Wielkie jezioro
+7
Colinuś
Red
Xanas
NPC
KOŚCI
Vitolo
NPC.
11 posters
Wielkie jezioro
Czw Maj 31, 2012 10:47 pm
First topic message reminder :
-Można znaleźć tutaj różne zaginione przedmioty.
-Istnieje duże prawdopodobieństwo, że spotkamy tutaj jakiegoś przeciwnika.
-Nieliczni będą w stanie odszukać tajemniczego i wręcz legendarnego trenera...
Jest to jedno z nielicznych i zarazem największych jezior na namek. Wśród zielonych tubylców chodzą pogłoski, że w okolicach tego niezwykłego jeziora mieszka potężny trener zdolny wykrzesać ogromną siłę oraz nauczyć niezwykłych technik. Problem w tym, że jest to jedynie legenda i jeszcze nikomu nie udało się odnaleźć owego, niezwykłego mistrza. Przez liczne plotki na temat tej dziwnej okolicy łatwo można natrafić tutaj na zmutowanych nameczan lub patrole changelingów. Dodatkowo pobliskie jaskinie i sama głębia jeziora skrywa wiele sekretów i drogocennych, zaginionych przedmiotów.
-Można znaleźć tutaj różne zaginione przedmioty.
-Istnieje duże prawdopodobieństwo, że spotkamy tutaj jakiegoś przeciwnika.
-Nieliczni będą w stanie odszukać tajemniczego i wręcz legendarnego trenera...
- Spoiler:
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Wielkie jezioro
Pią Mar 17, 2017 8:53 am
" Dopiero gdy przekroczył toksyczne opary, jego myśli wróciły do równowagi... Do tej pory tylko równiny otaczała równie mroczna aura którą dało się odczuć już po kilku chwilach... Nawet tubylcy różnili się od reszty a teraz jakby to się rozprzestrzeniało... Teraz myśli demona skupiły się na towarzyszu, który w obecnym stanie po prostu mu się nie przyda..."
Wojownik był już w powietrzu a jego oczy badały teren, szukając jakiejkolwiek możliwości. Chciał w jakiś sposób doprowadzić zmiennokształtnego do pełni sił ale sam nie był wstanie tego dokonać. Sięgnął pamięcią do wcześniejszych wydarzeń na archipelagu, wtedy gdy ratowali grupkę nameczan. Zieloni walcząc z ogoniastymi dysponowali umiejętnością uzdrawiającą. Van zdawał sobie sprawę że musieli mieć dużo większy wachlarz przydatnych technik, zwłaszcza ta dzięki której mogli się ze sobą łączyć. Demon uznał ze lud tej planety ma niespłacony dług za pomoc i jest to szansa na ratowanie jaszczura.
- W tej wiosce na pewno jest zielony który będzie stanie wyleczyć Fridge'a... Sprawdźmy jak zareagują na moją wizytę...- wyszeptał pod nosem.
" Aura mrocznego zapaliła się otaczając ciało... Wystrzelił z miejsca w kierunku wioski, na sam środek placu... Nie wahał się, runął z powietrza nie zaważając na to jak zareagują tubylcy... Gdyby podjęli walkę, wszyscy zginą..."
ZT > Do Wioska Dwugwiezdnej Kuli.
- Spoiler:
- OCC: Tam będzie dłuższy post tutaj tylko taki przelotem.
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Wielkie jezioro
Czw Kwi 27, 2017 7:49 pm
" Wielkie Jezioro... To tutaj Van dostał pierwszej wizji... to tutaj mroczna energia uaktywniła się pierwszy raz odkąd żył na tej planecie... To gdzieś tutaj leżał Fridge potrzebujący pomocy... Czuł się już znacznie lepiej, młody medyk dobrze znał swoją profesję i powoli stawiał demona na nogi... Niestety obszar poszukiwań był dość spory... Trudno było tu znaleźć jednego gada..."
Poruszali się zasadniczo zbyt wolno aby móc odnaleźć jaszczura tak jakby chciał tego demon. Niestety stan w jakim się znajdował nie do końca pozwalał na szybkie poszukiwania. Dopiero zielony towarzysz którego przydzielił wódz poprawił sytuację. Tubylcy byli świetnymi uzdrowicielami, rany goiły się bardzo szybko a ciało dostawało natychmiastowej ulgi. Van czuł się coraz lepiej nawet jego umysł mógł na chwilę się rozluźnić i zapomnieć o przytłaczającym bólu. Przyszedł moment na chwilę zastanowienia i analizę sytuacji. Na planecie znajdowały się co najmniej trzy frakcje w tym jaszczury i grupki ogoniastych. Trudno było określić na jakim poziomie znajdywali się przedstawiciele tych ras ale demon wiedział czego się spodziewać. Spędził wystarczająco dużo czasu z Fridge'm żeby się przekonać co potrafią changelingi, zwłaszcza odłam którzy zwali się, Lodowymi. Niebezpieczni kolesie, brawurowi i szaleni, nie znali litości. Drugą sprawą byli saiyanie którzy rozbili się na małe grupki, trudno było ich namierzyć a jeszcze trudniej zabić. Ostatnim problemem był ten nowo napotkany, Picco i jego pomagier, pomarszczony wysoki namek. Wizję ukazały ich obu ale kombinujących razem z innymi rasami co było dziwne. Musiał być między nimi jakiś układ, coś w rodzaju umowy, Van nie rozumiał w jaki sposób działali. Do tego ta Halfka która zawsze jest torturowana, kim była, może to ktoś ważny. Mając po swojej stronie wodza wioski, demon mógł kontynuować poszukiwania zdrajców tym samym odkrywając tajemnice. Pewnie przywódca zielonych o tym wiedział, w końcu przeszukał umysł demona całkowicie.
" Jeszcze raz przemyślał całą sytuację... Będzie musiał wrócić do wioski i wysłuchać win jakich się dopuścił to pewne... Nie wiedział co go czeka ale nie miało to znaczenia... Udało mu się ugrać dość dużo, przynajmniej na chwilę obecną... Wódz rozumiał... Jedyny..."
Trening: Vana
Lokalizacja: Wielkie Jezioro
Minęło trochę czasu na poszukiwaniach ale Demon nie tracił nadziei, mimo wszystko był ostrożny wiedział że jest z nim medyk który nie będzie umiał się obronić. Van powoli zbliżał się do miejsca gdzie zostawił towarzysza, wszystko wyglądało podobnie ale udało mu się trafić na trop. Nagle przeszło go uczucie zgrozy, było tam aż trzech innych zmiennokształtnych, musieli znaleźć ciało. Ciężko było cokolwiek dostrzec z takiej odległości ale to na pewno były gady. Być może jakiś patrol, posiadali pancerze ale nie były wysokich lotów. Musiała być to prosta grupka, nie rzucająca się w oczy i szybko zmieniająca lokację. Nie można było dopuścić do tego aby zabrali Fridge'a do swoich, wtedy wszystko zbyt się skomplikuje. Potrzebne było jakieś mądre posunięcie, jedyne co przychodziło mrocznemu do głowy to atak. Miał obok siebie medyka który mógł zabrać ciało towarzysza do wioski a on sam zajmie się wrogiem i da mu możliwość ucieczki. Nie myśląc dłużej zwrócił się do pomocnika.
- Uzdrowicielu... Obiecałem wodzu wioski że nie stanie Ci się krzywda, zabierz ciało mojego przyjaciela w bezpieczne miejsce do swoich a ja odwrócę uwagę tamtych...
Wiedział że musi dać czas na ewakuacje Fridge'a. Tyle i będzie trzeba albo po prostu zabić nieprzyjaciół, opcji było niewiele. Jedynym problemem było to że jeden z nich posiadał detektor i to pewnie ten najsilniejszy. Nie było czas, zaraz poznają pozycję Vana i efekt zaskoczenia będzie niedostępny.
" Ruszył do ataku... Ale mechanizm był szybszy i zaalarmował wrogów o zbliżającym się demonie na czas... Obrócili się i na raz dało się słyszeć... Saiyanin... Momentalnie przygotowali się do kontrataku... Ruszyli Ci bez detektorów, wyraźnie rozwścieczeni tym że ogoniasty postanowił się pojawić i im przeszkodzić..."
Van przyhamował i ustawił się w pozycji bojowej, nie był wstanie uderzyć z zaskoczenia ale wciąż mógł wykorzystać przewagę w zwarciu o ile nie powala go jak tamci dwaj namecy. Szybko wykrzyczał w kierunku napastników.
- Zabije was tak jak tamtego na ziemi... Jeżeli nie odejdziecie...
Dobrze wiedział że te słowa tylko doleją oliwy do ognia i o taki efekt mu chodziło, gady zawsze pozwolą ponieść się furii. Był pewien że jeden z nich zaraz zaatakuje i tak też się stało. Pierwszy rozpędził się równie szybko jak Van a może nawet szybciej, poruszał się imponująco zręcznie. Uniósł ciało z przerażającą prędkością i uderzył. Demon momentalnie przeszedł do obrony, bez złamania sekwencji ciosów nie był wstanie kontratakować. Wydawało się że changeling zdoła znaleźć szczelinę w defensywie mrocznego i zadać niebezpieczny cios. Białowłosy odpierał pewnie, nigdy nie tracił równowagi. Okręcił się w uniku przed jednym z pchnięć i uderzył z obrotu łokciem prosto na twarz przeciwnika. Jaszczur zatoczył się a Van natarł mocniej, zadając uderzenia bardziej precyzyjne przypominające kulę na łańcuchu, taki cios zostawiał po sobie dużo więcej. Przeciwnik zaatakował w odwecie ale chłopak był na to przygotowany, opuścił własną gardę i wyciągnął rękę aby chwycić ramię wroga. Szarpnął przeciwnie do obrotu, wyprostował rękę a potem uderzył mocno. Głupiec stał przez chwilę wstrząśnięty, po czym opadł bezwładnie na ziemię. Zmiennokształtny leżał na ziemi a Van przyciskał mu dłoń do gardła.
- Jesteś pierwszy... żegnaj... - z tymi słowami złamał lodowemu kark.
Pozostała dwójka stała niewzruszona, jeden z nich wydawał się z tego niezadowolony, ale usłuchał przywódcy i dał zginąć towarzyszowi samotnie. Wtedy posiadacz detektora uruchomił urządzenie i kazał drugiemu atakować. Teraz dopiero walka była nie równa, od razu ruszyli do boju. Demon nie był wstanie blokować tylu uderzeń na raz i jaszczury przedostali się przez jego obronę. Ponieważ nie miał jak wykonać uniku, obrócił się i przyjmował ciosy na najtwardsze mięśnie. Był świadom że długo tak nie wytrzyma i w końcu któryś z nich zada mu śmiertelny cios. Mimo to nigdy nie mylił się w krokach, udało mu się lekko odbić w bok i przywrzeć do jednego z nich, uniemożliwiając drugiemu zadawanie ciosów. Miał okazję na odpowiedź, ale drugi changeling nie był nowicjuszem i momentalnie wyprowadził krótki cios w gardło. Van otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, pchnięty doświadczeniem bitewnym wsunął rękę pod łokieć napastnika i pociągnął, żeby wyprostować ramię, po czym wykorzystał własny ciężar aby rzucić nim o ziemię. Wtedy przyszedł cios w tył głowy który kompletnie wybił demona z równowagi. Zatoczył się, momentalnie odczuł napływ paraliżu i nie zdążył unieść pięści aby zasłonić się przed kolejnym uderzeniem które trafiło czysto na szczękę. Kolejne w brzuch i jeszcze raz na twarz odrzucając mrocznego na kilka kroków. Mimo to ustał na drżących nogach ale wciąż nie mógł zabrać myśli, czy był to efekt uderzenia a może pozostałości po technice wodza. Zanik jednak Van zdążył cokolwiek zrobić, przywódca grupy cisnął w niego grad pocisków. Ki rozbłysła, dodając promieniom szybkości. W powietrzu trzaskały iskry. Białowłosy zmusił się aby poderwać trzęsące się ręce i osłonić najważniejsze organy. Niestety inne części ciała nie miały tyle szczęścia. Ataki energetyczne zmiennokształtnych były ostre jak igły i cienkie jak źdźbła. Jeden wybił demonowi dziurę w brzuchu a drugi w biodrze. Spojrzał w porę, by dostrzec że drugi zakręcił mu wokół szyi ogon. Zacisnął mocno pętle gdy płynnie pojawił się za plecami mrocznego.
Occ: Zaczynam Trening Fabularny
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Wielkie jezioro
Nie Kwi 30, 2017 5:50 pm
... Jaszczury miały jedną niewielka przewagę, posiadały ogony które wykorzystywały w starciu jako dodatkową broń. Niektóre nędznie ale ten tutaj nie był amatorem, zacisnął pętle i nie miał zamiaru puścić dopóki Van nie wyzionie ducha. NA dłuższą metę mroczny nie mógł stawiać oporu dwójce zmiennokształtnym, na ciało zaczął się sypać grad ciosów. Rozbity mentalnie demon splunął krwią, nie był wstanie przerwać morderczego odwetu gadów. Wszystko do momentu aż nie wróci mu sprawność myślowa, wtedy powinno się udać wykończyć chociaż jednego.
- Wyświadcz nam przysługę... I zgiń saiyańska miernoto...
Białowłosemu udało sie wsunąć palec pod ogon gada. Jeszcze nie stanowiło to wystarczającej dźwigni, żeby się uwolnić, ale z trudem nabrał powietrza, a to dodało mu mocy. Nie przerywając starań miał już trzy palce pod ogonem ale zaczął udawać że się dusi i opada bezwładnie. Demon zbierał tylko siły i czekał aż uścisk minimalnie się poluzuje. Nadeszła pora ataku, sprytnego i cwanego, był pewien że ich zaskoczy. Szarpnął głową w tył i pociągnął narzędzie zbrodni ze sobą. Poczuł jak nos jaszczura złamał się od uderzenia a jego chwyt osłabł co pozwolił wyślizgnąć się z uścisku. Okładający jeszcze chwilę temu changeling spojrzał z zaskoczeniem ale Van się nie zawahał. Wystrzelił z oczy Ki która przeszyła ciało wroga unieruchamiając go na małą chwilę, wystarczającą aby zadać jeden cios. Uderzył precyzyjnie w kark przeciwnika. złamał kręgi i przerwał mu kręgosłup.
- Nigdy mnie nie pokonacie... Lodowi... to przeszłość... - ryknął a jego mroczna aura nareszcie zapłonęła.
Pozostał już tylko jeden przedstawiciel demonów mrozu, najsilniejszy jeśli chodzi o moc i stopień. Van nacierał szybko ale nigdy by nie pomyślał, że tak błyskawiczna odpowiedź jest możliwa ze strony changelinga. A mimo to gad prześcignął demona, Ki migotała i skrzyła się na ciele lodowego. Mroczny sparował cios i gładko wyprowadził swoje uderzenie. Z początku planował zadawać ciosy jedynie kontratakując, wolał znaleźć lukę i technice walki wroga a potem skończyć walkę raz na zawsze. Zmiennokształtny zaskoczył go jednak i obrócił się z niewiarygodną wprost sprawnością. Zadawane z ogromną prędkością pchnięcia zlewały się ze sobą. Cofali się i nacierali ale nikt nie osiągnął znaczącej przewagi, Van był wstanie się bronić mimo dominującego w atrybutach changa.
- Pora to skończyć Lodowy... Tym razem zetrzemy się po raz ostatni...
Nie żartował. Demon zaatakował z furią i natychmiast zepchnął rywala do obrony. Jaszczur nadal był szybszy, ale umiejętności białowłosego przewyższały wyszkolenie zmiennokształtnego. Każdy cios był niewiarygodnie potężny dzięki technice i sposobie prowadzenia walki. Ciosy mrocznego trafiały celu ale żaden nie pozwolił zadać śmierci.
" Kolejny atak ogonem... Van uderzył mocno o ziemię, ale przetoczył się i zerwał na równe nogi, bardziej oszołomiony niż ranny. Cios zmiażdżył mu szczękę i kości policzkowe ale wciąż mógł leczyć się własną KI... Rana zagoiła się w okamgnieniu... Zmiennokształtny był jeszcze szybszy i silniejszy od byłego halfa, ale walczył, jak gdyby był przyzwyczajony do przewagi, podczas gdy Van nadal uczył się, jak ją wykorzystać... Demon był lepszym wojownikiem, niestrudzonym i niepokonanym... "
Minęły kolejne trzy kwadranse i radość powoli malowała się na twarzy mrocznego, był pewien że niedługo rozgryzie styl walki lodowego i zada swój kończący cios. Wszystko rozstrzygnęło się kiedy jedna z pięści sięgnęła celu na moment ogłuszając przeciwnika. Wystarczył moment rozbicia bloku i szybkie przejście bliżej wroga. Lodowy dostał kłykciami między oczy i szyję, później już tylko martwy ciąg uderzeń posłał go na ziemię. Nadszedł upragniony koniec, zmęczony i wycieńczony Demon osunął się na kolana przy trupie i łapał cenny tlen w płuca.
OCC; I koniec Trening
Re: Wielkie jezioro
Pią Maj 05, 2017 4:02 pm
Nieopodal całej walce przyglądał się wyznaczony przez Wodza Nameczanin. Opierał się wygodnie o drzewo z rękami założonymi przed sobą i beznamiętnie obserwował poczynania demona. Wprawdzie po sylwetce można było wnosić, że mógłby być wsparciem dla niego w walce, ale widocznie ze sobie znanych przyczyn postanowił stać z boku i nie ingerować.
Gdy walka zakończyła się, podleciał bliżej do klęczącego demona. Patrzył na niego przez chwilę z góry ze złośliwym uśmieszkiem.
- Ty to chyba chcesz zginąć. – fuknął. – To co, mam zabrać tego jaszczura i wyleczyć. Taki był okład, tak? – zapytał, niezbyt ochoczy do pracy.
Gdy walka zakończyła się, podleciał bliżej do klęczącego demona. Patrzył na niego przez chwilę z góry ze złośliwym uśmieszkiem.
- Ty to chyba chcesz zginąć. – fuknął. – To co, mam zabrać tego jaszczura i wyleczyć. Taki był okład, tak? – zapytał, niezbyt ochoczy do pracy.
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Wielkie jezioro
Wto Maj 09, 2017 4:49 pm
" Upragniony koniec potyczki... Teraz pozostało tylko zebrać siły, zregenerować się i ruszyć do wioski... Van, obiecał że gdy tylko zajmą się Fridge'em, on sam znów spotka się z wodzem a słowa musiał dotrzymać... Widział jak medyk zbliża się i wplątuje w rozmowę, drań... "
Demon czuł że siły mu wracają, stawał się coraz silniejszy z każdym dniem. Potyczki jakim sprostał na planecie powoli odbudowywały jego utraconą moc. Był pewny że za jakiś czas będzie mu dane dorównać dawnemu sobie i wtedy wyjdzie z cienia. Teraz musiał tylko zbierać informacje i ciężko pracować aby uzupełnić talię o kilka asów. Z zastanowienia wybiły go dopiero słowa medyka który cały czas się przyglądał zajściu. Van wiedział że ta rasa nie jest stworzona do walki a oni dawali mu tylko kolejne powody do pogłębienia tej oceny.
- Celem życia nie jest przeżycie Nameku... Wasza rasa jest na tyle bojaźliwa że łączycie ciała w jedno aby tylko utrzymać się na polu walki... My walczymy i umieramy z Honorem... Bój się tego który nie ma nic do stracenia...
Później spojrzał na ciało towarzysza, który nadal źle znosił dziwną aurę tego miejsca. Trzeba go zabrać natychmiast miedzy zielonych, ich magia z pewnością pomoże.
- Taka była umowa, a Ja wracam do wioski na spotkanie z wodzem...
Demon miał teraz pewność że jego towarzysz jest w dobrych rękach, tubylcy się nim zajmą a on będzie musiał sprostać rozmowie z wodzem. Tamten i tak już wiedział wszystko co możliwe z przeszłości. Van odpoczął chwilę i zebrał się do lotu, chciał za wszelką cenę ścigać tamtą dwóję, rozwiązać zagadkę halfki.
Occ: ZT do > Wioska Dwugwiezdnej Kuli
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach