybym go nie zranił to obaj byśmy zginęli. Razem byśmy byli niepokonani. Tajemnicze wyznanie naukowca mogło nieco zaskoczyć. Vitolo musiał pamiętać o misji, a czas naukowca dobiegał powoli końca. |
- Soma
- Liczba postów : 265
Data rejestracji : 26/03/2014
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Jaskinia w Rajskim Lesie
Wto Sty 19, 2016 1:46 am
Z/T Rajski Las
Leciał najszybciej jak potrafił, chociaż nie wiedział dokąd. Miał totalny mętlik w głowie, zbyt wiele zdarzeń jak na tak krótki czas i zbyt wiele wiążących się z nimi pytań. Miał tylko nadzieję, że dobrze robi. Intuicja podpowiadała mu, że to właśnie zienoskórzy są Nameczanami, a Kaio, który go tutaj wysłał zapewne chciałby żeby pomagał im w potrzebie.
Usilnie próbował dostrzec jakiś charakterystyczny i zapadający w pamięć punkt w ciągnącym się pod nim lesie fioletowych drzew. W końcu pod rozpościerającymi się liśćmi dostrzegł coś co przykuło jego uwagę. Zatrzymał sie w powietrzu i poprawił chwyt na małym, po czym wylądował. W jednym ze zboczy niewielkiego parowu, niczym wielki oczodół, świeciło swoja czernią wejście do groty. Jego symetryczna kolistość rzucała cien podejrzeń na to, ze nie powstało ono w naturalnych warunkach. Niebianin, po wzięciu głębokiego oddechu, wkroczył do środka. Musiała minąć dobra minuta zanim jego oczy przyzwyczaiły się do panującego tu mroku, dzięki czemu nie zaliczył czołówki z zawalonym gruzem, odgradzającym go od reszty jaskini. Uśmiechnął się pod nosem. tym razem sprzyjało mu szczęście. Miejsce to idealnie nadawało się na kryjówkę dla malca. Szybko znalazł w miarę równy kawałek podłoża, po czym ściągnął swój ciemno-czerwony kontusz, pozostając w samych spodniach i koszuli, by z robić z niego prowizoryczne posłanie dla nieprzytomnego chłopca.
-To powinno wystarczyć.- Powiedział do siebie, po czym ułożył jego ciało na tunice. Teraz musiał się zastanowić co robić dalej. Z jednej strony pasowałoby wrócić i pomóc dużemu zielonemu, z drugiej jednak nie mógł tak zostawić dzieciaka. Co jeżeli zaraz po jego odejściu chłopiec się obudzi i ucieknie z tego miejsca, a potem wpadnie w łapy jednego z tych jaszczurowych? O tak, Soma może na co dzień był lekkomyślny, ale nie był głupi. Changlingów mogło być więcej i z jakiegoś powodu chcieli dorwać małego. Rozmyślając nawet nie zauważył, że jego własne nogi wyprowadziły go na zewnątrz.
"A gdyby tak zablokować wejście?"- Jego wzrok spoczął na wielkim głazie leżącym na końcu parowu. Momentalnie podskoczył do kamienia i spróbował go podnieść. Problemem nie byłą jego waga, a nieporęczność. Wilgoć i mech pokrywający skałę skutecznie uniemożliwiały długouchemu wykonanie porządnego chwytu. Gdyby tylko miał dłuższe ramiona, albo znał jakiś inny sposób na przenoszenie obiektów. Oczy Somy rozwarły się szeroko wraz z uświadomieniem sobie, ze przecież widział ten sposób wiele razy. Odszedł kilka kroków w tył, po czym zamknął oczy i wziął kilka głęboki i równych oddechów. Pierwsza faza była podobna jak przy używaniu kiaiho. Zaczął od standardowej koncentracji swojej Ki. Następnie musiał nauczyć się jak nią manipulować. Tutaj zaczynały się schody, bo co innego z wyrzucić energię jako pocisk do celu, a co innego finezyjnie poruszać za jej pomocą przedmioty. Postanowił spróbować najpierw na czymś mniejszym, a mianowicie na jednym z niewielkich kamieni znajdujących się przed wejściem do groty. Pozwolił by Ki spokojnie przepłynęła przez jego wyciągnięta rękę, niestety w momencie gdy miała opuścić jego ciało przyspieszyła do tego stopnia, ze roztrzaskała odłamek skały dokładnie w tym samym miejscu, w którym stał. Złotooki podrapał się po głowie z lekkim zmartwieniem wypisanym na jego twarzy. Musiał szybko nauczyć się telekinezy, a czas uciekał.
Trening START
Leciał najszybciej jak potrafił, chociaż nie wiedział dokąd. Miał totalny mętlik w głowie, zbyt wiele zdarzeń jak na tak krótki czas i zbyt wiele wiążących się z nimi pytań. Miał tylko nadzieję, że dobrze robi. Intuicja podpowiadała mu, że to właśnie zienoskórzy są Nameczanami, a Kaio, który go tutaj wysłał zapewne chciałby żeby pomagał im w potrzebie.
Usilnie próbował dostrzec jakiś charakterystyczny i zapadający w pamięć punkt w ciągnącym się pod nim lesie fioletowych drzew. W końcu pod rozpościerającymi się liśćmi dostrzegł coś co przykuło jego uwagę. Zatrzymał sie w powietrzu i poprawił chwyt na małym, po czym wylądował. W jednym ze zboczy niewielkiego parowu, niczym wielki oczodół, świeciło swoja czernią wejście do groty. Jego symetryczna kolistość rzucała cien podejrzeń na to, ze nie powstało ono w naturalnych warunkach. Niebianin, po wzięciu głębokiego oddechu, wkroczył do środka. Musiała minąć dobra minuta zanim jego oczy przyzwyczaiły się do panującego tu mroku, dzięki czemu nie zaliczył czołówki z zawalonym gruzem, odgradzającym go od reszty jaskini. Uśmiechnął się pod nosem. tym razem sprzyjało mu szczęście. Miejsce to idealnie nadawało się na kryjówkę dla malca. Szybko znalazł w miarę równy kawałek podłoża, po czym ściągnął swój ciemno-czerwony kontusz, pozostając w samych spodniach i koszuli, by z robić z niego prowizoryczne posłanie dla nieprzytomnego chłopca.
-To powinno wystarczyć.- Powiedział do siebie, po czym ułożył jego ciało na tunice. Teraz musiał się zastanowić co robić dalej. Z jednej strony pasowałoby wrócić i pomóc dużemu zielonemu, z drugiej jednak nie mógł tak zostawić dzieciaka. Co jeżeli zaraz po jego odejściu chłopiec się obudzi i ucieknie z tego miejsca, a potem wpadnie w łapy jednego z tych jaszczurowych? O tak, Soma może na co dzień był lekkomyślny, ale nie był głupi. Changlingów mogło być więcej i z jakiegoś powodu chcieli dorwać małego. Rozmyślając nawet nie zauważył, że jego własne nogi wyprowadziły go na zewnątrz.
"A gdyby tak zablokować wejście?"- Jego wzrok spoczął na wielkim głazie leżącym na końcu parowu. Momentalnie podskoczył do kamienia i spróbował go podnieść. Problemem nie byłą jego waga, a nieporęczność. Wilgoć i mech pokrywający skałę skutecznie uniemożliwiały długouchemu wykonanie porządnego chwytu. Gdyby tylko miał dłuższe ramiona, albo znał jakiś inny sposób na przenoszenie obiektów. Oczy Somy rozwarły się szeroko wraz z uświadomieniem sobie, ze przecież widział ten sposób wiele razy. Odszedł kilka kroków w tył, po czym zamknął oczy i wziął kilka głęboki i równych oddechów. Pierwsza faza była podobna jak przy używaniu kiaiho. Zaczął od standardowej koncentracji swojej Ki. Następnie musiał nauczyć się jak nią manipulować. Tutaj zaczynały się schody, bo co innego z wyrzucić energię jako pocisk do celu, a co innego finezyjnie poruszać za jej pomocą przedmioty. Postanowił spróbować najpierw na czymś mniejszym, a mianowicie na jednym z niewielkich kamieni znajdujących się przed wejściem do groty. Pozwolił by Ki spokojnie przepłynęła przez jego wyciągnięta rękę, niestety w momencie gdy miała opuścić jego ciało przyspieszyła do tego stopnia, ze roztrzaskała odłamek skały dokładnie w tym samym miejscu, w którym stał. Złotooki podrapał się po głowie z lekkim zmartwieniem wypisanym na jego twarzy. Musiał szybko nauczyć się telekinezy, a czas uciekał.
Trening START
Strona 4 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach