Skalny Las
+11
Ósemka
Kanade
Hikaru
KOŚCI
Reito
April
Zerb
Khepri
Kuro
Red
NPC
15 posters
Skalny Las
Sob Cze 02, 2012 4:55 pm
First topic message reminder :
Miejsce stworzone przez matkę naturę, wieki całe drążenia dróg przez rzeki czy strumienie stworzyły coś co kojarzy się z kamiennym lasem. Mnóstwo wąskich, ale długich skał może rzeczywiście tak wyglądać.
Miejsce stworzone przez matkę naturę, wieki całe drążenia dróg przez rzeki czy strumienie stworzyły coś co kojarzy się z kamiennym lasem. Mnóstwo wąskich, ale długich skał może rzeczywiście tak wyglądać.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Sro Wrz 07, 2016 4:50 pm
To, co działo się z nami nie było takie proste. Myślałam, że już mi przeszło, ale klęcząc na ziemi, poczułam ponowne drętwienie całego ciała. Widziałam jak demon sam musiał się uspokoić. Moje ciało z kolei walczyło z intruzem, a tak przynajmniej ono reagowało. Chciało wyprzeć energię podarowaną przed demona. Ból przechodził przez każdy możliwy mięsień i każde poruszenie ciałem sprawiało mi dodatkowy ból. Chciałabym żeby on już się skończył, ale z drugiej strony karmiłam się nim. Stawałam się coraz silniejsza z każdą minutą. Organizm walczył, a ja oddawałam się tej fizycznej przyjemności. Nie mogłam się ruszyć, czułam jakby paraliż wszystkich kończyn mnie dopadł, na domiar złego demon zaczął się przeobrażać i wyglądał zupełnie inaczej niż wcześniej! Czy Blue wrócił do Reda? Sama zaczęłam się obawiać o swoją osobę, widziała, jak demon reagował. Nie zniósł tego dobrze, czy próbował wcześniej czegoś takiego, czy byłam jego królikiem doświadczalnym, tego nie wiem. Po jego reakcji wnioskuję, że byłam pierwsza. Byłam odwrócona w taki sposób, że niestety nie byłam w stanie dojrzeć, jak bardzo zmienił się demon. Miałam też zmartwienie swoje. Ciągle nie mogłam się ruszać, myślałam, że to zaraz przejdzie, ale miałam wrażenie jakbym straciła czucie w każdej kończynie. Walczyłam siłą woli i próbowałam się zmusić do podniesienia czegokolwiek, ale bezskutecznie. Ból ciągle rozchodził się po moim ciele. Komórki Reda łączyły się wraz z moimi w krwiobiegu. Czułam niesamowitą siłę, która we mnie wstąpiła, ale jednak nie mogłam się podnieść. Czy to już mój koniec? Na domiar złego demon zaczął wariować i rzucać energią gdzie popadnie. Mi również się dostało i nie obyło się bez syknięcia z bólu. Nie byłam jeszcze gotowa na kolejne dawki fizycznego bólu. Chciałam się podnieść i mu pomóc, ale fizycznie nie byłam do tego zdolna. Moja dusza mówiła tak, ale ciało zachowywało się całkowicie inaczej. Na domiar złego dostałam porządnie i straciłam przytomność. A może po prostu mój próg bólu został już osiągnięty i straciłam przytomność? Tego nie wiem i nie potrafię określić, ale obudziłam się dopiero po jakiejś chwili. Ciężko było mi powiedzieć, ile minęło, ale ku mojemu przerażeniu ciągle nie mogłam się ruszać. Tego było już za wiele.
- Dam radę – warknęłam sama do siebie zmuszając się do powstania, leżałam obrócona brzuchem do ziemi, powoli podniosłam się na czworaka. Krzyczałam ciągle z bólu, który przychodził do mnie wraz z siłą. Jak to możliwe? Na dodatek złego na plecach czułam przeraźliwe pieczenie skóry. – Wstawaj!
Podniosłam się na miękkich kolanach i patrzyłam na demona. Musiałam wyglądać żałośne i całkowicie wycieńczona, ale zdawałam sobie sprawę, że jeżeli teraz odpuszczę to poddam się i energia, którą podarował mi demon się ulotni. Musiałam po prostu nauczyć się jej czerpać. Słyszałam swój świszczący oddech. Miałam wrażenie jakby każda minuta była wiecznością, a moja walka toczyła się przez całe życie. Ja i cząstka jego łączyliśmy się w jedność i z każdą chwilą coraz bardziej się rozumieliśmy. Ponownie upadłam. Tym razem jednak z uśmiechem na ustach, byłam już pewna, że ujarzmiłam tą energię całkowicie. To dziwne i trudne do opisania uczucie, ale tak jakby nasze energię połączyły się w jedną, jeszcze inną niż moja. Tworzyły teraz nie dwie odrębne jednostki, a nową jedność. Leżąc patrzyłam na niebo śmiejąc się przeraźliwie. Osiągnęłam dokładnie to, czego chciałam. Moc. Moc, którą pragnęłam, aby odegrać się na Kuro, teraz pozostał mi proces jej pielęgnowania. Podniosłam się już tym razem pewnie na nogach stając pewnie i uśmiechając się. Byłam pewna siebie.
- Kuro, mam nadzieję, że czujesz jak wzrastam w siłę – warknęłam z nutą satysfakcji w głosie. Wiedziałam, że jeszcze mu nie dosięgam, ale byłam już bliżej. O parę kroków. Teraz tylko muszę pomóc demonowi doprowadzić się do porządku. Czułam ogromną moc, która przechodziła przez każdą moją komórkę, miałam ochotę tańczyć, nie czułam kompletnie tego, co przed chwilą owładnęło moim ciałem. - To ja Red, poznajesz mnie? Uspokój się.
Trzymałam bezpieczną odległość od demona, wiedziałam, że nie chce mi nic złego zrobić(inaczej nie obdarowywałby mnie swoją mocą), wiedziałam, że jego czyny nie są w pełni świadome. Albo raczej to negatywny skutek dla niego za podarowanie mi cząstki mocy.
OOC: Ja już po skutkach, odjęłam sobie HP za Twój atak.
Koniec treningu
- Dam radę – warknęłam sama do siebie zmuszając się do powstania, leżałam obrócona brzuchem do ziemi, powoli podniosłam się na czworaka. Krzyczałam ciągle z bólu, który przychodził do mnie wraz z siłą. Jak to możliwe? Na dodatek złego na plecach czułam przeraźliwe pieczenie skóry. – Wstawaj!
Podniosłam się na miękkich kolanach i patrzyłam na demona. Musiałam wyglądać żałośne i całkowicie wycieńczona, ale zdawałam sobie sprawę, że jeżeli teraz odpuszczę to poddam się i energia, którą podarował mi demon się ulotni. Musiałam po prostu nauczyć się jej czerpać. Słyszałam swój świszczący oddech. Miałam wrażenie jakby każda minuta była wiecznością, a moja walka toczyła się przez całe życie. Ja i cząstka jego łączyliśmy się w jedność i z każdą chwilą coraz bardziej się rozumieliśmy. Ponownie upadłam. Tym razem jednak z uśmiechem na ustach, byłam już pewna, że ujarzmiłam tą energię całkowicie. To dziwne i trudne do opisania uczucie, ale tak jakby nasze energię połączyły się w jedną, jeszcze inną niż moja. Tworzyły teraz nie dwie odrębne jednostki, a nową jedność. Leżąc patrzyłam na niebo śmiejąc się przeraźliwie. Osiągnęłam dokładnie to, czego chciałam. Moc. Moc, którą pragnęłam, aby odegrać się na Kuro, teraz pozostał mi proces jej pielęgnowania. Podniosłam się już tym razem pewnie na nogach stając pewnie i uśmiechając się. Byłam pewna siebie.
- Kuro, mam nadzieję, że czujesz jak wzrastam w siłę – warknęłam z nutą satysfakcji w głosie. Wiedziałam, że jeszcze mu nie dosięgam, ale byłam już bliżej. O parę kroków. Teraz tylko muszę pomóc demonowi doprowadzić się do porządku. Czułam ogromną moc, która przechodziła przez każdą moją komórkę, miałam ochotę tańczyć, nie czułam kompletnie tego, co przed chwilą owładnęło moim ciałem. - To ja Red, poznajesz mnie? Uspokój się.
Trzymałam bezpieczną odległość od demona, wiedziałam, że nie chce mi nic złego zrobić(inaczej nie obdarowywałby mnie swoją mocą), wiedziałam, że jego czyny nie są w pełni świadome. Albo raczej to negatywny skutek dla niego za podarowanie mi cząstki mocy.
OOC: Ja już po skutkach, odjęłam sobie HP za Twój atak.
Koniec treningu
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Sro Wrz 07, 2016 6:17 pm
Najgorszy kac w życiu - tak mógłby określić oddanie swojej mocy koleżance. April też podjęła batalię z intruzem w jej ciele, lecz determinacja i jakby większa tolerancja na ból spowodowały, iż osiągnęła cel. U młodzieńca z rogami było o tyle gorzej, że co prawda już wiele cierpienia w swojej egzystencji przeżył, a mimo wszystko co nowe zdarzenie z udziałem bólu, to miał wrażenie, że gehenna jest coraz bardziej nie do zniesienia. Jeszcze silniejsza. Jeszcze dłuższa. Okraszona jeszcze mroźniejszym ciałem i jeszcze większym głodem. Tak jakby zapadł się w sobie, w czarnej dziurze swojej ogromnej mocy w chwili kryzysu.
Dobrze, że nie przyczynił się do większych uszczerbków na zdrowiu Halfki, ale i tak był na siebie wściekły, iż ją zranił. Wszak mogła uciec, albo oddać mu z nawiązką, lecz trwała dzielnie i mobilizowała kolegę do powrócenia na ziemię. Współpraca przebiegała wręcz książkowo. Krótkie polecenie, aby uspokoił się, poskutkowało jak zimny prysznic na głowę. Co prawda jeszcze dyszał i lekko drżał, jednak pochwycił znów nerwy na wodzy i nie pozwalał się rozszaleć, rozbestwić. Wyprostował się w kręgosłupie i patrząc się z lekko zmrużonymi ślepiami na dziewczynę w czerni, powiedział:
>Tak... wysapał słowo między jedną a drugą zadyszką, po czym przetarł zroszone zimnym potem czoło i dodał kolejne już spokojniej ...April.
Przytrzymywał ćmiącą słabnącym bólem głowę jedną ręką i pocierał palcami nabrzmiałą skroń. Cierp ciało, jak żeś chciało, ale efekty były zdumiewające. Poniósł koszta, lecz opłacało się. Ki towarzyszki buzowała od wigoru, chociaż rzeczywiście wcześniej sprawiała kłopoty. Aż oderwał dłoń od głowy i skrzyżował ręce na torsie ze skoncentrowaną uwagą na niej. Rubinowe oczy znów intensywnie wpatrywały się w wojowniczkę, jakby chciał wydusić nimi zeznania. Wreszcie przerwał milczenie.
>Okiełznałaś moc. Wiedziałem, że Ci się uda.
Powoli kroczył wokół wojowniczki i obserwował ją pod różnym kątem. Nie tylko wizualnie, lecz za pomocą Ki Feeling, aby wiedzieć jak rozłożyła się energia Czarnowłosej z jego ofiarowaną. O dziwo złączyło się w całość, zmieszało jednolicie, i równomiernie pokryło ciało dziewczyny. To znaczyło, że rzeczywiście teraz aura Halfki w zupełności należała do niej i nabrzmiała w ilości. Ciekawiły go plecy kompanki, od których biło przyjemne ciepło. Aż korciło go, by zetknąć dłoń do jej pleców, lecz tego nie zrobił. April mogłaby to źle odebrać lub po prostu sobie tego nie życzyć.
Przejdą niebawem do konkretów, a zapowiedzią do tego były słowa młodzieńca, który stanął przed jej obliczem w pełnym skupieniu.
>Pokaż swoją najlepszą przemianę i uderz mnie najsilniej jak potrafisz. Z pięści, bez pozbywania się Ki.
Pragnął poznać jej walory bitewne i taktyczne, dawno przecież nie widział kompanki w akcji. Nie śledził jej potyczki z Hikaru, bo akurat wtedy walczył na Vegecie. Zresztą będzie wiedzieć, w jakim aspekcie trzeba będzie przygotować przyjaciółkę do starcia z... no właśnie. Nie znał osoby, z którą miała się zmierzyć. Jak padło imię przedtem "Kuro" z ust Błękitnookiej, nie kontaktował za bardzo. Może jeszcze o tym wspomni? A może nie warto wiedzieć, żeby nie rozdrapywać bardziej rany, która zapewne nie zagoiła się?
Tak czy siak stanął wyprostowany i wysunął przedramiona przed siebie. To one będą mu służyły za tarcze podczas mierzenia mocy oponentki. W międzyczasie, jak się uda, zastanowi się jak jeszcze przysłużyć się dziewczynie w zemście, żeby później nie miała wyjścia i musiała mu pomóc. Nie to, że planował coś konkretnego, nie mniej szukał sprzymierzeńców, i April widział właśnie w tej roli. Więc jeśli teraz jej wspomoże, to potem jej siła i spryt będą działać na korzyść demona. Proste. Wrogów sobie narobił na Vegecie, chociaż były tam jeszcze dwie osoby, co do których pewności nie miał, że obrały odmienny front. I je powinien zachęcić do współpracy, być może April lub któraś z tych osób też będzie potrzebować rąk do mordobicia? Red póki co nie zdradzał, dlaczego pomógł dziewczynie, ale jeśli zapyta... będzie musiał, żeby utrzymać swoją wiarygodność.
Dobrze, że nie przyczynił się do większych uszczerbków na zdrowiu Halfki, ale i tak był na siebie wściekły, iż ją zranił. Wszak mogła uciec, albo oddać mu z nawiązką, lecz trwała dzielnie i mobilizowała kolegę do powrócenia na ziemię. Współpraca przebiegała wręcz książkowo. Krótkie polecenie, aby uspokoił się, poskutkowało jak zimny prysznic na głowę. Co prawda jeszcze dyszał i lekko drżał, jednak pochwycił znów nerwy na wodzy i nie pozwalał się rozszaleć, rozbestwić. Wyprostował się w kręgosłupie i patrząc się z lekko zmrużonymi ślepiami na dziewczynę w czerni, powiedział:
>Tak... wysapał słowo między jedną a drugą zadyszką, po czym przetarł zroszone zimnym potem czoło i dodał kolejne już spokojniej ...April.
Przytrzymywał ćmiącą słabnącym bólem głowę jedną ręką i pocierał palcami nabrzmiałą skroń. Cierp ciało, jak żeś chciało, ale efekty były zdumiewające. Poniósł koszta, lecz opłacało się. Ki towarzyszki buzowała od wigoru, chociaż rzeczywiście wcześniej sprawiała kłopoty. Aż oderwał dłoń od głowy i skrzyżował ręce na torsie ze skoncentrowaną uwagą na niej. Rubinowe oczy znów intensywnie wpatrywały się w wojowniczkę, jakby chciał wydusić nimi zeznania. Wreszcie przerwał milczenie.
>Okiełznałaś moc. Wiedziałem, że Ci się uda.
Powoli kroczył wokół wojowniczki i obserwował ją pod różnym kątem. Nie tylko wizualnie, lecz za pomocą Ki Feeling, aby wiedzieć jak rozłożyła się energia Czarnowłosej z jego ofiarowaną. O dziwo złączyło się w całość, zmieszało jednolicie, i równomiernie pokryło ciało dziewczyny. To znaczyło, że rzeczywiście teraz aura Halfki w zupełności należała do niej i nabrzmiała w ilości. Ciekawiły go plecy kompanki, od których biło przyjemne ciepło. Aż korciło go, by zetknąć dłoń do jej pleców, lecz tego nie zrobił. April mogłaby to źle odebrać lub po prostu sobie tego nie życzyć.
Przejdą niebawem do konkretów, a zapowiedzią do tego były słowa młodzieńca, który stanął przed jej obliczem w pełnym skupieniu.
>Pokaż swoją najlepszą przemianę i uderz mnie najsilniej jak potrafisz. Z pięści, bez pozbywania się Ki.
Pragnął poznać jej walory bitewne i taktyczne, dawno przecież nie widział kompanki w akcji. Nie śledził jej potyczki z Hikaru, bo akurat wtedy walczył na Vegecie. Zresztą będzie wiedzieć, w jakim aspekcie trzeba będzie przygotować przyjaciółkę do starcia z... no właśnie. Nie znał osoby, z którą miała się zmierzyć. Jak padło imię przedtem "Kuro" z ust Błękitnookiej, nie kontaktował za bardzo. Może jeszcze o tym wspomni? A może nie warto wiedzieć, żeby nie rozdrapywać bardziej rany, która zapewne nie zagoiła się?
Tak czy siak stanął wyprostowany i wysunął przedramiona przed siebie. To one będą mu służyły za tarcze podczas mierzenia mocy oponentki. W międzyczasie, jak się uda, zastanowi się jak jeszcze przysłużyć się dziewczynie w zemście, żeby później nie miała wyjścia i musiała mu pomóc. Nie to, że planował coś konkretnego, nie mniej szukał sprzymierzeńców, i April widział właśnie w tej roli. Więc jeśli teraz jej wspomoże, to potem jej siła i spryt będą działać na korzyść demona. Proste. Wrogów sobie narobił na Vegecie, chociaż były tam jeszcze dwie osoby, co do których pewności nie miał, że obrały odmienny front. I je powinien zachęcić do współpracy, być może April lub któraś z tych osób też będzie potrzebować rąk do mordobicia? Red póki co nie zdradzał, dlaczego pomógł dziewczynie, ale jeśli zapyta... będzie musiał, żeby utrzymać swoją wiarygodność.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Czw Wrz 08, 2016 3:50 pm
Udało się. Demon okiełznał również swoją złość, co widać kosztowała go również sporo. Stałam i wpatrywałam się w niego czując niesamowita energie i satysfakcję. To było dziwne, ale zarazem piękne uczucie.
- Udało mi się – powtórzyłam za demonem zadowolona ze swoich własnych postępów i z własnej siły woli – Musiałam to zrobić, inaczej marnie bym skończyła. Kiedy masz świadomość, że możesz zginąć, nigdy się nie poruszyć to wtedy budzi się we mnie wewnętrzna złość i motywacja.
Spoglądałam na niego. Sporo się zmienił i niemalże mój wzrok zjadał go. Chłonęłam każdą sekundę wpatrując się w jego włosy i oczy. To było nieprawdopodobne jak można się tak nagle zmienić. Słuchałam go w zupełnej ciszy i tylko kiwnęłam głową. Byłam ciekawa, co tak naprawdę skłania go ku pomocy mojej osobie, ale póki co postanowiłam nie poruszać tematu. Przyjdzie na to czas. Tak, jak przyjdzie czas na wyjaśnienia z mojej strony. Być może demon znał Kuro, a raczej tak było. Nie wiedziałam, jaką ma o nim opinię. Jednak na tyle, na ile poznałam demona, byłam pewna, że wysłucha i nie oceni. Zdawałam sobie sprawę, że Red był ode mnie dużo silniejszy, ale nasze energie od teraz były powiązane i związane ze sobą. Zaczęłam zwiększać powoli swoją moc, aby najpierw przejść na pierwsze stadium. Moje włosy natychmiast stały się złote, a dookoła mnie pojawiła się mieniąca się złotem aura. Po chwili do tego wszystkie doszły jeszcze lekkie rozładowania elektryczne dookoła mnie.
- To moje drugie stadium przemiany. Nie urywam, że chciałabym się jeszcze wznieść. Wiem, że jest to bardzo możliwe. Zdaję sobie też niestety sprawę z tego, że część potencjału, który miałam poprzednio zanikł lub jest gdzieś głęboko w mojej podświadomości. Odkąd utraciłam pamięć musiałam uczyć się całej swojej mocy na nowo. Całkiem też niedawno odkryłam, że mogę osiągnąć drugie stadium i trenując ostatnimi czasy właśnie skupiałam się na tej przemianie. Musiałam przyzwyczaić się do jej obciążenia, szybkości reakcji. Nawet nie pamiętam, kiedy opanowałam obie przemiany. Mam tu na myśli okoliczności. – wydusiłam swoje słowa, które od jakiegoś czasu ciągle chodziły mi po głowie. – Chciałabym żeby ktoś mi opowiedział, co wydarzyło się w moim życiu wcześniej, ale bez zbędnych emocji, jaka byłam. Chodzi mi o samą historię, samą moją osobę. Bez moralnych gadek i bzdet.
Sama nie wiedziałam, czy tego właśnie tak do końca chciałam, ale ciągle żyłam w tej cholernej nieświadomości. Spotykałam ludzi, których nie pamiętałam, chciałabym to zmienić. Bałam się gdzieś w duchu, że kiedyś ktoś wykorzysta fakt, iż go nie pamiętam. Pragnęłam mieć chociaż zarys sytuacji. Trwałam tak w swojej przemianie wpatrując się w demona, zaczęłam się skupiać i po chwili bez żadnych grudek zebrałam całą swoją siłę i bez oporu ruszyłam na demona. Miałam świadomość, że nie dotknie go to tak bardzo. Uderzając zdałam sobie dopiero sprawę, że tak naprawdę wcale nie jestem taka słaba jak przypuszczałam. Nie należałam do najsilniejszych jednostek, ale krzepy mi nie brakowało. To musiałam przyznać sama.
OOC: potężny, DMG 11 414
- Udało mi się – powtórzyłam za demonem zadowolona ze swoich własnych postępów i z własnej siły woli – Musiałam to zrobić, inaczej marnie bym skończyła. Kiedy masz świadomość, że możesz zginąć, nigdy się nie poruszyć to wtedy budzi się we mnie wewnętrzna złość i motywacja.
Spoglądałam na niego. Sporo się zmienił i niemalże mój wzrok zjadał go. Chłonęłam każdą sekundę wpatrując się w jego włosy i oczy. To było nieprawdopodobne jak można się tak nagle zmienić. Słuchałam go w zupełnej ciszy i tylko kiwnęłam głową. Byłam ciekawa, co tak naprawdę skłania go ku pomocy mojej osobie, ale póki co postanowiłam nie poruszać tematu. Przyjdzie na to czas. Tak, jak przyjdzie czas na wyjaśnienia z mojej strony. Być może demon znał Kuro, a raczej tak było. Nie wiedziałam, jaką ma o nim opinię. Jednak na tyle, na ile poznałam demona, byłam pewna, że wysłucha i nie oceni. Zdawałam sobie sprawę, że Red był ode mnie dużo silniejszy, ale nasze energie od teraz były powiązane i związane ze sobą. Zaczęłam zwiększać powoli swoją moc, aby najpierw przejść na pierwsze stadium. Moje włosy natychmiast stały się złote, a dookoła mnie pojawiła się mieniąca się złotem aura. Po chwili do tego wszystkie doszły jeszcze lekkie rozładowania elektryczne dookoła mnie.
- To moje drugie stadium przemiany. Nie urywam, że chciałabym się jeszcze wznieść. Wiem, że jest to bardzo możliwe. Zdaję sobie też niestety sprawę z tego, że część potencjału, który miałam poprzednio zanikł lub jest gdzieś głęboko w mojej podświadomości. Odkąd utraciłam pamięć musiałam uczyć się całej swojej mocy na nowo. Całkiem też niedawno odkryłam, że mogę osiągnąć drugie stadium i trenując ostatnimi czasy właśnie skupiałam się na tej przemianie. Musiałam przyzwyczaić się do jej obciążenia, szybkości reakcji. Nawet nie pamiętam, kiedy opanowałam obie przemiany. Mam tu na myśli okoliczności. – wydusiłam swoje słowa, które od jakiegoś czasu ciągle chodziły mi po głowie. – Chciałabym żeby ktoś mi opowiedział, co wydarzyło się w moim życiu wcześniej, ale bez zbędnych emocji, jaka byłam. Chodzi mi o samą historię, samą moją osobę. Bez moralnych gadek i bzdet.
Sama nie wiedziałam, czy tego właśnie tak do końca chciałam, ale ciągle żyłam w tej cholernej nieświadomości. Spotykałam ludzi, których nie pamiętałam, chciałabym to zmienić. Bałam się gdzieś w duchu, że kiedyś ktoś wykorzysta fakt, iż go nie pamiętam. Pragnęłam mieć chociaż zarys sytuacji. Trwałam tak w swojej przemianie wpatrując się w demona, zaczęłam się skupiać i po chwili bez żadnych grudek zebrałam całą swoją siłę i bez oporu ruszyłam na demona. Miałam świadomość, że nie dotknie go to tak bardzo. Uderzając zdałam sobie dopiero sprawę, że tak naprawdę wcale nie jestem taka słaba jak przypuszczałam. Nie należałam do najsilniejszych jednostek, ale krzepy mi nie brakowało. To musiałam przyznać sama.
OOC: potężny, DMG 11 414
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Czw Wrz 08, 2016 9:11 pm
Nie przypuszczał, że aż tak bardzo boleśnie przeszła jego technikę. Musi się jeszcze sporo nauczyć, aby w pełni docenić jej walory i nie przyczynić się nią do wzmożonych skutków ubocznych. Bo fakt, April poniekąd była pierwszą, żywą istotą, na której zastosował umiejętność. Ale Butterfly Effect przebiegł także w jego ćwiczeniu mentalnym zaproponowanym przez Rukei'a. Jednak świat rzeczywisty weryfikuje wyśnione poczynania.
>Tym bardziej gratuluję.
Powiedział szczerze i uniósł lekko brwi, gdy zauważył żarłoczny wzrok koleżanki. No tak, odzyskał koloryt, yupi! Ale czy aby tylko na pewno stał się obiektem jej obserwacji? No nic, chciał wiedzieć, jaka moc drzemie w wojowniczce, stąd polecenie, by go uderzyła. Gdyby jej o to nie poprosił, nie mogłaby podnieść na niego ręki, ale tak to i owszem. Nim jednak wykonała cios, który przyjął na siebie w pełnej okazałości, podzieliła się z rogatym młodzieńcem kolejnymi spostrzeżeniami.
Rzeczywiście, demon był dobrym słuchaczem. Nie przerywał, chłonął słowa April i jednocześnie przetwarzał dla własnej wiadomości co po niektóre stwierdzenia. Zanikł potencjał? Nic podobnego, jest w niej nadal. Faktycznie musiała po niego tylko głębiej sięgnąć. Widziała w tym przyczynę swojej amnezji. Hm, interesujące. Niby nie pragnęła żyć przeszłością, ale wiedza na jej temat mogła jej posłużyć jako katalizator do kolejnych przemian. Miła wielkie ambicje, a Red widział w tym szansę dla siebie.
Już wie, że z tego kokonu przyjdzie na świat wspaniały motyl. Nie wolno mu tylko podciąć skrzydeł.
>Mogę jedynie opowiedzieć o Tobie z przeszłości tylko to, co widziałem na własne oczy.
Oznajmił jakby w formie ostrzeżenia kompanki. Oj, to będzie spora mowa. Już wiedział, że zaschnie mu w gardle, lecz skoro towarzyszka chciała znać prawdę - a przynajmniej tą z opowiadania demona - dowie się jej. Musiał tylko przygotować sobie stanowisko, żeby było mu wygodnie opowiadać. Rozwiązał w tym celu wstążkę ze swoich włosów, po czym obleciał w oka mgnieniu kilkakroć skalne słupy, by między nimi upleść coś na wzór hamaku. Usiadł na nim, a gestem ręki wskazał, by również April skorzystała z pewnego rodzaju huśtawki. Jak to zrobiła, Red oparł się lekko plecami o konstrukcję i lekko kokosząc się jak kot na legowisku wreszcie zaczął mówić, z powagą, ale głosem przyjemnym dla ucha:
>Pierwszy raz poznałem Cię około trzy lata temu, w siedzibie Szkoły Światła. Towarzyszyłem wtedy pewnej Kaioshince - Kaede - która chciała ostrzec Ciebie, Hikaru i Kuro przed zagrożeniem w postaci Tsufula. To była potężna istota z kosmosu, o której jeszcze wspomnę za chwilę. Uczyłaś się wtedy pod okiem Mistica, a on mnie szczerze nienawidzi, dlatego zabronił Wam zadawania się ze mną. Ale wbrew jego poleceniu chciałaś mnie bliżej poznać i w tym celu odszukałaś w Sanktuarium Kaede. Tam też nauczyłem Cię Ki Feeling, a Ty we mnie wszczepiłaś nadzieję, że nie wszyscy muszą myśleć o demonach jak o najgorszym złu.
Chwilę zamyślił się spoglądając w niebo. Tak, to wtedy poczuł się bliżej człowiekiem niż kiedykolwiek przedtem czy później. April już tamtym razem widziała w nim dobrego kolegę, z którym porozumiewali się niemal bez słów. Wtedy Red był o wiele bardziej milczący niż teraz. Nie mniej trochę sprawy pokomplikowały się, i już nigdy później nie pokazał tak delikatnego oblicza wobec Czarnowłosej jak w Sanktuarium Kaede. Ah, wracając do wspomnień... ponownie utkwił czerwone tęczówki w Halfce.
>Drugi raz natknęliśmy się na Vegecie, gdzie znów zaatakował Tsuful. Ten osobnik miał zdolność opanowywania ciał wojowników i sterowania nimi jak się chce. Nie wystarczyło go pokonać w walce, ale i oczyścić organizm opętanego osobnika z jego obecności. Do tego służyła woda święcona, którą miałaś ze sobą. Nie wiem skąd, ale miałaś. Za wszelką cenę starałaś się nie tylko wodą, lecz własną pięścią dołączyć do bitwy i odeprzeć wroga ojczystej planety. Tsuful obrał ciało Hazarda, Saiyana, z którym obecnie potyczkuje się Mistic. Czujesz właśnie jego energię... przerwał na moment, by April mogła zlokalizować dokładnie źródło mocy i zastanowić się, czy miała rzeczywiście kiedyś z nią do czynienia; dodał później ...wraz z mocą Tsufula był niezwykle potężny. Zabił jednego obrońcę, Vernila, który jeszcze kilka minut temu walczył jako Rave - wojownik stworzony po fuzji Vernila i Raziela. Wtedy też, być może dlatego, że znałaś dobrze zmarłego, przeszłaś przez pierwszą przemianę. Tak, pamiętam jak tuliłaś ciało nieboszczyka i jednocześnie buchałaś złotą aurą na boki. Czułem, że chciałaś się zemścić za śmierć Saiyana. Ale na drodze ku realizacji planu stanął Hikaru, który zabronił nam wtrącać się w walkę, ba - kazał nam się wycofać, i zostawić resztę Kuro. Mnie kazał zaś pilnować Ciebie i Vulfilę, inną Halfkę, dla której z kolei opętany Hazard coś znaczył. Ostatecznie Kuro pokonał Tsufula, był na skraju wyczerpania i mu pomogłaś oczyszczając jego rany i podnosząc na duchu. Czy jakoś tak.
Podrapał się po policzku próbując przypomnieć sobie szczegół z tego zdarzenia, ale przecież nie rozumiał miłości. Dziewczynie musiało tyle wystarczyć z okresu walki z Tsufulem, mimo to jeszcze nie skończył opowiadać. Jakby nie spojrzeć sporo się działo z dziewczyną, a znał ją zaledwie kawałek jej życia.
>O dziwo godzinę później wszyscy zostaliśmy aresztowani i wtrąceni do lochów Vegety. Nie pamiętam dokładnie jakim cudem stamtąd się wydostaliśmy i dlaczego w ogóle tam trafiliśmy, ale tak było. Po wydarzeniu z Tsufulem mieszkałem z Tobą i Kuro przez dwa lata pod jednym dachem, zajmując się szklarnią, trenując, pomagając zarabiać... pieniądze. No to takie miedziane okrągłe lub zielone papierowe, chyba tak to się nazywa. Musiałem jednak Was zostawić i zmierzyć się ze swoją przemianą na osobności. Pamiętasz tego nieboszczyka, Vernila? Powrócił do żywych, zapewne dzięki Smoczym Kulom, i chciał Was odwiedzić. Zaprowadziłem go do Was, chociaż wybieraliście się już na Ziemię. Niebawem i my wyruszyliśmy na Ziemię, odwiedziliśmy wszyscy demonicę June i jej synka Shigo. To były jego pierwsze urodziny. I... i po tej imprezie rozeszły się nasze ścieżki. Niestety nie wiem, jaki bodziec sprawił, że zyskałaś kolejną przemianę.
Oh, ale mu zaschło w gardle. Aż masował sobie dłonią szyję z lekko skwaszoną miną. Miał nadzieję, że wojowniczce takie dość dziwne wspomnienia na jakiś czas wystarczą, jeśli chodzi o zaspokojenie ciekawości. Starał się nie oceniać podczas wywodu nikogo i niczego, tylko przedstawić suche fakty, chociaż nie kontrolował swojego niecodziennego słowotoku aż tak pilnie. Wiedział, że mogą się narodzić kolejne pytania, więc jeszcze miał w gotowości uszy postawione na sztorc. Jak tak sięgnął głęboko w pamięć... zastanawiał się, co sprawiło, że nie podążył dalej za April? Czy to była sprawka Kuro czy kogoś innego? Chyba wtedy to był czas, gdzie opiekował się porzuconą przez Reito June i jej synkiem. Albo ten okres, gdzie pod namową Arcydemona Dragota zabijał z zimną krwią ludzi - osadzonych w więzieniu, ale ludzi. Krew... ksaaa... znów poczuł głód.
>Jeśli coś przeoczyłem, to nie miałem takiego zamiaru.
Dodał, żeby wybić sobie z głowy posokę. To nie takie proste, gdy przed sobą ma Halfkę, w której żyłach płynie pyszna, pachnąca krew.
A co z testu na uderzenie? Siniak wciąż był na przedramieniu, a to znaczyło, że siła ciosu była ogromna. Ukradkiem oblizywał sobie językiem niczym kot łapkę potłuczenie, ale bardziej z wygody, by nie czuć pieczenia niżeli z bólu. O tym też porozmawia, lecz w swoim czasie. Najpierw pozwoli April zaspokoić już zupełnie swoją ciekawość, a wtedy Red przystąpi do dzieła.
Ooc: Odejmuję 11414 dmg
Dodaję 20% Ki za dwa posty, czyli max Ki
>Tym bardziej gratuluję.
Powiedział szczerze i uniósł lekko brwi, gdy zauważył żarłoczny wzrok koleżanki. No tak, odzyskał koloryt, yupi! Ale czy aby tylko na pewno stał się obiektem jej obserwacji? No nic, chciał wiedzieć, jaka moc drzemie w wojowniczce, stąd polecenie, by go uderzyła. Gdyby jej o to nie poprosił, nie mogłaby podnieść na niego ręki, ale tak to i owszem. Nim jednak wykonała cios, który przyjął na siebie w pełnej okazałości, podzieliła się z rogatym młodzieńcem kolejnymi spostrzeżeniami.
Rzeczywiście, demon był dobrym słuchaczem. Nie przerywał, chłonął słowa April i jednocześnie przetwarzał dla własnej wiadomości co po niektóre stwierdzenia. Zanikł potencjał? Nic podobnego, jest w niej nadal. Faktycznie musiała po niego tylko głębiej sięgnąć. Widziała w tym przyczynę swojej amnezji. Hm, interesujące. Niby nie pragnęła żyć przeszłością, ale wiedza na jej temat mogła jej posłużyć jako katalizator do kolejnych przemian. Miła wielkie ambicje, a Red widział w tym szansę dla siebie.
Już wie, że z tego kokonu przyjdzie na świat wspaniały motyl. Nie wolno mu tylko podciąć skrzydeł.
>Mogę jedynie opowiedzieć o Tobie z przeszłości tylko to, co widziałem na własne oczy.
Oznajmił jakby w formie ostrzeżenia kompanki. Oj, to będzie spora mowa. Już wiedział, że zaschnie mu w gardle, lecz skoro towarzyszka chciała znać prawdę - a przynajmniej tą z opowiadania demona - dowie się jej. Musiał tylko przygotować sobie stanowisko, żeby było mu wygodnie opowiadać. Rozwiązał w tym celu wstążkę ze swoich włosów, po czym obleciał w oka mgnieniu kilkakroć skalne słupy, by między nimi upleść coś na wzór hamaku. Usiadł na nim, a gestem ręki wskazał, by również April skorzystała z pewnego rodzaju huśtawki. Jak to zrobiła, Red oparł się lekko plecami o konstrukcję i lekko kokosząc się jak kot na legowisku wreszcie zaczął mówić, z powagą, ale głosem przyjemnym dla ucha:
>Pierwszy raz poznałem Cię około trzy lata temu, w siedzibie Szkoły Światła. Towarzyszyłem wtedy pewnej Kaioshince - Kaede - która chciała ostrzec Ciebie, Hikaru i Kuro przed zagrożeniem w postaci Tsufula. To była potężna istota z kosmosu, o której jeszcze wspomnę za chwilę. Uczyłaś się wtedy pod okiem Mistica, a on mnie szczerze nienawidzi, dlatego zabronił Wam zadawania się ze mną. Ale wbrew jego poleceniu chciałaś mnie bliżej poznać i w tym celu odszukałaś w Sanktuarium Kaede. Tam też nauczyłem Cię Ki Feeling, a Ty we mnie wszczepiłaś nadzieję, że nie wszyscy muszą myśleć o demonach jak o najgorszym złu.
Chwilę zamyślił się spoglądając w niebo. Tak, to wtedy poczuł się bliżej człowiekiem niż kiedykolwiek przedtem czy później. April już tamtym razem widziała w nim dobrego kolegę, z którym porozumiewali się niemal bez słów. Wtedy Red był o wiele bardziej milczący niż teraz. Nie mniej trochę sprawy pokomplikowały się, i już nigdy później nie pokazał tak delikatnego oblicza wobec Czarnowłosej jak w Sanktuarium Kaede. Ah, wracając do wspomnień... ponownie utkwił czerwone tęczówki w Halfce.
>Drugi raz natknęliśmy się na Vegecie, gdzie znów zaatakował Tsuful. Ten osobnik miał zdolność opanowywania ciał wojowników i sterowania nimi jak się chce. Nie wystarczyło go pokonać w walce, ale i oczyścić organizm opętanego osobnika z jego obecności. Do tego służyła woda święcona, którą miałaś ze sobą. Nie wiem skąd, ale miałaś. Za wszelką cenę starałaś się nie tylko wodą, lecz własną pięścią dołączyć do bitwy i odeprzeć wroga ojczystej planety. Tsuful obrał ciało Hazarda, Saiyana, z którym obecnie potyczkuje się Mistic. Czujesz właśnie jego energię... przerwał na moment, by April mogła zlokalizować dokładnie źródło mocy i zastanowić się, czy miała rzeczywiście kiedyś z nią do czynienia; dodał później ...wraz z mocą Tsufula był niezwykle potężny. Zabił jednego obrońcę, Vernila, który jeszcze kilka minut temu walczył jako Rave - wojownik stworzony po fuzji Vernila i Raziela. Wtedy też, być może dlatego, że znałaś dobrze zmarłego, przeszłaś przez pierwszą przemianę. Tak, pamiętam jak tuliłaś ciało nieboszczyka i jednocześnie buchałaś złotą aurą na boki. Czułem, że chciałaś się zemścić za śmierć Saiyana. Ale na drodze ku realizacji planu stanął Hikaru, który zabronił nam wtrącać się w walkę, ba - kazał nam się wycofać, i zostawić resztę Kuro. Mnie kazał zaś pilnować Ciebie i Vulfilę, inną Halfkę, dla której z kolei opętany Hazard coś znaczył. Ostatecznie Kuro pokonał Tsufula, był na skraju wyczerpania i mu pomogłaś oczyszczając jego rany i podnosząc na duchu. Czy jakoś tak.
Podrapał się po policzku próbując przypomnieć sobie szczegół z tego zdarzenia, ale przecież nie rozumiał miłości. Dziewczynie musiało tyle wystarczyć z okresu walki z Tsufulem, mimo to jeszcze nie skończył opowiadać. Jakby nie spojrzeć sporo się działo z dziewczyną, a znał ją zaledwie kawałek jej życia.
>O dziwo godzinę później wszyscy zostaliśmy aresztowani i wtrąceni do lochów Vegety. Nie pamiętam dokładnie jakim cudem stamtąd się wydostaliśmy i dlaczego w ogóle tam trafiliśmy, ale tak było. Po wydarzeniu z Tsufulem mieszkałem z Tobą i Kuro przez dwa lata pod jednym dachem, zajmując się szklarnią, trenując, pomagając zarabiać... pieniądze. No to takie miedziane okrągłe lub zielone papierowe, chyba tak to się nazywa. Musiałem jednak Was zostawić i zmierzyć się ze swoją przemianą na osobności. Pamiętasz tego nieboszczyka, Vernila? Powrócił do żywych, zapewne dzięki Smoczym Kulom, i chciał Was odwiedzić. Zaprowadziłem go do Was, chociaż wybieraliście się już na Ziemię. Niebawem i my wyruszyliśmy na Ziemię, odwiedziliśmy wszyscy demonicę June i jej synka Shigo. To były jego pierwsze urodziny. I... i po tej imprezie rozeszły się nasze ścieżki. Niestety nie wiem, jaki bodziec sprawił, że zyskałaś kolejną przemianę.
Oh, ale mu zaschło w gardle. Aż masował sobie dłonią szyję z lekko skwaszoną miną. Miał nadzieję, że wojowniczce takie dość dziwne wspomnienia na jakiś czas wystarczą, jeśli chodzi o zaspokojenie ciekawości. Starał się nie oceniać podczas wywodu nikogo i niczego, tylko przedstawić suche fakty, chociaż nie kontrolował swojego niecodziennego słowotoku aż tak pilnie. Wiedział, że mogą się narodzić kolejne pytania, więc jeszcze miał w gotowości uszy postawione na sztorc. Jak tak sięgnął głęboko w pamięć... zastanawiał się, co sprawiło, że nie podążył dalej za April? Czy to była sprawka Kuro czy kogoś innego? Chyba wtedy to był czas, gdzie opiekował się porzuconą przez Reito June i jej synkiem. Albo ten okres, gdzie pod namową Arcydemona Dragota zabijał z zimną krwią ludzi - osadzonych w więzieniu, ale ludzi. Krew... ksaaa... znów poczuł głód.
>Jeśli coś przeoczyłem, to nie miałem takiego zamiaru.
Dodał, żeby wybić sobie z głowy posokę. To nie takie proste, gdy przed sobą ma Halfkę, w której żyłach płynie pyszna, pachnąca krew.
A co z testu na uderzenie? Siniak wciąż był na przedramieniu, a to znaczyło, że siła ciosu była ogromna. Ukradkiem oblizywał sobie językiem niczym kot łapkę potłuczenie, ale bardziej z wygody, by nie czuć pieczenia niżeli z bólu. O tym też porozmawia, lecz w swoim czasie. Najpierw pozwoli April zaspokoić już zupełnie swoją ciekawość, a wtedy Red przystąpi do dzieła.
Ooc: Odejmuję 11414 dmg
Dodaję 20% Ki za dwa posty, czyli max Ki
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Wto Wrz 13, 2016 9:58 pm
Pojawił się nagle za Redem ni stąd, ni zowąd.. Nie wydzielał zbyt wiele energii, choć Red na pewno go wyczuł za sobą, April natomiast bez większych problemów go zobaczyła.
- Cześć. Wybaczcie, że wam przerwę, ale mam do Ciebie sprawę, Red. Nie powinno to zająć zbyt wiele czasu. Potem mogę Cię oddać. I choć kończąc swoją kwestię właśnie uświadomił sobie jak bardzo podobne jest to miejsce do Vegety, jedynie kolory trochę inne, no i gwiazda jakaś taka przyjemniejsza dla oka. W każdym razie położył jedną dłoń na ramieniu demona, a dwoma palcami drugiej znów do czoła by skupić się na niezbyt łatwym teleportowaniu dwóch osób do miejsca, gdzie nie ma za dużo energii, pod które można się podłapać.
To znaczy istniały różne aury, ale to były aury zwierząt, także nie łatwo się dostroić do tego stopnia by móc się tam przenieść. W dodatku Hikaru dalej odczuwał mocne zmęczenie i przenoszenie się samemu nie należało do rzeczy łatwych, a jeszcze objęcie swoją nadwątloną Ki Reda prawie przekraczało możliwości białowłosego. Prawie. Przez ostatnie półtorej godziny przygotowywał się do tego by dojść do jakiegokolwiek użytku. Zaczerpnął energii z otoczenia razem z wdechem choć to nie były duże ilości, z każdym takim oddechem czuł się lepiej. Potem najwyżej zapłaci za nadmierne używanie teleportacji. Skupił się na chmarze pingwinów po czym zamknął oczy i wstrzymał oddech. Po tym zniknęli obaj z oczu April.
OCC ZT wraz z Redką na Lodowe Pustkowia. Jeśli chcesz możesz tam pisać pierwsza... żeby szybciej było. Ja dopiero wieczorem jutro odpiszę.
- Cześć. Wybaczcie, że wam przerwę, ale mam do Ciebie sprawę, Red. Nie powinno to zająć zbyt wiele czasu. Potem mogę Cię oddać. I choć kończąc swoją kwestię właśnie uświadomił sobie jak bardzo podobne jest to miejsce do Vegety, jedynie kolory trochę inne, no i gwiazda jakaś taka przyjemniejsza dla oka. W każdym razie położył jedną dłoń na ramieniu demona, a dwoma palcami drugiej znów do czoła by skupić się na niezbyt łatwym teleportowaniu dwóch osób do miejsca, gdzie nie ma za dużo energii, pod które można się podłapać.
To znaczy istniały różne aury, ale to były aury zwierząt, także nie łatwo się dostroić do tego stopnia by móc się tam przenieść. W dodatku Hikaru dalej odczuwał mocne zmęczenie i przenoszenie się samemu nie należało do rzeczy łatwych, a jeszcze objęcie swoją nadwątloną Ki Reda prawie przekraczało możliwości białowłosego. Prawie. Przez ostatnie półtorej godziny przygotowywał się do tego by dojść do jakiegokolwiek użytku. Zaczerpnął energii z otoczenia razem z wdechem choć to nie były duże ilości, z każdym takim oddechem czuł się lepiej. Potem najwyżej zapłaci za nadmierne używanie teleportacji. Skupił się na chmarze pingwinów po czym zamknął oczy i wstrzymał oddech. Po tym zniknęli obaj z oczu April.
OCC ZT wraz z Redką na Lodowe Pustkowia. Jeśli chcesz możesz tam pisać pierwsza... żeby szybciej było. Ja dopiero wieczorem jutro odpiszę.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Sob Wrz 17, 2016 2:04 pm
Stałam i uważnie wpatrywałam się w demona. Mogłam być uznana za osobę, której spojrzenie jest bardzo wnikliwe i nieprzyjemne, ale to błędne. Wpatrywałam się, gdyż byłam ciekawa swojej własnej przyszłości i możliwości poznania jej z perspektywy kogoś z zewnątrz. Po chwil stało się coś dziwnego, demona jakby wyczarował hamaki. Nie mogłam ukryć zdziwienia i jednocześnie podziwu. Nie miałam pojęcia, jak to zrobił, jednak demony mogą się trochę różnić od innych, co udowodniły już motyle nagromadzone KI. Nie było jednak co się zastanawiać, tylko poszłam w ślady Reda i usadowiłam się wygodnie. Coś czułam, że czeka mnie długa opowieść. Dawka informacji, która do mnie docierała była jednak zbyt duża. Hikaru, Kuro, szkoła światła. Czyli faktycznie byłam uczennicą tego całego Hikaru?! SERIO? Przełknęłam głośno ślinę. Czy byłam aż tak miłosierna, czy aż tak głupia? Nie chciałam pytać o to na głos, bo jeszcze byłoby to źle odebrane. Uśmiechnęłam się przy końcówce jego wypowiedzi. A więc zrobiłam mu na złość i jednak dopięłam swego. Ta część zdecydowanie mi się bardziej podobała, ale kim byli Tsufule?
- Hazard! To on mnie zostawił na pastwę losu! – wykrzyknęłam nie potrafiąc wytrzymać swoich własnych emocji. Przez myśl przemknęła mi myśl, że szkoda, że Tsuful nie opanował go całkowicie. Może nie stałoby się to wszystko, a teraz ona April nie leżałaby na hamaku słuchając swojej własnej historii. Zdziwiła mnie jeszcze jedna sprawa. Pomagałam innym. Naprawdę byłam inna niż moje własne wyobrażenia o sobie. Skrzywiłam się na samą myśl. Dobroczynna April. Dalsza część tylko jeszcze bardziej wprawiła mnie w złość. Hikaru to straszny palant, nie chcę mieć nic z nim wspólnego, jest zbyt narwany i zbyt się wtrąca w życie innych. Informacja o Kuro mi pomogła, musiał być już wtedy silny, a co w takim razie jest obecnie? Czy podołam kiedyś zadaniu zlikwidowania jego osoby? – No tak, ja mu pomagałam, a on mnie zostawił.
Mruknęłam tylko uciszając się od razu i pozwalając demonowi, aby dalej kontynuował swoja wypowiedź. Kiwnęłam głową, gdy skończyłam. I tak byłam mu bardzo wdzięczna dostarczył mi mnóstwo potrzebnych informacji. Teraz już byłam pewna i wiedziałam jedno. Pragnę śmierci Kuro. Byliśmy razem, żyliśmy. Prawdopodobnie się kochaliśmy, a on mnie bestialsko zostawił na Ziemi samą, bez pamięci. Jeszcze jakby tego było mało zabrał ciało mojego jedynego brata, który nie wiem jak zginął, losem moim i naszego dziecka w ogóle się nie przejmując. Zabijając wręcz dziecko w moim brzuchu.
- Dziękuję Ci za opowiedzenie tego wszystkiego. Dzięki Tobie zrozumiałam wiele rzeczy i wielu rzeczy już jestem pewna. – powiedziałam, a gdy tylko skończyłam swoje zdanie ni stąd ni z owąd pojawił się Hikaru. Skrzyżowałam pewna siebie ręce. Czego on znowu chciał? Nim cokolwiek zdążyło się wydarzyć oboje zniknęli mi sprzed oczu. Nie mogłam w to uwierzyć, jak to było w ogóle możliwe? Usiadłam cierpliwie na kamieniu spoglądając cały czas w jedno miejsce. Tak jakbym miała wrażenie, że pojawią się oboje znowu tutaj.
- Co tu się do jasnej cholery wyprawa? – spytałam samą siebie obserwując niebo, byłam cierpliwa. Nie miałam pojęcia, czy Red wróci, czy też nie, ale nie pozostało mi nic innego jak czekać na niego. To była jedyna osoba, którą spotkałam tutaj od momentu utraty pamięci, która chciała mi jakoś pomóc. Jeszcze nie znałam przyczyny jego pomocy, ale jakoś to zeszło na drugi plan. Przedstawił mi wszystko, co chciałam wiedzieć, a przynajmniej większość. Gdy go nie było strasznie dłużył mi się czas, a myśli ciągle gdzieś krążyły. To było złe, takie myślenie przyprawia o jeszcze większe niepotrzebne negatywne emocje, które na chwilę obecną nic nie zmienią. Ale jak mam myśleć inaczej? Skoro pomagałam mu całe życie, a jedno nie powiedzenie i dostałam kopniaka. Zabawił się mną. Pieprzony, niedojrzały gnojek. Tchórz. Po prostu tchórz. Leżałam i zamknęłam oczy. Musiałam się uspokoić. Parę głębokich wdechów i na pewno będzie lepiej.
Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć...
- Hazard! To on mnie zostawił na pastwę losu! – wykrzyknęłam nie potrafiąc wytrzymać swoich własnych emocji. Przez myśl przemknęła mi myśl, że szkoda, że Tsuful nie opanował go całkowicie. Może nie stałoby się to wszystko, a teraz ona April nie leżałaby na hamaku słuchając swojej własnej historii. Zdziwiła mnie jeszcze jedna sprawa. Pomagałam innym. Naprawdę byłam inna niż moje własne wyobrażenia o sobie. Skrzywiłam się na samą myśl. Dobroczynna April. Dalsza część tylko jeszcze bardziej wprawiła mnie w złość. Hikaru to straszny palant, nie chcę mieć nic z nim wspólnego, jest zbyt narwany i zbyt się wtrąca w życie innych. Informacja o Kuro mi pomogła, musiał być już wtedy silny, a co w takim razie jest obecnie? Czy podołam kiedyś zadaniu zlikwidowania jego osoby? – No tak, ja mu pomagałam, a on mnie zostawił.
Mruknęłam tylko uciszając się od razu i pozwalając demonowi, aby dalej kontynuował swoja wypowiedź. Kiwnęłam głową, gdy skończyłam. I tak byłam mu bardzo wdzięczna dostarczył mi mnóstwo potrzebnych informacji. Teraz już byłam pewna i wiedziałam jedno. Pragnę śmierci Kuro. Byliśmy razem, żyliśmy. Prawdopodobnie się kochaliśmy, a on mnie bestialsko zostawił na Ziemi samą, bez pamięci. Jeszcze jakby tego było mało zabrał ciało mojego jedynego brata, który nie wiem jak zginął, losem moim i naszego dziecka w ogóle się nie przejmując. Zabijając wręcz dziecko w moim brzuchu.
- Dziękuję Ci za opowiedzenie tego wszystkiego. Dzięki Tobie zrozumiałam wiele rzeczy i wielu rzeczy już jestem pewna. – powiedziałam, a gdy tylko skończyłam swoje zdanie ni stąd ni z owąd pojawił się Hikaru. Skrzyżowałam pewna siebie ręce. Czego on znowu chciał? Nim cokolwiek zdążyło się wydarzyć oboje zniknęli mi sprzed oczu. Nie mogłam w to uwierzyć, jak to było w ogóle możliwe? Usiadłam cierpliwie na kamieniu spoglądając cały czas w jedno miejsce. Tak jakbym miała wrażenie, że pojawią się oboje znowu tutaj.
- Co tu się do jasnej cholery wyprawa? – spytałam samą siebie obserwując niebo, byłam cierpliwa. Nie miałam pojęcia, czy Red wróci, czy też nie, ale nie pozostało mi nic innego jak czekać na niego. To była jedyna osoba, którą spotkałam tutaj od momentu utraty pamięci, która chciała mi jakoś pomóc. Jeszcze nie znałam przyczyny jego pomocy, ale jakoś to zeszło na drugi plan. Przedstawił mi wszystko, co chciałam wiedzieć, a przynajmniej większość. Gdy go nie było strasznie dłużył mi się czas, a myśli ciągle gdzieś krążyły. To było złe, takie myślenie przyprawia o jeszcze większe niepotrzebne negatywne emocje, które na chwilę obecną nic nie zmienią. Ale jak mam myśleć inaczej? Skoro pomagałam mu całe życie, a jedno nie powiedzenie i dostałam kopniaka. Zabawił się mną. Pieprzony, niedojrzały gnojek. Tchórz. Po prostu tchórz. Leżałam i zamknęłam oczy. Musiałam się uspokoić. Parę głębokich wdechów i na pewno będzie lepiej.
Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć...
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Sob Wrz 17, 2016 3:48 pm
>>Z lodowego Pustkowia
No cóż, droga z lodowca aż tu, oraz wcześniejsza rozmowa z Hikaru, zabrało sporo czasu. Nie miał zegarka, ani poczucia czasu, by wiedzieć ile dokładnie. Nie mniej leciał jak najszybciej mógł. Wiatry raz sprzyjały, raz nie, ale będąc na orbicie Ziemi nie odczuwa się wahań stratosfery. Wszak nie mógł zostawić kogoś, w kim widział pomoc na przyszłą, niewyjaśnioną wizję Red'a. I zwłaszcza kogoś, kto tak bardzo angażuje się, żeby sprostać wymogom dość zimnego demona.
Za jakiś czas też pojawiła się czarna łuna na niebie, a wraz z nią demoniczny młodzieniec. Huh, jeszcze mu zimno od tego lodowego pustkowia, i nawet posoka wychłeptana z jednego pingwinka niczego nie zmieniła. Wylądował jakieś dziesięć metrów przed znajomą, a resztę dystansu skracał wolnym krokiem otoczony kilkunastoma, mrocznymi motylkami. Wyczuwały świetną energię w żyłach wojowniczki, to wyszły na przywitanie po rozłące.
>Cieszę się, że poczekałaś. Mam nadzieję, że nie gniewasz się, April. Nie spodziewałem się wizyty Mistica.
Cóż, pogadanka w cztery oczy nie przebiegała jakoś burzliwie, ale jeśli dziewczynę interesowało dokładnie, o czym była - musiałaby poprosić. Sam nie zamierzał wyjawiać więcej niż mogłoby ciekawić Długowłosą. Zresztą udało mu się wytargować coś, od czego chyba ulży Błękitnookiej. A przynajmniej na trochę.
>Mam dla Ciebie dwie wiadomości. Pierwsza: powiedziałem Hikaru, by zostawił Cię w spokoju. Jak nie dotrzyma słowa, będzie mieć ze mną do czynienia. Druga: znalazłem osobę, z którą przygotujesz się lepiej do swojego, prywatnego zadania. Mistic ją przywiezie niebawem.
Sądził, że dogadają się. Obie potrzebowały mocy do realizacji swoich marzeń, a skoro na pierwszych przemianach mają zbliżone walory w boju - czemu nie skorzystać z okazji? Zresztą lepiej mieć więcej sojuszników po swojej stronie, prawda? Nie wiedział, co kombinował Siwy, ale jego słowa mogły zdradzać, że sam czuje się osamotniony i niepewny, czy jak nadejdą trudne czasy - czy ktoś poda pomocną dłoń. Red to nie Caritas, ale od walki nie będzie stronił. Zależy z kim i jakie miałby w tym korzyści.
>I nie musisz mi dziękować. Nie zasługuję na to.
Odpowiedział nagle nawiązując do podziękowań dziewczyny sprzed uprowadzenia Rogatego, jak i do możliwych podziękowań za sprawę u Mistica. Cóż, jako morderca milionów istnień nie powinien był być w jakikolwiek sposób skojarzony z tym gestem.
Ale... poniekąd to było miłe, że April doceniła jego wysiłek. Rzadko mu się to zdarzało.
>Jeśli nie masz pytań, przejdziemy do rzeczy. Twój cios był silny, pewny, ale korzystniej byłoby Ci uderzać także w ten sposób.
Pochwycił delikatnie dłoń Czarnowłosej i ułożył w pięść. Następnie przedstawiał na przykładzie jej ręki sposoby jej ułożenia, aby nadal miały taką samą siłę, jak tradycyjne. Czasami wystarczyło zmienić kąt, aby już za ścisk palców odpowiadała inna partia mięśni lub odciążyć kości.
>Zadając ciosy za każdym razem z pięści minimum w trzech wariantach odciążasz lub dociążasz etapowo poszczególne części dłoni i wolniej męczysz mięśnie, czy narażasz na zwichnięcia i złamania. Poza tym stajesz się mniej przewidywalna.
Tu pokazał też na żywym rekwizycie, ale powoli, by April wychwyciła różne szczegóły, które sama może doskonalić. Ta sama pięść uderzyła nie z na wprost, nie z haka od spodu, nie z góry, ale bokiem. Nietypowe i może nie aż tak silne jak podstawowe wersje, lecz potrafiące zmylić wroga i wybić go z rytmu celnym strzałem. W walce jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia.
>Nie wahaj się też używać otoczenia. Możesz zgarnąć do pięści odrobinę piasku i przy jednym z uderzeń sypnąć w oczy. Albo woda lub jakieś zwierzątko, które rzucone wprost na twarz oponenta na pewno spowoduje, że oczy zmrużą się... khy.
Akurat wtedy otrzymał wiadomość telepatyczną od Ravii, która poinformowała go o przebiegu kolejnego spotkania. Puścił rękę Czarnowłosej, ponieważ samo wspomnienie przez Saiyana (a właściwie Saiyaninkę, o czym nie wiedział) o gryzieniu sprawiło, iż znów mignęły mu obrazki, jak wbija kły w ciało towarzyszki tuż obok. Głupie wizje... męczące wizje... gorsze niż dręczyły Bardocka.
>Daj mi chwilę. Za ten czas zjedz coś.
Musiał dać upust swojej niemocy wobec zaklęcia tłumiącego głód nałożonego przez Rukei'a, jednocześnie pragnął zapewnić szybką przekąskę dla April. W tym celu wyciągnął dłoń w kierunku jednego z odłamów skalnych i zamienił w wędzonego kurczaka. Aż się kopcił i pachniał zupełnie jakby dopiero ktoś wyciągnął go z rusztu. Drugą ręką przytkał nos, z którego pociekła mu krew i ją wylizał z ręki. Że też samo wspomnienie o możliwości pożywienia tak wpływało na Red'a... poniżające. Zakrył twarz czarnym golfem i przyglądał się, czy dziewczyna skorzystała z darmowego bufetu zaserwowanego przez demona.
No cóż, droga z lodowca aż tu, oraz wcześniejsza rozmowa z Hikaru, zabrało sporo czasu. Nie miał zegarka, ani poczucia czasu, by wiedzieć ile dokładnie. Nie mniej leciał jak najszybciej mógł. Wiatry raz sprzyjały, raz nie, ale będąc na orbicie Ziemi nie odczuwa się wahań stratosfery. Wszak nie mógł zostawić kogoś, w kim widział pomoc na przyszłą, niewyjaśnioną wizję Red'a. I zwłaszcza kogoś, kto tak bardzo angażuje się, żeby sprostać wymogom dość zimnego demona.
Za jakiś czas też pojawiła się czarna łuna na niebie, a wraz z nią demoniczny młodzieniec. Huh, jeszcze mu zimno od tego lodowego pustkowia, i nawet posoka wychłeptana z jednego pingwinka niczego nie zmieniła. Wylądował jakieś dziesięć metrów przed znajomą, a resztę dystansu skracał wolnym krokiem otoczony kilkunastoma, mrocznymi motylkami. Wyczuwały świetną energię w żyłach wojowniczki, to wyszły na przywitanie po rozłące.
>Cieszę się, że poczekałaś. Mam nadzieję, że nie gniewasz się, April. Nie spodziewałem się wizyty Mistica.
Cóż, pogadanka w cztery oczy nie przebiegała jakoś burzliwie, ale jeśli dziewczynę interesowało dokładnie, o czym była - musiałaby poprosić. Sam nie zamierzał wyjawiać więcej niż mogłoby ciekawić Długowłosą. Zresztą udało mu się wytargować coś, od czego chyba ulży Błękitnookiej. A przynajmniej na trochę.
>Mam dla Ciebie dwie wiadomości. Pierwsza: powiedziałem Hikaru, by zostawił Cię w spokoju. Jak nie dotrzyma słowa, będzie mieć ze mną do czynienia. Druga: znalazłem osobę, z którą przygotujesz się lepiej do swojego, prywatnego zadania. Mistic ją przywiezie niebawem.
Sądził, że dogadają się. Obie potrzebowały mocy do realizacji swoich marzeń, a skoro na pierwszych przemianach mają zbliżone walory w boju - czemu nie skorzystać z okazji? Zresztą lepiej mieć więcej sojuszników po swojej stronie, prawda? Nie wiedział, co kombinował Siwy, ale jego słowa mogły zdradzać, że sam czuje się osamotniony i niepewny, czy jak nadejdą trudne czasy - czy ktoś poda pomocną dłoń. Red to nie Caritas, ale od walki nie będzie stronił. Zależy z kim i jakie miałby w tym korzyści.
>I nie musisz mi dziękować. Nie zasługuję na to.
Odpowiedział nagle nawiązując do podziękowań dziewczyny sprzed uprowadzenia Rogatego, jak i do możliwych podziękowań za sprawę u Mistica. Cóż, jako morderca milionów istnień nie powinien był być w jakikolwiek sposób skojarzony z tym gestem.
Ale... poniekąd to było miłe, że April doceniła jego wysiłek. Rzadko mu się to zdarzało.
>Jeśli nie masz pytań, przejdziemy do rzeczy. Twój cios był silny, pewny, ale korzystniej byłoby Ci uderzać także w ten sposób.
Pochwycił delikatnie dłoń Czarnowłosej i ułożył w pięść. Następnie przedstawiał na przykładzie jej ręki sposoby jej ułożenia, aby nadal miały taką samą siłę, jak tradycyjne. Czasami wystarczyło zmienić kąt, aby już za ścisk palców odpowiadała inna partia mięśni lub odciążyć kości.
>Zadając ciosy za każdym razem z pięści minimum w trzech wariantach odciążasz lub dociążasz etapowo poszczególne części dłoni i wolniej męczysz mięśnie, czy narażasz na zwichnięcia i złamania. Poza tym stajesz się mniej przewidywalna.
Tu pokazał też na żywym rekwizycie, ale powoli, by April wychwyciła różne szczegóły, które sama może doskonalić. Ta sama pięść uderzyła nie z na wprost, nie z haka od spodu, nie z góry, ale bokiem. Nietypowe i może nie aż tak silne jak podstawowe wersje, lecz potrafiące zmylić wroga i wybić go z rytmu celnym strzałem. W walce jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia.
>Nie wahaj się też używać otoczenia. Możesz zgarnąć do pięści odrobinę piasku i przy jednym z uderzeń sypnąć w oczy. Albo woda lub jakieś zwierzątko, które rzucone wprost na twarz oponenta na pewno spowoduje, że oczy zmrużą się... khy.
Akurat wtedy otrzymał wiadomość telepatyczną od Ravii, która poinformowała go o przebiegu kolejnego spotkania. Puścił rękę Czarnowłosej, ponieważ samo wspomnienie przez Saiyana (a właściwie Saiyaninkę, o czym nie wiedział) o gryzieniu sprawiło, iż znów mignęły mu obrazki, jak wbija kły w ciało towarzyszki tuż obok. Głupie wizje... męczące wizje... gorsze niż dręczyły Bardocka.
>Daj mi chwilę. Za ten czas zjedz coś.
Musiał dać upust swojej niemocy wobec zaklęcia tłumiącego głód nałożonego przez Rukei'a, jednocześnie pragnął zapewnić szybką przekąskę dla April. W tym celu wyciągnął dłoń w kierunku jednego z odłamów skalnych i zamienił w wędzonego kurczaka. Aż się kopcił i pachniał zupełnie jakby dopiero ktoś wyciągnął go z rusztu. Drugą ręką przytkał nos, z którego pociekła mu krew i ją wylizał z ręki. Że też samo wspomnienie o możliwości pożywienia tak wpływało na Red'a... poniżające. Zakrył twarz czarnym golfem i przyglądał się, czy dziewczyna skorzystała z darmowego bufetu zaserwowanego przez demona.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Nie Wrz 18, 2016 5:46 pm
Byłam dosyć cierpliwa, to trzeba było przyznać. Nie wiedziałam, czy poprzednia April była bardziej narwana, czy też spokojna. Ale ja czekałam już ponad pół roku, więc te chwile porównując to zupełnie nic. Na moje szczęście pojawił się demon. Nie rozumiałam dlaczego miałabym się gniewać. Nawet jeżeli Red opuściłby mnie nie miałabym mu tego z złe, byłabym raczej zawiedziona.
- Jego nikt się chyba nie spodziewa – skomentowałam to, gdyż sama jego postać wprawiała mnie w jakąś złość. Pojawia się jak z znikąd i rozbija wszystko dookoła. Nie chciałam naciskać na niego dlaczego oboje się nagle rozpłynęli. Im mniej więcej wiem tym lepiej mi się żyje, a przynajmniej dopóki to nie dotyczy bezpośrednio mnie. Nie chciałam się wtrącać w nieswoje sprawy. Tak było po prostu najlepiej. Gdy usłyszałam dwie wiadomości wyrwało mi się z własnego gardła tylko krótkie, ale za to bardzo pozytywne – Ekstra!
Obie wiadomości były dla mnie pocieszające, wredny Hikaru da mi spokój, a przynajmniej na jakiś czas. Ciekawe dlaczego się na to zgodził. Czyżby nie uważał April za kogoś, kto mógłby mu zagrozić? Żeby się jeszcze nauczyciel nie zdziwił. Byłam też bardzo ciekawa tej drugiej osoby. Czy to jakiś kolejny demon, czy też może ktoś taki jak ona? Albo jeszcze ktoś inny? Moja ciekawość zaczynała rosnąć z sekundy na sekundę. Była jeszcze jedna sprawa, która gdzieś za mną siedziała i nie pozwalała mi spokojnie myśleć. Dlaczego. Miałam pytanie, ale postanowiłam zadać je potem. Demon chciał znowu mi coś pokazać, więc nie miałam ochoty go ciągnąć za język. Przynajmniej nie teraz. Zaczął tłumaczyć mi w jaki sposób powinnam ułożyć pięść. Wpatrywałam się w niego i w ruchy, które chciał żebym koordynowała. Wyłapywałam najmniejszy ruch, wszystkie słowa. Chłonęłam to jak gąbka, ale Red miał zdecydowaną rację. Te ciosy pomogą mi zachować element zaskoczenia. Czy stara April to wiedziała? Na pewno. Nie mogłam być sfrustrowana tym, że muszę od nowa zaczynać uczyć się walczyć. To nie o to w tym chodziło, gadaniem, złością nie będę lepsza. Już samodzielnie zaczęłam naśladować odpowiednie ruchy myśląc jak mogłabym je wykonać, gdy nagle demon wypuścił moją dłoń. Coś się stało? Nie chciałam pytać. Uważałam takie pytanie za uwłaczające dla niego, a nie chciałam żeby zraził się co do mojej osoby. Widziałam, że nie jest z nim dobrze, ale nie chciałam wnikać co dokładniej jest nie tak. Red mógłby to uznać za niegrzeczne i zostawić mnie samą, a tego nie chciałam. Pytanie ,,czy wszystko w porządku’’ ugodziłoby jeszcze jego dumę. Lepiej udawać, że nie zauważa się pewnych rzeczy. Oczywiście gdyby była potrzeba to stanęłaby za demonem, w końcu jako jedyny podniósł do niej rękę. Zerknęłam na jedzenie, które nagle wyczarował. Jak to on to robił? Poczułam od razu głód od tego zapachu. Nawet nie kryłam się z tym tylko zaczęłam konsumpcję.
- Co jedzą demony? – spytałam nawet nie wiedząc, że właśnie weszłam na dosyć grzęski grunt. Po prostu nie miałam o tym pojęcia na tą chwilę. – Coś mnie zastanawia od dłuższego czasu. Dlaczego mi pomogłeś? Dlaczego chcesz żebym urosła w siłę? Raczej nikt nie robi tego tak po prostu, bez żadnych korzyści. Chyba, że tylko głupia April przed utratą pamięci.
Weszłam w końcu na pole, które najbardziej mnie interesowało, a nie mogłam o to zapytać od razu.
- Też muszę Ci coś powiedzieć żeby być uczciwa w stosunku do Ciebie. Zbieram siły do walki, którą chcę kiedyś stoczyć. Ta osoba raczej nie podejrzewa moich zamiarów, ale to zwykły tchórz. Razem z Hazardem i Hikaru zostawili mnie na pastwę losu na Ziemi. Zabrali ciało mojego brata, który nie żył i odpłynęli. Na dodatek zabił nasze dziecko. Pewnie domyślasz się kogo mam na myśli. Tak to Kuro. Nie wiem, jakiego Ty go znasz, ale to on zamienił mnie w taką maszynę po tym jak mnie zostawił. W maszynę bez uczuć. Musiałam sobie sama poradzić, nikogo nie było obok mnie. Jak widać całkiem nie najgorzej sobie radzę.
Zrobiłam się poważna, chciałam znać jego reakcję na swoje słowa, dlatego odwróciłam głowę i zmierzyłam demona uważnie wzrokiem. Ostatnią wiadomość chciałam przekazać telepatycznie, jednak nie miałam pojęcia, czy potrafię tę techikę. Nie chciałam żeby ktokolwiek o niej wiedział. Skupiłam się i wprost nie wypowiadając słów popchnęłam je swoją energią KI do Reda.
- Chcę kiedyś zabić Kuro.
Dopiero po tym zdałam sobie sprawę, że udało mi się. Stara April wcale nie była taka słaba jak się okazuje.
OOC: Regeneracja HP o 10%
- Jego nikt się chyba nie spodziewa – skomentowałam to, gdyż sama jego postać wprawiała mnie w jakąś złość. Pojawia się jak z znikąd i rozbija wszystko dookoła. Nie chciałam naciskać na niego dlaczego oboje się nagle rozpłynęli. Im mniej więcej wiem tym lepiej mi się żyje, a przynajmniej dopóki to nie dotyczy bezpośrednio mnie. Nie chciałam się wtrącać w nieswoje sprawy. Tak było po prostu najlepiej. Gdy usłyszałam dwie wiadomości wyrwało mi się z własnego gardła tylko krótkie, ale za to bardzo pozytywne – Ekstra!
Obie wiadomości były dla mnie pocieszające, wredny Hikaru da mi spokój, a przynajmniej na jakiś czas. Ciekawe dlaczego się na to zgodził. Czyżby nie uważał April za kogoś, kto mógłby mu zagrozić? Żeby się jeszcze nauczyciel nie zdziwił. Byłam też bardzo ciekawa tej drugiej osoby. Czy to jakiś kolejny demon, czy też może ktoś taki jak ona? Albo jeszcze ktoś inny? Moja ciekawość zaczynała rosnąć z sekundy na sekundę. Była jeszcze jedna sprawa, która gdzieś za mną siedziała i nie pozwalała mi spokojnie myśleć. Dlaczego. Miałam pytanie, ale postanowiłam zadać je potem. Demon chciał znowu mi coś pokazać, więc nie miałam ochoty go ciągnąć za język. Przynajmniej nie teraz. Zaczął tłumaczyć mi w jaki sposób powinnam ułożyć pięść. Wpatrywałam się w niego i w ruchy, które chciał żebym koordynowała. Wyłapywałam najmniejszy ruch, wszystkie słowa. Chłonęłam to jak gąbka, ale Red miał zdecydowaną rację. Te ciosy pomogą mi zachować element zaskoczenia. Czy stara April to wiedziała? Na pewno. Nie mogłam być sfrustrowana tym, że muszę od nowa zaczynać uczyć się walczyć. To nie o to w tym chodziło, gadaniem, złością nie będę lepsza. Już samodzielnie zaczęłam naśladować odpowiednie ruchy myśląc jak mogłabym je wykonać, gdy nagle demon wypuścił moją dłoń. Coś się stało? Nie chciałam pytać. Uważałam takie pytanie za uwłaczające dla niego, a nie chciałam żeby zraził się co do mojej osoby. Widziałam, że nie jest z nim dobrze, ale nie chciałam wnikać co dokładniej jest nie tak. Red mógłby to uznać za niegrzeczne i zostawić mnie samą, a tego nie chciałam. Pytanie ,,czy wszystko w porządku’’ ugodziłoby jeszcze jego dumę. Lepiej udawać, że nie zauważa się pewnych rzeczy. Oczywiście gdyby była potrzeba to stanęłaby za demonem, w końcu jako jedyny podniósł do niej rękę. Zerknęłam na jedzenie, które nagle wyczarował. Jak to on to robił? Poczułam od razu głód od tego zapachu. Nawet nie kryłam się z tym tylko zaczęłam konsumpcję.
- Co jedzą demony? – spytałam nawet nie wiedząc, że właśnie weszłam na dosyć grzęski grunt. Po prostu nie miałam o tym pojęcia na tą chwilę. – Coś mnie zastanawia od dłuższego czasu. Dlaczego mi pomogłeś? Dlaczego chcesz żebym urosła w siłę? Raczej nikt nie robi tego tak po prostu, bez żadnych korzyści. Chyba, że tylko głupia April przed utratą pamięci.
Weszłam w końcu na pole, które najbardziej mnie interesowało, a nie mogłam o to zapytać od razu.
- Też muszę Ci coś powiedzieć żeby być uczciwa w stosunku do Ciebie. Zbieram siły do walki, którą chcę kiedyś stoczyć. Ta osoba raczej nie podejrzewa moich zamiarów, ale to zwykły tchórz. Razem z Hazardem i Hikaru zostawili mnie na pastwę losu na Ziemi. Zabrali ciało mojego brata, który nie żył i odpłynęli. Na dodatek zabił nasze dziecko. Pewnie domyślasz się kogo mam na myśli. Tak to Kuro. Nie wiem, jakiego Ty go znasz, ale to on zamienił mnie w taką maszynę po tym jak mnie zostawił. W maszynę bez uczuć. Musiałam sobie sama poradzić, nikogo nie było obok mnie. Jak widać całkiem nie najgorzej sobie radzę.
Zrobiłam się poważna, chciałam znać jego reakcję na swoje słowa, dlatego odwróciłam głowę i zmierzyłam demona uważnie wzrokiem. Ostatnią wiadomość chciałam przekazać telepatycznie, jednak nie miałam pojęcia, czy potrafię tę techikę. Nie chciałam żeby ktokolwiek o niej wiedział. Skupiłam się i wprost nie wypowiadając słów popchnęłam je swoją energią KI do Reda.
- Chcę kiedyś zabić Kuro.
Dopiero po tym zdałam sobie sprawę, że udało mi się. Stara April wcale nie była taka słaba jak się okazuje.
OOC: Regeneracja HP o 10%
- GośćGość
Re: Skalny Las
Wto Wrz 20, 2016 6:49 pm
Kwatera.
Leżała dupą do ewentualnego towarzystwa, a twarzą do ściany. Nawet zdarzyło się jej zachrapać, ale ogólnie była cichutką, łagodną dziewczynką. Tylko gdy spała. Cóż. Miała też drugą wadę, a mianowicie sen tak głęboki, że można do niej wejść, usiąść obok, nawet ją szturchnąć i... no właśnie. Red wykorzystał tą jej lukę i niezauważony czytał coś, siedząc obok. Dopiero gdy dziewczyna przebudziła się, dając tym znak ruchem ciała zaczął mówić. Kisa w tym czasie nie drgnęła nawet, nie odwróciła się i jak zwykle nie okazała należytego szacunku, co jednak jakoś tym razem nie zirytowało za bardzo trenera o dziwo. Dziewczyna otuliła się tylko bardziej kocem, zakrywając pół twarzy. Tylko skąd ten koc...? Eh.
O dziwo, słuchała wszystkiego w ciszy, nawet nie bąknęła nic pod nosem, najwyraźniej powyklinała się po drodze (ma nadzieję, że ten koleś w koszu na brudną bieliznę ma się dobrze, ale z drugiej strony mógł nie zaczepiać wkurzonej dziewczyny i chyba więcej tego nie zrobi). Gdy ten skończył, dopiero się ruszyła. Podniosła się wolno i jakby niechętnie, po czym usiadła, przodem do Red'a trenera. W końcu mówił do niej jak równy z równym, jak ojciec do córki, a nie jak szef do pracownika/niewolnika. W jej oczach dało się dostrzec coś na wzór... skruchy?
___ - Ja... prz... - nie mogła dokończyć, bo nagle, tuż przed między nimi w tej ciasnej klitce pojawiła się ni stąd ni zowąd kolejna osoba. Dziewczyna rozpoznała w nim wojownika imieniem Hikaru, którego spotkała pół roku temu podczas rebelii, ale nie było to długie posiedzenie, bo ten jak tylko wydobrzał, to się zmył.
No, ale do rzeczy. Kisa zupełnie zdębiała, siwy coś gadał, a potem postanowił, że... zabiera ją!?
___ - Cz-czekaj! ... C...c...!
Ziemia.
___ - ... cooo?! - i nagle krajobraz się zupełnie zmienił. Zamiast ciasnych, białych czterech ścian miała przed sobą rozległy pasaż kamieni ułożonych w las. Mogłaby pomyśleć, że to nadal Vegeta, ale barwa nieba zupełnie do tamtej planety nie pasowała. Ogarnęło ją dziwne uczucie lekkości oraz... czystości powietrza, jej płuca w końcu mogły odetchnąć w pełni, każdym milimetrem.
Nagle, odsunęła się jak poparzona od tego, który ją tu przyprowadził. Spojrzała na Hikaru zdziwiona.
___ - Z-zabieram!? Co to ma znaczyć?! - dopiero teraz do zmysłów Kisy dotarły kolejne bodźce, a mianowicie obecność jeszcze dwóch osób w tym temacie. Odwróciła się, a wtedy dostrzegła Red'a demona, który miał się chyba nad wyraz dobrze oraz zupełnie dla niej obcą dziewczynę o czarnych włosach i jasnych oczach. Zdębiała dziewczyna z ogonkiem nie miała zupełnie pojęcia co teraz zrobić, powiedzieć, pomyśleć.
___ - Aaaa... - wydukała z siebie, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień, co się tu dzieje oraz jakim cudem tak szybko przeniosła się z Vegety na... no właśnie, gdzie? Ziemię, z tego co mówił Hikaru... To dla niej szok, za duży szok.
OOC
Witam, przepraszam za jakość. :C
Leżała dupą do ewentualnego towarzystwa, a twarzą do ściany. Nawet zdarzyło się jej zachrapać, ale ogólnie była cichutką, łagodną dziewczynką. Tylko gdy spała. Cóż. Miała też drugą wadę, a mianowicie sen tak głęboki, że można do niej wejść, usiąść obok, nawet ją szturchnąć i... no właśnie. Red wykorzystał tą jej lukę i niezauważony czytał coś, siedząc obok. Dopiero gdy dziewczyna przebudziła się, dając tym znak ruchem ciała zaczął mówić. Kisa w tym czasie nie drgnęła nawet, nie odwróciła się i jak zwykle nie okazała należytego szacunku, co jednak jakoś tym razem nie zirytowało za bardzo trenera o dziwo. Dziewczyna otuliła się tylko bardziej kocem, zakrywając pół twarzy. Tylko skąd ten koc...? Eh.
O dziwo, słuchała wszystkiego w ciszy, nawet nie bąknęła nic pod nosem, najwyraźniej powyklinała się po drodze (ma nadzieję, że ten koleś w koszu na brudną bieliznę ma się dobrze, ale z drugiej strony mógł nie zaczepiać wkurzonej dziewczyny i chyba więcej tego nie zrobi). Gdy ten skończył, dopiero się ruszyła. Podniosła się wolno i jakby niechętnie, po czym usiadła, przodem do Red'a trenera. W końcu mówił do niej jak równy z równym, jak ojciec do córki, a nie jak szef do pracownika/niewolnika. W jej oczach dało się dostrzec coś na wzór... skruchy?
___ - Ja... prz... - nie mogła dokończyć, bo nagle, tuż przed między nimi w tej ciasnej klitce pojawiła się ni stąd ni zowąd kolejna osoba. Dziewczyna rozpoznała w nim wojownika imieniem Hikaru, którego spotkała pół roku temu podczas rebelii, ale nie było to długie posiedzenie, bo ten jak tylko wydobrzał, to się zmył.
No, ale do rzeczy. Kisa zupełnie zdębiała, siwy coś gadał, a potem postanowił, że... zabiera ją!?
___ - Cz-czekaj! ... C...c...!
Ziemia.
___ - ... cooo?! - i nagle krajobraz się zupełnie zmienił. Zamiast ciasnych, białych czterech ścian miała przed sobą rozległy pasaż kamieni ułożonych w las. Mogłaby pomyśleć, że to nadal Vegeta, ale barwa nieba zupełnie do tamtej planety nie pasowała. Ogarnęło ją dziwne uczucie lekkości oraz... czystości powietrza, jej płuca w końcu mogły odetchnąć w pełni, każdym milimetrem.
Nagle, odsunęła się jak poparzona od tego, który ją tu przyprowadził. Spojrzała na Hikaru zdziwiona.
___ - Z-zabieram!? Co to ma znaczyć?! - dopiero teraz do zmysłów Kisy dotarły kolejne bodźce, a mianowicie obecność jeszcze dwóch osób w tym temacie. Odwróciła się, a wtedy dostrzegła Red'a demona, który miał się chyba nad wyraz dobrze oraz zupełnie dla niej obcą dziewczynę o czarnych włosach i jasnych oczach. Zdębiała dziewczyna z ogonkiem nie miała zupełnie pojęcia co teraz zrobić, powiedzieć, pomyśleć.
___ - Aaaa... - wydukała z siebie, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień, co się tu dzieje oraz jakim cudem tak szybko przeniosła się z Vegety na... no właśnie, gdzie? Ziemię, z tego co mówił Hikaru... To dla niej szok, za duży szok.
OOC
Witam, przepraszam za jakość. :C
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Wto Wrz 20, 2016 8:27 pm
Jako, że zapach kurczaka skusił April do jedzenia, a Red też musiał opanować krwotok z nosa, była chwila na przemyślenie i konsumpcję. Demon w zasadzie nie wykorzystał minuty na knowania, tylko nad poprawą wizualnego wizerunku przez starcie posoki. Co innego była ukochana Kuro, która natchniona posiłkiem wylała z siebie mnóstwo pytań. Pierwsze zapewne z ciekawości przypadkowej - pod wpływem momentu. Inne już bardziej przemyślane i mniej spontaniczne dawały do zrozumienia, że wojowniczka od dłuższego czasu chciała wiedzieć po co to wszystko, i za jaką cenę.
Dobrze... nadszedł więc czas... ale po kolei.
>Demony są różne, więc mają również inne upodobania smakowe. Jeśli chodziło Ci o mnie... podszedł bliżej do Halfki po haniebnym, niekontrolowanym wypływie posoki z nosa, po której została mała, prawie starta smużka czarnej substancji ...dawniej wystarczyły mi słodycze. Ciastka, torty, babeczki, kostki cukru, dżemy. Wszystko co słodkie i kaloryczne. Niestety dieta zmieniła się pół roku temu na mniej przychylną dla otoczenia. I dla mnie.
Skrzywiły mu się usta, które ukazał spod maski, którą zdjął jednym palcem pod szyję. Znów musiał skorzystać z bufetu, jakim było jego własne ciało, ściślej krew. Tylko tym razem nie uciekł na bok, ani nie odwrócił się tyłem do wojowniczki podczas rytuału. Szybko zsunął z przedramienia czarny materiał, a pod płótnem dało się dostrzec dziesiątki blizn po szczękach uzbrojone w kły. Te same szczęki wyłoniły się spod warg i szybko ugrzęzły w szarawym ciele demona na kilka chwil. Jabłko Adama poruszające się góra i dół, oraz charakterystyczne gulgotanie dopełniało wszystko, jeśli chodziło o typ jedzenia Red'a. Oblizał się po wargach i kłach tonących w czarnym odcieniu, po czym przejechał jeszcze dwukrotnie zimnym językiem po okaleczonym przedramieniu, żeby zlizać resztki. Nowe rany zakrył pod materiałem i starał się unormować oddychanie. Długo nie pociągnie w tym stanie, lecz od razu po posiłku wyprostował się, utkwił powoli gasnące ślepia w towarzyszce i po odzyskaniu głosu wypowiedział się tak:
>Nie mogę obiecać, że nigdy Cię w ten sposób nie skrzywdzę, bo to ponad moje siły. Ale jeśli będę świadomy swoich poczynań - nie dopuszczę do tego. Zwłaszcza, że jak zauważyłaś, zależy mi na Twoim wzroście mocy. Dlaczego? Najprościej mówiąc szukam sojuszników, a tylko ktoś, kto nie zna lub nie chce znać mojej przeszłości byłby w stanie zadeklarować pomoc. Więc Twój rozwój jest mi na rękę. Jakiej dokładnie pomocy od Ciebie oczekuję? O tym powiem, gdy zjawi się osoba, o której Ci wspomniałem.
Nie lubił się powtarzać, zwłaszcza kiedy nieco nerwy dawały o sobie znać. Teraz (wgryzieniem się w rękę) i przedtem (poczęstowanym pigwinem z rąk Hikaru) jakoś stłamsił głód, lecz jego głód nie miał dna. Póki co blokada ustawiona przez Rukei'a spisywała się, ale w krytycznych momentach nawet i ona nie pomoże.
Po swojej krótkiej chwili słabości, kiedy zdradził przed April czym się żywi na co dzień, Czarnowłosa odkryła swoje karty zemsty. Aż musiał usiąść z wrażenia, bo w zasadzie wiedział, że jej zemsta opierać się może o utratę pamięci, lecz nie przypuszczał, by dokonała to osoba, która do tej pory... była drugą połówką. Czyli to wszystko sprawka Kuro? Jaki miałaby motyw wojowniczka, żeby go okłamywać? Mówiła tak szczerze i z bólem, że musiała mówić prawdę. I jeszcze sprawka z bratem - co to się porobiło? Jeśli dobrze zrozumiał ostatni przekaz telepatyczny, a raczej był na tyle przytomny, by nie przesłyszeć się, sprawa wyglądała o wiele poważniej niż mógł przypuszczać. Wnuk Hikaru stał się celem do eksterminacji z rąk April. I jak tu się pogodzić z Mistickiem, kiedy nie upilnował własnych genów przed czymś takim, co dopadło i obciążyło psychicznie nikomu winną Błękitnooką. Podparł ręką podbródek i zaczął ją lekko drapać pazurami w zadumie. Niezły pasztet wyszedł, nie ma co.
>>>Rozumiem... zatem muszę Cię ostrzec, że będzie to przeprawa przez piekło. Hm... Mam pewien ryzykowny, trudny do zrealizowania pomysł, który pomoże Ci osiągnąć cel, lecz nawet nie mam pewności, że wypali. Będziesz też musiała sama stanąć oko w oko z Kuro. W zasadzie tak lepiej będzie smakować zemsta, czyż...<<<
>...oho, już tu są.
Przerwał wywód, kiedy zjawił się Hikaru z pasażerem, o którego przyniesienie poprosił Mistica. Wstał z kamienia i podszedł powoli ku Saiyanom. Chwila moment. Kisa aż tak wydoroślała, czy co się stało, że ma takie... atrybuty? W tak krótkim czasie? Czyżby to była sprawka znanego i nawet przez niego lubianego Rukei'a? Ciekawe. Ale moc i odcień Ki zgadzał się ze stanem sprzed porwania na Ziemię, więc skinął głową Białowłosemu w podzięce. Cóż, na słowa podziękowania nie miał co liczyć, jednak to dopiero początek ocieplania ich relacji. Coś jak między Rosją a USA, gdzie przeszkodą jest rozrost terytorialny i bogactwo z ropy naftowej. Tak z grubsza.
>Witaj ponownie Hikaru. Dobrze zapamiętałeś Kisę, chociaż nie wiem czy to Twoje czary, że... Nieważne. No, to jesteśmy już kwita. Kuruj się, nie wiadomo co przyniesie następny dzień.
Tu zrobił dwa kroki ku Saiyance, w której czarne jak węgle oczy utkwił swoje ślepia. Nie miały w sobie szału, ani gniewu, wręcz wydawały się uspokojone obecnością Długowłosej. Wszak sporo ich łączyło, chociaż większość jest albo przemilczana, albo niedostrzeżona przez żadną ze stron. Albo po prostu lubił patrzeć się w jej ładną, teraz doroślejszą, twarzyczkę, pod którą krył się istny wulkan charakteru.
>Dobrze Cię znów widzieć, Kisa. Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem Ci w planach, ale nie ściągnąłem Cię - za pośrednictwem Hikaru - na Ziemię bez powodu. Czas kontynuować to, co zaczęliśmy. April nam pomoże.
Halfka mogła spokojnie podejść do nich i zapoznać się z nową koleżanką, z którą pewnie niejedno doświadczenie wymieni, i vice versa. Uważał, że będą idealnie się wypełniać, zwłaszcza, że mają ku temu solidne podstawy. Ale jak będzie układać się współpraca między nimi? Czas pokaże.
Z grubsza tyle mógł powiedzieć w obecności kogoś, kogo nie chciał wtajemniczać w swoje i dziewczyn plany. Cóż, Mistic pewnie jeszcze będzie mieć coś do powiedzenia, gdyż aż za bardzo dało się zauważyć, że Rogatemu chodziło coś po głowie. Bo tak jak powiedział Kisie - nie bez powodu ją "zapraszał" na Ziemię; ani też tak jak powiedział April - nie pomaga bezinteresownie. Zapowiada się bardzo ciekawie.
Dobrze... nadszedł więc czas... ale po kolei.
>Demony są różne, więc mają również inne upodobania smakowe. Jeśli chodziło Ci o mnie... podszedł bliżej do Halfki po haniebnym, niekontrolowanym wypływie posoki z nosa, po której została mała, prawie starta smużka czarnej substancji ...dawniej wystarczyły mi słodycze. Ciastka, torty, babeczki, kostki cukru, dżemy. Wszystko co słodkie i kaloryczne. Niestety dieta zmieniła się pół roku temu na mniej przychylną dla otoczenia. I dla mnie.
Skrzywiły mu się usta, które ukazał spod maski, którą zdjął jednym palcem pod szyję. Znów musiał skorzystać z bufetu, jakim było jego własne ciało, ściślej krew. Tylko tym razem nie uciekł na bok, ani nie odwrócił się tyłem do wojowniczki podczas rytuału. Szybko zsunął z przedramienia czarny materiał, a pod płótnem dało się dostrzec dziesiątki blizn po szczękach uzbrojone w kły. Te same szczęki wyłoniły się spod warg i szybko ugrzęzły w szarawym ciele demona na kilka chwil. Jabłko Adama poruszające się góra i dół, oraz charakterystyczne gulgotanie dopełniało wszystko, jeśli chodziło o typ jedzenia Red'a. Oblizał się po wargach i kłach tonących w czarnym odcieniu, po czym przejechał jeszcze dwukrotnie zimnym językiem po okaleczonym przedramieniu, żeby zlizać resztki. Nowe rany zakrył pod materiałem i starał się unormować oddychanie. Długo nie pociągnie w tym stanie, lecz od razu po posiłku wyprostował się, utkwił powoli gasnące ślepia w towarzyszce i po odzyskaniu głosu wypowiedział się tak:
>Nie mogę obiecać, że nigdy Cię w ten sposób nie skrzywdzę, bo to ponad moje siły. Ale jeśli będę świadomy swoich poczynań - nie dopuszczę do tego. Zwłaszcza, że jak zauważyłaś, zależy mi na Twoim wzroście mocy. Dlaczego? Najprościej mówiąc szukam sojuszników, a tylko ktoś, kto nie zna lub nie chce znać mojej przeszłości byłby w stanie zadeklarować pomoc. Więc Twój rozwój jest mi na rękę. Jakiej dokładnie pomocy od Ciebie oczekuję? O tym powiem, gdy zjawi się osoba, o której Ci wspomniałem.
Nie lubił się powtarzać, zwłaszcza kiedy nieco nerwy dawały o sobie znać. Teraz (wgryzieniem się w rękę) i przedtem (poczęstowanym pigwinem z rąk Hikaru) jakoś stłamsił głód, lecz jego głód nie miał dna. Póki co blokada ustawiona przez Rukei'a spisywała się, ale w krytycznych momentach nawet i ona nie pomoże.
Po swojej krótkiej chwili słabości, kiedy zdradził przed April czym się żywi na co dzień, Czarnowłosa odkryła swoje karty zemsty. Aż musiał usiąść z wrażenia, bo w zasadzie wiedział, że jej zemsta opierać się może o utratę pamięci, lecz nie przypuszczał, by dokonała to osoba, która do tej pory... była drugą połówką. Czyli to wszystko sprawka Kuro? Jaki miałaby motyw wojowniczka, żeby go okłamywać? Mówiła tak szczerze i z bólem, że musiała mówić prawdę. I jeszcze sprawka z bratem - co to się porobiło? Jeśli dobrze zrozumiał ostatni przekaz telepatyczny, a raczej był na tyle przytomny, by nie przesłyszeć się, sprawa wyglądała o wiele poważniej niż mógł przypuszczać. Wnuk Hikaru stał się celem do eksterminacji z rąk April. I jak tu się pogodzić z Mistickiem, kiedy nie upilnował własnych genów przed czymś takim, co dopadło i obciążyło psychicznie nikomu winną Błękitnooką. Podparł ręką podbródek i zaczął ją lekko drapać pazurami w zadumie. Niezły pasztet wyszedł, nie ma co.
>>>Rozumiem... zatem muszę Cię ostrzec, że będzie to przeprawa przez piekło. Hm... Mam pewien ryzykowny, trudny do zrealizowania pomysł, który pomoże Ci osiągnąć cel, lecz nawet nie mam pewności, że wypali. Będziesz też musiała sama stanąć oko w oko z Kuro. W zasadzie tak lepiej będzie smakować zemsta, czyż...<<<
>...oho, już tu są.
Przerwał wywód, kiedy zjawił się Hikaru z pasażerem, o którego przyniesienie poprosił Mistica. Wstał z kamienia i podszedł powoli ku Saiyanom. Chwila moment. Kisa aż tak wydoroślała, czy co się stało, że ma takie... atrybuty? W tak krótkim czasie? Czyżby to była sprawka znanego i nawet przez niego lubianego Rukei'a? Ciekawe. Ale moc i odcień Ki zgadzał się ze stanem sprzed porwania na Ziemię, więc skinął głową Białowłosemu w podzięce. Cóż, na słowa podziękowania nie miał co liczyć, jednak to dopiero początek ocieplania ich relacji. Coś jak między Rosją a USA, gdzie przeszkodą jest rozrost terytorialny i bogactwo z ropy naftowej. Tak z grubsza.
>Witaj ponownie Hikaru. Dobrze zapamiętałeś Kisę, chociaż nie wiem czy to Twoje czary, że... Nieważne. No, to jesteśmy już kwita. Kuruj się, nie wiadomo co przyniesie następny dzień.
Tu zrobił dwa kroki ku Saiyance, w której czarne jak węgle oczy utkwił swoje ślepia. Nie miały w sobie szału, ani gniewu, wręcz wydawały się uspokojone obecnością Długowłosej. Wszak sporo ich łączyło, chociaż większość jest albo przemilczana, albo niedostrzeżona przez żadną ze stron. Albo po prostu lubił patrzeć się w jej ładną, teraz doroślejszą, twarzyczkę, pod którą krył się istny wulkan charakteru.
>Dobrze Cię znów widzieć, Kisa. Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem Ci w planach, ale nie ściągnąłem Cię - za pośrednictwem Hikaru - na Ziemię bez powodu. Czas kontynuować to, co zaczęliśmy. April nam pomoże.
Halfka mogła spokojnie podejść do nich i zapoznać się z nową koleżanką, z którą pewnie niejedno doświadczenie wymieni, i vice versa. Uważał, że będą idealnie się wypełniać, zwłaszcza, że mają ku temu solidne podstawy. Ale jak będzie układać się współpraca między nimi? Czas pokaże.
Z grubsza tyle mógł powiedzieć w obecności kogoś, kogo nie chciał wtajemniczać w swoje i dziewczyn plany. Cóż, Mistic pewnie jeszcze będzie mieć coś do powiedzenia, gdyż aż za bardzo dało się zauważyć, że Rogatemu chodziło coś po głowie. Bo tak jak powiedział Kisie - nie bez powodu ją "zapraszał" na Ziemię; ani też tak jak powiedział April - nie pomaga bezinteresownie. Zapowiada się bardzo ciekawie.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Wto Wrz 20, 2016 11:08 pm
Nie miałam pojęcia, jak zareaguje Red po moim wyznaniu, ale byłam gotowa na wszystko. Również na to, że będę musiała opuścić obecne szeregi. Wyglądałam niewinnie, ale to właśnie miała być moja broń. Jednak moment prawdziwego zdziwienia miał dopiero nadejść. Demon postanowił uchylić przede mną swój rąbek tajemnicy. Ujrzałam część jego ciała, która wręcz była pogryziona. Przez niego samego. Zaniemówiłam przez moment, nie dlatego, że to mnie w jakiś sposób obrzydzało, ale byłam w szoku. Na dodatek dokonał swój rytuał posiłku przy mnie. Nie odwracałam głowy tylko patrzyłam.
- Pożywiasz się samym sobą? – spytałam, a raczej zadałam retoryczne pytanie. – Czekam w takim razie na przybycie tej osoby, chcę odpowiedzi na pytania. Za szansę rozwoju jestem w stanie dać wszystko, to jedyne czego teraz potrzebuję. Co do Twojej przypadłości, to o mnie się nie martw. Mam na to sposób. Nie możesz zjadać samego siebie, wykończysz się. Jest przecież tyle ludzi, którzy są słabymi jednostkami, dlaczego nie wyeliminować ich? Przez pół roku samotnego życia nauczyłam się tego przede wszystkim, iż słabe jednostki, które nic dla nas nie znaczą należy eliminować. Jeżeli Ty tego nie zrobisz, zrobi to ktoś inny. Może warto o tym pomyśleć.
Ktoś mógłby pomyśleć, że byłam okropna, ale nie dbałam przecież o innych ludzi. Dawno nie dbałam w zasadzie o nikogo poza własną osobą. Naprawdę miałam gdzieś innych, a wydawało mi się, że mój pomysł był obecnie całkiem niezły. Teraz wiedziałam jedno, demony to nie są istoty, które powinno się prowokować, trzeba na nie uważać. Były też pożyteczne, mogły nauczyć wielu rzeczy. Obserwowałam demona uważnie, nie chciałam żeby żadne z jego zachować umknęło mojej uwadze. Widziałam jak usiadł, to co mu przekazałam musiało być dla niego lekkim szokiem. Nie dało się tego ukryć. Jego słowa jednak mnie podniosły na duchu.
- Red, jestem gotowa na wszystko, na każdy pomysł. Oddam siebie całą. Nie obchodzą mnie jakiekolwiek konsekwencje tych czynów. Nie chciałabym też nikogo do pomocy, to moja zemsta. To ja ją muszę zrealizować – przekazałam telepatycznie do demona, gdy nagle ku mojemu zdziwieniu Red wyprzedził mój własny wzrok.
Po chwili pojawił się Hikaru, którego już znałam z bliżej nieznaną mi wojowniczką. To na pewno ta dziewczyna, o której mówił demon. Nic sama nie mówiłam tylko obserwowałam całą sytuację. Widać było zakłopotanie dziewczyny. Chyba za bardzo nie ogarniało, co tu się działo. W sumie kto normalny by to ogarnął? Nie chciałam wymieniać się żadnym słowem z srebrnowłosym. Objęłam taktykę milczenia, a przynajmniej nie nadawać jadaczką. Chłonęłam za to wzrokiem nową osobę. Wbrew temu byłyśmy nawet trochę podobne z wyglądu. Kisa miała długie czarne, roztrzepane włosy i kruczoczarne oczy. No i nietrudno tutaj nie wspomnieć o jej nienagannej sylwetce. Pierwsze, co wyczytałam z jej oczu to był fakt, że nie wyglądała na dziewczynę, która da sobie w kaszę napluć. Podobało mi się to. Zresztą demon nie sprowadzałby tutaj byle kogo. Chciałam już poznać odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania. Na dodatek Hikaru jakby się nie śpieszyło do opuszczenia naszego grona. Na słowa Reda o pomocy kiwnęłam głową. Chociaż jeszcze nie znałam tych planów do końca. Zrobiłam kilka kroków do przodu.
- Jestem April – powiedziałam krótko wyciągając rękę w jej kierunku. Nie uśmiechałam się, uważnie jej się przyglądałam. Mój brak uśmiechu nie oznaczał oczywiście tego, że nie jestem pozytywnie nastawiona, raczej powagę sytuacji. Gdzieś ciągle czułam podniecenie sytuacją, która nastała. Zwłaszcza, że nie wiedziałam, co nastąpi, gdy Hikaru sobie odleci. Póki co postanowiłam zbyt wiele nie mówić. Tak było po prostu bezpieczniej. – Nie mogłam się już doczekać, czekałam na Ciebie.
Powiedziałam dziewczynie zgodnie z prawdą. Dopiero teraz się uśmiechnęłam, ale to był uśmiech z serii triumfu i zwycięstwa. Na reszcie się coś zmieni. Byłam gotowa na wszystko, na to co powiedział Red. Nie zmieniałam swojego stanowiska, oddam wszystko, aby posiąść moc, która mnie zadowoli. Dosłownie wszystko. Zbyt bardzo pragnęłam tej zemsty. Zbyt długo czekałam bez żadnych większych progresów, aby teraz się poddać.
- Pożywiasz się samym sobą? – spytałam, a raczej zadałam retoryczne pytanie. – Czekam w takim razie na przybycie tej osoby, chcę odpowiedzi na pytania. Za szansę rozwoju jestem w stanie dać wszystko, to jedyne czego teraz potrzebuję. Co do Twojej przypadłości, to o mnie się nie martw. Mam na to sposób. Nie możesz zjadać samego siebie, wykończysz się. Jest przecież tyle ludzi, którzy są słabymi jednostkami, dlaczego nie wyeliminować ich? Przez pół roku samotnego życia nauczyłam się tego przede wszystkim, iż słabe jednostki, które nic dla nas nie znaczą należy eliminować. Jeżeli Ty tego nie zrobisz, zrobi to ktoś inny. Może warto o tym pomyśleć.
Ktoś mógłby pomyśleć, że byłam okropna, ale nie dbałam przecież o innych ludzi. Dawno nie dbałam w zasadzie o nikogo poza własną osobą. Naprawdę miałam gdzieś innych, a wydawało mi się, że mój pomysł był obecnie całkiem niezły. Teraz wiedziałam jedno, demony to nie są istoty, które powinno się prowokować, trzeba na nie uważać. Były też pożyteczne, mogły nauczyć wielu rzeczy. Obserwowałam demona uważnie, nie chciałam żeby żadne z jego zachować umknęło mojej uwadze. Widziałam jak usiadł, to co mu przekazałam musiało być dla niego lekkim szokiem. Nie dało się tego ukryć. Jego słowa jednak mnie podniosły na duchu.
- Red, jestem gotowa na wszystko, na każdy pomysł. Oddam siebie całą. Nie obchodzą mnie jakiekolwiek konsekwencje tych czynów. Nie chciałabym też nikogo do pomocy, to moja zemsta. To ja ją muszę zrealizować – przekazałam telepatycznie do demona, gdy nagle ku mojemu zdziwieniu Red wyprzedził mój własny wzrok.
Po chwili pojawił się Hikaru, którego już znałam z bliżej nieznaną mi wojowniczką. To na pewno ta dziewczyna, o której mówił demon. Nic sama nie mówiłam tylko obserwowałam całą sytuację. Widać było zakłopotanie dziewczyny. Chyba za bardzo nie ogarniało, co tu się działo. W sumie kto normalny by to ogarnął? Nie chciałam wymieniać się żadnym słowem z srebrnowłosym. Objęłam taktykę milczenia, a przynajmniej nie nadawać jadaczką. Chłonęłam za to wzrokiem nową osobę. Wbrew temu byłyśmy nawet trochę podobne z wyglądu. Kisa miała długie czarne, roztrzepane włosy i kruczoczarne oczy. No i nietrudno tutaj nie wspomnieć o jej nienagannej sylwetce. Pierwsze, co wyczytałam z jej oczu to był fakt, że nie wyglądała na dziewczynę, która da sobie w kaszę napluć. Podobało mi się to. Zresztą demon nie sprowadzałby tutaj byle kogo. Chciałam już poznać odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania. Na dodatek Hikaru jakby się nie śpieszyło do opuszczenia naszego grona. Na słowa Reda o pomocy kiwnęłam głową. Chociaż jeszcze nie znałam tych planów do końca. Zrobiłam kilka kroków do przodu.
- Jestem April – powiedziałam krótko wyciągając rękę w jej kierunku. Nie uśmiechałam się, uważnie jej się przyglądałam. Mój brak uśmiechu nie oznaczał oczywiście tego, że nie jestem pozytywnie nastawiona, raczej powagę sytuacji. Gdzieś ciągle czułam podniecenie sytuacją, która nastała. Zwłaszcza, że nie wiedziałam, co nastąpi, gdy Hikaru sobie odleci. Póki co postanowiłam zbyt wiele nie mówić. Tak było po prostu bezpieczniej. – Nie mogłam się już doczekać, czekałam na Ciebie.
Powiedziałam dziewczynie zgodnie z prawdą. Dopiero teraz się uśmiechnęłam, ale to był uśmiech z serii triumfu i zwycięstwa. Na reszcie się coś zmieni. Byłam gotowa na wszystko, na to co powiedział Red. Nie zmieniałam swojego stanowiska, oddam wszystko, aby posiąść moc, która mnie zadowoli. Dosłownie wszystko. Zbyt bardzo pragnęłam tej zemsty. Zbyt długo czekałam bez żadnych większych progresów, aby teraz się poddać.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Czw Wrz 22, 2016 9:26 am
Pojawił się wraz z sayanką kawałek od miejsca, w którym pojawił się za pierwszym razem. Właściwie od razu puścił Kisę i nie odpowiadał na żadne jej pytania. Nie miało sensu, bo jak już zobaczyła Ziemię zatkało kakało. Widać nigdy nie opuszczała czerwonej planety wcześniej i to co widzi tu to może dość podobne do tego co ma u siebie, ale jednak niebo powalało. Hikaru to rozumiał. Tak czy inaczej swoje zrobił, więc mógł zająć się wreszcie sobą.
Z oczywistych względów April nie powiedziała nic do mistica, ledwo tylko rzuciła na niego okiem. I dobrze. Na to wszystko mógł jedynie westchnąć cicho i już się odwrócił by odlecieć, ale Red do niego podszedł i zagadał.
- Ja nie czaruję. Nie sądzę by mój urok osobisty przyspieszał wejście w dorosłość małych sayanek. Co do mnie nie martw się tak. Potrafię się zająć sobą. Do zobaczenia. Powiedział i wzniósł się w powietrze. Wznosił się tak przez dłuższy czas ponieważ chciał zejść z oczu wojowniczkom, a jeszcze chwilę chciał zostać na tym terenie. Po chwili zniknął za chmurami, a jako że nie specjalnie wydzielał z siebie Ki, jedynie tyle by móc latać to też raczej nie zwracał na siebie uwagi na tle zaburzeń energii otoczenia. Przez chwilę lewitował w powietrzu by wysłać zmysły daleko w kosmos, w poszukiwaniu swojego wnuka. Ciekawiło go gdzie jest tak właściwie ten sayan.
Co on właściwie robił ? Tego nie bardzo wiedział. Miał szukać sposobu na odzyskanie April, ale raczej mistic nie sądził, że mu się to uda. Raczej powinien z nią porozmawiać. Być może gdy dziewczyna poroniła stara halfka umarła wraz z nienarodzonym dzieckiem i już nie da się jej odzyskać. Nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji i nie wiedział co z tym zrobić. Kuro tym bardziej. Czy wnuk w ogóle ogarniał umysłem jej stan i to kim się stała ? Hikaru nie specjalnie się podobało, że zadaje się z Redem, w dodatku jeszcze Kisa dołączyła do tej grupki. Czas pokaże co z tego wyjdzie. Być może mistic stanie się już tylko obserwatorem wydarzeń, a nie ich uczestnikiem. Zawsze walczył kiedy tego wymagała jego misja, ale nie znaczyło to przecież, że zamierzał walczyć w każdej możliwej walce. Bądź co bądź nie przepadał za tym. Nie na tak bardzo jak sayanie na przykład.
Po kilku chwilach wrócił zmysłami do ciała i odleciał niezbyt szybko kierując się do jedynego miejsca, gdzie mógł uzupełnić swoje kieszenie o magiczny specyfik leczący.
OCC ZT Wieża Karina.
Z oczywistych względów April nie powiedziała nic do mistica, ledwo tylko rzuciła na niego okiem. I dobrze. Na to wszystko mógł jedynie westchnąć cicho i już się odwrócił by odlecieć, ale Red do niego podszedł i zagadał.
- Ja nie czaruję. Nie sądzę by mój urok osobisty przyspieszał wejście w dorosłość małych sayanek. Co do mnie nie martw się tak. Potrafię się zająć sobą. Do zobaczenia. Powiedział i wzniósł się w powietrze. Wznosił się tak przez dłuższy czas ponieważ chciał zejść z oczu wojowniczkom, a jeszcze chwilę chciał zostać na tym terenie. Po chwili zniknął za chmurami, a jako że nie specjalnie wydzielał z siebie Ki, jedynie tyle by móc latać to też raczej nie zwracał na siebie uwagi na tle zaburzeń energii otoczenia. Przez chwilę lewitował w powietrzu by wysłać zmysły daleko w kosmos, w poszukiwaniu swojego wnuka. Ciekawiło go gdzie jest tak właściwie ten sayan.
Co on właściwie robił ? Tego nie bardzo wiedział. Miał szukać sposobu na odzyskanie April, ale raczej mistic nie sądził, że mu się to uda. Raczej powinien z nią porozmawiać. Być może gdy dziewczyna poroniła stara halfka umarła wraz z nienarodzonym dzieckiem i już nie da się jej odzyskać. Nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji i nie wiedział co z tym zrobić. Kuro tym bardziej. Czy wnuk w ogóle ogarniał umysłem jej stan i to kim się stała ? Hikaru nie specjalnie się podobało, że zadaje się z Redem, w dodatku jeszcze Kisa dołączyła do tej grupki. Czas pokaże co z tego wyjdzie. Być może mistic stanie się już tylko obserwatorem wydarzeń, a nie ich uczestnikiem. Zawsze walczył kiedy tego wymagała jego misja, ale nie znaczyło to przecież, że zamierzał walczyć w każdej możliwej walce. Bądź co bądź nie przepadał za tym. Nie na tak bardzo jak sayanie na przykład.
Po kilku chwilach wrócił zmysłami do ciała i odleciał niezbyt szybko kierując się do jedynego miejsca, gdzie mógł uzupełnić swoje kieszenie o magiczny specyfik leczący.
OCC ZT Wieża Karina.
- GośćGość
Re: Skalny Las
Pią Wrz 23, 2016 6:11 pm
Ciężko było jej się przystosować do nowej sytuacji, w jaką postawił ją los. Widać było ogromne zamieszanie na jej twarzy, niedowierzanie. Nawet przez chwilę pomyślała, że przecież zasnęła w swojej kwaterze, a to wszystko zapewne jest jakimś nieprzyzwoicie realnym snem. Uszczypnęła się w policzek, ale ból nie zbudził jej, kurcze, a więc to się dzieje na prawdę, nie śpi.
___ - To... to robota Rukeia. - wydusiła w końcu z siebie słysząc komentarz zarówno Red'a jak i Hikaru o jej obecnym wyglądzie - Nie wydaje mi się, by to w moim wypadku miało przeminąć. - dodała jeszcze i przyłożyła dłoń w białej rękawicy do twarzy. Przesunęła ją po chwili wyżej, przeczesując swoje bujne, wiecznie poczochrane włosy w stylu chłopczycy. Od tego wszystkiego ciśnienie zaczęło rozsadzać jej głowę, a może to wina tej całej teleportacji? Dziwne w sumie, że nie ma ochoty na wymioty po takim doświadczeniu i dobrze, że skończyło się na chwilowym bólu łepetynki.
___ - Ten typ nie jest samotnikiem z wyboru... - skomentowała po cichu, widząc jak Hikaru odlatuje. Od razu można było to dostrzec gołym okiem, musiał zrobić coś dziwnego, skoro teraz jest 'wyrzutkiem?'.
Najpierw zaczął Red. Wysłuchała go dokładnie i za bardzo nie rozumiała co miał na myśli mówiąc, że będą kontynuować co zaczęli. Chodzi o trening, taki jak na Vegecie? To po to ją tu kazał ściągnąć? Niby fajnie, pochlebia jej to bardzo, że o niej pomyślał, ale... przecież Raziel miał lecieć z nią na Ziemię i na pewno tu przyleci, a jak to się stanie nie będzie pewnie zadowolony całą tą sytuacją. Już widzi tą jego żyłkę na czole i wściekłość w oczach, jednak... w końcu poczuła, że jest wolna. Nikt nie patrzył na jej plecy, na jej etykietę, nikt nie rozkazywał, bo jest wyższy stopniem i może.
Podeszła do niej dziewczyna o czarnych włosach i kolorowych oczach. Nie miała jakoś okazji się jej przyjrzeć bliżej wcześniej, więc pozwoliła sobie teraz rzucić badawcze spojrzenie. Nie wyglądała groźnie, różniła się od tych wszystkich strasznie umięśnionych saiyanek na Vegecie, a nawet od samej Kisy, która miała w sobie dużo cech faceta, choćby w barkach, czy nogach od ciągłego noszenia ciężkich butów. Jednak wracając do tej "niegroźności", pozory mylą i młoda wojowniczka już nie raz się o tym przekonała.
___ - Kisa... z planety Vegeta. - przestawiła się krótko - ... czekałaś na mnie? - zdziwiła się powtarzając jej słowa, po czym ten sam wzrok przeniosła na wysokiego demona - Poza tym... od kiedy Ty mówisz ustami? Co się stało odkąd zabrał Cię Rukei i gdzie jest on sam? Coś Ci zrobił? - i tu wrócił jej dawny wyraz złej, buntowniczej Kisy. - Nikt mnie nie pytał o zdanie, nikt nie uprzedził... jeśli Raziel się o tym dowie... jeśli trener RED się dowie... nie, on przecież już wie, był jak mnie Hikaru zabrał. Pewnie cholera już wszystkich tam bierze, albo mnie olali. W końcu tamtych dwóch kadetów wysłali na walkę z demonem na pewną śmierć i nikt się tym nie przejął, więc dlaczego ktoś miałby się zająć trudną dla wszystkich saiyanką. Moje zniknięcie pewnie jest dla nich na rękę, pozbyli się problemu, który biegał po akademii i pyszczył wszystkim trenerom. No do prawdy, pięknie. Jeśli to nie jest sen to... - dziewczyna wpadła w jakiś trans. Na początku mówiąc do dwójki, teraz już gadała tylko do siebie, na głos rozmyślała o wszystkim co jej teraz wpadło do głowy. Panika? Nie... to nie w stylu Kisy. Szok, bardziej.
___ - To... to robota Rukeia. - wydusiła w końcu z siebie słysząc komentarz zarówno Red'a jak i Hikaru o jej obecnym wyglądzie - Nie wydaje mi się, by to w moim wypadku miało przeminąć. - dodała jeszcze i przyłożyła dłoń w białej rękawicy do twarzy. Przesunęła ją po chwili wyżej, przeczesując swoje bujne, wiecznie poczochrane włosy w stylu chłopczycy. Od tego wszystkiego ciśnienie zaczęło rozsadzać jej głowę, a może to wina tej całej teleportacji? Dziwne w sumie, że nie ma ochoty na wymioty po takim doświadczeniu i dobrze, że skończyło się na chwilowym bólu łepetynki.
___ - Ten typ nie jest samotnikiem z wyboru... - skomentowała po cichu, widząc jak Hikaru odlatuje. Od razu można było to dostrzec gołym okiem, musiał zrobić coś dziwnego, skoro teraz jest 'wyrzutkiem?'.
Najpierw zaczął Red. Wysłuchała go dokładnie i za bardzo nie rozumiała co miał na myśli mówiąc, że będą kontynuować co zaczęli. Chodzi o trening, taki jak na Vegecie? To po to ją tu kazał ściągnąć? Niby fajnie, pochlebia jej to bardzo, że o niej pomyślał, ale... przecież Raziel miał lecieć z nią na Ziemię i na pewno tu przyleci, a jak to się stanie nie będzie pewnie zadowolony całą tą sytuacją. Już widzi tą jego żyłkę na czole i wściekłość w oczach, jednak... w końcu poczuła, że jest wolna. Nikt nie patrzył na jej plecy, na jej etykietę, nikt nie rozkazywał, bo jest wyższy stopniem i może.
Podeszła do niej dziewczyna o czarnych włosach i kolorowych oczach. Nie miała jakoś okazji się jej przyjrzeć bliżej wcześniej, więc pozwoliła sobie teraz rzucić badawcze spojrzenie. Nie wyglądała groźnie, różniła się od tych wszystkich strasznie umięśnionych saiyanek na Vegecie, a nawet od samej Kisy, która miała w sobie dużo cech faceta, choćby w barkach, czy nogach od ciągłego noszenia ciężkich butów. Jednak wracając do tej "niegroźności", pozory mylą i młoda wojowniczka już nie raz się o tym przekonała.
___ - Kisa... z planety Vegeta. - przestawiła się krótko - ... czekałaś na mnie? - zdziwiła się powtarzając jej słowa, po czym ten sam wzrok przeniosła na wysokiego demona - Poza tym... od kiedy Ty mówisz ustami? Co się stało odkąd zabrał Cię Rukei i gdzie jest on sam? Coś Ci zrobił? - i tu wrócił jej dawny wyraz złej, buntowniczej Kisy. - Nikt mnie nie pytał o zdanie, nikt nie uprzedził... jeśli Raziel się o tym dowie... jeśli trener RED się dowie... nie, on przecież już wie, był jak mnie Hikaru zabrał. Pewnie cholera już wszystkich tam bierze, albo mnie olali. W końcu tamtych dwóch kadetów wysłali na walkę z demonem na pewną śmierć i nikt się tym nie przejął, więc dlaczego ktoś miałby się zająć trudną dla wszystkich saiyanką. Moje zniknięcie pewnie jest dla nich na rękę, pozbyli się problemu, który biegał po akademii i pyszczył wszystkim trenerom. No do prawdy, pięknie. Jeśli to nie jest sen to... - dziewczyna wpadła w jakiś trans. Na początku mówiąc do dwójki, teraz już gadała tylko do siebie, na głos rozmyślała o wszystkim co jej teraz wpadło do głowy. Panika? Nie... to nie w stylu Kisy. Szok, bardziej.
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Pią Wrz 23, 2016 9:04 pm
Hm, fakt. Kąsanie samego siebie nigdy nie było idealnym pomysłem, bo tylko osłabiał strukturę ciała, nawet jeśli na moment stłumił ból brzucha od niemiłosiernego głodu. Błękitnooka podsunęła mu bardzo śmiałe rozwiązanie, które zdecydowanie nie powiedziałaby April z przeszłości. Aż lekko przekrzywił głowę na bok, przy tym śmiesznie zastrzygł uszami, jakby przez chwilę myślał, że źle usłyszał. Zmieniło się wiele, dlatego uwierzył w propozycję Czarnowłosej.
>Sęk w tym, że ściągnę na nas uwagę, a póki się nie przygotujemy odpowiednio - nie warto ryzykować. Jak będzie bardzo źle, wtedy tak zrobię, jak radzisz.
To ostatnie zdanie wypowiedział w towarzystwie rozświetlonych na moment ślepi. Bardzo dobra myśl, tylko bardzo nie na rękę w chwili obecnej. Miał ogon w postaci Hikaru, który śledził każdy jego ruch, więc na pewno zainterweniowałby, gdyby demona poniosło do morderstw. Kiedyś wyrządził pustki w więzieniu, i niby nie czepiał się o to Mistic, lecz nie powinien póki co nadstawiać karku pod gilotynę i modlić się, że ostrze jest tępe. Zresztą wolał skupić się na kłopotach towarzyszki, bo jej cel wymagał naprawdę wielu wyrzeczeń, o ile podejmie się pomysłu demona, który nie do końca miał czyste myśli. Intencje owszem - chciał pomóc April, ale egzekucja zadania może przerosnąć wszystkich. Moralnie, siłowo i tym podobne. Nie mniej nie ograniczał dziewczyny, skoro tak bardzo zależało jej na zabójstwie jednego z najsilniejszych wojowników, jakich kiedykolwiek spotkał.
A propo silnych wojowników... Heh Mistic miał poczucie humoru, nie ma co. Szkoda, że Rogaty nie potrafił docenić kunsztu żartu i odwdzięczyć się chociaż uśmiechem. Nic z tych rzeczy. Odprowadził go wzrokiem, kiedy zniknął w chmurach, chociaż bardziej skupiał się na pierwszych kontaktach dziewcząt. Póki co wydawały się być sobą wzajemnie zainteresowane, a to sam początek ich wspólnej przygody. Oczywiście nie muszą działać już na zawsze razem, lecz póki nie spłacą długu u Red'a - lepiej aby współpracowały ze sobą jak najlepiej.
>Wspominałem Ci Kisa, że Hikaru to Mistic. Coś jak pół Saiyan, pół Kaioshin. Takim ciężko znaleźć miejsce dla siebie, chociaż z miłą chęcią niszczą domy innym istotom...
Odpowiedział na wypowiedź Kisy. Tu wspomniał przy okazji o Dark Star, które wysadził w powietrze. Od tak. Bo mieszkała tam nieprzychylna mu rasa. A właśnie, demony. Jeden z nich, poza Red'em, działał jeszcze na Vegecie, mianowicie jego mocarny znajomy, który pomieszał szyki w wyglądzie i zachowaniu co po niektórych wojowników. U Kisy poszedł pijany Skrzydlaty w cycki i dojrzalszy wygląd, u Czarnowłosego wymieszał jeszcze cechy charakteru. I światopoglądowe.
>Cóż, nie ukrywam - Rukei otworzył mi usta...
Niewiele więcej dodał, ponieważ Kisa rozkręciła się na dobre w gadaniu w kółko o zagrożeniu ze strony władz Vegety. Rozumiał jej niepewność, zdenerwowanie, wręcz nawet wspomniała o Razielu i... trenerze Redzie? Kto śmiał małpować jego imię i mianować się także trenerem dla Saiyanki!? Ale szczerze, to bardziej zależało mu na uspokojeniu towarzyszki, żeby nie musiała się krępować. Wszak była już wolna, tego chciała między innymi, prawda?
>Spokojnie, Kisa... -delikatnie zetknął palcami jej owal twarzy i lekko podniósł jej podbródek, by patrzyła się wprost na demona- ...nie zapomniałem, o czym marzyłaś. Nie pozwolę, byś wróciła z przymusu na Vegetę, jako jeden z ich pionków. Masz o wiele więcej do zaoferowania, i udowodnię Ci to wraz z April. Twoja nowa znajoma będzie Ci bardziej potrzebna niż ja, ona zaś będzie musiała trzymać się z Tobą, żeby skutecznie ćwiczyć moc. Zaraz Wam to wyjaśnię, usiądźcie.
Kiedy wojowniczki posłuchały, sam też zajął miejsce i zastanawiał się, od czego tu zacząć. Niby ostatnio rozgadał się, lecz nie zawsze potrafił sprecyzować myśli w słowa. Oby tym razem się udało.
>Obie macie ten sam wspólny mianownik - większa moc. Ściśle współpracując już po pierwszym dniu intensywnych treningów zrozumiecie, że jedna będzie napędzać drugą do podnoszenia limitów. Jestem tu po to, by dać Wam odpowiednie narzędzia, ale ponieważ jestem demonem, nigdy w pełni nie zrozumiem saiyańskich tajemnic. Dam z siebie wszystko, by Was chronić dopóty, dopóki będziecie po mojej stronie. Oczekuję od Was wsparcia w tworzeniu nowego porządku świata. Od podstaw. To będzie mozolna i ciężka praca, ale wszyscy na tym skorzystamy. Ten plan wcielimy w życie, jeśli będziecie gotowe na pierwsze kroki. Póki co... April, muszę Cię prosić o pełną gotowość, ponieważ chcę poddać Kisie temu samemu, co Tobie. Wiesz, o czym mówię. Może być gorąco.
Tu poderwał się z miejsca i kiedy Czarnooka wojowniczka zadarła głowę do góry...
>Może odrobinę boleć, ale tylko ten pierwszy raz.
Wtedy też Kisa mogła poczuć silne pulsowanie żył ręki, którą dotykała demona. Przesyłał za pośrednictwem kończyny swoją Ki, która zapełniała ciało dziewczyny. Starał się jak mógł, aby insekty nie zachowała się jak plaga szarańczy zżerając istniejącą moc Ogoniastej. Chociaż małe nicponie musiały pokazać swój charakterek, bo nie byłyby sobą. W jej ciele gnieździło się coraz więcej motyli, zwłaszcza w znamieniu w kształcie motyla, które wyłaniało się spod skóry Mocobiorczyni. Red przelał w nią maksymalną dawkę, dokładnie tak samo jak w przypadku April, która musiała mieć się na baczności. Dlaczego? Sama pamiętała, jaki demon był rozdrażniony po procesie zwiększania mocy Halfki. Właśnie po to była potrzebna gotowość w miarę wypoczętej, byłej narzeczonej Kuro, żeby nie tylko obronić ich wszystkich przed szałem demona, ale również kolejne ćwiczenia z rozszalałej mocy Czerwonookiego. Póki co mogła wyśledzić Ki Feelingiem przepływ energii z ciała Długowłosego do ciała Kisy. Proces ten jeszcze trwał, tym razem przekazana moc musiała zaakceptować nową właścicielkę, którą Red objął ramieniem do torsu i szeptał do uszka łagodne, chociaż poważne słowa:
>Nie bój się tej mocy, Kisa... Ona należy już tylko do Ciebie. Pomoże Ci podjąć decyzję, co dalej czynić. Wierzę, że zrobisz z niej dobry użytek...
Dopiero w tej chwili ból dziewczyny zniknął bez śladu. Jakby słowa demona ukoiły niespokojną Ki. A co z Rogatym? Nie było dobrze, drugie przekazanie mocy tego samego dnia odbiło się tym, ze aż musiał usiąść i przytrzymać dłonią krwawiącą od rogu skroń. Bolało jak diabli, ale czego nie robi się dla wyższych celów? A może jest masochistą? Nie, wiedział, że inwestycja zarówno w April jak i Kisę opłaci mu się stokrotnie. Oddychał ustami, głośno i ciężko, z których buchały kłębki zimnej pary, a oczy lekko zaszły za mgłą. Chyba póki co ciężko będzie wydobyć z demona cokolwiek więcej, nie wyglądał najlepiej. Nie mniej... nie żałował ani przez chwilę.
Ah, jakby mógł, to uśmiechnąłby się w geście niejakiego triumfu czy satysfakcji, a tak to tylko na chwilę zamknął powieki z cichym westchnieniem ulgi.
Ooc: Butterfly Effect na Kisie - zgoda uzyskana na GG/PW
Efekty:
1. przekazanie 31.500 Ki (masz nadwyżkę tej mocy - pamiętaj o tym w przyszłej walce, na przykład przytaczając ten post)
2. przekazanie energii, czyli ( 31.500 Ki / 15 ) / 2 = 1050 energii do puli statystyk (podstawowych moim zdaniem)
3. otrzymanie tatuażu w kształcie motyla - wielkość, kształt i lokalizacja według upodobań Kisy : 3
Koszt: 31.500 Ki plus to, co wyjdzie z kości - w kolejnym poście lub edycja tego
Pisanie kursywą w "Transie" - tekst Kisy
>Sęk w tym, że ściągnę na nas uwagę, a póki się nie przygotujemy odpowiednio - nie warto ryzykować. Jak będzie bardzo źle, wtedy tak zrobię, jak radzisz.
To ostatnie zdanie wypowiedział w towarzystwie rozświetlonych na moment ślepi. Bardzo dobra myśl, tylko bardzo nie na rękę w chwili obecnej. Miał ogon w postaci Hikaru, który śledził każdy jego ruch, więc na pewno zainterweniowałby, gdyby demona poniosło do morderstw. Kiedyś wyrządził pustki w więzieniu, i niby nie czepiał się o to Mistic, lecz nie powinien póki co nadstawiać karku pod gilotynę i modlić się, że ostrze jest tępe. Zresztą wolał skupić się na kłopotach towarzyszki, bo jej cel wymagał naprawdę wielu wyrzeczeń, o ile podejmie się pomysłu demona, który nie do końca miał czyste myśli. Intencje owszem - chciał pomóc April, ale egzekucja zadania może przerosnąć wszystkich. Moralnie, siłowo i tym podobne. Nie mniej nie ograniczał dziewczyny, skoro tak bardzo zależało jej na zabójstwie jednego z najsilniejszych wojowników, jakich kiedykolwiek spotkał.
A propo silnych wojowników... Heh Mistic miał poczucie humoru, nie ma co. Szkoda, że Rogaty nie potrafił docenić kunsztu żartu i odwdzięczyć się chociaż uśmiechem. Nic z tych rzeczy. Odprowadził go wzrokiem, kiedy zniknął w chmurach, chociaż bardziej skupiał się na pierwszych kontaktach dziewcząt. Póki co wydawały się być sobą wzajemnie zainteresowane, a to sam początek ich wspólnej przygody. Oczywiście nie muszą działać już na zawsze razem, lecz póki nie spłacą długu u Red'a - lepiej aby współpracowały ze sobą jak najlepiej.
>Wspominałem Ci Kisa, że Hikaru to Mistic. Coś jak pół Saiyan, pół Kaioshin. Takim ciężko znaleźć miejsce dla siebie, chociaż z miłą chęcią niszczą domy innym istotom...
Odpowiedział na wypowiedź Kisy. Tu wspomniał przy okazji o Dark Star, które wysadził w powietrze. Od tak. Bo mieszkała tam nieprzychylna mu rasa. A właśnie, demony. Jeden z nich, poza Red'em, działał jeszcze na Vegecie, mianowicie jego mocarny znajomy, który pomieszał szyki w wyglądzie i zachowaniu co po niektórych wojowników. U Kisy poszedł pijany Skrzydlaty w cycki i dojrzalszy wygląd, u Czarnowłosego wymieszał jeszcze cechy charakteru. I światopoglądowe.
>Cóż, nie ukrywam - Rukei otworzył mi usta...
Niewiele więcej dodał, ponieważ Kisa rozkręciła się na dobre w gadaniu w kółko o zagrożeniu ze strony władz Vegety. Rozumiał jej niepewność, zdenerwowanie, wręcz nawet wspomniała o Razielu i... trenerze Redzie? Kto śmiał małpować jego imię i mianować się także trenerem dla Saiyanki!? Ale szczerze, to bardziej zależało mu na uspokojeniu towarzyszki, żeby nie musiała się krępować. Wszak była już wolna, tego chciała między innymi, prawda?
>Spokojnie, Kisa... -delikatnie zetknął palcami jej owal twarzy i lekko podniósł jej podbródek, by patrzyła się wprost na demona- ...nie zapomniałem, o czym marzyłaś. Nie pozwolę, byś wróciła z przymusu na Vegetę, jako jeden z ich pionków. Masz o wiele więcej do zaoferowania, i udowodnię Ci to wraz z April. Twoja nowa znajoma będzie Ci bardziej potrzebna niż ja, ona zaś będzie musiała trzymać się z Tobą, żeby skutecznie ćwiczyć moc. Zaraz Wam to wyjaśnię, usiądźcie.
Kiedy wojowniczki posłuchały, sam też zajął miejsce i zastanawiał się, od czego tu zacząć. Niby ostatnio rozgadał się, lecz nie zawsze potrafił sprecyzować myśli w słowa. Oby tym razem się udało.
>Obie macie ten sam wspólny mianownik - większa moc. Ściśle współpracując już po pierwszym dniu intensywnych treningów zrozumiecie, że jedna będzie napędzać drugą do podnoszenia limitów. Jestem tu po to, by dać Wam odpowiednie narzędzia, ale ponieważ jestem demonem, nigdy w pełni nie zrozumiem saiyańskich tajemnic. Dam z siebie wszystko, by Was chronić dopóty, dopóki będziecie po mojej stronie. Oczekuję od Was wsparcia w tworzeniu nowego porządku świata. Od podstaw. To będzie mozolna i ciężka praca, ale wszyscy na tym skorzystamy. Ten plan wcielimy w życie, jeśli będziecie gotowe na pierwsze kroki. Póki co... April, muszę Cię prosić o pełną gotowość, ponieważ chcę poddać Kisie temu samemu, co Tobie. Wiesz, o czym mówię. Może być gorąco.
Tu poderwał się z miejsca i kiedy Czarnooka wojowniczka zadarła głowę do góry...
- Trans między Kisą a Red'em:
...i czekała na dokładniejsze wyjaśnienia, Kisa nagle znalazła się w zupełnie innym miejscu. W dodatku nie była sama. Mogła dostrzec przed sobą gorące źródło z kamienną wysepką na środku, a na niej siedział po turecku Red. Miał rozpuszczone włosy, nie posiadał górnej części ubrania, a jak usłyszał kroki Saiyanki, otworzył ślepia i spojrzał na nią ciekawskim wzrokiem.
>Witaj ponownie, Kisa -przywitał się grzecznie, chociaż cicho i z niepewnością w głosie- Dołączysz się, czy po ostatnim spotkaniu masz mnie dość?
Zamyśliła się do tego stopnia, że nawet nie zorientowała się, przy których wdechu zmieniła miejsce pobytu. Nieco zszokowana rozejrzała się po obcym otoczeniu, zastanawiając się, co się właśnie stało. Jej oczy dostrzegły znajomą postać, nieco w innym stylu, ale to nadal był on.
- Red! - krzyknęła po jego słowach i jednym dużym skokiem zbliżyła się do ciemnowłosego - Co się z Tobą stało? - spytała, kucając. Była ciut wyższa, więc nie musiała patrzeć na niego, zadzierając głowę.
Nie odrywał spojrzenia od Wojowniczki, która zdecydowała się podejść, właściwie skoczyć na tą małą wysepkę, na której siedział demon. Poznała go, niewiele zmienił się zewnętrznie, chociaż przynajmniej nie ociekał krwią - swoją czy kogoś innego. Natomiast u dziewczyny doszło trochę ciałka tu i ówdzie... widział to lepiej, kiedy kucnęła przed nim.
>Kiedy? Wtedy czy teraz? -wyprostował się w kręgosłupie, ale nadal nie podnosił się z ziemi- Trochę się stało, nie mniej widzę, że nie tylko u mnie nastąpiły zmiany.
To powiedziawszy kątem oka sięgnął na okrągłości Saiyanki, po czym westchnął cicho i rozkazał swojej energii rozproszyć się w postaci upadających płatków róż. Czerwonych rzecz jasna. Było ich tak wiele, że przypominały bardziej krwawy deszcz niżeli naturalne zjawisko. Kilka z płatków połaskotało delikatnie gładką skórę dziewczyny, a Rogaty uważnie patrzył się na wojowniczkę, lekko przy tym podgryzając pazur z najmniejszego palca u lewej ręki.
>Kisa... a gdybym powiedział, że nie powinnaś sama walczyć o swoje przeznaczenie? Fakt, nie jesteś tchórzem, by chować się za plecami innych. Pamiętam też, jak mówiłaś W Skalnym Lesie na Vegecie, że jesteś zaradna i samowystarczalna. Nie mniej...
Wstał powoli z ziemi, by wyprostować się i wyciągnąć dłoń w kierunku kucającej Ogoniastej. Utkwił uważnie rubinowe ślepia, a ręka z pazurami zawisła w powietrzu.
>...ile się od siebie różnimy? Skrywanie własnego ja jest męczące i irytujące. Nie uważasz, że moglibyśmy razem coś z tym zrobić?
Przysłoniła się z lekka, jak tylko Red skomentował jej zmiany w ciele.
- To robota Rukeia. -skomentowała krótko, milknąc już, bo głos zabrał znów demon. Wygadany jak nigdy, aż Kisa zaczęła zastanawiać się, czy to nie jej chora wyobraźnia. W dodatku te róże, ona chyba nie ma, aż tak chorej głowy.
- Uh? - przechyliła lekko głowę i wpatrzyła w wyciągniętą ku niej - Ale... jeśli ujawnię swoją prawdziwą twarz... jeśli ktoś się dowie, że tak naprawdę jestem tylko eksperymentem, klonem, że wszystkich wokół oszukuję... mogą chcieć mnie nawet zabić. Nie mogę. - cofnęła się nieznacznie, chowając głowę - Nie jestem wystarczająco silna by móc się obronić.
Ten Rukei... do tego też się nie przyznał. Cóż, mogło być zawsze gorzej, a tu nawet do twarzy Kisie w dojrzalszym ciele i wyższym o kilka centymetrów. Nie uległ zmianom jej charakter, a to ważne, prawda? Red rzeczywiście rozgadał się jak nigdy, a to tylko jedna z kilku czynników, które poddały się trwalszym modyfikacjom pod wpływem Rukei'a.
Nie cofał ręki, nawet kiedy rozmówczyni nie chciała przyjąć pomocy i cofnęła się speszona, być może zła na siebie za bycie słabą. Nie, w jego oczach taką nie była. I nie będzie - już się postara, aby tak jak April mogła odetchnąć z satysfakcją za trudy i znoje, które wreszcie ktoś docenił.
>Obecnie dalej oszukujesz samą siebie i innych. W czym to jest lepsze od wyzbycia się ciężaru?
Spadających płatków róż zdawało się być coraz więcej, aż niektóre z nich zatrzymały swój upadek na włosach i ubiorach wojowników. Surowy wyraz twarzy demona zdradzał poniekąd, że nie był do końca taki jak przed atakiem furii. Jego aura też nie dawała poczucia bezpieczeństwa, chociaż w stosunku do Kisy wydawał się być bardzo spokojny.
>Jeśli tylko zechcesz, pomogę Ci jak najszybciej rozprawić się z Twoim problemem i dać Ci moc, której tak bardzo pragniesz. W zamian chcę Twoją lojalność wobec mnie. Nie tolerancję, nie szacunek - wystarczy lojalność.
Wciąż miał dłoń gotową do uścisku. Czy pakt z Diabłem to dobry pomysł?
- Pomoc w zamian za lojalność...? - Powtórzyła. Sama z pewnością nie poradzi sobie ze swoim brzmieniem, nie teraz, nie z tym poziomem mocy. Znała już jakiś czas demona i wierzyła, że nie chce zrobić jej krzywdy, że na prawdę chce jej pomóc, zatroszczyć się w jakiś sposób o nią. Wyciągnął w jej stronę pomocną dłoń. Dłoń.
Spojrzała na nią z lekka niepewnie, bijąc się ze sobą w myślach. Tak bardzo była zagubiona...
- Dobrze, zgoda. - powiedziała, uprzednio przełykając głośno ślinę. Wysunęła lekko swoja drobną rączkę, którą podała demonowi do uścisku. Niech się dzieje, co ma dziać.
>Może odrobinę boleć, ale tylko ten pierwszy raz.
Wtedy też Kisa mogła poczuć silne pulsowanie żył ręki, którą dotykała demona. Przesyłał za pośrednictwem kończyny swoją Ki, która zapełniała ciało dziewczyny. Starał się jak mógł, aby insekty nie zachowała się jak plaga szarańczy zżerając istniejącą moc Ogoniastej. Chociaż małe nicponie musiały pokazać swój charakterek, bo nie byłyby sobą. W jej ciele gnieździło się coraz więcej motyli, zwłaszcza w znamieniu w kształcie motyla, które wyłaniało się spod skóry Mocobiorczyni. Red przelał w nią maksymalną dawkę, dokładnie tak samo jak w przypadku April, która musiała mieć się na baczności. Dlaczego? Sama pamiętała, jaki demon był rozdrażniony po procesie zwiększania mocy Halfki. Właśnie po to była potrzebna gotowość w miarę wypoczętej, byłej narzeczonej Kuro, żeby nie tylko obronić ich wszystkich przed szałem demona, ale również kolejne ćwiczenia z rozszalałej mocy Czerwonookiego. Póki co mogła wyśledzić Ki Feelingiem przepływ energii z ciała Długowłosego do ciała Kisy. Proces ten jeszcze trwał, tym razem przekazana moc musiała zaakceptować nową właścicielkę, którą Red objął ramieniem do torsu i szeptał do uszka łagodne, chociaż poważne słowa:
>Nie bój się tej mocy, Kisa... Ona należy już tylko do Ciebie. Pomoże Ci podjąć decyzję, co dalej czynić. Wierzę, że zrobisz z niej dobry użytek...
Dopiero w tej chwili ból dziewczyny zniknął bez śladu. Jakby słowa demona ukoiły niespokojną Ki. A co z Rogatym? Nie było dobrze, drugie przekazanie mocy tego samego dnia odbiło się tym, ze aż musiał usiąść i przytrzymać dłonią krwawiącą od rogu skroń. Bolało jak diabli, ale czego nie robi się dla wyższych celów? A może jest masochistą? Nie, wiedział, że inwestycja zarówno w April jak i Kisę opłaci mu się stokrotnie. Oddychał ustami, głośno i ciężko, z których buchały kłębki zimnej pary, a oczy lekko zaszły za mgłą. Chyba póki co ciężko będzie wydobyć z demona cokolwiek więcej, nie wyglądał najlepiej. Nie mniej... nie żałował ani przez chwilę.
Ah, jakby mógł, to uśmiechnąłby się w geście niejakiego triumfu czy satysfakcji, a tak to tylko na chwilę zamknął powieki z cichym westchnieniem ulgi.
Ooc: Butterfly Effect na Kisie - zgoda uzyskana na GG/PW
Efekty:
1. przekazanie 31.500 Ki (masz nadwyżkę tej mocy - pamiętaj o tym w przyszłej walce, na przykład przytaczając ten post)
2. przekazanie energii, czyli ( 31.500 Ki / 15 ) / 2 = 1050 energii do puli statystyk (podstawowych moim zdaniem)
3. otrzymanie tatuażu w kształcie motyla - wielkość, kształt i lokalizacja według upodobań Kisy : 3
Koszt: 31.500 Ki plus to, co wyjdzie z kości - w kolejnym poście lub edycja tego
Pisanie kursywą w "Transie" - tekst Kisy
Re: Skalny Las
Pią Wrz 23, 2016 9:04 pm
The member 'Red' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Procent' : 59
'Procent' : 59
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Nie Wrz 25, 2016 7:15 pm
- Wiadomość dla Kisy:
- - Kisa, wszystko z tobą porządku? Wiesz kto cię porwał? Sadząc po tym, że jesteś z Redem i moją znajomą to musi być ktoś od nich. Niedługo będę na Ziemi więc czekaj. – rzucił mentalną wiadomość do dziewczyny. Ciekawe jaki transfer był między planetami i kiedy dziewczyna otrzyma wiadomość.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Pon Wrz 26, 2016 1:32 pm
Odetchnęłam z dużą ulgą, kiedy Hikaru nas opuścił. Tak jakby jakiś czarny dym powędrował razem z nim. Uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny. Pochodziła z Vegety, zupełnie tak jak ja, ale nie miałam zamiaru o tym wspominać. Miałam tą przewagę, że trudno było rozpoznać we mnie, czy byłam ziemianką, czy też mieszkałam na Vegecie. Nienawidziłam tego miejsca całą sobą, wieczne podporządkowanie się względem innych. To nie było miejsce dla mnie. Pamiętałam akademię, pamiętałam ludzi, z którymi tak byłam Rei, Hazard, Kuro. Pamiętałam również swoje misje, które tam przechodziłam. Miałam więcej szczęścia niż Kuro i mnie przyjmowali na nauki. Każdy mógł mówić co chce, ale taryfa ulgowa dla ładnych dziewczyn obowiązywała mimo wojskowej dyscypliny. Chcąc nie chcąc to małpy to też faceci i wzrokowcy.
Widziałam ciągle zdziwienie w oczach czarnowłosej. Zresztą wcale jej się nie dziwię, została nagle przetransportowana na Ziemię. Z jej ust wywarł się nagle słowotok, postanowiłam go nie przerywać, a gdy skończyła rzuciłam tylko.
- To Tylko Vegeta. Kto by się nimi przejmował, tutaj możesz poczuć zapach wolności. A przede wszystkim tutaj masz szansę na rozwój swojej osoby. Na czym, jak zrozumiałam Tobie również zależy – nie wiedziałam, czy moje słowa, w jakimś stopniu zadziałają na nowo poznaną Kisę, ale jedno musiałam przyznać. Miałam rację. Kto by się przejmował jakimś Razielem, czy trenerem Redem czy innym małpiszonem. Liczy się tu i teraz. Po chwili jednak postanowił w końcu demon zabrać głos, więc automatycznie ucichłam. Miałam do niego wieli szacunek, przez krótki czas pobytu razem z nim zaszczepił we mnie taką moc, jakiej wcześniej nie mogłam dostać poprzez swój trening. Ufałam mu i co więcej byłam w stanie skoczyć za nim w ogień byleby tylko móc się odpowiednio wzmocnić. Tylko to się liczyło w tym momencie.
- Jasne, będę na Was uważać Red. – powiedziałam będąc w zasadzie w pełni gotowa. Byłam posłuszna, gdyż demon nigdy nie wywierał na mnie presji, zawsze pozwalał dokonać wolnego wyboru. Zależało mi również na Kisie. W końcu to ona miała być moją partnerką do ciągłego doskonalenia, no i w zasadzie ode mnie ona też oczekuje wzmocnienia. Miałyśmy żyć w symbiozie, dlatego i na nią przez ten krótki czas będę musiała uważać. Spojrzałam na dziewczynę, bo po słowach Reda mogła się lekko przestraszyć – Zaboli, ale gdy poznasz efekt uznasz, że było warto.
Stanęłam kawałek od nich i obserwowałam całe zajście tym razem jako osoba postronna i obserwująca. Nie sądziłam, że cały proces, aż tak wyglądał. Czułam niemalże jak czarne motyle się pojawiają i moc jest przekazywana z jednego ciała do drugiego. To było takie niesamowite.
Oczywiście mówię to jako komentator, nie jako osoba, która przed chwilą to przeżyła, bo ból nie należał do najprzyjemniejszych. Obserwowałam całą dwójkę gotowa na reakcję, chociaż tak naprawdę nie miałam pojęcia, co się stanie… w końcu każdy może przechodzić ten stan zupełnie inaczej.
OOC: Regeneracja HP 10%
Widziałam ciągle zdziwienie w oczach czarnowłosej. Zresztą wcale jej się nie dziwię, została nagle przetransportowana na Ziemię. Z jej ust wywarł się nagle słowotok, postanowiłam go nie przerywać, a gdy skończyła rzuciłam tylko.
- To Tylko Vegeta. Kto by się nimi przejmował, tutaj możesz poczuć zapach wolności. A przede wszystkim tutaj masz szansę na rozwój swojej osoby. Na czym, jak zrozumiałam Tobie również zależy – nie wiedziałam, czy moje słowa, w jakimś stopniu zadziałają na nowo poznaną Kisę, ale jedno musiałam przyznać. Miałam rację. Kto by się przejmował jakimś Razielem, czy trenerem Redem czy innym małpiszonem. Liczy się tu i teraz. Po chwili jednak postanowił w końcu demon zabrać głos, więc automatycznie ucichłam. Miałam do niego wieli szacunek, przez krótki czas pobytu razem z nim zaszczepił we mnie taką moc, jakiej wcześniej nie mogłam dostać poprzez swój trening. Ufałam mu i co więcej byłam w stanie skoczyć za nim w ogień byleby tylko móc się odpowiednio wzmocnić. Tylko to się liczyło w tym momencie.
- Jasne, będę na Was uważać Red. – powiedziałam będąc w zasadzie w pełni gotowa. Byłam posłuszna, gdyż demon nigdy nie wywierał na mnie presji, zawsze pozwalał dokonać wolnego wyboru. Zależało mi również na Kisie. W końcu to ona miała być moją partnerką do ciągłego doskonalenia, no i w zasadzie ode mnie ona też oczekuje wzmocnienia. Miałyśmy żyć w symbiozie, dlatego i na nią przez ten krótki czas będę musiała uważać. Spojrzałam na dziewczynę, bo po słowach Reda mogła się lekko przestraszyć – Zaboli, ale gdy poznasz efekt uznasz, że było warto.
Stanęłam kawałek od nich i obserwowałam całe zajście tym razem jako osoba postronna i obserwująca. Nie sądziłam, że cały proces, aż tak wyglądał. Czułam niemalże jak czarne motyle się pojawiają i moc jest przekazywana z jednego ciała do drugiego. To było takie niesamowite.
Oczywiście mówię to jako komentator, nie jako osoba, która przed chwilą to przeżyła, bo ból nie należał do najprzyjemniejszych. Obserwowałam całą dwójkę gotowa na reakcję, chociaż tak naprawdę nie miałam pojęcia, co się stanie… w końcu każdy może przechodzić ten stan zupełnie inaczej.
OOC: Regeneracja HP 10%
- GośćGość
Re: Skalny Las
Pon Wrz 26, 2016 9:01 pm
Słowa April były... pocieszające, ale też z lekka zdołowały Kisę. Przecież zawsze, od momentu jej stworzenia pragnęła wolności, chciała być poza tymi wszystkimi rozkazami, a z drugiej strony... bała się. To chyba dobre stwierdzenie. Obawiała się, jakie będzie życie poza murami Akademii, czy da sobie radę, czy udźwignie ten ciężar wolności, przymus zadbania samą o siebie. Nikt jej tu nie przyniesie jedzonka pod nosek, jak to miała jako Nashi, czy w laboratorium. Nikt nie przypilnuje.
To taki strach, jaki panuje dorosłemu człowiekowi, gdy przychodzi mu wyprowadzić się od rodziców. Zawsze o tym marzyłeś, ale masz obawy.
___ - Choć po mnie tego nie widać, ani w moim charakterze, ale... jakiś szacunek do tych cieciów na tamtej planecie mam i ... Jestem wredna, bo po prostu lubię ich denerwować. Aaaah! Za szybko to się stało! - poczochrała się po swojej bujnej, kruczoczarnej czuprynie, teraz wyglądała jakby dopiero co z łóżka wstała. Wtedy też podszedł do niej Red, dotknął delikatnie jej twarzy i zadarł do góry. Wbiła zamieszany wzrok w czarnoczerwone oczy demona. Jakoś dziwnie, gdy ten powiedział "spokojnie", ona się uspokoiła. Otworzyła szerzej oczy, słuchając jego słów. Tak... ale to niczego nie rozwiązuje.
Usiadła tyłkiem na ziemi, spojrzała na swojego nowego trenera, którym był Red. Zaczął tłumaczyć. Z tego co zrozumiała chciał pomóc jej i April w osiągnięciu większej mocy. No i mogła wywnioskować również, że w takim razie jej nowa koleżanka też należy do tej rasy co ona, tylko pozbyła się najwyraźniej ogona, albo nigdy go nie miała. Z tego co wie, halfi nie mają przedłużenia kręgosłupa, więc... może jest halfką. No nie ważne.
___ - Heh... potrzebuję super saiyanina drugiego poziomu by cokolwiek zdziałać... na razie daleko mi do tego. Nie wiem jak się do tego zabrać. - pozwoliła sobie się wtrącić w wypowiedź Red'a. Później dowiedziała się, że mężczyzna chce... poddać ją temu samemu co April... ale czym to by...
Tu nastąpił trans (nie ma sensu wklejać go jeszcze raz).
To była jej decyzja. Podjęła ją już wcześniej, a raczej miała takie dziwne deja vu, że owa scena już działa się na Vegecie i to całkiem niedawno.
Po podaniu ręki demonowi, zaczęła czuć coś bardzo nieprzyjemnego. Zaczęło się od bólu ręki, a potem było już tylko gorzej. Czuła, jak coś wtargnęło bezczelnie w jej DNA i próbuje pomieszać w szykach, jak siada sobie między jej KI mówiąc, że od teraz będzie tutaj mieszkać. Dziewczyna skuliła się z lekka, jednak ucisk między ich dłońmi wciąż był niezmienny, a nawet się zwiększył. Kisa syczała przez zęby, próbując jakoś w miarę znośnie znieść tą torturę, bo inaczej nazwać tego nie można było. No... może jeszcze można by się pokusić o nazwę "masochizm", bo młoda wojowniczka robiła to z czysto własnej woli.
Na nieszczęście Raziela... właśnie w tym momencie postanowił On wysłać jej wiadomość telepatyczną. Szum w jej głowie uniemożliwił jej, aby mogła w całości ją odsłuchać, brzmiało to wszystko jak za grubą ścianą, nawet nie rozpoznała głosu mężczyzny. Odbiło się to od niej jak piłeczka od murka.
Po jakimś czasie, gdy cała moc została jej przelana, dziewczyna opadła na ziemię, podtrzymując się ledwo na dłoniach. Pot kapał jej z czoła, a ona oddychała głośno. Znów pojawił się ten nieznośny ból na plecach i trudności w oddychaniu. Teraz dopiero jakby podświadomie, dotarło do niej, że to jest znak przynależności saiyanki do demona. Teraz... jest jego i jakoś wojowniczka nie ma nic przeciwko.
Zawirowało jej w głowie, poczuła się silniejsza. Znacznie silniejsza. Może nie chodziło o parę w łapie, bo siła jej ciosu zapewne pozostawała taka sama, ale zwiększyły się jej możliwości w rozporządzaniu energią. Świetnie. Avalon i Kaminari dostały niezłego bonusa, na pewno to wykorzysta przy najbliższej okazji.
___ - Skoro mamy... pracować razem, wypada cokolwiek o sobie coś wiedzieć. - powiedziała w końcu, wracając do poprzedniej pozycji. Spojrzała ukradkiem na Red'a. Wyglądał na wykończonego, rozumiała to. Zaproponowała mu, żeby się położył, a za poduszkę miały posłużyć jej uda. W końcu jej nieco przybyło również i tu, więc nie ma już samych kości i mięśni w nogach, powinna być całkiem wygodna. - Zacznę ja. Jestem podobno saiyaninem, taki był raczej zamysł jak mnie 'tworzono'. Nie mam matki, nie mam ojca, moimi rodzicami byli wszyscy naukowcy w podziemiach Vegety. Proszę. - i tutaj podniosła swoją bluzkę by pokazać pępek, a raczej jego brać. Na jego miejscu znajdowało się tylko wgłębienie - Jestem klonem, saiyanki... innej saiyanki i podobno demona, ale co do tego ostatniego nie jestem pewna, bo te komórki są głęboko uśpione. Zapewne moja poprzedniczka miała więcej zabawy z tym genem. - podrapała się w tyle głowy. Po raz pierwszy komuś tak szczerze opowiedziała o sobie, była ciekawa reakcji. To taki jakby test.
Wszelkie błędy poprawię w środę! Jest późno i zaczęłam się pod koniec spieszyć!
To taki strach, jaki panuje dorosłemu człowiekowi, gdy przychodzi mu wyprowadzić się od rodziców. Zawsze o tym marzyłeś, ale masz obawy.
___ - Choć po mnie tego nie widać, ani w moim charakterze, ale... jakiś szacunek do tych cieciów na tamtej planecie mam i ... Jestem wredna, bo po prostu lubię ich denerwować. Aaaah! Za szybko to się stało! - poczochrała się po swojej bujnej, kruczoczarnej czuprynie, teraz wyglądała jakby dopiero co z łóżka wstała. Wtedy też podszedł do niej Red, dotknął delikatnie jej twarzy i zadarł do góry. Wbiła zamieszany wzrok w czarnoczerwone oczy demona. Jakoś dziwnie, gdy ten powiedział "spokojnie", ona się uspokoiła. Otworzyła szerzej oczy, słuchając jego słów. Tak... ale to niczego nie rozwiązuje.
Usiadła tyłkiem na ziemi, spojrzała na swojego nowego trenera, którym był Red. Zaczął tłumaczyć. Z tego co zrozumiała chciał pomóc jej i April w osiągnięciu większej mocy. No i mogła wywnioskować również, że w takim razie jej nowa koleżanka też należy do tej rasy co ona, tylko pozbyła się najwyraźniej ogona, albo nigdy go nie miała. Z tego co wie, halfi nie mają przedłużenia kręgosłupa, więc... może jest halfką. No nie ważne.
___ - Heh... potrzebuję super saiyanina drugiego poziomu by cokolwiek zdziałać... na razie daleko mi do tego. Nie wiem jak się do tego zabrać. - pozwoliła sobie się wtrącić w wypowiedź Red'a. Później dowiedziała się, że mężczyzna chce... poddać ją temu samemu co April... ale czym to by...
Tu nastąpił trans (nie ma sensu wklejać go jeszcze raz).
To była jej decyzja. Podjęła ją już wcześniej, a raczej miała takie dziwne deja vu, że owa scena już działa się na Vegecie i to całkiem niedawno.
Po podaniu ręki demonowi, zaczęła czuć coś bardzo nieprzyjemnego. Zaczęło się od bólu ręki, a potem było już tylko gorzej. Czuła, jak coś wtargnęło bezczelnie w jej DNA i próbuje pomieszać w szykach, jak siada sobie między jej KI mówiąc, że od teraz będzie tutaj mieszkać. Dziewczyna skuliła się z lekka, jednak ucisk między ich dłońmi wciąż był niezmienny, a nawet się zwiększył. Kisa syczała przez zęby, próbując jakoś w miarę znośnie znieść tą torturę, bo inaczej nazwać tego nie można było. No... może jeszcze można by się pokusić o nazwę "masochizm", bo młoda wojowniczka robiła to z czysto własnej woli.
Na nieszczęście Raziela... właśnie w tym momencie postanowił On wysłać jej wiadomość telepatyczną. Szum w jej głowie uniemożliwił jej, aby mogła w całości ją odsłuchać, brzmiało to wszystko jak za grubą ścianą, nawet nie rozpoznała głosu mężczyzny. Odbiło się to od niej jak piłeczka od murka.
Po jakimś czasie, gdy cała moc została jej przelana, dziewczyna opadła na ziemię, podtrzymując się ledwo na dłoniach. Pot kapał jej z czoła, a ona oddychała głośno. Znów pojawił się ten nieznośny ból na plecach i trudności w oddychaniu. Teraz dopiero jakby podświadomie, dotarło do niej, że to jest znak przynależności saiyanki do demona. Teraz... jest jego i jakoś wojowniczka nie ma nic przeciwko.
Zawirowało jej w głowie, poczuła się silniejsza. Znacznie silniejsza. Może nie chodziło o parę w łapie, bo siła jej ciosu zapewne pozostawała taka sama, ale zwiększyły się jej możliwości w rozporządzaniu energią. Świetnie. Avalon i Kaminari dostały niezłego bonusa, na pewno to wykorzysta przy najbliższej okazji.
___ - Skoro mamy... pracować razem, wypada cokolwiek o sobie coś wiedzieć. - powiedziała w końcu, wracając do poprzedniej pozycji. Spojrzała ukradkiem na Red'a. Wyglądał na wykończonego, rozumiała to. Zaproponowała mu, żeby się położył, a za poduszkę miały posłużyć jej uda. W końcu jej nieco przybyło również i tu, więc nie ma już samych kości i mięśni w nogach, powinna być całkiem wygodna. - Zacznę ja. Jestem podobno saiyaninem, taki był raczej zamysł jak mnie 'tworzono'. Nie mam matki, nie mam ojca, moimi rodzicami byli wszyscy naukowcy w podziemiach Vegety. Proszę. - i tutaj podniosła swoją bluzkę by pokazać pępek, a raczej jego brać. Na jego miejscu znajdowało się tylko wgłębienie - Jestem klonem, saiyanki... innej saiyanki i podobno demona, ale co do tego ostatniego nie jestem pewna, bo te komórki są głęboko uśpione. Zapewne moja poprzedniczka miała więcej zabawy z tym genem. - podrapała się w tyle głowy. Po raz pierwszy komuś tak szczerze opowiedziała o sobie, była ciekawa reakcji. To taki jakby test.
Wszelkie błędy poprawię w środę! Jest późno i zaczęłam się pod koniec spieszyć!
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Pią Wrz 30, 2016 7:18 pm
Jak to dobrze, że April miała dar przekonywania! Bardzo szybko i przejrzyście przedstawiła nowo przybyłej wojowniczce swoją perspektywę na Ziemi. Z dala od wojska, z dala od rozkazów i Księciunia. W dodatku Błękitnooka poczęstowała Kisę miłym uśmiechem i zapewnieniem, że tylko przy nich rozwinie swoje skrzydła, swoje umiejętności i zyska upragnioną moc. Zadanie bardzo trudne, lecz nie niemożliwe! Pierwszym bodźcem do zmian było przekazanie Ki wprost z ciała demona, czyli dokładnie ten sam rytuał, który przeprowadził z April. I tym razem Halfka zgodziła się asekurować zdarzenie od efektów ubocznych, które mogły przyćmić uroczyste przekazanie Ki. Dobra wiadomość to taka, że tym razem Red po prostu osłabł bez wybuchu gniewu i złości, a zła - April nie miała okazji do spróbowania okiełznania chaosu. Spokojnie, jeszcze nadarzy się wiele możliwości, a swoją postawą udowodniła, że można liczyć na wsparcie także w prawdziwych natarciach i kłopotach.
Transmitowanie i lokowanie czarnych motyli w ciele Kisy można było uznać za zakończone. Udało się, świetnie! Operacja się udała, pacjentka przeżyła, asysta nie ucierpiała. Wzorowo! Jedyne, co przeszkadzało demonowi, to zawroty głowy i krwawienie z rogów. Aż pokusił się na propozycję Kisy i ostrożnie ułożył głowę na jej udach przymykając oczy. Słuchu nie uśpił, więc wszystko słyszał i analizował w głowie. Czarnooka jako pierwsza zdecydowała się na rozpoczęcie integracji poprzez szczerą rozmowę. Ciekawy pomysł, i chociaż pokrótce Ogoniasta już wcześniej opowiedziała o sobie kilka słów, teraz mógł też zweryfikować, czy trzymała się wersji poprzedniej. Tak, pokrywała się, nie było żadnych wątpliwości. I tu nie spudłował z wyborem Kisy na drugą sojuszniczkę.
Ah Kochane Motylki, rośnijcie w siłę.
>Kisa - nawet, jeśli jesteś klonem kogoś innego, traktuj siebie jako indywidualną jednostkę. Masz przecież własny charakter, własne przeżycia, własne przemyślenia i priorytety - tego nie da się skopiować genetycznie. A co do demonicznych genów... jeśli chcesz, spróbuję dowiedzieć się, czy rzeczywiście masz demoniczne korzenie. Tylko odpocznę.
Pod koniec wypowiedzi bezwiednie zamruczał przekręcając się na bok i lekko kuląc swe ciało, jak kotek. Nie otwierając oczu zdecydował się i on powiedzieć nieco o sobie. Wszak mieli być partnerami, nie ma hierarchii, co to to nie. Jedynie poprzez ciężką pracę można zyskać w czyiś oczach szacunek, a nie poprzez dyrygowanie. Zatem i on zdradzi coś więcej, aby nie stracić wiarygodności w oczach sojuszniczek, chociaż to będzie ciężka spowiedź.
>Narodziłem się na już nieistniejącej planecie Dark Star. Mam ponad trzysta lat. Przez znakomitą większość czasu byłem zahibernowany w lodowcu, ale ożyłem dzięki demonicy imieniem Tsu. Zabiłem setki tysięcy istot, najwięcej będąc zarażonym infekcją Tsufula. By rosnąć w siłę pochłaniałem innych wojowników. Nie radzę sobie z głodem.
Trochę chaotycznie, lecz z grubsza ujął te elementy, które mogłyby dziewczynom nieco pomóc poznać demona. To tylko fakty, które w większości nie dotykały Saiyanek, ale mogły nadać inny tok myślenia. Skoro zabijał, to dlaczego teraz chce wesprzeć? Skoro nie radzi sobie z głodem, dlaczego nie miał zamiaru wgryzać się w ciała towarzyszek? Skoro pochłanianie istot wzmacnia Red'a, czemu tego nie czyni nadal? No i nie wspomniał... skąd ma kocie uszy, bo sam nie wiedział.
Wciąż miał zmrużone ślepia, lecz wytężał słuch, aby nie przegapić żadnego słówka z ust bliskich mu kobiet. Musiał lepiej poznać swoje koleżanki z pracy, aby w pełni dopomóc w ich rozwoju. Przemiany Saiyan niestety nie znał, jednak zdawało mu się, że April i Kisa znajdą wspólny język. Trochę obawiał się, że z czasem zrozumieją, że Red nie jest im potrzebny i zdecydują się zerwać wszelkie kontakty z piekielnym pomiotem. Można powiedzieć, że źle zniósłby rozłąkę, od kiedy stracił jakikolwiek kontakt z June i jej synkiem Shigo.
Transmitowanie i lokowanie czarnych motyli w ciele Kisy można było uznać za zakończone. Udało się, świetnie! Operacja się udała, pacjentka przeżyła, asysta nie ucierpiała. Wzorowo! Jedyne, co przeszkadzało demonowi, to zawroty głowy i krwawienie z rogów. Aż pokusił się na propozycję Kisy i ostrożnie ułożył głowę na jej udach przymykając oczy. Słuchu nie uśpił, więc wszystko słyszał i analizował w głowie. Czarnooka jako pierwsza zdecydowała się na rozpoczęcie integracji poprzez szczerą rozmowę. Ciekawy pomysł, i chociaż pokrótce Ogoniasta już wcześniej opowiedziała o sobie kilka słów, teraz mógł też zweryfikować, czy trzymała się wersji poprzedniej. Tak, pokrywała się, nie było żadnych wątpliwości. I tu nie spudłował z wyborem Kisy na drugą sojuszniczkę.
Ah Kochane Motylki, rośnijcie w siłę.
>Kisa - nawet, jeśli jesteś klonem kogoś innego, traktuj siebie jako indywidualną jednostkę. Masz przecież własny charakter, własne przeżycia, własne przemyślenia i priorytety - tego nie da się skopiować genetycznie. A co do demonicznych genów... jeśli chcesz, spróbuję dowiedzieć się, czy rzeczywiście masz demoniczne korzenie. Tylko odpocznę.
Pod koniec wypowiedzi bezwiednie zamruczał przekręcając się na bok i lekko kuląc swe ciało, jak kotek. Nie otwierając oczu zdecydował się i on powiedzieć nieco o sobie. Wszak mieli być partnerami, nie ma hierarchii, co to to nie. Jedynie poprzez ciężką pracę można zyskać w czyiś oczach szacunek, a nie poprzez dyrygowanie. Zatem i on zdradzi coś więcej, aby nie stracić wiarygodności w oczach sojuszniczek, chociaż to będzie ciężka spowiedź.
>Narodziłem się na już nieistniejącej planecie Dark Star. Mam ponad trzysta lat. Przez znakomitą większość czasu byłem zahibernowany w lodowcu, ale ożyłem dzięki demonicy imieniem Tsu. Zabiłem setki tysięcy istot, najwięcej będąc zarażonym infekcją Tsufula. By rosnąć w siłę pochłaniałem innych wojowników. Nie radzę sobie z głodem.
Trochę chaotycznie, lecz z grubsza ujął te elementy, które mogłyby dziewczynom nieco pomóc poznać demona. To tylko fakty, które w większości nie dotykały Saiyanek, ale mogły nadać inny tok myślenia. Skoro zabijał, to dlaczego teraz chce wesprzeć? Skoro nie radzi sobie z głodem, dlaczego nie miał zamiaru wgryzać się w ciała towarzyszek? Skoro pochłanianie istot wzmacnia Red'a, czemu tego nie czyni nadal? No i nie wspomniał... skąd ma kocie uszy, bo sam nie wiedział.
Wciąż miał zmrużone ślepia, lecz wytężał słuch, aby nie przegapić żadnego słówka z ust bliskich mu kobiet. Musiał lepiej poznać swoje koleżanki z pracy, aby w pełni dopomóc w ich rozwoju. Przemiany Saiyan niestety nie znał, jednak zdawało mu się, że April i Kisa znajdą wspólny język. Trochę obawiał się, że z czasem zrozumieją, że Red nie jest im potrzebny i zdecydują się zerwać wszelkie kontakty z piekielnym pomiotem. Można powiedzieć, że źle zniósłby rozłąkę, od kiedy stracił jakikolwiek kontakt z June i jej synkiem Shigo.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Sob Paź 01, 2016 8:01 pm
Spojrzałam na Kisę. Chyba potrafiłam jej pomóc z osiągnięciem drugiego poziomu. Sama nie pamiętałam, jak do tego doszło, ale myślę, że razem mogłybyśmy osiągnąć kompromis. Obserwowałam ją oraz demona gotowa do jakiejkolwiek interwencji. Na nasze szczęście odbyło się bez tego, proces przebiegł sprawnie, chociaż widziałam jak zmęczyło to Reda. Póki co milczałam. Jednak po chwili się przeraziłam. Kisa zaczęła się przedstawiać, więc zapewne i ja będę musiała. Słuchałam jej jednak uważnie. Ciężko było tak naprawdę określić, kim ona w takim razie była. Wyglądała dokładnie tak jak każda małpa w zasadzie. To tylko pokazywało, jaka Vegeta była okropna skoro pozwalała na takie eksperymenty. Przecież to normalna dziewczyna, która żyje i ma emocje, uczucia, wspomnienia. Po chwili w końcu i demon zaczął mówić o sobie. Jeżeli próbował mnie w ten sposób do siebie zniechęcić to na pewno nie otrzyma odpowiednich efektów. Teraz byłam pewna, że przy demonie będę w stanie się wzmocnić na tyle, aby kiedyś stanąć naprzeciwko Kuro.
- Hm to teraz pora na mnie – powiedziałam, kiedy w zasadzie obie głowy zwróciły się w moją stronę. – Nazywam się April. Urodziłam się na Vegecie, jestem pół saiyanką, pół ziemianką. Nie pamiętam ostatnich kilku lat swojego życia, gdyż straciłam pamięć. Ostatnią sytuacją jaką pamiętam był mój brat, który umarł na moich oczach. Zostałam zostawiona pół roku temu sama na Ziemi i tak sobie żyję. Jedyne czego pragnę to zemścić się na osobie, która zamordowała mojego brata i moje dziecko.
Wolałam póki co nie zdradzać imienia tej osoby. Wiedziałam, że demon to wie, a z kolei nie miałam zielonego pojęcia, czy Kisa zna w jakiś sposób Kuro. Lepiej nie ryzykować niepotrzebnych nieporozumień w takich wypadkach, a przynajmniej na razie zachować tą informację dla siebie.
- Proponuję przerwę, i tak już słońce zachodzi, a Ty oddałeś już sporo energii – powiedziałam zwracając ostatnie słowa do demona i zaczęłam dokańczać resztkę kolacji, którą wcześniej sprawił Red, dzieląc się przy tym z Kisą. Apetyt to miała akurat jak prawdziwa saiyanka. Miałam wrażenie, że akurat każdy z nas potrzebował tej regeneracji. Nie wiedziałam, jak szybko padła Kisa i Red, ale mi zbyt wiele nie trzeba było. Dużo emocji jak na jeden dzień. Obudziłam się o świcie. Pogoda na szczęście dopisywała dzięki czemu nie zmarzłam w nocy, nie wiedziałam za to jak Kisa, w końcu to całkowita zmiana temperatury, która panowała na Vegecie, a Ziemii. Wymknęłam się po cichu i postanowiłam obok obozu(jeżeli można było to tak w ogóle nazwać) trochę się rozgrzać. Rozpoczęłam w zasadzie od rozciągnięć wszystkich mięśni, przechodząc następnie do trochę ostrzejszego treningu. To było niesamowite, ale czułam w sobie gdzieś tą energię, która otrzymałam od demona. Zdecydowanie różniła się od mojej, chociaż można powiedzieć, że połączyła się razem z moją. Dotknęłam swoich pleców, gdzie miałam swój nowy tatuaż. Nie widziałam go, ale poprzez dotyk palców wiedziałam, że był wspaniały. Wiele osób mogło się wydawać, że jestem delikatna i zdecydowanie stronię od ćwiczeń, ale to tylko pierwsze pozory. Pod tą niewinną, spąsowiałą buzią krył się demon. Lazurowe oczy i czarne włosy tylko idealnie maskowały moją zadziorność. Próbowałam poznać nową energię i przede wszystkim jej możliwości. Nie mogłam dać odpuścić sobie trening, nie wiedziałam o ile Kuro jest ode mnie silniejszy.
OOC: Trening start
Wybaczcie za jakość postu, ale chciałam trochę przyśpieszyć akcję.
- Hm to teraz pora na mnie – powiedziałam, kiedy w zasadzie obie głowy zwróciły się w moją stronę. – Nazywam się April. Urodziłam się na Vegecie, jestem pół saiyanką, pół ziemianką. Nie pamiętam ostatnich kilku lat swojego życia, gdyż straciłam pamięć. Ostatnią sytuacją jaką pamiętam był mój brat, który umarł na moich oczach. Zostałam zostawiona pół roku temu sama na Ziemi i tak sobie żyję. Jedyne czego pragnę to zemścić się na osobie, która zamordowała mojego brata i moje dziecko.
Wolałam póki co nie zdradzać imienia tej osoby. Wiedziałam, że demon to wie, a z kolei nie miałam zielonego pojęcia, czy Kisa zna w jakiś sposób Kuro. Lepiej nie ryzykować niepotrzebnych nieporozumień w takich wypadkach, a przynajmniej na razie zachować tą informację dla siebie.
- Proponuję przerwę, i tak już słońce zachodzi, a Ty oddałeś już sporo energii – powiedziałam zwracając ostatnie słowa do demona i zaczęłam dokańczać resztkę kolacji, którą wcześniej sprawił Red, dzieląc się przy tym z Kisą. Apetyt to miała akurat jak prawdziwa saiyanka. Miałam wrażenie, że akurat każdy z nas potrzebował tej regeneracji. Nie wiedziałam, jak szybko padła Kisa i Red, ale mi zbyt wiele nie trzeba było. Dużo emocji jak na jeden dzień. Obudziłam się o świcie. Pogoda na szczęście dopisywała dzięki czemu nie zmarzłam w nocy, nie wiedziałam za to jak Kisa, w końcu to całkowita zmiana temperatury, która panowała na Vegecie, a Ziemii. Wymknęłam się po cichu i postanowiłam obok obozu(jeżeli można było to tak w ogóle nazwać) trochę się rozgrzać. Rozpoczęłam w zasadzie od rozciągnięć wszystkich mięśni, przechodząc następnie do trochę ostrzejszego treningu. To było niesamowite, ale czułam w sobie gdzieś tą energię, która otrzymałam od demona. Zdecydowanie różniła się od mojej, chociaż można powiedzieć, że połączyła się razem z moją. Dotknęłam swoich pleców, gdzie miałam swój nowy tatuaż. Nie widziałam go, ale poprzez dotyk palców wiedziałam, że był wspaniały. Wiele osób mogło się wydawać, że jestem delikatna i zdecydowanie stronię od ćwiczeń, ale to tylko pierwsze pozory. Pod tą niewinną, spąsowiałą buzią krył się demon. Lazurowe oczy i czarne włosy tylko idealnie maskowały moją zadziorność. Próbowałam poznać nową energię i przede wszystkim jej możliwości. Nie mogłam dać odpuścić sobie trening, nie wiedziałam o ile Kuro jest ode mnie silniejszy.
OOC: Trening start
Wybaczcie za jakość postu, ale chciałam trochę przyśpieszyć akcję.
- GośćGość
Re: Skalny Las
Nie Paź 02, 2016 6:27 pm
Dziewczyna spojrzała jakby niepewnie na Red'a, a potem na April. Nic. Zero komentarzy, dopytywań, chęci odtrącenia dziwadła. Kamień spadł z serca czarnowłosej, widocznie odetchnęła z ulgą.
___- I nie mówcie nic nikomu o tym, to... mój sekret. - poprosiła, a potem zamieniła się w słuch. Zaraz po niej, głos postanowił zabrać demon. Ucieszyła się. On jakoś specjalnie nie mówił nic o sobie, nigdy. Był zamknięty w sobie, dlatego poczuła lekką dumę z samej siebie, bo potrafiła pociągnąć go za język i z lekka była wdzięczna też Rukeiowi, bo to podobnoż też jest jego zasługa. Jednak wciąż nie lubi drania.
Była pod wrażeniem wieku Red'a. Ona, a on... to krater. Mężczyzna zapewne przeszedł wiele, bardzo ciekawi ją każdy rok z jego życiorysu, co przeżył, co takiego widział przez tyle lat. Choć zahibernowany, to nadal więcej niż...
___ - Heh... a ja mam ledwo prawie trzy lata... - podrapała się w tyle głowy. Śmieszne. Ciekawe czy jej uda się dożyć jakiegoś sensownego wieku, czy jej geny rozpadną się już za parę lat, pociągając dziewczynę bez duszy za sobą w nicość, z jakiej przyszła na ten świat.
Sytuacja z tsufulem była dla niej znana tylko ze słuchu, to był podobno jeden z największych kryzysów i tragedii jaka dosięgła Vegetę, a jeśli Red brał w tym udział jako przeciwnik małp... to nie dziwi się. W końcu jednak wszystko miało dobry koniec dla mieszkańców czerwonej planety.
Merdnęła ogonem, a potem jej wzrok przeniósł się na April, której teraz była kolej. Jej lekki podejrzenia co do niej się potwierdziły, jednak była saiyanką, a raczej halfką, stąd brak ogona czy inny kolor oczu. Jej KI miała tą "barwę" saiyańską, ale do tej pory nie była w stu procentach pewna swojego. Nie miała zbyt barwnej przeszłości, straciła brata, oraz.. dziecko. To musiał być bardzo mocny cios dla dziewczyny, skoro po czymś takim, zdecydowała się prosić o pomoc demona, który ma raczej spore problemy z samokontrolą. Niestety, Kisa nie może postawić się na miejscu April, by ją zrozumieć w pełni, raczej nigdy nie pozna smaku straty kogoś bliskiego, bo nikogo takiego nie posiada, ani nie będzie posiadać. Mogła tylko jej współczuć, choć to pewnie zbędne dla Niej.
Puściła wszystkim wymuszony, smutny uśmiech, a następnie westchnęła głęboko. Była zmęczona, w końcu zakłócono jej sen. Ten dzień był baaaaardzo długi oraz baaardzo męczący. Zaczęło się od bitwy z Rukeiem na Vegecie, a skończyło... tu, na pogawędkach, na zupełnie innej planecie. Przytaknęła koleżance, na pomysł z pójściem spać. Zanim jednak wdrążyli ten plan w życie, zjedli kolację, czarnowłosa z jedzeniem ostatnio chyba się pokłóciła, bo dawno niczego nie jadła, kiszki jej marsza grały, dlatego też zjadła wszystko w mgnieniu oka.
Ułożyła się... do wygodnie było temu daleko, ale w miarę komfortowo, by móc zasnąć. Wpatrywała się przez chwilę w ognisko, po czym powiedziała bardzo cichutko, aby nie obudzić April:
___ - Red... mogę... mogę... w ramach zapłaty za trening oddawać Ci krew... j-jeśli chcesz... - po tych słowach odwróciła się na drugą stronę, chcąc już zasnąć, tym samym maskując buraka na twarzy. Długo czekać nie musiała, szybko odleciała do krainy snów.
Obudził ją jakiś irytujący, ale nawet piękny śpiew jakichś zwierząt. Otworzyła oczy i podniosła się na rękach. Przeciągnęła się, przeczesała włosy dłonią i zaczęła sprawdzać swoje ciało, jednak za dużej różnicy od wczoraj nie było... nie, żadnej. Wciąż miała to dziwne ciało dorosłej kobiety, niech to. Niby się idzie przyzwyczaić, ale trochę tęskni za swoim dawnym ja. No nic, trudno.
Rozejrzała się. April zniknęła, Red spał, albo medytował. Poczuła chłód. Tego na Vegecie się nie doświadczy, tam jest wieczny upał, nawet w nocy. Energia jej koleżanki nie oddaliła się za daleko, a do tego najwyraźniej trenowała, więc postanowiła, że w ramach rozgrzania swojego ciała, dołączy do niej.
Rzuciła dziewczynie krótki, cwaniacki uśmiech po czym ustawiła w pozycji do ataku. Nie przemieniała się w super saiyana, nie było sensu dawać teraz z siebie wszystkiego, a w dodatku muszą obie zadbać, aby nie zranić się w sposób, który spowodowałby krwotok z jakiekolwiek części ciała. Red mógłby źle to znieść.
Trening Start.
Hejoo!
___- I nie mówcie nic nikomu o tym, to... mój sekret. - poprosiła, a potem zamieniła się w słuch. Zaraz po niej, głos postanowił zabrać demon. Ucieszyła się. On jakoś specjalnie nie mówił nic o sobie, nigdy. Był zamknięty w sobie, dlatego poczuła lekką dumę z samej siebie, bo potrafiła pociągnąć go za język i z lekka była wdzięczna też Rukeiowi, bo to podobnoż też jest jego zasługa. Jednak wciąż nie lubi drania.
Była pod wrażeniem wieku Red'a. Ona, a on... to krater. Mężczyzna zapewne przeszedł wiele, bardzo ciekawi ją każdy rok z jego życiorysu, co przeżył, co takiego widział przez tyle lat. Choć zahibernowany, to nadal więcej niż...
___ - Heh... a ja mam ledwo prawie trzy lata... - podrapała się w tyle głowy. Śmieszne. Ciekawe czy jej uda się dożyć jakiegoś sensownego wieku, czy jej geny rozpadną się już za parę lat, pociągając dziewczynę bez duszy za sobą w nicość, z jakiej przyszła na ten świat.
Sytuacja z tsufulem była dla niej znana tylko ze słuchu, to był podobno jeden z największych kryzysów i tragedii jaka dosięgła Vegetę, a jeśli Red brał w tym udział jako przeciwnik małp... to nie dziwi się. W końcu jednak wszystko miało dobry koniec dla mieszkańców czerwonej planety.
Merdnęła ogonem, a potem jej wzrok przeniósł się na April, której teraz była kolej. Jej lekki podejrzenia co do niej się potwierdziły, jednak była saiyanką, a raczej halfką, stąd brak ogona czy inny kolor oczu. Jej KI miała tą "barwę" saiyańską, ale do tej pory nie była w stu procentach pewna swojego. Nie miała zbyt barwnej przeszłości, straciła brata, oraz.. dziecko. To musiał być bardzo mocny cios dla dziewczyny, skoro po czymś takim, zdecydowała się prosić o pomoc demona, który ma raczej spore problemy z samokontrolą. Niestety, Kisa nie może postawić się na miejscu April, by ją zrozumieć w pełni, raczej nigdy nie pozna smaku straty kogoś bliskiego, bo nikogo takiego nie posiada, ani nie będzie posiadać. Mogła tylko jej współczuć, choć to pewnie zbędne dla Niej.
Puściła wszystkim wymuszony, smutny uśmiech, a następnie westchnęła głęboko. Była zmęczona, w końcu zakłócono jej sen. Ten dzień był baaaaardzo długi oraz baaardzo męczący. Zaczęło się od bitwy z Rukeiem na Vegecie, a skończyło... tu, na pogawędkach, na zupełnie innej planecie. Przytaknęła koleżance, na pomysł z pójściem spać. Zanim jednak wdrążyli ten plan w życie, zjedli kolację, czarnowłosa z jedzeniem ostatnio chyba się pokłóciła, bo dawno niczego nie jadła, kiszki jej marsza grały, dlatego też zjadła wszystko w mgnieniu oka.
Ułożyła się... do wygodnie było temu daleko, ale w miarę komfortowo, by móc zasnąć. Wpatrywała się przez chwilę w ognisko, po czym powiedziała bardzo cichutko, aby nie obudzić April:
___ - Red... mogę... mogę... w ramach zapłaty za trening oddawać Ci krew... j-jeśli chcesz... - po tych słowach odwróciła się na drugą stronę, chcąc już zasnąć, tym samym maskując buraka na twarzy. Długo czekać nie musiała, szybko odleciała do krainy snów.
Obudził ją jakiś irytujący, ale nawet piękny śpiew jakichś zwierząt. Otworzyła oczy i podniosła się na rękach. Przeciągnęła się, przeczesała włosy dłonią i zaczęła sprawdzać swoje ciało, jednak za dużej różnicy od wczoraj nie było... nie, żadnej. Wciąż miała to dziwne ciało dorosłej kobiety, niech to. Niby się idzie przyzwyczaić, ale trochę tęskni za swoim dawnym ja. No nic, trudno.
Rozejrzała się. April zniknęła, Red spał, albo medytował. Poczuła chłód. Tego na Vegecie się nie doświadczy, tam jest wieczny upał, nawet w nocy. Energia jej koleżanki nie oddaliła się za daleko, a do tego najwyraźniej trenowała, więc postanowiła, że w ramach rozgrzania swojego ciała, dołączy do niej.
Rzuciła dziewczynie krótki, cwaniacki uśmiech po czym ustawiła w pozycji do ataku. Nie przemieniała się w super saiyana, nie było sensu dawać teraz z siebie wszystkiego, a w dodatku muszą obie zadbać, aby nie zranić się w sposób, który spowodowałby krwotok z jakiekolwiek części ciała. Red mógłby źle to znieść.
Trening Start.
Hejoo!
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Wto Paź 04, 2016 5:55 pm
Czyli nawet spowiedź April była szczera, skoro kropka w kropkę nakreśliła to samo Kisie. Bardzo dobrze, warto było siebie lepiej poznać, a oczywiście, że ów tajemnice dochowa. Zresztą nie miał komu innemu chwalić się, co wie o Saiyankach. I bardzo dobrze. Błękitnooka zaoferowała sen, bo w zasadzie każdy miał sporo wrażeń i nawet powiedziała o tym na głos. Red skinął głową, zgodził się na sen, chociaż takie leżenie na udach Ogoniastej było przyjemne.
Nie mniej każdy zasługiwał na wygodny... w miarę wygodny sen. Chociaż demon nie spał przez całą noc. Może tylko przez godzinkę uciął sobie drzemkę, lecz nie dawała mu spokoju zbliżająca się, znana moc. Właściwie dwie. Obie przybywały z planety Vegety i nie zapowiadało się, że będą mieć spokój. Jednakże zarywanie nocek w ramach ćwiczeń na nic się zda. Organizmy potrzebują wypoczynku, lecz demon stał na czatach. Siedział po turecku między sojuszniczkami i pilnował, aby nic nie przerwało im snu. Nie dajcie się zwieść zamkniętym oczom - koncentrował inne zmysły, w tym Ki Feeling i na bieżąco monitorował przestrzeń kosmiczną. Bo to, że Hikaru nagle zniknął w oparach boskiej energii mogło świadczyć, zdołał już wcześniej zbadać. Ciekawe czy miało to związek z przybyciem Raziela i Dragota na Ziemię...
Ale nie tylko to siedziało w głowie Rogatego. Propozycja Kisy, która właściwie pokrywała się z pomysłem April, by żywić się nie tylko zwierzętami, była odważna. Miało to coś wspólnego z ostatnią walką na Vegecie? Nie chciała, by po raz kolejny wpadał w taki szał jak wtedy? Otworzył nawet na moment ślepia, by spojrzeć ukradkiem na śpiącą Ogoniastą. Naprawdę była gotowa na oddanie posoki wiecznie głodnej bestii? Jaki miało to sens, skoro pragnął wzrostu sił obu dziewcząt? Jak będzie pić z nich jak z butelek - będą osłabione a nie mocniejsze. Nie mógł przyjąć tego daru, lecz zapamiętał cenną informację na wypadek kryzysu. Ale dostał od April i Kisy znacznie lepszą wypłatę - ich obecność.
Zmrużył ponownie oczy do medytacji i kontrolowania zmysłem stanu na Pustkowiu, aż do nastania świtu. Red o dziwo nie dołączył do typowych dla niego ćwiczeń, ani nie przeszkadzał dziewczynom w treningach. To miło, że już od rana rwą się do zajęć. Wiedział, że wkrótce uzupełnią się o doświadczenie i będą zgranym zespołem, albo po prostu wzmocnią się indywidualnie. Kiedy ocknął się ze snu, rozejrzał się wokoło. Skalny las ma to do siebie, że jest trudno dostępnym miejscem dla intruzów, zwłaszcza tych niedoświadczonych, ale jednocześnie mało wygodnym do ciągłego egzystowania. Zimne kamienie bardzo powoli będą ogrzewać się od promieni słonecznych, a przecież Saiyanki są stałocieplne. Sam też nie pogardziłby lepszym ogrzaniem się po zimnej nocy. Przygotuje więc im wszystkim mały camping, który z łatwością będzie dało się przenieść w inne miejsce w razie konieczności. Na ten cel musiał poznosić kilka większych głazów i ustawić je w jednym miejscu. Latał tak przez kilka minut, aż uzbierał całkiem spory stos kamieni. Połowę przeznaczy na ćwiczenia z Saiyankami, a połowę - do projektu obozowiska. Z jego magią i uwielbieniem do czerwonego, zaczął wyczarowywać z kamieni poduszki, czerwone płótna, stelaże, jeszcze więcej czerwonego płótna, złote wstęgi, a na samym końcu puszysty, gruby dywan. Wyczyścił podłoże tak, aby nie uwierał żaden kamyczek, później rozłożył dywan po środku, następnie rozłożył stelaże i poprzykrywał tkaniną. Obszerny namiot, bo mający pięć na pięć metrów stał się ich wspólnym schronieniem.
[Ooc: trening post pierwszy]
Nie mniej każdy zasługiwał na wygodny... w miarę wygodny sen. Chociaż demon nie spał przez całą noc. Może tylko przez godzinkę uciął sobie drzemkę, lecz nie dawała mu spokoju zbliżająca się, znana moc. Właściwie dwie. Obie przybywały z planety Vegety i nie zapowiadało się, że będą mieć spokój. Jednakże zarywanie nocek w ramach ćwiczeń na nic się zda. Organizmy potrzebują wypoczynku, lecz demon stał na czatach. Siedział po turecku między sojuszniczkami i pilnował, aby nic nie przerwało im snu. Nie dajcie się zwieść zamkniętym oczom - koncentrował inne zmysły, w tym Ki Feeling i na bieżąco monitorował przestrzeń kosmiczną. Bo to, że Hikaru nagle zniknął w oparach boskiej energii mogło świadczyć, zdołał już wcześniej zbadać. Ciekawe czy miało to związek z przybyciem Raziela i Dragota na Ziemię...
Ale nie tylko to siedziało w głowie Rogatego. Propozycja Kisy, która właściwie pokrywała się z pomysłem April, by żywić się nie tylko zwierzętami, była odważna. Miało to coś wspólnego z ostatnią walką na Vegecie? Nie chciała, by po raz kolejny wpadał w taki szał jak wtedy? Otworzył nawet na moment ślepia, by spojrzeć ukradkiem na śpiącą Ogoniastą. Naprawdę była gotowa na oddanie posoki wiecznie głodnej bestii? Jaki miało to sens, skoro pragnął wzrostu sił obu dziewcząt? Jak będzie pić z nich jak z butelek - będą osłabione a nie mocniejsze. Nie mógł przyjąć tego daru, lecz zapamiętał cenną informację na wypadek kryzysu. Ale dostał od April i Kisy znacznie lepszą wypłatę - ich obecność.
Zmrużył ponownie oczy do medytacji i kontrolowania zmysłem stanu na Pustkowiu, aż do nastania świtu. Red o dziwo nie dołączył do typowych dla niego ćwiczeń, ani nie przeszkadzał dziewczynom w treningach. To miło, że już od rana rwą się do zajęć. Wiedział, że wkrótce uzupełnią się o doświadczenie i będą zgranym zespołem, albo po prostu wzmocnią się indywidualnie. Kiedy ocknął się ze snu, rozejrzał się wokoło. Skalny las ma to do siebie, że jest trudno dostępnym miejscem dla intruzów, zwłaszcza tych niedoświadczonych, ale jednocześnie mało wygodnym do ciągłego egzystowania. Zimne kamienie bardzo powoli będą ogrzewać się od promieni słonecznych, a przecież Saiyanki są stałocieplne. Sam też nie pogardziłby lepszym ogrzaniem się po zimnej nocy. Przygotuje więc im wszystkim mały camping, który z łatwością będzie dało się przenieść w inne miejsce w razie konieczności. Na ten cel musiał poznosić kilka większych głazów i ustawić je w jednym miejscu. Latał tak przez kilka minut, aż uzbierał całkiem spory stos kamieni. Połowę przeznaczy na ćwiczenia z Saiyankami, a połowę - do projektu obozowiska. Z jego magią i uwielbieniem do czerwonego, zaczął wyczarowywać z kamieni poduszki, czerwone płótna, stelaże, jeszcze więcej czerwonego płótna, złote wstęgi, a na samym końcu puszysty, gruby dywan. Wyczyścił podłoże tak, aby nie uwierał żaden kamyczek, później rozłożył dywan po środku, następnie rozłożył stelaże i poprzykrywał tkaniną. Obszerny namiot, bo mający pięć na pięć metrów stał się ich wspólnym schronieniem.
- Namiot:
[Ooc: trening post pierwszy]
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Sro Paź 05, 2016 12:37 pm
Po jakimś czasie do grona ćwiczących dołączyła Kisa. Na początku obie ćwiczyłyśmy osobno, typowy trening na rozciągnięcie dokładnie wszystkich mięśni. Było widać, że obie byłyśmy w dobrej kondycji fizycznej, ale pewnych czynności nie powinno się zaniedbywać. Najwyraźniej dziewczyna zdecydowała, że chce zostać i dalej się doskonalić i co najważniejsze, że noc w zimnym chyba aż tak nią nie przeraziła. I to mi się podobało, było widać, że dziewczyna chce naprawdę osiągnąć kolejny poziom przemiany i nic nie było jej straszne. Idealnie, oby było tak dalej. Obserwowałyśmy się nawzajem, ale obie milczałyśmy. Tak było zdecydowanie lepiej. Po krótkim samotnym treningu stanęłyśmy naprzeciwko siebie. Można powiedzieć, że w tych sprawach rozumiałyśmy się bez słów. Obie bardzo dumne i pragnące tej samej rzeczy. Po chwili Kisa uśmiechnęła się. Cwaniacko. Tak bardzo to lubię, nie pozostałam jej oczywiście dłużna. Po chwili obie przystąpiłyśmy do ,,walki’’. Był to typowo trening, aby bardziej sprawdzić swoje ruchy. Obie nie używałyśmy siły, nawet przy ciosach pięścią, czy nogą. Sam też blok to było tylko ułożenie odpowiednio dłoni. Tutaj bardziej chodziło o naszą koordynację ruchową, zgranie dwóch osób. Ktoś, to nie miałby pojęcia, co tutaj się wyprawia, myślałby, że walczymy całkowicie poważnie. Jeden cios leciał za drugim, blok, kopniak. Jednak obie wiedziałyśmy, że nie wysilamy się zbytnio. To tylko rozgrzanie przed właściwą częścią. Obie byłyśmy w formie podstawowej i nie używałyśmy kompletnie ataków energetycznych, czysta technika walki. Obserwowałam uważnie jej ruchy i reagowałam. Byłyśmy zdecydowanie na wyrównanym poziomie i właściwie nie rozumiałam dlaczego Kisa nie uzyskała jeszcze kolejnego stopnia transformacji. Oczywiście nie byłam nauczycielem, aby ją oceniać. Wiedziałam, że ma jeszcze dużo asów w rękawie, ale to zupełnie tak jak ja. Przecież nie odkrywałyśmy tutaj całej swojej siły, tylko zaledwie jej małą cząstkę. Po dłuższej chwili obie stanęłyśmy naprzeciwko siebie lekko zdyszane.
- Dobra rozgrzewka – odezwałam się w końcu wpatrując się w jej czuprynę, widziałam jej zadziorne spojrzenie – Nie brakuje Ci niczego, aby osiągnąć poziom SSJ2.
Nie wiedziałam, czy mogę się wypowiadać, a być może to już Kisa sama wywnioskowała. Może szuka tylko sposobu na transformację? Wiedziałam jednak jedno, miała spory potencjał i w sumie nie dziwiłam się Redowi, że sprowadził ją z Vegety. Tam zdecydowanie się marnowała. Sama doskonale pamiętałam, jaka była sytuacja na tej cholernej planecie, gdy jeszcze się tam uczyłam. Demon nie zjawiał się, zaczęłam się zastanawiać, czy nas zostawił, czy też może jest czymś zajęty. Skupiłam się i wyczułam jego energię w miejscu, w którym spałyśmy. Liczyłam, że niedługo rozpoczniemy już swój trening całkowicie na poważnie.
- To co Kisa, kolejna runda już na serio – powiedziałam uśmiechając się dokładnie w taki sam sposób, jak ona zrobiła to już przed naszym treningiem. Moją uwagę zwróciło coś jeszcze. Dwie potężne energię, które znajdowały się daleko stąd. Odkąd w zasadzie byłam na ziemi nie czułam takich wyładowań. Nie znałam jednak ich. Na pewno to nie był ten cały Hikaru z Hazardem. Spojrzałam w niebo jakbym oczekiwała, że czegokolwiek tam dojrzę. – Czujesz te wyładowania?
Pytanie było retoryczne, ale chciałam mieć pewność, że mówimy o tym samym. Zerknęłam na Kisę. Ją to też chyba w jakiś sposób zaciekawiło. Co takie dwie energie robiły tutaj na Ziemi? Całe pół roku szukałam kogoś, kto mógłby pomóc mi się wzmocnić, a tu nagle w jednej chwili ujawniają się takie potencjały. Co do jasnej cholery tutaj się działo. Czy to miało jakiś większy sens? A może coś się szykowało i dlatego Red nas do czegoś przygotowywał?
OOC: Koniec treningu
- Dobra rozgrzewka – odezwałam się w końcu wpatrując się w jej czuprynę, widziałam jej zadziorne spojrzenie – Nie brakuje Ci niczego, aby osiągnąć poziom SSJ2.
Nie wiedziałam, czy mogę się wypowiadać, a być może to już Kisa sama wywnioskowała. Może szuka tylko sposobu na transformację? Wiedziałam jednak jedno, miała spory potencjał i w sumie nie dziwiłam się Redowi, że sprowadził ją z Vegety. Tam zdecydowanie się marnowała. Sama doskonale pamiętałam, jaka była sytuacja na tej cholernej planecie, gdy jeszcze się tam uczyłam. Demon nie zjawiał się, zaczęłam się zastanawiać, czy nas zostawił, czy też może jest czymś zajęty. Skupiłam się i wyczułam jego energię w miejscu, w którym spałyśmy. Liczyłam, że niedługo rozpoczniemy już swój trening całkowicie na poważnie.
- To co Kisa, kolejna runda już na serio – powiedziałam uśmiechając się dokładnie w taki sam sposób, jak ona zrobiła to już przed naszym treningiem. Moją uwagę zwróciło coś jeszcze. Dwie potężne energię, które znajdowały się daleko stąd. Odkąd w zasadzie byłam na ziemi nie czułam takich wyładowań. Nie znałam jednak ich. Na pewno to nie był ten cały Hikaru z Hazardem. Spojrzałam w niebo jakbym oczekiwała, że czegokolwiek tam dojrzę. – Czujesz te wyładowania?
Pytanie było retoryczne, ale chciałam mieć pewność, że mówimy o tym samym. Zerknęłam na Kisę. Ją to też chyba w jakiś sposób zaciekawiło. Co takie dwie energie robiły tutaj na Ziemi? Całe pół roku szukałam kogoś, kto mógłby pomóc mi się wzmocnić, a tu nagle w jednej chwili ujawniają się takie potencjały. Co do jasnej cholery tutaj się działo. Czy to miało jakiś większy sens? A może coś się szykowało i dlatego Red nas do czegoś przygotowywał?
OOC: Koniec treningu
- GośćGość
Re: Skalny Las
Sro Paź 05, 2016 5:02 pm
Kisa jako klon, klonowała również niekiedy czyjeś ruchy, temu też miał przysłużyć się ten sparring. Chciała pod kątem sposobu walki poznać April. Choć walczyły jak na równi, młoda wojowniczka mogła bardzo wyraźnie wyczuć ten fakt, iż dziewczyna jest od niej silniejsza. Były jedynie na podobnym poziomie, lecz to ona była wyżej. Mimo wszystko w tym wypadku, jakoś to nie zdenerwowało czarnowłosej, o dziwo. Zazwyczaj, gdy ktoś okazywał się od niej mocniejszy, to Kisa wpadała w jakąś furię i bardzo mocno chciała sprać tą drugą osobę, mimo, że nie miała żadnych szans. Dużo saiyańskiej dumy siedzi w jej małym ciele, co począć.
Ogólnie bardzo dziwnie było się dziewczynie poruszać na Ziemi, gdyż grawitacja jaka tu panowała, była parę razy słabsza niż ta na Vegecie. Była lekka oraz wyraźnie szybsza, nad czym chyba ciężko było zapanować, bo parę razy zdarzyło się dziewczynie zamachnąć tak, że straciła równowagę, nie znając swojej zwinności oraz nowej siły. Czarne KI wypełniało jej żyły, dając jej dodatkowego kopa. Nie męczyła się tak szybko, jej ciało było pełne wigoru i energii.
W pewnym momencie April stwierdziła, że małpiatce nie trzeba już niczego, by osiągnąć kolejny poziom super wojownika. Na jej twarzy pojawił się grymas wyraźnego niezadowolenia oraz lekka złość:
___ - Brakuje. - powiedziała - Podobno brakuje mi zapalnika, czy czegoś. - odwróciła się, po czym usiadła wygodnie pod skalnym drzewem, chłodząc się w jego cieniu. Przetarła rękawiczką pot z czoła, po czym obie zdjęła z rąk i wyrzuciła na bok. Są zniszczone i zbędne, musi jeszcze tylko załatwić sobie jakieś ubranie, bo w tym saiyańskim kombinezonie do pół ud idzie dorobić się przeziębienia nerek i nie tylko. Noc nie należała dla niej do przyjemniejszych, gdyby nie ognisko, pewnie by ją szlag trafił i teraz by kichała.
Już miały zabierać się do kolejnej rundy, aż tu nagle do umysłu obu dziewczyn dotarł impuls, sygnalizujący pojawienie się kogoś nowego. Były to wie energie, walczyły ze sobą, a jedna z nich była bardzo dobrze znana dziewczynie:
___ - To Raziel. - powiedziała cicho, nawet nie podnosząc wzroku. Wyglądała teraz jak dziecko, które coś nabroiło i teraz musi stanąć przed tatą. - Przyszedł po mnie. By mnie zabrać z powrotem na Vegetę. - skupiła się na drugiej pozycji - A obok... Dragot? Ten pajacowaty demon z Vegety? Co on tu robi? Nie mógł tak po prostu opuścić planety nie będąc zauważonym, rozwalili by go. - zdziwiła się, ale cóż. Póki ze sobą walczą, Kisa ma szansę się schować. Uspokoiła się momentalnie, wyciszyła swój umysł, zupełnie ukrywając obecność, po czym bez słowa odwróciła na pięcie i skierowała z powrotem do obozowiska. Red powinien już nie spać.
Koniec Treningu
Ogólnie bardzo dziwnie było się dziewczynie poruszać na Ziemi, gdyż grawitacja jaka tu panowała, była parę razy słabsza niż ta na Vegecie. Była lekka oraz wyraźnie szybsza, nad czym chyba ciężko było zapanować, bo parę razy zdarzyło się dziewczynie zamachnąć tak, że straciła równowagę, nie znając swojej zwinności oraz nowej siły. Czarne KI wypełniało jej żyły, dając jej dodatkowego kopa. Nie męczyła się tak szybko, jej ciało było pełne wigoru i energii.
W pewnym momencie April stwierdziła, że małpiatce nie trzeba już niczego, by osiągnąć kolejny poziom super wojownika. Na jej twarzy pojawił się grymas wyraźnego niezadowolenia oraz lekka złość:
___ - Brakuje. - powiedziała - Podobno brakuje mi zapalnika, czy czegoś. - odwróciła się, po czym usiadła wygodnie pod skalnym drzewem, chłodząc się w jego cieniu. Przetarła rękawiczką pot z czoła, po czym obie zdjęła z rąk i wyrzuciła na bok. Są zniszczone i zbędne, musi jeszcze tylko załatwić sobie jakieś ubranie, bo w tym saiyańskim kombinezonie do pół ud idzie dorobić się przeziębienia nerek i nie tylko. Noc nie należała dla niej do przyjemniejszych, gdyby nie ognisko, pewnie by ją szlag trafił i teraz by kichała.
Już miały zabierać się do kolejnej rundy, aż tu nagle do umysłu obu dziewczyn dotarł impuls, sygnalizujący pojawienie się kogoś nowego. Były to wie energie, walczyły ze sobą, a jedna z nich była bardzo dobrze znana dziewczynie:
___ - To Raziel. - powiedziała cicho, nawet nie podnosząc wzroku. Wyglądała teraz jak dziecko, które coś nabroiło i teraz musi stanąć przed tatą. - Przyszedł po mnie. By mnie zabrać z powrotem na Vegetę. - skupiła się na drugiej pozycji - A obok... Dragot? Ten pajacowaty demon z Vegety? Co on tu robi? Nie mógł tak po prostu opuścić planety nie będąc zauważonym, rozwalili by go. - zdziwiła się, ale cóż. Póki ze sobą walczą, Kisa ma szansę się schować. Uspokoiła się momentalnie, wyciszyła swój umysł, zupełnie ukrywając obecność, po czym bez słowa odwróciła na pięcie i skierowała z powrotem do obozowiska. Red powinien już nie spać.
Koniec Treningu
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Czw Paź 06, 2016 6:50 pm
Polowanie na dinozaury nie było trudne, ponieważ nie dało się ich przeoczyć, są powolne dla przeciętnego wojownika. Nie mniej demon postanowił upolować gołymi rękoma na gada, żeby rozgrzać mięśnie po zimnej nocy. Najpierw musiał je wytropić, krążył cicho między skałami i szukał śladów. Tu starta łuska, tam odcisk łap, tu znów kości po mniejszych zwierzętach, które były posiłkami dla grupki dinusiów. Albo dla jednego, odciski łap nachodziły na siebie i jedne wskazywały na gromadkę mniejszych istot, ale były też odciski dużego osobnika, wysokiego na około pięć metrów. Upolowanie kilku mniejszych istot nie wchodziło w grę, ponieważ kosztowałoby go o wiele więcej wysiłku niż skoncentrowanie się na jednym osobniku.
Po kilkunastu minutach tropienia, znalazł gada podobnego do tyranozaura, który w pysku trzymał małe, zmarłe słoniątko. Dopiero co przybył do ustronnego zakątka, aby spożyć posiłek nie wiedząc, że sam zaraz stanie się ofiarą. Zaczaił się i czekał na dogodny moment. Wydłużyły się zębiska i szpony, ślepia zapłonęły czerwienią i gdy dinozaur wgryzł się w słoniątko - on był już gryziony i rozszarpywany przez Red'a. Z gardła, pleców i ud stwora spływało mnóstwo posoki, ale to przebicie czaszki sprawiło, że bydle padło trupem. Wojownik o piekielnych korzeniach nachylił się i wziął się za ucztę. Nie delektował się, nie było na to czasu, a musiał nasycić żołądek, który był bez dna. Gdy osuszył gada ze wszystkiej krwi - pozostała ususzona skorupa. Ślepia płonęły nadal, a zamiast zgasić chociaż na chwilę pragnienie, organizm wołał o więcej. Jeszcze trochę. Rzucił spojrzenie na dziecko słonia, które nie było w pełni zjedzone, i też miało w sobie trochę krwi. Pospiesznie przyszpilił się do szarej masy i chłeptał z niej posokę. Zrobił dokładnie to samo co tyranozaurowi, ale o wiele szybciej i łapczywiej. Przytknął zakrwawioną rękę do skroni ścierając zimne krople potu. Ta krew nie wystarczała, w dodatku chłód nie ustępował, o czym świadczyła para z ust Rogatego. Niedobrze.
>Mam coraz mniej czasu.
Musiał uspokoić się, odejść od dwóch brei z dawnych zwierząt i wrócić do wojowniczek. Tylko przed powrotem do obozu powinien obmyć się z krwi, aby nie obrzydzać towarzyszek. No i przy okazji wykorzysta czaszkę dinozaura za naczynie, które wypełni wodą dla dziewczyn. Skalny las nie był bogaty w przeźroczystą cieczy.
Tak więc wrócił po jakimś czasie w miejsce namiotu, do którego zbliżały się już wojowniczki z treningu. Wyglądały na rozgrzane i pełne wigoru, chociaż Kisa nie zdradzała swojego PL. Może z powodu księcia z Vegety i arcydemona? Odstawił wypełnioną wodą czaszkę po gadzie na ziemi, po czym poczekał, aż zbliżą się do niego. Zerknął na stos kamieni, jaki przygotował wcześniej, lecz jeszcze ich nie użyje. Muszą zająć się pewnym problemem. Kiedy wylądowały w centrum obozowiska, Red jeszcze wyciskał z włosów nadmiar wody po kąpieli. Zresztą cały był mokry.
>Widzę, że nie próżnowałyście. Zarzucił warkocz za siebie i wszedł na chwilę do namiotu z materiałami na rękach >Jeśli chcecie, możecie się w to przebrać.
W rękach miał dwa komplety damskich ubrań*, idealne rozmiarowo na dziewczyny. Jak to możliwe? Cóż, miał dobrą pamięć co do szczegółów, a trudno przeoczyć sylwetki ładnych Saiyanek... ekhm, wracając. Podał do rąk April i Kisy odpowiadające im rozmiary, po czym skierował wzrok w stronę daleko, daleko walczących wojowników zastanawiając się na głos:
>Macie pomysł, co zrobić z gośćmi z Vegety? I czy w ogóle warto wychodzić im na przeciw w tej chwili? Może poczekać, aż poobijają się do nieprzytomności i wtedy? Powoli odwrócił wzrok wpierw na April >April pamiętasz, jak wspominałem o ryzykownym sposobie na zdobycie wielkiej siły? Znam trzy rozwiązania. Pierwsze: będziesz aspirować na Mistyczkę w Zaświatach, dzięki temu będziesz mogła przekroczyć kolejną barierę. Niestety ten proces trwa, nie wiem dokładnie ile. Hikaru długie lata spędził u Kaioshinów, ale byłem wtedy zahibernowany, więc nie potrafię podać konkretów. Drugie... Tu już objął spojrzeniem obie wojowniczki, spoglądając to na jedną, to na drugą osobę >Możecie obie spróbować swojej szansy w Pałacu Wszechmogącego, który wie, gdzie znajduje się Komnata Czasu. Podobno rok pobytu w Komnacie trwa ziemski dzień. Nie byłem tam, znam to miejsce z opowiadania...
...June. Ona mu zdradziła przez przypadek, jak zdołała nadgonić mocą do Red'a. Zresztą zawdzięczał jej wiele, naprawdę. June, gdzie jesteś? Co się stało z Tobą i Shigo? Czy naprawdę... nie istnieją? Rogaty przez minutę zawiesił się w myślach, od których jego spojrzenie zachodziło lekką mgłą, a rękoma opatulił ramiona. Prawie tak, jakby przytulał do siebie kogoś, a obejmował tylko siebie. Ale nie mógł odpływać w takim momencie! Zwłaszcza, że przechodził do meritum sprawy. Tym razem głos demona nabrał śmiertelnej powagi.
>Jest jeszcze trzeci sposób, najłatwiejszy do wykonania, ale najgorszy dla Was w konsekwencjach. Zabijanie istot z premedytacją, dla zabawy czy dla niskich wartości sprawia, że Wasze ciała obezwładnia klątwa Majin. To klątwa bardzo starego odłamu demonów, którzy posługują się najczarniejszą magią. Co prawda stajecie się silne, lecz tracicie panowanie nad sobą, chcecie zabijać więcej i więcej. Nie poznajecie też swoich sojuszników, dla których możecie stać się zagrożeniem. Możecie, ale nie musicie.
Tu zrobił chwilę przerwy unosząc dłoń przed siebie i wypuszczając z niej kilkadziesiąt czarnych motyli, których Ki także wpłynie na drzemiące w dziewczynach cząstki mocy Red'a. Tak, jakby były jednością.
>Obecnie całą naszą trójkę łączy wspólny człon energii - tej, którą Wam dałem. Nie jestem pewny, lecz istnieje cień szansy, że w ten sposób nie będziemy się wzajemnie atakować. Nie mniej korzystając z usługi demonów Majin po śmierci nie trafia się w Zaświaty, tylko do Piekła. Zatem April nie mogłabyś skorzystać wtedy z pierwszego rozwiązania o Mistyczce.
Wybór należy do Was.
Zmęczony opowiadaniem i nieco przybity wyrwanym wspomnieniem o June usiadł po turecku na skale i utkwił uważnie wzrok w wojowniczki. Tylko one dotrzymywały mu towarzystwa już tak długo, i bez narzekania. Cokolwiek zadecydują - poprze je. Czy to w kwestii bliższej przyszłości z Razielem i Dragotem na czele, czy tej dalszej.
[Ooc: trening, post drugi]
Regeneracja Ki 20% - full Ki
* [tu będzie w przyszłości link z kompletnym ubraniem, póki co taki szkic, o: https://i.imgur.com/0NUdhlk.png . Po lewej stronie przód, po prawej tył ubioru]
Po kilkunastu minutach tropienia, znalazł gada podobnego do tyranozaura, który w pysku trzymał małe, zmarłe słoniątko. Dopiero co przybył do ustronnego zakątka, aby spożyć posiłek nie wiedząc, że sam zaraz stanie się ofiarą. Zaczaił się i czekał na dogodny moment. Wydłużyły się zębiska i szpony, ślepia zapłonęły czerwienią i gdy dinozaur wgryzł się w słoniątko - on był już gryziony i rozszarpywany przez Red'a. Z gardła, pleców i ud stwora spływało mnóstwo posoki, ale to przebicie czaszki sprawiło, że bydle padło trupem. Wojownik o piekielnych korzeniach nachylił się i wziął się za ucztę. Nie delektował się, nie było na to czasu, a musiał nasycić żołądek, który był bez dna. Gdy osuszył gada ze wszystkiej krwi - pozostała ususzona skorupa. Ślepia płonęły nadal, a zamiast zgasić chociaż na chwilę pragnienie, organizm wołał o więcej. Jeszcze trochę. Rzucił spojrzenie na dziecko słonia, które nie było w pełni zjedzone, i też miało w sobie trochę krwi. Pospiesznie przyszpilił się do szarej masy i chłeptał z niej posokę. Zrobił dokładnie to samo co tyranozaurowi, ale o wiele szybciej i łapczywiej. Przytknął zakrwawioną rękę do skroni ścierając zimne krople potu. Ta krew nie wystarczała, w dodatku chłód nie ustępował, o czym świadczyła para z ust Rogatego. Niedobrze.
>Mam coraz mniej czasu.
Musiał uspokoić się, odejść od dwóch brei z dawnych zwierząt i wrócić do wojowniczek. Tylko przed powrotem do obozu powinien obmyć się z krwi, aby nie obrzydzać towarzyszek. No i przy okazji wykorzysta czaszkę dinozaura za naczynie, które wypełni wodą dla dziewczyn. Skalny las nie był bogaty w przeźroczystą cieczy.
Tak więc wrócił po jakimś czasie w miejsce namiotu, do którego zbliżały się już wojowniczki z treningu. Wyglądały na rozgrzane i pełne wigoru, chociaż Kisa nie zdradzała swojego PL. Może z powodu księcia z Vegety i arcydemona? Odstawił wypełnioną wodą czaszkę po gadzie na ziemi, po czym poczekał, aż zbliżą się do niego. Zerknął na stos kamieni, jaki przygotował wcześniej, lecz jeszcze ich nie użyje. Muszą zająć się pewnym problemem. Kiedy wylądowały w centrum obozowiska, Red jeszcze wyciskał z włosów nadmiar wody po kąpieli. Zresztą cały był mokry.
>Widzę, że nie próżnowałyście. Zarzucił warkocz za siebie i wszedł na chwilę do namiotu z materiałami na rękach >Jeśli chcecie, możecie się w to przebrać.
W rękach miał dwa komplety damskich ubrań*, idealne rozmiarowo na dziewczyny. Jak to możliwe? Cóż, miał dobrą pamięć co do szczegółów, a trudno przeoczyć sylwetki ładnych Saiyanek... ekhm, wracając. Podał do rąk April i Kisy odpowiadające im rozmiary, po czym skierował wzrok w stronę daleko, daleko walczących wojowników zastanawiając się na głos:
>Macie pomysł, co zrobić z gośćmi z Vegety? I czy w ogóle warto wychodzić im na przeciw w tej chwili? Może poczekać, aż poobijają się do nieprzytomności i wtedy? Powoli odwrócił wzrok wpierw na April >April pamiętasz, jak wspominałem o ryzykownym sposobie na zdobycie wielkiej siły? Znam trzy rozwiązania. Pierwsze: będziesz aspirować na Mistyczkę w Zaświatach, dzięki temu będziesz mogła przekroczyć kolejną barierę. Niestety ten proces trwa, nie wiem dokładnie ile. Hikaru długie lata spędził u Kaioshinów, ale byłem wtedy zahibernowany, więc nie potrafię podać konkretów. Drugie... Tu już objął spojrzeniem obie wojowniczki, spoglądając to na jedną, to na drugą osobę >Możecie obie spróbować swojej szansy w Pałacu Wszechmogącego, który wie, gdzie znajduje się Komnata Czasu. Podobno rok pobytu w Komnacie trwa ziemski dzień. Nie byłem tam, znam to miejsce z opowiadania...
...June. Ona mu zdradziła przez przypadek, jak zdołała nadgonić mocą do Red'a. Zresztą zawdzięczał jej wiele, naprawdę. June, gdzie jesteś? Co się stało z Tobą i Shigo? Czy naprawdę... nie istnieją? Rogaty przez minutę zawiesił się w myślach, od których jego spojrzenie zachodziło lekką mgłą, a rękoma opatulił ramiona. Prawie tak, jakby przytulał do siebie kogoś, a obejmował tylko siebie. Ale nie mógł odpływać w takim momencie! Zwłaszcza, że przechodził do meritum sprawy. Tym razem głos demona nabrał śmiertelnej powagi.
>Jest jeszcze trzeci sposób, najłatwiejszy do wykonania, ale najgorszy dla Was w konsekwencjach. Zabijanie istot z premedytacją, dla zabawy czy dla niskich wartości sprawia, że Wasze ciała obezwładnia klątwa Majin. To klątwa bardzo starego odłamu demonów, którzy posługują się najczarniejszą magią. Co prawda stajecie się silne, lecz tracicie panowanie nad sobą, chcecie zabijać więcej i więcej. Nie poznajecie też swoich sojuszników, dla których możecie stać się zagrożeniem. Możecie, ale nie musicie.
Tu zrobił chwilę przerwy unosząc dłoń przed siebie i wypuszczając z niej kilkadziesiąt czarnych motyli, których Ki także wpłynie na drzemiące w dziewczynach cząstki mocy Red'a. Tak, jakby były jednością.
>Obecnie całą naszą trójkę łączy wspólny człon energii - tej, którą Wam dałem. Nie jestem pewny, lecz istnieje cień szansy, że w ten sposób nie będziemy się wzajemnie atakować. Nie mniej korzystając z usługi demonów Majin po śmierci nie trafia się w Zaświaty, tylko do Piekła. Zatem April nie mogłabyś skorzystać wtedy z pierwszego rozwiązania o Mistyczce.
Wybór należy do Was.
Zmęczony opowiadaniem i nieco przybity wyrwanym wspomnieniem o June usiadł po turecku na skale i utkwił uważnie wzrok w wojowniczki. Tylko one dotrzymywały mu towarzystwa już tak długo, i bez narzekania. Cokolwiek zadecydują - poprze je. Czy to w kwestii bliższej przyszłości z Razielem i Dragotem na czele, czy tej dalszej.
[Ooc: trening, post drugi]
Regeneracja Ki 20% - full Ki
* [tu będzie w przyszłości link z kompletnym ubraniem, póki co taki szkic, o: https://i.imgur.com/0NUdhlk.png . Po lewej stronie przód, po prawej tył ubioru]
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Skalny Las
Sob Paź 08, 2016 11:44 am
Patrzyłam na Kisę, gdy ta mówiła o Razielu i Dragocie. Niestety ich imiona kompletnie nic mi nie mówiły, za to dowiedziałam się, że jeden z nich jest demonem, zupełnie jak Red. Od razu można było poczuć jego KI, było zdecydowanie inne niż drugie i tu już nawet nie chodzi o siłę. Wiedziałam też jedno, nikt nie zabierze dziewczyny, chyba że sama wyrazi na to chęć i zgodę. Ruszyłam za czarnowłosą w stronę naszego obozowiska, gdzie był już Red. Na wstępie demon od razu nas przywitał wręczając komplet ubrań. Jako, że byłam dosyć ciekawska zaczęłam przeglądać strój, który dostałam. Jedno trzeba przyznać, demon miał chyba miernik w oczach. Idealne wcięcie w talii jak moje. Wzięłam strój, ale już miałam trochę w wizji przerobienia go, skrócę spodnie.
- Zostawmy ich póki co, może jeden zabije drugiego to jeden problem mniej – powiedziałam wzruszając ramionami. Nie znałam żadnego z nich i nie zależało mi kompletnie na ich istnieniu. Generowali tylko dodatkowe problemy, których nie chcieliśmy. – Mam w takim razie pytanie. Jeżeli trening na Misticka trochę trwa i muszę mieć Boga, który zgodzi się mnie trenować, to jak to załatwić? W sensie, kto by się zgodził na taki układ biorąc pod uwagę, że mój charakter nie do końca jest taki jakby sobie pewnie Bogowie życzyli. Drugi pomysł całkiem nienajgorszy. Skoro jeden dzień trwa cały rok można się też nieźle wzmocnić.
Do tej pory w zasadzie oba pomysły mi się podobały. Można je w zasadzie połączyć, pytanie jednak czy znalazłby się ktoś, kto chciałby wziąć mnie pod swoje skrzydła? Czy istnieją w ogóle źli Bogowie? To było w zasadzie trafne pytanie. W ogóle nie zwracając uwagi na Kisę i Reda zaczęłam się przebierać. Miałam nadzieję, że oboje nie poczują się tą kwestią jakoś bardzo urażeni, zwłaszcza, że taka do końca naga przecież nie byłam. Nie mogłam powstrzymać swojego zachwytu nad ubraniem.
- Ekstra! Pasuje jak ulał! – powiedziałam już w pełni przebrana – Mam nadzieję, że nie obrazisz się jednak, jak wprowadzę jedną małą zmianę?
W sumie też nie czekając na odpowiedź skróciłam sobie spodnie w zasadzie tak, że wyglądały teraz bardziej jak szorty. Od razu lepiej. Mimo, że materiał był lekki i przyjemny było mi gorąco w dłuższej wersji. Przecież do tego miałam jeszcze buty, które sięgały za kostkę. W zasadzie byłam wniebowzięta swoim nowym wyglądem, idealnie dopasowana góra plus lekko zmodyfikowany dół. Po chwili jednak od razu spoważniałam, gdy usłyszałam trzecią wersję wzmocnienia się, którą miał nam do zaoferowania demon. Po chwili poczułam jakby część mojej energii, którą dostałam od Reda wręcz zaczęła wrzeć w moim ciele i się budzić do życia.
- Nie wiem jak Ty Kisa, ale ja nie chcę stać się marionetką, która nie będzie potrafiła się nawet powstrzymać. Za to poprzednie opcje jak najbardziej mnie rajcują.
Zerknęłam na dziewczynę i w zasadzie w tej chwili poczułam ogromny impuls energii. W zasadzie trudno opisać to jakoś sensownie, ale to była olbrzymia KI. Zamarłam wpatrując się w niego skupiając całkowicie swoją energię próbując się przenieść na tamto pole. Byłaby w stanie zabić nas wszystkich, zamarłam. Nic się nie stało, ale jednak niesmak pozostał. Zwłaszcza, że demon nie potrafił znikać jak ten cały Hikaru. Stalibyśmy się materią całego tego kosmosu. Widziałam na twarzach pozostałych konsternację.
- Hm... przynajmniej jednego z głowy? Nie czuję jego KI. – powiedziałam jakbym co najmniej rozmawiała o pogodzie. April ty chyba naprawdę pozbyłaś się wszelkich uczuć. Problem jednak pozostał jeszcze w 1/2. Co z tym piekielnym demonem, który jednym atakiem może rozwalić całe istnienie na Ziemi. W zasadzie nie obchodzili mnie inni, na ten moment liczyłam się tylko ja, Kisa i Red.
OOC: Regeneracja HP już do pełna.
- Zostawmy ich póki co, może jeden zabije drugiego to jeden problem mniej – powiedziałam wzruszając ramionami. Nie znałam żadnego z nich i nie zależało mi kompletnie na ich istnieniu. Generowali tylko dodatkowe problemy, których nie chcieliśmy. – Mam w takim razie pytanie. Jeżeli trening na Misticka trochę trwa i muszę mieć Boga, który zgodzi się mnie trenować, to jak to załatwić? W sensie, kto by się zgodził na taki układ biorąc pod uwagę, że mój charakter nie do końca jest taki jakby sobie pewnie Bogowie życzyli. Drugi pomysł całkiem nienajgorszy. Skoro jeden dzień trwa cały rok można się też nieźle wzmocnić.
Do tej pory w zasadzie oba pomysły mi się podobały. Można je w zasadzie połączyć, pytanie jednak czy znalazłby się ktoś, kto chciałby wziąć mnie pod swoje skrzydła? Czy istnieją w ogóle źli Bogowie? To było w zasadzie trafne pytanie. W ogóle nie zwracając uwagi na Kisę i Reda zaczęłam się przebierać. Miałam nadzieję, że oboje nie poczują się tą kwestią jakoś bardzo urażeni, zwłaszcza, że taka do końca naga przecież nie byłam. Nie mogłam powstrzymać swojego zachwytu nad ubraniem.
- Ekstra! Pasuje jak ulał! – powiedziałam już w pełni przebrana – Mam nadzieję, że nie obrazisz się jednak, jak wprowadzę jedną małą zmianę?
W sumie też nie czekając na odpowiedź skróciłam sobie spodnie w zasadzie tak, że wyglądały teraz bardziej jak szorty. Od razu lepiej. Mimo, że materiał był lekki i przyjemny było mi gorąco w dłuższej wersji. Przecież do tego miałam jeszcze buty, które sięgały za kostkę. W zasadzie byłam wniebowzięta swoim nowym wyglądem, idealnie dopasowana góra plus lekko zmodyfikowany dół. Po chwili jednak od razu spoważniałam, gdy usłyszałam trzecią wersję wzmocnienia się, którą miał nam do zaoferowania demon. Po chwili poczułam jakby część mojej energii, którą dostałam od Reda wręcz zaczęła wrzeć w moim ciele i się budzić do życia.
- Nie wiem jak Ty Kisa, ale ja nie chcę stać się marionetką, która nie będzie potrafiła się nawet powstrzymać. Za to poprzednie opcje jak najbardziej mnie rajcują.
Zerknęłam na dziewczynę i w zasadzie w tej chwili poczułam ogromny impuls energii. W zasadzie trudno opisać to jakoś sensownie, ale to była olbrzymia KI. Zamarłam wpatrując się w niego skupiając całkowicie swoją energię próbując się przenieść na tamto pole. Byłaby w stanie zabić nas wszystkich, zamarłam. Nic się nie stało, ale jednak niesmak pozostał. Zwłaszcza, że demon nie potrafił znikać jak ten cały Hikaru. Stalibyśmy się materią całego tego kosmosu. Widziałam na twarzach pozostałych konsternację.
- Hm... przynajmniej jednego z głowy? Nie czuję jego KI. – powiedziałam jakbym co najmniej rozmawiała o pogodzie. April ty chyba naprawdę pozbyłaś się wszelkich uczuć. Problem jednak pozostał jeszcze w 1/2. Co z tym piekielnym demonem, który jednym atakiem może rozwalić całe istnienie na Ziemi. W zasadzie nie obchodzili mnie inni, na ten moment liczyłam się tylko ja, Kisa i Red.
OOC: Regeneracja HP już do pełna.
- GośćGość
Re: Skalny Las
Nie Paź 09, 2016 6:12 pm
Znalazły się. Kisa od momentu przyjścia z powrotem do obozowiska, nie odzywała się ani słowem, miała bardzo skwaszoną minę, nad czymś się mocno zastanawiała. Myślami bardzo uważnie śledziła poczynania tamtej dwójki, cały czas mając w głowie to, że ma ochotę tam polecieć i pomóc Razielowi. Powstrzymywało ją jednak coś, sama nie wiedziała czym to było. Może to czarne motyle w jej ciele zabraniały dziewczynie oddalić się od żywiciela KI? Walczyła z tym, a jej twarz coraz bardziej przypominała zmagania się nerwusa z tym, aby nie wybuchnąć.
Niemal od razu jak wróciły, dostały po stroju. Kisie się to bardzo przyda, bo do tej pory paradowała w saiyańskim kostiumie, co troszkę ją denerwowało i niezbyt było wygodne. W dodatku, kolor jaki został jej podarowany, od razu przypadł jej do gustu. Red musiał zapamiętać, że to właśnie ciemnoczerwony lubi młoda wojowniczka. Spodnie też wyglądały podobnie do tych jej, z planety Vegeta. Stroje miały w sobie charakter. Kisa od razu zaczęła się przebierać. Pasował jak ulał do niej i jej charakteru. Nadal jednak żadne słówko nie wyszło z jej ust. Nawet podziękowania.
Red zaczął mówić, ona tylko słuchała, choć sądząc po jej mimice, miałaby wiele do powiedzenia. Uważała, że powinni tam polecieć, bo energia tamtejszego demona nie wróżyła nic dobrego, miał wyraźnie złe zamiary, co było czuć na odległość. Lepiej było się go pozbyć teraz i nie martwić co przyniesie przyszłość.
Zauważyła zawahanie demona, w sumie nie sposób było nie zauważyć tego objęcia się. Wzrok Kisy zmiękł na chwilę, a nim się spostrzegła, miała wysuniętą dłoń w jego stronę. Co? Skąd to...? Nie ważne... schowała dłoń, za siebie. Nie planowała tego zrobić, to było mimowolne, tak jakby ktoś chciał nią pokierować, jakaś część jej chciała pocieszyć Red'a. Aaah, to tylko wrażenia.
___ - Zobaczymy co czas przyniesie. - stwierdziła tylko, gdy Red przedstawił dziewczynom opcje wzmocnienia się. - Na ten moment mam jeden cel, jak go osiągnę pomyślę nad resztą. - oczywiście chodziło jej o osiągnięcie poziomu drugiego, super wojownika. Stwierdziła, że da sobie z tym sama świetnie radę i nie potrzebuje do tego niczyjej pomocy, jak zawsze.
Wstała, a wtedy do umysłów wszystkich napłynęła ta fala KI. Złowroga fala, mająca zamiar zniszczyć planetę, na której się znajdują, ale najwyraźniej coś tam poszło nie tak i tylko dlatego teraz nadal mogą tu stać. Usłyszała słowa April.
___ - Tss... - na jej twarzy pojawiła się jej dawna złość. Złość na wszystko i wszystkich BO TAK. Jak można tak machać ręką na czyjeś życie? Wzrok Kisy stał się bardzo nieprzyjemny, niemal morderczy - Zginęlibyśmy teraz gdyby nie... - Nie odzywała się już więcej, zamamrotała coś tylko pod nosem, że jeszcze wróci czy coś w tym stylu, po czym odwracając się na pięcie odleciała stąd z wielkim hukiem i powiewem powietrza. Zostawiła za sobą tylko kurz oraz wściekłość.
Podgląd Kisy https://2img.net/h/oi64.tinypic.com/2wrhyxf.jpg (Jak skończę arta to i Kisa wróci do swojej dawnej formy, jednak wcięcie Red nijak nie pasowało jak rysowałam).
Z tematu > Dżungla
Niemal od razu jak wróciły, dostały po stroju. Kisie się to bardzo przyda, bo do tej pory paradowała w saiyańskim kostiumie, co troszkę ją denerwowało i niezbyt było wygodne. W dodatku, kolor jaki został jej podarowany, od razu przypadł jej do gustu. Red musiał zapamiętać, że to właśnie ciemnoczerwony lubi młoda wojowniczka. Spodnie też wyglądały podobnie do tych jej, z planety Vegeta. Stroje miały w sobie charakter. Kisa od razu zaczęła się przebierać. Pasował jak ulał do niej i jej charakteru. Nadal jednak żadne słówko nie wyszło z jej ust. Nawet podziękowania.
Red zaczął mówić, ona tylko słuchała, choć sądząc po jej mimice, miałaby wiele do powiedzenia. Uważała, że powinni tam polecieć, bo energia tamtejszego demona nie wróżyła nic dobrego, miał wyraźnie złe zamiary, co było czuć na odległość. Lepiej było się go pozbyć teraz i nie martwić co przyniesie przyszłość.
Zauważyła zawahanie demona, w sumie nie sposób było nie zauważyć tego objęcia się. Wzrok Kisy zmiękł na chwilę, a nim się spostrzegła, miała wysuniętą dłoń w jego stronę. Co? Skąd to...? Nie ważne... schowała dłoń, za siebie. Nie planowała tego zrobić, to było mimowolne, tak jakby ktoś chciał nią pokierować, jakaś część jej chciała pocieszyć Red'a. Aaah, to tylko wrażenia.
___ - Zobaczymy co czas przyniesie. - stwierdziła tylko, gdy Red przedstawił dziewczynom opcje wzmocnienia się. - Na ten moment mam jeden cel, jak go osiągnę pomyślę nad resztą. - oczywiście chodziło jej o osiągnięcie poziomu drugiego, super wojownika. Stwierdziła, że da sobie z tym sama świetnie radę i nie potrzebuje do tego niczyjej pomocy, jak zawsze.
Wstała, a wtedy do umysłów wszystkich napłynęła ta fala KI. Złowroga fala, mająca zamiar zniszczyć planetę, na której się znajdują, ale najwyraźniej coś tam poszło nie tak i tylko dlatego teraz nadal mogą tu stać. Usłyszała słowa April.
___ - Tss... - na jej twarzy pojawiła się jej dawna złość. Złość na wszystko i wszystkich BO TAK. Jak można tak machać ręką na czyjeś życie? Wzrok Kisy stał się bardzo nieprzyjemny, niemal morderczy - Zginęlibyśmy teraz gdyby nie... - Nie odzywała się już więcej, zamamrotała coś tylko pod nosem, że jeszcze wróci czy coś w tym stylu, po czym odwracając się na pięcie odleciała stąd z wielkim hukiem i powiewem powietrza. Zostawiła za sobą tylko kurz oraz wściekłość.
Podgląd Kisy https://2img.net/h/oi64.tinypic.com/2wrhyxf.jpg (Jak skończę arta to i Kisa wróci do swojej dawnej formy, jednak wcięcie Red nijak nie pasowało jak rysowałam).
Z tematu > Dżungla
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach